1
Louvain-La-Neuve, Belgium; „Bionic man: not so unrealistic!”, SC ‘11 Mój kurs odbywał się w Belgii w miejscowości Louvain-La-Neuve, a temat przewodni brzmiał: Bionic man : not so unrealistic!”. Na kursie poznałam ludzi praktycznie z całej Europy, począwszy od wiecznie uśmiechniętych Hiszpanów, przez zakręconych Turków aż po nigdy nie trzeźwiejącego Chorwata. Dużym plusem kursu była część akademicka, podczas której mieliśmy okazję poznać dziekana tamtejszego wydziału Inżynierii Biomedycznej, pracowników firmy NeuroTech, a także skorzystać ze świetnie wyposażonego laboratorium biomedycznego. Jednak wiadomo – nie samą nauką człowiek żyje, dlatego też po ciężkich godzinach spędzonych nad wykładami zawsze (ale to ZAWSZE) przychodził czas na zasłużony odpoczynek w postaci imprez tematycznych. Myślę, że za najbardziej udane wszyscy zgodnie wskazaliby Cantusa, International Evening oraz ABC –Anything But Clothes. Na kursie udało nam się także zwiedzić sporą część Belgii, która ku mojemu zdziwieniu okazała się całkiem ładnym krajem ;) Niezapomniane wspomnienia przywiozłam z CityRally po Brugii, smak rewelacyjnego bananowego piwa podawanego w kokosie - z najsłynniejszego pubu w Brukseli – Delirium, a wakacyjną opaleniznę z weekendu spędzonego na Morzem Północnym w miejscowości Oostende. Jeżeli chodzi o kwestie finansowe, to wszelkie wydatki związane z kursem pokrywali organizatorzy, natomiast uczestnicy mogli w spokoju wydawać niekończące się pokłady pieniędzy na jedyne w swoim rodzaju gofry, czekolady i słynne belgijskie piwa. Magda

SC 2011 - Belgia, Louvain La Neuve

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Relacja z Kursu Letniego w Louvain La Neueve

Citation preview

Page 1: SC 2011 - Belgia, Louvain La Neuve

Louvain-La-Neuve, Belgium; „Bionic man: not so unrealistic!”, SC ‘11

Mój kurs odbywał się w Belgii w miejscowości Louvain-La-Neuve, a temat przewodni brzmiał: „Bionic man : not so unrealistic!”.

Na kursie poznałam ludzi praktycznie z całej Europy, począwszy od wiecznie uśmiechniętych Hiszpanów, przez zakręconych Turków aż po nigdy nie trzeźwiejącego Chorwata.

Dużym plusem kursu była część akademicka, podczas której mieliśmy okazję poznać dziekana tamtejszego wydziału Inżynierii Biomedycznej, pracowników firmy NeuroTech, a także skorzystać ze świetnie wyposażonego laboratorium biomedycznego.

Jednak wiadomo – nie samą nauką człowiek żyje, dlatego też po ciężkich godzinach spędzonych nad wykładami zawsze (ale to ZAWSZE) przychodził czas na zasłużony odpoczynek w postaci imprez tematycznych. Myślę, że za najbardziej udane wszyscy zgodnie wskazaliby Cantusa, International Evening oraz ABC –Anything But Clothes.

Na kursie udało nam się także zwiedzić sporą część Belgii, która ku mojemu zdziwieniu okazała się całkiem ładnym krajem ;) Niezapomniane wspomnienia przywiozłam z CityRally po Brugii, smak rewelacyjnego bananowego piwa podawanego w kokosie - z najsłynniejszego pubu w Brukseli – Delirium, a wakacyjną opaleniznę z weekendu spędzonego na Morzem Północnym w miejscowości Oostende.

Jeżeli chodzi o kwestie finansowe, to wszelkie wydatki związane z kursem pokrywali organizatorzy, natomiast uczestnicy mogli w spokoju wydawać niekończące się pokłady pieniędzy na jedyne w swoim rodzaju gofry, czekolady i słynne belgijskie piwa.

Magda