16
egzemplarz bezpłatny ISSN 2083-1633 MAGAZYN DLA NAS I O NAS nr 3 czerwiec 2011 -Ruczaj? Być dzieckiem -Ruczaj?

"Ruczaj cafe" nr 3

Embed Size (px)

DESCRIPTION

numer drugi gazety "Ruczaj cafe"

Citation preview

Page 1: "Ruczaj cafe" nr 3

egzemplarz bezpłatnyISSN 2083-1633

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

nr 3 ■ czerwiec 2011

-Ruczaj?

Byćdzieckiem

-Ruczaj?

Page 2: "Ruczaj cafe" nr 3

Pociąg do świata Jędrzej Majka www.nemrod.pl

Page 3: "Ruczaj cafe" nr 3
Page 4: "Ruczaj cafe" nr 3

© Wszystkie prawa zastrzeżone. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Egzemplarz bezpłatny. Nakład 8000 egz.Zdjęcie na okładce: Jędrzej Majka.Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Mikołaj Mańko (sekretarz redakcji), Agnieszka Kania, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Hanna Jakubionek (skład i łamanie), Marcin Jakubionek (projekt graficzny). Kontakt: e-mail: [email protected], tel. 604 400 464.

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

Tu nas znajdziesz

w numerze

Reklama: [email protected]; tel. 604 400 464, tel. 694 428 866.Numer lipcowo-sierpniowy ukaże się 30 czerwca 2011. Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 10 czerwca 2011.

TRENDY HAIR FASHIONul. Chmieleniec 2aJ&J SPORT CENTER Skotniki, ul. Winnicka 40DAY SPA CASCADA ul. Szuwarowa 1CASCADA. CENTRUM SPORTU I REKREACJI ul. Szuwarowa 1PASAŻ RUCZAJCentrum Handlowe, ul. Raciborska 17SUPERMARKET ŁOKIETEKul. Borkowska 17bul. Kobierzyńska 123ul. Obozowa 46CENTRUM STOMATOlOGII lUxDENTICAul. Przemiarki 23/5PRZYląDEK ZDROWIAul. Borkowska 5BKlUbOKAWIARNIA TRUSKAWKAul. Szwai 14SKlEP WINA Z GRUZJI I NIE TYlKO... ul. Lipowa 6 EDElIKATESY EUROul. Jahody 2STUDIO FRYZJERSKIE bOHEMAul. Szwai 14/7uRESTAURACJA MIĘDZY-NAMI Colosseum, ul. Miłkowskiego 3 AKRYSZTAŁOWE SPA Hotel Sympozjum, ul. Kobierzyńska 47APTEKA MARFARM Osiedle Europejskie, ul. Bobrzyńskiego 37KEFIREK ul. Czerwone Maki 53SMOCZE JADŁO Kampus UJ, ul. Gronostajowa 7Kampus UJ, ul. Łojasiewicza 4MINIMARKET MAJAul. Obozowa 64/01SKlEP MONOPOlOWY MARIA ul. Kobierzyńska 61 AGAlERIA SMAKU U JACKAul. Chmieleniec 2ul. Szuwarowa 1DElIKATESY FRAŻET ul. Chmieleniec 6SKlEP TERESKOSkotniki, ul. Batalionów Chłopskich 2 ASKlEP lECHSkotniki, ul. Skotnicka 78SKlEP SPOŻYWCZY Pychowice, ul. Skalica 28DElIKATESY TYMbARK Pychowice, ul. Sodowa 19/9PTTKBiuro Obsługi Ruchu Turystycznego ul. Zyblikiewicza 2 B

KOlPORTAŻ bEZPOŚREDNI

6Eko–Ruczaj?

8Czy dziewczyna powinna jechać na wakacje ze swoim chłopakiem?

9Chłodnik

10Indie podane z masalą

12Piękny uśmiech w 60 minut!

O miłości do sztuki i wolności w kreacjirozmowa ze stylistką fryzur Barbarą Marczak

Być dzieckiem…rozmowa z Mateuszem i Tomkiem

Konkurs dla dzieci

131415

Temat następnego numeru: Pomysł na wakacje. Czekamy na listy: [email protected]

Wydawca: Wydawnictwo Nemrod, ul. Chmieleniec 29/22, 30-348 Kraków, www.nemrod.pl, e-mail: [email protected]. Druk: Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków.

Page 5: "Ruczaj cafe" nr 3

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

5

Egzemplarz bezpłatny. Nakład 8000 egz.Zdjęcie na okładce: Jędrzej Majka.Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Mikołaj Mańko (sekretarz redakcji), Agnieszka Kania, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Hanna Jakubionek (skład i łamanie), Marcin Jakubionek (projekt graficzny). Kontakt: e-mail: [email protected], tel. 604 400 464.

Nagrody w konkursach dla Czytelników ogłoszonych w numerze 2/2011:

Zaproszenia na strzyżenie męskie w studio TRENDY Hair Fashion na Chmieleńcu otrzymują: Bogusław Kleszowski, p. Łukasz, Krzysztof Usewicz. Książki kucharskie Kuchnia klasztorów prawosławnych autorstwa Mykoły Mańko otrzymują: Anna Burdzy, Barbara Sandej, Andrzej Sosnowski. Butelkę wina

autorskiego BADAGONI KAKHETIAN NOBLE ufundowa-nego przez sklep „Wina z Gruzji i nie tylko…” otrzymuje: Anna Manczyk. Kupony na wiosenny manicure w DAY SPA CASCA-DA otrzymują: Alicja Kleszowska, Zuzanna Nałódka.

!Temat następnego numeru: Pomysł na wakacje. Czekamy na listy: [email protected]

Listy do redakcjiJestem jedną z tych mam, które codziennie poruszają się po krzywych po-boczach, jeśli akurat chodnik się skończył, a mój spacer jeszcze nie... (…) Nie podoba mi się to, że buduje się na Ruczaju blok na bloku i odgra-dza się jeszcze jeden od drugiego siatkami, co jeszcze bardziej utrudnia przejazd i trzeba szukać drogi naokoło. (…) Moim zdaniem można by zagospodarować stadninę trochę inaczej, przy wjeździe do niej położyć asfalt, gdzie dałoby się jeździć na rolkach, zrobić ścieżki dla wózków, żeby nie brnąć w błocie, te dróżki dociągnąć do osiedli sąsiadujących ze stad-niną. Należałoby też pogonić dewelopera, który wybudował bloki przy Chmieleńcu obok stawu, żeby usunął betonowe płyty i zrobił jakąś drogę dla ludzi, bo ta obecna to nie wiem, dla kogo jest. Przydałoby się połączyć las borkowski z osiedlem Torfowa i Obozowa, tam też można by spacero-wać. Co do „miniaturowej parodii parku” przy Osiedlu Europejskim, to jak już go zaczęli, to mogliby skończyć, bo jak dotychczas mieszkańcom okolicznych bloków pozostają do spacerowania chyba tylko alejki dwóch pobli-skich cmentarzy… (…) Troszkę się dziwię tym, co się na Ruczaj dopiero wprowadzają. Sama szu-kam większego mieszkania gdzie indziej, jednak zależy mi, żeby Kraków całościowo jakoś wyglądał, bo to piękne miasto i szkoda, żeby dewelope-rzy całkiem go zniszczyli.

Z pozdrowieniami, mama bartka

mama na Ruczaju, świetny tematSzanowni Państwo,Właśnie przeczytałam najnowszy numer „Ruczaj Cafe”. brawo za po-ruszenie oczywistego tematu: braku na naszym osiedlu podstawowych wygód dla dzieci i ich rodziców. Odkąd ruszyła budowa tramwaju, nawet ucieczka do miasta stała się utrudniona. Od maja likwidują też Kulko-land, a działał od pięciu lat jako jedyne miejsce zabaw dla maluchów. Dla-tego czasem uderzam do Sztamki na Klinach (www.sztamka.pl) albo do tamtejszego rozległego parku. Przesyłam Państwu mój felieton o tym, jak próbowałam założyć miejsce dla dzieci i rodziców na Ruczaju.

Z serdecznymi pozdrowieniami,Magdalena Moskal

http://notatkimlodejmatki.blox.pl/html

dość narzekania – czas działać Szanowna Redakcjo,Tekst Pani Agnieszki o bohaterskich mamach z Ruczaju zainspirował mnie do szerszej refleksji, która sięga początków lat 80. ubiegłego wieku. Duże, betonowe przestrzenie, bloki, a na środku – Wielki Pawilon, czyli centrum osiedla, w którym toczyło się życie i stało się po cukier. Tak było w bro-nowicach, na Piaskach i nawet na Ruczaju. (…) To w Wielkim Pawilonie pierwszy raz zobaczyłem „Akademię Pana Kleksa”, to tam uczyłem się grać na pianinie w harcówce, to tam wycierałem parkiety, szlifując krakowiaka. Minęło 30 lat od tamtych czasów i chyba, jak większość moich rówieś-ników, doświadczam coraz bardziej ambiwalentnych uczuć. bo jeździmy szybkimi samochodami, bo w kinie grają to, co w Nowym Jorku, bo właś-nie szkołę z i-padami zamiast tornistrów otwierają. Ale dwie rzeczy jakoś ciągle pozostają takie same – kolejki po cukier i marzenie, żeby chodnik przed blokiem nie miał dziur, a dzieci nie spędzały połowy dnia w trójką-cie trzepak – śmietnik – krawężnik. (…)Dość narzekania – czas działać! – moja żona długopisem trzymanym wspólnie z Przyjaciółką machnęła kółko na planie Krakowa. Wiedzia-łem, że coś jest na rzeczy…

kilka uwag co do RuczajuMinęło kilka miesięcy i w końcu wystartowała. TrusKawka – Klubo-kawiarnia i Twórcze Warsztaty. Miejsce, które co prawda nie wygląda jak Wielki Pawilon (na szczęście !), ale cele spełniać ma podobne.Napiszcie, proszę, o TrusKawce przy Szwai, napiszcie, że animatorki warsztatów wybieraliśmy 3 miesiące, że kolor żarówek nad stołami zmienialiśmy 4 razy, że wodę do kawy specjalnie filtrujemy. bo Ag-nieszce i Gabrysi zależy na tym, żeby ludzie na Ruczaju mieli teraz własną przystań, żeby dzieciaki nie musiały jeździć do centrum na 45-minutowe lekcje angielskiego czy ceramiki. Potrzebujemy na Ruczaju takiego miejsca, ale to miejsce też bardzo potrzebuje Drogich Mieszkańców. Niech przychodzą, niech mówią, co dla nich jest najważniejsze. Jeśli trzeba – zmieni się kolor żarówek w TrusKawce po raz piąty…

Wojtek – tata Oli i Mikołaja, mąż Agnieszki.

Pisał lewą ręką, bo prawą trzyma kciuki.

mieszkańcy Ruczaju zasługują na park Za pośrednictwem „Ruczaj Cafe” chciałbym dotrzeć do mieszkańców naszej dzielnicy z apelem o to, by rozejrzeli się, w jakim miejscu mieszkają. Pamiętam Ruczaj sprzed lat, zielone łąki, Zakrzówek, kilka stawów i nie-zwykły widok na bielany. Dziś wysłuchuję od znajomych, jaki ten Ruczaj brzydki. bloki są tak pobudowane, jakby komuś wysypały się pudełka zapa-łek. Można było zagospodarować ten teren z wykorzystaniem piękna przy-rody. Ale jest po fakcie. Jak mówią Rosjanie „po bójce nie ma co pięściami wymachiwać”. Pozostaje nawoływać mieszkańców Ruczaju do ratowania ostatnich skrawków natury, np. lasku przy stadninie koni, zieleni wokół cmentarza przy ul. lubostroń, okolic nad Wilgą i przy Kobierzyńskiej.Czy mieszkańcy Ruczaju nie zasługują na park, powiedzmy na tyłach nowych biurowców? Żyjemy w strasznej ciasnocie i potrzebujemy miejsca na spacer. Po zbudowaniu linii tramwajowej i nowych jezdni będziemy mieli jeszcze więcej betonu i asfaltu. Osobiście zagłosuję na radnego, który zajmie się tą kwestią. Namawiam do tego także innych.

Rafał l.

idealny tata „Ruczaj Cafe” napisało sporo o mamach, za co dziękuję, ale przecież my kobiety nie jesteśmy same, wspiera nas – idealny tata. Taki tata zakochuje się w swoim dziecku od pierwszego spojrzenia na czerwony pasek testu ciążowego. A może od pierwszego zdjęcia USG czy kopnięcia przez rosnący brzuszek mamy.To nic, że nie może spać, bo przeraża go odpowiedzialność i to, że świat za kilka miesięcy stanie do góry nogami. Idzie nawet do szkoły rodzenia, a potem idzie rodzić, choć uginają się pod nim kolana. Ale przecież musi wszystkiego dopilnować, sprawdzić, czy na pewno nie zamieniono dziecka, poza tym tylu tatusiów przez to przeszło i chwalą sobie to pierwsze spotkanie z własnym potomkiem.Potem dumę idealnego taty gaszą kolki noworodka i nieprzespane noce. Właściwie to najchętniej by uciekł! W tym czasie praca jest dla niego ukojeniem. Powrót do domu wydaje się koszmarem! Ale już wkrótce zostaje całkowicie kupiony pierwszym uśmiechem maleństwa i jego pełnym zachwytu „dada”. I tak dorastają razem – mały człowiek i idealny tata. Czas mija, rodzą się różne problemy, ale tata, chociaż zmęczony po pracy, znajduje czas na zabawę resorówkami, naukę jazdy trzykołowym rowerkiem i czyta-nie bajek przed snem.Idealny tata nie jest wcale doskonały, ale przecież nie o to chodzi…

Kasia

Page 6: "Ruczaj cafe" nr 3

6

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

t e m a t m i e s i ą c a

wzdłuż Kobierzyńskiej aż do Zakopiańskiej, brzegów Wilgi i Zakrzówka.

Wieżowce z lat 80. i ekskluzywne rezydencje, małe domy jednorodzinne i nowoczesne wille, wąskie uliczki osiedlowe z gęstą zabudową obok zarośniętych działek z kilkoma ocalałymi drze-wami.

Ponad 60 tysięcy ludzi i kilkanaście tysięcy samochodów.

Jak wygląda eko-rzeczywistość Ruczaju?

Czy to miejsce przyjazne ludziom i środo-wisku?

Na terenie dzielnicy leży kilka cieka-wych obszarów przyrodniczych: fragment bielańsko-Tynieckiego

Parku Krajobrazowego, nabrzeża Wilgi, Park Skały Twardowskiego oraz słynny w całym Krakowie i nie tylko – malowniczy zalew na Zakrzówku. O to ostatnie miejsce toczą się prawdziwe boje. Wszystkich zainte-

Jedna z definicji głosi, że ekologia to bada-nie oddziaływań pomiędzy organizmami a ich środowiskiem oraz między tymi or-

ganizmami. Organizmy – mieszkańcy Ruczaju. Ich środowisko – tereny zwane właśnie

Ruczajem, Nowym Ruczajem i szeroko ro-zumiane okolice – od leżących nad Wisłą bodzowa, Pychowic, Kostrza, przez Skotni-ki, Kobierzyn, Sidzinę, Kliny, liczne osiedla

Agnieszka KaniaSt

aw pr

zy u

l. Sz

uw

aro

wej

/zd

jęci

e: jM

Ekologia to nie tylko ochrona środowiska. Ekologiczny wcale nie znaczy tylko wyprodukowany z naturalnych składników.Ekolog to nie synonim obrońcy zagrożonych gatunków czy przeciwnika futer ze skór naturalnych.

Page 7: "Ruczaj cafe" nr 3

7

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

Agnieszka Kania

Staw

przy

ul.

Szu

wa

row

ej/z

dję

cie:

jM

resowanych ratowaniem tego unikatowego miejsca i pomysłem utworzenia tam Zespołu Przyrodniczo-Parkowego odsyłamy do stro-ny www.zielony.org.pl, gdzie swoje działania opisuje inicjatywa obywatelska „Zielony Za-krzówek”.

Niewątpliwym atutem okolic Rucza-ju są malownicze widoki, zwłaszcza na las Wolski, Kopiec Kościuszki,

Przegorzały i klasztor kamedułów na biela-nach. być może nie wszyscy zauważają fakt, że z niewielu miejsc w Krakowie tak dobrze jak z miejsc w naszej dzielnicy widać Wawel i Kościół Mariacki oraz wieżę Sanktuarium w Łagiewnikach. O piękne widoki warto dbać. Raz zniszczone, są stracone na dziesiątki lat. Może trzeba zainteresować się planem zago-spodarowania przestrzennego swojej najbliż-szej okolicy? Podstawowe informacje można znaleźć tu: planowanie.um.krakow.pl

Segregowanie śmieci to już nie tylko moda, ale obowiązek wszystkich, któ-rzy je produkują. Narzekanie na dzia-

łanie odpowiednich służb na nic się nie zda, trzeba zacząć od swojego podwórka. Więk-szość mieszkańców Ruczaju pamięta czasy, gdy zbiórki makulatury w szkole były na po-rządku dziennym, a wszystkie butelki odno-siło się do skupu i w ten sposób gromadziło kieszonkowe. Wystarczy sobie ten ówczesny nawyk przypomnieć i wprowadzić w domu zwyczaj oddzielania papieru, szkła, plastiku i metalu od pozostałych odpadków. Odpo-wiednio zachęcone dzieci będą mogły się wykazać, pilnując domowników i odnosząc surowce wtórne do kolorowych kontenerów. W naszej dzielnicy jest ich na tyle dużo, aby ochrona środowiska w tym wymiarze zaczę-ła być realna. Działalność miasta w kwestii gospodarki odpadami rzetelnie prezentuje strona www.ekocentrum.krakow.pl. Tutaj za-mieszczane są także informacje o terminach

tzw. wystawek, czyli ulicznych zbiórek odpa-dów wielkogabarytowych.

Estetyka przestrzeni z pewnością nie jest cechą wyróżniającą nasz kraj, o czym doskonale wiedzą ci, którzy

choć raz odwiedzili np. Austrię czy bawarię. Ruczajowskie osiedla i tereny dawnych wsi przyłączonych do miasta, zabudowywane obecnie bez ładu i składu, straszą nie tylko nieprzemyślaną architekturą. Zaniedbane zieleńce i ogródki, ugory zarośnięte krzakami, niewykaszane rowy, wreszcie pokryte wulgar-nym graffiti ściany to niestety obraz codzien-nie pojawiający się przed naszymi oczami. A przecież istnieją wspólnoty mieszkaniowe, za nasze pieniądze działają zarządcy nierucho-mości, zatrudniani są dozorcy i firmy sprząta-jące. Jeśli interwencja u nich nie pomoże, po-zostaje zgłoszenie problemu Straży Miejskiej (tel. 986).

liczni mieszkańcy Ruczaju codziennie robią zakupy i muszą je jakoś donieść do domu. Mimo że powszechnie

wiadomo, iż torby plastikowe nie są „ekolo-giczne”, to one właśnie dominują w sklepach i wszyscy chętnie przymykamy na ten fakt oko. A gdyby tak powoli, lecz stanowczo, suge-rować sprzedawcom wprowadzanie torebek papierowych? A gdyby tak rozejrzeć się za oryginalną i elegancką płócienną torbą na sprawunki i zacząć modę na noszenie po-dobnych? O tym, jaka jest różnorodność alternatyw dla foliowych siatek, można się przekonać, wpisując w wyszukiwarkę hasło: „ekologiczne torby na zakupy”.

Mówiąc o ekologii, trudno nie wspo-mnieć o relacjach międzyludz-kich. ludzie żyjący od pokoleń

w domach przy tej samej ulicy zazwyczaj dobrze się znają i mogą liczyć na sąsiedz-ką pomoc. Znacznie gorzej wygląda sprawa w nowych blokach, których mieszkańcy rzad-

ko się widują i zazwyczaj bardzo mało o sobie wiedzą. Na dodatek nieznający się nawzajem sąsiedzi bywają dla siebie prawdziwym utra-pieniem: ryk wiertarki na sobotnie dzień dobry, głośne imprezy do rana, cuchnące worki ze śmieciami wystawiane przed drzwi, trzaskanie drzwiami, psie odchody przy pia-skownicy lub przed wejściem do klatki, roz-bita butelka przy ławce, zajmowanie jednym autem dwóch miejsc parkingowych… Przy-kłady można mnożyć. Anonimowość sprzyja tego typu niehumanitarnym zachowaniom. A może, zamiast wzywać Straż Miejską, warto porozmawiać i – poznać swojego sąsiada? Na forum portalu ruczaj.info znaleźliśmy taką inicjatywę, sami proponujemy zaś poznawa-nie współmieszkańców podczas wycieczek po Krakowie (szczegóły na stronie 16).

„bądź dla mnie eko, żyjmy w symbiozie” – chciałoby się powiedzieć.

Agnieszka Kania – polonistka-pasjonatka, współautorka podręczników, redaktorka książek.

Działa w Stowarzyszeniu Polonistów. Lubi odkrywać wciąż na nowo Kraków,

podróżować i pisać. Od kilkunastu lat mieszka na Ruczaju.

ul. Bociana 4d (Prądnik Biały) tel. 12 346 13 63 www.trendybociana.com

nasze atuty:profesjonalny zespół fryzjerów

oryginalne kosmetyki Wellawysoka jakość usług

atrakcyjne ceny

Studio fryzjersk ie Trendy Hair Fashion

Organizujemy dla firm eventy z zakresu stylizacji i wizerunku w biznesie.

s e r d e c z n i e z a p r a s z a m y d o n a s z y c h s a l o n ó w

ul. Chmieleniec 2a (Ruczaj) tel. 12 263 62 67 www.trendychmieleniec.com

t e m a t m i e s i ą c a

Ekologia to inaczej nauka o porządku i nieporządku w przyrodzie. Ekologiczny to także żyjący w zgodzie z otoczeniem. Być ekologiem to świadomie korzystać ze środowiska naturalnego i z osiągnięć cywilizacji, dbać o równowagę i porządek w sobie i wokół siebie. Jak wygląda Twoje eko? Czekamy na listy: [email protected]

Page 8: "Ruczaj cafe" nr 3

8

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

s t r o n a o j c a L e o n a

Znam mnóstwo młodych par, które wspólnie wybierają się na wakacje. Są to często wspaniałe wakacje. Młodzi lu-

dzie na wyjazdach lepiej się poznają, czasem się przytulą, czasem dadzą sobie buzi. No, ale nie powinni iść za daleko.

Jedna pani doktor opowiedziała mi, jak na początku lata przyszła do niej młoda pielęg-niarka, by zaprosić na swój ślub we wrześniu

i z radością zwierzyła się, że na wakacje jedzie ze swoim chłopakiem pod jeden namiot. Ta jej od-powiedziała po przyjacielsku: „Niech siostra się zastanowi: w małżeństwie siostra będzie może

o. Leon Knabit – najpopularniejszy mnich w Polsce. Słynie z otwartości i niesamo-witego poczucia humoru. Autor wielu książek, m.in. Czy zwierzęta mają duszę?, Instrukcja obsługi mężczyzny i Kogo kochają kobiety?, której fragment zamieszczamy obok.

i pięćdziesiąt lat, ale czas oczekiwania na to, co kiedyś będzie, jest jedyny w życiu. On nigdy się nie powtórzy. Jeśli zachowacie dyscyplinę, to wszystko w porządku, ale taka bliskość może być trudna do opanowania”. Pielęgniarka odeszła na-burmuszona, ale posłuchała. Na ślubie szepnęła jej na ucho: „Miała pani doktor rację, to był czas, jakiego nigdy już mieć nie będziemy”.

Więc wspólny wyjazd – tak, jeśli na pewno wiemy, po co wyjeżdżamy. Gdy jednak mamy wątpliwości, le-

piej taką wyprawę we dwoje odłożyć na inny czas – po ślubie

o. Leon Knabit

zdję

cia

: jM

czy dziewczyna powinna jechać na wakacjeze swoim chłopakiem?

fot.

Mic

ha

ł zię

ba -

Stu

dio

pro

Ste

Prawdziwy ocet balsamiczny to ciemno-brązowa i gęsta esencja o mocnym peł-nym zapachu. Po kropelce przyprawia

się nim carpaccio, szlachetne ryby, cielęcinę, sałatki, a także lody. Prawdziwego octu balsamicznego, określane-go jako tradizionale albo naturale, nie kupimy

Aceto balsamico

w supermarkecie czy przygodnym sklepie. Jego cena też może wystraszyć. W odróżnie-niu od innych octów jego podstawą nie jest wino, a moszcz. Wytwarza się go z winogron odmiany Trebbiano, uprawianych w okoli-cach Modeny i w prowincji Reggio Emilia. Ze 100 kilogramów winogron uzyskuje się 70 litrów moszczu, który następnie zagęszcza się w procesie podgrzewania i odparowuje prawie do połowy. Następnie odparowany syrop doj-rzewa i starzeje się w beczkach na przewiew-nych strychach zwanych acetaia. Oprócz dłu-giego leżakowania na wspaniały aromat płynu wpływa także drewno, z którego wykonane są beczki. Do ich wyrobu, obok dębu, stosuje się kasztanowce, wiśnie, jesiony i morwę. Octy z takich beczek miesza się dla uzyskania bo-gatszego smaku.

Już przed tysiącem lat książęta w oko-licach Modeny i w prowincji Emilia produkowali ocet balsamiczny różnego

rodzaju. Każdy ród posiadał własny przepis. Produkt uważany był wówczas za cenny śro-dek wzmacniający. Od roku 1983 określenie „Aceto balsamico Tradizionale di Modena”, a od 1987 także – „di Reggio Emilia”jest prawnie chronione.

W sklepach często można kupić ocet balsamiczny z Modeny, w którego skład wchodzi ocet winny z do-

datkiem karmelu. Nie ma on jednak nic wspól-nego z tym prawdziwym. jm

P o m y s ł n a P r e z e n t

Page 9: "Ruczaj cafe" nr 3

9

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

lato zapowiada się gorące, a ja zacieram ręce. Myślę bowiem o takich daniach, które w upalne dni smakują szczególnie do-brze. Są to na przykład chłodniki. W uproszczeniu chłodnik

przypomina surówkę zalaną jogurtem lub kefirem. Takie wrażenie po-wstaje zwłaszcza wtedy, gdy trzeba drobno pokroić pęczki zieleniny. W tradycji wschodnioeuropejskiej do chłodnika dodaje się botwinkę. Dzięki niej chłodnik zyskuje subtelny słodko-kwaśny smak i nabiera ape-tycznego koloru. Potrawa ta jest lekka i zdrowa. Można by książkę napi-sać o leczniczych właściwościach każdego z jej składników. Gdy w upalny dzień wrócimy po pracy do domu, talerz chłodnika będzie jak znalazł.

■ pęczek botwinki■ 3 ogórki kiszone■ 1-2 ogórki zielone ■ pół szklanki wody spod ogórków kiszonych■ 500 ml zimnego kefiru■ 3 łyżki śmietany ■ kilka rzodkiewek■ koperek■ szczypiorek■ 4 jajka ugotowane na twardo

Oddzielić buraki od botwinki, obrać je i pokroić w kostkę. botwin-kę dokładnie opłukać, drobno pokroić, w garnku zalać wodą tak,

żeby była przykryta, następnie dodać buraki, lekko posolić i gotować 5 minut. Po ugotowaniu odstawić wywar do wystygnięcia.

Do wazy wrzucić starte na tarce o dużych otworach ogórki kiszone, obrane i pokrojone w kostkę ogórki świeże, pokrojoną rzodkiewkę,

posiekany koper i szczypiorek. Dolać odrobinę wody spod kiszonych ogór-ków, zalać wszystko zimnym wywarem z botwinką, dodać kefir, śmietanę, pokrojone jajka i wymieszać. Doprawić do smaku wodą spod ogórków.

W upalne dni chłodnik podawać prosto z lodówki. Na osobnym talerzu można przygotować ugotowane młode ziemniaki okra-

szone drobno pokrojonym i podsmażonym boczkiem.

d o b r z e d o P r a w i o n e

Mikołaj Mańko

Mikołaj Mańko – pochodzi z Drohobycza, autor książki Kuchnia klasztorów prawosławnych. Na co dzień

przewodnik po Krakowie, można go spotkać w różnych częściach miasta, zawsze w otoczeniu ludzi. Kiedy nie

oprowadza turystów, zamyka się w kuchni i gotuje. Od dwóch lat mieszka na Ruczaju.

zdję

cia

: jM

Wina z Gruzji i nie tylko… •sklep detaliczny i skład hurtowy galeria malarstwa współczesnego•

Oferujemy: wina z lokalnych odmian •z Europy Środkowej i Wschodniej

delikatesowe produkty gruzińskie • wina weselne• dobre ceny• cykliczne degustacje, prelekcje, •wernisaże

Kraków-Zabłocie, ul. Lipowa 6E (obok Fabryki Schindlera)tel. 601 886 209e-mail: [email protected]

Zapraszamy na zakupy od poniedziałku do piątku w godz. 10.00–18.00, w soboty w godz. 11.00–17.00.W maju nowe wina z Rumunii od Barona Stirbeya.

winnacja.pl

chłodnik

fot.

Mic

ha

ł zię

ba -

Stu

dio

pro

Ste

z tym kuponem

6% jednorazow

ego rabatu

kupon

składniki

Page 10: "Ruczaj cafe" nr 3

10

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

podane z masaląJędrzej Majka

Jego imię znaczy czysty jak księżyc. Ama-lendu miał nie więcej niż dziesięć lat. Stał boso przy stoliku i szybkimi ru-chami kroił cebulę w cienkie talarki.

Zaproszony, usiadłem naprzeciw i obserwo-wałem, jak sprawnie posługuje się nożem. W pewnym momencie chłopak uniósł swoją prawą nogę i zaczął oglądać piętę. Zrogowa-ciała i przesuszona skóra była widoczna z kil-ku metrów. Nie zastanawiając się, Amalendu zniżył nóż i szybkimi ruchami zaczął ścinać niepotrzebny naskórek. Niczym cieniutkie płatki parmezanu plastry skóry spadały na ziemię. Następnie podniósł rękę i powrócił do wcześniejszego krojenia cebuli...

Nazwa restauracja byłaby nieco prze-sadzona, ale karmiono tu znako-micie. było to dwadzieścia metrów

kwadratowych ukradzione z pobocza jezdni. Drewniane belki wbite w czterech rogach podtrzymywały kolorowe chusty, które miały uratować gości od słońca ostrego jak chili. Ja-dali tu głównie miejscowi, a to zawsze i wszę-dzie oznacza, że dania są smaczne i świeże. W lewym rogu jadłodajni mieściło się coś na kształt kuchni. Można więc było oglądać ku-charzy przy pracy. Trzy stoły przypominające szkolne ławki. butla z gazem. Kilka alumi-niowych garów. Reklamówki pełne świeżych warzyw. W misce leżały kawałki kurczaka przykryte gazetami, a nad nimi unosiła się gromada much. Na blacie stało kilkanaście miseczek wypełnionych kolorowymi proszka-mi. Szafran. Kumin. Chili. Imbir. Kardamon. Pieprz. Każdy kucharz korzysta z nich na swój sposób. Ich mieszanka tworzy masalę. Ilu ku-charzy, tyle mieszanek. Indyjski kucharz nie użyje tej samej masali do dwóch różnych dań.

Zmęczony zwiedzaniem straganów z pie-przem wyprostowałem nogi i oddałem się

obserwacji ruchu ulicznego. W kuchni krząta-ło się dwóch mężczyzn i Amalendu. Hindusi odnoszą się do jedzenia z wielkim szacunkiem. Przygotowując posiłek, postępują zgodnie z ustalonym porządkiem. Jedzenie jest boskim darem, więc każdy posiłek jest rytuałem. Goś-ciowi nie wypada wchodzić do kuchni ani zbli-żać się do paleniska. Danie zawsze nałoży nam na talerz gospodarz. Zazwyczaj będzie to danie bezmięsne, bo Hindusi w większości są wegeta-rianami. Ryż gotowany na kilkadziesiąt sposo-bów, warzywa i masala to podstawa indyjskiej kuchni. Jeśli na stole pojawi się mięso, będzie to drób, baranina lub jagnięcina. Nigdy nato-miast, zakazana przez religię, wołowina.

Siedziałem, gapiłem się na drogę i liczy-łem przejeżdżające riksze. Obok moje-go stolika przeszła krowa. Popatrzyła

przyjaźnie zza swoich pięknych długich rzęs.– Hello, my friend – krzyknął przejeżdżający

taksówkarz i w jednym momencie zatrzymał po-jazd.

– K... Jacy oni są męczący – pomyślałem. I machnąłem ręką na znak, że nie skorzystam.

– Where are you from? – zapytał, siedząc już przy moim stoliku.

Odpowiedź Poland czy Holland nie miała znaczenia. Doskonale znałem ten scenariusz. Opowieść o przyjaciołach z Polski. I o miłości do mojego kraju.

– My friend Robert is from Warsaw – po-wiedział taksówkarz z błyskiem w oku.

W ciągu kolejnych dwóch minut zaplanował mi dwutygodniowy pobyt w Indiach. Załatwił wszystkie hotele, przejazdy i przewodników. Wszystko oczywiście „za darmo”. Czego nie zrobi przyjaciel dla przyjaciela. W programie jazda na słoniu w Agrze i na wielbłądzie na pu-styni Thar w Radżastanie. No i zakupy. Ma być złoto? będzie złoto. Dużo złota.

– Długo planujesz być w Indiach? – zapytał.– Kończę właśnie pobyt, bo nie mam już

pieniędzy.I tyle widziałem mojego nowego hinduskie-

go przyjaciela. Jak niepostrzeżenie znalazł się przy moim stoliku, tak samo niepostrzeżenie zniknął. Zobaczyłem tylko tył odjeżdżającego samochodu.

Nie lubię taksówkarzy. To chyba jedy-na grupa zawodowa, która nie wzbu-dza we mnie zaufania. Scenariusz

w wielu krajach zawsze był ten sam. Zawyżone stawki. Trasa wydłużona o kilka kilometrów. brak reszty. Dodatkowa opłata za bagaż. Tak samo jest w Indiach? Nie. Tutejsi taksówkarze przewyższają wszystkich. Przylatując do Delhi po północy, wiedziałem, że muszę być czujny podwójnie. lotnisko imienia Indiry Gan-dhi było zatłoczone, ale odprawa przebiegła sprawnie. Następnie poszedłem do biura taxi, gdzie uiściłem opłatę za przejazd. W zamian dostałem voucher z wypisaną trasą. Kiedy się odwróciłem, obok mnie stał już uśmiechnię-ty wąsaty kierowca. Wiedziałem jedno: póki voucher znajduje się w moich rękach, jestem panem sytuacji. Dopiero po jego przedstawie-niu w centrali taksówkarz otrzyma zapłatę za kurs. Pod żadnym pozorem nie wolno mi go oddawać. Oddać to znaczy przegrać.

– Where are you from? – zapytał, kiedy ruszyliśmy.

– Poland – odpowiedziałem.– Nice country. Warszawa. Poznań. Kra-

ków – wymówił jednym tchem. – Mam przyjaciela w Polsce. Ma na imię Jacek. był u mnie w domu. Pokazałem mu całe Indie. A ty pierwszy raz jesteś w Delhi?

– Tak.– Indie to wspaniały kraj – powiedział i za-

czął wyliczać wszystkie atrakcje. A ja, gaduła,

Ś w i a t w e d ł U G m a j K i

ag

ra, w

ido

k na

ta

dż M

ah

al/

zdję

cie:

jęd

rzej

Ma

jka

Indie

Page 11: "Ruczaj cafe" nr 3

11

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

podane z masalą

Zapach, który dobiegał z kuchni, był co-raz bardziej aromatyczny. Wydawał się znajomy, ale nie umiałem go nazwać.

Zaburczało mi w brzuchu, a do mojego stolika znów ktoś podszedł. Tym razem nie byli to ani proszący o pieniądze, ani ciekawskie dziecia-ki, które chciały poćwiczyć angielski. Metoda na język też jest popularna wśród naciągaczy. bo każdy pretekst jest dobry do nawiązania kontaktu. Młody, elegancko ubrany chłopak przywitał się i spytał, czy może się przysiąść, bo czeka na swoją dziewczynę. – Musisz uważać – powiedział. – W Indiach jest mnóstwo naciąga-czy. Znów przerobiliśmy podstawowe pytania. Skąd? Dokąd? Na długo? No, i czy pierwszy raz? Ale i on po chwili wyjął wizytówkę po-bliskiego biura turystycznego... Takie są Indie. Dlatego jedni je kochają, a inni nienawidzą. Jedno jest pewne: naprawdę mogą zmęczyć.

Amalendu przyniósł na metalowym talerzu cienki jak kartka papieru naleśnik nadziewany warzywami. Masala Dosa była gotowa.

Jędrzej Majka – w każdą podróż zabiera aparat fotograficzny. Ulubiony kierunek: Wschód. Autor książek: Kresy. Śladami

naszych przodków (2002), Ostatni dzień Lwowa (2004) oraz albumów fotograficznych: Lwów. Trzy eseje (2005),

Ukraina (2006), Kresy (2009). Ostatnio wydał Pociąg do świata – zapis dwunastu podróży. Mieszka na Nowym Ruczaju.

W samochodzie zapanowała cisza. Do-chodziła druga. Ruch na ulicach był coraz mniejszy. Setki, jeśli nie tysiące mieszkańców Delhi zasypiało na chodnikach. Właściwie na każdym wolnym miejscu ktoś rozkładał swój dobytek. Widok psów plączących się wśród śpiących dzieci zapamiętałem na zawsze.

– Widzisz te psy? One są bardzo groźne. Pogryzły już niejednego. W tej okolicy jest tylko jeden hotel godny polecenia. Prowadzi go mój kuzyn. będzie ci tu bardzo dobrze. To jeden z najtańszych hoteli w mieście. Dzwoni-łem i załatwiłem ci pokój.

– OK – odpowiedziałem. W podróży by-łem trzecią dobę. Miałem dosyć. Tym razem odpuszczę, ale jest to ostatni raz. Marzyłem o prysznicu. Cena w hotelu rzeczywiście nie była wygórowana, dziesięć dolarów za dwójkę. Pomyślałem, że przenocuję jedną noc, a rano znajdę coś innego. Poza tym nie planowałem zostać w Delhi zbyt długo.

Rano, kiedy zszedłem do recepcji, okazało się, że opuszczenie hotelu jest niemożliwe, bo mój hinduski przyjaciel wziął prowizję za pięć dób. Magiczne w takich sytuacjach słowo police rozwiązało problem. Nowy hotel znala-złem za rogiem.

wdałem się w tę przydługą i nie do końca zro-zumiałą rozmowę.

– Ta ulica, na którą jedziemy – zaczął nag-le – jak ona dokładnie się nazywa? Jest kilka o podobnym brzmieniu. Pokaż mi kartkę.

– Main bazar – powiedziałem i dałem mu voucher do ręki. W tym momencie w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Prze-cież to jest jak w filmie. Scena po scenie. Za-raz zapyta mnie o hotel. Jeśli podam nazwę, wykona fikcyjny telefon i poinformuje mnie, że rezerwacja została anulowana lub że hotel spłonął. Jeśli powiem, że nie mam rezerwacji i dopiero będę szukać noclegu, to usłyszę, że wszystkie mają komplet gości. Niezależnie od odpowiedzi on i tak zawiezie mnie do ho-telu, w którym dostanie prowizję.

– Main bazar, please – powtórzyłem po raz kolejny. byłem zmęczony. Nie miałem ochoty na tę zabawę.

Kierowca zdenerwował się. Wykonał kilka telefonów i poinformował mnie, że na tę uli-ce nie pojedzie, bo jest tam niebezpiecznie. Poza tym tam nie ma hoteli. A tak w ogóle to on nie wie, gdzie ona jest.

– Wróćmy zatem na lotnisko – powiedzia-łem.

Ś w i a t w e d ł U G m a j K i

ag

ra, w

ido

k na

ta

dż M

ah

al/

zdję

cie:

jęd

rzej

Ma

jka

11Ś w i a t w e d ł U G m a j K i

Page 12: "Ruczaj cafe" nr 3

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

12

pamiętać jednak o tym, że jest ona poprze-dzona kilkoma nieinwazyjnymi badaniami diagnostycznymi, tak więc przygotowanie do wykonania samego zabiegu wprowadzenia implantów trwa dłużej niż jeden dzień. Naj-pierw wykonujemy tomografię komputero-wą, opracowujemy ją i wynik planowania wy-syłamy do zakładu Nobel Biocare™ w Szwecji. Po około 10 dniach dostajemy stamtąd szablon chirurgiczny i uzupełnienie protetyczne. Będąc w posiadaniu wszystkich elementów diagno-styczno-terapeutycznych, przystępujemy do operacji – znieczulamy komputerowo w syste-mie The Wand™ (bezbolesne komputerowe znieczulenie), mocujemy szablon w ustach, wkręcamy śródkostne wszczepy tytanowe (implanty) i umieszczamy na nich uzupełnie-nie protetyczne. Zabieg trwa godzinę. Pa-cjent bezpośrednio po zabiegu może opuścić gabinet i po kilku godzinach rekonwalescencji cieszy się pięknym uśmiechem.

Stosowana w Luxdentice koncepcja „No-bel Guide™ Teeth – In – An – Hour™”,

czyli „Zęby w jedną godzinę™”, przysparzała niektórym lekarzom stomatologom wiele stresu i powodowała pośpiech podczas wykonywania zabiegów. Firma szybko zareagowała na napły-wające doniesienia i w 2007 r. na Światowym Kongresie Nobel Biocare™ w Las Vegas zrezyg-nowano z oficjalnej nazwy „Nobel Giude™ Teeth – In – An – Hour™” na rzecz „Nobel Guide™ Beautiful Teeth Now™”. W Polsce

lek. stom. Dariusz Wilisowski – właściciel Centrum

Stomatologii Luxdentica, członek Ogólnopolskiego

Stowarzyszenia Implantologii Stomatologicznej (OSIS)

oraz European Association of Dental Implantologists (EDI).

Badania naukowe dowodzą, że jeśli często się śmiejemy, ludzie po-strzegają nas jako bardziej przy-

jaznych, milszych i szczęśliwszych. Uśmiech wydaje się być szczegółem, lecz podświadomie zwracamy na niego uwagę i często wiele może od niego zależeć. Warto zadbać na wiosnę, aby nasz uśmiech był piękny, a przede wszystkim zdrowy.

W comiesięcznym cyklu artykułów bę-dziemy Państwa zapoznawać z naj-

nowszymi trendami i nowinkami technolo-gicznymi w stomatologii.

Czerwcowy artykuł przeznaczony jest dla tych z Państwa, którzy chcieliby odzy-

skać dawny blask swojego uśmiechu szybko i bezboleśnie.

60 minut. Tylko tyle czasu potrzeba dzi-siaj, aby przywrócić nieskrępowany

uśmiech bezzębnemu pacjentowi! Dzięki najnowocześniejszym rozwiązaniom implan-tologicznym, postępowi nanotechnologii oraz technik wykonywania zabiegów implan-tacji stało się realne mocowanie na stałe pro-tez już podczas tak krótkiej wizyty. Istnieje kilka systemów umożliwiających tak szybkie wykonanie zabiegu. Wiodącym na świecie jest na pewno stosowany w Centrum Stoma-tologii Luxdentica system „Nobel Guide™ Teeth – In – An – Hour™”, czyli „Zęby w jedną godzinę™”. Pacjenci, którzy decy-dują się na tę procedurę terapeutyczną, muszą

lek. stom. Dariusz Wilisowski

dla tej metody obowiązuje nazwa „Zęby w je-den dzień™”. Centrum Stomatologii Lux-dentica wykorzystuje nazwę „Zęby w jed-ną godzinę™”, ponieważ sukcesy odnoszone przez nas z wykorzystaniem tej metody pozwa-lają nam śmiało twierdzić, że w większości przypadków dotrzymamy tej obietnicy!

Dodatkowym atutem implantacji w syste-mie „Nobel Guide™” jest fakt, iż zabieg

odbywa się bez użycia skalpela i bez szwów. Wszystko to jest możliwe dzięki zaawansowa-nej diagnostyce obrazu kości, uzyskiwanej w wyniku skanowania w tomografii kompute-rowej oraz obróbce obrazu w specjalnym opro-gramowaniu Procera Software. Metodę „im-planty w ciągu jednego dnia” można zastosować w każdym przypadku: braku jed-nego, kilku lub wszystkich zębów.

Podczas bezpłatnych konsultacji chętnie od-powiemy na wszystkie Państwa pytania

i przygotujemy całkowity kosztorys leczenia implantologiczno-protetycznego. Polecam i za-chęcam do skorzystania z usługi „Nobel Gui-de™ – Zęby w jedną godzinę”!

Piękny uśmiech

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

w 60 minut!

s t r e f a z d r o w i a

rejestracja telefoniczna: 12 44 55 66 5 rejestracja on-line: www.luxdentica.pl

Centrum Stomatologii Luxdenticaul. Przemiarki 23/5 (wejście od ul. Bobrzyńskiego)linie autobusowe: 104, 114, 178, 194, 213, 223 (przystanek: Wydział Biologii UJ)

w w w . l u x d e n t i c a . p l

Page 13: "Ruczaj cafe" nr 3

13

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

i wolności w kreacji

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

13

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

i wolności w kreacji

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

Kraków, ul. Szwai 14/7 utel. 662 961 308, 12 311 50 53

w w w . s t u d i o b o h e m a . c o m . p l

Pełny zakres usług fryzjerskich oraz najpiękniejsze fryzury ślubne.

Przyjmujemy na staż i praktyki fryzjerskie.

13

…a ptaki fruwające i anioły pląsające po salonie przypominają nam, że jesteśmy piękni…

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

i wolności w kreacji

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

Kraków, ul. Szwai 14/7 utel. 662 961 308, 12 311 50 53

w w w . s t u d i o b o h e m a . c o m . p l

Pełny zakres usług fryzjerskich oraz najpiękniejsze fryzury ślubne.

Przyjmujemy na staż i praktyki fryzjerskie.

13

…a ptaki fruwające i anioły pląsające po salonie przypominają nam, że jesteśmy piękni…

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

i wolności w kreacji

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

13

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

i wolności w kreacji

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

Kraków, ul. Szwai 14/7 utel. 662 961 308, 12 311 50 53

w w w . s t u d i o b o h e m a . c o m . p l

Pełny zakres usług fryzjerskich oraz najpiękniejsze fryzury ślubne.

Przyjmujemy na staż i praktyki fryzjerskie.

13

…a ptaki fruwające i anioły pląsające po salonie przypominają nam, że jesteśmy piękni…

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

13

RUCZAJ CAFE ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. BOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w BOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką �yzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potra�ę, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

i wolności w kreacji

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

Kraków, ul. Szwai 14/7 utel. 662 961 308, 12 311 50 53

w w w . s t u d i o b o h e m a . c o m . p l

Pełny zakres usług fryzjerskich oraz najpiękniejsze fryzury ślubne.

Przyjmujemy na staż i praktyki fryzjerskie.

13

…a ptaki fruwające i anioły pląsające po salonie przypominają nam, że jesteśmy piękni…

O miłości do sztuki

i wolności w kreacji

■ Implantologia■ Protetyka■ Endodoncja mikroskopowa■ Ortodoncja■ Własna pracownia RTG

W Krakowie istnieją tysiące salonów fryzjerskich, tymczasem na Ruczaju powstał kolejny salon – BOHEMA, który szybko zdobywa uznanie pań i panów. Choć to dopiero początek działalności, można już mówić o sporym sukcesie.

Cieszę się nawet z najdrobniejszych osiągnięć. bOHEMA powoli zaznacza swoją obecność w Krakowie, bo w swojej istocie to nie typowy salon fryzjerski, lecz prawdziwa świątynia sztuki, którą traktuję bardzo poważnie. Swoje talenty w tworzeniu fryzur od zawsze łączę z zaintere-sowaniem sztuką. To z niej czerpię inspiracje do stylizacji i kreacji coraz to nowych dzieł na głowach, a że klientom to się bardzo podoba, rośnie zainteresowanie moim nowym salonem.

Jest Pani rzeczywiście dość oryginalną osobowością, wystarczy zoba-czyć, jak prezentuje się witryna i sam salon. To dużo mówi o właścicielce.

Poza obowiązującym wysokim standardem chcę wprowadzić swo-jego ducha do miejsca, w którym pracuję i spędzam sporą część dnia. Chcę, aby każda kobieta, która mnie odwiedzi, mogła nie tylko wyjść z rewelacyjną fryzurą, ale również, by chwile spędzone w bOHEMIE dostarczyły jej najzwyczajniej odpoczynku, umożliwiły kontakt ze sztuką, o który w codziennym zabieganym życiu tak trudno.

Na co zatem mogą liczyć klienci odwiedzający BOHEMĘ?Na miłe powitanie, na poranną albo popołudniową kawę czy herba-

tę, na doradztwo w kwestii fryzury, no i oczywiście profesjonalne cię-cie i układanie włosów. W tej dziedzinie zdecydowanie czuję się pro-fesjonalistką. Wolność twórcza, którą cały czas uprawiam, jest moim kluczem do sukcesu. Nie trzymam się sztywnych kanonów, szczególnie jeśli chodzi o tworzenie fryzur. Moje pomysły i fantazje często zaska-kują mnie samą. Jest to możliwe, bo mam dla klientek tyle czasu, ile

rozmowa ze stylistką fryzur Barbarą Marczakpotrzeba, nigdy nie przyspieszam pracy, nikogo nie popędzam. Dzięki temu mam wrażenie, że moi klienci czują się naprawdę kom-fortowo, a ja mogę tworzyć swoje dzieła sztuki.

Trzeba przyznać, że Pani fryzury rzeczywiście odbiegają od kla-sycznych i standardowych, pokazują wielki kunszt fryzjerski i odwagę.

Wszystko, co potrafię, zawdzięczam wielu szkoleniom, które prze-szłam w krajach Europy Zachodniej oraz osobistemu talentowi. Naj-więcej jednak tajników fryzjerstwa poznałam w Polsko-Włoskiej Aka-demii „Gabriel”. Nauka w jednej z najlepszych akademii fryzjerstwa i opanowanie trudnej sztuki, jaką jest specjalne cięcie nożyczkami Vantagillo, bardzo mi pomogły i wyznaczyły drogi mojej kariery.

Patrząc na Pani dokonania, można szybko się zorientować, że doskonale czuje się Pani w tworzeniu bardzo oryginalnych fryzur na szczególne okazje.

Rzeczywiście, jest to obszar mojej działalności, w którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Mogę pokazać swoje prawdziwe umiejętności w sytuacji, w której klient wyraża na to zgodę. Wyko-rzystuję wtedy moje zamiłowanie do sztuki i kultur różnych krajów. Wszystko, co tworzę, można zobaczyć na mojej stronie internetowej, do obejrzenia której serdecznie zapraszam: www.studiobohema.com.pl. Piękna fryzura to dla mnie nie tylko pomysłowe ułożenie włosów, odpowiadające danej kobiecie, ale również cała paleta zdobień.

A co w zawodzie stylisty i kreatora fryzur jest dla Pani najważniejsze? Zadowolenie klienta i moja osobista satysfakcja, że udało mi się

po raz kolejny wykonać prawdziwe dzieło sztuki.rozmawiała Dorota Szczurek

Page 14: "Ruczaj cafe" nr 3

14

ruczaj cafe ■ nr 3 ■ czerwiec 2011

Co to znaczy być dzieckiem? Mateusz (lat 4,5): To znaczy się bawić.Tomek (lat 10): Być dzieckiem to znaczy, że… Hmm… Muszę po-myśleć. To znaczy mieć mniej lat niż 18, bo powyżej 18 to jest się dorosłym. Dziecko nie ma pracy, uczy się, chodzi do szkoły, do przedszkola, do gimnazjum.

Czy łatwo być dzieckiem?Mateusz: Nie. Bo dziecko jest niemądre. A żeby być mądrym, trze-ba się dobrze zachowywać i nie można nikogo okłamywać.Tomek: Raczej łatwo... Rodzice mówią, że łatwo być dzieckiem.

Gdybyś miał czarodziejską różdżkę, to…Mateusz: To bym zrobił dla mamy czerwonego kwiatka. I potem połamałbym różdżkę, bo jak ktoś jest niemądry, to może komuś zrobić krzywdę. I jakby zamienił się w mrówkę, to potem by się nie odczarował, bo mrówka nie ma rąk. I wtedy inny niemądry czło-wiek może go podeptać.Tomek: Gdybym miał, to zrobiłbym, żeby… Hmm… Dużo bym chciał zrobić: żeby była sprawiedliwość na świecie, żeby wszyscy rodzice kochali swoje dzieci, żeby nie było złych ludzi i żeby życie było proste.

Trzeba dbać o przyrodę? Dlaczego?Mateusz: Tak. Bo jak się nie dba, to kwiatki schną i wtedy już nie można ich podlać i są uschnięte na zawsze.

Tomek: Trzeba, bo inaczej, jakby ludzie wycięli drzewa, nie byłoby powietrza i gatunki zwierząt mogłyby wyginąć. I nie byłoby kolo-rów, bo przyroda daje kolory.

Jak wyglądałby twój wymarzony Dzień Dziecka?Mateusz: Że można kupić, co się chce. Ale nie Barbie. Chłopaki nie lubią Barbie. Tomek: Chciałbym, żeby dziecko chociaż w tym jednym dniu nie miało obowiązków. Czytałbym komiksy i książki i leżałbym w łóż-ku pół dnia. Miałbym czas pomyśleć o różnych rzeczach i spotkać się z kolegami.

Co byś chciał dostać na Dzień Dziecka?Mateusz: Lego Star Wars.Tomek: Komputer, bo tata nie lubi, gdy gram na jego komputerze

rozmawiała Agnieszka Kania

Zachęcamy rodziców do przeprowadzenia podob-nych rozmów ze swoimi dziećmi i przesłania do nas miniwywiadów. Najciekawsze opublikujemy. E-mail: [email protected]

rozmowa z Mateuszem i Tomkiem

Ma

teu

Sz i t

oM

ek/z

dję

cie:

kpp

Być dzieckiem...

P o G o d z i n a c h

Page 15: "Ruczaj cafe" nr 3

Prace należy podpisać imieniem i nazwiskiem autora oraz podać kontakt do rodziców/opiekunów (nr telefonu, e-mail). Miejsce składania prac: Klubokawiarnia „TrusKawka”, ul. Szwai 14.Na eko-truskawki czekamy do 15 czerwca.

Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi 18 czerwca o godz. 12.00 w „TrusKawce”.

Nagrodzeni twórcy otrzymają nagrody książkowe oraz możliwość bezpłatnego udziału w warsztatach z recyklingu „Re-Monty”.

Ogłaszamy konkurs na stworzenie eko-truskawki – dzieła jednopłaszczyznowego lub przestrzennego. Ważne, by eko-truskawka została wykonana z użyciem surowców wtórnych (np. papieru, tektury, szkła, plastiku, aluminium).

Konkurs dla dzieci

Ma

teu

Sz i t

oM

ek/z

dję

cie:

kpp

Być dzieckiem...Każdego dnia troszczysz się o dobro Twojego dziecka.Chcesz spędzać z nim Jego najlepsze chwile. Chcesz, by przerosło, podrosło, wyrosło i wyniosło. Dlatego założy-łyśmy TrusKawkę. Miejsce, gdzie radość ze wspólnego przebywania prowadzi do wiedzy i umiejętności. Gdzie rozwijamy talenty.

Tu znajdziesz twórcze warsztaty dla dzieci: teatralne, cera-miczne, o projektowaniu wynalazków, a nawet kulinarne. Nie wspominając o balecie! A Maluchy, zanim pójdą do przedszkola, przywitamy na zajęciach ogólnorozwojo-wych i integrujących społecznie.

Wejdź na www.truskawka.edu.pl i zobacz sam!

Klubokawiarnia TrusKawka Twórcze warsztaty dla dzieciKraków, ul. Jana Szwai 14 (od strony osiedla)www.truskawka.edu.pltel. +48 660 499 955tel. +48 608 665 549e-mail: [email protected]

15

- urodziny

- twórczewarsztaty

- kawiarnia- sklepik

Page 16: "Ruczaj cafe" nr 3

Rynek Głównymost grunwaldzki

Rynek Główny

planty

koscół mariacki

Rynek Główny

RuczajWaWel

BarBakan

Sukiennice

Rynek Główny

plantyRuczaj

RuczajRynek Główny

Rynek Główny

RuczajRuczaj

WaWel

WaWel

BarBakan

BarBakanBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennice

Sukiennicekraków

krakówkraków

Rynek Główny

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

planty

Rynek Głównyplanty

Rynek Główny

koscół mariacki

Ruczaj

planty

kraków

koscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakan

Rynek Głównyplanty koscół mariacki

koscół mariackiBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennice

Sukiennicefloriańskakoscół mariacki

BarBakankrakówplanty Rynek Głównykoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

koscół mariacki planty

BarBakanBarBakan

most grunwaldzkikrakówWaWelkrakówRynek Główny

plantykoscół mariacki

BarBakanRynek Główny

most grunwaldzkiRynek GłównyRynek Głównyplanty

koscół mariacki

Ruczaj

Ruczaj

WaWelBarBakan

BarBakanmost grunwaldzki

Sukiennicekraków

krakówkraków

Rynek Główny

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

Rynek Głównyplanty

Rynek Główny

koscół mariacki

plantykoscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakan

most grunwaldzki

Rynek Głównyplanty koscół mariacki

koscół mariackiBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennice

Sukiennicefloriańskakoscół mariacki

BarBakankrakówplanty Rynek Głównykoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

koscół mariacki planty

BarBakanBarBakan

most grunwaldzkikrakówWaWelkrakówRynek Główny

plantykoscół mariacki

BarBakanRynek Główny

most grunwaldzkiRynek Głównyplanty

Rynek Głównyplanty koscół mariacki

koscół mariacki

Ruczaj

RuczajRuczaj

WaWel

WaWel

BarBakan

BarBakanBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennicekraków

krakówkraków

Rynek Główny

Rynek GłównySukiennice Rynek Główny

BarBakan

planty

Rynek Głównyplanty

Rynek Główny

koscół mariacki

Ruczaj

plantykoscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakan

most grunwaldzki

Rynek Głównyplanty koscół mariacki

koscół mariackiBarBakan Sukiennice

SukiennicefloriańskaBarBakan

krakówplanty Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakanRuczajRuczajRuczaj

RuczajWaWel

BarBakan

plantyRuczaj

Rynek Głównykoscół mariackiBarBakan Sukiennice

SukienniceBarBakan

krakówplanty Rynek Głównykoscół mariacki

Pierwszą wzmiankę o Krakowie w źródłach pisanych zawdzięczamy żydowskiemu podróżnikowi Abra-hamowi ben Jakubowi z Tortosy. Kupiec ten był na

służbie u arabskiego kalifa Kordoby, miasta na południu Hiszpanii. Z jego relacji z podróży po Europie Środkowej odbytej w latach 965-966 dowiadujemy się, że Kraków należał wówczas do państwa czeskiego.

W średniowieczu dzielnica żydowska w Krakowie znajdowała się w okolicy ulicy św. Anny. U jej wylotu istniała furtka żydowska, prowadząca

na kirkut. W czasach Jagiełły obok domów żydowskich zaczęła powstawać dzielnica uniwersytecka. Istnieje przy-puszczenie, że fragment fasady Collegium Maius, zbudo-wany z łamanego kamienia, jest pozostałością po dawnej synagodze. W 1495 roku krakowskim Żydom nakazano przenieść się z Krakowa do pobliskiego miasta Kazimierz.

Gdy krakowscy Żydzi przybyli do Kazimierza, ist-niała tam już zorganizowana społeczność żydow-ska, która posiadała własną łaźnię i rynek. Obie

wspólnoty jeszcze długo się docierały. Z czasem dzielnicę żydowską obwiedziono murami, jednak z getta można było swobodnie wychodzić przez bramę wjazdową oraz furtkę na tyłach cmentarza Remu. Gdy w XVI wieku przybyli tu Żydzi z Hiszpanii, Czech, Niemiec i Moraw, Kazimierz stał się ważnym ośrodkiem kultury żydowskiej.

Getto żydowskie na Kazimierzu, wówczas już kra-kowskiej dzielnicy, zlikwidowano w 1801 roku, burząc przy tym jego mury. Niedługo po tym po-

zwolono Żydom osiedlać się i handlować bez ograniczeń terytorialnych. Społeczność żydowska szybko rozprze-strzeniła się na cały Kazimierz, tworząc z niego dzielnicę o wyjątkowym charakterze. Ówczesny Kazimierz można było śmiało nazwać krakowską Jerozolimą. Zbudowano tu żydowskie szkoły, szpitale, teatr, wydawano żydowską prasę. Dwie drużyny piłkarskie Makabi i Jutrzenka Kra-ków rywalizowały ze sobą podobnie jak Wisła i Cracovia. W 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny, w Krakowie mieszkało ok. 68 tysięcy Żydów. Zagładę przeżyło zale-dwie dwa tysiące.

Rynek Główny

RuczajRuczaj

WaWel

WaWel

BarBakan

BarBakanBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennice

Sukiennicekraków

krakówkraków

Rynek Główny

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

planty

Rynek Głównyplanty

Rynek Główny

koscół mariacki

Ruczaj

planty

kraków

koscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakan

Rynek Głównyplanty koscół mariacki

koscół mariackiBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennice

Sukiennicefloriańskakoscół mariacki

BarBakankrakówplanty koscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

koscół mariacki planty

BarBakanBarBakan

most grunwaldzkikrakówWaWelkrakówRynek Główny

plantykoscół mariacki

BarBakanRynek Główny

most grunwaldzki

Rynek Głównyplanty

koscół mariacki

Ruczaj

Ruczaj

WaWelBarBakan

BarBakanmost grunwaldzki

Sukiennicekraków

krakówkraków

Rynek Główny

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

Rynek Głównyplanty

Rynek Główny

koscół mariacki

plantykoscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakan

Rynek Główny

RuczajRuczaj

WaWel

WaWel

BarBakan

BarBakanBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennice

Sukiennicekraków

krakówkraków

Rynek Główny

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

planty

Rynek Głównyplanty

Rynek Główny

koscół mariacki

Ruczaj

planty

kraków

koscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

BarBakan

Rynek Głównyplanty koscół mariacki

koscół mariackiBarBakan

most grunwaldzki

Sukiennicekoscół mariacki

BarBakankrakówplanty koscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

koscół mariacki planty

BarBakanBarBakan

most grunwaldzkikrakówkrakówRynek Głównyplantykoscół mariacki

BarBakanRynek Główny

most grunwaldzki

Rynek Głównyplanty

koscół mariacki

Ruczaj

Ruczaj

BarBakan

BarBakanmost grunwaldzki

Sukiennicekraków

krakówkraków

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

Rynek Głównyplanty

Rynek Głównyplanty

koscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

RuczajRuczaj

WaWelBarBakan

BarBakan

krakówkraków

Rynek Główny

Sukiennice

BarBakan

planty

planty

Rynek Główny

koscół mariacki

planty

kraków

koscół mariacki

koscół mariacki

BarBakanplanty

koscół mariackiBarBakan

Sukiennicekoscół mariacki

BarBakankrakówplanty koscół mariacki

Rynek Głównykoscół mariacki

planty

BarBakanBarBakan

most grunwaldzkikrakówWaWelkrakówRynek Główny

plantykoscół mariacki

Rynek Główny

Rynek Głównyplanty

koscół mariacki

Ruczaj BarBakanmost grunwaldzki

Sukiennicekraków

krakówkraków

Sukiennice Rynek Główny

BarBakan

planty

Rynek Głównyplanty

koscół mariacki

krakówkoscół mariacki

Rynek Główny

SukienniceBarBakan

Rynek Główny

koscół mariacki

Sukiennice

Rynek Główny

Sukiennice

Zapraszamy Czytelników do wspólnego odkrywania ciekawych miejsc w Krakowie. Naszym przewodnikiem będzie licencjonowany przewodnik miejski Mikołaj Mańko, współpracujący z PTTK, a zarazem nasz redakcyjny kolega. Trzecia wyprawa, bezpłatne zwiedzanie żydowskiej części Kazimierza, odbędzie się w sobotę, 18 czerwca 2011 roku, o godzinie 11.00. Zgłoszenia, z podaniem liczby osób, prosimy kierować na adres: [email protected]. liczba miejsc ograniczona.

WYruSZAMY Z ruCZAJu

Mikołaj Mańkozd

jęci

e: jM

Krakowska Jerozolima