53
http://pza.org.pl

pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

  • Upload
    others

  • View
    3

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

http://pza.org.pl

Page 2: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

T R E Ś Ć Rewaluacja szóstego stopnia (A.

Smólski) 14 Rok Mount Everestu (Z. Kowalewski) 14 Wyprawa na Kangchendzóngę —

uwagi medyczne (A. Pietraszek i J. Serafin) 14;

Rok 1977 w górach najwyższych (Z. Kowalewski) 151

Agencja reklamowa na usługi a l ­pinizmu (A. Paczkowski) . . 15'

Amerykanie na K 2 (H. Adams Car­ter) 15!

Wyprawa na T i r i cz M i r Wschodni 1978 (A. T. Pietraszek i S. Ru­dziński) 156

100 godzin na alpejskich drogach (A. Czerwińska) 159

„Cassin" na Torre Trieste (I. Kę-sówna) . 161

Bronis ław Czech 1908—1944 (A. Schiele) 162

Po co chodzisz po górach? Odpowia­da: Jerzy Żuławski . . . . 164

Ta t r zańsk i e lato 1978 (A. Machnik) 165 M u r Jaworowych Szczytów od pół­

nocy (K. Wielicki) . . . . 166 Kursy instruktorskie (J. Baryła) . 170 Wyprawa W A K S „Salzburg 77"

(K. Makowski) 171 W szwajcarskiej Jaskini Niedźwie­

dziej (W. Mucha) 173 Provatina 1978 (L. Dumnicki) . 173 Gouffre Andre Touya 1978 (A. Ci­

szewski) 174 Nowe sensacje podziemne (Ch. Par­

ma) 177 Technika pojedynczej l iny (K. Kle-

szyński) . . . . . . . 178 Tr ig lav (J. Przyboś) 180

Nowe drogi w Tatrach . . . . 181 Co nowego w Tatrach? . . . 182 Różne góry, różne lata . . . . 183 Wyprawy w góry egzotyczne . 185 Notatnik wysokogórski . . . . 186 Wieści organizacyjne . . . . 187 Pożegnania . . . . . . 188 Wypadki i ratownictwo . . . . 189 Sprzę t i ekwipunek 190 W skrócie 191

Z d j ę c i e o b o k : T i r i c z M i r W s c h o d n i 1978 — o d ­c i n e k d r o g i n a d g ó r n y m l o d o s p a d e m — w e j ś c i e d o k o t i a p o d W s c h o d n i ą P r z e ł ę c z ą .

Fot. Tadeusz Piotrowski

N a o k ł a d c e : W s z c z e l i n i e l o d o w c a L a n g t a n g w g r u p i e L a n g t a n g H i m a l ( zob . T . 3/78 s. 98).

Fot. Zbigniew Jaiuorowski

http://pza.org.pl

Page 3: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Er TATERNIK A D A M SMÓLSKI

Rewaluacja szóstego stopnia W taternictwie, tak jak we wszystkich i n ­

nych dziedzinach sportu, rekordy nie utrzy­mują długo swojej czołowej pozycji. Wystar­czy zwykle k i lka lat, aby droga rekordowa przesta ła budzić respekt, a jej miejsce w hie­rarchii zajęła inna, uznana za jeszcze trud­niejszą. Okresy panowania mi tów niektórych dróg (a każda epoka lubi ła takie mity two­rzyć) są w historii taternictwa bardzo wyraź ­ne. Była więc południowa ściana Zamar łe j Turni , północna Żabiego Konia , zachodnia Łomnicy, droga Orłowskiego na Galer i i Gan­kowej, potem droga Czerczuka na Małym Młynarzu, czy wreszcie, nie tak dawno, „Kur-tykówka" . Drogi te, często wraz z trudniej­szymi, ale mniej rozreklamowanymi rówieś­niczkami, kolejno schodziły do roli popular­nych, dostępnych wielu taternikom wspina­czek.

To zjawisko, nazwane kiedyś dewaluacją szóstego stopnia (por. a r tyku ł J . Kurczaba w T. 3/69 s. 98), ma rozmaite przyczyny, stały wzrost sprawności fizycznej t a t e rn ików jest jedną z nich a nie jedyną, jak chcą sądzić niektórzy. Subiektywna ocena trudności jest zawsze wyższa przy pierwszym przejściu, niż przy powtarzaniu znanej, nie kryjącej nie­spodzianek drogi. Poza tym droga u ła twia się obiektywnie z powodu pozostawionych ha­ków. Dotyczy to głównie trudności podciągo-wych, ale i dla klasycznych ma n iebłahe zna­czenie. Wydaje mi się, że dopóki wspinamy się w Tatrach z dolną asekuracją, nie ma ani możliwości, ani potrzeby oddzielania t rudnośc i technicznych od towarzyszącego im ryzyka odpadnięcia. Jest to zresztą kwestia nie tylko odporności psychicznej — przecież wbicie ha­ka wymaga często znacznego wysiłku, np. w formacjach przewieszonych. Z pomocą przy­chodzą tutaj różnego rodzaju nowinki tech­niczne, jak np. haki ze s topów C V M , które t rzymają po k i lku uderzeniach młotka, a przede wszystkim kostki.

Nie pogardzajmy więc starymi mistrzami, mimo że ich drogi wydają się nam dziś ła t ­we. Kupczyk i Birkenmajer na zachodniej

ścianie Łomnicy wb i l i s z e ś ć haków. Dziś już odzwyczai l iśmy się od takiego stylu, i nie namawiam nikogo do jego przywracania. Spo­radyczne oczyszczanie ścian z haków także nie za ła twia sprawy. Myślę, że dewaluacja starych dróg jest swoistą miarą postępu w ta­ternictwie i trzeba się z nią pogodzić. Dbajmy tylko o to, aby nie dokonywała sie w sposób patalogiczny, jak np. na po łudniowej grani Mnicha, gdzie jacyś ś lusarze umieścil i nity, a inni wykul i nawet chwyt. Można im tylko pozazdrościć pasji, z jaką pragnęli wedrzeć się na wierzchołek.

Nic nie poradzimy na to, że w letnim tater­nictwie coraz więcej będzie gimnastyki, a co­raz mniej zdobywania gór. Możliwości wyty­czania nowych dróg są na wyczerpaniu, je­żeli nie zrezygnujemy z jakiejś ich logicz­ności. Na szczęście prawdziwie ciężkie wa ­runki możemy spotkać zimą. Niech więc już Tatry latem będą terenem treningowym, bez­piecznym. Jednak bezpiecznym to nie znaczy ła twym. Jest rzeczą naszego pokolenia wy­kształcić taki styl wspinania, by „skra jn ie" nie było pustym słowem. Ten styl już się tworzy — dowodem są dwa ostatnie sezony, kiedy zainteresowanie ogółu t a t e rn ików wy­raźnie przesunęło się na drogi klasyczne. Od­krywa się na nowo to, o czym wiedzieli wspi­nacze jeszcze przed dwudziestu laty, a o czym taternicy późnych lat sześćdziesiątych czasem zapominali — że war tość drogi jest n ieporównanie większa, jeżeli przechodzi się ją klasycznie. Dąży się więc do czysto k l a ­sycznego pokonywania odcinków i całych dróg do niedawna podciągowych. To tzw. „odhaczanie" jest najbardziej znamiennym kierunkiem aktywności t a t e rn ików w ostat­nich sezonach i ono właśn ie stwarza szansę (poza wytyczaniem nowych dróg w ostatkach dziewiczego terenu) wyjścia z impasu, j ak im stała się dewaluacja dawnej klasycznej szóst­ki . Możliwości „odhaczeń" jest m n ó s t w o i każde lato przynosi pod tym względem bu­dzące niedowierzanie wyn ik i . Nie dziwmy się niczemu — wystarczy obejrzeć zdjęcia arae-

145 http://pza.org.pl

Page 4: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

. . . i ś l u b u j ę , ż e n i e b ę d ę w i ę c e j p i i , a n i p a l i i , a n i p r z e k l i n a ł . . .

Rys. Ivan Bajo ,,Krdsy Slovenska" 1978

rykańskich dróg w Yosemite, aby wyrobić sobie pogląd, czego człowiek może dokonać wykorzystując naturalne chwyty i stopnie. Możemy więc mieć niedługo znów szereg eks­tremalnych dróg na Mnichu i Kazalnicy, trze­ba tylko aby całe środowisko zaakceptowało (już zaczęło akceptować) zasadę klasycznych powtórzeń odcinków raz klasycznie pokona­nych. Oczywiście nie można nikomu zabra­niać wspinania się tak, jak mu się podoba, ale zależnie od sposobu różna musi być ocena sportowej wartości przejścia. Myślę, że zasa­da, o której mowa, zgodna jest całkowicie z duchem starej ta t rzańskie j tradycji.

Co nazywamy przejściem klasycznym? W przypadku kompletnych „odhaczeń" mamy dosyć precyzyjne kryter ium: przejście jest klasyczne, jeśli p rowadzący wykorzystuje haki tylko do asekuracji, bez np. wpinania się dla odpoczynku, a przy ewentualnych lo­tach również nie odpoczywa wisząc na linie. Trudniej o takie bezwzględne kryteria w sto­sunku do dróg z miejscami AO, których mak­symalnie klasyczny sposób * przejścia może istotnie zależeć od liczby stałych haków. Ta­kie sytuacje są jednak n a p r a w d ę rzadkie.

Osobną sprawą, której ten ar tykuł nie za­mierza rozstrzygać, jest dopasowanie odp<>-

* D l a u n i k n i ę c i a n i e p o r o z u m i e ń p r z y p o m n i j m y , ż e s t o p i e ń AO (HO) n a l e ż y d o t r u d n o ś c i h a k o w y c h a n i e k l a s y c z n y c h (Red . )

wiedniej skali t rudności . Zasadniczo można tu pójść w dwóch kierunkach: albo obniżać ocenę dawnych dróg, rezerwując szósty sto­pień dla aktualnie najtrudniejszych, albo przyjąć system open-ende, z powodzeniem stosowany w Ameryce, a u nas naś l adowany w skałkach. Wierzę jednak, że problem skali jest sprawą drugorzędną i subiektywną, o którą nie warto toczyć sporów.

Ażeby uklasycznianie dróg szybciej docie­rało do świadomości ogółu t a te rn ików, pro­ponuję, by informacje o tego typu przejściach zaczęły t raf iać do „Tate rn ika" . Dlatego na zakończenie tego a r tyku łu zamieszczam (przy­kładowy, a nie wyczerpujący) wykaz „odha­czeń" z rejonu Morskiego Oka i jego najbl iż­szego sąsiedztwa. Warto zaznaczyć, że więk­szość tych przejść odby ła się przy niewielkiej liczbie s tałych haków.

Kazalnica Mięguszowiecka. J u ż p r z e d r . 1960 d o p r a k t y k i t a t e r n i c k i e j n a l e ż a ł o k l a s y c z n e p o k o n y ­w a n i e d r o g i Ł a p i ń s k i e g o i P a s z u c h y , r ó w n i e ż o d d a w n a k l a s y c z n i e p r z e c h o d z i s i ę d r o g ę B e r b e k j i G r y c z y ń s k i e g o n a ś c i a n i e K o t ł a . K l a s y c z n i e ( M . K o ł o d z i e j c z y k i J . G r u d n i e w i c z w e w r z e ś n i u 1977 r . ) p r z e b y l i t z w . ś c i a n k ę z j e d y n k a m i n a d r o ­d z e K i e ł k o w s k i e g o . T y m s a m y m p o p u l a r n a „ M a l -c z y k ó w k a " j a k r ó w n i e ż w a r i a n t y Z . C z y ż e w s k i e g o i J . J a s i ń s k i e g o (por . T . 1/78 s. 32) s t a n o w i ą d r o g i c z y s t o k l a s y c z n e . D r o g a H e i n r i c h a i C h r o b a k a z o d ­m i e n n y m w a r i a n t e m w e j ś c i o w y m z o s t a ł a p r z e b y t a z p o m o c ą 4 (3?) h a k ó w p r z e z Z . C z y ż e w s k i e g o i R . M a l c z y k a l a t e m 1977 r . ( b r a k p o w t ó r z e n i a ) . D r o g a K i e ł k o w s k i e g o d o c z e k a ł a s i ę n i e m a l k l a s y c z ­n e g o p r z e j ś c i a w l i p c u 1978 r . ( Z . C z y ż e w s k i i B . S t r z e l s k i ) . S t y l p o k o n a n i a t r a w e r s u b u d z i c o p r a w d a z a s t r z e ż e n i a , m i e j m y j e d n a k n a d z i e j ę , ż e w k r ó t c e z o s t a n i e o n p o p r a w i o n y . N o w ą k l a s y c z n ą k o m b i i t a c j ę , i to w g ł ó w n y m s p i ę t r z e n i u ś c i a n y , p o p r o w a d z i l i w c z e r w c u 1978 r . Z . C z y ż e w s k i i W . P o b u r k a . J e s t to w d u ż e j m i e r z e n o w a d r o g a , d o c h o d z ą c a o d d o ł u d o „ b a z y " d a l e j b i e g n ą c a d r o ­g ą M o m a t i u k a p o d o k a p y , p o c z y m w y c h o d z ą c a (po p r z e c i ę c i u „ P a j ą k ó w " ) w y p r o s t o w a n i e m f i l a r a . C a ł o ś ć s t a n o w i z a p e w n e j e d n ą z n a j p o w a ż n i e j s z y c h d r ó g k l a s y c z n y c h w T a t r a c h .

Mnich. J u ż w l a t a c h s z e ś ć d z i e s i ą t y c h p r z e c h o d z o ­n o k l a s y c z n i e t r a w e r s n a d r o d z e S t a n i s ł a w s k i e ­go . K o m p l e t n e u k l a s y c z n i e n i e p i ę k n e j d r o g i G r y ­c z y ń s k i e g o i S z u r k a d o k o n a ł o s i ę w r e s z c i e w s i e r p n i u 1977 r . O d t e g o c z a s u m i a ł a o n a l i c z n e p o w t ó r z e n i a , t a l ś ż e d u ż o p r z e j ś ć n i e k l a s y c z n y c h . D r o g ę F e r e ń s k i e g o p r z e s z l i k l a s y c z n i e (z l i c z n y m i o d p a d n i ę c i a m i ) Z . C z y ż e w s k i i W . P o b u r k a w l i p ­c u 1978 r . N a r a z i e m i a ł a o n a j e d n o p o w t ó r z e n i e b e z l o t ó w ( T . K a r o l c z a k i K . C z a r n e c k i ) . W a r i a n t K o s i ń s k i e g o m i a l p r z e j ś c i e k l a s y c z n e j u ż r o k w c z e ś n i e j . T z w . r y s a H o b r z a ń s k i e g o . b i e g n ą c a m i e ­d z y d r o g a m i F e r e ń s k i e g o i Ł a p i ń s k i e g o — P . \ s z u c h y . z o s t a ł a p r z e b y t a k l a s y c z n i e p r z e z Z . C z y ż e w s k i e g o i W . P o b u r k ę w l i p c u 1978 r . : p o w t ó r z o n o ia k i l k a ­k r o t n i e . T z w . k a n t h a k o w y p r z e s z l i k l a s y c z n i e J . F i j a ł k o w s k i . E . S o s n o w s k a i R . P i l c h w l i p c u 1978 r . . a w i c h ś l a d y p o s z ł y 2 i n n e z e s p ó l ; . ' .

Mniszek. O d 1974 r . k l a s y c z n a j e s t „ d i r e t t i s s i m a " , T z w . k a n t G i e r y c h a j e s t r ó w n i e ż k l a s y c z n y i d a ­l e k o m u d o e k s t r e m a l n y c h t r u d n o ś c i .

Cubrunka. C z y s t o k l a s y c z n e s t a ł y ' s i ę w s i e r p n i u 1977 r. o b i e d r o g i J . W o l f a n a p ó ł n o c n o - z a c h o d n i e j ś c i a n i e ( Z . C z y ż e w s k i i K . M i o d o w i c z ) , d o t ą d k l a ­s y c z n i e n i e p o w t a r z a n e .

Żabia Turnia Mięguszoiciecka. J u ż w r. 1965 r o ­b i o n o k l a s y c z n i e d r o g ę ś r o d k i e m p ó ł n o c n e j ś c i a n y .

Z a b i M n i c h . W s z y s t k i e d r o g i n a p ó ł n o c n o - z a ­c h o d n i e j ś c i a n i e n i ż s z e g o w i e r z c h o ł k a s ą k l a s y c z n e .

Mały Młynarz. W o s t a t n i c h l a t a c h p r z e b y t o k l a ­s y c z n i e k o l e j n o : t z w . W i e l k i K o m i n ( A . M a c h n i k i K . P a n k i e w i c z w 1973 r . ) . d r o g ę S k o r k a i t o w a ­r z y s z y ( Z . C z y ż e w s k i i Z . K a c u g a w 1976 r.) o r a z

146 http://pza.org.pl

Page 5: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

t z w . f i l a r Ś l ą z a k ó w ( Z . C z y ż e w s k i i W . J a n o w s k i W r. 1978).

Galeria Gankowa. D r o g i S t u d n i ć k i i Ł a p i ń s k i e ­g o — P a s z u c h y b y ł y p r z e c h o d z o n e c z y s t o k l a s y c z n i e w l a t a c h s i e d e m d z i e s i ą t y c h .

Zamarła Turnia. O b a . . k a n t y " z o s t a ł y . . o d h a c z o ­n e " w s i e r p n i u 1978 r . : p r a w y p r z e z T . S k r z y s z o w -s k i e g o i R . M a l c z y k a , l e w y p r z e z T . K a r o l c z a k a i K . C z a r n e c k i e g o .

Dla kolegów spragnionych odmiennej sce­nerii polecam również całkowicie klasyczną drogę Malczyka i Łabędzkiego na Raptowic-kiej Turni . Nawiasem mówiąc warto, aby ekspansja t a t e rn ików również w Tatrach Za­chodnich sk ierowała się ku wytyczaniu dróg klasycznych.

ZBIGNIEW KOWALEWSKI

Rok Mount Everestu 29 maja 1978 r. obchodzono oficjalnie w

Katmandu 25 rocznicę zdobycia Mount Eve¬restu (8848 m). Rok jubileuszowy był szcze­gólnie pomyślny dla a lpinis tów atakujących szczyt: łącznie osiągnęło go 25 osób w 8 zes­połach. Wśród zdobywców byl i pierwsi Niem­cy, Austriacy i Francuzi, a także trzecia ko­bieta, a pierwsza Europejka i Polka — Wan­da Rutkiewicz. A oto najważniejsze fakty z liczącej blisko 60 lat historii eksploracji naj­wyższej góry świata .

W 1921 r. Angl icy przeprowadzili rekone­sans północnej f lanki , docierając do Chang la (7007 m). W trakcie 7 wypraw pokonano maksymalną wysokość ok. 8570 m, co na dłu­gie lata było rekordem wysokości osiągniętej bez użycia tlenu. Po II wojnie świa towej i po otwarciu granic Nepalu uległ zmianie kieru­nek a taków. Dwie wyprawy szwajcarskie w r. 1952 przebyły lodowiec Khumbu i dotar ły do Przełęczy Południowej (7986 m). Wiosenny szturm granią południowo-wschodnią za łamał się na wysokości 8600 m, jesienią osiągnięto tylko 8100 m. Następną w y p r a w ę zorganizo­wali Brytyjczycy, którzy — wykorzystując doświadczenia Szwajcarów — osiągnęli wspa­

niały sukces: 29 maja 1953 r. Edmund Perci -val Hi l l a ry i Tenzing Norgay stanęl i na wierzchołku. Tak więc dopiero 11 wyprawa zakończyła się powodzeniem, a kosztowało to w sumie 14 ofiar.

Kolejnych wejść dokonały wyprawy: szwaj­carska (1956), a m e r y k a ń s k a (1963) i hinduska (1965). Amerykanie przeprowadzili pierwsze trawersowanie szczytu (T. 1—2 64, s. 19—22). a Hindusi wprowadzil i 9 osób w czterech zes­połach (T. 1/67 s. 7—8). Nawang Gombu uczestniczył w wejściach szczytowych obu wypraw i jest jedynvm człowiekiem, k tóry był dwa razy na szczycie.

W 1960 r. działała od północy wyprawa chińska, k tóra podobno osiągnęła wierzcho­łek. Niestety przedstawiona dokumentacja fo­tograficzna nie dowodziła tego, na co zwró ­ci l i uwagę himalajscy eksperci, dlatego też nie wliczam tego wejścia do statystyki.

26 październ ika 1973 r. Japończycy Hiachi Lshiguro i Yazuo Kato dokonali pierwszego wejścia w okresie pomonsunowym. W dwa lata później na szczycie s tanę ła pierwsza ko­bieta. Japonka Junko Tabei w towarzystwie Ang Tseringa (16 maja, X V I wejście). W 11

147 http://pza.org.pl

Page 6: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

dni później , 27 maja 1975 r., szczyt osiągnęła po raz pierwszy od strony północnej wypra­wa chińska. Wśród 9 uczestników zespołu szczytowego była tybetanka Phanthog. Wszy­scy nieśli ze sobą butle tlenowe, z których, jak podali, nie korzystali. N a jesieni tego sa­mego roku Angl icy pokonali południowo-za¬chodnią ścianę (T. 4/75 s. 177).

W 1978 r. szczyt zaa takowały z pe łnym powodzeniem dwie wyprawy. Wiosną Aust r ia ­cy dokonali 4 wejść — łącznie w 9 osób. 8 maja Peter Habeler i Reinhold Messner osiągnęli szczyt bez tlenu jako pierwsi a lp i ­niści europejscy. W sześć dni później Franz Oppurg zdobył wierzchołek samotnie. Na je­sieni działała niemiecko-francuska wyprawa, której kierownikiem był K a r l M a r i a Herr l ig-koffer. Wprowadzono na szczyt rekordową liczbę 16 osób, a Hans Engl, A n g Dorje i Mingma Tsering weszli bez apa ra tów tleno­wych. Wanda Rutkiewicz us tanowi ła polski rekord wysokości, a Kur t Diemberger zdobył swój 4 ośmiotysięcznik (21 maja 1978 r. wszedł na Makalu).

Łącznie zorganizowano na Mount Everest 41 ekspedycji, w tym jedną nielegalną. Suk­cesem zakończyło się 15 wypraw. W 30 wejś ­ciach szczytowych uczestniczyło 80 osób. Wśród 14 narodowości , k tóre wprowadzi ły swych przedstawicieli na szczyt, najwięcej , bo 17, było Szerpów. Śmierć poniosły 34 oso­by, głównie w lawinach.

Wyprawa na Kangchendzóngę Południową w 1978 r. była typową ciężką w y p r a w ą h i ­malajską. Ekipie 25 a lp in i s tów (w tym 3 f i l ­mowców i k ierownik bazy) towarzyszyło 5 Szerpów, kucharz, 2 pomocników kucharza, 2 gońców pocztowych i oficer łącznikowy. Bagaż wypraw}' wagi 9 ton niosło na trasie ok. 240 k m 300 tragarzy. W skład wyprawy wchodziło 2 wvżej podpisanych lekarzy-chi-ru rgów.

Oprócz obowiązkowych szczepień w kraju wykonano badania lekarskie w pe łnym za­kresie zalecanym przez Komisję Lekarską P Z A , k tó rymi objęto 22 spośród 25 uczest­n ików (z wyją tk iem 2 A m e r y k a n ó w i 1 f i l ­mowca). Badania rutynowe i wielospecjali-styczne były uzupełnione badaniami spiro-ergometrycznymi z oznaczeniem długu tleno­wego w warunkach pracy submaksymalnej i maksymalnej.

Uważamy, że ustalony przez Komisję L e ­karską P Z A zestaw badań , w tym również p róby wysi łkowe, pozwala w większości p r z y p a d k ó w wykluczyć ukryte schorzenia po­w a ż n i e ograniczające działalność wysokogór­ską lub dyskwal i f ikujące do jej uprawiania.

WYKAZ WEJŚĆ

29 V 1953 E d m u n d P e r c i v a l H i l l a r y i T e n z i n g N o r -g a y ;

23 V 1956 J u r g M a r m e t i E r n s t S c h m i e d ; 24 V 1956 H a n s r u d o l f v o n G u n t e n i A d o l f R e i s t ; I V 1963 J a m e s W . W h i t t a k e r i N a w a n g G o m b u : 22 V 1963 B a r r y C h a p m a n B i s h o p i L u t h e r G . J e r -

s t a d ; 22 V 1963 T h o m a s F . H o r n b e i n i W i l l i a m F . U n -

s o e l d ; 20 V 1965 A . S . C h e e m a i N a w a n g G o m b u ; 22 V 1965 S o n a m G y a t s o i S o n a m W a n g y a l ; 24 V 1965 C . P . V o h r a i A n g K a m i ; 29 V 1965 A . S . A h l u y a l i a , H . C . R a w a t i P h u D o r j i ; II V 1970 T e r u o M a t s u u r a i N a o m i U e m u r a ; 12 V 1970 K a t s u t o s h i H i r a b a y a s h i i C h o t a l e y ; 5 V 1973 R i n a l d o C a r r e l , M i r k o M i n u z z o , L a k p a

T e n z i n g i S a m b h u T a m a n g ; 7 V 1973 C l a u d i o B e n e d e t t i . V i r g i n i o E p i s , F a b r i z i o

I n n a m o r a t i i S o n a m G y a l t s e n ; 26 X 1973 H i a c h i I s h i g u r o i Y a z u o K a t o ; 16 V 1975 J u n k o T a b e i i A n g T s e r i n g ; 27 V 1975 P h a n t h o g , S o d n a m N o r b u , L o t s e . H o u

S h e n g - f u . S a m d r u b , D a r p h u n t s o , K u n g a P a s a n g , T s e r i n g T o b g y a l i N g a p o K h y e n ;

24 1X 1975 D o u g a l H a s t o n i D o u g l a s K e i t h S c o t t : 26 I X 1975 P e t e r D o n a l d B o a r d m a n i P e r t e m b a ; 16 V 1976 M i c h a e l L a n e i J o h n S t o k e s ; 8 X 1976 C h r i s C h a n d l e r i R o b e r t C o r m a c k : 15 I X 1977 S a n g D o n K o i P e m b a N o r b u : 3 V 1978 H o r s t B e r g m a n n , W o l f g a n g N a i r z . R o b e r t

S c h a u e r i A n g P h u ; 8 V 1978 P e t e r H a b e l e r i R e i n h o l d M e s s n e r ; 11 V 1978 R e i n h a r d K a r l i O s w a l d O l z : 14 V 1978 F r a n z O p p u r g ; 14 X 1978 H a n s E n g l , H u b e r t H i l l m a i e r i S e p p

M a c k : 15 X 1978 J e a n A f a n a s s i e f f . K u r t D i e m b e r g e r , N i ­

c o l a s J a e g e r i P i e r r e M a z e a u d ; 16 X 1978 R o b e r t A l l e n b a c h , S i e g f r i d H u p f a u e r ,

W i l h e l m K l i m e k . W a n d a R u t k i e w i c z , A n g D o r j e , M i n g m a i A n g K a m i ;

17 X 1978 B e r n a r d K u f l m a n n i G e o r g e R i t t e r .

uwagi medyczne Pragniemy jednocześnie podkreśl ić , że zbyt mechaniczne traktowanie badań lekarskich przy kwal i f ikacj i na w y p r a w ę może prowa­dzić do wniosków błędnych. Pe łną ocenę przydatności kandydata można uzyskać do­piero z konfrontacji aktualnych b a d a ń — z wywiadem odnośnie wydajności pracy i prze­biegu aklimatyzacji w czasie poprzednich wypraw oraz chorób przebytych w ich trak­cie.

W czasie dojazdu i karawany skrupulat­nie przestrzegano zasad higieny w żywieniu (zakaz picia nieprzegotowanej wody i przy­godnego jedzenia). Uniknię to w ten sposób (poza 1 przypadkiem) schorzeń żołądkowo--jelitowych. Większość uczes tn ików przez o¬kres pobytu w strefie zagrożenia b ra ła mexa-form w dawkach profilaktycznych. W strefie malarycznej podawano arechin, k tó ry został zalecony uczestnikom wyprawy również przez 2 miesiące po powrocie do kraju.

Nie zanotowano zachorowań w czasie do­jazdu i pierwszych 14 dn i karawany. W koń­cowej fazie dojścia do bazy wystąpi ły opady śniegu o nienotowanej w tym rejonie od 17 lat in tensywności . W tych warunkach o-

ANDRZEJ PIETRASZEK i JAN SERAFIN

Wyprawa na Kangchendzóngę -

148 http://pza.org.pl

Page 7: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

statni 5-dniowy odcinek wymaga ł 1-miesięcz-nego w a h a d ł o w e g o noszenia ł adunków. W tym też czasie d u ż y m problemem sta ły się zapalenia gardła, zatok obocznych, oskrzeli i krtani . Objęły one ok. 5W"o tragarzy i 1/3 część ekipy. Stosowano sulfonamidy (bisep-tol) i antybiotyki (syntarpen, oxacyl inę, ron-domycynę, v ibramycynę) . Efekty leczenia były zmienne. Brak możliwości stacjonarne­go leczenia oraz niedobór odpowiedniego o¬buwia, ciepłej odzieży i sprzę tu biwakowego (namiotów dla tragarzy, ma te r acyków typu „Kar imat" ) decydowały o częstych nawrotach infekcji.

W warunkach rozczłonkowania karawany na dużą liczbę grup obecność 2 lekarzy oka­zała się niezbędna. Praktyka dowiodła też, że ilość podręcznych zes tawów leków co­dziennego użycia, wydzielonych z głównej apteki, była zbyt mała . Zais tn ia ły przejścio­we braki l eków dla ludzi pozostałych w tyle karawany.

Właściwa działalność górska t r w a ł a od 2 kwietnia do 30 maja 1978. W tym czasie aż 20 członków wyprawy (nie licząc Szerpów i tragarzy) wymaga ło interwencji lekarskiej. Najczęściej mie l i śmy do czynienia z zapa­leniem gardła , krtani, zatok obocznych i oskrzeli. W 11 przypadkach zapalenie gard ła mia ło t ło bakteryjne, natomiast u 4 uczest­n ików aktywnie pracujących w obozach wyż ­szych było początkowo aseptycznego pocho­dzenia (efekt dzia łania suchego powietrza i niskich temperatur). Zapalenia gard ła oka­zały się bardzo oporne na leczenie i na długi czas, lub na s ta łe wye l iminowało z akcji 4 a lpinis tów. Podobnie było w jednym przy­padku zapalenia oskrzeli. Po przebyciu tych chorób, uczestnicy miel i poważne trudności aklimatyzacyjne, nawroty dolegliwości i nie byli zdolni do akcji powyżej bazy.

P o w a ż n e zachorowania w liczbie dwóch zanotowano już w czasie dojścia do bazy (5200 m). Były to: 1) zapalenie oskrzel ików u 14-letniego kulisa z zagrażającym obu­stronnym zapaleniem płuc — na wysokości 4300 m. Ostre objawy kliniczne z ciepłotą dc 40,5 st. C ustąpi ły po 4-dniowej kuracji masywnymi dawkami vibramycyny i synlar-penu. Po dalszych 5 dniach antybiotykote-rapii chory został ewakuowany w dół. 2) Ciężkie zapalenie płuc u 17-letniego tragarza wystąpiło na wysokości 4700 m. Nie pod­dawało się ono leczeniu amoxilem, prowa­dzonemu początkowo przez lekarzy wyprawy hiszpańskiej . Wobec pogarszającego się sta­nu ogólnego i temperatury 41 st. C zastoso­wano ampic i l l inę dożylnie 1,0 g co 6 godzin i glucardiamid, oraz duże ilości płynów, uzy­skując po 5 dniach poprawę stanu umożl i ­wiającą ewakuac ję dc Jampodin (1700 m).

Zagrażający obrzęk mózgu wystąpił u bar­dzo aktywnego uczestnika z p rawid łowo przebiegającą akl imatyzacją — po jego dru­gim dojściu do obozu III (7200 m) — w czwartym dniu pobytu w tym obozie. Z ob­jawami senności i znacznego osłabienia zo­stał on sprowadzony natychmiast do obozu

II (6600 m), gdzie o t rzymał ś rodki odwad­niające (furosemid) i przez 15 godzin tleno-terapię (3 l/min.). W ciągu nocy nastąpiło przejściowe pogorszenie — z zaburzeniem świadomości i pobudzeniem ruchowym. Po zwiększeniu dawki furosemidu i tlenu (do 5 l/min.), stan chorego poprawi ł się tak da­lece, że nas tępnego dnia mógł być sprowa­dzony do bazy w Ramsen (4300 m), a w końcowej fazie akcji powróci ł do pracy ( l i ­kwidacja III obozu). Podobne objawy w bar­dziej nasilonej formie mia ły miejsce u tego kolegi przed k i l k u laty, również w nas tęp ­stwie d ługo t rwałego przebywania powyżej 7000 m. U innego uczestnika po 12 dniach działalności między bazą a 6200 m wystą­piła deterioracja pod postacią znacznego spadku sił i apatii. Do akcji j uż nie po­wrócił .

Akl imatyzacja : 1) U ok. 30% uczes tn ików przebiegała opornie, co wiążemy z przeby­tymi zakażeniami dróg oddechowych i d łu ­go t rwa łym leczeniem sulfonamidami lub an­tybiotykami. 2) U wielu kolegów była zau­waża lna pewna zbieżność między szybkością aklimatyzacji i wydajnością pracy — a wy­nikami ws tępnych p rób wys i łkowych prze­prowadzonych w kraju. Zagadnienie to wy­maga bezwzględnie dalszych obserwacji na większej liczbie p rzypadków. 3) Zdecydowa­nie najlepiej akl imatyzowali się koledzy ma­jący już w swoim dorobku wejścia wysoko­ściowe powyżej 7800 m.

Środki nasenne stosowano głównie w ba­zie (relanium a 5 mg, gl imid, nitrozepan, reladorm). Były one również w użyciu w obozie I (6200 m), natomiast jedynie spora­dycznie w. obozach wyższych. Zużycie ich. ogólnie biorąc niezbyt duże, jest poś redn im dowodem dobrej aklimatyzacji większości l u ­dzi. W profilaktyce odmrożeń stosowano ro-nicol a 75 mg, krajowy nicotol oraz ;,:ida-min retardatum. Ostatecznie do odmrożeń doszło u 3 kolegów w czasie akcji powyżej obozów IV i IVa. Jedynie u jednego były to odmrożenia II stopnia, u pozostałych I stopnia.

Zapobieganie oparzeniom s łonecznym: Wszyscy uczestnicy byl i zaopatrzeni w krem ochronny „Piz Bu in Extrem SF 6", który oka­zał się bardzo dobry. Niektórzy koledzy u¬żywali własnych k r e m ó w maskujących pro­dukcji amerykańsk ie j oraz creme antisolaire „Total sport R O C produkcji francuskiej lub licencyjnej — hiszpańskiej . Oba te rodzaje bvły znakomite — zapewnia jąc całkowitą o¬chronę również wargom. Na wargi stosowa­no labisan produkcji austriackiej, paru kole­gów zaś kredki marki ROC.

Tlen używany był w 3 okolicznościach: 1) w czasie snu w obozie III (7150 m) — dla osób udających się nas tępnego dnia z ł adun­kiem do obozu IV (nie wszyscy z niego ko­rzystali); 2) w czasie snu w obozie IV (7600 m); 3) przy obu wejściach szczytowych i przy próbie powtórnego wejścia na ś rodkowy wierzchołek Zagadnienie aparatury tlenowej zostanie omówione osobno.

149

http://pza.org.pl

Page 8: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Apteka ważyła 160 kg (1,6% wagi całego bagażu), aparatura tlenowa (maski, aparaty) — 25 kg. Wystąpi! n iedobór niektórych le­ków, zwłaszcza aspiryny, calcipiryny, polo­piryny C, thenalidin calcium, niektórych an­tybiotyków, chlorchinaldin, toclase. Powodem była wyjątkowo wysoka zachorowalność wśród tragarzy w trakcie dojścia do bazy. Największy deficyt dotyczył an tysep tyków miejscowego stosowania (chlorchinaldin). Zdecydowanie zbyt mało było visolvitu, który bardzo chętnie pijano w czasie całej akcji. Wystarczająca była natomiast ilość witamin, w tym również buerlecitinu. Preparat len, zawierający wysokoenergetyczną lecytynę i zestaw witamin, stosowano w obozach po­wyżej I w przeciętnej ilości 3 kapsułek dziennie. Był on chętnie przyjmowany w obo­zie III i wyżej , gdzie inne preparaty wi ta ­minowe nie cieszyły się powodzeniem.

Przebieg "wyprawy pozwala wysnuć pew­ne wnioski ogólne:

1) Znalazła pełne potwierdzenie zasada

udziału 2 lekarzy w dużych wyprawach ty­pu himalajskiego.

2) W myśl wysuwanej coraz częściej w górach koncepcji „ lekarz na miejscu wypad­k u " celowe jest: a) angażowan ie na wypra­w y lekarzy z wyszkoleniem alpinistycznym co najmniej średniego stopnia; b) zapewnie­nie im od początku możliwości akl imatyza­cji przez prowadzenie działalności w kolej­nych obozach, równolegle z innymi członkami zespołu.

3) Lis ta leków w aptece wyprawy okaza­ła się trafnie zestawiona i zas ługuje na na­ś ladowanie w przyszłych wyprawach.

4) W przyszłości na leży wydziel ić większe ilości podręcznych zes tawów leków popular­nych (codziennego użytku) , co może mieć praktyczne znaczenie w razie rozdzielenia się karawany na k i lka grup.

5) Problem w a l k i z aseptycznym (niebak-teryjnym) zapaleniem gardła i krtani nie jest nadal rozwiązany i winien znaleźć się w cen­trum uwagi przy nas tępne j wyprawie tego typu.

ZBIGNIEW KOWALEWSKI

Rok 1977 w qó Najwybitniejszym osiągnięciem omawiane­

go roku było trzecie wejście na Kangchen­dzóngę (8593 m). Dużą war tość mają też spor­towe wejścia na Baintha Brakk. północno-za­chodni wierzchołek Nuptse i na Kaiankę . Na ogólną liczbę około 80 wypraw 45 zakończyło się wejściami szczytowymi. Zanotowano 14 wypadków śmier te lnych.

N u p t s ? (7745 m ) o d z a c h o d u , z l e w e j g r a ń p r z e ­b y t a w i o s n a 1973 r . p r z e z J a p o ń c z y k ó w .

Fot. Jurgen Winkler

ach najwyższych NEPAL - WIOSNA

R E J O N K A N G C H E N D Z O N G I . Narinder Kumar poprowadzi ł 18-osobową w y p r a w ę armii hinduskiej na trzeci szczyt świa ta , Kangchendzóngę . Za szlak wejścia obrano wschodnie żebro północnej grani. W r. 1931 druga wyprawa Paula Bauera osiągnęła jego kulminac ję na wysokości ok. 7700 m, dalszą drogę zagrodził stromy uskok, k tórego N i e m ­cy nie mogli pokonać ze względu na niebez­pieczeństwo lawin. Obie wyprawy niemieckie działały po monsunie. Hindusi założyli bazę 24 marca na wysokości 4940 m. Powyżej 200-metrowego lodospadu postawiono obóz I (5100 m). Dalsza droga była niebezpieczna i trudna, wymaga ł a też poręczowania . W trak­cie rekonesansu powyżej obozu I spadł i zmar ł w wyniku obrażeń Havi ldar Sukhinder Singh. Dopiero 18 kwietnia zaczęto zakładanie kolejnych obozów. Po przetrawersowaniu po­łudniowych s toków „Orlego Gniazda" osiąg­nięto stromy lodowy żleb, poprzecinany lo­dowymi grzybami. Był to jeden z najniebez­pieczniejszych f ragmentów drogi. Obóz III (6300 m) założono tuż poniżej ostrza żebra. Aż 13 dni zajęło pokonanie 300-metrowego pionowego uskoku: zwalono tony śniegu i przekopywano tunele przez nawisy. 12 maja stanął obóz I V (6630 m). Dalsza droga była łatwiejsza, ale zadymki zacierały ciągle śla­dy. Sześć dni później zaopatrzono obóz V (7230 m); obóz V I (7640 m) zna jdował się w odległości 1 km od kulminacj i żebra. Po osiągnięciu przełęczy, alpiniści pokonali 100 metrowy uskok, k tóry za t rzymał Niemców w

150

http://pza.org.pl

Page 9: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

1931 roku. Ostatni obóz — VII (8000 m) — stanął już na północnej grani. Przez cały czas trwania wyprawy panowa ła zła pogoda. 31 maja wyruszyła dwójka szturmowa — Prem Chand i Nima Dorje Sherpa. Po poko­naniu trudnej kopuły szczytowej osiągnęli oni szczyt o godzinie 13 (III wejście). Do obozu powrócili przy świetle księżyca. Nadejście monsunu nie pozwoliło na przeprowadzenie drugiego ataku.

R E J O N M A K A L U i E V E R E S T U . Celem międzynarodowej wyprawy kierowanej przez Jeffa Longa była zachodnia ściana Makalu (8481 m). Osiągnięto wysokość 7000 m, nie dochodząc do kluczowego problemu. Niepo­wodzeniem zakończyła się również japońska wyprawa na Kangchungtse (7640 m). Nie ­miecka wyprawa (kierownik Gerhard Schmatz) dokonała 3 wejść na Lhotse (8511 m). W składzie ekipy byli również Austriacy i Szwajcarzy. Po założeniu 5 obo­zów przeprowadzono 28 kwietnia pierwszy atak szczytowy, który za łamał się w niespo­dziewanej burzy śnieżnej . Gdy uczestnicy za­częli już wątpić w końcowy sukces, nastąpił okres pięknej pogody. 8 maja na szczycie stanęli Hans von Kanel , Hermann Warth i Sirdar Urkien (II wejście). Dzień później szczyt osiągnęli Gunter Sturm, Peter Vogler i Fr i tz Zin t l , a 11 maja również Michael Da-cher (bez tlenu), M a x Lutz, Peter Wórgót ter i Wastl Wórgót ter . Uczestnicy ostatniego zes­połu schodzili niezwiązani i znacznie poodda-lani od siebie. Ponieważ chmury ograni­czały częściowo widoczność, nikt nie zauważył śmier telnego upadku M a x a Lutza. W tym sa­mym czasie wycofała się z przełęczy nowo­zelandzka wyprawa na Mount Everest (8848 m). Pierwszego wejścia na Nuptse N W (7745 m) dokonała 7-osobowa wyprawa ja­pońska. Bazę założono 16 marca u stóp za­chodniej ściany. 300-metrowym kuluarem osiągnięto boczną grań, odchodzącą od wierz­chołka (5868 m). Po przetrawersowaniu wzniesienia osiągnięto nieduży lodowiec, spły­wający ze stoków północno-zachodniej grani. Za niebezpieczną strefą szczelin, 100 m po­niżej grani, stanął obóz II (6200 m). Cała grań pokryta była cienką w a r s t w ą lodu z niebez­piecznymi nawisami. Zaporęczowano drogę biegnącą po jej zachodniej stronie. Powoli zak ładano kolejne obozy, z których na jwyż­szy — V —• stanął na wysokości 7350 m. Pierwsza dwójka szturmowa wycofała się 9 maja z wysokości 7680 m. Następnego dnia Osamu K u n i i i Szerpa Jambu wyszli z obozu i po biwaku w jamie śnieżnej na wysokości 7550 m osiągnęli wierzchołek Nuptse N W (7745 m). Dalszej drogi w kierunku głównego wierzchołka nie kontynuowano, gdyż grań wyglądała b. niebezpiecznie.

R E J O N M A N A S L U . Niemiecka wyprawa na Manaslu (8156 m) wycofała się w burzy śnieżnej z wysokości 7000 m. Natomiast Ja­pończycy stracili na wschodniej grani H i m a l -chuli (7893 m) jednego uczestnika, co było po­wodem odwrotu wyprawy.

W i d o k z P o d o n L a n a m a s y w K a n g c h e n d z o n g i (8598 m ) . z l e w e j w i e r z c h o ł e k p o ł u d n i o w y (ok . 8500 m ) . z p r a w e j Y a l u n g K a n g (ok . 8450 m ) . P o p r z e k ą t n e j ( s t r z a ł k a ) b i e g n i e Z e b r o B a u e r a , p o k o ­n a n e p r z e z w y p r a w ę i n d y j s k ą .

R E J O N D H A U L A G I R I . Licząca ponad 3 k m południowa ściana Dhaulagiri (8167 m) była celem międzynarodowej wyprawy, w której skład wchodzili:. Michael Covington, Peter Habeler, Reinhold Messner i Otto Wiedemann. Towarzyszyła im 5-osobowa ekipa filmowa, w której byli też znakomici alpiniści Leo Dickinson i Erie Jones. 2 kwietnia osiągnięto pods tawę ściany na wysokości 4000 m. Środek ściany wyglądał odstraszająco: strome pola lodowe poprzecinane były pasami przewieszo­nych skał, is tniało też ciągłe zagrożenie l a ­winowe. W tej sytuacji zaatakowano filar s tanowiący zachodnie ograniczenie ściany. Trudności i zła pogoda nie pozwoliły a lp i ­nistom na przekroczenie wysokości 6200 m. Tak więc nie sprawdzi ły się optymistyczne zapowiedzi przedwyprawowe. Śmierć dwóch Szerpów położyła kres próbie pokonania pół­nocnej ściany Churen H i m a l (7371 m), pod­jętej przez w y p r a w ę japońską. Niepowodze­niem zakończyły się też kolejne wyprawy. Na stokach Mount Sisne (6945 m) zginął alpinista brytyjski. Japończycy wycofali się natomiast z południowej ściany Kagmara (644.3 m). Z 12 wypraw wiosennych tylko 3 przyniosły zwy­cięstwa, co było wynik iem ciągłych za łamań pogody.

NEPAL - JESIEŃ

Pełnym sukcesem zakończyła się wyprawa po łudn iowokoreańska na Mount Everest (8848 m). 9 września Sang Y u l Park i A n g Phurba musieli zawrócić 100 m od szczytu z powodu silnego wiatru i awarii sprzę tu tle­nowego. Sześć dni później Sang Don K o i Pemba Norbu dokonali wejścia na szczyt. Ekspedycja przeprowadzona została sprawnie i szybko, szczyt osiągnięto w 37 dni od zało­żenia bazy. Kanadyjczycy T i m Auger, L loyd Gallagher, ł an Rowe i Chris Shank powtó -

151

http://pza.org.pl

Page 10: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

1931 roku. Ostatni obóz — VII (8000 m) — stanął już na północnej grani. Przez cały czas trwania wyprawy panowa ła zła pogoda. 31 maja wyruszyła dwójka szturmowa — Prem Chand i N i m a Dorje Sherpa. Po poko­naniu trudnej kopuły szczytowej osiągnęli oni szczyt o godzinie 13 (III wejście). Do obozu powrócili przy świetle księżyca. Nadejście monsunu nie pozwoliło na przeprowadzenie drugiego ataku.

R E J O N M A K A L U i E V E R E S T U . Celem międzynarodowej wyprawy kierowanej przez Jelfa Longa była zachodnia ściana Makalu (8481 m). Osiągnięto wysokość 7000 m, nie dochodząc do kluczowego problemu. Niepo­wodzeniem zakończyła się również japońska wyprawa na Kangchungtse (7640 m). Nie ­miecka wyprawa (kierownik Gerhard Schmatz) dokonała 3 wejść na Lhotse (8511 m). W składzie ekipy byli również Austriacy i Szwajcarzy. Po założeniu 5 obo­zów przeprowadzono 28 kwietnia pierwszy atak szczytowy, który za łamał się w niespo­dziewanej burzy śnieżnej . Gdy uczestnicy za­częli już wątpić w końcowy sukces, nastąpił okres pięknej pogody. 8 maja na szczycie stanęli Hans von Kanel , Hermann Warth i Sirdar Urk ien (II wejście). Dzień później szczyt osiągnęli Gunter Sturm, Peter Vogler i Fr i tz Zin t l , a 11 maja również Michael Da-cher (bez tlenu), M a x Lutz, Peter Wórgót ter i Wastl Wórgót ter . Uczestnicy ostatniego zes­połu schodzili niezwiązani i znacznie poodda-lani od siebie. Pon ieważ chmury ograni­czały częściowo widoczność, nikt nie zauważył śmier telnego upadku M a x a Lutza. W tym sa­mym czasie wycofała się z przełęczy nowo­zelandzka wyprawa na Mount Everest (8848 m). Pierwszego wejścia na Nuptse N W (7745 m) dokonała 7-osobowa wyprawa ja -pońsk a. Bazę założono 16 marca u stóp za­chodniej ściany. 300-metrowym kuluarem osiągnięto boczną grań, odchodzącą od wierz­chołka (5868 m). Po przetrawersowaniu wzniesienia osiągnięto nieduży lodowiec, spły­wający ze stoków północno-zachodniej grani. Za niebezpieczną strefą szczelin, 100 m po­niżej grani, stanął obóz II (6200 m). Cała grań pokryta była cienką w a r s t w ą lodu z niebez­piecznymi nawisami. Zaporęczowano drogę biegnącą po jej zachodniej stronie. Powol i zak ładano kolejne obozy, z których na jwyż­szy — V —• stanął na wysokości 7350 m. Pierwsza dwójka szturmowa wycofała się 9 maja z wysokości 7680 m. Następnego dnia Osamu K u n i i i Szerpa Jambu wyszli z obozu i po biwaku w jamie śnieżnej na wysokości 7550 m osiągnęli wierzchołek Nuptse N W (7745 m). Dalszej drogi w kierunku głównego wierzchołka nie kontynuowano, gdyż grań wyglądała b. niebezpiecznie.

R E J O N M A N A S L U . Niemiecka wyprawa na Manaslu (8156 m) wycofała się w burzy śnieżnej z wysokości 7000 m. Natomiast Ja­pończycy stracili na wschodniej grani H i m a l -chuli (7893 m) jednego uczestnika, co było po­wodem odwrotu wyprawy.

W i d o k z P o d o n L a n a m a s y w K a n g c h e n d z o n g i (8598 m ) . Z l e w e j w i e r z c h o ł e k p o ł u d n i o w y (ok . 8500 m ) . z p r a w e j Y a l u n g K a n g (ok. 8450 m ) . P o p r z e k ą t n e j ( s t r z a ł k a ) b i e g n i e Z e b r o B a u e r a , p o k o ­n a n e p r z e z w y p r a w ę , i n d y j s k ą .

R E J O N D H A U L A G I R I . Licząca ponad 3 km południowa ściana Dhaulagiri (8167 m) była celem międzynarodowej wyprawy, w której skład wchodzi l i : Michael Covington, Peter Habeler, Reinhold Messner i Otto Wiedemann. Towarzyszyła im 5-osobowa ekipa filmowa, w której byl i też znakomici alpiniści Leo Dickinson i Erie Jones. 2 kwietnia osiągnięto pods tawę ściany na wysokości 4000 m. Środek ściany wyglądał odst raszająco: strome pola lodowe poprzecinane były pasami przewieszo­nych skał, is tniało też ciągłe zagrożenie l a ­winowe. W tej sytuacji zaatakowano filar s tanowiący zachodnie ograniczenie ściany. Trudności i zła pogoda nie pozwoliły a lp i ­nistom na przekroczenie wysokości 6200 m. Tak więc nie sprawdzi ły się optymistyczne zapowiedzi przedwyprawowe. Śmie rć dwóch Szerpów położyła kres próbie pokonania pół­nocnej ściany Churen Hima l (7371 m), pod­jętej przez w y p r a w ę japońską. Niepowodze­niem zakończyły się też kolejne wyprawy. N a stokach Mount Sisne (6945 m) zginął alpinista brytyjski, Japończycy wycofali się natomiast z południowej ściany Kagmara (6443 m). Z 12 wypraw wiosennych tylko 3 przyniosły zwy­cięstwa, co było wynik iem ciągłych za łamań pogody.

NEPAL - JESIEŃ

Pe łnym sukcesem zakończyła się wyprawa południowokoreańska na Mount Everest (8848 m). 9 września Sang Y u l Park i A n g Phurba musieli zawrócić 100 m od szczytu z powodu silnego wiatru i awarii sprzętu tle­nowego. Sześć dni później Sang Don K o i Pemba Norbu dokonali wejścia na szczyt. Ekspedycja przeprowadzona została sprawnie i szybko, szczyt osiągnięto w 37 dni od zało­żenia bazy. Kanadyjczycy T i m Auger, L loyd Gallagher, ł an Rowe i Chris Shank powtó -

151

http://pza.org.pl

Page 11: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

rzyl i 7 października drogę japońską południo­w y m filarem Pumori (7145, VI I wejście). N a ­tomiast Francuzi na Manaslu nie osiągnęli sukcesu. Pierre Beghin i Thierry Leroy od­mrozil i się w głębokim śniegu. Osiągnięto ty l ­ko wysokość 7500 m na wschodniej flance. Wioska wyprawa zrezygnowała z ataku na południowo-zachodni filar Annapurny III (7555 m) i dokonała wejścia granią zachod­nią. 23 października szczyt osiągnęli Giusep-pina Cheney, Luigino Henry i Passang Tem-ba, a w dwa dni później — Giorgio Brianzi i Piero Radin (III i IV wejście). W czasie schodzenia oba zespoły miały identyczne wy­padki przy asekuracji: Henry zginął, a Radin złamał nogę. P i ęknym sukcesem zakończyła się holenderska wyprawa na A n n a p u r n ę I (8091 m). Po pokonaniu częściowo nowej dro­gi, szczyt ten osiągnęli 13 października M a -tieu van Rijswick i Szerpa Sonam (IV wej­ście, T. 1/78 s. 34). Yoshilo Tsukazaki popro­wadził 13-osobową w y p r a w ę japońską na po­łudniowo-zachodni filar zachodniej ściany Dhaulagiri (8167 m). Po założeniu 5 obozów dotarto do wysokości 6550 m, niestety śmierć jednego ze wspinaczy spowodowała odwrót wyprawy. (W r. 1975 na tej samej drodze zginęło 2 Japończyków i 3 Szerpów; problem rozwiązała trzecia wyprawa japońska w 1978

Z d j ę c i e l o t n i c z e o d p o ł u d n i o w e g o z a c h o d u : 1. M a ­n a s l u (8156 m ) ; 2. P e a k 29 (7835 m ) ; 5. I l i m a l c h u l i (7893 m ) . W t y m o s t a t n i m m a s y w i e w i d a ć t e ż d z i e w i c z y w i e r z c h o ł e k z a c h o d n i (7371 m — n r 3) o r a z w i e r z c h o ł e k p ó ł n o c n y (nr 4), z d o b y t y w t y m r o k u b e z z e z w o l e n i a p r z e z J a p o ń c z y k ó w .

roku.) Alpiniści brytyjscy Thomas Herley i K e v i n McLane osiągnęli 10 października wierzchołek Rokapi (6842 m, I wejście). Jak widać sezon pomonsunowy był dla większości wypraw pomyślny.

GARHWAL

Dla tego rejonu rok 1977 nie był łaskawy. Na wyróżnienie zasługują tylko wyn ik i wy­praw na K a l a n k ę i Karnet. 14-osobowa wy­prawa czechosłowacka (kierownik Fran t i śek Grunt) pokonała 1800-metrową północną ścianę szczytu Ka lanka (6931 m). Bazę zało­żono na lodowcu Ramani. Po przetrawerso­waniu przełęczy Bagini (ok. 5600 m) osiągnię­to lodowiec Bagini , gdzie s tanął obóz II (5200 m). Pierwszym problemem był 200-me-trowy skalny filar. Po jego pokonaniu za-poręczowano dalsze 500 m ściany. K i l k u d n i o ­we za łamanie pogody nie pozwoliło na kon­tynuowanie wspinaczki. Dopiero 15 września udało się ponownie osiągnąć koniec poręczó­wek i po przejściu 60-metrowej skalnej ścia­ny założyć obóz II (5950 m). Wspinaczy cze­kał tu kluczowy problem drogi — skalno-lo-dowa ściana o t rudnośc iach V . z jednym miejscem V + . Na pokonanie pierwszych 150 m potrzebowano trzech dni. 19 września wyruszyl i Ladislav Jón i Josef Rakoncaj, k tó ­rzy po przejściu 300-metrowej stromej rynny lodowej zabiwakowali na wysokości 6250 m. Następnego dnia po 5 godzinach wspinaczki osiągnęli przełęcz między Ka lanką a Chan-jAabangiem (6864 m). a wreszcie, już bez trud­ności, szczyt (II wejście). Nanda Devi (7816 m)

http://pza.org.pl

Page 12: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

była celem dwóch wypraw. Ekipa a m e r y k a ń -sko-brytyjska osiągnęła sukces na drodze z 1936 r. •— 21 czerwca szczyt zdobyli G i l Har-der i Erie Roberts, a nas tępnego dnia — Stuart Jones i L e n Smith (VIII i I X wejście). Niepowodzeniem zakończyła się natomiast ekspedycja h indusko- japońska , k tóra zamie­rzała powtórzyć drogę amerykańską z 1976 roku. Choroby uczestników były przyczyną odwrotu z wysokości 6800 m. Również na wschodniej grani Dunagiri (7066 m) osiągnęli Japończycy wysokość zaledwie 6800 m. K o ­lejny sukces odniosły alpinistki hinduskie. Kierowniczką 6-osobowej wyprawy na K a ­rnet (7756 m) była Meena Agrawal , atak prze­prowadzono drogą zdobywców z 1931 roku, na której założono 6 obozów. 14 lipca szczyt osiągnęły Chandra Prabha A i t w a l , Bharati Banerjee i Thri ty Bi rdy w towarzystwie Bha-gat Singha i Lakpa Tseringa (V wejście).

HIMALAJE ZACHODNIE

Na Nun (7135 m) różne wyprawy dokonały 4 wejść, a na K u n (7077 m) weszły dwa zes­poły. Sylvain Saudan zjechał na nartach ze szczytu Nun. Nanga Parbat (8125 m) była ce­lem trzech wypraw. A m e r y k a ń s k a wyprawa (kierownik Dan Bunce) założyła 9 l ipca bazę na lodowcu Diamir . Dużo czasu zajęło jej przetransportowanie sprzętu do depozytu na 5850 m. Po założeniu obozu II (6600 m) do­szło do tragicznego wypadku: 100 metrowa płyta skalna spadła na skład sprzętowy, gdzie spali George Bogel i Bob Broughton. którzy ponieśli śmierć na miejscu. Po północnej stro­

nie góry działali dwaj alpiniści amerykańscy , którzy osiągnęli wysokość 7000 m. Śląska wy­prawa na Nanga Parbat została obszernie omówiona w poprzednim numerze „Ta te r ­nika".

KARAKORUM

B A T U R A M U S T A G H . Niepowodzeniem za­kończyła się niemiecko-austriacka wyprawa na Kampire Dior (7143 m). Japończycy wy­cofali się ze szczytu Batura I (7785 m) po śmierci jednego alpinisty.

H I S P A R M U S T A G H . W tym rejonie Ja­pończycy zaatakowali Tah Rutum (6651 m) —• skalny obelisk wznoszący się 13 k m na połud­niowy wschód od Kanjut Sar (7760 m). Po założeniu obozu II (6030 m) dotarli oni do południowo-zachodniego filara. Ostatnie 500 m pokonywano przez 9 dni, cały czas wspina­jąc się na jumarach. 13 lipca szczyt osiągnęli Kazuya Mitsumochi, Kazuto Obata, Yoshino-bu Tanaka i Yuk io Usagawa (I wejście), a dzień później Katsuo Matsumura, Hirotoshi Miyagawa, Hideyuki Ohnishi i Yutaka S h i -mizu.

P A N M A H M U S T A G H . W grupie tej doko­nano pierwszych wejść na Baintha Brakk (7285 m, T. 2/78 s. 58—59) i Lotok II (7144 m, T. 3/78 s. 133). Tragicznie zakończyła się trze­cia wyprawa, której kierownikiem był Angl ik Don Morrison. 21 czerwca Morr ison i Tony Riley wyruszyl i przy świet le księżyca w kie­runku zachodniej grani Latoka. Sz l i nie zwią-

153

http://pza.org.pl

Page 13: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

zani z ciężkimi plecakami. Pod Morisonem zarwał się most śnieżny, grzebiąc go w szcze­linie.

B A L T O R O M U S T A G H . Duża j apońsko-pa-k is tańska wyprawa dokonała drugiego wej­ścia na K 2 (8611 m, T. 178 s. 34). Szczyt osiągnęli 8 sierpnia Shoji Nakamura, Tsuneo Shigehiro i Takeyoshi Takatsuka oraz 9 sierp­nia Ashraf Aman, Mitsuo Hiroshima, Masa-hide Onodera i Hideo Yamamoto (II i III wejście). Sukcesem zakończyła się 13-osobowa wyprawa japońska na Falchan Kangr i (8047 m). W dniu 8 sierpnia na szczyt weszli Kazuhisa Noro, Takashi Ozaki i Yoshiyuki Tsuji (II wejście). Założono 4 obozy, ostatni na 7500 m. Pierwsza jugosłowiańska wypra­wa w Karakorum dokonała IV wejścia, no­wą drogą, na Gasherbrum I (8068 m, T. 1 78 s. 8—9). J a p o ń s k a wyprawa zaa takowała z lodowca Mustagh szczyt Białe (6729 m). Wej­ścia dokonano północną flanką do zachodniej przełęczy, a końcowe 750 m pokonano za­chodnią ścianą. Szczyt osiągnęli wszyscy alpi­niści : 22 czerwca M i k i o Hamada, Tokiyoshi K imura . Fumiyoshi Shigematsu i Tadanori Ochiai , a w dwa dni później — Masaki A o k i (kierownik) i Chitose Okada. Amerykanie Dennis Hennek, James Morrissey, Galen Ro-wel l , John Roskelley i K i m Schmitz doko­nali 21 lipca I wejścia na jedną z turni Tran-go (6159 m).

R A K A P O S H I RANGĘ. Brytyjczycy John Burslem, Dave Robbins i John Whittock zdo­byli w stylu alpejskim Phubarash Peak (6785 m, I wejście) południową granią w dniu 18 sierpnia.

M A S H E R B R U M RANGĘ. Południowo-Za­chodni trabant Chogolisy (7665 m) był celem alpinis tów japońskich. Wejścia dokonano z lo­dowca Trini ty, szczyt zdobyli 14 l ipca Sanji Kobayashi, Tetsuo Nakamura, Mitsuo Yajima i Shoichi Yasuji (I wejście) oraz 22 lipca Ak io K i d a , Hiroshi Nari ta i Mino ru Osawa. Bez­imienny ten wierzchołek nazwano Pruppoo Burkh (ok. 7000 m).

S A L T O R O RANGĘ. Austr iacka wyprawa pod kierownictwem Bruno Klausbrucknera dokonała k i l k u wejść w rejonie Sia L a (ok. 5700 m). Czołowym osiągnięciem było poko­nanie Mount Ghent N - E (7342 m). N a szczy­cie s tanęl i 28 czerwca Wolfgang A x t , Gunter Brenner, Hans-Peter Holat, Bruno Klaus -bruckner i Franz Pucher (I wejście) oraz 13 lipca Giinther Andexlinger, A x t , Klaus -bruckner i Heinz Zimmermann. Dokonano też II wejścia na Mount Depak (7150 m, 26 czerw­ca — A x t ,Brenner, Holat i Klausbruckner). Po tragicznej śmierci Wi lhe lma K u r y zdoby­to jeszcze 3 dziewicze sześciotysięczniki, z których jeden nazwano nieoficjalnie K u r y Kangr i (6650 m).

A g e n c j a r e k l a m o w a Metody zdobywania pieniędzy na organi­

zowanie dużych wypraw wkraczają w no­wą fazę. Francuska wyprawa narodowa na K2, k tó ra w r. 1979 zamierza dokonać wej­ścia południowo-zachodnią granią (w lecit 1978 r. sztuka ta nie uda ła się Brytyjczy­kom), mimo protektoratu Prezydenta Repu­b l ik i s t anę ła wobec poważnych t rudności w zgromadzeniu 2 mi l ionów f ranków (= oko­ło 450 000 dolarów), n iezbędnych dla jej prze­prowadzenia. Dotychczasowy mecenas wy­praw narodowych — Francuski Fundusz H i ­malajski, k tó ry opierał się na honorariach z całego świa ta za książkę „ A n n a p u r n a pierwszy 8000" — wyda ł ostatnie centymy w r. 1971 na w y p r a w ę na Makalu . Federation Francaise de la Montagne, organizator eks­pedycji, nie ma ś rodków na sfinansowanie przedsięwzięcia, zawiedli indywidualni patro­nowie, którzy nieraz już pokrywal i koszty wypraw (np. everestowskiej Bonningtona — Barclays Bank, tragicznej Devouassoux w 1974 r. — w y t w ó r n i a w i n Krit ter) . K ie row­nik ekspedycji, Bernard Mallet , zwrócił się więc do znanej firmy reklamowej „Publ ico" i ta zaproponowała „rozsprzedanie K 2 po ka­w a ł k u " : za 50 000 f ranków ogłoszeniodawca ma zapewniony fotoreportaż z wyprawy, na k tó rym dobrze widoczne będą jego wyroby; dwa zdjęcia z obozu bazowego, na których

n a usługi a l p i n i z m u ukazana zostanie nazwa f i rmy; fotografię z autografami uczes tn ików wyprawy. Za 500 000 f ranków organizatorzy zapewniają „zdjęcie produktu na szczycie" (!), z tym tylko zast rzeżeniem, że nie ma gwarancji do­brego poziomu technicznego zdjęcia. Uczest­nicy ekspedycji przejdą kró tk i kurs fotografii reklamowej, a nad całością przedsięwzięcia czuwać będzie wyspecjalizowany ekspert re­klamowy.

„Po kolarzach, kierowcach wyścigowych i żeglarzach przyszła kolej na a lp in i s tów" •— komentuje paryski tygodnik ,,L'Express" — „Alpinizm jest sportem jak inne, staje się więc jak i one sp rawą pieniędzy." Na margi­nesie swego komentarza „L 'Express" zwraca uwagę na polityczne podteksty. Podczas gdy protektorat nad K 2 objął Valery dEsta ing, to Pierre Mazeaud dla swego udz ia łu w międzynarodowej wyprawie na Everest u¬zyskał poparcie konkurenta politycznego Pre­zydenta, obecnego mera Pa ryża Jacquesa Chiraca. Pierwsza runda kończy się sukce­sem Chiraca: Mazeaud, jeden z wielkich „ w e t e r a n ó w " alpinizmu, wszedł na Everest. Ciekawe tylko, jaka firma zechce ubezpie­czyć organ iza torów wyprawy na wypadek niepowodzenia i braku „zdjęć produktu na szczycie"?

Andrzej Paczkowski

154 http://pza.org.pl

Page 14: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

H. ADAMS CARTER

Amerykanie na K2 12-osobowa wyprawa amerykańska , kiero­

wana przez Jamesa Whittakera i wzmocnio­na czterema tragarzami wysokościowymi, do­konała we wrześniu wejścia na K 2 — drogą, która wiedzie granią północno-wschodnią, na­s tępnie zaś trawersuje pod p i ramidą szczyto­wą w poprzek ściany wschodniej, by osiągnąć Żebro Abruzzich i nim wierzchołek. Z czte­rech alpinis tów, jacy stanęli na szczycie, trzech nie użyło tlenu w żadnym punkcie drogi, co przy wejściach na K 2 dotąd nie miało miejsca.

Aby zapobiec ew. zderzeniu się z brytyjską wyprawą na K2, Amerykanie wyruszyli póź­no, przybywając do Pakistanu 15 czerwca, a bazę zakładając 5 lipca na wysokości 5 m. Przez nas tępne 2 miesiące zespól był .J J.any seriami 4- do 7-dniowych wichur i burz. któ­re oddzielały przebłyski dobrej poged\, nigdy jednak nie dłuższe, niż 3-dniowe. Droga trzy­mała s ię l i n i i polskiej próby z 1976 r., a obo­zy rozbito w punktach 5550, 6160, 6800, 6950 i 7690 m Główne trudności techniczne na­potkano w spadzistych żlebach lodowych m i ę ­dzy obozami I i I I oraz na długim trawersie w stromym terenie wzdłuż pozębionej grani między obozami I I I i I V . Koniec grani pół­nocno-wschodniej zosta! osiągnięty 18 sierp­nia, jednak wichury aż do 28 sierpnia nie pozwalały na założenie tu obozu. 29 sierpnia James Wickwire i Louis Reichardt znaleźli na wysokości 7950 m miejsce na obóz V I , skąd miel i nadzieję zaa takować ścianę pół­nocno-wschodnią, na której w r. 1976 za łama­ła się próba polska. J ednakże burze unie­możl iwiały atak, a nadto pokryły górną część masywu K 2 wie lk imi śniegami. Rick Ridge-way i John Roskelley ruszyli w górę 6 wrześ ­nia, doszli jednak tylko do 8000 m, by tam się przekonać, że warunki śnieżne są zbyt niebezpieczne na kontynuowanie wejścia.

Czekając na p o p r a w ę w a r u n k ó w , Terry Bech, Wickwire i Reichardt wykonal i 5 wrze­śnia trawers od obozu V (7690 m) w poprzek całej wschodniej ściany aż do Zebra Abruz­zich — w głębokim śniegu choć bez żadnych trudności . W dniu 7 wrześn ia z nowego obo­zu V I (7850 m) wyruszyli Reichardt i Wick­wire, którzy mozolil i się przez 13 godzin, by późnym popołudniem osiągnąć wierzchołek K2 (8611 m). Pierwszy z nich nie używał aparatury tlenowej. Drugi w czasie zejścia pozostał w tyle i musiał zab iwakować w płachcie. Noc dała mu się mocno we znaki, rano był jednak w stanie schodzić o własnych

G ó r n a c z ę ś ć w s c h o d n i e j ś c i a n y K 2 (8G11 m ) z m i e j ­s c e m o b o z u V i p o l a m i l o d o w y m i , p o k t ó r y c h A m e r y k a n i e p r z e t r a w e r s o w a l i d o d r o g i w ł o s k i e j (na l e w e j k r a w ę d z i k o p u ł y s z c z y t o w e j ) .

F o t . Leszek Cicltu

siłach i odmówił pomocy zaoferowanej mu przez drugą dwójkę szczytową. Dwójka ta — Ridgeway i Roskelley — dota r ła 7 września do obozu V I i wieczorem latarkami naprowa­dziła na namioty Reichardta, k tóry w ciem­nościach minął obóz w odległości ok. 50 m. Nazajutrz, 8 wrześn ia Ridgeway i Roskelley weszli na szczyt w 12 godzin, smagani ostrym wichrem — obaj bez użycia tlenu. Niepogoda 1 zmęczenie zamieni ły zejście w katorgę, a obie dwójki szczytowe znalazły się w bazie dopiero 12 września .

OD REDAKCJI. Polska droga nie została więc dokończona, a zespól amerykański na­wet nie zaatakował owej bariery lodowej, sforsowanej przez Chrobaka i Wróża. Na ca­łej drodze Amerykanów nowy jest tylko tra­wers przez galerię wschodniej ściany — 2 3 wysokości pokonali oni granią polską. Na najwyższe uznanie zasługuje wejście aż 3 osób bez aparatów tlenowych, mimo 230 m różnicy wysokości nie ustępujące beztleno­wym wejściom na Mount Ererest. Stało się ono możliwe zapewne dzięki długiemu — równo dwumiesięcznemu — pobytowi wypra­wy pod K2, co dało alpinistom doskonała akłimatyzację.

Naszym Czytelnikom przypominamy o is tn ieniu Funduszu im. Krzysztofa Berbeki (zob. T. 1 78 s. 42). Datki przyjmowane sq w klubach i sekcjach, można je też przekazywać wprost na konto PZA w NBP !V Oddział Miejski 1049-5799-132 z dopiskiem „wp la ta na Fun­dusz im. K. Berbeki" .

155

http://pza.org.pl

Page 15: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

A N N A TERESA PIETRASZEK i STANISŁAW RUDZIŃSKI

Wyprawa na Tiricz Mir Wschodni 1978 K l u b Wysokogórski w Katowicach przy

współudzia le Planinsko dru5tvo w Domżale (Jugosławia. Słowenia) rozpoczął organizację U wyprawy w Hindukusz Pak is tańsk i od wysłania w l ipcu 1977 r. delegata (Anny T. Pietraszek) do Islamabadu, w celu za ła twie ­nia spraw formalnych związanych z uzyska­niem zezwolenia na działalność w rejonie T i r i cz M i r . a także uzyskania poparcia pla­cówek dyplomatycznych. W wyn iku podję­tych s t a rań oraz powtórne j wizyty u szefa Tourism Divis ion w Islamabadzie, 31 grud­nia 1977 r. uzyska l i śmy zezwolenie — jako jedyna z 7 ubiegających się o nie wypraw. Tourism Division zwrócił się nas tępnie do kierownika z prośbą o zgodę na wydanie zezwolenia na ten sam rejon (w terminie nie­co późniejszym) dla wyprawy japońskie j , na co kierownik przystał . Żałowal iśmy później tego gestu niejednokrotnie, gdyż Japończycy, wykorzystując swoje wpływy materialne, u¬zyskali przesuniecie terminu na okres wcześ­niejszy, niż przyznany naszej wyprawie, co poważnie przyczyniło się do wzrostu cen jeepów oraz tragarzy na całej wspólnej tra­sie karawany.

Kie rownik wyprawy, S tan is ław Rudziński ( K W Katowice), ze szczególną uwagą i sta­rannością dobra ł skład wyprawy, mając na względzie tak umiejętności sportowe, jak i zaangażowanie w pracy organizacyjnej. Spo­śród 60 k a n d y d a t ó w skompletowano nas tępu­jący 15-osobowy zespół: Eugeniusz Kołodziej ­czyk (lekarz), Bernard Koisar, Jerzy Kukucz ­ka (zastępca kierownika do spraw sporto­

wych), Jan Majchrowicz, Jerzy Ożóg, Pawe ł Pallus, Anna Teresa Pietraszek (operator f i l ­mowy), Tadeusz Piotrowski, Michał Wro­czyński, a ze strony jugosłowiańskie j — V i n -ko Bercie, Slavc Sikonja, M i r o Stebe, Matjaź Veselko i Janez Śuśterś ić . Wyprawie towa­rzyszył turysta z Krakowa , Jan Janowski, który objął funkcję opiekuna bazy.

Uczestnicy jugos łowiańscy wnieśl i po 750 dolarów od osoby, a t akże drobne uzupe łn ie ­nia sprzę towe. Współpraca obu grup była tak doskonała , że zupe łn ie nie odczuwało się różnic narodowościowych.

Po pokonaniu licznych i niespodziewanych trudności , takich jak zamknięc ie granic A f ­ganistanu w związku z przewrotem w kwiet ­niu 1978 r., wyjazd z Polski nas tąpi ł w dniu 18 czerwca 1978 r. — wraz z 4 tonami ba­gażu. Z Warszawy trasa wiodła przez M o ­skwę do Termezu, gdzie wyprawa przekro­czyła granicę jako jedyna grupa tego roku i prawdopodobnie jako w ogóle ostatnia. Drogę Hajratan — K a b u l — Peszawar przeby­to ciężarówką, wynaję tą na całość trasy*, odcinek Peszawar — D i r — Przełęcz Lowar i (3150 m) — małą c iężarówką i dwoma jee­pami. Z Ziarat do Aszred (7 mil), z powo­du zerwanej przez obfite deszcze drogi wy-

* P o d c z a s p r z e j a z d u A f g a n t o u r o g ł o s i ł w r a d i u , i ż b i u r - ) to m a m o n o p o l n a p r z e w o z y w s z e l k i c h g r u p t u r y s t y c z n y c h i k i e r o w c y i n d y w i d u a l n i b ę d ą o d t ą d za t a k i e u s ł u g i k a r a n i . N a m u d a ł o s i ę — w r ę c z p >dstqpem — p r z e b y ć t r a s ę , s ą d z i m y , j a k o o s t a t n i e j g r u p i e p o l s k i e j .

W i d o k z P r z e ł ę c z y W s c h o ­d n i e j n a o b ó z II i p i ę l f n e s z c z y t y p o d r u g i e j s t r o n i e d o l i n y .

F o t . Bernard Koisar

156 http://pza.org.pl

Page 16: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

najęto ok. 50 tragarzy. Trasa Aszred — C z i -tral — Nól została przebyta 6 jeepami, a w jednym miejscu rzekę przekraczano wynaj­mując tragarzy (zerwany most). W Ndl w y ­najęto 95 tragarzy, k tórzy przenieśli ł adunki przez wieś Barum, aż do miejsca w y s u n i ę ­tego jak najbliżej grani wschodniej, po pra­wej stronie Północnego Lodowca Barum, po­wyżej starej bazy amerykańsk ie j (gdzie mie­ściła się baza polskiej wyprawy w 1975 r.). Obóz bazowy s tanął na wysokości 3800 m, w dniach 17—19 lipca.

Zespół rekonesansowy, działający z k i l k u ­dniowym wyprzedzeniem, znalazł jedyną drogę do miejsca obozu I, tj. lewą s t roną pierwszego lodospadu. Była to droga stosun­kowo ła twa , choć na rażona na kamienie spa­dające z turnic, pod k tórych ścianami wio ­dła w przeważającej części. Obóz I ustawio­no 19 lipca na wysokości 4600 m, w p i ęknym kotle lodowo-śnieżnym. Następnie przebyto ok. 800-metrowy górny lodospad, powyżej którego na wysokości 5500 m stanął 27 lipca obóz II. Ten odcinek został oceniony jako bardzo ryzykowny ze względu na obrywy seraków, szczeliny i duże t rudności orienta­cyjne. Poważne t rudności lodowe, k tó re po­konywano z pe łnym obciążeniem transporto­w y m sprawia ły , że etap między obozem I i II za jmował min imum 7 godzin i wymaga ł pełnych umieję tności wspinacżki w lodzie.

Osiągnięcie z obozu II Przełęczy Wschod­niej (East Col , 5950 m) nie nastręczało trud­ności. Jako pierwsi s tanęl i na niej 28 lipca J . Kukuczka , T. Piotrowski i 4 Jugoslowia-

K o l e j n y z e s p ó l w y r u s z a z b a z y . W i d a ć d o l n y l o d o ­s p a d i k o c i o ł n a d n i m , g d z i e s ta l o b ó z 1.

Fot. Stanisław Rudziński

nie. Obóz III usytuowano powyżsi skaliste¬go uskoku grani, wznoszącego się nad Prze­łęczą Wschodnią. Rozbi l i go 4 sierpnia na

U c z e s t n i c y w y p r a w y . N a p i e r w s z y m p l a n i e o d l e w e j : J a n J a n o w s k i , M i r o S t e b e . M i c h a ł W r o c z y ń s k i . B e r n a r d K o i s a r , J e r z y K u k u c z k a , k u c h a r z A b d u l ( b o k i e m , w c z a p c e ) : w d r u g i m r z ę d z i e — T a d e u s z P i o ­t r o w s k i , S l a v c S i k o n j a , M a t j a z V e s e l k o . k p t . F i d a U l l a h T a r e e n ( o f i c e r ł ą c z n i k o w y ) . E u g e n i u s z K o ł o ­d z i e j c z y k ( l e k a r z ) . J a n M a j c h r o w i c z , P a w e ł P a l l u s . J a n e z S u ś t e r ś i ć , J e r z y O ż ó g , V i n k o B e r ć i ć : w t y l e A n n a T . P i e t r a s z k ó w n a i S t a n i s ł a w R u d z i ń s k i . Fot. Stanisław Rudziński

157

http://pza.org.pl

Page 17: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

W s c h o d n i w i e r z c h o ł e k T i r i c z M i r (7U91! m) ze w s c h o d n i ą g r a n i ą i o z n a c z o n y m i m i e j s c a m i o b o z ó w . Z p r a w e j B i n d u G h u l Z o m (634') m ) , d z i e w i c z y s z c z y t z d o b y t y p r z e z J . K u k u c z k ę i T . P i o t r o w s k i e g o 11 s i e r p n i a 1:178. Fot. Stanisław Rudziński

wysokości 6300 m Kukuczka , Piotrowski i Wroczyński. Techniczne trudnośei skalnych odcinków oceniono na V . Ta część drogi zo­stała starannie zaporęczowana przez zespoły M . Stebe i M . Veselko oraz J . Suśterśić , V. Berćic i J . Ożóg. Obóz IV (7100 m) roz­bito 9 sierpnia w górnej partii śnieżno-lodo-wego odcinka grani, mającego nachylenie do 40° i nietrudnego. Stąd w dniu 10 sierpnia wyruszyli w s t ronę szczytu J . Kukuczka , T. Piotrowski i M . Wroczyński . Po przebyciu końcowego odcinka grani, gdzie drogę po­ważnie u t rudn ia ł niezwykle silny wiatr i mróz przekraczający 20°, o godz. 16 zespół ten osiągnął wierzchołek Tir icz M i r u Wschod­niego (7692 m), tylko o 14 m niższy od głów­nego wierzchołka (7706 m). Dobra pogoda i właściwe zabezpieczenie grup szturmo.vych przez niższe obozy umożliwił} ' powtórzeni? ataku jeszcze dwa razy: w dniu 11 sierpnia Tir icz M i r Wschodni osiągnęli M . Stebe i M . Veselko. zaś 13 sierpnia — V. Berćić, J. Suśterś ić i J . Ożóg. Wprowadzenie tak dużej liczby uczestników na wierzchołek ry­zykowną drogą o tak poważnym nagroma­dzeniu t rudności technicznych, stało się mo­żliwe tylko dzięki znakomitej współpracy ca­łego zespołu wyprawowego, którego celem było rozwiązanie jednego z największych problemów w Hindukuszu.

Równolegle Anna Pietraszek i S tan is ław Rudziński prowadzili akc ję na Połudn iowym Lodowcu Barum, przygotowując „drogę nor­

weską" jako t rasę zejściową dla zespołu mającego dokonać trawersowania ze wschod­niego na Tir icz M i r główny. W miejscu zwa­nym tradycyjnie „magazynem" (ok. 4500 m) założono obóz I, wyposażony w sprzę t i żyw­ność w ilościach koniecznych do rozbicia kolejnych trzech lub nawet czterech obo­zów, (tj. do Tarasu Jankowskiego). Nas tępnie zespół wytyczył drogę P o ł u d n i o w y m Lodow­cem Barum oraz podjął próbę przebycia lo­dospadu i założenia ponad nim obozu II. Trudnośc i lodowe, skomplikowane uszczeli-nienie oraz p o w a ż n e ryzyko l awin na całej drodze, a wreszcie konieczność skupienia wysi łków wszystkich uczes tn ików na grani wschodniej spowodowały , iż z drogi norwe­skiej zrezygnowano. Tak ma ły zespół nie był zresztą w stanie jej zabezpieczyć. Mając na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo grup szturmowych oraz wymienione wyżej przyczyny, kierownicy zrezygnowali z za­mierzonej próby trawersowania obu wierz­chołków Ti r icz M i r u .

Warto dodać, że obecne warunki na dro­dze norweskiej w p o r ó w n a n i u z tymi, jakie zastała polska wyprawa w r. 1975, były zna­cznie gorsze, a ryzyko lawin i o b r y w ó w se­raków dużo większe. Znamienny jest fakt, iż. wyprawa japońska , działająca na tejże drodze od czerwca do końca lipca 1978 r„ a posługująca się tragarzami wysokościowy­mi sprowadzonymi z Hunzy, omijając bar­dziej lawiniaste odcinki założyć musia ła 600

158

http://pza.org.pl

Page 18: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

m poręczówek w skalnej ścianie, którą po­prowadzono bezpieczny wariant między obo­zami II a III (przy l ikwidac j i poręczówek spadli tu dwaj Hunzowie i Japończyk, od­nosząc poważne obrażenia) . W dniu wejścia 3-osobowego zespołu japońskiego na szczyt Ti r icz M i r (26 lipca) prosi l iśmy kierownika, Katstoshi Ikeba, o pozostawienie krótkiego odcinka poręczówek, szczególnie między obo­zem I V a V, co ogromnie zwiększyłoby szanse naszego małego zespołu, spotkal i śmy się jednak z przykrą odmową uzasadniona argumentem, iż... „cała góra nie może na­leżeć do jednej wyprawy".

Wejście nasze na Ti r icz M i r Wschodni było II wejśc iem wyprawowym (por. T. 4/76 s. 165), a przejście wschodniej grani — roz­wiązaniem jednego z największych proble­mów w ca łym masywie. W drodze powrot­nej ze szczytu, w dniu 11 sierpnia, J . K u ­kuczka i T. Piotrowski weszli na Bindu G h u l Zom (6340 m), dotąd nie zdobyty, osiągając

go długą i dość t rudną granią zachodnią z Przełęczy Wschodniej.

16 sierpnia cały zespół wyprawy znalazł się już w bazie, gdzie na największej wan­cie, na k tóre j wszystkie nas tępne wyprawy z pewnością będą umieszczać swoje flagi, zawieszono tabl icę upamię tn ia jącą śmierć Andrzeja Jankowskiego w dniu 20 sierpnia 1975 r. w pobliżu głównego szczytu Tir icz M i r , skąd wycofała się wówczas pierwsza wyprawa. Jerzy Kukuczka , jako reprezen­tant zdobywców Ti r i cz M i r u Wschodniego, złożył przy tablicy wiązankę k w i a t ó w z pol­skiej łąki oraz garść ziemi przekazaną na­szej wyprawie przez żonę i m a t k ę Andrzeja Jankowskiego, k tó re tabl icę ufundowały .

Anna Pietraszek, działając jako operator telewizyjny, nakręc i ła f i lm o wyprawie i ze­spole, zaś Jan Majchrowicz, pene t ru jąc w oko­licy bazy kępy k rzaków, skomple towa ł obfi­te zbiory d la Instytutu Dendrologii P A N w Kórniku .

A N N A CZERWIŃSKA

100 godzin na alpejskich drogach W Chamonix powi ta ł nas deszcz. „Leje już

od dwóch tygodni" — powiedzieli nam, ja ­ko pierwszą nowinę , krakowiacy. Pan Co-stas, prezes Sekcji C A F w Chamonix, był szczerze zdumiony naszym zapa łem i chęcią wyjścia w góry. „Wszędzie masy śniegu, l a ­winiasto i niebezpieczenie — perswadował . — N a podejście pod ściany trzeba mieć nar­ty... Zresztą, i tak nie da się wspinać ." Upar­cie, dwa razy dziennie, sp rawdza łyśmy pro­gnozę pogody. Po 10 dniach wreszcie za­świeciło słońce...

Pjo-wsza droga — północna ściana Les Courtes, f i lar centralny (D), 13—14 lipca. Dolina Argentiere w zimowych prawie wa-tunkach, nocne podejście rozmiękłym lodow­cem i już wspinanie. Ciężki, mokry śnieg osuwał się spod nóg, po skale sp ływała wo­da. Słońce. Z prawej strony naras ta ł łoskot lawin, jakieś k rzyk i — spojrzałyśmy w dół : to pospiesznie wycofywał się z „deski szwaj­carskiej" zespół Petera Boardmana. A my nalej. Zerwał się wiatr, nadeszły mgły, cięż­kie torowanie i fantastycznie ośnieżone skal ­ne uskoki. Potem, na odmianę , pa r ę wycią­gów wodnego lodu. Biwak. Rankiem ostra śnieżna grań i kopuła szczytowa. Ryłyśmy prawdziwy tunel w miękkim, n iezwiązanym śniegu. Jeszcze nawisy na grani i szczyt. Głęboko w dole dolina Talefre.

Na d rugą drogę wybra ły śmy 20 lipca Aiguille du Peigne w Igłach Chamonix — północnym filarem (TDsup). Chciałyśmy po-wspinać się w skale, zapomnieć o rakach, o torowaniu, o rąbaniu stopni... Słońce na pierwszych wyciągach, wspan ia ły granit.

szybkie, równoczesne wspinanie. Radość. Po­tem podejście pod g łówne t rudnośc i , skraj­nie trudny trawers — w milczeniu kontem­plowałyśmy ogromne przewieszające się za­cięcie ponad naszymi g łowami . Wysoko w górze wis ia ły żół to-brązowe „dachy". „Będzie walka" — s twierdzi łyśmy. Dno zacięcia w y ­lane było lodem. Skrajnie trudno. W mia ­rę, jak wsp ina ły śmy się, mgły podchodzące z doliny obladzały skałę . Zerwał się wiatr, l ina zesztywniała. . . Z trudem wywalczony szczyt. I powrót . W Chamonix powita ło nas słońce.

„Chodźmy na f i lar Les Droites — zapro­ponowa łam w dzień później . — Będzie cięż­ko, ale na takiej drodze warto dos tać w y ­cisk..." Północno-wschodni f i lar Les Droites (TD/TDsup) — 24—27 lipca, pierwsze przej­ście kobiece. Noc, księżyc świecił jasno. W milczeniu szłyśmy lodowcem w kierunku czarnego konturu filara. Ogromne stare l a ­winisko, trudna szczelina, wejście w ścianę. Po zalodzonych ska łach sp ływała woda. Jej szum dobiegał zewsząd — no tak, izoterma 4000 m, to tego lata normalne. Trudne ska l ­ne wyciągi, kuluary z lodowymi progami, znów skała . Ostrze filara. Dwie godziny za­jęło nam pokonanie ogromnego nawisu — byłyśmy w tym sezonie na filarze pierwsze i nam przypadło w udziale p rze rąban ie na­rosłych przez zimę śnieżnych przewiech. W y ­żej był wodny lód i trudna, p ły towa skała. Biwak. Nas tępny dzień upłynął pod zna­kiem pecha. Najpierw ja obsunę łam się na trawersie lodowego zbocza i wy lądowałam na ska łkach . Wyciąg skończyłam, z trudem

159 http://pza.org.pl

Page 19: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

posługując się lewą ręką. Kontuzja była bo­lesna. Trochę wyżej , w trudnym kominie, je­den nieostrożny ruch — i w dół poleciał czekan Krystyny. Ogromna strata. Strome ku­luary wypełn ia wodny lód, tempo spada. Z kolei każdy powró t na ostrze, to walka z nawisami. A le pechowy dzień jeszcze się nie skończył — na biwaku wystarczył moment nieuwagi i s t rac i łyśmy większość naszej żyw­ności. Bezsilna wściekłość. Od rana znów ciężka praca — wodny lód zmusi ł Krys tynę do poprowadzenia własnego wariantu. Po­wyżej ogarnę ła nas mgła , zaczął sypać mo­kry śnieg. Prawie natychmiast rozległ się ło­skot pierwszych lawin. Ich huk naras ta ł , opad potężniał . Szybciej! W kuluarze pro­wadzącym na ostrze za t rzymała nas śnieżna rzeka. Trzeba było czekać. Noc up łynę ła na walce z zasypującym nas śniegiem. Wokół huk lawin. Niepewność — co będzie jutro? — Ranek na szczęście był pogodny. W zu ­pełnie zimowej scenerii wsp ina łyśmy się ry ­zykowną końcową granią przez ogromne na­wisy. Z góry wiat r zwiewał tumany śnie­gu. To szczyt.

Nareszcie nadszedł okres dobrej pogody. Po wie lk im za łamaniu , k tóre zaskoczyło Krys ty ­nę na filarze Bonattiego na Petit Dru, od k i l k u dni niebo nad Chamonix było bez­chmurne. W górach — metr świeżego śn ie­gu. Wiedziałyśmy już. że Walker jest na ten rok stracony. Zmieni łyśmy plany...

Wschodnia śc iana Mont Blanc, droga M a ­jor (TD), 18 sierpnia — pierwsze kobiece przejście. Długo czekałyśmy na warunki , ale cierpliwość nasza została wreszcie nagro­dzona. O 22 opuści łyśmy Col Moore — księ­życ w pełni wspaniale oświet la ł ścianę, no­we raki „Maka lu" znakomicie d a w a ł y sobie radę z lodem. Szłyśmy szybko. W górze bariery s e r a k ó w złowrogo lśniły w świetle księżyca. Potem chwi la odpoczynku przy Czerwonym War towniku i ryzykowny trawers przez w i e l k i kuluar. Swit zas ta ł nas już wy­soko. Słońce, skierowane wprost w ścianę, zamieni ło ją w gigantyczny piec. S łynne lo­dowe granie, pokryte rozmiękającym szybko śniegiem, zabiera ły czas i siły. Wyżej skalna bariera z zalodzoną, zaśnieżoną skałą. Było trudno. Zato wyżej — najmilsza niespodzian­ka : bariera s e r a k ó w była tak ła twa , że nie trzeba było nawet rąbać stopni. Niekończące się pola podszczytowe. Szczyt. A potem szybko w dół, nocleg pod rozpadającym się Vallotem i nas tępnego dnia marsz przez po­grążone jeszcze w chłodzie nocy Grand P l a -teau.

W Berner Oberland z ima — żadnych przejść wie lk ich północnych ścian. Z żalem pa t rzy łyśmy na „zapraną" śniegiem ścianę Eigeru. Nie mamy do niej szczęścia... W dwa dni później byłyśmy już w skalnym rejonie Engelhornu. Dzień po dniu, korzystając z do­brej pogody zrobi łyśmy kolejno zachodni kant Vorderspitze ( I V + AO) — 24 sierpnia i północno-wschodnią ścianę Kingspitze (V AÓ) — 25 sierpnia (pierwsze przejścia ko­biece?).

K r y s t y n a P a l m o w s k a w p o ł u d n i o w e j ś c i a n i e G a -l e n g r a t

Fot. Anna Czerwińska

27 sierpnia byłyśmy już w Andermatr na corocznym Rendez-Vous des Hautes M o n -tagnes. Uroczysty bankiet, „p rzeds tawian ie" uczestniczek. Jako zdobywczynie północnej Matterhornu latem i zimą znalaz łyśmy się od razu w centrum zainteresowania. P a d a ł y py­tania, co robi łyśmy tego lata... „Miałyście piękny sezon — podsumowała pani Felicitas von Reznicek — cieszę się razem z wami ."

Jeszcze raz poszłyśmy się wspinać . Do Sudelental, w której cztery lata temu zaczy­nałyśmy nasz staż alpejski. Teraz wyda ł a się nam mala...

Po łudn iowa ściana Galenrgat w masywie Galenstock (V), 29 sierpnia, pierwsze polskie przejście — piękne, p ią tkowe wspinanie, wspania ła skała , lekkie plecaki, samolezki. Wcześnie byłyśmy na wierzchołku. To nasz ostatoii dzień w górach. Następnego dnia śnieżna burza ogarnę ła Alpy .

Jak ocenić ten sezon? Bezsprzecznie dzia­łałyśmy w ciężkich warunkach, wsp ina łyś ­my się jednak wszędzie, gdzie było to aktual­nie możl iwe. Na n iek tórych drogach byłyś­my pierwszym zespołem tego lata. Zrobi ­łyśmy w sumie siedem dróg, wśród nich trzy przez wielkie alpejskie ściany. N a większo­ści dróg byłyśmy pierwszym zespołem ko­biecym, na k i lku pierwszym polskim, a K r y ­styna była pierwszą Polką na filarze Bo­nattiego.

160

http://pza.org.pl

Page 20: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

IRENA KĘSOWNA

„Cassin" na Torre Trieste W Dolomitach wspinały się latem 1978 r.

Irena Kęsówna i Ewa Panejko-Pankiewiczo-wa. Zrobiły one w żeńskiej dwójce dwie drogi: 7 sierpnia zacięcie G. i S. Liranosów na Torre Venezia (3 godziny) oraz 16 sierp­nia drogę R. Cassina i V. Rattiego południo­wo-wschodnim kantem Torre Trieste (12 go­dzin). Irena Kęsówna przeszła nadto z Niem­ką Christine Federle drogę P. Schuberta środkiem południowej ściany Piz de Ciavazes w grupie Selli (VI-. 21-22 lipca). Drogi w ze­społach mieszanych znajdą się w omówieniu sezonu. REDAKCJA

Dwa razy przymierza łyśmy się do tej dro­gi, zanim weszlyśmy w ścianę na dobre. Ja p róbowa łam zrobić ją jeszcze na początku lipca — z Niemcem, Hermanem Federle. Niestety, nagłe za łamanie pogody spędziło nas z wysokości tzw. drugiej półki. Zjazdy w kuluarze Torre Trieste podczas gwa ł tow­nej ulewy były nadzwyczaj emocjonujące: sp łuk iwane przez wodę kamienie śmigały nam koło uszu, a ż wreszcie przecięły obie liny. M i m o to zabawa mia ła pomyślny finał.

Z Ewą Panejko-Pankiewicz wspinaczka od­była się bez zakłóceń Weszlyśmy w ścianę 16 sierpnia, punktualnie o 7 rano. Wzięłyś­my sporo sprzętu, l iczyłyśmy się bowiem z biwakiem, i to chłodnym, s ierpień był prze­cież tego roku w Dolomitach deszczowy, a nawet śnieżny. W ścianach zalegało dużo śniegu z ubiegłej z imy i często przybywało nowego. Razem z nami wystartowali dwaj Włosi, k tórzy już na początku ujawnili swą

zdecydowaną przewagę — wspinali się bar­dzo szybko. Jeszcze przed rozpoczęciem wspi­naczki obiecali, że poczekają na nas godzinę na szczycie. Ich obecność w ścianie zwięk­szała niebezpieczeństwo, często bowiem znaj­dowałyśmy się pod obs t rza łem s t rącanych kamieni, z drugiej jednak strony mobil izo­wała do szybkiego tempa, nie zna łyśmy prze­cież uk ładu skomplikowanych zjazdów do drugiej półki.

Sama wspinaczka da ła nam dużo satysfak­cji. Mimo, że ska ła nie była l i ta, czułyśmy się w ścianie bardzo pewnie. Wskutek l icz­nych haków droga zdeprec jonowała się nie­co. Miejsca hakowe w opisie klasyfikowane jako A 2 - A 3 można przejść swobodnie z uży­ciem jednej ławeczki lub po prostu chwy­tając się haków. W dolnych partiach ska ła była jeszcze wilgotna, co w y r a ź n i e odbiło się na tempie wspinaczki, nie mówiąc już o tym, że ranek był dotkl iwie chłodny. Przebieg drogi nie jest całkowicie jednoznaczny i w y ­maga niezłej orientacji w ścianie. Trzyma­łyśmy się ściśle opisu i dol iczyłyśmy się 38 wyciągów, w tym sporo t rawersów.

Włosi okazali się bardzo wyrozumial i i cze­kal i na szczycie więcej aniżeli godzinę. Wspólnie zak łada l i śmy zjazdy. P o w r ó t za­kłóciło k ró tko t rwa łe z a ł a m a n i e pogody: gęsta mgła i ulewny deszcz u t rudn ia ły or ien tac ję w kuluarze, na szczęście niebo wypogodzi ło się niebawem i księżyc oświet la ł nam drogę aż do namiotów. U kierownika obozu zamel­dowałyśmy się o drugiej w nocy. Była to w sumie n a p r a w d ę fajna droga.

Dużym wydarzeniem himalajskiego lata 1978 było pokonanie przez polsko-brytyjski zespól południowej ściany t h a n -gabang (6864 m) w Himalajach Garhwalu. Na zdjęciu uczestnicy wyprawy po powrocie do Polski w dniu 30 paździer­nika. Stojq od lewej: tech Korniszewski (lekarz nie uczestniczący w ataku), Wojciech Kurtyka, Krzysztof Żurek, John Porter i Alex Maclntyre. Ściana została przebyta w dniach 20—27 września 1978 r.

Fot. Józef Nyka

161 http://pza.org.pl

Page 21: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

ALEKSANDER SCHIELE

Bronisław Czech 1908-1944 W dniu 25 lipca 1978 r. odbyła się w Za­

kopanem skromna uroczystość 70-lecia uro­dzin Bronisława Czecha, znakomitego nar-ziarza i taternika, w przyszłym roku zaś mija 50 rocznica jego wielkiego sezonu tater­nickiego. Publikujemy z tej okazji — z ma­łymi skrótami i uzupełnieniami — zachowany w rękopisie artykuł o Czechu jego partnera górskiego i przyjaciela, inż. Aleksandra Schielego, zmarłego kilka lat temu. Dwie większe wstawki redakcyjne wyróżniamy nonparelem.

Najlepszym i najwszechstronniejszym nar­ciarzem w Polsce był niezapomniany Bron i ­s ł aw Czech z Zakopanego. Każdy, kto z n im p rzebywał w górach albo wspóln ie s t a r tował do zawodów, na pewno będzie wspomina ł Bronka z rozrzewnieniem jako n iez równane ­go towarzysza i wzorowego sportowca. Szer­szemu ogółowi społeczeństwa był on znany przede wszystkim jako zawodnik narciarski, doskonały za równo w biegu jak w skoku i zjeździe, a więc najlepszy w tak zwanej kombinacji podwójnej , na którą składają się aż cztery różne konkurencje: bieg i skok (kombinacja norweska), zjazd i slalom (kom­binacja alpejska). W biegu narciarskim nie­zwykła była jego sp rawność techniczna: z n ies łychaną lekkością i szybkością pochłaniał on kilometry, z akrobatyczną zręcznością po­konując wszelkie przeszkody. W skokach był jednym z najlepszych w całej ś rodkowej E u ­ropie, a skoki naszego mistrza cechowały pewność i spokój, majestatyczność lotu, este­tyka i płynność ruchów. Zjazd w wyścigo­w y m tempie był dla Bronka czymś natural­nym. Potraf i ł on na nartach w y k o n y w a ć nie­wiarygodne wprost sztuki, graniczące z akro­bacją. Jego skoki w terenie przez wielkie kamienie, potoki lub krzaki kosodrzewiny, jego przeskoki przy pomocy kijków ze zmia­ną kierunku o 180 stopni, jego ..holendrowa­nie" na nartach, a przede wszystkim tzw. walc na nartach — za każdym razem wzbu­dzały podziw i entuzjazm wśród widzów. Ja­ko zawodnik narciarski dokonał on niezwyk­łego wyczynu, jakim był start w reprezentacji Polski aż w trzech pod rząd olimpiadach z imowych: w St. Mor i tz w Szwajcarii, w Lake Placid w Stanach Zjednoczonych i w Gar-misch-Partenkirchen w Bawar i i — zawsze w czołowej grupie wszystkich narciarzy środko­wej Europy.

Bronek był też zami łowanym narciarzem--turystą, a wycieczek w góry na pewno nie wyzbyłby się w zamian za największą choćby s ławę zawodnika. Wraż l iwa i artystyczna je­go dusza przeżywała Tatry niezwykle inten­sywnie, odczuwając urok wszelkich przeja­wów górskiej przyrody. Dla niego góry nie

były bynajmniej boiskiem sportowym, choć w nich wyżywała się jego wybuja ła natura spor­towca. Po obydwu stronach całego pasma Tatr odbył on niezliczoną ilość wycieczek narciarskich na prawie wszystkie dos tępne dla nart szczyty i przełęcze.

P o s j o n o w a t s i ę t e ż B r o n e k l o t n i c t w e m s z y b o w ­c o w y m . Z w y r ó ż n i e n i e m u k o ń c z y ł s z k o ł ę w B e z -m i e c h o w e j , u z y s k a ł d y p l o m i n s t r u k t o r a , a A e r o ­k l u b T a t r z a ń s k i l i c z y go p o m i ę d z y s w o i c h z a ł o ­ż y c i e l i . W j e s i e n i 1937 r . — w e s p ó ł z M i e c z y s ł a ­w e m K o w a l s k i m i K a z i m i e r z e m S c h i e l e m — l a t a ł n a d Z a k o p a n e m n a „ S a l a m a n d r a c h " H a r c e r s k i e g o P l u t o n u S z y b o w c o w e g o , s t a r t u j ą c ze z b o c z y G u b a ­ł ó w k i . S t a r s i z a k o p i a n i e p a m i ę t a j ą t e ż j e g o l o t y z L i p e k i i n n y c h w z g ó r z , k t ó r e b y ł y s e n s a c j a m i d l a d z i e c i i m ł o d z i e ż y .

Mniej znany był Bronek Czech jako tater­nik, choć w tej dziedzinie sportu również osiągnął on na jwyższe możliwości, należąc do najlepszych z młodej generacji okresu przed­wojennego. Skalny świa t pociągał go z nie mniejszą siłą, jak góry w zimowej szacie; mia ł on za sobą długi szereg p ierwszorzędnych wypraw skalnych i wiele pierwszych przejść. Dowodem jego sprawnośc i taternickiej może być fakt, że s łynną wówczas z t rudności po­łudniową ścianę Zamar łe j Turn i przeszedł aż 10 razy! Oto n iek tó re z listy jego sukcesów taternickich:

9 V I 1929 — I w e j ś c i e p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i ą ś c i a ­n ą K o z i c h C z u b (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą i 4 t o w a ­r z y s z a m i ) .

16 V I 1929 — I w e j ś c i e p ó ł n o c n ą ś c i a n ą Ż a b i e g o K o n i a (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą i W i e s ł a w e m ' S t a n i ­s ł a w s k i m ) .

17 V I I 1929 — I w e j ś c i e g ó r n ą c z ę ś c i ą w s c h o d n i e j ś c i a n y K o ś c i e l c a (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą i J e r z y m U s t u p s k i m ) .

21 V I I 1929 — I w e j ś c i e p o ł u d n i o w ą ś c i a n ą N i e ­b i e s k i e j T u r n i (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą ) .

11 V I I I 1929 — I w e j ś c i e z a c h o d n i ą ś c i a n ą Ż a b i e g o M n i c h a (z J e r z y U s t u p s k i m ) .

27 i 2 9 I X 1929 — I w e j ś c i a ż l e b a m i p o l u d n i o w o -- z a c h o d n i e j ś c i a n y K o z i e g o W i e r c h u (z r ó ż n y m i p a r t n e r a m i ) .

26 I V 1931 — I p r z e j ś c i e z i m o w e p ó ł n o c n e j ś c i a n y K o z i c h C z u b (z J a n e m G n o j k i e m ) .

L a t e m 1931 r . w r a z z G n o j k i e m d o k o n a ł II p r z e j ­ś c i a d r o g i B i r k e n m a j e r a i K u p c z y k a n a z a c h o d ­n i e j ś c i a n i e Ł o m n i c y — w r e k o r d o w y m c / a s i e n i e ­s p e ł n a 4 g o d z i n . W t y m ż e r o k u — w r a z z G n o j k i e m i Z o f i ą S t o p k ó w n ą — p o d j ą ł a m b i t n ą p r ó b ę p r z e j ­ś c i a g r a n i T a t r W y s o k i c h . W l a t a c h 1932—35 b v ł c z ł o n k i e m S T P T T ( K W ) , j a k o c z ł o n e k T O P R p r z y r z e c z e n i e z ł o ż y ł 3 k w i e t n i a 1937 r . , u d z i a ł b i o ­r ą c w 8 a k c j a c h ( m . i n . w 1927 r . p o z w ł o k i M i e ­c z y s ł a w a S z c z u k i ) .

Przywodzę sobie na pamięć ostatnią wspi­naczkę odbytą z Bronkiem w Tatrach w r. 1938. Ze schroniska przy Morsk im Oku pa­trzyliśmy na śmiałe w kształ tach turnie Ża­bich Mnichów, rysujące się akurat na tle za­chodzących z tylu mgieł. Zbliżało się już po­łudnie, więc czasu było niewiele. Mia łem jed­nak ze sobą mały aparat filmowy Zeissa, a ta okoliczność skłaniała nas do decyzji ..sko-

162 http://pza.org.pl

Page 22: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

T a k w y g l ą d a ł B r o n e k C z e c h w l a t a c h s w o i c h s u k ­c e s ó w t a t e r n i c k i c h — z d j ę c i e z r o k i : 1928.

czyć" na n ieznaną nam jeszcze grań. Gdy znaleźl iśmy się wysoko na przełęczy u s tóp groźnie przedstawiającego się pierwszego u¬skoku grani Żabich Mnichów, postanowil iś­my przede wszystkim sf i lmować pokonanie piętrzącej się przed nami efektownej ścianki. Powiedz ia łem do Bronka : . .słuchaj, muszę ciebie zde jmować z pewnej odległości, więc l iny nie będę mógł t rzymać w rękach, tylko aparat, więc pamięta j — nikt ciebie nie ase­kuruje, uważa j ! " Takie s łowa mogłem wypo­wiedzieć tylko do towarzysza, k tórego kunszt taternicki dobrze był mi znany, k tóremu mo­głem więc zaufać.

D w a lata później Bronek odwiedził mnie w Warszawie i pokazywałem mu f i lm z grani Żabich Mnichów, na k tó rym wspinaczka u rwi ­skiem skalnym rzeczywiście przeds tawia ła się bardzo efektownie; obaj przyznal iśmy wte­dy, że jednak owo eksponowane przejście bez asekuracji i haków było czymś bardzo ryzy­kownym. Był to rok 1940. Opowiadał mi wte­dy Bronek o nowych aresztowaniach w Za­kopanem i o tym. jak to trener polskich zjaz­dowców. Austriak Rehrl . powrócił do Polski — tym razem w mundurze gestapowca. Py­tałem się Bronka, czy nie zamierza uciec przez Tatry za granicę ; waha ł się on na ten krok. gdyż żal mu było opuścić rodzinę i na­rzeczoną. Niestety w pewien czas później sprawdzi ły się moje obawy: 14 maja 1940 r. Bronek został aresztowany w Zakopanem i wysłany do Oświęcimia, skąd już więcej nie powrócił , umiera jąc 5 czerwca 1944 roku.

Urodził się w Zakopanem 25 sierpnia 1908. jako syn ślusarza, lecz gdy podrósł nie po­szedł w siady ojca. jak starszy jego brat Wła­dysław, również znany narciarz, lecz zdra­dzając zamiłowania artystyczne uczęszczał cl i Szkoły Przemysłu Drzewnego i wkrótce dal

się poznać jako n ieprzec ię tn ie utalentowany rzeźbiarz i malarz. Studia wyższe odbył w C I W F w Warszawie. Po raz pierwszy spotka­łem się z Bronkiem w 1924 roku na Guba­łówce podczas narciarskiego biegu treningo­wego, k tóry p rowadz i ł szwedzki instruktor W i l h e l m Stolpe, w i e l k i przyjaciel Po l aków i doskonały trener. Zwróci ł wtedy moją u w a g ę młody ch łopak — na jwyże j lat p ię tnas tu , o niezwykle sympatycznej powierzchowności , k tóry w gromadzie znanych zawodników w y ­różniał się sprawnością techniczną i wytrzy­małością. Stolpe, poznawszy się od razu na tym talencie, specjalnie n im się zaopiekował i zapowiedział przyszłego mistrza. Rzeczywi­ście już w 4 lata później zdobył Bron is ław Czech narciarskie mistrzostwo Polski , a na­s tępnie przez długi okres czasu był naszym najlepszym zawodnikiem, rozs ławiającym imię Polski daleko poza granicami kraju.

Dzisiaj w mieszkaniu Czechów przy R y n k u zakopiańsk im można oglądać i podziwiać nie­zwykłą kolekcję s tuki lkudziesięciu nagród narciarskich zdobytych przez Bronka na ca­łym świecie. Można sobie wyobrazić , jak nie­zwykle cenną pamią tką są one dla rodziny. Imię Bronka Czecha nosi k i l k a szkół podsta­wowych, ulica w Zakopanem oraz A W F w Krakowie . Od r. 1947 organizowane są co ro­ku Memor ia ły Bronis ława Czecha i Heleny Marusa rzówny , a w r. 1973 na cmentarzu za­służonych w Zakopanem stanął symboliczny nagrobek wielkiego narciarza i taternika.

B r o n e k C z e c h z. H e l e n ą T r o j a n ó w n ą w T a t r a c h — z d j ę c i e u d o s t ę p n i ł a n a m S t a n i s ł a w a C z e c h - W a l c z a ¬k o w a .

163 http://pza.org.pl

Page 23: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Po co chodzisz po górach?

O D P O W I A D A : J E R Z Y ŻUŁAWSKI

Z listów Jerzego Żuławskiego, poety, pisarza, filozofa i taternika, pisanych do żony Kazimiery, a ogłoszonych przez Ju­liusza Żuławskiego w książce ,.Z domu" (1978). Autor książki wyraził zgodę na opublikou-anie powyższych fragmentów, udostępnił też ..Taternikowi'' oryginał zdjęcia Ojca znad Morskiego Oka.

Morskie Oko, 19 lipca 1908 Moja Kazieńko, siedzę sobie w swoim ma­

lutkim pokoiku i piję herba tę . Robak śpi. z w i ­nięty w kłębek u moich nóg. a tam na świe­cie wicher taki szalony, że zdaje się, że lada chwila rozejdą się zręby schroniska, popę­kają wiązadła i wszystko to pójdzie hen w dolinę, gdzieś na lasy — wiatrem rzucone... Czarne, poklębione chmurzyska płyną ponad czarnymi turniami, wodospady, deszczem wezbrane, ryczą po prostu jak opętane , jak­by góry pękały... A mnie w tym wszystkim tak dziwnie dobrze, cicho, spokojnie... Do­sta łem przed chwilą Twoją k a r t ę z 16 b.m. — wiem. że Mareczek zdrów i różowiutki — herbata mi smakuje, serdak grzeje w ple­cy. — i czegóż mi więcej trzeba? co mnie na świecie może więcej obchodzić?

Morskie Oko, 14 września 1908 . . .Chciałbym, żebyś wiedziała, jak dziwnie,

cudownie odzyskałem znów zdrowie i siły, jak mnie wicher po szczytach nosi, jak wy­chodzę ze śmiechem tam. gdzie niewielu wyjść by się ważyło... Chodziłem t rochę z Chmielowskim, wiesz, z tym taternikiem i au­torem Przewodnika po Tatrach. Gdyśmy w r ó ­c i l i do schroniska, powiedział w licznym to­warzystwie: „Panie doktorze, znam przecie najlepszych ta te rn ików, ale nie znam nikogo, kto by chodził po najtrudniejszych przejściach z taką szaloną odwagą, a tak pewnie i spo­kojnie, jak pan..." Ja sam wiem o tym...

. . K o c h a n e j M a t u s i m o j e j n a p a m i ą t k ę , j a k w y g l ą ­d a ł e m s k o ń c z y w s z y 32 l a t a — J e r z y . M o r s k i e O k o d : 14 .VII . 1906."

I

I

Kaziniko, tak bym Cię chciał teraz prowa­dzić w góry, — gdzieś m o i m i , war iack i ­mi drogami... Przeszedłem niedawno całą g rań od Wrót Cha łub ińsk iego aż do przełęczy pod Mnichem II, której przede mną jeszcze ludz­ka noga nie tknęła... Żebyś Ty wiedziała, j a ­ka to straszna, wariacka rozkosz wyjść pierw­szym na n iedos tępny szczyt i s tawiać w ta­k i m dziewiczym miejscu gdzieś pod niebem nad przepaśc iami kopiec własnymi r ę k o m a z kamieni na znak, że szczyt zdobyty! Wyć się człowiekowi chce po prostu! — Niedawno przeszedł tu jeden młody (Staniszewski) grzbiet Miedzianego nie uczęszczaną dotąd drogą i chwal i ł się strasznie t rudnościami , — ja na drugi dzień, żeby c h w a l b ę jego wykpić , poszedłem tą samą drogą... z moim psem!...

Zakopane, 20 września 1908 . . .Gdybyś Ty wiedziała , jak mi się strasznie

chciało być z Tobą w tych ostatnich, cudow­nych, jesiennych dniach przy Morsk im Oku... Spadł}- śniegi, ale zostały tylko na górach. Niżej s topnia ły — i pod białymi szczytami złociły s ię w słońcu pożółkłe hale, poniżej czarny kosodrzew, gdzieniegdzie przerwany j ak imś p łomiennoczerwonym krzakiem liścia­stym... (...) Miewa łem takie dziwne dnie... Wyobraź sobie przez godzinę taką wściekłą wa lkę ze skałami i przepaściami , o jakiej nie masz mimo bytności w Alpach najmniejsze­go pojęcia, gdzie już nie każdy krok, ale każdą piędź gruntu trzeba w szalonym i śmia łym trudzie zdobywać, — a potem nagle szczyt, — człowiek s ię przytula do głazu, — zapomina, że tam otch łań zionie wokoło, że tam będzie trzeba znów zejść, — i tylko chwyta s łońce pe łnymi usty i patrzy spod przymrużonych powiek w ten daleko zjawio­ny kraj snu, baśni, światła.. . Tak się strasz­nie cicho robi na duszy — a czasem coś pła­kać w człowieku zaczyna, ale cicho, cichut­ko... A potem żelazny hak wbija się w gra­ni tową szczelinę, przewleka się 20. 30 me­t rów l iny przez pierścień i wprost na dół, w przepaść (...) A jak wicher czasem szarp­nie człowieka i zakręci z liną nad przepaścią jak piórko marne! —• A ! jakie człowiek wtenczas ma mocne dłonie! trzyma się, jakby kleszczami stalowymi! (..) Mój syn tak musi chodzić po szczytach! — Chciałbym, aby o n im powiedziano tak kiedyś, jak tu o mnie jeden z „ t a t e rn ików" powiedzia ł : . .Żuławski na nudnych drogach wlecze się, ale gdy na­p r a w d ę złe miejsce przychodzi, to się orzeł z niego robi, — zdaje się, że ma skrzydła. . ." Wiesz, że czasem mnie to więcej ciesz}', n iż różne pochwały moich tak zwanych prac l i ­terackich...

http://pza.org.pl

Page 24: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

ANDRZEJ MACHNIK

Tatrzańskie lato 1978 Miody alpinista jest przede wszystkim młodym człowiekiem swego czasu.

L e o M a d u s c h k a

Gdy zza kufla z piwem w zadymionym ..Ostańcu", położonym u podnóża Skałek Pod-lesickich, rzuci łem kiedyś myśl, że „przy­szłość wspinania leży w skałkach" , mato kto chciał w to wierzyć. W pewnym stopniu po­twierdzi ł to jednak początek tegorocznego sezonu, zwanego letnim.

Już z końcem czerwca pojawili się u pod­nóża mokrych zerw ta t rzańskich pierwsi „bularze" . Solidnie wytrenowani w skałkach, z lektury ożywieni „duchem Yosemite", raź­no ruszyli do boju — nie wiedząc, że pogo­da będzie jeszcze bardziej beznadziejna, niż w roku zeszłym. Ł u p e m ich padło k i l k a do­tychczasowych hakówek, o których klasycz­nym przejściu do niedawna myś lano niezbyt poważnie . Pierwszym i najciekawszym przej­ściem sezonu była nowa klasyczna kombina­cja na Kazalnicy, k tóra czysto klasycznie przebija się przez największe sp ię t rzenie pra­wej połaci ściany (Z. Czyżewski i W. Po­burka — zob. T. 3 78 s. 130). Dziełem Z. Czyżewskiego jest również „odhaczenie" le­wego filara na M a ł y m Młynarzu oraz drogi Fereńskiego i rysek Hobrzańskiego na wschodniej ścianie Mnicha (por. s. 146). P rzy okazji praktyczne zastosowanie znalazł no­wy w Polsce styl wspinania, k tóry polega na rozpoznaniu w s t ę p n y m bojem terenu po­łożonego powyżej ostatniego haka i — od­padnięciu, żeby odpocząć wisząc na linie. Następnie wspinacz rusza znów do góry i po­konuje „na błysk" poznany już odcinek, by osadzić nas tępny hak asekuracyjny, po czym zabawa powtarza się od nowa. Tym sposo­bem „odhaczono" obie drogi na wschodniej ścianie Mnicha . Skrajnym przejawem nowe­go stylu był atak na dire t t i ss imę pólnocno--wschodniej ściany Małego Młynarza (Z. Czyżewski i W. Poburka), gdzie przebyto klasycznie cały pierwszy wyciąg hakowy i jjołowę drugiego, a „loty" sięgały 15 m. Po tym zwiadzie wycofano się ze ściany. Trzeba zaznaczyć, że przystępujący do „odhaczania" zespół pojawia się pod ścianą bez ławeczek i z tak ograniczoną ilością sprzętu, że pra­wie n iemożl iwe jest hakowe przejście drogi. Oprócz dróg wyżej wymienionych przebyto jeszcze klasycznie kant hakowy Mnicha i „s tary" kant hakowy Zamar łe j Turni .

Po tych wyczynach duża część czołowych wspinaczy wyjechała moknąć w inne góry, a n iektóre z dróg świeżo awansowanych do kategorii klasycznych doczekały się powtórzeń — w tym także przez jednostki, k tó re usi­łując w y b r n ą ć z konfliktu między żądzą s ła­wy a niedostatkiem umiejętności , chwyta ły

się w ścianie wszystkiego, co wpad ło pod rękę, ze szczególnym uwzględnien iem haków i pętli . Po powrocie niektórzy z nich zarze­kal i się, że przeszli drogę czysto klasycznie. Wątpię czy tego rodzaju pos tępowanie przy­niesie komukolwiek taką s ławę, o jaką za­biega!

W okolicach MorsKiego Oka poprowadzo­no też k i lka nowych dróg i war i an tów. Nie ­k tó re z nich zyskały miano najtrudniejszych w Tatrach. Sądzę, że tego rodzaju opinie nie wymagają komentarza, jako że nie ma wśród nas takiego, k tóry przeszedłby wszystkie naj­trudniejsze drogi w Tatrach. Przeciwnie, większość najtrudniejszych klasycznych dróg t łowackich nie ma w ogóle polskich przejść. Słowacja zresztą pobiła w tym sezonie re­kord niepopularności , a jednym z nielicz­nych godnych uwagi przejść polskich tater­ników jest powtórzenie drogi „oranżovy ex¬press" na południowo-zachodnie j ścianie J a ­strzębiej Turni .

Z ciekawostek: gościliśmy w tym roku w Tatrach grupę dobrych skalołazów amery­kańskich. Drogę Gryczyńskiego i Szurka na Mnichu, pokonywaną klasycznie, ocenili oni według skali amerykańsk i e j na 5.10, a ukla-

Z b i g n i e w C z y ż e w s k i w s k a ł k a c h

165 http://pza.org.pl

Page 25: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

syczniony „kant hakowy" Mnicha na 5.11. Gość z Nowej Zelandii ocenił „odhaczony" kant Zamar łe j Turn i na VI I—.

Szczupłość sprawozdania wzbudzi może zdziwienie, zwłaszcza wobec omówienia m i ­nionej zimy, u w a ż a m jednak, że opisy sią­piącego deszczu, kot łujących się mgieł, zaśnie­żonego „ tabor iska" i mlaskającego pod buta­mi błota przez trzy czwarte objętości a r tyku­łu mogłyby być nieco nużące i czytelnik zniechęciłby się przed dojściem do wykazu wejść, który podaję poniżej. Niestety n iek tó ­re pozycje wykazu pozbawione są dokład­nych dat, gdyż autorzy przejść twierdzą, że ich nie zapamiętal i* .

Nowe drogi

Zamarła Turnia — m i ę d z y d r o g ą M o t y k i a k a n ­t e m S t r u m i l l y : M . J e n g o s k o i P . P a c k o w s k i , 1978. V A l .

Buczynowa Strażnica — m i ę d z y k o m i n e m P o k u t ­n i k ó w a d r o g ą S k ł o d o w s k i e g o : S. M a t c z a k i T . S e r k ó w s k i , 4 V I I 1978 ; V + .

Cubri/nka — p r a w ą c z ę ś c i ą z a c h o d n i e j ś c i a n y : W . J a n k o s k i . T . K a r o l c z a k i Z . W a c h , 1 V I I I 1978; V .

Skrajna Liptowska Turnia — l e w y m f i l a r e m w s c h . ś c i a n y : W . P u ł a w s k i i ,1. W n u k o w s k i , 25 VIII 1978: V (:,. 181).

Mnich — p n . ś c i a n ą m i ę d z y o b o m a . . k a n t a m i " : J . N a b r d a l i k i R . P i l c h w l i p c u 1978.

* N a l e ż y w t y m c h y b a w i d z i e ć n o w ą p r z e m i ­j a j ą c ą p o z ę . z w r a c a m y j e d n a k u w a g ę , ż e d a t y p r z e j ś ć d r o g i n a z w i s k a p a r t n e r ó w s t a n o w i ą e l e ­m e n t y u w i e r z y t e l n i a j ą c e d o k o n a n i a . D a n y c h n i e ­p e ł n y c h n i e b ę d z i e m y w p r z y s z ł o ś c i p u b l i k o w a l i .

R e d a k c j a

K a z a i n i c a — w a r i a n t d o s u p e r d i r e t t i s s i m y : W . P o b u r k a i Z . W a c h , 27—28 V I I 1978: V + , 2 m A l .

Kocioł Kazalnicy — m i ę d z y d r o g a m i G r y c z y ń -s k i e g o a „ Ś c i e k i e m " : M . K o r a s i J . W o l f w l i p c u 1978; V + A 2 .

Niżnle Rysy — w a r i a n t y p r o s t u j ą c e d r o g ę l e w a d e p r e s j ą p n . - z a c h . ś c i a n y : R . P i l c h i t o w . l a t e m 1978.

Mały Młynarz — f i l a r e m w p r a w e j c z ę ś c i p n . -- w s c h . ś c i a n y : W . J a n o w s k i , T . K a r o l c z a k i Z . w a c h , 31 V I I 1978; + V (zob . s. 183).

Mały Młynarz — p r a w ą c z ę ś c i ą p n . - w s c h . ś c i a n y , w a r i a n t p r o s t u j ą c y o d d o ł u d r o g ę k o m i n e m K o r o -s a d o w i c z a : M . C z a c h o r i W . O t r ę b a . 1 V I I I 1978: V I — z o b . s. 183.

I polskie przejścia

Zadnia Baszta — ś r o d k o w y m f i l a r e m , d r o g ą A . B e l i c y : B . K o l l e s i ń s k i i T . K u d e l s k i ( p r z e j ś c i e w c a ł o ś c i k l a s y c z n e ) .

Mały Gieriach — d r o g ą M i c h a ł k i i Z a k a n a p d . -- z a c h . ś c i a n i e : K . B o r k o w s k i , M . J a r g i ł o i P . P a ć -k o w s k i , 16 1X 1978 ( p r z e j ś c i e k l a s y c z n e ) .

Wielicka Baszta — d r o g ą V e s t e n i c k i e g o i R o z s i -r a l a n a p d . - z a c h . ś c i a n i e : c i s a m i 19 1X 1978 ( p r z e j ­ś c i e k l a s y c z n e ) .

Jastrzębia Turnia — p d . - z a c h . ś c i a n ą , d r o g ą . . o r a n ź o y y e x p r e s s " : A . S m ó l s k i i t o w . w s i e r p ­n i u 1978.

Uklasycznienia („odhaczenia") dróg doko­nane w sezonie letnim 1978 wyliczone są w artykule Adama Smólskiego. Redakcja „Ta­ternika" ponawia apel do kolegów o nadsy ła ­nie wszelkich informacji o nowych drogach i ciekawszych powtórzeniach, w mia rę możl iwoś­ci natychmiast po sezonie. Informacje powinny zawierać pełne daty, pełne imiona uczestni­ków przejść, a także w mia rę możności szkice dróg i ścian. Ważniejsze doniesienia są pu­blikowane w dziale „Co nowego w Tatrach?".

KRZYSZTOF WIELICKI

Mur Jaworowych Szczytów od północy Ożywienie się działalności taternickiej w

okresie zimy. jakie ostatnio nastąpiło po obu stronach Tatr. stało się przyczyną powstania poniższej monografii, obejmującej północne ściany Jaworowych Szczytów — od Jaworo­wej Przełęczy po Skrajną Jaworową Prze­leć/..

M u r ten zasługiwał zawsze na szczególną uwagę w okresie zimy i większość trudnych dróg została już pokonana w tej porze ro­ku. Mimo że ściany nie przekraczają tu zwy­kle wysokości 400 m, pod względem trud­ności dorównują największym ta t rzańsk im urwiskom, a zimą każda z nich stanowi po­ważne przedsięwzięcie taternickie. W laiach siedemdziesiątych, nasza działalność w Do­linie Jaworowej w widoczny sposób osłabła — w przeciwieństwie do Czechów i S łowa­ków, którzy w tym okresie rozwiązali ostat­nie wielkie problemy. Być maże moje opra­cowanie zachęci kolegów do częstszych wspi­naczek w tym rejonie.

Dolina Jaworowa wydaje się z pozoru trud­no osiągalna, praktycznie jednak zimą aoj-ście do niej no. od schroniska Teryego zaj­

muje nie więcej , niż 2 godziny. Opisy dróg, k tórych nie podaje 15 czy 16 tom przewod­nika W . H . Paryskiego, można znaleźć w kom­plecie w „Kronice dróg" znajdującej się w schronisku Teryego, a niektóre z nich także w czasopismach „Vysoke Tatry" i „Krasy Slovenska". To ostatnie pismo zamieściło przed paru laty s łowackie zestawienie dróg w murze Jaworowych Szczytów, zawiera ono jednak siłą rzeczy znacznie mniej po­zycji, aniżeli niniejsze opracowanie. Ar tyku ł monograficzny powinien być w zasadzie ak­tualny, niemniej jednak mile widziane b ę ­dą uzupełnienia i uwagi ze strony czytelni­ków ..Taternika".

1. J a w o r o w a P r z e ł ę c z r a m p ą o d p n . — t r u d n o ś c i 0 - h 25 m i n . : o p i s W H P 2402.

2. J a w o r o w a P r z e ł ę c z w p r o s t o d p n . — I w e j ­ś c i e R . Ś l e d z i e w s k i i J . Ż u k o w s k i , 22 V I I I 1955; t r u d n o ś c i V I , A l , 6 g o d z . ; o p i s W H P 2401. I w e j ­ś c i e z i m o w e : F . S k o p i k z. t o w . 1963.

2a. J a w o r o w a P r z e ł ę c z w p r o s t o d p n . , „ B i a ł y m Z a c i ę c i e m " — I w e j ś c i e J . H o n s i J . J ó n , 4 III 1974; t r u d n o ś c i V , A 2 . 9 g o d z i n .

, 3. J a w o r o w a P r z e ł ę c z p r z e z „ C z a r n ą G ł o w ę " — I w e j ś c i e J . H o l y i L . P a l e n i ć e k , 15 V I I I 1970; t r u d -

166 http://pza.org.pl

Page 26: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

n o ś c i V . I w e j ś c i e z i m o w e H . M y s l i v c o v a i L . P a l e n i ć e k , 20 m 1971.

4. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y ( f i l a r e m C e r m a n a ) — I w e j ś c i e V . M a ś k o v a i K . C e r m a n , 1 V I I I 1951; t r u d n o ś c i V , 4 g o d z . ; o p i s W H P 2376. I w e j ś c i e z i m o w e I. B a j o i z . K y -s i l k a , 8 I V 1961.

5. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k i e m l e w e g o f i -l r . ra p n . ś c i a n y — I w e j ś c i e C z . B a j s a r o w i c z , L . G ó r s k i i K . W i e l i c k i , 4 — « I I 1978; t r u d n o ś c i V , A l , 22 g o d z i n y .

6. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t , , C z a r n y m F i l a r e m " — I w e j ś c i e L . P i l e n i ć e k i F . P u l p a n , 5 V I I I 1969; t r u d n o ś c i V + , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2375. I w e j ­ś c i e z i m o w e C z . B a j s a r o w i c z , B . N o w a c z y k i K . W i e l i c k i 23—24 II 1974.

7. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t ( . .bab ie la to") — I w e j ś c i e M . N o s e k i M . S m i d , 18 1 X 1974; t r u d n o ­ś c i V . A l , 5 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e S p a n i k i J . M a r t i S , 22—23 X I I 1977.

8. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y , m i ę d z y d r o g a m i 7 i 9 — I w e j ś c i e D . M i o d o w i c z i J . W o l f , 21 I V 1976; t r u d n o ś c i V + , A O , 12 g o d z i n .

9. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t p ł y t a m i ( w a r i a n t d o d r o g i ś r o k o w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y n r 10) — I w e j ś c i e H . M y s l i v c o v a , T . G r o s s , M . N e u m a n n , L . P a l e ­n i ć e k i M . S m i d , 13 1 X 1969; t r u d n o ś c i V , 4 g o d z . , o p i s W H P 2374.

10. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ś c i e K . C e r m a n , O . K o p a l , R . K u -c h a f i J . M a s e k , 28 V I I 1952; t r u d n o ś c i V I , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2374. I w e j ś c i e z i m o w e I. B a j o i J -D u r a n a , 29—30 III 1963.

11. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t p r a w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y ( k o m i n e m S t a n i s ł a w s k i e g o ) —• I w e j ś c i e W . S t a n i s ł a w s k i i J . S t a s z e l , 7 V I I 1932; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2373. I w e j ś c i e z i m o w e c a ł ą d r o g ą M . G r o i s o v a , M . G r o i s , J . K e r t e s z i M . K r k o ś k a , I V 1962. U w a g a : I w e j ś c i a z i m o w e g o (z w a r i a n t e m o m i j a j ą c y m d o l n e t r u d n o ś c i z a c h o d a ­m i ) d o k o n a l i F . B e j e d l o i J . S l a m a , 31 III 1953, w a r i a n t o t r z y m a ł o z n a c z e n i e H a .

12. J a w o r o w a S z c z e r b i n a o d p n . ( Ż l e b e m S t a ­n i s ł a w s k i e g o ) — I w e j ś c i e W . S t a n i s ł a w s k i i P . V o g e l , I 6 v n i l 9 3 2 : t r u d n o ś c i I V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2372. I w e j ś c i e z i m o w e J . C e r y i n k a i F . P a S t a , 4—5 X I I 1954.

13. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y ( f i l a r e m M a r t i n a ) — I w e j ś c i e G . K o -m a r n i c k i i A . M a r t i n , 30 V I I I 1908; t r u d n o ś c i I V , 3"i g o d z . : o p i s W H P 2371. I w e j ś c i e z i m o w e Z . K o r o s a d o w i c z i J . S t a s z e l , 5—7 1 1933.

13a. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y , w a r i a n t d o l n y — I w e j ś c i e S. B e r -n a d z i k i e w i c z , Z . G i e y s z t o r i S . G r o ń s k i , 27 V I I I 1929.

14. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y „ b i a ł y w y ł o m " — I w e j ś c i e J . D u ­r a n a i P . P o c h y ł y , 13—14 III 1964; t r u d n o ś c i V , A l . 15 g o d z i n ; o p i s W H P 2368. I w e j ś c i e l e t n i e : C h y ł a . V a ś k o , T k ś ć i k i S c h a u h u b e r , 6 V I I 1972: 9 g o d z i n .

15. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­n y _ i w e j ś c i e W . S t a n i s ł a w s k i i P . V o g e l , 14 V I I I 1932; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z i n ; o p i s W H P 2369.

16. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y '— I w e j ś c i e J . K f i s t e k i J . S H m a , 27 V I I 1956; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z . : o p i s W H P 2370.

17. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t p r a w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y — I w e j ś c i e J . R u ż i ć k a i O . V i t e k . 17 V I I I 1963: t r u d n o ś c i V I , A l , 10 g o d z . ; o p i s W H P 2367. I w e j ś c i e z i m o w e J . D u r a n a , P . P o c h y ł y , I. S p i -t r . l sky i t o w . 11—12 m 1964.

18. U k o s e m p r z e z p n . ś c i a n ę J a w o r o w e g o S z c z y ­tu — I w e j ś c i e G . K o m a r n i c k i i A . M a r t i n , 30 V I I I 1908; t r u d n o ś c i I V , 3 g o d z . ; o p i s W H P 2366. I w e j ­ś c i e z i m o w e Z . K o r o s a d o w i c z i J . S t a s z e l 5—71 1S33.

19. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p r a w e j k u l i s y — I w e j ś c i e Z . K y s i l k a z t o w . 17 V I I 1963: t r u d n o ś c i V , A l , 5 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e M . N o s e k i J . S a i f e r t , 27—28 X I I 1973.

20. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t p r z e z „ k r w a w ą

p ł y t ę " — I w e j ś c i e J . H o l y i L . P a l e n i ć e k , 20 III 1972; t r u d n o ś c i V , A l , 8 g o d z i n .

21. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t k a n t e m p ł y t — I w e j ś c i e M . S m i d i L . P a l e n i ć e k , 11 1 X 1975; t r u d ­n o ś c i V .

22. R o z d z i e l ę w p r o s t o d p n . ( ż l e b e m ) '—• I w e j ­ś c i e S. G r o ń s k i i W . Ż ę d z i a n o w s k i , 1 IX 1929; t r u d ­n o ś c i I V , 3Vi g o d z i n y ; o p i s W H P 2359. I w e j ś c i e z i m o w e J . A n d r a ś i , J . B r a n d o b u r , K . C e r m a n , F . K e l e , J . M a ś e k , K . S k f i p s k y , B . S v a t o ś i J . V e -l i ć k a , 1IV 1953.

23. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t p n . - w s c h . ś c i a n ą — I w e j ś c i e G . K o m a r n i c k i i A . M a r t i n 30 V I I I 1908; t r u d n o ś c i I I - I I I , 2 1/, g o d z i n y ; o p i s W H P 2196.

24. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t p n . - w s c h . ż e b r e m — I w e j ś c i e J . A n d r e ś i , K . S k f i p s k y i L . S z a b ó , 2 V I I I 1949; t r u d n o ś c i III, 2Vi g o d z i n y ; o p i s 2195.

25. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a ­n y ( d r o g a S t a n i s ł a w s k i e g o ) — I w e j ś c i e J . G n o j e k i W . S t a n i s ł a w s k i , i v m i 9 3 0 ; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2194. I w e j ś c i e z i m o w e J . B r a n d o b u r , K . C e r m a n , F . K e l e i B . S v a t o ś , 3 I V 1953.

26. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t u k o s e m p r z e z ś c i a n ę ( d r o g ą K o m a r n i c k i c h ) — I w e j ś c i e G . i R . K o -r n a r n i c c y , 13 V I I I 1911; t r u d n o ś c i I V , 4 g o d z . ; o p i s W H P 2193. I w e j ś c i e z i m o w e M . B e r n a d t , Z . G r a ­b o w s k i i M . Z i ę t k i e w i c z , 21—22 I V 1961.

26a. W a r i a n t w g ó r n e j c z ę ś c i ś c i a n y — I w e j -c i e A . P u ś k a ś , 2 v n i 1949, t r u d n o ś c i I V ; o p i s W H P 2193.

27. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y ( d r o g ą S l a m y ) — I w e j ś c i e z . M u ż a k i J . S l a m a , 16 V I I 1951, t r u d n o ś c i V I . 5 g o d z i n , o p i s W H P 2192. I w e j ś c i e z i m o w e J . K e r t e s z i P . P l a -ś i l , 22 I V 1962.

28. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t „ i n d i a ń s k i e l a t o " — I w e j ś c i e L . P a l e n i ć e k i M . S m u t n y , 1 X 1971, t r u d ­n o ś c i V , 8 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e Z . D r l i k i P . M a ć a k , 28—29 X I I 1973.

29. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t p r a w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­n y — I w e j ś c i e W . K o g u t i R . Ł a z a r s k i , 10 V I I I 1956, t r u d n o ś c i r v — V , 4'/i g o d z i n y ; o p i s W H P 2191.

30. W y ż n i a R ó w i e n k o w a P r z e ł ę c z o d p n . K l i m -k o w y m K o m i n e m — I w e j ś c i e J . H a j d u k i e w i c z , Z . N e s s e l t u c h i J . S a w i c k i , 17—18 V I I 1939; t r u d n o ś c i V , 6 g o d z . , o p i s W H P 2212. I w e j ś c i e z i m o w e J . K e r t ś s z i F . S k o p i k , 2—4 I V 1962.

31. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a l e w y m f i l a r e m ( „ w i o s n a " ) — I w e j ś c i e H . M y s l i v c o v a i L . P a l e ­n i ć e k , 17 V I 1 9 7 1 ; t r u d n o ś c i V — , 7 g o d z i n . I w e j ­ś c i e z i m o w e N o v a k , S c h u b e r t i V a l k a , 1—2 III 1975.

32. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y —• I w e j ś c i e J . R u ż i ć k a i O . V i t e k , l a t e m 1963; t r u d n o ś c i V I , A l ; o p i s W H P 2216. I w e j ­ś c i e z i m o w e T . G r o s s i L . P a l e n i ć e k , 12—13 n 1971.

33. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a p r a w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­n y — I w e j ś c i e M . B a ł a i C z . M o m a t i u k , 22 V n i 1955; t r u d n o ś c i I V — V , 4 g o d z i n y ; o p i s W H P 2215.

33/34. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a — k o m i n e m z N i ż n i c h J a w o r o w y c h W r o t e k — I w e j ś c i e A . B e l i c a i L . P a l e n i ć e k 7 I X 1975.

34. W y ż n i a R y g l o w a P r z e ł ę c z z D o l i n y J a w o r o ­wej ( d r o g ą S z c z e p a ń s k i c h ) — I w e j ś c i e J . K . D o -r a w s k i , J . K i e ł p i ń s k i , A . S z c z e p a ń s k i i J . A . S z c z e ­p a ń s k i . 11 V I I 1931: t r u d n o ś c i I I I — I V , 3 g o d z . ; o p i s W H P 2221. I w e j ś c i e z i m o w e J . M a ś e k i K . S k f i p ­s k y , 3 W 1953.

35. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a l e w y m f i l a r e m p n . -- w s c h . ś c i a n y — I w e j ś c i e M . B ą d z y ń s k i i Z . T r a c z , 21 V I I I 1961: t r u d n o ś c i I V , 4 g o d z . ; o p i s W H P 2227. I w e j ś c i e z i m o w e M . G r o c h o w s k i i A . S k ł o d o w s k i , 24—25 I V 1972.

36. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a d e p r e s j ą p n . - w s c h . ś c i a n y — I w e j ś c i e F . M i c h l i L . V o d h a n e l , V I I 1956; t r u d n o ś c i III, 3 g o d z . ; o p i s W H P 2226.

37. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m p n - w s c h . ś c i a n y — I w e j ś c i e J . K . D o r a w s k i , A . S z c z e p a ń s k i i J . A . S z c z e p a ń s k i , 7 V I I I 1930; t r u d ­n o ś c i III, 3 g o d z . ; o p i s W H P 2225. I w e j ś c i e z i m o w e J . A n d r a ś i i J . V e l i ć k a , 3 I V 1953.

38. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m p n . - w s c h . ś c i a n y ( . . p o s l e d n ć d o s t i h y " ) — I w e j ś c i e L . P a l e n i ć e k , J . S t e j s k a l i V . T a t a r k a , 16—18 II

167 http://pza.org.pl

Page 27: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

o r a z 24—25 11 1975; t r u d n o ś c i V , A 2 . I w e j ś c i e l e t n i e M . . s m i d /. Iow. I X 1976.

39. W i e 11;a J a w o r o w a T u r n i a d i r e t t i s s i m ą — I w e j ś c i e S. H a n d l ( P o l s k a ) , A . K r ć m a f o v a , P . K o u b c k , J . Os i i ' . j . S v e j d a . J . V e s t e n i c k y i Z . Z i l -v a r . 11—13 III o r a / , 17—19 III 1977; t r u d n o ś c i V i-, A . 3 e . 42 g o d z i r,y.

40. W a r i a n t ..Xi" d i r o t t i s s i m y ( n r 39) — I w e j ś c i e P . K o u b c k i ,J. M a c h , 13 1—13 I 1977.

41. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a ś r o d k i e m p n . ś c i a ­n y — I w e j ś c i e J . K u r ę / a b i R . S z a f i r s k i , fł—-10 I X 19ti5; t r u d n o ś c i V I . 10 g o d z . : o p i s W H P 2224. I w e j ­ś c i e z i m o w e A . C z o k i K . P a n k i e w i c z , 6—7 III 1974.

42. W i e l k a . J a w o r o w a T u r n i a p r a w a c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y — I w e j ś c i e S. B i e l i Z . R u b i n o w s k i . 20 V I I I 1955; t r u d n o ś c i V , 6 g o d z . ; o p i s W H P 2223. I we j ­ś c i e z i m o w e K . L i p c z y ń s k a , H . F u r m a n i k i A . Z y z a k , 21—22 IV 1964.

42a. D o k o t ł a o d p r a w e j (da le j droga. 42) — I w e j ś c i e M . B e r n a d t i J . C h a l e c k i . 18—19 I V 19G1; t r u d n o ś c i V ; o p i s W H P 2230.

43. J u r g o w s k ą D r a b i n ą u k o s e m p r z e z p n . ś c i a n y J a w o r o w y c h T u r n i — I w e j ś c i e J . F i e t t . J . O s z c z a -p o w i c z . R. R ę d z i e j o w s k i i S. W r o ń s k i , 28 V I I I 1959; t r u d n o ś c i II, 3 g o d z . ; o p i s W H P 2208.

44. R y g l o w a P r z e ł ę c z p n . ż l e b e m — I w e j ś c i e M . K a r p i ń s k i i J . Z a r ę b s k i . 21 V I I I 1955 (z k o t ł a ) ; t r u d n o ś c i I V — V . 4 g o d z . ; o p i s W H P 2230.

44a. R y g l o w a P r z e ł ę c z k o m i n e m (z k o t ł a d r o g ą 44) — I w e j ś c i e P . D i e ś k a , J . H a z u c h a i L . P a l e ­n i ć e k . 19 III 1972: t r u d n o ś c i V — , 12 g o d z i n . 1 w e j ś c i e l e t n i e M . S c h a u h u b e r i T k a ć i k , 9 V I I I 1972.

45. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­

n y — I w e j ś c i e B . M r o z e k i K . J a k e ś , 14—16 I ls)78, 21 g o d z i n .

46. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a d e p r e s j ą — I w e j ś c i e M . B ą d z y ń s k i i Z . T r a c z , 22 V I I I 1961 ; t r u d n o ś c i V — V I . 6 g o d z . ; o p i s W H P 2233. I w e j ś c i e z i m o w e M . B e r n a d t i J . C h a l e c k i . 17—18 IV 1962. w d o l n e j c z ę ś c i d r o g a m i 42a i 43.

47. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a ś r o d k o w y m i H a ­r e m — I w e j ś c i e P . D i e ś k a , P . M a l a i i k i R . M o c k , 19(16; t r u d n o ś c i V .

48. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e Z . D r l i k , L . P a l e n i ć e k . 21-VI 1972: t r u d n o ś c i I V : . 7 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e Z . K a ­r a ł a i P. M a ć a k , 2 II 1974.

49. Z a d n i a R y g l o w a P r z e ł ę c z o d p n . — I w e j ś c i e M . S t e f a ń s k i i A . W i l c z k o w s k i . 24 V I I 1955; t r u d ­n o ś c i V . 6 g o d z i n : o p i s W H P 2239. I w e j ś c i e z i m o ­w e H . F u r m a n i k . A . P o p o w i c z . J . R u d n i c k i i A . Z y z a k . 17 I V 1962.

50. J a w o r o w y R o g p n . ś c i a n ą — I w e j ś c i e J . J . H a j d u k i e w i c z . Z . N e s s e l t u c h i ,1. S a w i c k i . 14 VII 1939: t r u d n o ś c i V , A l . 10 g o d z i n : o p i s W H P 2241. I w e j ś c i e z i m o w e J . R u d n i c k i i A . Z v z a k . 7—H I V 1965.

50a. W a r i a n t w g ó r n e j c z ę ś c i d r o g i 50, w y p r o w a ­d z a j ą c y n a P o ś r e d n i ą R o g o w ą P r z e ł ę c z — I w e j ś c i e J . H a j d u k i e w i c z , Z . N e s s e l t u c h i J . S a w i c k i , 14 VTI 1939; t r u d n o ś c i I I - I I I ; o p i s W H P 2241. I w e j ś c i e z i m o w e I. G a l f y i I. U r b a n o v i ć w d o l n e j c z ę ś c i d r o g ą 49, 5 I V 1963.

51. R o g o w a G r a ń u k o s e m p r z e z l e w ą c z ę ś ć ś c i a ­n y — I w e j ś c i e V . O s i f i V . U r b a n e e , 21—22 1 1978: t r u d n o ś c i V — , A l .

52. R o g o w a G r a ń l e w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e

DOLINA JAWOROWA

168 http://pza.org.pl

Page 28: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

R . S z a f i r s k i i A . Z y z a k , 14—15 I V 1966 ; t r u d n o ś c i V , II) g o d z . . o p i s W H P 2249.

53. R o g o w a G r a n l e w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e A . B e l i c a . 25—26 I I 1978.

54. R o g o w a G r a ń , l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ­ś c i e A . B e l i c a 3 V I 1977.

55. R o g o w a G r a ń . d r o g a . . z a J a w o r o w y R ó g " — I w e j ś c i e S . H o r n i J . S p l i c h a l , 20—22 I 1978.

56. R o g o w a G r a ń l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ­ś c i e J . H o n o w s k i i A . W i l c z k o w s k i . 22 V I I 1955 ; t r u d n o ś c i V , 7 g o d z . ; o p i s W H P 2248. I w e j ś c i e z i ­m o w e K e r e n ć o y a , L . P a l e n i ć e k i J . S t e j s k a l , 8—9 I I I 1975.

57. R o g o w a G r a ń ś r o d k o w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e J . L e c h o w s k i . L . R a d o ń i S . W o r w a , 13 V I I I 1955 ; t r u d n o ś c i V , 7 g o d z . ; o p i s W H P 2247.

58. R o g o w a G r a ń p r a w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ­ś c i e P . G e r a t e l i V . Ś l i m a k . 17 V I I I 1968: t r u d n o ś c i V I . A l , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2246.

59. R o g o w a G r a ń „ W i e l k i m K o m i n e m " — I w e j ­ś c i e P . D i e ś k a i L . P a l e n i ć e k . 12—13 1 1973 ; t r u d ­n o ś c i I V h . A O .

60. R o g o w a G r a ń p r a w y m f i l a r e m ś c i a n y — I w e j ś c i e J . R u d n i c k i i A . Z y z a k , 1 6 I V 1965; t r u d ­n o ś c i V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2245.

61. R o g o w a G r a ń p r a w y m f i l a r e m p r z e z z a c i ę ­c i e — I w e j ś c i e J . P o r w a z n i k i J . S t e j s k a l , 18—19 I 1978.

62. R o g o w a G r a ń p r a w y m f i l a r e m p r z e z p ł y t y — 1 w e j ś c i e A . B e l i c a i I . K o l l e r , 2—3 I I I 1978.

63. R o g o w a G r a ń p r a w ą s t r o n ą p r a w e g o f i l a r a — I w e j ś c i e A . B e l i c a w 1976 r .

64. S k r a j n a R o g o w a P r z e ł ę c z w p r o s t o d p n . — I w e j ś c i e W . K o g u t i R . Ł a z a r s k i , 14 V I I I 1956; t r u d ­n o ś c i I V ; 2 V : g o d z . : o p i s W H P 2253. I w e j ś c i e z i ­m o w e M . G r o c h o w s k i , T . H e r b i c h i A . S k ł o d o w ­s k i . 8 II 1976.

65. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a „ p r z e z G a l e r i ę " — I w e j ś c i e D . B e c i k i P . Z e l i n a , 9—11 I I 1978.

66. S k r a j n a R o g o w a P r z e ł ę c z o d l e w e g o f i l a r a S k r a j n e j j a w o r o w e j T u r n i — I w e j ś c i e W . G r u s z ­c z y ń s k i i J . S a w i c k i , 30 V I I 1936; t r u d n o ś c i I V . 4 g o d z . : o p i s W H P 2252.

67. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y ( f i l a r e m S z c z e p a ń s k i e g o ) — I w e j ś c i e H . Z a ł u s k a . T . B o ś n i a c k i . J . K i e l p i n s k i i A . S z c z e p a ń ­s k i . 28 V I I I 1931; t r u d n o ś c i I I I . 5 g o d z . ; o p i s W H P 2257. I w e j ś c i e z i m o w e W . G ł o g o c z o w s k i . A . P a u l o i S . W o r w a . 14 I V 1966.

68. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a ż l e b e m P u ś k a ś a — I w e j ś c i e K . H e l l e r ó w n a . J . K o v a ć i k . M . P a u l l y i A . P u s k a ś , 19 V I I I 1955 ; t r u d n o ś c i V . 5 g o d z . ; o p i s W H P 2256. I w e j ś c i e z i m o w e K . P a v l i k i A . P u ś k a ś , 22—23 I I I 1939.

69. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e K . J a k e ś i V . T a t a r k a , 23—24 I I 1976. 15 g o d z i n . L a t e m : J . V e s t c n i c k y i B . L a s t i ć 1976.

70. S k r a j n a J a w o r o w a P r z e ł ę c z p n . k o m i n e m — I w e j ś c i e A . D w o r a k , M . G r o c h o w s k i . W . J e d l i ń ­s k i i J . M i c h a l s k i , 23 I I I 1970 : t r u d n o ś c i V . A 0 . 10 g o d z i n .

Drogi 53—55, 61—63 i 65 dodał Andrzej Gierych na podstawie materiałów uzyskanych od Igora Kollera. (Red.)

169 http://pza.org.pl

Page 29: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

JANUSZ BARYŁA

Kursy instruktorskie 1978 Na obecnym etapie działania P Z A g łównym

zadaniem Komis j i Szkolenia jest kształcenie nowych ins t ruk torów taternictwa i taternic­twa jaskiniowego. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że od fachowości i ak tywności ins t ruk torów zależy poziom sportowy i etycz­ny przyszłych ta te rn ików. Tak COS na H a l i Gąsienicowej , jak i większość k lubów odczu­wa nadal ich niedostatek, mimo, iż pozor­nie l iczba ins t ruk to rów jest duża. Byłaby ona może wystarczająca, gdyby wszyscy prowa­dzi l i działalność szkoleniową. Niestety, znacz­na część, szczególnie tych z dłuższym s tażem klubowym, z różnych powodów już nie szkoli. Przyczyny tego stanu są różne : brak czasu związany z pracą zawodową, sprawy rodzin­ne, a t akże — zaniechanie własne j dz ia ła lno­ści taternickiej i uświadomien ie sobie w y n i ­kających z tego aktualnych b r a k ó w technicz­nych i kondycyjnych.

Kursy instruktorskie są organizowane przez Komisję Szkolenia od momentu powstania P Z A . Poniżej omówię p rzyk ładowo trzy ostat­nie, k tóre odbyły się wiosną 1978 r.

S e z o n s z k o l e n i a i n s t r u k t o r ó w o t w o r z y ł k u r s n a s t o p i e ń p o m o c n i k a i n s t r u k t o r a t a t e r n i c t w a j a s k i ­n i o w e g o , p r z e p r o w a d z o n y w d n i a c h o d 29 k w i e t ­n i a d o 7 m a j a . Z a j ę c i a t e o r e t y c z n e o d b y w a ł y s i ę w C O S i w s c h r o n i s k u n a h a l i O r n a k , p r a k t y c z n e z a ś n a Ż ó ł t e j Ig le , w J a s k i n i C z a r n e j i w r e j o n i e R a p t a w i c k i e j T u r n i . Z g ł o s i ł o s i ę 18 o s ó b , w z a j ę ­c i a c h u c z e s t n i c z y ł o 13, a 12 z d a ł o e g z a m i n k o ń c o w y . Z a j ę c i a p r o w a d z i l i t r e n e r z y i i n s t r u k t o r z y P Z A : J a n u s z B a r y ł a ( k i e r o w n i k ) , J a n u s z Ś m i a ł e k , A n ­d r z e j C i s z e w s k i i Z d z i s ł a w J a k u b o w s k i , a t a k ż e l e k a r z G O P R . R o b e r t J a n i k . W o s t a t n i c h d n i a c h k u r s u , r ó w n o l e g l e z n i m ( c z ę ś ć z a j ę ć o d b y ł a s i ę w s p ó l n i e ) , r o z p o c z ą ł s i ę w s t ę p n y k u r s r a t o w n i c ­t w a j a s k i n i o w e g o , z o r g a n i z o w a n y p r z y w s p ó ł p r a c y G T G O P R p r z e z J a n u s z a Ś m i a ł k a z P o d k o m i s j i S z k o l e n i a J a s k i n i o w e g o .

W o k r e s i e o d 7—13 m a j a o d b y ł s i ę n a H a l i G ą s i e ­n i c o w e j k u r s i n s t r u k t o r s k i t a t e r n i c t w a — I s t o p n i a . K i e r o w a ł n i m A n d r z e j M a t u s z y k , z a j ę c i a p r o w a ­d z i l i : R y s z a r d K o z i o ł , L e s z e k Z a b d y r , Z d z i s ł a w J a k u b o w s k i i J a n u s z B a r y ł a . Z g ł o s i ł o s i ę 25 o s ó b . p r z y j e c h a ł o 13, a 11 z ł o ż y ł o e g z a m i n k o ń c o w y z w y n i k i e m p o z y t y w n y m . W m i e s i ą c p ó ź n i e j , o d 12 d o 18 c z e r w c a , z r e a l i z o w a n y z o s t a ł p i e r w s z y o d m o m e n t u p o w s t a n i a P Z A k u r s i n s t r u k t o r s k i II s t o p n i a (na s t o p i e ń i n s t r u k t o r a ) . W j ego o r g a n i ­z a c j i u c z e s t n i c z y ł , o b o k K o m i s j i S z k o l e n i a P Z A . n o ­w o p o w s t a ł y Z a k ł a d A l p i n i z m u A F W w K r a k o w i e . Z a j ę c i a t e o r e t y c z n e o d b y w a ł y s i ę w A W F a p r a k ­t y c z n e w D o l i n c e K o b y l a ń s k i e j . K u r s e m k i e r o w a ł J a n u s z B a r y ł a , z a j ę c i a p r o w a d z i l i t r e n e r z y i i n ­s t r u k t o r z y P Z A . a j e d n o c z e ś n i e p r a c o w n i c y Z a ­k ł a d u A l p i n i z m u — R y s z a r d K o z i o ł i A n d r z e j M a ­t u s z y k . W y k ł a d y i s e m i n a r i a z t a k i c h p r z e d m i o ­t ó w , j a k h i g i e n a i ż y w i e n i e , p e d a g o g i k a , p s y c h o ­l o g i a i s o c j o l o g i a p o w i e r z o n o s p e c j a l i s t o m z A W F . d r o m : W a c ł a w o w i P a w l i c z y n o w i , W a c ł a w o w i S r o ­k o s z o w i i J a n u s z o w i Z d e b s k i e m u . Z g ł o s i ł o s i ę 19 p o m o c n i k ó w i n s t r u k t o r ó w . w z a j ę c i a c h u d z i a ł w z i ę ł o 16 i t y l u ż u k o ń c z y ł o k u r s z w y n i k i e m p o z y ­t y w n y m . N o w o ś c i ą b y ł o t u p r o w a d z e n i e w s z y s t ­k i c h z a j ę ć w s p ó l n i e d l a t a t e r i n i k ó w i t a t e r n i k ó w j a s k i n i o w y c h . W s t ę p n a o c e n a te j f o r m y r e a l i z a c j i p o t w i e r d z i ł a s ł u s z n o ś ć n a s z y c h z a ł o ż e ń : o p r ó c z w z a ­j e m n e g o p o z n a n i a s p e c y f i k i d z i a ł a n i a i c i e k a w o ­s tek t e c h n i c z n y c h p r z y d a t n y c h d l a w s z y s t k i c h , d o ­s z ł o d o r z e c z y w i s t e j i n t e g r a c j i p r z e d s t a w i c i e l i c a ­ł e g o n a s z e g o ś r o d o w i s k a a l p i n i s t y c z n e g o .

J u ż ws t ępna analiza tych k u r s ó w pozwala na k i l k a uogólnień. Okazuje się, iż większą część uczes tn ików s tanowią cz łonkowie k l u ­bów krakowskich, np. na ostatnim kursie na 16 osób aż 13 było z Krakowa . Być może ma tu w p ł y w odpowiednia atmosfera, jaką uda ło się Komis j i (z racji jej umiejscowienia) w y ­tworzyć w Krakowie . Przy okazji warto po­dać, że również w COS większość s tanowią instruktorzy krakowscy. D z i w i fakt, że k luby w ogóle nie posiadające in s t ruk to rów lub ma­jące ich niewielu, nie kierują swoich kandy­d a t ó w na przeszkolenie.

Istotne jest również to, że na kursy zgłasza się coraz więcej t a t e r n i k ó w i t a t e r n i k ó w jas­kiniowych, będących aktualnie w czołówce sportowej.

N a kursy zapisują się niestety również oso­by, k tó re potem bez żadnego uprzedzenia i wyjaśn ien ia nie zjawiają się na zajęcia. Stwa­rza to w naszej społecznej działalności do­datkowe problemy, związane z rezerwac ją miejsc noclegowych, za ł a twian iem wymaga­nych przez Dyrekcję T P N zezwoleń na dzia­łanie w jaskiniach itd. Jest to przejaw nie­solidności, a nawet nieodpowiedzialności — cech szczególnie n iepożądanych w przypadku ins t ruktorów. W związku z tym — zresztą zgodnie z duchem regulaminu instruktorskie­go — Komis ja Szkolenia pos tanowi ła nie p rzy jmować takich osób na kolejne kursy w okresie najbliższego roku. Jak było do przewidzenia, natychmiast spotkało się to z dezaprobatą ze strony części zainteresowanych i np. dwie osoby (z k tórych jedna już dwu­krotnie nie przyjeżdżała na zajęcia) postano­wi ły szukać . .sprawiedliwości ' ' w Komis j i Dys­cyplinarnej P Z A ( ! ) .

Działalność szkoleniowa jest, ogólnie biorąc, żmudna i n iewdzięczna, a jej efekty widać dopiero po up ływie dłuższego czasu. Jedynie długofalowa i konsekwentna praca może tu dać zadowala jące wyn ik i . Wraca jąc do prze­prowadzonych w tym roku kursów, trzeba jeszcze dodać, że kładziono na nich szczegól­ny nacisk na zagadnienia metodyczne i dy­daktyczne. Było to możl iwe głównie dlate­go, że naszym zdaniem, dysponujemy już od­powiednią kadrą. Studium T r e n e r ó w A l p i ­nizmu oraz działalność Zak ładu Alp in izmu A W F w Krakowie zaczynają owocować.

SPROSTOWANIE

Przykry błqd przytrafił nam się w numerze 3/1978

na s. 122. Przy artykule , ,Xix iabangmafeng" zostało

zmienione imię autora, które brzmi Zdzisław a nie

Zbigniew. Prosimy o wprowadzenie poprawki, a kol.

Zdzisława Antoniewicza gorqco przepraszamy.

R e d a k c j a

170 http://pza.org.pl

Page 30: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

KRZYSZTOF MAKOWSKI

Wyprawa WAKS „Salzburg 77" W dniach 17 sierpnia — 30 wrześn ia

1977 r. odbyła się wyprawa „Salzburg 77" Warszawskiego Akademickiego K l u b u Spele­ologicznego przy Z. St. SZSP . Był to już czwarty wwjazd speleologów warszawskich w A l p y Salzburskie. Poprzednie 3 wyprawy prowadzi ły eksplorację w Pla t teneckeishóhle i Bergerhóh le a g łównym ich celem było po­łączenie tych jaskiń w jeden system, czego dokonała wyprawa „Salzburg 76" (T. 1/77). Teren dz ia łan ia wybrany przez nas tym ra­zem obe jmował obszar zamkn ię ty poziomi­cami 1650—2000 m na kierunku N — S oraz ścianą Rotwand i doliną Dunkle Gruben na kierunku E — W. W wyprawie uczestniczyli członkowie W A K S i Speleoklubu Warszaw­skiego: Waldemar Burkacki (dokumentacja fotograficzna), Piotr K u l b i c k i (pomiary ja ­skiń), Krzysztof Makowski (kierownik w y ­prawy), Jerzy M i l k a , Andrzej Piechowski, Hal ina Ptasiewicz-Bąk, Maciej Skarżewski , Jan Szaran (dokumentacja topograficzna) i Pawe ł Żarsk i : — spoza wymienionych k l u ­bów: Grażyna Mi lewska (opieka medyczna) i Jacek Przybyłowski (SG A K A Poznań) , Wiesław Kliś (SG Wrocław) oraz Teodor Bok z Danii . Kie rownik iem bazy była A g ­nieszka Zarańska .

W dniach 21—27 sierpnia cały bagaż w y ­prawy został przetransportowany do bazy założonej w chatce Landesverein fiir Hóh-lenkunde Salzburg (1700 m). W okresie póź­niejszym założyliśmy również bazę wysun ię -

S c h n e e l o c h . Z j e ż d ż a P a w e ł Ż a r s k i , a s e k u r u j e g o J e r z y M i l k a

Fot. Waldemar Burkacki

tą na wysokości 2000 m. Przy ję ta na wy­prawie strategia dz ia łan ia obe jmowała re­konesans ws tępny jaskiń do głębokości 60— —100 m, ich eksplorację do głębokości ok. 250—300 m oraz w przypadku kontynuowa­nia problemu — założenie b iwaku w jaskini i dalszą działalność odkrywczą. Równolegle prowadzona była lokalizacja o tworów jaskiń i reambulacja mapy terenu.

Wszystkie jaskinie tu odkryte są pionowo rozwinię tymi systemami podziemnymi, prze­ważn ie z wiecznym śniegiem lub lodem, za­legającym do głębokości 40—150 m. Pos tę ­pujące topnienie mas lodu s twarza ło miej ­scami zagrożenie poprzez uwalnianie want i drobniejszego rumoszu skalnego. Część ubez­pieczeń została w ten sposób uszkodzona. Większość jaskiń to systemy wielootworowe, 0 s i lnym przep ływie powietrza, utworzone na wyraźnych pęknięciach tektonicznych. Ich ws tępne części — szerokie pionowe stud­nie o głębokości 100—150 m — przechodzą z reguły w systemy wysokich m e a n d r ó w , opa­dających często pionowymi obrywami o głę­bokościach do 90 m. W tych partiach jaskiń występują typowe d la m e a n d r ó w p r z e w ę ­żenia i zaciski. Podziemne cieki wodne spo­tykal iśmy na głębokości ok. 100 m. W ja­skiniach brak szaty naciekowej, a znalezio­ne jej fragmenty były zniszczone późnie j ­szymi zmianami tektonicznymi. Stopień za­mulenia korytarzy jest znikomy, co świadczy że penetrowane przez nas partie nie należą do strefy syfonalnej.

Spośród zbadanych przez naszą w y p r a w ę 32 jaskiń (nie licząc schronów) przedstawiam opisy kilkunastu, sądząc, że oddają one pro­blemy tego terenu.

Schneeloch (KB-4) '—. o t w ó r j a s k i n i z n a n y b y t o d d a w n a , j e d n a k d o p i e r o w 1975 r . o t w o r z y ł o s i ę w l o d z i e p r z e j ś c i e do d a l s z y c h p a r t i i . P i e r w s z ą e k s p l o r a c j ę p r o w a d z i l i s p e l e o l o d z y b e l g i j s c y i a u ­s t r i a c c y , o d k r y w a j ą c p o z i o m y s y s t e m g ó r n e g o p i ę ­t r a (ok . +60 m ) o r a z 2 s t u d n i e , z k t ó r y c h j e d ­n ą o g ł ę b o k o ś c i 30 m p r z e b y l i . E k s p l o r a c j a z a ­t r z y m a ł a s i ę w m e a n d r z e n a d k o l e j n ą s t u d n i ą . W y p r a w a W A K S p o k o n a ł a c i ą g m e a n d r a z e s t u d ­n i a m i o g ł ę b o k o ś c i d o 90 m , o s i ą g a j ą c p o z i o m —320 m . J a s k i n i a c i ą g n i e s i ę d a l e j z a c i a s n y m 2 0 - m e t r o w y m p r z e ł a z e m . A k t u a l n a d e n i w e l a c j a w y ­n o s i o k . 380 m .

Schwarzloch (KB-5) — j a s k i n i a o d k r y t a p r z e z w y p r a w ę . S y s t e m o g r o m n y c h s a l p o d z i e m n y c h , p o ł ą c z o n y c h k r ó t k i m i o d c i n k a m i p i o n o w y m i . O¬s t a t n i a s a l a jes t n a j w i ę k s z ą z w s z y s t k i c h o d k r y ­t y c h w m a s y w i e . Ł ą c z n a g ł ę b o k o ś ć j a s k i n i w y n o ­si o k . 80 m .

Kosmoshóle (KB-9) — j a s k i n i a o d k r y t a p r z e z w y p r a w ę . S y s t e m p i o n o w y c h s t u d n i o g ł ę b o k o ś c i 153 m . N a d n i e o s t a t n i e j z n a j d u j e s i ę k r ó t k i , o k . 2 - m e t r o w y c i a s n y p r z e ł a z , z a m k n i ę t y c z ę ś c i o ­w o z a w a l i s k i e m . Z a z a c i s k i e m o t w i e r a s i ę n a s t ę p ­n a s t u d n i a o g ł ę b o k o ś c i o r i e n t a c y j n e j 80 m .

KB-W — o d k r y t y p r z e z s p e l e o l o g ó w a u s t r i a c k i c h . 1 w s p ó l n i e e k s p l o r o w a n y s y s t e m p i o n o w y c h s t u d ­n i , p o k o n a n y i s p l a n o w a n y d o g ł ę b o k o ś c i 221 m .

171 http://pza.org.pl

Page 31: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

S t w i e r d z o n o d a l s z y b i e g j a s k i n i , w p a ź d z i e r n i k u 1977 r . s p e l e o l o d z y b e l g i j s c y , k o r z y s t a j ą c z n a ­s z y c h m a t e r i a ł ó w , o s i ą g n ę l i w n i e j g ł ę b o k o ś ć 400 m , n i e d o c i e r a j ą c d o d n a .

Diinnloeh ( K B - 1 5 ) — j a s k i n i a o d k r y t a n a w y ­s o k o ś c i p o n a d 2000 m . C i ą g n i e s i ę d o g ł ę b o k o ś c i c k . 230 m p o p r z e z l i c z n e c i a s n e p r z e ł a z y i m e ­a n d r y , u t r u d n i a j ą c e p o w a ż n i e t r a n s p o r t s p r z ę t u i p o r u s z a n i e s i ę g r u p . E k s p l o r a c j a u t k n ę ł a n a k o ­l e j n y m , d z i e s i ą t y m z a c i s k u .

Róth-Eishóhle (KB-1, -140 m) — a k t u a l n i e p i ę -c i o o t w o r o w a p o z i o m a j a s k i n i a o r o z l e g ł y c h s a ­l a c h , c z ę ś c i o w o w y p e ł n i o n y c h l o d e m i g r u z e m s k a l n y m .

wandaugen (KB-2, —tom) — p o d w ó j n y o t w ó r z n a j d u j e s i ę w ś c i a n i e R o t w a n d . Z a s t u d n i ą o k . 40 m s a l a z u n i k a l n y m i g i g a n t y c z n y m i t w o r a m i l o d o w y m i , d a l s z e p a r t i e m a j ą c h a r a k t e r z a w a l i -s k o w y . P o m i a r y a u s t r i a c k i e w s k a z u j ą n a m o ż l i ­w o ś ć p o ł ą c z e n i a z K B - 1 .

Windloch (KB-3) i n t e r e s u j ą c y p i o n o w y p r o ­b l e m , z a m k n i ę t y w i s z ą c y m i w a n t a m i . Z e w z g l ę d u n a z n a c z n e r y z y k o o b w a ł u d o t ą d n i e b a d a n y .

Schwarzloch (KB-5, ok. —80 m) — ' s y s t e m w i e l ­k i c h s a l p o ł ą c z o n y c h k r ó t k i m i o d c i n k a m i p i o n o ­w y m i , o s t a t n i a s a l a j e s t n a j w i ę k s z a z. o d k r y t y c h w m a s y w i e .

KB-7 — l e ż ą c e w p o b l i ż u s i e b i e s t u d n i e z a k o ń ­c z o n e z a w a l i s k i e m : g ł ę b o k o ś ć 40 i 60 m .

Jungfrauloch (KB-8) — k o ń c z ą c a s i ę z a w a l i ­s k i e m p i o n o w a j a s k i n i a o g ł ę b o k o ś c i 70 m .

K B - 1 1 — KB-13 — ś l e p e s t u d n i e o g ł ę b o k o ś c i a c h d o 90 m .

K B - 1 6 — p o z i o m a j a s k i n i a o z n a c z n y c h r o z m i a ¬r a c h , k o ń c z ą c a s i ę z a w a l i s k i e m g r u z u s k a l n e g o .

KN-17 — j a s k i n i a p o ł o ż o n a n a w y s o k o ś c i p o n a d 2:00 m . z b a d a n a d o g ł ę b o k o ś c i o k . 100 m . D u ż e r o z m i a r y k o r y t a r z y i s t u d n i r o k u j ą s z a n s ę j e j d a l s z e j e k s p l o r a c j i .

Wyprawa „Salzburg 77" była pierwszą zor­ganizowaną próbą eksploracji speleologicz­nej w omawianym terenie. Jej rekonesan­sowy charakter odzwierciedla się w w y n i ­kach. Nie s tawia l i śmy na osiąganie rekordo­wych głębokości i nić usi łowal iśmy skupiać się wyłącznie na k i lku obiecujących jaski­niach — za główny cel postawil iśmy sobie w mia rę dok ładne zbadanie wyznaczonego

O s o b l i w e u t w o r y l o d o w e u W a n d a u g e n h ó h l e . Fot Waldemar Burkacki

terenu oraz sporządzenie dokumentacji to­pograficznej i pomiarowej, wraz z instru­menta lną lokalizacją o tworów. Wspólnie z na­mi i p rzeważnie w oparciu o nasz sprzęt dzia­łali speleolodzy z Aust r i i , Belgi i , R F N , Nowej Zelandii i A n g l i i , co sprzyjało wymianie poglądów na współczesne techniki pokony­wania jaskiń, a t akże zapoznaniu się z no­woczesnym sprzętem. Wiele akcji jaskinio­wych mia ło skład międzynarodowy. Wszyst­kie w y n i k i zostaną przekazane Landesveiein fur H ó h l e n k u n d e w Salzburgu. Chcie l ibyśmy w tym miejscu podziękować Dyrekcji Cen­trali Handlowej Sprzę tu Rolniczego „Agro-ma" w Warszawie za wypożyczenie nam dwóch samochodów Tarpan-233. a t akże Dy­rekcji Warszawskiego Przeds ięb iors twa Ge­odezyjnego za udostępniony nam sprzęt pomiarowy.

T i ! H o h e r G o l i , słuchajcie! Działając tego lata w masywie Hoher Góll,

pu ośmiu latach mojej tam nieobecności, s twierdzi łem że rejon ten zaczyna przypo­minać źle zagospodarowane wysypisko śmie ­ci. Stan ten jest niestety w dużej mierze rezultatem działalności p o l s k i c h wypraw speleologicznych. Obok budy biwakowej pod Freieckiem leżą dziesiątki k i logramów bu­tów „ ta te rn ik" i ..zawrat", zielonych kom­binezonów „ślusarskich", szkła, stylonowych pętli , baterii „Volta" i „Centra", puszek kon­serwowych. Te ostatnie, dzięki t łoczonym na wieczkach datom produkcji, pozwalają usta­lić przynależność do konkretnych wypraw. Nie lepiej wygląda okolica otworu jaskini Mondhóhle . eksplorowanej przez wyprawy częstochowskie. Tam wrzucano niepotrzebne przedmioty do zapadlisk, „ślepych" studzie­nek i co głębszych rowków krasowych •—

co jako żywo przypomina sprzątanie izby polegające na zamieceniu pod szafę i łóżko. Stan ten jest a larmujący , jeśli zważyć, że na tej wapiennej pustyni odpadki „ m a d ę in Poland" minera l izować się będą setki 1 ty­siące lat. Droga podejścia oporęczowana jest ok. 10 l inami stylonowymi, których nie mia­ła już sił (?) znieść wyprawa warszawska z 1976 roku. Przyglądając się śmietn ikowi w Sakristei zauważy łem bęben transportowy z napisem „Grube rho rnhóh le 1970", czyli w y ­prawy kierowanej przeze mnie, a więc i ja nie jestem bez winy, przyznaje! Pora jednak z tym skończyć i w trosce o czyste góry (i jaskinie) należy bezwarunkowo wszystkie (!) odpadki znieść tam, skąd przecież m i ę ­dzy innymi i od nich w góry uciekamy.

Christian Parma

172 http://pza.org.pl

Page 32: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

WALDEMAR M U C H A

W szwajcarskiej Jaskini Niedźwiedziej W dniach od 28 stycznia do 28 lutego '

1977 r. odbyła się wyprawa Sekcji Gro to ła ­zów A K T z Wrocławia do Szwajcarii . Te­renem jej działania był obszar krasowy w Alpach Berneńskich w okolicy Interlaken, b celem — przejście trzeciej co do głębo­kości jaskini tego kraju — Barenschacht (—565 m). W wyprawie udział wzięl i : A d a m Komarowski , Krzysztof Migała, Waldemar Mucha, Henryk Nowacki , Bogusław Rudzik, Zbigniew Samborski, Roman Serewa i Jacek Wolff (kierownik).

Jaskinia Barenschacht usytuowana jest w masywie Niederhornu, a jej o twór leży na wysokości ok. 1500 m. M a ona charakter a-wenowy i posiada wiele studni, z których żadna nie przekracza 55 m głębokości. Dzia­łalność w jaskini jest męcząca ze względu na liczne progi oraz dużą ilość wody. Jaski ­nia kończy się syfonem, który mimo p rób nie został przebyty. Pewną c iekawostkę sta­nowi w niej odcinek ciągu głównego (blisko dna) pozbawiony całkowicie nie tylko wody ale i wilgoci, i to w stopniu nie obserwo­wanym w jaskiniach ta t rzańsk ich .

Pierwsza p róba przebycia jaskini przez w y p r a w ę (6—9 lutego) nie powiodła się ze względu na gwa ł towny p rzybór wody, gro­żący odcięciem ekipy od powierzchni. Zwią­zane to było z n ie typową jak na tę porę roku w Alpach pogodą (dodatnia temperatu­ra, deszcze, topniejący śnieg). Dopiero druga akcja, przeprowadzona w dniach 14 i 15 l u ­tego, gdy warunki atmosferyczne uległy po­prawie, przyniosła sukces. W akcji jaskinio­wej wzięli udział wszyscy cz łonkowie wypra­wy, z tym, że do dna do ta r ł a grupa szturmo­wa w składzie Jacek Wolff, Zbigniew Sam­borski, Bogus ław Rudzik i Waldemar M u ­cha. Wyprawa wroc ł awska była trzecią, k tó ­ra osiągnęła dno, mimo licznych akcji szwaj­carskich (ok. 50). jakie były realizowane od momentu odkrycia jaskini.

Oprócz tego członkowie wyprawy doko­nali przejścia rozwinię te j poziomo jaskini Eea tushóhle , położonej w tym samym ma­sywie (tylko znacznie niżej) i wyróżnia jącej się ogromną ilością wody. Ws tępne jej par­tie są udos tępnione dla turys tów, dla k tó ­rych dużą a t rakcją jest m a ł e muzeum spe­leologii.

LESZEK DUMNICKI

Provatina 1978 W lipcu 1978 r. k ie rowałem w y p r a w ą Sek­

cji Taternickiej Krakowskiego Oddziału T P N o Z i S T J K W K r a k ó w do najgłębszej wówczas studni Europy — Provatiny (po grec­ku „owca", —400 m), położonej na plateau Astraka w górach Pindos (masyw Tymfi) w północno-zachodnim „rogu"' Grecji . Plateau Astraka (ok. 2400 m) wzbudzi ło po raz pier­wszy zainteresowanie grotołazów angiel­skich w 1962 r., kiedy to zostali oni zapro­wadzeni przez miejscowych pasterzy do ot­woru studni. Brytyjskie wyprawy odwiedzały ją w latach 1966, 1967 i 1968, by w końcu dotrzeć do dna, dwa razy używając wycią­garek z l inką stalową i podwieszonym me­talowym koszem. W r. 1973 na dno Provat i -ny zeszli na linach Amerykanie, którzy w y ­czyn swój powtórzyl i w r. 1977. Poza tym na dnie jaskini było dwóch F rancuzów i je­den Słowak. Oprócz Provatiny na Plateau Astraka znajduje się k i l k a innych głębo­kich jaskiń (zob. Biule tyn S T J K W K r a k ó w ..Gacek" nr 32, XII/78).

Provatina rozwinię ta jest na przecięciu dwóch szczelin. Zjazd rozpoczyna się w ot­worze o średnicy kilkunastu me t rów. Po ok.

165 m (brak kontaktu ze ścianą, lecz cały czas w dziennym świetle) napotyka się na wielką ale s t romą półkę ze z lodowacia łym śniegiem („Spider") . N a jej wolnej od śn ie­gu k rawędz i (—175 m) jest miejsce tylko na 2 osoby. Zjazd do drugiej części studni roz­poczyna się dok ładn ie w ścieku wody (brak innej możliwości) i tak aż do —390 m, prze­ważnie 0,5—1 m od ściany. N a dnie leży niewielkie jeziorko i p łynie s t rumień , k tóry zatraca się w szczelinie między opada jącym stropem a namuliskiem.

W skład wyprawy wchodzil i Leszek D u m -nicki (kierownik), Marek Dumnicki . Stani­s ław Kopeć, Ryszard Kujat i Zdzis ław Ty-nor (kierowca). Ponadto towarzyszyli nam Er ika K i t t e l z Landesverein F i i r Hóh len-kunde Salzburg oraz para dziennikarzy war­szawskich, S ławomira Wyszyńska i Krzysz ­tof Żurawsk i . Współpracowała z nami gru­pa grotołazów greckich. Z K r a k o w a wyje­chal i śmy 6 lipca 1978 r. samochodem S T A R 244 i 17 l ipca znaleźl iśmy się w Papingo (Papigkon, Papigon). Po przepakowaniu sprzętu i żywności nas tępnego dnia z po­mocą karawany m u ł ó w dota r l i śmy do otwo-

173 http://pza.org.pl

Page 33: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

ru jaskini. Oto przebieg akcji (dla u ła twie ­nia opisu dzielimy jaskinię na studnie I i II):

18 l i p c a z a m o n t o w a n i e s t a n o w i s k a z j a z d o w e g o i a s e k u r a c y j n e g o .

19 l i p c a o g o d z . 18 d o I s t u d n i (—175 m ) z j e ż ­d ż a j ą R . K u j a t i G r e k K . Z o u p i s , k t ó r z y z a k ł a ­d a j ą s t a n o w i s k o n a d II s t u d n i ą i w g o d z . 20—22 w y c h o d z ą z j a s k i n i .

20 l i p c a o g o d z . 11 d o I s t u d n i w c h o d z i L . D u m -n i c k i z d r u g i m k o m p l e t e m l i n ( j ego u ż y c i e b y ł o s p o w o d o w a n e s p l ą t a n i e m s i ę p i e r w s z e g o ) i o g o d z . 13 z j e ż d ż a d o —175 m . O g o d z . 13 M . D u m n i c k i z j e ż d ż a d o —175 m , a o 14 R . K u j a t . S t . K o p e ć o r a z g r o t o ł a z i g r e c c y w y c i ą g a j ą p i e r w s z y k o m ­p l e t l i n i o p u s z c z a j ą n a p ó ł k ę d r u g i . L . D u m ­n i c k i o g o d z . 16.30 r o z p o c z y n a d f l s z y z j a z d i o g o d z . 17 o s i ą g a d n o . O g o d z . 17 K . Z o u p i s z j e ż ­d ż a d o —175 m , a o 18.30 L . D u m n i c k i w y c h o d z i z d n a j a s k i n i n a p ó ł k ę . W 20 m i n u t p ó ź n i e j K o -s tas Z o u p i s r o z p o c z y n a z j e ż d ż a n i e n a d n o j a s k i ­n i , g d z i e s t a j e j a k o p i e r w s z y g r o t o ł a z g r e c k i . O g o d z . 21 w y c h o d z i z p o w r o t e m d o —175 m . O g o d z . 22 L . D u m n i c k i w y c h o d z i z j a s k i n i , z a ś M . D u m n i c k i z j e ż d ż a n a j e j d n o i w g o d z i n ę p ó ź ­n i e j w r a c a n a p ó ł k ę .

21 l i p c a w g o d z . 2—4 w y c h o d z ą n a p o w i e r z c h n i ę K . Z o u p i s i M . D u m n i c k i . O g o d z . 13 d o —175 m z j e ż d ż a R . K u j a t , o 14 s t a j e t a m J o r g o s A y a g i a -n o s a o 15 t a k ż e St . K o p e ć , k t ó r y w g o d z i n ę p ó ź ­n i e j z j e ż d ż a n a d n o j a s k i n i . O g o d z i . 17 J . A v a -g i a n o s w y c h o d z i z j a s k i n i , o 21 S t . K o p e ć w r a c a d o —175 m , a o 22 R . K u j a t z j e ż d ż a n a d n o , g d z i e s p o r z ą d z a p l a n y i p o b i e r a p r ó b k i h y d r o b i o l o g i c z -r.e.

22 l i p c a o g o d z . 1 R . K u j a t jes t z p o w r o t e m n a p ó ł c e : r o z p o c z y n a m y w y c i ą g a n i e l i n z II s t u d ­n i (po j e d n e j l i n i e ) . W g o d z . 7—9 o p u s z c z a j ą j a ­s k i n i ę S t . K o p e ć i R . K u j a t . Ś c i ą g a m y l i n y i l i ­k w i d u j e m y p i e r w s z e s t a n o w i s k o , s c h o d z i m y z k a ­r a w a n ą d o P a p i n g o i z j e ż d ż a m y s a m o c h o d e m n a d r z e k ę V i c o s , n a s t ę p n i e z a ś w d n i a c h 24—26 l i p c a , p r z e j e ż d ż a m y d o m i e j s c o w o ś c i P i l i . 27 l i p c a R . K u ­ja t , M . D u m n i c k i i K . Z o u p i s w c h o d z ą d o j a s k i ­n i K o u d o u n o t r i p a , g d z i e w y k o n u j ą p o m i a r y (R. K u j a t i M . D u m n i c k i ) , z k t ó r y c h w y n i k a , ż e m a c n a g ł ę b o k o ś ć 95 m .

B a z a w y p r a w y u w y l o t u P r o v a t i n y F o t . Ryszard Kujat

0 E

100 •

100 *

. 1 }

300 *

c i P r o v a t i n a Plan: Ryszard Kujat

Ogółem przebywal i śmy w Provatinie 47 godzin, podczas k tórych dokonal iśmy 5 zejść na dno i 3 zejść do połowy. Zjeżdżal iśmy w rolkach Petzla, a wychodzi l i śmy za po­mocą j u m a r ó w (jak, patrz „Gacek" 32), sto­sując au toasekurac ję z shun tów. N a k a ż d y m stanowisku mocowal i śmy po 3 l iny : zjazdo­wa i do wychodzenia, au toasekuracy jaą i ase­kuracyjną. Linę asekuracyjną zak łada l i śmy w pierwszej studni na przeciwległej k r a w ę ­dzi otworu (ok. 10 m), co zapobiegało o k r ę ­caniu się w czasie zjazdu i wychodzenia. Używal iśmy l in typu Mammut-Speleo oraz polskich l i n asekuracyjnych. W drugiej czę­ści studni dowiązywal i śmy 40-metrowe od­cinki l i n podciągowych. Zak ładan ie trzech l in obok siebie było podyktowane wzg lęda­mi bezpieczeństwa. Przez cały czas t rwania akcji gnieżdżące się w otworze ptaki s t rąca­ły kamienie, k tóre do la tywały aż do dna jaskini. Duża liczba l i n wiszących praktycz­nie rzecz biorąc z jednego miejsca (mowa o II studni) nie s twarza ła zbyt wielu k ło­po tów; l iny skręcały się stosunkowo niewie­le, tak że zrezygnowal iśmy z zak ładania po­średnich ni tów. Wychodzenie z każdej stud­ni t rwa ło od 30 — 120 minut, w zależności od ilości m e t r ó w przebytych na jumarach w przeszłości. W trakcie zjazdów, zwłaszcza w I studni, przyrządy zjazdowe polewal i ś ­my wielokrotnie wodą z bidonów.

Podsumowując : Do akcji tej przygotowy­wal i śmy się k i l k a miesięcy, ale obiektywnie trzeba stwierdzić, że na podstawie l i tera­tury studnia w y d a w a ł a się nam łatwiejsza. ..Niedzielna wycieczka" to jednak nie była.

174 http://pza.org.pl

Page 34: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

ANDRZEJ CISZEWSKI

Gouffre Andre Touya 1978 Kolejna polska wyprawa do jaskiń Fran­

cji, k tó ra ciągle jeszcze pozostaje Mekką a l ­pinis tów jaskiniowych, została zorganizowa­na przez Krakowsk i K l u b Taternictwa Ja ­skiniowego i Akademicki K l u b Grotołazów. Najbardziej znaczącej pomocy organizacyj­nej i finansowej udzielił Oddział K r a k o w ­ski „Almaturu" . G ł ó w n y m celem było doko­nanie przejścia jaskini Gouffre Andre Touya (—905 m), znajdującej się na lapiazie Liet w Pirenejach Atlantyckich w masywie Pic Sesques (2605 m).

Jaskinia ta została odkryta w r. 1975 przez członków CDS Ardeche, k tórzy osią­gnęli głębokość 500 m. Nas tępnego lata wy­prawa międzyk lubowa zeszła do dna jaski­ni, zaś prowadzona później eksploracja po­zwoliła na odkrycie nowych ciągów, w tym równoległego systemu studni, k tó rym nie uda ło się jednak zejść niżej . Otwór jaskini znajduje się na wysokości 2045 m. Do głębo­kości 200 m prowadzi meander, k tó ry prze­cina 11 studni o głębokości od k i l k u do 30 m. Nas tępnie charakter jaskini się zmienia. Do poziomu —600 m prowadzi system pochylni o nastromieniu od 40 stopni do zupełnego pionu. Największa z nich ma 180 m długości. Dnem pochylni spada potok o przepływie od k i l k u do kilkudziesięciu l i t rów na sekun­dę. N a głębokości 603 m rozpoczyna się g i ­gantyczna studnia o bardzo skomplikowa-

1. J a s k i n i a P i e r r e S a i n t M a r t i n (—1332 m) ; 2. G o u f f ­r e d u C a m b o u de L i a r d (—925 m) i G o u f f r e A n d r e T o u y a (—937 m ) ; 3. J a s k i n i a E a u x C h a u d e s ( o p i ­s a n a w k s i ą ż c e P . M i n y i e l l a „ W g ł ą b z i e m i " ) . P A — P i c d ' A n i e (2504 m ) ; P Z — P i c S e s q u e s (2605 m ) .

Opracował: Wojciech W. Wiśniewski

Borde aux

nej budowie i głębokości 302 m, prowadzą­ca na dno jaskini . Do studni tej, oprócz po­toku z pochylni, wpada drugi ciąg wodny 0 ki lkakrotnie większej wydajności . Woda wpada między bloki , k tó rymi zasłane jest dno studni. Pochodzi ona ze śniegów zale­gających okoliczne ściany i lapiaz Liet . Dno jaskini zostało na pewno osiągnięte dwu­krotnie, w latach 1974 i 1975. Trzecie zej­ście —• belgijskie w r. 1977 — jest przez F rancuzów kwestionowane.

Wyprawa nasza dzia ła ła w składzie : Kwa B. Wójcik, S tan is ław Baraniewicz, Andrzej Ciszewski (kierownik), Krzysztof Kleszyń„ki, Ryszard Knapczyk, Bolesław K u l o n (kierow­ca), Jan Orłowski , Waldemar U h l , Wiesław W i l k (zastępca kierownika) oraz Wojciech W. Wiśniewski .

PRZEBIEG WYPRAWY

Wyjazd z kraju nastąpi ł 2 sierpnia 1978 r., 8 sierpnia założyliśmy bazę w dolinie Ossau, na początku wąwozu Bitet, k t ó r y m podchodzi się do góry. Trzy n a s t ęp n e dni zajął t ran­sport wyposażenia do cyrku Liet, gdzie 11 sierpnia s tanął obóz.

13 sierpnia rozpoczęl iśmy działalność w jaskini. Jako pierwsi weszli Ciszewski, Wi lk 1 Knapczyk. Ciszewski poręczowa! do —200 m, po czym wycofał się na powierzchnię , na­tomiast W i l k i Knapczyk założyli kabel te­lefoniczny do poziomu —370 m. W tym sa­mym czasie Kleszyński , U h l i E w a Wójcik kontynuowali transport i poręczowanie do —250 m. Zespół Orłowski , Baraniewicz i Wiśniewski przejął poręczowanie i dotar ł na głębokość 510 m, s twierdza jąc bardzo wysoki stan wody.

14 sierpnia weszli do jaskini Wi lk , Bara ­niewicz i Knapczyk z zamiarem doprowa­dzenia poręczowań do —600 m oraz założe­nia kabla telefonicznego do —510 m. W k i l ­ka godzin później rozpęta ła się g w a ł t o w n a burza i zespół o t r zymał przez telefon pole­cenie wycofania się z poziomu —370 m. N a ­stępnego dnia weszli do jaskini Ciszewski, Kleszyński i Wójcik, którzy wykonal i tran­sport sprzę tu biwakowego do —510 m, a nas tępnie rozpoczęliśmy zejście w kierunku dna. W studni końcowej na półce —660 m okazało się, iż stan wody jest niezwykle wysoki : do studni głównej wpada kaskada o przepływie ok. 1 m ' na sekundę . Zespół rozpoznał ws tępnie początek równoległego ciągu studni, rozpoczynającego się na tym samym poziomie (—660 m), po czym wyco­fał się na powierzchnię .

W tym czasie Wi lk , Baraniewicz, Wiśn iew­ski i Knapczyk przeszukiwali okolicę, od­krywając n iezbadaną jaskinię leżącą 32 m wyżej niż najwyższy o t w ó r Gouffre Touya.

175 http://pza.org.pl

Page 35: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

U c z e s t n i c y w y p r a w y . O d l ewe] W . U h l . W . W i l k , S. B a r a n i e w i c z , A . C i s z e w s k i . E w a W ó j c i k , K . K l e ­s z y ń s k i . R . K n a p c z y k , J . O r ł o w s k i i W . W i ś n i e w s k i . Fot. Wojciech W. Wiśniewski

Kilkugodzinna akcja w tej jaskini po­zwoli ła na połączenie jej na głębokości 60 m z Gouffre Andre Touya, w wyn iku czego ta druga uzyskała głębokość 937 m.

17 sierpnia weszli do jaskini Orłowski , Knapczyk i Wiśniewski z zamiarem dojścia do dna. Kabe l telefoniczny został dociągnię­ty nad wielką s tudnię, tam też przeniesio­no biwak. N a poziomie —660 m Orłowski podjął p róbę zjazdu obok kaskady, lecz po przebyciu 75 m wycofał się z na jwyższym trudem, s twierdzając, że dalsza droga nie jest przy tak wysokim stanie wody możl iwa. Został dok ładn ie rozpoznany początek r ó w ­noległego ciągu studni, po czym zespół wy­cofał się na powierzchnię . Kolejny szturm nastąpił 19 sierpnia. Do jaskini weszli W i l k , Baraniewicz i U h l , którzy otrzymali zada­nie zaatakowania jednego z dwóch r ó w n o ­ległych ciągów studni, nie pokonanego jesz­cze przez Francuzów. Po bardzo wyczerpu­jącej akcji w strugach wody osiągnęli oni dno (—937 m), po czym wrócil i do miejsca biwaku na nocleg.

Do jaskini weszli tymczasem Ciszewski, Kleszyński i Wójcik, którzy zastali poprzed­ni zespół śpiący na biwaku, a n a s t ę p n i e do­tarl i do dna, gdzie rozpoczęli eksplorację , odkrywając około 750 m nieznanych kory­tarzy. Obie t ró jk i wycofały się na pow'erz-chnię, a do jaskini weszli Orłowski , K n a p ­czyk i Wiśniewski , k tórzy również dotarli do dna, wykonując nas tępn ie retransport sprzętu do poziomu —600 m. P racę t ę kon­tynuowali 23 sierpnia W i l k i Kleszyński oraz Baraniewicz. Wójcik i U h l , a ukończyli ją 24 sierpnia Kleszyński i Knapczyk, Wi lk i Baraniewicz a na końcu Wójcik, którzy schodzili kolejno do głębokości 370, 250 i 100 m, wykonując końcową ewakuac ję .

Oprócz działalności w Gouffre Andre Tou­ya, eksp lorowal i śmy również szereg innych jaskiń znajdujących się na lapiazie Liet, na ogół nie głębszych niż 20—30 m. Najciekaw­szą z nich wydaje się być jaskinia znajdu­jąca się u podstawy ściany Pic Permayou na wysokości ok. 2200 m, gdzie osiągnęliśmy głębokość 30 m — zacisk nad kolejną k i l ­kume t rową kaskadą. Jej charakter oraz s i l ­ny ciąg powietrza pozwala mieć nadzieję na kontynuację . Pokona l i śmy również całym zespołem Jask in ię Puits Niagara (—150 m)

176

z piękną 130 m s tudnią wlotową, pogłębia­jąc ją również do —165 m.

Z uwagi na to, że grotołazi polscy uzy­skali na r. 1980 pozwolenie na działalność w Gouffre Jean Bernard (—1298 m), po­s tanowi l i śmy przeprowadzić rekonesans w tym rejonie, spędzając dni 30 i 31 sierpnia w masywie Les Avodrues. Spene t rowal i śmy okolicę, dokonal i śmy też przejścia Gouffre Jean Bernard od dolnego otworu do kaska­dy Jean Dupont (—250 m). W czasie prze­jazdu przez Aus t r i ę za t rzymal i śmy się przy Lamprechtsofen, docierając w ni«j do koń­ca Stidgang (+168 m) oraz do Bocksee. 5 wrześn ia ekipa wróc i ła do kraju.

W y n i k i wyprawy należy uznać za duży suk­ces sportowy i eksploracyjny. Gouffre Andre Touya należy do jaskiń trudnych i niezwyk­le niebezpiecznych ze względu na g w a ł t o w ­ne przybory wody, k tó re powodują pow­stanie potężnych kaskad na pochylniach, a w wielkiej studni prawdziwej t r ąby wod-

T e r e n d z i a ł a n i a w y p r a w y k r a k o w s k i e j — k o t ł y k r a s o w e C a m b o u d e L i a r d ( z a c h o d n i ) i C a m b o u d e L i e t ( w s c h o d n i ) . 1. G o u f f r e d u P e t i t C o i n ( g ó r ­n y o t w ó r G o u f f r e d e L i a r d , —925 m ) ; G o u f f r e d u C a m b o u d e L i a r d (—908 m ) ; 3. G o u f f r e d e C o n s o l a t i o n (—580 m ) ; 4. P L - 1 ; 5. P L - 2 ; 6. G o u f f r e A n d r e T o u y a (—937 m) ; 7. P u i t s N i a g a r a (—160 m ) : 8. R e s s e a u d e K r a k o u k a s (—658 m ) ; 9. T r o u souff-> l e u r d e L i e t (—320 m ) . C z a r n y m t r ó j k ą t e m o z n a ­c z o n o b a z ę k r a k o w s k ą , b i a ł y m i t r ó j k ą t a m i — o b o ­z y f r a n c u s k i e . N u m e r y r z y m s k i e : I. R o n g l e t (2180 m ) ; II. k o t a 2235 m ; III. P i c P e r m a y o u (2344 m ) : I V . k o t a 2447 m ; V . k o t a 2321 m ; V I . P i c d e ia T e n e b r e (2344 m ) ; V I I . k o t a 2021 m .

Opracował: Wojciech W. Wiśniewski

http://pza.org.pl

Page 36: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

P r z e k r ó j p i o n o w y j a s k i n i G o u f f r e A n d r e T o u y a ( G o u f f r e d u C a m b o u de L i e t ) w e d ł u g b i u l e t y n u . . S e i a l e t " ( n r y 2—i ) , u z u p e ł n i o n y p a r t i a m i o d k r y ­t y m i p r z e z w y p r a w ę — n a p o d s t a w i e p o m i a r ó w R. K n a p c z y k a i W . W . W i ś n i e w s k i e g o o r a z s z k i c ó w K . K l e s z y ń s k i e g o i W . W i l k a . G ł ę b o k o ś c i p o d a n e w z g l ę d e m d o l n e g o o t w o r u . N o w a d r o g a w k o ń ­c o w e j s t u d n i p r o w a d z i je j ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą .

Opracował: Wojciech W. Wiśniewski

nej. Ilości wody napotkane przez nas, wie­lokrotnie większe od tych z j ak imi miel i do czynienia Francuzi (wynik tegorocznych kap rysów pogody), spowodowały znaczny wzrost t rudności jaskini oraz konieczność zmiany założonej taktyki — wejścia do ja­skini odbywa ły , się około północy. Specy­ficznym problemem był również kwarcowy piasek, k tóry zanieczyszczał l iny, powodując niezwykle szybkie niszczenie się p rzyrządów do zjazdu, jak i samych l i n użytych w ilości ok. 1400 m.

Jaskinia została pokonana przez cały ze­spół wyprawowy. Głębokość osiągnięta przez E w ę Wójcik jest jednocześnie kobiecym re­kordem Polski . Końcowa studnia o głębo­kości 302 m jest jedną z najgłębszych, po­konanych przez Po laków i zdecydowanie naj t rudniejszą. Studnia ta, podobnie jak i cała jaskinia została zaporęczowana poje­dynczo, co pozwoli ło na częściowe u n i k n i ę ­cie kaskad i zmniejszenie zagrożenia ze stro­ny wody. Warto dodać, że była to pierwsza polska wyprawa, k tó r a zas tosowała wszyst­kie najnowocześniejsze rozwiązania techni­czne i sp rzę towe przetrenowane uprzednio w skałkach podkrakowskich i jaskiniach ta­t rzańskich . _

Pogłębienie Gouffre Andre Touya do —937 m przesunęło ją o k i l k a pozycji na listach świa towych. Wydatnie powiększyl i ­śmy również długość jaskini, odkrywając ok. 1000 m korytarzy, w tym 750 m galerii na dnie, gdzie eksploracja nie została za­kończona. Został również pokonany 200 me­trowy ciąg studni s tanowiący nową drogę do dna, najbezpieczniejszą z dotychczas pozna­nych. M i m o napotkanych t rudnośc i , spo tę ­gowanych dodatkowo mało precyzyjnymi i n ­formacjami, jakie przekazali nam Francuzi, wszystkie akcje w jaskini prowadzone były w dobrym stylu i czasie, co s tało się możl i ­we dzięki w y r ó w n a n e m u poziomowi sporto­wemu całego sk ładu wyprawy — zdecydo­wanie najlepszego spośród tych, z j ak imi zdarzyło mi się działać.

N o w e s e n s a c j e p o d z i e m n e Spośród wielu niespodzianek jaskiniowego

roku 1978. na uwagę zasługują m.in. dwa wybitne odkrycia, niestety dotąd nie udo­kumentowane opublikowaniem szczegóło­wych planów, a więc „nieoficjalne". W sier­pniu, w austriackim masywie Tennengebir­ge. grotołazi belgijscy uzyskali w jaskini Schneeloch rekordową w tym kraju głębo­kość 1055 m. Rok wcześniej Austriacy, oce­niając ten teren jako bardzo obiecujący pod względem możliwości eksploracyjnych, umieścili tam przy użyciu helikoptera budę biwakową. Jeszcze tego samego lata rozpo­częto eksplorację , a działający tam również zespół warszawski osiągnął w Schneeloch głębokość 320 m. Warto przypomnieć , że w masywie Tennengebirge leży system jaski­

niowy P la t t enecke ishóhle (900 m głęboko­ści), w k tó rym pracowały wyprawy odkryw­cze zakopiańska (1969) i warszawska (1973, 1975, 1976 i 1977), leży t akże na jd łuższa jaski­nia Aust r i i , s łynna lodowa Eisriesenwelt. Nowy rekord padł w okresie świąt wie lka ­nocnych 1978 r. na Krecie. Kilkuosobowa francusko-austriacka wyprawa pokona ła tam najgłębszą obecnie s tudnię świata , k tórą jest 430-metrowa studnia wejściowa do jaskini Gouffre Joselyne. Tak więc grecka Prova-1ina (—392 m), w k tóre j dwukrotnie dzia­łali Polacy (1977 i 1978), zepchnię ta została na drugie miejsce w Europie a trzecie na świecie (za meksykańską Sotano del Barro, —410 m).

Christian Parma

177 http://pza.org.pl

Page 37: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

KRZYSZTOF KLESZYŃSKI

Technika poj J u ż od dwóch lat znana jest w kraju tech­

nika poręczowania jaskiń za pomocą n i tów (T. 2/78 s. 92), na zachodzie stosowana pod nazwą single (static) rope techniąue czyl i techniki pojedynczej l iny. Niemniej jednak na skutek braku szerszej informacji na ten temat większość grotołazów wykazuje nie­ufność z a r ó w n o do wytrzymałośc i n i tów, jak też i do w a l o r ó w samej metody. Wynik iem tego jest np. zak ładanie zjazdu z nita i ,,na wszelki wypadek" także z pobliskiej wanty. Często nity są po prostu omijane, a zjazd zak łada się w sposób tradycyjny. Warto jed­nak zwrócić u w a g ę na konsekwencje w y n i ­kające z takiego pos tępowania :

1. L i n a n a r a ż o n a jes t n a p r z e t a r c i e w c o n a j ­m n i e j d w ó c h m i e j s c a c h (w p u n k c i e z a c z e p i e n i a o r a z n a k r a w ę d z i s t u d n i ) .

2. P r a c a l i n y w m i e j s c a c h k o n t a k t u ze s k a l ą jes t n i e k o r z y s t n a ( w s k u t e k d u ż e j r o z c i ą g l i w o ś c i l i n k r a j o w y c h t a r c i e o s k a ł ę d z i a ł a n a z n a c z n e j p o ­w i e r z c h n i ) .

3. Z j e ż d ż a j ą c y k o r z y s t a j ą z n i e p e w n y c h s t a n o ­w i s k .

4. C z ę s t y b r a k d o g o d n e g o p u n k t u z a c z e p i e n i a w p o b l i ż u k r a w ę d z i s t u d n i p o w o d u j e d u ż e s t r a t y n a d ł u g o ś c i l i n y .

5. B r a k m o ż l i w o ś c i u n i k n i ę c i a w o d y . 6. P o k o n y w a n i e k r a w ę d z i s t u d n i jes t n i e w y g o d n e .

Z p u n k t ó w 1 i 2 wyn ika konieczność sto­sowania podwójnych l in . Technika pojedyn­czej l iny daje natomiast pełną możl iwość u¬niknięc ia wszystkich wymienionych wyżej n iebezpieczeństw i niedogodności , wymaga jednak odpowiedniego sprzę tu oraz doskona­łego opanowania pewnych e l emen tów tech­nicznych.

nczej liny

Podstawowym założeniem jest takie osadze­nie ni tów, aby l ina nie ulegała mechaniczne­m u niszczeniu przez tarcie o ska łę oraz by długość zjazdu nie przekracza ła ok. 30 m w jednym odcinku. Spełnienie tych w a r u n k ó w pozwala na stosowanie l i n pojedynczych. N a rysunkach przedstawiono przykłady oporęczo-wania studni z użyciem n i tów (la) i sposo­bem tradycyjnym (lb). Jak w idać na rysun­k u l a , studnia o głębokości 90 m podzielona została na 4 odcinki , z których najdłuższy mierzy 28 m. Dzięki zastosowaniu n i tów, l ina w ż a d n y m miejscu nie trze o skałę, m o ż n a więc s tosować ją pojedynczo. Natomiast w sytuacji przedstawionej na rysunku l b l ina aż w trzech miejscach n a r a ż o n a jest na prze­tarcie, bezwzględnie więc winna być założona podwójnie .

Warto także zas tanowić się nad czasem po­trzebnym do pokonania tej studni w górę przez 3-osobowry zespół o przecię tnych umie­jętnościach. Przy zastosowaniu techniki t ra­dycyjnej (lb) czas ten będzie wynosi ł około lVs godziny, natomiast przy użyciu n i ­t ów (la) — tylko około 45 minut, a więc o połowę mniej . W y n i k a z tego, że zespół tradycyjny jest d w a razy wolniejszy, a na

178 http://pza.org.pl

Page 38: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

dodatek niesie dwukrotnie większą ilość l in . Nowa technika umożl iwia więc nowy styl działalności, a mianowicie szybkie pokony­wanie jaskiń, także tych o dużym nagroma­dzeniu t rudności .

Przy stosowaniu omawianej tu techniki ważną rzeczą jest również sposób rozwiesza-

3 nit

nia l i n w studniach oraz transport sprzę tu na odcinkach pionowych. Najlepszym roz­wiązaniem jest zjazd z workiem zwisającym na pętli wpię te j do uprzęży, przy czym d łu ­gość pętli powinna być tak dobrana, aby worek zna jdował się w czasie zjazdu nieco poniżej s tóp. Podczas wchodzenia postępuje­my analogicznie. Nie należy stosować meto­dy wyciągania ł a d u n k ó w na linie, gdyż pro­wadzi to do zrzucania luźnych kamieni, k l i ­nowania się worka lub niemożności zrzucenia liny pozostającym na dnie studni kolegom.

Zdjęcia: Krzysztof Kleszyński

Dzięki takiemu umieszczeniu worka zyskuje­my korzystny rozkład c iężaru w stosunku do punktu zaczepienia (przyrząd zjazdowy). Po-ręczujemy studnie zjeżdżając na l inie jed­nym końcem przymocowanej do ni ta i luźno upakowanej w worku (nie zwiniętej!) , k tó ry podwieszamy do uprzęży. W m i a r ę zjazdu l i ­na samoczynnie wysuwa się z worka (fot. 2), nie plącząc s ię i nie zaczepiając o wys tępy skalne. Mamy również możliwość zrzucania luźnych kamieni bez obawy o całość l iny, a na pochylniach p racę tę wykonuje sam wo­rek. Wspomina ł em uprzednio o konieczności doskonałego opanowania pewnych e l e m e n t ó w technicznych. Chodzi tutaj o przepinanie się (najczęściej w wolnym zwisie) przez nity, i to z a r ó w n o w dół jak i w górę. Bezbłędne opanowanie tej czynności jest niezmiernie ważne , gdyż przy używan iu pojedynczej l iny każdy fałszywy ruch może zakończyć się tra­gicznie. Podam teraz ogólny schemat czyn­ności, jakie należy wykonać podczas tych operacji.

Na początek k i l k a założeń ogólnych: stud­nia jest oporęczowana pojedynczą liną w spo­sób przedstawiony na rys. 3, a zjeżdżający posiada przyrząd autoasekuracyjny, który' można odblokować pod obciążeniem. Do tego celu należy s tosować Shunta lub Gibbsa, k tó­re wpinamy do uprzęży za pomocą pętli zszy­tej z t aśmy nylonowej, czyl i tak zwanego ..longea'' (fot. 4). Do zjazdu natomiast najlep­sze są ro lk i zjazdowe Petzla. Zjazd odbywa się z autoasekuracją . Po osiągnięciu punktu , ,A ' ' (rys. 3) blokujemy przyrząd zjazdowy

179 http://pza.org.pl

Page 39: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

(fot. 5), a nas tępn ie przepinamy przyrząd autoasekuracyjny do punktu „B"', zawisamy na n im i z a k ł a d a m y przyrząd zjazdowy na l inę w punkcie „C", po czym kontynuujemy zjazd. Podobnie pos tępujemy podczas wcho­dzenia do góry. Po dojściu do nita wpina­my przyrząd autoasekuracyjny poniżej niego i tak zabezpieczeni przepinamy „małpy" na l inę wiszącą powyżej . Przeszkody wodne, ta­kie jak kaskady, forsujemy wykonując tra­wers ponad n imi , aż poza ich zasięg, po czym zak ładamy zjazd już „na sucho". W przy­padkach, kiedy nie można un iknąć kontaktu l iny ze skałą (a zdarza się to prawie wy­łącznie tuż przy nicie), u ż y w a m y bardzo pro­stej osłony, k tó ra zabezpiecza l inę przed me­chanicznym uszkodzeniem. Rozcinamy wzdłuż odpowiednio długi odcinek węża z tworzywa sztucznego i zak ł adamy go na linę w zagro­żonym miejscu, przymocowując repsznurkiem do nita.

Podsumowując powyższe rozważania moż­na s twierdzić , że stosowanie proponowanej techniki ma nas tępu jące zalety:

1. Z w i ę k s z a m a r g i n e s b e z p i e c z e ń s t w a .

2. Z m n i e j s z a z u ż y c i e s p r z ę t u ( p r z e d e w s z y s t k i m l i n ) .

3. Z a p e w n i a w i ę k s z ą w y g o d ę w p o k o n y w a n i u j a s k i ń .

4. U m o ż l i w i a p r z e b y w a n i e t r u d n o ś c i w o d n y c h „ n a s u c h o " .

5. U ł a t w i a k o n t a k t g ł o s o w y w g ł ę b o k i c h s t u d ­n i a c h , p o n i e w a ż o d l e g ł o ś ć p o m i ę d z y c z ł o n k a m i z e ­s p o ł u n i e p r z e k r a c z a 30 m .

6. P o z w a l a z r e d u k o w a ć i l o ś ć s p r z ę t u k o n i e c z n ą d o p o k o n a n i a j a s k i n i , a w e f e k c i e t a k ż e l i c z e b ­n o ś ć z e s p o ł ó w .

7. P o z w a l a z n a c z n i e s k r ó c i ć c z a s p r z e j ś c i a w s t o s u n k u d o d o t y c h c z a s o w e g o .

Równocześnie jednak nasuwa się k i lka wą t ­pliwości i zas t rzeżeń:

1. W r a z i e z e r w a n i a s i ę l i n y p o d c z a s z j a z d u o s t a t n i e g o l u b w y c h o d z e n i a p i e r w s z e g o c z ł o n k a z e ­s p o ł u , d r o g a n a p o w i e r z c h n i ę z o s t a j e o d c i ę t a i z e s p ó ł z m u s z o n y jes t o c z e k i w a ć n a p o m o c z z e ­w n ą t r z , n i e m a j ą c n a w e t m o ż l i w o ś c i j e j w e z w a n i a .

2. B r a k n a m i n f o r m a c j i o t y m , i l e r a z y m o ż n a z j e c h a ć i w y j ś ć p o d a n y m o d c i n k u l i n y b e z i s t o t ­n e g o n a r u s z e n i a je j s t r u k t u r y i o b n i ż e n i a w y t r z y ­m a ł o ś c i p o n i ż e j k r y t y c z n e j g r a n i c y .

3. P r z y s t o s o w a n i u z a c i s k ó w t y p u G i b b s . k t ó r e p r a w i e n i e n i s z c z ą l i n y w' s p o s ó b m e c h a n i c z n y , n i e j e s t e ś m y w s t a n i e o c e n i ć s t o p n i a j e j z u ż y c i a .

4. B r a k jes t o b s e r w a c j i , c z y i j a k z m i e n i a s i ę w y t r z y m a ł o ś ć n i t ó w w r a z z u p ł y w e m c z a s u i i l o ­ś c i ą o r a z w i e l k o ś c i a m i o b c i ą ż e ń , n i e w i e m y t e ż j a k i jest w p ł y w z m i a n t e m p e r a t u r y n a w y t r z y ­m a ł o ś ć n i t ó w o s a d z o n y c h w p a r t i a c h p r z y o t w o r o -w y c h l u b w j a s k i n i a c h o s i l n i e d y n a m i c z n y m m i ­k r o k l i m a c i e .

5. S t o s u n k o w o k r ó t k a p r a k t y k a n i e p r z y n i o s ł a d o t ą d o d p o w i e d z i n a p y t a n i e , j a k i e l i n y l e p i e j n a ­d a j ą s i ę d o o m a w i a n e j t e c h n i k i : c z y s t o s o w a n e n a z a c h o d z i e l i n y j a s k i n i o w e o j a k n a j m n i e j s z y m w s p ó ł c z y n n i k u r o z c i ą g l i w o ś c i , p r z y k t ó r y c h s z a r p ­n i ę c i a p o d c z a s w y c h o d z e n i a p r z e n o s z o n e s ą p r a w i e w c a ł o ś c i n a n i t y , c z y t e ż z w y k ł e l i n y w s p i n a c z ­k o w e o z n a c z n i e w i ę k s z e j e l a s t y c z n o ś c i , k t ó r e p o ­c h ł a n i a j ą d u ż ą c z ę ś ć e n e r g i i o w y c h s z a r p n i ę ć , c h r o ­n i ą c w ten s p o s ó b p u n k t y z a c z e p i e n i a .

O tym wszystkim na leży pamiętać , aby nie s tosować nowej techniki bezkrytycznie, lecz z rozwagą oraz świadomością z a r ó w n o jej zalet, jak i pewnych niewiadomych. N ie ­mniej jednak jest to technika, k tó r a otwo­rzyła nowe horyzonty przed alpinizmem pod­ziemnym, rozszerzając możliwości dz ia łan ia w dużych systemach i u ła twia jąc pokonywa­nie t rudności we wszystkich jaskiniach. Po­winna więc być coraz szerzej wprowadzana do „codziennej" praktyki , a także systema­tycznie badana i udoskonalana. Sądzę wobec tego, że tematem tym należa łoby zaintereso­wać Komis ję Szkolenia P Z A i umieścić tech­n ikę pojedynczej l iny w programach ku r sów jaskiniowych. Ośrodek krakowski chę tn ie s łu­ży wszystkim zainteresowanym swoimi do­świadczeniami w tym zakresie.

T R I G L A Y Danucie

Z pędu kół — jak po ogień! — jakbym samą tęsknotę zmotoryzował jadqc, wytoczyła się nagle jak kurzawa słońca wzbita z całej do niej drogi góra gór tego kraju, Trójgłów, bogogóra.

Na najjaśniejszej głowie stała zorza wieczorna — samochwała — w kobaltach i lazurach.

Skała nie wydawała mi się mniej czuła niż człowiek.

I z lęku o to piękno, od ciebie dalekie rozpaczliwie bliskie, jakbym zaniewidział, sam, z bielmem żalu,

z niedostrzegalnym błyskiem gwiazdy wschodzącej, lekkiej

Znieś niewidzialne, maluj.

Julian Przyboś

Tego lata w Słowenii uroczyście święcono 200-tecie

pierwszego wejścia na Trigiav, którego dokonali Luka

Kor.iec, Matevż Kos, Stefan Rożić i Lorenz Wi l lo-

mitzer w sierpniu 1778 roku. Publikujemy z tej okazji

mało znany wiersz lu l iana Przybosia, znaleziony w

,,Twórczości" 1/1960. Przekazaliśmy go też w drodze

redakcyjnej wymiany pismu „Planinski Vestnik", gdzie

ukaże się w przekładzie tłumacza „Pana Tadeusza".

180 http://pza.org.pl

Page 40: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Nowe drogi w Tatrach

R A P T A W I C K A T U R N I A

C h c i a ł b y m w n i e ś ć u z u p e ł n i e n i e do d r o g i M . T o k a r z e w s k i e g o i A . Z i c b e r a ( T . 3/77 s. 132), k t ó r ą p o w t ó r z y ł e m w r a z z W i e s ł a w e m S z p i l k ą w d n i u 31 p a ź d z i e r n i k a 1977 r . P i e r w s z y w y c i ą g jes t p r z e c e n i o n y , a j e g o f a k t y c z n e t r u d n o ś c i n i e p r z e k r a c z a j ą V-}-. N a d r u g i m w y c i ą g u b r a k u j e n i t a t r z e c i w y m a g a 3 p u n k t ó w h a k o ­w y c h . K o ń c z y s i ę o n n a p ó ł e c z ­ce m i ę d z y d w o m a o k a p a m i . S t ą d n i e p o s z l i ś m y h a k o w o w p r a w o , j a k p o d a n o w o p i s i e , a l e s k o ś n i e w l e w o (3 m ) m i ę d z y o k a p a m i i d a l e j w g ó r ę n a r z u c a j ą c y m s i ę k l a s y c z n y m t e r e n e m (2 m i e j s c a V + ) . P o k o n u j ą c d r o g ę n a s z y m w a r i a n t e m o c e n i l i ś m y j ą n a V 4 -A l (3 p u n k t y A l ) z c z a s e m 5 g o ­d z i n . W t e n s a m s p o s ó b d o k o n a ­ł e m w r a z z P i o t r e m M a l i n o w s k i m p r z e j ś c i a z i m o w e g o tej d r o g i w d n i a c h 21 i 22 g r u d n i a 1977 r .

d z i o b u n a g r a n i , m i ę d z y d r o g a m i C z o k a i J a n k o w s k i e g o . W p r o s t w g ó r ę n a z a c h ó d , k t ó r y m w , : w o r a z e m z d r o g ą J a n k o w s k i e g o ^do z a c i ę c i a ( s tary h a k ) . T u n a s z a d r o g a o d ł ą c z a s i ę w p r a w o — s z c z e g ó ł y n a r y s u n k u .

Z. Wach

S K R A J N A L I P T O W S K A T U R N I A

N o w a d r o g a l e w y m f i l a r e m w s c h . ś c i a n y : W . P u ł a w s k i i J e ­r z y W n u k o w s k i , 25 V I I I 1978. T r u d n o ś c i V , 4 g o d z i n y . U p r z e j ś ­c i e : Ł . J e z i e r s k i i L . P o b i a r ż y n , 29 V I I I 1978.

W e j ś c i e w ś c i a n ę o k . 4 m n a p r a w o o d w y b i t n e g o l e w e g o k o ­m i n a , k t ó r y m p r o w a d z i d r o g a

Zbigniew Młynarczyk

C U B R Y N K A

N o w a d r o g a p r a w ą c z ę ś c i ą z a c h . ś c i a n y : W . J a n o w s k i . T . K a r o l ­c z a k i Z b i g n i e w W a t : 1 . 1 V I I I 197R. T r u d n o ś c i V + , 2 g o d z i n y .

W e j ś c i e w ś c i a n ę w m i e j s c u , g d z i e s c h o d z i o n a n a j n i ż e i w l i ­

n i i s p a d k u c h a r a k t e r y s t y c z n e g o

P r u s i s z a i P e ł k i . D r o g a j e s t c a ł k o ­w i c i e k l a s y c z n a , ł a t w a o r i e n t a ­c y j n i e , j e d n a z d ł u ż s z y c h w o k o ­l i c y (8',. d ł u g o ś c i l i n y ) . S k a ł a p e w n a z w y j ą t k i e m c z w a r t e g o w y c i ą g u , s t a n o w i s k a a s e k u r a c y j ­n e b . d o b r e . S z c z e g ó ł y n a s c h e ­m a c i e .

J. Wnukowski

K A Z A L N I C A M I Ę G U S Z O W I E C K A

N o w a d r o g a ś r o d k i e m p r a w e g o f i l a r a p n . - w s c h . ś c i a n y : M a ł g o r z a ­t a A d e r e k i Z b i g n i e w C z y ż e w ­s k i , 19 V I I 1977, t r u d n o ś c i V I -c z a s p i e r w s z e g o p r z e j ś c i a 8 g o ­d z i n , p r z y p u s z c z a l n y c z a s p o w t ó ­r z e ń 5 g o d z i n . S k a ł a l i t a , u ż y t o 23 h a k ó w i 17 k o s t e k .

D r o g a w i e d z i e m i ę d z y d r o g a m i Ł a p i ń s k i e g o i Z a w a d z k i e g o . K i e ­r u n e k u d o ł u w y z n a c z a p o d c i ę ­

t a p ł y t a , w ś r o d k o w e j c z ę ś c i o¬k a p ( „ h o k e j " ) , a u g ó r y c h a ­r a k t e r y s t y c z n e p ł y t y . W n a w i a ­s a c h n u m e r y s t a n o w i s k .

W e j ś c i e w ś c i a n ą p ł y t o w y m z a ­c i ę c i e m ( I V - ) n a b i a ł ą p ł y t ę , n i ą w p r a w o n a t r a w i a s t ą p ó ł e c z k ę w z a c i ę c i u (1). D a l e j l e w ą s t r o n ą z a c i ę c i a ( I V ) n a t r a w i a s t y z a ­c h ó d (2). N a s t ę p n i e t r a w e r s w l e ­w o 5 m i 2 w y c i ą g i w g ó r ę b i a ­ł y m i ś c i e k a m i , p o p r z e t y k a n y m i t r a w ą (II), p o d s p i ę t r z e n i e (4). T r a w e r s w l e w o o k o ł o 10 m p o d

p r z e w i e s z a n ą ś c i a n k ą z e z n a j d u ­j ą c y m i s i ę p o w y ż e j ż ó ł t y m i p l a ­m a m i (5). P r z e z ś c i a n k ę ( I V - f ) d o m a ł e g o z a c i ę c i a , k t ó r y m w g ó r ę (III) p r z e z o d s t r z e l o n e p ł y t y n a p ó ł e c z k ę (6). T e r a z p r z e z o k a p i k ( I V + ) d o d u ż e g o z a c i ę c i a (z p ó ł k ą n a p o c z ą t k u ) (7). Z a c i ę ­c i e m d o g ó r y ( IV—) d o d u d n i ą ­c e g o b l o k u , z n i e g o o b n i ż e n i e w l e w o 2 m . R y s k ą d o g ó r y ( I V r ) n a p ł y t ę z l u s t r e m , n g k r y -t ą o k a p e m (8). P ł y t ą w l e w o ( U ) p r z e z p r z e w i e s z o n ą ś c i a n k ę d o t r a w i a s t e g o k o c i o ł k a , k t ó r y m w g ó r ę (0+) d o z a c i ę c i a (9). Z a ­c i ę c i e m 10 m w g ó r ę (II), n a s t ę p ­n i e w l e w o p o p ó ł k a c h d o p ł y ­t o w e j z a ł u p k i , w l i n i i s p a d k u l e ­w e g o s k r a j u o k a p u (10). Z a -ł u p k ą w g ó r ę ( V — ) 35 m n a t r a w i a s t ą p ó ł k ę (11), s k ą d w p r a w o p r z e z z a ł u p k ę 1 p ł y t ę ( V + ) n a n a s t ę p n ą t r a w i a s t ą p ó ł k ę (12). N a d p ó ł k ą z n a j d u j e s i ę b i a ł a p ł y t a . I d z i e m y r y s ą z d z i o b e m s k a l n y m p o p r a w e j s t r o . n i e te j p ł y t y ( I V + ) — d o m i e j ­s c a , g d z i e o n a z a n i k a . T e r a z p r z e z g ł a d k ą p ł y t k ę ( V I —) — p o ­z o s t a w i o n y h a k — d o r y s y i n i ą

w g ó r ę d o b l o k u ( V + ) , s k ą d t r a ­w e r s w l e w o ! m ( V + ) i d o g ó r y n a t r a w i a s t ą p ó ł k ę (13). N a s t ę p ­n i e w l e w o i w g ó r ę z o d c h y l e -

181 http://pza.org.pl

Page 41: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

n i e m w p r a w o (III) p o d o k a p i k , g d z i e d o c h o d z i w a r i a n t H i r s z o w -s k i e g o . N a s t ę p n i e p o l e w e j s t r o ­n i e o k a p u ( I V + ) w g ó r ę i p r z e z d z i o b y s k a l n e d o d u ż e g o b l o k u (14). O d b l o k u w l e w o d o k o ­m i n k a (II) i n i m w g ó r ę n a p ó ł k ę (III), k t ó r a z n a j d u j e s i ę p o l e w e j s t r o n i e (15). S t ą d n a w i e r z ­c h o ł e k w y b i t n e j t u r n i c y ( I V —) i f i l a r e m (1 i II) n a s z c z y t K a ­z a l n i c y M i ę g u s z o w i e c k i e j .

Z. Czyżewski

M A Ł Y M Ł Y N A R Z

I w e j ś c i e d o l n ą c z ę ś c i ą k o m i n a K o r o s a d o w i c z a w p n . - w s c h . ś c i a ­n i e : M a r e k C z a c h o r i W a c ł a w

O t r ę b a , 2 V I I I 1978. T r u d n o ś c i V I - . 5 g o d z i n .

W e j ś c i e w ś c i a n ę 10 m n a p r a w o o d d r o g i Z . W a c h a , s k a ł a l i t a , z w y j ą t k i e m g ó r n y c h p a r t i i k o m i ­n a . S c h e m a t n a s. 183.

N o w a d r o g a w p r o s t f i l a r e m (?) w p r a w e j c z ę ś c i p n . - w s c h . ś c i a n y : W . J a n o w s k i , T . K a r o l c z a k i Z b i g ­n i e w W a c h , 31 V I I 1978. T r u d n o ś c i V f . 3—fi g o d z i n .

S O B K O W Y K O P I N I A K

I w e j ś c i e p d . ś c i a n ą : W ł a d y s ł a w C y w i ń s k i , Z d z i s ł a w K i s z e l a , A n d ­r z e j O s i k a i W ł o d z i m i e r z S t o i ń -s k i , 5 V I I I 1978; 2 g o d z i n y , t r u d ­n o ś c i V — .

P d . ś c i a n a S o b k o w e g o K o p i n i a -k a m a o k . 200 m w y s o k o ś c i i o¬p a d a d o ś r o d k o w e j c z ę ś c i S o b ­k o w e g o Ż l e b u . D o l n a je j p a r t i a p r z e c i ę t a jes t 3 t a r a s a m i , o d d z i e ­l o n y m i o d s i e b i e k i l k u d z i e s i ę c i o ­m e t r o w y m i ś c i a n k a m i . K o l e j n y m i d e p r e s j a m i w t y c h ś c i a n k a c h ( m i e j s c a III) a ż n a n a j w y ż s z y t a r a s . Z j e g o ś r o d k o w e j c z ę ś c i d e p r e s j ą p r o s t o w g o r ę d w a w y ­c i ą g i (IV) p o d g ł a d k i e z a c i ę c i e , k t ó r y m w g ó r ę (V—) d o r o z g a ł ę ­z i e n i a r y n i e n . D o l e w e j z n i c h p r z e z p r z e w i e s z o n ą ś c i a n k ę ( V — ) , a n a s t ę p n i e n a s i o d e ł k o w w y ­s t a j ą c y m z e ś c i a n y ż e b r z e . P o d r u g i e j s t r o n i e s i o d e ł k a n i e c o t r u d n o 100 m n a w i e r z c h o ł e k .

W. Cywiński

Co nowego w Tatrach?

S W I S T O W A G R A Ń O D P Ó Ł N O C Y ( I )

Z a c h ę c o n y p r z e z „ T a t e r n i k a " (1978, s. 75) d o z g ł o ­s z e n i a „ s p r o s t o w a ń i u z u p e ł n i e ń " d o z a m i e s z c z o ­n e g o t a m ż e z e s t a w i e n i a w e j ś ć n a S w i s t o w a G r a ń o d p ó ł n o c y , i n f o r m u j ę , ż e w t e r e n t e n w s z e d ł e m j u ż 9 c z e r w c a 1935 r . w t o w a r z y s t w i e n i e ż y j ą c e g o d z i ś F e l i k s a L a r i s c h a . D o k o n a l i ś m y w ó w c z a s w e d w ó c h p r z e j ś c i a ś c i a n y , o c z y m w „ T a t e r n i k u " X X . 4 9 p o d a ł e m b y ł w z m i a n k ę j a k o o ,.I w e j ś c i u o d p n . n a Z a c h o d n i e S w i s t o w e T u r n i e " . D o k ł a d n y o p i s ( s tara s z k o ł a ! ) p r z e b y t e j p r z e z n a s d r o g i p r z e ­s ł a ł e m w s w o i m c z a s i e W i t o l d o w i P a r y s k i e m u , a l e go g d z i e ś z a p o d z i a ł i z a p o m n i a ł w s t a w i ć w o d p o ­w i e d n i m m i e j s c u X I V t o m i k u s w o i c h „ T a t r W y s o ­k i c h " . D r o g ę n a s z ą z 1935 r . o k r e ś l i ł e m j a k o „ c z ę ­ś c i o w o d o ś ć t r u d n ą , o m i j a j ą c ą j e d n a k g ł ó w n e s p a ­d y ś c i a n y " . W o p i s i e — k t ó r y z a c h o w a ł e m — m o ­w a j e s t o „ n a j w i ę k s z y m ż l e b i e w c a ł e j ś c i a n i e " i o d r o d z e „ b a r d z o s t r o m y m i n i e p e w n y m t e r e n e m t r a w i a s t o - s k a l n y m " n a w s c h ó d o d tego ż l e b u , a n a s t ę p n i e o „ w y b i t n e j , k o s o d r z e w i n ą p o r o s ł e j g r z ę ­d z i e " , k t ó r ą o s i ą g n ę l i ś m y g r a ń S w i s t o w y c h T u r n i „ j u ż w p o b l i ż u Ś r e d n i e j P r z e ł ę c z y " . W e d l e d z i s i e j ­s z y c h t o p o g r a f i c z n o - n a z e w n i c z y c h p o d z i a ł ó w P a r y ­s k i e g o p r z y j m u j ę w i ę c , ż e w e s z l i ś m y n a g r a ń S w i ­s t o w y c h T u r n i w s p i n a j ą c s i ę o d Ł a p s z a ń s k i c h U p ł a z ó w p r z e z p ó ł n o c n ą ś c i a n ę W i e l k i e j S w i s t o w e j T u r n i .

P r z e j ś c i a t e g o n i e u w a ż a ł e m z a p o w a ż n e t a t e r ­n i c k i e d o k o n a n i e i w s p o m i n a m o n i m o b e c n i e t y l ­k o z r a c j i p o j a w i e n i a s i ę i n f o r m a c j i J i f e g o P e -c h o u ś a . Z a w s z e b o w i e m d o b r z e w i e d z i e ć , ż e e k s ­p l o r a c j a t a t e r n i c k a t e g o t e r e n u s k a l n e g o z a c z ę ł a s i ę j u ż p r z e d 43 l a t y , a w i ę c w ó w c z a s , g d y d o l i ­n a R ó w i e n k i d o s t ę p n a b y ł a b e z o g r a n i c z e ń w s z y s t ­k i m i k a ż d e m u , a l e z a t o c a ł k o w i c i e p u s t a i w s p a ­n i a l e o d l u d n a , p r z e b y w a n a p r z e z t u r y s t ó w i t a t e r ­n i k ó w n a j w y ż e j p a r ę r a z y w s e z o n i e .

Jan Alfred Szczepański

3. P ó ł n o c n y m ż l e b e m Ś r e d n i e j P r z e ł ę c z y w s z e ­d ł e m 11 l u t e g o 1976 r . w 2 g o d z i n y , a t r u d n o ś c i o c e n i ł e m n a I V ( j e d n o m i e j s c e ) . W z m i a n k a o t y m p r z e j ś c i u z n a j d u j e s i ę w tej s a m e j n o t a t c e .

Władysław Cywiński

W D O L I N I E W I E L I C K I E J

W e w r z e ś n i u p r z e b y w a ł e m n a o b o z i e w D o l i n i e W i e l i c k i e j . K o r z y s t a j ą c z p a r u d n i ł a d n e j p o g o d y p r z e s z e d ł e m w r a z z k o l e g a m i z A K A W r o c ł a w k i l ­k a d r ó g p o p r o w a d z o n y c h p r z e z t a t e r n i k ó w s ł o ­w a c k i c h w r . 1976. I t a k 16 w r z e ś n i a p r z e s z e d ł e m z K a z i m i e r z e m B o r k o w s k i i M a r i a n e m J a r g i ł o d r o g ę M i c h a ł k i i Ż a k a n a p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e j ś c i a n i e M a ł e g o G i e r l a c h u . D r o g a ta z o s t a ł a p r z e z a u t o r ó w o c e n i o n a n a V + A O , n a m u d a ł o s i ę p r z e j ś ć j ą c a ł k o w i c i e k l a s y c z n i e . W t r z y d n i p ó ź n i e j p r z e ­s z e d ł e m w t y m s a m y m z e s p o l e d r o g ę V e s t e n i c k i e -g o n a p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e j ś c i a n i e W i e l i c k i e j B a s z t y . I t ę d r o g ę p o k o n a l i ś m y c z y s t o k l a s y c z n i e , c h o ć o p i s m ó w i o t r u d n o ś c i a c h V I — , A 2 . D o d a m , ż e p r z y p u s z c z a l n i e p o k r y w a s i ę o n a c z ę ś c i o w o z d r o g ą G i b a s a i J a n i g i , c o s t w i e r d z i l i ś m y p r z y p o ­r ó w n a n i u s c h e m a t ó w .

P o d a j ą c i n f o r m a c j ę o d r o d z e V e s t e n i c k i e g o p r a g ­n ę t y m s a m y m u z u p e ł n i ć m o n o g r a f i ę G r a n a t ó w W i e l i c k i c h p i ó r a J a n u s z a M ą c z k i (T . 2/75). g d z i e w s p o m n i a n a d r o g a w i n n a n o s i ć n r 2a. N a tej s a ­m e j ś c i a n i e z n a j d u j ą s i ę j e s z c z e d w i e n o w e d r o g i s ł o w a c k i e , k t ó r y c h a u t o r e m je s t r ó w n i e ż G i b a s . P i e r w s z a ( I V + A O ) b i e g n i e n a p r a w o o d b i a ł y c h p f a m o p i s a n y c h p r z y d r o d z e G a l f i e g o i , j a k w s p o m ­n i a ł e m , p o k r y w a s i ę w c z ę ś c i z d r o g ą V e s t e n i c k i e -go . D r u g a n a t o m i a s t (IV) w i e d z i e p r a w y m f i l a r e m p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e j ś c i a n y . N u m e r a c j a t y c h d r ó g w e d ł u g r e j e s t r u M ą c z k i : 2b i 3a.

Piotr Poćkowski

S W I S T O W A G R A Ń O D P Ó Ł N O C Y ( I I ) M A Ł A P O Ś R E D N I A G R A Ń

M a m t r z y u w a g i d o a r t y k u ł u p o d t y m t y t u ł e m , z a m i e s z c z o n e g o w „ T a t e r n i k u " 2,1978 n a s. 75. O t o o n e :

1. P r z y o p i s i e d r o g i n r 11 c h o d z i o c z y w i ś c i e o P o ś r e d n i ą S w i s t o w ą T u r n i ę a n i e Ł a w k ę .

2. N a P o ś r e d n i e j S w i s t o w e j T u r n i z r o b i ł e m 15 l u t e g o 1976 r . w'raz z E w ą H a r a s i m o w i c z , T o m a s z e m C z a r s k i m i J u l i a n e m K l a m e r u s e m n o w ą d r o g ę p r a ­w y m ż e b r e m p ó ł n o c n e j ś c i a n y , w z m i a n k o w a n ą w T . 1976 s. 87. T r u d n o ś c i III, c z a s 3 g o d z i n y .

W t. 17 „Tatr Wysokich" Witolda H. Paryskiego podana jest pod numerem 2557 wzmianka o drodze lewym skrajem zachodniej ściany Małej Pośredniej Grani — bez szczegółów, których autorowi było brak. Opis tej drogi, wpisany ręką Jana Sawickie­go, zachował się w przedwojennym notatniku Je­rzego Hajdukiewicza, który nam tego materia! u uprzejmie użyczył. Lektura opisu potwierdza słusz­ność przypuszczenia W.H. Paryskiego, że drogc po­prowadzono prawym filarem południa wo-:acłiod-

182 http://pza.org.pl

Page 42: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

niej ściany (nr 2553), na którym Kelowle ojciec i syn w r. 1953 byli drugim z kolei zespołem (być może innymi wariantami). Oto opis Jana Sawic­kiego:

M A L A P O Ś R E D N I A G R A N . P o ł u d n i o w y m p r a ­w y m f i l a r e m . N i ż e j p o d p i s a n y d n i a 30 V I I I 1938 z W i e s ł a w e m J a r o s z e w s k i m . D r o g a c z ę ś c i o w o n a d ­z w y c z a j t r u d n a i p i ę k n a z p o w o d u d z i k i e j s c e ­n e r i i s k a l n e j . C z a s I p r z e j ś c i a 6 g o d z i n .

D r o g ą 391 p r z e w o d n i k a d r Z . R . K . i T . P . d o s i o ­d e ł k a w n a j n i ż s z e j c z ę ś c i p d . ż e b r a M a ł e j P o ś r e d ­n ie j G r a n i . Z s i o d e ł k a p o p r a w e j s t r o n i e ż e b r a p a r ę m e t r ó w w g ó r ę . N a s t ę p n i e o m i j a m y 2 i g l i c e s k a l n e . T e r a z w p r o s t w g ó r ę p r z e z p r z e w i e s z k ę n a t r a w i a s t e s t o p n i e . S t ą d t r a w e r s w p r a w o o k . 3 m . P o t e m k r a w ę d z i ą p i e r w s z e j t u r n i f i l a r a n a p r z e -ł ą c z k ę za n i ą . 7, p r z e ł ą c z k i k r a w ę d z i ą o k . 30 m , p o d k o n i e c p r z e z p r z e w i e s z o n ą ś c i a n k ę , n a c y p e l s k a l n y . O m i j a m y b e z p o ś r e d n i o p o d k r a w ę d z i ą f i ­l a r u d r u g ą t u r n i c z k ę ( c h a r a k t e r y s t y c z n e ż ó ł t e p l a ­m y ) , o s i ą g a j ą c t r a w i a s t ą p l a t f o r m ę ze s t e r c z ą c y m w n i e j z ę b e m s k a l n y m .

N a d w z m i a n k o w a n ą p l a t f o r m ą z n a j d u j e s i ę g ł a d ­k a ś c i a n k a . T r a w n i k i e m w l e w o d o k o m i n k a p r z e ­c i ę t e g o p ó ł k ą t r a w i a s t ą , d a l e j z n ó w k o m i n k i e m , k t ó r y o s t r e ż e b e r k o d z i e l i n a 2 c z ę ś c i . W y c h o d z i m y n a t r a w i a s t ą p ł a ś n i ę z p r a w e j s t r o n y f i l a r u . F i ­l a r e m p o s u w a m y s i ę o k . 60 m . I d z i e m y d a l s z e 12 m , p o c z y m 5 - m e t r o w y m t r a w e r s e m w l e w o (w d u ż e j e k s p o z y c j i ) i p r z e z m i e r n i e s t r o m ą ś c i a n k ę n a w i e r z c h o ł e k t u r n i . P r z e w i n ą w s z y s ie m i ę d z y 2 z ę b a m i s k a l n y m i p r z e c h o d z i m y d a l s z e 30 m . Z p r a ­wej s t r o n y f i l a r u p o k o n a w s z y s t r o m ą ś c i a n k ę w c h o ­d z i m y n a b . o s t r ą k r a w ę d ź t u r n i . T r a w e r s p o p r a ­w e j s t r o n i e t u r n i p o p ó ł e c z c e s k a l n e j w y p r o w a d z a nas z p o w r o t e m n a o s t r z e f i l a r u . R y s ą p r z y o s t r z u p o s u w a m y s i ę d a l e j i p r z e z 3 0 - m e t r o w ą ś c i a n k ę 0 s k ą p y c h c h w y t a c h ( n a d z w y c z a j t r u d n o ) w y c h o ­d z i m y n a k u l m i n u j ą c ą t u r n i ę p r z e d n a m i .

N a s t ę p n ą d ł u g o ś c i ą l i n y p r z e z w y c i ę ż a m y s z e r e g t u r n i s k a l n y c h , s c h o d z ą c w d ó ł o k . 1 0 - m e t r o w y m k o n i e m s k a l n y m i w d a l s z e j w s p i n a c z c e p r z e b y ­w a j ą c o k . 60 m f i l a r u . P o k o n a w s z y s t r o m y g r a -n i a s t o s ł u p s k a l n y p o p r a w e j s t r o n i e d o c h o d z i m y d o t r a w i a s t e j p ó ł e c z k i , k t ó r a w y r a ź n i e o d g r a n i c z a f i ­l a r o d b l o k u s z c z y t o w e g o ( k o p c z y k ) . D a l e j w g ó r ę w i d o c z n ą z p r a w e j s t r o n y r y n n ą , k t ó r a n a s t ę p n i e p r z e c h o d z i w r y s ę . R y s ą s t r o m o w g ó r ę d o t r a ­w i a s t e j p ó ł k i o k . 30 m . P o t e m z n ó w p r z e c h o d z i m y d o r y n n y , a p o d k o n i e c p r z e z ś c i a n k ę w p r a w o 1 p o b l o k a c h w y d o s t a j e m y s i ę n a s z c z y t M a ł e j P o ś r e d n i e j G r a n i .

Jan Satuicki

Lwów 1 IV 1939

Partner Jana Sawickiego pochodził z Wielkopol­

ski i byt magistrem wychowariia fizycznego. Dużo

jeździł na nartach, w styczniu 1936 r . rob i? z nim

i swoim przyjacielem, Bogusławem Kazimierowi-

czem, szermierzem i członkiem polskiej kadry

olimpijskiej, I zimowe trawersowanie północnych

ścian Swinicy (WHP 57).

N o w e d r o g i w p r a w e j c z ę ś c i p ó ł n o c n o - w s c h o d n i e j ś c i a n y M a ł e g o M ł y n a r z a . Z l e w e j f i l a r ( Z . W a c h i t o w . ) , z p r a w e j — k o m i n K o r o s a d o w i c z a w p r o s i ( W . O t r ę b a i M . C z a c h o r ) . O p r a c o w a ł Z b i g n i e w W a c h ( d r o g ę k o m i n e m w e d ł u g II p r z e j ś c i a ) .

Różne góry, różne lała

W K A R P A T A C H R U M U Ń S K I C H

W d n i a c h o d ." d o 30 l i p c a 1978 r . p r z e b y w a ł a w g ó r a c h R u m u n i i t r ó j k a w s p i n a c z y z k r a k o w ­s k i e g o A K A — E w a N a w r o t , J a n u s z O p y r c h a ł i L e s z e k O p y r c h a l . P o c z ą t k o w o p o j e c h a l i ś m y w w a ­p i e n n y m a s y w P i a t r a C r a i u l u i , k t ó r y o k a z a ł s i ę n i e z b y t i n t e r e s u j ą c y p o d w z g l ę d e m w s p i n a c z k o w y m . O d 13 l i p c a p r z e n i e ś l i ś m y s i ę w i ę c w b a r d z i e j o b i e ­c u j ą c y m a s y w B u c e g i , w k t ó r y m w z n o s i s i ę n a j ­w y ż s z a (ok . 900 m ) ś c i a n a R u m u n i i , V a i i A l b e . A o t o c i e k a w s z e n a s z e p r z e j ś c i a w o b u r e j o n a c h :

P a d i n a l u i C a l i n e t , C r e a s t a C o a r n e l e C a p r e i , t r u d ­n o ś c i 4 A , 3 g o d z i n y : E . N a w r o t , J . i L . O p y r c h a l o -w i e 7 l i p c a .

A b r u p u t u l M a r e l u i G r o c h o t i s , M u c h i a R o s i e (z n o w y m w a r i a n t e m r o z w i ą z u j ą c y m d ó ł f i l a r a ) : 3 B . 3'/! g o d z i n y , E . N a w r o t , J . i L . O p y r c h a ł o w i e 9 l i p c a .

P e r e t e l e C o s t i l e i , T r a s e u l B a l c o a n e l o r , 5 B , 4 g o ­d z i n y : E . N a w r o t i O e t a v i a n B r a t i l ą 14 l i p c a ; J . i L . O p y r c h a ł o w i e 24 l i p c a .

P e r e t e i e V a i i A l b e , T r a s e u l L e s p e ż i l o r : 5 A . 4 g o ­d z i n y , O . B r a t i l a , M a r i a G o r a n i J . O p y r c h a l 17 l i p c a .

183 http://pza.org.pl

Page 43: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

T a n c u l M i c , T r a s e u l H e r m a n n B u h l : 5 A . 3 g o ­d z i n y , M . G o r a n i J . O p y r c h a l 19 l i p c a ; C a t r i n e l A t a n a s e s c u i L . O p y r c h a l 30 l i p c a .

P e r e t e l e V a i i A l b e , F i s u r a R o s i e : 5 B , 8 g o d z i n , J . i L . O p y r c h a ł o w i e 26 l i p c a .

P e r e t e l e V a i i A l b e , F i s u r a A l a b a s t r a , 6 A ( V I 4 -A 2 ) , 7 g o d z i n : J . i L . O p y r c h a ł o w i e 28 l i p c a . P r z e j ­ś c i e to b y ł o p i e r w s z y m j e d n o d n i o w y m p o w t ó r z e ­n i e m d o k o n a n y m p r z e z c u d z o z i e m c ó w .

M a t e r i a ł e m s k a l n y m w g ó r a c h B u c e g i s ą z l e p i e ń ­ce . W i ę k s z o ś ć d r ó g p o s i a d a t u o d c i n k i h a k o w e , a w y n i k a to z e s p e c y f i c z n e g o s t y l u w s p i n a n i a a l p i ­n i s t ó w r u m u ń s k i c h . P o l e g a o n n a t y m , ż e w s p o ­s ó b k l a s y c z n y p r z e c h o d z i s i ę g ł ó w n i e te p a r t i e ś c i a n , k t ó r y c h — z b r a k u d o g o d n y c h s z c z e l i n — n i e m o ż n a p o k o n a ć h a k o w o . O w e t e n d e n c j e p o t ę ­g u j ą k o m p l e t y s t a ł y c h h a k ó w n a w s z y s t k i c h d r o ­g a c h — o s a d z a n i e i c h n a l e ż y d o o b o w i ą z k u z d o ­b y w c ó w , t a k ż e p r z y p o w t ó r z e n i a c h p o s i a d a n i e m ł o t k a n i e j e s t j u ż k o n i e c z n e . N a d u ż y w a n i e t e c h ­n i k i s z t u c z n y c h p o m o c y u m o ż l i w i a ł o n a m p r z e ­c h o d z e n i e n i e k t ó r y c h w y c i ą g ó w o c e n i a n y c h j a k o A l w s p o s ó b k l a s y c z n y . P o d c z a s p o b y t u w g ó r a c h k o r z y s t a l i ś m y z w y d a n e g o w 1976 r . p r z e w o d n i k a W a l t e r a K a r g e l a „ T r a s e e a l p i n e i n C a r p a t i " , o b e j ­m u j ą c e g o w i ę k s z o ś ć n a j c i e k a w s z y c h d r ó g w r o z ­l e g ł y c h K a r p a t a c h r u m u ń s k i c h .

Janusz Opyrchal

M O N G O L I A 1978

W d n i a c h o d 25 l i p c a d o 19 s i e r p n i a 1978 r . g r u ­p a t r e n e r ó w i i n s t r u k t o r ó w P Z A u c z e s t n i c z y ł a w m i ę d z y n a r o d o w e j a l p i n i a d z i e , z o r g a n i z o w a n e j p r z e z M o n g o l s k ą F e d e r a c j ę A l p i n i z m u . W s k ł a d e k i D y w c h o d z i l i A n d r z e j B a r a , J a n u s z B a r y ł a , R y s z a r d K o z i o ł ( k i e r o w n i k ) , J a n u s z K u l i ś . A n d r z e j M a t u -s z y k 1 I g n a c y N e n d z a . O p r ó c z P o l a k ó w w a l p i ­n i a d z i e w z i ę ł y u d z i a ł d e l e g a c j e z B u ł g a r i i , C z e c h o ­s ł o w a c j i , N R D o r a z k i l k a n a ś c i e d r u ż y n m o n g o l ­s k i c h . B a z ę z a ł o ż o n o u s t ó p n a j w y ż s z e g o s z c z y t u M o n g o l i i . M o n c h C h a j r c h a n a w A ł t a j u M o n g o l ­s k i m . K i e r o w n i c t w o i m p r e z y s p o c z y w a ł o w r ę k a c h p r z e w o d n i c z ą c e g o F e d e r a c j i R a d n a a b a j a r n y n a Z o r i -ga i j e g o z a s t ę p c y , Ł a w s a n d a ż a . P r z e b i e g b y ł n a ­s t ę p u j ą c y :

29 l i p c a — w e j ś c i e a k l i m a t y z a c y j n e e k i p i d r u ­ż y n n a b e z i m i e n n y s z c z y t o w y s o k o ś c i o k . 4000 m , n a m a p c e o z n a c z o n y n r 1.

R e j o n M o n c h C h a j r c h a n — s z c z y t y , n a k t ó r e p o l s k a e k i p a d o k o n a ł a w e j ś ć p o d c z a s z g r u p o w a n i a : 1. o k . 4000 m ; 2. M o n c h C h a j r c h a n (4362 m ) ; 3. o k . 4000 m ; 4. S z c z y t P r z y j a ź n i M o n g o l s k o - P o L s k i e j (4300 m) — w n a r o ż n i k u g ó r n y f r a g m e n t d r o g i w e j ś c i a (a. w a r i a n t p o l s k o - m o n g o l s k i , b . w a r i a n t b u ł g a r -s k o - m o n g o l s k i ) . N a p o d s t a w i e o d r ę c z n y c h s z k i c ó w o p r a c o w a ł J a n u s z B a r y ł a .

S z c z y t P r z y j a ź n i M o n g o l s k o - P o l s k i e j (ok . 4300 m ) , w i d o k s p o d s z c z y t u M o n c h C h a j r c h a n .

Fot. Janusz Baryła

30 l i p c a — o t w a r c i e a l p i n i a d y w o b e c n o ś c i w ł a d z p a r t y j n y c h i a d m i n i s t r a c y j n y c h o b w o d u .

31 l i p c a — w e j ś c i e a k l i m a t y z a c y j n e e k i p i d r u ­ż y n n a n i e n a z w a n y w i e r z c h o ł e k o w y s o k o ś c i o k . 4000 m (na m a p c e n r 3).

1 s i e r p n i a — z d o b y c i e p r z e z a l p i n i s t ó w p o l s k i c h , b u ł g a r s k i c h i m o n g o l s k i c h s z c z y t u o w y s o k o ś c i o k . 4300 m . o r a z n a d a n i e m u o f i c j a l n e j n a z w y „ S z c z y t u P r z y j a ź n i M o n g o l s k o - P o l s k i e j " ( n a m a p c e n r 4).

5 s i e r p n i a — w e j ś c i e e k i p i d r u ż y n n a M o n c h C h a j r c h a n (4362 m l u b 4356 m — n a m a p c e n r 2).

W y b ó r c e l ó w d o k o n a n y z o s t a ł w c z e ś n i e j p r z e z k i e r o w n i c t w o a l p i n i a d y i o b o w i ą z y w a ł w s z y s t k i e e k i p y z a g r a n i c z n e , d o k t ó r y c h n a s t a l e d o ł ą c z o n o p o k i l k u n a s t u a l p i n i s t ó w m o n g o l s k i c h . I c h p r z y g o ­t o w a n i e k o n d y c y j n e b y ł o d o b r e , n a t o m i a s t t e c h ­n i c z n e — s ł a b e . N i e b y l i o n i t e ż w w i ę k s z o ś c i z a o ­p a t r z e n i w r a k i . b u t y i t p . W e j ś c i a z k o n i e c z n o ś c i m u s i a ł y w i ę c b y ć d o k o n y w a n e ł a t w y m i d r o g a m i . W d n i u 17 s i e r p n i a w U r z ę d z i e K u l t u r y F i z y c z n e j i S p o r t u o d b y ł a s i ę k o n f e r e n c j a p r a s o w a , n a k t ó r e j p o d s u m o w a n o p r z e b i e g i w y n i k i s p o r t o w e a l p i ­n i a d y .

Ryszard Kozioł

W G R E C J I

24 s i e r p n i a 1978 r . p o d c z a s w ę d r ó w k i p o G r e c j i w e s z l i ś m y n a s z c z y t W a r a s z o w a (950 m ) n a d Z a ­t o k ą K o r y n c k ą , n a w s c h ó d o d m i a s t a M e s o l o n g i — ś r o d k o w y m z j e g o t r z e c h p o ł u d n i o w y c h f i l a r ó w (opis „ A l p i n i s m u s " 6/1971, s. 5—6). W s p i n a c z k a t r w a ł a 4 g o d z i n y , t r u d n o ś c i III, u s k o k z o d c i n k i e m I V . W a r t o j ą p o l e c i ć m i ł o ś n i k o m e k s p o z y c j i , w s p a ­n i a ł y c h w i d o k ó w i p i ę k n i e u r z e ź b i o n e j s k a ł y . W y ­r u s z a s i ę z w i o s k i r y b a c k i e j K r i o n e r i ( Z i m n e W o ­d y ) . L e w y f i l a r s z c z y t u W a r a s z o w a o b c h o d z i m y u p o d s t a w y , b r o d z ą c w w o d z i e , d a l e j p l a ż ą 10 m i n . i j e s z c z e 80 m p o s k a ł a c h n a s z e g o ś r o d k o w e g o f i ­

l a r a , t u z n a d w o d ą , p o c z y m w p r o s t w g ó r ę , b e z t r u d n o ś c i o r i e n t a c y j n y c h . W y ż e j f i l a r p r z e c h o d z i w d ł u g ą (2 k m ) g r a ń . Z e j ś c i e z p r z e ł ę c z y p r z e d g ł ó w n y m w i e r z c h o ł k i e m k u p o ł u d n i o w e m u z a c h o ­d o w i . W s k a z a n e j e s t w c z e ś n i e j s z e p o z n a n i e s z l a k u z e j ś c i o w e g o z s z o s y w i o d ą c e j d o K r i o n e r i .

Maria Mikołajczyk i Maciej Popko

184 http://pza.org.pl

Page 44: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Wyprawy w góry egzotyczne

ANNAPURNA IV

Sześcioosobowa wyprawa Koreańskiego K l u b u Alpejskiego, kierowana przez Chun Byung-ku, opuści ła Seul 6 marca a 4 kwiet­nia założyła bazę na wysokości 4000 m u stóp Annapurny IV (7525 m). W dniu 23 kwietnia o godzinie 15.40 — po 18 dniach akcji — na szczycie s tanął 31-letni Y u Dong--ok w towarzystwie Szerpów Pasan Norbu i Pemba Lania , wchodząc północnymi stoka­mi. W trakcie zejścia zespół zaskoczyło za ła­manie pogody. Po biwaku w jamie śnieżnej , cała t ró jka była dwukrotnie porywana przez lawiny. Y u Dong-ok wyszedł z tej przygody z poważnymi odmrożen iami stóp, zakończo­nymi amputacjami palców.

Koreańsk i K l u b Alpejski , założony 15 września 1945 r., urządził od r. 1956 serię kursów przygotowujących k a d r ę alpinis tów wyprawowych. Podczas jednego z nich, 17 lutego 1969, w lawinie pod szczytem Sorak (1708 m) poniosło śmierć 10 z ogółem 20 uczestników zajęć. Celami wypraw południo-wokoreańsk ich były Churen H i m a l (1969 i 1970), Manaslu (1971), Lhotse Shar (1972), ponownie Manaslu (1972), wreszcie A n n a ­purna (1975 i 1976) — wszystko bez wejść szczytowych. Minionej jesieni powiodło się nam wejście na Mount Everest (por. s. 151).

Chun Byung-ku

Warto dodać, że 70% terytorium Korei Po­łudniowej to góry o bardzo zróżnicowanym charakterze. Tradycje alpinistyczne sięgają tu lat międzywojennych, a wejścia na szczy­ty wiązały się z patriotycznymi demonstra­cjami skierowanymi przeciwko dominacji kolonizatorów japońskich. O wyprawie na Annapurnę IV wydano ładnie ilustrov;aną broszurę, niestety z tekstem tylko koreań­skim. (Red.)

PAMIR-78, KAUKAZ-78

Agencja T A S S przyniosła w swym serwi­sie omówienie wyników międzynarodowych obozów alpinistycznych „Kaukaz-78" i ,,Pa-mir-78". Uczestniczyło w nich łącznie 357 kości z Austr i i , Belgi i , Czechosłowacji , F ran­cji. Hiszpanii , Japonii, Kanady, Liechtenstei­nu, Norwegii . N R D , Polski , R F N . S tanów Zjednoczonych, Turcji , Węgier oraz Wioch. W Pamirze na jwiększym zainteresowaniem cieszył się P ik Lenina, na k tó rym stanęło latem 1978 r. 92 zagranicznych alpinis tów. Na P ik Korżeniewskoj weszły 43 osoby, na P ik Kommunizma — 25 osób. ,,Z roku na rok rośnie liczba zagranicznych spor towców uczestniczących w naszyeh obozach — po­wiedział dziennikarzowi T A S S zastępca na­czelnika dyrekcji międzynarodowych obo­

zów, Waleri j Jepow. — W t y m sezonie dla zagranicznych gości otwarty został rejon P ika Rewolucji (6974 m), gdzie rozpoczęła p racę f i l ia obozu pamirskiego. Ten rejon bardzo się spodobał naszym gościom. P r a w ­da, że na szczycie udało się s tanąć tylko czwórce a lp in is tów polskich. M a m nadzieję , że w przyszłym roku jego zdobywców bę ­dzie więce j . "

Andrzej Skłodowski

ROZMAITOŚCI

* Jak doniosło „Echo" z dnia 1 września , Bułgarzy S. Beszew, M . Sotirow, W. Stoj-czew, M . M i l e w i K . Guzgunow —• uczestni­cy wyprawy „Ałtaj Mongolski 78" — weszli 1 sierpnia na dziewiczy szczyt w rejonie Munch Chajrchan i nadali mu nazwę „Płowdiw". N a akt ten otrzymali uprzednio zgodę w ł a d z w U l a n Bator. Szczyt osiągnęło też później 6 alpinistek mongolskich, k tó re us tanowi ły na nim żeński rekord wysokości swego kraju.

Miesięcznik „Sport w SSSR" zamieścił w numerze 9 1978 informację o wejściu Habe-lera i Messnera na Mount Everest bez tlenu, a przy okazji rozmowę z p a ń s t w o w y m trene­rem alpinistycznym Komitetu Sportu Z S R R , mistrzem sportu W ł a d i m i r e m Szatajewem. Oświadczył on, iż Federacja A lp in i zmu Z S R R wystąpi ła do władz z projektem wy­prawy na Everest w r. 1982. Zaplanowano 20-osobową ekipę z 12-osobowym trzonem sportowym; przygotowania ruszyły już w tym roku i obejmują m.in. treningi tech­niczne i kondycyjne w Pamirze. Z posiada­nego zezwolenia na r. 1980 zrezygnowano na rzecz Hiszpanów.

~tr Wyprawa południowokoreańska . k tórej dwaj członkowie weszli 15 wrześn ia 1977 r. na Mount Everest, liczyła 19 uczestników i miała 20 ton bagażu. Kosztowała 250 000 dolarów, z czego 50" 0 pokryto z dotacji p a ń ­stwowej, resztę — z zapomóg ze strony i n ­stytucji przemysłowych.

TV Pięćdziesięciolecie istnienia obchodzi w tym roku zasłużony „Hima layan Club" , za­łożony w r. 1928 z siedzibą w Ka lkuc ie (obec­nie w Bombaju), zrzesza on aktualnie ok. 600 członków z przeszło 20 kra jów, w tym k i l ­kunastu Po laków. Warunkiem przyjęcia jest udział w co najmniej 2 wyprawach typu h i ­malajskiego. K l u b gromadzi b ibl io tekę h i ­malajską i wydaje cenny rocznik „Hima layan Journal", k tórego polskim korespondentem jest Andrzej Kuś .

185

http://pza.org.pl

Page 45: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Notatnik wysokogórski

Z a b y t k i a r c h i t e k t u r y p a s t e r s k i e j — s z a ł a s y w d o ­l i n i e J a w o r z y n c e . O s t a t n i o z a p a d ł a d e c y z j a o i c h k o n s e r w a c j i , b r a k j e d n a k I d e i c o d o d a l s z e g o p r z e ­z n a c z e n i a . A m o ż e b y u r z ą d z i ć t u p u n k t m u z e a l -n o - d y d a k t y c z n y T P N p o ś w i e c o n y o c h r o n i e p r z y ­r o d y T a t r , h i s t o r i i p a s t e r s t w a l u b d z i e j o m t a ­t e r n i c t w a i n a r c i a r s t w a ?

Fot. Józef Nyka (1978)

NAGRODA DLA WIERSZY TATERNICKICH

Tak się złożyło, że mia łem zaszczyt prze­wodniczyć Sądowi VII Konkursu Poetyc­kiego Jesieni Ta t rzańsk ie j na wiersz o te­matyce górskiej i stąd to doniesienie do „Tate rn ika" . Otóż: w konkursie udział bra ło 78 au to rów (!) z 378 tekstami, zaś bezapela­cyjnie nagrodę pierwszą uzyskał Aleksander Wojciechowski z Poznania, członek Z L P , au­tor k i l k u już tomików wierszy, członek K W . były taternik. Nagrodzony został jego cykl 11 małych l i ryków pt. „Skalne perci" — i piszę o tym dlatego, że zbiór ów to rzad­kość prawdziwa: cykl wierszy taternickich. Donoszę o tym w nadziei, że może nie tylko ten fakt będzie dla czytelników interesują­cy, ale również zainteresują ich same wier­sze.

Jacek Kolbuszewski

SIÓDEMKA W ALPACH

W porozumieniu z U I A A urządził Deu-tscher Alpenverein w dniach 22 i 23 wrześn ia 1978 r. sympozjum na temat górnego reje­stru alpejskiej skali t rudności . Dyskusja wykazała , iż zdecydowana większość uczest­ników opowiada się za rozszerzeniem jej o stopień VI I . Stwierdzono m.in.. i j ^ ostatnie lata stały w Alpach pod znakiem t r iumfów techniki hakowej, zaś wspinaczka klasyczna nie cieszyła się na leżnym jej uznaniem. Po­dejście dzisiejszych wspinaczy, opierających swe umiejętności na solidnej pracy w skał ­kach i ogólnym treningu sprawnośc iowym, pozwoliło podnieść w sposób wyraźny po­ziom wspinania się, a t akże granicę poko­nywanych t rudności , co z kolei przywróci ło wspinaczce klasycznej jej r angę i wysoką ocenę. Życie zresztą wyprzedzi ło teoretyczne dyskusje i VI I stopień znalazł się już w no­

w y m wydaniu przewodnika po Kaisergebirge — w opisie wariantu do drogi Rebitscha na filarze Fleischbank (T. 4/77 s. 181). U I A A na tegorocznym zjeździe w Atenach of ic ia l -nie uznała VII stopień t rudności , r edakc ję jego definicji powierzając specjalnemu ze­społowi.

Z DOLOMITÓW

P r z y k ł a d z a a w a n s o w a n i a e k s p l o r a c j i n i e k t ó r y c h r e ­j o n ó w D o l o m i t ó w — p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i a ś c i a n a C i m a d e l B u r e l (2281 m ) , o d d n a d o l i n y l i c z ą c a 1500 m w y s o k o ś c i :

1. L e w ą c z ę ś c i ą (1200 m ) — F r a n c o M i o t t o 1 R i ­c a r d o B e e 2—6 m 1977, d r o g a p r a w i e c a ł a k l a s y c z n a .

2. Ś r o d k i e m ś c i a n y (1200 m ) — R o m a n B e b a k . J e r z y B r u d n y , G i o r g i o G a r n a , G i a n n l G i a r m e s e l l l , J a n u s z F e r e ń s k i , J a n J u n g e r , K a z i m i e r z L i s z . k a . A d a m T r z a s k a 1 R y s z a r d Z a w a d z k i 15—25 V I I I 1967 (z p r z e r w a m i — s z c z e g ó ł y T . 4/67 E . 170).

3. P o ł u d n i o w y m f i l a r e m — F r a n c o M i o t t o i R i ­c a r d o B e e 4 V I 1977, V — V I , 10 m A 2 .

4. P o ł u d n i o w ą ś c i a n ą — R i c h a r d G o e d e c k e 1 S i -g u r t H e r b s t 29—30 V I 1967.

5. P o ł u d n i o w o - w s c h o d n i ą ś c i a n ą (600 m ) — G u i d o L o r e n z ! 1 A l b i n o M i c h i e l l i 19 V I 1955, V — V I .

6. T r a w e r s z a c h o d a m i — l e w y o d c i n e k m i e j s c a m i m — i v .

Fot. i oprać. Piero Rossi

186

http://pza.org.pl

Page 46: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

ECHA PÓŁNOCNEJ MATTERHORNU

Dziennik „Sz tandar Młodych' ' urządza we­spół z Radą Główną F Z S M P oraz Młodzie­żową Agencją Wydawniczą R S W „Prasa •— Książka — Ruch" (wydawcą „Taternika") co­roczne plebiscyty, mające na celu wyłonie­nie 20 wybitnych młodych Polaków roku. W kwietniu 1978 r. Jury plebiscytu posta­nowiło też przyznać wyróżnienia specjalne dla 4 alpinistek — Anny Czerwińskie j , K r y ­styny Palmowskiej, Wandy Rutkiewicz i Ireny Kęsówny — które jako pierwszy ze­spół kobiecy przeszły północną ścianę Mat­terhornu (T. 2778). Zdjęcie Polek na spadach lodowych Matterhornu, wykonane przez Wandę Rutkiewicz, zdobi ok ładkę sierpnio­wego numeru „Biule tynu" U I A A , poświęcone przez jego redakcję „pour rendre homma-ge aux ąua t r e protagonistes de cette g randę performance".

ZŁOTE MEDALE W ZSRR

Ogłoszone zostały wyn ik i mistrzostw Z S R R w alpinizmie w r. 1978. W klasie

wspinaczek skalnych (na szczyty do 4250 m) złoty medal przypadł 5-osobowemu zespoło­w i pod kierownictwem Borysa Korab l ina — za przejście południowej ściany szczytu Z a -mok (3930 m) w Zachodnim Kaukazie. W klasie wejść wysokościowo-technicznych (szczyty do 0500 m) „złoto" o t rzymały 2 ze­społy : 6-osobowa grupa Olega Kapitanowa za wejście nową drogą na P ik „Moskow-skoj prawdy" (6075 m) oraz zespół Jur i ja Popienki za pokonanie środka wschodniej ściany P i k a Tadżikskogo gosuniwiersitieta (6183 m). Wejście na szczyt M i r a l i (5180 m) w Pami ro -Ała ju ś rodkiem północno-zachod­niej ściany przyniosło pierwsze miejsce w klasie tzw. technicznych wejść wysokościo­wych zespołowi kierowanemu przez Borisa Szumilina. Za poprowadzenie nowej drogi na P i k Kommunizma (7483 m) podobne miej­sce w klasie wejść wysokościowych otrzyma­ła grupa wod wodzą Gur i a Czunowkina. W mistrzostwach wzięło w r. 1978 udział ok. 100 a lp in is tów połączonych w przeszło 20 zespołów.

Andrzej Skłodowski

Wieści organizacyjne

Z P R A C U I A A

W d n i a c h 17—19 p a ź d z i e r n i k a 1978 o d b y ł a s i ę w L a g o n i s s i w G r e c j i s e r i a p o s i e d z e ń U I A A , w k t ó r y c h j a k o d e l e g a t P o l s k i u -c z e s t n i c z y l p r e z e s P Z A , A n d r z e j P a c z k o w s k i .

17 p a ź d z i e r n i k a z u d z i a ł e m d e ­l e g a t ó w z 7 p a ń s t w o b r a d o w a ł a K o m i s j a W y p r a w , k t ó r a o m ó w i ł a m . i n . s p r a w ę c h a r a k t e r u i z a s i ę g u i n f o r m a c j i d o t y c z ą c y c h t z w . k a ­l e n d a r z a w y p r a w h i m a l a j s k i c h c z ł o n k ó w U I A A , s p o s ó b r o z p o w ­s z e c h n i a n i a i n f o r m a c j i o p l a n o ­w a n y c h w y p r a w a c h o r a z o b j ę c i a p r a c a m i U n i i z a g a d n i e ń m e d y c y ­n y w y p r a w o w e j — w s z e r o k i m a s p e k c i e tej p r o b l e m a t y k i .

18 p a ź d z i e r n i k a o d b y ł o s i ę p o ­s i e d z e n i e K o m i t e t u W y k o n a w c z e ­go U n i i (14 p a ń s t w ) , n a k t ó r y m o m ó w i o n o m . i n . : s p r a w y c z ł o n ­k o w s k i e , p r o b l e m y f i n a n s o w e U I A A . p r o b l e m r o z p o c z ę c i a b a ­d a ń n a d s p r z ę t e m s p e c j a l i s t y c z ­n y m d l a n a r c i a r s t w a w y s o k o g ó r ­s k i e g o , s p r a w y u m o w y o w z a ­j e m n o ś c i o p ł a t i u s ł u g w s c h r o ­n i s k a c h a l p e j s k i c h . P r z y j ę t o w p r o w a d z e n i e V I I s t o p n i a t r u d ­n o ś c i w k l a s y f i k a c j i d r ó g w s p i ­n a c z k o w y c h : o b s z e r n i e o m ó w i o n o k i e r u n k i z a i n t e r e s o w a n i a U n i i s p r a w a m i m e d y c y n y w a l p i n i z ­m i e . W a ż n y m p u n k t e m p o r z ą d k u d n i a b y ł y z m i a n y w K o m i s j i B e z p i e c z e ń s t w a : z p o w o d u p r z e j ­ś c i a n a e m e r y t u r ę u s t ą p i ł j e i w i e ­l o l e t n i p r z e w o d n i c z ą c : . - . S z w a j c a r P e t e r B a u m g a r t n e r , a i ego m i e j ­sce z a j ą ł G r e k G e o r g e s M o i s s i -d i s . m a j ą c z a z a s t ę p c ę C l a u d e B o u r d o n a z a ś za k i e r o w n i k ó w t e c h n i c z n y c h — P i t a S c h u b e r t a . G e o r g a S t e c l a i C a r l o Z a n o t t i e g o .

19 p a ź d z i e r n i k a o d b y ł s i ę d o ­r o c z n y K o n g r e s U I A A . J a k to z w y k l e b y w a , w i ę k s z o ś ć p u n k t ó w p o r z ą d k u d z i e n n e g o s t a n o w i ł y s p r a w y o m a w i a n e n a p o s i e d z e ­n i u K o m i t e t u W y k o n a w c z e g o . W o b r a d a c h w z i ę l i u d z i a ł p r z e d s t a ­w i c i e l e 32 k l u b ó w i t o w a r z y s t w z r z e s z o n y c h w U n i i — z 27 p a ń s t w (w t y m m . i n . J a p o n i i , P o ł u d n i o w e j K o r e i , A r g e n t y n y , C h i l e , k t ó r y c h d e l e g a c i r z a d k o m a j ą m o ż n o ś ć p r z y j e c h a ć n a k o n g r e s y ) . Z a t w i e r d z o n o w i ę ­k s z o ś ć d e c y z j i p o d j ę t y c h n a z e ­b r a n i u K o m i t e t u W y k o n a w c z e g o , j e d n o g ł o ś n i e p r z y j ę t o b i l a n s za r, 1977 i p r o j e k t b u d ż e t u n a r . 1979 (w w y s o k o ś c i 59 000 s f r ) . W t a j n y c h w y b o r a c h p r z e d ł u ż o n o m a n d a t y w K o m i t e c i e W y k o n a w ­c z y m G r e c j i , H i s z p a n i i , Z S R R i P o l s c e .

W t z w . k u l u a r a c h d e l e g a t P Z A o d b y ł r o z m o w y d o t y c z ą c e w y m i a ­n y g r u p l u b w s p ó l n y c h p r z e d s i ę ­w z i ę ć g i r s k i c h z E . T a m m e m . p r z e w o d n i c z ą c y m F e d e r a c j i A l p i ­n i z m u Z S R R , D . G r e y e m , s e k r e ­t a r z e m g e n e r a l n y m B r i t i s h M o u n t a i n e e r i n g C o u n c i l , J . C o r -r a d i m , s e k r e t a r z e m g e n e r a l n y m F e d e r a t i o n A r g e n t i n a d e S k i y A n d i n i s m o , d e l e g a t e m I r a n u G . N o w r u z i m . J . L a t a k o s e m z W ę ­g i e r i G . C a l y y a s e m z G r e c j i . N a d e j ś c i e w t r a k c i e o b r a d d e p e ­s z y o s u k c e s i e W a n d y R u t k i e ­w i c z n a E v e r e ś c i e (a t a k ż e w y ­b ó r p a p i e ż a . J a n a P a w ł a II) s t w o r z y ł y d l a P o l s k i w y j ą t k o w o p r z y c h y l n ą i m i ł ą a t m o s f e r ę .

N a z a p r o s z e n i e A m e r i c a n A l p i -n c C l u b , n a s t ę p n y k o n s r e s o d ­b y ć s ie m a w W h i t e M o u n t a i n s w s t a n i o N e w ^ > r k .

Andrzej Paczkowski

P E R S O N A L N E

* S k ł a d Z a r z ą d u S e k c j i S p e l e o ­l o g i c z n e j P o l s k i e g o T o w a r z y s t w a P r z y r o d n i k ó w i m . K o p e r n i k a p r z e d s t a w i a s i ę n a s t ę p u j ą c o : p r o f . d r R y s z a r d G r a d z i ń s k i ( p r z e w o d ­n i c z ą c y ) , d r J e r z y G ł a z e k ( z a ­s t ę p c a ) , d r J a n u s z H o r z e m s k i ( s e k r e t a r z ) , d r T e r e s a M a d e y s k a , d c c . d r M a r i a n P u l i n a o r a z A n d ­rzej G ó r n y .

* 70 la t u k o ń c z y ł w t y m r o k u K a z i m i e r z P a s z u c h a , 60 l a t u k o ń ­c z y ł J e r z y H a j d u k i e w i c z , 50 l a t u k o ń c z y ł A n d r z e j Z a w a d a , 40 l a t u k o ń c z y ł p r e z e s P Z A , A n d r z e j P a c z k o w s k i . 18 lat u k o ń c z y ł Z b i g n i e w C z y ż e w s k i , z n a n y j a k o „ M a ł o l a t " . G r a t u l u j e m y !

* N a p o s i e d z e n i u w d n i u 15 p a ź d z i e r n i k a 1978 r. R a d a T r e n e ­r ó w C z S H Z m i a n o w a ł a k a d r ę n a r o d o w ą n a r . 1979 w n a s t ę p u ­j ą c y m s k ł a d z i e : B e d n a r l k , B e l i c a , B e n a . B e n e ś , D r l i k , K u l h a v £ , M a r t i ś . P e l c , R a k o n c a j . R y b i ć k a , S t e j s k a l . J . S m f d , M . S m i d , S p a n i k i T a t a r k a . (Milos!ar> Neu mann)

W I Z Y T A W G K K F i S

28 s i e r p n i a 1978 r . o d b y ł o s i ę s p o t k a n i e p r z e d s t a w i c i e l i P Z A z p r z e w o d n i c z ą c y m G K K F i S , M a ­r i a n e m R e n k e . Z e s t r o n y Z w i ą z k u w z i ę l i w n i m u d z i a ł H a n n a W i k ­t o r o w s k a , R y s z a r d K o z i o ł , K a ­z i m i e r z O l e c h i A n d r z e j P a c z ­k o w s k i . O b e c n i b y l i t a k ż e z a ­s t ę p c a p r z e w o d n i c z ą c e g o G K K F i S , A d a m I z y d o r c z y k , o r a z A n d r z e j Z . H e i n r i c h , k t ó r e m u P r z e w o d n i ­c z ą c y w r ę c z y ł Z l c t y M e d a l z a W y b i t n e O s i ą g n i ę c i a S p o r t o w e .

187

http://pza.org.pl

Page 47: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

P r z e d s t a w i c i e l e P Z A z r e f e r o w a l i s t a n o r g a n i z a c y j n y Z w i ą z k u i o¬m ó w i l i g ł ó w n e t r u d n o ś c i , n a j a ­k i e n a p o t y k a z a r ó w n o P Z A , j a k i ś r o d o w i s k o a l p i n i s t y c z n e j a k o c a ł o ś ć . M a r i a n R e n k e , w y r a ż a j ą c u z n a n i e d l a s p o r t o w e g o d o r o b k u p o l s k i 3 g o a l p i n i z m u , s t w i e r d z i ł m . i n . p o t r z e b ę z w i ę k s z e n i a u w a ­gi z a r ó w n o z e s t r o n y P Z A j a k i G K K F i S n a i n t e n s y f i k a c j ę k o n ­t a k t ó w w y m i e n n y c h z Z S R R o r a z na u z y s k a n i e o d p o w i e d n i e j b a z y p o b y t o w e j i s z k o l e n i o w e j w T a t ­r a c h ( l o k a l u d l a C O S . d o m u d l a L a t e r n i k ó w j a s k i n i o w y c h . o d p o ­w i e d n i o p o j e m n y c h o b o z o w i s k ) .

P L A N S Z K O L E N I O W Y C O S

C e n t r a l n y O ś r o d e k S z k o l e n i o ­w y p o d a j e t e r m i n y t u r n u s ó w s z k o l e n i o w y c h w r . 1 9 7 9 — w p o ­d z i a l e n a s e z o n y a) z i m o w y i b) l e t n i :

T u r n u s I 21 I — 3 I I I I 4 I I — 17 I I

I I I 18 I I — 3 I I I

I V 4 I I I — 17 I I I

t u r n u s I 1 7 V I — 3 0 V I n i v n — 14 V I I

m 15 V I I — 28 v n i v 29 v n — i i v m

v 12 v n i — 25 V I I I V I 26 V I I I — 8 I X V I I 9 I X — 22 I X

P r z y j a z d w d n i u r o z p o c z ę c i a t u r n u s u d o g o d z . 20 . Z g ł o s z e n i a o d p o w i e d n i o d o 31 X I I 1978 i d o 31 V 1979 r . O k r e s ś w i ą t B o ­ż e g o N a r o d z e n i a i N o w e g o R o k u p r z e z n a c z a s i ę n a z o r g a n i z o w a n e k u r s y s z k o l e n i o w e k l u b ó w . O ¬k r e s ś w i ą t w i e l k a n o c n y c h — r a i n d y w i d u a l n e p o b y t y s z k o l e n i o w e d l a c z ł o n k ó w k l u b ó w z r z e s z o n y c h w P Z A .

Zdzisław Jakubowski

Pożegnania

U G O D l V A L L E P I A N A

H E R M A N N S I E G R I S T

W dniu 13 stycznia 1978 r. zmar ł we Wło­szech Ugo Ottolenghi tor. Vallepiana. Urodzo­ny w r. 1890, s tudiował najpierw w Mediola­nie, później zaś w Monachium, gdzie zaprzy­jaźnił się z czołówką alpinis tów bawarskich. Z Hansem Pfannem przeszedł w r. 1911 j a ­ko drugi zespół (pierwszy bez przewodnika) g r a ń Broui l lard Mont Blanc, zaś z. dwoma innymi partnerami — północną ścianę A i g u -ille de Trelatete (I przejście). W r. 1913 wraz z legendarnym Paulem Preussem dokonał I wejścia na Po in tę Gamba oraz I przejścia /południowo-wschodniej grani Innominaty. Podczas I wojny świa towej dowodził oddzia­łem „Alpini"', z k tó rym przeprowadzi ł bra­w u r o w ą operację w masywie Tofany, forsu­jąc w nocy „Camino degli A l p i n i " . W r. 1929 k i lku pierwszych wejść dokonał w Kaukazie. Położył duże zasługi w rozwoju alpinizmu narciarskiego. Był jednym z założycieli i prze/. 30 lat prezesem ekskluzywnego Club Aloino Accademico Italiano. Od r. 1952 reprezento­wał C A I w U I A A , pełnił też różne funkcje w jej władzach. Kongres U I A A w Obertauern w r. 1975 nada ł mu członkostwo honorowe tej organizacji. Dużo pisywał w czasopismach górskich, a swe życie dla gór podsumował w książce „Ricordi di vita alpina" (1972, „Tama-r i " w Bolonii). Był k i lka razy w Polsce i miał przyjaciół wśród polskich działaczy.

Józef Nyka

We wrześn iu r. 1978 na Rheinwaldhorn zginął w 84 roku życia wie lk i przyjaciel Polaków, Herman Siegrist. Z zawodu ar­chitekt, mia! swoje biuro w Winterthur w Szwajcarii . W latach II Wojny Świa towej byl do r. 1943 komendantem Obozu U n i ­wersyteckiego Winterthur, grupującego żoł­nierzy polskich, internowanych w Szwajca­r i i . Dom jego i jego żony Tamary stał zaw­sze otworem dla nas Polaków. I tak zostało do dziś.

Pu łkownik był aktywnym alpinistą. U m i ­łowanie gór pozwoliło garstce internowa­nych t a t e rn ików szybko znaleźć z n i m wspólny język. Nie mogąc dojść do ładu z polską komendą obozu, w zimie 1942 r. /.or­ganizował on i poprowadzi ł osobiście szko­lenie narciarskie dla Polaków. Pu łkown ik był również inspiratorem założenia w dniu 15 marca 1942 r. na Piz Sol polskiego K l u b u Wysokogórskiego Winterthur. Cieszył on się sukcesami Klubu , a gdy w r. 1943 został przeniesiony do Bema , zawar ł z nami umo­wę, że my będziemy nadal chodzić w góry, zaś on będzie nas r a tował w razie konfliktu ł władzami wojskowymi. Skromnym wyra ­zem wdzięczności K l u b u za przyjaźń i opie­kę było nadanie Pu łkownikowi 8 grudnia 1943 r. godności członka honorowego K W W . Ukochane góry za t rzymały go na zawsze.

Maciej Mischke

188 http://pza.org.pl

Page 48: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

Z Y G M U N T J A N U S Z K I W E R S K I

Urodził się 20 stycznia 1947 r. w Poznaniu. Chociaż chodzil iśmy równocześnie do tego samego Liceum im. Karo la Marcinkowskie­go, poznal iśmy się dopiero podczas trenin­gów na Cytadeli Poznańskie j w r. 1963. Ja ­nusz skończył nas tępnie fizykę na Uniwer­sytecie im. Mick iewicza i podjął pracę w pracowni izotopowej jednego ze szpitali poznańskich. Do K W zapisał się jeszcze w czasie s tudiów, w 1967 r. W Tatrach cho­dził po trudnych klasycznych drogach. Cho­ciaż nie pociągało go wspinanie ekstremal­ne, to zdobywane doświadczenie górskie i u¬miejętności alpinistyczne predes tynowały go do udziału w wyjazaach i wyprawach poza rodzime góry. Przy ich organizowaniu w y ­kazywał zawsze niesłychany upór , konsek­wencję i za raź l iwy optymizm. Był na jmłod­szym uczestnikiem poznańskiej wyprawy w masyw A l a m K u h w 1969 r. Trzy lata póź­niej wspina ł się w Alpach Austriackich w

masywie Grossglocknera i w Alpach Wło­skich, w masywie Ortlera, w r. 1973 bawi ł w Hindukuszu w Dolinie Iszmurgh, a w 1976 — w Alpach Francuskich, w rejonie Chamonix. Oto k i l k a ciekawszych dróg z jego bogatego dorobku:

A l a m K u h . droga . S t e i n a u e r a , I p o l s k i e p r z e j ś c i e ,

1969

T a c h t e S u l e j m a n , w s c h o d n i ą ś c i a n ą , II p o l s k i e p r z e j ś c i e , 1969

G r o s s g l o c k n e r , d r o g ą W e l z e n b a c h a , 1972 K o e n i g s p i t z e . w s c h o d n i m l i l a r e m , 1972 K o h e H e v a d , 6848 m , I p o l s k i e w e j ś c i e , 1973 K o h e A n o s z a k , 5300 m , z p r z e ł ę c z y A n o s z a k , I

p o l s k i e w e j ś c i e , 1973

N a w i e s i s t a T u r n i a , d r o g ą B i r k e n m a j e r a , II z i m o ­w e w e j ś c i e , 1974

A i g u i l l e de B l a i t i e r e , k u l u a r e m S p e n c e r a , 1976

Zawsze pełen pomysłów atrakcyjnych w y ­jazdów i wypraw, był czynnym organiza­torem życia taternickiego w Poznaniu. W latach 1971—73 pełnił funkcję sekretarza Z a ­rządu Koła Poznańskiego K W , a w latach 1973—75 był jego wiceprezesem. Od 1972 r., jako pomocnik instruktora, szkolił a d e p t ó w alpinizmu na kursach organizowanych przez K W w Poznaniu. Janusz należał do wspina­czy ostrożnych, przestrzegających wszelkich zasad prawid łowej asekuracji i nie przece­niających własnych możliwości wspinaczko­wych. Dlatego śmierć , 'którą spotkał 14 mar­ca 1978 r. na ostatnich metrach nietrudnej drogi prowadzące j na jedną z piękniejszych gór Tatr (T. 3/78 s. 140), wydaje s ię być okrutnym i wyją tkowo niesprawiedliwym wyrokiem losu.

Andrzej Dobek

Wypadki i ratownictwo

N I E R O Z W I Ą Z A N E Z A G A D K I

10 l u t e g o 1978 r . ze s c h r o n i s k a w D o l i n i e P i ę c i u S t a w ó w w y s z l i K r y s t y n a F e d o r o w i c z i A n d r z e j P a -w e l c z a k z O t w o c k a w p o b l i ż u W a r s z a w y . Z a b r a l i ze s o b ą c h l e b a k , a p a r a t f o t o g a f i c z n y i k i j k i n a r ­c i a r s k i e , z n a j o m y m p o w i e d z i e l i , ż e m o ż e p ó j d ą d o Z a k o p a n e g o p r z e z g ó r y . W o b e c tej i n f o r m a c j i , g d v n i e w r ó c i l i n a n o c d o s c h r o n i s k a , w s z y s c y b y l i p r z e k o n a n i , ż e n o c u j ą n a d o l e . D o p i e r o o k . g o d z i n y 14 z a a l a r m o w a n o G O P R . Z P i ę c i u S t a w ó w i H a i i G ą s i e n i c o w e j w y r u s z y ł y w y p r a w y p o s z u k i w a w c z e , n i e s t e t y , z a m i e ć ś n i e ż n a , j a k a z e r w a ł a s i ę w n o c y . z a t a r ł a w s z e l k i e ś l a d y . P o s z u k i w a n i a p r o w a d z o n e b y ł y n i e t y l k o m e t o d a m i t r a d y c y j n y m i : d o a k c j i w e z w a n o ś m i g ł o w i e c , b y z j e g o p o k ł a d u s p e n e t r o ­w a ć D o l i n ę P i ę c i u S t a w ó w i r e j o n y p r z y l e g ł e , p r z e ­s z u k i w a ł y t e ż t e r e n s p e c j a l n e t r e s o w a n e p s y . Ż a d ­n y c h ś l a d ó w .

P o d c z a s k o l e j n y c h p o s z u k i w a ń w r e j o n i e U b o c z y n a t r a f i o n o n a s z c z ą t k i l u d z k i e o r a z r e s z t k i o d z i e ż y (por . T . 3/78 s. 141), l e c z n i e n a l e ż a ł y o n e d o p o ­s z u k i w a n y c h . O w e s z c z ą t k i , p r a w d o p o d o b n i e l e ż ą c e t a m o d j e s i e n i 1977 r . , n i e z o s t a ł y d o tej p o r y z i d e n t y f i k o w a n e , w i a d o m o t y l k o , ż e n a l e ż ą d o m ł o ­d e g o m ę ż c z y z n y . W i e l e d n i p e n e t r o w a n o r e j o n w o k ó ł Z a d n i e g o S t a w u , g d z i e w y r a ź n i e c z u ć b y ł o w o ń r o z k ł a d a j ą c e g o s i ę c i a ł a . W r e s z c i e o d n a l e z i o n o

z d e c h ł ą ł a n i ę . 17 l i p c a p o d p ó ł n o c n y m s t o k i e m S z p i g l a s o w e g o W i e r c h u r a t o w n i c y n a t r a f i l i z n o w n a l u d z k i s z k i e l e t . D z i ę k i ś l e d z t w u p r z e p r o w a d z o ­n e m u p r z e z M O o k a z a ł o s i ę , ż e j e s t to 25- letni m i e s z k a n i e c B o r k a S z l a c h e c k i e g o , p s y c h i c z n i e c h o ­r y , p o s z u k i w a n y o d j e s i e n i 1977 r o k u . S k ą d w z i ą ł s i ę w T a t r a c h — n i e w i a d o m o . N i e z i d e n t y f i k o w a n e b y ł y r ó w n i e ż d ł u g o z w ł o k i m ł o d e j k o b i e t y , z n a l e z i o ­ne w k w i e t n i u w l e s i e n a s t o k a c h N o s a l a . W r e s z ­c ie 15 p a ź d z i e r n i k a u w y l o t u ż l e b u S t a n i s z e w s k i e g o n a t r a f i o n o n a s z c z ą t k i t u r y s t y , p o s z u k i w a n e g o p r z e z M O , o k t ó r y m w - i a d o m o b y ł o , ż e 18 l i s t o p a d a 1977 r . k u p i ! w W a r s z a w i e b i l e t d o Z a k o p a n e g o .

F e d o r o w i c z i P a w e l c z a k n i e b y l i w y t r a w n y m i t u ­r y s t a m i , j e d n a k ż e p o d c z a s p o b y t u w P i ę c i u S t a ­w a c h w l u t y m z r o b i l i k i l k a i n t e r e s u j ą c y c h w y c i e ­c z e k . M . i n . b y l i n a S w i n i c y . n a G ł a d k i m W i e r c h u , n a K o z i m . N a l e ż e l i d o t u r y s t ó w r o z s ą d n y c h i r o z ­w a ż n y c h . B a r d z o t r u d n o j e s t w y s n u ć j a k ą k o l w i e k t e o r i ę , k t ó r a d o p r o w a d z i ł a b y d o r o z w i ą z a n i a tej s m u t n e j t a j e m n i c y .

Krystyna Dqbkowska-Sałyga

W P R O S T N A P O K Ł A D Ś M I G Ł O W C A

24 l i p c a 1974 r . s p o d k o p u ł y s z c z y t o w e j R y s ó w o b s u n ę ł a s i ę p o ś n i e g u 56 - l e tn ia D j z e l o t r n S z l i k ^ z D r e z n a , d o z n a j ą c w i e l u k o n t u z j i . K o r z y s t a j ą c z. d o b r e j p o g o d y , d o a k c j i w e z w a n o ś m i g ł o w i e c . P o

189 http://pza.org.pl

Page 49: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

w y l ą d o w a n i u n a B u l i p o d R y s a m i , r a n n ą o p a t r z y ł l e k a r z , a n a s t ę p n i e , z a p a k o w a n ą d o s p e c j a l n y c h n o s z y , w c i ą g n i ę t o j ą n a p o k ł a d ś m i g ł o w c a , k t ó r y , , z a w i s ł " : n a d m i e j s c e m w y p a d k u . O d m o m e n t u s t a r t u z Z a k o p a n e g o d o c h w i l i p r z e k a z a n i a o f i a r y d o s z p i t a l a m i n ę ł a g o d z i n a . Ś m i g ł o w i e c p i l o t o w a ł k p t . T a d e u s z A u g u s t y n i a k , w y c i ą g a r k ę o b s ł u g i w a ł m ł o d y r a t o w n i k , J ó z e f G ą s i e n i c a J ó z k o w y . a k c j ą k i e r o w a ł M a c i e j G ą s i e n i c a .

W c i ą g a n i e r a n n e g o n a p o k ł a d ś m i g ł o w c a b e z k o ­n i e c z n o ś c i t r a n s p o r t u n a l ą d o w i s k o jest s t o s o w a n e w k r a j a c h a l p e j s k i c h . Z w a ż y w s z y j e d n a k t e c h n i c z ­n e m o ż l i w o ś c i p o l s k i e g o M i - 2 . s t a n o w i o n o w y ­c z y n n i e l a d a . I s t n i e j e m o ż l i w o ś ć w y d o b y c i a w ten s p o s ó b r a n n e g o ze ś c i a n y , w i e l o k r o t n i e j u ż z r e s z t ą w y p r a k t y k o w a n a n a ć w i c z e n i a c h . W a r t o z a z n a c z y ć , ż e 20 r a t o w n i k ó w G T G O P R o r a z k i l k u l e k a r z y -- r a t o w n i k ó w p r z e b y ł o s p e c j a l n e p r z e s z k o l e n i e , k t ó ­r e g o z a d a n i e m b y ł o d a l s z e d o s k o n a l e n i e r a t o w ­n i c t w a . .z p o w i e t r z a " . R a t o w n i c y c i m a j a p r a w o n o s z e n i a s p e c j a l n e j o d z n a k i : na n i e b i e s k i m k r z y ż u u m i e s z c z o n a jest s y l w e t k a ś m i g ł o w c a .

Krystyna Dąbkowska-Sałyga

P I O R U N K U L I S T Y N A K A U K A Z I E

N i e z w y k ł y w y p a d e k z d a r z y ł s i ę m i n i o n e g o l a t a d r u ż y n i e m o s k i e w s k i e g o „ S p a r t a k a " w K a u k a z i e . P i ę c i u a l p i n i s t ó w p o d k i e r o w n i c t w e m W ł a d i m i r a u . K a w u n i e n k i p r z e s z ł o n o w ą d r o g ą p o t u d n i o w o -- w s c h o d n i ą ś c i a n ę P i k u T r a p e c j a (3748 m ) . W z e j ­ś c i u z a s k o c z y ł a i c h m g ł a i n i e p o g o d a , z a b i w a k o ­w a l i w i ę c w n a m i o c i e . O k o ł o g o d z i n y 2 p o p ó ł ­n o c y d o n a m i o t u w p a d ł a s k a c z ą c o g n i s t a k u l a , k t ó r a z a b i ł a n a m i e j s c u O l e g a K o r o w k i n a , z a ś K a -w u n i e n k ę . W ł a d i m i r a B a s z k i r o w a i A l e k s a n d r a Z i -b i n a c i ę ż k o p o r a n i ł a i p o p a r z y ł a . B e z s z w a n k u w y s z e d ł j e d y n i e m i s t r z s p o r t u W i k t o r M . K o p r ó w , k t ó r y p r z e z r a d i o w e z w a ł z b a z y r a t o w n i k ó w . P o ­m o c n a d e s z ł a r a n o . j e d n a k t r a n s p o r t w d ó ł r a n ­n y c h z a j ą ł a ż 11 g o d z i n . P r z e w i e z i o n o i c h n a s t ę p ­n i e d o k l i n i k i w M o s k w i e , g d z i e k o n i e c z n e b y ł y m . i n . p r z e s z c z e p i a n i a s k ó r y . K a w u n i e n k o . m i s t r z s p o r t u k l a s y m i ę d z y n a r o d o w e j i a u t o r w i e l u n o ­w y c h d r ó g w r ó ż n y c h g ó r a c h Z w i ą z k u R a d z i e c ­k i e g o , b a w i ł m i n i o n e j z i m y w P o l s c e z g r u p ą a l p i ­n i s t ó w i n a r c i a r z y .

Sprzęt i ekwipunek

KASKI - DOBRE I ZŁE

U I A A nosi się z zamiarem opracowania norm jakościowych dla kasków alpinistycz­nych, nie upora się jednak z tym trudnym problemem przed r. 1980. Ostatnio zajął się tym tematem Zespól Bezpieczeństwa D A V , który przebada ł 20 modeli znajdujących się w handlu na rynku alpejskim. Stwierdzono, iż tylko połowa z nich daje jakie takie gwa­rancje, a tylko 1'4 to wyroby rzeczywiście dobre. Najwyższą ocenę ot rzymał austriacki

Z b i g n i e w L a s k o w s k i w p o ł u d n i o w e j ś c i a n i e T o r r e V e n e / . i a z i m a ^11 r. Z e s p ó l w y p o s a ż o n y b y l we w ł o s k i e k a s k i . . C a m p " — n i e d r o g i e , a le n a m r o ź ' 1

n i e z a b e z p i e c z a j ą c e g ł ó w w s p i n a c z y .

Fot. Janusz Skorek

K a s k , , B o e r i S t a n d a r d " z w a d l i w i e r o z w i ą z a n y m z a p i ę c i e m — r e p r o d u k c j a z , , D A V M i t t e i l u n s e n " .

kask „Polymot" , niezwykle wy t rzymały na uderzenia a jednocześnie lekki (500 g). Do­brze wypad ły kaski angielskie ..Ultimnte" i . .Joe-Brown", a to z tego powodu, że A n ­glia dopracowała się już pańs twowej normy dla kasków wspinaczkowych. Na p ią tym miejscu pod względem wytrzymałości upla­sował się kask czechosłowacki. Z fabryka­tów niemieckich wyróżniono modele „Roe-iner*' 37, 46 i 48, krytycznie natomiast oce­niono hełmy francuskie i — zwłaszcza — włoskie. Te drugie wyrabiane są z tworzy­wa „ABS" (acrylnitril-butadien-styrol), k tó­ry szybko „starzeje się ' ' a w temperaturach minusowych traci spójność — czasze kas­ków rozlatują się wówczas przy lekkim na­wet uderzeniu młotk iem.

Jeśli chodzi o mater ia ły , najlepsze okaza­ły się włókna szklane, dające kaski bardzo mocne i o dużej zdolności wy t łumian ia ener­gii uderzenia. Ważną sp rawą jest zapięcie. Musi sie ono składać z pasa pod brodo, po­łączonego w sposób t rwa ły z pasem opina­jącym kark. Zespól D A V stwierdził , że v handlu znajduje sie dużo modeli kazków o bardzo n ierównej jakości, kupujący zaś nie

190 http://pza.org.pl

Page 50: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

ma możliwości zorientowania się, co który wzór jest praktycznie wart. W y n i k i badań — ważne dla naszej Komis j i Sprzętowej dokonującej zakupów z kata logów zachod­nich — zawiera biuletyn „Deutscher Alpen-verein" 2/1978.

Józef Nyka

SPOD NASZEJ LADY

TV O tym, jak daleko prowadzi wyścig w ulepszaniu ekwipunku górskiego świadczy przykład z zachodniej f irmy odzieżowej, k tó ­ra u końca lewego r ę k a w a anoraka wszywa „okienko" umożliwiające spojrzenie na zega­rek, bez pcdciągania mankietu.

•Ar Kolorowe sznury lawinowe wyrab ia ją z polyamidu zakłady S. K . Neumanna w K r n o v w Czechosłowacji . Sznur ma 25 m długości a jego cena wynosi 45 koron. Sprzedaż pro­wadzą wszystkie czechosłowackie sklepy spor­towe.

Znana francuska firma „Spi t" polecają­ca doskona łe choć rzadko w Polsce stosowa­ne nity zaopatrzone na końcu w wier t ło , pro­dukuje — oprócz tych używanych w alpiniz­mie — 9 innych modeli nitów. Największy ma ś rednicę 20 mm przy długości 250 mm i u ż y w a n y jest m. in . w konstrukcjach nie­wie lk ich mos tów wiszących, mocowanych bez­pośrednio do ska ły lub betonowych przyczół­ków (tas)

W skrócie

• D z i e w i ę ć s t r o n k w a r t a l n i k a „ D e B e r g g i d s " w y p e ł n i a ł a d n i e i l u s t r o w a n y r e p o r t a ż R o n a l d a N a a -r a , z a t y t u ł o w a n y „ Z i s z c z a s i ę m ł o ­d z i e ń c z y s e n " , r e l a c j o n u j ą c y p i e r w s z e h o l e n d e r s k i e p r z e j ś c i e p ó ł n o c n e j ś c i a n y E i g e r u .

• D w a ś m i e r t e l n e w y p a d k i a l ­p i n i s t y c z n e s p o w o d o w a ł y l a t e m 1977 r . d z i k i e z w i e r z ę t a . N a p o ł u d ­n i o w e j ś c i a n i e A c h s e l k o p f w A l ­p a c h k o z i o r o ż e c s t r ą c i ł k a m i e ń , k t ó r y r o z b i ł k a s k i g ł o w ę z n a n e ­m u w s p i n a c z o w i H e i n z o w i K o e -b r i c h o w i . N a S p i t s b e r g e n i e n i e d ź ­w i e d ź p o l a r n y n a p a d ł n a o b ó z w y p r a w y a u s t r i a c k i e j , z a b i j a j ą c u d e r z e n i e m ł a p y j e d n e g o z a l p i n i ­s t ó w . Z w ł o k i p r z e c i ą g n ą ł w w o ­d z i e n a p o b l i s k ą k r ę l o d o w ą i s k o n s u m o w a ł j e w o c z a c h b e z r a d ­n y c h t o w a r z y s z y z a b i t e g o .

• A n d r z e j B i e l u ń i J e r z y T i l -l a k m e l d u j ą o o d m i e n n y m s p o s o ­b i e p r z e j ś c i a w a r i a n t u B n a d r o ­d z e S t r z e b o ń s k i e g o n a Z o l t e j Ś c i a n i e ( W H P 2598) : „ . . . r y s ą i d a l e j s k o ś n i e w l e w o p r z e d ł u ż a ­j ą c ą j ą z a l u p k ą a ż p o d o k a p ; s t ą d 3 m t r a w e r s w p r a w o p o z i o ­m ą p ó ł k ą p o d o k a p e m ( V + ) n a p o c h y l ą p ł y t ę " . S z l i t a k 27 s i e r p ­n i a 1978 r . . u n i k a j ą c m i e j s c a A O .

• T A N A P z g ł o s i ł o f i c j a l n e p r e ­t e n s j e o p r z e j ś c i a g ł ó w n e j g r a n i T a t r , k t ó r e j z n a c z n e o d c i n k i p r z e b i e g a j ą p r z e z r e z e r w a t y ś c i ­s ł e . K o m i s j a O c h r o n y G n r P Z A a p e l u j e d o w s z y s t k i c h c h c ą c y c h p o d j ą ć p r ó b ę p r z e j ś c i a g r a n i , a b y w c z e ś n i e j z g ł a s z a l i s i ę d o D y r e k ­c j i T A N A P w Ł o m n i c y T a t r z a ń ­s k i e j w c e l u u z y s k a n i a z e z w o l e ­n i a . (Władysław Cywiński)

• P r z y o k a z j i p r z y p o m i n a m y ze s w e j s t r o n y , ż e r e z e r w a t e m ś c i s ł y m jes t r e j o n O p a l o n e g o W i e r c h u i M i e d z i a n e g o . z n a n y m a t e c z n i k k o z i e . J e g o s p o k ó j b y ­w a z i m ą n a r u s z a n y p r z e z t a t e r ­n i k ó w p r z y p r z e i ś c i a c h g r a n i , c z e g o n a l e ż v b e z w z g l ę d n i e u n i ­k a ć .

• C z w a r t a z k o l e i . . B a l k a n i a -d a " (por . T . 4'77 s. 188) o d b y ł a

s i ę o d 25 s i e r p n i a d o 1 w r z e ś n i a w R u m u n i i . E k i p y B u ł g a r i i , G r e ­c j i i J u g o s ł a w i i w s p i n a ł y s i ę w r a z z g o s p o d a r z a m i n a j p i e r w w g ó r a c h B u c e g i ( O m u l 2504), n a ­s t ę p n i e z a ś n a 4 0 0 - m e t r o w y c h ś c i a n a c h k a n i o n u B i k a s , s ł y n ą ­c y c h z p i ę k n y c h i t r u d n y c h d r o g s k a l n y c h . D o u d z i a ł u w „ B a ł k a -n i a d z i e " z a p r o s z o n o t e ż g r u p ę w s p i n a c z y r a d z i e c k i c h .

• W r a m a c h w y m i a n y a m e r y -k a ń s k o - j u g o s ł o w i a ń s k i e j , B o r u t B e r g a n t i I z t o k T o m a z i n w s p i n a ­l i s i ę m i n i o n e g o l a t a p r z e z 38 d n i w r ó ż n y c h r e j o n a c h U S A . P o w ­t ó r z y l i o n i k i l k a n a ś c i e w i e l k i c h d r ó g , p o p r o w a d z i l i t e ż k i l k a n o ­w y c h ( d w i e z n i c h T o m a z i n s a ­m o t n i e ) . T o w a r z y s z y ł i m H e n r y B a r b e r . W r . 1979 d w a j A m e r y k a ­n i e b ę d ą s i ę w s p i n a l i w g ó r a c h J u g o s ł a w i i . Franci Savenc

• J a k d o n i o s ł a p r a s a r a d z i e c k a , w s i e r p n i u 1978 r . p i ą t k a a b s o l ­w e n t ó w s z k o ł y l o t n i a r s t w a g ó r ­s k i e g o d o k o n a ł a p i e r w s z e g o z e ­s p o ł o w e g o l o t u z w i e r z c h o ł k a E l -b r u s a . V / s k ł a d g r u p y w c h o d z i l i : A l e k s a n d e r A m b u r k i n , O l e g B a d i -r o w . W ł a d i m i r G r a f , M i c h a i ł K o -t i e l n i k o w i W i k t o r O w s i a n n i -k o w , k t ó r y c a ł y m p r z e d s i ę w z i ę ­c i e m k i e r o w a ł . D w a j u c z e s t n i c y o p a d l i n a s t o k u m a s y w u , t r z e j z l e c i e l i w d o l i n ę B a k s a n u , n a j d a l ­s z ą d r o g ę — b o 25 k m — o d b y ł k i e r o w n i k l o t u , k t ó r y w y l ą d o w a ł w ś r o d k u b a z y t u r y s t y c z n o - a l p i -n i s t y c z n e j „ I t k o ł " . M i e s z k a j ą c y w L e n i n g r a d z i e i n ż . O w s i a n n i k o w l a t e m 1977 r. d o k o n a ł p i e r w s z e g o i n d y w i d u a l n e g o l o t u z E l b r u s a .

• C z w ó r k a a l p i n i s t ó w b u ł g a r ­s k i c h — I w a n y W y l c z e w , M e t o d i S a w ó w , M a r i a C h r i s t o w a i S p a s M a l i n o w — 1 p r z e b y ł a w d n i a c h 18—26 s i e r p n i a 1978 r. p ó ł n o c n ą ś c i a n ę E i g e r u d i r e t t i s s i m ą j a p o ń ­s k ą . J a k p i s z e „ E c h o " z 8 w r z e ­ś n i a , p r z e j ś c i e to — d o k o n a n e w b a r d z o c i ę ż k i m s e z o n i e — jes t j e d n y m z n a j w i ę k s z y c h o s i ą g n i ę ć a l p i n i z m u b u ł g a r s k i e g o w j e g o h i s t o r i i , k t ó r e j 50- lec ie o b c h o d z o ­n e jest w t y m r o k u .

• R y s z a r d A l e s i o n e k i D a w i d K u ż b i k z A K A K a t o w i c e , u c z e s t ­n i c y o b o z u F A K A w K a i s e r g e b i r -ge. p r z e s z l i 3 s i e r p n i a 1977 r . j a ­k o p i e r w s z y z e s p ó l p o l s k i t z w . r y s ę S t r o b l a n a B a u e r n p r e d i g -s t u h l ( V I , A O ) .

• 10 w r z e ś n i a 1978 r . o d b y ł s i ę n a t r a s i e D o l i n a M l y n i c y — W i e ­l i c k i S t a w X I I z k o l e i „ M a r a t o n T a t r a n s k u M a g i s t r a l u " — z m e t ą n a s t a d i o n i e w S m o k o w c u . Z a ­w o d n i c y p o k o n y w a l i d y s t a n s 23 k m z s u m ą w z n i e s i e ń o k . 850 m (od P o p r a d z k i e g o S t a w u n a O s ­t e r w ę 470 m ) .

• 50 000 g o ś c i p r z e s z ł o d o p o ­c z ą t k u l i s t o p a d a p r z e z s a l e m u z e ­u m K a r o l a S z y m a n o w s k i e g o w z a k o p i a ń s k i e j „ A t m i e " . O ś r o d ­k i e m k i e r u j e M a c i e j P i n k w a r t , p r e z e s e m T o w a r z y s t w a M u z y c z ­n e g o i m . K . S z y m a n o w s k i e g o jes t z n a n y ś p i e w a k A n d r z e j B a c h l e ­d a .

• S c h r o n i s k o p o d K o z i c ą o c z e ­k u j e k a p i t a l n e g o r e m o n t u . L a t e m 1978 r . s t a ł o p u s t e , w y k o r z y s t y ­w a n e t y l k o p r z e z w c h o d z ą c y c h o k n a m i l e w y c h l o k a t o r ó w z P o l ­s k i , c a j a k i ś c z a s w y ł a p y w a n y c h p r z e z p a t r o l e T A N A P .

• W r a m a c h X V I I J e s i e n i T a ­t r z a ń s k i e j o d b y ł y s i ę o d 8 d o 9 w r z e ś n i a D n i P r z e w o d n i c k i e . A f i ­sze z a p o w i a d a ł y a t r a k c y j n e w y ­c i e c z k i , m . i n . z a 200 z ł u d z i a ł w w y c i e c z c e n a M i ę g u s z o w i e c k i S z c z y t -<- z u ż y c i e m s p r z ę t u w s p i ­n a c z k o w e g o .

• 70 la t i s t n i e j e j u ż s c h r o n i s k o n a d M o r s k i m O k i e m , o t w a r t e 15 s i e r p n i a 1908 r. — z u d z i a ł e m l i ­c z n e j d r u ż y n y t a t e r n i k ó w , k t ó r a u c z c i ł a u r o c z y s t o ś ć s e r i ą w e j ś ć w o k o l i c y . 40 la t m i n ę ł o w t y m r o ­k u s c h r o n i s k u n a K a l a t ó w k a c h , j u b i l e u s z 30- lee ia o b c h o d z i s c h r o ­n i s k o n a K o n d r a t o w e j a 25-leela — s c h r o n i s k o n a P o l a n i e C h o c h o ­ł o w s k i e j . P r z e d 20 l a t y , z p o ­c z ą t k i e m z i m y 1958—59. r o z p o c z ą ł p r a c ę z a k o p i a ń s k i D o m T u r y s t y

191 http://pza.org.pl

Page 51: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

TATERNIK ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU

POŚWIĘCONY SPRAWOM TATERNICTWA,

ALPINIZMU I SPELEOLOGII

Redaktor: Józef Nyka

00-750 Warszawa, ul. Nowosielecka 20 m. 18

Tel. 41-07-87

Redaktor graf iczny: Janina Tępińska

Adres Redakcj i :

00-624 Warszawa, ul. Marszałkowska 1 p. 47

Tel. 25-40-41 wewnętrzny 312

Adres Polskiego Zwiqzku Alp in izmu:

00-010 Warszawa, ul. Sienkiewicza 12 p. 439

Tel. 26-69-56

WARUNKI PRENUMERATY:

Cena numeru: 10 zt. Prenumerata ,-oczna - 40 zł,

półroczna — 20 zł,

Prenumeratę krajową przyjmują oddziały RSW ,,Prosa-Ksiqżka-Ruch" oraz urzędy pocztowe i doręczy­ciele w terminach: do 25 l istopada na I kwartał, I półrocze oraz cały następny rok; do dnia 10 każ­dego miesiąca poprzedzającego okres prenumeraty na pozostałe kwartały roku. Jednostki gospodarki uspołecznionej, Instytucje f organizacje składają za­mówienia w miejscowych oddziałach RSW „Prasa--Ksiąika-Ruch". Zakłady pracy i instytucje w miej­scowościach, w których nie ma oddziałów RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" oraz prenumeratorzy indywidual­ni zamawiają prenumeratę w urzędach pocztowych tub wprost u doręczycieli.

Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę, która jest o 50*/* wyższa od prenumeraty krajowej, przyj­muje RSW ,,Prasa-Kslqika-Ruch", Centrala Kolporta­żu Prasy I Wydawnictw, u l . Towarowa 28, 00-958 War­szawa, konto PKO nr 1531-71 w terminach ustalonych d la prenumeraty krajowej.

Sprzedaż egzemplarzy numerów zdezaktualizowanych

prowadzi na uprzednie pisemne zamówienia Centrala

Kolportażu Prasy I Wydawnictw „Prasa-Ksiqżka-

Ruch" , 00-958 Warszawa, ul . Towarowa 28.

W Y D A W C A :

RSW ,,Prasa-Kslqżka-Ruch" Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 00-564 Warszawa, ul . Koszykowa 6A.

Telefony: Dyrektor 28-09-73, Dziat Wydawniczy 29-35-52,

29-56-19. Biuro Reklam I Ogłoszeń, 00-679 Warszawa,

ul . Wilcza 62. Telefon 28-07-82.

D r u k : PZG RSW „Pra$a-Kslqżka-Ruch", Warszawa,

ul. Smolna 10/12. Zam. 1496. S-18.

N R I N D E K S U : 37 9 0 1 .

C O N T E N T S

F r e e c l i m b i n g r e n a i s s a n c e i n t h e T a t r a s (A. Smólski) 145

M o u n t E v e r e s t 1953—1978 (Z. Kowalewski) . 147

K a n g c h e n j u n g a S o u t h e x p e d i t i o n — s o m e m e d i c a l r e m a r k s (A. Pietraszek, J. Sera­fin) 148

H i m a l a y a a n d K a r a k o r a m e x p e d i t i o n s 1977 (Z. Kowalewski) 130

1978 A m e r i c a n K 2 E x p e d i t i o n (ff. Adams Car­ter) 155

P o l i s h - Y u g o s l a y i a n T i r i c h M i r E a s t E x p e d i -t i o n 1978 (A. T. Pietraszek, S. Rudzitiski) 156

100 c l i m b i n g h o u r s i n t h e A l p s i n a l a d i e s c o u p l e (A. Czerwińska) 159

B r o n i s ł a w C z e c h f a m o u s s k i e r a n d m o -u n t a i n e e r 1908—1978 (A. Schiele) . . 162

J a v o r o v e ś t i t y f r o m t h e N o r t h (K. Wielicki) 166

C a v i n g e x p e d i t i o n „ S a l z b u r g 77" (K. Makow­ski) 171

P r o v a t i n a c a v e 1978 CL. D u m n i c k i ) . . . 173

A n d r e T o u y a c a v e 1978 (A. Ciszewski) . . 174

S i n g l e r o p e t e c h n i ą u e (K. Kleszyński) . . 178

N e w r o u t e s i n t h e T a t r a s — 181. N e w s f r o m t h e T a t r a s — 182. Y a r i o u s m o u n t a i n s — 183. E x p e d i t i o n s —• 185. A l p i n e n o t e s — 186. O r g a n i s a t i o n p r o c e e d i n g s — 187. I n m e m o r i a m — 188. M o u n t a i n a c c i d e n t s — 189. E q u i p m e n t — 190.

I N H A L T

W i e d e r a u f w e r t u n g des s e e h s t e n G r a d e s (A.

Smólski) . 145

M o u n t E v e r e s t 1953—1978 ( Z . Kowalewski) . 147

K a n g c h e n d z ó n g a - E x p e d i t i o n — a r z t l i c h e B e -t r a e h t u n g e n (A. Pietraszek, J. Serafin) . 148

H i m a l a j a - u n d K a r a k o r u m - E x p e d i t i o n e n 1977

( Z . Kowalewski) 150

A m e r i k a n e r a u f d e m K 2 (H. Adams Carter) 155

P o l n i s c h - j u g o s l a w i s c h e T i r i c h - M i r - E a s t - E x p e -d i t i o n 1978 (A. T. Pietraszek, S. Rudziński) 156

In D a m e n s e i l s c h a f t e n i n d e n A l p e n u n d

D o l o m i t e n (A. Czerwińska, I. Kęsa) 159. 161

B r o n i s ł a w C z e c h 1908—1944 (A. Schiele) . . 162

J a v o r o v ś ś t i t y v o m N o r d e n , R o u t e n u b e r s i c h t (K. Wielicki) 166

H ó h l e n e x p e d i t i o n . . S a l z b u r g 77" (K. Makoic-

ski) 171

P r o v a t i n a - S c h a c h t 1978 ( L . D t i m n i c f c i j . . 173

G o u f f r e A n d r e T o u y a 1978 (A. Ciszewski) . .174

T e c h n i k d e s e i n f a c h e n S e i l e s (K. Kleszyński) 178 N e u e F i i h r e n i n d e r T a t r a — 181. N e u e s a u s

d e r H o h e n T a t r a — 182. R u m a n i e n , M o n g o l e i , G r i e c h e n l a n d — 183. E x p e d i t i o n e n — 185. N o t i t z -b l a t t — 186. A u s d e m O r g a n i s a t i o n s l e b e n — 187. I n M e m o r i a m — 188. B e r g u n f S l l e — 189. B e r g a u s -r i i s t u n g — 190. K u r z n o t l e r t — 191.

192 http://pza.org.pl

Page 52: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

p <% M !

SKARBY

ZE STARYCH

ALBUMÓW

Jeszcze jedno zdjęcie z albumu inż. Wiktora Ostrowskiego — z lipca 1930 r. Krupówkami spacerują (od lewej) Zofia Galicówna (-Kamińska), Alfred Szczepański, Krystyna Sinkówna (-Popielowa) oraz Kazimierz Kup­czyk, jeden z najzdolniejszych wspinaczy lat międzywojennych. Niesie on pakunek z co dopiero kupioną liną, z którą pierwszego sierpnia 1930 r. zginie na Ostrym Szczycie, gdzie Sinkówna będzie jego towarzyszką. Por­trecik Kupczyka z tej fotografii drukowany był w T. XX s. 152—153. Fot. Wiktor Ostrowski. Autorem małych zdjęć jest Wincenty Birkenmajer. Jed­no przedstawia jego (w środku) i Kupczyka (z lewej) w utulni przy Łom­nickim Stawie w r. 1929, drugie — kopiec z krzyżem na miejscu śmierci Kupczyka pod południową ścianą Ostrego. Duże zdjęcie stanowi swego rodzaju epitaf ium: przed paroma tygodniami zmarła w Afryce Krystyna (Sinko-) Popielowa.

http://pza.org.pl

Page 53: pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo. radyczne oczyszczani ścian ze haków także nie załatwi sprawya Myślę. dewaluacj, że

CENA ZŁ 10. -

<

http://pza.org.pl