6
Redaktor prowadzący: Magdalena Bojanowska, Piotr Radecki Redakcja: Magda Gontarek, Dominika Maciejewska, Natalia Oumedjebeur, Paweł Sadowski Grafika i łamanie: Dorota Wieluńska Opieka redakcyjna: red. Piotr Radecki, red. Konrad J. Zarębski, red. Stanisław Zawiśliński Biuro Festiwalowe, Centrum Informacji Turystycznej, Rynek 20 tel.: 695 216 957, 691 035 801, e-mail: [email protected] Otwarcie na dialog O 15 edycji Festiwalu Filmów-Spotkań NieZwykłych opowiada jego inicjatorka i dyrektor Katarzyna Kubacka-Seweryn. W tym roku Reżyserem NieZwykłym został Jerzy Skolimowski a Aktorką NieZwykłą Stanisława Celińska… Jerzy Skolimowski jest artystą, który zaskakuje spoj- rzeniem na człowieka i proponuje nieoczywiste roz- wiązania. Dla niego słowo nie jest desygnatem – on skupia się na emocjach. Na przykład w „Essential Kil- ling” słowa nie istnieją, liczą się atmosfera i emocje. Filmy Skolimowskiego mogą się podobać, albo nie, ale nie można być wobec nich obojętnym. Z kolei Stani- sława Celińska jest niezwykłą i wspaniałą postacią. To fantastyczna aktorka, którą pamiętamy z magnetycz- nych ról w „Pannach z Wilka” czy „Dwóch księżycach”. Jest też cudowną osobą, która pokazuje piękno co- dzienności i piękno walki ze swoimi słabościami. Jest też festiwalowa nowość… Pierwszy raz współpracujemy z Polską Światłoczułą, projektem Doroty Kędzierzawskiej i Artura Reinhar- ta, którzy wierzą, że warto robić kino objazdowe. Docie- rają do miejsc, gdzie ludzie nie mogą obejrzeć filmów na dużym ekranie, ani rozmawiać z twórcami. Wokół Sandomierza odbędą się dwa pokazy „Ostatniej ro- dziny” i spotkanie z Andrzejem Sewerynem oraz dwie projekcje bajek z poznańskiego Telewizyjnego Studia Filmów Animowanych i spotkanie z ich producentką a zarazem prezesem studia, Ewą Sobolewską. Co niezwykłego jest w tym festiwalu? Staramy się pokazać filmy, które są otwarte na czło- wieka, na dialog dobra i zła, mówią o tym, co w nas jest warte rozwoju, a z czym trzeba walczyć. Zapra- szamy twórców, którzy chcą mówić o sprawach trud- nych, kim jest człowiek. I co można zrobić, żeby, jak mówi Reżyser NieZwykły Jan Jakub Kolski, to swoje człowieczeństwo i tę przestrzeń dobra zwielokrotniać. Festiwal obchodzi już 15-lecie istnienia… Tak: 15 lat temu zrodził się jego pomysł. Z okazji tego jubileuszu udało mi się przekonać naszego sponsora, firmę Pilkington, by na Rynku Starego Miasta posta- wić 15 szklanych ławek. Zależało mi, aby nie były one tylko miejscem do siedzenia, ale miejscem skłania- jącym do refleksji. Dlatego każda będzie poświęcona jednemu z 15 Reżyserów NieZwykłych i będzie na niej wygrawerowany cytat z jego filmu. W ten sposób zo- stawimy w przestrzeni Sandomierza pamiątkę po fe- stiwalu, coś, co będzie inspirowało przez cały rok. Rozmawiała Magdalena Bojanowska GAZETA nr 1 | 1.05.2018 II W D, I  B UW ciąg dalszy na str. 5 » Szczęściarz Szkolny kolega przyszłego prezydenta Czech Vaclava Havla i Miloša Formana, reżyser, scenarzysta, aktor, malarz, poeta, bokser, ulubieniec kobiet, laureat, celebryta. W każdej z tych ról Jerzy Skolimowski zrazu pewny siebie, po chwili zaskakuje wrażliwością i skromnością. O swojej poezji nie ma najlepszego zdania: – W ży- ciu wyszło mi parę wierszyków. Ale nie wiem, dla- czego w trakcie kongresu młodej poezji polskiej zna- lazłem się na poziomie Bryllów i Grochowiaków. Dostałem wtedy trzecią nagrodę za jeden z najbardziej Nie tylko dla kinomaniaków Rozpoczyna się 15. edycja Festiwalu Filmów-Spotkań NieZwykłych. Przed laty jako logo festiwalu wybrano siewcę, który rzuca ziarno. Ta metafora idealnie spraw- dziła się w Sandomierzu, gdzie „gleba” jest bardzo uro- dzajna, a „ziarno” od lat wydaje niezwykle obfite plony. Festiwal idealnie komponuje się z klimatem naszego miasta i na stałe już wpisał się w kalendarz imprez miej- skich. Zarówno mieszkańcy, jak i turyści przywiązali się do niego i z niecierpliwością czekają na kolejną edycję tego wspaniałego wydarzenia. Cieszę się, że Festiwal nie jest ucztą wyłącznie dla ki- nomaniaków. Warsztaty filmowe, projekcje filmów ani- mowanych czy spotkania, podczas których aktorzy będą czytać bajki, to świetna okazja do rodzinnego spędzenia czasu. Niemałą atrakcją będzie również wspaniała akcja „Malowanie światłem”. Serdecznie więc zapraszam do udziału w jubileuszowej edycji Festiwalu Filmów-Spotkań NieZwykłych. Burmistrz Sandomierza Marek Bronkowski Autorem festiwalowego plakatu jest Andrzej Pągowski. Wywiad z artystą na str. 11

gazeta nr 1 (2018)alldots.com.pl/_FFSN/Gazeta-festiwalowa/FFSN2018_gazeta... · 5hgdnwru surzdg] f\ 0djgdohqd %rmdqrzvnd 3lrwu 5dghfnl 5hgdnfmd 0djgd *rqwduhn 'rplqlnd 0dflhmhzvnd

Embed Size (px)

Citation preview

Redaktor prowadzący: Magdalena Bojanowska, Piotr Radecki

Redakcja: Magda Gontarek, Dominika Maciejewska, Natalia Oumedjebeur, Paweł Sadowski

Grafi ka i łamanie: Dorota Wieluńska

Opieka redakcyjna: red. Piotr Radecki, red. Konrad J. Zarębski, red. Stanisław Zawiśliński

Biuro Festiwalowe, Centrum Informacji Turystycznej, Rynek 20

tel.: 695 216 957, 691 035 801, e-mail: [email protected]

Otwarcie na dialogO 15 edycji Festiwalu Filmów-Spotkań NieZwykłych opowiada jego inicjatorka i dyrektor Katarzyna Kubacka-Seweryn.

W tym roku Reżyserem NieZwykłym został Jerzy Skolimowski a Aktorką NieZwykłą Stanisława Celińska…Jerzy Skolimowski jest artystą, który zaskakuje spoj-rzeniem na człowieka i proponuje nieoczywiste roz-wiązania. Dla niego słowo nie jest desygnatem – on skupia się na emocjach. Na przykład w „Essential Kil-ling” słowa nie istnieją, liczą się atmosfera i emocje. Filmy Skolimowskiego mogą się podobać, albo nie, ale nie można być wobec nich obojętnym. Z kolei Stani-sława Celińska jest niezwykłą i wspaniałą postacią. To fantastyczna aktorka, którą pamiętamy z magnetycz-nych ról w „Pannach z Wilka” czy „Dwóch księżycach”. Jest też cudowną osobą, która pokazuje piękno co-dzienności i piękno walki ze swoimi słabościami. Jest też festiwalowa nowość…Pierwszy raz współpracujemy z Polską Światłoczułą, projektem Doroty Kędzierzawskiej i Artura Reinhar-ta, którzy wierzą, że warto robić kino objazdowe. Docie-rają do miejsc, gdzie ludzie nie mogą obejrzeć fi lmów

na dużym ekranie, ani rozmawiać z twórcami. Wokół Sandomierza odbędą się dwa pokazy „Ostatniej ro-dziny” i spotkanie z Andrzejem Sewerynem oraz dwie projekcje bajek z poznańskiego Telewizyjnego Studia Filmów Animowanych i spotkanie z ich producentką a zarazem prezesem studia, Ewą Sobolewską.Co niezwykłego jest w tym festiwalu?Staramy się pokazać fi lmy, które są otwarte na czło-wieka, na dialog dobra i zła, mówią o tym, co w nas jest warte rozwoju, a z czym trzeba walczyć. Zapra-szamy twórców, którzy chcą mówić o sprawach trud-nych, kim jest człowiek. I co można zrobić, żeby, jak mówi Reżyser NieZwykły Jan Jakub Kolski, to swoje człowieczeństwo i tę przestrzeń dobra zwielokrotniać. Festiwal obchodzi już 15-lecie istnienia…Tak: 15 lat temu zrodził się jego pomysł. Z okazji tego jubileuszu udało mi się przekonać naszego sponsora, fi rmę Pilkington, by na Rynku Starego Miasta posta-wić 15 szklanych ławek. Zależało mi, aby nie były one tylko miejscem do siedzenia, ale miejscem skłania-jącym do refl eksji. Dlatego każda będzie poświęcona jednemu z 15 Reżyserów NieZwykłych i będzie na niej wygrawerowany cytat z jego fi lmu. W ten sposób zo-stawimy w przestrzeni Sandomierza pamiątkę po fe-stiwalu, coś, co będzie inspirowało przez cały rok.

Rozmawiała Magdalena Bojanowska

GAZETAnr 1 | 1.05.2018

II W D, I  B UW

ciąg dalszy na str. 5 »

SzczęściarzSzkolny kolega przyszłego prezydenta Czech Vaclava Havla i Miloša Formana, reżyser, scenarzysta, aktor, malarz, poeta, bokser, ulubieniec kobiet, laureat, celebryta. W każdej z tych ról Jerzy Skolimowski zrazu pewny siebie, po chwili zaskakuje wrażliwością i skromnością.

O swojej poezji nie ma najlepszego zdania: – W ży-ciu wyszło mi parę wierszyków. Ale nie wiem, dla-czego w trakcie kongresu młodej poezji polskiej zna-lazłem się na poziomie Bryllów i Grochowiaków. Dostałem wtedy trzecią nagrodę za jeden z najbardziej

Nie tylko dla kinomaniakówRozpoczyna się 15. edycja Festiwalu Filmów-Spotkań NieZwykłych. Przed laty jako logo festiwalu wybrano siewcę, który rzuca ziarno. Ta metafora idealnie spraw-dziła się w Sandomierzu, gdzie „gleba” jest bardzo uro-dzajna, a „ziarno” od lat wydaje niezwykle obfi te plony. Festiwal idealnie komponuje się z klimatem naszego miasta i na stałe już wpisał się w kalendarz imprez miej-skich. Zarówno mieszkańcy, jak i turyści przywiązali się do niego i z niecierpliwością czekają na kolejną edycję tego wspaniałego wydarzenia. Cieszę się, że Festiwal nie jest ucztą wyłącznie dla ki-nomaniaków. Warsztaty fi lmowe, projekcje fi lmów ani-mowanych czy spotkania, podczas których aktorzy będą czytać bajki, to świetna okazja do rodzinnego spędzenia czasu. Niemałą atrakcją będzie również wspaniała akcja „Malowanie światłem”. Serdecznie więc zapraszam do udziału w jubileuszowej edycji Festiwalu Filmów-Spotkań NieZwykłych.

Burmistrz Sandomierza Marek Bronkowski

Autorem festiwalowego plakatu jest Andrzej Pągowski. Wywiad z artystą na str. 11

strona 2

Marzenia i niespodziankaW tym roku fi rma NSC Group, od wielu lat wspomagająca Festiwal Filmów-Spotkań NieZwykłych, przygotowała dodatkową atrakcję – szklane ławki.

Naszym wkładem w promocję kultury są warszta-ty filmowe dla dzieci i młodzieży, które powstały z inicjatywy firmy Pilkington sześć lat temu i stały się nieodłączną częścią Festiwalu. Wspieranie mło-dych ludzi w realizacji ich pasji i marzeń to dla nas wspaniałe doświadczenie. Cieszymy się, że nasze zaangażowanie doceniają nie tylko uczestnicy warsz-tatów, ale również organizacje biznesowe, takie jak np. Forum Odpowiedzialnego Biznesu, które wy-różniło nasz wkład w przygotowanie Festiwalu Fil-mów-Spotkań NieZwykłych w Raporcie Dobrych Praktyk – mówi Ryszard Jania, Country Manager NSG Group w Polsce. – Niewątpliwie sporym zasko-czeniem tegorocznej imprezy będą szklane ławki.

Ryszard Jania, Country Manager NSC Gruop w Polsce, właściciela fi rmy Pilkington, który od lat wspomaga Festiwal Filmów-Spotkań NieZwykłych.

Każda wykonana przez NSG Group ławka to uhonorowanie jednej wielkiej postaci polskiej kinematografi i. Jesteśmy dumni, że również w ten sposób możemy na stałe wpisać się w krajobraz fi lmowego Sandomierza – dodaje Ryszard Jania.

Oscary i okoliceTrzy Oscary, około 10 nominacji, cztery Złote Globy, pięć nagród BAFTA, nagrody w Cannes, Wenecji i Berlinie – bilans fi lmów reprezentujących kinematografi ę światową w Sandomierzu naprawdę jest imponujący. Wybór najlepszych fi lmów pozostaje, oczywiście, kwestią gustu. Żeby niczego nie sugerować, przedstawiamy je w kolejności alfabetycznej.

Życie na Coney Island w latach 50. XX w. tylko z pozoru było sielanką... „Na karuzeli życia” Woody’ego Allena.

W „Happy Endzie” mistrz Michael Haneke do-tyka kryzysu rodziny, jakkolwiek równie ważny jest w tym filmie temat uchodźców. Woody Allen kolejny raz powraca do USA połowy lat 50. XX w., by w „Na karuzeli życia” pokazać, że choć to podobno były szczęśliwe czasy, życie samo ukła-dało się w dramaty Tennessee Williamsa. Andriej Zwiagincew opowiada w „Niemiłości” o rozpa-dzie rodziny, a przy okazji kreśli jeszcze jedną metaforę dzisiejszej Rosji. O obsypanych setką nagród „Trzech billboardach za Ebbing, Missouri” Martina MacDonagha mówi się, że to „Fargo” na miarę XXI w., co wyjaśnia kolejnego Oscara dla Frances McDormand, która w obu filmach grała główną rolę. „W czterech ścianach życia” belgij-skiego operatora Philippe’a van Leeuwa to relacja z ogarniętego wojną Damaszku: życie grupy ludzi uwięzionych w ruinch domu pod ostrzałem snajpera.

KJZ

Niemiłość – środa, 21.00, DKHappy End – środa, 22:00, Kino StarówkaW czterech ścianach życia – czwartek, 20:00, KSTrzy billboardy za Ebbing, Missouri – czwartek, 20:00, DKNa karuzeli życia – czwartek, 22:15, DK

FO

T. A

RC

HIW

UM

FO

T. A

RC

HIW

UM

strona 11

Plakat to nie letnia herbataO swoim pierwszym plakacie, braku strachu przy realizacji kontrowersyjnych pomysłów i o cenzurze mówi Andrzej Pągowski, znakomity artysta grafi k, autor plakatu tegorocznego festiwalu.

Jest pan autorem ponad 1400 plakatów. Pa-mięta pan pierwszy z nich?Oczywiście! Zrobiłem go do spektaklu „Mąż i żona” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Naro-dowym. Byłem wtedy na czwartym roku studiów i to była dla mnie duża frajda. Rodzice najbardziej kocha-ją pierwsze dziecko, grafi k najlepiej pamięta pierwszy plakat (śmiech). Potem idzie to już troszkę z automa-tu, ale oczywiście są plakaty, które odbiorcy uważają za ważne i one takie też stają się dla mnie. Przyznam jednak, że nigdy nie patrzę w przeszłość, bo bardziej interesuje mnie to, co będzie jutro. Co pana inspiruje przy tworzeniu plakatów?Przede wszystkim temat. Za każdym razem on jest skonstruowany inaczej: w przypadku fi lmu to długa i skomplikowana historia, teatru – scenariusz oraz rozmowy z reżyserem i scenografem, a w przypadku festiwalu jego przesłanie.

Ten plakat wzbudził bardzo duże kontrowersje.

Tworzy pan plakaty od połowy lat 70. Miał pan wtedy problemy z cenzurą?Wtedy każdy plakat, zanim się ukazał na ulicy, mu-siał mieć stempel cenzury. Kilkanaście plakatów niestety mi zatrzymano. Nie było to przyjemne i niezawsze kończyło się łagodnie.

Wiele z jego plakatów zostało nagrodzonych, ale sam przyznaje, że interesuje go tylko przyszłość.

Czy plakat powinien wywoływać dyskusje?Jeśli plakat nie wywołuje dyskusji lub jakiejś reakcji to jest nieudany. Najlepiej, kiedy są ludzie, którzy są bardzo na tak i ludzie, którzy są bardzo na nie. Plakat nie powinien być jak letnia herbata.Nie boi się pan realizować kontrowersyjnych pomysłów?Facet, który zrobił w 1994 r. plakat „Papierosy są do du-py” nie powinien się bać niczego. Można powiedzieć, że wiele moich plakatów z lat 80. czy 90. było kon-trowersyjnych – w jakiś sposób nie były po „linii” władzy. Dzisiaj też zdarza mi się robić plakaty kon-trowersyjne, które wydają mi się ważne, choć nie jest to mój główny cel. Muszę przyznać, że wolę tematy, które są mi zlecane.Tekst na plakacie jest tak ważny, jak obraz? Kiedyś teksty były rzeczą dodaną, niespecjalnie waż-ną dla zleceniodawcy i tak naprawdę wtapiały się w grafi kę plakatową. Natomiast po roku 1989, kiedy za wydaniem plakatu i za informacją na nim stoją konkretne pieniądze i oczekiwania, te napisy stały się ważne. I czasami zabijają plakat. Mówił pan, że pana guru jest Andy Warhol...Cenię go z racji chęci uczestniczenia w życiu artystycz-nym Nowego Jorku i odwagi eksperymentowania. Ale jest wielu innych artystów, którzy imponują mi pra-cowitością czy podejściem do realizowania tematów. Dziś bardzo trudno zrobić coś nowego, ponieważ speł-nionych artystów są miliony.

Rozmawiała Magdalena Bojanowska

Wernisaż wystawy plakatów Andrzeja Pągowskiego – środa, 16:30, BWA

FO

T. A

RC

HIW

UM

FO

T. P

AG

OW

SKI.

PL

strona 10

Wielki poeta, tekściarz

Piotr Machalica mówi o swojej fascynacji piosenkami

Wojciecha Młynarskiego.

Pierwszy raz zaśpiewałem piosenkę Młynarskiego, kiedy miałem 10 lat. I dopiero z wiekiem zacząłem rozu-mieć to, jak on widzi świat. Kiedy zacząłem słuchać jego płyt, robiłem to tak często, że do dzisiaj wszystkie jego piosenki znam na pamięć. Uwa-żam, że Młynarski był wielkim po-etą, chociaż on sam uważał siebie za

tekściarza. Jego utwory są dowcipne, mądre, wspa-niałe. Niektórych nawet nie śpiewam, ale mówię, bo one są poezją. Muszę przyznać, że mam problem z tymi piosen-kami, które sam śpiewał. Całe moje zawodowe życie zbierałem się, żeby zrobić recital z piosenek Wojciecha Młynarskiego, ale nigdy nie miałem na to odwagi. Pierwszy taki koncert zagraliśmy dwa tygodnie przed śmiercią Wojtka. Był skromny i miał ogromny dystans do siebie i do świata. Dla-tego właśnie pozostanie dla mnie taki wspaniały. Życie bez Młynarskiego i jego piosenek byłoby dla mnie ugorem.

Zebrała MB

Młynarski. Piosenka fi nałowa – wtorek, 16:30, KSMój ulubiony Młynarski. Koncert Piotra Machali-cy. Ceremonia Otwarcia 15 FFSN. – wtorek, 21:30

Recital marzeńJest taka płyta Wojciecha Młynar-skiego, którą cenię nade wszystkie. Koncertowy album „Recital ’71” jest trochę mniej znany: „przykryła” go po-pularność późniejszych płyt i przebo-jów. Jednak dla mnie ten koncertowy zapis 11 piosenek jest idealną emana-cją geniuszu artysty. Nagrany na fali pogrudniowej odwilży, kiedy cenzu-ra trochę odpuściła, ma oszczędną

okładkę ze słynnym, czarno-bia-łym zdjęciem, które stało się wręcz jego znakiem rozpoznawczym. Są

na tej płycie przeboje („Jeśli znaj-dę taką żonę”, „Podchodzą mnie

wolne numery”, „Przy-stanek koło ZOO”, „Hotel

EUROPA” oraz słynne „Przyjdzie walec i wyrówna”), ale także utwory może mniej po-pularne („Młodość Świętego Mikołaja” czy „Ballada o późnej starości Don Kichota”), co bynajmniej nie oznacza, że nie są równie smakowite.Gra też na tej płycie zespół niezwykły. I tak jak Wojciech Młynarski jest mistrzem słowa, tak oni – mistrzami brzmienia. Ale to nic dziwnego, sko-ro liderem był Adam Makowicz (fortepian), a z nim grali: Michał Urbaniak (saksofon, skrzypce), Marek Bliziński (gitara), Paweł Jarzębski (bas) i Czesław Bartkowski (perkusja). Czy można sobie wyobrazić wspanialszy skład? Kto choć odrobinę interesuje się jazzem, ten rozumie mój zachwyt. Bo to był praw-dziwy słowno-muzyczny dream team. Jedyny taki w historii polskiej piosenki. I choć zawsze będę ża-łował, że nie mogłem ich wysłuchać na żywo, cieszę się, że przynajmniej ten album istnieje.

Piotr Radecki

Nikt nie chce być nikimKażdy chce być popularny. Nie ma cię w sieci – nie istniejesz. Ta myśl towarzyszy miliardom ludzi. To geneza kultury selfi e.

Mizdrzymy się do telefonu kalecząc i maltretując własne ciała, w ekstremalnie niebezpiecznych sy-tuacjach, z ludzkimi dramatami na drugim planie. To odcinanie się od rzeczywistości, codzienności i zdrowego rozsądku, rezygnacja z myślenia na rzecz

intensywności przeżyć, o których natychmiast trzeba opowiadać w efektownej selfi e-sprzedaży. Nikt nie chce być nikim, ale też nikt nie jest tym, za kogo się podaje – mówi Zofi a Łuczko, autorka wystawy foto-grafi i „Selfi Maskarada”. Prezentuje na niej serię au-toportretów powstałych poprzez deformację selfi e za pomocą skanera. Urządzenie wygenerowało nowe, przypadkowe i niepowtarzalne obrazy.

MB

Selfi Maskarada, wernisaż wystawy – wtorek, 18:00, Iluzjon Art Cafe przy SCK

strona 3

W końcu siebie polubiłamTo, co przeżyłam sprawiło, że mam coś do powiedzenia. I ludziom jest to potrzebne – mówi popularna aktorka Stanisława Celińska. A obecnie równie popularna piosenkarka i autorka tekstów.

W ostatnich latach nagrywa pani płyty…. Zawsze mnie to interesowało. Pochodzę z muzycznej rodziny i powinnam być muzykiem. Jednak mama powtarzała, że to ciężki zawód i nie posłała mnie do szkoły muzycznej. Skończyło się tym, że wybrałam „lekki” zawód – aktorstwo. Ale muzyka zawsze była ze mną, była odskocznią. Dużo zmieniło spotkanie z Maciejem Muraszką, które zaowocowało płytami „Atramentowa…”, „Atramentowa… Suplement” oraz „Świątecznie…”. Na dwóch ostatnich znalazły się moje teksty, do których stworzył muzykę. Wkrótce ukaże się kolejna płyta – „Malinowa”. Cieszę się, bo to muzyka i treści, które chcę przekazać ludziom. A oni potrzebują prostego przekazu, nadziei i pocieszenia, bo ten świat jest coraz bardziej zagrożony. Własne doświadczenia są dla pani największą inspiracją do tworzenia? Moja muzyka i rozmowy z ludźmi to działalność te-rapeutyczna. To, co przeżyłam sprawiło, że mam coś do powiedzenia. Już przeszłam przez ciemność i teraz wiem czym jest światło. O tym chcę ludziom opowiadać: nie o mrokach, tylko o jasnej stronie życia. To cudowne, że jestem już tak silna, że mogę

Na dużym ekranie zadebiutowała w „Krajobrazie po bitwie” wyreżyserowanym przez Andrzeja Wajdę. Z blisko 100 ról fi lmowych najbliższa jest jej Agnieszka Niechcic z „Nocy i dni” w reżyserii Jerzego Antczaka.

pomóc innym. Wiem, jak człowiek cierpi, kiedy jest zagubiony i szuka ucieczki od życia. Wiem, jakie to trudne i co może pomóc. I o tym chcę ludziom mówić.Kino, teatr, estrada: co jest pani najbliższe? W tej chwili – muzyka. Nie spodziewałam się, że „Atra-mentowa…” będzie się cieszyła takim powodzeniem i że da ludziom tyle radości. Lubię koncerty, podczas których nie tylko śpiewam, ale opowiadam o sobie, a potem spotykam się z widzami. To fantastyczne: biorą autografy, opowiadają swoje historie, mówią, co myślą o moim śpiewaniu i tekstach. To w tej chwili jest dla mnie najważniejsze. Tym bardziej, że aktor-stwa się już nauprawiałam. I teraz lubię być sobą, bo właśnie przez to wszystko w końcu polubiłam siebie. Została pani Aktorką NieZwykłą… Nagrody i wyróżnienia są dla mnie wielką radością. Cieszę się, że mogę służyć ludziom i że to, co robię ma sens. Jednak zawsze chcę pamiętać o złym okresie w moim życiu. Często ludzie, którzy mieli problemy mówią, że już nie mają z tym nic wspólnego i wyno-szą się ponad tych, którzy są w trudnym momencie. A trzeba pamiętać, że wystarczy sekunda i człowiek upada. Bo każdy ma słabą psychikę i jeśli wydarzy się coś złego, zaczyna iść w dół. I trzeba być wdzięcznym Bogu i losowi, że coś się udało. I ta nagroda w tak pięknym mieście, jakim jest Sandomierz, jeszcze w połączeniu z recitalem, bardzo mnie cieszy.

Rozmawiała Dominika Maciejewska

Dekalog pewnej aktorki, czyli Stasia Celińska– sobota, 14:00, Kino StarówkaAtramentowa – Stanisława Celińska z Zespołem pod kierownictwem Macieja Muraszko. Koncert – sobota, 21:00, DK

strona 4

Warsztaty młodych fi lmowcówFestiwal Filmów-Spotkań NieZwykłych jest nie tylko okazją do pokazania powstałych już fi lmów, ale również do tworzenia nowych.

Już po raz dziesiąty w Sandomierzu odbędą się warsztaty Filmowe Ogrody Wyobraźni – projekt edukacyjno-artystyczny pod mecenatem Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych. Uczestnikiem warsztatów jest młodzież ze szkoł gimnazjalnych. Udział w nich to nagroda w konkursie „Dwa srebrne ekrany”. Młodzi twórcy będą mieli szansę poznać wszyst-kie etapy pracy nad filmem. Pod okiem porfesjo-nalistów nakręcą etiudy oraz filmy dokumental-ne. Wykorzystają różne techniki animacji, aby stworzyć ciekawe i unikalne materiały. Głównym celem projektu jest wyszukiwanie młodych talentów, a także wprowadzenie „adeptów sztuki w magiczny

świat animacji i kreowanie wyobraźni przyszłych twórców”. Podczas tegorocznych warsztatów opiekunami artystycznymi będą dokumentaliści Wojciech Staroń i Andrzej Sapija.

Paweł Sadowski

Warsztaty Filmowe Ogrody Wyobraźni to znakomita okazja, by dzieci i młodzież rozwijały swoje pasje.

Spojrzenie na Polskę Sandomierski festiwal kinem polskim stoi. W programie znalazło się kilka tytułów, których nie przedstawią ani ich twórcy, ani występujący w nich aktorzy. Czy to znaczy, że na to nie zasługują? Wręcz przeciwnie, także za tymi tytułami stoją nagrody, medialny szum i ożywione dyskusje widzów.

Zdaniem niektórych „Wieża. Jasny dzień” Jagody Szelc to najlepszy polski fi lm sezonu, z nagrodami w Gdyni i z „Paszportem Polityki” dla autorki. To opowieść o polskiej rodzinie, ale i o nas wszystkich, do tego nakręcona w sposób, w jaki już wkrótce będą kręcić fi lmy wszyscy. „Atak paniki” Pawła Maślony to również fi lm o nas wszystkich i naszym dniu powszednim, zrealizowa-ny w formie nieco szalonej czarnej komedii. Także „Twarz” Małgorzaty Szumowskiej – ponura, kreślona grubą kreską komedia – ma ambicje opisania pol-skiej rzeczywistości, choć w sposób budzący mocne

kontrowersje. Z kolei „Stacja Warszawa” pięciu do-kumentalistów związanych ze Szkołą Wajdy to zbiór kilku nowel o współczesnych warszawiakach. I wresz-cie „Ptaki śpiewają w Kigali” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego – poruszająca historia z Rwan-dy, także wiele mówiąca o dzisiejszych Polakach.

KJZ

„Wieża. Jasny dzień” przyniosła Jagodzie Szelc Złote Lwy w Gdyni za scenariusz i debiut reżyserski.

Wieża. Jasny dzień – wtorek, 22.00, Kino StarówkaPtaki śpiewają w Kigali – środa, 16:00, DKTwarz – środa, 18:30, DKAtak paniki – czwartek, 15:00, DKStacja Warszawa – piątek, 20.00, Kino Starówka

FO

T. A

RC

HIW

UM

FO

T. F

EST

IWA

LN

IEZ

WY

KL

Y.P

L

strona 9

Tak, mam poczucie misjiDecyduję się na fi lm, gdy zabieram głos w istotnej kwestii. Nigdy nie zrobiłbym fi lmu sprzecznego z moimi poglądami czy wartościami, w które wierzę – mówi Sławomir Grünberg, reżyser, niezależny producent, operator fi lmowy i montażysta.

Sławomir Grünberg za dokumentalny fi lm „School Prayer: A Community at War” został nagrodzony statuetką Emmy.

Czy dzisiaj czuje się pan reżyserem polskim, czy amerykańskim?Jeśli trzeba, kręcę materiał w Stanach, jeśli trzeba – w Łodzi, tak jak teraz. A bywało, że w Czelabińsku, Panamie czy innym zakątku świata. Jestem reżyse-rem, który chce robić ważne fi lmy. Decyduję się tyl-ko na takie dokumenty, których temat jest mi bliski, kiedy zabieram głos w jakiejś istotnej kwestii. Wyemigrował pan z Polski do USA...W listopadzie 1981 r. pojechałem do Nowego Jorku, ponieważ tamtejsze Muzeum Sztuki Współczesnej zaprosiło mnie z absolutoryjnym dokumentem „Anna Proletariuszka” na pokaz specjalny. Miałem go pokazać i wrócić. Jednak fi lm nigdy nie został wysłany z Polski, a kilka tygodni po moim wyjeździe wprowadzono stan wojenny. Na pierwszej stronie „Żołnierza Wolności” produkcja fi lmu „Anna Pro-letariuszka” nazwana została przykładem wydania

społecznych pieniędzy na antykomunistyczną pro-pagandę. Zdecydowałem się zostać w Stanach.Jak ta decyzja wpłynęła na pana karierę?Myślę, że ukształtowało mnie to jako niezależnego re-żysera i producenta, z powodzeniem funkcjonującego na rynku amerykańskim. Zadawałem sobie czasami pytanie, co by było, gdybym wtedy wrócił do Polski, ale nigdy nie znalazłem odpowiedzi.W pana fi lmach stosunkowo często pojawia się tematyka żydowska ale również kwestie ekologiczne i społeczne. Dlaczego?Historia zadecydowała, że temat relacji polsko-ży-dowskich jest ciągle ważny i żywy. Poza tym sam jes-tem Żydem. Jeśli chodzi o inne tematy: interesuję się światem, ale przede wszystkim ludźmi. Spotykam osoby, których historia mnie w jakimś aspekcie inte-resuje, często fascynuje i czuję wtedy naturalną po-trzebę jej zgłębiania. Tak było z Jonathanem, któremu towarzyszyłem z kamerą ponad cztery lata. Poza tym czuję wielką satysfakcję, kiedy mój fi lm zmienia czyjś los, tak jak w przypadku bohaterki fi lmu „Borderline”: gdybym go nie zrobił, najprawdopodobniej nie wyszła-by z więzienia, w którym niesłusznie się znalazła.Czy ma pan poczucie misji?Nieskromnie powiem – tak. Dlatego reaguję na to, co mnie otacza. Poprzez swoje fi lmy próbuję zmotywo-wać widza do refl eksji nad sobą i nad tym, co się wo-kół nas dzieje. Nigdy nie zrobiłbym fi lmu sprzecznego z moimi poglądami czy wartościami, w które wierzę.Jak pan ocenia polski dokument?Jest bardzo silny. Jego jedynym problem jest to, że często nie jest uniwersalny, że kieruje się go wyłacz-nie do polskiego widza. Kiedy pracuję nad dokumen-tem, staram się myśleć zarówno o widzach w Polsce, jak i w Stanach, Chinach czy Australii. Dlatego fi lm „Karski i władcy ludzkości” pokazywany był na wszystkich kontynentach.Prezentuje pan tutaj „Portrety emocji”…Ten festiwal, zgodnie z nazwą, pozwala na spotka-nia, którym towarzyszą niezwykłe rozmowy. A w ich trakcie poruszane są tak niezwykłe tematy, jak histo-ria uzdolnionego Jonathana. Tym fi lmem chciałbym przybliżyć ludziom świat dziecka autystycznego, za-akcentować jego wrażliwość.

Rozmawiała Magda Gontarek

W imię ich matek. Historia Ireny Sendlerowej – wtorek, 15:00, Kino StarówkaPortret emocji – środa, 12:30, Kino Starówka

FO

T. J

ER

ZY

MA

CIE

J K

OB

A

strona 8

Dla wrażliwych odbiorcówFestiwal Filmów-Spotkań NieZwykłych to wydarzenie skierowane także do dzieci. Najmłodsi będą mogli wysłuchać opowieści Jacka Cygana oraz obejrzeć piękne bajki z Telewizyjnego Studia Filmów Animowanych, kierowanego przez Ewę Sobolewską.

Ewa Sobolewska:Dzieci w naturalny sposób ożywiają świat wokół sie-bie. To wrażliwi i podatni na sugestię odbiorcy, któ-rym należy się ogromny szacunek, uwaga i poczucie odpowiedzialności za przekazywane treści. Dzie-ci przyjmują wszystko w dobrej wierze, nie potrafi ą obronić się przed złem w sensie etycznym i szmirą w sensie estetycznym. Zawsze towarzyszyła mi świa-domość, że fi lm animowany ma ogromny wpływ na wrażliwość i wyobraźnię młodego odbiorcy, na jego przyszłe kompetencje kulturowe i cywilizacyjne.Pokażemy pięć nowych fi lmów z serii „Baśnie i baj-ki polskie”. Dwa na motywach bajek Marii Krüger: „O wężowej wdzięczności” o tym, że nawet królewską pychę i poczucie bezkarności może spotkać zasłużona kara, i „Kamień na dnie jeziora”, który przestrzega, że pazerność i chciwość często prowadzą do zguby. Film na motywach „Kopciucha” Jana Kasprowicza opowia-da o tym, że każdy może kształtować swój los poprzez wybory, jakich dokonuje. Bajka „O psach i kotach”, oparta na motywach ludowych mówi, że łamanie pra-wa dla własnych korzyści zawsze prowadzi do chaosu i głębokich podziałów, natomiast „Małpa w kąpieli” wg Aleksandra Fredry, ostrzega przed bezmyślnym naśla-dowaniem innych, co zawsze prowadzi do śmieszności.

Wysłuchał Paweł Sadowski

Filmy z Telewizyjnego Studia Filmów Animowanych – wtorek, 13:45, Kino Starówka

Jacek Cygan:Dla dzieci trzeba pisać tak, jak dla dorosłych, tylko le-piej! Dzieci są wspaniałymi odbiorcami książek i pio-senek, gdyż nie można im niczego nakazać: jak coś się nie podoba, szczerze dają temu wyraz!Moje spotkanie z dziećmi nosi tytuł „Cyferki i inne numerki”. Spróbujmy rozszyfrować ten tytuł. „Cy-ferki” to moja książeczka dla maluchów z pięknymi ilustracjami Oli Woldańskiej. Jest to opowieść o cy-ferkach, które mają ludzkie cechy, o ich charakterach odbijających to, co jest w każdym z nas, także w dzie-ciach. Nie mogę zdradzić fabuły, ale zapewniam, że na pewno będzie ciekawie. Drugi człon tytułu, czyli „inne numerki”, to moje piosenki dla najmłodszych, które będą czytane przez wybitnych aktorów: An-drzeja Seweryna, który stał się niejako symbolem Fe-stiwalu Filmów NieZwykłych, Wojciecha Pszoniaka, Marię Seweryn i Magdalenę Boczarską.Festiwal Filmów NieZwykłych w Sandomierzu jest na pierwszym miejscu na mojej serdecznej liście przebo-jów. Bywam tu zawsze z wielką radością. Charakte-ryzuje go niezwykła dynamika, bardzo trafny dobór gwiazd i cudowna, absolutnie niepowtarzalna atmos-fera. Niech nam rozkwita ku pożytkowi zwykłych zja-daczy chleba i polskiej kultury!

Wysłuchał Paweł Sadowski

Cyferki i inne numerki, czyli wszystkie dzieci nasze są – środa, 13:30, Dom Długosza

Animacja „Małpa w kąpieli” w reżyserii Andrzeja Gosienieckiego, zrealizowana na motywach bajki Aleksandra Fredry, otrzymała Nagrodę Jury Dziecięcego MASZKA dla najlepszego fi lmu przeglądu Filmy Młodego Widza podczas tegorocznej, 32. edycji festiwalu Tarnowska Nagroda Filmowa.

strona 5

Bogaty dorobek Jerzego Skolimowskiego obejmuje reżyserię 24 fi lmów (razem ze studenckimi etiudami), autorstwo lub współautorstwo 27 scenariuszy oraz 22 role aktorskie (nie tylko we własnych fi lmach).

żenujących wierszy, jakie kiedykolwiek wydrukowałem – wyznał w wywiadzie dla „Playboya”.Początki w kinie też kwituje wzruszeniem ramion: – Im mniej się staramy, tym lepiej wychodzi. Przykła-dem może być mój egzamin do Filmówki. Nie zależało mi, poszedłem z biegu – Andrzej Wajda namówił mnie na to na planie „Niewinnych czarodziejów”. Wsiadłem w pociąg i bez przygotowań pojechałem do Łodzi. Nie spełniałem swoich marzeń, a dostałem się do szkoły brawurowo – powiedział „Playboyowi”. Jednak zaraz potem, będąc już w łódzkiej szkole, zaskoczył pragma-tycznym podejściem do zawodu, co tak opisał w roz-mowie z „Magazynem Filmowym”: – Obowiązująca droga to były cztery lata studiów, potem dyplom i dal-sza wspinaczka po drabince, po 6-8 latach awans na II reżysera, bez szansy na debiut przed trzydziestką. Sta-rałem się nadać szybsze tempo, zorientowałem się, że jest szansa sklecenia pełnego fi lmu z kawałków taśmy na etiudy i konsekwentnie od II roku wykorzystywa-łem każdą okazję. Nie mogłem wynająć aktora, który by przez trzy lata nie zmieniał wyglądu, nosił ten sam skromny kostium, miał tak samo ostrzyżone włosy. Zo-stałem więc skazany na siebie. Świadomy własnych ograniczeń ze zdumieniem wspo-mina: – Uwielbiam Roberta Duvalla (grał w „La-tarniowcu”). To bardzo fajny facet, który po nakrę-ceniu „Apostoła” w jakimś wywiadzie stwierdził, że reżyserii nauczył się u Skolimowskiego.Jako naczelny motyw swojej twórczości wybrał kwestię dojrzałości młodzieży jako całości (np. w „Niewinnych czarodziejach” Andrzeja Wajdy, do których scenariusz napisał z Jerzym Andrzejewskim), jak też jednostek (jak w „Nożu w wodzie”, którego scenariusz napi-sał z Romanem Polańskim i Jakubem Goldbergiem). A na bohatera wybrał Andrzeja Leszczyca, swoje

alter ego w „Rysopisie”, „Walkowerze” i „Ręce do góry”, by konfrontować go z doświadczeniami dorosłości, będącymi udziałem większości widzów. Konfrontacja samego Skolimowskiego z rzeczywistością gomułkow-skiego PRL-u była bolesna, zwłaszcza w przypadku „Rąk do góry”: – Ówczesny dyrektor festiwalu we-neckiego, Gian Luigi Rondi, przyjechał do Warszawy i obejrzał mój fi lm. Pokazał mu go dyrektor Filmu Polskiego, z jego relacji wynikało, że możemy się spo-dziewać Złotego Lwa. Film został wysłany na festiwal, ale dyrektorowi kazano natychmiast wycofać „Ręce do góry”. Zostałem zmuszony do zarabiania na życie za granicą – wspominał w „Magazynie Filmowym”.Później też nie zawsze bywało tak, jak by chciał. Obok „Złotego Niedźwiedzia” za „Start”, nagród canneńskich (za „Wrzask” i „Fuchę”) oraz weneckich (za „Latar-niowca”, „Essential Killing”, „11 minut”), zdarzały się dotkliwe porażki, które znosił z pokorą. Po chybionej „Ferdydurke” (najlepszy był angielski tytuł „30 Door Key”) zamilkł na 17 lat, uciekając w malarstwo: – To jest pasja, zen, to rodzaj medytacji, natomiast robienie fi lmu to chodzenie na siódmą rano do fabryki i bycie majstrem, który poucza lub stara się dopomóc innym, by dobrze wykonali swoją robotę – tłumaczy.A jednak wrócił, by znów odnosić sukcesy. Dziś pozo-staje jednym z mistrzów światowego kina, ciągle mło-dy mimo swoich 80 lat (urodziny będzie obchodzić 5 maja) i gotowy do podejmowania wyzwań: – Jes-tem dumny z „11 minut”. Spróbowałem zupełnie innej formy. To fi lm złożony z ograniczeń. Ile mo-żemy się dowiedzieć o ludziach, śledząc co robią od 17.00 do 17.11? Strasznie mało. To było bardzo trud-ne, długo trwał montaż, powstało około 60 wersji. Wie-le zawdzięczam [montażystce] Agnieszce Glińskiej, wykonała gigantyczną pracę – wyznał „Magazynowi Filmowemu”. Czym jeszcze nas zaskoczy?

KJZ

Szczęściarz ciąg dalszy ze str. 1

Skolimowski na festiwalu:

Rysopis – wtorek, 11:00Walkower – środa, 11:00Bariera – czwartek, 11:00Ręce do góry – piątek, 11:0011 minut – sobota, 11.00Essential Killing – sobota, 21.30

Wszystkie fi lmy w Kinie Starówka

strona 6

Źródło oksytocynyFiltry zmiękczające, intymność bohatera, czyli magia kina Agnieszki Elbanowskiej, reżyserki „Pierwszego Polaka na Marsie”.

Storzyła pani komedię dokumentalną...Odbieram to jako komplement. Paweł Chorzępa, mój operator, stwierdził, że kiedy jeździ ze mną na zdjęcia, zawsze dzieją się rzeczy absurdalne. Wydaje mi się, że w tej rzeczywistości one są pewną stałą, a ja mam tylko bardzo wyostrzone zmysły. I jeżeli mogę sobie na to pozwolić, wolę patrzeć na świat przez ja-kiś zmiękczający fi ltr. Komizm jest najlepszy.Jak znaleźć dobry temat na dokument?W moim przypadku działa otwartość, ciekawość, czujność. Kiedy jestem w takim stanie gotowości, tematy przychodzą same. Dobry temat to taki, który mnie porusza, w którym mogę się zatracić i któremu jestem skłonna poświęcić kolejne lata życia. Co jest najtrudniejsze podczas tworzenia fi lmu dokumentalnego?Kwestie etyczne. Robiąc fi lm, nawet czysto obser-wacyjny, ingerujemy w życie bohaterów. Kwestia dopuszczalnej granicy tej ingerencji jest dyskusyjna

i nie zawsze łatwa do określenia. Trzeba być wyjątko-wo ostrożnym, żeby nikogo nie skrzywdzić.Po zakończeniu fi lmu śledzi pani dalsze losy swoich bohaterów?Tak, z wieloma mam kontakt. To bardzo ciekawy mo-ment, kiedy po zakończonej pracy charakter naszej relacji się zmienia. Często bohaterowi brakuje inten-sywności, jaką zapewniała realizacja fi lmu, tęskni za tym. Pojawiają się tu mechanizmy właściwe dla relacji pacjenta z psychoterapeutą, pewnego rodzaju uzależ-nienia od poświęcanej mu uwagi, czasem zakochania.Czym jest dla pani sukces?Móc robić to, co jest moją pasją, co kocham, co wy-wołuje u mnie dreszcze emocji i powoduje wyrzut oksytocyny do krwi. To dochowanie wierności swoim przekonaniom, sobie, swojej intuicji. Sukcesem jest też każdy widz, który znalazł w moim fi lmie coś dla siebie, który czegoś dzięki niemu doświadczył. Kiedy okazuje się, że historia, którą przeżyliśmy ja, ekipa i bohaterowie w trakcie realizacji, jest czymś więcej i dotyczy nie tylko nas samych. Tworzą się wtedy ja-kieś nowe kanały komunikacyjne, nowe stany jedno-ści. I to jest magia kina.

Rozmawiała Magda Gontarek

Pierwszy Polak na Marsie – środa, 17:00, KS

Reżyseria to fachWojciech Staroń, dokumentalista i operator, opowiada o swoich fi lmach: „Syberyjskiej lekcji” i „Braciach”.

Dlaczego wyjechał pan na Syberię?Byłem na ostatnim roku studiów, miałem 22 lata. Ra-zem z Małgosią, moją przyszłą żoną, wpadliśmy na pomysł, aby wyjechać na Syberię. Chcieliśmy mieć czas dla siebie i na refl eksję o naszym przyszłym życiu. Główną bohaterką „Syberyjskiej lekcji” jest właśnie Małgosia...Kiedy jechałem na Syberię nie wiedziałem, że zrobię tak intymny dokument. Jednak w montażu okazało się, że fi lm, w którym się nie pokażę będzie nieprawdą. Musia-łem więc znaleźć jakiś sposób, abym się tam znalazł, aby Małgosia opowiedziała też o mnie, o naszej relacji.Obcy ludzie zobaczyli waszą intymność...Nie czułem, że jest w tym fi lmie jakaś przesada. Po-szedłem za głosem intuicji. Natomiast był to spory koszt emocjonalny dla Małgosi. Oglądając siebie na ekranie, widziała również swoje słabości. A jak poznał pan Mieczysława i Alfonsa Kułakowskich, bohaterów „Braci”?

W latach 90. jako student podróżowałem po Kazach-stanie. Zatrzymałem się właśnie u nich. Wtedy za-wiązała się między nami przyjaźń. Kiedy przyjechali i zamieszkali w Polsce doszedłem do wniosku, że ich historia i teraźniejszość może być tematem fi lmu.Starał się pan dystansować od tej relacji w czasie kręcenia fi lmu?Reżyser powinien mieć dystans. Kiedy jest się za bli-sko bohaterów, ciężko oddzielić fi lm od rzeczywisto-ści. Trzeba znaleźć balans: to pomaga w pracy, bo reżyseria to fach. Choć gdybym się bardziej dystan-sował, mógłbym pewne rzeczy wymuszać na bohate-rach, jak to się czasami robi. Tutaj tego nie potrafi łem i dlatego tak długo pracowaliśmy nad fi lmem. Niczego nie reżyserowaliśmy, czekaliśmy co przyniesie życie.Byliście blisko tragedii, które ich dotknęły…Przeżywaliśmy je razem z nimi. Z jednej strony to dramat ludzki, ale z drugiej – posiada wartość fi lmo-wą. Sfi lmowanie bohaterów w sytuacji ekstremalnej pozwala odkryć ich wewnętrzną siłę.

Rozmawiały Natalia Oumedjebeur i Magdalena Bojanowska

Syberyjska lekcja – środa, 15:00, Kino StarówkaBracia – środa, 20:30, Kino Starówka

strona 7

Niech faceci zobaczą ten fi lmO przygotowaniach do „Sztuki kochania”, trudnych ujęciach i tym, dlaczego Magda Boczarska dostała główną rolę mówi reżyserka fi lmu Maria Sadowska.

„Sztuka kochania” przyniosła Marii Sadowskiej Złotą Żabę dla najlepszego reżysera na festiwalu Camerimage.

„Sztuka kochania” nie jest wyłacznie historią kobiety, która odmieniła polski seks... To przede wszystkim fi lm o równowadze, która musi być zachowana między duszą a ciałem. Cały życiorys Michaliny Wisłockiej pokazuje, że ona jej szukała: najpierw uważała, że tylko dusza jest ważna, później odkryła, że ciało też ma znaczenie. „Sztuka kochania”

pokazuje świat z punktu widzenia kobiety, która pra-cuje i zmaga się z trudnymi wyborami. Film ma też wy-dźwięk feministyczny: dzisiaj więcej kobiet jest aktyw-nych, idzie swoją drogą i spełnia swoje marzenia. Przygotowania trwały długo… Trzeba było zadbać o oprawę historyczną, scenogra-fi ę i kostiumy. Długo szukaliśmy odtwórczyni głów-nej roli. Dużo wspaniałych aktorek było na castingach i każda miała coś ciekawego do zaproponowania. Ale tylko Magda Boczarska miała w sobie wewnętrzną siłę, chęć walki i coś, co sprawiło, że uwierzyliśmy, że może być Michaliną, mimo że nie była do niej podobna.Ta rola była dla niej wyzwaniem… Bardzo trudnym. Musiała przejść od naiwnej dziew-czyny, wierzącej we własne ideały do doświadczonej przez życie kobiety. Czyli zagrać postać o wiele młod-szą od siebie ale i o wiele lat starszą. Przez połowę fi l-mu Magda grała w charakteryzacji, której wkładanie trwało dwie godziny. Przychodziliśmy z ekipą na plan na siódmą rano, a ona musiała być już na czwartą. Po zdjęciach, gdy my szliśmy do domu, charakteryzatorzy ściągali jej wszystko przez kolejne dwie godziny. Jak zachęciłaby pani widzów do obejrzenia „Sztuki kochania”?Zaprosiłabym mężczyzn, żeby zobaczyli ten fi lm i do-wiedzieli się czegoś o kobietach. O tym, jak myślimy i z jakimi problemami musimy się borykać na co dzień. A kobiety mogą odnaleźć w Michalinie i jej historii siebie. Poza tym fi lm ma wiele elementów humory-stycznych i myślę, że zapewni wszystkim dobrą zaba-wę. I jak mówił mój producent: – Mamy nadzieję, że po tym fi lmie każdy będzie miał ochotę pójść do domu i uprawiać dobry seks z kimś kogo kocha.

Rozmawiała Dominika Maciejewska

Sztuka kochania – wtorek, 18:30, Kino Starówka

Oblicza wolnościCieszymy się, że możemy w Sandomierzu przedstawić fi lmy z naszego festiwalu. Pokazujemy je pod hasłem „Oblicza wolności”, bo wolność często manifestuje się w obliczu zagrożeń – mówi Monika Chybowicz kurator Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu.

Pokazujemy zatem „Film dla Stasia”, histo-rię przyjaźni małego Stasia i dużego Stasia. Fakt, że urodzili się bez rąk rekompensują sobie ina-czej. „Środek puszczy najbliżej absolutu” opowiada o ciężko chorym chłopcu, którego leczy determinacja

matki i pozbawiona obciążeń cywilizacji puszcza. „Pierwszy Polak na Marsie” prezentuje pana Kazi-mierza, człowieka z niezwykłą pasją, z kolei wstrząsa-jący „Niebieski fi lm” ukazuje przemoc z perspektywy oprawcy. I wreszcie „21 x Nowy York”, to niezwykłe, transowe, mozaikowe obrazy o samotności i poszuki-waniu bliskości drugiego człowieka.

Wysłuchała Magda Gontarek

Pierwszy człowiek na Marsie – środa, 17:00Film dla Stasia – czwartek, 13:30Środek puszczy najbliżej absolutu – piątek, 18:0021 x Nowy York – sobota, 19:30, KSWszystkie projekcje w Kinie Starówka

FO

T. A

RC

HIW

UM