24
Nr 54 • grudzień 2013 ISSN 2080-8429 miesięcznik bezpłatny Reklama Z Syberii do Świecia Z Syberii do Świecia str. 6 str. 6 Szczegóły na stronie 3.

Grudzien 2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Bezpłatny miesięcznik społeczno-kulturalny „Teraz Świecie”, wydawany przez Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Świeciu, ukazuje się od listopada 2009 r. Tradycyjne wydanie papierowe dostępne jest w sklepach, kawiarniach, kioskach i punktach usługowych.

Citation preview

Page 1: Grudzien 2013

Nr 54 • grudzień 2013ISSN 2080-8429

miesięcznik bezpłatny

Reklama

Z Syberii do ŚwieciaZ Syberii do Świecia

str. 6str. 6

Szczegóły na stronie 3.

Page 2: Grudzien 2013

2 grudzień 2013 www.oksir.eukalejdoskop

iedy słyszy się lub czyta o rodzinie, zwykle pojawia-Kją się te same argumenty –

że słabną więzy między jej człon-kami (bo emigracja), że coraz rza-dziej spotyka się pod jednym da-chem dziadków, rodziców i dzieci (bo warunki mieszkaniowe), że nie mamy czasu nie tylko dla rodzi-ców, ale też dla własnych dzieci (bo gonimy za pieniędzmi). Rodzina stała się nawet obiektem politycz-nych i ideologicznych harców, przy czym często okazuje się, że najwię-cej mają do powiedzenia ci, którzy własnych rodzin nie założyli.

Odstawmy jednak na bok po-litykę i ideologię. Zawsze uwa-żałem, że – bez względu na temat – zamiast dołować siebie i innych

Album rodzinny

Wydawca i redakcja: Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacjiul. Wojska Polskiego 139, 86-100 Świecietel. 52 562 73 70, e-mail: [email protected] naczelny: Andrzej Pudrzyński,e-mail: [email protected]

Skład: Studio M&M GRAPHICDruk: Express Media sp. z o.o.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.

Reklama: tel. 661 504 850

kolejnymi przykładami potwier-dzającymi, jak to jest źle, lepiej poszukać jaśniejszych stron.

Dlatego polecam tekst Macieja Ciemnego. Pokazuje on, że w ca-łym tym codziennym zabieganiu można znaleźć chwilę, żeby za-troszczyć się o swoich rodziców. Warto przeczytać ten reportaż i zrobić sobie rachunek sumienia – jaki/jaka ja jestem? To wersja dla wrażliwszych. Ci bardziej pragmatyczni może sobie prze-kalkulują, że są obserwowani przez własne dzieci. A co jeśli doj-dą one do wniosku, napatrzywszy się na przykłady płynące od nas samych, że starymi nie warto się przejmować, kiedy staną się bez-użyteczni finansowo?

obry pomysł to połowa sukcesu. Dowodem na to Djest powodzenie wystawy

fotografii Szymona Wacławika oraz albumu „Dawne i dzisiejsze Świecie”, który w ciągu tygodnia rozszedł się w 200 egzemplarzach.

Ekspozycja składała się z 10 zestawionych obok siebie starych zdjęć Świecia i obecnie wykona-nych ujęć dokładnie tych samych miejsc. Wernisaż odbył się 4 lis-topada w hotelu Vistula, a tydzień później w ośrodku kultury miała miejsce premiera albumu „Dawne i dzisiejsze Świecie”. Publikacja zawiera 110 starych rycin, wido-kówek i zdjęć oraz współcześnie wykonane fotografie dokładnie tych samych miejsc. Dzięki temu można zobaczyć, jak zmieniały się one w ciągu ostatnich ponad 150 lat. Stare fotografie i widokówki pochodzą z kolekcji Adama Mo-dlińskiego i ze zbiorów Izby Regio-nalnej. Autorami współczesnych zdjęć są Tomasz Karpiński, Miro-sław Sejkowski i Szymon Wacła-

wik. Tekst powstał na podstawie pracy magisterskiej Agnieszki Ko-szowskiej, a uzupełnienie napisał Przemysław Krzyżanowski.

Album został wydany z okazji 675 lat nadania praw miejskich staraniem Towarzystwa Miłośni-ków Ziemi Świeckiej przy finanso-wym wsparciu Urzędu Miejskiego w Świeciu i OKSiR-u.

Zatrzymane w kadrze

W ostatnim miesiącu oglą-dałem…

… „Grę Endera”. Jestem prze-konany, że każdy, kto zobaczy ten film, będzie miał inne spostrze-żenia i odczucia. Najbardziej utkwiła mi w pamięci kreacja głównego bohatera – przywódcy, który ma obronić świat przed atakiem innych istot. Potrafił jed-nocześnie celnie rozpoznać cha-raktery, obawy i aspiracje prze-ciwników, wykorzystując to prze-ciwko nim.Przeczytałem…

… „Panikę” Grahama Master-tona. Jej główny bohater, Jack Wallace, mający polskie korzenie właściciel restauracji w Chicago, szuka rozwiązania zagadki zbioro-wego samobójstwa siedemnastu amerykańskich skautów. Wszy-

stkie drogi prowadzą do Puszczy Kampinoskiej. Już podczas poby-tu w Polsce Wallace dowiaduje się, że w podobny sposób samobój-stwo popełnił jego pradziadek... Resztę muszą już Państwo doczy-tać sami. Szczerze polecam. Wcią-gająca lektura. Słuchałem…

... Metallicę. Lubię ich posłu-chać, gdy tylko mam trochę wol-nego czasu, a żony akurat nie ma w domu. Chyba nie muszę o tym zespole zbyt dużo opowiadać. Oczywiście słucham też innej muzyki, na przykład zespołu Hey. Swego czasu zachwyciło mnie świetne wykonanie piosenki „Kto tam, kto jest w środku” wspólnie z Czesławem Mozilem, podczas ich koncertu jubileuszowego na festiwalu Top Trendy. (as)

FOT. SZY

MON TUSIK

ANDRZEJ PUDRZYŃ[email protected]

Reklama

Prosto z mostu

ANDRZEJPUDRZYŃSKI

Trzy pytania do...

MACIEJARAKOWICZA

rzecznika Komendy Powiatowej Policji w Świeciu

FOT. ANDRZEJ BARTNIAK

FOT. ANDRZEJ PUDRZYŃSKI

Page 3: Grudzien 2013

3grudzień 2013www.oksir.eu co jest grane?

akiego sylwestra nie można przegapić! Ośrodek kultu-Try w Świeciu zaprasza na

wielkie wydarzenie artystyczne – Nowy Rok 2014 przywitamy z do-skonałą ukraińską orkiestrą ka-meralną Wirtuozi Lwowa. O pół-nocy nie zabraknie oczywiście tra-dycyjnej lampki szampana!

W programie artystycznym m.in. dzieła Straussa, Verdiego, Brahmsa, Lehara, a także liczne utwory wokalne – od czardasza

Doskonała orkiestra Wirtuozi Lwowa to gwarancja prawdziwej muzycznej uczty w sylwestrowy wieczór FOT. ARCHIWUM

„Kiedy skrzypki grają” do „Time to Say Goodbye”. Krótko mówiąc – prawdziwa muzyczna uczta.

Honorowy patronat nad galą sylwestrową „Viva Wiedeń, viva Broadway” sprawuje burmistrz Świecia.

Wirtuozi Lwowa to orkiestra założona prawie dwadzieścia lat temu w Filharmonii Lwowskiej, składająca się z najlepszych mu-zyków. W krótkim czasie stała się wyjątkową wizytówką tego mia-

sta. Orkiestra często koncertuje po całej Europie ze znanymi dyrygen-tami i solistami. Współpracowała m.in. z Jerzym Maksymiukiem, Józefem Wiłkomirskim, Szymo-nem Kawallą, Teresą Żylis-Garą i Wadimem Brodskim.

Koncertmistrzem lwowskiej or-kiestry jest Wołodymyr Duda, solista – instrumentalista, zasłu-żony artysta oraz doskonały inter-pretator muzyki klasycznej i współ-czesnej. (ap)

Zabawę czas zacząć!Szampański prezentpod choinkę

Reklama

Wielka Gala Sylwestrowa „Viva Wiedeń, viva Broad-way”, wtorek 31 grudnia, godz. 22.00, sala widowisko-wa Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji. Bilety (120 zł) do nabycia w punkcie informacji ośrodka kultury w Świeciu. Możliwość rezerwacji stolika w Cafe Kultura (przed i po koncercie) – do 8 grudnia pod numerem tel. 52 562 73 92, 795 123 276.

wanych utworów. Swoje zami-łowanie do muzyki przekazuje młodym ludziom jako instruktor warsztatów muzycznych.

Zespół Siła Przekazu składa się z duetu ToLdo/Macias, two-rzących hip-hop. Istnieje od 2005, w dorobku ma demo pt. „Pierwszy krok”.

Łysy przygodę z muzyką za-czął w wieku 14 lat od słuchania electro housu aż po trance. To właśnie te nurty muzyczne oraz fascynacja takimi artystami jak ATB czy Dash Berlin skusiła go do rozpoczęcia kariery didżeja. (ap)

„Before sylwestrowy”, piątek 27 grudnia, godz. 20.00, kawiarnia Cafe Kultura w Świeciu. Bilety (5 zł) dostępne w kawiarni.

roku

Co roku jedno jest pewne. Wszyscy poszukujemy miejsca, w którym będziemy witać Nowy Rok. Jednak tym razem świecki ośrodek kultury postarał się, by zabawę rozpocząć prędzej. 27 grudnia w kawiarni Cafe Kultura odbędzie się „Before sylwestro-wy” z udziałem zespołów

30daysofline (na zdję-ciu) i oraz didżejów aNe i Łysego

30daysofline to formacja indie rockowa ze Świecia. Ich utwory opowiadają o tolerancji, czerpa-niu radości z życia, miłości oraz o tym, że nie wszystko co jest zwane „passe”, czyli przebrzmiałe i niemodne, musi być złe.

aNe to entuzjastka dobrych elektronicznych brzmień. Każdy jej set to pewna opowieść zbudo-wana ze starannie wyselekcjono-

Siła Przekazu i

Page 4: Grudzien 2013

4 grudzień 2013 www.oksir.euwydarzenia

a scenie Kameral-nej Przestrzeni Wi-dowiskowej za-prezentowało się Npięć zespołów. Ich

wspólnym mianownikiem pozo-stawała przede wszystkim radość z muzykowania.

- Moim marzeniem zawsze było granie. Dlatego tym bardziej cie-szę się, że udało się reaktywować nasz zespół – podkreśla Marcin Zieliński ze świeckiego zespołu Memorandum.

Każda kapela miała pół godziny na przekonanie do siebie publicz-ności pełniącej rolę jury.

- Zależało nam, aby SPAZM przeprowadzić w taki właśnie spo-sób. Zespoły zagrały dla masy lu-dzi, a ci oceniali za pomocą kupo-nów, który z nich zasłużył na głów-

ną nagrodę, czyli 500 złotych – wyjaśnia Adam Pawłowski, który razem z Przemysławem Drew-kowskim koordynował przegląd.

Co ważne, poszczególne ze-społy prezentowały bardzo wysoki poziom, mimo że na scenie poja-wili się zarówno ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z gra-niem, jak i formacje występujące już od kilku lat.

- Pracujemy od roku. W tym czasie udało nam się wydać demo, teraz przygotowujemy się do kon-certu w Bydgoszczy – opowiada Filip Rudnik z zespołu Fala.

- Czujemy, że prezentowana przez nas muzyka jest szczera i od-zwierciedla nasze gusta. Gdyby-śmy usiłowali wychodzić z innym materiałem, to najzwyczajniej w świecie bylibyśmy nieprawdziwi

Radość grania

– dodaje basista Konrad Kawka. W sumie na imprezie bawiło się

ponad dwieście osób. Kolejną edycję SPAZM-u zaplanowano na 5 kwietnia przyszłego roku.

- Chcemy organizować w ciągu roku dwie edycje: wiosenną i jesienną. Mamy nadzieję, że będą one gromadziły jeszcze więcej wykonawców, nie tylko tych pre-zentujących rocka – zapowiada Adam Pawłowski.

Na przeglądzie wystąpili: Me-morandum (Świecie), Fala (Świe-cie), Who's the Boss (Świe-cie/Drzycim), Wardrobe (Cheł-mno) i Lux Mortuum (Chełmża). Gościem specjalnym była grupa Lowtide.

ZDJĘCIA RAFAŁ SKOCZYLAS

gionalnymi, garmażeryjnymi, bi-żuterią, rękodziełem artystycz-nym. Uwaga – udział w kierma-szu jest bezpłatny.

Zainteresowani wystawcy po-winni wysłać kartę zgłoszenia do 30 listopada e-mailem na adres [email protected] lub pocztą: Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji, ul. Wojska Polskiego 139, 86-100 Świecie. Szczegó-łowe informacje dotyczące im-prezy pod nr tel. 608 457 836. (ap).

Targowisko Świąteczne, sobota 7 grudnia w godz. 10.00-15.00, Duży Rynek w Świeciu.

7 grudnia warto wybrać się na Targowisko Świąteczne na Du-żym Rynku w Świeciu. Będzie Święty Mikołaj, nie zabraknie też szczudlarzy, stoisk handlowych i gastronomicznych oraz całej masy niespodzianek.

Z tej okazji Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Świeciu za-prasza wystawców, handlowców, twórców rękodzieła artystyczne-go do prezentacji i sprzedaży swoich produktów. Organizato-rzy przewidują główną nagrodę za „Oryginalny kram” w wyso-kości 1000 zł. Mile będą widzia-ne stoiska z ozdobami świątecz-nymi, ceramiką, wyrobami re-

ASCOMŚwiecie, ul. Klasztorna

tel. 888 336 331poniedziałek – piątek 9.00-17.00, sobota 9.00-13.00

ASCOMŚwiecie, ul. Klasztorna

tel. 888 336 331poniedziałek – piątek 9.00-17.00, sobota 9.00-13.00

REGENERACJAnapełnianie i sprzedaż tuszy do drukarekREGENERACJAnapełnianie i sprzedaż tuszy do drukarek

DORABIANIE KLUCZY• domowych• bramowych• sejfowych• samochodowych

z immobiliserem•

Reklama

Czytanki, pisanki i utrwalanki przez zabawę: środa, godz. 16.30 - 17.30.

Wariacje muzyczne „Wyspa Dźwięków”: czwartek, godz. 16.30 - 17.30. (ap)

Wszelkie informacje i zapisy oraz organizacja imprez okoliczno-ściowych w poniedziałki w godz. 9.00 - 17.00. Kontakt – tel.: 52 562 73 90, 52 562 73 71, e-mail: [email protected].

Działająca w świeckim ośrodku kultury Wyspa Skarbów przygo-towała dla dzieci w wieku przed-szkolnym szereg ciekawych pro-pozycji na wypełnione zabawą, ale zarazem kreatywne spędze-nie czasu.

Kreatywne zabawy animacyj-ne i edukacyjne: wtorek - piątek, godz. 10.30 - 15.30.

Impresje plastyczne „Wyspa Kolorów”: wtorek, godz. 16.00 - 17.00.

Wyspa pełna atrakcji

Kiermasz na rynku

Reaktywowane po kilku latach przerwy Memorandum wygrało SPAZM, czyli I Systematyczny Przegląd Amatorskich Zespołów Muzycznych w świeckim ośrodku kultury.

ARIEL [email protected]

Page 5: Grudzien 2013

5grudzień 2013www.oksir.eu flesz

„Chata w Chrystkowie”, „Stare drzewa owocowe” oraz „Krzyże i ka-pliczki przydrożne” to trzy cykle grafik autorstwa Łukasza Lewan-dowskiego, które można było zoba-czyć 15 listopada na wernisażu w kawiarni Cafe Kultura w Świeciu. Łukasz Lewandowski, mieszkający i tworzący w Bukowcu, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdań-sku, instruktor w świeckim ośrodku kultury, nie kryje swojej fascynacji prowincją. Stąd jego zainteresowa-nie chatą w Chrystkowie czy przy-drożnymi kapliczkami, tak mocno wrośniętymi w polską tradycję. Za-interesowani mogli otrzymać rów-nież zbiór grafik z autografem Łu-kasza Lewandowskiego. Wystawę można oglądać do 15 grudnia. (ab)

FOT. ANDRZEJ BARTNIAK

Gdzie przydrożny Chrystus stoi…

Jazzowy listopad

towarzyszyła oboistka Kama Gott. „Atomy” również zdążyły trwale zapisać się w kanonie najlepszych na świecie zespołów jazzowych. Świeckiej publiczności – oprócz utworów autorskich – zaprezento-wali melodie z filmów i seriali. Słuchaczom do gustu przypadł zaaranżo-wany przez Krzysztofa Lenczow-skiego, który był grany aż dwu-krotnie. (as)

najbardziej temat z „Lalki”

FOT. RUDOLF STÝBAR

Miłośnicy improwizacji oraz mu-zycznego kunsztu mieli w listopa-dzie swoje święto. Najpierw w Za-duszki na scenie Cafe Kultura po-jawił się krakowski zespół jazzowy New Bone. Artyści przez ponad godzinę częstowali widownię za-równo spokojnymi, jak i dynami-cznymi utworami, nie stroniąc od wirtuozerskich popisów.

Dwa tygodnie później w kawiar-ni zagościła kolejna rewelacja – Atom String Quartet, któremu

Reklama

Page 6: Grudzien 2013

6 grudzień 2013 www.oksir.eutemat z okładki

Reklama

Dla Polski zostawili wszystko

aczęło się od tęsknoty

za ojczyzną. – Naj-

bardziej przeżywał to

mój mąż Igor – opo-Zwiada Sasza Kulikow-

ska. - Jego dziadek został wygnany

z Polski po powstaniu stycznio-

wym. On i babcia kultywowali

w domu polskie obyczaje. Były

uroczyste święta po polsku, w mę-

ża domu obchodzono święto Kon-

stytucji 3 Maja. Gdy dziadkowie

zmarli, rodzice męża zaczęli od-

chodzić od polskości. Wychowali

Sasza Kulikowska ze świętym obrazem, podarowanym jej przez biskupa z Irkucka, u którego była księgową FOT. ANDRZEJ BARTNIAK

Chcesz oszczędzić opał? – Kup regulator!

ul. Wojska Polskiego 173(parter, pok. 7)

86-100 Świeciee-mail: [email protected]

Oszczędność opałudo 60% (drewno),do 40% (węgiel), do 20% (gaz, olej)!

• niezastąpiony do poprawnego działania kominków!• poprawia bezpieczeństwo działania kotłów gazowych!• koszt zakupu zwraca się co najmniej raz w sezonie!• posiada 3 Aprobaty Techniczne!• ponad 6000 regulatorów w użyciu!tel. 600 832 077

ZADZWOŃ I ZAMÓW!

się na Syberii, która wyparła

wkrótce polskie tradycje…

Aż Igor, już jako mąż i ojciec,

poznał Polaków ze stowarzyszenia

Ogniwo, działającego na Syberii.

Ludzie w nim zrzeszeni uczyli języ-

ka polskiego.

- Gdy Igor dowiedział się, że

stowarzyszenie daje taką możli-

wość, powiedział, że dzieci, Dasza

i Aleksiej, muszą z niej skorzystać

– wspomina Sasza. - Przy okazji

sami nauczyliśmy się polskiego.

Trzeba było jakoś dogadać się z na-

uczycielkami, gdy odbieraliśmy

dzieci z zajęć.

Ogniwo organizowało kolonie

w Polsce. Skorzystała na tym córka

Saszy, natomiast ona sama była

w Polsce na pielgrzymce.

Myśl o powrocie do ojczyzny

wracała w rozmowach Kulikow-

skich, ale nabrała na sile, gdy Da-

sza wyjechała na studia do Pułtus-

ka. Skończyła polonistykę. Na

uczelni poznała swojego przyszłe-

go męża, świecianina. Zamieszkali

razem w Świeciu i doczekali się

córeczki Niny.

- Mąż jest dumny, że Nina

urodziła się w Polsce – zaznacza

Sasza. - Chciałam przy niej być, bo

co to za wnuczka, której się nie wi-

duje? W Irkucku zmarli moi ro-

dzice, zostali tylko dalecy krewni.

Coraz mniej nas tam trzymało.

Wreszcie zdecydowaliśmy się zo-

stawić wszystko i zamieszkać w

Polsce. Przylecieliśmy z 20 kilo-

gramami podręcznego bagażu.

Oprócz dokumentów i najpo-

trzebniejszej odzieży, Sasza zabra-

ła też futro.

- Prawdziwe, takie, w którym

można wytrzymać najtęższy, sybe-

ryjski mróz. Tutaj nie ma ciepłych

ubrań, większość jest ze sztucz-

nych włókien – tłumaczy.

Jabłka jak mandarynki

W Irkucku zostawili mieszkanie

w bloku i działkę rekreacyjną pod

miastem. – Działki brakuje mi naj-

bardziej. Hodowałam pomidory

w szklarence. Tam wszyscy ogrod-

Kulikowscy sprzedali dobytek życia, spakowali 20 kg bagażu podróżnego i przenieśli się do Świecia. Przyjechali z Syberii, gdzie 150 lat temu deportowano ich przodków.

REŻYSERIA: ZBIGNIEW LESIEŃ | KIEROWNICTWO MUZYCZNE: ROBERT OBCOWSKI

KOSTIUMY/SCENOGRAFIA: MAŁGORZATA FILIPIAK-KWIATKOWSKA

CHOREOGRAFIA: JULITA KOŻUSZEK | PRZYGOTOWANIE WOKALNE: DOROTA WASILEWSKA

TEKSTY PIOSENEK: BARBARA SZCZEPAŃSKA "JUDYTA"

KIEROWNIK PRODUKCJI: DARIUSZ NEJMANOWSKI

REALIZACJA DŹWIĘKU I ŚWIATŁA: ANDRZEJ WYREMBSKI

HALA WIDOWISKOWO-SPORTOWA, ul. SIENKIEWICZA 3

BILETY DO NABYCIA: sekretariat Hali Widowiskowo-Sportowej w Świeciu | OKSiR Świecie | on-line: www.halawswieciu.plBILETY: Trybuny dolne - 45 zł | Krzesełka przy scenie - 52 zł gwarantowane miejsca numerowane

EXTRA VIP 90 zł I rząd + pamiątkowy plakat z autografami aktorów i wejście VIP Room (możliwość rozmowy z aktorami!) - ilość miejsc ograniczona!

Page 7: Grudzien 2013

7grudzień 2013www.oksir.eu temat z okładki

nicy mieli szklarnie, bo wiosna po-

trafiła przymrozić. W Irkucku jest

o wiele zimniej niż w Świeciu, re-

kord w Jakucji na Syberii to 71

stopni Celsjusza poniżej zera.

Jabłka rosną tam mniejsze, ni-

czym mandarynki, nigdy nie wi-

działam jabłoni tak obwieszonej

owocami, jak tutaj, w Polsce.

Porównania Polski z Rosją, po

tylu latach mieszkania na Syberii,

są dla Kulikowskich nieuchronne.

- Tu wszystko jest malutkie:

rzeczki, jeziorka, uliczki. Tam

wszystko rosłe! Tu po przejechaniu

300 kilometrów jestem na granicy

Niemiec, tam pięć dób jechaliśmy

z rodziną na wakacje nad Morzem

Czarnym – porównuje Sasza.

Samo dotarcie do pracy zajmu-

je na Syberii sporo czasu. Sasza

pracowała w Irkucku, ale 25 km od

domu. Jednak rekordzistką w ro-

dzinie była jej mama, weterynarz.

Pracowała w mroźnej Jakucji, na

biegunie zimna. Jeździła do stad

reniferów. Nie wracała wtedy do

domu przez 30 - 40 dni. Nie docie-

rała koleją ani samochodem, bo

nie było tam żadnych dróg. Na

miejsce transportowano ją śmi-

głowcem.

Różnice są widoczne także w

mieście.

- Sklepy w Irkucku są otwarte

zawsze, sprzedawcy bardzo rzad-

ko mają święto. W blokach, na naj-

niższych piętrach, ludzie montują

kraty w oknach, a w samochodach

kamery. Trzeba mieć garaż, jeśli

chce się jeździć własnym autem,

tam jest więcej kradzieży niż w

Polsce – stwierdza Sasza. - Ale za

to kolejki do lekarza są krótsze

w Irkucku i zawsze przyjmą cię te-

go samego dnia, także do dentysty.

Irkuck przy Świeciu to tygiel

różnorodności religijnej i etnicz-

nej. - My akurat jesteśmy katolika-

mi, ale są tam buddyści, prawo-

sławni, Buriaci wyznający szama-

nizm. Za czasów Związku Radziec-

kiego na Syberii płacili lepiej niż

na zachodzie kraju, wtedy przybyli

tu różni ludzie - Ukraińcy, Mongo-

łowie, mieszkańcy odległych repu-

blik. Na ulicach ciągle to widać.

Świecie dla Saszy jest całkiem in-

ne, przyjazne, bo ma na przykład

ścieżki rowerowe. - Sprawiłam so-

bie rower, bo bardzo lubię jeździć.

Chętnie też spaceruje po Świe-

ciu z mężem, wybierają się na im-

prezy organizowane przez miasto.

- Tak ich tu dużo – uważa. - Naj-

lepszy był średniowieczny festyn

na zamku, coś nowego dla mnie.

Podobało mi się też na dożynkach,

zwłaszcza orkiestra dęta.

Sasza nawiązała już nowe zna-

jomości.

- Z dwiema miłymi paniami –

Ktoś szuka księgowej?

uzupełnia. - Jedną z nich pozna-

łam na placu zabaw, też była z

wnuczką. Drugą na zajęciach

decoupage’u, które w ośrodku kul-

tury prowadziła Anna Tomasik.

Fajnie tam było; bardzo piękne

rzeczy robię w domu, odkąd

poznałam decoupage. Dzięki życz-

liwości znajomej Eleny, uczę się

teraz języka niemieckiego, bo

przeglądając ogłoszenia o pracę

zorientowałam się, że język obcy

jest w Polsce wymagany przez pra-

codawców.

Życie w Polsce płynęłoby Saszy

milej, gdyby nie brak pracy. - Przez

26 lat w Irkucku byłam księgową,

prowadziłam trzy księgowości,

między innymi biskupowi, dzięki

czemu pojechałam na tę piel-

grzymkę do Polski. Bardzo lubię

pracować, jestem energiczna. Te-

raz od roku nie mam stałego zaję-

cia i brakuje mi go, ale mam na-

dzieję, że znajdę coś, bo przecież

księgowość w Polsce i na Syberii

rządzi się podobnymi prawami.

Trzeba tylko poznać przepisy.

Pewne nadzieje na zatrudnie-

nie daje Saszy Powiatowy Urząd

Pracy w Świeciu, bo może korzy-

stać z puli pomocy przeznaczonej

dla repatriantów. Fundusze trafia-

ją do pracodawców, którzy ich za-

trudniają, PUP oferuje im również

aktywizację zawodową, czyli szko-

lenia i staże. Jeśli Sasza skończy

taki kurs, dowód na znajomość

zasad polskiej księgowości, znacz-

nie zwiększy szanse, że zostanie

księgową w Polsce.

Ona wierzy, że tak będzie. Pro-

jektuje swoje życie w Świeciu, za-

domowiła się u nas, chociaż nadal

„u nas”, to dla niej na Syberii. - W

końcu odwyknę. Ale jak będę mia-

ła okazję odwiedzić Irkuck, pojadę

na pewno.

AGNIESZKA [email protected]

Reklama

Wspaniała piątka

Z ogromną satysfakcją gratulujemy naszym uczniom oraz ich rodzicom z okazji otrzymania stypendium za wyniki w nauce przyznanego przez prezesa Rady Ministrów. Stypendium otrzymali: Barbara Lisewska (IV B), Julia Olędzka (IV B), Kamil Wiśniewski (IV A), Martyna Foss (III A), Monika Sawicka (II LO B).

Uczeń miesiąca

„Uczeń miesiąca” to nowy konkurs w Zespole Szkół Menedżerskich. Jego celem jest docenianie i nagra-dzanie uczniów, którzy wykazują się aktywnością i zaangażowaniem w sprawy społeczności szkolnej oraz lokalnej, albo swoją postawą i zachowaniem zasługują na uznanie. Co ważne, kandydatów do tytułu „Uczeń miesiąca” zgłaszają sami uczniowie i to oni decydują o przyznaniu bonu o wartości 50 zł, który zwycięzca może przeznaczyć na wybraną przez siebie nagrodę. Pierwszym laureatem październikowego konkursu został Mariusz Górecki, uczeń klasy II LO A.

Jedyna taka szkoła w Świeciu

O uczniach myślimy także po szkole – doceniamy pasje, wspieramy zainteresowania. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom młodych ludzi, dla których piłka nożna jest niezwykle ważną częścią ich pozaszkolnego życia, zdecydowaliśmy o zgłoszeniu naszej drużyny do profesjonalnej ligi piłki halowej Stalex Liga, rozgrywanej w Hali Widowiskowo-Sportowej w Świeciu. Trzymamy kciuki za naszą drużynę i gratulujemy efektownego zwycięstwa na inaugurację sezonu.

Co słychać w „menedżerze”?

Page 8: Grudzien 2013

8 grudzień 2013 www.oksir.euspołeczeństwo

Niegdyś szczęśliwcami byli ci, którzy znali swoich dziadków. Dziś coraz częściej młodości towarzyszy obecność pradziadków. Jak zmienia to rodzinne życie?

Cztery pokolenia

n u k i , p r a -

wnuki, dzieci,

rodzice, dziad-

kowie, pra-Wdziadkowie.

Wszystko zdaje się być jasne –

większa rodzina powinna gwaran-

tować większe wsparcie i siłę. Jed-

nak za tym stwierdzeniem kryją się

często domowe dramaty i tragedie.

W najtrudniejszym położeniu zdają

się być obecni dziadkowie. Poma-

gają dzieciom w wychowaniu wnu-

ków, ale często sprawują jeszcze

opiekę nad swoimi rodzicami w po-

deszłym wieku. Jak sobie z tym po-

radzić? Zwłaszcza jeżeli wszyscy nie

mieszkają ze sobą, a wnuki od

dziadków dzieli kilkaset, a nawet

kilka tysięcy kilometrów?

W polskiej kulturze opieka nad

przodkami jest naturalna, docho-

dzi do tego jeszcze pomoc potom-

kom. Na przestrzeni ostatnich lat

doszło jednak do zasadniczych

zmian. Migracja ze wsi do miasta,

emigracja zarobkowa do krajów

Europy Zachodniej sprawiły, że

rodzina nie mieści się już w jed-

nym domostwie. Zdaniem socjo-

logów to zasadnicza różnica: kie-

dyś starą matkę czy ojca nakarmi-

ło się, ubrało, oprało niejako przy

okazji, mimochodem. Dziś nie ma

już czasu, ani miejsca na mimo-

chodem.

Ojciec swojej matki

Problem ten jest doskonale znany

Mateuszowi Sokołowskiemu ze

Świecia, na co dzień pracującemu

w jednej z firm na terenie Mondi.

Ma dwóch synów. Starszy Łukasz

wraz żoną i dwójką dzieci mieszka

w Anglii. Mateusz Sokołowski ma

jeszcze mamę, nad którą sprawuje

opiekę wraz z siostrą. – Zdecydo-

wanie teraz bardziej czuję się ro-

dzicem rodzica, niż dziadkiem czy

ojcem.

Wraz z żoną stara się odwie-

dzać matkę kilka razy w tygodniu.

Oprócz siostry zagląda do niej jesz-

cze opiekunka, a mama przedpo-

łudnia spędza w domu pobytu

dziennego.

– Czasem rano dzwoni do mnie

opiekunka i mówi, że mama chce

zostać w domu. Biorę wtedy słu-

chawkę i staram się przekonać

mamę, by pozwoliła się zaprowa-

dzić. Na pytania co było na obiad

odpowiada prawie zawsze, że

potrawka z kurczaka. Identycznie

jak dzieci wracające z przedszkola,

które nie przywiązują wagi do ta-

kich szczegółów – mówi Soko-

łowski.

Dziadkiem jest cały czas, ale

z wnukami widzi się dwa, trzy razy

w roku. – Jednak codziennie roz-

mawiamy przez skype’a. A teraz

przez całe wakacje byli u nas. Ma-

my ze sobą kontakt, ale ciężko

wyobrazić mi sobie sytuację, gdy-

by byli tutaj, a ja na przykład mu-

siałbym ich odbierać ze szkoły czy

przedszkola. A na głowie jeszcze

praca i mama.

Opieka nad starszą osobą to dla

niego nie tylko wysiłek psychiczny,

ale również fizyczny. – Mama z bal-

konikiem jeszcze się porusza po

mieszkaniu. Radzi sobie w kuchni.

Boję się, że najgorsze dopiero

nastąpi. Wstąpiłem kiedyś do niej

znienacka, a ona przewróciła się

wcześniej i leżała w przedpokoju.

Bałem się, że jak sam spróbuję ją

podnieść, to mogę jej coś złamać.

Zadzwoniłem do siostry. Razem

daliśmy radę.

Grunt to organizacja…

Za najważniejsze w opiece nad

mamą Mateusz Sokołowski uważa

dobrą organizację. – Wtedy moż-

na znaleźć czas na wszystko: kon-

takt z rodzicem i z dziećmi oraz

wnukami. Mama ma na szczęście

swoją emeryturę, więc nie ma tu

większych problemów finanso-

wych, ale zdaję sobie sprawę, że

w niektórych wypadkach może to

stanowić nie lada problem.

Sam pamięta dziadków z jednej

i drugiej strony. Pradziadków nie.

– Babcia umarła w szpitalu, ale

mama opiekowała się nią do same-

go końca. Taka pomoc jest w mojej

rodzinie naturalna. Obaj moi syno-

wie chętnie ją odwiedzają. Łukasz,

kiedy tylko jest w Polsce, zawsze

zabiera synów i pędzi z nimi do

prababci.

Z pewnością całej rodzinie by-

łoby łatwiej, gdyby państwo zapew-

niało ludziom w takiej sytuacji lep-

sze wsparcie. Zniedołężnienie na

starość skutecznie opóźnia rozwi-

nięta geriatria. Tymczasem jest to

gałąź medycyny, gdzie drastycznie

brakuje specjalistów. Na 5 milio-

nów potencjalnych pacjentów

przypada raptem 120 geriatrów.

Gerontologia pojawia się rzadko

jako specjalność na studiach peda-

gogicznych i to właśnie jest szansa.

Z jednej strony na pracę dla absol-

wentów tego kierunku, a z drugiej

na liczniejsze wsparcie dla osób,

którym wraz z długością życia wy-

dłużyła się starość.

- A tymczasem mam wrażenie,

że polityka państwa każe liczyć tyl-

ko na siebie. Wiem, jak wychowa-

łem swoje dzieci. Jestem ich pe-

wien, ale boję się, że będą zbyt dale-

ko, żeby technicznie byli w stanie

się mną zaopiekować – zaznacza

Mateusz Sokołowski.

Analogiczna, ale jeszcze ciekaw-

sza sytuacja jest w rodzinie świe-

cianki Reginy Szulc. Mieszka z mę-

żem i córką. W Gdańsku ma syna

z żoną i małymi wnuczkami, a w

Szynychu, wsi pod Grudziądzem,

mieszkają jej rodzice. - Tata ma 85

lat, a mama 82. W październiku

obchodzili 64 rocznicę ślubu. Coś

takiego już się nie zdarza – opo-

wiada.

Na co dzień jej rodzicami

opiekuje się siostra. – Sama staram

się wpadać tam, tak często jak mo-

gę. Notorycznie zdarza się, że urlo-

py są przeznaczane na pomoc ro-

dzicom. Ostatnio szczęśliwie się

zdarzyło, bo ojciec miał operację,

a ja akurat miałam urlop, więc

mogłam się nim opiekować. Były

u nas wnuczki w Świeciu, ale zosta-

wiłam je pod okiem męża, a sama

popędziłam do Szynycha. Na szczę-

ście mój ojciec podniósł się po ope-

racji. Jest cały i zdrów.

… i zgrana rodzina

Pomocną dłonią w sytuacji Reginy

Szulc jest teściowa jej syna. To ona

jeździ do Gdańska, gdzie dogląda

wnuczek. – Ja z racji tego, że jesz-

cze pracuję i mam rodziców nie

mogę zbyt często się tam pojawiać.

A tak, gdy wnuczki są u mnie to

jestem babcią, a u rodziców jestem

córką. Naraz obie te role byłyby

chyba trudne do pogodzenia.

Również w opiece nad rodzica-

mi, oprócz siostry, bierze aktywny

udział jeszcze dwójka rodzeństwa. –

Nawet nasze wspólne uroczystości

polegają na tym, że każdy coś przy-

gotowuje i spotykamy się u kogoś

z nas. Między innymi w ten sposób

staramy się odciążyć rodziców od

codziennych obowiązków. Zawsze

jak do nich jadę, staram się już

w Świeciu zrobić im zakupy. Mają

kilka ulubionych specjałów, które

zawsze im zawożę.

Dla Reginy Szulc podstawą w ta-

kiej sytuacji jest zgrana rodzina.

- Na szczęście moi rodzice jeszcze

dobrze radzą sobie w życiu, ale nie

wyobrażam sobie sytuacji, że mia-

łabym oddać ich do domu starców.

Będziemy wraz z rodzeństwem

opiekować się nimi na zmianę.

Damy radę.

Takich zgranych rodzin jest co-

raz mniej. Brakuje sił, możliwości,

chęci na dozgonną opiekę nad ro-

dzicami. A na zadowalającą pomoc

państwa nie ma co liczyć. Brakuje

sprawdzonych odpowiedzi na pyta-

nia, które coraz więcej osób będzie

sobie stawiać.

Mateusz i Urszula Sokołowscy ze Świecia codziennie rozmawiają przez skype’a z przebywającymi w Anglii wnukami Filipem i Mateuszem FOT. ANDRZEJ BARTNIAK

MACIEJ [email protected]

Page 9: Grudzien 2013

9grudzień 2013www.oksir.eu reklama

SM

1 9 0 5Ś W I E C I E

SPÓŁDZIELNIA MIESZKANIOWA W ŚWIECIUul. Bolesława Prusa 1, 86-100 Świecie

e-mail: [email protected], strona internetowa: smswiecie.pltel. administracja: 52 33 11 909, tel. czynsze: 52 33 11 989,

tel. sekretariat: 52 33 12 917, fax: 52 33 11 911

NIP 559-000-45-32, REGON 000483576, KRS 0000173471

Część licznych inwestycji, przeprowadzonych w tym roku,

Spółdzielnia Mieszkaniowa wykonała we współpracy z gminą

Świecie.

Co roku zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej składa wnioski do budże-

tu gminy Świecie na budowę i modernizację infrastruktury, termomo-

dernizację oraz dofinansowanie działań kulturalnych w SOK Stokrotka.

W tym roku spółdzielnia już złożyła wnioski do budżetu miasta na

2014 rok.

- Jako zarząd mamy listę zadań, którymi należy się zająć. Reagujemy

też na sygnały mieszkańców – zaznacza Dariusz Zawadziński, prezes

Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu.

Jedną z takich inwestycji jest, dobiegająca ku końcowi, budowa

parkingu i drogi dojazdowej koło bloków mieszkalnych przy ul. Curie -

Skłodowskiej 1 A, B, C i D. Prace przeprowadza gmina, natomiast

spółdzielnia wykonała dojścia do budynków. W planach jest jeszcze

pętla między budynkami i modernizacja reszty chodników.

- Jeśli pozwolą na to warunki atmosferyczne i zostaną nam pieniądze

z tegorocznych inwestycji, to zajmiemy się tym jeszcze na przełomie

tego i przyszłego roku – mówi Dariusz Zawadziński.

Do końca grudnia planowane jest zakończenie budowy pieszojezdni

między blokami nr 12 i 14 przy alei Jana Pawła II a boiskiem „Orlika”.

Wjazd będzie znajdował się od strony ul. Żwirki i Wigury.

- Do tej pory dojazd do tych dwóch bloków uniemożliwiała skarpa od

strony alei Jana Pawła II i schody przy chodniku od ul. Żwirki i Wigury. Po

zakończeniu prac, bez trudu dojedzie tam karetka pogotowia,

samochód straży pożarnej czy służb technicznych – wyjaśnia prezes.

Dariusz Zawadziński podkreśla bardzo dobrą współpracę z miastem

przy wspólnej realizacji inwestycji.

- Razem łatwiej realizować różne cele. Dlatego warto podkreślić

wsparcie gminy i burmistrza oraz współpracę ze strony takich osób, jak

Wiesław Ratkowski z wydziału budownictwa i architektury oraz Edyta

Kliczykowska czy Daniel Kapłanek z wydziału gospodarki komunalnej

Urzędu Miasta w Świeciu. W końcu wszystkim nam chodzi o to samo –

żeby mieszkańcom żyło się tu jak najlepiej – mówi Dariusz Zawadziński.

Podobnego zdania jest Adam Cieślak, wiceprzewodniczący Rady

Miejskiej w Świeciu i sekretarz Rady Nadzorczej Spółdzielni

Mieszkaniowej.

- Jest to filozofia, którą wspólnie realizujemy i mamy nadzieję na dalszą

tak efektywną współpracę – podkreśla Adam Cieślak.

Razem jest ³atwiej

Seniorzy na wykładach

Wykład bydgoskiej aktorki Te-resy Wądzińskiej zainauguro-wał rok akademicki Uniwersy-tetu Trzeciego Wieku w Spół-dzielczym Ośrodku Kultury „Stokrotka” w Świeciu. Prelek-cja, nosząca tytuł „Życiowa po-myślność rodzi się w umyśle”, zgromadziła sporą ilość senio-rów – słuchaczy UTW. Aktorka przekonywała, że pozytywne myślenie i umiejętność czerpa-nia radości z życia to podstawa w drodze do szczęścia i skute-cznego realizowania swoich planów i marzeń.

Zajęcia taneczne

Spółdzielczy Ośrodek Kultury „Stokrotka” zaprasza dzieci w wieku 10-12 lat na zajęcia z tań-ca współczesnego. Uczestnicy zajęć uczą się podstaw tańca klasycznego, elementów tańca towarzyskiego, tańca estrado-wego, nowoczesnego i tańca współczesnego. Zajęcia prowa-dzić będzie Ewa Porożyńska, dyplomowany instruktor tań-ca. Od prawie 20 lat jest tan-cerką Zespołu Ludowego Kun-dzia. Dodatkowe informacje w SOK „Stokrotka” pod nr tel. 52 33 12 188.

OGŁOSZENIE

Spółdzielnia Mieszkaniowa w Świeciu

przy ul. B. Prusa 1, posiada do wynajęcia

lokale użytkowe.Informacje na temat lokali można uzyskać pod numerem telefonu

52 33 11 909, 693 460 440.

Lokal użytkowy przy ul. Wyszyńskiego 10a

Lokal użytkowy przy ul. Wyszyńskiego 15 (na parterze)

2138,26 m

2301,20 m

2653,00 m

2 109,60 m (pow. piwniczna)

Lokal użytkowy przy ul. Wyszyńskiego 15 (na piętrze)

W Spółdzielczym Ośrodku Kultury

„Stokrotka” w Świeciu po raz dzie-

siąty odbył się Powiatowy Przegląd

Wiersza i Piosenki Przedszkolnej

„Zabawa w rymy i rytmy”. Na scenie

zaprezentowało się aż 51 wyko-

nawców z 13 przedszkoli z całego

powiatu. Maluchy dopingowali i na-

gradzali gromkimi oklaskami rodzi-

ce tłumnie zgromadzeni na sali.

Przegl¹d m³odych talentów

Budowa pieszojezdni między blokami nr 12 i 14 przy alei Jana Pawła II a boiskiem „Orlika”

Przy ul. Curie – Skłodowskiej powstaje droga dojazdowa, parking i dojścia do budynków

Page 10: Grudzien 2013

10 grudzień 2013 www.oksir.euspołeczeństwo

Na wschodzie Polski żegnanie zmarłego w domu, w otoczeniu rodziny i sąsiadów jest normalne. U nas to rzadkość. Tylko Romowie organizują takie pogrzeby, jakie obowiązywały kiedyś w naszych rodzinach.

Ostatni raz w domu

ubica, wieś pod

Białą Podlaską.

Rodzina przybywa

na pogrzeb 82-let-Dniego Franciszka.

Zmarł kilka dni temu, jego ciało

leży w chłodni koło kościoła w

Wisznicach. Pożegnanie odbędzie

się następnego dnia.

Domownicy przygaszeni w czer-

ni, rozmowy jakby podobne, ale

cichsze. Dopiero wieczorem, gdy

młody gospodarz wznosi toast za

zmarłego, rodzina lekko ożywa.

Oglądają zdjęcia. Wujek Franek na

wozie, na rowerze, podczas prze-

rwy w żniwach. Z żoną, dziećmi,

z trzema braćmi, których nikt ni-

gdy nie mógł odróżnić. Wszyscy

bracia zmarli, a problem został:

który to Franek, Staszek, Bolek,

Janek?

Przez cały wieczór pachnie para

z żelazka, bo kobiety szykują ko-

PROWADZIMY:

• księgi rachunkowe kpir

• ewidencje VAT • rozliczenia z US, ZUS,

GUS i PFRON • kadry i płace

Na rynku od 10 lat!

www.arym-ksiegowosc.pl

Kancelaria Rachunkowo Doradcza

"ABAKS" Anna Wolicka-Arym

ul. Chmielniki 2B, 86-100 Świecie

Tel. 52 33 31 119 | Kom. 696 007 975

e-mail: [email protected]

Posiadamy certyfikat

rzetelnego biura rachunkowego.

Reklama

Ostatnia droga zmarłego prosto z domu – a nie z kostnicy – na cmentarz to już rzadkość w naszym regionie. Może ludzie tak obawiają się śmierci, że chcą się od niej trzymać z daleka?

FOT. AGNIESZKA ROMANOWICZ

Page 11: Grudzien 2013

11grudzień 2013www.oksir.eu społeczeństwo

lejne, żałobne ubrania. Rodzina

kładzie się do snu przed północą,

rano chcą być gotowi do poże-

gnania.

Śniadanie pośpieszne, kolejka

do łazienki. Duży pokój zastają

pusty, stół zepchnięty pod ścianę.

W poprzek rzędy niskich ławek

z sali gimnastycznej, za nimi fote-

le. Wtem poruszenie… wujek Fra-

nek wraca do domu. Tym razem

nie wchodzi sam i wchodzi po raz

ostatni.

Nie zapomnieli sołtysa

Panowie z karawanu sprawnie

stawiają trumnę na środku salonu.

Wdowa zapala świece, rodzina

rozrzucona wokół, mają szeroko

otwarte oczy, wszyscy są na

wdechu...

Grabarze odstawiają wieko.

- Zobacz Pawełku, jak dziadek

ładnie wygląda. Choć, dotknij go –

zachęca wdowa. Pracowita, wierzą-

ca, oddana żona. Trzymała Franka

za rękę, gdy umierał. Pielęgnowała

go przez całą chorobę, modliła się

z nim i mu śpiewała.

- Wygląda jak manekin – mówi

Pawełek i dotyka zimny policzek

dziadka.

- Jak manekin – przyznaje cio-

cia. – Ale ładny.

Rodzina siada na krzesłach.

W rzędzie wzdłuż trumny: wdowa,

córki, najmłodsze wnuki. Reszta w

tle, na tych ławeczkach, ale więk-

szość z nich jest jeszcze pusta. Wdo-

wa rozpoczyna żałobne modły.

Wszyscy patrzą na Franka i dzi-

wią się, że jest taki mały. Wielu

myśli: „A jakby wstał, nagle otwo-

rzył oczy?”. Inni widzą go, jak żył

i wspominają wspólne chwile.

Mija piąta dziesiątka różańca.

Przybywa owinięta chustą kobieta

z koła różańcowego w Wisznicach.

Siada przy trumnie i melodyjnym

głosem przejmuje modły. Dom się

wypełnia, co chwilę ktoś nowy

przeciska się przez tłum, klęka

przy Franku, żegna się i patrzy na

niego po raz ostatni.

Ludzie pamiętają, jakim był

sołtysem. Miał poszanowanie.

- Czasem siadał do autobusu

i jechał z kimś do miasta, jak trze-

ba było mu pomóc w urzędzie –

wspomina ciocia Teresa.

Ludzie tego mu nie zapomnieli.

Franek wrócił do domu dopiero

godzinę temu, a już wszystkie ław-

ki zajęte, krzesła doniesione, a w

przedpokoju ciśnie się tłum.

Krzyż na rozstaju dróg

Najmłodsi w porę zwolnili miej-

sca przy trumnie. Poinstruowani

przez ojca, kierują ruchem na po-

dwórku. Samochodów jest tyle, co

w niedzielę przed sumą w Wiszni-

cach. Ludzie chcą być przy Fran-

ku, spokojnym jak nigdy dotąd, bo

lubił zagadać, pożartować, śmiał

się co rusz. Widać jak każdy widzi

ten uśmiech teraz i myśli o nim,

i mina rzednie mu, gdy spojrzenie

padnie na trumnę.

Wtem wchodzi ksiądz, śpiewa

od podwórka. Staje nad Frankiem

i żegna go z domem pięknym, który

zbudował z braćmi, gdy stara chata

z drewna przechyliła się groźnie.

O ojcowiznę trzeba było dbać w tej

rodzinie. Gdy Franek wołał o po-

moc, bracia z synami przybywali do

Dubicy.

Miejscem zbornym w tej wsi

jest wysoki krzyż, który dziadek

Józef, ojciec Franka ustawił na

rozstaju dróg. Tu Franek odsta-

wiał mleko i czekał na listonosza,

tu odprowadza go kondukt, który

idzie za księdzem z domu zmar-

łego.

Pod krzyżem kolejne, krótkie

nabożeństwo. I łzy z żalu, że Fra-

nek już nigdy pod nim nie stanie.

W kościele, chociaż jest znacz-

nie większy niż dom w Dubicy, też

wszystkie ławki pełne ludzi, wsłu-

chanych w niezwykłą pieśń płyną-

cą z chóru. Śpiewa zaprzyjaźniony

baryton, który przybył dla Franka

z Lublina.

Msza żałobna w Wisznicach

jest tradycyjna, standardowy kon-

dukt na cmentarz, a tam nowy na-

grobek, z wiekiem otwartym dla

Franka.

Głos zabiera syn zmarłego:

- Jeśli tata ma jakieś zaległe spra-

wy, jeśli coś trzeba wyjaśnić, za-

praszam do siebie, a najpierw na

stypę!

Trumna nie dotyka jeszcze dna

grobowca, gdy wokół nie ma już

ludzi. Pożegnali Franciszka w do-

mu. Teraz jest z rodzicami; on je-

dyny z siedmiorga ich dzieci został

na ojcowiźnie, on jeden będzie

z nimi na wieczność.

Jak najdalej od śmierci

Takie pożegnanie, jak śp. Fran-

ciszka, było kiedyś standardem.

Zmieniło się wraz z postępem cywi-

lizacji, budową chłodni niezbęd-

nych wobec centralnego ogrzewa-

nia.

- Gdy zmarł mój dziadek spod

Nakła, jego ciało zostało złożone

w północnej części domu, bezpo-

średnio na ceglanej posadzce, bo

dawała chłód – opowiada 64-letnia

pani Elżbieta. – Miałam wtedy 4

lata, pamiętam, że położyłam się

w dziadka trumnie. To był jedyny

zabawny moment podczas tej uro-

czystości, pełnej smutnych modłów,

na które zjechali się wszyscy bliscy.

– Dziś to rzadkość – mówi

Adam Socha, właściciel zakładu

pogrzebowego w Świeciu. – Może

ludzie tak obawiają się śmierci, że

chcą się od niej trzymać z daleka?

Teraz, nawet gdy ktoś umrze w no-

cy, dwie godziny później jego ciało

leży już w chłodni. Inaczej jest tyl-

ko u Romów. U nich też pożegna-

nie odbywa się w domu, wśród bli-

skich i znajomych oraz z udziałem

księdza.

Chociaż na wsiach zdarza się

jeszcze, że trumna wraca do domu

przed pogrzebem.

- Akurat ostatnio miałam ta-

ką sytuację – opowiada Elżbieta

Grodkowska, właścicielka zakładu

pogrzebowego w Bukowcu. – Cia-

ło wieźliśmy ze Świecia. Rodzina

poprosiła, żeby przywieźć je na

podwórko, gdzie otworzyliśmy

trumnę i najbliżsi modlili się przy

niej.

Jednak firma Grodkowskiej rzad-

ko zawozi zmarłego do mieszkania,

z reguły zabiera go do chłodni albo

kaplicy. Pożegnanie w domu w ogóle

nie jest organizowane w blokach.

Tymczasem na wschodzie to

ważny rytuał – okazanie zmarłe-

mu najgłębszego szacunku, które

przynosi ulgę i koi żal.

Reklama

AGNIESZKA [email protected]

*Bez

dod

atko

wych

kos

ztów

!!!

Okres

kre

dyto

wania

10,

20 m

ies.!

86-100 Świecie, ul. 10 Lutego 14a, tel. 52 3330081

Realizujemy indywidualne zamówienia.

DOWÓZGRATIS!

PRAWDZIWERATY 3x0%*

FHU BLACK-POINT występująca w roli pośrednika kredyto-

wego sporządza i zawiera umowy o kredyt na zakup towarów

i usług w imieniu i na rzecz Santander Consumer Bank S.A.,

wydaje Formularz Informacyjny, przyjmuje oświadczenia o od-

stąpieniu od umowy kredytu konsumenckiego oraz udziela

wyjaśnień dotyczących treści wymienionych dokumentów.

O szczegóły pytaj sprzedawcę lub sprawdź na

www.santanderconsumer.pl

849 zł10 x 84,90 zł

Pralka HAIERHW60 1279D - 1200 obr.A+ 6 kg

799 zł10 x 79,90 zł

Pralka HAIER1202D - 1200 obr.A+ 6kg

Narożnik Skórzany DOBLO- funkcja spania,

pojemnik na pościel,Skóra Naturalna

2399 zł10 x 239,90 zł

799 zł10 x 79,90 zł

Pralka Zanussi ZWQ 75104ładowana od góry, 1000 obr.A+ 6kg

949 zł10 x 94,90 zł

Chłodziarka HAIER HRFZ 386AA 185cm, 226/84L, A+

80

zł*

KU

PO

N R

AB

ATO

WY

O W

AR

TOŚ

CI

* P

rzy z

aku

pie

pow

yżej 1

000 z

ł. N

ie d

oty

czy p

rodukt

ów

rekl

am

ow

ych.

Page 12: Grudzien 2013

12 grudzień 2013 www.oksir.euw cztery oczy

Nie przejmuję się plotkami

Program „Taniec z gwiaz-

dami” wzbudzał ogromne

emocje. Komentowano za-

równo występy tancerzy, jak

i opinie o nich wygłaszane

przez jurorów. Pracę z kim

wspomina pani najlepiej?

Z Beatą Tyszkiewicz i Zbignie-

wem Wodeckim. Udział w progr-

amie dał mi możliwość poznania

wielu wspaniałych ludzi, ale ta

para była wyjątkowa. Pani Beata

to autentyczna gwiazda, którą, jak

każdy, znałam z ekranu i podzi-

wiałam. Nie myślałam, że kiedyś

będę miała możliwość poznać ją

lepiej. Lubię jej, trochę złośliwe,

poczucie humoru. Gdybym mie-

szkała w Warszawie, widywały-

byśmy się znacznie częściej, bo

przypadłyśmy sobie do gustu.

Z kolei Zbigniew Wodecki to bar-

dzo dobry człowiek. Wiele się od

niego nauczyłam. Przede wszyst-

kim tego, jak radzić sobie z popu-

larnością, która spadła na mnie

dość znienacka.

Nagłe zainteresowanie pani

osobą było na pewno zupeł-

nie nowym doświadczeniem.

Zwykle obok przychylności

pojawiają się też nieprzy-

jazne komentarze, z którymi

trudno się pogodzić.

Zdecydowanie więcej doświad-

czyłam tego, co dobre. I wcale nie

chodzi mi o aspekt finansowy.

Mam na myśli pozytywną energię,

jaką przekazują mi ludzie, których

spotykam. To są naprawdę wspa-

niałe chwile. Oczywiście są też mi-

nusy bycia popularnym, które

można łatwo wyeliminować. Wy-

starczy usunąć się w cień. To na-

prawdę nie jest takie trudne. Dla-

tego strasznie denerwują mnie lu-

dzie, którzy z jednej strony narze-

kają na trudne życie celebryty,

a z drugiej udają, że nie wiedzą, jak

to zmienić. Nikt nikogo nie zmu-

sza do tego, aby pojawiać się w te-

lewizji czy na bankietach. To wła-

śnie uświadomił mi Zbigniew Wo-

decki, że jeśli poczuję się zmęczo-

na tym wszystkim, mogę to skoń-

czyć. Jeden warunek – muszę tego

naprawdę chcieć. Rzecz w tym, że

wielu woli cierpieć, byle tylko nie

wypaść z blasku fleszy.

Z jaką najbardziej niesamo-

witą sensacją na swój temat

spotkała się pani?

Przyznam, że na początku czy-

tałam to, co piszą na mój temat

Z Iwoną Pavlović, jurorką programu „Taniec z gwiazdami” rozmawia Andrzej Bartniak. W październiku tancerka prowadziła w Świeciu Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego.

Reklama

Reklama w

to dobra inwestycja

Sprawdź nas!tel. 661 504 850

Autopromocja

FOT. ANDRZE

J BARTN

IAK

Page 13: Grudzien 2013

13grudzień 2013www.oksir.eu w cztery oczy

się zlewać w jedną całość.

Wspomniane mistrzostwo

Polski to był ten moment, gdy

po raz pierwszy pomyślała

pani:

„Chcę się zajmować tańcem

i niczym innym”?

Myślę, że tak, chociaż wtedy

nie nazwałam tego po imieniu. Po

liceum zamierzałam iść na prawo

tyle, że w moim rodzinnym Ol-

sztynie nie było takiego kierunku.

Uznałam więc, że skoro nie będzie

mi dane zostać prawnikiem, wy-

biorę jakieś inne „lekkie” studia,

które pozwolą dalej rozwijać się

w tańcu. Tak więc ćwiczyłam i jed-

nocześnie studiowałam bibliote-

koznawstwo. Wiedziałam jednak,

że praca w bibliotece ani w archi-

wum nie są moim prawdziwym

powołaniem.

Skąd wzięła się w Polsce taka

moda na taniec? Programy

rozrywkowe z tańcem w roli

głównej od lat biją rekordy

popularności.

To zasługa mediów. Chociaż

osobiście mam wrażenie, że ta mo-

da trochę mija. Teraz cała Polska

gotuje. Trudno ocenić jak trwałym

zjawiskiem będzie moda na taniec,

pewnie tak samo jak tenis ziemny

i skoki narciarskie.

W świetle zainteresowania

tańcem pewnym paradok-

sem wydaje się to, co mówią

niektórzy właściciele dysko-

tek, którzy twierdzą, że 30 czy

20 lat temu młodzi ludzie tań-

czyli znacznie lepiej niż obec-

nie. Zwłaszcza w parze staje

się to coraz większym wyzwa-

niem. Ma pani podobne spo-

strzeżenia?

Jest tak, jak pan mówi. Uwa-

żam, że w programie szkoły śred-

niej powinna być nauka tańca.

Może nie na ocenę, bo nie każdy

ma predyspozycje, ale każdy powi-

nien znać podstawowe kroki naj-

ważniejszych tańców. Przecież ta-

niec jest istotnym elementem na-

szej kultury. Błędem jest niedo-

strzeganie tego w jak niekomfor-

towej sytuacji są ci, którzy nie wie-

dzą, jak się zachować na parkiecie.

Zdarza mi się obserwować, jak

młodzi chłopcy nieporadnie się

gibają albo szarpią partnerkami,

które na wysokich obcasach z tru-

dem zachowują równowagę. My-

ślę, że taki kurs, może w ramach

wychowania fizycznego, byłby na-

prawdę przydatny.

Pani zdarza się być taką szar-

paną partnerką?

Zwykle na weselach, albo na

zabawach sylwestrowych. Za każ-

dym razem scenariusz jest podob-

ny. Na początku nikt mnie nie

prosi, bo wszyscy się boją. Po kil-

ku głębszych przychodzi odwaga

i wujkowie próbują wywijać piru-

ety. Gdy mój mąż uznaje, że akro-

bacje stają się niebezpieczne, ratu-

je mnie z opresji. Ja sama nigdy

nikogo nie krytykuję. Czasami tyl-

ko dyskretnie przejmuję prowa-

dzenie. O ile oczywiście wogóle

jest to możliwe.

Czym zajmowałaby się pani,

gdyby taneczna pasja nie

przerodziła się w zawód?

Są dwa warianty: poświęciła-

bym się projektowaniu i szyciu

strojów – zresztą robiłam to – lub

zostałabym prawnikiem. Uwiel-

biam filmy, których akcja toczy się

w sądzie lub ociera o problemy na-

tury prawnej.

Nie miała pani pokusy, żeby

przeprowadzić się do War-

szawy, dającej nieporówny-

walnie więcej możliwości niż

Olsztyn?

W ciągu siedmiu lat trwania

„Tańca z gwiazdami” przeprowa-

dzałam się średnio dwa razy w ro-

ku (śmiech). Tyle, że nigdy sku-

tecznie.

Pewnie czułam, że moim miej-

scem na ziemi jest Olsztyn. Spo-

glądam z tarasu mojego domu

i mam teraz widok na cudowną

pomarańczowo-czerwono-zieloną

ścianę drzew. Gdy jadę do swojego

domu drogę przebiegają mi wie-

wiórki i lisy. W Warszawie byłoby

o to trudno. Poza tym, dzięki temu,

że się tam nie przeprowadziłam,

lubię stolicę. Pewnie dlatego, że

jestem tam tylko gościem.

i denerwowałam się, bo często były

to bzdury. Nie chodzi tyle o moje

odczucia, co mojej 80-letniej ma-

my po dwóch zawałach, która jako

osoba starszej daty szczerze wie-

rzy, że jeśli jakaś gazeta o czymś

napisała, to z pewnością jest to

prawda. A gdy jeszcze tę informa-

cję przekazała jej zatroskana o mój

los sąsiadka, to już zupełnie była

tragedia. Dość długo na nic zdawa-

ły się moje tłumaczenia, aby nie

wierzyła we wszystko. Zmieniło się

dopiero w momencie, gdy pewne-

go dnia przeczytała w jednej z ko-

lorowych gazet, że potwornie się

z nią pokłóciłam. Tak na śmierć

i życie. To była kompletna bzdura

wyssana z palca. Mnie z przejmo-

wania się podobnymi tekstami na

portalach plotkarskich, a tym bar-

dziej znajdującymi się poniżej ko-

mentarzami internatów, skutecz-

nie wyleczył mąż. Od kilku lat nie

zaglądam na takie strony i zupeł-

nie nie interesują mnie informacje

na mój temat, jakie się tam poja-

wiają.

W jury „Tańca z gwiazdami”

znalazła się pani ze względu

na swoją taneczną prze-

szłość. Ma pani na koncie

liczne tytuły mistrzowskie.

Który z nich jest najcenniej-

szy?

Mistrza Polski w 10 tańcach.

Jeszcze dziś pamiętam w szczegó-

łach, gdy po raz pierwszy zdoby-

łam ten tytuł. To było jak speł-

nienie największego marzenia.

Przepełniała mnie niezwykła ra-

dość. Później był już stres, który

odczuwają wszyscy broniący tytu-

łów mistrzowskich. Wiedziałam,

że będą przyglądać mi się uważ-

niej niż innym. Późniejsze turnieje

i mistrzostwa powoli zaczynają

Reklama

ROZMAWIAŁ ANDRZEJ [email protected]

BANK SPÓŁDZIELCZYW CHEŁMNIE

PEWNOŚĆ ź JAKOŚĆ ź BEZPIECZEŃSTWO

WIĘCEJ INFORMACJI O AKTUALNEJ OFERCIE

ZNAJDZIESZ NA STRONIE INTERNETOWEJ:

www.bschelmno.pl

SERDECZNIE ZAPRASZAMYDO NASZYCH PLACÓWEK

• SPRĘŻARKI • KOMPRESORY

• ZAWORY • ELEKTRODY • WĘŻE • SPAWARKI

• ODZIEŻ BHP • KAMIENIE SZLIFIERSKIE

• TARCZE • SZCZOTKI • PAPIERY ŚCIERNE

• WIERTARKI • OPALARKI • SZLIFIERKI

• WKRĘTARKI • ARTYKUŁY SPAWALNICZE

RAFAŁ GÓRSKI

86-105 Świecie, ul. Chełmińska 2a

e-mail: [email protected],

tel./fax: 52 331 09 65, mobile: 501 744 830, 504 259 191

www.raf-mix.pl

86-105 Świecie, ul. Chełmińska 2atel./fax: 52 331 09 65, mobile: 501 744 830, 504 259 191

e-mail: [email protected], www.raf-mix.pl

HURT - DETAL

Reklama

Page 14: Grudzien 2013

14 grudzień 2013 www.swiecie.euecho gminyecho gminy materiały informacyjne gminy Świecie

nowania przychodni. Natomiast w drugiej odpowiedzieć na pytania członków komisji, dotyczące ustawy o działalności leczniczej, kodeksu pracy, finansów i zarządzania – wy-mienia wiceburmistrz Zbigniew Podgórski, przewodniczący komisji.

Członkowie komisji zadawali wszystkim kandydatkom te same pytania. Na zakończenie odbyło się tajne głosowanie. Beata Sternal-Wolańczyk zdobyła trzy głosy, kolej-na kandydatka dwa, a trzecia z nich zero.

- Pani Sternal-Wolańczyk zapre-zentowała konkretną i interesującą wizję działalności przychodni, co

doceniła komisja. Kadencyjność dy-rektora wynosi sześć lat i na taki okres 25 listopada została podpi-sana z nią umowa – wyjaśnia Zbi-gniew Podgórski.

W skład komisji konkursowej, oprócz zastępcy burmistrza, weszli także Marzenna Rzymek, skarbnik gminy, Grażyna Szybowicz, zastęp-ca dyrektora do spraw lecznictwa w Nowym Szpitalu, Waldemar Fura, kierownik Ośrodka Oświaty i Wychowania i zarazem przewod-niczący rady społecznej Miejsko-Gminnej Przychodni oraz Andrzej Kozłowski, prezes Zakładu Wodo-ciągów i Kanalizacji.

Szanować czas pacjentaRozmowa z dyrektor Beatą Sternal-Wolańczyk o planach związanych z funkcjonowa-niem świeckiej przychodni.

Jakie cele stawia sobie nowa szefowa?

Zależy mi na tym, aby szanować czas pacjentów i dbać o wysoki po-ziom usług medycznych, o czym mówiłam także przed komisją konkursową. Dlatego w ciągu kil-ku najbliższych tygodni wprowa-dzimy elektroniczny system reje-stracji pacjentów. Wystarczy, że osoby, które będą chciały zareje-strować się do konkretnego leka-rza, wejdą na stronę internetową przychodni i wybiorą odpowied-nią zakładkę. Będzie można umó-wić się z lekarzem na konkretną

godzinę bez wychodzenia z domu.

Przed panią spore wyzwanie, bo Miejsko-Gminna Przychod-nia w Świeciu należy do naj-większych w naszym regionie.

To prawda, jesteśmy w gronie liderów na rynku podstawowych usług medycznych. Obsługujemy aż 27,8 tys. osób, nie tylko z gminy Świecie, ale z całego powiatu. Za-trudniamy 13 lekarzy na pełen etat i trzech na umowy cywilno-praw-ne. To wysokiej klasy fachowcy. Zapewnienie odpowiedniej ilości lekarzy to jeden z moich priory-tetów. Przychodnia będzie też dą-żyła do zwiększenia zakresu usług medycznych poza koszyk świad-czeń, gwarantowanych umową z NFZ, np. testów alergologicznych.

Beata Sternal-Wolańczyk będzie przez najbliższych sześć lat nowym dyrektorem Miejsko-Gminnej Przychodni w Świeciu.

Po tym, jak w lipcu przeszła na emeryturę Barbara Porankiewicz-Dybowska, dotychczasowa szefowa przychodni, miasto ogłosiło kon-kurs na jej następcę. W tym czasie pełniącą obowiązki dyrektora była Beata Sternal-Wolańczyk, kierow-nik poradni ogólnej i dziecięcej. Do końca października zgłosiły się cztery kandydatki. Jednak kilka dni później jedna z nich zrezygnowała i „na placu boju” pozostały trzy. 18 listopada stanęły one przed 5-osobową komisją konkursową.

- Konkurs składał się z dwóch części. W pierwszej należało przed-stawić swoją koncepcję funkcjo-

Przychodnia z nowym dyrektorem

Chcę również kłaść duży nacisk na promocję zdrowia i zdrowego stylu życia, między innymi poprzez porady dietetyczne czy z zakresu opieki nad dziećmi na naszej stro-nie internetowej.

Dobrą opinią cieszy się lecz-nictwo stomatologiczne w na-szej przychodni.

Rzeczywiście. I zamierzamy sta-rać się o dalszy rozwój tej gałęzi usług medycznych. Mamy bardzo dobrze wyposażone gabinety, spe-cjalizujące się w chirurgii stoma-tologicznej, protetyce i ortodoncji. O tym, że świadczone tam usługi są na wysokim poziomie najlepiej świadczy fakt, że przyjeżdżają do nas nie tylko pacjenci z powiatu świeckiego, ale nawet z Grudziądza.

godzin później w wyniku odnie-sionych obrażeń. Policja bada przy-czyny wypadku.

Lidia Lemańska była kierowni-kiem Ośrodka Pomocy Społecznej od 1 sierpnia 1998 roku.

- Jej śmierć była dla mnie szokiem – przyznaje Tadeusz Pogoda, burmistrz Świecia. – Dała się poznać jako osoba bardzo pra-cowita. Była wymagająca w sto-sunku do współpracowników, ale przede wszystkim wobec siebie sa-mej. Podejmowała wiele inicjatyw z korzyścią dla podopiecznych oś-rodka. Środowiskowy Dom Samo-pomocy, przeciwdziałanie wyklu-czeniu cyfrowemu, Dom Dzienne-go Pobytu czy Program Aktywi-zacji i Wsparcia w Gminie Świecie to tylko niektóre z nich. Składam rodzinie najgłębsze wyrazy współ-czucia –mówi burmistrz.

Do czasu wyboru w drodze kon-kursu nowego kierownika, pełnią-cą obowiązki została Iwona Wam-ka, nadzorująca sekcję rozliczeń w OPS.

dowych, straży pożarnej i szeregu innych instytucji, złożyli wieńce na mogile na starym cmentarzu. Na-stępnie przemaszerowano na Duży Rynek w asyście Orkiestry Dętej Świecie i żołnierzy z Kompanii Ho-norowej Batalionu Dowodzenia i Zabezpieczenia z Bydgoszczy.

Pod pomnikiem na rynku również złożono wieńce i kwiaty, a żołnierze oddali salwę honorową.

15 listopada w wypadku samo-chodowym w Jastrzębiu zginęła Lidia Lemańska, kierownik Ośrod-ka Pomocy Społecznej w Świeciu. Wracała z seminarium poświęco-nego ustawie o pomocy społecznej. Prowadzony przez nią samochód tuż przed godz. 13.00 z niewiado-mych przyczyn uderzył w drzewo. Ranna kobieta została przetran-sportowana helikopterem pogo-towia ratowniczego do szpitala w Grudziądzu, gdzie zmarła kilka

Około trzydziestu delegacji i liczni mieszkańcy wzięli udział w obcho-dach Narodowego Święta Niepo-dległości w Świeciu. Uroczystość rozpoczęła się mszą w intencji oj-czyzny w kościele św. Andrzeja Boboli. Potem delegacje władz miasta i powiatu oraz przedsta-wiciele klubów Rady Miejskiej w Świeciu, a także organizacji kom-batanckich, szkół, związków zawo-

Nie żyje Lidia Lemańska

Święto Niepodległości

Beata Sternal-Wolańczyk jest rodowitą świecianką. Absolwentka Akademii Medycznej w Szczecinie. Ukończyła specjalizację z medycyny rodzinnej na Collegium Medicum, a później też zarządzanie w ochronie zdrowia w Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy. W 1997 r. rozpoczęła pracę w Miejsko-Gminnej Przychodni w Świeciu jako lekarz. Od 2008 r. była kierownikiem poradni ogólnej i dziecięcej. Od lipca tego roku pełniła obowiązki dyrektora przychodni.

Page 15: Grudzien 2013

15grudzień 2013www.swiecie.eu echo gminyecho gminy materiały informacyjne gminy Świecie

łach budynku nie będzie sce-ny z widownią do organizo-wania imprez letnich.

- Architekt zasugerował jej budowę w pierwotnej wersji. Zre-zygnowaliśmy jednak z tego, bo obok mamy amfiteatr. Budowa dwóch podobnych obiektów tak blisko siebie mijałaby się z celem – zwraca uwagę Ryszard Sadowski.

Biblioteka będzie miała 1000 m kw. powierzchni użytkowej. Powsta-nie w miejscu dawnego płatnego parkingu przy ul. Sienkiewicza. Cha-rakterystyczne dla jej wnętrza będą otwarte przestrzenie, z niewielką ilością ścian działowych.

Na parterze będą znajdowały się m.in. wypożyczalnia dla doro-słych, czytelnia, stanowiska kom-puterowe, archiwum, sanitariaty i szatnia. W sali na piętrze zostanie usytuowany księgozbiór dla dzieci i młodzieży oraz sala wielofun-kcyjna, mogąca pomieścić do 60 osób. Będzie można w niej urzą-dzać wieczorki autorskie, spotka-nia z ciekawymi ludźmi czy szko-lenia.

Na piętrze będzie również wy-dzielone miejsce z kanapami, fote-lami i stołami do zabaw i spędza-nia czasu przez dzieci.

- Dzieci zostaną pod opieką pra-

Świecie bez karty, ale z ulgami dla rodzinW Świeciu nie będzie Karty Dużej Rodziny. Dlaczego? Bo ulgi, które niektóre samorzą-dy wprowadzają w ramach karty, u nas są od dawna do-stępne bez niej.

Karty Dużej Rodziny funkcjonują w kilkudziesięciu samorządach w kraju. W naszym województwie mają je tylko dwa największe miasta – Bydgoszcz i Toruń. Karta uprawnia do zniżek rodziny wielo-dzietne, korzystające z oferty kul-turalnej, sportowej i rekreacyjnej, oferowanej przez samorządy.

- Nasza gmina stara się prowa-dzić politykę wspierającą rodzinę. Dlatego już od dawna funkcjonuje

u nas szereg ulg. Uznaliśmy więc, że nie ma potrzeby wprowadzania do-datkowego rozwiązania w postaci karty – mówi Zbigniew Podgórski, zastępca burmistrza Świecia.

Darmowa komunikacja

W gminie Świecie są 254 rodziny wielodzietne, czyli takie, w któ-rych jest troje lub więcej dzieci. W sumie wychowuje się w nich 881 dzieci. Mogą one liczyć na cały szereg zniżek lub wręcz bezpłatny dostęp do oferty kulturalno- spor-towej. - I nie tylko, bo dzieci do 4 roku życia są w naszej gminie zwolnione z opłat za korzystanie z komunikacji miejskiej, a dzieci

Ma być nowoczesna i funkcjonalna tak, aby zapewniać jak najlepszy dostęp do książek i komputerowych programów edukacyjnych – mowa o nowej bibliotece w Świeciu. Niebawem zostanie wybrany wykonawca.

W styczniu tego roku rozstrzy-gnięto konkurs na projekt archi-tektoniczny biblioteki. Wygrał go grudziądzki architekt Michał Jagła, który opracował później szczegółowy projekt wykonawczy.

- Projekt został już przez nas zweryfikowany. W kwestii wyglą-du i podstawowych rozwiązań nie będzie on zbytnio różnił się od kon-cepcji przedstawionej na początku roku – mówi Ryszard Sadowski, kierownik Wydziału Inwestycyj-nego Urzędu Miejskiego w Świeciu.

Najistotniejsza różnica bę-dzie polegała na tym, że na ty-

Wkrótce ruszy budowa biblioteki

i młodzież mają 50-rocentowe zniżki – zaznacza Zbigniew Pod-górski. – Ponadto uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów w ra-mach wychowania fizycznego i za-jęć pozalekcyjnych mogą bezpłat-nie korzystać z basenu. Gmina przeznacza na dopłaty na ten cel ponad 90 tys. zł rocznie. Wpraw-dzie teraz basen jest nieczynny, ale kiedy po modernizacji zostanie on ponownie oddany do użytku, na-dal będziemy to robić. Dzieci za darmo mogą również korzystać z ośrodka wypoczynkowego nad jeziorem Deczno – dodaje zastęp-ca burmistrza.

Rodzice dzieci uczęszczających na warsztaty taneczne, plastyczne

Koncepcja architektoniczna nowej biblioteki autorstwa Michała Jagły

cownika, a w tym czasie rodzic bę-dzie mógł w spokoju przejrzeć księ-gozbiór, wypożyczyć książkę czy skorzystać z komputera. Chcemy tu także organizować zajęcia eduka-cyjne dla dzieci – wyjaśnia Beata Szymańska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Świeciu.

Od południa i zachodu zapro-jektowano taras z ławkami do czytania i wypoczynku. Elewa-cja w dużej części będzie prze-szklona. Powstanie też parking na 31 samochodów. Budynek będzie w pełni dostępny dla osób niepeł-nosprawnych, dzięki podjazdowi

i windzie. Przybliżony, szacunko-wy koszt budowy to 5,3 mln zł.

- Rzeczywistą cenę poznamy jednak dopiero po rozstrzygnięciu przetargu na wykonawcę. Często jest, że jest ona wówczas znacznie niższa od pierwotnie planowanej – wyjaśnia Ryszard Sadowski.

Do 29 listopada firmy mogły składać oferty budowlane. Prze-targ zostanie rozstrzygnięty nie prędzej niż w grudniu. Prace za-czną się więc wczesną wiosną, chyba, że zima okaże się łagodna i pozwoli na ich wcześniejsze roz-poczęcie. Budowa ma potrwać do końca marca 2015 r.

czy muzyczne w ośrodku kultury płacą średnio 20-40 zł miesięcz-nie, ale za każde następne dziecko już tylko 10 zł. Do tego dochodzą zniżki dla dzieci na zwiedzanie zamku, za bilety do kina czy za-gwarantowany darmowy dostęp do boisk „Orlika”.

Obiady i kolonie

W całej gminie 690 uczniów ko-rzysta z bezpłatnych obiadów, finansowanych przez samorząd, a w szkołach podstawowych nr 5 i 7 dodatkowo 45 uczniów z rodzin o niskich dochodach otrzymuje także darmowe śniadania.

- Do tego dodajmy sześć świetlic

„Gniazdo”, gdzie dzieci pod nadzo-rem opiekuna mogą odrabiać lekcje, uczestniczą w rozmaitych zajęciach i dostają posiłki – wymienia Zbig-niew Podgórski. - Oprócz tego Ośro-dek Oświaty i Wychowania prze-znacza prawie 78 tys. zł rocznie na dofinansowanie kolonii i obozów, a Ośrodek Pomocy Społecznej 850 tys. zł na zasiłki celowe na zakup żywności, obuwia czy leków. Warto też zaznaczyć, że w ubiegłym roku oddaliśmy kolejny budynek socjal-ny w Grucznie i budujemy następny w Czaplach. To tylko niektóre przy-kłady, ale myślę, że dobrze obrazują prorodzinne działania w naszej gmi-nie – zwraca uwagę wiceburmistrz Zbigniew Podgórski.

Page 16: Grudzien 2013

16 grudzień 2013 www.oksir.euobyczaje

Reklama

„Śpiewak” za konsoletą, „Tata” na bramce i tłok, jakiego dziś już chyba nie ma w żadnej dyskotece w Świeciu. Nie brakuje takich, którzy z wielkim sentymentem wspominają złote lata Stokrotki.

Stokrotka jak nałóg

go tancerza miał Tomek Berna-

ciak.

Niestety jednak wprawni tan-

cerze mieli ograniczone pole do

popisu, bo często panował tam

taki tłok, że przeciśnięcie się do

baru stanowiło duże wyzwanie.

W tym tłumie zwykle można

było spotkać także Annę Czu-

bak, która przez kilka lat by-

wała tam prawie codziennie.

- Najgorszą karą, jaką mogli

wyznaczyć mi rodzice, był zakaz

wyjścia na dyskotekę. Ale nawet

wtedy wymykałam się z domu.

Zwykle pod pretekstem wyjścia na

spacer z psem – śmieje się. - Bie-

głam do koleżanki, która również

mieszkała na osiedlu Kościuszki,

wsiadałam na ramę jej roweru,

brałam psa pod pachę i jechałyśmy

do „Stoci”. Po godzinie lub dwóch

wracałam szczęśliwa do domu. To

było jak nałóg. Dziś często wracam

pamięcią do tamtych czasów i my-

ślę sobie, ile bym dała, żeby choć

na jeden weekend wróciło dawne

życie.

Lata 90. to czas, gdy wielu

mieszkańców Świecia zdecydowa-

ło się na wyjazd za granicę. Zwykle

ich podróż kończyła się w Niem-

czech. Jedni jechali tam po to, by

szybko i dobrze zarobić, inni z my-

ślą pozostania na stałe. Gdy przy-

jeżdżali do rodzinnego miasta, nie

było wątpliwości, gdzie najpierw

skierują swoje kroki.

- Szli do Andrzeja, bo tam byli

wszyscy – zaznacza Anna Czubak.

- Chętnie słuchaliśmy opowieści

o tym, jak żyje się na Zachodzie.

Jedni chwalili się jak jest im do-

brze, inni narzekali, że czują się

samotni. Natomiast niemal wszy-

scy podkreślali, że nigdzie nie ba-

wili się tak dobrze jak w Stokrotce.

Pytanie, czy te opowieści to

tylko wyraz tęsknoty za beztroską

młodości, czy może faktycznie ży-

cie towarzyskie młodych ludzi kil-

kanaście lat temu funkcjonowało

na zupełnie innym poziomie?

Anna Czubak nie ma wątpli-

wości, że chodzi o to drugie. - Dale-

ka jestem od stwierdzeń, że dziś

młodzież nie potrafi się bawić tak

jak my, ale mimo wszystko byli-

śmy inni. Pewnie dalecy od świę-

tości, ale obowiązywały jakieś za-

sady. Dziewczyny się szanowały.

Poza tym wtedy zabawa to był ta-

niec w parze. Dziś z przykrością

obserwuję, że młodzi ludzie zupeł-

ndrzej Smeja otwie-

rając dyskotekę przy

ul. Wyszyńskiego

miał dość prosty Aplan – stworzyć naj-

lepsze w Świeciu miejsce do zaba-

wy. Początek lat 90. sprzyjał lu-

dziom z inicjatywą, zwłaszcza tym,

którzy mieli trochę gotówki i wie-

dzieli, jak ją zainwestować. Nie bez

znaczenia był również fakt, że kon-

kurencja na rynku była znikoma.

Przez kilka lat kolejni następcy

Smei próbowali organizować dys-

koteki w Jubilatce, ale nie cieszyły

się one już takim powodzeniem

jak wcześniej. Później na mapie

miejsc oferujących rozrywkę poja-

wił się Cech, który starał się grać

trochę inną muzykę niż popularna

„Stocia”, jednak zainteresowanie

lokalem było raczej znikome.

Jeśli ktoś chciał się dobrze

bawić w weekend, to wiado-

mo było, że musiał pojawić

się w Stokrotce, która w swoim

złotym okresie, czyli przez całe lata

90. przyciągała młodzież nie tylko

ze Świecia, ale również z okolicz-

nych miejscowości. W tamtym

czasie lokal był czynny przez sześć

dni w tygodniu, od wtorku do nie-

dzieli, chociaż największe imprezy

były przede wszystkim w piątkowe

i sobotnie wieczory. Stali bywalcy

pojawiali się tam codziennie.

- Dzień bez spotkania ze zna-

jomymi był stracony – wspomi-

na Ewa Stachiewicz ze Świecia.

- O godzinie 21 kończyłam pracę

w Kaszubskiej i szłam jeszcze do

Stokrotki, choćby na dwie godzin-

ki. Nie musiałam się z nikim uma-

wiać, bo wiedziałam, że zawsze

spotkam tam jakichś znajomych.

Nie włóczyli się po ulicach tylko

szli posiedzieć u Andrzeja.

Do tej pory wielu wyraża się

właśnie w ten sposób, mówiąc o lo-

kalu przy ul. Wyszyńskiego. Ewa

Stachiewicz była w grupie tych,

którzy „przeszli” z Jubilatki do

Stokrotki.

- Jak wszyscy wtedy jeździłam

czasem potańczyć do Terespola,

Laskowic albo Warlubia, ale ni-

gdzie nie było tak jak u nas – za-

chwala. - Do tej pory uwielbiam

tańczyć, ale wtedy zabawa w klu-

bie i spotkania z paczką były dla

mnie najważniejsze. Tam toczyło

się życie. Ludzie się zakochiwali,

rozstawali, ale przede wszystkim

świetnie bawili. Opinię najlepsze-

nie nie wiedzą jak się poruszać.

Wyginają się, machają rękami, ale

z prawdziwym tańcem niewiele

ma to wspólnego. Nasze pokolenie

nie ma z tym problemu. A może po

prostu muzyka była lepsza?

Na to, co grano od 1995 do

2002 roku, miał wpływ To-

masz Minga, który obok Marci-

na Kośmidra, nazywanego „Śpie-

wakiem” był jednym z najbardziej

rozpoznawalnych didżejów zwią-

zanych ze Stokrotką.

- Jako młody chłopak odczu-

wałem wielką frajdę pracując na

tak dobrym sprzęcie – wspomina

Minga. - W połowie lat 90. płyta

kompaktowa nie była rzeczą po-

wszechnie dostępną, a my gra-

liśmy tylko z CD. Co miesiąc wy-

chodziły nowe specjalne składanki

didżejskie i Andrzej je kupował.

W zasadzie to było jedyne źródło

aktualnych hitów. Nie można było

sobie ich ściągnąć z Internetu, bo

on dopiero raczkował. Radio też

oferowało niewiele muzyki ta-

necznej.

Zdaniem didżeja to, że swoich

ulubionych kawałków można było

posłuchać w dobrej jakości tylko

w dyskotece miało pewien wpływ

na frekwencję. - Oczywiście nikt

nie chodzi do dyskoteki, żeby jedy-

nie słuchać muzyki, bo to nie fil-

harmonia, tylko przede wszyst-

kim, żeby potańczyć, ale graliśmy

muzykę, która się podobała. Raczej

nie starliśmy się kreować nowych

przebojów czy też dawać upust

własnym upodobaniom. Serwowa-

liśmy to, czego młodzież oczekiwa-

ła, czyli przeboje, które trafiając do

Polski, były już hitami. Zresztą

niektóre z nich nadal się gra.

Zdaniem właściciela dyskoteki

w latach 90. pewną przysługę od-

dało mu też państwo.

- Bezrobocie było podobne jak

dziś, ale za to każdy, kto skończył

szkołę, a nie znalazł pracy przez

dłuższy czas mógł liczyć na kuro-

niówkę. Nie brakowało takich,

którzy cały zasiłek miesiąc w mie-

siąc tracili na zabawę – wspomina

Andrzej Smeja.

Przez kilkanaście lat na imprezy do Stokrotki ciągnęły tłumy. Koszty wynajmu lokalu i konkurencja sprawiły, że w 2011 roku „Stocia” znikła z rozrywkowej mapy miasta FOT. ANDRZEJ BARTNIAK

ANDRZEJ [email protected]

Page 17: Grudzien 2013

Lokalna Grupa Działania „Gminy Powiatu Świeckiego”86-100 Świecie, ul. Chmielniki 2B, pok. nr 7, tel./fax (52) 33 01 832, email: [email protected]

www.lgdswiecie.pl

Sfinansowano w ramach działania 4.31 „Funkcjonowanie lokalnej grupy działania, nabywanie umiejętności i aktywizacja”Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 i środków Unii Europejskiej oraz Budżetu Państwa

Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie

Kontynuujemy nasz konkurs wiedzy o Lokalnej Grupie Działania. Warto wziąć w nim udział, bo wśród uczestników rozlosujemy trzy atrakcyjne nagrody rzeczowe o wartości 100 zł każda!

Za nami pierwsza edycja konkursu. Zapraszamy do dalszej zabawy. Co miesiąc będziemy zamieszczać kupon konkursowy z pytaniem dotyczącym Lokalnej Grupy Działania „Gminy Powiatu Świeckiego”. Na odpowiedzi czekamy do 10 grudnia 2013 roku (decyduje data stempla pocztowego). Wyniki zostaną ogłoszone w grudniowym numerze miesięcznika „Teraz Świecie”.

Kupony należy nadsyłać na adres: Lokalna Grupa Działania „Gminy Powiatu Świeckiego”, ul. Chmielniki 2b, 86-100 Świecie z dopiskiem „Konkurs LGD”.

Weź udział w konkursie i wygraj nagrody!

Pytanie: Wymień przynajmniej trzy gminy, na terenie których funkcjonuje Lokalna Grupa Działania „Gminy Powiatu Świeckiego”.

Odpowiedź:

Imię i nazwisko:

Adres zamieszkania:

Telefon/e-mail:

KU

PO

N K

ON

KU

RS

OW

Y

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dla celów konkursu.Wiek:

W dniach 24-26 września uczestniczyliśmy w III Kujawsko-Pomorskim Forum Turystyki Wiejskiej, które w tym roku gościło na Pojezierzu Brodnickim w Głęboczek Vine Resort & SPA.

Forum organizowane było wspólnie z Urzędem Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz Kujawsko-Pomorską Organizacją Turystyczną i było współfinansowane ze środków Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich.

Temat tegorocznego forum to „Sposób na biznes”. Mieliśmy okazję zapoznać się z ofertą gospodarstw agro-turystycznych, z ich zakresem działania, opłacalnością i innowacyjnością.

Podczas forum odwiedzaliśmy również zagrody tematyczne, które obsługują nie tylko turystów, ale i szkoły. Jeden z paneli poświęcony był grze terenowej, geocaching, która coraz prężniej rozwija się w Polsce i daje możliwości na rozwój ruchu turystycznego na naszym obszarze.

Forum Turystyki Wiejskiej

Lokalna Grupa Działania „Gminy Powiatu Świeckiego” zaprasza mieszkańców z obszaru LGD na Festyn Adwen-towy, który odbędzie się 21 grudnia 2013 r. (sobota) na Rynku w Nowem. Początek o godz. 9.00.

Festyn będzie miał charakter prezentacji lokalnych tradycji, zwyczajów i dziedzictwa kulturowego, związanego ze Świę-tami Bożego Narodzenia, w tym wyrobów rękodzieła i sztuki ludowej.

W trakcie jego trwania odbędzie się konkurs z nagrodami na

najlepszą ozdobę bożonarodzeniową (stroiki, choinki, bombki itp.) oraz najlepszy produkt bożonarodzeniowy. Podczas fes-tynu przewidziano wiele atrakcji.

Zgłoszenia wystawców przyjmują organizatorzy do 18 grudnia 2013 r. do godz. 15.00 w biurze LGD „Gminy Powiatu Świeckiego” w Świeciu, ul. Chmielniki 2b/7, tel./fax 52 33 01 832, e-mail: [email protected]. Informacje na temat festynu bożonarodzeniowego oraz karty zgłoszeń i regulamin konkursu dostępne są u organizatorów oraz za-mieszczone na stronie: www.lgdswiecie.pl.

Festyn Adwentowy w Nowem. Czekamy na zgłoszenia od wystawców!

17grudzień 2013www.oksir.eu reklama

Page 18: Grudzien 2013

18 grudzień 2013 www.oksir.euobyczaje

Jest wiele definicji bloga, ale spaja je chęć dotarcia do większej grupy ludzi. Powodzenie bloga zależy od tego, jak bardzo jest on interesujący, unikalny i opiniotwórczy.

wet dwa razy większa.

Blog Kasi Tusk jest lifestylowy.

Sporo w nim mody, gotowania

i zakupów. Według gazety „Polska

The Times”, dwa lata po tym, jak

z nim wystartowała, jej nazwisko

stało się marką, a ona sama zna-

lazła się w setce najbardziej wpły-

wowych ludzi w Polsce. „Córka

premiera Donalda Tuska dla rzesz

młodych dziewcząt jest autory-

tetem, jeśli chodzi o modę i styl

życia. Czytelniczki uwielbiają ją

i piszą peany na jej cześć w komen-

tarzach na blogu. Niektóre wprost

przyznają, że stały się uzależnione

od zaglądania na jej bloga – robią

to po kilka razy dziennie”.

Dzielą się emocjami

Lifestylowy jest też charakter blo-

ga 17-letniej Karoliny Wojcie-

chowskiej z Niewieścia koło Prusz-

cza. Prowadzi go od grudnia 2010

roku. Jak mówi, żeby podzielić się

z innymi swoimi emocjami.

- Często do wpisów dodaję cy-

taty, które gdzieś przeczytałam,

spodobały mi się i miały jakiś, cho-

ciażby ukryty, przekaz. Dodaję też

ważne dla mnie zdjęcia i opisuję

emocje z nimi związane – uściśla

Karolina.

Znajomi zaglądają na jej bloga.

- Są dobrze nastawieni. Wystawiają

ierwszym blogerem

w Polsce był Piotr

Waglowski, autor

serwisu vagla.pl , Pktóry powstał w 1997

roku. W tamtych czasach mało kto

wiedział, co to blog. Nie było linko-

wania, tagowania, blogosfery.

Jednak tak wtedy, jak i dziś, pod-

stawowymi czynnikami motywu-

jącymi internautę do lektury bloga

były i są jego unikalność oraz treść.

Blogi mamy różne. Najpopu-

larniejsze są specjalistyczne, np.

technologiczne, gdzie wymiana

myśli między autorami może

sprzyjać rozwojowi danej dziedzi-

ny wiedzy. Takie oddziaływanie

ma np. Gizmodo – ogólnoświato-

wy blog technologiczny, podający

codziennie kilkadziesiąt wiado-

mości ze świata technologii i ga-

dżetów, ulubiony blog Steve’a

Jobsa, szefa firmy Apple. Poza blo-

kami technologicznymi, najpopu-

larniejsze są fotoblogi i blogi poli-

tyczne oraz wirtualne pamiętniki.

Niektórzy blogerzy żyją z blo-

gów, dzięki zamieszczanym na

nich reklamom. Najczęściej podli-

czaną blogerką w Polsce jest Kasia

Tusk. Według tabloidów, jej blog

Make Life Easier (Uczyń swoje

życie łatwiejszym) przynosi autor-

ce 18 tys. zł miesięcznie, ale blo-

gerzy szacują, że jest to kwota na-

mi wiele pozytywnych komentarzy,

a jeśli coś się nie spodoba, potrafią

to powiedzieć. Wielu z nich też pro-

wadzi bloga, głównie zdjęciowego,

jak mój.

Zdjęciowego bloga ma też Kinga

Willim, znana z organizacji Świec-

kich Spacerów Fotograficznych.

- Jako blog fotograficzny fun-

kcjonuje od około dwóch lat – uzu-

pełnia. - Pewnego dnia postano-

wiłam po prostu podzielić się wie-

dzą, odkryciami; na przykład, jakie

możliwości dają stare obiektywy

przymocowane do lustrzanki cyfro-

wej; a także własnymi pracami z in-

ternetową społecznością. Bloga

w różnej formie prowadziłam od

sześciu lat, ale fotografia zaczęła

zajmować bardzo ważne miejsce

w moim życiu, więc to naturalna

kolej rzeczy, że strona przekształciła

się także w fotograficzną. Do tego

zaczęły pojawiać się pytania, gdzie

można moje zdjęcia zobaczyć.

Chcą dyskutować

W odpowiedzi na potrzeby ludzi,

w tym wypadku pacjentów, po-

wstał też blog Marcina Szulwiń-

skiego, prezesa Grupy Nowy Szpi-

tal, do której należy m.in. szpital

w Świeciu. Szulwiński prowadzi

bloga na branżowym portalu Med-

express.

- Jako Grupa Nowy Szpital

chcemy dostarczać usługi me-

dyczne jak największej liczbie

pacjentów – zaznacza. - Aby to

robić, musimy komunikować się

z różnymi środowiskami: pacjen-

tami, samorządami, politykami

czy ekspertami branży medycznej.

Blog to jeden ze sposobów komu-

nikowania się z tymi grupami.

Według Szulwińskiego, pacjent

znajdzie na jego blogu istotne dla

siebie treści. - W zasadzie każdy

temat medyczny dotyczy pacjen-

tów. Czy jest to kwestia systemu

ochrony zdrowia, czy zarządzania

szpitalami, to zawsze wracamy do

pacjenta. Jestem przekonany, że

pacjent powinien być podmiotem

dyskusji o każdym aspekcie ochro-

ny zdrowia. Takiego podejścia

często mi brakuje w rozmowach

o ochronie zdrowia i o tym chciał-

bym pamiętać, podejmując różne

tematy na moim blogu.

Interesujący blogerzy

Możliwość przedstawienia wła-

snej opinii jest głównym czynni-

kiem skłaniającym do pisania blo-

ga. Osobiste podejście jest też ce-

nione przez czytelników. Ponad

połowa z nich nie wymaga od blo-

gerów obiektywności.

Uznanie na tym gruncie zdo-

była m.in. Kataryna, polska ko-

mentatorka polityczna, sympaty-

zująca z prawicą. Jej tożsamość

była przez lata przedmiotem do-

ciekań i spekulacji internautów,

dziennikarzy oraz polityków. Ka-

taryna pilnie strzegła swoich da-

nych – właśnie po to, żeby nie na-

razić się na naciski z powodu swo-

ich kontrowersyjnych opinii. Gdy

w 2009 roku ujawnił je „Dziennik

Polska-Europa-Świat”, pozwała

go za to do sądu. Proces wzbudził

ogromne zainteresowanie, bo ga-

zeta nie podała wprost danych blo-

gerki („To pochodząca z Rzeszo-

wa 38-latka, znana i szanowana

w środowisku organizacji poza-

rządowych”). Sąd nie rozstrzygnął

tej sprawy, zostawił ugodę w rę-

kach Kataryny i wydawcy.

Są też blogerzy, którzy budzą

emocje na całym świecie, jak Paul

Zachary „PZ” Myers, który pro-

wadzi bloga Pharyngula. W 2006

roku czasopismo „Nature” uznało

go za jeden z pięciu najlepszych

blogów pisanych przez naukow-

ców. Blog zyskał popularność

i uznanie dzięki sarkastycznemu

stylowi i dyskusyjnym poglądom

autora.

Karolina Wojciechowska dowodzi, że nie trzeba żyć w wielkim mieście, żeby być na czasie, jak Kasia Tusk. Modne, rozjaśnione końcówki włosów 17-latki wyglądają efektownie także na tle łanów zboża w Niewieścinie

FOT. ARCHIWUM KAROLINY WOJCIECHOWSKIEJ

Blogosfera dla każdego

AGNIESZKA [email protected]

„Krzyk z bandaża” - to zdjęcie Kingi Willim ma pokazać emocje ludzi będących w pewnego rodzaju odosobnieniu FOT. KINGA WILLIM

Page 19: Grudzien 2013

19grudzień 2013www.oksir.eu reklama

STS

SOMAR

Page 20: Grudzien 2013

20 grudzień 2013 www.oksir.euhistoria

Reklama

• artykuły elektryczne • oświetlenie• automatyka • pneumatyka• art. na indywidualne zamówienie

HURT-DETALKorzystne rabaty!

ul. Skłodowskiej-Curie 1E, tel. 692 489 834 | e-mail: [email protected]

86-100 Świecie (vis a vis ENEA)

OFERUJEMY:

Druga wojna światowa odcisnęła swoje piętno niemal na każdej polskiej rodzinie. Nie inaczej było z rodziną Wardzińskich z Korytowa koło Bukowca. Aż czterech z sześciu braci służyło w wojsku polskim, a potem w angielskim.

Waleczni jak Wardzińscy

Śmierć we Francji

Latem 1939 roku Franciszek służył

w stopniu sierżanta w Szkole Pod-

chorążych w Grudziądzu. Tuż

przed wybuchem wojny odbywał

ze swoją jednostką manewry, jed-

nak wraz z oddziałem musiał po-

wrócić do Poznania i został odde-

legowany do 62. pułku piechoty

z Bydgoszczy. Stamtąd skierowa-

no go do Przemyśla, gdzie tworzo-

no, jak wspomina jego brat Hen-

ryk, specjalny oddział mający być

zaczątkiem nowego pułku. Nic

z tego nie wyszło, a Franciszek po

ajstarszym z braci

był Witold, który

nie zdecydował się

na opuszczenie Nrodzinnego domu

i pozostał przy matce opiekując

się nią aż do końca wojny. Także

Edward, nie podjął służby wojsko-

wej i ostatecznie wyemigrował do

Australii. Pozostali czterej – Fran-

ciszek, Erazm, Henryk i Zygmunt-

zaciągnęli się do wojska, aby wal-

czyć z Niemcami. Przedstawiamy

sylwetki dwóch pierwszych z nich.

O burzliwych losach dwóch kolej-

nych w następnym numerze.

obronie Warszawy, jako jeniec

wojenny, trafił do Poznania.

Zwolniony z obozu uciekł do

Francji. Podczas kampanii fran-

cuskiej walczył pod dowództwem

generała Ducha, a bezpośrednio

pod rozkazami pułkownika W.

Ziętkiewicza w dywizji grena-

dierów. Jego jednostka poniosła

ogromne straty osobowe, wyno-

szące aż 40 procent, a sam Franci-

szek zginął 18 czerwca, tuż przed

ogłoszeniem kapitulacji Francji.

Za męstwo został odznaczony

Virtuti Militari oraz francuskim

Croix de Guerre.

Franciszka pochowano na

cmentarzu we Francji, wspólnie

z żołnierzami francuskimi i nie-

mieckimi. W 1963 roku szczątki

Polaków ekshumowano i przenie-

siono na nowe miejsce na cmen-

tarzu w Auberive sur Suippes,

gdzie spoczywa kilkuset polskich

żołnierzy poległych na obydwu

wojnach światowych.

Erazm, czyli Eric

Drugim z walecznych braci był

Erazm, czyli Eric dla Anglików.

Służył w lotnictwie w stopniu po-

rucznika. W Polsce ukończył pier-

wszy rok szkoły lotniczej w Dębli-

nie, jednak nie mógł kontynuować

nauki z powodu wybuchu wojny.

Korzystając z możliwości i pomocy

brata Franciszka uciekł do Francji,

a następnie do Anglii, gdzie skie-

rowano go do RAF, czyli Królew-

skich Sił Powietrznych.

Kiedy utworzono polskie dywi-

zjony lotnicze, Erazm trafił naj-

pierw w styczniu 1941 roku do

polskiej szkoły instruktorów lot-

nictwa (jednym z kolegów –

uczniów Erica był angielski pilot,

który w bardzo krótkim czasie, bo

po 20 latach służby został marszał-

kiem lotnictwa), aby później

walczyć, chociaż krótko (sierpień -

wrzesień 1941), w słynnym Dywi-

zjonie 303. Potem także służył

w polskich dywizjonach 302, 306

i 308. Brał udział w słynnej bitwie

o Anglię oraz nalotach na konty-

nent od 1945 roku. Podczas jednej

z akcji został zestrzelony i przeby-

wał w niemieckim obozie jeniec-

kim od 20 marca do 21 kwietnia,

kiedy został oswobodzony i po-

wrócił do Anglii.

Wśród licznych medali i na-

gród, jakie otrzymał trzeba wy-

mienić przede wszystkim order

Virtuti Militari, trzy Krzyże Wa-

lecznych, Krzyż Zasług z Miecza-

mi oraz odznaczenia brytyjskie,

w tym Air Force Medal, przyzna-

wany za czyn lub czyny męstwa

w trakcie lotu, jednak nie związa-

ne bezpośrednio z walką, a także

holenderskie.

Po zakończeniu wojny Erazm

Wardziński pracował jako jeden

z pilotów Red Arrows, grupy lot-

nictwa akrobatycznego. Był rów-

nież osobą odpowiedzialną za

kontakty przedstawicieli firm an-

gielskich z radzieckimi przedsię-

biorstwami, ponieważ znał biegle

rosyjski i dysponował własnym

biurem w Moskwie.

Ciąg dalszy w następnym numerze

„Teraz Świecie”.

PRZEMYSŁAW KRZYŻ[email protected]

Skorzystaj bezpłatnie z PSZOK-u!

Gdzie pozbyć się bezpłatnie zbędnego sprzętu AGD i RTV lub starych mebli? Wystarczy przywieźć je do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych przy składowisku w Sulnówku. Mieszkańcy gminy Świecie mogą z niego korzystać bezpłatnie. W punkcie można zostawić odpady, których nie wolno wrzucać do pojemników, znajdujących się przed naszymi domami:

- odpady wielkogabarytowe (np. meble, okna, drzwi);- zużyty sprzęt elektroniczny i elektryczny;- zużyte baterie i akumulatory;- zużyte świetlówki i żarówki energooszczędne;- zużyte tonery, płyty CD i DVD;- farby; - przeterminowane lekarstwa, chemikalia, detergenty;

3- gruz po remontach (bezpłatnie - do 2 m rocznie na jedną posesję);- odpady zielone.

W PSZOK-u w Sulnówku znajdują się też pojemniki na makulaturę, szkło i plastik. Można w nich zostawić posegregowane odpady, gdy w domu np. zabrakło nam odpowiednich worków.

Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych przy składowisku w Sulnówku czynny jest we wtorki w godz. 7.30-17.00 i w soboty w godz. 7.30-12.00.

Po lewej Henryk, a po prawej Zygmunt Wardziński. Na zdjęciu obok Franciszek Wardziński, który zginął w 1940 roku we Francji FOT. ARCHIWUM HENRYKA WARDZIŃSKIEGO

Page 21: Grudzien 2013

21grudzień 2013www.oksir.eu felietony

Sportowcy

Kątem oka

MAŁGORZATA BRANDT

rzyznam, że lubię za-siąść przed telewizo-rem i poemocjonować się, gdy walczą nasi, a jeśli nasi odpadają P

w przedbiegach, to znajduję sobie ekipę, której kibicuję. Kiedyś sku-tecznym lekiem na zimową nudę był Adam Małysz – mały, niepo-zorny, skromny człowiek, ale za to z jakim charakterem! Nie stroszył nażelowanych piórek, nie prężył muskułów z coraz to nowymi tatu-ażami (zresztą, gdyby nawet, to pod kombinezonem i kaskiem

o tak. Dzień coraz krótszy, a poranki zimne, mokre i mgliste. Ilość sa-Nmobójstw wzrasta.

Znaczy, że już listopad, miesiąc (ponoć) najmniej lubiany ze wszystkich. Właściwie nie ma się czemu dziwić, człowiek budzi się rano, a dookoła ciemno, wraca do domu, jeszcze ciemniej. Pogoda za oknem zgniła i żadnej perspektywy poprawy przez najbliższych kilka miesięcy. Na domiar złego do świąt jeszcze kawał czasu, a po drodze nic, co mogłoby choć na chwilę po-prawić nastrój. Nie to co maj! O, to jest dopiero! Maj – preludium do lata, ciepło lecz nie skwarnie, zieleń soczysta, niebo błękitne, słońcu co-raz mniej spieszy się z zajściem za horyzont. I ludzie dookoła jacyś bardziej uśmiechnięci, chętniej wychodzą z domów. No i poczucie że niebawem wakacje, urlopy, odpoczynek...

astanawiałem się ostatnio jak to jest, że przy okazji Zobchodów 11 listopada

zwykle dochodzi do jakichś nie-przyjemnych incydentów, zaś w okresie „tryptyku” majowego zde-cydowanie rzadziej lub wcale. Otóż doszedłem do banalnie

trudno byłoby je dostrzec), po pro-stu robił swoje – zjadał bułkę z ba-nanem, oddawał dwa dobre skoki i pokazywał z uśmiechem, co po-trafi!

Tak było onegdaj. Teraz w mo-ich kręgach popularna jest siat-kówka, ale jakoś do siatkówki mi dalej. Piłka nożna owszem, ale nie w polskim wydaniu, bo w większo-ści zawodnicy sprawiają wrażenie jakby grali „po robocie”, a sytuacje boiskowe mogłyby posłużyć jako lekcja poglądowa na temat „Jak grać, żeby się nie spocić i nie po-

prostej odpowiedzi – winę za tę sytuację ponosi pogoda!

Weźmy przykład tegoroczny – w maju w Warszawie odbywały się równolegle trzy pochody, każdy z nich miał swój kontrpochód, udało się w ten sposób ściągnąć wszystkich: anarchistów, kiboli, lewicę, liberałów, nacjonalistów, prawicę, zadymiarzy i związkow-ców (według kolejności alfabe-tycznej) i nie wydarzyło się zupeł-nie nic. Wszyscy wykrzyczeli swoje hasła, pogrozili przeciwnikom, po czym grzecznie się spakowali i po-biegli... pewnie na grilla lub pako-wać się na majówkę albo po prostu wyjść ze znajomymi na piwo, bo pogoda temu sprzyjała.

Za to rocznica listopadowa, cóż, tu sprawa się już mocno kom-plikuje. Ilość i przekrój wydarzeń właściwie dość zbliżony, grupy uczestników w zasadzie te same, a skutki, niestety opłakane. Jedy-nym elementem, który odróżnia te dwa okresy, to pora roku, a co za tym idzie, warunki atmosferyczne. Gdy tylko doznałem tego olśnie-nia, od razu doszedłem do kilku interesujących wniosków.

Przede wszystkim sama idea zbierania się wszystkich tych ludzi w tym samym miejscu i czasie nie służy na pewno patriotyzmowi

brudzić broń Boże, oraz żeby nikt nie zauważył, że tu jestem”.

o prawda nie w szczegó-łach, ale jednak pamiętam Cstare, dobre czasy pol-

skiej reprezentacji narodowej. W związku z czym, póki co, wolę programy o UFO, bo łatwiej mi uwierzyć w istnienie twarzy na Marsie, niż w to, że nowy trener Nawałka zahipnotyzuje „chłopa-ków” i sprawi, że się wszystkim równo zechce ścierać korki na wspólny sukces, a do tego efek-tywnie i efektownie. Chociaż… po konkretnej nawałnicy wychodzi czasem słońce. Się okaże.

Nowy trener na starcie ma gorzej, bo w porównaniu z po-przednikiem zarabia „grosze”, no ale prezes obiecał, że jak się zasłu-ży, to z portfela uśmiechać się będą gęściej Władysław Jagiełło i Zyg-munt I Stary. Tak więc motywacja jest, przynajmniej u trenera! Na marginesie – nie pojmuję tych pił-karskich stawek, jakaś kompletna aberracja! Naukowcy proszą o do-

lecz chęci ogrzania się w stadzie, ciałko przy ciałku, a jeśli na doda-tek wspólnie pomaszerują – ba! - nawet potruchtają to szanse roz-grzania wzrastają dwukrotnie! Te szeroko omawiane kominiarki – no przepraszam, jest zimno, deszcz zacina, wiatr zawiewa, a główkę trzeba chronić przed wy-ziębieniem, no wyobrażacie sobie Państwo coś takiego w maju?! Przecież można by się ugotować, natomiast jesienią wydaje się być to całkiem naturalne.

odpalenie tęczy, to nic innego jak oznaka troski Pi dbałości o bliźniego. Na

placu byli ludzie szczelnie opatu-leni szalikami, widać było, że im zimno, więc w centralnym punkcie należało rozpalić ogień, żeby w spokoju móc przy nim rozgrzać zesztywniałe dłonie. Idąc dalej tropem ognia – całe to zamiesza-nie z rosyjską ambasadą również jest wytłumaczalne, rzucanie rac miało być swoistym nawiązaniem do mitu o Prometeuszu, zwykła chęć podarowania ognia bliskie-mu sąsiadowi, aby i on mógł przy-gotować się na nadchodzącą zimę.

Okupacja „lewackiego squatu”, to tylko mylna interpretacja, praw-dziwą intencją była chęć schronie-nia się przed nadchodzącym deszczem. Mieszkańcy najzwyczaj-niej źle odczytali zamiary tłumu przed wejściem, a młodzież pró-bująca wedrzeć się do środka była bardzo dobrze ułożona i wiedziała, że w gości nie wolno iść z „pusty-mi rękami”. Dlatego każdy z nich w dłoni dzierżył cegłę, którą miesz-kańcy mogliby wykorzystać przy nadchodzącym remoncie.

Oczywiście znaleźli się i tacy, którzy w ogóle nie dostrzegli tej fali dobra i ciepła płynącej ze stro-

tacje na badania dla dobra ludz-kości, a piłkarz (oczywiście dobry) wyskoczy na boisko, wykona dwie skuteczne kiwki, do tego wystąpi trzy razy w reklamie i już liczy zera na koncie. Czesław Niemen miał rację – dziwny jest ten świat.

zruszył mnie ostatnio Władysław Kozakie-Wwicz, kiedy to wspomi-

nał w TV, ze łzami w oczach, swój występ na olimpiadzie w Moskwie w 1980 roku. Pośród gwizdów nie-przychylnej mu publiczności, na przekór wszystkim, którzy źle mu życzyli, czując na plecach oddech radzieckich zawodników skoczył i… pokazał… do czego służy tyczka!

Młodszym czytelnikom wyja-śniam, że zademonstrował za prze-proszeniem tzw. „wała” i obraził ZSRR. Już sobie wyobrażam miny radzieckich dygnitarzy. Były nawet zakusy czerwonych przyjaciół, żeby odebrać Kozakiewiczowi za-służony medal, unieważnić rekord świata i zdyskwalifikować doży-wotnio sportowca, ale na szczęście

ny młodzieży w kominiarkach i zinterpretowali ją zupełnie na opak. Na domiar złego, próbują teraz jeszcze ich za to ukarać, ale ich mylne postrzeganie wydarzeń to również wina pogody, a kon-kretnie listopadowego przemęcze-

polskie władze wykombinowały usprawiedliwienie, że to niby taki skurcz ręki spowodowany przesi-leniem.

Oczywiście poniósł za to karę w postaci wyludnionych trybun, gdy wręczano mu medal w Mo-skwie, ale przynajmniej melodia Mazurka Dąbrowskiego niosła się większym echem. To ona była naj-większą nagrodą. Kar było jednak więcej, rodzimy klub nawet nie podziękował mu za sukces, jakieś komisje dyscyplinarne, zakaz wy-jazdów, aż w końcu, za bezdysku-syjne zasługi dla polskiego sportu musiał kraj opuścić i wyemigrować do Niemiec. W Polsce uznano go za to za zdrajcę. A wszystko przez je-den symboliczny gest. Gest, który wywołał radochę u większości Po-laków oglądających wtedy to wyda-rzenie w telewizorach i był pewnie bardziej znaczący niż rekord świa-ta. Ech, gdyby takiego zadziora mieli dziś wszyscy polscy sportow-cy, to pewnie zmiany na stano-wisku trenera reprezentacji byłyby zbędne.

nia, braku słońca, jesiennej chan-dry i narastającej frustracji. No to chyba wiemy już na czym stoimy – ten efekt cieplarniany i globalne ocieplenie wcale nie muszą być takie złe, kto wie... może potrze-bujemy ich bardziej niż myślimy?

Pesel 85

SZYMON WACŁAWIK

MeteopatiaReklama

Studio M&M GRAPHIC ul. Klasztorna 1686-100 Świecietel./fax 52 332 46 90

www.mmgraphic.pl

GRAWEROWANIE I CIĘCIELASEREM

Page 22: Grudzien 2013

22 grudzień 2013 www.oksir.eubez retuszu

Waldemar Konieczka, nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Świeciu, przez młodzież znany również jako DJ Horse, który potrafi rozkręcić każdą imprezę. Prywatnie przykładny mąż i ojciec trójki dzieci.

Główna cecha mojego charakteru:pozytywne nastawienie do wszystkich i wszystkiego

Cechy, których szukam u kobiety:skromność

Cechy, których szukam u mężczyzny:szczerość

Co cenię najbardziej u przyjaciół:lojalność

Moja główna wada:gadulstwo

Moje ulubione zajęcie:granie na imprezach w klubach jako didżej, praca w szkole, gotowanie dla rodziny

Moje marzenie o szczęściu:zdrowe i szczęśliwe dzieci

Co wzbudza we mnie obsesyjny lęk:śmierć najbliższych

Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem:choroba i cierpienie bliskich

Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem:prezenterem radiowym lub wokalistą

Kiedy kłamię:staram się nie kłamać, chociaż to nie zawsze się opłaca

Słowa, których nadużywam:z takim małym zaproszeniem

Ulubieni bohaterowie literaccy:najbardziej utkwił mi w pamięci Andrzej Kmicic z „Potopu”

Ulubieni bohaterowie życia codziennego:Justyna Kowalczyk

Czego nie cierpię ponad wszystko:zazdrości, głupoty i zawiści

Moja dewiza:iść do przodu, nie oglądać się za siebie

Dar natury, który chciałbym posiadać:mądrość oraz parę centymetrów więcej w górę i parę centymetrów mniej w pasie

Jak chciałbym umrzeć:szybko i bezboleśnie

Obecny stan mojego umysłu:szczęście i spokój

Błędy, które najłatwiej wybaczam:do tej pory wszystkie

Kwestionariusz Prousta, czyli sami o sobie

Kwestionariusz Prousta to rodzaj

zabawy towarzyskiej, popularnej w salo-

nach mieszczan i arystokracji od drugiej

połowy XIX wieku. Wbrew nazwie, nie

wymyślił go francuski pisarz Marcel Proust

(1871 – 1922). W młodości był tylko jednym z

„przepytywanych”. To jednak wystarczyło,

by z czasem, gdy stał się sławny, kwestio-

nariuszowi nadano jego nazwisko.

Pozornie błahe pytania stanowią jeden z

pierwszych testów osobowości, pozwalają-

cych poznać m.in. upodobania, zaintereso-

wania i marzenia drugiego człowieka.

NOTOWAŁ ARIEL STAWSKI

Reklama

FOT. ARIEL STAWSKI

Page 23: Grudzien 2013

23grudzień 2013www.oksir.eu recenzje

Muzyka

Powrót do lat 80.

The Killers, „Hot Fuss”, Lizard King Records 2004

ie znam drugiego amery-kańskiego zespołu, który ma Ntak brytyjskie brzmienie jak

The Killers. W muzyce grupy, zało-żonej w 2002 r. w Las Vegas, wyraźnie słyszalna jest fascynacja takimi kapelami jak: Duran Duran, New Order, The Cure czy The Smiths. Jeśli ktoś lubi te klimaty debiutancka płyta Ame-rykanów niemal na pewno przypadnie mu do gustu, podobnie jak sześciu milionom osób, które już ją kupiły.

„Hot Fuss” to 11 wyjątkowo melodyjnych kawałków okra-szonych archaicznym gitarowo-syntezatorowym klimatem lat 80. Wprawdzie wielu tego próbuje, ale tylko nielicznym udaje się stworzyć tak dobrą mieszankę rocka i tanecznego popu w najlepszym stylu. Największym przebojem na płycie okazała się piosenka „Somebody Told Me”. Jej refren porywa i zapada w pamięci jak mało który. Młodzieńczą energią wręcz kipią też „Jenny Was A Friend of Mine” czy „Mr Brightside”. Płytę polecam jako antidotum na jesienną chandrę.

Syntezatorowy punk

Siekiera, „Nowa Aleksandria”, Tonpress KAW 1986

dy w 1986 r. ukazała się „Nowa Aleksandria” spora Gcześć fanów zespołu poczuła

się zdradzona. Nie mogli zrozumieć jakim cudem czołowa polska kapela punkowa może wykorzystywać instrumenty klawiszowe? Sta-ra Siekiera, której trzon stanowili Tomasz Adamski i Tomasz Budzyński, późniejszy założyciel Armii, przez pierwsze lata działalności prezentowała agresywną odmianę punk rocka. Jednak nawet wtedy nie do końca pasowali do schematu. Zwłaszcza Adamski, który był łysy i nosił długą brodę.

Ale prawdziwy wyraz buntu stanowiła dopiero „Nowa Aleksandria”, nagrana już bez Budzyńskiego. Adamski zaskoczył wszystkich nie tylko zupełnie innymi, dość tajemniczymi tekstami, nawiązującymi do poezji spod znaku Baudelaire'a i Rimbaud, ale przede wszystkim muzyką. Transowy rytm, dużo elektroniki, tworzącej intry-gujące, chłodne tło i melodie zupełnie nie pasowały do pun-kowej estetyki. Nikt wcześniej ani później nie grał w Polsce w ten sposób.

Płyta stanowi doskonałą całość. Prawdziwą perłą w koro-nie jest piosenka tytułowa. Niewielu polskich wykonawców może pochwalić się tym, że kapele na całym świecie grają ich covery. Tymczasem „Nową Aleksandrę” można znaleźć na YouTube w wersji francuskiej, hiszpańskiej, a nawet japońskiej.

ANDRZEJ BARTNIAK

Książki

Julia z tego świata

Julia Hartwig, „Zapisane”, Wydawnictwo a5, Kraków 2013, s. 48

owy tomik Julii Hartwig uka-zał się w jej 92 urodzinNy. Zacny wiek! Zacne pióro!

O czym jest? Odpowiedź znajduje się już w pierwszych wersach wiersza, który otwiera wydawnictwo: TO CO PRZEŻYLIŚMY RAZEM/ niezapisane / wspomnienia więdną / jak nieuprawiany ogród (…). Czas i jego nie-uchwytność, ulotność – z jednej strony. Świadomość swojego przemijania – z drugiej. Tu nie będzie ostrych słów. Krew się nie poleje. Wszystko podane jest w bardzo ciepły i łagodny sposób.

Kursywą zapisuje Hartwig zdania, które „wiercą jej dziurę w brzuchu”. (…) że ze sprzeczności wynika to co wieczne pisze w wierszu na stronie 9. Filozoficzne uchwy-cenie paradoksu, poparte w dalszej części słowami Pascala, wskazuje, dokąd poetka zmierza i w która stronę patrzy. Komu powierzyć niepokoje / te dni liczone już do końca (…) – potwierdza to w wierszu „Radości”.

„Szanowanie ukrytego ładu istnienia” to myśl przewodnia w tym tomiku. Trąci Leibnizem, ale jakże jest wymowna! I sprowadza nas znów do przemijania i godzenia się z nim.

Jeden z moich znajomych, po przeczytaniu tomiku, powiedział, że im Hartwig jest starsza, tym pisze krótsze i „słabsze” wiersze. Nie zgadzam się z nim! Poetka jest świa-doma swojego wieku i tego, że czasu jej wiele nie zostało. Po przeczytaniu tomiku odnoszę wrażenie, że Hartwig powoli, bardzo łagodnie, żegna się z nami. Dlatego kochajmy ją, póki z nami jest!

Mistrzowskie tragedie

William Shakespeare, „Tragedie i kroniki”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013, s. 1584

ubiegłym roku ukazały się „Komedie”. Teraz na półki Wksięgarń trafił drugi, ogrom-

ny tom dzieł Williama Shakespeare’a. W części poświęconej tragediom znaj-dziemy najsłynniejsze utwory, m.in.: „Romea i Julię”, „Ham-leta”, „Makbeta” czy „Otella”. Kroniki zawierają natomiast takie dzieła jak: „Henryk IV część 1 i 2”, „Henryk V” i „Król Ryszard III”. Oczywiście – jak to było za pierwszym razem – w tłumaczeniu niezrównanego mistrza Stanisława Barańczaka. I jego właśnie osoba sprawia, że polski przekład jest fantastyczny.

W książce przeczytamy o Barańczaku: Nieprawdopo-dobny talent rymotwórczy, dla którego nie ma opcji nie-możliwych, wirtuoz panujący nad językiem i wersyfikacją jak nikt przed nim ani po nim, jednocześnie obdarzony słuchem metafizycznym i fantastycznym poczuciem hu-moru. I w pełni się z tym zgadzam.

W „Tragediach i kronikach” nie znajdziemy przypisów, tak popularnych dziś faksymiliów czy zdjęć. Jest tylko treść dzieł, która – od strony graficznej – podana jest bardzo klarownie. Czyta się je – mimo tego, że tom ma ponad 1500 stron – jednym tchem.

TOMASZKARPIŃSKI

Film

Zakręcony Napoleon

„Napoleon Wybuchowiec”, reż. Jared Hess, USA 2004

yobraź sobie, że je-steś na środku oce-Wanu otoczony przez

małe koniki morskie – radzi jedna z bohaterek podczas robienia zdjęcia. Fotografuje wujka Rico. Jej na imię Deb. Deb to nieśmiała nastolatka, koleżanka Napoleona. Napoleon natomiast na nieśmiałego nie wygląda z tymi wciąż jakby na oścież otwartymi ustami, w okularach, z niecodzienną fryzurą i pretensjami do świata. Do galerii postaci dołącza brat Napoleona Kip. Są też babcia i wspominany wujek Rico.

„Wybuchowiec” oferuje bardzo oryginalny humor, taki niemal nieobecny. Wszyscy jacyś spowolnieni i wyabstra-howani. Owszem – na pewno amerykańskie realia różnią się od polskiego podwórka, jednak nie tak chyba należy specyfikę filmu tłumaczyć. Przyznam, że „Napoleon” (skla-syfikowany w końcu jako komedia) na początku mnie znużył, do momentu, w którym zdałem sobie sprawę, że chcę wiedzieć, co będzie dalej. I tak, na przykład w 63 mi-nucie dochodzi do przyjazdu oczekiwanej przez Kipa, a po-znanej w sieci dziewczyny. Dziewczyna wysiada z autobusu. Ma około 2 metrów wzrostu, a film kończy się zabawną sceną ślubu tych dwojga.

„Napoleon Wybuchowiec” wart jest uwagi nie tylko ze względu na klimat, ale przede wszystkim z powodu swej fantazji.

Stan nieważkości

„Grawitacja”, reż. Alfonso Cuarón, USA/Wlk. Brytania 2013

ie planowałem obejrze-nia tego dramatu scien-Nce fiction. Jakoś mnie nie zachęcały ani plakat, ani

też udział Sandry Bullock i George'a Clooneya. Sama tema-tyka także wydała mi się nazbyt obca, mimo sympatii dla gatunku. Nieoczekiwanie jednak dałem się ponieść obrazowi Alfonso Cuaróna. Treść kameralnego, kosmicznego story naprawdę może urzec i wzruszyć. Stan nieważkości, dojmu-jąca cisza, ekstremalne wahania temperatur i mrok to sce-neria dla aktorskich popisów duetu Bullock/Clooney. Chcia-łoby się napisać: jakie oni tak naprawdę mieli możliwości, skoro grali jakby „w tle” znakomitego technicznie wido-wiska?

Diabeł jak zawsze tkwi w detalu, a oszczędność w środ-kach wyrazu aktorów to cnota – nic nowego pod słońcem. Nie zdradzając fabuły, mogę spokojnie powiedzieć, że jeżeli nie satysfakcja, to jakiś lekki stan nieważkości czeka Pań-stwa po seansie na pewno.

MARIUSZHEINRICH

TOP 3 HITY LISTOPADATOP 3 HITY LISTOPADAFILM

1. „Mój biegun”, reż. Marcin Głowacki, Polska 2. „Ratujmy Mikołaja!”, reż. Leon Joosen, Aaron Seelman, Wlk.

Brytania3. „Ida”, reż. Paweł Pawlikowski, Polska/Dania

Dane na podstawie sprzedaży biletów w kinie Wrzos w Świeciu.

listopadowej

KSIĄŻKI1. 2. „Inferno”, Dan Brown, Wyd. Sonia Draga3. „Smoleńsk”, Teresa Torańska, Wyd. Wielka Litera

Dane na podstawie sprzedaży w księgarni Matras w Świeciu.

„Wiedźmin. Sezon burz”, Andrzej Sapkowski, Wyd. Supernowa

listopadowej

Page 24: Grudzien 2013

24 grudzień 2013 www.oksir.eureklama