141

Na Srebrnym Globie - Jerzy Zulawski

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca – powieść fantastyczno-naukowa Jerzego Żuławskiego wydana po raz pierwszy przez Towarzystwo Wydawnicze S. Sadowski we Lwowie w 1903 roku. Powieść ta jest pierwszą częścią Trylogii księżycowej, do której należą też powieści Zwycięzca z 1910 roku oraz Stara Ziemia z 1911 roku.

Citation preview

  • JERZY UAWSKI

    Na srebrnym globie

    Ten utwr nie jest chroniony majtkowym prawem autorskim i znajduje si w domeniepublicznej. Jeli opatrzony jest materiaami podlegajcymi prawu autorskiemu, s oneudostpnione na licencji Creative Commons BY-SA . PL.

    Redakcja: Aleksandra Sekua, Wojciech KotwicaSkad i korekta: Paulina Choromaska, Agnieszka ak i Pawe DembowskiIlustracja na okadce: NASAProjekt graczny okadki: Mariusz Ciela

    ISBN ----

    Wydawca: Code Red Tomasz Stachewiczul. Sosnkowskiego m. - Warszawahttp://www.bookrage.org

    Na srebrnym globie

  • MAPA PNOCNEJ PKULI KSIYCA

    Na srebrnym globie

  • NA SREBRNYM GLOBIEPiiesit lat blisko upyno ju od owej podwjnej wyprawy, najszaleszej zaiste, jakkiedykolwiek czowiek przedsiwzi i wykona i caa rzecz posza niemal w zapomnie-nie, gdy pewnego dnia w jednym z iennikw w K pojawi si podpisany przez asy-stenta maego miejscowego obserwatorium artyku przypominajcy wszystko na nowo.Autor artykuu twieri, e ma w rku niewtpliwe wiadomoci o losie wystrzelonychprzed piiesiciu laty na Ksiyc szalecw. Rzecz narobia wiele wrzawy, chocia po-cztkowo nie brano jej zbyt powanie. Ci, co syszeli lub czytali o owym nawyczajnymprzedsiwziciu, wieieli, e miali awanturnicy ponieli mier, ruszali wic teraz ra-mionami na wie, e ci, od dawna za umarych uwaani, nie tylko yj, ale przysyajnawet wiadomoci wprost z Ksiyca.

    Asystent mimo wszystko uporczywie obstawa przy swoim zdaniu i pokazywa cieka-wym stokow, elazn kul, czterieci centymetrw wysok, w ktrej mia odnalerkopis na Ksiycu sporzony. Misternie odkrcajc si, wewntrz prn kul, po-kryt grub warstw ry i ulu, mona byo oglda i poiwia; rkopisu jednakeasystent nikomu nie chcia pokaza. Twieri, e s to papiery zwglone, ktrych treon dopiero odczytuje za pomoc sztucznych zdj fotogracznych, robionych z wielkimtrudem i najwiksz ostronoci. Ta tajemniczo wzbuaa podejrzenia, zwaszcza easystent do tego czasu nie powieia, jak doszed do posiadania kuli; ale zaciekawieniewzrastao cigle. Czekano z pewnym niedowierzaniem przyrzeczonych wyjanie, a tym-czasem zaczto sobie przypomina ze wspczesnych pism ieje caej wyprawy.

    I nagle zaczli si luie iwi, e mogli tak prdko zapomnie Wszake w czasieowej wyprawy nie byo pisma coiennego, tygodniowego lub miesicznego, ktre byprzez par lat z rzdu nie poczuwao si do obowizku powicenia w kadym numerzekilku szpalt temu wypadkowi, tak niesychanemu i nieprawdopodobnemu. Przed samwypraw peno byo wszie sprawozda ze stanu robt przygotowawczych; opisywanoniemal kad rub w wagonie, ktry mia przeby miyplanetarne przestrzenie i wy-sai miaych szalecw na powierzchni Ksiyca, znan do tego czasu jedynie ze zna-komitych zdj fotogracznych, dokonywanych od szeregu lat w Licke-Observatory zajmowano si ywo wszystkimi szczegami przedsiwzicia; na naczelnym miejscuumieszczano portrety i yciorysy obszerne podrnikw. Wiele wrzawy wywoaa wieo cofniciu si jednego z nich w ostatniej niemal chwili, bo niespena na dwa tygodnieprzed naznaczonym terminem odjazdu. Ci sami, co niedawno jeszcze rzucali gromy nacay niedorzeczny i awanturniczy plan wyprawy, a uczestnikw jej nazywali wprost p-gwkami, zasugujcymi jedynie na doywotnie zamknicie w szpitalu, oburzali si terazna tchrzostwo i odstpstwo czowieka, co powieia otwarcie, e si spoiewa miegrb na Ziemi rwnie spokojny, a nierwnie pniejszy ni jego niedoszli towarzysze naKsiycu. Najwiksze jednak zaciekawienie wywoaa osoba nowego miaka, zgaszaj-cego si na oprnione miejsce. Przypuszczano powszechnie, e go uczestnicy wyprawynie przyjm do swego grona, gdy czas by ju za krtki, aby nowy towarzysz mg odbykonieczne przedwstpne wiczenia, ktrym tamci przez kilka lat si oddawali, doszedszyw kocu do niesychanych wprost wynikw. Opowiadano o nich, e nauczyli si znosiw lekkim oieniu mrz czteriestostopniowy i czteriestostopniowe gorco, obywasi caymi dniami bez wody i oddycha bez szkody dla zdrowia powietrzem bez porw-nania rzadszym od atmosfery ziemskiej na wysokich grach. Jakie tedy byo ziwienie,gdy si dowieiano, e nowy ochotnik, przyjty, dopeni liczby lunatykw, jak ichnazywano. To tylko sprawozdawcw pism doprowaao do rozpaczy, e nie mogli sidowieie bliszych szczegw o tym tajemniczym awanturniku. Mimo natarczywenalegania nie dopuszcza do siebie reporterw, ba! nawet nie przysa adnemu ien-nikowi fotograi ani nie odpowiada na listowne zapytania. Inni czonkowie wyprawyzachowywali rwnie cise milczenie co do jego osoby. Na dwa dni dopiero przed wy-ruszeniem wyprawy w drog pojawia si wiadomo blisza, cho nieco fantastyczna.Jednemu z iennikarzy udao si po wielu trudach zobaczy nowego uczestnika przed-siwzicia i rozpuci natychmiast wie, e to ma by kobieta w przebraniu mskim. Niebaro wierzono tej pogosce, a zreszt nie byo ju czasu zajmowa si ni. Stanowczachwila nadchoia. Gorczkowe oczekiwanie zamienio si po prostu w sza. Okolica nad

    Na srebrnym globie

  • ujciem Kongo, skd wyprawa miaa wyruszy w drog, zaroia si od lui przybyychze wszystkich czci wiata.

    Fantastyczny pomys Juliusza Vernego mia by nareszcie urzeczywistnionymw stokilkanacie lat po mierci swego autora.

    Na wybrzeu Ayki, dwaiecia kilka kilometrw od ujcia Kongo, zion otwrobszernej, gotowej ju studni z lanej stali, ktra miaa za kilkanacie goin wystrzelina Ksiyc pierwszy pocisk z zamknitymi w nim picioma miakami. Osobna komi-sja sprawia jeszcze raz w popiechu wszystkie zawie obliczenia; zrobiono raz jeszczeprzegld zapasw i narzi: wszystko byo w porzdku, wszystko byo gotowe.

    Na drugi ie na krtko przed wschodem soca potworny huk wybuchu oznajmiwiatu na parset kilometrw wokoo, e podr rozpoczta

    Wedug niezmiernie cisych i dokadnych oblicze pocisk mia pod iaaniem wy-buchowej siy prostopadego rzutu, przycigania Ziemi i siy rozpdowej, nabytej przezienny obrt Ziemi dookoa osi, zakreli w przestworzu olbrzymi parabol z zachoduna wschd i wszedszy w oznaczonym punkcie i w oznaczonej goinie w sfer przyciga-nia Ksiyca, spa prawie pionowo na rodek jego tarczy ku nam zwrconej, w okolicy6inXs 0eGii. Bieg pocisku, obserwowany z rnych punktw Ziemi przez setki telesko-pw, okaza si zupenie prawidowym. Dla patrzcych pocisk zdawa si cofa na niebiew kierunku od wschodu na zachd, zrazu znacznie wolniej ni Soce, potem coraz szyb-ciej, w miar jak si od Ziemi oddala. Ten ruch pozorny by wynikiem obrotu Ziemi,wobec ktrego pocisk w tyle pozostawa.

    leono go dugo, a wreszcie w pobliu Ksiyca ju i najsilniejsze teleskopy nie by-y zdolne go spostrzec. Mimo to czno miy zamknitymi w pocisku awanturnikamia Ziemi nie ustawaa jeszcze przez pewien czas ani na chwil. Podrnicy obok mn-stwa innych przyrzdw zabrali ze sob znakomity aparat do telegrai bez drutu, ktrywedug oblicze powinien by funkcjonowa nawet na odlego trzystu osiemiesi-ciu czterech tysicy kilometrw, ielcych Ksiyc od Ziemi. Obliczenia atoli zawiodyw tym wypadku; ostatni depesz otrzymay stacje astronomiczne z odlegoci dwustuszeiesiciu tysicy kilometrw. Czy to ze wzgldu na niedostateczn si prdu wy-twarzajcego fale, czy te wadliw budow przyrzdu, telegrafowanie na wiksz odlegobyo niemoliwe. Ale ostatnia depesza brzmiaa nader zachcajco: Wszystko dobrze, niema powodu do obaw.

    W sze tygodni wysano wedug umowy drug wypraw. Tym razem znalazo w po-cisku pomieszczenie dwch tylko lui; wieli za to ze sob znacznie wiksze zapasyywnoci i potrzebnych narzi. Aparat telegraczny mieli znacznie silniejszy nili po-przedni; nie byo wtpliwoci, e wystarczy do przesyania wiadomoci z Ksiyca. Atoliz Ksiyca depeszy ju nie otrzymano. Ostatni telegram wysali ju podrnicy z pobliacelu wyprawy, przed samym spadkiem na ksiycow powierzchni. Wiadomo bya nienajpomylniejsza. Pocisk z niewytumaczonej przyczyny zboczy nieco z drogi i wskutektego widocznym byo, e spadnie na Ksiyc nie prostopadle, lecz skonie, pod ktemdo ostrym. Poniewa pocisk nie by zbudowany dla takiego spadku, wic podrnicyobawiali si, czy nie ponios mierci przez rozbicie. Widocznie obawy si speniy, gdyto bya ostatnia depesza.

    Wobec tego zaniechano zamierzonych wypraw dalszych. Nie mona si byo uico do losu nieszczliwcw; po c byo powiksza jeszcze bezuyteczne oary? al jakii wstyd ogarn lui. Najwiksi zwolennicy miyplanetarnej komunikacji przycichliteraz, a o wyprawach mwiono i pisano ju tylko jako o szalestwie, bdcym wprostzbrodni. W kilka lat wreszcie caa rzecz posza w zapomnienie na dugi przecig czasu.

    Przypomnia j dopiero, jak si powieiao, artyku nieznanego dotd, a wkrtcegonego asystenta w pomniejszym obserwatorium astronomicznym. Odtd kady ty-ie przynosi co nowego. Asystent odsania powoli rbki swej tajemnicy, a chocianiedowiarkw nigdy nie brako, zaczto zapatrywa si na rzecz coraz powaniej. Sen-sacyjna wie rozesza si wkrtce po caym cywilizowanym wiecie. Wreszcie asystentopowieia, w jaki sposb doszed do posiadania cennego rkopisu i jak go odczyta,a nawet pozwoli luiom fachowym oglda jego zwglone szcztki wraz z cudownymiicie odbitkami fotogracznymi.

    Na srebrnym globie

  • Ot, jak si rzecz miaa z ow kul i rkopisem:Pewnego dnia po poudniu opowiada asystent gdy sieiaem zajty notowa-

    niem coiennych spostrzee meteorologicznych, oznajmi mi sucy zakadu, e jakimody czowiek chce ze mn mwi. By to mj kolega i dobry przyjaciel, wacicielwioski nieopodal pooonej. Widywaem go rzadko, gdy cho mieszka niedaleko, nie-czsto si do miasta wybiera. Zatrzymaem go tedy i uporawszy si co prej z robot,wyszedem do drugiego pokoju, gie mnie, jak zauwayem, niecierpliwie oczekiwa.Zaraz po powitaniu owiadczy, e mi przynosi wiadomo, ktra mi ucieszy niewtpli-wie. Wieia, e od lat zajmuj si z zapaem badaniem meteorytw, przyszed mi tedypowieie, e przed kilku dniami spad w jego wiosce meteor znacznej, jak si zdaje,wielkoci. Kamienia nie znaleziono, gdy upad w trzsawisko i prawdopodobnie zag-bi si znacznie, ale jeli go chc mie, on jest gotw da mi kilku robotnikw dla jegowydobycia. Kamie naturalnie chciaem mie i uwolniwszy si na par dni z obserwato-rium, pojechaem sam na miejsce w celu poszukiwa. Ale mimo niewtpliwych znakwi usilnej pracy nie moglimy nic znale. Wydobyto tylko duy kawa obrobionego e-laziwa ksztatu kuli armatniej, ktrej obecno w tym miejscu mocno mnie zaiwia.Zwtpiem ju o pomylnym wyniku poszukiwa i wydaem wanie polecenie zaprze-stania dalszych robt, gdy przyjaciel zwrci moj uwag na ow kul. Istotnie wygldaazastanawiajco. Powierzchnia jej bya pokryta ulem, jaki si tworzy na elaznych me-teorytach przy rozarzaniu si ich podczas przejcia przez atmosfer ziemsk. Czyby toona miaa by owym spadym meteorem?

    W tej chwili nagle bysna mi pierwsza myl. Przypomniaa mi si wyprawasprzed lat piiesiciu, ktrej histori znaem dosy dobrze. Doda musz, e nie po-ielaem nigdy przekonania o bezwzgldnej zatracie podrnikw mimo beznaiejnejtreci ostatniej depeszy, jak od nich Ziemia otrzymaa. Za wczenie byo jednak terazwyjawia domysy, zabraem wic tylko kul i przewiozem z najwiksz ostronoci dodomu, pewny niemal w duchu, e znajd w niej cenne wskazwki o tych zaginionych.Z jej niewielkiego wzgldnie ciaru odgadem zaraz, e jest wydrona.

    W domu w najwikszej tajemnicy zabraem si do roboty. Nie uiem si ani nachwil, e jeli si w niej znajduj jakie papiery, to musiay ulec zwgleniu podczas roz-palania si elaza w ziemskiej atmosferze. Naleao zatem otworzy kul tak, aby tychprzypuszczalnych szcztkw nie zniszczy, a moe mylaem da si z nich co od-cyowa.

    Praca bya nawyczajnie cika, zwaszcza e nie chciaem bra nikogo do pomocy.Przypuszczenia moje zbyt byy niepewne, a nawet przyznaj fantastyczne, aby jemona byo przedwczenie rozgosi.

    Spostrzegem, e szczyt kuli stanowi ruba, ktr naleao odkrci. Osaiem wickul szczelnie w cikim rubsztaku, aby j uchroni od wstrznie mogcych uszkoijej zawarto, i zabraem si do roboty. ruba bya zarewiaa i nie chciaa odchoi. Podugich usiowaniach nareszcie udao mi si j poruszy. Pamitam, ten pierwszy zgrzytobracanej ruby przej mi dreszczem radoci i niepokoju zarazem.Musiaem prac prze-rwa na chwil, gdy trzsy mi si rce. Powrciem do niej po goinie, z bcym jeszczesercem.

    ruba poruszaa si z wolna, gdy wtem posyszaem iwny wist. Pocztkowo niemogem zrozumie jego przyczyny. Prawie bezmylnie poruszyem rub w odwrotnymkierunku i wist usta prawie natychmiast; zaledwie jednak znw nieco odkrciem rub,da si zaraz sysze, cho by teraz sabszy. Nareszcie pojem wszystko!Wntrze kuli byocakowit prni! wist pochoi z wierania si powietrza do rodka szczelin przezrozlunienie ruby utworzon!

    Ta okoliczno upewnia mnie w przekonaniu, e jeli kula zawiera w sobie papie-ry, to nie bd cakiem zniszczone, gdy brak powietrza musia je uchroni od spalenia,gdy kula rozarzya si, przebywajc atmosfer ziemsk! W par chwil przekonaem sio susznoci tych domysw. Po usuniciu ruby znalazem w kuli, ktrej wntrze wyo-one byo jeszcze warstw wypalonej gliny, zwj papierw zwglonych, ale niespalonych.Nie miaem prawie oddycha z obawy, aby tych cennych dokumentw nie uszkoi.Wyjem je z najwiksz ostronoci i popadem w rozpacz. Na zwglonym papierze

    Na srebrnym globie

  • litery byy prawie niewidoczne, a ponadto papier by tak kruchy, e si niemal rozsypywaw rku.

    Bd co bd, postanowiem dokona iea i tre rkopisu odczyta. Kilka dni ze-szo mi na rozmylaniu, jak si wzi do tego. Wreszcie uciekem si do pomocy promienirentgenowskich. Przypuszczaem i jak si pniej okazao susznie, e atrament, kt-rego uyto do pisma, zawiera skadniki mineralne, a zatem zaczernione nim miejsca bdstawiay wikszy opr promieniom rentgenowskim ni sam zwglony papier. Naklejaemtedy ostronie kad kart rkopisu na cienk bon, rozpit w ramie, i robiem rentge-nowskie zdjcia fotograczne. W ten sposb otrzymaem klisze, ktre po przeniesieniuobrazu na papier day mi roaj palimpsestw, gie litery, po obu stronach papierupisane, czyy si ze sob. Byo to trudne do odczytania, ale bynajmniej nie niemoliwe.

    Za kilka tygodni postpiem by ju tak daleko z odczytywaniem rkopisu, e niewiiaem potrzeby zachowywania duej caej rzeczy w tajemnicy. Wtedy to napisaemw pierwszy artyku donoszcy o wypadkuisiaj ley przede mn cay rkopis gotowy,odczytany, uporzdkowany i przepisany i nie mam zgoa wtpliwoci, e zosta spisany naKsiycu rk jednego z piciu najpierw wyprawionych podrnikw i wysany z Ksiycana Ziemi.

    Co do reszty tre rkopisu mwi sama za siebie.Do tego wyjanienia, ktre poprzeio ogoszenie tekstu rkopisu, doda asystent

    krtk histori sameje wyprawy.Przypomnia zatem, e pierwsza myl wysza od irlankiego astronoma, O'Tamora,

    a pierwszym jej zapalonym i niewtpicym w urzeczywistnienie zwolennikiem sta simody, sawny podwczas w Brazylii portugalski inynier, Piotr Varadol. Ci, pozyskaw-szy trzeciego towarzysza w Polaku, Janie Koreckim, ktry im odda do rozporzeniaca, do znaczn fortun, rozpoczli zabiegi okoo urzeczywistnienia jasno ju okrelo-nego planu. Przede wszystkim tedy przedstawiono szkice projektu akademiom i ciaomnaukowym, a nastpnie wezwano pomocy fachowych powag do opracowania jego szcze-gw. Myl spotkaa si z nadspoiewanym uznaniem i obuia zapa; wkrtce niebya to ju sprawa kilku lui, lecz caego cywilizowanego wiata, ktry zapragn wy-sa swych przedstawicieli na Ksiyc celem dowieenia si bliszych szczegw o tymglobie. Na wniosek akademii i astronomicznych instytutw rzdy pospieszyy z pomo-c pienin, a e nie brako i znacznych oar prywatnych, wic wkrtce inicjatorowiemieli do rozporzenia kapitay, z ktrymi mona byo ju nie jedn, ale kilka wyprawurzi. Tak te postanowiono. Jak wiadomo jednak, dwie tylko z tych wypraw doszydo skutku.

    Zaog pierwszego pocisku stanowi miao piciu lui, w tej liczbie trzej autorowieprojektu; czwartym by Anglik, lekarz Tomasz Woodbell, pitym Niemiec Braun, ktrywszake cofn si w ostatniej chwili. Na miejsce jego zgosi si nieznajomy ochotnik.

    W drugim pocisku zamkno si dwch braci, Francuzw, nazwiskiem Remogner.Po tym krtkim zarysie historycznym asystent w dalszym cigu memoriau rozwoi

    si obszernie nad techniczn stron przedsiwzicia. Opisa tedy szczegowo zbudowa-nie olbrzymiej armaty w ksztacie stalowej studni, mwi o budowie pocisku, ktry podostaniu si na bezpowietrzn powierzchni Ksiyca mona byo zamieni na herme-tycznie zamknity wz poruszany osobnym motorem elektrycznym, opisywa przyrzdyochronne, majce podrnikw zabezpieczy od zmiadenia w chwili wystrzau, a na-stpnie spadku na Ksiyc, wreszcie wymienia wszystkie przedmioty skadajce si nawewntrzne urzenie i zaopatrzenie przenonego pokoju.

    Ksiyc nie jest wiatem gocinnym. Astronomowie wie o tym od dawna, chociago znaj tylko z daleka i jednostronnie. Mimo niesychanego udoskonalenia przyrz-dw optycznych w dwuiestym wieku, Ksiyc opar si zwycisko prbom przyblieniago do Ziemi za ich pomoc na tak odlego, aby mona byo zbada wszystkie szczegyjego powierzchni. Krc okoo Ziemi w redniej odlegoci trzystu osiemiesiciu czte-rech tysicy kilometrw, wydaje si w szkach o tysickrotnym powikszeniu odlegymod niej na km, co stanowi jeszcze zawsze pokany kawaek drogi. Silniejszych zaszkie nie mona uywa do jego badania, gdy przy znaczniejszym powikszeniu z po-wodu za maej przeroczystoci atmosfery ziemskiej otrzymuje si obraz tak niewyrany,e niepodobna pozna na nim nawet gr, w sabszych szkach dokadnie widocznych.

    Na srebrnym globie

  • Nadto badaniu dostpna jest tylko jedna pkula ksiycowego globu. Ksiyc bo-wiem, odbywajc sw drog naokoo Ziemi w dwuiestu siedmiu dniach, czteriestutrzech minutach i jedenastu sekundach, wykonywa w tym czasie tylko jeden obrt okooswej osi, tak e zwrcony jest ku Ziemi zawsze t sam stron swej powierzchni. Zjawiskoto nie jest przypadkowe. Ksiyc nie jest dokadn kul, ale zblia si ksztatem do baromao wyduonego jaja. Sia przycigania Ziemi sprawia, e jaje owo zwraca si ku niejostrym kocem i tak kry, jakby na uwizi, nie mogc si odwrci.

    Znana astronomom poowa Ksiyca wystarczya jednak, aby go zdyskredytowa naj-zupeniej w opinii lui marzcych o zamieszkaniu innych ni Ziemia wiatw. Ta po-wierzchnia naszego satelity, wiksza co do obszaru dwa razy od Europy, przedstawia siw teleskopach jako bezwodna i pustynna wyyna, zasiana wprost niezliczon iloci ob-rczkowych gr, podobnych z ksztatu do olbrzymich kraterw, nierzadko o stukilome-trowej rednicy, ktrych brzegi wznosz si do siedmiu tysicy metrw ponad okolicznerwniny. W pnocnej czci zwrconej ku nam pkuli cignie si szereg obszernychkolistych paszczyzn, nazwanych przez pierwszych selenografw morzami. Rwniny teo stromych brzegach, utworzonych przez niebotyczne acuchy grskie, poprzerzynanes w rnych kierunkach mnstwem szczelin, ktrych pochoenie zawsze zastanawiaoastronomw, zwaszcza e na Ziemi nie istnieje nic podobnego. Szczeliny te, nieraz nasto kilkaiesit kilometrw dugie, a na par szerokie, docho gbokoci do tysicametrw i wicej.

    Jeli sobie uprzytomnimy jeszcze, e ta powierzchnia pozbawiona jest niemal zupe-nie atmosfery, e ie ksiycowy, trwajcy naszych dni czternacie, jest tam latem,podczas ktrego upa dochoi do niesychanego natenia, a czternastodniowa noc zi-m, mroniejsz ni nasze zimy podbiegunowe, biemy mieli obraz kraju, wcale niezachcajcego do obrania go sobie za stae miejsce pobytu. Tym wicej poiwia trze-ba powicenie lui, ktrzy z naraeniem wasnego ycia wybrali si na ten glob w tymjedynie celu, aby powikszy zasb lukiej wiey nieulegajcymi wtpliwoci wiado-mociami o najbliszym Ziemi ciele niebieskim.

    Podrnicy mieli zreszt zamiar przeby tylko jak najprej t niegocinn pkuli dosta si na drug, od Ziemi odwrcon stron Ksiyca, gie spoiewali si niebez-podstawnie znale znone warunki do ycia. Wikszo piszcych o Ksiycu uczonychtwieri wprawie, e i na tamtej stronie atmosfera jest zbyt rzadka, aby mona ni od-dycha; wszake O'Tamor, opierajc si na wieloletnich badaniach i obliczeniach, wnosi,e znajie tam powietrze o dostatecznej gstoci dla utrzymania ycia, a z powietrzemwod i rolinno, mogc dostarczy najlichszego bodaj poywienia. Ci miali luiegotowi zreszt byli nawet na mier, byle wydrze przedtem gwiaistemu niebu bodajjedn z tych jego tajemnic, ktre tak zazdronie ukrywa przed czowiekiem. Odwag ichpodnosia myl, e powicenie to w adnym razie nie pozostanie bezowocnym, gdy bdmogli spostrzee swych uieli pozostaym na Ziemi luiom przy pomocy wzitego zesob telegracznego aparatu. A nu myleli czasem, upojeni wielkoci swego przed-siwzicia nu znajd na tamtej tajemniczej stronie Ksiyca raj czaroiejski i iwny,wiat nowy, zgoa odmienny od ziemskiego, a gocinny? Marzyli wtedy o wezwaniu no-wych towarzyszy do przebycia owych setek tysicy kilometrw, o zaoeniu tam, na tejjasnej, Ziemi w ciche noce wieccej, kuli nowego spoeczestwa, nowej lukoci, szcz-liwszej moe

    Tymczasem trzeba si byo liczy z koniecznoci przebycia grzystej, bezpowietrzneji bezwodnej pustynnej wyyny, zajmujcej ca ku Ziemi zwrcon pkul Ksiyca. Niebyo to drobnostk. Obwd Ksiyca wynosi blisko jedenacie tysicy kilometrw; gdybyzatem upadli, jak si spoiewali, na rodek ku Ziemi zwrconej tarczy, mieliby do zro-bienia okoo trzech co najmniej tysicy kilometrw, nimby si dostali w okolice, giemieli naiej mc oddycha i y. Pocisk ksztatu wyduonego, z jednej strony sto-kowo zakoczonego cylindra by te odpowiednio urzony, aby go mona zamienina pewien roaj zamknitego automobilu, i zaopatrzony obcie w zapasy zgszczonegopowietrza, wody, ywnoci i paliwa, mogce wystarczy dla piciu osb na cay rok, tojest nawet na duej, ni potrzeba dla dostania si na odwrotn stron Ksiyca.

    Oprcz tego wzili z sob podrnicy znaczn liczb rnych narzi, ma biblio-teczk i suk z dwojgiem szczenit.

    Na srebrnym globie

  • Bya to pikna i wielka angielska wylica, naleca do TomaszaWoodbella, ktr przedpuszczeniem si w drog ochrzczono zgodnie mianem Seleny.

    Te wszystkie rzeczy przypomnia szczegowomemoria asystenta w Kmajcy suyza objanienie do wydanego wkrtce potem rkopisu.

    Rkopis sam, spisany po polsku na Ksiycu przez Jana Koreckiego, uczestnika pierw-szej wyprawy, skada si z trzech czci, powstaych w rnych czasach, a wicych size sob w organiczn cao, stanowic opowie o przeiwnych losach i przejciachrozbitka wyrzuconego na ld zawieszony w bkicie trzysta osiemiesit cztery milionymetrw ponad Ziemi.

    A oto przedruk dosowny owego rkopisu wedug pierwszego wydania, sporzonegoprzez asystenta obserwatorium w K

    Na srebrnym globie

  • RKOPISU CZ PIERWSZA. IENNIK PODRY

    Na Ksiycu, dniaMj Boe! jak ja dat mam pooy w wybuch potworny, ktremu kazalimy

    si wyrzuci z Ziemi, rozsai nam rzecz uwaan tam za najtrwalsz ze wszystkiego,co istnieje, rozsai nam i popsu czas. W istocie to jest okropne! pomyle tylko, etu, gie jestemy, nie ma lat, nie ma miesicy ani dni, naszych krtkich, rozkosznych,ziemskich dni Zegarek mi mwi, e upyno ju z gr czterieci goin od chwili,kiedymy tu spadli; spadlimy w nocy, a soce jeszcze nie wzeszo. Spoiewamy si jeujrze dopiero za dwaiecia kilka goin. Wzejie i pjie po niebie leniwie, dwaie-cia iewi razy wolniej ni tam, na Ziemi. Trzysta piiesit cztery goiny biewieci nad naszymi gowami, a potem przyjie znowu noc trwajca trzysta piiesitcztery goin. Po nocy znw ie, taki sam, jak poprzedni, i znowu noc, i znw ie i tak bez koca, bez odmiany, bez pr roku, bez lat, bez miesicy

    Jeli doyjemySieimy bezczynnie, zamknici w naszym pocisku, i czekamy soca. O! ta straszna

    tsknota za socem!Noc wprawie jest jasna, janiejsza bez porwnania od naszych tam ziemskich

    nocy podczas peni. Olbrzymi pkrg Ziemi tkwi nad nami nieruchomie w czarnymniebie u zenitu i zalewa biaym wiatem t pustk straszliw wok nasW tymiwnymwietle jest wszystko takie tajemnicze i martwe. I mrz Och! jaki straszny mrz! Soca! soca!

    O'Tamor od chwili upadku nie oyska jeszcze przytomnoci. Woodbell, cho sampokaleczony, nie odstpuje go ani na chwil. Obawia si, e to jest wstrznienie mzgu,i baro mao robi naiei. Na Ziemi powiada wyleczyby go. Ale tutaj w tymohydnym mrozie, tu, gie za jedyne niemal poywienie mamy zapas sztucznego bia-ka i cukru, gie musimy oszcza powietrza i wody To by byo straszne! straciO'Tamora, wanie jego, ktry jest dusz naszej wyprawy!

    Ja, Varadol i Marta, a nawet Selena z obojgiem szczenit, jestemy zdrowi. Martazdaje si nic nie wieie i nie czu. Woi tylko oczyma za Woodbellem, zaniepokojonajego ranami. Szczliwy Tomasz! Jak go ta kobieta kocha!

    Och! ten mrz! Zdaje si, e nasz pocisk zamknity zamienia si wraz z nami w brylodu. Piro wysuwa mi si ze zgrabiaych palcw. O, kiedy nareszcie wzejie soce!

    Teje nocy w goin pniej.Z O'Tamorem coraz gorzej, nie mona si ui to jest ju agonia. Tomasz, czuwa-

    jc nad nim, zapomnia o wasnych ranach i sam teraz tak osab, e si musia pooy;Marta zastpuje go przy chorym. Skd ta kobieta bierze tyle si? Odkd si otrzsnaz pierwszego oszoomienia po spadku, jest najczynniejsza z nas wszystkich. Zdaje mi si,e jeszcze nie spaa.

    Ach! ten mrzVaradol siei osowiay i milczcy. Na kolanach jego zwinita w kbek Selena. On

    mwi, e im tak cieplej obojgu. Szczenita pooylimy w ku obok Tomasza.Prbowaem spa, ale nie mog. Mrz mi spa nie daje i to upiorne wiato Ziemi

    nad nami. Ju tylko mao co wicej nad p tarczy jej wida. Znak to, e soce wzejieniebawem. Nie umiemy dokadnie obliczy, kiedy to nastpi, gdy nie wiemy, w ktrympunkcie tarczy Ksiyca si znajdujemy. O'Tamor byby to z atwoci obliczy ze stanugwiazd, ale on ley bezprzytomny. Bie si musia Varadol w jego zastpstwie wzi dotej roboty. Nie wiem, dlaczego z tym zwleka.

    Powinnimy byli wedug obliczenia spa na 6inXs 0eGii, ale Bg jeden wie, gie siistotnie znajdujemy. Na 6inXs 0eGii powinno by ju soce wieci o tej porze. Widoczniespadlimy dalej ku wschodowi jak na Ziemi t stron Ksiyca nazywaj, gie dla

    Na srebrnym globie

  • nas bie soce zachoio niezbyt jednak daleko od rodka ksiycowej tarczy, gdyZiemia jest nad nami niemal w zenicie.

    Tyle nowych, iwnych wrae odbieram zewszd, e ich nie mog zebra ani upo-rzdkowa. Przede wszystkim to niesychane, wprost strachem przejmujce uczucie lek-koci Wieielimy na Ziemi, e Ksiyc, czterieci iewi razy od niej mniejszy,a osiemiesit jeden razy lejszy, bie nas przyciga sze razy sabiej, cho si bli-ej jego rodka cikoci znajdujemy; ale co innego jest wieie o czym, a co innegoczu. Jestemy ju blisko siedemiesit goin na Ksiycu i nie moemy si jeszczeprzyzwyczai do tego. Nie umiemy zastosowa wysiku naszych mini do zmniejszonejwagi przedmiotw, ba! nawet wasnego ciaa. Powstaj szybko ze sieenia i podskakujblisko na metr w gr, mimo e si chciaem tylko podnie. Varadol chcia przed kilkugoinami zgi hak z grubego drutu, przymocowany do ciany naszego domu. Chwy-ci go doni i podnis si cay w gr na doni! Zapomnia, e way teraz zamiastsiedemiesiciu kilku, tylko niespena trzynacie kilogramw! Co chwil ktry z nasrzuca gwatownie przedmiotami, chcc je tylko przesun. Wbicie gwoia staje si rze-cz prawie niemoliw wobec tego, e motek, wacy na Ziemi dwa funty, way tutajzaledwie sto siedemiesit par gramw! Pira, ktrym pisz, nie czuj prawie w rku.

    Marta powieiaa przed chwil, e ma wraenie, jakby si ju staa duchem, pozba-wionym wakiego ciaa. To jest baro dobre okrelenie. W istocie jest co nieswojskie-go w tym uczuciu iwnej lekkoci Mona by naprawd uwierzy, e si jest duchem,zwaszcza wobec widoku Ziemi wieccej na niebie jak Ksiyc tylko czternacie razywikszy i janiejszy od tego, ktry ziemskie noce rozjania. Wiem, e to wszystko prawda,a wci mi si zdaje, e ni lub znajduj si w gmachu opery na jakiej iwnej feerii.Lada chwila myl spadnie kurtyna i te dekoracje si zwin jak sen

    I o tym przecie wieielimy dobrze przed wyruszeniem w drog, e tak Ziemia b-ie wieci nad nami, jak olbrzymia, nieruchoma lampa zawieszona wrd nieba. Ciglepowtarzam sobie, e to rzecz tak prosta: Ksiyc odbywa swoj drog zwrcony ku Ziemiwci jedn stron, a wic ona musi si wydawa nieruchom patrzcym na ni z Ksiy-ca. Tak, to jest rzecz naturalna, a przecie straszy mnie ten wieccy szklany upir Ziemi,wpatrujcy si w nas od siedemiesiciu goin nieruchomie i uporczywie z samegozenitu!

    Wi j przez szyb w zwrconej ku grze cianie pocisku i rozrniam goym okiemciemniejsze plamy mrz i rozjarzone tarcze ldw. Przesuwaj si przede mn z wolna,wyaniaj si po kolei z cienia: Azja, Europa, Ameryka zwaj si na krawi wie-tlistego globu i zacho, aby znw po dwuiestu czterech goinach si ukaza.

    Tak mi si zdaje, e caa Ziemia zamienia si w oko rozwarte, bezlitosne i czujnei wpatruje si uporczywie a ze ziwieniem w nas, ktrzymy od niej uciekli z ciaem pierwsi ze wszystkich jej ieci.

    W pierwszej chwili po upadku, gdymy nieco oprzytomnieli i odrubowali elaznepokrywy zasaniajce okrge szyby naszego domku, zobaczylimy j ju nad sob. Byaniemal w peni. Wtedy podobna bya do oka szeroko w osupieniu rozwartego; terazz wolna zasuwa si na t straszn, nieruchom renic powieka cienia. W chwili kiedysoce, niepoprzeone witem, wybuchnie zza ska jak pomienna i bezpromienna kulana czarnym niebie, ju si to oko zmruy do poowy, a zamknie si cakiem, gdy socestanie prostopadle nad nami.

    W trzy goiny pniej.Odwoany do O'Tamora, przerwaem to pisanie, ktrym zapeniam dugie goiny,

    z koniecznoci bezczynnie spane.Z t straszliw ostatecznoci nigdymy si nie liczyli, e moemy zosta sami bez

    niego. Bylimy przygotowani na mier, ale na wasn, nigdy na jego mier! A tu nie maratunku Tomasz te ley w gorczce i miast chorym si opiekowa, sam wymaga opieki.Marta nie odstpuje ich ani na chwil, zwracajc si to do jednego, to do drugiego, a myz Piotrem stoimy bezradni i nie wiemy, co pocz.

    Na srebrnym globie

  • O'Tamor nie oyska przytomnoci i ju jej nie oyska. Szeiesit lat z grprzey na Ziemi, aby tu

    Nie, nie! nie mog tego sowa wymwi! To jest straszne! on! na samym wstpie!Jestemy tu tak okropnie sami w tej dugiej, straszliwym mrozem przejmujcej nas

    nocy.Przed paru goinami Marta, jakby przejta nagle tym uczuciem bezbrzenej pustki

    i samotnoci, rzucia si ku nam ze zoonymi rkami, woajc: Na Ziemi! na Ziemi! i zacza paka.A potem znowu woaa: Czemu nie telegrafujecie na Ziemi! czemu nie dacie tam zna? Patrzcie, Tomasz

    chory!Biedna iewczyna! cemy jej mieli odpowieie?Wie rwnie dobrze, jak my, e ju na sto dwaiecia kilka milionw metrw przed

    Ksiycem aparat nasz przesta funkcjonowa Wreszcie Piotr jej to przypomnia, a ona,jak gdyby przesanie wiadomoci mogo chorych uratowa, zacza si domaga natarczy-wie, aby ustawi armat, ktrmy wzili z Ziemi na wypadek zepsucia si telegracznegoaparatu.

    Ten strza, to ju teraz jedyny ostatni sposb porozumienia si z tymi, co tamzostali.

    Uleglimy obaj z Varadolem i odwaylimy si na wyjcie z pocisku.Przyznaj, e strach mi zdejmowa przed tym krokiem. Tam, poza chronicymi nas

    cianami istotnie jest niemal prnia Barometr bowiem wykazuje istnienie na zewntrznas atmosfery, ktrej gsto nie wynosi ani trzechsetnej czci gstoci ziemskiego po-wietrza. Okoliczno, e ta atmosfera w ogle istnieje, chocia w takim rozrzeeniu, jestdla nas nader pomylna, gdy pozwala nam spoiewa si, e znajiemy j na WamWeMsWronie w dostatecznej do oddychania gstoci. Ach! z jakim dreniem serca wysuwali-my przed kilkuiesiciu goinami po raz pierwszy barometr na zewntrz! Z pocztkurt tak gwatownie spada, i zdawao si nam, e si zrwnaa zupenie z powierzchni.Ogromny, zimny przestrach cisn nas za gardo: to by znaczyo prnia absolutna,a z ni mier nieuchronna! Ale za chwil rt, powrciwszy do rwnowagi, podniosa siw rurce na , mm! Odetchnlimy swobodniej cho tym powietrzem tam oddychanie mona!

    I mielimy teraz wyj dla ustawienia armaty w t prni!Woywszy nasze nurkoweubrania i umocowawszy nad karkiem zbiorniki ze zgszczonym powietrzem na zapas,stanlimy gotowi we wgbieniu znajdujcym si w cianie pocisku. Marta zamkna zanami szczelnie drzwi od wntrza, aby wraz z nami nie ucieko stamtd tak cenne dla naspowietrze, a wtedy mymy otworzyli zewntrzn klap

    Dotknlimy stopami ksiycowego gruntu i w teje chwili ogarna nas straszliwagusza. Wiiaem przez szklan mask na twarzy, e Piotr porusza ustami, domylaemsi, e mwi, ale nie syszaem ani sowa. Tam powietrze jest zbyt rzadkie, aby mogo gosluki przewoi.

    Podniosem odam kamienia i rzuciem go pod nogi. Upad wolno, wolniej ni naZiemi i zgoa bez stuku. Zatoczyem si jak pany; zdawao mi si, e jestem ju rzeczy-wicie w wiecie duchw.

    Musielimy si porozumiewa na migi. Ziemia, ktra nas ywia, teraz wiecc po-magaa si nam porozumie.

    Wyjlimy armat, umieszczon w schowku w cianie, otwieranym na zewntrz,i puszk z materiaem wybuchowym, osobno dla niej przyrzonym. Ta robota poszanam atwo; wszak armata way tutaj zaledwie szst cz tego, co waya na Ziemi!

    Teraz naleao tylko ustawione iao dokadnie do pionu nabi, umieciwszy w wy-dronej kuli kartk; wobec lekkoci materiaw na Ksiycu sia wybuchu wystarczyw zupenoci, aby zanie j po prostej linii na Ziemi. Ale tego nie potralimy ju zro-bi. Potworny, ohydny, straszliwy mrz cisn nas elaznymi szponami za piersi. Wszaktu od trzystu kilkuiesiciu goin soce ju nie wiecio, a nie ma do gstej atmos-fery, aby moga przez tak dugi czas utrzyma ciepo rozpalonych zapewne w dugim dniukamieni

    Na srebrnym globie

  • Powrcilimy do pocisku, ktry si nam wyda rozkosznym, ciepym rajem, cho takoszczamy paliwa!

    Przed wschodem soca, ktre ten wiat ogrzeje, niepodobna ponawia prby wyjcia.A tego soca jak nie ma, tak nie ma!

    Kiedy nareszcie si zjawi i co nam przyniesie?

    goin minut po przybyciu na Ksiyc.O'Tamor umar.

    Pierwszego dnia ksiycowego, goiny po wschoie soca.Jest nas ju tylko czworo. Za chwil puszczamy si w drog. Wszystko gotowe: pocisk

    nasz po przymocowaniu k i ustawieniu motoru zamieni si w wz, ktry nas powiezieprzez te pustynie ku krajowi, gie bie mona y O'Tamor tu zostanie

    Ucieklimy od Ziemi, ale mier, wielka wadczyni ziemskich plemion, przebya wrazz nami te przestrzenie i oto przypomniaa si zaraz na wstpie, e jest przy nas nie-litosna, zwyciska jak zawsze. Uczulimy jej obecno i blisko, i wszechwatwo takywo, jak nigdy tam na Ziemi. Spogldamy mimo woli po sobie: na kogo teraz kolej?

    Noc jeszcze bya, gdy nagle Selena zerwaa si z kta, gie w kbek zwinita leaa odparu goin, i wycignwszy pysk ku wieccemu przez okno pksiycowi Ziemi, zaczawy przeraliwie. Podskoczylimy wszyscy, jakby podrzuceni jak wewntrzn si.

    mier iie! krzykna Marta.A Woodbell, ktry czujc si zdrowszym, sta znowu przy ku O'Tamora, odwrci

    si ku nam powoli: Ju przysza rzek.Wynielimy trupa z pocisku. W tym skalistym gruncie niepodobna wykopa grobu.

    Ksiyc nie chce przyj naszych umarych, jake przyjmie nas ywych?Uoylimy tedy zwoki na wznak na tej twardej ksiycowej skale, twarz ku niebu

    i wieccej na nim Ziemi, i poczlimy gromai z rzadka rozsypane po paszczyniekamienie, aby z nich uoy mogi. Otoczylimy ciao niewysokim waem, nie moglimyjednak znale do duej pyty kamiennej, aby je przykry. Wtedy Piotr przez rur,czc nasze gowy i umoliwiajc porozumiewanie si, rzek:

    Zostawmy go tak Czy nie wiisz, e patrzy na Ziemi?Spojrzaem na trupa. Lea na wznak i zdawa si istotnie szklistymi, rozwartymi

    oczyma wpatrywa w to oko Ziemi, mruce si cigle, cigle przed blaskiem dla nasjeszcze niewidocznego soca, ktre miao wzej niebawem.

    Niech tak zostanieZ dwch sztab elaznych, uamkw potrzaskanego rusztowania, ktre nas uchronio

    od rozbicia si podczas spadku, zrobilimy krzy i umocowalimy go w wale kamiennymnad gow O'Tamora.

    Wtem gdy wanie ukoczywszy smutn robot, mielimy wraca do pocisku stao si co iwnego. Szczyty gr, majaczce przed nami w trupim wietle Ziemi, nagle,bez adnego przejcia, na jedno mgnienie oka stay si krwawoczerwone, a potem zarazrozpony biaym, jarzcym blaskiem na tle wci jednakowo czarnego nieba. Podna grprzez kontrast owietlenia poczerniawszy teraz zupenie, byy prawie niewidoczne i tylko tecyple najwysze, jak w ogniu do biaoci rozarzona stal, wisiay nad nami, powikszajcsi z wolna, lecz cigle. Z powodu braku perspektywy powietrznej, umoliwiajcej naZiemi ocenienie odlegoci, te jasne plamy zdaway si wisie na tle czarnego nieba wrdgwiazd tu przed naszymi gowami, oderwane od podstawy skalistej, ktra w szaroci sizgubia. Nie mielimy rki wycign w obawie, aby nie natkn palcami na te kawayywego wiata.

    A one rosy wci przed naszymi oczyma, co sprawiao wraenie, jakby zbliay si donas wolnym, nieubaganym ruchem; mielimy ich ju pene oczy, ju, zda si, byy tu,

    Na srebrnym globie

  • tu przed nami Cofnlimy si mimo woli, zapominajc, e te szczyty s od nas o setki,a moe tysice metrw odlege.

    Wtem Piotr obejrza si i krzykn. Odwrciem gow za jego przykadem i osu-piaem uderzony nowym a niesychanym widowiskiem na wschoie.

    Nad czarn pi jakiego grzbietu grskiego iskrzy si bladawy, srebrzysty sup wia-ta zodiakalnego. Patrzylimy w nie, zapomniawszy na chwil o zmarym, gdy wtem popewnym czasie zaczy u dou supa, tu nad krawi widnokrgu, byska drobne,ruchliwe, skaczce czerwone pomyki, wiankiem obok siebie uoone.

    To soce wschoio! z utsknieniem oczekiwane, upragnione, yciodajne soce,ktrego O'Tamor tu ju nie zobaczy!

    Rozpakalimy si obaj jak ieci.W tej chwili to soce wieci ju nad horyzontem, jasne i biae. Owe, naprzd wiia-

    ne, pomyki czerwone, to byy protuberancje, olbrzymie wytryski arzcych si gazw,ktre strzelaj na wszystkie strony z kuli sonecznej, a na Ziemi, gie atmosfera je za-lniewa, widoczne bywaj tylko podczas cakowitych zamie soca. Tutaj wobecbraku powietrza zapowieiay nam ukazanie si tarczy sonecznej i przez dugi czasjeszcze co dnia je tak bd zapowiada, rzucajc na chwil krwawy odblask na gry, nimsi rozjarz do biaa w penym blasku iennym.

    Po kilkuiesiciu minutach dopiero namiejscu ruchliwego wianka czerwonych ogni-kw, kiedy ju blask spezn ze szczytw tu w dolin, biay rbek tarczy sonecznej ukazasi nam nad widnokrgiem; goiny caej potrzebowaa ta tarcza, aby si wyoni cako-wicie zza tych ska na wschoie.

    Przez cay ten czas mimo okropnego mrozu zajmowalimy si przygotowaniami dopodry. Ale istotnie kada chwila jest droga; duej zwleka niepodobna. Teraz juwszystko gotowe.

    Ze wschodem soca zrobio si cieplej. Promienie jego, cho tak ukonie jeszczepadaj, grzej ca moc, nieosabione przez pochaniajc atmosfer, jak to jest na Ziemi.iwny widok

    Soce ponie jak jasna, bezpromienna kula, pooona na grach jakby na olbrzymiej,czarnej poduszce. Dwie s tutaj tylko barwy, mczce kontrastem oko nad wszelki wy-raz: biaa i czarna. Niebo jest czarne i mimo e zrobi si ju ie, zasiane niezliczonymmnstwem gwiazd: wokoo nas krajobraz pusty, iki, przestraszajcy bez zagoewiata, bez pcieni, w poowie lnicobiay od sonecznego blasku, w poowie za zupe-nie czarny w cieniu. Nie ma tu atmosfery, ktra tam na Ziemi nadaje niebu t cudown,bkitn barw, a sama, wiatem przesycona, roztapia w sobie gwiazdy przed wschodemsoca i stwarza wity i zmierzchy, rowi si zorz i zaspia chmurami, przepasuje sitcz i powoduje delikatne przejcia od wiata do mroku.

    Nie! stanowczo oczy nasze nie s stworzone do tego wiata i tego krajobrazu.Znajdujemy si na rozlegej rwninie z litej skay, porysowanej tu i wie nie-

    wielkimi szczelinami i powydymanej w obe, niewysokie, podune garby, cignce siw kierunku pnocno-zachodnim. Na zachoie (ZsFKG i ]aFKG naszego wiata ozna-cza zgodnie z isWoWnym stanem rzeczy, a wic Sr]eFiZnie, ni to wiimy na ziemskichmapach Ksiyca), na zachoie tedy wida niewielkie, ale nawyczajnie strome wzg-rza, nad ktrymi w pnocno-zachodniej stronie krluje niebotyczna, poszarpana piajakiego szczytu. Od pnocy grunt wznosi si powoli, do znacznej jednak, jak si zdaje,wysokoci. Na wschoie mnstwo szczelin, garbw, wyrw i maych kotlinek, podob-nych do dokw sztucznie wygrzebanych; ku poudniu rozciga si nieprzejrzana okiempaszczyzna.

    Varadol utrzymuje na podstawie pospiesznie dokonanych pomiarw wysokoci Ziemina niebie, e znajdujemy si istotnie na 6inXs 0eGii, giemy wedug oblicze spa bylipowinni. Mnie si to jako nie zdaje, gdy szczyty, okalajce od zachodu i pnocy owpaszczyzn, znane z map:0osWing, 6ommering, 6FKroWer, %oGe i 3allas nie odpowiadaj anirozmieszczeniem, ani wysokoci temu, co tu wiimy. Ale ostatecznie wszystko jedno!Ruszamy ku zachodowi, aby posuwajc si wzdu rwnika, gie wedug map grunt zdajesi by najrwniejszym, okry kul ksiycow i dosta si na WamW sWron.

    Za chwil nic tu ju z nas nie pozostanie, kromia grobu i krzya, oznaczajcegopo wieczne czasy miejsce, gie pierwsi luie wyldowali na Ksiyc.

    Na srebrnym globie

  • egnaj mi wic, grobie towarzysza, pierwsza budowlo, jakmy wznieli na tym no-wym wiecie! egnaj, martwy przyjacielu, ojcze nasz drogi i niedobry, ktry nas wywidze Ziemi i opuci na wstpie do nowego ycia! Oto krzy, zatknity na twojej mogile,jest jakby sztandarem, wiadczcym, e mier zwyciska, przybywszy z nami, wzia juten kraj w posiadanie My uciekamy przed ni, ty tu z ni zostaniesz, spokojniejszy odnas, zapatrzony w nieruchom Ziemi, ktra ci zroia, z krzyem nad gow, ktregowiernym bye wyznawc!

    Pierwszego dnia ksiycowego, goin po wsch. soca.0are ,mbriXm, zach.d., ' pn. szer. ksiycowej.

    Nareszcie mog zebra myli! Co za straszliwy, bezlitonie dugi ie, co za straszliwesoce, zionce ogniem blisko od dwustu goin z tego bezdennego, czarnego nieba!Dwaiecia goin upyno ju od poudnia, a ono stoi jeszcze prawie prostopadle nadnaszymi gowami wrd tumanu nieprzymionych gwiazd, obok czarnego krgu Ziemiw nowiu, obrbionego pomienn obrczk nasyconej wiatem atmosfery.iwne jest toniebo nad nami! Wszystko si dokoa nas zmienio i tylko konstelacje gwiazd s te same,ktremy ze Ziemi wiieli, ale tu, gie powietrze wzrokowi nie przeszkaa, widnotych gwiazd bez porwnania wicej. Cay rmament zdaje si by zasianym nimi jakpiaskiem. Gwiazdy podwjne byszcz jak kolorowe punkty, zielone, czerwone lub sine,nie zlewajc si w kolor biay, jak na Ziemi. Przy tym tu niebo, pozbawione barwnego tapowietrza, nie jest gadk wydron kopu; czuje si owszem jego gbi niezmiern; niepotrzeba oblicze, aby pozna, ktra gwiazda jest dalej, a ktra bliej. Patrzc na WielkiWz, czuj olbrzymie odsunicie w gb niektrych jego gwiazd w porwnaniu z innymi,bliszymi, podczas gdy na Ziemi wyglda jak siedem wiekw, wbitych w gadki strop.Droga Mleczna nie jest tu smug, lecz bryowatym wem, wcym si przez czarneotchanie. Mam takie wraenie, jakbym spojrza na niebo przez stereoskop jaki cudowny.

    A co najiwniejsza, to soce wrd gwiazd, pomienne, straszne, a niezamiewajceani najlichszego ze wiate niebieskich

    Upa jest straszliwy; skay, zda si, wkrtce zaczn topnie i rozpywa si jak ld nanaszych rzekach w pikne dnie marcowe. Tyle goin tsknilimy do soca i ciepa, a terazmusielimy uciec przed nim, aby zachowa ycie. Stoimy od kilkunastu goin na dniegbokiej szczeliny, cigncej si od stp poszarpanych turni (raWosWKenesawzdu $SeninXw gb0or]a 'GZ. Tutaj dopiero, tysic metrw pod powierzchni, znalelimy ciei troch chodu

    Ukrywszy si tu, spalimy, obezwadnieni znueniem, przez kilkanacie goin bezprzerwy. Zdawao mi si we nie, e jestem jeszcze na Ziemi, w jakich gajach zielonychi chodnych, gie po wieej murawie szemra rozlany przeczysty potok. Po bkitnymniebie szy biae oboki, syszaem piew ptakw i brzczenie owadw, i gos lui wraca-jcych z pola.

    Obuio mnie szczekanie Seleny, dopominajcej si jada.Otwarem oczy, ale rozmarzony snem, nie mogem dugo poj, gie jestem i co si

    ze mn ieje, i co znaczy ten zamknity wz, w ktrym si znajdujemy, co znacz te skaywokoo, puste i ikie? Zrozumiaem nareszcie wszystko i niewysowiony al chwyci mnieza piersi. Selena tymczasem, wic, e ju nie pi, przysza do mnie i pooywszy pysk namoich kolanach, pocza si we mnie wpatrywa swymi rozumnymi oczyma. Zdawao misi, e wi w tym wzroku jaki niemy wyrzut Pogaskaem j w milczeniu po gowie,a ona zacza skomle aonie, ogldajc si na szczenita igrajce swobodnie w kciewozu. Te szczenita, Zagraj i Leda, to jedyne istoty, ktre tutaj s wesoe.

    A prawda! czasem jeszcze i Marta jest wesoa jak mae zwierztko, ale to tylko wtedy,gdy Woodbell, wci niedomagajcy, wyciga rk, aby dotkn jej ogromnych i bujnych,ciemnobrunatnych wosw. Wtedy jej smaga twarz rozjania si umiechem, a due jejczarne oczy pon bezbrzen mioci, wpatrzone w twarz kochanka, tak msk i pik-n jeszcze do niedawna, a teraz zwid i strawion przez gorczk. Robi wszystko, abygo rozweseli, aby mu kadym ruchem, kadym spojrzeniem powieie, e go kochai przy nim jest szczliwa nawet tu, gie tak trudno by szczliwym. Nie mog si po-

    Na srebrnym globie

  • wstrzyma od bolesnej zazdroci, gdy wi, jak ona pene, winiowe i takie namitneusta przesuwa po jego wychudej rce, szyi i twarzy, jak cauje powieki jego zimnychstalowych oczu, a potem, wziwszy jego gow w donie, tuli j jak mae ieci do pier-si o nieskazitelnych liniach i piewa mu iwne, dla nas niezrozumiae pieni. Sysza jepewnie z tych samych tak gorco caujcych ust tam, w jej roinnym kraju, na Mala-barskim Wybrzeu i teraz, gdy je syszy, ni mu si musz rozkoysane palmy i szumybkitnego morza Ta kobieta przemycia mu tu w swej duszy cay ten wiat, ktry dlanas przepad bezpowrotnie.

    Nie zapomn nigdy dnia, w ktrym j zobaczyem po raz pierwszy. Byo to waniebezporednio po otrzymaniu wiadomoci, e Braun si cofa. Sieielimy wszyscy czterejw Marsylii, w hotelowym pokoju, ktrego okna wychoiy na zatok, i rozmawialimyo tym odstpstwie towarzysza, ktre nas wszystkich baro ywo obeszo.

    Wtem doniesiono nam, e jaka kobieta chce si wiie z nami natychmiast. Waha-limy si jeszcze, czy j przyj, gdy ona wesza sama. Ubrana bya tak, jak si w poudnio-wych Indiach ubieraj crki bogatych krajowcw; twarz, nawyczaj pikna, miaa wyrazna p zalkniony, na p stanowczy. Zerwalimy si wszyscy ze ziwieniem, a Tomaszzblad i przechyliwszy si przez st, pocz si jej bacznie przypatrywa. Ona zatrzymaasi u drzwi ze spuszczon gow.

    Marto! ty tutaj! krzykn wreszcie Woodbell.Postpia naprzd i podniosa gow. Na twarzy jej nie byo ju ani ladu wahania lub

    niepewnoci, rozlaa si na niej natomiast icie poudniowa, namitna mio. Powiekiopady jej ciko na pomienne, czarne renice, usta nieco rozchylone i okrga penabroda wysuny si naprzd. Wycigna rce ku Tomaszowi i odpowieiaa, patrzc muw oczy spod spuszczonych powiek:

    Przyszam za tob i pjd za tob, choby na Ksiyc!Woodbell by blady jak trup. Chwyci si domi za gow i jkn raczej, ni zawoa: To niemoliwe!Wtedy ona spojrzaa po nas, a poznajc snad po wieku, e O'Tamor jest naszym

    woem, rzucia mu si do ng tak szybko, e nie mia czasu si cofn.Panie!woaa czepiajc si jego oienia panie, wecie mnie ze sob! Ja jestem

    kochank tego waszego towarzysza, kocham go, wszystkom dla niego porzucia, niecheon mnie teraz nie porzuca! Dowieiaam si, e wam brak towarzysza, i przyjechaama z Indii! Wecie mnie! ja wam kopotu nie zrobi, sug wasz bd! Ja jestem bogata,baro bogata, dam wam zota i pere, ile zechcecie ojciec mj by rad w Travancorena Malabarskim Wybrzeu i wielkie skarby zostawi! Silna te dosy jestem, patrzcie!

    To mwic, wycigna niade, nagie, okrge ramiona.Varadol si achn: Ale do takiej podry trzeba przygotowania! To co innego ni podr parowcem

    z Travancore do Marsylii!Na to ona zacza opowiada, jak w tajemnicy przed Tomaszem nawet odbywaa te

    same wiczenia, ktremy robili, liczc zawsze na to, e si jej w ostatniej chwili uda nasubaga, bymy j wzili ze sob. Teraz tylko korzysta ze sposobnoci, wykonujc zamiarz dawna powzity. Wie od Tomasza, e tam, na Ksiycu, mier moe znale, ale onanie chce y bez niego! I znowu nas bagaa.

    Wtedy O'Tamor, milczcy do tego czasu, zwrci si do Tomasza z zapytaniem, czyj chce wzi ze sob, a potem, gdy Woodbell, niezdolny sowa wymwi, skin gow,pooy rk na bujnych wosach iewczyny i rzek powoli i z namaszczeniem:

    Pjiesz z nami, crko. Moe ci Bg wybra za Ew nowemu pokoleniu, obyszczliwszemu ni ziemskie!

    Tak mi ywo stoi ta scena w pamiciAle oto Marta mnie woa. Tomasz znowu gorczkuje, trzeba mu da chininy.

    W dwie goiny pniej.ar, zamiast ustawa, wzmaga si jeszcze. Posunlimy si znw gbiej, aby go unik-

    n. Pki nie minie, niepodobna nawet myle o dalszej podry. Strach mnie przejmuje,

    Na srebrnym globie

  • gdy sobie przypomn, e mamy do zrobienia blisko trzy tysice kilometrw, nim si do-staniemy do celu A kto nam zarczy, e tam bie mona y? Jeden O'Tamor niewtpi, ale jego nie ma ju miy nami.

    Drogomierz na naszym wozie wskazuje, e przebylimy ju sto szeiesit siedemkilometrw; policzywszy czas, wypada po jednym kilometrze na goin. A wszak po-suwalimy si stosunkowo baro szybko.

    Wyruszylimy w cztery goiny po wschoie soca, kierujc si wprost ku zacho-dowi. Sc, e si znajdujemy na 6inXs 0eGii, chcielimy si przedosta na paszczyznmiy grami 6ommering i 6FKroWer, a stamtd, okrywszy 6ommering od pnocy i za-chodu, zbliy si do rwnika i wzdu niego posuwa si prosto w kierunku piercieniagrskiego *ambarW i wyszego, dalej ku zachodowi na rwniku pooonego /anGsberg.

    Grunt by wyjtkowo rwny, prawie bez szczelin, tote wz posuwa si szybko. Na-ieja i oywienie wstpiy w nasze serca; byo nam ciepo i lekko jedynie wspomnienieO'Tamora zaspiao na chwil nasz wesoo. Tomasz by zdrowszy, a Marta, wic to,promieniaa radoci. Zaczlimy na nowo snu urocze plany. Droga wydawaa nam siniedaleka, trudy niezbyt wielkie. Poiwialimy niesychan iko przepysznego w swejmartwocie krajobrazu lub te staralimy si z map rozoon przed oczyma odgadywanaprzd fantastyczne widoki, ktre nas czekaj. Varadol zacz przypomina wszystkie ba-dania i dowoenia O'Tamora, wedug ktrych odwrotna strona Ksiyca ma by krajembynajmniej nie pozbawionym warunkw do ycia, a ciekawym i wspaniaym nad wszelkiwyraz. Rzeczywicie mwilimy sobie jeli tam s takie same gry, jak te, ktrebyszcz si teraz w socu przed nami na widnokrgu, a oprcz tego jeszcze zielonoi woda, to warto, zaiste, przeby trzysta osiemiesit cztery tysice kilometrw, aby krajten zobaczy! Rozmawialimy ywo, a Tomasz i Marta, przytuleni, jak zwykle, caym cia-em do siebie, snuli ju rowe plany przyszego ycia w tym raju. Nawet Selena, syszcoywione gosy, zacza szczeka radonie i skaka po caym wozie wraz z rozbawionymiszczenitami.

    Tak upyny trzy goiny i przebylimy ju okoo trzyiestu kilometrw, gdy wtemVaradol, ktry z kolei sta przy sterze motoru, zatrzyma wz. Przed nami wznosi siniewysoki, oby wa skalisty, cigncy si od poudnia ku pnocnemu zachodowi. Wamona byo przeby z atwoci, ale choio o oznaczenie dokadne kierunku, w kt-rym si mamy posuwa. W pnocno-zachodniej stronie wznosiy si jakie poszarpane,niebotyczne turnie, ktremy mieli za szczyty krateru 6ommering. Krater w, jak astro-nomowie na Ziemi tutejsze obrczkowe gry nazywaj, wznosi si wprawie tylko natysic czterysta metrw ponad okoliczn rwnin, podczas gdy te turnie zdaway si nambez porwnania wysze, ale przypisywalimy to atwemu do wytumaczenia optycznemuzueniu. Zreszt i to przypuszczenie byo moliwe, e spadlimy z naszym pociskiemw poudniowo-zachodniej czci 6inXs0eGii, na paszczynie otwierajcej si ku szerokie-mu pkolu cyrku )lammariona, i mamy teraz po prawej rce krater.0osWing o pokanejwysokoci metrw. W kadym razie naleao ow gr okry od pnocy, abynie zmieni pierwotnego planu. Woodbell rai, aby zrobi jeszcze raz pomiary astrono-miczne dla oznaczenia punktu, w ktrym si znajdujemy, ale nie chcc teraz traci czasu,odoylimy t robot do pory gortszej, kiedy biemy si musieli zatrzyma z powoduzbyt wielkiego upau.

    Skierowalimy tedy wz wprost ku pnocy. Droga stawaa si coraz uciliwsz.Grunt wznosi si z wolna w gr; tu i wie spotykalimy szczeliny, ktre trzeba byowyma, lub cae pola z litej skay, podobnej do gnejsu, zasypane lunymi odamkami ga-zw. Posuwalimy si coraz wolniej i z wielkim trudem. W kilku miejscach musielimy,przywiawszy powietrzochrony, wyj z wozu i torowa drog, odwalajc zagraajcegazy. Bogosawilimy wtedy ma si przycigania Ksiyca, iki ktrej wielkie nawetodamy ska moglimy z atwoci poruszy i usun. Bawia nas nawet pocztkowo tarobota. Kady z nas, poruszajcy ogromne bryy, wydawa si patrzcym na olbrzymem.Nawet Marta nam pomagaa. Tomasz tylko zosta w wozie przy sterze, zbyt by bowiemosabiony. Bl w ranach usta, ale gorczka wracaa co chwil.

    Posuwalimy si tak kilkanacie kilometrw od punktu, giemy zawrcili ku p-nocy. Mielimy po lewej rce wci szereg drobnych i nawyczajnie stromych wzgrz,spoza ktrych sterczay olbrzymie i nieprawdopodobnie przepaciste turnie. Przed nami

    Na srebrnym globie

  • grunt wznosi si cigle, a z ogromnego wau, jaki tworzy, stercza jeden ostry szczyt.Na prawo, ku wschodowi, cign si jaki acuch coraz to wyszych gr.

    Upyno ju dwaiecia cztery goiny od wschodu soca, kiedymy si dostali nagadk paszczyzn z litej skay, po ktrej mona si byo szybciej posuwa. Postanowilimysi tutaj zatrzyma dla odpoczynku. Przy tym iwny ukad krajobrazu coraz wicej nasniepokoi.

    Bylimy wszyscy ju prawie pewni, e znajdujemy si w jakiej innej okolicy Ksiyca,a nie na 6inXs 0eGii. Naleao nareszcie zrobi dokadne pomiary dla oznaczenia dugocii szerokoci ksiycowej punktu, w ktrym si znajdujemy.

    Po krtkim posiku wzilimy si zaraz do pracy. Piotr nastawi instrumenta astro-nomiczne. rodek tarczy ziemskiej odchylony by od zenitu o ku wschodowi i kupnocy; znajdowalimy si zatem pod zachodniej dugoci i poudniowej szeroko-ci ksiycowej, to znaczy na kracu 6inXs 0eGii, obok krateru 0osWing. Co do tego niemogo by wtpliwoci, pomiary byy baro dokadne.

    Postanowilimy tedy ruszy dalej, nie zmieniajc kierunku.Juemy mieli puci si w drog, gdy wtem Varadol zawoa: A nasza armata! zostawilimy armat!Istotnie, teraz dopiero przypomnielimy sobie, e armata nasza, jedyny i ostatni ro-

    dek porozumienia si z mieszkacami Ziemi, zostaa wraz z nabojem i kul przy grobieO'Tamora. mier jego i pogrzeb tak nas w chwili wyruszenia oszoomiy, e zapomnie-limy zabra ze sob tak cennej dla nas armaty. Bya to strata niepowetowana, a tymdotkliwsza, e po zerwaniu telegracznego poczenia to bya ostatnia ni, ktra nas wi-zaa z Ziemi. Uczulimy si nagle tak bezbrzenie osamotnionymi, jak gdybymy sio setki kilometrw oddalili w tej chwili znw od globu, ktry jest ju od nas o setkitysicy kilometrw oddalony.

    Pierwsz myl nasz byo wrci i zabra zostawion armat. Obstawa przy tymzwaszcza Woodbell, utrzymujc, e musimy si porozumie z Ziemi, aby powstrzymanodalsze zamierzone wyprawy, pki nie damy zna, emy znaleli tutaj warunki do ycia.

    Jeli my mamy zgin mwi po c maj gin jeszcze i inni Wszakwiecie, e tam na Ziemi bracia Remogner s gotowi do drogi. Oczekuj od nas wiecitelegracznej, ale nasz aparat nie funkcjonuje. Trzeba ich powstrzyma przynajmniej doczasu.

    Jednake nieatwo byo wrci. Przede wszystkim wobec olbrzymiej podry, jakmamy przed sob, kada goina jest dla nas droga, gdy w razie powtarzanych zwokzapasy ywnoci i powietrza mog si wyczerpa, a wtedy bylibymy skazani na niechybnzgub. I tak z powodu choroby O'Tamora musielimy si do dugo zatrzyma, a wie-ielimy, e jeszcze nieraz upa lub mrz powstrzymaj nas w pochoie na cae iesitkigoin. Po wtre, kt z nas mg zarczy, e tramy do miejsca, gie armata zostaa.

    Varadol stara si usun skrupuy Tomasza. Wszak bracia Remognerzy mwi nie wyrusz w drog, nie otrzymawszy

    wiadomoci od nas. Zreszt nie wiadomo, czy wystrzelona kula upadnie na Ziemi w ta-kim miejscu, gie j bie mg kto znale, a zatem depesza baro atwo moe niedoj do rk, dla ktrych bie przeznaczona.

    Przypomniaa si nam i ta okoliczno, e z armaty, zbudowanej wycznie dla pio-nowego strzau, moemy korzysta tylko w bliskoci rodka ksiycowej tarczy, gieZiemia znajduje si w zenicie nad nami. Na strza paraboliczny z innego miejsca Ksiycasia naboju nie wystarcza, a choby wystarczya, to nie mamy sposobu ustawienia armatytak dokadnie, abymy mogli by pewni, e kula, biegnc po linii krzywej, mimo to nieominie swego celu, Ziemi. Tak wic powstrzymawszy jednym strzaem dalsze wyprawy,nie moglibymy ju potem, posunwszy si ku krawi widocznej z Ziemi ksiycowejtarczy, przyzwa drugim strzaem nowych towarzyszy w razie znalezienia pomylnychwarunkw do ycia. W ten sposb bylibymy skazani tutaj na wieczyste osamotnienie.Tymczasem jeli si teraz zdarzy, e bracia Remognerzy mimo wszystko przybd, toprzywioz moe ze sob silniejszy aparat telegraczny, i tak zyskamy towarzyszy i sposbstaego porozumiewania si z mieszkacami Ziemi.

    Na srebrnym globie

  • Te wszystkie wzgldy przemawiay za tym, aby nie traci czasu na poszukiwanie ar-maty, w istocie mao dla nas przydatnej. Po krtkiej zwoce tedy ruszylimy w dalszdrog.

    Upyno znw dwaiecia cztery goiny i mielimy ju okoo stu trzyiestu ki-lometrw drogi poza sob. Soce stao ju nad horyzontem i ciepo wzmagao sicigle. Zauwaylimy przy tym ciekawe zjawisko. Podczas gdy ciana wozu owietlonasocem bya tak rozgrzana, e parzya niemal, strona od soca odwrcona zimna byajak ld. Uczucia mrozu doznawalimy take za kadym razem, gdymy wjechali w ciejakiego cypla skalnego, ktrych coraz wicej spotykalimy po droe. Powodem tychgwatownych przej ciepa i zimna jest tu brak atmosfery, ktra na Ziemi zmniejszawprawie bezporedni si sonecznych promieni, ale za to ogrzewajc si sama, roz-prowaa ciepo rwnomiernie i zapobiega zbyt szybkiemu jego ubytkowi przez promie-niowanie.

    Z tego samego powodu kady cie jest tutaj noc. wiato, w atmosferze nieroz-proszone, dociera tylko do tych miejsc, ktre s wystawione na iaanie sonecznychpromieni. Gdyby nie reeks rozwietlonych w socu gr i wiato Ziemi, musielibymyza kadym razem, gdy wjedamy w cie, zapala elektryczne latarnie.

    Przebylimy ju ow pochy, gadk paszczyzn i zaczlimy si zwraca ku zacho-dowi, aby okry domniemany krater 0osWing. Droga stawaa si coraz cisza i tylkoz wielkim trudem i baro powoli moglimy si posuwa naprzd.

    Bylimy w kraju grzystym i nad wszelki wyraz ikim. Krajobraz to w niczym nie-podobny do alpejskich krajobrazw na Ziemi. Tam wrd grzbietw grskich, czcychze sob szczyty, cign si doliny, wyobione iaaniem wody przez przecig tysicy lat;tutaj ani ladu tego wszystkiego. Grunt tu cay jest sfadowany i podniesiony, pokrytymnstwem nieczcych si ze sob gbokich kotlin, okrgych, o wystajcych brzegach,albo te gadkimi, zupenie lunymi kopami, dochocymi nieraz do znacznej wysoko-ci. Miejsce dolin zajmuj gbokie szczeliny, cignce si caymi milami, podobne docicia olbrzymiego toporu, ktre w prostym kierunku rozupao grunt i znajdujce sina nim wzgrza. Nie wtpi ani na chwil, e s to pknicia zastygajcej i kurczcej siskorupy Ksiyca.

    Natomiast nie spotkalimy nigie ani ladu iaania wody, tak przepotnej na Zie-mi erozji. S te, e ten kraj nigdy nie posiada powietrza ani wody.

    Wobec tego iwia nas z pocztku obecno mnstwa lunych gazw, rozsypanychna skalnym podou. Ale w kilkaiesit goin pniej, gdy natenie upau doszo dogranic wprost niemoliwych, przyczyna, kruszca te skay w zastpstwie wody, objawianam si sama. Przejedalimy wanie obok wysokiej skay, z kamienia nawyczaj po-dobnego do naszego marmuru, gdy wtem w naszych oczach oderwa si u jej szczytu gazo kilkunastometrowej rednicy i run w przepa, rozbajc si na gruby piarg. Staosi to wszystko w straszliwej, groz przejmujcej cichoci. Z powodu braku powietrzanie syszelimy huku, grunt tylko pod naszym wozem zadrga, jakby si nagle Ksiyczakoysa na swych panwiach.

    To wcieky zb soca odgryz kawaek tego kamiennego wiata. Skay, cinionew nocy mrozem jak elazn obrcz, podczas straszliwego upau dnia rozszerzaj siod strony wystawionej na iaanie palcych promieni. W cieniu cigle jest chodno;nierwnomierne rozszerzanie si tedy jednolitych blokw musi powodowa ich pkaniei kruszenie.

    Tymczasem piarg w ostry, zacielajcy ogromne przestrzenie, da nam si we znaki.Przebywalimy takie miejsca, gie za pomoc k wz nasz nie mg si zgoa posuwa.Tam zakadalimy apy, iaajce u wozu zupenie jak nogi u zwierzt, i tak podrzucaninimi, przeieralimy si przez zomiska gazw albo wspinalimy si na bystre zbocza.

    Mimo licznych prb, dokonywanych na Ziemi z pociskiem zamienionym na wz,nie mielimy wyobraenia o uciliwociach podobnej, duej trwajcej, podry. Jestemprzekonany, e gdyby sia przycigania Ksiyca, a co za tym iie, i ciko na nim byatylko o poow wiksza, musielibymy byli zgin wrd tych skalisk, niezdolni ruszy siz miejsca.

    Upyna ju od wschodu soca trzecia ziemska doba, przez ktr posunlimy sizaledwie o dwaiecia kilometrw naprzd. Upa stawa si ju nieznony. W dusznym

    Na srebrnym globie

  • i rozpalonym powietrzu wozu, wstrzsany wci jego ruchami, Woodbell zapad znww gorczk. Rany, otrzymane w chwili upadku pocisku na powierzchni Ksiyca, zaczymu znw dokucza. Szczcie, emy troje przynajmniej wyszli bez szwanku! Dreszczzgrozy mnie przejmuje na samo wspomnienie owego potwornego wstrznienia!

    Naprzd, jeszcze w przestworzu, guchy wybuch min umieszczonych u dou pocisku,a majcych zmniejszy chyo spadku, potem wysunite jednym nacinieniem guzikastalowe rusztowanie ochronne i Nie! to si opisa nie da! Wiiaem tylko w ostatniejchwili, jak Marta, przechyliwszy si na swym hamaku, przycisna usta do ust Tomasza.O'Tamor zawoa: Oto jestemy! i straciem przytomno.

    Gdym oczy otworzy, O'Tamor lea we krwi, Woodbell we krwi, Varadol i Martazemdleni Z pogruchotanego rusztowania stalowego zrobilimy potem krzy na grobieO'Tamora

    Chronometry nasze wskazyway iewiiesit osiem goin po wschoie soca,kiedy upadajc ze znuenia i upau, spostrzeglimy nareszcie, e si zbliamy do szczytuwyniosoci, na ktrmy si z takim trudem wierali. Przez te cztery ziemskie do-by, stanowice mao co wicej ni czwart cz dnia ksiycowego, spalimy niewiele,postanowilimy tedy zatrzyma si jaki czas dla odpoczynku. Woodbell zwaszcza po-trzebowa snu i spokoju.

    Wz ustawilimy w cieniu skay, ktry nas chroni od upieczenia si ywcem w nie-znonych promieniach soca, po czym uoylimy si wszyscy do snu. Po dwch goi-nach obuiem si, pokrzepiony znakomicie. Tamci jeszcze spali. Nie chcc ich bui,przywiaem powietrzochron i wyszedem sam z wozu, aby zbada okolic. Zaledwiewychyliem si z cienia, doznaem uczucia, jak gdybym si dosta do wntrza rozpalonejhuty. Ju nie gorco, ale wprost ar la si z nieba; grunt parzy mi stopy nawet przez gru-be podeszwy powietrzochronu. Musiaem zebra wszystkie siy woli, aby si nie cofnz powrotem do wozu.

    Znajdowalimy si w pytkiej szyi skalnej, rozielajcej dwa kopiaste wzgrza z litegogazu i koczcej si wrd nich roajem przeczy, ktra, o ile mogem dostrzec z miej-sca, gie staem, przechoia w paszczyzn, wystpujc poza owe kopy ku zachodowi.Te kopy zasaniay mi te widok od pnocy i od poudnia. Tylko ku wschodowi widokby rozlegy na drog, ktrmy wanie przebyli. Patrzyem na kamieniste pola, penekotlin, wyrw, szczelin i szczytw i wprost nie wierzyem wasnym oczom, emy siprzez nie zdoali przedosta z naszym wielkim i cikim wozem.

    Na Ziemi, przy sze razy wikszym ciarze, byoby to absolutnym niepodobie-stwem.

    W tej chwili uczuem, e mnie kto trca. Obejrzaem si: za mn sta Varadol i dawajakie rozpaczliwe znaki. Jak ja wyszed z wozu w powietrzochronie, ale nie wzi ze sobrury do mwienia, wic nie moglimy si porozumie. Wiiaem tylko, e by bladyi czym ogromnie zmieszany. Przypuszczaem, e Tomaszowi zrobio si gorzej, i pdempobiegem do wozu. On poszed za mn.

    Zaledwie, znalazszy si w wozie, zrzucilimy powietrzochrony, gdy Varadol rzek,nachylajc si ku mnie:

    Nie bud tamtych i suchaj: staa si rzecz straszna, pomyliem si. Co? zawoaem, nie rozumiejc jeszcze, o co mu choi. Mymy spadli nie na 6inXs 0eGii. Wic gie jestemy? Pod (raWosWKenesem, na przeczy czcej ten krater z ksiycowym $Seninem.Zrobio mi si ciemno przed oczyma.Wieiaem ze zdj fotogracznych powierzch-

    ni Ksiyca, robionych na Ziemi, e grzbiet grski, na ktrym si znajdujemy, urywa siniemal prostopadle ku pooonej na zachoie olbrzymiej rwninie 0are ,mbriXm.

    Jake my std zejiemy! zawoaem w przeraeniu. Cicho. Bg jeden raczy wieie. Moja wina. Upadlimy na 6inXs $esWXXm. PatrzTu podsun mi map i kartki zapisane szeregiem cy. Czy si tylko nie mylisz? odezwaem si. Tym razem nie myl si, niestety! I tamte pomiary byy dokadne, zapomniaem

    tylko, e wwczas Ziemia nie moga si znajdowa w zenicie ponad rodkiem ksiycowejtarczy. Wszak wiesz, e Ksiyc podczas obrotu naokoo osi podlega maym wahaniom,

    Na srebrnym globie

  • tak zwanym libracjom, wskutek czego Ziemia nie wydaje si cakowicie nieruchom naniebie, lecz zakrela malek elips. Ot ja zapomniaem wzi poprawki z tego jej wy-chylenia od zenitu i dlatego oznaczyem wedug jej pooenia faszywie dugo i sze-roko ksiycow punktu, w ktrym robiem pomiary. Teraz moemy za to wszyscyzapaci yciem!

    Uspokj si! rzekem, cho draem sam na caym ciele. Moe si nam udaocali.

    Za czym wzilimy si razem do sprawania oblicze. Tym razem nie byo zgoawtpliwoci. Po zrobieniu koniecznej poprawki okazao si, e spadlimy na 6inXs $esWXXmpod ' zach. d., a ' pn. szer. ksiycowej. Posuwalimy si cay czas wzdu stromychwzgrz u stp olbrzymiego (raWosWKenesa, majc przed sob niewielki, lecz nawyczajniebystry krater bez nazwy, tkwicy ju w trzonie poczynajcego si tu $SeninX. Obecnieznajdowalimy si pod zach. d., a ' pn. szer. ksiycowej.

    Oznaczylimy sobie ten punkt na mapie Ksiyca. Wedug mapy przecz, ktrmymieli o kilkaset krokw przed sob, wznosi si m nad poziom 0are ,mbriXm.

    Jest to rzecz zaiwiajca, e podczas gdy astronomowie ziemscy mog z odlegocisetek tysicy kilometrw z atwoci obliczy wysoko kadej gry ksiycowej, mierzcw teleskopie dugo cienia, jaki rzuca, my, znajdujc si na tej grze, musielimy siucieka do pomocy mapy sporzonej na Ziemi, aby wieie, jakie jest jej wzniesienie.Brak takiej atmosfery, ktra by moga by wzita w rachub, uniemoliwia dokonywaniebarometrycznych pomiarw wysokoci. Zmiana, jakmy zauwayli w barometrze, zasa-aa si na tym, e rt w rurce opada tak, i si zrwnaa prawie z powierzchni cieczyw naczyniu. Na tej wysokoci, giemy si znajdowali, bya prnia niemal absolutna.

    Tomasz i Marta zbuili si wkrtce. Niepodobna byo ukrywa przed nimi istotnegopooenia. Powieiaem im tedy jak najogldniej, jak rzeczy stoj. Nie wywaro to nanich zbyt silnego wraenia. Tomasz zmarszczy si tylko i przygryz wargi, a Marta, o ilemogem wnosi z jej zachowania si, nie zdawaa sobie dobrze sprawy z grozy pooenia.

    To c odezwaa si zjeiemy, jakemy wyjechali, albo si wrcimy.Zjeiemy, jakemy wyjechali! mj Boe! Wszak to, emy trali na drog, ktra nas

    tu wywioda, byo czystym przypadkiem! A wraca si? tyle trudw i tyle goinstraconych?

    Postanowilimy wreszcie uda si na ow przecz, aby zobaczy, czy si z niej nie daspuci na rwnin 0are ,mbriXm. Wz ruszy z miejsca i za kilkanacie minut znajdo-walimy si nad przepaci.

    Osupielimy wobec widoku, ktry si przed nami nagle otworzy. Skaa urywaa siu ng naszych niemal prostopadle, a tam w dole, tysic metrw niej, rozcigaa si jakokiem zasign nieprzejrzana rwnina 0are ,mbriXm, z rozrzuconymi po niej z rzadkaszczytami. Brak perspektywy powietrznej sprawia, e gry, nawyczaj nawet odlege,rysoway si wyranie naszemu oku, odbajc sw niesychan lnic biaoci od zupenieczarnego ta gwiaistego nieba. Widok zaiste czaroiejski; na chwil zapomnielimynawet o grozie pooenia.

    Na widnokrgu ku pnocy stercza przed nami wrd niezmierzonej paszczyzny, jakwyspa wrd morza, majestatyczny krater 7imoFKaris, oddalony od nas czterysta kilome-trw, a wysoki na siedem tysicy stp.

    Na Ziemi gry, z dala widne, przybieraj z powodu nieprzeroczystoci powietrzabarw sinawobkitn; tutaj szczyt w wyglda w socu jak do biaoci rozpalona stalz grubymi, czarnymi pasmami cieniw i lnicymi si czerwono yami ciemniejszychska. Nieco ku zachodowi rwnie wyranie szczerbia si na niebie pia niszego odei wicej jeszcze oddalonego krateru /amberW. Od samego zachodu ograniczay widnokrgliczne drobne wyniosoci i skay, czce si z trzonem znacznie nam bliszego acuchaksiycowych .arSaW, ograniczajcych 0are ,mbriXm od poudnia.

    Poza tym acuchem, cigncym si w kierunku promienia naszego wienia, od po-udniowego zachodu wznosiy si w dali, na niszych wzgrzach oparte, nieprawdopodob-nie olbrzymie turnie .oSerniNa, jednej z najwikszych gr Ksiyca. Jelim powieia, e7imoFKaris byszcza jak stal rozpalona, to nie mam ju porwnania na okrelenie wiata,jakie bio z odlegoci setek kilometrw od owego potnego piercienia ska, mierzcegoiewiiesit kilometrw rednicy!

    Na srebrnym globie

  • Na pnocnym wschoie sterczay zza licznych wzniesie w niezmiernej oddali sa-me szczyty szerokiego cyrku $rFKimeGesa. Widok od wschodu i od poudnia mielimyzamknity z jednej strony niebotycznym pasmem ksiycowego $SeninX, z drugiej prze-pacistym (raWosWKenesem, czcym si z $Seninem przecz, na ktrej wanie stalimy.

    A w tych ramach 0or]e 'GZ. Jak straszn ironi wydaa nam si ta nazwa,przez starych ziemskich astronomw wymylona! Pustynia straszliwa, sucha, zimnoszara,poorana tu i owie potwornymi szczelinami, wydta w lekkie, podune garby, cigncesi od wietnego 7imoFKarisa na widnokrgu ku (raWosWKenesoZi. Nigie ani ladu ycia,ani odrobiny zieleni! W socu tylko, u stp olbrzymich, odlegych kraterw, lniy sigieniegie wietne, do pasm drogich kamieni podobne, te, czerwone i stalowosineyy jakich pokadw

    Patrzylimy przed siebie w milczeniu, nie wiec, jak obra drog. Dostawszy si napaszczyzn 0or]a 'GZ, mielibymy przed sob przestrze, po ktrej bymy moglirano si posuwa; ale w tym bya caa trudno, jak si na ni dosta, jak si spuciz owej tysic metrw wysokiej, prostopadej ciany?

    Po krtkiej naraie ruszylimy piechot ku poudniu w tej naiei, e si nam mo-e uda znale drog po zboczu krateru (raWosWKenesa. Szlimy po wskiej paszczynie,wcinitej miy skay a przepa otwierajc si ku 0are ,mbriXm. W jednym miej-scu przejcie byo tak wskie, e chcielimy ju zawrci, zwtpiwszy, aby si nam udaotdy przedosta z wozem. Na szczcie Marta, ktra nam towarzyszya, przypomniaa,e posiadamy pewien zapas min, ktrymi bie mona z atwoci rozsai niewiel-ki zastpujcy nam prg skalny. Ominlimy go tedy, przeciskajc si ponad zawrotnprzepaci, i poszlimy dalej. Teraz grzbiet grski, znacznie rozszerzony i paski, podnosisi z wolna ku grze. Szlimy wci ku poudniu; na prawo i na lewo pitrzyy si jupotworne turnie piercienia (raWosWKenesa.

    Po upywie p goiny od chwili okrenia owego progu stanlimy zatrzymani nowprzepaci, ktra si tak niespoiewanie otworzya pod naszymi nogami, e Piotr, ktryszed naprzd i pierwszy si wdar na zasaniajcy j przed naszym wzrokiem prg, skoczyw ty z okrzykiem przestrachu. Zaiste trudno sobie wyobrazi co okropniejszego nadwidok, jaki si roztacza teraz przed nami.

    Posuwajc si wci w poudniowym kierunku, dostalimy si, nie wiec o tym,w gbok szczerb, wyrnit ju w samej grani (raWosWKenesa. Na prawo i na lewo pi-trzyy si poszarpane turnie, z ktrych jedna lnico biaa w sonecznym blasku, drugaw cieniu cakiem niemal czarna. A przed nami nie! kt to opisa zdoa! przed namiotcha! czelu bezdenna i niewypowieiana, co tak potwornego, wprost tak dra-pienego w niesychanym majestacie grozy, ogromu i martwoty, e teraz jeszcze dreszczparaliujcej trwogi mnie przechoi, gdy sobie o tym przypomn!

    Przed nami byo wntrze krateru (raWosWKenesa.Potny wa grski, najeony jak pia szczytami, zatacza tu krg zamknity o red-

    nicy kilkuiesiciu kilometrw, tworzc w ten sposb rozleg kotlin, najstraszniejszzapewne, jak kiedykolwiek wiiao lukie oko. Turnie, wznoszc si przeszo na czterytysice metrw ponad dnem tej przepaci, spaday ku niej prawie pionowo, we wciekychjakich podrzutach. Wygldao to, jakby w otcha waliy w skoku zastyge, o iglice po-szarpane kamienne kaskady. Kotlina, zagbiona jakie dwa tysice metrw w stosunku dopoziomu odielonej od niej waem rwniny0are ,mbriXm, wydawaa nam si znaczniejeszcze gbsz z powodu olbrzymich gr okolicznych i grubych cieniw, ktre j w caociprawie zalegay. Z dna jej sterczao kilka odosobnionych, z rzadka rozsianych stokowychszczytw, dochocych poowy wysokoci okolicznego wau. Patrzylimy na nie z grynaszego kamiennego okna. Z paru z nich wybuchay co pewien czas niewielkie obokiciemnoszarego dymu, opadajce w tej chwili z powodu braku atmosfery i rozcielajce sipasko u ich podna jak popi. Nie byo wtpliwoci, e mielimy jeszcze niewygasewulkany przed sob.

    Jaskrawe przeciwiestwa wiata i cieniwwzmagay jeszcze uczucie grozy. Cay wschod-ni brzeg wntrza ton w grubym mroku, zlewajc si w jedn tajemnicz i ciemn oponz czarnym niebem u gry; brzeg zachodni za to iskrzy si w socu bia cian, pory-sowan ciemnymi lebami i zjeon mnstwem nieprawdopodobnych iglic, jak gdybykocianych wieyc, widniejcych na tle czarnych plam cienia. Od poudnia wa z powodu

    Na srebrnym globie

  • odlegoci wydawa si niszy i by podobny do najeonej kolcami bramy tej straszliwejczeluci. U stp naszych zawrotna przepa.

    A nad tym wszystkim, po czarnym, niemigotliwymi gwiazdami zasianym niebie szoogniste bezpromienne soce, coraz blisze Ziemi, ktra lnia trupim blaskiem, wygitaw wski, ostry sierp, zawieszony nad tym padoem jakby znak mierci.

    Mimo woli w uszach zaszumiay mi sowa Danta:9ero FKe in sX la SroGa mi WroYai

    'ella Yalle Gabisso Golorosa

    I na przypomnienie tych sw wmzgu moim, osabym ze znuenia, upau i przestra-chu, zacza si bui wizja dantejskiego pieka, ktre zaiste nie mogo by straszliwszymod tego, co miaem przed oczyma! Poruszajce si na dnie olbrzymiego kota dymy zdaymi si korowodami potpieczych duchw, wirujcych okoo potwornej postaci Lucy-fera, ktrego ksztaty przybra w mych oczach jeden z wulkanicznych stokw Penoduchw, straszna procesja potpiecw. Snuj si wszie, po skalistych stokach czelucipyn ogromn fal, zsuwaj si w gb lebami, przewalaj si, kotuj, cisn. Niektrechc si wznie w gr, na wiat, na soce odrywaj si od dna caymi chmuramii opadaj znowu jak oowiane pary na miejsce wieczystej kani

    A wszystko odbywa si w takiej strasznej, dreszczem przejmujcej guszywiat zacz mi w gowie wirowa; czuem, e jestem bliski utraty przytomnoci.Wtem dolecia mnie pacz. Byem tak oszoomiony, i w pierwszej chwili siem, e

    istotnie sysz gos potpiecw Ale tym razem nie bya to wizja. Rzeczywicie sychabyo pacz przez rur, czc gowy naszych powietrzochronw.

    Oprzytomniaem nieco i spojrzaem dokoa. Woodbell, oparty plecami o ska, stablady ze spuszczon gow; Varadol, podobny z ruchw do ikiego zwierza na uwizi,choi niespokojnie, o ile mu grunt i dugo rury na to pozwalay, i rozglda si, jakgdyby szuka wrd tych turni drogi i wyjcia. Marta klczaa na ziemi z czoem przykolanach i trzsa si od kania, przestrachem i najwyszym podranieniem nerww wy-woanego.

    Niezmiern litoci zdjty, zbliyem si ku niej i oparem z wolna do na jej ra-mieniu. Wtedy ona z jak iecic skarg zacza woa, jak w ow pamitn dug nocprzed mierci O'Tamora:

    Na Ziemi! Na Ziemi!Taka gboka, przejmujca rozpacz bya w jej gosie, e nie mogem znale sowa, aby

    j pocieszy. Zreszt jak to zrobi? pooenie nasze byo istotnie rozpaczliwe. Zwr-ciem si do Varadola:

    Co teraz bie?Piotr ruszy ramionami. Nie wiem mier. Wszak std zej niepodobna. A gdyby wrci wtrciem. O tak! wrci, wrci! kaa Marta.Varadol zdawa si paczu jej nie sysze. Patrzy przez chwil przed siebie, a potem

    odpowieia, zwracajc si do mnie:Wrci chyba po to, aby straciwszy wiele drogiego czasu, spotka na innej droe

    podobn znw do tej przeszkod. Patrz! tu odwrci si twarz ku pnocy i wskazaokiem nieprzejrzan rwnin 0are ,mbriXm, lec poza nami gdybymy si moglitam dosta, mielibymy wzgldnie rwn drog przed sob, ale tam si nie dostaniemyChyba na eb

    Spojrzaem we wskazanym kierunku. 0or]e 'GZ, gadkie, owietlone socem,wydao mi si rajem, zwaszcza w porwnaniu ze strasznym wntrzem (raWosWKenesa. Po-czynao si tu prawie u naszych stp, zda si, tak bliskie, e do skoczy, aby si tamznale. ielio nas jednak od upragnionej rwniny tysic metrw pionowej skay niedo przebycia!

    Zbilimy si wszyscy w kupk i poczlimy patrzy z niewypowieianym poda-niem na t przestrze, mogc nas zbawi. Nie czulimy znuenia ani gryzcych promienisoca, ktre ju poow tarczy wyjrzao zza krawi skalnej nad nami.

    Na srebrnym globie

  • Po chwili Piotr powtrzy: Tam si nie dostaniemyOdpowieia mu gony, spazmatyczny pacz Marty, ktra niezdolna ju bya pano-

    wa nad sob.Varadol achn si niecierpliwie: Milcz! krzykn chwytajc j za rami bo ci std strc! Do mamy ko-

    potu!Wtedy nagle Tomasz wysun si naprzd: Daj pokj i ty nie pacz; dostaniemy si na 0are ,mbriXm. Wracajmy po wz.Tyle byo stanowczoci i pewnoci siebie w tych spokojnie, cho dobitnie powieia-

    nych sowach, e zwrcilimy si na miejscu, aby wykona rozkaz, nie miejc sprzeciwisi ani pyta.

    Woodbell nas jeszcze zatrzyma. Patrzcie mwi wskazujc zewntrzne, ku0or]X 'GZ opadajce stoki (ra

    WosWKenesawiicie t gra, tu o piiesit metrw niej poczynajc si u stp urwi-stej ciany? O ile mona std oceni, opada do agodnie a ku paszczynie; tdy zdoamyzjecha na d

    Ale ta ciana szepnem mimo woli, pogldajc na prostopadle urwan ska,ktra nas ielia od rozoystego grzbietu grani, poprzednio niedostrzeonej.

    Gupstwo! jestemy przecie wprawni w spinaniu si po skaach! obejiemy jbokiem z atwoci. A wz? wz zepchniemy naprzd, uwizawszy go na linach. Niezapominajcie, e jestemy na Ksiycu, gie ciaa s sze razy lejsze, a spadek z wyso-koci piiesiciu metrw znaczy tyle, co z wysokoci omiu na Ziemi!

    Uczynilimy wedug rady Tomaszowej.W sto iewi goin po wschoie soca poczlimy zjeda po stromym zboczu

    (raWosWKenesa, aby si dosta na 0are ,mbriXm. Prawie cae trzy ziemskie doby trwaoowo spuszczanie si w dolin, tu u naszych stp lec. Wiksz cz drogi przebylimypieszo, praeni nielitociwymi, coraz wicej prostopadymi promieniami soca, upadajcze znuenia i wysiku.

    Wz wypado istotnie stoczy na linach w przepa z wysokoci kilkuiesiciu me-trw. Jemu to nie zaszkoio, ale psy zamknite w nim potuky si mocno, mimo wszel-kich z naszej strony ostronoci. Par razy zatrzymywalimy si, straciwszy cakowicie na-iej, aby si nam udao z yciem zej w dolin. Gra nie bya drog tak wygodn, jaknam si to z gry i z dala wydawao. Poprzerywana pitrami i rozpadlinami, zmuszaa nasdo nawrotw i okra, tym trudniejszych, e wszie musielimy wz wlec za sob al-bo spuszcza go naprzd po linach. Czsto rozpacz nas ogarniaa. Wtedy Woodbell, choosabiony gorczk i ranami, okazywa najwicej przytomnoci i siy woli. Jeeli yjemyi y biemy, jemu to mamy do zawiczenia.

    Przez te trzy doby, nie wiem, czymy spali wicej ni dwanacie goin, wyszukujc zakadym razem miejsca jak najwicej zacienione, aby si uchroni od upieczenia ywcemw promieniach soca. Chwilami upa odbiera nam wprost przytomno.

    Byo wanie ksiycowe poudnie i soce stao prostopadle nad naszymi gowamiobok czarnej kuli Ziemi w nowiu, otoczonej krwaw obwdk nasyconej wiatem at-mosfery, kiedymy wyczerpani do ostatnich granic stanli wreszcie na paszczynie.

    Upa by tak potworny, e dech nam w piersiach zapierao, a krew przysaniaa oczyi walia w skroniach motami. Ju i cie nie dawa ochrony! rozarzone skay zionyzewszd ogniem jak czelu hutniczego pieca.

    Selena ziajaa gwatownie z wywieszonym jzykiem, szczenita skomliy aonie roz-cignite bez ruchu w kcie wozu. Z nas co chwil kto popada w omdlenie; zdawaosi, e mier nas spotka u wstpu do tak upragnionej rwniny!

    Trzeba byo ucieka przed socem ale dokd?Wtedy Marta przypomniaa, emy schoc z gry, wiieli gbok szczelin, ktr

    snad teraz nierwnoci gruntu zasaniaj przed nami. Ruszylimy tedy we wskazanymkierunku i istotnie po goinie szybkiej jazdy, ktra si nam rokiem wydaa, natralimyna ow szczelin. Jest to wd o pionowych cianach, utworzony przez pknicie skorupyksiycowej, do tysica metrw gboki, a na parset szeroki, zreszt w niczym niepodobnydo ziemskich wwozw i jarw.

    Na srebrnym globie

  • Cignie si, o ile moemy std oceni, iesitki kilometrw rwnolegle do pasma$SeninX. Na mapach Ksiyca nie jest naznaczony; uszed zapewne uwagi astronomwz powodu cienia, w jakim prawie zawsze musi by pogrony, lec w bliskoci wysokichgr.

    Dla nas ta szczelina staa si ocaleniem. Natrawszy na miejsce, w ktrym si po-czyna, zjechalimy bystro w jej gb i tu dopiero, tysic metrw pod powierzchni 0are,mbriXm, znalelimy troch chodu

    Sen pokrzepi nas znakomicie. Tomasz tylko, ktrego trzymaa dotd elazna sia woli,zapad znw w gorczk. Jest tak osabiony, e rusza si nie moe. Mimo to za jakiedwaiecia goin pucimy si w dalsz drog. Soce poczyna si od zenitu przechylaku zachodowi. Tam na rwninie upa musi by wci jeszcze straszliwy, ale w kadymrazie nie taki, jak przed kilkuiesiciu goinami. Zreszt my po odpoczynku atwiej goznie zdoamy.

    Po gbokiej rozwae zmienilimy plan podry. Zamiast na zachd zwrcimy siwprost na pnoc, ku biegunowi Ksiyca. Zyskujemy na tym podwjnie. Przede wszyst-kim mamy przed sob przeszo tysic kilometrw wzgldnie rwnej i dobrej drogi przezpaszczyzn 0are ,mbriXm, co przyspieszy znacznie podr. Po wtre, zbliajc si kubiegunowi, dostajemy si w okolice, gie soce nie stoi we dnie tak wysoko nad hory-zontem ani tak gboko w nocy pod horyzont nie zapada; spoiewamy si wic spotkatam znoniejsz temperatur. Jedno bowiem jeszcze takie poudnie jak isiaj, a miernasza byaby nieuchronna.

    Na 0are ,mbriXm, goin po wschoie soca.ie si ju ma ku schykowi. Wkrtce, za czternacie i p goiny, zajie so-

    ce, ktre teraz stoi nad dalekimi obymi wzgrzami na zachoie, wzniesione zaledwiekilka stopni ponad horyzont. Wszystkie nierwnoci terenu, kady gaz, kada maa wy-nioso rzucaj dugie, nieruchome cienie, krajce w jednym kierunku t olbrzymipaszczyzn, na ktrej si znajdujemy. Jak okiem zasign nic, tylko pustynia bez-brzena, miertelna, zorana w dugie, kamienne skiby z poudnia ku pnocy, po ktrychna poprzek czerni si owe pasy cieniw Daleko, daleko na widnokrgu stercz naj-wysze iglice szczytw wiianych z (raWosWKenesa, a teraz kulistoci ksiycowej bryyprzed nami u podstawy zasonitych.

    W miar jak si oddalamy od rwnika, szklana Ziemia nad nami przechyla si odzenitu ku poudniu. Dopenia si teraz do pierwszej kwadry i wieci jasno jak siedemKsiycw w peni. Tam, gie sabncy blask soca nie dochoi, srebrzy si jej upiornapowiata. Mamy dwa wiata niebieskie, z ktrych jedno, silniejsze, wydaje si przez kon-trast te, a drugie sine. Cay wiat jest na poy jaskrawoty i na poy szarosiny. Gdyspojrz na wschd, ci si pustynia i c si odlege szczyty $SeninX ksiycowego; odzachodu, pod brylantowe soce, wszystko jest zimne, sine i mroczne. A nad dwubarw-n pustyni cigle to niebo z czarnego aksamitu, pene rnokolorowych, drogocennychkamieni, zadte bajecznym tumanem drobnego zotego piasku

    Noc si przyblia. Wysaa ju swego zwiastuna, jedynego, jaki jej pozosta na tymwiecie pozbawionym zmierzchu i wieczornej zorzy Chd iie przed ni po pustyni,przysiada w kadej szczelinie, w kadym cieniu, i czeka cierpliwie, rycho wie socesczoga si z rmamentu i zelizgnie z pustyni, pozostawiajc jemu i nocy samowadnekrlowanie

    Pki jestemy w penym blasku, nie domylamy si nawet jeszcze obecnoci tegoprzybysza, ale w cieniu przejmuje nasze rozgrzane ciaa lekki dreszcz, mwicy o jegobliskoci

    W zamknitym naszym wozie nie jest ju tak duszno i wszystkim nam jako rzewieji weselej. Varadol peen naiei snuje znw plany lub bawi si ze suk i szczenitami;Woodbell jest znacznie zdrowszy, rozmawia teraz z Mart, stojc przy sterze. Gdy pod-nios nieco wzrok od papieru, wi ich dwoje. Mart zwaszcza wi wyranie. Jest domnie bokiem zwrcona i mieje si teraz. iwnie si mieje. Usta jej przybieraj takiksztat, jak gdyby caoway powietrze. Tego umiechu pene ma oczy i pen pier, ktra

    Na srebrnym globie

  • si wznosi drobnymi, szybkimi ruchami. Podczas upau dnia pier miaa odsonit, zagorco byo nawet dla niej, ktr opalio indyjskie soce. Teraz okrya si pod szyj. Niewiem, dlaczego szukam mimo woli wci oczyma tej przepysznej, smagej a tak ciepejw kolorycie piersi i iwnie mi czego brakuje, gdy jej nie wi. Niepotrzebnie myltak wiele o tej kobiecie, ale jej tu jest naprawd peno. Od czasu jak mier oddalia sinieco od naszego wozu, caa jego szczupa atmosfera jest ni przesiknita. Nawet Varadolniby igra z psami, a wiem, e patrzy na ni ukradkiem. Gniewa mnie to. Czemu Tomasznie zwraca na to uwagi? A zreszt c mnie to obchoi

    Ju przeszo od szeiesiciu goin jestemy w droe. Wz posuwa si cigle. pi-my na zmian podczas jego ruchu i teraz podczas ruchu pisz. Zatrzymalimy si tylkotroch, aby nabi na nowo akumulatory naszego motoru elektrycznego. Dla oszczdno-ci paliwa, ktrego biemy w nocnym mrozie wiele potrzebowali, pucilimy maszynw ruch za pomoc rozprajcego si zgszczonego powietrza. Akumulatory musimy na-ba, bo same baterie przy szybkiej jeie nie wystarczaj.

    A posuwamy si cigle szybko naprzd, o ile tylko teren na to pozwala. Znacznenierwnoci gruntu nie pozwoliy nam wzi si od razu ku pnocy po wydostaniu size 6]F]eliny =baZienia. (Tak nazwalimy w wd pod (raWosWKenesem, gdy zbawi nasistotnie chodem od mierci). Pod zach. d. natralimy na jedn z owych smugwietlnych, ktre jak promienie rozcho si od gry .oSerniNa na setki kilometrwnaokoo. Smugi te, w sabszych nawet teleskopach ziemskich dokadnie widoczne, zai-wiay zawsze astronomw. S to, jakemy si przekonali naocznie, kilkanacie kilometrwszerokie pasy na szkliwo stopionej skay. Nie umiem sobie wytumaczy powstania tychiwnych utworw

    W ogle wiele tu jest dla nas zagadk nawet z tych rzeczy, ktre niemal dotyka-my rkami. Jak powstaa owa paszczyzna, wrd ktrej si znajdujemy, jak powstayte piercienie grskie o kilkuiesiciu, a nieraz i kilkuset kilometrach rednicy i walewzniesionym na kilka tysicy metrw? To pewna, e nie s to wygase kratery wulkanw,jak niegdy na Ziemi sono. Zajrzelimy do wntrza (raWosWKenesa i wiielimy tamwulkaniczne stoki, niernice si niczym od ziemskich wulkanw, ale sam ten okrgypiercie zaiste nie by kraterem nigdy! Przemawia przeciw temu pomajc jego po-tworne rozmiary i roaj skay, z ktrej wa jest utworzony, i zaklnicie dna poniejpowierzchni otaczajcych go rwnin, i wiele innych rzeczy, ktre mielimy sposobnostwieri wasnymi oczyma.

    Zdaje si, e aby zrozumie te zaiwiajce formacje, trzeba si cofn myl do za-mierzchych okresw, kiedy Ksiyc by jeszcze pynn, rozpalon kul, zastygajc do-piero na powierzchni w zimnych przestworach miygwiaistych. Wtedy to potwor-ne, wprost si lukiej wyobrani przechoce wybuchy gazw, pochonitych przezpynn mas, a teraz podczas jej stygnicia wyielanych, wydymay jego jeszcze podat-n powierzchni i tworzyy jakby olbrzymie bble i baki. Bble te, pkajc, zastygayrwnoczenie, nim spyny cakowicie w otaczajc je rwnin. Jako ich lad pozostaywanie te obrczkowe gry. Soce poprzegryzao w nich potem szczyty, poszczerbio jei poszarpao; siy wulkaniczne wysaiy we wntrzu niektrych z nich stokowe kratery i oto jakie s isiaj, nie zniszczone wszystko niwelujc na Ziemi wod, wiadczceo twrczej pote we wszechwiecie, dla ktrej planetarne bryy i soc ogniste kule stylko posusznym materiaem w olbrzymim tyglu wieczystego stawania si.

    Tak ywo o tym wszystkim mwi mi wielkie gry i drobne, czsto po droe spoty-kane, a na ich podobiestwo utworzone kotlinki, e gdy si wpatrz w otaczajcy mniekrajobraz, to mi si zdaje chwilami, e te od soca jaskrawote gazy to masa jeszczearzca si, pynna i niemal ywa; zdaje mi si, e wnet pocznie paszczyzna caa jak morzefalowa, gi si i wzdyma, r, pcznie i pod parciem wewntrznych gazw bryzgaku czarnemu niebu pierwotn law, tejc w gry piercienne a olbrzymie.

    A ile to setek tysicy wiekw od owych czasw mino! Skorupa Ksiyca zastygai popkaa, kurczc si cigle; jakie tajemnicze siy ogniowe powypalay w niej ogromnepromienne smugi zeszklonego kamienia i tu, gie niegdy hasay rozptane, zmagajcesi twrcze siy, cisza jest teraz i martwota tak straszliwa i ostateczna, e nas a iwii wstyi wrd niej wasne ycie

    Na srebrnym globie

  • Do tej chwili posuwamy si cigle po owej jasnej smue, utworzonej przez yszkliwa idc od .oSerniNa. Stanowi ona dla nas wygodn i rwn drog. Kierunek jejpnocno-wschodni jest nam baro na rk, gdy zawieie nas prosto na paszczyznmiy $rFKimeGesem a 7imoFKarisem ktr przeby nam trzeba. $rFKimeGesa nie widnowcale teraz, gdy jestemy na paszczynie. W stronie, gie si powinien znajdowa, sto-j tylko przed nami drobne, strome wyniosoci, podobne do grzystej wysepki wrdmorza. Jest to zapewne grupa kraterw, wznoszca si pod zach. d., a pn. szer.ksiycowej. Spoiewamy si wymin j przed zachodem soca. A potem na pnoc,wci na pnoc, byle dalej od tej straszliwej stre, gie obok zowieszczego sierpa Ziemiwprost nad gowami wspina si w zenicie zabjcze soce jak rumak rozszalay, ognistyi wcieky. O! bo to nie jest nasze ziemskie, yciodajne soce, ta leniwa kula biaa i bez-promienna! to jaki bg zachanny i szyderczy, bg niszczyciel i poerca! A nas czworoto jedyne ywe oary, jakie sobie upatrzy na tej paszczynie mierci! Musimy mu uj,nim po raz drugi wypynie na czarny, zotem wyszyty caun rmamentu.

    Przerywam pisanie. Varadol, ktry zluzowa Tomasza, woa od motoru, e na mnieteraz kolej stan przy sterze wozu. Tamci ju pi. Marta, jak zwykle, z hamaku swegowychylona, z gow na piersi tego jedynego wrd nas szczliwego czowieka!

    Pierwszego dnia ksiycowego, goiny po zach. soca, na0are ,mbriXm zach.d., ' pn. szer. ksi.

    Ju si tedy zacza noc, duga dla ktrej ziemskie doby s czstkami mniejszymini goiny dla ziemskiej nocy. Ziemia, przechylajca si wci ku poudniu, wieci nadnami jak wielki jasny zegar. Z posuwania si cienia po jej tarczy moemy z atwocioznaczy por. Bya o zachoie w pierwszej kwadrze, o pnocy bie w peni i znwbie w kwadrze o wschoie soca. Rol minutowej wskazwki na tym niebieskimzegarze odgrywaj czci wiata. Po zachoeniu ich w cie moemy pozna goiny,ktre s jakby minutami dla naszej siedemsetiewiciogoinnej doby.

    Po zachoie soca zrobio si zimno tak nagle, e doznalimy uczucia, jakbymyz ani parowej skoczyli wprost do basenu z lodowat wod. Zachd soca zgotowanam wspania niespoiank: oczekiwalimy po nim natychmiastowej nocy, a tymcza-sem dugi czas trwao jeszcze iwne janienie, kcce si z blaskiem Ziemi, a podobnenieco do naszych zmierzchw.

    Skoczya si bya wanie owa smuga szkliwa, ktra nas wioda przeszo sto kilo-metrw, kiedymy wyjechali z cienia drobnych kraterw, o ktrych wspominaem po-przednio. Zblialimy si ju do dwuiestego rwnolenika, posuwajc si teraz wprostku pnocy, kiedy tarcza soneczna, niezarumieniona zachodem, owszem, jasna i bysz-czca jak we dnie, pocza si powoli pogra pod horyzont. Ogarna nas nagle strasznatsknota za tym znikajcym socem, ktre si nam ukae znowu dopiero za czternaciedni. Stanlimy wszyscy obok siebie przy zachodnim oknie naszego wozu. Marta zwr-cia na pask donie ku zapadajcej gwieie dnia i pocza piewnym a monotonnymgosem odmawia indyjskie hymny, ktrymi fakirzy egnaj na Ziemi tego jasnego boga.

    Woodbell odpowiada jej czasem jakimi niezrozumiaymi zdaniami z witych ks