Upload
others
View
0
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
1
Moje 60‐te urodziny
Andrzej Jajszczyk
Jakkolwiek moje sześćdziesiąte urodziny przypadały na 23 stycznia, impreza
odbyła się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” w dniu moich
imienin, czyli 4 lutego. Całość imprezy zorganizowała Basia. Przy okazji
przygotowywania listy osób do zaproszenia okazało się, że znamy mnóstwo
ludzi. Zdecydowaliśmy się zaprosić tylko te osoby, które były nam szczególnie
bliskie — żadnych oficjeli czy biznesmenów, których poznałem wyłącznie
służbowo. Wypadły też osoby (z bardzo nielicznymi wyjątkami), które co
prawda znaliśmy i lubiliśmy, ale nie mieliśmy z nimi wcześniejszych
kontaktów towarzyskich. Postanowiliśmy nie
zapraszać też osób, z którymi takie kontakty
miewaliśmy, ale mieszkające daleko od Krakowa, nie
chcąc zawracać im głowy imprezą jednak bardzo
umiarkowanej wagi. W sumie, oprócz nas i personelu
obsługującego, zjawiły się 133 osoby. Z Poznania
przyjechała moja Mama, a także córki: Dorota z
Dawidem, Ewa z Darkiem i Agata. Niestety nie mógł
dotrzeć z Toronto Robert. Z Nowego Jorku przyleciała
moja siostra Ania z mężem Piotrem (tym razem Piotr
przyleciał z Bostonu). Ze Stambułu doleciała ich
najstarsza córka Zosia. Również z Poznania dotarła
mama Piotra. Z Gdyni przyjechały Mama Basi i siostra
Lucynka. Znaczną grupę gości stanowili nasi przyjaciele z Klubu
Krakowskiego. Mocno też było reprezentowane Muzeum Sztuki i
Techniki Japońskiej „Manggha” z jej dyrektorką Bogną Dziechciaruk‐
Maj oraz Wiolettą Laskowską, Anną Król i Katarzyną Nowak. Niestety
nie mógł dotrzeć uroczy mąż Bogny Bronek w związku z
przygotowaniami do pogrzebu Wisławy Szymborskiej. Byli moi dwaj
pierwsi doktoranci i przyjaciele, a obecnie profesorowie z Politechniki
Poznańskiej, Jurek Tyszer i Wojtek Kabaciński z żonami, odpowiednio
Ewą i Renatą, a także czwórka doktorantów z ostatnich lat: Piotr
Chołda, Rafał Stankiewicz, Jurek Domżał i Robert Wójcik z żonami.
Była Krysia Zachwatowicz, ale nie dotarł z Warszawy Andrzej Wajda,
któremu lekarze zabronili ruszania się w tak silne mrozy jakie dopadły
nas na początku lutego. Było trochę naszych przyjaciół polityków.
Zjawił się Jarek Gowin, obecnie Minister
Sprawiedliwości, i Kazimierz Barczyk —
Przewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego
z żoną Anną, Bogusław Kośmider — Przewodniczący
Rady Miasta Krakowa, a także dyplomata, Konsul
Generalny Stanów Zjednoczonych Alan Greenberg z
żoną Haruko. Z Warszawy przyjechali nasi serdeczni
przyjaciele Magda i Piotr Kardachowie, a z Poznania —
Grażynka i Piotr Soszyńscy; ten ostatni w podwójnej
roli. Z Poznania także dotarli Jola i Michał Karońscy, a z
Paryża — Janek Gliński. Byli też Karolina i Paweł
Agata Jajszczyk z Ojcem
Bogna Dziechciaruk‐Maj, Andrzej, Jarosław Gowin
Basia
Mama Andrzeja. Fot. Agata
2
Gąsiorkowie, ta pierwsza prosto po powrocie z Urugwaju
(niż dziwnego, że na zdjęciu przysypia). Zjawiło się także
trochę naszych przyjaciół artystów: znani graficy Jadzia i
Ryszard Otrębowie, bardzo wszechstronny Alek Janicki z
Katarzyną, malarz Ryho Paprocki z Beatą, malarka Danka
Smolarska, fotografik Andrzej Janikowski, kompozytor i
dyrygent Janek Baryła, emerytowany profesor ASP Leszek
Wajda, performerka Miho Iwata, a także marszandzi
Tereska i Andrzej Starmachowie oraz historycy sztuki, a nasi
sąsiedzi, Kasia i Czarek Woźniakowie (Czarek jest też
profesorem filozofii na UJ). Byli architekci: Agata i Witek
Gilewiczowie, Krzysztof Ingarden z żoną Hanią (aktorką),
Krzysztof Leśnodorski z żoną Krystyną no i moja siostra Ania, a także pracownicy wyższych uczelni,
poza wspomnianymi wcześniej, w tym z AGH: Andrzej Dziech, Andrzej Pach z żoną Gosią
(bizneswoman), Zdzichu Papir z żoną Elą (informatyczką), Piotr Augustyniak i jego żona Ewa (oboje
pracowicie filmujący całą imprezę), a także Michał Jasieński z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym
Sączu, Magda Kardach z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, Joasia Lubecka z Wyższej
Szkoły Europejskiej im. ks. Tischnera, Ala Görlich, Grażyna Jasieńska, Dorota Kurek i Marysia Niklińska
z UJ, Anna Jadowska‐Barczyk z ASP w Krakowie, Konrad Pędziwiatr z Uniwersytetu Warszawskiego
(mąż Justyny Woźniakowskiej) oraz Darek Dwornikowski z Politechniki Poznańskiej (mój zięć).
Pojawili się moi najbliżsi współpracownicy z NCN: Justyna Woźniakowska, Tomek Bzukała i Klaudia
Kędzierska z mężem. Byli lekarze: Danka Dewera z mężem Markiem (nauczycielem), Piotr
Maciukiewicz, Krzysiek Pach z żoną Anią, Iza Stockdale (obecnie w biznesie farmaceutycznym) oraz
prawnicy, jak Halinka Domańska (żona Leszka), Magda Maciukiewicz (żona Piotra), a także
dziennikarze: Witek Bereś, Kasia Pelc, znani publicyści i miłośnicy Krakowa Krzysztof Jakubowski z
żoną Grażyną i Konrad Myślik, a także redaktor PAUzy Akademickiej i fotografik Andrzej Kobos. No i
było sporo ludzi biznesu, najwięcej z Klubu Krakowskiego: Krzysztof Arabski, Ania Beda, Ewa Bielecka,
Leszek Domański, Zosia Drohomirecka, Paweł Gąsiorek, Krzysztof Görlich, Gosia i Tadek Horodyscy,
Piotr Kardach, Grzegorz Kogut z żoną Marzeną, Bogdan Kurek, Andrzej Kuźma z żoną Anią
(nauczycielką), Zbyszek Lepka, Jurek Loręcki z żoną Jadwigą, Jurek Meysztowicz, Paweł Nikliński, Artur
Romanowski z żoną Beatą, Danka i Andrzej Sieglowie, Janusz Szerla z żoną, Edek Ziębicki z żoną
Martą. Była też, tym razem bez męża Jacka, Basia Purchla — właścicielka i twórczyni najpiękniejszego
ogrodu w Krakowie, a także Ania Jeziorna z córką Magdą, Ela Boligłowa i Bogusia Szczęsny.
Niestety część osób, które zapowiedziały wcześniej swoją obecność nie mogło zjawić się z
najróżniejszych powodów na imprezie. Krzysztof Piasecki przysłał nawet wcześniej wierszowane
usprawiedliwienie:
Andrzeju, chcielibyśmy tam być Życzeń dla Ciebie mamy tak wiele Lecz na przeszkodzie stoi nam dziś Przykro powiedzieć: Zgorzelec
Tam umówionym już od pół roku Mam występ w sobotę — powrót w niedzielę Cóż, nie mam ruchu ani pół kroku Cholera jasna: Zgorzelec
Już widzę jak świetnie w Mandze Wam będzie Słyszę te śmiechy, te niewiast trele A mnie gdzie nie spojrzeć, dokładnie wszędzie… Tylko Zgorzelec, kurczę, Zgorzelec
Kazimierz Barczyk z Andrzejem
Mama Andrzeja, Ciocia Hania, Mama Basi, Lucynka. Fot. Ewa
3
Jak za Komuny. Tak przecież się działo Gdy ktoś na zachodzie wytyczył swe cele To na przeszkodzie co mu stawało? Granica państwa. Na niej Zgorzelec
Bądź nam Andrzejem! Bądź przyjacielem! Niech ci się życie bieli, nie czerni Niech Ci na drodze żaden Zgorzelec Nigdy nie stanie. Ani nie Görlitz
P.S. Przypominam, że nasz Prezes nazywa się tylko podobnie.
Ania T. i Ja Krzysztof P. 10.01.12
Basia podzieliła imprezę na cztery godzinne części. Pierwsza była poświęcona, poza oczywiście towarzyską konwersacją, przegryzkami i winem, zwiedzaniu dwóch świetnych wystaw w Muzeum „Manggha”: Góra Fuji. Hokusai i Hiroshige Japońskie drzeworyty krajobrazowe z kolekcji Feliksa Mangghi Jasieńskiego oraz FUJI‐SAN. Udo Kaller. Ta pierwsza to prawdziwa gratka. Urodzony w 1760 roku Katsushika Hokusai to arcymistrz japońskiego drzeworytu krajobrazo‐wego. Na wystawie pokazano ponad 20 drzeworytów z pierwszego wydania jego słynnej serii Trzydzieści sześć widoków góry Fuji, a także drzeworyty z albumu Sto widoków góry Fuji oraz szkicowniki artysty. Drugi prezentowany mistrz to Utagawa Hiroshige, urodzony w 1797 roku. Możemy obejrzeć prace z serii o takiej samej nazwie jak pierwszy z wymienionych wyżej cykli Hokusaia, a także inne dzieła pejzażowe. Są też drzeworyty obu artystów w postaci map terenu z okolic drogi Tōkaidō. Dodatkowymi eksponatami są klocki drzeworytnicze, czy metalowe płyty pozwalające na percepcję wybranych drzeworytów przez niewidomych.
Wystawa Udo Kallera, niemieckiego
malarza z Norymbergi, urodzonego w
Gliwicach w 1943 roku, nawiązuje do
tematu góry Fuji i japońskich
drzeworytów Hokusaia na ten temat.
Inna jest jednak technika — artysta
używa farb olejnych i dokonuje daleko
idącej syntezy.
Basia
4
Pierwszą godzinę spędzam, w towarzystwie Basi, głównie na miłym
obowiązku witania się z przychodzącymi i przyjmowania życzeń.
Nadspodziewanie dużo przemiłych upominków: kwiatów, pięknych
książek, płyt z muzyką, uroczych osobistych drobiazgów, szlachetnych
alkoholi, w tym znakomitych domowych nalewek, a także dzieł sztuki,
często wykonanych przez samych ofiarowujących. Jest nawet
dziewiętnastowieczna mapa Galicji i Węgier oraz kultowa już gra
„Kolejka” nt. PRL wydana przez IPN. Ale oczywiście największą radością
jest dla nas sama obecność tylu przyjaciół.
Kolejna godzina, to poza luźnymi rozmowami, możliwość uczestniczenia
w tradycyjnej japońskiej ceremonii parzenia herbaty prowadzonej przez
ubrane w piękne japońskie kimona panie ze Stowarzyszenia SENSHINKAI
Chadou Urasenke Tankoukai, którego jestem zresztą honorowym
członkiem. Mam trochę wyrzuty sumienia, że nie jestem w stanie pogadać ze wszystkimi, ani
wszystkich osób ze sobą wzajemnie przedstawić. Trzeba przyznać, że Basia zorganizowała smaczny
katering i mam wrażenie, że obecni mogą z przyjemnością coś przekąsić. Ja oczywiście nie bardzo
mam na to czas.
Trzecia godzina spotkania rozpoczyna się od
koncertu, w sali audiowizualnej na niższej
kondygnacji, nieco zmniejszonego zespołu Super Duo
z Poznania. Na gitarach fantastycznie grają nasz
serdeczny przyjaciel Piotr Soszyński i Przemysław
Hałuszczak. Ten drugi uczy grać na gitarze mojego
zięcia Darka. Zaczynają od superprzeboju „Latające
gwiazdy” skomponowanego przez Piotra.
(http://www.youtube.com/watch?v=PUXlnzaeKWk)
Głos brakującego dziś Grzegorza Kopali jest dodany
elektronicznie. Chyba zdecydowana większość
obecnych słucha koncertu z ogromną przyjemnością.
Ja oczywiście jestem jak zwykle zachwycony ich grą.
Niespodziewanie i ja zostaję podstępnie
wciągnięty przez Piotra do występu i zmuszony do
wystukiwania rytmu na pudle gitary (a poczucie
rytmu zdecydowanie nie jest moją najmocniejszą
stroną). Ale nie traktuję tego śmiertelnie poważnie i
stukam w pudło z przyjemnością. Koncert jest krótki,
ale Basia słusznie pilnowała czasu, myśląc o całości
imprezy.
Po koncercie Basia ogłasza Hyde Park, czyli dostęp do mikrofonu dla każdego chętnego. Wiem, że nie
było wcześniejszych uzgodnień (poza deklaracją Bogny) i lekko się niepokoję, czy ta część nie będzie
nadzwyczajnie krótka. A widywałem już w życiu takie sytuacje. Moje obawy okazują się zupełnie
nieuzasadnione.
Bogna Dziechciaruk‐Maj
Super Duo w okrojonym składzie, czyli Piotr
Soszyński i Przemysław Hałuszczak
Piotr Soszyński i Andrzej
5
Rozpoczyna jako gospodyni Bogna Dziechciaruk‐Maj dyrektor Muzeum
Manggha. Mówi bardzo ładnie i długo o moich (co tu dużo mówić bardzo
skromnych) zasługach dla Fundacji Kyoto‐Kraków. Z kolei zabiera głos
Michał Jasieński, jako przedstawiciel fundacji i w imieniu swojej cioci
Krysi Zachwatowicz (musiała wyjść wcześniej) oraz Andrzeja Wajdy.
Odczytuje następujący, bardzo miły list od Andrzeja:
Drogi Andrzeju niestety nie mogę dziś złożyć Ci życzeń Urodzinowych.
Pozwól, że przekaże Ci ten telegram Krystyna, która sama będzie mogła uściskać Cię Urodzinowo!
Drogi Jubilacie, Szanowny Profesorze, Szanowny Dyrektorze Narodowego Centrum Nauki, kochany Andrzeju!
Kiedy przed laty nasza fundacja Kyoto Kraków wybudowała Mangghę, nazwaliśmy ją pysznie centrum sztuki i techniki japońskiej.
Nie mieliśmy przecież pojęcia o nauce i technice — tylko wiedzieliśmy jak ważne to skrzydło naszej Japonią fascynacji.
Pamiętamy dobrze nasze pierwsze spotkanie przed laty w kawiarni Noworolskiego, kiedy razem z Basią zgłosiliście chęć wzięcia udziału w naszej japońskiej przygodzie . Od tego czasu wspierasz swoją wiedzą naszą Fundację i Muzeum Manggha.
Mam nadzieje, że pomimo twoich rozlicznych, tak ważnych naukowych pedagogicznych i państwowych obowiązków pozostaniesz z nami — wierny naszemu wspólnemu zachwytowi Japonią
Twój oddany Andrzej Wajda Potem znów mówi Bogna, a następnie do mikrofonu
podchodzą Ala i Krzysztof Görlichowie, którzy
przemawiają w imieniu przyjaciół z Klubu
Krakowskiego. Dostaję też od klubowiczów pięknie
wydrukowany talon na maszynę do ćwiczeń (ach, te
lata…) z następującym wierszykiem:
„Ciało ma duszy Po same uszy” Fraszka ta znana Sztaudyngera Jana Mówi nader zrozumiale, Że dusza Znajduje się w ‘ciale’. Wiesz, że to duszy natura Nauce doskwiera, Lecz bez względu na wnioski To ciało uwiera. My życzymy harmonii Twej duszy z Twym ciałem: By skrzydła Ci urosły Pomachaj pedałem.
Później głos zabiera mój kolega i szef z AGH Andrzej Pach. Miło mówi o
mojej pracy w Katedrze Telekomunikacji. Następny jest Krzysztof
Jakubowski, przyjaciel, znawca i miłośnik Krakowa oraz autor znakomitych
Ala i Krzysztof Görlichowie
Andrzej oraz Ala i Krzysztof Görlichowie
Bogna Dziechciaruk‐Maj
i Michał Jasieński
Andrzej Pach
6
tekstów o naszym mieście, zarówno w tutejszych gazetach jak i w książkach np. wydanej ostatnio
uroczej pracy pt. Kraków na starych widokówkach. Był autorem wielu haseł w Encyklopedii Krakowa.
Krzysztof odczytuje napisany dla mnie wierszyk:
Dla Andrzeja
Dzień urodzin, to nie syndrom klęski. Wchodzisz właśnie Andrzeju w wiek męski. Wszak nie liczy się przebieg i stan, Kiedy w lustrze przystojny tkwi Pan.
By najważniejsze maile W niebycie nie ugrzęzły, Dbaj z zaangażowaniem O sieci i węzły.
Jak dotąd, dbaj o Kraków, Architekturę i sztukę, A w Narodowym Centrum Dopieszczaj… Naukę.
Gdy dziś smog i niemoc Za nami się wlecze, Bądź dla tego miasta Jak świeże powietrze.
Żyj w zdrowiu i blasku Basi , Lat sto, a może i dwieście. Bądź chlubą polskiej nauki, W tym pięknym wybranym mieście.
Niech transza najskrytszych marzeń Czym prędzej Ci się ziści. Jak dobrze, że wśród technokratów Tak zacni są humaniści…
Później przed widownią zjawia się Boguś Kośmider i mówi sporo ciepłych słów pod moim adresem, zwłaszcza o moich działaniach związanych z
Krakowem, słów szczególnie ważnych ponieważ mówi to Przewodniczący Rady Miasta. Następni przed mikrofonem to Kasia Pelc i Konrad Myślik. Kasia jest znaną dziennikarką Radia Kraków a Konrad to kolejna niezmierzona skarbnica wiedzy o Krakowie i autor wielu świetnych tekstów na ten temat w tym wydanej ostatnio znakomitej książki Nieznany portret Krakowa, a także licznych felietonów radiowych. Na zmianę czytają następujący tekst (będący załącznikiem do pięknej książki Historia Górnego Śląska):
Drogi Andrzeju!
Jako Twoi czynni wielbiciele pozwalamy sobie tą drogą złożyć Ci życzenia ciężkiej pracy do kresu dni — z umiarkowaną satysfakcją. Wiemy doskonale, że poznanie jest ogromnie wciągające i tylko powiększa apetyty — ta zabawa nie ma końca. Co i bardzo dobrze, bo tylko stały niedosyt nakręca wartościową robotę.
Pozwalamy sobie w dniu jubileuszowym wytknąć Ci, że oto rozmyślnie wprowadziłeś nas w błąd zapowiadając okrągłe urodziny. Pozwól więc przypomnieć sobie, że okrągłe urodziny to ósme (ze
Bogusław Kośmider
Krzysztof Jakubowski
Kasia Pelc i Konrad Myślik
Stół. Fot. Ewa
7
szczególnym uwzględnieniem ósemki na boczku), trzydzieste, trzydzieste trzecie, trzydzieste ósme, osiemdziesiąte trzecie, osiemdziesiąte ósme. Jakkolwiek wybór nie był trudny, to wiązał się z ryzykiem dyplomatycznym, które pogłębiasz nie dając się oglądać. To z kolei tłumaczysz jakimś‐tam nawałem obowiązków i innymi wykrętami. Dziwne to doprawdy u poważnego, ambitnego młodego człowieka.
Dlatego też — co dostrzec można bez wysiłku acz ostrożność nie zawadzi — z okazji trzydziestych ósmych urodzin życzymy Ci dalszego, tak pomyślnego jak dotąd rozwoju kariery naukowej młodego adepta poszukiwania prawdy, cierpliwości w obliczu starszych, złośliwych kolegów, wyrozumiałości dla studentów — a nawet dla zwykłych abiturientów, bo (jak wiemy) mogą się pośród nich kryć przyszłe oraz przeszłe Głowy Państwa. A co najmniej Szyje.
Jedynie ta rocznica może zostać uznana za okrągłą.
Zechciej przyjąć od nas, w dowód całkowicie nieskrępowanej sympatii i życzliwości, ten prezent, którego walory podnieść musimy sami, bo jesteśmy już dorośli i wiemy, że nikt inny tego za nas nie zrobi:
1. Ta niezwykle wartościowa praca; 2. Nie została sfinansowana przez NCN; 3. Zawiera niezliczone ślady oraz wiele poważnych dowodów nieskrępowanej opcji niemieckiej; 4. Jeden z redaktorów jest młodszy od nas — a to rokuje; 5. Ogromnie trudno było ją zdobyć, nie występuje bowiem w żadnej księgarni dumnego Krakowa; 6. Jest droga i ciężka, co w oczywisty sposób podnosi jej zalety jako prezentu ofiarowanego przez dwoje skromnych darczyńców; Nareszcie PO SIÓDME traktuje w niebywale kompetentny i wciągający sposób o dziejach regionu który łączy — ale też i dzieli — Wielkopolskę i Małopolskę.
Żyj długo, dbaj o zmysły i nie przejmuj się byle czym.
W tym pszenno‐buraczanym kraju fakt, że to właśnie Ty jesteś tym, kim jesteś, jest rodzajem oczywistego cudu — w sensie dialektycznym, rzecz jasna.
Kasia i Konrad
Z kolei na scenie zjawił się z tradycyjnym, drewnianym fletem japońskim
nasz przyjaciel Janek Baryła, muzyk, kompozytor, animator kultury, szef
Klubu Muzyki Współczesnej „Malwa”. Zagrał na flecie skomponowany
przez siebie, specjalnie dla mnie, bardzo ładny utwór w stylu japońskim
(Janek nadal szuka pomysłu na tytuł).
Później wychodzi przed mikrofon moja siostra
Ania — na co dzień architekt pracujący w
Nowym Jorku. Bardzo mile wspomina
nasze dawne sobotnio‐niedzielne
wyprawy po Wielkopolsce, a
szczególnie rechot żab oraz słowicze i
skowronie śpiewy w czasie Rajdu w
Nieznane kończącego się w Antoninie.
Serię występów, poganiany już przez
Basię, kończy Alek Janicki, znakomity
plastyk i twórca multimediów, m.in.
autor instalacji w polskim pawilonie na
Expo 2005 w Japonii (a świetny budynek projektował Krzysztof
Ingarden) oraz twórca logo NCN. Alek mówi, że powinienem być
dyrektorem Narodowego Centrum Nauki i… Kultury.
Część „oficjalną” imprezy kończy wyświetlenie wideo, na którym Grzegorz Turnau śpiewa laudację na
moją cześć, do następujących słów Michała Zabłockiego:
Ania, siostra Andrzeja
Basia z Alkiem Janickim
Janek Baryła
8
Przepakowania
Jakiś czas temu zapadły mi w głowę Komutatory przestrzenno‐czasowe Bo tylko one się wiążą czasami W coś co potocznie nazwiemy węzłami Komutatory wiązane w centralę Będą już mogły rozrastać się stale Będzie wspaniale przez skórę to czuję Że telefonia się nie zablokuje Poza tym kabel optyczny dołączę
Zabezpieczenia świecąco wyjące I konsekwencje awarii złagodzę Powód usunę i skutki uszkodzę
Czy mają wyższość oceńcie to sami Przepakowania nad przestrojeniami Przepakowanie potencjał ma duży Milion komórek bez trudu obsłuży /x3
Jako zaletę należy pojmować Szczelin czasowych dostępność dla słowa Słowo być musi w szczelinę wsunięte Po czym wychodzi za drugim zakrętem Każde by wyszło jak weszło dokładnie Tak że ze środka mu nic nie wypadnie Słowa potrafią się gubić w centrali Żebyście nawet się nie spodziewali Przepakowane w szczelinie na nowo Można przemieścić i zyskać czasowo A przestrajanie to znaczna już strata Wiem bo zajmuję się tym długie lata Jak akrobata
Czy mają wyższość oceńcie to sami Przepakowania nad przestrojeniami Przepakowanie potencjał ma duży Milion komórek bez trudu obsłuży /x5
Ostatnia godzina imprezy, już na dużym luzie, odbywa
się na poziomie głównym. Jej główną atrakcją jest
wielki tort, do którego, przed rozpoczęciem dzielenia
przecinam (z pewnym trudem) wstęgę. Jeszcze przed
przecięciem dostaję piękne kwiaty od piękniejszej
połowy Klubu Krakowskiego, której chórek intonuje
też „sto lat” na moją cześć.
Kraków, 26.02.2012
Fotografie Andrzeja Janikowskiego (z wyjątkiem zaznaczonych)
Imprezę zorganizowała Basia Jajszczyk przy wsparciu Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha
Basia, Bogna oraz Haruko i Alan Greenbergowie