20
Taaaaaaaaaak! Nareszcie !!! Wspólnie dotarliśmy prawie do końca podróży (czyt. roku szkolnego 12/13). To już ostatnie wydanie naszej gazetki. W tym numerze wspomnienia, refleksje, podsu- mowania... Pożegnanie maturzy- stów. Życie „średniaczka”, czyli jak to jest mieć rodzeństwo i nie zwariować. Dalszy ciąg opowiada- nia, porady dla gimnazjalistów, zabawne komiksy, stereotypy i wiele innych.. Kwiecień plecień, bo przeplata „ciągle zima nie ma lata..” Trzecioklasistom zarówno gimnazjum, jak i liceum życzymy połamania piór na egzaminach i maturze! Chcemy również serdecznie podziękować Kasi Kowalewskiej i Alanowi Rashid za solidną pracę na rzecz gazetki! „Praca w młodości owocuje na starość.” Wszystkim życzymy długich, słonecznych wakacji, relaksu, odpoczynku, naładowania baterii do pracy w szkolnej lub studenckiej ławie! Wypoczy- wajcie, realizujcie wakacyjne plany, rozwijajcie zainteresowania. Wróćcie w nowym roku szkolnym radośni, z zapasem sił do nauki, goto- wi do podejmowania wyzwań i kolejnych zadań! Do września Redakcja Sapera Rok 12 Nr 6/74 kwiecień 2013 Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie sapere aude Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie W TYM NUMERZE: Więc kto ma lepiej? 6 Poradnik uciekiniera 8 Jak ten czas szybko leci 12 Opowiadanie 18 Marysia i telewizja 20 Dzień Języków... Więcej na stronie 10

Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół ...lokonarski.zambrow.edu.pl/a_data/pliki/sapere6-12.13.pdf · II B, uczeń p. Zhanny Janas oraz Beata Jaźwińska i Anna Lubowicka

  • Upload
    lydan

  • View
    217

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

S APERE AUDE STR. 1

Taaaaaaaaaak! Nareszcie !!!

Wspólnie dotarliśmy prawie do końca podróży (czyt. roku

szkolnego 12/13).

To już ostatnie wydanie naszej gazetki. W tym numerze

wspomnienia, refleksje, podsu-

mowania... Pożegnanie maturzy-

stów. Życie „średniaczka”, czyli jak to jest mieć

rodzeństwo i nie zwariować. Dalszy ciąg opowiada-

nia, porady dla gimnazjalistów, zabawne komiksy, stereotypy i wiele innych..

Kwiecień plecień, bo przeplata „ciągle zima nie ma

lata..” Trzecioklasistom zarówno gimnazjum, jak i liceum życzymy połamania

piór na egzaminach i maturze!

Chcemy również serdecznie podziękować Kasi Kowalewskiej i Alanowi

Rashid za solidną pracę na rzecz gazetki! „Praca w młodości owocuje

na starość.”

Wszystkim życzymy długich, słonecznych wakacji, relaksu, odpoczynku, naładowania baterii do pracy w szkolnej lub studenckiej ławie! Wypoczy-

wajcie, realizujcie wakacyjne plany, rozwijajcie zainteresowania.

Wróćcie w nowym roku szkolnym radośni, z zapasem sił do nauki, goto-wi do podejmowania wyzwań i kolejnych zadań! Do września

Redakcja Sapera

Rok 12 Nr 6/74

kwiecień 2013

Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie

sapere aude

Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie

W TYM NUMERZE:

Więc kto ma lepiej? 6

Poradnik uciekiniera 8

Jak ten czas szybko leci 12

Opowiadanie 18

Marysia i telewizja 20

Dz

ień

zy

w...

Wię

ce

j n

a s

tr

on

ie 1

0

ROK 12 6/74 S TR. 2

K alendarz

marzec-kwiecień

Newsy zbiera i redaguje

Magdalena Konopko

z IIIcG

W marcu odbyły się finałowe etapy wojewódzkich konkursów

przedmiotowych organizowanych przez Kuratorium Oświaty

w Białymstoku. Warto było spróbować swoich sił - uczeń, który uzy-

ska tytuł laureata z danego przedmiotu jest zwolniony z określonej części egzaminu gimnazjalnego i otrzymuje z niej maksymalną ilość

punktów, a także ocenę celującą na koniec roku z przedmiotu

i dodatkowe punkty przy rekrutacji do szkół. W naszej szkole i w tym roku nie zabrakło laureatów i finalistów.

5 marca odbył się finałowy etap Wojewódzkiego Konkursu Historycz-

nego. Sześć osób zdobyło tytuł laureata a jedna osoba - finalisty. Laure-atami zostali: Bartosz Korzeb z kl. IIa, Przemysław Mościcki

i Adrian Woźniak z kl. IIb, Katarzyna Bagińska, Beata Jaźwińska,

i Mateusz Zaręba z kl. IIIa – uczniowie p. Wiesławy Iwanickiej. Bar-tosz Korzeb i Beata Jaźwińska uzyskali ten tytuł po raz drugi –

w zeszłym roku też zostali laureatami. Tytuł finalisty otrzymał Jacek

Iwanicki z kl. IIIc - uczeń p. Magdaleny Olender. 7 marca odbył się konkurs języka polskiego. Laureatkami Wojewódz-

kiego Konkursu Języka Polskiego zostały Beata Jaźwińska z kl. IIIa –

uczennica p. Bożeny Rykaczewskiej i Magdalena Konopko z kl. IIIc – uczennica p. Joanny Mrozowskiej. Tytuł finalisty otrzymała Katarzyna

Bagińska z kl. IIIa – uczennica p. Bożeny Rykaczewskiej.

Ponadto mamy troje finalistów Wojewódzkiego Konkursu Języka An-gielskiego . Są to: Adrian Woźniak z kl. II B, uczeń p. Zhanny Janas

oraz Beata Jaźwińska i Anna Lubowicka z kl. III A, których do kon-

kursu przygotowywała p. Magdalena Skarzyńska.

W marcu zapoznaliśmy się

z kolejnymi ofertami kształcenia

w szkołach ponadgimnazjalnych.

Tym razem były to: Zespół Szkół

Agroprzedsiębiorczości

w Zambrowie i Zespół Szkół

Drzewnych i Gimnazjalnych

w Łomży.

12 marca spotkaliśmy się

z uczniami ZSA. Dowiedzieliśmy się że w ZSA

możemy wybierać spośród trzech

szkół: liceum ogólnokształcące, technikum i szkoła zawodowa.

Każda z tych szkół oferuje nam

kilka profili – liceum: ogólny, po-żarniczy, policyjny, resocjalizacyj-

ny, socjalny i usługowy, technikum

– technik ekonomista, technik rol-nik, technik architektury krajobra-

zu, technik handlowiec, technik

drogownictwa. W szkole zawodo-wej możemy się uczyć takich zawo-

dów jak: rolnik, sprzedawca, sto-

larz, murarz – tynkarz, krawiec, monter zabudowy i robót wykoń-

czeniowych w budownictwie. Na spotkaniu obejrzeliśmy krótki film

z życia szkoły, w którym uczniowie

wypowiadali się, dlaczego są zado-woleni z wyboru szkoły. Dowie-

dzieliśmy się tez, że działają oni

społecznie – biorą udział w różnych akcjach charytatywnych, zajęciach

z wolontariatu a także prowadzą

własna gazetkę. 14. marca poznaliśmy ofertę kształ-

cenia w ZSDiG w Łomży.

Możemy tam uczyć się w technikum lub w szkole zawodo-

wej. W technikum mamy możli-

wość wyboru jednego spośród następujących profili: technik geo-

deta, technik technologii drewna,

technik analityk, technik ochrony środowiska. Uczniowie przez cztery

dni w tygodniu mają zajęcia lekcyj-

ne, a piąty dzień to warsztaty. Rea-lizują oni projekty edukacyjne,

z którymi wiążą się wyjazdy

w różne ciekawe miejsca.

Laureaci i ich nauczyciele. Łomża, 10.04.2013

S APERE AUDE STR. 3

Ośmioro laureatów i dwoje finalistów, a laureaci są zwolnieni z części egzaminu gimnazjalnego i mają szóstki z przedmiotu. Tym to dobrze. Po prostu mają szczęście.

Szczęście? Tak, niewątpliwie, ale na to szczęście musieliśmy trochę popracować. Zarówno my, jak i nauczycie-

le, którzy nas do tego konkursu przygotowywali.

…muszę się uczyć. Codziennie staram się znaleźć na to jak najwięcej czasu, bo to jest ważne. Na konkursie mogą zapytać o wszystko, a ja wciąż nic nie umiem. Przeglądam notatki, podręcznik, czytam lektury, niektóre

nawet po kilka razy (dużo ich nie ma - tylko 9). Nawet jeśli mi się nie uda zostać laureatką, muszę zrobić

wszystko co w mojej mocy, żeby później nie żałować. Nic nie liczy się teraz bardziej. Nauka do kartkówek,

sprawdzianów, odrabianie prac domowych – to wszystko zeszło na drugi plan…

Aby dobrze się do konkursu przygotować, trzeba się wiele nauczyć, niezależnie od tego, czy pisze się z historii, języka polskiego czy angielskiego. Konkursy są z każdego przedmiotu i trzeba wybrać ten najodpowiedniejszy,

chociaż to nie zawsze jest proste. Każdy z nich wymaga wiele pracy, więc najlepiej jest zdecydować się

na jeden lub dwa. Sama brałam udział w jednym, dlatego podziwiam osoby, które startowały w kilku.

…na tydzień przed konkursem nie mogę przestać myśleć o tym, co mnie czeka. Dzień przed zostaję w domu i jeszcze raz powtarzam materiał. Kiedy na dobre dociera do mnie to, że jutro będę pisać konkurs, robi mi się

niedobrze. Tak, jutro okaże się czy coś umiem, a co jeśli nie? Co jeśli źle mi pójdzie? Nie mogę tak myśleć, ale

boję się, bardzo się boję…

Przed konkursem towarzyszy nam stres, którego nie sposób przezwyciężyć. Niby tylko jeden test, a tak wiele

znaczy. Może się przecież nie udać, pomimo trudu, który włożyliśmy w przygotowania do konkursu.

…nie wiem od czego zacząć. Na pierwszy rzut oka wszystkie zadania są trudne. Muszę wziąć się w garść, bo

mam mało czasu – 90 minut na 22 zadania przy czym ostatnie to wypracowanie. A czas płynie nieubłaganie – co chwila spoglądam na zegarek i ze zdziwieniem stwierdzam, że minęło już kolejne dziesięć lub piętnaście

minut. Kilka zadań zostawiam sobie na później, bo muszę jeszcze napisać wypracowanie. Muszę? Tak, chociaż

cokolwiek, w przeciwnym razie mogę się pożegnać ze zwycięstwem, chociaż i tak straciłam już nadzieję. Nie mogę dobrze zastanowić się jakie przykłady z literatury podać w liście otwartym, więc piszę pierwsze lepsze,

które mi przychodzą do głowy. Potem szybko wracam do zostawionych zadań. Właśnie robię ostatnie, kiedy pani, która czuwa nad przebiegiem konkursu, mówi: „Odkładamy długopisy. Wszyscy mieli równe szanse…”.

Tak wszyscy mieli równe szanse, ale mi poszło beznadziejnie. Myślałam, że to będzie łatwiejsze. Wieczorem

wyniki będą na stronie szkoły. Gdyby było więcej czasu, wszystko zrobiłabym tak jak zaplanowałam, a tak nie

mam po co tam zaglądać. Jestem zrozpaczona. Nie mogę powstrzymać łez, które same napływają mi do oczu…

Uczymy się po to, aby napisać ten jeden test, który może nam wyjść lub nie. Jednak samo uczestnictwo w finale i tytuł finalisty też dużo znaczy. Myślę, że laureatów i finalistów mogło i może być więcej. Żeby coś osiągnąć,

trzeba tego bardzo chcieć, ale same chęci nie wystarczą.

Magda Konopko IIIcg

Ten to ma szczęście...

Przy spodniach ma Artemizę.

Ma rzadką kolekcję motyli, gitarę, archimizję oraz masę długów.

Nosi krótkie spodnie, buty okrągłe do pół łydki, przy nodze zaś szpadla Artemiza.

Prostościanka, bo tak nazywał ją Papkin, odniosła się do tradycji rycerskiej.

Rejent był człowiekiem opanowanym, szczupłym i wysokim.

Miał na karku już średni wiek.

Powiedział, co wiedział... Klasówka z „Zemsty”

ROK 12 6/74 S TR. 4

Gimnazjalisto,

zainwestuj w mydło!

Jeśli zapytać kogoś z czym mu/jej się kojarzy higiena osobista, w większości przypadków zapewne usłyszy się odpowiedź, że trzeba się regularnie myć i prać ubranie. Niektórzy dodadzą zapewne zmywanie naczyń, a także

sprzątanie w domu. Tak czy siak, higiena osobista, jak sama nazwa wskazuje (a Wikipedia potwierdza), więk-

szości z nas kojarzy się przede wszystkim z czystością naszego ciała i rzeczy, które nas bezpośrednio otaczają.

Zadajmy jednak inne pytanie: co to znaczy „żyć higienicznie"? Prawdopodobnie odpowiedzi będą dużo bar-

dziej urozmaicone. Ktoś może wspomnieć o „higienie wzroku", ktoś inny o „higienie słuchu", jeszcze ktoś wyrazi przekonanie, że higiena osobista to przecież

także dobry wypoczynek i smaczny, zdrowy sen.

Wszystkie te głosy świadczyć będą, że termin

„higiena" powinien być traktowany dość szeroko.

Nie tylko mycie i sprzątanie (czyli usuwanie skut-ków) ale też unikanie wielu innych rzeczy – i za-

chowań – które dotyczą naszego życia a które moż-

na uznać za „brudne", czyli innymi słowy szkodli-we dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia.

Jakie mamy rodzaje higieny?

Higiena „klasyczna” - higiena osobista czyli czy-stość ciała, ubrania i najbliższego otoczenia. Tu

w sukurs idzie nam woda i środki czystości: mydło

i inne kosmetyki, detergenty itp. Higiena wzroku – dbanie o oczy, prawidłowe korzystanie z komputera z koniecznym wypoczynkiem

dla oczu, zapewnienie komfortu widzenia, oraz – co ważne – prawidłowe oświetlenie

Higiena słuchu – dbanie o słuch, unikanie nadmiernego hałasu, ostrożne i umiarkowane słuchanie głośnej muzyki (zwłaszcza przez kiepskiej jakości słuchawki w dzisiejszych popularnych odtwarzaczach), praca, nau-

ka i wypoczynek przy możliwie niskim natężeniu hałasu; Higiena wypoczynku – to odpowiednia dawka aktywności fizycznej i rekreacji na świeżym powietrzu, a także

odpowiednia dawka snu i odpowiednie warunki panujące w sypialni (cicho, ciemno, nie za ciepło, nie za sucho

itp.). Higiena pracy/nauki – właściwe otoczenie (spokój), rytm (okresy intensywnej pracy z przerwami na wypo-

czynek umysłu, wzroku, rozruszanie mięśni itp.), oświetlenie, siedzenie (postawa) i wiele innych.”

Czy idąc szkolnym korytarzem wyczuwasz tę niezwykłą różnorodność zapachów ? Czy w niektórych klasach nawet otwarte okna nie pomagają zapomnieć o poprzednikach ?

Sama należę jeszcze do społeczności gimnazjalistów, ale nie wyklucza to faktu, że jak każdy przeciętny uczeń

ZSO CZUJĘ!

Ostatnia lekcja. Wchodzisz do klasy. Od progu „atakuje” cię ta niesamo-

wita woń. Połączenie wszystkich najgorszych zapachów jakie może wyczuć

ludzki nos (ciekawostka: ludzki nosem możemy rozróżnić nawet 50.000 różnych zapachów). Pewnie „tamci” byli po wuefie.. Czy ludzie zapomnieli

o higienie osobistej? Gdzie się podziały piękne, schludne, młode kobiety

i przystojni, zadbani mężczyźni ?!

„Badania amerykańskich naukowców” dowiodły, że nic nie zastąpi używa-

nia mydła i wody. Mieszanka perfum i „braku prysznica” to mieszanka wybuchowa!

Uczniowie liceum apelują do (nie wszystkich) młodszych kolegów:

„Czysty gimbazjalista to mniej denerwujący gimbazjalista!”

Oliwia Kalinowska

Kl. III cG

S APERE AUDE STR. 5

Bóg, honor, ojczyzna...

W dniach 14-16 marca br. W parafii pw. Ducha Świętego w Zambrowie odbyły się Wielkopostne Rekolekcje Ewangelizacyjne dla młodzieży prowadzone przez Radio Maryja i Telewizję Trwam. Hasło spotkań brzmia-

ło :”Bóg, honor, ojczyzna-czyli być solą ziemi” i prowadzone były przez ks. Antoniego Balcerzaka oraz ojca

Marcina Krupę. Czwartek, pierwszy dzień lekcji, odbywał się w cieniu pierwszego słowa hasła. Gościem spo-tkania był Darek Malejonek („Maleo Reggae Rockers”). Opowiadał on o swoim życiu, nałogach, myślach

i późniejszym powrocie do Boga, który pomógł mu przezwyciężyć własne słabości. Zaśpiewał kilka piosenek

a młodzież starała się mu wtórować. Później były fotki i autografy. O 21.40 przez trzy dni miała miejsce audy-cja „Rozmowy niedokończone”, w której udział brała również młodzież. W piątek odwiedził parafię m.in.

Leszek Hallmann. Tematem drugiego dnia był honor, o czym rozmawialiśmy podczas wieczornej audycji.

W sobotę odbyła się uroczysta Msza Święta celebrowana przez biskupa łomżyńskiego Janusza Stepnowskiego. Podczas nabożeństwa młodzież uroczyście wyznała swoją wiarę w obecności zasłużonych dla Kościoła Kato-

lickiego. Trzeciego dnia tematem audycji miała być ojczyzna i poniekąd była, ale również podsumowaliśmy

rekolekcje i rozmawialiśmy o wszystkim. Chwała Panu!

kiri

„Baczyński” to film poetycko-biograficzny. Jedno

jest pewne – wymyka się spoza ram gatunkowych,

jest czymś… innym. Przedstawia ostatnie lata życia

Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Poetę poznajemy przez pryzmat twórczości recytowanej z nutą nowo-

czesności, która towarzyszy bohaterowi od początku

aż do śmierci. Dialogi w filmie ograniczone są do minimum, natomiast wypowiadają się osoby, które

znały poetę osobiście lub są nim zafascynowane.

K.K. Baczyński jest uznawany za najznakomitszego

poetę 20. wieku, wręcz legendę. Jednak, pomimo

sławy, został do końca człowiekiem tajemniczym.

Reżyser, Kordian Piwowarski, stara się rozwiązać zagadkę psychiki człowieka, która pisał w cieniu II

wojny światowej i który osobiście w walce uczestni-

czył. Można domyślić się, że poetycka wrażliwość nie pomagała Krzysztofowi w zabijaniu, co uwidocz-

nione jest w jego wierszach. Był targany skrajnymi

emocjami, możliwe, że trochę wyobcowany, cierpią-

cy. Wszystko zawarte jest w wierszach, każda naj-

mniejsza wątpliwość. Cały poeta.

Tytułową rolę odgrywa Mateusz Kościukiewicz, towarzyszą mu m.in. Katarzyna Zawadzka, Ewa

Telega i Marta Klubowicz.

Czy polecam? Łezka się zakręciła, piosenka użyta na potrzeby filmu przypadła do gustu publiczności.. Nie trwa długo, nie nudzi, jest czymś wyjątkowym. Tak jak Baczyński. Daję 9/10, nie zawiodłam się.

kiri

Daję 9/10. Recenzja

ROK 12 6/74 S TR. 6

Rodzeństwo... Jedynacy chcieliby mieć rodzeństwo, a ci, co je

mają, chcieliby być jedynakami.

Mam trójkę rodzeństwa i tego pecha, że jestem „średnia”. Straszy brat „ma zawsze rację”,

a młodsze siostry „są jeszcze dziećmi”.

Kto ma rodzeństwo, ten przeszedł niezłą szkołę przetrwania i potrafi docenić chwile ciszy oraz

samotności..

Film a rzeczywistość

Oglądając filmy, zarówno te polskie, jak

i zagraniczne, możemy zauważyć, że pokazane

w nich rodzeństwa są wręcz idealne. Nikt się z nikim nie sprzecza, nie kłóci... Ale czy taka jest

rzeczywistość?! Oczywiście, że nie! Czasami

sprzeczamy się o drobiazgi. Wymiana zdań, „foch” i znów można wrócić do dawnego spokoj-

nego życia. Ostre walki odbywają się za zamkniętymi drzwiami, tak, aby niewtajemniczeni nie przeszkadzali

w negocjacjach.

Kompromis

Rodzeństwo powinno znać słowo KOMPROMIS. „Średniaczek” musi je znać obowiązkowo – jest między

młotem a kowadłem. To on ustępuje, pomaga, wspiera, robi wszystko, aby reszta była zadowolona. Co z tego ma? Spokój i ten mały „+” u rodziców. Ugodo-

wość to Twoje drugie imię, siostro/bracie!

Relacje międzyludzkie

Przeciętny jedynak zachowuje się jak pępek

świata. Możemy to wywnioskować, obserwu-jąc innych nawet na szkolnym korytarzu. Kie-

dy mamy starszego brata/siostrę, jest nam

łatwiej komunikować się nie tylko z rówieśni-kami, ale także z grupą nowego otoczenia.

Jesteśmy bardziej pewni siebie, mniej wstydli-

wi. Gdy znajdziemy się w trudnej sytuacji i potrzebujemy rozmowy, możemy zwrócić się

o pomoc zarówno do rodzeństwa, jak i do

nowych znajomych.

Szkoła

Zgodne rodzeństwo, które zawsze pomaga

sobie w lekcjach, to mit..

(Ciąg dalszy na stronie 7)

Więc kto ma lepiej?

S APERE AUDE STR. 7

- Milenka, wyłącz telewizor. Trzeba odro-

bić lekcje. -Sama się wyłącz, Olywo !

Kiedy próbujesz wytłumaczyć młodszej

siostrze, dlaczego 2+2=4, uświadamiasz sobie, że ty w ich wieku byłeś/łaś genial-

na. Podziwiasz również trud włożony

przez nauczycieli, aby czegokolwiek ją

nauczyć. Sza-cun! J Trzeba być bardzo,

bardzo cierpliwym człowiekiem, żeby sobie poradzić z moją młodszą siostrą. Starszy brat to akurat zaleta, bo: jest brat,

są i jego koledzy! Macie więcej wspólnych tematów i cho-

ciaż czasem dochodzi do sprzeczek, to

musicie trzymać się razem – solidarność starszych. Masz pecha jeżeli uczysz się

w tej samej szkole, co poprzednik – nauczyciele porównują twoje osiągnięcia do osiągnieć rodzeństwa... suu-

per! Nie ma to jak motywacja!

Święta i inne rodzinne

uroczystości Święta to czas przygotowań do rodzinnego spotkania przy

jednym stole oraz świetna

okazja, żeby zbadać relacje dzieci – rodzice. Przyjmuje

się, że obowiązki domowe

powinny być podzielone w zależności od tego, jak

liczna jest rodzina.

Kiedy jest się średniakiem – ma się starsze i młodsze

rodzeństwo – wykonuje się więcej poleceń, zaspokaja

więcej zachcianek, wykonuje

więcej prac domowych niż przeciętny członek rodziny.

Czasami po prostu nie mo-

żesz powiedzieć „NIE”. Istnieje jednak sposób, aby zagonić do pracy tych młodszych. Negocjacje w tajemnicy przed rodzicami, szantaż

– problem rozwiązany. Ha!

Rodzeństwo to plusy i minusy.. Nasze życie byłoby nudne, gdyby nie oni. Wspólne przygody, wspomnienia wynagradzają każde gorsze chwi-

le..

Oliwia Kalinowska Kl. III cG

(Ciąg dalszy ze strony 6)

ROK 12 6/74 S TR. 8

Wagarowanie dla opornych

Nie masz ochoty siedzieć na nudnej lekcji? Masz lepsze rzeczy do roboty niż pisanie sprawdzianu? A może

po prostu nie chce ci się ćwiczyć na wuefie? Jeśli pragniesz zostać profesjonalnym uciekinierem, a nie wiesz

jak się do tego zabrać, ten poradnik jest stworzony właśnie dla CIEBIE! Dzięki pięciu prostym krokom do-wiesz się, jak unikać belfrów, manipulować otoczeniem i manewrować między nudnymi lekcjami tak, by unik-

nąć odpowiedzialności za wagarowanie!

1. Wiedza to podstawa

No dobrze, ale wiedza na jaki temat? Najważniejsza jest świadomość, z których lekcji możesz uciekać, a

z których nie. Lekcja lekcji nierówna, tak samo jak nauczyciel nauczycielowi. Najłatwiej jest oczywiście ucie-

kać z pierwszej i ostatniej lekcji. Przecież budzik mógł nie zadzwonić albo autobus nie przyjechać, takie drob-nostki mogą skutkować opuszczeniem pierwszej godziny zajęć. Sprawa oczywista, najłatwiej znaleźć wymów-

kę. Z lekcji ostatniej mamy ten plus, że dużo klas kończy o danej porze, a więc nie będzie problemu z przechy-

trzeniem woźnego. Jednak musimy się solidnie zastanowić, czy aby na pewno ta pierwsza czy ostatnia lekcja jest warta opuszczenia. Tu należałoby zrobić przegląd przedmiotów, z których odradzamy ucieczkę. Są to

oczywiście lekcje prowadzone przez bardziej surowych nauczycieli, którzy nie omieszkają wyciągnąć konse-

kwencji z waszej niesubordynacji. Zanim więc zaczniemy uciekać, powinniśmy zrobić porządny wywiad śro-dowiskowy, przyjrzeć się zachowaniu belfrów i ich stosunkowi do uczniów. Gdy już zdobędziemy odpowied-

nią wiedzę, wnioski przyjdą same.

2. Zachowaj umiar!

Chcesz, by twoje ucieczki pozostały niezauważone? Jeśli nie planujesz w najbliższym czasie ponosić konse-

kwencji swojego zachowania, nie przeginaj. Zbyt częste ucieczki staną się podejrzane, pojedyncze opuszczenie

zajęć o wiele mniej zwraca uwagę nauczycieli. Jeśli nie masz ważnego powodu, by uciekać z lekcji, to lepiej zostań i przemęcz się tę godzinę czy dwie. Pierwszorzędną sprawą jest niewzbudzanie podejrzeń, opanowanie i

anonimowość w klasie. Po co komu pytania "a gdzie znów się podział X, czyżby znów uciekł", no po co?

3. Rzecz o aktorskich zdolnościach

Umiejętność gry aktorskiej sprawdza się, gdy musisz ominąć woźnego czy przekonać wychowawcę o choro-

bie, przez którą musisz się zwolnić do domu. Wiadomym jest, że by zostać wypuszczonym ze szkoły, musisz ominąć woźnego, a woźny ot tak cię nie puści, potrzebna jest karteczka, tak dla zasady. Jeśli jej nie masz, to

zaczynają się schody, ale i na to jest rada. Ekspert od ucieczek, zapytany niegdyś o jego przepis na sukces,

odpowiedział: " Ja nie wiem, ja po prostu wychodzę". Z dalszej wypowiedzi wspomnianego już eksperta wyni-ka, że aby przejść bez konsekwencji obok woźnego musimy zachować spokój opanowanie i kamienną twarz.

Kolejnym krokiem jest po prostu wyjście na tzw. "bezczela" i po sprawie. Aktorskie zdolności utrzymania

spokojnej twarzy i udawania, że wszystko jest w jak najlepszym porządku przydaje się w tak kryzysowych sytuacjach jak spotkanie z woźnym.

4. Z korzyścią dla wszystkich

Słówko o ucieczkach zbiorowych. Czasem zdarza się, że w szkole macie jedną normalną lekcję, a reszta to okienka i zastępstwa. Logicznym więc jest, że nikomu się nie chce przychodzić do szkoły. Ucieczki zbiorowe

mają jednak tę wadę, że w planie powinna uczestniczyć cała klasa. Dopilnuj więc, by nikt się nie wyłamał, bo

waszą klasę czeka jeszcze większy przypał. Głupio przecież, gdy do szkoły przyjdzie jedna osoba z całej klasy. W myśl zasady " jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" działajcie solidarnie. Nic tak nie zbliża klasy jak

wspólne intrygi.

5. Zwolnienie receptą na czyste konto

Jeżeli masz spoko rodziców lub też niesamowite zdolności aktorskie, możesz postarać się o zdobycie zwolnie-

nia. Rodzice zazwyczaj są skłonni pozwolić dziecku nie pójść raz czy dwa do szkoły, czasem nawet podpiszą

się pod zwolnieniem z kilku lekcji, bo następnego dnia jest poważny sprawdzian, do którego trzeba się oczywi-ście uczyć, a tych kilka dodatkowych godzin może okazać się przydatnych. Jednak, jeżeli natura obdarzyła cię

w miarę dobrą gadką i talentem aktorskim na poziomie "Ukrytej Prawdy", to zwolnienie u wychowawcy nie

powinno stanowić problemu. Symulacja choroby nie jest taka trudna, wystarczy udać ból brzucha czy też za-wroty głowy, poprosić kolegę o "podtrzymanie umierającego" i być może nawet uda się wam obu zwolnić

(Ciąg dalszy na stronie 9)

Poradnik uciekiniera

S APERE AUDE STR. 9

naraz, ciebie w charakterze chorego,

kolegę w charakterze opieki w czasie powrotu do domu. Jeśli jednak po raz

kolejny dopadnie cię choroba, spróbuj

czegoś innego. Zawsze możesz udać, że masz wizytę u lekarza, ale zapo-

mniałeś/aś przynieść zwolnienie. Jeśli

umiesz zmyślać historie na poczeka-niu, dasz sobie radę.

Oto pięcioraka ścieżka oświecenia dla wszystkich tych, którzy mają

przed sobą ten pierwszy raz. Jak wi-

dać, dla chcącego nic trudnego, wy-starczy trochę sprytu i opanowania,

chociaż instynkt ninja także się przy-

daje. Jeśli więc nie miałeś okazji świętować dnia wagarowicza, ten

poradnik może okazać się pomocny :)

(INFORMACJA DLA NAUCZY-

CIELI - poradnik ten ma charakter

jedynie satyryczny i nie ma na celu namawiania uczniów do wagarowa-

nia)

K. Kowalewska

(Ciąg dalszy ze strony 8)

CoderDojo?!! Nie tylko dla chłopców

CoderDojo to projekt, który ma za zadanie złamanie stereotypu płciowego sprawiającego, że dziewczynki

dużo rzadziej (w ostatecznym rozrachunku) zostają

informatyczkami, fizyczkami, matematyczkami etc. Co robimy? Programujemy! Na wszystkim, na czym

się da, no może oprócz pralki.

Krótko mówiąc – jest to inicjatywa uczenia dzieci i młodzieży KREATYWNEGO wykorzystywania

nowych technologii. Chodzić tu może o robienie

filmików, malowanie itd., ale główny nacisk położo-ny jest na programowanie. Trudno powiedzieć, co

dzieje się na zajęciach, gdyż pierwsza i najważniej-

sza zasada CoderDojo jest taka, że to uczestnicy sami wyznaczają cele. Więc jeśli będą chcieli robić

i programować roboty – to będziemy to robić. Jeśli będą chcieli robić strony – będziemy kodować strony itd.

Cała impreza jest za darmo dla dzieciaków, prosimy jedynie o przyniesienie swojego laptopa (MOK obiecał

przedłużacze!).

Więcej informacji na stronie: coder-dojo.pl lub na facebook’owym profilu : CoderDojo Zambrów

OK

Uśmiechnij się!

Rysowała: A. Narożna

ROK 12 6/74 S TR. 10

W marcu, jak co roku w naszej szkole, odbył się dzień języków obcych. Tym razem organizowaniem zabawy zajęła się klasa IeLo. Występy uczniów w skali 1 – 5 oceniało

pięcioosobowe jury.

Uczestnicy zabawy mieli za zadanie ubrać się w barwy flagi, przygotować flagę,

plakat promujący dany kraj oraz skecz lub taniec. Jedna osoba z każdej klasy musiała przebrać się za sławną postać. Niektóre kraje było trudniej przedstawić, inne łatwiej,

ale wszyscy sobie z tym poradzili.

W końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień. Na początku zatańczyły dla nas

dziewczyny z liceum. Potem przeszliśmy do dalszej części zabawy. Jako pierwszy oceniany był plakat, za który można było zdobyć maksymalnie 10 punktów.

Pierwsze miejsce otrzymał plakat USA przygotowany przez klasę IIIa. Następnie

jury oceniało przebranie i okrzyk, a potem prezentację sławnej postaci. Podczas

tej konkurencji mieliśmy okazję posłuchać koncertu Beatlesów, w których

wcielili się chłopcy z IIc. Wystąpił przed nami także brazylijski piosenkarz

Gustawo Lima (Wojtek Krajewski z Ia). Dużo punktów zdobył też australijski kierowca Formuły 1 Mark Webber (przedstawiciel kl. Ie), który przyjechał do nas

swoją „wyścigówką”. Kolejną konkurencją była prezentacja tańca lub skeczu. Zobaczyliśmy

m. in. greckie igrzyska olimpijskie, w czasie których odbywał się casting cheerleaderek (było to o tyle śmieszne, że przebrali się za nie chłopcy). Zarówno pierwsza, jak i druga kandydatka – Honorata z rodziną,

przygotowały ciekawy układ taneczny :). Ostatnia konkurencją dnia języków był konkurs „Jaka to melodia”.

Przedstawiciele poszczególnych klas musieli wykazać się znajomością różnych piosenek – wśród nich były

zarówno proste, jak i te, które trudniej było zidentyfikować. W tej dziedzinie najlepsze okazały się przedstawi-

cielki klasy IIIc. Dziewczyny zdobyły aż 9 punktów.

Po ogłoszeniu wyników okazało się, że klasy Ib i IIc są równocześnie na trzecim miejscu, wiec walczyły

w dogrywce. Przedstawiciele klas losowali kartki z konturami krajów i musieli je rozpoznać. Ostatecznie trze-

cie miejsce zajęła klasa IIc, a drugie Ie. Dzień języków wygrała natomiast klasa Ic. Zwycięzcy otrzymali tort.

Magdalena Konopko, IIIcg

Tym razem bez niekończącego się kazania...

Bednedykt XVI wersja IaLO

Dzień języków obcych. Gimnazjum

Ten plakat najbardziej spodobał się naszej redakcji... Wykonała go klasa Ie LO

S APERE AUDE STR. 11

Ktoś powiedział kurczak ?!

U nas najlepszy Kebab pod słońcem!

Polecam - Kara Mustafa z IbLO

Klasowe zdjęcie III cG

Ten plakat najbardziej spodobał się naszej redakcji... Wykonała go klasa Ie LO

ROK 12 6/74 S TR. 12

Jak ten czas szybko leci! Niedawno zaczynali gimnazjum. Matura, studia... wszystko

wydawało się takie odległe. Teraz stają przed wyborem drogi życia – tak na serio,

na poważnie. Majowy egzamin to przepustka do wszystkiego. Kim są ?

Matura—niby krok ku dorosłości

Katarzyna [Kaśka] Kowalewska - IIIA (human)

Zainteresowania: przede wszystkim muzyka, gra na gita-

rze, śpiew, oprócz tego rysunek, film i książki fantasy.

Imam się wszystkiego, co związane jest z twórczym działa-niem

W przyszłości będę... I tu ścieżek jest kilka: zawsze chcia-

łam być producentem muzycznym, ale zapewne zostanę redaktorem lub grafikiem (albo będę składać długopisy)

Ulubiony cytat: "Wielu spośród żyjących zasługuje

na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź więc tak

pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem

najmądrzejszy nie wszystko wie." J.R.R. Tolkien

Zapamiętana przez kolegów z redakcji jako utalentowana

artystka, jej dzieła można było podziwiać w każdym nu-

merze gazetki.

Alan Rashid – IIIB (mat-fiz)

Zainteresowania: historia, wojskowość, muzyka, filmy, gry,

książki, jazda na rowerze W przyszłości będę: szalonym wynalazcą, tudzież zwykłym

inżynierem

Ulubiony cytat: „Ścieżkę człowieka prawego ze wszech stron otacza niesprawiedliwość samolubnych i tyrania

złych ludzi.[...]I poznacie, że imię me Pan, gdy uczynię

pomstę moją nad wami". Samuel L. Jackson w „Pulp Fiction”

Dla kolegów z redakcji - wygadany filozof o żołnierskiej

duszy.

W tym roku wywiad z maturzystami miał charakter facebook’owy – post na nowo utworzonej grupie, a pod nim komentarze.

OK: Tegoroczny "wywiad pożegnalny" - rozpoczynamy za 3 .. 2 ... 1...

Dlaczego "Konop"? Dlaczego gazetka? Jak, dlaczego, kto ??

(Ciąg dalszy na stronie 13)

S APERE AUDE STR. 13

Zaczynamy :)

KK: Dlaczego Konop? W sumie nie wiem... Łomża za daleko dla takiego śpiocha jak ja, czerwoniak zresztą

też, a że tradycyjnie z dziada pradziada wszyscy w rodzince ukończyli Konopnicką, to i ja się przypałęta-łam. Na pierwsze spotkanie gazetkowe poszłam ze znajomymi, z czystej ciekawości Pisanie kręciło mnie

od zawsze i chciałam zobaczyć, "z czym to się je". Znajome się wykruszyły, ja zostałam i tak już piszę i piszę

i piszę... AR: "Konop"? "Konop"?! Ja tam wolę "LO", "Konar" czy coś takiego... Wybór szkoły podyktowały dwa

czynniki. Primo, nie trzeba było dojeżdżać przez te 3 lata, zatem mogę wstawać najwcześniej za dziesięć

siódma, a i tak się spóźniam (maksymalnie pięć minut!). Po drugie, chodziłem tu do gimnazjum i był to ra-czej naturalny wybór.

OK: Naturalny wybór? Czy 6 lat w tej samej szkole to nie za długo?

AR: W podstawówce jakoś ci to nie przeszkadzało, czyż nie?

OK: No tak, ale tutaj to co innego... Wystarczy popytać w I LO...

AR: Co do gazetki, nie pamiętam dlaczego. Pamiętam, że pojawiłem się u p. Mrozowskiej z kilkoma felieto-

nami napisanymi przez wakacje i jakoś tak poszło, choć teksty wysłałem za późno na pierwszy numer,

a w stopce pojawiłem się dopiero w trzecim. Co do 6 lat w Konarskim... Bo ja wiem? Dwanaście lat chodzę tą samą drogą do szkoły, znam niemal każdy kamyk po drodze, w samym LO się zadomowiłem, poznałem

fajnych ludzi... Jeśli szkoła jest dobra, to nie ma z tym problemu.

KK: Dyskusja trwa w najlepsze, ze stwierdzeniem "dobra szkoła" to bym polemizowała jednak... Od tego jest jednak gazetka, żeby komentować rzeczywistość... Nie no, nie mogę powiedzieć, że było źle. Poznałam

fajnych ludzi, dostałam niezłą lekcję życia przez te trzy lata, ale też mój poziom umiejętności z matematyki

spadł znacząco. Tak więc wyniosę z "Konara" zarówno dobre, jak i gorsze wspomnienia.

OK: Czego będzie wam najbardziej brakować ? Krótko opiszcie najbardziej dziwne, stresujące, zaskakujące

"przygody" z Konopa.

KK: Czego będzie mi najbardziej brakować, hmm pomyślmy... no oczywiście, że naszej wspaniałej, jedynej

w swoim rodzaju gazetki! A tak poza tym, to zdecydowanie ludzi, których poznałam tutaj, z którymi się

zaprzyjaźniłam. Najdziwniejszą przygodą, albo raczej wydarzeniem, które sobie w tej chwili przypominam, były chyba "flashmoby" w pierwszej klasie, czyli słynne bicie rekordu w męskiej ubikacji czy pociąg miłości.

Najbardziej stresująca przygoda czeka mnie już niedługo w maju ^^

AR: Zawsze najbardziej brakuje człowiekowi poznanych ludzi. Ja także będę za paroma osobami tęsknił, lecz liczę, że kontakt z nimi zachowam. Zaskakująca przygoda? Cóż, ja to w liceum byłem raczej spokojnym

człowiekiem i nie mam nic takiego szczególnego do opowiadania, chociaż będę miło wspominał występ

na organizowanych przez moją klasę rok temu Dniach Języków. Grałem tam Czecha, który mówił "poruchane". Nie pytajcie.

KK: Ja też liczę, że nie utracę kontaktu ze znajomymi, jednak odległość robi swoje...

OK: Ulubiony przedmiot, nauczyciel... Dlaczego??

KK: Przez moje upodobanie do brytyjskiej kultury odpowiedziałabym, że język angielski... ewentualnie

historia (niestety, wok trwał krótko i był wyjątkowo nudny, więc go nie uwzględniam ^^). Może nie będę

wymieniać ulubionych nauczycieli, bo reszta poczuje się urażona, a wolałabym zachować poprawność poli-tyczną.

AR: Znowu, nie mam za bardzo pomysłu, kogo wyróżnić. Miałem do czynienia z fajnymi nauczycielami, ale

tych samych powodów co Kasia zachowam to w tajemnicy. Przedmiot? Fizyka oraz historia, bo mam z nimi najmniejsze problemy i jestem najbardziej zainteresowany tym, czego nas uczą.

KK: Ogólnie to uwielbiamy nauczycieli, mają tylu uczniów, a nadal pamiętają nasze imiona... chociaż czasa-

mi zdarzy im się zmienić Magdalenę na Angelinę (tak, to miało miejsce), ale i tak ich podziwiam, mówić samemu do siebie przez tyle godzin tygodniowo...

OK: A co powiecie o przyszłych pokoleniach- reformy, zmiany..

KK: Przyszłe pokolenie? Według mnie, dzięki tym reformom to są w czarnej.... ee zapaści? Niestety, wy-

(Ciąg dalszy ze strony 12)

(Ciąg dalszy na stronie 14)

ROK 12 6/74 S TR. 14

chodzi na to, że o swojej przyszłości decydują praktycznie już po ukończeniu gimnazjum, według mnie jest to

trochę śmieszne, zważywszy na to, jak wielu ludzi w moim wieku nie wie, co ze sobą począć po liceum, a co

dopiero mówić o kończących szkołę gimnazjalistach. W każdym razie, czeka was ciężki los ^^

OK: Jakie są wasze plany na przyszłość?

KK: Moje plany na przyszłość? Planuję zrobić jakiś przewrót... może czerwcowy (majowy już był, to nie

wypada) i zostać dyktatorem, a potem kto wie... kto wie... Znajomi zaś twierdzą, że moim powołaniem jest składanie długopisów. Tak na poważnie, to wpierw studia, to oczywiste, a później zostaje tylko zdobyć pracę

marzeń i piąć się po szczeblach kariery

AR: Plany na przyszłość: Nic wielkiego, zostawić po sobie coś dla potomności, spełnić parę marzeń i tyle. O jednej z moich opcji na studia jest napisane na sąsiednich stronach.

OK: Jak wygladały/wygladaja twoje przygotowania do matury? Jakieś rady dla młodszych kolegów?

AR: Przygotowania? Zadania, zadania, zadania i tyle, chociaż i tak ze mnie leń i chyba za mało robię. Na dodatek te prace domowe na 3 tygodnie przed końcem.

KK: Moje przygotowania polegały na permanentnej prokrastynacji przedmaturalnej, przez co aktualnie moja

wiedza jest równa takiemu pięknemu okrągłemu zeru Nie polecam, szczerze powiedziawszy. Gdybym mogła udzielić rady (a właściwie reprymendy) swojej szesnastoletniej JA, powiedziałabym, żeby spięła d...ę

(ocenzurujesz, co nie?;p) i się uczyła od początku, a tak prześpię całe trzy lata liceum i na miesiąc przed matu-

rą zdam sobie sprawę, że jestem uboooga w wiedzę J AR: Miesiąc przed maturą, nienauczona, a na fejsie siedzi. J

KK: NA fejsie siedzę z powodu wywiadu, preferuję „Twittera”.

OK: Czy uważacie, że "Matura to bzdura"? Dlaczego?

KK: Matura to oczywiście bzdura, a już mówię dlaczego. Jeśli chcemy się dostać na dobre, dzienne studia,

to oczywiście jest ważna, ale weźmy pod uwagę, że często po dziennych studiach jesteśmy żółtodziobami życiowymi, bez doświadczenia zawodowego. Zaletą zaocznych studiów jest możliwość zdobycia tego do-

świadczenia z jednoczesnym studiowaniem, a też matura nie jest tak ważna, bo płacisz i wymagasz Jednak

cena oczywiście nie zachęca, no i wygodniej jest studiować dziennie. Według mnie jest to kwestia podejścia i właściwych wyborów. Matura może być bzdurą, chociaż nie musi.

AR: "Matura to bzdura"... Bo ja wiem? Ot tak, dla samego papierka, napisać i zapomnieć, to na pewno. Jednak

jeśli ktoś naprawdę chce się rozwijać, to matura jak najbardziej jest ważna. Inną sprawą jest sama forma egza-

minu, np. wstrzeliwanie się w klucz na j. polskim, mordujące kreatywność.

OK: Co powiecie na temat ludzi z redakcji sapera? Jak będziecie wspominać przygodę z gazetką?

KK: Z gazetką mam same przyjemne wspomnienia. Może wynikało to z tego, że spędzałam na spotkaniach gazetkowych tylko dwadzieścia minut tygodniowo, ale przynajmniej uwierzyłam w swoje możliwości pisar-

skie, mogłam wypowiedzieć się na różne tematy i nawet nie byłam poddawana cenzurze! Co do kolegów

redakcyjnych, wspominam dobrze zarówno tych starszych, których poznałam na początku mojej przygody, jak i tych, którzy przyszli, jak już się zadomowiłam. Zdecydowanie nie żałuję, że zostałam, bo to były najfajniej

zmarnowane długie przerwy w czasie mojej nauki w liceum ^^ (ależ ja wam słodzę tutaj ). Nooo i posiadłam

pewne zdolności w dziedzinie handlu obnośnego... tak to się nazywa? AR: Pisanie do gazetki było ciekawym doświadczeniem, podobnie jak ataki hord ludzi chcących kupić Sapere.

Poznałem w miarę dobrze sporo fajnych ludzi, elokwentnych (jak widać na przykładzie Kaśki), zaś odprawy

co piątek zapamiętam m.in. z powodu wbijających się wciąż do sali 23 gimnazjalistów, chcących zostawić plecaki.

OK: Chcecie ma koniec kogoś pozdrowić ?

(Ciąg dalszy ze strony 13)

(Ciąg dalszy na stronie 15)

S APERE AUDE STR. 15

AR: Pozdrawiam moją inwencję twórczą, przez której chwilowy brak nie mogę stworzyć porządnych pozdro-

wień.

KK: TAK! Chcę pozdrowić moją rybkę (mojego rybka...) Zbyszka, który ostatnio stracił przyjaciela, moich znajomych, którzy razem ze mną powoli staczali się ruchem jednostajnie przyspieszonym po krzywej

"sadystycznej", no i oczywiście kolegów redakcyjnych oraz naj...szą (znaczy napisz najfajniejszą) naczelną

na świecie :P

Chciałabym serdecznie podziękować Kasi i Alanowi za wspólną pracę w gazetce oraz za podzielenie się swoi-

mi refleksjami na temat szkoły, matury etc. POŁAMANIA PIÓR NA MATURZE! J

Oliwia Kalinowska

Kl. III cG

(Ciąg dalszy ze strony 14)

Niedziela, 24 marca, Plac Politechniki, Warszawa, Polska. Godzina 11:00. Wkraczam do Auli Politech-

niki Warszawskiej, gdzie trwały właśnie dni otwarte.

Niefortunnie się złożyło, że impreza trwała zbyt krótko, aby obejrzeć wszystkie wydziały. Skupię się głównie

na tym, czego się dowiedziałem i co widziałem w Auli.

Jest to duża hala o kształcie wielokąta, o białych ścianach wysokości kilku pięter, wspaniale zdobiona. To

miejsce na różne występy, koncerty albo, jak w tym wypadku, prezentacje poszczególnych wydziałów. Po terenie cały czas pędził dwukołowy robot z czujnikami wykrywającymi ruch, nad głowami gości unosił się

sterowiec (tak, było tyle miejsca), zaś wydział Lotnictwa przygotował maszynę symulującą przeciążenia oraz

symulator lotu. Każdy z wydziałów uczelni starał się jak najlepiej zaprezentować i zachęcić przyszłych studen-

tów. Przykładowo:

Matematyka i Nauki Informacyjne przygotowały różnorakie zadania dla zwiedzających, polegające m.in. na projektowaniu sieci energetycznej całego kraju czy opracowaniu sposobu sprzątania zamku, co miało na celu w

pewnym stopniu zaprezentować zagadnienia rozwiązywane przez absolwentów. Przy okazji dowiedziałem się,

że po matematyce można na przykład liczyć ryzyko kredytowe dla dużych banków, kariera nauczyciela nie jest jedynym wyjściem. Lotnictwo oprócz wspomnianych atrakcji i sterowca „szpanowało” też pucharem z jakichś

europejskich zawodów, wypełnionym krówkami. Przy okazji miałem okazję porozmawiać z jednym z wykła-

dowców, który rzeczowo odpowiadał na moje pytania dotyczące kierunku i rozwiał parę wątpliwości. Elektro-

nika załatwiła zaś sporą liczbę prostych obwodów do samodzielnego montażu.

Właśnie na ten wydział zaraz potem poszedłem, skuszony informacją o wykładzie na temat tych kierunków

studiów. Prezentacja była prowadzona przez jednego z wykładowców i obejmowała zagadnienia historii Poli-

techniki, czemu jest ona najlepsza spośród uczelni technicznych i co oferuje wydział Elektroniki. Zatem sama

PW ma sporo do zaoferowania: własny stadion, aulę, jacht pełnomorski, zespół tańca ludowego, orkiestrę, klub

studencki „Stodoła”, największy udział w organizacji Juwenaliów...

Po wykładzie był czas na krótkie zwiedzanie kilku sal, w tym pokoju tłumiącego dźwięk, studia nagraniowego

oraz sali spektroskopii, gdzie robiono nam zdjęcia w 3D.

Wizytę uważam za udaną, ułatwiła mi bowiem podjęcie trudnej decyzji. Ale na to zresztą za wcześnie, wpierw

trzeba napisać Sami-Wiecie-Co.

A.R.

Z wizytą w stolicy...

ROK 12 6/74 S TR. 16

Pamiętnik maturzystki

4 kwietnia

Piękną mamy zimę tej wiosny, nieprawdaż? Ok, rozumiem,

że tegoroczny mróz nie był aż tak siarczysty, ale nie powin-no to stanowić pretekstu dla matki natury, by wykręcać

nam takie numery! Jedyny plus pogody jest taki, że nie

przywodzi ona na myśl zbliżającej się godziny próby. Pró-by moich umiejętności wkręcania egzaminatorów, że do-

skonale wiem, co robię, rozwiązując zadania czy interpretu-

jąc tekst, że wcale nie widzę chińskich znaczków, czytając polecenia. Taaak, to będzie idealna okazja, by pokazać mój

niezwykły talent do lania wody na szeroką skalę.

Skoro jednak i tak zginiemy, zasypani toną kwietniowego śniegu, po co się uczyć? Lepiej trochę poleniuchować,

poczytać książki, pooglądać filmy albo po prostu spać.

Nawet nie mam ochoty oglądać wiadomości, które co raz to przypominają mi o jakiś idiotycznych pomysłach Koreań-

czyków, straszących nas wojną jądrową, znaczy nie nas

bezpośrednio, ale i tak zdecydowanie nie pochwalam idei niszczenia świata czy też jego części. Jakbyśmy nie mogli

się wszyscy kochać! A jeśli nie kochać, to chociaż lubić,

albo przynajmniej tolerować, ale nieee... bo oczywiście trzeba mnie straszyć takimi informacjami w telewizji! Na

MIESIĄC przed moim osobistym małym wybuchem jądrowym, który zajdzie w moim mózgu, gdy otworzę

pierwszy arkusz egzaminacyjny. No oni sobie po prostu żarty jakieś robią. Ja i tak już jestem kłębkiem ner-wów. Denerwuję się tak bardzo, że śpię po szkole zamiast się uczyć!

Ugh... ten stres mnie wykańcza. Do tego dochodzi pogłębiający się stan mojej psychozy, przez którą nie mam siły zabrać się do nauki. Dosłownie WSZYSTKO mnie rozprasza: ściany, sufit, ołówek leżący na biurku,

a nawet cisza. I weź tu się człowieku ucz do matury...

6 kwietnia

Po małym kryzysie osobowościowym, który przeszło moje alter-ego piszą-ce powyższą wypowiedź, pozwól, drogi pamiętniczku, że wrócę na ziemię.

Jest to wszakże mój ostatni wpis! Z ręką na sercu muszę przyznać, że

żalenie się na twoich stronach było całkiem fajne, powiedziałabym nawet, że stanowiło to dość interesujące i osobliwe przeżycie. Dzielenie się swoi-

mi frustracjami związanymi z powolnym tonięciem mojego statku

"Matura" okazało się być fajną przygodą. Co z tego, że z mojej łajby zosta-ły same drzwi, na których dryfuję niczym na tratwie. Być może czeka mnie

ciężka przeprawa, jak ta z filmu "Cast-away", ale może uda mi się osiągnąć

cel, a wtedy stanę się prawdziwym korsarzem niczym słynny Captain Jack

Sparrow. Na razie jednak muszę dopłynąć do najbliższego brzegu, by

odbudować ten swój... ekhm okręt, czyli w końcu wziąć się za naukę. Póki

co jednak czas się pożegnać i stawić czoła niebezpiecznej przygodzie jaką jest egzamin dojrzałości. AHOJ!

Kapitan tonącej...tratwy.

K. Kowalewska

Matura się zbliża

a człowiek ubliża

tak biedny "ułomny"

i znów wiarygodny

Nieszczęście się zbliża

jak grom z jasnego nieba

jak kataklizm bezczelny

jak siwy staruszek...

I wnet się okaże

czy zdałem? Nie zdałem

A potem nauka

mchy lasy porosty

Nie lada piórem opatrzony

Niedoceniony wieszcz

Przeminęło z wiatrem

S APERE AUDE STR. 17

Przyjaźń i przyjaciele w życiu człowieka

Człowiek to istota stale potrzebująca towarzystwa. Aby się w pełni zrealizować i rozwijać, każdy z nas musi mieć kogoś, z kim może szczerze porozmawiać, opowiedzieć o swoich problemach, podzielić się radością i

sukcesami. Nie zawsze jednak mamy na myśli konkretne zażyłości na zasadzie chłopak-dziewczyna czy mąż-

żona. Najczęściej chodzi nam o przyjaciela, kogoś, kto potrafi nas zrozumieć, czasami nawet bez słów.

Ja osobiście przychylam się do opinii mających na celu uświadomić nam, że nawet zwykły kaktus czy drzewko

bonsai może spełniać funkcję przyjaciela. Niektórym wydaje się to śmieszne, ale nie ulega wątpliwości, że każdy inaczej pojmuje pojęcie przyjaciela. Jest z tym trochę tak jak z pojęciem szczęścia - dla ciebie szczę-

ściem jest kolejna impreza w weekend, ale to nie oznacza, że ja też muszę mieć takie wyobrażenie o szczęściu.

Dla mnie może to być chwila ciszy lub wręcz przeciwnie – momenty wypełnione hałaśliwą muzyką denerwują-

cą rodzinę i sąsiadów.

Zatem kim jest przyjaciel ? Ten prawdziwy, nie taki „kryzysowy”, który dziś jest, a jutro nie ma po nim śladu. Jak rozpoznać go pośród dziesiątek ludzi, wyodrębnić go z nawału wielu innych osób spotykanych na co

dzień? No cóż, na pewno twoim przyjacielem nie zostanie ktoś, kto nabija się z ciebie otwarcie. Za to duże

szanse mają osoby nadające na „tych samych falach” co ty. Takim nie trzeba godzinami tłumaczyć jednej rze-czy, byście się zrozumieli . Wniosek: najlepszy przyjaciel powinien być tak samo opętany jak ty, mieć tak

samo poprzewalane w głowie jak ty i w ogóle powinniście być jak rodzeństwo syjamskie - wtedy możesz z całą

pewnością stwierdzić, że MASZ PRZYJACIELA.

Ale dlaczego przyjaźń jest tak istotna w relacjach interpersonalnych? Dlatego, że nikt z nas nie potrafi żyć

w zupełnej samotności. Każdy, nawet największy outsider, potrzebuje czyjejś bliskości. Przyjaźń kształtuje naszą osobowość, pozwala na rozwój psychiczny i psychologiczny. Posiadanie przyjaciela jest jak wzmocnie-

nie swojego alter ego. Mieć przyjaciela – czyli czuć się docenionym, lubianym, akceptowanym.

Dzięki przyjaźni człowiek uczy się odpowiedzialności i samodyscypliny. Poznaje świat, w którym nie jest sam

jeden najważniejszy. Zauważa problemy i potrzeby drugiego człowieka. Pozbywa się narcyzmu i egocentry-

zmu. Nabywa doświadczenia, które pozwala mu budować porozumienie z innymi ludźmi. Staje się otwarty i chłonny na nowe znajomości. Nie boi się wyzwań, bo wie, że zawsze ma przy sobie kogoś, kto jest gotów mu

pomóc. Właśnie na takich prostych słowach bazuje istota przyjaźni. Na pomocy, szczerości, wspieraniu się w ciężkich chwilach.

AK

Love. Dzięki uprzejmości p. Z. Janas

First meeting, first look, A few deep–hearted words;

First kiss, like amazing book...

Everything like a sky road.

First tear, first shout, Everything is evil.

Your lies areloud.

You turned out to be the Devil

It’s meeting and separation,

It’s joy and sadness.

For men it’s women,

For women it’s men.

Without love

The world is nothing.

Klaudia Bielska, Ewelina Polak i Oliwia Piórkowska z IdLo

Paweł Perkowski i Michał Modzelewski z Id LO

ROK 12 6/74 S TR. 18

Nie zapomnij o mnie.

Opowiadanie

Usiadłam na podłodze, trzymając w ręku swoją ulubioną maskotkę, z którą rozstawałam się

tylko w czasie kąpieli. Nie dawałam jej nikomu,

mama czasami musiała podchwytliwie zabierać mi ją z rąk, abym grzecznie usiadła i zjadła

obiad. Tego misia miałam prawie od urodzenia,

dostałam go od babci w przeddzień jej śmierci. Był biały, a na brzuszku

miał napis: „Nie zapo-

mnij o mnie”. Bardzo go kochałam, przyzwy-

czaiłam się do niego.

Zawsze mogłam z nim pogadać, choć on nie

odzywał się do mnie.

Jednak wiedziałam, że słucha. Przynajmniej

wtedy tak myślałam.

Tamtego dnia wiał silny

wiatr, co jakiś czas

spadało kilka kropel

deszczu. Ogólnie mó-

wiąc – paskudna pogo-da. Mama siedziała przy

stole, pijąc kawę i czy-tając najnowsze wyda-

nie jakiegoś czasopi-

sma. Patrzyłam chwilę na nią, na jej bladą cerę,

jasne włosy i duże,

niebieskie oczy. Była ładna, naprawdę ładna.

Tak mówił tata. W

pewnym momencie zauważyłam, że trzęsą się jej ręce. Nie wiedzia-

łam, co to oznacza, więc wróciłam do zabawy.

Nie minęło pięć minut, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka. Moja rodzicielka wstała jak oparzona i

pobiegła otworzyć drzwi, w których stanęli dwaj

wysocy mężczyźni. Nie musieli nic mówić, ona wiedziała. Chyba przeczuwała to od kilku dni,

lecz nie byłam pewna, czy jej zachowanie nie

jest spowodowane czymś innym.

Tata wyjechał w sprawach służbowych do Afry-ki, tego dnia miał wrócić. Posprzątałyśmy razem

z mamą dom, upiekłyśmy ciasto, razem nawet

ugotowałyśmy obiad. A wszystko to po to, aby

zrobić mu niespodziankę i umilić powrót. Wyje-

chał na miesiąc, jednak bywało też tak, że nie było go pół roku. Zawsze strasznie za nim tęskniłam, a gdy już

miał przyjechać, cieszyłam się niemiłosiernie. Skaka-

łam na niego, tuliłam się, pokazywałam nowe zabawki lub rysunki. On z wielkim uśmiechem słuchał mnie i

mocno ściskał, po czym podrzucał do góry. Gdy byłam

mniejsza bałam się tego, jednak potem zawsze się śmia-

łam, spadając w jego ramiona.

Wtedy było inaczej. To nie

tatę zobaczyłam w drzwiach

w momencie, gdy mama

prawie zemdlała. To nie on

przywiózł mnie w dziwne

miejsce, gdzie ściany były białe i popękane, a łóżka stały

na korytarzu. Nie on przytulił

mnie, kiedy rozpłakałam się, że nie mam swojej maskotki.

To nie on wrócił się ze mną

do domu, abym była szczęśli-

wa, choć na chwilę. W tam-

tym momencie zrozumiałam,

że on już nie wróci. Gdy weszłam do ponurej sali i

ujrzałam go leżącego na łóżku z czymś dziwnym na twarzy;

zaczęłam płakać. Mama nie

chciała wchodzić, ja musia-łam. Patrzyłam chwilę na

niego i nie mogłam sobie

odpowiedzieć na pytanie, czy to na pewno ta sama osoba,

która niedawno przywiozła mi

nową lalkę, o której marzy każda, mała dziewczynka.. Jednak gdy spojrzał na mnie

jednym okiem, z którego popłynęła łza, od razu wie-

działam. Podeszłam do niego i powiedziałam, wkłada-

jąc swojego misia w jego dłoń:

- Nie zapomnij o mnie.

Chwilę potem jego serduszko się zatrzymało. Rozluźnił

uścisk, przez co zabawka upadła na ziemię z dziwnym,

głuchym hukiem.

S APERE AUDE STR. 19

Przez ostatnie 3 lata

rysowała dla nas:

Katarzyna Kowalewska

ROK 12 6/74 S TR. 20

Korzystając ostatnio z wolnej chwili w środku tygodnia pomyślałam, że warto byłoby sprawdzić, co

ciekawego oferuje nam teraz telewizja. Jako że telemaniakiem nie jestem i w TV zerkam raczej sporadycznie,

obawiałam się tego, co mogę tam zobaczyć. I rzeczywiście, to, co się teraz tam wyprawia, przeszło moje naj-

śmielsze oczekiwania.

Po pierwsze- teleturnieje. Kiedyś trzeba było popisać się szeroko pojętą i imponującą wiedzą ogólną, żeby

wygrać skrzynkę słodyczy. Dziś uczestnicy mogą dostać milion, jeśli przeniosą piłeczki pingpongowe nosem

do słoika w 60 sekund.

Po drugie- kanały muzyczne. Dawniej, a przynajmniej za czasów mojego

dzieciństwa rzeczywiście puszczano tam teledyski. Dziś na MTV da się

obejrzeć tylko programy takie, jak "Licealne ciąże" albo "Nastoletnie mat-

ki". Inny kanał, który w zamierzeniu miał oferować tylko muzykę też za-

wiódł moje oczekiwania. Wszystkie piosenki oznaczone jako "najnowsze

hity" brzmiały dosłownie identycznie. Nie miały w sobie nawet krzty praw-

dziwych instrumentów, a wykonawcy prześcigali się w tym, czyj tekst jest

bardziej perwersyjny i czyj strój jest dziwniejszą i bardziej szokującą kon-

strukcją z cekinów, koronek i surowego mięsa.

Po trzecie- seriale wzorowane na rzekomo prawdziwym życiu. "Trudne

sprawy", "Dlaczego ja?", "Ukryta prawda"... Powodują one u mnie utratę

wiary w ludzi- tych, którzy piszą scenariusze, tych, którzy namiętnie to

oglądają i w dodatku biorą na serio oraz tych, którzy zgodzili się tam zagrać.

Byłam już naprawdę umęczona tym maratonem, kiedy w końcu udało mi się

znaleźć coś wartego poświęcenia czasu- mecz ligi piłki nożnej, liga angiel-

ska. Okazało się więc, że jedyne, co zostało dobrego w telewizji, ma z nią

tak naprawdę niewiele wspólnego. Moja radość nie trwała jednak długo-

wkrótce potem, gdy padła pierwsza bramka, do pokoju weszła babcia, twier-

dząc, że dziś w serialu, który ogląda, ma wyjść na jaw, że główna bohaterka

zdradza narzeczonego z jego bratem, z którym w dodatku jest w ciąży. I że

mam natychmiast przełączyć kanał, zamiast oglądać te "głupoty"...

Maria Leszczyńska

IID lo

sapere aude,

Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie

Redakcja: K. Kowalewska (IIIa), Alan Rashid (IIIbLO), Magdalena Konopko, A. Milewska i O. Kalinowska (IIIcG), D. Kowa-

lewska (IaLO), M. Leszczyńska (IIdLO), Anna Kossakowska (ID), Liwia Dąbrowska i Klaudia Bielska, Anna Narożna

Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08,

Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska

Skład i księgowość: Robert Mrozowski

Nakład: 120 egz.

M a r y s i a m a g ł o s

6 –

2012

/20

13

wa

żne

do

ko

ńca

m

aja

20

13

Nasze jajo!

Oto rada

na twoje

koszmary!

Zabawa tylko dla uczciwych!!!

W naszej piaskownicy

nie chcemy oszustów!