170

(Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

  • View
    43

  • Download
    6

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 2: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

H I S T O R Y C Z N E BITWY

MARIAN WITASEK

CIVITA CASTELLANA 1798

Dom Wydawniczy Bellona Warszawa

Page 3: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej. Nasz adres: Dom Wydawniczy Bellona ul. Grzybowska 77 00-844 Warszawa Dział Wysyłki tel.: 022 45 70 306, 022 652 27 01 fax 022 620 42 71 Internet: www.bellona.pl e-mail: [email protected] www.ksiegarnia.bellona.pl

Miejska Biblioteka Publiczna WROCŁAW

4 000356903

23 bulwar Ikara 29-31

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz Ilustracja na okładce: Bartłomiej Drejewicz Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska Korektor: Teresa Kępa

© Copyright by Marian Witasek, Warszawa 2007 © Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2007

ISBN 978-83-11-10603-1

STOSUNKI FRANCUSKO-NEAPOLITAŃSKIE W LATACH 1789-1798

Stosunki pomiędzy rewolucyjną Francją a Królestwem Obojga Sycylii od samego początku nacechowane były dużą niechęcią, potęgującą się w miarę jak docierały do Neapolu wieści o upokorzeniach, jakich doznawała fran­cuska rodzina królewska. Królowa Francji Maria Antonina była przecież rodzoną siostrą królowej Neapolu, ambitnej Marii Karoliny. Zdecydowanie występowano przeciwko rewolucyjnej agitacji prowadzonej przez konsulów francus­kich, loże masońskie i licznych emisariuszy, zasypujących Włochy broszurami i pismami ulotnymi. Republika nie została uznana. Niechęć wzmagały rekwizycje statków neapolitańskich w Tulonie i Marsylii (1792 r.) oraz napas­towanie sycylijskich rybaków.

We Francji powstawały projekty aneksji Sycylii, mające zapewnić dostawy zboża do południowej Francji. Zajęcie wyspy i założenie tam baz wojskowych zdecydowanie poprawiłoby położenie republiki w basenie Morza Śród­ziemnego i pozwoliło aktywniej oddziaływać na Włochy, Bałkany, Bliski Wschód i Afrykę. Obawa przed interwencją mocarstw powstrzymywała jednak zapędy Francuzów. Francuzi wysuwali jednak wobec Neapolu liczne zarzuty:

Page 4: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

6

prowokacyjnego i obraźliwego traktowania swych przed­stawicieli w Neapolu, szykanowania kupców francuskich, cenzurowania pism i gazet francuskich z paleniem ich włącznie, stosowania represji wobec stowarzyszeń i lóż masońskich utrzymujących kontakty z Paryżem, Lionem czy Marsylią, aresztowanie księdza Guerra z Sycylii, który próbował interwencji w Paryżu na rzecz uwięzionych przez Neapolitańczyków republikanów, wspomagania material­nego (1 500 000 franków w 1791 r.) emigrantów monar-chistycznych w Koblencji, przyjmowanie do wojsk neapo-litańskich francuskich emigrantów, byłych królewskich oficerów i zezwolenie im na noszenie krzyża św. Ludwika, pomimo jego zniesienia we Francji, naruszanie terytorial-ności wód francuskich, prowadzenie antyrepublikańskiej agitacji na dworze cesarza Austrii oraz zbrojenia się przeciwko Francji.

Agresywne poczynania żyrondystów znalazły wreszcie ujście w wysłaniu pod dowództwem kontradmirała Latou-che'a floty wojennej, która 16 grudnia 1792 r. grożąc bombardowaniem Neapolu wymusiła na Królestwie Obojga Sycylii uznanie Republiki Francuskiej. Jednocześnie Fer­dynand IV zmuszony został do ogłoszenia neutralności w wojnie i przysłania swojego ambasadora do Paryża.

Ścięcie 21 stycznia 1793 r. Ludwika XVI i 16 paździer­nika 1793 r. Marii Antoniny wstrząsnęło neapolitańskim dworem królewskim. Wydarzenia francuskie uzmysłowiły parze królewskiej, że zwycięstwo idei rewolucyjnych może ich także kosztować głowy. Wzmagała się propaganda rewolucyjna, kierowana przez przybyłego 24 grudnia 1792 r. do Neapolu, celem naprawy uszkodzonych okrętów, kontradmirała Latouche'a, którego marynarze rozdawali ulotki, czapki frygijskie, trójkolorowe kokardy i prowadzili przez pięć tygodni rewolucyjną agitację. W Neapolu powstał pierwszy rewolucyjny klub zbierający się na terenie fran­cuskiej ambasady. Neapolitańczycy nie mieli jednak za-

7

miaru bezradnie się temu przyglądać. Natychmiast po odpłynięciu okrętów Latouche'a klub został rozbity aresz­towaniami. Na miejsce zlikwidowanego klubu powstawały jednak inne. W rzeczywistości rewolucjoniści nie mający oparcia w masach, które należało dopiero uświadomić, nie stanowili żadnej realnej siły, chociaż niektórzy w swej determinacji mogli być niebezpieczni, jak np. rewolucyjny klub „RoMo" kierowany przez Vitalianiego, który zamierzał wprowadzić w życie francuski wzór, planując wybuch rewolucji na 30 marca 1794 r. Rodzinę królewską i urzęd­ników zamierzano wymordować, zająć arsenał, spalić doki i opanować za pomocą ludu miasto. Krótko przed planowa­ną akcją policja królewska wpada na trop sprzysiężenia i dokonując aresztowań zmusiła klub do rozwiązania się. Spiski powstały i w innych miastach, nie omijając od­działów gwardii królewskiej, wojska i marynarki.

Sytuacja wewnętrzna sprzyjała powzięciu przez Fer­dynanda IV decyzji o wzięciu udziału w walkach w ramach I koalicji. W sierpniu 1793 r. ląduje więc w Tulonie 6000 korpus wojsk neapolitańskich. Żołnierze neapolitańscy przez pięć miesięcy dzielnie walczą z Francuzami, ponosząc w trakcie ewakuacji znaczne straty. Oddziały lądowe wspierała, działająca na wodach między Tulonem a Kor­syką, neapolitańska flota wojenna.

Udział wojsk neapolitańskich w ramach I koalicji nie ograniczył się tylko do korpusu tulońskiego. U boku armii austriackiej w Lombardii walczyły cztery pułki neapolitań-skiej kawalerii.

Ostatecznie na skutek poniesionych przez wojska koali­cyjne porażek Królestwo Obojga Sycylii podpisało 10 paź­dziernika 1796 r. w Paryżu traktat pokojowy.

Postanowienia traktatu zobowiązywały do zaprzestania kroków wojennych, zawarcia pokoju i wprowadzenia wza­jemnej przyjaźni. Unieważniono wszystkie umowy, których treść stała w sprzeczności z postanowieniami traktatu,

Page 5: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

8 9

zabronione zostało więc posiłkowanie wzajemnych wrogów wojskiem, flotą, amunicją i pieniędzmi. Neapol zobowią­zywał się do neutralności. Zgadzał się nie przyjmować w portach większej eskadry niż składającej się z czterech okrętów. Zabronione było dostarczanie obcym okrętom amunicji i tzw. kontrabandy wojennej. Oba kraje zobowią­zały się do zniesienia wzajemnego sekwestru i zwrotu zarekwirowanych w czasie wojny majątków i towarów. Uzgodniono w terminie jednego miesiąca po ratyfikacji traktatu zwrot jeńców za zwrotem kosztów ich utrzymania. Ranni i chorzy mieli pozostać pod dotychczasową opieką, aż do czasu wyzdrowienia. Królestwo Obojga Sycylii zobowiązało się zwolnić z więzienia aresztowanych oby­wateli francuskich i zwrócić im skonfiskowane majątki. Neapol obiecywał, że przeprowadzi śledztwo i ukarze winnych wtargnięcia do ambasady francuskiej w 1793 r. Obywatele francuscy, domownicy ambasadora, ministra, konsula i akredytowani agenci uznani przez Republikę Francuską mieli cieszyć się równą wolnością kultu jak wyznawcy najbardziej uprzywilejowanej sekty niekatolic­kiej. Zobowiązano się do niezwłocznego zawarcia układu handlowego przyznającego Francji klauzulę najwyższego uprzywilejowania. Do czasu podpisania układu stosunki miały opierać się na unormowaniach przedwojennych. Przyjaźń pomiędzy Republiką Francuską a Królestwem Obojga Sycylii rozciągano także na Republikę Batawską.

Układ posiadał również tajną klauzulę zobowiązującą Neapol do wypłaty Francji 8 000 000 franków w gotówce w przeciągu roku. W zamian traktat pomijał milczeniem neapolitańskich więźniów politycznych, a ponadto uzyskano francuskie zobowiązanie do powstrzymania agitacji rewo­lucyjnej na terenach środkowych i południowych Włoch. Ratyfikacja traktatu miała nastąpić w ciągu 40 dni.

Ponowne aktywne kontakty neapolitańsko-francuskie miały miejsce w okresie układów leobeńskich i campofor-

mijskich. Ówczesny przedstawiciel neapolitański, markiz de Galio, utrzymywał bezustanny kontakt z gen. Bonaparte. Głośno mówiono o rozbiorze Państwa Kościelnego, przy okazji którego Neapol nosił się z zamiarem zajęcia Bene-wentu, Ponte Corvo i północnego wybrzeża Adriatyku z Fermo i Ankoną. Równie łakomym okiem patrzono na weneckie Wyspy Jońskie i Albanię, będąc zdecydowanym odstąpić w zamian Francji część Elby i Prezydia. Uzyskano nawet obietnicę francuskiego przedstawiciela w Neapolu, Canclauxa poparcia tych projektów w zamian za uwolnienie więźniów politycznych. Pochopne poparcie przedstawiciela francuskiego spotkało się jednak z ostrą krytyką zarówno gen. Bonapartego, jak i Dyrektoriatu Wykonawczego, którzy nie mieli najmniejszego zamiaru przekazywać Królestwu Obojga Sycylii jakichkolwiek ziem.

Zawiedziony w swych nadziejach Neapol, zdający sobie sprawę, że także w przypadku rozbioru Państwa Kościel­nego nie otrzyma żadnych nabytków, nawiązał kontakty z Rzymem i Florencją, proponując im pomoc zbrojną.

Bonaparte, lekceważący powstałą koalicję1, 29 września 1797 r. zagroził Ferdynandowi IV, że w razie przekroczenia granicy neapolitańsko-rzymskiej sam ruszy na Neapol, a flota francuska zaatakuje handel neapolitańsko-sycylijski. Ferdynand IV zdawał sobie sprawę, że nie są to groźby bez pokrycia. Nie pozostało mu nic innego, jak bezsilnie przyglądać się, kiedy 15 lutego 1798 r. wojska francuskie zajmowały Rzym.

Zajęcie Rzymu uświadomiło wszystkim, że hegemonem Włoch stała się Francja, znikła iluzoryczna „równowaga sił na Półwyspie". Przestała istnieć także strefa buforowa pomiędzy Francją a Królestwem Obojga Sycylii, chroniąca w jakiś sposób Neapol przed wpływami idei rewolucyjnych. Krążyły głosy o konieczności likwidacji Królestwa Obojga

1 Bonaparte drwił z porozumienia neapolitańsko-rzymsko-florenckiego, nazywając je „koalicją szczurów, przeciw kotowi".

Page 6: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

10

Sycylii i połączenia Włoch w ramach jednej republiki. Neapolitańscy emigranci-republikanie, wykorzystując łamy gazet paryskich, rzymskich i mediolańskich, agitowali za detronizacją Ferdynanda IV. Nowo powstały republikański rząd rzymski zażądał od Neapolu wypłaty zaległych 140 000 dukatów z tytułu opłat lennych, a kiedy Fer­dynand IV odmówił, skonfiskowano królewski majątek znajdujący się na terenie rzymskim.

Żądania wysunęła także Francja. Wysłany przez głównodo­wodzącego Armii Włoch gen. Berthiera do Neapolu gen. Balait zażądał wypędzenia francuskich emigrantów-rojalis-tów, oddalenia brytyjskiego ambasadora Hamiltona, usunięcia ministra Actona oraz wolnego przemarszu do należących do Republiki Rzymskiej, ale leżących wewnątrz terytorium Królestwa Obojga Sycylii, Benewentu i Ponte Corvo.

Wszystkie te wydarzenia wzmagały neapolitańskie roz­goryczenie i oburzenie. Obawiano się jednak konfrontacji z Francją. Zwrócono się więc do Brytyjczyków z prośbą o jak najszybsze wsparcie w postaci desantu dywizji piechoty. Przewidywano w przypadku ataku republikań­skiego ogłoszenie „świętej wojny".

Tymczasem polityka Francji uległa raptownemu złago­dzeniu. Ustały zaczepki i prowokacje, starano się wymazać złe wrażenie, jakie wywołały ostatnie posunięcia. Fran­cuzom przygotowującym się do wyprawy egipskiej zależało teraz na przyjaznych stosunkach z Neapolem i zachowaniu przez niego przychylnej neutralności. Wysunięto nawet propozycję odstąpienia Neapolowi za cenę 20 000 000 franków i skonfiskowanych dóbr w Rzymie, Benewentu i Ponte Corvo. Nabytki terytorialne zdecydowanie polep­szyły nastroje w Neapolu. Jednocześnie jednak nie ufano Francuzom. Pomimo więc odstąpienia Benewentu i Ponte Corvo oraz zdecydowanie łagodniejszego tonu w stosunkach dyplomatycznych Królestwo Obojga Sycylii podpisało 19 maja 1798 r. sojusz odporny austriacko-neapolitański.

11

Traktat zobowiązywał przyjście w przypadku zaatakowania którejś ze stron z natychmiastową pomocą. Austria zobo­wiązała się utrzymywać na terytorium Włoch i Tyrolu 60 000 armię, Neapol utrzymywać na pograniczu neapoli-tańsko-rzymskim 30 000 żołnierzy i 3 do 4 fregat na Morzu Śródziemnym, jako eskorty statków transportowych przewożących żywność z Apulii do Austrii. W przypadku zagrożenia wojną obie strony zobowiązały się do zwięk­szenia pozostających w pogotowiu oddziałów o 25%.

Na wieść o zawarciu traktatu, chociaż właściwie jedynie podejrzewano jego istnienie, przedstawiciel Francji w Ne­apolu, Garat2, zażądał od Ferdynanda IV zakończenia procesu jakobinów, wypuszczenia więźniów politycznych, wydania Francuzom Zatoki Mesyńskiej, przepędzenia z por­tów Brytyjczyków oraz obniżenia stanów armii do stopy pokojowej. Ferdynand IV odrzucił żądania, chociaż ulegając naciskom własnych poddanych przerwał proces jakobinów, rozwiązując II Trybunał Stanu, narażający państwo na ogromne koszty, a wielu poddanych, zupełnie niewinnych, na długie miesiące więzienia.

Skoncentrowana w Tulonie francuska flota, której ataku na Sycylię obawiano się w Neapolu, 13 czerwca zajęła nominal­nie od 1530 r. należącą do Królestwa Obojga Sycylii Maltę. Wiadomość ta wywołała żywą reakcję i wysłanie protestu do Dyrektoriatu. Francuzi próbowali zminimalizować najazd, wyrażając zdziwienie z powodu tak gwałtownej reakcji Neapolu na zajęcie Malty, która przecież od wielu lat rządziła się już swoimi prawami, a jej zależność lenna była iluzorycz­na. Tym niemniej za radą Talleyranda postanowiono załago­dzić spór, przyznając Neapolowi jakąś rekompensatę.

Sytuacja w Neapolu uległa jednak zmianie. Zanim Francuzi zajęli Maltę, w obawie, że zgrupowane okręty francuskie

2 Wybór Garata był co najmniej niestosowny. Nie mógł on liczyć na przychylne przyjęcie na dworze neapolitańskim skoro odczytywał Lud­wikowi XVI wyrok śmierci.

Page 7: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

12

zaatakują Sycylię, Neapol wystosował 3 i 9 kwietnia pisma do głównodowodzącego flotą brytyjską na Morzu Śród­ziemnym lorda St. Vincenta, z prośbą o przysłanie pomocy. Tymczasem okazało się, że flota francuska nie zaatakowała Sycylii, ale zniknęła na morzu. Poszukujący francuskich okrętów kontradmirał Nelson postanowił wykorzystać we­zwanie, zażądał więc żywności, wody, pilotów i lekkich okrętów, bez których miał utrudnione możliwości prze­prowadzenia rozpoznania. Powołując się na § 3 traktatu paryskiego minister Galio, lawirujący pomiędzy Francją a Anglią, 17 czerwca odmówił udzielenia Nelsonowi pomocy. Anglicy zmuszeni byli o mały włos ruszyć do Gibraltaru. Z pomocą Nelsonowi przybyła żona brytyjskiego ambasa­dora, lady Hamilton, która wyprosiła u swojej przyjaciółki, królowej Marii Karoliny, odręczny, sprzeczny z uchwałą Rady Stanu, rozkaz do gubernatora Syrakuz, polecający zaopatrzyć okręty Nelsona i udzielić mu wszelkiej pomocy. Zaopatrzeni Brytyjczycy ruszyli za flotą francuską, ale rozminąwszy się z nią, wrócili do Syrakuz. Ponownie starali się o uzyskanie wsparcia w postaci lekkich okrętów. Nie uzyskawszy pomocy ze strony floty neapolitańskiej, Nelson, nie czekając na płynące do niego posiłki brytyjsko--portugalskie, 25 lipca wypłynął w morze. 3 sierpnia 1798 r. posiłki te w sile 4 okrętów liniowych, 1 fregaty i 1 bandery wpłnęły do Neapolu. Jako że na kotwicy stały tu już brytyjski okręt liniowy „Lion", „George Thomson"3, oraz zdobyta francuska fregata „Dorothee"4, doszło do pogwałcenia 35 i 46 paragrafów traktatu paryskiego. Francuski

3 Uzbrojony w 18 dział. 4 Uzbrojona w 40 dział. 5 § 3 traktatu paryskiego zobowiązywał Królestwo Obojga Sycylii do

neutralności. Do portów nie wolno było przyjmować więcej niż 4 okrętów wojennych. Zabronione było dostarczanie im amunicji i tzw. kontrabandy wojennej.

6 § 4 traktatu paryskiego zobowiązywał Królestwo Obojga Sycylii do roztoczenia w swych portach pełnej opieki nad okrętami francuskimi.

13

charge d'affaires Lachese wystosował w związku z tym 4 sierpnia protest przeciwko naruszeniu postanowień traktatu paryskiego. Zarzucał Neapolitańczykom zaopat­rzenie Nelsona, udzielenie informacji co do kierunku pościgu za flotą francuską, przyjęcie powyżej 4 okrętów wojennych jednocześnie do portów, podczas gdy okrętom francuskim wiozącym armię Bonapartego odmawiano przy brzegach Sycylii wszelkiej pomocy, a pragnących nabrać na lądzie wody marynarzy francuskich napadano i mor­dowano. W odpowiedzi Neapolitańczycy twierdzili, że Nelson wszedł do portu w Syrakuzach siłą, traktat mówił natomiast o nieprzyjmowaniu do jednego portu jednocześ­nie więcej niż czterech okrętów wojennych, a nie do wszystkich portów królestwa; okręty przybyłe należały do różnych państw, a o napadach na marynarzy francuskich na Sycylii nic im nie było wiadomo. Odpowiedź rządu rozzłościła Lachese'a, wystosował więc ultimatum, zgod­nie z którym gotów był uwierzyć w dobre intencje Królestwa Obojga Sycylii, jeśli Francja otrzyma zadość­uczynienie w postaci wypędzenia Actona, wydania Francji gubernatora Syrakuz, zmniejszenia armii do 10 000 żoł­nierzy oraz przyjęcia do portów neapolitańskich francus­kich garnizonów będących gwarantem zachowania przez Królestwo Obojga Sycylii neutralności.

Oczywiście tak poniżających warunków Neapolitańczycy przyjąć nie mogli. Obie strony wiedziały już jednak, że wojna jest nieunikniona, dlatego też Francuzi, chociaż zdawali sobie sprawę, że tak postawione żądanie musi zostać odrzucone, zdecydowali się na ostre ultimatum.

Dwustronne zagrożenie, od strony Malty i Rzymu, oraz ostre ultimatum Lachese'a przekonały niezdecydowanych w Neapolu, że wojna jest nieunikniona, a partii wojennej z królową na czele dostarczyły dodatkowych argumentów za zbrojnym wystąpieniem. Zintensyfikowano zbrojenia, wyda­no też zakaz zaopatrywania Malty w żywność, a przybyłe

Page 8: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

14

z wyspy łodzie skonfiskowano, aresztując jednocześnie ich załogi.

Ambitna Maria Karolina wystąpiła do Wiednia i Londynu z tzw. „wielkim planem". Zakładał on, że Austria otrzyma Cysalpinę i hegemonię w północnych Włoszech, Wielka Brytania Maltę, natomiast Królestwo Obojga Sycylii tereny do linii Terracina-Picerno-Velletri i Wybrzeże Adriatyckie do Ankony. Propozycji neapolitańskich nie potraktowano jednak poważnie, sądząc, że są raczej próbą wysondowania gotowości obu dworów do udzielenia Neapolowi pomocy.

Oficjalnie Francja odgrażała się i straszyła Neapol, zdawano sobie jednak sprawę ze słabości swoich wojsk, liczebnej przewagi armii królewskiej i niezadowolenia z republikańskich rządów na terenie byłego Państwa Kościelnego, czego dowodem były wybuchające bunty.

Niezadowolenie ludności Republiki Rzymskiej postano­wili wykorzystać Neapolitańczycy, wspierając wybuchłe 24 lipca 1798 r. powstanie. Przysłano instruktorów, chorąg­wie, kokardy, ręczną broń, amunicję, działa. Ruch po­wstańczy zwany powstaniem circejskim zgromadził 20 000 powstańców. Francuzi, którzy obawiali się rozruchów przy granicy z Neapolem, przystąpili jednak do energicznej akcji, w wyniku której w przeciągu trzech tygodni opano­wali sytuację.

Francuzi, posądzający Neapol o przyczynienie się do klęski pod Abukirem i zarzucający Królestwu Obojga Sycylii wrogą wobec republiki politykę, polegającą na utrudnianiu aprowizacji Malty, wspieraniu powstania rzym­skiego, atakowaniu francuskich marynarzy, wyraźnemu szykanowaniu oficjalnych przedstawicieli, wreszcie 40 000 brankę, zdecydowani byli na zbrojne rozwiązanie problemu neapolitańskiego. Obawiano się jednak wojny, słusznie podejrzewając, że Neapol posiada wsparcie nowej koalicji, musiano więc najpierw zakończyć własne zbrojenia. Cze­kano tylko na chwilę, kiedy „armia włoska" będzie do-

15

statecznie silna, by przeciwstawić się Austriakom, a wtedy licząca 25 000 żołnierzy „armia rzymska" zajęłaby Neapol i pozbawiła tronu Ferdynanda IV. Sądzono, że cała operacja potrwa z miesiąc. Na razie należało jednak odwlec konflikt. Ambasador francuski gen. Lacombe Saint Michel zdawał się nie dostrzegać wrogości i jawnych probrytyjskich wystąpień. Łudził możliwością odstąpienia Malty i Rzymu, przestrzegając jednak, że chociaż Francja pragnie pokoju, zaatakowana, będzie walczyć.

Entuzjastyczne przyjęcie wiadomości o zwycięstwie pod Abukirem oraz feta jaką zgotowano po przybyciu do Neapolu Nelsonowi, wyraźnie świadczyły, że do wojny dojść musi. Ścierano się tylko, kiedy ma nastąpić atak. Partia wojenna z królową Marią Karoliną domagała się natychmiastowego wystąpienia, obóz umiarkowany z mar­kizem Galio na czele radził czekać na wspólne wystąpienie koalicji. Spór toczył się o termin, nie zaś o to czy do wojny dojdzie, obie więc frakcje gorąco wspomagały przygotowa­nia wojenne.

Król Ferdynand IV, chociaż mocno naciskany przez żonę i ambasadora brytyjskiego lorda Hamiltona, nie kwapił się do podjęcia ryzykownej decyzji. Doświadczenia ostat­nich lat i doznane niepowodzenia I koalicji wyrobiły w nim pogląd, że do wojny należy przystąpić tylko w ostateczno­ści. Stopniowo jednak król skłaniał się do siłowych roz­wiązań. Nelson, uwielbiany przez królewskich poddanych za zwycięstwo nad Francuzami, obiecywał wsparcie brytyj­skie i wskazywał, że na wypędzenie Francuzów z terytorium byłego Państwa Kościelnego wystarczy jedynie z 30 000 żołnierzy, a nagrodą miały być nabytki terytorialne na terenie Wenecji i Rzymu.

Nieoczekiwanie dla partii wojennej przybyły z Wiednia nowy głównodowodzący wojsk neapolitańskich, feldmar­szałek baron Mack, zamiast, jak oczekiwano, doradzić natychmiastowy atak, w trakcie odbytej 9 października

Page 9: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

16

1798 r. w Caserta Rady Królewskiej, na którą zaproszono tylko zwolenników partii wojennej, oświadczył, że po­trzebuje czasu na zapoznanie się z sytuacją, ludźmi i tere­nem. Obiecywał, że jeśli zajdzie konieczność, w ciągu 10 dni ruszy z armią, wolałby jednak, aby dano mu więcej czasu, co najmniej 6 do 8 tygodni na poczynienie przygo­towań. Mack wypełniał w ten sposób instrukcje, jakie otrzymał w Wiedniu, polecające mu odwlec wojnę do czasu wystąpienia koalicji.

Ambitna Maria Karolina nie zrezygnowała jednak ze swych agresywnych planów. Wzmogła nacisk na Macka, tak że ostatecznie zdołała go pozyskać. Po manewrach armii neapolitańskiej zwołano po raz kolejny Radę Królew­ską, ponownie bez przedstawicieli partii radzącej czekać na wystąpienie koalicji, na której królowa, Acton, ks. Castel-cicala, Nelson i Hamilton zdecydowanie opowiedzieli się za natychmiastowym wystąpieniem. Nawet Mack wbrew instrukcjom wiedeńskim, skuszony wizją sławy i zapew­nieniami królowej, iż otrzymała poufne wieści z Paryża, że w razie ataku neapolitańskiego wojska francuskie bez walki mają opuścić terytorium rzymskie, zapewniał króla, że czas na atak jest najstosowniejszy ze względu na brak francuskiego przygotowania i rozproszenie wojsk. Feld­marszałek, chociaż przyznał, że nie zna wartości neapolitań­skiego wojska, uważa, że tylko w wypadku podjęcia akcji ofensywnej armia królewska ma szansę odniesienia sukcesu. Zapewniał, że w przeciągu dwóch tygodni zajmie terytorium Republiki Rzymskiej. Wyznaczono 20 listopada 1798 r. na dzień rozpoczęcia wojny.

Tymczasem cały wysiłek partii wojennej został po­stawiony pod znakiem zapytania. 13 listopada przybył z Londynu kurier przywożący wiadomość, że królestwo nie otrzyma brytyjskich subwencji. Jednocześnie wręczono Ferdynandowi IV ostrzeżenie lorda Grenville'a, by Neapol wstrzymał się ze zbrojnym wystąpieniem do czasu otrzy-

17

mania z Wiednia informacji, co zrobi cesarz. Króla rozsier­dziła dwulicowa postawa Brytyjczyków, którzy z jednej strony, ustami Hamiltona i Nelsona, pchali Neapol do wojny, z drugiej zaś oficjalnymi notami zalecali wstrzyma­nie się od zbrojnych wystąpień.

Również Mack stracił na animuszu widząc, że nie ma pretekstu usprawiedliwiającego naruszenie przez niego instrukcji z Wiednia. Początkowo liczył, podobnie jak i Ferdynand IV, na to, że cesarz zaaprobuje wcześniejsze neapolitańskie wystąpienie. Odroczył więc termin inwazji, mając nadzieję, że w ciągu trzech dni, o które przesunięto termin rozpoczęcia kroków wojennych, napłyną z Wiednia pomyślniejsze wieści. Na wszelki wypadek zastrzegł się jednak, że w przypadku pojawienia się nowych komplikacji, może zostać zmuszony do następnego odroczenia ataku.

Ostatnie wątpliwości zniknęły 22 listopada 1798 r., kiedy wraz z ks. Belmonte-Pignatellim i majorem Freyem dotarła do Neapolu wieść o zajęciu przez wojska au­striackie Gryzonii7. Mack przekonany, że jest to sygnał do ogólnego ataku koalicji, a co najmniej uzbrojony w pretekst, by zignorować wiedeńskie instrukcje, pewny o ewentualnej austriackiej pomocy, przestał się wahać, tym bardziej że połączona flota rosyjsko-turecka zaj­mowała Wyspy Jońskie.

Inwazję zaplanowano ostatecznie na 23 listopada 1798 r. Dzień wcześniej Ferdynand IV z obozu w San Germano wystosował manifest, w którym zapewniał, że rozpoczyna wojnę z powodu zagrożenia własnego kraju, celem przy­wrócenia papieżowi jego ziem, rozprawienia się z panującą anarchią, rozbojami i rzeziami na terytoriach zajętych przez republikanów i w obronie wiary katolickiej. Zapo­wiadał osobisty udział w wojnie, przebaczenie dla skruszo­nych, bezlitosność wobec niepoprawnych. Apelował do

Oddziały austriackie wkroczyły do Gryzonii miesiąc wcześniej.

2 — Civita Castellana 1798 V\ ' ^1

Page 10: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

18

wodzów armii republikańskich, by opuścili terytorium rzymskie i zaprzestali mieszania się w wewnętrzne sprawy Rzymian, w przeciwnym razie grożąc użyciem siły.

Jednocześnie podjęto akcję dyplomatyczną wysyłając depesze do Wiednia, Turynu i Florencji. Zapowiadano w nich, że już wkrótce dowodzone przez Macka zwycięskie wojska neapolitańskie zjawią się w północnych Włoszech, by dopomóc w zrzuceniu republikańskiego jarzma. Jedno­cześnie proszono cesarza, by nie pozostawiał sojusznika bez pomocy. Podkreślano, że dalsze zwlekanie jest niemoż­liwe z powodu grożącego im ze strony Francji niebez­pieczeństwa i że wystąpienie zbrojne stanowi jednocześnie zabezpieczenie Wielkiego Księcia Toskanii.

W PRZEDEDNIU WOJNY

Traktat campoformijski podpisany 17 października 1797 roku kończył krwawy okres zmagań I koalicji z republikań­ską Francją. Walki nie przerwała jedynie Wielka Brytania. Nie oznaczało to jednak, że monarchie europejskie zrezyg­nowały ze swych planów zduszenia rewolucji. Pokój traktowano jedynie jako preludium do kolejnych zmagań.

Pokonana i wyczerpana wojną Austria potrzebowała czasu na reorganizację i wzmocnienie armii, pragnęła także wylorzystać osamotnienie Wielkiej Brytanii, by w decydu­jącym momencie sięgnąć po brytyjskie złoto, mające popłynąć w formie subwencji szerokim potokiem do cesarskiego skarbca. Austria pragnęła wciągnąć do decydu­jącej rozgrywki z Francją daleką, lecz silną Rosję.

Pokój campoformijski podpisany został przez Coblenza jako reprezentanta monarchii austriackiej. Kwestie związane z uregulowaniem spraw niemieckich pozostawiono do rozstrzygnięcia przez zwołany do Rastatt kongres pokojowy. Już tutaj doszło do pierwszych zgrzytów. Bonnier i Treil-nard, przedstawiciele Francji, wypełniający polecenia Dy­rektoriatu Wykonawczego, niezbyt zadowolonego z narzu­conego mu przez gen. Bonapartego pokoju, stwarzali

trudności.Wszak nie tak dawno wydano temu ambitnemu

Page 11: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

20

generałowi zakaz zawierania pokoju i polecono maszerować na Wiedeń, ten jednak zignorował polecenia rządu i zawarł w Campoformio pokój entuzjastycznie przyjęty przez Francuzów. Co prawda entuzjazm towarzyszący wieści o pokoju podziałał na Dyrektoriat otrzeźwiająco i ostatecz­nie nie tylko nie odrzucono traktatu, lecz nawet udając serdeczność przywitano Bonapartego przywożącego pokój jak bohatera. Nie oznaczało to jednak, że Dyrektoriat zamierzał kontynuować politykę Bonapartego.

Kongres zebrał się w grudniu 1797 r. w Rastatt, małym miasteczku księstwa Wirtembergii. Obok delegatów Fran­cji udział wzięły Austria, Prusy i szereg drobniejszych państw wchodzących w skład Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Mimo że pertraktacje ciągnęły się przez szesnaście miesięcy, nie przyniosły rozstrzyg­nięcia. Pierwszą turę rozmów zakończono wiosną 1798 r. Celem delegacji francuskiej było uzyskanie zgody na przyłączenie do Francji lewego brzegu Renu i uznanie zasady sekularyzacji, polegającej na przyznaniu rekom­pensaty książętom niemieckim posiadającym terytoria na lewym brzegu Renu kosztem terytoriów księstw ko­ścielnych znajdujących się na prawym brzegu Renu. Nie czekając na ostateczną decyzję, Francuzi zastosowali politykę faktów dokonanych, zajmując pod koniec grudnia Moguncję. W lutym 1798 r. wojska francuskie, naruszając rozejm, ostrzelały z dział Mannheim, ostatni już niemiecki przyczółek na lewym brzegu Renu, i zajęły miasto. Wystosowano równocześnie ultimatum przekazane człon­kom kongresu: najdalej w przeciągu 15 dni od chwili wręczenia francuskiego pisma Francja musi uzyskać bez żadnych warunków i zastrzeżeń granicę na Renie, Moguncję wraz z okręgiem i fortami oraz most kehlski. Jeżeli żądania nie zostaną spełnione, delegacja francuska opuści kongres. Zapachniało wojną, do której jednak państwa niemieckie nie były przygotowane. Brutalna

21

siła i szantaż przyniosły efekt, Francja otrzymała lewy brzeg Renu i uznanie zasady sekularyzacji.

Rokowania w Rastatt ciągnęły się jednak dalej, stając się w końcu miejscem spotkań rządów europejskich prowadzących politykę antyfrancuską. Z inicjatywy Tal­leyranda przedstawiciele Francji 6 grudnia 1798 roku postawili kolejne ultimatum, żądając wyrażenia zgody na wszystkie żądania Francji. Na skutek burzliwej dyskusji ultimatum zostało przyjęte, tego już jednak było Austrii zbyt wiele, Franciszek II odmówił ratyfikacji ugody. Wojna zawisła na włosku. 12 marca 1799 roku Francja wypowiedziała wojnę Austrii.

W tym samym czasie, kiedy trwały rokowania w Rastatt, Dyrektoriat, wykorzystując osłabienie monarchii euro­pejskich, postanowił spożytkować okazję i rozpoczął politykę „pokojowych zaborów". 26 stycznia 1798 r. przekształcono Holandię w Republikę Batawską, a 15 lutego 1798 r., wykorzystując pretekst, jakim były grudniowe manifestacje republikanów rzymskich, roz­gonione przez wojska papieskie, które przy okazji na­ruszyły eksterytorialność ambasady francuskiej i w za­mieszaniu zastrzeliły francuskiego gen. Duphota, przy wsparciu stacjonujących pod Rzymem oddziałów gen. Berthiera, zdetronizowano papieża i ogłoszono powstanie Republiki Rzymskiej. Nie zapomniano także o Szwajcarii, gdzie po złamaniu słabego oporu oddziały francuskie zajęły kantony i ogłosiły powstanie nowego państwa, Republiki Helweckiej1.

Postępowanie Francji zaniepokoiło dwory europejskie. Czując się zagrożony, król Królestwa Obojga Sycylii Ferdynand IV 19 maja 1798 r. zawarł z Austrią sekretne przymierze. Austriacy zobowiązali się, że w razie najazdu francuskiego natychmiast uczynią na terytorium Lombardii

' 12 kwietnia 1798 r. w Aarau.

Page 12: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

22

dywersję siłami co najmniej 60 000 żołnierzy. Ferdy­nand IV z kolei zobowiązał się do wsparcia przyszłej koalicji antyfrancuskiej armią 30 000, bez względu na to jak ułożą się stosunki neapolitańsko-francuskie i po­wstrzymania się w przyszłości od zawierania z Francją osobnego rozejmu.

Tymczasem brak zbrojnego wystąpienia Austrii na oczy­wiste wzmocnienie obozu republikańskiego przyczyniło się do przekonania Dyrektoriatu, że Austria boi się wojny, wystarczy więc systematycznie ją straszyć działaniami zbrojnymi, aby osiągnąć wszystkie wyznaczone cele. Kon­tynuowano więc w dalszym ciągu politykę faktów dokona­nych. 17 maja 1798 r. włączono w skład państwa francus­kiego kanton Genewy, 19 sierpnia podpisano z Republiką Helwecką zaczepno-odporny traktat, zapewniający wojskom francuskim przemarsz przez Szwajcarię.

Zirytowana Austria przeprowadziła zbrojną demonstra­cję. Francuzi również gromadzili wojska. Wojna mogła wybuchnąć lada chwila. Wybuch powstania w Szwajcarii związał jednak ręce Francji. Bojowe nastawienie wojsk znalazło ujście w krwawo stłumionym powstaniu.

Posunięcia Francji przyczyniły się do tego, że z miesiąca na miesiąc zachowawcze siły Starej Europy zdawały sobie sprawę, że wojna jest nieunikniona i że czas pomyśleć o nowej, silniejszej od pierwszej koalicji antyfrancuskiej. Walcząca z Francją Wielka Brytania oraz upokorzona pokojem Austria stały się siłą napędową nowej koalicji. Nie oznacza to jednak, że Austria gotowa była nierozważnie wszcząć kroki wojenne wobec Francji. Franciszek II musiał mieć pewność, że nowa koalicja podoła postawionemu jej zadaniu. Pomoc Anglii, aczkolwiek doceniana, ograniczała się jednak tylko do floty i subwencji, konieczny był jednak silny partner lądowy zdolny złamać niezwyciężone dotych­czas wojska francuskie. Na Prusy niezbyt liczono. Pozo­stawała Rosja.

23

Daleka Rosja nie miała początkowo zamiaru mieszać się do spraw europejskich. W czasie, gdy trwały zmagania Francji z I koalicją, Rosja zachowywała ścisłą neutralność. Nie oznacza to jednak, by car nie przyglądał się z uwagą, co dzieje się na zachodzie Europy. Gwałtowny wzrost znaczenia Francji po pokoju w Campoformio, zajęcie we wrześniu 1797 r. Wysp Jońskich i aresztowanie na Zante rosyjskiego konsula zaniepokoiło Rosjan. Zaczęto się obawiać zaciśnięcia współpracy francusko-tureckiej. Zaniepokojenie Rosji podsy­cali dyplomaci angielscy, austriaccy i neapolitańscy, zwraca­jący uwagę na opiekę, jaką Francuzi roztoczyli nad polską emigracją, tworzenie wojsk polskich we Włoszech, entuzjas­tyczne przywitanie, jakie zgotowano przybyłemu ze Stanów Zjednoczonych Kościuszce. Straszono cara groźbą rozprze­strzenienia się idei rewolucyjnych. Jednakże dopiero zajęcie Malty, przez podążającego do Egiptu Bonapartego, stało się dla cara jako protektora zakonu maltańskiego policzkiem, który spowodował przyrzeczenie, że w przypadku wojny z Francją wojska rosyjskie wezmą w niej udział, siłami co prawda na razie bardzo ograniczonymi (korpus w sile 16 000 żołnierzy), uczyniono jednak pierwszy krok. Wyraźnym objawem zerwania z neutralnością było wysłanie do Bosforu, na prośbę Turcji, eskadry czarnomorskiej.

Przegrana Francji pod Abukirem2 stała się sygnałem do ogólnego podniesienia głów przez wszystkich pragnących wojny z Francją. Mit o niezwyciężoności wojsk francuskich prysł, sprawca nieszczęść Starej Europy Bonaparte wraz z najlepszą częścią wojsk francuskich odcięty został w egip­skich piaskach.

Sytuacja niejako odwróciła się, teraz zachowaniem pokoju bardziej zainteresowana była Francja. Austria na­tychmiast wykorzystała sytuację, zajmując zbrojnie sporne, a ważne strategicznie, terytorium Gryzonii3.

1 sierpnia 1798 r. 19 października 1798 r.

Page 13: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

24

Koalicja nie była jednak gotowa. Wielka Brytania targowała się o każdego funta, Prusy odmawiały w niej udziału, a Rosja, aczkolwiek gotowa przyłączyć się do koalicji, podejrzewając Austrię o to, że pragnie Francję jedynie postraszyć ewentual­nością nowej wojny, nie śpieszyła się z finalizacją umowy.

Z oporami, tym niemniej koalicja powoli nabierała kształ­tów. Początkowo car wysłał we wrześniu do Wiednia ks. Repnina celem podpisania konwencji o współpracy woj­skowej pomiędzy wojskami austriackimi a 16 000-20 000 korpusem rosyjskim, sugerując jednocześnie, że Rosja, po spełnieniu pewnych warunków, gotowa jest zaangażować wojska o wiele liczniejsze. Natychmiast też opracowano w Wiedniu plan wiosennej ofensywy. Główne uderzenie z udziałem wojsk rosyjskich miało pójść przez Szwajcarię wprost na Francję. Austriacy współdziałający z Neapolem mieli zająć terytorium Włoch4.

Rozmowy austriacko-brytyjskie były tymczasem dalekie od sfinalizowania. Brytyjczycy odrzucili gwarancję spłaty całej austriackiej pożyczki wojennej z czasów I koalicji, a na tym Austriakom szczególnie zależało. Nieustępliwa postawa Austrii skłoniła Brytyjczyków do prób bezpośred­niego porozumienia się z Rosją. Jako podstawę układu ofiarowali carowi taką samą subwencję jak cesarzowi, a więc 500 tysięcy funtów szterlingów w miesięcznych ratach za 60 000 korpus pomocniczy, oraz jeszcze raz tyle za rekrutację szwajcarskiego korpusu pomocniczego, gotowi byli nawet podwoić wysokość subwencji5. Anglicy, ziryto­wani postawą Austrii, proponowali nawet pominięcie jej w rozmowach, a nawet w koalicji, proponując na jej miejsce Prusy, które we współdziałaniu z brytyjską flotą uderzyć miały na Francję poprzez terytorium Holandii.

Rosja odrzuciła sugestie brytyjskie i pozostała lojalna wobec Austrii, ostrzegając, że do żadnego porozumienia

4 Mahoń, Etudes sur les Armees du Directoire, Paris 1905, s. 198. 5 Mahoń, Śtudes..., s. 200.

25

rosyjsko-angielskiego nie dojdzie, dopóki Brytyjczycy nie porozumieją się z Austrią. Nie oznaczało to jednak ustęp­liwości cara wobec Cesarstwa, czego najlepszym dowodem było wstrzymanie ruchu korpusu posiłkowego w Brześciu Litewskim.

Królestwo Obojga Sycylii, nie orientując się w mean­drach polityki Wiednia, dążyło tymczasem do natychmias­towego wszczęcia kroków wojennych. Zwycięstwo brytyj­skie pod Abukirem, wypowiedzenie 12 września przez Turcję wojny Francji, chęć wyrzucenia z Rzymu od­działów republikańskich, skłoniły je do szybkiego podjęcia kroków wojennych, a nie czekania na wiosenne wy­stąpienie koalicji. Zdawano sobie jednak sprawę, że o wiele łatwiej będzie można osiągnąć wytyczone cele mając oparcie w potężnej koalicji, aniżeli walcząc samot­nie z armiami republikańskimi i kołacząc o obiecaną austriacką pomoc. Brytyjczycy pchali do wojny Neapoli-tańczyków, choć oficjalnie przestrzegali Ferdynanda IV przed wystąpieniem zbrojnym bez zapewnienia sobie pomocy austriackiej, nieoficjalnie naciskali jednak poprzez swego ambasadora Hamiltona i admirała Nelsona do jak najszybszego wystąpienia zbrojnego. Londyn pragnął w ten sposób zaoszczędzić wydatków, uniknąć subwen­cjonowania wojsk neapolitańskich i zachować twarz wobec Austrii, a równocześnie przyśpieszyć wybuch wojny i wykorzystując marsowe nastawienie Neapolitań-czyków wplątać ich w wojnę6. Gry tej dyplomacja neapo-litańska nie potrafiła przejrzeć.

Zabiegi te, rozszyfrowane przez dyplomację austriacką, skłoniły Wiedeń do ostrej krytyki brytyjskiej agitacji wobec rządu Królestwa Obojga Sycylii i zwrócenia Neapolowi uwagi na niestosowność bezwolnego wsłuchiwania się w brytyjskie podszepty.

Mahoń, Etudes..., s. 201.

Page 14: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

26

Postawa Austrii zmusiła brytyjskiego ministra spraw zagranicznych lorda Grenville'a do demonstracyjnego ostrzeżenia posła neapolitańskiego o ryzyku wystąpienia zbrojnego bez poparcia Austrii. Również minister Eden ostrzegł oficjalnie przedstawiciela Ferdynanda IV w Wied­niu Giansantego przed lekkomyślnym wystąpieniem.

Brytyjczycy, zasłoniwszy się oficjalnymi ostrzeżeniami, nie zamierzali jednak przerwać nacisku. Ambasador angiel­ski Hamilton, otrzymał instrukcje, w których co prawda polecono mu ostrzec Ferdynanda IV przed wystąpieniem przeciwko Francji, równocześnie jednak sugerowano, by Neapol nie czekał na wystąpienie koalicji, ale jedynie na deklarację cesarza Austrii, pozwalającą się zorientować czy i na jaką pomoc Neapol może liczyć. Jednocześnie Hamilton otrzymał pełnomocnictwa do zawarcia brytyjsko--neapolitańskiego przymierza, pod warunkiem, że nie będzie w nim mowy o brytyjskich subwencjach czy pożyczkach.

ARMIA KRÓLEWSKA

Armia neapolitańska przed 1784 rokiem stanowiła jedynie efektowny instrument parad, ale jej użycie bojowe ograniczało się do wypraw przeciwko bandytom. Uzdrowieniem armii zajęła się ambitna, pragnąca ode­grać na terenie Włoch rolę Katarzyny II, królowa Maria Karolina. Pragnieniem królowej było wyniesienie Królestwa Neapolitańskiego do roli mocarstwa, a do tego niezbędna była liczna i bitna armia. Doświadczenia wojny sukcesyjnej nakazywały rozbudowę zbrojeń lą­dowych i morskich1.

Reorganizatorem armii został John Acton. Armia w latach 1784-1786 powiększyła się do 20 000 ludzi. Dalsze prace Acton powierzył Szwajcarowi, zaproszonemu z Francji mar­szałkowi polnemu baronowi Ludwikowi de Salis-Marchlins. Armia miała zostać zreorganizowana na wzór francuski i składać się z pułków krajowych, podczas gdy formacje cudzoziemskie miały być rozwiązane. Zazdrosny o wpływy reformatora Acton pozbył się jednak Szwajcara, a powiększoną w latach 1789-1790 do 30 000 żołnierzy armią, wykorzystując opracowany schemat organizacyjny, zajął się powtórnie

Podczas trwania austriackiej wojny sukcesyjnej pod Neapol podpłynęła nota brytyjska, grożąca zbombardowaniem miasta.

Page 15: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

28

osobiście Acton2. Jedyną modyfikacją miało być pozostawienie pułków cudzoziemskich. W ciągu kolejnych trzech lat armia królewska zwiększyła się do 36 000 żołnierzy, co pozwoliło jej na wysłanie 6000 korpusu ekspedycyjnego do Tulonu szturmowanego przez wojska rewolucyjnej Francji3.

Zasadnicze zmiany organizacyjne nastąpiły w latach 1793-1794. Przybyły z Wiednia feldmarszałek-porucznik Józef von Zechenter zarzucił wzory francuskie i zastąpił je austriackimi. Nastąpił kolejny do 42 000 żołnierzy wzrost armii4.

Wydarzenia międzynarodowe, a w szczególności zajęcie przez Francuzów w 1797 r. Rzymu, spowodowały kolejne podwyższenie stanu armii do ponad 56 000 żołnierzy.

Zdecydowane na wojnę Królestwo Neapolitańskie w po­czątkach 1798 r. wzmogło wysiłek mobilizacyjny. 20 kwietnia 1798 r. ogłoszono pobór, zobowiązując baro­nów do dostarczenia 1 poborowego od każdych 100 dusz (męskich), klasztory liczące do 14 mnichów zobowiązane zostały dostarczyć 2 ochotników, do 19 mnichów — 3 ochot­ników, do 24 mnichów — 5 ochotników, do 29 mnichów — 6 ochotników, do 30 mnichów — 7 ochotników. Klasztory powyżej 30 mnichów, arcybiskupi, biskupi, opaci i kapituły od każdej sumy 1000 dukatów renty rocznej zobowiązane zostały do dostarczenia 1 wyekwipowanego i uzbrojonego ochotnika. Na prośbę baronów i duchowień­stwa datę dostarczenia ochotników określono na 1 sierpnia 1798 r., przy czym ci, którzy uzyskali zwolnienie od dostarczenia ochotników, zobowiązani byli od września miesięcznie płacić 25 dukatów za każdego niedostarczonego ochotnika. Na Sycylii zamierzano wystawić 20 000 osobną armię sycylijską5 oraz 40 000 pomocniczą formację mili-

2 Da mas, Memoires publies et annotes, Paris 1911, tom I, s. 271. 3 Dumas, Borboni di Napoli, Napoli 1862-1864, tom U, s. 145. 4 Dumas, Borboni..., t. II, s. 168. 5 Projekt nie doczekał się realizacji.

29

cyjną. Od 21 lipca z włóczęgów i przestępców rozpoczęto formowanie 16 wolnych kompanii piechoty, których kadrę oficerską stanowili emerytowani milicjanci i inwalidzi.

2 września 1798 r. podpisano 40 000 brankę. Każda gmina od 100 dusz męskich zobowiązana została do dostarczenia 8 rekrutów. Już w pierwszym tygodniu dostarczono do szeregów 15 000 rekrutów, później jednak branka szła opornie i w konsekwencji nie została prze­prowadzona do końca6.

Władze prowincjonalne już we wrześniu otrzymały opieczętowane instrukcje z rozkazami ogłoszenia pospoli­tego ruszenia mężczyzn w wieku pomiędzy 17 a 45 lat na wypadek wkroczenia Francuzów.

Piechota dzieliła się na 24 pułki piechoty, 6 pułków strzelców, 7 batalionów grenadierów i 16 batalionów ochotniczych.

Pułki piechoty składały się z dwóch batalionów. Batalion składał się z 4 kompanii fizylierów po 174 ludzi i 1 kom­panii grenadierów po 125 żołnierzy i oficerów. Wliczając 15-osobowy sztab siła pułku wynosiła 1657 ludzi.

Pułki piechoty: Re, Regina, Napoli, Palermo, Siracusa, Messapia, Sannio, Puglia, Agrigento, Campagna, Calabria, Lucania, Principessa, Calabria Ultra, Terra di Lavoro były pułkami krajowymi. Natomiast sporo cudzoziemców służyło w pułkach 1 Estero, 2 Estero, 1 Macidone, 2 Macidone i walońskim pułku Borgogna.

Dzięki wrześniowej brance pułkom dodano trzecie bata­liony przeznaczone na garnizony. Składały się one z 2 kom­panii fizylierskich i Uczyły po 348 żołnierzy.

Pułki strzeleckie nosiły oznaczenie numeryczne od 1 do 6. Składały się z 2 batalionów po 821 żołnierzy.

Bataliony grenadierów oznaczone kolejnymi numerami składały się z 5 kompanii po 125 żołnierzy i oficerów.

Mahoń, Etudes..., s. 144; D a m a s , Memoires..., t. I, s. 144.

Page 16: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

30

Bataliony ochotnicze formowane na prowincji nosiły obok numeru porządkowego nazwę prowincji, z której się rekrutowały. Siła takiego batalionu wynosiła 821 ludzi.

Formacje regularne wspierane były jednostkami nieregu­larnymi: ochotniczym korpusem strzeleckim Fre (Corpo di volontari cacciatoń) w sile 4000 ludzi, 16 kompaniami wolnych strzelców górskich {Corpo difucilieri di montagna) liczących łącznie 3000 żołnierzy, legionem spuntonierow (Spuntonieri vel picchinieri) uzbrojonymi w broń białą, spuntony. Spuntonierzy liczyli około 1000 ludzi.

W sumie armia królewska dysponowała nominalnie 83 640 piechurami.

Kawaleria składała się z 12 pułków zorganizowanych w 5 brygad jazdy7:

1 brygadą dowodził ks. Hesse-Philipsthal, pułki: Re, Regina i Abruzzo.

2 brygadą dowodził baron Metsch, pułki: Rossiglione, Terragona, Principe Leopoldo.

3 brygadą dowodził Federici, pułki: Borbone, Principessa, Principe Alberto.

4 brygadą dowodził Gualengo, pułki: Principe, Napoli. 5 brygadą dowodził baron Bock, pułk Sicilia i kawaleria

w stolicy. Pułki jazdy składały się z 4 szwadronów po 2 kompanie.

Szwadrony liczyły nominalnie 165 koni8. Armia królewska dysponowała więc w 12 pułkach

kawalerii 8100 kawalerzystami. Kilka innych pułków znajdowało się w trakcie formowania.

Artyleria neapolitańska zreorganizowana w latach 1786-1795 pod wpływem instruktorów francuskich dys­ponowała ujednoliconym kalibrem dział. Liczyła ok. 280 dział 4-, 8- i 12-funtowych. Kilkaset dział gorszych,

7 Ayala, Le Wite de'piu celebri capitani e soldati napoletani delia giomata di Bitonto fino a'di nostri, Napoli 1843, s. 576.

8 Ayala, Le Wite..., s. 240.

31

starszych i większych kalibrów znajdowało się w bateriach nadbrzeżnych i fortach.

Artyleria w okresie pokojowym składała się z 2 pułków artylerii liczących w sumie 2253 artylerzystów, utworzonego w 1795 r. korpusu artylerzystów przybrzeżnych (1696 ludzi) i artylerii fortecznej. Przygotowując się do wojny zor­ganizowano także artylerię batalionową. W sumie Królestwo Neapolitańskie dysponowało ok. 6000 artylerzystów.

Liczne zamki i cytadele zostały przygotowane do obrony. Szczególnie dobrze przygotowane zostały zamki Neapolu Sant'Elmo, Castel dell'Ovo, Castel Nuovo i Carmine, fort Yigliena oraz fortece Gaeta i Kapua. System obrony stałej wzmacniały liczne wieże nadbrzeżne.

Służący w pułkach cudzoziemskich Szwajcarzy, Albań-czycy, Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Irlandczycy, Grecy, a nawet Polacy rekrutowali się spośród ochotników i sta­nowili dobry materiał żołnierski. Żołnierz krajowy prezen­tował się dobrze. Materiał ludzki, chłopi, górale i lazaroni, był młody i zdrowy. Mieszczan w wojsku, ze względu na podatność na hasła republikańskie, było mało. System rekrutacji choć prymitywny, wyznaczający gminie lub baronom ilość rekruta, spełniał swoje zadanie.

Oddziały lądowe mogły liczyć na wsparcie licznej floty wojennej liczącej w 1798 r. 6 okrętów liniowych o 70-74 działach, 9 fregat o 36-40 działach, 6 korwet o 20 działach, 6 brygantyn o 8 działach, 10 galeotyn, 2 pacchebotti, 1 orca oraz 140 mniejszych okrętów pomocniczych. Łącznie marynarka wojenna Królestwa Obojga Sycylii liczyła 180 okrętów, 1093 działa i 8600 marynarzy9.

Flota była odpowiednio zaopatrzona i dysponowała doświadczonym materiałem ludzkim. Swoją wartość bojową wykazała gromiąc w 1784 r. algierskich korsarzy, ener­gicznie wspierając 12 okrętami w 1793 r. wojska koalicyjne

Ayala, Memorie storico-militari dal 1734 al. 1815, Napoli 1835, s- 87, 127.

Page 17: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

32

pod Tulonem, oraz pod Savoną wspólnie z brytyjską eskadrą Hothmana walcząc z republikańską francuską eskadrą Martina. Największe kłopoty sprawiało obsadzenie stanowiska Naczelnego Wodza Królestwa Obojga Sycylii. Nominalnie armią dowodził król Ferdynand IV. Nie posiadał on jednak żadnych zdolności wojskowych i było jasne, że faktyczną komendę oddać trzeba wojskowemu z prawdziwego zda­rzenia. Nie było to jednak proste. Pierwotny kandydat feldmarszałek-porucznik Józef von Zechenter, stojący na czele armii w okresie od stycznia 1793 r. do października 1794 r., nie sprostał zadaniu, polegającemu na zakończeniu modernizacji armii i usunięciu jej braków w wyszkoleniu. Jedyny neapolitański generał biorący udział w bitwie, markiz Arezzo, był 82-letnim starcem, zmarł zresztąjuż w 1795 r. Konieczne wydawało się więc sięgnąć po generała obcego, biorąc nawet pod uwagę możliwość przyjęcia przez kandydata zamiast wstąpienia do armii neapolitańskiej, stanowiska doradcy. Zbliżająca się wojna wymagała generała bardzo dobrego, potrafiącego porwać za sobą żołnierzy, zdolnego do samodzielnych, śmiałych akcji zaczepnych.

Kandydatów wbrew pozorom nie było wielu, jedni nie chcieli podjąć się misji, inni nie nadawali się do tego. Myślano o powierzeniu stanowiska generalissimusa 72~letniemu feldmarszałkowi-porucznikowi hrabiemu Józefowi Ferraris, 69-letniemu feldmarszałkowi-porucznikowi markizowi Borta d'Adorno, generałowi Devins, 52-letniemu Krzysztofowi Augustowi ks. Waldeck. Ostatecznie wybrano gen. Macka.

55-letni gen. Mack baron von Leiberich pochodził z rodziny mieszczańskiej. Pracowitością, zręcznością i szczęściem zdołał uzyskać nobilitację. Uczestnicząc w wojnie z Turcją zdobył zaufanie feldmarszałka Lascy'ego, awansował na kapitana i uzyskał krzyż Marii Teresy. Po przejściu pod komendę feldmarszałka Laudona i odznaczę -

33

niu się pod Lissą został mianowany majorem i adiutantem feldmarszałka, który tuż przed śmiercią polecił Macka cesarzowi jako najzdolniejszego z oficerów . Od 1793 roku służył w armii ks. Coburga, przeciągając na stronę koalicji francuskiego gen. Dumourieza. Rok później przygotował, zakończony niepowodzeniem, plan rozbicia armii francus­kiej gen. Pichegru. Rozżalony, zrzucając winę na złe wykonanie swoich planów, podał się do dymisji

W 1798 r. otrzymał nominację na naczelnego wodza armii portugalskiej, stanowiska jednak nie objął, został bowiem w stopniu feldmarszałka-poruczcznika użyty w armii cesarskiej, odrzucił więc propozycję z Lizbony- Przygotowywał Wiedeń do obrony przed zwycięską armią Bonapar-tego, piastował stanowisko generalnego kwatermistrza armii włoskiej, co praktycznie wobec niedołęstwa naczelnego wodza Terzy'ego było równoznaczne z dowodzeniem armią10. Po podpisaniu pokoju w Campoformio przygotowywał w Treście flotę i armię lądową do' zajęcia Istrii, Dalmacji i Kottaro.

Mack, niewątpliwie bardzo pracowity, surowy, ale spra-iedliwy, cieszył się wśród Wiedeńczyków dużą popularnością. Żołnierze bali się go, ale jednoczśnie szanowali, oficerowie pamiętali wspaniałą opinię o nim Laudona, a wśród salonowych dyskusji często mówiono o nim jako najlepszym generale austriackim i najlepszym teoretyku wojskowości Europy.

Mack rzeczywiście był teoretykiem, zarozumiałym, przekonanym, że wszystko wie i rozumie lepiej niż inni, często w rozmowach rzucał datami, nazwiskami, roz­prawiał o kampaniach Cezara, Hanibali, ks.- Eugeniusza, a nawet Bonapartego. Plany robił z rozmachem, nie biorąc jednak pod uwagę niepowodzenia i nie licząc się z rzeczywistością. W konsekwencji przed ich realizacją

mMahoń,Etudes..., s. 144.

"-CMtaCastellana 1798

Page 18: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

34

cechowała go zuchwałość, ale kiedy dochodziło do wyko­nania planów, gdy piętrzyły się trudności i powstawały sytuacje, których nie przewidział, słowem, gdy nie wszyst­ko szło po jego myśli, tracił głowę, nie dawał sobie rady, a poprzedni rozmach i zuchwałość zastępował brak zdecy­dowania, a nawet bojaźliwość.

Po dymisji z wojsk cesarskich11 nowy naczelny wódz armii Królestwa Obojga Sycylii generalissimus Mack przybył 9 października 1798 r. do Neapolu.

Armię królewską charakteryzowała wysoka liczba ge­nerałów obcego pochodzenia, co było świadomą polityką króla Ferdynanda IV, nie ufającemu własnym generałom, którzy nie posiadali żadnego doświadczenia wojennego. Niewątpliwie było w tym sporo winy samego króla, który nie wykorzystał możliwości przeszkolenia większej liczby oficerów przy okazji udziału korpusu neapoli-tańskiego w wyprawie tulońskiej, czy wysłaniu pewnej ich liczby w charakterze obserwatorów do sztabów austriackich.

Generalicja neapolitańska, z drobnymi wyjątkami, nie zetknęła się z nowym sposobem wojowania reprezen­towanym przez republikańską Francję i w 1789 r. przy­stąpiła do wojny stosując stary fryderykański sposób wojowania. Wielu, dzięki protekcji i pokrewieństwu zys­kawszy rangi, nie radziło sobie z dowodzeniem brygadami czy dywizjami, ci jednak starali się o dowództwo na zapleczu, co bez trudu uzyskiwali.

Generałowie obcokrajowcy wywodzili się z Austrii, Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii, Belgii, byli wśród nich Francuzi emigranci. Spora ich liczba, znacznie przekraczająca liczbę generałów krajowców, była przyczyną sarkania rodzimej arystokracji, zarzucającej świadome paraliżowanie jej znaczenia. Różnorodność szkół i wy­

łgam d&,Memoires..., 1.1, s. 272.

35

szkolenia powodowała niejednolitość dowodzenia. Nie

władając językiem włoskim mieli trudności w porozu­miewaniu się z podkomendnymi, utrudniło to kontrolę

wydawanych rozkazów i wskazówek, bardzo ograniczając bezpośrednie dowodzenie. Większe doświadczenie wo­jenne nie wpływało na zaufanie do nich żołnierzy, ci bowiem przekonani byli, że generalicja dba głównie o swoją karierę12. Generalicja krajowa, nie dysponująca

takim doświadczeniem bojowym jak obca, była jednak bardziej emocjonalnie związana ze sprawą. Cieszyła się też większym zaufaniem żołnierzy.

Obie grupy miały duże ambicje i z mieszanymi uczu­ciami przyjęły nominację Macka na naczelnego wodza. Cudzoziemcy zazdrościli mu, a krajowcy sarkali, że znów znaleźli się pod obcą komendą, odbierającą im możliwość wybicia się i kierowania własną armią w obronie włas­nego kraju. W cichości ducha niektórzy liczyli, że „Szwab" dostanie w skórę, co w konsekwencji, być może, doprowadzi do przerwania faworyzowania obco­krajowców.

Mimo wysiłków Mack, przede wszystkim ze względu na brak czasu, nie opanował sytuacji wśród korpusu general­skiego, zdołał jedynie wyeliminować ze składu armii inwazyjnej tych, którzy uzyskali nominacje dzięki protekcji lub pokrewieństwu bądź którzy ze względu na swój wiek mogli mieć trudności w dowodzeniu.

Zabrakło natomiast Maćkowi czasu na obsadzenie pewnymi ludźmi fortec. Dotychczas wysłużeni generało­wie lub wyżsi oficerowie broniąc się przed dymisjami, a korzystając z wpływów dworskich, uzyskiwali nieźle płatne i niemęczące stanowiska gubernatorów czy komen­dantów fortec.

Ayala, UWite..., s. 600.

Page 19: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

36

Nie brakowało jednak generałów, którzy zasługiwali na słowa uznania. Należeli do nich 33-letni francuski emigrant marszałek Roger hrabia Damas13, 54-letni ge-nerał-porucznik Jan Daniel de Gambs14, 30-letni ks. de la Tremouille15, królewski kuzyn Józef hrabia Zabellitz zwany kawalerem Saskim16.

Korpus oficerski, kształcony w szkole kadetów i królew­skiej Akademii Wojskowej, charakteryzował się dobrym wykształceniem teoretycznym, brak mu jednak było do­świadczenia praktycznego. Pragnąc temu zaradzić, najzdol­niejsi wyjeżdżali na praktykę za granicę. Pewną grupę stanowili też oficerowie pochodzenia obcego. Część kadry oficerskiej zdobyła doświadczenia wojenne podczas obrony

13 Roger hrabia Damas urodził się 4 września 1765 r. w Paryżu. W wieku 23 lat został, dzięki protekcji stryja księcia de Chatelet, kapitanem. W latach 1784-1785 studiował wojskowość w Berlinie, a w latach 1787-1791 służył ochotniczo w armii rosyjskiej. Biorąc udział w wojnie z Turcją odznaczył się podczas szturmu Izmaiłowa, gdzie został ranny. Za zasługi Katarzyna II odznaczyła go krzyżem Św. Jerzego IV i HI klasy, szpadą honorową oraz, po uzyskaniu zgody króla Francji Ludwika XVI, mianowała pułkownikiem armii rosyjskiej. Następnie wstąpił w szeregi wojsk emigracyjnych księcia d'Artois. Niezadowolony z działalności księcia opuścił jego wojska i związał się z oddziałami księcia Yorku, Clerfayata i księcia Cobourga. W 1795 r. objął dowództwo Legionu Mirabeau i dowodził nim w 1796 r. pod Biberach. W 1797 r. zgłosił się do armii neapolitańskiej (Damas, Memoires..., t. I).

14 Jan Daniel de Gambs urodził się w 1744 r. w Sztrasburgu. W 1757 r. porucznik w pułku Lówendala, w 1760 w pułku d'Anhalt. W 1784 r. w stopniu porucznika-pułkownika wziął udział w wojnie amerykańskiej. Od 1786 r. uczestniczył w reorganizacji wojsk neapolitańskich. W 1791 awansował na francuskiego marszałka polnego. W 1797 r. generał--porucznik wojsk neapolitańskich (Damas, Memoires..., t. I, s. 302).

15 Ludwik książę de la Tremouille urodzony w 1768 r. (Damas, Memoires..., t. I, s. 289.)

16 Józef hrabia Zabellitz zwany kawalerem Saskim urodził się w 1766 r. Brał udział w kampanii antyfrancuskiej 1792 r. Następnie w armii rosyjskiej, gdzie zdobył stopień pułkownika. Od 1796 r. brygadier w armii neapolitańskiej. Reorganizował neapolitańską kawalerię. W 1798 r. mia­nowany marszałkiem polnym (Damas, Memoires..., t. I, s. 278).

37

Tulonu i walk w Lombardii. Była to jednak garstka wśród oficerów bez doświadczenia, nieostrzelanych i niezapra-wionych w boju.

Nominacje i awanse zależały nie od zdolności czy starszeństwa w służbie, lecz protekcji, przekupstwa, uro­dzenia. Wielu oficerów służyło tylko dla żołdu. Zdolni, przeładowani pracą, sarkali na stosunki panujące w armii, niejednokrotnie bez widoków na zrobienie kariery woj­skowej, byli podatni na negatywny wpływ przekupstwa bądź, co gorsze, na działalność republikańskich agitatorów, szermujących hasłami równości i zniesienia przywilejów. Częste były tarcia między oficerami krajowymi a cudzo­ziemcami. Oficerowie obcy na ogół posiadający większe doświadczenie wojenne traktowali z góry swych nie­ostrzelanych neapolitańskich kolegów.

Wrześniowa branka pogorszyła stosunki wśród korpusu oficerskiego. Uzupełnienia istniejących pułków i for­mowanie nowych batalionów spowodowało powołanie wysłużonych oficerów, których stan zdrowia lub wiek nie pozwalał na właściwe wykonywanie obowiązków, a także przydzielenie w charakterze oficerów piechoty pewnej liczby oficerów marynarki, którzy byli z tego bardzo niezadowoleni17.

Ayala, U Vite...,s. 116.

Page 20: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

ARMIA REPUBLIKAŃSKA

ARMIA FRANCUSKA

Armia francuska w przeddzień rewolucji składała się z trzech formacji: Domu Królewskiego, wojsk liniowych i milicji. Dom Królewski1 składał się z pułku gardes du corps2, les Cent Suisses3, les gardes francaises4, les gardes suisses5. Strzegł on bezpieczeństwa króla w pałacu Wersalskim. Żołnierze wywodzili się z drobnej szlachty. W razie rezygnacji ze służby w gwardii i przej­ściu do wojsk liniowych mieli zapewnione stopnie pod­poruczników.

Wojska liniowe6 składały się z 102 pułków piechoty, 12 batalionów strzelców pieszych, 28 pułków ciężkiej jazdy, 18 pułków dragonów, 6 pułków huzarów, 12 pułków strzelców konnych i 7 pułków artylerii. Wojska liniowe liczyły 170 000 ludzi. Rekrutację do wojsk liniowych

1 La Maison du Roi. 2 1200 oficerów i żołnierzy. 3 100 Szwajcarów. 4 Liczący 3600 ludzi regiment gwardii francuskiej. 5 Regiment gwardii szwajcarskiej liczący 2300 oficerów i żołnierzy. 6 Les troupes regles.

39

prowadzono w drodze zaciągu. Niemal wszyscy oficerowie wywodzili się ze szlachty7.

Milicja zaliczana była do rezerwy. Składała się z od­działów prowincjonalnych uzupełnianych przez losowanie wśród mężczyzn w wieku od 18 do 40 lat. W okresie pokoju pułki co jakiś czas zbierały #i? w celu odbycia ćwiczeń wojskowych. W razie wojny \V°Jska prowincjonal­ne pełniły służbę w fortecach, strzegły magazynów i wy­brzeży. Milicja liczyła ok. 75 00() ludzi-

Przed rewolucją armia podobnie jak c a * e społeczeństwo francuskie przeżywała kryzys. OrJ n g 8 r. używano ją do tłumienia wystąpień ludowych, ale w dn m zdobycia Bastylii (14 lipca 1789 r.) pułk gwardii francuskiej n i e ty^o odmówił udziału w tłumieniu wystąpień ludu Paryża, przeszedł nawet na jego stronę. Podobne nastroje występowały w całej armii.

We Francji pojawił się podczas revs/°lucji nowy rodzaj sił zbrojnych — mieszczańska gwardia r»arodowa. Stanowis­ka oficerskie obsadzane były w niej z wyboru.

Kryzys w armii pogłębił się po nieuclaneJ ucieczce króla Ludwika XVI. Kilka pułków zdezerterowało l przeszło za granicę do zbierających się wojsk emi grantów. Wzmogła się nieufność wobec szlacheckich oficerów. Do chwili wybuchu wojny szeregi armii z różnycL1 przyczyn opuściło 6000 oficerów.

W 1792 r. Francja wypowiedziała wcrJne „królowi Czech i Węgier". Władze rewolucyjne nie maj^ c pełnego zaufania do wojsk regularnych rozpoczęły organi>2 0 w a nie batalionów ochotniczych spośród członków gwardii narodowej. Bata­liony ochotnicze składały się z 500---6OO żołnierzy po­chodzących z tego samego departamentu. Stanowiska oficerskie były obsadzone w drodze wyboru8.

Od 1758 r. nie można było otrzymać nawet patentu podporucznika, jeśli nie udowodniło się szlachectwa od czterecn pokoleń.

°d 1791 r. przyjęła się zasada, że oficerem v/' batalionie ochotniczym moze być tylko taka osoba, która pełniła podo-jDn3 funkcję w gwardii

narodowej.

Page 21: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

40

Mimo początkowych niepowodzeń armia francuska otrząs­nęła się i ostatecznie dzięki zwycięskim bitwom pod Valmy i Jemappes odparła najazd. W trakcie walk okazało się, że wojska regularne odznaczają się większą dyscypliną, ochotni­cy natomiast braki uzupełniali zapałem. Ochotnicy stopniowo przesycili szeregi wojsk liniowych rewolucyjnym duchem, żołnierze zaś nauczyli ich dyscypliny i porządku.

Latem 1792 r. pojawił się w armii francuskiej nowy typ żołnierza. Konieczność wyrównania poniesionych strat oraz potrzeba zorganizowania kolejnych oddziałów wymogły przeprowadzenie w lipcu 1792 r. poboru 50 000 rekrutów.

Jesienią 1792 r. doszło po raz pierwszy do łączenia w ramach jednego pułku batalionów ochotniczych i li­niowych9.

Rok 1792 był także początkiem tworzenia wojsk niere­gularnych, które zaczęto nazywać legionami. Inicjatorami ich powstania byli uchodźcy polityczni, którzy zamierzali idee rewolucji przenieść do własnych krajów. Pojawiły się legiony belgijskie, szwajcarskie, niemieckie i włoskie, które wykorzystywano głównie do walk partyzanckich i działań rozpoznawczych.

Ścięcie Ludwika XVI10 z jednej strony uzmysłowiło europejskim monarchom jakim niebezpieczeństwem dla ich tronów jest rewolucja, z drugiej zaś dało mocarstwom pretekst do bezwzględnego rozprawienia się z buntow­nikami. W lutym 1793 r. powstała potężna koalicja anty-rewolucyjna, w skład której wchodziły: Austria, Prusy, Anglia, Hiszpania, Portugalia, Piemont, Neapol, Holandia i liczne drobne państewka niemieckie.

Wobec śmiertelnego zagrożenia Francja zdecydowała się na reorganizację armii, która podniosłaby jej zdolność bojową i zwiększyła szeregi. Jeszcze w końcu 1792 r. ochotnicy

9 Skład mieszany miały 102, 103 i 104 pułki piechoty składające się z ochotników i żołnierzy dawnego regimentu gwardii francuskiej.

10 21 stycznia 1793 r.

41

wywodzący się z gwardii narodowej, po upływie okresu zaciągu"' odeszli do domów. Zmusiło to Konwencję do zatwierdzenia 24 lutego 1793 r. uchwały o poborze 300 000

rekrutów. Tak wielka liczba poborowych odmieniła skład społeczny armii. Dotychczas przeważali w armii mieszkańcy

miast, teraz większość stanowili chłopi, mniej rozpolitykowani i bardziej skłonni do poddania się dyscyplinie.

Jednocześnie w tym samym miesiącu Konwencja prze­głosowała dekret o amalgamacie. Od dawna zastanawiano się, w jaki sposób połączyć stare bataliony liniowe z bata­lionami ochotniczymi. Jakobini zdający sobie sprawę, że przepojeni rewolucyjnym duchem ochotnicy w razie po­trzeby mogą być wykorzystani w walce z rojalistami i żyrondystami, byli przeciwni scaleniu ich w jeden organizm z wojskami liniowymi. Dekret o amalgamacie utrzymywał podział na stare bataliony liniowe i bataliony ochotnicze, choć jednocześnie je łączył. Połączenie w prak­tyce polegało na tym, że do dwóch batalionów ochotniczych dodawano jeden stary batalion, tworząc w ten sposób nową formację — półbrygadę12. Dekret był wprowadzany w życie bardzo długo. W zasadzie termin jego wprowadzenia pozostawiono w gestii dowódców poszczególnych armii. Półbrygady miały zastąpić istniejące dotychczas pułki. Powolne wprowadzanie w życie dekretu o amalgamacie spowodowało, że w latach 1793-1796 armia francuska była mozaiką różnych formacji. Obok półbrygad ciągle wy­stępowały pułki piechoty i bataliony ochotnicze.

Rok 1793 był dla armii francuskiej okresem, kiedy doszło do masowego usuwania z armii oficerów szlachec­kiego pochodzenia. Otworzyło to możliwości zrobienia kariery wojskowej przez plebejuszy.

Masowość armii francuskiej, a szczególnie konieczność szybkiego wprowadzenia do szeregów tysięcy poborowych

Zobowiązani byli do rocznej służby. Bataliony ochotnicze w każdej półbrygadzie zawsze nosiły numery

1 3. a stary batalion numer 2.

Page 22: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

42

spowodowała, że zaczęto dotkliwie odczuwać brak wy­starczającej ilości oddziałów lekkiej kawalerii, która prowadziła działania rozpoznawcze i osłaniała piechotę podczas marszów, oraz ciężkiej kawalerii przeznaczonej do przełamywania szyków nieprzyjacielskich. Szybko znaleziono rozwiązanie. W piechocie pojawili się wol-tyżerzy, mający w pewnym stopniu przejąć na siebie zadania lekkiej kawalerii, a zadanie przełamania szyków przeciwnika przejęła piechota atakująca kolumnami z kom­paniami grenadierskimi na czele.

W 1794 r. wprowadzono w armii francuskiej podział na dywizje. Dywizje składały się z dwóch-trzech półbrygad piechoty, oddziału jazdy, artylerii i saperów. Dywizja wyposażona była we własny sztab, dzięki czemu mogła prowadzić samodzielne działania niezależnie od sztabu armii.

Podstawową siłą armii francuskiej była piechota. W mo­mencie wybuchu rewolucji liczyła 102 pułki piechoty13, 12 batalionów strzelców pieszych14, 7 pułków kolonialnych, pułk piechoty morskiej oraz prowincjonalną milicję.

Pułki składały się z 2 batalionów piechoty15. W pułku jeden batalion miał kompanię grenadierską i cztery kom­panie fizylierów, drugi natomiast kompanię strzelców pieszych i cztery kompanie fizylierów. Kompanie liczyły 120 ludzi. Pułk uzupełniał pluton saperów.

13 79 pułków francuskich i 23 pułki cudzoziemskie. 14 1 kwietnia 1791 r. zniesiono historyczne nazwy batalionów strzelców

pieszych przekształcając je jednocześnie w bataliony piechoty lekkiej. Były batalion strzelców pieszych „royaux de Provence" stał się wówczas 1 batalionem piechoty lekkiej, „royaux du Dauphine" — 2, „royaux Corses" — 3, „Corses" — 4, „Cantabres" — 5, „Bretons" — 6, „d'Auvergne" — 7, „des Vosges" — 8, „des Cevennes" — 9, „des Gevaudan" — 10, „des Ardennes" — 11, „du Roussilon" — 12.

Bataliony piechoty lekkiej liczyły 8 kompanii po 130 żołnierzy. W 1792 r. powstały dwa kolejne bataliony z paryskiej gwardii narodowej.

15 Wyjątek stanowił pułk „du Roi", który składał się z czterech batalionów.

43

1 stycznia 1791 r. przeprowadzono gruntowną reor­ganizację piechoty. Zniesiono dawne, wiążące się z mo­narchią historyczne nazwy pułków, zastępując je nu­meracją według starszeństwa16. W sierpniu 1791 r. utwo­rzono trzy pułki piechoty z oddziałów paryskiej gwardii narodowej17. W czerwcu 1792 r. numeracja pułków objęła piechotę kolonialną18.

16 W ten sposób pułk „Colonel Gćneral" otrzymał numer 1, „Picardie" 2, „Piemont" — 3, „Provence" — 4, „Navarre" — 5, „Armagnac" — 6,

Champagne" — 7, ,Austrasie" — 8, „Normandie" — 9, „Neustrie" — 10, „La Marinę" — 11, „Auxerrois" — 12, „Bourbonnais" — 13, „Forez" — 14, ,Bearn" — 15, „Agenois" — 16, „Auvergne" — 17, „Royal Auvergne"

18, „Flandrie" — 19, „Cambresis" — 20, „Guyenne" — 21, „Viennois" _ 22, „Royal" — 23, „Brie" _ 24, „Poitou" — 25, „Bresse" — 26, „Lyonnais" — 27, „Maine" — 28, „Dauphin" — 29, „Perche" — 30, ,Aunis" — 31, ,3assigny" — 32, „Touraine" — 33, „Angouleme" — 34, , Aąuitaine" — 35,, Anjou" — 36,,,Marechal-de-Turenne" — 37, „Dauphine" — 38, „Ee-de-France" — 39, „Soissonnais" — 40, „De-la-Reine" — 41, „Limousin" — 42, „Des Vaisseaux" — 43, „Orleans" — 44, „De la Couronne" — 45, „Bretagne" — 46, „Lorraine" — 47, ,Artois" — 48, „Vrntimille" — 49, „Hainaut" — 50, „La Sarre" — 51, „La Fere" — 52, „Alsace" — 53, „Roussillon" — 54, „Condś" — 55, ,$ourbon" — 56, ,3eauvaisis" — 57, „Rouergue" — 58, „Bourgogne — 59, „Royal-la-Marine" — 60, „Vermandois" — 61, „Salm-Salm" — 62, pułk szwajcarski „de Watteville" — 63, pułk szwajcarski „de Salis-Samane" — 64, pułk szwajcarski „de Sonnenberg" — 65, pułk szwajcarski „de Castella" — 66, „Languedoc" — 67, „Beauce" — 68, pułk szwajcarski „de Vigier" — 69, „Medoc" — 70, „Vivarais" — 71, „Vexin" — 72, „Royal Comtois" — 73, „Beaujolais" — 74, „Monsieur" — 75, pułk szwajcarski „de Lullin-de-Chateau-vieux" — 76, „La Marek" — 77, „Penthiewe" — 78, „Bourbonnais" — 79, .Angoumois" — 80, „Conti" — 81, „Saintonge" — 82, ,JFoix" — 83, „Rohan" — 84, pułk szwajcarski „de Diesbach" — 86, „Dillon" — 87, ,3erwick" — 88, „Royal Suedois" — 89, „Chartres" — 90, „Barrois" — 91, „Walsh" _ 92, „Enghien" — 93, „Royal Hesse-Darmstadt" — 94, pułk szwajcarski „de Salis-Marschelins" — 95, „Nassau" — 96, pułk szwajcarski "de Steiner" — 97, „Bouillon" — 98, „Royal-Deux Ponts" — 99, pułk szwajcarski „Reinach" — 100, „Royal-Liegeois" — 101, „du Roi" — 105.

| g '02 pp, 103 pp i 104 pp. " ten sposób pułk „du Cap" otrzymał numer 106, „Pondichery"

~" 1 07, Ile-de-France" — 108, oddziały na Martynice i Gwadelupie r 1Q9, „Port-au-Prince" — 110, oddziały w Gujanie — 111.

Page 23: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

44

W 1792 r. rozwiązano pułki szwajcarskie19, uległ także rozwiązaniu składający się z Belgów 101 pp, dawny „Royal-Liegeois".

Kolejna reorganizacja wiązała się z amalgamatem. Dekret o amalgamacie spowodował powstanie 198 półbrygad piechoty liniowej20 i 15 półbrygad piechoty lekkiej21. Z biegiem czasu liczba półbrygad liniowych wzrosła do 211, a lekkich do 32.

8 stycznia 1796 r. przeprowadzono kolejną reorganizację, mającą na celu doprowadzenie półbrygad do pełnych stanów etatowych. Część półbrygad rozwiązano, a żołnierzy prze­niesiono do pozostałych półbrygad22.

Przed rewolucją piechota francuska szkolona była według najlepszych pruskich wzorów. Ćwiczono ją w stosowaniu skomplikowanych manewrów, co wymagało doskonałego wymusztrowania. Wprowadzenie po 1789 r. w skład armii niezdyscyplinowanych i niewyćwiczonych batalionów ochot­niczych zmusiło armię do zarzucenia szyku linearnego wymagającego doskonałego wyszkolenia żołnierzy i za­stąpienia go prostszym, który mógł być używany przez niedoszkolonych poborowych.

Do prowadzenia rozpoznania i powstrzymania pierwszego impetu nacierającego wroga wprowadzono szyk tyraliery.

19 17 VI 1792 r. 63 pp, dawny pułk „Watteville", został rozbrojony; pułk „de Salis-Samade", który otrzymał nr 64, rozwiązano 20 sierpnia 1792 r.; pułk „Sonnenberg" (65 pp) rozwiązano w październiku 1792 r.; pułk „Castella" (66 pp) rozwiązano 15 września 1792 r.; pułk „de Vigier" (69 pp) rozwiązano 7 października 1792 r.; pułk „Lullin-de-Chateauvieux" (76 pp) odszedł w sierpniu 1792 r. do Szwajcarii; pułk „Diesbach" (86 pp) rozwiązano 10 września 1792 r.; pułk „Salis-Marschalins" (95 pp) rozwiązano 1 listopada 1792 r.; pułk „Reinach" (100 pp) rozwiązano we wrześniu 1792 r.

20 Powstałych z połączenia dawnych batalionów piechoty i batalionów ochotniczych.

21 Powstałych z połączenia dawnych batalionów piechoty lekkiej i ochotniczych batalionów strzeleckich.

22 Po reorganizacji armia liczyła 110 półbrygad liniowych i 30 lekkich.

45

Polegał on na rozrzuceniu żołnierzy w luźnej linii. Tyralie­rzy, wykorzystując osłony terenowe, takie jak głazy, drzewa, krzaki etc, prowadzili ogień dowolny w stronę maszerującej linii wojsk nieprzyjacielskich, osłabiając go, a jednocześnie ostrzegając własne oddziały przed niespodziewanym ata­kiem wroga. Ogień tyralierów był na ogół dość skuteczny i niejednokrotnie powodował zamieszanie w szeregach przeciwnika. Tyralierzy, osłonięci przez zasłonę terenową, zza której mogli spokojnie celować, mieli czas na staranne wybranie celu. Sami byli mało wrażliwi na ogień przeciw­nika. Ten bowiem strzelając ogniem plutonowych mógł brać na cel jedynie niektórych spośród nich. Osłona, skała bądź drzewo, wyłapywała zresztą większość kul. Najwięk­szym wrogiem tyralierów była kawaleria. Starano się podczas ataku jazdy ukryć bądź skupić po kilku i wzajemnie osłaniać ogniem i bagnetem.

Początkowo do działań tyralierskich wyznaczano pierw­szą lepszą kompanię fizylierów lub strzelców23, dopiero z czasem w każdym batalionie zorganizowano kompanie woltyżerskie, przeznaczone specjalnie do walki w szyku tyraliery.

Kolejnym szykiem stosowanym przez wojska rewolucyj­ne był szyk en bataille. Bataliony rozwijały się w nim frontem szerokości 280 metrów w trzy szeregi. Szyk ten był przeznaczony do walki ogniowej, gdzie teoretycznie wszyscy żołnierze mogli prowadzić ogień, chociaż w prak­tyce trzeci szereg przeznaczony był w zasadzie tylko do ładowania karabinów i podawania ich drugiemu bądź pierwszemu szeregowi.

Szyk en bataille nie wymagał od żołnierzy tak dobrego wyszkolenia jak szyk linearny. Wystarczyło utrzymać ogólny kierunek natarcia i starać się utrzymać linię z sąsia­dami z prawej i lewej strony.

Grenadierzy nie walczyli w tyralierze.

Page 24: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

46

Atak prowadzono przeważnie szykiem kolumnowym. Polegał on na tym, że poszczególne rozwinięte kompanie maszerowały jedna za drugą. Przeważnie na czele kolumny stawała kompania grenadierska. Kolumna miała ok. 40 metrów szerokości i była głęboka na 15 szeregów24. Atak polegał na szybkim podejściu do nieprzyjaciela i zaatako­waniu go bagnetami.

Atakująca piechota, bez względu na to czy używała szyku en bataille, czy kolumnowego, mogła zostać szybko rozbita przez szarżę, zwłaszcza ciężkiej kawalerii. Naj­skuteczniejszą obroną było wówczas sformowanie czworo­boku. Najczęściej czworobok formowany był z kilku batalionów25. W linii czworoboku stało od 3-5 rzędów piechoty, narożniki starano się wzmocnić artylerią.

Piechota francuska uzbrojona była w karabiny modelu 1777. Ich długość wraz z bagnetem osiągała 200 cm26, ciężar od 4,4-4,7 kg, kaliber od 15,5-17,5 mm.

Karabiny te miały niskie walory taktyczne. Skuteczne były na odległość do 200 metrów. Powyżej tej odległości, mimo prawidłowego celowania, można było nie trafić w duży dom. Często dochodziło do uszkodzeń bagnetów, co mogło doprowadzić do tego, że uniemożliwiał on prowadzenie z karabinu ognia. Największym wrogiem broni palnej była wilgoć. W wyniku zawilgocenia papiero­wych ładunków prochowych prowadzenie ognia było nie­możliwe. Sporo było niewypałów.

Nabijanie broni było skomplikowane i wymagało od­powiedniego przeszkolenia. Załadowanie karabinu wyma­gało wykonania na tempo kilkunastu czynności. Dobrze wyszkolony piechur mógł oddać 2-3 strzały na minutę.

24 Odmianą szyku była kolumna prowadzona dywizjonami, gdzie szerokość kolumny wynosiła 80 metrów, a głębokość 9 szeregów.

25 W razie braku czasu poszczególne bataliony tworzyły własne czworoboki batalionowe.

26 Długość lufy 113 cm, długość bagnetu 48 cm.

47

Każdy z żołnierzy miał w ładownicy, często także w kieszeniach, przygotowane papierowe ładunki. Ładunek karabinowy składał się z papierowej torebki, ołowianej kuli o ciężarze 25-27 gramów, porcji 12,5 gramów czarnego prochu27.

Piechota królewska nosiła białe mundury, różniące się w poszczególnych pułkach kolorami wyłogów, łapek, naramienników i guzików. Cudzoziemskie pułki szwajcar­skie nosiły mundury czerwone, a niemieckie ciemnoniebies­kie. Nakryciem głowy był dwurożny kapelusz z białą burbońską kokardą.

Utworzona w 1789 r. gwardia narodowa nosiła mundury niebieskie.

W maju 1790 r. białe kokardy na kapeluszach zastąpiono trójkolorowymi28.

W 1793 r. wprowadzono w całej armii nowy typ mun­duru. Składał się teraz z ciemnoniebieskiego surdutu29 ze szkarłatnym kołnierzem i wyłogami, szerokich białych spodni i kapelusza z trójkolorową kokardą30.

Znajdująca się w „armii rzymskiej" Championneta francuska piechota miała w 1798 r. bardzo duże do­świadczenie bojowe, a jej dowódcy, chociaż zdawali sobie sprawę z ogromnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela, nie obawiali się starcia z nim i wierzyli w szybkie zwycięstwo.

W 1789 r. kawaleria francuska składała się z 26 pułków ciężkiej jazdy, w tym dwóch pułków karabinierów, 18 Pułków dragonów, 12 pułków strzelców konnych i 6 puł­ków huzarów.

28 P r ° C h b y ł m i e szaniną saletry (3/4), węgla (1/8) i siarki (1/8). 29

Blalo-niebiesko-czerwonymi. 30 Habit a la francaise.

» u . WzSledu na ciągłe braki w zaopatrzeniu często tylko kapelusz s t r ó- .' ą °y* dowodem, że ubrany w półwojskowy bądź nawet cywilny

J Jest żołnierzem republiki.

Page 25: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

48

W 1791 r. podobnie jak w piechocie zniesiono historycz­ne nazwy pułków i zastąpiono je numerami, zachowując osobną numerację dla poszczególnych rodzajów jazdy.

W kawalerii o wiele mocniej niż w piechocie odczuto emigrację rojalistycznych oficerów31. Tym niemniej w ob­liczu wojny, a później w trakcie jej trwania, powstawały nowe pułki kawaleryjskie. W 1791 r. jazda składała się z 27 pułków kawalerii (ciężkiej jazdy)32, 2 pułków karabi­nierów konnych, 20 pułków dragonów, 23 pułków strzelców konnych i 11 pułków huzarów.

W latach 1792-1796 kawaleria nie odgrywała większej roli w działaniach wojennych. Uważano ją za „arystokratyczny rodzaj broni". Nie tworzyła odrębnych dywizji, ale była przydzielana jako broń towarzysząca dywizjom piechoty.

Przed rewolucją podstawową jednostką kawalerii był pułk33 liczący od 2 do 4 szwadronów34. Szwadron stawał do walki ustawiony w dwa szeregi. Teoretycznie pułk liczył od 629 do 729 żołnierzy i oficerów.

W 1793 r. zniesiono stopień pułkownika, zastępując go stopniem szefa brygady. Podpułkownicy otrzymali stopnie szefów szwadronów35.

Kawaleria francuska w zależności od typu jazdy korzys­tała z różnych koni. Koń ciężkiej jazdy, dźwigający ciężar 150 kg, na który składała się waga jeźdźca i jego wyposa-

31 15 pułk kawalerii, dawny „Royal Allemand", i 4 pułk huzarów, dawny „Saxe Hussards", w całości przeszły do emigrantów.

32 W 1792 r. zmniejszono liczbę pułków kawalerii do 25, ale pod­niesiono do 21 liczbę pułków dragońskich, strzelców konnych do 25, a huzarów do 13.

33 Dowództwo pułku składało się z mestre du campe (pułkownika dowodzącego), pułkownika en second, podpułkownika, majora, kwater­mistrza, dwu sztandarowych, podoficera-adiutanta, kapelana i chirurga.

34 Szwadron składał się z 2 kapitanów, 2 poruczników, 2 podporucz­ników, kadeta, wachmistrza starszego, wachmistrza, furiera, 8 brygadierów, 2 trębaczy, braciszka-kleryka, kowala i 132-152 żołnierzy.

35 Po dwóch w pułkach ciężkiej jazdy i trzech w pułkach jazdy lekkiej.

49

żenia oraz rząd koński, musiał być duży i silny. Dla dragonów przewidywano wierzchowce dźwigające 130 kg. Konie

w pułkach lekkiej jazdy obciążone były 115 kg. Jednym z głównych powodów małej liczebności francus­

kiej kawalerii rewolucyjnej, obok wymagającego czasu wyćwiczenia poborowych, był brak koni. Najłatwiej były dostępne konie lekkie, dlatego też najliczniej powstające wówczas pułki jazdy to pułki strzelców konnych i huzarów.

Pułki kawalerii (ciężkiej jazdy) i pułki karabinierów konnych składały się z 4 szwadronów, liczących po dwie kompanie36.

Dragoni tuż przed rewolucją reprezentowani byli przez 18 pułków37. 1 stycznia 1791 r. historyczne nazwy pułków zostały zniesione i zastąpione kolejnymi numerami od 1 do 18. W 1793 r. z ochotników Angers powstał 19 pułk dragonów oraz pułk dragonów Hainault i Jemappes, który otrzymał numer 20. W kwietniu 1794 r. powstał z legionu de la Police 21 pułk dragonów.

Jazda lekka składała się z pułków strzelców konnych i huzarów.

W chwili wybuchu rewolucji było 12 pułków strzelców konnych noszących nazwy prowincji38. Pułk strzelców konnych39 składał się z 4 szwadronów po 2 kompanie40.

36 Kompania składała się z kapitana, porucznika, 2 podporuczników, wachmistrza starszego, 2 wachmistrzów, brygadiera-furiera, 4 brygadierów, trębacza i 54 szeregowych. Razem 67 ludzi.

37 Nosiły nazwy: „Royal", „Conde", „Bourbon", „Conti", „Colonel-General", ,Xa Reine", „Dauphin", „Penthievre", „Lorraine", „Mestre-de-Camp Gćnćral", „Angouleme", „d'Artois", „Monsieur", „Chartres", ..Noailles", „Orleans", „Schoenberg", „Le Roi".

Nosiły nazwy: „d'Alsace", „des Eveches", „Flandre", „Franche-Comte", „Hainaut", „Languedoc", „Picardie", „Guyenne", „Lorraine", Bretagne", „Normandie", „Champagne".

W skład sztabu pułku wchodził pułkownik, podpułkownik, major, major en second, kwatermistrz-płatnik, 4 chorążych, 2 adiutantów, chirurg starszy, kapelan, trębacz, kowal, siodlarz, krawiec, zbrojmistrz, szewc.

40 V

K-ompania składała się z kapitana, porucznika, podporucznika,

C i v i t a Castellana 1798

Page 26: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

50

1 stycznia 1791 r. zniesiono historyczne nazwy pułków zastępując je kolejnymi numerami od 1 do 12. W latach 1791-1793 powstało kilkanaście pułków strzelców kon­nych złożonych z ochotników. Stopniowo ich liczba wzrosła do 26.

Przed rewolucją huzarzy reprezentowani byli przez 6 pułków41. Rekrutowali się częściowo z cudzoziemców, w tym również Węgrów, chociaż dominowali w nich mieszkańcy Alzacji i Lotaryngii. 1 stycznia 1791 r. zostały zniesione historyczne nazwy pułków i zastąpione kolejnymi numerami od 1 do 6.

Podobnie jak w przypadku strzelców konnych w okresie rewolucji tworzyły się liczne ochotnicze oddziały huzarów, które następnie przekształcano w pułki. W 1798 r. francuska kawaleria liczyła 12 pułków huzarów.

W chwili wybuchu rewolucji francuska artyleria re­prezentowana była przez 7 pułków artylerii, które w 1791 r. utraciły historyczne nazwy w zamian otrzymując numery od 1 do 742. Pułk artylerii składał się z 2 batalionów po 10 kompanii43.

Dekretem z 29 kwietnia 1792 r. utworzono 9 kompanii kanonierów konnych44. Artyleria konna nie uzyskała jednak samodzielności, gdyż już w czerwcu 1792 r. kompanie kanonierów konnych zostały przyłączone do pułków ar­tylerii pieszej45.

chorążego, wachmistrza-furiera, 2 wachmistrzów, 4 brygadierów, 4 ap-pointe, trębacza, 67 szeregowych (w tym 4 bez koni). Przy każdej kompanii był „syn pułku" — syn podoficera lub strzelca.

41 Nosiły nazwy: „Bercheny", „Chamborant", „Esterhazy", „Saxe", „Colonel General", „Lauzun".

42 Nosiły nazwy: „La Fere", „Metz", „Besanćon", „Grenoble", „Stras­burg", „Auxonne", „Toul".

43 Od 20 września 1791 r. kompania liczyła 75 ludzi. 44 Każda w składzie 76 ludzi. 45 1 i 2 pułk artylerii otrzymały po dwie kompanie kanonierów

konnych, pozostałe pułki po jednej.

51

W latach 1791-1792 nastąpił gwałtowny wzrost znacze-nia artylerii w armii francuskiej. Broń ta w najmniejszym stopniu uległa dezorganizacji związanej z emigracyjnym

ruchem oficerów szlacheckich. Nastąpił jej wzrost liczebny. W okresie 1792-1793 powiększa się do 8 pułków artylerii pieszej i 9 pułków artylerii konnej46.

Sprzęt artyleryjski zaprojektował i wprowadził hrabia Gribeauval, który w 1776 r. przeprowadził gruntowną reformę ówczesnej artylerii francuskiej, kontynuowaną następnie przez Jeana Jacąuesa du Teil. Wprowadzono standaryzację typów dział i ujednolicenie kalibrów, obniżono ciężar armat, co znacznie zwiększyło ma-newrowość artylerii, uproszczono przodki i jaszczyki amunicyjne, dużą wagę zwrócono na wyszkolenie ar-tylerzystów47.

Wprowadzono cztery podstawowe typy dział: 4-, 8-i 12-funtowe armaty, oraz 6-calowe haubice.

Działo 4-funtowe wyposażone było w lufę długości 160 cm. Ważyło wraz z lawetą 1049 kg48. Jaszczyk do działa mieścił 100 kartaczy z dużymi kulami ołowianymi49

i 50 kartaczy z małymi ołowianymi kulkami50. Dochodziło do tego 18 kartaczy z dużymi kulami zamocowanymi na ogonie lawety. Działo 4-funtowe wymagało obsługi przez 8 ludzi, w tym 5 specjalistów.

Działo 8-funtowe miało lufę długości 200 cm i ważyło wraz z lawetą 1324 kg51. Jaszczyk działa zawierał 62 kartacze z dużymi kulami i 20 kartaczy z małymi kulkami. Na lawecie, w skrzynce, znajdowało się 15 kartaczy

W 1796 r. liczbę pułków artylerii konnej zmniejszono do 8. System Gribeauvala przetrwał bez zmian do 1803 r„ kiedy Napoleon I

polecił wprowadzić w nim pewne modyfikacje. Bez lawety działo ważyło 289 kg.

5o W jednym kartaczu 42 kule. 60 do 100 kulek w kartaczu. Bez lawety działo ważyło 584 kg.

Page 27: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

52

z dużymi kulami. Działo 8-funtowe wymagało obsługi 13 ludzi, w tym 8 specjalistów.

Działo 12-funtowe miało lufę długości 230 cm i ważyło z lawetą 2000 kg52. Jaszczyk zawierał 48 kartaczy z dużymi kulami i 20 kartaczy z małymi. W skrzynce na lawecie umieszczano 9 kartaczy z dużymi kulami. Do obsługi działo wymagało 15 ludzi, w tym 8 specjalistów.

Haubica 6-calowa miała 70 cm długości i ważyła wraz z lawetą 1178 kg53. W skrzynce na lawecie było 49 kartaczy z dużymi kulami i 11 kartaczy z małymi kulkami. Do obsługi haubica wymagała 13 ludzi, w tym 8 specjalistów.

Artyleria cieszyła się wielkim szacunkiem piechoty. Szybko zdano sobie sprawę, że bije się ona o wiele lepiej, kiedy wie, że w pobliżu znajdują się własne działa. Rozbicie dział lub wybicie bądź ucieczka obsługi często powodowały w szeregach piechoty panikę. Dlatego też w okresie rewolucji działa 4-funtowe na ogół towarzyszyły piechocie i były przydzielane do poszczególnych pułków bądź pół-brygad piechoty.

Oficerowie piechoty dowodzący dywizjami na ogół zostawiali wolną rękę w wyborze stanowisk i kierowaniu ogniem oficerom artylerii, chociaż zdarzały się przypadki, że sami kierowali tą bronią. Oficerowie artylerii posiadali dużą wiedzę techniczną i na ogół duże doświadczenie wyniesione z pola walki. Wybierając stanowiska dla swych dział brali pod uwagę warunki terenowe. Za najlepszy uważali teren płaski i twardy bądź lekko pochyły w stronę nieprzyjaciela.

Podstawowym strzałem artyleryjskim był tzw. „strzał rdzenny", stosowany na ogół w terenie płaskim lub lekko pochyłym i twardym, pozwalającym wykorzystać zasadę rykoszetu. Wystrzelona kula leciała na odległość 300-400

52 Bez lawety działo ważyło 986 kg. 53 Bez lawety haubica ważyła 318 kg.

53

metrów, P° czym uderzała w ziemię i odbijając się od twardej nawierzchni wykonywała skok o kolejne 300-400 metrów. Jeżeli po skoku ciągle napotykała na teren twardy

odbijała się ponownie i przelatywała kolejne 50-100 metrów. Jeśli nie napotkała na swej drodze żadnej prze-

szkody, po drugim skoku toczyła się po ziemi stopniowo wytracając szybkość. Przez cały czas od wystrzału do zakończenia drugiego skoku leciała na wysokości nieprze-kraczającej 2 metrów. Kula taka jeśli trafiła w kolumnę wojska mogła powalić jednocześnie 20-30 ludzi.

Kolejnym stosowanym przez artylerię strzałem był tzw. strzał „ostro przez metal". W tym przypadku kąt pod­niesienia lufy był większy, więc i kula leciała na większą odległość, liczącą od 600-800 metrów. Napotykając twardy teren wykonywała skok o kolejne 300^4-00 metrów, by ostatecznie wbić się w ziemię. Taki strzał powodował, że kula leciała na wyższej wysokości, więc zdarzało się, że przelatywała nad oddziałami. Strzał „ostro przez metal" stosowano, gdy nieprzyjaciel znajdował się w odległości ponad 1 km.

Stosowano także tzw. „strzał nawiasowy". Tutaj kąt podniesienia lufy był bardzo duży. Kula leciała wysoko i spadając z impetem wbijała się w ziemię. „Strzały nawiasowe" stosowano, gdy wojska nieprzyjacielskie kryły się za przeszkodami terenowymi, murami, nasypami, wzgó­rzami bądź lasami.

Przy strzałach „rdzennych", „ostro przez metal" i „nawia­sowych" wykorzystywano kule pełne, które się nie rozrywały, lecz miażdżyły każdy cel żywy napotkany na swojej drodze.

Używano także tzw. „brandkule" stosowane w zasadzie podczas oblężeń, których zadanie polegało na wywoływaniu pożarów. „Brandkule" rozgrzewano w piecach lub żelaz­nych koszach. Kiedy osiągnęły odpowiednią temperaturę, Za pomocą szczypcy wrzucano je do lufy. Wystrzał na­stępował automatycznie po zetknięciu się rozżarzonej kuli

Page 28: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

54

z ładunkiem prochowym. „Brandkule" były utrapieniem oblężonych. Kula taka nawet po zanurzeniu w wodzie mogła wywołać pożar, a jeśli ugrzęzła w dachu, co jakiś czas powodowała zarzewie nowego pożaru. Dlatego też oblężeni zwracali baczną uwagę, gdzie takie pociski spadają i starali się zawsze szybko je odnaleźć.

Używano również, zwłaszcza przeciwko kawalerii, dwóch kul połączonych łańcuchem. Szczególnie groźne były w terenie płaskim i twardym, gdy podskakując leciały na znaczne odległości.

W niszczeniu siły żywej najskuteczniejsze były kartacze używane przeważnie na odległości 300-500 metrów. Kar-taczami były kartonowe pudełka, w których znajdowały się ołowiane kulki lub kawałki metalu (siekance). W pudełku znajdował się ładunek czarnego prochu strzelniczego i zapal­nik. Po wystrzeleniu kartacz leciał na wysokości kilku metrów, po czym rozrywał się nad głowami żołnierzy piechoty lub kawalerii. Łatwo sobie wyobrazić, jakie czynił spustoszenie.

Z dział w zasadzie nie można było strzelać ponad głowami własnych żołnierzy, dlatego też stanowiska artyleryjskie znajdowały się przed, ewentualnie w linii własnych wojsk. Już po kilkunastu wystrzałach wokół baterii unosiły się kłęby prochowego dymu, szczypiąc obsługę w oczy i co gorsza często uniemożliwiając obserwację przedpola. Pomiędzy strzałem a ponownym załadowaniem mijała ponad minuta, czas wystarczający, by z odległości 300-500 metrów nieprzy­jacielska kawaleria zbliżyła się do dział i wzięła obsługę na szable. Dlatego też kanonierzy po każdym wystrzale starali się jak najszybciej nabić działa, by być gotowym do kolejnego strzału. Do obrony osobistej kanonierzy uzbrojeni byli w karabiny model 1777 i tasaki służące również do cięcia faszyny.

Podstawowym problemem, przed którym stanął rząd rewolucyjny, było pozyskiwanie nowych żołnierzy. Począt­kowy patriotyzm i chęć czynu, które napełniły bataliony

55

tysiącami ochotników, z biegiem czasu ostygły. Kiedy pod koniec 1792 r. w wyniku zwycięskiej kampanii tysiące ochotników opuściło szeregi wojska, do czego mieli zresztą

prawo, Konwencja, która musiała dalej prowadzić wojnę, zdecydowała się na ogłoszenie 24 lutego 1793 r. zaciągu 300 000 ochotników. Okazało się jednak, że ochotników jest za mało, dlatego też w sierpniu 1793 r. wprowadzono pobór mężczyzn w wieku 18-40 lat, zdolnych do noszenia broni, do wojska.

Zasada powszechnego poboru do wojska została jednak szybko złagodzona dekretem z 13 grudnia 1793 r. Dekret zezwalał, tym, których było na to stać, by w swoje miejsce dać zastępcę54. System ten spotkał się z ostrą krytyką jakobinów, uważających go za jaskrawy przykład niejed­nakowego traktowania obywateli.

Kolejny 1794 r. stał się okresem kryzysu armii francus­kiej. Dotychczasowi ochotnicy, gdy tylko mogli, opuszczali szeregi i wracali do domów. Wystąpiły jednocześnie masowe dezercje. W pierwszych miesiącach 1794 r. armia francuska teoretycznie liczyła 1 200 000 żołnierzy. Ale w rzeczywistości miała o 400 000 ludzi mniej55.

12 stycznia 1798 r. gen. Jourdan wystąpił z projektem powszechnej i stałej służby wojskowej. Proponował zasadę losowania. Służba w piechocie miała trwać 4 lata, w kawa­lerii 6 lat. W razie wojny żołnierze byli zobowiązani pełnić służbę aż do zawarcia pokoju.

Propozycja Jourdana została uzupełniona przez Delbrela, który uważał, że należy zrezygnować z losowania i powołać

Zastępca był umundurowany i wyposażony na koszt poborowego. Oczywiście otrzymywał od niego również wysokie wynagrodzenie za zajęcie jego miejsca.

Do tego z dalszą tendencją spadkową. We wrześniu 1794 r. pod 'ronią było 490 000 (teoretycznie 790 000). W lipcu 1796 r. armia liczyła nominalnie 475 000 ludzi, ale pod bronią tylko 400 000 ludzi. 18

pażdziernika 1797 r. w chwili podpisania pokoju w Campoformio wojska francuskie liczyły 350 000 oficerów i żołnierzy.

Page 29: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

56

do wojska najstarszych poborowych danego rocznika. Powstał wówczas wspólny projekt Jourdana-Delbrela, który został przyjęty 5 września 1798 r.

Ustawa Jourdana-Delbrela rozróżniała okres pokoju i wojny. Podczas wojny obowiązek obrony ojczyzny spoczywał na wszystkich zdolnych do noszenia broni Francuzach. W okresie pokoju przewidywano zaciąg ochot­niczy, a w razie zbyt małego napływu chętnych, w celu uzupełnienia szeregów przewidywano pobór młodzieży w wieku 20-25 lat.

Po ukończeniu 20 lat Francuz wpisywany był na listę poborowych i pozostawał na niej do ukończenia 25 lat. Z poboru zwolnieni byli żonaci.

Po ustaleniu potrzebnego kontyngentu rekrutów na dany rok przeprowadzano wśród poborowych losowanie. Pobór przeprowadzały pod nadzorem władz departamentu władze miejskie. Wylosowany poborowy stawał przed komisją rewizyjną składającą się z lekarza, komisarza rządowego i ojców żołnierzy odbywających aktualnie służbę wojskową, która decydowała, czy nadaje się do wojska56.

Po raz pierwszy ustawa Jourdana-Delbrela została wpro­wadzona w życie dekretem z 24 września 1798 r., na mocy którego miano powołać do wojska 200 000 poborowych57.

Z powodu niewypełnienia przewidywanego dekretem poboru, 17 kwietnia 1799 r. ogłoszono nowy pobór powo­łujący 150 000 poborowych. Jednocześnie ponownie ze­zwolono dawać zastępcę.

Wchodząca w skład armii francuskiej „armia rzymska" Championneta liczyła, nie wliczając oddziałów sojuszniczych,

56 Lekarz i komisarz rządowy mieli tylko głos doradczy. Decyzja należała do ojców żołnierzy.

57 Spośród uznanych za zdolnych do służby wojskowej 143 000 z rocznika „VI roku" zgłosiło się do koszar zaledwie 96 000. Pozostałe 47 000 zbiegło, ukrywając się, usiłowało przekroczyć granicę bądź zaszyło się w innych departamentach.

57

26 794 żołnierzy. Składały się na nią 4 półbrygady piechoty lekkiej, 8 półbrygad piechoty liniowej, 6 pułków jazdy, artyleria i saperzy. Siły te wsparte były przez sprzymierzeńców, Legion Polski, 2 Legion Cysalpiński, batalion 7 Legionu Cysalpińskiego, 1 Legion Rzymski, batalion ankoński, jazdę i kawalerię rzymską. W sumie Francuzi mogli liczyć na wsparcie 7109 żołnierzy wojsk sprzymierzonych.

Nie wszystkie jednak oddziały były na miejscu. W drodze z armii włoskiej znajdowały się 7 i 16 półbrygady piechoty lekkiej, 78 półbrygada piechoty liniowej, 7 i 25 pułki strzelców konnych. Część wojsk musiano pozostawić w charakterze garnizonu w Ankonie i w celu zabezpieczenia połączeń z Cysalpiną. Zadanie to powierzono 3 batalionowi 17 półbrygady piechoty liniowej, 3 batalionowi 73 pół­brygady piechoty liniowej, trzem batalionom cysalpińskim, batalionowi ankońskiemu i 11 pułkowi kawalerii. Pozostałe wojska podzielono na trzy dywizje:

I dywizja dowodzona przez gen. Macdonalda, z kwaterą w Rzymie, składała się z:

15 półbrygady piechoty lekkiej (3 bataliony — 1303 żołnierzy),

11 półbrygady piechoty liniowej (3 bataliony — 1800 żołnierzy),

12 półbrygady piechoty liniowej (3 bataliony — 1568 żołnierzy),

30 półbrygady piechoty liniowej (3 bataliony — 1594 żołnierzy),

19 pułku strzelców konnych (4 szwadrony — 470 żołnierzy),

15 pułku dragonów (4 szwadrony — 519 żołnierzy), Legionu Polskiego (3 bataliony — 2957 żołnierzy). W sumie dywizja w 15 batalionach i 8 szwadronach

liczyła 10 211 żołnierzy. 2 dywizja dowodzona przez gen. Lemoine'a, z kwaterą

główną w Spoleto, w składzie:

Page 30: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

58

64 półbrygada piechoty liniowej (2 bataliony — 1050 żołnierzy),

97 półbrygada piechoty liniowej (3 bataliony — 2170 żołnierzy),

19 pułk dragonów (1 szwadron — 120 żołnierzy). W sumie w 5 batalionach i 1 szwadronie liczyła 3340

żołnierzy. 3 dywizja dowodzona przez gen. Casabianca, z kwaterą

główną w Perugii, składała się z: 27 półbrygady piechoty lekkiej (3 bataliony — 1350

żołnierzy), 17 półbrygady piechoty liniowej (2 bataliony — 1400

żołnierzy), 73 półbrygady piechoty liniowej (2 bataliony — 1600

żołnierzy), 64 półbrygady piechoty liniowej (1 batalion — 525

żołnierzy), 19 pułku dragonów (3 szwadrony — 330 żołnierzy), 2 Legionu Cysalpińskiego (1 batalion — 330 żołnierzy). W sumie w 9 batalionach i 3 szwadronach liczyła 5545

żołnierzy.

ARMIA REPUBLIKI CYSALPIŃSKIEJ

Organizujący Republikę Cysalpińską gen. Bonaparte, marzący początkowo o setkach tysięcy Włochów walczących z armią austriacką, szybko zdał sobie sprawę z nierealności takich pomysłów. Ludności Cysalpiny brakowało ochoty i zapału do walki. Do szeregów zgłosiło się wielu oficerów pragnących zrobienia błyskotliwej kariery, brakowało jednak żołnierzy. Napotkano trudności w zaprowadzeniu dyscypliny, dochodziło do częstych burd pomiędzy żołnierzami, a nawet poszczególnymi oddziałami, uchylano się przed walką, dezerterowano do wojsk austriackich bądź Toskanii, brakowa­ło pieniędzy na mundury, broń i żołd.

59

W kwietniu 1798 r. gen. Berthier przekazując dowództwo armii francuskiej we Włoszech gen. Brune'owi nie ukrywał,

że stan armii cysalpińskiej jest zły, występują liczne dezercje, a Legiony liczą po 500-600 ludzi.

Przeprowadzenie niezbędnej reorganizacji spowodowało konieczność zlikwidowania 7 i 8 Legionu i zasilenia ich żołnierzami pozostałych 6 legionów liczących po dwa bataliony w legionie. Kawalerię zreorganizowano w dwa pułki: huzarów i dragonów. Pułk artylerii organizowany przez szefa brygady Lalance'a składał się z 150 zdobytych przez Francuzów dział i moździerzy.

Przeniesiony ze służby francuskiej gen. Vignolle otrzy­mawszy od Cysalpińskiego Dyrektoriatu Wykonawczego w listopadzie 1797 r. tekę ministra wojny, wszczął ener­giczne kroki nad poprawą organizacji, wyszkolenia i wy­posażenia wojsk. Zamierzał rozbudować wojska do czterech pełnych dywizji, tymczasem jednak, zmuszony sytuacją, ograniczał ilość legionów na rzecz większego nasycenia pozostałych żołnierzami.

Traktat francusko-cysalpiński zawarty 21 lutego 1798 r. nakładał na republikę konieczność utrzymywania 22 000 armii narodowej oraz posiłkowych jednostek polskich, a od maja 1798 r. zobowiązano się nadto do utrzymywania 25 000 armii francuskiej i dalszej rozbudowy sił narodo­wych, ogłoszono więc pobór 9000 rekruta.

Organizację jednostek oparto na wzorach francuskich, chociaż wprowadzono pewne modyfikacje.

W wojnie z Neapolem ostatecznie wziął udział tylko 2 Legion Cysalpiński dowodzony przez szefa brygady Pinio. Legion w sile 1100 żołnierzy podporządkowany został brygadzie Monniera w Fermo.

LEGIONY POLSKIE

Starania polskiej emigracji, by u boku wojsk francuskich powstały polskie formacje wojskowe znalazły w końcu

Page 31: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

60

uznanie wśród członków Dyrektoriatu Wykonawczego. 30 października 1796 r. minister Petiet poinformował gen. Dąbrowskiego, że rząd francuski pragnie „...ułatwić pat­riotom polskim pośrednio pracę nad odbudową ojczyzny". Jako że francuska konstytucja zabraniała wcielania cudzo­ziemskich jednostek w skład armii francuskiej, Dąbrowski miał udać się do „siostrzanych republik" w Bolonii, Ferrarze i Mediolanie. Został nawet zaopatrzony w list polecający do gen. Bonapartego.

W rzeczywistości akcja Dyrektoriatu miała na celu nie tyle dopomożenie polskiej emigracji w utworzeniu armii polskiej, ile storpedowanie wysiłków Bonapartego prag­nącego utworzyć narodowe wojska włoskie.

3 grudnia 1796 r. gen. Dąbrowski i Wojczyński58 zjawili się przed gen. Bonaparte. Głównodowodzący „armią włos­ką", nie czytając listu ministra, oświadczył, że sprawa jest mu znana i zgadza się, by tytułem próby Polacy sformowali kompanię piechoty. Jeśli nowa jednostka sprawdzi się w najbliższej bitwie, rozwinie formację.

Chłód z jakim Bonaparte przyjął polskich generałów wiązał się z uzyskanymi przez jego wywiad wiadomościami. Podejrzewał, że zostali nasłani przez Dyrektoriat, by sparali­żować starania stworzenia narodowych wojsk włoskich.

Tego samego dnia wieczorem doszło do ponownego spotkania. Bonaparte, zdecydowanie lepiej usposobiony zgadzał się na batalion piechoty sformowany z jeńców i dezerterów narodowości polskiej, z polską komendą, mundurem i oznaczeniami. Zezwalał również na wydanie przez Dąbrowskiego proklamacji wzywającej Polaków do dezercji z wojsk austriackich i zgłaszania się do polskiego batalionu. Zgodził się, by widniał pod nią jego podpis.

W drugiej połowie grudnia 1796 r. nastawienie Bonapar­tego stało się bardziej przychylne. Z jednej strony zdał

58 Wojczyński po cywilnemu, a Dąbrowski w mundurze generała polskiego.

61

obie sprawę, że nie zdoła w krótkim czasie pokonać trudności uniemożliwiających szybkie utworzenie narodo­wych wojsk Republiki Lombardzkiej, z drugiej docenił czynnik destrukcyjny wobec wojsk austriackich, jakim mógł okazać się umundurowany po polsku Legion Pomoc­niczy. Przypuszczano, że w wojsku austriackim służy od 80 000 do 100 000 Polaków59.

Przystąpiono do rekrutacji. W celu ułatwienia szybkiego sformowania Legionu Polskiego, Bonaparte 1 stycznia 1797 r. polecił Administracji Generalnej Lombardii, by Polacy służący w 1 Legionie Lombardzkim gen. Lahoza zostali przeniesieni do Legionu Polskiego, oraz by wydała Tremonowi, zajmującemu się rekrutacją, odpowiednie in­strukcje i pieniądze.

Tremon ruszył do obozów jenieckich, by wydobyć z nich pragnących służyć w Legionie Polskim Polaków.

Już 31 stycznia Legion Polski liczył 1100 żołnierzy i oficerów60. Żołnierzy podzielono na grenadierów i strzel­ców61.

27 stycznia 1797 r. Dąbrowski przedstawił Administracji Generalnej Lombardii 20 grenadierów i 20 strzelców umundurowanych po polsku62.

20 000 Austriacy wcielili do swojej armii po powstaniu kościusz­kowskim. Dochodziła do tego rekrutacja w 16 okręgach wojskowych od 1772 r. i dodatkowo w 5 nowych okręgach od 1796 r. Tylko jesienią 1796 r. wybrano z Galicji 40 000 rekrutów.

Składał się z: 1 szefa batalionu (Kosiński), 1 kapitana (Borowski), 1 chirurga batalionowego (Baguttiego), 10 podporuczników, 1 chirurga kompanijnego, 10 starszych sierżantów, 65 kaprali, 5 doboszów, 513 grenadierów i 521 strzelców.

Podział nastąpił według kryterium wzrostu. Grenadierami zostali żołnierze uczący ponad 170 cm wzrostu. Grenadierzy zostali skoszarowani

W klasztorze St. Eustorgio, strzelcy w St. Marco (przeznaczony dla 600 ludzi, później dodano dodatkowo, nienadający się, wilgotny i niezdrowy

klasztor i kościół św. Hieronima na 400 ludzi). Grenadierzy otrzymali mundury wzorowane na mundurze polskiej

kawalerii narodowej w kolorze granatowym z wyłogami karmazynowymi.

Page 32: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

62

Już 24 stycznia Dąbrowski złożył zapotrzebowanie na broń, domagając się jej w dobrym gatunku, a dla strzelców broni gwintowanej. Niestety, jeszcze 8 lutego dysponowano tylko 19 karabinami.

Dużym problemem okazał się nabór muzykantów63, dopiero 18 marca 1797 r. Dąbrowski znalazł ich wśród rozwiązanych formacji sardyńskich i przebrał w polskie mundury.

Z zadowoleniem przyjął Dąbrowski stawki żołdu64, które w zasadzie pokrywały się z dawnym żołdem polskim.

W marcu 1797 r., w związku z nadciągającą armią austriacką arcyksięcia Karola, Bonaparte polecił, by umun­durowani i uzbrojeni Polacy udali się do zdobytej nie­dawno Mantui. 8 marca z Mediolanu wymaszerowało 1100 legionistów i 13 marca wkroczyło do twierdzy. Dąbrowski starał się w tym czasie, by Legion został zatrudniony w armii czynnej.

Strzelcy otrzymali mundury kawalerii narodowej, ale z wyłogami zielo­nymi. Legioniści mieli przycięte włosy do pół karku. Dla III batalionu przewidywano wyłogi jasnoniebieskie i białe guziki.

63 Bonaparte przykładał dużą wagę do wojskowych orkiestr. 64 Tabela żołdu dziennego:

Stopień Kapitan Porucznik Podporucznik Chirurg batalionowy Chirurg (felczer) kompanijny Adiutant podoficer Starszy sierżant Sierżant Furier Kapral Dobosz Grenadier Strzelec

Liwrów 5 3 2 5 1 1

Soldów 16 11 14

11 19 17 14 12 11 7 6

Denarów 36

10

15 7 8 9 6 7 7 5 5

( P a c h o ń s k i , Legiony Polskie, prawda i legenda 1794-1807, Warszawa 1969, t. I, s. 212.)

63

Sytuacja wojskowa zmusiła Bonapartego do ogołocenia z wojsk francuskich Romanii65. Wsparciem dla przybywa­

jących na ten teren wojsk republikańskich miał być polski batalion strzelców66.

Romania była niechętna wojskom republikańskim, lud przywiązany do papieża pragnął powrócić pod jego rządy, polakom zajmującym garnizony w Rimini i Cesenie udało się jednak zyskać sympatię mieszkańców i uspokoić kraj bez przelewu krwi.

Tymczasem batalion grenadierów67 otrzymał rozkaz wymarszu do Palmanova. Mieszkańcy z daleka biciem dzwonów ostrzegali o zbliżaniu się Polaków. 17 kwietnia wkroczono do miasta.

Pod koniec marca 1797 r. Dembowski przystąpił do formowania 3 batalionu legionowego — fizylierów. Formowanie batalionu przebiegało sprawnie, tak że już 7 kwietnia 1797 r. osiągnął stan przewidziany etatem. 300 fizylierów umundurowanych i uzbrojonych wysłano do Mantui, pozostali czekali na broń i polskie umun­durowanie.

1 kwietnia 1797 r. Legion Polski otrzymał chorągwie68. Chorągwie były w kolorze polskim, biało-granatowo--karmazynowym, z jednej strony z napisem w obrzeżu kolorem lombardzkim Legion Polski Posiłkowy Lombardii i dewizą: „Gli uomini liberi sono fratelli", z drugiej z nazwą batalionu.

12 marca 1797 r. w Bergamo wybuchła rewolucja. Rewo­lucjoniści usunęli podestę Aleksandra Ottoliniego i sfor­mowali liczący 800 żołnierzy batalion ochotniczy. Żądali przyłączenia do Mediolanu. Bergameńczycy pomogli również

Prowincja odłączona od Państwa Kościelnego. Pozostało tam jedynie 200 Cysalpińczyków.

587 strzelców pod dowództwem kapitana Wierzbickiego. 568 ludzi dowodzonych przez szefa Strzałkowskiego. Chwilowo otrzymały chorągwie tylko I i II batalion.

Page 33: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

64

rewolucjonistom w Brescji w przeprowadzeniu przewrotu 9. Przepędzono providitora Battaglio i podestę Moceniego, a garnizon składający się z 1500 Słoweńców rozbrojono. Przystąpiono do organizowania brescjańskich sił zbrojnych, na czele których stanął Józef Lechi.

Zaniepokojony wydarzeniami rząd Republiki Weneckiej, nie chcąc otwarcie interweniować zbrojnie, przystąpił do działań kontrrewolucyjnych, wykorzystując kler, chłopów z doliny Sabbia i górali. Na czele 8000 ochotników stanęli sympatycy Austrii, Ottolini i Govazzi. Po zajęciu i ograbieniu Lecco z hasłami „Śmierć Francuzom i jakobinom" ruszyli na Bergamo. Naprzeciw wyszedł im adiutant-generał Landrieux z 200 żołnierzami francuskimi, który zdołał powstrzymać straż przednią kontrrewolucjonistów. Jednocześnie gen. Kilmaine zażądał od władz Wenecji natychmiastowego wycofania „band". Gorączkowo przystąpiono do wzmacnia­nia garnizonu Bergamo. Zdołano zebrać 1500 żołnierzy.

26 marca szef batalionu Strzałkowski prowadził przez Brescję do Mantui, jako uzupełnienie 1 i 2 batalionu, 332 legionistów. Strzałkowski osiągnął Brescję 29 marca. Ulegając prośbie brescjańskich patriotów wsparł siły repub­likanów 110 grenadierami dowodzonymi przez porucznika Jackowskiego.

Oddziały republikańskie70 podeszły pod Salo. Wszczęto pertraktacje mające na celu otwarcie miejskich bram. Wówczas pod miasto podeszły siły kontrrewolucyjne do­wodzone przez ks. Filippiego i Ottoliniego. Doszło do bitwy. Nieostrzelani ochotnicy brescjańscy ulegli panice. Jedynie wojska francusko-polskie przez cztery godziny prowadziły bój, tracąc w walkach posiadane 4 działa. Do niewoli dostało się 300 żołnierzy, w tym wszyscy przywód­cy wyprawy, Francuzi i Polacy. Jeńców odesłano do

69 17 marca 1797 r. 70 1000 ochotników brescjańskich, dwa plutony francuskich artylerzys-

tów z 4 działami i 110 polskich grenadierów.

65

Wenecji71- Porażka przeraziła rewolucjonistów w Brescji, gergamo i Cremie.

Zadowolony z dotychczasowych osiągnięć kontrrewoluc­jonistów senat wenecki postanowił wesprzeć ich akcję wojskami słoweńskimi, dowodzonymi przez gen. Fioravan-tiego. Wojska regularne rozłożyły obóz dwie mile przed Brescją, do której ściągali liczni chłopscy i góralscy ochotnicy.

Doceniający powagę sytuacji szef sztabu dywizji Lom­bardii gen. Couthaud rozkazał 4 kwietnia kapitanowi Konopce wysłać z zakładu legionowego w Mediolanie wszystkich umundurowanych i uzbrojonych legionistów z pomocą do Brescji. Na czele legionistów72 stanął Liberadzki73.

Tymczasem Brescjańczykom udało się odrzucić kontr­rewolucjonistów i wyprzeć ich do Salo. Wówczas do sił rewolucyjnych dołączył Liberadzki i Landrieux z Fran­cuzami.

Przystąpiono do kontrakcji. 9 kwietnia Lahoz ruszył na Baina, a Landrieux z Francuzami, Polakami i Brescjanami na Carsino. Po krótkiej walce miasto zdobyto, biorąc do niewoli 200 jeńców, 70 koni i 3 działa.

12 kwietnia wojska republikańskie podeszły pod Salo. Po dwudniowej kanonadzie miasto skapitulowało. Gar­nizonowi pozwolono odejść.

Niepowodzenia te nie wpłynęły uspokajająco na wenecki senat. Posiadając niesprawdzone wiadomości o sukcesach austriackich i marszu gen. Laudona na Weronę podjęto

Dąbrowski podjął w Wenecji akcję mającą na celu uwolnienie Polskich jeńców.

2 Grupa składała się z 413 ludzi: Liberadzkiego, kpt. Wierzbickiego, PPor. Jalbrzykowskiego, 1 dobosza, 70 grenadierów, 65 strzelców, 274 fizylierów. Brakowało amunicji. Żołnierze otrzymali po 15 ładunków na karabin.

Major Klemens Liberadzki przybył z kraju 5 kwietnia do Mediolanu nie miał jeszcze patentu lombardzkiego.

Civita Castellana 1798

Page 34: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

66

decyzję o wsparciu werońskich kontrrewolucjonistów. Liczono, że w krótkim czasie wystąpi przeciwko Fran­cuzom 40 000 zbrojnych. Na dowódcę akcji wyznaczono gen. Giovanelliego. Przywództwo w Weronie oddano w ręce byłego oficera bawarskiego, hrabiego Nogarel-liego, przysyłając mu w celu koordynacji akcji w po­szczególnych dzielnicach brygadierów: Berettiniego, Be-vilacqua, Maniscalchiego i Montanariego. Poparcia udzie­lała szlachta i kler. Chłopi zbroili się i napadali na Francuzów. W Valeggio zorganizowano obóz wojskowy, na którego dowódcę wyznaczono gen. Maffeiego, dys­ponującego 900 regularnymi żołnierzami wspartymi przez liczne oddziały nieregularne. Na drodze do Peschiery w Croce Bianca zorganizowano drugi obóz z 500 Sło­weńcami i artylerią. Dołączyli do nich kontrrewolu­cjoniści hrabiego Emieli i hrabiego Pereza. Przybył tutaj także gen. Fioravanti ze swoimi wojskami po kapitulacji Salo.

Zagrożeni patrioci werońscy ściągnęli do miasta 350 Cysalpińczyków, na co zarząd miejski odpowiedział ściąg­nięciem 4 kompanii słoweńskich74.

17 kwietnia doszło do wybuchu. Na ulicach atakowano Francuzów. Gen. Balland odpowiedział ogniem z armat, co jeszcze bardziej zaogniło sytuację. Masowo rzucono się na Francuzów. Do miasta wkroczyło 3000 żołnierzy słoweń­skich i oddziały kontrrewolucyjne, do których przyłączyła się gwardia miejska. Dodatkowe 8000 zbrojnych rozłożyło się pod miastem.

Uderzenie na obsadzone przez Francuzów zamki nie powiodło się, ale opanowano miejskie bramy i mosty. 500 Francuzów75 zginęło, a 300 wzięto do niewoli. W nocy Francuzi próbowali pertraktacji, ale ich wysłannicy zostali poranieni. Zamieszki w mieście, podczas których kontr-

74 14 kwietnia 1797 r. 75 W tym kobiety.

67

rewolucjoniści wraz ze Słoweńcami rzucili się do rabunków tak przeraziły władze miejskie, że te nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności za wytworzoną sytuację uciekły do Vicenzy76. Senat wenecki oburzony ich postawą zażądał powrotu władz do Werony, jednocześnie jednak mianował nadzwyczajnych pełnomocników: proveditora Vicenzy se­natora Erizio i gen. Stolico, którym dano do dyspozycji dodatkowo 2000 żołnierzy.

Zagrożenie garnizonu Werony sprowokowało akcję gen. Kilmaine'a. Rzucił on na Croce Bianca gen. Chabrana, który uzyskał wsparcie gen. Lahoza. Wezwani do otwarcia bram Werończycy odpowiedzieli atakiem przeprowadzonym przez gen. Fioravantiego. Jednocześnie wojska francusko--polsko-lombardzkie zostały zaatakowane przez oddział płk. Ferro od południa i 3000 chłopskich ochotników od zachodu. Chłopów rozproszyła 13 francuska półbrygada. Atak z miasta odparł gen. Landrieux z 18 półbrygada i artylerią konną.

Płk Ferro, wsparty przez 5 działową baterię artylerii ustawioną przy moście koło Croce Bianca, wyparł 3 ba­talion 64 półbrygady i 200 strzelców. Do kontrataku rzucono Liberadzkiego. Polacy ruszyli na baterię77, atakując ją bagnetami. Baterię zdobyto, odwrócono działa i ostrzeliwano żołnierzy płk. Ferro, zmuszając ich do odwrotu. Część Słoweńców z płk. Ferro i 3 działami zamknęła się w spichrzu, skąd prowadzili intensywny ogień. Z wypożyczonego od gen. Landrieux moździerza legioniści ostrzelali spichlerz, wysadzając zgromadzoną w jaszczykach amunicję i zawalając budynek. W ruinach zginął płk Ferro z ponad stu obrońcami. Zdobyto 3 dzia-ła chorągiew i wzięto do niewoli 3 oficerów i 150 żołnierzy78. Niedobitki oddziału Ferrego zniszczyły

77 W nocy z 18 na 19 kwietnia. Podczas ataku Liberadzki został śmiertelnie ranny. w sumie Polacy zdobyli tego dnia chorągiew i 8 dział.

Page 35: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

68

odcinając uciekających od Werony Chevaliera i Land-rieux. Straty francusko-polsko-lombardzkie ograniczyły się do 5 zabitych i 67 rannych79.

Tymczasem wieści o rozejmie podpisanym w Leoben przekreśliły wszystkie wysiłki kontrrewolucjonistów z We­rony. Gen. Fioravanti musiał zgodzić się na bezwarunkową kapitulację i wraz z 3500 żołnierzami słoweńsko-weroń-skimi złożyć broń.

Pokój leobeński był dla Legionów Polskich dużym ciosem. Obawiano się, że z takim trudem przeprowadzona akcja werbunkowa będzie daremna. Szybko otrząsnięto się jednak z przygnębienia i postanowiono wytrwać.

17 maja 1797 r. Bonaparte rozkazał przeprowadzenie w Legionie Polskim reorganizacji. Projekt został przyjęty 18 maja przez Centralny Komitet Wojskowy przy Ad­ministracji Generalnej Lombardii. Z dotychczasowego Legionu Polskiego miały powstać dwa Legiony, każdy po trzy bataliony80.

Obecne nazbyt barwne mundury, po zużyciu miały zostać zastąpione bardziej jednolitymi: granatowymi o kro­ju dawnych mundurów polskich, ale z ozdobami lom-bardzkimi81.

79 Administracja Generalna Lombardii przekazała legionistom wyrazy uznania za działania pod Salo, Brescją i Werona.

80 Skład sztabu legionu: 1 szef legionu z rangą szefa brygady, 1 major pełniący służbę adiutanta, 2 adiutantów-podoficerów, 1 kwatermistrz--skarbnik.

Skład batalionu: 1 szef batalionu, 1 major — zastępca, w randze wyższy od kapitanów, 1 adiutant major w randze porucznika, 2 adiutantów — podoficerów, 1 kwatermistrz, 10 kompanii (1000 żołnierzy).

Spośród kompanii: pierwsza grenadierska, druga strzelecka, pozostałych 8 fizylierskich.

W skład kompanii wchodzili: 1 kapitan, 2 poruczników, 97 podoficerów i szeregowych (razem 100 ludzi).

81 1 legion: klapy (revers) zielone (verds), kołnierze czerwone (rouge). wyłogi (parements) białe (blancs).

2 legion: klapy czerwone, kołnierze białe, wyłogi zielone.

69

Jednocześnie miano utworzyć trzy kompanie kanonierów polskich, noszących mundur kanonierów lombardzkich j tworzących w lombardzkim pułku artylerii 1 brygadę.

Dowództwo Legionów pozostawało przy gen. dywizji Dąbrowskim, któremu przydzielono dwóch adiutantów: mjr. Tremo i mjr. Zawadzkiego. Szefa sztabu skreślono. Kwatermistrzem generalnym pozostał Gazzari.

Dowódcą 1 Legionu został gen. Wielhorski. W skład Legionu wchodziły:

1 batalion z kwaterą w Bolonii, szef Strzałkowski, major Lipczyński.

2 batalion z kwaterą w Ferrarze, szef Kosiński, major Forestier.

3 batalion82 z kwaterą w Bolonii, szef Zabłocki, major Wierzbicki.

Skład 2 Legionu Polskiego: 1 batalion83 z kwaterą w Mantui, szef Dembowski,

major Tremo. 2 batalion84 z kwaterą w Fort Urbino, szef Chamand,

major Konopka. 3 batalion85 z kwaterą w Mediolanie, szef Niemojewski,

major Mościcki. Batalion składał się teraz z 10 kompanii (1 grenadierska,

1 strzelecka, 8 fizylierskich). W kompanii było 3 oficerów86, 14 podoficerów87, 2 doboszów, 104 szeregowych88.

Artyleria składała się z 3 kompanii. W kwestii umundurowania ustalono mundur polski wzoro­

wany na mundurze polskiej kawalerii narodowej.

Dawny 4 batalion. 3 Dawny 3 batalion.

Dawny 5 batalion. Uawny 6 batalion, kapitan, porucznik, podporucznik. 1 starszy sierżant, 4 sierżantów, 1 furier-kapral, 8 kaprali. W kompanii grenadierskiej 123 ludzi.

Page 36: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

70

W 1 Legionie 1 batalion miał ozdoby w kolorze kar-mazynowym, a szlify i guziki srebrne89, 2 batalion ozdoby w kolorze zielonym, szlify i guziki złote90, 3 batalion ozdoby żółte, szlify i guziki srebrne91.

W 2 Legionie 1 batalion miał ozdoby czarne, szlify i guziki srebrne92, 2 batalion ozdoby niebieskie z wypust­kami czerwonymi, szlify i guziki srebrne93, 3 batalion ozdoby czerwone, szlify i guziki srebrne94.

Artyleria miała ozdoby czarne, szlify i guziki złote95. Latem 1797 r. 1 Legion liczył 2922 ludzi, a 2 Legion

2660 żołnierzy i oficerów. Artyleria osiągnęła stan 300 ludzi. Łącznie 5882 żołnierzy i oficerów.

Między 14 a 17 września Legiony Polskie przeszły reorganizację. Zgodnie z nowym etatem batalion miał składać się z 1053 ludzi96.

W drugiej połowie września 1797 r. 1 Legion Polski otrzymał rozkaz wymarszu do 6 dywizji piechoty gen. Baraguay d'Hilliersa.

6 października 1797 r. gen. Berthier podzielił 1 Legion Polski na dwie grupy. Grupę pierwszą stanowiły 1 i 3 ba­talion, drugą batalion 2.

1 i 3 bataliony 9 października wymaszerowały z Mestre do Motta. Oddziały nie wzięły udziału w walkach, ale

89 Wzorowany na mundurze kawalerii narodowej. 90 Wzorowany na 3 regimencie pieszym buławy polnej litewskiej. 91 Wzorowany na 10 regimencie pieszym koronnym Ordynacji Radzyń-

skiej szefostwa gen. Działyńskiego. 92 Wzorowany na 8 regimencie pieszym litewskim im. Radziwiłłów. 93 Wzorowany na 16 regimencie piechoty. 94 Wzorowany na 2 regimencie pieszym koronnym szefostwa gen.

Wodzickiego. 95 Wzorowane na dawnej artylerii polskiej. 96 Sztab batalionu: 1 szef batalionu, 1 major, 1 adiutant, 1 kwatermistrz,

1 felczer batalionowy, 1 sztabsfurier, 1 podchorąży, 1 dobosz batalionowy, 1 tambur metr, 5 puszkarzy, 1 starszy woźnica, 2 woźniców. P a c h o ń s k i , Legiony..., t. I, s. 368.

71

należąc do straży przedniej były w styczności z nie­przyjacielem.

2 batalion wyznaczony został do obsadzenia Wenecji i Mestre. W Wenecji zastano napiętą atmosferę, a garnizon w stanie pogotowia. 12 października legioniści pomagali w likwidacji spisku Cercaty97.

podpisany 17 października 1797 r. pokój w Campoformio przekreślał nadzieje Polaków. Wiedziano, że Bonaparte próbował podjąć sprawę polską. Nadal uważano, że jest on jedynym oparciem dla legionistów i wierzono, że będzie ich opiekunem i protektorem.

Do spotkania Bonapartego z Polakami doszło w pobliżu Padwy. Wódz przemówił do żołnierzy, zachęcając, by nie tracili nadziei na powrót z bronią w ręku do kraju.

Tymczasem sytuacja Legionów Polskich skomplikowała się. Z chwilą utworzenia Republiki Cysalpińskiej kon­wencja podpisana z Republiką Lombardzką98 przestała obowiązywać.

15 listopada 1797 r. minister Birago przesłał cysalpiń-skiemu Dyrektoriatowi Wykonawczemu tekst konwencji z 9 stycznia zawartej między gen. Dąbrowskim a Republiką Lombardzką. W odpowiedzi Dąbrowski otrzymał pismo stwierdzające, że: „...co się tyczy układu ostatecznego między Republiką Cysalpińską a polskimi wojskami aug-zyliarnymi, to zważywszy, że Polacy oczekują wyniku traktatu w Rastatt, Dyrektoriat przesuwa dyskusję na ten temat na potem; tymczasem zrobi wszystko dla pogodzenia interesów obu narodów i zadowolenia Polaków, którzy niezmiennie zasługiwali na ich szacunek"99.

Dąbrowski w odpowiedzi odpisał, że Legiony Polskie nie są zadowolone z odkładania do traktatu w Rastatt ich

W ciągu czterech dni aresztowali 58 czołowych spiskowców. 8 Z 9 stycznia 1797 r.

P a c h o ń s k i , Legiony..., t. I, s. 472.

Page 37: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

72

losu. Dla Polaków interes Ojczyzny jest kwestią zasadniczą, a ta wiąże się nierozerwalnie z tytułem „augzyliarności". Proponował jednocześnie prolongowanie, z niezbędnymi zmianami, dotychczasowej konwencji, aż do czasu roz­strzygnięcia losu Polski przez pokój generalny.

W proponowanej nowej konwencji Dąbrowski zapropo­nował w § 4 włączenie artylerii legionowej do Korpusu Polskiego, w § 5 zgadzał się na zmianę kokardy francuskiej na cysalpińską, w § 6 domagał się, by patenty oficerskie były wydawane przez Dyrektoriat Cysalpiński na wniosek dowodzącego Korpusem Polskim, w § 7 zastrzegał powrót do Polski, lub w razie gdyby pokój generalny nie przywrócił Polski, przyznanie praw obywatelskich wszystkim polskim legionistom, którzy chcieliby się osiedlić we Włoszech.

Doszło do krótkich, ale napiętych pertraktacji. Bonaparte udzielił, jeszcze przed swoim wyjazdem z Włoch, zdecy­dowanego poparcia Polakom. Ostatecznie 17 listopada 1797 r. podpisano konwencję100.

100 Konwencja przewidywała: § 1. Legiony Polskie będą nosić nazwę Legionów Polskich posiłkujących

Republikę Cysalpińską. § 2. Ubiór, znaki stopni wojskowych, kolor mundurów poszczególnych

batalionów, Kodeks praw wojskowych karnych będzie według zwyczajów i regulaminów wojska polskiego. Kodeks powyższy będzie drukowany i publikowany.

§ 3. Organizacja, żołd, utrzymanie i to wszystko, co jest przyznane wojskom cysalpińskim, będzie wraz przysługiwać polskim.

§ 4. Artyleria będzie stanowić część Korpusu Polskiego i będzie korzystać z tychże praw, co reszta Legionów. Oficerowie będą prezen­towani przez gen. Dąbrowskiego, który obowiązuje się utrzymać tę broń w komplecie. Artyleria będzie pod bezpośrednimi rozkazami głównego komendanta artylerii cysalpińskiej.

§ 5. Oficerowie i żołnierze będą nosić z wdzięcznością kokardę narodową Republiki Cysalpińskiej, jako sprzymierzonej i przyjaciółki Republiki Francuskiej, od której Polska oczekuje swego odrodzenia.

§ 6. Dyrektoriat Wykonawczy Republiki Cysalpińskiej będzie dostarcza! patentów (brewetów) oficerom i zatrudnionym w Legionach Polskich na przedstawienie gen. Dąbrowskiego lub polskiego generała komenderują-

73

Dzięki poparciu Bonapartego Polacy wyszli z rokowań z Republiką Cysalpińską obronną ręką. Obroniono tytuł augzyliarności wojska, utrzymano polski mundur, zastrze­

żono wprowadzenie polskiego kodeksu karnego. Podkreś­lono, że artyleria polska stanowi nierozerwalną część Korpusu Polskiego101.

Jednocześnie idąc na ustępstwa zgodzono się, by or­ganizacja Legionów Polskich oparta została na wzorach cysalpińskich. Zgadzano się także na wypłatę żołdu według stawek cysalpińskich102. Artyleria polska została

cego Legionami, zastrzegając sobie prawo przedłożenia swych uwag co do jednostek, jeżeli wyda mu się to konieczne.

Jeżeli Republika Cysalpińską życzyłaby sobie w przyszłości nowych batalionów polskich, Polacy z zadowoleniem będą widzieć 1/4 miejsc oficerskich obsadzonych przez oficerów cysalpińskich.

§ 7. Republika Cysalpińską oświadcza, że będzie Polaków uzbrojonych dla obrony swej wolności uważać jak prawdziwych braci.

W razie, gdyby interes ich ojczyzny nakazywał im powrót do Polski, o ile Republika Cysalpińską nie byłaby w czynnej walce o utrzymanie swej wolności, będzie dozwolone Korpusowi Polskiemu opuścić Włochy. W razie wymaszerowania do Polski, Korpusy Polskie będą zobowiązane złożyć broń i ekwipunek odebrany od Republiki Cysalpińskiej, o ile rząd polski nie przedsięweźmie środków dla zapłacenia za te rzeczy.

§ 8. Jeżeli przy pacyfikacji generalnej zostanie zadecydowane nieist­nienie Polski, Republika Cysalpińską przyzna prawo obywatelstwa cysalpińskiego wszystkim Polakom, którzy tu będą chcieli się osiedlić, a którzy wykażą się dwuletnią służbą w Legionach Polskich augzyliarnych Republiki Cysalpińskiej.

§ 9. Ponieważ artykuły powyższe nie będą obowiązywały stron, póki nie zostaną zatwierdzone przez Ciała Prawodawcze, Dyrektoriat Wykonaw­czy zobowiązuje się poprzeć konwencję przed nimi, składając świadectwo lojalności, z jaką Polacy od początku dotrzymywali swych zobowiązań. Pacholski, Legiony..., t. I, s. 473-t74.

Rozkazem z 18 listopada 1797 r. Aksamitowski otrzymał polecenie Wprowadzenia zwyczajów i mundurów polskich. Do chwili zużycia żołnierze winni nosić mundury dotychczasowe, oficerom polecono natych­miast przebrać się w mundury polskie.

Francuskie stawki były korzystniejsze. Cysalpińczycy nie chcieli do puścić do różnic między wojskami narodowymi a augzyliarnymi.

Page 38: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

74

podporządkowana dowództwu cysalpińskiemu103. Przyjęto zamiast kokardy francuskiej cysalpińską. Strona cysalpiń-ska zastrzegła sobie wprowadzenie 1/4 oficerów cysalpiń-skich do nowo tworzonych batalionów polskich104. Jedno­cześnie strona polska zobowiązywała się do zwrotu kosztów ekwipunku i broni oraz gratyfikacji oficerskich przez przyszły rząd polski. Możliwość otrzymania obywa­telstwa cysalpińskiego została uzależniona od dwuletniej służby w legionach i osiedlenia się.

Wszystkie postanowienia uzależniono od aprobaty Ciała Prawodawczego105.

Polacy zdawali sobie sprawę, że po traktacie w Cam-poformio przekreślona została nadzieja na szybki powrót do kraju. Wierzono jednocześnie, że pokój nie przekreśla szansy przywrócenia Polski, chociaż obawiano się, że wyjazd Bonapartego i narastanie antyfrancuskich i anty-legionowych nastrojów wśród Cysalpińczyków jest dla sprawy polskiej dużym zagrożeniem. Bonaparte opuścił Mediolan w dniu podpisania konwencji.

15 XI Dąbrowski zawiadomiony został przez szefa sztabu gen. Berthiera, że przeznaczony został na dowódcę Korpusu Emilii106. 18 XI Dąbrowski pośpiesznie ruszył do Rimini, docierając na miejsce 22 XI 1797 r.

Szefem sztabu korpusu został gen. Aleksander Tri-vulzi107, poszczególnymi brygadami dowodzili Józef Tieu-lie i Józef Lechi. Dowództwo artylerii objął mjr art. Małachowski.

103 Taka była opinia Bonapartego. 104 Takie rozwiązanie musiało ostatecznie doprowadzić do zatargów

związanych z językiem komendy. 105 Z punktu widzenia prawnego był to postulat słuszny, ale wyjazd

Bonapartego mógł skłonić Ciało Prawodawcze do odmówienia ratyfikacji konwencji.

106 Nominację Dąbrowski otrzymał 18 XI. 107 Vel Trivulzi, były szef batalionu legionu lombardzkiego w 1796 r.

i komendant mediolańskiej gwardii narodowej.

75

Korpus składał się z 11 000 ludzi108, a w jego skład weszły: 3 bataliony 1 Legionu Polskiego, 3 batalion 2 Legionu Polskiego, 1 batalion Legionu Weneckiego, 3 bataliony 4 Legionu Cysalpińskiego, brescjańscy huzarzy i dragoni, kompania artylerii polskiej i 12 dział cysal-pińskich109.

Zadaniem korpusu było zajęcie Poggio di Bernio110

i Montefeltro z twierdzą papieską San Leo111. Twierdzę San Leo próbowano opanować w drodze

pertraktacji. Z ramienia Cysalpińskiego Dyrektoriatu wy­słani zostali z misją przekonania papieskiej załogi bądź jej przekupienia Mikołaj Martinelli i Józef Massini. Misja skończyła się niepowodzeniem"2.

1 grudnia Dąbrowski otrzymał decyzję Cysalpińskiego Dyrektoriatu nakazującą mu zajęcie Poggio di Bernio i San Leo.

Do zajęcia Poggio di Bernio wyznaczony został mjr Józef Chłopicki, któremu przekazano cztery kompanie 2 batalionu polskiego i kilku miejscowych patriotów. Chłopicki wkroczył do miasta w niedzielę 3 grudnia nie napotykając żadnego oporu. Uroczyście posadzono drzewko wolności i przeprowadzono wybory nowych władz miejskich. W charakterze garnizonu w mieście została kompania kpt. Kończy, pozostałe kompanie roz­kwaterowano w Petricuty.

2 grudnia 1800 Polaków i 400 Wenecjan z działem 3-funtowym ruszyło na San Leo. Po podejściu do twierdzy w charakterze parlamentariusza został wysłany Eliasz

'"8 W tym 8500 pod bronią. P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 19.

110; Lenno cesarskie opuszczone przez wojska austriackie. Twierdza dysponowała 3 działami 10-funtowymi, 4 działami

4-funtowymi, 4 działami 3-funtowymi, 2 lekkimi działami 3-funtowymi i 8 śmigownicami.

P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 16.

Page 39: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

76

Tremo. Posłowi nie pozwolono jednak zbliżyć się do murów i ostrzelano go113.

Przystąpiono do blokady twierdzy. Dwa polskie bataliony zamknęły drogi do San Leo"4, Wenecjan skierowano do Vardengo.

W Urbino patrole zaobserwowały obecność 1500 żoł­nierzy papieskich i 1000 uzbrojonych górali. 4 i 5 grudnia doszło do utarczek115. W wyniku poniesionych strat górale rozeszli się do domów.

Wzmocniony opóźnionymi oddziałami i nieliczną ar­tylerią"6 Dąbrowski, wątpiący, by można było skłonić załogę San Leo do kapitulacji głodem, przystąpił do prac oblężniczych. W oblężeniu mieli zostać użyci tylko Polacy, natomiast słabo zorganizowane i źle wyćwiczone oddziały cysalpińskie, weneckie i brescjańskie miały zostać użyte do prac pomocniczych.

6 grudnia po ostrzelaniu z dział twierdzy do szturmu ruszyła piechota legionowa. Legioniści nasadziwszy na bagnety czapki, przez co wydawali się Włochom jeszcze wyżsi, z wrzawą ruszyli na mury. Zmusiło to obrońców do wywieszenia białej flagi. Twierdza miała skapitulować nazajutrz rano"7.

Wkroczenie Korpusu Emilii w granice Państwa Kościel­nego i zajęcie San Leo przeraziło władze Republiki San Marino"8. Dąbrowski za pośrednictwem wysłanego do republiki Drzewieckiego uspokoił mieszkańców, zapew­niając ich, że Polacy uszanują ich wolność.

1 '3 Tremo i 4 legionistów zostało rannych. P a c h o ń s k i , Legiony..., t-n, s. 29.

114 1 batalion zamknął drogę do Urbino, a 3 batalion wylot doliny rzeki Merecchia.

115 5 XII Dąbrowski został draśnięty kulą w policzek. ' l 6 1 działo 9-funtowe, 3 działa 5-funtowe, 2 działa 3-funtowe. '" Jak się okazało kapitulacja była wynikiem nie szturmu Polaków, ale

rozkazów, jakie napłynęły z Rzymu. 118 Obszar 60 km2 z 5000 mieszkańców.

77

Tymczasem w Rzymie papież Pius VI po ataku apoplek­sji przekazał ster rządów kardynałowi Józefowi Doria Pamphiliemu, zwolennikowi porozumienia z Francją, skoro Rzym nie posiadał sił do walki z nią, a na pomoc Austrii, Anglii czy Hiszpanii nie można było liczyć. Rząd zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Już w czerwcu 1797 r. jakobini rzymscy usiłowali dokonać zamachu stanu, ale spisek się nie udał, a przywódców uwięziono.

2 grudnia skierowano do koncentrującego się w Rimini Dąbrowskiego prośbę o wstrzymanie działań. Nie mogąc nic wskórać ani u Dąbrowskiego, ani u ambasadora fran­cuskiego w Rzymie Józefa Bonapartego119, rząd rzymski nakazał 7 grudnia skapitulować twierdzy San Leo.

Tymczasem doszło do wystąpień antypapieskich. Miesz­kańcy Pesaro lekceważąc składający się z 400 żołnierzy garnizon papieski demonstrowali za wolnością, paląc pub­licznie „złotą księgę szlachty", w której znajdowały się wpisy od 1580 r.

7 grudnia o godz. 6.00 200 obrońców120 San Leo opuściło z bronią i bagażami twierdzę.

Komendę nad twierdzą objął szef batalionu Moroni, dysponując 300 Cysalpińczykami z 3 batalionu 4 Legionu Cysalpińskiego.

Przed kolejnymi zadaniami czekającymi korpus Dą­browski podzielił wojsko na dwie brygady. W skład stacjonującej w Rawennie, Faenzie i Forli brygady gen. Lechiego weszły:

7 Legion Cysalpiński — 1425 ludzi; 2 batalion 4 Legionu Cysalpińskiego — 360 ludzi; 1 batalion wenecki — 440 ludzi; kawaleria cysalpińska — 161 ludzi; kawaleria brescjańska — 122 ludzi;

115 Brata Napoleona Bonaparte. !0 W tym 50 rannych. Część załogi przeszła na stronę Cysalpińczyków,

górali puszczono do domów.

Page 40: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

78

kawaleria emilska — 40 ludzi; artyleria brescjańska — 243 ludzi. Razem: 2791 oficerów i żołnierzy. Druga brygada gen. Teuliego składała się z: 1 batalionu 1 Legionu Polskiego — 938 ludzi; 2 batalionu 1 Legionu Polskiego — 782 ludzi; 3 batalionu 1 Legionu Polskiego — 952 ludzi; 2 batalionu 2 Legionu Polskiego — 850 ludzi; 3 batalionu 4 Legionu Cysalpińskiego — 319 ludzi. Razem: 3841 oficerów i żołnierzy. Tymczasem po raz kolejny nastąpiły trudności z ratyfikacją

konwencji. Dominującą pozycję w Wielkiej Radzie i Radzie Starszych zdobyli tzw. „brescjanie", którzy uważali, że nie należy bezkrytycznie kopiować wzorów francuskich, lecz przejąć w swoje ręce losy Cysalpiny. ,3rescjanie" nastawieni byli do Polaków niechętnie, uważając ich za „gwardię Bonapartego" i „satelitów tańczących pod dyktando Francji cysalpińskiego Dyrektoriatu"121. Jednocześnie kuszono Polaków zgodą na ratyfikację konwencji jeśli poprą oni „brescjanów". Na takie posunięcie nie zgadzał się jednak gen. Dąbrowski.

Zajęcie San Leo wzmogło nacisk republikanów z Księs­twa Urbino i Marchii Ankońskiej na Dąbrowskiego, by dopomógł im w planowanym przewrocie.

Dąbrowski, zdając sobie sprawę, że rewolucja szybko się rozszerzy, jeśli republikanie otrzymają wsparcie Korpusu Romanii122, domagał się instrukcji z Mediolanu. W od­powiedzi123 minister Vignolle informował, że rząd pragnie zachowania przyjaznych stosunków z sąsiadami, więc zabrania oficjalnego popierania przewrotu.

12 grudnia Dąbrowski otrzymał petycję z 500 podpisami republikanów z Pesaro i Urbino, w której domagano się

121 P a c h o ń s k i, Legiony..., t. II, s. 56. 122 Korpus Emilii został w międzyczasie przemianowany na Korpus

Romanii. 123 Z 11 XII 1797 r.

79

włączenia tych ziem do Cysalpiny. Dąbrowski odmówił sparcia patriotów, ale jednocześnie zasugerował, że jeśli

dojdzie do naruszenia granicy cysalpińskiej, będzie mógł w celu zaprowadzenia spokoju interweniować. Republikanie z Pesaro ściągnęli w celu pomocy w zorgani­

zowaniu przewrotu szefa służby zdrowia armii cysalpińskiej dr- Cataneo124. Dobrawszy sobie do pomocy chirurga 1 bata­lionu polskiego Jana Baguttiego i kpt. Cerise oraz trochę cysalpińskich żołnierzy, przebranych w ubrania cywilne, 21 grudnia ominąwszy posterunki papieskie opanował bramę Pesaro biorąc do niewoli pełniących tam straż żołnierzy i przybyłego właśnie na inspekcję dowódcę papieskiego garnizonu. Wzmocniony przez miejscowych republikanów ruszył z pieśnią na ustach w głąb miasta.

W mieście wybuchła panika. Obawiano się mordów i grabieży. Bagutti podając się za poszkodowanego napadem dostał się przed oblicze prezydenta Księstwa Urbino arcybiskupa Saluzzo, w czarnych barwach przedstawił sytuację w mieście i radził w celu ochrony spokojnych i bogobojnych mieszkańców wezwać na pomoc przed zbuntowanymi mieszczanami gen. Dąbrowskiego.

Zdezorientowany Saluzzo uległ namowom i wysłał do wodza Polaków swego sekretarza Karola Majochy'ego z pismem, w którym proszono Dąbrowskiego, by jego wojska przekroczyły granicę i udzieliły mu pomocy. Tymczasem towarzyszący sekretarzowi w chwili wyjazdu z miasta Bagutti dał znać spiskowcom, by się wycofali.

Dąbrowski otrzymał list arcybiskupa w Cattolica 22 grudnia o godz. 5.00 rano. Jednocześnie wręczono mu pismo władz miejskich Pesaro z prośbą o przyłączenie niiasta do Cysalpiny i obsadzenie go garnizonem.

Dąbrowski odpowiedział sekretarzowi arcybiskupa, że to prawda rząd cysalpiński zakazał mu przekraczać granicę,

Organizował wcześniej przewroty w Brescji i Salo.

Page 41: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

80

ale nie odmówi prośbie gubernatora zaprzyjaźnionego państwa i wyśle żądaną pomoc do Pesaro. Natychmiast też wyruszył gen. Lechi z 1100 żołnierzy i 2 działami125. Do Pesaro wkroczono 22 grudnia o godz. 11.00. Gen. Lechi zameldował się u arcybiskupa Saluzzo z gotowością niesie­nia mu pomocy, wydał jednocześnie do ludności odezwę z wezwaniem do zachowania spokoju. Rozbrojono papieski garnizon, zasadzono drzewko wolności, wybrano nowe władze miejskie i przystąpiono do organizowania gwardii narodowej.

Saluzzo wydawał się być zadowolony. Wezwał papies­kich poddanych do spokoju, z zadowoleniem odbierał od przybyszów honory. Pozytywnie ocenił rozstawienie wokół zamku straży wojskowych i towarzyszenie mu któregoś z legionowych kapitanów126.

Kiedy jednak arcybiskup chciał wyjechać do Rzymu, spotkała go przykra niespodzianka. Nie dostał zgody. Dąbrow­ski odmowę tłumaczył rozruchami na prowincji, a skoro arcybiskup oddał się pod jego opiekę, czuje się za niego odpowiedzialny, prosił więc go o pozostanie w mieście.

Gen. Dąbrowski, opuściwszy nadgraniczne Cattolica wrócił do Rimini. Starał się w ten sposób zatrzeć wrażenie, że kieruje wydarzeniami w Pesaro, jednocześnie jednak czekał na zgodę ministra Vignolle'a na marsz w głąb Księstwa Urbino.

Ruch rewolucyjny rozszerzał się. Republikanie z Pesaro 22 grudnia dokonali bezkrwawego przewrotu w kolejnym mieście — Fano. Jednocześnie przed Dąbrowskim zjawił się zaufany gubernatora Fabrycego Sceberra Testaferrata z żądaniem pomocy przeciw buntownikom, oraz delegacja władz miejskich Fano z prośbą o poparcie przewrotu.

125 110 żołnierzy z 4 Legionu Cysalpińskiego, 120 z 7 Legionu Cysalpińskiego, 740 Polaków z 2 batalionu, 100 huzarów i 30 artylerzy-stów.

126 P n l n i i n i i • l-i11 rt rttittł m v m o n n a n t\r\ r»r\1cl/-n

81

Dąbrowski 23 grudnia na czele kompanii strzelców 2 batalionu polskiego, kompanii grenadierów cysalpińskich i 24 huzarów przybył do miasta, gdzie został entuzjastycznie przyjęty przez mieszkańców.

Wkrótce po tych wydarzeniach wokół Pesaro zaczęły się gromadzić uzbrojeni chłopi, manifestujący swoje przywią­zanie do papiestwa i niezadowolenie z nowych rządów.

Mimo sukcesów w bezkrwawym rozszerzaniu się rewolucji i Mediolanu ciągle nie nadchodziły oczekiwane instrukcje, co robić z tak dobrze rozwijającym się ruchem wyzwoleńczym i prośbami Senigalii, Ankony, Urbino o pomoc127.

23 grudnia Senigalia128 proklamowała wyzwolenie, w ślad za nią poszło San Hypolite.

25 grudnia republikanie z Fossombrone, korzystając z pomocy patriotów z Fano, proklamowali wyzwolenie, zasadzili drzewko wolności i zmienili władze miejskie. Papieski komendant Pavoli wezwał wówczas gen. Lechiego do udzielenia pomocy. Cysalpińczycy wysłali więc do miasta 1 kompanię 2 batalionu polskiego, dwie kompanie cysalpińskie i 24 huzarów. W wyniku doniesienia prze­prowadzono rewizję u proboszcza katedry, odkrywając zgromadzoną broń i amunicję.

Brak jasności co do stanowiska Francji i Cysalpiny wobec rozgrywających się wydarzeń był powodem zwołania do Fano zjazdu przedstawicieli miast wyzwolonych. Zjazd przewrót oczywiście akceptował, nie było tylko jednomyśl­ności, czy korzystniejsze będzie przyłączenie do Republiki Cysalpińskiej, czy związanie się z nie uznaną Republiką Ankońską, czy też utworzenie nowej Republiki Metauro129

ze stolicą w Fano.

7 Już 19 XI 1797 r. w Ankonie proklamowano powstanie Republiki Ankońskiej, ale Francja odmówiła jej uznania.

Stały tutaj garnizonem wojska francuskie, które zachowały ścisłą neutralność.

Nazwa miała pochodzić od rzeki płynącej koło Fano.

"~ Civiu Castellana 1798

Page 42: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

82

Tymczasem 26 grudnia gen. Lechi zapoznawszy się z sytuacją w Urbino wkroczył do miasta witany entuzjas­tycznie przez mieszkańców. Dowodzony przez Pavolego garnizon papieski130 wycofał się do Cagli. Wezwany przez gubernatorów Lechi zajął następnie San Angelo in Vado, Urbanie, Cagli, Gubbio. W każdym z miast natychmiast przystępowano do organizowania gwardii narodowej131.

Postępy ruchu wyzwoleńczego zaniepokoiły Rzym. Dla­tego też gubernator Maceraty Tomasz Arezzo otrzymał polecenie dotarcia do gen. Dąbrowskiego z żądaniem wstrzymania ruchu wojsk. Dąbrowski w odpowiedzi twier­dził, że jego wojska przekroczyły granicę na wyraźne żądanie poszczególnych gubernatorów papieskich miast i prezydenta prowincji dla utrzymania spokoju w prowincji. Arezzo w imieniu papieża domagał się zdecydowanie, by marsz wojsk wstrzymano. Dąbrowski w odpowiedzi zobo­wiązał się, że niezwłocznie wyśle do Mediolanu treść papieskiego żądania, ale jednocześnie oświadczył, że jeśli otrzyma kolejne wezwanie gubernatora któregoś z miast pośpieszy mu z pomocą. Arezzo wezwał wówczas Dąb­rowskiego, by ten nie słuchał wezwań gubernatorów, ale kierował się decyzją papieża, która zabraniała dalszego posuwania się jego wojskom.

Jedynym sukcesem papieskiego wysłannika było zwol­nienie z internowania gubernatorów miast i prezydenta prowincji.

Przybyły wreszcie wieści z Mediolanu, chociaż nie takie, jakich spodziewał się gen. Dąbrowski. Minister Vignolle informował, że rząd cysalpiński pozytywnie przyjął dele­gatów z Pesaro dziękującym gen. Dąbrowskiemu za pomoc, jednocześnie jednak polecał mu zgodnie z decyzją Dyrek-

130 500 żołnierzy piechoty, 30 konnych, 2 działa. 131 Organizowanie gwardii narodowej było potrzebą chwili, okolice

bowiem wcale nie były spokojne. W nocy z 30 na 31 XII 200 stronników papieża zaatakowało pałac w Pesaro, pragnąc uwolnić arcybiskupa Saluzzo

83

toriatu, by Korpus Romanii, po zabezpieczeniu mie­szkańców wrócił na terytorium cysalpińskie132. Jedno­cześnie zabroniono Dąbrowskiemu uznawania Republiki Ankońskiej133.

Rozkaz wycofania się z zajętych terytoriów otrzymał Dąbrowski 30 grudnia w Rimini. Wystosowano natychmiast pismo do Arezzo z zapewnieniem, że jeśli na piśmie zapewni o tym, że zaprowadzi porządek w prowincji j stwierdzi, również na piśmie, że życzeniem rządu papies­kiego jest, by wojska cysalpińskie wycofały się, Dąbrowski wycofa swoje oddziały niezwłocznie.

Dąbrowski musiał wykonać rozkaz wycofania swoich wojsk z zajętych terytoriów, uważał jednak, że jest on krzywdzący dla włoskich patriotów, którzy postawili na cysalpińską kartę, a teraz, wszystko na to wskazywało, mieli ponieść za to przykre konsekwencje. Jedynym co mu pozostało, to wesprzeć ich duchowo, by walczyli dalej na własną rękę.

Zanim jednak wojska opuściły terytorium papieskie wydarzenia rzymskie całkowicie zmieniły sytuację, co skłoniło Dąbrowskiego do zatrzymania ruchu swoich wojsk134.

2 Decyzję taką wymusił na Cysalpińczykach wódz francuskiej „armii włoskiej" Berthier. Francja sama chciała zagarnąć Rzym i nie miała zamiaru dzielić się łupami z Cysalpińczykami.

Mimo że nieoficjalnie pozwolono mu na pomoc w jej organizowaniu, «e bez obietnic, że mają większe szanse na utworzenie samodzielnego państwa.

Pięć dni po wydaniu rozkazu o wycofaniu Korpusu Romanii do Mediolanu dotarł raport Dąbrowskiego o wyzwoleniu Fossombrone

Urbino. Na głowę Dąbrowskiego i Lechiego spadły gromy za nieza-osowanie się do rozkazów. Kiedy jednak dotarły wieści o zabiciu Kzyrnie francuskiego gen. Duphota, nagle krytykowany gen. Dąbrowski

zyskał miano „przewidującego". ewolucyjny ruch w Księstwie Urbino wywołał w Rzymie zamieszanie, szechne było przekonanie, że akcja republikanów i wojsk cysalpińskich

zmierza do uderzenia na Rzym.

Page 43: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

84

Rząd papieski był w tym czasie rozdarty pomiędzy zwolenników zdecydowanego przeciwstawienia się agresji, wspieranych przez agentów angielskich, austriackich i neapolitańskich, którzy potrafili skłonić rząd do aresztowań zwolenników zmian i nakłonić papieża do obsady stanowiska naczelnego wodza armii papieskiej przez austriackiego generała Provera, a realistami zdającymi sobie sprawę ze słabości papiestwa i dążącymi do zawarcia z Francją porozumienia. Na czele stronnictwa porozumienia stal sekretarz stanu kardynał Doria Pamphili, który naciskał na Józefa Bonapartego, francuskiego ambasadora w Rzymie, by pomógł mu w roz­ładowaniu napięcia ciągle rosnącego w komplikującej się sytuacji. Również papież skłaniał się ku ustępstwom, czego najlepszym dowodem było uznanie Republiki Cysalpińskiej.

Jednocześnie republikanie rzymscy nie chcieli czekać na śmierć papieża, by przeprowadzić zmiany, tym bardziej że nadzieje ich powiększał ruch oddziałów Dąbrowskiego i pełne poparcie gen. Duphota.

Duphot znany z odwagi na polu walki i aktywnych działań propagan­dowych na rzecz ustanowienia wolnej Republiki Genueńskiej, przysłany został na głowę ambasadorowi Józefowi Bonaparte właśnie po to, by w cieniu, oficjalnie w sprzeczności z oficjalną polityką francuskiej ambasady, organizować ruch antypapieski i przygotować zamach stanu.

Z trudem Józefowi Bonapartemu udało się 26 XII powstrzymać spiskowców przed zamachem. Ambasador ostrzegał, że bez uzgodnień z Paryżem uważa akcję za niedopuszczalną. Rozwaga ambasadora nie uspokoiła żądnych czynów spiskowców i nie wyciszyła nastrojów, szykowano się do akcji zbrojnej. Jednocześnie zwolennicy rozprawienia się z Francuzami, w sprzeczności z oficjalną polityką papieża, dążyli do konfrontacji.

28 XII doszło w Rzymie do demonstracji 3000 republikanów, którzy starli się z wojskiem papieskim. Po obu stronach padli zabici i ranni. Część rozbitych demonstrantów szukała schronienia w ambasadzie fran­cuskiej. Gen. Duphot, z kilkoma oficerami z szablami w dłoniach, starał się rozdzielić walczących, a jednocześnie ochronić demonstrantów. Żołnierze papiescy dali salwę, w wyniku której gen. Duphot trafiony kula. zginął. Wojska papieskie nie zwracając uwagi na eksterytorialnośc ambasady francuskiej wpadły na jej teren i rozpędziły demonstrantów płazując tłum.

Józef Bonaparte zażądał wyjaśnień. Kardynał sekretarz stanu zlek­ceważył całe zdarzenie i dopiero w dwanaście godzin później, kiedy francuski ambasador, po uzyskaniu obietnicy od ambasadora Hiszpanii i ambasadora Toskanii opieki nad obywatelami francuskimi, zażądał paszportu i zagroził zemstą Francji, usiłował się usprawiedliwić. Nic to jednak nie dało i Bonaparte wyjechał z Rzymu 29 XII.

85

2 stycznia 1798 r. minister Vignolle polecił gen. Dąbrow-kiemu wstrzymać się z ewakuacją swojego korpusu135.

Paryż zawiadomiony o wydarzeniach rzymskich dzięki raportowi Józefa Bonapartego był oburzony.

W Rzymie zaczęto się teraz liczyć z francuską interwen­cją zbrojną. Liczono na pomoc dyplomatyczną Wiednia, Neapolu i Mediolanu.

Tymczasem Dąbrowski na wiadomość o wydarzeniach rzymskich przesunął swoje oddziały między Perugię a Folig-no i przygotowywał się do ataku na Rzym.

3 stycznia otrzymał rozkaz Berthiera136 utrzymania zajętych wcześniej miast i czekania na dalsze rozkazy. Jednocześnie obiecał wsparcie w postaci 11 francuskiej półbrygady lekkiej.

Korpus Romanii ruszył 7 stycznia. Jego awangardę stanowił gen. Kniaziewicz prowadzący 3 batalion 2 Legionu

135 Otrzymawszy rozkaz Vignolla Dąbrowski odetchnął z ulgą. Był przekonany, że doprowadzeni do rozpaczy republikanie wymordują znaczniejszych papistów, sami zaś zostaną wybici po wycofaniu się jego wojsk. Na wszelki wypadek ponownie internowano arcybiskupa Saluzzo i gubernatorów miast.

36 Berthier przejął naczelne dowództwo po gen. Klimaine, dzięki wysunięciu jego kandydatury przez Napoleona Bonaparte. Do Mediolanu przybył 22 XII 1797 r. Brał udział w organizowaniu Legionów Polskich. Miał o nich bardzo dobrą opinię. Na wiadomość, że Cisalpińczycy zwlekają z podpisaniem konwencji, nazwał ich głupcami, podkreślając jednocześnie, że korpus polski jest doskonale wyszkolony i zdyscyp­linowany. Po objęciu dowództwa stanęło przed nim niełatwe zadanie postawienia w stan gotowości bojowej armii francuskiej i przeprowadzenie reorganizacji armii cysalpińskiej.

Kiedy do Berthiera dotarła wiadomość o ruchu Korpusu Romanii, wydał rozkaz zatrzymania go i powrotu na terytorium cysalpińskie. Berthier sam zamierzał zająć Rzym, licząc na zapełnienie pustych kas armii i zasilenie francuskiego rządu bogactwami Rzymu.

Wiadomość o wypadkach rzymskich skłoniła go do anulowania wcześniejszych rozkazów i wydania Dąbrowskiemu polecenia utrzymania

dotychczasowych pozycji. Ściągnął nawet do Romanii 2 batalion 2 Legionu Polskiego, planując w razie potrzeby wsparcie nim Korpusu Romanii.

Page 44: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

86

Polskiego, 30 cysalpińskich huzarów i 2 działa. Kierował się przez Cagli, Gualdo do Foligno137.

Dzień po Kniaziewiczu ruszył gen. Tulie z 1 batalionem 1 Legionu Polskiego i jazdą cysalpińską. Kierował się z Fossombrone do Nocery138.

Dąbrowskiemu towarzyszył 3 batalion 1 Legionu Pol­skiego i pozostała artyleria.

Lechi z grupą brescjańską zajął 9 stycznia Perugię. W odwodzie pozostał z niewielkimi siłami w Pesaro gen.

Julhien, liczący w razie zagrożenia na organizujące się po miastach oddziały gwardii narodowej.

Wojska polsko-cysalpińskie wszędzie witano entuzjas­tycznie. Coraz to nowe miasta prosiły o opiekę i wyzwolenie spod władzy papieża139.

Dąbrowski listem z 7 stycznia wysłanym z Fano starał się usprawiedliwić swoje posunięcia wobec Mediolanu i Berthiera. Rządowi cysalpińskiemu wyjaśniał, że kieruje się w swoich ruchach zapałem dla sprawy wolności Włoch i jednocześnie podkreślał, że w razie kłopotów całą odpowiedzialność bierze na siebie, zwalniając rząd od odpowiedzialności. Jednocześnie przesłał depeszę do Berthiera, w której informował, że rozkazy o wycofaniu się Korpusu Romanii z Księstwa Urbino były już w toku, kiedy dotarły do niego wieści o wydarzeniach rzymskich. Zrozumiał, że jego obowiązkiem jest opanowanie dróg z Apeninów, tym bardziej że zarówno ludność, jak i gubernatorzy Foligno i Perugii domagali się jego wkroczenia. Korzystając z okazji prosił Berthiera, by pozwolił zastąpić zaprzężoną w woły artylerię brescjańską w doskonałą artylerię polską oraz o wymianę oddziałów cysalpińskich na bataliony

2 Legionu Polskiego140.

137 Miasto zajęto 10 stycznia 1798 r. 138 Miasto zajęto 10 stycznia 1798 r. 139 Pergola zajęta 13 stycznia, Sassoferato, Furio, Tratta, Fabriano

— zajęte 23 stycznia. 140 Na pierwszą wiadomość o wszczęciu przez Dąbrowskiego agresyw

nych kroków wobec Rzymu Berthier wpadł w gniew. Groził postawieniem

87

Berthier decyzję zabezpieczenia dróg z Apeninów uznał za słuszną. Rozkazał utrzymać w rękach Księstwo Urbino, ale przestrzegał przed zatargami z Toskanią i Lukką.

W tym samym czasie Mediolan stał się miejscem demonstracji Włochów domagających się wojny z pa­pieżem.

18 stycznia 1798 r. Berthier otrzymał z Paryża rozkaz przygotowania w tajemnicy planu uderzenia na Państwo Kościelne. Natychmiast wystosował do Dąbrowskiego rozkaz opuszczenia Księstwa Urbino i skoncentrowania się w Rimini. Miejsce wycofujących się wojsk polsko-cysal-pińskich miały zająć wojska francuskie. Berthier tłumaczył, że posunięcie takie jest potrzebne ze względu na koniecz­ność zachowania w konflikcie francusko-rzymskim neu­tralności Republiki Cysalpińskiej, która dopiero w przypad­ku wmieszania się w wojnę państw postronnych miała zaangażować się czynnie w konflikt. Potwierdzeniem neutralności Cysalpiny miało być właśnie wycofanie jej wojsk z Księstwa Urbino.

Dąbrowskiego przed sądem wojennym, rozwiązaniem polskiego korpusu i wcieleniem podoficerów i szeregowych do wojsk cysalpińskich. Żal było mu jednak postąpić w ten sposób z pozbawionymi ojczyzny uchodźcami.

Nastawienie Berthiera zmienił dopiero Józef Bonaparte, który w bezpo­średniej rozmowie przedstawił mu szczegóły wydarzeń rzymskich. W jej wyniku Berthier 11 stycznia w liście do Dąbrowskiego stwierdził, że odpowiedzialność za zajęcie Księstwa Urbino bierze na siebie, bo wydał już rozkaz wojskom cysalpińskim zajęcia tych terenów.

Berthier wspólnie z Bonapartem uzgodnili plan działania. Zgodnie z nim cztery dywizje francuskie miały zająć Ankonę, Ferarę, Poto Legnano, Peschierę i dolinę Sabbii. Wojska cysalpińskie miały obsadzić Wierdze i stanowić rezerwę, a korpus polski wsparty przez 3000 Włochów miał w razie przekroczenia granicy rzymskiej przez Neapolitańczyków

eprzeć najazd. Szczególną wagę przywiązywano do utrzymania łączności z Ankoną. , Republika Cysalpińską miała zachować neutralność, ale gdyby do sporu , francusko-rzymskiego wmieszały się państwa obce, miała wesprzeć

Francuzów zbrojnie.

Page 45: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

88

Cysalpińczycy byli rozgoryczeni decyzją Francuzów. Zniknęły nadzieje na łupy i nabytki terytorialne.

25 stycznia w ślad za ustępującymi z Księstwa Urbino oddziałami Korpusu Romanii wkraczały na terytoria papies­kie oddziały francuskie.

Francuska ofensywa przeciwko Rzymowi była szybka i została przeprowadzona niezwykle sprawnie. Wzięło w niej udział 14 317 żołnierzy i 16 dział141. Francuzi po podejściu pod Rzym rozbili nad Tybrem przy Ponte Molle obóz i oczekiwali zapowiadanego przez rzymskich patriotów przewrotu.

Przybyłemu 10 lutego na pertraktacje kardynałowi Bert-hier podyktował warunki pokoju, które zostały przyjęte. Papiści oddawali Francuzom zamek Św. Anioła, zobowiązali się rozbroić papieskie wojska liniowe, zwolnić więźniów politycznych, dostarczyć zakładników, aresztować 10 naj-zacieklejszych wrogów Francji142, zapłacić 6 milionów piastrów143 kontrybucji i dostarczyć armii francuskiej peł­nego wyżywienia.

14 lutego 1797 r. Francuzi wywiesili swoje flagi na Kapitolu, Kwirynale, Trinita di Monti i Palazzo Somonetti. 15 lutego lud rzymski ogłosił swoją suwerenność. Na Kapitolu i piazza del Popolo zasadzono drzewka wolności. 16 lutego powstał rząd tymczasowy, na który składało się 5 konsulów. Rozpoczęto organizowanie rzymskiej gwardii narodowej, której członkowie defilowali w Rzymie jeszcze tego samego dnia.

141 Strażą przednią dowodził gen. brygady Jan Cervoni dysponujący 3787 ludźmi; siły główne gen. Dallemagne liczyły 6066 żołnierzy, odwód stanowiła dywizja gen. Reya licząca 4464 ludzi. Rezerwę stanowiło 2000 żołnierzy i 6 dział gen. Dessolle'a stojących w Ankonie i 3800 legionistów polskich Dąbrowskiego skoncentrowanych w Rimini.

142 M.in.: gubernatora Rzymu Crwellego, dowódcę wojsk papieskich gen. Gandiniego, asesora Kongregacji Wojskowej kardynała Consalviego. sekretarza stanu Dorię Pamphilego.

143 1 piastr odpowiadał mniej więcej 5 frankom.

«rt

20 marca mianowano Barbielliniego pełnomocnikiem do formowania wojsk Republiki Rzymskiej, a 6 kwietnia powołano Ministerstwo Wojny.

28 marca 1797 r. podpisano tajną konwencję między administratorem kontrybucji włoskich Hallerem a Kon­sulatem Rzymskim, gdzie zobowiązano się do wypłaty Francji w ciągu sześciu miesięcy w ratach 3 milionów piastrów w gotówce, dostarczyć armii francuskiej umun­durowania i wyposażenia144 na łączną wartość 600 000 piastrów, oraz zabezpieczyć wyżywienie i zakwaterowanie korpusu okupacyjnego.

Nadmierne obciążenia podatkowe, grabieże i ostra anty-klerykalna polityka stały się bardzo szybko przyczyną wybuchu niezadowolenia. Już pod koniec lutego doszło w Rzymie do antyfrancuskich demonstracji, które zostały krwawo stłumione przez wojsko. Do ponownych wystąpień doszło w kwietniu nad granicą z Toskanią. Wybito w mias­teczkach francuskie garnizony. W połowie maja z trudem opanowano sytuację145.

Tymczasem gen. Berthier w związku z przeniesieniem do „armii angielskiej" 20 lutego 1798 r. przekazał dowództwo gen. Massenie. Massena, za którym szła opinia rabusia, nie zdobył uznania cierpiącego biedę żołnierza. Armia zbuntowa­ła się i wypowiedziała Massenie posłuszeństwo, co nie przeszkodziło jej 26 lutego w spacyfikowaniu zrewoltowane­go Rzymu i dzień później wysłaniu do Dyrektoriatu skargi. Tymczasową komendę objął gen. Dallemagne146.

Dyrektoriat widząc siłę i zdecydowanie zbuntowanych uległ i mianował na dowódcę korpusu Wawrzyńca

144 40 000 koszul, 40 000 par butów, 4000 czapek etc. ,5 W okolicach Civita Vecchia ciągle dochodziło do zbrojnych starć.

Prawdziwym dowódcą był jednak komitet oficerów dokonujący wypłat należności, sprawujący kontrolę, tępiący nadużycia i kierujący walką z powstańcami. Komitet zdecydowanie domagał się wypłaty zaległości żołdowych.

Page 46: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

90

Gouviona Saint Cyra, który zjawił się w Rzymie 26 mar­ca 1798 r.

W nocy z 30 na 31 marca Saint Cyr polecił szefom brygad aresztować oficerów prowodyrów buntu i zamknąć ich na zamku św. Anioła. Posunięcie okazało się błędne. Pozostali oficerowie zebrali się na Kapitolu i przygotowy­wali do odbicia siłą uwięzionych. Wówczas Saint Cyr polecił ich uwolnić.

Saint Cyr straciwszy zaufanie do buntujących się jedno­stek postanowił przeprowadzić nową dyslokację wojsk tak, by pozbyć się z Rzymu buntowników. Na ich miejsce planował sprowadzić polskich legionistów.

Tymczasem korpus Dąbrowskiego 13 marca zmienił nazwę na „Korpus z tamtej strony Padu". 17 marca korpus decyzją ministra Vignolle'a został przekształcony w dywi­zję, której pozostawiono nową nazwę korpusu. Jednocześnie dokonano zmiany składu wojskowego. Z dotychczasowego korpusu miały pozostać w dywizji cztery bataliony polskie oraz artyleria147, natomiast Legion Cysalpiński (wenecki) udał się do Codogno, a kawalerię wysłano do Modeny. Dywizja w zamian za wycofane jednostki miała zostać wzmocniona innymi jednostkami cysalpińskimi.

3 kwietnia przybył do Mediolanu nowo mianowany dowódca „armii włoskiej" gen. Wilhelm Brune. Zgodnie z rozkazem nowego wodza „armii włoskiej" 2500 Polaków z 1 Legionu Polskiego miało 12 kwietnia ruszyć do Rzymu. Pozostali148 powinni zostać przydzieleni do garnizonów w Fanzie, San Leo, Senigalii, Fano.

Oddziały polskie wkroczyły do Rzymu 3 maja. Polacy szybko zdobyli przychylność i szacunek Rzymian, ze zdziwieniem stwierdzających, że są oni bardzo religijni-Stanowiąc dużą część garnizonu miasta dbali o czystość, porządek i bezpieczeństwo, zwracali uwagę na oświetlenie

147 W jej składzie kompania artylerii polskiej. 148 1 Legion Polski liczył 2832 ludzi pod bronią.

91

ulic. Dobrze układały się stosunki między gen. Dąbrowskim a gen. Gouvionem Saint Cyrem, mimo że niejeden z Fran­cuzów za kpienie z religii „dostał od legionistów po głowie".

Wojska stacjonujące na terytorium rzymskim, w związku z czekającymi ich zadaniami ochrony środkowych Włoch przed atakiem neapolitańskim, bądź desantem brytyjskim, zostały przemienione z 6 dywizji armii włoskiej na „armię rzymską", która ciągle podlegała jednak dowódcy „armii włoskiej".

26 lipca 1798 r. Gouvion Saint Cyr został odwołany ze stanowiska i zastąpiony tymczasowo przez gen. dyw. Macdonalda.

Tymczasem wśród Rzymian rosło niezadowolenie wobec rządów francuskich. Urzędy w nowej republice w zdecydo­wanej większości objęli ludzie zdeprawowani, łupiący wspólnie z Francuzami mienie publiczne, chłopi nie chcieli uprawiać pól ponieważ i tak trud ich pracy rekwirowali żołnierze francuscy, natomiast zamknięcie granicy neapo-litańsko-rzymskiej zatamowało dopływ zboża i oliwy z południa. W miastach zapanował głód. Ludność oburzona była manifestowaniem przez Francuzów bezbożności i roz­wiązłości, wystąpieniami przeciwko klerowi, zamienianiem klasztorów w koszary i szykanowaniem papieża Piusa VI.

Do zamieszek doszło w departamencie Circeo. Powstań­cy, zachęcani do walki przez emisariuszy neapolitańskich i angielskich, a szczególnie przez własnych księży, liczący na wsparcie zbrojne regularnych wojsk neapolitańskich, chwycili za broń. Tymczasem chociaż powstanie na granicy rzymsko-neapolitańskiej było królowi Obojga Sycylii bardzo na rękę, nie zamierzał interweniować zbrojnie, ograniczając się do wsparcia powstańców neapolitańskimi instruktorami wojskowymi, bronią i amunicją. Jednocześnie mamiono powstańców obietnicą, że jeśli ruch powstańczy okaże się naprawdę silny, stojące tuż za granicą wojska neapolitańskie

wesprą go.

Page 47: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

92

Gen. Gouvion Saint Cyr 25 lipca 1798 r. na wiadomość o rozruchach w circejskiej Anagni wysłał do miasta komisarza rządowego senatora Fryderyka Piotra Zaccaleo-niego wraz z 800 żołnierzami i 4 działami w celu wyjaś­nienia przyczyn mchawki i przywrócenia spokoju.

Tymczasem powstanie rozszerzało się, ogarniając poza Anagni, Ferentino, Alatri, Frosinone wiele mniejszych miasteczek i wsi. Powstańcy powycinali drzewka wolności i rozprawiali się ze zwolennikami republikańskiego rządu. Zabito 4 edylów, jednego oślepiono, republikanów palono żywcem.

27 lipca Macdonald, który podejrzewał, że za całym ruchem powstańczym stoją Neapolitańczycy, wysłał do zbuntowanego departamentu kolumnę dowodzoną przez szefa brygady Humberta, składającą się z 400 polskich legionistów, szwadronu 19 pułku strzelców konnych i 2 dział artylerii konnej. Kolumna po dotarciu do Valmon-tone nawiązała kontakt z kolumną komisarza Zaccaleoniego i powiadomiła go o nadchodzącej pomocy.

Dowództwo nad połączonymi kolumnami objął Antoni Girardon149. Girardon miał starać się zaprowadzić spokój w atmosferze pokojowej, ale w razie oporu powiadomić o konieczności zastosowania siły komisarza Zaccaleoniego i atakować. Licząc na zastraszenie planowano w razie walki z powstańcami postępować bezwzględnie.

Kolumna pacyfikacyjna dotarła do Anagni w nocy 27 lipca. Po rozmowie z komisarzem Zaccaleonim szef bata­lionu Zeydlitz postanowił zaatakować gromadzących się wokół Ferentino powstańców150. Wiedziano, że zdecydo-

149 Girardon dysponował w sumie 1200 ludźmi: 700 legionistami polskimi, 350 Francuzami z 12 półbrygady piechoty liniowej, strzelcami konnymi i obsługą dział.

150 Przewodził im, pochodzący z Ferentino, Antoni Rinaldi pseudonim „Calalono". Jego zastępcami byli: szewc Cezary Prospieri, oberżysta

Paweł Trenta i przywódca rzemieślników Klaudiusz Triulzi. Powstańcy

93

wanie górują liczebnie nad wojskiem, liczono jednak na efekt zaskoczenia. Sądzono, że powstańcy nie wiedzą

o przybyciu wojska. W rzeczywistości powstańcy nie tylko wiedzieli, że polscy legioniści nadeszli, ale nadto znali ich nieewielką liczbę.

Powstańcy oczekiwali Zeydlitza na przygotowanych umocnionych pozycjach i przywitali legionistów silnym ogniem karabinowym. Legioniści w celu uniknięcia strat przeszli z szyku zwartego w tyralierę i szukali osłony przed gradem kul w nierównościach terenowych. Rozpoczął się pojedynek ogniowy między strzelającymi z zakrytych stanowisk powstańcami a rozrzuconymi w tyralierę legionis­tami. Widząc przewagę nieprzyjaciela i jego zdecydowaną postawę, Zeydlitz, obawiając się z jednej strony zasadzki, a z drugiej będąc przekonanym, że szturm pozycji po­wstańczych pod intensywnym ogniem rebeliantów naraziłby jego żołnierzy na duże starty, wycofał się do Anagni151.

Powstańcy zadowoleni z sukcesu, jakim było odparcie regularnych wojsk, zamiast skorzystać z sympatii miesz­kańców Anagni i uderzyć na miasto, wyprzeć Polaków i ścigać ich nieprzerwanie, zaczęli się zastanawiać, co dalej robić? Narady trwały długo. Zbyt długo. Kiedy w nocy zdecydowali się zaatakować następnego dnia Anagni, okazja do zniszczenia wojsk Zeydlitza przepadła.

Rankiem 29 lipca do Anagni dotarł Girardon prowadząc z sobą kawalerię i piechotę Chłopickiego.

Girardon z raportu Zeydlitza dowiedział się o przebiegu walk z dnia poprzedniego, natomiast zwolennicy republiki w terenie ostrzegli go o marszu wojsk powstańczych na

w imieniu papieża wydawali proklamacje i wyznaczali kontyngenty żywwnosci, które okoliczna ludność dostarczała do ich obozu. Jeszcze

starciem z oddziałami Zeydlitza rozbroili po walce gwardię narodową, którą dowodził Bruno Borgio.

W strzelaninie zginęło 12 powstańców. Legioniści stracili 1 zabitego rannych. P a c h o l s k i , Legiony..., t. H, s. 186.

Page 48: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

miasto. Odmowa dostarczenia żywności dla jego wojsk przekonała go o niechętnym nastawieniu mieszkańców. Chcąc uniknąć walki z powstańcami, mając u boku niepew­nych obywateli Anagni, zdecydował się wyjść naprzeciw rebeliantom.

Tymczasem powstańcy dowiedziawszy się o przybyciu do Anagni następnych wojsk regularnych zrezygnowali z ataku na miasto i ponownie zajęli sprawdzone już w walce stanowiska przed Ferentino. Siły ich wzrosły dzięki nadejściu posiłków z Veroli152 i Alatri153.

Posuwający się na czele wojsk Girardona strzelcy konni i strzelcy legionowi natknęli się na powstańców nad strumieniem płynącym w pobliżu Ferentino. Po krótkim starciu Polacy opanowali mostek przez strumień i zajęli pozycje na drugim brzegu. Wyparci znad strumienia po­wstańcy wycofali się do sił głównych zajmujących pozycje na pobliskim wzgórzu. Prowadzono stąd silny ogień kara­binowy, który spowodował zabicie jednego legionisty i rany u kilku następnych. Biorąc jednak pod uwagę intensywność ognia można było dojść do wniosku, że powstańcy strzelają bardzo niecelnie. Z kolei korzystający z osłony drzew i głazów strzelcy polscy zdołali zabić 20 rebeliantów.

Kiedy nadeszły główne siły Girardona i wykonały manewr oskrzydlający, powstańcy około godz. 14.00 wy­cofali się do Ferentino. Nie zamierzali jednak rezygnować z dalszej walki, a na wezwanie do kapitulacji odpowiedzieli intensywnym ogniem.

Girardon polecił wytoczyć działa i otworzyć ogień. Ostrzał artyleryjski szybko rozbił bramę i uczynił wyłom w murze, uszkadzając jednocześnie kilka domów zamie­nionych w umocnione punkty oporu. W wyłom uderzyli

152 Spalono tutaj żywcem wraz z synami prezydenta miasta Jana

Franchiego. 153 W Alatri rozzuchwalony bezkarnością tłum rozszarpał miejscowych

zwolenników republiki, braci Yinciguerra.

kierowani przez mjr. Chłopickiego legioniści, którzy w wal-ce wręcz wywalczyli wejście do miasta. Każdy z domów

trzeba było zdobywać z osobna. Mimo fanatycznego oporu miasto opanowano, a niedobitki powstańców wycofały się jo Frosinone.

Biorąc pod uwagę zaciętość walk straty Polaków okazały się niezwykle małe. Zginęło 6 legionistów, 4 zaginęło, a 20 zostało rannych.

Girardon zadowolony z postawy Polaków chwalił ich w raporcie do Macdonalda, żałując, że trudności w porozu­mieniu się opóźniają wykonywanie rozkazów.

Garnizonem w zdobytym mieście miał stanąć Zeydlitz z 200 polskimi legionistami i 10 strzelcami konnymi. Z pozostałymi siłami Girardon wrócił do Anagni.

W zdobytym mieście przeprowadzono dochodzenie, w wyniku którego ustalono, że głównym organizatorem powstania w mieście był kapitan strzelców neapolitań-skich, Wincenty Fontana. Zdołał on zebrać 6000 „armię katolicką", do której zgłosiło się 1500 rzymskich żan­darmów republikańskich (!!!), a mając doświadczenie we władaniu bronią stali się trzonem, wokół którego skupiła się główna siła powstańców — chłopstwo. Oka­zało się jednocześnie, że broń, amunicja, kokardy z wi­zerunkami Madonny, były dostarczone z Królestwa Oboj­ga Sycylii, które przysłało jednocześnie licznych in­struktorów wojskowych. Ustalono, że główną siłą napędową powstańców, powodującą ich determinację w walce, był fanatyzm religijny, podsycany przez księży. Wspierała powstanie szlachta, która dodawała odwagi walczącym głosząc, że desant angielski opanował Civita Vecchię, a skala powstania zmusi wkrótce Francuzów do wycofania się z Włoch.

Girardon zdał sobie wówczas sprawę, że rozmiar po­wstania jest o wiele większy niż przypuszczał, zaczął więc domagać się posiłków.

Page 49: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

96

Tymczasem zgromadzone nad rzeką Cosa wojska po. wstańcze dowiedziawszy się o odejściu Girardona do Anagni postanowiły odbić Ferentino. Dwukrotnie pod. chodziły pod miasto, ale nie zdecydowały się na szturm. Tym niemniej garnizon miasta stojący ciągle pod bronią został tymi podchodami doprowadzony niemal do skrajnego wyczerpania.

Girardon dowiedziawszy się o niepokojeniu garnizonu Ferentino zdecydował się zluzować dotychczasowy garnizon i zastąpić go kompanią grenadierów kpt. Downarowicza.

Porażki powstańców w Ferentino wpłynęły na częściowe uspokojenie umysłów. Mieszkańcy Prossedi, Alatri i Gui-liano złożyli deklaracje wierności Republice Rzymskiej. Ucieszony Girardon obiecał im wybaczenie, jeśli zasadzą zniszczone przez powstańców drzewka wolności.

Nie oznaczało to jednak, by sytuacja była opanowana. Wręcz przeciwnie. Odmowa wymarszu do Frosinone rzym­skiej gwardii narodowej, która swoją decyzję uzasadniała zbyt wielką154 odległością od stolicy, która jakoby zwalniała ich od działań bojowych, skłaniała do zastanowienia się, czy w deklaracji tej nie kryje się tak naprawdę sympatia dla ruchu powstańczego. W Rzymie pojawiły się ulotki wzy­wające do walki z Francuzami. Na Zatybrzu doszło do rozruchów, na tyle poważnych, że konsulowie zdecydowali się spędzić noc na Kwirynale. Doszło do wybuchu po­wstania w Terracinie i zamordowania komendanta tamtej­szego garnizonu szefa batalionu Leduca.

Analizujący sytuację Macdonald doszedł do wniosku, że za całym powstaniem stoją Neapolitańczycy. Postanowił więc w sposób metodyczny uporać się z powstaniem nakazując Girardonowi skierować pierwsze uderzenie na tereny górzyste, a dopiero później zająć się ruchem po wstańczym w nadmorskiej Terracinie. Dlatego też, aby

154 70 do 100 km od Rzymu.

97

odciąć regiony górskie od nadbrzeżnych polecił opanować wąwóz Prossedi i miasto Piperno.

Macdonald uważając, że administracja rzymska działa lękliwie i nieudolnie, wprowadził od 2 sierpnia 1798 r. stan wyjątkowy i rządy wojskowe. Jednocześnie wzmocnił Girardona batalionem 12 półbrygady liniowej i garstką jazdy. Garnizon Rzymu wzmocniono oddziałami z po­granicza toskańskiego.

Girardon otrzymawszy wsparcie postanowił zaatakować skoncentrowanych na rzeką Cosa powstańców155.

Mostu na rzece broniły wysunięte oddziały powstańcze, które dopiero po ataku na bagnety wycofały się do Frosinone. Wojska polsko-francuskie podchodząc pod mias­to podzieliły się na trzy kolumny szturmowe. Na czele każdej z kolumn stanęli polscy grenadierzy.

Lewą kolumną dowodził mjr Nadolski. Kolumna miała zaatakować miasto od strony zameczku zbudowanego na wzniesieniu i przemienionego na fortecę, z którego z wszystkich okien i dachu prowadzono gęsty ogień karabinowy.

Kpt. Antoni Downarowicz wraz z grenadierami stanowił czoło kolumny środkowej. Mimo śmiałego uderzenia, podczas którego grenadierzy nie bacząc na intensywny ogień powstańców parli do przodu, zostali powstrzymani. Ciężka rana Downarowicza spowodowała zatrzymanie się grenadierów, a następnie wycofanie się kompanii. Widząc niepowodzenie, idący w drugiej linii kolumny mjr Chłopicki ze strzelcami legionowymi ponowił natarcie, porywając

z sobą ustępujących grenadierów.

Dowództwo nad powstańcami objął ksiądz Jan Baptysta Trino Chodzący z Frosinone. Wśród dowódców powstańczych wyróżniał się Wincenty Spaziani pseudonim „Canonico", nawołujący do bezlitosnego mordowania Francuzów. W sztabie powstańczym był w charakterze radcy wojskowego pułkownik neapolitański, a w poszczególnych oddziałach rebeliantów oficerowie-instruktorzy Królestwa Obojga Sycylii.

C'vila Castellana 1798

Page 50: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

98

Tymczasem kolumna lewa z idącymi na jej czele grenadierami kpt. Antoniego Pokrzywnickiego posuwała się z powodu trudności terenowych powoli w stronę miasta. W tej chwili jedynym zadaniem, jakie mogła wykonać, była osłona działa ostrzeliwującego Frosinone.

3 batalion 1 Legionu Polskiego oraz wojska francuskie z Girardonem na czele stały w odwodzie, oczekując na rezultaty ataku kolumn szturmowych.

Powstańcy bronili się dzielnie, prowadząc intensywny ogień karabinowy. Ich determinacja była tym większa, że rozpowszechniono wśród nich wiadomość o nadcią­gającej pomocy dwóch regularnych pułków piechoty neapolitańskiej.

Fundamentem obrony Frosinone był zameczek sztur­mowany przez Nadolskiego. Polscy grenadierzy trzykrotnie odparci, dopiero w czwartym ataku, po rozbiciu bramy przez „na rękach wyniesione działo"156, wdarli się do środka, gdzie siekierami rozbili tamujące dalsze posuwanie się barykady. Walczono wręcz. 9 legionistów zginęło, wielu było rannych, ale zameczek zdobyto.

Nieco później również pozostałe dwie kolumny sztur­mowe wdarły się do miasta, opanowując miejskie mury i najbliższe domy.

Powstańcy nie przerwali jednak walki. Wycofali się w głąb miasta i z fanatycznym uporem kontynuowali bój. Konieczne stało się zdobywanie, często wręcz, ko­lejnych domów.

Girardon, widząc nieustępliwość powstańców, pragnąc oszczędzić żołnierzy, nakazał podpalić miasto. Spłonęło 27 domów, w których śmierć w płomieniach znalazło wielu rebeliantów. Podczas gdy miasto trawiły płomienie, p°" wstańcy, osłaniani gdzieniegdzie przez towarzyszy wal­czących zza barykad, zaczęli uciekać. Ostatnia barykada

156 P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 193.

99

padła o godz. 11.00. Bronił się tutaj sztab powstańczy z oficerami neapolitańskimi rozpoznanymi po kokardach i epoletach.

Zdobyte i częściowo spalone miasto Girardon oddał na łup żołnierzom. Wierzył, że los miasta zastraszy pozostałych buntowników i przywróci spokój w departamencie Circeo.

Uciekinierzy ukrywszy broń wracali do domów i zajęli się uprawą pól, przerywając na jakiś czas walkę. Dyszeli jednak nienawiścią i chęcią zemsty. Przywódcy buntow­ników uciekli za granicę neapolitańską.

Pozostawiwszy w zdobytym Frosinone garnizon, na który składało się 256 legionistów z 1 batalionu polskiego157, Girardon ruszył 2 sierpnia na Alatri. W trakcie marszu legioniści wymęczeni dotychczasowymi walkami i forsow­nymi marszami zbuntowali się i położywszy się przy drodze odmówili dalszego marszu. Namowy oficerów nic nie dały. Żołnierze narzekając na brak żywności i butów sarkali, że zmuszanie ich do dwukrotnego szturmu jednego dnia jest ponad ich siły.

Girardon rzucał gromy, odgrażał się żołnierzom, ale nie mając innego wyjścia obiecał, że zajmie się ich potrzebami. Marsz wznowiono.

Tymczasem w zbuntowanym Alatri158 na wiadomość o marszu wojsk republikańskich i losie Frosinone za­panowała trwoga. Czym prędzej wysłano więc do Gi-rardona poselstwo, które złożyło oświadczenie o wierności i posłuszeństwie Republice Rzymskiej. Wystraszeni mie­szkańcy witali wkraczające oddziały okrzykami „Niech żyje Republika".

Wieczorem w kwaterze Girardona w Alatri zjawiła się reputacja miejska z biskupem Veroli na czele, prosząc o łaskę dla zbuntowanego miasta. Girardon obiecał łagodność, ale

Komendantem garnizonu został mjr Nadolski. Miasto zbuntował kpt. strzelców neapolitańskich Fontana, który

Patrzył buntowników w broń i amunicję.

Page 51: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

zażądał wydania przywódców powstania. Do Veroli ruszył kpt. Laborde z jedną kompanią francuską i jedną polską w celu rozbrojenia zbuntowanych. Po przeprowadzeniu śledztwa na śmierć skazano proboszcza z Cassarnara który był odpowiedzialny za wywołanie buntu oraz 4 in. nych przywódców, którym udowodniono mordowanie republikanów.

Poza terytorium nadgranicznym w departamencie Circeo do wybuchu powstania doszło także w nadmorskiej Ter-racinie, gdzie 1 sierpnia rewoltę wywołali powstańcy z Sezzy, zabijając komendanta garnizonu szefa batalionu Leduca i zmuszając do ucieczki garnizon. Działaczy republikańskich zamordowano, a ich majątek rozgrabiono. Władzę oddano w ręce byłych urzędników papieskich. Wywieszono natomiast zamiast flagi papieskiej flagę nea-politańską, przesyłając jednocześnie do króla Obojga Sycylii Ferdynanda IV prośbę o włączenie Terraciny do Królestwa Neapolitańskiego. Ostrożny Ferdynand IV propozycji nie przyjął, odmówił również wsparcia regularnej armii neapo-litańskiej, chociaż przysłał broń, amunicję, kokardy, sztan­dary, działa i instruktorów wojskowych, którzy rozgłaszali gotowość stojących nad granicą neapolitańsko-rzymską wojsk do wkroczenia i wsparcia powstańców.

Macdonald przeznaczył grupie Girardona zadanie po­mocnicze, polegające na zajęciu niewielkim oddziałem miasta Piperno i odcięcia w ten sposób zbuntowanej Terraciny od dopiero co uspokojonego departamentu Circeo. Piperno zajął 7 sierpnia kpt. Jabłonowski z 55 fizylierami.

Sezza, która przed kilkoma dniami odparła oddział francuski zmierzający do Piperno, poddała się, składając deklarację wierności republice159. Poddała się także Ser-

159 Francuzi zastrzegli sobie ukaranie przywódców. W wyniku śledztw 30 października zostali rozstrzelani: Dominik de Vita z Aąuino, chłop Franciszek Ruci i szewc Ignacy Cottignola.

moneta. W ten sposób zbuntowaną Terracinę osłaniało od północy już tylko Sonnino i San Felice.

Zadanie zajęcia Terraciny otrzymał adiutant generalny David Mathieu de Saint Maurice. Polecono mu nie prze­prowadzać żadnych rekwizycji, chyba że dostawy dla wojska byłyby niewystarczające oraz nakazano utrzymywać żołnierzy w ryzach.

Powstańcy oczekiwali nadchodzących Francuzów pod sama Terraciną. Obsadzono jedyną drogę prowadzącą do miasta, ustawiając na niej baterię z 8 neapolitańskich dział. Zebrano 3000 ludzi, obsadzając nimi otaczające drogę skały, podmiejskie ogrody i ukrywając w gęsto rosnących krzakach. Pozycje powstańcze zabezpieczone były przed obejściem bagnami, kanałami i rowami melioracyjnymi.

Straż przednią Mathieu prowadził mjr Podolski. Po­wstańcy z ukrycia zasypali maszerujące wojska kulami. Podolski zginął, a ranni zostali kpt. Kwiatkowski, por. Wysłuch, kpt. art. Hauke. Zdołano jednak oczyścić zbocza z prowadzących silny ogień strzelców. Z atakiem na działa czekano do nadejścia sił głównych.

Niecelny ogień powstańczej baterii skłonił Mathieu do czołowego ataku na działa. Uderzono biegiem. Wojska przez trzy godziny walczyły z powstańcami na przedpolach miasta. Ostatecznie zdołano wyprzeć rebeliantów do Terraciny.

Mathieu spodziewał się twardej obrony miasta, tym­czasem większość powstańców uciekła w kierunku od­dalonej o kilka kilometrów granicy neapolitańskiej160. W mieście pozostała garstka zapaleńców, których żołnierze republikańscy bez trudu wybili161. Miasto oddane na łup ograbiono.

60 Powstańcy na wieść o wydarzeniach w Ferentino i Frosinone odesłali swoje żony i dzieci za neapolitańską granicę do Fondi.

61 Straty republikanów zamknęły się liczbą 30 zabitych i 13 rannych żołnierzy i oficerów. Pod Mathieu zabito konia.

Page 52: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

102

Opanowanie Terraciny było w zasadzie końcem po_ wstania circejskiego. Odosobnione oddziały powstańcze nie widząc sensu w prowadzeniu dalszej walki, po ukryciu broni rozpraszały się. Wracano do domów, tym bardziej że 11 sierpnia 1798 r. Girardon ogłosił amnestię.

Rozkazem z 12 sierpnia Girardon został komendantem departamentu Circeo. W skład wojsk okupacyjnych weszły trzy bataliony polskie, półtora batalionu francuskiej 12 pół-brygady liniowej, część 30 półbrygady liniowej, szwadron 19 pułku strzelców konnych, 2 działa i moździerz162.

Wprowadzono, na wszelki wypadek, środki prewen­cyjne. Gminę można było opuścić tylko za zezwoleniem, na drogach legitymowano podróżnych, zabierano zna­lezioną broń.

Między 3 a 7 października 1798 r. 1 i 3 bataliony znalazły się dla odpoczynku w Rzymie, a 2 batalion stacjonował na terenie departamentu Circeo. W połowie listopada miał zostać zluzowany przez 3 batalion, aie wobec neapolitańskiej inwazji rozkazy stały się nieaktualne.

Podczas gdy na terenie rzymskim bataliony 1 Legionu Polskiego pomagały w dokonywaniu rewolucyjnego prze­wrotu, bataliony163 2 Legionu Polskiego, przebywające na terenie północnych Włoch, weszły w skład garnizonu Mantui.

4 lutego 1798 r. wybuchł w Mantui bunt 12 i 63 półbrygad francuskich żądających wypłaty zaległego żołdu. Doszło do starć ulicznych. Dopiero apel gen. Miollisa, odwołanie się przez niego do patriotyzmu i dumy wojskowej oraz przyrzeczenie, że zaległości wkrótce zostaną uregulo­wane uspokoiły buntowników. Nie było jednak pieniędzy-Do wybuchu żołnierskiego niezadowolenia doszło wiec ponownie 12 lutego. Żołnierze 12 półbrygady sformowaw­szy na placu Pradella czworobok zagrozili natychmias-

162 Razem ok. 2700 żołnierzy. 163 1 i 2 batalion.

103

towym powrotem do Francji. Gdy gen. Miollis próbował do nich przemówić, zagłuszono go, krzycząc, że wojska zdobywają ogromne łupy, które są rozkradane, żołnierze zaś pozostają w nędzy i od 5 miesięcy bez żołdu.

Buntownicy oddawali co prawda szefom brygad i gene­rałom honory, ale nie wykonywali ich rozkazów. Oficerowie niżsi poparli żołnierzy164.

Po kilkudniowych rozmowach obiecano wojsku wypłacić zaległości165.

W pewnym momencie dowództwo francuskie nosiło się z zamiarem zduszenia buntu rękami polskich legionistów. Wielhorski zdecydowanie jednak odmówił wykonania ta­kiego rozkazu.

Wkrótce głównym zmartwieniem Wielhorskiego okazał się stan zdrowia jego żołnierzy. Legioniści coraz częściej chorowali na malarię, chociaż sezon upałów wzmagający zachorowania wcale jeszcze nie nadszedł. Klimat Mantui, w czym nie było zresztą niczego dziwnego, Polakom nie służył. Wszelkie prośby do gen. Brune'a, by zmienić miejsce kwaterowania legionistów zostały odrzucone. Niezrażony Wielhorski tak długo jednak naprzykrzał się głównodowodzą­cemu, że ten w końcu częściowo uległ. W Mantui miał pozostać jedynie 2 batalion, 1 batalion skierowano natomiast nad Adygę. Bataliony po miesiącu miały się wymienić.

2 Legion Polski podczas wojny z Neapolem pozostał w północnych Włoszech i nie wziął udziału w działaniach wojennych.

Tymczasem dla sprawy polskiej istotne okazały się rozgrywki, do których doszło w Rzymie. Rządy dotych-

Poza buntem w Mantui do buntów doszło w Peschierze, Ferrarze, rescji oraz w Genui, wśród wojsk mających płynąć na Korsykę.

W celu zdobycia na ten cel środków gen. Baraguey d'Hilliers nałożył na Mantuę kontrybucję w wysokości 200 000 liwrów. Pozostałą

brakującą kwotę zamierzano wygospodarować z przewidywanych rzyms-kich łupów.

Page 53: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

104

czasowego Konsulatu Rzymskiego były krytykowane zarów­no przez Rzymian, jak i Francuzów. Konsulom zarzucano nieudolność, brak zapału, a nawet sabotaż166. 10 września 1798 r. komisarze francuscy167 zawarli przymierze z gen. Macdonaldem, które doprowadziło 15 września do prze­wrotu. Konsul Angelucci ustąpił ze stanowiska, a następ­nego dnia złożyli dymisje pozostali konsulowie. Zreduko­wano skład Ciała Prawodawczego. Nowi konsulowie168

wydawali się bardzo energiczni. Nowy konsulat przekonany był o nieuchronności wojny

z Neapolem. Liczył, że zwycięstwo pozwoli opanować klęskę głodu, a nabytki terytorialne wzmocnią jego pozycję. Wydano nawet odezwę domagającą się wojny z Królestwem Obojga Sycylii, która została źle przyjęta przez rząd Francji, któremu obecnie zależało na odwleczeniu ewentualnego konfliktu. Redaktor odezwy, sekretarz konsulatu Bassal, został nawet usunięty ze stanowiska.

W październiku artyleria polska została wycofana z te­rytorium rzymskiego i skierowana do Mantui. Udał się tutaj również 3 batalion 2 Legionu Polskiego.

Głównodowodzący „armią włoską" gen. Brune przyjął tymczasem nowy projekt organizacji Legionów Polskich. Projekt przewidywał etat korpusu na 8001 ludzi169. 25 września powołano komisję do przeprowadzenia organiza­cji Korpusu Polskiego. Korpus miał składać się ze sztabu generalnego170, dwóch legionów piechoty po 3789 ludzi każdy171, oraz batalionu artylerii z 313 żołnierzami i oficera-

1 6 6 p r z y s p r z e d a ż y dóbr narodowych. 167 Bertolio i Duport. 168 Pierelli, Brissi, Calisti, Rey, Zaccaleoni. 169 W tym 261 oficerów etatowych i 65 oficerów nadliczbowych'

którzy mieli otrzymywać płace podporuczników. 170 8 osób, w tym 1 generał dywizji i 1 generał brygady. 171 Sztab legionu 69 ludzi (4 oficerów zdrowia, 13 saperów, 5 rzemieśl

ników, 14 muzykantów), w trzech batalionach po 1230 ludzi plus 3 oficerów nadliczbowych.

i n ?

mi 172. Korpus miał w sumie liczyć 7899 ludzi, ale przewi­dywano powiększenie jego stanu o czwartą kompanię artylerii oraz pułk jazdy.

Zmieniono ozdoby mundurów. 1 Legion otrzymał ozdoby karmazynowe, a 2 Legion pąsowe (szkarłatne). Pozo­stawiono numerację batalionów na guzikach.

Uchwały komisji zostały 24 października zatwierdzone przez gen. Brune'a, a minister Vignolle otrzymał polecenie natych­miastowego wydania Polakom patentów oficerskich i wypłaty wszystkim oficerom znajdującym się na liście pensji173.

Pragnąc umocnić swoją politykę we Włoszech gen. Brune, mimo że został już wyznaczony na dowódcę wojsk francuskich w Holandii, przeprowadził w Mediolanie 19 października 1798 r. zamach stanu. Do Dyrektoriatu cysal-pińskiego wprowadził swoich ludzi174, wymienił również 57 członków Ciała Prawodawczego175. Wzburzenie na te posunięcia było w Mediolanie tak jaskrawe, że we Francji brano pod uwagę nawet likwidację armii cysalpińskiej.

1 listopada Brune wyjechał do Holandii176. Nowym dowódcą został Bartłomiej Joubert177, który

przybył do Mediolanu 1 listopada. Zgodnie z rozkazami

Sztab 7 osób, w trzech kompaniach po 101 artylerzystów plus 3 oficerów nadliczbowych.

Rzecz była o tyle istotna, że decyzja Brune'a storpedowała plany Vignolle'a wprowadzenia do legionów zredukowanych (500 osób) oficerów cysalpińskich.

Alessandriego, Lambertiego, Brunettiego, Sabattiego, Smanciniego oraz w charakterze sekretarza gen. Canzoniego.

Posunięcie Brune'a wywołało sprzeciw nie tylko Cysalpińczyków Pragnących własnej reprezentacji, ale nawet ambasady francuskiej, która

stał,a na stanowisku, że wojskowi nie powinni mieszać się do polityki Wewnętrznej.

Brune obiecał Polakom utworzenie w Holandii legionu polskiego. Miał wówczas 30 lat. Wcześniej dowodził w 1797 r. „armią

batawską", a w ^gg j a r m j ą moguncką". Zdolny, gorący republikanin, uparty i pewny swego. Przybywając do Włoch przywiózł z sobą obietnicę Dyrektoriatu Powiększenia „armii włoskiej" do 150 000 żołnierzy.

176

177

bat

Page 54: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

106

nowego głównodowodzącego „armii włoskiej", dowództwo „armii rzymskiej" miał objąć jego przyjaciel, gen. Jan Championnet178.

Joubert obawiając się, że wybuch wojny z Neapolem nastąpi lada dzień zażądał od Cysalpińczyków wystawienia 25 000 armii179.

Championnet przyjechał do Rzymu w nocy 18 listopada. W wydanej 20 listopada proklamacji przyznawał, że rząd nie dał mu środków na zaspokojenie potrzeb żołnierzy, ale obiecał, że jeśli wykażą jeszcze trochę cierpliwości, wywal­czy dla nich wszystko, czego potrzebują.

Tuż przed wybuchem wojny zwrócił się do Konsulatu Rzymskiego z żądaniem dostarczenia 200 koni dla szwad­ronu kawalerii polskiej.

ARMIA REPUBLIKI RZYMSKIEJ

Organizująca się Republika Rzymska od samego począi-ku napotkała na szereg trudności, które nie ominęły także tworzących się sił zbrojnych. Konieczność likwidacji armii papieskiej i odsunięcie jej oficerów i podoficerów od tworzonych nowych oddziałów narodowych natychmiast spowodowały dotkliwe braki kadrowe. Brakowało oficerów i znających służbę podoficerów, niewielu znajdowano ochotników do wypełnienia szeregów żołnierzami.

Ratunek widziano w ściągnięciu oficerów i podoficerów cudzoziemskich, z wyłączeniem jednak Francuzów, chciano w ten sposób zachować pozory suwerenności republiki. Najbardziej pożądani byli Polacy, posiadający spore do­świadczenie bojowe i życzliwość mieszkańców o wiele większą aniżeli pozostali cudzoziemcy, zwłaszcza Francuzi czy nawet Włosi (Cysalpińczycy, Toskańczycy, Piemont-czycy). Liczono, że Polacy z chęcią przyjmą rzymska

178 Właściwie Jan Stefan Vachier, zwany Championnetem. 179 Zmusił rząd cysalpiński do przeprowadzenia 9000 poboru.

107

propozycję, zwłaszcza że dawała ona zatrudnienie licznym polskim oficerom nadliczbowym. Już 20 lutego 1798 r.

gen. Berthier złożył gen. Dąbrowskiemu propozycję przej-ścia kilku oficerów polskich do służby w armii Republiki Rzymskiej. Szczegóły miały zostać uzgodnione z rzymskim ministrem wojny Bremondem.

propozycja rzymska postawiła Dąbrowskiego i legionis­tów w trudnej sytuacji. Z jednej strony stanowiła dowód uznania wartości żołnierza polskiego, z drugiej jednak strony wypaczała ideę utworzenia legionów, rozpraszała polskie siły, mogła stanowić podstawę zarzutów przyjęcia przez Polaków służby kondotierskiej.

Rzymianie odrzucali jednak obiekcje Polaków. Pragnąc jak najszybciej dysponować siłą zbrojną, na której mógłby się wesprzeć nowy rząd, ściągnięto generała-porucznika Jerzego Grabowskiego, wydając mu polecenie utworzenia w ramach wojsk rzymskich Legionu Polskiego, choć projekt taki odrzucony został przez gen. Dąbrowskiego nie widzące­go możliwości jego przeprowadzenia z powodu trudności rekrutacyjnych i finansowych.

Gen. Grabowski, którego przeciwnicy gen. Dąbrowskiego mamili wizją zajęcia miejsca wodza Legionów, z wielkim entuzjazmem przystąpił do pracy. Słuszne jednak okazały się przewidywania gen. Dąbrowskiego. Mimo ogromnych wysiłków Grabowski, który na każdym kroku napotykał ogromne trudności w organizowaniu Legionu, głównie na skutek braku gotówki i ochotników, w sierpniu 1798 r. został odwołany ze stanowiska. Pozostawał bezczynny Przez kilka miesięcy, aż dopiero interwencja gen. Mac-donalda w Dyrektoriacie Wykonawczym Rzymskim spo­wodowała przywrócenie go do służby w charakterze głów­nodowodzącego armii rzymskiej.

Niepowodzenia w formowaniu Legionu Polskiego na żołdzie Republiki Rzymskiej nie zniechęciły Konsulatu Rzymskiego. Postanowiono utworzyć siły zbrojne narodowe.

Page 55: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

108

Wszelkie jednak wysiłki ministra wojny Bremonda, gen Planta, Santa-Croce, Pignatelliego i Palombiniego na niewiele się zdały. Powrócono więc do myśli wykorzystania Polaków proponując przejście na żołd Republiki Rzymskiej 1 Legionu Polskiego pod dowództwem gen. Kniaziewicza, pozostają­cego dotychczas w służbie Republiki Cysalpińskiej. Aby zachęcić Polaków do służby w szeregach Republiki Rzym­skiej zaproponowano przekazanie im z dóbr narodowych pod Rzymem ziemię, planując założenie swego rodzaju kolonii wojskowej, nęcąc bezdomnych Polaków własną ziemią i pragnąc w ten sposób związać ich z nową ojczyzną. Pomysł spalił jednak na panewce, ponieważ Polacy nie chcieli brać na siebie żadnych zobowiązań, pozostawiając sobie w każdej chwili możliwość powrotu do Polski.

Zagrożenie nadciągające znad granicy neapolitańskiej spowodowało, że po przybyciu do Włoch gen. Championnet wymógł na Rzymskim Konsulacie sprecyzowanie ilości i organizacji wojsk rzymskich, do wystawienia których zobowiązana została Republika Rzymska traktatem fran-cusko-rzymskim zawartym 15 maja 1798 r. Armia rzymska zgodnie z planem miała się składać z: 1 Legionu Rzymskiego w sile 1031 żołnierzy, batalionu ankońskiego 266 żołnierzy, kawalerii w składzie 1150 ludzi i artylerii 310 artylerzystów.

Każdy z 8 departamentów miał wystawić jeden batalion piechoty, włączając do niego gwardię narodową stałą. Jazda miała zostać uzupełniona sbirami (żandarmami) i składać się z 4 pułków dragońskich po 4 szwadrony na pułk. Artyleria gwardii narodowej miała zostać uzupełniona i przeformowana w pułk artylerii.

Ostatecznie całość sił podzielono na 3 legiony piechoty, 4 pułki jazdy i pułk artylerii.

Dowództwo 1 Legionu Rzymskiego otrzymał Franciszek Pignatelli di Strongoli, posiadający doświadczenie z czasów służby w wojskach austriackich, wyróżniony za walki z powstańcami w lutym 1798 r. listem pochwalnym Kon-

109

sulatu Rzymskiego. Dowództwo 2 Legionu Rzymskiego otrzymał szef brygady Santa Croce. Dowództwo 3 Legionu

Rzymskiego przydzielono Polakowi, szefowi brygady jsfielepcowi.

Komendę nad kawalerią objął Józef Palombini. Rozpoczęto energiczne starania o rekruta i gotówkę.

Wybuch wojny przeszkodził w ukończeniu zadania stwo­rzenia wojsk rzymskich. Jedynie 1 Legion miał odegrać pewną rolę w nadchodzącej kampanii. Pozostałe dwa legiony i kawaleria nie zdążyły zakończyć organizacji, a wybuch wojny i agitacja duchowieństwa przyczyniły się do masowych dezercji. Ostatecznie w walkach wziął udział jedynie niewielki procent żołnierzy rzymskich, którzy jednak samą swoją obecnością pozwolili głosić Francji, że w obronie swej napadniętej ojczyzny walczą jako sojusznicy wojsk francuskich.

Page 56: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

ARMIA INWAZYJNA

Przygotowująca się do uderzenia armia inwazyjna po­dzielona została na cztery korpusy.

1 korpusem rozmieszczonym nad Adriatykiem pomię­dzy ujściem Tronto a Tagliacozzo dowodził Flamand-czyk, marszałek polny Antoni Albert kawaler de Miche-roux. Korpus podzielony został na trzy zgrupowania. Nad rzeką Tronto znajdowało się 11 456 żołnierzy dowodzonych osobiście przez marszałka. W skład grupy wchodziły:

2 batalion grenadierów, 11 batalion ochotników z Apulii, 5 batalion ochotników z Neapolu, 2 batalion ochotników królowej, 5 batalion strzelców, pp „Napoli" (2 bataliony), pp „Puglia" (2 bataliony), pp „Regina" (1 batalion), pułk kawalerii „Principe" (4 szwadrony), pułk kawalerii „Real-Napoli" (4 szwadrony). W sumie 12 batalionów piechoty, 8 szwadronów kawa­

lerii, 30 dział, w tym 6 dział górskich.

1 1 1

Druga grupa znajdująca się pod komendą pułkownika San Filippo zajmowała pozycje w Akwili. W jej skład wchodziły:

1 batalion ochotników, pp „Real Italiano" (2 bataliony), pułk kawalerii „Leopoldo 2" (2 szwadrony).

W sumie 2933 żołnierzy w 3 batalionach piechoty, 2 szwadronach kawalerii i 7 dział.

Grupa trzecia licząca w 3 batalionach piechoty, 2 szwad­ronach jazdy i przy 4 działach 2893 żołnierzy dowodzonych przez pułkownika Giustiniego skoncentrowana została w Tagliacozzo.

W sumie marszałek de Micheroux dysponował 18 bata­lionami piechoty, 12 szwadronami kawalerii i 41 działami, liczącymi 11 456 bagnetów i szabel.

Centrum ugrupowania armii inwazyjnej, przy którym znajdował się głównodowodzący Mack ze sztabem, składało się ze straży przedniej, 1 i 2 dywizji, rezerwy i centralnego parku artylerii.

Strażą przednią dowodził brygadier Minichini dys­ponujący:

pp „Calabria Ultra" (2 bataliony), 3 pp „Cacciatori" (2 bataliony), pułkiem kawalerii „Abruzzo 1" (4 szwadrony). W sumie dysponował w 4 batalionach, 4 szwadronach

i przy 4 działach 4079 bagnetami i szablami. Korpus główny, dowodzony przez generała-porucznika

ks. Salandrę, składał się z dwóch dywizji. 1 dywizja dzieliła się na trzy brygady.

Dowodzący pierwszą brygadą marszałek Metsch miał do dyspozycji:

6 batalion grenadierów, pp „Real Campagna" (2 bataliony), pp „Borgogna" (2 bataliony), 2 szwadrony jazdy.

Page 57: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

112

W sumie w 5 batalionach, 2 szwadronach i 8 działach 4379 żołnierzy.

Brygadą drugą i trzecią dowodził marszałek Roger hr. Damas, któremu oddano do pomocy brygadierów Sarrama i Pineda. Obie brygady składały się z:

pp „Messapia" (2 bataliony), pp „Lucania" (2 bataliony), pp „Agrigento" (2 bataliony), 5 batalionu grenadierów, pułku kawalerii „Tarragona" (4 szwadrony). Razem w 7 batalionach piechoty, 4 szwadronach kawa­

lerii i przy 12 działach 6421 żołnierzy. 1 dywizja dysponowała łącznie 10 940 bagnetami i szab­

lami w 12 batalionach, 6 szwadronach i 32 działami. 2 dywizją piechoty dowodził marszałek ks. Hessen-

-Philipsthal. Dywizja ta również składała się z trzech brygad. Pierwszą brygadą dowodził brygadier ks. la Tremouille

mający do dyspozycji: 15 batalion ochotników „Calabria", 8 batalion ochotników „Real Campagna", 2 batalion ochotników „Lucania", 15 batalion ochotników „Girgenti", batalion strzelców, pułk kawalerii „Leopoldo 1". Drugą brygadą dowodził brygadier Cusani. Składała się z: pp „Terra di Livoro" (2 bataliony), pp „Siracusa" (1 batalion), 14 batalion ochotników „Messapia". Brygadą trzecią dowodził brygadier Penevo. W jej skład

wchodziły: 10 batalion ochotników „Siracusa", pułk kawalerii „Principessa" (4 szwadrony). Łącznie 2 dywizja w 10 batalionach piechoty, 6 szwa­

dronach kawalerii i przy 30 działach liczyła 9660 bagnetów i szabel.

113

Rezerwę Centrum dowodzoną przez marszałka Bourcarda podzielono na trzy brygady.

Brygada pierwsza składała się z: pp „Calabria" (2 bataliony), pp „Macedonia 1" (2 bataliony), pp „Cacciatori 1" (2 bataliony). \V skład brygady drugiej weszły: pp „Re" (2 bataliony), 3 batalion grenadierów, 4 batalion grenadierów, 7 batalion grenadierów. Brygada trzecia wystąpiła w składzie: pułk kawalerii „Regina" (4 szwadrony), pułk kawalerii „Borbone" (4 szwadrony). Łącznie Rezerwa Centrum w 11 batalionach, 8 szwad­

ronach i przy 12 działach liczyła 10 313 żołnierzy. Centralny park artylerii dowodzony przez marszałka

Józefa Fonseca liczył 120 dział i 1230 ludzi. Lewe skrzydło armii inwazyjnej zajmowało równinę

koło Sessa. Dowodził nim kawaler Saski wspierany przez brygadiera piechoty Barone'a i brygadiera kawalerii Bocka. Składało się z:

1 batalionu grenadierów, 13 batalionu ochotników „Sannio", batalionu ochotników1, pp „Principessa" (2 bataliony), pp „Sannio" (2 bataliony), pp „Macedonia" (2 bataliony), pułku kawalerii „Re" (4 szwadrony). W sumie w 9 batalionach piechoty, 4 szwadronach

kawalerii i przy 20 działach 8168 żołnierzy. Odrębną częścią armii inwazyjnej była skoncentrowana w Gaecie dywizja marszałka Diego Naselli, przeznaczona

Nie ustalono numeru i nazwy tego batalionu.

'•ta Castellana 1798

Page 58: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

114

do lądowania w Toskanii, składająca się z 5747 ludzi w 8 batalionach piechoty.

Królestwo Obojga Sycylii starannie przygotowało się do ataku na wojska republikańskie skoncentrowane w Repub­lice Rzymskiej. W ataku brało udział łącznie 72 bataliony piechoty, 40 szwadronów kawalerii i 259 dział2. Wystar­czyło tylko wykonać zaplanowany z rozmachem plan Macka. Wydawało się, że nic nie będzie się mogło oprzeć takiej potędze.

2 Mahoń, Źtudes..., s. 272, oblicza armię na 61 000 ludzi.

PLAN MACKA

Podstawą planu Macka było założenie, że wojska neapoli-tańskie będą miały do czynienia tylko z oddziałami republikańskimi skoncentrowanymi w Republice Rzym­skiej. Główne siły francuskiej armii włoskiej skoncen­trowane na północy Włoch miały zostać zaangażowane przez Austrię i Piemont. Toskania miała zamknąć drogę ewentualnym posiłkom wysłanym dla wojsk francuskich w Republice Rzymskiej i zagrodzić drogę uciekającej armii Championneta. Dlatego też, żeby mieć pewność, że Toskania sprosta temu zadaniu, zaplanowano przewiezie­nie drogą morską przy pomocy floty angielsko-portugal-skiej dywizji gen. Naselliego. Naselli, po zajęciu, z za­chowaniem pozorów przemocy, Toskanii, powinien, w za­leżności od rozwoju wydarzeń, uderzyć na tyły armii Championneta bądź w razie jej rozbicia przez siły główne połączyć się z armią neapolitańską w okolicach Bolonii. W razie zagrożenia Wielkiego Księcia Toskańskiego, miał on zostać wraz z rodziną ewakuowany przez okręty brytyjsko-portugalskie.

Mack wiedział, że armia Championneta liczyła około 20 000 żołnierzy, znał także ich dyslokację. Wykorzystując tę Wiedzę, przygotował plan strategiczny polegający na

Page 59: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

116

rozbiciu wojsk republikańskich na kilka grup i kolejnym ich likwidowaniu. Wojska republikańskie podzielone na dwie części, jedna w Rzymie, druga nad Adriatykiem pozostawiły część środkową swojego ugrupowania słabo obsadzoną. Mack był pewny, że wystarczy tu zaan­gażowanie niewielkiej kolumny, aby zająć Rieti i przerwać połączenia pomiędzy 1 dywizją francuską skoncentrowaną w Rzymie i 3 dywizją francuską stojącą nad Adriatykiem. Zadanie to zostało powierzone płk. San Filippo (3 ba­taliony piechoty, 2 szwadrony kawalerii, 7 dział — 2933 bagnetów i szabel), który nie liczył się z poważniejszym oporem, nie mówiąc już o starciu z liczniejszymi od­działami francuskimi.

Tymczasem Championnet natychmiast po objęciu stano­wiska naczelnego wodza armii rzymskiej zorientował się w niebezpieczeństwie. Obsadził więc odcinek Spole-to-Rieti-Carsoli liczącą 3340 żołnierzy 2 dywizją gen. Lemoine'a. Wywiad neapolitański nie stanął na wysokości zadania i nie poinformował o zmianie sytuacji, Mack z kolei poniósł winę za zbyt słabe zaangażowanie sił na odcinku środkowym.

Głównym celem ataku armii neapolitańskiej był Rzym, ważny ośrodek strategiczny o ogromnym znaczeniu pre­stiżowym. Mack przewidywał obronę miasta i dlatego większość swoich sił (75%) przeznaczył na zajęcie „Świę­tego Miasta". Liczył, że sprawne działanie wojsk pozwoli z trzech stron osaczyć 1 dywizję Macdonalda. Od strony Ternii atakowałby kawaler Saski, od Frascati na czele głównych sił osobiście Mack, od Tivoli kolumna płk. Giustiniego. Biorąc pod uwagę przewagę wojsk neapolitan-skich1 wspartych blisko pięciokrotnie liczniejszą artyleria nad dywizją Macdonalda, Mack liczył, że jednym potężnym uderzeniem zmiażdży zamkniętych w mieście republikanów.

1 Neapolitańczycy: 48 batalionów, 30 szwadronów. Francuzi: batalionów, 8 szwadronów.

i n

W razie gdyby Francuzi wyrwali się z matni i wycofali do Toskanii, dzieła zniszczenia powinna dokonać dywizja Nasellego przewieziona morzem do Livorno. Ewentualną próbę wycofania Macdonalda na Ankonę miały spara­liżować kolumny Giustiniego i San Filippo działające nad Tybrem, uniemożliwiając im przeprawę i w konsekwencji zmuszając Francuzów do ponownej walki z głównymi siłami i wybuchającym powstaniem rzymskim.

Micheroux, działający na odcinku nadadriatyckim, miał sforsować rzekę Tronto, zająć Fermo, Porto di Fermo, Meceratę. Mack był pewien, że dzięki przewadze liczebnej Micheroux rozbije siły dywizji gen. Casabianca i odetnie Francuzów od Ankony. Samo miasto, chociaż silnie ob­warowane, dysponowało słabym garnizonem. Liczono więc na szybkie zajęcie tego ważnego portu.

Page 60: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

INWAZJA

Długo oczekiwany dzień zemsty na bezbożnikach Fran­cuzach, chwały dla Macka, początku mocarstwowej drogi Królestwa Obojga Sycylii, nastąpił w deszczowy poranek 23 listopada 1798 r. Wojska po wysłuchaniu mszy, przy dźwiękach muzyki, biciu w werble, z rozwiniętymi sztan­darami, nie zawracając sobie głowy taką drobnostką jak wypowiedzenie wojny, przekroczyły granicę nea-politańsko-rzymską.

Wojska, wśród ulewnego deszczu, tonąc w rozmokniętych drogach, wolno posuwały się naprzód'. Przemoknięty żołnierz na skutek zaniedbania zmuszony był przekraczać wezbrane rzeki wpław. Wpływało to deprymująco na wojsko, nastroje jednak, z powodu entuzjastycznego przy­jęcia przez przygraniczną ludność rzymską, były dobre. Pragnąc jak najszybciej posuwać się do przodu i maksy­malnie wykorzystać zaskoczenie pozostawiono na tyłach artylerię.

12 półbrygada Girardona naciskana przez nacierające od San Germano na Veroli centrum neapolitańskie wyco­fywała się stopniowo z Ceprano, Veroli, Alatri, Velletri.

1 Da mas, Memoires..., t. I, s. 282.

119

Anagui. Doszło do pierwszej wymiany strzałów. Wy­cofujący się Francuzi ewakuowali cywilne władze de­partamentu Circeo2.

Zdobyto francuskie magazyny żywnościowe, ale na skutek ugrzęźnięcia taborów w błotach prowiant nie trafił do żołnierzy.

Jednocześnie idąca od Gaety kolumna lewego skrzydła zaatakowała Terracinę obsadzoną przez 2 i 3 bataliony Legionu Polskiego. W wyniku starcia zginęło 7 Neapolitań-czyków, a 1 legionista dostał się do niewoli. Polacy, naciskani przez przeważające siły, wycofali się do Velletri.

Zaskoczenie udało się. Dowództwo francuskie nie było przygotowane na taki rozwój wypadków. Nie przy­gotowano żadnych rozkazów co robić w przypadku in­wazji, nie przygotowano żadnych punktów oporu, nie opracowano planu odwrotu na Rzym. Nie zadbano nawet o odpowiednie mapy3.

Championnet 23 listopada 1798 r., po zakończonej konfe­rencji z gen. Casabiancą, udał się na przygotowane na jego cześć przez rzymskiego ministra wojny Bremonda przyjęcie, na którym bawił do północy. Kiedy wrócił do kwatery, otrzymał raport Girardona o inwazji neapolitańskiej4.

Championnet już o 4.00 nad ranem ustalił plan działania. Kellermann, dysponujący batalionem 15 półbrygady pie­choty lekkiej, batalionem 11 półbrygady piechoty liniowej, dwoma szwadronami kawalerii i artylerią, otrzymał zadanie obrony Tivoli. 2 batalion 15 półbrygady lekkiej stojący w Palestrino i Zagorolo winien cofać się na Rzym. Mosty na Salaro i Lomentano obsadzono oddziałem z 30 pół­brygady liniowej i 4 działami.

Gen. Kniaziewicz z 1 batalionem polskim stanął okrakiem na drodze z Palestrino i Zagorolo nieopodal miasteczka

3 Mahoń, Śtudes..., s. 279; Ay a la, Memoire..., s. 142. 4 Mahoń, Śtudes..., s. 339.

Mahoń, Śtudes..., s. 278, 347.

Page 61: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

120

Terrenove, 6 mil od Rzymu. Polecono mu zniszczyć mosty i ubezpieczać wycofujące się do granicy oddziały Girardona. Oddziały opuszczające Rzym, ze względu na brak amunicji, otrzymały tylko po 15 naboi na karabin5.

Wycofujące się zgrupowanie Girardona rozdzielone zostało na dwie części. Pierwsza grupa w składzie 2 batalio­nów 12 półbrygady liniowej, 2 szwadronów 16 pułku dragonów i półkompanii artylerii lekkiej dowodzona przez Girardona, kierowała się na Frascati. Grupa druga, dowo­dzona przez szefa brygady Leblanca w składzie 2 batalio­nów polskich, batalionu 12 półbrygady liniowej, 3 szwad­ronów 16 pułku dragonów i półkompanią artylerii lekkiej pozostała na noc w Velletri, wysyłając w charakterze straży tylniej Polaków do Albano.

Tymczasem Rzym stawał się miastem niebezpiecznym. Już rankiem 24 listopada na wieść o inwazji Neapolitań-czyków przez Rzym przetoczyła się fala antyfrancuskich manifestacji. Demonstrujących rozganiano bagnetami6.

Championnet wieczorem 24 listopada zaczął zastanawiać się nad opuszczeniem Rzymu, zdając sobie sprawę, że narazi w ten sposób na represje republikanów rzymskich i osłabi morale własnych wojsk. Zarządził rekwizycję koni i wozów, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął.

25 listopada neapolitańskie centrum osiągnęło Valman-tone, brygada Metscha stała naprzeciwko Kellermanna pod Tivoli, a lewe skrzydło pod kawalerem Saskim dotarło do Velletri.

Macdonald postanowił pierwszy opór stawić Neapolitań-czykom pod Frascati i Albano, a następnie stoczyć bitwę pod murami Rzymu.

W Albano stał 1 batalion polski, dwa szwadrony 16 pułku dragonów i artyleria z wysuniętym do Ariccia batalionem polskim i szwadronem dragonów wysłanym do

5 Mahoń, Źtudes..., s. 280. 6 D r z e w i e c k i , Pamiętniki 1772-1852, Kraków 1891, s. 120.

121

Gensano. Pozostała grupa szefa brygady Leblanca cofała się wolno z Velletri, ustępując przed nacierającymi Neapo-litańczykami.

W tym czasie Neapolitańczycy płk. San Filippo biorąc do niewoli część 64 półbrygady liniowej zajęli Rieti.

Na wieść o zajęciu Rieti Championnet postanowił zrezygnować z obrony Rzymu, tym bardziej że, jak

donosili rzymscy republikanie, na ulicach i placach Rzymu zbierał się wrogo nastawiony tłum, zaczęto wywieszać chorągwie papieskie i neapolitańskie. Przyjęcie bitwy pod Rzymem, w sytuacji, gdy amunicji mogło wystarczyć na najwyżej dwie godziny walki z pozostawionym za plecami wzburzonym i gotowym do ataku tłumem, stanowiło zbyt wielkie ryzyko. Armia nie była skoncentrowana, a przejś­cia w Rieti, Terni i Spoleto były zbyt mizernie obsadzone przez nieliczną 2 dywizję. W przypadku ich sforsowania przez Neapolitańczyków zostałaby odcięta droga na An-konę i jedyną drogą ewentualnego odwrotu byłby szlak ku Toskanii. Rozcięcie armii francuskiej na dwie części było równoznaczne z utratą magazynów w Civita Castellana, Otricoli, Narni, Spoleto, Foligno i wpadnięcie ich w ręce Neapolitańczyków7.

Pragnąc zabezpieczyć sobie spokojny odwrót z Rzymu, Championnet wprowadził w mieście stan oblężenia, ostrzegając, że w razie rozruchów zastosuje najsurowsze represje. Pragnąc zabezpieczyć 800 rannych i chorych Francuzów, dla których zabrakło środków transportowych do wywiezienia ich z Rzymu, spośród przedstawicieli najzamożniejszych rodów rzymskich wzięto zakładników. Umieszczono ich w zamku św. Anioła8. Dowodzący garnizonem zamku szef batalionu Walter miał do dys­pozycji batalion 30 półbrygady liniowej. Zadanie pod­niesienia załogi do 900 ludzi i uzupełnienia zapasów

D r z e w i e c k i , Pamiętniki..., s. 121. 8 r\ •Jrzewiecki, Pamiętniki..., s. 121.

Page 62: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

122

spadło na Macdonalda. Championnet zobowiązał się natomiast do przybycia z odsieczą w ciągu 20 dni9.

Przed wyjazdem z Rzymu Championnet mianował gen. Eble komendantem artylerii, gen. Reya komendan­tem kawalerii, zaś Macdonaldowi polecił zaopatrzenie zamku św. Anioła i przeprowadzenie odwrotu. Macdonald przybył do Rzymu celem wydania rozkazów dotyczących koncentracji 1 dywizji i tutaj zastały go rozkazy Cham-pionneta10.

Wyjazd Championneta, którego świadkiem był Mac­donald, stał się hasłem do ucieczki administracji i republikan rzymskich. Przez cały dzień i noc uciekano wraz z rodzi­nami i dobytkiem. Komisarze francuscy, Florent, Berlolio i Dupont wraz z członkami rządu w asyście 2 kompanii 17 półbrygady liniowej i części legii rzymskiej dowodzonej przez gen. Grabowskiego wyjechali do Perugii".

Macdonald nie tracąc czasu wydał rozkazy nakazujące odwrót podległych mu oddziałów na Rzym. Bataliony polskie miały nocą ruszyć do obozu warownego założonego pod Rzymem, reszta piechoty francuskiej miała połączyć się z główną grupą 12 półbrygady liniowej. Kawaleria i artyleria pozostała w charakterze straży tylnej w Albano. Macdonald obawiał się, że uwikłana w walkę piechota zostanie oskrzydlona przez centralą grupę wojsk neapolitań-skich zajmującą dawne pozycje Girardona. Do Albano wysłał więc gen. Mathieu, mającego dopilnować odwrotu. Tymczasem do obozu warownego kierował się Girardon, a wieczorem spodziewano się nadciągającego z Tivoh Kellermanna.

Macdonald chcąc zyskać na czasie i zapewnić sobie spokój w trakcie odwrotu wysłał do Macka pismo, w którym zawiadamiał go, że wojska francuskie rankiem 26 listopada

9 Mahoń, Etudes..., s. 282. 10 Mahon,£ru*s . . , s. 282. " Mahoń, Etudes..., s. 283.

123

wycofąją się z Albano Tivoli iFrascati a następnego dnia zostanie opuszczony Rzym. Zawiadamiał także, że ma rozkazy nie walczyć z Neapolitańczykami, o ile nie zostanie zaatakowany. Polecił również opiece Macka pozostawio-

nych w Rzymie rannyc i chorych oraz personel sanitarny pod komisarzem wojennym Valvillem.

po własnych oddziałów przekazano kopię pisma wy­słanego do Macka, by w razie zaczepki przedstawiać ten dokument. Francuzi mieli wobec nadciągających Neapoli-tańczyków zachowywać się pokojowo, ale w razie zaczepki bronić się.

Girardon wycofywał się do Frascati. Ogniem karabino­wym i kilkoma kontratakami na bagnety ostudził wojow­nicze zapędy neapolitańskiej straży przedniej. Z Albano ku Rzymowi z kawalerią i artylerią lekką ruszył gen. Mathieu, by pod Rzymem przejąć komendę nad grupami Girardona i Darnauda, wysłać tabory do Civita Castellana i ubez­pieczać odwrót.

Gen. Kniaziewicz wraz z 1 batalionem polskim wycofał się na plac Termini w Rzymie.

Wieczorem 26 listopada Macdonald skompletował za­łogę zamku Św. Anioła. W skład garnizonu wchodził batalion 30 półbrygady liniowej, 300 legionistów rzym­skich, kompania kanonierów ochotników i 100 rekon­walescentów francusko-polskich. Komendant zamku szef batalionu Walter'2 otrzymał rozkaz, by bronić fortu do ostatniego żołnierza13.

Tymczasem w nocy 26 listopada w Rzymie wybuchło antyrepublikańskie powstanie. Uderzono w dzwony, w oknach

Franciszek Valterre urodzony 1 października 1759 r. w Mezieres. służbę wojskową rozpoczął w 1776 r. Od 1 paździenika 1793 r. szef atalionu. W armii rzymskiej od 1798 r. (S i x, Dictionnaire Biographiąue es Generaux et Amiraux Francais de la Rewlution et de L'Empire

[1792~1814], Paris 1905, tom II, s. 527). 3 Mahoń, Etudes..., s. 284.

Page 63: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

ukazały się obrazy Madonny stanowiące swego rodzaju sztandary powstańców14. Symbole republiki, drzewka wol­ności, wyrywano i palono, dewastowano napisy i emblematy republikańskie, zrywano i niszczono kokardy rzymskie i francuskie. Ulice rozbrzmiewały okrzykami „Śmierć Francuzom" i „Eviva Maria". Pamiątkowa kolumna wy­stawiona na cześć zabitego w grudniu gen. Duphota została wywrócona, a szczątki generała rozrzucono. Identyczny los spotkał szczątki agenta dyplomacji francuskiej Bassville'a i szczątki polskich oficerów wydobytych z grobów i wrzu­conych do Tybru. Napadano pojedynczych żołnierzy i ofi­cerów, a zwłoki wleczono ulicami i wrzucano do Tybru.

Próba zduszenia rewolty przy użyciu rzymskiej gwardii narodowej nie powiodła się. Część gwardzistów otwierając ogień do Francuzów stanęła po stronie powstańców. Pozo­stali, mimo prób utrzymania porządku, stracili zaufanie Macdonalda, gwardia narodowa została więc rozwiązana, a jej członkom polecono pod karą śmierci złożyć broń.

Śmiałość powstańców rosła. Mimo braków amunicji starali się odciąć kwaterę Macdonalda od wojsk. Nie pozostało mu nic innego, jak z szablą w ręku przebić się przez tłum, dotrzeć na Forum, zabrać stamtąd batalion 30 półbrygady liniowej, zawrócić i rozgoniwszy tłum powrócić na kwaterę.

W tym samym czasie opuszczono obóz warowny pod miastem i wycofano wojska do Rzymu. W charakterze ubezpieczenia pozostawiono tylko pod bramami miasta szwadron 19 pułku strzelców konnych. Cała dywizja Macdonalda skupiona została na miejskich placach, gdzie przy rozpalonych ogniskach przeczekano noc15.

Zgodnie z wydanymi 26 listopada przez Championneta rozkazami, Macdonald po skoncentrowaniu swojej dywizj1

14 P a c h o ń s k i , Legiony Polskie w walce z powstańcami r;vw*<"" Kraków 1939, s. 33, 43.

miał wycofać się drogą na Civita Castellana. Odwrót planowano przeprowadzić w dwóch kolumnach, przez bramę ludu", następnie maszerować drogami na Monterosi

i' Rignano, ubezpieczając się oddziałami maszerującymi wzdłuż Tybru. Brakowało amunicji. Wychodząc z Rzymu rozdano tylko po 16 naboi na głowę16.

27 listopada o godz. 10.00 kolumna Girardona ruszyła drogą na Rign a no, by po dwóch przemarszach stanąć w Civita Castellana. W jej skład wchodziły 3 bataliony 12 półbrygady liniowej, batalion 11 półbrygady liniowej, 2 szwadrony 16 pułku dragonów i połowa 4 kompanii artylerii lekkiej.

Pozostałe siły 1 dywizji podzielono na trzy kolumny dowodzone przez Kellermanna, Kniaziewicza i Mathieu, kierujące się drogą na Monterosi.

0 godz. 17.00 wraz z ostatnią kolumną opuścił Rzym Macdonald. Wyjeżdżając złożył rzymskim republikanom uroczystą przysięgę, że do czasu powrotu do Rzymu nie będzie golił brody.

1 dywizja maszerowała całą noc. Maruderów, którzy odłączyli się od sił głównych zagarniała neapolitańska kawaleria. Żołnierze, znużeni ciągłym czuwaniem ostatnich dni i pośpiesznym marszem po błotnistych drogach, roz-przęgli się. Dlatego też po dotarciu do Monterosi cały dzień 28 listopada przeznaczono na wypoczynek i uporząd­kowanie szeregów. Przodem do Civita Castellana wysłano tabory. Oddziały rozłożono w taki sposób, by w razie pojawienia się Neapolitańczyków stawić im opór. Na prawym skrzydle stanęła kolumna Kellermanna, w centrum usadowił się Mathieu, lewe skrzydło z 1 legią polską (3 bataliony), legią rzymską (2 słabe bataliony), szwadronem 19 pułku dragonów i 2 działami artylerii konnej obsadził Kniaziewicz17.

6 Ayala, Le Vite..., s. 30.

Page 64: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

126

Tymczasem na tyłach 1 dywizji w Viterbo, Nepi Civita Vecchia, Frimo podburzony przez neapolitańskich emisariuszy i księży tłum wywołał rozruchy, mordując

republikańskich urzędników i napadając na żołnierzy Macdonald liczył siły powstańców na 10 000 ludzi. Ke|l-lermann zaatakowany został pod Ronciglione, a maszerujący z Civita Vecchia batalion 11 półbrygady liniowej przebijał się przez objęte powstaniem tereny przez 3 dni, tracąc wszystkie bagaże18.

29 listopada o godz. 2.00 1 dywizja rozpoczęła marsz do Civita Castellana. Przodem ruszyła kolumna Kniaziewicza uszczuplona o szwadron dragonów, wzmocniona natomiast parkiem artylerii dowodzonej przez szefa brygady Salva. Dragoni odkomenderowani zostali do kolumny Girardona, który jeden batalion piechoty pozostawił w Magliano po lewej stronie Tybru, a w Rignano zostawiając straż tylną. Kellermann pozostał w Nepi.

Macdonald przypuszczał, że Neapolitańczycy dysponują na lewym brzegu Tybru siłami 15 000 żołnierzy, wiedział też, że od strony Tagliacozzo nadciągała kolumna płk. Giustiniego. Był więc pełen obaw o most San Felice koło Borghetto. Utrzymanie mostu zapewniało mu komunikację z resztą armii. Dlatego też zdecydował się zostawić do obrony mostu oddział wzmocniony 2 działami 3-funtowymi. W celu ewentualnego wsparcia pozostawił w Magliano batalion 12 półbrygady liniowej pod dowództwem szeta brygady Girardona19.

Obawy Francuzów były przedwczesne. Siły główne Macka pozostawały w Rzymie, a na lewym brzegu Tybru była tylko biygada Metscha i kolumna płk. Giustiniego.

18 Mahoń, Etudes..., s. 355. 19 Mahoń, Śtudes..., s. 358.

NEAPOLITAŃCZYCY W RZYMIE

27 listopada, gdy straż tylna 1 dywizji Macdonalda prze­kraczała „bramę ludu" kierując się na Bacano, przed „bramą św. Jana Laterańskiego" znajdowała się straż przednia centrum neapolitańskiego. Składała się ona z 4 szwadronów pułku kawalerii „Abruzzo 1", pp „Calabria Ultra" (2 bataliony), pp „Cacciatori 3" (2 bataliony) i 4 dział, w sumie 3670 żołnierzy.

Neapolitańczycy przemoknięci i głodni z ulgą przyjęli wiadomość o wycofaniu się Francuzów z Rzymu. Sukces zawrócił im w głowach. Zaczęto się łudzić, że Francuzi nie ośmielą się stawić czoła armii królewskiej. O godz. 17.00 do miasta przy radosnym przyjęciu przez mieszkańców wkroczyła armia neapolitańska, którą rozlokowano na Monte Mario, zajęto Watykan i Civita Vecchia'. Noc upłynęła na zabawie, śpiewach i tańcach, żołnierze i ludność Rzymu świętowali zwycięstwo2.

Ośmielony obecnością armii królewskiej tłum zaatakował zamek św. Anioła. Francuzi odpowiedzieli ogniem z dział, zabijając i raniąc szturmujących. Nazajutrz 2 bataliony pp ..Calabria Ultra" rozpoczęły regularne oblężenie fortu.

Dam as, Memoires..., t. I, s. 283. 2 Mahoń, Etudes..., s. 285.

Page 65: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

128

Mianowany komendantem Rzymu Bourcard zaproponował załodze kapitulację, która oczywiście została odrzucona1

Rozłoszczeni Neapolitańczycy zagrozili, że za każdy strzał z fortu zostanie wydany na pastwę ludu jeden z rannych Francuzów, którzy zostali w szpitalu, a których Macdonald polecił opiece Maćkowi. Groźba nie złamała dzielnego Waltera.

Szantaż Neapolitańczyków rozwścieczył natomiast Mac-donalda, który oburzony wystosował do Macka list, w któ­rym zagroził, że w razie spełnienia swojej groźby, w iden­tyczny sposób zostaną potraktowani znajdujący się w nie­woli francuskiej żołnierze neapolitańscy.

Tymczasem w Rzymie, mimo królewskiej proklamacji obiecującej łagodność i obecności wojsk neapolitańskich, rozzuchwalony tłum przeprowadzał polowania na zwolen­ników republiki. Zaczęły się rabunki i gwałty, zwolenników republiki mordowano i zamykano w więzieniach, doszło do pogromu Żydów, których przy biciu i urąganiu wleczono ulicami, by na koniec utopić w Tybrze.

29 listopada 1798 r. ulicami umoszczonymi kwiatami wjechał uroczyście do Rzymu król Ferdynand IV. Okrzyk­nięty „Oswobodzicielem", wśród wiwatów i powszechnej radości, król założył swoją kwaterę w pałacu Farnese. Trzy dni spędził na zabawie w teatrze i składając wizyty w prywatnych domach. Pragnąc zaskarbić sobie wdzięcz­ność ludu obniżono cenę chleba i sprowadzono brakującą oliwę. W miejsce wyciętych drzewek wolności stawiano krzyże, bramy i ulice obwieszono emblematami papieża Piusa VI i króla Ferdynanda IV.

W celu zaprowadzenia i utrzymania porządku powołano gwardię miejską dowodzoną przez Januarego Valentino-Powołano rząd tymczasowy, w którego skład weszło czterech arystokratów: ks. Tytus Aldobrandini-Borghese.

3 Damas, Memoires..., t. 1, s. 284.

Page 66: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Francuski huzar doręczający depeszę

Francuski hu (1795 r.)

Francuski kawalerzysta jazdy ciężkiej (1795 r.)

p

Armia francuska przekracza Alpy

Page 67: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)
Page 68: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Fizylier 43 p,* (1792 r.), ochotnik (i7g, grenadier (17,9 '

Francuska artyleria konne

Page 69: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

129

ks. Gabrielli, markiz Kamil Massimi i markiz Jan Ricci. poradcą ze strony neapolitańskiej został markiz Vasto, posiadający oczywiście głos decydujący4.

Szybko doszło do niezadowolenia. Odżyły dawne nie­chęci do Neapolitańczyków, drażniła ich fanfaronada i des­potyzm. Wywieszanie flag neapolitańskich bez papieskich sprowokowało antyneapolitańskie manifestacje.

Niewątpliwy sukces, jakim było szybkie i praktycznie z minimalnymi stratami zajęcie Rzymu, powinien zostać wykorzystany na ściągnięcie armii republikańskiej. Tym­czasem armia królewska stała bezczynnie w Rzymie, dając Macdonaldowi czas na wycofanie się i uporządkowanie swej dywizji. Neapolitańczycy również musieli zaprowadzić w szeregach porządek. Marsz po błotnistych drogach, utarczki z cofającymi się republikanami, niedociągnięcia organizacyjne, głównie w zaopatrzeniu, a także nieprzy­zwyczajenie nowo wcielonego rekruta do niewygód, spo­wodowały rozprzężenie. Należało ściągnąć powstrzymane przez błoto tabory z żywnością i artylerię, uzupełnić zwierzęta pociągowe, gdyż niemal połowa z nich padła z wyczerpania5. Wysokie morale w związku z łatwym zajęciem „Świętego Miasta" pozwalało jednak podjąć po krótkim odpoczynku pościg za cofającymi się republikana­mi, jeśli już nie całej armii, to chociaż oddziałom straży przedniej.

Tymczasem nadspodziewanie łatwe zajęcie Rzymu spowodowało przekonanie Macka, że wojska republikań­skie bez walki opuszczą terytorium Państwa Kościelnego. Sądził, że Francuzom zależy na odwleczeniu starcia z koalicją za wszelką cenę i w związku z tym nie ośmielą się na jakąkolwiek kontrakcję6. Stanowisko naczelnego wodza podzielała generalicja, oficerowie i żołnierze.

4 n

s u a m a s , Memoires..., t. I, s. 284.

6 ° a m a s , Memoires..., t. I, s. 284. Mahoń, Źtudes..., s. 362.

'ita Castellana 1798

Page 70: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

130

Trzeba przyznać, że pewne podstawy do takich wniosków dawała sama dyplomacja francuska od pewnego czasu jakby nie zauważająca szykan i drwin Neapolu. Iluzję podtrzymywał przybyły właśnie z Paryża ambasador neapolitański Ruffo, donoszący, że Dyrektoriat Wykonaw­czy zakazał walki z Ferdynandem IV.

Również król Ferdynand IV liczył, że skomplikowana sytuacja międzynarodowa Francji skłoni ją do opuszczenia Państwa Kościelnego bez wałki. Dlatego zresztą nie raczył nawet wypowiedzieć wojny, był przekonany, że ściganie Francuzów, którzy sami przecież opuszczą Państwo Koś­cielne, nie ma sensu.

Wszystko to pozwalało Mackowi z optymizmem patrzeć w przyszłość i bez wątpliwości wziąć udział w tryumfalnym wjeździe króla Ferdynanda IV do Rzymu i zasmakować w sławie doznawanej przez dawnych wodzów rzymskich. Uroczystości, przyjęcia, parady, zakończone uroczystym „Te Deum", trwały do 2 grudnia.

Mimo dotarcia do Macka raportu o porażce pod Terni, ten zlekceważył doniesienia, ograniczając się do wysłania z pomocą brygady Metscha. Zaniepokoiła go dopiero odebrana 29 listopada ostra odpowiedź Macdonalda na wystosowane do niego ultimatum. Tak stanowczą od­powiedź mógł udzielić tylko przeciwnik, który nie zamierzał pierzchać i gotów był podjąć ryzyko bitwy. Generalissimus zrozumiał, że oddanie Rzymu było tylko wymuszonym przez sytuację posunięciem strategicznym, a nie obaw;} przed wojskami królewskimi. Zrozumiał, jak lekkomyślnym posunięciem było zatrzymanie się w Rzymie i niepodjęcie pościgu. Pozycja zajmowana przez Macdonalda wskazywała jednoznacznie, że ten czeka na Macka i chce stoczyć bitwę Generalissimus bitwy nie chciał, ale i nie mógł się uchylić-dlatego też, chociaż straconego czasu nie można już było nadrobić, już 29 listopada rozpoczął wyprowadzanie wojsk przed Rzym. Wahał się jednak długo, nie mogąc zdecydo-

131

wać się na żaden plan, wciąż zmieniał dyspozycje, powodując niepotrzebne zamieszanie i utrudniając dowóz żywności .

Ostatecznie Mack 2 grudnia opracował plan ataku na Macdonalda. Zaniedbał jednak przeprowadzenia do­kładnego rozpoznania nieprzyjaciela, przez co układając plan kierował się fałszywymi przesłankami8. Mack prze­konany był, że Francuzi zgrupowali się przy dwóch głównych drogach prowadzących z Rzymu do Civita Castellana, z siłami głównymi w Rignano, a pozostałymi oddziałami rozłożonymi między Bacano i Nepi. Dlatego też ułożył plan w ten sposób, aby każdą z tych grup kolejno rozbić. Wierzył, że opanuje most San Felice i odrzuci Francuzów na Toskanię, gdzie z wykorzystaniem dywizji Naselliego, Macdonald będzie atakowany z dwóch stron. Taki rozwój wypadków równoważyłby niepowo­dzenia prawego skrzydła neapolitańskiego.

3 grudnia oddziały wyznaczone do uderzenia na Mac­donalda zajęły pozycje przed Rzymem, pozostawiając w „Świętym Mieście" kilka tysięcy żołnierzy w charakterze garnizonu, potrzebnego do blokowania zamku Św. Anioła i zapewnienia spokoju na zapleczu.

Uderzenie planowano przeprowadzić prawym brzegiem Tybru. Główna kolumna uderzeniowa składająca się z 24 batalionów i 14 szwadronów ruszyła starą drogą prowadzącą z Rzymu przez Rignano do Civita Castellana9. Postawione jej zadanie polegało na zgnieceniu głównych sił Macdonal­da, a w razie uchylenia się Francuzów od bitwy odcięcie ich od lewego brzegu Tybru przez zajęcie mostu San Felice. Następnie miano rzucić się w pogoń za uciekającymi republikanami i przy współdziałaniu z dywizją Naselliego przebywającą w Livorno zgnieść 1 dywizję francuską.

I Ayala, U Vite..., s. 30. 9 Mahoń, Źtudes..., s. 364.

Mahoń, Źtudes..., s. 364.

Page 71: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

132

Kolumna główna składała się z 2 brygad 1 dywizjj centrum pod komendą marszałka Damasa, 3 brygad 2 dy­wizji centrum dowodzonych przez marszałka ks. Hessen--Philipsthal i części rezerwy centrum, w sumie 22 000 bagnetów i szabel10.

Obozem wyjściowym kolumny było Castel Nuovo, gdzie przed rozpoczęciem ataku pojawił się i sam Mack. Głów­nodowodzący nie orientował się, że stary szlak na Civitę Castellana w okolicy Rignano zwęża się w wąwóz. Od nowej drogi biegnącej przez Nepi starą drogę oddzielała wysoka góra uniemożliwiająca szybkie przerzucenie od­działów z jednego szlaku na drugi.

Kolumna druga dowodzona przez kawalera Saskiego składała się z 13 batalionów piechoty", 4 szwadronów kawalerii i 23 dział. Kolumna skoncentrowana została na drodze z Rzymu do Ronciglione w okolicach Bacano. Kawaler Saski poruszając się nową drogą z Rzymu do Viterbo powinien zaatakować oddziały Macdonalda od strony Nepi, częścią zaś oddziałów wyjść na jego tyły od strony Santa Maria di Falari. W przypadku, gdyby Mac-donald rozpoczął odwrót do Toskanii, kawaler Saski winien połączyć się z dywizją gen. Naselliego, objąć dowództwo połączonych wojsk i zmusić 1 dywizję francuską do bitwy na dwa fronty, gdzie z jednej strony Francuzi musieli by odpierać ataki połączonej kolumny kawalera Saskiego i dywizji gen. Naselliego, z drugiej zaś ścigające ich główne siły Macka12.

Dodatkowym oddziałem neapolitańskim zaangażowanym w ataku na Macdonalda była kolumna marszałka Metscha skoncentrowana w Calvi, rozpoznająca wysuniętymi placów­kami Otricoli i Magliano. Kolumna składała się z brygady

"' Dam as, Memoires..., t. I, s. 286. " Oddziały, którymi dotychczas dowodził kawaler Saski zostaj

w Rzymie wzmocnione 4 batalionami piechoty. 12 Mahoń, Etudes..., s. 266.

133

marszałka Metscha w składzie 4 batalionów piechoty, batalionu grenadierów, 2 szwadronów kawalerii, 8 dział i dołączonych do niej zdemoralizowanych niedawną porażką oddziałów płk. Giustiniego. Marszałek miał w sumie do dyspozycji około 5000 bagnetów i szabel. Zadanie jej polegało na nieprzepuszczeniu wojsk Macdonalda przez most San Felice na lewy brzeg Tybru.

Kolumna ks. de la Tremouille'a, składająca się z batalionu piechoty i szwadronu kawalerii, posuwająca się z Vignanello na Orte, po wyjściu na lewy brzeg Tybru miała swoim pojawieniem się spowodować wybuch powstania13.

Dodatkową kolumną był batalion piechoty podążający od Rzymu prawym brzegiem Tybru, mający przeprawić się w okolicach Ponzano promem na lewy brzeg rzeki i swoim pojawieniem się wzniecić powstanie.

Neapolitańczycy w swojej akcji przeciwko Macdonaldowi liczyli na wsparcie sił powstańczych z okolic Civita Castellana, które liczyły od 8000 do 10 000 ludzi.

3 grudnia generalissimus Mack ulokował się wraz ze sztabem w klasztorze w pobliżu Castel Nuovo, gdzie założył stanowisko dowodzenia.

Powiadomiony o zajęciu Monte Rosi kawaler Saski zaatakował bronione przez Kellermanna miasto i po wyparciu go spędził w nim noc z 3 na 4 grudnia. Nazajutrz planował wysłać gen. Colliego w celu zajęcia Nepi, sam zaś z pozostałymi oddziałami ruszyć do Santa Maria di Falari.

amas, Memoires..., t. I, s. 286; Mahoń, Etudes..., s. 266.

Page 72: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

WALKI PRAWEGO SKRZYDŁA NEAPOLITAŃSKIEGO

Prawe skrzydło neapolitańskie zgodnie z planami Macka składało się z trzech części.

Grupa marszałka Micheroux miała za zadanie związać 3 dywizję francuską, rozbić ją, zająć Ankonę i odciąć połączenia z Cysalpiną.

Grupa płk. San Filippo miała rozbić 2 dywizję francuską przerywając w ten sposób łączność między francuskimi 1 i 3 dywizjami, a następnie wziąć udział w likwidowaniu 3 dywizji francuskiej gen. Casabianci.

Ostatnia grupa wojsk prawego skrzydła dowodzona przez płk. Giustiniego miała wspierać działania skierowane przeciwko 1 i 2 dywizjom francuskim w zależności od potrzeby, z głównym zadaniem uniemożliwienia ich połączenia.

Grupy płk. San Filippo i płk. Giustiniego powinny ponadto zapewnić łączność między siłami głównymi Macka a operującą nad Adriatykiem grupą marszałka Micheroux.

Marszałek Micheroux silny w 12 batalionów piechoty. 8 szwadronów kawalerii i 30 dział, razem 10 000 ludzi rozdzielonych na dwie brygady, rozpoczął działania t listopada o godz. 16.00. 1 batalion 2 Legionu Cysalpińs

135

kiego stojący garnizonem w Ascoli stawił opór, ale zmu­szony został do wycofania się na Ankonę, zatrzymując się na Monte Alto i Fero, gdzie znajdowały się pozycje opóźniające1.

Neapolitańczycy w zajętym Ascoli z zemsty za opór rozstrzelali 3 wziętych do niewoli jeńców.

Micheroux, pozostawiając w Ascoli garnizon w sile 1000 żołnierzy, wysyłał 5 batalionów i 6 dział górskich na Fermo. Żeby przyśpieszyć marsz górskimi drogami, grupa została podzielona na trzy kolumny zdążające różnymi traktami na Fermo.

Pozostałe 5 batalionów piechoty, 6 szwadronów ka­walerii i 24 działa pod bezpośrednią komendą marszałka skierowały się do Porto di Fermo, po którego zajęciu planowano atak na Fermo.

27 listopada kolumna główna stanęła pod Fermo. Dowodzący 3 dywizją francuską gen. Casabianca w szyb­

kim tempie wrócił z Rzymu do swoich oddziałów i 26 listopada dotarł do Porto di Fermo. Dysponował nominalnie 5545 żołnierzami, zdołał jednak zgromadzić tylko 4800 bagnetów i szabel, pozostali stanowili załogi garnizonów. Casabianca zgromadził 9 niekompletnych batalionów pie­choty2, 3 szwadrony kawalerii i zaledwie kilka dział. Zgromadzone siły rozdzielił na dwie brygady. Brygadę pierwszą powierzył gen. Rusca, zajmującemu z 17 pół-brygadą liniową (2 bataliony), 73 półbrygadą liniową (2 bataliony), 3 kompaniami karabinierów 27 półbrygady lekkiej, 3 szwadronami 19 pułku dragonów i 3 lekkimi działami Porto di Fermo.

Brygada druga gen. Monniera, którego z powodu nieobec­ności zastępował szef brygady Mejean, składała się z bata-lionu 64 półbrygady liniowej i 2 Legionu Cysalpińskiego.

2 Mahoń, Etudes..., s. 346. ze względu na brak czasu nie ukończono koncentracji oddziałów, każdy z batalionów pozostawił na swoim zapleczu 1-2 kompanie.

Page 73: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

136

Z Porto di Fermo zmierzała pozostała część 27 półbrygady lekkiej, ale 28 listopada została odwołana z powrotem do miasta.

Obie brygady cierpiały na brak amunicji. Pragnąc zaskoczyć republikan, Neapolitańczycy w nocy

z 27 na 28 listopada około godz. 22.00 wykorzystując liczne barki usiłowali dokonać desantu w porcie Porto di Fermo. Dostrzeżono ich jednak wystarczająco wcześnie, aby powiadomiony Rusca zdążył przybyć z odsieczą. Oddziały, które zdążyły już wylądować dostały się do niewoli. Akcja utraciwszy swój główny atut, zaskoczenie, załamała się3.

Nocna akcja wojsk królewskich do tego stopnia zaniepo­koiła gen. Casabiancę, że postanowił osobiście zorientować się w sytuacji i 28 listopada około 10.00 rano wyruszył na rekonesans w kierunku Torre di Palma. Towarzyszyło mu 50 dragonów i 3 kompanie karabinierów 27 półbrygady lekkiej. W odwodzie w pewnej odległości od niego podążała 17 półbrygada liniowa (2 bataliony) pod szefem sztabu Thiebaultem4.

Rekonesans przyniósł oczekiwany skutek. Już po prze­jechaniu 3/4 mili natknięto się na Neapolitańczyków. Casabianca szybko zorientował się w sytuacji. Marszałek Micheroux główne siły rozłożył przed Torre di Palma, opierając jedno skrzydło o morze, a drugie o las. Podejścia od frontu broniły dwie baterie o 15 działach. Tę silną pozycję obsadziło 5000 żołnierzy, oczekujących na obej­ście republikanów przez pozostałe kolumny. Neapoli­tańczycy wybierając tę pozycję sami jednak pozbawili się możliwości wykorzystania swojego głównego atutu, przewagi liczebnej. Wąskość pasa nadmorskiego pozwalała na równoczesne rozwinięcie nie więcej niż dwóch ba­talionów.

3 Mahoń, Etudes..., s. 348. 4 Mahoń, Etudes..., s. 351; Ay al a, Le Vite..., s. 402.

137

Casabianca podjął decyzję o ataku. Spieszeni dragoni zaatakowali wzdłuż drogi, natomiast towarzyszący mu

karabinierzy spróbowali obejścia skrzydła wojsk królew­skich przez las. Jednocześnie gen. Casabianca wysłał swojego adiutanta Fabvrego z rozkazem do podążającego od Porto di Fermo szefa sztabu 3 dywizji Thiebaulta, by przyśpieszył marsz i przybył czym prędzej z pozostałymi oddziałami brygady gen. Rusca.

Thiebault był blisko, dlatego też można było wprowadzić do boju podążający z nim batalion niemal natychmiast. Casabianca rozkazał batalionowi wykonać oskrzydlenie, czym spowodował zdumienie i oburzenie Thiebaulta. Lek­komyślność i brawura gen. Casabianci spowodowała, że na trakcie wraz z nim i szefem sztabu pozostało 1 działo i garstka dragonów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Gęsty ogień artylerii neapolitańskiej już w trzeciej salwie wybił kanonierów i większość dragonów. Wykorzys­tując nadarzającą się okazję dowodzący wojskami królew­skimi brygadier Colonna rzucił przeciwko Francuzom płk. Corsi z częścią pułku kawalerii „Principe" i wysłał raport o trwającym starciu do marszałka Micheroux.

Uderzenie Neapolitańczyków zmiotło republikanów. Więk­szość zginęła od szabel, część w nieładzie uciekła. Gen. Casabianca ranny w głowę, osłaniany przez Thiebaulta i kanoniera Boubbesse'a5, uratował życie ucieczką. Szarżę Neapolitańczyków wstrzymały spłoszone konie, ciągnące zygzakiem po drodze działo i jaszczyk. Wtedy to na plac boju podszedł gen. Rusca, prowadzący półtorej batalionu 73 półbrygady liniowej, połowę szwadronu dragonów i 1 działo. Widząc, co się dzieje na drodze, Francuzi błyskawicznie zmienili front, zeszli z traktu i strzelali do szarżujących kawalerzystów z boku. Szarża załamała się. Część atakują­cych osunęła się z koni, inni ratowali się ucieczką, jednak

Był kanonierem 6 kompanii 7 pułku artylerii lekkiej.

Page 74: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

138

50 pognało konie dalej drogą na Porto di Fermo. Za tymi ostatnimi rzucił się w pogoń na czele 70 dragonów gen Rusca. O dziwo, zamiast zająć się prowadzeniem bitwy w pogoń za neapolitańskimi kawalerzystami ruszyli także Casabianca i Thiebault!!!

Widząc co się dzieje, szef brygady Vouillemont nie tracąc czasu natychmiast przejął komendę i wykorzystując zamieszanie wśród Neapolitańczyków odzyskał utracone poprzednio działo.

Zebrani naprędce na naradę szef brygady Vouillemont, szef batalionu Gassine, kapitan dragonów Piąuet, adiunkt sztabo­wy Dath i adiutant Casabianci por. Petriconi, za namową tego ostatniego, postanowili wykorzystać zamieszanie wśród wojsk królewskich i natychmiast zaatakować. Ruszyli atakując na bagnety i wytrzymując cztery salwy artylerii, zdobyli pierw­szą, 6-działową i drugą 9-działową baterię w walce wręcz. Odwodowa kawaleria neapolitańska próbowała ratować sytuację, ale postawa pułku „Regina", który mimo wysiłków dowódcy płk. Montaperto pierzchnął, przesądziła o losie dział6. Uniesieni zwycięstwem kpt. Piąuet i por. Petriconi szarżowali na czele dragonów na batalion pułku „Puglia" i rozbili go. Ścigając uciekających Francuzi dotarli aż do Torre di Palma, gdzie wpadli jednak w swoistą pułapkę. Otoczeni ze wszystkich stron przez uciekających Neapolitań­czyków ulegli rozbiciu. Część zginęła, część została zagarnię­ta w niewolę, garstka ukryła się w lesie, a następnie okrężną drogą przez góry dołączyła do swoich.

Akcja dragonów wprowadziła jednak w szeregach wojsk królewskich tak wielkie zamieszanie, że porzuciwszy artylerię i tabory, tracąc kilkuset jeńców, pozostałe 4500 żołnierzy rzuciło się do ucieczki.

Gen. Rusca, po wzięciu do niewoli 50 neapolitańskicn dragonów, wrócił i zgodnie z otrzymanymi od Casabianci

6 Ayala, Memorie..., s. 140; Ayala, Le Vite..., s. 402.

139

dyspozycjami polecił odwrót na Porto di Fermo, zamierzano bowiem przeprowadzić rekonesans w górach. Rusca, widząc zamęczonych na śmierć 2 Francuzów wziętych do niewoli

na początku bitwy, wpadł w szał i własnoręcznie zamor­dował 5 neapolitańskich jeńców.

Tymczasem Casabianca na czele połowy batalionu 73 półbrygady liniowej wyszedł z Porto di Fermo w góry, aby połączyć się z trzema kompaniami karabinierów 27 półbrygady lekkiej i 2 oraz 3 batalionem 17 półbrygady liniowej. Zmusiły go do tego raporty informujące o zmie­rzającej z Lapedony kolumnie neapolitańskiej, która na odgłos strzałów skręciła na Porto di Fermo. Do spotkania obu wojsk doszło w połowie drogi z Lapedony do Madonna del Marę. Mimo dwukrotnej przewagi liczebnej Neapolitań-czycy nie wytrzymali uderzenia Francuzów i cofnęli się na Lapedonę. Zdobyto 6 dział i jaszczyki. Sam Casabianca powtórnie tego dnia został zraniony postrzałem w policzek.

Bitwy z 28 listopada doprowadziły do załamania się planów neapolitańskiego prawego skrzydła. Marszałek Micheroux stracił wszystkie 30 dział, jakimi dysponował, 38 jaszczyków, wszystkie bagaże, liczne konie, kilkuset jeńców, 3 chorągwie. 29 listopada Micheroux wycofał się na Tronto, 30 listopada neapolitańska straż tylna dowodzona przez kpt. Parente opuściła mordując jeńców francuskich Ascoli, a pilnujący górskich dróg mjr Amato cofnął się do Teramo. Osiągnąwszy Pescarę i Chieti, Micheroux zreor­ganizował rozbite i zdemoralizowane oddziały. Wysłał raport do Macka, starając się w nim zminimalizować swoją klęskę, nie ukrył jednak utraty całej artylerii, domagając się równocześnie nadesłania nowej z rezerw w Neapolu, czekając na artylerię zorganizował tymczasem obronę na

linii rzeki Vomano, ograniczając się do neutralizowania propagandy republikańskiej7.

Dumas, Borbuni..., t. II, s. 284; Mahoń, Etudes..., s. 354-355; A y a l a , U Vite..., s. 402.

Page 75: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

140

Próba usprawiedliwienia się z porażki za pomocą ob ciążenia winą nagannej postawy wojska, nie spotkała się ani w kwaterze głównej, ani na dworze ze zrozumieniem Ostatecznie marszałek nie widząc innego wyjścia zażądał dla siebie sądu generalskiego8.

30 listopada do przebywającego w Macerata Champion-neta dotarł raport o zwycięstwie nad prawym skrzydłem neapolitańskim. Jednocześnie otrzymał wieści z Włoch Północnych, że głównodowodzący we Włoszech gen. Joubert podjął decyzję o zajęciu Piemontu. Wydarzenia 28 listopada przekonały Championneta o niskiej wartości armii królewskiej. Zrezygnował więc z wycofania 3 dywizji Casabianci do Ankony. Postanowił zmienić swoje plany i zrezygnował z koncentracji całej armii. Tymczasem odebrał dowództwo 3 dywizji francuskiej gen. Casabiance powierzając mu komendę placu w Ankonie, a na stanowisko dowódcy 3 dywizji powołał gen. Rusca.

17 półbrygada piechoty liniowej otrzymała polecenie udania się do Terni, celem wsparcia słabej 2 dywizji francuskiej gen. Lemoine, na którą maszerowały kolumny neapolitańskie płk. San Filippo i płk. Giustiniego.

8 Po powrocie do Neapolu został postawiony przed sądem wojennj ale zdołał się usprawiedliwić (A y a 1 a, Memorie..., s. 411).

DZIAŁANIA KOLUMN PŁK. SAN FILIPPO I PŁK. GIUSTINIEGO

Pozostający w centralnym położeniu armii francuskiej gen. Lemoine powinien zgodnie z przewidywaniami gen. Cham­pionneta utrzymać łączność pomiędzy 3 dywizją gen. Casabianci i 1 dywizją gen. Macdonalda. Lemoine dys­ponował w tym czasie tylko 5 batalionami piechoty i szwadronem kawalerii, razem 3340 żołnierzy, pozostała część dywizji nie była jeszcze skoncentrowana i nie mogła wziąć udziału w walce.

Zadanie rozbicia centrum francuskiego zgodnie z planem Macka spadło na dwie kolumny, płk. San Filippo i płk. Giustiniego.

San Filippo prowadził z sobą 3 bataliony piechoty, 2 szwadrony kawalerii i 7 dział. Po opuszczeniu nad­granicznego Antrodoco San Filippo odniósł pierwszy sukces zajmując Rieti, z którego na widok zbliżających się wojsk królewskich wycofały się oddziały 64 pół-brygady liniowej1.

Następnego dnia, 27 listopada o świcie San Filippo Puścił Rieti i zepchnął cofające się wysunięte kompanie

A y a l a , Memorie..., s. 142.

Page 76: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

142

64 półbrygady liniowej w kierunku Terni, gdzie zajęły pozycje główne siły francuskiej 2 dywizji. Lemoine skon­centrował tutaj pozostałe kompanie 64 półbrygady liniowej i przybyłą forsownym marszem z Spoleto 97 półbrygadę liniową. Nie dysponował natomiast ani kawalerią, ani artylerią. Co gorsza, cierpiał na tak wielki brak amunicji że żołnierzom wydano jedynie po trzy ładunki. Francuzi zajęli dogodną pozycję pod Papignano, utrudniającą usta­wienie przez oddziały królewskie artylerii i uniemoż­liwiającą wykorzystanie kawalerii. Lemoine, dysponujący podobnymi siłami w sile żywej, a zniwelowawszy przewagę neapolitańską w artylerii i kawalerii, przyjął bitwę2.

Po godzinnej wymianie ognia, kiedy kompanie fran­cuskie obeszły Neapolitańczyków z flanki, w szeregach neapolitańskich wybuchło zamieszanie, które Lemoine natychmiast wykorzystał, wydając rozkaz do generalnego ataku na bagnety.

Neapolitańczycy nie wytrzymali silnego uderzenia i rzu­cili się do ucieczki, pozostawiając zwycięskim Francuzom działa, jaszczyki, broń i 400 jeńców z płk. San Filippo na czele3. Cała bitwa trwała do 9.00 rano i kosztowała Francuzów 30 żołnierzy zabitych i rannych.

Sukces 2 dywizji trudno przecenić. Francuzi sparaliżowali próbę rozbicia ugrupowania francuskiego na dwie części i oskrzydlenia dywizji Macdonalda.

Druga kolumna neapolitańską, płk. Giustiniego, składa­jąca się z 2604 żołnierzy w 3 batalionach piechoty i 2 szwadronach kawalerii, atakowała w tym czasie połu­dniowy odcinek 2 dywizji francuskiej broniony kilkoma kompaniami 64 półbrygady liniowej i szwadronem drago­nów. Jego uderzenie wyszło z Tagliacozzo i skierowało się na Vicovaro, gdzie zaskoczył Francuzów. Część piechoty i dragoni przebili się przez otaczających ich zewsząd.

2 Dumas, Borboni..., t. II, s. 265. 3 Dumas, Borboni..., t. II, s. 284.

143

neapolitańczyków, kierując się na Tivoli. Odcięto ich w ten sposób od 2 dywizji, zostali zatem tymczasowo podporządkowani dywizji Macdonalda.

płk Giustini opanowawszy lewy brzeg Tybru skierował się ku Magliano, zagrażając zajęciem mostu San Felice koło Borghetto, a więc odcięciem dywizji Macdonalda od reszty armii.

Ruch Giustiniego na Magliano i pobicie San Filippo dało 2 dywizji kilka dni na ściągnięcie posiłków i skoncen­trowanie reszty sił.

Tymczasem kolumna płk. Giustiniego 30 listopada w go­dzinach popołudniowych odniosła kolejny sukces, po gwał­townym ataku wyrzucając batalion 12 półbrygady liniowej z Magliano.

Pokonany Girardon w wysłanym do Macdonalda raporcie oceniał siły Neapolitańczyków na 5000 żołnierzy. Sukces wojsk królewskich był duży. Przerwano francuską komuni­kację i odcięto ich jednocześnie od magazynów żywnoś­ciowych w Otricoli, zajętej przez wojska królewskie.

Sytuacja była tym bardziej niebezpieczna, że podążająca lewym brzegiem Tybru brygada Metscha, składająca się z 5 batalionów piechoty i 2 szwadronów kawalerii, ruszyła, by połączyć się z Giustinim, aby go wzmocnić i skuteczniej przerwać komunikację oraz zabezpieczyć lewy brzeg Tybru na odcinku od Rzymu do Magliano.

Zaistniała sytuacja zmusiła Macdonalda do zmiany usytuowania oddziałów. Dotychczasowa straż przednia stała się odwodem, a front wojsk zwrócił się w kierunku Magliano. Z Nepi i Rignano ściągnięto wojska do Civita Castellana. Macdonald postanowił następnego dnia wyprzeć Neapolitańczyków z Magliano. Kniaziewicz dysponujący Legionem Polskim, Legionem Rzymskim, 4 szwadronami 16 pułku dragonów i 3 lekkimi działami otrzymał polecenie przejścia w nocy mostu San Felice koło Borghetto i przy­gotowania się po drugiej stronie Tybru do szturmu na

Page 77: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Magliano. Oddano mu w charakterze wsparcia wyparty z miasta batalion 12 półbrygady liniowej i trzy działa z ochrony mostu San Felice.

W odwodzie za mostem pozostać miał Girardon z 2 ba­talionami 12 półbrygady liniowej, szwadronem 19 pułku dragonów i działem 12-funtowym. Rezerwę całego zgrupo­wania stanowiła brygada Mathieu złożona z 11 półbrygady liniowej, 2 batalionów 30 półbrygady liniowej, batalionu 15 półbrygady lekkiej, szwadronu 16 pułku dragonów i artylerii. Brygada w zależności od potrzeby przeznaczona została do wsparcia Kniaziewicza lub Girardona.

Macdonald postanowił rankiem 1 grudnia przenieść kwaterę do mostu San Felice, by osobiście nadzorować przebieg ataku.

Dyspozycje wydane Kniaziewiczowi przewidywały podej­ście w zupełnej ciszy wczesnym rankiem pod Magliano i wykorzystując zaskoczenie, ze względu na brak amunicji, uderzyć bagnetami. Równocześnie Kniaziewicz winien zająć Otricoli.

Jeszcze przed wschodem słońca ruszył na czele 2 bata­lionu polskiego i 2 szwadronów 16 pułku dragonów do Otricoli Chamand. Jego zadanie polegało na okrążeniu Magliano, zabezpieczeniu skrzydła Kniaziewicza i odcięciu Neapolitańczykom odwrotu na Otricoli. Kniaziewicz prze­widywał uderzenie na Magliano dopiero po otrzymaniu sygnału od Chamanda, że ten oskrzydlił wojska królewskie, dlatego też nie śpieszył się z marszem. Gwałtowność uderzenia Neapolitańczyków, która poprzedniego dnia doprowadziła do utraty Magliano sugerowała, że bitwa będzie zacięta, działano więc ostrożnie.

Neapolitańczycy nie spodziewając się ataku odpoczywali. straże drzemały przy wygasających ogniskach. Sądzono, że Francuzi, wyparci poprzedniego dnia z Magliano, skupią się na obronie mostu San Felice. W mieście kwatero­wała kolumna płk. Giustiniego w składzie pp „Farese"

(2 bataliony), batalionu ochotników, szwadronu pułku kawalerii „Due Abruzze", szwadronu pułku kawalerii Royal-Caroline" i 4 armat.

Chamand okrążywszy Magliano wysłał mjr. Chłopickiego na czele 300 legionistów polskich na rekonesans. Legioniści w zupełnej ciszy zlikwidowali neapolitańskie straże, wyszli na flankę obozu i po oddaniu salwy, wykorzystując cał­kowite zaskoczenie i powstałe zamieszanie, ruszyli do ataku na bagnety. W obozie królewskim wybuchła panika. Nie stawiano oporu, lecz rzucono się w chaotycznej ucieczce w stronę Calvi. Usłyszawszy strzały Kniaziewicz uderzył od czoła, ale nie napotkał żadnego oporu.

Potyczka doprowadziła do całkowitego rozprzężenia kolumny płk. Giustiniego. Polacy nie ponieśli żadnych strat, wojska królewskie straciły 100 zabitych, 600 zaginęło, utracono broń, sporo amunicji, tak bardzo potrzebnej armii republikańskiej, namioty i cały sprzęt obozowy.

Macdonald przebywający przy moście San Felice i wypat­rujący nieprzyjaciela z lewej strony Tybru, zawiadomiony o zajęciu Magliano, na czele kawalerii udał się do miasta. Tutaj złożył legionistom polskim wyrazy uznania. Sukces akcji dowodził, że wojska królewskie nie stanowią dla doświadczonej armii republikańskiej poważniejszego nie­bezpieczeństwa.

Wojska powróciły na swoje dawne pozycje. W Magliano pozostał szef batalionu Girardon z batalionem piechoty i artylerią, Kniaziewicz udał się na noc do mostu San Felice.

Page 78: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

PRZYGOTOWANIA 1 DYWIZJI DO BITWY

Macdonald na wiadomość Kellermanna, że podczas opusz­czania Nepi francuska straż tylna była mocno naciskana przez nieprzyjaciela, ucieszył się. Doszedł do wniosku, że grupa, która zajęła Nepi jest strażą przednią sił głównych wojsk królewskich, postanowił więc przerzucić swoje oddziały i wydać pod Nepi Neapolitańczykom bitwę.

Kellermannowi polecił więc zaatakować swoją brygadą Nepi, natomiast Kniaziewicz z dwoma batalionami piechoty miał 2 grudnia zająć nową drogę z Rzymu i ustawić się za Civita Castellana. 3 batalion polski po zajęciu Falari powinien skierować się do Nepi tak, by o godz. 5 rano zająć pozycje na moście przy Nepi i oczekiwać dalszych rozkazów. W przypadku przyjęcia przez Neapolitańczyków bitwy z oddziałami zebranymi za Civita Castellana miał pozostać w odwodzie, natomiast w przypadku, gdyby wojska królewskie wycofywały się w jego kierunku, miał je zaatakować. Dodatkowym zadaniem Kniaziewicza była obrona Corchiano i Falari, zabezpieczających skrzydło dywizji i łączność z obozem w Borghetto. Polacy mieli utrzymać te pozycje za wszelką cenę.

Brygada gen. Mathieu miała zająć pozycję przed Civita Castellana i oczekiwać dalszych rozkazów.

147

Obronę Magliano i mostu San Felice pozostawiono szefowi brygady Girardonowi. Znajdował się tutaj rezer-wowy park artylerii. Na starej drodze do Rzymu pozo­stawiono jako ubezpieczenie niewielki oddział.

Sam Macdonald przeniósł swą kwaterę do Civita Castel­lana. Cały misterny plan dowódcy 1 dywizji okazał się jednak chybiony. Wysłane w kierunku Nepi podjazdy donosiły, że znajdują się tutaj tylko niewielkie siły nie­przyjacielskie. Macdonald zrozumiał, że nie dojdzie do bitwy z głównymi siłami królewskimi pod Nepi, bo ich tam po prostu nie ma. Zarzucił więc swój plan i wydał ponownie rozkazy nakazujące powrót wojsk pod Civita Castellana. Dziwiła go bezczynność Neapolitańczyków. Musiał czekać na wyjaśnienie sytuacji, zastanawiając się, jakie kroki może podjąć Mack.

Nowe rozkazy nakazywały Kellermannowi zająć Nepi. Stawał się w ten sposób na powrót strażą przednią 1 dywizji. Brygada Mathieu powróciła na drogę z Borg­hetto, Kniaziewicz ustawił swoje oddziały na prawym skrzydle dywizji zajmując Falari, Fabrica i Corchiano. Polecił również kopanie rowów i stawianie zasieków, mających utrudnić nieprzyjacielowi podejście, rozsyłał po okolicy liczne patrole.

2 grudnia o 2 nad ranem Kellermann zaatakował Nepi, w którym, ze zdumieniem, nie zastał oddziałów neapolitań-skich. Obronę próbowali organizować powstańcy, miesz­kańcy miasta i uzbrojeni chłopi. Powstańcy, którym animu­szu dodawała bliskość wojsk królewskich i przewodnictwo kleru, przez godzinę stawiali Francuzom twardy opór. Republikanie tracąc 5 zabitych zdobyli miasto. Powstańcy stracili ponad 100 zabitych, w tym 12 księży. Zdobyte miasto zrabowano i podpalono. Płonęło całą noc.

Macdonald pragnąc ograniczyć rozszerzający się ruch powstańczy wydał proklamację do mieszkańców z żą­daniem zaprzestania walki i złożenia broni. W przypadku

Page 79: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

1 A O

nieusłuchania rozkazu, groził, że każdego ujętego z bronią będzie rozstrzeliwał bez sądu, podobnie jak księży zbun­towanych gmin. Ostrzegał, że za napaść na Francuza na terenie wsi odpowiadać będzie cała osada, a domy zostaną spalone. W razie niewykrycia sprawców napaści groził wprowadzeniem odpowiedzialności zbiorowej całej gminy. Zażądał wreszcie, aby z gmin, w których wybuchło po­wstanie przybyły deputacje z oświadczeniami o złożeniu broni. Jak można się było spodziewać, proklamacja nie zrobiła na powstańcach większego wrażenia. Falari, Cor-chiano i Fabrica, do których gen. Kniaziewicz wysłał oddziały, stawiły zacięty opór.

Zniecierpliwiony bezczynnością Neapolitańczyków Mac-donald polecił Kellermannowi swoją brygadą dokonać rekonesansu na Monte Rosi, aby przekonać się, jakie siły królewskie znajdują się na tym odcinku. Dodatkowym plusem przedsięwzięcia w razie dojścia do wymiany strzałów było podniesienie na duchu obrońców zamku św. Anioła, których strzały armatnie słyszalne były w Civita Castellana.

Kellermann dotarł do Monte Rosi nie napotykając większych sił neapolitańskich. Francuzi rozbili napotkany oddział, biorąc do niewoli 77 ludzi, 40 koni, 3 wozy i zajęli Monte Rosi. Uciekający Neapolitańczycy pierzchli do samego Rzymu, wywołując wieściami atak tłumu na zamek św. Anioła.

Kawaler Saski na wieść o zajęciu Monte Rosi ruszył naprzód. Przezorny Kellermann, obawiający się wybuchu na swoich tyłach powstania, zawrócił, mocno naciskany przez wojska królewskie.

Przewidywania Kellermanna okazały się słuszne. Niepo' korne, częściowo spalone Nepi chwyciło ponownie za broń, chcąc odciąć Francuzów od sił głównych. Zawiado miony o ruchawce Macdonald osobiście ruszył na W-zdobył miasto szturmem, rozkazał wykłuć mieszkańców

1 AC\

bagnetami, a domy spalić. Wkraczający do Nepi Keller­mann zastał zgliszcza i rozkaz Macdonalda polecający mu obronę ruin.

Wysłane w kierunku Orte francuskie patrole niszczyły tymczasem środki przeprawowe, by w ten sposób uniemoż­liwić Neapolitańczykom przeprawę na lewy brzeg Tybru. Działania te miały na celu uniemożliwienie nawiązania przez Neapolitańczyków łączności z kolumną wypartą z Magliano i Otricoli, a zebraną w Cal vi i czekającą na dowóz artylerii. Doniesiono również Macdonaldowi o ko­lumnie neapolitańskiej, która maszerowała z Ronciglione i zajęła Capranple, Valerano i Vignanello, którą oceniano przesadnie na 4000 żołnierzy1.

Przeciwko tej kolumnie Macdonald wysłał gen. Mathieu z 2 i 3 batalionem 11 półbrygady liniowej, szwadronem 16 pułku dragonów i 2 działami. Francuzi ruszyli z Borg-hetto do Vignanello. Kiedy 3 grudnia wieczorem dotarli na miejsce Neapolitańczyków już nie zastano, wszędzie nato­miast roiło się od powstańców.

Zaniepokojony rozszerzającym się powstaniem Mac­donald polecił Kniaziewiczowi zajęcie zbuntowanych Falari, Fabrica i Corchiano. Miejscowości te, znajdując się na zapleczu, w razie konieczności odwrotu mogły stanowić spore niebezpieczeństwo. Kniaziewicz rankiem 3 grudnia z 1 i 3 batalionem Legionu Polskiego ruszył spacyfikować zaplecze. Falari po krótkiej walce zostało zajęte. Jako garnizon pozostały tutaj 4 kompanie 1 batalionu pod kpt. Tomaszewskim. Fabrica zdobyto szturmem, tracąc 21 ludzi zabitych i 30 rannych. W charakterze garnizonu pozostać miały tutaj 3 kompanie 1 batalionu. W mieście pozostał także 3 batalion mający następnego dnia ruszyć na Cor-chiano. Kniaziewicz wezwany wieczorem przez Macdonal­da wrócił do obozu.

°yła to kolumna ks. de la Tremouille'a.

Page 80: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

CIVITA CASTELLANA

Główna kolumna neapolitańska wczesnym rankiem 4 grud­nia 1798 r. wśród mgły i w deszczu uderzyła na Rignano bronione przez szefa brygady Lahure'a, dysponującego 1 batalionem 15 półbrygady liniowej i szwadronem strzel­ców konnych1. Lahure2, spodziewający się nieprzyjaciela, nie dał się zaskoczyć i wykorzystując wąskość przejścia nie pozwalającą wojskom królewskim ani na wykorzystanie przewagi liczebnej, ani na obejście republikan, stawił zacięty opór3. Zyskał w ten sposób dwie godziny, odskoczył na pobliskie wzgórza i ponownie stawił opór zmuszając Neapolitańczyków do kolejnego wysiłku i straty następnej godziny. Wypchnięty ze wzgórz wolno krok za krokiem wycofywał się w kierunku Civita Castellana. Neapol itań-czycy, po utracie 30 koni, widząc bezsens użycia kawalerii w wąskim wąwozie, odesłali jazdę na tyły. Tymczasem Lahure wycofał się do mostu. Tutaj wsparty ogniem

' Mahoń, Etudes..., s. 371; Dam as, Memoires..., t. I, s. 288. 2 Ludwik Józef Lahure urodzony 29 grudnia 1767 r. w belgij*"1

Mons. Studiował na uniwersytecie w Leodium. Brał udział w powstani belgijskim (1787 r.). We Włoszech od 1797 r. Od 4 lutego 1798 r. w brygadzie Kellermanna (S i x, Dictionnaire..., t. II, s. 36).

3 Da mas, Memoires..., t. I, s. 288.

151

działowym z fortu Civita Castellana wytrzymał uderzenie wojsk królewskich. Co więcej, zasilony przysłanym przez Macdonalda 3 batalionem 30 półbrygady liniowej zaczął kontratakować4.

Mack zrozumiał, że wysłanie głównych sił drogą przez Rignano na Civite Castellana było błędem5. Agresywna postawa Lahure'a broniącego mostu spowodowała, że zwątpił w możliwość wywalczenia przejścia atakiem czo­łowym. Liczył jeszcze na kawalera Saskiego, że ten uderzając z boku na Lahure'a zmusi go do porzucenia mostu. Wiarę tę podtrzymywały dochodzące z lewego skrzydła odgłosy kanonady.

Równocześnie z akcją kolumny głównej ruszyły wojska lewego skrzydła. Kawaler Saski wysłał 5 batalionów piechoty, 2 szwadrony kawalerii i 15 dział pod komendą gen. Colliego do ataku na Nepi, sam zaś z pozostałymi 8 batalionami, 2 szwadronami i 8 działami skierował się przez Ronciglione, Fabrica, Santa Maria di Falari na Borghetto, dążąc do wyjścia na tyły dywizji Mac-donalda6.

Pozostawiony w Nepi gen. Kellermann rozwinął przed spalonym miastem swoją brygadę. Dysponował 1 batalio­nem 11 półbrygady liniowej, batalionem półbrygady lekkiej, 2,5 szwadronami 19 pułku strzelców konnych i 3 działami.

Wojska królewskie wspierane powstańcami przez całe rano szturmowały pozycje Kellermanna. Walka była twarda, Neapolitańczycy zacięci, a Francuzi nieustępliwi. Mac-donald zaniepokojony intensywnością zmagań, w obawie, że Kellermann zostanie zmuszony do opuszczenia Nepi, Wsparł go 2 batalionem Legionu Polskiego z szefem rorestierem i mjr. Chłopickim na czele. Siła uderzenia legionistów polskich złamała linię neapolitańska i zmusiła

s Dumas, Borboni...,t. II, s. 270. 6

D a m as, Memoires..., t. I, s. 388; Ay a la, Le Wite..., s. 30. Mahoń, Etudes..., s. 365.

Page 81: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

152

gen. Colliego do odwrotu. Rzuceni w pościg strzelcy konni zdobyli w Monte Rosi neapolitański obóz i ścigali pierz­chających w stronę Rzymu i zbawczym górom. Za postawę w walce, na placu boju szef szwadronu strzelców konnych Brue awansowany został na szefa brygady i dowódcę 19 pułku strzelców konnych w miejsce zmarłego w Rzymie Humberta.

Kellermann, wykazujący przez całą bitwę zimną krew i opanowanie, wypełnił postawione przed nim zadanie. Rozbił kolumnę gen. Colliego, eliminując z wojsk królew­skich 2800 żołnierzy, w tym 800 zabitych i rannych i 2000 jeńców. Zdobyto 15 dział, 30 jaszczyków, ponad 800 koni i mułów, bagaże, kasę wojskową, sztandary, sprzęt obozo­wy. Niemal połowa jeńców zbiegła w nocy, wykorzystując niedbałe pilnowanie przez zmęczonych żołnierzy i ukryła się w górach bądź u okolicznej ludności.

W tym samym czasie kawaler Saski niezauważony przez Francuzów maszerował na Ronciglione, zamierzając wyjść na tyły Macdonalda i wywołać w jego szeregach zamieszanie7.

Kniaziewicz po powrocie z Fabrica rankiem 4 grudnia przebywał w obozie swojej brygady. Obóz leżał na północny zachód od Civita Castellana, w kierunku na Santa Maria di Falari, gdzie stał kpt. Tomaszewski z 4 kompaniami 1 batalio­nu, kolejne 3 kompanie 1 batalionu rozmieszczono w Fabrica. 4 grudnia 3 batalion polski zdobył szturmem, walcząc o każdy dom, Corchiano. Obrońców wykłuto bagnetami. a miejscowość puszczono z dymem. Akcja przeciwko powstańcom kosztowała Polaków 40 legionistów i uniemożli­wiła wykorzystanie 3 batalionu przeciwko równocześnie toczącemu się bojowi z kolumną kawalera Saskiego.

Z powodu wyekspediowania części sił przeciwko po wstańcom rzymskim Kniaziewiczowi pozostały do dys-

7 Dam as, Memoires..., t. I, s. 289.

153

pozycji 3 pozostałe kompanie 1 batalionu polskiego, 2 batalion polski8, liczący zaledwie 200 żołnierzy Legion Rzymski, 2 batalion 30 półbrygady liniowej, 2 szwadrony 16 pułku dragonów, połowę szwadronu 19 pułku strzelców konnych i 3 lekkie działa.

W południe Macdonald obserwujący zmagania Lahure'a i Kellermanna, traktujący Kniaziewicza jako rezerwę, zaczął zastanawiać się, w jaki najefektywniejszy sposób wykorzys­tać odwód. Dla wsparcia broniącego na Treji mostu Lahure'a wysłał już batalion 30 półbrygady liniowej. Zaniepokojony sytuacją pod Nepi wysłał 2 batalion polski dla wsparcia Kellermanna, dowiedziawszy się zaś jak doskonały był tego efekt, zastanawiał się, czy nie rzucić reszty brygady Kniaziewicza na Nepi i zgnieść wycofują­cych się w nieładzie Neapolitańczyków gen. Colliego.

Wątpliwości Macdonalda przerwało doniesienie stojącego w Santa Maria di Falari kpt. Tomaszewskiego, infor­mującego o pojawieniu się od Fabrica kolumny nieprzyja­cielskiej. Kawaleria kawalera Saskiego natychmiast uderzyła na 4 kompanie polskiej piechoty i oddział dragonów francuskich Tomaszewskiego. Tymczasem z lasu wycho­dziły bataliony piechoty królewskiej. Manewrem tym Neapolitańczycy odcięli trzy polskie kompanie stojące w Fabrica9.

Była godzina 13.00, kiedy Macdonald odwracając się na koniu w kierunku Kniaziewicza powiedział zaczepnie: 'Kellermann pobił nieprzyjaciela pod Nepi", na co Knia­ziewicz natychmiast odpowiedział: „Ja go stąd odpędzę" i ruszył galopem do swojej brygady. Dojechawszy do obozu zastał bataliony w pełnej gotowości. Kniaziewicz z głównymi siłami swojej brygady ruszył na Falari, wysy-łając jednocześnie szefa batalionu Białowiejskiego z 3 kom­paniami 1 batalionu i kompanią 19 pułku strzelców konnych

Batalion ten wysłany został jako wsparcie dla Kellermanna. Mahoń, Etudes..., s. 367.

Page 82: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

154

z poleceniem obejścia Neapolitańczyków z lewego skrzydła-oraz nawiązania łączności z 3 kompaniami polskimi stoją­cymi w Corchiano, przejęcia nad nimi komendy i wspól nymi siłami zaatakowania skrzydła wojsk królewskich.

Kawaler Saski widząc zbliżającego się Kniaziewicza rozpoczął rozwijanie wychodzących z lasu batalionów Wąska droga utrudniała im jednak zadanie, tak że pierwsze trzy bataliony zatarasowały wyjście z lasu nie pozwalając rozwinąć się reszcie sił.

Kniaziewicz widząc rozwijanie się królewskich batalio­nów rzucił natychmiast przeciwko nim polskich i rzymskich strzelców rozrzuconych w tyralierę. Pragnął w ten sposób wprowadzić zamieszanie w szeregach nieprzyjacielskich w momencie zmieniania przez niego szyku z marszowego w bojowy. Wykorzystując cienką osłonę tyralierską rozwiną) batalion piechoty francuskiej, wsparł go trzema działami ustawionymi na lewej flance batalionu, z prawej ustawiając 2 szwadrony kawalerii.

Dowodzący przednią strażą neapolitańską ks. Trani, całkowicie zaskoczony szybkością działań republikanów, wpadł w panikę i rzucił się do ucieczki10. Żołnierze królewscy gęsto ostrzeliwani przez tyralierów zaczęli się cofać, jeszcze bardziej utrudniając wyjście z lasu kolejnych batalionów. Kawaler Saski, widząc zamieszanie, rzucił przeciwko linii tyralierów część oddziałów, pragnąc w ten sposób zyskać czas na uporządkowanie zmieszanych sze­regów i wyprowadzenie reszty wojsk z lasu. Działanie to szybko przyniosło efekt. Panika została opanowana, szeregi uporządkowane, a z lasu stopniowo zaczęły wychodzić kolejne oddziały. Neapolitańczycy z kawalerem Saskim na czele ruszyli do natarcia, kilkakrotnie atakując Kniaziewi­cza. Zostali jednak za każdym razem odparci. Przechodzący do kontrataków republikanie również nie odnieśli sukcesu,

10 D u m a s , Borboni..., t. II, s. 285.

155

odparci prz:ez dobrze broniących się Neapolitańczyków. Przedłużająca się walka pozwalała kawalerowi Saskiemu

wprowadzać do walki coraz to nowe siły. Wiedząc, że czas racuje na ich niekorzyść republikanie starali się czym redzej zepchnąć wojska królewskie. Bez rezultatu. Dzielna postawa Neapolitańczyków miała swoje źródło

w zimnej krwi i brawurze kawalera Saskiego. Prowadził każdy atak, zagrzewał do wytrwania cofających się, był wszędzie tam, gdzie jego osoba była niezbędna. Bezustanne narażanie się doprowadziło wieczorem do trzykrotnego zranienia dzielnego dowódcy. Spadł z konia, spłoszony wierzchowiec ruszył w stronę republikańskich szeregów. Widząc upadającego nieprzyjacielskiego wodza, grenadierzy polscy rzucili się, by go pojmać. Silny ogień i odsiecz Neapolitańczyków uratowały kawalera Saskiego od niewoli".

Widok spadającego z wierzchowca wodza podziałał na żołnierzy królewskich deprymująco, doszło do za­mieszania. Zabrakło oficera potrafiącego zastąpić kawalera Saskiego. Kanonada docierająca spod Nepi dodatkowo działała ujemnie na morale, stwarzała bowiem wrażenie, że wojska republikańskie za chwilę uderzą na walczących od tyłu12.

Widząc zamieszanie i niepewność w szeregach neapoli-tańskich, Kniaziewicz postanowił wykorzystać okazję i nim zaprowadzony zostanie porządek złamać wolę walki nie­przyjaciela. Uderzył więc na czele kawalerii. Szarża przy­niosła skutek. Czołowe oddziały królewskie rzuciły się do ucieczki, porywając za sobą artylerię. W tym momencie przed Kniaziewiczem pojawił się adiutant Macdonalda z Pytaniem, czy podesłać generałowi w sukurs batalion Piechoty. Kniaziewicz widząc popłoch w szeregach neapo-•tańskich, będąc już pewnym zwycięstwa odpowiedział:

" D 12 D

amas, Memoires..., t. I, s. 289. amas, Memoires..., t. I, s. 289.

Page 83: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

156

„Nadto mam walecznych, połowę mogę posłać w posiłek samemu generałowi".

Nie powiodło się natomiast obejście skrzydła neapolitań skiego przez wydzielony oddział Białowiejskiego. Prze. szkodziły temu zadaniu błotniste drogi i konieczność nawiązania łączności z 3 batalionem Legionu Polskiego w Corchiano. Dowodzący tym batalionem szef batalionu Zeydlitz nie zareagował na odgłosy kanonady pod Civita Castellana. Dysponujący poza swoim batalionem także 3 kompaniami 1 batalionu Legionu Polskiego, które wyco­fały się do niego z Fabrica, więc łącznie około 1200 żołnierzami, ograniczył się do utrzymywania dopiero co zdobytego miasta. Jego uderzenie w skrzydło kolumny kawalera Saskiego mogło doprowadzić do całkowitego zniszczenia wojsk królewskich.

Zapadająca noc i trudny lesisty teren sprzyjający zor­ganizowaniu zasadzki utrudniały pogoń za kolumną kawa­lera Saskiego. Neapolitańczycy mocno zdezorganizowani wycofywali się w kierunku Viterbo. Kiedy stwierdzili, że przerwano pościg, zatrzymali się u podnóża góry Cimino. Ścigający kolumnę neapolitańską zajęli ponownie zbun­towane Carbognano, Fabrica i Capraruolo, co uspokoiło nieco okolicę, pozwalając ściągnąć republikanom żywność. Zadowolony z sukcesu Kniaziewicz przerwał pościg i wy­cofał swoje oddziały do obozu.

Trwająca 5 godzin bitwa zakończyła się całkowitym sukcesem Kniaziewicza. Republikanie stracili 20 zabitych i 40 rannych. Neapolitańczycy stracili 400 zabitych i ran­nych oraz 600 jeńców, którzy jednak niedbale pilnowani wykorzystując zmęczenie pilnujących i ciemności nocy w większości zbiegli. Rankiem republikanie doliczyli się zaledwie 50 jeńców. W ręce zwycięzców wpadło 8 dzia i 15 jaszczyków, konie, muły, sprzęt obozowy, kilkase karabinów i duże ilości amunicji. Zdobycz w nocy wysłana została do Civita Castellana.

Jednocześnie z toczącymi się pod Falari walkami, około godz. 17.00 Macdonald otrzymał od Girardona raport informujący go, że wysłane patrole w okolicach

Orte wykryły kolumnę wojsk królewskich13. W tym samym czasie z Calvi w kierunku Magliano podchodzili Neapolitańczycy, doszło już do wymiany pierwszych strzałów14.

Macdonald zabezpieczony na odcinku zwycięskiego Kellermanna, przy zdecydowanej obronie Lahure'a, za­pewniającego, że zdoła powstrzymać na swoim odcinku nieprzyjaciela, niepewny wyniku boju toczonego przez Kniaziewicza, niepokoił się o kierunek północny, za­bezpieczany przez Girardona i Methieu. Macdonald, dysponujący w tym czasie jedynie 2 batalionem 15 pół-brygady lekkiej, stanowiącym garnizon Civita Castellana, i szwadronem 16 pułku dragonów, ściągnął brygadę Kellermanna do Civita Castellana.

Raport, który otrzymał od Girardona niewiele mu wyjaś­niał sytuację. Nie wynikało z niego, czy kolumna królewska kieruje się na Orte czy w górę Tybru. Obawiał się koncentrycznego ataku na most San Felice. Dlatego też wezwał gen. Methieu do Borghetto, tym bardziej że jak wynikało z raportu Girardona, nie zdołał przechwycić nieprzyjacielskiej kolumny.

Tymczasem Mathieu podszedł pod Vignanello i podjął próbę zdobycia miasta15. Mieszkańcy stawili jednak twardy opór. Mathieu stwierdziwszy, że w mieście nie ma wojsk regularnych, lecz tylko powstańcy, nie chcąc ponosić niepotrzebnych strat, odstąpił od Vignanello i rzucił się w pościg za wymykającymi się Neapolitańczykami. Mgła i Potyczki z grupami powstańców wstrzymywały marsz16.

,] Mahon,ńi«ie.!..., s. 368. ls Mahoń, Etudes..., s. 369. 16 Dumas, Borboni..., t. II, s. 271.

Mahon, Etudes..., s. 369.

Page 84: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

158

W drodze Mathieu otrzymał rozkaz Macdonalda odwołujący go do Borghetto.

Zaniepokojony o Magliano Macdonald noc postanowił spędzić w Borghetto, by w razie nocnego ataku objąć dowodzenie. Zanim opuścił Civita Castellanę wysłał jeszcze raport do Championneta donosząc mu o zwycięstwie nad nieprzyjacielem. Informował, że zwycięskie wojska 1 dy­wizji zdobyły 23 działa, 45 jaszczyków, ponad 800 koni i mułów, kilka chorągwi, kasy wojskowe, bagaże, zapasy amunicji i żywności, zagarnięto też w niewolę 2000 żołnierzy królewskich. Cenniejszy sprzęt wywieziono do Terni, działa i jaszczyki do Civita Castellana. Broń, którą nie zdołano zabrać, w obawie, aby nie wpadła w ręce wieśniaków, zniszczono, amunicję i żywność rozdzielono pomiędzy oddziały.

Walki 4 grudnia doprowadziły do całkowitej dezor­ganizacji neapolitańskiego lewego skrzydła. Utracono wszy­stkie działa, bagaże, amunicję i żywność. Doszło do całkowitego upadku ducha wśród oddziałów myślących nie o walce z republikanami, lecz o tym, jak uratować własną skórę. Rannego kawalera Saskiego odwieziono do Toskanii. Gen. Cusani, który przejął dowodzenie, mimo wysiłków zdołał nazajutrz zebrać jedynie 2000 żołnierzy. Pozostali błąkali się po okolicy, próbując czym prędzej wrócić do ojczyzny.

Kolumna ks. de la Tremouille'a, która swoim pojawie­niem się wywołała w okolicy wybuch powstania, musiała czym prędzej, by nie zostać odciętą, wycofać się17.

Powody do zadowolenia miał natomiast Macdonald. Docenił swoich podkomendnych nie szczędząc im słów uznania i pochwał. Kniaziewicz i Kellermann za wcześ­niejsze zasługi, ale przede wszystkim za postawę w bitwie 4 grudnia przedstawieni zostali do „broni honorowej

17 D a m a s, Memoires..., t. I, s. 289.

159

Wielu żołnierzy przedstawionych zostało do awansu18, aczkolwiek zaznaczyć należy, że byli to sami Francuzi. Nie chodziło jednak o niedocenianie przez Francuzów postawy polaków w czasie bitwy. Ocena ich sprawności i wartości jako żołnierzy znacznie wzrosła. Problem z awansami spowodowany był postawą Cysalpińczyków, utrudniających awanse i nagrody z powodu rygorystycznego przestrzegania zatwierdzonego etatu i budżetu jednostek. Chcąc nie chcąc polacy musieli zadowolić się słowami uznania Macdonalda, pochwałami towarzyszy broni i pochlebnymi artykułami w prasie.

18 c

5 żołnierzy z 11 półbrygady liniowej, 5 z 19 pułku strzelców 0nnych, 9 z 15 półbrygady liniowej.

Page 85: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

OTRICOLI, 6 XII 1798 R.

Zatrzymany w wąwozie koło Rignano Mack, zaniepokojony brakiem wiadomości od kawalera Saskiego, wątpiący w możliwość czołowego sforsowania mostu, postanowił wysłać na rekonesans kolumnę marszałka Damasa. Zgodnie z otrzymanymi instrukcjami kolumna składająca się z 5 ba­talionów piechoty i 6 szwadronów kawalerii miała od lewej flanki obejść górę i wydostawszy się na nową drogę nawiązać łączność z wojskami kawalera Saskiego. Damas w przypadku braku rozstrzygnięcia na lewym skrzydle winien wesprzeć kawalera Saskiego, a w przypadku jego rozbicia przejąć jego zadanie. Ruszono nocą. Wobec panujących ciemności i zatopionych w błocie dróg posuwa­no się bardzo wolno. W drodze natknięto się na kuriera z informacjami o przegranej pod Nepi gen. Colliego .

Damas osiągnął nową drogę w południe 5 grudnia. Widok rozrzuconego sprzętu wojskowego i zeznania wy­chodzących naprzeciw maszerującej neapolitańskiej kołu"1" nie niedobitków uświadomiły mu rozmiar klęski Colliego-Nieco później uzyskał wiadomości o porażce kawalera Saskiego pod Falari. Nie mając artylerii postanowił wstrzy

1 Damas, Memoires..., t. I, s. 288.

161

mać marsz i zająć, do czasu nadesłania dział z Rzymu, obronną pozycję koło Monte Rosi. Z biegiem czasu siły jego wzmocniły się o 1000 żołnierzy kawalera Saskiego i 2000 niedobitków z oddziałów Colliego.

pomimo zwycięstwa pod Civita Castellaną Macdonald ciągle obawiał się o swoją pozycję. Przypuszczał, że Neapolitańczycy 5 grudnia wznowią uderzenie. Analiza bitwy pozwoliła mu wyciągnąć wniosek, że jest mało prawdopodobne, aby Neapolitańczycy uderzyli powtórnie na wcześniejszych odcinkach. Spodziewał się ruchu wojsk królewskich na Magliano i most San Felice, który w razie powodzenia odcinałby go od Championneta. Pogląd ten wzmacniały doniesienia o ruchu kolumn nieprzyjacielskich posuwających się wzdłuż Tybru na San Felice.

Macdonald postanowił więc dokonać odwrócenia frontu swojej dywizji. W Civita Castellaną pozostawił w cha­rakterze odwodu Kellermanna z dwoma wyczerpanymi bitwą batalionami wzmocnionymi wypoczętym, bo w trak­cie bitwy stanowiącym załogę Civita Castellaną, ba­talionem 15 półbrygady liniowej. Pod ich pieczą po­zostawiono bagaże.

2 batalion polski zajął pozycję pomiędzy Kellermannem a Kniaziewiczem, stanowiąc w razie potrzeby wsparcie jednego lub drugiego.

Kniaziewicz, ze swoją brygadą pomniejszoną o odesłany do mostu San Felice szwadron 16 pułku dragonów, 5 grud­nia wykorzystał wcześniejsze powodzenie i rozpoczął pościg za rozbitym pod Falari nieprzyjacielem.

Magliano obsadzał Girardon wzmocniony dodatkowo 2 szwadronami, Mathieu rozglądał się za umykającą mu kolumną neapolitańską, którą w razie jej pojawienia się

Powinien rozbić. Obrońcy mostu San Felice wzmocnieni zostali komendą Lahure'a.

5 grudnia był mglisty i deszczowy. Francuzi wokół Magliano czekali w pogotowiu. Neapolitaczycy jednak nie

i v ' ta Castellaną 1798

Page 86: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

162

ukazali się. Wysłane oddziały rozpoznawcze wróciły bez wiadomości o nieprzyjacielu.

Tymczasem, ku zdziwieniu i zaniepokojeniu Macdonalda o godz. 10.00 pod Falari wybuchła strzelanina, która trwała do południa. Powodem wymiany strzałów była akcja brygadiera Cusaniego, który po zebraniu około 2000 żołnierzy i wsparciu powstańcami, rozpoczął działania podjazdowe. Bez artylerii, którą wcześniej utracił, nie mógł przedsięwziąć większej akcji.

Intensywna wymiana strzałów pod Falari w pewnym momencie tak zaniepokoiła Macdonalda, że wysłał dla wsparcia Kniaziewicza 1 batalion 30 półbrygady liniowej, połowę batalionu 15 półbrygady lekkiej i szwadron strzel­ców konnych z zadaniem przecięcia drogi z Civita Castel-lana do Falari, wsparcia Kniaziewicza bądź w razie potrzeby umożliwienie mu odwrotu i obronę miasta. Było przecież możliwe, że Neapolitańczycy zamiast uderzyć na Magliano, jak początkowo przypuszczał Macdonald, ruszyli na Falari. Wkrótce jednak sytuacja wyjaśniła się, tak że batalion 30 półbrygady liniowej wycofano na most San Felice.

Dzień upłynął więc na drobnych potyczkach, niewyjaś-niających sytuacji, jaka wytworzyła się po 4 grudnia. Brakowało żywności. Trudności aprowizacyjne zmuszały Macdonalda do wszczęcia ruchów na Otricoli. Kniaziewicz i Kellermann pozostawali na prawym brzegu Tybru wokół Civita Castellana. Pozycji swych mieli bronić przez 6 grud­nia i w razie silnego nacisku wojsk królewskich wolno cofać się w kierunku mostu San Felice. Pozostałe siły zamierzał Macdonald rzucić na Otricoli.

Sukcesy francuskich 1 i 3 dywizji skłaniały Champion-neta do pokuszenia się o odbicie Rzymu, czekał tylko na 17 półbrygadę liniową, która miała nadejść 6 grudnia Tymczasem 5 grudnia Championnet otrzymał wiadomość że w okolicach Rieti Neapolitańczycy skoncentrowali ' 7000 do 8000 żołnierzy. Stanowili oni poważne niebez

163

pieczeństwo dla niekompletnej 2 dywizji francuskiej, dys­ponującej zaledwie jedną brygadą, a i to uszczuploną o batalion 64 półbrygady liniowej, odepchnięty wcześniej od sił głównych dywizji uderzeniem neapolitańskim j w związku z tym czasowo przyłączonym do 1 dywizji Macdonalda. Obecnie stanowił on garnizon Otricoli i Narni.

Championnet, dostrzegając niebezpieczeństwo, jakie za­wisło nad 2 dywizją, polecił odesłanie „oddelegowanego" do 1 dywizji batalionu 64 półbrygady liniowej do Terni. Decyzja ta spowodowała zmniejszenie oddziałów repub­likańskich w Otricoli do 200 żołnierzy chroniących znaj­dujący się w mieście szpital polowy 1 dywizji.

Informacja o wycofaniu się Francuzów została natych­miast przekazana do Calvi marszałkowi Metschowi, dys­ponującemu po połączeniu się z oddziałem płk. Giustiniego 5850 żołnierzami i 13 działami. Marszałek ruszył więc natychmiast siłą 5000 żołnierzy na Otricoli, resztę pozo­stawiając w Calvi w charakterze odwodu. Nie znał wyniku starcia z 4 grudnia. Nocny marsz pozwolił na zajęcie miasta z zaskoczenia. Nieliczni obrońcy zostali rozproszeni lub wzięci do niewoli. Neapolitańczycy zdobyli magazyny i szpital. Ruch ten przeciął komunikację pomiędzy 1 dywizją a pozostałymi dywizjami francuskimi. Podjazdy kawalerii neapolitańskiej pojawiły się pod Narni2.

Damas, Memoires..., t. I, s. 287.

Page 87: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

CALVI, 9 XII 1798 R.

5 grudnia Mack wiedział już, że sforsowanie mostu na drodze do Civita Castellana kosztowałoby jego armię zbyt wiele ofiar. Wiadomości od kawalera Saskiego wprowadziły go w furię, odgrażał się, że zdegraduje oficerów'. Był zrozpaczony, że tak doskonały plan jaki ułożył legł w gru­zach z powodu nieudolności i tchórzostwa podkomendnych. Zrezygnował więc z marszu naprzód i postanowił wycofać się do Rzymu. Pozostawił jednak kolumnę marszałka Bourcarda składającą się z 5 batalionów piechoty i 2 szwad­ronów kawalerii celem obserwowania gen. Lahure'a. Na­stępnego dnia siły główne rozpoczęły odwrót na Rzym.

Mack zjawił się 7 grudnia w kwaterze Damasa. Zapoznał się z sytuacją na lewym skrzydle i przyjął proponowany przez Damasa plan działania, udzielając mu jedynie kilku wskazówek. Mack miał nadzieję, że Damas przejmie teraz rolę kawalera Saskiego, tym bardziej że przecież Nepi pozostawało w rękach neapolitańskich.

Po powrocie Macka do Rzymu dostarczono mu raport Metscha o zajęciu przez wojska królewskie Otricoli. Postano­wił więc uderzyć siłami głównymi drogą przez Cantalupo na

1 Rzeczywiście później kilku oficerom własnoręcznie zerwał szli . i zastąpił ich podoficerami.

165

Terni- Ruch taki dawał szansę odcięcia dywizji Macdonalda od reszty sił francuskich, przy równoczesnym zgnieceniu z wykorzystaniem wojsk Metscha słabej dywizji Lemoine'a.

pozostawiony z 4000 żołnierzy Bourcard winien wiązać dywizję Macdonalda, stwarzając wrażenie, że w wąwozie dignano nadal znajdują się główne siły neapolitańskie.

Damas powinien w tym czasie obejść dywizję Macdonalda, kontrolować szlak z Rzymu do Viterbo i zebrać ile zdoła niedobitków rozbitego lewego skrzydła, wzmacniając nimi swoje siły. Kolumna Damasa licząca początkowo 4500 żołnierzy wzrosła w ten sposób do blisko 7400 ludzi2.

Tymczasem główne uderzenie w sile 11 800 żołnierzy (14 batalionów piechoty, 10 szwadronów jazdy) skierowane zostało na Terni. Napotkano jednak na trudności. Artyleria, która musiała przeprawiać się przez Tybr drogą na Correse, spóźniała się w marszu. Również piechota straciła dwa dni nim osiągnęła Cantalupo. 8 grudnia skoncentrowano 14 ba­talionów piechoty i 10 szwadronów jazdy3. Uderzenie wyznaczono na 11 grudnia, powiadamiając o tym przeby­wającego w Calvi Metscha. Jako zabezpieczenie lewego brzegu skierowano z Rzymu dwa szwadrony jazdy i batalion piechoty.

Tymczasem wojska francuskie nie zamierzały czekać. W wyniku pomyślnych bitew Championnet przestał obawiać się przewagi liczebnej wroga, a dotychczasową niepewność zastąpiło lekceważenie wojsk królewskich. Zdobyczna artyleria, konie zaprzęgowe i amunicja znacznie poprawiły sytuację materialną armii republikańskiej. Poprawiła się także sytuacja aprowizacyjna. Joubert, naczelny dowódca armii włoskiej informował jednocześnie, że zapadła decyzja zajęcia Piemontu, co mogło spowodować interwencję austriacką. Należało więc jak najszybciej rozpocząć kontr-ofensywę i jeśli to możliwe wzniecić rewolucję w Neapolu.

3 M a h o ń , Śtudes..., s. 408. M a h o ń , Etudes..., s. 390, 408.

Page 88: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

166

Informacja o możliwym włączeniu się Austrii do wojny zdopingowała Championneta. Szansa zwycięstwa nad Kró­lestwem Neapolu, rozszerzenie rewolucji, detronizacja króla, mogła przypaść komuś innemu, gdyby w wyniku austriac­kiej interwencji został odwołany na północ.

Pewną troską napawała Championneta pozostająca na tyłach Toskania, w której wylądowała dywizja Naselliego. Zażądał więc od Jouberta przejęcia obserwacji Toskanii, wysłał jednak na wszelki wypadek w charakterze obser­watora szefa brygady Broussiera4.

Plan Championneta zakładał wykorzystanie trzech bata­lionów 1 dywizji skierowanych na Rieti przez Magliano, Contigliano, Colle Bacano i Villa Amati. Pozostałe siły 1 dywizji winny w tym czasie utrzymać most San Felice. Macdonald otrzymał odpowiednie rozkazy 6 grudnia, ale wysłał w międzyczasie raport, w którym informował Championneta, że koncentruje swoje siły do ataku na Calvi od strony Otricoli i Magliano.

Propozycja Macdonalda pozwalająca wyjaśnić położenie 1 i 2 dywizji została zaakceptowana przez Championneta. Zajęcie Calvi pozwoliłoby nie tylko zapewnić łączność pomiędzy centrum a 1 dywizją, ale również zabezpieczyłoby drogę z Rieti do Rzymu. Championnet zmienił więc swój plan, polecając teraz wojskom gen. Lemoine'a skierować silny oddział z Rieti na Calvi, a resztą dywizji przekroczyć granicę rzymsko-neapolitańską i zająć Civita Ducale.

Championnet zaplanował uderzenie na 8 grudnia. Zadanie główne miały wykonać 1 i 2 dywizja, 3 dywizji postawiono zadania dywersyjne, polegające na angażowaniu na troncie nadmorskim Neapolitańczyków. Gen. Duhesme (który przejął 6 grudnia dowództwo nad 3 dywizją) otrzyma rozkaz w razie porażki wolnego cofania się w kierunki Ankony, a w razie pobicia nieprzyjaciela ruszenia

4 Mahoń, Etudes..., s. 377.

167

Ąntrodoco i nawiązania styczności z republikańskim cen­trum-8 grudnia 2 dywizja gen. Lemoine'a składająca się zaledwie z 2 batalionów 64 połbrygady liniowej, 2 batalio­nów 97 połbrygady liniowej i 2 szwadronów 19 pułku dragonów5 uderzyła na Rieti, zajęła miasto po krótkiej walce i przekroczyła granicę rzymsko-neapolitańską6. Na widok zbliżających się Francuzów ludność Civita Ducale wpadła w popłoch i rzuciła się do ucieczki. Zajęto także, nocą z 8 na 9 grudnia, opuszczone Antrodoco.

Macdonald rozpoczął przesuwanie swoich sił już 7 grud­nia. W zamku Civita Castellana pozostawiono tylko 100 żołnierzy, przerzucając resztę wojsk w rejon Borghetto, gdzie zebrano wojska Kellermanna, Girardon skoncentrował się w Magliano, a siły Mathieu ulokowano w Otricoli, do którego w celu przeprowadzenia ataku na Calvi przybył sam Macdonald. Calvi miało zostać 8 grudnia dwustronnie zaatakowane siłami generałów Kniaziewicza i Mathieu. Uderzenie miało zmieść siły neapolitańskie Metscha i do­prowadzić do nawiązania kontaktu z walczącą pod Rieti 2 dywizją gen. Lemoine'a. Dalsze ruchy Kniaziewicza i Mathieu miały być uzależnione od wyniku ataku na Rieti. W razie porażki republikanie mieli cofnąć się na Magliano (Kniaziewicz) i Fidenes (Mathieu).

Ruch Francuzów opóźniła jednak alarmująca wiadomość o posuwaniu się kolumny Bourcarda, która mogła skierować sie na Rieti, Magliano lub Calvi. W razie ruchu na Calvi groziło Kniaziewiczowi uderzenie ze skrzydła. Wysłano natychmiast patrole, które nie wypatrzyły jednak wojsk neapolitańskich. Zbliżało się południe, cała akcja była już bardzo opóźniona. Zniecierpliwiony Macdonald postanowił

Zaryzykować atak na Calvi, wierząc, że doświadczenie zdolności Kniaziewicza stanowią dostateczną gwarancję

, Przysłani zostali z 3 dywizji. M a h o n , Etudes..., s. 382.

Page 89: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

168

sukcesu. Ruszono mimo fatalnej pogody na Magliano a następnie wąwozami zbliżono się do Calvi.

Kniaziewicz prowadził do ataku 2370 żołnierzy7, posu. wano się bardzo ostrożnie, pozostawiając w celu utrzymania łączności z kwaterą główną drobne komendy. W obawie przed zasadzką, jaką mogły zastawić oddziały neapolitań-skie Bourcarda, rozesłano liczne patrole.

Zgodnie z planem Mathieu prowadzący 1560 żołnierzy* miał, ze względu na bliższą odległość do Calvi, ruszyć w południe. Krótko przed wymarszem patrol przypro­wadził 3 Polaków z kolumny Bourcarda, którzy na wiadomość, że wśród jednostek francuskich znajduje się formacja polska zdezerterowali i chcieli dołączyć do rodaków. Zeznali, że Bourcard znajduje się w marszu na Calvi bądź Rieti. Siłę kolumny określili na 3 pułki piechoty.

Natychmiast wysłano Kniaziewiczowi rozkaz rozbicia kolumny Bourcarda, którego wesprzeć miały przesunięte do Magliano siły Kellermanna.

Wysłane przez Kellermanna patrole zdobyły jeńców, którzy zeznali, że główne siły kolumny Bourcarda znajdują się nadal na lewym brzegu Tybru, a rzekę przekroczyło zaledwie 600 żołnierzy.

Obie informacje nie były prawdziwe. Jedynie Championnet przejrzał Macka. 8 grudnia uzyskał

informację, że Neapolitańczycy zamierzają wzmocnić Calvi, a następnie wspólnie z Metschem uderzyć na Otricoli lub Terni9. Posunięcie to uzmysłowiło Francuzom konieczność opanowania okolic Calvi i drogi z Terni do Rzymu.

7 1 i 2 batalion 1 legionu polskiego, 2 batalion 30 półbrygady liniowej, resztki legionu rzymskiego oraz szwadron 19 pułku strzelców konnych

8 3 bataliony 11 półbrygady liniowej, 2 szwadrony 16 pułku dragon i 3 działa.

9 List Championneta do Dyrektoriatu Wykonawczego wysłany z Rieti 11 XII.

169

Maszerujący na Calvi Kniaziewicz otrzymawszy rozkaz rozbicia Bourcarda nie wiedział co robić. Nie chcąc tracić czasu, sam ruszył na rekonesans. Tymczasem czołowe oddziały kolumny dotarłszy pod Calvi zatrzymały się. Niepokoiła ich nieobecność Kniaziewicza, brak rozkazów, pojawienie się Neapolitańczyków od strony Calvi i ożywie­nie wojsk królewskich w mieście. Wysłano więc gońca do Kellermanna po rozkazy.

W Calvi stacjonowały oddziały Metscha liczące 5000 piechoty, 300 kawalerii i 8 dział. Z powodu deszczów i ciężkiego marszu po rozmytych błotnistych drogach dopiero nad ranem 9 grudnia pierwszy pod Calvi zjawił się z 2 szwadronami 16 pułku dragonów i 11 liniową pół-brygadą piechoty gen. Mathieu10. Piechota prowadzona przez szefa brygady Andrzeja Carvin, zwanego Calvinem, pierwszym uderzeniem zniosła wysunięte oddziały królew­skie i podsunęła się pod samo miasto, zajmując okoliczne wzgórza i umieszczając na nich 3 działa. Artyleria otworzyła ogień, koncentrując go na klasztorze blokującym dostęp do miasta, szybko robiąc wyłom w klasztornym murze.

W tym samym czasie na tyłach Calvi zjawiła się kolumna Kniaziewicza, wypierająca wysunięte oddziały neapolitań-skie i blokująca ewentualny odwrót wojsk królewskich. W tym celu część 1 batalionu polskiego, Legion Rzymski i batalion 30 półbrygady liniowej obsadziły wąwóz. Flanki oddziałów blokujących wąwóz stanowiły pozostałą część 1 i cały 2 batalion Legionu Polskiego. Jazda została na drodze, stanowiąc zabezpieczenie przed nagłym wypadem Neapolitańczyków z miasta.

Mathieu jednocześnie z ostrzeliwaniem klasztoru wysłał do Calvi swojego adiutanta Trinąuallyego z żądaniem Kapitulacji. Sugerował, że miasto nie jest przygotowane do obrony i łatwo będzie go zdobyć szturmem. Przestrzegał

Mahoń, Źtudes..., s. 392.

Page 90: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

170

jednocześnie, że w razie gdyby musiał zdobywać go siłą rozkaże nie dawać pardonu i wykłuje bagnetami w zemści za wymordowanie rannych w Otricoli wszystkich obrońców Podobne żądanie wysłał przez parlamentariusza z drugiej strony miasta Kniaziewicz.

Metsch, nie wiedząc, jakie siły go zaatakowały, po_ stanowił zyskać na czasie, liczył na odsiecz nadciągającego Macka. Targował się zażarcie, aż wreszcie przyciśnięty przez zniecierpliwionego parlamentariusza grożącego ze­rwaniem rozmów zażądał 6-godzinnego rozejmu, potrzeb­nego mu na przeprowadzenie narady wojennej. Francuzi przystali na zawieszenie broni.

Rada wojenna wykazała jednak brak zapału do walki. Głównym orędownikiem natychmiastowej kapitulacji byt ks. Tarentu, który już wcześniej przyczynił się do osłabienia ducha wojennego wśród żołnierzy, agitując za złożeniem broni". Ustalono więc warunki kapitulacji, z którymi natychmiast ruszył do Macdonalda goniec. Zawieszenie broni przedłużono do czasu nadejścia odpowiedzi.

Macdonald nie zgodził się jednak na żadne warunki, słusznie podejrzewając Metscha, że gra na zwłokę, czekając na nadejście odsieczy. Zażądał więc natychmiastowej bezwarunkowej kapitulacji, grożąc wykłuciem obrońców. Swoje ponowne żądania poparł dostaniem Mathieu posił­ków: 3 batalionu Legionu Polskiego, 3 dział i 2 granat­ników12. W celu zrobienia większego wrażenia na Neapo-litańczykach Macdonald polecił wysłać Kellermannowi batalion piechoty lekkiej kilka mil przed Magliano, a na wzgórza wokół Magliano batalion 12 półbrygady. Oddziały te miały rozpalić jak największą ilość ognisk sugerując w ten sposób, że siły republikańskie stanowią wielką s»C-

" Mahoń, Śtudes..., s. 392. 12 Jeszcze przed przybyciem gońca od Metscha Macdonald zaniep0

jony brakiem wieści od Matchieu i Kniaziewicza wysiał do nich 2 dzi i 2 granatniki. 3 batalion polski zabrał z sobą 1 działo i 1 granatnik

171

Metsch odpowiedź Macdonalda otrzymał późnym popołud-niem. Do zakończenia terminu zawieszenia broni zostało zaledwie kilka minut. Nie było czasu na zwołanie narady.

Decyzja była trudna. Wojsko było zdemoralizowane dotych­czasowymi porażkami pod Magliano i Otricoli, skłonne do buntu i niechętne do walki, wokół Calvi płonęły liczne ogniska, wskazujące na znaczne siły republikańskie, miasto nie było przygotowane do obrony, już rada wojenna wykazała skłonność do kapitulacji części dowódców. Za­skoczeniem była także treść ostrego ultimatum. Metsch podjął więc decyzję o kapitulacji, żądając w zamian honorów wojskowych, które chętnie mu przyznano, chciano w ten sposób przyśpieszyć kapitulację wojsk królewskich, którym w każdej chwili mogły przyjść z odsieczą siły główne Macka. Przybity ciężarem odpowiedzialności Metsch, zdający sobie sprawę, że za kapitulację uznany zostanie za zdrajcę, opuszczał Calvi pijany. Przerażony tym co się stało, przypominał wszystkim, że uzyskał honory wojskowe i zyskał czas wstrzymując wojska fran­cuskie. W obozie przeciwników naraził się jednak tylko na śmieszność.

Republikanie kolejny raz zdobyli duże łupy: 8 dział, 15 cho­rągwi i sztandarów, 300 koni, 5000 karabinów, amunicję, inny sprzęt wojskowy. Do niewoli trafiło 2 generałów (Metsch i Carillo) oraz ponad 5000 oficerów i żołnierzy13.

Po zajęciu Calvi w mieście pozostał gen. Mathieu, natomiast gen. Kniaziewicz wycofany został do Magliano, stając się odwodem dla Kellermanna, lub gdyby zaszła taka konieczność dla Mathieu. Kellermanna niepokoiły dostrzeżo­ne pod Monte Buono ogniska obozowe wojsk królewskich. Macdonald przypuszczał, że jest to ta sama kolumna, o której donoszono mu już wcześniej. Chciał osobiście się z nią r°zprawić.

'3 Mahoń, Etudes..., s. 393.

Page 91: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

172

Championnet, zadowolony z dotychczasowych sukcesów Macdonalda, cieszył się z gorliwości generała i pozostawi) mu wolną rękę co do ruchów wobec wojsk neapolitańskich znajdujących się nad Tybrem. Osobiście bardziej był zainteresowany uderzeniem 2 dywizji francuskiej na Ant rodoco. Zajęcie miasta wykazało jednak brak większych sit neapolitańskich. Championnet był dotychczas przekonany że Mack ściągnął wojska do Cantalupo i szykuje ofensywę która pozwoli mu stoczyć bitwę o Terni. 10 grudnia przekonał się, że Neapolitańczyków nie ma w okolicach Rieti, a jakieś oddziały dostrzeżono dopiero pod Akwilą. Wstrzymał więc ruch 2 dywizji, wysyłając tylko batalion piechoty z Rieti przez Contigliano na Vacone, który w razie potrzeby mógł udzielić Macdonaldowi wsparcia, oraz drugi batalion'4 z Terni przez Vacone do Correse. Pozostałe siły wzmocniły Macdonalda.

Mack zebrawszy w Cantalupo 14 batalionów piechoty i 10 szwadronów kawalerii szykował się do wspólnego z Metschem uderzenia na Terni. Raport, jaki otrzymał od Metscha, wskazywał, że Macdonald dzień lub dwa będzie biernie czekał na neapolitańskie uderzenie, co pozwoli bez trudu wspólnie uderzyć na Terni. Uspokojony Mack po­stanowił się nie spieszyć i dać wojsku dzień odpoczynku.

Wykorzystując zarządzony postój, Mack wraz z ks. Hessen-Philipsthal, dowodzącym strażą przednią, postanowił przeprowadzić drogą z Cantalupo do Terni rekonesans • Po powrocie dotarli do Macka uciekinierzy z Calvi, donoszący, że miasto zostało zaatakowane przez republikan. Wiadomość komplikowała plany Macka, wierzył on jednak, że Metsch zdoła się utrzymać co najmniej przez dzień. Wysłał też zaraz pod dowództwem ks. Hessen-Philipsthala

na odsiecz przez Monte Buono straż przednią. Rankiem następnego dnia (10 grudnia) ze szczytu góry Monte Calvo

14 Był to batalion z 97 półbrygady. 15 M a h o ń , Śtudes..., s. 396.

1 - 7 1

na tyły blokujących Calvi republikanów miało wyjść uderzenie wojsk królewskich16. Kapitulacja Calvi przekreś­liła te plany.

Sytuacja Macka nagle stała się niebezpieczna. Uwolniony Macdonald mógł teraz bez żadnych przeszkód uderzyć na niego samego, szczególnie zagrożony był Damas, znajdujący się na drodze z Rzymu do Florencji, oddzielony od reszty wojsk Tybrem. 2 i 3 dywizje francuskie mogły przekroczyć granicę i okrążyć wojska Macka, brakowało żywności, wojsko szemrało i zarzucało oficerom tchórzostwo, a cudzo­ziemcom zdradę, doszło do buntów. Oficerowie przestawali ufać podkomendnym, oskarżając ich o jakobinizm. Mack był zrozpaczony i wściekły17. Nie widząc innego wyjścia, a wierząc, że możliwa jest jeszcze koncentracja rozproszo­nych oddziałów i stawienie skutecznego oporu w górach wokół Frascati i Albano, zarządził generalny odwrót wszy­stkich sił neapolitańskich. Zgodnie z planem odwrotu Mack i Damas powinni 12 grudnia po przejściu Rzymu zająć pozycje wokół Albano, a Bourcard stanąć w Frascati. Komendant Rzymu otrzymał rozkaz przygotowania żywności i przewodników. Garnizon miał opuścić miasto po przejściu wycofujących się wojsk królewskich.

Tymczasem Macdonald rankiem 10 grudnia ruszył z woj­skami szefa brygady Darnauda z Otricoli do Calvi. Po południu doniesiono mu, że Neapolitańczycy wycofali się z Monte Buono. Natychmiast, wykorzystując zdobyte informacje o nowej, niezaznaczonej na mapach drodze prowadzącej z Terni przez Cantalupo do Rzymu, ruszono w pogoń. Kolumna Kniaziewicza18 ruszyła na Cicigniano i Collevecchio, wysyłając podjazdy do St. Polo i Cantalupo.

Przeprowadzenie uderzenia postawiłoby w ciężkim położeniu atako­wanego z dwóch stron Kniaziewicza.

I M a h o ń , Śtudes..., s. 403. Legion Polski, 2 batalion 30 półbrygady, szwadron 19 pułku strzelców

konnych, szwadron 19 pułku dragonów.

Page 92: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

174

Mathieu, który miał utrzymywać łączność z Kniaziewiczem ruszył zająć Monte Buono i Catinella, w rezerwie pod Magliano pozostał Kellermann. Zdziesiątkowany począt­kowymi dezercjami i szerzącymi się chorobami Legjon Rzymski, którego liczebność spadła do 150 ludzi, odesłany został na tyły, by pod okiem szefa brygady Jabłonowskiego przejść konieczną reorganizację19.

Wiadomość o niezaznaczonej na mapach drodze dotarła także do Championneta. Natychmiast postanowił ją wyko­rzystać i zaatakować 2 dywizją, tym bardziej że otrzymał właśnie wiadomość z Paryża od Dyrektoriatu Wykonaw­czego, że jego armia zostanie wzmocniona do 50 000 ludzi, a pierwsze posiłki są już w drodze. Potwierdzeniem wiadomości było zjawienie się długo oczekiwanej 17 pół-brygady piechoty, 7 i 25 pułku strzelców konnych20.

Zadowolenie Championneta zburzył nieco raport Mac-donalda. Zarzucał on w nim bezczynność 2 dywizji, która zamiast ruszać na poszukiwanie nieprzyjaciela, stwierdziw­szy jego brak zatrzymała się. Domagał się od wodza naczelnego natychmiastowego ruchu na Rzym. Proponował przygotowany przez siebie plan, gdzie Lemoine powinien drobnymi oddziałami obsadzić Terni, Rieti i Antrodoco, a głównymi siłami swojej 2 dywizji wykorzystując starą i nowo odkrytą drogę ruszyć na Monte Leone i Asprę. Mimo impertynenckiego tonu raportu, Championnet utwier­dził się w planach ataku na Cantalupo. Nie miał jednak zamiaru wykonywać „instrukcji" Macdonalda. Jego własny plan przewidywał uderzenie na Macka z trzech stron siłami

1 i 2 dywizji. Gen. Lemoine z 3 batalionami 73 półbrygady, 2 szwadronami 19 pułku dragonów i 5 działami winien zaatakować od strony Rieti, Civita Ducale i Contigliai10

neapolitańskie prawe skrzydło i w razie możliwości starać się wydostać na ich tyły. W centrum uderzyć

19 M a h o ń , Etudes..., s. 400. 20 Si x, Dictionnaire..., t. I, s. 457.

175

miały od strony Vacone siły główne 7 batalionów piechoty i 11 szwadronów jazdy. 2 dywizja oddawała do dyspozycji centrum 3 bataliony 97 półbrygady, 4 szwadrony 7 pułku strzelców konnych, 4 szwadrony 25 pułku strzelców konnych i 7 dział21. Z 1 dywizji przekazano 4 bataliony piechoty z brygady Mathieu i 3 szwadrony 16 pułku dragonów. Atak na lewe skrzydło, bez względu na ewen­tualną przewagę nieprzyjaciela, miał wykonać Kniazie-wicz, który miał do dyspozycji 4 bataliony piechoty i 3 szwadrony jazdy, ale tylko w sytuacji, gdyby Neapoli-tańczycy ruszyli z Cantalupo na Vacone. W odwodzie Championnet pozostawił w San Gemini gen. Reya, który winien podjazdami ubezpieczać szyki republikańskie od strony Toskanii, oraz gen. Kellermanna22 przy moście San Felice. Garnizon Otricoli liczył batalion piechoty i pół szwadronu 19 pułku strzelców konnych. Zajęcie Terni przypadło nadciągającej 17 półbrygadzie piechoty i szwad­ronowi 19 pułku dragonów.

Championnet wysłał Macdonaldowi rozkazy za pośred­nictwem swojego adiutanta Sylvestre. Macdonald nie ukry­wał niezadowolenia, w obecności adiutanta naczelnego wodza ostro krytykował plan, a w liście do Championneta powątpiewał w jego zdolności wojskowe23.

Tymczasem okazało się, że zaplanowana akcja nie miała już szans realizacji. Mack na wieść o upadku Calvi, nocą z 11 na 12 grudnia, wycofał się na Rzym. Rano podjazdy republikańskie stwierdziły wycofywanie się wojsk królew­skich w kierunku Rzymu. Wiadomość ta zelektryzowała republikanów. Championnet postanowił osobiście prowadzić pościg, mijające oddziały witały go wiwatami, oczekiwano

Batalion 97 półbrygady, szwadron 25 pułku strzelców konnych l szwadron 7 pułku strzelców konnych oraz 3 działa miały dołączyć 12 grudnia.

5 batalionów piechoty, 3 szwadronów jazdy. 23 M a h o ń , Etudes..., s. 401.

Page 93: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

176

rozkazu marszu na Neapol!!! Championnet zły, że Mac. donald nie wykonał rozkazu24, nie tracił jednak czasu Pozostawił w Vacano batalion piechoty z działem, a z 2 ba­talionami piechoty, 8 szwadronami strzelców konnych i 6 działami ruszył na Cantalupo, do którego zmierzał też zgodnie z wcześniejszymi rozkazami, gen. Lemoine. Po zajęciu miasta Championnet wysłał nowy rozkaz do Mac-donalda, polecając mu zostawić przy moście San Felice 3 bataliony piechoty, 2 szwadrony jazdy i 6 dział, a z resztą dywizji udać się czym prędzej do Cantalupo25.

Całkowitym zaskoczeniem dla Macdonalda okazał się raport stacjonującego przy moście San Felice gen. Keller-manna, donoszący o obejściu 1 dywizji przez wojska królewskie, które nocą z 11 na 12 grudnia rozbiły obóz na górze San Vito koło Otricoli i starły się z patrolami Kellermanna pod Borghetto. Ciemności nie pozwalały mu zorientować się w sile i zamiarach wroga. Wysłał więc raport, w którym obawiał się bitwy o most w okolicach Magliano. Macdonald natychmiast udał się do Collevecchio, gdzie dowiedział się, co było powodem zaniepokojenia Kellermanna. Potyczka była pozorowanym atakiem Damasa, który nie orientując się, że Mack zarządził odwrót, starał się zgodnie z poprzednimi rozkazami zaniepokoić repub-likan i ściągnąć pod most San Felice jak najwięcej wojsk republikańskich, odciążając w ten sposób Metscha, który miał uderzyć z Calvi na Terni.

Damas siłami głównymi zajmował teren pomiędzy Falari a Civita Castellana, niepokojąc załogę tego fortu potyczkami. Nie angażował jednak większych sił ani przed fortem, ani przed mostem. Jego zadaniem nie było przecież przeprowadzenie bitwy, a tylko sugerowanie chęci zajęcia mostu. Akcja Damasa wprowadziła pewne

24 Mimo wyraźnego polecenia Macdonald skierował brygadę na Can" talupo zamiast na Vacone.

25 Mahoń. Etudes.... s. 569.

177

zaniepokojenie Kellermanna, jednak już rankiem następ­co dnia zorientował się on w sytuacji i złożył wyjaś­nienia Macdonaldowi.

Zaniepokojenie Macdonalda nie udzieliło się jednak Championnetowi, który nie wierzył, by w czasie, gdy główne siły Macka wycofywały się na Rzym, Neapolitań-czycy byli zdolni do obejścia 1 dywizji, co najwyżej mogły się tam znajdować niewielkie oddziały, z którymi Kellermann z pewnością by sobie poradził. Dlatego też wysłał do Macdonalda rozkaz, zgodnie z którym, gdyby jakieś siły nieprzyjacielskie znajdowały się na lewym brzegu Tybru miał je zniszczyć, a w razie gdyby ich tam nie było, bez zwłoki wykonać spieszny marsz na Can­talupo. Jednocześnie przestrzegał Macdonalda, że to on jest wodzem armii, a dowódca 1 dywizji ma wypełniać jego rozkazy, a nie z nim dyskutować. Przestrzegał, że jeśli dojdzie ponownie do niewypełniania jego rozkazów oraz przysyłania raportów w stylu podobnym do ostat­nich, odbierze dowództwo Macdonaldowi i zastąpi go kimś innym.

Ruch pościgowy rozpoczął się. 13 grudnia zajęto Correse. Prowadził pościg gen. Rey z 7 i 25 pułkiem strzelców konnych i artylerią lekką26, który po krótkim odpoczynku ruszył na Tivoli. Skoncentrowane w mieście oddziały zostały oddane pod dowództwo Macdonalda, który zabez­pieczywszy lewy brzeg Tybru oraz drogę do Vicovar, miał ruszyć w ślad za Reyem na Rzym.

Straciły na aktualności wobec odwrotu Macka dotych­czasowe rozkazy dla Lemoine'a, który wcześniej miał wyjść na tyły Neapolitańczyków. Teraz zawrócił na Rieti i z 3 batalionami piechoty i 2 szwadronami jazdy ruszył na Akwilę, zajmując ją bez większych trudności mimo liczą-cego 600 ludzi garnizonu.

26 .

Mahoń, Etudes..., s. 406.

'"a Castellana 1798

Page 94: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

178

Nie zapomniano także o Kellermannie, który zgodnie z nowymi rozkazami winien obsadzić niewielkimi od­działami fort Civita Castellana i most San Felice. W przy padku silnego ataku Damasa na most należało go zni­szczyć. Pozostałe wojska Kellermanna zostały rozdzielone Pierwsza kolumna miała ruszyć starą drogą na Rzym, ale po osiągnięciu mostu na Tybrze w Molle zatrzymać się i czekać na rozkazy. Kolumna druga miała przerzucić na lewy brzeg Tybru wszystkie dostępne promy i łodzie. Kolumna trzecia miała spacyfikować rejon Viterbo sta­nowiącego zaplecze dla działających powstańców. Za­mierzano zdobyć miasto i uwolnić przetrzymywanych w miejskim więzieniu Francuzów.

3 dywizja gen. Duhesme'a otrzymała rozkaz zajęcia Pescary27.

Wycofujący się z Cantalupo Mack zbierał tymczasem pozostawione nad Tybrem drobne komendy wzmacniając się nimi i zjawił się w Rzymie z 15 batalionami piechoty i 12 szwadronami jazdy28. Zdążył nadciągnąć nawet Bour-card, mimo że rozkaz odwrotu otrzymał dopiero 12 grudnia po południu. Komendant garnizonu Rzymu nie stanął jednak na wysokości zadania. Nie przygotował mimo wyraźnych przecież rozkazów Macka ani przewodników mających kierować nocnym marszem na Frascati i Albano, ani żywności dla wygłodzonego wojska. Co gorsza, żoł­nierze królewscy zastali zamknięte bramy miasta. Nie raczono nawet na dobijanie się do bram odpowiedzieć. Zdziwiony Mack nie wszczął jednak alarmu, biorąc pod uwagę fakt, że miasto mogło zostać już opanowane przez republikanów. Nakazał więc marsz okrężną drogą na Albano, a Bourcardowi do Frascati. Neapolitańczycy po 16-godzinnym marszu w błocie zajęli wyznaczone stanowis­ka. Macka niepokoił los komendy Damasa, niepewność, co

27 Mahoń, Etudes..., s. 407. 28 Mahoń, Etudes..., s. 409.

179

stało się z garnizonem Rzymu, a najbardziej brak wiadomo­ści, co się stało w Rzymie.

Zamieszanie i popłoch w Rzymie trwały już od 7 grudnia, kiedy to ulegając namowom Macka Ferdynand IV opuścił miasto. Król był przerażony i oburzony. Wszędzie dopat­rywał się zdrady, nie mogąc uwierzyć, że porażki jego wojsk są wynikiem niedoświadczenia czy złego losu. podejrzewał komisarzy żywnościowych, że świadomie spowodowali braki w aprowizacji, co doprowadziło do osłabienia wojska. Nie oszczędził nawet Macka podej­rzewając, że albo nie ma wystarczającego autorytetu wśród podkomendnych, albo zaniedbuje swoje obowiązki. Pogłoski krążące po mieście, że rzymscy jakobini czekają tylko na pierwszą sposobność, by króla pojmać, dodatkowo wpłynęły na decyzję pośpiesznego opuszczenia Rzymu i przeniesienia się do Albano. Nie chcąc wywoływać paniki, dla pozoru, że osobiście sprawdza sytuację na prawym brzegu Tybru, przejechał przez miasto w otoczeniu sztabu i skierował się do Bramy Ludu29. Dopiero za miastem nieopodal Bramy Św. Jana przesiadł się do karety i razem z ks. Ascolim dyskretnie opuścił miasto. Wyjazdu króla nie udało się jednak ukryć. Przeciwników rewolucji zaczęła ogarniać panika. Powrót republikanów oznaczał wyciągnięcie kon­sekwencji za mordy przeprowadzone podczas francuskiego odwrotu. Oczekiwano zdecydowanych posunięć od komen­danta garnizonu brygadiera Barone'a, który zawiódł po­kładane w nim nadzieje. Sytuacja go przerosła, nie myślał

o obronie miasta, ale o pośpiesznym odwrocie, ale otrzymał Przecież rozkaz Macka, by garnizon Rzymu ubezpieczył odwrót królewskiej armii polowej.

Nocą z 12 na 13 grudnia Barone polecił zamknąć bramy i zakazał ich otwierania aż do rana. Ruch ten zabezpieczał Przed nagłym zjawieniem się w mieście republikanów, ale

Wcześniej nazywano ją Porta Flaminia.

Page 95: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

jednocześnie zmusił Macka do nocnego marszu wkoło miasta, do tego bez przewodników. Komendant skoncen trował garnizon miasta na miejskim placu, a nie doczekaw szy się żadnej kolumny neapolitańskiej30 wydał rozkaz odwrotu na Albano. Mack, znajdujący się w Albano, kiedy doniesiono mu, że zbliża się silna kolumna neapolitańska był przekonany, że to oddziały Damasa. Nadzieja była złudna. Do Albano zbliżał się rzymski garnizon.

Opuszczenie Świętego Miasta postawiło Damasa w nie­zwykle ciężkim położeniu. Rozkaz odwrotu otrzymał do­piero nocą 13 grudnia. Rozkaz wydany 10 grudnia na­kazywał mu przejście przez Rzym nocą z 12 na 13 grudnia. Damas, dobry dowódca, zdawał sobie sprawę, że jeśli rozpocznie odwrót, Kellermann natychmiast ruszy za nim w pościg, a załoga fortu Civita Castellana przeprowadzi uderzenie wstrzymujące jego ruch. Zdawał sobie sprawę, że oderwanie się od wojsk republikańskich będzie bardzo trudne31. Postanowił więc wykorzystać stary oręż — pod­stęp. Nocą zapalono liczne ogniska, ogień miał być pod­trzymywany do rana przez okolicznych chłopów. Natych­miast wyprawiono artylerię, a godzinę później w cał­kowitym milczeniu, pod karą śmierci zabroniono rozmów i palenia, Damas poprowadził piechotę. Z boku kolumnę ubezpieczał batalion grenadierów i 2 szwadrony jazdy, które dotychczas blokowały fort Civita Castellana. Stojący pod Borghetto brygadier Cusani otrzymał rozkaz odwrotu na Monte Rosi i polecenie, by zostawił w każdej z napot­kanych wiosek drobny oddział, który miał pilnować, by wieść o odwrocie jak najpóźniej dotarła do Francuzów. Damas prowadził w sumie 7400 żołnierzy i 9-10 dział Oderwanie się od Francuzów udało się, Neapolitańczycy bez przeszkód ze strony republikanów osiągnęli Monte

30 Nie doczekano się, bo wojska zastały zamknięte bramy. 31 Damas, Memoires..., t. I, s. 292.

181

Rosi nie tracąc żadnego żołnierza. Nie mając pewności, co dzieje się w Rzymie, Damas wysłał majora hr. Augusta

Talleyranda na rekonesans. Zanim jednak ten zdołał złożyć mu raport, pojawił się oficer kwatermistrza gen. Parisiego, donoszący, że Rzym został już opuszczony, ale jednocześnie zapewniał, że gen. Parisi porozumiał się z Francuzami i podpisał z nimi konwencję, na mocy której Damas będzie mógł przemaszerować przez Rzym. Wyglądało na to, że Damasowi udało się wyrwać z republikańskich kleszczy. Byty to jednak złudzenia.

14 grudnia wojska republikańskie podchodziły pod Rzym. Straż przednia gen. Reya dotarła rano do Tivoli, 97 pół-brygada zajęła Monte Rotondo, a Kniaziewicz maszerujący główną drogą rzymską i Mathieu maszerujący przez Mirteto i Fara stanęli w południe w Coresse, a niebawem oddziały Kniaziewicza osiągnęły Monte Rotondo. Popołudniem uzyskano wieści, że Rzym został opuszczony przez Neapo-litańczyków. Pragnąc potwierdzić wiadomość, a w przypad­ku jej prawdziwości uzyskać łączność z broniącą się załogą zamku św. Anioła, wysłano z eskortą adiutanta Champion-neta, Romieu33. Ten dotarł do załogi zamku bez żadnych przeszkód i złożył bohaterskiemu Walterowi, dowódcy załogi, gratulacje z powodu skutecznej obrony, donosząc jednocześnie, że wojska republikańskie znajdują się na wysokości Teverone.

Walter na wieść, że Neapolitańczycy opuścili Rzym ruszył na czele części garnizonu zamku na plac Colonna. Mieszkańcy ujrzeli znów na ulicach Rzymu wojska francuskie.

Tymczasem do miasta zbliżały się oddziały Damasa. Republikańskie podjazdy donosiły, że wojska królewskie są. już w pobliżu mostu Molle. Ruch Damasa potwierdził ujety przez Francuzów major Talleyrand, zapewniając

Page 96: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

182

jednocześnie, że zamiarem Damasa nie jest walka, a tylko zgodnie z treścią podpisanej przez gen. Parisiego i komisy rza francuskiego Walvilla konwencji, swobodny przernarsz przez miasto i połączenie się z Maćkiem34.

Dowództwo w tym czasie przejął w Rzymie szef sztabu Bonnamy, który dla zorientowania się w sytuacji przybył za Romieu. Załoga zamku św. Anioła pokrzepiona nadzieją nadciągającej odsieczy, która mogła przybyć już za kilka godzin sprawiła, że Bonnamy nie chciał uznać podpisanej konwencji, był bowiem zdania, że wypuszczenie z pułapki Damasa jest dużym błędem. Nie miał jednak dostatecznych sił, by go powstrzymać, w razie gdyby chciał zbrojnie wywalczyć przejście. Poza załogą zamku św. Anioła Bonnamy miał do dyspozycji jedynie eskortę swoją i Romieu. Koniecznie trzeba było zyskać na czasie, by powiadomiony o wszystkim Rey mógł nadciągnąć z po­mocą35. Bonnamy wysłał więc natychmiast 200 ludzi z 2 działami do obrony mostu Molle, kilka kompanii zajęło pozycje na wzgórzach, z jazdą zaś ruszył na spotkanie z Damasem. Damas znajdował się w tym czasie na czele swojej kolumny, dzięki czemu szybko uzgodniono osobiste spotkanie obu dowódców w połowie drogi między wojskami.

Damas, powołując się na podpisaną konwencję, natych­miast zażądał swobodnego przemarszu. Bonnamy twierdził, że umowa jest nieważna, ponieważ została podpisana przez osoby, które nie miały stosownych pełnomocnictw. Damas oburzony stwierdził, że umowa musi być respektowana, przemawia za nią bowiem prawo narodów. Nie widząc innych argumentów, Bonnamy postanowił spróbować gróźb. Podkreślał, że położenie Neapolitańczyków jest beznadziej' ne. Otoczeni przez Macdonalda, Reya i Kniaziewicza muszą ulec, a jeśli stawią opór, mogą być pewni, z

34 Damas, Memoires..., t. I, s. 296. 35 Damas, Memoires...X. I, s. 299; Mahoń, Etudes..., s. 416.

183

zostaną potraktowani z całkowitą bezwzględnością. Damasa nie przestraszyły pogróżki Francuza, wszak żaden Francuz dysponujący kilkoma tysiącami bagnetów i szabel nie złożyłby broni. Na te słowa, nie widząc możliwości zastraszenia Damasa, otoczyli go Francuzi krzycząc, że jako rojalista i emigrant zostaje aresztowany. Damas, oburzony, odwoływał się do honoru, do prawa narodów i praw wojny, które nie godzą się, aby dowódcę, któremu zaproponowano pertraktacje przez parlamentariusza, więzić. Ostatecznie Francuzi zrezygnowali z zatrzymania Damasa. Ten odjeżdżając stwierdził, że skoro pertraktacje niczego nie dały, pozostaje mu tylko się bić36.

Damas, który nie miał informacji, co rzeczywiście wydarzyło się w Rzymie i jakimi ewentualnie republikanie dysponują w mieście siłami, postanowił nie przebijać się przez miasto, lecz wymknąć z zastawionych sideł, odwrotem przez Viterbo-Orbitello, gdzie jego kolumna mogła zostać załadowana na neapolitańskie okręty i odwieziona do Neapolu37 lub Civita Vecchia, gdzie mógł wzmocnić się niedobitkami kolumny kawalera Saskiego.

Liczył nadto, że Mack, dowiedziawszy się o jego kłopotach, być może wykona odciążające uderzenie na Rzym przez Bramę Laterańską, a wzięci w ten sposób w dwa ognie Francuzi nie będą mogli powstrzymać przebijającego się Damasa.

Damas zażądał więc do namysłu 6 godzin38. Bonnamy ucieszył się przedstawioną propozycją, sam bowiem po­trzebował czasu na nadejście Reya, jednocześnie jednak Podejrzewał Damasa, że ten gra na zwłokę, by wykorzys­tując chwilowy rozejm wymknąć się z zastawionej pułapki. Nie chcąc dać po sobie poznać, że pewna zwłoka i jemu Jest na rękę, oświadczył, że daje Damasowi godzinę do

37 Damas, Memoires..., t. I, s. 295-298. 3g Damas, Memoires..., t. I, s. 598.

Damas, Memoires..., t. I, s. 298.

Page 97: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

184

namysłu. Jeśli po tym czasie Neapolitańczycy nie złożą broni, zostaną zaatakowani. Dla zrobienia na Damasie większego wrażenia rozkazał przyprowadzić z zawiązanymi oczami majora Talleyranda i oddać go Damasowi. Miał to być niezaprzeczalny dowód na to, że Rzym został już zajęty przez Francuzów39.

Damas wróciwszy do swoich wojsk zastał wśród nich pierwsze objawy paniki, opanował ją jednak bardzo szybko i przystąpił do odwrotu. Na straży tylnej pozostawił Pinede'a z dwoma batalionami piechoty, całą jazdą i 8 działami. Pozostałe wojska szybkim marszem ruszyły do Viterbo. Damas pozostał ze strażą tylną, zajmując pozycje obronne koło Storta.

W międzyczasie do Rzymu przybył sam Championnet, który po przyjęciu meldunku od Bonnamy'ego rzucił w pogoń za Damasem całą dostępną jazdę. W Rzymie zjawił się zaalarmowany Rey, prowadząc z sobą 16 pułk dragonów i część 7 pułku strzelców konnych. Reszta 7 pułku i 25 pułk strzelców konnych miała pojawić się w każdej chwili. Nie było czasu czekać na pie­chotę Macdonalda, która mogła nadejść najwcześniej za 4 godziny.

Francuzi napotkali neapolitańskie linie obronne pod Storta. Doszło do walki. Damas, mimo że jego wojska miały za sobą wyczerpujący marsz, stawił twardy opór, nie pozwalając wyprzeć się z zajmowanych pozycji, aż do wieczora. Straciwszy 1200 ludzi i 7 dział Neapolitańczycy wycofali się do Monterano40.

Następnego dnia41 Rey ścigał uchodzących 3 szwad­ronami 16 pułku dragonów. 7 pułk strzelców konnych na żądanie Championneta został odesłany do Rzymu . Rey

39 Damas, Memoires..., t. I, s. 296. 40 Mahoń, Etudes..., s. 412; Damas, Memoires..., t. I, s. 296. 41 15 grudnia. 42 Mahoń, Etudes..., s. 413.

185

nie tyle miał skromnymi siłami pobić cofających się, co utrzymać z nimi kontakt bojowy. Zadanie zgniecenia narnasa przypadło brygadzie Kełlermanna. Championnet nie mógł sobie pozwolić na zostawienie na swoich tyłach wojsk neapolitańskich, tym bardziej takich, które jak żadne inne dotąd wykazały dużą bitność.

parnas wykorzystując ciemności nocy szybkim marszem posuwał się na Orbitello. Zdawał sobie sprawę, że w każdej chwili może napotkać oddziały Kełlermanna i zostać wzięty w dwa ognie, zdecydował się jednak na ryzyko. Maszerując niemal bez przerwy, dając wojsku jedynie kilka godzin wytchnienia, dotarł do Toscanelli, nieco na zachód od Viterbo. Zostawiając tutaj straż tylną, następnego dnia wieczorem osiągnął Montalto di Castro. Tutaj, nie bez trudu, przeprawił się przez wezbrane wody rzeki Marty i postanowił wykorzystać 17 grudnia dla dania wojsku nieco wytchnienia. Wysłał jednocześnie rozkazy do Or­bitello, by niezwłocznie przygotowano dla jego zmęczonych oddziałów żywność i wygodne kwatery.

Tymczasem Kellermann zelektryzowany rozkazem Cham­pionneta ruszył w pogoń za Damasem forsownym marszem spod mostu San Felice do Viterbo. Pod miastem oddziały neapolitańskie wsparte dużą grupą powstańców obroniły miasto43, zawrócił więc do Ronciglione, gdzie spędził noc. Wieczorem następnego dnia wkroczył do Toscanelli, biorąc do niewoli niewielki oddział neapolitański44. Prze­słuchanie jeńców uzmysłowiło Kellermannowi, że Damas zmierza do Orbitello, gdzie chce zaokrętować swoje oddziały. Nie tracąc więc czasu ruszył przodem z jazdą do Montalto di Castro, zostawiając działa i piechotę w Toscanelli. Rozgłosił również wśród swoich żołnierzy, że ten, który przyprowadzi do niego Damasa otrzyma 25 luidorów nagrody. Świadczy to najlepiej, jak nisko oceniał

43 .

M 16 grudnia. Mahoń, Etudes..., s. 417.

Page 98: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

186

on ducha bojowego nieprzyjaciół. Przeprawiwszy się, nie bez trudności przez rzekę Martę, o 6.00 rano zaatakował obóz wojsk królewskich.

Damas zbudzony walką wykonał gwałtowny kontratak i po dwugodzinnej walce wyrzucił Francuzów z powrotem za Martę. Kellermann, nieco zdziwiony obrotem spraw nie zrezygnował jednak ze zniszczenia Damasa. Natych­miast wysłał rozkazy do Toscanelli, by ściągnąć pozo-stawioną w mieście piechotę.

Damas zadowolony z postawy wojska postanowił dać żołnierzom jeszcze trochę wytchnienia. Na wiadomość o zwycięstwie wojsk królewskich nad Francuzami, do obozu neapolitańskiego zaczęli przybywać coraz liczniej powstańcy. Damas zastanawiał się nawet, czy nie zmienić planów i zamiast maszerować do Orbitello i zaokrętować wojsko, co niewątpliwie oznaczało wyłączenie z akcji bojowych jego kolumny, nie pozostać na tyłach wojsk republikańskich i w oparciu o swoje oddziały oraz powstańców nie podjąć działań dywersyjnych. Na wieść o ponownym zbliżaniu się Francuzów, postanowił nie wycofywać się, ale korzystając z wysokiego morale wojsk przyjąć bitwę. Wzorem starożyt­nych wodzów przemówił do wojska zapewniając ich, że jest pewny zwycięstwa. Pokrzepione postawą dowódcy oddziały oczekiwały nadejścia nieprzyjaciela.

Tymczasem Kellermann widząc gotowe do bitwy wojska królewskie zaczął się wahać. Na zwołanej naradzie wojennej górę wzięła jednak zdecydowana postawa szefa brygady Lahure'a, optującego za atakiem. Postanowiono zaatakować o zachodzie słońca, tak by w razie porażki móc korzystając z ciemności nocnych spokojnie się wycofać.

Czołowe uderzenie francuskiej piechoty prowadzonej przez Lahure'a zostało bez trudności odparte przez strze -ców kalabryjskich pułkownika Mirabelli45. W tym samym

Ayala, Le Vite..., s. 455.

187

czasie Damas na czele kawalerii próbował oskrzydlić Francu­zów- Manewr odkryty został przez republikanów, którzy po

odparciu kawalerii neapolitańskiej przeszli do kontrataku próbując z kolei oskrzydlić wojska królewskie. Doszło do zażartej walki. Damas stając na czele batalionu grenadierów Milano46 poprowadził żołnierzy do ataku na bagnety. Francuzi zostali powstrzymani, ale Damas został postrzelony w szczę­kę. Pomimo ciężkiej rany nie złożył dowództwa. Nie zsiadł nawet z konia, a po założeniu opatrunku znów uwijał się pomiędzy swoimi oddziałami. Wiedział, że wieść o jego zranieniu osłabi ducha wojska, które pokładało w nim wszystkie nadzieje. Wytrzymywał więc ból i nie oddał dowodzenia. Walka trwała do północy47.

Potyczka nie była rozstrzygnięta, chociaż każda ze stron uważała się za zwycięską. Damas miał powody do dumy, bo jego wojska wytrzymały uderzenie republikanów i ode­pchnęły ich, Kellermann z kolei uważał, że zdobycie ostatnich neapolitańskich 2 dział i zagarnięcie 900 jeńców jest dostatecznym dowodem jego zwycięstwa.

Rana Damasa zaważyła na dalszym działaniu. Zamiast ruszyć w pościg za cofającymi się republikanami, co niewątpliwie w normalnych okolicznościach uczyniłby, po krótkim odpoczynku wydał rozkaz odwrotu na Orbitello. Osłabiony bólem, a przede wszystkim mając trudności z mówieniem, Damas nie chciał ryzykować nocnego pościgu pod innym dowództwem. Tego samego dnia48

wieczorem przednie oddziały neapolitańskie osiągnęły Orbitello.

Kellermann stwierdziwszy wycofanie się Neapolitań-czyków ruszył w pościg, nie był już jednak skłonny do bitwy. Obawiał się oblężenia Orbitello. Dobra postawa

Dowodzący batalionem pułkownik Milano stracił konia i był k°ntuzjowany w rękę.

Damas, Memoires..., t. I, s. 299-300; Ayala, Memorie..., s. 152. 19 grudnia.

Page 99: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

188

wojsk królewskich, groźba wybuchu za plecami powstania możliwość zaopatrywania oblężonego garnizonu droga morską, a przede wszystkim zbyt słabe siły nie wróżył sukcesu. Istniała także realna groźba odsieczy przebywającej w Toskanii dywizji Naselliego. O wiele korzystniejszym rozwiązaniem byłoby w wyniku pertraktacji pozbycie sie groźnego Damasa z tyłów wojsk republikańskich. Nie tracąc czasu wysłał więc do Damasa 2 oficerów z propozy­cją podjęcia rozmów.

Damas wkroczywszy 20 grudnia do Orbitello i za znajomiwszy się ze stanem fortyfikacji i zapasami w ma­gazynach zdał sobie sprawę, że ich stan nie daje pewności przetrwania oblężenia. Wysłał więc morzem do Neapolu majora Talleyranda z opisem swoich działań i żądaniem nadesłania dalszych rozkazów49.

Tymczasem, nie czekając na instrukcje, które siłą rzeczy mogły nadejść dopiero po pewnym czasie, przystąpił do organizowania obrony. Obsadził wojskiem nie tylko Or­bitello, ale także PorfErcoli, Porto Longone50, a w Civita Vecchia reorganizował zbierające się rozbite oddziały kawalera Saskiego, zbierał napływających powstańców i powiększył obronę grupą zdecydowanych na wszystko galerników, którym w zamian za dobrą służbę obiecał darowanie kar51.

Damas podpisał jednak umowę z Kellermannem, na mocy której jego oddziały wraz z bronią i bagażami, ale bez artylerii fortecznej, miały zostać ewakuowane drogą, morską do Neapolu.

Podpisawszy umowę z Damasem, Kellermann ruszył w kierunku zbuntowanego Viterbo, gdzie 16 grudnia poniósł porażkę. Wysoki mur miejski dawał 6000 obrońcom.

49 Damas, Memoires..., t. I, s. 300-301. 50 Damas, Memoires..., t. I, s. 301. 51 Wszystkie te starania spowodowały, że Civita Vecchia bronił;'

przez trzy miesiące.

189

wzmocnionych 12 działami, dobre oparcie. Liczono jednak na osłabienie woli oporu spowodowane odwrotem Damasa, a przede wszystkim złym fatum, jakim było uszkodzenie

przez francuską kulę postumentu cudownej statui św. Rozalii- Zwolennikami rozmów z Francuzami, na które bardzo liczono, byli kardynałowie Galio i Muzio, nie wierzący w możliwość odparcia republikańskiego szturmu52. Rozpoczęto więc rozmowy z Mechinem i Mangouritem, przetrzymywanymi jako zakładnicy komisarzami francus­kimi- Obaj spodziewający się szybciej śmierci niż rozmów, chętnie skorzystali z nadarzającej się okazji i omówili z władzami miasta warunki kapitulacji, które zostały wysłane do Kellermanna. Ten jednak nie uznał tak sporzą­dzonej umowy, oświadczył jednak, że sam nadeśle własne warunki. Kellermann obiecał w zamian za kapitulację amnestię, ale zażądał wydania przywódców buntu i złożenia broni. Warunki zostały przyjęte. Złożono broń, zburzono 25-metrowy odcinek muru i bramy miejskie, wydano zrabowane przedmioty, uwolniono jeńców. Rozstrzelano zgodnie z obietnicą tylko przywódców powstania53.

L Mahoń, Etudes..., s. 418. 3 Mahoń, Etudes..., s. 418.

Page 100: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

DZIAŁANIA DYWIZJI NASELLIEGO W TOSKANII

Dywizja Naselliego licząca 5747 żołnierzy przeznaczona została do zajęcia Toskanii. Zaokrętowana została na 4 okręty brytyjskie i 3 portugalskie1, dowodzone przez admirała Nelsona. Pierwsza grupa w sile 3000 żołnierzy wylądowała w Livorno bez oporu ze strony Toskańczyków 28 listopada. Wieczorem gen. Lavilette, gubernator Livorno, podpisał kapitulację, oddając miasto i fort Neapolitań-czykom. 1 grudnia wylądowała pozostała część dywizji, w tym garstka kawalerii i 20 dział.

Desant neapolitański postawił władze toskańskie w trud­nym położeniu. Wielki Książę Toskański co prawda chętnie pozbyłby się Francuzów, powiększał nawet w tym celu armię poprzez tworzenie silnych i dobrze wyszkolonych gwardii miejskich, które w razie pobicia Francuzów przez Neapolitańczyków pomogłyby armii regularnej w dobiciu uciekających Francuzów, zdawał sobie jednocześnie jednak sprawę, że akcja neapolitańska jest bardzo ryzykowna, a wynik wojny niepewny. Wygodniejszym zatem posunię­ciem było stwarzanie pozorów, że neutralna Toskania zaatakowana została przez wojska neapolitańskie i musiała

Eskadrą portugalską dowodził markiz Niza.

I /-* I

ulec przewadze agresora. Taka postawa przekreśliła nadzieje Neapolu na życzliwe przyjęcie i pomoc w wojnie z Francją.

Desant neapolitański w Livorno zaniepokoił sąsiadującą z Toskanią Republikę Lukki. Proszono o wyjaśnienie, na jakich warunkach wpuszczono wojska królewskie i jakie są ich zamiary.

Poruszenie wśród przebywających w Florencji dyploma­tów zmusiło ministra Fossombroniego do wystosowania 30 listopada wyjaśnienia, że inwazja neapolitańska jest dla Toskanii całkowitym zaskoczeniem. Jednocześnie zapew­niał, że warunki kapitulacji zostały tak sprecyzowane, aby port w Livorno pozostał wolny, respektowano zagraniczne konsulaty, nad miastem powiewała w dalszym ciągu flaga Wielkiego Księcia Toskanii. Zapewniał jednocześnie, że Toskania nie ponosi żadnej winy za dokonanie najazdu, że inne państwa uznają jej niewinność, że wierzy w to, że jest to jedynie przejściowa i krótka okupacja.

Przedstawicie] Francji Reinhard na wieść o lądowaniu Neapolitańczyków ostro interweniował na dworze, oskar­żając ministrów Serattiego i Corsiniego o knowania i złą wolę. Blefował, że opuści niezwłocznie Toskanię, w rze­czywistości jednak czekał na instrukcje, przewidywał bowiem, że Francji może chwilowo zależeć na utrzymaniu z Toskanią dobrych stosunków.

Wezwany przez Wielkiego Księcia Ferdynanda Manfre-dini radził władcy ostentacyjną interwencję u swego teścia, króla Obojga Sycylii Ferdynanda IV, spotkał się także z Reinhardem, zapewniając go o niewinności Wiel­kiego Księcia.

20 grudnia odbyła się rada ministrów, która miała dać odpowiedź, w jaki sposób wybrnąć z niewygodnej sytuacji. Manfredini przestrzegał, że po rozmowie z Reinhardem nie ma wątpliwości, że dojdzie do interwencji Francji. Fossom-broni starał się pogodzić zwaśnionych Manfrediniego oraz Serattiego i Corsiniego. Seratti, wspierany przez Corsiniego,

Page 101: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

192

wrogo nastawiony do Francuzów, pragnął zachowywać-pozory, łudząc się, że jego gra nie zostanie rozszyfrowana przez sprawną dyplomację francuską. Bartolini i Schrned-willer nie chcąc brać odpowiedzialności milczeli. Manf, redini zarzucał Serattiemu głupotę, a Wielkiemu Księciu brak zdecydowania i prowadzenie polityki niezmierzającej do rozwiązania problemu, ale zwlekania i ociągania się z podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Ostatecznie nie doszło do żadnego porozumienia.

Tymczasem 25 grudnia nadeszła depesza Angioliniego reprezentującego w Paryżu Toskanię. Informował, że w Pa­ryżu nie posądza się co prawda Wielkiego Księcia o kno­wania z Neapolitańczykami, ale jednocześnie przestrzegał przed nieprzemyślanymi posunięciami, mogącymi zostać zinterpretowanymi jako sympatia do Neapolu. Francuzi byli bowiem tak wściekli na akcję Królestwa Obojga Sycylii, że gotowi byli zaatakować Livorno, by wyprzeć wojska królewskie, a w razie jakiegokolwiek dowodu współpracy toskańsko-neapolitańskiej zagrożona byłaby cała Toskania. Angiolini radził pozbyć się Neapolitańczyków i nie ulegać żądaniom Naselliego.

Idąc za tą radą, natychmiast wysłano do komendanta portu Livorno gen. Lavilettego i audytora rządowego radcy Leonarda Frullaniego rozkazy, by w razie próby wydania przez Naselliego jakiegokolwiek zarządzenia, które mogłoby być przyczyną złożenia przez któreś z państw skargi, z całą bezwzględnością oparli się temu. Mało tego. W razie prześladowania przez Neapolitańczyków Francuzów, Wielki Książę gotów był zaprosić ich do swojej rezydencji w Pizie lub Livorno.

Położenie Naselliego było równie kłopotliwe. W Nea­polu nie przewidziano tak chłodnego przyjęcia, dlatego też nie otrzymał na odjezdnym żadnych instrukcji. Jak w takiej sytuacji powinien się zachować. Mack nie przysyłał żadnych rozkazów. Nie chcąc samodzielnie

193

podejmować decyzji, czekał. Nie zajął początkowo nawet stojących w porcie statków francuskich, tłumacząc się, że przecież król Ferdynand nie prowadzi oficjalnie wojny z Francją. Dopiero pod wpływem presji brytyjskiej zażądał od załóg francuskich złożenia w przeciągu 48 godzin broni i wydania statków. Ci jednak, wierząc w opiekę rządu toskańskiego, odmówili, a niezdecydowany Naselli nie zajął statków siłą.

Zadziwia brak zdecydowania Naselliego. W razie prze­kroczenia przez niego granicy toskańsko-rzymskiej mógł niepomiernie skomplikować Francuzom działania. Tym­czasem pozostając bezczynny, sam skazał się na porażkę. Pod koniec grudnia jego sytuacja stała się bardzo ciężka. 31 grudnia Francuzi wkroczyli do Pieve i Pelago. Wielki Książę polecił Frullaniemu, by ten skłonił Naselliego, w razie potrzeby używając gróźb, do opuszczenia Livorno, obawiał się bowiem wkroczenia do Toskanii Francuzów. Naselli, widząc zdecydowanie Toskańczyków, udał się osobiście do Pizy, w której przebywał Wielki Książę. Książę osobiście rozmawiając z Nasellim okazał się nie­ugięty, wiedział bowiem, że brak zdecydowania w obecnej chwili może doprowadzić go do utraty tronu. Nieszczęsny Naselli nie miał innego wyjścia jak przyrzec Wielkiemu Księciu, że opuści Toskanię pod warunkiem jednak, że de Sangro2 i Windham3 wyrażą na to zgodę. Obaj dyplomaci wyrazili zgodę na opuszczenie Livorno.

Naselli tłumaczył swój odjazd z Livorno pragnieniem uchronienia ludności cywilnej od okropności wojny i nie narażaniem neutralności Toskanii.

Wielki Książę pragnąc przyśpieszyć wyjazd Neapolitań­czyków pożyczył nawet Naselliemu 7000 dukatów neapo-litanskich na zapłacenie długów zaciągniętych na utrzyma­

­­­ w Livorno dywizji i opłacenie przerzutu morskiego

3 Akredytowany przy dworze toskańskim minister neapolitański.

akredytowany minister brytyjski. c'vita Castellana 1798

Page 102: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

194

wojsk, bowiem nadaremnie czekano na obiecane pieniądze z Neapolu.

Naselli zarekwirował 30 statków i między 31 grudnia a 4 stycznia zaokrętował swoje wojska. Statki eskortowały korweta i fregata marynarki neapolitańskiej.

Po wypłynięciu Neapolitańczyków, Toskańczycy skon­centrowali w celu zabezpieczenia neutralności portu wszy­stkie swoje oddziały. Toskania wykazywała dużo dobrej woli, chociaż w porcie pozostały brytyjskie okręty wojenne, do których dołączył przysłany z Neapolu przez Nelsona „Minotaur", mający w razie potrzeby zabrać na pokład Wielkiego Księcia wraz z rodziną.

Do najazdu francuskiego jednak nie doszło. Obawiając się reakcji Austrii Dyrektoriat polecił gen. Joubertowi wstrzymanie akcji. Dowodzący ekspedycją karną z ramienia Jouberta Serurier otrzymał rozkaz powstrzymania akcji dopiero 1 stycznia 1799 r., już po przekroczeniu granicy toskańskiej. Wycofał się jednak, lecz zajął 2 stycznia Republikę Lukki i dokonał zmiany rządu.

MARSZ NA NEAPOL

15 grudnia 1798 r. do Świętego Miasta wkroczyły oddziały republikańskie. Jako pierwsze miały wejść te, które ostatnie opuszczały Rzym w czasie neapolitańskiej ofensywy. Pochód otwierał Macdonald w otoczeniu sztabu. Na czele wkraczających oddziałów maszerowała brygada Kniazie-wicza, za nią Mathieu i reszta wojsk.

Wojska, a szczególnie Championnet, witane były gło­śnymi, aczkolwiek nie zawsze szczerymi okrzykami. Wszyscy wyżsi dowódcy zajęli poprzednie kwatery, pod­kreślając w ten sposób, że wszystko wraca do stanu sprzed inwazji. Cieszono się z dotychczasowych sukcesów biesiadując przy suto zastawionych stołach i tańcząc na wydanych balach.

Tymczasem Mack zaniepokojony brakiem informacji od Damasa, podejrzewając, że Rzym nie został jeszcze przez Większe wojska republikańskie obsadzony, wyprawił bry­gadiera Diego Pignatelliego', z zadaniem umożliwienia przejścia przez Święte Miasto oddziałom Damasa. Pignatelli Pojawił się na skrzyżowaniu dróg z Albano i Frascati około

1-00, gdzie obozowała 11 półbrygada piechoty, zupełnie

Pignatelli prowadził z sobą 4 bataliony piechoty, 2 szwadrony jazdy i 6 dział.

Page 103: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

196

dotychczas niezauważony. Nie stanął jednak na wysokości zadania. Był zdumiony widokiem Francuzów!!! Nie wysłał przodem żadnych czujek, sądząc prawdopodobnie, że jedynym wojskiem, jakie może spotkać, mogą być tylko oddziały Damasa. Wykorzystując odrętwienie Pignatelliego Francuzi w zupełnym nieładzie zaczęli ostrzeliwać Neapo-litańczyków. Stracono w ten sposób atut zaskoczeniu Mimo ognia republikanów ustawiono działa i wystrzelono, zabijając w Bramie Laterańskiej i prowadzącej do niej ulicy wielu Francuzów. Na głosy palby karabinowej ogło­szono alarm i wkrótce po pierwszej salwie francuskiej piechocie w sukurs przybył gen. Forest, prowadząc 7 i 25 pułki strzelców konnych, które w szarży zdobyły neapolitań-skie działa i odepchnęły nieprzyjaciół.

Jak dużym zaskoczeniem dla Francuzów było poja­wienie się przed Rzymem Neapolitańczyków, najlepiej świadczy fakt, że gdy sytuacja została już opanowana, do sztabu francuskiego wpadł oficer ordynansowy z wie­ścią, że Rzym od strony Bramy Laterańskiej jest ata­kowany wielkimi siłami neapolitańskimi. Wiadomość spowodowała duże zamieszanie, nie tylko zresztą z po­wodu nie dojścia do siebie po przeglądzie trunków z rzymskich piwniczek. Sztab francuski po prostu nie spodziewał się ze strony pobitych Neapolitańczyków żadnych agresywnych działań, zakładano bowiem ca­łkowitą demoralizację wojsk królewskich. Czym prędzej dopadnięto koni i ruszono na zagrożony odcinek.

Championnet spóźnił się jednak. Potyczka była skoń­czona. Wzięto 6 dział, 3 chorągwie i około 1000 jeńców". Pojmano także rannego brygadiera Pignatelliego.

Tej samej nocy republikanów zaniepokoił jeszcze jede alarm, tym razem pod Ponte Molle. W nocnych ciemno­ściach ukazały się oddziały neapolitańskie pragnące wej

2 Na skutek złego pilnowania następnego dnia rano doliczono si tylko 200 ludzi.

197

do miasta. Była to kolumienka3 wysłana w okolice Orte, a mająca na celu podburzenie ludności i wywołanie powstania4. Wymknęła się ona swego czasu ścigającemu ją gen. Mathieu. Neapolitańczycy chcieli początkowo połączyć się z Damasem, ale minąwszy się z nim, postanowili dołączyć do sił głównych Macka. Zorientowawszy się, że Rzym został zajęty przez republikanów, zażądano wolnego przemarszu przez miasto, powołując się na podpisaną konwencję. Francuzi odmówili, żądając jednocześnie bez­warunkowej kapitulacji wojsk królewskich. Nie widząc innego wyjścia poddano się. Macdonald zawiadomił Cham-pionneta o wydarzeniu rano, podkreślając, że dla takiej drobnostki nie chciał wodzowi zakłócać snu5.

Zmęczone oddziały republikańskie dzień 16 grudnia poświęciły na wypoczynek. Panowało powszechne przeko­nanie, że rozbity i zdemoralizowany nieprzyjaciel nie ośmieli się zaatakować ponownie. Oficerowie ściągnęli do Rzymu bagaże i żony, wracali rzymscy republikanie.

Republikanie odpoczywali w Rzymie do 20 grudnia. Dotychczasowe walki odbiły się także na wojskach repub­likańskich. Oddziały wymagały reorganizacji i podniesienia dyscypliny. Liczne były skargi na rabunki i gwałty żołnierzy i to nie tylko na ludności cywilnej, ale nawet na transporty wojskowe. Należało czym prędzej opanować sytuację, w przeciwnym razie mogło to doprowadzić do rozruchów wśród ludności i tak już przecież niespokojnej.

Konieczne stało się także uzupełnienie zaopatrzenia. Brakowało koni, które już wcześniej zabrane zostały w większości przez wycofujących się z Rzymu repub­likanów, reszty dokonały rekwizycje neapolitańskie, brako­wało podków, płaszczy i butów dla piechoty. Nadciągająca zima wymagała szybkiego załatwienia sprawy. Dlatego też

Składała się z batalionu piechoty i szwadronu kawalerii. 5 Mahoń, Etudes..., s. 413.

Mahoń, Etudes..., s. 413.

Page 104: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

198

Championnet, nie zważając jak wielkim było to dla miasta obciążeniem, zażądał dostarczenia 15 000 par butów i płaszczy6. Nie brakowało natomiast żywności którą republikanie rekwirowali wszędzie, gdzie tylko sie dało, mimo panującego wśród ludności głodu. Dodat­kowym obciążeniem dla miasta była nałożona przez Championneta kontrybucja, nazwana ironicznie „darem Republiki Rzymskiej dla walecznych obrońców Wolno­ści", w wysokości 5 000 000 liwrów. Pieniądze te miały zostać rozdane wśród żołnierzy ku oczywiście ich wiel­kiemu zadowoleniu.

Przed Championnetem stanęło także zadanie ponownej organizacji władz republiki i odtworzenia administracji. Sprowadzono z Perugii Konsulat Rzymski, wznowił posie­dzenia Trybunał i Senat, organizowano administrację. Dotychczasowa gwardia obywatelska, dowodzona przez rozstrzelanego komendanta Januarego Valentiniego, została rozformowana, a ludność miasta rozbrojona. Przystąpiono do reorganizacji wojsk rzymskich, nad którymi pieczę powierzono Komitetowi Wojny. Przystąpiono do uzupeł­niania istniejących wojsk oraz planowano powiększenie armii o kolejne trzy bataliony7.

Tymczasem wojska neapolitańskie zajęły pozycje obron­ne w Górach Albańskich. Mack, planując stawić tutaj opór wojskom republikańskim i nie dopuścić do ich wkroczenia w głąb Królestwa Neapolitańskiego, zajął pozycję wokół Albano i Frascati i przystąpił do gorączkowej reorganizacji swych wojsk. Nie było to jednak proste. Dotychczasowe niepowodzenia wpłynęły katastrofalnie na wojsko. Demo­ralizacja, brak wiary w zwycięstwo, zarzuty oficerów tchórzostwa żołnierzom, kadrze nieudolności w dowodzeniu, a nade wszystko wszyscy wszystkim wręcz zdrady,nie napawały optymizmem. Wojsko traciło zaufanie do dowód

6 Proklamacja do edylów z 14 grudnia 1798 r. 7 M ahon, Etudes..., s. 416.

199

ców, dowódcy nie potrafili opanować dezercji i niesub­ordynacji. Brak żywności, amunicji, furgonów, butów dla piechoty, koni dla kawalerii i artylerii, zajęcie pozycji w ogołoconych z wszystkiego górach stawiały pod znakiem zapytania możliwość powstrzymania spodziewanej ofen­sywy republikańskiej.

Mack, pragnąc poznać opinię swego sztabu, zwołał więc naradę wojenną. Zgodnie uznano, że w zaistniałej sytuacji obrona zajętych pozycji jest niemożliwa, a jedyną szansę ocalenia armii i królestwa widziano w odwrocie. W grę wchodziły trzy możliwości: odwrót do granicy, cofnięcie się na linię rzeki Garigliano lub wycofanie się za rzekę Volturno.

Odwrót na granicę lub rzekę Garigliano pozwalał wierzyć, że w terenie górskim z wykorzystaniem twierdz Gaety i Pescary będzie można odeprzeć pierwsze uderzenie republikanów, a po uzupełnieniu wojsk posiłkami, przy­stąpić do kontrofensywy.

Mack nie wierzył w możliwość obrony linii rzeki Garigliano, dlatego też zadecydował, że najlepszym roz­wiązaniem będzie odwrót na Kapuę i linię rzeki Volturno. Wydał też stosowne polecenia, aby w twierdzy kapuańskiej przygotowano materiały wojenne i ściągnięto tam wszystkie dostępne rezerwy. W Frascati i Tivoli pozostawiono od­działy straży tylnej, których zadaniem było przekonanie republikanów, że wojska królewskie pozostają na liniach obronnych w Górach Albańskich. W razie, gdyby pozoracja się nie udała, straż tylna miała powstrzymywać posuwanie się republikanów wykorzystując sprzyjające warunki obron-ne w wąwozach Itri i Fondi i bronić przeprawy przez Garigliano w oparciu o twierdzę Gaeta.

Francuzi szybko, bo już 18 grudnia dowiedzieli się o odwrocie wojsk królewskich, kiedy gen. Rey bez walki zaja.ł Albano. Championnet postanowił nie dać przeciw­

nikowi czasu na spokojny odwrót i wzmocnienie sił poprzez

Page 105: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

200

reorganizację i uzupełnienie rezerwami. 20 grudnia za rządzono marsz na Neapol.

Championnet ruszając przeciwko Neapolowi dysponował w sumie 23 704 bagnetami i szablami i planował skoncen­trowanie wszystkich swoich sił nad rzeką Volturno, stąd chcąc ułatwić przemarsz podzielił wojska stojące pod Rzymem na dwie części. Powstałą w ten sposób dywizję straży przedniej oddał pod komendę, ku wielkiemu nieza­dowoleniu Macdonalda, gen. Reya.

Przodem posuwała się dywizja straży przedniej w skła­dzie: Legion Polski, 7 i 25 pułki strzelców konnych, w sumie 2440 piechoty i 788 jazdy. Macdonald prowadził 1 dywizję z brygadami Kellermanna i Mathieu: 11, 12, 30 półbrygady liniowe, 15 półbrygadę lekką, 16 pułk drago­nów i 19 pułk strzelców konnych, w sumie: 5480 piechoty i 998 jazdy. 2 dywizję z brygadami Dufresse'a i Pointa prowadził Lemoine: 17, 64, 97 półbrygady liniowe, 19 pułk dragonów, w sumie: 5561 piechoty i 370 jazdy. Dywizja trzecia Duhesme'a z brygadami Monniera i Rusca w skła­dzie 73, 78 półbrygada liniowa, 2 Legion Cysalpiński, 27 półbrygada lekka i 11 pułk kawalerii liczyła 6858 piechoty i 280 jazdy.

Oddziały Reya o świcie 20 grudnia zajęły Velletri po drobnej walce z osłaniającą odwrót neapolitański kawale­rią, a 23 grudnia stanęły już w Terracinie. Rey, który otrzymał jako zadanie ściągnięcie na siebie uwagi wojsk neapolitańskich, miał czym prędzej podążyć pod Gaetę i zdobyć twierdzę. W kwestii warunków kapitulacji Championnet pozostawił mu wolną rękę. Macdonal tymczasem miał ze swoją 1 dywizją przekroczyć rze Garigliano.

Przed przystąpieniem do wykonania zadania Rey po stanowił zająć miasto Portelli, górujące nad drogą .którą posuwali się republikanie, skąd prowadzono do maszeruj cych wojsk silny ogień. Wyznaczono do szturmu 6 kom

201

panię 3 batalionu Legionu Polskiego. Żołnierze nie wykonali jednak rozkazu. Na próżno dowodzący kompanią porucznik Izdebski z szablą w ręku, by zagrzać swych żołnierzy,

pobiegł w kierunku miasta. Dołączyło do niego zaledwie kilku żołnierzy, reszta pozostała na miejscu. Widząc nostawę żołnierzy 6 kompanii piechurzy 8 kompani ruszyli do ataku i opanowali miasto i koszary.

Postawa 6 kompanii 3 batalionu Legionu Polskiego została natychmiast napiętnowana przez wodza legionów gen. Dąb­rowskiego. Za karę, żołnierzom 6 kompanii odebrano polskie czapki, na które swą postawą nie zasłużyli. Do czasu rehabilitacji mieli nosić nakrycia głowy neapolitań­skich rekrutów. Spod kary wyłączeni zostali tylko ci, którzy dołączyli do porucznika Izdebskiego, a których on osobiście miał wskazać.

Następnego dnia Rey mając przy sobie Kniaziewicza z 2 batalionem polskim i 25 pułkiem strzelców konnych, zostawiwszy pozostałe wojska pod komendą Dąbrowskiego w Terracinie, wznowił marsz i zajął opuszczone przez neapolitańską straż tylną Fondi. Z Fondi wysłano rozkaz, by siły główne połączyły się z Reyem.

Dąbrowski8 otrzymawszy rozkaz Reya znalazł się w za­kłopotaniu, w tym samym bowiem czasie otrzymał rozkaz od Championneta polecający mu odesłanie jazdy i artylerii do Piperno. Dąbrowski zdecydował połączyć się z Reyem, wysyłając jednocześnie do Championneta stosowną wiado­mość i zostawiając w charakterze garnizonu miejskiego 150 żołnierzy pod komendą Jabłonowskiego. W czasie marszu Dąbrowski otrzymał kolejny rozkaz Championneta, polecający mu natychmiastowy powrót do Terraciny.

Bezpośrednią przyczyną powrotu Dąbrowskiego do Ter-racriny okazała się postawa Neapolitańczyków zamierzaj ą-cych bronić wąwozu Itri. Biegnąca tędy droga wrzynała się

Dysponował dwoma batalionami polskimi, 7 pułkiem strzelców konnych i 3 działami.

Page 106: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

202

na głębokość 300 do 400 metrów w głąb skał, wznosząc się stopniowo do wysokości 1500 m n.p.m. Neapolitańczycy ustawili niemal w połowie wąwozu dwa bataliony piechoty które, w razie gdyby nie udało im się powstrzymać marszu republikanów, miały wycofać się do Gaety. Poważnym wsparciem dla regularnego wojska była grupa 4000 po­wstańców dowodzonych przez sławnego Fra Diavolo składająca się z okolicznych mieszkańców, doskonale znających teren przemytników i grasujących dotychczas na drogach bandytów9. Wsparcie zapewniała tzw. bateria św. Andrzeja ustawiona 3 km od Fondi, a składająca się z 7 dział, mogących ostrzeliwać drogę na całej długości. Bateria osłaniana była przez płynący strumień, na którym wysadzono most10.

Pozycja była więc bardzo silna, Rey oceniał ją jako niedostępną. Nie widząc innego wyjścia, Rey gotów był próbować ataku czołowego, mimo że takie posunięcie, jeśli nawet zakończyłoby się sukcesem, kosztowałoby repub­likanów setki zabitych. Kniaziewicz zaproponował jednak, by przed rozpoczęciem szturmu wysłać silne patrole, które być może znajdą w szyku nieprzyjaciela słaby punkt. Pierwszy patrol wrócił dość szybko nie mogąc pokonać pokrytych śniegiem gór, drugi natomiast kierowany przez kapitana Biernackiego, który rozpoznawał prawe skrzydło Neapolitańczyków, dotarł aż do Itri, gdzie zastano silny oddział wojsk królewskich.

Postanowiono obejść usytuowane w wąwozie pozycje neapolitańskie górskimi ścieżkami prowadzącymi z Ter-raciny i dlatego wysłano gen. Dąbrowskiemu rozkaz natychmiastowego powrotu do miasta. Obejścia miała spróbować piechota Dąbrowskiego, kawaleria natomiast dołączyła do sił głównych dywizji w Fondi.

9 A mantę , Fra Diavolo e U suo tempo 1796-1806, eon ilustrazio"' e molti documenti inediti, Firenze 1904, s. 88-89.

10 Dumas, Borboni..., t. III, s. 324.

203

Championnet nie zaaprobował jednak planu. Polecił wstrzymać działania do czasu nadejścia brygady Keller-manna. Spodziewał się twardej obrony. Postawa wojsk Damasa udowodniła, że nie należy mimo wszystko niedo­ceniać nieprzyjaciela. Ponadto zawieje śnieżne uniemoż­liwiały przejście górskimi ścieżkami. Zwłokę w działaniach wykorzystano na odpoczynek.

28 grudnia rozpoczęto wymiatanie ze wzgórz strzelców neapolitańskich. Zadanie to powierzono kapitanowi Las­kowskiemu. Pierwotnie zamierzano atakować nocą, ale Rey, po obejrzeniu z jednego ze wzgórz okolicy, stwier­dziwszy wezbranie wszystkich potoków i zwały mokrego od deszczu śniegu, postanowił przełożyć uderzenie na następny dzień.

29 grudnia o 3.00 rano wyruszyła z Fondi kierowana przez przewodników kolumna, złożona z 15 polskich kompanii piechoty i 50 strzelców konnych, którą prowa­dził sam Rey. Rey chciał obejść baterię św. Andrzeja z prawej strony i niespodziewanie uderzyć na Itri. W zdo­bytym mieście zamierzano zostawić dla osłony dwie kompanie piechoty, 8 kompanii miało od tyłu zaatakować umocnioną baterię. Równocześnie z atakiem od tyłu, bateria miała być szturmowana od czoła i ze skrzydeł przez wojska wychodzące z Fondi. Z pozostałych kom­panii Reya jedna została wyznaczona do blokady górskich ścieżek, a cztery pozostałe miały kierować się na Gaetę, starając się ją zablokować i nawiązać łączność z dwoma kompaniami Szneydera, któremu polecono opanować Sperlonge".

O godz. 5.00 rozpoczął działania kapitan Laskowski, którego zadanie polegało na oczyszczeniu ze strzelców neapolitańskich gór na prawo od drogi. Laskowski po Przepędzeniu strzelców miał w momencie decydującego

Am antę, Fra Diavolo..., s. 89.

Page 107: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

204

ataku wybić ogniem bocznym kanonierów, lub przynaj mniej, co było bardziej prawdopodobne, wywołać wśród nich popłoch.

Dwie kompanie piechoty polskiej prowadzone przez kapitana Ilińskiego, wsparte 50 strzelcami konnymi i 2 dzia­łami, zajęły pozycje od strony Fondi na głównej drodze Iliński wysłał wtedy z połową kompanii porucznika Lin-kiewicza, by ten podobnie jak Laskowski obszedł baterię tym razem z lewej strony. Iliński w momencie ataku miał nacierać nie drogą, która była pod neapolitańskim ostrzałem, lecz zboczami po lewej stronie drogi. Odwód w Fondi składał się z lekkiej kawalerii i kilku kompanii piechoty.

Z atakiem generalnym czekano, aż kolumna atakująca Itri nie uderzy na tyły baterii.

Tymczasem o godz. 17.00 Laskowski i Linkiewicz po wyparciu strzelców neapolitańskich zajęli pozycje na góru­jących nad baterią skrzydłach. Kniaziewicz i Iliński do­strzegli w pewnym momencie wśród oddziałów neapolitań­skich duże poruszenie. W celu wyjaśnienia, co się dzieje, Iliński z 40 żołnierzami ruszył na rozpoznanie w kierunku neapolitańskiej reduty. Widząc ruch w dole, Laskowski i Linkiewicz wysłali wzmocnione patrole w dół zboczy.

Neapolitańczycy widząc nad sobą z obu skrzydeł Pola­ków, wzięli patrole rozpoznawcze za forpoczty idące do szturmu armii republikańskiej. Zaczęli się mieszać. Popłoch, jaki widać było wśród wojsk królewskich postanowiono wykorzystać i uderzono od czoła na baterie św. Andrzeja. Bez wystrzału zajęto redutę, na której uciekający do Itn Neapolitańczycy pozostawili 5 dział. Dwa pozostałe działa znaleziono na zakręcie drogi. Dąbrowski natychmiast wysk" do gen. Reya swego adiutanta Tremo z wiadomością o sukcesie.

W tym samym czasie kapitan Szneyder ze swoimi dwoma kompaniami po nocnym sforsowaniu rzeki San Anasta. ruszył rano na Sperlonge. Garnizon neapolitański widząc

205

maszerujących Polaków wycofał się do Itri. Szneyder nie ścigał uciekających, gdyż zgodnie z rozkazem miał zająć miasto i przerwać w ten sposób komunikację z Gaetą. Pragnąc jednak zabezpieczyć się przed jakąś niespodzianką ze strony Neapolitańczyków, wysłał na rozpoznanie patrol, który doniósł, że w Itri i na drodze do miasta znajdują się regularne oddziały neapolitańskie i grupy powstańców. Nocą Szneyder otrzymał rozkaz ruszenia na Gaetę i wyko­nania demonstracji zbrojnej. Miał przekonać garnizon, że pod twierdzę podeszły liczne wojska republikańskie.

W Itri pierwsi uciekinierzy z baterii św. Andrzeja pojawili się około 19.00. Dopiero po ich dotarciu zjawił się pod miastem Rey. Uciążliwy marsz przez górskie ścieżki, przeprawy przez potoki, śnieg i deszcz tak wymęczyły wojska republikańskie, że Rey postanowił przełożyć atak na Itri na dzień następny. Wtedy przybył Tremo z wieścią o zajęciu baterii św. Andrzeja. Można było teraz bez przeszkód połączyć siły Reya i Dąbrowskiego pod Itri. Dąbrowski ruszył natychmiast, natomiast Kniaziewicz z działami i oddziałem ubezpieczającym armaty musiał najpierw odbudować zniszczony na strumieniu przed baterią św. Andrzeja most, tak że pod Itri pojawił się dopiero rano 30 grudnia. Dąbrowski w tym czasie na czele batalionu piechoty, 25 strzelców konnych i moździerzem ruszył w kierunku Gaety.

Rankiem 30 grudnia Rey uderzył na Itri. Mieszkańcy miasta nocą schronili się w górach. Dwa regularne bataliony piechoty przez krótki czas ostrzeliwały republikanów, ale widząc ich zdecydowany atak na bagnety wycofały się z miasta. Jedynie Fra Diavolo z grupą 600 powstańców starał się dalej prowadzić ogień, ale i on ostatecznie, Widząc atakujących bagnetami republikanów, przerwał ostrzał i wycofał się w stronę Gaety12. W zdobytym

D u m a s , Borboni..., t. II, s. 291.

Page 108: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

206

mieście przeszukano domy. Zatrzymanych z bronią w ręku rozstrzelano13.

Po zajęciu Itri Rey ruszył z wojskiem na Gaetę. Przed twierdzą wojska rozdzieliły się. Kniaziewicz zajął mały port rybacki Mola di Gaeta i skierował się nad brzegi rzeki Garigliano w celu przechwycenia znajdujących się tam statków. Natomiast Rey z niewielkim oddziałem ruszył wprost do Gaety. Po drodze spotkał Dąbrowskiego, który stworzył w pobliżu twierdzy kordon uniemożliwiający zawiadomienie garnizonu przez uciekających z Itri o zbli­żaniu się Francuzów.

Gaeta była uważana za jedną z najsilniejszych neapolitań-skich twierdz. Dysponowała własnym portem, wrzynała się na 600 metrów w głąb morza, a jej system obronny składał się poza fosami i murami miejskimi z trzech silnych bastionów. Wydawało się, że tylko kombinowany atak od strony morza i lądu może doprowadzić do zdobycia twierdzy.

Mack pokładał duże nadzieje w potężnej twierdzy. Wie­dział, że Francuzi nie mogą sobie pozwolić na wydzielenie dużych sił do oblężenia tak długo, jak długo on sam znajduje się z głównymi siłami w Kapui. Na wszelki wypadek polecił jednak gubernatorowi twierdzy Tschudy'emu, by ten w przy­padku, gdyby twierdza miała jednak paść, załadował garni­zon, działa i zapasy na statki i ewakuował się do Salerno.

Gubernatorem Gaety był Szwajcar, gen. Tschudy, cieszący się doskonałą opinią dworu i generalizji neapolitańskiej.

Rey niedostatek sił postanowił nadrobić miną. Liczono na zaskoczenie. Jako parlamentariusz wysłany został szet batalionu Froisard, który zażądał natychmiastowej kapitu­lacji. Żądanie oczywiście odrzucono.

Niespeszony Rey polecił ustawić jedyny moździerz jaki miał do dyspozycji i otworzyć ogień. Twierdza odpowi -

13 Zginął wtedy 67-letni ojciec Fra Diavolo Franciszek Pezza (A m te, Fra Diavolo..., s. 89).

i m

działa nielicznymi wystrzałami. Od strony twierdzy dostrzec można było schodzących z gór polskich legionistów14, którzy zgodnie z wcześniejszą sugestią gen. Dąbrowskiego próbowali demonstrować o wiele większą siłę. Przez lunety dostrzec można było żołnierzy Kniaziewicza w zajętym porcie Mola di Gaeta. Wystarczyło to, o dziwo, by w twierdzy powstało zamieszanie!!!

Rey, widząc poruszenie wśród Neapolitańczyków, wysłał ponownie parlamentariusza, polecając mu złożenie żądania kapitulacji nie tylko gubernatorowi twierdzy, ale także władzom cywilnym i gaetańskiemu biskupowi. Liczył, że nastraszeni ogniem moździerza cywile wywrą na wojsko­wych presję.

W zwołanej przez gen. Tschudy'ego naradzie wojennej udział wzięli przedstawiciele miasta i biskup Gaety Riccardo Minutolo. Biskup w imieniu ludności miasta domagał się kapitulacji15. Tschudy, dowódca stacjonujące­go w twierdzy pułku piechoty „Principessa" pułkownik Antoni Capece ks. Piscicelli i całe wojsko również nie mieli ochoty do walki16.

Rey, dowiedziawszy się, że twierdza nazajutrz o godz. 10.00 rano zostanie wydana republikanom, był zdumiony. Tak naprawdę nie wierzył w możliwość szybkiego za­straszenia Tschudy'ego. Kując żelazo póki gorące, zażądał natychmiastowej bezwarunkowej kapitulacji, grożąc w prze­ciwnym wypadku natychmiastowym szturmem, do którego demonstracyjnie wojska republikańskie czyniły przygoto­wania. Pozostawiono komendantowi twierdzy dwie godziny do namysłu. Kiedy minął czas, a odpowiedź nie nadeszła, Rey polecił otworzyć ogień z moździerza. Wystrzelono dosłownie ostatni pocisk jakim dysponowano, kiedy na

Były to 3 kompanie 3 batalionu Legionu Polskiego prowadzone Przez Szneydera i Karskiego.

Amante, Fra Diavolo..., s. 98. Dam as, Memoires..., t. I, s. 302.

Page 109: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

208

jednym z bastionów wywieszono białą flagę. Przysłany parlamentariusz prosił Reya o złagodzenie warunki kapitulacji. Rey, widząc panikę, jaka ogarnęła obrońców odrzucił sugestie złagodzenia warunków i ponownie zażąd-1 zdania się na łaskę lub niełaskę republikanów. Widza wahanie się parlamentariusza, a nie chcąc, by zbytni surowość przypadkiem nie doprowadziła obrońców do determinacji, zgodził się wypuścić gubernatora i oficerów na słowo, że przez resztę kampanii nie będą walczyć z Francuzami. Tak zredagowaną kapitulację podpisano wieczorem.

30 grudnia 1798 r. o godz. 9 wojska republikańskie wkroczyły do Gaety. 2000 garnizon złożył broń. Jeńców częściowo odesłano do Rzymu, resztę pozostawiając w miej­skiej cytadeli dla przeprowadzenia prac fortyfikacyjnych. Gubernator i oficerowie zgodnie z warunkami kapitulacji zostali wraz z bronią i bagażami uwolnieni. Zdobyto 70 dział, 22 moździerze, 20 000 karabinów, amunicję, maga­zyny żywnościowe, mosty pontonowe i wiele innego sprzętu wojskowego17. Zagarnięto także 62 statki handlowe, w tym 12 załadowanych materiałami wojennymi. Znaleziono duże ilości medali złotych i srebrnych, przedstawiających z jednej strony Ferdynanda IV otoczonego napisem Utriusąue Siei-liae Rex P.F.A., z drugiej przedstawiono Bellonę wieńczącą Marsa i depczącą koguta galijskiego z galijskim napisem Militaribus bene Regę ac patria meritis, którymi mieli być dekorowani bohaterowie wojny z Francją1".

Komendantem Gaety został szef batalionu Froisard. natomiast dowództwo nad garnizonem powierzono szefowi

17 A y a 1 a, Memoire..., s. 155; D u m a s, Borboni..., t. II, s. 291. podaje 60 dział; K u k i e ł , Dzieje Wojska Polskiego w dobie napoleońskiej-Warszawa 1922, s. 94 pisze o 100 działach; A mantę , Fra Diavolo.~. s

92-93 o 190 działach i 12 moździeżach; o 12 moździeżach wspornic również Dumas (Borboni..., t. II, s. 291).

18 P a c h o ń s k i , Wojnafrancusko-neapolitańska, t. II, s. 37.

209

i batalionu polskiego Szymonowi Białowiejskiemu, dowód­cą artylerii został major Au, a komendantem portu kapitan giernacki.

Z informacji uzyskanych przez patrole wysłane przez Kniaziewicza i zeznań jeńców zagarniętych w Gaecie wynikało, że Mack wycofał się do Kapui i przygotowywał obronę linii rzeki Volturno. W celu utrudnienia marszu wojsk republikańskich Neapolitańczycy zniszczyli mosty.

Kniaziewicz czekając na materiały budowlane potrze­bne do odbudowania mostu na rzece Garigliano, które miały przybyć z Gaety, założył swoją kwaterę w Traette, patrolując linię rzeki aż do morza. Rey 1 stycznia wysłał z Gaety rzeką 8 statków z materiałami budow­lanymi i 7 pontonów. Z powodu wolnego tempa po­suwania się statków płynących pod prąd, materiały do­tarły 2 stycznia wieczorem. Przystąpiono natychmiast do pracy i do rana ukończono budowę, tak że po po­łudniu na drugą stronę rzeki przeprawiła się kolumna Kniaziewicza i Kellermann z 15 półbrygadą lekką i ar­tylerią. Wojska republikańskie rozbiwszy pozostawiony do obserwacji neapolitański pułk kawalerii zajęły wie-czorem Sparanise.

Championnet spodziewający się bitwy pod Kapuą starał się zebrać maksymalnie wielkie siły na linii rzeki Volturno. 1 dywizję Macdonalda podzielono na dwie kolumny. Pierwszą kierował osobiście Macdonald, drugą gen. Mat-hieu. Macdonald zająwszy Cisterne maszerował starą drogą z Sezze do Isole, gdzie przeprawił się przez rzekę Liri i przekroczył granicę rzymsko-neapolitańską. W Castelluc-cio opanował niedokończony szaniec obronny z 80 za-gwożdżonymi działami19, których ze względu na wezbranie rzeki Neapolitańczycy nie zdążyli ewakuować. Następnie ruszył na Arpino i Skore. Arpino, które wzbraniało się

Ayala, Memoire..., s. 148, zmniejsza liczbę dział do 24.

_ Civm Castellana 1798

Page 110: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

210

przed wpuszczeniem republikanów, zostało zmuszone do zapłacenia w ciągu dwóch dni kontrybucji.

W tym samym czasie gen. Mathieu maszerował na Ceprano Przeprawy przez rzekę Liri bronił na tym odcinku neapolitańsk oddział pontonierów dowodzony przez Wincentego d'Es camara. Widząc przewagę republikanów Neapolitańczycy wycofali się20. Pozwoliło to Mathieu na sforsowanie rzeki i dogonienie 28 grudnia neapolitańskiej straży tylnej. Doszło do krótkiej, ale gwałtownej potyczki, w wyniku której Mathieu wziął do niewoli 1200 jeńców, 20 dział i bagaże wojskowe Po dotarciu do rzeki Melfie, Mathieu stał się strażą przednią 1 dywizji, ponieważ tą samą drogą posuwał się już także Macdonald z pozostałymi siłami dywizji.

Z powodu ciągłych opadów deszczu i śniegu rzeka Melfie silnie wezbrała. Oddziały republikańskie z trudem przebyły ją w bród pod Rocca Secca. Zdobyto tutaj dobrze zaopatrzone magazyny, które pozwoliły na uzupełnienie braków żołnierzy 1 dywizji. Każdy żołnierz otrzymał więc 2 koszule i 2 pary butów21. Następnie sforsowano rzekę Secco i 30 grudnia zajęto San Germano.

Championnet założył tymczasową kwaterę w zajętym San Germano. Oddziały 1 dywizji 31 grudnia zajęły wyżynę Cajanello, leżącą w połowie drogi z Venafro do Calvi, kontrolując główne drogi prowadzące z Isernii i Ceprano do Kapui. Wysłano podjazdy w celu nawiązania łączności z Reyem. Łączność z dywizjami Lemoine'a i Duhesme'a miał nawiązać wysłany patrol szefa szwad­ronu Gauthrina.

Po zajęciu 10 grudnia Civita Ducale gen. Lemoine otrzymał zadanie zabezpieczenia od strony Akwili działań wojsk republikańskich na kierunku rzymskim. Rozpoznanie donoszące o koncentracji wojsk królewskich w okolicach

20 Ayala, Memoire..., s. 149, Le Vite..., s. 558. 21 Z powodu oddelegowania komendy Kellermanna jego żołnierze nie

mieli udziału w zdobyczy.

211

Ąkwili skłoniło Lemoine'a do działań zaczepnych. 16 grudnia 2 dywizja uderzyła na most św. Małgorzaty. Mostu bronił pułkownik Landron de Guerara z drobnym oddziałem regularnego wojska i siłami powstańczymi. Stawiono opór, ale ostatecznie wycofano się w góry22. Wojska francuskie podeszły pod Akwilę.

Pułkownik kawaler Antoni Plunkett, gubernator Akwili zajmował fort dysponując zaledwie 25 inwalidami i 50 ochotnikami wspartych przez 2 działa. Nie przeraził się jednak widoku wojsk republikańskich i otworzył intensywny ogień, w wyniku którego Francuzi sądzili, że fort jest obsadzony przez silną załogę.

Francuzi dopiero następnego dnia po silnym ostrzelaniu fortu wezwali obrońców do kapitulacji. Pułkownik Plunkett zdecydowany był bronić powierzonego sobie fortu do ostatniego żołnierza, uległ jednak namowom prezydenta prowincji Filipa Montesoro, pragnącego uchronić miasto przed zniszczeniem. Francuzi, nie zdający sobie sprawy, jak słaba jest obsada fortu, zgodzili się na honorowe wyjście garnizonu. Fort obsadziła francuska załoga kapitana Nollet w składzie 300 ludzi.

Nie uspokoiło to jednak okolicy. Po odejściu sił głów­nych, kapitan Nollet został zaatakowany przez partyzan­tów dowodzonych przez Jana Colalanni, gubernatora Arischii, noszącego przydomek Salomone. Francuzi zostali zmuszeni do zamknięcia się w forcie. Próba zduszenia powstania wykonana siłami załogi fortu skończyła się niepowodzeniem i dużymi stratami. Ośmieliło to okolicz­nych mieszkańców do odważnego wystąpienia. Siły Salo­monem rosły. Gubernator zdołał nawet nakłonić mieszkań­ców do opodatkowania się na rzecz walki z najeźdźcą, co Pozwoliło mu na wypłatę żołdu dla służących pod nim ochotników23.

Am ante, Fra Diavolo..., s. 59. 23 Am ante, Fra Diavolo..., s. 63.

Page 111: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

T 1 O

Wkrótce Salomone został wsparty przez kolejnego z przy wódców powstańczych Józefa Pronio. Pronio uzyskawszy poparcie prezydenta Montesoro i biskupa Gualtierieg0

zorganizował swój oddział w Introdacqua. Uzyskawszy od gen. Gambsa broń i amunicję ruszył na czele 700 ludzi do Roccacasale, gdzie miał połączyć się z wojskami regular­nymi. Do spotkania jednak nie doszło, gdyż 20 grudnia wojska królewskie zostały rozbite. Pronio zawrócił więc w celu połączenia się z siłami gen. Gambsa organizującymi obronę Popoli.

Pod Popoli podchodził wtedy gen. Lemoine, pokonując ciężki teren i ucierając się z grupami powstańców or­ganizujących zasadzki. Mimo twardej obrony Francuzi zajęli Popoli. Neapolitańczycy Gambsa wycofali się na Isernię, Bojano, Benewent24.

Zajęcie Popoli pozwoliło nawiązać kontakt z dywizją Duhesme'a. Lemoine miał jednak duże kłopoty z po­wstańcami. Odbito wziętych w Popoli jeńców, przecięto komunikację z Akwilą. Wysłany z Rieti do Akwili oddział musiał staczać ciągłe potyczki. Dotarł wprawdzie do miasta, ale nie zdołano już opanować mimo prób Arischii, Pizzoli, Cagnano. Salomone zablokował Akwilę. zadając oddziałom francuskim szukającym w okolicy żywności spore straty. 15 stycznia powstańcy ośmieleni dotychczasowymi sukcesami zaatakowali Akwilę, zostali jednak odparci25.

Tymczasem Lemoine prowadząc potyczki z powstańcami zajął Sulmonę i ruszył na Venafro i Kapuę, gdzie zamierzał połączyć się z Championnetem. 6 stycznia prowadząc ciągłe utarczki z powstańcami zajął zgodnie z rozkazem Championneta Piedimonte, pozostawiając wzmocniony oddział z 2 działami w Venafro w celu ułatwienia marszu gen. Duhesme'owi.

24 Mahoń, Źtudes..., s. 424. 25 A m a n t e, Fra Diavolo..., s. 60.

3 dywizja gen. Duhesme'a, który przejął komendę po gen. Casabiance przeniesionym na gubernatora Ankony, licząca po nadejściu posiłków26 5000 ludzi, 6 grudnia 1798 r. ruszyła do Civitella del Tronto. Zadaniem dywizji było związanie wojsk neapolitańskich Micheroux, będących w trakcie reorganizacji. Sądzono, że Neapolitańczycy wznowią działania zaczepne uzupełniwszy oddziały posił­kami i przysłaną na miejsce utraconej w walkach artylerii. Duhesme w przypadku uzyskania przewagi nad wojskami królewskimi miał nawiązać kontakt z 2 dywizją gen. Lemoine'a, a w przypadku porażki cofnąć się do Ankony.

Podchodzące pod Civitella del Tronto oddziały francuskie zostały przywitane ogniem artylerii dużego kalibru z fortu noszącego tę sama nazwę co miasto. Fort umieszczony na wzgórzu wyposażony był w 10 dział i uchodził za trudny do zdobycia, był dobrze zaopatrzony w żywność i amunicję. Wsparciem dla fortu był również położony opodal klasztor franciszkanów. Dowódcą fortu został pochodzący z Hisz­panii pułkownik Jan Lacombe27.

Podobnie jak pod Gaetą, zawiodło dowództwo. Po 18-godzinnym oblężeniu wojska neapolitańskie skapitulo­wały28. Nową załogę fortu stanowiło 100 żołnierzy 73 półbrygady piechoty pod dowództwem porucznika Guillaumenta29.

Duhesme w celu ułatwienia sobie komunikacji z Ankoną wybudował nieopodal ujścia rzeki Tronto most, zabez­pieczając go 2 działami i batalionem rzymskim. Nie czekając na instrukcje Championneta, podzielił swoją dywizję na cztery kolumny. Pierwsza, składająca się

Obejmujący dowództwo 3 dywizji gen. Duhesme przyprowadził ze sobą 78 półbrygadę piechoty liniowej i 11 pułk kawalerii.

27 Ayala, U Vite..., s. 42. Ayala, Memoire..., s. 155. W chwili objęcia dowódctwa fortu aż 80 żołnierzy z liczącej 100

ludzi załogi było chorych lub niezdolnych chwilowo do służby.

Page 112: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

z grenadierów dowodzonych przez szefa brygady Brous-siera, została strażą przednią. Kolumna druga składająca się z brygady Monniera i parku artylerii kierowała się drogą nadmorską na Pescarę. Kolumna gen. Rusca pokonu­jąc trudne warunki terenowe zmierzała na Campli i Termo. W rezerwie podążając za Monnierem maszerowała ostatnia czwarta kolumna składająca się z 73 półbrygady piechoty. Wszystkie kolumny miały zebrać się w Pescarze30.

Micheroux postanowił przeciwdziałać ofensywie repub­likańskiej, tym bardziej że dzięki kawaleryjskim patrolom wiedział o zbliżaniu się Francuzów. Jego przednie oddziały zajmowały Casali, San Giacomo, Mutignano, a siły główne miały oparcie w ufortyfikowanych miastach Germignano. Scorrano, Cellino, Atri. Siły regularne wzmocnione zostały licznymi batalionami ochotników rekrutujących się z oko­licznych górali31. Widząc jednak zdecydowane działania republikan Micheroux, tym bardziej że nie posiadał artylerii, zdecydował się na odwrót. Tylna straż w walce z Fran­cuzami straciła 300 żołnierzy regularnych i kilka batalionów ochotniczych32. Kolumna gen. Rusca ścigając cofających się Neapolitańczyków zajęła Atri.

Wycofujące się do Pescary oddziały neapolitańskie 14 grud­nia wzmocnione zostały wreszcie tak długo oczekiwaną artylerią. Z zaplecza nadesłano 4 działa 4-funtowe i 2 moź­dzierze 6-funtowe. ,

W tym samym czasie drogą nadmorską w kierunku Pescary maszerowały oddziały Monniera. Miasto i fort zabezpieczone było wezbranymi po ciągłych opadach wodami rzeki Pescary. Most przez rzekę znajdował się pod obstrzałem artylerii fortecznej, próba forsowania rzeki w bród, ze względu na szybki i wezbrany nurt, nie rokowała żadnej nadziei. Nie można było zbudować mostu

,(l Mahoń, Śtudes..., s. 424. •" Ay al a, Memoire..., s. 154. 32 A y a 1 a, Memoire..., s. 154; M a h o n, Etudes..., s. 424.

w innym miejscu, jako że Neapolitańczycy przezornie zebrali lub zniszczyli wszelkie środki przeprawowe.

Pescara, broniąca drogi nadmorskiej prowadzącej do Ankony, miała do obrony 2000 regularnego żołnierza j 80 dział33.

Duhesme widząc trudności z sforsowaniem rzeki po­stanowił pozostawić pod miastem Monniera z 800 ludźmi j 4 działami, a z resztą sił uderzyć na Chieti. Liczono, że zachwieje to morale garnizonu Pescary, a jednocześnie pozwoli na zyskanie czasu na podejście pozostałych wojsk francuskich i skoncentrowanymi siłami 3 dywizji prze­prowadzenie szturmu miasta i fortu. Wysłał też zaraz raport do Championneta z propozycją połączenia się 3 dywizji z siłami 1 i 2 dywizji w Sulmonie.

Tymczasem sytuacja Francuzów komplikowała się. Do Pescary przybył z regularnymi wojskami gen. Gambs. Powstańcy coraz śmielej atakowali oddziały republikańskie, nie ograniczając się już tylko do ostrzeliwania drobniejszych oddziałów z zasadzek, ale przeszli do uderzenia mającego na celu przecięcie francuskich komunikacji z Ankoną. W tym celu powstańcy zaatakowali broniony przez wzmoc­niony dwoma działami batalion wojsk rzymskich most, wybudowany przez republikanów przy ujściu rzeki Tronto. Rzymianie zostali rozbici i wzięci do niewoli. Spodziewając się francuskiej kontrakcji w szańcach zajęli pozycje po­wstańcy Rodina, reszta fortyfikowała miejscowości Cor-ropoli i Nereto.

W celu przywrócenia komunikacji z Ankoną, wyruszył rzymski gen. Planta, który zamiast uderzyć natychmiast na nieprzygotowanych jeszcze do obrony powstańców wdał się z nimi w bezowocne pertraktacje, aż w końcu został odparty. Skuteczne działania powstańców ośmieliły ich

Page 113: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

0 1 A

widząc, że jest atakowany przez 4000 powstańców opuścił miasto i wycofał się do Civitella de! Tronto. Ruch wstańczy rozszerzał się. Wkrótce powstańcy opanowali Julia Nova.

Tymczasem po stronie neapolitańskiej doszło do zmian w dowództwie. Micheroux został odwołany do Neapolu a komendę po nim objął brygadier Brocco34. Wsławiony obroną Popoli gen. Gambs objął dowództwo nad wojskami w Abruzzach. Gambs przewidując działania Duhesme'a uprzedził go i zajął z 2000 żołnierzy Chieti, położone 3 mile od Pescary. Tutaj jednak otrzymał rozkaz nakazujący mu odwrót na Kapuę. Mack broniący kierunku na Neapol doszedł do wniosku, że teren Abruzzów ma mniejsze znaczenie i postanowił wzmocnić siły główne sprawdzony­mi w walkach wojskami Gambsa.

Duhesme, widząc odwrót Gambsa, zdał sobie sprawę, że osłabi to morale wojsk broniących Pescarę i pozwoli mu, być może, na zajęcie miasta i fortu w drodze pertraktacji. Sytuację na zapleczu miał opanować gen. Planta, któremu wysłano niewielkie posiłki.

Skoncentrowana pod Pescarą 3 dywizja zajęła pozycje szturmowe. Brygada Rusca zajęła Civita di Pennę i Civi-tella del Abbati, wojska Monniera Pianellę, Duhesme z rezerwą stanął w Moscufo. Wyżyna Castellammare Adriatico została oczyszczona z sił. powstańczych przez grenadierów straży przedniej, 200 kawalerzystów i ar­tylerię lekką.

Kolejnym krokiem Duhesme'a były działania psycho­logiczne. Nocą rozpalono liczne ogniska mające sugerować Neapolitańczykom, że wojska republikańskie są o wiele liczniejsze aniżeli w rzeczywistości, w ciągu dnia zas orkiestra wojskowa, ciągle ta sama, tyle że przebierająca się w coraz to inne mundury, grała wojskowe marsze.

u m a s, Borboni..., t. II, s. 324; A y a 1 a, Memoire..., s. 154.

l \ l

Jako parlamentariusza wysłano adiutanta gen. Monniera, kapitana Girarda. Francuzi w wypadku poddania się obie­cywali honorowe warunki kapitulacji, a w przypadku odmowy grozili szturmem, spaleniem miasta i fortu oraz wybiciem wszystkich obrońców. Pozostawiono jedynie kwadrans na danie odpowiedzi. Głównym zadaniem Girarda było oczywiście nie tyle przyjęcie kapitulacji, w co nie wierzono, ile zorientowanie się w sile garnizonu, stanie umocnień i wybadanie komendanta miasta.

Girard przedstawił warunki brygadierowi markizowi de Pietromaggiore, 70-letniemu komendantowi i pułkownikowi Janowi Prichard, komendantowi fortu35. Komendant, mimo że dysponował 2000 wojsk regularnych36, licznymi ochot­nikami i 80 działami, bał się starcia z o wiele liczniejszym, jak myślał, przeciwnikiem. Kilka pocisków artyleryjskich i groźby Girarda dopełniły reszty. Zażądano więcej czasu do namysłu i odejścia garnizonu z honorami. Duhesme odetchnął.

Rankiem 24 grudnia zajęto miasto i fort, wypuszczając załogę w zamian za obietnicę, że do końca wojny nie będą walczyć przeciwko Francuzom. W ręce zwycięzców wpadło 80 dział fortecznych, 2000 karabinów, magazyny wojskowe, miasto i port37. Miasto i okolice zostały obłożone kontrybucją w wysokości 500 000 franków. Thiebault, widząc wzburzenie okolicy i obawiając się, że tak wysoka kwota może doprowa­dzić mieszkańców do ostateczności, interweniował u Duhes­me'a o jej zmniejszenie. Istotnie kontrybucja została zmniej­szona do 250 000 franków, ale w zamian zarekwirowano w domach prywatnych 8000 par butów.

W tym samym czasie, kiedy Duhesme dokonywał demon­stracji, przed Pescarą szef brygady Charlot z 1 batalionem 64 półbrygady piechoty odzyskał 23 grudnia Teramo i nawiązał

35 Mahoń, Śtudes..., s. 424; Dumas, Borboni..., t. II, s. 292. Niedobitki pułków piechoty „Napoli" i „Regina".

7 Mahoń, Etudes..., s. 483.

Page 114: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

kontakt z przebywającym w Nereto i Corropoli gen. Plantą Francuzi ograniczyli represje wobec ludności do rozstrzelania kilku przywódców powstańczych z Teramo i okolic38

4 stycznia 1799 r. siły powstańcze Rodina widząc opano­wanie Nereto i Corropoli zniszczyły most i zabierając 2 zdobyczne działa wycofały się w góry. Komunikacja Duhesme'a z Ankoną została więc przywrócona.

W Pescarze Duhesme mianował komendantem fortu szefa batalionu Ludwika Coutarda, wyznaczając go jednocześnie na komendanta Abruzzów39. Próbowano nawiązać komunikację morską z Ankoną. Spośród ochotników skompletowano załogi trzech statków. Niedostateczne wyszkolenie marynarzy stało się przyczyną tragedii. Podczas burzy jeden ze statków zatonął, a pozostałe zostały ciężko uszkodzone.

Po zajęciu Pescary 3 dywizja kontynuowała marsz w kierunku Popoli. Kolumna pierwsza, maszerująca lewym brzegiem rzeki, napotkała na swojej drodze nie tylko trudny teren, ale i liczne kąśliwe oddziały partyzanckie. Dlatego też nie zdążyła spotkać się w Popoli z 2 dywizją Lemoine'a. Doszło jednak do spotkania z inną kolumną 3 dywizji, a mianowicie ze strażą przednią gen. Rusca. Republikanie po połączeniu w Popoli wspólnie ruszyli do Sulmony, gdzie dotarli 6 stycznia40.

Monnier posuwający się początkowo brzegiem morza skręcił na Lanciano, gdzie rozproszył zbierających się powstańców i 8 stycznia dotarł na miejsce koncentracji w Sulmonie.

Kolumna Thiebaulta zbierała rozproszone drobne komen­dy francuskie w Chieti i udaremniła przygotowywane na 10 stycznia powstanie w mieście.

Tymczasem gen. Duhesme przekonany, że w Sulmonie skoncentrowała się już cała jego dywizja i dywizja gen.

Amante, Fra Diavolo..., s. 53. A m a n t e, Fra Diavolo..., s. 50. Mahoń, Etudes..., s. 425.

39 Amante , Fra Diavolo...,

219

Lemoine'a z nieliczną eskortą dotarł do Sulmony, gdzie stwierdził że w mieście nie ma w ogóle Francuzów. Pod miasto natomiast 6 stycznia przybył z 3000 powstańców pronio. W mieście wybuchły walki. Duhesme przebijając się przez Powstańców, trzykrotnie ranny, wydostał się jednak wraz z niemal całą eskortą z miasta41. W tym samym czasie pod miasto nadeszły oddziały gen. Rusca, które szturmem zdobyły i miasto. 30 powstańców rozstrzelano.

Następnego dnia Duhesme z brygadą Rusca ruszył przez „wąwóz 5 mil " do Castel di Sangro. Na końcu wąwozu drogę republikanom zastąpili powstańcy z Isernii, których odparto po zaciekłej walce. Do kolejnego starcia doszło w miejscowo­ści Miranda gdzie mieszkańcy ufortyfikowali domy i posta­wili barykady. Konieczne stało się zdobywanie każdego domu z osobie 10 stycznia podobny opór wojskom republikańskim stawili mieszkańcy Isernii. Tutaj także ufortyfikowano domy, a ulicy zatarasowano barykadami. W walce wzięły udział kobiety wylewające na atakujących wrzątek i gorący olej, sypiące rozgrzany popiół, a nawet obrzucające żołnierzy

kamieniami. Republikanie ponieśli duże straty, ale zginęło również 1500

powstańców, ponieważ nie brano jeńców. W pogoń za umykającymi powstańcami rzucono 11 pułk kawalerii, piechurzy tymczasem rabowali zdobyte miasto. Miasta jednak nie spalono, zostawiając w ten sposób możliwość noclegu pod dachem dla oddziałów Monniera i Thiebaulta maszerujących w drugim gim rzucie42.

Duhesme nie doczekawszy się wojsk Monniera43 sfor­sował pod Solipaco rzekę Volturno i dotarł do Venafro.

W skład eskorty gen. Duhesme'a wchodzili: adiutanci generała, komisarz wojenny Odier, 30 piechurów i 30 kawalerzystów.

A m a n t ę , Fra Diavolo..., s. 62, uważa, że do szturmu doszło 9 stycznia

Monnier nie zdążył na czas, ponieważ jego oddziały z powodu halnego wiatru nie mogły sforsować „wąwozu 5 mil".

Page 115: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Monnier przebywszy wreszcie „wąwóz 5 mil i idąc śladem Duhesme'a 14 stycznia musiał w walce sforsować brodem Volturno. Zluzował jednocześnie w Alife oddziały gen. Lemoine'a, które wysłane zostały do Venafro.

Rusca skierował się do Calvi, skąd przez Kapuę miał ruszyć na Casertę.

Thiebault dotarł do Sulmony 13 stycznia. Pozostawieni tutaj ranni francuscy żołnierze błagali go, by nie pozo­stawiać ich na zemstę powstańców. Nie mogąc zdobyć wozów potrzebnych do przewozu rannych, polecił zbić nosze i zabrawszy 550 mieszkańców miasta jako noszo­wych, dotarł do Caserty, gdzie połączył się z resztą dywizji.

Neapol początkowe sukcesy armii królewskiej przyjął z wielkim entuzjazmem. Wieść o zajęciu Rzymu, miasto przyjęło balami, festynami, iluminacjami ulic, radosnymi pochodami. Szczególnie jednak świętowano 1 grudnia 1798 r., kiedy to doszło do podpisania neapolitańsko--brytyjskiej konwencji. Wielka Brytania zobowiązywała się do ochrony handlu neapolitańskiego poprzez utrzymy­wanie na Morzu Śródziemnym floty liczniejszej od fran­cuskiej. Neapol miał w zamian dostarczyć eskadry w skła­dzie 4 okrętów liniowych, 4 fregat i 4 mniejszych jednostek, oraz oddać do dyspozycji floty brytyjskiej 3000 majtków.

Królowa Maria Karolina widziała już Francuzów wypar­tych z Włoch, jej męża Ferdynanda jako zdobywcę Lom­bardii, a swoje królestwo jako państwo, które w południowej Europie zajmie wreszcie przeznaczone dla niego miejsce. Rzeczywistość okazała się jednak gorzka.

Wkrótce do stolicy dotarły wieści o klęsce prawego skrzydła wojsk inwazyjnych. Przybyły do Neapolu 5 grudnia Nelson, zapoznawszy się z sytuacją, zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie zaczęło zagrażać Królestwu Obojga Sycylii. Zdawał sobie sprawę, że wieści, jakie docierały do Neapolu, a pochodzące z kwatery głównej

Page 116: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Macka, są cenzurowane, więc skoro oficjalnie było źle to jak było naprawdę?

Bacznie obserwowano przedstawiciela Republiki Fran­cuskiej w Neapolu, Lacombe Saint Michela, który robił wrażenie człowieka, który nic o wojnie nie wie. 6 grudnia proponował jeszcze Neapolitańczykom, że w kwestii od­dania im Rzymu możliwe jest zawarcie porozumienia Przejrzano jednak jego grę. 7 grudnia wydano polecenie, by wszyscy Francuzi opuścili granice Królestwa Obojga Sycylii w ciągu trzech dni. Pozostać mogli tylko ci, którzy od dawna mieszkali w granicach królestwa i byli znani ze swych promonarchistycznych przekonań oraz ci, którzy podjęli służbę u Ferdynanda IV. Lacombe Saint Michel wraz z innymi Francuzami został zaokrętowany na trzy genueńskie okręty i odesłany do Genui. Po drodze Francuzi zostali napadnięci przez tunezyjskich piratów i dopiero w wyniku długich i żmudnych pertraktacji uzyskali wolność.

11 grudnia Neapolem wstrząsnęła pewna już wiadomość o całkowitej klęsce prawego skrzydła wojsk inwazyjnych, które pobite wycofało się do Pescary, gdzie zbierało się i przeprowadzało reorganizację, oraz porażce lewego skrzy­dła pod Civita Castellaną. Nad królestwem zawisła realna groźba francuskiej inwazji. Gen. Rusca wzywał poddanych króla do rewolucji. W trzech prowincjach Abruzzów zarządzono zebranie się pospolitego ruszenia.

Neapol pogrążył się w żałobie. Wiele osób opłakiwało śmierć, rany lub niewolę swoich bliskich, w kościołach odprawiano nabożeństwa żałobne, a księża, z powodu niepokojów, na ulicy wygłaszali kazania, mające na celu uspokojenie ludu.

Królowa, zdając sobie sprawę, że bez pomocy austriackiej Neapol nie przeciwstawi się republikanom, słała do Wiednia liczne listy z błaganiami o pomoc. Prosiła o oddanie do dyspozycji chociaż 12 000-20 000 korpusu interwencyj­nego, który mógłby desantować się na tyłach armii Cham

223

pionneta lub zostać wykorzystany do osłony Neapolu. Korpus ten miał być finansowany całkowicie przez Króles­two Obojga Sycylii. Oczekiwano nadejścia z Austrii trans­portów broni, amunicji, koni i drewna na maszty okrętowe. Jednocześnie starała się usprawiedliwić wobec cesarza wszczęcie kroków wojennych i wytłumaczyć porażki. Zarzucała Francuzom, że to oni byli najeźdźcami i wiaro-łomcami, którzy wbrew obietnicom Championneta nie wycofali się z Republiki Rzymskiej1, pozostawili wbrew umowie w Rzymie załogę w zamku Św. Anioła2 i otwarli z zamku ogień do Neapolitańczyków3. Zarzucała Francuzom wciągnięcie w pułapkę spokojnie maszerujące wojska królewskie Micheroux i kawalera Saskiego. Ostatecznie, nie mogąc liczyć na austriacką interwencję zbrojną, prosiła chociaż o wsparcie dyplomatyczne.

Ciężkim ciosem dla królowej był dostarczony 10 grudnia list cesarza datowany 15 listopada. Wiedeń przestrzegał w nim Królestwo Obojga Sycylii, by nie czyniło żadnych głupstw, bowiem w przypadku przedwczesnego wystąpienia Neapolu Austria nie będzie mogła udzielić królestwu żadnej pomocy. Było już jednak za późno.

W mieście coraz wyraźniejsze stawały się oznaki nieza­dowolenia ludu. Manifestowano przeciwko cudzoziemcom, w tym przede wszystkim przeciw Brytyjczykom, którym zarzucano, że wciągnęli Neapol do wojny. Nelson widząc nastroje ulicy zakwaterował się na okręcie. Królowa starała się wmówić wzburzonemu tłumowi, że przyczyną niepo­wodzenia wojska jest zdrada. Konieczne stało się jednak podanie nazwiska domniemanego zdrajcy. Kozłem ofiarnym został minister wojny, Ariole. Ironią losu był fakt, że od samego początku był on przeciwny wojnie. Zarzucono mu

Królowa wolała nie wspominać, że umowa dotyczyła tylko Rzymu. Takiej umowy nie było. Wygodniej było przemilcześ, że ogień otworzono na skutek próby

Page 117: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

celowe złe przygotowanie armii do wojny, nawiązywanie kontaktów z republikanami i działania pod ich dyktando. Korespondencja ministra została zabezpieczona i opiecze, towana. On sam został aresztowany. Gdyby ta ofiara dla ludu nie była wystarczająca, planowano pod pozorem niewypełniania obowiązków aresztowanie innych ministrów,

W tym samym czasie Ferdynad IV załamany przebiegiem inwazji usłuchał nalegań Macka i opuścił 7 grudnia Rzym. Przez Albano4, w przebraniu swojego wielkiego koniuszego ks. Ascoli, dotarł 11 grudnia do Caserty5. Tutaj doszło do spotkania z Marią Karoliną. Postawa królowej, pełna energii, ukoiła nerwy królewskie i pozwoliła zrzucić na nią ciężar dalszych działań. Ferdynand zdobył się nawet na pewną wesołość, mówiąc żartobliwie do Marii Karoliny: „A nie mówiłem ci, że moi poddani wolą tańczyć, jak się bić?". Widać było, że obecność królowej uspokoiła Fer­dynanda, ponieważ następnego dnia oddał się swojej ulubionej rozrywce, polowaniu.

Królowa natomiast zwołała na 12 grudnia posiedzenie Rady Królewskiej, w której udział wzięli obok Galio i Pignatelliego także Nelson i Hamilton. Dyskusja była gorąca. Ferdynand IV usiłował uspokoić nerwy chodzeniem. Galio proponował utworzenie w Kapui obozu warownego. Pragnął ściągnąć tam wszystkie pozostające do dyspozycji siły i zyskać na bezcennym czasie. Każdy dzień zbliżał bowiem Królestwo Obojga Sycylii do wystąpienia koalicji.

Po dyskusji, trwającej trzy godziny, zgodzono się na propozycję Galio, postanowiono założyć w Kapui obóz warowny i wezwać narodowe pospolite ruszenie do obrony kraju przed francuskim najazdem. Wydano odezwę do narodu6, w której ogłaszano świętą wojnę w obronie Tronu, Religii i Wolności. Wzywano wszystkich pod broń i gr°'

4 Albano opuścił 10 grudnia. 5 Dumas, Borboni..., t. II, s. 280. 6 C\{\c7\ija 7nstflła nntvHfltnwana na R7vm S ornHnin 1708 r

Page 118: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Kawaleria francuska

Livorno

napoleon witany przez armię włoską

Page 119: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Napoleon wśród żołnierzy

Napoleon

pie

Page 120: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Piechur pułku liniowego

Page 121: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

225

żono, że ci którzy uchylą się od obowiązku zostaną surowo ukarani jako buntownicy i wrogowie Kościoła i Tronu, puchowieństwo zobowiązano do szerzenia agitacji i od­prawiania modłów za zwycięstwo. Oficjalnie podawano, że opuszczenie przez króla wojska spowodowane było wyłącz­nie koniecznością zebrania funduszy na dalszą walkę.

13 grudnia Ferdynand IV przybył do Neapolu. Lud witał go z wyraźnym rozczarowaniem, ale jednocześnie z dużym przywiązaniem. Pragnąc podnieść podupadające morale król jeszcze 18 grudnia zapewniał, że stolicy w żadnym wypadku nie opuści, a jeśli taka będzie potrzeba sam stanie na czele walczących. Na Sycylię miano odesłać jednak rodzinę królewską, co nie ap­robowała królowa, nie chcąca w tak trudnej sytuacji pozostawiać małżonka samego.

W trakcie posiedzeń Rady Królewskiej zastanawiano się, co powinien uczynić król. Jedni widzieli go wśród wojsk wycofujących się do Apulii i Kalabrii, inni radzili natych­miast opuścić Neapol i udać się do Kalabrii lub na Sycylię i tam organizować armię rezerwową. Król niby to się opierał i oświadczał, że Neapolu i swych poddanych nie opuści, ale widać było, że w miarę, jak z frontu nadchodziły coraz bardziej niepokojące wiadomości, waha się coraz bardziej. Ostatecznie postanowił wyjechać do Kalabrii i na czele uzbrojonego ludu podjąć ofensywę przeciwko Fran­cuzom. Napotkał jednak na silny opór królowej, dworu i Brytyjczyków, którzy woleliby opcję sycylijską. Królowa, by nie zostać posądzona o uleganie namowom brytyjskim, zmuszona była ograniczyć kontakty z Nelsonem, starała się jednak utrzymywać kontakt z admirałem przez lady Hamil­ton, z którą jako bliską przyjaciółką utrzymywała dawną zażyłość bez wzbudzania podejrzeń.

Z każdym dniem sytuacja Neapolu stawała się coraz trudniejsza. W Abruzzach zwycięscy republikanie sadzili drzewa wolności, więzili znanych monarchistów i powoływali

~ Civita Castellana 1798

Page 122: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

226

własną administrację. Rzym został zajęty przez Francuzów Na całym froncie granice królestwa mogły zostać najechan przez wojska republikańskie. Anarchia zaczęła ogarnia' królestwo, przestawały pracować urzędy, dyscyplina i sub-ordynacja zaczęły upadać już nie tylko wśród wojsk fron­towych, ale nawet na zapleczu, przybywało do Neapolu coraz więcej rozproszonych żołnierzy i dezerterów, których początkowo próbowano zbierać i organizować, szybko jednak nie widząc rezultatów zrezygnowano z tego. Liczni uchodźcy cywilni niepewni swojego losu dodatkowo mino­wali nastroje. Ostoja monarchii, szlachta, zamiast wziąć na siebie ciężar finansowania dalszej walki, chowała kosztow­ności. Z każdej strony widziano tylko zdradę i tchórzostwo. Lud chociaż szczerze przywiązany do Ferdynanda IV coraz liczniej demonstrował, domagając się wydania zdrajców, karania śmiercią tchórzy i wygnania cudzoziemców. Oba­wiając się, by demonstracje nie przerodziły się w zbrojne wystąpienie przeciwko dworowi, polecono jedynej formacji wojskowej, do której miano jeszcze zaufanie, gwardii królewskiej, pełnić straż przed zamkiem z zapalonymi przy działach lontami. Próbowano fałszywymi wiadomościami o zwycięstwach armii Macka7 chociaż chwilowo uspokoić nastroje, ale próba ta zakończyła się całkowitym fiaskiem. Zmarnowano w ten sposób kredyt zaufania, jaki miał u ludu Ferdynand IV. Zamiast energicznie zabrać się za przygotowania do obrony stolicy i drogą jakichś ustępstw porwać za sobą lud, ministrowie z królową na czele, drżąc przed ludem nie mniej niż przed Francuzami, starali się tylko uratować własne głowy.

W takiej sytuacji otrzymano list z Wiednia. Córka Marii Karoliny cesarzowa Austrii informowała w nim, że mimo jej wstawiennictwa cesarz nie udzieli Królestwu Obojga Sycylii pomocy. Natychmiastowe wystąpienie Austrii, bez

7 Był to pomysł królowej.

227

wsparcia ze strony innych sił koalicyjnych nie wchodziło w rachubę. Śnieg w górach uniemożliwiał austriacką akcję, a śmierć ks. Orańskiego skomplikowała sprawę dowodzenia. Takie nieprzemyślane wystąpienie godziłoby w interesy Austrii, a w razie przegranej sytuacja Neapolu mogłaby ulec jeszcze pogorszeniu. Nie zostanie wysłany także korpus ekspedycyjny, nawet gdyby Królestwo Obojga Sycylii miało go finansować. Austria sama posiada niewiele wojska, a poza tym cesarz nie „wypożycza" swoich wojsk nikomu, nawet sprzymierzeńcom. Akcja dyplomatyczna ze strony austriackiej również nie może zostać przeprowadzona. Mogłaby ona doprowadzić do wybuchu wojny z Francją, a tego Austria pragnie uniknąć. Jedyną pomoc na jaką Królestwo Obojga Sycylii może liczyć są dostawy broni i amunicji.

Odmowa pomocy Austrii była dla króla i królowej ciężkim ciosem. Coraz bardziej realna stawała się koniecz­ność opuszczenia Neapolu. Czekano tylko na okazję, ponieważ własnej marynarce wojennej przestawano ufać.

14 grudnia 1798 r. przybyła do Neapolu portugalska eskadra markiza Nizy i brytyjski okręt „Alcmene" dowo­dzony przez kpt. Hope'a. Brytyjczycy, dla których korzyst­nym rozwiązaniem było sprawować kontrolę nad parą królewską, przystąpili do działania. Nelson i Hamilton nakłaniali usilnie do wyjazdu na Sycylię. Nelson argumen­tował, że pozostawanie króla w Neapolu jest niepotrzebnym narażaniem państwa i porównywał takie zachowanie do wystawiania się na kule głównodowodzącego w czasie bitwy8. Dodatkowym argumentem była krążąca na dworze plotka, że neapolitańscy jakobini planują porwanie pary królewskiej, Nelsona i Hamiltona, i zatrzymania ich w cha­rakterze zakładników. Dodatkowym atutem był strach Marii Karoliny przed swymi nie lubiącymi jej poddanymi. Król

8 P e t t i g r e w , Memoires of the life of Nelson, London 1849, t. II, s- 118.

Page 123: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

T - ł O

długo opierał się namowom żony i Brytyjczyków. Ostatecz­nie jednak udało się go nakłonić do wyjazdu na Sycylię.

Rozpoczęto przygotowania, chociaż nie określono jeszcze terminu wyjazdu. Nie chcąc wtajemniczać służby, królowa, lady Hamilton i kilku zaufanych dworzan pakowali i prze­wozili rzeczy do pałacu Hamiltonów9, skąd, jako że Hamilton był brytyjskim ambasadorem, bez wzbudzania podejrzeń można było je przenieść na okręty. Ferdynand pod pozorem zbierania funduszy dla wojska ściągał gotówkę i kosztowności. Zapłacono nawet częściowo żołd marynarce i garnizonowi stolicy. Pozostałą gotówkę 17 grudnia potajemnie przewieziono na okręt Nelsona, następnego dnia zaś kosztowności i królewskie rzeczy osobiste10. Pozostałe cenne przedmioty zamierzano załadować na wierne okręty neapolitańsko-sycylijskie.

19 grudnia manifestacje ludu stały się naprawdę niepo­kojące. Tłum uzbrojony w pałki, siekiery, noże i inną broń przetrząsał ulice w poszukiwaniu Francuzów i zwolen­ników republiki. Na czele tłumu stał Simone. Doszło do grabieży i mordów. Wiwatowano na cześć króla przed pałacem królewskim, domagając się jednocześnie głowy „zdrajcy Arioli". Lud na widok króla, który wraz z rodziną ukazał się na balkonie, nieco się uspokoił. Sytuacja przypominała coraz bardziej rewolucyjne wydarzenia paryskie.

Nelson widząc wzburzenie ludu stolicy przygotował wszystko na natychmiastowe przyjęcie na swoim okręcie pary królewskiej. Ferdynand zwlekał jeszcze z wyjazdem, czekając na powrót syna z Kapui.

Do kolejnych rozruchów doszło 20 grudnia. Niechęć ludu skierowana była tym razem do wszystkich cudzoziem­ców. Nieszczęśnicy schronienia szukali w ambasadach, bo domy ich splądrowano. Coraz mocniej zaniepokojony

' P e t t i g r e w , Memoires..., t. II, s. 274. 10 Za transport odpowiedzialny był zaufany rodziny królewskiej Savaria.

Nelson wzmógł nacisk na Ferdynanda i przedstawił mu przygotowany plan ucieczki.

21 grudnia na wieść o upadku Akwili rozruchy stały się niebezpieczne. Usiłowano wysadzić arsenał, dokonano zamachu na szefa policji, mordowano posądzonych o jako-binizm, chociaż zginęli wtedy i emigranci francuscy. Doszło do starcia z wartą pałacu królewskiego. Usiłujący nakłonić do rozejścia się tłumu królewscy adiutanci zostali dotkliwie pobici. Królewskiego kuriera wiozącego depeszę dla Nel­sona zamęczono przed pałacem na śmierć, a jego zwłoki obnoszono przed pałacowymi oknami wśród okrzyków na cześć Ferdynanda i religii, oraz pogróżek wobec Fran­cuzów11. Tłum domagał się wyjścia na balkon pary królew­skiej. Zaniepokojony Acton przeciwstawił się temu. Na balkonie ukazali się w zamian popularni gen. Pignatelli i hrabia Acerra. To jednak nie zadowoliło ludu. Tłum zaczął wznosić groźne okrzyki wobec cudzoziemskich ministrów, obwiniając ich za wybuch wojny i wszystkie nieszczęścia. Żądano usunięcia Actona i mianowania na jego miejsce gen. Pignatelliego, a na stanowisko ministra wojny nr. Acerrę. Żądano wydania broni i obsadzenia przez wierny królowi lud neapolitańskich fortów.

Ukazanie się na balkonie króla uspokoiło tłum. Wściekły z powodu śmierci swojego kuriera Ferreriego, Ferdynand krzyczał i groził tłumowi. Tłum nagle spokorniał i po chwili rozszedł się!!! Jest to chyba najlepszy dowód, jak wielką popularnością i autorytetem cieszył się ciągle wśród

ludu Ferdynand IV. Poruszony tłum nie jest jednak skory do spokoju. Zaczęto

się zbroić i przygotowywać do zajęcia fortów w Neapolu, a,także, w razie potrzeby, przeciwstawić się królewskiej

icieczce. Wielu krzyczało, że lud sam weźmie w swoje ręce obronę stolicy i zmusi Francuzów do błagania o pokój.

11 Dumas, Borboni..., t. II, s. 294-296; Ayala, Memoire..., s. 160.

Page 124: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

oin

Wystraszony Acton, obawiający się, że nastroje ulicy mogą zwrócić się przeciwko dworowi, naciskał na Fer dynanda IV, by czym prędzej przenieść się na okręty Również Mack w ostatnich swych listach nalegał na opuszczenie Neapolu. Król niepewny postawy ludu, wojska a nawet gwardii królewskiej, zgodził się na nocną ucieczkę na okręty i odpłynięcie na Sycylię.

W stolicy w charakterze wicekróla z szerokimi pełno­mocnictwami miał pozostać ks. Franciszek Pignatelli--Strongoli. Miał wtedy 67 lat i był bardzo popularny wśród ludu i wojska. Do pomocy przyznano mu jako ministra sprawiedliwości Simonettiego i ministra finansów Józefa Zurlo. Komendę nad wojskiem miał sprawować Mack. Galio ruszył wyposażony w nieograniczone pełnomocnictwa do Wiednia i Petersburga z nadzieją uzyskania pomocy dla Królestwa Obojga Sycylii.

Plan ucieczki przygotowany przez Nelsona i zaaprobo­wany przez Ferdynanda IV przewidywał, że nocą, przy arsenale czekać będą pod komendą Nelsona i kpt. Hope'a trzy barki. Ponieważ najpotrzebniejsze rzeczy znajdowały się już na okrętach, brano pod uwagę ucieczkę bez bagaży. Osoby wyznaczone do ewakuacji miały otrzymać specjalne bilety-przepustki, bez których marynarze brytyjscy nie mieli nikogo wpuszczać na pokłady barek. Pałac miano potajemnie opuścić tajemnym przejściem.

Stworzenie listy osób, które miały uzyskać bilety--przepustki nie było łatwym zadaniem. Chętnych było wielu, miejsca ograniczone. Konieczne było ratowanie francuskich emigrantów, którym w przypadku wpadnięcia w ręce Francuzów groziła śmierć, należało liczyć się też z samosądami neapolitańskiej ulicy12.

Ustalona lista zawierała: króla, królową, następcę tronu Franciszka Januarego Józefa z żoną Marią Klementyna

12 Markiz Vanni nie mogąc znieść niepewności wolał strzelić sobie w płowe. D u m a s . Borboni.... t. II. s. 305.

0 1 1

austriacką i córeczką Marią Karoliną, ks. Leopolda, ks. Alfreda, trzy księżniczki13, gen. Actona, ks. Castelcicaliego, ks. Belmonte'a, ks. Villafranca, kardynała Buschiego, kardynała Ruffo, hr. Thurna, markiza del Vasto, markiza Józefa Hausa, markiza Ignacego Pignatelliego i kawalera Vivenzio, szefa tajnej policji Józefa Castrone, kapelana ks. Józefa Garano i chirurga Michała Troja. Poza tymi osobami na liście znalazła się służba osobista i guwernantki14.

Powiadomiono także legacje austriacką i rosyjską o pla­nowanym wyjeździe. Poseł austriacki Franciszek hr. Ester­hazy i francuski emigrant gen. Maudet, który wydał brytyjczykom Tulon, otrzymali bilety z nadrukiem Imbar-cate, vi pręga M.C.

Hamiltonowie dla niepoznaki wieczorem 21 grudnia wzięli udział w przyjęciu zorganizowanym przez Kelim Effendiego na cześć Nelsona. Przed pałacem czekał jednak powóz, gotowy w każdej chwili dowieść ambasadorstwo na miejsce ewakuacji.

Krótko po godz. 19.00 król, królowa, sześcioro ich dzieci, królewska synowa i wnuczka, potajemnie opuścili bocznym wejściem pałac królewski i ubrani w płaszcze z kapturami skradali się, pełni obaw, że zostaną rozpoznani, w stronę portu. W pewnej odległości za nimi grupkami skradały się pozostałe osoby wyznaczone do ewakuacji.

Zgodnie z obietnicą Nelsona pod arsenałem od godz. 19.30 czekała szalupa z kapitanem Hope'em. Na widok króla, z ciemności nocnych wyłoniła się jeszcze jedna szalupa i barka. Nelson obawiający się, by w wyniku przypadkowego wystrzału nie wszczęto alarmu zezwolił uzbroić biorących udział w akcji marynarzy tylko w noże. W połowie drogi między okrętem liniowym „Vanguard"15 a Molofiglio czekało

13 Z rodziny królewskiej. P e t t i g r e w, Memoires..., t. I, s. 183. Okręt flagowy Nelsona, na który miała zostać zaokrętowana para

Polewska.

Page 125: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

w rezerwie kilka łodzi, każda z 6-osobową załogą. Łodzie te na sygnał wystrzelonej przez kapitana Hope'a rakiety miały wkroczyć do akcji i przyjść barce i szalupom z uciekającymi z pomocą. W przypadku gdyby neapolitan-ska flota wojenna rzuciła się w pogoń za królem, inter­weniować miał stojący w pogotowiu okręt „Alcmene" i ogniem dział powstrzymać pogoń.

Nelson osobiście kierował załadowaniem pierwszej barki, która dowodzona przez Wincentego Rizziego odbiła o godz. 20.30 od brzegu. Załadunek odbywał się szybko i cicho, nikt w Neapolu nie zdawał sobie sprawy z przeprowadzanej ewakuacji. Pewne zaniepokojenie wzbudzał stan morza. Barki co jakiś czas zalewane były przez wzburzone morskie fale, a godzinne wiosłowanie kosztowało brytyjskich ma­rynarzy wiele wysiłku. Ostatecznie jednak rankiem 22 grud­nia wszyscy uciekinierzy znaleźli się na okrętach.

Poza admiralskim okrętem liniowym „Vanguardem" w ewakuacji brał udział okręt neapolitański „Sannita", na którym zaokrętowano 116 uciekinierów, głównie arysto­kratów, z byłym ministrem wojny Ariolą na czele.

Caracciolo ze względów prestiżowych nalegał, by para królewska udała się na Sycylię na pokładzie neapolitańskigo okrętu. Królowa, niedowierzająca buntującej się flocie, ostro się temu przeciwstawiła, a Ferdynand IV odpowie­dział: „Czy sądzisz Caracciolo, że znasz się na wojnie morskiej i żegludze lepiej od Anglików? Zostając z Nel­sonem będziemy bezpieczniejsi".

Ludność Neapolu powiadomiona została przez rozlepione odezwy o wyjeździe pary królewskiej 22 grudnia16. Oficjal­nym powodem wyjazdu było przygotowanie na Sycylii posiłków wojskowych. Zawiadamiano jednocześnie o mia­nowaniu na stanowisko wicekróla ks. Franciszka Pignatelli--Strongoli.

16 Dumas, Borboni..., t. II, s. 301.

233

Na wieść o zaokrętowaniu się pary królewskiej na ,Vanguarda" przybyły do portu tłumy mieszkańców. Corpo delia Cita17 i arcybiskup Zurlo Capece usiłowali stanąć przed obliczem króla, ale na pokład wpuszczony został tylko arcybiskup. Prosił Ferdynanda IV, by powrócił i nie powiększał swoim wyjazdem przerażenia poddanych, nie­pokoju i chaosu. Wskazywał na miłość do niego ludu, który okrzykami wzywał króla do tego, by stanął na czele obrony miasta. Ferdynand odparł jednak, że na lądzie został zdradzony, powierza więc swoje bezpieczeństwo morzu, a wyjeżdża ze względu na konieczność przygoto­wania armii rezerwowej na Sycylii18.

Niedopuszczenie przed oblicze królewskie przedstawicieli arystokracji, Senatu Miejskiego i lazaronów z Józefem Paggio na czele, wzmogło powszechne oburzenie, byli nawet tacy, którzy pomawiali króla o tchórzostwo. Bogaci wpadli w panikę i zaczęli opuszczać miasto, garnizon stolicy, dla którego w kasach zabrakło pieniędzy na żołd, zaczęła dręczyć dezercja, pieniądz papierowy stracił war­tość. Jednocześnie zaczęły po mieście krążyć pogłoski o 500 beczkach kosztowności zabranych przez króla.

Ferdynand IV nie opuszczał jeszcze Neapolu. Z jednej strony stało temu na przeszkodzie wzburzone morze, z dru­giej, będąc bezpiecznym na pokładzie „Vanguarda", mógł bez ryzyka obserwować bieg wypadków. Ciągle czekał na wieści z frontu, łudząc się, że jakiś cud wszystko jeszcze odmieni.

23 grudnia rano przybył do Neapolu z Kapui Mack. Stanąwszy przed parą królewską stwierdził, że wszystko -tracone. Otaczają go zdrada i tchórzostwo. Był pełen "baw, że nie zdoła powstrzymać Francuzów na linii rzeki Volturno. Przewidywał, że jeśli w wojska neapo-litańskie nie wstąpi nowy duch, to w trzy dni wojska republikańskie zajmą Neapol. Mack planował wycofywać

Odpowiednik Senatu Miejskiego. A y a 1 a, Memoire..., s. 160; D u m a s, Borboni..., t. II, s. 302.

Page 126: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

się z pozostałością armii na Salerno i jeśli będzie trzeba w góry Kalabrii i tutaj bronić się do ostatniego żołnierza. Miał nadzieję, że ludność chwyci za broń przeciw najeźdź­com, tak jak uczyniła to w Abruzzach. Brał nawet pod uwagę powstrzymanie, w przypadku ogólnonarodowego chwycenia za broń, marszu Francuzów na Neapol. W przy­padku braku wsparcia ze strony ludności obiecywał ewaku­ować się na Sycylię, odtworzyć tam armię i szykować ją do walki po wystąpieniu koalicji.

Para królewska, szczerze żałująca Macka, nie robiła swojemu generalissimusowi żadnych wyrzutów, a wręcz przeciwnie, ujęta była jego wiernością, szlachetnością i determinacją. W celu ratowania jego sławy w listach pisanych do Wiednia starano się wręcz usprawiedliwić jego niepowodzenia. Wsparty duchowo przez parę królewską Mack wyjechał do Kapui.

W Neapolu Mack spotkał się19 jeszcze z wicekrólem ks. Franciszkiem Pignatellim, pragnąc uzyskać środki transporto­we do ściągnięcia do Kapui dywizji Naselliego z Livorno i Damasa z Orbitello. Wicekról odmówił jednak pomocy, zasłaniając się brakiem okrętów i marynarzy, oddanych do dyspozycji króla. Wstrząśnięty Mack już po wyjściu od wicekróla spotkał hr. Thurna, znanego mu jeszcze z czasów wojny z Turcją. Zwrócił się też do niego natychmiast z prośbą o załatwienie środków transportowych chociaż dla oddziałów Damasa, Naselliego bowiem obiecał przetransportować, choć w późniejszym terminie, Nelson. Thurn zaproponował wyko­rzystanie prywatnych statków, których w porcie była dostate­czna ilość, a które za sowitą zapłatą zgodziłyby się na transport żołnierzy. Mack udał się natychmiast z powrotem do wicekróla. Ks. Pignatelli wysłuchawszy hr. Thurna obiecał załatwić sprawę i przeznaczyć na ten cel ostatnie środki nipniPTTip lrfńrvmi H\/cnnnnu/ał

235

Tymczasem doszło do buntu w flocie neapolitańskiej. Marynarze masowo zaczęli opuszczać okręty. Dołączali do nich nawet oficerowie. Z samej „Sannity" dowodzonej przez Caracciolę zbiegło 264 marynarzy. Biorąc przykład z floty wojennej, również marynarze z jednostek hand­lowych opuszczali statki. W wyniku dezercji flota neapoli-tańska nie mogła ruszyć na morze. Do obsady stanowisk konieczne stało się znalezienie około 1500 ludzi. Nelson widząc unieruchomioną flotę sprzymierzeńca był w roz­paczy, zdawał sobie sprawę, że jeśli statki nie będą mogły wyjść w morze konieczne będzie ich zniszczenie. Nie mogąc zwerbować z powodu braku chętnych nowych załóg, zdołano uratować jedynie dwa okręty liniowe20

i kilka mniejszych, obsadzając je mieszanymi neapolitańsko--brytyjsko-portugalskimi załogami. Pozostałe 4 okręty liniowe, 5 fregat, 10 galiot, 12 korwet, 1 brygantyn i 90 szalup kanonierskich pozostało bez załóg.

Nelson bez ogródek oświadczył tymczasem parze królew­skiej, że okręty neapolitańskie, które nie zostaną urucho­mione będą musiały zostać spalone. 20 lat wysiłków i wyrzeczeń o wartości 4 000 000 dukatów miało stać się pastwą płomieni. Para królewska początkowo ostro się temu sprzeciwiła. Nie mogąc jednak odpowiedzieć na pytanie, co w takim razie zrobić, by unieruchomiona flota nie dostała się w ręce Francuzów i nie została przez nich wykorzystana do najazdu na Sycylię, musieli ustąpić i zgodzić się na jej spalenie. Nelson chciał spalić okręty natychmiast, ustąpił jednak i zgodził się na zwłokę21. Ze statków przeznaczonych do zniszczenia miano ewakuo­wać zgromadzone tam bagaże, w tym eksponaty muzeal­

ne. Komandor brytyjski Campbell i kontradmirał por­tugalski markiz Niza mieli spalić unieruchomione okręty

20 Był to okręt liniowy „Sannita" dowodzony przez Franciszka Carac­ie i okręt liniowy „Archimede" dowodzony przez hr. Thurn-Balsassina. 21 Mahoń, Etudes..., s. 487.

Page 127: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

nie oglądając się na nic w momencie wkroczenia do Neapolu Francuzów lub w przypadku wybuchu w mieście rewolucji.

23 grudnia 1798 r. wypłynęły w morze „Vanguard" „Sannita", Archimede" i 20 mniejszych jednostek, kierując się w stronę Sycylii.

Pozostawiony w charakterze wicekróla 67-letni ks. Fran­ciszek Pignatelli-Strongoli22 znalazł się w trudnej sytuacji. Król mianując go swoim zastępcą wierzył, że jego przy­wiązanie do tronu, popularność wśród ludu i szacunek u wojska były wystarczającą gwarancją opanowania sytuacji w mieście. W rzeczywistości było jednak inaczej. Pignatelli--Strongoli nie mógł oprzeć się na żadnej realnej sile. Szlachta nie lubiła go za hipokryzję, jego poddani w rodzin­nych dobrach narzekali na zdzierstwo i okrucieństwo, bogate mieszczaństwo nie ufało mu jako arystokracie, a lud, który podczas niedawnych wystąpień przed pałacem królewskim domagał się mianowania go pierwszym mini­strem, w rzeczywistości chciał w ten sposób upokorzyć Brytyjczyka Actona. Również na wojsku wicekról nie bardzo mógł się oprzeć. Liczne patrole utrzymywały co prawda chwilowy porządek, ale szerząca się dezercja i brak gotówki na opłacenie żołdu stawiały, szczególnie po wyjeździe króla, pod znakiem zapytania lojalność garnizonu stolicy. Administracja, policja i sądownictwo rozprzężyły się. Urzędnicy wobec ucieczki króla i coraz częstszych i masowych demonstracji ludu nie mieli zamiaru zbyt gorąco wypełniać swoich obowiązków.

Kler nawołujący do obrony religii domagał się wydania ludowi broni. Wierzył, że potrafi zapanować nad żywiołem i pchnąć go do walki z Francuzami. Przeciwstawiała się temu arystokracja głosząca, że uzbrojenie ludu jest najlep­szym sposobem do wystąpień rewolucyjnych. Bogate

22 Auf l l f l Memnire « 1 fil

AJ,

mieszczaństwo, pragnące spokoju i zakończenia wojny, najchętniej oddałoby miasto bez walki Francuzom. Nato­miast lazaroni, którzy mieli największe wpływy wśród miejskiej biedoty, pragnęli krwi i czynów, a przede wszy­stkim sprawiedliwości. Ich postawa była jednak niepewna. Z jednej strony pragnęli bronić popularnego wśród ludu, przynajmniej do czasu ucieczki, króla, z drugiej potępiali go za ucieczkę, przerzucając jednak całą winę za nią na cudzoziemców, z królową i Actonem na czele, i zdrajców. Ich żądza krwi kierowała się przeciw wszystkim cudzoziem­com, nie tylko Francuzom. Jednocześnie ogarniał ich żar religijny, podsycany przez kler, wyrażający się w potrzebie oddania życia w obronie Kościoła.

Wicekról nie mając żadnego planu działania zamiast starać się wykorzystać siły tkwiące w ludzie, bał się go i uważał, że walka z możliwością wybuchu rewolucji wewnętrznej jest równie istotna, jak obrona przed Fran­cuzami. Jego posunięcia siłą rzeczy wzburzały lud, pragnący broni i wodza na swoim czele23.

Nieudolne rządy wicekróla sprowokowały Corpo di Citta24 do odebrania władzy nad miastem z rąk wicekróla.

23 Dam as, Memoires..., t. I, s. 302. 24 Corpo di Citta (Senat Miejski) mogły wybierać cztery miasta:

Neapol, Sorento, Salerno i Trani, które miały prawo wybierać reprezentację miejską spośród najstarszych rodów miejskich (tzw. sedili chiusi). W Neapolu na skutek nieprzyjmowania nowych rodów i wymierania oraz koligacenia się starych ilość kurii wyborczych spadla z początkowych 29 do 5. W 7-osobowym Senacie (kuria Montagna miała prawo wyboru 2 przedstawicieli, ale dysponowali oni wspólnie jednym głosem) było 6 przedstawicieli starych rodów dysponujących 5 głosami i jeden przedstawiciel stanu trzeciego mianowany przez króla, który dysponował jednym głosem. Rola Senatu w czasach Ferdynanda IV była już niewielka, posiadał on jednak liczne przywileje nadane mu przez Fryderyka II, Filipa V i Karola III, dające w przypadku nieobecności króla dużą swobodę działania. Jeden z przywilejów głosił, że w przypadku nieobec-ści w mieście króla i mianowania wicekróla, władza wicekróla dotyczy całości królestwa z wyjątkiem Neapolu.

Page 128: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Podstawą miał być stary przywilej, o którym w gorączce przygotowań do wyjazdu Ferdynand IV najprawdopodob­niej zapomniał, mówiący, że pod nieobecność króla Neapol nie może być rządzony przez wicekróla25. 24 grudnia 1789 r. zebrany Senat Miejski uchwalił podjęcie specjalnych środków mających zagwarantować bezpieczeństwo miasta. Powołano Komitet Obrony Miasta, w skład którego weszło 14 osób26, mający przejąć z rąk wicekróla władzę w mieście. Uchwalono utworzenie gwardii miejskiej, która miała zająć się zapewnieniem porządku w stolicy.

25 grudnia Senat Miejski w pełnym składzie udał się do wicekróla i zażądał powołując się na stare przywileje należnych mu praw. Nie kwestionowano władzy wice­króla na terenie królestwa, zapewniano współdziałanie przy organizowaniu obrony, jednocześnie jednak za­strzegano sobie wyłączność władzy w stolicy, którą objąć miał mianowany Komitet Obrony Miasta. Zażądano wydania broni w celu uzbrojenia gwardii miejskiej. Przedstawiono co prawda wicekrólowi schemat organi­zacyjny gwardii miejskiej do akceptacji, zastrzeżono jednak prawo powoływania gwardzistów i oficerów gwardii miejskiej dla Komitetu Obrony Miasta. Oddanie pełni władzy nad gwardią miejską Senatowi Miejskiemu, wobec dezorganizacji wojska i policji w stolicy, było jednoznaczne z oddaniem władzy w mieście. Dlatego też wicekról odrzucił wszelkie sugestie Senatu, podkreślając, że cała władza należy do niego, a on sam w należyty sposób potrafi zapewnić miastu porządek i bezpieczeń­stwo. Senat nie miał jednak zamiaru rezygnować, szcze­gólnie z wydania z arsenału broni dla gwardii miejskiej. Natychmiast też rozpoczęto wobec wicekróla różnego rodzaju naciski, tym bardziej ułatwione, że Senat składał

25 Dumas, Borboni..., t. II, s. 310. 26 7 członków Senatu Miejskiego i 7 osób powołanych w tym celu

się z przedstawicieli arystokracji, z której wywodził się przecież wicekról.

Zarówno wicekról, jak i Senat z jednakowym niepoko­jem przyglądali się ludowi. Dochodziło do coraz częst­szych manifestacji i zgromadzeń, które nic sobie nie robiły z wojskowych patroli, interweniujących rzadko, niechętnie i bez przekonania. Pragnąc chociażby chwilo­wego uspokojenia tłumów rozpuszczano fałszywe wiado­mości, że Nelson zaraz po odwiezieniu pary królewskiej na Sycylię ma powrócić do Neapolu z posiłkami sycylij­skimi i wesprzeć obronę miasta, że wojska Gambsa i Dillona wsparte powstaniem ludności odnoszą nad Francuzami liczne zwycięstwa. Sytuację na froncie wice­król i Senat widzieli w weselszych kolorach niż była w rzeczywistości i bardziej bali się rewolucji, niż wkro­czenia do stolicy Francuzów.

Tymczasem wśród ludu wrzało. 28 grudnia nadeszły pewne wiadomości o porażkach jakoby zwycięskich od­działów Gambsa i Dillona. Ujawniono, że 24 grudnia zatopiono w morzu 1000 kwintali prochu i duży zapas kul. Dla ludu, który z bronią w ręku chciał bronić stolicy takie marnowanie amunicji było dowodem zdrady. Dojrzano łuny pożarów z płonących koło groty Posilipo zabudowań portowych i 100 zakotwiczonych kanonierek. Rozeszła się pogłoska, że to sprawka królowej, która poleciła podpalić miasto i wymordować mieszkańców Neapolu. Wzburzenie ludu osiągnęło szczyt. Lada chwila mogło dojść do wybuchu rewolucji.

Wicekról nie dysponujący dotychczas jakimkolwiek planem działania zrozumiał, że musi go opracować. Na 30 grudnia 1798 r. wicekról zwołał radę wojenną, nie chciał sam podejmować decyzji, a zwłoka z zebraniem rady była niezbędna ze względu na konieczność wy­zdrowienia Macka, który nie mógł opuścić swojego pokoju

Page 129: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

W tym samym czasie Senat Miejski, którego również niepokoiła sytuacja ulicy, a zdający sobie sprawę, że bez gwardii miejskiej nie może przejąć władzy, a tym bardziej spacyfikować nastrojów ludu, zwlekał jeszcze z wystąpie­niem przeciwko wicekrólowi. Wiedząc, że w obecnej sytuacji wicekról pójdzie z Senatem na kompromis i zgodzi się na powołanie gwardii miejskiej, polecono opracowanie szczegółowego schematu organizacyjnego. Planowano przy­gotowanie schematu przed niedzielnym (30 grudnia) ze­braniem się rady wojennej. W pracach wziął udział nieza-aprobowany przez wicekróla Komitet Obrony Miasta. Opracownie zadowalającego wszystkich schematu napotkało trudności. Nie potrafiono uzgodnić stanowisk, co do obsady stanowisk oficerskich w gwardii miejskiej. Większość chciała obsadzić je szlachtą. Sprzeciwili się temu markiz Vaglio, ks. Piedimonte, ks. Caposele i hr. Rocca. Wskazy­wali, że takie obsadzenie stanowisk oficerskich wzburzy lud dostrzegający w tym podkreślanie różnic stanowych. W momencie, kiedy lada dzień można było spodziewać się wojsk republikańskich u bram miasta, rozsądniej było pójść na drobne ustępstwa. Obsadzenie części stopni oficerskich przez mieszczan przyspożyłoby również Komitetowi Obro­ny Miasta popularności. Ostatecznie zdecydowano się rozdzielić stopnie oficerskie między szlachtę i mieszczań­stwo, zachowując przecież i tak naczelną komendę nad gwardią miejską.

W niedzielę Senat Miejski w rozszerzonym składzie27

obradował nad kwestią wykorzystania zaistniałej sytuacji do przeprowadzenia zmian ustrojowych. Jednocześnie za­stanawiano się, czy próbować pertraktacji z Francuzami, czy też ogłosić walkę na śmierć i życie. Nie było jedno­myślności. Okazało się bardzo szybko, że zebrani dzielą się na monarchistów i zwolenników republiki, ale i wśród tych

27 Poza 7 członkami Senatu obradowało 7 członków Komitetu Obrony Miasta wybranych przez kurie.

241

głównych nurtów nie zabrakło podziałów. Roj aliści dzielili się na tych, którzy pragnęli dotrzymać bezwzględnej wierności królowi, inni widzieli ratunek w ogłoszeniu monarchii konstytucyjnej. Republikanie zgadzali się w kwe­stii detronizacji króla-uciekiniera, ale jedni pragnęli repub­liki arystokratycznej, drudzy republiki na wzór weneckiej, inni demokratycznej wzorowanej na republice francuskiej. Wypłynęło jeszcze jedno rozwiązanie. Ks. Canose za­proponował oddanie się pod opiekę sprzymierzonej z Fran­cją Hiszpanii.

Ostatecznie postanowiono z pomocą hiszpańskiego char­ge d'affaires don Giovanniego Bouligny wymusić na wicekrólu zaproponowanie Francuzom rozejmu. Ostrzeżono jednocześnie wicekróla, że w razie gdyby nie podjął się pertraktacji, zrobi to Senat.

W tym samym czasie odbywała się rada wojenna zwołana przez wicekróla. Mack zreferował wydarzenia ostatniego tygodnia na froncie. Jego zdaniem możliwość powstrzyma­nia Francuzów w marszu na Neapol zależała od spełnienia pięciu warunków:

1. Ukończenia prac fortyfikacyjnych w Kapui i ufor­tyfikowania brzegów rzeki Volturno;

2. Zebrania 30 000 dobrego żołnierza; 3. Przywrócenia zaufania wojska do dowódców; 4. Ubezpieczenia prawego skrzydła poprzez utrzymanie

twierdz w Abruzzach; 5. Zapewnienia nieprzerwanych dostaw z zaplecza. Kluczową pozycją w obronie linii rzeki Volturno była

Kapua, w której zamierzano zebrać główne siły. Obronę lewego skrzydła zapewniało morze, prawe oparto o wzgórza pod Cajazzo, gdzie znajdowała się przeprawa promowa przez Volturno. Dodatkowym zabezpieczeniem prawego skrzydła miały być oddziały Gambsa i obsadzenie Abruz-zów. Pozycja obronna zabezpieczona była korytem Voltur-no, rzeka silnie wezbrała, utrudniając przeprawę. Zabrano

Page 130: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

wszystkie środki przeprawowe, uniemożliwiając w ten sposób Francuzom forsowanie rzeki. Pragnąc dostać się na drugi brzeg republikanie musieliby zdobyć most w Kapui, Tymczasem twierdza nie była w pełni przygotowana do obrony. Umocnienia zewnętrzne były w ruinie. Główny wał niekonserwowany i nienaprawiany od dawna był niski i słaby, uszkodzony w wielu miejscach, brakowało umoc­nionych stanowisk dla artylerii. Wysunięte pozycje obronne na prawym brzegu Volturno, które miały bronić dostępu do miasta i ochraniać go przed bombardowaniami, były niema] zupełnie zniszczone. Przystąpiono więc pod kierownictwem gen. ks. Salandry do prac fortyfikacyjnych, skupiając pracę nad rozbudowaniem i umocnieniem obozu na prawym brzegu Volturno. Brak narzędzi i niechęć wojska do prac ziemnych utrudniały prace. Szerzyły się choroby. Ściągano zewsząd działa, ustawiając je zgodnie z zaleceniami Józefa Fonseca na wyznaczonych pozycjach28.

Mack dysponował w Kapui 15 000 mocno zdemoralizo­wanymi żołnierzami29. Przystąpiono do ich reorganizacji i szkolenia. Połowę zamierzano wykorzystać do obsadzenia obozu warownego przed twierdzą, reszta miała stanowić załogę twierdzy, obsadzić brzeg Volturno i stanąć w rezer­wie na równinie Casarety. Do planowanych przez Macka 30 000 brakowało więc 15 000 żołnierzy. Oczekiwano nadejścia posiłków. Zgodnie z obietnicą Nelsona czekano na 5000 dywizję gen. Naselliego, która miała zostać przywieziona z Livorno i oddziały Damasa, których obec­ność mogła podnieść morale wojska. Damas miał zostać przywieziony statkami prywatnymi. Kilka tysięcy miano nadzieję uzyskać z załóg garnizonowych rozsianych w głębi królestwa.

Szybko jednak okazało się, że na niedalekie nadejście posiłków nie ma co liczyć. Nelson zajęty przewozem pary

28 A y a 1 a, Le Vite..., s. 414. 29 Mahoń, Etudes..., s. 422; Dumas, Borboni..., t. II, s. 293.

królewskiej na Sycylię nie śpieszył się z przewiezieniem gen. Naselliego z Toskanii, statki wynajęte przez wicekróla do przewiezienia wojsk Damasa nie mogły ze względu na niekorzystne wiatry wyjść z neapolitańskiego portu, a gen. Gambs po porażkach w walce z Francuzami donosił, że może nie zdołać przebić się do Kapui30.

Posiadane siły Mack rozdzielił następująco: 11 000 żołnierzy stanęło w obozie warownym przed Kapuą i w sa­mej Kapui, prawe skrzydło obsadziło 2500 piechurów31

i 800 kawalerii, na lewym pozostawiając zaledwie kilkuset ludzi. Całą nadzieję pokładał Mack w pospolitym ruszeniu, które mogło wypełnić pozostawione przez niego luki w ugrupowaniu wojsk neapolitańskich. Lud co prawda domagał się broni i chciał walczyć, ale jednocześnie nie miano do niego zaufania, tym bardziej że Mack był wśród ludu niepopularny, a główną winą za niepowodzenia obarczał właśnie jego. Nawoływania generalissimusa przyj­mowane były z drwiną i pogardą. Zdołano zebrać zaledwie kilkuset ochotników, którzy wspólnie z kawalerią ubez­pieczali lewe skrzydło od Kapui do morza.

Katastrofalne były nastroje w armii. Żołnierze zamiast odpocząć po trudach marszów, musieli kopać umocnienia. Robotników było mało, ci którzy zostali ściągnięci uciekali nocami, chcąc uniknąć ciężkiej pracy na deszczu, a przede wszystkim w obawie, by nie wcielono ich do wojska. Zgromadzone pod Kapuą oddziały były resztkami tych, które ruszyły na Rzym. Potrzebowały reorganizacji i od­poczynku. Wierzono, że w wyniku odwrotu wykruszył się niepewny element, tchórze i zdrajcy, a w szeregach pozostali ci, którzy posiadają zadatki na dobrego żołnierza. W trud­nych chwilach Mack był pełen determinacji. Zdawał sobie sprawę ze swej niepopularności wśród żołnierzy i ludności cywilnej, chociaż nie potrafił zrozumieć jej przyczyn. Nie

30 Damas , Memoires..., 1.1, s. 302. 31 11 słabych batalionów piechoty.

Page 131: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

czuł się winny katastrofy, przeciwnie, uważał, że jego plan był genialny i z każdą inną armią musiałby zadać Fran cuzom klęskę. Wierzył jednocześnie, że dzięki zaufaniu króla, pozostawaniu przy armii, dawnej sławie, nastroje Neapolitańczyków ulegną zmianie. Przykład Damasa pod­powiadał, że możliwe jest wykrzesanie z żołnierzy walecz­ności, jeśli tylko nabiorą do swojego wodza zaufania. Mack zdawał sobie z tego sprawę, wierzył też, że kilkudniowy chociaż opór stawiony Francuzom w Kapui tchnie w wojska nowego ducha.

Tymczasem nadeszły niepomyślne wieści z prawego skrzydła. 23 grudnia Francuzi zdobyli Pescarę, a 25 grudnia Popoli. Broniący Popoli Gambs nie doczekawszy się nadciągających 9 batalionów piechoty wsparcia maszerują­cych z Pescary został pobity i odrzucony, a wojska republikańskie zajęły ważne przejście Popoli-Sulmona i oddzieliły 9 batalionów neapolitańskich od rozbitego Gambsa. Gen. Gambs straciwszy połowę żołnierzy nie mógł już ubezpieczać prawego skrzydła Macka. Wojska republikańskie zajmując na lewym brzegu Volturno Isernię nie musiały już martwić się forsowaniem rzeki, mogły teraz podejść pod Kapuę maszerując lewym brzegiem. Liczono jeszcze, że broniąca się Gaeta32 ściągnie na siebie znaczne siły republikańskie, a groźba wypadów jej załogi uniemożliwi skuteczny marsz na Kapuę. Jak długo broniła się Gaeta, tak długo pozycja pod Kapuą nie była mocno zagrożona.

Mack, przedstawiając sytuację armii na naradzie wojennej wicekrólowi, nie krył swojego zaniepokojenia i przyznał, że nie wierzy w możliwość dłuższego oporu w Kapui. Proponował więc, by w miarę dyskretnie wywieźć do Salerno kasę wojskową (nie wiedział, że jest pusta) i inne cenniejsze rzeczy, tak by rząd w każdej chwili mógł się

tam przenieść. Wicekról nie zgodził się jednak z propozycją placka, chociaż uważał, że wszystko jest już stracone. Stwierdził, że utrata Neapolu byłaby równa katastrofie, a wycofanie się do Kalabrii spowodowałoby masowe dezercje wojska i utratę pozostałych jeszcze magazynów. Ostrzegał, by ostrożniej liczyć na masowe chwycenie za broń Kalabryjczyków. Mack, chociaż miał inne zdanie, nie chciał w trudnej sytuacji upierać się przy swoim i oświad­czył, że w sytuacji, gdyby musiał opuścić linię rzeki Volturno stawi opór Francuzom przed Neapolem, wykorzy­stując do walki 20 000 uzbrojonych mieszkańców stolicy.

Wicekról mógł w zaistniałej sytuacji albo wezwać lud do walki, albo przeciągać obronę królestwa do czasu wy­stąpienia koalicji. Oparcie się na ludzie było wicekrólowi obce, obrona królestwa cieszyła się poparciem Macka. Generalissimus liczył, że wszczęcie rozmów z Francuzami pozwoli wygrać na czasie i przygotować wojska do dalszej walki. „Zawieszenie bronii", które padło z ust Macka, było na rękę pozostałym członkom rady wojennej, którzy chcieli zakończenia wojny nawet drogą znacznych ustępstw. Za­proponowano też natychmiast Maćkowi, by przedłożył Francuzom w swoim imieniu rozejm. Mack jednak od­mówił. Zgodził się jedynie na działanie w imieniu lub z upoważnienia rządu.

W tym właśnie momencie do sali obrad wkroczył Senat Miejski z żądaniem wszczęcia z Francuzami rozmów. Doszło szybko do porozumienia. Rządowi, a szczególnie wicekrólowi było na rękę, że ktoś jeszcze bierze na siebie odpowiedzialność za rokowania i ewentualny rozejm.

Wicekról uznał więc istnienie Komitetu Obrony Miasta i wyraził zgodę na powołanie gwardii miejskiej.

Senat, któremu zależało na jak najszybszym posiadaniu własnej siły zbrojnej, jeszcze tego samego dnia ogłosił ochotniczy zaciąg do gwardii miejskiej, do której w ciągu kilku dni zgłosiło się 14 400 chętnych. Liczba ta świadczy

Page 132: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

z jaką popularnością przyjęto decyzję Senatu powołania sił zbrojnych miasta.

Na żądanie wicekróla dostarczono mu schemat organiza­cyjny gwardii miejskiej. Kiedy zorientował się, że planuje się obsadę połowy stanowisk oficerskich przez mieszczan złożył veto, argumentując, że gwardia miejska stanie się w ten sposób zarzewiem rewolucji i odmówił wydania broni. Dopiero po serii nowych nalegań ze strony Senatu zgodził się na wydanie 500 karabinów, a wkrótce później dalszych 200, żądając jednocześnie, by chociaż chwilowo dobrano oficerów spośród szlachty33.

Senat atakował ostatnie posunięcia wicekróla, ten zaś próbował tłumaczyć się ze spalenia urządzeń portowych, kanonierek, zagwożdżenia dział i zatopienia prochu, wska­zując, że doszło do tego na skutek złego zrozumienia królewskich rozkazów, popłochu i zamieszania, które ogarnęły miasto. Senat zażądał z kolei przystąpienia do prac fortyfikacyjnych w mieście, uzbrojenia przystani i wysłania do zamków-fortów panujących nad miastem po dwóch swoich przedstawicieli wybranych spośród szlachty w charakterze dowódców, którzy przejmą kontrolę nad oficerami wojskowymi, którym nie ufano.

Natychmiast ustalono, że poprosi się hiszpańskiego charge d'affaires o pośrednictwo w rokowaniach o zawieszenie broni. Powołano 5 delegatów-pełnomocników reprezentujących stronę neapolitańską w składzie: przewodniczący, zaufany wicekróla Andrzej Pignatelli z Cerchiara, reprezentanci szlachty: ks. Francavilla, ks. Milano i ks. Gesso oraz reprezentant mieszczaństwa adwokat Angiolo Padovano.

Postawa don Giovanni Bouligny'ego, hiszpańskiego charge d'affaires, zaskoczyła Neapolitańczyków. Hiszpan zgodził się co prawda przyjąć misję, ale jednocześnie oświadczył, że najlepszym rozwiązaniem byłoby uznanie

33 Dumas, Memoires..., t. II, s. 311.

247

przez szlachtę infanta Parmy34 za prawowitego władcę. Wicekról oczywiście nie mógł się na taką propozycję zgodzić i oficjalnie zrezygnowano z hiszpańskiego pośred­nictwa. Nieoficjalnie jednak grupa magnatów z ks. Canossą na czele obiecała Hiszpanowi, w tajemnicy przed wice­królem, wpłynąć na arystokratów, by przyjęli propozycję infanta Parmy. Liczyli, że zdołają w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo Neapolowi, a przede wszystkim swoim majątkom i pozbyć się wicekróla.

Ostatecznie propozycje podjęcia rozmów zostały wysłane z kwatery Macka. Generalissimus wysłał z odręcznym pismem do Championneta swojego generała-adiutanta ks. Moliterno-Pignatelliego35. Pełnomocnik Macka wyjechał z obozu w Kapui po południu 31 grudnia 1798 r. i wkrótce spotkał się z gen Mathieu, który odesłał go do Macdonalda stojącego w San Germano. List Macka Championnet otrzymał 1 stycznia. Nie był jednak z niego zadowolony. Championnet uważał, że Kapua nie ma żadnych szans obrony, a wojska republikańskie powinny wykorzystać popłoch armii królewskiej i nie pozwolić jej na reorganiza­cję i ściągnięcie rezerw. Oświadczył więc, że o rozejmie może być mowa dopiero po oddaniu przez Neapolitań­czyków Kapui i Neapolu. Ks. Moliterno-Pignatelli, który aż tak dużych pełnomocnictw nie posiadał, oświadczył, że w takim razie musi się porozumieć z Maćkiem. Champion­net zgodził się w związku z tym na 36-godzinne zawieszenie broni, by dać czas Neapolitańczykom na spokojne naradze­nie się. W rzeczywistości zależało mu na pewnej zwłoce, która nie była faktycznie rozejmem, a jedynie przerwą na

34 Żonatego od 1795 r. z infantką hiszpańską Marią. 35 Książę Moliterno-Pignatelli był synem księcia Narsico-Novo, am­

basadora neapolitańskiego w Turynie. Utalentowany i dzielny, odznaczył się w Lombardii w walce z Francuzami, gdzie stracił oko. Mianowany szambelanem dworu, wystawił w 1798 r. dwa pułki jazdy. Miał opinię zagorzałego rojalisty i cieszył się zaufaniem dworu.

Page 133: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

248

rozmowy rozejmowe. Chciał wykorzystać ten czas na zorganizowanie w Rzymie Republikańskiego Komitetu Neapolitańskiego. Komitet, na czele którego stał Lauberg, zaproponował mu porozumienie się z patriotami-repub-likanami w Kapui i w Neapolu i przeprowadzenie wśród wojsk królewskich agitacji.

Wizyta wysłannika Macka doprowadziła do ostrego starcia między Championnetem a Macdonaldem. Cham-pionnet spodziewał się walki o Kapuę i walnej bitwy o Neapol. Ostrzegał, by nie lekceważyć zabezpieczonej rzeką armii królewskiej, posiadającej wsparcie licznej artylerii Kapui i doprowadzonej do ostateczności. Docierały do republikanów przecież pogłoski, że Neapolitańczycy będą walczyć do ostatka. Nie chcąc niepotrzebnie ryzyko­wać, pragnął najpierw skoncentrować swoje oddziały. Liczył też na agitacyjną działalność Republikańskiego Komitetu Neapolitańskiego.

Z poglądami wodza nie zgadzał się natomiast Macdonald. Chciał podjąć ryzyko natychmiastowego ataku, licząc na popłoch w armii neapolitańskiej. Argumentował, że zde­moralizowane wojska królewskie nie będą w stanie przeciw­stawić się Francuzom, nawet nieskoncentrowanym.

Championnet nie ustąpił. Polecił Macdonaldowi roz­łożenie się obozem pomiędzy Sparanise a Calvi i po­wstrzymanie się z działaniami zaczepnymi do czasu nadejścia oddziałów Reya i Lemoine'a. Nie chcąc tracić czasu polecono szefowi inżynierii gen. Boisgerardowi znalezienie brodów.

Republikański Komitet Neapolitański w rozmowie z ks. Moliterno-Pignatellim przekonywał adiutanta Macka, że republikanie mogą liczyć na poparcie 20 000 zwolenników w samym Neapolu. Na czele spisku mieli stać adwokat Fasulo, uczony Cirillo, Flaviusz Pirelli, hr. Rocca, ks. de La Torella, proboszcz Procidy, franciszkanin Bellonę,

innych. Wmawiali posłańcowi, że Mack nie ma żadnych szans obrony Kapui, z powodu zdemoralizowania armii i sprzyjania większości żołnierzy sprawie rewolucji. Zapew­niali, że spiskowcy w dniu francuskiego ataku zajmą baterie artyleryjskie i przekażą je republikanom. Jako wtajemniczonych w akcję przykładowo wymieniali majora artylerii Horacego Massa, mjr. Spano i kpt. Bonacaro.

W zamian za usunięcie z dowództwa Macka, obiecywano księciu naczelne dowództwo nad nową republikańską armią neapolitańską. Młody arystokrata, przekonany, że odparcie Francuzów jest niemożliwe, a z drugiej strony, że otwiera się przed nim możliwość zrobienia kariery, przystał na propozycję Republikańskiego Komitetu Neapolitańskiego. Obiecał jednocześnie, że przeciągnie na stronę republikanów zaprzyjaźnionego z nim ks. Roccaromana. Uzgodniono, że ks. Moliterno-Pignatelli porozumie się z przywódcami spisku w armii, którym przedłoży plan unieszkodliwienia Macka, wicekróla i wiernych im generałów.

Moliterno-Pignatelli 2 stycznia wyjechał z kwatery Championneta. Po złożeniu Maćkowi raportu, rozpoczął działalność spiskową, nawiązując kontakt z republikanami w armii. Podczas nocnego spotkania, na które przybył także ściągnięty z Neapolu przedstawiciel tamtejszych republikan-patriotów, uzgodniono plan działania. 10 stycz­nia miano przeprowadzić zamach stanu36. Planowano zamor­dowanie w Kapui Macka, po którym dowództwo miał objąć, cieszący się w armii popularnością, ks. Moliterno--Pignatelli. Po przeprowadzeniu zamachu w Kapui plano­wano wysłać do Neapolu majora Gabriela Manthonego, który miał dać znać czekającym na sygnał republikanom--patriotom w stolicy. Jeden z nich ofiarował się pod pozorem przekazania ważnych wieści stanąć przed wice­królem i zamordować go. W tym samym czasie pozostali

36 Dumas, Borboni..., t. II, s. 314.

Page 134: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

spiskowcy mieli opanować pałac królewski i Castel Nuovo którego komendant był członkiem sprzysięźenia. Opano­wanie Castel Nuovo wyposażonego w artylerię miało umożliwić opanowanie miasta, w którym liczono na zamie­szanie spowodowane pozbawieniem życia wicekróla. Fina­łem akcji miało być podpisanie z Francuzami pokoju i zmienienie ustroju na republikański.

Tymczasem 3 stycznia z polecenia Macka przed obliczem Macdonalda stanął ks. Moliterno-Pignatelli i złożył mu propozycję zawieszenia broni. Mack przebiegle proponował, by linią demarkacyjną została rzeka Volturno. Kapua miała przejść w ręce francuskie. Zawieszenie broni miało trwać aż do czasu powrotu z Paryża ks. Moliterno-Pignatelliego, gdzie miał przeprowadzić rozmowy bezpośrednio z Dyrek­toriatem Wykonawczym. Mack starał się w ten sposób tanim kosztem (przekazując Kapuę) zyskać co najmniej miesiąc. Przekonywał jednocześnie Macdonalda, że zaj­mowana przez niego pozycja w Kapui jest bardzo silna. Macdonald od razu odrzucił propozycję rozejmu, widząc w niej tylko próbę zyskania na czasie. Należy podkreślić, że takie zdecydowane odrzucenie propozycji Macka było w jawnej sprzeczności z życzeniami Championneta, który nie życzył sobie starcia z Neapoli tańczy kami przed nadej­ściem pozostałych wojsk francuskich, a któremu prze­wlekanie rozmów z Maćkiem było na rękę37.

Ks. Moliterno-Pignatelli wyjawił jednocześnie Macdonal-dowi, że szańce lewej części neapolitańskiego obozu umocnionego są słabo obsadzone. Liczył, że kolejna klęska Macka spowoduje jego upadek.

Macdonald opierając się na informacjach uzyskanych od ks. Moliterno-Pignatelliego postanowił niezwłocznie zaatako­wać neapolitański obóz. O godz. 11.00 żołnierze Macdonalda uszykowani w trzy kolumny, z nieliczną artylerią38, skierowali

37 Mahoń, Śtudes..., s. 483. 38 Macdonald dysponował tylko trzema działami.

się przeciwko lewej części obozu umocnionego. Francuzi bez trudności przegnali neapolitańskie ubezpieczenia. Wy­cofujące się pikiety podniosły alarm, donosząc o ataku. Zaskoczony Mack, który spodziewał się przerwy w działa­niach wojennych przynajmniej do wieczora, w tym czasie znajdował się w lewej części obozu i natychmiast podjął przeciwdziałanie. Rozkazał dopiero co przybyłemu gen. Gambsowi udać się na szańce po lewej stronie obozu, sam zaś ruszył na prawą stronę. Gambs zastał szańce i baterie nieprzygotowane do odparcia ataku39. Francuzi sforsowali w związku z tym rowy i zasieki oraz zdobyli dwie reduty. Dotychczasowe sukcesy republikan wprowadziły w szeregach neapolitańskich zamieszanie, wywołując częściową panikę i ucieczkę ku mostowi prowadzącemu do twierdzy. Na drodze do zdobycia mostu prowadzącego do Kapui stała ostatnia reduta św. Antoniego. Obsada reduty nie uległa panice i otworzyła silny ogień flankujący w kierunku atakujących Francuzów. Pozwoliło to cofającym się wojskom królewskim zapanować nad chaosem i zewrzeć szeregi. Z odsieczą przybyły oddziały rezerwowe.

Tymczasem w prawej części obozu komendę przejął Mack. Wysłał do każdej z redut po 2 oficerów ze swojego sztabu, zobowiązując ich do twardej obrony pozycji. Przestrzegał żołnierzy, że w razie opuszczenia pozycji zostaną ostrzelani kartaczami z dział Kapui. Wysłał rów­nież do Macdonalda parlamentariusza z prośbą o prze­rwanie ognia z powodu przejazdu przez neapolitański obóz w drodze do Mediolanu cysalpińskiego ambasadora w Neapolu, Martinenga40. Macdonald zgodził się i przerwał ostrzał na czas przejazdu ambasadora przez linię wojsk.

39 Ks. Moliterno-Pignatelli, który przeprowadzał tego dnia inspekcję szańców i forpoczt nie polecił obsadzić szańców i nie zadbał o przepisowe obsadzenie baterii.

40 Cysalpiński ambasador rzeczywiście w momencie ataku Macdonalda

Page 135: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

Neapolitańczycy skrzętnie to wykorzystali41. Ochłonąwszy po pierwszym zaskoczeniu, przeszli do kontrataku. Fran­cuzi nie wytrzymali uderzenia wojsk królewskich i zaczęli się cofać. Od całkowitej klęski uchroniła ich postawa ks. Moliterno-Pignatelliego, który mając do dyspozycji dwa pułki kawalerii nie wykonał żadnego ruchu i przyglądał się ze spokojem odwrotowi republikanów.

Francuzi próbowali jeszcze obejścia prawego skrzydła i forsowania rzeki Volturno pod Cąjazzo, napotkali jednak na zdecydowany opór wojsk ks. Roccaromana.

Atak zakończył się całkowitym niepowodzeniem. Republi­kanie stracili 200 zabitych, kolejnych 200 było rannych42, a 100 żołnierzy dostało się do niewoli43. Straty Neapolitańczy-ków sięgały 300 ludzi zabitych i rannych44.

Macdonald pragnąc wytłumaczyć się z niepowodzenia twierdził, że starcie było tylko potyczką rekonesansów45, była to jednak w rzeczywistości nieudana próba zdobycia neapoli-tańskiego obozu warownego. Obawiając się konsekwencji za niesubordynację wobec Championneta, spokorniał.

Championnet po przybyciu w celu rozpoznania pozycji neapolitańskich 5 stycznia do Calvi polecił Macdonaldowi zostawić w mieście jedną półbrygadę, pozostałe siły prze­nieść do Taverna di Marata i wysłać poszczególne oddziały po łuku od Cąjazzo, przez Góry Jerozolimskie do Campag-nano. Dalej stała dywizja Reya pilnująca brzegów rzeki Volturno aż do morza. W celu połączenia się z dywizją Lemoine'a idącą lewym brzegiem Volturno, Macdonald uzyskał zgodę Championneta na zajęcie Gór Jerozolimskich i Cąjazzo. W trakcie walk dotarła do niego wiadomość

41 Mahoń, ttudes..., s. 485. 42 Ranni byli m.in. gen. Mathieu i szef inżynierii gen. Boisgerard, który

w wyniku odniesionych ran wkrótce zmarł. 43 Wśród nich szef brygady Darnaud. 44 Ranny został m.in. ks. Roccaroman. A y a 1 a, Memoire..., s. 157-158;

Ayala, Le Vite..., s. 514. 45 Prowadzący „rekonesans" Macdonald, podobnie jak szef sztabu

dywizji Macdonalda Berthier mieli zabite pod sobą konie.

253

o przybyciu wysłanników wicekróla z propozycjami zawar­cia zawieszenia broni.

Zwycięstwo wojsk królewskich podniosło upadające morale. Dobrych nastrojów nie popsuła nawet wiadomość o utracie Gaety46, starano się teraz bagatelizować jej znaczenie. Rozdmuchiwano natomiast wieść o zwycięstwie, która jeszcze tego samego dnia dotarła do Neapolu wywo­łując entuzjazm47.

Mack oczywiście nie przeceniał wartości odniesionego sukcesu i informował rząd, że na jego długie utrzymanie

46 O upadku Gaety dowiedziano się w Kapui wieczorem 3 stycznia. 47 Wieści o zwycięstwie postanowili wykorzystać w Neapolu także

patrioci-republikanie rozpowszechniając zasługi ks. Molitemo-Pignatelliego i ks. Roccaromana. Rozgłoszono, że Moliterno-Pignatelli miał odmówić Francuzom wydania Kapui i walnie przyczynić się w czasie bitwy do zwycięstwa. Moliterno-Pignatelli poprosił Macka o kilkunastogodzinny urlop, udał się do Neapolu i pozwalał się witać w stolicy jako zbawca Kapui. Raz za razem wychodził na balkon i przyjmował radosne okrzyki zgromadzonych tłumów. Jednocześnie rozpowszechniał niepochlebne opinie na temat Macka i jego sztabu. Mack, dowiedziawszy się o wszystkim jeszcze tego samego dnia, nie krył oburzenia, ostatecznie jednak nie wyciągnął wobec księcia żadnych konsekwencji, tłumacząc go poddaniem się chwilowej ambicji.

Mack wierzył ks. Moliterno-Pignatelliemu do 5 stycznia 1799 r., kiedy doniesiono mu, że książę w towarzystwie dwóch oficerów neapolitańskich udał się do przednich straży, gdzie prowadził długą rozmowę z francuskim oficerem, który przywiózł dla Macka jakieś nieistotne pismo i czekał na odpowiedź. Po powrocie do obozu książę został aresztowany. Zażądano jednocześnie wyjaśnień co do ostatnich jego poczynań. W sukurs przyszli księciu patrioci-republikanie, którzy rozpoczęli gwałtowną agitację wśród żołnierzy w Kapui i w Neapolu. Twierdzili, że to Mack zdradza króla aresztując bez żadnego powodu w chwili niebezpieczeństwa najdzielniej­szego z oficerów. Żołnierze lubiący Jednookiego" zaczęli się domagać uwolnienia księcia, którego popularność w ten sposób jeszcze wzrosła. Mack nie życząc sobie w obecnej chwili żadnych rozruchów, polecił uwolnić ks. Moliterno-Pignatelliego, ale równocześnie odkomenderował go do Santa Maria, gdzie nie mógł mu już zaszkodzić. Zaczął jednak

Page 136: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

255

z kolei nie zabezpieczało Neapolu, o co głównie zabiegał wicekról, do porozumienia więc nie doszło.

Mack postanowił przekonać Championneta do zawarcia rozejmu demonstracją zbrojną. W nocy z 6 na 7 stycznia wojska królewskie przeprowadziły energiczny atak na Cajazzo, zdobywając miasto. Następną akcję przeprowadziła neapolitańska jazda 8 stycznia, rozbijając i częściowo biorąc do niewoli wysunięty francuski batalion piechoty. Tego samego dnia przypłynęły do Neapolu pierwsze oddziały dywizji Naselliego. W Neapolitańczyków zaczął wstępować nowy duch.

Mack, podniesiony na duchu postawą swych wojsk i licząc na szybkie już nadejście posiłków z dywizji Naselliego i Damasa, planował zajęcie Gór Jerozolimskich. Pozwoliłoby to wojskom królewskim na atak z trzech stron, od Cajazzo, Kapui i ujścia Volturno. Wsparcie gen. Gambsa50 pozwoliłoby z kolei powstrzymać francuskie dywizje Lemoine'a i Duhesme'a i uniemożliwiły im połą­czenie z Championnetem.

Zgodnie z planem 9 stycznia wojska królewskie zaata­kowały Góry Jerozolimskie, wypierając z nich Fran­cuzów. Republikańskie kontrnatarcie wyrzuciło jednak Neapolitańczyków na pozycje wyjściowe nad rzeką. Kolejny atak wojsk królewskich ponownie oddał Góry Jerozolimskie w ich ręce, jednak francuskie przeciw­natarcie po raz kolejny zepchnęło Neapolitańczyków do rzeki. Duże straty poniosła przy tym francuska 12 pół-brygada piechoty51.

Pomimo tego, że akcja neapolitańska nie zakończyła się zajęciem Gór Jerozolimskich, uznano ją ze względu na

50 Mack liczył na wsparcie gen. Gambsa jego starymi 9 batalionami, które zostały odcięte, a które zdaniem generalissimusa znajdowały się w Benewencie. W rzeczywistości bataliony te uległy całkowitemu rozprzężeniu. Żołnierze rozproszyli się w górach.

51 Mahoń, Etudes..., s. 486.

254

się w Kapui nie ma co liczyć. Ciągle czekał na Damasa i Naselliego, ale wiedział już, że nie zdążą na czas. Naprzeciw zbliżających się od Sulmony Francuzów wysłał z 2000 żołnierzy gen. Gambsa48. Ponownie zaproponował wicekrólowi ewakuację Neapolu i przeniesienie się do Salerno. Nic nie wskórawszy, zaproponował założenie obozu warownego w Capo di Chino pod Neapolem. Tamtejsza górzysta okolica pozwalała mieć nadzieję, że regularna armia wsparta 20 000 ochotników z Neapolu powstrzyma Francuzów. Wicekról obawiał się jednak bardziej rewolucji niż Francuzów, dlatego też odrzucając plan Macka nalegał, by wznowić rozmowy z Champion­netem z prawem do wypłacenia Francuzom kontrybucji w zamian za pozostawienie Neapolu w spokoju.

Podczas walk o Góry Jerozolimskie49 pojawili się w obozie francuskim wysłannicy wicekróla, przywożąc z sobą propozy­cje dotyczące zawieszenia broni. Championnet zaraz na wstępie odrzucił propozycję, by w zamian za złoto pozostawić w spokoju Neapol. Odesłał więc posłów podkreślając, że nie przyjmie żadnych warunków, w których nie będzie przewi­dziane wydanie Neapolu i ostrzegał, by przedstawiciele wicekróla, którzy do niego przybędą mieli odpowiednie pełnomocnictwa, bo na pogaduszki nie ma czasu.

Pełnomocnicy wicekróla przybyli do Championneta jeszcze tego samego dnia. Przywieźli z sobą przygotowane przez Macka trzy propozycje dotyczące zawieszenia broni. Każda z nich przewidywała rzekę Volturno jako linię demarkacyjną z ewentualnym przekazaniem w ręce Fran­cuzów Kapui, co nie satysfakcjonowało Championneta, który z kolei żądał wycofania armii neapolitańskiej za rzekę Ofanto i do Salerno oraz wysokiej kontrybucji, co

48 Oddział Gambsa składał się z 600 piechurów i 200 kawalerzystów, którzy dotychczas służyli pod jego rozkazami, oraz batalionu ściągniętego z Neapolu i batalionu strzegącego dotychczas brzegu rzeki Volturno.

49 6 stycznia 1799 r.

Page 137: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

256

duże straty Francuzów i męstwo wojsk królewskich za sukces. Po uzyskaniu wsparcia zajęcie Gór Jerozolimskich stało się realne.

Dochodzące jednak do Macka wiadomości postawiły pod znakiem zapytania dalsze akcje zaczepne armii królew­skiej. Potwierdzona została wiadomość o całkowitej utracie prowincji Abruzzów, w której powstawał republikański zarząd kierowany przez Józefa de Smours Dusmet52. Nie można już było liczyć na odcięte od gen. Gambsa 9 bata­lionów piechoty53.

Dodatkowym ciosem okazała się przeprowadzona 8 sty­cznia akcja brytyjskiej marynarki wojennej. Okręt pat­rolowy, który dostrzegł statki przewożące dywizję Nasel-liego z Livorno, zgłosił zbliżanie się floty francuskiej. Brytyjski komandor Campbell i portugalski kontradmirał markiz Niza, którzy nie spodziewali się tego, wydali rozkaz spalenia okrętów neapolitańskich zakotwiczonych w Neapolu, które ze względu na brak obsady nie mogły wyjść w morze. Zanim nieporozumienie zostało wyjaśnione, płomienie strawiły okręty54.

Neapol uważał, że do spalenia okrętów doszło nie na skutek czyjegoś błędu, ale zdrady. Pamiętano przecież, że niedawno, bo 28 grudnia 1798 r. spalono w równie tajem­niczych okolicznościach 100 kanonierek, doki, arsenał

52 Był neapolitańskim brygadierem i gubernatorem Reggio w 1793. 53 Kilku ocalałych oficerów, którzy przedostali się do Neapolu,

przywiozło wiadomości o ich rozproszeniu. 54 Przedstawiały one dużą wartość bojową. Nelson, kiedy w Palermo

doszła do niego wiadomość o spaleniu okrętów neapolitańskich, wpadł we wściekłość. Groził, że postawi winnych przed sądem wojennym. Na wniosek królowej Marii Karoliny nie ukarano winnych od razu, zarządano natomiast pisemnego wyjaśnienia. Campbell tłumaczył się, że nie chciał dać się zaskoczyć, tym bardziej że podejrzewał wicekróla o chęć wydania Neapolu Francuzom. Wolał więc nawet przedwcześnie spalić okręty, niż pozwolić, by wpadły w ręce Francuzów i posłużyły im do przeprowadzenia desantu na Sycylię.

257

i magazyny, zatopiono w morzu proch i kule, niezbędne do skutecznej obrony stolicy. Pojawiły się wieści o przygoto­waniach do spalenia gmachów publicznych i spichlerzy. Obawiano się, że w razie gdyby do miasta wkroczyli Francuzi, Brytyjczycy zbombardują miasto od strony morza.

Wiadomość o spaleniu floty sycylijskiej wywołała w woj­sku neapolitańskim niezadowolenie i ferment. Dotych­czasowe sukcesy, które dały oddziałom nowego ducha, pozwalające optymistyczniej patrzeć w przyszłość, poszły na marne. Mack, któremu coraz częściej wytykano cudzo-ziemskość, a nawet zdradę, nie potrafił zaprowadzić po­rządku. Żołnierze, a nawet oficerowie, dezerterowah, upadła dyscyplina. Mack nie widząc innego wyjścia poinformował pisemnie, że ze względu na stan armii uważa za konieczne rozpoczęcie natychmiastowych rozmów rozejmowych z Francuzami. Wicekról, który tracił grunt w Neapolu, przystał z ochotą na propozycję generalissimusa. Niepokoił go wykryty w armii spisek, mający na celu wyeliminowanie wicekróla i Macka55. Na skutek prowadzonego dochodzenia, zamach stanu przygotowywany na 10 stycznia został odłożony, wiadome jednak było, że przy pierwszej nada­rzającej się okazji patrioci-republikanie podniosą głowy.

Wysłano więc ks. Milano i Franciszka Caracciolo księcia Gesso jako parlamentariuszy neapolitańskich do Cham-pionneta. Obaj cieszyli się zaufaniem nie tylko wicekróla, który jednocześnie chciał część odpowiedzialności za wszczęcie rozmów rozejmowych przerzucić na Senat Miej­ski, ale również szlachty, która wytypowała ich już po­przednio do rozmów pokojowych, a które miały być prowadzone przez hiszpańskiego charge d'affaires don Giovanniego Bouligny'ego. Pełnomocnicy upoważnieni zostali do złożenia oświadczenia, że Neapol za żadną cenę nie zostanie wydany, ale Neapolitańczycy gotowi są oddać

55 Da mas, Memoires..., t. I, s. 302.

17 — Civila Caslellana 1798

Page 138: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

258

Kapuę, drogę prowadzącą z Kapui do Neapolu aż do kanału „Lagni Regi"56 oraz wypłacić gratyfikację finansową, liczono szczególnie na chciwość Francuzów.

Również Championnet był teraz bardziej skłonny do rozmów. Ruch zaczepny armii królewskiej uświadomił mu, że wojska neapolitańskie nie straciły całkowicie wartości bojowej. Szczególnie niepokoiła go jednak sytuacja na zapleczu, w Abruzzach.

Przygotowania ludności cywilnej do „świętej wojny" z Francuzami sięgały roku 1796, kiedy urzędnicy królewscy i księża z ambon zaszczepiali nienawiść i pogardę do heretyków-rewolucjonistów, wrogów Boga, Kościoła i Tro­nu. Nastroje te uległy spotęgowaniu podczas wybuchu antyfrancuskiego powstania ludności rzymskiej w Circeo latem 1798 r. Powstanie było nieoficjalnie wspierane przez Królestwo Obojga Sycylii. Za granicę przemycano broń, amunicję, instruktorów i wielu ochotników z terenów przygranicznych. Po upadku powstania agitacja antyrepub-likańska na terenach pogranicza neapolitańskiego wzmogła się jeszcze bardziej. Przodującą rolę odgrywał w niej kler, posiadający wśród zacofanej ludności neapolitańskiej duży autorytet. Niepowodzenia armii neapolitańskiej i odwrót wojsk królewskich z terenów rzymskich wzmogły wysiłki kleru i emisariuszy królewskich, zmierzające do wsparcia oddziałów regularnych w obronie kraju przez ruch ludowy. Odezwa królewska z Caserty57 trafiła tutaj ze względu na prowadzoną przez lata agitację na podatny grunt.

Początkowo wojska francuskie wkraczając na terytorium Królestwa Obojga Sycylii nie napotykały zdecydowanego oporu ze strony ludności cywilnej. Gdzieniegdzie do­chodziło do utarczek i zasadzek58, na ogół jednak ludność

56 Okolice Aversy. 57 Odezwa została antydatowana na Rzym 8 grudnia. 58 Już wtedy generałowie francuscy oceniali wyżej wartość bojową

powstańców niż neapolitańskich wojsk regularnych.

259

zachowywała się neutralnie, czasem wręcz z sympatią wobec wkraczających. Z biegiem czasu jednak, kiedy pierwsze wrażenie klęski wojsk królewskich minęło i było trochę czasu na zorganizowanie się, ruch powstańczy wzmógł się. Główne siły francuskie posuwały się w głąb królestwa w kierunku Neapolu, pozostawiając na zapleczu niewielkie oddziały garnizonowe. Do wsi i miasteczek powracali z wojsk królewskich ukrywający się w górach żołnierze z rozbitych oddziałów i dezerterzy, przynosząc z sobą broń. Organizowali się w grupy bojowników--rozbójników, równie chętnie atakując francuskie konwoje zaopatrzeniowe, co własnych podróżnych, zasłaniając bandyckie napady hasłem walki z okupantem. Oczywiście nie wszystkie grupy powstańcze kierowały się chęcią zysku, byli i tacy, którzy chwycili za broń z pobudek ideologicznych w obronie Boga, Kościoła i Tronu. Z bie­giem czasu grupy te wymieszały się i miały na siebie duże wzajemne oddziaływanie, które spowodowało powstanie specyficznego neapolitańskiego powstańca, łączącego wal­kę dla idei obrony Kościoła i Tronu z chęcią zdobycia sławy i łupów.

Starano się wprowadzić w poczynaniach powstańczych jakiś porządek. Poszczególnym oddziałom wyznaczono więc swego rodzaju rejony działania59, skupiając wysiłek na blokowaniu przejść przez rzeki, węzłów komunikacyj­nych, czy skrzyżowań dróg, atakowano także mniejsze garnizony. Powstańcy skupiali się na ogół wokół tzw. scarpetti, górali zajmujących się podczas pokoju przemy­tem. Znali doskonale okolicę, byli odważni i przebiegli, doskonale posługiwali się bronią. Przywódcą grupy był na ogół najgłośniejszy w okolicy scarpetti lub oficer królewski. Wsparcie uzyskiwali u księdza-doradcy, mającego poważanie wśród ludności. Ochotnicy rekrutowali się z przemytników,

Zajęli się tym emisariusze królewscy.

Page 139: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

260

dezerterów i różnych awanturników, do których dołączali nie zawsze uzbrojeni, ale pełni chęci obrony Wiary chłopi.

Oddziały powstańcze nie były zbyt liczne, na ogół kiepsko uzbrojone, ale za to doskonale zorganizowane60. Panowała w nich żelazna dyscyplina. Oddział składał się z dwóch członów. W skład pierwszego wchodzili ci, którzy nie mieli nic do stracenia, „zawodowcy" prowadzący w górach rozpoznanie. W przypadku podjęcia decyzji o ataku poszcze­gólni „zawodowcy" przybywali do rozsianych w okolicy wiosek i odgłosem kościelnego dzwonu wzywali mężczyzn do miejsca zbiórki. Obejmowali nad zebranymi dowództwo i ruszali na miejsce koncentracji oddziału powstańczego. W ten sposób przebywający stale w górach oddział „zawodow­ców", liczący od kilkunastu do kilkudziesięciu ludzi, w krót­kim czasie powiększał się do kilkuset, a nawet kilku tysięcy. Po walce ochotnicy, obdarowani przypadającą na nich częścią łupu, wracali do swoich wiosek, ukrywali broń i wracali do pokojowych codziennych zajęć, aż do czasu, gdy dźwięk dzwonów znów nie wzywał ich do boju. Kler rozgrzeszał bez ograniczeń za mordy i gwałty na najeźdźcach, czy krzywo­przysięstwa składane Francuzom. W przypadku przybycia francuskich oddziałów karnych, ci sami, którzy niedawno atakowali francuskie konwoje, skarżyli się Francuzom na szkody i okrucieństwa ze strony grasujących w okolicy bandytów i prosili wojsko o pomoc. Republikanie zdawali sobie z tego wszystkiego sprawę, nie darzyli więc szacunkiem powstańców, nazywając ich rozbójnikami (brigands), ale jednocześnie podziwiali za męstwo.

Do zrywu powstańczego najszybciej doszło w Abruzzach, gdzie już w grudniu doszło do starć z wojskami francuskimi. Górale z Abruzzów zawsze byli biedni. Podstawą ich egzystencji była praca na roli na terenie Państwa Kościel­nego. Kiedy Ferdynand IV w obawie przed rewolucyjną

Dumas, Borboni..., t. II, s. 290.

261

agitacją republikan rzymskich zamknął granicę, zapanowa­ła wśród nich skrajna bieda. Zręcznie przeprowadzana agitacja emisariuszy królewskich i kleru skierowała złość górali nie na decyzję króla, a na rzymskich republikanów i ich francuskich sprzymierzeńców. Wkraczające oddziały francuskie były gwarantem uzyskania łupów, na które w domach czekały wygłodzone kobiety i dzieci. Na czele ruchu powstańczego pojawiły się nieprzeciętne jednostki. Najsłynniejszy z pośród nich Jan Colalanni zwany „Salo-mone", gubernator królewski, posiadał duży autorytet, a talenty organizacyjne i wojskowe szybko zapewniły mu szacunek i zaufanie. Wprowadził w swoim oddziale wzorową dyscyplinę, stopnie wojskowe, wypłacał nawet regularny żołd. Równie sławny był Józef Pronio, sprytny i inteligentny awanturnik, pragnący wierną służbą dla króla zmyć hańbę galernika61. 25 grudnia bez wsparcia wojsk regularnych powstrzymywał marsz 3 dywizji francuskiej Duhesme'a i stoczył bój z przybyłymi na odsiecz woj­skami gen. Rusca, zadając im duże straty, po czym wycofał się w góry.

Na północy zorganizowali swoje oddziały: ekskomuni-kowany ksiądz Donato de Donatis, zwany „generałem de Colli", Józef Constantini „ii Capuccino", Sciabolone, Jan Baptysta Rodino62. Poza tymi najsłynniejszymi było tutaj dziesiątki mniej znanych oddziałów powstańczych.

Drugim ośrodkiem zapalnym obok Abruzzów była leżąca bardziej na południu Terra di Lavoro. Początkowo oddziały

61 Dumas, Borboni..., t. II, s. 271. 62 Rodino był wykształconym szlachcicem, doktorem praw, biegle

mówiącym po łacinie. Okazał się doskonałym wodzem. Zdobył most na rzece Tronto, broniony przez batalion regularny armii rzymskiej wsparty 2 działami. Przygotował okopy ziemne i odparł próbującego przywrócić komunikację rzymskiego gen. Plantę. Wspólnie z innymi powstańcami zajął następnie Teramo i Julia Nova. Dopiero wsparcie posiłakami gen. Planty zmusiło go po spaleniu mostu na Tronto (24-25 grudnia 1798 r.) do cofnięcia się wraz ze zdobytymi działami w góry.

Page 140: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

262

francuskie spotkały się tutaj z neutralnym przyjęciem, spowodowanym głównie przyglądającej się nowościom niczego nie mającej do stracenia ludności, na której duże wrażenie zrobił odwrót wojsk królewskich. Stopniowo jednak postawa ludności zmieniała się. Kilkudniowe rządy Francuzów wykazały, że dawna władza królewska była mniej krępująca. Z Abruzzów nadciągały oddziały po­wstańcze, a emisariusze królewscy starali się wzniecić powstanie i w ten sposób odciążyć zagrożony Neapol. Terra di Lavoro jeszcze w czasach pokojowych nie należała do spokojnych. Rozbojów na drogach nie potrafiły ukrócić nawet ekspedycje karne przeprowadzane przez regularną armię królewską. Trudności aprowizacyjne zmuszały wojska francuskie do wysyłania oddziałów rekwizycyjnych, które ze względu na niechęć w przyjmowaniu zapłaty w postaci kwitów papierowych płaconych przez przyszły rząd repub­likański, musiały siłą zabierać potrzebne im produkty. Jeszcze większą niechęć wśród mieszkańców wzbudzały republikańskie rabunki63.

Hasło do powstania rzuciło Castelforte, liczące na wsparcie oddziału powstańczego Fra Diavolo, posiadającego 600 ludzi, przebywającego w górach. W celu spacyfikowa-nia miasta wysłany został kpt. Kosiński z kompanią piechoty legionowej. Polacy bez trudu zajęli miasteczko, spotkali się nawet z objawami życzliwości. Kosiński zaczął nawet przypuszczać, że doniesienie o wybuchu w mieście po­wstania było nieporozumieniem. Uzyskał jednak informacje od jednego z tutejszych zwolenników republiki, że po­wstańcy na wieść o zbliżaniu się wojska opuścili co prawda miasto, ale skoncentrowali siły liczące blisko 3000 ludzi pod miastem. Kosiński nie zważając na dysproporcję sił ruszył przeciwko powstańcom, sądząc, że skoro regularna armia nie wykazuje chęci do walki, to uzbrojony tłum na

Prym wiódł tutaj gen. Rey.

263

sam widok jego oddziałów rozbiegnie się. Był to błąd. Powstańcy zaatakowali gwałtownie, zmuszając Polaków do cofnięcia się w mury Castelforte. Mieszkańcy, którzy jeszcze przed godziną dawali dowody sympatii wobec wojsk francuskich, strzelali z dachów i okien do polskich legionistów. Udział w walce wzięły nawet kobiety, wyle­wające na republikan gorącą wodę i olej. Kpt. Kosiński ranny, straciwszy 17 ludzi, wycofał się do mostu na rzece Garigliano, gdzie stał na posterunku z kompanią piechoty kpt. Karski64.

8 stycznia 1799 r. na czele oddziału rekwizycyjnego pojawił się pod Traettą mjr Wierzbicki. Planowano po rozejściu się wojska na prywatne kwatery nocą wymordować republikan. Mjr Wierzbicki, obawiający się zasadzki, odmó­wił przyjęcia kwater, wiedział już o dwulicowej postawie mieszkańców Castelforte i pojawieniu się w górach oddziałów powstańczych. Noc spędzono więc z bronią w pogotowiu na otwartej przestrzeni. Powstańcy, podejrzewający, że ostroż­ność wojska spowodowana jest zdradą, nie odważyli się zaatakować przygotowanych do walki żołnierzy i pozwolili rankiem odmaszerować kolumnie rekwizycyjnej. Po odejściu republikan proklamowano jednak udział w powstaniu i we­zwano górali z Castelforte do wsparcia. Miasteczko, chociaż niewielkie, było jednak położone na drodze komunikacyjnej do Gaety. Początkowo, ze względu na pokojowe przekazanie mjr. Wierzbickiemu żywności, nie uwierzono w doniesienia o powstaniu, wkrótce jednak wiadomość została potwierdzo­na. Do przywrócenia komunikacji z Gaetą wyznaczony został szef szwadronu Eliasz Tremo, którego na odjezdnym prze­strzegał ranny kpt. Kosiński, by nie lekceważył powstańców liczących kilka tysięcy ludzi.

Tremo zabrawszy z sobą 30^ł0 ułanów65 z por. Jacew-skim i ppor. Warellem na czele ruszył do Traetty, licząc,

64 P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 350. 65 W zdobytej Gaecie Tremo organizował jazdę Legionu Polskiego.

Page 141: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

264

że dotychczasowe sukcesy francuskie, perswazja i groźba poniesienia konsekwencji skłonią mieszkańców do złożenia broni. Widok drobnego oddziału jazdy skłonił powstańców, wbrew opinii części mieszkańców miasteczka, do wpusz­czenia kawalerzystów do miasta i zaatakowania ich z za­sadzki. Pozorowano więc chęć złożenia broni, ale kiedy Polacy byli już wewnątrz murów, na dźwięk dzwonów kościelnych uzbrojony tłum zaatakował legionistów. Ppor. Warell wraz z 14 ułanami zginęli od kul zaraz na początku starcia. 8 legionistów zamęczono na śmierć, obcinając im członki, wyłupując oczy, gotując w gorącym oleju i przy­piekając żywym ogniem. Por. Jackiewicz z kilkoma ułanami zdołał zbiec do starej baszty przy bramie miejskiej. Zaba­rykadowawszy drzwi, postanowił się bronić. Z powodu braku amunicji legioniści rzucali do strzelających powstań­ców kamieniami. Nocą, kiedy znaleźli przejście w starych lochach, zdołali uciec z miasta.

Z zasadzki uratowało się także 6 ułanów, którzy wyrąbali sobie szablami przejście do bramy. Zaalarmowali stojącego przy moście na Garigliano kpt. Karskiego. Karski, nie mogąc opuścić powierzonego sobie mostu, a mający zbyt małe siły, by ruszyć z odsieczą i zabezpieczyć most, wysłał raport z żądaniem przysłania posiłków66.

Powstańcy z Traetty ośmieleni łatwym rozbiciem nieli­cznego oddziału kawalerii postanowili zaatakować i opa­nować most na Garigliano. Wsparci posiłkami z Castelforte i San Germano67 zaatakowali rezerwowy park artylerii francuskiej zajmujący stanowiska nad rzeką, zabijając większość obrońców68. Francuzi zdążyli wysadzić w po­wietrze tylko część zgromadzonej amunicji, reszta wpadła w ręce powstańców. Ci zabrali część amunicji, resztę,

66 P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 351-353. 67 Mieszkańcy San Germano zaatakowali i zdobyli transport z wozami

Championneta. 68 Mahoń, Etudes..., s. 486.

265

w obawie przed spodziewaną odsieczą, wysadzili w po­wietrze. Akcja powstańcza pozbawiła wojska francuskie zapasu amunicji, na szczęście jednak zdobyte w Gaecie magazyny pozwoliły chociaż częściowo zrekompensować straty. Zdobywszy amunicję powstańcy przypuścili szturm na most. Broniący przeprawy kpt. Karski miał do dys­pozycji tylko jedną kompanię piechoty legionowej. Po­czątkowo legioniści postanowili bronić mostu. Karski jednak na skutek poniesionych strat i liczebnej przewagi przeciwnika zrozumiał, że mostu nie obroni, a pozo­stawanie na pozycji za wszelką cenę może jedynie doprowadzić do zniszczenia jego kompanii. Wycofał się więc do Gaety, którą zablokowali powstańcy Fra Diavolo69. Garnizon twierdzy był niewielki, zamknięto się więc za murami i bezsilnie obserwowano, jak powstańcy zniszczyli most na Garigliano i zajęli Itri i Fondi.

W tym samym czasie na lewym brzegu Garigliano również wybuchło powstanie. Mjr Wierzbicki, wiozący zarekwirowaną w Traetta żywność, po dotarciu na skrzy­żowanie dróg, wysłał pod eskortą załadowane żywnością furgony do obozu, sam zaś skręcił w kierunku Sessy, gdzie zamierzał pobrać nałożony na miasto kontyngent żywności. W Sessa Wierzbicki spotkał oddział repub­likański złożony z 200 Polaków i kilkudziesięciu Fran­cuzów z 15 półbrygady lekkiej, który został wysłany przez gen. Reya w celu sprawnego dostarczenia żywności do obozu. Furgony błyskawicznie załadowano, opuszczając szybko, wydawało się, neutralnie usposobione miasteczko. Tymczasem na poruszającą się po drodze kolumnę zaopat­rzeniową posypały się strzały z górujących nad traktem wzgórz. Republikanie znaleźli się w pułapce. Z tyłu pozostała niepewna Sessa, wzgórza wzdłuż drogi obsadzali liczni powstańcy, jedynym ratunkiem było jak najszybciej

Dumas, Borboni..., t. II, s. 325.

Page 142: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

266

poruszać się naprzód. W wąwozie pozostali liczni ranni, z adiutantem Championneta kpt. Gourdelem włącznie, którzy dostali się w ręce powstańców70. Ocaleni dotarli do wsi Cascano, gdzie przywitano ich gęstym ogniem kara­binowym z dachów i okien, zabijając kilku ludzi i raniąc kilkudziesięciu71. Republikanie znalazłszy się w pułapce, otoczeni ze wszystkich stron, natarli na wieś bagnetami i mimo dużych strat w ludziach niemal z wszystkimi furgonami przebili się do drogi głównej. W otwartym terenie łatwiej mogli sobie poradzić z powstańcami, ci jednak ich nie ścigali72.

Ośmieleni powodzeniami powstańcy zaatakowali nawet Teano, w którym znajdowała się kwatera Championneta i dopiero interwencja przybyłego z dwoma batalionami 97 półbrygady Nerina odrzuciła spod miasta powstańców. Championnet, którego ruch powstańczy zaczął bardzo niepokoić, próbował nakłonić biskupa Teano, by wpłynął na okolicę. Rozrzucano po wsiach przepisywaną ręcznie, z powodu braku drukarni, odezwę, wzywającą do spokoju i zapewniającą poszanowanie przez Francuzów własności prywatnej, religii i miejscowych tradycji. Zapomniano jednak, że lud, do którego skierowano apel, nie umie czytać73, nie dziwi więc, że nie przyniosła ona oczekiwa­nego rezultatu, pozostało tylko drogą ekspedycji karnych i represji spróbować zaprowadzić spokój na zapleczu. Francuzi szybko zrozumieli, że wysyłanie przeciwko po­wstańcom drobnych oddziałów nie ma żadnego sensu.

70 Dumas, Borboni..., t. II, s. 309. Ranni zostali m.in. oficerowie legionowi: Zelewski, Kaszycki,

Popławski, oraz adiutant gen. Reya, który uratowanie życia zawdzięczał tylko swojemu koniowi. Zalewski został wbity na pal i pieczony żywym ogniem. Innych rannych jeńców smażono w oliwie, kładziono związanych na rozżarzonych węglach bądź palono na stosach.

72 P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 353. Odezwa napisana została przez Bassala, a przetłumaczona przez

Włocha, Piattiego.

267

Drobne komendy nie mogły zwyciężyć liczących kilka tysięcy grup powstańczych, same zaś ponosiły duże straty. Jednocześnie każdy sukces powstańców rozzuchwalał ich i wzmacniał nowymi ochotnikami. Wkrótce ruch powstań­czy ogarnął całe Abruzzy i Terra di Lavoro, w rękach republikanów pozostawały jedynie nieliczne miejscowości, takie jak Gaeta, czy Terracina. Konieczne było nawiązanie i utrzymanie komunikacji pomiędzy poszczególnymi dywiz­jami francuskimi.

8 stycznia na terenie dywizji Macdonalda do akcji ruszyły kolumny karne kierujące się na Mazzano, Cajanello i Campanello, mające za zadanie spacyfikowanie broniących się miast i rozstrzelanie pochwyconych powstańców74.

Rey z kolei, który nie dysponował dostatecznymi siłami, zmuszony był bezsilnie przyglądać się, jak na jego zapleczu panoszą się powstańcy. Pragnąc jednak obronić choć chwilowo obóz od napaści wysłał za Sparanise oddział pod wodzą szefa 15 półbrygady, a składający się z kilkudziesięciu Francuzów i 400 polskich legionistów. Pozostawieni w spokoju powstańcy opanowywali coraz więcej miast i miasteczek z Mola di Gaeta i Castiglione na czele. Naczelne kierownictwo nad ruchem powstańczym w Terra di Lavoro objął dowodzący najliczniejszym i najdłużej walczącym oddziałem po­wstańczym Fra Diavolo. Fra Diavolo zlikwidował wszę­dzie poza Gaetą i Terracina francuskie garnizony, lik­widował bądź dziesiątkował wysyłane przez Reya od­działy szukające żywności czy łupów. Rozpoczął także eliminację zwolenników Francji i republiki, mordując ich z wyszukanym sadyzmem75. Zachowanie powstańców wzbudzało wśród wojsk republikańskich z jednej strony obrzydzenie, z drugiej wściekłość i chęć zemsty. Represje

74 P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 354. 75 Np. kobietom obcinano piersi, wbijano na pal, ćwiartowano, pieczono

na ogniu, dzieci gotowano w oliwie.

Page 143: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

268

armii potęgowały jednak nienawiść powstańców, co z kolei wzmagało bezwzględność żołnierzy. Błędne koło76.

76 Ciekawą przygodę przeżył wówczas Chodzkiewicz wracający po wypełnieniu misji zleconej mu przez gen. Dąbrowskiego. Miał przy sobie trochę własnej gotówki i z kasy legionowej 600 ludwików. Jechał z Rzymu w towarzystwie 4 oficerów francuskich i swojego ordynansa Sawickiego. Podróżni nie wiedzieli o wybuchu powstania, a w związku z tym, że armia francuska znajdowała się pod Kapuą przypuszczali, że wąwóz Itri znajdujący się na zapleczu jest bezpieczny. Tymczasem w Itrii był z przyboczną świtą Fra Diavolo. Powstańcy sądzili początkowo, że zbliża się większy oddział francuski i zamierzali zbiec w góry. Kiedy jednak zorientowali się, że jest ich tylko kilku, postanowili urządzić zasadzkę. Ostrzelali podróżnych i zabili Francuzów i Sawickiego, po­strzelony w bok Chodzkiewicz stracił przytomność. Łupy rozdzielili pomiędzy sobą kompanii Fra Diavola, a okoliczni mieszkańcy poobdzierali trupy. Chodzkiewicz nie wyjawił, co uratowało mu życie, stwierdził później, że on „syn Fortuny zawsze szczęśliwy, i teraz wykręcił się śmierci przez psie figle". Istnieje wersja, że wzięty do niewoli miał być publicznie stracony dla zabawy, jak mówił Diavolo, mieszkańców. Z powodu rany w bok nie był zbytnio pilnowany, udawał zresztą bardzo osłabionego i ledwie trzymającego się na nogach. Tymczasem rana nie była ciężka i po założeniu opatrunku mógł się poruszać. Zdając sobie sprawę, że czeka go śmierć w torturach, wykorzystał chwilę nieuwagi prześladowców i wpadł do pierwszych z brzegu otwartch drzwi jakiegoś domu, wyrwał przyglądającej się mu kobiecie dziecko i zabarykadowawszy się zagroził, że jeśli go nie wysłuchają i nie darują życia, zabije dziecko. Przedstawił się jako generał jadący do Neapolu na pertraktacje. Prosił też, by nie skazywali się na śmierć, gdyż podąża za nim 10 000 korpus wojska, który nie pozostawi z Itrii kamienia na kamieniu. O dziwo Chodzkiewicz dopiął swego!!! Albo mu uwierzono, albo też zaimponował swoją postawą Fra Diavolowi, w każdym razie jeden z przywódców powstańczych Kazimierz Mancini sprowadził chirurga dr. Bonelliego z Itrii, który zawiózł go do jakiegoś domu poza miastem i otoczył opieką. Chodzkiewicz obiecywał wielkodusznie zapomnienie przewinień, wydawał nawet glejty bezpieczeństwa dla najwybitniejszych, którzy uwierzyli, że Chodzkiewicz z wdzięczności za uratowanie życia chce ich uchronić przed francuskimi represjami. Fra Diavolo obawiając się odbicia jeńca, postanowił, pomimo dokuczającej Chodzkiewiczowi rany, podobnie jak kilku innych oficerów francuskich, w tym adiutanta Championneta Dubuca, odtransportować go do Neapolu. Pragnął w ten sposób zyskać w oczach

269

Ruch powstańczy na zapleczu armii francuskiej oraz nadspodziewanie dobra postawa regularnej armii królew­skiej uświadomiły Championnetowi, że został wzięty w dwa ognie. Zdawał sobie sprawę, że zanim ruszy na Neapol musi uspokoić zaplecze i przywrócić komunikację z Rzy­mem. Należało najpierw skoncentrować wszystkie dywizje francuskie przed atakiem na Neapol, spodziewano się również posiłków. Gotów był w związku z tym na łagod­niejsze, niż dotychczas, warunki rozejmu.

Do spotkania parlamentariuszy neapolitańskich z upoważ­nionym do przeprowadzenia rozmów ze strony francuskiej szefem sztabu generalnego Bonnamym doszło w Sparanise leżącym w połowie drogi między Calvi i Kapuą. Bonnamy był gorącym zwolennikiem wszczęcia rozmów i wywierał na Championneta duży nacisk, przekonując wodza, by

króla i liczył na stopień pułkownika, ponadto jeśli Chodzkiewicz był rzeczywiście pełnomocnikiem francuskim, zgładzenie go mogło zaszkodzić w oczach królewskich samemu Fra Diavolo. Chodzkiewicz tymczasem nie tracił humoru, a nawet animuszu. Już na odjezdnym ostro wystąpił w obronie wziętej do niewoli i skazanej na śmierć w mękach pewnej damy, która okazała się później żoną porucznika Dziurbasa, legionisty polskiego. Jeńcy eskortowani w drodze przez góry przez powstańców Fra Diavolo natknęli się w Sperlondze na liczący 70 żołnierzy oddział francuski. Po krótkiej potyczce, Francuzi straciwszy kilku zabitych i rannych rzucili się do ucieczki. Do niewoli dostał się francuski komisarz wojenny Ordon, którego włączono w skład więźniów. Rannych dobito. Załadowano ich na barkę i przewieziono do Neapolu. W stolicy nie było już króla, a wicekról jako że podjął już rozmowy pokojowe z Champion-netem, polecił odesłać więźniów, jako dowód szczerości pokojowych intencji, do obozu francuskiego. Fra Diavolo starający się o broń i amunicję pozostał w Neapolu. Więźniów do obozu francuskiego zawieźć miał Franciszek Antoni Cardi i Kazimierz Mancini. Przy okazji zamierzali oni wykorzystać poparcie Chodzkiewicza i uzyskać dla Itrii amnestię, a dla siebie nagrodę. Przed Championnetem stanęli w ubraniach pomordowanych Francuzów. Oburzony głównodowodzący postawił ich z miejsca przed sądem wojennym. Cardi i Vincler zostali skazani na śmierć, natomiast Mancini, o którego opiece i szlachetności zaświadczali niedawni jeńcy, został zwolniony i obdarowany znaczną gotówką.

Page 144: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

270

zrezygnować z zajęcia Neapolu, gdyż Neapolitańczycy na tak dalekie ustępstwa nie zgodzą się. Pełnomocnicy neapolitańscy jako wstępny warunek prowadzenia rozmów zastrzegli niewydawanie w ręce Francuzów Neapolu. Pozostało więc zgodzić się na pozostawienie stolicy królestwa w rękach Neapolitańczyków, lub stoczyć generalną bitwę z odzyskują­cymi wiarę w zwycięstwo wojskami królewskimi i mając na zapleczu przerwaną wybuchem powstania komunikację. Wierzono co prawda, że bitwę wygrają, nie miano jednak pewności, czy po walce będą mogli szturmować sam Neapol. Przerwa w działaniach wojennych pozwalała natomiast skoncentrować wszystkie siły na kierunku neapolitańskim, zdusić powstanie na zapleczu i wzmocnić siły posiłkami. Jednocześnie nie obawiano się, by przerwa w działaniach mogła wzmocnić wojska neapolitańskie, liczono ponadto na agitację patriotów republikańskich.

Mack wierzył, że trzytygodniowe zawieszenie broni pozwoli mu na reorganizację armii, zaprowadzenie porządku i dyscypliny, wzmocnienie oddziałami Naselliego i Damasa, wojskami garnizonowymi z zaplecza i rozproszonymi w dotychczasowych walkach oddziałami. Liczył, że zdoła w ciągu trzech tygodni przeciwstawić 15 000 republikanów własną 30 000 armię. Liczył jednocześnie na taką samą liczbę powstańców na tyłach wojsk francuskich. Wzięta w dwa ognie armia francuska mogła zostać w takich warunkach całkowicie zniszczona.

Neapolitańscy negocjatorzy, aby zyskać na czasie, a jedno­cześnie zabezpieczyć Neapol, gotowi byli na daleko idące ustępstwa. Rozejm został podpisany 10 stycznia77 1799 r. ze strony francuskiej przez naczelnego dowódcę „armii rzym­skiej" i przedstawicieli Królestwa Obojga Sycylii: wicekróla kapitana-generała ks. Franciszka Pignatelli-Strongoli, ks. Milano i ks. Gesso. Porozumienie rozejmowe przewidywało:

21 nivóse według kalendarza rewolucyjnego.

271

§ 1. Miasto Kapua, w stanie w jakim się obecnie znajduje, z magazynami wszelkiego rodzaju, będzie wydane jutro o godzinie 10.00 rano armii francuskiej, z zastrzeżeniem, że artyleria i amunicja, które mogłyby być z Kapui ściągnięte do obozu warownego, będą z powrotem odesłane do Kapui. Ze strony francuskiej przybędą tegoż wieczora do Kapui oficer i komisarz wojenny, by sprawdzić stan magazynów i te przejąć.

§ 2. Armia francuska opierając swoje prawe skrzydło o Morze Śródziemne, zajmie prawy brzeg ujść jezior neapolitańskich (oraz prawy brzeg rzeczki Foca i kanału „Regi Lagni"), Acerre i drogę z Neapolu przechodzącą przez Acerre, Arienzo i Benewent. Armia francuska będzie utrzymywała garnizony we wszystkich miastach i wsiach zajętego obszaru.

§ 3. Linia demarkacyjna od Benewentu będzie się ciągnąć prawym brzegiem Lombardo (Calore) i lewym brzegiem Ofanto aż do ujścia rzeki Ofanto do Morza Adriatyckiego.

§ 4. Wojska neapolitańskie, które mogłyby się znajdować jeszcze na terytorium Republiki Rzymskiej opuszczą ją natychmiast.

§ 5. Porty Obojga Sycylii będą ogłoszone jako neutralne; Królestwa Neapolu natychmiast po podpisaniu tego traktatu, zaś Królestwa Sycylii z chwilą, gdy król Neapolu wyśle z Palermo swego ambasadora do Paryża, dla pertraktacji o pokój. W następstwie tego nie wypłynie z portów obu Królestw żaden okręt wojenny neapolitański i nie zostanie do nich przyjęty żaden okręt państw będących w wojnie z Republiką Francuską; wszystkie zaś okręty tychże państw, które by się znajdowały w rzeczonych portach w obecnej chwili, opuszczą je niezwłocznie.

§ 6. W czasie trwania zawieszenia broni nie nastąpią żadne zmiany we władzach administracyjnych na terenie zajętym przez Francuzów.

Page 145: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

272

§ 7. Nikt nie może być niepokojony za swoje przekonania polityczne.

§ 8. Król Obojga Sycylii zapłaci Republice Francuskiej 10 000 000 livrów turyńskich, z czego 5 000 000 livrów — 26 nivose78, zaś pozostałe 5 000 000 livrów — 6 plu-viose79. Płatność będzie dokonywana w Kapui, przy kursie 4 livry francuskie za dukata.

§ 9. Stosunki normalne handlowe między Neapolem i terytorium okupowanym przez armię francuską będą trwać jak dawniej, z zastrzeżeniem, że aprowizacja armii francuskiej na tym nie ucierpi. Uzgadnia się też, że i odwrotnie, handel armii francuskiej z terytorium zajętego przez Neapolitańczy-ków będzie miał miejsce ze zwolnieniem od wszystkich ceł.

§ 10. Obecny traktat rozejmowy będzie przedłożony do zatwierdzenia rządom obu państw. Jeżeli któreś wzbraniało­by się z ratyfikacją, głównodowodzących uwiadamia się na trzy dni przed wszczęciem działań wojennych.

Podpisano w obozie pod Kapuą, 21 nivose roku VII Republiki, tj. 10 stycznia 1799 r.

Neapolitańczycy uważali traktat za korzystny. Liczono, że w ciągu trzech tygodni wojska regularne zostaną podniesione do 30 000 zdyscyplinowanych i z odbudowa­nym morałem żołnierzy. Zdawano sobie jednocześnie sprawę, że król nie ratyfikuje traktatu, Mack pragnął jednak wykorzystać zyskany czas na odbudowę armii i przywrócenie zaufania żołnierzy do dowództwa. Zabez­pieczono też chwilowo przed atakiem Neapol.

Tekst traktatu wyraźnie wskazuje, że jego postanowienia faworyzowały Francuzów. Wyjątek jakim był § 680 tylko

78 15 stycznia 1799 r. 79 25 stycznia 1799 r. 80 Zapewniał on niezmienność władz administracyjnych na terenie

okupowanym przez wojska francuskie.

273

potwierdzał regułę. W wyniku porozumienia rozejmowego Francuzi zajmowali bez walki wielki obszar nieznisz-czonego przez wojnę terytorium, prowincje bogate, z por­tami adriatyckimi. Uzyskiwali w gotówce odszkodowanie wojenne pozwalające na zaopatrzenie armii, jednocześnie pozbawiając pieniędzy cierpiącego na brak gotówki wice­króla i Macka, która niezbędna była do reorganizacji i wyposażenia planowanej 30 000 armii. Krótkie terminy wypłat (5 dni po podpisaniu traktatu pierwsza rata, 15 dni druga), mogły stać się łatwo pretekstem wypowiedzenia traktatu, ze względu na niedotrzymanie warunków okreś­lonych w § 8. Wymierzono jednocześnie cios jedynemu sojusznikowi wojennemu Królestwa Obojga Sycylii, Wiel­kiej Brytami, zgadzając się na neutralność portów królestwa. § 4, pod pozorem konieczności opuszczenia przez pozo­stające na terytorium Republiki Rzymskiej wojska neapo-litańskie, przedstawili do podpisu oficjalną nazwę Republika Rzymska, którą dotychczas Królestwo Obojga Sycylii nie uznawało, uzyskano więc sukces dyplomatyczny. Zobo­wiązanie się do nie niepokojenia za przekonania polityczne z jednej strony zabezpieczało zwolenników Francji na terytorium neapolitańskim, z drugiej zaś do niczego nie zobowiązywało Francuzów, którym zależało na spokoju na zapleczu, a represje czy prześladowania polityczne mogły tylko wzmóc ruch powstańczy. Ewentualne przerwanie kontaktów handlowych pomiędzy oboma terytoriami mogło zostać dokonane w każdej wygodnej dla republikan chwili, dawała taką możliwość zawarta w traktacie klauzula „... z zastrzeżeniem, że aprowizacja armii francuskiej na tym nie ucierpi..."81.

11 i 12 stycznia Francuzi przejęli wszystkie magazyny Kapui. Komendantem placu został szef 30 półbrygady Darnaud. Wojska republikańskie zajmowały tymczasem

81 § 9 traktatu.

18 — Civita Castellana 1798

Page 146: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

274

obszar przekazany im porozumieniem. Championnet polecił zachować daleko idącą ostrożność, groził surowymi karami za gwałty i rabunki, czy brutalne traktowanie ludności.

Tymczasem wieść o podpisaniu rozejmu wywołała manife­stacje ludności pod Kapuą i w Neapolu. Żołnierze, kiedy dowiedzieli się, że mają być ewakuowani z Kapui, wszczęli rozruchy. Krzyczano „zdrada", odgrażano się dowództwu, blisko połowa żołnierzy i oficerów porzuciła broń i rozeszła się do domów. Z oddziałów zgromadzonych w Kapui Mack zdołał doprowadzić do Aversy zaledwie 2200 żołnierzy.

Garnizon Neapolu82 na wieść o rozejmie zbuntował się. Część żołnierzy porzuciła broń i udała się do domów. Oficer trzymający straż przy bramie opuścił demonstracyjnie z całą wartą posterunek pozostawiając broń. Ludność miasta wyszła na ulice, część demonstrujących dotarła do obozu wojskowego w Aversie z okrzykiem „zdrada".

Mack zdawał sobie sprawę, że znalazł się w krytycznym położeniu. Na szczęście większość zebranych w obozie żołnierzy w dalszym ciągu uznawała go wodzem. Demon­stracje generalissimus uważał za intrygi zdrajców, którzy przejrzeli jego plan i pragnęli uniemożliwić wykorzystanie rozejmu na wzmocnienie wojska. Zrozpaczony i rozgory­czony postawą wojska i ludności, oraz posądzeniami go o zdradę, wysłał do wicekróla list z rezygnacją ze stanowis­ka głównodowodzącego, proponując na swojego następcę generała-porucznika ks. Salandrę. Wysłał także list do Ferdynanda IV informując króla o swojej decyzji. Pozostał jednak w Aversie 13 i 14 stycznia, zajmując się dyslokacją wojska królewskich83.

Wicekról, którego kasa świeciła pustkami, chcąc ściągnąć potrzebną na pierwszą ratę kontrybucji gotówkę od naj-

82 Składał się z 2 batalionów szwajcarskich, 2 batalionów albańskich, 100 kanonierów i licznych zakładów pułków neapolitańskich.

83 W planie swym przewidywał także rozłożenie wojsk Damasa i Naselliego.

275

zamożniejszych obywateli Neapolu, poświęcił 13 i 14 stycznia na nawiązanie kontaktów z Senatem Miejskim. Senatorowie jednak, którzy do niedawna nalegali na zawarcie rozejmu, widząc, jak wielkie niezadowolenie wywołała wiadomość o podpisaniu traktatu, nie udzielili mu swojego poparcia. Wicekról próbował więc kompromisu, proponując, by jedynie część funduszy pochodziła od neapolitańskich możnych, resztę zamierzał zebrać ze sprzedaży dóbr królewskich. Senat nie godził się jednak na żadne propozy­cje wicekróla oświadczając, że skoro sam, bez konsultacji z Senatem Miejskim uzgodnił z Francuzami treść traktatu, to teraz niech sam zadba o jego wykonanie. Oburzonemu, a przede wszystkim rozżalonemu wicekrólowi nie pozostało nic innego jak oświadczyć, że wobec takiej postawy przedstawicieli miasta nie może brać odpowiedzialności za dalszy bieg wypadków. Wicekról dotychczas trzymał do­kładny tekst traktatu w tajemnicy, ale patrioci--republikanie licząc na wybuch niezadowolenia wśród mas ludowych, zerwanie rozejmu i w wyniku zamieszek na opanowanie stolicy bez walki, rozpowszechnili jego treść.

W poniedziałek 14 stycznia przyjechało powozami, niedbale rozpartych, w galowych mundurach, kilku oficerów francuskich, oficjalnie w celu odwiedzenia miasta i zoba­czenia spektaklu w teatrze, w rzeczywistości zaś po pierwszą ratę kontrybucji.

Tymczasem ulice Neapolu wypełniały się wzburzonym ludem, uważającym podpisanie traktatu rozejmowego za akt zdrady. Manifestujący z okrzykami „Nie damy się sprzedać Francuzom", „Śmierć Francuzom", „Śmierć jako­binom", „Śmierć Maćkowi", „Śmierć Pignatelliemu", „Śmierć zdrajcom", „Niech żyje Św. January", „Niech żyje Święta Wiara" i „Niech żyje król" ruszyli w kierunku francuskiej ambasady, zamierzając rozprawić się z wrogiem. Po drodze doszło do rabunków i rozbrajania napotkanych żołnierzy. W gmachu ambasady francuskiej nikogo nie

Page 147: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

276

zastano84, dowiedziano się jednak, że misja francuska będzie na przedstawieniu w teatrze św. Karola. Ruszono więc na teatr, sforsowano straże i wdarto się do środka, wywołując wśród widzów panikę. Kilka osób zginęło w wyniku zdeptania przez przerażony tłum, wielu zostało pobitych i obrabowanych. Arcambal siedzący w loży wicekróla uciekł tajnym wyjściem do pałacu królewskiego w momencie wtargnięcia manifestantów i nocą opuścił miasto. Nienawiść tłumu skierowała się teraz przeciwko ks. Milano i ks. Gesso, którzy w imieniu wicekróla podpisali traktat.

Wicekról mając do dyspozycji regularne wojsko i gwardię miejską nie zdecydował się na radykalne działania w celu opanowania sytuacji. Kiedy przybył do niego kpt. Simeoni z Castel Nuovo z pytaniem, co robić w sytuacji, gdyby tłum zaatakował zamek, odpowiedział mu, by strzelać samym prochem, nastraszyć tłum, ale nie robić nikomu krzywdy85. Wicekról widząc wzburzenie ludu obawiał się, że gdyby w wyniku starcia z wojskiem pojawiły się śmiertelne ofiary wśród ludu, nic nie powstrzymałoby Neapolu przed wybuchem rewolucji, a ta była dla niego gorsza niż zajęcie stolicy przez Francuzów. Wkrótce doszedł do wniosku, że nawet otwarcie ognia samym prochem może stać się zarzewiem rewolty, wysłał więc ks. Gesso z poleceniem, by ten objechał wszystkie forty z rozkazem niestrzelania do tłumu w ogóle, nawet samym prochem. Jednocześnie jednak wicekról zażądał od Macka posiłków, nie informując go jednak o sytuacji w mieście. Liczył, że pierwsze niezadowolenie w ciągu nocy wyładuje się, a pojawienie się rankiem nowych oddziałów wojskowych uspokoi umysły. Tłum jednak nie czekał. Widząc niepewną postawę wojska i gwardii miejskiej, rozbrojono nocą większość oddziałów. Doszło przy tym do pewnych utar-

84 Ambasador Arcambala był w pałacu wicekróla. 85 Dumas, Borboni..., t. II, s. 318.

277

czek, chociaż na ogół żołnierze oddawali broń bez oporu, widząc, że nawet wicekról nie przeciwstawia się tłumowi. Wielu przyłączało się do tłumu, część zaś oficerów i żoł­nierzy usiłowała przedostać się do Macka, a nawet za linię demarkacyjną do Francuzów.

Rankiem 15 stycznia uzbrojony tłum, widząc swoją bezkarność, ruszył do portu, gdzie stały transportowce z wojskami Damasa86 i Naselliego87. Wykorzystano nie­zdecydowanie dowodzącego zaokrętowanymi żołnierzami Naselliego, który spodziewał się entuzjastycznego przyjęcia mieszkańców stolicy, a nie uzbrojonych tłumów. Korzys­tając ze sprzyjającej mu postawy kapitana fregaty roz­brojono żołnierzy88. Tłum urósł tymczasem do 20 000 i skierował się ku zamkom obsadzonym przez wojska królewskie. Do tej pory obawiano się je atakować, teraz jednak, po nocnym rozbrojeniu żołnierzy i członków gwardii miejskiej oraz przejęciu uzbrojenia wojsk Naselliego, strach ustąpił przed pewnością siebie. Po drodze rozbrajano dalsze napotkane oddziały.

Wicekról, widząc rozwój wypadków, poprosił kardynała--arcybiskupa Neapolu Zurlo-Capece, cieszącego się wśród ludu dużym poważaniem, by w imię religii uspokoił tłum i wstrzymał wybuch rebelii. Kardynał karetą udał się do zebranego tłumu. Pierwsze szeregi na widok dostojnego starca usiłowały się zatrzymać, ale dalsze parły na nie popychając je do przodu. Głos kardynała ginął wśród wznoszonych w tyle okrzyków „Niech żyje Św. January" i „Śmierć jakobinom"89.

86 Ranny Damas został odesłany na leczenie do Palermo na Sycylii. 87 Wojska Naselliego na początku stycznia zaokrętowały się na

transportowce w Livorno i pod osłoną fregaty, zabierając po drodze z Orbitello oddziały Damasa, przypłynęły z powodu sztormowej pogody do Neapolu dopiero rankiem 15 stycznia. Damas, Memoires..., t. I, s. 305-306.

88 Damas, Memoires..., t. I, s. 305. 89 Dumas, Borboni..., t. II, s. 319.

Page 148: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

279

zażądała za pośrednictwem ks. Piedimonte oficjalnej rezyg­nacji wicekróla i opuszczenia przez niego Neapolu. Tłuma­czono mu, że jego rządy są skompromitowane, a przekaza­nie władzy Deputacji Spokoju Publicznego uchroni Neapol od wybuchu rewolucji, ponieważ arystokracja w oparciu o arcybiskupa Neapolu i kler potrafi wziąć w karby tłum. Wicekról ostatnią nadzieję widział w Maćku.

Sytuację postanowił wykorzystać także ks. Moliterno--Pignatelli, popularny wśród ludu za „zasługi w obronie Kapui", demonstracyjnie bratający się z pospólstwem i przygotowujący się do zamachu stanu. Korzystał przy tym z pomocy spiskowców-republikanów, którzy, mimo że żywiołowy ruch skierowany był właśnie przeciwko nim, mieszali się z tłumem i starali się pokierować działaniami upojonych sukcesem, ale nieposiadających żadnego planu działania mas. Rozlegały się więc głosy, by rozprawić się z Maćkiem, który może być dla ludu niebezpieczny.

Było w tym sporo prawdy. Do Neapolu podążały bowiem wezwane 14 stycznia przez wicekróla oddziały. Mack, niepoinformowany przez wicekróla o wypadkach w mieście, sądził, że jest to związane z rozejmową dyslokacją wojsk. Wysłał więc 15 stycznia z Aversy brygadę Dillona składa­jącą się z piechoty i kawalerii.

Dillon napotkał maszerujący tłum na przedmieściu Nea­polu koło Capo di Chino. Jego żołnierze zostali rozbrojeni, część z nich przyłączyła się nawet do tłumu. Dozbrojeni rebelianci ruszyli dalej, pragnąc rozprawić się z Maćkiem i innymi generałami-zdrajcami. Ci z generałów, którzy zdaniem tłumu zdrajcami nie byli, mieli zostać zmuszeni do objęcia dowodzenia i kierowania obroną.

W związku z tym, że kwatera główna armii neapolitań-skiej miała zostać przeniesiona do Casorii, postanowiono na drodze do niej urządzić pułapkę i złapać jadącego Macka. Tymczasem Mack nic jeszcze nie wiedzący o wy­padkach w stolicy i maszerującemu przeciw niemu tłumowi,

278

Tymczasem tłum dotarł do pierwszego z zamków Castel Nuovo. Komendant zamku, który otrzymał dzień wcześniej rozkaz nieotwierania ognia nawet samym tylko prochem, widząc groźną i zdecydowaną postawę tłumu, kazał otworzyć bramy. Doszło do bratania się rebeliantów z żołnierzami. W taki sam sposób tłum zajął pozostałe zamki: Uovo, Carmine i SanfElmo. Zajęto arsenał. Rozdawano przejętą broń i amunicję, obsadzając ochot­nikami zajęte zamki.

Szlachta i zamożne mieszczaństwo wpadło w panikę. Tłum przesycony nienawiścią do jakobinów napadał na podejrzanych o sprzyjanie Francuzom, wystarczyło nawet nosić modną wówczas fryzurę „a la Tito", by zostać pobitym za naśladowanie jakobińskiej mody.

Rozruchy wykorzystali jakobini, mieszali się z tłumem i okrzykami zachęcali do wyważania więziennych bram, uwolniono w ten sposób więźniów politycznych, wypusz­czając przy okazji kryminalistów i galerników, którzy już wkrótce zdobyli wśród ludu duże znaczenie.

Neapol opanowany został przez liczący 40 000 uzbrojony tłum, nieposiadający swojego kierownictwa. Postawa ludu dowodziła, że jest on przywiązany do króla, a nienawidzi jego wrogów, republikanów. Jednocześnie traktat rozej-mowy był jednoznacznie oceniany jako zdrada, wicekról nie mógł więc liczyć na przejęcie nad tłumem kontroli. Wystarczyło nawet, by okrzyk „powiesić zdrajcę" sprowo­kował tłum do samosądu nad królewskim przedstawicielem.

Korzystając z odsunięcia od władzy wicekróla Senat Miejski z pomocą Komitetu Obrony Miasta postanowił przejąć władzę w swoje ręce. Zmieniono jednak nazwę reprezentacji na Deputację Spokoju Publicznego, pragnąc w ten sposób uniknąć zarzutów, że Komitet Obrony Miasta współpracował z wicekrólem. Deputacja cieszyła się popar­ciem kardynała-arcybiskupa Neapolu, szlachty i bogatego mieszczaństwa. 15 stycznia Deputacja Spokoju Publicznego

Page 149: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

280

za radą generalnego kwatermistrza udał się do Casorii inną drogą, mniej co prawda wygodną, ale za to krótszą.

Nie mogąc się doczekać Macka, część rebeliantów rozłożyła się obozem, zamierzając następnego dnia po­szukać generalissimusa, część zaś udała się z powrotem do Neapolu.

Tymczasem w Neapolu Deputacja Spokoju Publicznego widząc, że nie ma żadnego wpływu na ulicę, która faktycz­nie przejęła władzę, postanowiła pozornie uznając wolę ludu wysunąć na ludowego przywódcę swojego człowieka, który pozwoliłby utrzymać jej dotychczasowe wpływy i znaczenie. Wybór padł na ks. Moliterno-Pignatelliego. Senat przypuszczał, że Moliterno-Pignatelli zadowoli się tytułem, ciężar zaś władzy pozostawi swoim krewniakom arystokratom, a więc Senatowi. Popularny wśród ludu, walczący w Lombardii, „bohater Kapui", oddany królowi, był idealnym kandydatem. Jednocześnie patrioci-repub-likanie poparli go licząc, że uda się wyzyskać jego popularność wśród ludu i wykorzystać w własnej sprawie. Powszechne poparcie jego kandydatury było tak wielkie, że już wieczorem 15 stycznia mówiło się powszechnie o objęciu przez niego dowodzenia gwardią miejską i mia­nowaniu na naczelnego wodza z tytułem generała ludowego. 16 stycznia mimo nieobecności ks. Moliterno-Pignatelliego wybrano go w kościele św. Wawrzyńca wodzem naczelnym, dając mu w zasadzie władzę dyktatorską. Do pomocy dodano mu 27-letniego ks. Lucjana Roccaromana90, nadając mu także tytuł generała ludowego91.

90 Pułkownik wojsk królewskich, bohater starcia z Francuzami pod Cajazzo. W Neapolu był popularny ze względu na miłosne awantury, odwagę, urodę, beztroski humor i szeroki gest. Podczas przygotowań do wojny sprzedał część swoich dóbr, za które wystawił dwa pułki jazdy (do wybuchu wojny tylko jeden z nich został zorganizowany). Jego kan­dydaturę poparł Moliterno-Pignatelli.

" Ayala, Memoire..., s. 163; Damas, Mimoires..., t. I, s. 304; Dumas, Borboni..., t. II, s. 325.

281

Nowo mianowani generałowie ludowi zamierzali oprzeć obronę na wojsku wspartym przez ludowych ochotników. Główną kwaterę założyli w klasztorze św. Antoniego.

Wicekról, widząc nienawiść tłumu, rozbrojenie odsieczy wojskowej, mianowanie generałów ludowych i całkowity upadek własnej władzy, postanowił opuścić Neapol. W nocy z 16 na 17 stycznia przebrany za kobietę udał się do portu, zabierając z sobą 4000 dukatów. Towarzyszyli mu Józef Minutolo, Franciszek Ruffo, Diomediusz Carafa, płk Acci, płk Jan Fardella oraz tymczasowy komendant piechoty morskiej markiz Mikołaj Espluga. Uciekinierzy załadowali się na mały stateczek i 18 stycznia pokonując szalejący sztorm dotarli do Sycylii. Spotkali się tutaj z niełaską króla. Fer­dynand rV oburzony warunkami rozejmu, przekroczeniem pełnomocnictw, dopuszczeniem do anarchii w stolicy i uciecz­ką z Neapolu nie chciał przyjąć wicekróla. Ulegając namowom Actona rozkazał uwięzić go na okręcie „Sannita" do czasu wytłumaczenia się ze swego postępowania92. Przesłuchiwał wicekróla ks. Luzzi. Początkowo wicekról prosił o możliwość osobistego wytłumaczenia się przed królem, ostatecznie błagał o przebaczenie i o możliwość osiedlenia się na prowincji, by w spokoju doczekać śmierci. 22 stycznia otrzymał zgodę na osiedlenie się w zamku Girgenti.

Tymczasem Mack, widząc rozpadającą się armię i wrogie nastawienie ludności zarzucającej mu zdradę i przypisującej jemu winę za wojenne niepowodzenia, gotów był złożyć dowodzenie armią w inne ręce. 12 stycznia wysłał wicekrólowi prośbę o zwolnienie go z dowództwa i zastąpienie ks. Salandrem. Nie opuszczał jeszcze wojska, gdyż wobec powagi sytuacji nie chciał wyjeżdżać bez oficjalnej zgody na dymisję. Nocą 14 stycznia wypełniając polecenie wicekróla odesłał do Neapolu brygadę Dillona, przenosząc następnego dnia kwaterę główną z Aversy do Casorii. Tutaj dowiedział się, że uzbrojony

Dumas, Borboni..., t. III, s. 153.

Page 150: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

282

tłum przeszukuje na drodze z Aversy do Castorii każdy powóz w poszukiwaniu głównodowodzącego. Doszły go także wieści o wybuchu rebelii w Neapolu, zajęciu przez tłum zamków, opanowaniu portu i rozbrojeniu przybyłych od­działów Damasa i Naselliego, rozbrojeniu brygady Dillona i przygotowanej na drodze zasadzce. Zdawał sobie sprawę, że jeśli wpadnie w ręce tłumu nie uratuje życia. Do swojej obrony miał kilku oficerów sztabowych i 50 strzelców konnych eskorty, którzy mogli zapewnić mu bezpieczeństwo przed mieszkańcami Casorii, ale którzy byliby bezsilni wobec uzbrojonego tłumu z Neapolu, który dowiedziawszy się o przeniesieniu kwatery głównej ruszyli na Casorii. Nie chcąc narażać siebie i wiernych sobie oficerów zawrócił nocą do Caivano, gdzie miał nadzieję spotkać ks. Salandrę. Do Caivano dotarły już wieści o zamieszkach w Neapolu i wrogich wobec Macka wystąpieniach ludności. Widząc przebieg sytuacji, w przekonaniu, że nic więcej nie można dla sprawy króla zrobić, Mack wysłał 16 stycznia do obozu francuskiego swojego adiutanta, hr. Dietrichsteina, z prośbą o wolny przejazd93. Miał nadzieję, że w związku z trwającym rozejmem Francuzi zgodzą się na jego powrót, austriackiego generała, do Austrii94. Zawiadomił jednocześnie ks. Salandrę, że złożył na ręce wicekróla rezygnację i przekazuje mu dowództwo nad armią, nie wspomniał natomiast ani słowem o planie udania się do obozu francuskiego.

Mack początkowo zamierzał czekać na odpowiedź francus­ką, ale zniecierpliwiony brakiem wieści i obawiający się spotkania z uzbrojonym tłumem, o godz. 9.00 rano ubrany w mundur generała austriackiego wraz z oficerami austriacki­mi swojego sztabu95 ruszył do francuskiego obozu, zjawiając się w nim przed południem.

93 Dumas, Borboni..., t. II, s. 326. 94 Ayala, Memoire..., s. 164.

Freyem, Paenzerem i Reichenbachem. Żaden z oficerów neapolitań-skich oraz adiutant Macka Barco nie chcieli mu towarzyszyć.

283

Mack w rozmowie z Championnetem zażądał w związku z trwającym rozejmem i jego dymisją z wojsk Królestwa Obojga Sycylii, aby traktować go jako generała austriackiego, jednocześnie jednak sięgnął po szpadę i chciał ją oddać Championnetowi96. Francuz uśmiechnąwszy się powiedział: „Generale, proszę ją zachować. Rząd mój nie zezwoliłby mi przyjąć prezentu z fabryki angielskiej". Obiecano Maćkowi wydać paszport na drogę do Mediolanu, kiedy tylko zakończą się walki na zapleczu97. W Mediolanie naczelny wódz armii włoskiej Joubert po porozumieniu się z rządem francuskim miał podjąć decyzję, co począć z Maćkiem. Innymi słowy Joubert miał zadecydować, czy ważniejsza była wcześniejsza dymisja Macka z wojsk austriackich, czy późniejsza z wojsk neapolitańskich, a więc czy traktować Macka jako generała austriackiego, czy jako generała neapolitańskiego. Champion-net uspokajał go jednocześnie, że nikt nie będzie mu robić trudności i pozwoli wyjechać do Austrii.

Zakwaterowano Macka w letnim pałacu królewskim w Casercie. Mimo polecenia Championneta, by traktować „gościa" z pełnymi honorami, generałowie francuscy unikali go. Częstymi gośćmi generalissimusa był jednak Thiebault i Chodzkiewicz, prowadzący długie dyskusje na temat dopiero co odbytej kampanii98.

20 stycznia Championnet odesłał Macka do Mediolanu. W czasie podróży spotkał się w Kapui z Macdonaldem, w Gaecie z Dąbrowskim. Do Mediolanu Mack dotarł chory. Spotkało go wielkie rozczarowanie, gdyż mimo protestów nie został odesłany do Austrii, lecz jako jeniec wojenny internowany w Briancon.

Z Briancon, Mack, pomimo zmęczenia, choroby i znie­chęcenia, napisał usprawiedliwienie swojej osoby, licząc,

96 Dam as, Memoires..., t. I, s. 303. 97 D a m a s, Memoires..., t. I, s. 362; Dumas, Borboni..., t. II, s. 327. 98 Przy okazji Chodzkiewicz zabawiając się z Maćkiem grą w karty

wygrał sporą gotówkę, nie stracił jednak mimo to sympatii generalissimusa.

Page 151: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

284

że pomoże mu to w uzyskaniu zgody na wyjazd do Austrii. Wykazywał, że głównodowodzącym armii neapolitańskiej nie był on, lecz król Ferdynand IV, żaden jeniec nie może się na niego skarżyć, chociaż groził represjami, żadnej przecież pogróżki nie wykonał, zwalczał w miarę możliwo­ści bezwzględność i barbarzyństwo swoich podwładnych, zjawił się w obozie francuskim jako dymisjonowany generał austriacki, jego oficerowie posiadali dymisje i paszporty austriackie.

Ostatecznie w sierpniu 1800 r. udało mu się zbiec do Austrii.

W tym samym czasie, kiedy Mack oddawał się w ręce Championneta, list z prośbą o dymisję dotarł do króla Ferdynanda IV. Król od razu ją odrzucił, uważając, że byłaby to dla interesów królestwa zbyt wielka strata. Wysłano też natychmiast Maćkowi instrukcję, w której zalecano pozwolić Francuzom zająć Neapol, zebrawszy resztki armii udać się do Salerno i bronić niezajętych jeszcze przez republikanów prowincji, wprowadzając w nich rządy wojskowe. Pomóc w dalszej walce Maćkowi miała portugalska eskadra markiza Nizy, skierowana do Messyny z posiłkami w ludziach, działach i amunicji. Ks. Salandra miał objąć na kontynencie kierownictwo polityczno-ad­ministracyjne. Wierzono, że dowody zaufania, jakim w dal­szym ciągu cieszył się generalissimus wśród pary królew­skiej, wskrzeszą w Maćku nowe siły.

Wiadomość o ucieczce Macka wywołała wielkie zdzi­wienie. Królowa wierzyła początkowo, że wiadomości są fałszywe, a generalissimus przybędzie na Sycylię. Później łudzono się, że wyjechał do Wiednia, by prosić cesarza o pomoc wojskową.

Kiedy było już pewne, że Mack oddał się w ręce Francuzów, królowa nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów oburzenia. Oskarżała go o zniszczenie w dwa tygodnie 60 000 armii, ruinę kraju i rodziny królewskiej, namawianie

285

króla do błędnych decyzji udania się do Rzymu, opuszczenia Świętego Miasta, wyjazdu z Neapolu, zawarcia traktatu rozejmowego, fałszywego przysięgania o walce do końca w górach Kalabrii, a nawet o kradzież pieniędzy. Roz­goryczona mówiła, że nie zasłużył na sławę jaką posiadał, że neapolitański dobosz, nie mówiąc już o rodzimych generałach, lepiej pokierowałby kampanią niż on, „sławny generał". Jednocześnie nie podejrzewając go o nieudolność czy głupotę, wyczuwała inne przyczyny jego zachowania i miała nadzieję, że sposób jego przyjęcia w Wiedniu pozwoli jej je poznać. Ostrzegała jednocześnie, że jeśli Mack będzie chciał całą winę za niepowodzenie zrzucić na armię i naród, poniesie zasłużoną karę, której dotychczas mu nie wymierzono ze względu na cesarza Austrii, który przysłał go do Neapolu. Błędy, które popełnił, były za­dziwiająco wielkie jak na generała posiadającego tak dobrą reputację. Nie były więc wynikiem nieudolności, raczej przekupstwa, czy co gorsza, sympatii dla idei jakobińskich zmierzających do obalenia wszystkich tronów. Przyszłość miała dać królowej odpowiedź.

Dopiero wiadomość o internowaniu przez Francuzów Macka, która dotarła na Sycylię w kwietniu 1799 r., zahamowała ataki dworu na generalissimusa. Zaczęto go nawet żałować, ale jednocześnie nie usprawiedliwiano go.

Zmierzający do kwatery głównej w Casorii ks. Salandra napadnięty został przez ciągnący na Macka tłum Ne-apolitańczyków. Nowy głównodowodzący został zraniony w głowę, ranni zostali towarzyszący mu oficerowie. Od śmierci uratowała ks. Salandrę jego służba, krzycząca, że zaatakowanym nie jest Mack, ale ks. Salandra ze swoim sztabem".

Wiadomość o ucieczce Macka i ranie ks. Salandry doprowadziła do całkowitego rozprzężenia się wojska.

99 A y a 1 a, Memoire..., s. 164; Dumas, Borboni..., t. II, s. 326.

Page 152: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

286

Wielu oficerów zamordowano lub zraniono, żołnierze łączyli się z tłumem bądź po oddaniu mu broni wracali do domów. 16 stycznia przestała istnieć regularna armia neapolitańska.

Rozzuchwalony tłum, dysponujący działem, pod prze­wodnictwem lazaronów zaatakował francuski posterunek przy Ponte Rotto. Zaskoczeni atakiem Francuzi straciwszy kilku ludzi cofnęli się za kanał Regi Lagni. Rozgrzany tłum ruszył za nimi, naruszając linię demarkacyjną. Ruszył przeciwko nim szef brygady Poitou, zabijając kilkuset napastników i zdobywając armatę. Francuzi dostali w ten sposób pretekst, by w każdej dogodnej dla siebie chwili wymówić traktat rozejmowy100.

W obozie republikańskim zarysowały się w tym czasie dwa stronnictwa, oceniające ostatnie działania Cham-pionneta. Zwolennicy podpisanego traktatu rozejmowego uważali, że dzięki temu posunięciu bez strat zajęto twierdzę Kapuę i trudną do sforsowania rzekę Volturno. Podkreślano zajęcie doskonałych pozycji wyjściowych do ataku na Neapol i zdobycie zaopatrzenia na trzy miesiące. Neapolitańczycy jednocześnie nie byli w stanie z rozejmu wyciągnąć dla siebie żadnych korzyści, nato­miast Francuzi wzmocnili się przybyciem dywizji Duhes-me'a i zakończyli koncentrację swoich sił, bez której nie można byłoby przeprowadzić ataku na Neapol. Rozejm zabezpieczał ponadto wojska republikańskie przed wysa­dzeniem na tyłach w Garigliano wojsk Naselliego i Da-masa, które wsparte rozwijającym się powstaniem wzięły­by walczących, a nieskoncentrowanych pod Neapolem Francuzów w dwa ognie. Wojsko miało czas i możliwości wypocząć po trudach kampanii, przeprowadzić reorgani­zację, uzupełnić braki w wyposażeniu i ubiorze z zajętych magazynów, uzupełnić brakującą już amunicję i za-

Dumas, Borboni..., t. II, s. 328.

287

prowadzić spokój na zapleczu. Zyskiwano także czas potrzebny na zorganizowanie się i przygotowanie do wystąpienia patriotów-republikanów neapolitańskich w samym Neapolu. Championnet zawarł wszystkie te argumenty w przygotowanym dla Paryża raporcie, niepo­trzebnie jednak zwlekał z jego wysłaniem i został uprzedzony raportem Macdonalda. Jednocześnie jednak Championnet utracił poparcie swojego przyjaciela, na­czelnego dowódcy armii włoskiej Jouberta, który popadł w niełaskę Paryża i musiał zdać dowództwo.

Przeciwnicy Championneta, na czele których stał Mac-donald, pod pozorem sprzeciwu wobec powstrzymania dobrze rozwijającej się ofensywy francuskiej, zamierzali zrzucić go z dowództwa i obsadzić na tym stanowisku Macdonalda. Wiele wskazywało na realność ich planów. Rząd francuski z pewnością nie mógł być zadowolony z powstrzymania armii pod Neapolem. Niewielkie wojska republikańskie rozbiwszy regularną armię królewską po­wstrzymały się przed atakiem na wrogą stolicę bronioną przez resztki wojsk, z którymi tak łatwo sobie poradzono, kiedy dysponowały jeszcze całą swoją wartością bojową. Macdonald pisał: „z garstką ludzi rozbiliśmy armię tyrana, a teraz będąc prawie skoncentrowani mamy się zatrzymać... Mamy przecież jeszcze amunicję, możemy iść dalej... ja sam poprowadzę na Neapol, jeżeli to będzie życzeniem rządu francuskiego". Wyraźnie w ten sposób sugerował, kto powinien objąć dowództwo armii rzymskiej.

Macdonald miał poparcie przebywających w Świętym Mieście komisarzy władzy wykonawczej i ambasadora francuskiego w Rzymie, oraz żołnierzy swojej dywizji101.

101 Jednym z powodów zatargów Macdonalda z Championnetem było jego ciągłe żądanie awansu dla 300 oficerów w korpusie, w tym aż pięciu szefów brygady chciał awansować na generałów. Prawdę powiedziawszy tak liczne awanse w trakcie trwania kampanii mogły spowodować dezorganizację armii.

Page 153: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

288

W momencie, kiedy Macdonald złożył rezygnację z do­wodzenia swoją 1 dywizją, Championnet zdał sobie sprawę, że dojdzie między nimi do ostrej walki. Macdonald 14 stycznia wystosował do Championneta pismo, w którym zażądał zgody na wyjazd do Rzymu. W dniu tym głów­nodowodzący armią rzymską udzielił mu „urlopu wypo­czynkowego".

Pragnąc nadrobić, zbytnim zwlekaniem z wysłaniem raportu, stracony czas, Championnet wysłał do Dyrektoriatu zaufanego gen. Lemoine'a z tekstem traktatu i szczegóło­wym wyjaśnieniem swojego postępowania. Lemoine miał w korzystnym świetle przedstawić poczynania Champion­neta, naświetlić trudną sytuację armii i żądać wytycznych, jak postąpić z zajętą częścią Królestwa Obojga Sycylii, a w razie decyzji uderzenia na Neapol domagać się posiłków. Jednocześnie Championnet zarzucał w swoim raporcie Macdonaldowi nielojalność i postępowanie mające na celu osiągnięcie przez niego prywatnych korzyści, nie wahającego się nawet w buntowaniu przeciw wodzowi armii. Skłoniło to więc Championneta do odesłania Mac-donalda do Rzymu w nadziei, że niechciany generał nie wróci już pod jego komendę.

Wyjazdowi Macdonalda stanęło na przeszkodzie powstanie ludności na zapleczu. Połączenia z Terraciną zostały przerwa­ne, więc generał czekał na możliwość kontynuowania podróży w Kapui, gdzie doszło do spotkania z Maćkiem. Tutaj dowiedział się też o misji gen. Lemoine'a i w związku z tym napisał 15 stycznia kolejny raport do Dyrektoriatu. Zapewniał w nim, że od momentu pojawienia się w armii rzymskiej gen. Championneta pragnął zdobyć jego przyjaźń i zaufanie. Wszystko uległo zmianie w momencie przybycia szefa sztabu Bonnamy'ego, który nastawiał przeciwko niemu wodza za to, że miał odmienną opinię co do niektórych rozkazów. Oświadczał na koniec, że dla dobra jedności armii republikańskiej ustępuje wobec intryg i usuwa się w cień.

289

30 stycznia 1799 r. dotarł do Dyrektoriatu Wykonaw­czego w Paryżu raport Macdonalda. Dyrektorzy pełni oburzenia na zawarcie przez Championneta rozejmu potępili go, stwierdzając, że został przyjęty z naruszeniem art. 330 konstytucji, który tylko Dyrektoriatowi Wykonawczemu zezwalał na sankcjonowanie generalnego zawieszenia broni. Sądzono, że rozejm pozwalał na wzmocnienie armii nea-politańskiej posiłkami angielskimi, rosyjskimi i austriackimi, naraził skarb Francji na straty spowodowane zrezygnowa­niem z zajęcia majątku króla neapolitańskiego, nałożenia na Neapol kontrybucji, zrezygnowania z zajęcia portu neapolitańskiego stanowiącego doskonałą bazę dla floty francuskiej, zniechęcania do wysiłków patriotów neapolitań-skich. Dyrektor Treilhard domagał się natychmiastowego odwołania Championneta, Barras z największym wysiłkiem zdołał jednak przekonać innych dyrektorów, by z tak radykalnymi posunięciami wstrzymać się do czasu nadejścia oficjalnego raportu Championneta. Wystosowano jednak od razu pismo do dowodzącego „armią rzymską", w którym przytoczono wymienione wyżej zarzuty i oświadczono: „Nie chcemy wierzyć w autentyczność przedłożonego nam rozejmu, ale o ile to prawda, ganimy go".

31 stycznia nadeszły do Paryża raporty Championneta datowane na 7, 14 i 15 stycznia, wszystkie naraz, przed­stawiające krytyczną sytuację „armii rzymskiej". Dyrektorzy pod ich wpływem wycofali wcześniejsze zarzuty i anulowali udzieloną Championnetowi naganę. Zalecili mu jednak wykorzystać naruszenie warunków rozejmu przez lazaronów i natychmiast uderzyć na Neapol. Polecono mu również obalić tron monarchii Obojga Sycylii, nawiązać komunika­cję z Korfu, Maltą i Egiptem, oraz odesłać Macka do Briancon.

19 — Civita Castellana 1798

Page 154: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

WALKI NA ZAPLECZU

Zawarcie rozejmu pozwoliło armii republikańskiej na zajęcie się powstaniem na swoim zapleczu. 12 stycznia 1799 r. gen. Kniaziewicz z 3 batalionem Legionu Polskiego, batalionem 15 francuskiej półbrygady lekkiej i 2 szwad­ronami 7 pułku strzelców konnych ruszył na zbuntowane Casano. Wieś próbowała się bronić, ale Kniaziewicz zdobył ją, tracąc 6 zabitych i 10 rannych. Znaleziono niepochowane zwłoki torturowanych żołnierzy republikańskich. Do wioski przyjechał również na czele 2 batalionu Legionu Polskiego gen. Rey, który na widok zamęczonych żołnierzy rozkazał spalić wieś. Następnie Rey skierował się przeciwko Sessie, a Kniaziewicz nad Garigliano, gdzie miał zorientować się w możliwości odbudowy mostu i oczyszczenia lewego brzegu rzeki z powstańców. Na miejscu okazało się, że bez pontonów z Gaety nie będzie można mostu odbudować. Wysłano więc do Gaety posłańca, który przepłynął rzekę wpław. Jednocześnie zabezpieczając się w przypadku pochwycenia go przez powstańców, Kniaziewicz kopię listu wręczył jednemu z sympatyzujących z republikanami księży. Znad zniszczonego mostu nad Garigliano ruszył Kniaziewicz do Sessy, gdzie połączył się z 2 batalionem Legionu Polskiego. Z atakiem czekano na nastanie nocy.

291

Miasteczko co prawda wyglądało na opuszczone, było jednak obronnie położone i narażało wojska republikańskie atakujące w ciągu dnia na duże straty, obawiano się zasadzki i walki do upadłego. Ujęto jednego z mieszkań­ców1 i w charakterze parlamentariusza wysłano do Sessy z poleceniem poddania się. Zbliżający się z niechęcią do miasta posłaniec został ciężko postrzelony przez powstań­ców jeszcze przed bramą miejską. Słusznie więc obawiano się zasadzki.

Miasto zaatakowano o świcie 13 stycznia, nie napotykając żadnego oporu. Powstańcy, wątpiący w możliwość obro­nienia miasta, opuścili je nocą. Wewnątrz murów repub­likanie znaleźli zwęglone zwłoki adiutanta Championneta, szefa szwadronu Gourdela i nierozpoznanego oficera z 25 pułku strzelców konnych, których spalono żywcem. Obok leżały zmasakrowane ciała 11 francuskich żołnierzy. Uwolniono trzech więzionych w lochach Francuzów. Z powo­du planów gen. Dąbrowskiego, utworzenia w mieście ściąg­niętego z Gaety zakładu jazdy Legionu Polskiego, Sessa nie została spalona ani nawet ograbiona. Przeprowadzono nato­miast dochodzenie, które wykazało, że winni bestialstwa uciekli. Mimo wielkiej łagodności, z jaką potraktowano mieszkańców, ci odnosili się do republikanów z nienawiścią, trując nawet trzy konie należące do sztabu Rey a.

14 stycznia gen. Dąbrowski z 1 batalionem Legionu Polskiego, 2 batalionami 15 półbrygady piechoty lekkiej, 2 szwadronami 7 pułku strzelców konnych i dwoma działami dotarł przez Sessę nad Garigliano, gdzie za­mierzał wykorzystując jako materiał budowlany spaloną wieś Casano wybudować most w celu przywrócenia ko­munikacji z Gaetą. Do transportu drewna poza częścią żołnierzy 15 półbrygady lekkiej wykorzystano okolicznych chłopów. Pozostałe oddziały rozpoczęły oczyszczanie

1 Niejakiego Delme.

Page 155: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

292

z grup powstańców brzegów rzeki. W trakcie utarczek z powstańcami zabito pod Dąbrowskim dwa konie. Most postawiono w ciągu dwóch dni i po spacyfikowaniu dwóch rybackich wiosek, Castiglione i Mola, przywrócono komunikację z Gaetą. W celu zabezpieczenia komunikacji przed wypadami powstańców konieczne było zajęcie nadrzecznej Traetty.

15 stycznia Białowiejski oddelegowany został do eskorto­wania jadącego z polecenia Championneta do Paryża gen. Lemoine'a. Dysponując połową batalionu Legionu Polskiego starł się pod Mola di Gaeta z powstańcami Fra Diavolo, przepędzając ich w góry. Pod Itri ponownie starto się z powstańcami. Następnie skierował się na Fondi, które zajęto bez oporu. Itri obsadzone zostało przez przysłany z artylerią batalion francuski, przewidywano bowiem, że pod osłoną nocy powstańcy będą chcieli zająć wąwóz między Itri i Fondi.

Gen. Rey, pragnąc usprawnić kontrolę nad terenem okupowanym, podzielił go na 4 rejony. Pierwszy z kwaterą w Gaecie, w której kwaterował Rey i Dąbrowski, obsadzono 15 półbrygadą piechoty lekkiej i 7 pułkiem strzelców konnych. Drugi między Itri a Terraciną kontrolował szef 1 batalionu Legionu Polskiego Białowiejski, mający do dyspozycji swój batalion. Białowiejski podzielił swoje siły na dwie grupy. Pierwsza grupa pod komendą kpt. Konopki, składająca się z dwóch kompanii piechoty i 50 rekrutów stanowiących uzupełnienie dla 2 i 3 batalionu Legionu Polskiego, stacjonowała w Fondi, druga dowodzona przez porucznika Routiera od 19 stycznia zajęła Terracinę. Na rozkaz Reya załoga Terraciny zmniejszona została do kompanii piechoty polskiej i 100 żołnierzy Legionu Rzym­skiego. Komendantem placu został szef batalionu Durru. Białowiejski z 7 kompaniami batalionu polskiego zajął teren wokół Itri.

Trzeci rejon, obejmujący tereny nad rzeka Garigliano zajmował szef 3 batalionu Legionu Polskiego Zeydlitz.

293

Zeydlitz poza swoim batalionem otrzymał kilkunastu ka-walerzystów do utrzymywania łączności. Poza zabezpie­czeniem przeprawy spadł na niego obowiązek wybudowania mostu z pontonów nadesłanych z Gaety. W okolicy znaj­dowały się główne siły Fra Diavolo, przypominające o swojej obecności rozpalonymi w górach licznymi ognis­kami. Zeydlitz, obawiający się ataku od strony Traetty, wysłał 18 stycznia do miasta parlamentariusza z żądaniem złożenia broni. Liczył na poparcie ze strony tamtejszego biskupa. Biskup obiecywał kapitulację miasta, ale pod warunkiem, że mieszkańcy nie zostaną rozbrojeni. Dąb­rowski poinformowany przez Zeydlitza o warunkach bis­kupa odrzucił przedstawioną propozycję, wysłał jednak gen. Kniaziewicza, który swego czasu był gościem w pałacu biskupim, by podjął się prowadzenia układów. Kniaziewicz w liście z 19 stycznia do „ludu Traetty", po wskazaniu na siłę wojsk republikańskich i przestrzeżeniu o możliwych represjach, zażądał natychmiastowego złożenia broni. Z lis­tem wysłano kpt. Drzewieckiego z trębaczem. Drzewiecki, pamiętający o smutnym losie, jaki spotkał Tremo, odmówił, mimo zapewnienia przez mieszkańców bezpieczeństwa, wjazdu do miasta i czekał na odpowiedź przed bramą. Na rozmowę przybył biskup Traetty, którego parlamentariusz zachęcał do namówienia mieszkańców do złożenia broni. Ostrzegał jednocześnie, że gdyby nie chciano skapitulować, biskup powinien czym prędzej opuścić mury miasta, bo republikanie przystąpią do natychmiastowego szturmu. Biskup ostrzegał, że miasto jest ufortyfikowane i bez artylerii, która mogłaby skruszyć miejskie mury szturm nie uda się, przestrzegał też przed przebywającymi i gotowymi na wszystko licznymi powstańcami. Uciekać nie chciał i zapewnił, że z sympatii do Polaków zrobi wszystko co w jego mocy, by nie dopuścić do rozlewu krwi.

Wkrótce mieszkańcy miasta wysłali do Kniaziewicza swoich parlamentariuszy. Początkowo nie można było dojść

Page 156: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

UPADEK NEAPOLU

Władzę w Neapolu od 17 stycznia sprawował na zasadzie dyktatorskiej generał ludowy ks. Moliterno-Pignatelli. Chcąc ugruntować swoją pozycję zręcznie lawirował pomiędzy Senatem Miejskim a ludem. Pozornie uznawał wysoką pozycję Senatu Miejskiego, dzięki któremu uzyskał nomina­cję, oddając w jego kompetencje władzę finansową i wy­słuchując sugestii związanych z obsadą stanowisk. Jedno­cześnie starał się utrzymać zaufanie wśród ludu, dzięki którego sile i poparciu zdobył władzę w mieście. Przy każdej okazji ostentacyjnie wspominał, że sprawuje władzę w „imieniu ludu" i dla „dobra ludu". Ogłosił wolność rybołówstwa i polowania w lasach królewskich, grożąc karą śmierci tym, którzy przeciwstawialiby się jego za­rządzeniu. Jednocześnie jednak zdołał skłonić lud do posłuszeństwa i spokoju. Tłum bez sprzeciwu wykonywał jego zarządzenia i stosował się do manifestów i w większo­ści złożył broń. Powołano sądy doraźne, mające w trybie przyspieszonym wydawać wyroki na burzycieli porządku publicznego. Dla postrachu postawiono 10 szubienic, na których miano wieszać wichrzycieli. Neapolitańczycy wi­dząc jak dyktator stanowczo sprawuje władzę, uspokoili się. Dochodziło jeszcze do skandowań na ulicach, ale nie

294

do porozumienia, ponieważ każda ze stron twardo obstawała przy swoich warunkach. Ostatecznie 21 stycznia parlamen-tariusze miejscy powrócili, zostawiwszy w charakterze zakładników dwie osoby, co miało świadczyć o ich dobrej woli, nie podpisawszy kapitulacji, do Traetty. Kniaziewicz zaniepokojony był przedłużającymi się rozmowami gdyż uważał, iż powstańcy nie zawahają się poświęcić zakład­ników2. Dlatego też był zdania, by w razie przeciągania się rozmów postawić ostre ultimatum.

Z Traetty przyjechali tymczasem parlamentariusze miej­scy, zgadzając się oddać na „łaskę" zwycięzców, tym bardziej że obiecano im przebaczenie. Całą winę za zajścia w mieście, w tym za śmierć Tremo, zrzucili na górali z Castelforte, którzy podobno sterroryzowali mieszkańców. Kniaziewicz nie chcąc zrywać rozmów udawał, że wierzy tym zapewnieniom.

W tym samym czasie Zeydlitz rozpoczął 21 stycznia przy pomocy nadesłanych z Gaety barek i pontonów budowę mostu i zabezpieczających go z obu stron przy­czółków mostowych.

Ostatni, czwarty rejon obejmował okolice Sessy. Ludność dobrowolnie oddawała broń i na dowód sympatii sadziła drzewka wolności.

2 Zakładników gen. Rey rozkazał przysłać do Gaety.

Page 157: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

296

zaczepiano już przechodniów, ustały grabieże. Sami lazaroni czując się odpowiedzialnymi za władzę pilnowali porządku patrolując miasto

Swoją władzę ks. Moliterno-Pignatelli oparł na gwardii miejskiej, do której powołał oficerów licząc, że szeregi wypełnią się szybko byłymi żołnierzami. Przewidywał, że w krótkim czasie zdoła zebrać 12 batalionów gwardzistów.

Władzę nad miastem sprawował ten, kto miał w swoim posiadaniu neapolitańskie zamki, dlatego też szybko postarał się, aby komendantami fortów zostali obdarzeni przez niego zaufaniem krewniacy i przyjaciele. Komendantem SanfElmo został Mikołaj Caraccioli, brat ks. Roccaromana, Carmine — Fabiusz Caraccioli ks. Forino, Castel Nuovo major Jan Baptysta di Vietri, dell'Uovo — Ludwik Mus-catolla ks. Luperano. Zaufani obsadzili także koszary wojskowe i kolegium kadetów. Załogi zamków składały się jednak z ochotników ludowych.

Zdając sobie sprawę ze znaczenia regularnych oddziałów wojskowych ks. Moliterno-Pignatelli, popierany przez Senat Miejski, powierzył awansowanemu do stopnia kapitana--generała ks. Salandrze zadanie odtworzenia armii. Jedno­cześnie oficerowie, co do których miano zastrzeżenia w związku z pełnionymi obowiązkami, zobowiązani zostali do złożenia wyjaśnień. Ulegając presji ludu aresztowano np. pułkowników Beaumonta, Bologne'a i Fardelle'a, którym zarzucono zdradę1. Na wniosek lazaronów aresz­towano także byłego ministra finansów Józefa Zurlo, zarzucając mu nawiązywanie kontaktów z Championnetem. Marszałek Bourcard dzięki cudzoziemskiemu pochodzeniu uzyskał zgodę na wyjazd na Sycylię2.

Przycichli neapolitańscy republikanie-patrioci obawiający się, że w sytuacji kiedy akta policyjne zostały ujawnione

1 Wszyscy trzej oczyścili się z zarzutów i zostali uwolnieni. A y a 1 a, Le Vite..., s. 98; Dumas, Borboni..., t. II, s. 332.

2 Ayala, Le Vite..., s. 30.

297

i każdy mógł mieć do nich wgląd, może dojść do ich dekonspiracji i samosądów ludowych. Starali się więc nakłonić Francuzów do jak najszybszego marszu na Neapol.

Oszołomiony władzą ks. Moliterno-Pignatelli stawał się coraz pewniejszy siebie. Z biegiem czasu przestał na odezwach i rozkazach podawać imię króla Ferdynanda IV, a podpisywał je swoim. Planował w miejsce barw królew­skich wprowadzenie nowych narodowych, argumentując to tym, że dotychczasowe znaki są symbolem klęski i ucieczki króla, a nową walkę, w której miały wziąć udział wszystkie stany należało prowadzić pod nowymi barwami i nowymi hasłami. Liczył jednocześnie, że ułatwi to porozumienie z Francuzami, którzy w związku z niezapłaceniem pierwszej raty kontrybucji mogli w każdej chwili zerwać rozejm i ruszyć na Neapol. Gotów był rozpocząć współpracę z Francuzami, jeśli ograniczą się do detronizacji Ferdynan­da IV, nadania konstytucji i nałożenia na Neapol kon­trybucji. Jednocześnie jednak w przypadku próby okupacji, czy ograniczenia suwerenności narodowej, gotów był poderwać lud do walki na śmierć i życie.

18 stycznia ruszyła do obozu francuskiego neapolitańska delegacja kierowana przez ks. Canosa, która miała zorien­tować się w zamierzeniach Francuzów. Przyłączył się do niej nieoficjalnie również ks. Moliterno-Pignatelli, chcący osobiście rozmówić się z Championnetem3.

W rozmowie z wodzem Francuzów ks. Moliterno--Pignatelli oświadczył, że co prawda Francuzi pokonali zdradzoną armię królewską, ale nie pokonali neapolitań-skiego ludu. Ostrzegał, że 10 mil dzielące republikanów od Neapolu zapełnią się fanatycznie broniącym się tłumem, a jeśli nawet zdobędą miasto, nie będą mogli zaprowadzić w królestwie spokoju. Proponował więc zawarcie korzyst­nego dla obu stron pokoju. Championnet zdobył już sławę

3 Dumas, Borboni..., t. II, s. 328.

Page 158: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

298

doskonałego wodza, o czym świadczą zwycięskie bitwy, jeńcy, zdobyte sztandary i działa, opanowane twierdze, które poddawały się na sam widok żołnierzy francuskich. Francuzi, podkreślający ciągle, że walczą z królem, nie z ludem, nie mieli powodów, by dalej walczyć, skoro Ferdynand IV uciekł na Sycylię. Przyznawał jednocześnie, że Neapolitańczycy gotowi są wypłacić kontrybucję okreś­loną w traktacie rozejmowym i zaopatrzyć wojska repub­likańskie w żywność, furgony, konie i w ogóle we wszystko co będzie Francuzom potrzebne do powrotu do domu. Gwarantował jednocześnie niczym niezakłócony marsz4.

Championnet ostro odpowiedział księciu, że stracił z powodu niezapłacenia pierwszej raty kontrybucji i zdra­dzieckiego ataku lazaronów pod Melito, Capo di Chino i Arpaja zaufanie do Neapolitańczyków. Nie widział też powodów, by uważać, że wojny nie prowadzi z Fer­dynandem IV, skoro flagi królewskie ciągle powiewały nad neapolitańskimi zamkami. Uważał jednocześnie, że nie może uznać władzy ks. Moliterno-Pignatelliego, Senatu Miejskiego czy ludu, skoro rzekoma władza nie potrafi zapewnić w mieście spokoju i rozbroić tłumu. Rozmowę zakończył oświadczeniem, że następnego dnia rusza na Neapol.

Championnet jednoznacznie dawał więc do zrozumienia, że zamierza zerwać rozejm i nie ma zamiaru prowadzić rozmów pokojowych. Na jego stanowisko wpływały niewąt­pliwie knowania Macdonalda i obawa krytyki ze strony rządu francuskiego. Jednocześnie republikanie-patrioci z Ne­apolu informowali go, że w mieście ciągle panuje zamie­szanie, liczyli na atak Francuzów i przejęcie władzy w mieście, tym bardziej że w Kapui pod skrzydłami Championneta organizował się ochotniczy „Legion Kam­panii" dowodzony przez ks. Pignatelli-Strongoliego.

4 Ayala, Memoire..., s. 164.

299

Moliterno-Pignatelli, straciwszy złudzenia co do zawarcia honorowego pokoju, dostrzegł w porozumieniu z Fran­cuzami jedyną szansę na zachowanie posiadanej pozycji. Wiedział, że neapolitański lud nie ma żadnych szans w starciu z wojskami republikańskimi, zdawał sobie jedno­cześnie sprawę, że dla patriotów-republikan jest cennym sojusznikiem, którego można pozyskać oferując w zamian odpowiednie stanowisko w przyszłej republice.

Tymczasem wiadomość o wyjeździe ks. Moliterno do Championneta wywołała w Neapolu wrzenie. Ulice wypełniły się tłumami skandującymi: „Generałowie i ary­stokraci — zdrajcy", „Precz z ks. Cassano i Medici", „Moliterno i Roccaroman zdradzają", „Tylko lud wierny królowi". Zdeponowaną w kościele św. Wawrzyńca broń rozdano wśród ludu, zniszczono postawione dla prze­strachu szubienice, poszukiwano ks. Roccaromana, który ukrył się u kochanki, gotów szybciej popełnić samo­bójstwo, niż oddanie się w ręce tłumu. Tłum wybrał też nowych wodzów spośród „ludzi pewnych", pocho­dzących z ludu. Zostali nimi: handlarz mąką Paggio i syn szynkarza, tragarz Michał Marino zwany „II Pazzo" (Szalony)5. Nie potrafili oni jednak zapanować nad tłu­mem, poddając się wirowi wydarzeń.

Podoficerowie z byłych oddziałów królewskich skupiali wokół siebie ochotników i obsadzali mury miejskie, prze­taczano przed miasto armaty, sypano w Poggio Reale, Capo di Chino, Capodimonte, przy moście św. Magdaleny baterie i szańce. Broń chwyciło 40 000 ludzi. Przeważał lud, ale nie brakowało również oddanych sprawie królew­skiej mieszczan i szlachty. Klasy posiadające w większości jednak obawiając się anarchii i rządów tłumu oczekiwały wkroczenia Francuzów. Senat Miejski wysłał więc natych­miast gońca z wiadomością o wydarzeniach w mieście do

5 Dumas, Borboni..., t. II, s. 331.

Page 159: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

300

ks. Moliterno, z prośbą, by Championnet czym prędzej uderzył na miasto.

Uaktywnili się także patrioci-republikanie. W mieszkaniu przewodniczącego „Komitetu Centralnego" adwokata Mi­kołaja Fasulo odbywały się zebrania spiskowców. Po­stanowiono wykorzystać zaistniałą sytuację i przeciągnąć na swoją stronę obalonych generałów ludowych, ks. Moliter­no i ks. Roccaromana, i skłonić do wyraźnego opowiedzenia się po stronie republikan. Dowódcami zamków pozostawali w dalszym ciągu zaufani ks. Moliterno. Oznaką repub­likanów miały być trójkolorowe kokardy.

Powracający po rozmowie z Championnetem ks. Moliter­no, któremu przebywający u Francuzów neapolitańscy republikanie jednoznacznie dali do zrozumienia, że warun­kiem uznania go „za swego" będzie wydanie zamku Sant'Elmo, spotkał gońca „Komitetu Centralnego", od którego dowiedział się o nastrojach panujących w mieście6. Natychmiast pojął grozę sytuacji i postanowił niezwłocznie zareagować. Odesłał gońca z powrotem do Neapolu pole­cając mu, by udał się do kardynała-arcybiskupa Zurlo--Capece z poleceniem przygotowania na godz. 22.00 uroczystej procesji z udziałem całego kleru. Punktualnie o 22.00 miano uderzyć we wszystkie dzwony, co jak słusznie przypuszczał ks. Moliterno spowodowałoby przy­bycie ludu pod katedrę.

Następnie posłaniec miał udać się do ks. Roccaromana, który otrzymał polecenie zebrania tych spośród przyjaciół, na których w każdej sytuacji mógł liczyć.

Wieczorem ks. Moliterno spotkał się na przedmieściach Neapolu z grupą 20-30 osób, na czele której oczekiwał go ks. Roccaroman. Obaj byli „generałowie ludowi" usiedli do narady, natomiast zebranych przyjaciół użyto do różnych misji mających zapewnić powodzenie planu odzyskania

6 Dumas, Borboni..., t. II, s. 338.

301

władzy w mieście. Po wypełnieniu zadań mieli zgromadzić się przy klasztorze św. Trójcy.

Punktualnie o 22.00 w mieście odezwały się dzwony, powodując szybkie zebranie się pod murami katedry zaniepokojonych mieszkańców. Nikt nie wiedział, co mają one oznaczać. Jedni przypuszczali, że to na skutek wkro­czenia do miasta Francuzów, inni wręcz przeciwnie, że to dźwięk triumfu z powodu odejścia spod murów wojsk republikańskich.

Gdy otworzyły się drzwi katedry zdumiony lud zobaczył otoczonego licznym duchowieństwem kardynała-arcybis­kupa niosącego relikwie. Obok, w pokutnych szatach, boso, z rozwianymi włosami, kroczyli generałowie ludowi ks. Moliterno dzierżący w ręku chorągiew i ks. Roc­caromana. Na ten widok tłum wzruszył się i przyłączył do trwającej 4 godziny procesji. Na koniec kardynał-arcybiskup pobłogosławił lud, a ks. Moliterno wygłosił mowę, wska­zując jak wielkie niebezpieczeństwo zawisło nad Neapolem. Wskazywał jednocześnie na opiekę, na jaką mogli liczyć, na patrona miasta św. Januarego. Wzywał do spokoju i zebrania się nazajutrz z bronią w ręku na placu św. Wawrzyńca, wyznaczając tam miejsce koncentracji przed uderzeniem na Francuzów. Przemówienie to chociaż częś­ciowo przywróciło mu dawne zaufanie.

Po przemowie ks. Moliterno wraz z ks. Roccaromanem i grupą przyjaciół udał się na plac św. Trójcy, gdzie czekali zebrani przez niego spiskowcy. Jeszcze tej nocy zamierzał zająć zamek Sant'Elmo7.

Od czasu wizyty u Championneta ks. Moliterno zdawał sobie sprawę, że obrona Neapolu nie ma żadnych szans powodzenia. Jednocześnie, przekonawszy się, jak niestała jest miłość ludu, przestał mu ufać, zdając sobie sprawę, że tylko w oparciu o Francuzów może zaspokoić swoje

7 Dumas, Borboni..., t. II, s. 338.

Page 160: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

302

ambicje. Republikanie domagali się jednak od niego wydania w ich ręce zamku SanfElmo.

Na placu św. Trójcy czekało na księcia 200 spiskowców8. Wśród spiskowców byli także republikanie-patrioci z Mi­kołajem Fasulo, Dominikiem Bisceglia i Józefem Albanese9

na czele. Zgromadzeni nie zwrócili niczyjej uwagi, wiele bowiem grup stało w różnych miejscach miasta, dyskutując na temat dopiero co zakończonej procesji i komentując niespodziewane pojawienie się w mieście „generałów ludowych".

Liczono szczególnie na Mikołaja Caracciolo, brata ks. Roccaromana, który od 17 stycznia był komendantem zamku Sant'Elmo. Faktyczną kontrolę jednak nad załogą zamku składającą się z 130 lazaronów sprawował, znany z okrucieństwa, Ludwik Brandi. Caracciolo mógł liczyć jedynie na 28 wiernych mu żołnierzy, pozostałość starego garnizonu zamku10. Wykorzystując znane przez ks. Carac­ciolo hasło, zamierzano opanować bramę do zamku11.

O godz. 3.00 przystąpiono do zajęcia zamku. Począt­kowo wszystko szło dobrze. Pierwsze straże udało się zaskoczyć i obezwładnić, drugie jednak wszczęły alarm, otwierając ogień. W ciągu godziny złamano jednak opór obrońców. Większość uciekła, reszta broniła się rozpacz­liwie aż do czasu przybycia posiłków republikańskich12.

8 Wśród spiskowców byli m.in.: wuj ks. Moliterno Wincenty Pignatelli--Strongoli, Wincenty Pignatelli-Marsico, Wincenty Riario-Corleto, Józef Riario-Corleto, brat ks. Roccaromana Mikołaj Caracciolo i wielu innych arystokratów.

9 Wszyscy byli członkami „Centralnego Komitetu Neapolitańskiego". 10 Dumas, Borboni..., t. II, s. 339. " Zbudowany w 1538 r. zamek Sant'Elmo miał początkowo zażądanie

utrzymywać w posłuszeństwie mieszkańców Neapolu. W 1799 r. był w dalszym ciągu silną fortyfikacją, której zajęcie mogło się udać tylko w wyniku podstępu i zaskoczenia.

12 Dumas, Borboni..., t. II, s. 339.

303

Wiadomość o zajęciu zamku Sant'Elmo natychmiast wysłano do Championneta, domagając się przyśpieszenia działań wojsk francuskich i patriotom-republikanom, któ­rych nie zdążono powiadomić o zamachu.

Tymczasem w Neapolu nie zdawano sobie jeszcze sprawy z zajęcia zamku. Lud po nocnej procesji późno zaczął się zbierać na miejscu koncentracji, placu św. Wawrzyńca. Dopiero wyparci z zamku Sant'Elmo lazaroni powiadomili zebranych o zdradzie „generałów ludowych". Wywołało to wściekłość ludu.

Na czele tłumu stanęli Paggio i „II Pazzo", księża i mnisi z krzyżami w dłoniach poprowadzili zebranych na pozycje przy moście św. Magdaleny, Capo di Chino, Poggio Reale i Capodimonte. Jedna z grup zaatakowała nawet Francuzów koło Ponte Rotto. Po krótkiej walce, Francuzi mając zabitych i rannych wycofali się, co ośmieliło lazaronów, którzy przeprawili się w bród przez kanał Regi Lagni, zostali jednak powstrzymani i wyparci za linię demarkacyj-ną przez francuskie posiłki.

Większość tłumu pozostała tymczasem w mieście, w celu „zrobienia porządku". Rozpoczęło się polowanie na jako­binów, niejednokrotnie załatwiano pod tą przykrywką osobiste porachunki. Zabito kilku francuskich emigrantów i oficera marynarki brytyjskiej. Podejrzanych o jakobinizm torturowano13, doszło do grabieży możnych, napadów i podpaleń. Podjęto także próbę opanowania zamku Sant'Elmo, szturm jednak bez kłopotów odparto.

Championnet 19 stycznia rozpoczął koncentrację wojska i przygotowywał się do szturmu na Neapol. Zdołał zebrać na linii demarkacyjnej 13 400 ludzi14. Zamierzał zaatakować miasto z trzech stron. 1 dywizja15 gen. Kellermanna zajmowała pozycje nad Morzem Śródziemnym i na prawym

13 Na stosie spłonęli ks. delia Torre i jego brat Klemens Filomarino. 14 Damas, Memoires..., t. I, s. 305. 15 Dowodzona z powodu „urlopu" przez Kellermanna.

Page 161: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

304

brzegu kanału Regi Lagni, 2 dywizja gen. Dufresse'a16

stykała się prawym skrzydłem z 1 dywizją, zajmując pozycje za kanałem Regi Lagni w okolicach Caserty i Marcianise. Obie dywizje otrzymały zadanie obrony trzech mostów, Felice, Rotto i Carbonara, na kanale, później zaś przeprowadzenie koncentrycznego ataku na Aversę i Melito.

3 dywizja gen. Duhesme'a, pozostawiwszy część rezerwy pod gen. Dąbrowskim nad Garigliano z zadaniem zlik­widowania powstania na zapleczu, miała zaatakować Neapol z północnego wschodu i wschodu17. Podzielona została na dwie kolumny, główną dowodzoną przez gen. Duhesme'a, składającą się z brygad Monniera i Thiebaulta, i pomoc­niczą, składającą się z brygady gen. Broussiera, któremu postawiono zadanie zajęcia Benewentu, a następnie drogą przez Ottajano atak na wschodnie przedmieścia Neapolu.

Gen. Broussier18 18 stycznia idąc w kierunku Benewentu natknął się w wąwozie Kaudyńskim na wojska królewskie, które na widok Francuzów wycofały się, oddając bez walki Benewent, który złupiono. Wiadomość o złupieniu miasta szybko rozniosła się po okolicy, wywołując wzburzenie. Opuszczający 19 stycznia Benewent Broussier po przejściu kilku kilometrów natknął się na powstańców usiłujących zagrodzić mu dalszą drogę. Francuzi początkowo zlek­ceważyli przeciwnika. 20 stycznia doszło jednak w wąwozie Kaudyńskim do starcia z 6000 powstańców. Sytuacja okazała się groźna. Broussier nie mogąc pokonać powstań­ców frontalnym atakiem spróbował urządzić zasadzkę. W bocznym wąwozie ukrył 2 batalion 17 półbrygady liniowej, z pozostałymi siłami zaś udał, że w panice ucieka.

16 Gen. brygady Dufresse objął dowodzenie dywizją z powodu wyjazdu gen. Lemoine'a do Paryża.

17 Dumas, Borboni..., t. II, s. 350. 18 Jego kolumna składała się z 17 półbrygady liniowej i półszwadronu

19 pułku strzelców konnych, w sumie 2000 żołnierzy.

305

Powstańcy widząc „popłoch" w szeregach wojsk repub­likańskich bezładnie rzucili się w pogoń. Dostali się w ten sposób pomiędzy wycofujących się Francuzów a ukryty w wąwozie batalion piechoty. Wzięci w dwa ognie, stracili 800 zabitych i 1000 rannych. Straty Francuzów również były ciężkie, stracono 400 ludzi w zabitych i rannych, ale zdołano się przebić przez otaczających ich powstańców i obronić zagarnięte łupy. Po wyjściu z wąwozu, Broussier ruszył na Ottajano, a następnie maszerując stokami Wezu­wiusza i spychając Neapolitańczyków, kierował się ku mostowi św. Magdaleny. Późnym wieczorem nawiązał kontakt z oddziałami Duhesme'a.

21 stycznia ruch wykonały również 1 i 2 dywizje. Girardon po zaciętej walce opanował Capodimonte, a gen. Rusca po zaciętym oporze lazaronów wspartych przez regularne formacje cudzoziemskie, podczas którego do­chodziło do walki wręcz, opanował Capo di Chino, zdoby­wając neapolitańskie działa19.

W tym samym czasie gen. Duhesme zająwszy Poggio Reale, zamiast zgodnie z planem zatrzymać się i czekać na zakończenie akcji przez pozostałe wojska republikań­skie, zdecydował się zaatakować Neapol. Straż przednia dowodzona przez gen. Monniera zaatakowała most przed Bramą Kapuańską, została jednak odparta, ponosząc duże straty20. Konieczne było wysłanie jako wsparcie dla co­fających się Francuzów kapitana Ordonneau z dwoma kompaniami grenadierów. Ten uderzywszy ponownie prze­kroczył most i zdobył 6 dział. Republikanie wbiegli do miasta na plac Kapuański. Przywitał ich gęsty ogień z 12 dział i karabinów lazaronów i szwajcarskiego ba­talionu piechoty21. Gwałtowny ogień zmusił Francuzów do pośpiesznego odwrotu. Zdołano zabrać z sobą rannych.

19 Dumas, Borboni..., t. II, s. 347. 20 Dumas, Borboni..., t. II, s. 345.

Kapitan Ordonneau został ranny.

20 — Civita Castellana 1798

Page 162: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

306

Widząc odwrót republikanów, lazaroni, zatknąwszy głowę jednego z zabitych oficerów francuskich na tyczce, rzucili się w pościg, zasłaniając jednocześnie pole ostrzału włas­nej artylerii.

W tym samym czasie gen. Thiebault, mając przy sobie 100 jeźdźców i batalion piechoty, odrzucił atakującą od mostu św. Magdaleny liczącą 3000 ludzi kolumnę lazaro-nów, która miała zamiar obejść lewe skrzydło Duhesme'a i wyjść na tyły Francuzów. Thiebault skierował się teraz przeciwko ścigającym oddział kapitana Ordonneau, wpro­wadzając w pędzącej bezładnie masie zamieszanie i zadając jej duże straty. Na karkach uciekających wpadnięto ponow­nie na plac Kapuański. Artyleria neapolitańska nie chcąc razić swoich milczała. Uciekający lazaroni wpadli z im­petem na stojący z bronią u nogi batalion piechoty szwajcarskiej, zmieszali jego szeregi i ostatecznie pociągnęli w ucieczce za sobą. Sukces był dość znaczny. Zdobyto 12 dział, zajęto miejską bramę i kontrolowano plac Kapuański.

Mimo ognia prowadzonego z dachów i okien Thiebault kontynuował natarcie. Domy, z których padały strzały, podpalano, co szybko spowodowało zaprzestanie ognia przez ukrywających się strzelców. Ze zdobytych dział otworzono ogień w głąb sąsiednich uliczek, do koncent­rujących się do kontrataku Neapolitańczyków.

Tymczasem Duhesme, nawiązawszy kontakt z Brous-sierem, polecił mu udać się na plac Kapuański i przejąć komendę od szefa sztabu dywizji Thiebaulta.

Broussier, przybywszy na plac Kapuański, widząc, że Thiebault radzi sobie bardzo dobrze, a uważając, że odbieranie mu dowództwa w momencie, kiedy ten odnosi same sukcesy byłoby krzywdzące i niesprawie­dliwe, zawrócił.

Duhesme, obawiając się nocnych kontrataków neapolitań-skich, polecił Thiebaultowi wycofać się na noc z placu Kapuańskiego, wywołując oburzenie i odmowę szefa sztabu.

307

Kiedy jednak otrzymał ponownie rozkaz, wycofał się, zabierając z sobą 11 zdobytych i sprawnych armat.

21 stycznia był dla Francuzów pomyślny. Za cenę 700 żołnierzy zabitych i rannych zdołano podejść pod bramy miasta, a nawet wedrzeć się za miejskie mury i opanować plac Kapuański22. Zginęło 4000, a do niewoli dostało się 600 Neapolitańczyków, zdobyto w sumie 27 dział. Opór jednak ludności miasta nie słabł, a nawet wzmagał się. W rękach neapolitańskich pozostawały trzy zamki, arsenał, pałac królewski, więzienie i most św. Magdaleny. Postawa obrońców zmuszała do szacunku i wskazywała, że walka będzie trudna i krwawa.

Tylko jeden z zamków, SanfElmo23, znajdował się w rękach republikańskich, ale jak dotychczas nie udało się nawiązać z nim łączności. Sytuacja zamkniętych w zamku republikanów skomplikowała się tymczasem z powodu braku żywności, przeszkody uniemożliwiającej wytrwanie w przypadku dłuższego oblężenia. Nie ustawały też ataki na zamkową bramę, atakowaną raz za razem przez wzbu­rzone uzbrojone tłumy. Zaniepokojony ks. Moliterno słał więc emisariuszy. Jeden z nich miał porozumieć się z „Delegacją Porządku Publicznego", w większości składa­jącą się z arystokratów. Odpowiedź otrzymał 22 stycznia. Informowano go, że chętnie przerwano by przelew krwi, ale Delegacja nie jest w stanie zapanować nad ludem. Przestrzegano też, że w razie porażki Francuzów, w razie gdyby z zamkowych dział ostrzelano miasto, tłum bez­względnie rozprawi się z obrońcami zamku i ich rodzinami.

Drugi emisariusz ks. Moliterno udał się do Championneta z prośbą o przyśpieszenie działań. Championnet zdając sobie sprawę z sytuacji panującej w mieście postanowił jeszcze tej nocy spróbować nawiązać kontakt z załogą

22 Dumas, Borboni..., t. II, s. 347. 23 O zajęciu zamku Championnet dowiedział się 20 stycznia od

wysłanego przez ks. Moliterno posłańca.

Page 163: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

308

zamku. Zadanie to powierzono gen. Girardonowi, który dostał do dyspozycji dwa bataliony 12 półbrygady pie­choty. Jako przewodnika dano mu Wincentego Pignatelli--Strongoliego24.

Girardon, przebijając się przez zaskoczone grupy lazaro­nów, przeszedł w ciągu 4 godzin dzielące go od zamku 5 mil i o świcie, witany entuzjastycznie przez obrońców, wkroczył do Sant'Elmo. Natychmiast wywieszono francus­ką25 i republikańsko-neapolitańską26 flagi, sygnalizując w ten sposób, że Francuzi dotarli na zamek.

Tymczasem Championnet, licząc, że widok zajętego przez Francuzów zamku i wojsk republikańskich otaczają­cych miasto skłoni obrońców do złożenia broni, wysłał parlamentariusza. Lazaroni nie chcieli nawet usłyszeć, co ma się im do przekazania, a samego parlamentariusza przegonili strzałami27.

Wobec zdecydowanie bojowej postawy Neapolitańczy-ków wznowiono szturm na miasto. Francuzów wspomagali w walkach republikańscy ochotnicy neapolitańscy, nieza-stąpieni wręcz jako przewodnicy, łącznicy i tłumacze.

Lazaroni próbowali odbić Capodimonte, ale zostali odrzuceni przez Francuzów, przy czym za odstępującymi Neapolitańczykami ruszył w kierunku zamku Sant'Elmo Kellermann. Obszedłszy przedmieścia zaatakował Pizzofal-cone28. Po krótkiej walce, zaskakując załogę swoim zjawie­niem się, opanował zamek Uovo, zbudowany na skalistej wysepce połączonej z lądem groblą i mostem. Następnie opanował ulicę Św. Łucji prowadzącą do królewskiego pałacu, ale nie był już w stanie opanować, z powodu

24 Odznaczył się dowodząc Rzymianami w bitwie pod Santa Maria di Falari.

25 Niebiesko-biało-czerwoną. 26 Niebiesko-czerwono-żółtą. 27 Dumas, Borboni..., t. II, s. 354. 28 Dzielnicę nadmorską.

309

kontrataków lazaronów od strony portu Darsena, pobliskiego placu królewskiego.

W tym samym czasie Girardon wyprowadził z zamku Saint'Elmo atak wzdłuż ulic San Carlo a Mortelle i Ponte di Chaia, chcąc wydostać się z drugiej strony na plac królewski, został jednak odparty.

2 dywizja tymczasem próbowała wydostać się na główną ulicę miasta Toledo i jednocześnie blokowała drogę na Capodimonte. Kilka kompanii piechoty z 50 patriotami próbowało w tym czasie nawiązać kontakt z 3 dywizją Duhesme'a, która atakowała Neapol od wschodu i północ­nego wschodu.

Część 3 dywizji dowodzona przez gen. Rusca atakowała Largo delie Pigne, usiłując nawiązać kontakt z 2 dywizją. Szczególnie zażarty bój prowadzono o plac Solimena i szpital „Incurabili", w którym sympatyzujący z re­publikanami medycy zamknęli się i ostrzeliwali lazaronów. Uderzenie wojsk gen. Rusca uratowało medyków od śmierci z rąk rozwścieczonych na „zdrajców" lazaronów. Coraz częściej witano Francuzów jak wyzwolicieli z rąk anarchistycznego pospólstwa. Przy pomocy rosnących w siłę ochotników-republikanów, do nocy oczyszczano z powstańców pobliskie uliczki, rozstrzeliwując ujętych z bronią w ręku.

Gen. Broussier na odgłos strzałów armatnich z zamku SanfElmo miał uderzyć na most św. Magdaleny broniony przez 6 dział, batalion piechoty albańskiej, 1500 ca-miciotti29 i niedobitków obrońców placu Kapuańskiego. Neapolitańczycy mogli liczyć na wsparcie artylerii z zam­ku Carmine.

Czekając na sygnał do ataku Broussier dostrzegł nie­przyjacielską kolumnę, usiłującą obejść jego pozycje i wyjść na tyły. Natychmiast uderzył na lazaronów, związał się

Zorganizowani na wzór wojskowy lazaroni.

Page 164: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

310

jednak bojem i mimo otwarcia ognia z dział zamku Sant Elmo30 nie mógł oderwać się od nieprzyjaciela i ude­rzyć na most.

Nie mogąc doczekać się akcji Broussiera, gen. Duhesme, po usilnych namowach szefa sztabu Thiebaulta, zgodził się, by ten ostatni zaatakował plac Kapuański. Thiebault z ba­talionem 17 półbrygady piechoty zaatakował Neapolitań-czyków, zajął plac i zdobył 8 dział. Widząc powodzenie swoich wojsk Duhesme wsparł atakujących odwodowym oddziałem gen. Broussiera i 3 działami, rozkazując jedno­cześnie odesłać batalion 17 półbrygady do odwodu. Thie­bault tymczasem odpierał zaciekłe kontrataki lazaronów. Prowadzono tak intensywny ogień, że zaszła obawa, że ze względu na brakującą już amunicję konieczne będzie wycofanie się z placu. Dopiero zdobycie powstańczego magazynu amunicji pozwoliło Francuzom na uzupełnienie amunicji.

Duhesme tymczasem widząc, że gen. Broussier ciągle walczy jeszcze z usiłującą wyjść na tyły Francuzów kolumną neapolitańską, wsparł walczących 64 półbrygadą piechoty.

Pomimo udaremnienia ataku na most św. Magdaleny, 22 stycznia był dla Francuzów pomyślny. Zamknięto powstańców w centrum miasta31, ci jednak pomimo trud­nego położenia nie stracili wiary w zwycięstwo. W nocy z 22 na 23 stycznia postanowiono rozprawić się z wrogami ludu. Podpalano domy i rabowano mienie rzeczywistych bądź tylko domniemanych republikanów. Złupiono pozo­stawione w klasztorze San Gaudioso przez bogate miesz-

30 Strzelano samym prochem. W ciągu trzech dni walk oddano 86 strzałów armatnich, z czego tylko 4 kulami w ostatnim dniu.

31 Na terenie pomiędzy arsenałem marynarki, pałacem królewskim, długą na 2 km ulicą Toledo, ulicą Foria znajdującą się już w rękach republikanów, placem Kapuańskim, ulicą św. Magdaleny i zamkiem Carmine.

311

czaństwo mienie, obrabowano nawet pałac królewski. Doszło do samosądów i osobistych porachunków.

Francuzi wykorzystali natomiast noc na przygotowanie się do walki w dniu następnym. Uzupełniano zapasy żywności i amunicji, przypominano też po oddziałach, by rozstrzeliwać ujętych z bronią w ręku. Sygnałem do generalnego szturmu wszystkich oddziałów ponownie miał być ogień z dział zamku SanfElmo.

Walki wznowiono rankiem 23 stycznia. Kellermann, usiłujący zająć pałac królewski, powstrzymany został zaciętym oporem powstańców, oddziałem Albańczyków i artylerią nadbrzeżną. Obroną pałacu kierował Paggio, zamykając w ten sposób wojskom francuskim dostęp do ulicy Toledo i zamku Nuovo. Po ciężkich walkach, w połu­dnie, jednocześnie z nadciągającymi z drugiej strony żołnierzami dwóch batalionów 12 półbrygady piechoty Girardona, prowadzonymi przez patriotów, zdołał podejść pod pałac królewski. Natychmiast po zajęciu królewskiej rezydencji wywieszono francuską flagę. Kontynuowano atak na ulicę Toledo i przypuszczono szturm na zamek Nuovo. Szturmujących wspierali ogniem obrońcy zamku Sant'Elmo. Mikołaj Caracciola pragnąc zachęcić swoich kanonierów obiecał wypłacić 10 dukatów temu z nich, który w trzech strzałach strąci powiewającą nad zamkiem Nuovo flagę królewską. Królewski sztandar runął po drugim wystrzale32. Obrońcy zamku uznali to za zły znak i upadli na duchu tak mocno, że szef legionu Pignatelli bez większych strat zasypał belkami i meblami fosę i zaczął wspinać się po drabinach na mury zamku. Atak prowadzili patrioci, za którymi wspinali się francuscy grenadierzy. Widząc zdecydowany atak wojsk republikańskich, obrońcy wywiesili białą flagę. Ostatni z zamków neapolitańskich wpadł w ten sposób w ręce Francuzów. Zamek obsadził

Dumas, Borboni..., t. II, s. 357.

Page 165: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

312

natychmiast oddział Kellermanna, część ruszyła zająć Porto Grandę, pozostali maszerowali na ulicę Toledo, o którą toczono ciężkie walki.

W tym samym czasie o ulicę Toledo walczyły wojska gen. Rusca, któremu udało się zająć Akademię Królewską, i gen. Dufresse. Wsławił się szef 11 półbrygady piechoty Calvin, zdobywając 26 dział, za co został na polu bitwy awansowany na generała brygady. Podczas jednego ze szturmów w ręce Francuzów wpadł dowodzący na tym odcinku powstańcami „II Pazzo", co spowodowało szybkie zajęcie ulicy. Jednolity front powstańczy pękł, walczyły już tylko odosobnione punkty oporu, klasztory, barykady, domy. Francuzi likwidowali zamkniętych w „kotłach" powstańców nie biorąc jeńców, nikt też o łaskę nie prosił.

Tymczasem we wschodniej części miasta rankiem 23 stycznia gen. Broussier zaatakował broniony przez 600 piechurów albańskich, 1500 camiciotti, kilka tysięcy33

lazaronów i 6 dział most św. Magdaleny. Po sześciu godzinach walk francuscy grenadierzy wsparci przez 25 pułk strzelców konnych zdobyli 6-działową baterię powstańców i zajęli przyczółek mostowy. W pogoni za uciekającymi zdobyli pod zamkiem Carmine kolejne działa. Doszło do zaciętej walki z piechotą albańską, którą udało się rozbić i zdobyć 4 chorągwie. Szturmem zajęto też zamek Carmine, broniący się z większą zaciekłością niż pozostałe zaniki neapolitańskie. Zamek obsadzono batalio­nem 17 półbrygady piechoty. Następnie zajęto Piazza del Mercato i ruszono na nadmorską Picco-Malo, ale po drodze o godz. 16.00 otrzymano rozkaz Championneta, by wstrzy­mać walki.

Wziętego do niewoli „II Pazzo" odesłano do Champion­neta. Przywódca lazaronów był przekonany, że czeka go śmierć, został jednak przychylnie przyjęty. Championnet

Siły lazaronów oceniano na 6000 do 8000.

313

po włosku wychwalał męstwo lazaronów, ale jednocześnie przekonywał, że dalszy opór nie ma sensu. Atakował króla Ferdynanda za ucieczkę i opuszczenie tak wiernych mu poddanych, Actona za ucisk ludu, Anglików za spalenie neapolitańskiej floty. Zapewniał jednocześnie, że wraz z Francuzami lud neapolitański będzie miał zapewniony dostatek, sprawiedliwy rząd, pokój. Obiecywał poszanowa­nie wspólnej obu narodom religii katolickiej i zapewniał o swojej najwyższej czci dla św. Januarego.

„II Pazzo" zażądał, by w takim razie Francuzi wystawili przed katedrą św. Januarego straż honorową. Championnet natychmiast wysłał więc do katedry kompanię grenadierów. Posunięcie Championneta wywołało entuzjazm ujętych lazaronów, którzy wznieśli okrzyki: „Viva San Gennaro", „Viva la Repubblica", „Vivano Francesi". „II Pazzo", widząc dla siebie szansę w porozumieniu z Francuzami, zaproponował, że będzie towarzyszył straży honorowej aż do katedry i będzie nakłaniał napotkanych po drodze lazaronów do złożenia broni. Marsz kompanii honorowej, choć na początku wydawał się dość ryzykownym przedsię­wzięciem, zamienił się w marsz tryumfalny. Jadący na czele „II Pazzo" torował Francuzom drogę nawołując, że oddział ten to straż honorowa dla św. Januarego. Tłum widząc swojego ulubieńca na czele robił Francuzom przej­ście, okazując nawet życzliwość. Zdając sobie sprawę z przegranej, liczono, że ich przywódca zdoła porozumieć się z Francuzami i ocalić miasto. Maszerujący żołnierze śpiewali chant du depart, a dowodzący kompanią, zgodnie z życzeniem Championneta, rzucał w tłum od czasu do czasu garść monet.

Po dotarciu do katedry ustawienie straży honorowej odbyło się w obecności kardynała-arcybiskupa Zurlo--Capece, któremu doręczono list Championneta, w którym poinformowano go, że zdołano chwilowo zapanować w woj­sku republikańskim nad wściekłością i chęcią zemsty,

Page 166: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

315

oddźwięk wśród mieszkańców. Orszak Championneta ot­wierał „II Pazzo" wykrzykujący obietnicę amnestii i taniego chleba36. Jego okrzyki na cześć wiary, św. Januarego i „naszego dzielnego generała Championneta" chętnie były podchwytywane przez tłum. Za „II Pazzo" maszerowali neapolitańscy republikanie-patrioci, za nimi orkiestra gra­jąca „Marsyhankę", wreszcie szwadron jazdy i w otoczeniu sztabu37 Championnet, pochód zamykała francuska piechota z dwoma działami.

Wieczorem Championnet wydał proklamację, w której obwieszczał ludności Królestwa Obojga Sycylii wolność wywalczoną przez wojska francuskie. Wskazywał, że korzyści z wolności odniosą głównie Neapolitańczycy, którzy w ten sposób pozbyli się tyrana. Ostrzegał jedno­cześnie, że ze zwolennikami króla toczona będzie dalej walka na śmierć i życie. Młodej republice obiecywał militarne wsparcie i niepodległość. Zapowiadał poszano­wanie religii, wolności osobistej i własności. Zapowiadał, że nowy republikański rząd składać się będzie z krajowców znających potrzeby ludu.

Zwycięska armia francuska na pamiątkę tryumfu została z dniem 21 stycznia 1799 r. przemianowana z „armii rzymskiej" na „armię neapolitańską".

Istotne ze względu na wygłodzenie mieszkańców. Wraz ze sztabem jechał ks. Moliterno i ks. Roccaroman.

314

a reszta zależy już od postawy kardynała. Championnet oczekiwał od arcybiskupa polecenia, by we wszystkich kościołach wystawiono Najświętszy Sakrament i nawoły­wano z ambon do złożenia broni i posłuszeństwa Fran­cuzom. W zamian obiecywano amnestię, poszanowanie wolności osobistej, religijnej i bezpieczeństwo mienia. W razie nieusłuchania groził najsroższymi represjami. Jako dowód swojej dobrej woli, wskazywał Championnet na straż honorową dla św. Januarego.

Jednocześnie z akcją kompanii honorowej w zajętych przez Francuzów dzielnicach rozlepiano wydrukowane dzień wcześniej odezwy wzywające do składania broni. Obiecywano wolność osobistą, mienia i wyznania. Nato­miast w przypadku dalszego oporu grożono represjami. Dom, z którego padłby strzał miał być spalony, a miesz­kańcy rozstrzelani34.

W odpowiedzi na wezwanie Championneta kardynał--arcybiskup Zurlo-Capece ogłosił, że samo niebo opo­wiedziało się po stronie Francuzów, miał bowiem miejsce nadzwyczajny cud św. Januarego35. Obwieszczenie kar­dynała było równoznaczne z tym, że św. January popiera zajęcie Neapolu przez Francuzów. Dodatkowym niebiań­skim znakiem był też Wezuwiusz, który nieczynny od 1794 r. akurat w tym dniu wystrzelił pióropuszem ognia i dymu.

Championnet dowiedziawszy się o wystąpieniu kardynała postanowił osobiście przekonać się, jak wielki miało ono

34 D u m a s , Borboni..., t. II, s. 354. 35 Patron Neapolu św. January był biskupem Neapolu i poniósł w 304 r.,

za czasów Dioklecjana, śmierć męczeńską. Głowa i dwie ampułki z krwią świętego przechowywane są w katedrze neapolitańskiej. Trzy razy do roku, 6 maja, 19 lub 23 (różnie) września i 16 grudnia, powtarza się cud polegający na tym, że skrzepnięta krew świętego, po zbliżeniu do jego głowy, staje się płynna (!!!) i zaczyna wrzeć (!!!). Po raz pierwszy zjawisko to odnotowano w 1389 r. Do dzisiaj nie znaleziono racjonalnego wyjaśnienia.

Page 167: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

WYKAZ ILUSTRACJI

Strzelec (1792 r.), strzelec paryskiej gwardii narodowej (1792 r.), karabinier 14 pp (1798-1799)

Oficer piechoty lekkiej (1795 r.) Francuski huzar doręczający depeszę Francuski huzar (1795 r.) Francuski kawalerzysta jazdy ciężkiej (1795 r.) Armia francuska przekracza Alpy Armia rewolucyjna w marszu Artyleria w marszu Artyleria Członek rewolucyjnego konwentu Fizylier 43 pp (1792 r.), ochotnik (1795 r.), grenadier (1799 r.) Francuska artyleria konna Generał czytający rozkazy Grenadier (1796 r.), karabinier piechoty lekkiej (1796 r.), piechur

legionu cysalpińskiego (1797 r.) Grenadier Huzar Huzarzy Karabinierzy i piechota lekka Kawaleria francuska Livorno z częścią portu z molo Naczelny wódz armii włoskiej Napoleon witany przez armię włoską

319

Napoleon wśród żołnierzy Napoleon Piechota lekka Piechota liniowa Piechota podczas strzelania Piechota republiki w marszu Piechur pułku liniowego Rewolucyjny sztandar Plan Tulonu Zdobycz

Page 168: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

320 321

Główne sity MACKA

BITWA POD CIVITA CASTELLANA

21 _ Civita Castellana 1798

Page 169: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

322 323

Page 170: (Historyczne Bitwy 150) Civita Castellana 1798 - Wydawn. Bellona (2007)

SPIS TREŚCI

Stosunki francusko-neapoliotańskie w latach 1789-1798 5 W przededniu wojny 19 Armia królewska 27 Armia republikańska 38

Armia francuska 38 Armia Republiki Cysalpińskiej 58 Legiony Polskie 59 Armia Republiki Rzymskiej 106

Armia inwazyjna 110 Plan Macka 115 Inwazja 118 Neapolitańczycy w Rzymie 127 Walki prawego skrzydła neapolitańskiego 134 Działania kolumn płk. San Filippo i płk. Giustiniego 141 Przygotowania 1 dywizji do bitwy 146 Civita Castellana 150 Otricoli, 6 XII 1798 r '.. 160 Calvi, 9 XII 1798 r 164 Działania dywizji Naselliego w Toskanii 190 Marsz na Neapol 195 Niepokoje w Neapolu 221 Walki na zapleczu 290 Zdobycie Neapolu 295 Bibliografia 316 Wykaz ilustracji 318

W popularnonaukowej serii pt. „Historyczne bitwy" ukazały się dotychczas:

Z. Stąpor, BERLIN 1945 • L. Podhorodecki, WIEDEŃ 1683 • W. Majewski, GROCHÓW 1831 • K. Kaczmarek, BUDZI-SZYN 1945 • W. A. Serczyk, POŁTAWA 1709 • A. Wolny, OKINAWA 1945 • A. Karpiński, KURSK 1943 • K. Sobczak, LENINO 1943 • T. Malarski, WATERLOO 1815 • T. Jurga, BZURA 1939 • I. Rusinowa, SARATOGA-YORKTOWN 1777-1781 • J. Sikorski, KANNY 216 p.n.e. • R. Tomicki, TENOCHTITLAN 1521 • R. Dzieszyński, LENINGRAD 1941-1944 • E. Potkowski, CRECY-ORLEAN 1346-1429 • K. Kaczmarek, STALINGRAD 1942-1943* L. Podhorode­cki, KULIKOWE POLE 1380 • B. Brodecki, SZYPKAI PLEW-NA1877 • A. Murawski, AKCJUM 31 p.n.e. • L Wyszczelski, MADRYT 1936-1937 • J. W. Dyskant, ZATOKA ŚWIEŻA 1463 • H. Wisner, KIRCHOLM 1605 • W. Biegański, BOLO­NIA 1945 • W. Wróblewski, MOSKWA 1941 • T. Konecki, SEWASTOPOL 1941-1942, 1944 • A. Toczewski, KOST­RZYN 1945 • L. Podhorodecki, CHOCIM 1621 • E. Dąbrowa, GAUGAMELA 331 p.n.e. • J. Odziemkowski, NARWIK 1940 • R. Bielecki, SOMOSIERRA 1808 • B. Brodecki, DIEN BIEŃ PHU 1954 • J. W. Dyskant, CUSZIMA 1905 • J. Nadzieja, LIPSK 1813 • R. Bielecki, BEREZYNA 1812 • M. Nagielski, WARSZAWA 1656 • S. Leśniewski, MAREN-GO 1800 • J. Wojtasik, PODHAJCE 1698 • B. Borucki, VALMY 1792 • W. Mikuła, MACIEJOWICE 1794 • E. Potkowski, WARNA 1444 • W. Król, WIELKA BRYTANIA 1940 • G. Swoboda, GETTYSBURG 1863 • R. Bielecki, BASTYLIA 1789 • R. Bielecki, NORMANDIA 1944 • L Wyszczelski, NIEMEN 1920 • M. Klimecki, GORLICE 1915 • M. Borkowski, MIDWAY 1942 • P. Olender, LISSA 1866 • L. Podhorodecki, LEPANTO 1571 • A. Nadolski, GRUNWALD 1410 • R. Bielecki, AUSTERLITZ 1805 • Z. Kwiecień, TOBRUK 1941-1942 • S. Leśniewski, WAG-RAM 1809 • Z. Flisowski, BITWA JUTLANDZKA 1916 • R. Romański, BERESTECZKO 1651 • J. Nadzieja, ZAMOŚĆ 1813 • M. Wagner, KLISZÓW 1702 • Z. Flisowski, LEYTE