Upload
others
View
4
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
INFORMATOR KULTURALNO-OSWIATOWY
INFORMATOR WOK
WO.JEWODZKI DOM KUL TURY
W GDAŃSKU
Z I E ~A I A
GDAŃSKA
MARZEC
-KWIECIEŃ
92
T R E Ś Ć
Numer monotematyczny poświęcony modelowi
kulturalnemu metropolll tr6jmlejsklej
1. Ballada o tym, że n.le giniemy •...•••.•.••..•• Zbigniew Herbert
2. ln"vokacja /wiersz/ •..•...•••.•.•••••.••..•••.••••••••••••••.•••.....•••....•...•.•••••
3. Pulsuj~ce kulturq miasto ••.••..•.•.••.•••....•.•.••• Andrzej Cybulski
4. Architektura /wiersz/ ................................ Zbigniew Herbert
5. Stary Gdańsk - sprawą pubUcznq /dyskusja-stenogram/
6, Kasztel Gdański /wiersz/ ....................................................... .
7. Wnętrze Gdańskie /wiersz/ ................................. : .•.•.•...•••.••.•••
a. Gdynia - tradycja 1 przyszłość /wywiad z Przew. PMRN w Gdyni/ ......... Paweł Lejman. ....•
9. Reklama w kulturze ................................. Jerzy Zabłocki
10. / ...... / /wiersz/ ....................................................................... .
11. Tr6Jmlasto, pl~ciomlasto, czy siedmlomasło? ,................................... Wiesław Gruszkowskl
12. Kramy gdańskie /wiersz/ ....................................................... .
13. O szansach na wypoczynek w mieście ..• Włodzimierz Urbański
14. Kuchnia gda11ska .................................... 1',1lkołaj Leszkiewicz
15. Witajcie w 'l'rójinleśclef? ........................ Tadeusz Woźniak
16. Towarzystwo Przyjaciół Gdańska ........................................ .
17. Muzyczny Kombinat ••••••••••.••••••••••.•.•..•••• Edgar lvlilewski
18. Regionalizm miejsko-portowy, czyU o sprawach czekaj~cych na odkrywców l badaczy ..................... Sławomir Siereckl
19. Dawne obyczaje gdańskich stoczniowców _......................................... Zbigniew Binarowski
20. Wodowanie Jako widowisko folklorystyczne ....................................... Leopold Naskręt
21. Studenci w służbie Gdańska 1 regionu... Andrzej Tyszeckl
22, Westerplatte - historycznym polem bitwy .• Andrzej Cybuli:;ki
23. Bibliografia literatury pięknej o Gdańsku - opr. A.K.
24, Bibliografia piosenek portowo-miejskich z '1'r6jmlasta - opr. A.S.
25. Kultura w prasie codziennej Wybrzeża ... Stanisław Zarzecki
26. Nauczyciel wiejski działaczem kulturalno-oświatowym .............................. Andrzej Urban
27, Zt.,bawa sob6tkowa /scenariusz/............... Janusz Właśnlewskl
28. Z piosenką od morza przez Polskę i świat... Czesław Skonka
29, K r o n i k a ................................................................................ ..
30. I n t o r m a c j e .................................... •••• ...... •••••··· ................. .
str.
2
4
5
8
9
25
26
27
31
35
37
42
45
49
54
63
66
73
76
85
93
96
100
101
104
108
112
122
127
133
BALLADA O 'I'YM, ŻE NIE GINtEr..TY
Kt6rzy o świcie wypłynęli ale już nigdy nie powrócą na fali ślad swój zostawili -
w głl\b morza spada wtedy muszla piękna Jak skamieniałe usta
cl którzy szli plaszczysłl\ drogą ale nie doszli do okiennic chociaż Już dachy było widać -
w dzwonie powietrza maJt\ schron
...
a którzy tylko osleroc~ wyziębły pokój parę kslq,żek pusty kałamarz blałq kartę -
z~.prawdę nie umarli co.li
szept ich przez chaszcz@ idzie tapet w suficie płaska głowa mieszka
z powietrza wody wapna ziemi zrobiono raj lch anioł wiatru
rozetrze ciało w dłoni będq
po ł*ach nieść się tego świata
Zbigniew Herbert
"Struna Światła"
INWOKACJA
Bracie, co znów ogll\dasz krasę tego mlasta
Jak p~klem srebrnych iglic z ezumu fal wyrasta.
A któryś - tak niedawno - z grozl\ 1 rozpaczl\
Na klęsk~ swego życia z jego ruin patrzył -
Bo nie wierzyłeś wtedy, że istnieje alla,
By je podźwlgn l\Ć mogła takim, jakle było:
Bracie! Wróć do tych godzin I skroś wzrok przyćmiony
Idź śladami przeszłości, jak powiedzie ona.
Bo tylko głębfł\ klęski, kt6rl\ sercem chowasz,
Zdołasz, o bracie! zmierzyć dzieło odbudowy.
PULS UJĄCE KULTURĄ MIASTO
Tkwi w nas silna potrzaba kontaktu z wielkim miastem. Glob„ trotcrzy potwierdzą magnetyczną silę Paryża,,Nowego Jorku, Rzymu. \Jierzą lub nie w ten gest, ale wrzucają monetę do fontanny
Trevi aby tu jeszcze powrócić.
Miasta te funkcjonują w naszej wyobraźni, są mitem, wszech
obecnymi wzorcami kultury masowej. Poeci poświęcają im najlepsze
rymy n malR.rzc swoje palety. Dowodem paryskie malarstwo Utrilla
i Warszawa Canaletta. Piosenki o ParyźU i Vłarszawie umie zanucić
każdy Polak. Labirynty ulic Londynu poznajemy od dziecka, wędruj~c po nich wraz z genialnym detektywem Sherlockiem Holmesem.
!liiastn-idole mają swoje symbole moralne, takim jest rzeźba Zad
kino w Rotterdam1e1takimi są miejsc~ ulubionych spotkań. Wcho
dz:ic llocq do Hotre-Dame nieomal wyczuwamy obecnosó dzwonnika
ntwor zonego przez Wiktora Hugo. O "Jeźdźcu miedzianym", rzeźbie
Fulconeta uczą Rię radzieckie dzieci z poematu Puszkina.
'l'r6j.·1iasto, w którym spędzamy życie ma w pejzażu historyczne
spi chrzo, Żurow i spięte wstęgi! k1otławy renesansowe kamieniczki
stnrogo Gds11sko., a nud nim Górującą z wieży Ho.tusza statuę kró
lu Zyi;rnunta Augusta, secos;yjnu pensjonaty nadmorskiego kurortu
Sopotu oraz strzelające w niebo nowoczesne dźwigi portowe Gdyni.
Zróżnicowana przestr~e1i miejska /morze, taras, wzgórza/, ciągną
cn. się wzdłuż Bałtyku na ksztult morskiei:;o węża, stwarza znakomi.tą azonsę dla tworzenia koncepcji wielkiego nadmorskiego J.D.ia
stn-idei, o własnym, niepowtarzalnym pięknie. Aby jej nie stra
cić, trzcłrn intenoywnego skupieniu uwogi na. Zespół GD nic tylko
fil.:.Q.r:\,!1i~t6w o le soc,jolor:ów i ar t-yst6w. Wspólny, zintegrowany \T,f
si.lek Brodowisk naukowych, technic zn;ych, twórczych, inwestorów
miejscowych 1 ponndlokulnych może uczynić z Trójmiasta miasto przynzlości. Czy j,~dnak mamy ,·1 wystarczającym stopniu rozwinię
tą socjologię 1 twórczość o.rtyst;yczną związaną z Gdo.ńskiem aby
siu<loć do wopólnego stołu decyzji? OOawiam się, że nie mamy.
UrlJt1nistyc?.1lll • soc~ oloc;ic zna i poo t-ycka wizja /trój-pięcio7 I 11.ii3.ct;u staje się ku1decznością chwili. Artyści, wzywam Was, roz
~ lJ~jcie mit ewojeGO miusta! 1,10.lowanu D Lu1'6v.lca, z pięknem nie ustępującym Wenecji tętni
~yc.lt,m prnco\·:ni plustyczrzych, ale kr"Jje tę twórczość tak, jak
- 6 -
c3 le swoje kulturowe dziedzictwo. Potrzebne tu są miniaturowe galerie, artystyczne kawiarnie, ekspresowe bary, witryna księgarska Wydawnictwa Morskiego z wierszami, balladami i marynarskimi anegdotami. Sala rozrywki w Wielkim Młynie, prowadzona na wzór paryskiej "Olimpii". Dziś służy on jako składnic a że
lastwa i do sprzedawania piwa, które pije się na ulicy,wprost , z butelki. Droga Królewska ciągnąca się wzdłuż ulicy Długiej i Długiego Targu je st głównym ciągiem turystycznym. Czy wystarczająco barwnym w dzień i nocą? Przy historyczny~ trakcie zlokalizowano sklep mięsny, ZURT, przychodnię lekarską, punkt naprawy telewizorów, pracownię krawiecką i CPN •••
Kiedy turysta przyjedzie do Gdańska a popędzi na Wyspę
Spichrzów, do doDIU angielskiego lub Uphagena staje zdziwiorcy. Nic godnego uwagi tam nie ujrzy. Na ulicy Mariackiej, jednej z najpiękniejszych ulic sterówek w ogóle, straszą puste 1 niedokończone przedproża a zamiast pracowni sprzedającej wyroby gdańskiego rzemiosła, funkcjonuje sklep medyczny i CEZAS.
Idąc ulicą Ogarną, Straganiarską nabiera pewności, że nie mieszkają tu ludzie szanujący zabytki architektury najwytszej, światowej klasy. Mija zanieczyszczona wodotryski, zniszczone zieleńce. W stronę zespołu dawnych fortyfikaoj 1 XVII-wiecznych w rejonie Grodziska 1 Biskupiej Górki i Dolnego Miasta - terenów świetnych dla ciągów spacerowych
1oerod6w niedzielnych 1
placów zabaw - nie ma po co chodzić. Długie Pobrzeże nie jest jeszcze zaprojektowane. W pejzaż dawnego portu gdańskiego warte wkomponować restauracje dań morskich, a ryby sprzedawać wprost z kutrów. Turysta samymi zabytkami żyć nie może, a wrażenia. kulinarne są ważną cząstką wspomnień. Oczywiście w6wczo.s, gdy dania gdańskiej sztuki kulinarnej będą miały własny wyraz.
Teatralizacja 1 iluminacja Długiego Targu, zbudowanego nieomal jak rzymskie forum dla integrowania mieszko.ńców przez patriotyczne widowiska historyczne wydają się być sprawą n~jpilniejszą. Na Targu Węglo~-ym stoi pawilon meblowy, jakby zaprojektowany na Galerię Sztuki Współczesnej, klub międzynarodowej prasy i książki i klub środowisk artystycznych.
Sopot, nasza perła Bałtyku 1 skazuny jest na spełnianie funkcji ośrodka wypoczynkowego, polskiej stolicy kąpielowej i kombinatu rozrywki, Precyzji wymagają wzorce społeczno-kulturalne•
7
jakie ma on lansować /sopockie lato, festiwal piosenki, festiwal sztuk plastycznych, karnawalizacja mola, budowa promenady spacerowej/. Dotychczasowe ubóstwo urządzeń technicznych 1 obyczajów spędzania czasu w Sopocie trzeba powoli niwelować. Potrzebny tu jest postęp konkretności w myśleniu kompleksowym 1 sprawnym współdziałaniu nie tylko ośrodków dyspozycyjnych miasta ale 1 centralnych.
W środowisku architektów powstał projekt pawilonu zlokalizowanego przy gdyńskim bulwarze, dla ''Opty", "Dal", "Chatki Puchatka" wraz z prezentacją romantycznych przygód śmiałk0w i samotnych żeglarzy, wyp~szczających się na nich przez oceany. Ze swojej strony pozwoliłem sobie złożyć władzom projekt stworzenia na Westerplatte ciągu patriotycznego. Dzięki n:>wemu rozwiązaniu historycznego pola bitwy Westerplatte spełnfać będzie funkcje ideowo-wychowawcze i patriotyczne. W podobny sposób urządzony jest teren bitwy pod Gettysburgiem.
DekaloG spraw miejskich jest szeroki, nie miejsce tu na dalsze wyliczanie. Chodzi raczej o stwierdzenie faktu, że nie możemy się użalać na obfitość wyspecjalizowanych instytucji, tworzących i 1·ozpowszechniających treści kultury, a jednocześnie o uważniejsze rozejrzenie się po Trójmieście dla wybrania obiektów, tworząc dla nich program i zadania, jakie są do podjęcia w nowoczesnym społeczeństwie.
Działalność Trójmiasta dla kultury jego mieszkańców i przyjezdnych może mieć dużą siłę kulturotwórczą. Szczególnie ważną wydaje się potrzeba rozszerzenia społeczeństwu naszych trzynastu powiatów kontaktu 1 stopnia korzystania z aglomeracji GD. Eksplozji usług skorelowanych z lansowanym modelem konsumpcji kulturalnej. Gdyby się to udało, byłoby to w polityce kulturalnej Wybrzeża zjawisko niewątpliwie nowe. Trudność tkwi nie tylko w sprawnej 1 masowej komunikacji popołudniowej: povaat-Trójmiasto,ale także w odpowiedzi na pytanie - ile niespodzianek zgotuje im miasto oraz wskazaniu organizatora programu edukacji kulturalnej pobieranej w mieście.
Andrzej Cybulski
- . ~ . - . - . - . -
8
Zbigniew Herbert
ARCHlTE l<'I'URA
Nad łukiem lekkim -brwią z kamienia
na ściany nie zmąconym czole
w oknach radosnych 1 otwartych gdzie twarze zamiast pelargonii
gdzie prostokąty bardzo ścisłe obok marzącej perspektywy
gdzie ornamentem obudzony strumień na cichym polu płaszczyzn
gdzie ruch z bezruchem linia z krzykiem niepewność drżąca prosta jasność
ty jesteś tam archi tektu~o sztuko z fantazji 1 kamienia
tam jesteś piękno zamieszkałe nad lukiem lekkim jak westchnienie
na ścianie bladej wysokością
i w oknie szybą załzawionym
·,,7~naniec kształtów oczywistych t:;.toszę swój tan.iec 1.il'!!ruchomy.
- 9 -
STARY GDAŃSK r-SPRAWĄ PUBLICZNĄ
Wojewódzki Dom Kultury i' redakcja "Głosu Wybrzeża" zorganizowali w dniu 7 marca 1972 w sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego obywatelską debatę na temat kompleksowego· programu przystosowania Głównego 1 Starego Miasta Gdańska do pełnienia
funkcji ośrodka śródmiejskiego. Poniżej drukujemy skrót wypowiedzi w dyskusji.
Andrzej Cybulski - dyrektor WDK: Chcielibyśmy zająć wy
obraźnię państwa miastem, jako wzorcem kultury masowej. Stare
Główne Miasto zrekonstruowano ogromnym nakładem społecznymi
twórczym i ekonomicznym. Funkcjonuje to miasto w naszej wyo
braźni. Jest i powinno być wszechogarniającym mitem. Pragnie
'III3, aby pulsowało ono kulturą. Dyskusje o tym mieście, jakie
trwają do dzisiaj są przykładem mnogości poglądów i emocji.
Wszyscy pragniemy, aby miało ono własne, niepowtarzalne pięk
no, aby tętniło życiem.
Zamiarem organizatorów tego spotkania redakcji "Głosu Wy
brze:,;a" 1 WDK jest stworzyć klimat sprzyjający decyzjom wyko;
nawczym 1 przyspieszeniu tempa zmiany funkcji zabytków, zgod
nie z ich wartością historyczną i architektoniczną.
l!Yl.r inż.a.rch, Tadeusz Chrzanowski - Wojewódzki Konserwator
Zabytków: Ochrona zabytków w mieście Gdańsku winna być rozpatrywana
pod dwojakiem kątem widzenia: turysty przyjeżdżającego do na
szego miasta raz n~ jakiś czas i oglądającego to miasto oraz
mieszkańca żyjącego w nim stała. J~żeli chodzi o sprawę
związaną z turystyką wydaje się niezbędnym maksymalne udostęp
nienie wszystkich obiektów zabytkowych, z ~ożliwością wejścia
do wnętrza, zapoznania się z historią i życiem tego obiektu.
10 -
Wydaje się, że trzeba stworzyć centra, które by uporządkowały organizację ruchu turystycznego, umożliwiły poprowadzenie turystów tam, gdzie byśmy chcieli. Wydaje się celowym, aby jednym z takich centrów było Główne Miasto wraz ze Starym Miastem. Drugim centrum byłaby Oliwa z zespołem kated~alnym i obiektami zlokalizowanymi nad Potokiem Oliwskim, w tym również Ogród Zoologiczny. Wreszcie trzecim centrum byłby port gdański 1 Wes-• terplatte oraz twierdza w Wisłoujściu. Te wszystkie zespoły, poza elementem udostępnionym dla zwiedzania, powinny mieć przygotowane zaplecze w postaci odpowiedniej gastronomii, noclegów, zorganizowanej komunikacji, odpowiedniej informacji zarówno wizualnej, jak i pisanej. W tych zespołach przede wszystkim istnieć powinna możliwość łatwiejszego nabywania pamiątek nie tylko w lcioskach ''Ruchu", ale i w so.mym obiekcie, na razie są one dostępne tylko na terenie muzeów. Powinniśmy większy nacisk poło~ć na gotowe opracowania t,pu przezroczy,kolorowy?h małych przewodników, folderów. Powinniśnzy te rejony otoczyć większą opieką i na nich urządzić spektakle "światło dźwięk"• wyeksponować obiekty zabytkowe.
Szereg decyzji już podjęto w tej sprawie, nie są ono jeozcze zrealizowane, efektów nie ma, mogą one budzić wątpliwości i zastrzeżenia. Wydaje się koniecznym połączenie szerokicGO zespołu fachowców dla uruchomienia dużej maszyny turystycznej dlatego, że posiadamy niestety ogromne zuniedbunia na tym odcinku, jak w żadnym kraju. Trudno tu być dyoponentcm i kierować wszystkimi działaniami. Na pewno ogromne pole do popisu ma Dom Książki, Wydawnictwo Ossolineum, Zw. Plastyków, Związek Fotografików i inne. Od inicjatywy kierowników t:ych placówek zależy, czy w najbliższym czasie i w jakim zusiQGU postora.r....j' si~ nad.robić te zaległości. Są liczne inicj&~wy wykorzystunio. każdego zakątka Brany w Gdańsku na kioski z pamiątkami 1 rzemiosła artystyczne. Wydaje nam się, że czas ncl:azuje uznać te inicjatywy za cenne 1 wziąć- je pod uwagę. łiie możecy ~yle gdzie i byle jak urządzać miasta dlatego, że kilka nezatywnych przykładów torpeduje już możliwość realizacji. Podstawowy wysiłek chcielibyśmy położyć na ten trzeci ośrcdek centrum, tj• port '"idsłoujście i Westerplatte. Westerplatte jest obecnie licznie odwiedzane przez wycieczki, a nikt właś-
11
ciwie nie wie, że tuż na jego uboczu, dosłownie 150 mod dror;i jest bardzo interesujący zespół twierdzy Wisłoujście.
Contra rekreacji dla mieszkańców. Wydaje się, że oprócz spacerów po głównym starym mieście, możliwości dojazdów z \'/estcrplatte do Oliwy, trzeba by było stvJOrzyć możliwości wy
poczynku niedzielnego - bliskiego, pieszeco. ~wietnie dla tego colu nadaje się zespół bastionów holenderskich, nowożytnych, gdzie jest piękna zieleń, woda i gdzie można swobodnie wypocząć. Może to być centrum, do którego będą .spływały wodą wycioczki kajakowe, gdzie istnieje możliwość rozbicia namiotów, stworzenia ośrodków campingowych. W dużych miastach za granicą ta.kie ośrodki położone są kilkanaście kilometrów poza miastem, u nas mogłyby być niemal w centrum miasta. Oczywiście wymaga to z naszoj strony opracowania nt. wykorzystania architektury tam znajdującej się, oprócz tego wprowadzenia funkcji współczesnych dla zagospodarowania gastronomicznego. Zespoły Szań
ca Biskupiej Górki, szańca Grodziska reduty nupoleońskiej, jako płuc miasta, też mogą i powinny służyć mieszkańcom Gdańska. Nu ten temat ma!JlY w tej chwili studialne opracowania studenckie, kt6ro wychodzą naprzeciwko tym spojrzeniom, ale są one tylko studialne. True pięknych widoków, jakie mamy, nie ma wiele miast i dlntugo Dolina Radości w dalszym ciągu naszym zdaniem powinno. służyć jclrn miejoce wypoczynku niedzielneeo, a w tej dolinie szereg obiektów zabytkowych powinno być adaptowanych na colo zwiqznnc z usłucami społecz~ymi. Znajdują się tam młyny• kuźnico, są tam również <'i.worki. Nu ten temat, już ze sto.nowinka konserwatorskiego, mamy własne spojrzenie, dzięki tymte pro.com studialnym, wykonanym przez studentów Politechniki Gdańnkiej. l'.zyślimy także, ażeby ochronQ zabytków w woj.gdańskim
sprowadzić do pewnych zespołów. Takimi zespołami powinny być: Kaszuboki Po.rk .Etnograficzny we \'ldzydzach Kiszewskich, w tej
chwili bardzo dyno.roic znie się ro zwij aj ący, wieś znbytkowa Łęc ze na. Wysoczyźnie Elbląskiej, a bliżej w kierunku Gdańska-zespól wsi nad Wisłą: z jednej strony Kiezme.rk 1 z drugiej Nowa Kościelna, Drewnica, Żuławki. W tym kierunk-u idzie nasza koncepcja konserwa.taroka, żeby przede w3zystkim te centra przekazać do czy"Spozycji turystów, a w dalszej kolejności rozpatrywać możliwość zabezpieczenia 1 adaptacji poszczególrzych obiek-
- 12 -
t6w zabytko\vych. Zarówno w tych centrach turystycznych jak i
zespołach adaptowanych pod kątem potrzeb mieszkańców istotną rolę powinny odgrywać usługi kulturalne. W tej chwili zostało powołane Muzeum Miasta Gdańska i jedną z najistotniejszych obecnie spraw jest stworzenie odpowiednich warunków tym placówkom:finansowych, etatowych i lokalowych. Wojewódzki Konserw~tor ma do pomocy dwa zespoły opiniujące i doradcze - Wojewódzka Bada Ochrony Dóbr Kul tury i Wojewódzka Rada Muzealna. Jedno z ostatnich posiedzeń reiiy muzealnej poświęcone było zagadnieniu Muzeum Historii Miasta Gdańska i jesteśmy jednomyślni, tj. dyrekcja muzeum i rada, te Muzeum Historii łJiasta Gdańska powinno się rozpoczynać przy Bramie Wyżynnej, a kończyć na końcu Drogi Królewskiej, w Zielonej Bramie.
Prof, Adam Haupt - P\'/SSP:
Chciałem zwrócić uwagę na kilka zagadnień. Ciągle mi się
wydaje, że rola konserwatora jest tu nader trudna. Mo.my do czynienia z pewnym zespołem przestrzenD.J'm, o dużej randze i znaczeniu. Ja się zawsze obawiam, gd.J czytam raporty konserwatorskie, że dotyczą one poszczególnych obiektów. Oczywiście rolą
konserwatora jest zabezpieczenie ich ~cia tak długo, jak jest to możliwe, ale również ważne jest to, co nazywaliśmy pewną całością przestrzenną i aczkolwiek jej elementami są różne
obiekty, jest wiele innych jeszcze komponentów tej całości przestrzermej i nawet gccyby te poszczególne obiekty oyły zachowane, to jeszcze moglibyśnzy nie uzyskać tego co chcemy
1w sensie za
chowania pewnej całości przestrzennej. Proszę przyjrzeć się
staremu i głównemu miastu 1 tej całej otoczce, w którą jest ono wpasowane, w której rośnie. Często robię po Gdańsku samotne wycieczki. I z coraz cięższym sercem wraca.:n do siebie. Jest coś, co tutaj zostało zaprzepaszczone, pomimo naszych ogromnych wysiłków, pieniędzy, troski o miasto i jego historię, o losy kultury. Proszę zrobić małą wyprawę po Wyspie Spichrzów. Jo.k wyglądają tu ~tare zabytki, te,których wojna nie potrafiła na-wet zniszczyć. Te spichrze stare, znakomite, piękne, mimo to, że obłupane, mimo to,że są tam instalacje z piekła rodu, mimo ~e wykorzystuje się je zgodnie z przeznaczeniem,na spichrze,ale niechlujnie, one wytrzymają wszystko, a obok XIX 1 XX wieku
13
slumsy, rudery, rupiecie, składowiska, płoty, parkany, dobudówki, to wszystko brzydko pachnie, ma brzydki kolor, jest pokręcone, nieuporządkowane, nie ma w tym żadnego przestrzennego sensu., upiorny widok, upiorny pejzaż. Proszę przejść się od dworca towaxowego na drugą stronę Motławy i zobaczyć jaki jest to konglomerat upiornych zestawień. Tylko te nobliwe spichrze, mimo wszystko, ~7trzymują. Proszę pod tym kątem przyjrzeć się i nnym naszym okolicom. Było w Gdańsku w moim odczuciu szereg pomyłek koncepcji odbudowy Gdańska. W sum.ie·wyszła rzecz dobra, udało się, mimo ciężkich warunków, tę substancję utrzymać,
nawet zrobić coś, co ~o~łoby zaimponować na całym świecie, ale nie było to konsekwentne i czasem te pomyłki rażą w ~posób szczególny. Wyjdźnzy dwa kroki poza szlak królewski. Co się okaże? Jakieś domki, bud.ki, brak żywego ducha, sklepów żadnych, cały parter martwy, jakieś upiorne ulice, nu których się nic nie dzieje. W tym martwym parterze są ustawione dziwne substancje, albo mieszkaniówka albo urzęey z br·.idnymi szybami. Nawet nie możnu się zorientować, jakie to urzędy, bo szyldów nie ma, kawiarenki też ich nie mają. Ulica Szeroka powinna się nazywać Za Szeroka. Ona jest jedną z tych pomyłek UJ:bunistycznych, przestrzennych tego okresu.
Chciałbym prosić o zastanowienie się,czy czasem nie opłaca się nam dzisiaj bardziej zwrócić uwagę na całość aniżeli na szczegóły, przy czym ta całość - proszę mi darować - rodzi się w ten sposób, że nikt właściwie nie poczuwa siQ do ojcostwa, a dzia·~ld są. Mam na myśli to, że miasto się dekoruje - to jest j akieś przekleństwo.~ ogóle upiQkszanie jest rzeczą ryzykowną. Samo w sobie jest już grofoe jeżeli nie towarzyszy temu jakieś całościowe spojrzenie. Nie przesadzam. Można na ten temat zebrać mo.teriał dokumentacyjny. Bo to jest szmira w najgorszym wydaniu, która tutaj jakimś echem zaczyna się rodzić i mnożyć.
d.oc,dr Jerzy Str.rnkiewicz - Instytut Architektury i Urbanistyki l?G:
Chcę poruszyć dwa problemy, które mnie w tej chwili szczególnie nurtują. Pierwszy, to sprawa Ratusza Głó~mego Miasta. Znruny wszyscy wartości historyczne Ratusza Głównego Miasta; este tyczne, znbytkowe 1 tSłówną funkcję jaką po odbudowie ma on otr zymać. Ale mimo wszystko, sprawa nie jest tak kl&rowna, jak
by si ę wydawało. Do niedawna, a i jeszcze teraz, Ratusz posia-
14
da wielu gospodarzy. A więc: Muzeum Historii miasta Gdańska, które było właściwie sublokatorem, fu0STiW, który był głównym gospodarzem, Teatr Wybrzeże, który zajnruje jedno pomieszc=enie i jest głównym gospodarzem w pewnych godzinach id.niuch, do tecso bar w przyziemiu. W tej chwili u.rodziło się, ku naszej radości, Towarzystwo Przyjaciół Gdańska, które jako instytucja bezdom..~a, a walcząca o przyszłość Ratusza, została doraźnie
przez Ratusz przygarnięta. Jeżeli dodamy do tebo fakt wręczania różnych odznak i dov;odów, które to uroczystości odbywoją się co parę dni, różne konferencje - każda instytucja uważa za swój obowiązek z"bierać się w Ratuszu - jeżeli dodamy powtarzające się i nlemal potokowe jubileusze ••• Czy w takich warunkach jakalrnlwiek dyrekcja jakiegolcolwiek muzeum może prowadzić rozsądną działalność i nadać temu obiektowi jakiś zdocydov:any charrikter? Nawet prof. Lorentz, gd;ybyśmy eo tu sprowadzili, w takich warunkach by slcapitulowoł. I ja się dziwię, że ~ię tylko na małej powodzi na razie skończyło, a nie mieliśmy do czynienia z jakąś większą awuriq.
Tadeusz Matusiak - dyrektor 1:uzeum Historii ~.iinstą Gd~.rrnl1:a :
Jesteśmy w trakcie przygoto\,-ywnnia l::oncepcj i ::.'.;uzeurn hiEJtorii miasta Gdańska, perspektywicznie, od katowni poprzez Złotą Bramę, Kamienicę UphaGena, Ratuoz - jako siedzibę władz uunicypalnych, Dwór Artuoa, na Zi.elonej B.co..'llie skończywozy. Całość tej l:oncepcji przedstawimy powołanej radzie ?juzown. P?.T.N zobowiązało mnie do przygotowania odpodednieco projektu uchwały, na mocy której ~"uzeum Historii miasta Gdańska ,rzejmie całą substancję Ratucza i to chyba w nujbliżczych dniach. Problem poleca tylko na tym, czy wraz z etatćll.J'"'li z 1:03Ti\'l i pieniędzmi przeznaczonymi na konserwe.cj ę. W okresie nujbliiszeeo pól rolru wygasają dotychczasowe zobowiązania w stoswuru do rM~nych instytucji działających na terenie natusza a dalsze koncepcjo eksploo.tacji sali będziemy sturt1.li SiQ realizować \'l oparciu o wytyczne naszej rudy naukowej. I-'rzypuszczf;.!J, że od września w oparciu o poraoc P:.lm i Rady Naul:owej bQdzioi:zy mogli ,..,7profilować działalność r6żn;ych instytucji. Jeśli chodzi o Salę Pnlm·:ą, to w tej chwili trviają dysh.'"Usje na temat kawiarni, która c a być oddana GW w ajencję. VI tej chwili J~tus sprzedaje d.ziola sztuki i najbliższy czas pokaże, co talll będzie.
15
.Q..Q.2.., Andrzo_j_l_nnuszajt,is - PG:
Rzeczywiście nonsensom jest, że by Ratusz miał tak wielu
właścicieli. Dotyczy to w or;óle Muzeów w Polsce i Gdań.~ku. Muzeum jest inntytucją do towcną, owszen może u.rządzo.ć jakieś imprezy dochodowe, ale cały dochód 1.1usi odprowadzać do skarbu państwa - dotacja jednak od tego nie zależy. To jest nonsens. 1:yślę, że przynajraniej w Gdańsku można spróbować w Ratuszu nhorzyć status eksperymentalny, żeby to była nadal instytucja dotownna, ale jednocześnie żeby lllO(;la zapr'acować dodatkowy grosz na różne ::;woje potrzeby. l.!yślę 1 że można się o to postarać gdzieś wysoko, może udałoby się to załatwić. Na pewno wy
niki byłyby dobre. Odpadłby wówczas problem·czy kawiarnio.,czy nie kawiarnio., bo po prostu dnchody z kawiarni czerpałoby r.~zeum, tak zresztą juk jest na całym świecie • .Np. w muzeum pai1-
stwowym w Amsterdamie jest kawiarnia i restauracja. Nie ma w Ratuszu jeszcze szeregu dzieł sztuki, które się
tam kiedyś znajdowały, które przetrwały ViojnQ - uzyślę o nioktórych obrazach znDjduj4cych się w ł1luzetl!Il Pomorskim, takich juk
"Grosz czynszowy"• a które znajdują się w \'/orszawio w !,:Uzeum
Narodowym. Od dawna mówiono, że to wróci, prof. St. Lorentz obiecywał, że wrócą 1 jakoś do tej pory to się nie stało. Sola Palowa jest zniek:3Ztałcona przoz XLX vJieczną ściankQ dziel4cą. I wreszcie zejdź.iny do piwnic, tam rzeczywiście Grozi l:.atastrofa, przecież cały pion z So.lą Czerwoną stoi na drewnianych ołupach, którymi prowizorycznie podparte je::;t .sklepienie. Dlaczego tych rob6t nie prowadzi się ko111pleksov,o? J eżcli oddo.jo się Ratusz, t•) powinniśmy go przekuzuć \'I stW1ie absolut11ie v.rykończonym. To jest właśnie prz;ykład dziulnxlio. typovry dlo. Gdańska. Nie ma nic eorszec:;o niż prowizorki robiono z bezmyślnych oszczędności, które w sumie kosztują nas zn.::i.cznj_e więcej. żel.iy zaoszczędzić milion wydoj(;;my pote:.:i milb.rd. Projekt :.:u.zeum. Historii :.niusta Gdańska na ciącu Dro{;i Królewskiej uważam zu wspanicl.y, z tym, że moi;lo by być to t:uzeu.r::1 uniwersalne t bo np. w Bromie Zielonej było przeciei przez bardzo dlusi c=as ~uzeum Prz;,Todnicze, którec;o w Gduńelru brok. Liyślę, że n3.leżaloby dążyć do otvrn„rcia !.h1zeum Przyrodniczego i kto wie, czy właśnie nie w Zielonej Bramie. Z muzeami łączy cię spr avia skanGenu. Zgadzam ciQ, że zbyt długo już odwleka się budowę skan-
16 -
senu w Gdańsku, zaczęto w 1934 r. przez przeniesienie wiatraka do Oli~7, dzięki czemu jedyny odwadniający wiatrak zachował się do dziś. Wiemy, że giną, niszczeją wspaniałe, niespotykane w Polsce zabytki budownictwa żula•::skiego, na pewno możn~ i trzeba uratować niektóre z nich przed zniszczeniem. przenosząc je ~ bezpieczne miejsce. To samo dotyczyłoby zajazdu na Oruni. Jeśli trzeba rozbierać Lwi Dwór? - a przecież można było tego uniknąć, bo było i jest do dziś miejsce na przeprowadzenie obwodnicy /właśnie te kwestie oszczędności/. Dla nas zawsze sprawy pieniężne są ważniejsze niż dobra kultury narodowej. Tam jest jeszcze ważniejszy zabytek zagrożony - rezydencja Ferber6w, obiekt w którym nocował kiedyś król Jan Sobieski - wspaniały, niepowtarzalny w kształcie dwór parokowy - twór zasłużonej,gdańskiej rodziny. I obiekt w Lipcach jest zagrożony. bo drogę przeprowedzono tak; że już właśnie przechodzi ona przez niego. Nie było w Gdańsku, z wyjątkiem wywalczonej przez nas ciężko wartowni Westerplatte. przesunięcia zabytków. I chyba można ju~ to zacząć.
Przy wnętrzach pojawia się problem ogólniejszy - rewindykacji dzieł sztuki. Np. wielka część dzieł sztuki z kościoła Mariackiego. stanowiących kiedyś niepowtarzalny, wyjątkowej wartości zl1iór • znajduje się poza Gdańskiem. Uważam, że trzeba dążyć do przywrócenia temu obiektowi zerowej kategorii, charakteru przynajmniej częściowo muzealnego /można pogodzić charokter
sakralny 1 muzealny/ 1 sprowadzić z Warszawy 8 bezcennych gotyckich ołtarzy: 1 z Torunia, 4 z Gdańska, a oprócz tego cały
szereg dzieł sztUki• aby wreszcie kościół ten przestał świecić pustką 1 przestał być wypełniany niezbyt szczęóliwymi dziełami
sztuki nowszej. Gdańsk musi być w coraz większym stopniu wielkim centrum. nauko~~m 1 kulturalnym, promieniującym na obszar nadbałtycki i tylko przy takim założeniu zabytki będą harmonijną częścią całości. Gdyby mnie zapytano co uważam tera~ za naj
ważniejszą inwestycję w Gd3l1sku, odpowiedziałbym: nie inv:estycje przemysłowe, mimo że też są ważne, tylko Hotel Heweliusz. Bo nam brakuje hoteli w straszny sposób. Amsterdam ma 180 hote
li• Kopenhaga - 800, Sztokholm - 400, Paryż 3600 a w Gdwislru mamy 2 średnie hotele i jeden malutki, a już w 1910 r. było 6 dutych hoteli 113 małych, przy dwa razy mniejszej licztie mieszkańców. 10 razy mniejszym ruchu turystycznym. Uważa~, ~ew
17
GdailSh-u musi być co najmniej 10 dużych hoteli a nawet 20 z prawdziwego zdarzenia, dopiero wtedy będziemy mogli ciągnąć korzyści z turystyki. To samo dotyczy restauracji. Owszem, cieszę się z tych kawiarenek, ale wolałbym aby miały jeszcze większy standard, i aby nie zamieniały się w rozpijalnie. Nie widzę np. w Gdańsku masowej,wielkiej restauracji turystycznej. Która restauracja może naraz nakarmić 1000 osób? Takiej nie ma. A kto wie, czy nie byłoby najlepszym wykorzystanie np. Wielkiego Młyna na olbrzymią restaurację ti.+rystyczną. Je~eli zaczniemy w tak ogólnym aspekcie patrzeć, to wtedy zrozumiemy dlaczego lokowaliśmy te miliardy w zabytki i może się okazać
naraz, że cala ta odbudowa to był w gruncie rzeczy złoty interes, że w przyszłości czerpać będziemy świetne dochody. I do tego powini'"Aiśnzy dą~yć. To samo f..otyczy sklepów. Niech one mają najwyższy, osiągqlny w Polsce standard. By każda kawiarnia, instytucja, sklep w Głównym Mieście miały najwyższy standard. Wtedy przestaniemy się wstydzić.
Prof, Adam Smolan a - PNSSP:
Dzisiejsze spotka.nie traktuję jako pierwszą możliwość porozumienia się z tymi, którzy zostali zaproszeni, którzy w jakiś sposób brali udział w odbudowie Gdańska i mogą coś na ten temat powiedzieć. Z tego spotkania powinna wyłonić się jakaś przewodnia myśl. Jest naszą cechą charak:terys·tyczną, że my w Gdańsku od dłuższego czasu posługujemy się metodą akcyjności. Zatkamy jeden, drugi, czwarty zabytek, tu się zamaluje, tam się
zaszpachluje, tu się zrobi krawężnik 1 jakoś to leci. Przecież istnieje plan urbanistyczny zagospodarowania całego Trójmiasta. Związany jest z całym organizmem wojewódzkim i państwowym. Istnieje plan rozwoju przemysłu. Postawię pytanie zasadnicze: czy mamy plan rozwoju kultury? U nas w województwie, w Trójmieście? czy istnieje plan na temat co,gdzie, kiedy i
jak mamy zrobić? Owszem, konserwator ma swój plan, wie, że dostaje tyle 1 tyle pieniędzy. No dobrze• ale przecież my nie tylko łatamy te stare chałupy, ratujemy zabytki, podpierając je niejednokrotnie własnymi rękami. Przecież musi istnieć plan dalszy - współczesności. On jest też istotny w kompleksie rozwoju całego miasta jak i ochrony zabytków i ich wykorzystania. W tym całym kompleksie spraw nie jesteśmy w stanie dyskutować
- 18
i ustawić rozwój miasta sensownie. Ja sądzę, że spotkanie posłuży temu, aby ojcowie miasta i województwa zdali sobie sprawę, ~ my nie chcemy tylko wykorzystać tych zabytków ekonomicznie, ale chcemy rzeczowego planu zagospodarowania całośui i chcemy brać w tym ~ywy udział, własnymi rękami chcemy przy tym pracować. Chodzi nam o kompleksowe, całościowe zagospodarowanie zabytków, ale na tle perspektywicznego, planoweso rozwoj1 i
Trójmiasta. Uważam, ±e cenna inicjatywa tego spotkunia jest zaczątkiem dalszej dyskusji a nie zostanie załatwiona dziś i definitywnie.
mgr inż, arch. Stanisław Michel:
Wydaje się, że najbardziej brak nam tej kompleksowości, a pojedyńcze elementy są na ogól dość starannie wykonane. Sprawa utrzymania 1 zagospodarowania autentycz:rzych zabytków Głównego Miasta jest w dobrych rękach. Odbudowa zabytków była dziełem zespołu ludzi: historyków, plastyków, architektów, ekonomistów. Najsilniej kolektyw ten zachował się w swoim skrzydle historycznym. Koledzy pracujący w PKZ, PG i dziale Konserwatora Wojewódzkiego stanowią zgraną grupę, konsekwentnie pracującą, ale zajmuje ona się tylko jednym zagadnieniem 1 dziwią się potem, że
powstają wnętrza nie mające nic wspólnego z tą koncepcją architektury Głównego Miasta o jakiej marzyli. No tak, oni zajmują się tylko zagadnieniem historycznym. A tu istnieją poważne problemy handlu, usług, reklamy - sprawy, które wykraczają poza zasięg zawężonego jednak spojrzenia zabytkowego. Główne Miasto, to nie jest tylko zabytek, to kompozycja plastyczna, ,, której jako jej motyw generalny została wzięta przesła...."1ka historycznej architektury, historycznego układu urbanistycznego. Ale moim zdaniem jest to twór nowoczesny, bardziej niż eklektycznie ponzyślane koncepcje, złożone z budynków typu kubistycznego. Powiedziałbym, że w obecnych tendencjach stylu na świecie jesteśmy w Głównym Mieście bardziej nowocześni niż na Przymorzu. Jeżeli chcemy dokończyć dzieła oduudowy Głównego Miasta, to musimy wzmocnić także zespól plastyków, architektów, ekonomistów, którzy o przebiegu odbudowy i koncepcjach decydują. NależRłoby tak jak kiedyś stworzyć kolektyw wielobranżowy.
- 19 -
doc, dr Mieczysław Kochanowski - Instytut AiU PG:
Ulica Długa została zdegradowana, ponieważ nie zapewniono jej żadnego wyposażenia ulicy śródmiejskiej, a zdegradowano ją przez swoistą politykę zasiedlania. Mówię o tym dlatego, że
przyva-ócenie tej ulicy rangi jej należnej będzie bardzo tru~e, bo chociaż w pod.ręcznikach historii jest sławną pięlmą ulicą -w odczuciu przeciętnego mieszkańca jest brudna i śmierdząca.
Jeżeli chcemy zrobić z Gdańska magnes ściągający turystów, to przede wszystkim powinno się podjąć poważne. studia nad tym, co to je st turystyka. Czego ludzie szukają, co eh.cą widzieć, co chcą mieć, co można im sprzedać i co od nich można wyciągać. !~ie trochę zaniepokoił projekt oddania tych obiektów przy Drodze Królewskiej na muzea. Mam obawę, że jebli wszystkie najciekawsze obiekty oddamy na te cele, to wówczas może ulica Długa
będzie ulicą bard7.o kulturalną aż tak dalece, że nikt na nią
nie przyjdzie, bo będzie nudna. Przestrzegałbym przed zbytnim fetyszyzowaniem powagi obiektów. Architektura, która nie jest użytkowana jest jakimś absurdem. Tam gdzie jest to możliwe architekturę należy ożywić wpuszczając do niej ludzi.
cyt.malarz Roman Usarewicz ·
Czy moglibyśmy przyjąć turystów, jeśli w tej chwili jakic.hś zmian nie możemy wprowadzić w mieście? Może więc porządkiem? Jesteśmy biedni. Zrobiliśmy tyle na ile nas stać, ale zróbmy też, żeby było w mieście czysto. Bo przyjedzie samochód, zrzuci piasek na kupkę i to leży parę lat. Ktoś przyjdzie, wykopie dołek 1 nie ma takiego silnego, żeby go zasypać 1 uporządko~ać. Zakład Oczyszczania Miasta pracuje teraz znacznie gorzej niż 5 lat temu, bo to co się dzieje ze śmietnikami w Gdańsku jest naprawdę przerażające. Krawężniki są powichrowane, zieleń nie pielęgnowana. I to funkcjonuje 25 lat. 25 lat krzywych znaków drogowych, brudu, nie sprzątania terenu, połamanych drzew. Sprawa oświetlenia miasta: wystarczy ustawić trochę inaczej lampy uliczne, poprzekręcać żarówki, żeby miasto było ładnie
oświetlone. To trzeba zacząć porządkować, oświetlać to,co jest godne oświetlenia, bo to nie wymaga strasznych kosztów. Nie można mówić o sprawnym funkcjonowaniu bez załatwienia najcodzienniejszych rzeczy - wyprostowania tego, co jest krzywe.
20 -
Np. do centrum miasta przychodzi jakaś budowa - coś sobie grodz~, rozbabrzą i prowadzą w nieskończoność. Tych rozbabranych placów jest bardzo dużo. Nie ma rytmu pracy w tym mieście.
doc, dr Jerz:y Kołodziejski - Instytut AiU PG:
Wydaje mi się, że nie o zabytki chodzi w dzisiejszej dyS:{U
sji. Zgadzam się z prof. Hauptem, że potrzebna nam jest koncepcja całościowa, koncepcja urbanistyczna, funlccjonalno-przestrzenna, że w tej chwili w Gdańsku razi martwota, marazm, co widać szczególnie w części Gdańska starego. Zdaji sobie sprawę z tego, ~e jesteśmy obecnie w momencie przełomowym jeśli chodzi o rozwój tej części Gdańska. Przełom polega na tym, że stara koncepcja użytkowania miasta nie zdaje już w tej chwili e~zaminu. Miasto poszło naprzód, zmieniło funkcję, natomiast została koncepcja użytkowo.nia miasta, powstała wtedy, kiedy ta część miasta została odbudowana. A więc przewaga mieszkaniówki, usluG podstawovzych, brak usług dla turystyki. Trzeba sobie z tego zdać sprawę i nnjwyż::.zym wysilkie1u zmienić koncepcję użytkowania miasta. To jest pierwsze zudu..~ie, kt6ro powinno przyświe-cać tym, którzy podejmą to dzieło. Zdaję sobie również sprawę z powszechnego niezadcmolenia z istniejącego stanu - spoleczeń
stwn, które patrzy na to, użytkowników. zarówno stałych mieszkańców jok i turystów, którzy przyjeżdżają i nic mają wo.runków dla zaspokajania swych potrzeb. Zd.aj13ny sobie sprawę również z wysokiego kosztu społecznego i ekonomiczne~o, v.ryrażoneGO w pieniądzach. Poleca to na tym, że odbudowaliśll\Y dużym wysił
kiem społecznym i ekonomicznym ten zespól zabytkowy tylko w tyra celu, żeby w tym zespole pomieścić mieszkania. Z tego vty
nika koszt ekonomiczny; nie wykorzystujemy położenia. Nie zarabio.my na tym pieniędzy. Powstaje teraz problem i pyto.nie: dlaczego ciągle dyskutujemy od zera? I ta dzisiejsza dyskusja zaczęła się znowu ab ovo jakby nic się w tym mieście nie wydo.
rzylo, jakby órodowisko, które jcot odpowiedzialne za spravry tego miasta nic nie zrobiło. O co mi chodzi_ każde działanie
musi mieć program, a w nim cel, ogólną koncepcję. Sp6jrztzy jo.k
te sprawy wyglądają. t:6\'Jiono tu wiele o szer esu aspektach programu, koncepcji rozwoju tej cz~ści miasta. C~J takiej koncepcji nie m3.";' Twierdzę, że je st, że właściwie trudno byłoby do
niej coś dodać. Sweco czasu bylem reprezentantem konkursu,kt6-
21
ryza duże pieniądze władz miejskich został specjalnie v;ykonany dla tej części miasta_, w tym tylko celu, żeby dać kompleksową koncepcję przestrzenną i funkcjonalną i ekonomiczną zmian w użytkowaniu, przystosowania tego użytkowania do nowej funkcji. Przedstawiono bardzo bogaty materiał. Szereg autorów tej koncepcji konkursowej jest na sali. Koncepcja olcreśliła dla jakich przyszłych użytkowników trzeba to robić, jakie funkcje nowe trzeba pomieścić, zrealizować. Była np. nowa o kompleksowym scenariuszu zwiedzania miasta, według k--tóree;o należy uzmysłowić turystom całą wartość historyczną i urbanistyczną miasta, była mowa o polepszeniu warunków dla mieszkańców; co należy zrobić by część ich usunąć, przeznaczając mieszkania nu inne cele. Była mowa wreszcie o modelu funkcjonowania teGO skrawka miusta, któremu grozi zalew turystów i który przy tym zo.levJie musi god7iĆ funkcje bytowe dla swoich stałych mieszkańców. A więc sprawa parkowaniu, dojazdów, zaopatrzenia sklepó~ itd. To wszy atko, o ile mi wiadomo, było prz edotavlione już w szeregu wariantowych koncepcjach.Powstnje pytanie, co odpowiedzialne władze zrobiły, by zdyskontoVJać tę OG6lną koncepcję w kierunku powstaniu proGramu działaniu. Pows~aje py~anie - może
nie ma środków dla realizacji tej koncepcji'l Bo tale się czQsto tłumaczy naszą niemożność. Jednak cząstkowe działania są podejmowane za pieniądze cnlkiom niemałe. Stale się coś robi, tylko buduje się źle. W sposób nieprawidłowy. A \'Jięc wydaje się pieniądze v1g cząstkowych, nieprzemyślanych decyzji. Pieniądze, kt6re mogłyby posłużyć na realizację koncepcji kompleksowych. Gdzie jest w takim ro.zie błąd, skoro jcGt lrnncepcja, a więc,
cel działania, jest duża część środl:ów. Gdzie tkVli więc błąd, że jest taka realizacja. Wydaje mi się, że ten błąd tkwi w tzw. drobnym szlaczlcu, ~e istnieje przewaga drobnych decyzji cząstkowych, nzyślenia cząstkov1ego zamiast kompleksowego, dlurof al owego, prowadzącego do calościor:ego efektu finalnego przy pomocy zadań podejmowansch na bieżąco. Że to, co się robi, robi się bez oddziaływania sterującej całościowej koncepcji, mimo że ona istnieje. Dlaczego tak się robi? Jako oby\rntel tego miasta mam prawo chyba wiedzieć?
m~r inż, arch, Jerzy Pias~: Miasto jest własnością społeczną. Należy zastanowić się
nad znaczeniem slov1a własność. Własność to jest to, czy:n mogę
22 -
dysponować i o tym trzeba pamiętać. Miasto będzie mocło zaspa
kajać aspiracje społeczne, gdJ społeczeństwo będzie mogło nim
dysponować. A więc jednocześnie formułować jego pro Gram rozwo
ju. I tu chcę polemizować z dr Kołodziejskim, który może od
wrócił kolejność postępowania. Program miasta musi wyjść od
' społeczeństwa a specjaliści będą rysować tylko w tym zala:esie,
w jJJ.kim aspiracje społeczne go sprecyzują. Przylcładem takiego
rozwiązania jest również konkurs na Główne 1:iasto. Ja robię
dużo konkursów, tego nie robiłem dlatego, że program konlru.r5u,
moim zdaniem, był źle opracowany i nie odpowiadał rzeczywistym
aspiracjom, jakie ja widziałem w tym temacie. I wobec po~~ższo
go należałoby zadać pytanie, czy inspiracja społeczna do for
mułowania programu nu Gł.Miasto była dostatecznie silna. l.1io.
sto, a w tym również zespół zabytkowy gdański będzie realizo
wany w sposób prawidłowy tylko wówczas, o ile powszechne aspi
racjo społeczne dorosną ~0 tego.
Bronisław M3,I'yniuk - wic ... q•rzewodniczący Pręzydiwn MRN Gdnńsk:
Myślałem, że zostanę zapowiedziany nie jako przewodniczący
Pre zydiu.m, bo jestem jednym z za.proszonych Gości p. inż. Chrza
nowskiego i tak właśnie traktowałem to spotkanie • .r..~ślnlom, żo
usłyszę coś o koncepcji puiia inżyniera Chrzanowskiego na temat
zagospodarowania i struktury przestrzennej miasta Gdańska. Tym
czasem przykro mi jost, ale usłyszałem wiele pod adresem Prezy
dium łiffiN. A ponieważ jestem członkiem tego Prezydium i ró~no
cześnie gospodarzem, chciałbym paii.stwa przeprosić serdecznie
za stratę cennego czasu i uznuć, że dzisi3jsza impreza h"Jła
nieprzygotowana. Ró~·moc ze śnie chciałbym państwu zakomunikować:
sesja poświęcona kulturze odbędzie się w końcu marca. Jesteśmy
gotowi jako MRN przedJskutov,ać z państwem te wszystkie proble
my, o których tu dzisiaj była mowa, Dziękuję.
mp.:r inż'- arch, Zbigniew Czernichow~ki - kiero\•mik \'lydzięłu Bu.
do.,.mictwa Urbanistvki i Architektury 1ffiH
Jest brudno w mieście - i,rawda. Władze są złe. Przepraszam
bardzo, ale nie chciałbyr:i pracować z przewodniczącym, który by
się obojętnie jakir:ii kupami zajmował w ruieście. On, uważaLl, jest od czego inne00.
- 23
Sprawa następna: koncepcja, plan. Jest brud. Wyspa Spichrzów, słyszę, obrasta, ale czy np. muszę dbać o to, by pewne elementy ze Zbrojowni nie poupadały? Gdzie - ~
jest zarządca tego obiektu? Czy ja mam nakładać nakazy na to, żeby ten obiekt wresz~ie od strony Tkackiej miał kamieniarkę? A jak się dzieje na Folitechnice? l Fowiedziałem sobie& Główne Miasto - była sesja, koniec z dyskusją, jest realizacja. I tak też postępuję, ale jest jeszcze gama zabytków w mieście i dobrze, żeby każdy z tych zabytków ~
· miał swoją metrykę. Potrzebna jest wyraźna orientacja& które zabytki trzeba będzie niestety rozebrać, a które wymagają prac uzupełniających, wykończeniowych 1 remontowych. Takie opracow;nie powstało i będzie referowane na Prezydium pod koniec marca. Przy robieniu tego opracowania zadałem sobie pytanie& jak jest realizowana uchwcla MRN w sprawie Głównego Miasta? Stwierdziłem pewne zmiany w tamtych ustaleniach. Np. nie będzie się budowało na pierwotnie ustalonym terenie Zakładów Graficznych. Tym lepiej. Co zrobić z tym terenem? Nad tym trzeba się zastanowić. Ponadto Krowia Brama jest o rok spóźniona, a wykonawca nie przyjął do planu budynku "Hydroprojektu". Około 5 pozycji z zakresu ulic, krawężników nie jest planowo realizowanych. Najgorzej wygląda sprawa prac przygotowawczych. Nie jest tak źle - przynajmniej ja to mogę stwierdzić.
Andrzej Cybulski
Nasza dzisiejsza dyskuaj~ miała spełniać zadanie społecznej konsultacji. Wiele tu było emocji, ale i wiele propozycji. Miejmy nadzieję, że władze miejskie jednak z nich skorzystają.
- . - . - . - . - . -
Ii'ot. J .Rydzewski
25 -
KASZTEL GDAŃ SKI
Tymi :tedy bramami wszedłbyś dawnym czasem
W ulicę, zwaną Długą, onaż to Langgasse.
Już nie ogląd~ć odtąd nigdy 1 nikomu
Jej - barwionych jak psałterz w chrom 1 złoto domówi
Zębionych cegłą murów, ostrołucza okien
I witych schodów sieni, mroczne~ a głębokiej!
Tu - cechu kupiackiego duma i ozdoba -
Wspaniały Dwór Artusa godne miejsce obrał • . Przed ~tórym stałeś w dziwie, gdy na wzór klejnotu
W słońcu tęczą swych barwień oku ze.migotał.
I długo by ci szumiał szklany śpiew fontanny,
Orły polskie 1 gdańskie szklącej na przemiany,
A w której krąg rzucają odblask swój znikomy
Scienione, wąskookie, staromiejskie domy.
Wielet kunsztu włożyło dłuto rzemieślnicze
W te ganki i wykusze, wnęki i wieżyczki!
A ten, co je ozdabiał w suty liść i owoc,
Snać kochał fach snycerski 1 nie w śpiech pracował.
Tu, na Długiej - jak burmistrz, władzy swojej świadom -
Gdański ratusz się wyniósł ponad miejską radę
I młotem dzwonnych godzin mierzy czas nad miastem,
Znacząc pięknym kurantem serce dnia - dwunastą.
I ••• /
- 26 -
WN~'l'RZE GDAŃSKIE
A pod łamanym dachem, co się w kasztel spiętrza -
J e.kże zasobnym ładem tchnęło gdańskie ,mętrze 1
Strop, bogato zdobiony, listwą rzeźb ujęty
Chętnie zdobił Gdańszczanin godłem s'lrym - okrętem,
Który skrzydlatym :taglem chwiał ci się nad e;loYJą,
Właśnie, jakoby w podróż odbić już gotowy.
Przeciwnies stół wid.ziałeś na potężnych łapach -
Znak, ża na czas niekrótki w leże to się zapadł.
A wkoło - ciężkie krzesła, sztywne i ,,ryniosłe,
Jak twarda. straż domowa, w miejsca cwoje wrosły.
Wszystko tu jest poważne, wszystko tu jest godne.
Tu czas się nie nagina do stuzmiennej modJ,l
I tylko cudny kryształ kwietnej tęczy pękiem
Rozjaśnia tę surowość z półki cey też ,męki.
Bo sprzętem, wielkim ceną, rajce i bogacze
Lubili dla potomnych plon swych zysków znaczyć.
I ... /
- 27 -
GDYNIA - TRADYCJA I PRZYSZŁOŚĆ
Rozma~iamy z mer inż. arch. Janem Mariańskim
Archiwalne zdjęcia z 1922 roku, przedstawiające chałupy rybackiej wioski pomagają niedo~~erzającej wyobraźni: 50 lat ter.ru. nie było na żadnej mapie miasta Gdynia. Ale przed 50 laty był, a właściwie zaczynał istnieć gdyński ·~ort. To jego
· powstanie pociągnęło za sobą rozwój osady, a potem miasta, które z morza żyło i dzięki morzu bogaciło się. "Oddychanie" morzem służyło Gdyni i służy do dziś, kiedy miasto osiągnęło już niewątpliwie swój dojrzały wiek. Rocznice są okazją do rozro6w o hi~tori1 1 przyszłości. RozmowQ taką odbył reporter z człowiekiem młod3zym o kilka lat niż miasto, w którym pełni f'u.nkcję przewodnicząceeo Prezydium ?mN. Z zawodu jest architektem i dlatego temat rozwoju.urbanistycznego miasta 1 miejsca w nim "ceocrafii" kulturalnej należy do spraw bliskich mu zawodowo. Rozmowę rozpoczęliśmy od ~6wienia o traccycji.
- Szybko i nowocześnie rozwijająca się Gdynia w okresie międzywojennym była dla całego kraju symbolem Polski na morzu. Była nadzieją na sukcesy w dziedzinie morskiej gospodarki, wiąz~ła się z xcyślą o sile ~olskiego oręża, a nawet ••• kolonialnych podbojach. Po wojnie stała się już tylko jednym z portowych i stoczniowych miast. Odzy skaliśoy Gdańsk. Dla kraju polskość morza, to już nie tylko Gdynia. Czy dzisinj ctara tradycja, jeśli można mówić stara o tradycji 50-letniej, żyje v1 umysłach
mieszkańców Gdyni, czy posiada jakąś funkcję?
- Tak jak nie da się oddzielić Gdyni od morza, dzisiejsze życie miasta nie sposób oddzielić od jego historii. Młodzieńcze Ir~rzenia o morskiej przygodzie i dalekich podróżach na stałe
związane są w v.ryobraźni z białymi żaglami "Daru Po;norza". Gdynia, jej port są miejscem na stałe przypisanym do historii polskieco oręża na morzu. Tu "Burzo.", "Grom", "Piorun" i inne okręty rozpoczynały swój szlak bojov;y. Stąd v,ryruszał w rejsy nie tylko pokojowe nasz statek ochrzczony imieniem króla Stefana Eo.torego. W Gdyni sz.czeg6ln.i.tl pieczołowicie kllltywowana jest PamiQć historii miasta, zasłużonych dla niej ludzi. Żyją prze-
- 28 -
cież jeszcze i to często w pełni sił ci, którzy mają w pamięci "szczenięce" lata miasta. Ich emocjonalne związanie z miastem przechodzi na młodych.
Kontynuowaniu tradycji sprzyjają nie tylko wspominki star-szych. Tradycja gdyńska powstała dzięki morzu, wią~e się z nim też dalej, bo życie miasta je st ciągle to.le samo uzależnio~
ne od morza, jak wtedy, kiedy się zaczęło. Morze przeplata się tu niemal z ulicą, pojawia się na niej wraz z marynarskimi uniformami, widać go z okien wielu domów, z Kamiennej Góry. Bliskie mieszkańcom Gdyni jest przecież nie tylko juko element kraj
obrazu. Jest miejscem ich pracy i w ten przede wszyotkim sposób stanowi konty~uację tradycji. To w nuszym mieście pracuje większość zakładów gospodarki morskiej.
?,:orze narzuca miast11 pewną specyfikę. To, że Gdynia jest najbardziej morskim z miast naszej aglomeracji daje jej mieszkańcom poczucie odrębności, wyjątkowości miasta, budzi chQć
wyróżnieniu się, a nawet konkurowania.
- r~ożna się donzyślać, że to wojewódzki Gdańsk jest t;,m miastem, które w mieszkańcach Gdyni budzi chęć rY'91alizacji.
- Oczywiście, trud.no Gdyni konkurować z miastem o tak starych i bocatych trudycjuch i poważnie oraz głośno nikt o jawnyr:i konkurowaniu nie .r.iówi. Ale choć to, co powiem uznane być
może za zdradę, do objawów czcc;oś w rodzaju ko!npleksu v;obec Gdańska cb;yba należałoby zaliczyć dumę cd.ynian z tego, że mują lepszą niż Gduńsi{ •.• drużynę piłki nożnej. J odnoc oo śnie Gdynia, posiadująca tukże tradycje robotnicze, czuje się związo.na
z Gdańskieo; ci, którzy remontują, budują, czy przeładowują statki~ obu miastach, czują silnie wspólnotę interesów, czcco dawali dowody.
Ktoś móGłby powiedzieć, że ,1 Gdyni rczwiniQt;y jest silnie patriotyzm lokalny, o.le ja wolalb:,o. podkreślić to, co się z nim 'łti.ą~e, co je st zjo:,;1iskier.i poz:,tyvmyo.: wyjqtko,·;o duże rozmiłowanie vi sprawach r::.io.sta. Jest to autentyczna troE:ka micszkańc ór1, n.::. tychrliastov;e obywatc lskie reu.:rcj e na decyzje władz, pra-.vdziwy udział oie szkańców w prncy or0o:i6\·; sanor ządowych, bezinteresowna praca grup ludzi dla miasta. ~ntuzjaz::ru nie z::J.erzy się w złotówkach, ale cyfra 30 cln, któ::::-ą •,,jrażo. si~ wartotć społecznego czynu mieszko.ńców Gc.yni v1 ub. roku o czyr::ś też mówi.
- 29 -
- 116wimy o odrębiiosc1ua.yn1, a.te przecież często utywa
się terminu "trójmiasto" i będzie się to robić coraz częściej,
bo g~anice Gdyni, Sopotu i Gdańska zacierają się coraz bar
dziej. Miasta te urbanistycznj.e stają się całością.
- Nie tylko urbanistycznie i nie tylko te trzy miasta. Myśląc perspektywicznie należy brać pod uwagę całość aglomeracji
nadmorskiej od Tczewa do Wejherowa. Na tym bowiem terenie wy
stępują już więzi społeczne, a podział na miasta jest coraz
bardziej formalny. Zjawisko to spowodowało j~dnak w przeszloś-
. ci "robienie" tr.?Jmiasta na siłę, w oparciu o pov1ierzchowną
obserwację zjawiska,o którym mówimy, o stwierdzeniu faktu ist
nienia wspólnych urządzeń dla dwóch czy więcej miast. Koniecz
ność przystosowania form administracyjnych do sytuacji tak du
żej aglomeracji, trzeba już teraz 1 w przyszłości rozwiązywać
w oparciu o naukow& analizę zjawiska, naukowe określenie po
trzeb i sposobów nadających się tu właśnie do zastosowania.
Przykładem prób administracyjnego 1 nieprzemyślanego rozwiąza
nia problemu było połączenie wydziałów kultury Gdańska, Gdyni
i Sopotu, oo po kilku latach dopiero niedawno "odkręcono". U
nas naprzykład, gdzie większość dużych zakładów związanych
jest ż gospodarką morską, gdzie mieszkają ludzie przebywający
w mieście w przerwach pomiędzy 9-miesięcznymi rejsami, dla
organizatorów życia kulturalnego istn1ejf4 E:pec.jalne zadania.
Gdynia naldy do morza i przede wszystkim tę wtęź należy brać
pod uwagę, więzi administracyjne traktując proporcjonalnie do
ich faktycznego znaczenia.
- Czy mógłby pan określić bliżej zadania organ1~ator6w ży~
cia kulturalnego miasta, określić model kultury wynikający z
podkreślanej przez pana specyfiki G<i3ni?
- W naszym mieście tyj~ ci, o których jut wspomniałem -
przypływający co kilka miesięcy z dalekich rejsów i ci, którzy
zajęci są na miejscu bs.rdzo oiętką pracą. Trafienie bezpośred
nio do nich z właściwym programem tycia kulturalnego jest rze
czą istotną i niezwykle trudną. Program ten częściowo wynika
jący z samego tycia, częściowo z koncepcji organizatorów oi~
gle kształtuje się, przystosowuje, modeluje. Wiemy dziś na pt,w
no to, że Gdyni potrzeba naprzykład dużo dobrej, atrakcyj
nej rozrywki. w tym profilu osadzony jest jui nasz Teatr Muzycz-
- 30 -
rry. Czynione są szczęśliwe chyba próby, jak ta, którą zaprezentowała kawiarnia "Panorama". Pod słowem kultura nie możemy u nas rozumieć klasycznej kolumny,czy średniowiecznego sklepienia, ale głównie dobrą produkcję artystyczną, trafiającą do ludzi. Zaryzykowałbym twierdzenie, że więcej dobrego w dziedzinie kształtowania gustów zrobić mogą stojące na wysokim poziomie prograJl\1 kabaretów w lokalach, niż organizowana raz na rok wycieczka marynarzy do opery.
- Wspomniał pan m.in. o tym co jest obok kwalifikowanych kadr, organizatorów i wykonawców rzeczą równie istotną - o tzw. bazie kulturalnej; czyli inaczej mówiąc o salach teatralnych, kinowych, koncertowych 1 innych konieczrrych pomieszczeniach.
- Tak zwana baza kulturalna jest tym, o powiększenie czego staramy się od lat. Aktualnie przeżywamy okres, który nazwać można przełomowym. Remontujemy Międzynarodowy Klub Książki i Prasy, przebudowujemy Teatr Muzyczey, budujemy Teatr Miejski, który ma spełnić uniwersalną funkcję, dysponując dodatkowo sceną kameralną na 200 miejsc, gdzie dokonywać się będą mogły eksperymenty, poszukiwania twórców. To, co się w tej chwili dzieje ma źródło w wielkim "rozruszaniu" społecznym, " ogromnym zainteresowaniu społeczeństwa inwestycjami o tym właśnie charakterze. Budowie teatru towarzyszyły od lat społeczne akcje. Będą się one teraz, jak można sądzić, nasilać, w związhl z obchodzonymi jubileuszami - tegorocznym jubileuszem portu 1 przyszłym 50-leciem powstania miasta. Sześć lat dzielące jedną datę od drugiej chcemy wykorzystać w:,,pelniając je działalnością kulturalną opartą o morskie tradycje miasta. Będą to wszelkiego rodzaju konkursy literackie i plastyczne. Gdynia zajmie się swoją historią.
- Nie ma myśli o historii, podobno, bez myślenia futurologicznego. Po okresie, jak pan go nazwał przełomowym dla bazy kulturalnej miasta nastąpi, jak się można domyślać, jeśli nie zaspokojenie, to wyraźna poprawa sytuacji. A jak będzie w przyszłości jeszcze odleglejszej? - za następne powiedzmy pół wieku życia miasta? Pan jako architekt ma z pewnością urbanistyczną wizję.
- .31
W ciągu lat swojego tycia Gdynia, co już podkreślałem, na
brała jako miasto swoistego charakteru. Ten charakter otwartych
do morza szerokich ulic będzie nadal zachowany. Zbudujell\Y osie
dle na Kępie Oksywskiej. Nad portem most, pod portem tunel,bez
kolizyjne~wielopoziomowe skrzyżowania. Cóż tu jeszcze panu po
wiedzieć ••• Chcemy wszyscy, żeby było to miasto spokojnego, ra
dosnego życia, żeby o tym mówiły ulice 1 place miasta i twarze
ludzi.
Rozmawiał
Paweł Lejman
~ . - . - . - . - . -REKLAMA W KULTURZE
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, ~e mimo wielu po
zytywnych doświadczeń 1 niemałego dorobku nie istnieje zorga
nizowany system informacji 1 reklam;y wizualnej w dziedzinie
kultury. Wyraźny jeet brak generalnej koncepcji, niedoceniane są walo
ry wychowawcze 1 estetyczne propagowania kultury a tak~ brak
jest umiejętności posługiwania się różnymi formami 1 środkami
w odniesieniu do konkretnych celów, treści i środowisk społecz
nych odbiorców. A przeciet zasady 1 prawa, jakimi rządzi się reklama handlowa
1 ogólna informatyka społeczna należy w gruncie rzeczy odnieś~,
nieomal w całej rozciągłości, do informacji o kulturze, czy
ściślej mówiąc, o wydarzeniach kulturalnych 1 ich reklamy. Po
kutuje co prawda jeszcze w niektórych środowiskach przekonanie,
że typ reklamy handlowej jest za mało "szlachetny" dla przeka
zu materii "kulturalnej", myślę jednak, że dziś ten pogląd na
leży jut do przeszłości. Prawa konsumpcji 1 rynku, podaży i popytu, rządzące w
dziedzinie gospodarczo-ekonomicznej, stały się dzisiaj pro
blemami wymagającymi adaptacji w sferze kultury. Więcej nawet,
- w sytuacji szybkiej technizacji życia 1 wyraźnego wzrostu
tendencji konsumpcyjnych słabnie zainteresowanie problematyką
życia kulturalnego, prowadząc do niekorzystnych zmian obycza-
j ów i pogl,ądów.
- 32 -
Tym bardziej więc wydają się być konieczne środki agitujące 1 propagujące duchową warstwę naszej egzystencji, którą na codzień określamy mianem kultury.
Mówiąc o proble~ach reklamy i informacii w zakresie kultury, należy je rozważać w trzech integralnie związanych ze sobą płaszczyznach - treści, formy i miejsca. Scisłe określenie przynajmniej jednego z tych elementów warunkuje kształt pozostałych. Ponadto w rozważaniach o współczesnej rek.lamie kultury należy
, brać pod uwagę dwa dalsze czynniki: wspomniany już ogrom.ny -wzrost konsumpcji - zarówno ilości i rodzaju imprez kulturalnych /towaxu/ jak 1 Hości, różnorod
ności /społecznej/ odbiorców - konsumentów oraz ilość wyda~zeń, kt6~a wiąże się z koniecznością szybkiej informacji. Chodzi o szybkość zarówno fizyczną /prasa, druki/ jak i psychologiczną
- szybka percepcja przez odbiorcę, co z kolei musi mieć wpływ na skrótową formę reklamy, jej prostotę i sugestywność.
Podstawowym jednak elementem determinującym zakres i kształt reklamy, czy informacji jest jej treść. W jej ustaleniu pomocną jest analiza imprezy, spektaklu, w wyniku której wiadomym będzie zarówno r~dzaj widowiska, odbiorca i lokalizacja jak 1 okres czasu, w jakim się ono odbywa, okoliczności specjalne /np. cz~ jest to impreza periodyczna, międzinarodowa, regionalna, itp./.
Wzięcie pod uwagę wsz:ystkich wspomnianych wyżej czynników jest nieodzowne przy konstruowaniu programu reklamy i informacji o życiu kulturalnym 1 artystycznym.
Przochodząc do omawiania problemów reklamy kultury w Trójmieście, na plan pierwszy wysuwa się w moim przekonaniu konieczność powołania specjalnych punktów informacyjrzych. W wielu instytucjach obsługi podrożnych 1 turystów, takich jak np. ORBIS, TURYSTA, itp. prowadzona jest sprzedaż bile~ów na imprezy kulturalne.
Nie ma jednak w żadnej z tych placówek pełnej, nowoczesnej informacji o aktualnych i planowanych wydarzeniach i imprezach kulturalnych w Trójmieście oraz Stolicy - jako centrum Kulturalnym Polski.
Punkty Informacji Kulturalnej /Gdańsk, Sopot, G~nia/, odpowiednio urządzone /plansze, fotosy, zestawy repertuarowe,
- 33 -
itp./, wyposaż~ne w materiały drukowane /foldery, programy, itp./ w połączeniu z fachową obsługą stałyby się centralnymi
ośroikami informacji i reklamy w poszczególnych zespołach miej
skich. Wypełniłyby dotkliwą lukę, jaką stanowi brak tego typu
placówek w coraz bard;iej urbanizującym się Trójmieście. Powo
łanie PIK-ów /Punktów Informacji Kulturalnej/ byłoby pierwszym
krokiem w stronę szerszego i aktywniejsz~go programu propagan
<cy wizualnej w kulturze. Pozostałą sferą oddziaływania reklamy poza wymienionymi
Punktami Informacji jest przede wszystkim ulica.
Programowanie reklamy dla arterii miejskich 1 ciągów komu
nikacyjnych jest zadaniem trudnym, kosztownym, wymagającym bar
dziej raccykalnych decyzji. Jak wiadomo ulica jest królestwem afisza i plakatu w różnych
postaciach plastycznych /od drukowanego plakatu 1 ulotki do
:malowanej planszy, czy ściaD.y/. Specyfika oddziaływania tych form plastycznych, jako śrÓdków przekazu określonych treści informacyjnych polega na tym, że
oddziaływują na odbiorcę w okolicznościach kiedy znajduje się
on poza zasięgiem działania innych środków, takich jak radio,
TV, prasa. ~
Najbardziej popularnym 1 powszechnym miejscem, na którym
znajdujemy informację 1 reklamę jest plot i słup ogłoszeniowy.
Niestety, najczęściej to, co na nich się dzieje, zasługuje na
_miano przysłowiowego "grochu z kapustą". Jest to przekrój wy
darzeń roku i chaotyczna reklama, nie robiąca na widzu żadnego
wrażenia. W połączeniu z przypad1cową lokalizacją tych miejsc,
otrzymujemy zjawisko świadczące o wyjątkowej beztrosce i roz-•
rzutności.
W tym zakresie należy doprowadzić przede wszystkim do analizy
miejsc, w których znajdują się oklejane plakatami powierzchnie,
ponieważ oczywistym jest, że nie zawsze 1 nie w każdych warun
kach plakat, czy afisz posiada jednakową siłę oddziaływania i
informowania. Nieprzer.izyślany i przypadkowy wybór miejsca obni
ża lub zupełnie eliminuje wartości nawet najlepszego plakatu.
Tak więc należy mówić zarówno o wartości plakatu jak i o war
tości miejsca wybranego do jego ekspozycji. O wartości tej de
cyduje rodzaj płaszczyzny i sąsiedztwo innych plakatów lub reklam, otoczenie stanowiące tło ekspozycji oraz lokalizacja miej-
sca. Szczególnie dobry.mi są te miejsca 1 punkty w mieście: których funkcją jest oczekiwanie lub chwilowy relalrn, np. przystanki komunikacji miejskiej, poczekalnie, s~wery, perony PKP, itp. z reguły są to miejsca pozbawione innych, absorbujących uwagę czynników. Elementem określającym również wartość miej~ca jest ruch, jego natężenie i szybkość.
Cechy ruchu dyktują wielkość płaszczyzny reklamy lub pło.ka~ oraz rodzaj ich ekspozycji. Przyjmując za zasadnicze dwie szybkości - ruchu pieszego i kołowego - można stwierdzić np., że o ile typowa wielkość plakatu 70 x 100 cm nadaje się do odbioru przy szybkości ruchu pieszego, to do szybkości typu mechanicznego jast zupełnie nieprzydatna. Pl~ut wymienionej wielkości nie może być dostrzeżony, a t-ym bardziej odczytany przez kierowców i pasażerów środków komunikacji, chyba że będzie to wyjątkowo lapidarny symbol lub popularny i znany znnk. Ustalając rodzaj ekspozycji należy brać pod uwagę mo~liwość dobierania formatów plakatów oraz bardzo korzystnie działającą ich multiplikację /klejenie obok siebie tych samych plakatów.
Wobec br~ru w naszej poligrafii plakatów wielkoformutowych, przeznaczonych dla ruchu kołowego,. należy sto3ować ich powiększenie lub specjalne projektowanio odpowiedniej wielkości plansz.
Mniej konwencjonalnym sposobem. reklru.:iowania imprez ku:turalnych jak plakat 1 plansza, może być system flag i transparentów. Szczególnie stosO\·rn.nie okolicznościowego flaGowania popularne jest w wielu krajach.
Jedną z ostatnich uwag, jaka siQ nasuwa v, rozważanie.eh na. temat rekla;ny i infor~acji, i nie tyle zresztą w kulturze,jest
. ' sprawa czasu jej trr.ania. W wielości obserwowanych rekla~ ulicz-nych konieczną jest stała ich al:tualizacja lub, jeżeli to konieczne, likwidacja - tak, ażeby spojrzenie odbiorcy napotykało zawsze na zgodną z prawdą infornację.
Z konieczności, w sposób niepełny zwróciłem uwagę na niektóre zagadnienia w kul turze, sta..11owiącej część ogólnej pro blematyki propagandy, informacji i reklamy wizualnej.
Ze względu na specyfikę i obszerność tematu po~inięte zostały ró,mież inne masowe środki przekazu, ta!cie jak rac.io, te-
- 35
lewizja, prasa - mogące skutecznie reklam.ować i informować o wydarzeniach w życiu kulturalnym.
Jerzy Zabłocki
- . - . - . - . - . -
/ ... /
GdJbyś z ulicy Długiej, gdzie jest tłum i wrzawa,
Zechciał zboczyć, przybyszu, w lewo czy te~ w prawo,
A zwłaszcza w tę ulicę, co si~ zwie Gankowa,
To wręcz odmienny obraz w myśli byś zachował.
Tu życie się nie spieszy. Błogość 1 zacisze!
Ka~dy don ma ganeczek. Doł~m - klomb się pyszni.
Tu, za ozdobną krat~, w sukniach swoich sutych
Lubiła zasiąść mieszczka, by migotać d.rute1~.
Przy niej - kot na poduszce; z okna, mim~ chęci,
Woń baumkucha i kaw;y smak przechodnia znęci.
Tu w naro~nej gospodzie, nad szumiącym piwem,
Rzemieślnik lubił spędzić wczasy niekwapliwe.
Tu, na ławce pod bluszczem, chętnie dla ochłoccy
Z dziewczyną swoją zasiadł po fajrancie lllł.odJ.
/ ... /
CAF Fot. Uchymiak
37
TRÓJMIASTO, P~CIOMIASTO, CZY SIEDMIOMIASTO?
/uwagi o niektórych problemach rozwoju aglomeracji gdońskiej/
Jed."lym z najpoważniejszycb. procesów, które toczą się ,10
współczesnym świecie i które - co ważniejsze - będą nadawały
piętno przyszłemu obliczu naszej planety jest urb a n i -
z ac ja /proces roz,rzestrzeniania się osadnic~wa niejslciego/. Jest to zjawisko złożone, rozerywające·się na płaszczyźnie ludnościowej, gospodarczej, społecznej i przestrzennej. Spośród objuw6w l u d n o ś c i o w y c h urbanizc.cji wymienić naleiy wędrówkę mieszkańców ze wsi do miast, konccntracj~ ludl1ośc1 w ciastach 1 wzrost uc..zio.łu ludności niejskiej \V stosunku do ca1:ości zaludnienia. lfojwa~niejsze zjawiska c:;ospodarcze, Ziiiązo.ne z r.::-ocesea urbc.nizacj i, to zwiększanie się od.setka r.iieszkańc6w kraju, utrcy!jujących się z :pracy w za\·,·odc.ch pozaxolniczych i v:zront udziału tej części dochodu no.rodowego, która jest vzyt:·;o.rzana w miastach. Na pb.szczyź.nie s p o ł e -c z n e j odnotowo.6 należy r:ior:ent ba.rdzo istotny - upo,:1szech-nianie cię t.z~. niejskiego trybu życi.:::.. /także na wsi/, co \":iąże się z powstawu.."liem społcczeństvm v...irbanizoi:;aneso. Objawy p r ~ o s t r z e n n e, to przede wszystkim w::=o;::;t obszaru !:liast orc..z upodabnionie się z.:::..budov;y .,si do wzorców dor.m miej~kieco.
Urbu.."'l.izo.cja jest zjuwis!dem znany:1 od de.v:nD., tc.~de w na-. szym kraju, v, którym ludność rtiejn~a wzrosła z ok. 5 :::u.n na początku bieżącego 3tulecia do ok. 9 r.iln \7 ieso połowic. Dc.l~ sze ~~ię~szanie się z~lu<l.."lienia miejs~iego jest utlerzające: w roku 1970 lliasta pol~ie liczyły już przoszł.o 17 Zlln !J.ies::kańców. Proces urbruiizacji nie uległ zahanowc...."'l.iu: z3odnie z przevtic.yr;u."1iami demografów ludność :!iej zka w Polsce wzro6nie pod bJniec stulecia. do o!c. 23 cl.n. cieszlccńc6'w. \'/a.rto d.odc.ć, że
wzrost te:1. odbywa się w znaczny.Il stopniu w drodze ,rzonoszenia się :micsz:~o.ńców wsi do ciast - udział procentowy .I!lieszkańców I:iast w stosunh.-u do zaludnienia całego b:'aj1.1 wzr-o.sta z ok. 25% w roku 1900 do ok. 70~ w roku 2000. Oznacza to, że przy pod~ojen5u ludnoźci kraju w ciągu obecneeo s~~lec~ ludność miast wzrośnie niemal sześciokrotnie. Jeszcze \":y:::-a:.niej v;ystępują
te zj c.·.1iska w rejonach węzłov,ych, a do t&kich zaliczD,.I!ly talde
Gdańsk i miasta z nim sąsiadujące. Poprzednicy dzisiejszych urbanistów, zakładając w X wieku Gród gdański wybrali dla lokacji miejsce charakter-Jstyczne, pozwalające nie tylko naspotęgowanie walorów obronnych wyspy w ujściu ~isły, lecz również na wykorzystanie uprzywilejowanego pod wzglęclem geograficznym styku kilku odr.1iennych krain /wysor:.zyzna, żuławy, wybrzeże/ i
zwęźlenia różnorodnych dróg tran:portowych lądo~~ch, rzecznych i morskich. Te właśnie względy sprawiły, że ~dońsk rozwijał
się szybciej od miast usytuowanych v: miejccach mniej cho.rak.te-cy styczrzych.
VI takich uprzywilejowanych punktach powstajit zozw·yczaj t. zw. aglomeracje miejskie, czyli skupiska ludności i zabudo~~, odznaczające się vlieloma ZGrupowaniami miejsc pracy i ośrodkó\v u:iłu
t)O\V:,,Ch. Gdańsk już w okresie średniowiczo. stanowił \7 cruncfo rzeczy aglooeracj~ miejską, składającą się ze Stnrcco, Głównoco i :t.n.odogo /No\7ego/ l.:iacta, Starec;o Pr~ed1nieścia, \'Jyspy Spichrzó~ i Pezpośrcdnio zwiqzo.nych z tyra zespolco mi~jckim przedmieść Nowe O~roccy i vługie 0Grody. Stopniowo w miarę upływu czasu ta "protoaglo::ieracjn„ Gd3.ńsko. rozszcrznła się, by objq0 na początku XX w. okoliczne osiedlo., jak: Staro S~koty, Oruirnkie
Przed.mieście, Chelc, Siud:bJ z Suchan inom i Emaus, 'il.rzc szc ~, 8trzyżę Dolną, i Górną, 1-:.0wy Port i Brzeżno, od r. 1926 OliwQ a dopiero w roku 1933 Orunię. Rozroct miastu odbywał ciQ c.ro~ą powolneco wchła!'.lianla prze:u niu.ato sąsic:dnlch v:~,i i o~iedli podIJic jskich, które tym cnn.:10 ;;>ozb--J\':o.l.Y ci~ swych dawnych praw, stając się przed.tlieścio..mi Gdwi.:::ka /jest r:u..~czą za~1to.no.wio.jqcą, ~e ciągle jeszc=e dość po.;szcchnie n6wi się: mieszkau w Oliwio, CZJ Wrzeszczu, a !Jro.cujQ \'I Gdańsku; zu „Gdańsk" uważa się bowiem potoc::nie miasto ,;J zn.r-y8ic bo.roko·::-ych fortyfikacji/.
Proces rozrostu Gdańsku ulocł istotnym z1:ilonoo jl..!:0bciowy:::1 po zu.tońci;eniu II wojny t.wiatov.cj. Już w pierwszych t:n::;oc.niach
po \~'Zwoleniu zn.rysowały c!<; w sposób or·eanic:z.ny Gilno z·,vir,z!::!.. funkcjonalne między Gdo.ń~kien, Gdynią i Bopote~, czyli potocznie zwanym t1·6jmiuste:i.. I'.,odźce :n do pow sto...'1ia tych z,·:iązl:6w /poza niewielką odleGłością - 2'J km od centrur:i. Gdańska do centru..,
Gdyni/ było "nio symetryczne" rozłożenie zniszczeń \;ojenn:,ch. W Gdańsku zniszczeniu uleGło prz~de ws 2 y~tkir.i łród.I!licście i znaczna część zabudowy mieszkaniowej, podczas cdy w Gdyni n~jsilniejszo zniszczeniu dot7..nęły port.
39 -
Sopot pozostał w stanie niemal przez wojnę nienaruszonym. W tej sytuacji spontanicznie wytworzył się układ, w którym Sopot obj~ł tymczasowo rolę siedziby niektórych urzędów i biur szczebla woje~ód.zkieeo, Gdynia szybko odzyskała swą przedwojenną rolę ośrodka żeglugi i hand.1,7 zagranicznego, Gdańsk zaś uparcie, chociaż ~o~ć powoli, zaczął stawać się . centralnym .
ośrodkiem usługowym, nie tylko dla aglomeracji, lecz także dla ca.lego _woje~ództwa, a w niektórych dziedzinach także dla rejonów północnej Polski.
O dalszy o rozwoju naszej a.glomeracj i dec:,·duje w dalszyn1 ciągu jej uprzywilejowane położenie geograficzne. Wszystko wskazuje na dalszy, dyn~iczny rozwój żeglugi morskiej i gał~zi przemysłu Z\"dązueych z gozpodarką rn.orl:3ką, czego objawem zewnętrzrzym jest budowa Portu Północnego, Gdańskich Zakładów Nm·.-oz6w Fosforo~·ch, czy zamierzenia w zakresie poważnej rozbudowy przemysłu checricznego i okrętowego. Należy spodziewać
się, że n~lomcr3cja Gdańska, licząca w 1800 roku 45 tys., w roku 1900 - 150 tys., w roku 1950 - 350 tys., zaś w roku 1970 ok. 650 tys. mieozkańców przekroczy pod koniec stulecia ~ilion mieszkańców. VI tej sytuacji pojęcie trójmiasta staje się anach.roniczne 1zwlaszcza że równolegle do wzrostu zaludnienia rozwija się /a ściślej mówiąc powinna rozwijać sir/ korrunikacja cnsowa. Życie potwierdziło tę tezę: aktualnie opracowywany plan zaDospoda.rowania przestrzennego aglomeracji gdańskiej mówi już nie o trójmieście, ani nawet o pięciomioście, lecz o zespole s i e d m i u m 1 a s t /od południa: Pszczółki, Pruszcz Gdański, Gdai1sk, Sopot, Gdynia, Rumia, Reda/. W tym momencie należałoby odpowiedzieć na stawiane czasem pyta.nie: a mo~e aglomeracja. gdańska powinna obejmować także Tczew, V/ejherowo i Puck? Szereg ergu.centów przemawia za taką koncepcją: wy~ ienić tu n.nleży względnie niewielką odległość tych miast o•l dwu głóvmych centrów aglomeracji- od Gdańska i Gdyni, dalszy spodziewany rozwój różnych środków transportu, częściowo istniejące 1 technicznie możliwe powiązania siecia!ili uzbrojenia /np. kanalizacja, sieci energetyczne/. Jednakie bliższa analiza wykazuje, że istnieją równie~ przeciwskazania. Zaliczyć do nich należy:
- Słabsze, niż powszechnie się sądzi związki w relacji praca -
40 -
. mieszkanie. Jak wykazały specjalne badania Głównego Urzędu Statystycznego z roku 1968, z Tczewa dojeżdżały do trójmiasta,do pracy 1524 osoby wobec ok. 14.800 zatrudnionych na miejscu, dla Wejherowa analogicznie liczby wynosiły 3.346 i 16.100, dla Pucka 253 i ok. 4.ooo.
- Tczew i Wejherowo zgodnie z akceptowaną przez władze kc~cepcją planu regionalnego mają spełniać rolę podregionalnych ośrodków usługowych, poza tym w miastach tych istnieje i rozwija się szeres poważeych zakładóv1 przemysłowych.
Istnieją więc przesłanki względnie samodzielnego rozwoju tych miast.
- Jak wykazały studia przeprowadzone w trakcie opracov'Ywania planu, tereny od Pszczółek do Redy mogą pomieścić w sposób racjonalny ok. 1,5 mln • .mieszk~ców, co zaspokoi prawdopodobnie zapotrzebowanie w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat.
- Pomiędzy Pszczółkami i Tczewem oraz pomiędzy Redą n Puckiem rozciągają się wyjątkowo cenne gleby o wysokiej kulturze, nie byłoby więc racjonalne zajmowanie ich pod rozwój miast. Między Redą a We~horowem leży z kolei dolina rzeki Redy, która nie powinna być zabudowywana tok ze wz(ilędu na niekorzystne warunki klimatyczne, jnk i z m,agi na ochronę wód przed zanieczyszczaniem /w łutach O$iomdziesiątych przewi<:uje się wykorzystanie rzeki Redy dla budowy ujęcia wodociącowogo/.
Tak więc powinno nam wystarczyć na d.łuiszy okres "niedmiomiasto". Nie oznacza to zresztą, że planiści przestrzenni negują związki funkcjonalne, techniczne i społeczne między Tczewem, Wejherowem, Puckiem a aglomeracją Gdoiwką. Związki te istnieją i pov,inny nasilać się, należy jednak pamiętać, że stopniowo powstawać b~dą ciąci zainwesto~ania także między Tczewem a l!.alborkiem i Elblągiem, między Malborkiem a Sztumem, Kwidzynem a Grudziądzer:i., itd. Powstawanie tych pa.sm .zurbanizowanych nie \'.ryklucza jednak pewn;ych przedziałów między poszczególnymi częścia;ni pasm, które można nazwać trzonami, czy rdzeniami aglomeracji. Urbaniści edeńscy wid.zą v1ła.śnie siedmiomiasto jako trzon wielkiej aglomeracji, wiążąc:, się z innymi pasmami zurbanizowarzymi.
IIIIIIIIJllll TERENY fRZEMYStOWO-SKt'.AOOWE
li 11111111111 TERENY MlfSZKAHIOWf
I • \ o{F:.oI>KI usr.uaowE
l:::::::::ITEKEN'i' ZIELE.Hl
~~ TEkEtt't' lłtS~W
r-1 UKl'.:r\b l>RQqOW't'
\ 1 r I I UKthD 1',0LElOWY
ZESPl"'>r STUDIUM
• v RTOWO MIEJ.SKI KIERUNK OW E
;
GD!\NSK - GDYNl!t
. .. . . . . . . .
,,...._, • •
... ..
) {
~[GION Gl)AŃ.SKI /rfR~rf..KPtWA/ rt~3rfKT'tWICłNY MOflJU 'fGIONU LUOANllOWAHl<;O
i.UuA• O.SAMIICl'f
[aJ a..
~ ... , ullt» _...,~ ,ucY
[J!iiil1 Q..
3. Ul\tMI a.lKUM:TJMT
j;:::,:.::;:.:j Q..
&uu.a, KO.MU1111(AcyJNY
[E]Q..
~ .... E:3c.
E=:3d. E3•· E3f.
41
W takim układzie zupełnie jasne staje się, że dawne formy organizacyjne miast, sprzyjające izolacji, nie wytrzymują próby życia. Konieczne staje się stworzenie nowych form odpowiadających nowym, współczesnym potrzebom.
Wiesław Gruszkowski
Schęo:'3,t układu przestrzennego w;lomerec.jj. gdańskiej dla okresu
· kierunkowego /perspektywicznego/
/Opracowanie Wojewódzk~ej Praco1.mi Url)anistycznej w Gdańsku
pod kierunkiem mgr arch. W.Gruszkowskiego/.
Schemat ukl;J.dU przę strzennęe;o regionu r:dańskiee;o dla okresu
pęrspektywiczncG50 I
/Opracowanie Wojewódzkiej Pracowni Planów Region~lnych w Gdań-
sku pod kierunkiem doc. dr J.Kołodziejs1..iego/.
1. Układ osadniczy al wa~niejsze kompleksy terenów intensywnie zurbanizowanych
b/ pasma zurbanizowane o niższym etapowo stopniu intensyw
ności,
2. Układ miejsc pracy el ważniejsze kompleksy terenów przemysłovrych b/ podregionalne ośrodki usługowe
3. Układ rekreacyjny
4. Układ ośrodków usłu6owych a/ ośrodki o znaczeniu ponadre~ionalnym b/ " " podregionalnym
5 Układ komunikacyjny al handlowe porty morskie b/ droci kołowe o znaczeniu krajowym c/ " " " regionalnym d/ linie kolejowe o znaczeniu krajowym i regionalnym
e/ kanały żeglowne f/ c.roga wodna o znaczeniu krajowym i międzynarodowym.
- . - . - . - . - . -
- 42 -
Gdańzzczanka sprzedająca czerośnie
Sztych ~ateusza Deischa
KRAMY GDAŃSKIE
Różnym celem wiedziony i powagą - różny
Do gdańskich bram kołatał z obcych stron podróżny.
Lecz, że to gród kupiecki i że handlem słynął,
Todyś spotkał tu kupc~. częściej niśli innych.
Miałeś więc tu Nowogród, Londyn 1 Antwerpię -
Stąd Gdańsk swój najprzedniejszy, ciężki towar czerpie.
- 43 -
~ciągał pod gdańskich kramów skrzydła opiekuńcze
I opasły Holender, i rozważny Duńczyk.
Ba! Sama nazwa Gdańska stąd powstała pono,
Że to ku Danii właśnie handlem był zwr6cocy.
Lecz te11IU, kto rozsądny, łacno by nie wierzył,
Bo częściej Gdańsk był z Da.nią w zwadzie niż w przymierzu.
Zaś holenderskie domki na półwyspie Helu
Od chat kaszubskich łatwo byś oddzielił.
To tu, od Złotej Bramy do Zielonej Bramy -
Zasiadły miasta Gdańska najprzedniejsze kramy.
W jednych - stuIIlllogi bławat nęci barwą oko,
W innych - lśniące atlasy, w innych cudny brokat.
I nalewana złotem szkieł weneckich tęcza,
I kunsztowne kryształy co jak harfa dźwięczą,
Italijskie mozaiki, norymberskie srebra
- Wszystko, co gdański kupiec z bogactw świata zebrał.
I jantar, który dzisiaj zowie się bursztynem,
Młódki gdańskie kuszący szkliwem miodopłynnym.
A w zamian Gdańsk - smoliwem, drzewem i pszenicą
Przyjazne sobie kraje wspierał i nasycał.
I ... I
- . - . - . - . - . -
- 44 -
CAF Fot. Grzęda
- 45 -
O SZANSACH NA WYPOCZYNEK W MIEŚCIE
Podstawowe ceo~ społecznego rozwoju regionu wyznacza 1 wyznaczać będzie proces intensywnej urbanizacj 11 w rok.u -1970 według da.Izy'ch Narodowego Spisu Powszechnego w miastach 1 osiedlach województwa gdańskiego mieszkało około 70% ogółu
ludności. Prognoza rozwoju demograficznego województwa gdań-. skiego przewiduje, że udział mieszkańców mia.st w ogólnej liczbie ludności będzie wzrastał: do około 71% w roku 1975, ?'i!fo w roku 198C, 74% w roku 1985 i 73% w roku.1990. Oznacze to systematyczne zwiększ~ie się zasięgu społecznego zespołu wzorów kulturowych, które konkretyzują się jako "miejski styl tycia" /urban way of life/.
Zwiększaniu się zasięgu środowiska zurbanizowanego towarzyszy wzrost wagi społecznej nie t~lko pozytywnych ale 1 negatywnych jego oidziaływań na człowieka, których różnorodność sprowadza się, generalnie rzecz biorąc, Jo nadmiernej koncentracji w przestrzeni i czasie wszelkiego rodzaju bodiców ze*nętrznych obiektywnie negatywn;ych - hałas, tłok oraz takich, które - obiektywnie pozytywne - przez nadmierną koncentrację przekraczając próg percepcyjnych mo1liwości, zyskują cechy bodiców oddzia}Jwujących destrukcyjnie na psychikę człowieka. Negatywne cechy środowiska zurbanizowanego są jego immanentną właściwością i mo~liwości ich minimalizacji przez usprawnienie organizacji miejskiej są z natury rzeczy ograniczone. Możliwe jest natomiast, w zakresie potencjalnie nieograniczonym, stwarzanie warunków usuwania negatywnych sk:Utków oddziaływania śrolowiaka zurbanizowanego. Możliwości takie stwarza przede wszystkim zwiększanie się ilości czasu wolnego, tak w wymiarze społecznym jak jednostkowym, a także rozwój bazy urządzeń n creacy jnych, stwarzających optymalne warunki wypoczJnku. W r :>ku
1970 liczba uczestników vr,ypoczynku świątecznego wynosiła około 1200 tysięcy osób i stanowiła około 21% całego ruchu turystycznogo w wojev16dztwie gdańskim.
Prognoza rozwoju wypoczynku świątecznego zakłada wzrost Ido 1975 roku/ liczby uczestników do 3300 tysięcy osób. Znaczenie rozwoju bazy urządzeń rekreacyjnych jest occywiście proporcjonalne do wielkości obszaru zurbanizowanego, z którym są
46
one funkcjonalnie związane. Obszarem zurbanizowanym o opty:::nal
nym znaczeniu dla regionu jest zespól miast: Gdańsk, Gdynia,
Sopot, Rumia, Reda, Pruszcz, którego ludność w roku 1970, we
dług danych Narodowego Spisu Powszechnego stanowiła około 63% ogółu ludności miast i osiedli województwa. Przewiduje się, że
ludność tej konurbacji o metropolitarnym w skali regionu zna
czeniu w roku 1985 będzie wynosiła 825 tysięcy. Wskazuje ~to na I
wagę problemu zapewnienia właściwych warunków rekreacji dla
jej mieszkańców. Idzie tu o liczby niemałe.
Według założeń przyjmowanych przez V/ojewódzką Pracownię
Urbanistyczną przy planie zagospodarowania przestrzennego olco
lo 60% ogólnej liczby mieszkańców zespołu stanov:ić będą poten
cjalni uczestnicy wypoczynku świątecznego, z czego 4075 to ci,
którzy wypoczywać będą poza zespołem miejskim. Korzystne warun
ki oreanizacji bazy urządzeń rekreacyjnych stwarzają natur~lne
warunki położenia: w dużej części wzdłuż wybrzeża morskieeo,
z pasmem zalosionych wzgórz morenowych na zapleczu, daloj,lecz
w zasięgu umożliwiającym wykorzystanie dla potrzeb ~7poczynku
świątecznego znajdują się tereny turystyczne Szwajcarii ka
szubskiej, Vlyspy Sobieszewskiej i Półwyspu Helskiego. Walory
naturalne położenia y.:yznaczaj ą trzy strefy koncentracji wypoczynku:
Strefa I - obejmująca tereny plaż i wzgórz leśnych na zaple
czu Trójmiasta.
Strefa II - obejmuje tereny: Wyspy Sobieszewskiej, oro.z jo
ziorz Łapino, Jasień, Otomino, Przywidz, Wysokie
1 Tuchomek /czas dojazdu do strefy około 1 godz./.
Strefa III - obejmuje tereny: V/okół zespołu jezior raduńskich
/miejscowości: Chmielno, Wieżyca, Ostrzyce, Szym
bark, Gołubie/ jeziora Wdzydze i Półwyspu Helskie
go /czas dojazdu do strefy od 1,5 do 2 godzin/.
Plan zagospodarowania strefy I przewiduje zainstalowanie
ciąeu funkcjonalneco urządzeń rekreacyjnych w pasie lasów ko
munalnych i plaż wedłuc zespołu miejskieco z ~ołożonym w Doli
nie Radości "Parkiem Centralnym". W skład kompleksu urządzeń
wejdą bloki funkcjonalne: sportu - zespół urządzeń do upruwiu
nia sportów letnich 1 zimowych z wielofunkcyjnym ''Stadionem
47
Centralnym"; obron;y - strzelnice, tory, przeszkody, itp.; Oświaty, kultury, rekreacji biernej - ciągi spacerowe, punkty widokowe; rozrywki - estrady, wesołe miasteczka i blok usługo~~ urządzeń towarzysz1cych: kawiarnie, punkty handlowe. W pasie plaż przewiduje się budowę kąpieliska w Brzeźnie - ul. Karola Maxksa, w rejonie Jelitkowa - ul. Pomorska , Przymorza, Lotnisko - Brzeźno, w Rewie i w Sopocie - Kemienuy Potok.
W strefie II - najpilniejszym zadaniem będzie zagospodarowanie Wyspy Sobieszewskiej przez zainstalowanie parkingów, urządzeń sanitarnych a także budowę dróg, dojść , urządzeń usługowych. Na dalszym zapleczu zorganizowany będzie lo.ńcuch ośrodków wypoczynku położonych nad&
- jeziorem Otomino, dla około 1000 użytkowników, jeziorem Jasień, dla około 2000 użytkowników, jeziorem Wysokim, dla około :;ooo użytkowników, jeziorem Tuchomek,dla około 3()00 użytkowników.
Przewiduje się także zagospodarowanie terenów w strefie III a więc Półwyspu Helskiego - campingi, parkingi, wyposażenie plaż, urządzania gastronomiczne; zespołu jezior raduńskich od Chmielna do Wieżycy, która będzie ośrodkiem sportów zimowych.
W związk11 z ograniczoną pojemnością terenów rekreacyjnych w rejonie zespołu miejskiego 1 wzrostem zapotrzebowania na wypoczynek świąteczny konieczna się staje planowa organizacja takiego wypoc eyuku. W perspektywie przewiduje się organizację pelnooprawnych bloków urządzeń rekreacyjnych w r ejonach koncentracji wypoczzynku i oddanie ich do dyspozycji poszczególnych Zakładów pracy z terenu województwa, które będą regulowały ruch uczestników wypoczynli::u. świątecznego według dora źnego r0zpoznania potrzeb. Organizacja taka wynika zarówno z konieczności ścisłego powiązania pracy z wypoczynkiem na zas adach jedności, nie zaś przeciwstawności tych procesów - odpoczynek aktywny, praca twórcza, jak też z konieczności ochrony natural~ch walorów środowiska przyrodniczego przed nie zorgani zowaną, wyniszczającą eksploatacją.
Realizm zadań wytyczoeych przez pięcioletnie i perspekty-wiczne plany zagospodarowania terenów wypoc zynlru świątecznego będzie wymagał szerokiego uczestnictwa sil społe cznych: zo.kład6w pracy, organizacji społecznych i młodzieżowych. Powinny
- 48 -
on.e wziąć udział w pracach przy konstrukcji bazy urządzeń re
kreacyjnych a takte w racjonalnym planowaniu organizacji wy
poczynku, co zresztą dobrze mieści się w zasięgu ich funkcji
programowych.
Włodzimierz Urbański
Wojewódzka Pracownia Planów Regionalnycn
- . - . - . - . - . -
GOSPODY GDAŃSKIE
Jako w niejednym mieście, kędy tłum przecieka
Na krócej ozy na dłużej, z bliska 1 daleka,
Tako 1 w mieście Gdańsku stary ozy tet młody -
Wyszedłszy z portu, naprzód szukał był gospody.
Wielmożny, znacznych wp~wem lub zasobnych w towar -,·
1"rmistrz w miejskich komnatach godnie podejmował.
Bal I królewskich gości u.miał przyjąć pono
W kasztelu onej braazy, co się zwie Zielon~.
Zasię pomniejszy kupiec, który przybył z dala
I chciałby jak najlepiej towar aw6j zachwalić,
Chętnie szukał gospody, co na szyldzie nosi
Gęś sma~oną na rożnie, flądrę czy łososia.
I ... /
- . ~ . - . - . - . -
- 49 -
KUCHNIA GDAŃSKA
W Gdańsku działa
312 zakładów gastronomicznych stałych 1 sezonowych, różnego ro
dzaju i typu o 10.495
miejscach konsumpcyj
nych~ Na 1 tysiąc stałych mieszkańców przy
pada 21 m/k, podczas gdy średnia krajowa wy
nosi 29 m/k; dla miasta
Gdyni 39 m/k, a Sopotu 136 m/k. Tymczasem np. w NRD przypada na 1 ty
siąc mieszkańców 223 m/k,
na Wę5rzech 241. Stan techniczny ist
niejącej sieci gastronomicznej jest niezadowalający. Większość
zakładów wymaga modernizacji, a wiele z nich likwidacji z uwagi
na brak podstawowych warunków pracy. Stąd, pomimo corocznego
przyrostu miejsc konsumpcyjxzych, nadal nie tylko w sezonie, ale
także w okresie posezonowym jest ich niewspółmiernie' mało w
stosunku do potrzeb. Zbyt szczupła sieć doprowadza do przecią
żenia 1 m/k, powodując ku niezadowoleniu konsumentów obniżenie
jakości usług gastronomicznych.
Poza tym istniejącą sieć gastronomiczną Gdańska charakte
ryzuje duża jednostronność strukturalna. Są to przeważnie małe
Zakłady 1 punkty gastronomiczne drugiej 1 trzeciej kategorii.
oa.~zuwa się brak miejsc konsumpcyjnych restauracyjnycht jadło
dajni, barów szybkiej obsługi, barów kawowych, herbaciarni, pi
wiarni, cukierni, winiarni oraz za.kładów spe ej alistycznych, od
Powiadający~h charakterowi, randze i tradycji miasta. Starówkę,
którą w sezonie letnim odwiedza spora liczba turystów, w dużej
mierze zagraniczn;ych, w odl'ó~nieniu od Krakowa, cechuje brak
stylowych zakładćw gastronomiczxzych /o nocnej działaln.ości/,
50
których wnętrza nawiązywałyby do folkloru i architektury starego miasta. Ubogie są także w sieć gastronomiczną nasze pla~e i miejsca skupisk ludności, np. niedzielnego wypoczynku.
w świetle takiego stanu, Gdańskie Zakłady Gastronomiczne opracowały program modernizacji i rozwoju zakładów gastronomicznych na lata 1971-1975, który został zatwierdzony przez ~ezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdańsku dnia 28 lutego 1971 roku. Progrem rozwoju usług gastronomiczxzych w Gdańsku jest nierozerwalnie związany z funkcją miasta, jako: - ośrodka miejakie~o, o dużym przemyśle stoczniowo-portowym,
. I
- ośrodka turystycznego, o znaczeniu krajowym i zagranicz-nym.
Ta podwójna niejako rola miasta nakazuje racjonał~ rozwój sieci zakładów gastronomicznych, uwzględniający stopień ich wykorzystania przez cały rok. Plan GD zakłada, że na przełomie obecnego pięcio-lecia w Gdańsku zamieszka 420 tys. mieszkańców stałych, 14 tys. pracowników, dojeżdżających z terenu województwa 1 w sezonie letnim 2-2,5 mln wczasowiczów i turystów. W oparciu o powyższe dane demograficzne i przestrzenny rozwój miasta zostały opracowane kierunki rozwoju usług gastronomiczrzych:
a/ będzie się uruchamiać w pierwszym rzędzie zakłady podztawowego żywienia o charakterze baru szybkiej obslUGi 1 jadłodajni,
b/ zakłady o charakterze rozrywkowo ·wypoczynkowym, kawio.rnio, bary kawowe, cukiernie, lodziarnie, herbaciarnie, winiarnie oraz restauracje o działalności kabaretowo-rozrywkowej,
c/ wreszcie szeroko będzie się organizować przede wszystkim sieć punktów malej gastronomii na bazio mrożonek-produkcji przemysłu spożywczego mało kapitałochłonnej, a jakże efektywnej w zaspakajaniu tUI'Jstów i wczasowiczów w usl.uzi gastronomiczne.
Taka koncepcja rozwoju usług 3astronomicznych jest pod_Jktowana koniecznością, wynikającą ze społecznych potrzeb gastronomii w narodowym planie gospodarczym 1971-1975 dla naszego mia-sta. Plan inwestycyjny na lata 1971-1975 zakłada budowę nowych za.kładów gastronomicznych, a mianowicie:
- barów szybkiej obsługi - restauracji - kawiarni - barów kawowych - piwiarni piwa
- ·51
razem
6 -4 -
? -5 -2 -
550 m/k 598 m/k ?58 m/k 290 m/k 280 m/k
24 o 2.476 m/k
Zrealizowanie powyższego planu budowy nowych zakładów zniweluje w ja.kimś stopniu dotychczasową jednolitość strukturalną
· aieci gastronomicznej, dostosowując ją do potrzeb wojewódzkiego miasta z jednej st~ony, zaś z drugiej pozwoli na stopniową rekonstrukcję istniejącej sieci, zgodnie ze społecznym zapotrzebowaniem 1 ekonomiczną opłacalnością, ale nie rozwiąże zaeadniczego rozwarcia między podażą a popytem w usługach gaatronomiczrzych, azcztg6lnie w okresie sezonu letniego. Mając to na uwadze, będziemy rozwijać sieć usług małej gastronomii. Zakła
da się, że w okresie 1972-19?5 powstanie w Gda.ńskuz
- barów 18 "'!' 1.400 m/k - cukierni 5 - 250 m/k - barów kawowych 20 - 400 m/k
- winiarni 3 - 250 m/k - herbaciarni 2 - 100 m/k
- piwiarni 10 - 500 m/k ____ ._._ ______ _ razem 50 - 2.900 m/k
Powstanie Miejeki Młodzietowy Ośrodek Rozrywkowy - zakład
sezonowy na wolnym powietrzu pod dachem polistyrenowym o
1.a)O m/k.
Zrealizowanie tego programu przez Gdańskie Za.kłady Gaetro
nomlczne pozwoli zwiększyć ilość miejsc konsumpcyjnych na kol t„eo 1975 roku do 15.8?1, co stanowi wzrost o 51%, w stosunku
do 19?1 roku. W6rozas na 1 tys. mieszkańców przypadnie w naszym mieście 33 m/k. Realność założonego programu potwierdzają 'Ryniki osiągnięte w 1971 roku, w którym przyrost miejsc konsump
cyjnych eięgnl\ł liczby ;20.
•
,. ... ..._ ..... ... _,. ............ .... ~.-
Night Club na górce Gradowej w Gdańsku /projekt/ - obiekt rekreacyjno-rozrywkowy.
Nareszcie zaczyna ożywiać się nasza Starówko.. W ciągu jednego roku realizacji uchwały Miejskiej Rady Narodowej powstały zakłady& coctail-bar w Ratuszu Glóvmom.it>j skim, kawiarnio. w Ratuszu Staromiejskim, bary kawowe. "Chochlik", "Bistro", "Mini"• W roku bieżącym powstanie kawiarnia w Ratuszu Gł6wnomiejskim o działalności kulturalno-rozrywkowej, bar kawowy po sklepie "J o/J i Małgosia", bar cukierniczy w hallu WPRD, bo.r kawowy przy ul. Mariackiej, oraz bary przy ul. Siennickiej i Gerbary, piwiarnia na 2(X) m/k w piwnicach przy Walach Piastowskich i wreszcie winiarnia w Bastenie św.Elżbiety. Są to co prawda początki, ale zwiastują one duży rozwój tego rodzaju zakładów w wyniku rekonstrukcji usług na Drodze Królewskiej i Starym Mieście.
Mikołaj Leszkiewicz
- . - . - . - . ~ . -
53
Na zdjęoiui fragment ekspozycji "Młodzi we współczesnym świecie"
CJJ! - Fot. Staszyszyn
- 54 -
WITAJCIE W TRÓJMIEŚCIE!?
Późny wieczór był, kiedy zajechaliśmy przed dom Obywatela B.Ł., mieszkańca wsi Brzózki w powiecie Nowy Dwór Gdański.Psy doskoczyły do samochodu z ujadaniem. Nie pilno nam było otw~rzyć drzwi, chociaż od Tczewa jechaliśmy szybko, tak szybko jak można jechać syrenką. Psy, wiejskie mieszańce z dziada pradziada, połyskiwały zdrowymi kła.mi w świetle reflektorów. Jak na wizytę pora niezbyt stosowana - dochodziła 20-ta. Ale wcześniej ludzie na wsi pracują, w polu przy oprzęcie. Nie wypada im przeszkadzać. Tym bardziej, że sprawa, która nas tu sprowadzała, dla gospodarzy niezbyt była miłą.
Ktoś napisał list do redakcji "Głosu Wybrzeża", prosił, by zainteresować się losami Walerki, dalekiej krewnej obywatela Ł., starszej kobiety, w dodatku unzysłowo chorej, z którą to obywatel Ł. obchodzi się - sla.'omnie mówiąc - nienojlepiej.
Siedzimy w samochodzie, czekamy, aż wyjdzie ktoś z gospodarzy 1 odwoła tę sforę kundli. Okna żółcą się światłem, więc jeszcze nie śpią. Więc może porozmawiamy, dowiemy się jak opiekowali się Walerką? Walerki nie zobaczymy dzisiaj. W szpitalu jest - dowiedzieliśmy się od 10-12-letnich chłopaków, pytając na wsi o zabudowania L. List do redakcji był niepodpisany. "Życzliwi", produkujący anonimy nie budzą zaufania. Ale kto wie, może ten ślad nie jest fałszywy, może kryje się za nim ludzkie nieszczęście?
Wreszcie w oknie zamajaczyła postać, chwilę wpatrywała się w podwórze. Jakaś kobieta, pewnie "nowo. żona" gospodarza -wnioskowałem z listu - wyszła uspokoić p~-y. Poszliśmy przez grząskie podwórze w stronę uchylonych drzwi.
O losach Walorki będzie pisał Jurek Sarota. Dv jego redakcji przysłano list, a on pierwszy zainteresował się tą sprawą. Pojechałem z nim, żaby przy okazji zebrać trochę materiału do "swojego" tematu. W cudzyslowiu, ponieważ nie ja go wymyśliłem. Nawet miałem pewne zastrzeżenia ••• , ale w końcu zgodziłem się przeprowadzić sondę na tematt czego oczekuje mieszkaniec powiatu, przyjetdtając do Trójmiasta? Trudno o miarodajne wypowiedzi. W jaki sposób vryt-ypować rozmówców?
- 55 -
Codziennie rano, podmiejskimi pociągami i autobusami PKS
przyjeżdża kilkanaście tysięcy mieszkańców powiatu do Trój.mia
sta. Czego oni chcą? Pracy. Znaleźli zatrudnienie w zakładach
Trójmiasta. Hie zniechęna ich fakt, że kilka godz in każdego
dnia tracą na dojazdy. Duże zakłady stwarzają większe prawdo
podobieństwo awansu zawodowego, a tym samym lepszych zarobków,
umożliwiają większą swobodę w wyborze korzystniejszego stano
wiska pracy, itd. Często możliwości te istnieją tylko poten
cjalnie. Ale nawet to rokuje nadzieje na poprawę bytu, decy
duje o atrakcyjności zakładu. Duża część spośród tych dojeż
dżających w niedalekiej przyszłości zamieszka w Trójmieście.
Dokona ostatniego kroku w tym powolnym "przenoszeniu się" do
miasta. Exodus ze wsi 1 małych miasteczek do dużych ośrodków
miejskich ciągle trwa. Motorem jest dążenie do lepszych wa
runków tycia. Czy to dążenie jest wędrówką "za chlebem"? Wia
domo, od dawna lud żądałt chleba i igrzysk. Czasy głodu chle
ba już minęły. Teraz chodzi o wyższy standard życia. Oznacza
to i apetyt na pikantniejsze potrawy, jak i chęć innego ro
dzaju luksusu - rozrywki. Normalne: ludzie chcą żyć wygodniej,
weselej. Wielkomiejskie środowisko zapewnia talcie warunki ży
cia. Nie dla wszystkich, ale często wystarczają ludziom pozo
ry. Minęły czasy głodu, minęły czasy wielkich dysproporcji
między warunkami ~cia w mieście a na wsi, czy też w małych
miasteczkach. Pozostała specyfika, ale pozbawiona szokujących
kontrastów. A 1 ta specyfika podlega ciągłym przeobrażeniom,
zmienia się z dnia na dzień, ewolucyjnie, stąd trudność w ich
postrzeganiu. Starzy mieszkańcy Gdyni wspominają czasy, kiedy na ulicy
~więtoja.ńskiej rosło zboże. Ci, którzy zamieszkali w tym mieś
cj i , zaraz po wojnie, pamiętają, ile kóz wypasało się nie tak
~nowu daleko od dzisiejszego centrwn, asfaltowanych arterii.
Pamiętają, jak w dnia targowa przeciągały przez miasto kawal
kady ~ozów konnych. Kilkanaście lat temu, jako fl8.ly chłopak,
biegałem na targ kupować gołębie albo króliki. Sprzedawcy te
go "toworu" stali zwykle przed halą rybną. Tuż obok, w długim
szeregu ciasno obok siebie stały wozy chłopów z kaszubskich
wsi. Na tyJh wozach, zabezpieczonych dodatkowymi deskami, po-
56 -
kwikiwały - niepokojone przez potencjalnych nabywców - świnie.
Duże, mniejsze, całkiem małe prosięta.· Do wyboru. Targommo, kupowano. Chłopi z namaszczeniem przeliczali czerwieńce i brudasy, potem wpychali je w portfele, wydoby+,e z zanadrza którejś z kolei marynarki czy kurtki, jakimi okutali się na drogę. Całe przedpołudnie aż do 13-14-tej trwał targ. W międzyczusie "białki" - baby na ogól zwaliste, odziane z podobną zapobiegliwością - krążyły po sklepach dokonując zakupów. Ich nieletnie pociechy, nierzadko usmarkano, w czapeczkach przydużych i
nieład.."lJCh z powagą opieko\',aly się koń.mi. Po południu wozy, obładowane dobrodziej;twami miasta wymykały się z sze.regu. Konie znudzone długim staniem ruszały dziarskim truchtem. Emisariusze wsi, dostojnie rozczapionymi na ~~moszczonych słomą kozla~h, znikali w zaułkach ulic, wracali do swoich domów. Na opustoszałym pl6cyku zostawały tylko materialne ślady ich wizyty, wiązki słomy, kałuże końskiej u:ryny i nawozu. Następnec;o
targu /w karny wtorek i piątek/ placyk znowu vzypelnial się wozami, rozbrzmiewał ten sam ewar.
Widać miasto potrzebowało tego targu, nierogacizny, hodowanej w chlewikach na przedmieściach. Chłopi przyjeżdżając odpowiadali na społeczne znrotrzebowanie. Przy okazji pobytu ro-bili zakupy, być możo wst~powali do restauracji na "sznapsa".
Rozruyślająó nad tym tematem postonowilem zagadnąć właśnie takich chłopów. Jakie są ich życzenia względem miasta. Któregoś dnia "targowego" wybrałem się na gdyńską halę. Po drodze przygotowywałem się do rozmoVJy „ Żeb~ nie przebiegała zbyt
sztucznie zamierzałem no.wet udavrnć chęć kupna kwiczącego nabytku ••• Niestety.
Pora była wcale stosowna - 10-ta. Tymczaoem na placyku obol~ hali rybnej stały dwie ciężarówki typu chłodnia, fiat 125 p 1 opel rekord. Ani jednego wozu konnego, ani śJ adów targowiska. Nikt nie sprzedawał gołębi i kr6Hk6w. Za to naprzeciv,, gdzie za czasów mojego dzieciństwa wystawali dziadkowie z walizami, blaszanych kogutków, piszczo.ł.ek, drewnianych koników i motyli, roiło się ludzkie mrowie. Podszedłem bliżej. Jakiś jegomość oforował sygnet - ponoć złoty oraz imitację bułgarskiec;o kożuszka - za 2,5 tysiąca złotych. Inny, o twarzy niokiepskiec;o spryciarza, pobłyskiwał złotymi obrączkami. w terbach i rozło-
- 57
żone na papierze leżały elastyczne bluzeczki, sweterki, koszule non-iron. Nowe 1 używane. Było też różnej galanterii sporo, a i buty filcowe, i tranzystorowe radia.
Zmieniło się przez te kilkanaście lat. Inny targ, inne mtasto. Wieś także inna. Nie przyjeżdżają już konne wozy z kwiczącym dobytkiem na targ w G~ni, albo prz:ynajmniej znacznie rzadziej. Zapotrzebowanie miasta uległo zmianie? Chłopi zrezygnowali z tego rodzaju dostaw? Pewnie jedno i drugie.
Zmieniają swoje oblicze duże i małe miasta. Nie tak szyb-• ko, żeby trudno je było poznać. Kilka dni temu odwiedziłem Ko
ścierzynę. Ostatni raz bylem tu przed rokiem. Po tamtej wizycie wydrukowałem dwa krytyczne teksty 1 ••• polubiłem to miasto. Polubiłem za oburzenie jakie wywołały, którego echa nawet po tak długim czasie nie zginęły. Inna sprawa, doszedłem do wniosku, że z niewielkimi zmianami oba teksty mógłbym opublikować ponownie i byłyby to teksty aktualne. Miło 1 niemiło
za.stać takie status qvo sprzed roku. Tylko w kawiarni ''Kościerzanka", gdzie podczas tamtej wizyty gwarzyłem z młodymi mieszkańcami miasta - zastrzegającymi się, ~e zastałem ich tutaj przypadkowo, bo sława o bywalcach tego lokalu nie najlepsza w mieście - obecnie zamknięta, remont. Dzień wiosenny ole chłód zgoła zimowy, przenikli~~. Pospacerowałem więc trochę i schroniłem się do kawiarni Mocca, na skraju nower;o osiedla. Dwóch inkasentów przy kawie obliczało zebrane kwoty. Przy dwóch stolikach kilka młodych osób. Nowi goście nadciągali powoli. Upłynęło z półtorej godziny zonir.a szatniarka uznała, że warto rozpocząć pracę. Wśród porannych gości kawiarni zdecydowaną większość stanowiły dziewc=yny, średnia wieku z pownością nie przekraczała 20 lat. Kilka rękawów przyozdabiały czerwone tarcze szkolne. Ubiorem, sposobem bycia dziewczyny te nie różniły się od swoich koleżanek z Trójmiasta. Dosiadłem się do najliczn ~Jjszego towarzystwa. Moje rozmówczynie okazały się uczennicami liceum dla pracujących. Halina.pracuje w sklepie drogeryjnym jako ekEJpedientka, Czesława jest referentem rolnym, Elżbieta jest pracownikiem unzysło~~m Ljubliany, druga Elżbieta nie Pracuje nigdzie. ~T6jmiasto odwiedzają często. Mają tutaj krewtzych, w czasie lata pozostają u nich przez kilku, kilkanatcie d.rd. Fobyt ma charo.kter niezorganizowany. Rano wyjście na pła-
- 58
żę, popolu.:.nia w kawiarniach, spacery ulicami zatłoczonymi wczasowiczami. Słowem trc,chę kontaktu z "sezonem" nad morzem.
Kiecy chodzi o prawdziwy wypoczynek, wybierają spokojniej
sze okolice, gdzieś n~d jeziorem, których w sąsiedztwie nie
brak. W kilkuosobowym gronie można sobie zorganizować przyjem
ny relaks. Najczęściej wyjazcy do Trójmiasta są krótkie, kilku.godzin
ne. Ich charakter można określić jako orientacyjna-handlowy.
Należy wiedzieć co nowego jest modne, dokonać zakupu w sklepie
PKO bądź też w komisie, jakiegoś "ciucha" lub kosmetyku. Już
nie artykuły codziennego użytku, których raczej nie brak, a
towar luksusowy. W słowach o Trójmieście nie ma przesadnej fa
scynacji, nie marzą, żeby w przyszłości zamieszkać w którymś z
tych miast. Elżbieta, ta która nie pracuje,wygrala na loterii
fiata - 13()0, rodzice mają swój samochód. Lato Elżbieta myśli
spędzić w Krynicy Morskiej. W ciągu roku obiecuje sobie odwie
dzać częściej Trójmiasto, razem z koleż~ka.rai. Klub młodzieżo
wy w Kościerzynie nadal nieczynny z powodu remontu PDK. Filmy
w miejscowym kinie stare i nieatrakcyjna. W kawiarniach znajo
me twarze koleżanek i kolegów. Nud.nawo. Tyle, że zaj~cia w
szkole zajmują sporo wolnego czasu. Czy po zakończeniu liceum
zarnierzoj ą studiować? Nie. Może Czesława. Myśli o Wyż~JZoj Szko
le Rolniczej. Elżbieta - pracownik Ljubliany - povmie w niedługim czasie wyjdzie za mąż. Wybrany jest kierownikiem zospolu
muzycznego - Hobby-70. Razem z tym zespołem Halina często jei
dzi do Gdyni. Zespół występuje tu w klubie stoczniowym "Fro~a
ta" • Klub ma także własny zespól - Verbum nobile, chQtnio jed
nak gości Kościerzaków. Znajomość zawarli latem ubiegłego roku.
Hobby-70 vrJstępowul w ośrodku \·Jczasowym Stoczni im. Komuny Pa
ryskiej. Zespól podobał się, wzajemna przyjźń została zadzierż
gnięta. Taką wap6łpracę należałoby popierać, rozwijać. Nie oka
zjonalne "v,ystępy" lecz stały kontakt, wi~zi nieformalne. Tok.ie
kontakty rokują narodziny ciekawych inicjatyw, prawdziwej r,71-
miany kulturalnej. Ważne, by wśród młodych lud.zi budzić aktyw
ność, kształtować potrzeby. lowiat przestaje potrzebować "dzi
kiej" ekspansji kulturalnej. Stać go już na włanną;konkurencyj
ną "produkcj <;". Nie trzeba głośnych oficjalnych konfrontacj 1
dorobku 1 możliwości ale systematycznej, na co dzień wsp6łpracJ•
- 59 -
Takie mniej więcej refleksje zrodziły mi się po rozmowach w Kościerzynie. Wycieczka na wieś nowodworską przypomniała mi, że wszelkie uogólnienia należy tworzyć ost~ożnie. Miasto powiatowe, to nie cały powiat, jedno miasto powiatowe drugiemu nierówne.
Zasiedliśmy w kuchni obywatela Ł. My dwaj /Jurek i ja/ na krzesłach wystawionych na środek pomieszczenia, domownicy naprzeciw, na ławie pod ścianą. Stół nas rozdzielał, szeroki, masywny. Oględnie zaczynamy wyjaśniać powód naszej wizyty. Ł.,
mężczyzna w sile wieku, słucha uważnie, głowę z włosem bujnym, posiwiałym już wydatnie, wsparł na pięściach ogromnych niczym bochny chleba, świdruje nas małymi oczkami. Obok niego chłopczyk może 5-letni w samych majteczkach i koszulinie, do spania już przygotowany, 1 dwie kobietyi teściowa 1 "nowa żona".
- Ano, była u mnie Walerka. Tyle lat u mnie była 1 nikt nie dochodził, C'l:J jej się krzywda nie dzieje, nie upominał się. Teraz różne osoby przyjeżdżaj~ z opieki społecznej, z gromadzkiej rady i z gazoty nawet. Skąd nagle takie zainteresowanie. Widać moja stara żonka na mnie nasyła. Wciąż jej tańto - hańto - zamach.al rękoma obywatel Ł. ożywił się. Z głosu miękkiego, śpiewnego wywnioskowałem, że rodził się na wschodzie Polski. Mowa kobiet była podobna, widać z tych samych stron. Kuchnia prezentowała się niezbyt okazale, betonowa posadzka, stare meble, piec żelazny z dlUGą _ metalową rurą.
Za drugim poczęstunkiem Ł. wziął mojego sporta • .Pov,oli rozwijaliśmy rozmowę, topiąc nieufność.
Ta kuchnia, to właściwie pomieszczenie planowane pierwot- •· nie na garaż. Kiedy Ł. poróżnił się z żoną i wystąpili do sądu o podział mienia, rozdzielili mieszkania. "Stara" żona Ł. mieszka w ich dawnym mieszkaniu. On z tą "nową" wyszykował sobie tu pomieszczenie. Walerka spała na strychu.
- Może i jej tam było ziIDL.o, zimą pewnie 1 było zimno. Ale ona tam wolała. Bo i pokoik jeden jeszczo jest, mogłaby tu spać, nie chciała. Głupie to to. Takie już się urodziło i za się nie może. Ojciec jej był chłop wysoki, postawny. Znali go, wszyscy niedaleko siebie mieszkali na lubelskiej wsi. Walerka jest nawet jakąś daleką lcrewną Ł. Ojciec Walerki pi·zedźwigał Się 1 z tego umarł. Nie żeby tum coś z głową. Wczyscy normalni
byli, tylko najmłodsza w domu z pięciorga rodzeństvm, Walerka
- taka. Nikt jej nie chciał trzymać, więc Ł. zabrał ją do sie
bie. Niech będzie u niego, na jedzenie z aro bi. Co tam~móv,i
zarobi. Nie zarobiło to. Nieraz jak się uparła nic nie zrobiła.
Jak miała ochotę to pod.ścieliła bydłu, sprzątnęła podwórze.
Po.nie, kto to będzie za darmo żywił. Krzywdy u mnie rie
miała. Ręki nie złamałem, nogi nie złamałem. A że nieraz pas
kiem przeciągnąłem po grzbiecie ••• czegoś to się musiało bać.
Z tego człowieka nie wyda.
Ł. jest rolnikiem postępowym. Wcześniej wprowadził uprawy
przemysłowe, zakupił traktor, kiedy nikt we wsi jeszcze nie
marzył o traktorze. Gospodarzyli wa dwoje ze starą żonką, dzie
ci nie mieli. Finanaowo powodziło im się nieźle. Posiadali nie
małą kwotę oszczędności, kupili sobie samochód osobowy. Aż
ubiegłego roku żonka zbuntowała się i uciekła. Wcześniej przy
gotowała sobie pieniądze, Ł. wcześniej poll\fślał o następczyni
na jej miejsce. Tragedii nie było, nie załamał się i nie roz
pił, nie podupadło gospodarstwo, sąsiedzi nie wykluczyli go ze
swojego towarzystwa, nawet nie plotkują ludzie zbytnio na te
mat tego "rozwodu". Czyżby ludzie we wsi ślubów nie uznawali?
Skądże, nadal szanują, świętują wesela hucznie po kilka dni.
Potępienie, drwi~a na wsi nie omijały nigdy biedrzych i nieuda
czników. Bogatemu wybacza.no w milczeniu, co najwyżej z uśmie
chem ironii poza plecami. Takie było prawo dawnej wsi. Czy w
imię tego prawa wieś Brzózki rozgrzeszyła obywatela Ł., czy
też rozgrzeszenie to jest wynikiem zmodyfikowę.nej moralności. Przecież nad chałupami sterczą żerdzie telewizyjnych anten,
wzory miejskiego życia docierają tu także innymi dror,o.mi. Gdy
by tak tydzień, dwa pobyć w tej wsi, rozmo.wiać i obserwować.., ech •••
Ł. nie ma telewizora, radio, nowa i dro~a marlca, niezbyt
uhonorowane stoi na korytarzu. Okno w mieszkaniu "starej żony"
Ł. ciemne. Żoneczka w kawiarni, pewnie z okazji "Dnia Kobiet"
co to za kllka dni będzie - kpi Ł. Widać nie nęcą go miejskie
uroki. Gdyby naprawdę zazdrościł, mógłby ich zażywać. Samochód
owszem ma, używa, kiedy trzeba coś załatwić w mieście, np. ku
pić części do maszyUJ', czy postarać się o nawozy.
- 61
Do Nowego Dworu zajechaliśmy o 21-ej. W klubie PDK "Paradoks" szachiści spokojnie rozgrywali ostatnie partie. Z kierownikiem klubu Andrzejem Lipem, jego żoną Heleną i Kazikiem Zaniewskim wybraliśmy się do kawiarni "Bursztynowa". Przy stolikach siedziało sporo młodych ludzi, których twarze były mi znajome z niedawnej uroczystości wznowienia działalności klubu. Zaproszenie na tę imprezę, które otrzymałem w kilka tygodni po ukazaniu się na tych łamach mojego reportaŻU "Z błota powstałeś ••• w błocie toniesz" - mówiącego raczej krytycznie o Nowym Dworze, przyjąłem ze zdziwieniem. Polemizujące z m0imi są
dami listy - to rozum~em i przy okazji dziękuję ich autorom, rozumiem telefony do WDK, ze słowami zastrzeżeń, osobiste wizyty w WDK /były takowe/, gotów byłbym twierdzić, ż~ to już zbyt duża fatyga, gdyby nie fakt - "wstąpili po drodze im było", natomiast z~_rroszenie wydało mi się rea keją dziwną, nieomal podejrzaną. Na wszelki wypadek namówiłem do odwiedzenia Nowego Dworu jeszcze kilku kolegów z pra9y i TV. Wrncaliśncy' bardzo późno, ale zadowoleni. Klubowy wieczorek ba.rdzo przypadł nam do gustu. Młodzi mieszkańcy Nowego Dworu, przynaj -mniej wielu z tych, z którymi rozmawialiśmy okazali się ludźmi pełnymi zapału do pracy społecznej, zainteresowanymi eprawami llliasta i powiatu. Żałowaliśmy, że nie spotkaliśmy na tej uroczystości przedstawicieli władz, miasta, powiatu.
Jeden z kolegów z "Głosu Wybrzeża" /nie Sarota, nie podejrzewać pochopnie/ zaklinał się, te napisze in:f.'ormację o otwarciu klubu mniej więcej taks
''W Nowym Dworze Gdańskim dnia •••• ódbyło się otwarcie klu~ bu "Paradoks". Na uroczystość przebiegającą w niezwykle milej atmosferze nie przybyli ••• tt. Tu miały być wymieniane nazwiska os6b, które zdaniem kolegi powinny przybyć tego dnia do PDK.
Piliśmy kawę. Andxzej "chwalił się" z dokonanego za,kupu ltuwego wzmacniacza, za ktorą to sumę-zdaniem Halerzy - można by kupić nowe mieszkanie /dwa pokoje z kuchnią/ a nie pociskać się z dwojgiem małych dzieci w pokoju i kuchni przerobionej z wnęki. Andrzej oprócz tego, że jest kierownikiem klubu, t'łkte je st kierownikiem ml.odzieżowego zespołu muzycznego "Znad lllorza" oraz jego solistą. Ponadto pisze i maluje /ukończył LiceUm Plastyczne w Orłowie/. Wym~wek Heleny nie należało brać
- 62 -
serio. - Owszem myśleli o nowym,większym mieszkaniu, ale sza
nuje zainteresowania i pracę męża. Oboje wierzą, że w końcu
otrzymają upragnione mieszkanie. Kilka lat te.mu zdecydowali
się wyruszyć z Gdańska w powiat. Nie żałują. Jeszcze pełni en
tuzjazmu. pracują wśród młodych. W gronie młodzieży, którą poz-
. nalem w PDK,podczas otwarcia klubu,zauważyłem, że oboje cieszą
się uznaniem. Wydawało mi się nawet, że niektóre ich cechy in
ni starają się przejąć, chociażby zewnętrzne atrybuty tych cech.
Przyjęta od innych czy też samodzielnie wykształcona aktywna
postawa w życiu społecznym budzi sympatię. Nie najważniejsze
jest zresztą to, byśmy wzbudzali, już na pierwszy rzut oka sym
patię u ludzi, którzy nas oglądają. Wartość zaangażowania prze
de wszystkim owocuje dla nas samych. Wzbogaca życie w nowe do
znania, inspiruje do dalszych osiągnięć.
-:--
Przyglądając się w kawiarni "Bursztynowa" znudzonym twa
rzom młod:ych ludzi!modnie przybranych,doszedłem do tego samego
stwierdzenia - "miejskość" już tutaj dotarła. I co dalej? Na
mawiać ich by częściej przyje~dżali do Trójmiasta, by w każdym
calu starali się skopiować obowiązujące tam style sposobu by
cia, tańca, ubioru?
Kazik Zaniewski nieczęsto przyjeżdża do Gdańska. Szczecól
nie zimą, kiedy przeprawa w Kiezmarku jest nieczynna. Nie ma
zbyt wiele czasu. Pracuje w warsztatach PKP jako ślusarz, gra
w zespole "Z;llad morza", udziela się w klubie "Paradoks". Jeże-
11 jedzie do Gdańska, to żeby odwiedzić przyjaciela, który tam
mieszka, przejrzeć co nowego w sklepach muzycznych.Jeżeli czas
pozwala idzie do kawiarni "Pod Wieżą" posłuchać występującego
tam zespołu, albo do kawiarni "Mieszczka" pol.'ozmawiać z kelner
ką, która "wpadła mu w oko". Być może ktoś uzna cele jego wizyt
jako minimalistyczne. Dlaczego nie odwiedza muzeów, nie pój
dzie do teatru?
Doskonalenie umiejętności muzycznych - traktowane rzetel
nie - wcale nie nale~y uważać za coś gorszego od oglądania
dziel sztuki, która nie pasjonują. Nie namawiam do bojkotowa
nia teatru,czy muzeów. Nie przekonują mnie jednak wypowiedzi
- lubię chodzić do teatru, nie poparte zainteresowanie·m w:.ęk
azym od powierzchownej znajomości aktualnego repertuaru jecnej
placówki teatralnej.
- 63 -
Pod presją "opinii publicznej" ludzie starając się uchodzić za inteligentnych, postępowych, mądrych, itp. biernie uczestniczą w życiu epołeoznym, ograniczając się wyłącznie do manifestowania swojej obecności. W ich działaniu brak jakiejkolwiek pasji. W wielkomiejskim modelu życia taka postawa niestety nie należy do rzadkości. Człowiekowi wsi, związanemu z konkretną pracą jest ona obca. W miejsce przymusu pracy, którą prawa wsi narzucały z beEwzględnością - dziś już rażącą, niezwykłą, n.ie zawsze powstaje gotowość do wysiłku. Bezradni wobec wolnego czasu starzy i młodzi ludzie nie potrafią go zu~ytkować. Nudzi ich i męczy taka bierność. Wyjazd do wielkiego miasta jest ucieczką. Tu, mo~na się zachłysnąć tempem życia,
mnogością atrakcji, możliwości. Po pewnym czasie uroki wielkiego miasta także bledną. Model życia w wielkim mieście, np. Trójmieście, nie = 6żni się w sposób zasadniczy od modelu życia w powiatowych miasteczkach. Przede wszystkim są to różnice
"ilościowe" a nie „jakośoiowe". Oczywiście, ilość przechod.Zi w jakość, ale kształt, uprofilowanie bywa różne. Ciągle trzeba nam większej aktywności dla siebie i dla innych. Nie wystarczy obecność. Nie wystarczy wystawić na arteriach komunikacyjł\Ych tablice z napisem ''Witajcie w Tr6jmieścien. Trzeba proponować takie fornzy wykorzystania wolnego czasu, jakie ludzie chcą i
mogą upowszechniać w swoim środowisku.
Tadeusz Woźniak
- . ~ . - . - . - . -TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ GDAŃSKA
W grudniu 1971 r. powołane zostało do życia Towarzystwo Pl zyjaciól Gdańska, z siedzibą i terenem działania w mieście
Gdańsku.
Działalność Towarzystwa ma na celuz - mobilizowanie społeczeństwa do aktywnego udziału w realiza
cji planów gospodarczych i urbanistycznych miasta w celu jego dalszego wszechstronnego rozwoju społecznego i kulturalnego,
64 -
- uczestniczenie w programowaniu i popularyzacji perspektyw
rozwoju Gdańska,
- wywieranie wpływu na wszechstronny rozwój kultury w mieście,
placówek i instytucji kulturalnych, społ8cznego ruchu kultu
ralnego oraz usuwanie hamulców tego rozwoju,
- poznawanie i popularyzowanie dziejów Gdańska oraz historycz
zzych i a.rt:Ystycz:nych wartości jego zabytków,
- wychowywanie a polo c zeństwa, ze szc zególnylll uwzględnieniem
młodzieży, w duchu poszanowania mienia społecznego oraz
dawnych i wspólczesn;ych dóbr kulturalnych,
- współdziałanie z organizacjami politycznymi, komitetami
Frontu Jedności Narodu, radami narodowymi, organizacja.mi
z~wodowymi i społecznymi, naukowymi i gospodarczymi w ich
działalności na rzecz rozwoju Gdańska,
- sprawowanie mecenatu nud gdańską twórczością literacką, pla
styczną, muzJczną,
- patronowanie rozwojo~~ oświaty i nauki, dążenie do popula
ryzacji gdańskiego dorobku naukowego, dydaktycznego i peda
gogicznego,
- inteerowanie wszelkiej działalności społecznej na rzecz roz
woju Gdańska,
- popularyzowanie gospodarki morskiej wśród mieszkańców w głę
bi kraju, ze szczególnym uwzględnieniem joj osiągnięć i per
spektyw rozwoju.
Realizacja tych celów następuje przy użyciu poni~szych form i
środków działania:
- podejmowanie i współudział w realizowaniu inicjatyw, zmierza
jących do gospodarczego, społecznego i kulturalnego rozwoju
Gdańska,
- prowadzenie akcji propagandowej na rzecz rozwoju społeczno
gospodarczego i kulturalnego Gdańska za pośrednictwem prasy,
radia, filmu i innych środków masowego przekazu, inicjowa
nie ruchu wydawniczego, a w miarę możliwości działo.nie przez
wydawnictwa własne,
65
- inicjowanie i popieranie czynów społecznych, zmierzających do coraz pełniejszego zaspokajania potrzeb socjalno-bytowych i kulturalnych mieszkańców,
- rozwijanie działalnoś~i zmierzającej do zakończenia odbudowy zagospodarowania i porządkowania Gdańska, a w pierwszym rzędzie Głównego i Starego Miasta,
- inicjowanie i popieranie pracy naukowej nad wszelkimi dziedzinemi dotyczącymi przeszłości i przyszl9ści miasta,
organizowanie imprez nawiązujących do gdańskich tradycji, inicjowanie i współudział w organizowaniu Dni Gdańska, Dni Morza, konkursów, festiwali, wystaw, odczytów i publicznych dyskusji obrazujących dorobek gospodarczy i społeczno-kultu
ralny miasta oraz perspektywy jego rozwoju,
- rozwijanie wspćlpracy z Muzeum Historii Miasta Gdańska w zakresie organizowania wspólnych imprez kulturalnych, gromadzenia zbiorów, itp.,
- nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów z zaprzyjaźnionymi miastami zagranicznymi w zakresie wymiany kulturalno-oświatowej, naukowo-technicznej, turystycznej, itp.,
- organizowanie badań naukowych nad historią kultury Gdańska, a także rozwoju twórczości współczesnej i intensyfikację
odbioru oraz upowszecbniania nauki i sztuki.
Działalność Towarzystwa opiera się przede wszystkim na pracy społecznej ogółu członków, którzy działać mogą w jednej lub w kilku z utworzonych sekcji. Są to: - Sekcja propagandy i organizacji imprez
" ekonomiczna i inicjatyw społecznych
" " " " "
oświaty, nauki i wychowania młodzieży kultury, sztuki i historii architektury i urbanistyki wydawnictw działaczy byłej polonii gdańskiej.
Sekcje opracowują roczne programy działania, które obok stałych, jednorazowych pozycji, zawierają przedsięwzięcia kil-
66
kuletnie, wymagające współpracy licznych zakładów pracy, in
stytucji, szkół oraz szerokiego aktywu społeczeństwa miasta Gdańska. Pozyskiwanie do współpracy tak szerokiej rzeszy mie
szkańców Gdańska, Towarzystwo re~lizować będzie poprzez zakła
danie terenowych kół TPG, ze szczególnym zwróceniem uwagi na
młodzież uczącą się i pracującą.
Ten szeroki front pozyskiwania młodzieży i włączanie jej
do wszelkich prac na rzecz miasta, ma na celu wykształcenie w nich nawyku poszanowania mienia społecznego i dóbr kultury
oraz budzenie twórczej inicjatywy społecznej drogą stałego i systematycznego działania.
TPG
- . - . - . - . - . -
MUZYCZNY KOMBINAT
W trójkącie wiekowych uliczek Laeiewniki, Gnilna i Wałowa,
mieszczą się nowoczesne budynki trzech gdańskich szkól muzycz
nych - podstawowej, średniej i wyższej. Nowoczesne, to znaczy
funkcjonalne i akustyczne s~ wnętrza tych uczelni, wyposażone
w sale wykładowe i koncertowe oraz instrumenty muzyczne i po
moce naukowe odpowiadające wymogom współczesnej dydaktyki, na
tomiast na zewnętrznej architekturze znciążyły trudności eko
nomiczne. Oko turysty nie ma się tu czym zachwycać. Za to ucho
- proszę posłuchać, gra Konntanty Andrzej Kulka.
Urodził się w Gdańsku i tu zdobył wykształcenie muzyczne,
przechodząc wszystkie jego stopnie, początkowo pod kierunkiem
prof. Ludwiko. Gbiorczyka, a następnie prof. Stefana Hermana.
Od pierwszych lekcji ma opiniQ zdolnego, ba, \"yb:i tnego ucznia.
To bardzo dużo i o wiele zn mulo, jnk na karierę wirtuoza. Li
coum Muzyczne kończy z odznaczeniem i ja.ko jedyny Polak ucze
stniczy w mi~dzynarodov;ym konkursie zkrzypcowym imienia Puga
niniego w Genui, gdzie gra jego wyróżniona zostaje honoroV1ym
dyplomem. Powstaje dylemat dalszych studiów_ w Gdańsku czy w
Warszawie, w kraju czy zagro.nicą? Rektorat macierzystej uczel
ni, dzięki poparciu Ministerstwa Kultury i Sztuki, załatwia nru.
miejsce i stypendium w słynnym konserwatorium moskiewskim. Po-
67
ciągająca jest także propozycja amerykańskiej fundacji, zapraszająca na studia do Stanów Zjednoczonych. Decyzja Kulki jest zaska.h.-ująca - zostaje w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Gdańsku, u prof. Hermana. Siedemnastoletni skrzypek opowiada się za ciągłością dydaktyczną, podczas gdy wielu melomanów sądzi, że chłopak pokpił życiową szansę. Kulka studiuje bez rozgłoou, jeśli pominąć koncertowy debiut na antenie Rozgłośni Gdańskiej, gdy miał dwanaście lat. Na drugim.roku studiów wpły-
. wa wiadomość o międzynarodowym konkursie skrzypcowym, organizowanym przez radio zachodnioniemieckie w Mon&chium. Konkurs zakrojony jest na światową skalę. Swój udział zapowiada ekipa skrzypków radzieckich, o których od czasów Ojstracha krążą legendJ'. W polskich szkołach muzycznych odbywają się przesłuchania ewentualnych kandydatów. Nikt zbytnio nie liczy na sukces gdańszczanina w Monachium, lecz nikt także nie wątpi, że on jest rewelacyjny. I oto Konstanty Andrzej Kulka uznany zostaje w stolicy muzycznej Niemieckiej Republiki Federalnej za najlepszego spośród 49 skrzypków,reprezentujących 21 krajów. Skrzypkowie radzieccy zajmują drugie 1 trzecie miejsce. Więcej miejsc nie ma. Zaczynają się nagrania w radio, występy w telewizji, koncerty na estradach Szwajcarii, Italii, Hiszpanii, Austrii, Francji, Kanady, są pierwsze reczitulowe longplaye, jest zasłuchana publiczność, entuzjastyczna krytyka, są tytuły wielojęzycznej prasy, mogące przyprawić o zawrót głowy. Ale "Sensacyjny PolaL", "Hamlet skrzypiec", "odpychający i nadąsany, jakby ~adne owacje nie potrafiły go poruszyć:, "przewyższający w stoicyźmie ethos Menuhina", myślał tymczasem o tym samym, co jego rówieśnicy, to jest o skończeniu szkoły. Między jednym, a drugim koncertem swoich turn~e, które jak dotąd objęły pól świata, śpieszył do gdańskiej uczelni. Teraz, kiedJ' o nim piszę, dawno jest już jej absolwentem.
Jeden uczeń nie stanowi o szkole. W rok po monachijskich laurach Kulki, czyli w październiku 1967, zjawia się w Genewie, na międzynarodowym konkursie pianistycznym inny gdańszczanin - Jerzy Sulikowski. Jest nieco starszy i pochodzi z Katowic, skąd wraz ze swoim profesorem, Zbigniewem Sliwińskim przeniósł się na Wybrzeże. W kieszeni ma świeżą nominację na adjunkta gdańskiej uczelni i bilet stypendialny do Paryża,któ-
68
ry uzyskał za pierwsze miejsce w ogólnopolskim fest1'1alu mło
dych muzyków, stałej imprezie rozgrywanej co lat kilka w Gdań
sl:u. Pasjonuje się muzyką francuską, zwłaszcza Ravelem i stu
diuje u znakomitclgo ich znawcy, profesora Vlado Perlemutera,
a tokże u zasłużonej dla paru pokoleń pianistów, Suzanne Ro-' che. Prospekt genewskiego konkursu trafia do11 za p6źno, aby
w kraju przystąpić do eliminacji. Nie chce skracać pobytu we
Francji, ale też nigdy by sobie nie darował, gdyby zmarnował
szansę. Zabiera fortepion i jedzie ••• na bretońską plażę. Ca
łe lato pływa i gra, po czym za ostatnie franki ląduje w Ge
newie, przed autorytetami europejskiej muzyki. Ma 68 rywali
z 37 krajów, i jedno pragnienie - oznaczyć swoje miejsce we
wepółc zesnej pienisty ce. Kiedy zwycięsko przechodzi do trze
ciego, finałoweeo etapu konkursu jest w pełni usatysfakcjono
wany i przedwcześnie opuszcza huczący brawo.mi Victoria Hall,
śpiesząc tlo jakiejś kawiarenki. Tutaj odnajdują go przyjacie
le, aby owieścić mu werczykt jury: Jerzy Sulikowski - laurea
tem pierwszej na[;rody. JP.st jeszcze komt..niknt, który podnosi
rangę sukcesu - "Pierwsze miejsce Międzyno.rodowe130 Konkursu
Pianistyczneco w Gone~ie przyznano zostało po rnz pierwszy od
trzech lat". Czyt muszę dodawać, że gdaiwcy studenci powitali
swego adjunkta. tradycyjnym "Guudenmun igitur" 1 nie kończącym
się "Sto lnt"? r
Niełatwo chyba wymienić t,9.kq uczelnię, której wychowanko
wie zdobyli cztery plerwsze ialejsca i jedon złoty medal na
pięciu międzynnrodo~~ch konkursach, w ciącu jodnogo tylko ro
ku. Medal przywiózł z Brukseli bas Tadeusz Prochowski, a pierw
sze miejsca, poza skrzypkiem Kulką 1 pianistą Sulikownkim,zdo
byli - we Wiedniu snksofonista \'lłodzimierz Huhorny 1 w Vevior
sopranistka Irena Kostkiewicz. Ten nh:bywały sukces artystycz
ny i pedagogiczny Państwowej Wyższej Szkoły Mu~Jcznej w Gdo.ń
sku zapoczątkował trzocie dziesięciolecie jej działalności.
Zaczęło się w maju, czy czerwcu 1945 r., kiedy na gdańskim
lotnisku, jedynym wolirJm od gruzów placu, z rozklekotanego
śmit5łowca, wysiadła grupa muzyków z kompozytorom Zbic;niewom
Turskim i pianistą Właeysławem Walentynowiczem. W 1J3.gażu za
miast fraków i piżam nieśli ciężar wojny i radolć wyzwolenia
oraz pionierską delegację z puszką slliulcu w miejsce diet.\T?..rót-
- 69 -
ce dołączyli inni - Stefan Sledzińsk1, Jan Ekier, Roman Heising, artyści, pedagodzy, społecznicy. Pr~z dwa lata formowali koncepcję :cycia artystycznego, organizowali podstawy szkolnictwa muzycznego na obszarze województwa, po czym w Sopocie zajęli bezpańską willę 1 powołali Szkołę Wyższą. Miała 5 pedagogów 119 studentów. Dziś, w nowej siedzibie, jest 40 pedagogów i 2)0 studentów oraz zadziwiające archiwum 300 ab- • solwentów. To oni, pracując i muzykując w dziesiątkach szkół,
· klubów, świetlic, w orkiestrach symfonicznych~ kameralnych, w operze i operetce, w radio, telewizji, filmie, w chórach i na estradach miast i wsi, fabryk 1 stoczni, wydają dziś dyplom gdańskiej uczelni, świadectwo teIIDl, co zwiemy rozwojem sztuki i upowszechnieniem kultury.
Niewątpliwie trad.Jcji muzyc~nych Gdańska szukać nale~ w śpiewach liturgicznych średniowiecza, w podniośle brzmiących kapelach miejsklch koncertujących w Kościele Mariackim i w Dworze Artusa, a także w oficynach 1 na poddaszach mieszczańskich palaców,gdzie zapoznane sławy dawały prywatne lekcje cudowrcym dzieciom patrycjuszy. Samodzielne szkoły muzyczne powstały dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Najświetniejszą z nich, ale i najsmutniejszą było Polskie Konserwatorium w okresie tak zwanego Wolnego Miasta. Posłuchajmy prof. Kazimie-
. rzo. Wiłkomirskiego - kompozytora, dyrygenta, pedagoga i w pierwszym rzędzie wiolonczelisty, któremu krytyka muzyczna nadała miano "polskiego Casalsa"z
''W moim życiu są dwa gdańskie okresy: Pier,,szy zaczął się w 1934 roku, kiedy posłyszałem o możliwości objęcia dyrekcji Konserwatorium Gdańskiego. Tkwiłem wówczas głęboko w życiu kulturalnym stolicy, a. jednak ten wygwizdów muzyczny, za jaki miano w 6~czesnej Europie Gdańsk pociągał mnie. Mówiono mi,że każ~ Polak w Gdańsku ma sporo funkcji społecznych. Otrzymałem nominację na profesora Konserwatorium Poznańskiego z delegacją do Gdańska dla pełnienia obowiązków dyrektora. Sytuacja prawna Polskiego Konserwatorium w Wolnym Mieście Gdańsku była bowiem nieunormowana, a całe życie artystyczne 1 kulturalne de facto Zakonspirowane. To, co zastałem, było szkółką, nie uczelnią. Słuchacze stanowili zespół ogromnie zróżnicowany w zakresie wie-
70 -
ku i stopnia muzycznego przygotowania. Musiałem skomponowfl.Ć
proeram odpowiadający tym warunkom, wypracować zupełnie nową
metodykę i dydaktykę, uzyskać jakiś lokal dla szkoły, no i
skompletować grono pedagogicz~e o możliwie wysokich kwalifika
cjach. Na szczęście działała f!! Gdańsku Macierz Szkolna, ~rdzo
krzepka organizacja, w k~óreJ xękach była cała polska oświata.
O nią też oparłem istnien1e Konserwatorium. Wśr6d pedagogów
znaleźli się między innymi Julia Gorzechowska, Wacław Niem
czyk, Adolfina Paszkowska, za.z i sław Roesner, Maria Wiłkomirs
ka i kapelmistrz Dulin. Konserwatorium wiązaliśmy z całokształ
tem życia muzycznego. Spotykałem się w swojej pracy z tezą,że
dla maluczkich wystarczy amatorszczyzna. Kiedy w znanym i za
slutonym dla kultury muzycznej Gdańska chórze "Cecylia" za
brakło czyrygenta nie wahałem się zaproponować swojej kandyda
tury •. Uważałem, że z powodzeniem można łączyć zawodową pracę
muzyka z aktywnym uczestnictwem w ruchu amatorskim. Z repertu
aru u~unęliśmy wszelki banał. w programie mieliśmy pomorski
folklor, pieśni Gomółki z tekstami Kochanowskiego 1 utwory
Szymanowskiego. Dawaliśmy 50 koncertów rocznie dla dużego i
wspaniałego audytorium. Polskie Towarzystwo ~uzyczne w Gdańs
ku, którego przez czas pewień byłem wiceprezesem, organizown
lo całe cykle szkolnych audycji z prelekcjami o muzyce pols
kiej i światowej oraz publiczne koncerty artystów tej miary,
co Witold Małcużyński, Henryk Sztompka, Irena Dubiska, Eui:;c
nia Umińska, czy Edward Bonder. Z inicjatyvzy Towarzystwa przy
jechała do Gdańska - trzecią klasą osobowym pociągiem, bo na
więcej nie starczyło pieniQdzy - Filharmonia Warszo.w~ka, któ
ra pod moją dyrekcją dala dwa koncerty zym.foniczne w hali spor
towej• obecnej siedzibie Opory i Filhar;.ionii Bałtyckiej oraz
w auli gdyńskiej Szkoły Uor ski ej.
W miarę nura.stania hitleryzmu stosunki polsko-nieraie ckio
no. terenie Wolnego Miasta układały się coraz trudniej i dra
matyczniej. Wszelka działalność polska, tnkżo oświato·.-:a, czy
kulturalna była paraliżowo.na i szykanowona. Jedynie w dziedzi
nie muzyki było jakoś Hej. Polskie koncerty a Il3V:et popisy
uczniowskie miały bardzo dobre recenzje w niemieckiej pr&sie
gdnń.skiej. Mimo istnienia w Gdańsku niemieckiej· szkoły mu
zycznej wielu Niemców wolało uczęszczać do polskiego Konser-
- 71
watoriu.m.. Polscy muzycy koncertowali z niemieckimi zespołami. Polska muzyka i polscy artyści cieszyli się w społeczności niemieckiej dużym zainteresowaniem, wysokim, nierzadko najwyższym uznaniem. Grałem w Operze Leśnej w Sopocie i muszli na molo. Jeszcze wiosną 1939 koncertowałem w Monachium, lecz w kilka miesięcy potem musiałem z siostrą, profesor Marią Wiłkomirską, uchodzić z Gdańska, jednym z ostatnich odchodzących z Wolnego Miasta pociągów. W parę godzin po hi~lerowskiej agre~
· sji cały dorobek Konserwatorium został zniszcz~ny. Przepadły także drogie nam pamiątki muzyczne w naszym mieszkaniu we Wrzeszczu. Uratowałem jedynie zabraną z sobą wiolonczelę •••
Mój drugi okres gdański przypadł na lata 1952-57 i trwał również ponad pięć lat, lecz przebiegał w całkowicie odmiennych, nieporównywalnych warunkach. Są t~ jednak niezbyt odległe lata, z pewnością żywo jeszcze tkwiące w pamięci nawet co młodszych mieszkańców Wybrzeża. Pragnę powiedzieć, że kiedy powierzano mi dyrekcję artystyczną Państwowej Opery i Filharmonii Bałtyckiej filharmonia gdańska była już jedną z lepszych orkiestr symfonicznych w kraju, a Opera Bałtycka wykształciła się z fascynującej, nowatorskiej formy studia operowego, powstałego głównie za sprawą twórczego wysiłku wybitnego reżysera, profesora Wiktora Bregy. W instytucji tej miałem okazję współpracować z wieloma znakomitymi artystami, jak choćby wokalista profesor Belina-Skupiewski,czy choreograf profesor Jenina Jarzyn6wno-Sobczak. W Operze Bałtyckiej spotkałem też wychowanka naszego przedwojennego Konserwatorium, tenora Jana • Gdailca, którego głosu nie załamały przeżycia Stuttho:fu. A co do nowej Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej, to chciałbym Podkreślić, te dopiero tutaj 1 dopiero teraz zaistniały warunki, w których moglem po raz pierwszy w życiu stworzyć klasę wiolonczelową, odpowiadającą mojemu wyobrażeniu o szkole wyższej".
Swój tak bardzo osobisty stosunek do Gdańska wyraził Kazimierz Wiłkomirski w skomponowanej "Kantacie Gdańskiej", której prawykonanie, z tekstem Stanisławy Fleszarowej-Muskat, odbyło się w Operze Filharmonii Bałtyckiej,w dziesiątą rocznicę wyzwolenia Gdailska, w ramach II Festiwalu Muzyki Polskiej.
- 72 -
Oyfry niewiele znaczą w muzyce, mówią jednuk sporo i upowszechnieniu kultury muzycznej. Odnotujmy zatem ponad tysiąc
koncertów symfoniczzzych, trzysta recitali, kilkadziesiąt programów muzycznych w zakładach pracy - wykonanych dotąd przez Filharmonię Bałtycką łącznie dla blisko miliona słuchaczy. Dodajmy pięć tysięcy koncertów szkolnych dla dwóch i pół miliona młodzieży. No i kierownictwo artystyczne nad dorocznym Festiwalem Muzyki Organowej w katedrze Oliwskiej ~Taz z jego wirtuozami i tłumnym audytorium.
Co zaś naszej Opery się tyczy, to od momentu inauguracyjnego "Eugeniusza Oniegina" wystawiła ona 50 oper i 25 baletów, dala około trzech i pół tysiąca spektakli dla blisko trzech milionów \Vidzów. Niektóre inscenizacje, jak "Hulka", czy "Jezioro Łabędzie", przenoszone były do amfiteatru Opery Leśnej w Sopocie, inne, jo.k "Konrad Wallenrod" rozgrywano w historycznej scenerii Zamku Malborskiego, a przedstawienia prapremierowe "Cztery Eseje" - Bairda, "Ma.la Suita" - LutosławskieGo",
czy "Pancernik Potiomkin" - Łuciuko. były filmowane i transmitowane przez telewizję. Wielkie kreacje na małym ekranie stworzyła 1 nadal tworzy primabalerina Alicja Boniuszko. Kolejne etapy rozwojowe Opery 1 Filharmonii Bałtyckiej określają indywidualności jej kierowników i dyrygentów: Zbigniewa Turskiego, Stanisława Sledzińskiego, Bohdana Wodziczko, Zygmunta Latoszewskiego, Kazimierza Wiłkomirskiego, Jerzego Katlewicza, Jerzego Procnera i oczywiście talent i praca jej zespołów i solistów.
Wiekowymi uliczkami Łagiewniki, Gnilna 1 Wałowa zdą~a codzień młodsza profesura i dojrzalsza młodzież. Niewiele nazwisk zdołałem wymienić. Znajdziecie je na gdańskich afiszach. Odczytacie z plakatów Waxszawy i Pszczółek, Paryża i Chałup, Moskwy i Kartuz. A najliczniej spotkacie w salach tej uczelni, którą na zasadzie kontrapunktu nazwano kombinatem.
Edgar Milewski
- . - . - . - . - . -
73 -
CU - Fot. Moroz
REGIONALIZM MIEJSKO-PORTOWY, CZYLI O SPRAWACH
CZEKAJĄCYCH NA ODKRYWCÓW I BADACZY
Nie jestem specjalistą od spraw folkloru i regionalizmu i dlatego moje uwagi nale~ traktować jako zdanie postronnego obserwatora, ale te~ postronnemu obserwatorowi wolno wyrażać dosadniejsze sądy, na skalę emocjonalnego zaangażowania.Chciałbym mianowicie napisać kilka s16w o zagoo.nieniach folkloru i regionalizmu miejsko-portowego w Gdańsku, sądzę jednak,że już na wstępie można dać upust pewnym emocjom. Uważam mianowicie,
74
że jeżeli WDTL, a następnie WDK, ma ogromne zasługi na polu przywrócenia pełni blasku folklorowi kaszubskiemu i kociewskiemu i może na swoim koncie zapisać wiele cennych odkryć w dziedzinie sztuki ludowej, które włączyliśmy do skarnicy naszej kultury, to jednak niektórzy działacze na tej niwie nie wychodzą jakoś poza ra:my widzenia zagadnień folkloru i sztuki ludowej - umownie to określmy - w skali młodopolszczyzny. Opieka nad folklorem i sztuką ludową opiera 3ię bowiem najczęściej na kultywowaniu form dziewiętnastowiecznych i chociaż powstają dzieła nowe i cenne, nie przekraczają one ram XIX stulecia. Rzecz jasna - trzeba się tym opiekować, należy to popierać, ale równocześnie warto sobie zdać sprawQ z te6o, że nowe wiersze kaszubskie i kociewskie, posługujące się gwarą, zachowują jednak ogólne walory poetyckie,ugrur..towane w ubiegłym wieku, że w dziedzinie sztuki ludowej podobnie dzieje się z wyszywankami, ceramiką, itd. Obok więc kultywowanin tych form i ~zbogacania skarbnicy tradycji, trzeba otaczać
opieką współczesne przenikanie form, adaptowanie nowych treści i novzych wzorców. Mam tu na myśli - jeżeli chodzi o wieś, npo nacisk form folklorystycznych i zdobniczych wileńszczyzny, dających o sobie znać zwl~szcza w przenikaniu obyczajów świątecznych, widocznych nawet w okresie przed.Świątecznym w rejonie targowych hal /palmy wileńskie, wzory wileńskie na spr zedawanych na targu jajkach wielkanocnych, ciasta, itd./. Ale i to jest zjawiskiem pevmego zamknięteeo okresu historyczneEo, jak cały wiej ski folklor i jego sztuka ludowa.
Rzeczą zupełnie nową są obyczaje przyjmowane w dużych zakł&dach pracy, nawet tak ttregiono.lnych" jak za~łady związane z gospodarką morską, a noszące już znruniona nowoczesne, folkloru miejskiego i wielkoprzemysłowego. Nie jest tu miejsce do wymieniania wszystldch cech tego folkloru, ale wspomnę o jednej z nich - ot choćby o "wierszowaniu", czyli o uklade.niu okolicznościo',1,'YCh wierszyków z okazji świąt i uroczystości
lokalnych, a także - jeżeli chodzi o sarr.orodną twórczość plastyczną - o "niedzielnym malarstwie". Rzecz szczególna - mies~ kan.lee wsi jeżeli zacznie uprawiać taką twórczość zyskuje piękne mia.no "ludowego gawędziarza", "ludowego poety" czy "ludowego mularza" - mieszknniec miasta nazywany bywa grafomanem lub amatorem.
- 75
Gdańsk jednak był miastem szczególnym, w którym folklor miejski, folklor kupiecki, rzemieślniczy i plebejski żył stale pod naciskiem wzorów bardzo różnorodnych. Kupiectwo wzorowało się na Holandii, rzemieślnicy i rybacy przynosili ze sobą folklor regionu /np. na Targu Rybnym można było podobno porozumieć się wyłącznie gwarą kaszubską/, flisacy przynosili ze sobą folklor mazowiecki i sandomierski, na to wszystko nakładał się folklor Polski szlacheckiej - ostoi dostatniości gdańskiego handlu, a jednocześnie z morza szedł powiew folkloru nie tylko kaszubskiego, ale w szerszej mierze skandynawskiego i fryzyjskiego.
Jest to temat olbrzymi, który wymaga specjalnych, poszczególnych opracowań. Zacząć je można od studiowania miedziorytów gdańskich, na których napisano niekiedy nuty 1 słowa„ od wspomnień pani Schopenhauer, relacji polskich i obcych z podróży do Gdańska, obrazów z owego okresu, itd., itd. Temat tak całościowo zobaczo.rzy - właściwie dziewiczy.
Ale ów folklor zmieniał się z epoki w epokę i w latach międzywojennych wkroczył w zupełnie nową fazę. Nikt jak dotąd naprzykład nie zajął się poważnie badania.mi nad folklorem mor-skim, a przecież do niego należą np. tradycje przek:t·~-czania Kręgu Polarnego i Równika. Tradycje te na polskie statki i okręty przenosili oficerowie 1 starzy marynarze, którzy często pływali w r6ż.rzych marynarkach świata - angielskiej, rosyjskiej, niemieckiej, francuskiej 1 przenosili na nasz grunt tamte doświadczenia. Chrzest Polarny i Chrzest Równikowy w. okresie międzywojeIU\Ym miały zupełnie inne obyczaje na różnych statkach - pisano własne teksty na melodie do angielskich shanties, rysowano bajecznie kolorowe dyplomy. Można jeszcze coś niecoś zebrać o tym ze starych czasopism morskich 1 od weteranów żeglugi - ale mało się w tym kierunku czyni aby ocalić te tradycje od zapomnienia - owe uroczystości z okazji ujrzenia lądu po długim rejsie/zobaczenie Swiętego Hosa.; owe zakazy gwizdania na pokładzie,' bo "sprowadza" wiatr sztormowy, owe układanie polskich "work songs" - pieśni przy pracy na pokładzie - było niebyło pływało ongiś pod polskimi banderami wiele żaglowców, że wspomnę ów stary „Lwów", czy pechową ''Elemkę". A ce.le długie spory o mundur marynarski, aby zamknąć w
- 76 -
nim również 1 naaze wyobrażenia i tradycje morskich obyczajów? Jedna wielka terra incognita.
Jeżeli więc mówimy "folklor Ziemi Gdańskiej" albo "sztuka ludowa Ziemi Gdańskiej", to z ca!ym szacunkiem odnosząc się do obyczajów i twórczości podstawowych regionów wiejskich, jakimi bez wątpienia są Kaszuby i Kociewie /choć nie zapomniałbym o regionach - nadwiślańskim, warmińskim i borowieckim/ należy widzieć zagadnienia miejsko-portowego węzła integrującego tek różne wpływy oraz nie pomijać zagadnienia tak dziewiczego jak cały folklor morski.
Sławomir Sieracki
Port - bogactwo Gdańska dawnego. Sztych Mateusza Deiacha z 1765r. - reprodukcja
DAWNE OBYCZAJE GDAŃSKICH STOCZNIOWCÓW
Życie towarzyskie, obyczaje oraz kulturalne rzemieślników stoczniowych w przeszłości skupiało się wokół cechu. Oreanizacja cechowa w owym czasie nie tylko bowiem troszczyła się o
- 7?
oprawy produkcyjne, ekonomiczne i zawodowe swoich członków, dla których to spraw była przede wszystkim powołana, lecz obejmowała również swym zainteresowaniem sferę życia prywatnego rzemieślników i ich rodzin. Należy w tym miejscu podkreślić różnicę, jaka zachodzi między współczesną orgc11izacją czy stowarzyszeniem społecznym, a 6wczesrzymi cechami lub podobnym.i orgonizacjami kupieckimi /gildie/ o charakterze korporacyjnym. O ile współczesne organizacje społeczne int.eresują się w zas~1dzie tą sferą działalności swoich członków, która wchodzi ściśle w zakres ich ch.aro.kteru, a nie zajmują się życiem prywatnym swoich członków, a co najmniej nie mają'prawa ingerencji w nie, o tyle sprawy miały się zupełnie inaczej, jeśli chodzi o dawne cechy rzemieślnicze.
Cech, którego organizacja wewnętrzna do końca XVIII wieku bazowała na mniej lub więcej zmodyfikowanych wzorach średniowieczrzych; starał się ująć w normy całokształt życia zrzeszonych członków i ich rodzin. Zjawisko to przedstawimy na przykładzie gdańskich rzemiosł stoczniowych, które podlegały eeneralnie rzecz ujmując - tym samym przepisom w tym zalO'.'esie, co inne rzemiosła miejskie, zorganizowane w cechy.
Podstawą działalności organizacji cechowej był statut i inna rozporządzenia, czy ordynacje władz miejskich, wydawane dla poszczególnych rzemiosł. Z tych normatywnych materiałów źr6dłowych dowiadujemy się głównie o zokresie władzy poszcze-
_Gólnych cechów oraz o stopniu ingerencji w życie prywatne ich członków. Trzeba bowiem podkreślić, te wspólnota życia cechowego ogarniała niemal wszystkie jego przejawy. Niepodporząd-~ kowanie się określonym normom postępowania pociągało za sobą rozliczne kary nakładane przez starszyznę cechową na członków organizacji.
Specyfikę życia cechowego w dawnych czasach charakteryzowała atmosfera patriarchalna. Z klimatu patriarchalnych stosunków wypływało zainteresowanie całokształte~ życia członków cechu, ściśle ustalone normami wzajemnego stosunku między mistrzami, czeladnikami i uczniami. Mistrzowie przede wszystkim wymagali od czeladników 1 uczniów uległości, skromności i szacunku dla siebie, nie m6wiąc o dyscyplinie i pracowitości. Sprzeniewierzanie się tym normom na.rażalo czeladnika lub ucz-
- ?8
nia na kary pieniężne lub inne. W cechu cieśli okrętowych np. nie wolno było czeladnikowi pod wysoką karą 3 u bez uprzedzenia wejść w domu cechowym do izby mistrzów, a w przypadh.'11 kiedy czeladnik był wezwany i nie stawił się o umówionej godzinie, lecz się spóźnił, płacił karę w wysokości 6 groszy, gdy zaś w ogóle nie przybył - 12 groszy. ':Jyrazem ':lido mego szacunku v.--ymae;anego przez przepisy cechowe od czeladników wobec mistrzów był określony sposób zachowania się czeladników, odbierających od mistrzów z okazji ukończenia robót piwo 1 pieczywo.Otóż był
nakaz, by odbierać te wiktuały z odkrytymi głowami. Czeladnicy buntowali się przeciw temu zvzyczaj owi, twierdząc, że uwłuc~o.
on ich poczuciu godności i domagali się zniesienia teeo zv.71 -
czaju. Były też przepisy cechowe, incerujące w życie p~ywatne czeladników, nie mające nic wspólnego z wykonywanym zawodom. Do nich zaliczyć należy zakaz zawierania małżeństwa przed odbyc~em przewidzianej w szkoleniu zawodowym praktyki w rejsie morskim. W przypadku jednak, kiedy czeladnik zignorował ten zakaz i zawarł związek mn.łżeński, zobowiązany był do zapłacenia
stosunkowo wysokiej kary pieniężnej, zróżnicowanej zresztą w zależności od okoliczności od 5 do 25 zł. W tym zakresie przepisy szły jeszcze dalej i ingerowały wręcz w sprawy intymne czeladników. Za taki przejaw można uznać pobieranie od czeladników wysokich kar pieniężnych /od 20 do 30 zł/ oraz beczki piwa w ~~padku, gdy żona czeladnika przedwcześnie - w stosunku do daty zawarcia małżeństwa - urodziła dziecko. Podobnyc:1 przepiaów i zwyczajów cechovzych ocrani:zających niekiedy osobistą wolność członków było więcej. Zwłaszcza silnie uzależniony od pracodawcy był uczeń, z reeuly mieszkający i pozostający na pełnym utrzymaniu w domu swego mistrza. w takich warunkach był często wykorzystywany jako tania siła robocza do różrzych prac, nie zavrnze wiążących siQ z uczonym za\':odem. Pozycja ucznia była więc w hierarchii cechowej szczególna i trudno było terminatorowi zdobyć się w tych okolicznościach na pewną somodziclność, jak to próbowali czynić czeladnicy. Ci bowiem nic zr.ouili swego losu pokornie i labirynt przepioów, mający ich ut.l.'zymać w stanie zupełnego podporządkowania v1obec mistrzów, rtnł się przedmiotem ostrych ataków i słownych docinków ze strony czeladników. Szczególnie często łaoali czeladnicy ów przepis,
- 79 -
nakazujący im uległe i skromne zachowanie się. W świetle akt
cechowych nierzadko dochodziło do sporów czeladników z mis
trzami, wielu z nich skazanych zostało na zapłacenie kar z
tytułu tego wykroczenia. Odbywały się procesy z powodu obelży
wych wystąpień czeladników wobec swoich mistrzów; zdarzało się,
że czeladnicy układali i śpiewali nieprzystojne piosenki o
mistrzu · i jego rodzinie. Zorganizowana opozycja czeladników
' tworzyła się zwłaszcza w gospodach związków czeladniczych.
Korporacja cechowa była również ośrodkiem ż:•cia towarzys
kiego swych członków. Cechy posiadały własne siedziby. Dom
cechowy cieśli ok:rętowych w Gdańsku mieścił się przy ulic~ Ko
curki na Przedmieściu. W domu cechowym co określony czas/kwar
tał, osiem tygodni, miesiąc/ odbywały się zebrania cechowe, w
których udział wszystkich członków był obowiązkowy; na nieo
becnych bez dostatecznego powodu nakładano ks.ry. W cechu gdań
skich traczy - który był korporacją rzemiosła kooperującego z
przemysłem okrętowym - odpowiedni paragr:if wydn.nej w języku polskim "Ordynacji 1 artykułów, które Szlachetna Bada Miusta
Gdańska Traczom z życzliwości nadała 1 udzieliła roku pańskie
go 1587" mówi: ttKiedy kogo na schadzlcę braci, która co ośm
niedziel bywa, zapraszają, a on się nie stawi, ten dzi~sięć
szelągów winy zapłaci, chyba żeby chorował albo nie był przy
tomny, alboli też dostateczną jaką miał wymówkę ... Nn zebraniu
obowiązywał odpowiedni sposób zachowania się, w przeciwnym ra-
zie bowiem groziły sankcje: ''Gdy brat swawolnie na schadzce
starszym się sprzeciwia i nie słucha, kiedy zakołacą, ten pan~
/tj. patronowi cechu/ grzywnę dobrą, a cechowi 10 szkotów do
Skrzyni zapłacić będzie powinien. Jeżeliby zaś kto nad star
szymi się chciał uskarżać, ten niech się u pana deklaruje". -
stwierdza ta sam.a ordynacja. Zebrania cechowe składały się zazwyczaj z dwóch części.
Pierwsza poświęcona była omówieniu spraw bieżących cechu, dru
ga zo.ś miała charakter spotkania towarzyskiego. Nas interesuje
tutaj przebieg drugiej części zebrań cechowych. W części towarzyskiej zebrań cechowych obok członków uczest
niły również rodziny, a więc żony, córki i synowie, a n~wet
nieletnie dzieci. Spotkania towarzyskie cechu połączone były z obfitym jedzeniem 1 nie r.miej obfitym spożywaniem napojów
80
alkoholowych~ Spotkanie starano się urozmaicić różnymi zaba
wami towarzyskimi jak:tańcarni, grą w karty i kości, etc. Oka
zji do towarzyskich biesiad dostarczały mianowania no~7ch mis
trzów, wybory nowych władz cecho~~ch, itp. Szczególne nasile
nie tego rodzaju spotkań miało miejsce w pierwszym kwartale ro
ku. W okresie tradycyjnych zapustów w cechach odbywały się do
roczne zebrania, na których dokonywano zamknięcia finansów za
ubiegły rok oraz przeprowadzano wybory nowych władz cechowych.
W dorocznych zebraniach uczestniczył zazwyczaj patron cechu,
którym był delegowany przez władze miasta rajca. Z tych racji
przygotowywano dla członków cechu i ich rodzin suty poczęstu
nek, na który składało się pieczone mięso, chleb, ciasto i du
żo piwn, którego wypijano cale beczki. Przepisy często przos
trzegały przed naducywaniem alkoholu, w statucie cechu cieśli
okrętowych jest powiedziane, by uczestnika spotke.ń nie zmu
szać do nadużycia alkoholu: " ••• aby więcej nie pił, niż sam
chce", a w ordynacji gdańskich traczy grozi się karą tym, któ
rzy rozleją piwo: "Kiedy brat, który na tej schadzce, gdzie
piją, nieczysto się trzyma 1 tyle piwa rozleje, ile dłonią za
kryć nie można, ten dziesięć szeląe56w winy podpadnie ••• ". Po
nadto tracze zobowiązani byli do pewnych opłat na rzecz dorocz
nej wspólnej zabawy; paragraf jedenasty ich ordynacji bowiem
mówis ''Kiedy bracia rocznie w świątki na picie się scho.dzają,
tedy brat każdy przyszedłszy albo nie przyszedłszy dziesiQć szeląe6w ma odłożyć."
Na zebrania nie wolno było rzeJnit.ślnikom przynosić noży
ani żadnej innej broni. Dochodziło bowiem niekiedy na tych
spotkaniach do swarów, sprzeczek, e nawet bijatyk, w czasie
których uczestnicy, podnieceni alkoholem, lżyli się wznjeranie,
niszczyli nacz:JDia i wyposażenie dornu cechowego. Awo.nturujq
cych się rzemieślników karał patron cechu według stopnia ich
przewinienia: " ••• Gdyby zaś dwaj bracia za łby siQ brali albo
się bili alboli też na honorze lejzą sobie czynili, tedy bra
ciom nie będzie wolno się zgodzić, ale według uznania pan ich
karać będzie." - stwierdza wielokrotnie c;ytownna ordynacja traczy z 158? roku.
Władze cechoTJe star aly się w porę zupobi.ec t~~o rodzaju
ekscesom. Wydano w tym celu zespół przopis6w, których myblq
81
przewodnią była troska o poprawne 1 przyzwoite zachowanie się
uczestników zebrań towarzyskich rzemieślników. Obok szczegółowych zaleceń, jak się zachowywać, by nie wejść w kolizję z podstawowymi zasadami dobrego wychowania, były i takie, które o~nosiły się do stosunku, jaki należy zachować wobec niewiast uczestniczących w zabawie. Mowa jest w nich m.in. o tym, by po zakończonej zabawie odprowadzić niewiasty do domu.
Obrzędowy charakter połączony z zabawą w,cechu miały wyzwo-. liny ucznia na czeladnika •. Uczeń, który ukończy} okres termino
wania, otrzymywał od swego mistrza odpowiednie świadectwa, stwierdzające wyuczenie zawodu. Temu faktowi towarzyszyło wprowadzenie byłego ucznia do grona czeladników. Ceremonia ta odbywała się na spotkaniu czeladników w ich gospodzie. Wówczas nowomianowauy cz13lad.nik poddawany był różnym przykrym dla delikwenta zabiegora, mającym symbolizować owe "wyzwolenie". Związanego powrozum:t nowicjusza rzucano na środek izby, gdzie jako "nieokrzesanego" poddawano "obróbce". Podochoceni alkoholem czeladnicy przy akompaniamencie razów i uszczypnięć, często
bnrdzo bolesrzych, dokoI13wali obrzędu "wyzwolin", po czym następowała ogólna zabawa z tej okazji.
Niezależnie od cechowych, wspólnych spotkań towarzyskich 1 zaba•, rzemieślnicy ozu.kali rozrywek na własną rękę. Wobec CRłodziennego dnia pracy, trwającego od świtu do zmierzchu, wypocząć i rozerwać się można było" gospodzie" zasadzie je~nie w niedziele i dni świąteczne, których zresztą było znacznie więcej niż dziniaj. Zabat,ry niedzielne przecią.go.ly się czę-::
sto do pÓŹllJCh godzin nocnych, co sprawiało, że wielu rzemieślników nie stawiało się nazajutrz do pracy; rozpowszechnił się " ten sposób zwyczaj "poniedziałkowania", czyli wypoczywania w poniedziałek po znojach zabnw niedzielnych i urządzaniu poprawin.Ze zjawi2'kiem tym - srotąc surowyoi karami - zdecydowanie walczyły władz~ cechowe i miejskie, co znajdowało swój wyraz w statutaclu ".?Jistr zowie także żadnego poniedziałku albo świąt niozwyczajzzych obchodzić nie mają, w których by robotę
~ieszczunom nsletącą zaniechali i pijatyką się bawili, pod karą grzywrcy dobrej punu zapłucić, jeieliby się kto nad nimi uskn.rtal •••• Żaden towarzysz /tj. czeladnik/ bez wiadomości mis-
82
trza swego poniedziałku sobie nie ma czynić pod karą wieży,
także panu grzywnę dobrą, a braciom 12·szkotów wypłacić".
Cechy jako korporacje rzemieślnicze występowały także w
życiu miasta, organizując z różI)J'ch okazji barwne pochody, ma
skarady, uczestnicząc w festynach przygotowywanych pod ki~runkiem władz miejskich, z racji pobytu polskich królów w Gdańsku,
etc. Zwłaszcza w okresie zapustów oraz pobytu polskich monar
chów w mieście miało miejsce nasilenie wszelkiego rodzaju bar
wnych pochodów, maskarad, festynów. Te barwne widowiska organizowane były przede wszystkim przez cechy rzemieślnicze, któ
re rywalizowały z sobą okazałością wystąpień. Opis jednego z
takich barwnych pochodów rzenieślników, który bawił gdańszczan,
przedstawiał się następująco: kuśnierze poprzebierani za mu
rzynów demonstrowali taniec-moreskę, szyprowie dali pokaz t~~
ca marynarskiego z obnażonymi mieczami, cieśle okrętowi deu11 .... .1-
strowali taniec z toporami. Tańce te zazwyczaj miały charakter
akrobatyczny, np. cieśle okrętowi z toporami ozdobionymi bar
wnymi wstążkami z partnerami na barkach czynili ewolucje taneczne.
Na festynach tych demonstrowano również inne pokazy umie
jętności 1 sprawności fizycznej. Do takich widowisk należało
wspinanie się na maszt, co związane było z zawodem _marynars
kim i stoczniowym. Na Długim Targu umieszczano maszt okrętowy,
nasmarowany szarym mydłem dla utrudnienia wspinaczki, a na
wierzchołku masztu umieszczano nagrodę dla tego, któremu uda
się osiągnąć wierzchołek. Popisy te z reguły miały miejsce w
czasie pobytu polskich monarchów w mieście. Współczesny opis,
pozostawiony przez naocznego świadka, w czasie pobytu w Gdań
sku Jana Kazimierza w 1651 roku przedstawia to widowisko na
stępująco: "••• Zastalichmy ze dwóch jodeł haniebnie wysokich
spojone drzewo, wkopane przy theatrum /chodzi o podium posta
wione na Długim Targu/, na którego wierzchu wszystek ubiór
niemiecki /tj. mieszczański/ powieszony był i w kieszeni dwa
dzieścia talarów, które drzewo łojem i tłustością, lubo dość gładkie, posmarowane było. Silą się ich kusiło, ale jedni w pół, drudzy w trzeciej części nazad /zsuwali się/; trzej jed
nak doszli. Jeden jak bartnik, drugi z ostrogami w drze~o uty
kając a rękami podnosząc się. Trzeci na samym już końcu,gdych-
- 83 -
I1Ij odje żdżać mieli, marynarz, bez wszelkiego sposobu, samęmi kolanami mocno obłapiając a rękami ściskając , dolazł. Ten wszystko pobrał, a owym przecię kontentacyją dano." W czasie zaś pobytu Augusta II w Gdańsku w XVIII wie ku wspinania na maszt podjął się sześćdziesięciodwuletni czeladnik cieśli okrętowych, któremu po trzygodzimzym wysiłku udało się osiągnąć wierzchołek masztu i uzyskać nagrodę tam umieszczoną w postaci 50 talarów 1 świątecznego ubrania.
Inne ceromonie o charakterze widowiskowyru, w których uczestniczyli m.in. cieśle olaęto111, związane były z na.prawą u.rządzeń ówczesnego wymiaru eprowiedliwośc i. Panował wówczas taki zwyczaj w Gdańsku, Ul nie tylko egzekucje skazanych odbJwaly się publicznie, lecz naprawa szubienicy przez rzemieślników poprzedzona była uroczystym pochodem ceremonialnym. Opis takiego wyda~zenia z 1680 roku przedstawia je następująco: "I odbywało się to w następującym porządku: pierwszy był cech cieśli, około 180 ludzi, wraz z 6 bębnami i 3 piszczałkami, z chorągwią czerwono-zielono-białą. Drugi był cech murarzy, w składzie 206 ludzi, 4 bębnistów, 4 fleci stów, 1 błękitna chorągiew. Trzeci był cech kowali wraz z /rzemieślnikami/ inkorporowanymi, 223 ludzi uzbrojonych, 6 bębnistów 1 trzech flecistów, błękitna chorągiew. Czwarty był cech cieśli okrętowych, 186 ludzi, bez broni, ale z toporami, tr zech bębn1st6w, dwu flecistów 1 czerwono-biało-niebieska chorągiew." W ten sposób, niejnko procesjonalnie, udawano się przez miasto do miejsca, gdzie umieszczana była szubienica, naprawiano ją 1 następnie wracano z powrotem do miasta.
Barwne 1 urozmaic ·. ,ie było przeto życie rzemieślników w dawnym Gdańsku. Uczestniczyli w nim również - jak starano się to powyżej przedstawić - rzemieślnicy związani z przemysłem okrętowym. Po okresach \vytężonej, ciężkiej, pracy chęć rozrywki, zabawy, spotkań towarzyskich była u r zemieślników żywiołowa 1 nie były jej w stanie stłumić trudne warunki codziennego bytO\va.nia. Cech ze swej strony i ten aspekt swoich członków 1 ich rodzin stttral się ująć w rarrry przepisów statuto~~ch, kt6re czasami - jak to wyżej ukazano - wkraczały wręcz \V sferę spraw bardzo osobistych. Do tej sfery niewątpliwie należały również sprawy religijne, k• frymi t akże cech się żyvro inte-
- 84 -
resował. W tym aspekcie organizacja cechowa spełniała funkcję
bractwa religijnego określonej społeczności. Korporacje cecho
we uczestniczyły w procesjach religijnych i w kościołach po
siadały własne kaplice, na których uświetnienie i utrzymanie
łożyły poważne su.my pieniężne. Cech cieśli okrętowych miał
kaplicę św. Andrzeja w kościele św. Piotra i Pawła na 1Przed
mieściu. Na członkach cechu ciążył obowiązek uczestniczenia w
nabożeństwach i ceremoniach kościelnych, szczególnie stanow
czo zobowiązywały statuty do udziału w pogrzebach członków pod
karą 10 groszy w przypadku cieśli okrętowych. Tylko w uzasad
nionych wypadkach /np. pilna praca w stoczni-lub obłotna cho
roba/ można było być zwolnionym z tego obowiązku. U traczy
obowiązek ten był następująco sformułowany: "Kiedy brata na
pogrzeb zapraszają, a on by nie przyszedł, tedy dziesięć sze
lągów winy zapłaci." Po ceremoniach pogrzebowych urządzano
stypę w domu cechowym.
Życie obyczajowe i towarzyskie dawnych gdańskich stocz
niowców nie odbiegało w zasadzie od życia i~ch rzemieślni
ków gdańskich w tym zakresie. Jego specyfikę starano ei~ w
tym szkicu scha.rakteryzowa6 i przedstawić.
Zbigniew Binarowski
Niniejsze opracowanie jest niewielką przeróbką szkicu opubli
irnwanego na lamach ".Przeglądu Ekonomiki .Przemysłu Okrętowego"
w 1968 roku; nr 2 /18/, a. 62-66.
- . - . - . - . - . -
- 85 -
WODOWANIE JAKO WIDOWISKO FOLKLORYSTYCZNE
Wodowanie statków w naszych stoczniach
nie należy już do rzadkości. Stało się zwy
czajem, w miB.l'ę rozwoju przemysłu stocznio-
w ego.
J eateśmy świadkami od·budowywania traey
cji w polskim okrętownictwie.
Geneza obrzędu morskiego, przedstawiona
w artykule,ma to właśnie na celu.
Na nabrzetach tłum ludzi. Starzy, młodzi, kobiety, mę~czyźni, nawet d.ziecl. Wśród nich tkwi olbrzymia, brunatna masa stali i żelaza. Spoczywa nieruchoma. Zdaje się, bezduszny, zmaterializowany twór ludzkiej wyobraf.ni 1 geniuszu. NieskazitelD.J', idealny bieg linii kadłuba wycina w przestrzeni sylwetę statku. Przez wiele godzin, dni, miesięcy ręce człowieka realizowały w opornym tworz1wie myśl konstruktorską.
Wreszcie nadszedł moment, w którym wypowiedziano sakramentalne slowa1 "Płyń przez morza i oceany, rozsławiaj imię polskich stoczniowców, przynoś chwalę banderze Polski. Uadaję ci imię •••• ". Butelka szampana, rzucona, uderza o dziób statku •
. Trunek spienionymi strużkami spl:Jwa po burcie. W cielsko kolosa. została "tchnięta dusza". Niemal równocześnie kadłub drgnął. Zsuwa się do wody. Zetknięcie z morzem. Potężne fale i fontann,. Wodowanie dokonało się.
Morski zwyczaj wodowania i chrztu statku mniej więcej w takiej formie rozpowszechniany jest na świecie. Lecz jak katda trad.Jcja, dotrwała do współczesności nieco zmieniona/ ukazując się w różnych epokach historycznych w rozmaitych mutacjach. W miarę zbliżania się ku nowej erze ulegały pr~eobrażeniu jej 2naczanie 1 cel.
Nasi odlegli przodkowie odczuwali paniczny lęk przed tajemnymi silami przyrody, wszelkimi niewytłumaczalnymi Zjawiskami. To nakazywało każdą czynność, w której byli zależn1 od natury, zaczynać modłami 1 obr~Qde.mi poświęcoxzymi enigma-
- 86 -
tycznym bóstwom. Stąd niech nie dziwi nas, że władców mórz,
opielcu..nów żeglugi i morskich szlaków otaczano szczegÓlDJ'm sza
cunkiem. Morze było zawsze dla rodzaju homo żywiołem trudnym
do opanowania. I tylko przymierz~, symbioza z prze~tworem wod
nym mogły zapewnić szczęśliwy powrót żeglarzy do portów.
Obecnie ceremonia wodowania, już jak.o zwyczaj, niesie ty
siącom ludzi radość, dostarcza wzruszeń 1 przyjemnych chwil.
Stała się integralną częścią dzieła rozpoc~ętego przez czło
wieka 1 jednocześnie wieńczącą pewien etap jego działalności.
Ale wróćmy do przeszłości.
Pierwsza miarodajna wzmianka historyczna o interesującym
nas zagadnieniu pochodzi znad Błękitnej Rzeki.
Z badań nad hieroglifami egipskimi wynika, że w 2100 r pne na
Nilu, faraon poświęcił bóstwom swój okręt.
Czy podobne obrządki miały miejsce p0przednio - nie wiemy.
Jednak wszechstronne poszukiwania utwierdziły nus w przekona
niu, że fakt ten nie był odosobnionym i w latach następnych,
tj. od 2000 r pne za panowania dynastii tebańskich wszedł na
stałe do kultury egipskiej. Potwierdzo.ją to rysunki staroegip
skie, na których dzioby i rufy okrętów zdobią glow:y buro.nów
uwietczona tarczami słonecznymi. Wiadomo, że baran s;ymboli
zowuł słońce, boga Egiptu - Amona..
Starożytny Egipt w przeważającej większości pokrywały pu
stynie. Cale życie kulturalne, gos~odo.rcze, a przede wszyst
kim handel skupiały si~ nad Nilem nazywanym nie bez przesad.J
Rzeką Życia. Ta jedJ'na w kraju naturalna droga komunikucyjna
żywo sprzyj ala r0zwojowi żeglugi rzecznej, a później morskiej.
Opierając się na. irćdlach z VII w pne, patronką żeglarzy
egipskich była Izyda.
Każdego roku w marcu obchodzono dzień poświęcony boginii.
Szczytowy punkt uroczystości stanowiło ofiarowanie opiekunce
wędrowców po vrod~ch szlakach, pięknie zdobionogo okrętu, so
wicie napełnionego darami. Szczodry gest ze strony ludzi .:.li.al
zapewnić ponzyślny dla żeglugi następny rok i wyr&zić wdzięcz
ność Izydzie za miniony.
Przenieśruy się z kraju faraonów, palonego słońcem, w cie
nie gajów oliwnych Peloponezu. Nadmorscy mieszko..ńcy Grecji
mocno ZNiązali się z morzem. Znali zachcio.nki i kaprysy Pocej-
- 8? -
dona. Wladcn potrafił szczerozłotym trójzębem kruszyć skały, przewracać góry, zawracać rzeki, burzyć morze podczas szalonych eskapad po falach wozem zaprzężonym w delfiny, uciszać żywioł. Decydował o życiu i śmierci ka~dego stworzenia, znajdującego się w zasięgu jego mocy.
Starożytni marynarze greccy nigdy też nie opuszczali nowozbudowo.nego okrętu na wodę bez oblania go wodą źródlaną. Później ten sposób wodowania przejęli od ~wych zamorskich sąsiadów Rzymianie.
Z wodą jako symbolem oczyszczenia i błogosiawieństwa spotikamy się u wielu narodów świata. Rzymianie również przejęli od Greków zwyczaj wznoszenia toastu winem w czasie wydarzenia, jakim w życiu narodów morskich było wodowanie.
Obyczaje i życie Norwegów, znane z surowości, w obszarze życia związanym z morzem i żeglugą odznaczały się bezwzględ
nością 1 nawet okrucieństwem. Stara so.ga skandynawska głosi, że wódz Wikingów chrzcił swoją łódź lo.miąc o jej stępkę grzbiet niewolnika.
V/śród więźniów, jeńców, wybierano rosłego, dobrze zbudowanego mężczyznę, ab;y jego siła przeszła fi siłę stępki. Przywią"."'
zany na drodze ześlizgującego się do wo<Js okrętu, niewolnik był miażdżony, a krew na burtach świadczyła o skuteczności obrzędu.
Największym wrogiem teglarzy z Wysp Samoa, których ŻJ'Cie obracało się "wokół ' oceanu" był rekin. Dla przebłagania odwiecznego pr1.eśladowcy, po zwodowaniu lodzi, wyrzucano za burtę ludzi, by zaopokoić jego głód. Zabieg taki miał w przysZ.:. łości uchronić żeglujących od niespodziewan1ch wypadków.
Cywilizacja, a wlaści~ie europeizacja "dzikusów" wniosła do ich kultur1 złagodzenie krwawych obyczajów - przynajmnie~ w zastąpieniu ofiQ.I' ludzkich ofiarami zwierząt. Wykorzenie-nie zwyczajów głęboko wrośniętych w afery życia nie zawsze jest motliwe 1 na Samoa jeszcze w XX w. /początek/ - krajowcy przybierali dziób nowej lodzi głową zabitego jeńca.
Przedstawione przykłady nie zawierają żadnej wzmianki o nazewnictwie okrętów. Obrazują jedynie obyczaje towarzyszące wodowaniom lodzi. Błogosławienie statków połączone ze chrztem datuje się z okre-
su Vlypr a.w Kr zy ~owych.
88
Okręty Braci Krzyżowych, prze a. udaniem się na morze, były
przedmiotem licznych ceremonii liturgicznych/z udziałeti wielkich dostojników kościelnych/, podczas których przypisywano statkowi patrona. Jego też imię nosił okręt.
Powtarzając za dziejopisem, w 1418 r., w lipcu, biskup z Bangor w Sauthampton pobłogosławił okręt królewski "Grace
1
-
a - Dieu", za co otrzymał 5 fur uw. Panowaniu Tudorów w Anglii sprzyjał rozkwit gospodarczy
i kulturalny Wysp Brytyjskich i co za tym.nierozłącznie kroczy - militorny. Ich siłę strategiczną stsno~~lo kilkaset okxętów pływających na wszystkich dostępnych szlakach morskich ówczesnej Eu.ropy. Nic więc dziwnego, że król żeglarzy 1 statki otaczał troską, a chrzest przekształcił się w ,ompatyczną ceremonię, w której uczestniczył sam władca. Obrządek chrztu przebiegał następująco:
Król, ministrowie 1 zaproszeni goście spełniali ze szczerozłotych, bocato zdobionych kielichów, szlachetnyti trunkiem toast "na zdrowie" - po czym drogocenne puch.::iry wyrzucar;.o za burtę.
W 1690 r. uznano topienie kosztownych naczyń za marnotrawstwo i od tego czasu o dziób statków rozbijano butelkę z winem. Jak zwykle w wielkich chwilach, czynnościom ludzkim towa:rzyszy zdenerwowanie, napięcie, doprowadzające niekiedy do nieprzewidzianych następstw. I tak ohr~~zący okręt, zamiast w burtę, trafił butelką jtdnego z widzów. Fakt ten wywołał oburzenie na dworze królewskim. Poszkodowo.ny obywatel zaskarżył admiralicję. Sąd przyznał mu rację i postanowił, że od owego pamiętnego zdarzenia butelki mają być przywiązane na lince, czego do dnia dzisiejszego skrupulatnie się przestrzega i wykonuje.
Po drugiej stronie Kanału La ~anche, do końca XVIII w. wodowanie okrętu celebrowali księ±a. Oczywiście według rytuału
kościelnego. Wino podczas uroczystości podawano tyl!::o wysol':im osobistościom.
W prezbiteriańskiej Anslii rygory religijne bJły mniejs~e. Ingerencja władz duchownych w sprawy świeckie już za Henryka VIII została poważnie uszczuplona. Znamiennym jest fakt odnotowany prze z kronikarzy, że królowa
89
Wiktoria w licznych wypadkach inaugurowała część liturgiczną
przy wodowaniu okrętów Royal Navy.
Analizując dzieje polskiej floty zauważymy, że nasze sta~
ki nie były w okresie rniędzywojennym wolne od liturgii, np.
m. s. "Piłsudskiego" we włoskiej stoczni Cantieri Riceniti
dell'Adriatico w Monfalcone błogosławił arcybiskup z Triestu.
Ogółowi czytelników zapewne mało znany jest szczegół nader
istotny dla zbieraczy morskich ciekawostek, że statki nie zaw
sze chrzciły kobiety. Pierwsza bowiem wzmianka o tym pochodzi
z 181ł6 r., lciedy Misa Wnston z Filadelfii 22.X. nadała imię
"Gormantown" okrętowi USS Navy. Do 1811 r. robili to mężczyźni. Dopiero panujący w Anglii za
proponował powierzenie tej czynności kobietom.
Dzieje chrztu, wodowania obfitowały w niecodzienne zdarze
nia. m.in. powstało mnóstwo na tym tle onegdot. Dla pełniejsze
go zobrazowania ceremonii przytoczę kilka ciekawostek.
otóż statek "Hartword" w 1858 r. ochrzciły aż trzy osoby i
po raz pit.rwszy córka komandora ::>ownesa wodą ze źródła Ho.rt
word Springs; nHstępnie córka komandora Strinshama rozbiła o
galion okrętu butelkę z wodą z rzeki Connectuit. Jako trzeci
celebrował porucznik Preble kropiąc dzi.ób wodą morską.
Polska w dzi~dzinie obyczaju morskieeo ma mało tradycji.
Przed II wojną światową nanze statki były buu.cwane za granicą.
Tam odbywało się wodowo~ie połączono z obrzędem chrztu. Doko
nywały tego zwykle żony wysoko postawionych osobistości.
12. rv .1929 r. o dziób CEP "Burza" rozbiła butelkę szampa
na :p. Błaszyńska, żono. attache wojskoweco i morskiego w Parytu.
Matką chrzestną ORP "Orzeł" 5.1.1938 r. została generało
wa .Sosnowska. V/ minionym 25-leciu "skład socjalny" lrnbiet dopełniają-
cych obrzędu zmienił się. VI poczet matek chrzestnych wchodzą
dz ialaczki 8 pole czne, przodo~:~ice pracy, żony pracovmików
stoczni 1 ••• kosmonautki! A tak! Walentyna Tierieszkovrn
22. VII.1969 r. ochrzciła imieniem "Drużba Narodów" kolejny
ino.sowi ee zbudowany dlo. Związku Radzie ckiec;o. \': uświęconej latami tradycji r,olskiego okrętownictwa zda-
rzają SiQ jednak wyjątki.
90 -
"Vishwe Bindu" - statek budowany dla armatora indyjskiego w
stoczni szczecińskiej opatrzył imieniem ambasador Indii V. ł,1. N.
Nair, mimo że towarzyszyła nm małżonka.
Najmłodszą matką chrzestną świata do tej pory jest maleń
ka /2 lata/ Erico wnuczka armatora przedsiębiorstwa Yamarhita.
Trzy i pół letni Piotr Mann jest z kolei najmłodszym na
globie "ojcem chrzestnym", statku "La Laguna".
Sensację we flocie angiel~iej wzbudziło wydarzenie, któ
rego bohaterem jest królowa Elżbieta Il. 2fJ listopada 1967 r.
nazwała ona jeden ze statków swoim imieniem.
C,z;y szampan zawsze stanowił nieodłączny atrybut ceremonii
chrztu? Używanie i stosowanie trunków w tym obrzędzie vcywodzi
się jeszcze z czasów rzymskich.
Nawrót doń i wprowadzenie wina nastąpiło w okresie Rewolu
cji Francuskiej. Laicyzacja, zeświecczenie życia publicznego
znalazło oddźwięk w marynarce francuskiej.
Ten dziś bardzo popularny zwyczaj - nazwijnzy go francuolci .. -
nim ogólnie został uznany za obowiązujący, napotykał na kolo
salne przeszkody.
Wspomniany "Germantown" oblany był mieszaniną wody i wina,
"Hartword" - wodą.
Anegdotyczna historia miała miejsce w Bostonie.
Zsuwający się z pochylni "Constitution" - zaciął się. Żad
na siła nie była w stanie ruszyć kadłub statku z sań. Wówczas
kmdr James Sever stanął na bukszprycie 1 trzasnął oń butelką
starej madery z piwnic Thomasa Russela, znanego bostońokie~o
kupca. Okręt drgnął, po czym wśród br o.w i okrzyków ześlizgnął
się w wodę.
Ogłoszenie w Stano.eh Zjednoczonych prohibicji wyalicnov:o.lo
alkohol również z ceremonii wodowania.
Dopiero 21.xr.1933 r. po raz pienrnzy od wielu lat pani BullG.rd
zrosiła szampanem burtę USS "Cuttefish".
W Polsce przyjął się zwyczaj chrzczenia statków szar.1pancm.
Lecz na pewno niecodziemrJm wydarzeniem bJ' . , porę lat temu,
wodowanie statku zamówionego przez armutora duńskiego.
O jego burtę zamiast butelki - rozbito blok lodu.
Znowu któryś z armatorów amerykańskich zażyczył sobie, by jego
statek chrzczono, tłukąc o stępkę słoje z lekami aptecznymi.
91
Często, jeśli właściciel statku jest muzułmaninem - Koran zabrania spożywać alkoholu - trunek w obrzędzie zastępuje orzech kokosowy.
W zwyczaju indyjskim jest np. obsypywenie kadłuba statku, jeszcze na pochylni, ziarnami rodzimych zbóż.
Bajecznie kolorowo odbywa się wodowanie jednostek w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Dziób statku, mającego lada moment pogrążyć się w oceanie,zdobi olbrzymia kula, tzw. kusadama. W chwili zwolnienia stoperów, kadłub zjeżdża do wody. Równocześnie pęka k:us&dama, a z jej wnętrza wysypują się wstążki, konfetti, kwiaty i balony, tworząc nad statkiem niespotykaną gamę barw j_ grę kolorów.
Dziś szalony postęp techniczny, pełnym frontem wkroczył w dziedzinę okrętownictwa.
Romantyzm i bogactwo wizualnych doznań w ceremonii chrztu i wodowania powoli zanika. Chwila przekazania statku Posejdonowi podczas wodowania w suchym doku jest prawie nieuchwytna. Za
początek przyjmuje się otwarcie bram doku. Ponieważ tą metodą buduje się jeszcze kilka innych części
kadłubów statkowych, a następnie łączy w całość już na wodzie - wodowanie przebiega etapami. Natomiast obrzędu chrztu dokonuje się w miejscu połączenia kadłubów, na pontonie łącznikowym pod wodą. Taki chrzest odbył się po raz pierwszy w stoczniach polt:kich w Gdyni 28.V.1969 r.
VI morskiej karierze statku zawsze najistotniejszym fra.g~ntem było wodowanie. Wodowanie, zrzucanie na wodę w imię zasad dobrej praktyki morsl,;:ie j samo przez się ma miejsce tylko raz 1 wszelkie inne próby zrzucania są tylko powtórzeniem tego faktu.
Inaczej rzecz się ma~ chrztem, który często wiąże się z nadaniem imienia. Ta.kich ceremonii w życiu statku może być kilka. Są one zwykle związane ze zmianą bandery, armatora.
ORP "Sokół" i ORF "Jastrząb" nim rozpoczęły służbę w Polskiej ~arynarce Wojennej miały za sobą długi staż morski.
19.I.1941 r. okrętowi Royal Navy "Urchez" /Urwis/ nadano 1miv "Sokół". Amerykański "S-25" Anetka Strakaczówna, córka polskiego konsu-la w Nowym Jorku przechrzciła na ORF "Jastrząb".
Pierwsze wodowanie w suchym doku ·
Fot. J. Rydzewski
Historia zna bez liku takich przypacL~ów i statki te szczęśliwie po dzie6 dzisiejszy pływają po wodach świata, o ile ••••• o ile ich wodowanie i chrzest nie odliyły się w piątek, z Vlyjątkiem •••• Wielkiego Piątku.
Wrogą famę wokół piątego dnia tygodnia bardzo dawno ternu chcieli przełamać Anglicy, ,:odując w piątek statek "Fr·idcy" • Krok ten okazał się dla statku tragiczny - w kilka miesi~~J później zakończył pływanie.
W niniejsz-ym opracowaniu może Czytelnika zantenoY1ić brak przedstarlienia Polski w kształtoTJaniu z9;yczaju morskiec;o. :;ae-
93
trudno te~ zauważyć, że wszystkie obrzędy morskie zostały przetransponowane na nasz grunt z innych krajów morskich, których historia i potęga wywodzą się z morza i są z nim nierozerwalnie związane.
Polska n:zyśl morska, nim została właściwie zrozumiana, błądziła przez całe wieki. Tylko nieliczni rodacy widzieli w dostępie do morza przyszłość Ojczyzny. Dostrzegali w oparciu o żywioł morski korzyści ekonomiczne, handlowe, polityczne i kulturalne. Jednak polityka niektórych władców, a później magnaterii i kapitalistów, którym osobiście bardziej odpowiaJały la-tyfundia na kresach ni~ zyski płynące z "uprawiania morza", odsuwała ten problem na dalszy plan. W tym kontekście historycznym Polsce na morzu liczy się zaled~ie pół wieku!
Czy w takim razie można mówić o naszych rodzinzych zwyczajach morskich, tradycji, a nawet wyrobionej kulturze morskiej? Stąd i temat po~yższy ująłem właśnie w taki sposób.
Leopold Naskręt
- . - . - . - . - . -
STUDENCI W SŁUŻBIE. GDAŃSKA I REGIONU
O tym, te studentowi bliskie jest miasto jego studiów świadczą liczne przykłady zaangażowania całego środowiska al:ademickiego, oraz agend i komórek Zrzeszenia Studentów Polskich, w sprawy regionu 1 miasta.
Już przy pierwszym zetknięciu z uczelnią, - jeszcze przed wręczeniem indeksu - no~oprzyjęty student zapoznaje się na dwudniowym kursie, połączonym ze zwiedzaniem Gdańr.ka, z historią miasta, jego osiągnięcia.w.i 1 współczesnymi problemwni. Masowa turystyka, raj~, obozy pozwalają przywiązać się do tej Ziemi.
Bardziej istotne są jednak te przejawy zainteresowania regionem, które pozostawiają po sobie trwały ślad w postaci wym1e~n.ych rezultatów. Przy.,cładern może służyć umoTJa podpisana na Początku 1970 roku pomiędzy Radą Okręgową Zrzeszenia Studentóv;
94 -
"Klocki" ·"'ymor za CA2'. Fot. Uklejewski
Polskich 1 Prezydium Miejskiej RaC.y łiarc(!owej w Gda.ńnku, w
której ujęto całość zobowiązań środowiska studonckieeo na
rzecz miasta 1 jego społeczeństwa. Prnce społeczne wykonane
przez studentów gdańskich uczelni w ciągu dvru lat zamknQły
się łączną sumą 4 mln złotych. W ramach tych zobowiązań stu- ·
denci pracowali przy budowie przystani Akademickie~o Klubu
Morskiego w Wisłoujściu 1 ośrodka Akademickiego Kl'J.bu Jeź
dzieckiego, opracowali i zrealizowali projekty zagonpoda.rov,a
nia terenów rekreacyjnych miasta. Ważny ud.Ział w działalności na rzecz regionu wnosi stu
dencki ruch nro1kowy, zajmując się badaniem konkretnych zja
wisk gospodarczych, społecznych i kulturowych. Podczas let
nich obozów 1 w ramach co.łorocznych zajęć koła nnukoV1e pod..c j
mują zadania zlecone przez instytucje i ~ zakłady przemysłowe ,
od kilku lat obozy gdańskich studentów koncentrowały się w powiecie puckim, gdzie zajmoTJano się komplclcso,,ym rozpraco
wa,niem niektórych istotnych problemów dla tego terenu. Na
terenie Gdańska w roku poprzednim studenci zajmowali się
- 95 -
m.in. badaniami powłok antykorozyjnych dla przemysłu okrętowego, badaniami urządzeń do podwodnego oczyszczania statków, poszukiwaniem obiektów historycznych na dnie Zatoki Gdańskiej. Trzeba przy tym pamiętać, że pozaprogramowy ruch naukowy studentów, oprócz doraźnych korzyści gospodarczych i naukowych stanowi znakomite uzupełnienie studiów, wszechstro~ przygotowuje do przyszłego zawodu i pracy badawczej.
Z pomocą wielu zakładom Trójmiasta często przychodzi studencka spółdzielczość pracy, świadcząca rozmaite usługi przy wykonywaniu prac biurowych, porządkowych 1 transportowych. Studenci wyższych lat Politechniki Gdańskiej podejmują prace specjalistyczne w zakresie inwentaryzacji budowlanej, paszportyzacji technicznej oraz pomiarów technicznych 1 elektrycznych.
Ci spośród studentów, którzy przebrnęli przez sito egzaminów wstępnych 1 ci, którzy ponzyślnie zakończyli pierwszy _ rok studiów, spędzają jeden miesiąc wakacji na studenckich praktykach robotniczych. Większość z tych praktyk zlokalizowana jest na terenie naszego województwa w przedsiębiorstwach gospodarki morskiej, budownictwie, rolnictwie, leśnictwie i służbie zdrowia. W ten sposób studenci wywiązując się z rygorów nałożonych regulaminem studiów, pomagają w realizacji pilnych zadań gospodarczych.
Mówiąc o działalności dla społeczeństwa nie sposób pominąć studenckiego ruchu kulturalnego, którego początki na Wy-.brzeżu dą.tują się od legendarnego już "Bim-Bomu". Dziś rucI?ten stanowi bardzo poważny wkład w ogólnospołeczny nurt kul
turalny; obejmuje on takie coror. zne imprezy jaks "Spotkania Jesienne", Ogólnopolskie Przeglądy Filmów Fabularnych, Telewizyjnych i Krótkometraiowych - Polskie Debiuty Filmowe, koncerty "Studenci Miastu" i "Studenci Ludziom Morza" •
.Andrzej Tyszecki
- . - . - . - . ~ . -
96 -
ZARYS PROJEKTU ST\\ORZENIA NA WESTERPLATTE
HISTORYCZNEGO POLA BITWY
Westerplatte - miejsce pamięci na.rodowej spełniać może wo
bec współczesnych społeczeństw fUnkcje ideowo-wychowawcze i
poznawcze. Dzięki zlokalizowaniu na terenie pola bitwy środ
ków uruchamiających wyobraźnię, przyszłość żyć może ,1 teraź
niejszości a głębsze zrozumienie historii stawać się siłą edu
kacyjną i patriotyczną.
Odtworzenie historycznego kształtu przeszłości wymaga szeregu
inwestycji /narastających na przestrzeni 2-3 lat/ oraz decyzji
organizacyj ych. Jedną z wielu możliwości jest potraktowanie
terenu Westerplatte juko oddziału k~zeum Wojska Polskiego, te
matycznie skupionego wokół walk na Wybrzeżu oraz chlubnych
kart naszej floty wojenne j na morzach, podczas II ,rnjny świa
towej • .Aranżacja terenu po 1"1Ila prz 1iegać w trzech kierunkach:
I. ekspozycja trasy dla pie3zJ~h i samochodowej do Wester
platte /elementami wprowadzają ;·mi turystę w atmosferę
miejsca, do którego się zbliża/,
II. zagospodarowanie terenu Westerplatte potraktowanego jako
historyczne pole bitwy,
III. iluminacji świetlnych oraz widowisk plenero~:,ch typu:
"światło 1 dźwięk".
Ad. I.
1. Ustawienie na tro.sie plansz odzwierciedln.jących walki ,,. la
tach 1939-1945 - na szlaku Trójmiasta
" łł Pucko-Hel:3kim
" " Pradoliny Pomorskiej li " Pojezierze Kaszubskiego
" tt Kociewia li " Żuław
" tt Dolnego Powiśla
Ad. II.
1. Wybudowanie pawilonu muzealnego, w którym zgror:ia.czonoby
- 97 -
wszystkie dokumenty, materiały i eksponaty rozrzucone w tej chwili po różnych archiwach. Pawilon winien być rozdzielony na trzy części: al Historia Westerplatte - okres przedwojenny, obrona 1
po!Dlliki pamięci,materialne i niematerialne - /historia budowy pomnika, sprowadzenia prochów majora Sucharskiego, szkoły noszące im. Obrońców Westerplatte, I BrygadJ Pancernej im. Bohaterów Westerplatt~ w 1945 r./ - fotosy, fotografie dokumentalne - mundury Westerplattczyk6w, które się zachowały - odznaczenia - pamiętniki, dzienniki, relacje, wspomnienia Wester-
plattczyk6w, łącznie z ich losem po wojnie - materiały dokumentalne polskie 1 niemieckie, ułożone
w ten sposób aby pozwalały na konfrontację - makieta plastyczna przedwojennego terenu Westerplatte - ? makiet plastycznych opowiadających przebieg walki
b/ Historia walk na Wybrzeżu
c/ Historia walki Marynarki Polskiej ns morzach świata /dokumenty, modele okrętów - plany bitew, itp./
d/ Rola nowoczesnej techniki i nauki wojennej, problemy doskonalonia narzodzi obrony, polityczne implikacje potęgi ot0wowej wielkich mocarstw, ich wpłyłlU na światow.y układ sił,
- problematyka wojska pclskiego jako szkoły wycuowania i kGztałtowania młode~o pokolenia, wpływ wojnka na świat cywilny.
Wszystkie t~ sprawy są pasjonujące • .Mogą być one prezentowa-ne w osobnej ekspozycji. a/ W pnwilonie winna znaleźć się kameralna sala produkcyj
no-teatralna, w której wyświetla się filmy archiwalne dotyczące walk na We aterplatte, na Vlybrzeżu, na morzach świata /fragmenty te mogą być skonstruowane w specjalny montaż filmowy, konfrontujący zapiski polskie i niemiec-kie/.
2. Usytuowanie okrętu - muzeum "Burza" przy placu zgromadzeń,
- 98
3. Punkt informacji, sprzedaży 1 poczty,zawierający:
- współczesną literaturę dokumentalną i beletrystyczną,
m. in. związaną z hiatori.ą Westerplatte i walkami na Wy
brzeżu
- diapozytywy
- mapy Westerplatte terenu przedwojennego 1 powojennego
- opisy bitwy
- foldery w języku polskim, angielskim, rosyjskim, fran-
cuskim, niemieckim
- nagrania płytowe ze wspomnieniami Westerplattczyków
- automaty słuchawkowe z nagraniami historii Westerplatte
w obcych językach
- punkt sprzedaży biletów wejściowych do pawilonu muzeal
nego na sean~ filmowy, biletów autobusowych i biletów
żeglugi przybrzeżnej, itp.
- punkt poczty zaopatrzony w karty pocztowe, datowniki i
koperty okolicznościowe, znaczki, itp.
4. Ustawienie tabliczek informuj~cych o rozmieszczeniu nieist
niejących obecnie obiektów, placówek, wartowni, łącznie ze
zdjęciami.
5. Oświetlenie istniejących ruin, Wc;.U.'towni nr 1, 3 1 koszar.
6. Wmontowanie w miejscach widokowych lunet obserwacyjnych.
?. Bar-ekspress usytuowany nad morzem przy placu widokowym po
między budującym się molem a czołgiem.
Ad. III. Formy prezentacji obiektów nn Westerplatte.
1. Widowiska typu "światło 1 dźwięk"
al okolicznościowe - z planem żywym, na placu zgror..adzeń, związane:
- z rocznicą wybuchu II wojny światowej - 1.IX.
- 9.V. - zakończenie wojny
- rocznica LWP - 12.x. - Odrodzenie Polski - 22 lipca
- wyzwoleniem.Gdańska - 30 marca
/powyższe imprezy mogą być realizowane przez GT.PS,
Wydział Kul tury, Li'iP, Szkoły wg każdorazowo opracowa
nych scenariuszy/
- 99 -
b/ stałe - realizowane przy większych zgrupowaniach turystycznych, na zasadzie automatycznej i w każdej chwili uruchamiane.
Położenie ruin koszar na widocznym ze wszystkich stron miejscu s prawia, że są one ciekawe również ze względu na możliwość wydobywania kontrastów świetlnych. Wobec powyższego, wokół koszar i wewnątrz winny być na stale zamontowane reflektory kolorowe w ten sposób, aby pozwalały na swobodne operowanie światłami i wydobywanie efektów świetlnych. Skojarzenia światła i dźwięku, np. "Oratorium Oświęcimskie" Pendereckiego koresponowałoby z akcentem plastycznym, ju~im jest pomnik a zarazem symbolizowałoby walkę narodu polskiego i równocześnie wytwarzałoby odpowiedni klimat dla miejsca, jakim jest Westerplatte. Czas trwania nie powinien przekraczać 10 minut. Ten 10 minutowy akcent symbolizujący walkę narodu polskiego byłby łącznikiem historii /koszary/ ze współczesnością /pomnik/.
Społeczną opiekę nad terenami bitwy na Westerplatte roztaczać mo że Towarzystwo Przyjaciół Muzeum WP na Westerplatte, bądź Towarzystwo Przyj aciól m. Gdańska, czy GTPS.
W perspektywie Westerplatte mogłoby stać się terenem wyprofilowunych demonstracji politycznych /wiece protestacyjne/, artystycznych I amatorskiego teatru czy filmu patriotycznego/, sympozjonów i dyskusji rozwijających nzyśl pokojowej polityki Polski , a miniatura pomnika Westerplatte - jednoznacznym eymbolcm , nagrodą przyznawaną prze z ro.Gdańsk za utrwalenie pokoju.
Pobliską twierdzę Wisłoujście, dawny zespół obronny, należałoby także uporządkować wizualnie i ilwninować, tworząc w jej wnętrzach turystyczną bazę noclegową, połączoną własną komunikacją /autokary/ z Westerplatte. W pomieszczeniach nie nadających s iQ na hotel proponuję urządzić miniaturowa muzea, sale klubowe i wystawowe.
Andrzej Cybulski
- . - . - . - . - . -
100 -
BIBLIOGRAFIA LITERATURY
P~KNEJ O GDAŃSKU
1. Czeska Mączyńska Maria: O obronie Gdańska. • Powie~ć
z czasów wojen ~olsko
szwedzkich Kraków i1946 Wydawn. Litorackif] s0 s.156
2. Czychowski Mieczysław: _ Miejsca wydrążono [Gdyniaj
1960 WyJawn. Morskie
16° s.140
3. Dubanowicz Wanda: Karta tytułowa Arona Olizarowsk.iego "De lJ">lit ina hominum societate", ,rydane-go ,, r. 1651, no.kładem Jerzego F~rstera, ~~Litnego gdańskiego nakładcy - księ- Li • garza, związanego z holenderską sztuką typografie zną
Gdońskio Kuranty. Muzyka •••
Tekst Franciszek Fcnikowski
Gdańsk 1967 4° s.31
.łii.;nikoVJski Fro.nciszok:
Gd.ot.ska szkatuła lwarszatrnJ 1969 N3.sza ł:siągarnla
a0 s.304
5. Fenikovmki Fro.nciszek: Rękopis z gospo<ly "f od Łososiem" Re.ptulurz dlo. pełnoletnich dzieci Gdynia 195? Wyda,m. Morskie 8° a.352 nlb.2
6. Fenikowski Franciszek: Okręt w herbie. Locandy gdJ.ńskie Warszawa 1955 Nasza Księr;arnia 8° s.192
7. Fenikowski Franciczek: Zakręt Pięciu Gwizdków /Po,·Jieść
,1sp6lcze sna/ Gdynia 1951 Wydo.wn. Mornkio 8°
s. 251
8. Fenikowelti Franciszek: Ziemia gwiazda ziclon3. r;tWarezawaJ ~ . o
1956 ~udo'Na Spółdzielnia Wydaimicz ~ 8 s.171 nlb.1
9. Gomulicki Wiktor: Pieśń o Gdańsku Poznań 1919 16° $.70
10. Konopnicka Moria: W Gdańsku Wyd. 2 Woxszawa 1940 !Inkład
Gebethnera 1 Wolffa 16° s.21
- 101 -
11. Kobylińska-Maciejewska: .Bursztynow~ pio~enka @dańs~ "1958 Wojew. Dom 1'wórczości Ludowej 4° s.nlb.2,34
12. Kraszewski J @zeł] I !inacyj: Kamieni.ca w Długim Rynku. Powieść orzaz •••••• Warszawa 1868 16° s.292
13. ~uszczftwska. Jan.wig~ DP.otyma !Rseud.~ : Panienka z okie~ka Gdańqk 1962 Wojew.Dom Twórczości Ludowej 4 s.nlb. 2,vnr,59
14. Milewslr:1 Edgar: Opowieści gd.Fińskich uliczek Gdynia. 1966 Wyda~n~Morskie 16° s.180
15. Milewski Edgar: Gdeński antykwariat ~dynia 1960] Wydawn. Morskie 16° s.142, nlb.1
16. Schopenhauer Joanna: Gdllńskie wspomnienia młodości Wrocław 1959 Zak:łd.Narod~im.OssolińsKich 8° s.XI,282
17. · Szpyrk6wna M ~ia] H (!'lenaj i Szcychy ga.ańskie Gdynia 1963 Wydawn.Morskie a0 s.31 nlb.1
18. Szym~ński Zbigniew: Wiersz~ gdańskie Warszawa 1954 Czytelnik 16° s„66
19. Swieżański Luawig: Miasto bez ojczyzny Wa:rszawa 1934 Wy-o • dawn.Morskie Młodoj Prozy 16 s.99
a:>. Wierzbiński Maciej: Zdobycie Gdańska Powieść Warszawa 1931 Wydawn. "Uniwersum" 16° s.21
Opr. A.K.
- . - . - . - . - . -
BlBLIOGRAFIA PIOSENEK
PORTOWO-MlEJSKICH
1. Lewandowski Bolesław:
2. Lewandoweki Bolesław: /Opr.Sutow8ki Jntoni/
Hymn Gdyni Spiew fal gdyńskich Polka marynarska Wydaw.Sp6ldzielnia "Żeglarz"
Gdynia 194?.
Hymn Gdyni, oprac.na 3 głosy równe Informator WDK Nr 49 1965.
3. Wiktorski Adolf:
4. Wiktorski Adolfa
5. Jabłoński Henryka
6. Wiktoreki Adolf:
7. Rymar z Edwini
8. Jabłoński Henryka
9. Rymarz Edwina
10. Sutowski Antonia
11. Dubanowicz Wanda&
12. Szy!ere Tomaszs
13. Sutoweki Antoni:
14. T,yleweki Tadeusza
- 102 -
Gdańska Uliczka Gdańska Serenada Piosenka o Ulicy Ogarnej Gdański Księżyc Gdynia i Ja Powrót w zb. 12 Pieśni o Gdańsku i Polskim Wybrze~ /głos z fortepianem/ Gdańsk 1958 WDTL
w zb. Sześć Pieśni z Polskiego Wybrzeża /na kwartet męski z fortepianem/
Gdańsk WDTL Rozstanie z Morzem, w zbiorze Morski Patrol, Warszawa 1965 Zarząd Kultury i Oświaty G~ównego Zarządu Polit.
Z Kamiennej Góry widać Redę Morski Patrol~zbiór piosenek o morzu
1 służbie marynarskiej Warsza~a 1965. Zarząd Kultury i Oświaty Głównego Zarządu Polit.
Ne St1;;1tku1. w zbiorze Bursztynowy dzban, WDK Gdańsk 1967
Tango MaxJ u.:.tr za Uliczka Stru..·~Go Gdańska, w zbiorze Bur-
sz tyno , dzban, WDK Gdańsk 196?
Godz ina Mor ska Bursztynowy dzban WDK Gdańsk 1967 Gdańska Sterówka Gwiazdy nad : tocznią , n zb. Nasze Wybrzeże w Pieśni Kuratorium Okr. Szkolnego Gdańsk 1966
M a r y n a r z e w zb. Portowa piosenka Nasze Wybrzeże w Pieśni Kuratorium Okręgu Szkolne~o
Gdanskic Kuranty/zbiorek pioGenek z tekstami Fr.Fenikowskiego poŚ\;ięcony tematJco ntarogdańskiej, ~ przeznaczeniem dla dzieci/ Gdańsk 1967 WDK
Nad Motławą, w zb. Piosenki znad polskiego morza WDK Gdańsk 1965
PiosE;nka Gdyni Marynarska
w zbo Piosenl:1 znad Polskiego Morza WDK Gdańsk 1965
Kołysanka Pieśń Gdańskich Polaków, w zb. Pieśni dawne 1 historyczne z Pomorza i Gdańska WDTL Gdańsk 1959
opr. A.S.
- 103 -
Zdjęcie fotografika Josefa Polacka pt. "Spojrzenie wetecz"
CAF - MTI
- 104 -
KULTURA W PRASIE CODZIENNEJ WYBRZEŻA
Trzy dzienniki: "Głos Wybrzeża", "Dziennik Bałtycki",
"Wieczór Wybrze~a" poddajemy dziś analizie.
Objęto nią okres trzech ostatnich lat 1969-1971, dokonując
przeglądu 1483 wycinków prasowych. Dotyczyły one ruchu społecz
no-kulturalnego i placówek kulturalno-oświatowych na terenie
nas?.ego województwa. Wyłączono z analizy wsZ3stkie materiały
dotyczące placówek zawodowych, a więc POiBF, teatrów zawodo
wych, BWA, programów telewi~yjnych, recenzji z działalności
pro!esjonalistór., itp.
Analizowany materiał narzucił następujący podział notatek
prasowych:
informacyjne - informacje 1 relacje mówiące o proponowanych
lub odbytyc~ imprezach/nie niosąc praktycznie
treści a ~prowadzając się do odnotowania:
omówienia
- kalendarza im.i;·re z
- suchej relacji
- udziału gości/
- relacje z wizyt w plac ów~ach kulturalno-oświa-
towych, omówienia działalnouci placówek, arty
kuły jubileuszowe, omówienie historii zespołu
lub plac6wki, wywiady, relacje z posiedzeń Ko
misji Kultury różrzych szczebli i instancji,
interwencje
problemowe - najciekawsze z przeczyta.rzych, niosące ciekawe
uogólnienia, szukająco rozwiązań, st~wio.j ące
konkretne propozycjo.
Nim przystąpimy do omówienia interesujących statystyk /ma
teriał dokonuje bowiem analizy przede wszystkim pod kątem
ilościowym/, warto przytoczyć kilka danych świad~zących o czy
telnictwie prasy codziennej w województwie gdańakim.
Przeciętny nakład trzech codziennych gazet, a więc "Głosu
Wybrzeża", "Dziennika Bałtyckiego" i ""Wieczoru Vlybrzeżo" vry
glądał w latach 1969 i 1970 następująco:
- 105
nakład dzienny " tys. sztuk
1969 r, 192Q r.
Głos Wybrzeża 151,4 ~157 ,o Dziennik Bałtycki 85,9 84,0
Wieczór Wybrzeża 85,5 88,0
razem: 322,8 329,0
Nakład globalny w/w eazet wynosił~ 1969 r. 100.971,6 tys. eczemplarzy, a w 19?0 r. 102.633,0 ty3. egzemplarzy.
W 1969 r. sprzedano na terenie województwa bdańskiego 126.800 tys. egzemplarzy gazet, a w 1970 r. 129.600 tys. egzemplarzy.
Jeśli przyjąć, ie cały nakład dzienników w-Jbrzeżowych jest rozsprzedawany, to udz io.l innych dz iennik6v1 S:;?Oza t10jerlództ,:a. /np. codzienne pisma centralno/ wynosi około 20% ilości wszystkich sprzedawanych gazet codziennych Y1 nanzym r:ojew6dzt\"1ie.
Wsknźnik sprzedaży gazet codziennych /liczony je.ko ilo.ś6 ge.zet przypadająca na jedneco mieszka.ńcfl. w ciągu roku/ wynosił 'fi naszym województwie w 1970 r. 88, co sto.win n:11 na 6 miejs-?n w skali k1:aju. Ta wyfloka w skuli kraju średnia wyniku najprurrdopodobniej z wysokiego z-arbanizowt-.nia społec~ncści województwa. Uo~łyhy t~go dowodzić np. wskainiki ~la:
miasta Tczewa 99,1 powiatu Tczew 38.6 miasta Elbląga 83
po~iatu Elbląg 52 powiatu Knrtu.zy 25
Po,:iaty typowo rolnicze :iają ,:u'!i:nźnik czyt~lnict\;n ce.zet. niższy od średniej krajowej, kn. niżsey od 70-ciu w roku 1')70. Glo~ Wybrzeża ,:ychodzl lra~ .. dornzorJO w czttrech wc::tjach 1. Tr6jrnia~ta 2. Elbląska - właeny oddział - Głos Elbląga 3. Tczewako-staro5srdzka - oddział w Tc~cwie Li• ube jLmjąca pozo~tała powiaty
Dziennik Bałtycki wychodzi w trzech w~=sjach: 1. Trójmiasta
106 -
2. Pot'Jiaty - Kartuzy, Kościerzyna, Lębork, Pruszcz Gdański, Puck, Starogard, Tczew, Wejherowo
3. Pozostałe powiaty.
Wieczór Vlybr ~ a wychodzi w jednej wersji. V/ przypadku Głosu Wybrzeża lokalizacja oddziałów 1 zasięg mutacji w dośc' ~-yraźny sposób rzutują na ilość . informacji dotyczących danego terenu.
Obserwują~ informacje zamieszczone w "Dzienniku Bnłtyckim"
trudno doszukać się takiej prawidłowości. Mutacje dotyczą bo
wiem w tym przypadku zbyt dużej ilości powiatów. Ile pisze się o poszczególrzych powiatach? NajwiQcej, bo
aż 341~ notatek dotyczy Trójmiasta, 9,7 pow. elbląskiego, 8,8~~ pow. wejherowskiego, 6,6% pow. lęborekiego. Najmniej pisze się
o pow. Pruszcz Gdański, bo tylko 0,87% o pow. Nowy Dwór
1,35% o pow. Sztum 2 , 24%. Materiały ponadregionalne a więc te,
które tematyką truó.no związać z danym powiatem, dotyczące te
renu całego wojew6d ... t wa, lu't kraju stanowią 6,6~i wszystkich notatek.
Szczegółowy "rozkład" notatek: obrazuje tabela:
~ Trómiasto 34,00 Elbląg 9,70 Wejherowo 8,80 Lębork 6,60 Tczew 6,04 Kwidzyn 4,34 Kościerzyna 4,30 Kartuzy 4,14 Starogard 4,14 Puck 3,44 Malbork 3,44 Sztum 2,24 Nowy Dwór 1,35 Pruszcz Gd. 0,87 Inne 6,60
razem: 100,oo
- 10? -
Ilość notatek nie odzwierciedla aktualnej oceny powiatów. Jeśli pewne nieprawidłowości można wytłumaczyć zasięgiem mutacji, czy lokalizacją oddziałów, to np. niska /w zakresie ilości notatek/ pozycjo Sztumu nie znajduje uzasadnienia w ocenie jego pracy. Sztum, oceniany jako jeden z trzech pierwszych powiatów, w zakresie aktywności 1 poprawności pracy w tabeli zajmuje miejsce trzecie od końca.
Reasumując: ilość informacji zamieszczona na temat powiatów nie odzwierciedla ich aktualnego stanu pracy. Ponieważ czytelnik wyrabia sobie opinię na temat ważności spraw między innymi przez obserwację ilości wiadomości na dany temat, obraz który stwarza prasa na temat geografii kulturalnej województwa jest obrazem wypaczonym, nie przystającym do rzeczywistości. To pierwsze stwierdzenie.
Z dru~iej strony wydaje się, że powiat słabo "rozwinięty" kulturalnie powinien częściej zaprzątać uwagę prasy. Powinno się w stosunku do niego stawiać problemy i próbować znaleźć dla nich konkretne rozwiązania.
Prasa nie jest więc /w swych doniesieniach dotyczących dzialnlności kulturalnej/ elementem inspirującym w polityce kulturalnej ?JOjewództwa. Nie szuka przyczyn słabej pracy powiatów, nie podpowiada. Artykuły zbyt rzadko niosą propozycję rozwiązań. Praktycznie je st tyle informacj 1 ile aluzji. Omówienia pracy placówek kulturalno-oświatowych, to przede wszystkim la-
_urki. Re1acje z posiedzeń Komisji Kultury różeych szczebli 1 instancji, to rzeczywistość. Te dwa obrazy tworzone przez gazetę codzienną nawzajem sobie zaprzeczają. Problemy widzi się najczęściej wtedy, kiedy stały się one punktem porządku dziennego właściwej komisji. Z zamieszczonych w ciągu trzech lat artykułów - 54% stanowią Il1FORMACJE, 40% OMÓ.'/IENIA i tylko 6% IBOBLEMOWE. Najwięcej urtJkulów problemowych w stosunku do ilości zamieszczonych notatek publikuje WIECZÓł WYBRZEŻA, bo 10 ,5%. Inna sprawa, ża gazeta ta nie zamieszcza prawie żad.Izych artykułów na temat konkretnych powiatów. Kolportaż jej dotyczy jednak p~aktycznie Trójmiasta. Odpowiedzi na pytaniez jakie problemy kultury są tematem artyku.łów,poszukiwać będziemy w następnej publikacji.
:~a.nislaw Zarzecki
- . - . - . - . - . -
- 108
NAUCZYCIEL WIEJSKI DZIAŁACZEM KULTURALNO-OŚWIATOV/YM
Zadaniem działalności kulturalno-oświatowej nie może być tylko 1 wyłącznie zaspokojenie istniejących potr~eb kulturaluycb środowiska. Ważnym i niezmi~rnie potrzebnym jest takie organizowanie pracy kulturalno-oświatowej, aby wzbudzać zapotrzebowanie na nowe, coraz to wyższe formy kultury. Taka organizacja działalnośc t -:vymaga dużego zaangażowania 1 szerokir,i.1 ~iadomości z dziedziny psychologii, andragogiki, socjologii i teorii kultury. Niemnie ~ konieczne jest posiadanie umiejętnośoi w zakresie form organizacyju;_,~h pracy kulturalno-oświatowej, jej metodyki 1 program owania.
Zadania stojące przed kulturą i oświatą, zadania wyc~owawcze, są szczególnie ważne w żyoiu wsp6łozesnego człowieka w dobie rewolucji naukowo-tecbniczrej i rozwoju nowoczesnyob środków produkoj1.
Kto jednak ma być realiza tort~ tych zadań? Zadania wychowawcze azkoły w zakresie przygotowan:.. ~o uczestnictwa w kulturze powinni realizować i realizują nauozy~lele. Odpowiedź na pytanie
-jak realizuJą1'-wymaga odpowiednich bada.i.. nie jest przedmiotem moicb zainteresowań.
Próbowałem natomiast znaleźć odpowiedz na rJtanie ~jakie jest przygotowanie nauozyoieli do pracy ~ulturalno-oćwiatowej w plao6wkach wiejskich, opierająo się na autoocenie respondentów. Interesowało mnie również zaangatowanie nauczycieli w dział alność ku~turalno-oświatową swietl1o 1 klubów wiejskich , możliwości tego działania oraz udział w pracy pozale.1tcyjnej z dziećm11 •
Badania prowadziłem wśród nauczycieli szk6! podstawow-Jch wiejski.ab, usytuowanych w środowisku robotników rolnycb, niejednok.t'otnie we wsiach będących siedzibą Państwowyab Gospodarstw Rolnych. Terenem badan było wojewodztwo gdański~. Badania ankietowe objęły 120 nauozyoiel1. Odpowiedzi udzieliło 80 osób z 80 SZKÓL
1. Por. A. Urbani .k'rob1emy opiekuńozo-wyobowawoze w środowisku wiejskim, Biu etyn TWWP, W-wa 1972.
- 109 -
Jest rzeczą dyskusyjną, z czego uv~Konale zdaję sobie sprawę, czy wyniki badan są reprezentatywne dla nauczycieli woj.gdańs.l.d.ego. Niemniej jednak zasięg terytorialny badań, przy zatożeniu, że responaentami byli nauczyciele zainteresowani tematem /oo wyniKa z iob przemyś~anyob odpowiedzi/, upoważm.a mnie cto traktowania wynikow jako - w duzej mierze~ reprezentatywnych.
Większość moicb respondentow, bo 68% stanowi~i nauczycie.le z wykszta!oem.em p6.!wyzszym, czyli absolwenci 2-..Letniob studiów nauczyo1Alsk1ch, ·25% - nauczyciele z wykształceniem śreanim, 7% z wyższym. 60%, to ~uazie w wieku 20 - 30 lat, 30% w wieku 30 - 40 lat oraz 10% powyżej 40 lat. Powyższe dane mają, moim zdaniem, istotne znaczenie dla dalszych rozważań, gdyż zarówno kryterium wieku jak i wykształcenia będzie pomocne w analizie i ocenie wyników badań.
Aby charakterystyka badanycb osób była pełniejsza, należy podać, iż 77% nauczycieli pełniło funkcje społeczne, a 28% podjęło dalszą naukę na Wyższych Studiach Nauczyoielskioh i szkołach wyższych /głównie Uniwersytet Gdański/. Warto także odnotować fakt, iż wśród badanych nauczycieli 50% stanowili mężczyźni.
Spośród badanycb nauczycieli 80l stwierdziło, że nie są . ,rzygotowani przez szkołę 1 uczelnię do prowadzenia pracy kulturalno-oświatowej na wsi. Pomijając już nauczycieli z wykształceniem średnim, gdzie rzeczywiście zarówno zakres jak i sposób przekazywania i przyswajania wiedzy z poszczególnycb przedmio~ów pedagogiczno-psychologioznych może nie dawać szerokiej wiedzy ogólnej i szczegółowej, koniecznej do prowadzenia działań w zakresie upowszecbniania kultury i wprowadzania w uczestnictwo kulturalne - to ocena negatywna własnych umiejętności prowadzenia pracy kulturalno-oświatowej, nabytyob w toku studiów półwyższyob i wyższych, poczyniona przez 80% tak wykształconych nauczycieli wymaga analizy tego zjawiska.
Analizować rzecz można, moim zdaniem, na bazie dwóch przesła-nek. Pierwsza z nioh, to brak umiejętności wykorzystania nabytych wiadomości w nowyob warunkach pracy i środowisku, w którym wypada pracować, druga - to niedostateczne uwypuklenie tematyki kulturalnej i jej pedagogicznyob aspektów w programach uczelni.
Działalność kulturalno-oświatowa jest w dużej mierze działalnością wyobowawczą. Wobe~ tego trudno twierdzić, że absolwenci studium nauczycielskiego, ozy wyżs~~: szkoły pedagogicznej nie
110
posiadają umiejętności prowadzenia działań wychowawczych, gdyt celem szkoły jest nie tylko organizaoja zajęć dydaktycznyoh, ale zgodnie z założeniami i programem również praoa wychowawcza. Można zatem wnioskować, iż występuje tu wyrażny brak umiejętności wykorzystywania zasobu wiedzy pedagogicznej do działań w innych, zmienionyoh warunkach, których tarenem jest nie szkolą,a klub, czy świetlica. Należy tu podkreślić, że
•1czyc ielom sprawiają trudności zmienione relacje, zachodzące ~ędzy uczestnikiem zajęć, a prowadząoym. Nie ulega przeciei
wątpliwo ści, że stosunki między nauczycielem a uczniem układają BJ..~ i nnej płaszczytnie.
W ~r u~y 1 wletl ioy, ozy klubu zmieniają się formy i metody działania, oc r6wnież przysparzało badanym nauczycielom sporo trudności. W c~ au ie studiów pedagogicznych, głównie na wyższyoh uczelniach, zetknęli się nauczyciele z zagadnieniem wyo bowawcz ej roli sz t u:~i , b. .... e formy i metody wychowania przez sz t ukQ - malarstwo, ~zykę, . t eraturę inne są w szkole, inne w plac ówce kultura l o-oświato ~ To samo doty czy wyc bowawcze-go i oświatowego oddz ia.!,Y""a.nia. i u : ·•J , radia i te le wizji.
Mimo to uczelnie, a szcz ególnie a J ium nauczycielskie, nie uwzględniały w programach s woio. pr i~ atyki kulturalnooświatowe j. Jest rzeozą niewątpliw ą, te au.,· . 1- aśoiwie programować i prowadzić działalność kulturalno-oa\1i n„ową konieczna jest znajomość psychologii, pedagogiki, andragJgiki i socjologii. Prz edmioty te są wprawdzh wykładane na studiao b pedagogicznych, ale ujęoie programowe tych d?.iedz in wiedzy n:i e uwypukla s pooyfild pracy kulturalno-oświatowej, z aś z andragogiką z etknęło się na studiach tylko 17% badanych na~czyoieli, a przecież praca oświatowa z dorosłymi różni się od pracy z dziećmi 1 młodzieżą. Poza tym zakłady kształcenia nauczycieli nie mają w swoich programach problematyki pracy kulturalnovświatowej, jej programowania i planowania. w sumie, zarówno brak umiejętności adaptacji jak i zagadnie~ problematyki kulturalne j w programie powodują, że nauczyciele nie są przygotowani do prowadzenia dzialalnośoi w placówkach kulturalno-oświatowych.
Istni e jąoe zai,o trzeb owanie na praoownik6w kul ti:2ralno-oświatowyo h powodowało, ie wielu nauczycieli zdobywało te dodatkowe kwal ifikac je. Spośród badanych przeze mnie nauczycieli, 23;
111
zdobyło je na kurso.ch, a 25:'5 samodzielnie. Tym niemniej 40% nie posiadało potrzebnych kwalifikncji. Zarówno no.uczyciele, którzy interesowali się zo.gadnieniumi pracy kulturalno-oświato~ej jak i pozostali Etwiordzali braki w swoim przygotowaniu. 35;; unkiot0\'1anych - tooretyczne, 55% - progrrunowe, 10% nauczycieli ich nie odczuwało.
Jak z tego wynika, olbrzymia więk~zość miała trudności w pracy kulturalno-oświato~ej. Nie znaczy to jednak, że nie włączali się oni w jej nurt. Traktowali jodnak swe znjęcie głównie jako pracę społeczną, w pewnym sensie amatorską.
W pracę społeczną zaangnżowanych było 77% respondentów. Z tego w działalności kulturalno-oświatowej - 37,5% /przede wszyotkim w społecznych radach klubów/, 4% w działalności oświatov1ej, ,.. ZHP - 6,5%, w innej, nie związanej z oświatą i kulturą - 27%. Jednakże działalność w społecznych radacb klu- , bów jest na ogół sporadyczna, zatem wykorzystanie tych nauczycieli było niepełne. Mimo to nauczyciele włączają się do pracy świetlic i klubów, organizując różnego rodzaju imprezy. W tej formie działalności uczestniczyło 45% nauczycieli, którzy w okr~sie pólroczrzym zorganizowali 49 imprez, i;ló\rnie z okazji dnia dziooka. Uprawiali również działalność oświatoHowycbowawczą poprzez urządzanie prelekcji. Znangażowanyob tu było 35% respondentów. Te cyfry uzmysławiają nikłość zaangażowania nauczycieli wiejskich w działalność kulturalno-oświatową.
Nauczyciele badani przeze mnie za.jmo\'mli się poza cym pracą z dziećmi, opłacaną przez pruedsiębiorstwa rolne, 22,5% prowadziło w klubach wiejskich pracę pedngogiczną,polegajqcą na udzielaniu pomocy przy odrabianiu lekcji, 12Z prowadziło zespoły dziecięco - instrumentalno-wokalne, a 10;~ zajmowało się orgo.nizac ją i prowadzeniem zajęć dla dzieci /kółka plastyczne i recytatorskie/.
Z odpowiedzi ankietowych wynika, że podjęliby dodatkowo procę kulturolno-oświatową w placówkach wiejskich, gdyby mieli odpowiednie przygotowanie i otrzymaliby za to wynagrodzenie• Na 1,odj~cie te~o rodzaju pracy wyrażało zgodę 70% respondentów. Pozo3tuli odpowiad311 negatywnie, motywując to przeciążeniem pracq społeczną, podjęciem studiów i warunkami rodzinnymi.
- 112 -
Badani nauozyoiele wtkazywali jednooześnie na przyczyny utru
dniające praoę kulturalno-oświatową na wsi. 60% z niob główną
przyczynę złego stanu kultury na wsi upatrywało w braku właści
wej kadry pracowników, 45% wskazywało na braki w wyposażeniu
placówek w sprzęt, 37,5% brak odpowiednich pomieszczeń.
Na podstawie wyników prowadzonych przeze mnie badań mogą
stwierdzić, że nauczyciele pracujący na wsi nie są w więks?.ości
przygotowani do działalności kulturalno-oświatowej. Za.równo
studia nauczycielskie jak i wyższe uczelnie nie podejmują w
swoich programach przygotowywania nauczycieli do tego rodzaju
działalności w placówkach wiejskich.
Zaangażowanie nauczycieli w społeozną praoę kulturalno-oświa
tową na wsi jest również małe. Przyczyny tego upatruję w podej
mowaniu przez niob przede wszystkim praoy odpłatnej /na ·różnego
rodzaju kursaoh/. Nie bez znaczenia jest również brak odpowied-
' nich pomieszczeń 1 sprzętu.
Jest jednak rzeczą pewną, że jedynymi ludźmi, mogąoymi zająć
się na wsi pracą kulturalno-oświatową, przygotowującą do peł
nego uczestnictwa w kulturze, są nauozyoiele. Dlatego należy
umożliwić im mądre, owooujące działanie.
Andrzej Urb an
- . ~ . - . - . - . -ZABAWA SOBÓTKOWA
/Projekt zabawy tanecznej dla wykorzystania przez odpowiednie
placówki k.o., w opracowaniu Janusza Właśnlewsklego/
Wśród ludów Europy zwyczaj rozpalania ognisk w ustalone dni
roku, kiedy to wokół trzask~jqcych płomieni tańczono, śpiewano,
skakano przez ogień i rzucano zioła w płomienie, sięgał najdaw
niejszych czasów pogańskich. Obchodzono go zazwyczaj wiosn~ i
w połowie lata, niekiedy jesienią, lub zimą .·
Pogański charakter tych świąt ognia uwidaczniał się już w
samym sposobie ioh obcbodzenia, oraz w związanych z ni~i wi~
rzeniaoh. Np; ·W niektórych krajach Europy Zaohodniej wierzono,że
jak daleko sięga światło ognisk zapalonych na wzgórzach, tak
- 113 -
daleko położone pola będą rodziły obficie, a domostwa, na które pada blask płomieni będą chronione od pożaru i wszelkicb chorób.
Rozmaite były wierzenia i zwyczaje wiążące się z ogniskami sobotkowych, np. wie_rzono, że trzykrotny skok przez płomienie, lub przebieganie między ogniskami może zapewnić dobre urodzajo i bogate plony, te ogniska uchron:i,ą ziemię przed czarami, popiół z ogniska i żar użyźni pola i skutecznie przeciwdziała niszczycielskim wpływom czarów.
Ogien miał, według wierzeń, przede wszystkim moc oczyszczającą, a celem jego by!o spalenie i unicestwienie wszystkich szkodliwych sił. Głównym z~ś złem, ktore ogień miał zwalczać, by!y czary. Un też by! skutecznym środkiem w przepędzaniu wiedźm /wyrażono to czasem przez palenie kukły wiedźmy/.
Płomień ognisk i pochodni był również wyzwoleniem płodnych sił roślin 1 zwierząt spod szkodliwych czaró~. To zaś co odnosiło się . do pło1ności roślin i zwierząt, miało te~ odniesienie do płodności ludzi. Ogniska pomagały w z~wieraniu małżeństw a małżefi.Stwom bezdzietnym zyskiwały potomstwo.
Bez \<Jzględu jakie były tródla , kul tu l święta ognia, obchodzono je w Europie od Irlandii 1 Szwecji po Grecję i do Hiszpanii po Rosję. Odbywały się w przedzień letniego przesilenia dnia z nocą, 23 albo 24 czerwca. •
Sobótkę na naszych ziemiach obchodzono również bardzo uroczyście. Udział w niej brała starszyzna i młodzież doros!a, która zbierała się o późnej godzinie na wybranym uprzednio miejscu, poza osiedlami ludzkimi, na wzgórzu, niekiedy nad brzegami wód. Wybrane z gromady osoby ruzniecały w skupieniu ogień, przy pomocy krzesiwa lub tarcia dwóch kawałków drewna dla uzyskania iskry. Inni uczestnicy obrzędu przypatrywali się tej ceremonii w milczeniu. Dopiero gdy stos buchnął płomieniem, gdy zaświecił "nowy" ogień podejmowano radosną pieśń, tańczono i ucztowano. 1.frodzie~ przeskakiwała przez dym i płomienie, po ozym Chłopcy zapalali od ognisk pochodnie albo wiechcie słomy na ki-jach i obiegali z nimi pola.
Noc sobotkowa pełna była czarów, przed którymi obroniły, obok ognia, różne zioła, posiadające moc szczególną, jak bylica, którą ~pu~ywaly się dziewczęta po to, by ich nie bolało w czasie ż~iw w krzyżu, czy ostr0żku, która patrzących w ogień miała chronić od bólu w oczach1 it~.
- 114 -
Zabiegiem ochronnym była też w tę noc kąpiel obrzędowa w
rzece lub stawie. Późniejszym zwyczajem było puszczanie wianków na wodę w
miejscowościach położonych w potliżu wody, albo rzucanie,przez •
dziewczęta stojące tyłem do drzewa, własnoręcznie uwitych
wianków. Ile razy trzeba było powtarzać rzut zanim wianek za
wisł na konarze, tyle lat miała dziewczyna czekać na zamąż
pójście.
Z upływem lat wiele obrzędów uległo zapomnieniu, wiele pod
dało się nieuchronnym przemianom /np. archaiczny sposób krze
sania "nowego ognia". Odnajdowane dziś w, literaturze opisy
Sobótek przedstawiają obraz wielce różnorodny i urozmaicony.
Ten wstępny materiał, oparty na wydawnictwie CPARA "Obrzę
dy i zwyczaje doroczne jako widowisko"- Grażyny Dąbrowskiej
poslu~y organizatorom do zapoznania się ze zwyczajami sobótko
wymi. W przypadku o~racowania układu widowiskowego można po
szorzyć wiadomości o opisy w dziejach O.Kolberga, Starej Baśni
I.Kraszewskiego, Pieśni Sobótko wej J.Kochanowskiego.
Obecnie zwyczaje i obrzędy sobótkowe obchodzone są w na
szym kraju w różny sposób, najozęśc i~j jednak trakto~ane jako
pokaz tradyoji, a wykonywane w większości przez ludowe zespo
ły artystyczne lub regionalne. Są to piękne wi dowiska, które
odbywają się w plenerze, na estradach i eoenaob, przekazywane
zebranej widowni. Udane są równie~ pr6by włączania do zabawy publiczności.
Zdarza się też, że lepiej, lub gorzej zorganizowane grupy
młodzie~y tylko symbolicznie zapalają w różnycb .- miejscaoh·~
ogniska, przy którycb nio się nie dzieje.
W ten czy inny sposób organizowane dawne tradycje i obrzę
dy sobótkowe, z przewagą elementu widowiskowości. w dzisiej
szych czasach spełniają ba~d~o dutą rolę w kultywowaniu tego,.
vO w prastarej kulturze było zaobwyoająoe.
" ........ Ludzie nie dlatego przestają
się bawić, że starzeją się,
ale starzeją się, bo przestają się bawić".
/Mark Twain/
- 115
Aktywne uczestnictwo w żyoiu towarzyskim, w rozweaelająoej
zabawie, to najlepsza recepta na zachowanie młodości 1 odprę
żenie po oodziennośoi• to tr6dło radości, a jednocześnie naj
lepsza forma zaspakajania wrodzonego człowiekowi instynktu
wsp6ln~j zabawy i wsp6łtyoia.
Nasuwa się pytanie: jak się bawić, aby zabawa spełniła za
mierzony oel? Kultura zabawy. to obszerne zagadnienie omawiane
szeroko przez fachowo6w. Skoncentrujmy się tu tylko na propo
zycji, kt6r~ będzie bardziej atrakcyjną aniżeli te 1 które sta
nowią "żelazny repertuar" nieomal każdego klubu i domu kul
tury. Są różne okazje dla zabaw tanecznych, lecz mało spotyka
się takiob, które by brały pod uwagę stary rok obrzędowy.
Dlatego proponuję, by oo pewien czas organizować zabawy ta
neczne w oparciu o dawne obrzędy i zwyczaje ludowe, z zachowa
niem terminów dawniej obowiązująoyob.
Froponowana forma i treść zabawy taneoznej 1 odtwarzająoa dawno obrzędy i zwyczaje winna dać uczestnikom obraz przemian
1i jednocześnie stworzyć pomost ląoząoy tradyoję ze wsp6ł
ozesno śoią.
A oto projekt dla organizatorów zabawy sobótkowej, który
należy w zależności od miejscowych warunków odpowiednio przy
gotować i wzbogacić własną inwencją.
Na miejsce zabawy proponuje się przystosowane do tańca mhj
aoe na polanie leśnej, nad wodą "Zieloną Swietlicę", ewentual
nie posesję przed klubem, do~em kultury, taras, ostatecznie po
mieszczenia zamknięte. Zaproszenia gości należy dokonać w sposób o~yginalny, pod-
kreślający myśl , przewodnią zabawy. /Anonsujące afisze i zaproszenia można dostarczyć konno w ko-
stiumach ludowycty. Miejsce na zabawę trzeba od po\11iednio udekorować, niezależnie
Od naturalnej scenerii. Na po d.J ższaniu złożyć przygotowany
materiał na ognisko. Jeżeli dysponuje się większą płaszczyzną, na której ustawio-
ne są stoliki, to na każdym z nich nale·ży ułożyć wianek ze
świec z ką. Lampy również należy przybrać w wianki lub zieleń i
kwiaty /noturalne/.
- 116 -
Gospodarze zabawy winni zatroszczyć się o "obfity bufet", ale nieoh on będzie zaopatrzony w oryginalne, staropolskie potrawy i napoje. Proponuję to wszystko co jest cożliwe do upieczenia na "rożnie", dobry bigos, żure'k:, ryby, pieczywo,
~ ovioce. Obsługa bufetu niech ma na głowach wianki lub kapelusze
słomiane.
Uczestnikom zabawy sobótkowej nie narzuc~ się specjalnego stroju,licząc na gust i modę.
Dobrzo byłoby c;dyby każdy uczestnik miał "sobótkowy kotylion" /wiązkę ziół, gałązek, czy wianek/ albo kapelusz z sitowiu lub tataraku.
':la.żną jest sprawa C:.oboru muzyki - możo to być z es pół tz·n. ·-.,,.9selnik6w - "klezmerów", sekcja muzyki tanecznej, zespół mocnego uderzenia, dobro płyty lub nagrania na taśmach maGnetofonowycb, odpo·,iiednio nagłośnione.
PROGLłA:J ZABAWY SCBÓTKO'/JEJ
Odpowiedzialna za program osoba /wodzirej/ umiejęt.!'.liP nadaje charakter wspólnej zabawie. Na program składa się:
- ~6tkie wprowadzenie w zabawę sobótkową i powitanie przybyłych.
- Po zajęciu przez uczestników miejsc następuje muzyczny sygnał sobótkowy.
- Gospodarze rozpalają ognisko - jeżeli to możliwe, w sposób archaiczny /krzesiwo/.
- Od ognia sobótkowego mężczytni zapalają ówieczld1
dekoraryjne pochodnie albo latarki. W czasie zabawy sobótkowej ws~zanym jest by co jakiś czas grą świateł wprowadzać pożądany nastrój.
- Taniec pod hasłem "Sobótkę czas zacząć". Tu p.rown.dząoy zaprasza do wzięcia udziału w ogólnym korowodzie wo~ół ognia, po czym inspiruje różne konfiguracje - kola
"': 11?r
mniejsze i większe, pary lub węie oraz samorzutne improwizacje taneczne.Podkładem muzycznym do tańca może być ciekawa i dobra melodia "Ej Sobótka Sobótka" - znana z repertuaru zespołu !'Trubadurów" albo polonezy.
- Zabawa trwa dalej - uczestnicy tańczą dowol!]ie w rytm melodii wykonywanych przez zespół, lub przr·muzyce meobanicznej.
- W zaplanowanych przerwacb między tańca~i można wprowadzić różnego rodzaju atrakcje, między innymi: konkursy, wybór "Słowiańskiej Sobótki" 1 inne zabawy towarzyskie, których prowadzenie należy do obowiązków wodzireja.
- Konkurs na najpiękniejszy "wianek sobótkowy" Dziewczęta posiadające wjanki siadają na krzesłach kolem,plecami do centrum, trzymając wianki na kolanach. Pozostali uczestnicy pobierają wręczane przez wodzireja kartki z parafą Komitetu Organizacyjnego./po jednej/ 1 i darują dziewozynie z najpiękniejszym wiankiem /w/g własnego uznania/. ~ajwiększa ilość kartek decyduje o przyznaniu nagrody za najpiękniejszy wianek.
- Parada kotylionów sob6tkowyob. Udział biorą mężczyźni. Wodzirej liczy chłopców i prosi do wzięcia udziału w zabawie dziewczęta /w sumie o jedną mniej niż chłopców/. Młodzież ustawia się w dwóch kołach, oddzielnie cb!opcy,oódzielnie aziewczęta. Muzyka gra marsza. Oba koła poruszają się w przeoiwnych kierunkach. Na umówiony znak muzyka milknie, a dziewczęta aobierają sooi, patnera
11 uprowadzają go do stolika. Pozostałego chłopca czeka niespoazianka w formie nagrody. woazir,j pozwala mu zamówić u orkiestry tanieo przez siebie wybrany, który zatańczy ze.swoją dziewc~yną. Tańczyć mote ta jedna para lub wszystkie razem.
- Spacer we dwoje po kwiat paprooi. Organizatorzy przygotowują kwiat paprooi z papiern /można go nafosforyzować/ 1 umieszczają go dowcipnie, w miejscu dostępnym. Uczestnicy parami udają się na poszukiwanie KWiatu. Znalezienie go symbolizuje przysz!e szczęście i bogactwo. Para, która kwiat znajdzie zostaje obdarzona książeczKaIIli PKO na okazioiela
1z wkładem np. 5 zł.
- 118
- Los szczęścia Jana i Janiny. Wodzirej rozdaje Janinom 1 Janom kopertowana bileciki z prośbą o wypisanie swego imienia i nazwiska. Zebrane koperty umieszcza w dw6ch dzbanach lub misach. Wyz'lB.ozona dziewczyna i chłopiec mająo zawiązane oczy, wybierają po jednej kopercie. Wodzirej odczytuje nazwiska wylosowanej pary, która obdarowana zostaje imieninowym tortem.
- Wybór "Słowiańskiej Sobótki". Wybrane dziewczęta o długich wLosaob, prezentują się na środku sali lub podium. Jury wybiera jedną o włosach najdłuższych1dokonuje ceremonii mianowania, dekorując w takie niezbędne atrybuty jakz korona wieńcowa, wstęga z napisem "S!owiańska Sobótka 1972" i ja.ko beuo wręoza pochod.aię /może być latarka na baterię, przybraną czarnym i czerwonym papierem/ z którą rozpoczyna "Tanieo z pochodnią".
- Zabawa "Tani eo z pochodnią". Wodzirej informuje o przebiegu zabawy. Wśród tańozącyoh1 solo tańczy Sob6tka z pochodnią. Gdy muzyka milknie dwie pary tańozącyab starają się zamknąć w kole dziewczynę. Zwycięscy otrzymują nagrody /np. słodycze/ i odchodzą do stolików. Zabawę można powtórzyć trzy razy lub więcej, z tym że dla dezorientacji "Sobótka" wybiera za każdym razem inne miejsce w ozasie przerwy w muzyce.
- Wianek - wędrowniczek.ff ,, Tanieo dowolny. Kieay większość uczaatników ~ańozy, wodzirej przerywa na ohwilę muzykę i wyjaśnia na azym zabawa polega.
Oto jednemu z tanczącyob panów zakłada na głowę "wiane1e konkursowy" I Udekorowany tancerz powinien pozbyć się kłopot1.iwego na.krycia głozy - przekł.adająo wianeK ze swojej głowy na głowę najbli~e~ tańcząoego s~iada.
Co chwilę muzy.ka milknie i tancerz, który w takim momencie posiada wianek na głowie, odpada z tańoa wraz .ze swą patnerką. A więc nalezy jak najszybc16 j pozbyć się wianka, aby nie zostać "przyłapanym" i nie odejść z kręgu tańczących. Para
1kt6ra
wytrwa cto końca zostaje parą zwycięską. -•Odbijnnv'• z ~ Kwiatem paproci. ~rowadzący zabawę 1 odczekawazy aż sala zapeLni się tańczącymi-
- 119 -
wręcza nietańczącemu panu kwiat paproci. Obdarzony kwiatem korzysta z wyjątkowycb uprawnień, przeciska się pomiędzy tań~ząoymi, podchodzi ku upatrzonej parze i wręoza kwiat mę-2czyźnie, zabierając mu partnerkę. Obdarzony kwiatem, krąży wśród tańczących oddając go kolejnemu panu i odbijając mu ~artnerkę. Tę samą zabawę można zaproponować,powierzająo
kwiat kobiecie. Można także wprowadzić ogólnie znane konkursy, gry 1 za
bawy towarzyskie. Organizatorzy zabawy mogą sobie wybrać program w zależno
ści od tego,jakimi dysponują możliwościami. Najważniejszym jest by uczestnicy byli zadowoleni 1 oczekiwali z nieoierpli-
" wością następnej 1 "wystrzałowej zabawy ·· . Materiał ten etanowi trzon merytoryczny i nie wyczerpuje
wszystkich możliwości i inwencji organizatorów. W pewnym stopniu jednak ułatwi, a przynajmniej zainspiruje do wyszukiwania podobnyob wzorów, oo stanie się osiągnięciem regionalnym w podnoszeniu poziomu kultury i rozrywki.
Strona organizacyjno-administracyjna nie wymaga specjalnego omówienia, gdyż należy spodziewać się, że kierownictwo placówki i kolektyw posiadają sporo doświadozenia.
Janusz Wlaśn1ewsk1
!'Ej, sobótka, sobótka"
słowa Janusza Kondratowicz
Idzie ozerwieo, borem, lasem
drogą 1 bezdrożem,
jedną nocą jeszoze tutaj,
arugą już za morzem.
- 120 -
Poobylają się topole zapatrzone w wodę czyje dziś tyozenia spełni sobótkowy płomień.
Ej, Sobótka, Sobótka, dzień jest długi, noc krótka, czas ucieka jak rzeka, jak wiatr. Wianek w dali gdzieś płynie, ktoś powtarza twe imię-mote Wiała, a może ja sam.
Zapalone wianki płyną Wi~lą aż do Gdańska przyszłość z dniem wczorajszym splata wróżba świętojańska.
·.Potykają się zdarzenia o czerwcowy łubin, a ja ciągle jeszcze nia wiem, czy mnie trochę lubisz.
Hj, Sobótka, Sobótka •••
Rzeka niesie twe odbicie w inne, obce strony, a ja stoję, a ja patrzę -bliski nieznajomy.
I woiąż pytam, choć ku temu ani czas, ni miejsce, ozy to mnie dziś odctasz swoje sobótkowe serce?
EJ SOBOTKA SOBÓTKA ---~ --------------i--------------\ Muzyka Ryszard Poznakoweld
' ~ ' ~
~frr;f : r r I r ; r ; I ,J d I ; J. I f(H i O ,J + ..
:l·.~ ~
- 122 -
z PIOSENKĄ OO MORZA PRZEZ POLSK~ I ŚWIAT
Gaynia, mimo że jest stosunkowo młodym miastem, ma już a.wo
je tradyoje kulturalne. Dotyozy tom.in. ematorakiob ze~poLów
artystyoznyob. Jedllym z niob jest Chór ZZ PHiS przy PSM
c'Hartwig Gdynia. Wiosną 1972 r. obobodzi dwuaziestoleoie is
tnienia. Tradyoje niekt6ryoh naszyoh amatorakion zespot6w artysty
oznyob sięgają jeszoze okresu międzywojennego. Ale większość
ioh powstała już po wyzwoleniu 1 rosła razem z Polską Ludową.
W oiągu minionyob 27 lat każdy z nas najpewniej wielokrotnie
je oglądał.
Każdy taki zespól ma swoją 1nteresująoą historię, bogaty
dorobek, ciekawe Pła.DY i - jak to zwykle Qywa - mniejsze, ozy
większe kłopoty.
Choćby Chór O.Hartwig Gdynia. Zespól powstał w 1952r. /a więo
20 lat temu/ i liozyl początkowo zaledwie 6 osób. Jego założy
oielem oraz aktualnym kierownikiem i dyrygentem jest praoownik:
PSM O.Hartwig w Gdyni - Raf al Kido ń. Posiadał on nie
tylko dużo zapału, ale 1 wykształcenie muzyczne. D'Lięki temu,
już po krótkim ozasie zespól obejmował 30 miłośników muzyki,
pieśni i piosenki. W wyniku dalszyoh iniojatyw 1 wysiłków Pa
na .Kidonia oraz oałego zespołu, przy pomocy kierownictwa za
kładu praoy, władz kulturalnych Trójmiasta, chór ten zaozął
odnosić, pierwsze sukcesy. Jak wynika z kroniki tego zespołu,
w 1953 roku zdobył III miejsce w eliminacjach powiatowych, a
w 1954 r. III miejsce w eliminacjach wojewódzkich i I miejsce
w przeglądzie wojewódzkim resortu handlu. Kolejnym sukcesem
ohóru była dobra lokata na Ogólnopolskich eliminacjach we
Wrocławiu oraz udział w V Między~arodowym Festiwalu Młodzieży
w Warszawie w 1955 r. Bardzo pracochłonny dla chóru był też
rok 1960, kiedy trwały przygotowania do konoertu w Teatrze
Polskim w Warszawie, z okazji I.V rocznicy Swiatowej Federacji
Związków Zawodowych. W tym samym roku zespół odbył turnee po
Polsce, dająo 12 konoert6w w oiągu 2 tygodni /trasa 2800 km/.
Największym ohyba sukcesem było zdobycie w 1963 roku I mitij
soa na eliminaojach wojewódzkich w Gdańsku oraz wyjazd do
Moskwy i Leningradu.
- 123 -
Z okazji XV-leoia Chóru /1967/ ukazało się niewielkie wy
dawnictwo okolioznośoiowe o tym zespole. Główny rozdział publi
kaoji pt. '"Z piosenką od morza przez Polskę i świat" opracował
rektor Wyższej Szkoły Muzyoznej w Gdwisku prof. Roman Heising.
Napisał on o tym zespole: "• •• zespól działa przy przedsię
biorstwie spedyoji międzyzakładowej, reprezentuje środowisko
zawodowe o s_pecyfioznym oharakterz e •. Aspekt ten rzutuje w pew
nym stopniu na profil artyetyozny i repertuar. I tu trzeba sobie
powiedzieć całkiem jasnoz zespół nie powiela polityki artysty
cznej i repertuarowej dziesiątków i setek innych, podobnyob do
siebie skądinąd zespołów ohóralnycb. I dlatego w czasie elimi
nacji wojewódzkioh sprawia często kłopot juroromz do jakiej
kategorii zakwalifikować i jakimi kryteriami ooeniać ••• ".
Zespół od pierwszyoh dni swego istnienia _przyjął w swej gene
ralnej linii repertuar nowoczesny, charakteryzujący się inną
treścią, innym, odrębnym od klasycznego - stylem oraz fakturą
interpretacji. Ten właśnie repertuar, w połączeniu ze swoistą
formą wykonawstwa stal się powodem, dla którego zespół notuje
w ciągu 15-lecia swej działalności tyle sukcesów artystycznych"•
Zaoytowana ocena jest najlepszą nagrodą za blisko 20 lat
pełnej poświęcenia pracy Rafała Kidonia oraz wszystkich człon
ków tego zespołu. Jest ona tet potwierdzeniem tego, że śmiały,
nowoczesny charakter tego zespołu jest słuszny.
Zasługą Chóru O.Hartwig jest także chyba i to, że potrafił
_zawsze realizować hasło "Z piosenką od morza przez Pol~kę i
świat". Zespół ten bowiem śpiewa o morzu, Pomorzu, Polsce 1
bratnich krajaoh. Zespół od zawiązania się miał w swoim reper
tuarze /około 140 pozycji/ blisko 50 pozyoji obcyob /m.in. 25
radzieokicb, 5 francuskich, 5 amerykańskich, 3 niemieckie,
2 włoskie, 2 hiszpańskie/. Koncertował w Moskwie, Leningradzie
1 Berlinie, występował dla delegacji zagranicznych Jugosławii
i Czeohoełowacji, umilał piosenką pobyt na wybrzeżu turystom
zagranicznym ze statku "Fritz Hekert" i ''Voelke Freundschafr" •
Praca w zespole jest przyjemna i daje dużo zadowolenia, ale
jest jednocześnie ogromnie absorbująca. Trzeba bowiem nie tylko
raz w tygodniu poświęcać swoje popol•1dnie na próby, ale i prze
znaczyć wiele wieczorów /w tym niedzielnych/ na występy w róż
nych środowiskaoh. W 1957r. podczas "wyoieozki jubileuszowej"
- 124 -
tego zespołu /15-lecie/ mogłem naocznie stwierdzić, jak dużo pracy i wysiłku kosztuje zespół dobry efekt. Mianowicie, hartwigowcy postanowili wtedy dać szereg koncertów na akademiach organizowanych dla uczczenia 50 lecia Rewolucji Październikowej. Koncert odbył się w Akademii szczecińskiej. Obecni na ąali goście z ZSHR stwierdzili, że jeszcze nigdy nie słyszeli "Taczanki" w tak pięknym wykonaniu amatorskiego zespołu. Równie . żywa i entuzjastyczna była reakcja wyrobionej muzycznie publiczności szczecińskiej, w czasie występu tego zespołu.
Drugi koncert podczas jubileuszowej wycieczki odbył się w salach Ambasady Polsldej w Berlinie, na uroczystej akademii zorganizowanej z okazji 50-lecia Rewolucji Październikowej. Na koncercie była prawie cała Polonia Berlińska /pracownicy Ambasady Polskiej i Biura Radcy Handlowego oraz członkowie ich rodzin/. Mimo dużego zmęczenia /przyjazd ok. 260 km z Rostocku do Berlina/ i tremy, zespół zrobił wszystko, by występ przed. tak dostojnym audytorium wypadł dobrze. I r~eczywiście, program spotkał się z niezwykle serdecznym i entuzjastycz:rzym przyjęciem. Za występ nadeszło podziękowanie z Ambasady PRL w Berlinie o r
tej treści: "'N dniu 31 października br mieliśmy przyjemność gościć w Ambasadzie Zespół Chóralny Związku Zawodowego Pracowników Handlu i
Spółdzielczości przy przedsiębiorstwie a.Hartwig SA Gdynia. Zespół ten wystąpił w części artystycznej Akademii, jaką urzą
dzono z okazji 50 rocznicy Wielkiej Rewolucji Paźd~iernikowej, dla pracowników Ambasady, Biura Radcy Handlowego i innych polskich urzędów w Berlinie, prezentując swój różnorodny, bogaty i stojący na wysokim poziomie artystycznym repertuar. Występ zespołu spotkał się z dużym uznaniem słuchaczy i bardzo był korzystny z punktu widzenia propagowania kultury polskiej wśród Polaków, pracujących za granicami kraju".
Przyglądając się dorobkowi tego zespołu, narzuca się pytanie o przyczyny tych osiągnięć. Jest ich kilka. Do najważniejszych z nich należy przede wszystkim to, że w zespole jest człowiek tej miary co Rafał Kidoń, posiadający nie tylko kwalifikacje muzyczne, ale i zdolności organizacyjne, niespożytą energię, umiejętność zjednywania sobie ludzi i dużo dobrej inicjatywy. Jedną z tych przyczyn jest także duża stabilność
- 125
ozlonk6w tego zespołu, uczuciowe związanie się z tym chórem. Do tych najstarszych stażem i najbardziej zasłużonych członków oh6ru należą m.in.: Krystyna Blaschke, Leon Blok, Bogusław Gronek, Konrad Markowski, Barbara Kruk, Franciszek Rautenberg, Zdz is law Biernacik, Joanna Pawłowska, St0.nislaw Wardziński, Hanna Suwart, Danuta Kosińska, Adam Wsszewski. Zródłem osiągnięć tego zespołu j~st też właściwa' opieka 1 pomoo zo strony dyrekcji O.Hartwig oraz organizaoji pa.rtyjnej i Rady Zakładowej tego przedsiębiorstwa. Szczególne uznanie trzeba tu wyrazić pod adresem Dyrektora - mgr T.Szadego, przewodniczącego Rady Zakładowej - Zdzisława Kotowicza i członka tej rady -Stanisława Deutsoba. W miarę swycb skromnych możliwośoi, starał się r6wniet pomagać chórowi Zarząd Główny oraz Zarząd Okręgu Związku Zawodowego Pracowników Handlu i Sp6łdz1elczośoi,
a także Wydział Kultury Trójmiasta.
Dzier~goli pow.Sztum. WyHt~p Chóru ZZ PHiS prz,y O.Hartwig Gdynia na zlooi6 t~ryaty~znym zorganizowan;ym z okazji 25-lecia powrotu Ziem Zaobodn:ioh i PO.łnoonycb do Maoierzy oraz 100-leoia ,a·odz. in W. I.Lenina /1970r ./ Fot .Cz .Skonka
- 126 -
Aktualnie obór składa się z 64 osób, w tym jest 41 kobiet.
Natomiast zespól estradowy O.Hartwig, współpracujący z tym
chórem liczy? osób /nie licząc akompaniatora i elektryka/.
Łącznie 73 osoby. 30% członków, to pracownicy PSI.! O.Hartwig
Gdynia. OtM., przede wszystkim nie zapominajmy o własnym regionie.
W programie Chóru w większym stopniu powinny być prezentowane
utwory o naszym morzu i Pomorzu /nie rezygnując z treści ogólno
polskich 1 międzynarodowych/. Należy nadal doskona.lić program
artystyczny, wykorzystując do tego fachowych konsultantów.
Wydaje się też słuszne, by uwzględniając naturalny odpływ
członków chóru /zmiana miejsca zamieszkania,itp./, ciągle po
szerzać jego skład. Dotyczy to szczególnie tych funkcji w chó
rze, bez których nie można odbyć koncertu, lub których brak
powoduje zubożenie występu /akompaniatorzy i soliści/.
Warto też już pomyśleć o zbliżającym się XX-leciu Cbóru. Wiąże
się z tym bowiem wiele zadań, m.in. przygotowanie specjalnego
programu koncertów jubileuszowych 1 nareszcie własnego estety
cznego znaczka, na co członkowie tego zespołu w pełni zasługują.
Nieoh zespołowi nadal przyświeca piękne hasło, wypowiedzia
ne kiedyś przez rektora Heisinga: "Z piosenką od morza przez Polskę 1 Awiat".
Czesław Skonka
- 12?
KRONIKA
II Oe6lnopolski Przegląd Filmów Fabularnych, Telewizyjnych i Y~6tkometrotowyob odbył aię w dniach 16-20.II.br w Klubie Studentów "Żak". Wzięli w nim udział lll .in. autorzy filmów, krytycy 1·11mowi, prz edstawioie le Stowarzyszenia F1lm6wc6w Polskicb, aktyw DKF, prncownicy aparatu rozpowszecbniania filmów. Program - oprócz projekcji - obejmował spotkania seminaryjne 1 dyskusje.
Mi.nie ter 1\.Ul tury i Sztuki, Stanisław Wroński przyznał dyrektorowi artystyozncmu Teatru Muzycznego w Gdyni nagroctę specjalną z okazji 25-lecia pracy artystycznej.
W Gdańsku odbyła się XV Wojewódzka Scena Amatora, zorganizowana przez Tow. Kultury Teatralnej w Gdańsku, WKZZ, WDK oraz ZMW. Program wypełniły trzy zespoły amatorskie - Scena Literacka "Propozycje" z Tczewa, która pod .Kierunkiem R.Landowskiego przedstawiła montaż pt. "My z drugiej połowy XX w.", zespół.
Kluou Stoczni. Północnej "Lastaaia" wystąpił z adaptacją tekstów poetyckich Fr .Fenikowskiego i "Legenay" gaań.skich uliczek", w
reżyserii aktora Teatru ".Miniatura" Andrzeja Sohneidera, opr. muz. Jerzego staohurskiego. Wystąpiła równiet "Gdatl.SKa Kapela Poawórkowa" kultywująca tutejszy folklor portowo-miejski.
Jednym z celów, dla których zosta!a powołana woj.Scena Ama~ora jest instrukta~, więc po zakończeniu programu zebrano si~ dla omówienia osiągnięć i niedomogów widowiska.
Poradnia Metodyozna Pracy Kulturalno-oświatowej i Wydział
Kultury dla Tczewa 1 powiatu wspólnie z Ośrodkiem Doskonalenia Kadr Kulturalnych przy WDK w Gdańsku organizuje w Tczewie Studium Teatralne. Program Studiów realizowany będzie w oiągu jG-
- 12B
dnego roku drogą czterech K~RrtRln.yob jeonodniowyob sesji stacjonarnyob,
w styozniu odbyło eiv sympozjum poświęoone formom upowszechniania kultury morskiej. Program zapełnili, red. Wł.Głowacki red. st.Ludwig, red. Jan Marczyk, mgr w.Bublowski, red. B.Sienkiewioz.
31.1.1972r. w WDK odbyło się spotKanie z prof. dr Bogdanem Suchodolskim, przew. Komisji Oświaty, Kultury i Wychowania Komj.tetu Badań i Prognoz ''Polska 2000" przy PAN. W spotkaniu uczestniczy!a prof. dr Romana Miller, pracownicy naukowi Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu GdeńsKiego, przedstawiciele Stoczni Gdańskiej oraz osoby prowadzące badania na terenie woj.gdańskiego. W wyniku tego spotKania uzgodniono, że Komitet Badań 1 Prognoz obejmie patronat nauKowy nad pracami Centrum Badań Społecznych, bezpośrednio w Gdańsku nadzór merytoryczny pe!nić będzie Rada Naukowa, w skład Której wejdą w3bitni cpeojalisci, przedstawioiele placówek naukowych Wybrzeża, Wojewódz.l:d. Dom Kultury pe!nić będzie rolę selC.retariatu Centrum.
9.III.br odby!o si@ otwarte posiadzenie Komisji Kultury KW PZPR, poświęcone dyskusji nad przygotowaniem programu rozwoju kultury w woj. gdańskim. W posiea.zeniu, któremu przewodniczy! St.Goszczurny, wzięli udział przedstawioiele Wydz.Kultury KC .PLPH Zb.Woźniak, kierownik Wydz. Propagandy KW PZPR M.Demiobowicz i jego zastępoa K.Wrzesiń.ski, dyrektor Centralnego Ośrodka Metodyki Upowszechniania Kultury W!.SandeoKi, kierownik Wydz. Kultury Prezydium WRN M.Preis oraz licznie przybyli kierownicy plac6weK kulturalnycb.
- - - - - - - - - -
- 129 -
Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Kadr Kulturalno-Oświatowych opracował na rok 1972/73 proje..ltty programów kursokonferencji dla wiejskiego aktywu k-o, dla wykorzystania iob przez powiatowe ośrodki instruKoyjno-metodyozne. Fropozyoje dotyczą następującycb ·tematów: - rok '1972 - Międzynarodowym Rokiem Książki - Obchody kopernikańskie w plao6wKaob kulturalno-oswiatowyob - ABC organizatora życia Kulturalnego w środowisku W opracowaniu znajduje się program poświęcony obcbodom 150 rooznioy śmierci Józefa Wybickiego. Wszyscy zainteresowani wymienionymi programami mogą otrzymać je w WODK wraz z materiałami pomoaniczymi Gdańsk, ul. Korzenna 33/35·
W ko~cu maroa br odbyła się w WDK kolejna kwartalna sesja szkoleniowa dla kierowników ośrodków instrukcyjno-metodyoznyob, poświęcona zasadom, metodom 1 skuteczności pedagogicznego oddziaływania w pracy kulturalno-oświatowej. W związku z tym, iż w programie wymienion,j sesji znalazły się zagadnienia związane z metodyką i techniką pracy umysłowej, udział wzięli r6wniet instruktorzy odpowiedzialni za upowszechnianie wiedzy w Powiatowych Domach Kultury.
WDK w Koszalinie w lutym br przeprowadził wojewódzką giełdę programową placówek k.o. Impreza o podobzzycb założeniach jak giełda og6lnopolska zaktywizowała wszystkie powiaty woj. kosza7 lińskiego.Jury złożone z _rzeczoz1!awc6w,dziennikarzy i delegacji J?tr wiatowych domów kultury nagrodziło wiele scenariuszy imprez jednorazowych, cyklicznych i programó~ długofalowych, najestetyczniejsze stoiska kiermaszowe oraz najlepszych prezenterów. Scenariusze wyró~niozzyoh imprez znajdują się w naszym WDK do wglądu zainteresowanych. z doświadczeń koszalińskich warto-by przejąć 1 realizować następujące imprezy: - "wie lob6j patronów kul tury" - "rodzinne spotkania /uczestnictwo członków rodzin pracowników/
- 130 -- "o giełdzie inaczej" - "pamiętnik muzyczny" - "jak patrzeć na obraz" - ''konkurs o nagrodę fair play" - "giełdy kaiątk:1. .. - "dni leśnego lata" - "wszyscy jesteśmy sędziami" - "w imieniu prawa"
?owiatowy Dom Kultury w Kołobrzegu wystąpił z postulatyw.u.·~ wnioskiem by giełda nie była imprezą jednorazową a trwała cały """'"'., mobilizując plao6wk1 do systematycz~ego działania. WDK mógLby ~rowactzić archiwum pomysłów - programów, przeznaczać do realizac ji, publikować najoie~awsze z nieb. W interesie katdego pomyslodawov, uoiegającego się o nagrodę by!ooy zainteresowanie środowiska swym programem, propagowanie nowych, wartośoiowyob f orm ~~~r •
Bez względu na mank~m~nry ~ egatywne przejawy występujące w trakcie realizacji gie t.dy, /s ubiektywność kryteriów ocen, partykularyzm ujawniający s:1.ę p~zv "ia.1-'"Upie" program6~, br ak kategoryzacji/, ta forma wymi cy J.oiJw!.a,iczeń aktywu i pracowników k.o. należy do najwlaściwszyoh, na jatrakcyjniejszych, dynamizująoyob środowisko i pracę pl ~5~,k k.o
M.Cb.
W ostatnich dniach styoznia br. odbyła się nara1~ Kons ultacyjna Wydz .Oświaty, Kultury i Pracy ORZZ z prz6dS tF:w:toie lami woj. 1nstanaj1 związkowych, zakładowych domów kultu~y, przedstawicieli Związku Pracowników Kultury i Sztuki . Konstruktywne, efektywne obrady, dyskusje i praca w z e~połaob problemowyob dotyozy!y programu działalności kulturalno-oświatowej związków zawodowych na dziś i perspektywicznie do roku 1980. l'racownioy k.o. i aktyw społeczny opracowali w dwudziestu grupach najistotniejsze założenia, konaepcje i konkretne formy pracy k.o. i działalności artystycznej w plao6wkaah1 w po1u uwagi pozostawały m.inn. takie zagadnienia jaki - system zarządzania i kierowania kulturą, rola i miejsce
związków zawodowych w tym systemie
- 131
- rola społeoznego ruohu kulturalnego, rady zakładowej 1 aktywu w kierowaniu 1 organizacji życia kulturalnego zespołu
- rola, miejsoe i zadania środków masowego przekazu w .lraztał-towaniu zainteresowań kulturalnych
- domy kultury dziś i w przyszłośoi, kadra i kształcenie
- programowanie praoy k.o. w miejscu pracy 1 zamiesz.K:ania - problemy artystycznego ruchu amatorskiego, festiwali i prze-
glądów
- działalność wyobowawozo-kulturalna z~iązk6w zawodowych wśród młodzieży '
- udział zawodowych p~ac6wek artystycznych i środowis~ tw6r-ozycb w podnoszeniu poziomu życia Kulturalnego ludzi pracy
- społeczne, zawodowe i materialne usytuowanie dzialaoza k.o. Opracowane przez uczestników narady materiały przeanalizowane zostaną przez KC PZPR i CRZZ i przedyskutowane z Ministerstwem Kultury i Sztuki celem maksymalnej realizacji przedstawionych tez, sugestii i reform w działalności kulturalnej oraz ostatecznego opraoowania długofalowego programu rozwoju kultury w kraju w latach 1970-90
30.I.br w WDK przeprowadzono I sesję Studium Estetyki Teatru r
dla słuobaozy poprzedniego Studium Wychowania Estetycznego i tej grupy aktywnych, zainteresowanych teatrem osób, które zobo-.wiązały się do systematycznego dokształcania. Wykład nt. - Estetyka - problem człowiek 1 sztuka przeprowadził prof. dr Bogdan Suchodolski. H.Słojewska - aktorka Teatru Wybrzeże zaprezentowała monodram "Przypowieść współczesna" - montaż R.Merle 1 T.Różewioz.
3.II.br dział teatralny WDK przeprowadził apotKanie jurorów Konkursu Reoytatorekiego Trójmiasta i powiatów z red. Reginą WitKowską, która mówiła nt. kryteriów ocen, interpretacji poezji wsp6lozesnej.
132
Spotkania przy samowarze w lęborskim Powiatowym Domu Kul tury
PDK w Lęborku w okresie wiosenno-letnim prowadzi działalność
turyatyozno-eportową, która dzięki różnorodn;ym i ciekawym
formom od szeregu lat przyozynia się do aktywizacji śr odowisk
i pobudzenia pożyteoznyoh inicjatyw.
W okresie jesiennym PDK współorganizuje zainicjowaną przez sie
bie „Lęborską Jesieil. Kulturalną" a każdej zimy· prowadzi popu
larny i ciekawy konkurs ''Barwny karnawał i wesoła zima" /w
1972r. uozestniozylo w nim 49 placówek k.o./ oraz comiesięcz
ne spotkania przy samowarze. Lębork PDK oprócz pracy na rzecz
wiejskich klubów i środowisk organizuje też w Lęborku wiele
oiekawyob zajęć i imprez. Odbywają się one w dużej kawiarni
Powiatowego Domu Kultury "Arkadia", gdzie na naczelnym miejscu
stoją barwnie oświetlone samowary, poohodząoe przeważnie z
XIX wieku.
Na program spotkań ozęsto składają się związane z nimi te maty
ozniea film, prelekcja, dyskusja czy konkursy.
133
Z okazji "Dnia Olimpijczyka", w dniu 3.III.br, w Domu Har
cerza Wojewódzki Dom Kultury przygotował oprawę plastyozną
/wy:::tawa rysunków dzieoięoyoh o tematyce olimpijskiej, wysta\':U plakatu olimpijskiego i wystrój sali/ oraz imprezę światło
- dŻ\,ięk pt. "A kiedy wysiłek osiąga cel potrzeba hymnów" /w oprac. Zofii Tomczyk/
W ~wiązku z rokiem olimpijczyka 1972 na terenie woj.gdań
skiego odbyły się spotkania z wybitnymi sportowcami -z dr Wojciechem Zabłockim /Kartuzy, Dzierżążno, Lębork, klub
z~:s "Rudy Kot"/
oraz z dr Wojcieobem Lipońskim /GTPS - Gdańsk, Lębork, Puck, Starogard, Nowy Dwór, klub zr.:s "Carillon" i "Brama Nizinna"/
kt6rzy mówili o "archi tekturze sportowej" oraz o związkach
sportu z literaturą 1 sztuką.
INfOHMACJE
WSPÓLNYM WYSIŁKIEM WZNIESIEMY TEATR W KWlDZYNJE
DO JVJLODZIEŻY
MIESZKAŃCÓW KWIDZYNA
I ZIEMI KWIDZYŃSKIEJ
Społeczny Komitet Rozbudowy Teatru w Kwidzynie zwraca się
z gorącym apo lem do młodzitJży, mieszl::o.ńc6w Kwidzyna i Ziemi
Kwidzyńskiej, o poparcie wysiłków władz powiatowych w zakre
sie przebudowy i rozbuclO\'iY teatru v, Kwidzynie.
Wnzysoy zdajemy sobie sprawę :r. wielkości przedsięwzięoia
i trudności jakie napotknmy w trakcie jego realizacji, nie
mniej j~dnu'<, w intorosie wrnzegu społeczeństwa widzimy konie
oznoóć i celowość podjęcia tec;o zadania. Ogólny koszt przebudowy i modernizacji obiektu teatralnego
w r amfł Gb kapitalnego remontu, z umyka się kwotą 19 .633 tys .zł.
w tym ro boty budowlano-montażov:e 14 .170, 5 tys. 1 wyposażenie 5 . WJ2 , G tys.
- 134 -
Stary obiekt teatru
r r n z r n 1 1
Obiekt teatru po . przeoudowie
- .135
Budowa nowego obiektu o tej samej kubatur ze 1 funkoj1, byłaby 1nwestyoją sięgająoą 50 milionów złotyob.
W wyniku przeprowadzonej modernizacji, Kwidzyn otrzyma obiekt teatralny o nowoozesnej linii architektonioznej 1 przyszłościowej funkcji użytkowej, a ponadto zostanie od dostosowany odpowiednim wyposażeniem do fun.koji kina panornmioznego. Sala teatralno-widowiskowa zostanie rozbudowana do 500 miejso 1 wyposatona w nowoozesną widownię, fosę dla orkiestry, urządzenia elektro-akustyozne 1 klimatyzaoyjne. Scena zostanie odpowiednio pogłębiona 1 poszerzona oraz wyposażona w małą meohanizaoję urządzeń scenioznyoh, kieszeń soeniozną, garderoby aktorskie, rekwizytornię 1 urząazenia pomoonicze dla aktorów 1 obsługi. Teatr zostanie odpowiednio wyposatony w nowoczes ny wewnętrzny system komunikaoyjny, zapewniający bezkoliz.yjny ruob publiozności 1-gwarantująoy jej maksymalny kom!ort 1 bezpieozeńatwo.
Kotlo'tmia oentralnego ogrzewania znajdująoa się bezpośrednio pod widownią, zostanie usunięta, nowa zaś zostanie wybudowana na przedłużeniu os1 podłużnej obiektu. Pomiesz- • ozenia po starej kotłowni, wykorzystane zostaną na a,~tnie dla publioznośoi, teatralny bar kQwowy, palarnię i u;ządze
nia sanitarne. Zw1.ększone powierzohnie użytkowe zostaną wygospodarow~
ne przez odpowiednio ZRprojektowaną okrężną obudowę istniejąoego ob16ktu, dzięki czemu otrzyma on nowoozeaną sylwetę arohltektoniozną.
Jak wynika z opraoowanego dyrektywnego harmonogramu realizacji przebudowy, zamyka się ona w cyklu 30-to miesięoznym i została rozłotona na luta 1972-197'+• Generalnym wykonawcą zaś będzie Przedaiębiorst~o Budownictwa Rolniozego w Kwidzynie.
Komitet Społeozny zwraoa się tą drogą, do młodzieży 1 m1eszkańo6w Ziemi Kwidzyńskiej, crganizaoji mlodzieżowyoh 1 Hpołeoznyoh, do kierownictw szkól, zakładów praoy, rad zakladowycb i samorządów robotniczych, o podejmowanie ozyr,6~ społecznych 1 przekazywanie wygospodarowanych środków
136 -
na tak szlachetny cel, jakim będzie przyszły Teatr w Kwidzynie.
Znająo ofiarność apoleozeństwa Ziemi Kwidzyńskiej i jego przywiązania do Ziemi Ojczystej, jesteśmy przeświadczeni, te nie zabraknie ani jednego Kwidzyniaka, kt6ry,by nle odpowiedział na nasz apel.
wszyscy ofiarodawcy zostaną wpisani do Złotej Księgi Rozbudowy Teatru i otrzymają plakietki pamiątkowe po jego otwaroiu.
Niechaj wzniesiony przez nas teatr da dobre świadectwo o nas, przyszłym pokoleniom Ziemi Kwidzyńskiej.
PRZEWODNICZACY KOMITHTU· ROBOCZHGO
/Marian Kosewski/ Z-ca Przewodniczącego FPRN
.PRZBWODNICZACY KOMITETU HONOROWEGO
/mgr Henryk Hawliozek/ I Sekretarz KP PZPR
Uwagas wszelkie zebrane środki ~rosimy wpłacać na Konto Komitetu Społeoznego w Banku Ludowym w Kwidzynie Nr 6-65
Dla podkreślenia udziału roli tworczośoi artystycznej w upowszechnianiu idei olimpijskiej i kultury fizycznej - Polski Komitet Ulimpijski ogłasza:
KONKURS RYSUNKOWY DLA DZIECI I MŁODZIEŻY O TEMATYCE OLIMPIJSKIEJ
§ 1.
Konkurs obejmuj~ ~raoe artystyczne o tematyce sportowej w następującyob dyscyplinach sztukis - malarstwo - rysunek - grafika - plakat
137 -
§ 2.
Konkurs rozgrywany będzie w dw6oh kategoriach wieku: I . dzieci 8 - 15 lat II. ~łodzież 15 - 19 lat
§ 3.
W konkursie mogą brać udział uczniowie szk6ł podstawowych, śr~dnioh - wszystkiob typów, młodzież skupiona w domaob kultury, świetlicach, klubach młodzieżowych, itp.
§ 4.
Organizatorem konkursu są Wojewódzkie Komisje Współpracy z PKOl, które organizują konkurs przy współudziale organizacji młodzieżowych.
Każda jednostka organizuje konkurs na swoim terenie, eliminując po 12 najl!pszych prac /po 3 prace w każdej dyacyrlinie/ i przesyłając je do Wojewódzkiej Komisji Wspólpraoy z PKOl:-
§ 6.
Wojewódzka Komisja Współpracy z PKOl powołuje jury w składzie& - przedstawiciel Kuratorium Okręgu Szkolnego, - Przedstawiciel Wojewódzkiej Komisji Współpracy z PKOl - przedstawiciel Wydziału Kultury PWRN - przedstawiciel ZW ZMS, ZW ZMW, KH ZHP, WDK - przedstawiciel Okręgowego Związku Polskich Artystów Plasty-
ków. Jury wyłoni najlepsze prace konkursowe oraz dokona podziału nagród.
Nogrody rzeczowe funduje Wojewódzka Komisja Współpracy z PKOl z funduszy przydzielonych przez Polski Komitet Olimpijski.
§ a. Nadesłane na konkurs praoe muszą posiadać motywy i elementy olimpijskie i aportowe. Plakat winien mieć format: 7x100 om. 1 po~inien ~ artystycznej formie wyra~ać udział Polski w
138
Igrzyskach Olimpijskich. Wymiary innyoh prao dowolne. Na odwrocie pracy należy wypisać: i
- tytuł pracy - imię i nDzwisko - ilość lat ukończonych - adres zamieszkania oraz nazwę i adres szkoły, domu kultury,
klubu, itp. Zgłoszone do Wlrłl z PKOl prace konkursowe muszą posiadać potwierdzenie powyższyob dan.ycb przez kierownictwo jednostek, na któryoh terenie jest konkurs organizowany.
Terminy przeprowadzania konkursu1 a/ w szkołach, domach kultury, klubach itp. - do 31 maja 1972r.
wyróżnione prace należy przesyłać do WKW z PKOl do dnia 10.v1.72r.
b/ ocena prao przez jury powołane przez WKW z PKOl - do 15.VIII.?2r.
o/ ogłoszenie wyników wojewódzkioh konkursów - 10 września 19?2r.
Ogłoszenie wyników Konkursu w województwach odbędzie się w dniu 10 wrzęśnia 19?2r. - w dniu zakończenia Igrzysk XX Olimpiady w Monaohium, połączone ono zostanie z otwarciem wystawy nagrodzonych prac. Praoe przesłane na konkurs przechodzą na własność organizatorów.
§ 10.
Polski Komitet Olimpijski przyzna specjalną nagrodę dla szkoły, której uczniowie wezmą najliozniejszy udział w konkursie.
§ 11.
Wyniki konkursu podane zostaną w miejsoowej prasie. Nagrodzeni otrzymają pisemne za~iadomienia.
~ 12.
Interpretacja niniejszego regulaminu przysługuje Wojewódzkiej Komisji Wspólprucy z PKOl.
O r g a n 1 z a t o r z y
139
Rer;nlnmin KonK:urau pn. ''1>umięt1:i11J jak dziś 11 na \'ISpomnienia sportowe działaczy, trenerów i zawodników dzialająoyoh na Wybrzetu Gdańskim w latach międzywojennych 1 powojennych.
1. Organizatorem konkursu jest Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej, przy wap6lpraoy Zakładu Nauk Społeozno-Fedagogicznyoh Wyższej Szkoły Wychowani~ Fizycznego Wojewódzkiego Domu Kul tury oraz KS "Ge dania". Został zorganizowan.y z okazji 50-leoia działalności tego najstarszego polonijnego klubu sportowego w Gdańsku.
2. Celem konkursu jest zgromadzenie materiałów tródlowyoh o dziejach polonijnego ruchu sportowego w okresie międzywojennym, w Wolnym Mieśoie Gdańsku /dot. dzielalności m.in. polonijnych klubów sportowych, Macierzy Szkolnej na polu wycho\·,ania fizycznego i sportu oraz innych stowarzyszeń, prowadzących tego rodzaju działalność, losów zawodników , trenerów i działaczy w okresie okupaoji hitlerowskiej, ./ trudu odbudoVly kultury fizycznej w pierwszych powojennych latach /baza materialna i sprowy kadrowe/ oraz wyników osiągniętyob przez szkolnictwo oraz ruch społeczny /kluby sportowe 1 masowe organizacje młodzieżowa/ w \,oj .gdańskim. Celem konkursu jest również popularyzowanie dorobku kultury fizycznej wśród mieszkańo6w Ziemi Gdańąkiej.
3. W konkursie mogą uczestniczyć wszyscy Ci, którzy angażowali się w wychowanie fizyczne i sport w Wolnym Mieście Gdańsku i dzisiejszym Gdańsku oraz jego województwie.
4. Wspomnienia ogranicza się do dwóch /jedno dot. działalności w Wolnym Mieście Gdańsku a drugie - po 1945 roku/. Objętość jednego wspomnienia nie może pnek.roozyć 10 stron moszynopisu.
5. Maszynopis należy opatrzyć godłem a w zamkniętej koper1ie, również opatrzonej godłem, należy podać nazwisko i imię autora ~spomnienia i dokładny adres.
6. Najlt,pszt-1 prace przesłane na 1conkurs będą nagradzone ,bądź. wyróżnione. Oceniać prace i przyznuwać m,grody będzie Ko~iaja składająca się z przodetawicieli Wojewódzkiego Ko-
n:1tt3t.ll J{111t;11ry F'Jzyuzno,) .t '['tll'j•utyld, Wojowt,dzkltigo z-.111111ł11
Mu t;od.Y cz rio-r:z l,o leniovrngn
o z 1\Y o 11 V/. ~ ',VF w Gcta:ns ku.
l'.rzy ooon16 wn11omntoń Koin1n,jA w"tmle pod uvrngę rrzfl r'łe ww,,y
atkim ohhrnktor wo.vomnienin, Jo~o odkrywczość /pruoa n i fl
n1oż.e być uprzednio J!Ublikowrw11/, problematylcę odpowiudnio
zgl~btonq, formę wapomnien1a.
7. Wspomnieniu nae;rodzone 1 wyróżnione będą drukowane w wy-
dawnictwiij, które ukażo się z okazji Jubileuszu 50-leoia KS "Gadania". Nadesłane wspomnienit-i zostaną również Vfyku
rzystane w badaniach naukowych, prowadzonych przez WSI/IF w Gdańsku.
8. O apra~aoh dotyczących interprettloji Regulaminu in.formuje
doo. dr J.Gaj z WSVIF w Gdańsku. Tel. 52-20-31, ul.Wiejaka ·1.
9. Wspomni~niu nałoży przesłać najpóźniej do dnia 30 maja
1972r. na adres z Zakład Nauk S1,ołeczno-Pedagogicznych Wyi
sze j Szkoły Wychowania Fizycznego w t1dańsku-Oliwle, ul.
Wlejska 1.
10. Wojowódzki Komitet Kultury Fizycznej 1 Turystyki ustanowił
trzy nagrocty gł6wue2 I - 2000,- zł, II - 1500,- zł,
II~ - 1000,- zł oraz wyróżnienia ks iążkowe.
- . - . - . - . - . -
141
okładkę projektował
JERZY KRECHOWlCZ
w1eraz• o Gdańsku
M.H. SZPYRKĆWNA
/sztychy Gdańakl•/
REDAGUJE KOLEGIUM
Adrea redakcjlt Gdańsk, Ratusz Staromiejski
Korzenna 33/35 tel. 31-20-63
Wyk. Now.Gdy.z.lec.187/1000 - zezw. W-2-23.3.72