Upload
lukasz-chwalisz
View
241
Download
1
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Â
Citation preview
Guy Standing
PrekariatNowa niebezpieczna klasa
Przełożyli Paweł Kaczmarski i Mateusz Karolak
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa by Guy Standing translated by Paweł Kaczmarski and Mateusz Karolak is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne
3.0 Polska License. [http://creativecommons.org/licenses/by-nc/3.0/pl/]
Dziękujemy wydawnictwu Bloomsbury Academic [http://www.bloomsburyacademic.com/] za zgodę na tłumaczenie i publikację książki profesora Guya Standinga. Wszystkich chcących
wykorzystać publikowane przez nas materiały prosimy o poinformowanie o tym redakcji Praktyki Teoretycznej [www.praktykateoretyczna.pl].
Rozdział 1. Prekariat
W latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku grupa zideologizowanych
ekonomistów pozyskała uwagę i posłuch polityków. Główne założenie ich „neoliberalnego”
modelu opierało się na tym, że wzrost i rozwój zależą od rynkowej konkurencyjności;
wszystko powinno być robione w kierunku zmaksymalizowania konkurencji
i konkurencyjności oraz zezwolenia regułom rynku na przeniknięcie wszystkich aspektów
życia.
Jeden z wątków tej koncepcji stanowił, że poszczególne państwa powinny zwiększyć
elastyczność rynku pracy; stało się to szybko usprawiedliwieniem dla przenoszenia ryzyka
i poczucia niepewności na pracowników i ich rodziny. Rezultatem było stworzenie
globalnego „prekariatu”, składającego się z wielu milionów ludzi na całym globie,
pozbawionych stabilnego punktu zaczepienia. Stają się oni nową, niebezpieczną klasą;
skłonni słuchać głosów ekstremistów i użyć swoich praw wyborczych oraz pieniędzy do
zbudowania tym głosom politycznej platformy o rosnącym znaczeniu. Sam sukces
„neoliberalnego” programu, przyjętego w większym lub mniejszym stopniu przez rządy
wszystkich opcji, stworzył zaczątek politycznego monstrum. Potrzebujemy działania, nim
ten potwór ożyje na dobre.
Poruszenia prekariatu
1 maja 2001 r. pięć tysięcy ludzi, głównie studentów i aktywistów, zgromadziło się
w centrum Mediolanu na czymś, co miało być alternatywnym pochodem
pierwszomajowym. 1 maja 2005 r. ich szeregi liczyły już znacznie powyżej 50 tysięcy –
ponad 100 tysięcy według niektórych szacunków – a „EuroMayDay” stał się
ogólnoeuropejską inicjatywą, w ramach której setki tysięcy ludzi, głównie młodych, wyszło
na ulice miast całej Europy. Demonstracje wyznaczyły pierwsze poruszenie globalnego
prekariatu.
Starzejący się związkowcy, którzy organizowali zazwyczaj wydarzenia Pierwszego
Maja, mogli tylko trwać w zadziwieniu tą nową paradującą masą, której żądania swobodnej
migracji i powszechnego dochodu gwarantowanego miały mało wspólnego z tradycyjnym
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 1 www.praktykateoretyczna.pl
ruchem związkowym. Odpowiedź na pracę prekarną związki widziały w powrocie do
modelu socjaldemokratycznego (do którego utwierdzenia walnie się zresztą przyczyniły
w połowie dwudziestego wieku), tzn. do bardziej stabilnych posad z długoterminowymi
gwarancjami zatrudnienia oraz związanym z nimi szerokim zakresem świadczeń.
Jednak wielu młodych demonstrujących widziało pokolenie swoich rodziców,
godzące się na Fordowski model ponurej pracy pełnoetatowej – podporządkowanie
przemysłowemu zarządzaniu i dyktatowi kapitału. Chociaż brakowało im spójnego
alternatywnego programu, nie wydawali się chętni do wskrzeszenia modelu
socjaldemokratycznego.
Zapoczątkowany w Europie Zachodniej EuroMayDay szybko przybrał charakter
globalny, z Japonią stającą się istotnym centrum wydarzeń. Zaczął się jako ruch młodych,
wykształconych i niezadowolonych Europejczyków, wyalienowanych przez konkurencyjno-
rynkowe (lub neoliberalne) nastawienie projektu Unii Europejskiej, który przymusił ich do
życia między jedną a drugą fuchą, do elastyczności i szybszego wzrostu ekonomicznego.
Ich eurocentryczne korzenie szybko ustąpiły miejsca internacjonalizmowi, ponieważ
dostrzegli, że ich kłopotliwe położenie i liczne zagrożenia były związane z tym, co działo
się z innymi na całym świecie. Migranci stali się istotną częścią demonstracji prekariatu.
Ruch rozszerzył się o tych, którzy prowadzą niestandardowy tryb życia. Cały czas
towarzyszyło mu twórcze napięcie między prekariatem jako ofiarami, penalizowanymi
i demonizowanymi przez mainstreamowe instytucje i regulacje, a prekariatem jako
bohaterami, odrzucającymi te instytucje we wspólnym akcie intelektualnego
i emocjonalnego nieposłuszeństwa. W 2008 r. demonstracje EuroMayDay przyćmiły marsze
związkowców odbywające się tego samego dnia. Mogło to pozostać w dużej mierze
niezauważone przez szerszą publikę i polityków, ale stanowiło jednak istotne wydarzenie.
W tym samym czasie podwójna tożsamość ofiary/bohatera rekompensowała brak
spójności. Głębszym problemem była nieumiejętność skupienia się na walce. Kto lub co
było przeciwnikiem? Wszystkie wielkie ruchy w historii miały, na dobre i na złe, podłoże
klasowe. Interesy jednej grupy ścierały się z interesami drugiej; jedni wykorzystywali
drugich. Zwykle walczono o wykorzystanie i dostęp do kluczowych środków produkcji oraz
systemu dystrybucji. Prekariat, częściowo ze względu na swoją bogatą różnorodność,
zdawał się nie mieć wyraźnej idei, czym były owe środki. Wśród jego intelektualnych
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 2 www.praktykateoretyczna.pl
bohaterów byli Pierre Bourdieu1, który wyartykułował problem prekarności, Michel
Foucault, Jurgen Habermas oraz Michael Hardt i Toni Negri2, których Imperium stało się
fundamentalnym tekstem; w tle pojawiała się również Hannah Arendt3. Cienie powstań
1968 r. łączyły prekariat ze szkołą frankfurcką i Człowiekiem jednowymiarowym Herberta
Marcusego4.
Było w tym wyzwolenie umysłów, świadomość wspólnego poczucia zagrożenia. Ale
z samego rozumienia nie rodzi się żadna „rewolucja”. Nie pojawił się jeszcze efektywny
gniew. Było tak, ponieważ nie został jeszcze ukuty żaden polityczny program ani strategia.
Brak programowej odpowiedzi ujawnił się w poszukiwaniu symboli, w dialektycznym
charakterze wewnętrznych debat oraz w napięciach wewnątrz prekariatu, które nadal
istnieją i nie zamierzają same zniknąć.
Liderzy protestujących na EuroMayDay zrobili, co mogli, by zakryć nieścisłości
i „zalepić” pęknięcia, choćby dosłownie: za pomocą plakatów i innych obrazów. Niektórzy
podkreślali jedność interesów między migrantami i pozostałymi (przesłanie zdobiące plakat
EuroMayDay w Mediolanie w 2008 r. brzmiało „migranti e precarie”), oraz między
młodymi i starszymi, jak wyrażono to przez życzliwe zestawienie ich na plakacie
berlińskiego EuroMayDay w 2006 r.5.
Ale jako lewicujący ruch libertariański, EuroMayDay musi jeszcze wzbudzić strach
lub wręcz zainteresowanie tych z zewnątrz. Nawet jego najwięksi protagoniści przyznaliby,
że jak dotąd demonstracje były bardziej teatralną pogróżką niż rzeczywistą groźbą,
dotyczyły bardziej upominania się o indywidualność i tożsamość w ramach kolektywnego
doświadczenia prekarności. W języku socjologów publiczne wystąpienia miały wyrazić
dumę w ramach prekarnej podmiotowości. Jeden z plakatów EuroMayDay, stworzony na
paradę w Hamburgu, łączył w postawie buntu w jedną cztery figury – sprzątacza,
pracownika opieki społecznej, uchodźcy bądź migranta i tzw. pracownika „twórczego”
(prawdopodobnie podobnego temu, który stworzył sam plakat). Ważne miejsce zostało
1 P. Bourdieu, La précarité est aujourd’hui partout, [w:] tegoż, Contre-feux, Paris 1998, s. 96-102.2 M. Hardt, A. Negri, Imperium, tłum. A. Kołbaniuk, S. Ślusarski, Warszawa 2005.3 H. Arendt, Kondycja ludzka, tłum. A. Łagodzka, Warszawa 2000.4 H. Marcuse, Człowiek jednowymiarowy: badania nad ideologią rozwiniętego społeczeństwa przemysłowego, wstęp W. Gromczyński, tłum. S. Konopacki [i in.], Warszawa 1991.5 N. Doerr, Towards a European Public Sphere “from Below”? The Case of Multilingualism within the European Social Forums’, [w:] Conference Papers of the Eleventh International Conference on Alternative Futures and Popular Protest , vol. 2, red. C. Barker, M. Tyldesley, Manchester 2006.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 3 www.praktykateoretyczna.pl
przyznane plastikowej reklamówce, wzniesionej w górę jako charakterystyczny symbol
współczesnego nomadyzmu w globalizującym się świecie.
Symbole są ważne. Pomagają zjednoczyć grupy w coś więcej niż wielość obcych
sobie ludzi. Pomagają uformować klasę i zbudować tożsamość, pielęgnując świadomość
wspólności i podstawę dla solidarności lub fraternite [siostrzeństwa, braterstwa]. Poniższa
książka dotyczy przechodzenia od symboli do programu politycznego. Ewolucja prekariatu
jako sprawcy polityki raju musi wciąż przebyć drogę od teatru i obrazowych idei
wyzwolenia do zestawu żądań, które raczej zaangażują państwo niż tylko zirytują je
i wprawią w zdziwienie.
Jedną z cech demonstracji EuroMayDay była ich karnawałowa atmosfera, z salsą
oraz plakatami i przemówieniami zbudowanymi wokół kpin i humoreski. Wiele działań, za
którymi stała luźna sieć aktywistów, było raczej anarchicznych i popisowych niż
strategicznie przemyślanych lub rzeczywiście zagrażających porządkowi społecznemu.
W Hamburgu udzielano uczestnikom porad, jak uniknąć płacenia za przejazd autobusem
czy bilety do kina. Podczas jednego z happeningów w 2006 r., który przeszedł do folkloru
całego ruchu, grupa około dwudziestu młodych ludzi w karnawałowych maskach,
nazywających się imionami takimi, jak Spider Mum, Multiflex, Operaistorix i Santa
Guevara, napadła w biały dzień na delikatesy. Wypełnili wózek luksusowym jedzeniem
i napojami, zrobili sobie przy nim zdjęcia, po czym wyszli, wręczając kobiecie przy kasie
kwiatek z bilecikiem wyjaśniającym, że wytwarzali dobrobyt, chociaż z niego nie
korzystali. W tym epizodzie, opartym na filmie Edukatorzy, życie naśladowało sztukę.
Grupa znana jako Kompania Robin Hooda nigdy nie została złapana. Opublikowała
w Internecie notkę obwieszczającą, że jedzenie rozdzielili między stażystów i praktykantów,
których wybrali jako jednych z najbardziej wykorzystywanych prekarnych pracowników
w mieście.
Nieukierunkowane właściwie na pozyskanie sojuszników lub wpłynięcie na
społeczny mainstream, popisy grup takich, jak ta, przywodzą na myśl analogie historyczne.
Możemy być na takim etapie ewolucji prekariatu, kiedy ci sprzeciwiający się jego
centralnym wyznacznikom – jak niepewność miejsca zamieszkania, pracy i zatrudnienia
oraz socjalnych zabezpieczeń – mają wiele wspólnego z „pierwotnymi buntownikami”,
którzy wyłaniali się w trakcie wszystkich wielkich społecznych transformacji, kiedy stare
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 4 www.praktykateoretyczna.pl
przywileje były usuwane, a społeczne pakty odkładane na bok. Robin Hoodowie istnieli od
zawsze, co sławił w swoim znanym tekście Eric Hobsbawm6. Kulminacja ich działalności
przypadała zwykle na okres przed uformowaniem spójnej politycznej strategii, służącej
realizowaniu interesów nowej klasy.
Uczestnicy parad EuroMayDay i wydarzeń towarzyszących w różnych częściach
świata są tylko wierzchołkiem prekariatu. Znacznie większa część żyje w strachu
i zagrożeniu; większość z nich nie identyfikowałaby się zapewne z demonstracjami
EuroMayDay. Nie czyni ich to jednak w mniejszym stopniu częścią prekariatu; dryfują,
pozbawieni celu i potencjalnie gniewni, zdolni skręcić politycznie w stronę skrajnej prawicy
lub skrajnej lewicy, wzmacniając populistyczną demagogię, która gra na ich obawach
i fobiach.
Prekariat poruszony
W roku 1989 miasto Prato niedaleko Florencji było niemal w całości zasiedlone przez
rodowitych Włochów. Przez wieki stanowiło centrum wytwórstwa tekstyliów i odzieży;
wielu spośród 180 tysięcy mieszkańców Prato było od pokoleń związanych z tymi
gałęziami przemysłu. To toskańskie miasto, odzwierciedlając dawne wartości, było
w swojej polityce zdecydowanie lewicowe; wydawało się ucieleśnieniem społecznej
solidarności i równowagi.
W tym właśnie roku do Prato przybyła grupa 38 chińskich robotników. Zaczęły
pojawiać się firmy odzieżowe nowego rodzaju, należące do chińskich imigrantów i kilku
związanych z nimi Włochów. Sprowadzały coraz więcej robotników z Chin; wielu z nich
przybywało bez wiz pracowniczych. Choć dostrzegani, byli tolerowani – przyczyniali się do
rozkwitu ekonomicznego i nie wysuwali roszczeń pod adresem publicznego budżetu, nie
otrzymując żadnych przywilejów od państwa. Trzymali się razem, odgrodzeni w enklawie,
w której znajdowały się chińskie fabryki. Większość pochodziła z jednego miasta –
nadbrzeżnego Wenzhou w prowincji Zheijang, regionu o długiej historii migracji
zarobkowej. Przybywali do Prato przez Frankfurt, na podstawie trzymiesięcznej wizy
turystycznej, a po jej wygaśnięciu kontynuowali pracę na czarno, przez co stawiali się sami 6 E. J. Hobsbawm, Primitive Rebels: Studies in Archaic Forms of Social Movement in the 19th and 20th Centuries, Manchester 1959.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 5 www.praktykateoretyczna.pl
w sytuacji zagrożenia i potencjalnego wyzysku.
W 2008 r. w mieście było zarejestrowanych 4200 chińskich firm oraz 45 tysięcy
chińskich robotników, co stanowiło jedną piątą jego populacji7. Każdego dnia wytwarzali
oni milion sztuk odzieży, co wystarczyłoby do ubrania całej ludzkości w przeciągu 20 lat
(według szacunków władz miejskich). W tym samym czasie, podkopane przez Chińczyków
i zdruzgotane przez konkurencję z Indii i Bangladeszu, lokalne włoskie firmy masowo
zwalniały pracowników. W 2010 r. zatrudniały już tylko 20 tysięcy robotników, 11 tysięcy
mniej niż w roku 2000; w miarę kurczenia się przesuwając coraz więcej pracowników
z pracy regularnej ku pracy prekarnej.
Wówczas przyszedł szok finansowy, który uderzył w Prato w bardzo podobny
sposób, jak w wiele innych, dawniej przemysłowych obszarów Europy i Ameryki
Północnej. Mnożyły się bankructwa, wzrosło bezrobocie, niebezpiecznie nasiliły się
resentymenty. W ciągu kilku miesięcy przedstawiciele lewicy zostali zmieceni ze sceny
politycznej i odsunięci od władzy przez ksenofobiczną Ligę Północną [Lega Nord]. Ta
natychmiast poddała Chińczyków represjom, inicjując nocne napady na ich fabryki
i „wytwórnie”, osaczając robotników i jednocześnie ich demonizując, podczas gdy
polityczny sojusznik Ligi, premier Silvio Berlusconi, mówił o swojej determinacji
pokonania „armii zła”, jak opisał nielegalnych imigrantów. Wstrząśnięty ambasador Chin
przybył w pośpiechu z Rzymu i powiedział, że wszystkie te wydarzenia przypominały mu
działania nazistów w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Co zaskakujące, chiński
rząd nie wydawał się chętny do przyjęcia emigrantów z powrotem.
Problemy nie były spowodowane wyłącznie przez nietolerancyjnych mieszkańców
Prato – przyczyniła się do nich z pewnością sama natura enklawy. Podczas gdy stare fabryki
Prato z wysiłkiem walczyły o utrzymanie konkurencyjności, pozostawiając włoskim
robotnikom poszukiwanie alternatywnych źródeł dochodu, Chińczycy budowali
społeczność wewnątrz społeczności. Wedle różnych doniesień, chińskie gangi organizowały
exodus z Chin do Włoch i zarządzały enklawą, chociaż zmagały się o kontrolę z gangami
z Rosji, Albanii, Nigerii i Rumunii, jak również z włoską mafią. Nie ograniczały się zresztą
tylko do Prato. Chińskie gangi powiązane były z chińskimi kompaniami inwestującymi we
włoskie projekty w dziedzinie infrastruktury, włączając w to wielomiliardową propozycję 7 G. Dinmore, Tuscan Town Turns Against Chinese Immigrants, “Financial Times”, 9 lutego 2010, s. 2.; G. Dinmore, Chinese Gangs Exploit Niche Left by Mafia, “Financial Times”, 29 czerwca 2010, s. 5.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 6 www.praktykateoretyczna.pl
„chińskiego terminalu” niedaleko portu Civitavecchia.
Prato stało się symbolem globalizacji i dylematów pojawiających się wraz ze
wzrostem prekariatu. W miarę jak chińskie wytwórnie rozprzestrzeniały się, Włosi tracili
swoje proletariackie role i musieli ubiegać się o pracę prekarną lub zostać bez żadnej.
Natomiast migrancka część prekariatu była wystawiona na wrogie działania władz, zależąc
jednocześnie od wątpliwych sieci układów wewnątrz enklawy. Choć na pewno nie
wyjątkowa pod tym względem, sytuacja w Prato odzwierciedla podpowierzchniowy nurt
globalizacji.
Dziecko globalizacji
W późnych latach siedemdziesiątych rozzuchwalona grupa myślicieli, zwanych
później „neoliberałami” bądź „libertarianami” (chociaż terminy te nie są równoznaczne),
zdała sobie sprawę, że po dekadach lekceważenia jej poglądy znajdują posłuch. Większość
z nich była zbyt młoda, by nosić blizny po Wielkiej Recesji czy czuć związek z programem
socjaldemokratycznym, który zadomowił się w mainstreamie po drugiej wojnie światowej.
Patrzyli z niechęcią na państwo, utożsamiane przez nich ze scentralizowanym
rządem, z jego aparatem planującym i regulującym; postrzegali świat jako miejsce coraz
bardziej otwarte, w którym inwestycje, zatrudnienie i dochody płynęłyby tam, gdzie
warunki okazałyby się najbardziej zachęcające. Twierdzili, że o ile poszczególne kraje –
zwłaszcza europejskie – nie zredukowałyby spiętrzonych po wojnie zabezpieczeń dla
przemysłowej klasy robotniczej i biurokratycznego sektora publicznego, i o ile związki
zawodowe nie zostałyby „ujarzmione”, de-industrializacja (w tamtym czasie zupełnie nowe
pojęcie) musiałaby przyspieszyć, bezrobocie – wzrosnąć, rozwój gospodarczy – zwolnić,
inwestycje – odpłynąć, a ubóstwo – pogłębić się. Była to trzeźwiąca ocena. Chcieli
drastycznych środków, a w politykach pokroju Margaret Thatcher czy Ronalda Reagana
znaleźli liderów gotowych posługiwać się tą analizą.
Tragedią okazał się fakt, że choć diagnoza miała przynajmniej połowiczny sens,
prognoza była bezduszna. Przez trzydzieści kolejnych lat tragedię spotęgowało to, że partie
socjaldemokratyczne – które zbudowały system przeznaczony przez neoliberałów do
rozbiórki – po krótkim okresie kontestacji neoliberalnej diagnozy poparły wreszcie, choć
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 7 www.praktykateoretyczna.pl
nieprzekonywająco, zarówno ją, jak i prognozę.
Jedno z neoliberalnych twierdzeń wykrystalizowanych w latach osiemdziesiątych
zakładało, że państwa powinny dążyć do „elastyczności rynku pracy”. Nieuczynienie
rynków pracy bardziej elastycznymi miałoby podnieść koszta pracy i sprawić, że korporacje
przeniosłyby produkcję i inwestycje do miejsc bardziej opłacalnych; kapitał finansowy
byłby inwestowany raczej tam niż „u siebie”. Sama elastyczność miała wiele wymiarów:
elastyczność płac oznaczała przyspieszone dostosowywanie się do zmian w popycie,
szczególnie w dół; elastyczność zatrudnienia oznaczała dla firm łatwą i pozbawioną
kosztów możliwość zmiany poziomu zatrudnienia, szczególnie w dół, co implikowało
zmniejszenie bezpieczeństwa zatrudnienia i ochrony pracy; elastyczność zawodowa
oznaczała możliwość przemieszczania pracowników wewnątrz firmy i zmieniania struktur
pracy przy minimalnym oporze bądź kosztach; elastyczność umiejętności implikowała
natomiast możliwość łatwego dopasowywania umiejętności pracowników.
W skrócie, elastyczność popierana przez zuchwałych neoklasycznych ekonomistów
oznaczała systemowe zmniejszanie zabezpieczeń pracowniczych, co miało być konieczną
do poniesienia zapłatą za zatrzymanie u siebie inwestycji i miejsc pracy. Każdy
ekonomiczny spadek był przypisywany po części – słusznie lub nie – brakowi elastyczności
i „strukturalnej reformy” rynków pracy.
W miarę jak globalizacja postępowała, a rządy i korporacje prześcigały się nawzajem
w uelastycznianiu swoich stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie
zatrudnienia wzrastała. Nie było to zdeterminowane technologicznie. Wraz
z rozpowszechnianiem się pracy elastycznej pogłębiały się nierówności, a struktura
klasowa, która podtrzymywała społeczeństwo przemysłowe, ustąpiła czemuś bardziej
skomplikowanemu, choć z pewnością również opartemu na klasach. Wrócimy do tego. Lecz
polityka się zmienia, a odpowiedzi korporacji na dyktat globalizującej się gospodarki
rynkowej wygenerowały ogólnoświatowy trend, którego nie przewidzieli ani
neoliberałowie, ani polityczni liderzy, wdrażający swoją politykę w życie.
Miliony ludzi w zamożnych i wschodzących gospodarkach rynkowych weszły
w skład prekariatu, który okazał się zjawiskiem zupełnie nowym – nawet jeśli padał na
niego cień przeszłości. Prekariat nie był częścią „klasy robotniczej” czy „proletariatu”. Te
terminy sugerowały społeczeństwo złożone przede wszystkim z pracowników
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 8 www.praktykateoretyczna.pl
o długoterminowym, stabilnym zatrudnieniu i normowanym czasie pracy, z utrwalonymi
ścieżkami awansu; pracowników podlegających uzwiązkowieniu i umowom zbiorowym,
pracujących na stanowiskach, których nazwy zrozumieliby ich rodzice, stających wreszcie
wobec lokalnych pracodawców, których nazwiska i cechy były im znane.
Wielu spośród wchodzących w prekariat nie znało swojego pracodawcy; nie
wiedziało też, ilu podobnych im pracowników zatrudniał on bądź miał zatrudniać
w przyszłości. Nie byli jednocześnie „klasą średnią”, gdyż nie mieli zapewnionego
stabilnego bądź przewidywalnego wynagrodzenia ani statusu i korzyści, które mieli
posiadać jej przedstawiciele.
W miarę upływu lat dziewięćdziesiątych coraz więcej ludzi, nie tylko w krajach
rozwijających się, odkrywało nagle, że posiada status pracowników „nieformalnych”, jak
określają to ekonomiści rozwoju i antropologowie. Sami ci ludzie prawdopodobnie nie
uznaliby takiego określenia za pomocne do opisania własnej sytuacji, a co dopiero do
odkrycia w innych wspólnego sposobu życia i pracy. Nie byli więc ani klasą robotniczą, ani
średnią, ani „nieformalnymi”. Czym w takim razie mieliby być? Cień zrozumienia
pojawiłby się zapewne, gdyby opisać ich egzystencję jako prekarną. Okazałoby się, że ich
przyjaciele, krewni i koledzy mają podobny, „tymczasowy” status – bez gwarancji, że za
pięć lat, miesięcy czy choćby tygodni będą zajmować się tym samym. Często nawet by tego
nie chcieli lub nie staraliby się o to.
Definiowanie prekariatu
Istnieją dwa sposoby definiowania, tego co rozumiemy pod pojęciem ‘prekariat’.
Pierwszy z nich to stwierdzenie, że jest to odrębna grupa socjoekonomiczna, tak, że
z definicji wynika wtedy, czy osoba się do niej zalicza, czy nie. Jest to użyteczne pod
względem przedstawień i analiz, a także pozwala nam wykorzystać to, co Max Weber
nazwał „typem idealnym”. W tym duchu prekariat może być opisany jako neologizm
łączący przymiotnik ‘niepewny’ [precarious] z powiązanym rzeczownikiem ‘proletariat’
[proletariat]. W tej książce pojęcie to, chociaż posiada pewne ograniczenia, używane jest
często właśnie w takim sensie. Możemy twierdzić, że prekariat jest klasą-w-procesie-
tworzenia [class-in-the-making], o ile nie klasą w sobie, w Marksowskim sensie tego
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 9 www.praktykateoretyczna.pl
pojęcia.
Biorąc pod uwagę grupy społeczne, można powiedzieć, że pomijając społeczeństwa
rolnicze, era globalizacji poskutkowała fragmentaryzacją narodowych struktur klasowych.
Chociaż wzrosły nierówności i świat skłonił się ku elastycznemu i otwartemu rynkowi
pracy, klasy nie zniknęły, a raczej pojawiła się bardziej zróżnicowana globalna struktura
klasowa.
„Klasa robotnicza”, „robotnicy” i „proletariat” były pojęciami zakorzenionymi
w naszej kulturze przez kilka wieków. Ludzie mogli określić się w terminach klasowych,
a inni, na marginesie sposobu, w jaki się ubierają, mówią i zachowują, również ich w tych
terminach rozpoznawali. Obecnie są one niczym więcej niż sugestywnymi etykietami.
André Gorz8 już dawno temu pisał o „końcu klasy robotniczej”. Inni wciąż zadręczali się
znaczeniami tego pojęcia i kryteriami klasyfikacji. Być może prawda jest taka, że
potrzebujemy nowego słownika, który odzwierciedli relacje klasowe w globalnym systemie
rynkowym dwudziestego pierwszego wieku.
Ogólnie rzecz biorąc, podczas gdy dawne klasy utrzymują się w niektórych częściach
świata, możemy obecnie wskazać siedem grup. Na samym szczycie znajduje się „elita”
składająca się z małej liczby absurdalnie bogatych globalnych obywateli, panujących nad
światem za pomocą swoich miliardów dolarów, rozmieszczonych pomiędzy wielkimi
i świetnymi na liście Forbesa, zdolnych wywierać wpływ na rządy i dogadzających sobie
hojnymi gestami filantropii. Poniżej owej elity plasuje się „salariat”, zatrudniony wciąż na
stabilny pełen etat; niektórzy jego członkowie mają nadzieję na awans do elity, jednak
większość po prostu czerpie radość z oznak ich stanu: pensji, płatnych wakacji i często
dofinansowywanych przez państwo przywilejów firmowych. Salariat jest ulokowany
w wielkich korporacjach, agencjach rządowych i administracji publicznej, włączając w to
administrację państwową.
Pod wieloma względami równolegle położona względem salariatu okazuje się grupa
„fachowców” [proficians]. Pojęcie to łączy w sobie tradycyjną ideę „profesjonalisty”
i „technika”, lecz obejmuje zbiór umiejętności, które mogą oni urynkowić, uzyskując
wysokie dochody na kontraktach jako konsultanci lub pracując niezależnie na własny
rachunek. „Fachowcy” są odpowiednikiem średniowiecznej szlachty, rycerzy i członków
8 A. Gorz, Adieux au proletariat, Paris 1980.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 10 www.praktykateoretyczna.pl
dworskiej świty. Żyją z oczekiwaniem i pragnieniem krążenia bez potrzeby
długoterminowego i pełnoetatowego zatrudnienia w jednym przedsiębiorstwie. Nie dla nich
jest „standardowy stosunek zatrudnienia”.
Pod względem dochodu poniżej „fachowców” lokuje się kurczący się trzon
pracowników fizycznych, rdzeń dawnej „klasy robotniczej”. Państwo dobrobytu zostało
zbudowane z myślą o nich, podobnie zresztą jak systemy kontroli pracy. Jednak
bataliony tworzących ruchy pracownicze robotników przemysłowych zostały
zdziesiątkowane i straciły poczucie społecznej solidarności.
Pod tymi czterema grupami znajduje się powiększający się „prekariat”, sąsiadujący
z armią bezrobotnych i osobną grupą źle przystosowanych społecznie ludzi żyjących na
marginesie społeczeństwa. Charakter tej sfragmentaryzowanej struktury klasowej
omówiony został w innym miejscu9. Tym, czym chcemy się zająć w tej książce, jest właśnie
prekariat.
Socjologowie myślą konwencjonalnie w kategoriach form stratyfikacji Maxa Webera
– klasa i stan – gdzie klasa odnosi się do społecznych stosunków produkcji i pozycji osoby
w procesie pracy10. Na rynkach pracy, wyłączywszy pracodawców i samozatrudnionych –
główna dystynkcja to ta między pracownikami najemnymi a tymi otrzymującymi stałą
pensję. Ci pierwsi pokrywają zapotrzebowanie na pracę na akord i godziny, zgodnie z wizją
pieniędzy-za-efekt [money-for-effort], drudzy natomiast są ponoć nagradzani zaufaniem
i wynagrodzeniem-za-usługę [compensation-for-service]11.
Po salariacie można spodziewać się, że będzie bliżej menadżerów, szefów
i właścicieli, podczas gdy pracownicy najemni są z natury wyobcowani, wymagają
dyscypliny, subordynacji i mieszaniny bodźców i sankcji.
W przeciwieństwie do klasy, idea stanu została powiązana z wykonywanym
zawodem, z których te o wyższym statusie są bliższe profesjonalnym usługom, zarządzaniu
i administracji12. Trudność sprawia fakt, iż wewnątrz większości zawodów istnieją podziały
i hierarchie, co powoduje istnienie bardzo różnych stanów.
W każdym razie podział na pracę najemną i pracę etatową oraz idea zawodu 9 G. Standing, Work after Globalisation: Building Occupational Citizenship, Northampton 2009.10 M. Weber, Gospodarka i społeczeństwo, tłum. D. Lachowska, Warszawa 2002.11 J. H. Goldthorpe, On Sociology, Stanford 2007, rozdz. 5; P. McGovern, S. Hill, C. Mills, Market, Class, and Employment, Oxford 2008, rozdz. 3.12 Tegoż, Analysing Social Inequality: a Critique of Two Recent Contributions from Economics and Epidemiology, “European Sociological Review”, 22 października 2009.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 11 www.praktykateoretyczna.pl
załamuje się, kiedy rozpatrujemy prekariat. Prekariat posiada cechy klasy. Składa się z osób
mających minimalny poziom zaufania do kapitału i państwa, czym znacznie różni się od
salariatu. Nie ma on także w sobie niczego podobnego do społecznej umowy zawiązywanej
przez proletariat, w którego przypadku bezpieczeństwo pracy było zapewnione w zamian za
subordynację i lojalność reprezentantów, kiedy ta niepisana umowa legła u podstaw państwa
dobrobytu. Pozbawiony umowy o zaufaniu czy bezpieczeństwie w zamian za
podporządkowanie się, prekariat wyróżnia się pod względem klasowym. Ma on także
specyficzne położenie, jeśli chodzi o szczególną pozycję stanową i nie odwzorowuje jasno
czy to pozycji profesjonalistów o wysokim statusie, czy też posiadających średni status
rzemieślników. Inaczej rzecz ujmując, prekariat posiada „okrojony stan” i, jak zobaczymy,
jego struktura „dochodu społecznego” [social income] nie odwzorowuje klarownie dawnych
pojęć klasy czy zawodu.
Japonia stanowi ilustrację dla problemów, z którymi konfrontują się studenci
wchodzący w skład prekariatu. Kraj ten ma relatywnie niską nierówność dochodów (co
według Wilkinsona i Pickett13 czyni go „dobrym krajem”). Pogłębiają się jednak
nierówności pod względem hierarchii stanów, a intensyfikuje je rozrost prekariatu, którego
trudna sytuacja ekonomiczna jest niedoszacowana w ramach tradycyjnych środków pomiaru
nierówności dochodów. Wyższy status w społeczeństwie japońskim wiąże się z zestawem
dodatkowych premii i bonusów dostarczających bezpieczeństwa socjoekonomicznego,
wartego dużo więcej, niż można zmierzyć jedynie przy pomocy przychodu finansowego14.
Prekariat odczuwa brak wszystkich tych dodatków, co tłumaczy, dlaczego ocena
nierówności dochodu jest tak poważnie zaniżona.
Deskryptywne pojęcie „prekariat” zostało po raz pierwszy użyte przez francuskich
socjologów w latach osiemdziesiątych w celu opisania pracowników tymczasowych
i sezonowych. W niniejszej książce wykorzystane będzie inne rozumienie tego pojęcia,
jednak status pracy dorywczej wchodzi w centralny aspekt prekariatu. Musimy pamiętać, że
umowy zatrudnienia tymczasowego niekoniecznie są tym samym, co wykonywanie pracy
tymczasowej.
Niektórzy próbują przypisać prekariatowi pozytywny wizerunek, uosabiający
romantycznego, wolnego ducha, który odrzuca normy zarówno starej klasy robotniczej 13 R. Wilkinson, K. E. Pickett, The Spirit Level: Why More Equal Societies Almost Always Do Better, London 2009.14 H. R. Kerbo, Social Stratification and Inequality, New York 2003, s. 509-512.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 12 www.praktykateoretyczna.pl
tkwiącej w stałej pracy, jak i burżuazyjny materializm etatowych „białych kołnierzyków”.
Ten sprzeciw wolnego ducha i nonkonformizm nie powinien zostać zapomnianym, przecież
z tego powodu mieści się w ramach prekariatu. Nie ma nic nowego w młodości i już nie tak
młodej walce przeciwko dyktatowi podporządkowanej pracy. Nowość stanowi
przyjmowanie prekarnego stylu pracy przez „ludzi starszych”, opowiadających się za taką
egzystencją po długim okresie stałej pracy. Ich przypadek rozważymy później.
Znaczenie pojęcia prekariatu zmieniło się z momentem włączenia do popularnego
żargonu. We Włoszech słowo precario zostało użyte, by oznaczyć więcej niż tylko ludzi
wykonujących prace dorywcze i tych z niskim dochodem, sugerując, iż prekarna
egzystencja jest normalnym stanem życia15. W Niemczech opisywano nim nie tylko
pracowników tymczasowych, ale także bezrobotnych niemających nadziei na społeczną
integrację. Jest to bliskie Marksowskiej idei lumpenproletariatu, jednak w książce tej nie
będziemy go rozumieli w ten sposób.
W Japonii pojęcie zostało użyte jako synonim „pracujących biednych” [working
poor], chociaż rozwinęło się jako kategoria dystynktywna i zostało powiązane z japońskim
ruchem May Day oraz tak zwanym „związkiem zawodowym wolnościowców” [freeter
unions], stworzonym przez młodych aktywistów żądających lepszych warunków życia
i pracy16. W Japonii wyłoniła się grupa młodych pracowników znanych jako „freeters” –
nazwa specyficznie łączy free i niemieckie Arbeiter – którzy zostali zepchnięci w styl pracy
tymczasowej.
Nieuprawnione jest stawianie znaku równości między prekariatem, a „pracującymi
biednymi” [working poor] albo niepewnym zatrudnieniem, choć aspekty te są z nim
powiązane. Prekarność oznacza również brak trwałej tożsamości opartej na pracy, podczas
gdy pracownicy niskodochodowych zawodów są w stanie budować karierę. Niektórzy
komentatorzy połączyli tę kwestię z brakiem kontroli nad ich własną pracą. Jest to
skomplikowane, ponieważ istnieje kilka aspektów pracy, nad którymi można sprawować
kontrolę – użycie i rozwój umiejętności, ilość czasu wymaganego do pracy, zarządzanie
czasem pracy, intensywność pracy, wyposażenie, surowce itd. Jest też kilka różnych
15 S. Grimm, K. Ronneberger, An Invisible History of Work: Interview with Sergio Bologna, http://www.springerin.at/dyn/heft_text.php?textid=1904&lang=en (data dostępu: 2 grudnia 2010).16 T. Ueno, „Precariat” Workers Are Starting to Fight for a Little Stability, “Japan Times Online”, 21 czerwca 2007; J. Obinger, Working on the Margins: Japan’s Precariat and Working Poor, “Electronic Journal of Contemporary Japanese Studies”, 25 lutego 2009.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 13 www.praktykateoretyczna.pl
rodzajów kontroli i kontrolerów, nie tylko standardowy stojący nad pracownikiem nadzorca
czy menadżer.
Zbyt pochopnie byłoby sądzić, że prekariat składa się z osób nieposiadających
kontroli nad swoją pracą, ponieważ zawsze jest tam ambiwalencja i domniemane negocjacje
nad wkładanym wysiłkiem, współpracą i wykorzystaniem umiejętności, jak również
zakresem możliwych działań sabotażowych, drobnych kradzieży i marnotrawstwa
pieniędzy. Jednak dla oceny ich kłopotliwego położenia istotne jest uwzględnienie aspektu
kontroli.
Być może równie interesujący sposób zakreślania granicy prekariatu związany jest
z tym, co możemy nazwać „dysonansem stanu”. Ludzie z relatywnie wysokim poziomem
formalnego wykształcenia, zmuszeni akceptować pracę o statusie lub zarobkach poniżej ich
oczekiwań i kwalifikacji, będą przypuszczalnie sfrustrowani swoim statusem. Właśnie takie
odczucie szeroko rozpowszechniło się wśród młodego prekariatu w Japonii17.
Dla naszych celów prekariatem określimy ludzi cierpiących na brak siedmiu form
gwarancji związanych z pracą (zebranych w ramce), których po drugiej wojnie światowej
domagali się dla klasy robotniczej czy proletariatu przemysłowego socjaldemokraci, partie
pracy i związki zawodowe, traktując je jako program „obywatelstwa epoki przemysłowej”.
Nie wszyscy należący do prekariatu za wartościowe uznaliby wszystkie siedem form
gwarancji; nie powodzi im się jednak pod wszystkimi wymienionymi względami.W toku
dyskusji nad współczesną niepewnością pracy [labour insecurity], znaczną część uwagi
poświęca się niepewności zatrudnienia – brakowi długoterminowych umów i ochrony przed
utratą zatrudnienia. Jest to zrozumiale, jakkolwiek niepewność (w) pracy również odgrywa
istotną rolę.
Różnica pomiędzy gwarancją zatrudnienia [employment security] a gwarancją pracy
[job security] jest istotna. Rozważmy przykład: pomiędzy rokiem 2008 a 2010 trzydziestu
pracowników France Telecom popełniło samobójstwo w rezultacie mianowania na nowego
szefa osoby pochodzącej z zewnątrz. Dwie trzecie spośród 66 tysięcy zatrudnionych posiada
stały etat jako urzędnicy państwowi z zapewnioną gwarancją zatrudnienia. Jednak
kierownictwo, za pomocą systemu zwanego „Czas na przeprowadzkę”, który co pięć lat
obligował ich do nagłej zmiany biura i wykonywanej pracy, wystawiło ich na ciągłą
17 R. Kosugi, Escape from Work: Freelancing Youth and the Challenge to Corporate Japan, Melbourne 2008.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 14 www.praktykateoretyczna.pl
niepewność pracy. Wynikający z tego stres uznany został za główną przyczynę samobójstw.
Niepewność pracy ma znaczenie.
Ma także znaczenie w administracji państwowej. Zatrudnieni podpisują umowę
dającą im godną pozazdroszczenia pewność zatrudnienia. Godzą się oni jednak również być
przypisani stanowiskom tak, jak i kiedy zadecyduje ich menadżer. W świecie
rygorystycznego „zarządzania zasobami ludzkimi” i funkcjonalną elastycznością,
przenosiny będą przypuszczalnie posiadały dla pracownika negatywne konsekwencje.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 15 www.praktykateoretyczna.pl
Formy gwarancji pracy w epoce przemysłowej
Gwarancja rynku pracy – stosowne możliwości pracy zarobkowej; na makro-
poziomie stanowi to przejaw rządowych zobowiązań „pełnego zatrudnienia”.
Gwarancja zatrudnienia – ochrona przed arbitralnym zwolnieniem, regulacje
zatrudniania i zwalniania, nałożenie kar na odstępujących od reguł i zasad pracodawców
itd.
Gwarancja pracy – zdolność i możliwość utrzymania niszy w zatrudnieniu plus
ograniczenia w obniżaniu wartości umiejętności, a także możliwość awansu społecznego
[abward mobility] pod względem statusu i dochodu.
Bezpieczeństwo w pracy – ochrona przeciwko wypadkom i chorobom w pracy
poprzez, na przykład, przepisy dotyczące bezpieczeństwa i zdrowia, ograniczenie czasu
pracy, nietypowych godzin pracy, nocnej pracy kobiet, jak również rekompensatę za
wypadki.
Gwarancja reprodukcji umiejętności – Możliwość uzyskania umiejętności poprzez
naukę zawodu (terminowanie), szkolenie zawodowe itd., jak również możliwość
wykorzystania kompetencji.
Gwarancja dochodu – zapewnienie adekwatnego stałego dochodu, chronionego
poprzez, na przykład, mechanizmy dochodu minimalnego, indeksację płac [wage
indexation], powszechne ubezpieczenie społeczne, progresywne opodatkowanie mające
zredukować nierówności i uzupełnić niskie dochody.
Gwarancja reprezentacji – posiadanie kolektywnego głosu na rynku pracy, dzięki,
na przykład, niezależnym związkom zawodowym posiadającym prawo do strajku.
Inną cechą prekariatu jest niepewny dochód, model przychodu różny od właściwego
wszystkim innym grupom. Zademonstrować to można, wykorzystując pojęcie „dochodu
społecznego” [social income]. Ludzie, niezależnie od miejsca, w którym żyją, muszą
oczywiście przetrwać z uzyskiwanych przez siebie przychodów. Może to być strumień
pieniędzy lub dochód w naturze, wyprodukowany samodzielnie lub przez rodzinę. Dochód
ten może zostać zmierzony poprzez wzięcie pod uwagę tego, co ludzie są w stanie uzyskać
w porównaniu do tego, czego będą potrzebować. Większość ludzi w większości
społeczeństw posiada kilka różnych źródeł dochodów, chociaż niektórzy mogą polegać
wyłącznie na jednym.
„Dochód społeczny” może zostać rozłożony na sześć elementów. Pierwszym jest
produkcja własna, jedzenie, dobra i usługi wytwarzane bezpośrednio, czy to konsumowane,
wymieniane, czy też sprzedawane, włączając w to to, co można wyhodować w ogrodzie lub
na działce. Drugi element stanowi wynagrodzenie pieniężne i dochody uzyskiwane z pracy.
Trzecim jest wartość wsparcia udzielanego przez rodzinę czy lokalną społeczność, często na
drodze wzajemnego świadczenia nieformalnych usług ubezpieczeniowych. Czwartym są
świadczone wielu grupom zatrudnionych przywileje firmowe. Piątym są świadczenia
państwowe, zawierające ubezpieczenie społeczne, świadczenia pomocy społecznej,
uznaniowe nagrody [discretionary transfer], wypłacane bezpośrednio lub przez pracodawcę
dotacje i wsparcie opieki społecznej. W końcu są jeszcze prywatne zyski pochodzące
z oszczędności i inwestycji.
Każdy z nich może zostać ponownie podzielony na formy, które są mniej lub bardziej
bezpieczne lub gwarantowane, i które określają ich pełną wartość. Na przykład
wynagrodzenie może zostać podzielone na formy ustalone na podstawie bezterminowej
umowy o pracę oraz na bardziej zmienne i elastyczne formy. Jeśli ktoś otrzymuje pensję
zapewniającą mu taki sam dochód każdego miesiąca przez następny rok, to otrzymany
w tym miesiącu dochód wart jest więcej niż taka sama kwota dochodu pochodząca
z wynagrodzenia zależnego od kaprysów pogody i nieokreślonego przez pracodawcę
harmonogramu produkcji. Podobnie świadczenia państwowe można podzielić na
uniwersalne prawa „obywateli”, świadczenia ubezpieczyciela, które są zależne od
przeszłego wkładu, a zatem w zasadzie „zagwarantowane” oraz bardziej uznaniowe
nagrody, które mogą być lub nie być dostępne w zależności od nieprzewidywalnych
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 16 www.praktykateoretyczna.pl
okoliczności. Przywileje firmowe mogą zostać podzielone na te, które otrzymuje każdy
w firmie, te zależne od statusu lub dawniejszych świadczeń i te przyznawane okazyjnie. Tak
samo rzecz ma się z korzyściami społecznościowymi, które można podzielić na roszczenia
wobec rodziny czy krewnych oraz na prośbę o wsparcie w potrzebie skierowaną wobec
szerszej lokalnej społeczności.
Prekariat możemy rozpoznać poprzez charakterystyczną strukturę dochodu
społecznego, wskazującą na podatność, znacznie wykraczającą poza to, co może zostać
zapewnione przez otrzymywany w danym momencie dochód pieniężny. Na przykład
w czasie gwałtownej komercjalizacji gospodarek krajów rozwijających się, nowe grupy,
wśród nich wiele zmierzających ku prekariatowi, odkryło, że straciły tradycyjne korzyści
społecznościowe, a nie otrzymują świadczeń firmowych czy socjalnych. Są bardziej
bezbronni niż wielu osiągających niższy dochód, którzy jednak otrzymują tradycyjne formy
wsparcia społeczności, oraz są bardziej bezradni niż ci zatrudnieni na etat o podobnych
dochodach, lecz z dostępem do szerokiego wachlarza świadczeń firmowych i socjalnych.
Cechą prekariatu nie jest finansowa wysokość wynagrodzenia czy dochodu uzyskiwanego
w danym momencie, lecz brak wsparcia społeczności w potrzebie, brak zagwarantowanych
świadczeń firmowych albo socjalnych, oraz brak dodatkowych wobec wynagrodzenia
finansowego zysków prywatnych. Efekty takiego stanu rzeczy rozważymy w drugim
rozdziale tej książki.
Oprócz niestabilności pracy i niepewności dochodu społecznego członkowie
prekariatu doświadczają braku tożsamości opartej na pracy. Jeśli są zatrudnieni, to mają
nierokujące rozwojem kariery zajęcia, bez tradycji pamięci społecznej, poczucia, że należą
do społeczności zawodowej przesiąkniętej stałymi praktykami, kodami etycznymi oraz
normami zachowania, wzajemności i braterstwa.
Prekariuszki i prekariusze nie czują się częścią solidarnej społeczności pracy, a to
z kolei wzmacnia poczucie alienacji i instrumentalizacji, w którym muszą działać. Działania
i postawy wypływające z niepewności prowadzą do oportunizmu. Nie wisi nad nimi
„widmo przyszłości”, które dałoby im sens, że to, co mówią, robią czy czują dziś, wywoła
silne lub wiążące oddziaływanie na ich długofalowe relacje. Prekariat wie, że nie ma widma
przyszłości, tak samo jak nie ma przyszłości w tym, co robią. Nie byłoby niespodzianką
zostać jutro „wyautowanym”, a rezygnacja z pracy wcale nie musi okazać się błędem, kiedy
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 17 www.praktykateoretyczna.pl
wabi inna praca czy zryw aktywności.
Prekariat cierpi na brak tożsamości zawodowej, nawet jeśli niektórzy posiadają
kwalifikacje zawodowe i nawet jeśli wielu jego członków posiada prace o wyszukanych
nazwach. Dla niektórych w nieposiadaniu określających tożsamość zawodową moralnych
czy behawioralnych zobowiązań tkwi wolność. Obraz „miejskiego nomady” i powiązanego
z nim „mieszkańca” [denizen], osoby, która nie jest obywatelem, rozpatrzymy później.
Ponieważ niektórzy wolą być nomadami, trawelersami, a nie osadnikami, nie wszyscy
członkowie prekariatu powinni być postrzegani jako ofiary. Niemniej jednak, większość
będzie czuła się niekomfortowo w swojej niepewności, bez racjonalnego planu ucieczki.
Praca, wytwarzanie, zabawa i wypoczynek
Historycznymi poprzednikami prekariatu w antycznej Grecji byli banausos
[wyrobnicy – przyp. tłum.], potrzebni do produktywnej pracy w społeczności
(w odróżnieniu od niewolników, którzy pracowali wyłącznie dla swoich właścicieli).
Banausos postrzegani przez swoich przełożonych jako cieleśnie ograniczeni i nieokrzesani,
nie mieli możliwości społecznego awansu. Pracowali obok metojków (zamieszkujących na
stałe cudzoziemców) – uznanych rzemieślników o ograniczonych prawach. Wraz
z niewolnikami te dwie grupy wykonywały całą pracę nie oczekując, że kiedykolwiek
mogłyby uczestniczyć w życiu polis.
Antyczni Grecy zrozumieli lepiej niż nasi współcześni politycy rozróżnienie
pomiędzy wytwarzaniem [work] a pracą [labour], a także pomiędzy zabawą [play]
a wypoczynkiem [leisure] lub tym, co zwali schole. Ci, którzy wykonywali jakąś pracę, nie
byli obywatelami. Obywatele nie pracowali, oni pozwalali sobie na praxis, wraz z rodziną
i przyjaciółmi oddawali się zajęciom w i dokoła domu. Była to działalność „reprodukcyjna”,
zajęcia wykonywane dla nich samych, dla wzmocnienia osobistych relacji, po to, by zostać
włączonym w życie publiczne społeczności. Ich społeczeństwo wedle naszych standardów
było niesprawiedliwe, zwłaszcza pod względem traktowania kobiet, lecz zrozumieli oni,
dlaczego śmieszne jest ocenianie wszystkiego w kategoriach pracy [labour].
Twierdzeniem tej książki jest to, iż głównym celem w przezwyciężaniu „ujemnych
stron” prekariatu, czymś co w dwudziestym pierwszym wieku powinno przynieść korzyści,
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 18 www.praktykateoretyczna.pl
może być ocalenie wytwarzania [work], które nie jest pracą [labour] i wypoczynku, który
nie jest zabawą. Przez cały dwudziesty wiek akcent kładziono na maksymalne zwiększenie
liczby osób pracujących i jednoczesne umniejszenie czy zignorowanie procesów
wytwarzania, które nie były pracą [labour]. Od prekariatu oczekuje się wykonywania pracy
wtedy i tylko wtedy, kiedy jest to pożądane, w warunkach nie podlegających jego wyborom.
Oczekuje się od niego również oddania dobrej zabawie. Jak przekonuję w rozdziale piątym,
od prekariatu oczekuje się również nieopłacanego wytwarzania-dla-pracy [work-for-labour].
Jednak jego wypoczynek uważany jest za nieistotny.
Odmiany prekariatu
Jakkolwiek byśmy go nie definiowali, prekariat daleki jest od homogeniczności.
Śmigający pomiędzy kafejkami internetowymi nastolatek, który utrzymuje się
z dorywczych prac nie jest tym samym, co migrant używający swojego rozsądku, aby
przeżyć, poznający gorączkowo ludzi, którzy mogą mu pomóc, jednocześnie obawiając się
policji. Nie jest też podobny do samotnej matki martwiącej się o to, skąd wziąć pieniądze na
jedzenie w przyszłym tygodniu czy sześćdziesięcioletniego mężczyzny podejmującego się
prac dorywczych, by móc zapłacić rachunek za leczenie. Jednak wszyscy oni współdzielą
poczucie, że ich praca jest instrumentalna (aby przeżyć), oportunistyczna (brać, co
popadnie) i prekarna (niepewna).
Jednym ze sposobów przedstawienia prekariusza jest opisanie go jako „mieszkańca”
[denizen – naturalizowany cudzoziemiec – przyp. tłum.]. Mieszkaniec to ktoś, kto z takiego
czy innego powodu ma w porównaniu z obywatelem bardziej ograniczone prawa. Dające się
wywieźć z czasów rzymskich pojęcie denizen było zazwyczaj stosowane do obcokrajowców
posiadających prawo pobytu i handlu, jednak bez pełni praw obywatelskich.
Idea może zostać poszerzona przez namysł nad zakresem praw przysługujących
ludziom – obywatelskich (równość wobec prawa i prawo do ochrony przed fizycznymi
i psychicznymi szkodami), kulturalnych (równy dostęp do przyjemności czerpanych
z obcowania z kulturą oraz upoważnienie do uczestnictwa w życiu kulturalnym
społeczności), socjalnych (równy dostęp do form opieki społecznej [social protection],
wliczając w to emerytury i opiekę zdrowotną), ekonomicznych (równe prawa do podjęcia
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 19 www.praktykateoretyczna.pl
działalności zarobkowej) i politycznych (równe prawa do głosowania, startowania
w wyborach i uczestniczenia w życiu politycznym społeczności). Coraz większa liczba osób
na całym świecie cierpi na niedostatek przynajmniej jednego z tych praw, i jako tacy,
gdziekolwiek by żyli, należą raczej do grupy „mieszkańców” niż obywateli.
Pojęcie to da się również rozszerzyć na życie korporacyjne, z różnego typu
obywatelami i „mieszkańcami” korporacji. Salariat może być postrzegany jako obywatele
z przynajmniej domniemanym prawem głosu w firmie, obejmującym decyzje i działania,
które inne grupy obywateli, posiadacze akcji i właściciele, z góry akceptują, mając jawne
prawo głosu w strategicznych decyzjach w firmie. Pozostali powiązani z korporacją –
pracownicy tymczasowi, dorywczy, podwykonawcy itd., są mieszkańcami, posiadający
niewiele upoważnień czy praw.
Na całym świecie większość mieszkańców to różnego rodzaju migranci, których
przypadek rozważymy później. Wyróżnia się jednak jedna kategoria – olbrzymia grupa
uznanych za postępujących niezgodnie z prawem, skazanych. W epoce globalizacji
doświadczamy wzrostu liczby działań uznanych za przestępcze. Więcej niż kiedykolwiek
przedtem osób jest aresztowanych i więzionych. Za ten wzrost częściowo odpowiada
drobna przestępczość, wliczając w to behawioralne reakcje na schematy pomocy społecznej,
które kreują niemoralne zagrożenia, sytuacje, w których ubodzy ryzykują penalizację
w przypadku, gdy powiedzą prawdę czy zadrą z biurokratycznymi zasadami.
Pozbawieni szans na karierę pracownicy dorywczy, napływowi mieszkańcy, uznani
za postępujących niezgodnie z prawem, starający się o zasiłki opieki społecznej… – liczba
wzrasta. Niestety, statystyki gospodarcze i te dotyczące pracy nie są przedstawiane
w sposób umożliwiający oszacowanie liczby osób należących do prekariatu, pomijając
różnorodność liczb tworzących owe zestawienia. Obraz musimy zarysować na podstawie
zmiennych pośrednich. Rozważmy główne grupy, które tworzą prekariat, pamiętajmy przy
tym jednak, że nie wszyscy ich członkowie pasują idealnie; cecha rozpoznawcza
niekoniecznie jest wystarczająca, by wskazywać na to, iż osoba należy do prekariatu.
Po pierwsze, większość pracujących tymczasowo jest bliska znalezienia się
w prekariacie, ponieważ funkcjonują w ramach delikatnych stosunków produkcji, posiadają
niskie w porównaniu z wykonującymi podobną pracę dochody i małe możliwości
w kwestiach zawodowych. W erze elastycznego rynku pracy znacznie wzrosła liczba osób
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 20 www.praktykateoretyczna.pl
przypisanych jedynie tymczasowo do ich miejsca pracy. W kilku krajach, takich jak Wielka
Brytania, restrykcyjne definicje tego, co stanowi o pracy tymczasowej, sprawiły, że ciężko
jest dokładnie określić liczbę miejsc pracy nieposiadających ochrony zatrudnienia. Jednak
w większości państw statystyki pokazują, że zarówno liczba osób, jak i procentowy udział
krajowej siły roboczej o tymczasowym statusie [w rynku pracy] wzrosły gwałtownie
w przeciągu ostatnich trzech dekad. Szybki wzrost odnotowano w Japonii, gdzie w 2010 r.
ponad jedna trzecia siły roboczej pracowała tymczasowo, jednakże proporcje te
najwyraźniejsze mogą być w Korei Południowej, gdzie, kiedy użyjemy sensownej definicji,
ponad połowa pracowników jest zatrudnionych tymczasowo.
Posiadanie tymczasowego zajęcia nie zawsze musi być oznaką pracy bez perspektyw.
W rzeczywistości ci, których nazywamy fachowcami, cieszą się z egzystencji zorientowanej
na projekty, w której przechodzą od jednego krótkoterminowego projektu do kolejnego.
Długoterminowe prace, wymagające bezustannego wykonywania tych samych zadań, są
mało ambitne. Posiadanie tymczasowego zajęcia jest dobre, kiedy kontekst społeczny jest
satysfakcjonujący, ale jeśli globalny system gospodarczy wymaga od olbrzymiej rzeszy
osób pracy tymczasowej, politycy powinni zająć się przyczynami ich prekaryzacji.
Posiadanie pracy tymczasowej jest obecnie silnym wskaźnikiem swego rodzaju
prekarności. Dla niektórych może to być pierwszy szczebel kariery, jednak dla wielu osób
może okazać się krokiem wstecz ku gorszej sytuacji finansowej. Zalecane przez wielu
ustawodawców podjęcie tymczasowego zajęcia po okresie bezrobocia może poskutkować
niższymi zarobkami przez wiele kolejnych lat18. Po podjęciu raz pracy niższego szczebla,
prawdopodobieństwo awansu społecznego lub osiągnięcia „przyzwoitego” dochodu jest
trwale zmniejszone. Przyjęcie pracy tymczasowej dla wielu może być koniecznością, jednak
jest mało prawdopodobne, by sprzyjało społecznej mobilności.
Inną drogą do prekariatu jest zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin, sprytny
eufemizm, który, inaczej niż w przypadku społeczeństw przemysłowych, stał się cechą
naszej opartej na usługach gospodarki. W większości krajów niepełny etat jest definiowany
jako zatrudnienie lub wynagrodzenie za mniej niż trzydzieści godzin w tygodniu. Bardziej
odpowiednie byłoby mówienie o tak zwanych pracownikach niepełnoetatowych, ponieważ
wielu spośród tych, którzy zdecydowali się lub są zmuszeni podjąć pracę w niepełnym 18 D. Autor, S. Houseman, Do Temporary-Help Jobs Improve Labor Market Outcomes for Low-Skilled Workers: Evidence from “Work First”, “American Economic Journal: Applied Economics” 2010, No. 3 (2), s. 96-128.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 21 www.praktykateoretyczna.pl
wymiarze godzin, odkrywa, że muszą pracować więcej, niż zapowiadano, i przez czas
dłuższy niż ten, za który otrzymują wynagrodzenie. Pracownicy niepełnoetatowi, często
kobiety, które zrezygnowały ze ścieżki kariery, mogą skończyć w warunkach większego
wyzysku, będąc zmuszone wykonywać poza płatnymi godzinami niewynagradzane
wytwarzanie-dla-pracy, a także większego samo-wyzyskującego wysiłku mającego na celu
zachowanie na rynku pracy jakiejś niszy.
Zwiększenie liczby stanowisk z niepełnym wymiarem godzin pomogło ukryć skalę
bezrobocia i niepełnego wykorzystania siły roboczej. Tak oto w Niemczech zatrudniając
więcej osób w mini-job [mini-pracach – przyp. tłum.], utrzymano iluzję wysokiego
zatrudnienia i doprowadzono niektórych ekonomistów do głupich konkluzji o niemieckim
cudzie zatrudniania w dobie krachu finansowego.
Inną pokrywającą się częściowo z prekariatem grupą są „niezależni wykonawcy”
[independent contractors] i „wykonawcy zależni” [dependent contractors]. Nie można tu
postawić znaku równości z prekariatem, ponieważ wielu wykonawców jest pod pewnymi
względami zabezpieczonych i posiada silną tożsamość zawodową. Chodzi tu
o samozatrudnionych dentystów czy księgowych. Rozróżnienie na wykonawców zależnych
i niezależnych stało się utrapieniem dla wszelkiej maści specjalistów od prawa pracy.
Toczono niekończące się debaty nad tym, jak rozróżnić tych, którzy dostarczają usługi od
tych, którzy dostarczają siły roboczej, a także zależnych od jakiegoś pośrednictwa, od tych,
którzy są ukrytymi pracownikami. Ostateczne różnice są arbitralne, zależne od pojęcia
kontroli, subordynacji i zależności od innych „stron”. Niemniej jednak, osoby przydzielane
przez innych do zadań, nad którymi mają znikomą kontrolę, poddane są dużemu ryzyku
popadnięcia w prekarność.
Kolejną grupą powiązaną z prekariatem jest rosnąca w siłę armia pracowników
i pracownic call center. Stały się one ponurym wszechobecnym symbolem globalizacji,
elektronicznego życia i wyalienowanej pracy. W roku 2008 brytyjski Channel 4 przedstawił
film dokumentalny zatytułowany Phone Rage, kładący duży nacisk na obustronne
nieporozumienia pomiędzy młodymi pracownikami call center a zezłoszczonymi klientami.
Według programu ludzie w Wielkiej Brytanii spędzają średnio każdego roku jeden dzień,
rozmawiając z call center, a czas ten ciągle wzrasta.
Następnie mamy praktykantów, osobliwe współczesne zjawisko, dzięki któremu
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 22 www.praktykateoretyczna.pl
świeżo upieczeni absolwenci, studiujący czy nawet osoby przed rozpoczęciem studiów
przez jakiś czas pracują za bardzo małą stawkę lub nie są wcale opłacani, wykonując drobne
prace biurowe. Niektórzy francuscy komentatorzy postawili znak równości pomiędzy
prekariatem a praktykantami, co, choć nieprecyzyjne, świadczy o niepokoju, z jakim
traktowane jest to zjawisko.
Praktyki są potencjalnym środkiem prowadzącym młodych do prekariatu. Niektóre
rządy w celu ukrycia bezrobocia wprowadziły nawet programy dla praktykantów jako formę
„aktywnej” polityki na rynku pracy. W rzeczywistości starania promowania praktyk to
niewiele więcej niż kosztowne, niewydajne programy zapomóg. Pomimo retoryki
wdrożenia w życie organizacyjne i nauki podczas pracy, działania takie mają wysokie
koszty administracyjne, a wytwarzana wartość trwała jest czy to dla organizacji, czy
praktykantów bardzo mała. Przypadek praktykantów rozważymy później.
Podsumowując, jednym ze sposobów postrzegania prekariatu jest przyjrzenie się
sposobowi, w jaki dochodzi do tego, że ludzie podejmują nieobjęte gwarancjami formy
pracy, będące mało prawdopodobnym wsparciem w tworzeniu pożądanej tożsamości czy
zrobieniu kariery.
Prekaryzacja
Innym sposobem spojrzenia na prekariat jest perspektywa procesu; sposobu, w jaki
ludzie stają się „sprekaryzowani”. To niezręczne słowo jest analogiczne do
„sproletaryzowania”, opisującego siły prowadzące do proletaryzacji robotników
w dziewiętnastym wieku. Być sprekaryzowanym oznacza być poddanym presji
i doświadczeniom prowadzącym do niepewnej egzystencji, życia w teraźniejszości, bez
zapewniającej poczucie bezpieczeństwa tożsamości i bez poczucia rozwoju osiąganego
przez pracę i styl życia.
W tym sensie część salariatu dryfuje ku prekariatowi. Dobrze ilustruje to przypadek
legendarnych japońskich salarymen. Ci dwudziestowieczni pracownicy zatrudnieni przez
całe życie w jednej firmie, pojawili się dzięki bardzo paternalistycznemu modelowi
socjaldemokracji, który wiódł prym do roku 1980. W Japonii (i gdziekolwiek indziej)
pozłacana klatka może z łatwością przeobrazić się w klatkę z ołowiu, z tak dużą ilością
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 23 www.praktykateoretyczna.pl
gwarancji zatrudnienia, że to, co na zewnątrz, może stać się sferą strachu. Właśnie to
wydarzyło się w Japonii i innych krajach wschodnioazjatyckich, które przyjęły podobny
model. Zwolnienie z firmy czy organizacji stało się wyraźnym znakiem porażki i wiąże się
z utratą twarzy. W takich okolicznościach pogoń za własnym rozwojem w prosty sposób
umożliwia małostkową politykę szacunku do postawionych wyżej w wewnętrznej hierarchii
i oportunistycznych intryg.
W Japonii osiągnęło to swoje granic. Firma stała się fikcyjną rodziną, zawiązującą
[zamiast stosunku zatrudnienia], więzy pokrewieństwa [kitractship], w których pracodawca
„adoptuje” pracownika i oczekuje w zamian czegoś bliskiego relacji służalczości,
synowskiego/córczynego zobowiązania i dziesięcioleci intensywnej pracy. Skutkiem
okazała się kultura nadgodzin i nadzwyczajne uświęcenie karoshi, śmierci
z przepracowania19. Jednak od wczesnych lat osiemdziesiątych udział japońskiej siły
roboczej w salariacie zmniejszył się drastycznie. Ci, którzy wciąż utrzymują się na
powierzchni, poddani są ciągłej presji, wielu z nich jest zastępowanych młodszymi
pracownikami i przez kobiety bez żadnej z posiadanych przez poprzedników gwarancji
zatrudnienia. Prekariat wypiera na inne stanowiska salariat, którego cierpienie ujawnia się
w alarmującym wzroście liczby samobójstw i chorób społecznych.
Japońskie przekształcenie salariatu może być przypadkiem ekstremalnym. Ukazuje
jednak, jak ktoś złapany w pułapkę długoterminowego zatrudnienia traci kontrolę i zmierza
ku formie prekarnej zależności. Kiedy „rodzice” staną się niezadowoleni, niezdolni do czy
niewyrażający chęci kontynuowania fikcyjnej roli rodzicielskiej, osoba ta, pozbawiona
umiejętności niezbędnych do autonomii i rozwoju, zostanie zepchnięta w prekariat.
Zatrudnienie długoterminowe może doprowadzić do utraty umiejętności [deskill]. Tak, jak
to już gdzieś opisano20, był to jeden z najgorszych aspektów ery socjaldemokracji.
Chociaż trzeba uważać na zbytnie poszerzenie definicji, kolejną cechą prekaryzacji
jest to, co powinno nazywać się fikcyjną ruchliwością zawodową, uosobioną
w postmodernistycznym fenomenie nadawania tytułów powyżej posiadanych przez
pracownika kwalifikacji [uptitling] zgrabnie wyszydzonym przez The Economist21. Ktoś
w statecznej, prowadzącej donikąd pracy otrzymuje szumnie brzmiące określenie po to, by
19 R. Mouer, H. Kawanishi, A Sociology of Work in Japan, Cambridge 2005.20 G. Standing, Work after Globalization...21 Too Many Chiefs, “The Economist”, 26 czerwca 2010, s. 72.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 24 www.praktykateoretyczna.pl
ukryć jego osuwanie się w prekariat. Ludzie są mianowani „naczelnikami” [chief],
„kierownikami” [executive] czy też „dowódcami” [officer] bez armii do dowodzenia albo
zespołu do zarządzania/kierowania. Amerykański organ zawodowy, nadający sobie jak
zwykle infantylną nazwę Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników
Administracyjnych (skromniej będącego Krajowym Stowarzyszeniem Sekretarek
i Sekretarzy), poinformował, że odnotował ponad 500 nazw zawodów zrzeszonych w ich
sieci, włączając w to „kordynatora dyrekcji” [front-office coordinator], „specjalistę od
dokumentów elektronicznych” [electronic document specialist], kierownika dystrybucji
mediów [media distribution officer – gazeciarz], zarządcę ds. recyklingu [recycling officer –
śmieciarz] i „konsultanta warunków sanitarnych” [sanitation consultant – sprzątacz toalet].
Stany Zjednoczone nie posiadają monopolu na pomysłowe tytułowanie; to dzieje się
wszędzie. Francuzi mają obecnie tendencję, by sprzątaczki nazywać bardziej prestiżowo
techniciennes de surface.
The Economist przypisuje szybki wzrost liczby tytułów zawodowych występującej
po 2008 roku recesji, która wywołała zastępowanie podwyżek płac nowymi wyszukanymi
nazwami zawodów, a także rosnącej wewnętrznej złożoności międzynarodowych
korporacji. Nie jest to jednak jedynie niedawny przejaw przesady. Zjawisko to
odzwierciedla wzrost prekariatu, w którym fikcyjne symbole awansu zawodowego
i rozwoju osobistego mają zatuszować jałowość pracy. Spłaszczona struktura zawodowa jest
ukryta poprzez inflację tytułu. The Economist ujmuje to zgrabnie:
Kult elastyczności jest również inflacyjny. Moda na spłaszczanie hierarchii wywołała paradoksalny
efekt pomnażania nic nieznaczących nazw stanowisk. Pracownicy pragną ważnie brzmiących
tytułów, mimo że przeniesieni na emeryturę politycy mianowani są Kanclerzem Księstwa Lancaster
czy Lordem Przewodniczącym Rady. Każdy, począwszy od członków zarządu, aż po sam dół
społecznej drabiny, chce stroić swój życiorys w pawie piórka.
Wskazuje to na głębszy marazm. The Economist kończy swoją opinię słowami:
„Korzyści z nadawania ludziom wyszukanych tytułów są zazwyczaj krótkotrwałe. Szkody
natomiast pozostają długotrwałe”. Wyczuwa się, że zwyczaj ten powoduje cynizm i że
wyszukane nazwy mogą uczynić ich posiadacza zbędnym. Z pewnością jest również na
odwrót; ponieważ ludzie są na zbędnych stanowiskach, tytuły, które otrzymują, mogą być
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 25 www.praktykateoretyczna.pl
tego demonstracją.
Sprekaryzowany umysł
Nie trzeba być deterministą, by uznać wpływ technologicznego krajobrazu na
sposób, w jaki myślimy i zachowujemy się. Prekariat nie ukazuje się jeszcze jako klasa-dla-
siebie po części dlatego, że jego członkowie są niezdolni do kontrolowania sił
technologicznych, w obliczu których stają. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że
korzystanie z elektronicznych gadżetów, które przenikają każdy aspekt naszego życia, ma
głęboki wpływ na ludzki mózg, na sposób, w jaki myślimy oraz, co jeszcze bardziej
alarmujące, na samą naszą zdolność myślenia. Dzieje się to w trybie, który pozostaje spójny
z ideą prekariatu.
Prekariat definiuje się przez „krótkoterminowość”, mogącą przerodzić się w masową
niezdolność do długoterminowego spojrzenia – przyczynia się do tego niskie
prawdopodobieństwo osobistego rozwoju czy podjęcia kariery. Grupy rówieśnicze mogą
wzmacniać to zjawisko, grożąc ostracyzmem wszystkim, którzy nie dostosują się do norm
zachowania. Niepisane zasady dotyczącego tego, co należy i czego nie należy robić,
obarczają dużym ciężarem nonkonformistów.
Internet, nałóg „przeglądania”, komunikacja za pomocą wiadomości tekstowych,
Facebook, Twitter i inne media społecznościowe działają w kierunku „przeprogramowania”
mózgu22. Cyfrowe życie prowadzi do uszkodzenia procesów konsolidacji pamięci
długoterminowej która jest podstawą dla tego, co pokolenia ludzi zwykły postrzegać jako
inteligencję – dla zdolności rozumowania poprzez złożone procesy i tworzenia nowych idei
czy dróg wyobraźni.
Scyfryzowany świat nie ma szacunku dla kontemplacji czy refleksji; dostarcza
natychmiastowej stymulacji i gratyfikacji, zmuszając mózg do przyznania największej wagi
krótkoterminowym decyzjom i reakcjom. Chociaż ma to pewne zalety, szkodę ponosi
„umysł piśmienny” oraz sama idea indywidualności. Odchodzi się w tej chwili od
społeczeństwa złożonego z jednostek o dystynktywnej kombinacji wiedzy, doświadczenia
i edukacji w kierunku takiego, w którym większość ludzi ma społecznie skonstruowane,
22 N. Carr, The Shallows: What the Internet Is Doing to Our Brains, New York 2010.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 26 www.praktykateoretyczna.pl
naprędce nabyte poglądy – powierzchowne i nakierowane raczej na zdobycie poparcia
grupy niż na oryginalność i kreatywność. Można tu posłużyć się mnóstwem wyszukanych
terminów, takich jak „ciągła podzielna uwaga” (CPA) czy „deficyty kognitywne”.
Może się to wszystko wydawać pewnym przejaskrawieniem. Ale coraz trudniej jest
zaprzeczyć, że mentalne, emocjonalne oraz behawioralne zmiany następują równolegle z
rozszerzaniem się prekariatu. „Piśmienny umysł” – z jego szacunkiem dla deliberatywnego
potencjału nudy (czasu „stojącego w miejscu”), dla refleksyjnej kontemplacji
i systematycznego łączenia przeszłości, teraźniejszości i wyobrażonej przyszłości – jest
zagrożony stałym bombardowaniem przez elektronicznie pobudzane skoki adrenaliny.
Zdolności skupienia uwagi należy się nauczyć; może być ona również stracona bądź
wypaczona. Niektórzy biologowie ewolucyjni twierdzą, że urządzenia elektroniczne
przywracają człowieka do jego prymitywnego stanu bycia „zaprogramowanym” tak, by
odpowiadać instynktownie i gwałtownie na sygnały zagrożenia i możliwości, podczas gdy
„uczony” umysł był w zasadzie historyczną aberracją. Ta interpretacja biologicznego
regresu jest z pewnością przygnębiająca i wnosi ogromne komplikacje ewolucyjne.
Elektroniczne otoczenie pozwala na wielozadaniowość i zachęca do niej – to cecha
społeczeństwa zdominowanego przez sektor usług, która zostanie rozważona później.
Badania wykazały, że ci, którzy ze względu na nałóg, skłonności czy konieczność pogrążają
się w intensywnym multitaskingu, rozpraszają swoją energię i są znacznie mniej
produktywni w jakimkolwiek konkretnym zadaniu niż ci, którzy robią dużo mniej.
„Wielozadaniowi” są pierwszymi kandydatami do prekariatu, ponieważ mają większy
kłopot ze skupieniem się i większą trudność w niedopuszczaniu do siebie nierelewantnych
bądź rozpraszających informacji23. Niezdolni do kontrolowania swojego czasu, cierpią na
stres, który uszkadza zdolność do utrzymania „rozwojowego” umysłu – tego zmysłu
refleksyjnej nauki i długoterminowej perspektywy.
Podsumowując, prekariat cierpi ze względu na przeładowanie informacjami, nie
mając dostępu do stylu życia, który dałby im kontrolę i możliwość oddzielenia użytecznego
od bezużytecznego. Później zobaczymy, jak radzi sobie z tą sytuacją państwo w modelu
neoliberalnym.
23 M. Richtel, Hooked on Gadgets, and Paying a Mental Price, “New York Times”, 7 czerwca 2010, s. 1.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 27 www.praktykateoretyczna.pl
Gniew, anomia, niepokój i alienacja
Prekariat doświadcza „czterech A”: anger, anomie, anxiety oraz alienation, czyli
gniewu, anomii, niepokoju i alienacji. Gniew wyrasta z frustracji spowodowanej przez
wrażenie relatywnej deprywacji oraz „ślepej uliczki”, jeśli chodzi o rozwijanie życia
mającego znaczenie. Niektórzy nazwaliby to zazdrością, ale bycie otoczonym i stale
bombardowanym przez oznaki materialnego sukcesu oraz przez kulturę celebrytów musi
powodować wrzący resentyment. Prekariat odczuwa frustrację nie tylko dlatego, że „kusi”
ich całe życie w elastycznej pracy (ze wszystkimi towarzyszącymi jej zagrożeniami), lecz
także ponieważ stanowiska te nie pozwalają na zbudowanie relacji wzajemnego zaufania,
rozwijanych w znaczących strukturach czy sieciach. Prekariat nie ma również możliwości
awansu społecznego, co pozostawia ludzi zawieszonych między większym samowyzyskiem
a brakiem zaangażowania.
Jednym z przykładów, cytowanym w The Observer24, jest 24-letnia pracownica
socjalna, zarabiająca 28 tys. funtów rocznie i pracująca 37,5 godziny tygodniowo – w teorii.
Musiała pracować też „całkiem sporo nocek”, gdyż niektóre rodziny nie mogły być
odwiedzone za dnia, co wiązało się dla niej z większą ilością samodzielnej pracy
i z częstszym zabieraniem jej do domu. Gazecie powiedziała:
Moja wielka frustracja dotyczy tego, że już dłuższy czas temu powiedziano mi, jakobym była
wystarczająco dobra, by awansować na następny poziom – podjęłam się więc zadań wykraczających
poza moje obowiązki, ale nie spotyka się to z żadną formą uznania. Muszę po prostu czekać, aż
zwolni się inne stanowisko. Myślę, że zdarza się to całkiem wielu ludziom. Spośród członków
zespołu, z którym zaczynałam pracę, tylko ja jestem nadal pracownikiem socjalnym. Wielu z nich
odeszło ze względu na problemy związane ze wsparciem kariery i możliwościami jej rozwoju.
Wykonujemy ciężką, odpowiedzialną pracę i gdyby spotykało się to z uznaniem, może zatrzymano
by nas tutaj na dłużej.
Ta kobieta powiązana jest z prekariatem przez niemożność rozwoju zawodowego
i sposób, w jaki do niego podchodzi. Zdecydowała się na samowyzysk w nadziei na
mobilność, wykonując więcej wytwarzania-dla-pracy [work-for-labour]. Jej odchodzący
koledzy zdali sobie sprawę, że pod złudzeniem awansu nie kryło się nic więcej. 24 R. Reeves, Why Money Doesn’t Buy Happiness, “Observer Magazine”, 25 kwietnia 2010, s. 48.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 28 www.praktykateoretyczna.pl
Przynajmniej od czasu prac Emila Durkheima rozumiemy, że anomia jest uczuciem
bierności zrodzonym z rozpaczy. Z pewnością intensyfikuje ją perspektywa przyziemnej
pracy, niedającej nadziei na karierę. Anomia pochodzi z apatii związanej z poczuciem stałej
klęski, które pogłębiają jeszcze słowa potępienia, kierowane do wielu w prekariacie przez
polityków i komentatorów z klasy średniej, piętnujących ich jako leniwych, pozbawionych
kierunku, nic niewartych i społecznie nieodpowiedzialnych – lub jeszcze gorzej.
Sugerowanie ubiegającym się o pomoc społeczną, że „mówione terapie” są krokiem
naprzód, jest paternalizujące i z pewnością zostaje tak odebrane przez tych, którzy
zachęcani są, by z nich skorzystać.
Prekariat żyje niepokojem – chronicznym zagrożeniem związanym nie tylko
z balansowaniem na krawędzi, gdy wiadomo, że jeden błąd bądź pechowy przypadek może
przeważyć szalę z w miarę godnej pozycji społecznej na konieczność przeszukiwania
śmietników, ale również ze stratą tego, co posiadane – nawet wtedy, gdy ma się
jednocześnie wrażenie bycia oszukanym przez to, że nie posiada się więcej. Ludzie są
niespokojni i obciążeni stresem, a przy tym „nie dość” lub „nazbyt” wykwalifikowani. Są
wyalienowani ze swojej pracy i swojej działalności; ich zachowania są anomiczne,
niepewne i desperackie. Ludzie przestraszeni utratą tego, co posiadają, żyją we frustracji –
pełni gniewu, ale przy tym bierni. Sprekaryzowany umysł żywi się strachem i jest
motywowany przez strach.
Alienacja wynika z wiedzy, że to, co się robi, nie służy temu, kto robi, ani nawet
celom, które ceni się i szanuje; robi się to po prostu dla innych, na ich żądanie. Takie
położenie zwykło się postrzegać jako cechę definiującą prekariat. Jednak prekariusze
doświadczają kilku specjalnych dodatków, włączając w to poczucie bycia oszukanym: gdy
słyszą, że powinni być wdzięczni i „szczęśliwi”, bo mają pracę – a przede wszystkim
powinni być „pozytywni”. Mają być szczęśliwi, chociaż nie widzą, dlaczego. Doświadczają
tego, co Bryceson25 nazwał „pracą bez powodzenia” [failed occupationality], która może
mieć tylko niesprzyjający efekt psychologiczny. Ludzie w takich okolicznościach często
doświadczają społecznej dezaprobaty i głębokiego przeświadczenia o bezcelowości.
Natomiast brak zajęcia tworzy rodzaj etycznej pustki.
Prekariat nie daje się ogłupić. Staje w obliczu lawiny napomnień; ale czy inteligentny
25 How Africa Works: Occupational Change, Identity and Morality, red. D. B. Bryceson, Rugby 2010.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 29 www.praktykateoretyczna.pl
umysł ulega tak łatwo? W Smile or Die Barbara Ehrenreich26 zaatakowała współczesny kult
pozytywnego myślenia. Przypomniała, jak w Stanach Zjednoczonych, w latach
sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku dwoje kwakrów (Phineas Quimby i Mary Eddy)
założyło New Thought Movement, oparty na kalwinizmie i poglądzie, że wiara w Boga oraz
pozytywne myślenie dadzą w życiu pozytywne skutki. Ehrenreich prowadzi ten trop aż do
nowoczesnych finansów i biznesu. Opisuje, jak na konferencjach motywacyjnych referenci
mówią pracownikom na kontraktach krótkoterminowych, którzy stali się zbyteczni, by byli
dobrymi członkami zespołu, co oznacza „pozytywne osoby”, które „często się uśmiechają,
nie narzekają i z wdzięcznością podporządkowują się żądaniom zwierzchnika”. Można by
pójść dalej i zastanowić się, czy niektórzy nie przyjmują starego chińskiego przysłowia:
„Pochylaj się tak nisko, by cesarz nie widział twojego uśmiechu”. Jednak odpowiedzią na
alienującą gadaninę, z którą prekariat musi jakoś żyć, będzie raczej zgrzytanie zębami.
Oprócz tłumionej wściekłości są też inne reakcje. Prekariusze mogą na przykład
wpaść w niszczycielską strefę pozorów i iluzji, co ilustruje przypadek Koreańczyka
z Południa, z którym rozmawiał reporter International Herald Tribune27.
Ze swoją czystą, białą bluzą z logo uniwersytetu i błyszczącym telefonem
komórkowym, Lee Changshik wygląda jak menadżer firmy deweloperskiej, którym był
jeszcze przed okresem finansowej paniki w zeszłym roku – i którym udaje, że jest, przed
swoimi przyjaciółmi i rodziną.
Nikomu nawet o tym nie wspominając, poszedł pracować jako poławiacz krabów.
„Zdecydowanie nie chcę umieszczać tego w swoim życiorysie” – mówi Lee. – „Ta praca
rani moją dumę”. Dodaje, że w rozmowach telefonicznych stara się nie poruszać kwestii
pracy; unika też spotkań z przyjaciółmi i krewnymi, na wypadek wyniknięcia tego tematu.
Inny człowiek pracujący na łodziach poławiaczy mówi, że nie powiedział o tym swojej
żonie; jeszcze inny mówi swojej żonie raczej, że pojechał do Japonii, zamiast przyznać, co
faktycznie robi. Takie opowieści o utracie statusu są wystarczająco dobrze znane. Alarm
powinno wywołać poczucie, że są one endemiczne – stanowią strukturalną cechę
współczesnego rynku pracy.
Prekariuszom brakuje poczucia własnej wartości i społecznego wymiaru ich pracy;
26 B. Ehrenreich, Smile or Die: How Positive Thinking Fooled America and the World, London 2009.27 M. Fackler, Crisis-Hit South Koreans Living Secret Lives with Blue-Collar Jobs, “International Herald Tribune”, 8 lipca 2009, s. 1.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 30 www.praktykateoretyczna.pl
muszą szukać dowartościowania gdzie indziej, z sukcesem lub bez. Jeśli im się udaje,
bezużyteczność tego, co jest od nich wymagane w ich efemerycznej, niepożądanej pracy,
może być zmniejszona tak, jak zmniejszona zostaje frustracja statusem. Ale umiejętność
znalezienia stałego poczucia wartości jest w prekariacie z pewnością upośledzona. Istnieje
niebezpieczeństwo, że będzie się odczuwać stałe zaangażowanie przy jednoczesnym
osamotnieniu w środku samotnego tłumu.
Częścią problemu jest fakt, że prekariat doświadcza niewielu relacji zaufania,
szczególnie w pracy. Historycznie zaufanie wyewoluowało w długotrwałych wspólnotach,
które skonstruowały instytucjonalne ramy dla braterstwa i siostrzeństwa. Jeżeli doświadcza
się konsternacji związanej z niewiedzą, na jakim etapie życia się aktualnie jest, zaufanie
staje się przypadkowe i kruche28. Jeżeli ludzie mają naturalne predyspozycje do zaufania
i do współpracy, jak przypuszczają psychologowie społeczni, wtedy środowisko cechujące
się nieskończoną elastycznością i zagrożeniem musi torpedować jakiekolwiek poczucie
współpracy czy moralnego konsensusu29. Robimy to, co uchodzi nam na sucho, działając
oportunistycznie, zawsze na krawędzi bycia amoralnym. Racjonalizowanie jest łatwiejsze,
gdy każdego dnia słyszymy o elitach i celebrytach łamiących bezkarnie kody moralne –
i gdy w naszych codziennych sprawach nie widzimy odbicia przyszłości.
Na elastycznym rynku pracy jednostki obawiają się zamknięcia w długoterminowych
związkach emocjonalnych (i procesach tworzenia tychże), ponieważ mogą się one wiązać
z działaniami i kosztami, które nie zostałyby odwzajemnione w pożądany sposób. Młodzi
ludzie nie będą chcieli być związani ekonomicznie ze swoimi rodzicami, jeśli będą obawiać
się, że mogą musieć długo wspierać ich, kiedy ci będą się starzeć – przy zmniejszającej się
sferze pomocy państwowej i zwiększającej się długości życia (co podnosi przewidywane
koszty takiego wsparcia). Zanikanie układu międzypokoleniowego okazuje się
komplementarne wobec większej przypadkowości relacji seksualnych i przyjacielskich.
Jeśli wszystko jest utowarowione – wartościowane w kategoriach kosztów
i finansowego wynagrodzenia – wzajemne relacje etyczne stają się kruche. Jeśli państwo
usuwa socjaldemokratyczne formy zabezpieczenia socjalnego, które stworzyły znaczny,
nawet jeśli niesprawiedliwy, system solidarności społecznej – i nie tworzy przy tym w jego
28 M. Kohn, Trust: Self-Interest and the Common Good, Oxford 2008.29 J. Haidt, The Happiness Hypothesis, London 2006; M. D. Hauser, Moral Minds: How Nature Designed Our Universal Sense of Right and Wrong, New York 2006.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 31 www.praktykateoretyczna.pl
miejsce niczego porównywalnego – to nie istnieją wówczas mechanizmy budowania
alternatywnych form solidarności. By taką stworzyć, potrzebne jest poczucie stabilności
i przewidywalności. Prekariatowi brakuje obu; jest poddany chronicznej niepewności.
Zabezpieczenia socjalne spełniają swoją rolę, jeśli prawdopodobieństwo społecznej
ruchliwości w górę i w dół – prawdopodobieństwo zysku i straty – jest w miarę podobne.
W społeczeństwie, w którym rośnie prekariat i w którym społeczna mobilność jest
ograniczona (a nawet stale spada), zabezpieczenia socjalne nie mogą dobrze działać.
W ten sposób zostaje podkreślona jedna z obecnych właściwości prekariatu: musi on
jeszcze utwierdzić się jako klasa-dla-siebie. Można obrazowo przedstawić proces
„popadania” w prekariat czy bycia „wciąganym” w prekarną egzystencję. Ludzie nie rodzą
się w nim i raczej nie przedstawiają się z dumą jako jego członkowie. Ze strachem –
owszem; z gniewem – prawdopodobnie; z sardonicznym uśmiechem – być może; ale nie
z dumą. Widać tu kontrast z tradycyjną przemysłową klasą robotniczą. Potrzebowała czasu,
by stać się klasą-dla-siebie, ale gdy to się już stało, wytworzyła silną dumę i poczucie
godności, które pomogły uczynić ją polityczną siłą o klasowym programie. Prekariat nie jest
jeszcze na tym etapie, nawet jeśli niektórzy w jego szeregach okazują buntowniczą dumę –
na swoich paradach, blogach i w interakcjach towarzyskich.
Dobre społeczeństwo potrzebuje, by ludzie byli empatyczni, mieli zdolność do
stawiania się w sytuacji innego człowieka. Empatia i rywalizacja są w stałym napięciu;
rodząca się konkurencja sprawia, że ludzie ukrywają przed innymi wiedzę, informacje,
kontakty i zasoby na wypadek, gdyby ich ujawnienie powodowało utratę przewagi. Strach
przed porażką albo przed możliwością osiągnięcia wyłącznie ograniczonego statusu łatwo
prowadzi do wyparcia empatii.
Co wywołuje empatię? Może powstać ona ze wspólnego poczucia alienacji lub
zagrożenia, a nawet ze wspólnego ubóstwa. Biologowie ewolucyjni zgadzają się zwykle, że
empatia jest bardziej prawdopodobna w małych, stabilnych wspólnotach, w których ludzie
znają się nawzajem i regularnie wchodzą ze sobą w kontakty30. Przez wiele wieków
wspólnoty zawodowe pielęgnowały empatię, z terminowaniem będącym podstawowym
mechanizmem budowania uznania dla wzajemności, wzmocnionym jeszcze przez
wewnętrzne regulacje cechu. Ze względu na globalizację ten model erodował wszędzie,
30 Zob. np. F. De Waal, Our Inner Ape, London 2005.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 32 www.praktykateoretyczna.pl
nawet w Afryce31. Prekariat ma poczucie znajdowania się w rozproszonej, niestabilnej,
międzynarodowej wspólnocie ludzi walczących, zwykle na próżno, o nadanie swojemu
pracowniczemu życiu tożsamości zawodowej.
Kiedy posady stają się elastyczne i instrumentalne, z wynagrodzeniem
niewystarczającym na społecznie godziwe utrzymanie i godne życie, nie ma już
„profesjonalizmu”, który wiąże się z przynależnością do wspólnoty standardów, kodów
etycznych i wzajemnego szacunku, opartego na kompetencjach i respektowaniu długo
istniejących norm zachowania. Prekariusze nie mogą się profesjonalizować, bo nie mogą się
wyspecjalizować ani utrzymać stałego postępu w dziedzinie kompetencji i doświadczenia.
Nie są pewni, czy kiedykolwiek wrócą do konkretnej formy pracy; mają też słabe widoki na
możliwość wspięcia się w górę po drabinie społecznej mobilności.
Prekariat ma osłabione poczucie „społecznej pamięci”. Cechą człowieczeństwa jest
definiowanie się poprzez to, co robimy, i postępowanie zgodne z tym, kim jesteśmy. Pamięć
społeczna powstaje z przynależności do wspólnoty reprodukowanej przez pokolenia.
Najważniejsze, co zapewnia, to kod etyczny i poczucie znaczenia oraz stabilności, zarówno
emocjonalnej, jak i społecznej (ma to głębokie podstawy klasowe i zawodowe). Tworzy
horyzont naszych dążeń; dla naszych aspiracji istnieją bowiem społecznie skonstruowane
bariery. Na przykład, w większości społeczeństw dziecko pochodzące z klasy robotniczej
zostałoby wyśmiane, gdyby aspirowało do bycia bankierem czy prawnikiem; na dziecko
z klasy średniej patrzyłoby się krzywo za aspirowanie do bycia hydraulikiem czy fryzjerem.
Nie możesz robić tego, czym nie jesteś. Wszyscy definiujemy się przez to, czym nie
jesteśmy, w takim samym stopniu jak przez to, czym jesteśmy; przez to, czym nie
moglibyśmy być – w takim samym stopniu jak przez to, czym moglibyśmy być. Prekariat
nie istnieje sam z siebie. Definiuje się również przez to, czym nie jest.
Polityka promująca elastyczność pracy prowadzi do erozji procesów rodzinnych
i rówieśniczych interakcji, które są żywotne dla reprodukowania umiejętności
i konstruktywnego podejścia do pracy. Jeżeli oczekujesz, że to, co robisz, może się zmienić
w każdej chwili – że można od ręki wymienić pracownika, kolegów, a przede wszystkim to,
jak sam się określasz – to etyka pracy musi być stale kwestionowana i oportunistyczna.
Obserwatorzy tacy jak Haidt32 twierdzą, że etyka pracy może być narzucana 31 How Africa...32 J. Haidt, The Happiness...
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 33 www.praktykateoretyczna.pl
i wymuszana tylko z poziomu całego społeczeństwa. To za dużo powiedziane. Etyka
wyrasta z mniejszych, bardziej określonych wspólnot, takich jak grupa zawodowa, grupa
pokrewieństwa czy klasa społeczna. Reżim elastyczności implicytnie odrzuca etykę pracy
ustanowioną przez silne wspólnoty zawodowe.
Według ankiety Instytutu Gallupa, w 2009 w Niemczech tylko 13% wszystkich
zatrudnionych czuło się oddanych swojej pracy, natomiast 20% było stanowczo
„niezaangażowanych”33. Biorąc pod uwagę wszystkie napomnienia, by być elastycznym
i mobilnym, by poszukiwać zatrudnienia jako źródła szczęścia, z pewnością zdrowo jest być
niezaangażowanym, szczególnie w niepewnych czasach. Ale biorąc pod uwagę istotność
pracy w naszym życiu, jest to z pewnością niewystarczające.
Podsumowując, mieszanka narastającego gniewu, anomii, niepokoju i alienacji
zawiera w sobie w sposób nieunikniony rewers społeczeństwa, które uczyniło
„elastyczność” i niepewność kamieniami węgielnymi systemu gospodarczego.
Uwagi końcowe
Chociaż nie jesteśmy w stanie przytoczyć żadnych dokładnych liczb, możemy
zgadywać, że obecnie w wielu krajach przynajmniej jedna czwarta dorosłej populacji żyje
w prekariacie. To nie tylko kwestia niepewności zatrudnienia, umów terminowych
i minimalnej ochrony pracy, chociaż wszystko to jest szeroko rozpowszechnione. Chodzi
w dużej mierze o stan, który nie oferuje poczucia rozwijania kariery czy bezpiecznej
tożsamości zawodowej i uprawnia do nielicznych (jeśli jakichkolwiek) przywilejów
państwowych i firmowych, uznanych za należne przez kilka pokoleń tych, którzy uważali
się za członków przemysłowego proletariatu bądź salariatu.
Taka jest rzeczywistość systemu, który pielęgnuje sposób życia oparty na
konkurencyjności, merytokracji oraz elastyczności i wręcz rozpływa się nad jego zaletami.
Społeczeństwo nie zostało zbudowane przez wieki na stałej, nieprzerwanej zmianie; jest
oparte na powolnej konstrukcji stabilnych tożsamości i raczej „sztywnych” sferach
bezpieczeństwa. Ewangelia elastyczności mówi ludziom, że przeciwnikiem elastyczności
pozostaje ta właśnie sztywność. Lekcją oświecenia jest, że człowiek – a nie Bóg lub siły
33 M. Nink, It’s Always about the Boss, “Gallup Management Journal”, 25 października 2009.
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 34 www.praktykateoretyczna.pl
przyrody – powinien kontrolować swoje przeznaczenie. Prekariatowi mówi się, że musi
odpowiadać na siły rynku i być nieskończenie zdolny do adaptacji.
Skutkiem tego jest rosnąca masa ludzi – potencjalnie wszystkich nas spoza elity,
zaczepionej w swoim bogactwie i oderwanej od społeczeństwa – znajdująca się w sytuacji,
która może być opisana tylko w kategoriach alienacji, anomii, niepokoju i podatności na
gniew. Znakiem ostrzegawczym jest brak politycznego zaangażowania.
Dlaczego ci, którzy nie myślą o sobie jako o części prekariatu, powinni przejmować
się jego wzrostem? Istnieje altruistyczny powód, wedle którego nie chcielibyśmy być nim
sami i dlatego życzymy lepiej tym, którzy mierzą się z taką egzystencją. Ale są też inne
przyczyny. Wielu z nas obawia się, że popadnie w prekariat lub że w prekariat popadną
nasze rodziny i nasi przyjaciele. Elita i co bardziej zadowolone z siebie grupy salariatu oraz
fachowców mogą myśleć, że w świecie zmniejszonej społecznej mobilności sami zostaną
niezależni i w komfortowym położeniu. Ale zaalarmować może ich fakt, że prekariat
wyłania się jako niebezpieczna klasa. Grupa, która nie widzi w swojej przyszłości
bezpieczeństwa ani tożsamości, będzie odczuwać strach i frustrację, która musi się prędzej
czy później rozładować – na potrzeby faktycznej bądź wyobrażonej sprawy. A oderwanie od
mainstreamu ekonomicznego dobrobytu i postępu sprzyja nietolerancji.
Prekariat nadal nie jest klasą-dla-siebie, częściowo ponieważ jest w stanie wojny
z samym sobą. Jedna grupa w jego obrębie może obwiniać inną za swoje słabości
i upokorzenia. Tymczasowy niskopłatny pracownik może widzieć „socjalnego pasożyta”
jako zyskującego więcej, nieuczciwie i na jego koszt. Wieloletni mieszkaniec ubogiego
obszaru miejskiego łatwo da się przekonać do postrzegania przybywających migrantów jako
zajmujących lepsze posady i pchających się na czoło kolejki do przywilejów. Napięcia
wewnątrz prekariatu nastawiają ludzi przeciwko sobie nawzajem, powstrzymując ich od
rozpoznania, że społeczna i ekonomiczna struktura produkuje ich wspólny zbiór słabości.
Wielu będzie przyciąganych przez populistycznych polityków i neofaszystowski przekaz –
to rozwój sytuacji, który widać już wyraźnie w Europie, w Stanach Zjednoczonych i gdzie
indziej. To dlatego prekariat jest niebezpieczną klasą i to dlatego potrzebna jest „polityka
raju”, odpowiadająca na jego lęki, zagrożenia i aspiracje.
Przełożyli Paweł Kaczmarski i Mateusz Karolak
Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa 35 www.praktykateoretyczna.pl