24

Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Embed Size (px)

DESCRIPTION

WACŁAW KOPISTO (1911–1993), przedwojenny oficer, uczestnik wojny obronnej 1939 r., uciekinier z węgierskiego internowania, z determinacją spieszący do organizowanych na Zachodzie Polskich Sił Zbrojnych, potem zrzucony do okupowanego kraju cichociemny, przygotowujący brawurowe akcje podziemnego wojska, wreszcie udręczony na „nieludzkiej ziemi” łagiernik, a po powrocie do zniewolonej Ojczyzny gorliwy obrońca narodowych wartości i u schyłku życia wnikliwy recenzent wciąż zbaczającej na manowce polskiej drogi do wolności – to postać ze wszech miar zasługująca na upamiętnienie i trwałą obecność w panteonie suwerennej Rzeczypospolitej. Zainspirowana wspomnieniami bohatera książka Krzysztofa Tochmana doskonale spełnia ten cel, stanowiąc niezbędną lekturę dla każdego, kto pragnie poznawać odzwierciedlony w indywidualnych losach tragizm i patos dziejów Polski XX w.

Citation preview

Page 1: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman
Page 2: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Kopisto_wk�adka_19_03_2010.indd 1 2010-03-22 13:48:22

Page 3: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 1 2010-03-22 13:39:06

Page 4: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Koordynacja projektu: dr Jerzy Majka

Opracowanie grafi czne: Krzysztof Motyka

Skład i łamanie: FOX Publishing Bartosz Kusibab

Skanowanie: Larus Studio Witold Ziaja

Redakcja i korekta: Bogdan Strycharz

Redaktor prowadzący: Tadeusz Prunus

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów: Wacława i Aliny Kopistów, Anny Pasierb, Jana Szatsznajdera, Bolesława Opałka, Bolesława Fleszara, Bożeny Makuch, Czesława Hołuba, Feliksa Milana, Zbigniewa K. Wójcika, Bronisławy Śmilgin, Franciszka i Irmi-ny Rybków, Tadeusza Żukowskiego, Leszka Trybusa, autora oraz Studium Polski Podziemnej w Londynie

Autor dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki, m.in. Rodzinie śp. Aliny i Wacława Kopistów, żonie Alinie, siostrzenicy Annie Pasierb, ks. Eugeniuszowi Dryniakowi, Tadeuszowi Żukowskiemu, Ryszardo-wi Żelaznemu, Bolesławowi Fleszarowi, Bronisławie Śmilgin, Bolesławowi Opałko-wi, Feliksowi Milanowi, Bożenie Makuch, Leszkowi Trybusowi, oraz pracownikom Oddziału IPN w Rzeszowie

Copyright by Wydawnictwo LIBRAWydanie I, Rzeszów 2010

Wydawcy:Wydawnictwo LIBRAul. Unii Lubelskiej 6a35-016 Rzeszówtel./fax 17 862 13 16www.libra.pl, e-mail: [email protected]

ISBN 978-83-89183-58-3

Muzeum Okręgowe w Rzeszowieul. 3 Maja 1935-030 Rzeszówtel. 17 853 52 78www.muzeum.rzeszow.pl

ISBN 978-83-88085-27-7

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 2 2010-03-22 13:39:28

Page 5: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 3 2010-03-22 13:39:29

Page 6: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 4 2010-03-22 13:39:29

Page 7: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

5

WSTĘP

W 1983 r., gdy zaczynałem pracę nad dziejami cichociem-nych (cc) – elity sił zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego podczas II wojny światowej, pierwszym poznanym skoczkiem Armii Krajowej (AK) był zamieszkały w Rzeszowie ówczesny kapitan Wojska Polskiego (WP) i Polskich Sił Zbrojnych (PSZ) na Zachodzie Wacław Kopisto „Kra”. Były to czasy stanu wo-jennego, lęku i obaw przed wszechobecną Służbą Bezpieczeń-stwa (SB) Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL), władną brutalnie krzyżować losy zarówno bohaterów czasów wojny, jak i zwykłych ludzi.

Pomimo pewnej rezerwy, jaka cechowała pierwsze na-sze spotkania, byłem pewny, że z czasem narodzi się między nami obustronne zrozumienie i zaufanie – i nie myliłem się. Z upływem miesięcy byłem coraz częstszym gościem pp. Aliny i Wacława Kopistów i zawsze mogłem liczyć na Ich serdecz-ność. Niestety, niedługo… Pod koniec lutego 1993 r. żegnałem już niezłomnego żołnierza Rzeczypospolitej na rzeszowskim cmentarzu Wilkowyja.

Gdy po prawie dziesięciu latach podjąłem badania w ar-chiwach IPN-u, nie przypuszczałem, iż odnajdę w nich wątki naszych wspólnych doświadczeń lat 1986–1989, związanych z rozpracowywaniem przez rzeszowską bezpiekę jako wrogów państwa ludowego. Przekonałem się wówczas ponownie, że cc „Kra” w trudnych czasach PRL-u – w latach kolejnej dla Niego próby – zdał bardzo dobrze egzamin z patriotyzmu. Nie-ustannie inwigilowany przez SB, oparł się licznym naciskom, szantażom i prowokacjom komunistycznej bezpieki – wierny do końca Bogu i Ojczyźnie.

Niech ta biografi a jednego z 316 spadochroniarzy AK bę-dzie dlań hołdem, a także lekcją historii dla polskiej młodzie-ży, która tamte czasy może poznawać nie tylko od swoich bli-skich, ale również z otworzonych po latach limitowania badań archiwów – tego by chciał Wacław Kopisto.

Zwierzyniec, 24 grudnia 2006 r.

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 5 2010-03-22 13:39:29

Page 8: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Wacław Kopisto jako uczeń gimnazjum

Wac�awa Kopisto z synami – z lewej Janusz, z prawej Wac�aw

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 6 2010-03-22 13:39:29

Page 9: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

7

Wacław Kopisto urodził się 8 lutego 1911 r. w majątku Jó-zin koło Starego Konstantynowa na Wołyniu, poza przedwo-jennymi granicami Polski, w posiadłości hr. Józefa Potockiego, niedaleko jego wspaniałej rezydencji w Antoninach. Jego oj-ciec, Wiktor Stanisław, był zarządcą majątku Józin – wcześniej ukończył gimnazjum i odbył praktykę rolną. Matka, Wacła-wa z Orłosiów, rodem z Małopolski, wówczas także mieszka-ła w majątku Potockich, tj. w Zarządzie Dóbr w Antoninach. Tam też poznali się rodzice Wacława – i wkrótce pobrali, i tam na świat przyszli Wacław i jego młodszy brat Janusz.

Rodzice z dziećmi mieszkali w majątku Józin do 1916 r. Nad dzieciństwem Wacława i Janusza, sielskim i dostatnim, ciemne chmury zaczęły się zbierać dopiero pod koniec wojny, gdy musieli uczestniczyć w kolejnych przenosinach rodziny do pobliskich majątków (Wolica, Wielkie Puzyrki). W zamiesz-kanej przez Ukraińców okolicy nieliczni Polacy, głównie z tzw. szlachty zagrodowej, skupieni wokół dworów, mimo nie-sprzyjających okoliczności starali się utrzymywać narodową tożsamość. Oparciem dla nich były liczniejsze skupiska Pola-ków w okolicznych miasteczkach.

Gdy na Wołyń dotarł powiew rewolucji 1917 r., rodzice Wacława z kilkumiesięczną córeczką Reginą musieli uciekać przed wrogością Ukraińców do Kremeńczuk. Zakwaterowa-ni w jednej izbie bez żadnego wyposażenia, z bólem przyjęli wiadomość, że dwór w Wielkich Puzyrkach, gdzie pozostawili cały dobytek, splądrowano i spalono, a inwentarz rozkradzio-no albo wyrżnięto.

I

LATA DZIECINNE

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 7 2010-03-22 13:39:29

Page 10: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Na przełomie lat 1917/1918 młody Wacław mieszkał z ro-dziną kątem u znajomych bądź kuzynów. W tym czasie jego oj-ciec pracował dorywczo w pobliskich folwarkach, gdyż dalsze okolice ogarnięte były rewolucyjną pożogą. Poczucie tymcza-sowości i niepokój o losy najbliższych potęgowały krwawe wy-stąpienia ukraińskiego chłopstwa i pogromy polskich dworów.

Grozą nie tylko siedmioletniego chłopca mogły napawać wówczas wieści o bestialskim zamordowaniu księcia Romana Sanguszki ze Sławuty, osiemdziesięcioletniego starca otoczone-go powszechną czcią, o kaźni rodziny Chodkiewiczów, potom-ków hetmana Karola Chodkiewicza, zwycięzcy spod Chocimia w 1621 r. Osiemdziesięcioletniemu wówczas Kraszewskiemu, synowi Józefa Ignacego, cudem tylko udało się uniknąć śmierci dzięki ukryciu się poza swoim dworem w Kołkach.

Charakterystycznym było zjawisko – pisał po latach Wacław Kopisto – że jeżeli właściciel, dzierżawca czy administrator dwo-ru odnosił się poprzednio do miejscowych chłopów po ludzku, a nawet po ojcowsku czy przyjacielsko, to takie postępowanie było poczytywane jako dowód słabości i raczej prowokowało do złowrogich wystąpień, grabieży i mordów. Często pogromy zaczy-nali zdemoralizowani żołnierze zrewolucjonizowanych jednostek wojskowych carskich powracających z frontu. Do wystąpień pod-żegali ich różni agitatorzy, a także miejscowe baby, żądne wzbo-gacenia się pańskim dobrem, a w końcu dołączał ogół chłopstwa.

Jeżeli mieszkańcom dworów udało się uciec, ocalili w ten sposób życie, bo o uratowaniu jakiegokolwiek dobytku nie mogło być mowy, gdyż oszalały tłum grabił na ogół, co mógł zabrać ze sobą, zwierzę-ta zaś zabijano na miejscu, aby sąsiadowi nie dać. Niszczono rów-nież narzędzia rolnicze. Często pozostawały tylko mury i kominy1.

Mimo że przez tereny te przemieszczały się rozmaite uzbro-jone formacje (zdemoralizowane oddziały frontowe, ukraińskie sotnie hetmana Pawła Skoropadskiego, resztki wojsk białogwar-dzistów czy też oddziały strzelców siczowych Semena Petlury), największą grozę budziły oddziały bolszewickie – początkowo samozwańcze, później reprezentujące czerezwyczajkę, czyli bez-piekę nowej bolszewickiej władzy.

Nikłą nadzieję na ocalenie pokładali Polacy w formujących się własnych oddziałach na Wołyniu z II i III Korpusu oraz

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 8 2010-03-22 13:39:30

Page 11: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

9

brygady gen. Józefa Hallera. Najbardziej pożyteczny i ruchliwy okazał się oddział partyzancki Feliksa Jaworskiego, słynnego zagończyka, który z determinacją bronił polskości tych ziem.

Taka sytuacja trwała do ofensywy kijowskiej na wiosnę 1920 r. i wkroczenia wojsk polskich na czele z gen. bryg. Edwar-dem Rydzem-Śmigłym do Kijowa. Triumfom polskiego oręża towarzyszył patriotyczny entuzjazm umęczonej ludności. Ra-dość nie trwała jednak długo, gdyż w połowie czerwca wojska bolszewickie w kontrofensywie odzyskały Kijów, zmuszając oddziały polskie do odwrotu.

Miejscowi Polacy, bojąc się odwetu, zaczęli ewakuować się na zachód. Podążyła tam i rodzina Kopistów. Tak rozpoczęła się pierwsza faza wędrówki, która trwała półtora miesiąca, do końca lipca 1920 r. Tamte wydarzenia tak zapamiętał młody Wacław: Jedynym możliwym do zdobycia środkiem transportu były furmanki z miejscowych nielicznych jeszcze nie w pełni roz-grabionych majątków […]. Nierzadko jechaliśmy razem z wy-cofującymi się taborami wojskowymi. W dzień drzemałem na wozie, gdyż w nocy musiałem pilnować razem z innymi pasących się naszych koni. Wieczorami zwykle nad rozpalonym ogniskiem matka przygotowywała jakąś strawę, a ojciec poszukiwał jakichś produktów na przyszłość. Nierzadko w nocy w czasie pasienia koni udawało się mnie nakopać trochę ziemniaków, które zresztą były podstawowym naszym artykułem żywnościowym.

Słowem: życie prowadziliśmy prawdziwie cygańskie. Na szczę-ście w większości pogoda dopisywała. W okolicach Lwowa omal nie zagarnął nas zagon konnicy Budionnego. Uratowaliśmy się dzięki temu, że – w porę uprzedzeni – zboczyliśmy w nocy na boczną leśną drogę2.

Na początku sierpnia 1920 r. rodzina Kopistów dobrnęła w okolice Łańcuta i zatrzymała się we wsi Husów w majątku hr. Oborskiego. Po sierpniowej ofensywie i „cudzie nad Wisłą” wojska polskie znów odzyskały wschodnie rubieże i przekro-czyły rzeki Niemen oraz Zbrucz.

Wykonując polecenie władz polskich, Kopistowie z inny-mi Kresowiakami znów wyruszyli na wschód do poprzednich miejsc zamieszkania. Po koszmarnej podróży koleją, furman-kami i saniami dotarli wreszcie w Wigilię Bożego Narodzenia

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 9 2010-03-22 13:39:30

Page 12: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

1920 r. do ogołoconego domu. Poważnym problemem dla całej rodziny była zima 1920/1921.

Niebawem na tereny te, które na mocy porozumienia o za-wieszeniu broni i traktatu ryskiego przypadły Rosji Sowieckiej (granica na Zbruczu), znów wkroczyli bolszewicy. Stan ten trwał do wojny w 1939 r.

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 10 2010-03-22 13:39:30

Page 13: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

11

Po powrocie na Kresy Kopistowie zamieszkali w Kremeń-czukach, gdzie ojciec dziesięcioletniego Wacława został po-mocnikiem magazyniera w cukrowni. Na wiosnę otrzymał po-sadę kierownika dawnego majątku hr. Potockiego w Krasówce z równoczesnym nadzorem folwarku Wielkie Puzyrki.

W Kremeńczukach Kopistowie mieszkali jeszcze dwa lata. Ojciec codziennie dojeżdżał do pracy końmi. Wacław często towarzyszył mu w tych wyjazdach. Gdy pozostawał z młod-szym rodzeństwem w domu, pływał łodzią po pobliskim sta-wie, łapał ryby na wędkę, a w zimie ślizgał się na zamarznię-tych sadzawkach.

Najprzyjemniejszy dla młodego chłopca był trzyletni pobyt w Krasówce. Miał tam nieograniczoną swobodę i dużo prze-strzeni, a po pewnym czasie nawet własnego konika. Mógł również korzystać ze strzelby, którą władze sowieckie dla bez-pieczeństwa przydzieliły ojcu.

Wacław wspominał, że hasał po polach i zaroślach, polu-jąc na ptactwo i zające: Szczególnie w tym okresie interesowało mnie wszystko, co miało związek z bronią i amunicją. Skonstru-owałem nawet coś w rodzaju rewolweru, ale przy pierwszej pró-bie, podgrzewając zapłon nad świecą, by spowodował wystrzał, omal nie zostałem okaleczony. Wybuch bowiem spowodował oderwanie się lufy od rękojeści, kula trafi ła w sufi t, a mnie na szczęście tylko osmaliło.

Innym razem na jesieni znalazłem w krzakach na odludnym polu trzycalowy niewypał armatni. W następnym dniu z zapał-kami wybrałem się na miejsce znaleziska i rozpaliłem ognisko. Sam schowałem się do pobliskiego rowu, oczekując wybuchu.

II

PO RAZ PIERWSZY

POD WŁADZĄ

SOWIECKĄ (1921–1926)

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 11 2010-03-22 13:39:30

Page 14: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Gdy pocisk wreszcie eksplodował, zostałem przysypany spadają-cymi z góry resztkami ogniska i grudkami ziemi. […] nie odnio-słem żadnych obrażeń. Dopiero później, gdy ojciec dowiedział się o moim wyczynie od przejeżdżającego opodal konno zootechnika […], dostałem za swoje3.

Takie to były nieodpowiedzialne dziecięce zabawy, zwłasz-cza gdy czasu było w nadmiarze… Niestety, szkoły na miejscu nie było i rodzice jedenastoletniego Wacława utrzymywali gu-wernantkę, Julię Krasucką. Uczyła ona braci głównie polskie-go, historii, geografi i, ale bez pomocy naukowych. Z domowe-go kształcenia Wacław wyniósł mimo to sporo wiadomości, które później bardzo mu się przydały.

W Krasówce sytuacja materialna rodziny znacznie się po-prawiła. Powodem było m.in. ożywienie gospodarcze w wyni-ku sowieckiej nowej polityki ekonomicznej (NEP), polegającej na porzuceniu w gospodarce komunizmu wojennego i powro-cie do zasad rynkowych. Prowadzenie dużego gospodarstwa ogrodniczo-hodowlanego gwarantowało wtedy życie w do-statku. Ale do czasu...

Wraz z krzepnięciem nowej władzy narastały szykany oby-wateli, przeradzające się w terror. Pod różnymi pretekstami nękano również ojca Wacława. Wreszcie oskarżono go o nie-przestrzeganie przepisów socjalnych i skazano na rok więzie-nia w zawieszeniu.

Pogarszająca się sytuacja polityczno-gospodarcza i brak szkoły skłoniły Wiktora Stanisława Kopistę do starań o repa-triację do Polski. Początkowe próby nie dawały rezultatu. Gdy jednak ojciec Wacława dowiedział się, że jego cioteczny brat, Girsa, został mianowany posłem Czechosłowacji w Moskwie, nawiązał z nim kontakt i poprosił o protekcję. Dzięki jego wstawiennictwu cała rodzina otrzymała paszporty i w końcu czerwca 1926 r. przez Zdołbunów i Równe przybyła do Łań-cuta.

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 12 2010-03-22 13:39:30

Page 15: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

13

W Łańcucie Kopistowie zamieszkali u kuzynki, która pra-cowała na zamku u hr. Alfreda Potockiego. Dla Wacława sta-bilizacja oznaczała kres sielskiego przedłużonego dzieciństwa, gdyż musiał nadrobić zaległości szkolne – przede wszystkim przygotować się do egzaminu wstępnego do gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Łańcucie. Przez ponad 2 miesiące chło-piec uczył się po kilkanaście godzin dziennie. Jak się okazało – owocnie, gdyż 15 września 1926 r. zdał egzamin do klasy IV gimnazjum.

Okres nauki wspominał mile, a stosunki koleżeńskie rów-nież układały się dobrze. Specjalnych trudności – poza pierw-szym rokiem nauki, gdy długo nie uczęszczał na lekcje z po-wodu szkarlatyny – nie miał. Na święta i wakacje wyjeżdżał wtedy z bratem i siostrą na Wołyń, do miejscowości Smordwa koło Dubna, gdzie jego ojciec był zarządcą majątku hr. Ledó-chowskiego.

Na wołyńskich przestrzeniach mógł powrócić do mło-dzieńczych upodobań: polowania, wędkarstwa i wioślarstwa, a także niekończących się wędrówek po polach i lasach. Warto przypomnieć, że były to tereny położone opodal rzeki Ikwy, z mnóstwem zabagnionych rozlewisk, tworzących raj dla ptac-twa wodnego i myśliwych. Często tam brodził, polując na kaczki, lub zwiedzał pobliskie okolice na rowerze.

W Smordwie mieszkało kilka rodzin inteligenckich. Tam Wacław szybko nawiązał pierwsze przyjaźnie z rówieśnika-mi. Najbardziej jednak przyciągał go odległy o około 60 km Krzemieniec, gdzie mieszkała zaprzyjaźniona rodzina Trze-szewskich. W mieście tym, wypełnionym narodowymi pa-

III

W WOLNEJ POLSCE

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 13 2010-03-22 13:39:30

Page 16: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Wacław Kopisto (w rogatywce) na ćwiczeniach rezerwy w Jarosławiu ok. 1938

Janusz Kopisto, brat Wacława

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 14 2010-03-22 13:39:30

Page 17: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

15

miątkami, teraźniejszość zdawała się prowadzić nieustanny dialog z przeszłością. Ruiny zamku królowej Bony, góra jej imienia, słynne na całą Rzeczpospolitą Liceum założone przez Tadeusza Czackiego i Hugona Kołłątaja, pomnik Juliusza Sło-wackiego w kościele oo. Jezuitów, jego dom-muzeum i wresz-cie słynna skałka imienia poety, skąd roztaczał się wspaniały widok na miasto – czy pośród tylu świadczących o wielkości narodowego dziedzictwa miejsc młody Wacław miałby nie być dumny, że jest Polakiem...

Gimnazjalna wyprawa była ostatnim przed wojną 1939 r. pobytem Wacława Kopisty na ziemi wołyńskiej. Na wiosnę 1931 r. jego ojciec otrzymał posadę zarządcy majątków hr. Al-freda Potockiego Kurowice i Paluchów, położonych na połu-dniowy wschód od Lwowa (ok. 35 km). Kurowice były dużą wsią, gdzie m.in. znajdował się urząd gminy, siedmioklasowa szkoła, stacja kolejowa, ośrodek zdrowia, posterunek policji i kościół greckokatolicki – później mieszkańcy zbudowali też świątynię rzymskokatolicką. Miejscowość ta miała ciekawą historię – jej nazwa powstała dla upamiętnienia tzw. wojny kokoszej w 1537 r. Wówczas, za panowania króla Zygmunta Starego, zebrana na pospolite ruszenie szlachta zamiast wy-ruszyć na wyprawę mołdawską, podniosła rokosz przeciwko królowi. O heroicznych czynach owej ruchawki milczą kroni-ki. W annałach odnotowano natomiast rzeź kur w opanowa-nej przez kontestatorów okolicy dla wyżywienia rzesz gustują-cych w rozkoszach stołu rokoszan.

Po maturze w 1931 r. Wacław Kopisto rozpoczął jesienią tego roku studia w Wyższej Szkole Handlu Zagranicznego we Lwowie. Studiował do 1936 r. z roczną przerwą na odbycie służby wojskowej na dywizyjnym kursie Podchorążych Re-zerwy w Tarnopolu przy 54 pułku piechoty (wrzesień 1934 – czerwiec 1935). Siedzibą szkoły był dawny zamek książąt Zbaraskich nad rzeką Seret. Młody elew tzw. szkoły życia nie mógł się pogodzić z pruskim drylem i poniżeniami stosowany-mi przez niektórych podofi cerów (na porządku dziennym były m.in.: meldowanie się do stojącej w kącie miotły, urządzanie z udziałem całej sali pogrzebu znalezionego niedopałka pa-pierosa lub zapałki czy meldowanie się w różnych sytuacjach

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 15 2010-03-22 13:39:30

Page 18: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

w całym oporządzeniu). Rozmaite szykany nie podnosiły dys-cypliny, a raczej potęgowały przekorę. W związku z tym prze-pustka do miasta była rzadkością i obowiązywał zakaz opusz-czania koszar.

Pod koniec kursu, w kwietniu 1935 r., elewi wyjechali na obóz ćwiczebny do Nadwórnej. Tak o nim wspominał młody podchorąży: Tam zakwaterowano nas na przedmieściu w podna-jętych izbach, gdzie na podłodze gnieździliśmy się na słomianych barłogach. Ponieważ kwatery były porozrzucane, nie mogła być tam utrzymywana koszarowa dyscyplina. Szczególne trudności w utrzymaniu rygoru sprawiała dowództwu moja drużyna, któ-ra należała do najkrąbrniejszych. Celem wzięcia jej w karby za-stępca dowódcy szkoły kpt. Król dokonał zmiany na stanowisku drużynowego. Został nim plutonowy, bardzo rygorystyczny, ale przy tym niestroniący od kieliszka. Dzięki temu już następnego wieczoru udało się nam podstępnie upić do nieprzytomności no-wego szefa i podrzucić go w tym stanie do rowu przy dowództwie szkoły. Tak niefortunnie skończyła się jego krótka kariera u nas4.

Po ukończeniu szkoły podchorążych (z wynikiem dobrym – lok. 45/94) w czerwcu 1935 r. Wacław Kopisto w stopniu plu-tonowego podchorążego został odkomenderowany na prakty-kę do 52 pp w Złoczowie. Tam trafi ł do 1 kompanii kpt. Adolfa Kowarsza, ofi cera wykazującego skłonność do sadyzmu, który lubował się szczególnie w dręczeniu podwładnych stójkami w pełnym oporządzeniu aż do utraty przytomności.

W następnym roku, gdy Wacława Kopistę powołano na ćwiczenia rezerwy, z przydziałem również do 1 kompanii, jej dowódcą był już kpt. Antoni Żochowski (52 pp dowodził płk Stanisław Dąbek, a baonem mjr Nankiewicz). W rocznej li-ście kwalifi kacyjnej za rok 1937/1938 przełożony wystawił mu taką opinię: Energiczny, przed frontem plutonu pewny siebie. Re-gulamin piech. cz. II zna dobrze. Dowodzi dobrze. Na dowódcę plutonu strzeleckiego nadaje się. Złoczów, dnia 23 VI 1937. Opi-nię zaaprobował również dowódca pułku Stanisław Dąbek, który stwierdził, iż Wacław Kopisto w zupełności zasługuje na nominację na ofi cera rezerwy5. Kilka miesięcy później Wacław Kopisto otrzymał stopień podporucznika z rąk prezydenta RP Ignacego Mościckiego, ze starszeństwem od 1 stycznia 1938 r.

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 16 2010-03-22 13:39:30

Page 19: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

17

Wołyń był wówczas penetrowany przez Organizację Ukra-ińskich Nacjonalistów (OUN), która usiłowała realizować swoje polityczne cele za pomocą terroru. Mnożyły się zamachy na przedstawicieli polskiego aparatu władzy oraz na polskich ziemian. Zamachu – na szczęście nieudanego – dokonano również na ojca Wacława. Jesiennym wieczorem 1936 r. ktoś strzelił doń z karabinu, kiedy pracował przy biurku, a starszy syn czytał gazetę. Na szczęście kula przeszła obok, rozbijając jedynie abażur od lampy naftowej, i uderzyła w przeciwle-głą ścianę. Częste były też podpalenia zbiorów i zabudowań dworskich, które stawały się wręcz plagą. Aby ukrócić wro-gie wystąpienia, władze polskie wprowadzały na tym terenie stan wyjątkowy. Niekiedy wojsko przeprowadzało pacyfi kację, siłą przywracając porządek. Metody te przynosiły połowiczny skutek, gdyż wśród Ukraińców narastała chęć odwetu. Czekali tylko sposobnej chwili…

Po ukończeniu Akademii Handlu Zagranicznego we Lwo-wie (po przemianowaniu WSHZ) Wacław Kopisto w 1937 r. rozpoczął pracę zawodową w Ordynacji hr. Potockiego w Łańcucie. Zatrudniono go w biurze prawno-administracyj-nym, którego dyrektorem był Szczęsny Dwernicki, potomek gen. Józefa Dwernickiego, zwycięzcy spod Stoczka w 1831 r. Tam nawiązał nowe znajomości i pogłębił stare. Często bawił wówczas w Albigowej, gdzie wuj Bolesław, zarządca majątku i stadniny koni, z żoną Eryką prowadzili otwarty dom.

Życie Wacława płynęło więc spokojnie i – jak na warunki małomiasteczkowe – w sposób urozmaicony. W lecie często wyprawiał się na wycieczki i pikniki do lasu lub nad Wisłok, jesienią i zimą polował oraz wyjeżdżał na kuligi i zabawy kar-nawałowe. Często bywał na różnych spotkaniach w kasynie urzędniczym na brydżu czy pokerze. Po kupnie motocykla ro-bił dalsze wypady, najczęściej do Bykowiec za Sanokiem, gdzie spędzał czas w miłym towarzystwie.

Ekspansja Hitlera i III Rzeszy oraz kunktatorstwo europej-skich mocarstw sprawiały jednak, że nieuchronnie zbliżało się widmo wojny. Po wchłonięciu przez Führera Austrii i rozbiorze Czechosłowacji przyszła kolej na Polskę...

Kopisto_19_03_2010 classic.indd 17 2010-03-22 13:39:30

Page 20: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Rodzice Wacława Kopisto, Wacława i Stanisław Wiktor

Akt urodzenia W. Kopisty Odpis aktu urodzenia Wacława Kopisty

Kopisto_wk�adka_19_03_2010.indd 1 2010-03-22 13:48:22

Page 21: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Akt nadaniaobywatelstwa Wacławowi Kopiście

W mundurkugimnazjalisty

Kopisto_wk�adka_19_03_2010.indd 2 2010-03-22 13:48:29

Page 22: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Wacław Kopisto

W. Kopisto wśród rówieśników

Kopisto_wk�adka_19_03_2010.indd 3 2010-03-22 13:48:29

Page 23: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman

Od lewej: Janusz Kopisto, brat Wacława, babcia Aurelia Orłoś, W. Kopisto i Helena Orłoś, siostra matki

Wacław Kopisto we Lwowie

Kopisto_wk�adka_19_03_2010.indd 4 2010-03-22 13:48:29

Page 24: Major Wacław Kopisto - Krzysztof A. Tochman