Harlan Coben - Kilka sekund od smierci.pdf

Embed Size (px)

Citation preview

  • HARLAN COBEN

    KILKA SEKUND OD

    MIERCI

    (Seconds Away)

    Przeoy Zbigniew A. Krlicki

    Wydanie polskie: 2013

    Wydanie oryginalne: 2012

  • Dla mojego chrzeniaka, Henryego Armstronga

    Oraz dla mojej Mani, Harrego i Macia

  • 1

    S w yciu chwile, ktre wszystko zmieniaj.

    Nie mwi o takich drobnych sprawach, jak powiedzmy ktre

    patki owsiane bd twoimi ulubionymi, czy w liceum bdziesz chodzi

    na kursy przygotowawcze na poziomie uniwersyteckim, w ktrej

    dziewczynie si zakochasz albo gdzie bdziesz mieszka przez nastpne

    dwadziecia lat. Mam na myli gruntown zmian. W jednym momen-

    cie twj wiat jest taki, a w nastpnym pstryk! cakiem si zmienia.

    Wszystko, co uwaae za niezmienn rzeczywisto, wszystkie reguy,

    wywraca si do gry nogami.

    I tak gra staje si doem. Lewa rka zamienia si w praw.

    mier staje si yciem.

    Patrzc na t fotografi, uwiadomiem sobie, e taka gwatowna

    zmiana zawsze zachodzi w cigu zaledwie kilku sekund. To, co widzia-

    em, nie miao sensu, wic zamrugaem i popatrzyem jeszcze raz jak-

    bym si spodziewa, e co na tym zdjciu si zmieni. Nic si nie zmieni-

    o.

    To bya stara czarno-biaa fotografia. Szybko policzywszy w my-

    lach, doszedem do wniosku, e zostaa zrobiona prawie siedemdzie-

    sit lat temu.

    To niemoliwe powiedziaem.

    Nie mwiem do siebie, wyjaniam na wypadek, gdybycie pomy-

    leli, e jestem czubkiem. (Co i tak wkrtce pomylicie). Mwiem do

  • Nietoperzycy. Staa kilka krokw ode mnie w tej swojej biaej sukni

    i milczaa. Miaem wraenie, e jej dugie siwe wosy poruszay si na-

    wet wtedy, gdy staa nieruchomo. Jej skra bya cienka i pomarszczona

    jak stary dokument, ktry kto zbyt wiele razy skada i rozkada.

    Nawet jeli nie znacie akurat tej Nietoperzycy, to jak znacie na

    pewno. To ta upiorna staruszka, ktra mieszka w niesamowitym domu

    w pobliu. Kade miasteczko ma tak. Na szkolnym podwrku syszy

    si opowieci o wszystkich tych okropnych rzeczach, jakie ci zrobi, jeli

    kiedy ci zapie. Gdy jeste may, trzymasz si od niej z daleka, a gdy

    jeste troch starszy w moim przypadku druga klasa liceum no c,

    wci trzymasz si z daleka, poniewa, chocia wiesz, e to nonsens i je-

    ste za duy, eby wierzy w takie bajdy, jej dom nadal ci przeraa.

    A jednak byem tu, w jej legowisku, i gapiem si na fotografi uka-

    zujc co, co jak wiedziaem nie mogo by tym, na co mi wyglda-

    o.

    Co to za facet? zapytaem.

    Jej gos skrzypia jak stare deski podogi pod naszymi nogami.

    Rzenik z odzi szepna.

    Mczyzna na zdjciu nosi mundur Waffen SS z drugiej wojny

    wiatowej. Krtko mwic, by sadystycznym nazist, ktry wedug

    Nietoperzycy zamordowa mnstwo ludzi, w tym jej ojca.

    A kiedy zostao zrobione to zdjcie?

    Nietoperzyca wygldaa na zaskoczon tym pytaniem.

    Nie jestem pewna. Chyba w tysic dziewiset czterdziestym dru-

    gim lub czterdziestym trzecim roku.

    Znw popatrzyem na mczyzn na zdjciu. Myli wiroway mi

    w gowie. Nic nie miao sensu. Usiowaem trzyma si tego, czego by-

    em pewny: wiedziaem, e nazywam si Mickey Bolitar. Dobry pocz-

    tek. Jestem synem Brada (zmarego) i Kitty (na odwyku) Bolitarw, a te-

    raz pozostaj pod opiek mojego wujka, Myrona Bolitara (ktrego tole-

    ruj). Uczszczam do liceum w Kasselton, gdzie jestem nowym, prbu-

    jcym si dopasowa, a ta fotografia wiadczy o tym, e albo mam oma-

    my, albo zwariowaem.

  • Co si stao, Mickey? zapytaa Nietoperzyca.

    Co si stao? powtrzyem. artuje pani, prawda?

    Nie rozumiem.

    To jest Rzenik z odzi? Wskazaem zdjcie.

    Tak.

    I sdzi pani, e zgin pod koniec drugiej wojny wiatowej?

    Tak mi powiedziano. Mickey, czy ty co wiesz?

    Wrciem mylami do mojego pierwszego spotkania z Nietoperzyc.

    Szedem do nowej szkoy, gdy nagle pojawia si w drzwiach zaniedba-

    nego domu. O mao nie wrzasnem. Wycigna do mnie chud rk

    i powiedziaa kilka sw, ktre uderzyy mnie jak cios pici: Mickey

    nie miaem pojcia, skd zna moje imi twj ojciec nie umar.

    Od tego rozpocza si szalona podr, ktra zaprowadzia mnie

    do do tego zdjcia.

    Oderwaem od niego wzrok.

    Dlaczego mi to pani powiedziaa?

    Co powiedziaam?

    e mj ojciec nie umar. Dlaczego mi to pani powiedziaa?

    Milczaa.

    Przecie ja tam byem tumaczyem drcym gosem. Na wa-

    sne oczy widziaem, jak umiera. Dlaczego powiedziaa pani co takiego?

    Powiedz mi, powiedz, co pamitasz poprosia skrzekliwym go-

    sem.

    Powanie?

    W milczeniu podwina rkaw sukni i pokazaa mi tatua, ktry

    wiadczy o tym, e przeya obz mierci w Auschwitz.

    Ja ci opowiedziaam, jak umar mj ojciec przypomniaa. Teraz

    twoja kolej. Powiedz, co si stao. Dreszcz przebieg mi po plecach. Ro-

    zejrzaem si po ciemnym pokoju. Na starym adapterze wirowa winy-

    lowy krek z piosenk Time Stands Still HorsePower. Moja mama bya

    fank tego zespou. Kiedy bya celebrytk, zanim pojawiem si na wie-

    cie i przekreliem wszystkie jej marzenia, chodzia z nimi na przyjcia.

    Nad kominkiem Nietoperzycy stao to przeklte zdjcie, ukazujce pit-

  • k hipisw z lat szedziesitych we wasnorcznie farbowanych ko-

    szulkach z motylem na piersi.

    Powiedz powtrzya Nietoperzyca.

    Zamknem oczy i odetchnem gboko. Tak trudno byo tam wr-

    ci, a jednak wydawao mi si, e robi to kadej nocy.

    Jechalimy do San Diego, mj ojciec i ja. Grao radio. mialimy

    si.

    To pamitaem najlepiej. Sposb, w jaki si mia.

    W porzdku. Co byo potem?

    Na nasz pas zjecha SUV i zderzy si z nami czoowo. Bum i tyle.

    Zamilkem na moment. Niemal czuem ten straszliwy wstrzs, napr

    pasa bezpieczestwa i nagy skok w ciemno. Samochd dachowa.

    Kiedy si ocknem, byem uwiziony. Straacy prbowali mnie uwol-

    ni.

    A twj ojciec?

    Spojrzaem na ni.

    Pani znaa mojego ojca, prawda? Wujek mwi mi, e by

    w tym domu, kiedy by may.

    Nie odpowiedziaa.

    Twj ojciec. Co si z nim stao? nalegaa.

    Pani wie.

    Powiedz mi.

    Widziaem go oczami duszy.

    Tata lea na plecach. Mia zamknite oczy. Wok jego gowy

    zbieraa si kaua krwi.

    Serce podskoczyo mi do garda.

    Nietoperzyca wycigna do mnie kocist rk.

    W porzdku.

    Nie warknem gniewnie nic nie jest w porzdku. Ani troch.

    Poniewa, widzi pani, ojcem zajmowa si sanitariusz. Mia jasne wosy

    i zielone oczy i w kocu na mnie popatrzy, a kiedy nasze spojrzenia si

    spotkay, pokrci gow. Tylko raz. I wiedziaem. Wyraz jego twarzy

    powiedzia mi wszystko. To by koniec. Mj ojciec nie y. Ostatni rze-

  • cz, ktr zobaczyem, by ojciec lecy na noszach, zabierany przez

    tego sanitariusza o jasnych wosach i zielonych oczach.

    Nietoperzyca milczaa.

    A to? Wskazaem czarno-bia fotografi i powiedziaem zduszo-

    nym gosem, ze zami spywajcymi po twarzy: To nie jest zdjcie ja-

    kiego starego nazisty. To zdjcie tego sanitariusza.

    Twarz Nietoperzycy, ju w najbielszym odcieniu bieli, zrobia si

    jeszcze bledsza.

    Nie rozumiem.

    Ja te nie. Pani Rzenik z odzi. To on by tym sanitariuszem, kt-

    ry zabra mojego ojca.

    Jej reakcja mnie zaskoczya.

    Jestem zmczona, Mickey. Musisz ju i.

    artuje pani sobie, prawda? Kim jest ten facet? Dlaczego zabra

    mojego ojca?

    Uniosa rk do ust.

    Czasem pragniemy czego tak bardzo, e bierzemy nasze yczenia

    za prawd. Rozumiesz?

    Ja wcale nie chc, eby to byo zdjcie tamtego sanitariusza. Tak po

    prostu jest.

    Pokrcia gow, a jej sigajce do pasa wosy zafaloway.

    Pami jest taka zawodna. Przekonasz si o tym, kiedy bdziesz

    starszy.

    Mwi pani, e si myl?

    Gdyby Rzenik jakim cudem przey, dzi miaby prawie dzie-

    widziesit lat. Byby za stary na sanitariusza.

    Wcale nie mwiem, e to dziewidziesiciolatek. Jest w tym sa-

    mym wieku, co ten na zdjciu.

    Nietoperzyca popatrzya na mnie tak, jakbym to ja by stuknity.

    Nagle uwiadomiem sobie, jak to wszystko brzmi jak majaczenie wa-

    riata. Piosenka si skoczya i zacza nastpna. Nietoperzyca cofna

    si o krok, zamiatajc drewnian podog rbkiem biaej sukni. Przeszy-

    a mnie wzrokiem.

  • No co? spytaem.

    Czas, eby ju poszed. I moe nie zobaczysz mnie przez jaki

    czas.

    Nie rozumiem.

    Pomylie si.

    zy stany mi w oczach.

    Myli pani, e mgbym zapomnie t twarz? Sposb, w jaki na

    mnie spojrza, zanim zabra mojego ojca?

    W jej gosie zabrzmiaa stalowa nuta.

    Wyjd, Mickey.

    Nie

    Wyno si!

  • 2

    Godzin pniej siedziaem na podwrku za moim domem a ra-

    czej za domem mojego wujka Myrona i opowiadaem o tym Emie. Jak

    zawsze bya ubrana w czer pasujc do odcienia jej wosw. Oczy mia-

    a podkrelone czarnym tuszem, na rodkowym palcu nosia piercio-

    nek z trupi czaszk i skrzyowanymi piszczelami, a w uszach wicej

    kolczykw, ni mogem zliczy.

    Zazwyczaj bya w ponurym nastroju, ale teraz patrzya na mnie tak,

    jakby nagle wyrosa mi trzecia rka.

    I tak po prostu wyszede? spytaa.

    A co miaem zrobi? Wydusi ze staruszki informacje?

    Nie wiem. Ale jak moge tak po prostu wyj?

    Ona posza na gr. Co powinienem zrobi, pj za ni? Zamy,

    e Sam nie wiem Zamy, e zaczaby si rozbiera albo co.

    Fuj prychna Ema. To by byo ohydne.

    Widzisz?

    Ema nie skoczya jeszcze pitnastu lat, ale zrobia ju sobie sporo

    tatuay. Nie miaa nawet metra szedziesiciu i przez wikszo naszej

    spoecznoci bya uwaana za oty. Kiedy poznalimy si zaledwie kil-

    ka tygodni temu, podczas lunchu siedziaa sama przy stoliku dla wy-

    rzutkw. Twierdzia, e tak woli.

    Teraz spojrzaa na czarno-biae zdjcie.

    Mickey?

  • Taak?

    Chyba nie wierzysz, e to ten sam facet.

    Wiem, e to brzmi gupio, ale

    Urwaem.

    Ema miaa co w sobie. Pancerz, ktry pokazywaa caemu wiatu,

    by gruby i brzydki. Nie bya adna, ale kiedy patrzya na mnie tak jak

    teraz wielkimi piwnymi oczami, z malujcymi si na twarzy skupie-

    niem i trosk, wygldaa cudownie.

    Mw zachcia mnie.

    Ten wypadek zaczem to bya najgorsza chwila w moim yciu

    razy dziesi. Ojciec Napyna fala wspomnie. Byem jedynakiem.

    Przez prawie cae moje ycie mieszkalimy za granic, radonie prze-

    mierzajc najbardziej odludne zaktki wiata. Uwaaem, e jestemy

    beztroskimi nomadami, czonkami midzynarodowej bohemy pracuj-

    cymi dla rnych organizacji dobroczynnych. Nie zdawaem sobie spra-

    wy, jak wiele si za tym kryo.

    W porzdku szepna Ema.

    Jednak trudno mi byo powiedzie co wicej. Kiedy tak duo po-

    drujesz, nie masz wielu (a waciwie adnych) przyjaci. By to jeden

    z powodw, dla ktrych tak bardzo chciaem gdzie osi, a ojciec

    w kocu zrezygnowa z pracy, pojecha z nami do Kalifornii, zapisa

    mnie do prawdziwej szkoy i no c, umar. Tak wic widzicie, e to,

    co zdarzyo si po naszym powrocie do Stanw Zjednoczonych mier

    ojca, staczanie si matki byo moj win. Jakkolwiek by na to patrze,

    odpowiedzialny za to wszystko byem ja.

    Jeli nie chcesz mi powiedzie zacza Ema.

    Nie, chc.

    Znw spojrzaa na mnie tymi wielkimi oczami, ktre wydaway si

    takie skupione, pene zrozumienia i sympatii.

    Ten wypadek zabra mi wszystko podjem. Zgin ojciec.

    Mama si zaamaa.

    Nie fatygowaem si opisywaniem tego, co si dziao ze mn e je-

    stem przekonany, i nigdy si z tym nie pogodz. To nie miao ju zna-

  • czenia. Prbowaem wrci do sanitariusza i mczyzny z fotografii.

    Kiedy dowiadczysz czego takiego teraz mwiem troch wol-

    niej kiedy co wydarzy si tak nagle i zniszczy cae twoje ycie pa-

    mitasz wszystko, co byo z tym zwizane. Kady szczeg. Czy to, co

    mwi, ma sens?

    Jasne.

    No wic ten sanitariusz On pierwszy mi powiedzia, e ojciec

    odszed. Trudno zapomnie, jak kto taki wyglda. Trudno i ju.

    Przez minut siedzielimy w milczeniu. Spojrzaem na obrcz kosza.

    Wujek Myron, kiedy si dowiedzia, e bd z nim mieszka, zamocowa

    now. Obaj znajdowalimy pocieszenie w koszykwce, w powolnym

    dryblowaniu, w rzutach z wyskoku, w dwiku, jaki wydaje pika, prze-

    latujc przez siatk. Koszykwka to jedyne, co czy mnie z wujkiem,

    z ktrym musz mieszka i ktremu nie mog do koca wybaczy.

    Nie mog wybaczy jemu i chyba nie mog wybaczy sobie.

    Moe to jeszcze jedna rzecz, ktra czy mnie z wujkiem Myronem.

    Nie urwij mi gowy, dobrze? odezwaa si Ema.

    Dobrze.

    Rozumiem wszystko, co powiedziae. Wiesz o tym. I no c,

    miniony tydzie by zwariowany. O tymtake wiem. Czy jednak moe-

    my przez moment spojrze na to racjonalnie?

    Nie.

    Co?

    Wiem, jak to wyglda, jeli spojrze na to racjonalnie. Jakbym

    nadawa si do domu bez klamek.

    Ema si umiechna.

    No taak, co w tym jest. Jednak na wszelki wypadek omwmy to

    krok po kroku, dobrze? eby si upewni, e niczego nie pokrciam.

    Niechtnie skinem gow.

    Po pierwsze podniosa palec z paznokciem pomalowanym lakie-

    rem w kolorze pinot noir w zeszym tygodniu, idc do szkoy, prze-

    chodzisz obok domu tej niesamowitej Nietoperzycy i chocia jej nie

    znasz i nigdy wczeniej nie widziae, ona mwi ci, e twj ojciec yje.

  • Zgadza si.

    Upiorne, no nie? Chc powiedzie: skd wiedziaa, kim jeste, e

    twj ojciec zgin, i co j napado, eby mwi co takiego?

    Nie mam pojcia.

    Ja te nie. Zatem przejdmy do punktu drugiego. Ema podniosa

    drugi palec, ten, na ktrym nosia piercionek z trupi czaszk, z pa-

    znokciem pomalowanym kanarkowotym lakierem. Tydzie p-

    niej, kiedy udalimy si do pieka i z powrotem, Nietoperzyca mwi ci,

    e naprawd nazywa si Lizzy Sobek i jest t synn bohaterk, ktrej

    od zakoczenia drugiej wojny wiatowej nikt nie widzia. Potem wrcza

    ci zdjcie tego starego nazisty, ktry zabi jej ojca. A ty uwaasz, e to

    ten sam mczyzna, ktry zabra twojego ojca na noszach. Ema rozo-

    ya rce. Czy tak mona to podsumowa?

    Owszem.

    W porzdku, teraz do czego dochodzimy.

    Naprawd?

    Uciszya mnie machniciem rki.

    Na moment pomimy to, e ten facet jakim cudem przez siedem-

    dziesit lat nie postarza si ani o jeden dzie.

    Dobrze.

    Jest jeszcze co: zawsze opisujesz tego sanitariusza jako blondyna

    o zielonych oczach.

    Zgadza si.

    To zapamitae najlepiej, prawda? Zielone oczy. Zdaje si, e m-

    wie, i miay te obwdki wok renic czy co takiego.

    Zgadza si. I co?

    Wiesz co, Mickey? Ema przechylia gow, jej gos zagodnia.

    To jest czarno-biaa fotografia.

    Nic nie powiedziaem.

    Nie wida na niej innych kolorw. Skd mgby wiedzie, na

    przykad, e jego oczy byy zielone? Nie mgby, prawda?

    Chyba nie usyszaem swj gos.

    No to wymy kaw na aw. Ktry scenariusz jest bardziej praw-

  • dopodobny? Ten, w ktrym Rzenik z odzi troch przypomina sanita-

    riusza, a reszt sobie wyobrazie, czy ten, w ktrym dziewidziesicio-

    letni nazista jest teraz modym sanitariuszem pracujcym w Kalifornii?

    Oczywicie miaa racj. Wiedziaem, e nie myl trzewo. W ze-

    szym tygodniu zostaem pobity i niemal zamordowany. Widziaem, jak

    czowiek dosta kul w gow, i musiaem sta bezradnie, podczas gdy

    Emie o mao nie podernito garda.

    Nie wspominajc o najbardziej szokujcej sprawie.

    Ema wstaa, otrzepaa ubranie i zacza si zbiera.

    Musz ju i.

    Dokd?

    Zobaczymy si jutro.

    Wci tak robia znikaa.

    Pozwl mi si odprowadzi poprosiem.

    Ema wzia si pod boki i cigna brwi.

    Robi si pno. Moe by niebezpiecznie.

    artujesz sobie, prawda? A ile ja mam lat, cztery? Jednak nie o to

    chodzio. Z jakiego powodu Emanie chciaa pokaza mi, gdzie mieszka.

    Zawsze znikaa w lesie. Szybko stalimy si bliskimi przyjacimi, moe

    najlepszymi, jakich oboje kiedykolwiek mielimy, lecz nadal sporo

    przed sob zatajalimy.

    Kiedy Ema bya ju na kocu podwrka, przystana.

    Mickey?

    Co?

    To zdjcie

    Tak?

    Zastanowia si, zanim to powiedziaa.

    Nie uwaam ci za wariata.

    Czekaem, a powie co wicej. Nie zrobia tego.

    Wic co? Jeli nie jestem wariatem, to kim? ywi zudne nadzieje?

    Ema zastanowia si nad tym.

    Pewnie tak. Jednak jest jeszcze druga strona medalu.

    Jaka?

  • Moe ja te zwariowaam, ale ci wierz.

    Wstaem i podszedem do niej. Mam metr dziewidziesit, wic je-

    stem o wiele od niej wyszy. Tworzylimy dziwn par. Spojrzaa na

    mnie i powiedziaa:

    Nie wiem jak ani dlaczego i, owszem, znam wszystkie argumenty

    przeciwko temu, jednak ci wierz.

    Byem jej taki wdziczny, e chciao mi si paka.

    Pytanie tylko, co z tym zrobimy? dodaa Ema.

    Uniosem brew.

    My?

    Jasne.

    Nie tym razem, Emo. Nie bd ju wicej naraa ci na niebezpie-

    czestwo.

    Znowu cigna brwi.

    Dlaczego jeste taki protekcjonalny?

    Sam musz sobie z tym poradzi.

    Nie, Mickey, nie musisz. Cokolwiek to jest, ta sprawa dotyczca

    ciebie i Nietoperzy, wchodz w to.

    Nie wiedziaem, co powiedzie, wic poprzestaem na nastpujcej

    propozycji:

    Przepijmy si z tym i porozmawiajmy rano, dobrze?

    Odwrcia si i zamierzaa odej.

    Wiesz, co jest zabawne? rzucia przez rami.

    Co?

    To wszystko zaczo si od stuknitej staruszki mwicej ci, e

    twj ojciec yje. Teraz jednak c wcale nie mam pewnoci, czy ona

    jest stuknita.

    Ema znika w mroku nocy. Ja podniosem pik i zatopiem si tak,

    wiem, jak to zabrzmi w graniczcej z zen sztuce rzucania. Po tym

    wszystkim, co si wydarzyo, tskniem za odrobin spokoju i ciszy.

    Jednak nie byo mi to dane.

    Mylaem, e jest niedobrze, ale wkrtce dowiedziaem si, e moe

    by jeszcze gorzej.

  • 3

    Wanie miaem wykona rzut z wyskoku, gdy usyszaem samo-

    chd wujka Myrona.

    Myron Bolitar by w miasteczku swego rodzaju sportow legend.

    Naleay do niego wszystkie rekordowe wyniki w koszykwce, w colle-

    geu zdoby dwa tytuy w finaach NCAA1 i zosta wybrany w pierw-

    szym zacigu do druyny Boston Celtics. Niespodziewana kontuzja ko-

    lana zakoczya jego karier w NBA, zanim ta naprawd si zacza.

    Zawsze syszaem, jak mj tata modszy brat Myrona mwi, ja-

    kim ciosem byo to dla mojego wuja. Ojciec kocha i podziwia Myrona

    dopki moja matka nie zasza w ci, a potem urodzia mnie. agodnie

    mwic, Myron nie akceptowa mojej matki. Wyrazi to, jak si domy-

    lam, bardzo dosadnie. Bracia si o to pokcili, co doprowadzio do

    tego, e Myron uderzy mojego ojca pici w twarz.

    Nigdy wicej si nie widzieli ani ze sob nie rozmawiali.

    Teraz, oczywicie, byo na to za pno.

    Wiem, e Myron cierpi z tego powodu. Wiem, e to go drczy

    i chciaby odkupi win za moim porednictwem. Czego nie rozumie, to

    tego, e to nie ja powinienem mu wybaczy. W moich oczach jest face-

    tem, ktry przyczyni si do tego, e mj ojciec nie yje, a matka uzale-

    1 NCAA (National Collegiate Athletic Association) organizacja zrze-

    szajca ok. 1200 instytucji, zajmujca si urzdzaniem zawodw sportowych

    na wielu uczelniach w USA.

  • nia si od narkotykw.

    Cze powiedzia Myron.

    Cze.

    Jade co?

    Kiwnem gow i rzuciem. Myron zapa odbit od tablicy pik

    i odrzuci j do mnie. Boisko do kosza wiele znaczyo dla nas obu. Obaj

    to rozumielimy. Byo neutralnym gruntem, ziemi niczyj, na ktrej

    obowizywao zawieszenie broni. Rzuciem znowu i si skrzywiem.

    Myron to zauway.

    Eliminacje za dwa tygodnie, tak? zapyta.

    Mwi o naborze do licealnej druyny koszykwki. Przyznam, e

    miaem nadziej pobi te jego stare rekordy. Pokrciem gow.

    Zostay przesunite.

    Na kiedy?

    Na poniedziaek.

    O, szybko. Jeste podekscytowany?

    Oczywicie, e byem. Bardzo. Jednak tylko wzruszyem ramionami

    i znowu rzuciem.

    Jeste dopiero w drugiej klasie zauway Myron. Do szkolnej

    druyny nie bior zbyt wielu drugoklasistw.

    Ty zacze jako drugoklasista, no nie?

    Touch. Myron znw mi poda i zmieni temat: Wci jeste

    obolay po zeszej nocy? zapyta.

    Troch.

    Moe wicej ni troch?

    O co ci chodzi?

    Zastanawiam si, czy powinienem zawie ci do lekarza.

    Pokrciem gow.

    Jestem tylko obolay.

    Chcesz porozmawia o tym, co si stao?

    Nie chciaem.

    Wydaje mi si, e narazie siebie i innych na niebezpieczestwo

    rzek wujek Myron.

  • Zastanawiaem si, jak najlepiej ukry prawd. Myron zna cz

    faktw. Policja rwnie. Nie mogem powiedzie im wszystkiego. I tak

    pewnie by mi nie uwierzyli. Do licha, sam w to nie wierzyem.

    Bohaterstwo zawsze ma swoje konsekwencje, Mickey powiedzia

    agodnie. Nawet jeli jeste pewny, e postpujesz susznie. Przekona-

    em si o tym na wasnej skrze.

    Popatrzylimy na siebie. Myron chcia powiedzie co jeszcze, ale

    zadzwonia jego komrka. Spojrza na numer dzwonicego i na jego

    twarzy pojawio si zaskoczenie.

    Przepraszam, ale musz odebra.

    Odszed w gb podwrka, pochyli gow i zacz rozmawia.

    Narazie siebie i innych na niebezpieczestwo

    Gdyby chodzio tylko o mnie, mgbym ryzykowa, ale co z moimi

    przyjacimi? Co z tymi innymi? Odszedem w przeciwn stron i te

    wyjem z kieszeni komrk.

    Poszlimy we czwrk do tego parszywego nocnego klubu, eby

    uratowa Ashley: Ema i ja, oczywicie, a potem yka i Rachel. yka,

    tak jak Ema i ja, by outsiderem. Rachel wrcz przeciwnie.

    Musiaem sprawdzi, co si z nimi dzieje.

    Najpierw wysaem SMS do yki i otrzymaem automatyczn od-

    powied: W tym momencie nie mog odpisa. W wyniku ostatnich

    wydarze mam szlaban do czasu, a skocz 34 lata.

    A potem, jak to on, doda: Matka Abrahama Lincolna umara

    w wyniku zatrucia mlekiem, majc 34 lata.

    Umiechnem si mimo woli. eby nam pomc, yka poyczy

    sobie firmow furgonetk ojca. Jego rodzice byli bardzo troskliwi i na-

    dopiekuczy, podejrzewaem wic, e bdzie mia najwiksze kopoty.

    Na szczcie yka by bardzo pomysowy. Nic mu nie bdzie.

    Wysaem SMS do czwartej i ostatniej czonkini naszej bandy: Rachel

    Caldwell. Jak j opisa? Powiem po prostu: Rachel bya, z braku lepsze-

    go okrelenia, najadniejsz dziewczyn w szkole. Zapewne w kadej

    szkole jest taka, jednak ona bya znacznie wicej ni tylko superatrakcyj-

    na, wic, prosz, nie przyczepiajcie mi zbyt szybko etykietki seksistow-

  • skiej wini. Odwaga i pomysowo, jakie wykazaa w tamtym okrop-

    nym miejscu, zapieray dech.

    A jednak, jeli mam by zupenie szczery, jej uroda bya pierwsz ce-

    ch, ktra przychodzia mi na myl. I niemal kademu w szkole.

    W jaki sposb Rachel doczya do ledwie tolerowanego nowego

    (mnie), podajcej si za emo lub gotk grubej dziewuchy (Emy) i ner-

    dowatego syna wonego (yki), wci pozostawao zagadk.

    Zastanawiaem si, co jej napisa. Przyznaj, przy niej robiem si

    nerwowy i niezdarny. Zaczynay mi si poci rce. Wiem, e powinie-

    nem by dojrzay i ponad to. Najczciej jestem. A moe nie. W kadym

    razie, po dugich rozwaaniach, co waciwie powinienem napisa, po-

    stukaem palcami w klawisze i rozpoczem czarujco i elokwent-

    nie: W porzo?

    Jak widzicie, potrafi rozmawia z kobietami jak nikt.

    Czekaem na odpowied. Nie nadesza. Kiedy wujek Myron sko-

    czy rozmawia, przywlk si do mnie lekko oszoomiony.

    Zapoyczyem tekst z SMS-a do Rachel i spytaem:

    Wszystko w porzdku?

    Tak.

    Kto dzwoni?

    Wydawao si, e jego gos dochodzi z daleka.

    Przyjaciel, od ktrego dawno nie miaem wiadomoci.

    Czego chcia?

    Myron odwrci wzrok.

    Hej? zachciem.

    Prosi o przysug. Do niezwyk. Myron spojrza na zegarek.

    Musz lecie. Powinienem wrci za godzin.

    To rzeczywicie dziwne. Odezwaa si moja komrka. Spojrzaem na

    wywietlacz i kiedy zobaczyem numer Rachel, mj puls lekko przyspie-

    szy. Odsunem si od wujka i otworzyem wiadomo od Rachel.

    Przeczytaem: Nie mog teraz rozmawia. Mog zadzwoni pniej?

    Natychmiast odpisaem: Pewnie, a potem zaczem si zastanawia,

    czy nie zabrzmiao to zbyt ochoczo i czy moe powinienem by odcze-

  • ka, no, jakie osiem sekund, eby nie wygldao na to, e stoj, czekajc

    na jej SMS.

    aosne, no nie?

    Myron pospieszy do samochodu, a ja poszedem do kuchni i wzi-

    em z lodwki co do jedzenia. Wyobraziem sobie Rachel w domu, pi-

    szc do mnie SMS. Byem u niej tylko raz. Wczoraj. Mieszkaa w rozle-

    gej posiadoci z wielkim domem i bram przed podjazdem. Posiado

    wygldaa jak pustkowie, w ktrym czowiek jest bardzo samotny.

    Na stole leaa lokalna gazeta, West Essex Tribune. Artyku na

    pierwszej stronie dotyczy wizyty sawnej aktorki Angeliki Wyatt w na-

    szym miasteczku. Plotka gosia, e Angelica Wyatt nie tylko zamierza

    nakrci tu film, ale rwnie cytujc nagwek:

    MIEJSCOWE NASTOLATKI BD ZATRUDNIONE JAKO STATY-

    CI!

    Ta moliwo ekscytowaa wszystkich w liceum w Kasselton.

    Chopcy z mojej szkoy, z ktrych wielu nadal miao na cianach swoich

    pokojw kontrowersyjny plakat Angeliki Wyatt w mokrym bikini, byli

    szczeglnie podnieceni.

    Natomiast ja miaem na gowie waniejsze sprawy.

    Odsunem gazet na bok i wyjem fotografi Rzenika z odzi. Po-

    oyem j na stole i zaczem si w ni wpatrywa. Potem zamknem

    oczy, aby utrwali sobie ten obraz w gowie. Wrciem mylami do au-

    tostrady w Kalifornii, do wypadku, do uwizienia w samochodzie, ob-

    razu umierajcego ojca oraz zielonych oczu z tymi obwdkami, ktre

    odebray mi wszelk nadziej.

    W wyobrani spojrzaem w twarz sanitariusza. Potem sprbowaem

    naoy w mylach ten obraz na zapamitan fotografi.

    To by ten sam czowiek.

    Jednak to niemoliwe. Moe wic Rzenik ma syna, ktry wyglda

  • tak samo jak on? Albo wnuka? A moe postradaem zmysy?

    Powinienem znw pj do Nietoperzycy. Powinienem zada wy-

    janie.

    Musiaem tylko wymyli, w jaki sposb si do niej zbliy. Musia-

    em dobrze to przemyle, rozway kad ewentualno i stara si ro-

    zumowa logicznie. Ponadto miaem do przemylenia co jeszcze.

    Jest takie stare powiedzenie: Nie ma niczego pewnego poza mier-

    ci i podatkami.

    Ktokolwiek to powiedzia, zapomnia o jednym: zadaniach domo-

    wych.

    Zastanawiaem si, czy poprosi wujka Myrona, eby napisa mi

    usprawiedliwienie:

    Droga pani Friedman,

    Mickey odda wypracowanie o rewolucji francuskiej z opnieniem,

    poniewa ratowa inn uczennic, widzia, jak, zastrzelono czowieka, zo-

    sta zbity na kwane jabko i przesuchany przez policj Och, i widzia

    zdjcie pewnego starego nazisty, ktry przebra si za kalifornijskiego sa-

    nitariusza i powiedzia mu, e jego ojciec nie yje.

    Mickey odda wypracowanie w przyszym tygodniu.

    Nie. Nie sdziem, eby to co dao. Ponadto nienawidz sowa

    opnienie. Jak to jest, e uywa si go tylko w zwizku ze szko?

    Jakby nie mona byo powiedzie po prostu pniej.

    Ludzie, potrzebowaem snu.

    Mj pokj by przez zbyt wiele lat pokojem wujka Myrona. Mieci

    si w piwnicy i mgby uchodzi za retro, gdyby nie by tak totalnie

    obciachowy. Byy tam plastikowy puf, lampa lava, a nawet trofea

    sprzed ponad dwudziestu lat.

    Wypracowanie o rewolucji francuskiej miaem pisa z Rachel Cald-

    well. Nie znaem jej zbyt dobrze, ale wiedziaem, e jest jedn z tych

    dziewczyn, ktre zawsze oddaj wypracowania w terminie. Znacie ten

  • typ. Przychodzi na egzamin i jczy, e obleje, a potem koczy pisa

    w rekordowym czasie, oddaje doskona prac i reszt czasu powica

    na robienie dodatkowych notatek w zeszycie.

    Nie ma mowy, eby pozwolia mi odda wypracowanie z opnie-

    niem.

    Pitnacie minut pniej zadzwonia moja komrka. Rachel.

    Nacisnem odpowiedni klawisz i powiedziaem:

    Halo?

    Cze.

    Cze.

    No taak. Naprawd rewelacyjny tekst. Postanowiem wesprze si

    tym, co szybko stawao si moj typow odzywk:

    Wszystko w porzdku?

    Chyba tak.

    Gos Rachel brzmia dziwnie niepewnie.

    Zwariowana noc zagaiem.

    Mickey?

    Tak?

    Czy mylisz

    Co?

    Nie wiem, Mickey. Czy to ju koniec? Jako tego nie czuj.

    Nie wiedziaem, co odpowiedzie. Miaem takie samo wraenie

    jakby to by dopiero pocztek. Chciaem j pocieszy, ale nie zamierza-

    em kama.

    Nie wiem odparem. Chc powiedzie, e to powinien by ko-

    niec. Cisza. Mamy napisa na jutro wypracowanie o rewolucji fran-

    cuskiej przypomniaem.

    Znw cisza. Wyobraziem j sobie sam w tej pustej rezydencji. Nie

    podobao mi si to.

    Nie powinnimy si tym zaj? spytaem.

    Przepraszam, co powiedziae?

    Czy nie powinnimy zabra si do tego wypracowania? Wiem, e

    jest pno, ale mog do ciebie przyj albo moemy zrobi to przez tele-

  • fon

    Nagle w suchawce usyszaem jaki odgos w tle.

    Moe Rachel jkna. Nie byem pewny. Znowu jakie haasy.

    Rachel? powiedziaem.

    Musz i, Mickey.

    Co?

    Nie mog teraz rozmawia powiedziaa dziwnym, stanowczym

    tonem. Musz si czym zaj.

    Czym?

    Zobaczymy si rano w szkole.

    Rozczya si.

    Jednak Rachel si mylia. Nie zobaczyem jej rano, poniewa rano

    wszystko wygldao zupenie inaczej.

  • 4

    Zaczo si od gonego pukania do drzwi.

    niem o matce i ojcu. Bylimy gdzie, gdzie w prawdziwym yciu

    nigdy nie byem, a moja matka, legendarna Kitty Bolitar, graa w tenisa.

    Zanim zasza w ci, moja siedemnastoletnia mama bya zaliczana

    do cisej wiatowej czowki tenisistek amatorek. Skoczya z tenisem,

    eby mie mnie. I nigdy nie wrcia na kort.

    Niesamowite, prawda?

    W tym nie mama jest na rodku kortu i rozgrywa jaki wany

    mecz. Na trybunach tumy. Ja siedz obok taty, ale on mnie nie widzi,

    tylko czule spoglda na mam na korcie. Byli tacy szczliwi, ci moi ro-

    dzice. Wikszo maestw z dziemi, no c, nie jest taka. Pewnie, je-

    dz razem, chodz do kina i tak dalej, ale rzadko nawizuj kontakt

    wzrokowy. Po prostu przebywaj w tej samej przestrzeni, ale moe tak

    jest im wygodniej, nie wiem.

    Jednak z moimi rodzicami byo inaczej. Nie odrywali od siebie oczu,

    jakby nikt inny nie istnia, jakby zakochali si w sobie wanie tego ran-

    ka, jakby byli gotowi pobiec przez an stokrotek i ciska si przy wtrze

    jakiej ckliwej muzyczki.

    Jako ich syn mog wam powiedzie, e to byo mczce.

    Zawsze zakadaem, e znajd tak mio. Teraz jednak jej nie

    chciaem. To niezdrowe. Czyni ci zbyt zalenym. Umiechasz si, kiedy

    to drugie si umiecha. miejesz si, kiedy to drugie si mieje. Tylko e

  • gdy przestaje si mia, ty te przestajesz.

    I kiedy umiera, umiera take cz ciebie.

    W moim nie matka byskawicznym forhendem zdobywa decyduj-

    cy punkt.

    Tum krzyczy. Gem, set, mecz mwi czyj gos. Kitty Bolitar!.

    Mama podrzuca rakiet. Tum zrywa si z miejsc. Ojciec klaszcze

    i ma zy w oczach. Ja te prbuj wsta i klaska, ale nie mog. Jakbym

    by przyklejony do fotela. Spogldam na ojca. On umiecha si do mnie,

    ale nagle zaczyna odpywa. Tato?. Szarpi si, ale nie mog wsta.

    Ojciec unosi si w niebo. Mama do niego docza. Oboje machaj, przy-

    woujc mnie. Mama krzyczy: Pospiesz si, Mickey!.

    Ja jednak wci nie mog si ruszy.

    Zaczekajcie! woam.

    A oni nadal odpywaj. Opieram obie rce o porcze fotela i prbuj

    podnie si si woli. Nie mog, jestem w puapce. Rodzice s jeszcze

    w polu widzenia, ale ju bardzo daleko.

    Nigdy ich nie dogoni. Nabieram powietrza i jeszcze raz prbuj

    wsta.

    I wtedy uwiadamiam sobie, e kto mnie trzyma.

    Na moim ramieniu spoczywa czyja do. Bardzo silna. Przytrzymu-

    je mnie.

    Pu!.

    Jednak do zaciska si mocniej. Odwracam si i widz, e stoi nade

    mn, z t sam odbierajc wszelk nadziej min, zielonooki, jasnowo-

    sy sanitariusz.

    Pukanie do drzwi.

    Sanitariusz znika. Moi rodzice te.

    Znw byem w swoim pokoju w piwnicy. Serce walio mi jak mo-

    tem. Gono wcignem powietrze i sprbowaem si uspokoi. Puka-

    nie stawao si coraz goniejsze.

    Dlaczego Myron nie otworzy drzwi?

    Wygramoliem si z ka i wszedem po schodach.

    Znw niecierpliwe pukanie.

  • Id! krzyknem.

    Gdzie jest Myron?

    Dotarem do drzwi. Wiedziaem, e powinienem zapyta: Kto

    tam?, ale po prostu je otworzyem. Na progu stali dwaj policjanci

    w mundurach.

    Cofnem si o krok.

    Mickey Bolitar?

    Tak.

    Jestem posterunkowy McDonald. A to posterunkowy Ball.

    Czy co si stao? zapytaem.

    Bya strzelanina. Musisz pj z nami.

  • 5

    Na moment odebrao mi mow. Kiedy odzyskaem gos, zapytaem:

    Mj wujek?

    Sucham? zapyta ten, ktry nazywa si Ball.

    Myron Bolitar. Mj wujek. Czy to on zosta postrzelony?

    Ball spojrza na McDonalda, a potem odwrci si do mnie.

    Nie odrzek.

    To kto?

    Nie moemy rozmawia z tob o sprawie, synu.

    Musz zapyta wujka.

    Sucham?

    Ruszyem po schodach na gr. Obaj policjanci weszli do domu.

    Myronie! zawoaem.

    Nie odpowiedzia.

    Wszedem do jego sypialni. ko byo puste. Spojrzaem na zegar

    stojcy na nocnej szafce. Bya sidma. Domyliem si, e Myron wsta

    wczeniej i wyszed, nie budzc mnie. To byo do niego niepodobne.

    Zszedem po schodach.

    Jeste gotowy pj z nami? zapyta Ball.

    Jestem o co podejrzany?

    Ile masz lat, synu?

    Prawie szesnacie.

    Naprawd musisz z nami pj.

  • Nie wiedziaem, co robi, ale jakie miaem wyjcie?

    Pozwlcie mi si ubra poprosiem.

    Zbiegem do piwnicy. Moja komrka mrugaa. Sprawdziem wiado-

    moci. Byy dwie. Pierwsza od Emy. Wysaa j o czwartej siedemnacie.

    Czy ta dziewczyna kiedy pi? Ema: musimy znale tego sanitariu-

    sza ktry zabra twojego tat. Mam pomys.

    Ludzie, bardzo chciaem wiedzie jaki, ale musiaem zaczeka.

    Drugi SMS by od Myrona: Musiaem wyj wczenie i nie chcia-

    em ci budzi. Miego dnia.

    Super. Prbowaem zadzwoni na komrk Myrona, ale od razu

    zgosia si poczta gosowa. Po sygnale powiedziaem:

    S tu gliniarze. Chc mnie zabra Urwaem. Ale waciwie do-

    kd? Chyba na posterunek. Nie chc mi powiedzie, o co chodzi. Za-

    dzwo do mnie, kiedy to odsuchasz, dobrze?

    Rozczyem si.

    Synu, naprawd nam si spieszy! zawoa Ball ze szczytu scho-

    dw.

    Narzuciem co na siebie i wrciem na gr. Dwie minuty pniej

    siedziaem z tyu w jadcym ulic radiowozie.

    Dokd mnie zabieracie? zapytaem.

    McDonald prowadzi. Ball siedzia obok niego. aden nie odpowie-

    dzia.

    Pytaem

    Najlepiej bdzie, jeli cierpliwie zaczekasz.

    Nie spodobao mi si to.

    * * *

    Kogo zastrzelono? zapytaem.

    McDonald odwrci si i zmruy oczy.

    Skd wiesz, e kogo zastrzelono?

  • Ton jego gosu te mi si nie spodoba.

    Hm, sami mi powiedzielicie. Kiedy otworzyem drzwi.

    Powiedziaem, e chodzi o strzelanin. Nie mwiem, e kogo za-

    strzelono.

    Ju miaem rzuci jaki gupi art co o tym, e pewnie jestem ja-

    snowidzem lecz lk wzi gr. Nic nie powiedziaem. Zobaczyem

    posterunek policji w Kasselton. Przypomniaem sobie moj ostatni wi-

    zyt tam, dwie noce temu, a take to, e komendant policji, Taylor, nie-

    nawidzi Myrona, a wic rwnie mnie.

    Jednak radiowz przejecha obok posterunku.

    Dokd jedziemy? zapytaem.

    Myl, e zadae ju wystarczajco duo pyta. Po prostu zacze-

    kaj.

  • 6

    Pitnacie minut pniej siedziaem w pomieszczeniu, ktre najwy-

    raniej byo pokojem przesucha posterunku policji w Newark. Po

    chwili wesza niedua kobieta i usiada naprzeciwko mnie. Miaa na so-

    bie gustown garsonk i wosy upite w kok. Oceniem, e ma okoo

    trzydziestu lat.

    Wycigna rk, a ja j ucisnem.

    Jestem Anne Marie Dunleavy, inspektor dochodzeniowy okrgo-

    wego wydziau zabjstw przedstawia si.

    Zabjstw?

    Hm, ja jestem Mickey Bolitar.

    Dzikuj, e zechciae przyj i z nami porozmawia.

    Wyja dugopis i zacza istne przedstawienie, pstrykajc nim. Za

    jej plecami otworzyy si drzwi. Kiedy spojrzaem w tamt stron, pod-

    upadem na duchu. Do pokoju wkroczy komendant Taylor, tukc bu-

    tami o podog, jakby go obrazia. Mia na sobie policyjny mundur

    i chocia znajdowalimy si w budynku, a wiato wcale nie byo ostre,

    na jego nosie tkwiy ciemne okulary.

    Czekaem, a rzuci jak sarkastyczn uwag pod moim adresem.

    Nie zrobi tego. Skrzyowa rce na piersi i opar si o cian. Znw

    spojrzaem na Dunleavy.

    Jestem nieletni, wiecie? powiedziaem.

    Tak, wiemy. Bo co?

  • Wolno wam mnie przesuchiwa bez obecnoci opiekuna?

    Umiechna si lekko, ale zimno.

    Ogldasz za duo telewizji. Tak mogoby by, gdyby by podej-

    rzany o jakie przestpstwo. A my musimy tylko zada ci kilka pyta.

    W porzdku?

    Nie wiedziaem, co powiedzie, wic ograniczyem si do:

    Chyba tak.

    Kto jest twoim prawnym opiekunem?

    Moja matka.

    Wuj Myron chcia nim by, ale zawarlimy umow: bd z nim

    mieszka pod warunkiem, e mama, chocia przebywa na odwyku, po-

    zostanie moj jedyn prawn opiekunk.

    Jeli nalegasz, moemy do niej zadzwoni.

    Nie powiedziaem pospiesznie. To byaby ostatnia rzecz, ktrej

    potrzebowaa jej i tak ju saba psychika. W porzdku, nie przejmujcie

    si tym.

    Czy domylasz si, dlaczego tu jeste?

    Ju miaem powiedzie, e ma to co wsplnego ze strzelanin, ale

    takie zaoenie nie zostao mile przyjte w radiowozie.

    Nie.

    W ogle?

    Do tej zabawy.

    No, posterunkowy mwi, e ma to co wsplnego z jak strzela-

    nin.

    Ma. W istocie strzelano do dwch osb.

    Do kogo?

    Czy moesz nam co o tym powiedzie?

    O czym?

    O tej strzelaninie?

    Nie wiem nawet, do kogo strzelano.

    Dunleavy spojrzaa na mnie sceptycznie.

    Naprawd?

    Naprawd.

  • Nie masz pojcia?

    Komendant Taylor nadal milcza. Nie podobao mi si to. Zerknem

    na niego i nawet z tej odlegoci zobaczyem swoje odbicie w szkach

    jego okularw.

    Oczywicie, e nie mam pojcia prychnem. Do kogo strzela-

    no?

    Zmienia temat.

    Moesz nam powiedzie, gdzie bye zeszej nocy?

    Nie podoba mi si kierunek, w jakim zmierzaa ta rozmowa.

    Zaryzykowaem nastpne spojrzenie na komendanta Taylora. Wci

    sta ze skrzyowanymi rkami.

    Byem w domu.

    Mwic w domu

    W tym domu, z ktrego mnie zabralicie.

    Mieszkasz z wujkiem, zgadza si? Myronem Bolitarem? Na wspo-

    mnienie wujka komendant Taylor lekko si skrzywi.

    Owszem, mieszkam.

    Dunleavy kiwna gow i co zanotowaa.

    Zatem powiedz mi, co robie tej nocy.

    Odrabiaem lekcje. Troch ogldaem telewizj. Czytaem ksik.

    Czy twj wujek by w domu?

    Nie, wyszed.

    Dokd?

    Nie mwi.

    A kiedy wrci?

    Nie wiem. Zasnem.

    O ktrej to mogo by godzinie?

    O ktrej zasnem?

    Tak.

    Okoo dwudziestej trzeciej.

    Dunleavy zanotowaa i to.

    I twojego wujka nadal nie byo w domu?

    Myl, e nie. Mj pokj jest w piwnicy, a drzwi byy zamknite.

  • Nie zaglda do ciebie, kiedy wraca do domu?

    Zwykle tak.

    Jednak nie zeszej nocy.

    Chyba e przyszed, kiedy spaem.

    Znowu co zapisaa.

    Co jeszcze robie tej nocy?

    To wszystko.

    W kocu spojrzaa na komendanta Taylora, a on rozprostowa rce

    i posa mi spojrzenie twardziela.

    No co? rzuciem.

    Czy rozmawiae z kim albo wysyae komu jakie wiadomoci?

    spytaa Dunleavy.

    Tak.

    To pierwsze czy drugie?

    Jedno i drugie.

    Komendant Taylor dopiero teraz si odezwa:

    Jednak nie wspomniae o tym, prawda, Mickey?

    Sucham?

    Inspektor Dunleavy pytaa, co robie tej nocy. Naopowiadae jej

    o pracy domowej i telewizji, ale nie mwie nic o wysyaniu wiadomo-

    ci i rozmowach. To wydaje si troch podejrzane, nie uwaasz?

    Zrobiem sobie te kanapk z masem orzechowym i galaretk.

    Wziem prysznic. Uyem szamponu marki Pert.

    Komendantowi si to nie spodobao.

    Cwaniak jak jego wujek. Stawiasz si przedstawicielowi prawa,

    Mickey?

    Stawiaem si. Czasem zdarza mi si gupio gada, ale nie jestem sa-

    mobjc, wic nie powiedziaem nic wicej.

    Dunleavy pooya do na ramieniu komendanta Taylora.

    Myl, e on tylko chcia co zobrazowa, komendancie. Prawda,

    Mickey?

    Moe rzeczywicie ogldaem za duo telewizji, ale nawet gdybym

    wcale jej nie oglda, przypominao mi to zabaw w dobrego i zego gli-

  • niarza. Komendant Taylor posa mi jeszcze jedno grone spojrzenie

    i wrci pod cian. Opar si o ni, jakby bez niego moga si zawali.

    Zacznijmy od twoich rozmw zaproponowaa Dunleavy. Roz-

    mawiae z kim. Przez telefon?

    Przeknem lin. Co tu si dzieje?

    Tak, przez telefon.

    Az kim?

    Z kim zaprzyjanionym.

    Jej nazwisko?

    Jej. Ciekawe. Skd wie, e to bya ona?

    Jej nazwisko to Rachel Caldwell.

    Zapatrzya si w swoje notatki, ale w sposobie, w jaki drgna lekko

    na dwik nazwiska Rachel, dostrzegem co, co mi si nie spodobao.

    Krew zastyga mi w yach.

    Och nie usyszaem swj gos.

    Czy panna Caldwell dzwonia do ciebie, czy ty do niej?

    To Rachel? Nic jej nie jest?

    Mickey

    Co si stao?

    Hej, may!

    Gniewnie spojrzaem w okulary komendanta Taylora i znw zoba-

    czyem swoje odbicie.

    Sied cicho. Jeste tu, eby odpowiada na pytania, a nie je zada-

    wa. Rozumiesz?

    Nie odpowiedziaem.

    Rozumiesz? powtrzy.

    Ani. Sowa. Wicej.

    Mickey? Dunleavy odkaszlna. Trzymaa dugopis w gotowoci.

    Czy ty zadzwonie do panny Caldwell, czy ona do ciebie?

    Krcio mi si w gowie. Prbowaem to wszystko poskada. Co si

    dzieje? Nagle przypomniaem sobie sowa Rachel.

    Musz si czym zaj.

    Co chciaa przez to powiedzie?

  • Mickey?

    Odzyskaem gos.

    Hm, Rachel dzwonia do mnie.

    Tak po prostu?

    Nonie. Najpierw wysaem jej SMS. Wtedy oddzwonia.

    Szybko streciem nasz wymian wiadomoci.

    Powiedziaem jej te, e wysaem SMS do yki, ale to ich nie inte-

    resowao. Cokolwiek si wydarzyo

    strzelanina postrzelono dwie osoby zabjstwodotyczyo

    Rachel.

    Zatem po twoim SMS-ie panna Caldwell zadzwonia do ciebie?

    Tak.

    Czy pamitasz, ktra bya wtedy godzina?

    Moe dwudziesta pierwsza.

    Z wykazu pocze wynika, e dwudziesta pierwsza siedemna-

    cie.

    Ju sprawdzili.

    To chyba si zgadza powiedziaem.

    I o czym rozmawialicie?

    Po prostu sprawdzaem, co u niej sycha. W rod mielimy ci-

    kie przejcia. Pewnie o tym wiecie.

    Nic nie powiedzieli.

    Dlatego upewniaem si, e nic jej nie jest, chciaem powiedzie

    cze, takie rzeczy. Ponadto mamy razem napisa wypracowanie. Po-

    mylaem, e moglibymy o tym porozmawia.

    I zrobie to?

    Co zrobiem?

    Porozmawiae o tym wypracowaniu?

    Nie, waciwie nie.

    Jak dugo znasz Rachel Caldwell?

    Niedugo. Dopiero co zaczem tu chodzi do szkoy

    Komendant Taylor wszed mi w sowo:

    Nie pytalimy, kiedy zacze chodzi do szkoy. Pytalimy

  • Nie wiem dokadnie. Zdaje si, e zaczlimy rozmawia ze sob

    dopiero tydzie temu.

    To niedugo.

    Owszem, niedugo. Zaczem si ba, a kiedy si boj, zazwyczaj

    robi si gniewny i sarkastyczny. Dlatego dodaem: Widzicie, to wa-

    nie miaem na myli, kiedy zapytalicie, jak dugo znam Rachel Cald-

    well, a ja odpowiedziaem, e niedugo. Przepraszam, e nie wyraziem

    si janiej.

    Nie podobao im si to. Mnie te.

    A jednak oboje bylicie w rod w Newark zauwaya Dunleavy.

    Zamieszani w t awantur w nocnym klubie Plan B, zgadza si?

    Zgadza.

    Interesujce. Znasz ojca Rachel Caldwell?

    To pytanie mnie zaskoczyo.

    Nie.

    A jej matk?

    Nie.

    Jakiego czonka rodziny?

    Nie. O co chodzi? Czy Rachel nic nie jest?

    Opowiedz nam o swojej rozmowie telefonicznej z Rachel Caldwell.

    Ju to zrobiem.

    Od pocztku. Sowo po sowie.

    Nie rozumiem. Dlaczego chcecie zna kade sowo?

    Dlatego powiedziaa inspektor dochodzeniowa Dunleavy e

    zaraz po tym, gdy skoczye z ni rozmawia, kto strzeli jej w gow.

  • 7

    Nie mogem si poruszy.

    Drzwi pokoju przesucha otworzyy si i do rodka zajrza mody

    policjant.

    Komendancie Taylor, telefon do pana powiedzia. Posawszy mi

    jeszcze jedno grone spojrzenie, Taylor zostawi mnie samego z Dunle-

    avy.

    Przeknem lin.

    Czy Rachel

    Przez moment nic nie mwia. Wydzia zabjstw. Powiedziaa, e

    jest z wydziau zabjstw. Dodaem dwa do dwch. Kogo zabito. Za-

    mordowano.

    Rzadko pacz. Prawd mwic, prawie nigdy. Mj ojciec i wujek

    Myron to tacy faceci, ktrzy pacz, ogldajc w telewizji sentymentalne

    filmy. Ale nie ja. Ja zamykam si w sobie. Teraz jednak poczuem zy na-

    pywajce do oczu.

    Ona yje powiedziaa Dunleavy.

    O mao nie zemdlaem z ulgi. Zaczem zadawa pytania, ale Dunle-

    avy powstrzymaa mnie, unoszc rk.

    Nie wolno mi rozmawia o jej stanie, Mickey. Musz ci skoni,

    eby pomg nam znale osob, ktra jej to zrobia. Rozumiesz?

    Rozumiaem. Tak wic powiedziaem wszystko, co pamitaem z na-

    szej krtkiej rozmowy telefonicznej. Mylaem o tych zych facetach,

  • ktrych pomoglimy aresztowa. Czy Myron mnie nie ostrzega? Nie

    jest tak, e apiesz zych facetw i po prostu o tym zapominasz. Kade

    dziaanie ma konsekwencje.

    Czy kto zemci si na Rachel?

    Opowiedz mi wicej o Rachel poprosia policjantka.

    Na przykad co?

    Zacznijmy od jej ycia towarzyskiego. Czy jest lubiana?

    Bardzo.

    Z jakimi dzieciakami si koleguje?

    Naprawd nie wiem. Jak powiedziaem, jestem w tej szkole nowy.

    Dunleavy zerkna na drzwi, jakby oczekiwaa, e si otworz. Po-

    tem zapytaa:

    A co z chopakiem Rachel, Troyem Taylorem? Jaki on jest?

    Pomimo strachu poczuem, e poczerwieniaem, kiedy wymienia

    nazwisko syna komendanta. Troy Taylor chodzi do ostatniej klasy, by

    kapitanem druyny koszykwki i stara si zamieni moje ycie w pie-

    ko.

    Nie sdz, eby nadal ze sob chodzili powiedziaem, bardzo

    starajc si nie zgrzytn zbami.

    Nie?

    Nie.

    Nic ci nie jest, Mickey?

    Zacisnem pici.

    Nie.

    Dunleavy przechylia gow.

    Teraz ty jeste jej chopakiem?

    Nie.

    Wygldasz na troch zazdrosnego.

    Nie jestem warknem. Co to wszystko ma wsplnego z tym,

    co stao si z Rachel?

    Rozumiem, e napade na Troya Taylora.

    Zdziwiem si.

    Nie napadem na niego. To bya samoobrona.

  • Rozumiem. Jednak doszo do ktni?

    Niezupenie. Moe krtka wymiana

    Czy pokcilicie si o Rachel Caldwell?

    Nie. Zabra laptopa mojej koleanki Emy i

    I go uderzye.

    Nie. To nie tak.

    Rozumiem mrukna w sposb wiadczcy o tym, e wcale nie

    rozumie. Wedug komendanta Taylora wielokrotnie naruszae pra-

    wo.

    To nieprawda.

    Nie? Spojrzaa na kartk. Tu jest napisane, e zostae areszto-

    wany za wtargnicie

    I zwolniony. To byo przy domu Nietoperzycy. Pukaem do

    drzwi, to wszystko.

    Czytaa dalej:

    Ponadto prowadzie pojazd mechaniczny bez wanego prawa jaz-

    dy. Prowadzie pojazd jako nieletni. Do tego jeszcze wamanie i wtar-

    gnicie oraz posugiwanie si sfaszowanym dokumentem tosamoci

    w celu wejcia do nocnego klubu z wyszynkiem.

    Postanowiem si nie odzywa. Mogem to wszystko wyjani, ale

    ona i tak by nie zrozumiaa. Do licha, sam tego nie rozumiaem.

    Masz co do powiedzenia na swoj obron, Mickey?

    Gdzie jest teraz Rachel?

    Pokrcia gow. Drzwi za jej plecami si otworzyy. Do pokoju

    wszed posterunkowy Ball, a za nim Myron. Zerkn na Dunleavy

    i szybko do mnie podszed.

    Nic ci nie jest? zapyta.

    Nie.

    Wujek Myron wyprostowa si i zmierzy policjantk wzrokiem.

    Chocia nie prowadzi praktyki prawniczej by agentem sportowcw

    i artystw formalnie by adwokatem. Odkaszln i zapyta:

    Co tu si dzieje?

    Ju skoczylimy. Paski bratanek moe i odrzeka Dunleavy

  • z umiechem.

    Zacza si podnosi.

    Pani inspektor. zaczem.

    Znieruchomiaa.

    Kto zosta zabity?

    Zmruya oczy.

    Skd wiesz

    Teraz ja j uciszyem, podnoszc rk.

    Powiedziaa pani, e strzelano do dwch osb. Powiedziaa pani

    take, e jest z wydziau zabjstw. To oznacza, e kto zosta zabity,

    prawda?

    Nie zawsze odpara spokojnie.

    Myron sta obok mnie. Obaj tylko na ni patrzylimy.

    A w tym przypadku? zapytaem.

    Nie spieszya si z odpowiedzi, ze spuszczon gow zbieraa no-

    tatki. W kocu jednak odpowiedziaa:

    Napastnik strzela rwnie do matki Rachel. I zgadza si, ona nie

    yje.

  • 8

    Co robisz, kiedy si dowiadujesz, e twoja przyjacika zostaa po-

    strzelona, a jej matka zamordowana?

    Jeeli jeste mn, idziesz do szkoy.

    Myron zada mi sto pyta, upewniajc si, e nic mi nie jest, ale co

    miaem zrobi wzi sobie dzie wolnego dla podreperowania psy-

    chiki, jak mawiali moi szkolni koledzy? Sprawdziem komrk i zoba-

    czyem dwie wiadomoci od Emy. Pierwsza zostaa wysana rano: Od-

    kryam o tym sanitariuszu twojego ojca co co nie ma sensu.

    W innych okolicznociach bardzo by mnie to zainteresowao, ale go-

    dzin pniej Ema przysaa nastpn, znacznie waniejsz wiado-

    mo: OMB! KR PLOTKI E RACHEL ZOSTAA POSTRZELO-

    NA! GDZIE JESTE?

    W szkole panowaa ponura i niesamowita atmosfera. Szkolny psy-

    cholog pomaga dzieciakom wstrznitym wiadomoci o strzelaninie.

    Niektrzy uczniowie pakali na korytarzach ci, po ktrych mona byo

    oczekiwa, e bd zbyt uczuciowi. Niewane, czy dobrze znali Rachel,

    czy nie. C, ludzie rnie reaguj na tragedie, wic nie naley tego os-

    dza.

    Kryo mnstwo plotek, ale najwyraniej nikt nie wiedzia, czy Ra-

    chel jest ciko ranna. Dwa dni temu powiedziaa mi, e jej rodzice s

    rozwiedzeni, a matka mieszka na Florydzie. Nie wspominaa, e przy-

    jeda z wizyt.

  • Wic co matka Rachel robia w New Jersey?

    Znalazem Em siedzc samotnie w bufecie. Niektrzy powiedzie-

    liby, e siedzielimy przy stole wyrzutkw lub lamerw. By moe, ale

    dla mnie szkolny bufet jest jak stadion sportowy. Tak zwane fajne dzie-

    ciaki zajmuj loe i trybuny honorowe, podczas gdy pozostali siedz na

    awkach jednak ja zawsze najlepiej bawiem si, siedzc wanie tam.

    Hej rzuciem do Emy.

    Gdzie si podziewae rano?

    Opowiedziaem jej o przesuchaniu na policji. Ktem oka zauway-

    em Troya Taylora. Kontynuujc moje porwnanie szkolnego bufetu do

    stadionu sportowego, powiedziabym, e siedzia w luksusowej loy

    waciciela klubu. Inni uczniowie podchodzili do niego, eby zoy

    mu wyrazy szacunku lub kondolencje.

    Spojrzaem na jego stolik i cignem brwi.

    Nawet nie chodzili na randki.

    Ema spojrzaa na mnie beznamitnie.

    No co? burknem.

    To jest teraz dla ciebie wane? To, co byo midzy Troyem Taylo-

    rem a Rachel?

    Miaa racj.

    I, dla przypomnienia, Rachel nie siedziaa tutaj. Siedziaa z nimi.

    Ema wskazaa stolik Troya. Raz zaszczycia nas swoj obecnoci,

    eby wrczy nam swoje wypieki. To wszystko.

    Pomoga nam przypomniaem.

    Skoro tak twierdzisz Ema zbya to machniciem rki. Czarny

    lakier na jej paznokciach odprysn w kilku miejscach.

    Przez chwil jedlimy w milczeniu.

    Mickey?

    Co?

    Mylisz, e ta strzelanina jest zwizana z tym, co zdarzyo si

    w klubie? Chodzi mi o to, czy nam te grozi niebezpieczestwo.

    Nie wiem. Jednak powinnimy by ostroniejsi.

    W jaki sposb?

  • Spojrzaa na mnie z mieszanin zaciekawienia i nadziei. Wrciem

    mylami do rody, do noa przycinitego do jej szyi. Jak niewiele bra-

    kowao, a Ema by umara. Znowu cisno mi si serce. Ju miaem wy-

    gosi jak niezgrabn uwag, e nie ma si czym przejmowa, e

    w kocu znajdziemy wyjanienie, ale na szczcie mi przeszkodzono.

    Cze, towarzysze. Nawet w takim okropnym dniu bardzo mio

    was widzie.

    Przyszed yka. Zawsze przyciska tac do piersi w obawie, e kto

    celowo wytrci mu j z rk. Oto nasz stolik w najdalszym kocu a-

    wek Ema, yka i ja. yka postawi tac i poprawi okulary. Mia za-

    czerwienione oczy, ale nie paka.

    No to bierzemy t spraw? zapyta.

    Ema cigna brwi.

    O czym ty gadasz?

    Rachel zostaa postrzelona.

    Wiemy mrukna Ema.

    Popatrzy na ni, potem na mnie i znowu na ni.

    Zatem postanowione?

    O czym ty mwisz?

    O Rachel. Naley do naszej grupy.

    Nie, yka. Ema wskazaa stolik ze stoczonymi wok sporto-

    wymi kurtkami i sweterkami cheerleaderek. Ona naley do tamtej gru-

    py.

    yka pokrci gow.

    Wiesz, e nie. To uciszyo Em. Trzeba dziaa rzek.

    Jak? spytaem.

    Pytasz jak? Wypi pier. Musimy si dowiedzie, kto j po-

    strzeli. To zbyt powana sprawa. Nie moemy spocz, dopki nie do-

    wiemy si, kto popeni ten okropny czyn. Moglibymy zoy lubowa-

    nie, e nie zoymy broni, a dowiemy si prawdy i Rachel bdzie bez-

    pieczna.

    Ema westchna.

    Widz, e jeste gotowy ratowa adn dziewczyn.

  • yka poruszy brwiami.

    Jestem bohaterem wszystkich licznotek.

    Zwrci si do mnie:

    Co ty na to, Mickey?

    Nawet nie wiemy, gdzie ona teraz jest.

    yka si umiechn.

    Ja wiem.

    To zwrcio nasz uwag. Pochylilimy si z Em w jego stron.

    yka si umiechn. Czekalimy. yka umiechn si jeszcze szerzej.

    Mw, yka ponagliem go w kocu.

    Racja, przepraszam. Mj ojciec. Wiecie, e jest starszym wonym

    w tej szkole, prawda?

    Oczywicie, e wiemy warkna Ema. Wydu to z siebie.

    Ach yka potrzsn w powietrzu przedmiotem, od ktrego

    wzi si jego przydomek tylko czy wiecie o istnieniu siatki dozorcw?

    Czego?

    Siatki dozorcw. To chyba zbyt skomplikowane, eby dao si

    szczegowo opisa, wic pozwlcie, e podam wam tylko podstawowe

    fakty: dozorcy rozmawiaj ze sob. S oczami i uszami spoeczestwa.

    Wiecie?

    yka zamilk i czeka na odpowied.

    Nie powiedziaem.

    yka westchn.

    Inny dozorca nalecy do tej siatki jest przyjacielem mojego ojca.

    Ten dozorca nazywa si Tansmore pracuje w Szpitalu witego Bar-

    naby w Livingston w New Jersey. Powiedzia mojemu ojcu, gdzie obec-

    nie przebywa Rachel.

    Czy mwi, jak powane s jej obraenia? dopytywaem si.

    Nie. Jednak powiedzia, e ma ran postrzaow. Oto, co proponu-

    j: po szkole jedmy do szpitala j odwiedzi.

    Zerknem na Troya Taylora. Demonstracyjnie mnie ignorowa, ale

    jego najlepszy kumpel, Buck, zerkn zowrogo w moj stron. Uderzy

    pici o do i bezgonie powiedzia do mnie: Ju nie yjesz.

  • W odpowiedzi ziewnem przecigle, teatralnym gestem zasaniajc

    doni usta.

    Zmczony? zapyta yka.

    Nie. To byo do Bucka.

    yka cign brwi.

    Buck jest zmczony?

    No, yka potrafi doprowadzi do szau.

    Zapomnij o tym, yka.

    Ju zapomniaem. Nachyli si do nas i zapyta: No i?

    I co? prychna Ema wyranie zirytowana.

    Pjdziemy po szkole do szpitala? Sprbujemy si dowiedzie, co

    si przydarzyo naszej rannej towarzyszce?

    Zwariowae? obruszya si Ema. Nie wpada si do szpitala

    z wizyt do ofiary strzelaniny. Nawet nie wiesz, czy wolno jej przyjmo-

    wa odwiedzajcych i czy chce kogo widzie. A jeli chce, to zapewne

    swoich bliskich przyjaci, nie nas. Ponadto policja, w tym ojciec Troya,

    pracuje nad t spraw. Prawdziwi, ywi funkcjonariusze policji.

    yka znw poruszy brwiami.

    To nie policja zaatwia Buddyego Raya w nocnym klubie Plan B.

    My to zrobilimy.

    I o mao nie zostalimy zabici przypomniaa Ema.

    Nie lkaj si, niewiasto. yka przysun si do niej z krzesem.

    Ju raz ci ocaliem. Zrobi to znowu.

    Bo ci zdziel zagrozia Ema.

    Ja nic nie powiedziaem.

    Ema spojrzaa na mnie.

    Chyba nie mylisz o tym powanie, co?

    Sam nie wiem. Moe moglibymy pomc?

    artujesz, prawda?

    Nam te moe grozi niebezpieczestwo tumaczyem.

    Nie moemy po prostu sta z boku. Sama tak mwia. Siedzimy

    w samym rodku tej afery.

    Nie, ja powiedziaam, e ty i ja w tym tkwimy. I mwiam o tym

  • sanitariuszu, Rzeniku z odzi, i moe o Nietoperzycy. Nie mwiam

    o Rachel Caldwell. Ema wstaa. Musz i do klasy.

    Co takiego? Przerwa na lunch jeszcze si nie skoczya.

    Dla mnie tak. Mam co do zrobienia.

    Zacza si oddala.

    Co w ni wstpio? zapyta yka.

    Nie mam pojcia.

    Kobiety. yka szturchn mnie okciem. Dobry jestem, no nie,

    Mickey?

    Jak deszcz.

    Dobry jak deszcz powtrzy yka. Chocia nie jest to pewne,

    to wyraenie wywodzi si prawdopodobnie z czasw pierwszych spo-

    ecznoci rolniczych. Widzisz, wikszo upraw zaleaa od opadw,

    poniewa nie znano jeszcze metod nawadniania, tak wic deszcz by do-

    bry. Aczkolwiek inni uwaaj, e to po prostu wpadajce w ucho po-

    rwnanie z dwoma sowami na d

    Przestaem go sucha, poniewa obserwowaem Em. Kiedy prze-

    chodzia obok stolika VIP-w, Troy Taylor, ktry udawa bardzo za-

    troskanego stanem swojej rannej koleanki, przyoy donie do ust i za-

    woa:

    Hej, Ema! Muuu!

    I zacz si mia. To samo zrobio kilku jego kumpli.

    Buck, znany take jako Wierny Piesek, powtrzy:

    Taa, Ema. Muuu!

    Przyczy si do tego jeszcze kto, a inni przybijali Troyowi pitki.

    Wstaem, czujc wzbierajcy gniew. Ruszyem w kierunku Troya

    i Bucka. Zacisnem pici, szykujc si do bitki. Jednak kiedy Ema od-

    wrcia si i na mnie spojrzaa, przystanem. Miaa w oczach co, co

    byo wyzwaniem i smutkiem.

    Popatrzylimy na siebie. Dostrzegem w jej oczach co jeszcze, ale

    nie potrafiem tego nazwa. To mnie poruszyo, a jednoczenie zbio

    z tropu.

    Nie powiedziaa bezgonie.

  • Staem nieruchomo przez sekund, ale teraz ju wiedziaem. Musia-

    em usi.

    Ema odwrcia si i odesza, ignorujc okrutne muczenie za swoimi

    plecami. Mylaem o jej zranionym spojrzeniu, o cierpieniu, i co mi m-

    wio, e nie miao ono nic wsplnego z Troyem i jego niedojrzaym za-

    chowaniem.

    Mickey?

    Tak, yka?

    Wbrew powszechnemu przekonaniu krowa nie ma czterech od-

    kw. Ma cztery przegrody trawienne.

    Dziki, e mi o tym powiedziae.

  • 9

    Do koca przerwy na lunch zostao jeszcze dziesi minut. Posze-

    dem na boisko, eby porzuca do kosza. Wszdzie porozlepiane byy te

    same dwa plakaty. Na pierwszym tym, ktrym tak ekscytowaa si

    wikszo uczniw widniao zaskakujco seksowne zdjcie Angeliki

    Wyatt.

    PRBNE ZDJCIA DLA STATYSTW!

    TYLKO DWA DNI!

    MOE SPOTKASZ ANGELIC WYATT!

    Bd gwiazd cho przez kilka sekund!

    Ja sobie odpuszcz, pomylaem.

    Ponadto ca uwag i wzrok skupiem jak wizk lasera na dru-

    gim plakacie:

    ELIMINACJE DO DRUYNY KOSZYKWKI!

    PONIEDZIAEK 15.00 SALA GIMNASTYCZNA NR 1

    Trzecio- i czwartoklasici nabr do reprezentacji szkoy

    Pierwszo- i drugoklasici nabr do juniorw

  • Zabawne. Pomimo tego, co dziao si przez kilka ostatnich dni,

    nadal zaleao mi na koszykwce. Zapewne wezm udzia w elimina-

    cjach do druyny juniorw, ale ryzykujc, e zabrzmi to nieskromnie,

    powiem, e nie zamierzam dugo w niej pozosta.

    Wykonaem kilka rzutw. Nie chciaem, by ktokolwiek w mojej no-

    wej szkole zobaczy przed eliminacjami, jak gram. Nie pytajcie mnie dla-

    czego. Prawie codziennie po poudniu jechaem gra w podwrkowych

    meczach w niebezpiecznej dzielnicy Newark. Tam doskonaliem techni-

    k.

    Jak ju wspomniaem, mj wujek Myron by wybitnym zawodni-

    kiem rekordzist szkoy w liczbie zdobytych punktw, typowanym do

    akademickiej reprezentacji kraju i wybranym w pierwszym zacigu do

    Boston Celtics.

    Jednak wedug mojego ojca ja byem lepszy.

    Zobaczymy. Na tym polega pikno koszykwki: nie liczy si gada-

    nie, tylko to, co si dzieje na boisku.

    Ju miaem wrci do budynku, gdy zobaczyem podjedajcy,

    znajomy ju czarny samochd z przyciemnionymi szybami. Przystan-

    em i czekaem. Ten samochd. Limuzyna z dziwnym numerem reje-

    stracyjnym. Pojazd, ktry poda za mn, od kiedy to wszystko si za-

    czo. Samochd, ktrym jedzi tajemniczy ysy facet. Wz, ktry za-

    bra mnie wczoraj na spotkanie z Nietoperzyc.

    Wrci.

    Czekaem, a wysidzie z niego facet ze wieo ogolon gow, ale

    si nie pojawia. Za kilka minut mia zadzwoni dzwonek na lekcje. Cze-

    go oni znw chc?

    Ruszyem w stron czarnego samochodu. Kiedy znalazem si bli-

    sko, drzwi si otworzyy. Wsiadem. Siedzia w nim ten ysy go. Prze-

    groda dzielca wntrze bya podniesiona, wic nie widziaem, kto pro-

    wadzi.

    Cze, Mickey powiedzia ysy.

    Miaem do jego i jego niespodziewanych wizyt.

    Zechciaby pan poda mi swoje nazwisko?

  • Jak si czujesz? zapyta.

    Fantastycznie. Kim pan jest?

    Dowiedzielimy si, e Rachel zostaa postrzelona.

    Czekaem, a powie co wicej, ale milcza. Przygldaem si jego

    twarzy. By modszy, ni sdziem. Trzydzieci, najwyej trzydzieci

    pi lat. Mia silne rce i wydatne koci policzkowe i mwi z akcentem,

    ktry zwykle przypisywaem absolwentom snobistycznych prywatnych

    szk.

    Chwileczk powiedziaem. Czy postrzelenie Rachel ma co

    wsplnego z wami?

    Z nami?

    Ze Schroniskiem Abeona.

    Ostatnio dowiedziaem si, e moi rodzice nie byli tylko beztroskimi

    nomadami podrujcymi po wiecie i czasami speniajcymi dobre

    uczynki. Wykonywali tajne misje ratowania dzieci bdcych w niebez-

    pieczestwie, jako czonkowie tajnej organizacji nazywanej Schronisko

    Abeona.

    Abeona to rzymska bogini chronica dzieci. Tajnym symbolem orga-

    nizacji by Tisiphone abeona, egzotyczny motyl majcy na skrzydach

    wzr wygldajcy jak oczy.

    Znalazem tego motyla na fotografii przedstawiajcej hipisw

    w domu Nietoperzycy. Nastpnego wrd licznych tatuay Emy.

    A jeszcze jednego na nagrobku mojego ojca.

    Nietoperzyca bya chyba ich przywdczyni. ysy te pracowa dla

    tej organizacji. I wygldao na to, e Schronisko Abeona zwerbowao te-

    raz moich przyjaci i mnie. Dwa dni temu uratowalimy pewn dziew-

    czyn przed okropnym losem.

    I nie byo to atwe.

    Wydaje si oczywiste, e bardzo zaczo ci zalee na Rachel Cald-

    well odezwa si ysy.

    I co z tego?

    Jak bardzo?

    O czym pan mwi?

  • Czy co ci daa?

    Skrzywiem si.

    Na przykad?

    Jaki prezent. Paczk. Cokolwiek.

    Nie. Dlaczego miaaby to zrobi?

    ysy nie odpowiedzia.

    Co tu si dzieje? zapytaem. Dlaczego Rachel zostaa postrzelo-

    na?

    Nie wiem.

    Nie wierz panu.

    Wierz, w co chcesz. Wszyscy podejmujemy takie ryzyko.

    O co panu chodzi?

    Ryzykujesz. Ona ci ostrzegaa. Ona. Mwi o Nietoperzycy.

    Jednak w kadej chwili moesz odej.

    Nie rozumiem. Dlaczego zostalimy wybrani, eby do was do-

    czy?

    Wzruszy ramionami i spojrza w okno za moimi plecami.

    Dlaczego ktokolwiek z nas zostaje wybrany?

    To gboka myl, naprawd, ale unika pan odpowiedzi. yka,

    Ema, Rachel, ja dlaczego my?

    Dlaczego wy? Wci patrzy w okno. Na moment zacisn zby

    i wyglda na zagubionego. Potem doda co, co mnie zdziwio: A dla-

    czego ja?

    Zadzwoni dzwonek. ysy otworzy drzwi.

    Biegnij do klasy. Nie chcesz si spni. I jeszcze co, Mickey.

    Co?

    Cokolwiek robisz, nie mw o nas swojemu wujkowi.

  • 10

    Gdy yka po lekcjach podchodzi do mojej szafki, towarzyszyy mu

    chichoty kolegw i koleanek.

    Ja tylko gapiem si na niego w milczeniu, a potem zapytaem:

    Co ty na sobie masz?

    yka si skrzywi.

    A na co to wyglda?

    Na fartuch lekarski.

    Wanie. Umiechn si szeroko. To doskonae przebranie,

    dziki ktremu dostaniemy si do szpitala. Mog udawa lekarza, no

    nie?

    Jestem wysoki metr dziewidziesit i wa prawie sto kilogra-

    mw. yka pod kadym wzgldem by nieduy. By tak chudy i kru-

    chy, e wydawao si, i silny podmuch wiatru poamie mu koci. Oku-

    lary wiecznie zsuway mu si z nosa i byy za due w stosunku do jego

    twarzy.

    Ja z atwoci mog udawa, e mam wicej ni szesnacie lat. yka

    mgby nadal kupowa bilety do kina ze znik dla dzieci poniej lat

    dwunastu i kasjer nie mrugnby okiem.

    No to idziemy zobaczy si z Rachel? spyta.

    Tak powiedziaem.

    Umiechn si.

    Moesz mi mwi doktorze yka. No wiesz, eby wej w rol.

  • Zerkn w prawo i w lewo. Gdzie jest Ema?

    Ja te zadawaem sobie to pytanie. Rozejrzaem si po korytarzu.

    Nic. Wysaem jej SMS, ebymy spotkali si tutaj i razem pojechali au-

    tobusem, ale nie odpowiedziaa.

    Nie wiem odparem.

    Wic jedziemy tylko we dwch?

    Chyba tak. Czekaj, mylaem, e masz szlaban.

    Mam, ale dzi jest spotkanie klubu MiLF.

    Przystanem.

    Jakiego klubu?

    Musicali i Legendarnych Filmw. Nie chc si przechwala, ale je-

    stem jego zaoycielem i prezesem.

    O rany.

    Chyba bdziecie musieli zmieni nazw2.

    Dlaczego?

    Niewane, zapomnij.

    Potar brod.

    Chyba mog poruszy ten temat na nastpnym zebraniu.

    Ilu jest czonkw? spytaem.

    yka wyglda na zdziwionego.

    A powinni by jacy czonkowie?

    Zamknem szafk.

    Chcesz si zapisa? zapyta yka. Moesz ubiega si o fotel

    wiceprezesa. Uwielbiam musicale, a ty? W przyszym tygodniu tata za-

    biera cay klub na ten nowy musical Franka Wildhorna. Wiesz, kto to

    taki? Jekyll i Hyde? Scarlet Pimpernel? Uwielbiam piosenk This Is the Mo-

    ment, a ty?

    Zacz piewa.

    Taak, uwielbiam j zapewniem, eby go uciszy.

    2 MILF akronim pochodzcy od sw: mom Id like to fuck mamuka,

    ktr chciabym przelecie w slangu modzieowym oznacza atrakcyjn star-

    sz kobiet.

  • Pospiesznie wysaem do Emy nastpny SMS: PROSZ JED

    Z NAMI.

    Nie odpowiedziaa.

    Jeszcze raz popatrzyem na korytarz i westchnem.

    Chyba pojedziemy tylko we dwch.

    Jak Shrek i Osio! wykrzykn yka.

    Hm, taak.

    Albo jeszcze lepiej. yka pstrykn palcami. Don Kichot i San-

    cho Pansa! Wiesz, kim oni s? Zapomnij o ksice, mwi o musica-

    lu. Czowiek z La Manchy. Ty jeste dzielnym Don Kichotem, a ja jego

    giermkiem, Sancho Pans. Nawiasem mwic, ten spektakl w tysic

    dziewiset szedziesitym szstym roku zdoby nagrod Tony dla naj-

    lepszego musicalu, ale na pewno o tym wiesz, no nie?

    Nic nie wiedziaem o nagrodzie Tony z 1966 roku bo kto by wie-

    dzia? ale tak si dziwnie zoyo, e znaem ten musical i t histori.

    Chocia raz porwnanie yki idealnie pasowao: Don Kichot mia uro-

    jenia i by no c szalony.

    Jeszcze raz spojrzaem na korytarz, szukajc Emy. Nic.

    Chod rzuciem.

    Poszedem z doktorem yk w kierunku przystanku przy North-

    field Avenue. Kiedy minlimy zakrt, o mao nie krzyknem z ulgi. Na

    przystanku, ze zniecierpliwieniem cigajc brwi, czekaa Ema.

    Podbiegem do niej i j uciskaem.

    Ema!

    Zdaje si, e bya zaskoczona tym uciskiem. Prawd mwic, ja te.

    Przysza!

    Oczywicie, e przyszam. Gdybycie mieli zrobi to sami, na pew-

    no bycie co schrzanili.

    yka podszed do nas i przyczy si do ucisku. Kiedy skoczyli-

    my si obejmowa, Ema spojrzaa na strj yki, a potem na mnie. Tyl-

    ko wzruszyem ramionami.

    yka rozoy rce.

    Podoba ci si? Seksowny, no nie? Jak ta posta z telewizji.

  • Doktor Koszmarek? podsuna Ema.

    Kiedy jechalimy autobusem, opowiedziaem Emie i yce o moim

    spotkaniu z ysym w czarnym samochodzie. Suchali w milczeniu. Kie-

    dy dojechalimy do Centrum Medycznego witego Barnaby, sprbo-

    walimy najprostszego sposobu: po prostu wej. Nie udao nam si, co

    specjalnie nas nie zdziwio. W holu bya portierka dajca dokumentu

    ze zdjciem i podania powodu wizyty, byo te kilku ochroniarzy, a na-

    wet bramka wykrywacza metali.

    Ema si skrzywia.

    Kto by chcia zakra si do szpitala?

    Ludzie kradn rodki medyczne wyjani yka.

    Prbuj kra komputery, lekarstwa lub karty pacjentw.

    To byo pytanie retoryczne, yka.

    Och.

    Znw mu si przyjrzaa.

    Czekaj, czy ty masz na szyi stetoskop?

    No tak odpar yka bardzo z siebie zadowolony. To cz mo-

    jego przebrania.

    Skd go wzie?

    Ema spojrzaa na mnie. Ja tylko pokrciem gow, jakbym chcia po-

    wiedzie: Nie warto.

    I co teraz? zapytaem.

    Chodcie za mn powiedzia yka.

    Tak zrobilimy. Wyszlimy na dwr i za budynek. Byy tam due

    metalowe drzwi, otwierane tylko od rodka. yka zapuka w nie trzy

    razy, odczeka i zastuka jeszcze dwukrotnie. Czekalimy. Unis brwi,

    a potem zapuka kolejne dwa razy.

    Drzwi otworzy mczyzna w zielonym kombinezonie dozorcy.

    Spojrza na nas z marsow min.

    Czego chcecie?

    Panie Tansmore? To ja, Arthur. yka zdj z szyi stetoskop, jak-

    by pan Tansmore nie mg go pozna w tym sprytnym przebraniu.

    Arthur Spindel.

  • Chocia nadaem yce t ksyw zaledwie kilka dni temu, zapo-

    mniaem ju, e naprawd ma na imi Arthur.

    Och, cze, Arthurze powiedzia pan Tansmore. Wyjrza, upew-

    niajc si, e nikogo nie ma w pobliu. Wejdcie. Szybko.

    Weszlimy.

    Widzisz? szepn do mnie yka. Siatka dozorcw. Pan Tan-

    smore zaprowadzi nas do piwnicy. Kiedy zeszlimy na d, odwrci

    si i zapyta:

    Nie zamierzasz zrobi niczego zego, prawda, Arthurze?

    Nie, prosz pana.

    Tansmoreowi wyranie si to wszystko nie podobao, ale take nie

    by specjalnie zaciekawiony.

    Jeli was zapi

    Nigdy o panu nie syszelimy rzek yka. Bez obawy.

    W porzdku. Zaczekajcie tu pi minut, a potem rbcie to, co mu-

    sicie zrobi.

    Dzikujemy powiedzia yka.

    W porzdku. Pamitaj, eby powiedzie ojcu

    Powiedziaem rzek yka.

    Spojrzaem na Em. Wzruszya ramionami. Czsto to robimy w to-

    warzystwie yki.

    Czy wie pan co nowego o stanie zdrowia Rachel Caldwell?

    Pan Tansmore tylko pokrci gow.

    A moe w ktrym jest pokoju?

    Nie wiem. Pan Tansmore mia gboki gos. Nie ma osiemnastu

    lat, tak?

    Tak.

    Zatem bdzie na pediatrii, na czwartym lub pitym pitrze. Musz

    wraca do pracy.

    Zostawi nas samych w piwnicy.

    O co chodzio z tym, eby pamita powiedzie ojcu i e ju to

    zrobie? zapytaem.

    To tajemnica siatki dozorcw wyjani szeptem yka. Przysi-

  • gem jej dochowa.

    A niech tam. yka odczeka pi minut, patrzc na zegarek, a po-

    tem wyprowadzi nas z piwnicy. Kiedy dotarlimy na parter, Ema spy-

    taa:

    I co teraz?

    Musimy znale jaki terminal komputerowy odrzek yka po

    chwili namysu.

    Nie byo to atwe. Na parterze mieciy si gwnie biura admini-

    stracji, lecz w kadym z tych pomieszcze lub w pobliu drzwi krcili

    si ludzie. Nie moglimy tak po prostu wej i usi przy terminalu.

    Powinnimy uda si na czwarte pitro, na pediatri zdecydowa

    yka.

    Zawsze to jaki plan. Nie rewelacyjny, ale nie miaem pojcia, co in-

    nego moglibymy zrobi. Wjechalimy wind, poszlimy w lewo, a po-

    tem w prawo i znalelimy si na oddziale pediatrii. Kontrast by ude-

    rzajcy. Gwna cz szpitala bya pomalowana na ponury beowy lub

    szary kolor, pasujcy do nastroju. Natomiast ciany w skrzydle pediatrii

    miay ywe barwy, jak w jednej z tych restauracji, w ktrych urzdza si

    zabawy dla dzieci, lub w szczeglnie wesoej sali w przedszkolu.

    Rozumiaem zamys, ale wydawao si to jakie sztuczne, a nawet

    kamliwe. Przecie to szpital. Lece tu dzieci s chore. Nie zamaskuje

    si tego wesoymi kolorami.

    Nie mona take ukry zapachu. Oczywicie uyto jakiego odwie-

    acza powietrza, ale pomimo to wyczuwao si wo no c szpitala.

    Nienawidziem tego zapachu.

    Poszlimy korytarzem. Drzwi do sal chorych byy w wikszoci za-

    mknite. Kiedy ktre z nich si otworzyy, prbowalimy zajrze do

    rodka, ale nie dao si zobaczy, kto tam jest.

    To nic nie da powiedziaa Ema.

    Przyznaem jej racj.

    Musimy znale jaki komputer rzek yka.

    Wiedziaem, e nam si to nie uda. Wszystkie terminale byy na wi-

    doku, dobrze pilnowane. Ponadto na pewno zabezpieczono je hasami

  • i identyfikatorami, eby chroni dane pacjentw.

    Nie bdzie atwo si do nich dosta.

    Szlimy dalej. Jedna z pielgniarek zmierzya nas wzrokiem. Musie-

    limy stanowi ciekawy widok. Ja byem chyba ubrany do zwyczajnie,

    w niebieskie dinsy i bluz. Ema caa na czarno, z grubym makijaem,

    ze srebrn biuteri i z mnstwem tatuay. Doktor yka wyglda

    no, wiecie jak.

    Czego szukamy? szepna do mnie Ema.

    Nie miaem pojcia, wic szlimy dalej.

    Domyliem si, e realizuj tu ambitny program artystyczny. Na

    kadych drzwiach wisia inny dziecicy rysunek. Na niektrych przy-

    czepiono ich kilka, przedstawiay sonie, tygrysy i rne inne zwierzta,

    a take zamki, gry i drzewa. Poruszyy mnie te, na ktrych by dom

    zawsze prostoktny z trjktnym dachem oraz rodzina stojca na

    trawniku, przedstawiona za pomoc kresek. W grnym rogu zawsze

    widniao umiechnite soce.

    Domylaem si, e ktokolwiek je narysowa, tskni za domem i ro-

    dzin.

    Spogldaem na te rysunki, przesuwajc wzrok z drzwi na drzwi,

    gdy nagle zobaczyem co, co sprawio, e zastygem.

    Ema spojrzaa na moj twarz i zapytaa:

    Co si stao?

    Przez moment tylko patrzyem na te drzwi. Ema odwrcia si po-

    woli i powioda wzrokiem za moim spojrzeniem. Z jej ust wyrwa si ci-

    chy okrzyk.

    Na tych drzwiach wisia tylko jeden rysunek. I tylko jednego obiek-

    tu. Nie byo na nim adnego ta, drzew ani wysokich gr, kreskowej ro-

    dziny czy umiechnitego sonka w rogu.

    Tylko motyl.

    Co do sapna Ema i odwrcia si do mnie.

    Nie byo wtpliwoci: to taki sam motyl, jakiego widziaem u Nieto-

    perzycy, na nagrobku mojego ojca, w jednym z tatuay Emy. Tisiphone

    abeona. Tylko z jakiego powodu mia purpurowe oczka.

  • Przeszed mnie dreszcz.

    Mickey?

    Nie wiedziaem, co powiedzie.

    Nie rozumiem wyszeptaa Ema.

    Ja te, ale musimy dosta si do tego pokoju.

    Te drzwi znajdoway si tu przy stanowisko pielgniarek oddziau

    intensywnej opieki. Krtko mwic, byy bez przerwy obserwowane.

    Rozejrzaem si i pomylaem: do licha, rwnie dobrze mog sprbowa

    po prostu tam wej.

    Wy dwoje zaczekajcie gdzie z boku rzuciem.

    Jaki masz plan?

    Zamierzam tam wej.

    Ema si skrzywia.

    Warto sprbowa dodaem.

    Ema i yka przeszli na koniec korytarza, gdzie nikt ich nie widzia.

    Ja swobodnym krokiem ruszyem do drzwi z motylem. Jak Pan Luzak,

    Pan Superowy. O mao nie zaczem pogwizdywa, tak nonszalancko

    si w tym momencie czuem.

    A dokd to si wybierasz?

    Pielgniarka przeszywaa mnie wzrokiem, stojc ze skrzyowanymi

    na piersi rkami. cigna brwi jak bibliotekarka, ktra nie wierzy

    w twoj historyjk o tym, dlaczego z takim opnieniem oddajesz ksi-

    k.

    Och, cze rzuciem, wskazujc drzwi. Odwiedzam koleank.

    Nie, nie w tym pokoju. Kim jeste?

    Chwila. Teatralnym gestem pstryknem palcami, a potem ude-

    rzyem si doni w czoo. To jest czwarte pitro? Miao by pite.

    Przepraszam.

    Zanim pielgniarka zdya co doda, odszedem pospiesznie. Do-

    czyem do Emy i yki w gbi korytarza.

    Gadko ci poszo zauwaya Ema.

    Czy akurat teraz potrzebny nam sarkazm?

    Czy potrzebny? Nie. Co wcale nie oznacza, e nie moemy si tro-

  • ch pomia.

    Moe ja mgbym tam wej, w moim sprytnym przebraniu

    i w ogle. Mog po prostu udawa lekarza zasugerowa yka.

    yka, to wspaniay pomys powiedziaa Ema.

    Popatrzyem na ni, nie rozumiejc.

    No c, to wspaniay pomys powtrzya. Tylko wymaga kilku

    poprawek.

  • 11

    Stanowisko pielgniarek znajdowao si na skrzyowaniu dwch

    korytarzy. Po obu jego stronach byy pokoje. Trzy minuty po mojej pr-

    bie wejcia do sali z motylem na drzwiach yka nadbieg z przeciwnej

    strony do pielgniarki, ktra mnie zatrzymaa.

    Siostro! Potrzebny mi zestaw reanimacyjny, cito!

    Hm?

    Cito powtrzy yka. Czyli szybko.

    Wiem, co to znaczy, ale

    Siostro, czy zna pani pochodzenie tego sowa? Cito czyli natych-

    miast.

    Pielgniarka przeszya go wzrokiem.

    Ile ma pan lat?

    Dwadziecia siedem.

    Znw cigna brwi.

    No dobrze, czternacie. Jednak jestem jednym z tych genialnych

    dzieciakw, o ktrych si czyta.

    Hm. A dlaczego na kieszeni twojego fartucha jest wyszyte doktor

    Feelgood?

    To moje nazwisko! Ma pani z tym jaki problem? Unis brew.

    Nawiasem mwic, jest pani bardzo atrakcyjna.

    Sucham?

    My, lekarze, zawsze podrywamy pielgniarki, nie wiedziaa pani?

  • Zao si, e to pani pochlebia. yka napi muskuy ramienia, rw-

    nie grube i twarde, jak wyrzucony na brzeg wodorost. Chce pani po-

    maca moje minie?

    Z pokoju wyszy dwie inne pielgniarki.

    Czy ten dzieciak sprawia jakie kopoty? spytaa jedna.

    Dla ciebie doktor Dzieciak, siostro. Znw unis brew. Nawia-

    sem mwic, jest pani bardzo atrakcyjna.

    Byem ju przy drzwiach. Wszystkie pielgniarki patrzyy na yk.

    Wanie miaem zapa za klamk, gdy jedna z nich, moe co wyczu-

    wajc, zacza si odwraca.

    Och, niedobrze.

    Chciaem odskoczy ale co by mi to dao? Nie miaem gdzie si

    schowa. Pielgniarka ju prawie si do mnie odwrcia, gdy rozlego

    si woanie Emy:

    Kevinie! Gdzie jeste? Kevinie!

    Pielgniarka odwrcia si w stron, z ktrej dobiega gos, a Ema

    pospieszya do yki.

    Czas rusza.

    Otworzyem drzwi z rysunkiem motyla i wszedem w ciemno.

    Gdy drzwi si zamykay, usyszaem, jak Ema mwi:

    Kevinie, miae zosta na oddziale psychiatrycznym. Przepraszam,

    to mj brat i mi si wymkn. Ju go zabieram

    Gdy drzwi si zamkny, ucichy wszystkie gosy.

    Odwracaem si do ka, gdy usyszaem, jak kto mwi:

    Mickey? Jak si tu dostae?

    Na ku leaa Rachel.

  • 12

    Podszedem do ka. Rachel miaa opatrunek na skroni, ale wygl-

    daa niele. Nie bya podczona do mnstwa rurek ani nic takiego. Mia-

    a podwinite rkawy. Mj wzrok przycign stary, okropny lad po

    oparzeniu na wewntrznej stronie przedramienia jedyna skaza, ktra

    tylko podkrelaa doskonao caej reszty. Rachel miaa oczy mokre od

    ez.

    Chciaem j przytuli albo co, ale zamiast tego staem przy ku

    i czekaem.

    Jak tu wszede? zapytaa.

    yka odwraca uwag.

    Prbowaa si umiechn, ale zamiast tego zakaa.

    Moja mama

    Usiadem na brzegu ka i wziem j za rce.

    Syszaem. Tak mi przykro.

    Jej gowa opada na poduszk. Rachel zamrugaa i zapatrzya si

    w sufit.

    To moja wina.

    Nie moesz si o to obwinia.

    Nie rozumiesz powiedziaa cicho. Zgina przeze mnie.

    Zamarem. Rachel znw zacza paka.

    Co chcesz przez to powiedzie?

    Tylko pokrcia gow.

  • Rachel?

    Musisz wyj.

    Zignorowaem to.

    Co chcesz powiedzie, twierdzc, e zgina z twojej winy?

    Znw pokrcia gow.

    Nie chc i ciebie naraa na niebezpieczestwo.

    Nie martw si o mnie, dobrze? Po prostu powiedz mi, co si dzieje.

    Nic ci nie jest?

    Drzwi do pokoju zaczy si otwiera.

    Mam szybki refleks. Wiem, e zawdziczam to genom. Jeli twoja

    matka bya jedn z najbardziej utalentowanych tenisistek swoich cza-

    sw, a wujek zawodowym koszykarzem, musisz mie to w sobie. Nie

    wahaem si. Daem nura pod ko.

    Cze, Rachel powiedzia kto.

    Rozpoznaem ten gos.

    Usyszaem, jak Rachel ukada si wygodniej na ku.

    Komendant Taylor?

    Mino sporo czasu rzek. Uznaem to za dziwn uwag skiero-

    wan do nastoletniej ofiary postrzau. Zobaczyem, jak jego brzowe

    buty zbliaj si do ka. Jak si czujesz, Rachel?

    W gosie komendanta Taylora sycha byo dziwne napicie. Prbo-

    wa udawa pewnego siebie policjanta, ale jako mu to nie wychodzio.

    Dobrze, dzikuj.

    Gos Rachel te brzmia dziwnie. Zdradza stres, niech, co ukryte-

    go pod uprzejmymi sowami.

    Lekarze powiedzieli mi, e miaa duo szczcia.

    Och tak, mnstwo potwierdzia Rachel, a w jej gosie usyszaem

    gniewne nutki. Moja matka nie yje, prawdziwa ze mnie szczciara.

    Nie to miaem na myli rzek Taylor, zawsze idiota. Mylaem

    o twoim stanie zdrowia. Wyglda na to, e kula zelizgna si po czasz-

    ce, nie przebijajc jej.

    Rachel nic nie powiedziaa.

    Bardzo mi przykro z powodu twojej straty doda komendant

  • Taylor gosem, w ktrym nie byo sycha wspczucia.

    Dzikuj odpara Rachel gosem, w ktrym nie byo cienia

    wdzicznoci.

    Co tu si dzieje?

    Wiedziaa, e ja pierwszy znalazem si na miejscu zbrodni? za-

    pyta Taylor.

    Nie, nie wiedziaam.

    Taa. To ja wezwaem karetk.

    Cisza.

    Co pamitasz w zwizku z t strzelanin? zapyta Taylor.

    Nic.

    Nie pamitasz, e zostaa postrzelona?

    Nie.

    A co pamitasz?

    Komendancie Taylor?

    Tak?

    Rachel ziewna.

    Nie czuj si teraz najlepiej.

    Przecie powiedziaa, e czujesz si dobrze.

    Nadal podaj mi rodki przeciwblowe. Jestem bardzo senna.

    Mgby pan przyj kiedy indziej?

    Zapada duga cisza. Potem komendant Taylor powiedzia:

    Oczywicie, Rachel. Rozumiem. Moe porozmawiamy pniej.

    Pewnie.

    Patrzyem, jak brzowe buty oddalaj si od ka. Zatrzymay si

    przy drzwiach.

    Jeszcze jedno

    Rachel czekaa.

    Inspektor wydziau zabjstw, Anne Marie Dunleavy, przyjdzie ci

    przesucha. Nie czuj si w obowizku z ni rozmawia, dopki znw

    nie pogadamy, dobrze?

    Hm?

    A gdyby z ni rozmawiaa cign no c, powiedz po prostu,

  • e nic nie pamitasz. Moesz jej tak powiedzie.

    Jeszcze raz: hm?

    Komendant Taylor otworzy drzwi, eby wyj, ale stana w nich

    pielgniarka.

    Musimy zawie j na przewietlenie powiedziaa.

    Przytrzymam pani drzwi zaproponowa Taylor.

    Byem w puapce.

    Gdy pielgniarka wesza, zostaem tam, gdzie byem. Komendant

    Taylor rwnie. Spod ka syszaem, jak pielgniarka pociga dwi-

    gni, podnoszc porcze.

    Mieli wywie Rachel na ku.

    Nie ma mowy, eby mnie nie zobaczyli.

    Rozejrzaem si na boki. Nic. Mogem sprbowa si odczoga, ale

    dokd? Taylor natychmiast by mnie zobaczy. Pielgniarka szykowaa

    si do wytoczenia wzka. Komendant Taylor trzyma otwarte drzwi.

    Nie miaem gdzie si ukry.

    Zaczekajcie odezwaa si Rachel sabym gosem.

    Na co, moja droga?

    Chciaabym najpierw skorzysta z azienki.

    Ach, Rachel! Dobrze pomylane.

    Tam, dokd jedziemy, jest azienka powiedziaa pielgniarka to-

    nem nieznoszcym sprzeciwu. Zacza pcha ko. atwiej bdzie

    skorzysta z tamtej.

    Ale

    Mogem zrobi tylko jedno. Od spodu byy prty. Zapaem za nie

    i si podcignem. Oparem stopy o ram i uniosem si z podogi.

    Pielgniarka przystana, zapewne z powodu dodatkowego ciaru.

    Czyby hamulec by zacignity?

    Trzymaem si, kiedy sprawdzaa. Czy wykonywalicie kiedy wi-

    czenie zwane stjk? Stoi si na wyprostowanych rkach, a zaczynaj

    bole wszystkie minie. No c, wanie co takiego robiem, tylko wi-

    szc. Czuem si jak nietoperz lub inny podobny stwr.

    Nie wiedziaem, czy dugo tak wytrzymam.

  • Pielgniarka przetoczya wzek obok butw komendanta Taylora.

    Zaczy mnie bole palce. odek zmienia si w galaret.

    Pielgniarka posza korytarzem. Patrzyem, jak powiksza si odle-

    go midzy nami a butami Taylora. Zastanawiaem si, czy Rachel od-

    gada, co robi, i domyliem si, e chyba tak. Kiedy dotarlimy do

    windy, nie wytrzymaem, puciem prty i upadem na podog.

    Siostro? odezwaa si Rachel.

    Tak?

    Mogaby siostra przynie mojego wypchanego krliczka?

    Sucham?

    Naprawd bardzo przepraszam. Kirbie tak si nazywa mj krli-

    czek zosta w pokoju. Ja boj si ruszy bez niego. Prosz?

    Pielgniarka westchna.

    Dobrze, moja droga. Zaczekaj tu.

    Gdy tylko odesza, wylizgnem si spod ka.

    Masz wypchanego krliczka?

    Oczywicie, e nie. Zjedaj std, zanim wrci.

    Chc wiedzie

    Innym razem, Mickey, dobrze? Po prostu id.

    Obok mnie otworzyy si drzwi windy. Wskoczyem do kabiny i na-

    cisnem guzik. Patrzyem, jak drzwi zaczynaj si zamyka. Rachel

    prbowaa si do mnie umiechn, ale jej umiech zaraz zgas. A wte-

    dy, moe p sekundy przed tym, zanim drzwi zamkny si do koca,

    zobaczyem kogo za jej plecami.

    To by komendant Taylor. Patrzy prosto na mnie.

    Zatrzymaj wind!

    Tym razem nie wykorzystaem swojego szybkiego refleksu. Winda

    zamkna si do koca i ruszya z lekkim wahaniem, jakby drzwi miay

    si znw otworzy i wpuci Taylora. Jednak si nie otworzyy.

    Przeszedem przez hol i wypadem na dwr.

  • 13

    Na parkingu doczyem do yki i Emy.

    Ruszajcie si rzuciem. Komendant Taylor moe nas goni.

    Pospieszylimy do nastpnej przecznicy i z powrotem na Northfield

    Avenue. Na rogu znajdowaa si pralnia chemiczna. Zniknlimy za jej

    rogiem.

    Czy Rachel bya w tym pokoju? spytaa Ema.

    Kiwnem gow i opowiedziaem im, co si wydarzyo.

    Wic Abeona jest w jaki sposb zamieszana i w to? spytaa Ema.

    Na to wyglda odrzekem.

    yka milcza. Wyglda na troch zagubionego. Zastanawiaem si

    nad tym. Nie prosi si o takie kopoty. Nikt z nas si nie prosi, ale on

    troch bardziej przypomina zagubione w lesie dziecko. Nasza przyja,

    jeli ni bya, zacza si zaledwie kilka dni temu, kiedy podszed do

    mnie w bufecie i zaproponowa mi no swoj yeczk. Tak zrodzia

    si nasza znajomo, nie wspominajc o jego przezwisku.

    Jak sdzicie, co powinnimy zrobi? zapytaa Ema.

    Nienawidz komu przerywa odezwa si w kocu yka ale

    spotkanie Klubu Musicali i Legendarnych Filmw z pewnoci ju si

    skoczyo. Rodzice na mnie czekaj.

    Musicali i Legendarnych Filmw? powtrzya Ema. Pokrciem

    gow, dajc jej znak, eby nie pytaa.

    Kiedy przyjecha autobus, wsiedlimy i pojechalimy do domu. Wy-

  • siedlimy tam, gdzie zaczlimy wypraw, na rogu Kasselton Avenue

    i Northfield. Pomylaem, e mgbym przej obok domu Nietoperzycy

    i wpa si z ni zobaczy. Jednak nie wiedziaem, co jej powiedzie. By-

    em zmczony, przestraszony i zdez