28
Pism o Kola Nauk ow ego Bib l iote k oznaw ców Je s ie ń Nr 3(6)/2006 Fot. M ich alK olos ow s k i 2005

Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Students newspaper about information & others topics.

Citation preview

Pism o Koła Nauk ow ego Bibliote k oznaw ców Je s ień Nr 3(6)/2006

Fot.

Mic

hał K

ołos

owsk

i 200

5

2 Nr 3(6)W stępniak

Drodzy Czytelnicy!M inęły w ak acje, rozpoczął s ię now y rok ak adem ick i i, ch oć nie ch cem y przyjąć tego do w iadom ości, z k aż-dym dniem coraz bliżej nam do zim y. Listopad je st szczególnym m ie -s iącem , w k tórym oprócz szarości pojaw ia s ię czas na przem yślenia i za-dum ę. Jednak pozw ólm y sobie na ch w ilę relak su. O dpłyńm y m yślam i w m iejsca, do k tórych nam tak tęs k no je szcze . W tym celu prze k azujem y W am najnow szy, w ycze k iw any z utęs k nieniem num er „Nieczytelnej...”, pow ięk szony aż o cztery strony! Pozw ólcie , abyśm y zabrali W as w

św iat reflek sji zw iązanych z za-w odem bibliote k arza, cennych rad dotyczących „w łaściw ego odżyw ia-nia s ię k s iążk am i”, by po ch w ili zatopić s ię w św iecie w spom nień z w ak acyjnych podróży i odk ryć na now o nieznane dotąd m iejsca. Gdy w rócicie z dalek ich w ojaży dow iecie s ię o tym , co w ... Kole piszczy, a dla oddania h ołdu w szystk im tym , k tórzy cie szą s ię życiem w iecznym , zabie -rzem y W as w s entym entalną podróż do św iata w spom nień... Dzięk ujem y, że je steście już rok z nam i.

W im ie niu R e dak cji Justyna Os ie ck a

3 „Dobrze , że są m łodzi ludzie ...” - w yw iad z p. prof. dr h ab. H anną Tadeus iew icz

7 W spom nienia um arłych8 24 październik a. Data, k tóra zobow iązuje10 Forum praw dę Ci pow ie ...12 O ni też byli bibliote k arzam i!13 Fabryk a Ke stenberga15 Kalisz - m iasto artystów , poetów i... bibliote k arzy18 Najw ięk sze m uzeum św iata19 Niezw yk łe drzw i Bibliote k i Uniw ersytetu

W ileńs k iego21 Leniw a k s iążk a22 Z m ysły23 Konsum pcyjne m etafory czytania24 Cicer cum caule25 „M ow a o um iejętnym posługiw aniu s ię

k s iążk am i...” (Jan Am os Kom eńs k i)

Na ok ładce : Je s ień potrafi zas k ak iw ać...

M yśl na listopadow e dni:‚...niew iele rzeczy m a tak w ielk i w pływ na człow ie k a jak pie rw s za k s iążk a, k tóra od razu trafia do jego s e rca...”

Carlos Ruiz Z afón „Cie ń w iatru”Spis treści

Nr 3(6) 3Rozm ow y, rozm ow y, rozm ow y...

„Dobrze , że s ą m łodzi ludzie , k tórzy nie tylk o ch cą odbyw ać dodatk ow e zajęcia, ale przy

ok azji ch cą coś poznać, cze goś s ię nauczyć, nie być outs ide re m ” .

Z Panią prof. dr h ab . H anną Tadeusiew icz, k ie row nik iem Katedry Bibliote k oznaw stw a i Inform acji Nauk ow ej UŁ rozm aw iają Justyna O sieck a i Stefan Kunick i.Stefan Kunick i: Szanow na Pani Profesor, na początk u proszę przyjąć najlepsze życzenia na no-w y rok ak adem ick i od w szys-tk ich członk ów Studenck iego Koła Nauk ow ego Bibliote k oznaw -ców .Prof. dr h ab . H anna Tadeusie -w icz: Dzięk uję bardzo. Nim przej-dziem y do pytań ch ciałam też Państw u podzięk ow ać, że zech cieli-ście s ię pojaw ić i czegoś do-w iedzieć.SK: Już w cześniej ch cieliśm y...Justyna O sieck a: Szanow na Pani Profesor, niedaw no m inęła ok rąg-ła rocznica utw orzenia Katedry Bibliote k oznaw stw a i Inform acji Nauk ow ej w Uniw ersytecie Łódz-k im . Co w edług Pani Profesor je st najw ażniejsze w 60-letniej h istorii tego ośrod k a?H T: To rzeczyw iście 60 lat. Na pew no w iecie , że to była pierw sza k atedra, k tóra pow stała w Polsce . Pierw sza placów k a ak adem ick iego k ształcenia m łodzieży, czyli dająca m agisterium i studia specjalistycz-

ne . Uruch om ił ją Jan M uszk ow s k i, najpierw na W ydziale H um a-nistycznym , k tóry obejm ow ał m .in. h istorię, filologię i bibliote k o-znaw stw o.Co tak iego w ażnego s ię w ydarzyło w tej 60-letniej h istorii ośrodk a? W łaściw ie pracow aliśm y cały czas , z dw iem a k rótk im i przerw am i. W latach 50., po śm ierci profe sora M uszk ow s k iego, Katedra była nie -czynna dw a lata. Gdy Re k torem był prof. Sk w arczyńs k i m ieliśm y tylk o specjalizację na polonistyce , ale w zasadzie studia funk cjonow a-ły, ch ociaż nie było naboru na studia. Prom ow ało s ię pie rw szych m agistrów i pie rw szych dok torów . Pierw szym , k tóry uzys k ał stopień dok tora z naszej dyscypliny na-uk ow ej był, późniejszy profe sor, Karol Głom biow s k i. Teraz podobnie nie m am y naboru, bo nie dostaliśm y ak redytacji na prow adzenie studiów m agi-sters k ich , udzielanej przez tzw . PAK-ę, czyli Państw ow ą Kom isję Ak redytacyjną, ale też jak w tedy,

4 Nr 3(6)Rozm ow y, rozm ow y, rozm ow y...

praca toczy s ię norm alnie , czyli zajęcia dydak tyczne, praca na-uk ow a...O becnie m am y pełną obsadę, aby uruch om ić od now ego rok u ak ade -m ick iego 2007/2008 studia licencjac-k ie . I tak ie studia uruch am iam y. O statnio podałam inform ację o tym now ym k ie runk u studiów do „Kalej-dos k opu”, k tóry czytany je st w Ło-dzi, ale tak że i w regionie . To będą studia stacjonarne i zaocz-ne pod nazw ą „Inform acja nauk ow a i bibliote k oznaw stw o” .M yślę, że będziem y s ię po troch u od-bijać od dna. Dw ie h abilitacje są w tok u, trzy w łaściw ie . Jedna k s iążk a dr M agdaleny Rzadk ow ols k iej je st już w druk u i to będzie najszybsza h abilitacja; będzie przeprow adzona zapew ne w W arszaw ie , bo tylk o dw a ośrodk i m ają obecnie praw o do h abilitow ania: W rocław i, od nie -daw na, W arszaw a.SK: O d lat jednym z najw ażniej-szych k om pendiów w iedzy z zak re su b iografistyk i k sięgoznaw -czej je st „Słow nik Pracow nik ów Książk i Polsk iej” . W iem y sk ądi-nąd, że to w ażne osiągnięcie łódzk iego środow isk a b ibliologicz-nego. Proszę pow iedzieć, jak ie były początk i prac nad Słow -nik iem i jak odbierano go w tedy, a jak w spółcześnie w innych ośrod -k ach w k raju?

H T: Kiedy podejm ow aliśm y pracę były słow nik i bibliote k arzy, dru-k arzy, na przyk ład „Druk arze daw -nej Pols k i”, ale brak ow ało słow nik a k tóry obejm ow ałby pracow nik ów k s iążk i tj. w szystk ie osoby zw iązane z produk cją i dys -trybucją k s iążk i. Z as ięg ch ronolo-giczny tejże publik acji s ięga od głębok iego średniow iecza do w spółcze sności, tj. uw zględnia śre -dniow iecznych k opistów , ilum i-natorów k s iążk i ręk opiśm iennej, pie rw szych druk arzy, pie rw szych k s ięgarzy, aż do w spółcze snych bibliote k arzy, k s ięgarzy, biblio-filów , w łaścicieli bibliote k , grafik ów k s iążk ow ych , ilustra-torów . H istoria Słow nik a była dłu-ga. W latach 19 46-48/49 zaczęto prace nad Słow nk ie m i prow adzono je w Uniw ersytecie im . M . Koper-nik a w Toruniu. Pierw szy próbny ze szyt w ydał w 19 58 r. O ddział Łódzk i PW N. W 19 61 r. pow stała redak cja Słow nik a w Łodzi, w Bibliotece Uniw ersyteck iej w O d-dziale Prac O rganizacyjno-Na-uk ow ych i Dydak tycznych , k tórym k ie row ała dr Irena Tre ich el, redak -tor naczelna Słow nik a. W 19 62 r. w yszedł w yk az h as eł, potem były już prace k oordynujące, prow adzo-ne w ze społach , w e w szystk ich bibliote k ach uniw ersyteck ich i PAN-ow s k ich opracow yw ano h asła

Nr 3(6) 5Rozm ow y, rozm ow y, rozm ow y...

ze sw ojego terenu i przysyłano je do Łodzi. Tu prow adzono prace redak cyjne i tutaj ostatecznie przy-gotow ano tę publik ację do druk u; uk azała s ię w 19 72 r. O dbie rano Słow nik bardzo pozytyw -nie . M am y całą teczk ę w ycink ów z recenzjam i, k tóre s ię uk azyw ały. Z organizow ano naw et k onferencję prasow ą w W arszaw ie zaraz po uk azaniu s ię publik acji. Najw ięk sze w rażenie zrobił podstaw ow y tom z 19 72 r. Pojaw iła s ię opinia, że je st to w ydaw nictw o pożyteczne, zarów -no dla pracow nik ów nauk ow ych jak i i dla m łodzieży studiującej. SK: Ile h aseł orientacyjnie opraco-w ała Pani? H T: Co najm niej 200, tzn. w trzech już w ydanych tom ach z lat: 19 72, 19 86 i 2000.JO : Pow szech nie w iadom o, że na tem at studiów bibliote k oznaw -czych w Łodzi k rążyły k rytyczne opinie , m .in. k om entarze na forum EBIB-u. Z arzuty k ie row a-ne były najczęściej pod adre sem program u studiów , k tóry zaw iera przedm ioty bazujące na podręcz-nik ach sprzed w ielu lat. Czy pozy-tyw ne rozstrzygnięcie spraw y ak redytacji dla naszego k ie runk u ostatecznie rozw iąże te pro-blem y?H T: Troch ę nas tam s k rytyk ow ali, ale naturalnie program y, k tóre są i

będą opracow yw ane, stale s ię m odyfik uje , aby dostosow ać program nauczania do potrzeb bibliote k różnych typów . W k ońcu tak że dla bibliote k szk ół w yższych . O d k ilk u lat je stem przew od-niczącą Kom isji Egzam inacyjnej do przeprow adzania postępow ania k w alifik acyjnego dla k andydatów na dyplom ow anego bibliote k arza oraz na dyplom ow anego pracow -nik a dok um entacji przy M inister-stw ie Nauk i i Szk olnictw a W yższego. To są sposoby „przy-sparzania” pracow nik ów dla bibliote k : studia licencjack ie , studia m agisters k ie i podyplo-m ow e, k tóre rów nież łódzk a Kated-ra prow adzi.SK: Studenci ucze stniczący w pracach Koła Nauk ow ego ch cieli-by znać opinię Pani Profesor na tem at działalności, k tórą podjęli. Jak ocenia Pani Profesor tę for-m ę ak tyw ności i czy m a Pani jak ieś propozycje lub sugestie do-tyczące naszych działań?H T: Bardzo w ysok o oceniam państw a pracę. Cie szę s ię, że pracujecie z tak im praw dziw ym , pow iedziałabym od s e rca, zaan-gażow aniem . Nik t W as do tego nie zm usza, nie k aże , nie staw ia za to ocen, nie m us icie zdaw ać k olok -w iów ani egzam inów , ale je st to przejaw zaintere sow ania przed-

6 Nr 3(6)

m iotem studiów , poszerzaniem h ory-zontów . Je steśm y z tego bardzo za-dow oleni. Działalność Koła tak że w pływ a na obraz Katedry. W ystąpi-liście na targach ak adem ick ich (Prom ocja Ak adem ick a) - to było bardzo w ażne . Rozm aw iałam z panem dr. Jack iem Ladoruck im – opie k unem Koła, bo przyszło m i do głow y, żebyście w ystąpili w łódz-k im „Kw adrans ie Ak adem ick im ” - jeśli uda s ię naw iązać jak iś k ontak t z redak cją. Z w rócę uw agę je szcze na bardzo ładny ge st z w aszej strony - bycia na cm entarzu, zadba-nia, zapalenie znicza na grobach na-szych profe sorów , m .in.: prof. M uszk ow s k iego – tw órcy Katedry. W szak nie bie rzem y s ię znik ąd. I je szcze m am pytanie , czy nie w arto byłoby pom yśleć i zorganizow ać zjazdu k ół nauk ow ych ? Przecież działają w różnych ośrodk ach . Państw o jeździli, w ystępow ali z refe -ratam i, dostaw ali nagrody i w Ło-dzi m ożna by tak ą k onferencję zorganizow ać. Pom yślcie Państw o o tym .SK: O biecujem y pośw ięcić tem u w ięk szą uw agę!H T: To w ym aga oczyw iście czasu, zaangażow ania s ię w prace przy-gotow aw cze . Finans e m oglibyśm y jak ieś zdobyć - m oże Dzie k an by nam coś dorzucił? M yślim y, aby państw a przetrzym ać m oże na

piątym rok u (śm ie ch ), żebyście dłu-żej pracow ali w Kole! SK: Sześcioletnie studia m agister-sk ie?H T: (śm ie ch ) Tak , dw a lata czw ar-ty rok , dw a lata piąty. Żartuję… Bardzo bym ch ciała, aby osoby z trzeciego rok u s ię w łączyły. Kiedyś Koło działało pod ok iem prof. Dunina, ale zm arło śm iercią na-turalną. Postanow iliśm y je reak -tyw ow ać. Dobrze , że są m łodzi ludzie , k tórzy nie tylk o ch cą od-byw ać dodatk ow e zajęcia, ale przy ok azji ch cą coś poznać, czegoś s ię nauczyć, nie być outs iderem .JO : Z m ierzając k u k ońcow i na-szego w yw iadu ch cielibyśm y zapytać, czy zgodzi się Pani Profesor ze zdaniem R alph a W al-do Em ersona, k tóry pisał, że „człow ie k k och ający k siążk i je st bogatszy od innych ...” , k tóre m ożna uczynić m ak sym ą zaw odu bibliote k arza?H T: M yślę, że tak , je st bogatszy intele k tualnie , bo czyta. Bogatszy em ocjonalnie - coś przeżyw a. Ks iążk a je st czym ś, co na pew no je st intele k tualnie i em ocjonalnie odbie rane - czyli i rozum em i s e r-cem . SK, JO : Dzięk ujem y za rozm ow ę.H T: Dzięk uję.

Rozm ow y, rozm ow y, rozm ow y...

Nr 3(6) 7

Aleja park ow a. Na m oją głow ę spadają k olorow e liście . Z ach w ycam s ię pięk nem je s ieni, jednocześnie popadam w m elanch olijny nastrój. Te liście , k tóre w łaśnie depczę są sym bolem prze -m ijania. W tym m om en-cie przypom ina m i s ię M are k Grech uta. Nie -daw no od nas odszedł. Jego św iatło życia zgasło w 67. rocznicę urodzin Agnie szk i O s ieck iej. Czy ci, k tórzy w spółtw orzyli pols k ą k ulturę, nadal są w śród nas? Czy są w ieczni?

„To był m aj, pach niała Sas k a Kępa” . W ybrałam s ię do W arszaw y, by pójść śladam i Agnie szk i O s ieck iej. W ypraw ę rozpoczęłam od Cm entarza Po-w ązk ow s k iego. Z trudnością odna-lazłam grób poetk i. Dw a znicze i zasypana liśćm i m ogiła św iad-czyły o nieczęstych w izytach jej w ielbicieli.

Następnym punk tem m ojej podróży był dom Agnie szk i przy ulicy Dąbrow ieck iej. Tutaj na szarym budynk u zauw ażyłam tablicę pam iątk ow ą (w form ie otw artej k s iążk i). O detch nęłam z ulgą. Życie poetk i nie je st zatem tak do k ońca przem ilczane . W racając z Sas k iej Kępy w stąpiłam do k aw iarni, w k tórej

pow stał nie jeden w ie rsz O s ieck iej. Na ścianie , po lew ej stronie , w is i jej portret. To było

k olejne m iejsce , w k tórym nie została przem ilczana.

W róciłam do Ło-dzi. O d razu pobiegłam do k aw iarenk i inter-netow ej. Postanow iłam przyłączyć s ię do roz-m ow y na forum za-m ie szczonym na stronie pośw ięconej Agnie szce

(w w w .fre eart.pl). O k azało s ię, że m a ona w ielu w ielbicieli. O rganizują naw et spotk ania np. w rocznicę jej śm ierci. Na k olejnej stronie (w w w .ok ularnicy.pl) prze -czytałam w iersze m łodych ludzi, k tóre zadedyk ow ali w łaśnie jej.

W w ielu m iastach Pols k i odnajduję elem enty, k tóre o O s iec-k iej nie pozw alają zapom nieć. W W arszaw ie , 13 m aja 2006 rok u, odbył s ię fe styn pośw ięcony poetce . W Tarnow ie je st ław eczk a O s ieck iej (coś na podobieństw o łódzk iej ław eczk i Tuw im a). W O polu stanął niezw yk ły pom nik z w izerunk iem poetk i (e k spo-now any przed Collegium M aius na terenie Uniw ersytetu O pols k ie -go). Rów nież w Łodzi je st elem ent, k tóry przypom ina o tej w ażnej dla k ultury pols k iej postaci. O tóż 25. czerw ca 2004

M iędzy prze szłością, a przyszłością

W s pom nie nia um arłych

8 Nr 3(6)

rok u w e w nęce jednej z k am ienic przy ulicy W łók ienniczej (daw nej Kam iennej) odsłonięto fontannę-płas k orzeźbę Koch ank ow ie z ulicy Kam ie nne j, upam iętniającą boh a-terów pios enk i Agnie szk i O s ieck iej.

Przyszedł czas na zadanie pytania: czy Agnie szk a O s ieck a je st w ieczna? Spróbuję odpow ie -dzieć na nie słow am i W isław y Szym bors k iej: „W ieczność um ar-łych dotąd trw a, dok ąd pam ięcią s ię im płaci” . M ałgorzata W iśnie w s k a-Ole jnik

Am or libris nos unit

Niem al k ażdy dzień rok u k alendarzow ego nie s ie ze sobą jak ieś św ięto. Jednak je st tak a data rok u, o k tórej bibliote k arz nie m oże zapom nieć ze w zględu na dw ie istotne uroczystości, k tóre m ają w ów czas m iej-sce . Je st to dzień 24 październik a. Pierw -sza z nich to Św iatow y Dzień In-form acji na tem at Rozw oju (zw any naj-częściej Św iatow ym Dniem Inform acji), druga zaś to M iędzy-narodow y Dzień Bi-bliote k Szk olnych (In-ternational Sch ool Li-brary Day). Ch oć w przypadk u drugiego św ięta nie m a zgodności co do k onk retnej daty. Serw is inter-netow y „Bibliote k i w Szk ole ” po-daje , iż przypada ono na 25 październik a, jednak tw órcy s e rw i-su W ik ipedia obstają przy 24

październik a. Rozw ażania te m ożna zostaw ić bardziej k om pe -tentnym , ja natom iast s k upię s ię na m eritum .

Św iatow y Dzień Infom acji został ustanow iony przez Z gro-

m adzenie O gólne w 19 72 r. celem „zw róce -nia uw agi św iatow ej opinii publicznej na pro-blem y rozw oju i potrzebę zacieśnienia m iędzynarodow ej w spółpracy na rzecz ich pok onyw ania” . ONZ uznało za sto-sow ne w prow adze -nie tak iego dnia ze w zględu na m ożliw o-

ść dotarcia do m łodych ludzi i uśw iadom ienia im problem ów do-tyczących rozw oju na całym św iecie , pragnąc, aby przyczynili s ię do zw ięk szenia efe k tyw ności m iędzynarodow ej w spółpracy w tej dziedzinie .

24 paździe rnik a.Data, k tóra zobow iązuje

Nr 3(6) 9Am or libris nos unit

Bibliote k arze pow inni zdać sobie spraw ę z tego, że istnieje tak i dzień. M ożna po-w iedzieć, że je st to po części ich św ięto, poniew aż praca bibliote -k arza je st ściśle zw iązana z infor-m acją. To on opracow uje, przech ow uje i udostępnia w szel-k ie dok um enty, przy-czyniając s ię do rozw oju infor-m acji. Trze -ba sobie zdać spraw ę tak że z tego, że liczba k om unik atów i dok um en-tów w zrasta, a bibliote k arz, nie -m al jak strażnik , m us i czuw ać nad tym , aby nośnik i inform acji były odpow iednio w yk orzystyw ane .

Tak że bibliote k arze szk ol-ni m ają pow ód do św iętow ania 24 październik a. Z asm ucające je st to, że w w ielu placów k ach zam iast bibliote k arza zas iadają ludzie nie -przygotow ani m erytorycznie do ob-jęcia stanow is k a. Nie je st to zapew ne spraw a, k tóra dopiero dziś ujrzała św iatło dzienne , jed-nak obsadzanie stanow is k a prze -znaczonego dla bibliote k arza ludźm i po uk ończonym rocznym k urs ie bibliotecznym je st, m oim zdaniem , nie k orzystne dla w ielu użytk ow nik ów tej placów k i. Na decyzje tego typu m ają w pływ za-

pew ne czynnik i e k onom iczne, jed-nak żenujące je st to, iż dla w ielu z tych ludzi bibliote k a stanow i jedy-nie drogę do utrzym ania posady w szk ole. Z atrw ażające je st rów -nież, że ci, k tórzy obejm ują now e stanow is k o pracy, nie fatygują s ię naw et, by zorganizow ać s k on-

trum , o k tóre aż s ię pros i. W ych odzą

bow iem z prostego zało-żenia: „nie

m oje, w ięc s ię nie w trącam . I tak

jedyne , co m am robić, to w ypożyczać dzieciom k s iążk i” . Tego typu sytuacje nie stety m ają m iejsce i nie należy ich bagateli-zow ać. M yślę, że szczególnie w tak ich dniach jak ten pow inno s ię dys k utow ać i dążyć do zm iany pew nych przyzw yczajeń, um ożli-w iając bibliote k arzom realizo-w anie s ię w w yuczonym zaw odzie . M iejm y nadzieję, że w k rótce w re szcie zostanie przy-w rócony porząde k w tych placów -k ach , czego sobie i w szystk im św iętującym życzę.

Justyna Os ie ck a

10 Nr 3(6)Strefa półcienia

Jak o m iłośniczk a pew nego rodzaju k s iąże k , trafiłam jak iś czas tem u na forum internetow e, pośw ięcone m oim uk och anym po-zycjom . Ludzi spotk ałam sym -patycznych , z poczuciem h um oru, a co najw ażniejsze – zarażonych (tak , jak ja) m anią czytelniczą. Po pew nym czas ie zaproponow ano m i funk cję m oderatora, k tórą posta-now iłam od razu s k rzętnie w y-k orzystać dla sw oich celów . Czując s ię już zadom ow iona, zało-żyłam tem at „Bibliote k i”, w k tórym forum ow icze m ieli w yra-żać sw oje opinie nt. funk cjonow a-nia tych że instytucji, uw agi o pracow nik ach i zm iany, jak ie by zaproponow ali. Z w nios k am i (za zgoda autorów ) postanow iłam s ię z W am i podzielić.

Generalnie opinie foru-m ow iczów nie były specjalnie ory-ginalne, ale pragnę zaznaczyć, że są to ludzie w różnym w ie k u, głów -nie uczniow ie , ale tak że osoby już pracujące – i to w różnych zaw odach . Przedział w ie k ow y to 14-27 lat.

Na pytanie , czy praca w bibliotece w ym aga w yższego w y-k ształcenia, odpow iadano różnie i nie zaw sze w prost. Często zw ra-

cano uw agę, że praca w bibliotece „je st dla ludzi z pow ołaniem , trzeba m ieć do tego zam iłow a-nie ” . Bibliote k arz pow inien tak że być oczytany, um ieć postępow ać z ludźm i, poniew aż „w ten sposób zach ęca do częstego odw iedzania bibliote k i” . Tylk o jedna osoba od-pow iedziała, że „w yk ształcenie w yższe je st potrzebne – przecież nie po to je st tw orzona specjaliza-cja bibliote k oznaw stw o” . M nie jednak nasunęła s ię reflek sja – czy św iadom ość potrzeby tak iego k ie runk u w ynik a z fak tycznej w iedzy na tem at pracy bibliote -k arza, czy tez je st zw yk łą obs er-w acją, „co nam s e rw ują uniw ersytety”? Naw ias em m ó-w iąc, za najnudniejszą czynność uw aża s ię k atalogow anie .

O sw oich znajom ych bibliote k ach forum ow icze w y-pow iadali s ię różnie . Jedni na-rze k ali, że są słabo w yposażone (dotyczy to zarów no bibliote k szk olnych , jak i publicznych ) z tego pow odu, że bibliote k arze nie orientują s ię w now ościach w y-daw niczych i po prostu ich nie k u-pują. I naw et jeśli te podejrzenia nie odzw ierciedlają praw dy, to w ten sposób w ygląda opinia czytel

Forum praw dę Ci pow ie ...

Nr 3(6) 11W ypraw a w nieznane

Jak o m iłośniczk a pew ne -go rodzaju k s iąże k , trafiłam jak iś czas tem u na forum internetow e, pośw ięcone m oim uk och anym po-zycjom . Ludzi spotk ałam sym -patycznych , z po-czuciem h um oru, a co najw ażniej-sze – zarażonych (tak , jak ja) m anią czytelniczą. Po pew nym czas ie zaproponow ano m i funk cję m oderatora, k tórą postanow iłam od razu s k rzętnie w y-k orzystać dla sw o-ich celów . Czując s ię już za-dom ow iona, założyłam tem at „Bibliote k i”, w k tórym forum ow i-cze m ieli w yrażać sw oje opinie nt. funk cjonow ania tych że in-stytucji, uw agi o pracow nik ach i zm iany, jak ie by zaproponow ali. Z w nios k am i (za zgoda autorów ) postanow iłam s ię z W am i po-dzielić.

Generalnie opinie foru-m ow iczów nie były specjalnie ory-ginalne, ale pragnę zaznaczyć, że są to ludzie w różnym w ie k u, głów nie uczniow ie , ale tak że osoby już pracujące – i to w

różnych zaw odach . Przedział w ie k ow y to 14-27 lat.

Na pytanie , czy praca w bibliotece w ym aga w yższego w y-

k ształcenia, od-pow iadano różnie i nie zaw sze w prost. Często zw racano uw agę, że praca w bibliotece „je st dla ludzi z pow oła-niem , trzeba m ieć do tego zam iłow a-nie ” . Bibliote k arz pow inien tak że być oczytany, um ieć postępow ać z ludźm i, poniew aż „w ten sposób za-ch ęca do częstego odw iedzania

bibliote k i” . Tylk o jedna osoba od-pow iedziała, że „w yk ształcenie w yższe je st potrzebne – przecież nie po to je st tw orzona specjaliza-cja bibliote k oznaw stw o” . M nie jednak nasunęła s ię reflek sja – czy św iadom ość potrzeby tak iego k ie runk u w ynik a z fak tycznej w iedzy na tem at pracy bibliote -k arza, czy tez je st zw yk łą obs er-w acją, „co nam s e rw ują uniw ersytety”? Naw ias em m ó-w iąc, za najnudniejszą czynność uw aża s ię k atalogow anie .

O sw oich znajom ych

12 Nr 3(6)M iędzy prze szłością, a przyszłością

Kto przych odzi W am na m yśl, gdy czytacie tytuł artyk ułu? Jeśli je steście studentam i bibliote -k oznaw stw a, to z całą pew nością odpow iecie : M uszk ow s k i, Augu-styniak , Radlińs k a. M acie rację!- Ale czy w iecie , że bibliote k arzam i byli Leibniz, Że rom s k i, M ic-k iew icz, Sch ulz, a pośród nich oczyw iście Joach im Lelew el. Ten ostatni znany je st tylk o w tajem -niczonym osobom , k tóre są ściśle pow iązane z życiem bibliote k i bibliote k arstw em . Naw et ja nie w cześniej niż na studiach odk ry-łam na now o postać Lelew ela, a przecież w zm iank a o tym , że był bibliote k arzem znajdow ała s ię w k s iążce, z k tórej uczyliśm y s ię h istorii. Jednak dopiero pod w pły-w em le k tury Bibliograficznych k s iąg dw oje rzeczyw iście doce -niłam tę postać.

Teraz niech m i tylk o k toś pow ie , iż nie ch ce być bibliote -k arzem i że studia trak tuje jak o zło k onieczne . Postarajm y s ię w y-tężyć sw ój um ysł, a zauw ażym y, ile m ożliw ości znalezienia w ielu now ych , nie odk rytych dróg daje człow ie k ow i praca w bibliotece . Je -śli nie w ie rzycie , zapoznajcie s ię z badaniam i czytelnictw a w ok re s ie dw udzie stolecia m iędzyw ojenne -go. Poprzez analizę tych prac,

m ożna bow iem dojść do w nios k u, że bibliote k a je st św ietnym m iej-scem dla nauk ow ca, gdyż w iele opracow ań z zak re su socjologii, psych ologii, pedagogik i pow stało w oparciu o analizę dok um entów bibliotecznych . Jeśli zatem po-s iadacie zm ysł badacza, to w ła-śnie bibliote k a je st dla W as św ietnym m iejscem ! Ja nie om ie szk am z tego s k orzystać! „A k to nie czytał (i nie posłuch ał) ten trąba” . Kto w ie , m oże za k ilk a lat będzie o W as głośno, m oże w pi-szecie s ię na k arty h istorii nauk i. Niew ątpliw ie tak s ię stanie , „bo je -stem bibliote k arzem i basta” .

Z astanów m y s ię teraz nad tw órczością Stefana Że rom s k iego. Przecież Popioły, najw ięk sze dzieło tego pisarza, nie pow stało-by, gdyby nie praca w bibliotece w Rapersw ilu. A zaw rotna k arie ra Leibniza… (jak tam stoicie z w iedzą z zak re su filozofii?) Któż nie ch ciałby m ieć w k ie szeni tytułu dok tora w w ie k u 20 lat? (M ożna nabaw ić s ię k om plek -sów ). Ale w szystk o je szcze przede m ną, bo tak jak on „je stem bibliote k arzem i nic nie je st je sz-cze stracone ” .

Czy teraz Ci, k tórzy ch cieliby s ię zająć w przyszłości pisaniem , nie m ają ch rapk i na

Oni te ż byli bibliote k arzam i!

Kto przych odzi W am na m yśl, gdy czytacie tytuł artyk ułu? Jeśli je steście studentam i bibliote -k oznaw stw a, to z całą pew nością odpow iecie : M uszk ow s k i, Augu-styniak , Radlińs k a. M acie rację!- Ale czy w iecie , że bibliote k arzam i byli Leibniz, Że rom s k i, M ic-k iew icz, Sch ulz, a pośród nich oczyw iście Joach im Lelew el. Ten ostatni znany je st tylk o w tajem -niczonym osobom , k tóre są ściśle pow iązane z życiem bibliote k i bibliote k arstw em . Naw et ja nie w cześniej niż na studiach odk ry-

łam na now o postać Lelew ela, a przecież w zm iank a o tym , że był bibliote k arzem znajdow ała s ię w k s iążce, z k tórej uczyliśm y s ię h istorii. Jednak dopiero pod w pły-w em le k tury Bibliograficznych k s iąg dw oje rzeczyw iście doce -niłam tę postać.

Teraz niech m i tylk o k toś pow ie , iż nie ch ce być bibliote -k arzem i że studia trak tuje jak o zło k onieczne . Postarajm y s ię w y-tężyć sw ój um ysł, a zauw ażym y, ile m ożliw ości znalezienia w ielu now ych , nie odk rytych dróg daje

Fabryk a Ke s te nbe rga...daw niej

W 1864 r. przem ysłow iec Jak ub Ke stenberg stał s ię w łaści-cielem fabryk i w yrobów w eł-nianych . Na jej s iedzibę w ybrał budynk i m ie szczące s ię przy daw -nej ulicy Now otargow ej (obecnie Sterlinga). Początk ow o była to nie -zbyt duża tk alnia w ełny, k tóra stop-niow o została zm ech anizow ana. Najpierw z fabryk Ke stenberga w y-ch odziły tak ie produk ty jak ch us -tk i półw ełniane , ale z czas em asortym ent uległ rozbudow aniu. Produk ow ano m .in. flanelę w eł-nianą oraz inne tk aniny. Przed na-dejściem now ego stulecia w zak ła-dzie uruch om iono przędzalnię

baw ełny. W 19 13 r. fabryk a stała s ię spółk ą ak cyjną i od tego czasu była znana jak o Tow arzystw o Ak -cyjne M anufak tury Baw ełnianej Jak uba Ke stenberga. W dw u-dzie stoleciu m iędzyw ojennym fir-m a w zbogaciła s ię o farbiarnię, tk alnię baw ełny oraz w yk ańczal-nie tk anin. Pom im o tego, że spółk a w ydzierżaw iła część sw o-ich budynk ów Przędzalni Ba-w ełny, k tórej w łaścicielam i byli H . Kutner oraz Ch . Z yłber, nie uch roniło to jej przed k łopotam i i w rezultacie została zlicytow ana. I tak w 19 35 r. zak łady Ke stenberga prze szły w ręce Naum a Eitingona. W czas ie ok upacji h itlerow s k iej w daw nej fabryce z ulicy Now otar-

Nr 3(6) 13M iędzy prze szłością, a przyszłością

gow ej funk cjonow ał do 19 46 r. je -dynie zak ład obuw niczy. Następ-nie stare łódzk ie fabryk i stały s ię s iedzibą Łódzk iego Z ak ładu Prze -m ysłu O dzieżow ego.

dziś...

Koniec lat dziew ięć-dzie s iątych XX w . ok azał s ię dla daw -nej fabryk i Ke sten-berga nieco łas k aw szy. O d k om -pletnego zniszcze -nia uratow ała ją inicjatyw a k ie row -nictw a jednej z nie -państw ow ych szk ół w yższych pow stających w ow ym czas ie , a m ianow icie W yższej Szk oły H um anistyczno-Ek ono-m icznej. W ładze zadecydow ały o zagospodarow aniu k om plek su fa-bryk i przeznaczeniu jednej z nich pod przyszłą now ocze sną bibliote -k ę. W ten oto sposób k s iążnica, k tóra początk ow o m ieściła s ię przy ul. Rew olucji 19 05 r. nr 64 w budynk u A, a następnie w budyn-k u D, przeniosła s ię do pięk nie od-now ionej pofabrycznej budow li..

W raz z pojaw ieniem s ię ow ego lok um przed bibliote k ą sta-nęły now e m ożliw ości i perspe k -tyw y rozw oju. O trzym ała ona do

dyspozycji trzy piętra, z czego k ażde obejm uje ok . 600 m ˛. Na pierw szym i drugim piętrze studenci m ają do dyspozycji k s ię-gozbiór bibliote k i w w olnym do-stępie do półe k . O znacza to, że nie trzeba już w ypełniać plik u rew ersów i ocze k iw ać czasam i na-w et po 20-30 m in z nadzieją, że

zam ów ione k s iążk i znajdą s ię w m agazynie . Teraz w ystarczy spraw -dzić status intere -sującej nas pozycji w k atalo-gu on-line (h ttp://w w w .biblio-te k a.w s h e .lodz.pl)

, podejść do półk i i w ziąć k s iążk ę. To połączenie m agazynu z czytel-nią, w yposażoną w ponad 300 m iejsc do pracy, nie dość że sprzyja nauce, to je szcze daje ogrom ną sw obodę i k om fort po-szuk iw ania.

W szystk ie stanow is k a k om puterow e m ają dostęp do In-ternetu, jak rów nież do bardzo w ielu baz ele k tronicznych , w śród k tórych m ożna znaleźć EBSCO (zaw iera pełnote k stow e czasopi-sm a oraz k s iążk i ele k troniczne po-grupow ane tem atycznie bazy: Academ ic Search Prem ie r, Agrico-la, New spaper Source itd.), ISI

14 Nr 3(6)W ypraw a w nieznane

w śród k tórych m ożna odnaleźć w iadom ości e k onom iczne, politycz-ne czy finansow e; s e rw is ISI obej-m uje sw ym zas ięgiem ok . 60 k rajów z Europy Środk ow ej, Azji, Afryk i, Am eryk i Łacińs k iej i Bli-s k iego W sch odu), Lex Polonica Pri-m a (niezastąpione źródła inform acji praw niczej zaw iera m .in. w zory pism , um ów , orzecz-nictw o, przepisy praw ne itd.), Pedagog, Ek onom ia O n-line , Przew odnik Bibliograficzny, inter-netow e arch iw um „Gazety W ybor-czej” i w iele innych . Na studentów cze k ają rów nież k ursy

Pols k iego Uniw ersytetu W irtual-nego, do k tórych m ają nie -ograniczony dostęp ze w szys -tk ich k om puterów bibliote k i W SH E oraz liczne w ydaw nictw a m ultim edialne : atlasy, k s iążk i ele k troniczne, słow nik i czy ency-k lopedie .

Kto m oże k orzystać z bi-bliote k i W SH E? Jest to m iejsce przyjazne i otw arte przez s iedem dni w tygodniu dla w szystk ich zaintere sow anych , nie tylk o studentów w spom nianej uczelni.

Izabe la Ole jnik

Kalis z – m ias to poe tów , artys tów i ... ...bibliote k arzy

Kalisz znany je st pow szech -nie jak o najstarsze m iasto w Polsce, niem niej rzadk o w celach turystycz-nych odw iedzany. Kiedy jednak zm uszony ok olicznościam i w ędro-w iec trafi w re szcie do grodu nad Prosną – nie rzadk o przy ok azji k onfe -rencji, zjazdów nauk ow ych , uroczy-stości ślubnych i tym podobnych ok azji - odk ryw a w ów czas pięk no, k tóre zadziw ia, zatrzym uje i uspo-k aja. Nie sposób w ów czas uk ryć za-ch w yt i obronić s ię przed porów -naniam i do Krak ow a czy W ilna - nota bene w album ie Najpięk nie js ze m iasta Pols k i znalazł s ię w śród 21 najbardziej osobliw ych m iast na-szego k raju. A to nie bagatela.

Najstarsza część m iasta od-dalona je st od dzis iejszego centrum o ok oło 3 k m . To Z aw odzie – naj-starsza osada nad Prosną. Po jej zdo-byciu H enryk Brodaty przeniósł gród na inne tereny (1233). M iasto zys k ało w ten sposób strategiczną lo-k alizację w osłonie rzecznych k oryt. Do dziś m iasto otoczone je st liczny-m i k anałam i rzecznym i, co dodaje m u k olorytu i niepow tarzalnego urok u. W ciągu w ie k ów w ielok rot-nie traw ione pożaram i podnos iło s ię ze zgliszczy i rozk w itało. Kolejne w ie k i dodaw ały Kaliszow i artyzm u. Do dziś zach ow ały s ię nieliczne śla-dy k ultury rom ańs k iej, za to pozosta-ło w iele obie k tów gotyck ich na

Nr 3(6) 15W ypraw a w nieznane

czele z k lejnotem arch ite k tury k ali-s k iej - Katedrą pw . Św . M ik ołaja (1253). Nieliczne, ale niepow tarzal-ne ślady pozostaw iła epok a barok u – głów nie w w ystroju k alis k ich św i-ątyń. Dom inuje na-tom iast w arch ite k turze m iasta k lasycyzm („k la-sycyzm k alis k i”), a szczególnie pięk ne obie -k ty proje k tu Sylw e stra Szpilow s k iego, jak Ro-gatk a W rocław s k a i budyne k daw nego Try-bunału w pisały s ię do h istorii arch ite k tury. Pięk no k lasycyzm u „głos i” też gm ach Te -atru im . W ojciech Bogusław s k iego. A będąc w pobli-żu teatru nie sposób nie zajść do Par-k u M iejs k iego, k ształtow anego k apryśnym nurtem Prosny. Z aproje k -tow ał go je szcze w XVI w ie k u Jan M aria Bernardoni, a jego szczegól-ny rozk w it przyniósł w ie k XIX. Dziś to je szcze jedna ch luba k ali-szan. Pięk ny drzew ostan, m alow -nicze drew niane k ładk i, k as k ady, w szystk o to tch nie k lim atem daw -nych czasów i tw orzy szczególną at-m osferę.

Nie dziw i w ięc, że znajdow a-li, i nadal znajdują, tu natch nienie liczni poeci i pisarze . Do najbar-dziej reprezentacyjnych tw órców zw iązanych z Kaliszem należą nie -

zbyw alnie Adam Asnyk , M aria Konopnick a i M aria Dąbrow s k a, ale obok nich Kalisz w ydał w iele osobow ości literatury i sztuk i. W ielu w spółcze snych poetów od-

w ołuje s ię ch ętnie do m otyw ów k ali-s k ich , czego w y-razem stał s ię niedaw no w ydany tom poezji – W ie r-s ze w ie rne Prośnie . Dziś m iasto szczyci s ię też osobą i tw ór-czością Tadeusza Kulis iew icza – arty-sty, grafik a, k s iędza Jana Sobczyńs k iego - bibliofila, Edw ar-

da Polanow s k iego - pisarza, autora k s iąże k o Kaliszu (Życie lite rack ie Kalisza 1870-19 07, 19 87; M aria Dąbrow s k a. W k rainie dzie ciństw a i m łodości, 19 89 ), Tadeusza Pniew -s k iego – le k arza i społecznik a k a-lis k iego, autora niepow tarzalnych w spom nień o Kaliszu (Kalisz z od-dali, 19 88) i w ielu innych . W Kali-szu bow iem nie sposób nie odczuw ać i nie oddaw ać piórem i pędzlem tego pięk na, k tóre zew sząd otacza przybysza i ziom k a.

Tak że tradycja k s iążk i i bi-bliote k je st tu stara i niezw yk le s il-na. Bierze ona sw ój począte k je sz-cze w XV w ie k u, k iedy to w bernardyńs k im k lasztorze w Kali

16 Nr 3(6)W ypraw a w nieznane

Kalisz znany je st pow szech -nie jak o najstarsze m iasto w Polsce, niem niej rzadk o w celach turystycz-nych odw iedzany. Kiedy jednak zm uszony ok olicznościam i w ędro-w iec trafi w re sz-cie do grodu nad Prosną – nie rzad-k o przy ok azji k onferencji, zjaz-dów nauk ow ych , uroczystości ślub-nych i tym po-dobnych ok azji - odk ryw a w ó-w czas pięk no, k tóre zadziw ia, zatrzy-m uje i uspo-k aja. Nie sposób w ów czas uk ryć zach w yt i obronić s ię przed porów naniam i do Krak ow a czy W ilna - nota bene w album ie Naj-pięk nie js ze m iasta Pols k i znalazł s ię w śród 21 najbardziej osobliw ych m iast naszego k raju. A to nie bagate -la.

Najstarsza część m iasta odda-lona je st od dzis iejszego centrum o ok oło 3 k m . To Z aw odzie – najstar-sza osada nad Prosną. Po jej zdo-byciu H enryk Brodaty przeniósł gród na inne tereny (1233). M iasto zy-s k ało w ten sposób strategiczną lok ali-zację w osłonie rzecznych k oryt. Do dziś m iasto otoczone je st licznym i k anałam i rzecznym i, co dodaje m u k olorytu i niepow tarzalnego urok u. W ciągu w ie k ów w ielok rotnie traw ione pożaram i podnos iło s ię ze

zgliszczy i rozk w itało. Kolejne w ie k i dodaw ały Kaliszow i artyzm u. Do dziś zach ow ały s ię nieliczne śla-dy k ultury rom ańs k iej, za to pozosta-ło w iele obie k tów gotyck ich na czele

z k lejnotem arch ite k tury k ali-s k iej - Katedrą pw . Św . M ik ołaja (1253). Nieliczne, ale niepow tarzalne ślady pozostaw iła epok a barok u – głów nie w w ystroju k alis k ich św iątyń.

Dom inuje natom iast w arch ite k turze m iasta k lasycyzm („k lasycyzm k ali-s k i”), a szczególnie pięk ne obie -k ty proje k tu Sylw e stra Szpilow s k iego, jak Ro-gatk a W rocław s k a i budyne k daw nego Trybunału w pisały s ię do h istorii arch ite k tury. Pięk no k lasycy-zm u „głos i” też gm ach Te -atru im . W ojciech Bogusław s k iego. A będąc w pobliżu teatru nie sposób nie zajść do Park u M iejs k iego, k ształtow ane -go k apryśnym nurtem Prosny. Z a-proje k tow ał go je szcze w XVI w ie k u Jan M aria Bernardoni, a jego szczególny rozk w it przyniósł w ie k XIX. Dziś to je szcze jedna ch luba k aliszan. Pięk ny drzew ostan, m alow -nicze drew niane k ładk i, k as k ady, w szystk o to tch nie k lim atem daw -nych czasów i tw orzy szczególną at-m osferę.

Nie dziw i w ięc, że znajdow a-

Nr 3(6) 17W ypraw a w nieznane

18 Nr 3(6)W ypraw a w nieznane

Luw r to m iejsce w yjątk ow e . Jedni zach -w ycają s ię jego bogac-tw em , innych odraża przepych i liczba e k s -ponatów . A jak je st na-praw dę? M oje w rażenia są następujące .

W ędrów k ę po Luw rze trzeba rozpocząć od prze szuk ania przez och ronę bagażu przy w ejściu do szk lanej piram idy. Rzecz dzieje s ię w długiej k olejce . Ch oć w stęp k osztuje blis k o 9 €, am atorów i k one s e rów sztuk i nie brak uje . M iejscem roz-poczęcia w ędrów k i je st m i-niaturow a piram ida (tuż pod w ięk -szą – szk laną), znana fanom Dana Brow na ze znajdującego s ię pod nią grobu M arii M agdaleny. Tu, po zaopatrzeniu s ię w bezpłatny prze -w odnik , w ybie ra jedno z trzech s k rzydeł do zw iedzania. Następnie należy zdecydow ać s ię na k tóreś z czterech pięter i obrać strategię od-bioru sztuk i – oglądania w szystk iego pobieżnie , albo danej (i w łaściw ie tylk o danej) w ystaw y dogłębnie .

Z alążk iem ogrom nej obec-nie k ole k cji stały s ię pryw atne zbiory Franciszk a I, k tóry sprow a-

dził m .in. najcenniejszą M ona Lisę. Dopiero jednak

rok 179 3 je st datą roz-poczęcia działalności m uzeal-

niczej Luw ru. Podstaw ow ą tego przyczyną je st oczyw iście Rew olucja Francus k a, inną – nie m niej w ażk ą – liczne grabieże napoleońs k ie …

Przem ierzając 60600 m 2 po-w ie rzch ni m ożna od-

naleźć na w ysta-w ach stałych 35 000 jedno-ste k m uzeal-nych . Najsłyn-

niejsze to: Kode k s H am m urabie go, Nik e z Sam otrak i, W e nus z M ilo, dzieła Dürera, M ona Lisa, E. Dela-croix i jego W olność w iodąca lud na baryk ady, Am or i Psych e (fot. pow yżej), Um ie rający nie w olnik … Luw r zach w yca w k ażdym szczególe. Je st dos k onale w k om -ponow any w Paryż, leży w jego s e rcu, na przedłużeniu Ch am ps Elysée s . M a sym etryczny k ształt z dziedzińcem w środk u i piram idą przed w ejściem .

O gólnie m ów iąc, m ożna tu napotk ać różnorodne e k sponaty: poch odzące ze starożytnej Grecji, Rzym u, Egiptu, Iranu, należące nie -gdyś do Etrus k ów , irańs k ie , a tak że rzeźby francus k ie i w łos k ie

Najw ięk s z e m uze um św iata

Nr 3(6) 19W ypraw a w nieznane

Luw r to m iejsce w yjąt-k ow e . Jedni zach -w ycają s ię jego bogactw em , innych odraża prze -pych i liczba e k sponatów . A jak je st napraw dę? M oje w rażenia są następujące .

W ędrów k ę po Luw rze trzeba rozpocząć od prze szuk ania przez och ronę bagażu przy w ejściu do szk lanej piram idy. Rzecz dzieje s ię w długiej k olejce . Ch oć w stęp k osztuje blis k o 9 €, am atorów i k one s e rów sztuk i nie brak uje . M iejscem rozpoczęcia w ędrów k i je st m i-niaturow a pira-m ida (tuż pod w ięk szą – szk laną), znana fanom Dana Brow na ze znaj-

dującego s ię pod nią grobu M arii M agdaleny. Tu, po zaopatrzeniu s ię w bezpłatny przew odnik , w y-bie ra jedno z trzech s k rzydeł do zw iedzania. Następnie należy zdecydow ać s ię na k tóreś z czterech pięter i obrać strategię od-bioru sztuk i – oglądania w szystk iego pobieżnie , albo danej (i w łaściw ie tylk o danej) w ystaw y dogłębnie .

Z alążk iem ogrom nej obec-nie k ole k cji stały s ię pryw atne zbiory Franciszk a I, k tóry sprow a-dził m .in. najcenniejszą M ona Li-sę. Dopiero jednak rok 179 3 je st datą rozpoczęcia działalności

Nie zw yk łe drzw i Bibliote k i Uniw e rs yte tu W ile ńs k ie go

Bibliote k a Uniw ersytetu W ileńs k iego (Vilniaus Unive rs ite -to Bibliote k a) jak o jeden z głów -nych ośrodk ów nauk ow ych przedw ojennej Pols k i, a obecnie najw ięk sza k s iążnica państw a litew -s k iego, z pew nością zasługuje na w ięcej uw agi, niż m ogą jej zapew -nić s k rom ne łam y Nie czyte lne j Sygnatury. Ch ciałabym zająć s ię tu jedynie pew nym curiosum , jak im są drzw i ow ej bibliote k i - m os iężne, dostojne, ozdobione szeregiem obrazów , k tóre k ażdem u bibliote k oznaw cy w yda-dzą s ię znajom e . Przedstaw iają one proce s produk cji k s iążk i -

m am y tu ręczną zecernię i drew -niane prasy. W praw niejsze ok o oceni, że je st to w cze sna k s iążk a druk ow ana.

Tą k s ięgą, k tórej narodziny prezentują drzw i Bibliote k i, je st Cate ch ism usa prasty Szade i, autor-stw a M artinasa M ažvydasa Vaitk u-nasa1 (pie rw sze w ydanie było anonim ow e), nie słych anie w ażne dzieło w św iadom ości k ulturow ej narodu litew s k iego - je st to bow iem pie rw sza k s iążk a dru-k ow ana w ich język u, w praw dzie dość już w ów czas rozw iniętym , by m ogła w nim pow staw ać św iet-na literatura, uw ażanym jednak

20 Nr 3(6)

w ciąż za język ludu, niegodny w arstw inteligenck ich , czy całk ow i-cie spolonizow anej szlach ty litew -s k iej.

Druk uk azał s ię w zasłużo-nej tak że dla rozw oju język a pols k iego k rólew iec-k iej oficynie H ansa W e inrich a w rok u 1547 i stanow ił zbiór pieśni k ościel-nych (prze k ładów z pols k iego i niem iec-k iego) poprzedzony abecadłem (różnym od używ anego przez Litw inów w spółcze -śnie) - był w ięc to zarazem pie rw szy narodow y elem en-tarz. W zorem dla M ažvydasa było niepozorne dzieło pols k ie , starszy o dw a lata Kate ch izm u te xt prosty dla proste go ludu Jana Se k lucjana. Podobne utw ory uk azyw ały s ię w ó-w czas w w ielu k rajach , jak o s k u-te k reform acji postulującej głoszenie liturgii w język ach na-rodow ych .

Druk ten stał s ię, szczegól-nie po I w ojnie św iatow ej, w ok re -s ie budow ania niepodległego państw a litew s k iego, ik oną litew -s k iej św iadom ości narodow ej i uk och aną perełk ą bibliote k arzy - tym bardziej, że znany był tylk o je -

den jego egzem plarz. Nie sposób w ięc w yobrazić sobie frustracji Li-tw inów , gdy ów bezcenny druk za-ginął w zaw ierusze II w ojny św iatow ej. Pozostała tylk o spo-rządzona w rok u 19 22 fotok opia.

O grom ną radością było cudow ne odna-lezienie i sprow adze -nie do W ilna (drogą w ym iany) drugiego egzem plarza, k tóry dotąd niezauw ażony spoczyw ał w O de -s s ie (Anagnorism os - pow iedzieliby sta-rożytni).

Treść drzw i Bi-bliote k i Uniw ersyte -tu W ileńs k iego je st

w ym ow nym sym bolem litew s k iej tożsam ości tej placów k i i sam ego uniw ersytetu, w h istorii tak ściśle zw iązanego z k ulturą pols k ą, dziś służącego głów nie tem u narodow i i jak s ignum te m poris inform ują o tym k ażdego, k to zabłąk a s ię do Bibliote k i Uniw ersytetu W ileń-s k iego.

Bogusław a Kuć

1 W szystk ie dane fak tograficzne zaczerpnięto z:J. O ch m ańs k i: H istoria Litw y. W rocław , W ydaw . O s solineum , 19 82; Z . Stobers k i: H istoria literatury litew s k iej. W rocław : W ydaw . O s solineum , 19 86.

W ypraw a w nieznane

Nr 3(6) 21

Le niw a k s iążk aBiel papieru, w yśw iech ta-

ne k artk i i barw ne ilustracje nieodłącznie k ojarzą s ię z k s iążk am i. Dla ludzi za-uroczonych czytaniem k s iążk a to w ęd-rów k a w nie -znane, gdzie sam proce s czy-tania je st nie -zw yk ły. Poch ła-niacze k s iąże k czytają w do-m u, w tram w a-ju (czas em k toś przeryw a i zada-je pytanie o ty-tuł), w bibliotece , a naw et idąc ulicą. Najw ięk sza zbrodnia to zabrać im przedm iot pożądania, k tóry ch ronią znak iem w łasności.

Białe k arty to tak że m iej-sce gdzie pisarze rysują w izję przyszłości, w k tórej k s iążk i nie istnieją albo funk cjonują tylk o w futurystycznych form ach . Jedna z tak ich form , k u utrapieniu w yżej w spom nianych poch łaniaczy pa-pie ru, staje s ię coraz bardziej popu-larna. Ks iążk i w form ie dźw i-ęk ow ej pow oli, lecz nieubłaganie , rozgaszczają s ię na bibliotecz-nych regałach . Początk ow o słuch a-

nie k s iąże k było m ożliw e w yłącznie dzięk i tech nice ra-diow ej i spik e rom o ak sam it-

nych głosach , dziś to k w e stia zak upienia pły-ty CD.

W śród m iłośni-k ów tradycyjnych nośnik ów panuje

stereotyp m ów ią-cy, że k s iążk a dźw ięk ow a to rozryw k a dla leniw ych ucz-niów . Pom yśl-

m y jednak o oso-bach , k tóre k och ają

papierow e k s iążk i, ale nie m ają czasu przeczytać danego dzieła od de s k i do de s k i. Dla bar-dzo zajętych ludzi posłuch anie k s iążk i np. w sam och odzie to je -dyna ok azja, by zapoznać s ię z li-teraturą.

Pozostaje pytanie , czy po-słuch anie utw oru daje tyle sam o radości, co przeczytanie? Z anim odpow iecie , posłuch ajcie jednej i potrak tujcie to jak o now e dośw iadczenie czytelnicze .

Ste fan Kunick i

Luźny tem at

22 Nr 3(6)Luźny tem at

Z m ys łyJak i w pływ na nas i na na-

sze decyzje m ają zm ysły? Czy k toś s ię k iedyś nad tym zastanaw iał?

Z m ysły k ie rują nam i często w sposób nieuśw iadom iony. Dlate -go z naszych w cze snodziecięcych lat pam iętam y ze szczegółam i za-pach , sm ak , jak iś obraz.

Czy zdobyte przez nas dośw iadczenia (na drodze po-znania zm ysłow ego) m ają w pływ np. na w ybór zaw odu, przyw iąza-nie i s entym ent do pew nego m ie sca?

Aby znaleźć (być m oże) od-pow iedź na to pytanie zastanów m y s ię nad różnym i zaw odam i, pow oła-niam i. Artysta to osoba, cech ująca s ię dużą w rażliw ością (a m oże i na-w et nadw rażliw ością), k tórej zm y-sły są bardziej pobudzone; dostrzegająca w ięcej barw , od-cieni, gry św iatła; słysząca w ięcej. Dla niego naw et trzepot ptas ich s k rzydeł to m uzyk a. Czy to spra-w ia, że odczuw a s ilną potrzebę tw o-rzenia? Czy dlatego zostaje m alarzem , rzeźbiarzem , m uzy-k iem ? Czy talent to w łaśnie nie pew nego rodzaju nadw rażliw ość zm ysłów ?

W iem y, że pew ne dośw iad-czenia z lat dziecinnych zaw ażają na przyszłym życiu. Dzieck o lubiące czytać k s iążk i, odczuw a-

jące m agię lek tury i sam ego m iej-sca, jak im je st bibliote k a, regały, a na nich rów niutk o pouk ładane k s iążk i, k urz w pow ietrzu, zapach papieru, cisza i ograniczony do-stęp św iatła, s k rzypiąca, drew -niana podłoga… Czy tak ie dośw iadczenie spraw ia, że np. zostaje bibliote k arzem lub czło-w ie k iem szczególnie zw iązanym z tym m iejscem , dla k tórego bibliote -k a i k s iążk a to pew nego rodzaju sacrum ? (w iem , że nie bardzo ten obraz pasuje do w spółcze snej bibliote k i – m e dia ce nte r).

Czy osoba w rażliw a na sło-w o, k tóra uw aża, że otaczająca ją rzeczyw istość to sam e słow a, w y-ch w ytująca je , rzeźbiąca nim i św iat zostaje pisarzem , poetą? Czy człow ie k , k tóry prow adzi roz-m ow y z Bogiem , dla k tórego Kościół to szczególne m iejsce , k ojarzące s ię z gregoriańs k im śpiew em , zapach em k adzideł, szep-tem m odlitw , obrazam i św iętych i m ęczennik ów m oże intensyw niej niż inni „czuć” to m iejsce? Czy osoba lubiąca zapach k w iatów , zaintrygow ana ich „życiem ”, godzinam i prze k opująca sw ój ogróde k (na balk onie), ucząca s ię łacińs k ich nazw roślinności, zosta-je botanik iem , k w iaciark ą, przyrod-nik iem ?

Nr 3(6) 23

Żyjem y w św iecie obra-zów , plak atów , w izualnych sym -boli, ale czy inne zm ysły rów nie m ocno, a m oże i m ocniej niż w zrok , nie oddziaływ ają na nas?

Jak w ielk ie znaczenie dla człow ie k a m ają zm ysły, dzięk i

k tórym m oże nie tylk o poznaw ać i odbie rać otaczający go św iat, ale rów nież dok onyw ać w ażnych w y-borów ? Pozostaw iam W as z dużą ilością pytań. M oże poszuk acie na nie odpow iedzi... tak jak ja.

M ałgorzata Czajczna

Kons um pcyjne m e tafory czytania„Czytać nie czytać, k upow ać

nie k upow ać”, jeść czy nie jeść, zaiste to w ielk ie pytanie! W pierw -szej ch w ili przeczytaw szy ow o stw ierdzenie , m yślim y – niedorzecz-ność! A jednak ze staw ienie tak ie je st jak najbardziej na m iejscu. Pom yśl-m y - czy przy czytaniu podjadam y? Czasam i tak . Stop! Z abrania tego regulam in (pam iętam to ze szk olnej bibliote k i) Czytając k s iążk ę nie spożyw am y żadnych pos iłk ów , aby nie zniszczyć, nie zalać k s iążk i! Ale po to są zasady, żeby je łam ać! Tym bardziej, że uspraw iedliw ia nas praw o Dunina (zaintere sow anych bibliote k arzy odsyłam do publik acji Ucztująca m ałpa przy stole.) O tóż to, m oi drodzy, sęk w tym byśm y „ustaw ieni byli na (m ądrej?) diecie ” - zarów no k s iążk ow ej jak i pok ar-m ow ej.

Specjalista dietetyk po-w iedziałby, że naw yk i żyw ieniow e w paja s ię od urodzenia. Analogicz-nie je st w przypadk u „diety k s iąż-k ow ej” . Autorytet w tej dziedzinie to Jim Treleas e , autor Podręcznik a gło-

śne go czytania. Przyk ładem stosu-jącym odpow iednią dietę je st 10-letnia Jennifer Th om as z M as sa-ch us s ets , dzieck o z ze społem Do-w na. Rodzice od pie rw szych tygodni ustalili dla córk i dietę — 10 k s iąże k dziennie .

A ty na jak iej je steś diecie? O dżyw iasz s ię k rym inałam i, soczy-stą prozą Sch ulza, a m oże lubisz w ysm ażone h istorie? Delek tuje sz s ię k s iążk ą, poch łaniasz ją za jednym pos iedzeniem ? „Delek tow anie ”, to lubię! - K s iążk ę czy pie rożk a? Ale poch łanianie grozi w rzodam i żo-łądk a.

O czyw iście nie trzeba s ię m artw ić k s iążk ow ym obżarstw em . Czytanie nie tuczy, (ch yba tylk o neurony!)

Jeśli czujecie niedosyt od-syłam do k s iążk i A. M anuela M oja h istoria czytania. O dgrzejcie sobie rozdział pt. M e tafory czytania, na-praw dę pożyw na straw a. Teraz już k ończę, m am nadzieję, że prze -żuliście ów te k st ze sm ak iem . Sm acznego! Joanna Staw ińs k a

Luźny tem at

24 Nr 3(6)Cicer cum caule

W listopadow ej odsłonie rubryk i poetyck iej „Cicer cum caule ” przed staw iam y k olejne utw ory naszych poetów . Z apraszam y do lek tury!

W dziale w yk orzystano grafik i Yurie go Noszarina

„Artem is ia vulgaris ”

Z ziarna naiw ności w yrosłamPodlew ana ufnościąNaw ożona dobrym słow em

W szk larni ciepłej rosłamW iatr m ną nie pom iatałDeszcz m nie nie topił

Na żyznej ziem i rosłamW śród najw spanialszychM arznąc, by być jak oni

M iędzy różam i rosłamCzując czas em ich k olceW m oich cienk ich płatk ach

Pięk nym k w iatem być m iałamM iałam być?M iałam ...

Agnie s zk a Szk atuła

Republik a snów

tys iące gw iazd pływ a w k ałużachciem ność rozpina sw ój płaszcz guzik i błyszczą św iatłem k s iężycazapinasz rozpinasz płaszcz sznur ręk aw óws en tram polina

m ech aniczna noc św iat s ię zm ienia oniryczna ulicaw yw rócona na w ie rzch podw órk am ium yk a w raz z rosnącym i num eram ii w spom nieniam i

fantasm agoria niezw yk ła m uzyk ak rok u przech adzk i pustym ich w il fantom am i autom atycznym izapisam i i cyfrow ym i m igaw k am i

ulatują efem eryczne ch w iletu w szystk o zaczyna s ię i k ończy...

Ste fan Kunick i

Nr 3(6) 25Po godzinach

Mow a o um ie jętnym pos ługiw aniu s ię k s iążk am i, najce nnie js zym narzędzie m

k s ztałce nia um ys łu w ygłos zona na w s tępie zajęć s z k olnych w w ie lk ie j auli Sz k oły

w Szaros z Patak 28 lis topada 1650 rok u.Scripta m anent, verba volant - o praw dziw ości starej m ak sym y m oże -m y prze k onać się raz je szcze czytając XVII-w ieczny te k st Jana Am osa Kom eńsk iego (159 2-1670). O k olicznościow a przem ow a tego cze sk iego reform atora szk olnictw a i tw órcy now ożytnej pedagogik i zask ak uje sw oją ak tualnością i m oże być odczytyw ana jak o ponad -czasow y trak tat o k siążce i roli czytania w życiu człow ie k a. Z atem jak um iejętnie posługiw ać się k siążk am i? O tym , u progu now ego rok u ak adem ick iego, z k lasycznego już te k stu „dow ie się, k to go prze -czyta albo czytania posłuch a!”

M ili słuch acze!W iadom o w am , że zosta-

łem pow ołany tu w tym celu, abym , o ile Bóg pozw oli, w spie rał w as radą w w aszych us il-nych staraniach w dziedzinie na-uk w yzw olonych .

O to w ięc w spie ram ! O to dzis iaj zaczynam ! A w y tak że za-cznijcie a uw ażnie słuch ajcie pouczających słów , iżby nie prze -m inęły z w iatrem . Do w as bow iem przem aw iać pragnę, nie do tych ścian; gdyż zam ierzam m ów ić rzeczy w am m ające przynieść pożyte k . Gdy po upły-w ie całego już m ie s iąca spędzone -go z w am i, k och ani m oi, przeglądam całok ształt i k olejno-ść w aszych zajęć, w ydaje s ię, że w yk ryłem trzy najistotniejsze przy-

czyny opóźnienia w postępach .Pierw szą przyczyną je st

to, że niedostatecznie je steście zaopatrzeni w odpow iednie k s iążk i, źródła w iedzy.

Dalej, że ch oć przew ażnie nie brak dobrych s k arbców w iadom ości, ale istnieją one na darm o; tak są w bibliotece szk ol-nej pozam yk ane , że m ało osób m a do nich dostęp i o s k arb-nicach o tych w ie , nie m ów iąc już o k orzystaniu z nich .

W re szcie i to, że jak w idzę, brak m etody, k tórą by za-rów no nauczający, jak i uczniow ie potrafili uw olnić s ię od m ozołów i złożyw szy w ięk szą część trudu i ciężaru na bark i tych niem ych nauczycieli, w zbogacić s ię zasobam i z prze

26 Nr 3(6)Po godzinach

różnych dziedzin w iedzy. Tych w ięc niedostatk ów , poniew aż je stw ie rdziłem i ufam , że m ożna im zaradzić, przem ilczeć nie m ogę. Nie sądźcie jednak , że tylk o w as jednych dotyczy ten zarzut; po-w s ze ch na to dziś w ada s zk ół, że um ysły zaprzątają czczym i frasz-k am i, a dobrych autorów albo w cale nie dopuszczają, albo zale d-w ie je dne go, czy drugie go, a z tym tak s ię obch odzą, że i on sam cie r-pi m ęczarnie i um ysły słuch aczy. Z aczym trzeba zastanow ić s ię nad jak im ś środk iem zaradczym . Sk oro zaś m am to rozw iązać, proszę w as , m iejcie na te pół godzink i otw arte uszy i napiętą uw agę.

Ch cę w yk azać, że :I. Dążąc do w yk s ztałce nia k s iążk i ce nić m a nad złoto i ce nne k am ie nie ,II. Dnie m i nocą m ie ć je w ręk u,III. Jak z k w iatk ów zbie rać z nich pyłe k s zlach e tne j w ie dzy i prze no-s ić go do ula w łasne go w yk s ztałce -nia.IV. Dobrze w ie dzie ć, jak um ie jęt-nie w yk orzystać te ze w s ząd na-grom adzone s k arby m ądrości.

A gdy to w am w yk ażę, poradzę, byście w im ię Boże och oczo zabra-li s ię do le k tury autorów . Nie oba-w iajcie s ię w ielom ów stw a [...]

I. Rze k łem , że k to s ię o m ądrość ubie ga, te n k s ięgi m iłow ać w inie n nad s re bro i złoto. I słusznie . K s ięgi tylk o doprow adzić go m ogą do celu jego pragnień, nie zaś s rebro i złoto: cóż w ięc m a w yżej cenić? To jasne , że zgłod-niały w oli ch leb niż złoto; ślepy m aść na oczy niż s rebro; śm iertel-nie ch ory le k arstw o niż k lejnoty. Na nic byłaby rola, gdyby zabra-k ło ziarna; na nic pszczoły, gdyby nie było sadów ani łąk , gdzieżby zbie rały m iód; na nic m rów k i, gdyby nie istniały pola, z k tórych znos iłyby sobie pożyw ienie . Tym bardziej na próżno byłyby oczy, gdyby nie było na co patrzeć, na nic nozdrza, gdyby nie było w oni, na nic uszy, gdyby nie było dźw ię-k ów itd. Na nic zatem tak że i ro-zum , gdyby nie istniał pok arm m ądrości, k tórego dostarczają do-bre k s iążk i, pełne zacnych prze -stróg, przyk ładów , obyczajów , praw i pobożności. O ne to na k ształt najw ierniejszych przyja-ciół ch ętnie z nam i rozm aw iają, a m ów iąc nam , o czym k olw ie k ch cem y, szczerze , otw arcie , bez obłudy, uczą nas k ształcą, po-cie szają, żyw o uobecniają naw et rzeczy oczom naszym bardzo dalek ie . O , jak że przedziw na je st m oc, dostojeństw o i niem al bos k ość k s iąg! Gdyby nie było

Nr 3(6) 27Po godzinach

NIECZ YTELNA SYGNATURA Niezgulnik Studenck i 3(6)/2006R edak tor H onorow y: dr Jace k Ladoruck iR edak tor Num eru: Justyna O s ieck aR edak tor tech niczny, sk ład + efe k ty specjalne: Z bigniew Gruszk aKore k ta: M agdalena Kok os ińs k a, Alek sandra M arciniakGrafik a: Stefan Kunick i, M agdalena Szk ałubaR edak cja: M ałgorzata Czajczna, Z bigniew Gruszk a, M agdalena Kok os ińs k a, Stefan Kunick i, Bogusław a Kuć, Alek sandra M arciniak , Izabela Olejnik , Justyna O s ieck a, Joanna Staw ińs k a, M ałgorzata W iśniew s k a-Olejnik .

Adre s R edak cji: Katedra Bibliote k oznaw stw a i Inform acji Nauk ow ej UŁ ul. J.M atejk i 34a, sala 8, 9 0-237 Łódź

Redak cja zastrzega, że artyk uły zam ie szczone w czasopiśm ie nie m uszą odzw ierciedlać stanow is k a redak cji. Z astrzegam y sobie praw o do s k racania nadsyłanych artyk ułów . Te k sty, oferty w spółpracy, re k lam y (i propozycje prenum eraty :-)) pros im y dostarczać na adre s e -m ailow y: nieczytelna_ sygnatura@ w p.pl. Z apraszam y tak że na w w w .bibliote k oznaw cy.uni.lodz.pl.

k s iąg, prostak am i byliby w szyscy i nieuk am i: ani prze szłych rzeczy nie m ielibyśm y w pam ięci, ani nie pos iadalibyśm y żadnej w iedzy o rzeczach bos k ich i ludzk ich ; albo gdyby jak aś w iedza istniała, były-by to podania podległe tys iąck rot-nym zm ianom przez nie stałość i niepew ność tradycji. Jak im że prze -to bos k im darem udzielonym um y-słow i ludzk iem u są k s ięgi! Nic nad nie w ięk szego nie m ożna było użyczyć życiu um ysłow em u i pa-m ięci. Nie m iłow ać ich , to znaczy nie m iłow ać m ądrości; nie m iło-w ać m ądrości, to znaczy dziczeć a to zniew agą je st dla Boga Stw orzy-ciela, k tóry pragnie nas m ieć na po-dobieństw o sw oje . Strzeżm y s ię przeto! A poniew aż przy m ocy k s iąże k w ielu staje s ię ludźm i uczo-nym i naw et poza szk ołą, bez k s ią-że k zaś nik t nie w yk ształci s ię na-w et w szk ole; jeśli m iłujem y szk oły m iłujm y i k s ięgi, duszę szk ół; gdyż m artw e były szk oły, gdyby ich k s ięgi nie ożyw iały.

II. M ów iłe m o tym jak nale ży ce -nić k s iążk i. Nie dość je dnak ce nić je ponad złoto, a ch ow ać s k arby (bo i co to za pożyte k ze s k arbu uk rytego?) nade w s zystk o trze ba k s iążk i czytać, aby złożone w nich s k arby m ądrości w ydobyw ać na w idok publiczny i uczynić poży-te cznym i.

Gdyby k toś z ludzi głębiej patrzących ch ciał tw ierdzić, że nie k s iążk i przez ludzi pisane są k opal-nią m ądrości, lecz sam nasz duch , rozsypane po św iecie dzieła W szech m ogącego oraz spisane sło-w o Boże zgódźm y s ię na to; byleby znów on s ię zgodził, że m ądre k s iążk i w ypracow ane ludz-k ą pilnością to prze dnie złoto już z k opalni w ydobyte , oczys zczone w odą i ognie m prze różnym i próba-m i, na użyte k społe czny w ybite jak pie niądz o ustalone j już w artości i służące obe cnym potrze bom . Dla-tego też jak złoto uk ryte w s k rzyni uw aża s ię za pew niejsze niż uk ryte dotych czas w podziem nych

28 Nr 3(6)Po godzinach

złożach , tak i m ądrość uporządk ow ana w k s iążk ach jak w szk atułk ach je st bardziej dostępna niż ta, k tóra uk ryta dotych czas w ogólnych zasadach , m oże dopiero z nich być w ydobyta. Poza tym , poniew aż nie było, nie m a i nie będzie tak utalentow anego um ysłu, iżby sam z s iebie w szystk o jak pająk nici z w łasnego w nętrza w ysnuw ał ¬ dlaczegoż nie m am y jedni od drugich pożyczać i ciągnąć k orzyści z cudzego m ozołu? Lepiej je st dla nas być pszczołam i, k tóre nie sam e s iebie w ysysają, lecz latając po lasach , łąk ach i ogrodach zbie rają najprzedniejsze sok i, z k tórych dopiero w yrabiają m iód. Nie inaczej poczynali sobie najuczeńs i m ężow ie : Katona, najm ądrzejszego z Rzym ian, Tulliusz nazw ał żarłok iem k s iążk ow ym , gdyż k ażda k s iążk a nie trafiała do jego rąk , by jej natych m iast nie przeczytał i nie w yk orzystał. O Pliniuszu, ow ym szafarzu w ielk ich rzeczy w artych poznania, piszą, że nie w idział nigdy żadnej k s iążk i, k tórej by nie przeczytał. O H ie ronim ie , O jcu Kościoła (o k tórym Augustyn pow iedział: Nik t z ludzi nie w idział nic tak iego, czego by H ie ronim nie znał) w iele rzeczy św iadczy, że był nie s k ończenie oczytany. M iędzy innym i i to, że sam tw ierdzi, jak oby przeczytał

sześćset k s iąg jednego tylk o autora, O rygene sa. Ale w k tórych że k s iążk ach należy tak s ię zagłębiać? ¬ W e w szystk ich . Nie m am bow iem tak złej k s iążk i, k tóra czegoś dobrego by nie zaw ierała ¬ św iadczy Pliniusz. Sk oro zaś niem ożliw e je st czytać w szystk ie (zw łaszcza, że liczba ich w zrasta jak istny potop), tedy przynajm niej w ięk szość. Jeżeli i to niem ożliw e, to co lepsze i to jak najw ięcej; jeśli zaś tylk o nieliczne ¬ w ów czas najlepsze . Ale jak je w ybrać? Pow iem , co o tym m yślę: posłuch ajcie i nie gardźcie m oją radą. Radzę przede w szystk im czytać k s iążk i o rzeczach w życiu potrzebnych , a nie te , co pysznią s ię k rasom ów stw em . Dla sam ego zatem stylu nie w arto czytać, a jeżeli już czytać, to najw yżej jedną lub dw ie . Jeżeli bow iem m ądry pisarz o pięk nej rzeczy pięk nie m ów i, nauczym y s ię pok rótce obu rzeczy za jednym zach odem , tak w łaśnie jak nos im y orzech y w s k orupk ach , w ino w stągw iach , m iecz w poch w ie itp. Po i po co oddzielać to co do s iebie należy? Cdn.

1 M . W alentynow icz: Działalność pedagogiczna bibliote k arza, przeł. Z . Abram ow icz, M . W alen-tynow icz. Toruń 19 56, s . 218-229 .

(W yszuk ał dr Jace k Ladoruck i)