15

Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"
Page 2: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE grał -poza wybitną rolą w telewizyjnej Kar­totece Kieślowskiego - Różewicza. Zagrał

wybitne role w mało znanych dziś sztukach. Gdyby stosować dziewiętnastowieczne ka­tegorie, należałoby powiedzieć, że był ty­powym rezonerem. Jeszcze w 1967 toku pi­sał o nim Raszewski: „Mieliśmy na to do­wody, że jest znakomitym aktorem charak­terystycznym i złym tragikiem". Wielkie role tragiczne, tak charakterystyczne dla jego dorobku, nie zawsze były cenione, czego zresztą miał świadomość. Chociaż nie cenił pracy w filmie, uważając ją za nietwórczą dla aktora, właśnie tam stworzył szereg zna­komitych kreacji i dziś, chcąc poczuć jego siłę rażenia, trzeba obejrzeć Pętlę, Prawo i pięść, filmy Konwickiego i Hasa.

Wreszcie sprawa teatralnej tradycji. Sam Holoubek wskazywał na jednego mi­strza, Woźnika, ale miał okazję zetknąć się z Osterwą, uważany był nawet za jego ucznia i następcę. Prawda, że grał ukocha­ne role Osterwy, Przełęckiego i Fantazego. Mówił o Osterwie często, ale z widocznym dystansem. Deklarował, że uważa Osterwę za największego człowieka teatru, ale przy-

106

cenia się w sztuce. Nie znosił idei klaszto­ru w teatrze, prowadzącej do „megalomań­skiego posłannictwa artystycznego". Jed­nak, obserwując Osterwę na scenie Teatru Słowackiego, nauczył się od niego ważnych sekretów technicznych. Przede wszystkim posługiwania się pauzą: nasycania jej zna­czeniami, sterowania nią tak, by prowadzi­ła do potężnego napięcia. Po drugie zaś tego, że w każdej , najściślej opracowanej partyturze roli powinno zostać miejsce na improwizację, na nieoczekiwaną reakcję,

zgodną z okolicznościami konkretnego wieczoru. Wtedy rola pozostaje żywa, bo zaciekawia samego wykonawcę.

Dobrze udał się Holoubkowi na koniec jego własny wizerunek: krakowskiego in­teligenta, któremu zdarzyło się być wiel­kim aktorem. Kogoś, kto częściej rezyduje w kawiarni niż na scenie. Nieprzypadko­wo w latach ostatnich fotografował się głównie w Krakowie - książka Terleckiej­-Reksnis wypełniona jest zdjęciami Holo­ubka w kawiarni Noworolskiego, na Plan­tach i na Kanoniczej. Ale zapytany, czy my­ślał o powrocie do Krakowa i zagraniu

Prawo i pięść, reż. Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski, 1964.

w Teatrze im. Słowackiego ,

odpowiada „nie przyszło mi to do głowy". Bo też Kraków jest dla niego źródłem mitu, a nie miejscem realnym. Jego składniki to kult Wawelu i wszystkich świętych, obrzę­dowa religijność , umiłowanie

starożytnych kościołów

i Błoń, kibicowanie Cracovii. „W teatrze, na scenie, mit o so­bie samym staje się mną au­tentycznym." Czy próbował tę zasadę rozciągnąć na życie?

taczał anegdoty demaskujące jego kabotyń­stwo. Doznał potężnej siły oddziaływania Osterwy, lecz z gruntu obce było mu jego podejście do teatru. Był przeciwny przeno­szeniu teatru na życie, dążeniom do zatra-

W Holoubku najciekawsze jest jednak to, co wyziera nie spoza maski pogodzone­go ze światem mędrca, ale - mimo upływu czasu - z jego ról. Z zachowanych okru­chów spektakli, nagrań, filmów, fotografii.

BEATA GUCZALSKA

PRZESZŁE, NIEDOKONANE

Juliusz Osterwa

LIST DO STEFANA JARACZA

List Juliusza Osterwy do Stefana Jaracza nie jest dokumentem nowym i nieznanym. Wprost przeciwnie - obszerne jego fragmenty ogłoszono w zbiorze Listów artysty zebra­nych przez Elżbietę Osterwiankę, a zredagowanych przez Edwarda Krasińskiego 1. Inny ważny a nieujawniony wcześniej fragment zacytował po latach Zbigniew Osiński w swo­im wstępie do zbioru listów Mieczysława Limanowskiego i Juliusza Osterwy. Także Jó­zef Szczublewski w „ Żywocie Osterwy" informował o liście obszernie, cytując fragmenty według edycji z 19683. Ajednak ów ostatecznie niewysłany list pozostaje dokumentem wciąż ukrytym i nieodkrytym, zaś jego losy (niekiedy trudne do zrekonstruowania) stano­wią swoisty modelowy przykład kłopotu, który z Osterwą i jego zapiskami miała i ma polska teatrologia, a który jest zarazem - jak pozwalam sobie sądzić - kłopotem sporej części polskiej humanistyki ze sporą częścią rodzimego dziedzictwa kulturalnego i inte­lektualnego.

List-posłanie pisany był w czasie pobytu Osterwy w Nawojowej, gdzie artysta prze­bywał wraz z rodziną na zaproszenie hrabiostwa Stadnickich. Według zapisów cytowa­nych przez Józefa Szczublewskiego, zasadniczy zrąb tekstu powstał w listopadzie 1943 roku, po czym był on poprawiany, uzupełniany i przepisywany na maszynie przez Ma­tyldę Osterwinę. Trwało to do maja 1944, kiedy Osterwa powiadomił żonę, by nie prze­pisywała dalej listu, bo postanowił go nie wysyłać, dowiedziawszy się, że Jaracz znów zaczął pić.

1 Juliusz Osterwa Listy, wstęp napisał Jerzy Zawieyski, listy zebrała Elżbieta Osterwianka, redaktor tomu Edward Krasiński , Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1968, s. 263-270.

2 Zbigniew Osiński Wstęp, w: Mieczysław Limanowski, Juliusz Osterwa Listy, opracował i wstępem opatrzył Zbigniew Osiński , Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987, s. 47-49. Także: tegoż Pa­mięć Reduty. Osterwa, Limanowski, Grotowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2003, s. 275-276.

3 Józef Szczublewski Żywot Osterwy, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1971, s. 516-520.

Page 3: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 1os~~~---.-----------.....i........------------~~~- 109 PRZESZŁE, NIEDOKONANE Jak wynika z początkowych zdań listu, bezpośrednim impulsem do jego napisania była

- przesadzona na szczęście - wieść o śmiertelnej chorobie Mieczysława Limanowskiego. Jedną z reakcji na nią stanowiła próba pozyskania partnera i współpracownika w osobie dawnego towarzysza krakowsko-aktorskiej biedy i redutowych bojów - Stefana Jaracza. Osterwa pisząc do niego, przedstawia plan działania na okres powojenny - syntetyczną

wizję „przyszłej w Polsce sztuki",

'hA... . · ~Wllf~.

l(oo!l~ St.fohl.o -

P.nrlsl '11 fs4. 111'"1'.l:. pU1!>\tM„f.Ot - wiłl40:toó6 , ttl. Id.twl do•esł o­

~fdu, • ~ l>Z'•e&stcłł olttl«' :a.l:f>A ołiorobtJ• H o 1~ w :E<\NW1u ollól-

~- le>l•l·, &l!!LJ?'•;rt„ndoi Jv.~ nto ołs:)'•l<o.ł.ł.Lanl'x• nie r obit ta<h1•l -

bietł 11111.ł,oiaoł& h. pnn•111tn• ••nb. ar.to w •••bliwol ch•tl1 P"••Tf - '-„,.., 11.i opadły t71o „1 coń„to dl, u oitgn•{e~T~~~\ l

"1"~ i•-- ... .(~.....,,.,_ Sottt od - oz.'Wlą __,}.,. Ila , { Ś;; ~;a".S,.p

__ ......... ~~-~„ . ~-:::·~==~ łsSal~lt„~ 1--:!....,,.'lf-r.;;J:::C~~· Ho„& t; Wł ł łn:t.trj_· • •~ ~-PA ~;·-fiw6bh•rie-1H.Wwo~WU ;t ··a 8l: eUu.go,

~·-xo~-l•-l<t•gir.-:t~<>•~„~~b.1-

dł....,;.~ Y•s1atlto o OZ9& w l1'o1t p~1oo2~1• - auoldi, i„s O"""f·

w1'oi„1n1• o.ogło ~6 s f!to = Olr.lth1 • Jttóre:a'> „„ ~14.;l.L!Ja"" ' ~J, ..n.fOJ•,!..~to--~~1• Ai~jsca, ~sleby• .alf ~5~l oho4 ttGChł .....,lto1~ - lit•

ot do · 11eb1• ; • z., l.111.a11„ por,>o.11'•7 nit 1.1r„4 ~otu l &\;J; •~ob• „5, IU'og1 '"'ł ~ )~ - u

kilb a1„1tto7 upł.7Jlh oh•• _ o~tsrd~iH\ol•t:d . .1...- ltl.t..,..r.ie/ W nie o.hodd

o 1utp0Mieni.Jl ~n>óln7Ch obi&dów 1 .uo:t pnes t:,-010 l'lłUl 4.ostno:o117oł?:}/· ~•ft o t9

1 M gAya po L111an.1:~ow1d. ot.uJł ,Ot.ra.bf ąamtun1a •ił :e~sed 11t.j-

4awn.1AJ1&1'1' -- - piol'W•SJI' );oc!w>k1H w pr"aj - teabarisle,, ••

•. • ie •• 'PJ"80on.ó Gsl•l ·"błd.z.1.e dt wsial:oj: .J..I sot.s '.98SOU- t«n ~e;t .PO­

w6~ . or4ot:n.la •11 40 Cie"b1e /:n1n:det.»J· od lJ.Jl.:i-.al, t.!L..wł.a4nh wn.'.l:X'<Ja:l ait

w W.Hle;/:J. Jcł6rogo41Q' 012 ob•' ,..bołłlio Ao\)'ltal1, • ,,. !!k:"...,iutk1•' aoo-

111• :qowoa.raltio3 • 1904. „om.).. ...-l( 19~ ~, r0ł4•1' IO'Uo~sltie;IO ,„t_.,. wib1&2:„ l!eHlO - W Zi••

l.pal<AOh obole :Bronowic i To! • ,pn•• ohlopf.'if: ohloptw , • • I odtfd pn••

łlaA"lll• M'io •111 ~ &e~t-~~ - ii ' ., •e.+u • z&proe1.o;' ~ .._r bronowtocan M•1oó1n. ·'P0~~„1 "w11oe:;1ch". "', ~oataoii• . i:oeb.oA~·„o:•z- •

•l&ota•~-\U por11ot1M obaa~ció zawoil.owoa.a:i:, i ~•'- ~•M'<'· ·

' przesłanie zbierające najważniejsze myśli i idee, nad którymi pracował w latach okupacji. Najwięcej miejsca poświęca opracowywanej od przeło­mu lat 194011941 idei Genezji, którą ujmuje tu między innymi w formę przykazań i wstrząsającej modlitwy o narodzenie i rozwój tego ukochane­go dziecka. Modlitwa nie została wy­słuchana - choroba i niewyobrażal­nie odmienne od spodziewanych wa­runki społeczno-polityczne sprawiły, że artyście nie dane było zrealizować misji, w którą tak głęboko wierzył. W efekcie - wbrew zamiarom autora - list do Jaracza stanowi rodzaj te­stamentu ideowego. Jest więc po­dwójnie ważny - jako zsumowanie tego, co zostało wypracowane, i jako przesłanie dotyczące tego, co zrobić należy. Wskazuje zarówno w prze­szłość, na najważniejsze dla Osterwy punkty jego wojennych koncepcji, jak i w przyszłość - ku celom, których re-

alizacja lub choćby przybliżenie jawiły mu się jako konieczne dla ocalającego odnowie­nia nie tylko „ teatru", ale także sztuki i Polski.

W tej perspektywie wydaje się wręcz niewiarygodne, że dokument tej wagi nie został do-tychczas nie tylko rzetelnie omówiony, ale nawet nie był publikowany w całości. Zdumienie częściowo ustępuje, gdy przystąpimy do lektury. Nie ulega przecież wątpliwości, że ten sposób myślenia i mówienia jest od dekad czymś anachronicznym, dla wielu godnym jedynie obśmia­nia, może nawet żenującym. ffYobrażać sobie, że poprzez przemieniony teatr można rzeczywi­ście przemieniać świat, serio myśleć i planować przedstawieniowe działania zbawcze, które nie będą ezoteryczną mgławicą bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za innych, ale świado­mym i długofalowym działaniem na dodatek prowadzonym w ramach instytucjonalnej religii i podporządkowanym Kościołowi - to wszystko rzeczy, które od dawna uważamy za mrzonki, fantazję osłabionego umysłu albo dowód dewocji starzejącego się aktora.

Na dodatek nie sposób nie przyznać, że obok fragmentów, które chętnie będzie się cytować i już cytowało, są w liście takie, które nawet u osób najbardziej szanujących twórcę Reduty wywołać mogą wątpliwości. Czy ujawniając zarys nowego ustroju i syste­mu wyborczego, nie krzywdzimy wielkiego artysty, a niekoniecznie wielkiego myśliciela politycznego? Czy pozostawiając brzmiące dziwnie, czasem wręcz śmiesznie, neologi-

JULIUSZ OSTERWA

zmy, nie ośmieszamy ich twórcy? Wreszcie - by przywołać pytanie z innej kategorii - czy ujawniając jednoznaczny i ścisły związek żywosłowia z Kościołem katolickim oraz spo­sób formułowania swej postawy jako jawnie religijnej i wyznawczej, nie potwierdzamy deprecjonującej artystę, a powtarzanej w uniwersyteckich kręgach „ szeptanki", że pod koniec życia Osterwa stał się bigotem, a teatr zamienił na kruchtę?

Nie ma chyba potrzeby dalej ukrywać, że w dotychczasowych badaniach nad dziełem Juliusza Osterwy na te i podobne pytania odpowiadano twierdząco i w najlepiej pojętej wierze przeprowadzano zabiegi mające utajnić to, co zdaniem wydawców i komentatorów mogło twórcy Reduty zaszkodzić. Dochodziła jeszcze do tego specyficzna atmosfera niechę­ci otaczająca bardzo długo jego osobę i dorobek W opiniotwórczych kręgach, także teatro­logicznych, uważano Osterwę co najmniej za dziwaka, który zmarnował swój aktorski i re­żyserski talent na jakieś klasztorne mrzonki i który w związku z tym nie odegrał więlcszej roli w dziejach teatru dwudziestego wieku. Nie ma się co dziwić, że nawet niezgadzający się z tym badacze nie podejmowali decyzji edytorskich i nie przedstawiali interpretacji mogą­cych podobną ocenę umacniać.

W szczególny sposób dotyczyło to mesjanizmu, katolicyzmu i bliskiego nacjonalizmowi patriotyzmu, które współtworzyły wojenną ideologię

Osterwy i których ślady odnaleźć moż­na także w publikowanym tu liście.

Doprawdy trudno sobie wyobrazić bardziej niepoprawny politycznie ze­staw niż ortodolcsyjny katolicyzm ak­ceptujący posłuszeństwo Kościołowi,

przekonanie o nadchodzącej Wielkiej Przemianie świata oraz wiara, że wła­śnie Polska ma w tym procesie ode­grać decydującą rolę. Po 1945 wszyst­kie trzy stały się przedmiotem drwin, a choć dziś odzyskują dawną siłę, to w środowisku teatralnym z pewnością się ich nie obnosi. Aż strach pomyśleć, że Juliusz Osterwa mógłby z niektóry­mi swoimi zapisami trafić do galerii ulubionych postaci Radia Maryja i „ Naszego Dziennika "I

Nic dziwnego, że kolejni edytorzy i komentatorzy tworzyli taki obraz Osterwy, jaki wydawał im się najlepszy z ich punktu widzenia, akcentując to, co sami uznawali za najżywsze, najciekawsze, najbardziej płodne. Niekiedy w dobrej wierze „pod­rasowywali" Osterwę, by brzmiał „ nowocześniej"; niekiedy wymazywali z jego telcstów to, co uznawali za wyjątkowo niezrozumiałe i dziwaczne (a dotyczy to nie tylko nowych pomysłów słowotwórczych). Moje doświadczenie w pracy z telcstami Osterwy nie jest może najwięlcsze, ale wystarczy, by wiedzieć, że w przypadku jego spuścizny piśmienniczej, a zwłaszcza zapisów raptularzowych, konieczność redagowania wymaga często decyzji interpretacyjnych o dalekosiężnych skutkach.

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 4: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 110 -----,------......i..------------- 111 PRZESZŁE, NIEDOKONANE Jednak wraz z upływem lat i opadaniem temperatury sporów o „ teatr ogromny dwu­

dziestolecia " nadchodzi chyba powoli moment, by spróbować zmierzyć się z całą złożo­nością tego niezwykłego zjawiska, jakie stanowił Juliusz Osterwa. Próba to prawdziwie „ ogniowa", bo w jej trakcie kwestionowane sąjuż nie tylko „przekonania ", ale aksjolo­giczne, etyczne, epistemologiczne, a nawet językowe oczywistości, które traktujemy jako

niesformułowane dogmaty. Osterwa, właśnie tam, gdzie wydaje się najbardziej „ egzo­tyczny", „ szalony" czy „ radykalny", może być czytany jako autor, który obnaża nas, lubiących widzieć siebie jako „ otwartych", „ tolerancyjnych" i „ liberalnych", co - jak

się ostatecznie okazuje - oznacza tylko inny rodzaj ideologicznego sformatowania i inny

typ wypracowanych barier, poza którymi okazujemy się zamknięci, nietolerancyjni i kon­serwatywni. "Wydaje mi się, że publikowany tu list- ze względu na swoją wagę, syntetycz­

ny charakter i skomplikowane dzieje fragmentarycznych ujawnień - jest wręcz idealnym tekstem do przeprowadzenia tej próby i - miejmy nadzieję - rozpoczęcia etapu odsłania­

nia całości Osterwowego dziedzictwa. Nadaje się do spełnienia tej funkcji także dlatego, że stanowi znaczącą i esencjonalną

próbkę tego, co Osterwa zapisał w czasie wojny. Wszystkie wątpliwości, o których wspo­mniałem, potęgują się jeszcze, gdy odnieść je do owych okupacyjnych zapisków, które

z trudem i samozaparciem odczytuje od lat Ireneusz Guszpit. Dopiero doświadczenie czy­

tania kolejnych zapisów strona po stronie, co wspólnie robimy, pracując nad sporządze­

niem szczegółowych spisów zawartości raptularzy, pokazuje skalę problemu. Ajednak­

mimo wątpliwości, a nawet chwil prawdziwego załamania, kiedy ma się ochotę zamknąć

kolejny zeszyt z powtarzającymi się, podobnie lakonicznymi zapisami, z kolejnymi ciąga­mi wyrazów, z kolejnymi słupkami dziwacznych, a nieraz wręcz śmiesznych neologizmów

- nie mogę oprzeć się coraz silniejszemu przekonaniu, że za tymi powierzchownymi eks­

centrycznościami ukryty jest zamiar i projekt tytaniczny - być może ostatni, a z pewno­

ścią jedyny tak dobrze udokumentowany, prawdziwie romantyczny zamach na wszyst­

kość. Zmierzenie się z nim jawi mi się jako walka z potęgą, która wydaje się niezrozumia­

ła i obca, ale która zarazem wyznacza nasze miejsce, wytycza drogę i cel.

•!•

Podstawą niniejszej publikacji jest maszynopis przechowywany w domowym arqhi­

wum Marii Osterwy-Czekaj, której $erdecznie dziękuję za jego wypożyczenie i zgodę na

publikację. Maszynopis sam w sobie stanowi dowód i efekt rozlicznych prac redakcyj­

nych - jest pokreślony i poprawiany kilkoma różnymi rodzajami pisma, a jedna z jego

kart została przecięta i zmontowana z inną, co stanowiło prawdopodobnie sposób na

połączenie dwóch odległych fragmentów i wyeliminowanie obszernej partii tekstu po­

między nimi. Poprawki są szczególnie liczne na pierwszych stronach, potem sporadycz­

ne. Uwzględniono te z nich, które zdają się mieć charakter interwencji autorskich - me­rytorycznych i stylistycznych, przy czym w przypadku większych z nich w przypisach po­

dawano informację o rodzaju zmiany czy skreśleniu. Maszynopis liczy dwadzieścia siedem kolejno numerowanych stron. Niekiedy można

odnieść wrażenie, że numeracja jest niepoprawna, że na jakimś etapie pracy nad maszy­

nopisem nastąpiło przestawienie kolejności (najbardziej problematyczne jest przejście

od strony dwudziestej pierwszej, która kończy się na rozważaniach o powojennych są­dach, do dwudziestej drugiej, gdzie dość niespodziewanie powraca temat Dali). Znając

taki właśnie „ skokowy" sposób pisania charakterystyczny dla raptularzy i nie mając pod­

staw do zmiany kolejności, zachowałem tę, która występuje w maszynopisie.

JULIUSZ OSTERWA

W niniejszej publikacji fragmenty zamieszczone w „Listach "zostały ujęte w nawiasy klamrowe i oznaczone dodatkowo pionową linią na marginesie. Służyć to ma unaocznie­niu sposobu, w jaki ogłoszony w 1968 roku tekst został zmontowany, w większości bez jakiegokolwiek zaznaczenia tego faktu (dodatkowe wyjaśnienia i informacje na ten temat - w przypisach). Fragment wykorzystany przez Zbigniewa Osińskiego składa się z dwóch

jednolitych fragmentów tekstu oryginalnego; ich lokalizacja w tej publikacji została opi­sana w przypisach 28 i 30. W przypisach podawałem także informacje o znaczących róż­nicach między wersjami publikowanymi a maszynopisem.

Uwspółcześniłem pisownię i interpunkcję, uwzględniając jednak, w odróżnieniu od edytorów „Listów", Osterwową specyfikę w stosowaniu myślników, a także zachowując

pisownię wyrazów dużymi literami. Tekst opatrzyłem jedynie minimalną liczbą najbar­dziej podstawowych przypisów historycznych, rezygnując z podawania dat premier, usta­

lania cytatów etc., ograniczając sięjedynie do informacji ważnych dla jego zrozumienia. Wszystkie wyróżnienia pochodzą od Autora.

Dariusz Kosiński

{Kochany Stefanie.

Przysłał mi Tad.[eusz] Białk.[owski] przygnębiającą mnie wiadomość, że Liman

dostał obłędu - i że przeszedł ciężkąjakąś chorobę, że ma się w zdrowiu ogólnie lepiej,

ale przytomności już nie odzyskał. Lekarze nie robią żadnej nadziei.} Wiadomość ta przesmutna doszła mnie w osobliwej chwili pracy- i {ręce mi opadły} 1 -tyle mi zosta­

ło sił, że sięgnąłem do równocześnie otrzymanego listu od niedawno poznanego, z któ­

rym zawiązałem wzajemnictwo przyjaźni. Ten mój nowy przyjaciel opisuje swoje prze­czucia w dziedzinie, którą zna z czasów szkolnych - z przedstawień urządzanych prze­

ze mnie w T.[ eatrze] krakowskim dla młodzieży szkół średnich. Nabierał pojęcia o prze­znaczeniu i działalniach teatru z przedstawień utworów Mickiewicza, Słowackiego, Wy­

spiańskiego, Fredry, Korzeniowskiego i Bałuckiego. A doczytywał Promethidiona2.

Wszystko, o czym w liście pisze mój przyjaciel, podniosło we mnie ducha, lecz oczy­

wiście nie mogło zedrzeć tego smutku - któremu na imię: Liman - więc szukając sobie miejsca, gdziebym się mógł choć trochę koić- lecę do Ciebie.

{Z Limanem poznaliśmy się przed trzydziestu laty- z Tobą, mój drogi, już - już -za kilka miesięcy upłynie okres czterdziestoletni. Nie, nie, to nie chodzi o wspomnie­nia wspólnych obiadów i uczt przez życie nam dostarczonych - lecz o to, że gdym po

Limanie jakby owdowiał, czuję potrzebę wysmęcenia się przed najdawniejszym3 -

1 W Listach (s. 263) po tym zmontowanym bez zaznaczenia zdaniu pojawia się jeden z trzech w całej publikowanej wersji znaków opuszczenia - wielokropek w nawiasie kwadratowym.

2 W maszynopisie cały ten fragment skreślony ołówkiem, a wcześniej poprawiany. Wersja zapisana na maszynie brzmi: „sięgnąłem do równie zleżałego listu od świeżo poznanej osoby - młodego zakonnika cy­stersa, z którym niedawno zawiązałem wzajemnictwo przyjaźni . Ten mój nowy przyjaciel pisze o sztuce te­atru, którą poznał z czasów szkolnych - z przedstawień urządzanych przeze mnie w T.[eatrze] krakowskim dla młodzieży szkół średnich. Nabierał pojęcia o teatrze z przedstawień utworów Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego, Fredry, Korzeniowskiego i Bałuckiego. A doczytywał Promethidiona".

3 Skreślone w maszynopisie „przyjacielem".

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 5: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 112 ~~~----,----1111!11----------------------~~~~ 113 PRZESZŁE, NIEDOKONANE pierwszym kochankiem w pracy - tym bardziej że pracować dalej będzie się musia­ło ... I może jeszcze ten jest powód zwrócenia się do Ciebie niezależny od Limana, że właśnie wnurzam się w Wesele - któregośmy obaj się nabożnie dotykali - na skrom­niutkiej scenie krowoderskiej w 1904 roku4. Kiedy w 1934 byłem rządcą krakow­skiego teatru, widziałem Wesele grane w Zielonkach obok Bronowic i Toń - przez chłopów dla chłopów ... I odtąd prześladuje mnie myśl - żeby5 zaprosić bronowiczan do objęcia postaci „wsioskich", a postacie pochodzące „z miasta" i dramatis personae obsadzić zawodowcami i ruszyć z tym w świat6 . Ale kto? tam? to? zrozumie?

Właśnie z Limanem chciałem o tym porozmawiać. Pomimo przeczytania wielu książek o przyrodzie i leśnictwie - nic się nie rozu­

miem na lesie - a jednak pobyt w tutejszych borach sprawia nieopisaną rozkosz. I to nie tylko przez to, że się wówczas spełnia ta wyrażona przez Konrada tęsknota: pój­ścia w zaciszny, gęsty bór za skłony sinych gór} i patrzeć po konarach drzew, od jakich, z których stron słonecznych żarów wionie wiew, jak krąży w drzewach żywny sok - i które padną za rok ... {lecz sam widok tajemniczych mocy promieniujących z kilkusetletnich jodeł - a jednocześnie dostrzeganie życia i walki wśród miriada 7

drobnoustrojów - uważających bór za swą ojczyznę, sprawia - że zarówno drwal, jak i właściciel boru, jak i przelotny gość - choć o tym każdy z nich bąka po swojemu, po swojemu wyczuwa Potęgę i urok tajemnicy BYTU.

Wesele jest - Borem. I każdy, kto będzie w nim uczestniczy~adawczo czy odbiorcza, dozna rozkoszy

w wiewie Potęgi i Uroku Tajemnicy Bytu. Obaj mamy po lat- mniej więcej tyle, że nie trudno orzec, iż jesteśmy raczej bliżsi

niż dalsi ostatniego wydechu i obaj możemy bez namysłu i wstydu - a z wiarą i na­dzieją oświadczyć, że się nasze istnienie na tym wydechu nie skończy. Nie nasza to rzecz wyznaczać sobie kres - więc tym żwawiej możemy się wziąć do roboty8

.

Otóż zapytuję Cię, kochany Stefanie, czy nie zechciałbyś wziąć udziału nadaw­czego w tym, jednym z licznych siębio[r]stw9 . Tak mi się w obrazie, w przyszłości układa, że - gospodarzujesz [!]w Weselu - i nie skąpisz swych uwag człowiekowi, który się przygotowuje do wypowiedzenia słów: „cóż ta panie w polityce?". Ja się upatruję w postaci Poety.

Rzecz by się zrazu przygotowała „byle ka" 10 - lecz ostatecznie pod Krakowem, w Bronowicach, gdzie by się ostatecznie i odbywała.

Nie chcę Ci głowy zaprzątać, kochany Stefanie, swoimi myślami, które się lęgną na skraju naszycł,i wspólnych dążeń umiętniczych 11 , lecz te myśli tylko pozornie są drugorzędne - np. zagadnienie miecza niemieckiego i polskiej kądzieli - względnie

krwi niemieckiej i mleka polskiego - w znaczeniu krzyżowania się plemion. - Liman

4 Mowa o przedstawieniu Wesela w Teatrze Ludowym w Krakowie, którego premiera odbyła się 18 III 1905, Osterwa grał Pana Młodego, Jaracz - Jaśka.

5 W maszynopisie skreślone „to Wesele wystawić - wyprawić Światu" . 6 W maszynopisie skreślone „A cóż to za dążność, żeby - Wesele? - pokazywać? - światu?" . 7 W wersji opublikowanej w Listach „miliarda" (s. 264). 8 W maszynopisie skreślone ,jak gdyby nigdy nic". 9 Tak w maszynopisie, poprawione ołówkowa z „przedsiębio[r]stw", której to zmiany nie uwzględnili

wydawcy Listów. 10 W maszynopisie przekreślone dodane tu słowa „w duszach". 11 W wersji publikowanej w Listach ten neologizm, używany przez Osterwę od dawna, zamieniono na

wyraz „artystycznych".

JULIUSZ OSTERWA

by na pewno poruszył tę - zagadę12 - rozmyślając wagę słów i słów znaczenie w roz­mowie-Konrada z Maską, kiedy się słyszy: „nie mogę ścierpieć i słuchać, że kobieta Polka przeinacza dom męża obcego i czyni zeń dom polski".

Skoro, jak się spodziewam, wkrótce będę miał wygłosić tę myśl, jako wyrok wobec społeczeństwa - to muszę je wprzód w swym sumieniu sprawiedliwie osądzić - i nie tylko w imieniu Najjaśniejszego Twórcy je podać, ale i osobiście od uczestników od­biorczych wymagać, aby o tym poleceniu pamiętano - jako o przykazaniu narodowym.

Myślę, że przeznaczenie tzw. „teatru" w przyszłości musi przekroczyć dotychcza­sowe granice zakresujego działania.

Teraz nawet sama nazwa „teatr" coraz bardziej mierzi moje uszy - bo i nasza poczciwa buda na Krowoderskiej, gdzie nas pieluchowano i kołysano piosenkami Czar­towskiej ławy13 itp. - wnętrze swoje zmieniwszy przez wypełnienie się po powałę książkami, zmieniła nazwę na „Księgarnia" (Gebethnera i Wolffa). Więc i ci, którzy zmieniają swoje wnętrze i w dodatku i miejsce - muszą oznaczyć nową nazwą siebie i miejsce.

Ludzie, których tworzywem, narzędziem i wynikiem pracy jest żywe słowo - muszą nosić nazwę odpowiadającą ich uświadomieniu i rzeczywistości działania}. Miejsce, gdzie się życie słowa objawia przez uprawę żywosłowia, powinno się nazywać żywo­słownią - a miejsce osobliwe, gdzie żywosłowie w pełni działa - Słowopełnią14 .

{Po tamtej wojnie przywieźliśmy z wygnania dwie prace myśli, które po niedłu­gim czasie urzeczywistniły się w niepodległym kraju: Związek Artystów Scen Pol­skich i zespół artystyczny pod nazwą Reduta. Cóż teraz, po tej straszliwej wojnie wniesiemy do skarbca narodowego Dobra?

Szeregi nasze mocno się przerzedziły. Garść, która się przy życiu ostała, rozproszo­na jak stado wróbli, ratując swe istnienie, kryje się po różnych jamach lub wiernie usłu­guje swojej dawnej „publiczności" w sposób nieco odmienny niż dawniej. - Na skutek tego rozproszenia i zakazu zebrań trudno sobie od-tworzyć właściwy obraz tego, co się dzieje w ogóle osób należących dawniej do ZASPu. Ma się wrażenie, że tą garstką nie obejmie się podwójnej obsady Wesela - jak to bywało przed tamtą wojną na jednej scenie Rozmaitości. O tym, żeby obsadzić odpowiednimi zespołami sceny istniejące w Polsce do r. 1939, nie może być mowy. Niewątpliwie w pierwszych dniach pokoju odżyje Związek (ZASP), lecz i to nie ulega wątpliwości, że będzie musiał ulec zasadni­czej i głębokiej przemianie - już choćby z tego względu, że jego dotychczasowy cel: „obrona interesów moralnych i życiowych" przestanie być celowym15, skoro - przed­siębiorstwo teatralne w tym znaczeniu jak istniało do 39 r. - jest nie do pomyślenia.

Jak to? znowu jakiś „prywatny przedsiębiorca"? znowu jakieś „TKKT"16 ? znowu na wniosek magistratu miasto mianujące dyrektora artystycznego i administratora?

12 W Listach „sprawę". 13 Dramat ludowy ze śpiewami i tańcami Jana Kantego Galasiewicza (1880). 14 Zdanie w wersji z Listów opuszczone bez zaznaczenia. 15 W wersji z Listów „istotnym". 16 Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej , stowarzyszenie powołane do życia w roku 1933 z inicja­

tywy Arnolda Szyfmana, Janusza i Wacława Jędrzejewiczów, Juliusza Kadena-Bandrowskiego i Władysława Zawistowskiego. W czasach głębokiego kryzysu ekonomicznego na przełomie lat dwudziestych i trzydzie­stych miało stanowić strukturę pozwalającą na sprawowanie państwowego mecenatu nad najważniejszymi scenami kraju. Odegrało ważną rolę w zapewnieniu ciągłości i odpowiednich warunków pracy artystycznej, ale jego rynkowe nastawienie oraz dążenie do zmonopolizowania życia teatralnego spowodowało, że stało się celem gwałtownych ataków środowiska, między innymi Osterwy, Schillera i Jaracza.

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 6: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE , NIEDOKONANE 114

Rządzicielem w całym państwie w dziedzinie żywo­

słownej może być tylko Państwo - jego przedstawiciel -

sprawicie! Ogłady Narodowej. Zarządzicielem budynku

zwanego dawniej „teatrem" może być właściciel tego bu­

dynku, więc Państwo albo samorząd miej ski. Rządcą tego,

co się w budynku dzieje - odpowiadającym przez Rządzi­

cielem i społeczeństwem - może być tylko Sprawoznawca

Słowopełni, który jednocześnie jest rzeczoznawcą Żywo­

słowia 17.} Takiego Rządcę - i z góry na przyszłość jego

zastępcę - wybierze i zamianuje Sprawicielstwo Ogłady

Narodowej. Rządca zaś dobierze sobie do pomocy: 1) zarządcę - namiestnika, 2)

pisarza - pieczętarza, 3) gospodarza - skarbnika i 4) tzw. ładnika, który, jak nazwa

wskazuje, ma się zająć ładem, ładem porządku i ładem -wyglądem wszystkich rze­

czy i spraw wchodzących w zakres działania słowopełni. Ten to zarząd określi szcze­

góły działań - uczłonnienie i uruchomienie placówki narodowego żywosłowia.

Zespół składający się z zastępów: umiętniczego (spełników), pisalniczego (pełni­

ków) i rzemieślniczego (przyspełników) - {musi stać się samodzielnym, samostar-

czalnym [!]i samozdolnym18.} .

Sprawicielstwo Ogłady Narodowej {uruchamiając Słowopełnię19 -na razie prze­

ważnie objazdowe - ze stałymi siedzibami - założy też nową uczelnię żywosłowni­

czą20 - tym się różniącą od dawnych „szkół dramatycznych" i „instytutów sztuki te­

atralnej" - że w pierwszym rzędzie będzie [się] wymagało od chętników uświado­

mienia narodowego21 , ogłady i wychowania, a na drugim miejscu sprawności umięt­

niczej i rzemieślnej22 . ZASP między innymi ulegnie i tej przemianie, że o jakimkol­

wiek „przymusie organizacyjnym" wcale nie będzie nawet wspomnień - jako że wszel­

kie związki będą się opierały o przynależność dobrowolną. Inna rzecz, że tzw. rząd

będzie się domagał, ażeby każdy obywatel, każdy mieszkaniec (prócz kalek, wysłu­

żeńców, starców i dzieci) wykazał się przynależnością do jakiegoś związku pracy.

17 Cały ten fragment w Listach (s. 266) znacznie zmieniony. Wyraz „żywosłownej" wzięty jest w cudzy­

słów (czego Osterwa na ogół nie czynił w odniesieniu do swojej nowej terminologii, a jedynie w odniesieniu

do starych słów, takich jak „teatr"); podobnie w cudzysłowie umieszczono nazwę „Ogłada Narodowa". W ostat­

nim zdaniu niemal całkowicie zrezygnowano z terminologii artysty, zamieniając odpowiedzialność przed rzą­

dzicielem na odpowiedzialność przed „państwem", a Sprawoznawcę Słowopełni- na znawcę „teatru" i doda­

jąc do nazwy żywosłowie poprzedzone myślnikiem wyjaśnienie „- aktorstwa". Zmiany te są zdecydowanie

niezgodne z tym, co o nowej polszczyźnie i terminologii „teatralnej" pisał i mówił Osterwa w latach 40. 18 W tekście zamieszczonym w Listach fraza „zespół [ ... ] musi być samodzielny, samostarczalny i sa­

mozdolny", dołączona jest do wcześniejszego wyróżnionego zdania i poprzedzona spójnikiem „zaś" . 19 Ponownie termin „słowopełnia" jest w Listach umieszczony w cudzysłowie, dodano do niego po myśl­

niku objaśnienie „teatr"; z początku zdania usunięto też nazwę „Sprawicielstwo Ogłady Narodowej". 20 Słowo w Listach nieobecne. 21 Fragment i w maszynopisie, i w edycji z 1968 zagmatwany. W maszynopisie przymiotnik jest dokład­

nie zamazany czarnym piórem, zaś nad przekreślonym w ten sposób wyrazem dopisano ołówkiem słowa:

„było : narodowego". Podobnie na początku akapitu nad zamazanymi wyrazami dopisano: „było: Ogłady

Narodowej", co oznacza najwyraźniej, ie obie te poprawki mają za zadanie przywrócenie skreślonych frag­

mentów. Zgodnie z taką interpretacją, w niniejszej publikacji przywrócono słowa wpisane ołówkiem po „było" .

W wersji z Listów fragment brzmi: „będzie wymagała od chętników uświadomienia artystycznego (było: na­

rodowego)", co sugeruje, że Osterwa domaga się, by zamiast dawniejszej świadomości narodowej wymagać

od adeptów wiedzy artystycznej. Jest to zupełnie nielogiczne (na czym wówczas polegałaby odmienność

przyszłej uczelni?) i sprzeczne z ideami zapisywanymi i głoszonymi przez artystę w latach czterdziestych. 22 I znów w edycji z Listów zmieniono terminy Osterwy na „stare", wpisując „artystycznej i fachowej",

co nie tylko przeczy zwyczajom językowym artysty, ale też sprawia, że całe zdanie staje się wyjątkowo

niespójne.

JULIUSZ OSTERWA

115 PRZESZŁE, NIEDOKONANE Gdyby z tych czy innych względów ZASP nie uległ przemianie, tedy, kochany Ste­

fanie, gotów jestem starać się o zaistnienie nowego związku, który by przyjmował do

swego członnictwa - jedynie zawodowych żywosłowców23 - ale to nie byłby zespół

Reduty, której nazwę zamierzam w przyszłości przemienić na „DAL" - będzie to człon­

nictwo zbliżone do dawnych członników24 - ale obecnie bardziej świadome celów ja­

śniej oświetlonych, surowsze w zasadach, gorliwsze w wykonywaniu zadań.}

Nowość, którą pragnę wnieść do Skarbca wytworni (kultury) narodowej, to „Ro­

dzeństwo św. Genezjusza".

{Wie o tym zaledwie kilka najbliższych mi osób - cieszyłbym się gdybyś i Ty

zechciał do tego grona należeć25 .}

Genezjanie - to uczłonniona gromada katolików wierzących i czynnych, którzy upra­

wiają rzemiosło żywosłowia - czyli na odwrót: to zespół żywosłowców, którzy przez

uświęcenie swego rzemiosła - starają się o zbawienie dusz swoich i swego otoczenia.

Myśl o takim zespole nurtowała we mnie

od czasu wniknięcia w treść określeń Nor­

wida o sztuce w przyszłej Polsce, że to naj­

wyższe z rzemiosł apostoła i najniższa mo­dlitwa anioła.

Pierwszą głuchą wieść o św. Genezjuszu

usłyszałem z ust Wincentego dziadzia Ra­packiego26 w r. 1924 w Spale - są o nim

wzmianki w Martyrologium Romanum (25

sierpnia) i w Żywotach Ks. Skargi (16 sierp­

nia). Istnieje też utwór Gheona pt. Komediant

i Łaska - w tłumaczeniu Rapackiego27 (nie

krewnego Dziadzi). Jest to postać, która ze

wszech miar godna jest być ojczunem gro­

mady, jej wzorem i świadectwem potęgi

przeżywania28 . Ten ulubieniec Cezara, bo­

żyszcze tłumu rzymskiego, na skutek dosko­

nałego przeżywania Łaski światła - a stało

się to nagle podczas przedstawienia szydzą­

cego z chrześcijan i ich obrzędów, w chwili

kiedy po wypędzeniu zeń czarta zanurzono

go w wodę chrzcielną. Ujrzał wówczas

Jacques Callot Święty Gene'!jusz męczennik, lata trzydzieste siedemnastego wieku.

w świetle CHRYSTUSA KRÓLA- a Dioklecjana i jego tłum jako robaki i gady. Sta­

ło się to w czasie obrzędu Chrztu. A chrzest - w co Genezy nie wierzył - i ośmieszał,

chcąc się podobać loży cesarskiej i schlebiać tłumowi - a chrzest udziela du,szy Łaski

23 W wersji z Listów (s. 267) „przyjmował na członków jedynie zawodowych aktorów". 24 W Listach (s. 267) konsekwentnie „będzie to zespół zbliżony do dawnego". 25 W Listach opuszczenie całego fragmentu aż do słów „Naszym <~awnogrzesznictwem» przedwojen­

nym .. . " zaznaczone wielokropkiem w nawiasie kwadratowym. 26 Wincenty Rapacki (1840- 1924) aktor, jeden z pionierów realistycznego aktorstwa charakterystyczne­

go w teatrze polskim. 27 Henri Gheon Le Comedien pris a son jeu, Paryż 1925, przekład polski Wincenty Rapacki. 28 Koniec pierwszego fragmentu cytowanego przez Zbigniewa Osińskiego (zob. Pamięć Reduty ... , s. 275),

rozpoczynającego się od słów „Genezjanie - to uczłonniona .. . ". Dalszy fragment pominięty bez zaznaczenia opuszczenia.

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 7: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 116 I

uświęcającej - a Łaska uświęcająca, o czym Genezy nie wiedział, nie tylko gładzi grzech pierworodny i grzechy uczynkowe, lecz i odradza człowieka wewnętrznie, udzielając duszy życia Bożego, które ją przenika i podnosi do stanu nadprzyrodzonego.

Nie wiedział Genezy i o tym, że świętoczyny (sakramenty) sprowadzają do duszy Łaskę niezależnie od usposobienia lub ułomności udzielającego - i że w chwilach osobliwych Chrztu udzielić może każdy chrześcijanin, polewając głowę chrzczonego zwykłą wodą i jednocześnie wymawiając dobitnie słowa: ja ciebie chrzczę w IMIĘ OJCA I SYNA I DUCHA ŚWIĘTEGO.

Najważniejsze i rozstrzygające o skutku świętoczynu jest usposobienie i nastawie­nie odbiorcy świętoczynu. Genezjusz niewątpliwie posiadał dar przeżywania, czyli, jak to dawniej mówiono, przejmowania się. My wiemy z doświadczenia, bo czasem w grze udawało się osiągnąć taki stopień przejęcia się dolą postaci, której oddaje się swoją duszę i ciało - że nam ginie sprzed oczu nie tylko rzeczywistość otoczenia, lecz i własna, że zapadamy w półjawną, półsenną bezprzytomność i że to pod względem swej tajemniczości da się porównać tylko z tajemnicą przeżyć, których właściwym celem jest stworzenie ciała nowej istocie. Domyślamy się, że ten najwyższy stopień naszego przejęcia się podobny być musi do szczytu zachwyceń, o jakich męcząc się w doborze wyrażeń, wspomina św. Teresa i św. Jan od Krzyża. Takie chwile dopusz­czalne sąi w czasie przedstawień ... zależą od szczególnych okoliczności i od .. , utwo­ru. I wątpiłem żeby tworzywo np. francuskiego piśmiennictwa mogło dostarczyć moż­liwości - lecz wiem, że Mickiewicz, Słowacki, Wyspiański obfitują w te możliwości.

u.~ 1'ASSIO S. GENE$ll MIMI ET MAllTYlllS „ --·.ut!' ........ „ P AS S I O ::.:;::re:..~-:-::: ........ łri.-1w...a-..--·

.&reanoAymo. r=~:-~:rr-= .&llliti#I~.,,... :-.=::z.';:"..:.-.: ... Ml. 1JE."f'i! c,,;,.. :::=~-=-=:: µ-.-::!:"°I- =--.· . -=--. ::T',:.-...:'ł= 'ł . --·----„ ... ..._ • ..__,,...._„„,.,._ I

a!.E:::-~~= !:?E=~t.it • :::::::::!:'ii:"i::.:.~~ .lMllOTATA. ..-:· ~~~~ ........ a.-,.... .......

J =;=~..::-::== =-..t.=.~!!.......=: I :=-... -~~t;: ·~-:.;r--....,::=.:.:; a ...... ,..... . ~„ ... ..-. .... ~

........ ; ~M_ .... ~,• ·~Mp.t.Mfł„.,.,,,._,.,_._ ..... ,~ ............. ~- ~a,.:;.,,.... __ ,„ .... ::-.;..-::..-) .... - - n-„"=""~~':': „o..... .... i V.t.f.a..-• _ _ ,,~f'Nlll!Jł~

ft. E:-7~~~.=!:e i~?S:l •&ife. ·~ • ...-.• n-~ ......... ---- ....... -.-.......... „ ~"':"":".";.':::!°:;:;..~': ::re:;.,..~~= ' „ ...... „.,.. ................... „.-~JtWili-... ... ••Qoo __ ,,.._._,,.. ""''""~"' ' - • .,.,„ ---\-t.:""'· .. -~ _.,.....,"* ... -~ ~ .,....... .• „...., ,,, •

""·~-......... ,.. ' .„ -~~„ ... „ ........... ,.„_ ......... .......... --··"'*~- .„„·-"""""""""·"' ... • : .... ~.:.::-·--·- ==:.'=-'~.....+ ....... -..... 1,i.!..~~:....--·"" ... ··.v:-~:..--"'t.t".::, -:.- „~„,-~ ~-·--· ·, ~~·e-1~= ~"?:Zi,g:...::.:!C ;; ..... -·.•""';'::::::: ' ·~~·~:::.:.::s::.::·.r:. • .:..~.=-r"'t".:;::.:: 5.:-~..c"'~~ i~~:SE-l ~~i~~!5!

I :::::::-„· ... *r"=-..t= ~.!o"'~:.r=;..,.,__ =-=~~.5~ &E:!i-~~~ t=&-=:::-.:~~ =~:::t:-=r~-= ~ ... .,.. ... „_,._ ~~-=::-_-.:;

,_,,_,. _ +Mii.wri....,._,·~~ W....,.,,_......_ ....... ~ ::..- e'~";:r;== :.:.-:.:=~"'T::1>;! . ...

Strona z Acta Sanctorum Augusti, tom V, z żywotem św. Genezjusza, 1741.

Obfitują w nie obrzędy wyznawcze, każda skupiona modlitwa, każda codzienna Świę­to Uczta kościelna, gdy dochodzi do wido, mej Święto Złąki z prawdziwym Ciałem i Krwią JEZUSA. Ta wyznaczona treść mo­dlitewna jest jedynie pewna - gdy się myśli o rozkoszy przeżyć tajemniczych, lecz w tym razie zależą one od usposobienia, nastawie­nia i daru mocy odbiorcy - Łaski .

Genezjusz miał ten dar. Zwoławszy swój zespół, badał treść obrzędów chrześcijań­skich z tak rzetelną wnikliwością, jakiej nas nauczał Liman.

Nawet przy tak lekkiej treści, jaką za­wiera Dom Otwarty29 , rozbieraliśmy na pierwiastki każde najbłahsze, żartobliwe słowo. Tak to musiało się dziać przy gene­zjuszowem opracowaniu zwyczajów i ob­rzędów chrześcijan. Treść i układ słów do­słownie wiemy, a śmieszność miała zapew­ne polegać na przesadnych ruchach, na dzi­wacznych głosach - wtórujących treści i na powykrzywianych „dekoracj ach". N ieści­słość opadła, ostała się istotna treść żywo-

29 Komedia Michała Bałuckiego wystawiona w Reducie po raz pierwszy 20 lutego 1924 po długim okre­sie prób, co było przyczyną drwin i złośliwych uwag.

JULIUSZ OSTERWA

117 PRZESZŁE, NIEDOKONANE słowia i ta sprawiła ów Cud - jawnego spływu Łaski - królującej ponad wszelką dotychczasową łaskawością Cezara i tłumu30 .

Ta wzgarda dla łaskawości cezarycznego tłumu oklaskującego pozorne i istotne bła­zeństwa wyraziła się w naj-poprostu w słowach szamotającego się, wyzwalającego Kon­rada: „Nie chcę nic, nic, nic. Żadnych stronnictw, żadnych idei, one wszystkie upadły, muszą upaść, - żadnych ludzi, osobistości, oni wszyscy muszą upaść, upadną! Chcę, żeby w letni dzień ... w upalny letni dzień przede mną zżęto żytny łan, chcę widzieć, jak lęk i groza kosi łan - na chleb na przyszły rok - i że· niczyich rąk nie zbroczy krew?" -Lecz czegoś chcieć, gdy już wolno będzie pójść w zaciszny gęsty bór, za skłony sinych gór, gdy już ustanie grabież ze skrzyń i komór, pól i lasów, zbóż i warzyw? Czyżby znów stronnictwa, idee, ludzie, osobistości, oklaski, uśmiechy, tupania i świsty, pochwały, nagany, bobkowe wieńce nagradzające nam fikcyjne trudy?

Genezjanie-katolicy tj. wierni kościołowi rzymskiemu żywosłowcy-tu i ów­dzie wypełniający swoje zobowiązania zawodowe - nie będą się niczym zewnętrz­nym różnili od swego otoczenia. W samotności będą obcowali ze swym niewi­dzialnym Aniołem Stróżem i będą udoskonalali swoje rzemiosło umiętnicze, będą udzielali pouk wymowy- i sami się zapuszczając w tajniki żywosłowia, będą w nie wprowadzali chętników nie-zawodowych. Znalazłszy się w zespole genezjańskim, będą uprawiali umiejętność w modleniu się, z każdej choćby najkrótszej modli­twy czyniąc Bogusłużny pokaz umiętniczy31 . Rzecz prosta, że te i tym podobne czyny będą przeprowadzane w obecności i pod okiem Bogoznawcy (teologa), ażeby mimo dobrowoli nie popaść w jakąbądź niewłaściwość względem nauki i stanowiska Kościoła (świętospoły). Tę pokorę i gorliwość, z jaką będą się odda­wać Bogusłużbie, miarkowanie przenosić będą i na PIĘKNU-służbę, sprawianą w słowopełni i w żywosłowniach. BOGU w osobie ŚWIĘTODUCHA dzięki, two­rzywa szlachetnego nie braknie, bowiem poza Pismem Świętym Starego i Nowe­go Testamentu - istnieje wiele treści, która niewątpliwie powstała pod tchnieniem Srebrnej Gołębicy twórczego Ducha. I jest to nie tylko ta treść, którą Kościół oznacza pieczęcią imprimatur, lecz i ta, którą znamy z opiewy naszych osobli­wych Naczyń twórczo pisarskich .

Czyż Księgi Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego lub Anhelli nie mają związku z Dziejami Apostolskimi i Listami Apostolskimi? A kuszenie Boga przez złego Du­cha w Konradzie w III cz. Dziadów nie dopełnia skrótu zawartego w czwartym rozdz.[iale] Błogotreści św. Mateusza (Chrystus na puszczy)32, a widzenie ks. Pio­tra nie rozszerza rozmyślań nad Męką Pańską i czy nie przysuwa przeżywań ku Objawieniu św. Jana? A Felix Culpa Judaszowa ujęta w obrazy Tetmajera czy Ro­stworowskiego33 czy sprzeciwia się treści błogowiestnej? A znaczenie prze-stroż­nych opowieści ZBAWICIELA o Samarytaninie, o Synu Marnotrawnym, o Wło­darzu - nie może znaleźć odpowiednika w utworach, które są przestrogami? A cze-

3° Koniec drugiego fragmentu cytowanego przez Zbigniewa Osińskiego, rozpoczynającego się od słów ,,Naj­ważniejsze i rozstrzygające„ . ". W maszynopisie nad nieskreślonym słowem „tłwnu" dopisano ołówkiem „gawiedzi".

31 To punkt, na który warto zwrócić uwagę, bo w dotychczasowej literaturze nie był chyba dość mocno akcentowany - jednym z głównych celów Genezji miała być praca nad nadaniem artystycznego kształtu i za­razem skuteczności modlitwie i liturgii.

32 Chodzi o opowieść o kuszeniu Chrystusta, Mt, 4, 1-11 . 33 Chodzi o dwa dramaty poświęcone Judaszowi: Judasza Kazimierza Przerwy-Tetmajera wystawiła Reduta

23 V 1922 z Jaraczem w roli tytułowej; lepiej znany jest Judasz z Kariothu Karola Huberta Rostworowskiego (premiera w Krakowie, 22 I 1913).

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 8: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 118 --=--~~--------------..&..--------------~~~~ 119 PRZESZŁE, NIEDOKONANE mużbyśmy nie mogli radować się pastuszkowymi Betlejkami - czemużbyśmy się

nie mieli weselić dalszym ciągiem Kany Galilejskiej? Czemuż się nie cieszyć na widok Marii siedzącej u stóp i Marty krzątającej się

obok wiela - a cóż nam grozi, ucztując z celnikami w obecności JEZUSA? Ach, i to żeśmy się wielokrotnie zaparli JEGO, będzie przebaczone, i to, żeśmy jak To­masz nie uwierzyli aż po dotknięciu ran, będzie zapomniane, byleśmy się zdobyli na jego okrzyk „PAN mój i BÓG mój" - odtąd przez wieki wieków powtarzany. Ach, i nasze jawnogrzesznictwo będzie nam odpuszczone, byleśmy JEGO nogi ob­lali łzami skruchy i żalu.

{Naszymjawnogrzesznictwem przedwojennym było to, żeśmy jawnie i bezwstyd­nie współpracowali nad nędznym tworzywem dla rozproszenia nudy- nędznych drob­noustrojów, dla podsycenia ich podniebień i podrażnienia gruczołów wydzielających zmysłowo ciemną nikczemność.

Więc i to jawnogrzesznictwo, to cudzołóstwo z duchami obcych - może być

przebaczone, zapomniane i odpuszczone} - byle nie grzeszyć więcej i byle usły­szeć to słowo: „odpuszczają się grzechy twoje, idź w pokoju". Młody, niewinny, a wtajemniczony tzn. uświadomiony Genezjanin i- jak się spodziewam - młody

zaprawiony Dalanin, a nawet, jak przypuszczam, Młodozwiązkowiec - nie będą narażeni na udział w jawnogrzechu - ale my, starogrzeszni żywosłowcy, pragnąc zbawienia swoich dusz, będziemy obowiązani do jakiegoś zadośćuczynienia wobec obrażonego PIĘKNA34.

{Ach, czy te blisko pięć lat milczenia - nie są dostateczną pokutą w myśl słów Archanioła: „będziesz za grzechy twoje dawne spełnione pokutował. Jak wiele było twojej chwały i sławy, tyle oddasz męki i bólu"? Czyżeśmy przez te lata wojny nie oddawali męki więcej, niż na to zasługiwała sława wątpliwej wartości ? Jest to pokuta zadana przez szyderczą doczesność, tą samą, o którąśmy tak gorliwie, tak namiętnie zabiegali.} I ta pokuta jeszcze się nie liczy i jeszcze może się przedłużyć, póki gorycz naszego wnętrza pełnego żalu i skruchy, nie przejdzie przez nasze war­gi do ucha istoty mającej władzę odpuszczenia winy. Choć wierzę w te wiaropew­niki, że BÓG jest, że CHRYSTUS jest BOGIEM - że świętospoła jest członnią dalszego żywodziałanią_CHRYSTUSA- słysząc wyrok sądziciela sumień ludzkich, żądającego, bym za pokutę odmówił dziesiątek Różańca - jestem jak pewien na­wrócony pobożny, więc bliski mi duchem Francuz Durtal, w wysoce kłopotliwym położeniu - i nie wiem, czy „dziesiątek różańca" znaczy to: 10 paciorków, czy też 1 O razy po 50 paciorków, czy 1 O razy po 150 paciorków ...

Ależ wiem, już wiem, że mój spowiedźca miał na myśli dziesięćkrotne wzywanie Błogosławionej Marii Dziewicy - Łaski pełnej - i proszenie jej, żeby się za mnie niegodnego i grzesznego modliła do PANA naszego. I to już wszystko? a przyrzecze­nie poprawy! Już w tym samooskarżeniu: moja wina, moja wina, moja wina najwięk­sza ... , w uświadomieniu sobie obrzydliwości grzechu tkwi pragnienie poprawy- lecz niech się stanie obrzędowi zadość. A teraz do STOŁU Pańskiego - gdzie ponad śnieg bielszym się stanę35.

34 Zdanie opublikowane w Listach w formie mocno i znacząco przekształconej : „Młodzi, zaprawieni przez nas ludzie, nie będą narażeni na udział w ,jawnogrzechu", ale my „Staro grzeszni", będziemy zobowiązani do jakiegoś zadośćuczynienia wobec obrażonego PIĘKNA" (s. 267).

35 Fragment od słów „Choć wierzę . . . " do: „bielszym się stanę" przekreślony w maszynopisie ołówkiem.

JULIUSZ OSTERWA

Zespól Reduty w objeździe.

Dbały o swoją białość- muszę być czujnym i zwracać uwagę, by wszystko, czego się z konieczności tknę, było czyste - jeżeli tę pewność osiągnę - to cóż mi przeszko­dzi pracować i odpoczywać - w radości, radość tę chłonąć i nią promieniować.

Genezjanin jest wolny! Dobrowolna zgoda na zwężenie zakresu osobistej swa­woli - niewolą nie jest. Niewola to zakazy. Genezjanin nie zna zakazów, zna tylko dobrze rozumiane zespolne na-kazy. Ma swobodę czynu wszelkiego, lecz w ozna­czonym miejscu, w oznaczonej porze i oznaczonej mierze czy stopniu.

Jeśliby się zdarzyło, że chlapnie na niego błoto spod kół pędzącego życia, to każ­dego dnia ma sposobność oczyszczenia się z brudu.

Genezjanin szanuje cudzą własność - swoją uważa za zespolną - zespolną za Bo-gusłużną.

Ajakżesz się przedstawia ustawa tego członnictwa? A jakież środki utrzymania? Te i tym podobne pytania na razie są nieważne - i tak zbyt dużo i ogólnikowo Ci

mówiłem o Genezjaninie - a to wszystko, aby Cię usposobić do tego noworodka życz­liwie i przyjaźnie.

Co innego Dal i Dalanie. Genezjanin może pracować w Dali lub w innej żywosłowni. Jeżeli będzie praco­

wał w Dali - to na pewno przeszedłszy stopnie dojrzałości członniczej - stanie się Dalaninem. Dalanin nie musi być Genezjaninem, choć można przewidywać, że się nim prędzej czy później dobrowolnie stanie.

Dal będzie się wspierała na z lekka, lecz zasadniczo przeminionej Ustawie dawnej Reduty.

Więc {będzie służyć Społeczeństwu - urzeczywistniając twórczość rodzimą i wy­chowując nowe pokolenie żywosłownych pracowników, i starając się o nowy wyraz, o nowązewnętrznię tego wyrazu, i odpowiednie miejsce, „choćby jak pokój ten, wiei-

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 9: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 120~~~----,~----------........ ------------r--~~~ 121 PRZESZŁE, NIEDOKONANE kości takiej, gdzieby się polski duch raz wytłumaczył, usymbolicznił rozkwitłymi znaki, gdzieby kamieniarz, cieśla, mularz, snycerz, poeta, wreszcie męczennik i ry­cerz, od-począł w pracy, czynie i modlitwie"36 (do tego od-poczęcia na nowo będzie się przywiązywało dużą wagę)37.}

Członnictwo Dali będzie podzielone, jak zwykle, na członków zwyczajnych i nie­zwyczajnych. Ci mają stanowić „Pierścień zwolenników Dali". Zwolennicy, przyja­ciele, sprzymierzeńcy, zasłużeni, ojczunowie itp. Ci, co by wyrazili chęć bezpośred­

niej współpracy z Dalą i zostania Da­laninem (czy Dalanką), przeszliby ko­lejne stopnie dojrzałości członniczej jako goście, słuchacze, poducznie, ucznie i wyucznie.

Obowiązywałyby ich „wskazy" (regulamin)-jak zresztą wszystkich Dalan. Pokazy przewiduje się miej­scowe (siedzibowe) i objazdowe.

Dal będzie dążyła do posiadania pięciobudynu, obmyślnie zbudowa­nego i urządzonego - gdzieby jeden budyn - „dworzec" był przeznaczo­ny na przechowalnie, przedażnie, spo­żywnie, czesarnie, omywalnie, itd. -drugi budyn na poczekalnie, palarnie, słuchalnie itp. Stąd by się przechodzi­ło na spełnię do odbiorni - połączo­

nej z nadawnią (sceną). Trzeci budyn: zespolnia, podręcznie, przebieralnie itd. Czwarty: składownie i pracownie. Piąty: mieszkalnie.

Nim taki budyn powstanie, upły­nie parę lat - ale obmysł musi być

Juliusz Osterwa w ścibiorzycach, 1942. gotów wcześniej i w zasadzie jest już gotów38.

Przewiduje się pokazy jednogodzinne, dwu- i trzygodzinne, uzgodnione z tłem pór roku i nastrojem osobliwych świąt. I tak: cz. I Dziadów ukaże się w nastroju za­duszkowym; część III Cela Konrada w okresie świąt Bożego Narodzenia, Widzenie Ks. Piotra po Wielkanocy.

Będzie się też czciło uroczaje Narodowe. Dali od razu się nie zbuduje, ale obmysł już gotowy.

Z tego, co JEST - trzeba będzie na razie coś sklecić na lub obok tej kupy gruzów, co nam łaskawie pozostawiła niemiłosierna wojna.

Ten obmysł również mam gotowy - uzewnętrznię w najbliższem odległościowo mieście - po czym przewiduję objazd.

36 Wielokrotnie przywoływany i analizowany przez Osterwę cytat z Promethidiona Norwida. 37 W Listach (s. 267) fragment rozpoczyna fraza „Więc nowy zespół" 38 Fragment od „Dal będzie dążyła ... " do ,jest już gotów" w maszynopisie przekreślony ołówkiem.

JULIUSZ OSTERWA

Chodziłoby w pierwszym rzędzie o uczczenie Niezłomnych39 . Przedsięwzięcie układa się według starego zwyczaju, ale będzie świeże. Drugą sprawą będzie porozumienie się z prawowitym zarządzicielem Państwa jako

jedynym ojczunem czynnego żywosłowia. Porozumienie z zarządzicielstwem Państwa oprzeć by należało na tej podstawie,

że to my, umiętnicy, jako dusza żywosłowia, którym się żywi „społecz"40 , zwracamy się do tych, których przeznaczenie wyznaczyło jako głowę społeczy, z żądaniem, aby nam dano ciało. Niechaj wystarają się, czy zabezpieczą nam miejsce - gdziebyśmy mogli spokojnie czynić swoją rzecz. Niech nam dostarczą urządzeń i narzędzi i - nic więcej. My sami sobie wynajdziemy tworzywo do opracowania- sami je własnymi siłami opracujemy, przyrządzimy i podawać je będziemy jako karm pozachlebny- za co będziemy otrzymywać karm chlebny, czyli środki potrzebne do utrzymania się na siłach na dalsze czyny.

W zamian uważać będziemy za swój obowiązek - zawiadamiać swego ojczuna o postępach swoich i swoich odbiorców - czyli o postępach społeczy w krainie ży­wosłowia. Do działania zatem potrzebne są nam budyny według naszych wskazań wznoszone i urządzone - potrzebna jest nam i wystawa słowa, tzn. tło, sprzęty i ubio­ry oraz przedmioty pełnemu słowu służne. Tego musi nam dostarczyć społecz, po­średnio przez swoje samorządy, jak to czyni w dziedzinie uczelnianej oświaty i w dzie­dzinie tzw. „szpitalnictwa".

Środki na utrzymanie nas samych i naszych pomocników w działaniu czerpać bę­dziemy z bezpośrednich wkładek społeczy - która bezpośrednio uczestniczy w na­szym działaniu i korzysta duchowo jako strona odbiorcza- „spożywcza".

Jeśli się pojawi taka okoliczność, że trzeba będzie mniejszej gromadzie nadaw­ców żywosłowia udać się w podróż do większej gromady odbiorców, to wydatki zwią­zane z przejazdem nie będą pokrywane przez zespół nadawców, lecz przez społecz, za pośrednictwem Zarządu Państwem lub samorządu miejscowego. Sądzę, że będzie­my mieli prawo żądać od naszego ojczuna, aby takjak miejsce pracy i działania, za­bezpieczył nam odpowiednie miejsce zespołowego odpoczynku i wytchnienia. My­ślę o mieszkaniach w mieście i jakichś ośrodkach wśród pełnej przyrody. Sprawy te nie okażą się zbyt złożone i kłopotliwe, jeśli porozumienie między rozumnym ojczu­nem, a dojrzałym już - i samodzielnym, i uświadomionym współdziałaczem oprze się na wzajemnym zaufaniu, na ojczuńskiej życzliwości i przychylności z jednej stro­ny, a na przywiązaniu i poczuciu rodzinności z drugiej strony.

Takie porozumienie może zaistnieć natychmiast pod wpływem Łaski. Jeśliby się jednak okazało w pierwszej chwili, że przypadkowo przedstawiciela

Zarządu Społeczy wojna ostatnia niczego nie nauczyła, więc że w dalszym ciągu wyobraża sobie, iż jest Rządem, nad którym może panować jedynie wróg silniejszy ramieniem, albo gdyby się okazało, że przedstawiciel Zarządu Państwem w roztar­gnieniu słyszy o swym rozmówcy niepochlebne osądy, albo o nim czyta oskarżenia w starodawnie plugawych piśmidłach - albo widzi za plecami rozmówcy rozlazłą cieść płaskogrzbietnych niedołęgów czy głupkowato uśmiechniętych garbatych naj­mitów, tedy - rozmowy należy przerwać i po opanowaniu siebie i dowodów słuszno­ści - zdobywać porozumienie po raz wtóry.

39 Osterwa miał zamiar po zakończeniu wojny uczcić pamięć jej bohaterów, wystawiając Księcia Nie­złomnego Calderóna-Słowackiego.

40 Pierwotnie „społeczeństwo" - wyraz skrócony i wpisany w cudzysłów za pomocą czarnego pióra.

LIST DO STEFANA JARACZA

....:.......__ -~

Page 10: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 122 ~---:-~----.--------------~------------~~~~ 123 PRZESZŁE, NIEDOKONANE W rozmowie porozumiewawczej należy unikać wyrażeń obcego pochodzenia ta­

kich jak „scena", „aktor", „dyrekcja", „sztuka", „kultura", takich jak i „prezydent", „minister", „departament", „polityka" i tym podobne zdechłolągi. Ale i z rdzennie rodzimymi wyrażeniami - wieloznacznymi trzeba się oględnie obchodzić, np.: rząd, państwo, władza, przemysł, skarb itd. Należy też wyrwać z pamięci takie rupiecie jak: racja stanu, podsekretarz stanu, izba kontroli - publiczność.

Należy mówić tak: Ludność naszego kraju składająca się z mieszkańców różnego pochodzenia obiera

spośród siebie (10 tys.) wyborców - ci (tysiąc) obywateli polskiego pochodzenia41, ci

(stu) posłów, ci (dziesięciu) wodzów narodu katolickiego wyznania, ci z pośród siebie: jednego najwyższego zwierzchnika i jego następcę. N.[ajwyższy] Zwierzchnik obrany dożywotnio przyjmuje miano króla. Król mianuje Zarząd Państwa: namiestnika, pisa­rza, skarbnika i ładnika - oraz ich następców. Zarządcom pańs~a podlegają wszelkie sprawy państwa - gromadzące się w różnych sprawicielstwach. Sprawicieli i ich na­stępców, jako swoich pomocników, wybierają zarządcy za zgodą Rady Wodzów Naro­du, która się porozumiewa z Izbą posłów. Król mianowania potwierdza. W ten sam sposób namiestnik dobiera sobie do pomocy wojewodów, z których jeden przypada na milion mieszkańców. Wojewodowie przy pomocy swoich starostów czuwają, aby za­rządzenia Zarządu Państwem (więc królewskie) były rzetelnie wprowadzane w życie i uczciwie wykonywane. Nad tą uczciwością [czuwają] też przedstawiciele ziemie (zie­mica obejmuje milion mieszkańców) obrani przez przedstawicieli powiatów, co obrani przez opolców tj. przedstawicieli opół (gmin) - a tych obierają gromadźcy (sołtysi), obrani przez gromadę (około 1 OOO osób).

I gdzież tu mowa o Rządzie? Rządem, ciałem rządzącym jest naród. Państwo składa się z mieszkańców różnego pochodzenia, którzy jako ludzie mają

prawo do życia - toteż zabezpiecza im się to prawo przez prawo obioru spośród siebie przedstawiciela dziesięciu żywych istot, któryby jako dziesiętnik przekładał potrzeby swoich obieraczy obranemu przez siebie setnikowi - setnicy o sile dziesięciu głosów odbiorczych - obierają w liczbie dziesięciu wyborcę - a ci obierają swego zaufańca wśród obywateli polskiego pochodzenia, biegłego w polskiej mowie, władającego poprawnie wymową polską, umiejącego czytać i pisać, wyznania chrześcijańskiego. Ten z dziesięcioma obywatelami obiera posła.

Posłowie utworzą Izbę posłów - podobnie jak było - i oni obiorą spośród siebie wodzów narodu, jednego na dziesięciu - i tak się dojdzie do Zwierzchnika Państwa, który bedzie Zarządzicielem Państwa zarządzającym przez zarządców królewskich.

Sprawiedliwość w państwie i niezawisłość sądów zabezpieczy się przez odrębne obiory. Każdy pełnoletni mieszkaniec będzie obierał sąd gromadzki za pośrednic­twem urzędu wyznawczego, do którego należy. Ci obrańcy utworzą Radosąd gro­madzki i obiorą Radosąd opolny. Te spośród prawników obiorą Sędziów powiato­wych - ci ziemicowych - ci dożywotniego najwyższego Sędziciela i jego następcę.

Poza przynależnością do państwa - zapisaną w urzędzie gromadzkim i poza przy­należnością wyznawczą - zapisaną w urzędzie wyznawczym, mam prawo i obowią­zek należenia do związku zawodowego.

41 Słowa „polskiego pochodzenia" są wpisane maszynowo w interlinię nad słowem „obywateli", jednak bez dokładnego zaznaczenia miejsca, gdzie należy je wstawić.

JULIUSZ OSTERWA

W urzędzie gromadzkim załatwię swoje sprawy gospodarcze, przez urząd wyznaw­czy swoje sprawy sumiennicze i duszebne, przez związek zawodowy - sprawy pracy, zarobkowania i odpoczynku.

Związek mój zawodowy w przymierzu z bliźnimi związkami zawodowymi utwo­rzy Izbę pracy. Izby połączą się w Izbicę - której zarząd główny będzie stanowił Do­radę „Królewską". Dorada doradzi królowi zarządzenia, które „król" omówi ze swoim zarządem. Co zaś zarząd przedłoży „królowi" - z tym się „król" (po wysłuchaniu Dorady) zwróci do Rady Wodzów.

Nasza sprawa - żywosłowia - bę­

dzie podlegała „królowi", który się o niej dowie od Ładnika Państwowe­go albo od Dorady. Ładnik się dowie od Sprawiciela Ogłady Narodowej -albo od „króla". Sprawicie! dowie się albo od nas wprost, albo od naszego Związku.

Może się zdarzyć, że jakaś miej­scowość - poruszy sprawę Żywosło­wia. Oprzeć się tedy musi o Zarząd miasta, który albo zwróci się do na­szego Związku Żywosłowców - za­wiadamiając o tym Zarząd Samorzą­du powierzonego względnie ziemicz­nego - albo zwróci się do Zarządu samorządu zwierzchniego z tym, żeby sprawa miejscościowa dotarła do „króla" - Zarządziciela.

Być może, że i na tej płaszczyźnie rozmów nie dojdzie do porozumienia. Być może, że taką rozmowę będzie

Juliusz Osterwa jako Fantazy w sztuce Juliusza Słowackiego. Teatr im. Słowackiego,

Kraków 1946, reż. Juliusz Osterwa.

należało odłożyć na okres trzyletni, wprzód ją rozważywszy i pogłębiwszy - opraco­wawszy w szczegółach - a szkoda, żeby to odkładać, bo wydaje się, że jest tq droga prowadząca do takiego ustroju i uczłonnienia społeczy, że i bolszewicy, gdyby byli zwycięzcami, musieliby się cofnąć z narzutem swego ustroju.

Nieszczęsne to nasze położenie, że się znajdujemy między dwiema straszliwymi potęgami siły mięśniowo członniczej. Przyglądając się z przejęciem tym zmaganiom tych potęg-prawdziwie strach ogarnia i beznadziejność. Nie, nie, nie jest tak źle. Wszyst­ko mija. Minie i beznadziejność, i strach, jeśli się nabędzie mocy, która się oprze tym

siłom - groźnym jak pioruny. Najgroźniejsze pioruny były w rękach gromowładnego Jowisza - śladu z Jowisza nie zostało, a pioruny oświetlają dziś ciemności nocne w kur­nych chatach - pioruniczność (elektryczność) dziś ciągnie olbrzymie ciężary wzdłuż i wszerz kuli ziemskiej - posłuszniejsza od pociągowych zwierząt. Mały, młody czy stary, nieuczony, lecz uważny człowiek, podchodzi do zgrabnej skrzyneczki sięgającej mu do pasa - nakłada na nią lekko jakąś żelazną niby-klamkę - poruszył nią lekko

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 11: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 124 ----------t------r----- 125 PRZESZŁE, NIEDOKONANE i ledwie widzialnie i oto wozisko na żelaznych kołach napchane kilkudziesięcioma oso­bami natychmiast najposłuszniej drgnęło i pędzi z nieznaną koniom wyścigowym szyb­kością. Pioruniczność świeci, grzeje, dźwiga, pcha, ciągnie.

To może się stać z innymi żywiołami, i z tymi, które są groźne w ilościowym ludz­kim cieście. Zawładnie nimi młody, czysty, nieuczony, lecz zbożny człowiek, którego BÓG uzna za swoje naczynie, narzędzie.

Niemcy - potęga - w naszych oczach się kruszą, póki się nie skruszą przed BO­GIEM. O co walczą? O Lebensraum? Będą go mieli więcej, niż im to będzie potrzeb­ne. Rosja - potęga, bolszewicy- w naszych oczach się krwawią- i padną, jeśli się nie upokorzą. O co walczą? O ustrój świata? Będą mieli ustrój,jeśli się nawrócą do BOGA. Fiihrer w ostatniej swojej mowie (listopad 1943) zapowiedział: ich bin auch religios. Stalin mianował archimandrytów prawosławnych. Czy to szczere przekonania?

Zwycięży szczerość oczyszczona- czysta- zbożna.

Nie do pomyślenia, byśmy się tym siłom olbrzymów mogli przeciwstawić siłą naszego ramienia - ale możemy się przeciwstawić i zwyciężyć olbrzymów szczerą zbożnością - i zbożną szczerością - ustrojem na zbożności opartym. A czy to jest osiągalne? Ludzie są ludźmi. Lecz ludzie dzielą się na dwie gromady: na zbożnych i bezbożnych. Pomiędzy tymi biegunami - błąka się, krąży, dąży tam i z powrotem -lata, pływa, przechodzi, zatrzymuje się - staje i gnije lub usycha cieść ludzka, skłóco­na, obłędna - opętana - bezradna, głupia - lecz nie beznadziejnie tam, gdzie możliwa jest pokora przebijająca niebiosy- królowa podświadomości, która jest zwierciadłem przyszłości - zwierciadłem o tyle nieścisłym, że dwuwymiarowo ukazuje to, co trój­wymiarowe, cztero-wielowymiarowe i bezmierne.

Szkoda byłaby i mitręga, gdybyśmy życia w nowej Przemianie nie rozpoczynali od uczłonnienia - nowego U stroju, który by był naszym prawem, naszą Mocą ponad potęgi ramienne - gdyby się wspierał i wznosił na zasadach i w zasadach PRAWDY DOBRA I PIĘKNA.

I to jest marzenie? niedościgłość? Rzecz nieuchwytna? Wara mówić o niechwytno,ści tym, co są bez rąk lub mają ręce zajęte, i wara o nie­

dościgłości tym, co mają nogi bezwładne lub w dybach - i wara o marzeniach tym, którzy wyobraźnię wyczerpali na rozkosze brzucha.

„Ja wiem, czego ty chcesz! Że Polska ma być państwem ponad państwy, prześci­gającym wszystkie, jakie są republiki i rządy, oczywiście niedościgłym, wymarzo­nym. Ma być marzeniem, ideałem - czyli ma się nie stać nigdy - nigdy urzeczywist­nić. {Aja chcę tego, co jest wszędzie i tego co JEST, tak jak jest, tylko z usunięciem oszustwa narodowego - oszustów, którzy rujnują naród, złodziei, którzy, okradają naród z duszy, z duszy, dusze mu kradną!"

To nie było marzenie Konrada wolnego w niewoli, to była jego wola. I ta wola się ziściła, choć Konrad Wyspiański owocu tej woli nie dożył. Owoc ten wisiał na jabłoni wolnych narodów przez lat dwadzieścia i jeden. Gdy przyszła burza, trącony przez inną gałąź woli spadł i leży - z duszy go nie okradli42 .}

„Czy wiecie co to jest dusza? Siła, która jest tym, czym chce, i nie jest tym, czym nie chce. Dusza, która jest nieśmiertelna i pochodzi od BOGA. Wy zatracacie jej bo­skość, zatrzymując ... ambicje" - błahocelne dążenia ...

42 Fragment ten w Listach (s. 268) następuje bezpośrednio, bez żadnych oznaczeń czy przerw po po­przednio wyróżnionym.

JULIUSZ OSTERWA

Więc się już wie, że nie wolno boskości zatracać i że dusza może być tym, czym chce - i będzie tym, czym chce, jeśli się jej boskości nie zatraci - jeśli się

zatraci błahocelne dążenia, żabie nadętości pychy- a rozwinie się boskość- a.bo­skość się rozwinie tylko w stanie Łaski - a Łaskę utraconą zyskuje się poprzez Świętoczyn Pokuty- przez Świętoczyn Złąki z Ciałem CHRYSTUSA, który w jed­ności DUCHA ŚWIĘTEGO żyje i króluje z OJCEM Wszechmogącym - wiecz­nym BOGIEM.

{Och, Stefanie - zwracałem się w tym liście do Ciebie, pijąc do Limana - lecz teraz zwracam się i piję do Ciebie - bo w tej chwili stoisz przed oczami mej duszy -takim, jakim Cię widziałem ostatnio cztery lata temu - w ciepło urządzonej komorze (Frascati43), nim zasiedliśmy do obiadu. Pamiętam, w jakim pięknym zachwycie -jak pięknie wypowiedziałeś te, Twoim zdaniem najpiękniejsze słowa: „chleba nasze­go powszedniego daj nam dzisiaj".

Patrzyłem zawsze na Ciebie - kiedyś bywał w ogniu spełniczym - jako na Poma­zańca - jako na prawdziwe, dobre i piękne Naczynie Duchowe - pokorne, odbiorcze, łagodne, ciche oblicze domu, w którym się rozgrywa nieustannie walka o mur gra­niczny pomiędzy nieustępliwym właścicielem domu, a zażartym, roznamiętnionym najeźdźcą.

Nigdyś nie bluźnił- nie byłeś bezbożnikiem - lecz „sprawy religijne zawsze", jak powiedziałeś, „były na marginesie twoich artystycznych zainteresowań". A Twoim zainteresowaniem artystycznym była tylko tęsknota za duchem, który by zamieszkał w twoim wnętrzu, które na to było stworzone, aby tam czyjś duch, czyjaś dusza miesz­kała i ukazywała się światu przez Twoje ciało, przez Twoje spojrzenia, przez Twoje ruchy i głos.

Spodziewałeś się może, że się uciszy spór o władztwo Twoim wnętrzem? I nauczono Cię, jak i mnie, jak i całe polskie aktorstwo, że w naszych wnętrzach -

mają mieszkać nie zawsze ulubieni przez nas mieszkańcy- lecz wszystko jedno jacy - choćby najplugawsi. Rozstrzygali o tym dzierżawcy naszych ciał, mając prawo, skoro nam dzierżawę płacono gotówką. Rozstrzygały też o tym i inne smoki pisar­skie, bezkarnie żłopiące nasze prace, smagające nas batami przytyków - upokarzają­

ce pochwałami godnymi gończych psów. Nasza wina - nasza wina - wina nasza największa44.} Mamyż do tych współgrzechów powrócić? Na tośmy odbyli pokutę pięcioletnią, żeby znów wrócić i nową wojnę wywołać? Ta wojna była okropna - lecz jej skutki mogą być błogosławione, jeśli się odrodzi-

my naszą wolą (wyzwolin doczeka się dnia, kto własną wolą wyzwolony). Przepadną dzierżawcy naszych ciał, przepadną pijawki naszych dusz. Sami - już oczyszczeni i wolni -wyćwiczeni, doświadczeni - w godowe szaty przyodziani, mając przed sobą już dościgły wzór Ognia - który oplótł miłosiernie Ambrożego i Augustyna - sami z siebie, z pełną umiętnością wydobędziemy żar, tańcząc naprzemian i śpiewając w wielkiej wdzięczności:

TE DEUM LAUDAMUS - TE DOMINUM confitemur -TE AETERNUM PATREM omnis terra veneratur -

43 W dwóch pokojach przy tej ulicy Oster\vowie mieszkali od 30 października 1939; Jaracz odwiedził ich 1 O listopada.

44 W maszynopisie następne zdanie ,,A teraz co?" przekreślone ołówkiem - w Listach (s. 269) - zachowane.

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 12: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 126 - ~

Szalejmy duchem w zachwycie - niech innych duchy szaleją z zachwytu - nie wstydźmy się Dawidowych skoków - ani łez cichych z radości - nie obawiajmy się zagłuszu piszczał, bębnów i trąb - i krzyczmy Bożosławę - aż „Bóg się uśmiechnie na tronie szafirów".

1. CIEBIE BOGA Chwalimy CIEBIE PANA Wyznajemy

2. CIEBIE Wiecznego OJCA cała ziemia uwielbia

3. TOBIE wszystkie Anioły TOBIE Nieba i rozwszechne Potęgi

4. TOBIE Cherubiny i Serafiny bezustannym głosem wykrzykują

5. ŚWIĘTY-ŚWIĘTY-ŚWIĘTY PAN BÓG Zastępów

6. Pełne są nieba i ziemia Wszechwładzy Twojej Sławy

7. CIEBIE wsławiony wtór Apostołów 8. CIEBIE chwalebny wieszczów poczet 9. CIEBIE chwalą Męczenników

ochotnicze szeregi 10. CIEBIE po świecie ziemie

wyznaje Świętospoła 11. OJCA bezmiernej Wszechwładzy 12. Uwielbianego Twego SYNA prawdziwego

i jedynego 13. oraz Świętego

Pocieszycielskiego DUCHA 14. TYŚ KRÓL SŁAWY CHRYSTE 15. TYŚ OJCA Wiekuistym Jest SYNEM. 16. TYŚ dla Zbawienia - zostając Człowiekiem

nie wzgardził Łonem Dziewicy. 17. TYŚ skruszonym żądłem śmierci

otworzył wierzącym królestwo niebios 18. TY po Prawicy BOGA siedzisz

w Sławie OJCA 19. że SĘDZIA przyjdziesz - wierzymy 20. CIEBIE więc prosimy, poratuj

sługi swoje, któreś przecenną ·K.RWIĄ odkupił 21. uczyń - by nas zaliczono z Twoimi Świętemi

do wieczystej Sławy.

Słowo po słowie - musimy sposobem Limana - wziąć pod rozwagę - ustalić ich wagę, znaczenie, wpuścić w siebie: w pamięć, w umysł, w sumienie, w wiarę i z ja­kimś sprawoznawczym przewodnikiem dotrzeć do krajów i czasu świętych: Ambro­żego i Augustyna.

Dojrzeć ich wyrazy oczu - poruszenia w szatach - dosłyszeć ich tchnienie i głos -- i poznać drogę ich świętości -i wymodlić sobie Chwilę Osobliwą ich Rozpieśni.

JULIUSZ OSTERWA

A gdy Polska Chwila we­zwie Zygmuntem, dzwonami, dzwonkami na TE DEUM -

to już nasi odbiorcy będą w świątyniach duchem bar­dziej skupieni - w podzięce czynniejsi - w sławieniu od­ważniejsi -

Ach loty - loty - do nie­śmiertelnych złotych wrót -

Ikarowy lot? Ikarowy los? Nie. Nie.

Nie należy pragnąć, aby­śmy w wielomilionowej cieści byli jak rodzynki w cieście. Starajmy się raczej być kroplą szeroko rozlanych wód -i mieć te same właściwości przetworzne,jakie są w całym jeziorze - starajmy się być kroplą tej samej krwi, która opływa całą członnię narodu.

Jeno krew żeby była czy­sta ... skoro ma płynąć z nasze­go serca - skoro ją mają pić ...

127 PRZESZŁE, NIEDOKONANE

Jeno powietrze żeby było czyste - skoro nim karmić mamy krew. Czy też marzenie? Zapewne przywodząc na pamięć zmorne wspomnienia z przed­

wojennych lat- możemy popaść w zwątpienie - nawet wojenną rzeczywistość obcie­rając z bliska, możemy popaść w odrętwienie - nawet najbliższej przyszłości nie słu­chając, a słysząc o czarnowidzeniach i wróżbowiedniach, można popaść w zniechę­cenie - lecz jeśli się wierzy - w to, co nam Świetospoła podaje do wierzenia - jeśli się wierzy Błogowieści - i Duchowi, qui locutus est per prophetas - to wystarczy iskier­ka nadziei, aby jasno patrzeć i jasnowidzieć .

{Bardzo wiele z tego, co było nam przed wojną zmorą, przepadło - nie należy tego przywoływać nawet myślą. - Poza tym ucichło życie - jak człowiek znużony, który zasnął i odpoczywa - by począć od nowa.

Życie polskie oddycha - pełną nawet piersią - jeno mu zabroniono uśmiechać się i ruszać, i czynić swoją wolę. Sen skrzepi mu mięśnie i odświeży umysł. Długo śpi -niespokojnie śpi - ale nabiera mocy.

Zamknięto szkoły, wyższe uczelnie, „teatry", dzienniki - tego, że tam od czasu do czasu zgrzypi buda Tespisa ciągniona przez krowy, cielęta, muły i osły, nie bierze się pod uwagę - że tam tu i ówdzie pozwolono zaprawiać niewolników do roboty w oj­czystej mowie - i że w ojczystej mowie wolno bałamucić - to nie są rzeczy groźne.}

Gdy się człowiek zbudzi - a zbudzi go cisza pokoju - gdy zaczerpnie poburznego powietrza - przeżegna się - spojrzy dokoła - i uśmiechnie się do rannych zórz -zobaczy - że hen, na granicach rzężą powalone olbrzymy- czarnej, brudnej, cuchną-

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 13: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

P~ESZŁE,NIEDOWNANE 1~~~-~~~~~~~ 129 P~ESZŁE, NIEDOKONANE cej mazi nie ma - mniejszości została zlękniona garść - wszy maciupeńkie tu i ów­dzie widoczne, wycieńczone - schnące - wysychające.

Złodzieje się włóczą- stać! Zbrodniarze - stać! Winowajcy - stać!

Do roboty, do roboty się brać - krzywdy wynagrodzić-pokutować!

Żadnego bicia. Żadnej zemsty. Coś ukradł? Przedmiot? Komu? Sąsiadowi - ileż sąsiad ceni ów przedmiot? Sto

złotych. Idźże, bracie, do obozu karnej pracy i odrób te sto złotych. Dziennie zarobisz dwa zł. Złotówkę ci odtrącą za utrzymanie - po dniach stu będziesz wolny.

A o tobie mówią, żeś winien śmierci niewinnego człowieka. Są świadki, nie chcą cię znać - będziesz musiał na zawsze opuścić gromadę i-opole, i powiat, i ziemicę, i kraj. Dowiaduj się, może cię gdzie przyjmą - wolna droga.

W „Dali" będzie obowiązywał członników zwyczajnych ten zwyczaj, że spełnicy nie zajęci na spełni będą zdolni zastępować odpowiedzialnie i przyspełników, i pełni­ków. Pełnicy łatwo staną na stanowiskach przyspełników - a gdy zajdzie potrzeba -wezmą udział w pokazach postaciowych. Do tego zdolni będą i przyspełnicy - którzy zastępować mogą i pełników. Zewnętrzne odznaki na ubiorach dalańskich nie sprawią nikomu trudności w wyznawaniu się na czynnościach i odpowiedzialności. Każde sta­nowisko służbowe pełnicze, przyspełnicze i spełnicze będzie obsadzone przez Zarząd (namiestnika) i zabezpieczone raz: przez wyznaczonego następcę - i z drugiej strony przez zastępcę - wtajemniczonego za zgodą namiestnika - przez odpowiedzialnika.

Sporych też oszczędności spodziewamy się przez urządzenie i uruchomienie spo­żywni (śniadania, obiady i wieczerze) oraz pralni.

Każdy dalanin będzie miał jeden dzień w tygodniu wolny - odpoczynkowy. Nie wiadomo który - a to dlatego, żeby nie miał innych celów ponad Dal. Dnie niedoma­gań w zdrowiu będzie się uważało za dni odpoczynkowe od pracy. Wszelkie nawet najdrobniejsze niedomagania zdrowia, dostrzeżone przez czujne otoczenie, wywołu­ją w otoczeniu obowiązek porady lekarskiej.

Sprawa spełnicza - przyspełnicza - i pełnicza. Patrzę na swoje roczne maleństwo45 - i śledzęjego przyrodzony rozwój. Ciałko się

wyłoniło przed rokiem w całości uczłonnione - nic nowego nie przybyło prócz zębów, które się właśnie ukazują. Dziecko zaczyna rozpoznawać przedmioty przedsoby i nie­którym nadaje jedno- lub dwugłoskowe nazwy. Rusza się coraz samodzielniej, ma po­czucie śmieszności - lub najczęściej płacze z jakiegoś niewiadomego powodu np. w nocy albo wtedy, jeśli się mu odbiera zabawkę, albo jeśli mu się nie poda tego, po co wyciąga rączkę - albo kiedy się nudzi, albo kiedy się nie zwraca na nie uwagi, albo kiedy się o coś niespodziewanie uderzy, albo kiedy głodne. Lubi słuchać dźwięków, nastawia uszka na każdy niespodziewany szmer. Dziwna rzecz, że to dzieciąteczko w parę chwi­lotek po urodzeniu już umiało ssać - a teraz już umie poważnieć na widok obrazów świętych i rączką wykonując ruch „pa", okazywać jakieś swoje czucie. Otoczenie dziecka cóż robi? Przewija, kąpie, karmi, dba o jego zdrowie i cieszy rozwojem, a niepokoi się płaczem. Czuwa, żeby sobie coś złego nie zrobiło - i tak z dnia na dzień ...

Coś podobnego, ale i coś innego zachodzi przy urzeczywistnianiu się słowa. Po­wstaje w człowieka wyobraźni jakaś myśl, która pragnie się uzewnętrznić, czy którą człowiek pragnie wyrazić na zewnątrz. I nosi się tę myśl - pragnienie w swoim łonie.

45 Córka Maria, urodzona 24 października 1942.

JULIUSZ OSTERWA

{Kobieta nosząca płód w swoim łonie wie, że się coś tam w niej dzieje, ale nie obmy­śla postaci, nie buduje członków swojego płodu. One same się tworzą.} Kobieta może tylko sobie życzyć, pragnąć, żeby to były rysy do kogoś podobne, żeby to był syn lub córka- żeby to się urodziło żywe i zdrowe ...

Człowiek noszący w sobie zarodek czegoś, co ma się z niego wyłonić - nie tylko wie, że to coś w nim tkwi, lecz musi i pragnieniem, i świadomie obmyśleć i płeć,

i całkowite uczłonnienie przyszłego tworu. Może się to dziać i podświadomie, ale skoro się dojrzało do tego stopnia, że się pragnie tym tworem przyczynić do istnienia ogólnego dobra, do wzbogacenia czy podtrzymania dobra -

{Czuję się w stanie odmiennym (nie po raz pierwszy) - w ciąży, w stanie błogo­sławionym. Noszę w swoim wnętrzu płód miłości,} który nazywam: Genezy. {I mu­szę temu przedrodkowi obmyśleć członeczki postaci, rysy, wygląd i płeć, od której zależy, czy będzie czymś żywym, nadawczym, czy odbiorczym.} Oczywiście, jeśli chodzi o nadprzyrodzoność - to oby był odbiorczym po to, żeby, gdy chodzi o życie przyrodzone, był nadawczym.

Genezy. {Widzę jego urodzenie, niemowlęctwo, lata młode, lata czynów - i oby najpóź­

niejszą, lecz nieuniknioną śmierć.} Daj BOŻE, aby dusza jego była nieśmiertelna i stała się godna istnienia w Króle­

stwie Bożym. {Daj BOŻE, aby nim spadnie na ziemię jako dojrzały owoc, miał w sobie ziarna

zawierające w sobie zarodek nowego życia46.} Daj BOŻE, żeby to nowe życie z miłości służyło TOBIE BOŻE z miłością na

chwałę Twoją - a ludzkiemu rodzajowi na pożytek. PANIE przyjmij tę modlitwę moją niechaj się iści w Imię CHRYSTUSA SYNA TWEGO proszę.

Genezy będzie pracował - jako żywosłowca. Musisz udoskonalić to rzemiosło - ten zawód- zajęcie do wyżyny posłanniczej. Badaj mowę, wyrażenia, wyrazy, każde słowo, każdy nowoczłon - ich pochodze-

nie, wagę, znaczenie - jaka w nich może zawrzeć się treść i moc. Wymowę ćwicz - sprawność narządów mowy - dźwięki - brzmienia - głos.

Oddechów różne sposoby - poznaj i umiej oddychać szczytami płuc i przez poru­szanie przeponą, i przez rozszerzanie żeber.

Ciało swoje uczynisz giętkim - o zdrowie dbaj. Ruchem i wyrazem członków cia­ła umiej naśladować wszelki ruch i wyraz twego otoczenia. Wprowadzając ruchy w tęt - wszelkiego wyglądu - uczynisz ciało pełne gędźbiarskiego wdzięku.

Rozeznawaj się w tworzywie - odnajduj w postaciach siebie, który jesteś, którym chciałbyś być i którym być byś nie chciał - to są chwile pracy osobistej.

I

46 Fragmenty zaznaczone od słów „Kobieta nosząca płód w swoim łonie" po „zarodek nowego życia" są w Listach (s. 269-270) zmontowane w jedną całość bez zaznaczania skrótów i tworzą ostatni akapit publiko­wanego fragmentu, po którym pojawia się jeszcze znak opuszczenia - wielokropek w nawiasie kwadrato­wym. Konsekwentnie więc wymazano wszystko, co wiązało się z Genezją i religijnym posłannictwem przy­szłego żywosłowia.

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 14: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

PRZESZŁE, NIEDOKONANE 130 r 131 PRZESZŁE, NIEDOKONANE Chwile odpoczynku poświęć rozmyślaniom nad sobą, skupieniom się w sobie -

i modlitwom. Przestrzegaj przykazań Bożych. Miłuj Boga nade wszystko - a bliźniego jak siebie. Świętospole bądź wiemy - wyznawcą bądź czynnym, gorliwym.

Odnajduj się w postaciach Apostołów, uczniów i w całej rzeszy otaczającej ZBA­

WICIELA. Umiej śnić, żeś był w Kanie, nad jeziorem Genazaret, na granicach Sydonu

i Tyru, na puszczy i w Jerozolimie - i w Betanji, i w Ogrojcu - i na górze, którą

zowią Golgota. Umiej takie sny pamiętać - i do nich powracać na jawie z zamkniętymi oczyma.

Staraj się w chwilach odpoczynku zawierać znajomość ze świętymi. Czytuj ich listy

lub o nich, i - odpisuj, jeśli ci czas pozwoli i uczujesz tę potrzebę. Pisz, jak ja do

ciebie piszę. Pisując do świętych - miej to na pamięci, że oni są bardziej bliźni i żywi

niż żywi bliźni. Ta ponadczasowa wymiana myśli może mieć dla ciebie duże znacze­

nie doczesne - i wpłynie na twoją umięć rzemieślną, a ta znowu przyczyni się do

doskonalszego, rozkoszniejszego wyrazu w twej Pięknusłużbie - a przez to BOGU­

SŁUŻBIE, która jest jedynym najwyższym celem życia i przeznaczeniem.

Nie lekceważ sobie znajomości tych duchów, które się wypowiadały polską mową

przez polskie naczynia duchowe. Gnaj, gnaj w snuciu marzeń - leć (gdzie dolatują orle duchy) i nie daj się mijać -

niech ci się serce śmieje do ogromnych, wielkich rzeczy - to nic, że tu pospolitość

niska włazi w usta, uszy, oczy ... „Chociaż gleba może licha, nie trza ustępować z drogi!"

Wiara jeszcze jakaś w nowym pokoleniu. A gdy to, co było z bliska - oddali się pod wpływem pospolitości - gdy ci się serce

rozżali i będzie biło nierównym, niespokojnym tętem - to skocz w chwili odpoczynku -

ku gędźbie i bodaj nastaw odbiornik, lecz nie na tę, która działa na ludzkie wrażle - wraż­

liki, na te sieci trzymające dusze w uwięzi, lecz wsłuchuj się w tęt ten, który sprawia, że

dusza z ciała wychodzi i koło ciebie świeci, i zbliża wszystko, co już było dalekie.

Choć rzeźba i obrazy barwne mile bawiąc oko, też mogą oderwać myśl od pospo­

litości - bądź uważny i zawczasu obierz jakiś przedsób - o który myśl oderwana

mogłaby się uczepić.

A uczepiwszy się - krzepić się.

Nabierać mocy- z którą trzeba wracać do pospolitości - opierać sięjej wciskom

i - wznosić się ponad jej niskość. Ach, ta pospolitość nie jest tak straszna, jakją widzi pospolitak bezskrzydły, bez­

myślny - jak ją widywał marzyciel, który swych myśli oderwanych nie umiał za­

szczepić o przedsób .krzepiący.

„ ... Są sprawy, które są poza nami i mimo nas są- i nasze myślenie nad nimi nie

ma żadnej wartości." My przeczuwamy umiętną tajemniczą splotobudowę pierwotnych przyczyn i koń­

cowych skutków - lecz tajemnicę tej splotnej budowy można tylko przeczuwać i od­

krywać, i odsłaniać - a do tego prowadzi tylko Piękno i Pięknosłużba - z myślenia

oderwanego ostoi się tylko owoc Pięknosłużby- jako rzecz wieczysta - a wszystko

inne zaginie. Cóż głoszą te owoce Pięknusłużby?

JULIUSZ OSTERWA

Śmierć - koniec - kres - szczyt.

Bo cóż szczytniejszego nad szczyt - śmierć. - Ta wielkość daje. Któż wielkości pragnie? Polska i jej dzieci.

Oni pragną więcej i wyżej sięgają żądaniem, niż człowiek osiągnąć i zdobyć może - POSŁANNICTWO. -

(Ono nas unosi i rozwija, i spotężnia) Ono nam daje skrzydła i skrzydła rozwija -A usuwa ciernie spod stóp. Ciernie pospolitości. Oto jest właśnie Pięknusłużba.

Ależ pospolitość nie jest straszna! I nie damy się jej nastraszyć, i możemy nie

dopuścić, aby straszyła i - nie dopuścimy.

Związawszy się z sobą - zestrzelmy w jedno ognisko myśli i duchy- wprzód we­zwawszy BOGA na pomoc.

Najstraszliwszą męką ducha obleczonego w silne ciało była, jest i będzie Tęskno­

ta za TYM - którego widział w Raju - i nie o Raj chodzi, ani o zwierzęta, które mu

służyły, ani drzewa i owoce, i nie o co bądź, lecz o widok TEGO, który się przecha­

dzał po Raju, nim się odezwał gniewnie i groźnie.

Jak znaleźć drogę wiodącą z powrotem do miejsca, gdzie się przechadza Stworzy­ciel człowieka -

jak wrócić do bramy strzeżonej przez Archanioła. Może Archanioł powie, co i jak

długo czynić - by się brama otwarła. Kiedyż przyjdzie Ten, który powie, co i jak

długo czynić - . by się brama otwarła - kiedyż przyjdzie Ten, który powie -

I Przyszedł, i Powiedział wszy[ s ]tko - w Sobie i na Sobie ukazał wszystkim. Lecz nie wszyscy weń uwierzyli.

Tym, którzy uwierzyli, dał moc, aby się stali synami Bożymi.

Tym, którzy widzieli Chwałę JEGO, Chwałę, jako jednorodzonego od OJCA -

ani ze krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża - ale z BOGA -

A BOGIEM było SŁOWO - a SŁOWO było u BOGA -

Wszystko, co się stało, przez SŁOWO się stało -

a SŁOWO stało się Ciałem - i mieszkało między nami i mieszka wśród nas, i mieszka w nas -

a póki w nas mieszka - daje nam MOC - byśmy się stali Synami Bożymi -

a póki w nas mieszka, nosimy w sobie Żywot- który jest światłością ludzi a Światłość w ciemnościach świeci.

LIST DO STEFANA JARACZA

Page 15: Juliusz Osterwa "List do Stefana Jaracza"

(')

(1)

"' ::

i .....

iii

Q

) .....

o

(fJ

<O

:: z

!::i.

o N

~

~

N o

"' ~

... ~

o o

3 oo

~

"' o ~

o ~ .::!

NR

IN

DE

KS

U 3

5554

2 P

L IS

SN

001

2-20

41

Cf)

:;o

:;o

<

z C

f)

rn o

o

o

Q

CD

:;o O

" ~ it

i" o

g

0 CD

c

:::I-

rn .

..... N~

"lJ ~

:;o C

f)

-< 03

· N

O

~

::J

:;o o

-<

::::r

-< :;o

)>

~

(/)· 3

0

o-

o o.

_ I

:e: ..m

-

.......

-l~

)>

:;o

o c

~

"lJ

o o

z ~

o $:'.

$:'. ~ o (/

o

~

(/)·

"2.

(/)

$:'.

Il :

;o

A-

~

N ~co

N

w

-CD

c~

:;o 3

::

J r

)>

:::::!.

o-.

O

J 3

~-

N

CD

(/)

)>

Q)

00

3 ..m

7'

-l C

Q. ~~

O"

-l r

n 3

Cf)

· A

re

N:

_co

w

og

)>

C

f)

(/)·

CD

Cf)

-l~

. -

::::r

ON

:;o

c.O

N

C ~

CD

rn w

-<

G)

'<

"lJ

:e: .....

. 0

3

o )>

)>

C

f)

A

::J

N

o Q

) ::::

r o

CD

o~~

)>

::J

::J

r Q

) c

AN

o

A

3 c,

-l

$:'.

o CD

-

o .....

.

~ -

l O

J :;o

Q

)

z o

o A

-C

::::r

-<

~

OC

)>

"lJ

r

)>

rn o

'--

A

)> c

z-

-l ~

AN

)>

r

AO

o

-l

o!=

I )>

z A

)>