12

"Polka potrafi. Zostań bohaterką własnego życia!" Magda Bębenek

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Skąd wiem, że Polka potrafi?

„Kiedy pisana jest historia Twojego życia, nie pozwól by to ktoś inny trzymał długopis.”

H. Davidson

Od kiedy ogłosiłam, że piszę książkę „Polka potrafi. Zostań bohater-ką własnego życia!”, opartą na prawdziwych historiach „niezwyczaj-nych” zwyczajnych kobiet, od razu pytano mnie o to, jak wybiera-łam dziewczyny, które w niej przedstawię. Możliwe, że sama zadajesz sobie podobne pytanie, dlatego pokrótce na nie odpowiem.

Mam to szczęście, że od kilku lat poznaję super dziewczyny. Ich historie niesamowicie mnie inspirują i motywują do tego, żeby działać w zgodzie z moimi planami i marzeniami. Ich przejścia i doświadczenia były dla mnie zawsze dowodem na to, że więk-szość wymówek, którymi się same raczymy lub ograniczeń, które starają się nam imputować inni, nie mają racji bytu, jeśli posta-nowimy inaczej. Niezależnie od tego, że dziewczyny wywodziły się z biednych rodzin; że nie znały języka wyjeżdżając na studia za granicę; że rzucały stałą pracę, żeby oddać się swojej pasji; że są młode i niedoświadczone – wszystkie osiągały swoje cele. Patrząc na nie widziałam czarno na białym, że jeśli się aktywnie działa i ma właściwe nastawienie, można osiągnąć szczyty, o jakich się nawet początkowo nie marzyło.

8 Polka potrafi. Zostań bohaterką własnego życia!

Było więc naturalne, że kiedy zdecydowałam się na napisanie i wydanie książki, jej bohaterkami zostały kobiety, które mi samej pomogły uwierzyć w wykonalność tego, do czego namawiam Was w tytule. Zaczęłam przeprowadzać wywiady z moimi przyjaciół-kami, znajomymi czy dziewczynami, które poznałam przelotnie, a które wywarły na mnie duże wrażenie. Równocześnie, kiedy dzieliłam się moim pomysłem ze znajomymi, prawie za każdym razem ktoś mi mówił: „O, słuchaj! To ja mam idealną dziewczynę na bohaterkę Twojej książki!” i ku mojemu ogromnemu szczęściu, zazwyczaj mieli rację. Ku mojemu nieszczęściu, nie miałam wystar-czającej ilości miejsca, żeby zawrzeć w książce wszystkie relacje. Nie każda pasowała też do kontekstu, w jakim chciałam dziewczyny przedstawić. Niektóre z nowych historii, które usłyszałam spodo-bały mi się na tyle, że koniec końców się tu znalazły. W ten sposób powstał swoisty miks sylwetek osób, które od lat obserwowałam w czasie rzeczywistym z tymi, które poznałam w trakcie wywiadu na potrzeby projektu.

Pozwól, że zanim oddam Cię w ręce naszych bohaterek, opo-wiem Ci trochę o sobie i o tym, jak na swoim przykładzie przeko-nałam się, że Polka potrafi.

Mając 9 czy 10 lat, wypytywałam tatę, czy aby na pewno nie moglibyśmy wyjechać gdzieś za granicę. Wyobrażałam sobie, jak fajnie by było mieszkać w innym kraju, uczyć się w obcym języku i mieć znajomych z całego świata. Ponoć nie dało rady.

Mając 13 czy 14 lat, postanowiłam sobie, że chcę mieć męża ob-cokrajowca, z którym będę mieszkać w kraju niebędącym ojczyzną żadnego z nas, a najlepiej takim, który nie jest krajem anglojęzycz-nym, żeby nasze dzieci od małego miały okazję uczyć się czterech języków. Tak, od zawsze miałam zapędy do poliglotyzmu. Czy się spełni, jeszcze nie wiem.

Mając 16, z zapartym tchem czytałam po nocach blogi podróż-nicze i relacje z podróży dookoła świata podobne do tych, którymi raczy nas Asia z „Z uczelnią na koniec świata”. Zasypiałam z kolo-rowymi wizjami egzotycznych lądów i ciekawych ludzi, pojawiała

Skąd wiem, że Polka potrafi? 9

się we mnie coraz większa niecierpliwość i potrzeba wyjazdu. Nie-długo potem zaczęłam powtarzać, że przy pierwszej nadarzającej się okazji ruszam z plecakiem w świat. Ruszyłam.

Kiedy kończyłam liceum, marzyłam o studiach japonistycz-nych za granicą, ale nigdy tego planu nie zrealizowałam. Moich rodziców nie było stać na opłacenie wyjazdu i czesnego, a ja nie miałam w sobie na tyle siły i odwagi, żeby wziąć sprawy w swoje ręce jak Aga, w „Zbawiać świat prowadząc biznes”, czy wystarcza-jącego ogarnięcia jak Ania w „Rodzynce samodzielnie marszczo-nej”. Zaczęłam więc studia na Uniwersytecie Warszawskim, a od początku drugiego roku marzyłam już tylko o tym, żeby je rzucić i wyjechać.

Po dwóch latach wzięłam urlop dziekański i przeprowadziłam się do Belgii, gdzie chwilowo przebywali moi rodzice. Miałam pomysł, żeby przenieść się tam na studia, ale kiedy na wydziale w Warszawie powiedziano mi „Nie”, ja przyjęłam je za odpowiedź ostateczną. Nie cisnęłam tematu dalej, jak zrobiłaby to zapewne Ola z „Im więcej kłód pod nogami, tym więcej frajdy.” Mimo wszystko, spędziłam cudny rok, który upłynął mi pod znakiem na-uki języka francuskiego, hiszpańskiego i tańca – mojej ogromnej niespełnionej pasji.

Tańczyć chciałam zawsze, ale w wieku 22 lat powtarzałam sobie, że jestem za stara (sic!), żeby się tym zająć na poważnie. Mimo że otoczenie mówiło mi, że jestem w tym świetna, że mam talent i że niesamowicie czuję muzykę, ja mówiłam sobie: Co z ciebie za tancerka, skoro w ogóle nie masz opanowanej techniki? Nie doszło do takiego przełomu, jak u Kasi, w „Białej dziewczynce z północy”, i nie podążyłam za tym, co mi grało w sercu. Przez kilka lat marzył mi się wyjazd na kilkumiesięczny program taneczny do Nowego Jorku, ale, mimo że oszczędzając przez wiele lat odłożyłam wystar-czającą ilość gotówki i że miałam czas, żeby wyjechać – zebranie się w sobie i pokonanie strachu przed porażką zajęło mi pięć lat. Porażką bo zabraknie mi pieniędzy, bo będę wynajmować mały po-koik z karaluchami i pluskwami, bo okaże się, że na tle tancerzy ze Stanów nie będę uznawana nawet za przeciętną.

10 Polka potrafi. Zostań bohaterką własnego życia!

Ciekawostka? Kiedy w końcu postanowiłam polecieć, zaledwie w dziesięć dni miałam załatwiony darmowy nocleg na sześć tygo-dni i podpisany kontrakt na zlecenie opłacające mi cały wyjazd. Kiedy pierwszy raz weszłam do recepcji Broadway Dance Studio przeszły mnie takie ciarki, że niemalże popłakałam się ze szczęścia. Jasne, chodziłam na zajęcia dla początkujących, a poziom tancerzy z grup bardziej zaawansowanych powalał mnie na kolana, ale to nie miało najmniejszego znaczenia. Dlatego, tym bardziej uwielbiam Jujkę, z „Pasja, zajawka i tańczymy do upadłego”, za jej podejście do uczniów i do tego, co zrobić, gdy w Twojej głowie zaczynają się pojawiać myśli w stylu „Nie uda mi się”.

Ale kontynuując historię Belgii i uczelni – nie chciałam wracać do Polski, ale nie miałam odwagi rzucić studiów. Byłam nieszczę-śliwa. Nikt nie rozumiał, o co mi chodzi – przecież studiowałam na wymarzonym kierunku, miałam fajnych wykładowców, lubi-łam ludzi z mojej grupy. Niby wszystko było świetnie, tylko… No właśnie, tylko jedynym, na czym mogłam się skupić, było planowanie pierwszego dużego wyjazdu. Byłam przekonana, że natychmiast po skończeniu uczelni wyjadę, ale zgodziłam się z lo-giką stwierdzenia „Dwa lata masz już za sobą, szkoda by to było zmarnować” i przeprowadziwszy się znowu do Warszawy, uzyska-łam dyplom licencjata. Który, nomen omen, nie był mi od wtedy nigdy potrzebny.

Większość znajomych z mojej grupy na roku powtarzała, że nie ma zamiaru iść na studia magisterskie, jednak byłam jed-ną z niewielu, którzy rzeczywiście postanowili nie kontynuować edukacji. Nie jeden raz słyszałam, że marnuję sobie przyszłość. Rodzice z obawą ostrzegali, że popełniam błąd, że nikt mnie nie będzie chciał zatrudnić. Ja jednak już wtedy wypracowałam w so-bie taką determinację, że nie było mowy, żeby ktoś odwiódł mnie od wyjazdu. Poza tym, wiedziałam, że nie będę chciała pracować dla kogoś, kto dyplom cenić będzie bardziej od miesięcy spędzo-nych na samotnych podróżach i organoleptycznym odkrywaniu świata. Podobnie jak Ewelina, w „To gdzie ja mam te buty?”, nie miałam wątpliwości, że to, czego się można nauczyć i w jaki spo-

Skąd wiem, że Polka potrafi? 11

sób człowiek się rozwija w trakcie wyjazdów jest dużo bardziej wartościowe niż to, czego bym się mogła nauczyć siedząc bez przekonania w uniwersyteckiej ławie. Żadną miarą nie twierdzę, że edukacja formalna nie jest wartościowa, niemniej jednak przy stylu życia, który dla siebie wymyśliłam, nie była kluczowa.

W dniu premiery tej książki, mijają dokładnie trzy lata od momentu wyjazdu w moją pierwszą „prawdziwą” podróż back-packerską, na półtora miesiąca do Indonezji. Nigdy nie zapomnę uczucia, które towarzyszyło mi w trakcie spaceru po plaży w wie-czór wylądowania na Bali czy podczas pierwszego śniadania w wa-rungu, lokalnym barze, w którym smażony ryż nasi goreng zapija-łam przepysznymi sokami ze świeżo wyciskanych owoców. Wtedy zaczęłam poznawać i świadomie uczyć się stanu pełni szczęścia i satysfakcji z życia, o których mówi Iza w „Wolna i wyzwolona dzięki Zumbie”.

Od tamtej pory poszło już z górki: konkurs taneczny na Bali, praca w butiku podróżniczym w Indiach, szlifowanie języka hisz-pańskiego w Andaluzji, wyjazd stopem i z namiotem wokół Islan-dii, uczenie Zumby w Warszawie, nauka tańca w Nowym Jorku, nagrania reklamy telewizyjnej w Bangkoku, nurkowanie w Male-zji… Magicznych momentów i zwariowanych przygód mogłabym wymieniać bez liku. Marzyło mi się, żeby publikować artykuły do polskich gazet, pisać o poznawanych po drodze ludziach i cudow-nych doświadczeniach, które na nas czekają na świecie i… jako że nic z tym nie robiłam, to marzy mi się nadal. Marzenia nie speł-niają się same, trzeba zacząć działać. A ja znowu się bałam – że przecież bardzo ciężko jest się przebić, że nie mam przygotowania dziennikarskiego, że niewystarczająco ciekawie piszę. Kiedy więc przeprowadzałam wywiad z Weroniką, z „Poznać siebie dzięki po-tomkom Majów” i usłyszałam, jak zaczęła się jej przygoda z dzien-nikarstwem, zaczęłam się śmiać z własnych obaw i z niedowierza-niem kręcić głową.

Teraz patrzę na sprawy w ten sposób, że te wszystkie chwile zwątpienia były mi do czegoś potrzebne. Doświadczenia, które sobie podarowałam i te, których sobie odmówiłam pomagają mi

12 Polka potrafi. Zostań bohaterką własnego życia!

nieustannie definiować siebie i moją ścieżkę. Z ręką na sercu jestem w stanie powiedzieć, że byłam i jestem coraz szczęśliwsza, choć nie oznacza to, że nie miewam momentów zwątpienia i kryzysu. Jeden z największych z nich, który pojawił się około dwóch lat temu, związany był z tym, że nie miałam pojęcia, na co się w życiu zdecy-dować. Miałam wiele pasji i nie wiedziałam, na którą postawić. Nie byłam pewna czy i jaką karierę zaczynać. Postanowiłam, że skupię się w takim razie na tym, jakie chcę mieć życie, a nie, co dokładnie mam w tym życiu robić.

Usiadłam w ciszy i zapytałam sama siebie: jakiego życia chcesz? Byłam już wtedy po kilku dłuższych i dalszych podróżach, a moje ciało i umysł przyzwyczajone były do szybkiego tempa zmian i ciągłych zastrzyków adrenaliny. Niemal automatycznie odpo-wiedziałam sobie: pełnego przygód, niezapomnianych historii i cudownych relacji z innymi. Postanowiłam, że skoro nie wiem jeszcze, na co konkretnie postawić, te trzy główne założenia będą kierować decyzjami, które będę podejmować. Niezależnie od tego, czy proponowano mi prowadzenie zajęć tanecznych w Pol-sce, udział w seminariach samorozwojowych w USA czy pracę przy produkcji reklam telewizyjnych w Tajlandii, jeśli umożliwia-ły mi przeżywanie szalonych przygód, budowanie niezapomnia-nych wspomnień lub nawiązywanie wartościowych znajomości, od razu w to szłam. Dopiero później uświadomiłam sobie, że mój kryzys nie był spowodowany problemem, który tkwił we mnie. Problemem była narzucana nam i niezwykle ograniczająca koncepcja tego, że w życiu zawodowym należy robić tylko jedną rzecz. Niby z jakiej racji? Cieszy mnie więc na przykład to, w ile różnorodnych projektów angażuje się Betty Q, czołowa polska „Showgirl z odciskami”.

Wszystkie przypadkowe prace, których się w moim niezdecy-dowaniu łapałam i ludzie, których spotykałam po drodze, dopro-wadzili mnie do tego, co chcę w życiu robić. Pisanie, zamiłowanie do coachingu czy plany łączenia go z tańcem i biznesem przyszły do mnie naturalnie, ale jakby niespodziewanie. Mimo że zawsze były gdzieś na horyzoncie, tak samo jak Julka, która doszła „Przez

Skąd wiem, że Polka potrafi? 13

żołądek do kariery fotografa” nie przypuszczałam, że będę się z nich kiedyś utrzymywać.

Z dużą dozą dumy i satysfakcji patrzę na tych ostatnich kilka lat i podobnie jak wszystkie bohaterki książki, jestem sobie nie-zmiernie wdzięczna za to, że w którymś momencie przełamałam się i postawiłam na siebie. Powiem Ci w sekrecie, że mimo tego, że okres ten obfitował w wymarzone podróże, nieoczekiwane zwroty akcji i przygody jak z komedii sensacyjnych, dopiero pod koniec maja 2013 roku dogłębnie uwierzyłam w to, że Polka potrafi. Że ja potrafię.

Uwierzyłam, że jeśli się zaprę, będę uparta i konsekwentna, a przede wszystkim, jeśli będę aktywnie podejmować działania, wcielę moje najskrytsze i najbardziej przerażające marzenia w życie. Teraz, bowiem już wiem, że to właśnie te cele, których się najbar-dziej boimy pozwolą nam wspiąć się na wyżyny i rozwinąć skrzydła. I powiem Ci, że ostatnie cztery miesiące były czasem nieustannego rozwoju i nauki.

O podobnej książce myślałam już od ponad dwóch lat, ale nie miałam odwagi wziąć się za realizację takiego projektu. Łapać pod-miejskie autobusy na rozdrożach północnych Indii, w środku nocy, odwagę miałam. Wydać książkę jako nieznany, początkujący autor i wystawić się na krytykę całego kraju – nie. Na szczęście teraz się już nie boję. Albo inaczej, ten strach mnie już nie powstrzymuje, bo on będzie ze mną zawsze. Bez krytycznych komentarzy się nie obejdzie, poza tym sama wiem, że popełniłam w tym całym procesie błędy!

Jak miałoby być inaczej, skoro rzuciłam się na projekt tej książ-ki nie mając znajomości w branży, żadnego know-how rynku wy-dawniczego, nie będąc osobą medialną i dając sobie trochę ponad cztery miesiące na napisanie i samodzielne jej wydanie? Do tego nie mając zaplecza finansowego, a wręcz przeciwnie – kilkadziesiąt tysięcy złotych długu na koncie. Nie miałam pojęcia jak to zrobię, ale wiedziałam, że 22 września książka trafi w ręce pierwszych czy-telniczek. I tak się stało.

Zaczęło się od tego, że na fali ogromnego entuzjazmu odpaliłam stronę internetową promującą „Polkę”, mimo że miałam wtedy do-

14 Polka potrafi. Zostań bohaterką własnego życia!

kładnie zero stron zebranego czy spisanego materiału. Jednak, kie-dy słowo się rzekło, a wieści poszły w świat, nie było już odwrotu. Od samego początku chciałam, żeby ta książka była swego rodzaju punktem zapalnym dla większej akcji społecznej, dzięki której wraz z pomocą moich bohaterek zainspiruję tysiące dziewczyn i kobiet z całego kraju do tego, żeby przestały w siebie wątpić. Żeby śmiało zaczęły kroczyć przez życie i patrzyły na to, czym jest sukces przez pryzmat spełnianych na bieżąco marzeń. Nie przypuszczałam jed-nak, że proces przeprowadzania i spisywania wywiadów najbardziej zainspiruje… mnie samą.

Podobnie jak nie wiedziałam, że nasze rozmowy będą miały niemalże terapeutyczny wydźwięk dla części bohaterek. Do nie-których z nich dotarłam w dość ciężkich momentach ich życia. Niesamowita energia, która normalnie pcha je do przodu, po-woli przygasała pod ciężarem stresu, wątpliwości czy samotno-ści. Żadna z nas nie twierdzi bowiem, że kiedy zaczniesz walczyć o swoje cele i marzenia, nagle pozbędziesz się wszystkich nega-tywnych emocji, a życie będzie usłane różami. Niezależnie od tego, czy obieramy własną ścieżkę, czy podążamy tą, na którą pokierował nas ktoś inny, pojawiają się ciężkie momenty. Dlate-go z ogromną radością obserwowałam, jak z każdym wypowie-dzianym zdaniem w dziewczyny wstępuje trochę więcej dumy z tego, co już osiągnęły i co jeszcze przed nimi. W trakcie naszej rozmowy ponownie upewniały się, że są dokładnie tam, gdzie być powinny.

Działało to też w drugą stronę – w momentach paraliżu, kiedy nagle spadały na mnie wszystkie negatywne komentarze otocze-nia i wątpliwości, które znajomi wyrażali na temat wykonalności i opłacalności projektu „Polka potrafi”, kiedy ja sama poddawałam w wątpliwość powodzenie całego przedsięwzięcia, jak mantrę po-wtarzałam sobie – skoro Martyna z Natalią sprzedały tysiąc sztuk pierwszego numeru swojego niszowego magazynu, o którym do-wiecie się więcej w „Do sukcesu przez wyboistą Azję”, to nie ma opcji, żeby mnie się nie udało!

Skąd wiem, że Polka potrafi? 15

Kiedy rozmawiałyśmy, część z dziewczyn, jak Ewelina, była w podróży do egzotycznych miejsc globu, więc ciężko się było z nimi złapać: ograniczony dostęp do Internetu, chaos w głowie, ciągły ruch. Czułam ich niezwykłą ekscytację i radość, ale i lekkie zmęczenie, które jest z podróżami nierozerwalnie związane. Jesz-cze inne oswajały swoją ciągle zmieniającą się rzeczywistość: Aga – prowadzenie licznych startupów w Szkocji i naukę cierpliwości; Jujka – wychodzenie na prostą po roku, który był czasem kryzysów fizycznych i psychicznych; Martyna i Natalia – walkę o utrzymanie swojego produktu na rynku. Słyszałam ich mądrość i pewność sie-bie, która jednak cichym echem odbijała strach i obawy o to, czy wszystko się uda.

Dostrzegałam błysk w oku i niesamowicie ciepły uśmiech, gdy razem przechodziłyśmy przez szczęśliwe momenty ich historii. Chciałam pomóc otrzeć łzy, które pojawiały się na wspomnienie kryzysów i cięższych chwil. Gdy żegnałyśmy się na koniec naszej wspólnej podróży przez ich życie, ściskałyśmy się serdecznie, a ja po wysłuchaniu każdej kolejnej historii sukcesu, bo za taką uważam wszystkie z zebranych tu opowieści, myślałam raz za razem: Musi mi się udać! Wierzę, że z Tobą będzie tak samo, niezależnie od tego, jaki plan masz dla siebie w zanadrzu. Po cichu liczę też, że niektóre z bardzo bliskich mi osób przełamią strach i myślenie o swoim wie-ku jako o przeszkodzie stojącej na drodze do sukcesu. Dlatego tym bardziej cieszę się, że jest z nami Hania z „Był czas na dzieci, teraz jest czas na mnie.”

Historii tych przedstawiam Ci trzynaście, a wybrałam je spośród ponad dwudziestu pięciu, których wysłuchałam w trakcie zbierania materiałów do książki. Dlaczego trzynaście? Bo na przekór wszel-kim przesądom, zawsze uważałam trzynastkę za moją szczęśliwą liczbę. Niechaj się nam więc szczęści.

Najistotniejsze, tak naprawdę, nie jest to, czy zostałaś wspomnia-na na stronach tej książki, czy nie. Wszystkie jesteśmy bohaterkami

16 Polka potrafi. Zostań bohaterką własnego życia!

naszego życia i każda z nas należy do grona Polek, które potrafią, choć chwilami o tym zapominamy. A dzięki odpowiedniemu na-stawieniu do innych ludzi i do tego, czym jest „ryzyko” oraz dzięki kroczeniu w kierunku, który SAME dla siebie wybierzemy, zawsze dojdziemy w miejsca, o których nawet nie śniłyśmy.

Uwierz w to i uwierz w siebie, a później podziel się ze mną Two-ją historią sukcesu.

Czekam!