99
SPRZęT: » Philips Fidelio SoundSphere » CooKoo Watch » Gear4 Streetparty5 » ZAGGKeys ProPlus » Seagate Wireless Plus PROGRAMY: » DockView » Napkin » WarGames » The Critter Chronicles » Ski Jumping Pro NADCHODZą LICENCJE WIELOTERYTORIALNE WYWIAD: MAILBOX FILM: DJANGO w w w . i m a g a z i n e . p l ISSN 2082-3630 iMagazine 2/2013 (27) MUZYKA W STRUMIENIU

Imag 2 2013 final v2

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Imag luty 2013

Citation preview

Page 1: Imag 2 2013 final v2

Sprzęt:» philips Fidelio SoundSphere

» CooKoo Watch

» Gear4 Streetparty5

» zAGGKeys proplus

» Seagate Wireless plus

proGrAmy: » DockView

»  Napkin

»  WarGames

»  the Critter Chronicles

» Ski Jumping pro

Nadchodzą liceNcje wieloterytorialNe

WyWiad: Mailbox

FiLM: Django

www.imagazine.pl

iSSN 2082-3630 iMagazine 2/2013 (27)

Muzyka w struMieNiu

Page 3: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » okiem pejota 3

Page 4: Imag 2 2013 final v2

Autentyczne, robione ręcznie ZendoSquare do wyjątkowych wnętrz

Prawdziwa fotografia to unikat w świecie cyfrowych reprodukcji. Jeśli potrafisz to docenić.

W setkach takich samych wnętrz, z reprodukcjami pochodzącymi z cyfrowych kopiarek nie ma miejsca na osobowość. W poszukiwaniu autentyczności, oryginalności i prawowitości fotografii zawędrowałem do świata ZendoSquare – ręcznie, tradycyjnie wywoływanych zdjęć. Zapraszam tam niewielu, bo tworzenie ZendoSquare nie jest produkcją masową. Na szczęście.

www.zendosquare.com

Page 5: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » spis treści 5

Aktualności 10 16WywiadzGentryUnderwood–twórcą

Mailboxa Wojtek Pietrusiewicz

18 W strumieniu Jarosław Cała

Felietony 23 Szybkie sposoby zarabiania w Internecie

Kinga Ochendowska 25IniebędzieszpisałnaiPadzie… Kinga

Ochendowska 27iPhonewrozmiarze5” Wojtek Pietrusiewicz 30 Inbox Zero z Mailbox Wojtek Pietrusiewicz 32Rozwójtechnologiipłatnościmobilnych

Wyzwaniaiprzyszłość Kamil Dyrtkowski 34NadchodząlicencjeWieloterytorialne Gracjan

Pietras (współpraca Maciej Rzepka) 38Snoboholik Niżej Podpisany

Productivity 41Produktywne

kopie zapasowe Michał Śliwiński

Sprzęt 45CooKooWatch Norbert Cała 48Gear4StreetParty5

Norbert Cała 50PhilipsDS1155 Norbert Cała

Programy 63GRYiProgramyAppStore

Norbert Cała 65GRYiProgramyMacOSX

Michał Zieliński 66Napkin–coświęcejniżserwetka

Maciej Skrzypczak 68BrakiwiOS Wojtek Pietrusiewicz 70DockView–ułatwiaprzełączaniepomiędzy

oknami Maciej Mocowski 71SeagateMedia–zarządzajswoim

1TBbezprzewodowychdanych Dominik Łada

Gry 75 WarGames Krzysztof Morawski 77SkiJumpingPro Krzysztof Morawski 80TheBookofUnwrittenTales Wojciech Rajpert 82TheBookofUnwrittenTales:Critter

Chronicles Wojciech Rajpert

Porady 85 Tips & Tricks Maciej Skrzypczak

Film 87Django Jan Urbanowicz

92PremieryDVDiBlurayluty2013 Jan Urbanowicz

Cała muzyka 93

Książki 94 Tylko eBooki! 96Socialmedia–tylkodlafirm? (Fragment książki)

Makowa kuchnia 98

52PhilipsFidelioSoundSphereDS9860W Norbert Cała

56ZAGGKeysProPlus–podświetlanaklawiaturadlaiPada Dominik łada

58SeagateWirelessPlus –1TBbezprzewodowychdanych Dominik Łada

60LogitechRechargeableTrackpad T651 – pierwsza alternatywadlamagicznegogładzika Dominik Łada

Page 6: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » wstępniak 6

„Płynie muza, płynie po polskiej krainie!” – tak chcia-łoby się zaśpiewać (parafrazując znany tekst Edmun-da Wasilewskiego), przyglądając się rysunkowi Paw-ła Jońcy w bieżącym numerze iMagazine.

Wreszcie mamy w Polsce pełnokrwistą ofertę mu-zyki strumieniowej. Do Deezera dołączył WiMP oraz (w końcu!) Spotify. Ceny atrakcyjne. Katalogi cieka-we. Dużo muzyki wszelakiej – polskiej, zagranicznej, nowoczesnej, klasycznej. Zadowoleni? Czy jesteście gotowi na rewolucję w swoim podejściu do słuchania muzyki? W tym numerze poruszamy ten temat sze-rzej. Mam nadzieję, że wyjaśnimy wiele kwestii i po-możemy Wam się zdecydować.

Co jeszcze? Mailbox, Django, Seagate Wireless Plus, CooKoo Watch, Gear4, Philips, Ski Jumping, Crit-ters Chronicles...

Tradycyjnie – dużo tego.Czytajcie. Warto!

Nr 2/2013 (28) LUTY 2013

hTTp://www.imagaziNe.pLiSSN 2082-3630

wYdawca Mac SolutionS Dominik Łada, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, NIP: 118-135-60-13

redakcja iMagazine, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, faks 22 403 83 00 [email protected]

redakTor NaczeLNYDominik Łada, tel. +48 501 055 [email protected]

zaSTępca redakTora NaczeLNegoNorbert Całan.cał[email protected]

[email protected]

korekTaKinga Ochendowska [email protected] Monika Bartnik

webmaSTerMarek Wojtaszek [email protected]

wSpółpracaDawid Długosz, Sławomir Durasiewicz, Paweł Jońca, Krzysztof Młynarski, Maciej Mocowski Krzysztof Morawski, Kinga Ochendowska, Gracjan Pietras, Wojtek Pietrusiewicz, Paweł Piotrowski, Michał Rajpert, Wojtek Rajpert, Małgorzata Salamonowicz-Łada, Maciek Skrzypczak, Marta Sławińska, Michał Śliwiński, Jan Urbanowicz, Maciej Walczak, Marek Wojtaszek, Michał Zieliński

projekT graficzNY i SkładFoxrabbit Designers

Teksty, grafiki oraz inne treści opublikowane na łamach „iMagazine” są chronione prawami autorskimi wydawcy magazynu „iMagazine”, ich autorów lub osób trzecich. Znaki towarowe i wszelkie inne oznaczenia o charakterze odróżniającym, umieszczone w „iMagazine” podlegają ochronie prawnej na rzecz wydawcy magazynu „iMagazine” lub innych uprawnionych osób trzecich. Używanie bądź korzystanie z utworów, znaków towarowych lub oznaczeń, o których mowa wyżej, jest zabronione bez uzyskania uprzedniej pisemnej zgody właściwego podmiotu uprawnionego, z wyjątkiem wykorzystania ich zgodnie z prawem dla celów prywatnych i niekomercyjnych.

Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i fotografii oraz zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych materiałów. Zdjęcia z zasobów Apple dzięki uprzejmości Apple Inc. Pozostałe zdjęcia z zasobów autorów lub redakcji. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń.

Magazyn hostuje firma Blue Media http://www.bluemedia.eu

Wysyłkę newslettera obsługuje firma Sare http://www.sare.pl

» NorbertCała:Obok Porsche 911 z lat 70. to bez-sprzecznie jedna z ładniejszych rze-czy, jakie widziałem.

» WojtekPietrusiewicz:iOS 6 wniósł niewiele nowego w porównaniu ze zmianami, któ-re wprowadził iOS 5 oraz poprzed-nie wersje.

» JarekCała:Najważniejszą rzeczą, jaką dał nam Internet, jest wirtualny świat muzyki i dostęp do absolutnie wszystkiego, co tylko chcemy usłyszeć, czyli dla milionów ludzi coś niewiarygodnie cudownego.

» MaciejSkrzypczak:Wielu z nas miało zapewne okazję tłumaczyć znajomym, jak wykonać określoną operację w programie lub w systemie. Zazwyczaj posługujemy się przy tym instrukcją tekstową, wzbogaconą o zrzuty ekranu. Jak wiadomo, jeden obraz mówi więcej niż ty-siąc słów. Tym samym, grafika powinna być nieodłącz-ną częścią tutoriali.

Page 7: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 7

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » iPhone w rozmiarze 5" 27

Obecnie, mamy kilka interesujących zależności pomię-dzy ekranami w urządzeniach Apple. Rozmiary mają oczywiście różne, ale ciekawe są powiązania w zakre-sie gęstości pikseli. iPad mini ma ekran o 163 punktach na cal (ppi), czyli dokładnie tyle samo, ile miał pierwszy iPhone oraz modele 3G i 3GS. Wiemy, że iPhone 4/4S i 5 mają dwukrotnie wyższą gęstość, wynoszącą dokład-nie 326 ppi. iPad 3/4 z ekranem Retina ma z kolei 264 ppi, dwukrotnie więcej od pierwszego iPada i 2-ki, któ-re mają 132 ppi.

Jeśli teraz weźmiemy magiczną liczbę 5" (dokładnie wynosi ona 4,94" – została zaokrąglona, podobnie jak w przypadku iPada mini o ekranie 7,85", a nie 7,9") i roz-ciągniemy na niej obraz o rozdzielczości 640x1136 pikseli z iPhone’a 5, to otrzymamy gęstość upakowania pikseli na poziomie 264 ppi. Dokładnie tyle, ile ma iPad 3 i 4. Niestety, w takiej sytuacji telefon straci przydomek „ Retina”, jeśli Apple nadal będzie trzymał się swojej defi -nicji – przy prawie takiej samej odległości trzymania te-lefonu od twarzy, granica będzie w rejonie 290 ppi. iPad z ekranem wysokiej rozdzielczości, pomimo 264 ppi, kwalifi kuje się do tej technologii, ponieważ trzymamy go w większej odległości od twarzy. To jednak nie jedy-ny problem takiego rozwiązania…

 » 5", 1080x1920 i 440 ppi u konkurencji

Chyba najpopularniejszym, „topowym” ekranem w tym roku, będą konstrukcje 5" o rozdzielczości 1080x1920 pikseli i gęstości upakowania na poziomie 440 ppi.

Pomimo, że większość z nas nie jest w stanie rozróż-nić poszczególnych pikseli już przy 300 ppi, to dla per-fekcyjnego wzroku ta granica leży przy około 600 ppi. Przy kalkulowaniu, czy ekran zalicza się do „Retiny” czy też nie, bierze się pod uwagę również odległość, z jakiej na niego patrzymy. Dla iPhone’a jest to około 28 cen-tymetrów. Dlatego też, jeśli patrzymy na 50" telewizor HD z ponad trzech metrów (przy odtwarzanym materia-le 1080p), on również mógłbym zostać zaliczony do tej kategorii, pomimo że ekran ma jedynie 44 ppi.

Gdyby zadebiutował iPhone 5" o ekranie i gęstości 264 ppi, to Apple wystawi się na przytyki zarówno bran-ży, jak i mediów. Wszyscy będą zgodnie twierdzili, że Apple’owi zabrakło pomysłów i innowacji. Niestety, to koszt za próbę ułatwienia deweloperom życia, przy jed-noczesnym zapewnieniu użytkownikom najlepszej moż-liwej jakości wyświetlanych treści. Tym samym, Apple pozostaje właściwie tylko jeden krok – ponowne podwo-jenie gęstości, czyli upakowaniu czterokrotnie większej liczby pikseli, niż w iPhonie 5. Wynikiem takiego kroku byłby ekran o przekątnej 4,94", 528 ppi oraz o rozdziel-czości 1280x2272 pikseli. To niewątpliwie byłyby liczby, którymi Apple chciałoby się pochwalić – ponownie pod-nieśliby poprzeczkę konkurencji.

 » Interfejs

Takie rozciągnięcie ekranu nie jest jednak dobrym po-mysłem. Jak wiemy, iPad i iPhone mają zupełnie róż-nie rozwiązane UI, pomimo podobnych rozdzielczości

WOJTEK PIETRUSIEWICZ

iPHONE W ROZMIARZE 5"Ostatnie plotki mówią o trzech iPhone’ach, które mają pojawić się w tym roku. Nie! O dwóch w 2013 i jednym na początku 2014. Wróć! Jednak trzech! W każ-dym razie, codziennie możemy usłyszeć nowe plotki. Zastanówmy się jednak, jak mógłby taki iPhone wyglądać…

 » 2013 nr 2 » GRY: OSX » The Book of Unwritten Tales 80

W dzisiejszych czasach, wśród internetowych komentarzy często możemy na-trafi ć na stwierdzenia, że gry dzisiaj nie są takie, jak kiedyś i wszystko nasta-wione jest na jak największy zysk – czyli skryptów, „singla” na 6 godzin i naj-lepiej, żeby wiele nie trzeba było robić, poza przyciskaniem kilku klawiszy. Jednym słowem: „Press A to awesome”. Nic z tych rzeczy nie dotyczy „The Book of Unwritten Tales”.

WOJCIECH RAJPERT

Nie jestem zwolennikiem stwierdzeń, że nic nie jest ta-kie jak wcześniej, gry idą w złym kierunku i stara szkoła nigdy nie wróci. Świat gier się zmienił, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale na przeciw tym, którzy w pa-mięci mają dziesiątki godzin spędzonych z rasowymi przygodówkami, wychodzą panowie z KING Art Games.

Wszyscy, którzy znają gatunek przygodówek poin-t’n’click, znają tytuł: „The Secret of Monkey Island”. Fani tej genialnej produkcji nie powinni obok TBoUT przejść

obojętnie. Gra tryska humorem, nawiązuje do wielu sytuacji z życia codziennego, ma wyraziste postacie. Voice-acting i oprawa grafi czna – są świetne.

Akcja gry umiejscowiona jest w fi kcyjnym świecie, tra-pionym przez konfl ikt dwóch zwaśnionych frakcji – So-juszem i Armią Cienia. Nam przyjdzie się wcielić w ma-łego gnoma, spryciarza o imieniu Wilbur. Pokój może przynieść tajemniczy artefakt, a nam powierzony zo-staje pierścień, który musimy dostarczyć arcymagowi.

THE BOOK OF UNWRITTEN TALES

 » 2013 nr 2 » SPRZĘT » CooKoo Watch 45

Mężczyzna może używać tylko dwóch rodzajów biżuterii, piór i zegarków. Wiecznych piór i zegarków. Pióro musi być wieczne, a zegarek może być Smart.

NORBERT CAŁA

Kiedyś, gdy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, pewien starszy i powszechnie szanowany Pan, powie-dział mi, że mężczyzna może używać tylko dwóch ro-dzajów biżuterii: wiecznych piór i zegarków. Dobre pió-ro wieczne mam, ale nie używam go, bo jak większość z Was nie pamiętam, kiedy użyłem tradycyjnego środka piśmienniczego do czegoś więcej, niż parafka pod kre-dytem. Zaś na polu zegarków poległem, zakochując się w nich bez pamięci. Mam kilka sztuk, każdy na inną oka-zję. Inny jest na wyścig Formuły 1, inny do pracy, inny na imprezę, kolejny do nurkowania. W ostatniej kategorii możemy rozróżnić dwie podkategorie: inny do rekreacyj-nego, a inny do bardziej technicznego nurkowania. Ogól-nie rzecz biorąc, łatwiej jest mi wyobrazić sobie wyjścia z domu bez zegarka, niż bez iPhone’a. Jeśli mnie znacie, choćby z moich artykułów, to wiecie jak dużą wagę ma

to wyznanie. Zegarek CooKoo Watch jest więc dla mnie ide-alny. Mając go na ręku, nigdy nie zapomnę zabrać ze sobą iPhone’a.

 » Tradycyjne wzor-nictwo, nowoczesna technologia

W ostatnim czasie pojawiło się sporo projektów zegarków integrowanych ze smartpho-

nami. Wszystkie one mają dwie cechy wspólne – komu-nikację za pomocą Bluetooth Smart (4.0) oraz wzornic-two, które nie przypadnie do gustu fanom tradycyjnych zegarków.

CooKoo Watch wyróżnia się właśnie w tej drugiej kategorii, bo wygląda jak tradycyjny i do tego całkiem ciekawy zegarek sportowy. Możemy go kupić w dwóch podstawowych kolorach – czarnym i białym – oraz kilku edycjach specjalnych. Do testów w iMagazine dostaliśmy wersję białą. Koperta zegarka wykonana jest ze średniej ja-kości plastiku, ale zwieńczo-na bardzo ładnym, stalowym pierścieniem. Pod szkiełkiem, które niestety nie jest szafi ro-we, kryje się minimalistycz-ny cyferblat. Mimo, że jest on również wyświetlaczem

COOKOO WATCH

„ CooKoo Watch wygląda jak

zwykły i do tego całkiem ładny zegarek sportowy

„ W założeniu zegarek ma

być przedłużeniem naszego centrum powiadomień – z telefonu na nadgarstek. Niestety sposób implementacji tego rozwiązania nie jest idealny

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 18

JAROSŁAW CAŁA

Mimo że jestem młody – a przynajmniej tak mi się wydaje – bardzo dobrze pamiętam czasy Stadionu Dziesięciolecia, gdzie kasety i płyty z piracką muzy-ką były czymś tak normalnym, jak ryby w hodowla-nym stawie. Setki prowizorycznych stoisk, na których leżały miliardy godzin nielegalnej muzyki, sprzeda-wanej jak zwykłe skarpetki. Wszystko na luzie, bez stresu, i ani strona kupująca ani sprzedająca nie my-ślały o sobie jak o „złodziejach”. Muzyka legalna była czymś tak abstrakcyjnym, jak pełne sklepowe półki

w czasach PRL-u. Później świat dał nam dużo potęż-niejszą broń niż „Jarmark Europa”. Dał nam Internet. Z jednej strony, pomaga on artystom w promowaniu się na całym świecie. Z drugiej jednak, jest chyba jak strzał w piętę. Dzięki Internetowi piractwo stało się potężne, jak nigdy wcześniej. Jednak najważniejszą rzeczą, jaką dał nam Internet, jest wirtualny świat muzyki i dostęp do absolutnie wszystkiego, co tylko chcemy usłyszeć – czyli dla milionów ludzi – coś nie-wiarygodnie cudownego.

W STRUMIENIU

Jeśli ktoś daje nam kolejną możliwość nie okradania, a wspomagania artystów, i to wszystko w tak przystępnej dla nas cenie, to nie pozostaje nam nic innego, jak skorzystanie z tej sposobności.

 » 2013 nr 2 » FILM » Django 87

JAN URBANOWICZ

Oscary już za progiem. Sporo fi lmów i emocjonująca konkurencja pomiędzy produkcjami. Jednak mnie, najbardziej ze wszystkich, przypadł do gustu

„Django” – nowe dziecko Quentina Tarantino.

Quentin Tarantino to nazwisko znane jest chyba wszyst-kim, a przynajmniej tym, którzy interesują się kinem. Twórca wyjątkowy, specyfi czny i jedyny w swoim rodza-ju. Genialny reżyser, który przez lata wypracował swój własny, kultowy już styl. Do swoich obrazów pisze rów-nież własne scenariusze, co na pewno ma wpływ na to, jak współgrają ze sobą poszczególne elementy produk-cji. Tarantino znany jest z tego, że potrafi idealnie po-prowadzić aktorów, dzięki czemu dają oni z siebie ab-solutne maksimum. Przekłada się to na efekt końcowy – zwłaszcza, że Tarantino nie angażuje aktorów byle ja-kich. Dowody na to mieliśmy właściwie od samego po-czątku, gdy w 1992 roku oglądaliśmy „Wściekłe psy”. Po-rywający, błyskotliwy i brutalny fi lm gangsterski, który wbija w fotel od początku, do samego końca. Według wielu, to najlepszy fi lm Tarantino, ale i tak kultową po-zostaje kolejna w chronologii produkcja, czyli „Pulp Fic-tion”. Obsypany licznymi, najważniejszymi nagrodami w świecie fi lmowym (w tym Złota Palma w Cannes za najlepszy fi lm, czy Oscar oraz Złoty Glob za scenariusz), na zawsze zapada w pamięć. I choć nie musi się podo-bać każdemu, to na pewno nie można koło niego przejść obojętnie. Potem bywało już różnie. Pan Quentin mie-wał fi lmy lepsze i gorsze, ale wszystkie reprezentowały

pewien poziom. Nie można nie zauważyć zabaw stylem i konwencją. Najpierw kino gangsterskie, później inspi-racja kinem azjatyckim, czy kinem wojennym. W końcu przyszedł czas na coś – „z zupełnie innej beczki” – na-wiązanie do Spaghetti westernu.

 » Na koń!

No dobrze. Połechtaliśmy, pochwaliliśmy i wynieśliśmy pod niebiosa reżysera. Może czas wspomnieć coś o sa-mym fi lmie. „Django” (w oryginale „Django Unchained”) to, tak jak wspomniałem wcześniej, produkcja inspirowa-na spaghetti westernem, czyli fi lmem o kowbojach, tyl-ko nie kręconym na Dzikim Zachodzie, nawet nie w USA i nie przez Amerykanów. Największym (i chyba najpo-pularniejszym) twórcą tego gatunku był Sergio Leone, który stworzył słynną „dolarową trylogię”. Przyznam szczerze, że gdy po raz pierwszy usłyszałem, że Taranti-no zabiera się za ten fi lm, to miałem mieszane uczucia. Ta koncepcja nie pasowała do Quentina. Ale miałem też wiarę. Wiarę w reżysera, którego bardzo ceniłem i który rzadko mnie rozczarowywał. Zwłaszcza po „Bękartach wojny” czułem, że nie będzie źle. Wspomniałem o tym

 » 2013 nr 2 » SPRZĘT » Gear 4 StreetParty 5 48

NORBERT CAŁA

TravelParty, a nie StreetParty

Gear 4 zapragnął mieć w swojej ofercie stację dokują-cą, przeznaczoną dla urządzeń ze złączem Ligntning. Na pudełku znajdziemy ikonę informującą o zgodności z iPhone’em oraz iPodem. W trakcie testów sprawdzi-łem także działanie z iPadami i nie było większych pro-blemów. StreetParty 5 – tak bowiem nazywa się stacja, którą testowałem – działa więc ze wszystkimi urządze-niami ze złączem Lightning. Choć przyznać trzeba, że nie ze wszystkim jednakowo dobrze.

Nawet nie wyjmując urządzenia z pudełka, od razu wiedziałem, że z tyłu znajdę miejsce na umieszczenie baterii, lub urządzenie będzie miało wbudowany aku-mulator. StreetParty 5 wyjaśnia wszystko. W końcu, po co nam na ulicy głośnik, bez autonomicznego zasi-lania? Gear 4 wybrał znacznie lepsze, pierwsze rozwią-zanie – głośnik zasilany jest 4 bateriami AA. Baterie te powinny wystarczyć na około 8 godzin. Zauważyłem jednak, że gdy baterie są już na wyczerpaniu, znaczą-co spada jakość dźwięku oraz zadokowane urządze-nie nie ładuje się tak, jak ma to miejsce przy zasilaniu ze ściany.

GEAR 4STREETPARTY 5

„ Hotelowe pokoje i przedziały

w pociągach – to zdecydowanie najbardziej naturalne środowisko dla tego sprzętu

Page 8: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » JAK czytAć imAgAzine? 8

 » 2013 nr 2 » SPIS TREŚCI 5

Aktualności 10 16­Wywiad­z­Gentry­Underwood­–­twórcą­

Mailboxa Wojtek Pietrusiewicz

18 W strumieniu Jarosław Cała

Felietony 23 Szybkie sposoby zarabiania w Internecie

Kinga Ochendowska 25­I­nie­będziesz­pisał­na­iPadzie… Kinga

Ochendowska 27­iPhone­w­rozmiarze­5” Wojtek Pietrusiewicz 30 Inbox Zero z Mailbox Wojtek Pietrusiewicz 32­Rozwój­technologii­płatności­mobilnych­

Wyzwania­i­przyszłość Kamil Dyrtkowski 34­Nadchodzą­licencje­Wieloterytorialne Gracjan

Pietras (współpraca Maciej Rzepka) 38­Snoboholik Niżej Podpisany

Productivity 41­Produktywne­

kopie zapasowe Michał Śliwiński

Sprzęt 45­CooKoo­Watch Norbert Cała 48­Gear­4­StreetParty­5

Norbert Cała 50­Philips­DS1155 Norbert Cała

Programy 63­GRY­i­Programy­AppStore

Norbert Cała 65­GRY­i­Programy­Mac­OSX

Michał Zieliński 66­Napkin­–­coś­więcej­niż­serwetka

Maciej Skrzypczak 68­Braki­w­iOS Wojtek Pietrusiewicz 70­DockView­–­ułatwia­przełączanie­pomiędzy­

oknami Maciej Mocowski 71­Seagate­Media­–­zarządzaj­swoim

1TB­bezprzewodowych­danych Dominik Łada

Gry 75 WarGames Krzysztof Morawski 77­Ski­Jumping­Pro Krzysztof Morawski 80­The­Book­of­Unwritten­Tales Wojciech Rajpert 82­The­Book­of­Unwritten­Tales:­Critter­

Chronicles Wojciech Rajpert

Porady 85 Tips & Tricks Maciej Skrzypczak

Film 87­Django Jan Urbanowicz

92­Premiery­DVD­i­Bluray­luty­2013 Jan Urbanowicz

Cała muzyka 93

Książki 94 Tylko eBooki! 96­Social­media­–­tylko­dla­fi­rm? (Fragment książki)

Makowa kuchnia 98

52­Philips­Fidelio­SoundSphere­DS9860W Norbert Cała

56­ZAGGKeys­ProPlus­–­podświetlana­klawiatura­dla­iPada Dominik łada

58­Seagate­Wireless­Plus­–­1TB­bezprzewodowych­danych Dominik Łada

60­Logitech­Rechargeable­Trackpad T651 – pierwsza alternatywa­dla­magicznego­gładzika Dominik Łada

 » 2013 nr 2 7

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » iPhone w rozmiarze 5" 27

Obecnie, mamy kilka interesujących zależności pomię-dzy ekranami w urządzeniach Apple. Rozmiary mają oczywiście różne, ale ciekawe są powiązania w zakre-sie gęstości pikseli. iPad mini ma ekran o 163 punktach na cal (ppi), czyli dokładnie tyle samo, ile miał pierwszy iPhone oraz modele 3G i 3GS. Wiemy, że iPhone 4/4S i 5 mają dwukrotnie wyższą gęstość, wynoszącą dokład-nie 326 ppi. iPad 3/4 z ekranem Retina ma z kolei 264 ppi, dwukrotnie więcej od pierwszego iPada i 2-ki, któ-re mają 132 ppi.

Jeśli teraz weźmiemy magiczną liczbę 5" (dokładnie wynosi ona 4,94" – została zaokrąglona, podobnie jak w przypadku iPada mini o ekranie 7,85", a nie 7,9") i roz-ciągniemy na niej obraz o rozdzielczości 640x1136 pikseli z iPhone’a 5, to otrzymamy gęstość upakowania pikseli na poziomie 264 ppi. Dokładnie tyle, ile ma iPad 3 i 4. Niestety, w takiej sytuacji telefon straci przydomek „ Retina”, jeśli Apple nadal będzie trzymał się swojej defi -nicji – przy prawie takiej samej odległości trzymania te-lefonu od twarzy, granica będzie w rejonie 290 ppi. iPad z ekranem wysokiej rozdzielczości, pomimo 264 ppi, kwalifi kuje się do tej technologii, ponieważ trzymamy go w większej odległości od twarzy. To jednak nie jedy-ny problem takiego rozwiązania…

 » 5", 1080x1920 i 440 ppi u konkurencji

Chyba najpopularniejszym, „topowym” ekranem w tym roku, będą konstrukcje 5" o rozdzielczości 1080x1920 pikseli i gęstości upakowania na poziomie 440 ppi.

Pomimo, że większość z nas nie jest w stanie rozróż-nić poszczególnych pikseli już przy 300 ppi, to dla per-fekcyjnego wzroku ta granica leży przy około 600 ppi. Przy kalkulowaniu, czy ekran zalicza się do „Retiny” czy też nie, bierze się pod uwagę również odległość, z jakiej na niego patrzymy. Dla iPhone’a jest to około 28 cen-tymetrów. Dlatego też, jeśli patrzymy na 50" telewizor HD z ponad trzech metrów (przy odtwarzanym materia-le 1080p), on również mógłbym zostać zaliczony do tej kategorii, pomimo że ekran ma jedynie 44 ppi.

Gdyby zadebiutował iPhone 5" o ekranie i gęstości 264 ppi, to Apple wystawi się na przytyki zarówno bran-ży, jak i mediów. Wszyscy będą zgodnie twierdzili, że Apple’owi zabrakło pomysłów i innowacji. Niestety, to koszt za próbę ułatwienia deweloperom życia, przy jed-noczesnym zapewnieniu użytkownikom najlepszej moż-liwej jakości wyświetlanych treści. Tym samym, Apple pozostaje właściwie tylko jeden krok – ponowne podwo-jenie gęstości, czyli upakowaniu czterokrotnie większej liczby pikseli, niż w iPhonie 5. Wynikiem takiego kroku byłby ekran o przekątnej 4,94", 528 ppi oraz o rozdziel-czości 1280x2272 pikseli. To niewątpliwie byłyby liczby, którymi Apple chciałoby się pochwalić – ponownie pod-nieśliby poprzeczkę konkurencji.

 » Interfejs

Takie rozciągnięcie ekranu nie jest jednak dobrym po-mysłem. Jak wiemy, iPad i iPhone mają zupełnie róż-nie rozwiązane UI, pomimo podobnych rozdzielczości

WOJTEK PIETRUSIEWICZ

iPHONE W ROZMIARZE 5"Ostatnie plotki mówią o trzech iPhone’ach, które mają pojawić się w tym roku. Nie! O dwóch w 2013 i jednym na początku 2014. Wróć! Jednak trzech! W każ-dym razie, codziennie możemy usłyszeć nowe plotki. Zastanówmy się jednak, jak mógłby taki iPhone wyglądać…

 » 2013 nr 2 » GRY: OSX » The Book of Unwritten Tales 80

W dzisiejszych czasach, wśród internetowych komentarzy często możemy na-trafi ć na stwierdzenia, że gry dzisiaj nie są takie, jak kiedyś i wszystko nasta-wione jest na jak największy zysk – czyli skryptów, „singla” na 6 godzin i naj-lepiej, żeby wiele nie trzeba było robić, poza przyciskaniem kilku klawiszy. Jednym słowem: „Press A to awesome”. Nic z tych rzeczy nie dotyczy „The Book of Unwritten Tales”.

WOJCIECH RAJPERT

Nie jestem zwolennikiem stwierdzeń, że nic nie jest ta-kie jak wcześniej, gry idą w złym kierunku i stara szkoła nigdy nie wróci. Świat gier się zmienił, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale na przeciw tym, którzy w pa-mięci mają dziesiątki godzin spędzonych z rasowymi przygodówkami, wychodzą panowie z KING Art Games.

Wszyscy, którzy znają gatunek przygodówek poin-t’n’click, znają tytuł: „The Secret of Monkey Island”. Fani tej genialnej produkcji nie powinni obok TBoUT przejść

obojętnie. Gra tryska humorem, nawiązuje do wielu sytuacji z życia codziennego, ma wyraziste postacie. Voice-acting i oprawa grafi czna – są świetne.

Akcja gry umiejscowiona jest w fi kcyjnym świecie, tra-pionym przez konfl ikt dwóch zwaśnionych frakcji – So-juszem i Armią Cienia. Nam przyjdzie się wcielić w ma-łego gnoma, spryciarza o imieniu Wilbur. Pokój może przynieść tajemniczy artefakt, a nam powierzony zo-staje pierścień, który musimy dostarczyć arcymagowi.

THE BOOK OF UNWRITTEN TALES

 » 2013 nr 2 » SPRZĘT » CooKoo Watch 45

Mężczyzna może używać tylkodwóch rodzajów biżuterii,piór i zegarków.Pióro musi być wieczne,a zegarek może być Smart.

NORBERT CAŁA

Kiedyś, gdy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, pewien starszy i powszechnie szanowany Pan, powie-dział mi, że mężczyzna może używać tylko dwóch ro-dzajów biżuterii: wiecznych piór i zegarków. Dobre pió-ro wieczne mam, ale nie używam go, bo jak większość z Was nie pamiętam, kiedy użyłem tradycyjnego środka piśmienniczego do czegoś więcej, niż parafka pod kre-dytem. Zaś na polu zegarków poległem, zakochując się w nich bez pamięci. Mam kilka sztuk, każdy na inną oka-zję. Inny jest na wyścig Formuły 1, inny do pracy, inny na imprezę, kolejny do nurkowania. W ostatniej kategorii możemy rozróżnić dwie podkategorie: inny do rekreacyj-nego, a inny do bardziej technicznego nurkowania. Ogól-nie rzecz biorąc, łatwiej jest mi wyobrazić sobie wyjścia z domu bez zegarka, niż bez iPhone’a. Jeśli mnie znacie, choćby z moich artykułów, to wiecie jak dużą wagę ma

to wyznanie. Zegarek CooKoo Watch jest więc dla mnie ide-alny. Mając go na ręku, nigdy nie zapomnę zabrać ze sobą iPhone’a.

 » Tradycyjne wzor-nictwo, nowoczesna technologia

W ostatnim czasie pojawiło się sporo projektów zegarków integrowanych ze smartpho-

nami. Wszystkie one mają dwie cechy wspólne – komu-nikację za pomocą Bluetooth Smart (4.0) oraz wzornic-two, które nie przypadnie do gustu fanom tradycyjnych zegarków.

CooKoo Watch wyróżnia się właśnie w tej drugiej kategorii, bo wygląda jak tradycyjny i do tego całkiem ciekawy zegarek sportowy. Możemy go kupić w dwóch podstawowych kolorach – czarnym i białym – oraz kilku edycjach specjalnych. Do testów w iMagazine dostaliśmy wersję białą. Koperta zegarka wykonana jest ze średniej ja-kości plastiku, ale zwieńczo-na bardzo ładnym, stalowym pierścieniem. Pod szkiełkiem, które niestety nie jest szafi ro-we, kryje się minimalistycz-ny cyferblat. Mimo, że jest on również wyświetlaczem

COOKOO WATCH

„ CooKoo Watch wygląda jak

zwykły i do tego całkiem ładny zegarek sportowy

„ W założeniu zegarek ma

być przedłużeniem naszego centrum powiadomień – z telefonu na nadgarstek. Niestety sposób implementacji tego rozwiązania nie jest idealny

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 18

JAROSŁAW CAŁA

Mimo że jestem młody – a przynajmniej tak mi się wydaje – bardzo dobrze pamiętam czasy Stadionu Dziesięciolecia, gdzie kasety i płyty z piracką muzy-ką były czymś tak normalnym, jak ryby w hodowla-nym stawie. Setki prowizorycznych stoisk, na których leżały miliardy godzin nielegalnej muzyki, sprzeda-wanej jak zwykłe skarpetki. Wszystko na luzie, bez stresu, i ani strona kupująca ani sprzedająca nie my-ślały o sobie jak o „złodziejach”. Muzyka legalna była czymś tak abstrakcyjnym, jak pełne sklepowe półki

w czasach PRL-u. Później świat dał nam dużo potęż-niejszą broń niż „Jarmark Europa”. Dał nam Internet. Z jednej strony, pomaga on artystom w promowaniu się na całym świecie. Z drugiej jednak, jest chyba jak strzał w piętę. Dzięki Internetowi piractwo stało się potężne, jak nigdy wcześniej. Jednak najważniejszą rzeczą, jaką dał nam Internet, jest wirtualny świat muzyki i dostęp do absolutnie wszystkiego, co tylko chcemy usłyszeć – czyli dla milionów ludzi – coś nie-wiarygodnie cudownego.

W STRUMIENIU

Jeśli ktoś daje nam kolejną możliwość nie okradania, a wspomagania artystów, i to wszystko w tak przystępnej dla nas cenie, to nie pozostaje nam nic innego, jak skorzystanie z tej sposobności.

 » 2013 nr 2 » FILM » Django 87

JAN URBANOWICZ

Oscary już za progiem. Sporo fi lmów i emocjonująca konkurencja pomiędzy produkcjami. Jednak mnie, najbardziej ze wszystkich, przypadł do gustu

„Django” – nowe dziecko Quentina Tarantino.

Quentin Tarantino to nazwisko znane jest chyba wszyst-kim, a przynajmniej tym, którzy interesują się kinem. Twórca wyjątkowy, specyfi czny i jedyny w swoim rodza-ju. Genialny reżyser, który przez lata wypracował swój własny, kultowy już styl. Do swoich obrazów pisze rów-nież własne scenariusze, co na pewno ma wpływ na to, jak współgrają ze sobą poszczególne elementy produk-cji. Tarantino znany jest z tego, że potrafi idealnie po-prowadzić aktorów, dzięki czemu dają oni z siebie ab-solutne maksimum. Przekłada się to na efekt końcowy – zwłaszcza, że Tarantino nie angażuje aktorów byle ja-kich. Dowody na to mieliśmy właściwie od samego po-czątku, gdy w 1992 roku oglądaliśmy „Wściekłe psy”. Po-rywający, błyskotliwy i brutalny fi lm gangsterski, który wbija w fotel od początku, do samego końca. Według wielu, to najlepszy fi lm Tarantino, ale i tak kultową po-zostaje kolejna w chronologii produkcja, czyli „Pulp Fic-tion”. Obsypany licznymi, najważniejszymi nagrodami w świecie fi lmowym (w tym Złota Palma w Cannes za najlepszy fi lm, czy Oscar oraz Złoty Glob za scenariusz), na zawsze zapada w pamięć. I choć nie musi się podo-bać każdemu, to na pewno nie można koło niego przejść obojętnie. Potem bywało już różnie. Pan Quentin mie-wał fi lmy lepsze i gorsze, ale wszystkie reprezentowały

pewien poziom. Nie można nie zauważyć zabaw stylem i konwencją. Najpierw kino gangsterskie, później inspi-racja kinem azjatyckim, czy kinem wojennym. W końcu przyszedł czas na coś – „z zupełnie innej beczki” – na-wiązanie do Spaghetti westernu.

 » Na koń!

No dobrze. Połechtaliśmy, pochwaliliśmy i wynieśliśmy pod niebiosa reżysera. Może czas wspomnieć coś o sa-mym fi lmie. „Django” (w oryginale „Django Unchained”) to, tak jak wspomniałem wcześniej, produkcja inspirowa-na spaghetti westernem, czyli fi lmem o kowbojach, tyl-ko nie kręconym na Dzikim Zachodzie, nawet nie w USA i nie przez Amerykanów. Największym (i chyba najpo-pularniejszym) twórcą tego gatunku był Sergio Leone, który stworzył słynną „dolarową trylogię”. Przyznam szczerze, że gdy po raz pierwszy usłyszałem, że Taranti-no zabiera się za ten fi lm, to miałem mieszane uczucia. Ta koncepcja nie pasowała do Quentina. Ale miałem też wiarę. Wiarę w reżysera, którego bardzo ceniłem i który rzadko mnie rozczarowywał. Zwłaszcza po „Bękartach wojny” czułem, że nie będzie źle. Wspomniałem o tym

 » 2013 nr 2 » SPRZĘT » Gear 4 StreetParty 5 48

NORBERT CAŁA

TravelParty, a nie StreetParty

Gear 4 zapragnął mieć w swojej ofercie stację dokują-cą, przeznaczoną dla urządzeń ze złączem Ligntning. Na pudełku znajdziemy ikonę informującą o zgodności z iPhone’em oraz iPodem. W trakcie testów sprawdzi-łem także działanie z iPadami i nie było większych pro-blemów. StreetParty 5 – tak bowiem nazywa się stacja, którą testowałem – działa więc ze wszystkimi urządze-niami ze złączem Lightning. Choć przyznać trzeba, że nie ze wszystkim jednakowo dobrze.

Nawet nie wyjmując urządzenia z pudełka, od razu wiedziałem, że z tyłu znajdę miejsce na umieszczenie baterii, lub urządzenie będzie miało wbudowany aku-mulator. StreetParty 5 wyjaśnia wszystko. W końcu, po co nam na ulicy głośnik, bez autonomicznego zasi-lania? Gear 4 wybrał znacznie lepsze, pierwsze rozwią-zanie – głośnik zasilany jest 4 bateriami AA. Baterie te powinny wystarczyć na około 8 godzin. Zauważyłem jednak, że gdy baterie są już na wyczerpaniu, znaczą-co spada jakość dźwięku oraz zadokowane urządze-nie nie ładuje się tak, jak ma to miejsce przy zasilaniu ze ściany.

GEAR 4STREETPARTY 5

„ Hotelowe pokoje i przedziały

w pociągach – to zdecydowanie najbardziej naturalne środowisko dla tego sprzętu

iMagazine to magazyn w wersji elektronicznej, do pobrania w formie pliku PDF. Format PDF daje nam kilka możliwości interakcji. Aby ułatwić nawigację po iMagazine, wiele miejsc jest klikalnych – dzięki temu można szybciej przechodzić w interesujące nas miejsca.

SPRZĘT:» Philips Fidelio SoundSphere

» CooKoo Watch

» Gear4 Streetparty5

» ZAGGKeys ProPlus

» Seagate Wireless Plus

PROGRAMY:» DockView

»  Napkin

»  WarGames

»  The Critter Chronicles

» Ski Jumping Pro

NADCHODZĄ LICENCJE WIELOTERYTORIALNE

WYWIAD: MAILBOX

FILM: DJANGO

www.imagazine.pl

ISSN 2082-3630 iMagazine 2/2013 (27)

MUZYKA W STRUMIENIU

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 18

JAROSŁAW CAŁA

Mimo że jestem młody – a przynajmniej tak mi się wydaje – bardzo dobrze pamiętam czasy Stadionu Dziesięciolecia, gdzie kasety i płyty z piracką muzy-ką były czymś tak normalnym, jak ryby w hodowla-nym stawie. Setki prowizorycznych stoisk, na których leżały miliardy godzin nielegalnej muzyki, sprzeda-wanej jak zwykłe skarpetki. Wszystko na luzie, bez stresu, i ani strona kupująca ani sprzedająca nie my-ślały o sobie jak o „złodziejach”. Muzyka legalna była czymś tak abstrakcyjnym, jak pełne sklepowe półki

w czasach PRL-u. Później świat dał nam dużo potęż-niejszą broń niż „Jarmark Europa”. Dał nam Internet. Z jednej strony, pomaga on artystom w promowaniu się na całym świecie. Z drugiej jednak, jest chyba jak strzał w piętę. Dzięki Internetowi piractwo stało się potężne, jak nigdy wcześniej. Jednak najważniejszą rzeczą, jaką dał nam Internet, jest wirtualny świat muzyki i dostęp do absolutnie wszystkiego, co tylko chcemy usłyszeć – czyli dla milionów ludzi – coś nie-wiarygodnie cudownego.

W STRUMIENIU

Jeśli ktoś daje nam kolejną możliwość nie okradania, a wspomagania artystów, i to wszystko w tak przystępnej dla nas cenie, to nie pozostaje nam nic innego, jak skorzystanie z tej sposobności.

iMagazine można czytać na komputerach dzięki systemowemu „Podglądowi” lub programowi ­Acrobat­Reader. Na iPadach lub iPhone’ie/iPodzie Touch, iMagazine jest możliwy do przeglądania poprzez aplikację iBooks lub eGazety Reader. W przypadku iBooks każdy numer iMagazine trzeba ręcznie wrzucić na urządzenie przenośnie poprzez iTunes.

W przypadku eGazety Readera trzeba być zarejestrowanym w systemie eGazety. W tym przypadku, każdorazowo, gdy będzie pojawiało się nowe wydanie iMagazine, informacja o tym pojawi się wewnątrz aplikacji i magazyn będzie można pobrać bezpłatnie przez Internet. «

Strona tytułowa zawiera linki do promowanych w danym wydaniu artykułów.

Spis treści przygotowano w taki sposób, aby można było od razu przejść do interesującego nas artykułu – wystarczy kliknąć lub dotknąć na iPadzie/iPhone’ie tytuł artykułu.

Na jednej z następnych stron, nad informacją o konkursach z poprzedniego wydania, znajdują się miniatury stron z artykułami promowanymi.

W każdym miejscu magazynu, klikając w logo iMagazine w lewym górnym rogu, automatycznie przechodzimy do spisu treści.

JAK czytAć imAgAzine?

Page 10: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » aktualności 10

apple wprowadza do sprzedaży iPada 128GBPo serii związanych z tym plotek, Apple oficjalnie wprowadziło do sprzedaży iPada z Retiną, o pojem-ności 128GB. Nowa wersja pojemnościowa iPada ma uzupełniać ofertę i jest już dostępna w sklepach.

Polskie ceny wyglądają następująco 3399: zł brutto wersja Wi-Fi, 3899 zł brutto wersja z LTE.

Sprzedano 25 miliardów piosenek w itunesApple ogłosiło, że sprzedano 25 miliardów piose-nek w iTunes. Rekordową piosenką była „Monkey

Dreams” Chase’a Bucha, a kupił ją Philip Luepke z Niemiec. W nagrodę Apple przyznało mu gift card na skromną wartość 10 tys. euro. Użytkownicy iTu-nes pobierają średnio 15 tys. utworów na minutę, a sam sklep jest dostępny w 119 krajach i zawiera w sobie ponad 26 milionów piosenek, wolnych od DRM, w formacie AAC-256kbps.

aktualizacjeOd ostatniego wydania, ukazały się następujące ak-tualizacje dla komputerów Apple:•MacBookAirSMC Update v1.8 982 KB•MacBookSMCFirmware Update 1.5 494 KB• MacBookProSMCFirmware Update 1.6

666 KB

• AirPortBaseStationandTimeCapsuleFirmware Update 7.6.3

• AirPortUtility6.2forMac 20.64 MB• DigitalCameraRAWCompatibility Update

4.04 5.13 MB•MacBookProSMCFirmware Update 1.7 1 MB• iOS6.1.2Software Update• JavaforOSX2013-001 63.84 MB• iTunes 11.0.2 188.15 MB• JavaforMacOSX10.6 Update 13 69.32 MB

Użyteczna rada. Pamiętajcie, aby przed każdą ak-tualizacją naprawić uprawnienia na dysku oraz zro-bić back-up danych.

Nowy głośnik Gear4 AirZone Series 3 z technologią AirPlayWszystkieprognozytech-nologicznenanajbliższelatasązgodnecodojed-nego – przyszłość opie-ra się na rozwiązaniachbezprzewodowych. Chyba najlepszą z technologii, wy-korzystywanych do bezprze-wodowego odtwarzania dźwię-ku, jest AirPlay. Pozwala on na bezprzewodowe i strumieniowe przesyłanie wszelkich danych – muzyki, filmów, zdjęć i innego rodzaju plików do urzą-dzeń odbiorczych. Firma Gear4, w swojej dotychcza-sowej ofercie miała już urządzenie z wykorzystaniem technologii AirPlay – AirZone Series 1. Obecnie gama rozwiązań bezprzewodowych producenta powiększa się, a na rynek wkracza nowa generacja głośnika – AirZone Series 3.

AirZone Series 3 to kompaktowe rozwiązanie cechu-jące się nowoczesnym, eleganckim wyglądem.

Na tylnym panelu głośnika, oprócz złącza Aux In, wejścia zasilania i przycisku uruchamiającego, umiesz-czono również wejście USB oraz przycisk parowania. By rozpocząć współpracę między urządzeniem Apple a AirZone Series 3, wystarczy jednorazowo podłączyć

je do głośnika za pomocą kabla USB i skorzystać z przycisku pa-rowania. Po rozłączeniu kabla, urządzenia są już zsynchronizo-wane, a AirZone gotowy jest do odtwarzania muzyki z wybrane-go nośnika.

Gear4 AirZone Series 3 posia-da dwa wbudowane przetworniki,

wzmacniacz akustyczny klasy D i zasi-lanie o mocy 16W.

Podłączony do zasilania głośnik podczas odtwarza-nia muzyki, może również ładować baterię w iPhone’ie czy iPadzie.

Cena głośnika Gear4 AirZone Series 3 wynosi 699 PLN.

Wzrost cen Microsoft Office for Mac 2011Większośćserwisówzagranicznychinformuje,żeMi-crosoft„pocichu”podniósłcenyswoichpakietówbiurowydlamaków–OfficeforMac2011–o 20USD.

Jak udało się nam zorientować – korzystając z infor-macji uzyskanych bezpośrednio od źródeł w polskim biurze MS – podobnie będzie też u nas.

Jeśli planujecie zakup pakietu biurowe-go i nie chcecie mieć abonamentu w usłu-dze Office 365, warto szybko udać się do sklepu – pakiety w starych cenach są jesz-cze dostępne!

Jak podejrzewamy – już niedługo.

Page 11: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » aktualności 11

PYRALAB zaprasza na imprezę „Mobilizacja” dla developerów 2 marca 2013KołoNaukowePYRALABorganizujeciekawewyda-rzeniadladeveloperówpiszącychnaAndroidai iOS. Celem imprezy jest dotarcie do jak największej ich licz-by (developerów, nie systemów operacyjnych), aby móc się wspólnie dzielić wiedzą. Organizatorzy również liczą na to, że ich spotkanie zachęci pasjonatów do rozpoczę-

cia swojej przygody z programowaniem. Wejście i udział w imprezie jest darmowe.

Spotkanie odbędzie się 2 marca od 9:00 do 18:00 na Wydziale Elektroniki i Telekomunikacji Politechniki Po-znańskiej1 przy ulicy Polanka 3 w Poznaniu.

Więcej informacji znajdziecie tutaj.

Jeśliprzeczytaliściepoprzedniewyda-nie iMagazine, z pewnością zwrócili-ścieuwagęnawywiadprzeprowadzonyz twórcami–niebójmysiętegonapi-sać–hituostatnichmiesięcy–aplika-cjiFoldify, która w unikalny sposób łączy ze sobą świat wirtualny z rzeczywistym. W związku z nią mam dla Was dobrą wiadomość – ukazała się aktualizacja wnosząca sporo dodatków i usprawnień.

Foldify 1.1 to przede wszystkim możliwość im-portowania zdjęć z rolki aparatu. Od teraz będzie-my mogli wstawiać własne i innych facjaty na ma-kiety „ludziopodobne” albo wykorzystamy zdjęcia jako swoiste tekstury uprzednio przygotowane w ze-wnętrznym programie.

Ale na tym nie koniec – dodano możliwość pobie-rania koloru z siatki, wypełnienie kształtu kolorem, jak również znajdziemy 6 całkiem nowych szablonów oraz wiele świeżych pieczątek. Pixle nie zapomniało również, że już niedługo Walentynki, dlatego przygo-towało specjalny zestaw miłosnych pieczątek i oczy-wiście dodało makietę serca.

Jedną z ogromnych zalet Foldify jest również społeczność, która z dnia na dzień się powiększa, w związku z czym jej twórcy dodali nową kategorię „Trending”, dzięki czemu dowiemy się, jakie najśwież-sze prace przypadły do gustu innym.

Czas najwyższy więc zajrzeć do Update’ów w App Store, bądź udać się tam na zakupy. Foldify to gwa-rancja zabawy zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.

Duża aktualizacja Foldify

Adobe Create Now & Create The WebJużniedługo,bo1marca2013rokuw Warszawieodbędąsiędwawydarzeniaz cyklu Create Now i Create TheWeb.

Każdy, kto choć trochę interesuje się szeroko poję-tą grafiką komputerową lub branżą wideo, będzie mógł wziąć udział we wspomnianych wydarzeniach, podczas których znani w światku Adobe eksperci podzielą się do-świadczeniem i wiedzą z dziedziny nowoczesnego pro-jektowania oraz publikowania treści przeznaczonych za-równo do druku, jak i na strony internetowe, urządzenia mobilne i wideo.

Spotkanie Create Now zapozna nas z możliwościami Adobe Creative Cloud oraz usługami i ofertami zarówno dla użytkowników indywidualnych, jak i zespołów. Bę-dziemy mogli dowiedzieć się również, jakie zmiany na-dejdą wkrótce w programach z pakietu Adobe CS6 jak Adobe Photoshop, Illustrator, InDesign, Dreamweaver i Premiere Pro.

Z kolei, w trakcie Create The Web dowiemy się, w ja-kim kierunku rozwojowym zmierzają standardy web’o-we (będzie mowa m.in. o takich technologiach jak CSS Filters, CSS Regions, czy też CSS Exclusions). Zapozna-my się też nieco bliżej z narzędziem Edge Animate, któ-re w prosty sposób pozwala na stworzenie nawet za-awansowanych animacji HTML’owych.

Wszelkich zainteresowanych tymi wydarzeniami od-syłamy na oficjalną stronę Create Now & Create The Web, gdzie będziecie mogli się zarejestrować oraz po-znać program dnia i informacje na temat prelegentów biorących udział w spotkaniu.

Osoby „ztwitteryzowane” mogą śledzić oraz dzielić się informacjami pod specjalnymi tagami #CreateNow i #CreateTheWeb.

Page 12: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » aktualności 12

E-inkey – ciekawy koncept klawiaturySkoro o klawiaturachu nasjestczęstomowa,tocopo-wiecie o takiejklawiaturze?E-inkeyjestprojektemMa-xima Mezentseva i AleksandraSuhihna,wykorzystują-cymtechnologięe-papieru.

Dlanasrewelacja. Jajużstojęw kolejce.Ciekawe,ilebędziekosztowałai czy w ogólewyjdziez fazypro-jektudoprodukcji.

WięcejzdjęćnaYankoDesign.

Nowe i niższe ceny MacBooków Pro z Retiną i 13-calowego AiraApple wprowadziło dzisiaj obniżkę cen MacBooków Pro z ekranami Retina oraz topowego modelu Air z dyskiem o pojemności 256 GB.

MacBookPro13″z ekranem RetinaNajtańszy MacBook Pro stał się teraz jeszcze bardziej

opłacalny. Podstawowy model teraz kosztuje 6499 PLN, za wersję ze 128 GB dyskiem flash. Wyższy model, wy-posażony teraz w 2,6 GHz Core i5 i 256 GB flash, kosz-tuje 7299 PLN. Za dopłatą można zamówić 3 GHz i7.

MacBookPro15″z ekranem RetinaModel 15″ z ekranem Retina otrzymał nowe proce-

sory. Podstawowy model teraz ma Core i7 quad-core 2,4 GHz, a topowy otrzymał model taktowany często-tliwością 2,7 GHz.

MacBookAir13″Obniżce cen również uległ MacBook Air 13″ wyposa-

żony w 256 GB dysk flash. Jego cena teraz zaczyna się od 5999 PLN.

Logitech Ultrathin Keyboard dla iPada miniLogitechniezasypiagruszekw popiele–poświet-nejklawiaturzeUltrathinKeyboardCoverdla„du-żego”iPada,zaprezentowałwłaśniejejmniejszegobratadlaiPadamini. Logitech Ultrathin Keyboard mini dostępna będzie w dwóch kolorach – czarnym i białym.

Już nie mogę się doczekać, kiedy trafi do nas do testów.

Wygląd i rozwiązanie jest kopią sprawdzonego pomy-słu z „dużego” modelu. Mamy wykorzystaną koncepcję magnesów à la Smart Cover, aluminiową obudowę sty-lizowaną na iPada. Martwi mnie tylko wielkość klawiszy, ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle. Klawiatura po-siada baterię pozwalającą na 3 miesiące użytkowania (zakładając 2 godziny użytkowania dziennie)

Klawiatura Logitech Ultrathin Keyboard mini będzie dostępna w Europie w lutym w sugerowanej przez pro-ducenta cenie detalicznej 349,00 PLN.

Page 13: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » aktualności 13

Gear4 włącza się do „Gry o tron”Chociażnie zdążyłemprzeczytać jeszczewszyst-kichksiążekz seriiPieśniLodui Ognia,a serial Gra o trondopieronadrabiam,tomuszęprzyznać,żehi-storiaopowiedzianaprzezGeorg’a R.R.Martinajestniesamowiciewciągająca. Zapewne wśród Was znaj-dą się fani tej serii, dlatego chciałbym się podzielić do-brymi wieściami. Otóż firma Gear4 – producent wszel-kiej maści akcesoriów do iUrządzeń i nie tylko – dzięki

nowemu partnerowi jakim jest stacja HBO, w lutym zaprezentowało nową serię pokrowców i słuchawek sygno-wanych grafiką Gry o tron!

Zacznijmy od osłonek. Przedsta-wiają herbowe stwory (jelenia, lwa, wilkora) głównych rodów Westeros lub Żelazny tron. Dostępne będą dla iPhone’a 5 (4 rodzaje) oraz dla iPo-da Touch (2 rodzaje). Cena za jedną osłonkę to 99 PLN (dla obu wersji).

Posiadacze iPada mini będą mogli z kolei zaopatrzyć się w piękny, czar-ny pokrowiec, który ozdobiony zo-stał tekstem przysięgi Nocnej Straży, czyli bractwa strzegącego wielkie-go Muru. Konstrukcja pokrowca po-

zwala na złożenie go tak, by utworzył stanowisko umożliwiające wygodne korzystanie z iPa-da. Całość zabezpieczona jest paskiem, dzięki czemu pokrowiec pozostaje szczelnie zamknięty, również pod-czas transportu. Cena – 119 PLN. Aż Wam zazdroszczę.

Ostatnią linią produktów z tej serii są słuchawki do-uszne lub nauszne, składane, w dwóch wariantach ko-lorystycznych – czerwonym, z wizerunkiem lwa Lanni-sterów oraz beżowym, z wilkorem Starków. Słuchawki będą stanowiły doskonałą opcję dla wszystkich, nie tyl-ko posiadaczy iUrządzeń. Cena – 79 PLN za słuchawki douszne oraz 119 PLN za słuchawki nauszne.

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

sare_105x280_spad5.ai 17-02-10 13:24:29

Page 14: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » aktualności 14

130MacBook Pro 13” Core i7 2,7 GHz (early-2011)

108MacBook Pro 13” Core i5 2,3 GHz (early-2011)

135Mac mini Server i7 quad 2 GHz (mid-2011)

155Mac mini Core i5 SSD 2,5 GHz (mid-2011)

170iMac 27” i7 quad 2,8 GHz (late-2009)

167iMac 21,5” i5 quad 2,5 GHz (mid-2011)

81iMac 24” Core2Duo 2,4 GHz (mid-2007)

0min

10 20 30 40

52MacBook Air 11,6” Core2Duo (late-2010)

197iMac 27” i7 quad

2,8 GHz SSD (late-2009)

Handbrake

iMovie II

iMovie I

Zip IIZip I

iPhoto II

iPhoto I

Lightroom III

Lightroom II

Lightroom I

MAC MARK 1.0MAC MARK 1.0

123Mac mini Core i5 HDD 2,5 GHz (mid-2011)

190iMac 27” i7 quad 3,4 GHz (mid-2011)

120MacBook Air 13” i5 1,7 GHz (mid-2011)

129MacBook Air 11,6” i7 1,8 GHz (late-2010)

251Hackintosh Core i7 3,4 GHz SSD

220Mac Pro 6 Core Xeon 2×2,93 GHz (mid-2010)

161MacBook Pro 15” Core i7 2,4 GHz (late-2011)

130 MacBook Pro 13” Core i7 2,7 GHz,

500GB HDD 5400rpm, 4GB RAM (early 2011)

108MacBook Pro 13” Core i5 2,3 GHz,

320GB HDD 5400rpm, 4GB RAM (mid 2011)

135Mac mini Server i7 quad 2 GHz,2×500GB HDD 7200rpm, 4GB RAM (mid 2011)

155Mac mini Core i5 2,5 GHz,96GB SSD, 4GB RAM (mid 2011)

170iMac 27” i7 quad 2,8 GHz,1TB HDD 7200rpm, 12GB RAM (late 2009)

167iMac 21,5” i5 quad 2,5 GHz,500GB HDD 7200rpm, 4GB RAM (mid 2011)

81iMac 24” Core2Duo 2,4 GHz,1TB HDD 7200rpm, 4GB RAM (mid 2007)

0min

10 20 30 40

52MacBook Air 11,6” Core2Duo 1,4 GHz, 128GB SSD, 2GB RAM (late 2010)

197iMac 27” i7 quad 2,8 GHz,

240GB SSD, 12GB RAM (late 2009)

Handbrake

iMovie II

iMovie I

Zip IIZip I

iPhoto II

iPhoto I

Lightroom III

Lightroom II

Lightroom I

123Mac mini Core i5 2,5 GHz,500GB HDD 5400rpm, 4GB RAM (mid 2011)

190iMac 27” i7 quad 3,4 GHz, 1TB HDD 7200rpm, 4GB RAM (mid 2011)

120MacBook Air 13” i7 1,7 GHz,

256GB SSD, 4GB RAM (mid 2011)

129MacBook Air 11,6” i7 1,8 GHz,

256GB SSD, 4GB RAM (mid 2011)

251Hackintosh Core i7 quad 3,4 GHz,240GB SSD, 16GB RAM (na bazie iMac mid 2011)

220Mac Pro 6 Core Xeon 2×2,93 GHz, 512GB SSD, 12GB RAM (mid 2010)

Retina MacBook Pro 13” Core i5 dual-core 2,5 GHz, 128GB SSD, 8GB RAM (late 2012)

161MacBook Pro 15” Core i7 quad 2,4 GHz, 750GB HDD 5400rpm, 4GB RAM (late 2011)

161

162

MacBook Air 13” Core i7 dual-core2,0 GHz, 256GB SSD, 8GB RAM (mid 2012)

239Retina MacBook Pro 15” Core i7 quad

2,3 GHz, 256GB SSD, 8GB RAM (mid 2012)

MAC MARK 1.0MAC MARK 1.0

Końcowy MacMark wyliczany jest na podstawie wzoru:MacMark = (1÷(sumatestówwsekundach))×100000

Pełny opis testów na stronie:http://morid.in/macmark201108

Page 16: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » wywiad » MAILBOX 16

wywIAd z Gentry Underwood– twórcą Mailboxa

» WojtekPietrusiewicz:CześćGentry.Gentry Underwood: Cześć!

» WP:Zdajęsobiesprawęz tego,żejesteśterazstrasz-niezajętypracą,alechciałbymzadaćCikilkapytańw związkuMailboxem-Wasząnajnowsząaplikacją.Czymożeszpodzielićsiętokiemmyślenia,którympodążaliściew zespole,podczasimplementacjifunk-cji„usypiania”wiadomościw Mailboxie?Pomysłza-powiadasięfantastycznie,a nikt jeszcze skutecznie goniewdrożył.

GU: Pomysł powstał podczas studiowania tego, jak ludzie wykorzystują Orchestra [przyp. red. aplikacja to-do]. Na początku chcieliśmy dodać wszystko, cze-go użytkownicy oczekiwali od samego narzędzia, ale nigdy nie kończysz wszystkich zadań na swojej liście, więc z czasem te zadania „patrzą” na Ciebie i powodu-ją poczucie winy.

Studiowaliśmy system GTD (Gettings Things Done) i spodobał nam się model Davida Allena: „Do, Drop, De-legate, Defer”, który pozwalał na utrzymywanie przed oczami czystej „kartki papieru”. Jeśli nie musisz zro-bić czegoś natychmiast, to nie ma też potrzeby, abyś musiał na to patrzeć - takie działanie powoduje eufo-ryczny spokój.

Największym problemem z GTD, z naszej perspekty-wy, jest fakt, że potrzeba dyscypliny, aby całość utrzymać w szachu. Musisz sprawdzać te wszystkie różne inne na-rzędzia, w których trzymasz swoje zadania. Zdaliśmy so-bie sprawę, że mając smartfona w kieszeni, moglibyśmy stworzyć bardziej zautomatyzowany system. Nie trzeba pamiętać, aby go sprawdzać, a to z kolei zasugerowało nam, że być może uda nam się dać użytkownikom eufo-rię GTD, bez potrzeby przekształcania ich w GTD Ninja.

Przyciski „usypiania” wydawały nam się najszybszym sposobem przekazania automatyce systemu, co ma ro-bić. Zdaliśmy sobie sprawę, że najczęściej chcesz od-roczyć wiadomość lub zadanie do bliżej nieokreślone-go czasu w przyszłości, dlatego stworzyliśmy przyciski w stylu „jutro” lub „w ten weekend”.

» WP:DlaczegowybraliścieGmailjakopierwsząwspie-ranąprzezWasplatformę?

GU: Gmail jest bardzo popularny w USA, szczególnie wśród użytkowników iPhone’ów.

» WP:JakbardzopomógłWamGooglew implementa-cjiWaszegosystemu?

GU: Google nie był zamieszany w implementację sa-mego systemu, ale potwierdzaliśmy u nich wszystkie

MaiLBOXWojtek PietrusieWicz

Gentry underwood to człowiek przewodniczący firmie orchestra, będącej twór-cą innowacyjnego narzędzia, służącego do jeszcze łatwiejszego osiągania in-box zero - Mailbox dla iPhone’a. Gdy będziecie czytać ten artykuł, kolejka na-dal będzie prawdopodobnie gigantyczna (w momencie jego pisania wynosiła ponad siedemset tysięcy osób), a Gentry zapewne ma ręce pełne roboty. uda-ło mi się jednak krótko z nim porozmawiać na temat procesu tworzenia oraz przyszłości jego produktu.

Page 17: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » wywiad » MAILBOX 17

nasze zabezpieczenia, aby upewnić się, że robimy to prawidłowo.

» WP:Corobiciez danymi przetrzymywanymi w Gma-ilu?Czyprzenosiciewszystkonawłasne serwery,czytylko jakąśczęść?Nagłówki?Treśćemaili? Je-ślitylkoczęść,tocodokładnietransferujeciei dla-czego?JakiesązaletytegorozwiązaniadlaWaszychużytkowników?

GU: Sprawdzanie poczty na serwerach, pomimo że technicznie jest to skomplikowane i drogie, pozwala nam na szybsze dostarczanie poczty użytkownikom, wysy-łanie im powiadomień push i przetwarzanie wiadomo-ści „usypiane.”

IMAP ma już prawie 30 lat i jest bardzo powolny, a aplikacje producentów trzecich potrafią wykorzysty-wać połączenie tylko wtedy, gdy są uruchomione. Dla-tego sprawdzamy pocztę w chmurze, cache’ujemy nowe wiadomości i przetwarzamy je, abyśmy mogli dostar-czyć je do telefonów szybciej. Próbujemy pozbyć się wszystkiego, czego nie potrzebujesz w wiadomości - tak jak na przykład cytowanej treści poniżej naszej odpo-wiedzi. Ważne elementy z kolei łączymy, aby wygląda-ły na konwersację. To powoduje, że wszystko jest szyb-sze, poczynając od pobierania ich, a kończąc na ich przechowywaniu.

Serwery Mailboxa trzymają kopię emaili, które są w telefonie po to, aby wiedziały, kiedy użytkownik je usy-pia, archiwizuje, kasuje, etc. Kiedy wiadomość opuszcza telefon (w przypadku jej skasowania lub dlatego, że jest stara i znika z dołu listy), kasowana jest również z ser-werów Mailboxa.

» WP: Jak dobrze zabezpieczyliściewłasne serwe-ryprzedwłamaniem? Jak i kiedydane szyfrowa-nesąpodczas transferupomiędzyserweramiGo-ogle’a i Orchestry?Jakiegorodzajuzabezpieczeniastosujecie?

GU: Używamy „najlepszych w swojej klasie” zabez-pieczeń, aby dane na serwerach Mailboxa nie wpadły w niepowołane ręce. Wszystkie dane są transmitowane za pomocą szyfrowanego połączenia SSL.

» WP:DlaczegoużytkownicypowinniufaćWami wie-rzyć,żewłaściwiezadbacieo ichemaile?

GU: To konieczne dla przyszłości naszej firmy. Jeśli nie będziemy odpowiednio dbali o wiadomości użytkowni-

ków (a to oznacza zarówno utrzymywanie bezpieczeń-stwa/prywatności jak i zapewnienie ludziom szybkiego dostępu do nich przez nasze aplikacje), to nie pozosta-libyśmy długo na tym rynku.

» WP:CzyprzewidujeciewprowadzenieaplikacjidlaiPada?A wersjedlaOSXi Androida?

GU: Nie mamy ich obecnie umieszczonych na linii cza-su, ale wszystkie [wymienione] wersje są bardzo istot-ną częścią naszego biznesplanu.

» WP:Czyplanujeciewspieraćw przyszłościWindows?Czy zdecydowalibyście sięklasyczny interfejs czynowe„Metro”?

GU: Nie jesteśmy pewni, czy stworzymy aplika-cję dla Windows i Windows Phone. Będziemy obser-wować rynek i patrzeć, czy te urządzenia zdobywają popularność.

» WP:Kiedyplanujeciewprowadzićwsparciedla in-nychtypówkontpocztowychi jakiebyłybytotypy?

GU: Obecnie nie udostępniamy żadnych informacji w tym temacie.

» WP:Dlaczegonie zdecydowaliście się sprzedawaćaplikacji i wybraliściemodeldarmowy?

GU: Generalnie, chcieliśmy tak zrobić, ale gdy zoba-czyliśmy jak ogromne jest zapotrzebowanie, nie wie-rzyliśmy, że nasze serwery będą w stanie wytrzymać taki napór użytkowników. Tym bardziej, jeśli wszystkich wpuścilibyśmy jednocześnie. Zdaliśmy sobie też sprawę, że jak każdy produkt bazujący na serwerach w chmu-rze (np. Gmail, Pinterest, Spotify), musimy wpuszczać ludzi stopniowo - trochę na początek, a potem coraz więcej i więcej wraz z upływem czasu. W Internecie to jest proste, ale w App Store można jedynie włączyć lub wyłączyć aplikację. Skoro byliśmy zmuszeni do usta-wienia ludzi w kolejce, to nie mogliśmy za to od nich uprzednio pobierać pieniędzy. To trudne do przełknię-cia, ponieważ pomimo tego, nadal mamy sporo ocen jedno-gwiazdkowych od osób, których nasza aplika-cja nie obchodzi. Wierzyliśmy, że to był nasz najlep-szy wybór.

» WP:Dziękujębardzoi życzępowodzeniaw niema-łymprzedsięwzięciu.

GU: Dzięki i pozdrawiam! «

Page 18: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 18

Jarosław Cała

Mimo że jestem młody – a przynajmniej tak mi się wydaje – bardzo dobrze pamiętam czasy Stadionu Dziesięciolecia, gdzie kasety i płyty z piracką muzy-ką były czymś tak normalnym, jak ryby w hodowla-nym stawie. Setki prowizorycznych stoisk, na których leżały miliardy godzin nielegalnej muzyki, sprzeda-wanej jak zwykłe skarpetki. Wszystko na luzie, bez stresu, i ani strona kupująca ani sprzedająca nie my-ślały o sobie jak o „złodziejach”. Muzyka legalna była czymś tak abstrakcyjnym, jak pełne sklepowe półki

w czasach PRL-u. Później świat dał nam dużo potęż-niejszą broń niż „Jarmark Europa”. Dał nam Internet. Z jednej strony, pomaga on artystom w promowaniu się na całym świecie. Z drugiej jednak, jest chyba jak strzał w piętę. Dzięki Internetowi piractwo stało się potężne, jak nigdy wcześniej. Jednak najważniejszą rzeczą, jaką dał nam Internet, jest wirtualny świat muzyki i dostęp do absolutnie wszystkiego, co tylko chcemy usłyszeć – czyli dla milionów ludzi – coś nie-wiarygodnie cudownego.

W strumieniu

Jeśli ktoś daje nam kolejną możliwość nie okradania, a wspomagania artystów, i to wszystko w tak przystępnej dla nas cenie, to nie pozostaje nam nic innego, jak skorzystanie z tej sposobności.

Page 19: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 19

Przecież nie każdy chce być kolekcjonerem płyt, a swoje miejsce na domowych półkach woli np. wypeł-niać książkami. Na początku były to wirtualne sklepy, ta-kie jak iTunes Store, gdzie muzykę możemy zakupić w for-mie cyfrowej i przechowywać na swoich urządzeniach. Nam Polakom na polską wersję sklepu przyszło czekać długo, no dobra bardzo długo, ale w końcu 29 września 2011 roku i my mogliśmy cieszyć się tym świetnym two-rem Apple.

 » Muzyka z powietrza…

Na polski rynek, który niewątpliwie jest smakowitym kąskiem, uderzają teraz serwisy muzyki streamowa-nej z powietrza. Główną różnicą pomiędzy tymi ser-wisami a wspomnianym wcześniej iTunes Store, jest

to, że nie kupujemy w nich muzyki, a tylko miesięcz-ny abonament do biblioteki, jaką udostępniają. Trzeba od razu napisać, że w powietrzu pachnie rewolucją, ponieważ rozwiązania, jakie proponu-ją nam te serwisy są bardzo ciekawe, ale czy dla wszyst-kich? Odpowiedzią na to pyta-nie zajmę się trochę później. Teraz przedstawię trzech kon-kurentów, którzy wprowadzili się już do naszego kraju.

Jako pierwszy na nasz ry-nek zawitał francuski Deezer, łącząc się z siecią Orange. Później zaatakowali Szwedzi ze swoją aplikacją WiMP, połączoną z Play, na końcu jego rodak Spotify. Jeśli cho-dzi o sieć, z którą ostatni klient miałby współpracować, to w chwili przygotowywania tego tekstu nie ma oficjal-nych wiadomości. Wszystko wskazuje jednak oczywi-ście na T-Mobile.

 » Zacna cena

Pozwólcie, że nie będę się rozpisywał o szczegółach abo-namentów każdego z wyżej wymienionych konkurentów. Skrócę to do jednej ceny za „full” opcję.

Ta cena mocno zaskakuje, w porównaniu do na-szych wszystkich sąsiadów, gdzie serwisy są dostępne. Umówmy się, że cena 19,90 zł za miesięczny dostęp do przeogromnej wirtualnej szafy grającej, to delikatnie mówiąc zacna oferta. Mowa tu o bazie przynajmniej

20 milionów utworów, bo cała trójka, goszcząca już w Polsce, taką właśnie ilo-ścią może się pochwalić. Są to zarówno starsze utwory, jak i najświeższe nowości, a nawet pre-ordery. Więc, jak widać, jest z czego wy-bierać, a żeby to podkreślić dodam, że np. Spotify chwa-li się informacją o codzien-nym dodawaniu około 20 tysięcy kolejnych nagrań. De-ezer z kolei mówi o bazie 26 milionów użytkowników i o przeszło 2000 umów z wytwórniami i firmami zaj-mującymi się prawami autorskimi.

Chyba nic więcej w tej kwestii nie muszę dodawać. Skala przedsięwzięcia – bez dwóch zdań – jest olbrzy-mia. Czegoś takiego nie da się zlekceważyć. Najle-piej oczywiście od razu zdecydować się na wspomnia-ną wcześniej pełną opcję, z której możemy korzystać na każdym z naszych urządzeń, bez reklam i ograniczeń.

 » Za darmoszkę

U każdego z trójcy można posiadać jednak i darmo-we konto. Również i tutaj różnice nie są zbyt duże. Za-cznę od Deezer, który na początku za darmo oferował tylko stacje radiowe. Konkurencja sprawiła jednak, że uruchomił usługę Freemium, w której przez pół roku można korzystać ze wszystkiego, ale tylko na Pecetach i Macach. Możliwość dostępu do całych zasobów za dar-mo na PC i MAC posiada również WiMP, ale ten wpro-wadził limit czasu odtwarzania, oraz przerywniki w po-staci reklam. Spotify zrobiło podobnie, czyli daje nam wszystko na PC i MAC, a tu jedynym ograniczeniem są

„ najważniejszą rzeczą, jaką

dał nam internet, jest wirtualny świat muzyki i dostęp do absolutnie wszystkiego, co tylko chcemy usłyszeć, czyli dla milionów ludzi coś niewiarygodnie cudownegoy

„ umówmy się, że cena 19,90 zł

za miesięczny dostęp do przeogromnej wirtualnej szafy grającej, to delikatnie mówiąc zacna oferta.

Page 20: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 20

3 minuty reklamy w godzinie i gorsza jakość odtwarza-nej muzyki, ale akurat ten minus występuje u każde-go z dostawców.

Kolejną sprawą są okresy darmowe, w których możemy popróbować dany serwis. WiMP i Spotify mogą pochwalić się 30-dniowym dostępem, a Deezer 15- dniowym. Cała trójca jest generalnie bardzo po-dobna, a karty w tej grze mogą rozdawać sieci komór-kowe. To, w jakiej sieci mamy usługi, może mieć bardzo duży wpływ na wybór swojego dostawcy streamowa-nej muzyki.

 » Plusy i minusy

Zacznę od WiMP-a, który użytkownikom sieci Play – przez minimum 12 miesięcy – podarował transfer danych bez żadnych dodatkowych kosztów. WiMP, bar-dziej niż inni (przynajmniej na razie), zadbał o nas, czyli Polaków. Stworzył jego polską redakcję, dzięki czemu mamy sporo polskich tekstów i najważniejsze, największą spośród wymienionych ilość polskiej mu-zyki. Żeby nie było tak kolorowo – niestety spory mi-nus – pod postacią najsłabszej jakości muzyki, tylko 256 kbit/s AAC.

Deezer w Orange, w taryfach Pelikan II 150 i 225, jest już wliczony w cenę abonamentu. Nie wiem, czy możli-wość dostępu do serwisu za pomocą przeglądarki trak-tować na plus, ponieważ to jedyna możliwość dostępu na desktopie.

Na koniec, prezentujemy najmniej znany u nas, bo najświeższy – Spotify. Nie ma jeszcze jego oferty

z w kooperacji z którąś z sieci (a to właśnie na tę ofertę najbardziej czekam), ponieważ prawdopodobnie będzie dotyczyła mojego dostawcy, czyli T-Mobile.

Funkcja radia w Spotify, to dla mnie wynalazek na miarę koła. Aplikacja podrzuca nam losowe kawałki, po-wiedzmy z danego gatunku muzycznego, a my klikamy palec do góry, bądź do dołu. Niby nic nadzwyczajnego, jednak w moim przypadku rezultat przeszedł najśmiel-sze oczekiwania – numery, które dostawałem, w więk-szości okazywały się bardziej, niż zadawalające. Kolej-ną super sprawą są dodatkowe aplikacje, które możemy dodawać wedle upodobań. Są tam takie perełki jak: Bill-board Top Charts, czy Rolling Stone Recommends. Na pewno każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Spotify ma też największą możliwość zarzą-dzania jakością muzyki na każdym z używanych urzą-dzeń. Jego minusem jest naj-mniejsze powiązanie z Polską, ale to na pewno niebawem się zmieni.

Tyle w kwestii porównań. Jak zawsze – czas pokaże, któ-ry z dostawców najlepiej po-radzi sobie w Polsce. A może fakt, że każdy jest powiąza-ny z jakimś dostawcą usług komórkowych, pozwoli prze-trwać wszystkim. Czas za-jąć się zadanym wcześniej pytaniem…

„ Płacąc za albumy w itunes

store, kupujemy tę muzykę jako naszą, możemy z nią zrobić dużo więcej. możemy nagrać płytę do samochodu, możemy zrobić komuś prezent i podarować ją w różnej formie, czy też jednym ruchem ręki wrzucić ją do naszego małego iPoda na siłownię.

Page 21: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » TEMAT NUMERU » W strumieniu 21

 » Czy dla wszystkich to świetne rozwiązanie?

Przecież płacimy za coś, czego de facto nie mamy, a nikt z nas nie lubi tak wydawać kasy, prawda?

Gdy płacimy za albumy w iTunes Store, ta muzyka jest nasza. A przynajmniej możemy z nią zrobić dużo więcej. Możemy nagrać płytę do samochodu, możemy zrobić komuś prezent i podarować ją w różnej formie, czy też jednym ruchem ręki wrzucić ją do naszego ma-łego iPoda i udać się na siłownię.

Kolejną kwestią jest transfer internetowy, z czym w Polsce nie jest jeszcze tak kolorowo, jak na zacho-dzie. Oczywiście, w większości systemów mamy moż-liwość przerzucenia muzyki do trybu offline, jednak to nie jest wygodne i dostęp do muzyki zmniejsza się nam do stanu, który nie jest zadawalający.

 » Co z jakością muzyki?

Na koniec jeszcze jedno pytanie. Co z jakością muzyki? Przecież dla wielu ludzi, to bardzo ważny czynnik. Dla nich w grę wchodzą tylko konta premium, gdzie ta jakość jest najwyższa, chociaż ciężko o takiej mówić w przypadku WiMP’a 256 kbit/s AAC. Deezer i Spotify na swoich peł-nych kontach posiadają pliki 320 kbit/s AAC+ i w tym przy-padku jakość jest naprawdę niezła, chociaż według mnie, iTunes Store dysponuje trochę lepszą, ale to może być su-biektywne odczucie, bo różnice są niewielkie. Pytań jest tak samo dużo, jak i niewiadomych, ale odpowiedź nie jest taka trudna, jakby się mogło wydawać.

Taka oferta jest tylko kolejną z możliwości i z nicze-go nie musimy rezygnować. Niech iTunes Store zosta-nie naszym sklepem, gdzie kupujemy sobie albumy, na których najbardziej nam zależy, a serwisy streamingo-we niech wypełnią luki, które posiada sam sklep. Mamy w nich świetne playlisty, tworzone pod dosłownie każ-dą okazję, czy też pod każdy możliwy gatunek muzycz-ny. Szczerze mówiąc, playlisty – oprócz radia w Spotify – to chyba najfajniejsza funkcja tych trzech wspomnia-nych usługodawców.

Żyjemy w lepszych czasach, w czasach nieograniczo-nych możliwości i serwisy muzyki streamowanej zdecy-dowanie pomogą w odwiecznej walce z piractwem. Jeśli ktoś daje nam kolejną możliwość nie okradania, a wspo-magania artystów i to wszystko w tak przystępnej dla nas cenie, to nie pozostaje nam nic innego skorzystać ze sposobności. Kto wie, może to początek końca niele-galnej muzyki. Na pewno, jesteśmy na dobrej drodze. «

Page 22: Imag 2 2013 final v2

www.iphotobook.plwww.iphotobook.pl

Fotoksiążka to wydrukowany i oprawiony album z twoimi zdjęciami.

Fotoksiążka będzie gotowa w ciągu kilku dni. Możesz odebrać ją osobiścielub wyślemy ją do Ciebie kurierem.

Gotowy projekt zostaje automatycznie wysłany przez internet do drukarni.Możesz stworzyć niepowtarzalną historię, dodawać tła i komentarze.

Zimowe szaleństwo! Poleca!Poleca!Zimowe szaleństwo!

Page 23: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Szybkie sposoby zarabiania w Internecie 23

Mogło by się wydawać, że społeczeństwo mamy tech-nologicznie świadome. Że wszyscy wiedzą, co to SPAM, SCAM, phishing i hodowle fanów. Jednak, nie wiedzieć czemu, w zaciszu własnego pokoju i przed świecącym zachęcająco ekranem komputera, ludzie niczego więcej nie pragną, jak uwierzyć w zapewnienia, zaczynające się od: „Kiedy rok temu zaczynałem (….) wszyscy znajomi śmiali się ze mnie. Teraz, gdy zarabiam 9.875,30 mie-sięcznie, już się nie śmieją i proszą, bym zdradził im swój sekret. Ale ja postanowiłem, że zdradzę go tylko 23 osobom, dlatego śpiesz się, jeśli chcesz zacząć zara-biać już teraz!”

Brzmi śmiesznie? Owszem. Działa? Tak. Perswazyj-ny marketing nie sprzedaje bowiem ludziom produk-tów, tylko nadzieję. I za tę nadzieję są w stanie zapłacić każdą cenę. Za to, by schudnąć 20 kg w trzy tygodnie, unikając jednego produktu. Za to, by natychmiast za-cząć zarabiać, przy pomocy gotowego szablonu stro-ny. Za to by dowiedzieć się, jaki sekret mają samo-zwańczy, internetowi milionerzy. A mają tylko jeden – naiwniaków.

Jeden z moich znajomych od lat skupuje magiczne produkty, które mają mu zapewnić wieczne prosperity. Na wspaniałe płyty z sekretami marketingu, copywri-tingu i biznesu wydał już małą fortunę. Do każdego ze-stawu dołączony jest bilecik, uprawniający do półgo-dzinnej mailowej konsultacji z GURU, dzięki czemu zna ich wszystkich osobiście. Kupił też zestaw, który gwa-

rantuje, że każdy, nawet absolutny, komputerowy anal-fabeta, będzie w stanie tworzyć najlepiej zarabiające strony w Internecie. Stron robić się nie nauczył, a płyty zbierają kurz na półce. Jednak nie o rzeczywisty efekt przecież chodzi. Tylko o nadzieję na zmianę, na popra-wę, na sukces.

Podobnie działają, popularne ostatnio strony w por-talach społecznościowych, oferujące najnowsze iPady, iPhone’y i wszelkie inne dobra z górnej półki. Wystar-czy polubić stronę, napisać jaki kolor nas interesuje i voila! Już możemy czekać na naszego wymarzonego iPhone’a. Bo przecież to nic nie szkodzi, jak udostęp-nimy zdjęcie – prawda? Nikomu nie robimy krzywdy, a taką okazję grzech przepuścić. Kupił-nie kupił, po-targować można.

I nic bardziej mylnego.Każda osoba, która decyduje się udostępnić infor-

mację, zdjęcie czy status, swoim własnym autorytetem wspiera oszusta. Pośredniczy w oszukiwaniu swoich znajomych, bo przecież na jej wiarygodności opierają się ludzie. Dla przykładu: „No jeśli Zosia bierze w tym udział, to to nie może być oszustwo! Przecież ona taka rozsądna, taka mądra!”

Obserwowałam ostatnio rozwój jednej z takich stron, oferującej 500 sztuk nowych iPhone’ów 5, prze-kazanych rzekomo do rozdania dlatego, że nie mia-ły plastikowej folii zabezpieczającej. Hmm? W takiej sytuacji, zawsze trafi się jedna lub dwie osoby, które

Kinga OchendOwsKa

SzYbkIE SpOSObY zarabIaNIa

w INTErNEcIEilu z was, klikając na tytuł tego felietonu, miało nadzieję, że podzielę się z wami jakąś rewelacyjną metodą, pozwalającą na zgarnięcie łatwych pieniędzy? Pro-szę podnieść rękę i nacisnąć przycisk. a teraz wstajemy i wstydzimy się. Moż-na również złożyć szczerą, partyjną samokrytykę.

Page 24: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Szybkie sposoby zarabiania w Internecie 24

upowszechnią informację. W tym jednak przypadku, ścianę zalał mi prawdziwy wodospad wpisów poda-jących oczekiwany kolor sprzętu: czarny, biały, biały, biały, czarny, czarny. Patrzyłam i oczom uwierzyć nie mogłam, bo zdjęcie z podpisem udostępniali poważni, stateczni i dzieciaci ludzie – nie jakieś tam narwane na-stolatki. Nie, nie!

Postanowiłam zatem przyjrzeć się bliżej stro-nie, na które widniała jedynie informacja, że rozdają 500 iPhone’ów. Żadnych nazwisk, nazwy firmy, nume-rów telefonów, adresu. W lewej części strony dyskusje użytkowników, podających naprzemiennie kolory. Każ-dy głos rozsądku spotykał się z zażartym responsem samych zainteresowanych, jakby ludzie bali się, że ktoś odbierze im szansę na wygranie wymarzonego sprzę-tu. „Nie chcesz brać udziału w konkursie, to nie bierz!” – strofowano rozsądnych. „Ja chcę czarnego, bo ład-niejszy! A kiedy wysyłacie?!”, „Fajny konkursik – białe-go bym chciała!”, „Super inicjatywa!” – komentarze tego typu rozciągały się na kilka stron.

Ilość fanów przyrastała w postępie geometrycznym – w ostatnim etapie, w ciągu godziny przybywało ich prawie 10 tysięcy. Na nic prośby i ostrzeżenia – przecież telefony są prawdziwe – jeden jest na zdjęciu, z tymi faj-nymi, nowymi słuchawkami.

A Wy? Udostępniliście to zdjęcie i naciągnęliście tym samym swoich znajomych? Tych, którzy wierzą w Wasz rozsądek i właściwą ocenę sytuacji? Pomagaliście sca-merom zebrać odpowiednią ilość ludzi, za których „lajki” wezmą potem na Allegro kilka tysięcy złotych? W ciągu 5 godzin, strona zebrała ponad 30 tysięcy użytkowni-ków – można z tego wyciągnąć trochę ponad 2000 zł. Jak widać, ktoś zarobi w Internecie – prosto i szybko,

oszukując naiwnych użytkowników serwisów społecz-nościowych. Czy taki sekret zarabiania w sieci chcieli-byście poznać?

W chwilę potem, gdy głosy o oszustwie stały się gło-śniejsze i bardziej zdecydowane, autorzy wrzucili kolej-ną informację, z linkiem do strony, gdzie trzeba podać swój numer telefonu, w celu potwierdzenia zgłoszenia. Link prowadził do serwisu, gdzie z górnej belki szczerzy-ła się reklama, informująca że… oto jesteś o krok od wy-grania iPhone’a 5! Toż to dowód niepodważalny! Poniżej pole, pozwalające na wprowadzenie numeru komórki. Nikt jednak nie przeczytał, że serwis oferuje subskryp-cję SMS-owego serwisu z… dowcipami. Oczywiście, za stosowną opłatą. Cóż. Dowcip niewybredny, a ile osób złapało się na haczyk? Pewnie niedługo napisze o tym Wyborcza. Czy to coś zmieni? Nie sądzę. Zawsze znaj-dą się amatorzy darmowych iPhone’ów i szybkiego ro-bienia pieniędzy.

Nikt nie przeleje Wam na konto 5 milionów dolarów z Chile. Nie jesteście zaginionym spadkobiercą potenta-ta naftowego. Nie schudniecie 20 kilogramów w 3 tygo-dnie, stosując sekretną dietę. I nikt nie będzie rozdawał w sieci 500 iPhone’ów za darmo. Nawet bez zabezpie-czającej folijki.

Zróbcie więc sobie i innym przysługę i nie nabijajcie kabzy oszustom. Ich „oferty” i konkursy są tyle samo warte, co i kiełbasa wyborcza, pełne lodówki i uśmiech-nięte panie domu z reklamy proszku do prania. Mówi się co prawda, że pierwszy milion trzeba ukraść. Mówi się też jednak, że: „Rok nie wyrok, dwa lata – jak dla bra-ta, po trzech latach, każdy na sędziego jak na własne-go ojca patrzy”.

Nie dajcie się zrobić w balona! «

Page 25: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » I nie będziesz pisał na iPadzie… 25

Już słyszę oburzone głosy. Jak to?! Nie pisać na iPadzie? Przecież na iPadzie pisze się świetnie! Ma wspaniałą kla-wiaturę dotykową, zewnętrzną też można dokupić. Po co by je produkowali, gdyby na iPadzie nie można było pi-sać? I te wszystkie edytory: Pages, iAWriter – cudowne!

Wyjaśniam – nie mówię, że na iPadzie nie da się pi-sać. Owszem, da się. Nawet całkiem komfortowo. Mówię tylko, że dla polskiego użytkownika, iPad nie jest wła-ściwym narzędziem do pisania. Co najwyżej, można na nim zapisać listę zakupów, czy krótką notatkę. Do wła-snego użytku. Dlatego mam dreszcze na plecach gdy sły-szę, jak nasi redaktorzy zachwalają czytelnikom korzy-ści, płynące z iPadowych edytorów. Mam dreszcze, bo oczyma wyobraźni widzę wyszczerzonych czytelników, sięgających po swoje tablety i klepiących kilku stronni-cowe teksty. W towarzystwie autokorekty i błogiej nie-obecności słownika. I boję się, że będę je musiała czytać.

W tym miesiącu obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Do akcji włączyły się również duże portale, zwracając uwagę na problem polskich znaków w Internecie, zaś znani muzycy próbowali od-śpiewać swoje utwory bez użycia liter takich jak: ł czy ż. Oczywiście, wyszło całkiem zabawnie, mało kto zwró-cił jednak uwagę na prawdziwy powód takiego stanu rzeczy. A jest on prosty: technologia przychodzi do nas gównie z krajów anglojęzycznych, przez co nasze znaki diakrytyczne nie otrzymują właściwego wsparcia.

Część z Was pamięta początki Internetu w Polsce i wie, że nie było wtedy innego wyjścia, jak nauczyć się pisać bez polskich znaków. Używanie ich powodowało, że na ekranie odbiorcy tekstu pojawiały się charakte-rystyczne ”krzaczki”, uniemożliwiające czytanie. Oczy-wiście, dziś jest to problem marginalny, ale tendencja

pozostała – zwłaszcza przy nazewnictwie plików, które nie zawsze są właściwie interpretowane przez serwery.

Nie musimy już przejmować się wcale kwestiami, któ-re kiedyś spędzały nam sen z powiek – taką wersją ko-dową na przykład. Plikami wymieniamy się spokojnie i w większości przypadków nie ma problemów z prze-niesieniem tekstu z komputera na komputer.

Jedna z kwestii pozostaje jednak niezmienna – brak właściwych i dobrze przygotowanych słowników. Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu. Jedynym edyto-rem, który posiada właściwą dla naszego języka bazę słownikową, jest Microsoft Word! Samego Microsoftu można nie lubić i uznawać za herezję używanie pro-duktów tej firmy (Prawda, Wojtku?), nie zmienia to jed-nak faktu, że ich pakiet biurowy jest na rynku najlepszy.

Wszyscy popełniamy błędy – ortograficzne, grama-tyczne czy interpunkcyjne. I zdarza się to coraz częściej. Przyczyny ten stan rzeczy ma proste – poprawnej pisow-ni uczymy się czytając poprawne teksty. W dzisiejszych czasach, czytając głównie przygotowane bez właściwej staranności „teksty z Internetu”, chcemy czy nie, przy-swajamy sobie błędną pisownię do tego stopnia, że prze-stajemy zauważać błędy. Ten problem dotyczy nie tylko zwykłych „czytaczy”, ale również korektorów, edytorów i nauczycieli, którzy poprawiając uczniowskie wypociny korzystają ze słowników. Po co, skoro są nauczycielami i pisownię wyrazów powinni znać na pamięć? Ano dlate-go, że po kilku latach przyglądania się błędom w zeszy-tach sami nie są pewni, jak wyraz należy zapisać. Dlate-go słowniki są podstawową pomocą naukową.

O tym, że każdy tekst, który wysyłamy z naszego komputera powinien być poprawny, nie trzeba chyba ni-kogo przekonywać. Dlatego warto jest korzystać w pracy

Kinga OchendOwsKa

I NIE będzIEsz pIsał Na ipadzIE…Zupełnie nie interesuje mnie, co mają w tym zakresie do powiedzenia redakcyjni koledzy. wszyscy, jak tam po drugiej stronie elektronicznego papieru siedzicie, zapisujecie weRsaLiKieM nowe przykazanie: „i nie będziesz pisał na iPadzie!”

Page 26: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » I nie będziesz pisał na iPadzie… 26

z właściwych narzędzi. Takich, które uwzględniają na-szą kulturę językową. Narzędzi do pisania jest na ryn-ku mnóstwo i zachodnie serwisy słusznie przekonują o ich zaletach. Tak długo jednak, jak długo nie posiada-ją one natywnego wsparcia dla języka polskiego, są one dla nas zupełnie nieużyteczne. No chyba, że mamy ol-brzymią samokontrolę i tekst przed wysłaniem odda-jemy do sprawdzenia komuś innemu. Bo jak wiadomo – we własnym tekście błędy dostrzega się najtrudniej.

Apeluję zatem, żebyśmy wybierali właściwe narzę-dzia i brali poprawkę na to, że zachodnie serwisy posłu-gują się głównie językiem angielskim, do którego słow-niki i narzędzia lingwistyczne są powszechne. Słownik systemowy zaś, którego używać możemy w wielu pro-gramach, nie jest najlepszej jakości. Nie jest więc rze-czą uczciwą przekonywanie czytelników, że najlepszym rozwiązaniem jest używanie iAWritera, ponieważ świet-nie synchronizuje się z iCloudem i Dropboxem. Owszem, synchronizuje się świetnie. Ale nie to jest główną funk-cją edytora. Wierzcie mi, wiem co mówię.

Weźcie również pod uwagę standardy pisania i to, że określone instytucje – redakcje, wydawnictwa, urzędy – oczekują przesłania im tekstu we wskazanym i z góry ustalonym formacie. Nie każdy czytelnik jest literatem komputerowy i nie każdy zdaje sobie z tych niuansów sprawę. Przekonwertowany tekst nie zawsze wygląda tak, jakbyśmy sobie tego życzyli i nie zawsze przedsta-wia nas w najlepszym świetle.

Dlatego, jeśli nasza samokontrola szwankuje i zdarza się nam walnąć „byka”, lepiej używać produktu spraw-dzonego i utrzymującego właściwy standard.

Tak po prostu, dla pewności. A pisanie na iPadach i (sic!) iPhone’ach odłóżmy do czasu, kiedy będą one do-stosowane do naszych językowych potrzeb.

Microsoft Word, czy nawet Libre Office to dobre, sprawdzone narzędzia, które warto polubić. Wręcz na-leży. Będą nam za to wdzięczni ludzie, którzy czytają na-sze CV czy próbki tekstów. I może sprawić, że nie wylą-dują one od razu w koszu.

Warto? No pewnie, że tak. «

Page 27: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » iPhone w rozmiarze 5" 27

Obecnie, mamy kilka interesujących zależności pomię-dzy ekranami w urządzeniach Apple. Rozmiary mają oczywiście różne, ale ciekawe są powiązania w zakre-sie gęstości pikseli. iPad mini ma ekran o 163 punktach na cal (ppi), czyli dokładnie tyle samo, ile miał pierwszy iPhone oraz modele 3G i 3GS. Wiemy, że iPhone 4/4S i 5 mają dwukrotnie wyższą gęstość, wynoszącą dokład-nie 326 ppi. iPad 3/4 z ekranem Retina ma z kolei 264 ppi, dwukrotnie więcej od pierwszego iPada i 2-ki, któ-re mają 132 ppi.

Jeśli teraz weźmiemy magiczną liczbę 5" (dokładnie wynosi ona 4,94" – została zaokrąglona, podobnie jak w przypadku iPada mini o ekranie 7,85", a nie 7,9") i roz-ciągniemy na niej obraz o rozdzielczości 640x1136 pikseli z iPhone’a 5, to otrzymamy gęstość upakowania pikseli na poziomie 264 ppi. Dokładnie tyle, ile ma iPad 3 i 4. Niestety, w takiej sytuacji telefon straci przydomek „ Retina”, jeśli Apple nadal będzie trzymał się swojej defi-nicji – przy prawie takiej samej odległości trzymania te-lefonu od twarzy, granica będzie w rejonie 290 ppi. iPad z ekranem wysokiej rozdzielczości, pomimo 264 ppi, kwalifikuje się do tej technologii, ponieważ trzymamy go w większej odległości od twarzy. To jednak nie jedy-ny problem takiego rozwiązania…

 » 5", 1080x1920 i 440 ppi u konkurencji

Chyba najpopularniejszym, „topowym” ekranem w tym roku, będą konstrukcje 5" o rozdzielczości 1080x1920 pikseli i gęstości upakowania na poziomie 440 ppi.

Pomimo, że większość z nas nie jest w stanie rozróż-nić poszczególnych pikseli już przy 300 ppi, to dla per-fekcyjnego wzroku ta granica leży przy około 600 ppi. Przy kalkulowaniu, czy ekran zalicza się do „Retiny” czy też nie, bierze się pod uwagę również odległość, z jakiej na niego patrzymy. Dla iPhone’a jest to około 28 cen-tymetrów. Dlatego też, jeśli patrzymy na 50" telewizor HD z ponad trzech metrów (przy odtwarzanym materia-le 1080p), on również mógłbym zostać zaliczony do tej kategorii, pomimo że ekran ma jedynie 44 ppi.

Gdyby zadebiutował iPhone 5" o ekranie i gęstości 264 ppi, to Apple wystawi się na przytyki zarówno bran-ży, jak i mediów. Wszyscy będą zgodnie twierdzili, że Apple’owi zabrakło pomysłów i innowacji. Niestety, to koszt za próbę ułatwienia deweloperom życia, przy jed-noczesnym zapewnieniu użytkownikom najlepszej moż-liwej jakości wyświetlanych treści. Tym samym, Apple pozostaje właściwie tylko jeden krok – ponowne podwo-jenie gęstości, czyli upakowaniu czterokrotnie większej liczby pikseli, niż w iPhonie 5. Wynikiem takiego kroku byłby ekran o przekątnej 4,94", 528 ppi oraz o rozdziel-czości 1280x2272 pikseli. To niewątpliwie byłyby liczby, którymi Apple chciałoby się pochwalić – ponownie pod-nieśliby poprzeczkę konkurencji.

 » Interfejs

Takie rozciągnięcie ekranu nie jest jednak dobrym po-mysłem. Jak wiemy, iPad i iPhone mają zupełnie róż-nie rozwiązane UI, pomimo podobnych rozdzielczości

Wojtek PietrusieWicz

iPhONE w rOzmIarzE 5"ostatnie plotki mówią o trzech iPhone’ach, które mają pojawić się w tym roku. Nie! o dwóch w 2013 i jednym na początku 2014. Wróć! jednak trzech! W każ-dym razie, codziennie możemy usłyszeć nowe plotki. zastanówmy się jednak, jak mógłby taki iPhone wyglądać…

Page 28: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » iPhone w rozmiarze 5" 28

ekranów (np. iPhone 5 i iPad mini). Na ekranach więk-szego brata po prostu więcej się mieści. Nie wynika to z samej rozdzielczości, ale również z rozmiaru ekranu i tym samym – z rozmiaru przycisków. Gdyby UI iPada zmniejszyć do 4", czy nawet 5", to stałoby się automa-tycznie prawie niemożliwe do użytkowania. Podobne problemy istnieją ze stronami WWW, które nie są do-stosowane do naszych telefonów i nie posiadają wer-sji mobilnych. W przypadku iPada mini wszystko było przemyślane, ponieważ mimo mniejszych niż w iPadzie 9,7” przycisków, ich rozmiar nie różni się od tych, jakie spotkamy w iPhone’ach. UI jest zatem mniej wygodnie, niż w największym bracie, ale nadal użytecznie.

Przesiadka z 3.5" na 4" nie była problematyczna, po-nieważ fizyczne rozmiary elementów UI się nie zmieni-ły – po prostu „dołożono” 176 linii w pionie. Gdyby jed-nak teraz rozciągnąć UI zaprojektowane pod 4" na 5", to wszystko stałoby się komicznie duże. Byłoby to z pew-nością znacznie wygodniejsze dla osób z gorszym wzro-

kiem i pomimo, że nie widziałem jeszcze tego przypad-ku na żywo, na makietach krążących w Internecie nie wygląda to najlepiej.

 » Co zatem?

Nie wiem. Myślę, że znacznie większą przeszkodą dla Apple jest, użyję tego słowa ponownie, „komicznie” wy-glądający interfejs użytkownika, niż potencjalnie mniej-sze ppi. Do „napędzenia” takiej ilości pikseli potrzebny byłby A6X z iPada 4 oraz znacznie większy akumulator. Przeszkód jest zatem dużo.

Tym samym nie czekałbym z zapartym tchem na większego iPhone’a. Nie oznacza to oczywiście, że go nie będzie, ale na obecną chwilę – zupełnie w niego nie wierzę. Z drugiej strony, pojawia się sporo przecieków ze wschodu, dotyczących tego właśnie tematu… Wię-cej niż zwykle. «

Page 30: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Inbox Zero z Mailbox 30

 » Inbox Zero

Aplikacja Mailbox zakłada, że już dzisiaj korzystamy cho-ciażby z pozorów zasad Inbzox Zero i w tym wypadku mam na myśli, że archiwizujemy stare wiadomości. Jeśli tak, jak niektórzy redaktorzy, macie przypadkiem w swo-jej skrzynce odbiorczej ponad dziesięć tysięcy emaili, to Mailbox nie jest dla Was, a przynajmniej dopóki nie po-sprzątacie po sobie. To pierwszy warunek zadowolenia z korzystania z tej aplikacji. Są jeszcze dwa…

 » iPhone- i Gmail-only

Mailbox, na obecną chwilę, jest dostępny tylko i wyłącz-nie na iPhone’a. Jak możecie przeczytać w moim wy-wiadzie z Gentry’em Underwoodem (w tym numerze iMagazine), twórcą aplikacji, są plany, aby go w pierwszej kolejności wprowadzić na iPada i OS X. Komplet aplikacji jest zazwyczaj kluczowy, aby całość miała sens, chociaż fakt, że obecnie jest dostępna tylko wersja iPhone’owa, nie wyklucza wykorzystywania go. Po prostu nie bę-dziemy mieli dostępu do funkcji „usypiania” maili, ale o tym później.

Drugą przeszkodą dla wielu może być fakt, że Mail-box wspiera jedynie Gmaila. Są co prawda plany obsłu-gi innych typów kont pocztowych i nie wątpię, że to się z czasem pojawi, ale jeśli chcecie już dzisiaj rozpocząć

swoją przygodę, to niestety będziecie musieli zdecydo-wać się na import starego konta do Gmaila lub po pro-stu na założenie nowego adresu pocztowego.

 » Mailbox

Sama aplikacja jest bardzo „czysta” pod względem wy-glądu. W ustawieniach też nie znajdziemy zbyt wielu opcji. Obsługa całego interfejsu opiera się o cztery ge-sty – krótkie lub długie machnięcia w lewo lub prawo – które wykonują różne czynności; dwie znane z Gmaila, dwie unikalne dla programu. Najważniejsze jest jednak samo „usypianie” wiadomości.

Funkcja „snooze” jest ukryta pod krótkim machnię-ciem w lewo na wiadomości. Wykonanie gestu powo-duje pojawienie się okienka, w którym należy wybrać, na jak długo chcemy daną wiadomość uśpić. Domyśl-nie do wyboru mamy takie przyciski jak „wieczorem”, „w weekend”, „w następnym tygodniu” oraz kilka in-nych. Jest też oczywiście możliwość ustawienia precy-zyjnie daty i godziny, w którym email ma wrócić do na-szej skrzynki.

Za to wszystko, i więcej, odpowiedzialne są serwe-ry Mailboxa, które dostarczają pocztę szybciej na mój telefon, niż Google wysyła je pushem. To jedna z rze-czy, która mnie zaskoczyła, bo całość działa naprawdę szybko i sprawnie.

Wojtek PietrusieWicz

INbOx ZErO Z MaILbOx

inbox zero nie jest mitem. Przy moim obecnym workflow, potrafię go osiągnąć za pomocą systemowego Maila, w połączeniu z paroma sztuczkami. Niestety, moja metoda ma jedną wadę – praktycznie zawsze coś w inboxie pozostaje i to przeważnie nie z mojej winy. Albo czekam na jakieś ważne pliki, abym mógł wykonać zadanie, albo coś jest niezależne ode mnie. Na szczęście, teraz mam Mailbox od orchestry i inbox zero osiągam codziennie.

Page 31: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Inbox Zero z Mailbox 31

Ciekawą funkcją skrzynki odbiorczej jest również możliwość ręcznego ustawiania kolejności, w jakiej pojawiają się w niej wiadomości. Na obecną chwilę, jeśli jakaś wiadomość wraca z „uśpienia”, to trafia na samą górę. Twórcy już zapowiedzieli, że wprowadzą możliwość modyfikacji tego zachowania w kolejnych uaktualnieniach.

Kolejną ciekawostką jest możliwość przeniesienia wiadomości do trzech tworzonych przez Mailbox fol-derów. Za tę czynność odpowiada gest długiego prze-ciągnięcia w lewo. Domyślnie otrzymujemy: „To read”, „To buy” i „To watch”, ale możemy też tworzyć własne. Te foldery to nic innego, jak etykiety w naszej Gmailo-wej skrzynce, więc możemy się do nich również do-stać z każdego innego programu lub urządzenia. Cie-kawym zastosowaniem jest możliwość automatyzacji tych list za pomocą serwisu IFTTT.com – sam zdefi-niowałem regułę, że jeśli przeniosę wiadomość do:

„To read”, to link z emaila zostanie automatycznie do-dany do Pocket.

 » Rewolucja

Już dzisiaj mogę powiedzieć, że Mailbox zrewolucjoni-zował mój inbox. Oczywiście, ten sposób nie każdemu przypadnie do gustu, a tym bardziej, dopóki nie poja-wią się aplikacje wspierające równocześnie iPada i OS X. Okazuje się jednak, że ponownie proste rozwiązania są najlepsze. Niektórzy potrafią stosować tak skompliko-wane workflow, w powiązaniu z tak dużą ilością apli-kacji, że patrzę na to z lekkim przerażeniem. A co jeśli pojawi się OS X, my zrobimy upgrade, a producent opro-gramowanie go nie uaktualni? Całą naszą automatyza-cję szlag trafi. «http://morid.in/mailboxiphone

zrób kalendarz w iPhoto

WYDRUKUJ U NAS!!!

Page 32: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Rozwój technologii płatności mobilnych 32

Na początku rozróżnijmy mobilne formy płatności. W ra-porcie firmy Forrester, zajmującej się badaniami rynku, wyszczególniono trzy rodzaje płatności:

• Mobilne płatności zbliżeniowe: W sklepach lub lokali-zacyjne płatności z smartphone’a w punkcie handlo-wo-usługowym. Może to obejmować zapłatę za tak-sówkę, przy użyciu Near Field Communication,

• Peer-to-peer: Wysyłanie pieniędzy pomiędzy dwoma osobami, za pośrednictwem urządzenia mobilnego;

• Zdalny zakup telefonem komórkowym: Zakup po-przez urządzenie mobilne od internetowego sprze-dawcy (za pomocą specjalnej aplikacji lub poprzez stronę internetową).

Forrester stworzył szeroką definicję płatności mo-bilnych, według której to „transakcja, w której transfer środków jest inicjowany za pomocą telefonu komórko-wego”. Tego typu rozwiązanie nazywa się mCommerce (mobile Commerce), w odróżnieniu od jego starszego brata eCommerce – tak nazywane są połączenia z kom-putera stacjonarnego, który jest podłączony do Inter-netu sieciowego.

Kamil DyrtKowsKi

Rozwój technologii płatności mobilnychWYzWaNIa I przYszłOśćw ostatnim czasie na popularności zyskały płatności zbliżeniowe NFC (Near Field Connection) kartami płatniczymi oraz za pomocą telefonu komórkowe-go. w poniższym artykule przybliżymy tempo wzrostu rynku oraz domniema-ną ścieżkę jego wzrostu. skupimy się przy tym wyłącznie na jeszcze nowszej wersji tego rozwiązania, a mianowicie na płatnościach mobilnych, przeprowa-dzanych za pomocą telefonów komórkowych i urządzeń mobilnych.

$11,579

$18,162

$25,001

$32,038

$15,785

$3,782 $4,222$3,253$2,445$1,787$1,061$549

$1,250$709

$38,653

$27,659

(w milionach $)

Zdalny zakup telefonem

Mobilne płatności zbliżeniowe

Peer-to-peer

$45,017

$40,812

201720162015201420132012

Page 33: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Rozwój technologii płatności mobilnych 33

W ubiegłym roku, ponad 90 proc. płatności mobil-nych było powiązanych z płatnościami mCommerce. Firma Forrester zauważa, że płatności mobilne osiągną 9 bilionów dolarów w 2017 roku, roczna stopa wzrostu będzie wynosić około 48 proc. Z obrotu 12,8 mld dola-rów w roku 2012, tylko 4 proc. stanowiły płatności zbli-żeniowych (549 mln dolarów). Ponadto, firma przewi-duje, że do 2017 roku mCommerce spadnie z obecnych 90 proc. do 50 proc., natomiast płatności zbliżeniowe wzrosną do 45 proc.

 » Zachowania użytkowników

Z kolei inna firma, „The Boston Consulting Group” opu-blikowała raport, którego celem było zbadanie zacho-wań użytkowników aplikacji mCommerce i wyciagnię-cie wniosków dla głównych firm na tym rynku. Wnioski są następujące:

– Prawie 1/3 spośród ankietowanych w Europie, któ-ra była początkującymi użytkownikami aplikacji mCom-merce, zrezygnowała z nich już po 3 próbach włączenia. Świadczy to o niedopasowaniu możliwości aplikacji do potrzeb.

– Wielu z ankietowanych uważa, że dostęp do aplika-cji lub Internetu mobilnego jest za drogi.

– Priorytetem jest szybkość i efektywność. Obec-ne sposoby nawigacji w telefonach nie spełniają tych oczekiwań

– Wielu z badanych obawia się o bezpieczeństwo i prywatność.

Autorzy raportu całkiem trafnie przytaczają tutaj hi-storie wprowadzania Internetu w krajach zachodnich. Wtedy konsumenci mieli identyczne obawy odnośnie tej usługi, a mimo to każdy z nas wie, jak się ta historia rozwinęła. Internet jest powszechny i wielu z nas nie potrafi bez niego funkcjonować.

Niewątpliwie, idealnym rozwiązaniem jest opar-cie obecnych usług mCommerce, na starych usługach eCommerce. Innowacyjność polegałaby między innymi na wykorzystaniu usług lokalizacji, udostępnianiu kupo-nów rabatowych itp.

Jak wskazują powyższe przykłady, niewątpliwie cze-ka nas okres wzmożonej aktywności rozwoju usług płat-ności mobilnych, które są oparte nie tylko na techno-logii zbliżeniowej, ale także na łączności z Internetem. I opinie mówiące o tym, że wielki rozwój tego typu technologii jest raczej kolejną utopią, bardzo mijają się z prawdą. «

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

sare_105x280_spad5.ai 17-02-10 13:24:29

Page 34: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Nadchodzą licencje wieloterytorialne 34

Rynek internetowych usług muzycznych w Europie po-zostaje terytorialnie rozdrobniony, co wprost kłóci się z zasadą jednolitego rynku europejskiego, będącą jed-nym z fundamentów Unii Europejskiej. Przykładowo, iTunes podzielony jest w Europie na 27 sklepów kra-jowych, w których repertuar różni się między sobą, w zależności od zakresów terytorialnych licencji, uzy-skanych w poszczególnych krajach. Taki stan rzeczy ro-dzi szereg negatywnych konsekwencji dla wszystkich uczestników rynku:• dla autorów i artystów wykonawców, bo dostęp-

ność ich utworów jest mniejsza, niż mogłaby być, co obniża ich przychody i zwiększa szarą strefę, czyli nielegalną wymianę plików;

• dla internetowychserwisówmuzycznych, bo ich oferta pozostaje ograniczona, a ich przychody przez to mniejsze;

Gracjan Pietras (wsPółPraca Maciej rzePka)

NadchOdząliceNcje

WieloterytorialNe

• wreszcie dla konsumentów, bo utrudnia uzyska-nie możliwie najszerszego dostępu do repertuarów muzycznych.Bardziej przedsiębiorczy konsumenci, potrafią ra-

dzić sobie na własną rękę z terytorialnymi ogranicze-niami dostępności treści w Internecie. Na forach inter-netowych można znaleźć praktyczne opisy sposobów omijania ograniczeń. Otwieranie kilku kont, każde

1 Chodzi o projekt Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady

w sprawie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pra-

wami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych

dotyczących praw do utworów muzycznych na potrzeby ich

wykorzystania na internetowym polu eksploatacji na rynku

wewnętrznym (zob. http://www.prawoautorskie.gov.pl/me-

dia/20120809_COM_2012_372_PL_ACTE_f_(4).pdf)

jak wiadomo, repertuary internetowych serwisów muzycznych o zasięgu mię-dzynarodowym różnią się w poszczególnych krajach. Przykładowo, utwory pol-skich wykonawców dostępne w polskim sklepie itunes mogą być niedostępne w jego amerykańskim, brytyjskim czy francuskim odpowiedniku. i na odwrót, w polskim itunes nie znajdziemy wielu treści dostępnych w sklepach itunes in-nych krajów. Przyczyną takiego stanu rzeczy są ograniczenia terytorialne licen-cji udzielanych przez organizacje zarządzające prawami autorskimi. ta sytuacja ma jednak ulec zmianie. Powstaje dyrektywa unijna, której celem jest ujedno-licenie repertuarów muzycznych i zapewnienie ich dostępności we wszystkich krajach Unii europejskiej1.

Page 35: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Nadchodzą licencje wieloterytorialne 35

w innym kraju serwisu, podawanie fikcyjnych danych adresowych, zmiana kraju sklepu połączona z korzysta-niem z serwisu spoza terytorium danego kraju, to naj-częstsze metody. Jednak sposoby te są w gruncie rzeczy dość niewygodne i wiążą się z reguły z koniecznością naruszania regulaminów sklepowych, które przeważ-nie zabraniają korzystania ze swoich usług spoza tery-torium danego kraju, o zakazie podawania fikcyjnych danych nie wspominając.

Wszyscy ci uczestnicy rynku powinni przywitać z za-dowoleniem nowe prawo, którego podstawowym ce-lem jest ujednolicenie repertuarów dostępnych we wszystkich krajach Unii Europejskiej, poprzez uregulo-wanie zasad udzielania tzw. licencji wieloterytorial-nych, czyli licencji, które obejmują swym zakresem terytorium więcej niż jednego państwa członkowskie-go UE.

Na zdrowy rozum, z możliwości udzielania licencji wieloterytorialnych powinny być zadowolone również organizacje zbiorowego zarządzaniaprawamiau-torskimi, choć to właśnie one są przedstawiane jako element hamulcowy, w procesie ujednolicania reper-tuarów muzycznych w Europie. Organizacje zbiorowe-go zarządzania, reprezentując interesy twórców i ar-tystów, udzielają internetowym serwisom muzycznym licencji, umożliwiających sprzedaż utworów muzycz-nych on-line. W Europie jest obecnie ponad 250 takich organizacji, które zarządzają wpływami rzędu 6 miliar-dów euro rocznie (z czego około 80 procent stanowią wpływy z sektora muzycznego). Według autorów plano-wanej Dyrektywy, to właśnie niesprawne i nieprzejrzy-ste funkcjonowanie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, jest główną przyczyną powolno-ści procesu ujednolicania rynku internetowych licencji muzycznych w Unii Europejskiej. Jednak, w wydanym komunikacie prasowym, europejskie „Zrzeszenie Sto-warzyszeń Autorów i Kompozytorów” (GESAC), skupia-jące 34 organizacje zbiorowego zarządzania z Europy (w tym polski ZAiKS), inicjatywę Komisji Europejskiej dotyczącą propozycji Dyrektywy przyjęło z zadowole-niem. Wygląda zatem, że ujednolicenia chcą wszyscy.

Planowana Dyrektywa ma dwa zasadnicze cele. Po pierwsze, zamierza doprowadzić do poprawy standar-dów w zakresie zarządzania i przejrzystości w funk-cjonowaniu organizacji zbiorowego zarządzania. Cho-dzi o to, aby skłonić te organizacje „do dostosowania swoich metod działania tak, aby zwiększyć korzyści dla twórców, usługodawców, konsumentów oraz całej eu-ropejskiej gospodarki.”

Po drugie, Dyrektywa ma ułatwiać udzielanie przez organizacje zbiorowego zarządzania licencji

wieloterytorialnych, dotyczących autorskich praw majątkowych do utworów muzycznych rozpowszech-nianych w Internecie. Wprowadza ona system, który ma zapewnić możliwości łatwego konsolidowania re-pertuarów przez te internetowe serwisy muzyczne, które chcą oferować możliwie najpełniejsze repertu-ary w całej Unii Europejskiej. System ten ma być gwa-rantowany w szczególności przez dwie zasady:• Organizacje zbiorowego zarządzania nie będą

mogły odrzucić propozycji reprezentowania ich repertuaru do celów udzielania licencji wielo-terytorialnych, składanych im przez inne organi-zacje zbiorowego zarządzania (pod określonymi warunkami).

• Twórcy i artyści (podmioty praw autorskich) będą mieli swobodęsamodzielnegoudzielanialicencji dotyczących własnego repertuaru na internetowym polu eksploatacji, jeśli reprezentująca ich organiza-cja zbiorowego zarządzania nie udziela licencji wie-loterytorialnych i nie zawiera umów o reprezenta-cję tego repertuaru.Oczywiście, konsolidacja repertuarów nie odbędzie

się z dnia na dzień. Proces ten może potrwać kilka lat lub dłużej. Twórcom Dyrektywy chodzi jednak o jego przyspieszenie, wyeliminowanie istniejących obecnie różnic pomiędzy krajami członkowskimi i zrealizowa-nie w ten sposób zasady jednolitego rynku europej-skiego. Dodatkowym skutkiem ma być ułatwienie ser-wisom internetowym dostępu do licencji muzycznych, co powinno zwiększyć liczbę takich serwisów w Euro-pie i przyczynić się do wzrostu konkurencji pomiędzy nimi, z korzyścią dla konsumentów.

Jak można zauważyć, projekt Dyrektywy obejmu-je swym zakresem wyłącznie utwory muzyczne roz-powszechniane na internetowym polu eksploatacji. Przyspieszona konsolidacja repertuarów ominie za-tem na razie utwory audiowizualne, w tym w szczegól-ności filmy oraz koncerty muzyczne, a także e-booki, programy komputerowe, czy inne utwory bez wzglę-du na to, czy są one oferowane on-line. Ominie rów-nież wszelkie utwory, w tym utwory muzyczne, które rozpowszechniane będą poza tzw. internetowym po-lem eksploatacji.

Nie należy również zapominać, że europejskie dy-rektywy implementowane są oczywiście wyłącznienaterytorium27krajówUniiEuropejskiej, co ozna-cza, że postanowienia opisywanej Dyrektywy nie będą miały bezpośredniego wpływu na działania serwisów internetowych w krajach poza unijnych. Jeśli zatem, ktoś miał nadzieję na do szybszy dostęp do repertu-arów sklepów amerykańskich bezpośrednio z Polski,

Page 36: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FELIETONY » Nadchodzą licencje wieloterytorialne 36

bez konieczności stosowania wybiegów ze zmianą skle-pów, czy podawaniem fikcyjnych adresów itp., to może odczuwać pewien zawód. Z drugiej strony, dostęp do części utworów może ulec przyspieszeniu przez to, że pojawienie się określonego repertuaru w którymkol-wiek z krajów Unii Europejskiej, może za sprawą Dy-rektywy przyspieszać zawieranie na ten repertuar li-cencji wieloterytorialnych, obejmujących inne krajach UE. Niezależnie od tego warto zauważyć, że Dyrekty-wa promuje jednoznacznie określony kierunek rozwoju rynku dóbr kultury, który powinien przynieść korzyści wszystkim jego uczestnikom. Ewentualny sukces konso-lidacji repertuarów na terenie Unii Europejskiej może stanowić wskazówkę dla ustawodawców i uczestni-kówrynkówpozaunijnych, i zachęcać do poszukiwa-nia podobnych rozwiązań.

Tymczasem, 31 stycznia 2013 roku, polskie Mini-sterstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozpo-częło dodatkowe konsultacje społeczne w sprawie licencji wieloterytorialnych oraz modelu zapropono-wanego przez Komisję Europejską (pierwsze konsulta-cje miały miejsce w zeszłym roku i, jak można przeczy-tać w komunikacie, wykazały konieczność wyjaśnienia szeregu kwestii). Do udziału zachęcani są w szczegól-ności przedsiębiorcy świadczący usługi udostępnia-nia muzyki lub innych treści drogą cyfrową (online), oraz organizacje zbiorowego zarządzania. Na osta-teczny kształt Dyrektywy trzeba będzie zatem jesz-cze poczekać. «

Autor jest adwokatem i wspólnikiem w kancelarii Doktór Jerszyński Pietras w Warszawie

CAŁA • DURASIEWICZ • PIOTROWSKI • ŁADA • SKRZYPCZAK • MŁYNARSKI • OCHENDOWSKA • PIETRUSIEWICZ

Page 37: Imag 2 2013 final v2

Seria

Teraz możesz cieszyć się studyjną jakością dźwięku gdziekolwiek jesteś. Słuchawki serii Yamaha PRO zapewniają znakomite brzmienie i pełne muzyczne emocje bez względu na to czy podłączysz je do domowego systemu hi-fi, czy korzystasz z nich, gdy jesteś w ruchu. Oferując wspaniały komfort, niepowtarzalny design oraz znakomitą uniwersalność, są idealnym rozwiązaniem, gdy chcesz by muzyka, którą kochasz towarzyszyła Ci na co dzień.

Jeśli kochasz muzykę, słuchaj jej PROfesjonalnie

Dystrybucja w Polsce: www.audioklan.plSzukaj nas na:facebook.com/yamahapolska

Page 38: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » niżej podpisany » Snoboholik 38

Zrzeszenie Producentów Drobiu Egzotycznego obradowa-ło w pałacu w Ścięgnie już drugi dzień. Jak zwykle, kwestie merytoryczne zeszły na plan dalszy już w piątek przed po-łudniem, czyli na pół godziny po rozpoczęciu obrad. Ze-stawienia sprzedaży zostały zastąpione alkoholem, a ra-porty rynkowe – zagryzką.

– Do kieliszka boraquasco, lekko ocieplonego drugim i czwartym palcem lewej ręki najlepiej podawać owoce zezoli – mówił Cezary Pytlasiński, pijąc wódkę i zagryza-jąc śledziem, a wszyscy słuchali go z wielkim zaintereso-waniem. Ten szarmancki, przystojny mężczyzna o kruczo-czarnych kędzierzawych włosach, z lekkim przykurczem lewej powieki (częstotliwość 4 do 7 razy na minutę) był dla drobiarzy uosobieniem dobrych manier i źródłem wiedzy o życiu na salonach.

– Panie Czarku, a nie ma pan, tak przy okazji, może ka-pinki tego boraku dla zacofanej bogaczki z Zapolszczyzny?

– Ha, ha, ha, ależ dla pani, moja droga Emilcio, gotów jestem sprowadzić na następny zjazd całą intarsjowaną brokatem skrzynię najlepszych trunków z całego świata – odpowiedział pan Czarek, a pani z Zapolszczyzny roz-płynęła się pod stołem z zachwytu. – W tym także bora-quasco. Bo-ra-kua-sko. I powtarzamy!

– Bo-ra-kua-sko! – krzyknęli wszyscy entuzjastycznie, a paru mężczyzn przykurczyło lewą powiekę.

Tylko Herman Klita nie powtarzał jak inni i jak zwykle był sceptyczny, co chronicznie pana Czarka deprymowało.

– A pan, panie Hermanku, co lubi z alkoholi świata?– Compranocitellopatrone. Który rocznik pan poleca?– Który rocznik? – powiedział wolno pan Czarek, dając

sobie więcej czasu na odpowiedź.compranocitellopatrone – ciężkie czerwone wino wy-

twarzane z gron uprawianych na południowych stokach góry Citello na małej hiszpańskiej wysepce Zicomprano de Ruya; jego produkcją, według ściśle chronionej reguły, zajmują się od trzech setek lat zakonnicy z klaszoru ojców tętniczan, znajdującego się na szczycie góry; rocznie wy-twarzanych jest jedynie kilkaset ręcznie numerowanych butelek wina, cenionego za pełny bukiet rozwijający się najlepiej w godzinach sjesty na południowych wybrzeżach Pilatesu; podawać z mięsem z rosołosia i adriatyckiej od-miany sznycla wędrownego; za najlepszy znawcy uważają rocznik 1989, leżakowany w beczkach zrobionych z drew-na ze starej szopy na tyłach (oznaczenie „RQ”).

– Osiemdziesiąty dziewiąty – powiedział pan Czarek, ale nie do Hermana, tylko do siebie, i nie wtedy, tylko te-

raz, gdy siedział nad internetową księgą win wszystkich. Wtedy mina mu zrzedła, a męska część drobiarska drugi raz nie zrobiła przykurczu powiek.

Cezary Pytlasiński w chwilach porażek umiał się zmo-bilizować. Należał do ludzi, którzy uparcie dążyli do celu i potrafili poświęcić mu się do reszty, bez względu na prze-szkody. Tak było i teraz:

– Już ja mu pokażę, kto tu się lepiej zna na winach. I w ogóle kto lepiej się zna – mówił do siebie pan Cezary i wziął się do pracy. – Mam trzy miesiące.

Trzy miesiące później, na następnym zjeździe drobia-rzy Cezary Pytlasiński pokazał nowy model odtwarzacza DVDB zespolonego z systemem kina domowego i przeno-śnym salonem gier, a mieszczącego się w bocznej kiesze-ni spodni typu luźne bojówki z dużymi kieszeniami bocz-nymi na stelażu.

– Za trzy tysiące dolarów. W bezcłowym w Singapurze – chwalił się pan Czarek, a wszyscy robili wielkie oczy, i na-wet Herman był pod wrażeniem.

– I byłeś w Singapurze? – pytał niedowiarek.– A tak. Na zawodach golfowych i na zakupach. Wiesz,

żona chciała w końcu kupić coś u Fanfaniego.Kobiety zrobiły, odruchowo już, przykurcz lewej powie-

ki, a Herman zgasł w oczach do końca zjazdu.Trzeba zaznaczyć, że w przeciwieństwie do innych sno-

bów, pan Czarek Pytlasiński nie przesadzał z koloryzowa-niem. W przypadku Singapuru, rzeczywiście kupił w bez-cłowym, ale nie on, tylko jego brat, steward linii Blizzair, a jego żona rzeczywiście poleciała na zakupy do Fanfanie-go, z tym że do Pragi.

Pozytywnie zmotywowany ostatnim osiągnięciem, pan Czarek wziął się ostro do roboty, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co jego pracownicy wyprawia-ją z drobiem. Pracował głównie nad sportami miejskimi, które chciał uczynić tematem przewodnim swojego po-bytu na kolejnym zjeździe, ale nie zaniedbywał również tematów:• diety dla mężczyzn w sile wieku• kontakty z ludźmi showbiznesu• ewolucja golfa na starym kontynencie ze szczególnym

uwzględnieniem górskiej specyfiki Chorwenii• wina białe a ryby słodkowodne hodowlane• sporty wiatrowo-wędkarskie• kontakty pozamałżeńskie• terapeuci na minutę rozmowy przez Escype• inne z listy.

niżej podpisany

snoboholik

Page 39: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » niżej podpisany » Snoboholik 39

Kolejny zjazd. Pan Czarek witany jest entuzjastycznie, mimo że dużym zainteresowaniem tradycyjnej braci dro-biarskiej cieszyli się nowi – silna grupa młodych zdolnych menedżerów z fermy kur egzemo-egzotycznych w Braci Pastewnej k. Byczyna.

– To jest kij do gry w rosyjskiego golfa. Uderza się nim nie w piłkę, ale w specjalnie skonstruowany granat. W mo-mencie uderzenia następuje odbezpieczenie zapalnika zbli-żeniowego, uruchamiającego ładunek rozrzucający w pro-mieniu trzech metrów plastikowe kulki z farbą w kolorze, który w danym sezonie war-golfowym uważana jest za najbardziej kiczowaty. Wygrywa ten, który nie wróci do baru w kolorze kiczu.

Wszyscy byli pod wrażeniem, a jeden pan zrobił na-wet przykurcz powiek, bo nie zorientował się, że auto-rem błyskotliwej wypowiedzi o war-golfie nie był ulubie-niec drobiarzy pan Czarek, ale jeden z Pastewny Brothers (określenie wprowadzone później przez triumfującego Pytlasińskiego).

Pan Czarek musiał powalczyć o uwagę:– A w kite-golfa graliście?– Kite-golfa? – zdziwili się Pastewny Brothers wraz

z połową upojonej piątkowymi trunkami egzotycznymi widowni.

kite-golf– nowy, ekskluzywny rodzaj golfa, zalicza-ny do sportów ekstremalnych; zawodnik uderza w piłkę w czasie lotu na paralotni; w wersji dla amatorów paralot-nia może być wyposażona w silnik napędzany wzmocnio-nym biopaliwem; wygrywa ten zawodnik, który w prze-liczniku 3,25:1 zaliczy najwięcej dołków w czasie jednego lotu, bez dotykania ziemi.

– W Szkopcji byłem siódmy, ale za to wyprzedziłem sa-mego Petera Kinga. Wiecie, mistrza kite golfa z San Prego. No i poznałem na zawodach samą Christinę Paqualerrę. Wiecie, tę piosenkarkę. No nie powiem, atrakcyjna była, a zwłaszcza z góry.

– Ale ona jest z tym aktorem, tym, no… – wciął się je-den z Pastewny Brothers.

– Z tym aktorem, albo z tym nieaktorem, wszystko się może zmienić, a zwłaszcza, jak ktoś prowadzi tak aktywne życie jak Christinka albo ja – rzekł konfidencjonalnie pan Czarek, a pani Zyta z Klimaszek, przerywając na chwilę de-lektowanie się cygaretką long-slim, krzyknęła:

– No wie pan, panie Czarusiu. A co będzie z nami?Kobiety się zaśmiały, a pan Czarek powiedział:– O was, moje miłe panie, nigdy nie zapomnę. Jesteście

najmilszymi i najpiękniejszymi drobiarkami, jakie znam.– Najpiękniejszą to pan dopiero pozna na następnym

zjeździe. Pani Aldonka, Miss Polonia. Kupiła fermę po panu Władeczku, który się wycofał na pola rzepaku i kapusty – powiedział pan Jareczek z Czyszniowa, zagryzając mhi-skey kawałkiem suszonego słonika morskiego.

Trzy miesiące wytężonej pracy. Pan Czarek wiedział, że Pastewny Brothers już mu nie zagrożą, ale chciał być do-brze przygotowany na spotkanie z panią Aldonką. A do-bre wyretuszowanie zdjęcia zajmie jego grafikowi całe dwa tygodnie.

– A to, zobaczcie, to jest zdjęcie moje, mnie, ja stoję z Borysem Dylindą.

– Tym z serialu Sierżant? – krzyknęła pani Elwira z Na-łęcza, a pan Czarek zauważył kątem oka, że zdjęcie robi wrażenie i na pani Aldonce, która rzeczywiście była pięk-na, ale nie tak, by zostać miss.

– Tak, właśnie tym. Przyjechał do mnie na warsztaty stylizacji krawatów włoskich, razem z kilkoma znajomy-mi młodymi aktorami, równie przystojnymi, ale troszkę mniej znanymi.

– A Leszek Pieńko też był? – spytała nieśmiało pani Aldonka.

– Leszek, Leszek, chyba tak, ten taki…– Ten taki łysy, gruby i pod sześćdziesiątkę – dodała zja-

dliwie pani Aldonka, a pan Czarek oblał się przezroczystym rumieńcem, bo nie mógł pokazać, że się w nim zagotowało.

– Ale nie wiem, czy wiecie, że Borys polecił mi terapeu-tę, wiecie, na wypadek, gdybym miał problemy sercowe.

– Ale Panie Czarku, przecież pan ma żonę! – krzyknę-ła pani Halinka z Góry, popijając mamernet, rocznik 99.

– Moja żona ma równie nowoczesne podejście do mał-żeństwa jak ja. Ostatnio spotyka się z tym biznesmenem od ropy naftowej, Klukiem. Nie powiem, niezmiernie miły i czysty facet. Ale wracając, i tu ciekawostka. Terapeuta udziela mi porad przez Escape’a, wiecie, bo nie mam cza-su jechać do niego na wizytę – tu pan Czarek zawiesił głos, spodziewając się jakiegoś pytania, które będzie mu na rękę.

Pytanie zadała mu pani Aldonka, ktora ewidentnie miała problem z nadmiernym powodzeniem pana Czarka wśród drobiarzy i chciała go czymkolwiek zdeprymować:

– Za daleko ma pan do miasta?– Pani Aldonko, jakie to było niegrzeczne, fuj – powie-

działa zdegustowana pani Rysia z Węgorka, owijając się z odrazą ogonem kamforki syberyjskiej.

– W pewnym sensie za daleko, tym bardziej że miasto nazywa się Los Bangeles – pan Czarek wstrzymał głos, by reakcje podziwu odpowiednio wybrzmiały, co też się sta-ło. – Ale mam superszybkie łącze, więc nasze rozmowy odbywają się bez żadnych zakłóceń. Wiecie, mam system łączności bezprzewodowej AC-MAX.

Pani Aldonka pozostawała niechętna, a pan Czarek wziął się do pracy ze zdwojoną siłą:

– Wiecie, to są tabletki pobudzające korę mózgową do twórczego myślenia w systemie pracy zespołowej 3-7-3.

– Byłem na balu w ośrodku wypoczynkowym kance-larii prezydenta. No, nie powiem, paróweczka po helsku była całkiem, całkiem. A wicepremier Wiesio, śmieszny

Page 40: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » niżej podpisany » Snoboholik 40

chłopak, ten Wiesio, może by go tu zaprosić na spotkanie z naszymi miłymi i inteligentnymi paniami.

– Przenośne urządzenie do produkcji siedemnastu naj-popularniejszych enzymów. Ja dziś wybieram feromony, specjalnie dla pani Aldonki.

– Teraz normą w cywilizowanych krajach jest rodzina 3+1, wiecie. Dwie kobiety i jeden mężczyzna, lub dwóch mężczyzn i jedna kobieta, oraz jedno, i tylko jedno dziecko, którym dorośli opiekują się w systemie trzyzmianowym. Ja jestem tradycjonalistą, wiecie – poszukujemy z żoną mi-łej i atrakcyjnej pani. Chyba przetestujemy Helgę z Himil-shaven, wiesz, pani Aldonko.

– A to jest, proszę mojego szanownego grona, specja-lista światowej sławy, pan Gilmand de Borek, radiesteta światowej sławy, który potrafi dobrać dwie osoby dosko-nale pasujące do siebie na podstawie prądów ergo. Pan Gilmek światowej sławy bierze za sesję aż 900 euro, ale dla moich kochanych drobiarek zrobi to za darmo, świa-towej sławy. To jak, która z pań pierwsza, pani Aldonko?

Wysiłki pana Czarka były godne podziwu, a efekt aż nadto widoczny. Członkowie Zrzeszenia Producentów Dro-biu Egzotycznego pili wytrawne, rzadko spotykane alkoho-le; grali w ekskluzywne, rzadko spotykane gry; znali wyjąt-kowych, rzadko spotykanych ludzi i mieli rzadko spotykane upodobania personalne. Ale pan Czarek nie osiągnął celu głównego: „zaimponować pani Aldonce, a potem się zo-baczy”. Postanowił dopiąć swego i jeszcze lepiej przygo-tować się do następnego spotkania.

Teraz się uda. Teraz mi ulegnie. Teraz mam coś takie-go, że wszyscy padną z wrażenia, a zwłaszcza moja pani Aldonka, myślał sobie pan Czarek, mocno przepracowa-ny, ale zadowolony z siebie.

– A, witam, mesje Czarek – powiedziała pani Rysia z Wę-gorek Palace. – A wie pan, że poznałam tego Borysa, ak-tora. Bardzo miły i nawet podobał mi się jego występ ak-torski na wieczorku u nas w pałacu. A to wino pepperlot też dobre, zbyt kwaskowate w posmaku na drugim prze-locie, ale generalnie kubki są zadowolone.

– A, to świetnie, a gdzie wszyscy, nie czekają na mnie? – powiedział czujnie pan Czarek.

– A nie, wie pan. Bo przyjechał taki jeden nowy pan. Bardzo miły i też wszystkim zaimponował tutaj, nawet bar-dzo, a panu Wojtkowi, wie pan, temu, co dwa razy zmienił żonę i ma trzy kochanki, to najbardziej.

– A czym?– A, to pan zobaczy sam.Nowy pan nazywał się Nowak i siedział koło pani Al-

donki. Pił piwo lokalne i zagryzał orzeszkami solonymi.– Mam żonę i dwóch synów, tak. Pracuję na dwie zmia-

ny, bo tyrać trzeba, a kaszankę to macie, bo zgłodniałem w podróży? W Bardzo Tanich Liniach Kolejowych nie mają wagonu restauracyjnego.

– Naprawdę? – spytała czule pani Aldonka.– A w hot pota pan umie grać, bo przywiozłem sprzęt,

wie pan, za 9 tysięcy euro – dało się słyszeć ironiczny głos Czarka.

hotpot– gra towarzyska dla 2–6 osób, wymagająca sprzętu za 3–5 tys. euro; polega na ściganiu się na przy-pominających patelnie pojazdach poruszanych siłą mię-śni twarzowo-szczękowych; wygrywa osoba, która uciek-nie największą liczbę razy, nie dopuszczając do zagrzania się pojazdu.

– A nie, ja tu się uczyć przyjechał – odpowiedział No-wak i przygładził grzywkę.

Pan Czarek zauważył, że paru mężczyzn pije lokalne piwo, więc w walecznym odruchu wyciągnął butelkę Pa-lisander Liquor, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, bo No-wak opowiadał:

– A nioski to trzymam w takiej komórce, coby się nie stresowały od tłumu, bo inaczej to i jedno jajo na dobę mniej przybędzie.

– Tak, aż jedno? – spytał pan Szymek, przygładzając la-kierowanego irokeza.

– A proposa jaj, czy jedliście jajo flemistrusia? Bardzo dobre! – krzyczał pan Czarek, ale bez skutku, i wtedy usły-szał zbawienny dzwonek swojej komórki Dla mojeg-o pan Carek o-ud Christina Paqualerra.

Zwróciła na to uwagę pani Aldonka.– Może pan iść rozmawiać gdzie indziej? – poprosiła,

a pan Czarek zdążył jedynie krzyknąć do komórki:– A, witam pana wicepremiera, panie Wiesiu, co sły-

chać? – zrobiło to wrażenie jedynie na panu Wojtku, któ-ry był w poważnych tarapatach finansowych.

– Szefie, tu nie pan wicepremier, tylko Chojnacki z fi-nansów. Dzwonię, żeby powiedzieć, że syndyk wszedł.

U pana Czarka Pytlasińskiego nastąpił prawie niewi-doczny przykurcz prawej powieki. «

Opowiadania pochodzą z książki „Hasło niepoprawne”. Link: http://www.feedbooks.com/book/3126

» Niżej Podpisany > Tech-absurdysta, self-publisher i pisarz3.0beta.Wierzywe-bookimobilnei intensywniejepromu-je.WspieraTeleRead,Author2.0orazReadAnEbook.Pro-wadzieksperymentalneprojekty literackie:Google-transla-ted fictionoraz#hashtagstory.TworzyhistorieobrazkowenaiPhonie.

» Hashtagbio:#1picstory#writer#mobilefiction#ebooks#sel-fpub#hashtagstory#iPhone

» Blogautora:http://passwordincorrect.com

Page 41: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » PRODUCTIVITY » Produktywne kopie zapasowe 41

Michał Śliwiński

Ostatnio, pracując na iPadzie i czasami na moim Maku mini, myślałem o kopiach zapasowych. szczególnie dlatego, że dorzuciłem do Miniasa dysk ssD, a jak wie-my, dyski ssD mogą nie do końca być godne zaufania. To znaczy, że czasami padają. Dlatego, skoro to początek roku (już luty?!) stwierdziłem, że podzielę się z wami moim „setupem” do tworzenia kopii zapasowych.

PRODUkTYwne kOPIe zaPasOwe

 » Dygresja odnośnie SSD – polecam!

Tak na marginesie – miałem dysk twardy 500GB. Po do-kupieniu zestawu „drugi dysk” firmy OWC a następnie dysku SSD Vortex 4 128GB SSD, procedurze rozbiórki

oraz montażu za pomocą kabelków i sprzętu od OWC oraz formacie, mam teraz dysk Fusion, zamontowany w Macu Mini z 2011 roku. Dzięki temu śmiga, jak mój stary Macbook Air. Pięknie!

Page 42: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » PRODUCTIVITY » Produktywne kopie zapasowe 42

 » Zacznijmy od Chmurek

Większość plików trzymam na Dropboxie. Wzbraniałem się przed tym, ale w końcu wykupiłem konto na 100GB i tam mam wszystko, co dla mnie ważne. Dzięki tej sy-tuacji, mam dostęp do tych plików z iPada i iPhone’a. Bardzo fajnie.

100GB w Dropboxie wystarczy? Tak, dlatego że nie „produkuję” już tylu plików, co zawsze. Większość spraw notuję w Evernote. I to jest moja druga chmurka. Zno-wu, dzięki Evernote, mam dostęp do tych notatek z po-ziomu iPada i iPhone’a.

No i Nozbe. Tam trzymam moje zadania. Tak samo dostępne z poziomu aplikacji na iPhone’ie i iPadzie (wła-śnie uruchomiliśmy własną aplikację uniwersalną!), więc luzik – mogę być produktywny „w ruchu”.

Co ciekawe, mój Mac Mini jest ciągle włączony (mam go na UPSie, więc zaniki napięć są niestraszne) i ciągle się z moimi chmurami synchronizuje, więc mam lokal-ne kopie plików zawsze dostępne.

iCloud – tam trzymam pliki związane z aplikacjami iWork. Znowu, dostępne wszędzie. Chociaż ostrzeże-nie na iPadzie, za każdym razem, że „dokument może wyglądać inaczej, niż na Maku” mnie wkurza. Poza tym super.

 » Teraz Mac Mini – co z nim?

Na Macu Mini, oprócz wyżej wymienionych apli-kacji, mam też iPhoto ze zdjęciami, które na bieżą-co zasysa zdjęcia z Photo Streama. Potem te zdję-cia, za pomocą skryptu, eksportuję w rozdzielczości 2048px do Dropboxa. Raz na jakiś czas. Tak na wszel-ki wypadek.

Filmy nagrywam na iPhone’a i obrabiam je w mobil-nym iMovie. Dopiero potem zrzucam je na Maca Mini. Następnie, konwertuję je do Mp4 za pomocą Hand-brake (co zmniejsza ich wielkość, bez wyraźnej utra-ty jakości) i wrzucam do Dropboxa. Tak robię z filmami

Page 43: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » PRODUCTIVITY » Produktywne kopie zapasowe 43

prywatnymi. Firmowe oraz te przeznaczone do mojego „Productive! Show” wrzucam prosto do YouTube.

I to mniej więcej na tyle. Maca Mini regularnie back--upuję przez Time Machine do Time Capsule. Moje sta-re 1GB TC ostatnio zaczęło fikać, więc kupiłem nowe, 2GB i skonfigurowałem back-up od nowa.

Dzięki temu, że Mountain Lion pozwala, przy wy-borze miejsca docelowego kopii zapasowej, „szyfro-wać” ją, mam ładny plik NazwaMiniasa.sparsebundle na kapsule.

Teraz tylko dwie komendy Terminala:

hdiutilresize-size950g/Volumes/Data/Nazwa-Miniasa.sparsebundle

chflags uchg /Volumes/Data/NazwaMiniasa.sparsebundle/Info.*

I mam pewność, że kopia zapasowa zajmie mak-symalnie 950GB. Dzięki temu, mam miejsce na kopię Air’a mojej żony i na „jakieś tam” inne pliki, jeśli zajdzie taka potrzeba.

 » Podsumowując

UżywajChmur,niewyłączajMiniasa i rób kopie lokalne.

Tak to u mnie działa. Dzięki takiemu „setupowi”, mój Minias na bieżąco ściąga dane z chmury, ma je lokalnie i do tego w dwóch kopiach... i cieszę się, że tak to dzia-ła. Dla osoby takiej jak ja, która i tak głównie pracuje na iPadzie, jest to idealne rozwiązanie. A jak to działa u Was? «

zrób fotoalbum w iPhoto

WYDRUKUJ U NAS!!!

Page 44: Imag 2 2013 final v2

SPRZĘT:» Philips Fidelio SoundSphere

» CooKoo Watch

» Gear4 Streetparty5

» ZAGGKeys ProPlus

» Seagate Wireless Plus

PROGRAMY:» DockView

»  Napkin

»  WarGames

»  The Critter Chronicles

» Ski Jumping Pro

NADCHODZĄ LICENCJE WIELOTERYTORIALNE

WYWIAD: MAILBOX

FILM: DJANGO

www.imagazine.pl

ISSN 2082-3630 iMagazine 2/2013 (27)

MUZYKA W STRUMIENIU

Page 45: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » CooKoo Watch 45

Mężczyzna może używać tylko dwóch rodzajów biżuterii, piór i zegarków. Pióro musi być wieczne, a zegarek może być Smart.

Norbert Cała

Kiedyś, gdy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, pewien starszy i powszechnie szanowany Pan, powie-dział mi, że mężczyzna może używać tylko dwóch ro-dzajów biżuterii: wiecznych piór i zegarków. Dobre pió-ro wieczne mam, ale nie używam go, bo jak większość z Was nie pamiętam, kiedy użyłem tradycyjnego środka piśmienniczego do czegoś więcej, niż parafka pod kre-dytem. Zaś na polu zegarków poległem, zakochując się w nich bez pamięci. Mam kilka sztuk, każdy na inną oka-zję. Inny jest na wyścig Formuły 1, inny do pracy, inny na imprezę, kolejny do nurkowania. W ostatniej kategorii możemy rozróżnić dwie podkategorie: inny do rekreacyj-nego, a inny do bardziej technicznego nurkowania. Ogól-nie rzecz biorąc, łatwiej jest mi wyobrazić sobie wyjścia z domu bez zegarka, niż bez iPhone’a. Jeśli mnie znacie, choćby z moich artykułów, to wiecie jak dużą wagę ma

to wyznanie. Zegarek CooKoo Watch jest więc dla mnie ide-alny. Mając go na ręku, nigdy nie zapomnę zabrać ze sobą iPhone’a.

 » Tradycyjne wzor-nictwo, nowoczesna technologia

W ostatnim czasie pojawiło się sporo projektów zegarków integrowanych ze smartpho-

nami. Wszystkie one mają dwie cechy wspólne – komu-nikację za pomocą Bluetooth Smart (4.0) oraz wzornic-two, które nie przypadnie do gustu fanom tradycyjnych zegarków.

CooKoo Watch wyróżnia się właśnie w tej drugiej kategorii, bo wygląda jak tradycyjny i do tego całkiem ciekawy zegarek sportowy. Możemy go kupić w dwóch podstawowych kolorach – czarnym i białym – oraz kilku edycjach specjalnych. Do testów w iMagazine dostaliśmy wersję białą. Koperta zegarka wykonana jest ze średniej ja-kości plastiku, ale zwieńczo-na bardzo ładnym, stalowym pierścieniem. Pod szkiełkiem, które niestety nie jest szafiro-we, kryje się minimalistycz-ny cyferblat. Mimo, że jest on również wyświetlaczem

CooKoo WaTCh

„ CooKoo Watch wygląda jak

zwykły i do tego całkiem ładny zegarek sportowy

„ W założeniu zegarek ma

być przedłużeniem naszego centrum powiadomień – z telefonu na nadgarstek. Niestety sposób implementacji tego rozwiązania nie jest idealny

Page 46: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » CooKoo Watch 46

powiadomień z iPhone’a, to na pierwszy rzut oka wca-le tak nie wygląda. Niestety, jak stwierdziłem w dalszych testach, czasem i drugi rzut oka nie wystarcza. Na cy-ferblacie, przez cały czasu używania zegarka, bardzo mi brakowało wyświetlania daty oraz wskazówek, któ-re widoczne byłyby również w nocy. Na szczęście, mamy przycisk podświetlenia, który ratuje nas w krytycznych momentach. Dekiel koperty również został wykonany ze stali i umożliwia samodzielny dostęp do baterii CR2032, czyli popularnej „pastylki”. Powinna ona zapewnić dzia-łanie zegarka przez okres około jednego roku.

 » Z telefonu na nadgarstek

Koperta posiada cztery przyciski sterujące oraz kla-syczną koronkę do nastawiania czasu. Pozytywnym zaskoczeniem jest jej wodoodporność. Wprawdzie jest to tylko wodoodporność na poziomie 5 ATM, ale to po-

winno wystarczyć do bezproblemowego używania na basenie.

Istotnym elementem w zegarku jest pasek, który w tym przypadku jest gumowy, w tym samym kolorze, co koperta. Pasek, mimo że na początku na to nie wy-gląda, jest bardzo wygodny. W połączeniu z dużą, ale również wygodną kopertą powoduje, że zegarek napraw-dę dobrze leży na ręku. Oczywiście problemem będzie schowanie go pod ciaśniejszym mankietami koszuli lub bluzy, ale to problem każdego dużego zegarka.

W założeniu zegarek ma być przedłużeniem naszego centrum powiadomień – z telefonu na nadgarstek. Nie-stety, sposób implementacji tego rozwiązania nie jest idealny. Nie wnikając w to, czy to wina API iOS, czy nie-dopracowana aplikacja, informację otrzymamy jedy-nie o połączeniach przychodzących i nieodebranych, wiadomościach z Facebook’a, przypomnieniach z ka-lendarza, niskim poziomie baterii oraz utracie zasięgu. Brakuje bardzo powiadomień o wiadomościach SMS

Page 47: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » CooKoo Watch 47

i zdarzeniach Twitterowych. Produ-cent zegarka obiecuje jednak, że funkcjonalność aplikacji będzie się zwiększała.

Niestety, bez zmiany har-dware’u, nie uda się zmienić czytelności powiadomień na wyświetlaczu. Od razu mu-szę wytłumaczyć – na cyfer-blacie nie zobaczymy treści wiadomości, ani informa-cji o tym, kto dzwonił. Wy-świetli się jedynie ikona, in-formująca o nieodebranym połączeniu lub zbliżającym się terminie w kalendarzu. Je-śli będziemy mieli odrobinę szczęścia, to na ekranie zegar-ka uda nam się zobaczyć taką ikonkę. Niestety, szczęście jest wymagane, bo wyświetlacz jest wybitnie nieczytelny. Możliwość podświetlenia ekranu pomaga zale-dwie odrobinę. Na szczęście, powiado-mienia są także sygnalizowane wibracjami i dźwiękiem.

 » Uwaga, zapomniałeś iPhone’a

Oprócz możliwości informowania o zdarzeniach, zega-rek ma jeszcze kilka ciekawych funkcji. Możemy go użyć jako zdalnego spustu migawki w aparacie, możemy za jego pomocą odnaleźć zagubionego iPhone’a (o ile jest w zasięgu BT), oraz będzie nas informował o tym, że wy-szliśmy z domu/pracy zapominając o telefonie. Ta ostat-nia funkcja jest bardzo ciekawa i teoretycznie może się przydać np. podczas wieczornych wypadów do baru. Niestety, ma swoje wady. Po pierwsze, jeśli jesteśmy w domu i mamy podłączony zegarek, to aby nie wzbu-dzić alarmu, musimy zabierać go nawet do toalety. Po

drugie, alarm o tym, że zo-stawiliśmy telefon, jest dość dyskretny i mogę sobie wy-obrazić sytuację, w której in-formację taką przeoczę, lub zignoruję.

Zegarek jest kompatybil-ny z iPhone’em 5, iPhone-’em 4S, iPadem (3 i 4 genera-cji) i wymaga zainstalowania,

dostępnej bezpłatnie w App Store, aplika-cji COOKOO. Brak k o m p a t y b i l n o ś c i z iPhone’em 4 spo-wodowany jest bra-kiem wsparcia w tym

modelu transmisji Blu-etooth Smart. Ten ro-dzaj transmisji danych miał w swoim założeniu posiadać dwie cechy:

małą konsumpcję ener-gii oraz łatwość zestawia-

nia połączeń. Niestety Co-oKoo Watch udowadnia nam,

że rzeczywistość może być róż-na od papierowych faktów. Z mo-

ich testów wynika, że używanie ze-garka powoduje zwiększenie zużycia

baterii w telefonie o około 30%. Ła-twość połączeń to też czasami fikcja. Je-

śli telefon z zegarkiem się rozłączy, to teore-tycznie powinno wystarczyć wejście do aplikacji

i kliknięcie na nasz zegarek. Teoretycznie. W prak-tyce często musiałem wyłączyć i włączyć BT w telefo-

nie, aby wznowić utracone połączenie.

 » Modny, ładny…

CooKoo Watch to fajny projekt. Modny, ładny, ciekawy, gadżeciarski i niedrogi zegarek. Kosztuje 399 zł, co wy-daje się być dobrze dobraną ceną. Niestety, ma swo-je wady, pomijając tę, której nie da się wyeliminować, czyli słaby wyświetlacz, którego użycie spowodowane jest prawdopodobnie chęcią zapewnienia małego zuży-cia prądu. Największe wady wydają się siedzieć w opro-gramowaniu. Częsta utrata połączenia zegarka z tele-fonem, duże zużycie prądu w telefonie, ograniczona możliwość notyfikacji, to rzeczy, które denerwują. Są na szczęście w dużym przypadku zależne od oprogramowania, zaś to ma fantastyczną cechę – zawsze można je popra-wić. Zegarek więc zostaje na moim nadgarstku i czeka na nowe wersje softu. Będę na nie oczekiwał tak samo nie-cierpliwie, jak na nowe wer-sje iOS. «

„ Zegarek CooKoo Watch jest więc

dla mnie idealny. Jeśli będę go miał na ręku, nigdy nie zapomnę zabrać iPhone’a

„ Używanie zegarka

powoduje zwiększenie zużycia baterii w telefonie o około 30%

Page 48: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Gear 4 StreetParty 5 48

Norbert Cała

travelParty, a nie StreetParty

Gear 4 zapragnął mieć w swojej ofercie stację dokują-cą, przeznaczoną dla urządzeń ze złączem Ligntning. Na pudełku znajdziemy ikonę informującą o zgodności z iPhone’em oraz iPodem. W trakcie testów sprawdzi-łem także działanie z iPadami i nie było większych pro-blemów. StreetParty 5 – tak bowiem nazywa się stacja, którą testowałem – działa więc ze wszystkimi urządze-niami ze złączem Lightning. Choć przyznać trzeba, że nie ze wszystkim jednakowo dobrze.

Nawet nie wyjmując urządzenia z pudełka, od razu wiedziałem, że z tyłu znajdę miejsce na umieszczenie baterii, lub urządzenie będzie miało wbudowany aku-mulator. StreetParty 5 wyjaśnia wszystko. W końcu, po co nam na ulicy głośnik, bez autonomicznego zasi-lania? Gear 4 wybrał znacznie lepsze, pierwsze rozwią-zanie – głośnik zasilany jest 4 bateriami AA. Baterie te powinny wystarczyć na około 8 godzin. Zauważyłem jednak, że gdy baterie są już na wyczerpaniu, znaczą-co spada jakość dźwięku oraz zadokowane urządze-nie nie ładuje się tak, jak ma to miejsce przy zasilaniu ze ściany.

Gear 4StreetParty 5

„ Hotelowe pokoje i przedziały

w pociągach – to zdecydowanie najbardziej naturalne środowisko dla tego sprzętu

Page 49: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Gear 4 StreetParty 5 49

Głośnik, to jednak nie tylko pojemnik na baterie. Gear 4 StreetParty 5 ma bardzo ciekawą konstrukcję, którą spotkałem już kiedyś w stacji dokującej Altec Lansing iM500. Głośnik w postaci złożonej jest dość płaski, nie da się go postawić i nie ma złącza Lightning. Drobny rzut oka na obudowę wystarcza, aby odkryć, że podstaw-ka rozkłada się ujawniając złącze Lightning. To rozwią-zanie bardzo wygodne, ponieważ w czasie transportu zajmuje zdecydowanie mniej miejsca w plecaku lub wa-lizce. Sam głośnik jest wielkości lekko wydłużonego iPa-da mini, ale niestety, nawet w postaci złożonej, jest od niego kilka razy grubszy. Tył to połyskliwy czarny pla-

stik, który w podróży lub na ulicy będzie się pewnie bar-dzo rysował. Przód to czar-na, metalowa siatka masku-jąca i rozkładana podstawka ze złączem. Jedyne przyciski sterujące to głośniej/ciszej na górnej ściance, a jedyny znak, że głośnik żyje, to niebieska dioda nieśmiało świecąca zza maskownicy. Głośnik nie powala na kolana, ale wcale nie jest do tego stworzo-ny. Ma nam zapewnić muzykę wszędzie, gdzie się ru-szymy, a z wagą niewiele ponad pół kilograma, robi to znakomicie.

 » TravelParty zamiast StreetParty…

Sama muzyka, płynąca ze środka, nie zabije nas potę-gą basu i pięknem szczegółów, ale tego również nikt po tej stacji nie oczekuje. Muzyce brak trochę dynamiki, ale za to jest całkiem głośna i jednocześnie czysta. „Street Party” na Piotrkowskiej nie da się nią nagłośnić, ale na jakieś ul. Krótkiej pewnie się sprawdzi.

Największą wadą tego głośnika jest zdecydowanie jego … nazwa. Powinien nazywać się TravelParty, a nie StreetParty. To właśnie w podróży sprawdzi się on najle-piej. Hotelowe pokoje i przedziały w pociągach – to zde-cydowanie najbardziej naturalne środowisko dla tego sprzętu. Jednocześnie, nie będziemy długo płakali, jeśli w czasie podróży nagle, bez naszej wiedzy, zmieni wła-ściciela. Stratę 250 zł, a tyle wynosi sugerowana cena, da się zapomnieć doborowym towarzystwie, przy ogni-sku. Tylko, co nam wtedy będzie grało? «

„ StreetParty 5 działa

ze wszystkimi urządzeniami ze złączem Lightning

Page 50: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Philips DS1155 50

Norbert Cała

Złącze Lightning, zaprezentowane wraz z premierą iPhone’a 5, pojawiło się prawie pół roku temu i tyle mu-sieliśmy czekać, aż na rynek zaczną trafiać małe, tanie stacje dokujące z wykorzystaniem tego złącza. W bieżą-cym numerze iMagazine przeczytacie o dwóch, zaś w ko-lejnym o następnych dwóch. Aktualnie złącze Lightning mamy w iPadzie mini oraz 4G, iPodzie nano 7G, iPodzie touch 5G oraz wspomnianym iPhone’ie 5.

Stacja Philips DS1155 oficjalnie przyznaje się do współpracy z dwoma ostatnimi, choć działa rów-nież z iPodem nano. Ale trzeba przyznać, że faktycz-nie – z zadokowanym Nano nie wygląda najlepiej. iPadów wcale nie da się zadokować, a to za sprawą konstrukcji docka.

Stacja ma kształt małe-go dysku, o średnicy półto-ra iPhone’a 5 i wysokości około połowy. Zbudowa-na jest głównie z białego, matowego plastiku. Plastik od góry przykryty jest sza-rą siatką maskującą. Na gó-rze docka mamy zagłębie-nie, w którym znalazło się miejsce na złącze lightning. Właśnie przez to zagłębie-nie – zbyt małych rozmiarów – nie da się tam umieścić iPada. A trochę szkoda. Złącze umieszczo-

PhiliPSDS1155

Prosta forma, porządne materiały, do-bre wykonanie. Philips DS1155 zdecy-dowanie może się podobać.

Page 51: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Philips DS1155 51

ne jest na ruchomym elemencie i odchyla się, dzięki czemu możemy umieścić zarówno grubszego iPhone-’a 5, jak i cieńszego iPoda touch. Aby nasze urządzenie opierało się stabilnie, jest ono wspierane od tyłu przez

ściankę wykonaną z przeźro-czystego plastiku. Okrągła przestrzeń wokół złącza wy-łożona jest jasnym drewnem, z wypalonym napisem Philips i oznaczeniem funkcji czte-rech przycisków.

Tym, czego nie zoba-czymy przy wyłączo-nym głośniku, jest zegarek. Ukryty jest on jakby pod plastikiem. To nie-

samowicie wygodne w nocy. Zegarek nie przeszkadza, ale jest jednocześnie doskonale widoczny. Jednym z przycisków możemy ste-rować jego intensywnością. Początkowo może Was zdziwić brak przycisków do obsługi zegarka, ale nie martwcie się – ustawi się on automatycz-nie, po umieszczeniu iPhone’a w stacji dokującej. Innym przyciskiem możemy sterować intensywno-ścią świecenia małego ringu w podstawce głośnika.

To chyba na tyle, jeśli cho-dzi o funkcje tego głośnika. Czy jednak na szafce nocnej potrzebujemy czegoś więcej? Oczywiście, możecie zastano-wić się, dlaczego nie ma np. budzika? Ale czy jest on po-trzebny? Przecież zarówno iPhone, jak i iPod, mają bu-dzik wbudowany w system i na pewno łatwiej go obsłużyć, dodatkowe urządzenie, sterowane ze stacji dokującej.

Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to jest ona bardzo przy-zwoita, biorąc pod uwagę wielkość urządzenia. Oczywi-

ście, możemy zapomnieć o basie, ale tony wysokie są poprawne, a średnie całkiem czytelne. Do od-twarzania chilloutu przed snem i budzenia ener-getycznym popem zdecydowanie wystarczy.

Prosta forma, dobrze wykonana z porządnych materiałów. Philips DS1155 zdecydowanie może się podobać. Stacja widziana od góry przypomina mi dekielek specjalnej wersji zegarka IWC Jacques Co-

usteau i mnie „kupuje”. Minimalistyczne formy są za-wsze bardzo praktyczne i sprawdzają się w większości wnętrz. Podobnie jest z tą stacją dokującą. Cena oscy-lująca około 350 zł nie powinna negatywnie wpłynąć na domowy budżet. «

„ Do odtwarzania chilloutu przed

snem i budzenia energetycznym POPem to zdecydowanie wystarczy

„ Stacja Philips DS1155

oficjalnie przyznaje się do współpracy z iPhone’em 5 oraz iPodem touch 5G, choć działa również z iPodem nano

Page 52: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Philips Fidelio SoundSphere DS9860W 52

Philips Fidelio SoundSphere DS9860W to głośniki, które kupuje się głównie sercem i wzrokiem.

Norbert Cała

Głośniki Fidelio SoundSphe-re testował już kiedyś Woj-tek (iMagazine 10/2011). Teraz w nasze ręce trafiła delikat-nie zmodyfikowana i począt-kowo limitowana do 500 sztuk wersja. Wersja klasycz-na zbudowana była z drewna

wielokrotnie lakierowanego na kolor czarny. W wersji limitowanej, każda kolumna zbudowana jest z 70 ka-wałków ręcznie składanego i nie lakierowanego dębu malezyjskiego.

Kształt pozostał ten sam. Wojtkowi kojarzył się z od-ciętą kroplą wody. Ja oglądałem inne bajki. Dla mnie to beczułki, z jakich Kubuś Puchatek wyjadał łapką miód. Robił to z prawie taką samą przyjemnością, z jaką ja

PhiliPs Fidelio soundsPhere

ds9860W

„ obok Porsche 911 z lat 70. to

bezsprzecznie jedna z ładniejszych rzeczy, jakie widziałem

Page 53: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Philips Fidelio SoundSphere DS9860W 53

przyglądam się tym głośnikom. Fidelio SoundSphere DS9860W to dwie oddzielne kolumny. W prawej znaj-dziemy wzmacniacz oraz – jak wspomnę później – dość ubogi zestaw podłączeniowy. Obie kolumny łączymy ze sobą za pomocą dostarczonego dość solidnego kabla.

 » Jak Porsche 911…

Obudowa została wykonana ręcznie z drewna z widocz-nymi słojami ze stalową górną częścią i górującym nad tym uchwytem na głośnik wysokotonowy… Wygląda to niesamowicie. Mógłbym godzinami siedzieć i jedy-

nie przyglądać się tym głośni-kom. Kilka razy łapałem się na tym, że przechodząc obok nich, prawie całkiem bez-wiednie muskałem je dłonią. Obok Porsche 911 z lat 70. to bezsprzecznie jedna z ładniej-szych rzeczy, jakie widziałem. Zestaw dwóch kolumn uzu-

pełnia stacja dokująca dla iPhone’a ze starym złączem DOCK. Jest to jednak jedynie podstawka do ładowania, bo dźwięk i tak wysyłamy za pomocą technologii Air-Play. Przy głośnikach jest tak banalna i prosta, że nie zna-lazłem powodu, aby wyjąć ją z pudełka.

 » Dźwięk

Dźwięk – jako, że jestem na-dwornym testerem produk-tów Fidelio – to mam swoje wymagania. W poprzednim numerze iMagazine mogli-ście przeczytać test Fide-lio AW9000. Zestaw trochę podobny, doskonale gra-jący, choć mniej designer-ski. Zachwycałem się wte-dy jego możliwościami

„ Brak innych możliwości

podłączenia dość znacznie zawęża krąg odbiorców. Każdy domorosły audiofil powie, że nie nadają się do niczego, bo muzyka przesłana przez AirPlay z urządzeń Apple to sieczka. nawet nie będą próbowali przekonać się, w jak dużym błędzie są

„ Muzyka wydobywająca

się z soundsphere jest przede wszystkim pełna detali

Page 54: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Philips Fidelio SoundSphere DS9860W 54

podłączeniowymi. Widać tamten produkt wyczerpał zasoby firmy. Fidelio SoundSphere jest bowiem bar-dzo skromnie wyposażone. Oczywiście dźwięk może-my wysłać za pomocą technologii AirPlay, co powin-no zadowolić Apple maniaków. Możemy też podłączyć inne źródło dźwięku, za pomocą złącza Mini Jack. To niestety wszystko. Najbardziej brakuje złącza optycz-nego, zapewniłoby ono możliwość podłączenia tych ko-lumn do praktycznie dowolnego zestawu audio. Szko-da, bo SoundSphere grają tak dobrze, że można byłoby się pokusić o podłączenie ich do dobrego odtwarzacza CD. Brak innych możliwości podłączenia niestety dość znacznie zawęża krąg odbiorców. Każdy domorosły au-diofil powie, że nie nadają się do niczego, bo muzyka przesłana przez AirPlay z urządzeń Apple to sieczka. Nawet nie będą próbowali przekonać się, w jak dużym są błędzie.

SoundSphere grają zaś naprawdę ponadprzeciętnie i to już w swojej podstawowej, zwykłej „czarnej” wersji. Wersja, o której piszę gra jeszcze lepiej, bowiem wyeli-minowano w niej pewnie drobne potknięcia. Pierwszą zmianą jest zastosowanie innego układu odpowiedzial-nego za transmisję AirPlay. Wersja czarna czasem wol-no reagowała na zmiany utworów i potrafiła zupeł-

nie stracić połączenie. W wersji, którą testowałem się to nie zdarza. Drugim, poprawionym elementem jest „puchnięcie” głośników przy szybszych partiach z dużą ilością basów. Wersja czarna potrafiła się w tym mo-mencie poddać, kilka przesłuchanych utworów Cypress Hill na wersji testowanej pokazuje, że taki efekt już nie występuje.

 » Muzyka pełna detali

Muzyka wydobywająca się z SoundSphere jest przede wszystkim pełna detali. To za sprawą opracowanej przez Philipsa technologii FullSound, która to zapewnia. Kon-strukcja i kształt głośnika też nie są przypadkowe. Za-krzywiona forma wnętrza powoduje, że nie powstają w środku rezonanse mogące destrukcyjnie wpłynąć na detale muzyki. Te obie cechy powodują, że głośniki mają rewelacyjny środek, a to cecha, która rzadko występuje w głośnikach nie kosztujących majątek. Kroku środko-wi próbują dotrzymać tony niskie. Produkowane przez Bass Reflex są dość potężne jak na tak małą konstruk-cję i są bez przesterowań odtwarzane aż do końca ska-li głośności. Oczywiście chciałoby się czegoś więcej, ale fizyki nie przeskoczymy. To dość małe głośniki i bas nie może być z nich bardziej potężny.

W całej konstrukcji SoundSphere najbardziej rzuca się w oczy górujący nad nimi głośnik wysokotonowy. To nie tylko zabieg „dizajnerski”. Tak umieszczony „gwiz-dek” powoduje doskonałe rozprzestrzenianie się tonów wysokich, niezakłóconych innym pasmem. Skutkuje to wspominanym już wcześniej dźwiękiem pełnym detali.

Fidelio SoundSphere DS9860W kosztują około 1000 Euro. Jeśli zamierzamy je kupić powinniśmy kierować się głównie sercem i wzrokiem. Gwarantuję Wam, grają re-welacyjnie, ale w tej cenie znajdziecie całe, potężne stad-ko świetnie grających głośników. Jednak znalezienie tak oryginalnej konstrukcji, wyglądającej tak dobrze prawie w każdym wnętrzu to zupełnie inna bajka. «

Fidelio soundsphere ds9860W Producent:Philips

Przetworniki: 2 głośniki wysokotonowe 20 mm (3/4”), 2 głośniki średniotonowe 12,5 cm (5”)

Mocwyjściowa: (RMS): 2 x 50

Wejście: AirPlay, AUX Mini Jack

Wymiaryproduktu: 265 (średnica) x 410 mm

Wagaproduktu: 12 kg

Page 56: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » ZAGGKeys ProPlus 56

Dominik łaDa

Tym razem, chciałem Wam zaprezentować klawiaturę pochodzącą z tej drugiej firmy. Do naszej redakcji, dzię-ki uprzejmości ZG Sklep, trafiła najnowsza klawiatura ZAGGKeys ProPlus.

Jest to bardzo ciekawa klawiatura, bo jako jedyna z „przenośnych”, oferuje użytkownikowi funkcję, do któ-rej jesteśmy już przyzwyczajeni w Macbookach – czyli podświetlenie. Ale o tym za chwilę. Wszystko po kolei.

Aluminium. Klawiatura jest aluminiowa, bardzo dobrze wykonana. Służy jako swoisty Smart Cover – ma wbudowane magnesy, które trzymają ja na ekra-nie, jednocześnie zabezpieczając go przed uszkodzeniam i porysowaniem. Podniesienie iPada uruchamia ekran.

Klawisze mają trochę większe odstępy, niż w klawia-turze Logitech Ultrathin Keyboard Cover, której uży-wam na co dzień. Przez to pisanie wydaje się wygod-niejsze. Klawisze mają bardzo przyjemny skok i ogólny „feeling”. Oczywiście, jako dodatkowy „ficzer”, podob-nie jak ma to miejsce w przypadku klawiatur konku-rencyjnych firm, klawisze funkcyjne obsługują odtwa-rzacz muzyki, funkcję kopiuj/wklej, przycisk „Home”, głośniej/ciszej, itd.

Najciekawsza sprawa, to oczywiście wspomniane przeze mnie podświetlenie. Uruchamia się je specjalnym przyciskiem, znajdującym się obok spacji. Dostępnych jest siedem kolorów podświetlenia – białe, czerwone,

ZAGGKeys ProPlusPodświetlAnA KlAwiAturA dlA iPAdA

na rynku klawiatur dla iPada robi się coraz ciekawiej. Pojawiają się coraz fajniejsze i lepsze produkty, ale póki co nie zmieniają się dwaj podstawowi gracze – Logitech i ZaGG.

„ Pisanie na iPadzie może

być fantastycznym doświadczeniem, pod warunkiem, że macie do tego odpowiednie narzędzie

Page 57: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » ZAGGKeys ProPlus 57

żółte, zielone, niebieskie, fioletowe oraz cyjanowe. Do-datkowo, mamy możliwość ustawienia 3 różnych pozio-mów jasności. Jest to absolutny „killer-ficzer” tej klawia-tury. Pomyślcie, jak często korzystacie wieczorem, po ciemku z iPada? Ja bardzo często. Jeśli nie jesteście „bez-wzrokowcami” i musicie zerkać na klawiaturę podczas pisania, to w pełni docenicie tę funkcję. Przyznam się szczerze, że podświetlenie było pierwszą funkcją, któ-rą sprawdziłem podczas testów i praktycznie do odda-nia klawiatury, cały czas z niego korzystałem.

Podobnie do rozwiązania Logitech, ZAGGKeys ProPlus ma zaraz za klawiaturą, zaprojektowaną specjalną ry-nienkę, w którą wstawiamy naszego iPada. Rozmiar i jej kształt dostosowany jest, zresztą jak i całej klawiatury, do iPadów 2, 3 i 4, zapewnia jej wszechstronność i spra-wia, że jest godna polecenia dla szerokiego grona użyt-kowników. Oczywiście działa też z iPadem mini, ale nie będzie w tym przypadku spełniać funkcji Smart Cover.

Zastosowanie szczeliny do utrzymania iPada w po-zycji stojącej jest naturalnym rozwiązaniem. Jednak w przypadku ZAGGKeys ProPlus, nie mamy tutaj dodat-kowych magnesów (zastosowanych na przykład w Logi-tech Ultrathin Keyborad Cover), przez co musimy uwa-żać, aby iPad nie wysunął się nam ze stojaka. Nie ma też możliwości podnoszenia jednocześnie iPada razem z klawiaturą przy użyciu jednej ręki, bo złapanie za

ekran „ wypina” nam klawia-turę. Niemniej, kąt nachylenia iPada stojącego z ZAGGu jest według mnie mnie minimal-nie lepszy, bardziej naturalny do pisania, niż u konkurencji – niestety nie mogłem porów-nać ich na żywo obok siebie, ale wrażenia moje były ta-kie, jak opisałem. iPada bez-piecznie możemy wstawiać zarówno w pozycji poziomej, jak i w pionowej, za co urzą-dzenie otrzymuje duży plus.

ZAGGKeys ProPlus dzia-ła bezprzewodowo, w oparciu o standard Bluetooth 3.0. Znacznie obniża on zużycie baterii, także spokoj-nie możemy zapomnieć gdzie jest ładowarka. Producent nie podaje czasu pracy na jednym naładowaniu – poza enigmatycznym stwierdzeniem o „miesiącach pracy”. Klawiatura była u nas w redakcji około 2 tygodni i po naładowaniu oraz ciągłym użytkowaniu, wskaźnik nała-dowania nawet nie drgnął…Zatem jest dobrze.

Podsumowując: ZAGGKeys ProPlus jest świetnym produktem. Nie jest bez wad, ale z drugiej strony, jest jednym z najlepszych obecnie dostępnych na rynku. Pi-sanie na iPadzie może być fantastycznym doświadcze-niem, pod warunkiem, że macie do tego odpowiednie narzędzie. Jeśli bierzecie pod uwagę zakup klawiatury i liczycie się z wydatkiem ok 400PLN, to poważnie po-winniście zastanowić się nad tym modelem. Świetnie wykonany, aluminiowy, długo trzyma na baterii i ma podświetlenie, którego nikt inny na rynku w tym mo-mencie nie oferuje – a to jest mega wygodna funkcja. «

ZAGGKeys ProPlus Plusy: + wykonanie

+ aluminium + zabezpieczenie ekranu + podświetlenie klawiszy + wskaźnik naładowania baterii (wreszcie ktoś mnie posłuchał) + długi czas pracy na baterii

Minusy: – cena, niestety dość wysoka – brak dodatkowych magnesów w rynience w którą wstawiamy iPada

Cena: 459PLN

Linkdosklepu: http://www.zgsklep.pl/ http://www.zgsklep.pl/katinkas/airlineseries/tabid/112/txtsearch/proplus/productid/445/default.aspx?sortfield=productname%2cproductname

„ Jest to bardzo ciekawa

klawiatura, bo jako jedyna z „przenośnych” oferuje użytkownikowi funkcję, do której jesteśmy już przyzwyczajeni w Macbookach – czyli podświetlenie

Page 58: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Seagate Wireless Plus 58

DOMINIK ŁADA

Czas leci nieubłaganie. Właśnie przed chwilą sprawdziłem, że w maju 2011 roku Seagate zaprezentowało swój rewolucyjny produkt – bezprze-wodowy dysk GoFlex Satellite. Wy-dawało mi się, że było to w zeszłym roku. Jednak nie – było to już 1,5 roku temu. Wg standardów w branży IT, R&D nowych produktów zajmuje oko-ło 18 miesięcy. Wszystko się zgadza i układa w logiczną układankę… bo Seagate prezentuje absolutną nowość – odświeżony dysk sieciowy, który te-raz nazywa się Wireless Plus.

Seagate odrobiło lekcję sprzed 1,5 roku. Bardzo dokład-nie wsłuchało się w głosy użytkowników i zaprezento-wało zupełnie nowy bezprzewodowy dysk przenośny, dedykowany do urządzeń mobilnych.

Wireless Plus, względem swojego poprzednika, dostał nowy, udający metal wygląd, powiększony dysk, lepszą ba-terię oraz oprogramowanie.

Obudowa Wireless Plus jest szaro-srebrna. Zastoso-wanie matowej górnej obudo-wy jest bardzo dobrym roz-

wiązaniem. W Satellicie niestety już po 5 sekundach obudowa wyglądała paskudnie. Cała była w naszych odciskach palców. Wszystko za sprawą użycia czarne-go, błyszczącego plastiku. Urządzenia mobilne, które często przenosimy, przekładamy z miejsca na miejsce, powinny mieć obudowy, które tak łatwo nie brudzą się. Wireless Plus całe szczęście taką ma – matową, imitu-jącą metal. Spód z kolei jest wykonany z „gumowane-go” plastiku. Wszystko wygląda elegancko i stonowanie.

SeagaTe WireleSS PluS1TB BezPrzeWodoWych

danych

„ Wg standardów w branży iT,

r&D nowych produktów zajmuje około 18 miesięcy

Page 59: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Seagate Wireless Plus 59

Włącznik oraz diody umiejscowione są dokładnie w tych samych miejscach co w Satellicie – z boku i na wierzchu.

Seagate przyzwyczaiło nas do swojego fantastyczne-go złącza GoFlex, dzięki któremu zmieniając tylko ka-bel, mieliśmy USB2.0, USB3.0, FireWire czy Thunderbolt. Genialne rozwiązanie, przez które „wsiąkłem” w stan-dard Seagate. GoFlex nadal jest…tylko nie nazywa się już „GoFlex”. W zasadzie nawet nie wiem jak to teraz na-zywają. To nie jest ważne. Ważne jest, że nadal mamy ten sam „standard” i kable od innych dysków Seagate nadal pasują.

W pudełku wraz z Wireless Plus znajdziemy adapter USB3.0 – oczywiście działający również jako USB2.0. Do-datkowo jest ładowarka sieciowa i tyle. Pod tym wzglę-dem poprzedni model był lepiej wyposażony – miał w ze-stawie jeszcze ładowarkę do samochodu. Cóż, cięcia.

Nawiązując do ładowarki sieciowej zwróciłem uwagę na jedną rzecz – zupełnie nie wiem dlaczego dysk ma nowe złącze ładowania. Inne niż poprzednik, choć sama ładowarka jest taka sama jak w Satellicie. Zorientowa-łem się przez przypadek zabierając z biura do domu Wireless Plus bez akcesoriów. Chcia-łem go podłączyć do ładowania, a tu zong…inna wtyczka. W zasadzie jest to jedyny element, do którego mogę się przyczepić. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jest on zupełnie nie-istotny dla większości użytkowników, którzy wcześniej nie mieli Satellity.

Seagate Wireless Plus oprócz wbu-dowanego dysku 1TB, jest też route-rem WiFi działającym w standardzie „n” 2,4GHz. Poprzez wbudowane dwie anteny możemy go skonfiguro-wać jako router dający sieć dla mak-symalnie 8 użytkowników, ale mo-żemy też dołączyć go do istniejącej sieci WiFi i używać jako dysku sieciowego – w drugim przypadku „nie tracimy” internetu, mogąc jednocze-

śnie korzystać z zawartości archiwum.

Seagate rozszerzyło ilość użytkowników mogących w jednym momencie uży-wać dysku. Poprzednio było to możliwe tylko dla pięciu. Teraz trzy osoby mogą stre-amować obraz w jakości HD, albo aż osiem oglądać zdję-cia, słuchać muzyki lub prze-glądać dokumenty.

Pomimo powiększonego dwa razy dysku, mającego teraz pojemność 1TB, waga urządzenia praktycznie pozo-stała bez zmian. Jednocześnie Seagate dokonał chyba jakiś cudów optymalizacyjnych, bo Wireless Plus działa prawie 10 godzin na baterii. Przypo-mnę, że poprzednik podczas moich testów wytrzymał tyl-ko ok 5,5 godziny – co wtedy wydawało mi się niezłym wy-nikiem. Niestety dysk nadal mocno się grzeje.

O najnowszym oprogra-mowaniu Seagate Media, które służy do obsługi Wire-less Plus możecie przeczytać w dalszej części iMagazi-ne, w dziale z programami. W tym miejscu jeszcze tylko wspomnę, że Seagate Wireless Plus jest też świetnym urządzeniem dla posiadaczy urządzeń wspierających

standard DLNA. Dodatkowo posiadacze SmartTV od Samsunga będą zachwyce-ni – jest specjalne oprogramowanie do zarządzania zawartością dysku.

Podsumowując – cieszę się, że ist-nieją na rynku firmy takie jak Seagate, które słuchają swoich użytkowników i starają się przygotowywać produk-ty, też pod kątem uwag jakie od nich otrzymują. Seagate Wireless Plus jest świetnym następcą pierwowzoru. Ma poprawione największe bolączki. Dzia-ła pewnie i sprawnie. Bardzo dobrze sprawdza się w czasie długich podróży. Jeśli gromadzicie duże ilości danych, je-

śli nie lubicie albo nie możecie rozsta-wać się ze swoimi bibliotekami muzycznymi, filmowy-mi lub zdjęciowymi to jest to idealny produkt dla Was. Bierzcie w ciemno, bo póki co jakakolwiek konkurencja pozostaje daleko w tyle. «

„ Seagate odrobiło lekcję

sprzed 1,5 roku. Bardzo dokładnie wsłuchało się w głosy użytkowników i zaprezentowało zupełnie nowy bezprzewodowy dysk przenośny, dedykowany do urządzeń mobilnych

„ Seagate Wireless Plus

oprócz wbudowanego dysku 1TB, jest też routerem WiFi działającym w standardzie „n” 2,4gHz

Seagate Wireless Plus Plusy: + duży dysk 1TB

+ cicha i długa praca + możliwość podpięcia aż 8 użytkowników + poprawiona obudowa względem poprzednika

Minusy: – zmieniona wtyczka od ładowarki względem poprzednika – nadal, pod obciążeniem dysk się grzeje

Cena: 980 PLN

Page 60: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Logitech Rechargeable Trackpad T651 60

Ponad 2,5 roku czekaliśmy aż znajdzie się producent, który podejmie wyzwa-nie i stworzy konkurencję dla Magic Trackpada. Rękawicę podjął nie kto inny, tylko Logitech.

DoMinik łaDa

Trackpad, touchpad, gładzik. Z trojga, zdecydowanie wolę nazwę touchpad. Trackpad mi nie leży, a polska wersja przyprawia mnie o mdłości. Niemniej jakoś trze-ba nazwać to narzędzie wskazujące, bo jest ono najbar-dziej naturalną według mnie formą komunikacji pomię-dzy użytkownikiem, a komputerem.

Odkąd ktoś mądry wymyślił trackpad i zrezygnował z „sutka” w komputerach przenośnych, przestałem no-sić ze sobą myszkę. Był to dla mnie ewidentny skok ja-

kościowy. Trackpad jest wygodny, intuicyjny, estetycz-ny, higieniczny. Same zalety.

Wraz z wprowadzeniem do sprzedaży Macbooków z obudowami Unibody, Apple poszło kolejny krok do przodu. Wprowadzili zdecydowanie większe trakckpady, niż pozostali gracze na rynku. Co więcej, zrezygnowa-li z przycisku, a sam trackpad wykonali ze szkła. Niesa-mowite. To było dopiero coś. Wymuszone było to po-niekąd kwestią wprowadzenia do systemu operacyjnego

LogiTech rechargeabLe TrackPad T651

pieRwsza aLTeRnaTywa dLa magicznego gładzika

Page 61: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » SPrZĘT » Logitech Rechargeable Trackpad T651 61

gestów, które ułatwiały pracę. Dzisiaj nie wyobrażam sobie użytkowania bez nich komputera.

Ok, dostaliśmy gesty i mogliśmy używać ich w kom-puterach przenośnych, ale ze stacjonarkami – iMaka-mi, mini czy Pro – nie było już tak prosto. Namiastką była oczywiście Magic Mouse, ale nie do końca było to kompleksowe rozwiązanie. Strzałem w dziesiątkę było wprowadzenie przez Apple do sprzedaży Magic Track-pada. Ale dlaczego wprowadzenie alternatywnego pro-duktu zajęło innym producentom aż 2,5 roku? Nie wiem.

Grunt, że już jest i możemy wybierać na rynku z... dwóch produktów.

Do naszej redakcji trafił świeżutki, jeszcze cieplut-ki trackpad Logitecha. Logitech Rechargeable Trackpad T651 jest dedykowanym sprzętem specjalnie dla kom-puterów Apple. Wizualnie różni się od swojego peceto-wego brata tyko kolorem – makowy jest srebrny, a pe-cetowy czarny.

Produkt Logitech, choć rozmiarem powierzchni do-tykowej jest zbliżony do swojego odpowiednika od Ap-ple, wyróżnia jedna bardzo ważna cecha. Ma on wbudo-wane akumulatorki i może być ładowany z komputera przy użyciu zwykłego kabla micro USB. Przez to, że ma wbudowane akumulatorki jest bardziej płaski, bo nie ma potrzeby umieszczania w urządzeniu paluszków. Wg mnie jest to wygodne rozwiązanie, bo trackpad ma bar-dziej ergonomiczne ustawienie względem ręki i stołu.

Jako powierzchnia dotykowa, podobnie jak to ma miejsce w produktach Apple, wykorzystane jest szkło.

Trackpad jest oczywiście bezprzewodowy i pracuje w technologii bluetooth. Moż-na go używać podczas łado-wania – co jest oczywistym plusem. Producent umożli-wił użytkownikowi samodziel-ną wymianę akumulatorków, gdy zajdzie taka potrzeba.

Oczywiście, Logitech Re-chargeable Trackpad T651 używa wszystkich gestów systemowych, także możemy używać go jako głównego urządzenia wskazującego, lub jako uzupełnienia, na przykład dla myszy – ja tak działam.

Jeśli korzystamy z innych produktów Logitecha, to będziemy mieli ułatwioną sytuację – trackpad używa zunifikowanego sterownika Logitech, który znajdziemy w Preferencjach Systemowych. Z jego poziomu jeste-śmy w stanie skonfigurować gesty i zobaczyć na przy-kład poziom naładowania baterii.

Logitech Rechargeable Trackpad T651 dostępny jest w sklepach za 309PLN. Jest to drożej o 10PLN od produk-tu Apple, ale z drugiej strony, mamy rozwiązaną kwestię baterii – nie musimy o nich już pamiętać, bo w razie cze-go zawsze możemy go podładować z komputera. Track-pad jest wygodny, jak zwykle w przypadku Logitech, wy-konany na najwyższym poziomie, szklany. Mnie pasuje i wygodnie się z niego korzysta. Polecam. «

„ odkąd ktoś mądry

wymyślił trackpad i zrezygnował z „sutka” w komputerach przenośnych, przestałem nosić ze sobą myszkę.

Page 63: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Gry i programy App Store 63

 » Table Top Racing Cena:2,69euro

Ta gra to przedstawiciel specjalnego gatunku, czyli slołowych wyścigów mikrosamo-chodami. Serio – to oddzielny gatunek ściganek. A ta gra jest naprawdę świetna. Wsia-damy w naszego T1 lub innego pojazdu do rozwożenia lodów i ścigamy się na torach ustawionych na stole w kuchni, w barze sushi, czy też w hamburgerowni. Ścigamy się zawsze z kilkoma przeciwnikami, a najfajniejsze jest to, że nie do końca liczy się klasa posiadanego samochodu. Samochody można kupować za wirtualną walutę, którą ku-pujemy za walutę nie wirtualną – to coś, czego w grach nie lubię. Na szczęście, w tej grze dużo bardziej liczy się to, co „złapiemy” na trasie, a nie to, jaki samochód posiadamy. Grafika jest trójwymiaro-wa, bardzo szybka i utrzymana w komiksowej stylistyce – do tej gry pasuje znakomicie. Oczywiście, mamy kilka try-bów gry, łącznie z grą multiplayer. Całość składa się na fajną pozycję, która wciągnęła mnie na dłuższy czas. Gra dzia-ła na iPadzie oraz iPhone’ie.

SprawdźwAppStore

 » Dwutygodnik VIVA Cena:0,89euro

Prawdopodobnie nie jestem „w targecie’ tego wydawnictwa, ale papierowy nakład prawie 400 tys. egzemplarzy pozwala sądzić, że ktoś jednak czyta VIVĘ. Jeśli nawet nie kojarzycie, jaką tematy-kę ma to wydawnictwo, to w jednym zdaniu można powiedzieć: życie gwiazd. Magazyn w formie cyfrowej ma dwa layouty – pionowy i poziomy. Czytamy go zaś typowo dla iPada, czyli gestami „prawo-lewo” zmieniamy artykuły, a „góra-dół” strony artykułu. Oprócz tego, mamy w niektó-rych miejscach dodatkowe galerie zdjęć i tekst przewijany w ramkach. Całość bardzo poprawna i przesadnie nie przeładowana. Na plus należy też zaliczyć punktualność wydań cyfrowych. Dziś numer trafił na papierze do kiosków i dziś trafił do aplikacji. Niestety, są też minusy, a dokładniej jeden – czyli cena. Cena papierowa to 2,99 zł, cyfrowa 0,89 Euro – czyli ponad 3,50 zł. To jedyny znany mi w chwili obecnej magazyn, kosztujący więcej w wersji cyfrowej, niż papierowej. Sytu-

ację ratuje roczna prenumerata, tańsza w wersji dla iPada. PS: „Na okładce pierwszego numeru – iPhone!” SprawdźwAppStore

 » Metal Slug 2 Cena3,59euro

Z czasów automatów, a potem swoich pierwszych, własnych komputerów, najbardziej pamiętam oczywiście gry. Jednym z bardziej wciągających gatunków były popularne „na-walanki”. Metal Slug 2 – to stosunkowy młody przedstawiciel gatunku shoot ‚em up. Po-wstał w 1998 roku i od tego czasu pojawił się na chyba wszystkich, możliwych platfor-mach. Teraz też na iOS. W grze, utrzymanej w estetyce gry z komputerów 8bitowych, poruszamy się wybraną postacią przed siebie i strzelamy do wszystkiego, co się rusza. Oczywiście, im dalej idziemy, tym robi się trudniej. Rozgrywka jest naprawdę bardzo dynamiczna i muszę przyznać, że miło było wrócić do klimatu sprzed lat. Niestety, dość mocno przeszkadza w tym sterowanie w grze. Odbywa się ono przez wirtualny joystick na ekranie. Jeśli gramy na iPhone’ie to skutecznie zasłaniamy sobie palcami połowę ekranu. Do takiej gry, koniecznie po-winniśmy mieć jakiś zwykły drążek do sterowania. Gra działa na iPhone’ie/iPodzie touch oraz na iPadach.

SprawdźwAppStore

gry i ProgramyApp Store

norbert cała

Page 64: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Gry i programy App Store 64

 » Kickstarter Cena0.00euro

O serwisie Kickstarter pewnie słyszeliście. Jeśli nie, to spieszę z wyjaśnieniem. To miejsce, w którym wynalazcy, mający jakiś świetny pomysł, mogą zdobyć fundusze na własny projekt. Wystarczy przedstawić go szerokiej publiczności tego serwisu i czekać, aż się sfinansuje z datków zainteresowanych osób. Powstają tam naprawdę bardzo fajne projekty i sam znalazłem w ten sposób Glifa oraz kopertę TicTac dla iPod nano. Muszę przyznać, że często przeglądam serwis bez konkret-nego celu, a jedynie po to, aby zobaczyć jakie wspaniałe (a czasem odjechane!) pomysły mają lu-dzie. Teraz będzie to łatwiejsze, bo w AppStore pojawiła się dedykowana aplikacja do przeglądania tego serwisu na ekranie iPhone’a. Opis projektu zazwyczaj zawiera film oraz tekstowe wyjaśnie-nie, o co w nim chodzi. Wszystko podane w bardzo fajnej i przejrzystej formie. Oczywiście, możemy

też sprawdzić ile kosztuje nasze „wejście” w projekt i jeśli kwota nam odpowiada – możemy zasilić wynalazcę na-szym wsparciem. Aplikacja Kickstarter to świetny przykład na to, jak zrobić dobrą, mobilną aplikację do istnieją-cego serwisu.

SprawdźwAppStore

 » Desktop Apps Cena:narazie0.00euro

To dość ciekawa aplikacja dla iPhone’a/iPada, ale niewiele można o niej napisać. Zapewne wiecie, że ani na iPadzie, ani na iPhone’ie, nie można przeglądać za-wartości sklepu Mac App Store. Po otwarciu linka do tego sklepu, pojawi się nam tylko ikona aplikacji i bardzo krótki opis. Czasem chciałoby się jednak przejrzeć na iPadzie, co też tam w tym sklepie jest. Właśnie do tego służy Desktop Apps – pozwala przeglądać zawartość tego sklepu z poziomu iOS. Po wybraniu kraju, który nas interesuje, możemy zobaczyć najbardziej popularne aplikacje, może-my wyszukać tę, która nas interesuje. Przeczytamy ich opis, zobaczymy zrzu-ty ekranu – słowem to samo, co w aplikacji na OS X. Informacją o aplikacji możemy się podzielić via Facebook lub Twitter. Aplikacja jest dość bogata w reklamy, ale za 0,89 Euro możemy je skasować. Tego, czego mi brakuje, to in-tegracji z linkami do aplikacji z Mac App Store. Czyli nawet jeśli mamy zainstalowaną aplikację, to nadal, po klik-nięciu na link zobaczymy tylko logo programu i będziemy musieli ją wyszukać ręcznie.

SprawdźwAppStore

 » MyMamy Cena:0.00euro

Tytuł tego magazynu może wprowadzać w błąd – równie dobrze mógłby nazywać się: „ MyTaty”, bo jak piszą sami twórcy, to: „Najciekawszy magazyn dla rodziców!”. Jeśli śledzicie ten dział, to pewnie widzieliście magazyny EGO oraz iAM. Czytając „MyMamy”, od razu zauważcie po-dobieństwo w warstwie graficznej. To dlatego, że wydaje je ta sama firma i powstają na tej samej platformie. W magazynie nie znajdziecie przeładowania interaktywnymi wodotryska-mi, ale nie jest też sztampowo. Tekst jest jakby zawieszony nad tłem, którym są zmieniające się zdjęcia, ilustrujące artykuł. Artykuły zmieniamy gestami „prawo-lewo”, a treść otwartego artykułu przewijamy „góra-dół”, ale bez wyraźnego podziału na strony. Layout jest dynamicz-ny i zmienia się, w zależności od tego czy trzymamy iPada w pionie, czy w poziomie. W od-różnieniu od EGO oraz iAM, mamy tu jednak wsparcie dla wyświetlacza Retiny. Nasze oczy to polubią. Co znajdziemy w magazynie? Oczywiście, porady dla przyszłych rodziców, mod-

ne ciuchy dla dzieci, pomysły na zabawę itp. W pierwszym numerze mamy też przegląd aplikacji dla dzieci na iPada. Magazyn jest bezpłatny – co oczywiście cieszy.

SprawdźwAppStore

Page 65: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Gry i programy OSX 65

gry i Programymac OSX

 » Archiver

Archiwa. Spotyka-my się z nimi każde-go dnia. Rozpakowy-wanie, pakowanie, chleb powszedni. Całe szczęście, jako macuserzy mamy do dyspozycji na-prawdę fajne narzędzie, które dodatkowo posiada wie-le ukrytych opcji. Jednak nie obsługuje ono wszyst-kich rozszerzeń, dlatego warto sięgnąć po Archiver. Banalna w obsłudze aplikacja, która potrafi zarówno rozpakować, jak i zapakować (to jednak z pewnymi wyjątkami) praktycznie wszystko, co znajdziecie w In-ternecie. Mimo, że opiera się w dużej mierze na dra-g&drop, to posiada wszelkie pożądane funkcje. Abso-lutny must-have.

Cena:8,99eurohttp://bit.ly/YxqLY9

 » Simplify

Storify dotarło do Polski. Bez zbędnego patyczkowania się podbiło serca milionów Pola-ków, a każdego dnia liczba fanów się powiększa. To, co wyróżnia ten serwis na tle konkurencji, to natywne aplikacje do słuchania muzyki. Ta na OS X jest OK – sza-

łu nie ma, ale spełnia swoje zadanie. Jednym z podsta-wowych braków na jakie narzekają użytkownicy jest brak mini-playera, z którego słynie iTunes 11. Tutaj, swoje trzy grosze może dorzucić Simplify. Jest to mały program, który jest swoistym mini-playerem dla apli-kacji Spotify, a także iTunes i, niedostępnego (jeszcze) w Polsce rdio. Aplikacja wyświetla na biurku okładkę

aktualnie grającego utworu wraz z przyciskami do ob-sługi playlisty. Ponadto, pozwala na ustawienie kon-kretnych skrótów klawiszowych do obsługi najczę-ściej używanych funkcji. Jak dla mnie, jest to idealne uzupełnienie Spotify. Gdyby tylko cena była troszkę niższa…

Cena:4,49eurohttp://bit.ly/15fM1HZ

 » Instalicious

Pomysłów na Instagram na komputerze było bar-dzo dużo. Dobrych pomy-słów, kilka. Co więc wy-różnia Instalicious, na tle konkurencji? Na pewno jest to interfejs. Widać tu-taj, że producenci czerpa-li chochlami z Tweetie (ku-pionego przez Twittera), Tweetbota czy Sparrow. Na większej kolumnie wi-dzimy treść, czyli zdjęcia osób, które obserwuje-my. Lewa, węższa, przy-pomina szufladę i pozwala na wybieranie zawarto-ści obok – nasz feed, nasz profil, wyszukiwarka, zdję-cia popularne. Wydaje mi się, że jeżeli serwis zdecyduje się na własną aplikację na OS X, to skorzysta właśnie z tego pomysłu. Do pełni szczęścia brakuje tylko możliwości uploadowania wła-snych zdjęć – niestety, to jest funkcja zarezerwowana tylko dla natywnych, mobilnych programów. Nie mniej, jeżeli jesteś fanem Instagram, powinieneś zaintereso-wać się tą pozycją.

Cena:1,79eurohttp://bit.ly/15Mk0ZU

Michał Zieliński

Page 66: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Napkin – coś więcej, niż serwetka 66

Gdzie wykonać grafikę do poradników? Tutaj wybór mamy ogromny – począwszy od darmowego Gimpa, przez Pixelmatora, aż po Photoshopa. Minusem jest to, że wspomniane wyżej programy to kombajny i wyma-gają przynajmniej podstawowej znajomości ich funkcji. Dlatego zaczęły powstawać inne, mniej skomplikowa-ne aplikacje, specjalnie ukierunkowane do tworzenia pomocy wizualnych. Kiedyś bez-sprzecznie królował Skitch. Jednak, od czasu przejęcia tej aplikacji przez Evernote, zbiera ona wiele głosów krytycznych (choć ostatnio, kolejne aktualizacje przywracają jej powoli dawną świetność). W związku z tym, sporo użytkowników poszukiwało czegoś równie prostego i intuicyjne-go. Napkin od Aged & Distilled stara się zaspokoić potrzeby takich osób.

 » Jak na chusteczce…

Jak sama nazwa wskazuje, aplikacja ta jest swoistą chusteczką, na której możemy zamieścić różne informacje. Jak pisałem wcześniej, chodzi głów-nie o opisywanie sytuacji rozgrywa-

jących się na ekranie komputera. W tym celu, do naszej dyspozycji oddano stosowne narzędzia – znajdziemy tu opcję zaimportowania zdjęcia, bądź zrobienia zrzutu ekranu/okna, a nawet zrzutu z kamerki, jeśli chcieliby-śmy jednak pokazać coś ze świata prawdziwego.

W ten sposób „wciągnięte” obrazy możemy następ-nie opisać. Oprócz standardowego narzędzia tekstowego

NaPkiN– coś więcej Niż serwetka

Maciej Skrzypczak

Wielu z nas miało zapewne okazję tłumaczyć znajomym, jak wykonać okre-śloną operację w programie lub w systemie. zazwyczaj posługujemy się przy tym instrukcją tekstową, wzbogaconą o zrzuty ekranu. jak wiadomo, jeden ob-raz mówi więcej niż tysiąc słów. Tym samym, grafika powinna być nieodłącz-ną częścią tutoriali.

Page 67: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Napkin – coś więcej, niż serwetka 67

i strzałek, głównym narzędziem do wyróżniania kon-kretnych obszarów zdjęcia jest tzw. Call-Out, co można by okeślić jako szkło powiększające. Ma ono za zadanie zwrócić uwagę odbiorcy na konkretne elementy. Trze-ba przyznać, że robi to wyśmienicie. Żeby zaś uzyskać efekt powiększenia, zaimportowana grafika jest domyśl-nie pomniejszana.

Skorzystać możemy również z narzędzia Shape. Słu-ży ono do stworzenia prostokąta, na którym możemy dodatkowo wpisać tekst. Ponieważ Napkin nie posia-da możliwości ręcznego zaznaczenia jakiegoś obszaru (opcji przypominającej zakreślacz), Shape pełni dodat-kową funkcję takiego właśnie zaznaczenia, jeśli użyje-my na nim przezroczystości.

Napkin Producent: Aged & Distilled

Cena: 35,99 Euro

Witryna: http://aged-and-distilled.com/napkin/

W pasku narzędzi znajduje się też osobny rząd, który służą do ustalania kolejności wyświetlanych elementów, ich grupowania, bądź też blokowania.

 » W chmurze

Duży wybór mamy w zakresie udostępniania naszej in-strukcji. Oprócz standardowych mediów, takich jak Face-book, Twitter, Flickr, systemowych Wiadomości, AirDrop czy też Email, ciekawe jest udostępnianie z wykorzysta-niem iCloud (bo aplikacja jest w pełni zgodna z tą usłu-gą). Przygotowane zdjęcie zostaje bowiem przesłane na chmurę Apple, a my otrzymamy specjalnie wygenerowa-ny link (ważny 2 tygodnie), który możemy wysłać zain-teresowanym osobom. Jeśli korzystaliśmy wcześniej ze Skitch, to jedną z jego możliwości było „chwycenie” za dolną część okna i przeciągnięcie na Biurko, co skutko-wało natychmiastowym wyeksportowaniem do ustalo-nego wcześniej formatu. Napkin oferuje podobną funk-cję, tyle że przeciągamy „ikonkę-ikonki” (trochę dziwnie to brzmi), znajdującą się obok narzędzia udostępniania. Utworzony zostanie wtedy plik png (niestety, nie moż-na zmienić formatu wyjściowego).

Na koniec zostawiłem kwestię wyglądu aplikacji. Pre-zentuje się ona bardzo dobrze. Zarówno podkład, imitu-jący chusteczkę, jak również wiele ramek dla zaimporto-wanych obrazów, może cieszyć oczy. Oczywiście, istnieje również opcja całkowitego wyłączenia takich „upiększa-czy”. Całości dopełniają animacje, towarzyszące na przy-kład wspomnianemu udostępnianiu.

Czy Napkin może być godnym zastępcą Skitch? Mimo świetnego narzędzia Call-Out i wielu opcji udostępniania myślę, że jeszcze mu trochę brakuje. Choćby wspomnia-nej możliwości ręcznego podkreślania, jak również (obec-nej w nowym Skitch) opcji zamazania wybranych obsza-rów, co przydaje się, jeśli chcemy ukryć jakieś prywatne dane na zrzucie ekranu. Sądzę jednak, że te dwie aplikacje wzajemnie się uzupełniają, dlatego obie „siedzą” u mnie na dysku. Niestety, największą chyba wadą Napkin, jest jego cena – 35,99 Euro. Biorąc pod uwagę obecne moż-liwości programu, zakup wydaje się być mało opłacalny. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że koszt zostanie uspra-wiedliwiony dynamicznym rozwojem aplikacji. «

Page 68: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Braki w iOS 68

Nie zrozumcie mnie źle. iOS to świetny mobilny system operacyjny, pod wieloma względami przewyższający konkurencję o lata świetlne. Priorytety ludzi jednak są diametralnie różne i musimy sobie uczciwie kilka rze-czy powiedzieć. To, że mnie satysfakcjonuje jego obecna forma nie oznacza, że zadowoli wszystkich. Być może, niektóre braki wynikają z kwestii prawnych, patentów i tym podobnych – tego na chwilę obecną nie wiemy. Być może, jakaś funkcja kłóci się z ideologią zespołu odpo-wiedzialnego za iOS. A może po prostu, cały zespół pra-cuje nad całkowitym przebudowaniem interfejsu użyt-kownika i dlatego wstrzymany jest rozwój obecnego? Jaki by powód nie był, na dzień dzisiejszy brakuje kilku naprawdę podstawowych rzeczy.

 » Domyślna aplikacja

Duże grono użytkowników decyduje się na korzystanie z innych niż domyślne aplikacji. Niektórzy wolą Chrome niż Safari, inni Google Maps niż Apple Maps, a jeszcze inni mają możliwość zastąpienia Mail nadchodzącym Mailbox, który jeszcze jest w becie. Możliwość wybo-ru, bo wszyscy jesteśmy inni – tego właśnie brakuje najbardziej. Z drugiej strony, taka jest właśnie filozofia Apple. Oferują nam ograniczone sposoby na wykona-nie pewnych rzeczy, ale są one przeważnie dopracowa-ne. Android z kolei oferuje tych metod znacznie więcej, ale niektóre są tragiczne pod względem wygody użycia, czystości implementacji czy innych czynników.

 » Współdzielenie się informacjami

Android ma bardzo dobrą implementację kulejącego pod iOSem „Otwórz w … / Open in …”. Nie jest to roz-wiązane idealnie, ale wiele nie można mu zarzucić. Nie-stety, na obecną chwilę, deweloperzy sami muszą im-plementować te elementy. Kończy się to niestety tym, że większość aplikacji w obecnej chwili w ogóle tego nie wykorzystuje, a te, które już mają tę funkcjonalność do-daną, nie obsługują używanych przeze mnie programów. Pod Androidem nie ma tego problemu – tekst, zdjęcia czy praktycznie cokolwiek innego mogę przekazywać pomiędzy aplikacjami bez większych problemów. Działa to naprawdę dobrze i mam nadzieję, że Apple to mocno usprawni w kolejnej wersji iOS. Rozumiem, że sandbo-xing oraz kilka innych specyficznych cech systemu może to utrudniać, ale jest to jeden z ważniejszych elemen-tów spójności aplikacji oraz wymiany informacji pomię-dzy nimi, a systemem.

 » Centrum Powiadomień

iOS skopiował rozwijany pasek z Androida. Prawdopo-dobnie, żeby nie być posądzonym o całkowite skopio-wanie pomysłu od Google, wprowadzono tylko mini-mum funkcjonalności. Jest jeszcze jeden OS, który ma to ciekawie rozwiązane – webOS od Palma. Uważam jed-nak, że implementacja Centrum Powiadomień Androida oraz nowe funkcje, którą niedawno wprowadzili, nadal

iOS 6 wniósł niewiele nowego w porównaniu ze zmianami, które wprowa-dził iOS 5 oraz poprzednie wersje. To, co się zmieniło, było jednak ukryte pod interfejsem użytkownika. Sam UI jest bardzo przejrzysty i od 2007 roku jeszcze mi się nie znudził. Jest jednak kilka rzeczy, których brakuje, a które bardzo uła-twiłyby pracę i przyjemności. Co ciekawe, to przede wszystkim funkcje, które są w Androidzie i spisują się w nim bardzo dobrze.

Braki w ioSWOJTek PIeTrUSIeWICz

Page 69: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Braki w iOS 69

znacząco przewyższają sposób przedstawiania infor-macji przez Apple. W systemie Google całość jest ob-sługiwana gestami, co znacząco poprawia wygodę jego obsługi. Rozszerzone powiadomienia z kolei pozwala-ją na odpowiedzenie na tweeta czy maila prosto z bel-ki, bez konieczności otwierania aplikacji. Jest też przy-cisk do natychmiastowego wyczyszczenia wszystkich powiadomień – to wbrew pozorom bardzo przydat-ne i znacznie wygodniejsze niż celowanie w te maleń-ki „iksy” pod iOSem.

 » Ikony na SpringBoard

Dominik ostatnio narzekał, że denerwuje go fakt, że iko-ny na homescreenie są wyrównywane do górnego le-wego rogu. Nie możemy tym samym, przykładowo na drugim ekranie domowym, umieścić tylko dwóch ikon na jego środku. Co więcej, ekran nie może być zupełnie pozbawiony ikon. To niezrozumiałe. Powinniśmy móc ikony umieszczać dowolnie na ekranie.

Kolejnym problemem jest fakt, że Apple nie umoż-liwia deweloperom dynamicznej zmiany ikony na pod-stawie informacji zewnętrznych, na przykład z samej aplikacji. Obecnie jedyny program, który wykorzystu-je tę funkcjonalność to natywny Kalendarz, pokazujący dzień tygodnia oraz miesiąca, odpowiednio w formie słownej i liczbowej. Jestem przekonany, że na początku byłoby sporo nadużyć, a cały ekran byłby przepełnio-ny ciągle zmieniającą się feerią barw. Niemniej jednak Microsoft sobie z tym problemem poradził, a informa-cje udostępniane na kaflach Windows Phone 8 mogą być bardzo przydatne.

 » Przyzwyczajenia

Apple przeważnie nie boi się wprowadzać zmian in-terfejsu, jeśli uważają je za słuszne. Przykładem może być najnowszy iTunes – Apple w końcu odświeżył swój kombajn o znacznie lżejszy i przyjemniejszy UI. Różni-ca względem iOS jest jednak spora – na obecną chwilę mamy już ponad 500 milionów urządzeń z tym system. Podejrzewam, że spory procent userów ceni sobie wła-śnie prostotę UI oraz to, że są do niego przyzwyczajeni. Jakakolwiek drastyczna zmiana mogłaby się negatywnie odbić na firmie. Narzekanie w końcu leży w naturze czło-wieka, a geeków jest stosunkowo mało. Cóż – z pierw-szymi betami iOS 7 prawdopodobnie przywitamy się tradycyjnie w okresie letnim. «

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

sare_105x280_spad5.ai 17-02-10 13:24:29

Page 70: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » DockView – ułatwia przełączanie... 70

Jest kilka aplikacji, które pozwalają rozwiązać ten pro-blem. Jedną z nich jest aplikacja DockView, która pozwa-la przełączyć się nie tylko do danej aplikacji, ale także wskazać konkretne okno, które ma być aktywne.

To, co wyróżnia tę aplikację wśród innych na rynku, to podgląd na żywo, dzięki któremu mamy podgląd na wszystkie okna, które są otwarte przez daną aplikację, bez względu na to, czy są zminimalizowane, czy widocz-ne. Oczywiście, producent pozwala także na ustawienie opcji, dzięki której będą omijane okna zminimalizowa-ne, niewidoczne czy takie aplikacje, które mają otwar-te tylko jedno okno. Można także wykluczyć aplikacje, których podgląd nie generuje się prawidłowo.

Pozostałe funkcje pozwalają na:• Zmianę wielkości okna podglądu – zarówno w pio-

nie, jak i w poziomie.• Ustawienie odległości pokazywanego okna podglą-

du od Docku.

• Zmiana koloru ikony na monochromatyczną – bardzo przydatna opcja, ponieważ prawdę mówiąc nie tylko ikona programu, ale także wszystkie pozostałe zasłu-gują na, delikatnie mówiąc, odświeżenie.

• Umieszczanie cyferki z liczbą otwartych okien przy ikonie aplikacji w Docku. Tej funkcji nie używam, po-nieważ nie działa poprawnie z zwiększającym się Do-ckiem, czego nie ukrywa sam producent.

• Zdefiniowanie skrótów klawiszowych pozwalających na obsługę aplikacji.

Warto także wspomnieć o tym, że aplikacja ułatwia kon-trolowanie takich aplikacji jak iTunes, iCal, QuickTime, VLC czy Mail, pokazując na podglądzie małe ikonki uła-twiające ich obsługę.

Mimo że przełączanie się pomiędzy oknami nie sta-nowiło dla mnie problemu, to znajduję dla DockView za-stosowanie w codziennej pracy. Nie zrażajcie się ceną tej aplikacji, ponieważ często występuje ona w promocji. «

Zobacz w AppStore

DockViewułatwia przełączanie pomięDzy oknamiWiele osób, które przesiadają się na Maca z Windows dziwi się temu, że wci-śnięcie skrótu klawiszowego (cmd) + (tab) – które w znanym im systemie pozwalało na przeniesienie się pomiędzy oknami danych aplikacji – powodu-je jedynie zmianę aplikacji oraz pojawienie się ostatnio otwartego okna lub – co powoduje jeszcze większe zdziwienie – jedynie górnej belki aplikacji, bez żadnego okna. Jeżeli okno nie jest zminimalizowane, to oczywiście po wybra-niu danej aplikacji możemy się do niego dostać używając skrótu (cmd)+̀ .

MacieJ MOcOWSKi

Page 71: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Seagate Media 71

Seagate Media jest zupełnie nowym progra-mem, który zastąpił starszy – Seagate GoFlex Statellite. Aplikacja dostępna jest na systemy iOS i Android. Reszta urządzeń i komputerów, może korzystać z zasobów dyskowych Wireless Plus poprzez interfejs www, który jest bardzo zbliżony do tego jaki mamy w aplikacji. co ważne Seagate Media działa też ze starszymi dyskami Satellite.

Ze zrozumiałych względów skupiamy się w iMagazine na wersji iOS. Seagate Media możemy za darmo pobrać z AppStore. Jest to aplikacja uniwersalna – dla iPho-ne i iPada. Posiada dwa interfejsy, ale tą samą funkcjo-nalność. Na iPadzie brakuje pionowego interfejsu, a na

iPhonie poziomego. I to są w zasadzie jedyne różnice. Pozostałe funkcje są takie same.

Seagate Media ma nowy interfejs. Przejrzy-sty, w kolorach zielonych. Jest to nasze centrum dowodzenia zarówno sprzętem jak i dokumen-tami. Z poziomu aplikacji możemy skonfigu-rować sieć – zarówno tą jaką tworzy Wireless

Plus, jak i tą do jakiej chcemy się dodatkowo dopiąć aby mieć np. jednocześnie internet. Mamy podgląd na to ilu użytkowników aktualnie korzysta z naszego dysku. Możemy też przeprowadzić aktualizację oprogramowa-nia. Seagate Media wnosi jedną bardzo dla mnie istot-ną funkcję – mamy możliwość zobaczenia stanu naszej

Seagate mediazarządzaj SwoiM

1TB Bezprzewodowych danych

Dominik łaDa

1TB to całkiem dużo danych. Tym bardziej dużo, jeśli jest to w urządzeniu mo-bilnym. Jakim? W Seagate Wireless Plus, o którym piszemy w tym samym nu-merze imagazine. Całe szczęście Seagate pomyślało o swoich użytkownikach i udostępniło bardzo dobrą aplikację do zarządzania plikami – Seagate media.

Page 72: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Seagate Media 72

baterii. Niby drobnostka, ale bardzo potrzebna, której nie było w poprzednim oprogramowaniu.

Interfejs aplikacji daje nam wybór – możemy prze-glądać pliki po katalogach lub wg kategorii tematycznej – zdjęcia, muzyka, filmy, do-kumenty. Wtedy pliki ze swo-ich katalogów lądują zbiorczo w kategoriach. Niestety nie ma obsługi większej ilości for-matów plików wideo i doku-mentów. Całe szczęście, moż-

na trochę kombinując radzić sobie z tym „problemem”, ale niestety nie jest to intuicyjne. W wypadku dokumen-tów klikając pojawia się menu „Otwórz w…” dzięki cze-mu mamy więcej opcji.

Seagate Media umożliwia nam też podgląd plików na urządzeniu mobilnym i na dysku Wireless Plus. Jest to o tyle wygodna funkcja, że możemy przekopiować sobie np czasowo pliki na iPhone lub iPada i nie potrzebujemy do ich odtwarzania urucha-miać później dysku.

Świetną funkcją, której wcześniej nie było, jest moż-liwość uploadowania zdjęć i filmów z naszej rolki. Dzięki temu możemy zwalniać dro-gocenne miejsce na swoich urządzeniach mobilnych. Wreszcie.

„ Seagate media wnosi jedną

bardzo dla mnie istotną funkcję – mamy możliwość zobaczenia stanu naszej baterii. Niby drobnostka, ale bardzo potrzebna, której nie było w poprzednim oprogramowaniu

„ Świetną funkcją, której

wcześniej nie było, jest możliwość uploadowania zdjęć i filmów z naszej rolki

Page 73: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Programy » Seagate Media 73

Drugą bardzo ważną nową funkcją, nad rozpracowa-niem której właśnie się męczę, jest obsługa WebDAV. Wprawdzie producent tego oficjalnie nie komunikuje, ale mamy możliwość zapisywania plików bezpośrednio na Wireless Plus z aplikacji wspierających ten standard – np iWork itd. Nie ma róży bez kolców. Przez to, że nie

jest to oficjalna funkcja musi-my ją sami zastosować – in-strukcje znajdziecie w sieci. Od razu uprzedza, że nie jest to takie proste, ale grunt, że jest możliwość.

Teraz dwa słowa o syste-mie plików. Niestety w Seaga-te Wireless Plus zastosowany jest system plików NTFS. Nie jest to natywnie obsługiwa-

ny format w OSX – nie mamy możliwości zapisu plików. Wprawdzie producent dołącza do dysku Paragon NTFS, ale osobiście nie lubię takich rozwiązań. Mogliby użyć standardowego FAT32, ale z drugiej strony wtedy nie byłyby obsługiwane większe pliki niż 4GB. Coś za coś.

Na koniec mam dla Was jeden smaczek, z którego je-stem bardzo zadowolony. Otóż jeśli nasz Seagate Wire-less Plus będzie w tej samej sieci co AppleTV, to mamy dostępną funkcję AirPlay. Możemy streamować filmy z naszego dysku via AppleTV na telewizor. Super wy-godne rozwiązanie.

Seagate Media jest świetną aktualizacją oprogramo-wania Seagate. Wnosi wiele potrzebnych i wyczekiwa-nych nowości, dzięki którym mocno rozszerza swoją funkcjonalność. Bardzo dobrze współpracuje z dyskiem Wireless Plus. Polecamy. «

Seagate Wireless Plus Plusy: + działa AirPlay i możemy streamować filmy na AppleTV

+ możemy uploadować zdjęcia i filmy z rolki aparatu na Wireless Plus

Minusy: – aplikacja ma bardzo ograniczoną obsługę rodzajów plików – NTFS

LinkdoAppStore: http://bit.ly/13nWNOn

Cena: Darmowy„ Jeśli nasz Seagate Wireless

Plus będzie w tej samej sieci co appletV, to mamy dostępną funkcję airPlay

Page 75: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: iOS » WarGames 75

Jest rok 1983. Jesteśmy w jednej z tajnych, amerykańskich baz z głowica-mi jądrowymi. Do dowódcy bazy właśnie dotarł rozkaz wystrzelenia głowic w ZSRR. Nie mogąc jednak potwierdzić rozkazu u prezydenta, decyduje się nie odpalać przycisków.

WargameSKRZySZtof MoRawSKi

Na szczęście, tym razem był to tylko test. Pokazał on jednak, że ponad 20 proc. do-wódców nie wykonało rozkazu, ze względu na brak możliwości jego potwierdzenia. Dla amerykańskich sił powietrznych jest to ja-sny sygnał. Dlatego zapada decyzja, aby lu-dzi zastąpić superkomputerem WOPR (War Operating Plan Response).

Tak właśnie rozpoczyna się fabuła filmu Gry Wojen-ne (WarGames). Ten, nakręcony w 1983 roku, thriller--fantastycznonaukowy był krokiem milowym w karie-rach wielu aktorów, w tym młodego wówczas Matthew Brodericka, który wcielił się w nim w rolę nastoletnie-go Davida Lightmana – utalentowanego crackera kom-puterowego – zafascynowanego grami komputerowymi.

David, myśląc że włamał się do serwera z grami, przez przypadek łączy się z WOPR i uruchamia grę na-zwaną „Globalna Wojna Termojądrowa”. Aby było za-bawniej, David staje po stronie Związku Radzieckie-go i bombarduje kilka miast w USA. Nie wie on jednak, że w ten sposób o mały włos nie wywołuje III Wojny Światowej.

Zazwyczaj, gdy na łamach iMaga cofam się do lat 80. czy 90., chcę przybliżyć wam jakąś klasyczną grę z tego okresu, którą to dzięki wysiłkowi kilku zdolnych progra-mistów, możemy cieszyć się na nowo na naszych iUrzą-

dzeniach. Dziś jednak postanowiłem zrobić mały wyjątek od tej reguły, bowiem WarGa-mes to gra całkiem nowa.

W grach wojennych na iOS, to my jeste-śmy WOPR-em i naszym celem będzie po-konanie naszych przeciwników za pomocą ataków rakietowych. W tym celu musimy połączyć ze sobą minimum 3 pola tego sa-

mego rodzaju. Oczywiście, im więcej takich samych pól uda nam się połączyć, tym lepiej dla nas.

Oprócz rakiet służących nam do ataku na przeciwnika, na planszy rozlokowane są trzy dodatkowe rodzaje pól:

to pieniądze, dzięki którym mamy dostęp do specjalnych funkcji, takich jak neutrali-zacja ataków przeciwnika, czy uzdrowienie.

to pola lecznicze, odbudowujące nasz punk-ty życia.

to pola bonusów – gdy nasz pasek bonusu osiągnie 100 procent, otrzymamy za darmo jeden z trzech losowo wybranych bonusów.

Page 76: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: iOS » WarGames 76

Po każdej wgranej symulacji (grze) dostajemy do-datkowy RAM, dzięki któremu „uczymy się” nowych, specjalnych zdolności przydatnych nam w kolejnych grach.

Choć grafika gry może rozczarować wielu młodych graczy, to osoby, które oglądały film od razu zauważą,

że nawiązuje ona do gier z tamtych lat. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że sama fabuła gry wyraźnie na-wiązuje do obrazu, a nasi przeciwnicy to prawdziwe oso-by, które występowały w filmie.

Jak przystało na dobrą grę logiczną, oprócz wątku fa-bularnego dostępny jest również „Endless mode”, w któ-rym to naszym zadaniem będzie pokonanie jak najwięk-szej liczby przeciwników.

Podsumowując, WarGames to świetna gra logiczna oparta na fabule kultowego już filmu pod tym samym tytułem. Dla fanów filmu jest to pozycja obowiązkowa, choć powinna ona zaciekawić również osoby niezazna-jomione z dziełem Johna Badhama.

Tak więc … Shall We Play A Game? «

Wargames Plusy: + Niezwykle wciągająca

+ Licencjonowana gra na bazie kultowego filmu

Minusy: – Grafika może rozczarować młodych graczy

Cena: 0,89 Euro

Linkdosklepu: http://bit.ly/UQv1G8

Ptaszki ćwierkają, że w iMagazine przeczytasz ciekawe rzeczy

obserwuj nas

twitter.com/imagazinepl

Page 77: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: iOS » Ski Jumping Pro 77

Vivid Games, twórcy słynnego już Real Boxing, powracają z nową grą i zapo-wiadają kolejny hit, który ma rozgrzać do czerwoności nasze smartfony i table-ty! Ale czy Ski Jumping Pro naprawdę jest w stanie dorównać sukcesowi Real Boxing?

Ski Jumping prO

KRzySztof MoRAwSKi

Tak to już bywa, że gdy jakaś firma zrobi jeden fenome-nalny tytuł, automatycznie każdy następny jest do nie-go porównywany. Nie inaczej będzie i w moim przypad-ku, choć bardzo chciałem tego uniknąć. Bo przecież jak można porównywać skoki narciarskie z boksem?

Ale trochę się zagalopowałem. Tak więc zacznijmy może od początku. Ski Jumping Pro, to jak już wspomnia-

łem, gra dla każdego fana skoków narciarskich. Wciela-my się w niej w początkującego skoczka, który będzie musiał przejść wszystkie szczeble kariery i usprawniać zarówno swoje ciało, umysł jak i wykorzystywany sprzęt, aby osiągać coraz to lepsze rezultaty.

Podstawowym trybem rozgrywki jest oczywiście ka-riera, w której to będziemy kolejno mieli możliwość wy-

Page 78: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: iOS » Ski Jumping Pro 78

stępowania w zawodach kontynentalnych, zawodach pucharu świata, turnieju 4 skoczni czy turnieju druży-nowym. W trakcie sezonu, w zależności od zdobywa-nych przez nas pozycji, na nasze konto wpływać będą nagrody pieniężne oraz powiększać będzie się nasza ilość „gwiazdek” (nazwijmy je umownie punktami sła-wy). Dzięki tym dwóm rzeczom, będziemy w stanie ulep-szać swoja postać podczas treningów, jak i kupować jej lepszy sprzęt. A to wszystko po to, by kolejne skoki były coraz łatwiejsze i dalsze.

No i tu nie mogę się ustrzec pierwszego porównania z RB. O ile trenując swojego boksera, mogłem śmiało włączyć kamerkę i fizycznie wykonywać odpowiednie ćwiczenia, tak tutaj trening sprowadza się do wybrania cechy, którą chcę ulepszyć i kliknięcia przycisku: „Kup”. Trochę szkoda, bo tracimy w ten sposób wieź z rozwi-janą postacią.

Przejdźmy jednak do skakania. Pierwszym pozytyw-nym zaskoczeniem był fakt użycia prawdziwych nazw skoczni, znanych nam z oglądanych w telewizorze zawo-dów narciarskich. Tak więc, będziemy mogli spróbować

swoich sił zarówno na małej norweskiej skoczni w Lil-lehammer, polskim Zakopanym jak i na gigancie w Pla-nicy, gdzie z powodzeniem można latać ponad 200m. Czyżby Vivid w końcu naprawiło swój błąd z RB i wyku-piło stosowne licencje? Niestety, nie.

Oprócz nazw skoczni, wszystko inne jest sztucz-ne. Najbardziej bolało mnie, że przyszło mi współza-wodniczyć z takimi „sławami” jak: Anze L, Karl G, Gre-gor D. itd. Co więcej, same skocznie również nie są w 100% wiernie odwzorowane, wręcz czasami się po-wtarzają. Naprawdę, wielka szkoda zwłaszcza, że współ-zawodnictwo to jedyny sens tej gry, ale o tym jeszcze za chwilę.

Niesmak rozczarowania wynagrodził mi nieco tryb samego skoku. Dzięki realistycznej grafice 3D, mogłem naprawdę poczuć się jak na prawdziwej skoczni. Do-datkowo, chłopakom z Vivid udało się niezwykle wia-rygodnie odwzorować wrażenie nabierania prędkości na rozbiegu, czy sam proces skoku. Tu nie sposób nie wspomnieć, o świetnie skalibrowanym połączeniu po-ziomu trudności ze sposobem sterowania.

Page 79: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: iOS » Ski Jumping Pro 79

W grze bowiem, mamy dwa sposoby ste-rowania swojego zawodnika. Możemy tego dokonywać za pomocą jednego dotknię-cia palcem ekranu (na najniższym poziomie trudności) lub zamienić się w prawdziwego skoczka narciarskiego w trybie Pro. W tym wypadku, oprócz wybierania momentu ode-pchnięcia się od deski, wyskoku jak i lądo-wania, będziemy jeszcze musieli sterować naszym zawodnikiem podczas samego najazdu i lotu. Wszystko to obywa się za pomocą przesuwania palca po ekranie w prawo i lewo lub (co zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu) naturalnego obracania nasze-go urządzenia tak, by starać się zawsze zachować pro-stą linię postawy i tym samym lotu.

Sam proces skoku jest chyba najmocniejszym punk-tem całej gry i dostarcza sporo frajdy, ale tylko przez z góry określony czas. Boli fakt, że w grze ciągle jeste-śmy sami. Tak wiec, po pewnym czasie, całość sprowa-dza się do oddawania serii bliźniaczo podobnych do sie-bie skoków i patrzenia, które miejsce zajęliśmy. Do tego dochodzi jeszcze komentator, który przed każdym sko-kiem wygłasza jedynie swoją monotonną opinię na te-mat pogody. Brakuje mi tu informacji o poczynaniach innych zawodników. Jakiegoś komentarza o tym, że mu-simy się postarać, bo gracz X oddał właśnie świetny skok albo chociaż możliwości włączenia trybu pokazywania 3 najlepszych skoczków, kontrolowanych przez nasze iUrządzenie.

O ile do RB chętnie wracam i mimo dość sporej rota-cji tytułów na moim iPadzie ten zostanie tam na pewno na długo, o tyle nie wiem, czy do SJP będę chciał wró-cić. Może na moim telefonie, stojąc czasami w kolejce do kasy włączę go, by oddać jeden, czy dwa skoki? Zo-baczymy. Kariery raczej przechodzić drugi raz nie bę-

dzie mi się chciało, bo jest po prostu zbyt monotonna.

Niemniej czego więcej można oczekiwać od tytułu, który w momencie pisania tych słów, kosztuje niecałe 5zł? Podobno cena SJP ma wzrosnąć, choć osobiście mam nadzieję, że tak nie będzie - bowiem moim zdaniem dobije się to negatywnie na sprzedaży gry. Z drugiej jednak strony, chłopaki z Vivid pew-

nie wiedzą, co robią. Zwłaszcza, że jak powiedział Re-migiusz Kościelny, prezes Vivid Games: „Już teraz mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że podobnie jak w przypadku Real Boxing, Ski Jumping Pro 2013 odniesie duży sprzedażowy sukces”.

Mam szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie, bowiem widać naprawdę sporo pracy włożonej w ten tytuł. Mimo kilku mankamentów, jest to pozycja ciekawa i warta za-równo swojej obecnej ceny jak i polecenia. Zwłaszcza dla fanów skoków narciarskich. Dla nich jest to wręcz pozycja typu „must have”. «

Ski Jumping pro Plusy: + Świetna grafika 3D

+ Realistyczne i intuicyjne kontrolowanie skoku w trybie Pro + Stosunek jakości do ceny

Minusy: – monotonna – kilka innych drobnostek

Cena: 0,89 €

Linkdosklepu: http://bit.ly/ZmZR87

Page 80: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: OSX » The Book of Unwritten Tales 80

W dzisiejszych czasach, wśród internetowych komentarzy często możemy na-trafić na stwierdzenia, że gry dzisiaj nie są takie, jak kiedyś i wszystko nasta-wione jest na jak największy zysk – czyli skryptów, „singla” na 6 godzin i naj-lepiej, żeby wiele nie trzeba było robić, poza przyciskaniem kilku klawiszy. Jednym słowem: „Press A to awesome”. Nic z tych rzeczy nie dotyczy „The Book of Unwritten Tales”.

WOJCIECH RAJPERT

Nie jestem zwolennikiem stwierdzeń, że nic nie jest ta-kie jak wcześniej, gry idą w złym kierunku i stara szkoła nigdy nie wróci. Świat gier się zmienił, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale na przeciw tym, którzy w pa-mięci mają dziesiątki godzin spędzonych z rasowymi przygodówkami, wychodzą panowie z KING Art Games.

Wszyscy, którzy znają gatunek przygodówek poin-t’n’click, znają tytuł: „The Secret of Monkey Island”. Fani tej genialnej produkcji nie powinni obok TBoUT przejść

obojętnie. Gra tryska humorem, nawiązuje do wielu sytuacji z życia codziennego, ma wyraziste postacie. Voice-acting i oprawa graficzna – są świetne.

Akcja gry umiejscowiona jest w fikcyjnym świecie, tra-pionym przez konflikt dwóch zwaśnionych frakcji – So-juszem i Armią Cienia. Nam przyjdzie się wcielić w ma-łego gnoma, spryciarza o imieniu Wilbur. Pokój może przynieść tajemniczy artefakt, a nam powierzony zo-staje pierścień, który musimy dostarczyć arcymagowi.

The BOOk Of UnwriTTen TaleS

Page 81: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: OSX » The Book of Unwritten Tales 81

Kolejnymi postaciami jest elfka Ivo i Nate, poszuki-wacz przygód. Czuć wzorowanie się na Indianie Jone-sie, a z kolei imię jest oczkiem, puszczonym w kierun-ku fanów Uncharted.

To nie jedyne nawiązanie do sagi Władcy Pierścieni. Jest ich całe mnóstwo, do wielu znanych dzieł popkultu-ry. Mój ulubiony „easter-egg” to mag, który w oderwa-niu od całego otaczającego go magicznego świata, lubi zagrać sobie w grę MMO, w którym postać płaci podat-ki, robi zakupy.

Wspomniałem, że voice-acting i oprawa są świetne. Faktycznie tak jest. Każda napotkana postać jest wyra-

zista, co jest bardzo dużym osiągnięciem. Dialogi, napisane z dużą dozą humoru, naprawdę śmie-szą, a wypowiadane są w fantastyczny spo-

sób. Gra aktorska potrafi zachwycić, tak jak oprawa graficzna. Od strony tech-nicznej, tytuł stoi na przyzwoitym

poziomie, lecz jego największą

siłą jest design. Lokacje są zaprojektowane w kapital-ny sposób i ociekają klimatem. Wiele razy, podczas gry przyjdzie wam zawiesić oko na ślicznych widoczkach.

Jeżeli chodzi o sam gameplay, to jest to rasowy po-int’n’click. Przyjdzie nam jednak poznać kilka własnych rozwiązań, które autorzy umieścili w grze, a z którymi nie spotkałem się do tej pory w point’n’clickach. Mo-

żemy szybko sprawdzić na ekranie, co możemy ze sobą połączyć, by zaoszczędzić czas (jak w klasy-kach gatunku) i mozolnie klikać we wszystko co się da, by sprawdzić, czy da się coś z tym zrobić.

Gra jest długa, bo ukończenie jej zajmie nawet do 20 godzin. Jeżeli mam wymienić to, co mi się

nie spodobało, to jako pierwszy wymienię fi-nał. Pozostawia spory niedosyt. Spotkałem się z opiniami, że gra jest długa, a lokacji mało. Muszę się z tym zgodzić, bo oczeki-wałoby się poznawać co raz to nowe miej-scówki. Uderza też backtracking, który jest tego następstwem.

To jednak tyle. Cała reszta to po-kaz umiejętności i jest wodą na pusty-ni dla fanów przygodówek. Jest produk-cją niemalże kompletną, a warto dodać,

że gra jest zlokalizowana kinowo. Mam nadzieję, że zachęciłem was tym tekstem do pogrania w „The Book of Unwritten Tales”,

bo naprawdę warto po ten tytuł sięgnąć. «

The Book of Unwritten Tales Plusy: + pomysły

+ wiele smaczków i nawiązań + voice-acting + oprawa graficzna

Minusy: – backtracking – zakończenie

Page 82: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » gry: OSX » The Book of Unwritten Tales: Critter Chronicles 82

Jeżeli spodobał wam się TBoUT, to Critter Chronicles jest stworzony właśnie dla was. Na wstępie powiem, że tak właśnie powinny wyglądać dodatki. To po prostu wię-cej tego, za co pierwowzór pokochaliśmy.

Jeśli chodzi o sam gameplay, to wiele się nie zmie-niło poza tym, że możemy wybrać poziom trudności. Normalny poziom oferuje mniej zagadek i więcej pod-powiedzi. Co rusz natrafimy na nawiązania do popkultu-ry, tak jak w pierwszej części, a fani Gwiezdnych Wojen

i Star Treka bankowo je wychwycą. Nie wspominam na-wet o szeregu nawiązań do życia codziennego. W przy-godówkach point’n’click to element dość często spoty-kany, ale KING Art Games na dzień dzisiejszy bryluje w tej kwestii.

Fabularnie gra jest prequelem, więc dzieje się tro-chę przed wydarzeniami znanymi z The Book of Unw-ritten Tales. Na początku wcielamy się w Nate’a, który uciekając przed orczycą Ma’Zaz, rozbija się w śnieżnej

Wraz z grą The Book of Unwritten Tales, na rynku dostępny jest również doda-tek: „Critter Chronicles”. Jest to prequel do wydarzeń znanych z podstawowej odsłony gry, lecz nie jest ona wymagana ani do grania, ani do zrozumienia fa-buły. Jest to samodzielny dodatek.

The Book of UnwriTTen Tales:

CriTTer ChrOniCleS

WOJCIECH RAJPERT

Page 83: Imag 2 2013 final v2

krainie. Od tego momentu rozpoczyna się wła-ściwa rozgrywka, bo poznajemy drugą gry-walną postać – Zwierzaka. Przesympatycz-ny zwierz, który nie mówi ludzkim głosem. Możemy zmieniać postać, którą kieruje-my, a niektóre etapy wymagają współ-pracy obu bohaterów.

Tak samo jak w pierwowzorze, tak i tu-taj, twórcy zachwycają dokładnością wyko-nania lokacji. Są zrobione bardzo dokład-nie, z oddaniem najmniejszych szczegółów, które co sprawniejsze oko wychwyci. Loka-cje są piękne, ale jest ich mało. Chciałoby się powiedzieć: znowu, bo TBoUT cierpiało na tę samą bolączkę. Wszystkie zadania roz-grywamy więc w podobnej scenerii. To chyba boli najbardziej, bo Critter Chronicles jest pro-dukcją młodszą, a twórcy nie poprawili tego aspektu gry, mimo narzekania fanów.

Gra jest dobrze zbalansowana, więc grając nie czujemy, że z czymś przesadzono. Zagad-ki wymagają myślenia, ale nie spędzimy nad nimi żmudnych godzin i nie przysporzy was

to o ból głowy. Nie znaczy to jednak, że gra prze-chodzi się sama, absolutnie nie! To stara szkoła,

więc nie ma mowy o samograju. Hotspoty spra-wiają, że gra jest płynna i zdecydowanie wzboga-ca to rozgrywkę.

Myślę, że każdy, kto zasmakował TBoUT, na-wet nie będzie się dwa razy zastanawiał. Ci jed-

nak, którzy dwa razy oglądają tę samą zło-tówkę, zanim ją wydadzą, nie muszą się

obawiać. Pieniądze zainwestowane w Critter Chronicles, mimo faktu, że w pierwszą część się nie grało, są pie-niędzmi dobrze wydanymi. Dostajemy

ponad 10 godzin przygodówki z najwyż-szej półki. «

 » 2013 nr 2 » gry: OSX » The Book of Unwritten Tales: Critter Chronicles 83

The Book of Unwritten Tales: Critter Chronicles Plusy: + długość gry

+ więcej TBoUT

Minusy: – backtracking

Page 84: Imag 2 2013 final v2

www.androidmagazine.pl

SPRZĘT:

Nexus 4 – test

Sony Xperia P

Sony Xperia J

Samsung Galaxy Note 10.1

Nikon S800c

OPROGRAMOWANIE:

Przepisy.pl

Need for Speed: Most Wanted

GTA: Vice City

Angry Birds: Star Wars

FELIETONY:

CES 2013 – Triumf Samsunga

Specjalistyczne narzędzia

Jak zostałem ogrodnikiem

1/2013 (3) androidmagazine.pl ISSN 2299-8586

ANDROID MAGAZINE

FELIETON:ANDROID 4.X – STARY ALE JARY

NOWOŚCI:XPERIA Z, HTC M7, CES 2013

PORADY:FLASH PLAYER NA JELLY BEAN, SYNCHRONIZACJA Z iCLOUD, ROOT HTC NA MAC OS X

CYKL:TANIE TABLETY

PRZETESTOWALIŚMYNEXUSA 4,

JEST ŚWIETNYCES 2013 – TARGI GODNE UWAGI?

Page 85: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Porady » Tips & Tricks 85

TiPs & TricksMaciej Skrzypczak

 » AssistiveTouch, czyli sposób na zepsuty przycisk Home

Jak tam Wasze przyciski Home (lub Początek, ale nie znoszę tego tłumaczenia) w iUrządzeniach? Mają się do-brze? A może po dłuższym czasie użytkowania wyrobiły się i nie reagują już tak szybko? Albo gorzej – uszkodzi-ły się Wam na skutek jakiegoś upadku? Jeśli nie możecie na razie oddać swoich urządzeń do naprawy, a chcie-libyście w dalszym ciągu z nich korzystać, to pomocny będzie AssistiveTouch.

AssistiveTouch to jedno z narzędzi, mających głów-nie za zadanie umożliwić korzystanie z iUrządzeń oso-bom pod różnymi względami niepełnosprawnym. Jego „skutkiem ubocznym” jest możliwość obsługi iPhona/iPoda/iPada niemal bez używania żadnych przycisków fizycznych (za wyjątkiem sytuacji, gdy mamy je wyłączo-ne kompletnie lub tylko sam ekran – wtedy potrzebny jest działający przycisk Power), a więc również przyci-sku Home.

Aby uruchomić AssistiveTouch, musimy przejść do Ustawień, następnie wybrać Ogólne, Dostępność i w sekcji Ograniczeniafizyczne i motoryczne uru-chomić AssistiveTouch. Zauważymy, że na naszym ekra-nie pojawi się przezroczysty element. Służy on właśnie do obsługi naszego urządzenia.

Kiedy wybierzemy ten wirtualny klawisz rozwinie się menu, w którym znajdować się będą cztery przyciski, w tym właśnie przycisk Home (Początek), który działa dokładnie jak jego fizyczny odpowiednik.

Polecam Wam również sprawdzić działanie reszty przycisków w AssistiveTouch, ponieważ można tam zna-leźć akcje odpowiadające za inne przyciski i zachowa-nie urządzenia. Sam przycisk do wywołania akcji moż-na dowolnie umieścić przy każdej krawędzi ekranu tak, by nam jak najmniej przeszkadzał.

Źródło: OSXDaily

 » Użyj Maka jako hotspotu Wi-Fi

W czasach, gdy wszechobecna jest bezprzewodowa transmisja danych, dostęp do Internetu możemy mieć praktycznie wszędzie. Posiadając którekolwiek z naj-nowszych iUrządzeń – lub choćby MiFi – zawsze mo-żemy być na bieżąco, również korzystając z kompu-tera. Załóżmy jednak, że nie mamy MiFi, a nawet jeśli

Page 86: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » Porady » Tips & Tricks 86

jesteśmy właścicielami iPhone’a/iPada/iPoda, to Inter-net dostępny jest tylko „z kabla“. Jak w takiej sytuacji możemy wykorzystać Maka?

OS X został wyposażony w sprytne narzędzie, które umożliwia „dzielenie się“ Internetem. Nasz Mak dzia-łać będzie wtedy jak router. Jak uruchomić taką opcję?

W tym celu udajemy się do Preferencji systemo-wych i przechodzimy do Udostępniania. Z listy po le-wej wybieramy (ale jeszcze nie zaznaczamy) Udostęp-nianie Internetu.

Po prawej stronie Udostępniaj swojepołączenie ustawiamy na Ethernet (1.), natomiast innym kompu-terom,używając: wybieramy Wi-Fi (2.). Ukaże się nowy przycisk – OpcjeWi-Fi… (3.), który klikamy, by skonfi-gurować nową sieć.

W oknie konfiguracji sieci udostępniania Internetu nadajemy Nazwęsieci, Kanał możemy pominąć, na-tomiast w polu Zabezpieczenia powinniśmy wybrać WPA2Personal i wpisać hasło, a następnie je powtó-rzyć, dzięki czemu będziemy mieli pewność, że z na-szego udostępnionego Internetu nie skorzysta osoba niepowołana.

Pozostaje nam tylko zaznaczyć UdostępnianieInter-netu z listy po lewej, w preferencjach udostępniania. Teraz my oraz każdy, komu damy hasło, będziemy mo-gli cieszyć się Internetem bezprzewodowym na innych urządzeniach, z wykorzystaniem naszego komputera.

Źródło: Mactuts +

Page 87: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FILM » Django 87

Jan Urbanowicz

oscary już za progiem. Sporo filmów i emocjonująca konkurencja pomiędzy produkcjami. Jednak mnie, najbardziej ze wszystkich, przypadł do gustu

„Django” – nowe dziecko Quentina Tarantino.

Quentin Tarantino to nazwisko znane jest chyba wszyst-kim, a przynajmniej tym, którzy interesują się kinem. Twórca wyjątkowy, specyficzny i jedyny w swoim rodza-ju. Genialny reżyser, który przez lata wypracował swój własny, kultowy już styl. Do swoich obrazów pisze rów-nież własne scenariusze, co na pewno ma wpływ na to, jak współgrają ze sobą poszczególne elementy produk-cji. Tarantino znany jest z tego, że potrafi idealnie po-prowadzić aktorów, dzięki czemu dają oni z siebie ab-solutne maksimum. Przekłada się to na efekt końcowy – zwłaszcza, że Tarantino nie angażuje aktorów byle ja-kich. Dowody na to mieliśmy właściwie od samego po-czątku, gdy w 1992 roku oglądaliśmy „Wściekłe psy”. Po-rywający, błyskotliwy i brutalny film gangsterski, który wbija w fotel od początku, do samego końca. Według wielu, to najlepszy film Tarantino, ale i tak kultową po-zostaje kolejna w chronologii produkcja, czyli „Pulp Fic-tion”. Obsypany licznymi, najważniejszymi nagrodami w świecie filmowym (w tym Złota Palma w Cannes za najlepszy film, czy Oscar oraz Złoty Glob za scenariusz), na zawsze zapada w pamięć. I choć nie musi się podo-bać każdemu, to na pewno nie można koło niego przejść obojętnie. Potem bywało już różnie. Pan Quentin mie-wał filmy lepsze i gorsze, ale wszystkie reprezentowały

pewien poziom. Nie można nie zauważyć zabaw stylem i konwencją. Najpierw kino gangsterskie, później inspi-racja kinem azjatyckim, czy kinem wojennym. W końcu przyszedł czas na coś – „z zupełnie innej beczki” – na-wiązanie do Spaghetti westernu.

 » Na koń!

No dobrze. Połechtaliśmy, pochwaliliśmy i wynieśliśmy pod niebiosa reżysera. Może czas wspomnieć coś o sa-mym filmie. „Django” (w oryginale „Django Unchained”) to, tak jak wspomniałem wcześniej, produkcja inspirowa-na spaghetti westernem, czyli filmem o kowbojach, tyl-ko nie kręconym na Dzikim Zachodzie, nawet nie w USA i nie przez Amerykanów. Największym (i chyba najpo-pularniejszym) twórcą tego gatunku był Sergio Leone, który stworzył słynną „dolarową trylogię”. Przyznam szczerze, że gdy po raz pierwszy usłyszałem, że Taranti-no zabiera się za ten film, to miałem mieszane uczucia. Ta koncepcja nie pasowała do Quentina. Ale miałem też wiarę. Wiarę w reżysera, którego bardzo ceniłem i który rzadko mnie rozczarowywał. Zwłaszcza po „Bękartach wojny” czułem, że nie będzie źle. Wspomniałem o tym

Page 88: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FILM » Django 88

filmie nie przypadkowo, gdyż czas przejść do aktorów. Tytułowy Django (czyt. Dżango – D jest nieme) to Jamie Foxx. Poza nim, na ekranie zobaczymy również takie znakomitości jak: Samuel L. Jackson, Leonardo DiCa-prio czy Christoph Waltz, który za swoją rolę w „Bękar-tach…” z gali oscarowej wyszedł ze statuetką.

Film opowiada o tym, jak czarnoskóry niewolnik (Django) zostaje uwolniony przez łowcę nagród (Dr King Schultz – Waltz) i w ramach nieoczekiwanych zbiegów okoliczności, zostaje jego partnerem w polowaniu na „tych złych”. Więcej nie chcę pisać, by nie zdradzić fa-buły tym, którzy jeszcze filmu nie widzieli (choć myślę, że nie jedna recenzja już ją zdradziła). Niemniej jednak, nie wszystko w tym filmie jest oczywiste i szablonowe. O nie!

 » Konwencja

Tarantino nie zawodzi. Zabawa konwencją to jego ulu-biony sport, chyba większość czytelników się ze mną zgodzi. Mimo tego, że film jest inny, niż poprzednie pro-dukcje, to znajdziemy w nim wszystko to, za co reżyse-ra uwielbiamy – akcję, strzelaniny, pojedynki, bijatyki, krew, krew, krew, jeszcze więcej krwi, dowcip i krew. No dobrze, tej krwi nie było aż tyle, a przynajmniej w każdej

scenie, bo końcówka to już jest niemal krwawa łaźnia. Niby dominującym gatunkiem jest spaghetti western, ale tak naprawdę, poza ramami czasowymi i facetami w kapeluszach jeżdżącymi konno, niewiele ma to z nim wspólnego. Pomijam fakt, że mamy tu murzynów, ak-cja dzieje się na południowym wschodzie USA, a jednym z głównych bohaterów jest niemiecki dentysta, który za-bija dla nagrody. Gdy jednak ogląda się ten film, to czuć spływającą z ekranu (tu powinno być pewne niecenzu-ralne słowo, dlatego napiszę po prostu…) wspaniałość. Nie jest to komedia (nie wiem dlaczego, ale słyszałem takie opinie). Nie jest to film akcji. Sam nie wiem, jak sklasyfikować ten film. To chyba jest niezwykłe w twór-czości Tarantino, że nie można jej łatwo zaszufladkować. Dla mnie, jest to przede wszystkim dramat, poruszają-cy bardzo poważne kwestie.

 » Aktorstwo

Jak to zwykle w filmach Tarantino bywa, jest cudnie, cu-downie, rewelacyjnie. Popis aktorski przeszedł moje naj-śmielsze oczekiwania. Wspomniałem już wcześniej, że reżyser zawsze wyciska ze swoich aktorów to, co najlep-sze. Cóż, muszę o tym wspomnieć ponownie. Każdy daje tu z siebie totalne maksimum i tak naprawdę, nie ma

Page 89: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FILM » Django 89

tu najsłabszego ogniwa. Oczywiście, są lepsi i gorsi, ale całokształt to coś wyjątkowego.

Zacznę od końca. Jamie Foxx to aktor porządny. Oglą-da się go przyjemnie, zarówno w filmach akcji jak i dra-matach i wszędzie gra dobrze. Tak, że raczej nie mamy się do czego przyczepić. Tutaj jest tak samo. Wszystko OK, ale bez wodotrysków. A jak zagrał Christoph Waltz? Genialnie! Nie spodziewałem się niczego innego, nie za-wiódł. Chociaż sama postać była bardzo podobna do tej, którą grał w „Bękartach…”, więc również nie było większego zaskoczenia. Jego dialogi i pojedyncze tek-sty – rewelacja! Teraz czas przejść do duetu, który chy-ba ukradł ten film. Trudno mi określić, który był lepszy, dlatego kolejność nie będzie o tym świadczyć. Leonar-do DiCaprio. Jeden z moich ulubionych aktorów, które-go nie kojarzę przede wszystkim z „Titanica”, jak ma to w zwyczaju większość widzów. Właściwie, to ciągle za-pominam, że on w tym filmie grał. Klasa sama w sobie. Od razu wiedziałem, że to jest człowiek doskonale nada-jący się do tej roboty. Tym bardziej, że gra tutaj czarny charakter, co nie jest dla tego aktora charakterystyczne. Sprawdził się i mam nadzieję, że jeszcze zawita u Taran-tino, choć na razie zawiesza swoją działalność aktorską. DiCaprio był chyba takim samym wyborem dla „Djan-go”, jak Brad Pitt dla „Bękartów Wojny”. Ale przejdźmy

do ostatniego. Panie i Panowie, Samuel L. Jackson po-wrócił! Oczywiście nigdzie nie zaginął, ale przyznacie chyba, że ostatnimi czasy nie zagrał nic (a grał bardzo dużo), co by się jakoś szczególnie wyróżniało. Ostatnim takim filmem, jaki z nim widziałem, był „Black Sneak Moan”. A tutaj znów pokazał, że jest aktorem ponad-przeciętnym. Zupełnie jak w „Pulp Fiction”. Razem z Di-Caprio rozkładają resztę filmu na łopatki. Złowieszczy właściciel plantacji i wierny sługa, ślepo kochający swe-go pana. Wspaniałość!

Oczywiście warto wspomnieć o bardzo ciekawych postaciach epizodyczne, takich jak Don Johnson (Miami Vice!), M.C. Gainey, Franco Nero (grał Django w orygi-nalnej serii westernów), czy nawet sam Tarantino, który zawsze do swoich filmów dorzuci aktorskie trzy grosze.

 » Muzyka

Kolejną bardzo ważną rzeczą w tym filmie, zasługują-cą na ogromną pochwałę, jest muzyka – a konkretnie ścieżka dźwiękowa. Słuchałem jej jeszcze przed sean-sem i już wtedy mnie oczarowała. Po prostu genialna! Każdego utworu słucha się w pełnym skupieniu. A jak już mamy okazję posłuchać jej oglądając film, to jest

Page 90: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FILM » Django 90

jeszcze lepiej. Wszystko do siebie pasuje i dźwięki do-skonale oddają charakter tego, co prezentuje obraz. Nie będę się nad tym specjalnie rozwodził, gdyż dokładniej-szy opis tej ścieżki znajdziecie w naszym dziale Cała Mu-zyka, do którego Was odsyłam.

 » Koniec

„Django” jest niezwykły. Oczarował mnie (choć nie wiem, czy to odpowiednie słowo) całkowicie. Nie ma w nim chyba niczego, co by mi się nie podobało. Jest to nie lada wyczyn, gdyż ostatnimi czasy jestem dość wybred-ny i marudny, a na dodatek film trwa blisko trzy godzi-ny. Jest on chyba zlepkiem wszystkiego, co w Taranti-no najlepsze. Poza ciekawą fabułą i konwencją, mamy również świetne teksty. O tak, dialogi są tutaj rewela-cyjne. Co prawda, gdyby wyciąć z filmu wszystkie sło-wa nigger i boy, to film skróciłby się chyba do godziny. Niemniej jednak film jest zbiorem wyśmienitych tek-stów, które niczym royal z serem z „Pulp Fiction” z cza-sem staną się kultowe.

Nie jest to jednak zwykła jatka z dialogami. To film dość poważny, jak na Quentina Tarantino. Film poru-szający bardzo ważny okres w historii USA, czyli nie-wolnictwo. Tutaj nie ma upiększania, wszystko jest pokazane dość brutalnie. Niewolnicy są traktowani go-rzej niż psy, które ich rozszarpują. To podludzie, którzy w genach mają zapisane to, że są gorsi. Myślę, że fak-tycznie to mogło kiedyś tak wyglądać, albo nawet jesz-cze gorzej. Brawa dla reżysera, że postanowił się z ta-kim tematem zmierzyć i co najważniejsze, że mu się to udało.

Nie potrafiłbym tego filmu nie polecić. Każdy, kto jeszcze go nie widział, powinien się czym prędzej udać do kina. Jeśli go już nie grają, to cierpliwie czekać i pierw-szego dnia sprzedaży polecieć po niego do sklepu. Dla mnie, osobiście, jest to najlepszy film Tarantino ostat-niej dekady. Podobnie myślałem o „Bękartach…”, ale tu jest chyba znacznie lepiej. Lepsze aktorstwo, scena-riusz, muzyka i wszystko. Konwencja, a właściwie zaba-wa nią, mnie nie zawiodła, humor był, ciekawa fabuła i krew. Bardzo dużo krwi. Oczywiście bardzo sztucznie wyglądającej krwi. Polecam! «

Karta do płacenia za aplikacje, muzykę i � lmy w sklepach iTunes i App Store.

Korzystaj w App Store, Mac App Store oraz w innych płatnościach internetowych.

Dzięki karcie CardEasy możesz w bezpieczny sposób zarejestrować konto w sklepach fi rmy Apple*. Od teraz nie musisz rejestrować konta z użyciem swojej podstawowej karty kredytowej. Dzięki CardEasy jesteś bezpieczny,

anonimowy i łatwiej Ci kontrolować wydatki na Twoje ulubione aplikacje, muzykę i fi lmy.

Aby dowiedzieć się więcej o karcie oraz dowiedzieć się gdzie kupić CardEasy – wejdź na stronę:

www.cardeasy.pl

* dotyczy sklepów Mac App Store, iTunes Store oraz App Store.

anonimowy i łatwiej Ci kontrolować wydatki na Twoje ulubione aplikacje, muzykę i fi lmy.

Aby dowiedzieć się więcej o karcie oraz dowiedzieć się gdzie kupić

www.easycard.pl

* dotyczy sklepów Mac App Store, iTunes Store oraz * dotyczy sklepów Mac App Store, iTunes Store oraz

oraz w Pinova, MacLife i Allegro

www.cardeasy.pl

* dotyczy sklepów Mac App Store, iTunes Store oraz App Store.

Page 92: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » FILM » Premiery DVD i Bluray 92

Jan Urbanowicz

PreMIery DVD I BLuray luty 2013

 » Uprowadzona 2

Kont ynuacja f i lmu z 2008 roku. Liam Ne-eson po raz drugi wcie-la się w postać byłe-go agenta CIA, Bryana Mills’a. Po tym, jak w pierwszej części zna-lazł Albańczyków, którzy uprowadzili mu córkę, rodzina tychże postana-wia się na nim zemścić. W tym celu porywają… jego żonę. Oczywiście Liam wkurza się i robi ze wszyst-kimi porządek. Po wręcz genialnej pierwszej części, przyszedł czas na – jedynie niezłą – kontynuację. Film bardzo dobry na spokojny, filmowy wieczór. Nie pory-wa i nie zaskakuje, nie przynosi nic nowego, jednak na porządną rozrywkę możemy liczyć.

 » Paranormal activity 4

Światem rządzi pieniądz. To samo tyczy się świa-ta filmu. Jeśli raz nakrę-cony film przyniósł zyski, to dlaczego by nie zrobić kontynuacji? Często po-wstają również całe se-rie. Tak samo jest w przy-padku filmu „Paranormal activity”, którego czwarta część niedawno debiutowała w kinach i właśnie ukazuje się na rynku DVD i Bluray. Fanom poprzednich odsłon ta również powinna się spodobać, jednak wielokrotnie od-grzewany kotlet w końcu będzie zimny. Może jednak czas zakończyć przygodę ze zjawiskami paranormalnymi?

 » Avatar 3D

Tego filmu chyba niko-mu nie należy przedsta-wiać. Tak naprawdę, to dzięki niemu właśnie, mamy teraz w kinach zalew produkcji w trój-wymiarze. Od premiery minęło trochę czasu, ale w końcu możemy obej-rzeć na naszych odtwa-rzaczach Bluray pełną wersję w 3D. James Ca-meron odmienił branżę kina masowego, kreując wspania-ły świat Pandory, „uwspółcześniając historię o Pocahon-tas”. Jeśli ktoś nie widział, to koniecznie musi nadrobić. Pomimo tego, że scenariusz nie jest wybitny, a filmie aż roi się od rozmaitych absurdów, to wspaniałej oprawy wi-zualnej odmówić mu nie można.

 » Obława

Jeden z najlepszych fil-mów polskiego kina 2012 roku. Marcin Krzy-ształowicz prezentuje nam opowieść trzyma-jącą w napięciu, mroczną i pełną najgorszych ludz-kich instynktów. Wspa-niale napisany, jesz-cze lepiej zagrany film, z plejadą zdolnych akto-rów. Po takich seansach powraca wiara w pol-skie kino. Oby więcej podobnych produkcji w bieżącym roku. «

Page 93: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » CAŁA MUZYKA 93

 » Django – Soundtrack

Oglądając każdy film Tarantino, za-wsze zwracam uwagę na dwie, arcy-ważne dla mnie rzeczy – dialogi oraz muzykę. Będąc w kinie na „Django”, już w jakiejś 14 minucie wiedziałem, że soundtrack mu-szę opisać w nowym numerze iMagazine. Dlaczego?! Qu-entin Tarantino, western i czarny kowboj – to musiało się udać. Ma ktoś jakieś wątpliwości?!

Nakręcić komediowy, krwawy film akcji, który jest we-sternem poruszającym bardzo mocny wątek rasizmu, to nie lada wyzwanie. Dodatkowo, w roli głównej obsadzić czarnoskórego, który ma jeździć na koniu i być kowbo-jem – to już lekkie przegięcie. Dobranie muzyki do ta-kiego bałaganu wydawać się może niemożliwe.

Okazuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych, a Quen-tin po raz kolejny pokazał swój niebywały talent. Zarów-no sam film, jak i muzyka, są pomieszaniem „wszystkie-go ze wszystkim”. Klasycznym westernowym numerom, takim jak tytułowy „Django” – z zapomnianego już fil-mu z 1966 roku – towarzyszy na soundtracku ciężki rap, który o dziwo, umieszczony w odpowiednim momencie, pasuje idealnie. Najlepszym przykładem takich miszma-szów jest mix Jamesa Browna z 2Packiem, w numerze „Uchained (The Payback/Untouchable), który dosłow-nie wyrywa z butów. Oprócz starych, wygrzebanych gdzieś świetnych kompozycji, są też takie, które zosta-ły specjalnie napisane na rzecz filmu. Mocny rap od Ric-ka Rossa „100 Black Coffins”, soulowy Who Did that To You” Johna Legenda, włoska kompozycja „Ancora Qui” Ennio Morricone i Elisy oraz chwytający za serce „Fre-edom”. Anthony’ego Hamiltona. „Freedom” to mój wy-bór numer jeden, z całego soundtracku.

Jeszcze jednym smaczkiem są umieszczone na płycie dialogi, a trzeba przyznać, że na Django perełek nie bra-kowało, więc fajnie między numerami niektóre z nich sobie przypomnieć. Na koniec, żeby zachęcić tych, któ-rzy jeszcze wahają się przed zakupem albumu. Pozwól-cie, że zacytuje samego mistrza zamieszania: „Użyłem winyli, których słucham od wielu lat – razem ze wszyst-kimi trzaskami i niedoskonałościami. Zachowałem na-wet dźwięk igły, ponieważ chciałem, by ludzie mieli po-dobne do moich odczucia przy słuchaniu soundtracku”.

Cena9,99Eurohttp://bit.ly/WelUvi

Jarosław Cała

CAŁA MUZYKA » Anthony Hamilton – Comin’ from Where I’m From

Oglądając „Django” wiedziałem, że soundtrack z tego filmu na długo za-gości w moich słuchawkach. Jednak to, co wydarzyło się w 32 minucie i 50 sekundzie seansu, mocno wgnio-tło mnie w kinowy fotel i za cholerę nie chciało puścić. Obraz brutalnej sceny biczowania łagodził piękny nu-mer „ Freedom”, którego twórcami są Anthony Hamil-ton oraz Elayna Boynton. Przez kilka ostatnich miesięcy, w dziale „Cała Muzyka” przewinęło się wiele bardzo uta-lentowanych kobiet, więc teraz czas udowodnić, że męż-czyźni też dają radę. Słysząc „Freedom”, od razu przypo-mniał mi się najlepszy album Hamiltona, czyli „Comin’ from Where I’m From”. Nie pierwszej świeżości, bo wy-dana już dawno temu płyta (2003), do dziś jest jedną z najlepszych, jakie każdy facet powinien posiadać na „tę” odpowiednią chwilę… if you know what I mean? To jedna z takich pozycji, która może lecieć zapętlona ca-lutką noc i w żadnej, ale to absolutnie żadnej sekundzie nie sprawi, że będziesz musiał wstać i wcisnąć przycisk „next”. Po prostu każda z dwunastu kompozycji jest re-welacyjna. „Comin’ from Where I’m From” w iTunes Sto-re znajdziemy w dziale R&B/Soul i ta pozycja – na serio – ma w sobie Rhythm and Blues, nie tak, jak 90 procent innych, które trafiły tam tylko dlatego, że to czarna mu-zyka. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w ostatnich la-tach R&B tak bardzo straciło na swoim blasku, rodem z lat 90. Nawet Hamilton, w swoich późniejszych latach, nie potrafił już zrobić tak klimatycznej czarnej płyty, jak ta z 2003 roku.

Wiadomo, że wokalista wokal ma na poziomie Everestu. Spokojnie mógłby wydać album – chociaż-by acapella – który świetnie zostałby przyjęty, jednak to właśnie muzyka jest moim ulubionym elementem tego krążka. Kwintesencja czarnej muzyki – to chyba wy-starczająco dobra reklama. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to proszę sprawdzić tytułowy numer „Comin’ from Whe-re I’m From”. Tak więc panowie – jeśli jeszcze nie ma-cie tej płyty w swojej kolekcji, to najwyższy czas szyb-ko nadrobić zaległości. Podziękowania przyjmuję na: [email protected].

Cena6.99Eurohttp://bit.ly/X0GMKr

Page 94: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » KSIĄŻKI » Tylko eBooki! 94

 » Marcin Orlik „Szary len” Cena:7 zł

Opis: Witaj w świecie, w którym bałbyś się własnego cienia... Gdybyś go tylko rzucał. Ludzie, otoczeni ze wszystkich stron strefą chtoniczną, desperacko wal-czą o przetrwanie, za obronę mając jedynie małe, sza-re kulki – nasiona szarego lnu. Ale przyjdzie czas, kiedy będzie trzeba wejść prosto w napierającą chtoniczność. Tylko czy głównemu bohaterowi wystarczy odwagi? Kie-dy Noit budzi się o brzasku na polanie, nie ma pojęcia, ani gdzie się znajduje, ani kim jest. Wokół niego leżą lu-dzie, których nie zna, a jedyną osobą, która może mu coś powiedzieć o otaczającym go świecie, jest dziewczynka o imieniu Ome. Chyba ją zna... Tak, to jego siostra. Dzięki jej pomocy ludzie odnajdują wioskę zbudowaną ze szkła, znajdującą się na dnie krateru we wnętrzu wzgórza i za-czynają bronić się przed atakującą ze wszystkich stron strefą chtoniczną. A to dopiero początek...

Dopobrania:RW2010

 » Antonina Kostrzewa „Wakacje mają smak wiśni” Cena:4,99 zł

Opis: Ostatnie wakacje po obronie pracy magisterskiej najlepiej spędzić z przyszłym mężem i przyjaciółmi. Zwłaszcza, gdy po powrocie czeka na nas pierwsza po-ważna praca. Co jeśli całe nasze dotychczasowe życie zaczyna się walić? Przed takim problemem staje głów-na bohaterka – Marcelina. Czy sobie poradzi? I skąd te tytułowe wiśnie?

Antonina Kostrzewa, urodzona 25. marca 1973. Blo-gerka, publicystka, autorka opowiadań. Mieszka we Wro-cławiu z mamą i córką – Julią. Nie lubi mówić o sobie, ani pokazywać się publicznie, więc wciąż ukrywa swoją prawdziwą twarz.Nazywa siebie: „Początkującą pisar-ką”, chociaż z pisaniem związana jest od lat młodości. Zadebiutowałą w kwietniu 2010 roku książką: Zawsty-dzeni, czyli skazani na.. samotność, później ukazał się jej ebook „Marta”.Pod koniec 2011 roku jej opowiada-nia znalazły się w zbiorach opowiadań 31.10, czyli Hal-loween po polsku oraz O, Choinka!

Dopobrania:Virtualo

 » Praca zbiorowa „Rok 2012. Antologia”Cena:0 zł

Opis: Drodzy Czytelnicy! Oficyna Wy-dawnicza RW2010 chciałaby ofiaro-wać Wam najlepszy prezent, na jaki nas stać. Przedstawiamy zatem antolo-gię opowiadań „Rok 2012”. Zawarliśmy w niej dwadzie-ścia dziewięć utworów, których autorami są współpra-cujący z nami przez ostatni rok pisarze. W ich zacnym gronie znajdują się twórcy już uznani oraz zupełni de-biutanci, nestorzy pisarstwa oraz literacka młodzież. Wszystkim dziękujemy za ten wspólny czas i ze wszyst-kich jesteśmy szczerze dumni. Opowiadania w oczywi-sty sposób reprezentują wydawaną przez nas tematykę. Dlatego najwięcej jest w zbiorze opowiadań fantastycz-nych; pod względem treści, ale też wykonania. Niemniej wielbiciele obyczaju, romansu, horroru, groteski i saty-ry też znajdą w naszej antologii coś dla siebie. Zapra-szamy do lektury!

Dopobrania:RW2010

 » Piter Murphy „Trzy” Cena:9 zł

Opis: Trzy różne kobiety, na pozór szczę-śliwe, czy raczej pogodzone z losem. Wiele je dzieli, ale być może równie wiele łączy... Historia o nieśmiertelnej prawdzie – że to, czego szukamy, najczęściej znajduje się w najmniej spodziewanym miejscu. Opowieść o miło-ści, odwadze, o marzeniach, które czasami się spełnia-ją i o wierze, która czyni cuda. Marta, Ewelina i Maria zapraszają do swojego życia. W tej powieści mieszają się ich historie, łącząc w jedną, która przyjmuje zaska-kujący obrót. Trzy kobiety, trzy osobowości, trzy różne światy. A jednak wiele wspólnego...

Z recenzji: „Trzy kobiety, trzy miłości, trzy tajemnice... Ta historia wzrusza, zachwyca i nie daje o sobie zapo-mnieć” – Agnieszka Krawczyk. „Dobry pomysł, ciekawa historia i ładunek pozytywnych emocji” – Mariusz Zielke. „Słowa autora: ′Moje postaci nie są przypadkowe i na-prawdę istnieją, chociaż wydarzenia ukazane w książ-ce nie zawsze miały miejsce′ zaciekawiły mnie, bo lubię wszystko, co nie przypadkowe”– Jolanta Kwiatkowska.

Dopobrania:RW2010

KSIĄŻKITylko eBooki!

Page 96: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » KSIĄŻKI » Social media – tylko dla firm? 96

Pewnie gdzieś z tyłu głowy masz pytanie postawione w nagłówku tego podrozdziału, zwłaszcza że na początku tego rozdziału za-znaczyłam, że pisząc „organizacja”, mam na myśli nie tylko firmy – a jak do tej pory wła-śnie na nich się skupiłam. Czy zatem me-dia społecznościowe są tylko dla firm? Od-powiedź brzmi: nie. Media społecznościowe mogą wykorzystywać instytucje publiczne, samorządy, placówki kulturalne, organiza-cje pozarządowe, organizacje religijne – do-słownie wszyscy, którzy wiedzą, że odbior-cy ich działań

Mała firma w social media: GoodiesGoodies to pierwsza w Polsceciastkarniaoferują-cawyłączniebabeczki.Firmaproponujem.in.wy-trawnemuffiny,np.z fetąi suszonymi pomidora-mi,słodkiecupcake’yorazkawę,herbatęi gorącączekoladę.Mieścisięw Warszawieprzyul.Koszy-kowej58.Firmapodkreślawysokąjakośćswoichproduktów:tworzeniewypiekównabazieautor-skichprzepisóworazprzywykorzystaniuwysokiejjakościnaturalnychskładników,kawęzespecjal-niestworzonejmieszankiorazsypaneherbaty.Go-odiesmaswojąstronęinternetowąpodadresemgoodies.pl,a takżefanpagenaFacebooku–pod-stawowenarzędziekomunikacjimarki z fanami.Funkcjafanpage’a tonawiązywaniei podtrzymy-wanie kontaktów z klientami,informowanieo no-wościachw ofercieczyteżrealizacjachdlawybra-nychklientówfirmowych, zapowiedziwydarzeńorganizowanychw kawiarni.Jaknatakmałybiz-nes,udałosięzebraćimponującąliczbęponad9000fanów,a takżeconajmniejkilkakliknięć„Lubięto”i komentarzypodkażdympostem.Dużymatu-temjestautentyczność–stronęprowadziłosobi-ściewłaścicielkakawiarni.Niestety,odkwietnia2012 r.aktywnośćadministratorówfanpage’a za-marła–pozostajemiećjednaknadzieję,żetotyl-kochwilowyprzestój.

Źródło: opracowanie własne.

korzystają z social media. Media społeczno-ściowe pozwalają bowiem nawiązać bezpo-średni kontakt z grupami otoczenia, a także uzyskiwać poparcie dla prowadzonych dzia-łań: darowizny na działalność, podpisy pod petycjami, angażowanie społeczności odbior-ców w akcje społeczne.

Instytucje publiczne mogą wykorzystywać social media przede wszystkim w działalności edukacyjnej oraz w budowaniu poparcia dla swoich działań. Z kolei dla samorządów so-cial media to narzędzia do budowania atrak-cyjnego wizerunku danej miejscowości wśród potencjalnych turystów. Organizacje chary-

tatywne za pomocą social media są w stanie nie tylko in-formować o prowadzonych przez siebie działaniach, ale również pozyskiwać datki na prowadzoną przez siebie działalność, rekrutować wolontariuszy czy też upowszech-niać informacje na temat prowadzonych przez siebie akcji. Także firmy komercyjne wykorzystują social media, aby upowszechniać informacje o swoich działaniach chary-tatywnych – często mają one formę osobnych kampanii, aby skojarzenie z firmą darczyńcą nie było zbyt oczywi-ste, i tak też tworzone są profile kampanii w poszczegól-nych serwisach social media.

Działalność charytatywna: Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”FundacjaAnnyDymnej„MimoWszystko”wspie-ranacodzieńblisko400osóbniepełnosprawnychi ciężkochorychw całejPolsce(w latach2003–2011pomogłaponad19000takichosób).Pierwszopla-nowymcelemtejorganizacjipożytkupubliczne-gojestutrzymywaniei prowadzenie Warsztatów TerapiiArtystycznejw podkrakowskichRadwano-wicach,budowaośrodkówrehabilitacyjnych„Do-linaSłońca” i „Spotkajmysię”,a takżecorocznaorganizacjaimprez:Albertiana,ZwyciężaćMimoWszystkoorazFestiwaluZaczarowanejPiosen-kiim.MarkaGrechuty.Fundacjaodkilkulatjestobecna w mediachspołecznościowych,korzystając

(FRAGMENT KSIĄżKI)

SocIal medIa – tylKo dla fIrm?

Page 97: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » KSIĄŻKI » Social media – tylko dla firm? 97

z takichserwisów,jak:Facebook,Nk.pl,YouTube,a od lipca 2012 r.–Twitter,Pinterest,Scribd.Obec-nośćw socialmediamasięprzyczyniaćdosyste-matycznegopowiększaniagrupydarczyńcówfun-dacji i budowaniaichzaufaniaorazrelacjiz nimi.Działaniafundraisingowetoraczejpobocznyele-mentdziałańw socialmedia:fundacjamanaFa-cebookuaplikacjędodokonywaniawpłat,alejestonatraktowanajakodrobneuzupełnieniegłów-nychaktywności.

Profilefundacjiw mediachspołecznościowych:Nk.pl–profilistniejeodwrześnia2009 r.,w sierp-niu 2012 r.miał176733osób. Jest tonarzędzie,naktóre fundacjakładziecorazmniejszynacisk–powodem jestbrakprzyzwyczajeniaużytkow-nikówserwisudodużejaktywnościw profilachtworzonychprzezorganizacje,ale równieżdużaliczbakomentarzyniezwiązanychz tematem wpi-sów(spam,łańcuszki).Sympatycyfundacjidzieląsięswoimuznaniemw bezpośrednichwiadomo-ściach,potencjalnibeneficjenci tądrogąpytająo działalnośćfundacji,serwisumożliwiateżkon-takt z grupąosóbw wieku45+,dlategokontojestwciążutrzymywane.• Facebook:profilw tym serwisie istnieje od wrze-

śnia2009 r.,w sierpniu 2012 r.miał15406fa-nów.Odpoczątkuprowadzągopracownicyfun-dacji.Przedstawiciele fundacjiuważajągozaswojenajważniejszenarzędzie.Obserwująstaływzrostliczbyfanówi ichzaangażowania,czemusprzyjałączenieinformacjidotyczącychbezpo-średniodziałalnościfundacjiz wpisami na te-matwartości,idei–tego,w cowierzymy,colubi-my,przekazywaniupozytywnegomyślenia.Fanientuzjastyczniereagująnawezwaniadodziała-nia–poopublikowaniunafanpage’u zachętydouczestniczenia w akcjachesemesowychkażdo-razowoobserwowanowzrostliczbynadsyłanychesemesów.W miesiącachlipiec–wrzesień2012fanpagefundacjiznalazłsięnapierwszymmiej-scu w kategoriinajbardziejangażującychfanpa-ge’óww badaniachfirmySocialbakers.

• Odpołowylipcafundacjatestujenowenarzę-dziasocialmedia:Pinterest,Twitter i Scribd,jednak,jakmówiąjejprzedstawiciele,jestjesz-czezawcześnie,abywypowiadaćsięo efektachprowadzonychtamdziałań.

Źródło: Marczuk-Komiszke, 2012.

Z mediów społecznościowych w coraz szerszym stop-niu korzystają także organizacje religijne: kościoły (czy mniejsze organizacje w ich obrębie), wspólnoty wiernych, inicjatywy o charakterze religijnym czy wszelkie inne. Obecność w social media pozwala na stałe podtrzymywa-nie kontaktu z wiernymi, budowanie ich zaangażowania oraz integrowanie ich z organizacją. Social media sprzyjają bowiem tworzeniu się wspólnot, grup, które łączy wspól-ny temat. Dlatego są wymarzonym narzędziem dla orga-nizacji religijnych, zwłaszcza jeśli chodzi o podtrzymywa-nie kontaktu z młodszymi i (lub) lepiej wykształconymi grupami odbiorców. Mogą również służyć do przyciąga-nia nowych wyznawców, którzy zanim podejmą decyzję o zaangażowaniu się naprawdę, mogą poobserwować, jak wygląda życie wspólnoty w świecie wirtualnym.

Social media to jednak nie tylko domena zorganizowa-nych grup. Także osoby prywatne mogą za ich pomocą pozyskiwać różne rodzaje wsparcia: od informacji, przed-miotów czy środków pieniężnych. Dlatego z narzędzi social media chętnie korzystają np. rodzice ciężko chorych dzie-ci – prowadzenie bloga pozwala im na zbieranie datków na rehabilitację wśród znajomych, a także na uzyskiwanie wsparcia. Dość nietypowym przypadkiem było małżeń-stwo starszych osób zbierające na odbudowanie swojego starego domu, w który wjechał TIR – w stworzeniu strony WWW i fanpage’a na Facebooku pomogli im pracownicy jednej z fundacji. Social media wykorzystuje się przy po-szukiwaniach zaginionych osób czy zwierząt, ale również do gromadzenia pomocy rzeczowej. Służą również do wy-rażania obywatelskiego sprzeciwu – czego dowodem były silne protesty przeciwko ustawie ACTA w Polsce i innych krajach Europy w styczniu 2012 r. «

polub nas

facebook.com/imagazinepl

Page 98: Imag 2 2013 final v2

 » 2013 nr 2 » makowa kuchnia 98

naleśniki z duszonymi jabłkami Małgorzata łada

Ciasto:

• 2 szklanki mąki pszennej

• 1,5 łyżki cukru

• 4 jajka

• 1 szklanka mleka

• 3/4 szklanki słodkiej śmietanki 30%

• 2-3 łyżki wody gazowanej

• szczypta soli

• 2 łyżki oleju lub klarowanego masła

Nadzienie:

• 4–5 dużych jabłek (antonówka, reneta, bojken)

• 1 szklanka cukru

• 1/2 szklanki wody

• mielony cynamon

• garść drobnych rodzynek

• 3 łyżki gęstej śmietany najlepiej 22%

• 1 łyżka cukr

Mleko, śmietankę i jajkapołączyć, dodać cukierimąkę.Wymieszaćdokładnie, dodaćwodęgazo-wanąwtakiej ilości,żebyciastoniebyłozbytgę-ste.Olejrozgrzaćnapatelni,gorącydodaćdocia-staidokładnierozprowadzić.Odstawićciastona1/2godziny,abyodpoczęło.Wtymczasieobraćjabłka,usunąćgniazdanasienneipokroićnakawałki.Za-gotowaćwodę z cukrem,dodaćpokrojone jabłkaidusićokoło15-20 min,ażdobrzesięuduszą,alenierozpadnącałkowicie.Podkoniecduszeniado-daćcynamonirodzynki.

Usmażyć cienkienaleśniki, posmarować farszem,złożyćnacztery.Podawaćod razu lubpodsmażo-nenapatelni.Śmietanęwymieszaćzcukrem.Po-daćdonaleśników.

SMACZNEGO «

Page 99: Imag 2 2013 final v2

SPRZĘT:» Philips Fidelio SoundSphere

» CooKoo Watch

» Gear4 Streetparty5

» ZAGGKeys ProPlus

» Seagate Wireless Plus

PROGRAMY:» DockView

»  Napkin

»  WarGames

»  The Critter Chronicles

» Ski Jumping Pro

NADCHODZĄ LICENCJE WIELOTERYTORIALNE

WYWIAD: MAILBOX

FILM: DJANGO

www.imagazine.pl

ISSN 2082-3630 iMagazine 2/2013 (27)

MUZYKA W STRUMIENIU