47

Miecz Gideona - Douglas Preston Lincoln Child - ebook

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook
Page 2: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Miecz Gideona

Page 4: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Miecz Gideona

Douglas Preston Lincoln Child

PrzełożyłaKatarzyna Kasterka

Miecz Gideona

Page 5: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Tytuł oryginału: Gideon’s Sword

Copyright © 2011 by Splendide Mendax, Inc. and Lincoln Child This edition published by arrangement with Grand Central Publishing, New York, New York, USA. All rights reserved.

Copyright for the Polish Edition © 2012 G + J Gruner + Jahr PolskaSp. z o.o. & Co. Spółka Komandytowa02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15

Dział handlowy: tel. 22 360 38 41–42 faks 22 360 38 49

Sprzedaż wysyłkowa: Dział Obsługi Klienta, tel. 22 360 37 77

Redakcja: Klara Szarkowska Korekta: Marta SzczęsnaProjekt okładki: Wioletta WiśniewskaZdjęcie na okładce: Carl Ballou / Shutterstock Redakcja techniczna: Mariusz TelerRedaktor prowadząca: Agnieszka Koszałka

ISBN: 978-83-7778-334-4

Skład i łamanie: KATKA, Warszawa

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

Page 6: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Powieść tę dedykujemy naszemu znakomitemu agentowi literackiemu,

Ericowi Simonoffowi.

Page 7: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

MELVIN CREW

Page 8: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

9

1Sierpień 1988

Nic w  dotychczasowym życiu nie przygotowało dwuna-stoletniego Gideona Crew na wydarzenia tamtego dnia. Wszystkie, nawet nieznaczące szczegóły, wszystkie najbanal-niejsze gesty, wszystkie dźwięki i zapachy zostały zatrzyma-ne w czasie – zastygły niby zatopione w szklanej bryle, nie-zmienne i nieprzemijające, gotowe do prześledzenia na nowo w dowolnej chwili.

Gideon skończył lekcję tenisa i matka wiozła go do do-mu rodzinnym plymouthem kombi. Dzień był upalny, z ro-dzaju tych, gdy ubranie klei się do skóry, a rozżarzone od słońca powietrze przypomina lep na muchy. Gideon skiero-wał dysze klimatyzatora na twarz, więc chłód przyjemnie owiewał mu policzki. Właśnie mijali długi betonowy mur okalający cmentarz Arlington, kiedy przechwyciły ich dwa policyjne motocykle na sygnale, migające czerwono-niebie-skimi światłami. Jeden trzymał się z tyłu, drugi wysforował się przed maskę, a jadący na nim policjant nakazał ruchem ręki w  czarnej rękawicy skręt ze stanowej Dwudziestej Siódmej w stronę Columbia Pike. Gdy tylko znaleźli się na zjeździe, ten sam policjant zasygnalizował matce Gideona, że ma stanąć na poboczu. To zatrzymanie nie miało w so-bie nic z rozważnej dostojności rutynowej kontroli drogowej;

Page 9: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

10

gliniarze zeskoczyli z motorów i nerwowo podbiegli do sa-mochodu.

– Proszę jechać za nami! – wykrzyknął pierwszy z nich, nachylając się w stronę okna. – Natychmiast!

– Co się dzieje? O  co chodzi? – zaniepokoiła się matka Gideona.

– Zagrożenie bezpieczeństwa narodowego. Proszę ruszać i trzymać się blisko nas, będziemy jechać szybko, zapewnimy wolny przejazd.

– Ależ ja nie rozumiem, co… Policjanci już jednak biegli z powrotem do swoich pojaz-

dów. Przy wtórze ogłuszającego sygnału eskortowali plymoutha

na Columbia Pike, zmuszając inne auta do zjechania na boki. Przy George Mason Drive dołączyło do nich jeszcze więcej policyjnych motocykli, a  do tego radiowozy i  karetka pogo-towia, po czym cała ta rycząca syrenami kolumna pomknę-ła przez zatłoczone ulice. Gideon nie wiedział, czy uznać tę przygodę za pasjonującą, czy raczej przerażającą. Kiedy skrę-cili w Arlington Boulevard, domyślił się, że zmierzają do Ar-lington Hall, gdzie jego tata pracował dla INSCOM-u – Do-wództwa Wywiadu i Bezpieczeństwa Sił Lądowych.

Przed wjazdem na teren obiektu stały barykady, ale zo-stały szybko rozsunięte, więc kawalkada ruszyła Ceremonial Drive i zatrzymała się dopiero przy kolejnych zaporach, po-śród natłoku wozów strażackich, furgonetek SWAT-u i poli-cyjnych aut. Zza drzew wyłaniał się budynek, w którym oj-ciec Gideona spędzał większość czasu: ceglana fasada i białe majestatyczne kolumny odcinały się wyraźnie od soczyście

Page 10: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

11

zielonych trawników i wypielęgnowanych dębów. Dawno te-mu mieściła się tutaj prywatna szkoła dla dziewcząt i nadal było to widać. Rozległa przestrzeń przed budynkiem została opróżniona z samochodów i ludzi. Gideon dostrzegł dwóch strzelców wyborowych: leżeli tuż za niewielkim wzniesie-niem z karabinami na dwójnogach.

Matka odwróciła się w stronę Gideona i nakazała srogim tonem:

– Zostań w aucie. Masz się stąd nie ruszać, bez względu na to, co się będzie działo.

Jej twarz była poszarzała, a  rysy ściągnięte, i  teraz już chłopaka nie na żarty ogarnął strach.

Wysiadła. Wchłonęła ją falanga policjantów, którzy przedarli się przez stojący z  przodu tłum, i  po chwili cała grupa zniknęła Gideonowi z oczu.

Matka zapomniała wyłączyć silnik. Klimatyzacja wciąż działała. Mimo to Gideon uchylił okno i  do samochodu wtargnęło wycie odległych syren, pogłos rozmów prowadzo-nych przez walkie-talkie, jakieś okrzyki. Obok plymoutha przebiegło dwóch facetów w granatowych garniturach. Jeden z  gliniarzy wrzeszczał coś do mikrofonu policyjnego radia. Z oddali przez cały czas dochodził ryk sygnałów; zdawał się napierać z każdej możliwej strony.

Nagle z  megafonu popłynął męski głos, zniekształcony, drętwy:

– Wyjdź z uniesionymi rękami. Tłum natychmiast przycichł. – Jesteś otoczony. To już koniec. Uwolnij zakładnika

i wyjdź.

Page 11: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

12

Teraz cisza jeszcze bardziej zgęstniała. Gideon rozejrzał się wokół. Wszyscy wpatrywali się z napięciem we frontowe drzwi budynku. To tam zapewne miała się rozegrać główna akcja.

– Jest tutaj twoja żona. Chciałaby ci coś powiedzieć. W  megafonie rozległy się trzaski, a  po nich zwielokrot-

niony przez głośnik szloch, dziwaczny i groteskowy. – Melvin? – Kolejne zdławione łaknie. – Melvin? Gideon zamarł. To był głos jego matki. Ogarnęło go wrażenie, że znalazł się nagle we śnie pozba-

wionym jakiejkolwiek logiki. To wszystko nie mogło dziać się naprawdę. Gideon chwycił za klamkę i wysiadł z samo-chodu, czując od razu obezwładniający upał.

– Melvin… – Szloch. – Błagam cię, wyjdź. Przysię-gam, że nikt nie zrobi ci krzywdy. I proszę, wypuść tego człowieka.

Głos wydobywający się z megafonu był chropawy i obcy, a jednak bez wątpienia należał do matki.

Gideon ruszył przed siebie, przepychając się przez gru-py policjantów i  żołnierzy. Nikt nie zwracał na niego uwa-gi. Bez przeszkód dotarł do kolejnej zapory i oparł dłoń na szorstkim, pomalowanym na niebiesko drewnie. Wbił wzrok w Arlington Hall, ale połyskujący w słońcu budynek zdawał się martwy. Nic nie mąciło majestatycznego spokoju fasady. Liście dębów zwisały z  gałęzi w  omdlewającym bezruchu, a pozbawione chmur niebo było płaskie jak talerz i  tak wy-blakłe, że niemal białe.

– Melvin, jeżeli tylko wypuścisz zakładnika, wszyscy cię wysłuchają.

Page 12: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

13

Znowu zapadła pełna napięcia cisza. A potem przy fron-towych drzwiach dał się zauważyć gwałtowny ruch i na ze-wnątrz wytoczył się pulchny, nieznany Gideonowi mężczyz- na, który przez chwilę rozglądał się wokół zdezorientowany, a potem potruchtał w stronę barykady, przebierając pracowi-cie grubymi nogami. Czterech policjantów w  hełmach wy-biegło przed zaporę z bronią gotową do strzału. Pochwycili tłuściocha i wepchnęli za jedną z furgonetek.

Gideon zanurkował pod barykadą i  przeciskał się da-lej pomiędzy gliniarzami, mężczyznami z  radiotelefonami i umundurowanymi żołnierzami. Nadal nikt nie zwracał na niego uwagi, wszyscy wpatrywali się w fasadę budynku.

Chwilę później zza uchylonych drzwi dobiegło: – Trzeba przeprowadzić drobiazgowe śledztwo! Gideon przystanął. Serce podjechało mu do gardła. To

był jego ojciec. – Żądam wszczęcia dochodzenia! Dwudziestu sześciu

ludzi straciło życie! Rozległy się kolejne elektrostatyczne trzaski megafonu,

a potem męski, tubalny głos powiedział: – Doktorze Crew, wszystkie pańskie zastrzeżenia i uwa-

gi zostaną wnikliwie rozpatrzone, ale najpierw proszę wyjść z uniesionymi rękami. Teraz musi pan się poddać. Czy wyra-żam się dość jasno?

– Nie chcieliście mnie słuchać! – Ojciec wykrzyczał te słowa drżącym głosem wystraszonego chłopca. – Poginęli lu-dzie i nikt niczego nie zrobił w tej sprawie! Żądam gwaran-cji. Oficjalnego przyrzeczenia, że teraz to się zmieni.

– Ma pan moje słowo.

Page 13: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

14

Gideon dotarł do ostatniej zapory. Przed budynkiem na-dal panował bezruch, ale teraz chłopak widział wyraźnie na wpół otwarte drzwi. To z pewnością był sen, koszmarny sen, z którego za chwilę się obudzi. W głowie kręciło mu się od upału, w ustach czuł dziwny, metaliczny posmak. To wszyst-ko przypominało senny majak, tyle że działo się naprawdę.

Nagle skrzydło drzwi uchyliło się do wewnątrz i w mrocz-nym prostokącie wyznaczanym przez framugę pojawił się oj-ciec Gideona. Wydawał się bardzo mały na tle monumen-talnej kolumnady. Z  uniesionymi rękami postąpił krok do przodu. Proste włosy opadły mu na czoło, miał przekrzywio-ny krawat, a jego granatowy garnitur był wymięty.

– Wystarczy. Proszę się zatrzymać – nakazał głos z me-gafonu.

Melvin Crew przystanął, mrużąc oczy w  ostrym blasku słońca.

Strzały oddano niemal równocześnie, więc zabrzmiały jak wybuch fajerwerków, a  ojciec Gideona wpadł tyłem do mrocznego wnętrza budynku niczym znokautowany ciosem niewidzialnej pięści.

– Tato! – wrzasnął Gideon. Przeskoczył zaporę i pognał w stronę Arlington Hall przez rozmiękczony od skwaru as-falt parkingu. – Tato!

Za jego plecami rozległy się krzyki: „Kim jest ten dzie-ciak?” oraz „Wstrzymać ogień!” .

Jednym susem pokonał krawężnik i na ukos przez traw-nik popędził do wejścia. Za nim goniły jakieś postaci. Chcia-ły koniecznie go pochwycić.

– Chryste, zatrzymajcie chłopca!

Page 14: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Pośliznął się na trawie, opadł na czworaki, ale zaraz zno-wu poderwał się do biegu. Widział tylko stopy ojca wysta-jące zza drzwi, oświetlone promieniami słońca, czubki bu-tów skierowane ku niebu, znoszone zelówki wystawione na widok publiczny, a w jednej z nich dziurę, którą teraz każdy mógł zobaczyć. To był sen, tylko sen. Zanim Gideon został powalony na ziemię, zdążył zauważyć, że stopy ojca się po-ruszyły, gwałtownie zadrgały raz, a potem drugi.

– Tatoooo! – krzyknął z  twarzą zawieszoną tuż nad tra-wą, próbując na nowo poderwać się na nogi, podczas gdy ca-ły świat zwalił mu się na ramiona i przytłaczał swoim cięża-rem. Najważniejsze, że zauważył poruszenie tych stóp, bo to oznaczało, że tata wciąż żyje, Gideon za chwilę się obudzi i wszystko znowu będzie jak dawniej.

Page 15: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

16

2Październik 1996

Gideon Crew dotarł z  Kalifornii do Waszyngtonu nocnym lotem. Podróż była wyjątkowo męcząca: samolot sterczał dwie godziny na płycie Laksu, zanim wzbił się w powietrze i skierował na lotnisko Dullesa. Tam Gideon złapał autobus, a potem wsiadł do metra i  jechał nim najdłużej, jak się da-ło. Dopiero gdy już nie mógł liczyć na żaden inny środek transportu, złapał taksówkę: nieoczekiwany wydatek w  po-staci opłaty za bilet lotniczy był bolesnym ciosem dla jego finansów. Gotówka topniała w  zastraszającym tempie, cno-ta oszczędności była mu obca, a  jego ostatnia robota zosta-ła bardziej nagłośniona od poprzednich, więc paserzy nie chcieli tknąć towaru.

Gdy odebrał telefon, miał z początku nadzieję, że to ko-lejny fałszywy alarm, jeszcze jeden atak histerii czy zawoalo-wane błaganie alkoholiczki o chwilę zainteresowania. Jednak kiedy dotarł do szpitala, lekarz z  chłodną bezpośredniością rozwiał wszelkie złudzenia.

– Wątroba praktycznie przestała funkcjonować, a  ze względu na wcześniejszy tryb życia pacjentka nie kwalifiku-je się do przeszczepu. To może być pańska ostatnia wizyta.

Leżała na OIOM-ie. Miała sinożółtą cerę, niczym powle-czoną ochrą, a  w  tlenionych włosach rozrzuconych na po-

Page 16: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

17

duszce widać było kilkucentymetrowe czarne odrosty. Przed przyjściem Gideona podjęła smutną, desperacką próbę na-łożenia cienia na powieki. Wyglądało to tak, jakby ktoś nie-zdarnie pomazał świeżą farbą okiennice opustoszałego, nawiedzonego domu. Pomimo tlenu doprowadzanego plasti-kową kaniulą do nosa jej oddech był rzężący. W pokoju pano-wał półmrok, dyskretnie pikała aparatura monitorująca funk-cje życiowe. Gideona zalała fala litości i poczucia winy. Był zajęty własnym życiem, a  tymczasem powinien się nią za-opiekować. Problem w  tym, że ilekroć w  przeszłości starał się jej pomóc, i tak wracała do picia, więc w końcu dochodzi-ło do karczemnej awantury i znikał. To było nie fair, że umie-rała w taki sposób. Po prostu nie fair.

Ujął ją za rękę, zastanawiając się gorączkowo, co powie-dzieć. W końcu wydusił słabym głosem:

– Jak się miewasz, mamo? Jeszcze zanim wymówił do końca te słowa, znienawidził

samego siebie za idiotyzm podobnego pytania. W  odpowiedzi spojrzała na niego znacząco. Białka jej

oczu były barwy przejrzałych bananów. Drżącą, kościstą dło-nią lekko ścisnęła jego palce. Poruszyła się nieznacznie.

– Cóż, to już koniec – wyszeptała. – Mamo, proszę, nie opowiadaj takich rzeczy. Machnęła lekceważąco ręką. – Przecież rozmawiałeś z lekarzem, znasz stan faktyczny.

Mam marskość wątroby i wszystkie z tym związane rozkosz-ne efekty uboczne, a do tego zastoinową niewydolność krąże-nia i rozedmę płuc wywołane latami palenia. Jestem wrakiem człowieka i tylko siebie mogę za to winić.

Page 17: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

18

Gideon nie wiedział, co odpowiedzieć. Matka oczywiście miała rację i  przedstawiła sprawę z bezpardonową szczero-ścią. Nigdy niczego nie owijała w bawełnę. Jak to możliwe, że silna kobieta stawała się przerażająco bezbronna, gdy w grę wchodziły nałogi? Chociaż nie. W zasadzie nie należało się temu dziwić. Odznaczała się typem osobowości podatnym na uzależnienia. Podobnie jak on.

– Prawda cię wyzwoli – odezwała się ponownie – ale wcześniej unieszczęśliwi.

To była jej ulubiona sentencja, którą wygłaszała, ilekroć miała zamiar powiedzieć coś przykrego.

– Najwyższy czas, żebyś poznał prawdziwy przebieg wydarzeń… – Chciwie wciągnęła ustami powietrze. – A  to będzie bolesne.

Odetchnęła chrapliwie parę razy. – Chodzi o twojego ojca. – Ruchem oczu wskazała drzwi.

– Zamknij. Ogarnięty jak najgorszymi przeczuciami, Gideon wykonał

polecenie i znów usiadł przy łóżku matki. Ponownie chwyci-ła go za rękę.

– Gołubcy – wyszeptała. – Słucham? – Gołubcy. Rosyjskie zawijańce z kapusty. Urwała, żeby po raz kolejny zaczerpnąć powietrza. – To także kryptonim, który Sowieci nadali pewnej ope-

racji. W jedną noc zwinęli naszych dwudziestu sześciu głę-boko zakonspirowanych agentów. Wszyscy zniknęli. Wyparo-wali.

– Dlaczego mi o tym mówisz?

Page 18: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

19

– Thresher. – Zamknęła oczy, z  trudem łapiąc usta-mi powietrze. Sprawiało to takie wrażenie, jakby teraz, gdy w końcu zdecydowała się na wyznania, nie mogła się docze-kać, by wyrzucić z siebie wszystkie słowa naraz. – To kolej-na ważna nazwa. Projekt, nad którym twój ojciec pracował dla INSCOM-u. Nowy standard szyfrowania danych… ściś-le tajny.

– Czy jesteś pewna, że wolno ci o tym mówić? – To twój ojciec nie powinien mi o tym opowiadać. Ale

opowiedział. – Miała przez cały czas zamknięte oczy, a  jej ciało zdawało się bezwładnie zapadać w materac. – Thresher wymagał przetestowania. Trzeba było sprawdzić jego nieza-wodność. W tym celu INSCOM zatrudnił Melvina i musieli-śmy się przenieść do Waszyngtonu.

Gideon skinął głową. Dla siódmoklasisty przeprowadzka z Claremont w Kalifornii do stolicy nie była radosnym do-świadczeniem.

– W osiemdziesiątym siódmym roku INSCOM przekazał Threshera Agencji Bezpieczeństwa Narodowego do ostatecz-nej autoryzacji. Standard zyskał aprobatę i został wdrożony.

– Nic o tym nie wiedziałem. – Dowiadujesz się teraz. – Z trudem złapała kolejny od-

dech. – Sowietom wystarczyło zaledwie parę miesięcy, żeby złamać nowy szyfr. Piątego lipca osiemdziesiątego ósmego roku, dzień po Święcie Niepodległości, zgarnęli tych wszyst-kich amerykańskich agentów.

Urwała i  westchnęła głęboko. Ciche pikanie aparatury mieszało się z szumem podajnika tlenu i wytłumionymi od-głosami szpitalnego życia.

Page 19: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

20

– Winą za tę katastrofę obarczono twojego ojca. – Mamo. – Gideon ścisnął delikatnie jej dłoń. – To

wszystko należy do zamierzchłej przeszłości. Stanowczo pokręciła głową. – Oni zniszczyli Melvina. Dlatego tak postąpił, wziął za-

kładnika. – Jakie to ma teraz znaczenie? Już dawno przyjąłem do

wiadomości, że tato popełnił błąd. Gwałtownie otworzyła oczy. – Nie ma mowy o żadnym błędzie! Zrobili z niego kozła

ofiarnego. Ostatnie słowa wypowiedziała szybko i chrapliwie, jakby

chciała usunąć z gardła coś kanciastego i nieprzyjemnego. – Jak mam to rozumieć? – spytał Gideon. – Zanim doszło do operacji Gołubcy, twój ojciec sporzą-

dził notatkę służbową. Napisał w niej, że Threshera oparto na błędnych założeniach teoretycznych, co pozwala na obejście systemu. Zignorowano jego zastrzeżenia. Tymczasem to on miał rację. Dwadzieścia sześć osób straciło życie. – Ze świs- tem wciągnęła ustami powietrze i z wysiłkiem zacisnęła pal-ce na kołdrze, miętosząc poszwę. – Thresher należał do pro-jektów o  klauzuli najwyższej tajności. Mogli na ten temat pleść, co im ślina na język przyniosła. Nikt nie był w stanie zweryfikować ich słów. Wykazać kłamstwa. Twój ojciec był człowiekiem z zewnątrz, profesorem uniwersyteckim, cywi-lem. Swego czasu leczył się na depresję, co zdołali sprytnie wykorzystać.

Gideon zmartwiał. – Chcesz mi powiedzieć, że tato za nic nie ponosił winy?

Page 20: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

21

– Oczywiście, że nie ponosił. Wręcz przeciwnie. Ostrze-gał. Oni jednak zniszczyli jego notatkę i obarczyli odpowie-dzialnością za całe to tragiczne fiasko. Za operację Gołubcy. Dlatego wziął zakładnika. I  dlatego został zastrzelony, cho-ciaż wyszedł z  uniesionymi rękami, zupełnie bezbronny. Chcieli go uciszyć. Popełnili morderstwo z zimną krwią.

Gideona ogarnęło przedziwne uczucie nieważkości. Chociaż opowieść matki była straszna w  swojej wymowie, odniósł wrażenie, że ktoś zdjął mu z ramion potworny cię-żar. A  więc ojciec, którego nazwisko publicznie szargano od czasu, gdy Gideon skończył dwanaście lat, nie był jed-nak niezrównoważonym, oszalałym matematykiem, a do te-go partaczem i  zdrajcą. Wszystkie upokorzenia, które mu-siał znosić od dzieciństwa, szepty za plecami i kpiny, nagle przestały mieć nieznaczenie. Jednocześnie zaczął do Gide-ona docierać ogrom perfidii, z jaką dokonano zbrodni na oj-cu. Pamiętał tamten dzień niezwykle wyraziście, pamiętał składane przyrzeczenia. Pamiętał też, jak podstępnie ojciec został wywabiony z budynku, a następnie bez pardonu roz-strzelany.

– Ale kto…? – Urwał. – Generał porucznik Chamblee Tucker. Zastępca dyrek-

tora INSCOM-u. Szef projektu Thresher. Zrobił z  twojego ojca kozła ofiarnego, żeby chronić własną skórę. To on kazał otworzyć ogień. Zapamiętaj dobrze to nazwisko: Chamblee Tucker.

Matka zamilkła. Miała twarz pokrytą potem i  dyszała ciężko, jakby właśnie przebiegła maraton.

– Dziękuję, że mi to powiedziałaś.

Page 21: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

22

– Nie skończyłam. Kilka kolejnych zaczerpniętych z trudem oddechów. Gi-

deon zerknął na monitor kardiologiczny: ciśnienie matki nie-bezpiecznie poszybowało w górę.

– Już nic więcej nie mów – poprosił. – Musisz teraz od-począć.

– Nie – sprzeciwiła się z  niezwykłą stanowczością. – Zdążę się naodpoczywać w  grobie, jak już… nadejdzie ko-niec.

Gideon zmilczał te słowa. – Wiesz, co się później działo – ciągnęła z wysiłkiem. –

To było dla ciebie ciężkie doświadczenie. Nieustanne prze-prowadzki. Bieda. Różni… mężczyźni. Zupełnie nie mogłam się pozbierać. Moje życie skończyło się tamtego sierpnio-wego dnia. Potem już zawsze czułam się martwa, wypalona w środku. Byłam okropną matką. Zostałeś tak bardzo… tak bardzo skrzywdzony.

– Nie musisz się martwić, przetrwałem. Dobrze sobie radzę.

– Jesteś pewien? – Jasne – odparł zdecydowanie, jednak w tej samej chwi-

li coś w nim gwałtownie drgnęło. Matka uderzyła w czułą strunę.

Oddychała coraz wolniej, uścisk jej ręki zelżał. Widząc, że matka odpływa w sen, wysunął dłoń z jej dłoni. Ale kie-dy się nachylił, żeby ją pocałować w  policzek, ręka matki wystrzeliła gwałtownie w górę, a palce zacisnęły się na koł-nierzyku koszuli Gideona niczym szpony. Spojrzała synowi prosto w oczy i rzuciła z niemal maniakalną żarliwością:

Page 22: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

– Wyrównaj rachunki. – Co takiego? – Odpłać Tuckerowi pięknym za nadobne. Potraktuj

go tak, jak on potraktował twojego ojca. Zniszcz go i  zrób wszystko, żeby wiedział, kto go pogrążył i dlaczego.

– Wielkie nieba, o  co ty mnie prosisz? – Gideon roze- jrzał się dokoła, zdjęty nagłą paniką. – Mamo, chyba sama nie wiesz, co mówisz – wyszeptał.

Ona także zniżyła głos do szeptu. – Nie spiesz się. Ukończ studia. Ucz się. Obserwuj. Cze-

kaj. Gdy nadejdzie odpowiedni moment, wymyślisz, jak po-mścić ojca.

Rozluźniła palce, dłoń opadła. Matka znowu zamknęła oczy. Wydawało się, że uchodzi z  niej powietrze, że wyda-je już ostatnie tchnienie. W pewnym sensie tak właśnie było: chwilę później zapadła w śpiączkę i po dwóch dniach zmar-ła, nie odzyskawszy przytomności.

Ale jej ostatnie słowa bez końca rozbrzmiewały w umyśle Gideona. Wymyślisz, jak pomścić ojca.

Page 23: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

24

3 Współcześnie

Gideon Crew wynurzył się spośród wysokich sosen i wkro-czył na dużą polanę. Niósł aluminiową tubę, a  w  niej wę-dzisko muchowe, przez ramię zaś przerzucił sakwę wyłożoną wilgotną trawą, na której spoczywały dwa świeżo złowione i oprawione pstrągi. Był początek maja, na dworze panowała piękna pogoda. Łagodne promienie słońca mile łechtały Gi-deona w szyję, nad łąką unosiły się motyle i pszczoły.

Jego chata stała na przeciwległym skraju polany. Zosta-ła zbudowana z ręcznie ciosanych bali uszczelnionych gliną. Miała dwa okna i  rdzewiejący cynowy dach. Poza jego kra-wędź dyskretnie wysuwały się panele słoneczne umieszczo-ne tuż obok dużej anteny satelitarnej.

Za chatą, poniżej zbocza, rozciągał się rozległy płaskowyż Piedra Lumbre, a  jeszcze dalej, na obrzeżach horyzontu, ma-jaczyły szczyty gór południa Kolorado, przywodzące na myśl błękitne zębiska. Gideon pracował w  Narodowym Laborato-rium Los Alamos i w ciągu tygodnia spędzał wieczory w kiczo-watym, pseudoluksusowym mieszkaniu służbowym u  zbiegu ulic Trinity i Oppenheimera. Ale dla niego prawdziwe życie to-czyło się w weekendy – właśnie w tej chacie w górach Jemez.

Pchnięciem otworzył drzwi i wszedł do aneksu kuchen-nego. Zrzucił z ramienia sakwę, wyjął wypatroszone pstrągi,

Page 24: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

25

opłukał je i osuszył. Wysunął iPoda ze stacji dokującej i po chwili zastanowienia wybrał Theloniusa Monka. Z  głośni-ków popłynęły rytmiczne dźwięki Green Chimneys.

Ubił oliwę z  sokiem z  cytryny, dodał sól oraz świe-żo zmielony pieprz i  taką marynatą suto posmarował ry-by. W  myślach przebiegł listę pozostałych składników po-trzebnych do przyrządzenia truite à la provençale: cebula, pomidory, czosnek, wermut, mąka, oregano, tymianek. Gi-deon zazwyczaj jadał jeden posiłek dziennie – jakieś danie najwyższej jakości przygotowane własnoręcznie. Gotowa-nie i  rozkoszowanie się smakiem tych potraw było niemal buddyjskim doświadczeniem. Jeżeli w ciągu dnia czuł głód, w biegu zjadał batona lub czipsy i zapijał kawą.

Umył ręce i  przeszedł do części mieszkalnej. Umieścił aluminiową tubę z wędziskiem w starym stojaku na paraso-le, a potem rzucił się na antyczną skórzaną sofę i zrelaksowa-ny oparł nogi o drewnianą ławę. W wielkim kamiennym ko-minku trzaskał ogień, rozpalony nie tyle dla ogrzania domu, ile dla przydania wnętrzu przytulności i radosnego nastroju. Nad kominkiem, oświetlone wieczornymi promieniami słoń-ca, wisiały rogi łosia, na podłodze leżała skóra z niedźwie-dzia, a ściany zdobiły stare szachownice i równie zabytkowe plansze do tryktraka. Wszędzie wokół leżało mnóstwo ksią-żek; były na bocznych stolikach i na podłodze, poutykane na wszelkie możliwe sposoby wypełniały olbrzymi regał zajmu-jący całą przeciwległą ścianę.

Gideon zerknął w  stronę drugiej wnęki, oddzielonej od reszty domu zasłoną, a  właściwie pełniącym funkcję zasło-ny zabytkowym kocem – takim samym, jakimi biali handlarze

Page 25: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

26

płacili swego czasu Indianom za skóry dzikich zwierząt. Gide-on przez długą chwilę siedział w bezruchu. Od ubiegłego tygo-dnia nie sprawdzał systemu i wcale nie miał ochoty tego robić. Był zmęczony, z  przyjemnością myślał o  czekającej go kola-cji. Niemniej od tak dawna wypełniał ten narzucony sobie sa-memu obowiązek, że weszło mu to w nawyk. Wstał więc z so-fy, odgarnął do tyłu długie, kruczoczarne włosy i powlókł się w stronę koca, zza którego nieustannie dobiegał cichy szmer.

Niechętnie odsunął białą, wełnianą tkaninę. W ciemnej ni-szy unosił się specyficzny, ledwo wyczuwalny zapach, typowy dla pracującej bez przerwy elektroniki i  rozgrzanego plasti-ku. Gideon obrzucił przelotnym spojrzeniem drewniane biur-ko i metalową szafkę ze sprzętem migającym diodami LED. Znajdowały się tutaj cztery komputery, same składaki, nic firmowego. Żaden z nich nie miał mniej niż pięć lat: serwer Apache i  trzy Linuksy. Do tego szczególnego zadania Gide-on nie potrzebował szybkich maszyn, ale sprawdzonych i nie-zawodnych. Jedynym nowym i stosunkowo drogim sprzętem był router do szerokopasmowego połączenia satelitarnego.

Nad półką wisiał wyjątkowej urody szkic ołówkiem Win-slowa Homera, przedstawiający skały u  wybrzeży Maine. Była to pozostałość po uprzedniej profesji Gideona – cacko, którego po prostu nie miał serca sprzedać.

Usiadł na zniszczonym biurowym krześle, którego  noga przypominała ośmiornicę na kółkach, oparł stopy o drewnia-ny blat biurka, położył sobie klawiaturę na kolanach i zaczął przebierać po niej palcami. Na ekranie wyświetliło się pod-sumowanie poszukiwań z minionego tygodnia wraz z  infor-macją, że Gideon nie logował się do systemu od sześciu dni.

Page 26: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Przebiegł szybko wzrokiem wyniki i od razu zauważył, że ma trafienie.

Zapatrzył się w ekran. Przez lata udoskonalił swoją wy-szukiwarkę i minął niemal rok od ostatniego fałszywie pozy-tywnego wyniku.

Spuścił gwałtownie nogi na podłogę, nachylił się nad biurkiem i  zaczął w  zawrotnym tempie walić w  klawisze. Obecne trafienie okazało się listą materiałów źródłowych przesłanych do NSA – Narodowego Archiwum Bezpieczeń-stwa – niezależnej od rządu jednostki przy Uniwersytecie George’a  Washingtona. Same materiały pozostały tajne, ale spis udostępniono w ramach postępującego procesu zdejmo-wania klauzuli tajności z  dokumentów zimnowojennych na mocy dekretu prezydenckiego numer 12958.

Na odtajnionej liście widniało nazwisko ojca Gideona – L. Melvin Crew – oraz tytuł nadal tajnego dokumentu: Ocena Standardu Szyfrowania EVP-4 Thresher, opartego na teorii logaryt-mów dyskretnych. Teoria strategii ataku kryptologicznego, wykorzy-stującego grupy punktów φ-torsyjnych krzywej eliptycznej nad ciałem o charakterystyce φ.

– Wielkie nieba! – mruknął Gideon, nie odrywając oczu od ekranu. Tym razem nie było fałszywie pozytywnego wyniku.

Od lat miał nadzieję, że trafi na jakiś strzęp użytecznej informacji, tymczasem wpadł na coś znacznie poważniejsze-go. Może nawet na żyłę złota.

Niewyobrażalne. Niesamowite. Czy doprawdy mogło cho-dzić o notatkę służbową, w której ojciec krytykował Threshe-ra? Tę notatkę, którą ponoć miał zniszczyć generał Tucker?

Był tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać.

Page 27: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

28

4

Północ. Gideon Crew, z rękami w kieszeniach, w baseballów-ce wciśniętej na głowę tyłem do przodu, wlókł się niedbale opustoszałą ulicą. Miał na sobie wytłuszczony trencz, a pod nim zesztywniałą od brudu koszulę, wypuszczoną na worko-wate portki opadające do połowy tyłka. Idąc, Gideon cieszył się w duchu, że akurat na dziś przypada dzień wywozu śmie-ci w Brookland, spokojnej dzielnicy Waszyngtonu.

Skręcił za róg Kearny Street i przeszedł obok domu, któ-ry go interesował – zaniedbanego bungalowu z zarośniętym trawnikiem, otoczonego płotkiem z  drewnianych sztachet, jedynie do połowy pomalowanym na biało. Zgodnie z ocze-kiwaniami Gideona na końcu podjazdu dumnie sterczał po-jemnik na śmieci, wypchany po brzegi odpadkami i  rozta-czający wokół odrażający fetor gnijących krewetek. Gideon przystanął przy pojemniku, rozejrzał się ukradkiem na boki, a potem głęboko zatopił rękę w smrodliwych śmieciach. Na-trafił dłonią na coś, co zdawało się frytkami. Zacisnął palce i wyciągnął garść tłustej mazi – to rzeczywiście były frytki.

W tej samej chwili kątem oka pochwycił jakiś ruch. Zza żywopłotu wychynął ukradkiem wychudzony, jednooki kot.

– Zgłodniałeś, przyjacielu? W  odpowiedzi zwierzak zamiauczał cicho i  podkradł

się bliżej, wywijając niepewnie koniuszkiem ogona. Gi-deon podsunął mu frytkę. Kot obwąchał ją podejrzliwie,

Page 28: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

29

a potem szybko połknął i znów zamiauczał, tym razem du-żo głośniej.

Gideon rzucił mu garść wyłowionych ze śmietnika frytek. – To wszystko, mały. I dobrze. Masz pojęcie, jak szkodli-

we mogą być dla ciebie tłuszcze trans? Kot, nic sobie nie robiąc z przestrogi, zabrał się do jedzenia. Gideon ponownie zanurzył rękę w  odpadkach i  tym ra-

zem natrafił na plik papierów. Okazało się, że to prace do-mowe z matematyki małego chłopca, wszystkie ocenione na szóstki. Gideon pokiwał z aprobatą głową. Czemu jednak wy-lądowały na śmietniku? Powinny zostać oprawione w ramki.

Wepchnął dziecięce zadania z  powrotem do kubła, wy-ciąg nął kawałek pieczonego udka kurczaka i odłożył na bok dla kota. Teraz zatopił w  pojemniku obie ręce, przedzierał się coraz niżej przez oślizłą materię, aż ponownie natrafił na papiery. Zacisnął na nich palce i wydobył na powierzchnię. Były tym, co miał nadzieję znaleźć – rachunkami. A na sa-mym wierzchu leżał ten najcenniejszy: telefoniczny z dołą-czonym bilingiem.

Bingo. – Ej! Gideon odwrócił się na odgłos krzyku i ujrzał właścicie-

la domu we własnej osobie, niejakiego Lamoine’a Hopkinsa, niskiego, chudego Murzyna ze złością wyciągającego ku nie-mu palec.

– Ej! Spieprzaj stąd, i to natychmiast! Gideon bez najmniejszego pośpiechu wetknął rachun-

ki do kieszeni trencza. Był bardzo zadowolony. Oto niespo-dziewanie trafiła mu się okazja bezpośredniego kontaktu

Page 29: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

30

z  jednym z  ludzi, których zamierzał wykorzystać do włas-nych celów.

– Czy człowiek nie może się już spokojnie posilić? – od-parł, unosząc udko kurczaka.

– Idź posilać się gdzie indziej! – Hopkins wrzasnął histe-rycznie. – To porządna dzielnica! A ten pojemnik należy do mnie!

– Daj spokój, człowieku, nie bądź taki. Hopkins wyjął z kieszeni telefon. – Widzisz, co tu mam? Dzwonię po gliny! – Ej, przecież nic złego się nie stało. – Halo?! – teatralnie wykrzyknął w słuchawkę Hopkins. –

Na moją posesję wtargnął intruz i grzebie w moich śmieciach! Kearny Street Northeast trzydzieści pięć siedemnaście!

– Spoko. Sorry – mruknął Gideon i  zaczął się oddalać z udkiem kurczaka w dłoni.

– Natychmiast przyślijcie radiowóz! – wrzasnął Murzyn. – On ucieka!

Gideon rzucił resztki kurczaka w  stronę kota, poczłapał za róg, po czym energicznie przyspieszył kroku. Wytarł rę-ce w  baseballówkę, odrzucił ją daleko za siebie, wywrócił płaszcz z  Armii Zbawienia na drugą stronę, zmieniając go tym samym w przyzwoity granatowy trencz. Wetknął koszu-lę w spodnie, po czym starannie zaczesał włosy grzebieniem. Gdy dotarł do wynajętego samochodu zaparkowanego pa-rę przecznic dalej, ulicą przejechał policyjny radiowóz. Sie-dzący w nim policjanci posłali Gideonowi zaledwie przelot-ne spojrzenie. On tymczasem wsiadł do auta i odpalił silnik. Był bardzo zadowolony. Nie tylko zdobył to, po co przyszedł,

Page 30: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

31

ale na dodatek spotkał Lamoine’a  Hopkinsa i  uciął sobie z nim uroczą pogawędkę.

Ten kontakt bardzo się wkrótce przyda.

Nazajutrz rano, siedząc w  pokoju motelowym, Gideon za-czął wydzwaniać pod numery widniejące na bilingu Hop-kinsa. Za każdym razem podawał się za przedstawiciela hand lowego. Cztery pierwsze telefony odebrali różni przy-jaciele Lamoine’a, którzy jednak na nic nie mogli się Gi-deonowi przydać, za to piąty numer okazał się strzałem w dziesiątkę.

– Heart of Virginia Mall, wsparcie informatyczne – ode-zwał się męski głos. – Kenny Roman.

Wsparcie informatyczne! Gideon szybko uruchomił cy-frowy dyktafon podłączony do splittera.

– Pan Roman? – Taaaak…? – Mówi Eric. Dzwonię w  imieniu Sutherland Finance

Company. – Aha… Czego chcesz? – Chodzi o  pożyczkę na zakup dodge’a  dakoty z  roku

dwa tysiące siódmego. – Jakiego dodge’a? – Od trzech miesięcy zalega pan ze spłatą rat i obawiam

się, że Sutherland Finance… – Co ty mi tu nawijasz?! Ja nie mam żadnego dodge’a… – Panie Roman, rozumiem, czasy są ciężkie, wszyscy

mają obecnie problemy finansowe, ale jeżeli w najbliższych dniach nie otrzymamy należnej nam sumy…

Page 31: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

32

– Ej, koleś, przeczyść sobie uszy, dobra? Dzwonisz nie do tego człowieka, co trzeba. Nie mam żadnej dakoty. To, czym jeżdżę, nawet nie przypomina pikapa. Tak więc… Pocałuj… Mnie… W… Dupę!

Rozległ się trzask i połączenie zostało przerwane. Gideon odłożył słuchawkę, odłączył dyktafon i trzykrot-

nie uważnie przesłuchał nagranie, a następnie zaczął powta-rzać jego treść, imitując głos Romana:

– Co ty mi tu nawijasz?! Ja nie mam żadnego dodge’a… Ej, koleś, przeczyść sobie uszy, dobra? Dzwonisz nie do tego człowieka, co trzeba. Nie mam żadnej dakoty. To, czym jeż-dżę, nawet nie przypomina pikapa…

Powtórzył te zdania kilkakrotnie, w  różnych kombina-cjach, aż nabrał pewności, że dobrze uchwycił akcent i  styl Romana.

Wówczas chwycił za telefon i  wybrał kolejny numer – tym razem Działu Informatycznego w Fort Belvoir.

– IT. – W słuchawce rozległ się głos Hopkinsa. – Lamoine? – Gideon wyszeptał cicho. – Tu Kenny. – Kenny? – Hopkins stał się nagle podejrzliwy. – Jasna

cholera! Co ci odbiło z tym szeptaniem? – Pieprzone przeziębienie. Poza tym… sprawa, w której

dzwonię, może grozić wtopą. – Wtopą? Jaką wtopą? – Lamoine, masz kłopoty, chłopie. – Ja? Kłopoty? Co ty wygadujesz? Gideon zerknął na kartkę zapełnioną nagryzmolonymi

notatkami. – Dzwonił do mnie Roger Winters.

Page 32: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

33

– Winters? Dzwonił do ciebie Winters?! – Uhm. Powiedział, że ma pewien problem. Pytał, ile ra-

zy telefonowałeś do mnie z roboty. – Wielki Boże! – Właśnie. – Chciał wiedzieć… – ciągnął Gideon podszywający się

pod Kenny’ego – … czy do rozmów ze mną wykorzystywa-łeś biurowego kompa, no wiesz, czy gadałeś przez Skype’a lub VoIP-a.

– Chryste, to byłoby złamanie procedur bezpieczeństwa! Nigdy czegoś takiego nie robiłem!

– Ten koleś mówił co innego. Gideon usłyszał w słuchawce nerwowe sapanie Hopkinsa. – To nieprawda! – Tak też mu powiedziałem. Słuchaj, Lamoine, daję gło-

wę, że prowadzą u was jakiś wewnętrzny audyt, a ty znalaz-łeś się na celowniku.

– I  co ja mam teraz począć?! – zajęczał histerycznie Hopkins. – Nie zrobiłem niczego złego! Słuchaj, nawet jak bym chciał, nie mógłbym zadzwonić przez Skype’a!

– Czemu nie? – Z powodu firewalla. – Firewalla zawsze można obejść. – Jaja sobie robisz? Jesteśmy tajną jednostką o  najwyż-

szym stopniu zabezpieczeń! – Na wszystko da się znaleźć sposób. – Chryste, Kenny, ja wiem najlepiej, że to absolut-

nie wykluczone. Tak jak ty jestem informatykiem, już za-pomniałeś? Cała sieć ma tylko jeden port wyjściowy, przez

Page 33: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

34

który można przesyłać pakiety danych zaledwie z kilku spe-cjalnie zabezpieczonych węzłów, i  to dopiero po wprowa-dzeniu tajnego kodu dostępu. I  tylko pod kilka ściśle okre-ślonych adresów IP. Wszyscy tutaj mają paranoję na punkcie tajności i zabezpieczeń. Użycie Skype’a w żadnym razie nie wchodzi w grę! Od siebie nie jestem w stanie wysłać nawet zwykłego maila!

Gideon zakasłał, udał, że wydmuchuje nos, po czym rzu-cił od niechcenia:

– Nie znasz numeru portu? – Jasne, że znam, ale nie znam zmienianego co tydzień

kodu dostępu. – A twój szef, Winters, go zna? – Nie. Kod otrzymuje tylko święta trójca – dyrektor, jego

zastępca oraz szef ochrony. I nic dziwnego. Ten, kto dyspo-nuje kodem, może wysłać stąd praktycznie każdy tajny do-kument.

– Ale to chyba wy, dział IT, generujecie te kody, no nie? – Oszalałeś? Przynoszą je tajniacy w zalakowanej koper-

cie. Przynoszą! Przyłażą osobiście. Kod nie jest generowany ani przesyłany przez żaden system elektroniczny – jest zapi-sany odręcznie na pieprzonej kartce papieru.

– Problemem jest numer portu – zdecydował Gideon. – Też przynoszą go w kopercie?

– Przechowują w sejfie, ale numer zna wiele osób. – Hmm – mruknął znacząco Gideon. – Tak na moje oko

ktoś próbuje cię wrobić. Pewnie jakiś ważniak z  góry coś spieprzył, a  teraz szuka chłopca do bicia. I pomyślał sobie: Lamoine w sam raz się nada!

Page 34: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

– Niemożliwe. – Słuchaj, takie historie zdarzają się na okrągło. Każ-

dą wpadkę zawsze zwala się na płotki. Musisz się bronić, chłopie.

– Ale jak? Gideon milczał przez dłuższą chwilę dla zwiększenia

dramatycznego efektu. – Słuchaj… – podjął w końcu – … mam pewien pomysł.

Chyba niezły, więc może się udać. Przypomnij mi raz jesz-cze, jaki jest ten numer portu?

– Sześć jeden pięć jeden. Ale co to ma do rzeczy? – Sprawdzę to i  owo i  wieczorem zadzwonię do ciebie

do domu. Tymczasem trzymaj gębę na kłódkę, siedź cicho, nie mów nikomu o naszej rozmowie. Zajmuj się swoją robo-tą i pod żadnym pozorem się nie wychylaj. I nie dzwoń do mnie – z pewnością rejestrują wszystkie twoje wychodzące połączenia. Pogadamy, jak już będziesz w chacie.

– Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Dzięki, Kenny. Naprawdę wielkie dzięki.

Gideon zakaszlał ponownie, po czym powiedział: – Daj spokój. Ostatecznie od czego ma się przyjaciół?

Page 35: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

36

5

Tuż po rozmowie z  Hopkinsem Gideon wyciągnął z  szafy pokrowiec ubraniowy i ułożył go starannie na łóżku. Szyb-ko zrzucił z siebie ciuchy, rozsunął zamek błyskawiczny po-krowca i  wyjął ze środka pachnącą, szytą na miarę koszulę od Turnbulla i Assera, a także szyty na zamówienie granato-wy garnitur od Thomasa Mahona. Włożył koszulę i spodnie, wsunął w szlufki elegancki pasek, a potem wykonał windsor-ski węzeł na kwiecistym krawacie Spitalfield (skąd Anglicy biorą takie nazwy?) i wciągnął marynarkę. Roztarł odrobinę żelu w  dłoniach, po czym pedantycznie przygładził włosy, zgarniając je do tyłu. Na koniec posiwił skronie specjalnym specyfikiem, dodając sobie w ten sposób co najmniej pięć lat do metryki.

Odwrócił się i przejrzał w lustrze. Nowy wizerunek kosz-tował go trzy tysiące dwieście dolców – tyle pochłonęły buty, garnitur, koszula, pasek, krawat i eleganckie strzyżenie. Do-datkowe dwa dziewięćset wydał na podróż, motel i wynaję-cie samochodu z kierowcą. Mógł sobie na to pozwolić dzię-ki czterem nowiutkim kartom kredytowym, które zadłużył do maksymalnej wysokości bez żadnych widoków na moż-liwość spłaty.

Witamy w Ameryce. Pod motelem już czekał na niego czarny lincoln naviga-

tor. Gideon wsunął się na tylne siedzenie i  podał kierowcy

Page 36: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

37

kartkę z  adresem. Gdy auto ruszyło z  miejsca, rozsiadł się wygodnie na kanapie powleczonej miękką skórą. Wczuwa-jąc się w rolę, ułożył twarz w odpowiedni wyraz i jednocześ-nie starał się nie myśleć o trzystu dolcach za godzinę pracy kierowcy. A także o znacznie wyższej cenie, jaką przyszłoby mu zapłacić, jeżeli zostałby przyłapany na przekręcie, który właśnie zamierzał zrobić…

Na ulicach był mały ruch, stąd już pół godziny później znaleźli się przy wjeździe do Fort Belvoir, gdzie mieścił się Zarząd Informacji INSCOM-u. Dokładnie rzecz biorąc, znajdował się on w niskim modernistycznym budynku z lat sześćdziesiątych, wyjątkowo paskudnym dla oka, otoczonym glediczjami i olbrzymim parkingiem.

Gdzieś w  środku tej budowli siedział teraz Lamoine Hopkins i bez wątpienia pocił się ze strachu. W czeluściach tego gmachu spoczywała również tajna notatka sporządzona przez ojca Gideona.

– Proszę zatrzymać przed wejściem i poczekać – polecił kierowcy Gideon. Zdał sobie przy tym sprawę, że jego głos zdradza zdenerwowanie i zaczął szybko przełykać ślinę, żeby rozluźnić mięśnie szyi.

– Przykro mi, proszę pana, ale w tym miejscu obowiązu-je zakaz parkowania.

– Gdyby ktoś zgłaszał pretensje, powiedz, że czekasz na kongresmana Wilcyzeka, który udał się na spotkanie z gene-rałem Mooreheadem. – Tym razem głos Gideona był niski, płynny, znamionujący pewność siebie. – Gdyby jednak nadal były problemy, nie protestuj, po prostu odjedź kawałek dalej. To nie powinno potrwać dłużej niż dziesięć minut.

Page 37: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

38

– Tak jest, proszę pana. Gideon wysiadł z  samochodu, pchnął oszklone drzwi

i  skierował się do recepcji. W  obszernym holu roiło się od wojskowych i nadętych cywili, przekonanych o własnej waż-ności. Chryste, jak on nienawidził Waszyngtonu.

Z zimnym uśmiechem na ustach podszedł do kobiety sie-dzącej za biurkiem w recepcji. Siwe włosy miała zaczesane w błyszczący hełm, ani jeden włosek nie odstawał od głowy, ewidentnie wyglądała na osobę przestrzegającą pilnie wszel-kich procedur, traktującą pracę ze śmiertelną powagą. Gi-deon nie mógłby sobie wymarzyć nikogo lepszego. Ci, któ-rzy trzymają się sztywno regulaminów, są zawsze najbardziej przewidywalni.

Wciąż uśmiechając się chłodno i  kierując wzrok kilka centymetrów ponad jej głowę, Gideon oznajmił:

– Kongresman Wilcyzek. Jestem umówiony z generałem Mooreheadem. Przybyłem… – zerknął uważnie na zegarek – … trzy minuty przed czasem.

Kobieta wyprężyła się jak struna. – Naturalnie, panie kongresmanie. Proszę o chwilę cierp-

liwości. – Podniosła słuchawkę telefonu, nacisnęła jeden z  guzików, rozmawiała przez moment, po czym spojrza-ła na Gideona. – Przepraszam, kongresmanie, czy byłby pan uprzejmy przeliterować swoje nazwisko?

Gideon westchnął z  irytacją, po czym przychylił się do prośby, jednak całą swoją postawą dawał przy tym do zrozu-mienia, że kobieta doskonale powinna znać pisownię jego na-zwiska – w ogóle od początku zachowywał się jak człowiek, który oczekuje, że każdy i  wszędzie powinien wiedzieć,

Page 38: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

39

z kim ma do czynienia, a ignoranci tego nieświadomi zasłu-gują jedynie na pogardę.

Recepcjonistka znowu zaczęła coś mówić do słuchawki. Po krótkiej wymianie zdań zakończyła rozmowę i ponownie zwróciła się do Gideona:

– Panie kongresmanie, niezmiernie mi przykro, ale gene-rał jest dzisiaj poza Waszyngtonem, a jego sekretarka nie ma w kalendarzu spotkań pańskiego nazwiska. Czy jest pan pe-wien…? – Głos jej się załamał, gdy Gidon przygwoździł ją lodowatym spojrzeniem.

– Czy jestem pewien? – Uniósł sarkastycznie brew. Mocno zacisnęła wargi, a srebrzysty hełm na głowie za-

drgał nieznacznie, zdradzając z trudem skrywaną urazę. Gideon ponownie spojrzał na zegarek, po czym przeniósł

wzrok na recepcjonistkę. – Pani…? – Wilson. Wyjął z kieszeni złożoną we czworo kartkę papieru i po-

dał kobiecie. – Może pani osobiście sprawdzić. Był to mail sprokurowany przez samego Gideona, ale wy-

słany z  adresu będącego klonem adresu sekretarki Moore-heada, potwierdzający spotkanie z  generałem. Oczywiście Gideon wcześniej się upewnił, że tego dnia Moorehead bę-dzie poza miastem. Recepcjonistka przeczytała maila, po czym zwróciła Gideonowi kartkę.

– Bardzo mi przykro, ale jak już wspomniałam, generał jest nieobecny. Czy mam ponownie zadzwonić do jego sekre-tarki?

Page 39: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

40

Gideon wciąż piorunował kobietę surowym wzrokiem. – Owszem, ale teraz to ja z nią porozmawiam. Po krótkiej chwili wahania kobieta podniosła słuchawkę

i podała ją Gideonowi, wcześniej jednak wybrała numer. – Przepraszam, pani Wilson, ale to sprawa objęta klauzu-

lą tajności. Zechce mi pani zapewnić odrobinę prywatności? Kobieta zaczerwieniła się gwałtownie, wstała i bez słowa

odeszła na kilka kroków od biurka. Gideon przycisnął słu-chawkę do ucha. Zasłaniając sobą aparat, szybko przerwał połączenie i zręcznie niczym prestidigitator wybrał inny nu-mer wewnętrzny – tym razem sekretariatu generała Short- house’a, samego dyrektora Zarządu Informacji.

Kod otrzymuje tylko święta trójca – dyrektor, jego zastępca oraz szef ochrony…

– Gabinet dyrektora – odezwała się sekretarka. – Tu Lamoine Hopkins z  IT – powiedział Gideon ści-

szonym głosem, łudząco przypominającym głos człowieka, z  którym minionego wieczoru stanął twarzą w  twarz przy śmietniku. – Oddzwaniam na prośbę generała. Sprawa nie-cierpiąca zwłoki. Zagrożenie bezpieczeństwa.

– Chwileczkę. Po minucie zgłosił się generał Shorthouse. – Tak? O co chodzi? Ja do was nie dzwoniłem. – Przepraszam, panie generale – Gideon vel Hopkins

przybrał obłudnie współczujący ton. – To musi być dla pana paskudny dzień.

– Co wy mi tu wygadujecie, Hopkins? – Mam na myśli zablokowanie systemu i problemy z back-

upem.

Page 40: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

41

– U mnie nic się nie zablokowało. – Jest pan pewien, generale? Według naszych wskazań

padł pański system. Należy domniemywać, że doszło do wyłomu w barierze zabezpieczeń… sam pan rozumie, co to oznacza.

– Bzdura. Mój komputer jest w  tej chwili włączony i działa bez zarzutu. I w ogóle dlaczego dzwonicie do mnie z recepcji?

– W tym właśnie problem, generale. Telefony są podpię-te pod tę samą sieć co komputery, stąd fałszywe odczyty. Pro-szę się wylogować i  zalogować ponownie, ja prześledzę, co wówczas będzie się działo.

Gideon zerknął na recepcjonistkę, która ostentacyjnie manifestowała swój brak zainteresowania rozmową. Tymcza-sem ze słuchawki dobiegał odgłos stukania w klawisze.

– Gotowe – oznajmił Shorthouse. – To dziwne, panie generale, nie odnotowuję żadnej ak-

tywności w pana adresie IP. Proszę raz jeszcze się wylogować. Ponownie stukanie w klawisze. – Zero odczytu, panie generale. Pana hasło mogło zostać

przechwycone. Fatalna sprawa, będę musiał sporządzić odpo-wiedni raport, zostanie wdrożone śledztwo. Ewidentnie ja-kieś nieprawidłowości pojawiły się w pańskim systemie. Bar-dzo mi przykro, sir.

– Nie wyrywajmy się niepotrzebnie przed szereg, Hop-kins. Jestem pewien, że możemy usunąć problem we wła-snym zakresie.

– Cóż… możemy spróbować, ale w tym celu będę mu-siał zresetować cały system i  wejść do pańskiego konta

Page 41: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

42

z mojego komputera. Do tego potrzebne mi pana hasło i kod dostępu.

Chwila milczenia. – Nie jestem pewien, czy wolno mi je podać. – Być może pan o tym nie wie, generale, ale w przypad-

ku resetu całego systemu kod jest automatycznie zmieniany, więc wolno go udostępnić działowi IT. Jeżeli nie jest pan do tego przekonany, to rozumiem, jednak w takiej sytuacji będę zmuszony zwrócić się do Agencji Bezpieczeństwa Narodo-wego, jest mi doprawdy bardzo przykro…

– W porządku, Hopkins. Nie ma takiej potrzeby. Przyzna-ję, że nie znałem tego zarządzenia. Ale to załatwia sprawę…

Podał swoje hasło i kod. Gideon szybko je zanotował. Po chwili z dużą ulgą w głosie oznajmił: – Uff. Reset załatwił sprawę, panie generale. Najwyraź-

niej doszło jedynie do zawieszenia monitora. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek zagrożeniu bezpieczeństwa. Może pan działać dalej.

– Doskonale. Gideon szybko przerwał połączenie, po czym zwrócił się

do recepcjonistki: – Przepraszam za kłopot. – Oddał jej słuchawkę. –

Wszystko się wyjaśniło. Raźnym krokiem wyszedł z budynku i wsiadł do czekają-

cego lincolna.

Trzydzieści minut później leżał na łóżku w swoim motelo-wym pokoju. Miał przed sobą laptop połączony z niezabez-pieczonym komputerem w GSA – Generalnym Urzędzie do

Page 42: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

43

spraw Usług i  Administracji – biurokratycznym molochu odpowiedzialnym za zaopatrzenie różnych agencji rządo-wych w sprzęt i materiały. Gideon wybrał tę jednostkę, po-nieważ wiedział, że to łatwy cel dla hakerskich działań, a jed-nocześnie znajdujący się w  obszarze urzędów chronionych federalnie.

Hopkins wyjaśnił mu – oczywiście nieświadomie – że INSCOM może przesyłać archiwalne dokumenty jedynie pod kilka ściśle określonych adresów, z  których większość należy niestety do tajnych agend… z  jednym wyjątkiem: NSA, Narodowego Archiwum Bezpieczeństwa na Uniwersy-tecie George’a Washingtona. To niezależne od rządowej ad-ministracji archiwum, największe na świecie, o ile nie liczyć Biblioteki Kongresu, gromadziło wszelkie dokumenty ruty-nowo odtajniane na mocy Ustawy o wolnym dostępie do in-formacji publicznej oraz kilku innych regulacji obligujących agencje federalne do takiego działania. Stąd dzień w  dzień do NSA spływała potężna fala nowych informacji.

Wykorzystując komputer GSA, Gideon wydał tajnemu archiwum INSCOMU-u polecenie autoryzowane hasłem ge-nerała Shorthouse’a i kodem, by przez port sześć jeden pięć jeden przesłano plik PDF zawierający pewną notatkę, w ra-mach codziennego zrzutu odtajnionych zimnowojennych dokumentów do Narodowego Archiwum Bezpieczeństwa. Plik natychmiast sumiennie przesłano; firewall go przepu-ścił, wyszedł bowiem przez autoryzowany port po sprawdze-niu autentyczności kodu i został skierowany na Uniwersytet George’a Washingtona, gdzie wraz z milionami innych spo-czął w jednej z wielu archiwalnych baz danych.

Page 43: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

W taki oto sposób Gideon z powodzeniem przeprowadził nielegalne odtajnienie tajnego dokumentu, który następnie ukrył w morzu danych wypływających każdego dnia z agend rządowych. Teraz pozostało mu tylko wydostanie odpowied-niego dokumentu.

Nazajutrz rano, około jedenastej, na Uniwersytecie Geor-ge’a Washingtona, w Bibliotece Gelmana, pojawił się pewien roztargniony, ale bezsprzecznie uroczy profesor wizytujący Irwin Beauchamp. Miał na sobie tweedową marynarkę, nie-dopasowane do niej kolorystycznie sztruksy oraz dziergany na drutach krawat (za trzydzieści dwa dolary z zasobów Ar-mii Zbawienia). Profesorowi bardzo zależało na przejrzeniu kilku dokumentów. Jego nazwisko nie zostało jeszcze wpro-wadzone do systemu, a na dodatek zgubił swoją tymczasową kartę biblioteczną, jednak uprzejma sekretarka zlitowała się nad roztrzepanym naukowcem i  umożliwiła mu dostęp do danych. Pół godziny później Beauchamp opuścił bibliotekę, niosąc pod pachą cienką teczkę na dokumenty.

Po powrocie do motelu Gideon drżącą ręką wyjął papiery z teczki. Oto nadszedł moment prawdy – prawdy, która albo go wyzwoli, albo jeszcze bardziej unieszczęśliwi.

Page 44: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

45

6

Ocena Standardu Szyfrowania EVP-4 Thresher, opartego na teorii logarytmów dyskretnych. Teo-ria strategii ataku kryptologicznego, wykorzystu-jącego grupy punktów φ-torsyjnych krzywej elip-tycznej nad ciałem o charakterystyce φ.

Gideon miał dużo zaawansowanej matematyki w  college’u, a potem także na MIT, lecz tekst, który właśnie czytał, prze-rastał go merytorycznie. Zrozumiał jednak na tyle dużo, by zdawać sobie sprawę, że ma w rękach dymiący pistolet, czy-li notatkę służbową ojca dyskwalifikującą Threshera. Notat-kę, która wedle słów matki została zniszczona. Cóż, matka nie miała racji. Najprawdopodobniej odpowiedzialny za całe fiasko skurwysyn – obawiając się, że zniszczenie dokumen-tu byłoby za trudne lub zbyt ryzykowne – umieścił go w ar-chiwum w przekonaniu, że wojskowe akta nigdy nie zostaną odtajnione i udostępnione szerokiej opinii publicznej. Osta-tecznie który amerykański generał w epoce muru berlińskie-go uwierzyłby, że kiedykolwiek dojdzie do zakończenia zim-nej wojny?

Gideon z mocno bijącym sercem wczytywał się w notat-kę, aż doszedł do końcowych wniosków. Zostały napisane su-chym, naukowym językiem, jednak ich wymowa miała siłę rażenia dynamitu.

Page 45: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

46

Konkludując, w opinii autora Standard Szyfro-wania EVP-4 Thresher, w  którym algorytm szy-frujący bazuje na teorii logarytmów dyskretnych, nie jest wolny od błędów. Autor zdołał wykazać, że potencjalnie istnieje klasa algorytmów – opar-tych na teorii krzywych eliptycznych w dziedzinie liczb zespolonych – które pozwalają na rozwiąza-nie problemu logarytmu dyskretnego w rzeczywi-stym czasie szyfrowania. Chociaż autor dotychczas nie był w stanie opracować wzmiankowanych algo-rytmów, udowodnił, że jest to możliwe.

Stąd należy przyjąć, że proponowany stan-dard jest podatny na skuteczny atak kryptologicz-ny. Autor wyraża przekonanie, że jeżeli przedmio-towy standard zostanie wdrożony to – zważywszy na stopień zaawansowania sowieckich badań ma-tematycznych – szyfr generowany przez Threshe-ra może zostać względnie szybko złamany.

Wobec powyższego autor stanowczo zaleca, by nie wdrażać Standardu Szyfrowania EVP-4 Thre-sher w jego obecnej postaci.

To była prawdziwa bomba. Niezaprzeczalny dowód, że ojciec został wrobiony. A potem zamordowany. Gideon wie-dział już wszystko o człowieku, który był za to odpowiedzial-ny: generał porucznik (w  stanie spoczynku) Chamblee S. Tucker, obecnie dyrektor Tucker & Associates, jednej z pro-minentnych firm lobbingowych z  siedzibą przy K Street, działających na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Tucker re-

Page 46: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

prezentował wielu z  największych graczy w  tej branży, ale już na początku zadłużył się po uszy, żeby zbudować firmę. Teraz co prawda grabił ciężki szmal, jednak większość zy-sków błyskawicznie trwonił, był bowiem rozrzutny i  miał słabość do wystawnego stylu życia.

Notatka sama w  sobie niewiele znaczyła. Gideon wie-dział, że każdy dokument można sfałszować bądź utrzymy-wać, że został sfałszowany. Notatka nie była jednak celem ostatecznym, a  jedynie środkiem prowadzącym do celu  – fundamentem pozwalającym Gideonowi skonstruować drob-ną niespodziankę dla generała Chamblee S. Tuckera.

Wykorzystując komputer GSA, do którego uprzednio się włamał, Gideon usunął z  notatki gryfy tajności, a  na-stępnie umieścił ją w kilku potężnych bazach danych w róż-nych miejscach na świecie. Zabezpieczył w  ten sposób dokument przed zniszczeniem, a  z  własnego laptopa wy-słał maila wraz ze specjalnym załącznikiem pod adresem: [email protected]. W tekście prze-wodnim napisał:

Generale Tucker!

Wiem, co pan zrobił. Wiem jak i dlaczego.

W  poniedziałek roześlę załączony plik do komenta-

torów politycznych najważniejszych tytułów prasowych

oraz do Associated Press, a także do kilku telewizyjnych

kanałów informacyjnych – wraz z  obszernym wyjaśnie-

niem.

Życzę miłego weekendu.

Gideon Crew

Page 47: Miecz Gideona - Douglas Preston  Lincoln Child - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.