31

Czy Polska to peryferie?

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Pierwsza ankieta Nowych Peryferii.http://nowe-peryferie.pl

Citation preview

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 1/31

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 2/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 2 ~ 

Wprowadzenie ................................................................................................................................................................... 2

Rms Okraska: Polska bez woli mocy ................................................................................................................ 4

Jarosław Tomaswc: P jak Polska, P jak peryferie ............................................................................................... 7

 Łkas Maaka: Okcydentalizm jako lek na autyzm .......................................................................................... 10

Rsar Baj: Na gospodarczych peryferiach ....................................................................................................... 13

Oa Swok: III RP, czyli katastrofa ........................................................................................................................ 15

Wojcc Cabaowsk, Błaj Skrc: R.P. – przypadek i terapia osobowości peryferyjnej ............. 20

Karo Trammr: Rozwój regionalny, który tworzy peryferie ................................................................................. 23

Aam Ostosk: Prymusi nie awansują ...................................................................................................................... 26

Marc Sommr: Ani okcydentaliści, ani słowianofile. Podsumowanie ankiety peryferyjnej ..................... 28Noty o autorach: .............................................................................................................................................................. 30

SpiS treści

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 3/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 3 ~ 

Teza o peryferyjności Polski zdaje się zdobywać coraz większe uznanie nawet w głównonurtowejdebacie publicznej. Cóż jednak z tego, skoro w efekcie słyszymy wciąż te same dwa głosy:

1. Głosicieli bezrefleksyjnej modernizacji imitacyjnej, którzy sprawiają wrażenie zagubienia katego-rii interesu społecznego (na rzecz możliwie szybkiej okcydentalizacji w duchu anglosaskim i bez względu na koszty) i którzy skłonni są zgodzić się na znaczne ograniczenie naszej suwerenności.

2. Konserwatywnych „zrzędów”, którzy widzą w modernizacji głównie zagrożenia dla polskiej tożsa-mości (której nie są zresztą w stanie sensownie zdefiniować).

Obie postawy są bezproduktywne i w żaden sposób nie przyczyniają się do rozwiązania problemów,z którymi zmaga się Polska. „Nowe Peryferie” chcą pokazać, że w tych sprawach możliwe są inne, bardziej produktywne stanowiska. Jesteśmy przekonani, że problem polskiej peryferyjności wymaganaświetlenia z różnych perspektyw. Dlatego też postanowiliśmy zaprosić publicystów różnych opcjii odcieni ideowych do wzięcia udziału w naszej ankiecie.

Naszym gościom zadaliśmy trzy pytania:

● Czy Polska to pereferie i dlaczego?● Największe zagrożenia z tym związane.● Największe atuty – jeżeli są jakieś.

Zapraszamy do lektury.

Teksty zamieszczone w niniejszym tomie były publikowane na stronie internetowej Nowych Peryferii

w okresie od maja do września (www.nowe-peryferie.pl)

Wszystkie teksty opublikowane w niniejszym tomie są objęte prawem autorskim.

Kopiowanie ich fragmentów bez wiedzy autorów jest surowo wzbronione.

© Copyright by Nowe Peryferie

Skład zespołu redakcyjnego:

F B

Ł Bń

A M

K P

M S

K Sń

 Wprowadzenie

Ten utwór dostępny jest na licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez

utworów zależnych 3.0 Polska. Więcej informacji można znaleźć na stronie creativecommons.org

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 4/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 4 ~ 

Czy Polska to peryferie i dlaczego?Najogólniej ujmując, Polska jest krajem peryfe-ryjnym, ponieważ postępuje wedle reguł i wzor-ców, które tworzy ktoś inny, oraz czyni tak za-zwyczaj nie dlatego, że suwerennie zdecydowano,iż będzie to rozwiązanie dobre i korzystne, leczz uwagi na to, że istnieje niewielkie pole manewrulub ograniczone są zdolności i chęci refleksji. Przykładowo, uważam, że akces Polski do NATO i Unii Eu-ropejskiej w tym konkretnym okresie to proces korzystny 

dla naszego kraju, choć nie wolny od rozmaitych skutków ubocznych. Jednak sposób, w jaki tego dokonano – brak rzetelnej debaty publicznej, prezentowanie owej decyzji jako pozbawionej alternatyw, wywody o kolejnej „koniecz-ności dziejowej” (to wymówka słabych – silni samodziel-nie tworzą dzieje), czołobitność wobec zasad owych ak-cesji – świadczy dobitnie, że jesteśmy traktowani i samisię traktujemy jak obszar peryferyjny. Centrum decyzyjne jest gdzie indziej, tu są tylko jego jawni i niejawni agenci wpływu, utrzymankowie oraz pożyteczni idioci.

Taki stan ma oczywiście częściowe uzasadnienie

 w obiektywnej sytuacji. Polska wypadła z głównego nurturozwoju cywilizacyjnego setki lat temu. Gdy Europa Za-chodnia przechodziła przez fazy tworzenia się burżuazji,nowoczesnych instytucji, rozwoju nauki i technologii itp.,Polska z różnych względów postawiła na – anachronicznąi mało wydajną w perspektywie długofalowej – gospo-darkę folwarczną. Temu modelowi towarzyszyły trwające bardzo długo poddaństwo chłopów, niedorozwój przemy-słu, urbanizacji i mieszczaństwa, stagnacja ekonomiczna,słabość struktur państwowych i instytucji publicznych.

Gdy czołowe państwa Europy przeżywały dynamiczny rozwój gospodarki i struktur państwowych, powiązany z wkraczaniem na arenę dziejów warstw ludowych i two-rzeniem się podmiotowości obywatelskiej, my byliśmy krajem okupowanym przez trzy mocarstwa, z zacofanąstrukturą społeczną, zablokowanym swobodnym życiemintelektualnym, z milionami mieszkańców-chłopów we-getujących w realiach niezbyt odmiennych od tych z cza-sów średniowiecza, z modelem gospodarki dostosowanymdo interesów obcych władców i takich też magnatów prze-mysłu. „Przespaliśmy” okres powstawania kapitalizmu,

industrializacji i prorozwojowej akumulacji aktywów. W efekcie, pozostaliśmy w tyle za innymi państwami, bę-dąc w ich rękach zabawką lub obiektem eksploatacji.

Należy jednak podkreślić rzecz niezmiernie ważną – choć byliśmy wówczas w obiektywniekiepskiej sytuacji pod względem materialnym,to jednak polskie elity intelektualne nie wyzbyły się dążeń do zmiany tego stanu rzeczy. Jest to

  w mojej ocenie postawa kluczowa dla zmiany peryferyjnego status quo. Druga połowa XIX wiekui początek kolejnego stulecia to okres intensywnych wy-siłków w celu odwrócenia negatywnych trendów. Czy   były to powstania zbrojne i nieustanne „knucie”, czy pozytywistyczne umiłowanie „konkretu”, czy piłsudczy-kowska „filozofia czynu”, czy niezwykle oryginalna pol-ska myśl lewicowa (z takimi tuzami, jak Abramowski czy Brzozowski, którzy nie małpowali zachodnich doktryn,lecz inspirując się nimi formułowali wizje nierzadko  bardzo odmienne), czy rozmaite formy drobnych, acz

nieustannych przekształceń zastanego świata (od ruchuspółdzielczego, po endeckie tworzenie świadomych Po-laków z biernych mas) – wszystko to nacechowane byłoswoistą „wolą mocy”.

Można się spierać o metody, rozmaicie oceniać sku-teczność poszczególnych wysiłków i ich moralny wymiar, jednak pewne jest jedno: nie byliśmy bierni. Chcieliśmy rządzić się sami, nie zaś być rządzonymi przez innych.Mimo różnorodności tych środowisk i pomysłów na Pol-skę oraz oczywistych sprzeczności i konfliktów między nimi, do wszystkich zastosować można, jak sądzę, słowa

„Pierwszej Brygady”: Krzyczeli, żeśmy stumanieni, Nie wierząc nam, że chcieć – to móc! Nie negowano niezwy-kle trudnych warunków wyjściowych, nie roztaczano mi-raży, ale zarazem nie załamywano rąk i nie zdawano sięna niczyją łaskę, bo po pierwsze w nią nie wierzono, podrugie zaś – uważano, że stać nas na wiele, jeśli tylko bę-dziemy chcieć i podejmiemy odpowiednie wysiłki.

Nic dziwnego zatem, że krótki okres suwerennościi samodzielności, czyli II RP, wykorzystano dobrze. Niezamierzam idealizować tego okresu, jak to się dzisiaj

nieraz czyni, zresztą zupełnie fałszywie, bo wychwa-lając głównie to, co w owych czasach było najgłupszei najbardziej strupieszałe, czyli kulturową kołtunerię„tradycyjnych wartości”, zapyzialstwo ziemiańskichdworków i momentami groteskowy kult Wodza. Jed-nak jeśli weźmiemy pod uwagę sytuację kraju, który dopiero co wyszedł z ponad stuletniej niewoli i rozbiciana trzy organizmy, a jego zacofanie nawarstwiało się odkilku wieków, to mimo krytycznej oceny wielu kwestii(autorytaryzm polityczny) czy niezgody na realia spo-łeczne międzywojnia (bieda, o jakiej dzisiejszym poko-

leniom nawet się nie śniło) należy z uznaniem spojrzećna dokonany wówczas skok modernizacyjny, któregosymbolami będą m.in. port w Gdyni, Centralny Okręg

Polska bez woli mocy tekst : ReMigiuSz OKRASKA

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 5/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 5 ~ 

Przemysłowy, unifikacja struktury formalno-admini-stracyjnej regionów odizolowanych uprzednio przezponad wiek, reforma walutowa, rozwój spółdzielczości,ustawodawstwo socjalne, stopniowe „uobywatelnienie”i własnowolna emancypacja chłopów.

Zaledwie dwudziestoletni okres takich wysiłków byłoczywiście o wiele za krótki zarówno, aby uczynić z Pol-ski kraj nowoczesny i grający w światowej ekstraklasie,  jak i zdolny do odparcia agresji sąsiednich potężnychtotalizmów. Jeśli jednak Polska nie zdołała wówczasprzezwyciężyć swego peryferyjnego statusu, to jej elity przynajmniej próbowały tego dokonać – okres od końcaXIX wieku do wybuchu II wojny światowej to na tle obec-nych realiów czas gigantycznego wysiłku intelektual-nego i praktycznego, podejmowanego bez kompleksów i z przekonaniem, że nie jesteśmy skazani na wieczną

grę w II lidze. Eugeniusz Kwiatkowski w głośnej wów-czas książce „Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłeji obecnej”, zawarł znamienne spostrzeżenie-wezwanie:Historia zna narody, które były biedne, których kraj niezostał obdarzony przez naturę ani urodzajną glebą, ani bogactwami podziemnymi, które nie posiadały własnychkapitałów; całym majątkiem ich była tylko chęć do pracy i wola pokonania trudności, choćby przy pomocy najcięż-szych ofiar; dziś narody te są bogate, zasobne i nie znająpojęcia nędzy ludzkiej.

Paradoksalnie, nawet czas PRL-u, zupełnie obcego

mi pod względem ideologii i praktyki rządzenia, nie byłz tego punktu widzenia okresem całkiem straconym. Sy-tuacja geopolityczna skazała nas na zależność od krem-lowskiej centrali, a „żelazna kurtyna” odgrodziła odprocesów rozwojowych centrum świata zachodniego,utrwalając peryferyjny status. Jednak w porów-naniu z marazmem i biernością, które domi-nują w postawie dzisiejszych elit społecznychi kulturalnych, wrażenie robi nawet siermiężna,nierzadko niezbyt sensowna i marnotrawna

PRL-owska wersja „skoku cywilizacyjnego”. Oczywiście nie ma potrzeby idealizować jej, bo przecież w analogicznym okresie mieliśmy do czynienia np. z nie-samowitym rozwojem kilkumilionowej, leżącej na ubo-czu i w znacznej mierze chłopskiej Finlandii do pozycji jednego z najbogatszych, najnowocześniejszych i najbar-dziej sprawiedliwych społecznie krajów świata. Pamiętać  jednak należy, że gdy dzisiejsze władze centralne i lo-kalne podczas kadencji budują kilkanaście kilometrów autostrad, ściągają „inwestycje zagraniczne” w postacimontowni w prowizorycznych blaszanych halach i „ab-

sorbują” unijne środki na miejskie sieci kanalizacyjne,a wszystko to w sytuacji stale rosnącego długu publicz-nego, to wyszydzani Bierut, Gomułka i Gierek zostawili

po sobie setki zakładów pracy, osiedli mieszkaniowych,kilometrów dróg i torowisk, szkół i szpitali.

 A dzisiaj? Wieloletnia gra w II lidze poskutkowałaczymś o wiele gorszym niż tylko obiektywnie niełatwei niekorzystne warunki wyjściowe. Polska jest krajem za-

cofanym gospodarczo, anachronicznym kulturowo orazmało znaczącym politycznie. Jednak przede wszystkim jest krajem, którego niemal cała elita ogarnięta jest sil-nymi kompleksami wobec krajów centrum i związanymz tym syndromem bierności-naśladownictwa. Gdy przedmniej więcej stuleciem byliśmy pariasem, dysponowali-śmy przynajmniej chęcią zmiany tego stanu rzeczy orazrozmaitymi, nierzadko ciekawymi pomysłami, jak tegodokonać. Stanowiliśmy zatem peryferie, ale obdarzone  wolą zaprzestania bycia nimi. Dziś natomiast albo niedysponujemy żadną wolą działania, nurzając się w doraź-

nej, egoistycznej konsumpcji i trosce o czubek własnegonosa (taką postawę wybiera większość tzw. zwykłych lu-dzi), albo – jak w przypadku elit – przyjmujemy postawę  wiernego sługi. Czy będą to politycy głównego nurtu,czy intelektualiści z lewa lub prawa (od „Krytyki Poli-tycznej” po „Frondę”), łączy ich podszyte kompleksamii wygodnictwem przekonanie, że jeśli będziemy wierniekopiować cudze rozwiązania i naśladować obce idee, tokiedyś przygarną nas do ekstraklasy. Mieliśmy być drugąJaponią, drugą Skandynawią, dogonić Europę i Amerykę– tylko sobą być nie chcemy i nie potrafimy.

Odwrotną stroną medalu o nazwie „być jak inni”, jestprzy tym niewyrażone wprost mniemanie, że tak na-prawdę mamy być wciąż sobą. Być sobą tak, aby nic niezmienić – sobą jako stadem prowincjonalnych matołków, bądź to kultywujących lokalne dziadostwo i zacofanie,którym nadajemy dumne miano „tradycji”, bądź tańczą-cych jak nam zagrają inni, w nadziei, że gdy nauczymy sięobcych języków, idei i trendów oraz okrasimy to cwaniac-twem Dyzmy i szczyptą egzotyki wschodniego „dobregodzikusa”, to załapiemy się na indywidualne kariery,

granty płynące z centrali lub stanowiska kadry namiest-niczej w nadwiślańskiej prowincji.

Największe zagrożenia z tym związane.

Zdecydowanie łatwiej byłoby wymienić to, co nam w sy-tuacji statusu peryferyjnego nie zagraża. Jeśli ktoś nierządzi sobą i nie panuje nad własnym losem, jest ma-rionetką w rękach innych – niekoniecznie osób, częściejzdepersonalizowanych procesów. Polska jest polemeksploatacji materialnej – czy to aktywów finan-

sowych, czy surowców i zasobów, czy taniej siły roboczej, czy resztek gromadzonego z mozołemdorobku materialnego. Jest państwem, któremu

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 6/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 6 ~ 

za grube pieniądze wciska się nienajlepsze i nie-najnowsze technologie i strategie działania orazidee już niemodne, bezproduktywne, fałszywelub niedostosowane do tutejszych realiów. Jestpaństwem, które pełni rolę chłopca na posyłki w definio-

 wanej i prowadzonej przez innych grze (geo)politycznej.Jest krajem, z którym za parę dolarów czy euro lub zakilka uśmiechów i komplementów można zrobić właści-  wie wszystko. Jest coraz bardziej przypadkową zbiera-niną zatomizowanych jednostek, których jedyne oparciestanowi podszyta dulszczyzną Święta Rodzina, a jedynaforma zbiorowej aktywności to tandetne popkulturowespędy lub jarmarczne rytuały celebrowania rocznic zgo-nów i wydarzeń z dawno minionej świetności.

Gdyby nie wyżebrane unijne dotacje, Polskaznajdowałaby się w rozsypce, bo i z nimi cały 

interior leżący poza kilkoma imitującymi nowo-czesność aglomeracjami wygląda tak, jakby nie-dawno przetoczyła się tu jakaś wojna.   W środkuEuropy w XXI wieku byle zima paraliżuje koleje i drogi,każde większe opady skutkują powodzią stulecia, star-com wręcza się kilkusetzłotowe emerytalne ochłapy a sa-motnym matkom dziesięciokrotnie niższe zasiłki. Tu na- wet „narodową drużynę” musi sponsorować zagraniczny   właściciel brudnych dyskontów. Nic dziwnego, skoro je-dynym budżetowym pomysłem władz publicznych jestobniżanie podatków najbogatszym, „etosowa” gazeta

publikuje poradniki, jak tych podatków nie płacić, a zaszczyt obywatelskiej zaradności uznaje się powszechnieich niepłacenie. Gdyby nie to, że mamy wiek XXI, czyliepokę miękkiej dominacji, i gdyby nie to, że nasze od-  wieczne przekleństwo – położenie geograficzne – tymrazem okazało się pewnym atutem (strach pomyśleć, co by się stało, gdybyśmy byli nie „Unią Europejską B”, lecz jakimś zakątkiem Afryki czy Ameryki Południowej), byćmoże w ogóle by już nas nie było jako zbiorowości obda-rzonej choć formalnymi atrybutami podmiotowości.

 Ale też żadna Unia nie ocali nas w pędzącym wciąższybciej wyścigu dziejów. Bywały epoki, w których we-getację można było wybaczyć. Dzisiejsza do nich nie na-leży. Tylko za mojego, niedługiego życia, dokonały sięogromne zmiany, a wiele wskazuje, że to dopiero począ-tek. Polska wchodzi w epokę wszechstronnych rewolucjitechnologicznych, kulturowych i politycznych zupeł-nie nieświadoma i nieprzygotowana. Za szczyt refleksjiuchodzą tu wywody o ciepłej wodzie w kranie, zaklęcia,że poza Unią nie ma zbawienia, spóźnione o kilka dekadpustosłowie debat dotyczących gejów i wkładek doma-

cicznych, kserokopie minionych mód intelektualnychz Paryża czy Nowego Jorku, kampanie promocyjne pol-skich hydraulików, umizgi wobec niemieckich kanclerzy 

lub amerykańskich ambasadorów, zabiegi o beatyfikacje,intronizacje i symboliczne pochówki. Jeszcze niedawnomieliśmy przynajmniej werbalne zamiary doganiania Ja-ponii, dziś uciekają nam Brazylia, Czechy czy Węgry.

Co gorsza, mam wrażenie, że wszystko to dokonuje

się w jakiejś trudno wytłumaczalnej próżni. Chyba jesz-cze nigdy w dziejach Polski nie mieliśmy takich klapek naoczach. Jeśli ktoś w ogóle myśli w kategoriach suwerenno-ści i rozumie, że każdy dzień bierności jest dniem bezpow-rotnie straconym, to jest nim prawica z PiS i okolic. Tyleże diagnozy i analizy autorstwa tego obozu pomijają klu-czowe z punktu widzenia przezwyciężania peryferyjnościzjawisko współczesnych procesów gospodarczych. Środo- wisko to uważa, że gra toczy się na polu państw narodo- wych. Znikoma jest refleksja, że oprócz Niemców i Rosjiistnieją „odpaństwowione” procesy ekonomiczne, a logika

hiperkapitalizmu wymaga zupełnie innych poczynań niż wojny podjazdowe z Putinem i Merkel. W tym sensie PiSnie jest bynajmniej spadkobiercą sanacji, której etatyzmi projekty modernizacyjne były nacechowane zrozumie-niem logiki ówczesnych procesów globalnej gospodarkikapitalistycznej. Jest dziedzicem późnej, skostniałej ende-cji, która toczyła boje z drobnym handlem żydowskim czy z niemieckimi fabrykantami, nie dostrzegając, że kraj taki  jak Polska jest przedmiotem rozgrywek kosmopolitycz-nego wielkiego kapitału, który nie ma ojczyzny, lecz mainteresy, a w imię ich realizacji będzie się w razie potrzeby 

stroił choćby i w prawdziwie-polskie piórka, mniej więcejtak, jak dzisiejszy sponsor „narodowej jedenastki”.

Środowiska lewicy z kolei chciałyby widzieć „czysty”kapitalizm, przed którego potęgą można jedynie bądźto skapitulować (Globalizacja? There is no alternative– thatcherowskie trzy po trzy pieprzą lewaccy „radyka-łowie”), bądź też zmagać się z nią w ramach Unii Euro-pejskiej, która Polaków ucywilizuje, uchroni przed wyzy-skiem oraz bonusowo pogłaszcze po główce. Tymczasemzarówno Unia, jak i inne tego rodzaju twory są i będą

podskórnie drążone przez narodowe interesy oraz my-ślenie w kategoriach własnych korzyści i własnej wspól-noty. Poza pojedynczymi głosami, np. Ryszarda Bugaja, wielkim nieobecnym jest dziś lewica typu przedwojennejPPS, która łączyła krytykę i analizę światowego kapitali-zmu z akcentowaniem interesów narodowych, nie popa-dając w pułapki zarówno plemiennych waśni, jak i inter-nacjonalistycznego pięknoduchostwa.

Największe atuty – jeśli są jakieś.

 Atuty Polski są czymś, co można długo wymieniać, ale będzie to tyleż bolesne i przykre jako katalogowanie stra-conych szanse, co po prostu bezpłodne. Cóż bowiem po

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 7/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 7 ~ 

lepszych czy gorszych pomysłach, jeśli wiemy, że nikt ichpoważnie nie analizował, że grzęzły w magmie bezna-dziei, że przegrywały ze strategiami światowych banków i międzynarodowych funduszów oraz z prowincjonal-nymi pańsko-wójtowsko-esbecko-rodzinno-plebańskimi

układami. Zaprzepaszczono już – lub właśnie się to robi– mnóstwo możliwości zmiany niekorzystnego położe-nia. Polska, choć przeorana przez wiekowe zapóźnieniacywilizacyjne, polityczne kataklizmy i wojenne heka-tomby, mogła odmienić swój los. Nawet to, co było (d)efektem niezbyt udanej przeszłości, można było spożyt-kować na chwałę lepszej przyszłości.

Mogliśmy, na przykład, z tradycyjnego, niezbyt in-tensywnego rolnictwa uczynić zagłębie produkcji i prze-twórstwa żywności smacznej i zdrowej na tle schemi-zowanych produktów zachodniej Europy. Stosunkowo

dobrze zachowany krajobraz i dzika przyroda mogły stać się fundamentem „zrównoważonej”, koneserskiejturystyki. Rozwinięta sieć kolejowa dawała szanse, żeby oprzeć transport na rozwiązaniach nowoczesnych i małoenergochłonnych. Liczne w miastach tereny publiczne,nieskomercjalizowane, pozwalały kształtować tkankęprzestrzenną tak, aby wzmacniała więzi społeczne i ge-nerowała życie publiczne. Państwowe środki produkcjii usługi publiczne umożliwiały model gospodarczy, który  wspierałby egalitaryzm i partycypację społeczną w za-rządzaniu i własności. Zaplecze surowcowe umożliwiało

nie tylko zyski z eksploatacji, ale także inwestowanie ich w rozwój nowoczesnych technologii. Niezły poziom i roz-sądna struktura oświaty mogły stać się podstawą kształ-cenia zarazem specjalistycznego, jak i wszechstronnego.Nieco skostniałe wzorce kulturowe i silne więzi między-ludzkie dawały szanse na ominięcie pułapki postaw ego-istyczno-indywidualistycznych oraz przesadnej inżynie-rii społecznej krajów Zachodu.

Cóż z tego, skoro tyleż prymitywna żądza zysku i wy-godnictwo, co i brak horyzontów, kompleksy wobec roz-

 wiązań i etosu centrum sprawiły, że w ogóle nie branotego pod uwagę. Zamiast tego, małpowano najgłupszetrendy z zagranicy (nierzadko takie, od których tam jużodchodzono), zazwyczaj pomijając naśladowanie tego,co gdzie indziej było wartościowe. Jak w najbardziejzapyziałym kraiku trzeciego świata, za szczyt rozwojuuznaje się tu daczowiska i hotele nad brzegami mazur-skich jezior, wyciągi narciarskie w parkach narodowych, butle z Roundupem, samochodowe korki, hipermarkety z blachy falistej, szklano-aluminiowe biurowce w starów-kach miast, ogrodzone osiedla mieszkań nabytych na

30-letni kredyt, samozatrudnienie lub pomiatanie pra-cownikami, aby szef mógł kupić nowsze BMW, prywaty-zowanie kopalń węgla i miedzi lub miejskich ciepłowni

i wodociągów, choćby przez sprzedaż ich zachodnimprzedsiębiorstwom państwowym, sprowadzenie procesunauczania do umiejętności rozwiązywania „testów wy- boru” lub posługiwania się elektronicznymi gadżetami, billboardowe kampanie „tolerancji” itp.

 A przecież rozwój nie tylko nie wszędzie jest  jednakowy, a tym bardziej nie polega na dro-  biazgowym naśladowaniu cudzych błędów, leczprzede wszystkim bazuje na pomysłach niesza- blonowych, na tworzeniu nowatorskich rozwią-zań i umiejętności dyskontowania tego, co innym wydaje się nieprzydatne lub wręcz przeszkadza- jące. To, czego nie wiedzą polskie tuzy intelektualne,stanowi ABC poradników psychologicznych – rozdział jednego z nich zatytułowano w polskim przekładzie „Jak upiec z sęków sękacz”.

Powtórzę to, o czym wspominałem w odniesieniu dosytuacji sprzed stu lat: problem tkwi w głowach i sercachtubylców. Materia jest ważna, bo ułatwia lub utrudniapowodzenie powziętych zamiarów i działań. Ci, któ-rzy posiadają niewiele, mają bez wątpienia trudniej,a każde osiągnięcie okupione będzie większym wysił-kiem. Jednak tam, gdzie brakuje ducha, wizji, odwagi,zapału i wytrwałości, tam nie pomoże nawet najwyższy stos materialnych aktywów. Rzecz nie w tym, żeby roićsobie, iż nagle wybijemy się jak za dotknięciem różdżkina samodzielność i genialność, nie w obrażaniu się na to,

co wypracowali i stworzyli inni – rzecz w tym, by cudzedoświadczenia i atuty połączyć z własnymi potrzebami, wizją i wolą działania.

Klucz do przezwyciężenia peryferyjnego statusu Pol-ski leży w mentalności Polaków. Peryferie to przede wszystkim stan umysłu, to myślenie w katego-riach bycia czyimś uboższym krewnym, młod-szym bratem, naśladowcą, „doganiaczem”.  W 1907 r. Stanisław Brzozowski napisał słowa, które dziśsą aktualne jeszcze bardziej niż wtedy: „I cóż nam po-

może, chociaż byśmy najusilniej w siebie wmawiali, żesiłą naszą jest nasze żebractwo umysłowe, nasza niemoc,zacofanie? Życie przechodzi do porządku dziennego nadnami, nie troszcząc się o nas. Nasze zagadnienia naro-dowe przestają być ludzkimi zagadnieniami, miłosier-dzie nie rządzi w historii, i pomimo wszystko słusznym  jest, że nie rządzi. […] Naród, który chce na sympatięliczyć, na litość, jest skazanym przez nieszczęście naro-dem. Siłą tylko jest człowieczeństwo, tylko wolność ży-cia, tylko energia, hart w miłości niezależnego, godnegoczłowieka istnienia.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 8/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 8 ~ 

Ostrzegam: moje oceny są celowo prowokacyjne, niewy-  ważone, niesprawiedliwe. Chcę w ten sposób pobudzićdo refleksji nad naszym statusem i perspektywami.

Polska to peryferie. Peryferiami jesteśmy od zaraniadziejów: sam fakt przyjęcia chrztu z Zachodu usytuowałnas na peryferiach cywilizacji zachodniochrześcijań-skiej. Uniknijmy jednak fatalizmu. Historia Polski poka-zuje nam również, że status peryferii nie jest dany raz nazawsze. Unia w Krewie, potwierdzona potem w Horodlei Lublinie, sprawiła, że ze scalenia dwóch krajów pery-feryjnych wobec swoich cywilizacji (Litwa faktycznie

znajdowała się już na orbicie prawosławia) powstało nietylko regionalne mocarstwo ale też nowy ośrodek cywili-zacyjny promieniujący swą synkretyczną kulturą na całąEuropę Wschodnią. Niestety, w ślad za siłą politycznąi kulturową nie szła ekonomiczna. W tym samym czasiedokonał się nowy podział Europy, zapoczątkowany zostałdualizm jej rozwoju gospodarczego. Ten podział pracy (uprzemysławiający się kapitalistyczny Zachódi rolniczy refeudalizujący się Wschód) na krótkąmetę wydawał się korzystny dla Rzeczpospolitej,a w każdym razie dla jej społecznych elit – w dal-

szej jednak perspektywie zepchnął Polskę w ot-chłań zacofania i uzależnienia.

Jest to tak oczywiste, że wydaje się naturalne; więk-szość nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej, więc  w ogóle nie dostrzega problemu. Analiza własności  w kluczowych branżach polskiej gospodarki czy struk-tury polskiego handlu zagranicznego – to wyważanieotwartych drzwi. Ba, sytuacja ta uchodzi za ze wszechmiar korzystną! Również na arenie polityki międzyna-rodowej za główny powód do dumy uważamy satelicki

status „lojalnego sojusznika”. Zaryzykować można twier-dzenie, że Polska przestała być podmiotem politycznym– nie dlatego, że zrzekła się części swej suwerenności (toakurat sytuacja nierzadka w dziejach) ale dlatego, że jak się zdaje w ogóle utraciła wolę suwerenności. Patriotyzmzostał sprowadzony do rangi cepelii albo – co gorsza –symboliki jednej z partii.

Jesteśmy też peryferiami mentalnymi, prowincją du-chową. Kierunek przepływu wzorów jest jednostronny i ściśle określony: Polak zaakceptuje indyjski buddyzm, japońską mangę, meksykańską kuchnię i rosyjski zespół

Tatu – ale pod warunkiem, że najpierw przyjęło się to naZachodzie. Przyjrzyjmy się polskiej kulturze, w którejpunktem honoru większości twórców jest nadążanie za

trendami płynącymi z Zachodu i ich możliwie najwier-niejsze kopiowanie. Czyż nie świadczy o tym sprawa tak  banalna, jak nazwy polskich zespołów pop? Przyjrzyjmy się zmianom w codziennej polskiej obyczajowości, w któ-rej – wybaczcie znowu skrótowość – „gest Kozakiewicza”

został wyparty wystawieniem dużego palca a Halloween wypiera Zaduszki. Przyjrzyjmy się językowi – wczoraj w pociągu słyszałem, jak studentka mówiła do koleżanki:„Ale ty jesteś słitaśna. Kolnij do mnie!”. To już nie jest język polski, proszę państwa, na naszych oczach (uszach)rodzi się pidżin, który ma szansę wyprzeć w ciągu dwóchpokoleń polszczyznę. Nie przesadzam – jest to realne, jeśli zostanie zrealizowany projekt nauczania akademic-kiego w języku angielskim, przez co w języku polskim nie będzie już można wyrazić zdobyczy nauki.

Zagrożenia wynikające z trwałej peryferyzacji Pol-

ski nie spędzają jednak snu z powiek ani społeczeństwuani klasie politycznej (pomijając izolowane grupki oszo-łomów). W powszechnej opinii od momentu wstąpieniado NATO i Unii Europejskiej przestaliśmy być krajemperyferyjnym, staliśmy się integralną częścią składowąCentrum. Jak to powiedział z satysfakcją dorobkiewiczaktóryś z polityków: „znaleźliśmy się po tej lepszej stro-nie”. Taka optyka oznacza jednak niezrozumienie faktu,że w świecie mamy do czynienia z niekończącą się hie-rarchią systemów a w każdym z nich wyznaczyć możemy centrum i peryferie. Geopolityczny Zachód stanowi cen-

trum systemu światowego, ale w jego obrębie Europieprzypada rola peryferii; znowuż peryferią wewnętrznąUnii Europejskiej jest Europa Wschodnia.

Słuszność drogi rozwoju zależnego uzasadniana jestza pomocą teorii takich jak np. „skapywanie bogactwa”:nadmiar środków z przesyconego Zachodu Europy manapływać do „wschodnioeuropejskich tygrysów”. Cie-szyłbym się, gdyby tak było ale nie jest to pewne. Char-les Gati w artykule „Słabnące uczucie. W krajachEuropy Środkowej kończy się miłość do Ame-

ryki” („Sprawy Międzynarodowe” nr 4/2008)twierdzi, że „bogatsze społeczeństwa Unii Euro-pejskiej rozwijają się szybciej od społeczeństw  wschodniej i środkowej Europy. Dystans pomiędzy nimi nadal się powiększa”. Może przesadza, ale w 2004 r.PKB per capita w Polsce wynosił 12.000 USD, a w Niem-czech 28.700; sześć lat później dane dla Polski to 17.800,dla Niemiec 34.200. Oznacza to, że dystans dzielący na-sze kraje niemal się nie zmienił a co za tym idzie – Polskautrzymuje swą rolę rezerwuaru siły roboczej, względnietaniej i elastycznie reagującej (złośliwy powiedziałby:

rolę bantustanu). Mechanizm utrwalający peryferyjny status wyjaśniają K. Gawlikowska-Hueckel i A. Zieliń-ska-Głębocka w pracy „Integracja europejska. Od jedno-

P jak Polska, P jak peryferietekst : JAROSŁAW TOMASieWiCz

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 9/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 9 ~ 

litego rynku do unii walutowej” (Warszawa 2004, s. 180-185). Jeśli nawet jest to pesymizm na wyrost, to warto być świadomym tego rodzaju zagrożeń.

Niestety, rządzących to nie interesuje – ich horyzontczasowy zamykają najbliższe wybory. Szeroko pojęta

klasa polityczna („inteligencja kompradorska”,  wedle celnego określenia Tomasza Szczepań-skiego) czerpie zresztą konkretne acz krótkoter-minowe profity z uzależnienia: stanowiska w in-stytucjach ponadnarodowych, dotacje, granty,stypendia, kontrakty, wyjazdy. Każdy współfi-nansowany ze środków unijnych chodnik jest  wszak namacalnym dowodem na korzyści pły-nące z peryferyjnego statusu Polski; natomiastskutki długofalowe umykają nam.

Organiczna niezdolność do perspektywicznego my-

ślenia komponuje się harmonijnie z panującą u nas od  wieków indywidualistyczną filozofią życiową: prze-ciętny Polak wierzy, że on da sobie radę w pojedynkę.Polak potrafi! Niestety, doświadczenia amerykańskienie potwierdzają tego. Choć jednostki pośród amery-kańskiej Polonii rzeczywiście odniosły sukces, to Po-lonia jako całość (a więc też statystyczny Polonus!) jestgorzej sytuowana niż grupy etniczne działające solidar-nie i zespołowo jak Irlandczycy czy Włosi (o Żydach nie wspominając). To „oczywista oczywistość”, że jednostkaz grupy peryferyjnej ma trudniejszy start, że awansu-

  jąc musi pokonać więcej trudności niż gdyby należałado grupy centralnej; płynie z tego logiczny wniosek, żeawans grupowy zwiększa szanse jednostki, warto więcdziałać zespołowo, zadbać o dobro wspólne. W Polsce jednak oczywiste to nie jest, tu każdy sobie rzepkę skro-  bie. Media szczujące przeciw nieudolnemu skądinądpaństwu postawę tą pogłębiają.

I jeszcze jeden istotny czynnik psychospołeczny –kompleks niższości, wynikający z naszego peryferyjnegostatusu a wyrażający się w snobizmie. Polak dopłaci do

interesu byle tylko zostać zaakceptowany w Dobrym To-  warzystwie. Postaw się a zastaw się! Dlatego w Polscenie ma gorszej rzeczy niż „obciach” czyli bycie zaścian-kowym, zacofanym, przaśnym, swojskim. Obciach ozna-cza śmierć cywilną. Chcąc jej uniknąć musimy być cooli trendy, europejscy i światowi. Tymczasem polskośćkojarzy się z zacofaniem, ograniczeniami, szarzyzną, po-spolitością, anachronizmem, biedą, martyrologią – czyżmożemy się wobec tego dziwić masowej ucieczce od pol-skości? Powszechną jest w Polsce tęsknota (mniejsza, naile realna) do ekstatycznego rozpłynięcia się w europej-

skości czy uniwersalności.Tym bardziej, że szarganie narodowych świętości

przypomina kopanie zdychającego wilka: można wyła-

dować na nim całą frustrację a ugryźć i tak już nie ugry-zie; można stosunkowo małym kosztem uważać się zarewolucjonistę i kontestatora jeśli media stworzą para-sol chroniący przed bezsilnym oburzeniem „moherów”.Zwróćmy przy tej okazji uwagę na fakt, że nieraz

grupa peryferyjna w obrębie danego systemu jest zarazem ekspozyturą centrum systemu nad-rzędnego – choć mniejszościowa we własnymspołeczeństwie potrafi sobie zapewnić dominu- jącą pozycję dzięki wsparciu z zewnątrz. Dlategokonflikt między centrum a peryferiami nie jestzewnętrzny wobec polskiego społeczeństwa –przebiega przezeń.

  W ten sposób docieramy do odmiennego aspektuperyferyjności. Choć jestem niezwykle nieufny wobec wszelkich ideologii pretendujących do uniwersalizmu,

to akurat teorii zależności skłonny jestem nadawać ten walor. Otóż każde zjawisko możemy rozpatrywać jakosystem tzn. układ wzajemnie oddziaływających na sie- bie elementów; w każdym systemie możemy wyróżnićelementy centralne (organizujące system zgodnie zeswymi interesami) i peryferyjne; opozycja między cen-trum a peryferiami wydaje się być wpisana trwale w lo-gikę każdego systemu. Z tego punktu widzenia można więc mówić nie tylko o centralnych i peryferyjnych ob-szarach ale też np. o centralnych i peryferyjnych gru-pach społecznych, centralnych i peryferyjnych kultu-

rach etc.Będziemy więc mieć w Polsce do czynienia z konflik-

tem pomiędzy Warszawą i metropoliami a wsią i małymiośrodkami; między burżuazją a proletariatem; między netokracją a pozbawionymi dostępu do sieci; między pracującymi a emerytami, bezrobotnymi i wchodzącymina rynek pracy; między sektorami gospodarki zintegro- wanymi z rynkiem zagranicznym i sektorami obsługują-cymi rynki lokalne; między lansowaną w mediach pop-kulturą (zaliczając tu też jej formy pseudokontestacyjne)

a kulturą tradycyjną i niszowymi subkulturami; między ideologią mainstreamu a wyznawcami poglądów rady-kalnych. Wyliczać można bez końca. Na pierwszy rzutoka siła dążeń odśrodkowych mogłaby rozsadzić system.Nieprzezwyciężalną jednak, jak się zdaje, słabością opo-nentów centrum jest fakt, że ich dążenia biegną w prze-ciwstawnych kierunkach, dlatego tylko centrum potrafizapewnić funkcjonowanie systemowi.

Ponownie przestrzegę jednak przed fatalizmem: nicnie jest na zawsze centrum, nic nie jest na zawsze pery-ferią. Błyskotliwie wyjaśnił to Arnold Toynbee, którego

teoria wyzwania i odpowiedzi ukazuje nam proces nie-ustannej wędrówki centrum, przesuwania się ośrodkaciężkości na peryferie. Wszak cywilizacja grecka po-

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 10/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 10 ~ 

 wstała na peryferiach bliskowschodniej, rzymska – naperyferiach hellenistycznej, zachodniochrześcijańska –na peryferiach rzymskiej, Imperium Brytyjskie ukształ-towało się na peryferiach chrześcijańskiej Europy a Stany Zjednoczone na peryferiach świata anglosaskiego. Dziś,

 w dobie zmierzchu Zachodu, widzimy jak środek ciężko-ści nieubłaganie wraca do peryferyjnej jeszcze niedawno Azji. Historia zatacza koło. Peryferyjny status może więc

okazać się atutem – choć oczywiście nie każde peryferiestaną się centrum.

Stanisław Lem w opowiadaniu „Profesor Dońda” opi-sał świat, w którym przestały funkcjonować komputery.I konkludował: „Im kto wyżej wlazł na drabinę postępu,

tym gwałtowniej z niej rymnął”. Być może więc peryfe-ryjność, zaściankowość też ma swe dobre strony. Amen!

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 11/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 11 ~ 

Czy Polska jest peryferią i dlaczego?

Można wyróżnić dwa potencjalne modele peryferyj-ności. Polska była peryferią izolowaną w kontekścieeuropejskim z tego względu, że spróbowaliśmy kiedyś wytworzyć własny model cywilizacyjny (aby nie być pe-ryferią w ramach zachodu), który zakończył się kryzy-sem i całkowitym upadkiem naszego państwa. Stano- wimy część Europy Środkowo-Wschodniej, która przez

ostatnie kilkaset lat była upośledzona politycznie, kultu-rowo, cywilizacyjnie, społecznie i ekonomicznie. Wbrew rodzimym piewcom tradycji jagiellońskich, uważam,że rozziew zaczął się właśnie wtedy, gdy ta litewska dy-nastia zasiadła na naszym tronie i zaczęła przeoriento- wywać całą politykę Krakowa na wschód. Oddziaływa-nie miało oczywiście charakter dwustronny – w XVII wieku cała szlachta litewska (czyli w większości ruska)  była już spolonizowana i skatolicyzowana, jednak pe- wien pierwiastek orientalny nieodwracalnie odcisnął sięrównież na kulturze polskiej. Uważam, że jest on war-

tością zdecydowanie negatywną i ciążącą na wszystkichprocesach modernizacyjnych, jakie próbowano u nasprzeprowadzić (przedrozbiorowych, kongresówkowych,tych z XX-lecia i obecnych). Gdyby po śmierci Ludwika Węgierskiego związano Polskę z Habsburgami, kraj naszszybko przestałby być mocarstwem – całkiem możliwe,że podzielilibyśmy los Czech. Pewnie oznaczałoby to teżdla nas przyjęcie kursu ku absolutyzmowi i nie doświad-czylibyśmy tej «złotej wolności szlacheckiej», która tak   wzbogaciła kulturowo i moralnie polskie chłopstwo

oraz mieszczaństwo a Żydom pozwoliła się świetniez polskością zintegrować (sarkazm). Myślę jednak, że bylibyśmy bez tego pierwiastka wschodniego narodemzdecydowanie bardziej normalnym, podatnym na re-formy i lepiej zorganizowanym, bo w tym duchu «wy-chowali» nas najwybitniejsi z Piastów. Niewielu było natronie polskim prawdziwych Europejczyków, ale z całąpewnością najwięcej można ich znaleźć wśród dynastii,która uformowała Polskę i przeprowadziła ją przez śre-dniowiecze. Paradoksalnie peryferyjni staliśmy się dopiero wtedy, gdy zostaliśmy mocarstwem. 

Orientalizacja kultury polskiej i wytworzenie jej odręb-ności w stosunku do zachodu, oderwały nas od świataza Łabą a jednocześnie zmusiły do starcia z dwoma kon-

kurencyjnymi orientalizmami – rosyjskim i tureckim.Te dwa orientalizmy były jeszcze gorsze i jeszcze bar-dziej antyrozwojowe, jednak na tyle brutalne, że zdołały ten nasz zalążek cywilizacji (daleki od ideału) osłabići w końcu zdławić.

Ktoś może się zapytać, dlaczego wracam do tych za-mierzchłych czasów, które nie mają już żadnego prze-łożenia na teraźniejszość. Ano właśnie mają, choćby   w postaci koncepcji politycznych, co jakiś czas u nasodżywających. Mam wrażenie, że pewna część prawicy  w tzw. «polityce jagiellońskiej» nie szuka sposobu na po- większenie manewru polskiej polityki zagranicznej anina przyciągnięcie do zachodu krajów postsowieckich,tylko chodzi jej raczej o «ocalenie» Polski przed moder-nizacją na wzór zachodni i stworzenie nowej formuły kulturowej, która byłaby konkurencyjna w stosunku do

modelu zachodniego. Bardzo podobne zamierzenia ży- wili wobec Polski papieże, którzy warunkowali w dużymstopniu naszą politykę w czasach Wazów (koncepcjaprzedmurza). Nie chodzi tu zatem o zerwanie z peryfe-ryjnością poprzez dostosowanie się do istniejącego pa-radymatu zachodniego, ale o stworzenie własnego. Wy-daje mi się, że w tym sensie jest koncepcja, która stanowipowtórzenie błędów przeszłości. Wiele naszych dysku-sji i sporów budzi we Francji czy w Niemczech raczejuśmiech politowania, gdyż stanowią echa tych dyskusjii sporów, które tamte narody odbyły już w wiekach po-

przednich. Dlatego naiwnością jest twierdzenie,że Europa Wschodnia stanowi równoprawne«płuco» w stosunku do «płuca» Europy Zachod-niej. «Płuco» Europy Wschodniej funkcjonuje jedynie dzięki respiratorowi udzielanemu namna razie przez Zachód.  Wydaje mi się, że należy sięz tym faktem pogodzić i dążyć do tego, aby kultura pol-ska coraz bardziej się okcydentalizowała (jeśli to moż-liwe na wzór europejski a nie amerykański), bo poszu-kiwanie odrębności kończy się w naszym przypadku

najpierw kulturowym autyzmem a w końcu upadkiem.Z jednej strony brakuje jej bowiem witalności i techno-logicznego zaawansowania zachodu, a z drugiej brutal-ności i bezwzględności wschodu.

Czy okcydentalizacja zneutralizuje naszą peryferyj-ność? Myślę, że na dłuższą metę tak. Na przykład jeszcze150 lat temu za typowy, wręcz podręcznikowy przykładperyferii izolowanej uznawano Szwajcarię. Obecnie krajten w sensie politycznym i militarnym pozostaje peryfe-rią (i to większą niż Polska, ze względu na neutralność),ale trzeba przyznać, iż jest to pozytywny przykład pery-

feryjności. Dlaczego wspominam właśnie Szwajcarię? Bodystansuję się z kolei od tych polskich modernizatorów na lewicy (lub pseudolewicy), którzy pragną w błyska-

Okcydentalizm jako lek na autyzm

tekst :   ŁuKASz MAślAnKA

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 12/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 12 ~ 

 wicznym tempie i na siłę okcydentalizować świadomośćkolektywną. Wydaje mi się, że brakuje wśród na-szych elit, które są albo zakochane w zastanejpolskości, albo jej chorobliwie nienawidzą, ludzipotrafiących się pogodzić z realiami a jednocze-

śnie w odpowiednim momencie dawkować roz- wiązania modernizacyjne, tak aby nie narzuciłaich nam w sposób gwałtowny globalizacja albonagłe pogorszenie sytuacji geopolitycznej. Mu-simy z całą pewnością przejść przez wszystkie procesy ideowe, jakie nam umknęły, ale to wcale niekoniecz-nie musi oznaczać wynarodowienia. Chodzi po pro-stu o uznanie, że stanowimy integralną część zachodu(takiego, jakim jest on dzisiaj a nie 300 lat temu, jakby chcieli Marek Jurek i Jacek Bartyzel), i w obrębie ta-kiej cywilizacji chcemy naszą kulturę rozwijać. Zresztą

tych wyborów (peryferyjności w stosunku do zachodu)  już dokonano, teraz trzeba poszukać jedynie mechani-zmów osłonowych dla tej części społeczeństwa, któraich nie akceptuje. Przykład szwajcarski, gdzie zastoso- wano metodę inkluzji demokratycznej (poprzez systemkomitetowy i silną decentralizację) wydaje mi się trafny.Integracja z zachodem nie za bardzo może się w Polscedokonywać poprzez państwo, gdyż to Państwo nie mazbyt wielkich tradycji współżycia z zachodem ze względuna swój upadek i wcześniejszy autyzm kulturowy, spo- wodowany z kolei chęcią budowania sarmackiej odręb-

ności cywilizacyjnej. Chciałbym, żeby to się zmieniło –żeby Polacy byli zdolni zbudować nowoczesne struktury prawne i ustrojowe.

Największe zagrożenia z tym związane.

Polska przetestowała na własnej skórze wszelkie zagro-żenia związane z peryferyjnością izolowaną. Posługu-  jąc się przykładem Czech, wyraźnie widać jak błędna  była w naszej historii droga tych wszystkich godno-

ściowców, którzy nie godzili się na peryferyjny statusPolski w ramach struktur zachodu, gdyż uznawali, że w szybkim czasie spowoduje ona nasze wynarodowienie. W przypadku Czech wszystko wydawało się na to wska-zywać, ale pobudzenie nacjonalistyczne wieku XIX byłotam tak silne i tak konstruktywne, że udało się Czechomekonomicznie odzyskać dla siebie większość zgermani-zowanych uprzednio miast. W tym samym czasie Polacy  wykrwawiali się w swoich powstaniach i narażali ma-  jątek na zniszczenie, pozostając jednocześnie wiernymiautystycznej tradycji, która ich państwo zniszczyła i od-

dała na łup orientalizmowi moskiewskiemu, znacznie  bardziej drapieżnemu i niszczycielskiemu (mam tu namyśli opór warstw posiadających wobec reformy rolnej

  w Kongresówce i antyrozwojową politykę władz Gali-cji). Czeska droga pozytywistyczna miała też tę zaletę,że nauczyła ten naród budowania struktur społecznychi państwowych zamiast konspirowania. Tę różnicę cywi-lizacyjną wyraźnie widać i dzisiaj w tych dwóch krajach.

Czy status peryferii w ramach zachodu niesie zasobą pewne zagrożenia? Zdecydowanie tak. Polska jestobecnie krajem niezwykle zapóźnionym technologicz-nie w stosunku do silnego państwa niemieckiego, którez nami graniczy i pozostaje w unii gospodarczej. Zapóź-nienia te mają charakter strukturalny i są spowodowanenagromadzeniem patologii dawnych oraz tych narosłych w wyniku wojny i półwiecza wdrażania nierealistycznejgospodarki centralnie sterowanej. Podstawowym ry-zykiem jest zatem fakt, iż nasza gospodarka, która jakotako się rozwija, może stać się komplementarna w sto-

sunku do gospodarki krajów zachodu, co skazuje nas nanisze dość mało dochodowe. W Polsce brakuje kapitału,który mógłby być stymulatorem rozwoju technologicz-nego – jedynym jego poważnym posiadaczem jest pań-stwo. Toteż niezbędna wydaje się jego interwencja w kie-runku czegoś, co moglibyśmy określić nowym COP-em,oczywiście dostosowanym do dzisiejszych warunków.Należy wspierać uczelnie wytwarzające innowacje i roz-glądać się za jakąś niszą, której rozwój zapewniałby na-szej gospodarce szybki postęp technologiczny. Dla wspo-mnianej Szwajcarii tą niszą stały się banki, dla Finlandii

elektronika itd.Kolejnym zagrożeniem w ramach tej peryferyjno-

ści wydaje się emigracja i ogólne zniechęcenie Polaków do własnej ojczyzny i przynależności państwowej. Wy-daje się, że po 20 latach dość koślawego i niesprawie-dliwego, od samego początku, liberalizmu, należy wy-pracować bardziej egalitarny system społeczny, który nie negowałby jednak w żadnym wypadku gospodarkirynkowej i wartości własności prywatnej. Chodzi o to,aby zyski wypracowane przez kapitał (prywatny albo

państwowy – jednak działający w realiach konkurencji)podlegały większej, ale racjonalnej redystrybucji na celespołeczne.

Największe atuty peryferyjności.

Trudno rozpatrywać peryferyjność jako atut. Wydajemi się, że można się w swojej peryferyjności co najwyżejdobrze (Szwajcarzy) albo znośnie (Czesi) urządzić. Przy-kład trwającego kryzysu pokazuje, że niedorozwój na-szej gospodarki łagodzi pewne negatywne zjawiska (na

przykład w sektorze bankowym). Ale też historia uczy, żekraje centrum, krachami dotykane najciężej, posiadająteż zdolność szybkiego wychodzenia z dołka.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 13/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 13 ~ 

Podział centrum-peryferie wewnątrz Polski.

Polska, wbrew temu co się mówi, nie jest krajem wiel-kich różnic ekonomicznych, jeżeli sprawę rozpatrywaćregionalnie. W skali makroekonomicznej wyróżnia się

 jedynie postindustrialny Górny Śląsk i coraz mniej (nie-stety) znacząca gospodarka morska. Istnieje oczywiściemit wielkich miast, które rzekomo doskonale prospe-rują (Wrocław, Warszawa). Rzeczywiście, poziom życia w nich jest relatywnie wysoki, ale wynika to po prostuz nawarstwienia się w nich inwestycji zagranicznychoraz centrów biurokratycznych. Jeżeli chodzi o spraw-ność władzy, jakość usług publicznych, zasobność w twardy kapitał ekonomiczny, to obraz współczesnejPolski jest równie smutny na stacji Warszawa-Stadion jak i we wsi popegieerowskiej. Z drugiej strony ludzie

starają sobie jakoś radzić i wyspy zasobności oraz gospo-darności pojawiają się w najprzeróżniejszych miejscach.Pomimo trudnych warunków, samorządy radzą sobiecałkiem nieźle i powinno się w nie bardziej inwestować(pozostawiać coraz większą część podatków w kasachgmin, powiatów i województw), gdyż to miejscowe spo-łeczności i ich włodarze znają najlepiej naturę swojegootoczenia. Z drugiej strony powinno się naciskać na de-mokratyzację samorządu. Jeżeli mogę coś doradzać le- wicy, to powinna ona przeciwstawić prawicową koncep-cję demokracji szeryfowej (powszechny wybór wójta/

  burmistrza/prezydenta, któremu nadaje się ogromne

uprawnienia) koncepcji demokracji uczestniczącej ze wzmocnioną rolą rady miejskiej, rad osiedlowych orazlokalnych referendów. Zadaniem lewicy jest także prze-konywanie, że polityka regionalna (której poświęcone jest obecnie nawet osobne ministerstwo) powinna być

na szczeblu centralnym zastąpiona polityką spójności.Bardziej sensowne, z punktu widzenia władz w War-szawie, jest opracowywanie programów dla obszarów  w zależności od problemów społecznych, które je tra-pią, a nie w zależności od położenia geograficznego.Należy walczyć ze stereotypami, które każą dziś myśleć,ze wieś lubelska jest znacznie bardziej upośledzona go-spodarczo w stosunku do wsi zachodniopomorskiej.Rolę lewicy widzę także w przeciwstawieniu do-minującego w Europie podejścia regionalnegopodejściu subregionalnemu, tak aby i mniejsze

miasta stawały się pewnymi punktami odniesie-nia dla swoich okolic oraz zostały dowartościo- wane pod względem kulturowym, edukacyjnymi inwestycyjnym. Ta metoda została po raz pierwszy zastosowana we Francji po Rewolucji (gdy wprowa-dzono podział na departamenty). Wytworzenie ponaddziewięćdziesięciu małych centrów politycznych spowo-dowało szybki rozwój wcześniej zaniedbanych średnichmiast w wieku XIX. Podobny proces, choć z wszystkimi wykoślawieniami charakterystycznymi dla realnego so-cjalizmu, dokonał się w Polsce po reformie administra-

cyjnej połowy lat 70.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 14/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 14 ~ 

Odpowiedź na pytanie, czy Polska zajmuje pozycję pe-ryferyjną w znacznej mierze zależy od rozumienia tegostanu. Jest na ten temat obszerna literatura, którą znamtylko w małej części. Przyjmuję tu generalnie – lekcewa-żąc własną ignorancję – że peryferyjność wiąże sięz charakterem gospodarki, a szczególnie z za-leżnością rozwojową danego kraju od procesów gospodarczych w innym kraju (lub ich grupie).Oczywiście chodzi tu o zależność dalej idącą niż ta która

 wynika ze „zwykłej” globalizacji w obrębie gospodarkiświatowej. Natomiast ta zależność może być pochodnąukształtowanych przez rynek struktur i/lub niesuweren-ności (lub ograniczonej suwerenności) kraju. Ten ostatniczynnik (polityczna zależność) przesądzał przez długiokres o peryferyjności Polski względem ZSRR.

Od 1990 ustała polityczna zależność Polski od wschod-niego sąsiada (co skądinąd wiązało się z perturbacjami),ale – wydaje się – stopniowo narastają czynniki nowejzależności. Polska gospodarka rozwija się w znacznejmierze na podstawie inwestycji zagranicznych, które lo-

kowane są w Polsce bądź to ze względu lepszy dostęp dorynku krajowego, bądź ze względu na relatywnie tanią(ale o przyzwoitych kwalifikacjach) siłę roboczą, energięi ziemię. Istotną rolę odegrała prywatyzacja, która umoż-liwiła zagranicznym inwestorom pozyskać stosunkowotanio znaczny majątek i dostęp do krajowego rynku (todotyczy przede wszystkim bankowości i ubezpieczeń).

Inwestorzy zagraniczni zachowują kontrolę nad tech-nologią i dostępem do rynków eksportowych. Bardzoduża część kluczowych przedsiębiorstw działających

 w Polsce znajduje się pod pełną kontrolą ich zagranicz-nych właścicieli (przedsiębiorstw „matek”) i są w istocieoddziałami globalnych firm o ograniczonej autonomii.  W Polsce nie ma chyba żadnej siedziby „globalnego”przedsiębiorstwa i bardzo nieliczne są przypadki, gdy przedsiębiorstwo zagraniczne na terenie naszego krajuprowadzi badania. W konsekwencji tych wszystkich oko-liczności przedsiębiorstwa zagraniczne zajmują uprzywi-lejowaną pozycję rynkową.

Sprawą o kluczowym znaczeniu jest dalsza ewolucjasystemu. Liberalni ekonomiści sugerują, że stopniowo

struktura gospodarki polskiej zmierzać będzie w kie-runku typowym dla krajów wysoko rozwiniętych. Żepojawiać się będą „przedsiębiorstwa technologiczne”

i podmioty posiadające cechy przedsiębiorstw „global-nych”. Na ogół przyjmują też, że sprzyjać temu będziepogłębienie integracji (także politycznej) w obrębie UniiEuropejskiej. Jestem w tej kwestii sceptyczny. Wydaje misię, że te oczekiwania opierają się o utopijną wizję rynku

i założenie, że UE nie jest kontrolowana przez grupę kra-  jów najwyżej rozwiniętych. Tymczasem więzi, zarównomiędzy wielkimi przedsiębiorstwami i państwami w któ-rych działają, jak i miedzy tymi państwami a brukselską biurokracją są silne i trudno się spodziewać, by siła któraz tych więzi wynika nie była spożytkowana dla podtrzy-mania przewagi konkurencyjnej krajów wysoko rozwi-niętych. Nie ma zresztą wystarczających powo-dów by przyjmować, że „czysty rynek” pozwalaskutecznie przezwyciężać względne zacofanie.Sukces odniosły na tej drodze za to takie kraje

 jak Japonia, Tajwan czy Korea Południowa i były to sukcesy silnie „wspomagane” przez instytucjepaństwa.

Są przesłanki by przyjąć, że Polska już wykształciłastruktury charakterystyczne dla kraju peryferyjnego,a proces ten będzie się nadal pogłębiał. Warto zwrócićuwagę na przemiany w Unii. W przeszłości Unia byłaczynnikiem ułatwiającym kontrolę przedsiębiorstw z najlepiej rozwiniętych krajów nad gospodarką całegoobszaru, ale – trzeba przyznać – istniały tez mechani-zmy wspomagania rozwoju krajów słabszych. Rezultat,

  jak dziś widać, nie jest imponujący. Ale dziś zanosi sięna co najmniej znaczne osłabienie działań wspierają-cych (prawie pewna redukcja przepływów finansowychopartych o zasadę solidarności) i wzmocnienie wymagańutrudniających rozwój krajów słabszych (choćby pro-gram ograniczenia emisji CO2). Te zmiany w przypadkukrajów Europy Środkowo Wschodniej będą miały z pew-nością istotne znaczenie.

Jakie są konsekwencje statusu kraju peryferyjnego?Chyba dość oczywiste. Przede wszystkim kraj jako ca-

łość doznaje silnego uszczerbku swojej suwerenno-ści, jego pole wyboru w zakresie polityki gospodarczej jest wąskie, co nie może być bez wpływu na możliwo-ści w ogólnej polityce zagranicznej. Przed wszyst-kim jednak status kraju peryferyjnego oznaczatrwale niekorzystna pozycję w „międzynarodo- wym podziale pracy”. W takim kraju dziedziny gospodarki oparte na wiedzy są w zasadzienieobecne, natomiast istotne są przemysły su-rowcowe i/lub bazujące na taniej sile roboczeji intensywnym użytkowaniu środowiska. Z re-

guły w dłuższym okresie prowadzi to do niekorzystnejz punktu widzenia kraju peryferyjnego ewolucji cen narynkach międzynarodowych, a w dalszej kolejności jest

Na gospodarczychperyferiachtekst : RySzARd BugAJ

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 15/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 15 ~ 

czynnikiem osłabiającym potencjalny dynamizm roz- wojowy. Rozwój w formule peryferyjnej jest też, chybaz natury rzeczy, szczególnie niestabilny (szoki w cen-trach rozwojowych rezonują szczególnie silnie w krajachperyferyjnych) i sprzyja powstaniu dysproporcji we-

 wnętrznych (w różnych płaszczyznach). Konsekwencją jest też relatywnie powolny wzrost dobrobytu i znacznaspołeczna niespójność.

Oczywiście rozwój w formule peryferyjnej jest jednak znacznie korzystniejszy niż stagnacja gospodarek krajów,które zdecydowały się (?) na autarkię. Meksyk, który – wiele na to wskazuje – ma pozycje peryferyjną względemStanów Zjednoczonych na tle Korei Północnej czy Kuby  jest oczywiście krajem sukcesu. Ale o jednym trzeba ko-niecznie pamiętać: zakorzenione struktury peryferyjnesą bardzo trudne do usunięcia, bo przecież ich trwanie

 jest też w interesie pewnych krajowych grup interesu.Proces peryferyzacji Polski (dokonujący się jednak 

równolegle z procesami wzrostowymi) nie postępuje wg jednolitej formuły. W wielkich miastach (szczególnie

 w Warszawie) obserwujemy największą inwazję kapitałuzagranicznego, a jest on ważnym czynnikiem wzmacnia-  jącym zależność krajowej gospodarki od zagranicznychcentrów. Ale ten proces sprzyja też rozwojowi wielkichmiast (jest korzystny dla zatrudnienia i sprzyja dyna-

mice płac). Rejony prowincjonalne na nieporównaniemniejszą skale korzystają ze wzrostu opartego o eks-pansję zagranicznych przedsiębiorstw, a jednocześniedoświadczają konkurencji wielkich ośrodków miejskich.Obydwa te czynniki sprzyjają narastaniu podziałów we- wnątrz kraju, co ma oczywiście coraz większe znaczenie warunków życia i pracy ludzi (do pracy do Warszawy do- jeżdżają ludzie choćby z Radomia).

Jest potrzebna poważna debata o formule rozwojuPolski w następnych latach. Nie uświadamiamy sobie naogół, że przyszłe uwarunkowania będą trudniejsze niż

dotychczas. W tym kontekście trzeba też zadać pytanie,czy dotychczasowa formuła rozwoju „indukowanego”(czytaj: stosowania ”sprawdzonych wzorców”)powinna być kontynuowana.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 16/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 16 ~ 

Czy Polska jest peryferią i dlaczego?Nie do końca jestem pewny czy peryferie – słowo wie-loznaczne, to pojęcie właściwe dla określenia sytuacjiPolski, choćby z uwagi na jej bynajmniej nie peryferyjnepołożenie geopolityczne. Zakładam jednak w swojej wy-powiedzi, że pomysłodawcom ankiety chodzi bardziejo refleksje nad sytuacją i położeniem Polski w świecie,niż o czysto językową precyzję.

Polska wobec Zachodu jest peryferiami w zasadzie odmomentu swojego powstania, czyli od kiedy sięgamy pa-

mięcią i źródłami pisanymi. Przedtem gdy nad MorzemŚródziemnym tworzono zręby zachodniej cywilizacji(bo o niej jako centrum myślimy w kontekście polskiejperyferyjności), a nasi przodkowie przemierzali stepy i lasy, nie byliśmy peryferiami przynajmniej we własnejświadomości, bo o centrum nic albo niewiele wiedzieli-śmy i ono też się nami nie interesowało. Czasem dotarłdo nas jakiś kupiec z winem i oliwą, jednak nie mieliśmy pojęcia o świecie z którego pochodzą, o greckiej filozofii,o rzymskim prawie czy teologicznych sporach. A ponie- waż to Zachód przyszedł do nas i pod groźbą ekstermi-

nacji ochrzcił nas na swoją modłę, a nie na odwrót, więcdokonując takiego wyboru staliśmy się peryferią.

Ocaliliśmy życie i nie podzieliliśmy losu Prusów czy np. Indian, ale już przy wejściu na arenę dziejów byliśmy spóźnieni o ponad tysiąc lat. Pomimo tego następne kilka wieków musieliśmy nadal walczyć może już nie o biolo-giczne istnienie, ale o względną niezależność. Dopierooparcie się o Wschód w końcu XIV wieku sprawiło, że  wygraliśmy ważną bitwę z siłami Zachodu, a ponieważ w XVI wieku zajęte sobą i podbojem Ameryki zachodnie

centrum osłabiło swoje parcie na wschód, mogliśmy nakrótko sami poczuć się potęgą. Nasza elita zaczęła jeździćdo centrum na studia, na naszym dworze bywali włoscy artyści. Jednak w tym samym czasie większa część społe-czeństwa zaczęła być spychana do roli pańszczyźnianychpółniewolników, zaczynał się wtedy kształtować globalny układ ekonomiczny, w którym I Rzeczpospolitej przypa-dła w udziale rola producenta zboża dla powoli industria-lizującego się centrum. W jakimś sensie upodabniało topolską szlachtę do afrykańskich kacyków sprzedającychswoich współplemieńców do pracy na plantacjach w Ame-

ryce. My byliśmy jednak o jeden stopień bardziej zaawan-sowani w kształtującym się już międzynarodowym po-dziale pracy – niewolną siłę roboczą wykorzystywaliśmy 

sami u siebie, wprawdzie nasi niewolnicy nie budowaliskomplikowanej maszynerii potrzebnej do tworzenia no- woczesnej floty czy artylerii, ale jednak płody rolne pro-dukowaliśmy sami, starczyło ich na eksport, na wartośćdodaną dla właścicieli ziemi, przeznaczających ją na za-

kup przedmiotów zbytku oraz na odtworzenie wegetują-cej pańszczyźnianej siły roboczej.Nadszedł jednak wiek XVII, w którym najpierw za-

przepaściliśmy szansę stania się poprzez unię dyna-styczną częścią wschodniego centrum – po raz kolejny ujawniła się wtedy dwuznaczna w dziejach Rzeczpospoli-tej rola Watykanu, a wkrótce potem okazało się, że regio-nalne mocarstwo co i rusz nie może sobie poradzić z teo-retycznie znacznie słabszymi przeciwnikami. W dodatkuzaczęło się nami interesować znowu centrum zachodniei wyrosłe na Wschodzie, którego nie udało się zasymi-

lować, nowe centrum polityczno – militarne. Rzeczpo-spolita znalazła się więc w sytuacji peryferii położonychnie na krańcu świata, ale swego rodzaju oligarchiczno –anarchicznej czarnej dziury pomiędzy dwoma centrami,które biorąc pod uwagę rozmiary I Rzeczpospolitej, bez większego oporu podzieliły ją między siebie.

  Wiek XIX to prawdopodobnie szczyt cywilizacyjny Zachodu i Polska, a przede wszystkim Polacy też na nimskorzystali. Trzeba przyznać, że szok jakim było zapad-nięcie się I Rzeczpospolitej i rozbiory, a także ogólny  wzrost świadomości narodowej, wywołał pewną mobili-

zację, goniliśmy Zachód w dobrym tego słowa znaczeniu,uczyliśmy się i nawet wygrywaliśmy (przykładem tego  jest sukces Polaków w Wielkopolsce, widoczny w wy-miarze cywilizacyjnym do dzisiaj na tle reszty kraju, alei czasy autonomii galicyjskiej, z mitu „carskiego ucisku” wyśmiewał się z kolei Józef Mackiewicz), polska elita od- bierała klasyczne wykształcenie i wychowanie podobnedo elity zachodniej. Zaowocowało to niepodległościąi całkiem udanym okresem międzywojennym – polskaarchitektura z tamtego czasu do dzisiaj budzi uznanie,

Gdynia, COP, polskie koleje, polska matura, polska zło-tówka i międzywojenni Polacy en gros to coś z czego mo-żemy być dumni.

 A jednak znowu nie daliśmy rady. Katastrofa II wojny światowej zupełnie zmieniła naszą sytuację. Straciliśmy   w fatalny sposób ogromną część elity i warstwy pań-stwowotwórczej, która została podana celowej i prze-myślanej eksterminacji w latach 1939-1956, spora częśćz nas została przegnana o setki czy tysiące kilometrów na zachód. Znaleźliśmy się w sytuacji zupełnie nowej.Eksportowana na wschód zachodnia ideologia w po-

łączeniu ze wschodnim imperializmem uczyniły z nasniemal przedmurze (to taka elegancka nazwa peryferii)á rebours na celowniku amerykańskich rakiet balistycz-

III RP, czyli katastrofatekst : OlAf SWOlKień

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 17/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 17 ~ 

nych. Jednak nasza względna cywilizacyjna zachodniość wraz z faktem, że po wojnie zasiedliliśmy ucywilizowaneprzez Niemców pradawne piastowskie ziemie odzyskanesprawiły, że w bloku wschodnim nasza pozycja nie byłanajgorsza. Pomiędzy rokiem 1956 a 1970 Polska funkcjo-

nowała całkiem nieźle, odnosiliśmy sukcesy dyploma-tyczne – nie tak dawno okazało się, że dalekowzroczność Władysława Gomułki chroni nas także dzisiaj nie tylkoprzed roszczeniami Niemców, ale i amerykańskich Ży-dów, nie mieliśmy długów, podstawowe ludzkie potrzeby  były zaspokajane, ludzie mieli poczucie bezpieczeństwai stabilizacji, co znajdowało wyraz w znacznym przyro-ście demograficznym pomimo braku becikowego, po-lityki prorodzinnej, a także istnienia liberalnej ustawy aborcyjnej. Tak jak we wszystkich zachodnich peryfe-riach wschodniego centrum żyło nam się lepiej niż w Mo-

skwie, o Władywostoku nie wspominając. To chyba jedenz najlepszych okresów w naszych peryferyjnych dziejach.Byliśmy zachodnią peryferią wschodu, relatywnie silnąkulturowo wobec hegemona polityczno – militarnegoi bezpieczną militarnie wobec Zachodu. Produkowali-śmy dostosowane do naszych możliwości solidne i trwałetowary, do dzisiaj jak w przypadku mieszkań czy elek-trowni cieszące się powodzeniem na wolnym już rynku.Nawet architektura z lat 60-tych uderza elegancją w po-równaniu do twórczości współczesnych developerów, niemieliśmy za to Agory, ITI, Presspubliki i Springera, o któ-

rego podłościach czytaliśmy z niedowierzaniem w tanichtłumaczeniach zachodnich klasyków.

Mieliśmy też dobre stosunki z innymi świato-  wymi peryferiami – zamiast żołnierzy na „po-kojowych wojnach” czy torturowania więźniów porwanych przez CIA wrogów hegemona, nasiinżynierowie pomagali budować przemysł kra-  jom afrykańskim i azjatyckim, czyli eksporto-  waliśmy nie zboże, ale myśl techniczną. Wobec  Algierii, Konga, Iraku i innych krajów trzeciego świata

mogliśmy się poczuć niemal jak ludzie z centrum, a toodgrywało pozytywną, ważną rolę dla naszej pokaleczo-nej przez historię psychiki, ale i poszerzało horyzonty.Dzisiaj myślę, że byliśmy na swoim miejscu, tylko jak to zwykle bywa nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Potamtych czasach zostało 1000 nowych szkół, masa zakła-dów przemysłowych, gęsta sieć kolejowa, świetne filmy i inne dzieła polskiej kultury.

No, ale potem na arenie dziejów pojawili się stocz-niowcy i Edward Gierek, który w odróżnieniu od swojegopoprzednika, do Zachodu żywił chyba podziw od czasów 

młodzieńczych, nie pojmował, że Zachód jest taki szczę-śliwy także dlatego, że jest po ludzku cwany i jak mawiałPiłsudski „podleńki” wobec peryferii, nowy pierwszy se-

kretarz bardzo chciał się rodakom i Zachodowi podobać,a samemu wygodnie żyć. Gierek sprawiający, że jak napi-sał Jacek Tittenbrun; socjalistyczna gospodarka zaczęłapracować na wartość dodaną zachodnich bankierów,Papież Polak, a wreszcie Solidarność z powrotem prze-

stawili nas na tory peryferyjności zachodniej. Upadek naszego wschodniego hegemona sprawił, że znowu stali-śmy się peryferią Zachodu także politycznie, militarnie. W odróżnieniu od peryferyjności wobec Wschodu naszaniższość jest w takiej sytuacji totalna, dotyczy także sfery ducha, intelektu, kultury tej wysokiej i co według mnie ważniejsze, tej dotyczącej codziennego życia.

  W nowy okres weszliśmy jednak w odróżnieniu od20 – lecia międzywojennego z elitami kompletnie nie-przygotowanymi na nową sytuację. Czasy tandetnegogierkowskiego konsumpcjonizmu na kredyt i łamiącego

sumienia rozrastania się nomenklatury były fatalnympreludium dla nadchodzącej katastrofy. Przedstawi-ciele wykreowanych wtedy prozachodnich elit do dzisiajuprawiają spory na poziomie magla, sprowadzające siędo tego, kto na kogo donosił. Jednak znacznie bardziejkompromitujący fakt zupełnego nieprzygotowania inte-lektualnego do nowej rzeczywistości jest przemilczany.Trudno się temu dziwić, bo czytając wypowiedzi zna-komitej większości osób polskiego życia publicznegonie można oprzeć się wrażeniu, że stan ten trwa nadali także o tym co dzisiaj dzieje się na świecie, co jest w nim

 ważne, nie mają i co gorsza nie chcą mieć pojęcia.Z własnej praktyki jako osoba interesująca się także

zawodowo polską polityką transportową po blisko 20latach doświadczeń mogę stwierdzić, że wśród polskichpolityków najwyższego szczebla, dziennikarzy najważ-niejszych mediów, znalezienie kogoś kto stara się zrozu-mieć proste w gruncie rzeczy zależności nie jest łatwe.Dzisiaj ze smutkiem czytam raporty organizacji mię-dzynarodowych czy dokumenty UE zalecające Polsceprzestawienie się na to, co dwie dekady temu mówili tak 

zwani ekolodzy, oskarżani z tego powodu przez wynaję-tych speców od czarnego PR o oszołomstwo, terroryzm, branie haraczy.

To samo dotyczy polskiej oświaty, którą zaczął psućniesławnej pamięci rząd AWS, pamiętam jak dziś głosy mówiące o tym, że „nikt rozsądny nie kwestionuje ko-nieczności reformy”, a zawodówki to „wylęgarnie bezro- botnych” i wszystko będzie dobrze tylko, ach te gimbusy.Chyba jedynie w Playboyu z przekąsem pisano o rozebra-nej Monice, która „tak jak wszyscy studiuje marketingi zarządzanie”. Niektórzy radni „królewskiego mia-

sta Krakowa” do dzisiaj są przekonani, że pla-nowanie przestrzenne to wymysł i fanaberia ko-munistów, a święte według nich prawo własności

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 18/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 18 ~ 

rozumieją tak jakby nie czytali nawet do końca bajek o Tomku co był wolny w swoim domku.

Tak smutno i straszno jest w niemal wszystkich dzie-dzinach, zamiast, już nawet nie dogłębnej analizy, alezdrowego rozsądku mamy hasełka z przed pół wieku

nadawane w radiu Free Europe i jego pochodnych i toco przecież „wiadomo”. Dla żyjących w III RP oznaczato potwierdzone statystykami najgorsze lub jedne z naj-gorszych w Europie warunki i najdłuższy tygodniowy czas pracy, najniższe wynagrodzenia, najgorsze warunkimieszkaniowe, a w konsekwencji największy stres, po-tworne schamienie społeczeństwa i agresję w stosun-kach międzyludzkich, której najlepszym obrazem jestzachowanie i plugawy język mieszkańców tego niezbytudanego tworu, gdy tylko czują się anonimowi – za kie-rownicą samochodu i na internetowych forach.

Po dwudziestu latach tak zwanej transformacji prze-transformowano nasz kraj do pozycji w globalnym ukła-dzie ekonomiczno – politycznym, w jakiej przypada namrola dostawcy taniej siły roboczej, którą podszkalamy za  własne pieniądze do wykonywania prostych lub tylkotrochę bardziej skomplikowanych czynności (po upadkuszkolnictwa zawodowego o dobrym hydrauliku będziemy mogli niedługo jedynie pomarzyć) i albo wykorzystu-  jemy w kraju gdy zjawi się łaskawy inwestor, który po-zwoli coś montować albo klikać na miejscu albo ekspor-tujemy naszą siłę roboczą jak w czasach Sienkiewicza.

Postęp techniczny sprawia, że eksport odbywa się nie nanędznych statkach, ale tanimi liniami lotniczymi, prze-pełnionymi busami. W odróżnieniu od I Rzeczpospolitejpłodów rolnych nie produkujemy już, lub wkrótce nie będziemy produkować sami. Coraz większa ich część po- wstaje w zakładach przemysłowych należących do takichkoncernów jak Smithfield czy Cargill. Wraz z wejściemdo naszego kraju amerykańskich koncernów mającychpatenty na GMO i tych zatruwających nasze wody pod-ziemne w poszukiwaniu gazu łupkowego, stracimy ostat-

nie obszary gospodarczej suwerenności.Co gorsza jesteśmy peryferią w dużym stopniu nie nie-miecko – europejską, ale amerykańską, a takie centrumz jednej strony traktuje nas jako narzędzie do sprawianiakłopotów Eurazji, z drugiej zmusza do przyjmowania naswoje terytoria wspomnianych wynaturzonych technolo-gii, które są dla nas znacznie groźniejsze niż forsowany kiedyś przez ZSRR przemysł stalowy, budowa statków,a nawet już w czasach nowej hegemonii zakup samolotów F-16. Niemcy to wspaniała kultura, sprawna cywilizacjai na rozumnym kontakcie z nimi, nawet w warunkach

zaborów korzystaliśmy, z kolei Rosja poprzez swoją sło- wiańskość nigdy nie była tak agresywna, butna i tak obca  jak protestanccy Anglosasi i nigdy tak w istocie prymi-

tywna. W czasach zaborów, dla rosyjskich rodzin na pol-skich kresach, wejście w polski, inteligencko – szlacheckikrąg towarzyski i kulturowy było szczytem aspiracji.Centrum cywilizacji rozumianej jako dobrze urządzoneżycie zbiorowe, wysoka kultura życia codziennego nadal

mieści się w Europie, gdzieś na styku Niemiec, Francjii Włoch, dla mnie jej symbolem pozostaje Szwajcaria. Od Ameryki możemy się nauczyć co najwyżej spychania lu-dzi do slumsów, zamykania ogromnego odsetka obywa-teli do więzień, popadania w chorobliwą otyłość i degren-golady moralnej, której symbolem są obłudne kazaniai zbrodnicze praktyki z katowni w Abu Graib. Wzorującsię cywilizacyjnie na USA stajemy się kulturowo peryfe-riami peryferii, czymś nie drugo, ale trzeciorzędnym.

Dlaczego nasze dzieje układają się tak, a nie inaczej,a nasi rywale czy nawet południowi sąsiedzi wydają się

nam szczęśliwsi? Odpowiedź na pytanie o przyczyny  własnych nieszczęść można zawsze dać dwojaką – albouznamy, że to świat jest zły albo, że to my sami niedo-skonali. Ogromna narodowa debata na temat przyczynupadku I Rzeczpospolitej toczyła się ponad 100 lattemu. W jakiejś mierze toczy się nadal i jest tematem naosobne rozważania. W tym miejscu mogę tylko stwier-dzić, że zdecydowanie bardziej odpowiada mi podejściedopatrujące się przyczyn upadku we własnych błędachi słabościach, a nie w domniemanej podłości naszychciemiężycieli. Nie sądzę też aby dało się rozdzielić walkę

o samodzielność polityczną, ekonomiczną od tej na poluintelektualnym i kulturowym. Naszym problemem jest  jednak przede wszystkim peryferyjność intelektualnai duchowa, a może raczej psychiczna, połączona z poli-tycznymi aspiracjami ponad własne możliwości. To tamieszanka jest fatalnym syndromem, który ciągle czekana swojego lekarza. Skazuje nas na śmieszność, spra-  wia, że subtelni, a zarazem bezwzględni statyści jakichnie brakuje w centrum, nie mają kłopotów z graniem nanaszych kompleksach i ignorancji. Można oczywiście

oburzać się na działalność obcych służb specjalnych itp.ale czy to one uniemożliwiają nam przynajmniej niepsu-cie edukacji czy nielikwidowanie kolei albo planowaniaprzestrzennego?

  Aby się takiej sytuacji przeciwstawić potrzebna jestniezależnie myśląca lokalna elita, która połączy patrio-tyzm i dbanie o państwo z szerokimi horyzontami do-tyczącymi tego co się na świecie dzieje i co jest na nim ważne, a co ważne nie jest. Niestety trudno na polskiejscenie politycznej, ale i intelektualnej znaleźć ośrodek,który by takie cechy łączył. Nie ulega także wątpliwo-

ści, że realizacja nawet ograniczonej autonomii wymagaogromnego moralnego i intelektualnego wysiłku w skalicałego społeczeństwa, bo w końcu elita, na którą na-

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 19/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 19 ~ 

rzekamy nie bierze się znikąd. Lubimy też narzekać nanasze położenie geopolityczne. Obok wielkich Niemieci Rosji mamy za sąsiadów słowiańską Szwajcarię jaką są wspomniane Czechy, znakomicie urządzone kraje skan-dynawskie. Możemy się od nich wszystkich wiele uczyć.

Możemy też myśleć o Polsce w Eurazji inaczej niż o ame-rykańskim lotniskowcu pływającym niczym Izrael w dia- belskim morzu arabskim. Powinniśmy także zawsze miećna uwadze to co pisali o nas wielcy myśliciele z krajów sąsiednich tacy jak Clausewitz czy Dostojewski. Ich po-garda dla nas brała się nie z naszych klęsk politycznychczy militarnych, te zdarzają się wszystkim, ale z powodunikczemności obyczajów, małości codziennego postępo- wania w zestawieniu z wzniosłością głoszonych haseł.Nie oszukujmy się także, że dzisiaj górujemy moralno-ścią nad zgniłym ponoć Zachodem i dziką ponoć Rosją.

Jesteśmy w dołku nie tylko polityczno – ekonomicznym,ale także, a może przede wszystkim psychologicznym,moralnym i cywilizacyjnym i jak się za siebie samych po-rządnie nie weźmiemy, to możemy w nowoczesnej formiepowtórzyć katastrofę z XVIII wieku, być może już się onadokonuje biorąc pod uwagę np. katastrofę edukacyjnąi powracający analfabetyzm, strukturę własności w ban-kach, mediach i przemyśle.

Największe zagrożenia z tym związane?Największe atuty jeśli są jakieś?

Częściowo odpowiedź mieści się w opisie samego zjawi-ska, ale podkreślić należy, że zło dzisiejszej polskiej pery-feryjności w pierwszym rzędzie nie wynika z niej samej,ale z takiego, a nie innego hegemona i z takiej, a nie innejroli jaką wyznacza on polskiej peryferii. Problemem nie jest to, że nie jesteśmy centrum, tak samo jak nie są nimkraje skandynawskie czy Kanada, w których jakość życia jest o wiele wyższa niż w USA. Mówiąc w dużym skrócie,grozi nam cywilizacyjna, ale patrząc na amerykańską

ulicę, czy szerzej na to co wyrabia z naturalnym środo- wiskiem człowieka tak zwana American way of life, także biologiczna degradacja. Bycie peryferią Ameryki skazujenas nie na los XIX wiecznej Wielkopolski czy Galicji, alena status banditenlandu w rodzaju Kosowa, które jak wy-kazały ostatnie wydarzenia jest obecnym neoliberalnym władzom III RP, ale i odwołującej się co i rusz do wznio-słych haseł opozycji, najwyraźniej bliższe niż np. Serbia.Znamienne są też zachwyty jakie swego czasu wygłaszałpremier 3 RP Jerzy Buzek nad innym banditenlandem, jakim jest graniczący z USA Meksyk.

 Atutem peryferyjności politycznej może być lepsza  jakość życia, o ile za wartość uzna się spokój i pewnąswobodę od imperialnej polityki, której także militarno

ekonomiczny ciężar ponosi centrum. Tak można by okre-ślić sytuację kulturalnej Europy wobec militarystycz-nych Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jednak Polska nie  wydaje się tych płaszczyzn rozróżniać, a być może jestzbyt słaba by taką grę prowadzić. Dla części elity III RP

 barbarzyństwo i bigoteria USA są dowodem zdrowia i cy-  wilizacyjnej prężności. Na nasz plus w porównaniu doEuropy można zaliczyć brak moralnych i cywilizacyjnychkłopotów z mieszkańcami dawnych kolonii prącymi dzi-siaj do centrum.

Zaletą peryferyjności i względnego opóźnienia w pro-cesie dziejowym może być także uniknięcie błędów jakiecywilizacyjne centrum popełnia i tak zwana w ekono-mii premia późnego gościa. Polska posiadała ją 20 lattemu, a polegała ona np. na tym, żeby zamiast powielaćzachodnie błędy z połowy XX wieku i główny wysiłek 

inwestycyjny topić w budowie autostrad, skoncentrowaćsię na unowocześnianiu kolei, energetyki, ekologizacjirolnictwa, czy budowie mieszkań. Uznaliśmy jednak, żeod taniego prądu, dobrego jedzenia, własnego mieszka-nia i wygodnego transportu zbiorowego ważniejsze sąmotoryzacyjne kompleksy i wizje przywiezione przezszwagra z Ameryki.

Peryferyjność może też mieć pewne plusy w sytuacjikryzysu centrum, gdy jak w czasie ostatniego krachuokazało się, że jest on w 3 RP mniej dotkliwy, gdyż spo-soby oszukiwania społeczeństwa przez banki są stosun-

kowo mało wyrafinowane. W jakimś sensie dotyczy totakże zagadnień bardziej fundamentalnych – dla ludzisceptycznie nastawionych do kierunku cywilizacji jakinadaje centrum, peryferie wydają się azylem czy baządo prowadzenia działań mających na celu zmianę tegokierunku. Historia zna takie przykłady w wielkiej skali.Zachowując wszystkie proporcje znam w dzisiejszej Pol-sce osoby, które wyjechały z Zachodu do 3 RP z nadzieją budowania tu bardziej ekologicznej egzystencji, a nawetobrony naszego kraju przed macdonaldyzacją. Jak na ra-

zie są jednak zawiedzione w swych oczekiwaniach.

Podział centrum peryferie wewnątrz Polski.

Ten podział występuje i przejawia się w wielu dziedzi-nach takich jak edukacja, transport, dostęp do poczty,urzędu, biblioteki, kina z lepszymi filmami i wielu in-nych atrybutów cywilizowanego życia.

 Wynika on z uwiądu zdolności do myślenia w katego-riach całości.   W myśl neoliberalnych dogmatów,głoszonych w polskiej peryferii w karykatural-

nej formie, każdy odcinek torów, (ale nie drogi)każde okienko, każda szkoła, każdy dom kultury musi być „rentowny” żeby jego istnienie było uza-

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 20/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 20 ~ 

sadnione. Rządzący Polską nie rozumieją, że re-dukowanie krwiobiegu transportowego, eduka-cyjnego czy instytucjonalnego musi prowadzić dokłopotów całego systemu życia zbiorowego i ozna-cza m. in. gigantyczne marnotrawstwo ludzkich

zasobów. Dla przykładu ludzie w miejscowości gdzie zli-kwiduje się nie tylko kolej, ale i ostatni PKS będą skazanialbo na zakup samochodu albo na dojazd do pracy czy szkoły autostopem. Część dokona zakupu samochodu, naktóry przeznaczy kapitał, który mógłby pójść np. na zakupksiążek, a czas potrzebny na zapracowanie na jego zdoby-cie i utrzymanie, na ich czytanie, część zrezygnuje i zosta-nie skazana na wegetację w gorszych warunkach, co am- bitniejsi będą się starali wyrwać do metropolii, które będąsię nadmiernie rozrastać, a ludzie tracić czas w korkach,inni wyjadą szukać szczęścia za granicę. Jednak w tym

samym czasie z ich podatków buduje się metro w stolicy i kupuje superszybkie pociągi, na które nigdy nie będzieich stać i do których nie będą mieli gdzie wsiąść. Oburze-nie elit III RP, że ich elegancki ekspres musi się zatrzymać w jakiejś Włoszczowej, może być tego symbolem.

Prawdopodobnie jednak także ten podział jestmniej znaczący od podziału na bogatych i biednych.Rozmontowywanie szeroko pojętej infrastruktury jest  jego pochodną. Bogaci także na prowincji i na ścianie wschodniej dojadą tam gdzie chcą, połączą się ze świa-

tem, zafundują dzieciom prywatną szkołę, wynajmąochroniarzy aby obronili ich przed głodnymi biedakami,a utrzymywanie separowanych obszarów nędzy i zacofa-nia jest na krótką metę dla nich korzystne, gdyż ułatwiaterroryzowanie pracowników, rekrutowanie najemników do policji i „pokojowych wojen”, tak samo jak korzystne wydawało się utrzymywanie pańszczyźnianych półnie- wolników w ciemnocie i poczuciu bezradności. W takiejsytuacji trudno oczywiście wymagać od tych ostatnichlojalności i utożsamiania się z metropolią, tak samo jak trudno dziwić się „brakowi świadomości” pańszczyź-

nianych półniewolników czasów powstań, także dzisiaj, w chwili zagrożenia centrum, jego egzystencja spotka sięco najwyżej z obojętnością, o ile nie z postawą i głosami  jakie zdarzyło mi się już opisywać i słyszeć: „przyjdąNiemcy i zrobią tu porządek.”

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 21/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 21 ~ 

 Wszystkie osobliwości, które uderzą czytelnika tej pracy,tłumaczą się warunkami, w których powstała. Są to no-tatki z wykładu, w czasie którego dr Jednacz i profesorGłębocki omawiali trudny przypadek pacjenta cierpią-cego na odmianę nerwicy określaną jako „osobowość pe-ryferyjna”.

Pacjent rozpoczął terapię u dr Jednacza. Już pod-czas pierwszej sesji terapeutycznej okazało się, że przy-czyną dolegliwości pacjenta jest przeżyta w przeszłości

trauma. Ów nieszczęśnik przez długi czas znajdował się  we władzy innej osoby, która bezwzględnie narzucałaswoją wolę i obcy system wartości. Na pierwszej se-sji pacjent był już wolnym człowiekiem, jednakże jego  wypowiedzi wzbudziły niepokój dr Jednacza. Badany twierdził np.: „Pragnę wyrazić nadzieję, że międzyna-rodowe instytucje finansowe udzielą Polsce istotnejpomocy w jej wysiłkach na rzecz radykalnej stabiliza-cji gospodarki i gruntownych reform instytucjonal-nych” (exposé T. Mazowieckiego, 12.09.1989). Opisującswoją obecną sytuację niejednokrotnie używał wyrażeń

związanych z podporządkowaniem się i dyscypliną np.„Mamy świadomość, że warunkiem uzyskania takiejpomocy jest konsekwentna realizacja przedstawionegosurowego programu” oraz „Chciałbym, aby dla wszyst-kich zewnętrznych obserwatorów przemian dokonują-cych się w Polsce było jasne, że to, co się u nas dzieje,nie zagraża nikomu ani nie podważa stabilizacji mię-dzynarodowej”. Stwierdzenia pacjenta wskazywały, żepomimo jego deklaracji o odcięciu się „grubą kreską”od trudnej przeszłości, w rzeczywistości podświado-

mie dąży on do powtórzenia traumy. Rolę dawnegooprawcy przejęło rozbudowane superego, mające dys-cyplinować i w razie potrzeby karcić nieposłuszny pod-miot. Przymus poddawania się zewnętrznej kontrolinad pragnieniami („Dziś, kiedy kończy się epoka zim-nej wojny, powstaje szansa urzeczywistnienia naszychnarodowych aspiracji, w zgodzie ze współczesnymitendencjami polityki światowej”) występował w połą-czeniu z nie w pełni uświadamianym poczuciem winy.Swoje wcześniejsze działania badany określał jako„nieracjonalne”: „Prawidłowy i pełny rozwój naszych

stosunków we wszystkich dziedzinach hamowały do-tychczas względy dalekie od racjonalnych”. Dążenie dozamiany jednej formy zewnętrznego sterowania na inną

  być może wynikało z pragnienia zostania ukaranymprzez nową instancję kontrolną za swoje wcześniejszezłe postępowanie.

Podczas kolejnych sesji terapeutycznych prowadzo-nych przez dr Jednacza pacjent przechodził kolejno

okresy kryzysu i stabilizacji. Dopiero po dziewięciuodbytych spotkaniach badany uznał, że jego stan uległistotnej poprawie. Pacjent negatywnie odniósł siędo przejawianych wcześniej kryzysowych za-chowań: „Inwestycje, które wiele lat z rzędu ro-sły dynamicznie – po raz pierwszy od szeregulat spadły o niemal 10 proc. Społeczeństwo zu-  bożało, zwiększyły się obszary dziedziczonej biedy. Spadły dochody rolników. Wiele polskichrodzin utraciło jakąkolwiek nadzieję” (exposéL. Millera 25.10.2001). Badany twierdził, że zamie-

rza teraz skupić się na kwestiach praktycznych, o któ-rych dotychczas tak często zapominał, a które przyniosąmu wymierne korzyści: „podstawowy warunek zreali-zowania kolejnych naszych zamiarów: w perspekty- wie roku stworzenia podstaw rozwoju gospodarczego,a w ciągu całej kadencji parlamentarnej – trwałegoożywienia ekonomicznego, przynoszącego wymiernekorzyści całemu społeczeństwu”. Wówczas dr Jednaczzwrócił się o radę do prof. Głębockiego, nie będąc pew-nym, czy zmianę w postawie pacjenta należy uznać zaterapeutyczny sukces. Niestety diagnoza profesora była

 jednoznaczna: pacjent nie rozwiązał swoich problemów,lecz w radykalny sposób zepchnął je do nieświadomości. Wskazywały na to wypowiedzi badanego takie jak: „Wy-głaszam swoje exposé w sytuacji, kiedy w fotelach sej-mowych nie ma mojego poprzednika ani liderów partiitworzących poprzednią koalicję. To pierwszy taki przy-padek od początku polskiej transformacji”. Wszystkiedążenia, które poprzednio prowadziły do kryzysów były   w nich traktowane jako nieobecne. Jednakże wbrew temu optymistycznemu przekonaniu spod zasłony świa-

domie deklarowanego pragmatycznego nastawienia dorzeczywistości wciąż dawały o sobie znać istotne dys-funkcje. Czasami prowadziło to do wręcz komicznychsytuacji, w których pacjent bez cienia autorefleksji wy-powiadał zdania stojące w zupełnej sprzeczności z jegopostępowaniem np.: „Część tych rezerw wiąże się z po-rządkowaniem prawa, podniesieniem jakości rządzenia,obniżeniem kosztów działania państwa i samorząduterytorialnego, wprowadzeniem skutecznych mechani-zmów antykorupcyjnych”.

Kolejna sesja nie doprowadziła do przełomu. Wy-

powiedzi pacjenta wskazywały na to, że niezmienniepełen optymizmu, pozostawał wierny pragmatycznej wizji samego siebie, nie podejmując jednocześnie zada-

R.P. – przypadek i terapiaosobowości peryferyjnejtekst : WOJCieCh CzABAnOWSKi, BŁAżeJ SKRzypuleC

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 22/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 22 ~ 

nia przemyślenia własnej tożsamości. Pełen optymizmutwierdził: „Takiego impulsu rozwojowego nigdy jeszcze w Polsce nie było.” (exposé M. Belki 14.05.2004).

Zdaniem profesora Głębockiego, badany, powodo- wany finansowymi tarapatami, w jakie wpadł w latach

poprzednich, nabrał przekonania, że skupienie się na za-spokajaniu najbardziej podstawowych potrzeb stanowi jedyną właściwą strategię postępowania. Posługując siępiramidą Maslowa, Jednacz i Głębocki określili to sta-dium choroby jako redukcję świadomości podmiotu dopłaszczyzny fizjologicznej. Jak zaznaczył Głębocki, tera-peuci oczekiwali, że po odzyskaniu komfortu w zakresiepotrzeb podstawowych, badany zainteresuje się potrze- bami wyższego rzędu.

Oczekiwania takie okazały się trafne. Podczas kolej-nej sesji, wypowiedzi pacjenta odnosiły się już w przewa-

żającej części do potrzeb związanych z bezpieczeństwem:„Po pierwsze, przedstawię program naprawy państwa,przywrócenia władzy charakteru skutecznej i uczciwejsłużby – od rządu przez sądownictwo, prokuraturę, po-licję, aż po administrację.” (exposé K. Marcinkiewicza10.11.2005). Jak zauważył dr Jednacz, wzrost dobrobytuumożliwiający otwarcie się na inne problemy połączony   był z narastającym poczuciem wstrętu wobec samegosiebie. Pacjent, uzyskując szerszą świadomość, po razpierwszy zdał sobie sprawę z przejawianych symptomów choroby. „Jest oczywiste, że wyroki w imieniu Rzeczypo-

spolitej mogą wydawać jedynie tacy sędziowie, którychręce nie są splamione przestępstwami lub współpracą zeświatem przestępczym.” – mówił – „Fakt, że ponad 10procent wyższych oficerów policji zdobywało pierwszeszlify w Służbie Bezpieczeństwa, nie może być uważany za naturalny 16 lat po upadku PRL.”.

Sesja ta uznana została przez terapeutów za przeło-mową. Od tamtej pory uświadomienie symptomów przezpacjenta jest powszechnie uznawane w literaturze za mo-ment kluczowy w terapii osobowości peryferyjnej.

Chociaż postępy były widoczne, w zachowaniu pa-cjenta pojawiły się nowe problemy. Głębokie odrzuceniesamego siebie, doprowadziło badanego do wykształcenia wyidealizowanego moralnego superego. Jakkolwiek niechodziło już o podporządkowanie się kolejnemu rzeczy- wistemu podmiotowi, jak to miało miejsce przed podję-ciem leczenia, czy wyobrażeniu rzeczywistego podmiotutak, jak podczas pierwszej sesji, podporządkowanie siękonstruktowi moralnemu można uznać za kolejną, ła-godniejszą formę powtórzenia traumy. Istnienie takiegokonstruktu poświadczone było w szeregu wypowiedzi

pacjenta, niekiedy nawet explicite: „Z poczucia niespeł-nienia powstały zręby programu budowy IV Rzeczypo-spolitej. Nie ma być ona zaprzeczeniem trzeciej, tylko

urzeczywistnieniem jej niespełnionych nadziei. Nadziei,  jakie spełniać powinno państwo suwerenne, demokra-tyczne i solidarne.”, „Za hasłem IV Rzeczypospolitej niestoi myślenie magiczne, tylko poszukiwanie czytelnejsymboliki dla wyzwalania niepodległego państwa od

 brzemienia postkomunizmu.”.Jak zauważył dr Jednacz, w przytoczonych wypowie-dziach pobrzmiewają echa słów pacjenta wypowiada-nych podczas pierwszej sesji. Zjawisko to terapeuci zgod-nie uznali za naturalne – brak poważnej autorefleksjipoprzedzającej uświadomienie symptomów, przekonałopacjenta, że niewola, w której znajdował się przed rozpo-częciem terapii, choć ustała poza podmiotem, w nim sa-mym trwała nadal. Jak mówił: „Polacy pilnie potrzebująpaństwa – państwa, które nie będzie stolikiem do bry-dża dla partii rozgrywanych między politykami, ludźmi

 biznesu, aktualnymi i byłymi funkcjonariuszami służbspecjalnych i pospolitymi gangsterami. Mój rząd zamie-rza wyciągnąć państwo polskie z tego czworokąta ber-mudzkiego, w którym zanikają: interes publiczny i dobro wspólne.”. Profesor Głębocki zauważył, że w tym stadiumterapii, szczególnie trudne jest utrzymanie w pacjencierównowagi we właściwej ocenie przejawianych sympto-mów. Charakterystyczny dla etapu wstręt do samego sie- bie, może bowiem z łatwością przerodzić się w zachowa-nia paranoidalne.

Podczas kolejnej sesji udało się podtrzymać pozy-

tywny trend. Nie umknęło to również uwadze bada-nego: „Rząd, który pozwalam sobie dzisiaj przedsta-  wić Wysokiej Izbie, zwracając się o wotum zaufania,  jest wspierany w parlamencie przez tę samą koalicję,która wspierała rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Ma  bardzo zbliżony skład, ma tylko dwóch nowych mi-nistrów, no i nowy premier, ma przede wszystkim tesame cele, ten sam kierunek działania.” (exposé J. Ka-czyńskiego 19.07.2006). Choć nadal za punkt odniesie-nia przyjmowane było skonstruowane przez pacjenta

moralne superego, stosunek do niego był już odrobinę  bardziej krytyczny: „Kościół jest depozytariuszem je-dynego powszechnie znanego i na ogół przynajmniejdeklaratywnie przestrzeganego systemu wartości.”.  W przytoczonym cytacie porządek moralny nie jest  już obiektywny, ale powszechnie znany i deklaratyw-nie przestrzegany. Na skutek wywołanego przez kry-tyczność napięcia, wypowiedzi pacjenta przyjmowały   jednak niekiedy kuriozalne formy: „Ja chcę mocnopodkreślić, że jeżeli na przykład chodzi o równoupraw-nienie kobiet, to realne równouprawnienie, ich pozycję

  w rodzinie, o to wszystko, co ma prowadzić do tego,żeby kobiety mogły znajdować obronę, unikać opresji,która często je spotyka, jesteśmy jak najbardziej za.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 23/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 23 ~ 

 Ale w innych kwestiach, o których tutaj mówimy, jeste-śmy jak najbardziej przeciw.”

Zdaniem profesora Głębockiego, dzięki zaspokoje-niu potrzeb fizjologicznych i związanych z bezpieczeń-stwem, badany mógł zwrócić się w stronę potrzeb mi-

łości i przynależności. „warto być Polakiem, warto by Polska trwała jako duży, liczący się europejski kraj. Ale jeżeli to założenie przyjmujemy, musimy także zastano- wić się nad polską kondycją, zastanowić się, jak wyglądadzisiaj sytuacja Polski i Polaków w szczególności na tleinnych narodów Europy, narodów Unii Europejskiej.”.Doktor Jednacz zaproponował odmienną interpretację.Jego zdaniem, w pacjencie wzbudziło się od razu pra-gnienie prestiżu i szacunku, podczas gdy nie był w stanie  jeszcze zaspokoić bardziej podstawowej potrzeby przy-należności.

Bez względu na tę kwestię, obaj terapeuci zgodzili się,że to właśnie podczas tej sesji pacjent po raz pierwszy podjął trzeźwy namysł nad własną tożsamością, pojmu- jąc się jako podmiot zintegrowany. To wyraźne odejścieod przejawianego przez pacjenta podczas sesji dziewiąteji dwunastej, podczas których rozumiał siebie raczej jako„rodzinę rodzin” (exposé J. Buzka 10.11.1997).

Ostateczna integracja podmiotu dokonała się jednak dopiero podczas sesji czternastej. Badany, pogodzony zesobą, nie posługiwał się już konstruktem moralnego su-perego, ale przedstawiał wyważoną, zintegrowaną wizję

samego siebie. Po raz pierwszy pacjent przyjął dosiebie fakt, że na jego tożsamość składa się sze-reg procesów, z którymi wcześniej nie mógł siępogodzić i zaakceptował siebie. „Jesteśmy od-powiedzialni i w związku z tym rozumiemy, żetak jak każdy wielki naród, tak i naród polski za- wiera różne wspólnoty. Przekonań, wiary, inte-resów, wspólnoty etniczne, kulturowe.” (exposéD. Tuska 23.11.2007), „[G]łównym zadaniem polityki,a pragniemy przecież właśnie takiej polityki, nowocze-

snej, dojrzałej, rozsądnej polityki, jest uzgadnianie zeświadomością różnicy interesów i konfliktów”.Co godne uwagi, pacjent pozytywnie odnosił się do

swoich wcześniejszych postaw, traktując je jako ko-nieczne etapy przebytej terapii. Mówił: „Chcę Państwupowiedzieć, że ceniąc dorobek III Rzeczypospolitej, żepodzielając większość marzeń i oczekiwań tych, którzy formułowali ambitny projekt IV Rzeczpospolitej. Ce-niąc i akceptując i rozumiejąc niecierpliwość szczególnienajmłodszych, którzy mówią: a może piąta. Chcę jednak Państwu dzisiaj tu z tego miejsca powiedzieć, że nie będę

numerował Rzeczypospolitej i będę w całym expose mó- wił o tym, o czym tęskniliśmy zawsze, do czego tęsknili-śmy zawsze. O najjaśniejszej Rzeczpospolitej.”. Zdaniem

doktora Jednacza, po redukcji świadomości podmiotudo płaszczyzny fizjologicznej (sesje 10 i 11) oraz uświa-domieniu symptomów (12 i 13), dokonane podczas sesjiczternastej pogodzenie z samym sobą stanowiło uwień-czenie terapii. Objawy histerii peryferyjnej ustały – pa-

cjenta można już było uznać za zdrowego.Profesor Głębocki dodał, że badany zwrócił się po-nadto w stronę zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu– potrzeb uznania i szacunku. Wyrażało się to w wypo- wiedziach akcentujących zaufanie: „To zaufanie stało sięfundamentem nowej politycznej umowy Polaków.”, pra-gnienie wyczynu: „Kiedy w kampanii wyborczej przeko-nywałem Polaków, że uda nam się dogonić najbardziejrozwinięte kraje Europy, mówiłem z pełnym przekona-niem.” oraz wolności w zgodzie z samym sobą: „Polacy nie potrzebują i nie chcą władzy, której ambicją jest

zmienianie Polaków. Bo Polaków nie trzeba zmieniać.”i „Unieważniamy […] dzisiaj […] [f]ałszywą alternatywę, w której wolność przeciwstawia się solidarności.”

Jakkolwiek terapeuci zgodzili się, co do tego, że pa-cjentowi udało się w końcu odzyskać zdrowie, byli zda-nia, że terapię należy kontynuować, aby nie doszło donawrotów. Zdaniem doktora Głębockiego wyzwolenie sięz osobowości peryferyjnej to tylko pierwszy krok do tego, by móc żyć dalej pełnią życia i to życia wysokiej jakości.Posługując się nadal piramidą potrzeb, uznał, że pacjentzaakceptowawszy siebie, powinien zwrócić się w stronę

samorealizacji. Powinien nauczyć się samodzielnie wy-znaczać sobie cele, do których również samodzielnie –lecz z poszanowaniem otoczenia – powinien dążyć. Dok-tor Jednacz dodał, że jest to również właściwy moment, by zająć się tym, na co wcześniej nie mógł sobie pozwolić– sztuką i nauką.

Słuchając wykładu miałem przekonanie, że pacjentpo przebytej histerii peryferyjnej może doskonale radzić

sobie z własnym życiem. Pamiętając przebieg własnejchoroby i przebyte traumy, dysponuje on większąwrażliwością i wyrozumiałością, w którą niekonieczniemuszą być wyposażone osoby zdrowe. Ponieważ przegapił spory szmat czasu, żyjąc w faktycznym i urojonympodporządkowaniu, może swobodniej odnosić się do normbezkrytycznie internalizowanych przez inne podmioty.Po raz pierwszy od wielu lat osoba taka nie widzi przed sobąpleców Wielkiego Innego, tylko przyjemną plastyczną pustkę,która tylko czeka na to, by samodzielnie zapełnić ją treścią.Sam zalecałbym takiemu pacjentowi angażowanie sięw awangardowe ruchy artystyczne albo najnowsze gałęzienauki. W ten sposób mógłby po raz pierwszy od dawnapoczuć, że nie jest związany przeszłością, przykłademinnych, czy przymusem wynikającym z przyjmowanychmoralnych konstruktów, ale mógłby realizować się

 jako pogodny, niezależny i elastyczny twórca.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 24/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 24 ~ 

„Koniec z brukowaniem wsi, by dogonić Europę, rządpostanowił pompować pieniądze w wielkie miasta” – do-niosła 28 lutego 2011 r. „Gazeta Wyborcza”, prezentując wizję Elżbiety Bieńkowskiej, minister rozwoju regional-nego: –Były już w Unii pomysły pompowania wielkichpieniędzy w biedne regiony, ale nie sprawdziły się. Więk-szość państw Unii idzie w kierunku rozwoju obszarów metropolitalnych.

Rząd Donalda Tuska nie próbuje już nawet ukrywać,

że w polityce regionalnej – zamiast koncentrować się napobudzaniu rozwoju peryferii – zamierza skupiać się na wzmacnianiu pozycji najlepiej rozwiniętych części kraju,a więc przede wszystkim największych aglomeracji nazy- wanychlokomotywami rozwojowymi.

Głównym ideologiem tego podejścia jest minister Mi-chał Boni, przewodniczący komitetu stałego rady mini-strów. Boni – wraz z zespołem doradców strategicznychpremiera – stworzył dokument „Polska 2030. Wyzwaniarozwojowe”, w którym możemy przeczytać, że „odpowied-nim modelem na nadchodzące 20 lat rozwoju jest model

polaryzacyjno-dyfuzyjny” (s. 3). Sami autorzy dokumentuz góry zakładają, że model ten przyczyni się do regional-nych nierówności w poziomie rozwoju: „Jeśli wybiera sięmodel polaryzacyjno-dyfuzyjny, to konsekwencją jest silnesprzyjanie wzrostowi lokomotyw rozwojowych, akcepta-cja pewnej skali nierównomierności tempa rozwoju” (s.119-120); „Dla rozwoju Polski, także w kontekście jej spój-ności regionalnej, najkorzystniejszy jest model polaryza-cyjno-dyfuzyjny, w którym krótkookresowe zwiększaniesię zróżnicowania dochodów jest etapem prowadzącym

do szybszego rozwoju wszystkich regionów” (s. 266).Na problem polskich peryferii trzeba spoj-rzeć przez pryzmat forsowanej obecnie koncep-cji modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnego. Stanowiona bowiem najbardziej wyraźny symptom tlą-cego się konfliktu między interesami najwięk-szych miast i interesami „prowincji”.

Spalona ziemia

  W dokumencie „Polska 2030” owszem znalazło się za-

strzeżenie, iż „prowadzenie świadomej polityki wspie-rania lokomotyw rozwoju nie oznacza zaniedbania two-rzenia warunków sprzyjających dyfuzji owoców wzrostu.

  Wręcz przeciwnie – ma na celu wspieranie procesuuzupełniania lokalnych zasobów oraz odblokowywaniai wzmacniania regionalnych potencjałów, dzięki czemustopniowo wyrównywać się będą poziomy życia w róż-nych częściach kraju” (s. 374).

Tyle tylko, że w obecnej sytuacji realność  wdrażania modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnegonajprawdopodobniej skończy się na etapie pola-ryzacji (wzmacnianiu centrów), a dyfuzji (roz-przestrzeniania się rozwoju na peryferie) nie będziemy mogli się doczekać. Aby rozwój mógł sięrozprzestrzeniać potrzebna jest bowiem odpowiedniainfrastruktura – nie tylko komunikacyjna, ale równieżspołeczna czy gospodarcza. Tymczasem ostatnich kilka-naście lat było okresem wymywania transportu i usługpublicznych z peryferii.

Polska sieć kolejowa od 1990 r. do 2008 r. skró-ciła się z 26,2 tys. km do 19,6 tys. km. Polska, demon-tując jedną czwartą swojej sieci kolejowej, stała sięeuropejskim liderem w likwidowaniu infrastruktury kolejowej. Co ciekawe, w tym samym czasie w 11 krajachUnii Europejskiej sieci kolejowe wydłużyły się – mię-dzy innymi w Czechach, na Węgrzech czy w Słowenii.Jednocześnie prowadzone były masowe cięcia w siecipołączeń PKS.

Minione lata były również okresem masowej likwida-cji szkół – przez ostatnie pięć lat w każdym roku szkolnym

znikało ponad pół tysiąca szkół podstawowych, gimna-zjów i placówek ponagimnazjalnych (dane MinisterstwaEdukacji Narodowej za „Rzeczpospolitą”: 2006/2007 –653 zlikwidowane szkoły, 2007/2008 – 608, 2008/2009– 602, 2009/2010 – 541, 2010/2011 – 582).

Pogarsza się również dostęp do pozostałych usług pu- blicznych. Urzędy pocztowe na terenach wiejskich, o ile w ogóle nie znikają, to przekształcane są w filie i agencjepocztowe, które zwykle nie świadczą pełnego zakresuusług pocztowych oraz mają skrócone godziny otwarcia.

Co więcej, jak poinformowała „Gazeta Wyborcza”, rządszykuje zmianę prawa, która w 2012 r. umożliwi likwi-dację ponad tysiąca wiejskich placówek pocztowych.

Dziś, gdy koncepcje reform sprowadzają się do wy-cofywania sieci usług z mniejszych miejscowości,mieszkańcy kolejnych wsi nagle budzą się na spalo-nej ziemi: miejscowa szkoła przestała działać i dzieciskazane są na zbiorowy moloch oddalony nawet kilka-naście kilometrów od domu, lokalny urząd pocztowy został zamknięty, punkt apteczny zlikwidowano, tory kolejowe dawno już porosły drzewami, a PKS właśnie

likwiduje ostatni kurs do miasteczka, w którym wciąż  jeszcze da się załatwić najważniejsze sprawy i zrobić większe zakupy.

Rozwój regionalny,który tworzy peryferietekst : KAROl TRAMMeR

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 25/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 25 ~ 

Inwestycje po polsku

  Wizję „modernizacji” Polski przedstawia się główniepoprzez wielkie i kosztowne projekty infrastrukturalne.Rangę racji stanu osiągnął w Polsce temat budowy au-

tostrad. Podobnie dzieje się w kwestii infrastruktury kolejowej – rząd, zamiast skupiać się na rewitalizacjicałej istniejącej sieci kolejowej, koncentruje się na roz-dmuchanym projekcie budowy jednej rozgałęzionej li-nii dużych prędkości, która służyć ma skomunikowaniuczterech dużych polskich aglomeracji: Warszawy, Łodzi,Poznania i Wrocławia. Ministerstwo Infrastruktury snuje wizje polskiego TGV, a jednocześnie w diagno-zie stanowiącej załącznik do Strategii Rozwoju Trans-portu, całkowicie rozkładając ręce, przyznaje, żenikt w żaden sposób nie koordynuje rynku przewo-

zów autobusami lokalnymi na obszarach wiejskich:„W Polsce nikt nie posiada danych o liczbie realizowa-nych linii, kursów, autobusach uczestniczących w prze- wozach, liczbie pasażerów, wykonanej i oferowanej pracy przewozowej” (s. 40).

Nieodłącznym elementem rozwoju autostrad, jak i kolei dużych prędkości jest zjawisko efektutunelu – te ciągi komunikacyjne, pozbawioneodpowiednio gęsto rozlokowanych zjazdów i sta-cji kolejowych, w regionach tranzytowych nieprzyczyniają się do poprawy atrakcyjności in-

  westycyjnej czy istotnej poprawy dostępności. Wręcz przeciwnie, dla peryferyjnych regionów   wytyczenie autostrady lub szybkiej kolei zwy-kle oznacza wyburzenia domów, przesiedlenia,  wzrost hałasu oraz konieczność nawet kilku-nastokilometrowego nadkładania drogi przy dojazdach do sąsiednich miejscowości czy póluprawnych.

  W ten oto sposób największe inwestycje infrastruk-turalne – uważane za podstawowy nośnik rozwoju –

zamiast równoważyć, tylko pogłębiają różnice między regionami. Między metropoliami postępuje coraz sil-niejsza integracja, a mijane po drodze peryferie stają sięobszarami wykluczenia borykającymi się z problemempogarszającej się jakości życia.

Rozwój, który się nie rozlewa

Porażkę modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnego – a więc  jego zatrzymanie się na etapie polaryzacji – już dziśmożna przewidzieć, patrząc na przykład województwa

mazowieckiego. Region ten – który powinien być poli-gonem i wzorem rozlewania się (dyfuzji) rozwoju z bo-gatej metropolii warszawskiej na pozostałe obszary –

 w rzeczywistości jest województwem pogłębiających sięskrajności. Duże województwo mazowieckie istnieje jużponad 10 lat, ale wciąż nie można doczekać się wzmoc-nienia spójności społeczno-gospodarczej poszczegól-nych części.

  Województwo mazowieckie, jako jedyny polski re-gion, może poszczycić się wskaźnikiem produktu krajo- wego brutto na głowę mieszkańca przekraczającym 75%średniej dla całej Unii Europejskiej, co plasuje Mazowszeponad poziomem biednych regionów Unii. Jak podajeEurostat, całe województwo mazowieckie osiąga poziomPKB per capita wynoszący 89% średniej dla UE. Problem w tym, że jeśli na powyższy wskaźnik – decydujący o wy-sokości przyznawanych funduszy europejskich – spoj-rzymy w ujęciu podregionów, to sytuacja na Mazowszu  wcale nie przedstawia się pozytywnie. Liczne obszary 

  województwa mazowieckiego notują wskaźniki równe  wynikom powiatów z Polski Wschodniej czy z terenów popegieerowskich.

Tylko sama Warszawa odpowiada za generowanie61,6% PKB per capita dla całego województwa mazo- wieckiego, a dwa podregiony podwarszawskie za 18,2%.Udział peryferyjnych podregionów Mazowsza w gene-rowaniu PKB jest minimalny: radomski – 5,4%, ostro-łęcko-siedlecki – 6,7% i płocko-ciechanowski – 8,1%(dane za: „Produkt Krajowy Brutto. Rachunki regio-nalne w 2008 r.”, GUS). Gdyby z województwa mazo-

  wieckiego wyłączyć aglomerację warszawską, nagleokazałoby się, że poziom rozwoju „bogatego” Mazow-sza utrzymuje się na poziomie województw Polski Wschodniej, należących do najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej. Wskaźnik PKB per capita trzechpodregionów Mazowsza – warszawskiego wschod-niego, ostrołęcko-siedleckiego i radomskiego – jest niż-szy niż w podregionach Polski Wschodniej: lubelskimi białostockim.

Podobna statystyczna iluzja ma miejsce w kwe-

stii bezrobocia. Województwo mazowieckie może po-szczycić się najniższą – tuż po Wielkopolsce – stopą  bezrobocia (9,8%). Tymczasem na terenie wojewódz-twa mazowieckiego leży powiat o najniższym wskaź-niku bezrobocia (Warszawa – stopa bezrobocia 3,6%)oraz powiat charakteryzujący się najwyższym w całejPolsce bezrobociem (powiat szydłowiecki – stopa bez-robocia 35,5%). Ponadto, wysokimi wskaźnikami bez-robocia – przekraczającymi 20% – charakteryzuje sięaż 10 mazowieckich powiatów: sierpecki (20,2%), go-styniński (20,4%), pułtuski (20,6%), płocki (20,8%),

żuromiński (21,3%), makowski (21,8%), Radom(22%), przysuski (25,6%), radomski (29,3%) i (danez kwietnia2011 r.).

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 26/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 26 ~ 

Ukryć peryferie!

Dziś widać, jaką ślepą uliczką, było pod koniec lat 90.– w czasie reformy samorządowej – parcie wielu two-rzonych wówczas powiatów, by przynależeć do wo-

  jewództwa mazowieckiego. Nadzieje na ogrzanie się w blasku stolicy okazały się płonne. Rozwój z bogatejmetropolii wcale nie rozlewa się na okolicę. Je-dyne co Warszawa daje peryferyjnym częściom  województwa mazowieckiego, to statystyczny efekt poprawy wskaźników społeczno-gospo-darczych. Dzięki czemu, dotknięta bezrobociem  jedna trzecia ludności powiatu szydłowiec-kiego może pocieszać się tym, że żyje w woje- wództwie o jednym z najniższych wskaźników  bezrobocia.

Forsowana przez rząd koncepcja polaryzacyjno-dyfu-zyjnego modelu rozwoju – jednoznacznie wskazując cen-

tra jako ośrodki predestynowane do uczestnictwa w „mo-dernizacji” – niesie za sobą dalsze zjawiska niebezpiecznedla peryferii. Obecnie w Warszawie coraz silniej przebi-  jają się inicjatywy na rzecz likwidacji „Janosikowego”,czyli budżetowego mechanizmu transferu pieniędzy z bo-

gatych samorządów do jednostek mających największepotrzeby. Tymczasem „Janosikowe” to jedno z niewielukonkretnych narzędzi na rzecz jako takiej spójności go-spodarczej Polski.

Niestety, polityka rozwojowa w polskim wy-daniu zaczyna skupiać się na kwestii ukryciaproblemu peryferii. Ukrycia za windującymiregionalne średnie wskaźnikami sytuacji spo-łeczno-gospodarczej dla największych miast.Ukrycia pod budżetowym dobrobytem najbogat-szych metropolii. Ukrycia za ekranami dźwię-

koszczelnymi ustawionymi wzdłuż autostradi linii kolei dużych prędkości.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 27/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 27 ~ 

Kiedy pytamy, czy „Polska jest peryferią”, uwagę przy-kuwa słowo „peryferie” – to ono domaga się wyjaśnie-nia, choćby dlatego, że zostało w pytaniu użyte abstrak-cyjnie, bez określenia, czego peryferią miałaby być lubnie być Polska. Z kolei obecna w pytaniu „Polska” jestnadmiernie oczywista, jak gdyby zawsze już „tu” była.Obserwując toczącą się na łamach „Nowych Peryferii”debatę o peryferyjności Polski, dostrzegam przewagęperspektywy historycznej nad geograficzną oraz większezainteresowanie peryferyjną mentalnością niż ekonomiąpolityczną. Chociaż zarówno historia, jak i mentalność

są ważne, koncentracja głównie na nich prowadzi moimzdaniem na manowce.

Dlatego chciałbym na początek nieco przeformułowaćpostawione przez Redakcję pytanie. W zmienionej wersji brzmi ono: czy Polacy i Polki żyją, mieszkają i pracują naperyferiach nowoczesnego świata?

Historia usypia, geografia budzi

Pytając o „Polskę” i jej peryferyjność, łatwo wpaść w ko-leinę historycznej ciągłości, jak gdyby dzisiejsza Polska

  była tym samym miejscem bądź podmiotem, co po- wiedzmy państwo pierwszych Piastów czy Rzeczpospo-lita szlachecka w XVI wieku. I jak gdyby to jej przeszłość wyjaśniała w największym stopniu ograniczenia teraź-niejszości.

Nie chodzi o to, by zaprzeczać roli „podłoża dzie-  jowego”, które współokreśla dzisiejsze położenie Po-laków i Polek. Chodzi o to, by przyjąć, choćby jako ro- boczą hipotezę, że zanim odwołamy się do historii, aby zrozumieć nasze miejsce w dzisiejszym świecie, warto

odwołać się do geografii gospodarczej kapitalizmu, aby zrozumieć ową historię. Wprowadzając rozróżnienie nacentrum i peryferie kapitalistycznej gospodarki-świata,Immanuel Wallerstein pisze o „państwach centrum”i „obszarach peryferyjnych”. To ważne: świat widziany z perspektywy relacji centrum-peryferie nie składa siępo prostu z „krajów”. W centrum nowoczesnego światapaństwo jest czymś danym, oczywistym. Na peryfe-riach stabilne państwa mogą istnieć, ale nie mu-szą – państwowość peryferii zawsze może oka-zać się czymś wątpliwym i kruchym. (Wyjaśnia

to swoją drogą istotną różnicę w nastawieniuruchów emancypacyjnych w centrum i na pery-feriach: te pierwsze częściej są krytyczne wobec

państwa, te drugie częściej inwestują w państwoswoje marzenia.)

Można oczywiście dostrzegać pewną ciągłość w do-świadczeniu ludzi mieszkających na terenach między Odrąa Bugiem. W X w. książę Mieszko zbudował swoje pań-

stwo na handlu niewolnikami – i za pomocą tego handluzintegrował je z gospodarką ówczesnego cywilizowanegoświata. W drugiej połowie XV w. skarb królewski wzbo-gacał się dzięki cłu (1 floren od głowy), jakie pobierano zaniewolników pędzonych przez tereny Polski i Rusi z Kaffy na zachód. Od XVI w. gospodarka rolna w Rzeczpospoli-tej nie była już innowacyjna – niskie koszty pracy chłopapańszczyźnianego sprawiały, że nie warto było inwesto- wać w nowe sposoby produkcji, skoro zawsze można byłozwiększyć wyzysk siły roboczej. (Drugim hamulcem in-nowacyjności była oczywiście możliwość dalszego posze-

rzania terenu upraw.) Itd. itp. Kiedy parę lat temu prze-czytałem w „Dzienniku” wywiad z Rzecznikiem Praw Obywatelskich Januszem Kochanowskim, który przeko-nywał, że Polska nie może przyjąć Karty Praw Podstawo- wych, bo wzrosłyby koszy pracy, a tania praca jest naszymnarodowym atutem w Europie, po prostu nie mogłem niepomyśleć o Mieszku I. Czasem trudno się oprzeć wraże-niu, że nasza przeszłość jest tu silniej obecna, niż myślimy.

Bez względu jednak na to, czy z takiego zestawieniaprzykładów wyciągnęlibyśmy wniosek, że historia na pe-ryferiach jest wszystkim, czy przeciwnie, że peryferie nie

mają historii, bo nic się tu nigdy nie zmienia, popełni-libyśmy błąd. Świat nieustannie się zmienia. W czasachMieszka I nie było jeszcze kapitalizmu, a tym samympodziału na centrum i peryferie w ścisłym znaczeniu. W XVI w. Rzeczpospolita zajęła miejsce na peryferiachkształtującego się nowoczesnego świata. Dzisiejszą Pol-skę określiłbym z kolei raczej jako kraj półperyferyjny.Decyduje o tym również kontekst, czyli geografia.

No dobrze, ale miało być o ludziach, a nie o Polsce.Miało być o tym, co to znaczy być człowiekiem z peryfe-

rii, a nie z centrum nowoczesnego świata. Jeśli jestemczłowiekiem z peryferii, to moja praca jest staty-stycznie wyceniana niżej niż praca mieszkańców centrum – i to nawet, kiedy tam pojadę. Mojepolityczne wybory mają mniejszą skuteczność,przede wszystkim z powodu względnej słabościinstytucji państwowych zarówno wobec róż-norodności grup interesu, jak i wobec innychpaństw. Kultura, w której żyję, narażona jest narozdarcie między kompleksem niższości a kom-pleksem wyższości.

Polska jest krajem półperyferyjnym – to znaczy,że mamy zarówno doświadczenie peryferyjności, jak i (względnej) centralności. Polacy i Polki migrują do

Prymusi nie awansujątekst : AdAM OSTOlSKi

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 28/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 28 ~ 

pracy na Zachód co najmniej od lat 80. W latach 90. do-minowała emigracja do pracy sezonowej w rolnictwie(głównie do Niemiec) czy do pracy opiekuńczej (gosposiedo Włoch i Grecji, opiekunki osób starszych do Niemiec– warto przeczytać w internecie pamiętniki migrantek 

nadesłane na konkurs zorganizowany przez Think Tank Feministyczny). W nowym tysiącleciu pojawiły się moż-liwości związane z „emigracją poakcesyjną”. Polacy trak-towani są jako ludzie z peryferii, jeśli pracują po niższychstawkach, akceptują gorsze warunki BHP, pracują poni-żej swoich kwalifikacji. Ale Polska jest również celem mi-grantów zarobkowych, np. z Wietnamu i Ukrainy. Wiet-namczycy handlują i pracują w gastronomii. Ukraińcy pracują na roli i w budownictwie, a Ukrainki sprzątająmieszkania i zajmują się dziećmi. Jeszcze taniej pracują w Polsce Chińczycy na kontraktach czy quasi-niewolnicy 

z Korei Północnej. Nawet jeśli nasza praca jest tania, to sąciągle na świecie inni, których praca jest jeszcze tańsza.

Wyścig do centrum

Ludzie, którzy po raz pierwszy dowiadują się o podziale nacentrum i peryferie i uświadamiają sobie, że ich kraj jest bliżej peryferii niż centrum, najczęściej reagują pytaniem: A czy można dołączyć do centrum? I jak to zrobić?

Życie polityczne peryferii oscyluje między dwiema po-stawami. Z jednej strony mamy pragnienie „dogo-

nienia” krajów rozwiniętych, naśladowania ich,przyswojenia sobie najlepszych sprawdzonychmodeli. Z drugiej zaś pragnienie „bycia sobą”,podkreślania własnej tożsamości, swojskości, wyjątkowości – odrzucenia tej całej gry. Oba dą-żenia są pewną odpowiedzią na poczucie peryferyjności,próbą jej przezwyciężenia lub zanegowania. Oba skazanesą najczęściej na to, by peryferyjność, którą miały ule-czyć, tylko pogłębiać.

Ci, którzy ratunku przed peryferyjnością szukają

  w wizji „dogonienia” jakiegoś szczęśliwszego świata –Zachodu, Europy czy Ameryki – mają wobec obowiązu- jącej w centrum nowoczesnego świata ideologii postawę„prymusów”. Chcą nauczyć się jej i jak najlepiej wcielić ją w życie, wierząc, że naśladowanie najlepszych wzorów pozwoli „nam” dostać się do klubu najlepszych. Tyle że to jest od początku gra znaczonymi kartami. Naśladowaniegotowych wzorów nie pozwala na wejście do klubu, m.in.dlatego, że „najlepsze wzory” zawsze powstają lokalnie, w odpowiedzi na miejscowy kontekst. Ale również dla-tego, że relacja „przyjmowania standardów”, „dogania-

nia” czy „implementacji” sama w sobie utrzymuje pod-ległość, odrealnia, tłumi wrażliwość na własną sytuacjęi jej realne wyzwania.

 Ale swojskość, celebrowanie własnej tradycji i tożsa-mości, marzenie o suwerenności i o „byciu sobą”, też niepozwala wyrwać się z peryferii. Pogłębia gospodarczei polityczne uzależnienie od centrum. Fantazja o suwe-renności – czyli próba życia tak, jakby ze świata podzie-

lonego na centrum i peryferie można się było wypisać –to zarazem projekt niemożliwy i fałszywy cel. Może koićlokalną dumę, ale nie naprawia żadnego z realnych pro- blemów, jakie towarzyszą peryferyjności.

Oczywiście, zdarzają się przykłady sukcesów.Kraje peryferyjne „awansują” do półperyferii,a półperyferyjne do centrum. Tyle że po pierw-sze nie jest to dziełem „prymusów”, ale osią-gnięciem elit politycznych umiejących rozsądnieignorować „najlepsze wzory”. Po drugie zaś – niepodważa to samego podziału na centrum i pe-

ryferie. W ramach systemu kapitalistycznego,aby jeden kraj mógł „awansować”, inny musidoświadczyć degradacji. Aby ktoś mógł mieć po-nadprzeciętnie zyski, ktoś inny musi pracowaćtanio. Pojedynczy kraj może zmienić swoje miejsce w ramach systemu, ale nie oznacza to zmiany systemu.Nie zniechęci to tych, dla których peryferyjność jest nie-szczęściem dlatego, że dotyka „swoich”.

Utopia i uniwersalizm

Trudniejsze zadanie przed tymi, dla których problemem jest nie tyle własna peryferyjność, ile sam podział świata– a więc ludzkości – na centrum i peryferie. Wyzwaniepolega wówczas na tym, aby poszukiwać w lokalnymkontekście rozwiązań o charakterze uniwersalnym. Aby   wychodząc od własnego doświadczenia, takiego, jakieono jest, nie unikając kontaktu z miejscowymi realiami,tworzyć projekty urządzenia świata wykraczające pozakontekst, w którym powstały. Praca intelektualna, jakątrzeba wykonać na peryferiach, nie różni się w istocie od

pracy intelektualnej w centrum. Tak samo wymaga spo-rego ładunku utopijnej odwagi.  Ale także zrozumienia, że chociaż doświad-

czenie peryferyjne tworzy peryferyjną mental-ność, jego podstawy są ekonomiczne, a nie du-chowe. To nie skaza w kulturze, głupota czy brak   wyobraźni odpowiada za podporządkowaną sy-tuację peryferii – to sytuacja podporządkowa-nia tworzy mentalność na swoją miarę. Trudno ją zmienić, bo ideologia koresponduje tu z doświadcze-niem. Bez zakwestionowania tego doświadczenia nieła-

two zmienić ideologię. Czy to błędne koło można prze-rwać? Jestem przekonany, że można. Ale to już temat nainną ankietę.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 29/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 29 ~ 

Przyszła pora na podsumowanie pierwszej ankiety NP.Przede wszystkim dziękujemy Autorom – RemigiuszowiOkrasce, Jarosławowi Tomasiewiczowi, Łukaszowi Ma-ślance, Ryszardowi Bugajowi, Olafowi Swolkieniowi, Wojciechowi Czabanowskiemu, Błażejowi Skrzypulcowi,Karolowi Trammerowi i Adamowi Ostolskiemu – za czas

poświęcony naszej inicjatywie, okazaną nam życzliwośći za wartościowe, inspirujące teksty. Zamknięcie tego cy-klu to także czas na skonfrontowanie zamierzeń z tym,co udało nam się osiągnąć oraz na parę słów ref leksji nadmiejscem problematyki peryferyjności w nowoperyferyj-nej wizji świata.

Pomysł na taką a nie inną ankietę zrodził się z przeko-nania, że choć zależna pozycja Polski w globalnym sys-temie politycznym i gospodarczym, a także powiązanaz nią peryferyjność kulturowa, doczekały się w ostatnichlatach pewnego uznania w debacie publicznej, to ich po-

traktowanie – zwłaszcza przez medialny mainstream –niepozbawione jest istotnych skaz. Po pierwsze, brakuje wciąż ujęć porządkujących temat – to świetnie, że okre-ślamy Polskę jako (pół)peryferie, ale jeszcze lepiej by-łoby, gdybyśmy wiedzieli, o czym, na dobrą sprawę mó- wimy – i uwzględniających różne perspektywy ideowe.Potraktowanie przedmiotu naszych rozważań w taki właśnie sposób pomaga odnaleźć się w często chaotycz-nej i powierzchownej debacie publicznej oraz ujawniapodobieństwa i różnice pomiędzy wyrażanymi w niej

stanowiskami. Po drugie i ważniejsze, zbyt często dys-kutanci dają się wpisać w odwieczną (i szczególnie cha-rakterystyczną dla peryferii) dychotomię modernizacjiimitacyjnej i jej konserwatywnej kontestacji. Skiero- waliśmy się do części najzdolniejszych, najbar-dziej interesujących i nieszablonowych komen-tatorów polskiej rzeczywistości z nadzieją, żepomogą nam oni przekroczyć ten konflikt, ro-dem z dziewiętnastowiecznych polemik okcy-dentalistów ze słowianofilami, i tym samym wyprowadzić kwestię peryferyjności ze ślepych

uliczek i umysłowych kolein, w jakich utknęła. Także i to zadanie w dużej mierze zakończyło się powo-dzeniem.

Dzięki wykonanej przez naszych respondentów pracy definicyjnej, analitycznej i programowej, uzyskaliśmy obraz co istotniejszych bolączek trapiących Polskę, które wynikają z jej peryferyjnego statusu. Mowa tu przede wszystkim o uwarunkowaniach strukturalnych. Choćby 

o pozycji w globalnym podziale pracy (dostawca taniejsiły roboczej, surowców i półproduktów) czy rosnącejdominacji polskiego rynku przez kapitał zagraniczny. Wreszcie, o ograniczeniach polityki społecznej i gospo-darczej narzucanych przez międzynarodowe instytucjei grupy wpływu oraz ideologię centrum – neoliberalizm(i jej lokalnych „agentów”). Skutkiem tych ograniczeńi panującej ideologii jest pasmo antyspołecznych reformIII RP, które znamionują śmierć polskiego przemysłu,mieszkalnictwa komunalnego, pojawienie się struktu-ralnego bezrobocia i majątkowego wykluczenia całych

grup społecznych. Innym z objawów jest opisana w zna-komitym tekście Karola Trammera polityka „rozwojupolaryzacyjno-dyfuzyjnego”, zwerbalizowana ostatnio w programie Michała Boniego, ale realizowana właści- wie niemal od początku transformacji. Ten kolejny eu-femizm języka ideologii panującej w praktyce oznaczastopniową likwidację infrastruktury polski prowincjo-nalnej (jak pisze Trammer „[…]mieszkańcy kolejnych wsi nagle budzą się na spalonej ziemi: miejscowa szkołaprzestała działać, punkt apteczny zlikwidowano, tory kolejowe dawno już porosły drzewami, a PKS właśnie

likwiduje ostatni kurs do miasteczka, w którym wciąż  jeszcze da się załatwić najważniejsze sprawy i zrobić większe zakupy”). Koncepcja ta może stanowić posze-rzenie tezy Jarosława Tomasiewicza o uniwersalizmiepodziału na centrum i peryferie: państwa o charakterzeperyferyjnym mają tendencję do budowania wewnętrz-nych struktur w zgodzie z teorią zależności.

Do długofalowych skutków peryferyjności goszczący na naszych łamach publicyści zaliczyli z kolei utrzy-mywanie się dystansu rozwojowego pomiędzy Pol-

ską a Zachodem, kształt debaty publicznej i krajobrazkulturalny kraju, „narodowe kompleksy” (zarówno te„niższościowe”, jak i „wyższościowe”) oraz nierównościi konflikty społeczne i regionalne. Istotną konsekwencją wymienionych zjawisk jest z kolei szeroko pojęty deficytpodmiotowości – zarówno na poziomie obywatelskim, jak i instytucjonalnym.

Goście NP wskazali szereg narzędzi i dzia-łań, które mogłyby – w dłuższej lub krótszejperspektywie – poprawić sytuację polskiegospołeczeństwa. Odbudowa więzi społecznych,

zbiorowy wysiłek w działaniu na rzecz dobra  wspólnego, wzmocnienie instytucji państwai ich prorozwojowa, prospołeczna interwencja

 Ani okcydentaliści,ani słowianofile.Podsumowanie

ankiety peryferyjnejtekst : MARCeli SOMMeR

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 30/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 30 ~ 

  w gospodarkę, demokratyzacja i decentraliza-cja struktur, „utopijna odwaga” to podstawoweelementy proponowanych na naszych łamachpolitycznych recept na sytuację peryferyjności.Co jednak najważniejsze, perspektywy przyjęte przez

uczestników ankiety umożliwiają zmianę postrzeganiaproblemu jako takiego. To już nie tylko zależność od„możnych tego świata”, wymuszająca politykę „brzyd-kiej panny bez posagu” (jak to w przypływie deskryp-tywnego geniuszu określił nasz „ostatni żyjący auto-rytet”) wobec państw, wielkich korporacji czy agencjiratingowych.

Słusznie zwrócili uwagę Remigiusz Okraska, Jaro-sław Tomasiewicz i Olaf Swolkień na mobilizację eliti całego społeczeństwa, jako konieczny element odpo- wiedzi na peryferyjną kondycję. Alternatywą jest bier-

ność i coraz dalej idąca utrata suwerenności, która sta-  wia pod znakiem zapytania egzystencję Polaków jakopolitycznej wspólnoty. Jednak bycie peryferią to więcej niż wyzwanie dla polityków i oddolnychruchów społecznych. Punkt wyjścia, groźba –a dla części społeczeństwa rzeczywistość – zbio-rowego poddaństwa jest tu zarazem źródłemidei i zjawisk niemożliwych w cywilizacyjno-go-spodarczych centrach. Nie chodzi tu o wychwalanieswojskości (która w wersji konserwatywnej niewielema zresztą wspólnego z rzeczywistością, a dużo więcej

z projekcją marzenia), ani o głoszenie „im-gorzej-tym-lepsizmu” (który zazwyczaj służy uzasadnianiu bierno-ści). Uważamy, że równie ważne, co opisanie patologii,  jakie niesie za sobą peryferyjność, jest dostrzeżenienarzędzi i szczególnych korzyści z niej wynikających,a więc swoistego dystansu wobec globalnego centrum, wspomnianej przez Olafa Swolkienia „premii późnegogościa”, umożliwiającej uniknięcie błędów i ślepych uli-czek „głównego nurtu” globalizacji. Mamy też przeko-nanie, że tak, jak w ramach jednego kraju, tak i w skali

globalnej, prawdziwą naturę systemu określa sytuacjanajgorzej usytuowanych podmiotów.Kondycja peryferyjna byłaby więc poznawczo sprzy-

 jająca zmianie i tworzeniu sensownych systemowych al-ternatyw, zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej, jako bezpośredni obiekt niesprawiedliwości status quo. W tensposób może się dokonywać „wędrówka centrum”, o któ-rej wspomina w swojej wypowiedzi Jarosław Tomasie- wicz. Tak też między innymi tłumaczylibyśmy pojawia-nie się w krajach peryferyjnych oryginalnych, a zarazemuniwersalnych koncepcji i inicjatyw (w Polsce na przy-

kład można w tym kontekście mówić o międzywojennymruchu spółdzielczym, myśli polskich socjalistów czy o sa-morządnym społeczeństwie „Solidarności” lat 1980-81;

a z najświeższych tego typu zjawisk choćby o prospołecz-nych reformach pod rządami Luli w Brazylii).

Pomiędzy uczestnikami ankiety, jak i między niektó-rymi z nich a redakcją Nowych Peryferii, co naturalne,  biorąc pod uwagę w pełni zamierzone zróżnicowanie

poglądów, zaobserwować można pewne napięcia. Częśćspośród nich warto w tym miejscu omówić. Mieliśmy   więc sporne oceny peerelowskiej przeszłości (pogłę-  bienie peryferyjności czy „jeden z najlepszych okresów   w naszych peryferyjnych dziejach” – jak określił Olaf Swolkień lata 1956-70), okcydentalizacji (utrwalenie czy „neutralizacja” peryferyjności) i „peryferyjności pod-miotowej” (exposé Tuska jako koniec „histerii peryferyj-nej” u Czabanowskiego i Skrzypulca czy wyraz oderwa-nia się politycznego piaru od rzeczywistości – zarównospołecznej, jak i instytucjonalnej). Ocenę, kto spośród

publicystów znalazł się bliżej prawdy, pozostawiamy czytelnikom. Chcielibyśmy wszakże powiedzieć paręsłów na temat najistotniejszej być może z rysujących sięróżnic, na którą zwrócił uwagę ostatni z naszych gości, Adam Ostolski. Podał on w wątpliwość wyrażane mniejlub bardziej wprost przekonanie większości poprzedni-ków, że celem polskiej polityki winno być wyjście z pery-feryjności, a przynajmniej zabezpieczenie suwerenności w jej ramach:

„(…) nie podważa to [awans do centrum – przyp. red.]samego podziału na centrum i peryferie. W ramach sys-

temu kapitalistycznego, aby jeden kraj mógł «awanso- wać», inny musi doświadczyć degradacji. Aby ktoś mógłmieć ponadprzeciętnie zyski, ktoś inny musi pracowaćtanio. Pojedynczy kraj może zmienić swoje miejsce w ra-mach systemu, ale nie oznacza to zmiany systemu. Niezniechęci to tych, dla których peryferyjność jest nie-szczęściem dlatego, że dotyka «swoich»”.

  Acz dostrzegamy zjawisko, o którym mówi Ostolski– szczególnie ewidentne w obliczu przejmowania argu-mentów rodem z teorii zależności i teorii postkolonial-

nej przez prawicę – chcielibyśmy wyrazić przekonanie,że opozycja pomiędzy (parafrazując klasyka) „przeła-mywaniem peryferyjności w ramach jednego państwa”a podważaniem globalnego systemu nierówności, jest  w dużej mierze pozorna. Rozwiązania, które służąlokalnym społecznościom nie tylko nie muszązaś pogłębiać poddaństwa innych, ale wręcz, jako widoczne znaki tego, że alternatywy dla sta-tus quo są możliwe, sprzyjają często globalnejprzemianie. Jednym z naczelnych celów przy-świecających Nowym Peryferiom jest promowa-

nie takich właśnie rozwiązań, które zadają kłamdychotomii lokalne-globalne czy partykularne-uniwersalne.

5/13/2018 Czy Polska to peryferie? - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/czy-polska-to-peryferie 31/31

Ankieta: Czy Polska to peryferie? 

~ 31 ~ 

ReMigiuSz OKRASKA

Autor (rocznik 1976) jest z wykształcenia socjologiem,

z zamiłowania publicystą i społecznikiem, od roku 2000redaktorem naczelnym pisma „Obywatel” (od roku 2011

pod nazwą „Nowy Obywatel”), od roku 2009 redaktorem

portalu Lewicowo.pl, poświęconego popularyzowaniu do-

robku polskiej lewicy demokratycznej, niekomunistycznej

i patriotycznej.

JAROSŁAW TOMASieWiCz Autor (ur. 1962) jest doktorem nauk politycznych, auto-

rem książek (Zło w imię Dobra. Zjawisko przemocy w po-

lityce, Terroryzm na tle przemocy politycznej (zarys ency-

klopedyczny), Między faszyzmem a anarchizmem. Noweidee dla nowej ery oraz Ugrupowania neoendeckie w III

Rzeczypospolitej) i publicystą.

 ŁuKASz MAślAnKA

Autor (ur. 1986) jest romanistą, studentem V roku Kole-

gium MISH KUL. W wolnych chwilach pisuje dla Teologii

Politycznej. Interesuje go literatura francuska, historia, hi-

storia idei i historia sztuki (zwłaszcza średniowiecznej).

RySzARd BugAJ

Autor (ur. 1944)- polityk i ekonomista, profesor nadzwy-

czajny Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, były prze-

wodniczący Unii Pracy, poseł na Sejm I, II i X kaden-

cji. 2009 – 2010 doradca społeczny Prezydenta RP ds.

ekonomicznych. Odznaczony Krzyżem Komandorskim

z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (2007).

OlAf SWOlKień

W latach 1980 – 1989 zaangażowany w ruch Solidarno-

ści, we wrześniu 1980 współtwórca NZS na Politechni-

ce Śląskiej w Gliwicach, współpracownik niezależne-go ruchu wydawniczego w Krakowie w latach 80-tych,

w roku 1987 odmówił służby wojskowej w LWP. Aktywi-

sta ekologiczny – od 1996 do 2003 roku kierował ogól-

nopolską kampanią na rzecz ekologicznego transportu.

Twórca hasła „Tiry na tory”, aktywny uczestnik blokady

na Górze Św. Anny w 1998r. Obecnie wicedyrektor In-

stytutu Spraw Obywatelskich i prezes Federacji Zielo-

nych Grupy Krakowskiej. Autor pracy „Polityka transpor-

towa” i eseju „ Nowy ustrój. – Te same wartości. Rzecz

o tym dlaczego współczesny człowiek niszczy naturalne

środowisko” . Publicysta m.in. Zielonych Brygad, Posty-godnika – dodatku do Nowego Państwa, pomysłodaw-

ca tytułu i współtwórca „Magazynu Obywatel” (starego).

Tłumaczył na język polski książkę Juliana Rose’a „Zmie-

niając kurs na życie. Lokalne rozwiązania globalnych pro-

blemów”. Uczy języka angielskiego, tłumaczy, pisze blog,udziela się na forum lewica.pl, czasem pisze pisma do

władz Krakowa domagające się ścieżek rowerowych, lub

obrony praw pieszych, czasem apele do władz 3RP wzy-

wające do zmiany polityki transportowej, zakazu GMO

itp. Jak dotąd ze skromnymi rezultatami.

WOJTeK CzABAnOWSKi

Student prawa i MISH na UJ, współautor projektu „No-

we Polis”. Interesuje się demokracją bezpośrednią, post-

modernizmem, Ojcami Kościoła, popkulturą i społe-

czeństwem konsumpcyjnym. Członek redakcji „Pressji”od 2010 roku. Pierwszy Prezydent Stowarzyszenia Do-

xoTronica.

BŁAżeJ SKRzypuleC

Absolwent filozofii i socjologii, doktorant w Instytucie Fi-

lozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Collegium

Invisibile, współautor projektu „Nowe Polis”. Publiko-

wał m.in. w „Christianitas” i „Lampie”. Członek redakcji

„Pressji” od 2010 roku. Prezydent Stowarzysznia Doxo-

Tronica.

KAROl TRAMMeR

Autor – ur. w 1985 r., redaktor naczelny niezależne-

go dwumiesięcznika „Z Biegiem Szyn”, poświęcone-

go kolei na Mazowszu (internetowe archiwum periody-

ku – http://www.zbs.net.pl). Jego teksty i komentarze na

temat transportu publicznego ukazywały się również na

  łamach m.in. „Techniki Transportu Szynowego”, „Świata

Kolei”, „Życia Warszawy”, „Gazety Stołecznej” „Wprost”,

„Wspólnoty”, biuletynu Biura Analiz Sejmowych „Infos”,

magazynu „Nowy Obywatel” Absolwent gospodarki prze-strzennej na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych

Uniwersytetu Warszawskiego – praca licencjacka (2007

r.): „Regionalizacja kolei. Kierunki reformy kolei regio-

nalnych w Polsce”; praca magisterska (2010 r.): „Stacja

Włoszczowa Północ. Studium lobbingu i rozwoju lokal-

nego”. Przeciwnik „reformowania” transportu publiczne-

go poprzez likwidację połączeń. Mieszka w Warszawie.

AdAM OSTOlSKi

Autor – ur. 1978. Socjolog, publicysta, działacz ruchów

społecznych. Członek „Krytyki Politycznej” i Zielonych2004. Wykłada socjologię medycyny na Warszawskim

Uniwersytecie Medycznym.

N oty o autorach