8
Listopad 1 Wywiad z ks. Probosz- czem naszej parafii. ŚmierćWieści Początki „Magnesu” 2 Pogotowie korepetycyjne Sprzątanie Świata Fotoreportaż z zabawy szkolnej Andrzejki 3 Pokłosie Dnia Nauczycie- la Lutczyn wystawa „Przykład kobiety, która zmieniła zawód po czter- dziestce” 4 Kacik Eko Biologa Biologiczna rozrywka 5 Kontrowersje (prosto z mostu) Trzecioklasisto przed tobą wybór szkoły 6 Gwara - część pierwsza Krzyżówka 7 Nowości kulturalne Nowości z bibliotecznej łki 8 Nasza ostatnia zabawa 19-10-2005 wewnątrz numeru więcej zdjęć Listopad, miesiąc refleksji i zadumy, przywo- łuje wspomnienia tych, którzy już od nas ode- szli. Pół roku temu osierocił nas Wielki Czło- wiek, Święty Człowiek - Jan Paweł II. Wciąż nieukojeni w bólu po tej ogromnej stracie, ale i natchnieni nadzieją na Jego nieustanną przy nas obecność, w strofach poezji wyrażamy nasze najgłębsze uczucia, przemyślenia i pra- gnienia związane z Jego osobą. Uśmiech Jana Pawła II Uśmiechem ogarnął całą ziemię I osuszył łzy z policzków dziecka. Uśmiechając się po raz drugi Otarł pot z czoła spracowanej matki. Uśmiech jego rozjaśnił wszystkie mroki I nawet mrok śmierci pokonał. Ze swym uśmiechem na każdej fotografii Pobudza do życia niejednego śpiocha. Ojcu Świętemu – Ewa ŁZY MATKI Gdzie, o gdzie jesteś mój Synu? Ty, któryś uratował świat od zagłady. Gdzie jest mój mały Lolek? Który w kopalniach rozłupywał skały. Karol, co o kapłaństwie nie myślał wcale, Który aktorem miał zostać. Ja płaczę, bo Ciebie już tu nie ma, Karolku. Mały chłopczyku, co dreptałeś po krętych I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś. Ale jesteś w każdym sercu, w każdym umyśle, w każdej duszy. Każdy z nas kocha Cię, myśli o Tobie i poprawia się przez Twoje nastawienie do świata i ludzi. Ja płaczę poprzez deszcz co pada z nieba, Poprzez łzy, co płyną po policzkach ludzi. Ja płaczę, a wraz ze mną góry, lasy, rzeki- świat cały. Ja płaczę, Twa matka-Ziemia Na której się wychowałeś, żyłeś, umarłeś. Ja ziemia, którą tak ukochałeś. Kinga Grodny Nr 13 październik 2005 r. Grunt to odrobina szaleństwa Karolina i Gabrysia Zespół Szkół w Wielogłowach W tym numerze: Udana para Agata i Zutek AUTORYTET W Krakowie, we Włoszech, W Wadowicach dzwony Zabrzmiały, gdy Ojciec Święty został zbawiony. W Niebie sięcieszyli, Na Ziemi płakali. Tutaj Go żegnali, Lecz Tam Go witali. Zostawił nam Serce, Autorytet, Przykład. Lecz radość z Papieża Polaka już znikła. TOTUS TUUS Jest taki kraj, gdzie papieża twarz rozpromieniona cały lud Boży bierze w swe ramiona. Ojcze Święty! Idziemy z Tobą w przyszłoś nową, choćby bolesną – choćby cierniową, aby radość posiąść! O Tobie... O Tobie mówią złote blaski słońca i wichrów górskich szumy, noc księżycowa ciszę miłująca, kiedy rozsiewa gwiazd na niebie tłumy. Lot ptaka, pszczelnych uli granie i pszennych kłosów modlitwa o świcie Mówią o Tobie, Ojcze dziękując Ci za Twoje pełne miłości życie. W hołdzie ukochanemu Ojcu – Jola Uszko Cisza spoczynku Żal i smutek ogrania nasze serca Rozpacz i cierpienie ubolewają nad człowiekiem Jakaś pustka pozostała Papieża nam zabrała Modlitwa i szept do góry wciąż dociera Łza snu na wieczność zamilkła Skupienie aniołów Bo głęboka cisza wszędzie nastała jakby czas stanął w miejscu Odszedł jeden z nas, to wielka strata Jest z nami sercem, duchem i modlitwą Z nieba nad nami czuwa Nie zapominajmy o tym! Ojcu Świętemu Aleksandra Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodząListopad

Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

Listopad 1

Wywiad z ks. Probosz-czem naszej parafii. Śmierć” Wieści Początki „Magnesu”

2

Pogotowie korepetycyjne Sprzątanie Świata Fotoreportaż z zabawy szkolnej Andrzejki

3

Pokłosie Dnia Nauczycie-la Lutczyn wystawa „Przykład kobiety, która zmieniła zawód po czter-dziestce”

4

Kacik Eko Biologa Biologiczna rozrywka

5

Kontrowersje (prosto z mostu) Trzecioklasisto przed tobą wybór szkoły

6

Gwara - część pierwsza Krzyżówka

7

Nowości kulturalne Nowości z bibliotecznej półki

8

Nasza ostatnia zabawa 19-10-2005

wewnątrz numeru więcej zdjęć

Listopad, miesiąc refleksji i zadumy, przywo-łuje wspomnienia tych, którzy już od nas ode-szli. Pół roku temu osierocił nas Wielki Czło-wiek, Święty Człowiek - Jan Paweł II. Wciąż nieukojeni w bólu po tej ogromnej stracie, ale i natchnieni nadzieją na Jego nieustanną przy nas obecność, w strofach poezji wyrażamy nasze najgłębsze uczucia, przemyślenia i pra-gnienia związane z Jego osobą.

Uśmiech Jana Pawła II Uśmiechem ogarnął całą ziemię I osuszył łzy z policzków dziecka. Uśmiechając się po raz drugi Otarł pot z czoła spracowanej matki. Uśmiech jego rozjaśnił wszystkie mroki I nawet mrok śmierci pokonał. Ze swym uśmiechem na każdej fotografii Pobudza do życia niejednego śpiocha.

Ojcu Świętemu – Ewa

ŁZY MATKI Gdzie, o gdzie jesteś mój Synu? Ty, któryś uratował świat od zagłady. Gdzie jest mój mały Lolek? Który w kopalniach rozłupywał skały. Karol, co o kapłaństwie nie myślał wcale, Który aktorem miał zostać. Ja płaczę, bo Ciebie już tu nie ma, Karolku. Mały chłopczyku, co dreptałeś po krętych I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś. Ale jesteś w każdym sercu, w każdym umyśle, w każdej duszy. Każdy z nas kocha Cię, myśli o Tobie i poprawia się przez Twoje nastawienie do świata i ludzi. Ja płaczę poprzez deszcz co pada z nieba, Poprzez łzy, co płyną po policzkach ludzi. Ja płaczę, a wraz ze mną góry, lasy, rzeki- świat cały. Ja płaczę, Twa matka-Ziemia Na której się wychowałeś, żyłeś, umarłeś. Ja ziemia, którą tak ukochałeś.

Kinga Grodny

Nr 13 październik 2005 r.

Grunt to odrobina szaleństwa Karolina i Gabrysia

Zespół Szkół w Wielogłowach

W tym numerze:

Udana para Agata i Zutek

AUTORYTET W Krakowie, we Włoszech, W Wadowicach dzwony Zabrzmiały, gdy Ojciec Święty został zbawiony. W Niebie sięcieszyli, Na Ziemi płakali. Tutaj Go żegnali, Lecz Tam Go witali. Zostawił nam Serce, Autorytet, Przykład. Lecz radość z Papieża Polaka już znikła.

TOTUS TUUS

Jest taki kraj, gdzie papieża twarz rozpromieniona cały lud Boży bierze w swe ramiona. Ojcze Święty! Idziemy z Tobą w przyszłoś nową, choćby bolesną – choćby cierniową, aby radość posiąść!

O Tobie... O Tobie mówią złote blaski słońca i wichrów górskich szumy, noc księżycowa ciszę miłująca, kiedy rozsiewa gwiazd na niebie tłumy. Lot ptaka, pszczelnych uli granie i pszennych kłosów modlitwa o świcie Mówią o Tobie, Ojcze dziękując Ci za Twoje pełne miłości życie.

W hołdzie ukochanemu Ojcu – Jola Uszko

Cisza spoczynku Żal i smutek ogrania nasze serca Rozpacz i cierpienie ubolewają nad człowiekiem Jakaś pustka pozostała Papieża nam zabrała Modlitwa i szept do góry wciąż dociera Łza snu na wieczność zamilkła Skupienie aniołów Bo głęboka cisza wszędzie nastała jakby czas stanął w miejscu Odszedł jeden z nas, to wielka strata Jest z nami sercem, duchem i modlitwą Z nieba nad nami czuwa Nie zapominajmy o tym!

Ojcu Świętemu Aleksandra

„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”

Listopad

Page 2: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

Dzięki zaangażowaniu grupy nauczycieli, którzy w czasie wakacji opracowali projekt edukacyjny związa-ny z zajęciami dodatkowymi dla uczniów gimnazjum szkoła wzbogaciła się o całe 88 tyś. zł ! Projekt zajęć edukacyjnych „Moja pasja moją przyszłością” zgłoszony do programu „Szkoła Marzeń” został pozytywnie oceniony i zakwa-lifikowany do realizacji. W nagrodę szkoła otrzymała pokaźną sumę pieniędzy, która przeznaczona zostanie na realizację zaplano-wanych działań. W praktyce oznacza to zakup nowoczesnego sprzętu, pomocy dydaktycznych, atrakcyjne wycieczki do największych ośrodków naukowo – kultural-nych w Polsce oraz możliwość uczestnictwa w nietuzinkowych zajęciach pozalekcyjnych.

STR. 2 MAGNES NR 13 PAŹDZIERNI K 2005 R.

Śmierć

Wywiad z ks. proboszczem naszej parafii

W tym numerze prezentujemy wywiad z ks. Proboszczem na-szej parafii. Ksiądz Kazimierz Starzec opowiada o osobistym spotkaniu z Janem Pawłem II

MAGENS: Wiemy, że był ksiądz na spotka-niu z Ojcem Świętym. Z racji tego, że niedawno był 5 dzień papieski (obchodzony niestety bez osoby Jana Pawła II) chcieli-byśmy, aby przybliżył nam ksiądz parę szczegółów ze wspaniałej wizyty w Watykanie. Jak wiele osób brało udział w spotkaniu, były to osoby tylko duchowne? KSIĄDZ: Ogólna audiencja odbywała się w wielkiej sali, która nazywa się aulą Pawła VI. Pomieszczenie było wypeł-nione po brzegi przeróżnymi grupami (m.in. pielgrzymka neokatechumena-tu i polscy parlamentarzyści) byli to

ludzie różnej narodowości i różnej wiary. MAGENS: Jak Ojciec Święty przemawiał do wiernych, o czym nauczał? KSIĄDZ: To spotkanie miało formę nabożeń-stwa. Nie mszy świętej – nabożeń-stwa. Były czytania i wspólne modli-twy. Jan Paweł II dużo wspominał o potrzebie jedności wokół Chrystusa. Gdy modlitwy ucichły, papież w róż-nych językach pozdrawiał lud przybyły na tę okoliczność. MAGENS: Miał ksiądz możliwość porozma-wiania z Karolem Wojtyłą? KSIĄDZ: Następnie, po tym wielkim nabożeń-stwie, każdy z pielgrzymów, który miał specjalny bilet i specjalne pozwo-lenie mógł uczestniczyć w prywatnej, indywidualnej audiencji. Miałem wielkie szczęście wziąć w niej

udział. MAGENS: Jak ta audiencja wyglą-dała, jaki miała prze-bieg? KSIĄDZ: Długa kolejka ustawiła się do tronu Jana Pawła II. Gdy nadeszła moja kolej, uklęknąłem, ucałowałem go w pierścień, przedstawi-łem się i powiedziałem, że pochodzę z parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, która buduje nowy kościół pod we-zwaniem Miłosierdzia Bożego i że cały czas modlimy się w intencjach ojca świętego. Następnie poprosiłem Go o błogosławieństwo dla naszej parafii. Papieżowi było ciężko mówić cokol-wiek, był bardzo zmęczony, powie-dział tylko „dobrze”, po czym uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku.

Młodzież w zależno-ści od własnych zainteresowań ma do wyboru: warsztaty tea tr a lne, ko ło polityka, klub bada-cza i odkrywcy, towarzystwo litera-tów , war sz t a ty d z i e n n i k a r s k i e . Wśród wielu czekających ich atrakcji są m.in. spotkania z ciekawymi ludźmi, wizyty w wydawnictwach i redakcjach, debaty z przed-stawicielami władz lokalnych, możliwość wypowiadania się we własnym imieniu na łamach szkolnej gazetki, wyprawy do kina, teatru, wizyty w muzeach, galeriach sztuki, sprawdzenie się w roli tłumacza i aktora, rozwijanie zainteresowań związanych z wybraną dziedziną nauki i wiele wiele innych zajęć. Co nie bez znaczenia projekt opracowany w

MAGENS: W jaki sposób w ogóle udało się księ-dzu być tam w Wa-tykanie z Papieżem Polakiem, co miało na to wpływ? KSIĄDZ: Wszystko zawdzięczam opatrznośc i Bożej. Spełniło się moje ma-rzenie i byłem tam akurat, gdy Jan Paweł

II był tak bliski śmierci. Dziękuję również sponsorom - państwu Kopieć – Argasińskim i księdzu Stanisławowi Czachorowi, który wybrał mnie na swego towarzysza podróży. MAGENS: Dziękuję bardzo za rozmowę i szczęść Boże. KSIĄDZ: Szczęść Boże.

Śmierć – a co po niej? Czym tak naprawdę jest śmierć? Czy warto się jej bać? Czy jest po to, aby przerażać? Umieramy i w przekonaniu chrześcijan trafiamy albo do nieba przyjmując życie wieczne, do piekła gdzie „…będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Te artykuł pojawia się w naszej gazetce nie bez powodu. Po pierwsze niedawno obcho-dziliśmy święto zmarłych, po drugie chcia-łabym podzielić się z Wami moimi pogląda-

mi na ten temat. Wróćmy może do drugiej wojny światowej. W tym okropnym czasie było tak wiele odważnych osób nie okazujących strachu przed śmiercią. Wielu z nich przelewało krew za ojczyznę, Wielu narażało życie ratując innych. W dzisiejszych czasach panicznie boimy się śmierci, a nasz strach przed nią przybiera różne oblicza. Obawia-my się o swoje zdrowie, życie, stawiając siebie w centrum wszechświata. Z czasem widzimy tylko czubek własnego nosa, który

koniecznie trzeba obronić. A tymczasem obok nas ktoś umiera, cierpi. Czy zastana-wiamy się jak to będzie, kiedy umrzemy my? Co się stanie i czy ktoś po mojej śmierci zapali światełko na mogile, pomodli się za moją duszę? Nie myślało się o tym za życia, ponieważ przekonanie, że żyjemy wiecznie ciągle w nas wzrastało, aż tu nagle bęc!! Koniec!! Podsumowanie wszyst-kiego, czego dokonałeś i okazuje się, że były to tylko osiągnięcia szkolne, zawodowe itp. A co z naszym duchem? Czego on

dokonał? Postawmy miłość na pierw-szym miejscu tak jak nawoływał nas do tego Ojciec Święty Jan Paweł II. „Bo jak śmierć potężna jest miłość…” Miłością pokonamy śmierć, która dzięki temu okaże się dla nas bramą do lepszego, wiecznego życia. jm.

Wieści

O początkach „Magnesu”

naszej szkole okazał się najlepszy w powie-cie nowosądeckim. Podsumowaniem przedsięwzięcia będzie Festiwal Nauki i Kultury zaplanowano na początek przyszłe-go roku szkolnego.

Program „Szkoła Marzeń” finansowany jest z budżetu państwa oraz przez Europej-ski Fundusz Społeczny.

W tym miesiącu tematem naszego sondażu jest albo raczej są piękności wśród nauczycieli. W sondażu wzięło udział 15 uczniów i 15 uczennic naszego gimna-zjum. Uczniowie dyskutowali, dyskutowali, i wyszło im ... Hmm, sami zobaczcie i oceńcie:

Nauczycielki 1. Anna Surówka 5 głosów & Kinga

Sanocka 5 głosów 2. Bogumiła Czubaj 3 głosy 3. Elżbieta Baran 2 głosy

Nauczyciele 1. Krzysztof Popiela 6 g łosów

& Dawid Kopiec 5 głosów 2. Albert Cisowski 2 głosy 3. Franciszek Szarata 1 głos & Janusz

Rojek 1 głos

Jeśli mogę udzielić komentarza w tej kwestii, to do głowy przychodzi mi tylko jeden, a mianowicie, że dziewczy-ny nie miały dużego wyboru, bo bardzo mało jest panów pracujących w naszej szkole. Może by tak zmienić proporcje i zatrudnić kilku nowych przedstawicieli płci rzekomo brzydszej?? (sic!)

Mała

O początkach „Magnesu” – czyli do tej pory najbardziej entuzjastycznie przyjętego owocu mojej skromnej dziennikarskiej pracy – powiedzieć mogę niewiele. Po pierwsze niewiele już pamiętam, po drugie zaś nie mam nicze-go, co mogłoby mi tę pamięć odświeżyć.

Gdy „wchodziłem” do „Magnesu”, miał on

już za sobą kilkunumerową historię. Niemniej nieskromnie muszę się przyznać, że wkroczy-łem dość efektownie. Wraz z moją siostrą (członkiem zespołu redakcyjnego, od począt-ku) zrobiliśmy graficzną rewolucję gazetki. Zmieniliśmy format (z A5 na A4) oraz cały lay-out. Redaktorem naczelnym, z tego co pamię-tam, była Natalia Tokarz (rocznik 1986), natomiast pieczę nad całym tym gazetkowym

interesem sprawowała (i dochodzą mnie słuchy, że sprawuje do dziś) Anna Skowroń-ska, dziś identyfikowana raczej pod „kryptonimem” Anna Surówka. Sam oprócz zaszczytnej i bardzo prestiżowej funkcji „grafika kom-puterowego”, dostałem pod swoje skrzydła rubrykę sportową. Siedząc do późnych godzin wieczornych (pozbywając się dobrego smaku wypadałoby napisać „nocnych”), pierwszy raz podczas swojego, krótkiego życia poczułem, że się spełniam. Miałem do tej pracy ogromną motywację, którą świetne wynik sprzedaży „Magnesu” oraz słowa otuchy z ust naszego „cenzora” tylko potęgowały.

Pamiętam jedno ze specjalnych wydań „Magnesu”, gdy do standardowego numeru dołączaliśmy specjalny dodatek. Jeśli dobrze

pamiętam z okazji 20-lecia pontyfi-katu Jana Pawła II. Piszę to po to, by potwierdzić znaną zresztą tezę, że historia lubi zataczać kręgi. Otóż pięć lat później, kiedy byłem już uczniem drugiej klasy V liceum ogólnokształcącego, po śmierci tego wielkiego Polaka byłem odpowiedzialny za wydanie rów-nież specjalnego numeru. Nawet początkowe dwie litery nazwy gaze t k i b y ły t ak ie same, „Ma(kulatura)”. Cała współpraca z zespołem r e d a k c y j n y m o r a z t z w .

„środowiskiem konsumenckim” układała się bardzo dobrze. Zadowoleni byli niemal wszyscy, łącznie z dyrektorem szkoły, na którego biurku co miesiąc lądowało świeżutkie i to kolorowe (!) wydanie „Magnesu”. Dziś, kiedy również staram się udzielać w redakcji szkolnej gazetki, współpraca nie układa się tak kolorowo. My chcemy pisać o tym, co nam się nie podoba, dyrektor ma inną wizję. Mam jednak nadzieję, że ten konflikt interesów nie odbije się na naszej przyszłości.

O „Magnesie” wiedziałem i nadal wiem jedno. „NA PEWNO CIĘ PRZY-CIĄGNIE!”

Łukasz Wiśniowski vel. Zevaya

S Z K O Ł A

S Z K

O Ł

A

M A R

Z E Ń

M A R Z E Ń

Mamy się czym pochwalić...

SONDAŻ

Page 3: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

miejscowości według wcześniej ustalonego harmonogramu prac porządkowych. W czasie akcji w terenie zwracano szczególnie uwagę na dzikie wysypiska śmieci – ich lokalizację i zagrożenia. Śmieci zebrane w czasie akcji zostały następnie posegregowane (papier, szkło, puszki, plastik itp.) i wywiezione do miejsc ich ponownego przerobu (recykling). „Sprzątanie świata” nie jest jednodniową akcją. Ma pomóc w wyrobieniu postaw i zachowań, które powinny stać się stylem naszego życia.

REGULAMIN POGOTOWIA KOREPETYCYJNEGO

1. Nikomu nie odmawiamy pomocy 2. „Pogotowie” tworzą ochotnicy, którzy legitymują się oce-

na minimum dobrą z przedmiotu, z którego chcą poma-gać.

3. „Pogotowie” tworzą osoby rzetelne, odpowiedzialne i sumienne.

4. Każdy „sanitariusz” przyjmuje pod opiekę konkretne oso-by i zajmuje się nimi na stałe. Dopuszczalne są zastęp-stwa na okres czyjejś nieobecności.

5. Spotkania odbywają się w szkole o umówionej porze, lub w domu „sanitariusza” czy „potrzebującego”.

6. „Potrzebujący” ubiegający się o pomoc zobowiązuje się do rzetelnego przestrzegania zaleceń „sanitariusza”, jak i regularnej samodzielnej nauki w miarę swych możliwo-ści.

7. Dopuszcza się wykluczenia z grona ”sanitariuszy” osób nierzetelnych, jak i zaprzestania udzielania pomocy „potrzebującym”, którzy wykazują niepoważny stosunek do nauki w ramach korepetycji.

8. Nad gronem „sanitariuszy” czuwa nauczyciel przedmiotu, do którego „sanitariusze” mogą zwrócić się w celu kon-sultacji merytorycznych.

9. Osoby przystępujące do Pogotowia Korepetycyjnego, jak również osoby korzystające z jego „usług”, składają pi-semną zgodę rodziców na tenże udział.

10. Ustala się Koordynatorów Pogotowia dla poszczególnych klas tj. osoby, do których mogą zgłaszać się „potrzebujący” i które zajmują się przydzielaniem „potrzebujących” do „sanitariuszy”.

POGOTOWIE - JĘZYK ANGIELSKI

Koordynatorzy w Szkole Podstawowej:

Klasy czwarte: Ewa Bodziony Klasy szóste: Ania Szkaradek

Koordynatorzy Gimnazjum: Klasy pierwsze: Ewa Wiśniowska

Klasy drugie: Tomek Gargas Klasy trzecie: Maciek Hedwig

Na korytarzach szkolnych uczniowie przygotowali gazetki ścienne, kładąc nacisk na podkreślenie naszej zależności od środowiska przyrodniczego. Prezento-wane były również filmy edukacyjne o tematyce ekologicznej z cyklu „Zielony Pakiet”.

Na zajęciach koła przyrodniczo-ekologicznego uczniowie przygotowali i zaprezentowali problemy naszej planety związane z rosnącą liczbą odpadów w formie spotkania z poezją, w tym również własnego autorstwa:

Następnie poszczególne klasy wzięły udział w

oczyszczaniu terenu wokół szkoły i w całej naszej

Tradycją naszej szkoły stał się już coroczny udział w akcji „Sprzątanie świata”, aby zaświadczyć o naszej trosce dla Ziemi.

Cała społeczność naszej szkoły - uczniowie szkoły podsta-wowej i gimnazjum wraz z nauczycielami, wzięła aktywny udział w zorganizowaniu i przeprowadzeniu całego cyklu imprez na tę okoliczność. Akcja odbyła się w dniach 16-18 września i wcześniej rozpropagowana była poprzez oplakatowanie naszej szkoły. Plakaty pochodziły z konkursu plastycznego w klasie Vb.

Uczniowie klasy IV a szkoły podstawowej przygotowali apel, który spełniał zarówno cele informacyjne, jak również uświada-miające i motywujące do aktywnego udziału w ograniczeniu liczby odpadów w naszym otoczeniu.

STR. 3 MAGNES NR 13 PAŹDZIERNI K 2005 R.

Pogotowie Korepetycyjne

Przyłącz się do nas - razem posprzątamy i uratujemy świat

Przed nami „Andrzejki” Andrzejkowe wróżby miłosne

Na ziemiach polskich od dawna było bardzo dużo wróżb miłosnych, z których wiele przetrwało do naszych czasów. Może-my je stosować także w ciągu całego roku, ale w wigilię św. Andrzeja ( 29 listopada, a nie w dzień imienin tego świętego ) mają podobno największą moc. Obecnie w andrzejkowy wieczór wesoło bawią się wspólnie dziewczęta i chłopcy. Dawniej w wigilie św. Andrzeja wróżyły sobie tylko dziewczyny, natomiast chłopcy czynili to w wigilię św. Katarzyny ( 24 listopada ). O ile w katarzynki tańce i hulanki mogły przeciągnąć się późno w noc, to andrzejki kończyły się równo z nastaniem północy, gdyż zaczynał się wtedy adwent – okres postu – i zabawy były surowo zakaza-ne. Andrzejki mają w Polsce bardzo długą tradycję. Wprawdzie najstarsze zapiski o andrzejkowych zabawach pochodzą już z XIII w., ale wynika z nich, że obrzędy te znane były jeszcze wcześniej.

Lanie wosku:

Najbardziej znaną od wieków aż po dzień dzisiejszy andrzej-kową wróżbą jest lanie wosku na wodę. Przygotuj więc pewna ilość wosku lub świec, które należy stopić w garnku, miskę z wodą i klucz, który otwiera i zamyka wszelkie tajemnice ( najlepsze są stare klucze z dużym uszkiem ). W niektórych regionach Polski, obok wosku, lano też na wodę roztopiony ołów, który ma przycią-gać szczęście.

Postępujemy następująco: na wodę lejemy przez dziurkę od klucza roztopiony wosk lub ołów, który po zastygnięciu tworzy najrozmaitsze formy. Po wyjęciu z wody taką formę należy trzymać ( pionowo ) między zapaloną świecą a jasną ścianą i powstały cień na ścianie odpowiednio zinterpretować. Można też zastosować inny sposób podświetlania woskowej formy, np. lampa naftową, żarówką, latarką. Przekonasz się, że zastygnięta bryła wosku daje niekiedy bardzo osobliwy kształt cienia, którego

interpretacja zależy od wyobraźni, skojarzeń i poczucia humoru zebranych.

Przykładowe odczytanie tego, co mówią cienie:

- Postać mężczyzny lub serce – w niedługim czasie spełni się twoje marzenie o miłości.

- Rycerz lub jeździec na koniu – wyjdziesz za mąż lub zako-chasz się w wojskowym. Dla chłopaka oznacza to, że będzie w przyszłości pracował w służbach mundurowych.

- Gwiazda – zdobycie majątku i szczęśliwe życie. - Kwiat – czeka cię przyjemna niespodzianka. - Pierścień – zaręczyny lub wyrażenie zgody na chodzenie z

chłopakiem, który to zaproponuje. - Pies, kot – nie decyduj się pochopnie na nowy związek

uczuciowy. - Sowa, lis, zawalony dom – narażenie na niebezpieczeństwo.

Wróżenie z butów:

To bardzo stary i dość popularny sposób wróżenia w więk-szym gronie. W kąciku pokoju naprzeciwko drzwi ustawiamy w kierunku progu po jednym bucie każdego z uczestników zabawy. Następnie buty przekładamy kolejno do przodu. Czyj but pierwszy przejdzie próg, ta osoba pierwsza wyjdzie spośród obecnych za maż lub ożeni się, a może to oznaczać, ze ten ktoś pierwszy z pozostałych zakocha się.

Obieranie jabłek: Należy wybrać tyle jednakowych wielkości jabłek, ile jest

uczestników zabawy. Każda osoba obierając jabłko stara się uzyskać jak najdłuższą, nieprzerwaną ostrużynę. Która wygra, ta będzie najdłużej chodzić ze swoim chłopakiem. W drugim etapie każda dziewczyna bierze swoją ostrużynę w rękę i rzuca za plecy. Teraz należy uważnie się przyjrzeć leżącej na podłodze skórce czy

nie układa się w jakąś literę alfabetu. Jeśli tak, to może być pierwsza litera imienia chłopaka, z którym będziesz się w tym roku spotykać.

Wybieranie owoców: Na tacy kładziesz trzy owoce, np. jabłko, cytrynę i śliwkę.

Druga osoba z zawiązanymi oczami mówi, który owoc wybiera, np. ten z lewej, z prawej czy środkowy. Jeśli wybierze jabłko, oznacza to, że będziesz z kimś tworzyć szczęśliwą parę. Gdy wybierze cytrusa – źle ulokuje swoje uczucia. Wybór śliwki, wiśni lub czereśni oznacza, ze jeszcze w najbliższym roku nie będzie z nikim chodzić.

Płonące lalki:

Z włóczki skręć dwie laleczki lub po prostu małe kulki, które będą symbolizować chłopaka i dziewczynę. Ustaw je obok siebie w odległości około 5 cm i podpal ( najlepiej jeśli zostaną podpalo-ne jednocześnie ). Jeśli płonące laleczki upadną na siebie albo gdy ich płomienie zbliża się do siebie, wróży to związek z upatrzo-nym chłopakiem lub dziewczyną. Jeśli upadły w przeciwnych kierunkach i paliły się odrębnymi płomieniami, to z planowanego związku nic nie wyjdzie.

Wróżenie z igliwia: Do miski z wodą wrzucasz igły sosnowe lub małe listki.

Jedna igła symbolizuje dziewczynę, druga konkretnego chłopaka. Jeżeli obie igły zetkną się, to również młodzi połączą się ze sobą. W zabawie może wziąć udział dowolna liczba osób.

Kółeczko:

Dziewczęta ustawiają się w kółeczku. Do środka wchodzi chłopak z zawiązanymi oczami. Zostaje zakręcony kilka razy, wybiera jedną z nich. Szczęśliwa wybranka najszybciej ze wszystkich

Fotoreportaż z zabawy szkolnej

Page 4: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

Tomek Gargas

Spotkanie autorskie z Martą Fox Marta Fox – pisarka urodzona w Siemianowicach Śląskich – począt-kiem października pojawiła się w Oddziale dla Dzieci Sądeckiej Biblioteki Publicznej. Na dzień 4 X zaplanowane było spotkanie autorskie z popularną, zwłaszcza wśród młodzieży pisarką, połączo-ne z otwarciem wystawy poświęconej seriom i cyklom wydawni-czym. Takiej wystawy nie mogliśmy przegapić, więc o ustalonej godzinie tłumnie zjawiliśmy się na miejscu. Zaraz za nami wtargnęła spora grupa sądeckich gimnazjalistów. Dobrze że udało nam się wcześniej zająć miejsca siedzące. Wreszcie pojawiła się i Ona – Marta Fox we własnej postaci. Po oficjalnym powitaniu połączonym z przecięciem wstęgi otwierającej wystawę mieliśmy panią Fox już tylko dla siebie. Początek zwyczajowo poświęcony był prezentacji, autorka pokrótce przybliżyła zgromadzonym swoją osobę, przytaczając co ciekawsze fakty ze swojego życia. A trzeba wam wiedzieć, że ta niezwykła kobieta miała się czym pochwalić, bo przykładowo był w jej życiu epizod związany z pracą na budowie przy obsłudze najprawdziwszej betoniarki. Zaiste, nietuzinkowa to postać. A propo`s tak wszyscy narzekają na tę dzisiejszą młodzież, a pani Fox kochana nie szczędziła nam słów uznania, bo jak się okazuje jesteśmy wciąż jeszcze narodem młodych, kulturalnych i szar-manckich ludzi, którzy tej kultury mogliby uczyć swoich rówieśników zza zachodniej granicy. Pani Fox była swojego czasu na spotkaniu autorskim w jednym z niemieckich gimnazjów i tam nikt się nie pofatygował, aby słowem czy gestem uszanować gościa, ba- kobietę, by nie rzec -osobę starszą, choć w odniesieniu do pani Fox mówić tak nie przystoi, zwłaszcza że już na samym wstępie spotkania zwróciła się z prośbą do obecnych na sali fotogra-fów o zdjęcia tylko w wersji „młoda, szczupła, wysoka”. Tak więc mile połechtani chłonęliśmy każde słowo naszego gościa. Jak sama powiedziała jest „dziwnym przykładem kobiety, która zmieniła zawód po czterdziestce” i dopiero wtedy poczuła prawdziwą satys-

fakcję z tego czym się zajmuje. Wcześniej wiele lat pracowała w szkole jako polonistka o dość n i e konwenc jona lnych metodach dydaktycznych, co przysporzy ło je j zwo le nn i ków wś r ód uczniów, niekoniecznie jednak wśród nauczycieli i przełożonych. Ze swoimi podopiecznymi pozosta-

wała w bardzo dobrych stosunkach, nigdy ich nie odpytywała przy tablicy, pozwalała odpowiadać siedząc z ławki, znała wszystkich z imienia i nigdy nie pozwalała sobie na przykre docinki czy kąśliwe uwagi, godzinami rozprawia-ła z uczniami o ich proble-mach, służyła radą i pomocą. „Dlaczego Kobieto rzuciłaś swoje powołanie?”- chciałoby się rzec... Marta Fox jest identyfikowana głównie jako pisarka tworząca dla i o młodzieży. Nieustającym źródłem inspiracji w tym kontekście są jej

dwie córki, których pomoc dotyczy nawet rozwiązań technicznych-„Rozdziały mają być krótkie – każdy gdzieś tak na jedno posiedzenie w toalecie”. Co ciekawe, przygoda Marty Fox z pisaniem rozpoczęła się w momencie, kiedy przerażona jawną niechęcią starszej z córek do czytania w ogóle, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i napisać coś co zaintere-sowałoby krnąbrną dziewczynę. No i napisała, opisała życie córki właśnie i jej najbliższych koleża-nek. Przeczytała córka, przeczytały koleżanki, teraz rozczytuje się niemal cała polska młódź. Sala wyraźnie ożywiła się, kiedy pisarka przywoła-ła zasłyszaną niegdyś na swój temat opinię, jakoby

była” odważną pisarką erotyczną”. Jak sama przyznała, etykietka ta przysporzyła jej grona nowych wielbicieli, aczkolwiek sama nigdy by tak o sobie nie pomyślała. Rzeczywiście motywem dominującym w całej jej twórczości jest miłość i to miłość w bardzo szerokim tego słowa rozumieniu - i ta nastoletnia i ta dojrzała i ta rodzicielska i ta braterska i ta duchowa i ta fizyczna, ale zawsze w taki sposób trakto-wana i w taki sposób opisywana, by nie urazić niczyich uczuć, nie szargać świętości, bo miłość to właśnie dla niej świętość. W tym momencie pisarka oddała głos publiczności, a że zaintrygowa-ła nas swoją osoba , w niedługim czasie stanęła w krzyżowym ogniu pytań. „ Mówiąc o odbiorcach swojej literatury zawsze używa pani stwierdzenia czytelniczki, czy nie ma pani nadziei na czytelników?” I tutaj notowania pani Fox w oczach znacznej części zgromadzonych złożonych z przedstawicie li męskiego rodu nieco spadły, bo jak się d o w i e d z i e l i ś m y

Opowiadanie z nauczycielem w tle z cyklu „Opowieści mrożące krew w żyłach”

Porwanie

Pewnego pięknego wtorku (pięknego dlatego, że mieliśmy wtedy tylko cztery lekcje) miało miejsce w szkole spektakular-ne porwanie. Al kaida zwinęła naszą wychowawczynię, panią Anię. A dokładnie było to tak... Dzień zaczął się fatalnie już od pierwszej godziny. Byliśmy bardzo zmęczeni i roztargnieni, niemal nieprzytomni. Nawet nie zauważyliśmy, jak do klasy wpadło piętnastu zamaskowanych terrorystów, nieświadomych tego, że pani Anna Surówka zna karate czwartego stopnia i jest w posiadaniu dwudziestu czarnych pasów. Jednak, choć pani na miejscu załatwiła ośmiu porywaczy, reszta w końcu pochwyciła naszą wychowawczynię. Wyprowadzili ją ze szkoły i zapakowali do samochodu. Przez kantorek u panów wuefi-stów weszliśmy do podziemnego garażu, w którym stało trzynaście mini ścigaczy. Szybko wskoczyliśmy na nie i wyru-szyliśmy w pogoń za Maybachem. Okazało się, że samochód pędzi w stronę domu pana „Ixsińskiego”. Zrozumieliśmy, że jest on wspólnikiem Bin Ladena Daliśmy gazu do dechy. Połowa z nas wyprzedziła pojazd. Nagle nasz przyjaciel Karol -superman podjechał do tylnej szyby bryki, rozwalił szybę i… zgubił okulary. Wpadł do fosy i leżał tam cały dzień. Potem cała nasza eskapada podjechała do limuzyny i kazała pani wyskoczyć. Pochwycił ją słynny Kwiku. Oczywiście zebraliśmy wszystkie laury, dostaliśmy order zasługi i odwieźliśmy panią do jej domu. Zawsze już pani miała nas przy swoim boku. Zostaliśmy jej ochroniarzami i … nam… płaci. Che, che, che.

A oto pokłosie uczniowskich inicjatyw związanych z Dniem Nauczyciela:

Karta Praw i Obowiązków Nauczyciela (wg II „A”)

1. Nauczyciel ma prawa. 2. Nauczyciel ma prawo mieć obowiązki. 3. Nauczyciel ma prawo nauczać (niekoniecznie na-

uczyć) uczniów swych na terenie szkoły. 4. Nauczyciel, zwany dalej nauczycielem, ma prawo do

bezpłatnego pobytu w sanatorium lub ośrodku dla podrażnionych nerwowo po dłuższym (10 miesięcy) pobycie z szalejącą młodzią. Koszt pobytu powinien pokryć nauczyciel, ewentualnie jego ewentualny małżonek (płci przeciwnej).

5. Nauczyciel ma prawo i obowiązek do satysfakcji z wykonywanej pracy, niezależnie od materialnego wynagrodzenia swych wysiłków.

6. Nauczyciel ma prawo świecić dobrym przykładem pośród niemoralnej i żałosnej młodzieży.

7. Nauczyciel ma prawo do nieograniczonego wyrażania swoich poglądów i opinii, jeśli nie są one sprzeczne z nauczaniem Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu oraz lokalnego Kuratorium Oświaty.

8. Nauczyciel ma prawo spożywać pokarmy i przyjmować napoje zawsze, jeśli nie prowadzi akurat lekcji.

9. Nauczyciel ma obowiązki.

10.Nauczyciel ma obowiązek mieć prawa. 11.Nauczyciel ma obowiązek wiedzieć więcej niźli jego

uczniowie. 12.Nauczyciel ma obowiązek wymierzyć należytą (według

własnej oceny) karę uczniowi, posiadającemu większą od niego wiedzę.

13.Nauczyciel ma obowiązek popierać bez sprzeciwu własne środowisko nauczycielskie.

14.Nauczyciel ma obowiązek wyrównać poziom intelektu-alny klasy do poziomu uczniów, u których szare komór-ki są rzeczą deficytową.

15.Nauczyciel ma obowiązek z nieziemską satysfakcją przygotowywać okolicznościowe apele, akademie i przedstawienia.

16.Nauczyciel ma obowiązek czuwać na poprawnością językową uczniów – zarówno ustną jak i pisemną.

17.Nauczyciel ma obowiązek demonstrować swą przewa-gę intelektualną i władczą nad uczniami.

18.Nauczyciel ma obowiązek wysłuchiwać swych zaufa-nych zauszników.

19.Nauczyciel ma obowiązek traktować uczniów na równi z sobą.

20.Nauczyciel ma obowiązek chodzić do szkoły.

STR. 4 MAGNES NR 13 PAŹDZIERNI K 2005 R.

Pokłosie „Dnia Nauczyciela”

„Przykład kobiety, która zmieniła zawód po czterdziestce” „Piętnastoletni chłopak to by się jeszcze w Indian pobawił , a nie książki czytał, zwłaszcza te o miłości”. Pozwolę sobie ja ko p ię tnas to le tn i , kulturalny chłopak nie komentować tego stwier-dzenia.. Czas płynął, a Marta Fox opowiadała o swych nagrodach i ulubionych pisarzach. Ku zaskoczeniu wielu, jest przecież coś takiego co określamy mianem „poprawności politycznej”, stwierdziła, że nie lubi fantasy, science fiction, ani kryminałów. O filmowej adaptacji „Władcy Pierścieni” powiedziała: „Trzy godziny nudy. Myślałam, że umrę”. Na koniec, by rozładować nieco przyduszną literacką atmosferę, przedstawiła swoje dość zaskakujące hobby, a mianowicie robienie sałatek śledziowych. „Wygrałam nawet konkurs na sałatkę śledzio-wą. – pochwaliła się. – Dostałam za to 400 złotych, a sałatka kosztowała mnie 25 zł. 375 złotych zysku, drugie tyle satysfakcji.” I w tym miejscu niestety spotkanie dobiegło końca. Marta Fox na pewno była zadowolona z jego przebiegu, my zresztą też. Sprzedano wszystkie przygotowane wcześniej egzem-plarze jej książek. To niezawodny znak, że w Nowym Sączu pozyskała nowych czytelników. Co z tego spotkania zapamięta-my? Na pewno to, że znana pisarka zaprezento-wała się nam jako zwy-czajna kobieta, nie pozbawiona wad i słabo-ści (wspomniała o swojej długoletniej walce z na ł og ie m pa l e n i a ) , kobieta otwarta na młodzież. Kobieta, która z młodzieżą potrafi rozmawiać, która wreszcie zna jej problemy. A przy tym pisze dowcipnie, zrozumiale i mądrze. Tym właśnie nas do siebie przeko-nała.

Tg (Towarzystwo Literatów)

Gwoli przypomnienia, w szkolnej bibliotece znajdziecie książkę Marty Fox. Jeżeli będziecie zainteresowani twórczością pisarki, postaramy się o nowe pozycje.

Lutczyn - wystawa

jego dorobku znajdziemy i serię pocztówek, i serię plakatów, projekty sceno-graficzne dla teatrów, serial i animowanych, p r o j e k t y o k ł a d e k i"...wielkie duże mnóstwo" dobrego, inteligentnego humoru. Edward Lutczyn miał ponad 60 wystaw indywidualnych, brał udział w ponad 120 wystawach zbioro-wych. Wymieniać nie będziemy, bo miejsca nie starczy.

10 października grupa redaktorów szkolnych gazetek,

miała okazję stanąć oko w oko z Mistrzem; gwoli ścisłości Mistrza w osobistej swej postaci zabrakło, ale czyż obcowanie z dziełem nie jest niejako obcowaniem z mistrzem samym? Było miło, kameralnie, jak to w Małej Galerii i rzecz jasna wesolutko, że hej! A cośmy zobaczyli, cośmy się uśmiali to nasze...

Edward Lutczyn to artysta, którego życiorys każdy sobie w encyklopedii przeczyta, a przedstawiać Go nikomu nie trzeba. Wystarczy spojrzeć na rysunek, plakat - od razu wiadomo - Lutczyn. Czło-wiek, któremu zawdzięcza-my uśmiech, refleksję i milsze spojrzenie na życie, zilustrował 130 książek, wydał siedem zbiorów własnych rysunków satyrycznych. W

Page 5: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

STR. 5 MAGNES NR 13 PAŹDZIERNI K 2005 R.

Kącik

Światowy Tydzień Zwierząt obchodzony jest co roku na początku października. Ustanowiony został pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku. Data ta upamiętnia świętego Franciszka z Asyżu, przez Kościoły chrześcijańskie uznawanego za patrona zwierząt. Światowy Tydzień Zwierząt zaczyna się 4 i twa do 10 paź-dziernika. Ponadto październik uznany jest Międzynarodowym Miesią-cem Dobroci dla Zwierząt.

Obecnie stosunek społeczeństwa do zwierząt jest o wiele lepszy niż w czasach św. Franciszka z Asyżu. Również prawo przewiduje sankcje karne za znęcanie się nad zwie-rzętami czy ich nieuzasadnione zabijanie. Warto jednak pamiętać, że w naszej kulturze część zwierząt uważanych jest za lepsze od pozostałych, bardziej zasługujących na szacunek czy opiekę.

W trakcie rozmaitych dni czy tygodni poświęconych zwierzętom, zwykle pamięta się jedynie o tych “lepszych” zwierzętach, wzruszając się losem bezpańskich psów, głodnych kotów czy maltretowanych koni. A przecież obok nas żyją tysiące innych gatunków i często ich los jest równie tragiczny.

Tegoroczny Tydzień Zwierząt obchodzony jest w Polsce dopiero po raz dziesiąty. Ideę organizacji takiego wyjątko-wego tygodnia popierają: Towarzystwo Opieki nad Zwierzę-tami, Związek Kynologiczny oraz Stowarzyszenie Hodowców Kotów Rasowych na obszarze całej Polski.

W ramach święta głównym punktem obchodów jest akcja Dni Otwartych Schronisk Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Celem tego przedwsięzięcia jest znalezienie nowego domu niechcianym dotąd psom i kotom. W tego-rocznej akcji birą udział schroniska zwierząt na terenie całego kraju. W minionym roku Dni Otwarte pomogły znaleźć nowych właścicieli ponad 600 czworonogom.

Konie... Dla niektórych zwykłe, może nawet śmierdzące zwierzaki, które ładnie wyglądają jedynie na fotografiach – a dla mnie niemal cały świat, nie licząc rzecz jasna rodziny i kościoła (to druga, równie ważna połówka mojego życia).

Tak, konie to zdecydowanie moja największa pasja, a ta rubryka, o ile wiem, poświęcona jest właśnie pasjom i ma się rozumieć- pasjonatom. Mam nadzieję, że po moim wystąpieniu znajdą się i inni odważni, którzy opowiedzą o swoich zwyczajnych i niezwyczajnych, a może nawet nie-zwykłych pasjach. Pasjonaci, ujawniajcie się! Póki co po-wróćmy do mnie i mojego , dla mnie na pewno niezwykłe-go, hobby, czyli koni.

Do stadniny przychodzę, kiedy tylko pozwala mi na to czas. Tam sprzątam i opiekuję się końmi, a więc czyszczę je, karmię, a niejednokrotnie też usuwam zanieczyszczenia. „I po co tak się męczyć?” - zapytałby niejeden z was. No cóż, na tym chyba polega pasja, ba- miłość nawet, trzeba się pomęczyć, napracować, natyrać nawet, żeby potem w spojrzeniu pupila dostrzec tę wdzięczność, przywiązanie, nić

porozumienia... Zazwyczaj kiedy mówię, że interesuję się końmi, wszyscy identyfikują to z jazdą, szalonym galopem przez knieje. Jednak jazda to nie wszystko. Oczywiście niektórzy przyjeżdżają do naszej stadniny, aby tylko „się powozić”. Prawdziwy jeździć jednak, poza znajomością techniki, musi przede wszystkim umieć wyczyścić i osiodłać swojego wierzchowca. Chciałabym zwrócić waszą uwagę na fakt, że zwierzęta to nie motory, które wystarczy „dosiąść” naciskając pedał gazu. Z koniem od początku trzeba budo-wać zaufanie. Muszę się pochwalić, że ja takie zaufanie zbudowałam już z dwoma końmi i z tego powodu rozpiera mnie duma. Próbuję teraz ujarzmić roczną klaczkę o imieniu Dekada. Jest to mały, trochę chorowity, nie tak dawno odłączony od matki źrebak. Od jakiegoś czasu próbuję nauczyć go podstaw, m. in. dawanie kopyt, czy chodzenia na uwięzi. Niestety nie przychodzi nam to łatwo, gdyż Dekada ma już rok, a to trochę za późno na takie nauki, ostatnio nawet nieźle od niej oberwałam. Jednak trzeba wam wiedzieć, że prawdziwy koniarz nie rezygnuje po jednej nieudanej próbie. Niepowodzenia są motywacją do dalszej walki. Tak mi teraz przyszło do głowy, że zajmowa-nie się końmi to prawdziwa szkoła charakteru. Już choćby dlatego warto spróbować.

Również upadek z konia nie może nas załamywać czy zniechęcać. Ja osobiście, kiedy pierwszy raz upadłam, byłam bardziej uradowana niż załamana. O ile dobrze sobie przy-pominam, ktoś mi wtedy powiedział, że „chcąc być napraw-dę dobrym jeźdźcem, trzeba spaść z konia trzydzieści sześć razy”, w odpowiedzi uśmiechnęłam się i pomyślałam, jak wielki strach udało mi się przezwyciężyć. Ogromną przyjemność sprawia mi też obserwowanie koni, np. na pastwisku. Nasze wielogłowskie stado znam już chyba na pamięć. Na pamięć też znam ich naturalne zacho-wania i wiem, jak reagują na różne bodźce. Patrząc na swoje zwierzęta widzę, kto z kim się przyjaźni, a nawet kto kogo kocha. Wiem, że dla was może wydawać się to śmiesz-ne, ale zaobserwowałam ostatnio, że Szaman (pewien wałach) „zabujał się” (mówiąc uczniowskim slangiem) w mojej ukochanej klaczy - Jasnej. Skądinąd bardzo mnie to cieszy, bo lubię, kiedy Jasna jest szczęśliwa, a na taką teraz właśnie wygląda.

Oczywiście marzę o własnym koniu, ba, o całej stadninie. Czego w tym momencie chciałabym najbardziej? Oczywiście opiekować się końmi. I to zarówno tymi starymi, nikomu już niepotrzebnymi, jak i młodymi, jeszcze zupełnie nieujarz-mionymi. Chciałabym, aby stworzone kiedyś przeze mnie stado zaakceptowało mnie w swojej hierarchii. Aby konie pokochały mnie tak, jak ja pokochałam je...

nn Życzymy Ci tego z całego serca - Redakcja

Hubertus to święto myśliwych i łowców obchodzone 3 listopada (imieniny Huberta). Święty Hubert został patronem polujących. Jak do tego doszło? - To wła-śnie pragnę wam przybliżyć w tym artykule

Święty Hubert urodził się w 655 roku w Gaskonii. Zamiło-

wanie do polowania odziedziczył po ojcu który również był wspaniałym myśliwym. Legenda głosi, że mały Hubert wiele czasu spędzał w okolicznych lasach, gdzie cały czas pochło-nięty był polowaniem. Jak nam wiadomo prowadził hulasz-czy tryb życia. Nawrócił się jednak, kiedy polując w Górach Ardeńskich, w Wielki Piątek napotkał białego jelenia z promieniejącym krzyżem w wieńcu. Usłyszał wtedy głos Boga, oburzony pasją którą Hubert był pochłonięty nakazu-jący mu podążać do Lamberta – biskupa Maastricht – Kongres. Przejęty tymi cudami udaje się tam gdzie głos przykazał – na służbę Bożą do biskupa Lamberta. Studiuje wiedzę kanoniczną i prowadzi działalność misjonarską w Ardenach i Brabancji. Po śmierci Biskupa Lamberta w 704 roku, z rąk papieża Sergiusza otrzymuje sakrę biskupią.

Zmarł 30 maja 727 rok, w swej rezydencji w Teruneren. Pochowany został w kościele św. Piotra w Legie. Za docze-sne zasługi w krzewieniu chrześcijaństwa wkrótce ogłoszony zostaje świętym. Jednak Hubertus prócz święta myśliwych to także wielka „uczta” również dla koniarzy. Jeszcze dawno temu święto to traktowano było jako prawdziwe krwawe polowanie na zwierzęta. Współcześnie jeźdźcy dosiadają rumaków i poruszając się konno w terenie gonią „lisa”( czyli jednego z jeźdźców który do lewego ramienia przypiętą ma lisią kitkę). Gonitwa przygotowywana jest zależnie od umiejęt-ności uczestników. Trasa może być prosta, zawiła lub z przeszkodami. Bieg taki prowadzi master, który jedzie pierwszy i pod żadnym pozorem nie można go wyprzedzić. To on wydaje komendy do zmiany chodów (stęp, kłus, galop). Kiedy master wyda komendę „lis!” wszyscy rzucają się w pogoń za… „lisem”. Aby dostąpić zaszczytu wygranej, należy prawą ręką zerwać lisią kitkę z lewego ramienia jeźdźca zwanego lisem. Kiedy to nastąpi master krzyczy „Koniec biegu, lis złapany!” i wszyscy wracają do stajni tak jak na początku, tylko że najlepszy myśliwy (ten który zerwał lisią kitkę) jedzie obok mastra. Po powrocie master ogłasza króla biegu, który oczywiście zostaje nagradzany. Wszystko kończy się wielkim ogniskiem z gorącą grochów-ką i myśliwskim bigosem.

· POLSKIE ODPADY ZGROMADZONE W JEDNYM MIEJSCU STWORZY ŁYBY GÓRĘ O DŁUGOŚCI 1 KILOMETRA I WYSOKOŚCI PODWÓJNEGO EVERESTU

· NA POLSKICH SKŁADOWISKACH ZNAJDUJĄ SIĘ 2 MILIARDY TON ODPADÓW PRZEMYSŁOWYCH I 4 MILIONY TON ODPADÓW KOMUNALNYCH

· CODZIENNIE DUŻE MIASTO W POLSCE WYSYŁA NA SKŁADOWISKO 100 CIĘŻARÓWEK Z ODPADAMI

· ILOŚĆ NAGROMADZONYCH ODPADÓW ZWIĘKSZYŁA SIĘ TRZYKROTNIE PRZEZ OSTATNIE 20 LAT

· ZAJMOWANA PRZEZ TE ODPADY POWIERZCHNIA ZWIĘKSZYŁA SIĘ DWUKROTNIE

· 40 MILIONÓW OBYWATELI PRODUKUJE RAZEM 10 MILIONÓW TON ODPADÓW KOMUNALNYCH

Biologiczna rozrywka

Stoją dwie pchły na ulicy. Nagle jedna do drugiej mówi: Ty idziemy na piechotę, czy poczekamy na psa?

Wilkowi urodził się syn. Dumny ojciec pieści malca: A ti, ti,

ti! Jakie piękne dzieciątko. Przecież to cały ja! Ten sam nosek, oczka, łapki, uszy… Uszy?!... Uszy?! … No zającu, ja ci jeszcze pokażę!

Na targu przechwala się trzech chłopców: Ja, mówi pierwszy,

wyhodowałem takie jabłka, że jedno waży kilogram. A ja, mówi drugi, takie, które waży trzy kilogramy. To jeszcze nic, mówi trzeci. Jak w zeszłym tygodniu wiozłem swoje jabłko, to wyszedł z niego robal i zjadł mi konia!

Mucha z córką spacerują po łysinie faceta. W pewnej chwili

mucha-matka mówi: Kiedy byłam w twoim wieku, w tym miejscu była tylko ścieżka.

Zajączek idzie lasem i widzi, jak kangur włazi na drzewo.

Kangur, co robisz? Wchodzę na drzewo. Kangur, a po co wcho-dzisz na drzewo? Bo chcę zjeść jabłka. Kangur, przecież to drzewo, to sosna, a nie jabłoń! To nic, jabłka mam w torbie!

Do dyrektora cyrku zgłasza się facet i prosi o przyjęcie do

pracy. Co pan potrafi? Doskonale naśladuje ptaki. To nic nadzwy-czajnego, już mieliśmy tu kilku takich. Szkoda, westchnął facet i wyfrunął przez okno.

Buldog szczeka do jamnika, który siedzi na parapecie okna:

No zeskocz tu do mnie… Jeszcze nie zwariowałem, odszczekuje jamnik, potem będę miał taką buzię jak ty…

Dwie mrówki jadą na motorze. Nagle jedna mówi: o rety,

chyba mucha wpadła mi do oka!

Wiejska babcia idąc drogą, zobaczyła niedźwiedzia jadącego na

rowerze i głośno woła: O! Cyrk przyjechał! Niedźwiedź zdziwiony: Jaki cyrk?

Jadę do kumpla na ryby!

„Skarby przyrody to takie unikaty jak na przykład obrazy Rafaela. Zniszczyć łatwo, ale odtworzyć? Nie ma możliwości”.

I.Borodin „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”. „Kiedy człowiek zabije tygrysa, nazywa to sportem, ale jeśli tygrys zabije człowieka, nazywa się to okrucieństwem”

G.B.Shaw

„Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie”.

W. Szymborska

Eko Bio Loga

Światowy Tydzień Zwierząt

Liczby które przerażają

Moja pasja - konie

HUBERTUS

Biolog ma się z czego pośmiać...

AFORYZMY O ZWIERZĘTACH

Komiks

Page 6: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

upiększyć, to proszę bardzo. Kakaowa-deska robi „nową oprawę dla Twoje-go Szczęśliwego Numerka” już od 16 września… No cóż, efekt końcowy będzie na pewno piorunujący… Matejko z jakimś tam Warholem będą się pewnie musieli schować. O Picassie już nie wspominając. Tak więc czekam z niecierpliwością….

Uczepili się też żądni spokoju intelek-tualnego inteligenci oburzeni tzw. 3 × 13, czyli tym, że co tydzień (przez 3 tygodnie) 13-tka była Twoim Szczęśliwym Numerem. Rozu-miem ich rozczarowanie tym, że ich numerek siedział sobie ze spokojem w „maszynie losu-jącej” przez owe 3 tygodnie, jednakowoż muszę odesłać ich do Regulaminu Twojego Szczęśliwego Numerka, w którym to w 7. punkcie jest napisane: „Jeden numer może być wylosowany maksymalnie 1 raz w tygodniu”. Kiedy już ów punkt inteligenci owi zrozumieć zdołają, odsyłam ich do punktu ostatniego, czyli 9. „Do przestrzegania powyższego regulaminu zobowiązani są wszyscy nauczyciele i uczniowie”. Myślę, że więcej nic inteligentom dodawać nie trze-ba. No chyba tylko jedno: zanim zabierzecie się do krytykowania Twojego Szczęśliwego Numerka, przeczytajcie jego regulamin. Lek-tura ciekawa, zawsze się czegoś nowego można dowiedzieć. Aha, i jeszcze do tych, co zapo-mnieli, jak się czyta. Przypomnijcie sobie, to przydatna umiejętność…

STR. 6 MAGNES NR 13 PAŹDZIERNI K 2005 R.

rów! Cóż za twarde, nieugięte charaktery! Ech, a człowiek taki przeciętny...

A może by tak Grupę Reformatorów Teatru otoczyć szczególną czcią i Święto Szkoły obchodzić 25 października w rocznicę pamiętnego wystąpienia przeciw teatralnej rutynie?!

A już tak całkiem poważnie - tytułem puenty - pytam, dlaczego nikt nie poinformo-wał szanownych kolegów, że celem naszej wyprawy jest teatr, a nie cyrk?! Rozumiem, że trzeba było zapełnić wszystkie miejsca w autobusie, jednak ja osobiście, a myślę że nie jestem w tym względzie wyjątkiem, wolałbym dopłacić kilka złotych, niż wysłuchiwać jęków, stękań i złorzeczeń przez bite dwie godziny, które z założenia powinny wyglądać zupełnie inaczej...

I to by było na dzisiaj tyle. Do miłego!

Tomek Gargas

Uczepili mi się Twojego Szczęśliwego Numerka. Uczepili i puścić nie chcą. Na forum (www.wieloglowy.fora.pl) Pierwszy Esteta RP – kakaowadeska napisał: „Twój szczęśliwy numerek jest tak beznadziejnie wykonany, że pożal się Boże”. DMouse stwierdził, że „Nie jest superestetyczny”. Ja wcale siebie nie uważam za jakiegoś uzdolnionego plastycznie, ale w Twoim Szczęśliwym Numerku chodzi o zwalnianie z kartkówek i pytania. Nie o motyl-ki, kwiatuszki czy jakieś inne wypociny jakie-goś innego (to słowo jest pewnie dla Grupy Reformatorów Teatru dwuznaczne) pseudoar-tysty. Naprawdę. No, ale jeśli koledzy dwaj w swych głowach uknuli już, jakby ten TWN

Niedawno byliśmy w teatrze. Konkretnie w „Sokole”, ale na potrzeby tego artykułu załóżmy, że jest to teatr.

Teatr, jak wiadomo to miejsce (podobnie zresztą jak kino), gdzie trzeba, a przynajmniej warto siedzieć cicho. Tak było zawsze, ale czy tak musi być nadal?

Grupa młodych, kreatywnych ludzi z naszej szkoły, którzy za nic maja całą tę te-atralna sztampę zapiętą w ciasny gorset tra-dycji udowodniła, że NIE!

Wspomniana grupa, która z całą pewno-ścią zasłużyła sobie na zaszczytne miano Reformatorów Teatru, a może i norm wszela-kich, miała - jak się okazało - w swoim reper-tuarze bogatą ofertę nowych, radosnych, optymistycznych rozwiązań.

Jako jednostki wybitne - jak na reforma-torów przystało - wyprzedzające swój czas i epokę, zajęli eksponowane miejsca w lożach i ukazali zgromadzonej na widowni publiczności całe spektrum swoich nieograniczonych możli-wości.

I tak z wyczuciem i taktem, słowem i gestem, komentowali każde poruszanie akto-rów. Ba - na scenie wspomnianej loży stwo-rzyli własny teatr, do tego stopnia absorbując uwagę widzów, że ci mieli nie lada dylemat, na którą scenę spoglądać. I niech ktoś powie, że nie mamy zdolnej młodzieży! Reformatorzy ostatecznie i dobitnie potwierdzili swój kunszt, kiedy zaczęli odpowiadać na kwestie wypo-wiadane przez aktorów: „O zniknięciu tego państwa wiemy tylko my dwaj” –głos ze sce-ny. „ I ja też” – ripostuje oburzona loża. Cóż za odwaga ukazać bezczelne kłamstwo akto-

Kontrowersje (prosto z mostu)

Trzecioklasisto przed tobą wybór szkoły V Liceum Ogólnokształcące przy Ze-

spole Szkół nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej wbrew powszechnej opinii ma swoje zalety. Uplasowało się bo-wiem na trzecim miejscu na w Nowym Sączu (za II i I) pod względem wyników osiągniętych z nowej matury. Dlaczego wybrać to liceum?

Według opinii większości najbardziej profe-

sjonalny profil w naszym liceum to informaty-ka z matematyką. Trudno polemizować. Otóż możemy poszczycić się jedną z najlepiej wy-posażonych pracowni komputerowych w No-wym Sączu. Ponadto matematyczną stroną uczniów zajmuje się bardzo dobrze znany w sądeckim środowisku matematycznym pan Rams, który (co ciekawe) posiada tytuł dokto-ra. Bez przeszkód zatem ten profil może kon-kurować ze swoimi odpowiednikami we wszystkich sądeckich liceach. Profil biologicz-no-chemiczny też nie stoi na straconej pozy-cji. Jednym z nauczycieli biologii jest również doktor pan Józef Krzak, natomiast drugim bardzo skuteczny (o czym miałem okazje przekonać się na własnej skórze) pan Tomasz

Miksztal. Zatem Ci, którzy zdecydują się na naukę w naszej szkole na tym właśnie profilu, nie powinni być zawiedzeni. Ale nie powinni żałować i Ci, którzy wybiorą profil humani-styczny, o którym mogę powiedzieć najwięcej (w tym roku szkolnym po trzech latach na tym profilu zdaję maturę). Niech wystarczającą rekomendacją będzie fakt, że gdy przychodzi-łem do pierwszej klasy o takim kierunki stu-diów jak „filologia polska” nawet nie myślałem. Dziś chcę składać dokumenty na takie kierunki w pierwszej kolejności.

Gdy pisze się o zaletach naszej szkoły, nie można zapomnieć o komputerach wraz z do-stępem do Internetu, które znajdują się na szkolnej świetlicy, i które są udostępnione wszystkim uczącym się w ZS nr 1. Kwestią względną (dla uczniów wada dla nauczycieli zaleta) jest obowiązek noszenia trampek (choć mówiąc ściślej butów na białej podeszwie) oraz identyfikatorów. Ciekawym rozwiązaniem jest Dzień Elegancji, obchodzony 10 każdego mie-siąca. Każdy uczeń jest zobowiązany wówczas przyjść do szkoły w stroju odświętnym. W zamian za to może spodziewać się taryfy ulgo-wej od nauczycieli, czyli mówiąc krótko tego,

że nie będzie w tym dniu pytany. Najbardziej interesującą kwestią dla Was,

uczniów ostatniej klasy gimnazjalnej ( za którą –zapewniam was – zatęsknicie nie raz) jest ilość punktów otwierająca drzwi do na-szej szkoły. Otóż przyznam się szczerze, że szczegółowych informacji nie mam. Sam miałem tych punktów 145 i z dostaniem się do szkoły raczej problemów nie miałem. Z nieoficjalnych źródeł jednak wiem, że Ci, którzy będą mieli tych punktów około 130 o miejsce u Nas mogą się ubiegać z powodze-niem. Ilość potrzebnych punktów zweryfikują zapewne wyniki osiągnięte przez Was w testach kompetencji. Okazać się bowiem może, że jesteście rocznikiem szczególnie wybitnym, a wtedy dostać się do jakiejkol-wiek szkoły będzie naprawdę nietrudno.

Grupa Reformatorów Teatru

Idiotyczny, niesprawiedliwy, nieeste-tyczny Twój Szczęśliwy Numerek

Page 7: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

mojej mamusi umarł prawie sto lot temu, we wilije na pasterce w kościele w tysioc dziewiećset dziewiotym rokłu. Takie tyz, młój Boze, moja 5-letnia mamusia mioła smutne święta, tedy, ej musioła beceć ze swoimi siostzyckami: Stefką, Bronką, Michaśką i najmłodsą Melką, co to miała tzy lotka.

Śtyry lota płotem umarł jik łojciec, tak ze złostały łone całkiem małe siyrotki! Widzis synku, ze to smutne kistorjo z temi mojemi dziodkami po stronie mamy. Tyś zrestą tyz niwiele naciesył się dziodkami od twojy mamusi. Babka pomarła jakeś miał niecałe dwa roki, a dziodko Michało strociłeś łosiem lot temu/ Dzisiok pogodali my ło smutnyk rzecoch, bo tak jakosik w tyk dniach zrobiło smutno po śmierci naskiego papiezo. Psysło mie teroz do głowy takie store płorzekadło: „Cos łucieka, wiecność ceko!”.

Spojrzałem na Dziadka. Wydawał się smutniejszy, ale już po chwili popatrzył na mnie czule i rzekł:

— Synku! kiedyś ci łopowiem o moim dziadku Stanisła-wie, tym z Dąbrowy. Dziś to syćko, ale przy jednym łogniu łupiekliśmy dwie piecenie: jedno, to pogodali my gwarowo, a drugo dowiedziołeś sie troske o moik dziadkoch z Ubiadu.

KONIEC

Zwroty gwarowe hań — tam haw — tu hawok — tutaj pójdź haw — chodź tu łodyjdź — odejdź, pzesuń się łysko się — błyska się (o burzy) łoński rok — ubiegły rok chodok — chłopiec dziopa/dziołcha — dziewczyna ujek — wujek stryk — stryj stryjno — żona stryja łociec — ojciec, tata swok — swat, teść dysc — deszcz duje — wieje (i wietrze) frasować się — martwić się juzyna — podwieczorek kąńduś — troszkę, trochę (czegoś do jedzenia) ziendar — żandarm, strażnik godoć — mówić, rozmawiać nie godej (mi)! — nie opowiadaj!, nie mów!

GwaroMan

Ostatnio nasza pani od polskiego poleciła nam przeprowadzić wywiad z kimś, kto potrafi coś ciekawego opowiedzieć, ale w gwarze ludzi z tutejszego regionu — naszej Małej Ojczyzny.

Nie wiedziałem, jak się do tego zabrać, pomyślałem jednak, że może mój Dziadek, zna kogoś takiego w okolicy. Kiedy więc przyjechał do nas pewnego pięknego popołu-dnia, spytałem go:

— Dziadku, czy znasz kogoś, kto mówi jeszcze gwarą? — Dziecko — odpowiedział. — Dziś to już mało ze

starych tak mówi, a o młodych to skłoda godać. Kiedy usłyszałem te słowa, coś mnie tknęło. Przecież

to brzmiało jakoś inaczej, czy to jest może ta sławna gwara? Zapytałem więc go raz jeszcze:

— Dziadku, a może ty byś mi dalej coś tak dziwnie powiedział?

Senior rodu chwilę pomyślał, chrząknął, jak to on tylko potrafi, i odezwał się:

— A dyć spróguję! I sprógował. — Ale o czem by tu godać w ty gwarze, jak to ty

dziecko moje kochane, wnucku, kces? – spytał chyba retorycznie.

Wzruszyłem więc ramionami, ale po chwili powiedzia-łem:

— Opowiedz mi, jak to dawniej, gdy byłeś młody, było?

Dziadek znów chwilę pomilczał, zastanawiając się pewnie „o czem by tu godać”? Po chwili spojrzał na mnie swoimi oczami, w których zobaczyłem, jakiś taki niecodzien-ny blask, a zarazem sentyment, za czymś, co minęło. Odczekał i chwilę i powiedział:

— Widzisz synku — (zwracał się tak do mnie od kiedy skończyłem dziesięć lat) — Kłozdy człowiek, co się łurodzi, musi mieć swoik rodziców, cyli łojca i mamę, a kiej jus mo łojco i mamę, po prowdzie musi mieć dziadków, cyli babkę i dziadka. Casem to łoni nie docekają wnuków i wceśnie pomrą, ale i tak łoni mają tyk dziadków, ino w niebie. Wtedy chłodzą na smentorz na ik groby zaświecić jim świckę – teros to jus świcek ni ma, bo som znice. Dawnij to sie wtykało te świcki do ziemi na grobach przystrojonych w zaduski jodlinami i meskiem, bo nie było netonowych nagrobków, jeno co najwyżej kamieniomi przykryty grób, co by nie zarosnoł trawom. Były tyz krzyze, ino brzozowe. Ale wrócmy do tyk dziadków, bo drugi dziadek, cyli łojciecm

STR. 7 MAGNES NR 13 PAŹDZIERNI K 2005 R.

Gwara - część pierwsza (wy)styrmać/(wy)spindrać się — wychodzić na kogoś, coś warzyć — gotować poturać — poniewierać cosi-kęsi — coś gdzieś (widziałem, słyszałem, irp.) zezuć — zdjąć obuwie strochać, strogać — bać się lub straszyć kogoś upyćkać — ubrudzić (się) uspyrkać — zaoszczędzić, zgromadzić (pieniądze) obuć się/sobie (na przybuś) — założyć buty (na bose stopy) ino — tylko (np. ino raz – tylko raz) źrybie —żrebię mlyko — mleko ścirnia — ściernisko kąńduś lub ociupinka — troszeczkę czegoś (zjeść, bać się) chlipać (kapkę) — napić się (mała ilość płynu, np. mleka) kapka — mała ilość płynu trzęsionka — siano ze słomą przetrzęsione widłami, gdyż bydło jadło ją chętniej niż samą słomę parzonka — plewy po omiotach zalane wrzątkiem z dodat-kiem surowych buraków; po 12-28 godzinach mają smak i zapach kiszonki cebryk/ceber — naczynie służące do wytwarzania parzonki ściubać — szyć nieumiejętnie, tzn. niefachowo, prostym ściegiem; przeważnie ręcznie trusia — pieszczotliwa nazwa królika lub określenie na nieśmiałego osobnika (siedzi cicho jak trusia) paryja — wąwóz, parów, przeważnie jako ciek wodny przy obfitych opadach deszczu czy topnieniu śniegu bzdyrki — kamieniste zbocze, zwykle mało zdatne do uprawy plewów, przeznaczone na pastwisko, ale mało wydajne

kwarta — 1 litr miarka — 8 litrów ćwierć — 4 miarki czyli 32 litry korzec — 4 ćwiercie czyli 128 litrów morg — 58 arów, czyli 5800 m2 gruntu, lasu, itp. fosa — rów dla odpływu wody gościniec — droga bita (utwardzona kamieniami) sąg — miara drewna opałowego mendel — 15 sztuk kopa — 4 mendele – 60 sztuk (jajek, orzechów, tyczek do fasoli, sztachet do płotu, itp.)

Krzyżówka Poziomo: 01. na głowie z antenką 05. szósty stopień gamy 08. czas luzu 10. gmach 11. rzadkie imię męskie 12. Krążek kiełbasy 13. donżuan 14. dogląda kierdelu 15. glon 17. materiał z kokonów 21. schyłek baroku 25. złoto Kuwejtu 28. satelita Ziemi 29. trzyma dach 30. sieć zastawiona 31. popis matadora 32. nerka zwierzęca 33. mozół, wysiłek 34. żona 35. służy do sondażu

Gwarowy wywiad

Gwarowe słowa

Dawne miary

Pionowo: 01. sanki na tor 02. genealogia 03. momencik 04. odmiana gruszki 05. do parzenia czju 06. młody kogut 07. typ surduta 09. kańczug, pejcz 16. wabik na muchy 18. wywóz towarów 19. pokój od środka 20. owczy ser 22. Indywidualizm 23. blokowisko 24. krzewiona wiedza 26. Pacyfik 27. kolczaste drzewo

Rozwiązanie przyjmujemy w nieprzekraczalnym terminie do 27 listopada 2005 r. do godziny 11:15. 30 listopada 2005 r. o godz. 11:05 losowanie nagrody głównej „niespodzianki”.

Życzymy powodzenia

Page 8: Listopad - spwieloglowy.plspwieloglowy.pl/images/pliki/publikacje/NR3.pdf · 2016. 12. 30. · I wąskich uliczkach Wadowic. Ciebie już nie ma, tutaj, na tej Ziemi Którą tak ukochałeś

Nowości kulturalne -ka

Nowości z bibliotecznej półki Dzięki hojności sponsorów a także tych spośród was,

którzy wzięli udział w ubiegłorocznej edycji szkolnej loterii po raz kolejny do naszej biblioteki trafiają hity wydawnicze ostatnich miesięcy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie - i gimnazjalista, i nasi koledzy z podstawówki, i przedszkolaki. Nie przegap okazji, wstąp do biblioteki i bądź w gronie tych, którzy z dobrą literaturą są na bieżąco! Dla starszego:

Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcio-letni Oskar nie wierzył, że to możliwe, aż do spotkania z tajemniczą panią Różą, która ma za sobą karierę zapaśniczki i umie znaleźć wyjście z każdej sytuacji... Piękna, mądra i niepozbawiona humoru opowieść o tym, jak pokonać strach, odnaleźć wiarę i nie poddać się w obliczu nieszczęścia. Ta książka da Wam siłę i nadzieję, a kto wie?, może nawet zmieni Wasze życie…

Zebra ze złamaną nogą, orangutan z Borneo, ważący czterysta pięćdziesiąt funtów tygrys bengalski i szesnastoletni Pi Patel - wyznawca hinduizmu, chrześcijaństwa, a także islamu - wychodzą cało z katastrofy statku płynącego z Indii do Kanady. Co naprawdę wydarzyło się w szalupie dryfującej gdzieś po Pacyfiku? W czym tkwi tajemnica przetrwania? Jak odkryć zdolności pozwalające stawić czoło sytuacjom bez wyjścia? "Życie Pi" jest książką, która przypomi-na, czym jest "zwykła, głupia żądza życia", wiara we własne możliwości i radość... czytania.

Kiedy Ryszard Kapuściński wyruszał w swoją pierwszą zagraniczną podróż, dostał w prezencie "Dzieje" Herodota. Dzieło starożytnego historyka towarzy-szyło mu w wędrówkach po Indiach, Chinach, Azji Mniejszej i Afryce. W swojej najnowszej książce sławny reporter opowiada o wielu fascynują-cych wydarzeniach politycznych i historycznych, których był naocznym świadkiem, zestawiając je z faktami opisywanymi przez Herodota. Zastana-wia się, jak sposób podróżowania, przekazywania wiadomości i opisywania dziejów wpływa na rozumienie świata. I choć wydawać by się mogło, że od czasów Herodota w pracy reportera zmieniło się prawie wszystko, to jednak i współcze-śnie, mimo natłoku informacji z różnych części globu, trudno zrozumieć bieg historii. Dla tych, którzy chcą podjąć ten

REDAKCYJNA

Redakcja: naczelna - Ewa Wiśniowska, Tomek Gargas, Michał Głaczyński,

Paulina Uszko, Jola Sołtys, Kinga Grodny, Ola Baran, Kasia Kalisz, Sylwia Dudzik

Opiekunowie: Anna Surówka,

Paweł Chlebiński 33-311 Wielogłowy

województwo: małopolskie powiat: nowosądecki

gmina: Chełmiec tel. 0~18 443-21-21

email: [email protected]

wysiłek, książka Ryszarda Kapuściń-skiego jest wspaniałym przewodni-kiem, przede wszystkim dlatego, że nie udziela gotowych odpowiedzi, a uczy stawiać mądre pytania.

Moja przygoda z filozofią zaczęła się, kiedy obejrzałem pierwszy odcinek serii „O co nas pytają wielcy filozofowie?” w telewizyjnej Dwójce. Był to program o Św. Augustynie. Profesor Kołakowski wygłosił wtedy wykład, po którym poczułem się niezwykle dziwnie. Kiedy opowiedzia-łem o tym rodzicom, poradzili mi, żebym raczej "nie filozofował". A jednak wtedy poczułem, że muszę razem z filozofami wszystkich epok odbyć podróż po „istocie rzeczy”. Zacząłem więc szukać tych wykładzików w Internecie, później dowiedziałem się, że publikowane są w „Tygodniku Powszechnym”. Niestety, w żadnym kiosku w moim mieście nie było „Tygodnika”. Kupiłem więc, czego nie żałuję, „Mini wykłady o maxi sprawach”, z nadzieją, że choć ten jeden wykładzik się tam znajdzie. Niestety nie było go tam. I pewnie wróciłbym do krainy ciemnej rzeczywistości, gdyby nie to, że wykłady ukazały się nakładem wydaw-nictwa Znak. To był mój ratunek. Polecam każdemu tę książkę (sam po nią pojechałem aż do Warszawy!). Prof. Leszek Kołakowski stał się dla mnie przewodnikiem po szlakach filozofii, czekam z wielką niecierpliwością na III serię. Mówiąc krótko: jeżeli chcesz choć trochę poznać świat, który jest poza platońską jaskinią, to jest książka właśnie dla ciebie.

Eric-Emmanuel Schmitt znowu nas zaskakuje, wzrusza i skłania do refleksji. Ta oparta na autentycznych wydarze-niach opowieść o różnorodności , tolerancji i poszukiwaniu tożsamości ma wymiar uniwersalny. Łączy humor z powagą i udowadnia, że o dobru można mówić w sposób prosty, piękny, a zarazem pozbawiony sentymentalizmu.

Magda.doc to pełna dramatyzmu, ale i epizodów humorystcznych oraz wewnętrznego ciepła, mądra powieść o dojrzewaniu. Przyjaciół Magdy informuje-my, że mogą dowiedzieć się o jej da l sz ych los a ch z ks i ąż k i pt . "Paulina.doc".

Zaledwie kilka dni, to nowa

powieść dla nastolatek o dramatycznej p i e r w s z e j m i ł o ś c i , p i e r w s z y c h cierpieniach i p i e r w s z y c h k r o k a c h w dorosłość. Dla młodszego: Autorki w przezabawny i błyskotliwy

sposób starają się przybliżyć najmłodszemu czytelnikowi Mitologię grecką. Bohaterką poszczególnych historii jest niesforna dziewczynka imieniem Zuzia, która za sprawą magicznej monety podróżuje w czasie tylko do jednego miejsca – starożytnej Grecji. Tam przeżywa najstraszniejsze i najciekawsze przygody razem z bohaterami słynnych mitów – Herkulesem, Orfeuszem, Midasem czy Perseuszem. Znakomite połączenie zabawy i nauki.

Wreszcie mamy pełną magii,

przygodową, fantastycznie opowiedzianą historię toczącą się tu i teraz, w XXI wieku w Polsce. Kuba Morawski, uczeń pierwszej klasy gimnazjum, ma przed sobą niezwykłe zadanie. Razem ze swoim jamnikiem Racuchem, dwuletnią siostrą Basią i gadającą lampą Melanią ma uratować świat przed panowaniem złego Viperusa. Ich przygody zaczynają się na Wawelu, gdzie nagle ożywają arrasy, potem kolej na Paryż i Rzym, które na zawsze mogą zniknąć z mapy Europy. Kuba i jego drużyna latają wieżą Eiffla przerobioną na rakietę, podróżują w czasie, nieustan-nie wymykają się z pułapek zastawianych przez nikczemnego Viperusa i jego plugawą kompanię. Spróbujcie razem z Kubą zmierzyć się z Viperusem. To prawdziwe wyzwanie dla odważnych, a jednocześnie świetna lekcja historii i geografii, która sama wchodzi do głowy. Tę książkę czyta się jednym tchem.

Sir Galimatias jest najgorszym rycerzem, jaki kiedykolwiek zasiadał przy Okrągłym Stole w zamku Camelot. Prawdę powiedziawszy, jest Największym Fajtłapą, chodzącym nieszczęściem zakutym w rozklekotaną i przerdzewiałą zbroję. I to on, razem ze swoim giermkiem Herbertem, czarodziejem

Merlinem i przebiegłym rudym kotem, ratuje z opresji królową Ginewrę. Niebywale śmieszne, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, perypetie.

Naprawdę dobrym pomysłem była

seria "Czytaj Znaki" - świetnym jej początkiem jest książka Pullmana. To mądry i zabawny tomik, który uczy tolerancji dla ludzkiej inności i odrębności. Z tą książką jest tak jak z filmem "Shrek": maluchy i młodzież czytają, a dorośli znajdują tematy do rozmowy. Wstawki z "Plagi Codziennej" to nic innego, tylko - wypisz,wymaluj - kopia wszelkich szmatławców typu "Wielki Świat - Kuchenny Blat"! Podsumowując: dopóki nie nauczymy się myśleć i mieć własne zdanie, dopóty nie staniemy się na powrót ludźmi.

Ciepła, napisana z wielkim poczuciem humoru opowieść o przygodach ośmioletniej dziewczynki o imieniu Dzidzia, jej rodziny i przyjaciół na przełomie roku szkolnego i wakacji. Zwyczajne zdarzenia: zakupy w centrum handlowym, klasowa wycieczka do parku, pobyt u dziadków nad morzem oraz elementy magiczne: tajemniczy horoskop w gazecie, osobliwe Wierszyki dla niegrzecznych dzieci, które pojawiają się niespodziewanie w torbie z zakupami, zagadkowa opiekunka z dzieciństwa i uporczywy, intrygujący sen splatają się w spójną historię o boga-tym, płynnym stylu. Wykreowany świat i jego bohaterka są sympatyczni i oryginalni, tytułową Dzidzię śmiało można porównać do słynnego Mikołajka. Elementy magii i tajemnicy podnoszą walor tej mądrej, ciepłej książki.

Koszmarny Karolek ma głowę pełną

koszmarnych pomysłów, które pomagają mu zrealizować jego koleżanki i koledzy z klasy: Wredna Wandzia, Bezwzględny Bolo, Chciwy Henio i Muskularny Miecio. Wszystko psuje młodszy brat Karolka - Doskonały Damianek. Czy chcielibyście dowiedzieć się: - jak się robi gludyń? - jak zostać doskonałym?

Nowa ks iążka o przygodach Mikołajka i jego szkolnych kolegów to bez wątpienia najważniejsze wydarzenie na rynku książki dziecięcej w tym roku. Tom zawiera osiemdziesiąt niepubliko-wanych dotąd historyjek ilustrowanych zabawną i niezapomnianą kreską Sempégo. Zapraszamy na spotkanie z Mikołajkiem, Rufusem, Alcestem i ich kolegami, których perypetie rozśmiesza-ją kolejne już pokolenie czytelników.

"codziennie patrz na Świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy"

Przeczytanie tej książki zajmuje nam około 30 minut a przesłanie, które nam daje jest na całe życie. Oskar – tytułowy bohater to chłopiec chory na raka. Kiedy dowiaduje się, że zostaje mu dwanaście dni do końca życia, poznaje panią Różę, która ma za sobą karierę zapaśniczki i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Właśnie ona podaje mu radę jak najlepiej przeżyć te ostatnie dni swojego życia i chłopiec godzi się ze swoim losem. Książka Erica - Emmanuela Schmitta jest pełna humoru i dzięki temu udaje nam się przebrnąć przez jej treść. Czytając książkę nasz strach co do śmierci zmniej-sza się, poznajemy prawdziwe oblicze śmierci, śmierci jako bramy do następnego świata.

Kółko czytelnicze działające w naszej szkole, jednak nie zaprzestało tylko na przeczytaniu książki. Długo czekaliśmy aż na scenie wystąpią: dziesięcioletni Oskar i jego towarzyszka pani Róża, a jednak udało się. Teatr Śląski wystawił tę sztukę na deskach Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół”. Oczywiście nasz grupa tak ważnego wydarzenia nie mogła opuścić. Zakupiliśmy bilety i 23.09.2005 roku o godzinie 18.00 cała nasza grupa siedziała w fotelach niecierpliwie wy-czekując aż na scenie zacznie się coś dziać. Na sztukę wyreżyserowaną przez Grzegorza Kempinskiego składała się skromna scenografia szpitalna i dwóch aktorów Marek Rachoń, który grał dziesięcioletniego Oskara i Alina Chechelska, która grała panią Różę i wszystkie inne drugoplanowe role. Żaden inny aktor na scenie się nie pojawił. Wiele osób płakało, innym zamierał dech w piersiach pod wpływem szokujących tekstów, głośnej nieprzewidywalnej muzyki jak i przepięknej gry reflekto-rów. Jednak sztuka jak wszyscy orzekliśmy z lekkim niesmakiem nie dorównała książce, do której lektury gorąco wszystkich zachęcam.

OSKAR I PANI RÓŻA

Uwaga film!

Słyszeliście może o tym filmie?? Jeśli nie to ja wam troszkę opowiem: film wchodzi do kin 11.11.2005. Recenzję dodam niedługo!!!

A o czym opowiada film? O przygodach Kurczaka Małego, który ma bardzo mały wzrost, ale wiele uporu i odwagi. Wywołał panikę w swym mieście Dębki Duże, wołając, że spadło niebo, gdy tymcza-sem to tylko żołądź uderzył go w głowę. Minął rok. W tym czasie Kurczak bardzo mocno pracował nad odbudowaniem swojej reputacji – przede wszystkim w oczach nadopiekuńczego ojca, Bucka Gdaka. W końcu się udało: Kurczak został mistrzem baseballu i lokalnym bohaterem. Lecz znów spotkał go podobny wypadek, jak przed rokiem – coś mu spadło na gło-wę. Jest absolutnie pewien, że tym razem chodzi o realne zagrożenie. I rzeczywiście – na Ziemię przyby-wają kosmici. O swych podejrzeniach Kurczak mówi tylko najbliższym przyjaciołom: śwince Speckowi Zawiotkiemu, kaczce Luśce Kuperczak i rybce Fiszowi Chybarybie. Pragnie za wszelką cenę udowodnić, że ma rację. Może liczyć na po-moc przyjaciół, która zawsze jest szczera, choć czasem bywa te ż k łopot l iwa ...

Głosów sympatycznym bohaterom „Kurczaka Małego” użyczają Maciej Stuhr (Kurczak Mały), Andrzej Grabowski (Buck „Asior” Gdak), Hanna Śleszyńska (Luśka Kuperczak), Cezary Pazura (Speck Zawion-ki).

kakaowadeska

„Kurczak Mały”

Gazetka współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego - projekt Szkoła Marzeń