9

Jaroszek i mała Rozalka

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Druga część przygód Jaroszka - polnego duszka, który przez przypadek trafił do Muzeum Śląskiego - opowiada o tym, jak zaprzyjaźnia się on z postaciami z obrazów w Galerii Malarstwa Polskiego 1800-1945. Razem z Jaroszkiem przygody przeżywa mała Rozalka, czyli Rozalia Matylda Glaser z obrazu Artura Grottgera. W tej części w słowniczku znajdziemy wyjaśnienia terminów związanych z malarstwem. Tekst: Beata Grochowska Ilustracje: Elżbieta Jarząbek Format 22 x 22 cm, 48 stron, oprawa twarda, rok wydania 2011. Publikacja wyróżniona w konkursie „KSIĄŻKA PRZYJAZNA DZIECKU” za promowanie tradycji, historii i wartości regionalnych w książkach dla dzieci.

Citation preview

Page 1: Jaroszek i mała Rozalka
Page 2: Jaroszek i mała Rozalka
Page 3: Jaroszek i mała Rozalka

Jaroszki, polne duszki ze śląskich baśni, mieszkały na łąkach,

mokradłach i pustkowiach. Mogły zamieniać się w zające,

bażanty lub kuropatwy i w tej postaci zwodzić ludzi, aż

zabłądzili i zgubili drogę do domu. Jeśli komuś udało się

Jaroszka złapać, to w zamian za miseczkę mleka opiekował się

domem i gospodarstwem. Nic dziwnego, że nasz Jaroszek mówi

czasem po śląsku. Sto lat temu na wsi, z której pochodzi, tak

właśnie mówiono.

Page 4: Jaroszek i mała Rozalka

Kiedy prawie zasypiał z nudów, usłyszał śmiech. Gdzieś

na pierwszym piętrze biegały dzieci. Jaroszek mieszkał

w Muzeum Śląskim już od kilku tygodni i zdążył poznać

tutejsze obyczaje. W ciągu dnia sporo dzieci przychodziło

oglądać wystawy, ale o tej porze muzeum było już nieczynne,

w pustym budynku zostali jedynie strażnicy i Jaroszek, którego

i tak nikt dorosły nie mógł zobaczyć.

Page 5: Jaroszek i mała Rozalka

– Co o tej porze robią dzieci w muzeum?

– poczciwy duszek mocno się zaniepokoił.

Może jacyś mali żartownisie ukryli się gdzieś

w zakamarkach sal, a teraz zobaczą, że

zamknięto ich w pustym ciemnym gmachu i na

pewno bardzo się przestraszą. Niedługo zaczną

wołać o pomoc.

– Już do wos leca! – z tym okrzykiem rzucił się na

ratunek.

Biegł, ile sił w nogach i… już po chwili szorował

brzuszkiem po błyszczącej podłodze korytarza. Wyhamował

dopiero na drzwiach Galerii Malarstwa Polskiego, robiąc przy okazji

porządny hałas.

– Czy aby pan nie doznał jakiej krzywdy?

Jaroszek obejrzał się zdumiony, zobaczył bardzo elegancką dziewczynkę

w jasnej sukience i wysokich, sznurowanych bucikach. Przyglądała mu się

z naganą w oczach.

– Takie bieganie to zupełny brak dobrych manier. Dzieci nie powinno być

słychać, należy chodzić powoli, nie przeszkadzać starszym i odzywać się

tylko wtedy, gdy o coś zapytają – mała dama chyba często wysłuchiwała

podobnych uwag, bo znała je na pamięć.

porze robią dzieci w muzeum?

duszek mocno się zaniepokoił.

ś mali żartownisie ukryli się gdzieś

rkach sal, a teraz zobaczą, że

o ich w pustym ciemnym gmachu i na zamknięto

dzo się przestraszą. Niedługo zaczną pewno bard

moc.wołać o pom

os leca! – z tym okrzykiem rzucił się na – Już do wo

ratunek.

ogach i… już po chwili szorował Biegł, ile sił w no

brzuszkiem po błyszczącej podłodze korytarza. Wyhamowałki po błyszczą

dopiero na drzwiach Galerii Malarstwa Polskiego, robiąc przy okazji

porządny hałas.

– Czy aby pan nie doznał jakiej krzywdy?

Jaroszek obejrzał się zdumiony, zobaczył bardzo elegancką dziewczynkę

w jasnej sukience i wysokich, sznurowanych bucikach. Przyglądała mu się

z naganą w oczach.

– Takie bieganie to zupełny brak dobrych manier. Dzieci nie powinno być

słychać, należy chodzić powoli, nie przeszkadzać starszym i odzywać się

tylko wtedy, gdy o coś zapytają – mała dama chyba często wysłuchiwała

podobnych uwag, bo znała je na pamięć.

tej – Co o t

wy – poczciw

yś Może jacy

arw zakama

ozamknięto

Page 6: Jaroszek i mała Rozalka

– No nie wiem – dama o łagodnym głosie wciąż jeszcze nie była

przekonana.

– Ależ pani Zofi o, miło jest poznać kogoś nowego. Witaj, duszku – pyzata,

uśmiechnięta dziewczyna wyskoczyła z ram, zręcznie unosząc długą,

koronkową suknię. Serdecznie ucałowała kudłaty pyszczek skrzata. – Mam

na imię Wanda.

– Pięknie ktoś panią namalował – Jaroszek bardzo chciał pokazać,

że potrafi być grzeczny i dobrze wychowany. Jego słowa sprawiły

dziewczynie wielką radość.

– O tak! Mój brat, Henryk Rodakowski, był wspaniałym artystą. Na

tym płótnie pokazał mnie w stroju ślubnym. Piękna suknia, prawda? –

zakręciła się tanecznie, a białe koronki zawirowały dookoła. – Panią Zofi ę

Dzieduszycką też on namalował.

Jaroszek zerknął na surową damę w czerni. Musiał ją jakoś do siebie

przekonać. Ukłonił się jeszcze raz.

– Widzę tu rękę mistrza, pani perły są zachwycające – nareszcie się

uśmiechnęła. – Czy są tu dzieci? – skrzat przypomniał sobie, że głosy,

które słyszał, dobiegały właśnie z tych sal.

– Oczywiście, ale zanim je poznasz, pokażę ci, gdzie mieszkam – Rozalka

wskazała duży obraz, a potem złapała Jaroszka za rękę i pociągnęła

w głąb ramy.

Page 7: Jaroszek i mała Rozalka
Page 8: Jaroszek i mała Rozalka
Page 9: Jaroszek i mała Rozalka

Rozalka przedstawiła Jaroszkowi swoje koleżanki –

panny Kijeńskie w granatowych sukienkach i czarnookie

dziewczynki z obrazu Olgi Boznańskiej. Już całą grupką

odwiedzili kolejne dzieła. Wstąpili do słonecznego

ogrodu, gdzie miła dama z parasolką poczęstowała ich

czereśniami.

– Rozalko, dlaczego ta pani nosi parasol, skoro nie

pada?

– Bo widzisz, Jaroszku, damy w dawnych czasach

osłaniały się parasolkami przed słońcem. Żadna elegantka

nie chciała się opalić. Modna była blada cera.

– Aha – wychowany na wsi duszek nigdy dotąd nie

słyszał o takiej modzie, ale uwierzył Rozalce od razu.

Ona też miała bledziutką buzię.