166
0 Przygody Borwara Tom I Potomek klanu Atlantis Autor: Łukasz „Strzelba” Przelaskowski Wrocław / Holandia / Ząbkowice Śl. 2010 r.

Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Fantazy/Adventure

Citation preview

Page 1: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

0

Przygody

Borwara

Tom I

Potomek klanu Atlantis

Autor: Łukasz „Strzelba” Przelaskowski

Wrocław / Holandia / Ząbkowice Śl. 2010 r.

Page 2: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

1

Spis treści

Przemyślenia.....................................................................................2

1. Rozdział I, Mgła............................................................................6

2. Rozdział II, Zapach śmierci...........................................................23

3. Rozdział III, Powiał wschodni wiatr...........................................38

4. Rozdział IV, Przodek zaginionego rodu........................................49

5. Rozdział V, Droga ku przeznaczeniu.............................................68

6. Rozdział VI, Rapperswil.............................................................84

7. Rozdział VII, Strażnicy Dragonaradu...........................................102

8. Rozdział VIII, Zjazd klanów.......................................................131

9. Rozdział IX, Zdrada i wojna.......................................................151

10. Postacie klanów dobra i zła.......................................................158

Page 3: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

2

I. Przemyślenia.

Wyobraźmy sobie noc, która ma się ku końcowi i na niebie widać

chmury, których widoczne kształty zmieniają się odcieniami z ciemnego granatu

poprzez ciemny niebieski do szarości. Oznaki wschodzącego słońca przejawiają

się lekko jasnym różem by potem przeistaczać się w zabarwienia lekkiej żółci,

pomarańczy i na koniec krwistej czerwieni. Z pewnością nie jeden malarz dałby

sobie rękę uciąć dla pozyskania tak wiarygodnych i pełnych pasji twórczej

kolorów, które tworzy magia i nieznana siła przyrody.

Przyroda, w którą tak usilnie ingeruje człowiek i stara się okiełznać

niczym dzikiego konia, wydusić bogactwa natury, ujarzmić dla swoich

codziennych potrzeb potrafi ciągle zaskakiwać oraz się przeciwstawiać

chociażby poprzez zmiany klimatyczne. Natura kryje jeszcze w sobie wiele

niespodzianek, które na pewno niosą ze sobą przesłanie dobra jak i zła –

symboli tak ważnych w religiach świata ludzi, które nieustannie od wieków

jednych łączą, a drugich uśmiercają budując o dziwo znaną wszystkim z nazwy

harmonię ładu , porządku czy po prostu przyrody.

Zrozumiałym jest, że przyroda żyje swoim trybem niczym układ zegarka

i ingerowanie w jego budowę zmienia cały przebieg funkcjonowania, który

zamienia się z kolei w złe skutki dla ingerujących. Można nawet użyć metafory,

że my Ludzie zmieniamy sposób funkcjonowania harmonii według

odwiecznego czasu, który unormował się dla miliardów różnych form życia na

Ziemi.

Planeta Ziemia stała się swojego rodzaju wytyczną dla ludzi od czasów

takich osób jak ojca poezji epickiej Homera, Kopernika, który wstrzymał

Słońce, a ruszył Ziemię, od czasów Krzysztofa Kolumba odkrywcy Ameryki,

Michelangelo Buonarrotiego i Leonarda Da Vinci oraz wielu innych uczonych,

badaczy, podróżników im podobnych, którym udało się przeciwstawić światu i

Page 4: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

3

jego naturze, łamiąc harmonię by wmontować nowe wizje, myśli, barwy

kolorów, teorie do umysłów ludzkich, a tym samym uruchamiając na nowo czas

zegara istnienia kolejnych pokoleń.

Wraz z rozwojem cywilizacyjnym kurczy się świat znany nam na Ziemi, a

swe oczy kierujemy głęboko we wszechświat szukając nowych form życia i

miejsc, gdzie będą mogły się osiedlić nowe pokolenia, gdy już Ziemia

przestanie być użyteczna do zamieszkania.

W tym momencie, gdy świat nam znany oceniamy na podstawie wartości

pieniądza czy to dowód, że nic poza nim nie ma? Czy to dowód, że pieniądz

rządzi światem, a Bóg rozumiany, jako przedstawiciel w wielu religiach to trój

literowa nazwa reprezentująca firmę, którą może ktoś wprowadzić jak wiele

innych na giełdę, której akcje raz rosną, a raz maleją i można nią handlować?

W Biblii na początku dowiadujemy się, że to Bóg stworzył Świat rozumiany

dziś, jako także wszechświat, czyli też przyrodę na Ziemi, a więc wprowadził

pewną harmonię, a także stworzył człowieka, który z dzisiejszej obserwacji

czasu ją wykorzystuje. Zatem co ma wpływ na życie Bóg, Przyroda czy

Człowiek? Należy pamiętać, że istnieje jeszcze coś, czym interesował się Albert

Einstein, czyli „CZAS”, który funkcjonował już przed stworzeniem Świata, bo

przecież był Bóg, a samo słowo „BYT” rozumiane jest, jako funkcjonowanie,

czyli istnienie życia, a więc i czasu. Człowiek, zatem i swoje kroki kieruje w tą

stronę, aby go poznać, załamać, doszukać się sposobu także jego opanowania,

„złamania klucza”. Szuka sposobu na jego przekroczenie i tym samym

wykorzystanie by zmieniać „los”, czyli „byt” na swą korzyść w imię po raz

kolejny pieniądza, a także chęci poznania „eliksiru” na tak pożądaną

nieśmiertelność. Czy to dowód, że po śmierci nic nie ma i boimy się, chcemy

tym samym jej uniknąć? Samo znaczenie słowa życia należy rozpatrzeć pod

względem materialnym jak i niematerialnym, które to można przyjąć, że

reprezentuje świat Boga, który stworzył na swe podobieństwo człowieka.

Wszystko na początku jest dzikie, ale potem w miarę się stabilizuje, rozwija,

Page 5: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

4

także i człowiek. Dochodzi jednak w pewnym momencie do załamania

równowagi, gdzie historia daje przykłady na podstawie wojen i np. obozów

koncentracyjnych, łagrów. Ludzie znów zamieniają się w zwierzęta i tracą swoje

ludzkie wartości, stają się dzicy, inni pozbawieni człowieczeństwa, wynaturzeni

ze swych racji, godności, przekonań tracą wiarę i poddają się losowi. Natomiast

Ci, którzy walczą o przetrwanie muszą zamienić się w bestie nieczułe na

wszystko by przeżyć, obronić się resztkami sił, stając się nieczuli odpowiadając

złem na zło.

Czy świat niematerialny istnieje? Czy granica pomiędzy nim, a światem

materialnym jest jedna w postaci drzwi, które są zamknięte? Czy może

funkcjonują te światy razem nie przeplatając się, na co dzień? Mówi się, słyszy,

ogląda tyle w telewizji, radio, mediach, różnych przypadków przekroczenia Tej

granicy, drzwi i funkcjonowania wokół Nas sił, o których nie wiemy tak wiele w

rzeczywistości. Czy zatem jeśli istnieje świat nazwany niematerialnym jest

jeden?

Najciekawszym stwierdzeniem może być to, że jeśli dobro i zło istnieje, a

istnieją na pewno pod różnymi maskami, to z pewnością są po obu stronach

światów ile by ich nie było i walczą pomiędzy sobą odwiecznie. Przyroda

natomiast jest łącznikiem pomiędzy nimi obydwoma, ponieważ była, jest i

będzie zawsze dzika, walcząc o przetrwanie dając tym samym siłę oraz

schronienie dla obu mocy określanym, jako boskie. Boskie, bowiem w mitologii

greckiej byli dobrzy i źli bogowie, a w Biblii diabeł to upadły anioł, który także

jest tworem boskim.

Wśród ludzi tworzyły się, istnieją, nawet rozwijają się dalej grupy, które

staną po jednej z dwóch stron. Jedni chciwi na władzę, pieniądz, dominację na

Ziemi, dalej we wszechświecie i oferty złych sił będą walczyć z tymi, którzy w

pokorze i duchu ładu z naturą oraz czystym sumieniem nie poddadzą się ich

namowom. W rzeczywistości, najprostszym tłumaczeniu źli chcą przejąć

kontrolę nad światem, a dobrzy walczą o zachowanie wolności.

Page 6: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

5

Czy jest coś pomiędzy nimi bardziej nienaturalne, nieludzkie, dzikie,

nieposkromione przez boskość?

Page 7: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

6

Rozdział I,

Mgła

„Nawet gdyby niebo zmęczyło się błękitem nie gaś nigdy światła nadziei”

Bob Dylan

Na wierzy wrocławskiego ratusza dochodziła godzina dwunasta w nocy, a

wiatr gonił chmury po niebie odsłaniając pełnię księżyca, lecz nie w pełnej

kościstej bieli, jaką wszyscy znamy, a lekkiej czerwieni od pyłów wulkanu,

które przyszły z Islandii. Od kilku dni padało, a tego wieczoru akurat przestało

przynosząc ochłodzenie i mgłę, która niczym rozlane mleko i warstwa

pajęczyny jednocześnie pokryła całe miasto nie dając zobaczyć nic na dalszą

odległość jak do metra. Pełnię natomiast widać było już z wyższych

wieżowców. Ponieważ była to niedzielna noc, a warunki pogodowe złe dla

samochodów wydawało się, że miasto zapadło w sen, a nawet zostało

wyludnione. Uliczki i przejścia dawały się rozpoznawać tylko po zamglonych

światłach latarni w odcieniach zmieszanej żółci i pomarańczy. Wraz z

końcowym wybijaniem północy przez zegar mgła lekko rozrzedziła się. Chwilę

potem z ostatnim uderzeniem dzwonu zegarowego rozległo się przeraźliwe i

przechodzące ciarkami przez całe ciała wrocławian wycie wilków, kojotów,

piski, wrzaski małp, ptaków, które wzbiły się do lotu oraz ryczenia tygrysów,

lwów, niedźwiedzi, zebr w swych zagrodach, wszystkie biegały w swych

klatkach, rzucały się na kraty lub racicami kopały o ściany, zagród wydając

inne, niedające się opisać odmiany dźwięków. Niosące ze sobą paniczne

odgłosy zwierząt z wrocławskiego ogrodu zoologicznego dały się słyszeć w

obrębie kilku kilometrów, resztę wyciszała mgła.

Butka strażnicza ZOO, która mieści się od strony ulicy Zygmunta

Wróblewskiego jak i cały ośrodek jest wizawi na przeciwko Hali Stulecia. Tej

nocy nadzór mieli dwaj strażnicy w dość podeszłym wieku, a że jeden z

Page 8: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

7

obchodów był po 2 w nocy, więc drzemali sobie lekko z nastawionym

budzikiem. W momencie wybicia północy i wybuchu panicznych odgłosów

zwierząt jeden spadł z krzesła, a drugi zeskoczył z łóżka i szybkim skokiem

znalazł się przy monitoringu. Spoglądał z bladą twarzą na wstającego i drżącego

kolegę z podłogi oraz wypisanym czytelnie strachem w oczach, aby powiedzieć

cicho, lekko zająkując się jakby zaschło mu w gardle:

Staszek: Mi..Mi...Mirrrek.... co to ku..kurwa było?

Mirek po upadku był w chwilowym szoku bardziej niż kolega, więc

jedynie zdobył się na odpowiedzenie poprzez zaprzeczenie ruchem głowy i

wzniesieniem ramion, że nie wie. Staszek szybko przeglądał rozlokowane po

ośrodku kamery, ale nad ZOO mgła nadal była zbyt gęsta, aby przez kamerę

można było cokolwiek wypatrzeć. Ponieważ zwierzęta niczym opętane nadal

szalały zadzwonili do zastępcy dyrektora, który akurat był na wyjeździe poza

Wrocławiem.

Z-ca dyrektora Zbyszek był nowym pracownikiem, który przeprowadził

się do Wrocławia po studiach magisterskich. ZOO przeszło wiele zmian, gdy po

głośnej sprawie kilka lat wstecz zostali z niego wyrzuceni zimą poprzedni

dyrektorzy, para małżeńska. Oferta pracy była pewna, że dostanie, bowiem sam

dyrektor to brat jego mamy, a że akurat skończył studia niedawno doktoranckie

weterynaryjne i ochronę środowiska, pracował już w kilku innych ogrodach

zoologicznych w Polsce, więc pasował idealnie na to miejsce.

Odebrał zaspanym głosem i spytał.

Z-ca dyrektora Zbyszek: taaakkk słuuuucham ?

Staszek nadal się jąkał

Staszek: Do..dobry wie...wieczór. prze..przepraszam, że budzę, ale

zwierzęta osza...oszalały i nie wiemy co się dzieje....mo...może Pan tu kogoś

przy..przysłać ?

Z-ca dyrektora, który już lepiej się przebudził dosłyszał w końcu oprócz

panicznego głosu strażnika potworne odgłosy. Przez chwilę dostał potwornej

Page 9: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

8

myśli, że może to przez te deszcze znów fala kulminacyjna nadciąga, o której

nikt nic nie wiedział, a zwierzęta to wyczuwają i chcą się ratować.

Z-ca dyr. Zbyszek: Słuchajcie w pierwszej kolejności uspokójcie się i

bardzo uważnie zróbcie obchód, sprawdźcie w szczególności od strony grobli

Szczytnicko – Bartoszowickiej czy czasem niema podtopień wody oraz przy

Restauracji Letniej, bo miały dziś być tam poprawiny weselne. Zaraz zadzwonię

do odpowiednich osób od zwierząt, aby tam pojechały....widzę, że pogoda

paskudna, więc dojadę za pół godziny może troszkę dłużej, bo z Kozanowa.

Staszek wysłuchiwał uważnie poleceń, teraz on widział bladą twarz

kolegi, który stał nieruchomo i wpatrywał się przez okno w otoczenie pełne

mglistych oparów i hałasu zwierzęcego. Odłożył słuchawkę, kiedy już było

wszystko jasne i podszedł do Mirka, dotykając jego lewego ramienia, a On

odpowiedział z trwogą w ustach:

Mirek: Boję się....coś tam jest nie tak, to nienaturalne odgłosy.

Staszek już bardziej doszedł do siebie. Wydawać by się mogło, że

pracował w tym zawodzie od młodego. Wysoki na prawie dwa metry, barczysty

i krzepkiej postury z mocnym wąsem na przedzie i twarzą pokrytą

zmarszczkami na twarzy smaganą od wiatrów, zimna, upałów podczas

wypełniania sumiennej pracy wartownika. Chociaż miał za sobą duże

doświadczenie na ochronach, ten przypadek lekko go wprowadził w lęk. Po

chwili już pewnym głosem rzekł:

Staszek: Wiem też się przestraszyłem i troszkę to wygląda dziwnie, ale

z rozmowy ze Zbyszkiem zrozumiałem, że może to niezapowiedziane

podwyższenie rzeki po opadach i zwierzęta się boją, więc pójdziemy sprawdzić

od tamtej strony i do Letniej, gdzie pewnie poczęstują nas strzemiennym i od

razu się rozluźnimy, weź latarki i idziemy. Zastępca dyrektora Zbyszek

przyjedzie tu do pół godziny i ma jeszcze przysłać kilka osób, aby uspokoiły

zwierzęta.

Page 10: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

9

Mirek miał około czterdziestki na karku, był wrocławianinem, który w

momencie przyjścia kryzysu do Polski został zwolniony z fabryki Volvo z

powodu redukcji. Chociaż miał posturę szczupłej osoby nie był jednym z tych,

co się poddają i popadają w jakieś nałogi, depresje. Podejmował prace, które

tasowały się jak karty, raz lepsza, a raz gorsza. Niestety były to oferty przelotne,

więc stwierdził, że zrobi jakieś kursy, bo rodzina duża, sześcioosobowa, więc

utrzymać należy razem z żoną. Los chciał, że zrobił, jako bezrobotny kurs

ochroniarza.

Patrząc na Staszka wziął powolny wydech jakby przez kilka minut nie

oddychał dając tym samym znak, że opanował się i uspokoił.

Uznali wpierw, że pójdą pod niedawno odrestaurowaną Bramę Japońską,

która mieści się po drugiej stronie przy Budynku Administracyjnym i tam

zobaczą jak wygląda sytuacja z rzeką, którą widać ze skarpy, a potem podejdą

do Letniej.

Wychodząc z portierki zamknęli drzwi i zostawili kartkę, że są na

obchodzie. Mgła powodowała, że po dwóch metrach światło latarek w jej mroku

rozchodziło się, a odgłosy z zagród i klatek sprawiły, że szli obok siebie

próbując dojrzeć czy mijają już Zwierzyniec Dziecięcy. Musieli iść cały czas

prosto, gdzie normalnie dojście na drugi koniec zajmuje z dziesięć do piętnastu

minut maksymalnie przy obchodzie, a teraz zamieniło się na przekładający się

powolny marsz, gdzie minuty zamieniały się w godziny. Minęli parking po

lewej stronie, a następnie potwierdziło się, że mijają Zwierzyniec Dziecięcy, bo

po prawej stronie mieściła się zagroda osła, którego głosu nie da się nie

rozpoznać. Doszli do skrzyżowania dróg, które jest przy zagrodzie m. in. mary

patagońskiej i Staszek zatrzymał się mówiąc:

Staszek: Słuchaj Mirek trzeba to wszystko szybko i konkretnie

sprawdzić, ja pójdę dalej prosto, a Ty skręć tu w lewo i idź prosto cały czas aby

zobaczyć co się dzieje w Letniej, jak coś mamy krótkofalówki lub komórki ok,

dasz radę?

Page 11: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

10

Mirek pracował w ZOO dopiero od niecałego miesiąca, a to była jego

druga praca, jeśli chodzi o stróżówkę. Mimo lęku, jaki przechodził go w tym

momencie kiwnął głową i ruszył znikając w toni szarości mglistych oparów

nocy.

Staszek minął dwie kolejne zagrody w tym lam, aby następnie skręcić w

lewo. Ostatnia prosta do budynku administracyjnego, którego jeszcze nie

widział wydawała się prosta i kwestią chwili do przejścia. W tym samym

momencie, gdy wszedł na nią, nagle zoo jakby za pstryknięciem jednego palca

czarodzieja ucichło pozostawiając martwą ciszę dookoła. Staszek stanął jak

wryty, również w jego głowie zapanowała jedna wielka pustka, a oczy starały

się jakby przeniknąć przez otaczającą biel i wyszukać przyczyny wyciszenia.

Powoli ruszył, słysząc układane swe kroki butów na ziemi i szeleszczącego pod

nimi piasku. Wiedział, że nie jest sam, odruch sumienia i wyczucia podpowiadał

mu, że jest obserwowany. Trzymając w lewej ręce latarkę prawą powoli odpinał

ka-bonę na broń gazową, do której wyjątkowo miał uprawnienia i zezwolenie

dyrekcji. Czuł jak pot ześlizguje się powoli po czole na ramiona i plecy, a

oddech z ledwością może nabrać, bo jeszcze nie wypuścił poprzedniego z

obawy, że musi wytężyć słuch i zachować ciszę, ale, przed kim lub przed czym?

Krok po kroku posuwał się na przód, będąc w pogotowiu na wyjęcie broni i

oddanie krzyku, tylko, jaką formę by przybrał, nakazu czy lęku? – nie wiedział.

Powoli, pośród iście cmentarnego ukojenia wyłaniał się z tafli pomroku

budynek ze strzelistym dachem i odnowioną bramą japońską w kolorze

ciemnego czerwonego brązu. Nie wiedzieć, czemu ani razu nie obejrzał się za

siebie, szedł prosto, co róż rzucając kątami oczu w boki. W ten niespodziewanie

rozeszły się dźwięki piszczących drzwi, które nawet umarłego by przestraszyły,

a Staszek poczuł jak serce podchodzi do gardła, po czym padł dość mocny,

chrapliwy głos z otwartych drzwi:

Traper: Kim byś nie był zatrzymaj się i nie ruszaj, mam broń i nie

zawaham się jej użyć.

Page 12: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

11

Staszek przełknął ślinę, aby szybko odpowiedzieć:

Staszek, portier: Cholera Bogdan to ja portier Staszek, skąd ty kurwa

masz broń, lepiej nie mierz nią we mnie.

Bogdan zwany „Traperem” był jednym z najstarszych pracowników ZOO

pod sześćdziesiątkę, pomimo, że miał swoje własne mieszkanie często nocował

w ośrodku jakby wrósł korzeniami i złożył śluby nieprzekroczenia jego granic

raz na kilkanaście dni. Pomagał opiekować się zwierzętami, jako ich obrońca i

miłośnik, a przy tym doktor biologii. Mówiło się, że troszkę jest szalony i

czasem gada od rzeczy, ale każdy lubił jego osobę i opowieści ze swych

przygód po świecie, jakich nie brakowało podczas imprez integracyjnych. Swoją

postawę miał już dość ociosaną przez życie w postaci ran, blizn, ale uścisk

niedźwiedzia powodował, że niejeden młody z siłowni wymiękał w kilka

setnych podczas siłowania na ręce. Ciężka praca i życie hartują ciało oraz

umysł, a jego było tym dość ociosane by powalić dwóch rosłych mężczyzn w

obronie. Można było go zawsze łatwo rozpoznać poprzez głos i zabawny ubiór

w stylu iście prawie, że połączenia hipisa w długich, kręconych siwych włosach,

poprzez ubrania niczym traper i drwal nosząc koszule w kratę, pas z przyborami

w postaci nożyka oraz pakunku na swoje jakieś drobiazgi, po kowbojski

kapelusz z butami kowbojskimi – ponoć z krokodyla, gdzie do reszty

dopełnienia musiały być dżinsy z lekkimi dzwonami na końcu.

Teraz gdy wpatrywał się w jego osobę, podchodząc powoli, Staszek

widział człowieka, w którym obudziła się dawno zakrzepła krew, a oczy ożyły

dziwną magią niepewności, przerażenia, jakby coś wiedział tylko nie chciał w to

uwierzyć, jakby obudził swojego dawnego młodocianego ducha do walki w

obronie, ale co miałoby stanowić tak wielkie zagrożenie i budzić tak

niesamowite reakcje emocji w czasach dwudziestego pierwszego wieku?

Widząc teraz bliżej i lepiej Bogdan rozejrzał się dookoła zanim podszedł,

opuścił lekko dwu gwintówkę, rzekł cicho i z głosem pełnym obaw:

Page 13: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

12

Bogdan (Traper): Niech mnie diabli, przepraszam Ciebie Staszek,

chodź...nic nie mów i szybko wchodź do środka.

Staszek jednym szybkim susem wskoczył do środka budynku, gdzie

Bogdan zatrzasnął drzwi zamykając na wszystkie możliwe zamki i zasuwy.

Wchodząc po schodach na górę sprawdzał okna czy są domknięte. Staszek czuł

w powietrzu zapach wielu kadzideł. Doszli na poddasze, gdzie mieściła się mała

ambona, tam na stoliku leżała lornetka oraz niedopalony papieros, który teraz

wrócił do palców swego właściciela. Portier nie wiedział, co powiedzieć na to,

co się działo, a było dla niego to zbyt szalone, wyglądało na jakiś żart by uznać

za normalne i prawdziwe wszystko, co działo się tej nocy. Nawet był

przygotowany, że usłyszy hasło „Mamy Cię”, a wszystko dookoła okaże się

stworzoną iluzją, jednak tak nie było. Bogdan z niepokojem wpatrywał się

chwilę poprzez mgławicę z papierosem w ustach i lornetką w oczach obracając

się dookoła jakby czegoś wypatrywał, co już widział wcześniej. Broń przewiesił

przez ramię. Natomiast jego nowy kompan stał czekając, co nastąpi za chwilę,

aby po kilkunastu minutach zmusić się do wypowiedzi. Podejrzewał, że

Traperowi odbiło z wiekiem, a do tego przyczyniła się ta pogoda oraz

zachowanie zwierząt, które od pewnego momentu trzymały dziwnie stoicki

spokój.

Staszek, portier: Bogdan wiem, że mamy przejebane dni, a dziś takie

zamieszanie. Dzwoniłem do Zbyszka, przyjedzie może za dwadzieścia minut i

obiecał, że dośle parę osób do pomocy. Mam zrobić przegląd ZOO w tym

wałów, bo możliwe po deszczach podniesiony stan rzeki niepokoi nasze

maskotki. Jeśli widziałeś kogoś podejrzanego i uzbrojonego żeby wylądować u

góry z tą dwu gwintówką mogłeś dać nam znać, bo numery znasz oraz policji

hmm....co się stało?

Słynny ochrypły głos Bogdana jak pirata z filmów lub w wersji wujowych

morskich opowieści usłyszanych w dzieciństwie, na podstawie, których tylko

wyobraźnia dziecka potrafi stworzyć tak niewyobrażalne kształty, wygląd,

Page 14: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

13

ubiór, chód i wydawane odgłosy przybrały postać realną. Jakby świat wyobraźni

przekroczył granice i wkroczył do świata rzeczywistego słuchającego Staszka.

Bogdan mówił z cicha powoli, pewnie:

Bogdan, traper: Mam już spokojnie powyżej sześćdziesięciu lat,

przeżyłem w swoim życiu wiele, pracowałem w różnych miejscach i ciężko dla

uzyskania nie tyle, co tych gównianych tytułów, a wiedzy i fascynacji światem,

który chłonąłem oczami, uszami, wszelkimi zmysłami, aby nic nie stracić,

żadnego szczegółu i wnieść potem do swej pamięci przekładając na wiedzę, a

potem badania. Wyjechałem, jako młody gówniarz z rodzicami do Stanów,

gdzie może dziś miałbym lepsze warunki oraz życie, ale czy byłbym tak

szczęśliwy jak tu? Jednak były miejsca, sytuacje, do których mało, kto chciałby

wrócić wspomnieniami, pamięcią. Dziś boję się, że to wszystko, co za mną

zdawało się odejść...wróciło.

Staszek wysłuchał wszystkiego przyglądając się raz okolicy, a raz

zachowaniu Trapera, do którego nie mógł mieć zaufania, gdy ten miał broń i

swoim zachowaniem zupełnie zmieniał sposób bezpieczeństwa dla ogółu.

Postanowił, że spróbuje wpierw spokojnie.

Staszek, portier: Rozumiem Ciebie, nikt nie obiecywał, że w życiu

każdego będzie łatwo, a każdy ma w życiu wybór drogi, którą pójść, chociaż los

potrafi płatać figle...proponuje, aby zejść na dół, zapalić światło, napić się

ciepłej herbaty i zdecydowanie abyś odłożył tą pukawkę, bo jeszcze niechcący

pociągniesz za spust, a tego nie chcemy prawda?

Spojrzał tym samym bezpośrednio na starca i wskazał ręką broń do

oddania. Traper mocniej zacisnął swe palce wokół pasa do broni, przyjął postać

twardej i niewzruszonej osoby.

Bogdan, traper: Rozumiem, myślisz, że zwariowałem...nie jestem w

stanie Tobie wszystko wyjaśnić, gdy tak szybko mija czas, którego kto wie

może pozostało nam nie wiele....są na tym świecie jeszcze sprawy, o których

dawno zapomnieliśmy, przestaliśmy w nie wierzyć, ale....

Page 15: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

14

W tym samym momencie odezwała się krótkofalówka z głosem Mirka.

Było słychać w jego wymowie przerażenie, nawet już się nie jąkał, ale

miał tak potworny piskliwie cichy głos jakby zaraz miał umrzeć, zdaje się, że

płakał:

Mirek: Staszek jesteś tam?.....Jezus....dajcie mi siłę....dla mojej rodziny....

Staszek tu Mirek....na Boga odezwij się....daj mi żyć....oni mnie

potrzebują....mówiłem, że coś jest tu nie tak......

Staszek i Bogdan słuchali tego przez chwilę jakby odgłosów, które można

zazwyczaj usłyszeć w radio, telewizji, gdzieś na internecie, ale nagle to działo

się tu i teraz, głos zwracał się do jednego z nich ze zdecydowaną błagalną

prośbą o pomoc, tylko przed czym?

Traper zdecydowanie szybko przebudził się z tego chwilowego

ogłuszenia słów i pewnie powiedział do portiera:

Traper: odbierz szybko i spytaj się, gdzie jest, niech najszybciej ukryje

się w jak najwyższym punkcie lub bezpiecznym w miarę miejscu od okien i

drzwi....już szybko....

Staszek jakby na rozkaz w wojsku podniósł sprzęt i powtórzył słowa

Bogdana, aby usłyszeć od swego nowego kolegi z portierni:

Mirek: Już to zrobiłem....jestem w Letniej....Jezu co to się stało....nie

wiem co to było....jestem w chłodni....o Boże chyba to wróciło....wezwijcie

pomoc....ratujcie....

Po czym słychać było wyłączenie mikrofalówki i znów ciszę. Staszek

rzucił okiem na zegarek, było już dobre trzydzieści minut po północy z

hakiem...po czym wziął komórkę i zaczął wykręcać numer dziewięć dziewięć

siedem.

Stary hipis zerknął na niego z lekkim kątem uśmiechu i rzekł:

Traper: Myślisz, że nie próbowałem...przyjęli zlecenie, ale teraz mają na

głowie powódź, powiedzieli, że woda przerwała wały na Kozanowie i pod

okolicami Wrocławia w tym Psie Pole, a wiesz, jakie to tereny, w takich

Page 16: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

15

momentach policja zwiększa tam patrole i t d. W momencie, gdy wysłuchiwali

mojej historii słyszałem jak się śmieją z naiwnego starca, na pewno szybko tu

się nie pojawią. Pracował tu jeden, którego zaatakowali nożownicy w rynku,

centrum, on oraz jeszcze 3 inne osoby pokrzywdzone po wezwaniu policji

czekali pół godziny, baa nawet śledzili tamtych, żeby nie uciekli, żeby ich

wskazać, nawet i dobrze, bo te psy minęły ich jakby nic, traktując, jako

przechodniów, pijanych imprezowiczów. Jak myślisz, gdy usłyszą również od

Ciebie, że zwierzęta sieją popłoch, Twój znajomy zamknął się w chłodni, a inny

biega z dubeltówką po ZOO jak szybko zareagują?

W tym czasie, gdy Bogdan przedstawiał ich obecne położenie Staszek

podawał swoje dane przez komórkę i zaistniałe zdarzenia, po czym usłyszeli

razem w słuchawce:

Policjantka: Przyjęłam, niedługo wyślemy tam patrol, przyjadą pod

bramę portierni i główną , proszę tam czekać....może troszkę to potrwać ze

względu, że większość jednostek pomaga przy powodzi na Kozanowie i innych

rejonach....(a w tle).....ehhh kolejni weekendowi imprezowicze.

Traper: Przecież mówiłem, ale zawsze to potwierdzenie mojej wersji... a

co z grupą ochroniarską, która zawsze była w pobliżu?

Portier odpowiedział dość w Monty Python – owym humorze

Staszek: Nie podpisywali z nimi kolejnej umowy, poza tym, po co,

widziałeś kiedyś złodzieja z biegnącym nosorożcem albo lwem pod pachą?

Traper uśmiechnął się z lekka podłapując morał, po czym zerwał się i

biegnąc w dół krzyczał w cichszych tonach:

Traper: Szybko, za mną, przecież kurwa twój kompan jest tam sam,

trzeba szybko działać, palisz?

Staszek: już nie ten wiek

Traper jakby odpowiadając na poprzedni dowcip własnym humorem:

Traper: To się nawrócisz.

Page 17: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

16

Wbiegli do dużego pokoju, gdzie oczom Staszka na dużym stole ukazały

się bronie dziś dostępne tylko w muzeach, a także współczesne. Leżała tam

kusza i łuk z kołczanami pełnych strzał, które widać miała mocne metalowe

niczym harpuny groty, dalej miecz na długość więcej niż metr i rękojeści z

napisami w obcych nieznanych portierowi językach. Noże, o dwu stronach z

zębami jak u rekina, a także maczuga z końcówką pełną ostrzy wystających w

różne strony oraz inna nie zrozumiała w użyciu starożytna broń. Broń

współczesną stanowiła dwu gwintówka na ramieniu Bogdana, pistolet o dość

wyglądającym mocnym kalibru, coś ala czterdziestka czwórka znana w filmie

Brudny Harry z Eastwoodem oraz Szot Gan, dalej paczki z nabojami.

Staszek: Jezu masz tu cały arsenał jakbyś był gotów na III wojnę

światową, nie wierzę dalej, że to się dzieje.

Traper rozpinał plecak, pakował wybrane rodzaje broni, naboje i mówił

zdałoby się przesadnie poważnie jak na starca.

Traper: Masz tu drugi plecak i pakuj, zaraz dam Ci szybki kurs

strzelania, ale wpierw musisz mnie teraz szybko wysłuchać uważnie, bo nie

będę powtarzał dwa razy. Gdy zbliżał się wieczór siedziałem w krześle tu przy

bramie północnej, bo wiadome, że zastępuję często stróża z tej części, Marka.

Na pewno po pierwsze mogę Cię zapewnić, że wody rzeki nie zagrażają

zwierzętom. Natomiast, co do drugiego to właśnie to coś, co sprawiło taką

reakcję jak to ująłeś u maskotek. Wiem, co to jest, miałem już z tym do

czynienia kiedyś, zajmowałem się takimi przypadkami i myślałem, że tu na

starsze lata będę miał od tego spokój...ale jak widzę walka toczy się w różnych

miejscach i do końca.

Staszek nic nie rozumiał.

Staszek: Możesz mówić bardziej konkretnie, bo to, co słyszę i widzę

dookoła to wygląda jak jakiś pieprzony film o walce dobra ze złem, co się

kurwa dzieje?

Page 18: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

17

Bogdan, traper: Wiem, nie jest tak łatwo to zrozumieć i przyjąć do

wiadomości. Dziś te media zarzucają nas tyloma informacjami, że albo nie

wierzymy w nic albo stajemy się ich marionetkami robiąc i słuchając, co ze

chcą. Na pewno ktoś jeszcze nad nimi stoi, ale teraz mamy poważniejszy

problem....Słuchaj, zatem dalej...na pewno znasz słynne historie o potworze

Frankenstein.

Staszek kiwnął głową przytakując.

Traper kontynuował: nieopodal Wrocławia mieści się miasto

Ząbkowice Śląskie, oddalone od słynnych fortów napoleońskich w Srebrnej

Górze. W rzeczywistości miasto, które sięga początkiem założenia XIII wieku

do końca II wojny światowej nosiło nazwę Frankenstein. Książka autorki

Marley Shirley o stwórcy i jego dziele nie ma w pełni do końca powiązań z tym

miastem bo nigdy tam nie była. Napisała tą książkę w okresie zachwytu nad

Byronem i jego stylowi. Jak by nie było miasto ma też swój stary już w ruinach

zamek i legendę, która opowiada jak w okresie zaraz, jakie przechodziły przez

Europę w XVII czy XVIII wieku nie oszczędziły także tych mieszkańców

dokładając trzy wielkie pożary w jego okresie, wojny i t d. Podczas jednego z

pożarów, nagle przyszła zaraza. Szybko okryto, że pomaga się jej

rozprzestrzeniać grupa grabarzy, którzy dla zwiększenia dochodu w nieludzki

sposób smarowali zarażonymi odciętymi częściami ciał poprzednich ofiar jak

dłonie, języki różne elementy domostw jak klamki, drzwi, okna ... złapano ich

na próbie wrzucenia kilku części ciał do studni miejskiej nocą. Wyrok był jak na

tamte czasy naturalny, obcięcie członków, palców, zmiażdżenie kończyn

górnych i dolnych, przyczepienie do koni i ciągnięcie sprawców za posiekany

brzuch, aż flaki wyszły im na wierzch. Niestety nie doszukano się reszty

posiekanych ciał...mówiło się, że je spalili, ale wiem, że był ktoś, kto umiejętnie

je wykorzystywał do badań i możesz mi uwierzyć ciała zarażone czarną

śmiercią już nie przeszkadzały tej osobie. Trzeba tutaj dodać o bardzo innym

ważnym wydarzeniu i jego znaczeniu, które splata te legendy, historie. Na

Page 19: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

18

pewno słyszałeś także o wyprawach krzyżowych, których było bardzo wiele.

Skostniała średniowieczna Europa ruszyła na wschód w imię Boga na hasło

Papieża odbić Ziemię Świętą. Walka Dobra ze Złem toczy się od początków

Świata, a wtedy to była bardzo ważna sprawa, gdzie nie do końca chodziło o

interesy przewoźników Flamandczyków i podróżujących pielgrzymów oraz

Tych, co na nich zarabiali. Znamy tylko podstawy od strony historycznej, dużo

cennych archiwów zostało utajnione, a resztę, które spotykamy, na co dzień

zmieniono znaczenie, przebieg wydarzeń i tak dalej myśląc, że wszystko będą

mieć pod kontrolą. Potem przyszło odrodzenie, reformacje z grupami osób

chcącymi wynieść prawdę na światło dzienne, aby zostać poczęstowanym

dawką kontrreformacji i tak przychodziły oraz odchodziły nowe epoki z nowymi

poglądami, które ustępowały kolejnym.

Głowa portiera pękała już od nadmiaru wiedzy, ciśnienie, jakie

zapanowało tak nagle spowodowało, że postanowił usiąść na krześle. Widząc to

Traper przyniósł coś do picia

Traper: Masz to postawi Cię na nogi i masz tu papierosa, to zmniejszy

Twój zapach, pot oraz strach.

Staszek: Dzięki...brrr cholera mocne to...a co do papierosa to

zdecydowanie muszę zakurzyć...

Dawno zapomniany smak dymu ogarniał na nowo kubki smakowe,

prześlizgując się do płuc dając bodziec uczucia zaspokojenia ciała cząsteczka po

cząsteczce, aż język wychodził na zewnątrz próbując złapać całą resztę

magicznego oparu. Ciekawe jak mocne może być uczucie zaspokojenia głodu,

którego wyrzekło się dawno temu, a teraz w takim momencie usprawiedliwiając

się, że to dla uspokojenia, wyciszenia, zapanowania nad sobą, przemyślenia

spraw, ułożenia myśli ma pomóc wyrównać stan umysłu, ciała nad zastaną

sytuacją kryzysową.

Staszek na pełnym relaksie i lekkim uśmiechu odpowiedział:

Portier: Cholera....tego właśnie mi trzeba było...uf

Page 20: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

19

Traper: A ten napój to sake...a teraz podsumuje. Tysiące lat temu ludzie

żyli z innymi siłami, nacjami, które przybierały w ich oczach postacie bogów,

duszków, diabłów, aniołów spisane na greckie mity, legendy, baśnie....Każdy z

nich chciał żyć i przetrwać, ale jedno groziło drugiemu, gdzie w takim

przypadku nie wiadome, co jest po stronie dobra, a co po stronie zła...czy

możemy winić, z obecnych tu zwierząt, że jedne są myśliwymi, a inne ofiarą?

Tak ukształtowała je przyroda, czas i kto wie czyj Bóg lub Bogowie....pewnie

znaleźli by się dziś tacy co by dopisali do tego Ludki UFO...heh.

W międzyczasie Bogdan załadowywał broń pokazując ją kompanowi jak

to zrobić, przeładować, namierzyć, przytrzymać podczas oddania strzału.

Portier powtarzał szybko sobie w głowie ruchy aby nagle wypalić tekst:

Staszek: Tylko, do czego lub kurwa, kogo ja mam celować....to coś jest

jedno czy więcej?

Traper: Nom tak starość nie radość, skleroza nie boli....W skrócie

powstały Kościół w Rzymie, Imperium Rzymskie, a wcześniej Faraonowie,

Aztekowie przyjęli walkę obrońców ludzi ze złem, gdzie oczywiście były także

czarne owce...Imperium podbijając świat naruszyło granice zamieszkałe przez

złe moce, które czciły w kulcie niezdające sobie plemiona lub gromady mniej

lub w ogóle nieucywilizowane będąc podwładnymi. Aztekowie nie zabijali

bezczynnie te tysiące osób dziennie na ołtarzach, bowiem były to osoby

zarażone poprzez ugryzienie lub zadrapanie i gdyby nie wycinanie serc ożyłyby

wraz z północą stanowiąc dopiero poważne zagrożenie. Królestwo Faraonów

miało podobnie, ale także walczyło z demonami wcielającymi się w ciała nocą,

dziś mówi się o egzorcyzmach, stąd balsamowano zwłoki usuwając wnętrzności

czy też palono jak u Wikingów by złe moce nie ożywiły ciała dzielnego

wojownika, ale o tym się milczy. Pamiętaj, że ciało ma duszę, a te, które ożyje

będąc opętane ma już nowego właściciela jak muszelka z nowym ślimakiem.

Każda cywilizacja walczyła na swój sposób, ale jak wiesz wiele je łączyło np.

piramidy, bowiem ich budowniczowie, władcy porozumiewali się między sobą,

Page 21: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

20

nie myśl, że Amerykę odkryto dzięki Kolumbowi. Piramidy miały w sobie coś

akurat mi nieznanego, co umożliwiało przemieszczanie się z jednego krańca

Ziemi na drugi, a możliwe, że nawet na inne planety, ale kto tam mieszkał i czy

miał wpływ na tych z Ziemi nie mogę powiedzieć. Każda cywilizacja miała

swoich żołnierzy, plus specjalne jednostki jak wspomniani krzyżowcy w tym

Templariusze, Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w

Jerozolimie – Krzyżacy, Joannici.

Staszek już nawet nie mrugał, oparty na siedząco wsłuchiwał się czując

jak dostaje gęsiej skórki i ciągle licząc, że to wymysł wyobraźni lub wymysły

starca.

Staszek, portier: Dobra...rozumiem, że jest dobro, jako ludzie od strony

kościelnej, a zło, co to było i kryje się u Nas w ciemnościach?

Traper: Wiesz, że stąd portier Marek jest chory, przynajmniej był,

zajmował się wcześniej z dyrektorem dostarczeniem nowych zwierząt, został z

tego, co wiem pogryziony i troszkę podrapany przez jednego z dostarczonych

nowych wilków z Syberii. Jeszcze kilkanaście lat temu stanowiłem w Polsce

oddział jednostek szybkiego reagowania na zło i wiem w stu jeden procentach,

że Marek został w ten sposób zarażony, w czego wyniku mam dziś

potwierdzenie, jest północ, a on mieszka po drugiej stronie rzeki. Dzikość

ciągnie do dzikości, a w ZOO jest tego pod dostatkiem. Przekonasz się tej nocy,

że niektóre filmy kryją w sobie wątek prawdy, słuchaj się mnie i moich poleceń

to może wyjdziesz cało.

Portier wytrzeszczył oczy.

Staszek: Chcesz mi powiedzieć, że teraz Marek zamienia się o północy w

wyniku ugryzienia wilka ww... wilkołaka? I co ty mówisz o jakiś jednostkach?

Traper: Tworzone były od wieków z najlepszych, umacniane na

granicach krajów z najmężniejszych wojów oraz w głębi w ukryciu, mówiło się

przed wiekami o rodowych gniazdach. Krucjaty były formą zatrzymania

rozprzestrzeniającego się zła, jakie przyszło wtedy z Afryki, dalekiej Azji w tym

Page 22: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

21

wilkołaki i inne potwory. Dlatego głupi wieśniacy i chłopi, którzy ruszyli

pierwsi zostali zmasakrowani i pomogli w rozszerzeniu sił wrogowi stając się

zarażeni. Musisz wiedzieć także, że wampiry to nie żaden wymysł. Ludzie mięli

pakt z kilkoma klanami o nietykalności pewnych grup rodowych i ich

podwładnych. Jednym z klanu był książę Dracula, który zanim został wampirem

zakochał się w wampirzycy z odwzajemnieniem. Wbrew różnym, znanym Tobie

historiom potrafią rozradzać się, czego efektem Natia urodziła mu syna już

wampira, który ugryzł ojca. Znają go wszyscy, ale nie prawdę, to właśnie doktor

Frankenstein. Przez całe wieki winiąc siebie za przemianę ojca szukał lekarstw

na walkę ze złem współpracując z Nami. Hrabia Dracula i jego położenie jest

znane tylko pewnej grupie klanów. Frankenstein zamieszkiwał różne miejsca w

tym dzikie tereny przyszłej Rzeczypospolitej, gdzie rozwinęło się miasto od

jego nazwiska rodowego. Obserwował wady zła i dostarczał informacji do

Centrum. Kiedy przyszła czarna śmierć próbował stworzyć na nią eliksir, lek,

ale musiał go na kimś testować. Ludzie chorzy byli słabi, a ochotników raczej

nie było. Na sobie nie mógł prowadzić eksperymentów, więc postanowił

stworzyć własnego człowieka, na którym mógłby prowadzić szereg różnych

eksperymentów. Wiem, wydaje się być to nieludzkie, ale ktoś zawsze musiał coś

odkryć kosztem kogoś i czegoś. Tu już nie będę mówił, co było dalej, ale po

wpadce swoich sług musiał opuścić miasto. Więc widzisz jak wiele się dzieję

dookoła, a mówi się w mediach, że wszystko już wiemy, jedna wielka ściema.

Co do Marka obserwowałem go i jego zachowanie się, w ostatnich dniach pracy

mało jadł, unikał światła, zwiększyły się mu zmysły, bo wyczuwał wiele

zapachów, których nawet mój nos nie daje rady doszukać się tak szybko, a

zwierzęta uciekały od niego jak by coś wiedziały...to są typowe

objawy...chciałem z nim porozmawiać i zadzwonić po naszych

ale...dyrektor....nie chciał tego...powiedział, że sam go przypilnuje....wiesz, że

go nie ma....on także ma swoje miejsce w organizacji Upadłych

Aniołów...wyjechał do kilku Państw przedstawić raport, że zło znów ruszyło się,

Page 23: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

22

a uwierz mi wilkołaki to nie jest jedyne zmartwienie. Myślałem, że zdąży, ale

widzisz cisza.... więc teraz bez dyskusji musimy działać i współpracować razem.

Nie jest tak łatwo to przyswoić, ale dasz radę, musisz, to jak gotów?

Staszek milczał kilkanaście sekund, wszystko, co przez całe życie

przeżył, spotkał, cenił, wierzył nagle traciło swoje znaczenie, teraz liczyło się

przetrwanie i walka o życie.

Staszek: Daj mi jeszcze jednego papierosa oraz łyka tej sake i ruszamy,

Mirek w tej chłodni powinien jeszcze wytrzymać....najgorzej martwi mnie fakt,

że w Letniej dziś poprawiny z wesela odbywały się, a on wyglądało, że dotarł

tam i jest sam...

Traper: O rzesz ty kurwa mać...ruszamy...słuchaj nic nikomu nie mów,

co dziś usłyszałeś...ale jeśli ktoś będzie żył, zobaczysz u niego ranę pogryzienia,

zadrapania, cokolwiek podejrzanego żeby się z nim działo nie możesz mieć

litości....jak się przemieni też nie będzie miał .... rozumiesz? Jedynym

lekarstwem akurat w tym przypadku ocalenia dla tamtych zarażonych jest

śmierć.

Staszek: Jeszcze nikogo nigdy nie zabiłem

Traper: Kto wie może dziś pobijesz rekord lepszy niż Rambo we

wszystkich częściach łącznie, nie myśl nad tym za dużo, ruszamy.

Stary Traper i Stary Portier ramię w ramię powoli szykowali się do

opuszczenia Budynku Administracyjnego, czekała na nich noc kryjąca w swoich

mackach ciemności szaty mglistej odwiecznie postaci zła w różnych maskach,

które musieli spróbować powstrzymać. Drzwi ponownie się otworzyły na

zewnątrz robiąc zgrzyt nienaoliwionych zawiasów...powiał zimny wiatr.

Page 24: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

23

Rozdział II,

Zapach śmierci

„Jeśli wierzysz, przejdziesz(...)

przez wszystkie drzwi zamknięte."

L. A. Moczulski

Moment, gdy człowiek poznał sztukę rozpalania ognia poczuł pewnego

rodzaju zabezpieczenie się od tego, co krył w sobie mrok oraz dzikość natury

wydaje się dziś prawie jakby nieprawdziwą legendą. Przez wieki starał się

odgrodzić swoim ucywilizowaniem nadając je wymyślonemu otoczeniu, które

stworzyło pewną estetykę, swobodę, wygodę, luz, korzyści z elementami dnia

codziennego pozwalające zapomnieć o tym, co go otaczało poza stworzonym

schematem iluzji. Przychodzi jednak noc, gdy niepilnowane ognisko wygasa, a

ukryte siły przyrody przypominają o sobie wdzierając się w schemat ułożonego

kalendarza ludzkiego burząc jego grafik. Zastanawia, zatem fakt czy człowiek

jeszcze potrafi obudzić w sobie prymitywne elementy ludzkiej dzikości, obrony,

walki w momencie, gdy czuje zapach grożącej mu śmierci?

Dochodziła godzina pierwsza, a dookoła na powrót mglista kasza.

Staszek, który szedł zaraz za Bogdanem wziął głębszy wdech, gdy skręcali w

prawo na skrzyżowaniu, gdzie rozstał się z Mirkiem. W ręku trzymał pistolet

przypominający mu te z westernów. Traper wyjaśnił mu, że na początek

wystarczy, a strzelając z np. UZI serią mógłby więcej szkód narobić niż

pożytku. Trzymana broń była niemiecką kopią znanego rewolweru firmy Colt,

Sauer i Sohn Western Six Schooter bo tak się nazywał, kaliber czterdzieści pięć

oczywiście produkcji niemieckiej. Szli spokojnie, powoli, aby nie popełnić

błędu, Staszek skusił się spytać:

Staszek: W tej broni są srebrne kule?

Traper: Srebrne kule to mit, wilkołak to hmm demon w Twoim ciele,

który wynaturza się dzięki nocy, gdy śpisz i nie jesteś przygotowany na obronę,

Page 25: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

24

zaparcie się. Przez cały dłuższy okres gra z Tobą psychicznie, dzień, noc,

odwracają się od Ciebie znajomi, przyjaciele, gdy widzą można powiedzieć

dotąd niespotykane u danej osoby zachowanie się, stajesz się dziki np. mniej się

kąpiesz, jesz więcej mięsa, z czasem próbujesz surowego, masz większą ochotę

na kobiety lub mężczyzn, co do sexu, czujesz i widzisz więcej, poddajesz się

woli swego wcielonego zła. Zawsze jest tak samo, że osłabiony organizm

wynaturza swego gościa po miesiącu o północy, a ten daje upust na całego.

Staszek: To dziwne, że przenosi się przez pogryzienie lub podrapanie

hmm...?

Traper: Tak, bo jest jakby zamknięty w danym ciele, ale nie przechodzi

w całości, ale w cząstce i rozwija się jakby w zalążku aż dorośnie i Cię opanuje.

Zło żyje zawsze w naturze, więc dobiera sobie odpowiednie ciała żyjące w

naturze jak np wilki. Oczywiście potrafi chować się przez długi czas w

zwierzętach lub osobach, które wydają się być łagodne, dobre, na co dzień, ale

przychodzi dzień, gdy jakiś bodziec zewnętrzny sprawia, że stają się złe i to

zapalnik do uruchomienia rozwijania się kolejnego zła, które było jakby w

letargu. Także nigdy nie wiesz.

Staszek rozpoznał karczmę Koala, zbliżali się powoli do Letniej.

Staszek: Więc jak je pokonać?

Traper: Księża zwani egzorcystami czy inni szamani zajmują się

wyjątkowymi przypadkami i osobami....czasem się im udaje...takim jak Ja i

teraz Tobie pozostaje tylko jedno, nie pozwolić na zarażenie innych, a to

przecież kurwa ponad siedmiuset tysięczne miasto, mielibyśmy dopiero

prawdziwy kryzys. Co do nabojów, są zrobione tak, aby wybuchać w ciele

ofiary i robić jak największe spustoszenie, dziury do pół metra, jak trafisz w

głowę to po sekundzie już jej nie ma. Pamiętaj jednak, że wróg też jest szybki.

Kule otrzymywałem od naszych dostawców, podobno proch jest święcony, ale

wyobrażasz sobie mokry proch heh...cóż jak by nie było sprawdza się. Więc nie

marnuj amunicji i celuj, gdy jesteś pewien trafienia.

Page 26: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

25

W momencie rozmowy, gdy wokół panowała martwa cisza, a pokrycie

mglistej aury sprawiało, że mają mniejszą odległość na rozpoznanie wroga i

przygotowanie się do obrony doleciało ich uszu przenikające całe ciało wycie,

gdzie sam Staszek wydobył tylko:

Staszek, portier: Jezusss ... Maria....

Traper: Wyczuł Nas, wkraczamy na jego terytorium, pójdziemy do

Letniej od tyłu, gdzie mieści się złomowisko. Szybkim krokiem przejdźmy pod

tamto WC. Zobaczę przez lornetkę z noktowizorem czy mamy pole puste. Jeśli

faktycznie były tam jeszcze wieczorem jakieś osoby na poprawinach to pewnie

Mirek zobaczył niezłą jatkę...najgorsze, że osoby podpite są słabsze, a dziś

pełnia, więc niektóre mogą się także pozamieniać...pamiętaj, że jak coś trzeba

będzie spalić zwłoki.

Staszek: Dobra, podpałkę i benzynę mają tu lub na Papugach, gdzie mają

grilla, więc nie powinno być problemu chyba, że..

Traper: Tak..?

Staszek: Jakiś czas temu otworzyli przecież nowo odremontowane

miejsce...wiesz zwane „Czerwoną” i tam widziałem dość dużo wieźli zapasów.

Skończył się weekend, a tam tego idzie podobno najmniej zapasów w

porównaniu do tych miejsc....

Traper: Ja pierdole to przecież po drugiej stronie ZOO...dobra coś już

wiemy...teraz musimy odbić Mirka. Widzę teren czysty...wilczuś może być w

środku lub gdzieś robi małą przerwę po małym, co nie, co. Idziemy, za mną.

Ruszyli od WC lekko pochyleni z plecakami i bronią w rękach

przygotowaną do odpalenia. Słyszeli niespokojne bieganie żubrów z pobliskiej

zagrody i ich sapanie, co wprawiało rozkojarzenia myśli. Szli wzdłuż

drewnianego ogrodzenia, gdzie po lewej stronie były magazyny, a dalej na

przeciw złomowisko. Weszli na małe podwórze skręcając w prawo i dochodząc

do drzwi tylnych restauracji Letniej. Minęli kilka wózków, którymi posługiwały

się ośrodki dla dostarczania zapasów, pchanie ich przypominało troszkę czasy

Page 27: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

26

jak za Faraonów ciągnięcie bloków kamiennych tyle, że tu już w dwudziestym

pierwszym wieku doczepiono gumowe kółka, paranoja. Staszek pilnował tyłów

od podwórza, gdy Bogdan otwierał zamknięte drzwi dzięki swoim wytrychom.

Traper: Udało się, wchodzimy powoli, zamknij drzwi za sobą, ale na raz,

aby jak coś mieć zabezpieczenie od tyłu, szybciej otworzyć podczas ucieczki, a

od teraz posługujemy się tylko znakami rąk.

Staszek kiwnął głową, zamykając wejście na raz. Było zbyt ciemno, więc

tylko Bogdan zapalił latarkę świecąc pod nogi, aby nie ostrzec nowych

domowników przed swoim niezapowiedzianym wejściem. Kierowali się małymi

kroczkami po schodach w stronę gdzie była tzw. chłodnia, a w niej liczyli zastać

dość zmrożonego z zimna i strachu Mirka. Wtem ręka Tapera uniosła się będąc

zaciśniętą, było to hasło zatrzymania się, a następnie szybko wskazał palcem na

swe ucho i kierunek skąd dosłyszał coś. Zgasił latarkę, podkulali bliżej drzwi

kuchennych, aby usłyszeć wyraźne rozmowy grona osób.

Męski, mocny głos: Tej nocy spotykamy się, aby uczcić wesele dwóch

ważnych osób, dzięki, którym nasze klany będą bardziej zbliżone i niosły

wzajemną sobie pomoc. Wczoraj się bawiliśmy, mieliśmy ceremonię, a tej nocy

Pan młody da dowód swojej męskości oraz gotowości obrony przyszłej rodziny.

Podejdź do Mnie Draco synu Frankensteina, przyjmij w podarunku od klanu

Thorna specjalnie wykute na tę okazje miecz ze sztyletem w dalekich górach

Szwecji. W drodze do uzyskania szacunku, godności oraz innych zalet będzie

towarzyszył zawsze Tobie nasz wojownik Borwar, także w tym momencie, abyś

wiedział, że zawsze się wspieramy i trzymamy razem.

Draco: To zaszczyt, że mogę podjąć za żonę Twoją córkę Elenomirę

Walkirze, a Ty zgodziłeś się przybyć do tego kraju oraz przystałeś na skromną

ceremonię.

Walkir: Tak, jednak wiemy, że reszta całych zaślubin odbędzie się w

Sztockholmie. Cieszę się niezmiernie, że to Ty kiedyś będziesz moim następcą.

Page 28: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

27

Staszek nie wierzył własnym uszom siedząc cicho jak mysz pod miotłą

czekając na decyzję Trapera, gdy ten tymczasem układał sobie wszystko w

głowie, odwrócił się i szeptem powiedział:

Traper: Wiedzą, że tu jesteśmy.

Ponownie zabrzmiał męski głos Walkira, ale tym razem donioślej:

Walkir: Tak wiemy, że tu jesteście Rycerzu Klanu Upadłych Aniołów ze

swoim nowym pomocnikiem, wyjdźcie z ukrycia, nie bójcie się, waszemu

trzeciemu kompanowi nic nie grozi.

Traper spojrzał na Staszka:

Traper: Nic nie mów za dużo chyba, że zadadzą Tobie pytanie, a tak w

innym przypadku ja wszystko wyjaśnię.

Wyszli z zaplecza kuchennego, spoglądając na salę. Restauracja Letnia

jest projektem na wzór zamku i komnaty jadalnej. Na zewnątrz posiada jakby

basztę z kamienia i lekkie zarysy murów obronnych z bramą wejściową do

środka przypominającą te średniowieczne, gdzie wchodząc przechodzi się po

mostku nad wodą. Środek jest dość przyciemniany, podłoga w drewnie jak

wielkie stoły, a przy ścianach murowano - drewnianych wiszą wymyślone tarcze

z herbami, z sufitów zwisają żyrandole podobne do kół od starych wozów, gdzie

zamiast świec palą się odpowiednie żarówki. Przestrzeni jest wiele, dlatego

często organizowane są tam różne bankiety, imprezy, wesela.

Tym razem paliło się wiele świec dając swoim zapachem nastrój jakby

cofnięcia się w czasie, a ruchome zapalone knoty świec, które migotały zależnie

od podmuchów powietrza czy wiatru dawały wyjątkowy obraz tańca cieni

zapomniany już dziś w dobie technologii, gdzie nie zwraca się już takiej uwagi.

Można by powiedzieć, że scena jakiegoś teatru, sztuki pełna różnych postaci

zbuntowała się i zechciał odegrać swój cały akt poza parkietem desek kultury

wdzierając się w jej realia przypominając o swoim istnieniu i bycie.

Stoły pełne jedzenia oraz usadzonych przy nich gości, tej nocy samych

mężczyzn, którzy ubrani byli jakby w starodawne stroje rycerskie, lecz nie

Page 29: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

28

pancerne, a ze skóry z dodatkowymi elementami uzbrojenia w noże, włócznie,

miecze, sztylety oraz siekiery dwustronne. Chodziło o szybkość, precyzję i

wygodę w walce.

Staszek zatrzymał się za Bogdanem w pewnej odległości od ucztujących.

Przemówił Traper, dając swą dubeltówkę na ramię, czyniąc lekkie ukłony

głową w stronę swoich przedmówców gdzie jednocześnie przykładał swoją

zaciśniętą w pięść prawą rękę do serca.

Traper: Witam Cię Walkirze synu Thorna, witam Ciebie Draco synu

Frankensteina oraz winszuję zaręczyn, a także pozdrawiam wszystkich tu

przybyłych. Dziwi Mnie to, że nie dostałem żadnej wiadomości od Dyrektora

ZOO, co do Waszego przybycia z uroczystością włącznie.

Walkir miał siwe i długie włosy opadające gęsto po ramionach barków.

Postura rosłego, mocno stojącego silnego mężczyzny na ponad dwa metry

dawała dość niezapomniane wrażenie. Ubrany w czerwony płaszcz z kapturem,

a pod spodem zielony strój okryty skórzanymi popiersiami, nadgarstkami i

nakolannikami. Twarz lekko spalona jakby od słońca z blizną przy prawym oku.

Na szyi spadając na pierś klatki uwidaczniał się złoty naszyjnik z jakimś

symbolem. Teraz z całą resztą pilnie przyglądali się Traperowi, znali jego jak i

on ich, krążyła wokół nich nić wspólnej historii, którą chodź nie znał portier

wyczuwał z pewnością.

Przemówił już poważnie senior klanu Thorna.

Walkir: Zgadza się, bo jak inaczej mógłbym zaprosić jednego ze swoich

byłych, najlepszych wojowników, który za moim rozkazem dołączył do

Upadłych, aby wesprzeć ich w walce ze złem. Dziś jesteś wezwany, co prawda

przez dość okrężną drogę, ale mam nadzieję, że wysłuchasz tym razem nie

rozkazu, a mojej prośby.

W tym momencie powoli całe rozrzucone elementy układanki składały się

w całość, ale zanim obraz całej sytuacji miał ułożyć się w ramy potrzeba było

troszkę czasu i wyjaśnień.

Page 30: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

29

Traper wpierw słuchał w uwadze nie czyniąc pochopnych zdań i ruchów.

W odpowiedzi rzekł.

Bogdan, traper: Wiem, czego chcesz, abym stanął w walce z

podstawionym wilkołakiem przy ramieniu młodego Draco, a potem szkolił jego,

gdzie mógłby godnie bronić, jako Twój następca tronu i klanu Thorna w

Szwecji. Doszły mnie wieści, że zło znów ruszyło, zaniepokoiło to mnie, bo

przez chwilę myślałem, że jeśli jest już tu to czeka Nas wszystkich ponownie

wielka i długa wojna.

Walkir: Nie mylisz się Borwarze, co do prośby abyś wsparł Draco oraz

szkolił go za Twą zgodą. Wilkołak jednak nie jest podstawiony, ktoś specjalnie

dostarczył zarażonego wilka, czego efektem zaraził jednego z tutejszych ludzi.

Ten ktoś wiedział dobrze, że tu będziemy, a takie zdarzenie jak wiesz według

dawnych spisanych praw pomiędzy klanami dobra jest powodem do

wyciągnięcia miecza z pochwy, a przy uroczystościach weselnych według

kodeksu każe się sprawdzić młodemu mężowi.

Traper: To jedno z wielu dawnych moich imion, jeśli jednak wilkołak

jest przynętą ciekawe, kto zastawia sidła, co chce w nie złapać i jakie ma plany?

Musimy, zatem zagrać w tą grę, aby się dowiedzieć. Towarzyszy dziś mi

Stanisław, portier, jest dobrym człowiekiem, on także weźmie udział w

polowaniu. Kolejny portier, który schował się w chłodni nie nadaje się do tego.

Wiem, że nic mu tam nie grozi i spokojnie dotrwa poranka. Możesz mi

powiedzieć, co z Dyrektorem Zbigniewem?

Walkir: Przybył między innymi do Nas wspominając, że siły nieczyste

ruszyły się ze wschodu, pojechał dalej do innych klanów na rozmowy. A co do

nas już wiesz jak to się wszystko potoczyło. Syn Frankensteina Draco prosząc o

rękę mojej córki obecnie zamieszkiwał na tym terenie, więc od razu można

załatwić kilka spraw na raz.

Teraz Walkir spojrzał na Draco, który także przyglądał się całej sytuacji z

opanowaniem godnym młodzieńca i przyszłego wojownika.

Page 31: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

30

Walkir: Zatem Draco znasz już swego przyszłego mistrza, wiem, że

nauczy Cię wiele, a Ty wyciągniesz cenne lekcje.

Młodzieniec odwrócił się w stronę do Trapera:

Draco: Tak, cenię to, rozumiem zatem, że się zgadasz Borwarze i

dziękuję, zdaję się na twe rady.

Zapanowała chwila ciszy, gdzie nastąpiła wymiana spojrzeń pomiędzy

wszystkimi w oczy, jakby zatwierdzenie przebytych rozmów podpisane

wzrokowym przypieczętowaniem, w których odbijały się płomienie świec. Cała

reszta świty wojowników klanu Thorna i paru znajomych Draco wstała by

następnie wznieść okrzyk z kielichami pełnych dziwnej czerwonej mazi.

Klany: Wiwat, wiwat, na łów, na łów.

Traper odwrócił się szybko do Stanisława patrząc już innym wzrokiem,

pełnym głębi tajemnej wiedzy, przelanej krwi, zła, które wykorzystywał na

walkę z nim, jakby do tej pory ukrywał to spojrzenie żeby nie wzbudzić w sobie

lęku.

Traper: każdemu jest pisany z góry jakiś los, ale także należy pamiętać,

że to my nim kierujemy w dużej mierze i nie zawsze musi być tak jak wróżą

nam gwiazdy. Tego wieczoru masz szansę stanąć ramię w ramię z wielkimi

wampirami dwóch klanów na polowaniu wilkołaka, którym był kiedyś znany

Tobie człowiek Marek. Wyjątkowo będziesz, jako jedyny mógł mieć pistolet.

Czy odważysz się Stanisławie przedstawicielu klanu ludzi?

Stanisław przez długi czas widząc i słysząc to wszystko czynił szybkie

przemyślenia, analizy, domysły, starał się zapanować nad dziwnym lękiem,

który wdał się do jego rozumu opanowując stopniowo kończyny górne z

dolnymi. Doszedł dalej do rozrachunku z własnym sumieniem, przeszłością,

życiem, które do tej pory toczyło się na zasadzie bycia zwykłym portierem, a

teraz stawał się wojownikiem, którego szanowano...baa nawet poproszono o

dołączenie do łowów. Umacniało to jego osobę psychicznie dodając sił. Poczuł

jak adrenalina, bijące szybko serce pompują krew po całym rozpalonym ciele, w

Page 32: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

31

którym budzi się coś, co trudno powstrzymać, ukrytą dzikość przodków, którzy

spotykali się z takimi zajściami każdego przejścia dnia w wieczór, a potem

wieczoru w dzień. Jednocześnie powstało pewne nurtujące zapytanie, które

musiał zadać.

Stanisław: Zgadzam się iść z Wami...ale Bogdan czy jak byś się gdzie

nie zwał....jesteś jednym z ich byłych wojowników....zatem czy ty też jesteś

wampirem, przecież chodziłeś za dnia i w ogóle....?

Stary hipis nie zakrywał swojego lekkiego uśmiechu.

Traper: Możesz zwać mnie tej nocy Borwar, a ten fakt chodzenia za

dnia pozwolę sobie zachować dla siebie lub kto wie...może będzie dane się

Tobie dowiedzieć więcej...tej pełni i tak dowiedziałeś się tyle ile rzadko udaje

się dowiedzieć zwykłemu śmiertelnikowi.

Walkir stanął na środku sali wyciągnął swój miecz do góry w długości

na półtorej metra z ostrymi zakończeniami jak w pile tyle, że ostrza były na

przemian jakby do wcinania się w swój cel i wykrajania jednocześnie. Zaraz po

nim zrobił to samo Draco, potem podszedł Borwar, a następnie reszta klanów,

gdzie każdy posiadał własny miecz poza dodatkową bronią.

Walkir: Niech tej nocy po północy nastanie kres martwego zła we

wrocławskim zoo, ślubuję je zatrzymać tym mieczem i tym ramieniem w imię

dobra wszystkich klanów.

Po czym wszyscy chórem z wyciągniętymi mieczami krzyknęli:

Klany: Ślubujemy..ślubujemy...ślubujemy.

Jeden z Klanu Thorna, gdzie można było rozpoznać po zdobionym

zielonym płaszczu na środku z tyłu coś na wzór herbu koła w czerwieni, a w

nim elementu znanego nawet Staszkowi, symbolu starych wikingów i ich

bogów, Młota Kowala na żółto wyzłacanego nićmi, podszedł podając piękny

miecz w pochwie z lekkim zakrzywieniem jak te tatarskie. Portier kiwnął głową

czyniąc ruchy jak na początku Traper, aby usłyszeć:

Page 33: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

32

Fargol: Jam jest Fargol z klanu Thorna, zyskałeś szacunek w naszych

oczach zdobywając się na walkę z wilkołakiem zanim tu przyszedłeś, razem uda

się osiągnąć sukces. Przyjmij tą broń w szacunku oraz niech wspomaga Cię w

każdym zagrożeniu.

Staszek nawet nie wiedział skąd brał te słowa

Portier: Dziękuję za ten dar, wierzę, że będzie mi dobrze się sprawdzał

w walce, a wspólne łowy zakończą szybko żywot tej bestii.

Słowa przysięgi wojowników i ich znaczenia przypieczętowała Bestia,

która odezwała się w gęstwinie oparów mgły, wyjąc na dowód jakby swej

dominacji w tym całym mroku.

Walkir: podzielone osoby mają za zadanie nagonić Wilkołaka do

wyznaczonego celu, Borwarze oraz Stanisławie, jakie miejsce proponujecie z

terenu ZOO, gdzie będzie można dogodnie pokonać wilkołaka.

Stanisław poczuł, że stał się punktem obserwacji wielu oczu, które jakby

prześwietlały jego ciało i duszę.

Pierwszy jednak przemówił Traper:

Borwar: Wilkołaki nigdy nie lubiły wody, jeśli uda się go zagonić do

fok, tam wrzucić to resztę dopełnię z Draco poprzez strzały.

Walkir: Dobrze, a co zrobimy, jeśli wymknie się poza ten teren, gdzie

jest najwięcej odsłoniętego miejsca dla stoczenia pojedynku?

W tym momencie odruchowo wtrącił się portier.

Stanisław: Na przeciwko głównego wejścia jest wybieg żyraf, zebr,

strusi bez drzew i krzewów, duża polana, tam go ostatecznie otoczymy i

zgładzimy.

Powstał cichy pomruk potwierdzenia dobrych planów.

Walkir: Zatem, niech tak będzie. Draco, Borwar i Stanisław ruszą do

fok, dołączy do nich Fargol. My naprowadzimy na Was wilkołaka, ruszajcie,

powodzenia.

Page 34: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

33

Stanisław naliczył, że przy jednym stole siedziało dwunastu mężów,

nawet podczas ślubowania nie za bardzo przyglądał się twarzom, chyba bał się

wszystkim spojrzeć w oczy. Jednym z nich był Fargol, który dołączał do niego.

Zatem z Walkirem dalej ta liczba się utrzymywała. Ruszyli szybko w stronę

fokarium, prowadził Borwar, za nim Draco, Stanisław, a tyłów pilnował Fargol.

Wybrana droga była tą samą, którą przyszli, ale teraz przemierzali ją w szybkim

marszu zostawiając za sobą Restaurację Letnią. Słychać było mruknięcia rysia

przy karczmie „Koala”, który nie wiadomo czy dawał znać na odstraszenie

nieproszonych gości w pobliżu jego terytorium czy też jakby informował,

nowych przybyszów, w którą stronę udał się siewca dysharmonii. Doszli do

rozwidlenia skręcając w prawo do zwierzęcego dziecińca, aby następnie przy

zagrodzie zebr górskich skręcić uliczkę w lewo. Zaraz kawałek dalej po prawej

stronie pomiędzy zagrodami niedźwiedzi mieściło się nowo powstałe fokarium

o dość dużej powierzchni. Szybko przemówił, Borwar:

Borwar: Wilkołak przybędzie albo od tej strony, którą przyszliśmy my

albo poprzez mieszczącą się za nami zagrodę żyraf lub od strony dalej

prowadzącej drogi, gdzie mieści się wybieg wilków. Widzimy, że mamy tu

zejście na dół po schodach z dwóch stron, a także mało przestrzeni do ukrycia

się. Będziemy jak zakąska dla tego wilczyska, kiedy go nagonią na nas, a on w

dość rozsierdzonym i rozpędzonym stanie będzie szturmował. Musimy sprawić

by się zagonił i wpadł do wody, bo jak przejdzie nas i wodę przeskoczy płot, a

tam już miasto. W momencie, jeśli kogoś zarazi, a my nie zdołamy demu

zapobiec powoli w mieście za miesiąc wzrośnie według adnotacji policyjnych

liczba zabójstw, a po kilku miesiącach czeka Nas nie polowanie, a wojna.

Stanisław jak widzisz nie wiedziałeś o mnie i o tym wszystkim do tej pory jak

wielu ludzi, bowiem od dość dawna zło uciszyło się, a my zeszliśmy do ukrycia

i tak wszystkim pasowało. Teraz jednak ehhh...na razie lepiej nie myśleć, co

może być potem....zajmijmy się tym, co mamy teraz. Ja z Draco będziemy przy

łukach, zatem ty i Fargol wyjmijcie już miecze do gotowości bojowej. Staniemy

Page 35: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

34

wszyscy na tym pomoście z tym, że miecznicy broniąc dojścia po jednej i

drugiej stronie, a łucznicy w środku.

Wraz z tymi końcowymi słowami nagle ZOO znów ożyło dając odgłos

jakby dwukrotnej siły niż poprzednio wrzasków, pisków, rycia, rżenia, krzyków,

wycia i innych dźwięków, jakie można wyśnić czy wyobrazić sobie, a znane są

tylko ludom krajów dzikich, gdzie walka o przetrwanie jest na porządku

dziennym.

Borwar: Łowy się rozpoczęły, są szybcy w jego nagonce....możliwe, że

się boi lub coś wyczuwa.... chyba, że hmm...

Tu stary traper zamyślił się jakby coś przeczuł, ale wolał ukryć ten

zamysł.

Stanisław stał od lewej flanki ledwo, co trzymając nową broń. W

myślach przechodziły mu pomysły, że jeśli zostanie zaatakowany i nie uda się

mu wybronić mieczem upuści go, aby użyć pistoletu. Dalej po środku z

napiętymi już łukami stali odwróceni do siebie plecami Borwar z Draco, który

cały czas milczał i wypełniał polecenia, a na prawej flance Fargol trzymając

miecz do góry szpicem, lekko po ukosie przy prawym ramieniu gotowy do

zadania ciosu lub blokady na atak. Wtem usłyszeli ciche chodź znane głosy

pozostałych wampirów.

Głosy: uwaga...jest ranny...Walkir go ranił....na chwilę straciliśmy go z

oczu.... zaczaił się gdzieś przy małpiarni i ruszył na nas...ranił Morgala, ale

chyba nie ma powodów do obaw....to raczej siniaki...uciekł w stronę zagrody

wilków....

Borwar: Zatem obszedł nas na około...uważaj Fargol...

W tym samym momencie jak spod ziemi, wyłaniając się z oparów

mglistej nadal mgły, na pełnym rozpędzeniu natarł wilkołak. Stanisław o mało

nie upuścił broni, gdy zobaczył Fargola sam na sam z bestią. Poleciały pierwsze

strzały chybiając celu, a wojownik z klanu Thorna zamierzał się jednocześnie,

tak jak przygotował, do zadania ciosu i obrony tym samym.

Page 36: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

35

Wilkołak miał dwa metry, nogi jego były wygięte jak u kangura w

drugą stronę, widać, że także dawały mu sprężystość wybijania się na duże

wysokości, czego dowodem był szybki unik przed strzałami, a następnie skok na

rycerza. Ciało w czarno - szarej sierści, gdzie ręce pełnej muskulatury

zakończone potężnymi dłońmi, które zakańczały ostre jak stal w pełnej czerni

pazury zdolne jednym ciosem rozerwać ciało w pół. Głowa wynaturzona do

przodu na kształt wilka tylko trzy razy większa, gdzie otwarcie szczęki

ukazywało zęby jak u rekina gotowe rozszarpać ofiarę, wbić się lub najprościej

odgryźć każdą kończynę. Na końcu widać było pośród kłaków owłosienia na

głowie świecące oczy, które jak to u nocnych dzikich zwierząt np kotów, lwów,

tygrysów czy wilków wyłapują światło księżyca, dla polepszenia swej

obserwacji w wyłapaniu zdobyczy. Dla niego wydawały się świecić w barwach

bieli, zieleni z żółcią, będąc jakby roziskrzone, gdzie przemawia przez nie

demon, nieczuły na strach, lęk, krzywdę, cierpienie, zadane katusze, ból, jęk,

śmierć, jakby się tym wszystkim sycił i karmił.

Fargol robiąc unik w bok zadał od razu cios w stronę wysuniętego do

niego ramienia, które najeżone pazurami zdawało się nie mieć pohamowań w

osiągnięciu celu. Rozszedł się głośny skowyt ranionego wilkołaka w ramię, a

jednocześnie zawtórowały nieopodal na wybiegu wilki. Wilkołak nie poprzestał

tylko na jednym wyprowadzeniu ciosu ręką, ale także wyszedł z zamiarem

ugryzienia, co też mu się prawie udało, gdyby nie spryt Fargola oraz moc bycia

wampirem, że posiadał także dość zwinność z mocą wysokich odskoków, akurat

tym razem do tyłu. Stało się tak, że za nim było fokarium, więc to on wpadł do

wody, a wilkołak porzucił go wietrząc nowy i pewniejszy cel. Wpatrywał się z

powonieniem na Stanisława. Czuł strach, który utwierdzał go w zdobyczy.

Jednak to był błąd dla niego pozostać przez tą chwilę bez ruchy gdyż poleciały

kolejne strzały, jedna trafiła nogę, a druga ramię, już widać pokiereszowane

przez Walkira i Fargola. Jednak bestia im ma więcej ran tym bardziej

niebezpieczna, niczym byk podczas korridy, gdy wbijane szpady zdają się go

Page 37: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

36

osłabiać on czując swą śmierć chce zabrać kogoś ze sobą na tamtą stronę

szarżując bez litości. Tak też teraz wilkołak rzucił się ponownie na Stanisława,

który wedle swego prostego planu opuścił miecz i chwycił za broń próbując

trafić, lecz nie miał doświadczenia, a cel był w ruchu. Potężny wyskok i

wystawione szpony z pyskiem pełnych siekaczy zbliżały się gotowe rozszarpać

portiera, którego doszła dziwna i wydawać się może głupia myśl, że jak uda się

mu przeżyć poprosi o podwyżkę, bo praca sięgała tysiąca dwustu złotych netto,

a taki wiek nie pozwala łatwo na nowe oferty pracy. Biedny Stanisław w tym

momencie nagle przestał myśleć widząc swoją pewną śmierć. Nie słyszał już

swego kolegi Trapera, który wypuszczając strzały z Draco w stronę

nacierającego potwora krzyczał:

Traper: podnieś miecz, podnieś go!!!

Nagle, gdy już setne sekundy dzieliły go od krwiożerczego uścisku

wilkołaka zobaczył i usłyszał jakby świst miecza. Poczuł jak ciepła krew

rozlewa się mu po twarzy, całym ciele, a oczy zamykają się odruchowo, kolana

uginają i pada na ziemię. Minęła chwila drętwoty oraz ciszy, która sprawiała, że

trwała bez końca. Poczuł na swym prawym ramieniu klepanie, po czym zaczęły

dochodzić do niego coraz bardziej wyraźne i znane głosy. Otworzył oczy, jeśli

to był sen trwał nadal, był cały w krwi bestii, dawnego swego znajomego, a

obok stał Borwar, sprawdzając czy nie jest ranny.

Borwar: cholera...ale masz szczęście....wszystko będzie

dobrze....będziesz żył. Walkir zjawił się w porę, musiał być pewny, że wilkołak

skupi się tylko na jednym celu, którym okazałeś się być ty...nie mniej jednak nie

uciekłeś, co też jest ważne. Walkir wyskoczył w ostatnim momencie tnąc za

jednym zamachem głowę wilkołaka stąd tyle krwi. Mam przy sobie sake, ale

zanim łykniesz sobie, wpierw trzeba zmyć z Ciebie te paskudztwa.

Zjawił się cały klan, część dostała za zadanie zabrać ze sobą zwłoki

wilkołaka i spalić, kilku miało przeszukać teren czy nie ma jakiś innych

podejrzanych istot lub ofiar wilkołaka. Fargol, który szybko wydostał się z

Page 38: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

37

fokarium wymagał także obejrzenia dla pewności. Ruszyli z Walkirem,

Borwarem, Draco, rannymi Morgalem pod ramieniem Fargola i jeszcze jednym

wampirem do Budynku Administracyjnego, gdzie postanowili przemyć się i

ocenić rany. Reszta miała dołączyć po wykonaniu zadań.

Staszek wskazał miejsce opału z benzyną w Czerwonym Domku oraz

restauracji Letniej. Nie zapomniał wspomnieć o Mirku, aby ktoś go wypuścił z

tej chłodni.

Staszek spojrzał raz jeszcze na zmienione już zwłoki wilkołaka na

powrót w dawnego Marka myśląc sobie ile to zła czai się w człowieku.

Page 39: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

38

Rozdział III

Powiał wschodni wiatr

„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna,

Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna „

George Byron

Odwiecznie spisywane kodeksy klanów i zawarte w nich prawa

pozwalały utrzymać pomiędzy nimi ład, porządek oraz jednoczyć się w

momencie wojen. Wszystko budowane na bazie doświadczenia, nie raz pełnego

bólu, cierpienia tych, którzy się im sprzeciwiali. Trzymały w ryzach wroga oraz

spiskowców, którzy znali skutki swojego sprzeciwu. Zaślubiny pomiędzy

klanami umacniały je między sobą, a także terytoria, które były w ich

posiadaniu. Każdy klan posiadał specjalny oddział wyćwiczonych rycerzy do

walki ze złem w obronie granic jak i na własnym terenie. W okresie istnienia

ZIEMI było wiele wojen walki ze złem, gdzie klany wampirów łączyły się z

klanami ludzi oraz innych jednostek, rozwijały wspólnie technologie,

wymieniały się wiedzą, pomagały w potrzebie. Oczywistym jest, że pomiędzy

nimi tworzyły się grupy, które chciały przejąć władze i długo zdobywaną

wiedzę, dominować nad innymi, co wprowadzało chaos i podziały pomiędzy

klanami. Za wszystkimi wystąpieniami czaiło się zło, żądza władzy oraz

pieniądza. W momencie, gdy wojny ucichły wszyscy wycofali się do własnych

siedzib wiedząc, że powrót zła jest tylko kwestią czasu. Klan Thorna ze Szwecji

miał świetnego kandydata na męża córki Walkira w postaci Normira, syna Olafa

z Norwegii z klanu Elryka, ale jego oddział zaginął w tajnej misji w Indiach

kilka lat temu. Nowy następca brat Ulryk miał już inną kandydatkę. Walkir, jako

przywódca zwany Mirem, nie mógł czekać wybrał, więc Draco syna

Frankensteina, wybitnie uzdolnionego jak na młodego wampira, nie szukał

specjalnych względów u niego. Znał się z Elenomirą od dzieciństwa – była to

Page 40: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

39

prawdziwa miłość, która mogła wzmocnić klanowe królestwo. Miesiąc temu

przybył do niego Dyrektor z ZOO Zbigniew, informując o stanie zdrowotnym

pracownika Marka oraz prośbie o pomoc. Zbigniew jest jakby ambasadorem

reprezentującym klan ludzi zwanym Upadłe Anioły z Polski, więc odpowiedź

była natychmiastowa. Przyjazd pozwalał jednocześnie na spotkanie z Draco i

byłym wojownikiem klanu Thorna oraz wstępne zaślubiny, ze sprowadzeniem

obu do Szwecji. Pasowało to w sam raz dla planów Walkira więc dobrał

dwunastu żołnierzy i wyruszył jak najszybciej. Dyrektor Zbyszek wedle

spisanych zasad kodeksów po odnotowaniu pojawienia się wilkołaka na terenie

centrum kraju danego klanu i to jeszcze w Europie zmuszony był poinformować

wszystkie inne, z którymi zawarł przymierze. Podczas lekcji historii mówi się,

że Rzeczpospolita była przedmurzem Chrześcijaństwa, ale nie mówi się, że

granice jej pełne były złych mocy, bestii np. wilkołaków. Pojawienie się ich u

granic, a tym bardziej na jej terenie powodowało naradę wszystkich

sprzymierzonych.

Staszek już umyty i przebrany w stare ciuchy Trapera przyglądał się jak

dwaj z klanu Thorna z Draco robią oględziny rannego Fargola oraz Morgala,

który przypominał małego napuszonego karła z kitą długich ciemnych włosów u

tyłu oraz muskularną posturą. Oględziny robili dwaj bracia, Sergal z Dergalem,

którzy byli swojego rodzaju medykami, a Draco dużo wyniósł informacji od

ojca, o którym obecnie się milczało. Stanisław przeczuwał, że jeszcze o nim

usłyszy. Werdykt był jeden, Fargol dostał uderzenia nabawiając się paru

siniaków, ale Morgal miał widoczną ranę wywołaną od pazurów wilkołaka za

szyją.

Według znanych informacji wampir, którego zranił wilkołak nie może

się w niego przemienić gdyż jego dusza jest z innej bramy światów. Zła mają

różne swoje odmiany, każde na pewno czegoś chce, a zdecydowanie każde chce

żyć w świecie ZIEMI, gdzie może czuć w specyficzny sposób i wykorzystywać

ciała swoich ofiar, tego brakuje wszystkim po tamtych stronach bram. Wampiry,

Page 41: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

40

których początek i przyjście zapisane jest w starych księgach przechowywanych

w tajnych bibliotekach, mają uczucia, ale ponieważ ich zmysły prawie jak

zwierzęce wyczuwają więcej, więc i te uczucia są dość szybkie, zmienne,

gwałtowne, a czasami w niektórych przestają mieć większe znaczenie, skupiając

się na odruchach ukrytego instynktu przetrwania wywołane przez np. zarażenie

od wilkołaka.

W tym momencie w Morgalu walczyła jego zła natura wampira ze złą

naturą wilkołaka. Raczej przemiana w bestię nie wchodziła w rachubę, ale było

coś gorszego dla niego. Zamiast zamiany mogło wywołać u niego żądzę

zabijania, picia krwi, poprzez co jego ofiary miałyby podobnie i nie można

byłoby już nad nimi zapanować. Tym się właśnie różnią klany, że się kontrolują,

a krew to nie jedyna ich potrawa. Klany zbudowały banki krwi, skąd ją czerpią

raz na miesiąc nawet do kilku pijąc w zależności od masy osobnika litr do

pięciu. Ciała wampirów w klanach są żywe, tylko w pewnym momencie ich

starość z obumieraniem ciała prawie zanika, przedłuża się wiekami. Żywią się

głównie mięsem, ale warzywami i owocami nie pogardzą, a ze względu na

powolne starzenie się komórki jakby są uśpione, co powoduje jednak, że

potrzebują dużo energii, czyli więcej jedzą. Cała, zatem energia nie przekłada

się w dużej mierze na zaspokojenie tylko komórek i innych organów, ale także

na zmysły, które strasznie się rozwijają u nich. Każdy wampir ma rozwinięte

bardziej zmysły od człowieka, a to przekłada się np. na szybsze i lepsze

przyswajanie wiedzy, byciu bardziej wygimnastykowanym, zręcznym,

sprytniejszym. Każdy współczesny jak i przesądny człowiek ma w wyobraźni

takiego wampira, który ma z przodu siekacze służące piciu krwi. Należy

pamiętać, że posiada je także człowiek z tą różnicą, że mniejsze. Wampirom

takie uzębienie wykorzystują do obrony lub ataku, dawniej do szarpania mięsa

upolowanych ofiar spijając ustami krew. Zaznaczyć trzeba, że krew ofiar była

od zwierząt, rzadko ludzi. Podobnie ma w swej naturze nietoperz Restmodus

Rotundus, który oprócz tego, że lata, jeszcze biega i skacze. Jednak jak i

Page 42: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

41

nietoperz szybko zarażali się wścieklizną, którą przenosili w sobie na

atakowanych ludzi stając się bardziej nieczuli. Stąd z czasem dla

bezpieczeństwa nastąpił rozejm pomiędzy kilkoma klanami ludzi i wampirów

tworząc banki krwi, współpracując w walce ze złem, rozwojem różnych nauk.

Oczywiście wampiry potrafią się rozmnażać pomiędzy sobą, ale ciąża ze

względu na powolne starzenie się trwa dłużej, bo do dwóch lat. Dlatego niektóre

wybierają kobiety z klanów ludzi, które rodzą szybciej, ale wiąże się to z

niebezpieczeństwem śmierci matki przy porodzie. Inaczej jest, kiedy to

wampirzyca rodzi, ponieważ dziecko smakuje krwi rodowitej matki, którą

rozpoznaje w genach ze swojego klanu, a w klanie ludzi, jako ofiarę – jeszcze

nie jest nauczone kontroli i dokonania wyboru. Stąd, zatem bierze się

powiedzenie znane wszystkim i wywodzące się od klanów, czyli „ urodzony

czystej krwi”. Często dzieci umieszczane są w klatkach, przez co dziczeją, po

czym muszą być zabite. Wobec tego rodzice szukają innych rozwiązań jak

człowieka, osoby w dość średnim wieku, którą łatwiej jest już nauczyć,

wytłumaczyć oraz przekazać wiedzę, a ta osoba podda się umiejętnej kontroli

nad żądzą. Dlatego tak ważną rolę odgrywają klany, gdzie są rodowite wampiry

od wieków bez specjalnych adopcji z klanów ludzi czy ożenków jak u Walkira

potrzebującego na ten moment swojego następcę.

Należałoby jeszcze wspomnieć o słynnym nocnym trybie życia

wampirów, który trwa do dziś. Ze względu na swe zwiększone zmysły od strony

drapieżników wiodą życie wieczorne gdzie lepiej widzą, są w stanie łatwiej

okrążyć ofiarę współgrając razem niczym wataha wilków i co najważniejsze są

wypoczęte, podczas gdy ofiara śpi lub nie ma sił. Słońce działa na nie coś w

rodzaju alergii, gdzie nie tylko kichają, łzawią im oczy czy ciężko się im opalić,

bowiem ich skóra nie jest odporna na promienie słoneczne, mogą mieć wysypkę

lub ciężkie oparzenia. Zupełnie zwalnia się ich tempo w dzień, co przekłada się

na lepsze życie w nocy i innych warunkach, wolą kraje nie za gorące i nie za

Page 43: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

42

zimne jak np. skandynawskie, tereny centralnej Europy, Kanadę okolice gór,

jezior, rzek lub nad morzami, tereny Rosji, Azji.

Walkir podszedł do Morgala niosąc srebrny miecz.

Walkir: Według starego japońskiego rytuału, który przejął klan ludzi,

wpisanego w kodeks honorowy naszych klanów, masz prawo do godnej śmierci,

gdzie na koniec pomogę Tobie szybko w jej ulżeniu. Czasu mamy niewiele.

Zeszli na dół do piwnicy, gdzie Borwar uruchomił dźwignią z wystającej

w ścianie stojaku na świece tajne przejście. Schodzili nim jeszcze niżej

wijącymi się schodami zapaliwszy wcześniej wyjęte ze schowka pochodnie,

pociągnięcie elektryki mogło zdradzić kryjówkę. W ocenie Staszka zeszli pod

piwnicą na trzy może cztery piętra w dół, gdzie chłód powodował parę z ust i

słychać było gdzie nie gdzie przedostającą się wodę z ziemi, która skapywała do

małych kałuż dając pogłos echa odbijającego się od ścian z kamienia. Na końcu

schodów znajdowały się trzy wejścia, weszli do pierwszego po prawej, gdzie

była komnata jakby dla więźniów, o czym świadczyły kajdany wystające ze

ścian ciągnące się na długich łańcuchach, które zakańczały obroże na dłonie,

nogi oraz szyje. Ściany i podłoga oświetlone blaskiem pochodni odkrywały

krwistą i ponurą historię miejsca, gdzie cokolwiek lub ktokolwiek był tu

przetrzymywany na pewno cierpiał, na pewno był okaleczony, może nawet

torturowany.

Walkir podał broń wojownikowi, który już klęczał na przygotowanym

przez resztę drużyny posłaniu jakby ze słomianego dywaniku przykrytego

płachtą z symbolem rodowym klanu Thorna. Odebrał białą broń, zaraz nad nim

stanął jego Mir ze swoim mieczem wzniesionym do góry. Morgal wypił podany

mu napój mający wzmocnić go na chwilę w podjęciu odpowiednich czynów,

które w oczach Stanisława zaszły szybciej niż mrugnięcie ludzkim okiem.

Rycerz szybkim ruchem wbił w swoje serce miecz, a w tym samym czasie

wygięty nad nim kolejny opadł z jednym szybkim świśnięciem pośród

molochowej ciszy żarzących się pochodni. Potoczyła się głowa jednego z

Page 44: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

43

dzielnych wojowników klanu Thorna, a ciało dało lekki szelest drgawek

pośmiertnych z wydobywającą się krwią poprzez szyję. Zwłoki przykryto

płachtą, owinięto następnie w kolejną, przyniesiono drewnianą trumnę, która

jakby czekała tu na swego właściciela od wieków. Podniosło ją czterech

żołnierzy, których twarze w ciemnościach trudne były do rozpoznania. Borwar

znał ich dobrze, tak z przodu po prawej stał Walgor, po jego lewej stronie

Tronid, a z tyłu za Walgorem Grendal, obok z kolei, którego był Zenid.

Stanowili oni czoło dawnej jazdy konnej znanej, jako Jeźdźcy Thorna lub

określanej od szybkich koni Świst, dziś już mniej wykorzystywanej, chodź

przydatnej w przestrzennych terenach Szwecji, szybkich podróżach, gdy obecne

nowoczesne wynalazki zawiodą, a położone tereny nie są łatwe do przebycia.

Rycerzy Jeźdźców Thorna można było zawsze rozpoznać po długich włosach

uplecionych w warkocze, gdzie na końcu mięli zawiązane czarne kokardy

symbolizujące gotowość na śmierć w każdej chwili za swój klan.

Stanisław obserwował czterech kolejnych z drużyny, którzy mięli

zaciągnięte kaptury na głowach i czarne płaszcze, cały czas zachowując powagę

i milczenie, to oni trzymali pochodnie. Teraz sobie przypomniał, że przed

ruszeniem na łów byli tak samo zamaskowani. Wyszli z komnaty śmierci,

weszli w drugą bramę, która mieściła się na wprost schodów. Nową bramą

schodziło się jeszcze z dwa piętra schodami w dół, gdzie dalej prowadził długi

tunel. Szli chwilę w ciszy z niesioną trumną na przedzie, aby wyjść przez

kolejne zamaskowane drzwi na terenie otwartych łąk poza ZOO, okazało się, że

przeszli pod Odrą. Czekał już tam duży czarny metaliczny samochód o

masywnej budowie przypominając wyglądem Mercedesa i busa jednocześnie,

ale widać było po budowie, grubości blachy, dopasowanych kołach, felgach

oraz specyficznie cichym odgłosie silnika, że to cacko złożono na zamówienie.

W środku samochody siedziały już dwie osoby, wyszły otworzyły drzwi od tyłu,

którędy włożono trumnę. Weszli do środka wszyscy poza czterema z

pochodniami i Walkirem, który przemówił

Page 45: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

44

Walkir: Śmierć jednego dobrego żołnierza czasem cenniejsza jest od

śmierci wielu niewinnych. Zwłoki zabierzemy do Szwecji, gdzie zostaną

spalone. Dziękujemy za gościnę Waszym rodzinom z klanu Upadłych Aniołów.

W tym momencie słowa i wzrok skierowany był w stronę zakapturzonej

czwórki, która się tylko pochyliła bez odzewu. Teraz dopiero Staszek zauważył i

zrozumiał, że złoty symbol na jego szyi to znak klanu, młot Thorna. Mir

kontynuował wypowiedź:

Walkir: Pojedziemy na lotnisko, gdzie czeka nasz samolot z dwoma

pilotami. Za tydzień w zamku uczta weselna, gdzie zapraszam waszą czwórkę,

Ciebie Borwarze oraz Twego nowego kompana Staszka, jeśli zechce.

Przeczuwam jednak, że przybędzie z Tobą, ktoś wyjątkowy, kogo planujesz

zaprosić, więc i on będzie mile widziany. Ponieważ powiał znów wiatr niosąc

zło ze wschodu przed weselem odbędzie się narada klanów, które teraz Dyrektor

zwołuje, dowiemy się, co wiedzą inni i ustalimy, co dalej.

Borwar: Jak zawsze przeczucie Ciebie nie myli, co do Tej osoby, więc

niech tak będzie. Bezpiecznego powrotu do domu, żal tak dobrego rycerza, ale

jego walka nie poszła na marne. Do zobaczenia za tydzień.

Samochód odjechał. W szóstkę wrócili tą samą drogą nie odzywając się

do siebie, aż do momentu, gdy wyszli w budynku administracyjnym. Staszek

okazał się dobrym obserwatorem jak i słuchaczem, ale też nie chciał zbyt

szybko wychodzić ze swym zdaniem. Czekał na odpowiedni moment, aby zadać

pytanie Traperowi, z którym tajemnicza czwórka rozmawiała chwilę na

osobności. Następnie odpowiedź sama się pojawiła, zakapturzona postać

podeszła do Staszka spuszczając kaptur i oczom portiera ukazała się twarz

jednego z współwłaścicieli restauracji Letniej, był Nim Pan Władek.

Władek: Dziękujemy za dzielną postawę pomocy w takim momencie,

jeśli zechcesz odejść nie będziemy mieli pretensji, ale prosimy o przemilczenie

tych zajść. Natomiast jak zechcesz pozostać możesz zwyczajnie pracować,

czasem Nam pomóc lub po prostu nie wtrącać się robiąc swoje. Nie oczekujemy

Page 46: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

45

wiele ale pozostając w naszym klanie masz zawsze pewne wsparcie w potrzebie.

Masz umowę z ZOO jednak decyzja należy do Ciebie, postanowiliśmy pokazać

swoje twarze, abyś wiedział, kto jest po stronie dobra. Zaraz za Władkiem trójka

odsłoniła swoje twarzy, gdzie dojrzał kolejnego współwłaściciela Krzyśka i ich

dwóch synów Maćka od Władka z Przemkiem od Krzyśka.

Staszek: Oczywiście po tym wszystkim muszę odpocząć i zastanowić

się. Na pewno czeka mnie jeszcze rozmowa z zastępcą dyrektora Zbyszkiem

oraz samym dyrektorem Zbigniewem. Czy macie pewność, że wilkołak nikogo

więcej poza ZOO nie zaraził lub np któregoś ze zwierząt? Poza tym, co zrobicie

z tą krwią koło fokarium?

Władek: Spokojnie policji się powie, że zwierzęta wywołały panikę z

powodów deszczy, ogólnie pogody, tamtymi śladami walki zajmą się

odpowiednie osoby, które przyjadą z zastępcą dyrektora. My mamy pod sobą

restauracje i w sumie za nie odpowiadamy, więc myślę, że to wszystko.

Wracamy tam, a z Tobą pozostanie Borwar. Nie martw się o Mirka zajmiemy

się nim.

Odeszli w stronę Letniej znikając w mgle, która już powoli opadała,

ukazując bardziej rozgwieżdżone niebo oraz pełnię księżyca w swej całej

okazałości. Traper zerknął chwile na znikające postacie, zamknął drzwi.

Traper: Słuchaj musisz wiedzieć pierwszą sprawę, że swego kolegi

Mirka już nigdy nie spotkasz. Widziałeś kielichy, z których pili goście, to była

jego krew. Według ksiąg i ceremonii akurat tego i paru innych klanów przed

zaślubinami oraz tym bardziej przed łowem, pan młody musi zasmakować krwi

człowieka, żeby potem nigdy więcej go nie ruszać. Smak człowieka dodał im sił

w pokonaniu bestii, a był nim Mirek. Nie zastanawiaj się teraz nad tym wiele,

tak było pisane, a ja nie mogłem mówić za dużo. Jego rodzina dostanie duże

odszkodowanie od klanów na konto. Szefowie i synowie restauracji to zwykli

materialiści, nic dla nich poza rodziną i pieniędzmi się nie liczy, może nawet w

drugiej kolejności. Znajdują się w klanie Upadłych Aniołów, jednak wiem, że

Page 47: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

46

chcą czegoś więcej, nieśmiertelności, którą może dać im rodowy wampir, ale to

nie jest takie łatwe, więc liżą dupę gdzie popadnie. Pozostawmy tą rodzinkę ich

losom, a porozmawiajmy o tym czy zechcesz wyjechać np. do Szwecji?

Staszek zupełnie inaczej teraz spojrzał na wszystko.

Staszek: Mirek był niewinny, nie mogli doszukać się jakiegoś innego

gościa...ja pierdole, co za świat barbarzyństwa...a niby mają kodeks, zasady,

współpracę między innymi, pakty...ehhh. Wiesz jak dla mnie i mojego wieku

takich przygód chyba wystarczy. Pojadę tam i się okaże, że też jest jakiś

cholerny punkt, gdzie pani młoda musi spróbować krwi człowieka i padnie

kurwa na mnie. Pierdole taki interes, współpracę, łowy i zaprosiny. Wracam do

domu, nie wiem czy zechce mi się jeszcze tu pracować, tylko zechciej jeszcze

mnie odprowadzić pod bramę portierki gdzie mam rower.

Traper: Oczywiście nie masz, czego się obawiać, jeśli chodzi o

zaproszenie na wesele. Natomiast wybór należy do Ciebie. Zatem chodźmy pod

portierkę.

Dojście w zanikłej już prawie mgle zajęło im dziesięć minut. W

momencie, gdy Staszek wsiadał na rower podjechało kilka samochodów, gdzie

pierwszy należał do zastępcy dyrektora Zbyszka. Portier, zatem zsiadł ze swego

mobilu i otworzył bramę, przez którą pojazdy szybko przejechały zatrzymując

się na pobliskim parkingu. Podszedł szybko do niego Zbyszek, ubrany dość

roboczo, można powiedzieć, że jakby myśliwy na polowanie w moro spodniach

i bluzie, gdzie czarna katana miała przymocowaną, latarkę z wypełnionymi

kieszeniami, a spod pachy wystawał pistolet umieszczony w specjalnych

szelkach. Wygląd jego młodej twarzy z włosami lekko rozburzonymi po

szybkim wyjściu z domu po przebudzeniu po północy mówił sam za siebie o

złym humorze.

Z-ca dyr. Zbyszek: Widzę, żeś cały, gdzie Mirek?

Staszek spojrzał nie niego z nowo narodzoną twarzą prawdziwego

łowcy, gdzie w oczach nie było za dużo czułości:

Page 48: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

47

Staszek: A gdzie kurwa byłeś Ty i Twoi ludzie, kiedy Was tu

potrzebowaliśmy?

Zbyszek: Cholera, co za noc, najpierw Twój telefon, potem, Kozanów

zalało, bo wały puściły, kiedy chciałem wyjechać zatrzymała mnie policja i

kazała szybko pomagać napełniać worki z piaskiem. Miałem zadzwonić po

tamtych w drodze, ale nie było czasu, kiedy tak tam cały czas tempo było, aby

zapełniać lukę i udało się dopiero teraz.

Staszek: Nic już więcej nie mów, wiem wszystko. Odchodzę, postaw

kogoś innego na to obsrane miejsce, policja dostała zgłoszenie mogą przyjechać

lub byli już pod główną bramą. Teraz jadę do domu, wierzę, że pomimo mojego

odejścia będziesz na tyle w porządku, że zostanie mi zapłacone za cały miesiąc.

W tym samym momencie dołączył się Traper

Traper: Jak widzisz Zbyszek już po wszystkim, powiem w skrócie,

wyślij ludzi niech wpierw posprzątają pod fokarium po wilkołaku Marku,

rodzina z Letniej miała spalić ciało, resztę wywiozą pewnie wrzucając do wód

Odry. Staszek zyskał szacunek w Naszych klanach, wziął udział w polowaniu,

Mirek odpadł z gry podczas ceremonii w Letniej. Wrzuć ciało do lwów lub

innych zwierząt np. niedźwiedzi, powiemy, że robił obchód i jako mało

doświadczony poprzez deszcz i mgłę pośliznął się i wpadł tam. Zwierzęta

dopełniły resztę stąd powstał taki popłoch. Marek nie miał rodziny i przyjaciół,

więc nikt nie będzie się pytał o jego zaginięcie.

Zbyszek: Niedźwiedzie hmm...przypomina to mi pewne zajście, po

którym dostałem się tutaj...oby tym razem to mnie nie wyrzucono...nom, ale co

tam damy radę. Potem przeszukamy wszystkie zagrody i na kilka dni

zamkniemy ZOO, aby dokonać oględzin wszystkich zwierząt, najgorzej z

ptakami...ale myślę, że one zawsze są w najlepszej sytuacji. Cóż Staszek

rozumiem Ciebie, masz prawo się zwolnić i również cenię Cię za Twoje

poświęcenie, jak coś zawsze masz u mnie otwarte drzwi, jedź wypocznij. Z

Tobą porozmawiam jeszcze później Bogdan.

Page 49: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

48

Następnie wskazał na swoich podopiecznych z pozostałych samochodów

i ruszyli w stronę foczek z walizkami i jakimiś torbami.

Traper spojrzał na Staszka

Traper: Zatem do zobaczenia bo kto wie...

Staszek: Tak nigdy nie wiadomo....cześć wojowniku.

Traper: Cześć człowieku.

W nocy już dawno po czwartej, gdzie powoli budził się dzień,

wrocławianie szykowali się do poniedziałku, którego nikt chyba nie lubi.

Pomiędzy pustymi jeszcze uliczkami słychać było dźwięk lekko brzęczącego

dzwonka oraz chlupot rozjechanych kałuż przez koła roweru. Jego właściciel

chyba jako jedyny oczekiwał z upragnieniem ujrzeć poranne słońce, a następnie

położyć się i zasnąć zasłużonym snem, godnym wojownika po łowach.

Page 50: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

49

Rozdział IV

Przodek zaginionego rodu

„Niektóre rodzaje prawdy są kłamstwem i te

właśnie się cieszą największym uznaniem”

Jack London

Według Stephena Kinga najwięksi i najszczęśliwsi są pisarze, artyści z

jego pokolenia i wcześniejsi, którzy nie byli skazani na telewizję. Dzisiaj wiemy

jak bardzo potrafi wciągnąć oglądnie serialu, zawieszanie się na reklamach,

które są specjalnie nagłaśniane, aby dotrzeć bardziej na podświadomość widzów

przynosząc większą sprzedaż. Znanym jest także jak potrafią osoby słuchając

rozgłośni radiowej uwierzyć w przekaz na przykład wylądowania UFO czy też

innych paranormalnych zajść, aby wypełniać wskazówki w obawie przed złymi

dla siebie konsekwencjami. Każdy współczesny artysta skazany jest na przekaz

medialny w telewizji, radio, internecie, telefonach komórkowych, które nie

szczędzą nikogo albo jesteś z nimi albo zostajesz pominięty w reklamie. Sposób

dotarcia do odpowiedniej grupy osób, które coś tworzą lub interesują się daną

formą sztuki jest ściśle kontrolowany, więc nie posiadamy wyboru, a jeśli nie

mamy wyboru, własnej decyzji, zatem zostają podkopane wartości wolności

człowieka. Ktoś zwróci uwagę, że ma się wybór w mediach, bowiem wszystko

są to propozycje. Zgadza się, ale są to propozycje, które współpracują z

mediami i inwestują w nie, a reszta jest określana, jako gorsza lub wyciszana,

usuwana, jako niepotrzebna konkurencja. Rozwinięta filozofia dotarła do

sposobów kontroli poprzez psychologię, gdzie dzisiejszy konformizm

informacyjny i normatywny steruje miliardami ludzi na świecie. Zadajcie sobie

pytanie czy znacie osobę, która nie ma telewizji lub radia? - są to nieliczne

grupy. Czy zatem uważasz, że jesteś dalej wolnym człowiekiem,

nieuzależnionym od pieniędzy i mediów?

Page 51: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

50

Wyobraźmy sobie, że wstajemy rano po długim weekendzie, wypoczęci,

chodź lekko znużeni deszczową pogodą i informacjami o powodziach. Zaraz

przed pracą robimy śniadanie i włączamy odruchowo telewizję lub radio i

słyszymy coś, co sprawia, że zamieniamy się w słuch, zupełnie zmienia się

nasze podejście na cały dzień. Z pewnością skoro słyszymy to w radio w

serwisie informacyjnym musi być prawdziwe, ale dla pewności jadąc do pracy

sprawdzimy inne programy w telewizji, radio, wyślemy sms do znajomych lub

po prostu zadzwonimy, podsłuchamy wypowiedzi innych, którzy z rana kierują

się w swoje obrane strony, będziemy wypatrywać informacji w lokalnych

gazetach, próbowali podjąć temat o tym wydarzeniu w pracy, a potem wracając

próbowali przeanalizować z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi w domu. Podczas

tego całego jednego porannego zajścia nasze życie zamieni się nastawiając na

dany temat, który najczęściej nas zszokował na różne, specyficzne sposoby.

Najczęściej jest tak, że część osób wystawi swoje opinie w oparciu o wiedzę,

jaką posiada z danego tematu podbiegającego pod wydarzenie, a reszta poprze

wierząc w ich racje lub zaneguje wystawiając własne racje lub zdając się na

ekspertów. Wszystko na koniec i tak podsumuje, wyjaśni, uporządkuje,

udowodni nawet, przedstawi swoje racje telewizja z resztą mediów opierając się

o osoby, dowody, fakty, a widz, słuchacz podchwyci to przytakując lub

sprzeciwi się. Co jednak da mu sprzeciw, jak będzie chciał udowodnić swoje

racje bez wsparcia mediów, które mają być bezstronne?

Wraz z poniedziałkowym porankiem Wrocław zszokowała informacja w

mediach o rozdarciu na strzępy portiera, który robiąc obchód we mgle pośliznął

się i wpadł do zagrody z niedźwiedziem brunatnym przy zagrodzie z wilkami.

Podobno zleciały się ptaki, które rozniosły jego wnętrzności po całym ogrodzie

zoologicznym, wobec czego zamknięto je na jakiś czas. Okolica ZOO jak i

wiele terenów z placami do zabaw zamarła pod względem odwiedzin przez

rodziców z dziećmi w obawie, że jeszcze małe pociechy podbiegną do swych

kochanych rodziców z uchem w ręku pytając się co to jest. Można powiedzieć

Page 52: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

51

według starych słów, że na miasto padał powoli coraz ciemniejszy cień, który

wywoływał strach, depresję, lęki, zaburzenia zdrowotne i psychiczne,

rozkojarzenia. Wraz z takimi momentami pojawia się przestępczość, liczba

samobójstw jak i zabójstw, włamań, gwałtów, ludzie mają więcej pretensji do

siebie, nie ufają nikomu, stają się skostniali. Media miały karmę, którą

społeczność łykała jak młode pelikany budując poprzez jej przerobienie i

zwrócenie w postaci klocków atmosfery histerii. W tym całym bałaganie wlókł

się wzdłuż ulicy wielkiego polskiego i amerykańskiego bohatera Generała

Tadeusza Kościuszki - o którym o dziwo nie powstał w Polsce ani jeden

konkretny film i święto narodowe, którymi ten kraj tak żyje - jeden starszy gość

wyglądem przypominający hipisa. Wszedł na teren byłego pałacyku

Schaffgotschow, gdzie głównym wejściem po schodach dotarł na pierwsze

piętro. Hipis rzucił szybko zmrużonym wzrokiem na kilka drzwi gdzie szukał

widocznie numeru drzwi i odpowiedniego nazwiska. W jego osobie można było

wyczuć pewne zdenerwowanie, ale nie od strony gdzie dominuje strach, a raczej

obawa. Wszedł w mały korytarz, gdzie zatrzymał swój wzrok na wejściu z

tabliczką o nazwie „Stop Przemocy – poradnia psychologiczna dr Kroitz”.

Zadzwonił stałym impulsem trzy razy, aby potem zapukać dwa. Nastała chwila

ciszy, którą przerywały piosenki z sali piętro niżej gdzie odbywały się nauki

tańca. Nagle odezwał się dziwnie brzmiący głos, pełen charczenia jakby chrypy,

w którym dominowało coś złego, a jednocześnie powodującego, że ciało

zwykłego śmiertelnika nabrałoby podwójnego ciśnienia, a pęd bicia serca

przypominał bicie w bębny do ataku oddziałów Napoleona w dniach sławy i

chwały.

Dr Kroitz: Wiem, kim jesteś, ale wpierw poproszę o hasło.

Gość spokojnie i pewny siebie odrzekł:

Hipis: Lustro nie zawsze powie Tobie prawdę.

Dr Kroitz: Dobrze, możesz wejść. Trzymaj się zasad klanów po

wejściu.

Page 53: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

52

Hipis otworzył drzwi, a w środku szybko położył do koszyka leżącego

na stole, wszelką broń, jaką trzymał pod płaszczem. Wszedł z przedpokoju do

salonu bibliotecznego, w którym można było wyczuć specyficzny zapach

starych ksiąg kojarzący się z archiwami i bibliotekami, przez jakie trzeba

przebrnąć w trakcie młodszych lat nauki, a potem studiów. Dr Kroitz już

siedział w jednym z foteli. Okna w całym domu były przysłonięte żaluzjami i

roletami.

Dr Kroitz: Widzę, że nadal lubisz luźne ubranie heh...nie mniej jednak

witam Ciebie dawny wojowniku z klanu Thorna, a obecnie z klanu Upadłych

Aniołów...hmm kto wie może los chce ponownej zamiany...proszę usiądź,

porozmawiajmy.

Borwar: Witam Ciebie Dalmarodzie, Kronikarzu Klanów Rodów

Polskich i Litewskich. Zło znów przemyka się po tej ziemi, wiesz coś o starej

legendzie i pewnym starym rodzie herbu Srzeniawa, myślę, że nadszedł czas

wskrzesić dawne tradycje i obudzić uśpionych. Opowiedz mi o tym więcej, bo

dzięki swemu zawodowi dostałeś dar długowieczności po ugryzieniu przez

jednego wampira, zdaje się z klanu Thorna, co pozwala Ci żyć oraz obserwować

życie dłużej przenosząc wszystko na karty ksiąg.

Starego Dalmaroda oświetlała lekko lampka, z siwą brodą, ale

spojrzeniem w oczach pełnym wiedzy jak by znał każde pytanie i miał gotowe

na nie odpowiedź siedział spokojnie wpatrując się w nierozpalony kominek.

Dalmarod: Prowadzimy księgi dla Nas, potomnych i pamięci o

przeszłości. Przykre jest patrzeć, kiedy zmuszeni jesteśmy wpływać na innych

kronikarzy, aby dokonywali zmian z błędnym danymi, które będą powielane

przez wieki, a prawda jakby wyparuje. Ród Srzeniawa był jednym z rodów,

których przodek Srzen osiadł się blisko Krakowa przy rzece, która od rodu

założyciela nazwę wzięła jak i osada. Przybył na te ziemie wraz z Swenem

Widłobrodym, który poślubił córkę księcia Polan Mieszka I, Świętosławy –

Sygrydy. Korzenie jego, zatem z klanów skandynawskich. Krzyż dołączony

Page 54: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

53

został do pastorału utożsamianego z ową rzeką, który z czasem inne rody

przejmowały. Należy pamiętać, że bardzo udanie został wybrany herb. Herb

miał oznaczać, że osiedlone tereny przez ród Srzeniawa były strzeżone przez

zawodowych wojów, rycerzy nie tylko skandynawskich, ale również

bizantyjskich, którzy w trakcie krucjat jak i po osiedlali się przy rzekach

łączących północ z południem strzegąc przed złem – oczywiście mowa o

walecznych przodkach norweskich, duńskich i szwedzkich wikingów. W ten

sposób narodziły się w tych częściach pierwsze wspólne więzi między dwoma

klanami ludzi. Znanemu wszystkim kronikarzowi pod postacią Galla Anonima

kazaliśmy nie podawać prawdziwych rozmiarów wojsk, nawet z przeszłości, bo

było nas tak wielu jak gwiazd na niebie, a nie jeden się zbyt szybko wypalił

zanim zaczął świecić wzorcem. W momencie XI wieku, gdy król Bolesław

Śmiały wyruszył na tereny Litwy, gdzie niedobre moce wzmocniły swoją

ekspansję, najwidoczniej odwróciły tym samym naszą uwagę. Zdarzyło się,

bowiem tak, że żony wojów, co pojechali ze swym królem, omamione czarami

przez niebezpieczne moce zostały opętane, a następnie oddawały się innym w

tym sługom lub kusiły do złego swe dzieci jak napadanie na wszystkich,

torturowanie. Prawda jest taka, że dzielni wojowie, do których dotarły te wieści

opuścili swego Pana bez zgody, wracając do domostw, mszcząc się i zabijając

je, potomstwo oraz kochanków, ponieważ nie było już dla nikogo ratunku.

Okrutna i tajemnicza moc żądzy, pokusy zawładnęła także biskupem

Stanisławem z Krakowa, który stanął w obronie wydawałoby się

pokrzywdzonych. Zapadł wyrok śmierci od strony władzy zwierzchniej, czyli

króla, który wrócił do swego kraju wiedząc, że tak musiało się stać. Los chciał,

że Stanisław uciekał wzdłuż rzeki Srzeniawy i skrył się w jednym kościele na

Skałce, gdzie zastał go król ze swą świtą reprezentowaną przez trzy rody, z

których byli m. in. Srzeniawa. Władca Polski osobiście uderzył obuchem po

głowie biskupa, a reszcie kazał pokroić ciało na części. Stanisław był zarażony

poprzez opętanie, mówi się, że nawet miał ślady ugryzienia wilkołaka, więc

Page 55: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

54

należało dokonać jak najszybszej reakcji. Uczynienie z niego świętego to już

inna sprawa.

Stary kronikarz spojrzał na wojownika i powiedział:

Dalmarod: Rozumiem, że szukasz przodka powiązanego z herbem,

Srzeniawa....hmmm.....z korzeniami litewskimi, bizantyjskimi

hmmm.....mieszka blisko, mam tu jego nr tel i dane, proszę zatrzymaj i

skontaktuj się z nim jak najszybciej.

Borwar, odebrał kartkę, zarzucił płaszcz, aby przed wyjściem rzec:

Borwar: Dzięki.....liczę, że uda się mi z nim spotkać jeszcze tej nocy i

będzie to osoba godna zaufania...heh pomyśleć, że on i ja pracowaliśmy chwilę

razem nie wiedząc nic o sobie, na razie kronikarzu.

Dalmarod: Bywaj wojowniku i powodzenia.

Starszy hipis po wyjściu z pałacyku przy ul. Kościuszki przeszedł na

drugą stronę skręcając w lewo, gdzie na pobliskiej krzyżówce wpatrywał się

chwilę jakby w dach lub niebo. Czuł jednak, że obrana misja, którą wskrzeszał

ma za sobą szmat czasu, legend, opowieści, przeciwników, lecz jest słuszna oraz

ma wielką szansę powodzenia. Wyjął telefon, wybrał podany numer przez dr

Kroitza, aby usłyszeć po chwili czekania młody, męski, a jednocześnie radiowy

głos:

Tomasz: Tak, słucham, z kim mam przyjemność?

Hipis: Witam, nie wiem czy mnie pamiętasz lub słyszałeś coś o mnie,

ale nazywam się Bogdan, pracuje i mieszkam w ZOO przy bramie japońskiej,

Tomasz: Coś kojarzę, ale proszę jeszcze raz pow....

Na chwilę wyciszył się głos młodego rozmówcy, a w tle dało się słyszeć

dziwny stukot, aby po chwili znów powrócić do rozmowy.

Tomasz:....niestety nie porozmawiamy, ponieważ jadę właśnie

tramwajem i nie za bardzo słyszę, proszę zadzwonić za pół godziny, dobrze?

Hipis: Dobrze

Page 56: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

55

Stary Hipis skierował się znów pod Pałacyk, aby usiąść w cieniu

rosnących tam drzew kasztanów. W jego minie pojawił się uśmiech, a w oczach

widać było błyski mędrca, który coś rozplanowuje niczym zawodowy szachista

zanim wykona ruch pomyśli nad kilkunastoma do przodu.

Ten rok w ocenie Tomasza należał nawet nie tyle, co do pechowych jak

raczej do przeklętego, wyjazd za granicę do pracy w grudniu trwał tylko do

stycznia, nie znalazły się nowe oferty pracy, więc wrócił do Polski. Oddał długi,

opłacił wynajmowany pokój, robił skromne zakupy. W ciągu miesiąca szukał

pracy podejmując różne dla sprawdzenia się, ale żadna mu nie odpowiadała pod

względem formy jak i płatności. W marcu podjął pracę na kuchni w lokalu

gastronomicznym, gdzie nie dostając umowy i będąc wykorzystywany w pracy

ponad obowiązki odszedł. Ponieważ właściciel okazał się być udawanym

cwaniaczkiem, któremu lokal nie przynosił pożądanych zysków ciągle się

wykręcał z wypłatą oddając po część do połowy kwietnia, przez co Tomasz

święta wielkanocne spędzał we Wrocławiu, jedząc, co dwa dni lub wspieranym

przez dwóch kolegów z miasta lub tych, którzy czasem do niego zawitali. W

pewnym momencie, gdy chciał dowiedzieć się o resztę wynagrodzenia dostał

groźby od byłego szefa, co swej osoby, aby się więcej nie pokazywał. Skierował

sprawę do sądu pracy i na policję. Groźby kierowane były pod kierunkiem jego

odnalezienia po CV, które zostawił i rozrachunku siłowym. Oczywiście nie

poddawał się i podjął nową pracę we wrocławskim ZOO, jako sprzedawca

zabawek i dorywczo od świąt stojąc na stanowisku przy grillu sprzedając

kurczaczki, kiełbaski, szaszłyki, kabanosy, rybki czy frytki. Pot występujący na

takim stanowisku to mało powiedziane, ponieważ oprócz obsługi klientów

należy jeszcze pilnować żaru ognia dokładając, co chwilę węgla, gdzie całe

ciepło przenosi się na stojącego przy grillu. Dla niego było to jakby stało się u

bram piekła i dostało małą dawkę tego, co czeka po drugiej stronie. Chodź

pogoda nie dopisywała w momencie świąt i ogólnie okresu pracy Tomasza

dostał dość dobrą szkołę sprawdzenia się na takich stanowiskach pod względem

Page 57: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

56

dzieci, turystów jak i naporu kulminacyjnego spragnionych jedzenia w majówkę

wypoczywających wrocławian oraz innych przyjezdnych gdzie liczba sięga od

kilku do kilkunastu tysięcy dziennie w ZOO. Obiecane przedłużenie umowy

oraz to, że nie będzie miał powtórki jak w poprzedniej pracy skończyło się na

haśle od jednego z synów właścicieli, Przemka:

Przemek: niestety musimy kogoś odstrzelić, a że zatrudniamy

zazwyczaj tu osoby po znajomości lub z rodziny padło na Ciebie.

Tomasz przeczuwał to już od jakiegoś czasu, że tak będzie. Ze złego

dobrego było tyle, że dostał całą należną sumę, zaświadczenie o pracy i na

początku miał od razu umowę. Miał już dość nerwów od strony telefonów z

pogróżkami, załatwiania spraw oskarżeń do sądów, zmieniania prac,

pokazywania się z jak najlepszej strony. Postanowił wrócić na dłuższy okres za

granicę, aby tam spokojnie przemyśleć sprawy, odpocząć i jakoś w końcu

ułożyć sobie życie, miał dwadzieścia siedem lat i żył dość długo na walizkach,

zbyt dużo pomagał innym, a sam dostawał po dupie. Otwarcie firmy i innych

planów, jakie miał na studiach nie przerodziły się w rzeczywistość, ponieważ

nie miał ani nikogo ustawionego w rodzinie, ani stałej konkretnej pracy po

studiach historii, ani tym bardziej stałego, własnego mieszkania. Zarobki w

dotychczasowych pracach przeradzały się na opłatę wynajmowanych pokoi,

jedzenie, zakupy, czasem, aby odreagować lubił konkretnie zaszaleć. Rozumiał,

że życie nastolatka i studenta się skończyło, więc nie wciągał się w picie i inne

używki, chciał osiągnąć coś w życiu, założyć rodzinę, ale przy takim roku, jaki

nastał trudno było się wykazać. Każdy w życiu ma swoje prywatne i własne

doświadczenia, które przeradzają się na to, kim potem jesteśmy i co robimy,

jednak wybór pozostaje ciągle do nas, mamy możliwość zastanowienia się, którą

drogą pójść. Każdy odbiera zaistniałe zdarzenia na swój sposób, chcąc albo

kiedyś powrócić do nich lub ich uniknąć. Tomasz naturalnie starał się unikać

złych doświadczeń z przeszłości, a te dobre praktykować. Obecnie skończyła się

mu umowa z pośrednikiem, którą miał na dwa tygodnie, pracował w fabryce LG

Page 58: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

57

pod Wrocławiem. Tego dnia, kiedy odezwał się do niego telefon od Bogdana

załatwiał na mieście ostatnie sprawy czekając na telefon od pośredników z

ofertami prac za granicą.

Do Polski po ulewach przyszły gorące dni niosąc ciepłe masy powietrza

przez wiatry z afrykańskiej pustyni. Tomasz wysiadł pod Halą Ludową ubrany

lekko w klapki, koszulkę i krótkie spodenki, soczewki, przyciemniane okulary i

niebieski kaszkiet założony daszkiem do tyłu, niczym na plażę. Skierował się do

siedziby biura statystów - należał do trzech agencji, gdzie dorabiał w wolnych

chwilach. Sądził, że uda się mu dostać przed wyjazdem kasę za ostatnie

statystowanie, jednak okazało się, że firma trzyma się twardo zasad i wypłaca

pieniądze dopiero po 20 każdego miesiąca i co najgorsze do ręki a nie na konto,

a czerwiec dopiero się rozpoczął. Tomasz po tej informacji i zejściu do hallu

chwilę wpatrywał się w wystawione tam zdjęcia znanych reżyserów, aktorów z

różnych ujęć na planie jak i poza. Przez ostatnie prawie trzy lata jak mieszkał

we Wrocławiu poznał troszkę życie statysty, tajemnice aktorów i jak to wygląda

po drugiej stronie kamery polskiej, rosyjskiej oraz niemieckiej gdzie najwięcej

płacą, a statystował głównie, jako żołnierz niemiecki wojsk III Rzeszy np.

Hitlerjugend. Próbował nawet chodzić na spotkania kółka filmowego, gdzie

nakręcił krótki filmik z resztą ucząc się operowania kamerą, światłem,

scenariuszem i t. d., ale niestety czas pracy i ułożenia grafiku nie za bardzo mu

przypasował. Teraz przypomniał sobie o telefonie, jaki odebrał w tramwaju,

postanowił oddzwonić.

Hipis: Witaj, dziękuje, że się odezwałeś, chciałbym się z Tobą spotkać,

jeśli to możliwe jeszcze dziś. Z tego, co wiem skończyłeś historię i interesujesz

się rodami, a ja miałbym dla Ciebie pracę dobrze płatną, na pewno się spodoba.

Jak zatem Tobie pasuje?

Tomasz nie wiedział, co przez chwilę odpowiedzieć, był gotów na

wyjazd a tu znów oferta pracy, ale dotycząca jego wyszkolenia i wiedzy, w

Polsce. Dowiedzieć się więcej nie zaszkodzi, w końcu miał czas.

Page 59: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

58

Tomasz: Dobrze spotkajmy się, z miłą chęcią dowiem się więcej. Czy

możemy spotkać się gdzieś w rynku za godzinę?

Hipis: Dobrze, proponuję na ul. Kościuszki, obecnie siedzę tu pod

jednym z parasoli przy Pałacyku, więc może dasz radę szybciej?

Tomasz: Dobrze pasuje mi, powinienem być za pół godziny.

Hipis: OK. Do zobaczenia.

Tomasz: Do zobaczenia.

Tramwaj jechał dość szybko, kierowca nie szczędził też na zakrętach.

Kiedy się tak podróżuję nie da rady nie słyszeć rozmów innych, szczególnie,

jeśli rozmawiają dwie lub kilka starszych kobiet starając się mówić tak głośno,

aby być dostrzeżonym oraz usłyszanym dookoła. Wraz z Tomaszem wsiadły

akurat takie dwie rozgadane starsze panie, które podjęły temat dość na czasie,

jeśli chodzi o Wrocław, bo sprzed dwóch dni. Najśmieszniejsze było to, że

często podczas rozmowy mówiły sobie po imieniu z takim akcentem jakby była

to forma nobilitacji.

Krysia: Jolu przecież mówię Tobie, że to niedorzeczne zatrudniać

niedoświadczonego portiera, który od razu miał pełnić funkcję ochroniarza.

Podejrzewam nawet, że pewnie był pijany, bo co oni mogą tam robić w nocy

innego i takie były konsekwencje wywrócenia się do zagrody z niedźwiedziem.

Jola: Ależ kochana Krysiu to tragedia jedna Nasz kraj spotkała, a tu

patrz kolejna ofiara, zawsze musi być jakiś powód, nic się nie dzieje bez

przyczyny.

Krysia: Najgorsze z tego wszystkiego to te ptaki, które rozniosły jego

części ciała po ZOO, a na pewno także po całym Wrocławiu, podobno znaleźli

palec na Biskupinie pod akademikami.

Jola: A skąd wiesz?

Krysia: A opowiadała mi jedna znajoma, która tam mieszka, jej

powiedziała to sprzątaczka, która widziała jak przyjechała policja, ogrodziła

teren, przyjechali jacyś specjaliści i przeglądali, co się stało.

Page 60: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

59

Jola: Ale głupstwa pleciesz, jaki palec, to była ta afera ze studentami,

którzy zażyli jakiś narkotyków, narobili hałasu i gdy przyjechała wezwana

policja chcieli uciec przez okno, tyle, że to było szóste piętro. Ten pierwszy, co

skoczył złamał obie nogi, a drugi wyrzucił za nim te resztki narkotyków, nie

wyskoczył jednak jak usłyszał tamtego krzyk i zrozumiał, że nie da rady.

Krysia: To ja już moja droga Jolu nie wiem, chyba przez te wydarzenia,

jakie się ostatnio dzieją w Polsce ludzie tak mieszają, za dużo naraz i za dużo

teorii. Mamy tylu uczonych, mędrców, naukowców i artystów obeznanych ze

swoją profesją dziwne, że nie umieją się zjednoczyć by zapobiegać takim

wypadkom.

Jola: Bój się Boże moja miła, a czegoż ty chcesz by oni dokonali, Cudu?

Krysia: Słuchaj Jolu, dawniej jak moja Mama mówiła i wcześniej

babcia do rządzenia Polską trzeba było twardej ręki jak Piłsudski, ale też

twardych przepisów i kar, a kultura osobista jak wysoce wychowywała kolejne

pokolenia. Teraz brak u młodzieży kultury, bo nie ma twardych przepisów, kar i

twardej ręki, co by to wprowadziła, a do tego trzeba wsparcia elity, ale mądrych

osób, dla których pieniądz nie gra roli pierwszej.

Jola: Mówisz o patriotach, dżentelmenach, pewnej arystokracji rodowej,

żołnierzach z ojców, pradziadów szlacheckich, wysokiej kulturze artystów,

którym ojczyzna jak Matka była i jej służyli. Niestety odeszli z wojnami i

komunizmem.

Krysia: E tam, kto wie, historia z losem różne niespodzianki niosą.

Jola: Teraz droga Krysiu zauważ, że nie ma, kto komu jakich wartości w

pełni przekazywać, w kółko ta TV, radio i internet młodym w głowach plus

narkotyki i imprezy, kto to widział dawniej tak postępować. Więc jeśli młodzi

zajęci tymi sprawami to ciekawe jak ich pokolenia będą się chowały, kiedy oni

zupełnie mają gdzieś, co się w kraju dzieje.

Krysia: Ojej Jola nie denerwuj się, spokojnie, prawdą jest, że młodzi nie

interesują się wydarzeniami w większym stopniu w kraju i nie interweniują,

Page 61: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

60

ponieważ nie ma bodźca zapalnego od strony właśnie dawnej warstwy

kulturowej, o której mówisz, że wyginęli. Ja myślę, że są tylko czekają na

odpowiedni moment, aby uderzyć, bo jako partyzantka to już my Polacy mamy

chyba jedno z najlepszych na świecie doświadczenie.

Jola: Pożyjemy, zobaczymy, Mnie nie śpieszno znów do wojny, a i

młodych szkoda, a jednak racją jest, że musi nastąpić jakieś tupnięcie mocnym

obcasem lub przyłożeniem pięścią w stół z konkretnym określeniem się, a

nożyce same się już odezwą.

Najlepszym wybawcą w takich przypadkach jest jakiś zestaw MP3, ale

tym razem Tomasz go nie miał, był skazany na wysłuchanie plotek i domysłów

starszych Pań pochodnych od tzw. moherowych beretów, których tym akurat

brakowało. Miał szacunek do starszych osób od strony wychowania, który

zaowocował tym że np. zaraz po sprowadzeniu się do Wrocławia, przypadkowo

spotkana jedna starsza Pani w autobusie dała mu cenną informację o castingu

dzięki, któremu załapał się do agencji statystów i zagrał w swoim pierwszym

filmie, niemieckiej produkcji.

Zanim się obejrzał już wysiadł z tramwaju i stał pod pałacykiem

wypatrując Bogdana. Widział go kilka razy gdzieś przechodzącego podczas

pracy w ZOO, ale nie rozmawiali nigdy. Przeczucie podpowiadało mu, że to nie

będzie byle, jaka propozycja pracy. Dojrzał siedzącego pod jednym z parasoli

przy piwku starszego gościa, który jakby z wyglądu i osobowości przeniósł się z

lat 60 machając teraz do niego ręką, aby śmiało podszedł, co też Tomasz zrobił.

Dochodząc poczekał aż pierwszy rękę poda Bogdan, a dopiero sam

wysunął swoją.

Tomasz: Dzień dobry, Pan Bogdan tak?

Bogdan/Hipis: Tak, cześć Tomasz, siadaj, przepraszam za to piwko, ale

skusiłem się w ten upał na jedno. Siadaj, opowiem Tobie o mojej ofercie.

Tomasz: Dobrze.

Page 62: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

61

Bogdan: Myślę, że jesteśmy osobami dorosłymi, więc możemy

rozmawiać poważnie, ale zanim przejdę do sprawy nadrzędnej o pracy muszę

troszkę Ciebie poinformować o paru sprawach związanych z Tobą i

powiązanych z tą ofertą.

Tomasz: Przepraszam, ale nie wiem, do czego Pan zmierza, ale

zamieniam się w słuch.

Bogdan: Może bądźmy do siebie po imieniu

Tomasz: Ok, Bogdan

Bogdan: Hmm....masz rozumiem więcej czasu i nie śpieszysz się, bo

troszkę mi zajmie ta historia?

Tomasz: Tak mam czas.

Bogdan: A więc....nie chcę wyjść na wariata w Twoich oczach, chociaż

w pierwszych chwilach na pewno źle mnie ocenisz, rozumiem, że to normalne i

naturalnie pochopne. Mam wiele imion, z ZOO znasz mnie, jako Bogdan.

Zanim jednak przedstawię kolejne pozwolę się spytać, pisałeś pracę o swoim

rodzie herbu Srzeniawa, tak?

Tomasz: Tak, próbowałem dociec, kim byli wcześniej moi przodkowie,

skąd przybyli, co było powodem nobilitacji, a reszta to już uzupełnienia z trzech

linii rodowych. Ponadto wciągnąłem się w historię herbu, jest to bowiem jeden z

....

W tym momencie Bogdan przerwał i dokończył:

Bogdan: jeden z najstarszych herbów w Polsce od rodu Śreniawitów,

którzy osiedlili się na Małopolsce pod Krakowem, zgadza się. Jakie teorie

wysnułeś, co do pochodzenia Twego rodu?

Tomasz: Mam kilka. Mogli to być Polacy, którzy przybyli pod

Smoleńsk z Małopolski spod terenów Śreniawitów, wioski Przylaski, jako

zaprawieni żołnierze, bowiem strzeżenie tych granic kraju wymagało

wprawionych w boju. Dalej doszedłem, że mogli być to Polacy, ale z

dawniejszych swych pochodzeń Skandynawowie, którzy po upadku

Page 63: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

62

Konstantynopola w drugiej połowie XV wieku wrócili znanymi sobie szlakami

na północ i osiedli się pod Krakowem, mowa o protoplaście Śreniawitów

Śremie, stąd krzyż bizantyjski został dodany do herbu znanego bez niego, jako

Drużyna. Wiadome, że służyli Bolesławowi Chrobremu w XI wieku

Skandynawowie, a Bolesławowi Śmiałemu w drugiej połowie XI wieku ród

Śreniawitów pomógł zabić św. Stanisława, właściwie podobno wykonać wyrok

króla. Więc mogli już zamieszkiwać te ziemie wcześniej Śreniawici, a osoby z

mojego rodu, jeśli przyjmiemy, że byli pochodzenia skandynawskiego, jako

Wikingowie mogli mieć od nich nadany herb lub przez króla w pierwszej

połowie lub drugiej XVI wieku. Ostatnia trzecia teoria to, że byli pochodzenia

Tatarskiego, odeszli z wojsk Złotej Ordy i dostali nowe ziemie na Litwie, gdzie

z czasem zmuszeni byli zmienić wiarę, możliwe, że wszyscy przyjęli

Chrześcijaństwo. Możliwe, także, że coś też mieli wspólnego z byciem

Bojarami, a musieli mieć skoro piastowali stanowiska poruczników wojsk

Wielkiego Księstwa Litewskiego.

W momencie, gdy Tomaszowi załączyła się gadka oczy Bogdana

błyszczały jakby ktoś nagle włączył w nich światło na długie z krótkich jak w

samochodzie lub przetarł zabrudzone z kurzu czasu oczy.

Bogdan: Niesamowite, widzę, że musiałeś dużo czasu spędzić na tych

poszukiwaniach i powiedziałbym w niektórych sprawach dość trafnych teorii.

Tomasz: w samym wrocławskim Ossolineum spędziłem ponad pół roku,

ponadto w dużej części, jeśli chodzi o archiwa bazowałem na materiałach osób z

rodu, które udostępniły mi je za zgodą wykorzystania do pracy, nie ukrywam, że

sam korzystałem z archiwów tyle, że zachodnich.

Nagle jakby coś uderzyło Tomasza w głowę i otworzył szeroko oczy.

Tomasz: Chwila...czy mi się zdaje czy powiedział Pan, że moje teorie są

dość trafne?

Uśmiech Bogdana zrobił się nad wyraz pokorny jakby chciał pogłaskać

Tomasza po głowie na uspokojenie.

Page 64: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

63

Bogdan: Jak wspomniałem wcześniej mam wiele imion. Jednym z

kolejnych jest Borwar, które oznacza w starej symbolice klanów wampirów

”ten, który tropi i uczy”.

Tomaszowi wyskoczyły czerwone rumieńce na twarzy, nie wiedział czy

nie zrobił zbyt pochopnie głupiego uśmiechu, ale już wiedział, że musi uważać,

co mówi, a na pewno nie za dużo kończąc szybko spotkanie.

Tomasz: Przepraszam, ale ten klan wampirów to jakaś grupa muzyczna,

teatralna czy stare określenia grup ludzi w jakieś konkretnej kulturze?

Bogdan: Mówiłem, że uznasz mnie lekko za wariata, ale pozwól, że

skończę, potem dam dowody i na koniec propozycję właśnie pracy, a Ty

zdecydujesz?

Tomasz: Dobrze, zobaczymy.

Bogdan: A więc urodziłem się ponad osiemset lat temu, jako syn

człowieka o imieniu Ryszard z klanu ludzi Walecznych Serc oraz jego żony

Olgi wampirzycy z jej klanu Thorna. Ryszard był szczególnym wojownikiem,

który służył w Zakonie Templariuszy podczas krucjat w walce ze złem pod

Jerozolimą, a jego żona, która go wybrała – bowiem to kobiety tak naprawdę

zawsze wybierają, szczególnie wampirzyce ludzi heh - urodziła mnie. Oboje

byli nie tylko wojownikami, ale też mieli szczególne zdolności. Pewnie także i

Ty zauważasz czasem w sobie coś niezwykłego, ale o tym potem. Na świecie,

nie tylko planecie Ziemi istnieje wiele różnych ras, klanów, cywilizacji tych

dobrych i złych gdzie tu na naszej planecie np człowiek, wampir, elf, krasnolód,

krasnal, skrzat, nimfa, syrena i inne oprócz tym, kim są mają każdy w sobie

ukryte moce, które z czasem odkrywają w sobie lub umierają nie wiedząc nic o

swojej wartości, potencji siły. Mój ojciec Ryszard miał dar słuchu i pamięci, co

wykorzystał, jako niesamowitego szybkiego opanowywania języków obcych, a

słuch pomagał ostrzec przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Jednym

słowem można określić go, jako szpiega, który świetnie sprawdzał się w

najtrudniejszych misjach. Matka Olga, jako wampirzyca, rycerz klanu Thorna

Page 65: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

64

dzięki swym wyostrzonym zmysłom wzroku i węchu śledziła ruchy sił zła nocą,

jako zwiadowca. Zostali razem wytypowani w XIII wieku do zagłębienia się w

Imperium Osmańskie, bowiem hordy wilkołaków znów wzmocniły swe siły,

kiedy one walczyły nocami w porze pełni, w dzień w szranki z rycerzami

Zakonów stawały Orki, Gnomy, Hurgini - opętani złem Arabowie i inni. Dzięki

ich informacji dowiedziano się, że wróg zamierza wykorzystać katapulty do

przerzucenia zarażonych ciał w cholerę, gruźlicę, dżumę, poza mury Jerozolimy.

Wśród ciał były osoby opętane, zarażone poprzez rany wilkołaków, którymi

mieli stać się w noc pełni, kiedy by to użyto machin wojennych. Informacje

przyszły dość późno, więc pozwoliło to tylko na przygotowanie i opuszczenie

miasta nocą. Narodziła się z czasem między nimi więź zrozumienia,

współpracy, zaufania, a następnie próby miłości. Urodziłem się w Hiszpanii,

okazało się, że moim darem jest nie tylko bycie wampirem, ale jednocześnie

możliwość chodzenia za dnia oraz parę innych drobiazgów heh, o których może,

kiedy indziej.

Tomasz słuchał wszystkiego w milczeniu oparty o krzesło, pijąc, co jakiś

czas napój z butelki, jaką miał przy sobie na skwar, który powodował mocne

pocenie się. Opowieści miały dla niego formę raczej tylko jakby sprawdzenia się

w pewnych tematach historycznych, więc zapamiętywał, co potem będzie mógł

potwierdzić, a co zaprzeczyć.

Bogdan wziął kolejnego łyka chłodnego piwka dla zwilżenia gardła, ust i

języka aby dalej swobodnie kontynuować.

Bogdan: Udało się mnie wychować na dobrego wojownika, a także

trapera. Do kolejnych moich zdolności, których stopniowo odkrywałem w

klasztorach uczony przez mistrzów klanów wliczyć można dar szybkiej nauki

uczenia się władaniem różną bronią oraz tropienia przeróżnych osób. Pierwsze

kursy odbyły się w Klanie Walecznych Serc, a potem jak podrosłem wstąpiłem

do Klanu matki Thorna, za jej aprobatą oczywiście. Kiedy miałem już

odpowiednie wyszkolenie w teorii oraz doświadczenie w bojach zło po dwustu

Page 66: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

65

przeszło latach znów uderzyło, tym razem na Cesarstwo Wschodnio - Rzymskie.

Wyruszyłem do Konstantynopola, aby wesprzeć wielu dzielnych oraz mężnych

rycerzy różnych zakonów, klanów, jak ze skandynawskiego klanu ludzi Swena

Widłobrodego, czy klanu wampirów jak mój, Klan Thorna. Moim zadaniem

było wspierać oddziały ludzi, którzy służyli, jako specjalna jednostka jeźdźców

zwana Jerli Gromlot – na dziś oznacza to Jeźdźcy Grzmotu. Potrafili siać

konkretne spustoszenie wśród oddziałów przeciwnika pojawiając się nagle za

dnia czy w nocy, mógłbym nawet przypuszczać, że to od nich powstało

powiedzenie: „pojawił się i spadł nagle jak piorun z jasnego nieba”. Oczywiście

wiesz, jako historyk, że Konstantynopol upadł w XV wieku, skąd

przypuszczałeś słusznie, że pochodzili Twoi przodkowie.

Tomasz: Nieźle zakręcone jest, co opowiadasz, heh może powinieneś

napisać książkę o tym

Bogdan: Heh nom tak może kiedyś, ale spokojnie mamy swoich

kronikarzy, którzy na bieżąco wiedzą wszystko i notują.

Tomasz: Zatem kim byli moi przodkowie w Konstantynopolu, co tam

robili?

Bogdan: Nie mam zezwolenia niestety teraz Tobie odpowiedzieć w

pełni na to pytanie, ale nadmienię, że masz pochodzenie bardzo starożytne.

Tomasz: Coś dziwnie domyślam się, że poznałeś w Konstantynopolu

moich przodków lub przodka.

Bogdan: Nie mylisz się i tym razem. Wiesz, że władca Konstantynopola

zginął w walce obronnej, jako ostatni cesarz bez potomka, a potem próby

reaktywowania cesarstwa objęła Rosja, gdzie Car oznaczało Cesarz. Oczywiście

również i Niemcy próbowali tego poprzez określanie się Świętym Cesarstwem

Rzymskim. Wiesz także, że Twoi przodkowie objęli ziemie nadane przez króla

Polskiego pod Smoleńskiem za wybitne czyny wojenne i żyli już tam w 1560

roku.

Tomasz: Zgadza się, jak więc to się łączy ?

Page 67: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

66

Bogdan: Zaraz przed upadkiem Konstantynopola byłem wyznaczony,

jako jeden z 50 rycerzy do eskortowania pewnej grupy osób, gdzie byli także

Twoi przodkowie. Sprowadzono ich na ziemie Polski, gdzie żyli przy rodzie,

Śreniawitów, który nad nimi miał protekcję. Dostali z czasem od króla ziemie

pod Smoleńskiem, nie bez powodu oraz herb swoich opiekunów Srzeniawa.

Opowiedziałem Tobie pewną część z przeszłości, teraz dam dowody. Wpierw

wejdźmy do Pałacyku na górę, poznasz pewnego ważnego kronikarza. Chłopak

szedł za swym przewodnikiem po schodach patrząc czy aby coś podejrzanego i

nagłego mogło się nagle nie wydarzyć. Zwyczajnie w świecie bał się, ale dziwna

siła pchała go na górę, jakby przekonując w duchu, że nic mu nie grozi.

Bogdan zrozumiał milczenie i powolne kroki.

Bogdan: Spokojnie, możesz mi zaufać, widzisz ile tu osób się wierci,

nie jesteś sam.

Następnie zapukał w pewien rytm do drzwi, odpowiedział na hasło i

weszli oboje do środka, a następnie salonu bibliotecznego.

Bogdan: Dalmarodzie przedstawiam Tobie hmm... zresztą Ty już wiesz,

kim on jest, więc Tomaszu oto kronikarz klanów ludzi z Polski i też

współpracujący z Litwą Dalmarod.

Dalmarod wydał się jakby druidem z minionych epok dla Tomasza,

który tym razem ubrany był w garnitur bez marynarki, a kamizelka, z której

wystawał łańcuszek od zegarka przypominała kilt szkota. Broda lekko spadająca

do klatki piersiowej i siwe włosy zaczesane w warkocz spadający po plecach.

Posturę na osobę o ponad dwóch metrach miał dość masywną jak na zdawałoby

się na wiek starca po siedemdziesiątce.

Dalmarod z zaskoczeniem Tomasza nie podał ręki, a ukłonił się w pół

pasa.

Dalmarod: Witam Ciebie książę Tomaszu, z zaginionego rodu.

Zaszczyt gościć taką osobę w moich skromnych progach. Zapraszam, usiądźcie,

a ja przygotuje coś do picia.

Page 68: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

67

Tomasz: Mnie również miło, ale czy na pewno nie pomyliliście mnie z

kimś innym?

Dalmarod: Wszystko w swoim czasie książę. Opowiem Tobie, co

mogę, resztę dowiesz się dalej.

Po jakimś czasie wszyscy siedzieli przy okrągłym stole pijąc lekko

ciepłą herbatę z miodem, Tymczasem na zewnątrz słońce rzucało swe ostatnie

promienie, chyląc się ku zachodowi, a nad domami słychać było jaskółki, które

wyłapywały owady na kolację dla swych młodych pociech.

Page 69: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

68

Rozdział V

Droga ku przeznaczeniu

„Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”

Juliusz Cezar

Wielu ciekawi przyszłość, wielu chciałoby poznać swój los, a ilu wierzy

w przeznaczenie, że wszystko, co się dzieje dookoła ma wpływ na dalsze

wydarzenia, od których nielicznym udaje się odstąpić na chwilę z przypadku

zmieniając swój spisany gdzieś odgórnie harmonogram życia. Jednocześnie czy

można nazwać to przypadkiem, czy nie byłoby coś magicznego odkryć prawdę,

umiejętnie dostrzegać szczegóły z życia, które mają coś wspólnego z nami,

przeplatają się jak nici Ariadny wokół, a my umiejętnie nimi kierujemy, poczuć

moc boskości sterowania odgórnie losem niczym pacynką. Zdecydowanie

przypadnięcie takiego daru pewnej osobie mogłoby pokierować nią w dwie

strony dobra lub zła przeważając wagę wojny toczonej od wieków zależnie,

która siła dotarłaby do niego pierwsza.

Tomasz czuł jak raz po raz przechodzą go ciarki, gardło ledwo, co

przełyka ślinę, gdy tymczasem nos przestał spełniać swe funkcje współpracy z

płucami jakby ktoś wpakował po środku korek.

Siedzący na przeciwko Dalmarod przemówił po kolejnym łyku herbaty

przechodząc z tematu opowieści o sobie i swoich zbiorach sięgających wieków

przed przyjętym początkiem Narodzenia Chrystusa na właściwą rozmowę:

Dalmarod: Heraldyka bierze swój początek z Francji, Anglii i Niemiec.

W rzeczywistości po dwóch wojnach i innych wydarzeniach wiele danych

archiwalnych ludzi zginęło. Najciekawszym jest także, że w języku francuskim

właściwie nie ma słowa na oznaczenie rodu. Natomiast w języku angielskim

panuje istny chaos z typowym dla nich czarnym humorem. W 1913 roku

ukazała się książka Berty S. Phillpotts, która to miała wielkie trudności z racji

wielkiego nadmiernie braku terminologii, co do określenia hasła „ród”. Autorka

Page 70: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

69

musiała opisywać ród przy pomocy nieoznaczonego pojęcia pokrewieństwa

„kindred”. Dostałem wtedy wezwanie na naradę z kronikarzami klanów ludzi,

wampirów, elfów, krasnoludów i innych. Naród bez historii staję się

niewolnikiem samego siebie skazany na wieczną tułaczkę, w szczególności

naród bez przeszłości, która powinna być udokumentowana w archiwach dla

potomnych. Pomogliśmy, więc ludziom dzięki naszym archiwom odrodzić

pamięć uśpionych królów z podziałami według stanów oraz wynieść na światło

dzienne zapomniane terminologie rodów gromadząc w strzeżonych kolejnych

archiwach. Nie był to pierwszy przypadek, jedną z takich interwencji mieliśmy

wcześniej dając Napoleonowi „czarną tablicę”, dzięki, której ludzie na nowo

poznali pismo oraz historię Egiptu po wyciszeniu jej na dwa tysiące lat.

Pamiętaj książę, że wszystko, co się dzieje dookoła ma swój cel, powód i

znaczenie, tak też było i z „czarną tablicą”. Powracając do sprawy z rodami i

samym określenia hasła „ród” w Anglii wskrzesiliśmy aż pięć terminów wobec

braku puryzmu językowego w języku angielski, wszystkie pięć terminów

zaczerpnięto z obcych języków, a są to terminy:

1. CLAN – zaczerpnięty z języka angielskiego, język dawnych Szkotów

2. GENS – zaczerpnięty z łaciny

3. SEPT – zaczerpnięty z dawnego celtyckiego języka irlandzkiego

4. SIB – zaczerpnięty z języka Indian

5. LINEAGE – zaczerpnięty z języka francuskiego

W tym momencie wzrosło w Tomaszu przemożone uczucie zadania

pytania, które wzięło górę nad stresem:

Tomasz: W ciągu jednego dnia tyle informacji, o co w tym wszystkim

chodzi, czego chcecie ode mnie?

Dalmarod spojrzał na Borwara z lekkim uśmiechem.

Dalmarod: Proszę Borwarze przedstaw ofertę jak to ująłeś pracy, czy

raczej współpracy dla naszego gościa.

Page 71: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

70

Borwar siedział troszkę dalej od stolika, bowiem co chwila kurzył sobie

fajkę, przypalając, co rusz tytoń, którego woń kojarzyła się chłopakowi z

rodzinnymi górami, lasami, jeziorami, nabierał większej pewności siebie oraz

uspokoił, co nie, co i stąd padło jego pytanie.

Borwar: Miałem przyjemność nie tylko eskortować Twoich przodków,

poznać na przestrzeni epok, ale także szkolić w tym, w czym dobrym jestem ja.

Od momentu końca drugiej wojny rozmyło się wiele kontaktów, zmieniło wiele

granic. Pamiętaj, że nie wszyscy ludzie o Nas wiedzą, nie wszyscy Nas lubią

stając po stronie zła, którego oferty skusiły jak już wiesz samego św. Stanisława

i doprowadziły do zarażenia. Chciałbym abyś poznał ten ukryty przed Tobą

świat, ukryty, bowiem dlatego, że rodzina nie chciała Cię stracić. Pozostałeś Ty

i Twój kuzyn, jako po mieczu z Twojej drugiej linii, co rozumieliśmy. Jednak

przyszły nagłe zmiany, zło ruszyło i czas odrodzić dawne tradycje. Wybraliśmy

Ciebie, jako starszego, jeśli się zgodzisz odbędziesz ze mną drogę doznając

odpowiednich wtajemniczeń. Mam w tym też dobrą wiadomość dla Ciebie,

bowiem za kilka dni odbędzie się wesele łączące dwa klany wampirów z Polski

i Szwecji w Sztokholmie, jesteś na nie, zaproszony. Wiem, że byłeś już w tym

kraju, który zapadł bardzo Tobie w sercu.

Tomasz: Tak kraj ten i jego magiczny urok ciągle mi powraca w snach

oraz na co dzień mam wiele z nim skojarzeń. A jak to jest z dniem dzisiejszym,

że nikt o Was nie wie.

W tym momencie przemówił kronikarz jakby recytował wszystko z

książki.

Dalmarod: Kiedy Ziemia była duża i nieznana dla wielu swobodniej

było coś ukryć, a ciężej się przemieścić z jednego krańca na drugi szczególnie

dla ludzi. Nadmienię, że przemieszczanie dla nacji oraz wybranych klanów ludzi

umożliwiały pewne bramy ukryte w różnych miejscach strzeżone przez

najlepszych żołnierzy z najlepszych armii cywilizacji panujących w danych

okresach. Wiele nacji przemieściło się na swoje nowo obrane planety przez te

Page 72: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

71

portale, ponieważ Ziemia po odkryciach ludzi zaczęła być za mała, a ta planeta

Ludziom jest przypisana, więc ustąpiliśmy. Nie ustąpiło tylko zło, które chce

rządzić wszystkim i wszystkimi. Ludzie nadal mają wsparcie w klanach

żołnierzy, magów, kronikarzy i wielu im podobnych z różnych klanów, którzy

zostali wybrani, aby pozostać i wspierać się na wzajem. Jesteś z bardzo

starożytnego rodu i masz w sobie moc oraz przeznaczenie zjednoczyć klany, aby

ruszyły do walki. Tyle teraz mogę powiedzieć. Czy zgadzasz się podnieść broń,

obudzić w sobie zakrzepłą krew wojownika ze swego rodu i godnie nosić

nadany herb Srzeniawa?

Tomasz: Cóż...aż dziwnie się czuję, aby spytać bo pewnie nikt tego nie

wie jeśli to prawda, ale zakładając że wrócę cały i zdrów, skończy się wszystko

powiecie mi dziękuję lub nie i znów będę na lodzie. A co będzie ostatecznie

gdybym przysłowiowo wrócił na tarczy?

Dalmarod: Nie taki jest pisany Tobie los książę, bądź dobrej myśli.

Tomasz: I cóż że ze Szwecji heh...zatem do odważnych świat należy, z

uśmiechem i do przodu... kiedy ruszamy, jakie są zasady i td – tu spojrzał na

Borwara.

Borwar szybko powstał:

Borwar: Dobra decyzja, nie nadużywajmy więcej twojego tytułu, zło nie

śpi. Jest ktoś, kto czeka na Ciebie, zapraszam do mojego samochodu

podjedziemy na ul Duboisa, gdzie mieści się kolejna szczególna siedziba.

Tomasz: Zatem w drogę, dziękuję za gościnę Dalmarodzie i do

zobaczenia.

Dalmarod: Spokojnie spotkamy się jeszcze na pewno szybciej niż

myślisz. Parę porad, bądź dzielny, nie okazuj strachu, kieruj się rozumem oraz

sercem, ufaj ostatecznie, gdy musisz, walcz w imię dobra nie tylko bronią, ale i

zdobytą wiedzą. Bywaj

Tomasz: Bywaj.

Page 73: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

72

Drzwi z kołatką zatrzasnęły się po dwóch gościach na kilka spustów, a

sama kołatka lwa trzymającego w ustach klamrę jakby zmieniła wyraz twarzy z

uśmiechniętej na groźną. Można jednak byłoby odczytać w tym wyrazie twarzy,

że duma lwa upewniła się w swym zajmowanym miejscu bycia królem i teraz

gotowa była jakby wydać ryk męstwa, ryk szykujący się do ataku, walki,

dominacji, a także okazaniu gotowości do obrony zajmowanego miejsca.

Na dworze zrobiło się już dawno ciemno, godzina dwudziesta z

minutami wybijała na komórce Tomasza, kiedy Borwar wskazał swój samochód

po drugiej stronie pałacyku. Szok ujrzenia przez młodego tego cacuszka zmusił

Hipisa do krótkiej wypowiedzi, którą pewnie już nie raz używał.

Hipis: Tak to mój samochód, tak to model Ford Falcon z silnikiem V8 o

mocy 351 KM, tak to wzór samochodu Forda Falcona XB Coupe Interceptor

specjalnie skonstruowanego na potrzeby do filmu Mad Max z tym, że mój ma

kilka bajerów więcej i oczywiście jest lepszy heh. Jeszcze zarzucę tylko małą

dawkę Rock'N'Rolla i ruszamy.

Dojazd do ul Dubois-a odbył się szybko i bez żadnej rozmowy. Z

odtwarzacza leciała muzyka, którą chłopak od razu poznał, był to zespół The

Thunder i cover The Rolling Stones „Gimme Shelter”, co spowodowało lekki

uśmiech na jego twarzy.

Razem weszli w starą bramę, chłodny i dawno nieodnowiony korytarz

prowadził ich po drewnianych schodach do pierwszego piętra. Stanęli przed

wielkimi drzwiami, za których panowała grobowa cisza. Hipis nacisnął na

dzwonek z pewnym powtarzanym kilkukrotnym impulsem, który Tomasz

poznał od razu – była to IX Symfonia d-moll op. 125 Ludwika van Beethovena.

Zaraz po ostatnim dźwięku u wejścia stała miła starsza pani zaczesana z

włosami w koka i uśmiechając się witała:

Lidia: Witam Was, widzę Borwarze przybyłeś z gościem, zapraszam do

salonu.

Page 74: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

73

Hipis: Witaj Lidjo, jest pod moją protekcją, nazywa się Tomasz, herbu

Srzeniawa.

Na same hasło protekcji Lidia skinęła głową ze zrozumieniem

zamykając mieszkanie, jednak na hasło Srzeniawa uśmiech jakby przygasł, a

Ona szybko stanęła na przeciw ponownie Tomasza biorąc za rękę, całując i

nisko się kłaniając wypowiadając niezrozumiałe słowa.

Hipis: To język esperanto, jeszcze się go nauczysz. Lidia powiedziała,

że to wielki dla niej dzień móc poznać Ciebie i gościć.

Tomasz: Czy mam coś odpowiedzieć, zrobić jakiś gest?

Hipis: Nie, wystarczy już samo Twoje przybycie.

Zaprowadzeni do salonu w głębi mieszkania zastali tam siedzących,

mężczyznę z wyglądu w średnim wieku oraz podobną do niego kobietę. Ubrani

w garnitury biznesowe jakby do jakiejś konferencji sprawiali wrażenie ważnych

szych, chodź dość blade mieli cery. Parka wstała, ukłoniła się po czym znów

padły słowa w tajemniczym języku z ich ust w kierunku młodzieńca. Borwar

tłumaczył:

Borwar: Bądź pozdrowiony Tomaszu, rycerzu herbu Srzeniawa,

potomku wielkich przodków z Atlantydy, których krew i moc zastygła na chwilę

w twych żyłach, aby znów obudzić się po wiekach uśpienia i ponieść wojska

unii do zwycięstwa ze złem.

Tomasz z odruchem ukłonu zerkał po kątach czy czasem ktoś go nie

wrabia i stroi żartów. Następnie odruchowo szepnął głośno:

Tomasz: Chyba śnie...

Lidia wchodząc do salonu odpowiedziała jednocześnie:

Lidia: To nie sen Tomaszu, a to, co ostatnio zaczyna się dziać to dopiero

przedsmak tego, co nadchodzi. Przedstawiam Tobie rodzeństwo byłego Mira

Pana Elryka i jego siostrę Elwirę z klanu wampirów z Norwegii. Dzisiaj goszczą

u Mnie przejazdem, zaskoczyłeś ich swoim przybyciem chodź wyczuli, że

zbliżają się osoby o wielkich mocach. Masz małe o sobie zdanie, a nawet nie

Page 75: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

74

wiesz, że dość szybko zaczynają iść w świat pogłoski o powrocie potomku rodu

z klanu Atlantis na Ziemię.

Tomasz: Chyba faktyczne wiem o sobie tyle, co nic, tym samym miło

poznać tak znaczące osoby oraz otrzymać od Was wszystkich miłe przywitanie

z gościną. Poproszę jednak o dalsze wyjaśnienia, jeśli to możliwe, co do moich

przodków i mojej przeszłości.

Borwar: Jak obiecałem dać dowody, co do mojej propozycji i tego, co

wiesz do teraz, tak na koniec przyprowadziłem Ciebie do osoby, która wyjaśni

dalszą część. Lidia jest przedstawicielką ludzi z klanu Upadłych Aniołów, która

utrzymuje kontakt z innymi klanami poprzez między innymi język

ESPERANTO i tłumaczy wiadomości, przesyła dane z dostępnych dla niej

archiwów współpracując przy tym z Dalmarodem.

Lidia: Tak wojowniku, zgadza się, ale co do mnie to już wystarczy –

mówiła spokojnie z ciepłym uśmiechem na twarzy. Jej osoba i głos sprawiały,

że panował dookoła spokojny, ciepły i pewny nastrój jakby nagle cofnąć się w

czasie i wylądować u babci w kuchni, która podaje porcje przeróżnych

smakowitych ciast wyjętych dopiero z piekarnika, a ich woń rozchodzi się po

całym mieszkaniu przenikając całe otoczenie.

Lidia: Usiądźmy wszyscy w fotelach, herbaty zrobiłam tyle, że starczy i

dla Was. Zatem nie tyle, co ja, a Elryk opowie, co może, a wedle kodeksu

spisanych praw możesz dowiedzieć się swojej historii przy obecności mirów,

królów i innych władców z Unii. Zatem wpierw spytam się o zgodę Elryka.

Chwila niezrozumiałych, ale brzmiących jakby z akcentem

hiszpańskiego z włoskim zdań pomiędzy Lidią, a Elrykiem trwała kilka minut w

spokojnym tonie obecnych.

Lidia: Elryk przedstawi tylko część. Od siebie powiem tylko, że

niedawno mieliśmy przypadek wilkołaka w zoo, gdzie pracowałeś.

Prawdopodobnie była to pułapka na Ciebie w celu zarażenia, więc specjalnie,

kiedy zauważyliśmy nadchodzące sidła kazaliśmy, bez obrazy, Cię zwolnić.

Page 76: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

75

Marek, jako wilkołak nie działał sam, tajnym wysłannikiem zła był także portier

Mirek, dlatego został również zlikwidowany. Nie wiemy jeszcze czy są jacyś

inni zabójcy, ale nie możesz tu zostać dłużej. Jutro lecisz do Szwajcarii, do

zamku Raperswil poznać kolejną ważna osobę, towarzyszyć będzie Tobie

Borwar, Elryk i Elwira. Natomiast, co do Twoich przodków....

Lidia zerknęła na Elryka, a ten spojrzał w jego stronę jakby dla

zaskoczenia lekko święcącymi się źrenicami przemawiając gdzie w tle już

słychać było tłumaczenie Lidii.

Elryk: Przed wieloma wiekami, gdy Ziemia była nieznana w swym

ogromie dla ludzi chodziło po niej wiele klanów dobrych jak i złych. We

wszechświecie istniej wiele planet zamieszkałych przez różne klany i siły, ale

moc dobra gromadzi się w wybranych rodach klanów, które potrafią zjednoczyć

pozostałe. Ponieważ dobro i zło to siły zza światów umarłych, więc podczas

sporów uczestniczą też różne bóstwa, bogowie, ich posłannicy jak znani Tobie z

nazwy anioły, duchy i tp. Zło chce oczywiście rządzić wszystkim i wszystkimi,

gdzie ludzie są bardzo podatni na jej wpływy. Z taką armią i posiadaniem

planety zło może rozwijać swe siły...a do tego nie możemy dopuścić. Zatem

przed wieloma wiekami sprowadzili się tutaj wysłannicy z innych klanów, aby

wesprzeć ludzkość w rozwoju i zrozumieniu dobra. Razem z nimi przybyli także

wysłannicy zła przez bramy przestworzy, których portale zostały otwarte w

specjalnie strzeżonych miejscach. Jednym z klanów był ród Atlantis założyciel

starodawnej mekki wiedzy Atlantydy. Każdy zerka w przeszłość myśląc o

wyspie na morzu zwanej Atlantydą co w tłumaczeniu na stary język oznacza At

– Gwiezdna ; Land( yd ) - Ziemia, a więc planeta Atlantyda. Ród Atlantis

rozwinął cywilizacje w różnych częściach Ziemi, gdzie można doszukać się

podobnych budowli jak piramidy, które to właśnie są między innymi symbolami

i niektórymi z portali. Twoje korzenie sięgają rodu Atlantis...ale kolejnych

informacji dostarczy Tobie ważna osobistość jutro. Twoje rzeczy nie musisz

zabierać, dostarczymy już odpowiednich na lotnisko.

Page 77: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

76

Czas nie śpi, tak jak nie śpią wielkie miasta, a noc, która ma też swoje

bariery czasowe wydawała się bezgraniczna dla potomka z rodu Atlantis.

Dopiero, gdy uspokoiły się mu emocje po herbacie dostrzegł, że rodzeństwo z

Norwegi ma dziwnie sposoby zachowania. W momencie, gdy jedno jeszcze

dobrze nie zerknęło na cukiernicę drugie już dosypywało z niej dla reszty cukru

lub podczas rozmów znakomicie siebie uzupełniali dopowiadanymi zdaniami

jak gdyby.... i w tym momencie myślenia usłyszał głos siostry:

Elwira: Masz świetny zmysł obserwacji i wnikliwe domysły....dobrze

kierujesz się myślami, tak potrafimy czytać w myślach, jesteśmy bliźniakami

chodź w pełni tego nie widać....to jedne z naszych darów. Teraz jednak czas na

wyjazd, wsiądziesz do samochodu Borwara i dojedziecie na lotnisko, my

pojedziemy tuż za wami. Pamiętaj, że co by się nie działo nie dzieje się bez

powodu.

Lidia została, reszta nowej drużyny, jaka się rodziła wyszła na zewnątrz

w stronę samochodu V – 8. Noc była ciepła i parna, na przeciwko mieścił się

sklep, który ze względu na swoją zawartość oblegany był przez liczne grupy

młodych osób nadciągających z pobliskiej tak zwanej „wyspy”. W momencie,

gdy tylko nadchodziła wiosna i robiło się ciepło WYSPA gromadziła gromady

wielu różnych młodszych i starszych osób o rożnych poglądach, zapatrywaniach

i osobowościach. To, co ich łączyło w tym miejscu to możliwość wypicia

alkoholu, świeże powietrze, lekki chłód od otaczającej całą młodzieżową

placówkę odrzańskiej rzeki, trawa i pagórki, na których można było się położyć,

rozłożyć koce, zrobić grilla, pograć na instrumentach, pośpiewać, poznać nowe

osoby, czy najzwyczajniej w świecie wyrwać jakąś git osobę na wieczór.

Zdecydowany brak toalety sprawiał, że jeden z mostów, który ją zastąpił

odstraszał smrodem fekaliów na dobre kilkadziesiąt metrów. Dobrym

pomysłem, który był wyczekiwany od dawna, ale jakoś nie było, komu go

zrealizować to postawienie tam lokalu z ogródkiem piwnym. Moment, gdy

Page 78: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

77

Drużyna opuszczała kamienicę dało się słyszeć przy wspomnianym sklepie

głośne wypowiedzi dziewczyny skierowane do swego chłopaka:

Dziewczyna: dobrze, że już tam nas nie ma, mówiłam by tam nie iść, a

tu ledwo browar rozpoczęliśmy pić, a już gliny się pojawiły całą gromadą i

wszystkich spisywali... ja pierdole przecież tam tak jebie jak z murzyńskiej

chaty, w chuj komarów, nie ma gdzie usiąść, bo wszystko pozajmowane,

musieliśmy spotykać się z tymi zasmarkanymi pijakami, których nazywasz

kolegami. Ile oni mają lat, powinni zrobić coś z sobą, a tu jeszcze hotel i co

widzą go odwiedzający, zajebiste młode rozpite polskie społeczeństwo, które

pierdoli po kielichu jak jest źle w Polsce, a na trzeźwo siedzi cicho jak mysz pod

miotłą w pracach harując za 1000 do 1500 zł bojąc się stracić pracę lub

wynosząc się jak jest im wspaniale. Brak walki o prawdziwe swoje wartości i

zmian topi się w tym miejscu, alkoholu i narkotykach zaspokojonych sexem by

potem zejść na ziemię i zobaczyć jak w ciul swego młodego życia zmarnowało

na takie popierdółki. Widzisz, później dziwią się Twoi kumple, że nic nie mają,

lepszej pracy, stałych dziewczyn, mieszkań, nawet dobrych ciuchów. Mało tego,

są zazdrośni, że dziewczyny wybierają tych z zagranicy. Przecież jak są tacy

kozacy mogą sami wyjechać za granicę na studia, dorobić się, poznać tam

piękne dziewczyny pokazując, że są coś warci lub pozostać tu i także dążyć do

lepszych warunków, celów, rozwoju....ehhh szkoda słów....mam ochotę

potańczyć..hmmm

Chłopak: I za to Ciebie cenię, za szczerość...masz rację za długo

obracałem się wokół złudzeń kumpli i takich miejsc.....jedni muszą upaść na dno

i dostać po dupie by zrozumieć swe błędy i się podnieść, inni nigdy tego nie

zrozumieją będąc lunatykami w tej otoczce...dzięki Tobie dostrzegam wiele

ważnych spraw i odkrywam na nowo wiarę w życie, cele....masz rację, aby się

pilnować...chodźmy zatem gdzieś do klubu potańczyć, a jutro zaplanujemy jakąś

podróż na weekend...może w góry...daj buziaka na zgodę kochanie.

Page 79: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

78

Dziewczyna nie mówiła już nic, jednak w momencie, gdy już

przechodzili obok parki Tomasz dostrzegł w oczach dziewczyny błysk zgody,

zrozumienia i nawet tryumfu osiągnięcia swojej racji. Dobrze zdawał sobie

sprawę jak prawdziwe słowa prawdy głośno rozeszły się po ulicy, szkoda tylko,

że bez echa.

Miłość ma różne oblicza, a teraz łączyła dwoje w romantycznym

pocałunku niczym dwie splecione róże, które wystawiły się kolcami swego

uwielbienia, zrozumienia, zaufania dookoła świata gdyby ktoś zechciał je

rozdzielić.

Kilkanaście minut po godzinie dwudziestej pierwszej samochód V8

przedzierał się już wrocławskimi uliczkami z dwójką pasażerów. Jeśli ktoś by

śledził ich z boku niczym widz w kinie dałoby się przyjrzeć, że zaraz za nimi w

pewnym odstępie jedzie kolejny taki sam samochód w pełnej czerni, z

przyciemnianymi szybami. Borwar w pewnym momencie jakby zmrużył oczy,

co natychmiastowo sprawiło, że dało się odczuć lekkie zwolnienie pojazdu,

Tomasz rozglądał się, dookoła, co mogło na to wpłynąć, gdy prowadzący nagle

krzyknął:

Borwar: Na potęgę Odyna, rozpoczęło się....

Niebo w mgnienia oku pociemniało zasłaniając gwiazdy, zapalone

wszystkie światła dwóch samochodów gubiły się w matni ciemności, która

zalała ulice. Zaraz po tym dało się słyszeć głosy bliźniaków przez sibi radio,

którym posługiwali się podczas jazdy.

Borwar: Mówią, że nie ważne, co się stanie mamy dojechać na lotnisko,

czeka tam samolot transportowy, do którego wjedziemy naszymi cackami,

jeszcze nawet nie wyjechaliśmy z centrum, mówią, żeby nie zatrzymywać się.

Wszystko ok, nic nie mówisz?

Tomasz na chwilę pobladł, szczerze nie wiedział, co mówić i robić...gdy

nagle coś jakby wskoczyło na maskę, dało się słyszeć szybkie i głośne małe

Page 80: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

79

kroczki po dachu by potem ich stąpanie zamieniło się na uderzenia czymś

mocnym, najwidoczniej ktoś lub coś starało się przebić dach.

Borwar: Tytan nie jest łatwy do przebicia, ale to coś u góry także łatwo

się nie podda, zło już wie o Tobie, zatem czeka nas troszkę heh przygód…

Tomasz z niedowierzaniem wybuchł jak sam wulkan w Islandii z lekkim

opóźnieniem.

Tomasz: kurwa właśnie coś wskoczyło na dach, najwidoczniej poluje na

moje życie, ja zostałem ogłoszony jakimś pieprzonym księciem ze starego rodu,

dookoła historie z wampirami, klanami innych cywilizacji poza Ziemią,

wpajacie mi o walce dobra ze złem, a Ty teraz tak na olewce śmiejesz się, że

czeka nas troszkę przygód...Borwar ja już nie wiem czy mam się modlić do

jakiegokolwiek boga czy też zgłosić się od razu do psychiatry!!!

W tych momentach uderzenia potęgowały się, co można było zrozumieć,

że na dachu jest więcej pasażerów na gapę. Borwar przyspieszył, by następnie

na ręcznym przy jednym z większych skrzyżowań w miarę widoczności i bez

kolizji skręcić gwałtownie, a następnie zrzucić nieproszonych gości. Można

było wyczuć, że jakby coś się oderwało i poleciało w najbliższy przystanek

rozwalając szyby, dla oka wyglądało to na jakąś niewielką kuleczkę.

Borwar: Wiesz, co to może być, tak z wyczucia?

Tomasz: Chyba raczej Ty siedzisz w tym dłużej, skąd cholera mam

wiedzieć, może jakieś złe krasnoludki hmm...

Borwar: dobra trzymaj się teraz nagle zahamuję, jeszcze uprzedzę tych

z tyłu by w nas nie uderzyli...swoją drogą coś ich nie wyczuwam za sobą

hmm....

Szybkie niezrozumiałe słowa dla księcia przez sibi, jego odstawienie i

gwałtowny hamowanie po mocnym rozpędzeniu się. Tym razem kolejne

kuleczki poleciały do przodu. Moment ciszy i znów mocne wciśnięcie gazu,

zmiana biegów i zanim się obejrzeli nagle coś ponownie wskoczyło tym razem

na maskę samochodu. Ich oczom ku jakby przepowiedni Tomasza stał tam mały

Page 81: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

80

krasnoludek z metalu, ale ożywiony magiczną siłą zła, która przebijała się przez

jego oczy w postaci ostrej czerwieni, a krzyk powodował, jakby coś

przekłuwało uszy.

Borwar: No to albo masz coś widzę w sobie extra albo wykrakałeś. Jeśli

dobrze widzę to jeden z tych wrocławskich krasnoludów, które promują miasto,

teraz, jeśli siły zła znów ujawniają się dla całej ludzkości poprzez takie postacie

miasto dzięki nim zyska niezłą reklamę, pod warunkiem heh, że go wcześniej

nie rozniosą ehh...no dobra koniec zabawy.

Jednym ruchem otworzył okno, znów zahamował i wystawił przyciętą

dubeltówkę, którą odpalił w kierunku krasnoludka trzymając ją w lewej ręce. W

oczach pasażera Hipisa widać było zaskoczenie, bowiem ofiara, co prawda

odleciała w wyniku postrzału poza maskę, ale wskoczyła ponownie z dziurą w

brzuchu.

Borwar: No tak przecież one są metalowe...ehhh

Ponownie dodał gazu, tym razem na wstecznym i energicznie skręcił.

Udało się wyrzucić gagadka na dość dalszą odległość by ponownie ruszyć do

przodu...

Tomasz: a co się dzieje z Elrykiem i Elwirą? Czemu się nie odzywają,

obiecali przecież sami swoją pomoc?

Borwar: pamiętasz, co powiedziała Elwira przed wyjściem, na pewno,

więc nie ma, co się denerwować, nie muszą odpowiadać na sibi, moje zdolności

przy ich to pikuś...nom, ale cholernie ciemno, dobrze, że działa jeszcze GPS i

wiemy gdzie jesteśmy....o popatrz po lewej stronie kolejni koledzy chcą załapać

się na jazdę...

Jechali właśnie w pobliżu Heliosa przy ulicy Kazimierza Wielkiego, gdy

zostali zaatakowani pierwszy raz, a teraz skręcili w prawo przy sklepie z

soczewkami i wjechali w uliczkę, gdzie w pobliżu znajdował się znany na całą

Polskę klub rockowy Od Zmierzchu Do Świtu, a świt był wyczekiwany teraz jak

Page 82: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

81

najbardziej. Krasnoludki jednak nie biegły bezpośrednio w ich stronę tylko

podskakiwały obok nich na chodniku i ulicy równolegle do kierunku jazdy.

Borwar: Kurduple szykują coś....hmm nie wiem, co dać Tobie abyś nie

zrobił krzywdy zarówno sobie jak i innym...hmm dobra będziesz miał ostrą

lekcję...masz moją podciętą dubeltówkę tylko strzelaj trzymając dwoma rękoma

lekko po prawej stronie od brzucha inaczej nie utrzymasz siły odrzutu i broń się

odbije w Tobie ok?

Tomasz: postaram się.

Borwar: nie mam innego wyjścia, czas nagli, niech wybaczą mi Ci, co

przemykają się teraz po drogach.

Następnie zdecydował się konkretnie dodać gazu i trzymać się głosu

GPS, instynktu oraz swoich zdolności. Samochód pruł podskakując na

dziurawych lub wyłożonych kostką drogach, co jakiś czas wchodząc w ostry

zakręt. Według mapy internetowej wjechali właśnie na dworzec świebodzki,

skąd droga prowadziła po prostej poza miasto w stronę lotniska. W ten Sibi dało

znać, że drugi V8 czeka tam. Zatrzymali się pod klubem GOGO, były mir z

siostrą szybko podjechali do nich bokiem, otworzyli okna.

Elryk: jak widzicie po naszym samochodzie mocno dostało się mu, gdy

nagle zrobiło się ciemno wyminęliśmy was bez świateł i zastawiona pułapka

spadła na nas przed Kazimierza, wam zebrały się niedobitki, jednak fakt, że są z

metalu nie oznacza, że są nie do pokonania, należy tylko przeciąć je w pół

oddzielając od nóg korpus...chociaż skubane poruszają się wtedy na rękach.

Weszły na dachy i skacząc z impetem wbijały się w blachę i szyby, skręciliśmy

za kino biorąc je wszystkie na siebie, wyszliśmy z samochodu i przy pomocy

magicznych mieczy cięliśmy krasnoludki ile się dało. Teraz jednak już wiedzą,

że są dwa takie same samochody. Nie ma czasu do stracenia, czuję, że to

dopiero początek wyłaniającego się cienia demonów.

Odgłosy metalowych tupotów, które stawały się coraz głośniejsze

przyspieszyły odjazd. Według rozgłośni Radia Wrocław nagłe załamanie się

Page 83: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

82

pogody spowodowało, że wielu kierowców zatrzymało się na poboczach

oczekując na lepszą widoczność, ponadto radio donosiło o dziwnych małych

postaciach biegających po mieście, komentując, że mogą być to szczury, które

lubią wychodzić w taką pogodę. W jednym momencie rozległy się grzmoty,

potężne podmuchy wiatru oraz wielka ulewa.

Borwar: Z jednej strony zło usunęło nam kolizyjne przeszkody, a z

drugiej spowalnia, jak zawsze rozkoszuje się smakiem ofiary bawiąc się niczym

orki fokami zanim obudzi się prawdziwa agresja do mordu przesyconego krwią

ofiary.

Tomasz: Czy w taką pogodę pozwolą nam lecieć?

Borwar: heh widzisz układy na Ziemi pewnych osób są tak poplątane,

że teraz nie mówiąc o pozycji naszej eskorty najprościej chyba będzie jak

stwierdzę, że pieniądz otwiera Tobie drogę o każdej pogodzie i porze.

Dojechali już do ostatniego osiedla wyprowadzającego ulicę do centrum

handlowego oraz portu lotniczego, gdy jadący przed nimi bliźniacy w wyniku

złapania gumy ostro skręcili i zatrzymali się. Ponadto okazało się, że był

rozciągnięty ostry drut na metr wysokości, który ściął dach samochodu. Borwar

zauważył rozsypane gwoździe, szkła i inne ostre elementy po jezdni hamując w

porę przed nimi i drutem. W tej chwili rozegrała się iście dantejska walka na

przeciw gdzie kilkadziesiąt krasnali z tym, co były wyposażone podczas

produkcji plus, co zdobyły po drodze rzuciły się na auto z wgryzionym drutem

do połowy i drugie, które stanęło. Można by powiedzieć, że była to akcja

zorganizowana, bowiem jedne przebijały resztę opon, inne starały się jak

najbardziej rozbić czy zarysować okna w celu ich stłuczenia, gdy kolejne

wrzucały pod pojazdy łatwopalne elementy próbując go podpalić.

Wycie, pisk i dziwne odgłosy, jakie wydawały z pewnością sprawiły, że

pobliscy mieszkańcy pomimo anomalii pogodowych usłyszeli to i wezwali

policję. W momencie, gdy podjechały dwa duże busy policyjne z kilkunastoma

policjantami ich oczom dało się ujrzeć dwójkę osób, które przy pomocy mieczy

Page 84: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

83

walczyły z podskakującymi małymi elementami o czerwonych oczach i

uśmiechach z ostrymi zębami. Podobny samochód objechał walczących i ruszył

dalej. Wobec zaistniałej sytuacji jeden bus ruszył za nimi, a drugi pozostał.

Policjanci nie wiedzieli, co powiedzieć i jak zareagować, więc przystąpili do

wykonania zadania jak ich nauczono. Szybko wezwali posiłki, z wozu wyszło

sześciu mężczyzn, którzy odbezpieczyli broń, ruszając w stronę akcji. Zanim

jednak zrobili kilka kroków kilkanaście krasnali natarło na nich, padły strzały,

krzyki, wołanie o pomoc i wszyscy leżeli trupem z przeciętymi brzuchami,

gardłami, bez oczu z flakami na wierzchu topiąc swoje ciała we własnej krwi.

Elwira wskoczyła do furgonetki policyjnej, podjechał pod walczącego brata,

który jednym susem siedział już przy niej i popędzili dalej przed siebie.

Dogonili kolejnego busa, którego unieszkodliwili przebijając opony z broni, w

jaką także byli wyposażeni. Dojazd zajął im ponad półtorej godziny, na miejscu

czekali dwaj piloci byłego mira, wjechali V8 do maszyny, zamknęli właz i wraz

ze zgodą wieży lotniczej wystartowali w stronę Szwajcarii z paroma siniakami.

Samolot wzbił się ponad burzę, Tomasz zanim się obejrzał zasnął, a

tymczasem reszta załogi prowadziła ważne rozmowy, wobec zaistniałych

sytuacji oraz misji, jaka im przypadła to jest na dostarczeniu potomka rodowego

z klanu Atlantis do celu. Następnie tam rozpocznie się zebranie klanów i

ustalenie, co do tego, kto przystąpi do kolejnej wojny ze złem, kto wie na jak

długo, gdzie znów śmierć będzie zbierała żniwo niewinnych istot na Ziemi i nie

tylko.

Page 85: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

84

ROZDZIAŁ VI

Rapperswil

„Jedziemy Bóg wie dokąd i Bóg wie co się z nami dzieje!”

L. Tołstoj

Rok 2010 był rokiem, w którym nastąpiło wiele smutnych klęsk.

Amerykanie mięli swój 2001 rok, po którym hasło SAMOLOT nie przywołuje

dobrych skojarzeń, a teraz Polska w 2010 roku na nowo krwawi dotknięta tym

samym hasłem.

Tomasz podczas lotu w śnie rozmyślał czy gdzieś te dwa hasła nagle nie

przeplotą się u niego. Sen jednak z czasem zamienił się w pewną wizję, gdzie

dojrzał wpierw obraz jasnych i gęstych chmur, przez które przedarł się jego

wzrok. Zaraz po nich otworzył się bezkresny ocean, czuł jak unosi się nad nim

mknąc z zawrotną prędkością przed siebie. Dalej powoli na horyzoncie wyłaniał

się ląd, wpierw rafy koralowe, nadbrzeżne skały, klify, tutaj fruwało wiele

nieznanych chłopakowi ptaków o kolorowych piórach, długich dziobach i

szerokich rozłożystych skrzydłach. Lecąc zniżył się ku zatoce, w której jego

oczom wyłoniły się boskie ciała pięknych, młodych o blond włosach kobiet

chodzących brzegiem plaży w lekkich okryciach z dziwnego przezroczystego

materiału na piersiach i niższej talii ciała. Każdej wzrok skierowany w jego

stronę sprawiał, że zapominał o wszystkich problemach, złych emocjach.

Przesycał je zapach pachnideł z roślin, które kusiły do zasmakowania się w ich

ustach pełnych wibracji uczuć mogących wprowadzić nie jednego żeglarza,

który dosłyszałby jeszcze z nich śpiew, na rafy koralowe. Tak to były syreny,

boginie uwodzenia, dopiero po chwili zrozumiał to, gdy zobaczył jak kontakt

ich z wodą sprawia przeminę pół korpusu i budowy sylwetki z ogonem

włącznie. Przeleciał nad nimi i poszybował w stronę lasów o wielkich potężnych

Page 86: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

85

drzewach, gęsto rosnących po horyzont, z którego wyłaniały się góry przykryte

wieczną bielą na swych szczytach. Nawet nie wiedział, kiedy przed jego oczami

wyłoniła się droga dość szeroka, solidnie wykonana jakby z kostki w złocie,

kierująca się dalej w potężnie wyrastające dwie wieże strażnicze, otoczone

grubym murem przy wielce rozciągniętej na boki rzece, strzegły przeprawy

przez most. Na ich wierzchołkach widać było dziwne postacie, ubrane w

starożytne zbroje, pełne w złocie i z pięknym grawerami na hełmach i

popiersiach. Na masztach trzepotały proporce i dwie flagi z dziwnymi

symbolami w tym jakby jakieś zwierze z długim ogonem, które dosiadał rycerz.

Jednak tu się nie zatrzymał, a podążał dalej, przez most za rzekę po trakcie,

którym kierowało się wiele wozów, aby dostrzec ich cel podróży. Powoli

wyłaniały się zabudowania domostw wykonanych z płyt i bloków kamiennych,

pięknych zdobieniach dachów, ścian, wejść, które miały wprowadzenie poprzez

różnego rodzaju kolumienki z trójkątnym daszkiem – tak teraz już wiedział, że

są to podobieństwa do stylu greckiego i rzymskiego. Dzieci, których całe

gromady bawiły się na wewnętrznych placach domostw oraz pobliskich łąkach

dodawały pełnej rozkoszy życia i wyczucia szczęścia ich rodziców, którzy

siedzieli na werandach lub towarzyszyli podczas zabaw. Pełne zaskoczenie

przyszło, kiedy przyjrzał się sposobom zabawy, gdzie np jedno dziecko

wpatrując się w kij na ziemi sprawiło, że uniósł się i podleciał do jego ręki, inne

skakały robiąc niesamowite salta, przewroty zatrzymując się jakby na chwilę w

powietrzu korygując swoje loty, dalej można było zauważyć grupę, która

rozmawiała z dziwnymi zwierzętami – przypominały niby małe małpki, bo

miały ogony i podobną budowę ciał, ale bez owłosienia, z pleców wyrastały im

małe skrzydełka i tu kolejny szok, tak to były małe smoczki. Wiatr pchnął dalej

oczy młodzieńca po coraz bardziej zagęszczonym trakcie. Tomasz dojrzał mały

spadek, a za nim jezioro, gdzie po środku pod szczyty gór wzbijały się strzeliste

i potężne mury, bramy, wieże ogromnej budowli miasta, a wyżej zamku.

Page 87: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

86

W tym samym momencie jak już duch Tomasza zbliżał się do murów

miasta nagle usłyszał znany głos wyprowadzający go z tej magicznej krainy

otwierając oczy, gdzie zobaczył Borwara z wesołą miną jakby nic się nie stało

nadzwyczajnego do tej pory.

Borwar: Widzę, że herbata podana Tobie przez Lidię zadziałała i jednak

ukoiła Cię do snu po takim małym dreszczyku we Wrocławiu. Po wystartowaniu

dostaliśmy wiadomość, że Wrocław nie jest jedynym miejscem dziwnych

zaburzeń, ale cała Ziemia. Zło powoli otwiera swoje bramy, portale, które nie

jesteśmy w stanie od tak zamknąć. Powoli wdzierają się znów straszne siły

demonów na Ziemię, gdzie czeka nas możliwe długa wojna. Zaraz po starcie

wyłoniliśmy się ponad ciemności i mgławice wrocławskie, przespałeś cały lot, a

za chwilę lądujemy w Zurichu, skąd dojedziemy do Rapperswil. Pewnie jesteś

głodny, tam zaspokoimy nasze żołądki, które aż się słyszy jak grają heh marsza.

Młody książę przyglądał się jak w milczeniu, Elryk z Elwirą w iście jakby

obrzędowy sposób i ze spokojem ostrzą swoje miecze, sztylety, noże posypując,

co jakiś czas dziwnym proszkiem, który był wchłaniany przez metal podczas

pocierania osełką o lekkiej poświacie niebieskości. Samolot tymczasem powoli

przygotowywał się do lądowania kontaktując się z wieżą lotniczą w

zapowiedzianym mieście.

Drużyna wsiadła razem do samochodu Borwara i ruszyła w kolejną

nieznaną sobie drogę.

Tomasz: widzę, że nawet odprawy lotniczej i kontroli nie było, pewnie i

tu na lotnisku macie swoje kontakty hmm?

Borwar: Zgadza się, dojedziemy za jakieś pół godziny, denerwujesz się?

Tomasz: Wiesz, szczerze ten sen dzięki tej herbacie mnie odprężył, ale

teraz troszkę mam takie zaschnięcie w gardle i lekki nerw, nie wiem czy dobrze

wypadnę, co mówić i w ogóle, ale postaram się zachować rozwagę.

Page 88: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

87

Borwar: Tak to dobrze, że mówisz o tym, ale spokojnie te tereny są

chwilowo jeszcze bezpieczne, znajduje się tu nie byle, kto aby od tak ZŁO

mogło się nagle pojawić, zresztą sam zobaczysz i poznasz ich.

Tomasz: Ich?

Borwar: No tak jedziemy w miejsce, które łączy kilka klanów,

oczywiście nie ma w nim wszystkich osób heh, zobaczysz, tymczasem

podziwiaj widoki, bo rozjaśniło się już na tyle, że jest, co, pięknie tu prawda?

Tomasz: ok zobaczymy jak to będzie, tak Zurych nocą wygląda

niesamowicie.

Zaraz po wyjechaniu z miasta oczom Tomasz ukazała się wielka tafla wód

jeziora, wzdłuż którego jechali. Tereny górzyste, pełne wzgórz porośniętych

lasami, gdzie wkomponowane były domki jednorodzinne oraz inne budowle,

których wyglądy sprawiały, że aż chciałoby się wybrać jakiś i zamieszkać w

nim.

V8 robił niezłe miny zdziwienia i uznania na kierowcach, których

wyprzedzali, gdzie nawet w jednym rodzinnym autku, cała rodzina pomachała

będąc najwidoczniej szczęśliwą będąc razem w podróży, gdzie praca i domowe

obowiązki zeszły na bok zostając zastąpione możliwe na wspólny wyjazd. Jadąc

cały czas drogą, gdzie po lewej stronie jezioro ukazywało swoją wielkość

dojechali do mostu, który wprowadzał ich do miasta Rapperswil, skąd już dało

się widzieć wysokie wieże zamku. Powolne przejechanie małymi aczkolwiek

dobrze zbudowanymi i oznakowanymi drogami zajęło jeszcze chwilkę.

Tomasz usłyszał mocny głos, Elryka, który zrozumiał nie wiedzieć,

czemu i jak, patrząc się z niedowierzaniem oraz zdziwieniem, aby po chwili

ocknąć się i słuchać.

Elryk: Jesteśmy na terenie, który jest obecnie dobrze strzeżony i dowiesz

się tu kilku kolejnych cennych informacji poznając osoby, które wyszły z cienia

przeszłości by znów stanąć do walki u boku księcia z rodu i klanu Atlantis.

Powinieneś być dumny, ale nie daj się tym przesycić. Rozumiesz teraz moją

Page 89: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

88

mowę tj. język wampirów dzięki herbacie podanej przez Lidię, z tego, co wiem

dostałeś też poczęstunek u Dalmaroda, który także zawiera kilka cennych

właściwości, ale jakich hmm zobaczymy. Czytając w Twoich myślach

widziałem także Twój sen, który ukazał Tobie migawki z życia, jakie było wieki

temu w miejscu znanym, jako Atlantyda, sny są także wskazówkami w życiu,

które nauczysz się jeszcze odczytywać.

W tym momencie wjechali w uliczkę, gdzie ich oczom dalej wyłoniły się

mury, baszty, cała okazałość zamku. Samochód zaparkowali na wyznaczonym

parkingu, aby wychodząc zostać powitam przez nie tylko służbę odbierającą ich

kilka bagaży, co nawet przedstawicieli. Owymi przedstawicielami okazała się

być pani w średnim wieku o kasztanowych, prostych włosach do ramion i

uśmiechem niosącym w sobie życzliwość. Podeszła pierwsza i przemówiła....w

języku polskim

Pani Anna: Witajcie, nazywam się Anna Bicham i jestem dyrektorem

tutejszego polskiego muzeum, cieszę się niezmiernie, że pomimo trudności, o

których już wiemy, udało się wam szczęśliwie tutaj dotrzeć całych i zdrowych.

Zaraz przy Pani Annie stał mężczyzna w siwych włosach, szczupły, a

jednak mający w sobie głos tenora, czytelny, jakby przed wojenny, gdzie przy

wymowie zamiast literki „ Ł ” w wyrazach używał „ L „.

Pan August: Niezmiernie mi milo powitać gości, ja jestem zastępcą,

Panie Tomaszu witamy serdecznie, to niezwykly dzień gościć Pana osobę, a

teraz zapraszam do Waszych pokoi, umyjecie się, przebierzecie, coś zjecie,

troszkę snu nie zaszkodzi i pod wieczór ważne spotkanie.

Zamek mieścił się na wzgórzu, gdzie do środka prowadziła jedyna brama,

dalej dziedziniec. Zaraz przed wejściem nie dało się nie zauważyć jednej z wież,

na której zamontowany był zegar. Cały zamek był z kamienia, a mury pokryte

pnączami winorośli, która nadawała bardziej ożywienia surowcom budulca oraz

uroku tej zabytkowej i warownej placówki. Goście zostali zaprowadzeni do

swoich pokoi, gdzie wnętrze zupełnie odmieniło wrażenie starożytnej budowli.

Page 90: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

89

Przepełnione pięknym kobiercami, podłogą w parkiecie z drewna, obrazy,

wystrojenia oraz zdobienia ukazały dostojność Rapperswil. Tomasz, pomimo, że

spał w samolocie po prysznicu zafundował sobie małą drzemkę, budząc się po

godzinie piętnastej, szybko się przemył i ubrał w nowe rzeczy, jakie zostały o

dziwo odpowiednio dobrane wcześniej przez kogoś. Elegancki garnitur w czerni

dodał mu więcej powagi i pewności siebie. Został odprowadzony przez służącą

do jadalni, gdzie już wszyscy powoli się schodzili. Następnie do wielkiego i

długiego stołu zaczęto znosić przygotowane na ciepło różnego rodzaju dania w

polskim i szwajcarskim wykonaniu. Zdecydowanie dało się wyczuć biały

barszcz, w którym kiełbaski, kawałki innych mięsnych potraw oraz jajek z

przyprawami kusiły do zaspokojenia żołądka, dalej wazy z ciepłymi

ziemniakami, sosami, surówkami, kurczaczkami, szaszłykami, golonką,

sałatkami, chlebem i bułkami do zagryzienia, masłem, smalcem i dodatkami do

pieczywa jak sery, pasztety, szynki oraz czego dusza mogłaby tylko zapragnąć

mieniły się w oczach przepychając cały wystrój przez podane do popicia soki,

wina, herbaty. Tomasz jadł po woli, ale nie krępował się próbować wszystkiego

po trochu, apetyt wziął górę. Na koniec przyniesiono desery w postaci lodów z

owocami w pucharach, ciasta i ciasteczka. Nasyceni goście zastali poproszeni do

salonu, gdzie też przyniesiono herbatę do stolików. W oczach Tomasza widziały

się już nowe właściwości kolejnych smaków esencji magii.

W momencie, gdy już wszyscy usiedli w fotelach, Pani Anna

zapowiedziała kolejnego gościa.

Pani Anna: A teraz pozwolę zapowiedzieć ważna osobę, która

dowiedziawszy się o Nowej Drużynie postanowiła się z nią spotkać.

W tym samym momencie dało się słyszeć zbliżające, powolne,

nierównomierne kroki po parkiecie w pobliskim korytarzu i otwierane wielkie

drzwi, w których wyłaniała się postać mężczyzny o kruczych czarnych włosach

przystrzyżonych po bokach i troszkę dłuższych u góry, które zaczesane były do

tyłu w mały warkocz za szyję. W oczach pełnych czerni trudno było cokolwiek

Page 91: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

90

wyczytać. Twarz była lekkiej, ciemnej karnacji, jednak miną swą nie zdradzała

żadnych uczuć. Na zewnątrz przez szyję przewieszony był naszyjnik ze złotym

klejnotem w kształcie litery S. Postać była wysoka przekraczając wysokość

dwóch metrów i sądząc po sylwetce o masywnej sile. Całość powagi dodał ubiór

w garnitur w kolorze ciemnej czerwieni.

Pani Anna: Przedstawiam wam hrabiego Frankensteina, Panie hrabio oto

Tomasz, potomek starego rodu herbu Srzeniawa z klanu Atlantis i reszta

Drużyny, były Mir Norwegii Elryk, jego siostra Elwira oraz dzielny rycerz,

pogromca zła i mistrz w szkole walki, Borwar.

Hrabia Frankenstein kiwnął głową na przywitanie i skierował się w stronę

młodzieńca, co chwilę opierając o laskę, którą teraz dało się spostrzec oraz

zrozumieć układ towarzyszącego stukotu. Podszedł powoli i podał rękę ukazując

lekki uśmiech zadowolenia na twarzy.

Hrabia Frankenstein: Słowa zaszczyt to za mało by wypowiedzieć jak

cieszę się mogąc poznać Ciebie osobiście, dziękuję też przybyłym tu osobom z

Tobą, z którymi powoli budujecie wspaniałą drużynę, za pomoc i ochronę.

Proszę usiądźmy chcę od razu przejść do konkretów. Bramy Ciemności

otworzyły się na moment wpuszczając w różnych miejscach Ziemi siewców zła,

demonów, aby przed ich przybyciem armii pozbawiły Ciebie życia lub

zniewoliły pewnie dając ofertę przejścia na ich stronę. Teraz znów zapanował

spokój, a ludzie i media komentują te zjawiska, jako wpływ ocieplenia klimatu i

tym podobnie. Elryk już powiedział Tobie o właściwościach magicznych herbat,

które pozwalają zrozumieć różne dialekty, a także wiesz już coś o swej

przeszłości rodowej, którą przekaże Tobie każda inna osoba. Moim zadaniem

było strzec Tego oto medalionu aż do czasu, gdy znów zło się przebudzi i

przekazać go uśpionemu następcy rodowemu klanu Atlantis, oto On, nigdy go

nie zdejmuj, przyjdzie moment, gdy go użyjesz.

W tym momencie Tomasz powstał i nachylił się aby hrabia Frankenstein

osobiście przewiesił na jego szyję medalion.

Page 92: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

91

Hrabia Frankenstein: Obecna tu Pani Anna i Pan August to osoby

reprezentujące Klan Tadeusza Kościuszki, który był pół wampirem. Jego matka

była człowiekiem. Studiowałeś historię z tego, co wiem, a że byłeś przez nas

non stop pilnowany to wiemy heh prawie wszystko. Natomiast, co do samego

założyciela tego tu klanu to Kościuszko zakochał się w Pannie Ludwice z rodu

Sosnkowskich z odwzajemnieniem, ale stanął przeciw temu jej ojciec,

wojewoda smoleński, człowiek. Próbowali uciec razem, ale niestety po wielu

dniach śledzenia pościg ich złapał. Kościuszko, aby nie stracić życia za

zniesławienie rodu Sosnkowskich uczynkiem porwania musiał uciekać do

Francji, gdzie wcześniej się kształcił. Kościuszki ojciec zmarł wcześnie, a

wydawałoby się dziwne, czemu przecież był wampirem, a była to zemsta przez

ojca Ludwiki i jedyny sposób zdjęcia dyshonoru syna – popełnił starym

zwyczajem samobójstwo tnąc się mieczem w brzuch, a druga osoba odcięła mu

głowę – czyli ojciec Ludwiki. Widzisz łączy się to do Ciebie tak, że Kościuszko

zamieszkiwał tereny Twoich przodków. Wielu wydawałoby się znanych i

dzielnych Polaków pochodziło właśnie z tamtych miejsc, z Litwy, dziś także

Białorusi. Mogę teraz Tobie przekazać informację w obecności tutaj drużyny, że

Kościuszko był także z klanu Atlantis, stąd jego niezwykła szybka kariera i

zaciekłość, która posłużyła protekcji polskiego króla, nauce we Francji i

interwencji w wojnie o wolność Stanów Zjednoczonych, późniejsza walka o

wolność swojego kraju u boku Napoleona, za którym nie przepadał, a jednak,

który także ma swój wywód z klanu Atlantis. Wiesz, że Atlantis przybyli z innej

planety, galaktyki by pomóc ludziom w walce ze złem i je powstrzymać. Klan

Atlantis miał także pewne podziały, które dopasowane były do zdolności.

Nosisz herb Srzeniawa, który jest w kształcie litery S, której kształt, zdaje się

Tobie słusznie, ma obecny medalion. W rzeczywistości to ukryty znak Twojego

rodu z klanu Atlantis, któremu dane było opiekować się i żyć w zgodzie ze

starożytnymi Smokami zamieszkującymi dalekie galaktyki, a sprowadzone tu na

Ziemię do walki z siłami ciemności. Napoleon miał za zadanie stworzyć pewien

Page 93: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

92

nowy ład w Europie oraz kilka innych misji np odnowić na nowo zapomniany

język Egipcjan, dzięki czemu ludzie mogli się znów dalej rozwijać poznając

starożytność, a tajni agenci Napoleona działający do dziś zabezpieczają jeden z

kilku tajnych portali w Egipcie. Kościuszko pomagając w walce na ternie

Ameryki nie tylko pokazał swój talent, jako autor fortyfikacji West Point.

Pamiętaj też, że także jeden z Twoich przodków brał udział w walkach o

Samosierrę. Zmierzam do tego, że osoby rodowe z klanu Atlantis po jego

rozpadzie na Ziemi rozeszły się w różne miejsca pomagając, różnym

cywilizacjom. Siły zła nie śpiąc zawarły przymierze z pewnymi ludźmi dając im

wielką władzę już tysiące lat temu, mowa o pewnych odgałęzieniach narodu

Żydowskiego. Jeżeli przyjrzysz się historii Jezusa dowiesz się, że zdradził go

jego naród, a i on także pochodził z klanu Atlantis. W Holandii, w miejscowości

Simpelveld jest droga krzyżowa założona przez franciszkanów. Na dwóch

stacjach są zawarte oryginalne fragmenty, co do osoby Jezusa, na pierwszej w

proporcu zawarty jest nie baranek Boży, a symbol jego klanu Smok, natomiast

na ósmej podchodzi do niego, gdy dźwiga krzyż jego żona z dwójką dzieci,

starszą córką i synem, a on wznosi palec by nie okazywały tego i były cicho.

Jezusa zabili ludzie, którzy przeszli na stronę zła. Ponieważ był pół wampirem

nie dało się go zabić w starym stylu na krzyżu i przekłuwając włócznią, więc

normalnym było, że powstał z grobu by dać przesłanie, rady i wskazówki swym

uczniom i odejść. Troszkę to wszystko skomplikowane.

Tomasz: czy to oznacza, że ja jestem pół wampirem

Hrabia Frankenstein: Nie, wielu nie wie o życiu Jezusa za dużo z

młodości, dopiero od jego dorosłości. Prawda wygląda tak, że musiał dorosnąć

do swego nowego wcielenia i nauczyć się z tym żyć, co nie było łatwe dla jego

opiekunów – był podrzutkiem zostawionym przez Anioła. Klan Atlantis nie

dopuszczał do siebie mieszanych krwi. Jedno z jego rodziców było wampirem, a

drugie z klanu Atlantis. Jezus był potomkiem króli z obu klanów, których miłość

do siebie została ukryta, jak i jej wynik. Przekaz, który niósł, słowa i uczynki

Page 94: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

93

pozwoliły zbudować solidną władzę kościelną i złączyć wiele narodów, nie

ukrywam, że także przez nią wiele upadło.

W momencie wywodów historii hrabiego Frankensteina na dworze padał

rzęsisty deszcz spowijając wszystko dookoła ponurą szarugą, dając znać o

nadchodzącej nocy. Krople spadając jedna po drugiej z liścia na liść, aż po

ziemię tocząc się po konarach drzew, dachów domostw i obślizgłych murach

zamku przenikały w kanaliki strumieni, które uchodziły do pobliskich

deszczułek, a te korytami kierowały potoki do pobliskiej rzeki pełnej mroku,

tajemnic, poruszanej przez narastający wiatr. Muskanie tafli wody powodowało

powoli wzrastające fale, które potrącając się na wzajem dawały oznakę

nadchodzącego jakby sztormu i burzy.

Tomasz: nie da się ukryć, że coś, co się działo od tysięcy lat dajesz mi w

szybkiej do połknięcia małej pigułce, ale jakoś przyzwyczajam się już ostatnio

do trawienia takich porcji wiedzy.

Hrabia Frankenstein: Tak, Kościuszko i jego temat z Napoleonem oraz

Jezusem odkładamy na bok w tym momencie. Hrabia Plater znalazł to miejsce

po upadku Powstania Styczniowego, z kraju przeniósł tu wiele cennych

zabytków, a także dał możliwość ciągłości Klanu Tadeusza Kościuszki, jako

człowiek i opiekun spuścizny przodków. Obecnie w Europie działa pewna

organizacja, która robi renowacje starych zamków, pałaców w tym znanego

tobie w Wojanowie i zakłada tam hotele. Oczywiście wszystko to ma powód,

ponieważ nadają się do obrony przed starodawnym złem, zjazdów klanów,

pielęgnowania tradycji oraz wspierają wiele innych inicjatyw. Organizacje

pewnych ludzi, ortodoksyjni Żydzi. i innych, które przysięgły się ze złem to

znani Tobie z nazwy Iluminaci. Masoneria, której członkami było wielu

wybitnych osób podzieliła się na dobrych i złych, o czym może, kiedy indziej.

Iluminaci zawładnęli wielkimi państwami, zdobyli znaczące pozycje, ale

oczywiście My także mamy swoje. Do obecnego momentu wojna trwała na

zasadzie kolonizacji, pozyskania surowców i poparcia racji jak największej

Page 95: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

94

ilości ludzi. Iluminaci właśnie sprawili, aby doszło do jak największego

rozmnożenia ludzkości, żołnierzy przyszłej armii zła. Otwarcie portali na dłużej

zarówno dobra jak i zła może wywołać wielkie trzęsienia ziemi, tsunami,

tajfuny, tornada, a szczególnie może powrócić epoka lodowcowa wraz ze

zmianą płyt tektonicznych. Przeżyły to już pewne cywilizacje poprzez upadki i

rozłamy, potem długie wojny, które udało się wygrać i znów pomóc ludzkości

do ustabilizowania się. Pamiętaj, że pomagamy nie tylko Wam, inne światy

także toczą wieczną wojnę, jak klany Wampirów, Elfów, klany Aniołów

Tomasz: to są Anioły, to jest jeden Bóg?

Hrabia Frankenstein: tak są różne, stąd znany Tobie Klan Upadłych

Aniołów. One zbuntowały się swemu powiedzmy szefowi i postanowiły bronić

ludzi przybywając na Ziemię, a jest tutaj ich trochę. Pamiętasz mitologię, był

Zeus, jako szef i reszta, a u Chrześcijan jest też Bóg i reszta. Co do Boga, jest

powiedzmy wiele Stwórców, którzy mają pod sobą różne galaktyki i czasem jest

jeden, a czasem wielu. Świat to materia, z której tworzą się dusze, życie, ale

oczywiście zawsze ktoś lub coś musi dać początek kolejnym elementom

łańcucha życia. Stworzenie tego dobrego i czystego próbują dokonać właśnie

Stwórcy, a klan Atlantis to anielscy posłańcy od Waszego ludzkiego Stwórcy, z

którym powiedzmy współpracowało lub współpracuje wielu innych aby

pilnować Ziemi. My jesteśmy żołnierzami, jak i pewne grupy od Was, w tym

Twój ród. Tym bardziej teraz trafiło na Ciebie, gdzie zebrała się czysta materia,

która może odeprzeć zło. Jeżeli Ciebie zabiją uwolni się i minie długi okres

zanim znów zbierze się w dobranym ciele. Będą próbować omamić Cię i

zaprosić do Siebie, wtedy po wsze czasy zło trzymałoby w kontroli moc dobra.

We Wrocławiu zło musiało już Ciebie obserwować od dłuższego czasu,

najpierw wilkołak, jego ukryty pomocnik, potem te krasnoludki. Hmm tylko

skąd dowiedzieli się o Tobie, wyczuli jakoś, może mają szpiega hmm ....?

Tomasz: a Ty, jaką pełnisz w tym wszystkim funkcję, tyle historii jest na

Twój temat?

Page 96: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

95

Hrabia Frankenstein: Wiesz, że jestem synem hrabiego Draculi, którego

ugryzłem w dzieciństwie, kiedy jeszcze mój organizm był nieokiełznany, dziki.

Przez całe życie obiecałem sobie pomagać ludziom w chorobach i przystając do

dobra. Szukałem wiele lat leku, który mógłby dać wybór pół wampirom i pół

ludziom, kim zostać, próbowałem też doszukać się eliksiru przeciw ugryzieniom

wilkołaków, a także jednocześnie wspierałem ludzkość w medycynie i ich

chorobach. Obecnie medycyna i farmacja zostały zawładnięte przez Iluminatów.

Starają się umiejętnie kontrolować ludzi przez media, przynoszenie chorób, ich

zatrzymywanie, jak się ubierać, co jeść, kogo popierać w polityce, kogo

nienawidzić, zostać uzależnionym od kredytów, a za czasem ich oznaczyć mikro

czipami w postaci mikro procesorów, gdzie miałyby ich pod kontrolą siły zła.

Spokojnie opanowanie ciała i umysłów przez psychologię to jedna z broni

znanych od wieków, ale obecnie bardzo spotęgowana. Znajdziesz wiele o

Iluminatach na YouTubie, zamieściliśmy tam kilka materiałów, bowiem

wiadomym jest, że czasem trzeba ogień zwalczać ogniem.

Tomasz: tak widziałem coś na ten temat, sam przykład dolara, symbol

sowy, Egiptu, banków....

Hrabia Frankenstein: Zgadza się, jednym z zaufanych ludzi z klanu

Tadeusza Kościuszki był generał Dowbor Mościcki, który w swoich

pamiętnikach wspomina, że do upadku Caratu w Rosji przysłużyli się Żydzi,

którzy uciekli przypomnę wcześniej z Francji, a zostali przywitani i przyjęci

przez Polskiego króla. Pamiętaj, że Karol Wielki i potem podział z Verdun dał

początek Niemcom, Francji i Włochom, a najciekawsze, jeśli się przyjrzysz, że

kraje takie jak m. in. Szwecja, Norwegia, Dania, Holandia, Belgia, Anglia to

dalej kraje, które mają królów i tam właśnie udaję się wschód Europy i inne

kraje do pracy. Reszta miejsc jak Kanada, USA, Australia to kolonie

wymienionych. Iluminaci szybko wykorzystali te zalety i stworzyli potężne

konsorcja bankowo – kapitałowe, które mięli już wcześniej Templariusze –

obaleni zresztą za brak współpracy, a wcześniej wymienieni Żydzi uciekli z

Page 97: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

96

Francji, aby nie oddać swoich bogactw, jednak są oni drugą złą odnogą z

Iluminatami, oczywiście nie wszyscy.

Tomasz: zgadza się nie wszyscy, przecież jeden z Twoich przodków

spoczywa w moim rodzinnym mieście na cmentarzu żydowskim.

Hrabia Frankenstein: tak, jestem niemieckim Żydem z pochodzenia, jak

też był chociażby Einstein, a jednak i on stanął po stronie dobra. Inaczej było z

Hitlerem, który sprawę walki z Żydami wziął uznał dosłownie. Zadaniem rodów

z klanu Atlantis było stworzenie wielkich cywilizacji w różnych częściach

świata, z którymi łączyli się poprzez specjalne portale, pomagało to wspierać się

w walce ze złem. Z czasem dochodziło do różnych Unii na celu łączenia się

cywilizacji w jedno wielkie imperium z podziałami, znane próby Egiptu, Grecji,

Rzymu, Rosji, Niemiec, Chin, Turcji, plemion z obu Ameryk kończyły się jak

teraz podsumujesz przewrotami ze strony zła. Zła materia w dużej części

zawładnęła w Europie osoby z narodowości Żydowskiej, które zawierały

przymierza ze złem. Dziś budują na nowo Unie Europejską i inne opierając się

na starych uniach, gdzie cel prawdziwy jest niedobry dla człowieka i innych

klanów. Królowie, książęta są w matni, zaślepieni, niektórzy poddali się i

opuścili moce dobra lub są pod niewolą, której nie odczuwa się – brak im

wsparcia, które Ty na nowo możesz dać i odrodzić, przebudzić uśpione imperia,

króli, klany, bowiem masz w sobie m. in. dar głosu, przemowy, dotarcia do serc.

Hrabia lekko zmarszczył brwi próbując wydawało się wniknąć w umysł

chłopaka i jego myśli, a jednocześnie spojrzał szybko spod ukosa na resztę

drużyny, która siedząc spokojnie popijała herbatę, przysłuchując się w

milczeniu.

Młodzieniec skontrował zdanie zapytaniem:

Tomasz: A czemu Żydzi?

Hrabia Frankenstein siedząc przy kominku w fotelu, z wyprawnej skóry,

podbiciem oparć o puszystym materiale, lekko się oparł i jakby zaciągnął

powietrze do swej kolejnej wypowiedzi.

Page 98: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

97

Hrabia Frankenstein: Narodowość Żydowska jak wiesz z Biblii wyszła

z Egiptu, nawet zapisane jest tam, że wyszła poprzez ucieczkę przed

zniewoleniem. Oczywiście jak się dziś przyjrzysz wiele narodowości z np.

Polski jedzie na zachód pracować, legalnie przez znajomych lub biura

pośrednictwa pracy czy też nielegalnie. Zauważ, że zachód to większość

pracodawców z ofertami pracy w państwach skandynawskich, a jeśli nie to łączy

je więź królewska lub dawne kolonialne sprawy. Także i dziś ludzie pracują dla

państw, gdzie są królowie, książęta, dynastie. Podobnie było z Egiptem. Wiesz,

że według mitologii greckiej, rzymskiej przejście przez rzekę Styks do świata

zmarłych odpowiedzialny był przewoźnik. W Egipcie przejście dla Faraonów

było poprzez piramidy, znane, jako grobowce czy świątynie ukrytych skarbów,

zapasów. Ważne w tym momencie jest hasło: przejście. Piramidy oraz podobne

do nich budowle innych cywilizacji były ukrytymi portalami, przejściem

pomiędzy innymi klanami na Ziemi i Wszechświecie. Musiały być osoby, które

to zbudują, więc nie zmuszono, a wynajęto pracowników do pracy, którzy z

czasem strasznie się rozwinęli. Narodowość żydowska postanowiła odejść i

założyć własne państwo, na własnej ziemi. Odeszła też z powodu zmian

klimatycznych, deszczy, które zatrzymały prace, brak wypłat, nieudane zbiory i

katastrofalne niszczenie się budowli z gliny poddającej się masom deszczu.

Potem doszły jeszcze wieloletnie upały. W tym wszystkim naniosły się ataki zła

i walki z nim. Narodowość żydowska wiele nauczyła się w tym czasie, odeszła,

potem poprzez swoje koczownicze życie, poruszanie się po świecie, gdzie było

wielu kupców, wielkich i bogatych oraz mniejszych, wynalazców, artystów,

wojowników, władców, polityków, wielu zostało skuszonych i opętanych przez

zło dla zysków, pieniędzy. Jednocześnie zło mogło docierać dalej i szerzej w

ukryciu do innych miejscowości....no, ale dziś na wieczór myślę zakończymy tą

rozmowę, dołączę do Waszej drużyny w trakcie podróży do Szwecji, gdzie

powinniśmy być jak najszybciej. Spotkamy się tam na naradzie Klanów tuż

przed ślubem mego syna Draco. Jutro mamy czwartek, a po nocy, która czeka

Page 99: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

98

widzę nas ciężka, musimy mieć siły na różne przygody. Idź się książę wyspać,

moi ludzie i Twa Drużyna będziemy czuwać.

Tomasz: a co z moją rodziną bliską i dalszą, czy jest bezpieczna?

Hrabia Frankenstein: Tak, wszyscy zostali zabrani w bezpieczne

miejsce, strzeżone przez samych Elfów.

Pożegnanie się trwało chwilę, a Tomasz idąc w stronę swojej sypialni

poczuł, że ciąży coś mu nie tylko związanego z nim, rodziną, znajomymi,

ludźmi, klanami, Ziemią a Wszechświatem. Nie chciał za dużo myśleć, natłok

informacji i kolacja sprawiły, że powieki same zamykały się mu już po wejściu

do komnaty. Zanim się obejrzał, zasnął na wpół rozebrany w pościeli, której

zapachy napawały różnymi skojarzeniami rześkości powietrza gór, bryzy

morskiej, kwiatów i ciepłego słońca.

Wahadło zegara ze zmiennym położeniem kiwania się w dwie strony

wybijało równy rytm, wskazówki zbliżały się do północy. Na zewnątrz deszcz

wzmógł się w ulewę i nawałnicę, w której fruwały połamane gałęzie drzew,

liście i inne okruchy z ziemi, które uderzały o dachy, parapety i okna zamku.

Tafle jeziora zamieniły się w dość pokaźne bałwany szturmujące brzegi

miasteczka, uderzając raz po raz z werwą energii życia i jakby ostrzeżenia przed

czymś, co czaiło się w ukryciu, symbolu śmierci.

Zmęczone oczy Tomasza powoli otwierały się nie wiedząc, czemu, czuł

jak ktoś klepie go po ramieniu, a On powraca ze świata snów do realnego, nie

do końca wyspany.

Obok stał Borwar wpatrzony z poważnym spojrzeniem na twarzy.

Borwar: Tomaszu musisz szybko wstać, hrabia Frankenstein dostał

informację, że zbliżają się siły zła.

W tym momencie u podnóża zamku rozległy się wycia, których

piorunujące odgłosy mroziły krew w żyłach i powstrzymywały bicie serca.

Piskliwe dźwięki rozchodziły się po korytarzach zamczyska jakby ktoś ostrzem

szorował po tablicy.

Page 100: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

99

Tomasz od razu zeskoczył z łóżka, na szczęście zasnął w ubraniu.

Tomasz: już tu są, co robimy?

Borwar: mury długo ich nie powstrzymają, będą się po nich wspinać i

węszyć Ciebie, swej ofiary, zdobyczy. Szybko, za mną bez zadawania pytań.

W pokoju znajdowała się szafa z książkami, gdzie Borwar pociągnął za

jedną i mebel się otworzył odsłaniając od drugiej strony tajne przejście. Biegli

szybko wijącymi się schodami w dół. Tymczasem u góry w pokoju dało się

słyszeć wybite okno, przez które wdarł się wilkołak i wyciągnął okropnie

wysoką tonację dając znać innym o zwietrzonej ofierze.

Borwar: cholera są gromadą, sprawy mają się gorzej niż myślałem.

Migiem, już prawie jesteśmy w piwnicy.

Teraz słychać było huk i trzask pękającej szafy, wilkołak zwietrzył

powiew powietrza niosącego woń księcia. Rzucił się w pościg, a tuż za nim dało

się słyszeć jego watahę.

Rycerz i książę zeszli do podziemi, tam też była wielka, gruba na metr

żelazna brama, umocowana zawiasami w litej skale, na której stały fundamenty

zamku, szybko zaryglowali ją za sobą. Zaraz po tym nastąpiły potężne uderzenia

o nią goniących ich wilkołaków.

Borwar: Szczerze nie wiem czy ona wytrzyma długo, biegnijmy dalej

tym korytarzem piwnicy do kolejnych schodów, one doprowadzą nas do

podziemnej przystani i łodzi. Wilkołaki mają małe minusy, nie umieją pływać,

są za ciężkie. Tomasz biegł łapiąc ledwo, co powietrza w płuca, podczas gdy

stalowa brama powoli ulegała naporom.

Tomasz: A gdzie inni, mieli mnie strzec?

Borwar: Ja byłem pod Twoimi drzwiami, przybiegł jeden ze służących z

informacją od hrabiego Frankensteina, moim obowiązkiem jest strzec Ciebie, a

o nich nie martw się teraz.

Brama została wybita z nawiasów i potworne bestie wkroczyły w dalszy

etap łowów czując pot i strach w nim zawarty, które zwiększał ich pewność

Page 101: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

100

siebie oraz pociąg do krwi swej zwierzyny. Borwar doprowadził potomka

Atlantis do kolejnej bramy i wepchał do środka krzycząc:

Borwar: Biegnij dalej do łodzi, uruchom i wypłyń na jezioro, tam już

pokieruje Tobą Arsela, pamiętaj, nie trać nadziej. Zatrzymam ich impet na jakiś

czas ....

Brama zawarła się, a Tomasz z oczami pełnych łez, ledwo, co widząc

zbiegł w dół do zatoczki, po czym wskoczył do łodzi. Uszy chłopaka

pochwyciły strzały z pistoletów, krzyki, przekleństwa rzucane, przez Borwara w

przeciwnika oraz na koniec odgłos upadającego miecza na kamienną podłogę i

znów dobijanie się stada dzikich potworów do bram. Uderzenie taranujące były

tak silne, że wyważyły drzwi już po 3 uderzeniu, gdy łódź przeciskała się przez

wąski przesmyk prowadzący na jezioro. Lekko spanikowany Tomasz

przyspieszył obroty silnika, a zaraz za nim dwa wilkołaki rzuciły się próbując

wskoczyć na pokład. Jeden zniknął w otchłani niczym kamień idąc na dno, a

drugi dosięgnął rękoma rufy i powoli się wspinał ukazując swe potworne kły

pełne siekaczy jak u rekina oraz oczy zabójczego monstrum pełnego zła i

nienawiści. W tym samej chwili łódź wpłynęła na jezioro, co spowodowało

rzucaniem jej na boki od sztormu rozkołysanego przez zimny wiatr z gór. Pełnia

na niebie przelotnie odsłaniana przez pędzące ciemne chmury ukazała łódź na

rozkołysanym jeziorze, młodzieńca i bestię, a pioruny dopełniały całej scenerii

nad nimi i już w tle murami zamku.

Każdy cieszy się życiem dopóki młody i zdrowy, aż do momentu, gdy

śmierć spogląda mu w oczy. W takim momencie czuje się wielu małymi,

skromnymi i gotowymi na wszystko by uniknąć tej chwili.

W Tomaszu jednak coś się przełamało, miast korzyć się do łaskę, błagania

o litość, rzucania się w otchłań wody, załamania się wewnętrznie czekając na

śmierć powstał wtórując swoje wycie do wycia wilkołaka. Napastnik nawet nie

zareagował, ale wyczuł pewną zmianę, nie miał już przed sobą łagodnej

owieczki, a młodego osobnika gotowego walczyć z mieczem w ręku, który

Page 102: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

101

znalazł przymocowany z boku łodzi. Miecz w pełnej złotej rękojeści i stali

wydającej przy przeciwniku niebieską poświatę. Świsnął pierwszy zamach ze

strony potwora, który asekurował się Tomasz mieczem. Dopiero przy drugim

zamachu z prawej strony wilkołaka książę zrozumiał, że udało się mu odciąć

jego lewą dłoń w obronie. Ciężkie zamachy pełne ostrych pazurów i kołyszącej

się łodzi sprawiały, że adrenalina jakby podtrzymywała jeszcze myśli i szybie,

przemyślane reakcje młodego obrońcy. W pewnym momencie wilkołak rzucił

się wprost na niego, aby zanurzyć otwarte kły w krwi starego rodu z klanu

Atlantis. Z niebywałą tym samym o dziwo swobodą jak i szybkością ze sprytem

włącznie Tomasz przeskoczył nad napastnikiem wybijając się ku górze i robiąc

salto, a w tym samym czasie przy jego zakończeniu i powolnemu już upadaniu -

co by raczej można uznać za unoszenie się – obrócił się i szybkim półobrotem

przeciął głowę niedoszłego, swego zabójcy. Zabite zwłoki przewróciły się w

głębiny jeziora. Dalej jakby nie wiedząc, co ma robić, a czuje, że siły w nim

opadają lekko przymknął oczy skupiając się na myślach i opadł na łódź przy

głowie bestii na kolana. Poczuł jeszcze tylko, że łódź niosą nie fale, ale coś

ciągnie ją w nieznaną stronę. Wrażenia były zbyt mocne na tę noc, co

spowodowało, że opadł z sił pełen wykończenia i znużenia. W tle dało się

słyszeć jakby melodię, jakby śpiew, który niósł ze sobą łagodne ukojenie oraz

dziwne uczucie przyciągania....

Page 103: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

102

Rozdział VII

Strażnicy Dragonaradu

„Duch porusza materię”

Wergiliusz (Publius Vergilius Maro, 70 - 19 p. n. e)

Każdy ma swój cel w życiu, jest do czegoś powołany, a dookoła jego jest

wiele znaków prowadzących we właściwym kierunku, należy mieć tylko

wszystkie zmysły szeroko otwarte. Przebudzenie swoich darów i swojego ja

może czasem nigdy się nie ujawnić, jeśli tego nie chcemy, nie wierzymy, nie ma

w nas motywacji lub nie ma innego działania bocznego, które to wyłoni.

Tomasz ocknął się w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie tliła się stara

lampa naftowa. Wyczuł, że leży na jakimś miękkim posłaniu, nie wystarczyło w

tym momencie, aby doszedł od razu do siebie, bowiem w jego głowie przewijało

się tysiące, jeśli nie miliony myśli z hasłami czy to nie sen, czy to, co pamięta

było prawdą, jak się tu znalazł? Analiza wszystkiego, co pamiętał i setki prób

myślowych dowodów na potwierdzenie kilku dni wstecz lub obalenie burzy

mózgu przez ocknięcie się – oczekiwanie na rozwiązanie zagadki rozpłynęło się

gdy nastąpiło pukanie do pokojowych drzwi. Tomasza wzrok starał się

prześwietlić je, wyczuć, kto jest po drugiej stronie. Zrozumiał jednak, że skoro

leżał w czystej pościeli, a dookoła rozchodziły się, co prawda nieznane, ale

przyjemne zapachy to ktoś zadbał o niego dając schronienie i pomoc. Pomimo

stękania się w pierwszym wyrazie powtórzył się w połowie jakby ktoś

zatrzasnął nagle jego usta i odchrząknął:

Tomasz: Chciał...hmyhy chciałbym wiedzieć, kto jest po drugiej stronie

zanim pozwolę wejść?

Page 104: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

103

Arsela: Nie masz, czego się obawiać, jestem przyjaciółką stojącą po

Twojej stronie, mam na imię Arsela, doprowadziłam Ciebie do mego domu po

tych wydarzeniach z poprzedniej nocy.

Tomasz: dobrze, proszę wejdź

Oczom młodego księcia ukazała się niebiańska piękność, której wdzięk

mógłby przyspieszyć serce nie jednego dziadka do niebezpiecznej granicy

falstartu. Długie i czarne spuszczone po biodra włosy odkrywały opalone

ramiona. Twarz smukła, mały nos i oczy lekko zmrużone, które tonęły w jasnej

zieleni z ustami czysto wypowiadanych słów jak skowronka głos. Sylwetka nie

wysoka, szczupła, ale wyczuć można było w jej zachowaniu pewność siebie

oraz mądrość.

Tomasz: słyszałem jakiś śpiew, melodie...

Arsela: to magiczna pieśń, której melodia, dźwięk odstrasza wilkołaki,

boją się wody i heh mojego klanu, który ją wykonuje w momencie, gdy zło

grozi dobru.

Tomasz: Dobrze, zatem kim jesteś?

Arsela: Jestem jedną z córek Pana mórz i oceanów, który przybył tu, aby

wesprzeć ludzi w walce ze złem wieki temu.

Tomasz: Neptuna?

Arsela: Tak go nazywają, ma wiele imion heh. Teraz, kiedy spałeś

nasmarowałam Ciebie maściami kurującymi i krzepiącymi takie nocne wojaże.

Napij się tych ziół, aby przygotować się do kolejnej drogi, Borwar polecił

Ciebie mnie pod opiekę.

Tomasz: Jesteś syreną, córka Neptuna, ale teraz masz nogi i jesteś nie

pod wodą, jak to możliwe?...a właśnie, co z resztą Drużyny z zamku w

Rapperswil? I gdzie dalej ruszamy?

Arsela: Wilkołaki przyszły z gór, pędziły wzdłuż jeziora, którego wody

przekazały mi ostrzeżenie, a ja zaniosłam je hrabiemu Frankenstein. To była

liczna horda wilkołaków, a hrabia wyruszył z Twoimi przyjaciółmi, aby

Page 105: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

104

zatrzymać je przed zamkiem. Walka była zacięta, więc musieli cofnąć się do

środka. Obecnie wyruszyli wszyscy, poza Borwarem, do tajnego miejsca w

górach.

Tomasz: Borwar zabrał mnie z komnaty, uciekaliśmy, potem zamknął

drzwi za mną, aby powstrzymać impet bestii. Powiedział, ze Ty mnie odbierzesz

i tak się widzę stało. Dziwnymi dla mnie siłami zabiłem tego napastnika, który

wtargnął do łodzi...ale czy Borwar...myślisz...że on....słyszałem przekleństwa,

strzały, upadający miecz...

Arsela: Borwar, wojownik, który ma wiele imion w różnych miejscach

jak i zna wiele sztuczek na pewno nie dał się tak zajść, ale trzeba mieć to także

na uwadze. Wilkołaki nie były same, jeszcze coś innego poluje na Ciebie, ale

nie jestem pewna.... Tutaj masz ubranie, załóż je na siebie, musimy ruszać do

Strażników Dragonaradu, czas powrotu zła i wojny jest bliski.

Tomasz po wyjściu z pokoju Arseli szybko zarzucił na siebie ciuchy,

które były dość grube, jakby wybierali się w dość zimne miejsce, buty były

górskie. Następnie oboje kierując się przez długi i ciemny korytarz mieszkania z

lampami naftowymi dotarli do jego końca. Na przeciw ich była lita skalna

ściana porośnięta mchem, a dookoła widoczne były dziwne napisy, jakby

runiczne.

Arsela: Masz ze sobą medalion od hr. Frankensteina, przyłóż go do

odpowiadającego mu tu znakowi.

Tomasz: Gdzie my w ogóle jesteśmy?

Arsela: pod jeziorem, którego wejście jest znane nielicznym, są tu

doprowadzone specjalne szyldy powietrza, a teraz schodzimy dalej do krainy

Strażników, którzy czekają na obudzenie.

Tomasz przyłożył medalion do znaku smoka, a następnie runy okryły się

zieloną poświatą oraz całą ścianę.

Page 106: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

105

Arsela: przejdziemy teraz w portal, który nas skieruje do miejsca w

odrębnej galaktyce, nie lękaj się, trzymaj mnie za rękę, razem wejdziemy i

przeniesiemy się tam.

Tomasz czuł jak by wchodził w gęsta mgłę i zanim się zorientował stał na

wzniesieniu w kształcie piramidy, a przy schodach wiodących na szczyt stało

tysiące obrośniętych brodami dziwnych z wyglądu osób. Wydawali huczne

okrzyki na powitanie gościa. Wszyscy byli w pełnym rynsztunku wojennym,

okuci w zbroje, tarcze, hełmy z tajemniczymi grawerowanymi znakami, gdzie

jeden symbol przy piersi powtarzał się, symbol z medalionu Tomasza.

Arsela: Oto kraina Dżikinidżsenaderon, czyli Krasny Land, planeta

Krasnoludów, spotkamy się tu z wybranymi Strażnikami, aby wrócić na Ziemie

w kolejne tajne miejsce im tylko znane, z nazwy, jako Dragonarad. Pamiętaj, że

czas tu płynie inaczej. Podoba się Tobie, nie, co dzień jest dane dowiedzieć się o

swoim losie, przeszłości i zmierzyć z taką przygodą, co heh?

Tomasz: Tak, ale chyba już powoli do tego przyzwyczajam się, nie

uciekam od przeznaczenia.

Arseli włosy wiatr rozwinął niczym tafle wód kołysząc z prawej na lewo

aby dalej wśród wiwatów gospodarzy widoki ukazały potężne góry po horyzont,

wśród których wzbijały się zamkowe wieże jedna po drugiej, długie mosty nad

przepaściami zrobione z ciosanych, kolorowych skał z elementami zdobniczymi

zwierząt, nie znanych na Ziemi. Kilka gatunków przewijało się tu i tam, można

by powiedzieć, że Jurajski Park Stevena Spielberga udało się odrodzić i

zachować w rozwijającym się stanie na innej planecie.

Zeszli na dół po schodach, gdzie czterech krasnali zmierzało w stronę

gości, głośno witając, co też rozumiał Tomasz.

Arsela: to dzięki ziołom, a wtarte maści pozwolą Twojej skórze łatwiej

przyzwyczaić się także do Tego klimatu, szczególnie, że Ich prawdziwe

królestwo mieści się pod ziemią. A tak i hehe nie zdziw się, że mówią mało.

Page 107: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

106

W tej samej chwili podeszli do nich przy końcówce stopni czterej

przedstawiciele

Gramlin: Witajcie, jestem Wielki Gramlin, król Północy Krasnego

Landu, a oto królowie z pozostałych trzech części, Dorlin, Selkin, Nolmarin.

Zapraszamy w Nasze zamkowe progi, zanim wyruszymy dalej.

Usiedli w dziwnych wózkach, które toczyły się same po szynach, a po

bokach klękali i kłaniali się wojownicy z ich klanów. Dojechali po chwili do

wrót dwóch wież, gdzie po środku brama otworzyła się ukazując wjazd do

potężnej pieczary. Wjazd do środka odbył się spokojnie, aby dalej otrzymać

oświetlenie z pochodni, lamp, migoczących dziwnych kryształów dających

niebieskie poświaty i luster wychwytujących światło z zewnątrz, aby dalej po

ukosach od siebie odbijać je do najciemniejszych, najgłębszych zakamarków

podziemnego królestwa.

Gramlin: dawno nie gościliśmy rodowego księcia z klanu Atlantis, z

Ziemi.

Tomasz: Czy to oznacza, że są inni, jakieś inne miejsce?

Tu wtrącali się kolejni władcy dopowiadając:

Dorlin: Tak, ród Atlantis zamieszkuje obecnie planetę w pewnym pasie

układu gwiezdnego. Odkryto z Ziemi nawet hmm na Wasz rok 2008 dźwięki z

tamtych stron. Pewnie NASA wymiękła na całej linii heh.

Selkin: Każdy z Nas ma swoje zainteresowania, wiedzę i dar wyjątkowy,

Dorlin interesuje się ogólnie astrologią, stąd tyle wież obserwatorskich.

Gramlin jest m. in. dyplomatą, pośredniczy w porozumieniach planetarnych,

zjazdach. Ja zajmuje się np. bronią, techniką walki, unowocześnianiem jej i

wszystko co z tym związane, a .....

Tu wtrącił się czwarty:

Nolmarin: A ja jestem znawcą, na Twoje ziemskie określenia, medycyny,

botaniki, zoologii i tp.

Page 108: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

107

Tymczasem pojazdy zjechały torami do specjalnych wind i szyldów, które

opuszczały ich w dół.

Gramlin: to naprawdę straszne być uwięzionym pośród własnych skał,

słyszeliśmy o Tych górnikach z Chile. Podano nam informację, że NASA dało

świder, aby drążył otwór, a Tamci mieli prawdziwą wiarę, siłę, odwagę żeby

tyle miesięcy czekać na pomoc. Cenimy Ich bardzo, zastanawialiśmy się czy

aby nie wesprzeć swoimi posiłkami, ale ludzie muszą mieć takie powiedzmy

przygody, aby sami się wspierać, docenić sens życia, pokazać innym, że warto

walczyć do końca i można osiągnąć sukces wspólnymi siłami.

Podczas gdy krasnoludy przekrzykiwały się informacjami, po kilkunastu

minutach wysiedli z windy, chłopak wpatrywał się w potężne kolumny drążone

w skałach, które wiły się dookoła aż po szczyt jaskini, setki innych artystów

klanu krasnali ciosało różne odlewy w stali, kamieniu, zbroje, topory, miecze,

włócznie, hełmy, kolczatki. Każda broń rumieniła się w tym samym błękicie, co

miecz Tomasza podczas walki, widać był wykonany z tutejszych surowców.

Tomasz: skoro są inni z rodu Atlantis, czemu nie przybędą, nie pomogą?

Dorlin: Planeta jest i klan, ale portal na Ziemi do nich i innych

jednocześnie możesz otworzyć tylko Ty, dlatego jesteś tak ważny dla obu stron.

Selkin: przyjrzyj się naszym wyrobom, wkrótce wojska okują się w te

zbroje by stanąć do walki. Udajemy się teraz do komnaty, gdzie dostaniesz

własną, specjalnie przygotowaną na Twój rozmiar i wagę.

Wysiedli z wózków idąc wielkim hollem wyłożonym i oszlifowanym z

kamieni, wzdłuż drogi, dookoła stały posągi poprzednich władców i wielkich

twórców wykonane w złocie ze zdobionymi kryształami cennych kamieni.

Postacie oświetlały tajemnicze światła kamieni pod nimi z pochodniami oddając

jakby realności życia.

Krasnoludy wprowadziły gości do jednej z komnat, gdzie Tomasza

poproszono o zdjęcie odzieży. Następnie przynoszono nowe ubrania, szyte z

Page 109: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

108

tajemniczych włókien zwierząt produkujących je na tej planecie. Widząc te

zainteresowanie jeden z króli przemówił.

Nolmarin: Na ziemi materiały powstają np od motyli, jedwabnik

morwowy, który wytwarza delikatne włókna, a potem z nich produkowany jest

jedwab. Tutaj mamy rozmiarowo większe zwierzęta, a więc mocniejsze ich jady

oraz także włókna. Oczywiście są to inne osobniki o zupełnie innych budowach,

dających zarówno cenną wiedzę jak i problemy heh...nom, ale akurat tą odzież,

pierwszą, którą zakładasz jest utkana z kokonów gryzoni jakby larw, ale

ziemnych. Chowamy takie w specjalnych sektorach i pozyskujemy cenne

włókna. Dzięki nim nie przecieknie woda, ani chłód do Twego organizmu,

zachowasz odpowiednią temperaturę, niezależnie od tego czy będziesz biegł,

spał, czy musiał nurkować pod lodowatą wodą. Natomiast spokojnie na

zewnątrz organizm przez nią może oddychać.

Selkin: Oczywiście, nie musisz jej nosić cały czas, ale obecnie wyprawa

czeka Cię długa i nie będzie czasu na przebieranki, spania, zajadanie, marzenie

w obłoczkach. Zbroja, którą właśnie wnoszą Tobie do ubrania w drugiej

kolejności, świetnie przylgnie do Ciebie i pozwoli zachować także swobodę

ruchów podczas walki i zapewnić odpowiednią ochronę. Zbroja jest hartowana

ogniem smoka, a jej budulcem są łuski smoka, specjalnie dopasowane, ukute

przez naszych kowali z domieszką startych magicznych skał. Dzięki temu zbroja

czy broń się świeci na niebiesko, gdy zło jest w pobliżu, a także inne elementy z

tą domieszką.

Zbroja Tomasza nie była na pierwszy rzut oka zbroją znaną mu z historii.

Wyglądało to raczej na jakiś kombinezon, który wyginał się pod każdym kątem

jego ugięcia, skłonu, ale nie rozrywał się, nie trzeszczał, poczuł, że poddaje się

rozciągnięciom. Jednak po dotknięciu od zewnątrz nie wginał się do środka,

czuć było delikatność, a jednocześnie dziwną grubość, wytrzymałość, siłę

oporu. Kolor pancerza korpusu, naramienników, nakolanników i nałokietników

krył się w ciemnej czerwieni, ale za każdym razem, gdy poddawało się pod

Page 110: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

109

światło i inny kąt zmieniała kolory w ciemną zieleń, błękit oceanu, wtapiało się

na tyle w otoczenie, że ledwo, co Tomasz był widoczny. Na koniec podano mu

hełm, którego boki miały małe skrzydełka, a na środku był znak smoka, środek

nie miał kraty tylko zaostrzoną nosówkę na zewnątrz z ząbkami

przypominającymi od piły. Miecz i sztylet z pokrowcami nie wydawały się

ciężkie, ani za duże, ładne okucia, mocne wiążące je pasy, a wzdłuż ostrzy

krasnoludzkie napisy, które tłumaczył Gramlin

Gramlin: Ostrze hartowane ogniem smoka, kute młotem krasnoluda,

pokryte magią dźwięków syren, nałożone proszkiem magii czarodzieja, sprytem

i szybkością elfa, kierowane sercem rodu Atlantis w imieniu dobra innych

klanów w serce zła.

Tomasz: Czy zatem trzeba jeszcze będzie odwiedzić inne klany?

Arsela: Tak, musimy ruszać dalej, razem z nami ruszają królowie i ich

armie.

Wszyscy z powrotem wsiedli w wózki, które przewiozły ich na

powierzchnię do portalu. Tam chłopak miał znów przyłożyć medalion do smoka

ale nie odstawiać go, a przekręcić w okręgu i ustawić pod znakiem góry. Brama

znów rozświetliła się, ale tym razem na niebiesko.

Książę odwrócił się do pozostałych

Arsela: Nie bój się, jesteśmy z Tobą, Ja, Królowie i ich armia,

Dragonarad został zajęty przez zło, musimy je pokonać.

Tomasz: Zatem w imię klanu i rodu Atlantis do boju wojownicy.

Za prowadzącymi królami, księciem, syreną Arselą ruszyła potężna armia

krasnoludów idąc równym marszem po czterech przez bramę do boju o

Dragonarad. Każdy z walecznych okuty w hartowany pancerz ze znakiem

smoka na piersi, po bokach szli z dzidami, a w środku pierwsza setka

wojowników po jednym w ręku z mieczem i tarczą oraz kusznicy, sami łucznicy

pozostawiali na końcu z oddziałami uzbrojonymi w topory. Ponieważ każdy

żołnierz jest wyuczony o to by samemu gotować, polować, dbać o zbroję i broń

Page 111: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

110

oraz oczywiście posiada swoje dodatkowe zalety można powiedzieć, że byli to

kowale swego losu w przenośni i dosłownie. Nawet buty, bez których żadna

armia nie ruszy nigdzie robili ze skór dzikich zwierząt swej krainy oprawiając

dodatkowo w podbicia od spodu metalowe, a w środku wyprawiali czasem

futrem dla ocieplenia stóp. Kroki armii krasnali maszerującej po kamiennej

drodze odbijały się głęboko głośnym echem w ojczystych górach dając znak do

wyruszenia na wojnę.

Tomasz wkraczał w nowy rodzaj dorosłości, poprzez tzw. żołnierkę, która

musztruje nie szczędząc nikogo bez względu na wiek, pochodzenie,

wykształcenie, znajomości, kolor skóry. Posiadane doświadczenie to jedno, co

ma się w takim momencie, a drugie to odporność psychiczna wszystko to

rozwija się i uzupełnia w pierwszych etapach, gdy adrenalina przekracza

dopuszczaną linię grozy, strachu, załamania, zła, cierpienia, bólu, psychozy,

wszystkich okropności, jakie niesie z sobą wojna, przemoc, dookoła krzyku,

huku, pisku, wycia, jęku błagań, lęku, strachu skumulowanych w energii walki,

wrzasków zwycięzców i pokonanych. Cały ten stan, w którym człowiek jak i

inne klany wychodzą poza niego, poza barierę dotąd sobie nieznaną, barierę

zabijania sprawia, że budzi się w nas druga osoba. Podziałka na doktora Jekylla

i pana Hyde to mały wzór tego, co się budzi w Nas, aby przetrwać i wtedy

wykorzystuje do maksimum doświadczenie, zwiększa zastygłe zmysły, a w

niektórych przypadkach zamraża uczucia.

Młody książę wkroczył w portal bramy, aby po chwili usłyszeć znany mu

głos, pełen krzyku:

Borwar: biegiem Tomaszu, Arselo i Wy Strażnicy Dragonaradu,

przybywacie w momencie, gdy armia orków szturmuje do bram, niech Wasi

wojowie wspomogą Nasze skromne zastępy na murach i wieżach. A My

musimy wykorzystać ten moment na wejście do podziemi Dragonaradu.

Szybkim marszem czterech króli, syrena, książę i Borwar przebiegli

skalnymi piętrami i prowadzącymi je wijącymi się schodami, dalej mostkami

Page 112: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

111

wielkiej góry, w którą wbudowany był potężna półokrągła twierdza Dragonarad.

Tymczasem oddziały wojowników z pierwszej setki wbiegały na mury by

dzidami spychać, godzić orków wdrapujących się po drabinach, zbudowanych

wieżach balistycznych. Kusznicy odstrzeliwali małe obrośnięte gnomy, które

wdrapywały się po murach oraz celowali do oddziału orków z wielkim taranem

szturmującym do potężnych bram. Niebo było pełne ciemnych chmur, z których

nagle zaczęły opadać rozpalone strzały przeciwnika utrudniając obronę, raniąc,

co poniektórych co nie schronili się lub nie zasłonili tarczami, bezlitośnie także

znajdowały swoje ofiary śmiertelne co spotęgowało okrzyk krasnoludów do

walki.

Borwarowi towarzyszył oddział wampirów hrabiego Frankensteina,

którzy zajmowali teraz pozycje przy rozpalonych kotłach z wrzącymi

smolistymi oparami czekając, aż taran podejdzie pod bramę, nad którą było

kilka otworów sporządzonych do wylania kleistego specyfiku. W międzyczasie

inne wampiry zajęły stanowiska przy większych machinach, które wystrzeliwały

po kilkadziesiąt strzał, a potem zionęły oparami wydobywającym się spod góry

powodując dość spore straty wśród orków. Jednakże była to armia orków

przygotowana do walki w połączeniu z innymi oddziałami złych mocy, które

czekały w mazistych oparach nocy na swój rozkaz do ataku. Orkowie byli także

ubrani we własne zbroje, kute z surowców, jakie udało się im pozyskać podczas

wypraw wojennych i przerobione do własnych jednostek. Hełmy pokryte były w

różne strony ostrymi zagięciami, szpicami, kolcami, a pancerze w ciemnym

brązie z ręcznymi malunkami własnych symboli zła jak kościotrupy ofiar,

dziwne symbole o kształtach rogów, poroży i odciski rąk. Ciała orków ze

względu na zamieszkane planety o klimacie bagnistym, górskim, wilgotnym,

zimnym, podmokłym, ciemnym były pełne mazistości niczym ślimaki, a z ich

niekształtnych twarzy wyłaniały się zamglone oczy przyzwyczajone do

ciemności, w której najlepiej się czuły.

Page 113: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

112

Drużyna tym razem w lekko poszerzonym składzie zatrzymała się w

podziemiach na przeciw jednej z zamkniętych komnat. Czekali tam już hrabia

Frankenstein i dwójka rodzeństwa Elryk i Elwira.

Borwar: Drzwi magiczne, które otwierają się na rozkaz strażników

Gramlin: Tak są cztery wejścia, każde otwiera inny strażnik.

W tym momencie wtrącił się Tomasz, z lekką zadyszką.

Tomasz: Borwar co się działo z Tobą i resztą? Jak się tu dostaliście,

gdziekolwiek byśmy nie byli?

Borwar: wilkołaki tamtej nocy miały naprawdę mocną hordę w ataku,

rodzeństwo przyjęło pierwszy atak z hrabią Frankensteinem i jego załogą,

zabijając kilka, a następnie cofnęło się do zamku. Podstępnie wilkołaki wysłały

od tyłu kilka swoich, które Cię wywęszyły, co dowodzi, że ktoś lub coś musiało

im dać do zwęszenia jakiś Twój ciuch lub rzecz. Kiedy biegłeś do łodzi

rozwaliłem jednemu z nich głowę pistoletem, pękła jak balon heh...nom, a

potem walka białą bronią. Rozpędziły się tak, że nawet walczyć nie chciały

tylko Cię dorwać, więc łatwiej przyszło mi odciąć głowę kolejnemu, który rzucił

się na drzwi i mnie przygniótł swym ciężarem, aż miecz mi wypadł. Wtedy dwa

pozostałe wyważyły drzwi, a Ty przeszedłeś prawdziwy chrzest. Hrabia

Frankenstein dzięki zaklęciu, które może wykorzystać tylko w chwili, gdy zło

zagraża krwi rodowi Atlantydy przeniósł wszystkich do tego miejsca. Jednak,

gdzie jest Dragonarad sam nie wiem, wiedzą Tylko Ci oto Strażnicy.

Dorlin: Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy na Ziemi, ale jakby po

drugiej stronie lustra, zakrzywiony wymiar. Miejsce to jest wartownią, gdzie

spoczywa ostatni ziemski smok, gotowy do przebudzenia na wezwane klanu

Atlantis. Jeżeli Tomasz przebudzi smoka ten powie mu, gdzie jest kolejny portal

i sprowadzi się inne smoki, jako posiłki, jednocześnie trzeba pamiętać, że

otwierane portale dobra działają w dwie strony i otwierają wejście dla zła w

innych miejscach.

Tomasz: Zatem tak dostały się tu armie złych orków?

Page 114: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

113

Selkin: Zgadza się, Twierdza ta jest świetnie przygotowana do obrony,

ale i druga strona również ma siłę. Obudzenie smoka przyniesie nam

zwiększenie szali na zwycięstwo.

Tymczasem u góry walka toczyła się na dobre, oblane zostały już dwa

tarany ogniem i smołą, a za nimi toczony był trzeci uderzając z potężną siłą o

bramę. Tym razem pchały go dwa cyklopy, okute w stalowe obicia zbroi, przez

które nie mogły się przebić ostrza strzał krasnoludów. Dragonarad otoczony był

w paru miejscach przepaścią, gdzie spadały zabite siły zła jak i także, co jakiś

czas krasnolud, w którego wbito jakby harpunowe ostrze zaczepione liną, a jej

gwałtowne pociągnięcie przez innych cyklopów sprawiało, że ofiara jakby

wylatywała z murów lecąc w otchłań przepaści.

Nolmarin podszedł do niewielkich drzwi, wyjął złoty klucz chowany na

szyi w ukryciu gęstej brody.

Nolmarin: Zanim tam wejdziemy i przejdziemy do następnej komnaty

musicie zatkać nosy, są tam rośliny, których zapach usypia, a potem zjadają

ofiary jak śpią. Lepiej, więc teraz Dorlinie powiedz, co czeka Nas dalej, zanim

przejdziemy pierwszą bramę.

Dorlin: Dalej jest komnata, w której nie ma okien, ścian, a tylko morze

gwiazd, musimy związać się, zatem wszyscy liną i pamiętajcie kierujemy się

wszyscy w stronę czerwonej gwiazdy, nie możemy się tam słyszeć, więc co

czeka Nas dalej Selkinie?

Selkin: Trzecia komnata pełna jest duchów, nie wolno się nikomu ich

bać, a tym bardziej wyjąć miecza z pochwy, ani strzał z kołczanu, nie wolno się

odezwać, krzyknąć gdyż osoba taka zostanie opętana i zwróci się przeciwko

reszcie lub umrze ze strachu. Co dalej Gramlinie?

Gramlin: Ostatnia zagra na Naszych uczuciach, myślach, będą zmieniały

się pogody, będziemy słyszeć różne głosy, dźwięki nawołujące z różnych stron

by nas rozdzielić. Nie możemy dać się złudzić, nie dać się zwariować.

Tomasz: Gdzie, zatem mamy się kierować?

Page 115: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

114

Borwar: Słusznie, gdzie?

Gramlin: Za głosem serca, tyle wiem. Musimy jednak się słyszeć, więc

nie możemy tam zatkać uszu. Drogę do wyjścia odnajdziesz tylko Ty Tomaszu.

Wszyscy pochowali bronie w pochwy, związano się sznurem idąc parami,

by każdy miał oko na drugiego, strażnicy szli pierwsi w kolejności otwieranych

drzwi, potem Borwar z Tomaszem, za Nimi Arsela z hrabią Frankenstein,

drużynę zamykało rodzeństwo z Norwegii.

Szturm na mury i wrota Dragonaradu przysparzał coraz więcej

problemów obrońcom, wciąż dochodziły posiłki z Krasnego Landu, ponieważ

Tomasz nie zamknął wrót, a to powodowało, że dochodziły posiłki ze strony

ciemności. W pewnym momencie powoli wrota powoli zaczęły się uginać,

pękać w swym ogromie pracy budulca drewna, metalu i zawiasów

wbudowanych w skalne masywy gór. Krata, która była zabezpieczeniem bramy

z trzymającymi ją masywnymi łańcuchami została wyrwana przez specjalne

zaczepione tam kotwice. Kotwice zamocowały orki, a do nich umocowane były

liny ciągnięte przez cyklopy i dzikie zwierzęta zwane przez Krasnoludy

Molwingami.

Molwingi były potężnymi, poruszającymi się dwunożnymi mięsożernymi

bestiami, które zazwyczaj dosiadały Cyklopy, same lubiące smak mięsa

ludzkiego i nie tylko. Na szczęście twierdza była zbudowana na wysokość

ponad dwudziestu kilku metrów i co najmniej sześćdziesięciu metrów półłuku,

co uniemożliwiało dostanie się tam Cyklopom i ich wierzchowcom, ale tym

samym wymuszało, na co rusz dokładnym zabezpieczaniu jej odcinków.

Tymczasem głęboko pod ziemią toczyła się inna forma potyczki.

Zamek od drzwi po otwarciu przez Nolmarina wydały skrzypiący odgłos

dawno nieoliwionych nawiasów. Wszyscy wcześniej wstrzymali powietrze i

szybkim krokiem ruszyli do środka. Zaraz po wejściu ukazał się widok

niespodziewany, bowiem dookoła był potężny ogród, gdzie płynące strumyki

przepełniały kolorowe kwiaty, roślinność, pejzaż jakby wyjątkowy, bo nie

Page 116: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

115

łąkowy a podgórski, gdzie światłem dającym moc do rozwoju były dookoła

wyłaniające się ze skał niebieskie kamienie. Cała drużyna szła przed siebie nie

zatrzymując się przez chwilę, gdy nagle lina się naprężyła...ktoś się zatrzymał z

tyłu. Tomasz z Borwarem odwrócili się i ujrzeli jak Arsela olśniona pięknem

niespotykanego dotąd koloru i miejsca zatrzymała się jakby łapiąc wdech z

zachwytu, co spowodowało, że od razu zemdlała. Hrabia Frankenstein zdążył

złapać ją na ręce, gdy w tym samym momencie cały krajobraz uległ zmianie.

Spod ziemi powoli szybko wyskakiwały długie pnącza chcące pochwycić ofiarę,

aby zabrać ją pod ziemię i strawić dając tym samym nawóz z resztek

rozkładających się zwłok dla swego rozwoju. Wszyscy od razu wyciągnęli

bronie tnąc długie, lepkie i pełne kolców pnącza, aby po pierwszym przyjęciu

ataku od razu skierować się do kolejnych drzwi, które otwierał już Dorlin.

Zaraz po wejściu do drugiej komnaty i zamknięciu wejścia do pierwszej

zapanowała wielka cisza, ciemność, nie widzieli podłogi, dookoła migotały

miliony gwiazd, planet. Książę czuł się jakby w przestrzeni kosmicznej tyle, że

nie czuł unoszenia się. Liny były lekko naprężone, co dowodziło, że nie było

czasu na kolejne przystanki. Magia tego miejsca powodowała, że każdy tracił

orientację gdzie jest, w którą stronę pójść. Na szczęście wszyscy odnaleźli

migoczącą na czerwono gwiazdę w oddali, do której kierowali się powolnym

krokiem. Dojście do niej wydawało się trwać wpierw kilka minut, potem

godzinę, dwie, aż rozpoczęły się pytania w głowach wszystkich„jak daleko

jeszcze?, czy to ta gwiazda?”. Panująca cisza, brak usłyszenia swego głosu,

oddechu, ciemności i poczucie znalezienia się jakby w nieboskłonie dawały

powody do lekkich obaw poczucia dobrze znanej stabilizacji gruntu pod

nogami, który się widziało, znało. Niesiona Arsela dalej była nieprzytomna.

Nagle gwiazda rozbłysła na nowo, dając kolor innymi gwiazdom koloru

czerwieni, otworzyły się drzwi.

Selkin otwierał trzecią komnatę, której drzwi migotały na czerwono,

gdzie weszli wszyscy. Jeden z krasnali Dorlin miał podbite oko, jednak nie czas

Page 117: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

116

było pytać się skąd. Cała komnata była salą, pokrytą równo kostką na podłodze

z jasnych niebieskich kamieni. Wzdłuż drogi, którą się kierowali były wyryte

różne w skałach momenty bitew toczone przez krasnoludy przed wiekami w

obronie Dragonaradu jak i innych miejscach. Nagle zza ścian i sufitów powoli

rozpoczęły się wyłaniać zielone poświaty dawnych wojowników ze strony zła,

orków, cyklopów, malwingów, gnomów, troli, które szły w ciszy powoli w ich

kierunku. Drużna znała zasadę przetrwania w tym miejscu kierując się drogą do

ostatniej komnaty. Nagle potomek klanu Atlantis dostrzegł lecące strzały w

kierunku Borwara, rzucił się na niego krzycząc.

Tomasz: Uważaj!!!

Cała lawina następstw tego krzyku potoczyła się automatycznie, zjawy

rozpoczęły przeraźliwie krzyczeć i biec na swe ofiary. Potrącenie na ziemię

Borwara spowodowało pociągnięcie sznura, który potrącił hrabiego

Frankensteina z niosącą Arselą, a ta upadając przebudziła się. W momencie

ocknięcia się i ujrzenia wroga sięgnęła odruchowo po swój miecz i wyjęła z

pochwy. Jednak jak można walczyć z upiorami, które dawno już nie żyły,

przypominało to raczej walkę z wiatrakami, czyli bezsensowną. Machanie

mieczem w stronę atakujących teraz zjaw Arselę było widokiem machania

migoczącego na niebiesko metalu w powietrzu, który nic nie robił duchom. Do

tego wszystkiego spotęgowały niespodziewane złowrogie zawołania.

Tomasz: Zabij, zabij ich wszystkich, opętało ich, chcą Ciebie i Mnie

zniewolić i unicestwić. Arsela nie pozwól na to. Proszę!!..

Rozkojarzona po przebudzeniu syrena, starała się opanować, rozglądała

się dookoła patrząc to na zjawy to na osoby z drużyny, które także szły w jej

stronę i coś mówiły. Uklękła lekko, zamknęła oczy, schowała miecz i ....

rozpoczęła z cichsza coraz głośniej śpiewać. Jej śpiew, melodia, barwa głosu,

dźwięku przybierały na sile, mocy, aby po chwili zjawy zlęknione tą melodią

zaczęły się wycofywać, uciekać. Natomiast Tomasz wił się na ziemi jak wąż,

który został zarażony jadem zła, opętany z powodu swego niedopatrzenia i

Page 118: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

117

odezwania się. Wszyscy ujrzeli jak wychodzi z niego ciemna zjawa, która sama

została skuszona głosem syreny, aby po chwili uciec w ciemności komnaty.

Tomasz jednak leżał nieprzytomny, Borwar stwierdził, że puls jest dając

odpowiednie znaki gestami rąk innym, podniósł go i wziął na ręce. Doszli do

drzwi czwartego, ostatniego portalu, który otwierał klucz Gramlina.

Wkroczenie do czwartej komnaty było wejściem na zewnątrz twierdzy.

Wszyscy ujrzeli ze wzgórza nieopodal Dragonaradu obraz zniszczenia, jak stada

orków i ich zwolenników wdzierają się na mury twierdzy, zabijają bezlitośnie

walecznych krasnoludów, cyklopy rozszarpują ich ciała smażąc na ogniu i jedzą,

a te ciała, które leżały po bokach rozrywały kłami i pazurami Molwingi.

Potworne odgłosy zwycięstwa i triumfu spowodowały łzy w oczach króli

Strażników i gniew, który chcieli ugasić zaciskając swoje dłonie w broni i rzucić

się na ostatnią swoją walkę. Zatrzymał ich głos Elryka, który czytał w ich

myślach.

Elryk: Stójcie inaczej zginiecie, jesteśmy wystawiani tu na próbę, nie

widzicie tego, zapomnieliście, szczególne ty Waleczny Gromlinie? Musimy być

bardzo czujni i ostrożni, bowiem drogę do wyjścia potrafi odnaleźć tylko

potomek, którego trzeba będzie obudzić.

Elwira: Tak mój brat ma rację, mam ze sobą krople porannej rosy z

Norwegii, które mają właściwości kurujące na opętania.

Podeszła do Borwara pilnującego Tomasza, przechyliła jego głowę do

tyłu wlewając z rogu magiczne krople. Po chwili oczy Tomasz ujrzały stojącą

nad nim całą Drużynę, aby wypowiedzieć słowa rozśmieszające wszystkich

Tomasz: Cholera...pora wstać i skopać parę tyłków orkom, co?

W tym momencie zmienił się cały wystrój otoczenia, znaleźli się w

mieście znanym Tomaszowi i hrabiemu Frankenstein. Dookoła ciemności nocy

panował pożar, ludzie krzyczeli, biegali, słychać było o jakiejś epidemii, dzieci

płakały. Oczom drużyny ukazał się widok zwłok ludzkich w ciemności uliczek,

które wrzucane były na wóz, ciągniętego przez dwa konie. Woźny z

Page 119: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

118

towarzyszem dojechali nim do murów zamku, gdzie przerzucane były na

mniejsze wózki pchane przez służących do podziemnych lochów. Znów całe

otoczenie się zmieniło, ujrzeli jak zaniesione ciała w lochach są kładzione na

stołach, podchodzi do nich ktoś w ubraniu mającym symbol fartucha.

Mężczyzna, którego twarzy nie widać było w ciemności z powodu dodatkowej

chusty na twarzy przytoczył mały stolik z różnymi narzędziami. Strach i lęk

przeraził całą ekipę oglądających to zdarzenie, gdy ujrzeli na stole małego

chłopca, który się poruszył, otworzył oczy i mówił schorowanym od epidemii

głosem,

Mały chłopiec: Hrabio...czy moja Mama na mnie czeka?... proszę pomóc

mojej siostrze...nie ma nikogo oprócz mnie...to boli....

Hrabia zdjął chustę, aby odpowiedzieć, co ukazało jego twarz ku

zdziwieniu wielu znanej im osoby, bo kompana z drużyny, hrabiego

Frankensteina, którego postać z przeszłości odpowiedziała

Hrabia Frankenstein: Tak, Twoja Mama czeka, nie martw się o siostrę,

będzie dobrze, muszę pobrać Twoją krew, aby zbadać, co Ci dolega i

innym.....chcę Was ratować i pomagać...

W tym momencie oczy chłopca zamknęły swe źrenice na zawsze. A w tle

dał się słyszeć tłum, który maszerował na zamek uzbrojony w różnego rodzaju

miecze, topory, włócznie, pistolety, siekiery wykrzykujący:

Tłum: Zabić potwora.!!!...zabić bestię!!!...niech spłonie!!!...oddaj nasze

dzieci...zgiń!!!!

Hrabia Frankenstein kazał swoim służącym zabrać potrzebne dokumenty i

ruszył w stronę podziemi, których tajne przejścia prowadziły pod zamkiem w

stronę gór Sowich.

Wszyscy spojrzeli na hrabiego w tym momencie, gdzie przemówił jeden

ze strażników

Gramlin: testowałeś na dzieciach, nawet, jeśli była im pisana śmierć?

Page 120: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

119

Hrabia Frankenstein: To nie było tak....chciałem ratować ludzi....szukałem

leku na chorobę....

W tym momencie niedawny gniew krasnoludów przerodził się w stronę

hrabiego, który szybkim i wysokim odskokiem do tyłu odleciał, odbił się od

grupy. Tym zachowaniem dały się sprowokować krasnoludy, które rzuciły się za

nim przywłaszczając usłyszane odgłosy wezbranego tłumu

Krasnoludy: Zabić potwora...... posiekać... dzieciobójca!!!!

Całe zdarzenie oprawiła pogoda, gdzie grad ciskany z nieba przy

zimnych podmuchach wiatru i znów zmianie krajobrazu na cmentarz. Borwar

krzyczał, ale to już nie pomagało ścigającym hrabiego krasnoludom, Arsela

próbowała śpiewać, ale o dziwo nikt nie słyszał jej pieśni, rodzeństwo pobiegło

za krasnoludami, aby ostatecznie chronić hrabiego. Tomasz stał na środku

wpatrzony w całe zajście, jego myśli krążyły wokół wszystkich dotąd zdarzeń,

jakich był świadkiem, szukał odpowiedzi jak to poskładać i uzyskać wyjście z

tej komnaty. Rozumiał, ze był potomkiem z klanu Atlantis, znajdowali się na

Ziemi w zakrzywionym jej wymiarze, gdzie musi sam odkryć wyjście z czwartej

komnaty prowadzącej do uśpionego smoka, przypomniał sobie, że ma kierować

się głosem serca. Serce podpowiadało mu zawsze, aby mówił prawdę i

rozwiązania problemów szukał w rozmowie, ponieważ w ten sposób najlepiej

rozwiązuje się konflikty – tak uczyła go babcia. Wszyscy jednak się rozbiegli

nikt słuchać jego nie chciał, każdy robił to, co uważał za słuszne dla dobra

sprawy. Tomaszowi powiedziano jednak, że jego głos i dar przemowy ma

nakłonić serca wielu do zjednoczenia się przeciwko złu, a teraz miał problem z

dziewięcioma osobami. W tym momencie nastąpił przebłysk, no tak dziewięć,

są w odbiciu lustrzanym, co daje sześć, cztery komnaty, teraz myślał już głośno:

Tomasz: Wszystko ma znaczenie z cyframi tu jest klucz i kod zarazem,

teraz pamiętam słowa z Biblii, Apokalipsa Św. Jana, imię Bestii sześćset

sześćdziesiąt sześć, jest klan Upadłych Aniołów i teraz smok....zaraz obraz św.

Jana według malarza El Greco ukazuje go z kielichem, w którym jest mały,

Page 121: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

120

może młody smok, kielich ten, zatem to święty Graal. Teraz poukładać te puzzle

hmm..no tak przecież mówili mi, że Jezus był z klanu Atlantis, czyli nie jego

przyjście zapowiadała Biblia, a kogoś z klanu, może metaforycznie mnie....

Jednakże smok ma pomagać, a nie opowiadać się po stronie zła...no tak, bo jeśli

zło zapanowałoby nade mną ja zapanowałbym nad smokiem...powoli zaczyna

mieć to jakiś obraz....jak zatem przebudzić smoka....hmmm kielich muszę

wiedzieć gdzie jest kielich...ale kto to będzie wiedział....Borwar!

Tomasz podbiegł do Borwara i krzyknął pewny, siebie głosem:

Tomasz: Obrońcami ludzi były oddziały zakonu Templariuszy, oni

podobno przechowują kielich, świętego Graala, który pomoże przebudzić

smoka.

Borwar tak jak krzyczał bez opamiętania za goniącymi hrabiego

krasnoludami nagle stanął jak wryty z twarzą nie tyle, co zdziwienia jak szoku.

Borwar: Ten kielich znanym mi jest....na co Ci on ?

Tomasz: To, bowiem kielich prawdy, z którego wypicie, jeszcze nie

wiem, czego, oczyści moje serce, a wtedy przebudzi się smok.

Borwar: Możliwe, że zgadza się....a jak myślisz opuścić tą komnatę?

Tomasz: Idąc głosem serca, przed siebie z wyznaczonym celem, chcę

uratować Ziemię przed złem i je pokonać.

W tym momencie krajobraz zupełnie zatracił swoje dotychczasowe

wyglądy, nagle wszyscy z Drużyny znaleźli się w komnacie oświetlonej nie

niebieskimi a czerwonymi kamieniami, dookoła było wiele różnych znaków na

ścianach, a przed nimi stał potężny kamienny posąg smoka, stojącego na

czterech łapach, z lekko uniesionymi skrzydłami nad głową, która posiadała

rogi. Wszyscy stali wpatrzeni w nadzieję ludzkości, którą trzeba było

przebudzić. Pod smokiem była fontanna z wodą, a obok niej stał kielich.

Tomasz podszedł do niej, napełnił go wodą i wypił, przemawiając

Tomasz: Niech moje czyste słowa, napełnione czystą wodą i

oczyszczonym sercem ostudzą wasze złe pomysły i złączą razem w walce

Page 122: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

121

przeciwko złu. Drodzy władcy Krasnego Landu, hrabia nie testował na ludziach,

a szukał leku dla nich, natomiast martwych ludzi i ich zwłoki kazał palić dla

zapobieżenia rozprzestrzenia się epidemii. Prości ludzie nie rozumieli tego i

okrzyknęli go potworem próbując zabić, a on musiał uciec. Jeżeli już robił jakieś

badania to na ciałach martwych, w tamtych czasach jak dziś nie rozumiano

takiego podejścia.

Następnie Książę po wypiciu podniósł kielich z wodą do ust posągu

smoka, z którego wystawał język. W tym momencie kamienne elementy powoli

odpadały od ukazującej się żywej postaci smoka, aby po chwili wszystkich

przeszyło długi ryk i wnikliwe spojrzenie oczu w żółci skierowane na

przybyłych. Usłyszeli głos smoka:

Smok: Jam jest Dragonarad, przebudziliście mnie, więc jest czas nastania

wojny, nie traćmy chwili, czuję, że zło wymagana znowu lekcji pokory.

Odwrócił się i odsłonił znajdujący się za nim wielki korytarz, w którego

ciemności szybko się schował. Wszyscy z drużyny zmierzali truchtem za nim,

gdzie ziemia lekko trzęsła się od jego kroków. Po kilkunastu minutach smok na

końcu korytarza użył swojej siły ognia przebijając część skały gór ukazując

widok wyjścia.

Smok: potomku z klanu Atlantis, wystąp

Tomasz: to jestem ja, na imię mam Tomasz

Smok: przebyłeś długą i ciężką drogę pełną prób i niebezpieczeństw,

teraz to jeszcze nie koniec, pora ruszyć na wojnę, usiądź na moim grzbiecie,

gdzie jest specjalne posłanie. Tymczasem reszta niech biegnie tymi oto

schodami, które doprowadzą ich do Twierdzy. Czas połamać parę orkowych i

cyklopich kosteczek.

We wszystkich sercach obudziła się na nowo mocna wiara walki,

zwycięstwa, sił wspartych nowym członkiem drużyny, smokiem Dragonaradem.

W momencie, gdy drużyna biegła wskazanym, krętymi schodami do twierdzy,

smok wzbijał się szybko z księciem nad górę od jej tyłów. Z tyłu nad

Page 123: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

122

wypalonym otworem rozprzestrzeniało się morze pełne potężnych fal, skąd

wiejące zimne wiatry smagały teraz twarz chłopaka, aż oczy poczęły mu lekko

łzawić. Siedział w skórzanym posłaniu wypełnionym jakimś miękkim

podszyciem, miał specjalnie przypięty pas, aby nie spaść oraz cugle na nogi,

żeby nie odskakiwały podczas różnych konfiguracji czynionych przez nowego

przyjaciela w powietrzu. Tomasz słyszał teraz jego głos

Smok Dragonarad: Czekałem na Ciebie tysiąc lat, zastygły przez magię

w kamień, dobrze znów poczuć się potrzebnym i poczuć wiatr w

skrzydłach...teraz polecimy do portalu zła, który musimy wpierw zniszczyć, a

dokładnie zamkniesz go Ty od naszej strony. Siły krasnoludów zajmą się

pozostałymi orkami oraz resztą, co pozostanie tu. Słyszysz moje myśli, więc

teraz uwaga na uszy, bo muszę dać znać naszym nieproszonym gościom, że

wróciłem hahah...

Potomek wtulił jakby mocniej swoją głowę w kask, rękami mocno

trzymał się dodatkowych uprzęży. Tymczasem smok po wzbiciu się nad górę

ujrzał potężne oddziały wroga szturmujące już upadłą bramę oraz dzielnie

broniące się oddziały krasnoludów z pomocnymi zastępami wampirów i właśnie

wbiegających na mury i dziedziniec resztki drużyny wydającej odpowiednie

rozkazy. Zatrzymał się w powietrzu, aby rozeznać w kierunku, z którego

gromadziły się oddziały ślimaczych orków, aby ujrzeć w oddali mniejszą górę, z

której wejścia dobijało się pełne jasnej żółci światło.

Smok Dragonarad: Wstrzymam się jeszcze chwilę z oznaką mojego

powrotu, dostrzegłem ich portal, polecimy teraz do niego szybko przez chmury,

aby dostać się niepostrzeżenie. Jeżeli portal zamkniemy z tej strony z tamtej

nigdy już go nie otworzą. Masz ze sobą talizman, musisz doszukać się na kręgu

portalu symbolu orka to znaczy skrzyżowanych piszczeli, a nad nimi oko.

Wciśniesz w niego talizman i przekręcisz w lewo pełen obrót. Ja tymczasem

zionę ogniem w portal, aby zabić idące posiłki, a potem będę osłaniał Twoje

tyły. Uwierz w siebie i swoje moce, wykorzystaj je teraz.

Page 124: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

123

Tomasz zgodził się przytakując w myślach.

Tymczasem obrona twierdzy Dragonarad zamieniała się w powolne

wycofywanie wspierane, co prawda przybyciem króli z resztą, co było dobrą

oznaką, która lekko pokrzepiła siły krasnoludów. Jednak brama była zdobyta, a

orki, gnomy i cyklopy uradowane tym ruszyły z pełnym impetem potrącając, co

po niektórych przy przepaściach, gdzie wpadali, jeśli nie szli do wrót. Czasu

było niewiele...

Smok w pewnym momencie wybił się z ciemnych chmur by pikować w

dół, w stronę żółtej poświaty, skąd wybiegały wrogie jednostki.

Niespodziewające się ataku z powietrza nawet tam nie spoglądały dopóki nie

rozległ się potężny ryk ich odwiecznego wroga, o którym dawno już zapomnieli.

Rozbiegali się na boki chowając w różnych, mniejszych wejściach góry, gdy

tymczasem Dragonarad nabrał sił w płucach, powietrza. Budowa jego ciała

wewnątrz gromadziła w oddechu gazy, które po wydechu łączyły się z

kolejnymi, z nosa tworząc zapłon, czyli ogień. Potężna chmura ognia wypełniła

wejście do groty, gdzie ciała wroga dosłownie topiły się od potężnej

temperatury. Tomasz szybkim ruchem odpiął pasy, wyskoczył na ziemię

odczekując chwilę, aż opadnie pył i temperatura. Następnie szybko wbiegł do

środka, gdzie wielka jaskinia odsłoniła setki spalonych ciał wroga, a dalej na

wyższym podejściu jej całość oświetlał na żółto otwarty portal. W momencie,

gdy szukał odpowiedniego znaku usłyszał, że zbliżają się kolejne zastępy tych z

drugiej strony przejścia jak i tych, co schronili się po nagłym ataku. Szybko

wcisnął talizman w odpowiedni znak, przekręcił, wrota poczęły się kręcić w

lewo przez chwilę, aby na koniec nieuwagi wyłoniło się z jej wnętrza kilka rąk z

maczetami, mieczami, pałkami, uderzając w zbroję księcia. Na szczęście portal

się zamknął, a uderzenie wywołały tylko parę siniaków, gdzie same ostrza

zatrzymała zbroja. Ledwo upadł od tych ciosów, a już musiał szybko powstać by

z świecącym na niebiesko mieczem odpierać ataki pozostałych orków. Nie

zastanawiał się jak, po prostu walczył i szło mu to bardzo dobrze, zmuszony był

Page 125: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

124

jednak wycofać się na zewnątrz, gdzie smok gromił ognistymi podmuchami

setki innych żołnierzy. W momencie ryku smoka i zamknięcia portalu siły zła

ulękły się, nie było odwrotu, były otoczone. W tym samym momencie

dochodziły nowe gwardie dzielnych i pełnych sił krasnoludów, pomagając tym,

które walczyły już na murach zamku i dziedzińca po wyważeniu drzwi przez

cyklopy. Walka i obrona Dragonaradu z jej samym przedstawicielem,

strażnikami, kolejnymi członkami drużyny i księciem zamieniła się w

zwycięstwo.

Orki, cyklopy, trole i cała reszta rozbiegły się w różne strony, chowając

po jamach, ciemnych zapadlinach, grotach, jaskiniach.

Wieczorem, gdy mury zostały obsadzone nowymi, wypoczętymi

wojownikami, a ranni, byli przenoszeni przez portal do Krasnego Landu,

wszyscy odetchnęli. Natomiast martwe ciała krasnoludów i wampirów były

palone na wielkich, przygotowanych kopcach przed wejściem do Dragonaradu,

które z czasem miały być obmurowane i upiększone pomnikami na cześć ich

obrońców. Portal zła dostał specjalny przydział krasnoludów, które miały za

zadanie wybudować tam warownię i strzec z nowymi oddziałami. Do

Dragonaradu zostawiono otwarty portal, aby posiłki mogły być uzupełniane i

zmieniane, w końcu dość potężne oddziały wroga czaiły się gdzieś w

ciemnościach czekając na błąd dobra, aby otworzyć swój portal.

Zebrani towarzysze przy wspólnej wieczerzy na otwartym powietrzu w

murach Dragonaradu jedli, śmiali się i omawiali, co dalej

Wielki Gramlin: przemówię w imieniu wszystkich krasnoludów,

dziękujemy Tobie książę, Twojej drużynie i oczywiście Tobie Drago za

wsparcie i wspaniałą walkę zakończoną zwycięstwem. Oczywiście to wygrana

bitwa nie wojna, więc obradujmy, co dalej.

Smok Drago: Z rana wyruszamy do ukrytego portalu po drugiej stronie

morza abym mógł dostać się do mojego świata, gdzie odbędę naradę z moją

rasą, będzie mi towarzyszył Tomasz i Borwar. Tymczasem reszta wróci na

Page 126: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

125

Ziemię, spotkamy się w jej północnej części zamieszkałej przez Wikingów,

czyli zdaje się kraju Elryka i Elwiry.

Elryk: Dobrze, wrócimy portalem krasnoludów by potem przejść przez

portal syreny Arseli. Na Ziemi polecimy naszym samolotem z Szwajcarii do

Norwegii. Przygotuję tam odział wojowników i będziemy na Was czekać.

Borwar: Drago musisz wiedzieć także, że przy Norwegii od wschodu jest

obecnie kraj zwany Szwecją, a tam na czas ziemski licząc od jutra będzie piątek.

W weekend odbędzie się wesele, Elenomiry, córki Walkira z klanu wampirów

Thorna ze Szwecji i Draco, syna obecnego tu hrabiego Frankensteina z klanu

wampirów Draculi. Obecnie Klan ludzi Upadłych Aniołów reprezentuje

Zbigniew z Polski, który zwołuje teraz wszystkie klany na Ziemi. Narada

wojenna klanów odbędzie się po weselu na pałacu królewskim w Sztokholmie.

Smok Dragonarad: Dobrze wiedzieć, że w momencie zawirowań

wojennych dalej rodzi się miłość, na pewno zdążymy. Widzę Tomaszu, że

nosisz na sobie dobrze dobraną zbroję z łusek smoka.

Tomasz: Tak pasuje jak ulał, czy to Twoje łuski?

Smok Dragonarad: Tak, zrzucamy łuski, gdy dorastamy, te tutaj mają

kilka tysięcy lat heh, widzę, że strażnicy potrafią się nimi odpowiednio

zaopiekować.

Selkin: A jakże, przydałoby się więcej takich dla naszych wojowników.

Smok Dragonarad: Zobaczymy, zobaczymy..A co się stało z Twoim

okiem Dorlinie?

Dorlin: W jednej z komnat prowadzących do Ciebie zachwyciłem się

gwiazdami i abym za bardzo nie odstawał od grupy zostałem przywrócony do

siebie przez jednego z moich kompanów....ale kogo? ehh...

Wszyscy wybuchli śmiechem.....

Elwira: Na szczęście czytaliśmy wasze myśli, kiedy nikt nie mógł się

odezwać i potrafiliśmy szybko zareagować w paru momentach.

Page 127: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

126

Dorlin: a więc to Ty ehhh...niech mnie piorun trzaśnie....masz solidne

przyłożenie hehe.

Znów salwa śmiechu towarzyszy.

Arsela: przepraszam Was za moją osobę, ale faktycznie ta komnata

potrafi przyprawić zachwyt i zabrać oddech od niespotykanych nigdzie indziej

kolorów barw.

Hrabia Frankenstein: Nic się złego na szczęście nikomu z drużyny tak

mocno nie stało...nom Tomasz chciał dobrze i chyba on też trochę oberwał w

trzeciej komnacie.

Tomasz: To było nagłe, myślałem naprawdę, że zaraz te strzały trafią

Borwara, więc rzuciłem się, aby go ostrzec, nom i nawet nie wiem, kiedy mnie

opętało, ale ten śpiew Arselo faktycznie pięknie śpiewasz. Czy uraczysz nas i

zaśpiewasz do snu?

Arsela: Dobrze, podobno krasnoludy także potrafią ładnie grać, może

ktoś zechce?

Po chwili przyszło kilku muzyków z bębenkami, instrumentami

przypominającymi ziemskie gitary, skrzypce oraz fleciści.

Nolmarin: pozwólcie, że pierwszy odśpiewam pieśń Legendę, a przy

okazji proszę przebacz naszemu zachowaniu hrabio Frankenstein

Hrabia Frankenstein: Przebaczam, każdy z nas ma prawo do błędu.

Nolmarin powstał, zapanowała cisza, lekki podmuch wiatru niósł jego

nagle zmienione tony głosu, po murach w dal za twierdzę gdzie refren

odśpiewywali wszyscy wojownicy.

Page 128: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

127

Pieśń „Legenda”

I zwrotka

Pieśń, co Legendą zowie się odśpiewam dziś Wam

Legenda sprzed tysiąca kilku, bowiem jest lat

Dzielni wojowie pojawią się w niej, co strzegą tajnych w górach bram

Bramy portalu są przejściem do kraju Ziemią zwanego

Złe moce od wieków szukają sposobów by dotrzeć do niego

Ref

Dobro zwycięży, bo taki pisany mu los

Po jego stronie wzniesiony topór jest Nasz

Nie pozwolimy by zło zwyciężyć miało nad dobrem, o nie

Bronić swą piersią będziemy portalu do Ziemi bram, o tak

II zwrotka

Pewnego razu klany zwołały na Ziemi tajny zjazd

Każdy klan miał strzec osobnych portalu bram

Nasi dawni czterej królowie także byli tam

Zostali strażnikami do Dragonaradu wrót

Był tam król Larkin, co północą zarządzał,

Myśl jego roztropna i rozwagą w słowach płynąca

Był tam król Zelkin, co południem władał

Wzrok jego zawsze w niebo się skłaniał

Był tam król Weltin, co wschodnich granic strzegł

Page 129: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

128

Pomysły na rozwój broni wciąż miał

Był tam król Holwin, co zachodem dowodził

Kraju z dzikich zwierząt i roślin słynącym

Ref.

(...)

III zwrotka

Słowa raz dane na zawsze przez kolejne pokolenia dochowane

Przyjmujemy ten los choćby miał zadać nam śmiertelny cios

Dziś przysięgę w słowach pieśni Legendy powtarzamy

Klanu Atlantis i jego potomków ochraniać także mamy

Oni, bowiem do ochrony ludzi na Ziemi zostali wybrani

Zatem dziś przed Tobą Tomaszu klękamy

Wszyscy uklękli i zapanowała cisza.

Tomasz: Powstańcie i usiądźcie, doceniam i przyjmuje Waszą pomoc.

Następnie słodki głos śpiewu Arseli w jej języku przepełnił całe miejsce i

okolice.

Ostatnie promyki ognisk oświetlały twarze i ogrzewały ciała dzielnych

wojowników, którzy przy posiłkach, wzniesionych toastach na koniec oddawali

się swojemu ulubionemu zajęciu, paleniu fajek z magicznych ziół krzepiących

rany, wzmacniając stracone siły i polepszającymi nastrój. Tomasz znów doznał

Page 130: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

129

zasmakowania nowych porcji magii, które przyniosły u niego wesoły uśmiech

oraz pewność siebie.

Borwar siedzący z boku śmiał się i mówił z pełną dumą do Tomasza.

Borwar: Nieźle, kilka dni i popatrz jak wiele odrodziło się w Tobie mocy

wojownika..zaiste powiadam jesteś godzien swoich przodków.

Tomasz: Dziękuję....takie zioła przydałyby się ludziom

Borwar: Hehe tak, klan Iluminatów wprowadził na Ziemi szeroko

przemysł farmaceutyczny, który zbiera ostre żniwo ludzi w różnym wieku dając

jednocześnie pole eksperymentów dla nich oraz oczywiście pieniądze. Widzisz

Ziemianie dostali wiele cennych porad od Nas, od Twojego klanu i innych, ale

bardzo łatwo poddają się pokusom zła. Jeszcze ponad pięćdziesiąt lat temu w

samych Stanach Zjednoczonych uprawiano Konopie, z których włókien

materiały są jednymi z najbardziej wytrzymałych na tej planecie. Potem doszło

parę zakazów i obostrzeń, aby farmacja mogła się rozwijać, bo Ci, co nawet

palili te ziele naprawdę czuli się lepiej, ale jak można zarobić na zdrowych

osobach, więc wmówiono wszystkim przez media, że to niezdrowe i zakazano

prawnie, karząc gorzej niż za inne narkotyki i złamane kary prawne. Żeby nie

było mieszano te ziela z innymi domieszkami, mutując inne wersje żeby było w

użyciu, a wyniki przedstawiały czysto sfałszowane dowody. Tutaj i gdzie jesteś

ze mną smakujesz prawdziwych odmian ziół.

Tomasz: wiedziałem, że coś jest nie tak...będzie trzeba trochę czasu, aby

tym się zająć...nom, ale ktoś musi zacząć w końcu... łoj padam z nóg..idę spać.

Borwar: Dobrze, jutro kolejny dzień i kolejne wyzwania, w jednej z

komnat, do której zaprowadzi cię eskorta krasnali masz już nagrzane, posiłek,

ciepłą wodę do umycia.

Tomasz przyglądał się rozstawionym stołom, gdzie nie jedno oko śledziło

go odchodzącego do komnaty, wiedział, że doznał szacunek u tych wojów,

którzy rozumieli powód jego zmęczenia, a tym samym byli gotowi poświęcić za

niego życie.

Page 131: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

130

Słońce, które zachodzi na Ziemi daje różne niezapomniane widoki. W

Dragonaradzie były dwa, których zachody i wschody dawały efekt jakby zorzy

polarnej na Ziemi. Widać było kilka innych planet w różnych kolorach jak,

niebieską, czerwoną i zieloną otoczonych pierścieniami. Tej nocy przy takiej

eskorcie Tomasz mógł spać spokojniej.

Page 132: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

131

Rozdział VIII

Zjazd klanów

„Kiedy gaśnie wiara – Bóg umiera i staje się bezużyteczny”

Antoine de Saint - Exupery

Życie przypomina domino, którego poruszone elementy wprawiają w

ruch drugie. Można zadać sobie tylko pytanie czy można wcześniej zaplanować

i ułożyć własne domino posiadając pewność, że wszystko złoży się po naszej

myśli i jaki będzie tego efekt końcowy?

Borwar wstał wcześniej, aby rozruszać swe kości na ćwiczeniach, do

których zabrał Tomasza. Ćwiczenia na wstępie rozruszania nadgarstków,

mięśni, aby dalej przejść do nauki władania mieczem. Ponieważ w księciu

obudziła się dawno uśpiona moc lekcje szły szybciej z dodawaniem nowych

porad oraz elementów walki i broni jak sztylety, dzidy, proce, siekiery,

tomahawk – ulubiony Borwara oraz wszelkie inne rzeczy, które mogły być

wykorzystane, jako broń w obronie jak i ataku tj od łyżki, miotły, krzeseł,

prześcieradła do walki wręcz. Same style karate to mało powiedziane, jakie znał

Borwar, a młody chłonął i chwytał wszystko jak młody pelikan. Ktoś mógłby

zastanowić się jak to możliwe w tak krótkim czasie....no właśnie czas z rana w

tym miejscu ma zupełnie inne odliczanie. Można by powiedzieć, że anatomia

człowieka nie była obca staremu traperowi. Widząc to wszystko reszta drużyny

dołączyła pokazując chłopakowi po kilka używanych w swoich klanach

ciekawych taktycznych ataków, obron, uników, uderzeń w różnych momentach.

Smok przyglądał się zajadając sobie przynoszone mu mięsne potrawy przez

krasnoludy z ich świata, a miał solidny apetyt, który ugasił na koniec popijając

wodą z pobliskiej rzeki.

Page 133: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

132

Smok Dragonarad: nom skoro jesteśmy już lekko rozgrzani wraz z

naszymi ostrzami czas ruszać, siadajcie u mnie na wyrze, bo czas jednak nagli.

Borwar z Tomaszem wskoczyli szybkimi susami na specjalne wyro u

położonego kolosa sięgającego w długości na czterdzieści metrów i wysokości,

gdy stał na czterech łapach piętnastu metrów z dłuższą lekko szyją dając do

około dwudziestu. Należy pamiętać, że ogon, jako statecznik podczas lotu

zakończony ostrym kolcem miał ponad dziesięć metrów, a rozpięte skrzydła po

bokach dawały szerokość boiska futbolowego. Łuska smoka, co chwilę

przybierała odmienne kolory zależnie w pobliżu, czego znajdowała się jego

dana część ciała lub jak padało słońce czy cień na niego. Głowa z wystającymi

dwoma rogami i mniejszymi kolcami chowała w środku niezmienne żółte ślepia.

Każdy z drużyny znał swoje zadanie, szybkie pożegnanie z resztą

drużyny, gdzie pojawiła się nawet o dziwo łza w oku Arseli niezauważona przez

nikogo i odlot.

Wzbijali się ponad morzem, gdzie fale wysoko się piętrzyły pokazując

swój ogrom i moc upadając na kolejne tafle i tak na przemian tworzyły

narastające bałwany morskie, zbliżał się sztorm.

Smok Dragonarad: dolecimy tam za około godzinę przy heheh dobrym

wietrze....teraz oboje słyszycie moje słowa w głowach, dzięki jednej z mojej

mocy. Łatwiej mi tak zresztą hihhi rozmawiać niż z otwartą paszczą podczas

heh lotu.

Tomasz: widzę humor masz dobry

Smok Drago: mówcie mi w skrócie Drago, a oczywiście, że mam

nadrabiam właśnie tysiąc lat. Trzymajcie się mocno.

Moment, w którym siedzący w wyrze usłyszeli w myślach ostatnią literę

ostrzegawczego zdania był lekko po czasie. Smok już robił beczki, wiry, korki

oraz inne figury w powietrzu dając swój pokaz umiejętności oraz robiąc własną

rozgrzewkę.

Page 134: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

133

Smok Drago: Pamiętam jak dorastałem na Atlantydzie, dokąd mnie

zabrano z moich rodzinnych stron, nasza rasa dosiadana przez klan Atlantis

dumnie walczyła w różnych częściach Ziemi i nie tylko. Ludzie pisali na

początku o nas pieśni, legendy, układali wspaniałe historie, aby później zarażeni

przez jad zła ścigać, zabijać, niszczyć dla swoich potrzeb by na koniec zniszczyć

to wszystko. Wierzę, że dzięki Tobie Tomaszu uda się na nowo posadzić ziarno

dobra w sercach ludzi.

Opowiadane pojedynki ze złem i jego wysłannikami budziły nowo

odkrytą wyobraźnie księcia. Zanim się zorientowali czas minął tak szybko gdzie

ich oczom ukazały się powoli wyłaniające, potężne góry na horyzoncie,

usłyszeli.

Smok Drago: Oto portal Smoków, mieści się na szczycie gór Smoczych.

Wzbijali się teraz pomiędzy mniejszymi górkami, aż po oblodzone

szczyty. Dolecieli do potężnego zamku, z którego, z całej części wystawały

tylko cztery wieże wartownicze. Reszta była jakby wbudowana w środku góry

robiąc niesamowite wrażenie ogromu ciężkiej pracy wykonania oraz okazałością

dekoracji i wykończenia pełnych ozdobień zbogacanych kolorowymi

kamieniami mieniących się w różnych kolorach. Nie widać było tylko jakby

opiekunów tego miejsca. W momencie jak wylądowali i powoli wchodzili do

środka przez potężne wejście, gdzie ukazywały się im te widoki, oświetlane

pochodniami i kolejnymi magicznymi poblaskami białych kamieni wiszących z

sufitu skalnego i ścian, smok przemówił.

Smok Drago: Bądźcie pozdrowieni wartownicy smoczego portalu, jam

jest Dragonarad, przybywam z księciem, potomkiem klanu Atlantis i dzielnym

wojownikiem, przyjacielem Borwarem, potrzebujemy skorzystać ze smoczego

portalu, który jest pod waszą protekcją.

Minęła chwila ciszy, aby po chwili przed nimi wyłoniła się dwumetrowa

postać, jakby człowieka, stojąca na dwóch nogach, ale cała obrośnięta futrem na

biało, gdzie tylko twarz była widoczna. Buzia miała rysy jakby kształtu czaszki

Page 135: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

134

neandertalczyka, ale forma intelektualnej wypowiedzi zmieniała kąt patrzenia na

nią w ten sposób.

Smok przypomniał w myślach Tomasza i Borwara o wypitej wieczorem

herbacie i ziołom, które w połączeniu z jego mocą powodowały, że rozumieli

przemowę wartownika. Tymczasem wielu jemu podobnych ukazywało się na

wieżach, skalistych murach, wejściach, otworach skalistych.

Wartownik Smoczego Portalu: Witajcie, nazywam się Jettui, jestem

tutaj władcą klanu Jeti, nie nosimy broni, żyjemy w pokoju, jednak, jeśli ktoś

jest przeciwko Nam potrafimy sobie z nim poradzić. Wiesz Dragonaradzie, że

portale są zabezpieczone na różne okoliczności, ten tutaj jest z lodu, dlatego

poniechaj używania zawczasu pochopnie jak coś swych ognistych podmuchów,

jeśli chcecie przejść przez niego.

Smok Drago: Oczywiście przybywamy w pokoju, siły zła znów uderzają

na Ziemie, a ten oto potomek zwany Tomaszem jest ostatnią nadzieją dla

Ludzkości, jeśli Ziemia zostanie zdobyta zło dotrze i do Was. Na Ziemi jutro

odbędzie się zjazd klanów, zechciej dołączyć do Nas i wesprzeć siły dobra.

Jettui: dobrze, jednak musisz wiedzieć, że aby wpuścić potomka klanu

Atlantis do Waszego świata musi przejść trzy próby w Jaskini Lodowej.

Smok Drago: tak, wierzę w niego, da sobie radę.

Tomasz lekko się zdenerwował

Tomasz: Świetnie, nikt mnie nie uprzedził, szczególnie Ty Drago skoro

wiedziałeś mogłeś, chociaż napomnieć....

Smok Drago: Musisz być gotowy zawsze na niespodzianki, nie zawsze

będzie przy Tobie drużyna. Pójdziesz z Jettui do Lodowej Jaskini, My z

Borwarem poczekamy tutaj.

Tomasz: ehh...no dobrze, kolejne wyzwanie.

Książę odszedł za strażnikiem do drzwi jednej z wież, której schody

poprowadziły ich na szczyt, a tam był mały most prowadzący do Lodowej

Jaskini.

Page 136: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

135

Jettui: Dziwnie się mi przyglądasz od początku oraz innym z mego

klanu, czy już gdzieś widziałeś kogoś podobnego do Nas?

Tomasz: Troszkę zabrzmi to dziwnie i nie wiem czy zrozumiesz...ale na

Ziemi nakręcono kiedyś pewien film, sagę, gdzie jedna z osób jest bardzo do

Was podobna tyle, że nie biała i nie można zrozumieć, co mówi.

Jettui: Prowadzimy tryb życia taki, jaki sobie wybraliśmy, mamy kontakt

z różnymi klanami i różne ze świata informacje do nas docierają. Kiedyś

byliśmy jednym z klanów na Ziemi, który pomagał i chronił ludzi by potem

zostać przez nich wypartym. Zgodnie z Radami klanów ustalonych przez

najwyższych mirów oraz zatwierdzeniami zwanych przez Was Bogów My i

wielu innych wróciliśmy na Swoje planety....myślę, że wielu w Nas zwątpiło,

myślało, że jak zamknie się portale, zatrze historię zmieniając jej wersję to zło

nigdy do Was nie wróci....a jednak!! Pewne klany pozostawiły swoich

przedstawicieli....stąd pewnie znasz historie, o Jeti z himalajskich gór.....nawet

zbuntowała się część Aniołów, aby pozostać i walczyć....

Tomasz: to chyba klan Upadłych Aniołów?

Jettui: Zgadza się, a teraz przed Tobą brama do Lodowej Jaskini,

wejdziesz do środka, musisz przejść trzy próby, każda z nich prowadzi piętro

niżej, aż do wyjścia. Powodzenia i nie bój się, myśl rozważnie. Broń musisz

zostawić mi, jeśli przejdziesz cało trzy próby oddam Ci ją na dole i otworzę z

Tobą portal.

Książę oddał miecz, sztylet, zbroję mógł pozostawić na sobie, w lodowym

chłodzie grzały go dodatkowo podarowane przez Arselę ciepłe ubrania.

Otworzył zasłonę, która ukazała wejście do komnaty oświetlonej w pełnej

jaskrawej zieleni, po środku siedział na posłaniu starszy przedstawiciel z klanu

Jeti.

Jomtei: Witaj, jestem Jomtei, a Ty musisz być potomkiem z klanu

Atlantis, skoro wchodzisz do mego skromnego zacisza?

Tomasz: tak, nazywam się Tomasz

Page 137: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

136

Jomtei: Zadam Tobie zagadkę, jeżeli na nią odpowiesz, pozwolę CI zejść

przejściem kondygnację niżej, a jeżeli nie uzyskam odpowiedzi prawidłowej

Twoja moc zapełni te, które świecą się na zielono, a Ty odejdziesz sam,

pozostawiając ludzkość i inne klany na przegraną ze złem.

Tomasz: Pytaj, zatem.

Jomtei:

Chodzi po Ziemi za dnia, a w nocy śpi jak każdy

Chociaż zobaczyć ją wtedy też się zdarzy

Ma swoje odmienne od ludzi zwyczaje

Chociaż wiele podobieństw w niej się dopatrzysz

Jednak także pod wodą ma drugie, podobne życie.

Raz stąpa po suchym, a raz po mokrym piasku

Głos swój ćwiczy przy każdym porannym brzasku.

O kim mowa w tych krótkich słowach?

Potomek zamyślił się chwilę, ale w tym momencie w głębi pamięci ujrzał

Arselę i jej łzy wzruszenia przy chwilowym rozstaniu i tu odpowiedział

Tomasz: mowa o Syrenie, potrafi żyć zarówno na suchym piasku jak i

mokrym i nikt inny jak syreny nie potrafią wydobyć z pieśni dobra i ciepła

krzepiącego serca.

Jomtei: Bardzo dobrze, mówisz głosem serca, możesz zejść niżej.

Młodzieniec podziękował i zszedł małymi schodkami w dół, gdzie tym

razem jaskinia odsłoniła gamę kolorowych klejnotów rozrzuconych po ziemi,

pełne skrzynie ze złotem, drogocenne perły, piękne zdobione bronie, zbroje i

Page 138: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

137

zapachy niosące jakby ukojenie, lekkość. Rozejrzał się dookoła i wypatrzył

siedzącą piękną blond dziewczynę o niebieskich oczach ubraną w białe futro,

przywołując zachęcająco palcami do siebie. Wielu by się skusiło, nawet Tomasz

był w szoku takiej nagłej zmiany, a tu takie skarby. Mocno się wysilił nad tym

co ma czynić, jednak nie widział drugiego strażnika. Podszedł, więc do pięknej

nieznajomej i zapytał:

Tomasz: witam, czy Pani jest drugą strażniczką?

Nie odezwała się ani słowem, leżała na posłaniu, jej gesty kusiły męskość

przybysza. Widać było i czuć pokusę w przenośni i dosłownie. Umiejętnie

prowadzone spojrzenia, gesty rąk, lekkie przewracanie odkrytymi nogami pełnej

delikatności i pokusy, gra ciała, niepisanych słów pełnych gestykulacji

oddawały chłopaka w stan omamienia, gdzie powoli zapominał o swej misji,

zadaniu, przyjaciołach. Widział tylko bogactwo w otoczeniu swej nowej bogini,

której usta w lekkim różu, delikatne rysy twarzy, zaczesane włosy do tyłu w

kuca zataczały się po ramionach i dalej muskały lekko soczyste piersi, które

przy każdym wdechu oraz wydechu pompowały szybciej krew w młodych

żyłach. Uśmiech jej zachwycił na dobre Tomasza.

Laila: Mam na imię Laila, zostań ze mną po wieczność, a będziesz

wiecznie młody, miał te bogactwa i posiądziesz mnie, podobasz się mi.

Reprezentant drużyny przymknął lekko oczy, a po chwili usłyszał znaną

mu pieśń, która odsłoniła ponownie w pamięci oblicze Arseli z łzą w oku.

Tomasz: Dziękuję za tak kuszącą propozycję, jednak chciałbym

kontynuować próbę, ponieważ wiele osób tam czeka na mnie i wierzy we

mnie...może nawet coś więcej.

Laila: Nie dałeś się podejść, więc tą próbę Tobie zaliczam, kierujesz się

czystym sercem, zejdź schodami za tą skrzynią.

Książę ukłonił się i skierował w stronę skrzyni, a za nią schodkami w dół

dotarł do trzeciej jaskini, pomieszczenia. Znów małe zaskoczenie, nikogo nie

było, w środku także zero wystroju, jakiś pokus, od zwykła mała pieczara z

Page 139: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

138

lekkim oświetleniem od biało migoczących kamieni, jakby odpowiedników

niebieskich z królestwa Krasnoludów. Wzrok przechodzącego próby potomka

Atlantis dostrzegł małą sadzawkę z wodą, do której podszedł rozglądając się

wokół czy dobrze robi. Spojrzał do środka i ujrzał swoją twarz, odbicie nie

zmieniało się, ani nic w środku nie dostrzegł. Rozejrzał się znów, cisza, nikogo

nie było

Tomasz: jestem potomkiem z klanu Atlantis, dotarłem do tej komnaty

gdzie chciałbym poznać trzeciego strażnika, aby przejść próbę Lodowej Jaskini i

otworzyć portal Smoków. Czy jest tu ktoś, coś, niech się odezwie.

Cisza, nawet echa nie było, żadnych okien, drzwi....powoli usiadł na

ziemi i zastanawiał się głośno.

Tomasz: hmm no tak teraz muszę się zastanawiać nad zagadką gdzie jest

ostatni strażnik Lodowej Jaskini w ostatniej próbie, gdzie mogę ujrzeć tylko

własną twarz i ciszę...

W tym momencie nastąpił gwałtowny przebłysk w głowie jakby ktoś go

lekko poczęstował prądem, podskoczył, podbiegł ponownie do sadzawki i

spojrzał w nią

Tomasz: trzecia próba to dowiedzieć się, kto jest trzecim strażnikiem.

Trzecim strażnikiem jest każdy, kto kieruje się czystym głosem serca i ma je

czyste tak, że potrafi dostrzec swe dobicie w czystym lustrze wody.

W tym momencie lustro wody z twarzą Tomasza uśmiechnęło się

powodując, że sadzawka przesunęła się, a pod nią było ukryte wyjście.

Na zewnątrz stali Borwar, Smok i Jettui wraz z jego klanem ciesząc się z

udanego przebrnięcia przez próby rodowitego księcia.

Jettui: Dobrze się spisałeś, wyjmij swój talizman i przyciśnij na kręgu do

smoka z otwartymi skrzydłami, a ja przycisnę do tego ze zwiniętymi. Wpierw Ja

przekręcę w lewo swój, a potem zrobisz Ty to samo i odsuń się kawałek do tyłu.

Page 140: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

139

Podeszli do potężnej ściany lodowej, w której był jakby wryty okrągły

portal, wcisnęli amulety, przekręcili według kolejności i po chwili ujrzeli białe

światło przy obracającym się kręgu.

Jettui: heh zdecydowanie Drago to wymiary pasują do Twoich,

oczywiście udaję się z Wami.

Smok wchodził pierwszy, za nim Borwar, Tomasz i Jettui. Zmiana

krajobraz na nowy chyba nie przestawała zadziwiać oczy księcia. W tym

momencie ujrzał, że stoi na wysepce z piasku, która mieściła się na środku

spadającego dookoła wodospadu w dość bezpiecznej odległości, aby się, jako

tako słyszeć. Na szczęście mieściła się na dole, a nie na górze gdzie Ci, co nie

umieją fruwać pospadaliby i zginęli niechybnie.

Smok Drago: Siadajcie na moje wyro, lecimy do dawno

nieodwiedzanego przeze mnie Królestwa Smoków, lecimy do Smoczego Króla.

Cala trójka zmieściła się spokojnie w dość pojętym posłaniu na grzbiecie

smoka. Następnie jego skrzydła rozwarły się by wznieść całą masę do góry skąd

dopiero rozpoznali u dołu symbole portalu dookoła wysepki w wodzie. Ledwo

odlecieli na pewną odległość by zobaczyć kawałek dalej stada małych smoków

latających z protekcją stada mniejszego gatunku niż Drago u podnóży innych

wodospadów.

Smok Drago: Królestwo posiada różne rodzaje smoków, zależnie od

terenów zamieszkania, to Smoki Wodne, nie tylko latają, ale także świetnie

poruszają się pod wodą. Kiedy żyły na Ziemi zło przeniosło przez swe portale

do rzek straszną rzeczną rybę zwaną Goliatem Tygrysim, który je atakował.

W tym samym momencie zjawiły się przed nimi dwa równie potężne

smoki jak Drago, którym wyjaśnił cel wizyty. Lecieli wedle polecenia teraz

szybko za nimi pośród potężnych uskoków skalnych, kanionów i gór, mijając

wiele gwiazd i wpatrujących się w nich oczu. Dolecieli do wielkich skał, gdzie

mieściła się wielka półka skalna, a na niej czekało kilka smoków, przemawiał w

ich imieniu jeden.

Page 141: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

140

Król Smoków, Miranagor: witaj Drago i Wy jego przyjaciele. Moment,

w którym widzę Cię mój synu dowodzi, że zło ruszyło znów na podbój Ziemi

budząc Cię ze snu.

Drago przedstawił swoich przyjaciół, gdzie sama głowa Króla Smoków

lekko się uchyliła przed Tomaszem dając wyraz uznania. Dalej wyjaśnił krótko

całą historię aby dowiedzieć się smutnych wieści.

Król Smoków, Miranagor: Zło opętało umysły Twojego starszego brata

Sergilgora i jego zastęp. Stwierdzili, że nie będą służyć rodowi Atlantis ani

innym osobom. W ich ocenie wszystkie nasze gatunki powinny się

przeciwstawić wyzyskowi przez tyle wieków przez klan Atlantis i zabić innych

ludzi, jako zemsta za przeszłość wobec naszych pokoleń.

Drago: gdzie jest teraz?

Król Smoków: niestety gdzieś opętany przez siły zła wszedł w portal na

Ziemię i szykuje zemstę na ludziach, ktoś pomógł otworzyć mu portal.

Drago: musimy, zatem ruszać niezwłocznie na Ziemię, czas nagli.

Król Smoków: Lecę z Wami, towarzyszyć będzie Nam moja mała

gwardia stu smoków z różnych gatunków. Polecimy przez portal do irlandzkich

krasnali, które strzegą portalu do Norwegii. Spotkamy tam resztę drużyny i

udamy się na naradę klanów, hmmm domyślam się, że elfy także tam będą.

Moja gwardia zapewni na czas zjazdu bezpieczeństwo.

Smoki, które były podrzędnymi królami innych ras wydały odpowiednie

rozkazy do zwołania swoich przedstawicieli. Tymczasem król smoków, syn i

dwóch gwardzistów z Tomaszem i Borwarem odlecieli na unoszącą się wyspę

nad jednym z potężnych jezior. Znajdował się na niej portal na Ziemię, znany

już Tomaszowi krąg z różnymi elementami, do którego przyłożył znów swój

medalion. Król smoków przy drugim z ryciną planety z kontynentami chuchnął

na niego dawką ognia. Krąg rozpalił się cały, aby po chwili powiększyć swą

objętość do potężnych rozmiarów dających możliwość przejść smokom. Smoki

z różnych gatunków zlatywały się z różnych stron, były wodne, które

Page 142: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

141

wyskakiwały nagle jakby przyczajone z wody, inne wijące się jak długie węże

na niebie, smoki karły zwane też kucami, smoki z jednym porożem na czole, czy

takie, które miały głowy przypominające trochę jakby zwierząt. Tomasz

obserwując przemarsz gwardii króla zapytał

Tomasz: Królu chyba już wiem skąd pomysł Egipcjan wzorca na Sfinksa,

czyż nie od Was?

Król Smoków: Zgadza się...to na cześć naszych sojuszów z wielu

klanami w tym ludzi i wspólnych zwycięskich wojen ze złem wieki temu.

Na Ziemi w Irlandii, w jednym z tajnych podziemnych górskich tuneli

irlandzkich skrzatów panowało wielkie poruszenie, przygotowywano się na

przybycie smoków, Dyrektor polskiego ZOO z Wrocławia powiadomił ich o

zbliżającym się zlocie. Same jednak przeczuwały, że musi się odbyć, masowe

wybuchy wulkanów i zajścia na planecie świadczyły o otwieranych portalach,

co wiązało się z nadchodzącą wojną. Ponadto już przychodziły do nich inne

niepokojące wieści.

Przechodząc przez portal Miranagor kończył

Król Smoków: Od wielu stuleci skrzaty z Irlandii traktowane były z

wielkim szacunkiem, znasz na pewno legendę o tęczy, na której końcu jest

strzeżony przez skrzaty garniec złota?

Tomasz: Tak

Miranagor: Otóż skrzaty istnieją jak i garniec, którego strzegą, to

właśnie w nim ukryte są amulety otwierające wszystkie portale z Ziemi do

różnych miejsc, zarówno tych dobrych jak i złych.

W tym momencie włączył się Borwar

Borwar: Skrzaty zostały zaatakowane i pomimo, że broniły się dzielnie

komuś udało się dowiedzieć, gdzie jest jeden z takich garnców, dzięki czemu

siły zła znów powracają przez otwierane portale. Garnców takich jest sześć.

Kiedy wleciała połowa smoków, dalej przez portal przemieścił się cały

orszak królewski z władcą włącznie. Samo przemieszczanie się przypominało

Page 143: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

142

wejście w rozpalony krąg płomieni dookoła, natomiast w środku czuło się jakby

przez chwilę wejście w rzadki kisiel, który wchłaniał ciało, aby już po drugim

mrugnięciu okiem wystawiać nogę w królestwie skrzatów głęboko pod

irlandzką ziemią.

Wielkie, długie i potężne długości ciągnące się potężne pieczary pełne

były biegających małych postaci ubranych w zielone garniturki z lekko

odstającymi i ukośnymi uszami. Twarze większości skrzatów były porośnięte

mniejszymi brodami lub obowiązkowo bokobrodami, w większości rudymi.

Nosy jedni mieli lekko zakrzywione, inni grubsze, a byli tacy, których noski

były maciupkie, każdy bez wyjątku miał zielone źrenice. Smoki z gwardii

zostały rozlokowane po przygotowanych posłaniach w różnych jamach, a

królewski orszak witała królewska świta skrzatów z władcą włącznie.

Irli Kirli Erlin: Witajcie, jestem królem klanu skrzatów z Irlandii,

nazywam się Irli Kirli Erlin. Dostaliśmy informację o zlocie, a także, że

możemy się Was spodziewać, dawno już nie widzieliśmy się Miranagorze.

Król Smoków Miranagor: Dobrze, że Wasze kochane żony zostały z

dziećmi, pewnie psociłyby na całego heh...

Król Skrzatów: Zapewne...ho ho ho.... hihih...nom, ale lekkie żarty

chwilowo miejmy za sobą. Nasze peleryny i płaszcze, które tkamy ze

specjalnych nici dostarczanych z królestwa Elfów pozwalają być Nam

niewidocznymi. Dopełnieniem do niewidoczności nie jest konieczne nakrycie

całego ciała, a jedynie czuba głowy, co u Nas spełnia magiczny kapelusz....no

ale że straszne z nas wiercipięty i często gubimy kapelusze natomiast pelerynki

sprawdzają się na medal. Mamy dla Was specjalnie uszyte czapki, dzięki czemu

spokojniej przemieścicie się z Norwegii do Szwecji bez interwencji i szoku dla

ludzi... heh troszkę Was w końcu jest. Prezydenci odpowiednich Państw są już

powiadomieni przez wysłanych delegatów z klanów, aby wstrzymali na wodzy

swe wojska, radary, rakiety i w ogóle, Oni także będą na zlocie i ślubie. Klan

Iluminatów tradycyjnie wzbudza agresję przez media na Ziemi wokół ludzi

Page 144: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

143

używając wyobraźni widzów. To jak ja bym powiedział słowo: krowa, to

wszyscy skojarzą sobie go z mlekiem, a jeśli w mediach wyedukują odbiorców

tak, że powie się terrorysta to wszyscy myślą o każdym, kto już nie tylko ma

brodę, ale też o Państwie, które trzeba zająć, aby zabezpieczyć innych przed

zamachami i terrorystami. Przygotowują się obecnie do zajęcia Iranu...nie

wiemy czy mają jakieś informacje o zlocie i ślubie.... otwierane portale

wywołały sporo wybuchów wulkanów i innych kataklizmów, kiedy wybucha

drugi zapomina się o pierwszym i poszkodowanych np. Haiti ...nom, ale czas na

zmiany...widzę, że jest z Wami potomek Atlantis...tak Was wyczuję

zawsze...nosicie coś, co działa na mnie jak magnes...

Tomasz: medalion do portali?

Król Skrzatów: Zgadza się....wiemy już, że wśród Sił Dobra jest zdrajca,

nie pierwszy i pewnie nie ostatni....ukradł jeden garniec złota w Indiach

zabijając jego obrońców...były to wspaniałe i dzielne skrzaty...Tamtejsi

radżowie boją się, że siły zła wzmocnią Pakistan... jedyne z wojen, jakich

chcemy uniknąć to takie by ludzie nie używali choćby swoich głowic

jądrowych....nom, ale dość mego gadulstwa...książę proszę chodź za mną,

przyłóż swój medalion do odpowiedniego znaku w portalu na mchu, a ja

umieszczę swój przy znaku czterolistnej koniczynki.

Ponownie kręgi rozkręciły się do szybkości gdzie potężne sklepienie z

dziurą nad nimi stało się przejściem świecącym w wielu kolorach.

Tomasz: To kolory tęczy...

Irli Kirli Erlin: Zgadza się, za każdym razem, gdy używamy portalu

pojawia się tęcza, ponieważ jest wiele skrzatów można ujrzeć wiele tęcz...a

jedynym z momentów na użycie portalu to moment, gdy przestaje padać deszcz,

w powietrzu jest wiele wtedy wartościowych i czystych ładunków, które są

jakby baterią dla naszego portalu zasilającą dodatkowo przez promienie

słoneczne... jednak ten tutaj po otwarciu z Twoim medalionem tworzy pewny

stały portal tęczowy do Norwegii, przy każdym smoku będzie dodatkowo

Page 145: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

144

wojowniczy skrzat, Leprechaun. Zatem lecimy razem, czekają na Nas, a czas

nagli...w drogę.

Smoki jeden za drugim wlatywały w sklepieniowy portal, aby po chwili

być już w górzystych terenach Skandynawii.

Tomasz przyglądał się dziewiczej i nienaruszonej przyrodzie, która

zawsze fascynowała go, a już szczególnie, od kiedy jego stopa stanęła pierwszy

raz na gruncie Szwecji. Tym razem była to, co prawda Norwegia, ale półwysep

ten sam no i tyle, że sąsiad. Król skrzatów polecił kierować się smokom do

twierdzy zamkowej położonej głęboko w górach, gdzie mieściła się siedziba

klanu Elryka. Położona była niedaleko granicy ze Szwecją i jej parkiem

przyrody. Smoki, pomimo, że nie widoczne widziały siebie bardzo dobrze na

wzajem także korekta lotów i szyki z rozstawieniem wart przednich, tylnych jak

i bocznych odbywały się ekspresowo. Ponieważ prędkości smoków są dość duże

po kilkunastu minutach dostrzegli w górach potężne słupy graniczne z kamienia

ostrzegające przed wejściem osób niepowołanych. Smoki, że są stałocieplne i

szybko przyzwyczajają się do danych terenów zajęły pozycje obstawiające

okolice, gotowe do obrony jak i ataku. Potężna twierdza mieściła się na wyspie

otoczonej zewsząd dookoła wielkim jeziorem, tam też na polanie wylądowały

dwa smoki ze swoimi kompanami, którzy pomogli im zdjąć magiczne czapki z

głów. Na powitanie wyszedł znany im panujący mir Elryk w towarzystwie żony

Griny i siostry Elwiry, oczywiście byli też czterej królowie Krasnoludów, hrabia

Frankenstein i Arsela, której lekki uśmiech i błysk w oku został wywołany oraz

skierowany do jednej osoby szczególnie. Kilku wampirów – żołnierzy z klanu

Elryka stało za nimi i po bokach.

Elryk: Niezmiernie miło gościć na chwilę w moich progach kolejnych

trzech króli, dwóch księciuniów oraz mego starego przyjaciela wojownika

Borwara. Rozumem, że smoki z gwardii już zabezpieczyły teren, pomysł na

niewidoczność bardzo trafny Irli Kirli Erlinie. Tomaszu jesteś widzę cały,

zdrów, chodź w myślach wiele zawiłości, ale czuję, że moc urosła Tobie wielce

Page 146: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

145

po walce przy tak szybkich, niebezpiecznych przygodach. Jettui dawno się nie

widzieliśmy, cieszy mnie znów i Twój widok.

Miranagor zwołał po jednym smoku dla pozostałych, aby przemówić:

Miranagor: My również na tą chwilę krótkiego przywitania cieszymy się,

że razem weźmiemy udział w zlocie i ślubie oraz staniemy ramię w ramię do

boju przeciwko złu, ale teraz lećmy, bo już sobota.

Kłęby zimnego powietrza owiewały policzki dosiadających specjalne

wyra na grzbietach smoków, kraina Norwegii i następnie przejście w Szwecję

nie dały się zauważyć. Potężne lasy sosnowe, jeziora, przestrzenie ciągnęły się

kilometrami, nad tym wszystkim unosiły się opary oddychającej przyrody. W

momentach jak przelatywali nad taflami jezior niesamowitym było w nich

dostrzec dobicie nieba pełnego gwiazd....Tomasza ogarnął dziwny węzeł

związania myśli wokół niedawnego wspomnienia ujrzenia osoby, której nie

znał, ale czuł, że coś kieruje go w jej stronę, której niezapomniany uśmiech i

błysk w oku mówiły same za siebie. W pewnym momencie usłyszał w myślach

głos króla smoków informującego jak kapitan podczas lotu o zbliżaniu się do

miejsca podróży i przygotowaniu się do lądowania.

Miranagor: Uwaga wszyscy, zbliżamy się do pałacu królewskiego

Drottningholm, lądujemy w pobliżu gdzie widzę rozpalone pochodnie ze

znakiem smoków, co oznacza, że już Nas oczekują.

Po chwili król porozumiał się z synem by sprawdził okolicę, obstawił

warty i wrócił jak najszybciej. Reszta powiększonej drużyny skierowała się w

międzyczasie do pałacu, który miał rozstawione liczne warty wampirów i

innych żołnierzy ze zebranych klanów. W pierwszej kolejności ważne było

omówienie najważniejszych problemów by w sobotę rozpocząć ceremonię

zaślubin.

Pałac oczywiście nie pomieściłby smoków, ale czym są czary pozwalające

sprostać takim wyzwaniom. Elfy z klanu Leonida, który także się pojawił,

podały smokom specjalne zioła przemieniając ich w dwóch wielkich

Page 147: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

146

pobratymców. Potężna sala, jeśli nie nazwać ją komnatą posiadała okrągły stół,

do którego wszyscy nowo przybyli dosiadali. Siedziało już wiele osobistości z

klanów ludzi, wampirów i innych ras. Oczywiście nie mogło zabraknąć

podawanej specjalnej herbaty by wszyscy mogli się zrozumieć. Po paru

minutach przemówił Walkir, mir klanu Thorna, wampirów ze Szwecji.

Walkir: Witam wszystkich przybyłych i dziękuję, że jesteście tu razem.

Zlot, który ogłosił Zbigniew z Klanu Upadłych Aniołów dowodzi jak wielki

mamy problem. Zasiadają z Nami prezydenci niepowiązani z klanem

Iluminatów oraz przebudzeni po amoku dostojni królowie ziemscy, którzy byli

opętani do tego momentu. Udało się moim żołnierzom przełamać linie obrony

strzegących ich sił zła z klanu Iluminatów i zabrać na to spotkanie.

W tym momencie Tomasz zrozumiał, dlaczego nie było wysłanych

żadnych osób, przedstawicieli z innych ważnych krajów po śmierci prezydenta.

Walkir kontynuował.

Walkir: Teraz po podsumowaniu wszelkich informacji mogę przekazać je

innym. Syn wampira, mira Elryka z Norwegii, Normir wyruszył kilka lat temu

w tajnej misji do Indii, aby odszukać jeden z tajnych portali. Wiedzą wszyscy,

że każdy klan posiada po jednym medalionie do portali innych klanów,

wymiarów poza ziemią jak i po jednym na Ziemi. Wieki temu sprowadziliśmy

się tu, aby strzec ludzi, nauczać ich mądrości, uczyć walczyć ze złem i miłować

dobro. Największą w tym zasługę ma klan Atlantis. Oczywiście wiele się

zmieniło od tamtych czasów zarówno w życiu na ziemi jak i poza nią. Ludzie,

gdzie gromadzi się wiele dobra jak i zła stali się pożywką tego drugiego

wypierając nas, więc odeszliśmy pozostawiając jednak pewne klany by w taki

dzień jak dziś zjednoczyć się i znów walczyć ze złem. Razem z Normirem był

Borwar, niech opowie, co zaszło dalej...

Borwar: W dżungli leży uśpione miasto, w jednej z jego budowli mieści

się portal. Razem z Normirem sprawdzaliśmy czy przejście jest aktywne,

ponieważ miejscowi radżowie zgłosili pojawienie się wilkołaków w okolicy.

Page 148: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

147

Towarzyszyły nam skrzaty z tamtych stron, które pilnowały tego portalu.

Porozumiewały się ze zwierzętami, które donosiły o złych mocach w lesie. Tej

samej nocy zaatakowały nas wilkołaki raniąc Normira. Wiadomym jest, że nie

ma wtedy odwrotu, Normir poprosił skrzaty, aby otworzyły portal, w który

wejdzie i nigdy nie wróci. Zgodziły się pod warunkiem, że zostawi im swoje

dwa medaliony, co też zatwierdził. Udaliśmy się do tajnego miejsca

przechowywania jednego z sześciu garnców z medalionami by tam wrzucić dwa

kolejne. W pewnym momencie obudziła się u niego żądza krwi w wyniku

zarażenia, zabił wiele skrzatów, ja sam ledwo uszedłem z życiem raniąc jego,

skoczył w jeden z portali z medalionów.

Nagle pojawiły się zapytania z sali

Głosy: co to był za portal?

Borwar: przejście do świata, orków, jeżeli by tam się pojawił zginąłby

niechybnie, lecz wcześniej przetrzebiłby ich dobrze. Orkowie mają u siebie

kilka innych portali, więc trzeba pilnować by nie udało się im dotrzeć na

Ziemię. Teraz moce dobra wróciły i są w tym oto ciele młodzieńca Tomasza,

który jest potomkiem klanu Atlantis.

Zapanowało lekkie poruszenie, szepty i spojrzenia w stronę chłopaka.

Borwar: Normir jest teraz przedstawicielem zła i wie o Tomaszu i rodzie

jego bardzo wiele, zrobi wszystko by go przeprowadzić na stronę złych mocy

lub zabić. Zanim przeniosłem się z hrabią Frankensteinem do Dragonaradu

wyruszyłem za dwoma pozostałymi wilkołakami w Szwajcarii po ataku watahy

na zamek. Okazało się, że Normir był jednym z nich, posiadł umiejętność

samodzielnej przemiany, kiedy tylko zechce. Ciężko go podejść, kiedy także

słyszy myśli innych i wyczuwa dobro jak jego rodzina. Okazuje się, że to

Normir otworzył portal orków w Dragonaradzie, a także przekabacił na swoją

stronę Sergilgora, ponadto przystąpił do klanu Iluminatów. Jego ojciec by

zmazać hańbę ze swego rodu wyruszył do Polski, aby zapewnić bezpieczeństwo

ze swą siostrą dla Tomasza.

Page 149: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

148

Głosy zebranych ludzi, prezydentów: czego możemy się zatem

spodziewać, jak reagować co robić, co Wy planujecie?

Borwar: Klan Atlantis od wielu wieków zawsze strzegł bezpieczeństwa i

dowodził klanami na Ziemi pomagając wam. Dziś stoi przed wami nie tyle, co

ostatni jak jedyny, w którym skupiła się wiązka mocy dobra. Dar jego, dar

przemawiania i nie tylko może złączyć ludzi wraz z Wami, na nowo odbudować

uśpione umysły, obudzić z tego lunatykowania, dać nową wiarę, nadzieję i

miłość.

W tym momencie wyłonił się kolejny gość, który siedział cicho w swym

posłaniu lekko przyciemnionym:

Hrabia Dracula: Aby zaoszczędzić jak najmniej rozlewu krwi musimy

spalić głowę Hydry czyli dorwać Normira,

Hrabia Frankenstein: tyle, że na pewno będzie z Sergilgorem, co

sprowadza się jednak do walki.

Miranagor, przemieniony: zatem musimy przenieść teren walki jak

najdalej poza ludzi, a nawet może w inny wymiar.

Król Elfów skandynawskich, Leonid: Musimy rozegrać to jak partię

szachów przewidując kolejne ruchy przeciwnika, który przecież zna nas i nasze

możliwości.

Krasnoludy, królowie: tak, zgadza się, wie wszystko o nas, możliwe

nawet wie, że tu jesteśmy...?!

Arsela: Teraz już rozumiem, dochodzicie po woli do wniosku, że chcecie

wystawić Tomasza, jako przynętę, aby złapać i zabić wroga...to bardzo

ryzykowne...protestuje...

Irli Kirli Erlin: Już to zrobiliśmy moja droga, są tu najważniejsze osoby,

przedstawiciele, nie oprze się takiej pokusie. Specjalnie rozesłaliśmy wieści

Tomasz: Cholera...a ślub?

Draco: odbędzie się, ale po walce...kto wie może nawet więcej niż jeden.

Page 150: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

149

Walkir: niech zda ważną relację ksiądz egzorcysta Grzegorz z Polski,

która przybył w imieniu Rzymu i da kolejny nowy obraz zastanych faktów.

Ksiądz Grzegorz: Rzym niezmiernie martwi to, co dzieje się dookoła,

jesteśmy także pewnymi sługami Boga, a jednocześnie przyznam, że wiedzy,

która nie wszystka została wyjaśniona dla reszty świata. Gdyby nagle na Ziemi

powiedzieć ludziom o przeszłości, o istnieniu większej ilości Bogów niż jeden,

że jest więcej planet niż jedna, więcej cywilizacji poza układem słonecznym, jak

wiele zawdzięczają im, odebrać władzę od razu przedstawicielom Iluminatów i

innym złym ludziom wtedy niechybnie zapanowałby chaos, załamanie, świat

podzieliłby się w ludziach na nowe obozy. Zaznaczam, że mówię o ostrożnym

zabraniu władzy Iluminatom, ponieważ brak zastąpienia od razu ich stanowisk

innymi, aby to odkręcić, uporządkować, utrzymać tą machinę, a tylko zmienić

jej wytyczne wymaga konkretnego zgrani się i zaplanowania. Nikczemne są

macki Iluminatów, mieszkałem dwadzieścia lat w Kongo, obecnie rynek na

świecie ma zapotrzebowanie np. na Kobalt, którego jest tam w 70% i 30 % w

Australii. Z powodu wydobycia tego surowca, z którego produkuje się od

telefonów komórkowych po specjalne urządzenia wojskowe dochodzi do

pacyfikacji tamtejszej ludności przez uzbrojone oddziały w przykrywce za

miejscowych, a działających w imieniu wielkich mocarstw, których

władcy/monarchowie byli zmuszani do takich decyzji przez klan Iluminatów, w

tym przypadku przez skrajne odłamy żydowskiej masonerii, mającą w garści

Bank Rezerw Światowych i dyktującej warunki zadłużonych kredytami państw.

W momencie, gdy zapanowało wielkie poruszenie na wieść jak

niebezpiecznie rozrósł się klan Iluminatów, w tym samym momencie

zapanowało straszne wycie smoków.

Dragonarad: Warta daje znać, że zbliżają się z północy smoki z gwardii

Sergilgora

Walkir: najważniejsze to nie dopuścić by coś się stało Tomaszowi. Jeżeli

zginąłby Tomasz nie miałby, kto otworzyć wszystkich portali dobra

Page 151: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

150

jednocześnie i wezwać posiłki. Niech wszyscy przygotują się do walki. Panowie

prezydenci i monarchowie, zostaniecie odpowiednio schowani.

Przedstawiciele klanów, ich wojownicy zajmowali pozycje obronne na

wieżach, oknach, dziedzińcu, drzewach oraz murach okalających posiadłość z

mostami i bramami wprowadzającymi do niej włącznie. Wszystkich bronie i

zbroje świeciły w kolorowych poświatach, w zależności, z jakich surowców

były wykonane. Zdecydowanie był to znak o niebezpieczeństwie i złu, które

nadchodziło przy porywach wiatru rzucającego kurzem, i błyskawic

rozrywających ciemny nieboskłon nieba.

Page 152: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

151

Rozdział IX

Zdrada i wojna

„Dopóki na świecie będzie istniał człowiek,

będą też wojny”

Albert Einstein

Potężne ryki dochodziły echem z różnych stron, gwardia Sergilgora

liczyła według informacji króla smoków również ponad setkę. Straże jednak

doniosły, że dosiadają ich ludzie, prawdopodobnie opętani ze strony klanów

Iluminatów. Ziemią szły natomiast z nowo otwieranych portali zastępy

uzbrojonych orków na swych wierzchowcach Molwingach, dalej cyklopy,

gnomy, trole, minotaury ustawiające się w szykach bojowych gotowe do

uderzenia w stronę pałacu Drottningholm. Mosty prowadzące do pałacu jak i z

wyspy zostały zniszczone. Nawet wilkołaki sterowane siłą umysłu przez

nowego pana wyły zaciekle na pobliskich wyspach i miasteczkach. Zanim się

przemienią są zwykłymi ludźmi, którzy szybko dają się skusić na oferty zła.

Król skrzatów Irli Kirli Erlin podbiegł do Tomasza.

Król skrzatów Irli Kirli Erlin: Tomaszu w lochach pałacu ukryty jest

jeden z sześciu garnców z medalionami, dzięki jego medalionom otworzy się

portale sprowadzając posiłki, a Rada Najwyższa Klanów niech zatrzyma pochód

wroga jak najdalej ze wszystkich stron od pałacu, Borwarze Ty i Ariela

pójdziecie z Nami.

Elryk: Niech tak, zatem będzie, Królu smoków i inni czas na zmiany i

walkę.

Tomasz dojrzał przez okno jak dwa smoki przybierają swe poprzednie

kształty, a na sali spojrzał w stronę poznanego dyrektora ZOO, Zbigniewa, był z

nim jego kuzyn oraz grupa innych ludzi. W pewnym momencie wypili z

neseserek, przymocowanych do swych boków, jakieś dziwne mikstury, po

Page 153: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

152

których niczym w bajkach Asterix i Obelix rozeszły się wokół nich dziwne

trzaski, piski, ubrania poczęły się rozlatywać by odsłonić rozpościerane wielkie

białe skrzydła, a dalej zakładane złote pancerze na popiersiach, nakolanniki,

nałokietniki, naramienniki i oczywiście hełmy. W rękach trzymali świecące się

na ognistą czerwień miecze z ledwo widocznymi symbolami na nich. Skrzat

jednak nalegał by już biec w stronę schodów i podziemi. Dało się słyszeć o

walkach na pobliskich wyspach Fagelon, Kungshatt, Bjornholmen,

Krankholmen, Skraddarholmen, mieście Ekero, czego dowodem były potężne

smugi ognia widoczne na ziemi jak i w powietrzu powstałe w wyniku starć

pierwszych smoków. Gwardia Miranagora zdjęła czapki, była honorowa, poza

tym walczyła z byłymi swoimi rycerzami. Król elfów skandynawskich trzymał

w ręku świecący w jaskrawej zieleni poświaty łuk, a przy boku trzymał miecz

świecący już na niebiesko, jego oddział łuczników zajął dach i drzewa.

Skrzat złapał za rękę Tomasza żeby zrozumiał, iż nie ma, co się dłużej

wpatrywać. Ruszyli w czwórkę do lochów słysząc odgłosy zbliżającej się

długiej bitwy. Wbiegli schodami w dół, potem korytarzem lochów prosto i na

końcu zejście do dziwnego urządzenia, jakby wózka, pociągnięcie za wajchę i

już pędzili tunelami z rozświetlonymi migającymi światełkami zamocowanymi

w wehikule. Przebili się po kilkunastu minutach przez ścianę z tafli wody i

wylądowali na podziemnym jeziorze, za którym stała wielka ściana z drzwiami.

Skrzat wyjął pęk kluczy, otworzył jednym z nich zamek, lecz nie otwierał drzwi.

Król skrzatów: Za nimi jest potężny labirynt, w którym mieszka jeden

ze starodawnych Minotaurów, Arselo Twój śpiew jego odstraszy, więc po

wejściu śpiewaj najdłużej jak potrafisz. Borwarze i Ty książę zwiążecie mnie

mocno tą liną, bowiem po wejściu dojdzie do mnie zapach złotych medalionów,

za którymi będę biegł. Żebyśmy jednak nie wpadli w pułapkę Tomaszu położysz

swój medalion na ziemi, będzie się toczył przyciągany siłą garnca i tamtych

medalionów, to za nim mamy iść, a nie za moimi fałszywymi podpowiedziami.

Na samym końcu nikt nie może dotknąć garnca, nawet ja, niech moneta wtocz

Page 154: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

153

się do niego, wtedy, gdy Borwar będzie mnie trzymał Ty Tomaszu musisz lekko

się skaleczyć by kropla krwi spadła do środka, a wtedy wszystkie medaliony

przejdą pod Twoją protekcję. Zaraz przy garncu jest magiczny portal, do

którego zamocujesz wszystkie medaliony i przekręć tylko ten z herbem Tobie

znanym, wtedy uruchomią się inne i reszta portali pozwoli przyjść naszej

odsieczy na pomoc, musimy zdążyć, ruszajmy.

Drzwi otworzyły się, Arsela śpiewała, związany Skrzat nagle krzyczał:

Król skrzatów: za mną, czuję je, są niedaleko!!

Tomasz położył medalion, który niczym pieniążek toczył się przy

pomrukach przyczajonego Minotaura w labiryncie.

Sztokholmczycy, jako naród, który nie brał udział w II Wojnie

Światowej, będąc krajem neutralnym, w zatrważający sposób wyobrażali sobie,

że to wybuchła już III wielka wojna. W mieście rozległy się alarmy przeciw-

powietrzne, tysiące ludzi kierowało się w pośpiechu do schronów. Media

dostały polecenia by kręcić jak najwięcej i puszczać w świat. Wojsko natomiast

dostało wcześniej rozkazy królewskie by zabezpieczyć Sztokholm od strony

zachodniej, co też czyniło widząc ku zaskoczeniu potężne oddziały smoków

zionących ogniem na siebie w wirujących potyczkach powietrznych, bądź

ziemskich i starciach dziwnych armii wojowników, gdzie nawet pojawiały się

postacie podobne do Aniołów czy krasnoludów – ich rozkaz był nie otwierać

ognia, chyba, że sami zostaną zaatakowani lub jakieś siły bez odzewu ruszą na

ich pozycje i stanowić będą zagrożenie dla miasta. Przypominało to Powstanie

Warszawskie gdzie rosyjskie oddziały, wielkiego mocarstwa, trzykrotnego

zaborcy, potem bolszewickiej napaści i na koniec zdrajcy, stały po drugiej

stronie Wisły czekając aż upadnie i powstańcy zadadzą jak najwięcej zniszczeń

wrogowi. Należy pamiętać o haniebnym czynie i mordzie w Katyniu, który

pochłonął już zbyt wiele ofiar by znów pozwolić dopuścić do czegoś podobnego

ze strony sił zła.

Page 155: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

154

Dosiadające Smoki Królewskie, skrzaty Leprechauny, strzelały ze swych

małych łuków niewielkimi strzałami, ale przebijającymi zbroje orkowe i

dotkliwie je raniąc. Smoki nie mogły w pełni dmuchać płomieniami by też nie

ranić swoich wojsk, dlatego pojedynki pomiędzy nimi odbywały się w

powietrzu. Ciężko zranić smoka zwykłą bronią, wobec tego Normir przekabacił

na swoją stronę syna królewskiego z jego gwardią.

Elfy posiadając szczególne bronie i dar strzelecki trafiały dosiadających

opętańców na zdradzieckich smokach, a im zadawały rany poprzez postrzały w

oczy, otwarte gardła. Cyklopy i orki nie były obojętne w swych stratach rzucając

się z wielkim impetem z różnych pozycji i dosłownie nieczuły litości

rozszarpując kolejno pozycje obronne, ciała były zjadane przez Molwingi i inne

kreatury. Wilkołaki zaatakowały pozycje dowodzone przez królów krasnoludów

z wampirami od strony zachodniej, topory i miecze robiły prawdziwą sieczkę

pośród bestii. Wilkołaki jednak posiadały nadzwyczajne siły i spryt by

umiejętnie poniektórym ciosom wyrywać się i rzucać ze swymi kłami i

pazurami na dzielnych żołnierzy. Armia Minotaurów czekała do ataku, jako

wsparcie. Krew klanów lała się strumieniami w obronie ludzkości, a tymczasem

głęboko pod ziemią w labiryncie trwały poszukiwania garnca skrzatów.

Borwar mocno trzymał małego, ale dość silnego, opętanego magią

medalionów króla skrzatów chcącego iść na każdym skrzyżowaniu labiryntu z

potężnych kamieni, raz w prawo lub raz w lewo.

Tomasz: dziwne, ze nie reaguje na toczący się medalion

Borwar: prawda

Arsela szła przy nich i śpiewała dość głośno, ale nie na tyle by nie było

można słyszeć przedzierającego się gdzieś pomiędzy wysokimi na ponad siedem

metrów przejściami Minotaura. Śpiew syreny był tak słodki, tak piękny i

zarazem dla niego tak odpychający, że powstrzymywał go do ataku.

Książę wypatrzył w pewnym momencie złotą poświatę

Tomasz: widzę go, zbliżamy się, tam, szybko...

Page 156: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

155

Zobaczyli na małym podeście czarny garniec wypełniony złotymi

medalionami, zobaczyli jak ten, który ich prowadził wtoczył się do reszty.

Potomek klanu Atlantis lekko nakłuł sobie palca by kilka kropli krwi spadło do

rondelka. Zasyczało, wyszło kilka buszków śmierdziuszków i medaliony same

potoczyły się do pobliskiego kręgu wkomponowując się, każdy na swoje

miejsca. Tomasz podszedł i odszukał medalion z herbem swojego rodu,

Srzeniawa by przekręcić go. W tym samym momencie ziemia lekko się

zatrzęsła, otwarły się portale na planetach Elfów, Krasnoludów, Smoków, Jeti,

Aniołów i nawet Klanu Atlantis, który reprezentowała Jerli Gromlot by nagle

jakby ktoś przeciął magiczną nić trzymającą wszystko w pewnym porządku

zamilkł głos Arseli. Natychmiastowo Borwar zajęty pilnowaniem opętanego

skrzata, który już jakby się uspokajał spojrzał w stronę zastygłego śpiewu, gdzie

jego wykonawczyni z ust spływała krew, a ciało powoli podnosiło się na wbite

rogi Minotaura, który rzucił nim o pobliską ścianę jak szmatą. Serce Tomasza

zastygło na moment by gwałtowna i rozpalona chęć zemsty zasłoniła mu

trwogę, strach, lęk przed dwumetrowym stworem znanym dotychczas z

mitologii greckiej. Borwar puścił w szoku skrzata, aby ten wskoczył w jeden z

portali. Książę wysunął szybko świecący od dłuższego czasu miecz, robiąc lekki

skłon i podcinając potworowi nogi, gdy ten opadł na kolana chłopak wbił mu

miecz w brzuch rozszarpując aż wnętrzności wyszły na wierzch, a na koniec

odciął głowę.

Ciało Arseli drgało jeszcze, Tomasz podbiegł do niej z przebudzonym z

szoku Borwarem, klękając i podnosząc powoli głowę

Arsela: od momentu, gdy Cię pierwszy raz zobaczyłam wiedziałam, że

obudziłeś we mnie uczucie, którego chyba nie zdążymy rozpalić...

Tomasz: dzięki Tobie udało się mi przejść kilka prób, dotrzeć tu,

otworzyć te portale, nie odchodź .....Borwarze zrób coś ....proszę

Borwar: niestety...jej ciało umiera, ale posiada drugie, wodne tyle, że już

nigdy nie wyjdzie na piasek...nie będziecie mogli być razem...

Page 157: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

156

Tomasz: życie jej cenniejsze niż miłość, dla której teraz wiem, że gotów

jestem to znieść

Borwar: zatem zanieśmy ją do jej portalu, uważaj zabiorą ją głębiny

morskie do ojca Neptuna, który się już odpowiednio nią zaopiekuje.

Ciało syreny trzymane przez ich dwójkę powoli zagłębiało się w toniach

wody z portalu. Oczy dwojga wypełniły się łzami na pożegnanie, były wyrazem

niewypowiedzianych słów, nutami uczuć, jakie skomponowały się podczas tej

przygody, krótkiego poznania się.

Borwar: Zrozumiała, a niewypowiedziana i nierozstrzygnięta gra słów....

Tomasz przez chwilę wpatrywał się w portal gdzie znikło ciało ukochanej

mu osoby.

Tomasz: wiesz, w jaki portal wskoczył Irli Kirli Erlin?

Borwar: niestety

Tomasz: musi, zatem radzić sobie na chwilę obecną sam, widzę tu jakieś

schody, prowadzą pewnie do wyjścia.

Chłopak nie mylił się, wyszli innym przejściem przy pałacu, gdzie

mnożyło się od przybyłych setek posiłków, w tym smoków i klanu Jeti.

Przedstawiciele klanu mają moc zamrażania szczególnie przydaje się to na

smoki, których bryły zamrożone spadały z nieba i roztrzaskiwały się na kawałki

bądź zamrożone w kamień stały nieruchomo, tak też się stało ze Sergilgorem, a

Normir został złapany i zamknięty w specjalnej skrzyni przez swój były klan

Elryka, swego ojca... Dragonarad zabrał Tomasza i Borwara by dolatując w

asyście innych smoków i Aniołów od portalu do portalu zła zamykać je. Wraz z

brzaskiem słońca wojna była skończona...ale czy ostatnia?

Tomasz: armie zła ocalonych rozpierzchły się po Ziemi, bramy

zamknięte, siły dobra wzmocnione.....zwyciężyliśmy ponosząc dotkliwe

straty....dwóch królów krasnoludów Dorlin i Normalin, a także Arsela...ehhh

...co teraz?

Page 158: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

157

Borwar: Powiesz prawdę, ludzie uwierzą, media Cię poprą, już wiesz jak

zagrać przed nimi aktorsko i jak je wykorzystać....zyskasz poparcie monarchów

tworząc nową i lepszą monarchię u siebie, gdzie, jako król zasiądzie pewnie już

Twój syn. Kwestia czasu, kiedy tylko zło przegra tutaj.........

Tomasz: a Ty, co będziesz porabiał, wrócisz do wrocławskiego ZOO?

Borwar: wpierw pochowamy poległych, a potem wesele... a na koniec

poproszę Cię o otwarcie portalu do klanu Faunów gdzie czeka mnie kolejna

przygoda i muszę wesprzeć parę duszyczek. Zapewne dołączy do mnie Draco.

Tomasz: heh niech, zatem tak będzie

Borwar: tylko nie wywołuj mi tu rewolucji do mego powrotu, pomyśl o

zbrataniu się z prezydentami państw, których poznałeś, wzmocnicie siebie na

wzajem i obniżycie poparcie dla klanu Iluminatów. Arsela była i pewnie jest

dalej wspaniałą kobietą, nie trać nadziei i po prostu żyj.

Uścisk dłoni po indiańsku dwóch wojowników, trenera i ucznia zamykał

koniec wojny dobra ze złem otwierając rozdział kolejnej przygodzie i nowej

historii ziemi, gdzie na ludzi czekało dużo wyjaśnień ze strony władz i mediów.

Page 159: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

158

Postacie do książki

„Przygody Borwara”

Tom I

Potomek Klanu Atlantis

KLANY DOBRA

I. ZOO

1. Dyrektor ZOO – Zbigniew

2. Portierzy:

a) Staszek

b) Mirek

c) Marek – Wilkołak

3. Bogdan ( Traper, Stary Hipis, Borwar, Tropiciel ) - Rycerz Klanu

Upadłych Aniołów, a wcześniej rycerz Klanu Thorna i Klanu Walecznych

Serc.

4. Zastępca dyrektora Zbyszek, kuzyn

5. Władek

6. Syn Władka -> Maciek

7. Krzysiek

8. Syn Krzyśka -> Przemek

II. Klan Upadłych Aniołów – Ludzie, Polska

Page 160: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

159

1. Dyrektor ZOO – Zbigniew ( ambasador ludzi, przedstawiciel )

2. Z-ca dyrektora Zbyszek, kuzyn

3. Borwar ( Bogdan, Tropiciel, Stary Hipis ), wcześniej rycerz klanu Thorna

i Walecznych Serc

4. Dalmarod ( dr Kroitz ), kronikarz rodów Polskich i Litewskich.

5. Lidia – opiekunka archiwów, tłumaczka języka Esperanto i łączniczka z

innymi klanami

III. Klan Thorna – Wampiry, Szwecja

Rycerze z klanu :

1. Borwar – przeszedł do Klanu Upadłych Aniołów, wstrzymał się na

pewien czas od walki

2. Walkir – syn Thorna, mir

3. Elenomira – córka Walkira, zaręczona z Draco z klanu Draculi, synem

Frankensteina

4. Fargol

5. Morgal, zarażony

6. Sergal

-> bracia , medycy

7. Dergal

8. Walgor , jeździec Thorna

9. Tronid , jeździec Thorna

10. Grendal , jeździec Thorna

11. Zenid , jeździec Thorna

Page 161: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

160

Szwecja,

Klan Thorna

Symbol herbowy – Złoty młot w czerwonej tarczy

Thorn - żona .?? ??...

Walkir, syn Thorna ( jako nowy przywódca zwany Mir, Mirem ) - żona .? ?

?..........

Elenomira, córka Walkira, zaręczona z Draco z klanu Draculi

IV. Klan Draculi, Rumunia

1. Dracula, wpierw człowiek, a potem wampir

2. Natia, żona Draculi

3. Frankenstein, syn Draculi,

4. ? ? ?...., żona Frankensteina

5. Draco, syn Frankensteina, obecnie Mir -> przywódca, zaręczony z

Elenomirą z Klanu Thorna

Page 162: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

161

V. Klan Elryka, Norwegia

1. Elryk

2. Grina, żona Elryka

3. Olaf, syn Elryka

4. Elwira, siostra Elryka

5. ? ? ... żona Olafa

6. Normir, pierwszy syn Olafa, zaginął na tajnej misji w Indiach

7. Ulryk, drugi syn Olafa, Mir

VI. Klan Walecznych Serc – Ludzie, Francja

1. Ryszard – rycerz z Zakonu Templariuszy, ojciec Borwara, człowiek

2. Olga – żona Ryszarda, wampirzyca z Klanu Thorna

3. Borwar – syn Ryszarda, następnie wcielony do służby wampirów Klanu

Thorna, potem przeszedł do Klanu Upadłych Aniołów

VII. Klan/Ród Atlantis, Polska, Konstantynopol, Rzym, Grecja, Egipt,

Atlantyda

1. Tomasz – młody książę, następca rodu, potomek klanu Atlantis

2. Jerli Gromlot – Jeźdźcy Grzmotu, oddział ludzi, wśród których

znajdowali potomkowie z klanu Atlantis

VIII. Klan Swena Widłobrodego, ludzie, Dania/Norwegia/Anglia

Page 163: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

162

1. Swen Widłobrody

2. Sygryda, żona Swena, zwana także Gunhilda/Świętosława

IX. Klan Polan, ludzie Polska

1. Książę Sygryd

2. córka księcia Sygryda, poślubiła Sweda Widłobrodego z Danii, Nor, Ang

X. Klan Tadeusza Kościuszki, pół wampiry/ludzie Szwajcaria

1. Tadeusz Kościuszko – pół wampir, ojciec wampir zabity, matka człowiek

2. Hrabia Plater – pół wampir

3. Pani Anna Bicham – dyrektor polskiego muzeum na zamku w

Rapperswil, pół wampir

4. Pan August – zastępca dyrektor Pani Anny Bichman, pół wampir

XI. Klany morskie:

XI.1 – Syreny

1. Neptun – władca mórz i oceanów

2. Arsela – córka Neptuna

XII. Klan krasnoludów, królowie z planety/krainy Dżikinidżsenaderon ,

czyli Krasny Land

Page 164: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

163

Potomkowie królów

1. Larkin – władca północy

2. Zelkin – władca południa

3. Weltin – władca wschodu

4. Holwin – władca zachodu

Obecni królowie

1. Wielki Gramlin – władca północy, dyplomata, pośrednik w

porozumieniach, zjazdach planetarnych.

2. Dorlin, - władca południa, astrolog, obserwator, budowniczy wież

3. Selkin, - władca wschodu, znawca i budowniczy urządzeń, broni

4. Nolmarin – władca zachodu, znawca medycyny, botaniki, zoologii

XIII. Klan Smoków

1. Dragonarad – uśpiony smok na Ziemi, syn Miranagora.

2. Miranagor – król smoków

3. Sergilgor – drugi syn króla Smoków, przeszedł na stronę zła ze swoją gwardią

XIV. Klan Jeti, wartownicy smoczego portalu

1. Jettui – władca Smoczych Gór

Page 165: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

164

2. Jomtei – strażnik pierwszego przejścia Lodowej Jaskini

3. Laila – strażniczka drugiego przejścia Lodowej Jaskini

XV. Klan skrzatów z Irlandii

1. Irli Kirli Erlin - Król Skrzatów

A) skrzaty Leprechauny – wojownicy

XVI. Klan Elfów

Leonid – król elfów skandynawskich

XVII. Klan Ludzi, kościół, Rzym, pewien tajny odłam

1. ksiądz Grzegorz – reprezentant

XVIII. Klan Faunów

KLANY ZŁA

Page 166: Ksiazka: Przygody Borwara - Potomek Klanu Atlantis, T I

165

I. Klany Ludzi

1. Iluminaci, różni przedstawiciele władz, polityków, organizacji,

żołnierze, uczeni

II. Klany Orków,

a) wierzchowce Orków, Molwingi – dwunożne, mięsożerne jaszczury,

starożytne gatunki dinozaurów

III. Klan Smoków

1. Sergilgor – syn króla smoków Miranagora

IV. Klan wilkołaków

1. Normir – syn mira Elryka z klanu wampirów z Norwegii, ugryziony

przez wilkołaka przeszedł transformację wpierw w dzikiego wampira, a

potem nabył umiejętność przemiany w wilkołaka w dobrowolnym

momencie, objął dowodzenie nad wilkołakami, wstąpił w szeregi

Iluminatów i przeciągnął na swoją stronę smoka Sergilgora.

V. Minotaury

VI. Hurgini – opętani złem Arabowie

VII. Klany Cyklopów

VIII. Klany Gnomów