Upload
bajkopisarzepl
View
227
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Wzruszająca opowieść o Aniele Stróżu, o jego wędrówce po świecie w poszukiwaniu podopiecznego.
Citation preview
Specjalnie dla Michała z okazji jego Chrztu Świętego opowieść tę napisała Katarzyna Filipek-Herniczek,
a zilustrowała Justyna Chudzińska-OttinoKraków, 9 maja 2012 roku
ISBN 978-83-61145-36-3
© Bajkopisarze.pl, Kraków 2012
Aniołek siedział nad brzegiem niebiańskiego strumyka i leniwie moczył stopy. Woda była ciepła, słońce cudownie przygrzewało, ale on nie miał dobrego humoru.
Eh, nudzę się – pomyślał – Inni mają tyle zajęć i to takich ważnych… A ja?
– Emurielu, co się stało? – Anioł Michał zbliżył się do niego, lekko unosząc się nad chmurką.
Aniołek poderwał się na równe skrzydełka.
– Nic, nic – tylko że… inni mają takie ważne zajęcia, pracują, za coś odpowiadają, a ja… – Emuriel smętnie opuścił głowę i kopnął patyczek. – A ja pomagam wiewiórkom, gdy się posprzeczają, ratuję biedronki, wkładam do gniazd małe ptaszki, gdy z nich powypadają. Chciałbym wreszcie robić coś ważnego. – Emuriel podniósł wzrok i spojrzał na Anioła Michała. – Coś naprawdę ważnego – powtórzył…
Anioł Michał się uśmiechnął.
– Wszystko jest ważne. Kiedy pomagasz najmniejszemu z najmniejszych to jest to równie ważne, jak pomaganie największemu. Biedronka czy słoń. Nie ma znaczenia. Ważne, że pomagasz…
– Ale wiesz, o co mi chodzi… Ja bym chciał się opiekować ludźmi…
– Tak, wiem Emurielu. A ty wiesz, że to niezwykła praca – Anioł Michał nie dokończył, bo Emuriel wzbił się w powietrze, zaczął wywijać ósemki.
– Wiem, wiem. To wspaniałe zadanie – pomagać człowiekowi, żeby nie upadał, żeby nie zgubił drogi, żeby się nie spóźniał…
– Tak, to rzeczywiście wspaniałe zadanie, ale bardzo, bardzo odpowiedzialne. Trzeba pomagać, ale nie przeszkadzać… Trzeba być, ale się nie narzucać. Potrafisz tak? – Anioł Michał spojrzał na Emuriela.
– No, no… – Emuriel znów zajął się patyczkiem na ścieżce. – Myślę, że tak…
– Bardzo się z tego cieszę – opiekun Emuriela się uśmiechnął. – Bo właśnie mam dla Ciebie ważną wiadomość. Uznaliśmy, że jesteś gotowy…
– Gogogotowy? Do czego? Mogę na Ziemię? – Emuriel znów podskoczył, ale uderzył głową w najniższą gałąź drzewa i wpadł do strumyka. Po chwili zmoknięty, lecz bardzo podekscytowany był na brzegu.
– Tak, na Ziemię. Ale taki mokry nie możesz wyruszyć. Zmoczysz swojego podopiecznego – roześmiał się Anioł Michał.
– Tak, tak – zaraz się wysuszę.
Uradowany aniołek pofrunął szybko w górę i latał przez dłuższą chwilę: póki nie wyschły skrzydełka, włosy i sukienka.
Kiedy zdyszany stanął przed swoim opiekunem, Anioł Michał wziął go za rękę i poprowadził do bramy; Emuriel spojrzał w dół.
Tam na dole toczyło się życie. Życie na Ziemi. Tylu ludzi, tyle zdarzeń. Dziewczynka szukała w parku pieska, który jej zaginął. Staruszka nie wiedziała, jak przejść przez ruchliwą ulicę; ktoś jeździł na rowerze.
Oj, trochę za szybko.
Emuriel się przestraszył i zasłonił oczy.
– Czy ja sobie poradzę? Może jeszcze nie? Czy będę wiedział, co robić?
– Nie martw się, będziesz. Każdy Anioł Stróż to wie – Anioł Michał poklepał aniołka po ramieniu a potem założył Emurielowi łańcuszek na szyję… – Proszę, jest twój. Od dzisiaj jesteś Aniołem Stróżem.
– A kogo? Kogo będę pilnował? Skąd będę wiedział, że to ten człowiek? – zapytał cichutko.
– Tym się nie martw, od razu będziesz wiedział. Bycie Aniołem Stróżem to dar. Na pewno rozpoznasz…
Emuriel westchnął i wyszedł za bramę. Cieszył się bardzo, ale martwił zarazem, czy podoła tak odpowiedzialnemu zadaniu.
Chwilę później był na Ziemi. Wędrował ulicami miasta. Zajrzał do kawiarni i do księgarni. Przyglądał się przechodniom. Jedni dokądś się spieszyli, a inni nie. Jedni się uśmiechali, inni nie...
Aniołek lubił być wśród ludzi. Lubił gwar rozmów, śmiechy... Uwielbiał te swoje niespieszne wędrówki.
Wędrował długo, zaglądał w przeróżne zakamarki. Wiedział, że wszędzie można znaleźć coś ciekawego; a to wspaniała kamienica, a to ciekawy kościół, a czasami zwykła, mała rzecz.
O, jak chociażby ta stara pompa!W końcu zmęczony przysiadł na ławce. Tak..., mógłby patrzeć
na ten świat godzinami. Mógłby, ale musi już iść.
Tylko dokąd?
I nagle słyszy ten dźwięk. Najpierw cichy a potem wszechogarniający… To krzyk powitania. Emuriel szybciutko pofrunął w kierunku, skąd napływał ten dźwięk. Do szpitala. Przysiadł, jak gołąb, na parapecie.
– Tak, to tutaj – pomyślał i uśmiechnął się. Najpierw popatrzył sobie z daleka, ale po chwili odważył się i wszedł do środka.
Usiadł na krawędzi szpitalnego łóżka i podziwiał: podziwiał małą istotę, która witała się z Rodzicami, tak jak potrafiła. Krzykiem.
Emuriel podfrunął całkiem bliziutko. Mama i tata wpatrywali się w swojego synka. Aniołek też się wpatrywał.
– Witaj, Michałku (nie pojmował skąd wie, jak ma na imię chłopiec, ale wiedział), jestem Emuriel, twój Anioł Stróż. Będę z Tobą przez całe życie i zobaczysz, wszystkiego Cię nauczę. To jest mama – Kasia. A to tata – Grześ. Prawda, że wspaniali? Chyba już się w Tobie zakochali. Spójrz, jak na Ciebie patrzą.
– Będę z Tobą zawsze. Nauczę Cię łapać zabawki, ciągnąć mamę za włosy i tatę za nos… Będę Cię trzymał za rękę, kiedy spróbujesz wstać, razem nauczymy się mówić. Pokażę Ci wszystkie kolory świata, zapachy, kwiaty, motyle, ptaki…
Emuriel opowiadał i opowiadał, a Michał słuchał i słuchał, aż w końcu zasnął…
Aniołek uśmiechnął się delikatnie, ucałował Michała w małe czółko i ponownie przysiadł na krawędzi łóżeczka.
Był Aniołem Stróżem! A to był jego podopieczny. Śliczny i maleńki.
Od tego dnia aniołek miał pełne ręce roboty. Pomagał małemu Michałowi poznawać świat, śpiewał mu przed snem niebiańskie kołysanki, czule przytulał, gdy ten się niepokoił.
Pewnego pięknego dnia był z niego szczególnie dumny. W sobotę 9 maja 2012 roku razem z Michałem, jego Rodzicami i całą Rodziną wyruszył do kościoła w Krakowie.
To był ważny dzień dla Michała, pierwszy raz od narodzin, miał tak namacalnie spotkać Pana Jezusa. Emuriel był wzruszony i zaniepokojony: czy Kubuś się nie przestraszy? czy woda nie będzie za chłodna?
Na wszelki wypadek nieustannie szeptał mu do ucha uspokajające słowa:
– To wspaniała chwila! Sam Bóg się z Tobą przywita i obejmie swoim ramieniem. Przytuli, tak jak Mama i Tata. Teraz już zawsze będziesz blisko niego. A ja będę z Tobą.