20
POLITECHNIKA OPOLSKA ISSN 1429-6063 Opole 2014 ISBN 978-83-64056-90-1 Studia i Monografie z. 402 Redakcja naukowa Wanda Musialik Region. Współczesne przejawy dziedzictwa

Lubuski problem z sepulkralnym aspektem dziedzictwa kulturowego. Już nasze czy jeszcze nie?

Embed Size (px)

Citation preview

1

POLITECHNIK A OPOLSK A ISSN 1429-6063Opole 2014 ISBN 978-83-64056-90-1

Studia i Monografiez. 402

Redakcja naukowa

Wanda Musialik

Region. Współczesne przejawy dziedzictwa

2

KOMITET REDAKCYJNYMałgorzata ADAMSKA, Tadeusz ŁAGODA – przewodniczący Mariusz MIGAŁA, Iwona MULICKA, Piotr NIESŁONYZbigniew PERKOWSKI, Jan SADECKI, Iwona WYSZYŃSKA

Skład: Oficyna Wydawnicza Politechniki OpolskiejNakład 100 egz. Ark. wyd. 21,6. Ark. druk. 21,0.Druk i oprawa: Sekcja Poligrafii Politechniki Opolskiej

Komitet Redakcyjny Wydawnictw Politechniki Opolskiejul. Prószkowska 76

Recenzent:prof. dr hab. Michał LIS

POLITECHNIKA OPOLSKA

3

Spis treści

Słowo wstępne 5

I. IDEE DZIEDZICTWA 13

Leszek Karczewski. Idee – tworzenie bogactwa – rozwój 15

Tomasz Homa. Prolegomena filozofii kultury – dziedzictwo kulturowe 35

Maria Bernat, Anna Bruska. Dziedzictwo kulturowe regionu czynnikiem wzrostu gospodarczego i konkurencyjności regionu Śląska Opolskiego 47

Ewa Dawidejt-Drobek,Wiesław Drobek. Źródło tożsamości, potencjał ekonomiczny czy świadectwo przeszłości? Współczesne wymiary dziedzictwa kulturowego na Śląsku Opolskim 79

II. KREOWANIE DZIEDZICTWA 107

Aleksander Lipatow. Rosyjskość i polskość w świetle cywilizacyjnej aksjologii europeizmu 109

Ewa Badura. Where history meets postmodernism: the origin of historiographic metafiction 119

Maria Rowińska-Szczepaniak. „I powraca, co było”. Współczesnego poety świadectwo przeszłości 131

Dan Gawrecki. Regionální dějiny, jejich výzkum a uplatnění ve školní výuce a v popularizaci 143

Krzysztof Kowalik. Wiedza historyczna jako czynnik reaktywowania i kreowania szlaków pielgrzymkowych przez katolików i protestantów w Europie 157

Dariusz Matelski. Bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne Trzeciej Rzeczypospolitej a wykorzystanie tradycji humanistycznych w gospodarce na przykładzie makroregionów Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej 175

Said Edaich. L’equation de la globalisation: gestion deregulee 189

Michał Dalidowicz. Lubuski problem z sepulkralnym aspektem dziedzictwa kulturowego. Już nasze czy jeszcze nie? 203

4

III. DZIEDZICTWO W LOKALNYM ZASTOSOWANIU 219

Danuta Kocurek. Emancypacyjna działalność organizacji społeczno-religijnych na Górnym Śląsku w XIX wieku elementem dziedzictwa kulturowego regionu 221

Renata Kobylarz-Buła. Trudna przeszłość: szansa czy zagrożenie dla regionu? Miejsce Pamięci Narodowej w Łambinowicach 233

Henryk Olszar. Rozwój wiejskiego regionu granicznego u styku Olzy i Odry na przykładzie Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania „Morawskie Wrota” 249

Bonawentura Smolka. Współpraca międzynarodowa regionu głubczycko-krnovskiego 273

Marko Hernaiz. Tradycja, mistyka i popkultura. Semana Santa, Cuenca. Castilla – La Mancha. España 287

Katarzyna Kajka Mazur, Aleksandra Spychała-Pazdan. Geneza partnerstwa województwa opolskiego z prowincją Fujian Chińskiej Republiki Ludowej w kontekście długoletniej współpracy Opolszczyzny z niemieckim landem Nadrenia-Palatynat 299

Anna Jasińska Biliczak. Historyczne, społeczne i gospodarcze uwarunkowania powstania funduszy pożyczkowych Opolszczyzny 311

Wanda Musialik. Odwołania do dziedzictwa historycznego w ofercie regionów 323

Noty biograficzne 333

203

Michał Dalidowicz(Jelenia Góra)

LUBUSKI PROBLEM Z SEPULKRALNYM ASPEKTEM DZIEDZICTWA KULTUROWEGO.

JUŻ NASZE CZY JESZCZE NIE?

Ziemie zachodnie, które w wyniku konferencji w Teheranie, Jałcie oraz Poczdamie przyłączone zostały do Polski, znalazły się w jej granicach wraz z całym krajobrazem kulturowym. Wybiórczość polityczna doprowadziła do ru-iny wiele z poniemieckich majątków. W większości zachowały się te, które wy-korzystano do obsadzenia instytucjami państwowymi – archiwa, Państwowe Gospodarstwa Rolne (zw. PGR), domy dziecka czy sanatoria. Mienie ruchome bardzo często znajdowało inny „dach nad głową”.

Są jednakże pozostałości po kulturze niemieckiej, które nie mieszczą się w żadnych ramach rewitalizacji, użytkowania, pamięci, tożsamości, pomimo że należą do dziedzictwa kulturowego. Mowa o cmentarzach ewangelickich, ostatnich miejscach nostalgii po niemieckiej kulturze. W województwie lubu-skim tych nekropolii było około 1300 (licząc, że na całym obszarze administra-cyjnym znajduje się tyle miejscowości, a w każdej z nich teoretycznie powinien znajdować się cmentarz). Studenckie Koło Epigraficzne, działające przy Insty-tucie Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego, bada relikty cmentarne pod kątem zachowanych tam inskrypcji. W trakcie prac okazało się, że stosunek ludzi do tematyki cmentarzy poniemieckich pozostaje bardzo zróżnicowany. Zdarzają się przypadki wypierania z pamięci wszystkich elementów i pozo-stałości po przedwojennych mieszkańcach tych ziem, ale znani są też ludzie, którzy jednocząc się pod szyldami towarzystw, dbają o te cmentarze, twier-dząc, że teraz to „tak jakby własne”. Tutaj rodzi się pytanie, czy same cmentarze należy zniszczyć, zapomnieć i wymazać z kart historii, bo to „nie nasze”, tylko niemieckie? Czy może czas, który upłynął od wojny zmienił nas i powinniśmy potraktować te nekropolie jako własne dziedzictwo kulturowe? Może to jest właśnie wtórne dziedzictwo kulturowe? Nad tymi problemami oraz ich aspek-tem ekonomicznym, chciałbym pochylić się w niniejszym artykule.

Słów kilka na temat nazewnictwa geograficznego czy też raczej historycz-nego. Od ponad pół wieku trwa batalia pomiędzy regionalistami, historykami, politykami i wszystkimi zainteresowanymi dziejami Ziemi Lubuskiej, w dzi-siejszym jej rozumieniu administracyjnym, o poprawność polityczną wzglę-dem nazewnictwa tych terenów. Określenie Ziemia Lubuska wprowadzone zo-

204

stało w 1945 roku przez Marię Kiełczewską z Instytutu Zachodniego, w pracy pt. Odra-Nisa. Najlepsza granica Polski1. W okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej [dalej: PRL] bardzo popularne i powszechnie używane były terminy: ziemia odzyskana, ziemia piastowska przywrócona macierzy etc.

Z dzisiejszego punktu widzenia jest to nieco problematyczne. Wydaje się, że propagandowy wydźwięk nazewnictwa na wiele lat zaszczepił w mieszkań-cach przeświadczenie, że „przecież wrócili do siebie”. Z drugiej strony, jak pisze Zbigniew Czarnuch, mieszkańcy napływowi, którzy mieli zasiedlać obszary wcielone do Polski po drugiej wojnie, mieli problemy z adaptacją do zastanej rzeczywistości. Zarówno ludzie tymczasowi, jak i ci zamierzający na stałe się zakorzenić czuli psychiczny dyskomfort zagospodarowania nowych domów i mieszkań2. Ciężko było ludziom żyć w domach, w których na kaflach pieco-wych widniały napisy w rodzaju Morgenstunde hat gold in Munde (kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje – wolne tłumaczenie autora), więc odwoływali się do ideologii propagandowej, dzięki której mogli rozwiązać swoje dylematy i udrę-ki moralne3. Polityka ówczesnych władz polskich oscylowała przede wszyst-kim wokół umacniania państwowości oraz intensyfikowania poglądów społe-czeństwa, wedle wytycznych, nie zawsze społecznie akceptowanych. Jednym z elementów propagandy politycznej dot. terenów wcielonych, był, jak już wy-żej zostało wspomniane, problem z nazewnictwem. Na przestrzeni lat powsta-ło bardzo wiele publikacji i artykułów, w których autorzy próbowali wyjaśnić i uporządkować nomenklaturę związaną z Ziemią Lubuską. Na przykład Jerzy Piotr Majchrzak przywołuje kilka nazw, które funkcjonują wśród autorów prac historycznych. Między innymi wymienia on nazwę Środkowe Nadodrze, która jak się wydaje, występuje obecnie najczęściej w pracach dotyczących tego re-gionu. Ponadto powołuje się on na podział wg tożsamości historycznej, pisząc, że północna część obecnego województwa bywała nazywana Nową Marchią a część południowa Śląskiem Lubuskim4. Współcześnie, nazwa Ziemia Lubu-

1 M. Kiełczewska, A. Grodek, Odra–Nisa. Najlepsza granica Polski, Wydawnictwo Instytutu Za-chodniego, Poznań–Warszawa 1946, s. 22.2 Na temat zagospodarowywania i tworzenia nowej lokalności oraz tożsamości, m.in. w Świe-bodzinie – zob. E. Smolarkiewicz, Przerwana tożsamość. Odtwarzanie i tworzenie tożsamości w społecznościach postmigracyjnych, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickie-wicza, Poznań 2010.3 Z. Czarnuch, Niemieckie dziedzictwo kulturowe rejonu ujścia Warty w percepcji polskich osadni-ków. Relacja i refleksje świadka epoki, [w:] B. Mykietów i M. Tureczka (red.), Władza i społeczeń-stwo wobec niemieckiej spuścizny kulturowej na ziemi lubuskiej po II wojnie światowej, Wydaw-nictwo „Arcanum”, Zielona Góra 2010, s. 13.4 J.P. Majchrzak, Głosy do rozważań nad tożsamością terytorialną, [w:] A. Toczewski (red.), Zie-mia Lubuska. Studia nad tożsamością regionu, Muzeum Ziemi Lubuskiej, Zielona Góra 2004,

205

ska używana jest przez władze wojewódzkie, odnosząc się już stricte do obsza-rów województwa lubuskiego, w rozumieniu administracyjnym.

Pracownia Epigraficzna działająca przy Instytucie Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego od wielu lat prowadzi badania w zakresie poszukiwań oraz identyfikacji artefaktów epigraficznych na terenie Polski Zachodniej. Seria Corpus Inscriptionum Poloniae jest wynikiem tychże badań, w formie publi-kacji materiału epigraficznego, zebranego i opracowanego w ramach realizacji kolejnego etapu projektu badawczego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyż-szego „Inskrypcje na terenach Polski Zachodniej do 1815 roku (województwo lubuskie)”, kierowanego przez prof. dr. hab. Joachima Zdrenkę. Sam projekt wzorowany jest na pracy Theodora Mommsena, który w XIX wieku położył kamień węgielny pod pracę epigraficzną, badając inskrypcje łacińskie na te-renie Europy. Stworzył on Corpus Inscriptionum Latinarum, który jest niejako pierwowzorem dla polskiego odpowiednika. W latach 70. XX wieku profesor Jerzy Szymański rozpoczął badania nad polskimi inskrypcjami w materiale twardym, tj. w kamieniu, drzewie, złocie czy srebrze. Początkowo projekt obej-mował tylko województwa z rejonów Polski wschodniej, jednakże w latach 90. XX wieku pojawiła się idea, by zewidencjonować również napisy na terenie Polski zachodniej. Pierwsze kroki w tym kierunku poczynił profesor Wojciech Krawczuk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który w 1999 roku opublikował wy-niki badań w lapidarium kożuchowskim (pow. zielonogórski)5. To jednak nie rozwiązywało problemu związanego z inskrypcjami, bowiem na tym obszarze występują również i napisy łacińskie. Za pośrednictwem profesora Joachima Zdrenki, powołano na Uniwersytecie Zielonogórskim pierwszą w Polsce pra-cownię epigraficzną, której podstawowym zadaniem jest zinwentaryzowanie wszystkich inskrypcji występujących na terenie Polski Zachodniej i Północ-nej. Efektem badań są zeszyty kolejnego tomu, wspomnianego Corupusu In-scriptionum Poloniae6.

s. 39–40. Warto również sięgnąć do prac innych regionalistów, którzy podejmowali próby wyja-śnienia nazewnictwa historycznego oraz geopolitycznego: Cz. Osękowski H. Szczegóła, Pogra-nicze polsko-niemieckie w okresie transformacji (1989–1997), WSP, Zielona Góra 1999; Cz. Osę-kowski, Ziemie Odzyskane w latach 1945–2005. Społeczeństwo, władza, gospodarka, Uniwersytet Zielonogórski, Zielona Góra 2006.5 W. Krawczuk, A. Dutka, Niemieckie inskrypcje w Polsce. Dolny Śląsk, t. 1: Kożuchów (Freystadt) – epitafia z muru i kaplic starego cmentarza ewangelickiego, Kożuchów–Kraków 1999.6 Corpus Inscriptionum Poloniae, t. I: J. Szymański (red.), Województwo kieleckie, z. 1: Miasto Kielce i powiat kielecki, oprac. B. Trelińska, Muzeum Świętokrzyskie, Kielce 1975; z. 2: Jędrze-jów i region jędrzejowski, oprac. B. Trelińska, Kielce 1978; z. 3: Busko-Zdrój i region, wyd. U. Zgorzeliska, Muzeum Świętokrzyskie, Kielce 1980; z. 4: Miechów i Pińczów wraz z regionem, oprac. B. Trelińska, Muzeum Świętokrzyskie, Kielce 1983; z. 5: Włoszczowa, Końskie i Ostro-wiec Świętokrzyski z regionami, wyd. M. Janik, Kielce 1986; t. II: R. Rosin (red.), Województwo

206

W 2006 roku, członkowie Studenckiego Koła Epigraficznego rozpoczęli ba-dania nad lubuskimi nekropoliami ewangelickimi. Sam pomysł narodził się przy bezpośredniej współpracy z Pracownią Epigraficzną, bowiem inskrypcje badane w ramach projektu dotyczyły tylko datowanych do 1815 roku. Wszel-kie inskrypcje po Kongresie Wiedeńskim nie były już brane pod uwagę. Próba odnalezienia, zebrania i opracowania wszystkich inskrypcji po 1815 roku by-łaby bardzo trudna, czy wręcz niemożliwa do wykonania, w związku z czym badania zostały zawężone tylko do nekropolii ewangelickich. Wiąże się to bezpośrednio z liczebnością pozostałości cmentarnych na tych terenach. Oko-ło 90% cmentarzy było ewangelickich, 8% cmentarzy żydowskich, oraz 2% – cmentarzy katolickich. Niestety do dnia dzisiejszego nie zachowała się znaczna większość nekropolii zarówno wyznania mojżeszowego jak i katolickich. Za-kres terytorialny również został ograniczony do dzisiejszego powiatu zielono-górskiego, po to by badania mogły być prowadzone systematycznie oraz by uniknąć chaosu, związanego z opracowywaniem materiału, który występuje na ogromnym obszarze7.

Kwestia cmentarzy wyznaniowych na terenie dawnego województwa zielo-nogórskiego powinna być rozpatrywana dwutorowo – primo, względem płasz-czyzny ideologicznej i politycznej, secundo – względem płaszczyzny pragma-tycznej, a co za tym idzie, płaszczyzny finansowej. Ludność, która napłynęła na te tereny krótko po wojnie, przez wiele lat była wrogo nastawiona do wszyst-kiego co niemieckie. Biorąc pod uwagę wszechobecną niechęć do „niemczy-

sieradzkie, wyd. A. Szymczak, J. Szymczak, Warszawa–Łódź 1981; t. III: R. Rosin (red.), Woje-wództwo miejskie łódzkie, wyd. A. Szymczak, J. Szymczak, Warszawa–Łódź 1982; t. IV: R. Rosin (red.), Województwo włocławskie, z. 1: Kujawy Brzeskie, wyd. A. Mietz, J. Pakulski, Włocławek –Toruń 1985; z. 2: Ziemia Dobrzyńska, wyd. A. Mietz, J. Pakulski, Włocławek–Toruń 1987; z. 2: Suplement, oprac. A. Mietz, Rypin 1995; t. V: R. Rosin (red.), Województwo skierniewickie, z. 1: Skierniewice i region, wyd.: A. Szymczakowa, Warszawa–Łódź 1991; z. 2: Miasto Łowicz, wyd.: J. Szymczak, Warszawa–Łódź 1987; t. VI: Województwo piotrkowskie, wyd. J. Szymczak, Łódź–Piotrków Trybunalski 1993; T. VII: Województwo radomskie, z. 1: Radom i Iłża wraz z powiatem, wyd.: W. Kowalski, Warszawa 1992; T. VIII: Województwo krakowskie, Kraków 1989; z. 1: R.M. Zawadzki (red.), Katedra krakowska na Wawelu, wyd. A. Perzanowska, Kra-ków 2002; z. 2: Bazylika Mariacka w Krakowie, wyd. Z. Piech, Kraków 1987, z. 6: Kazimierz i Stradom, wyd.: Z. Wohlfeld, Nasza Przeszłość, t. 72, 1989; t. IX: województwo olsztyńskie, z. 1: Lubawa i okolice, wyd. J. Wenta i J. Wroniszewski, Toruń 1995. Corpus Inscriptionum Poloniae, t. X: J. Zdrenki (red.), Inskrypcje województwa lubuskiego, z. 1: Inskrypcje powiatu międzyrzec-kiego do 1815 roku, oprac. M. Tureczek, z. 2: Powiat wschowski, oprac. A. Górski, P. Karp, Toruń 2006, z. 3: Powiat świebodziński, oprac. M. Tureczek, Toruń 2009, z. 4: Powiat nowosolski. Lapi-darium w Bytomiu Odrzańskim i Kożuchowie, oprac. A. Górski, z. 5: Powiat Zielonogórski, wyd. A. Górski, P. Karp, Zielona Góra 2013.7 A. Górski (red.), Cmentarze ewangelickie województwa lubuskiego, t. 1, Wydawnictwo Eternum, Zielona Góra 2013.

207

zny” oraz obawy, przed powrotem niedawnych gospodarzy tych ziem i utraty nowo nabytego majątku, można tłumaczyć potrzebę usuwania niemieckiej bytności na tych terenach. W szeroko przyjętych społecznych normach, groby i cmentarz zawsze uchodziły za nietykalne sacrum, wobec czego ich niszczenie mogło być (i jest) szczególnie negatywnie postrzegane. Jednakże z punktu wi-dzenia ówczesnej sytuacji społecznej i tworzących się dystansów społecznych, działania takie oceniane były z zupełnie innej perspektywy. W płaszczyźnie pragmatycznej, doszukiwać się można czysto ludzkich potrzeb oraz środków i podejmowanych działań, dążących do ich zaspokajania.

Na poniemieckich cmentarzach terenów dzisiejszego powiatu zielonogór-skiego przeważały pomniki wykonane z piaskowca. Jednakże bardzo dużo było również marmurowych. Ponadto na nekropoliach powstawały bogato zdobione grobowce szlachty i właścicieli z okolicznych wsi, a także właścicie-li zakładów przemysłowych. Cmentarze, pozbawione opieki, stawały się ła-twym łupem dla szabrowników czy dla kamieniarzy. Praktyki tych drugich, bardzo często kończyły się grabieżami większości efektownych nagrobków, które następnie po przeszlifowaniu oraz „unowocześnieniu” (dostosowaniu do polskich standardów) sprzedawano8. Inny problem dotyczy dewastacji i aktów wandalizmu, które miały miejsce na tych nekropoliach. Celowe nisz-czenie „pozostałości po Niemcach”, rozkradanie przez lokalnych kamieniarzy9 dało asumpt władzy, by ponownie zagospodarować te miejsca, które stały się „brzydkim elementem krajobrazu”. Ponadto, w świetle ustawy z 31 stycznia 1959 roku, zgodnie z artykułem 2, ust. 1, teren cmentarza może zostać prze-znaczony na inny cel, zgodny z planem zagospodarowania przestrzennego, po upływie 40 lat od ostatniego pochówku10. Ta decyzja przyspieszyła niszczenie nagrobków, by włodarze miast jak najszybciej mogli ponownie zagospodaro-wać tereny nekropolii. Jak pisze M. Tureczek, spowodowane było to również wydanym kilka lat wcześniej okólnikiem Ministerstwa Gospodarki Komunal-nej, według którego cmentarze wyznaniowe miały zostać zlikwidowane, gdyż są „miejscem wypasu bydła, bądź też gromadzenia się różnego rodzaju mę-

8 Przykładem może być cmentarz żydowski w Zielonej Górze. Macewy znajdujące się na tym kirkucie były systematycznie rozkradane, by po przeszlifowaniu znaleźć się na alei zasłużonych cmentarza komunalnego. A. Kirmiel, Żydzi w Zielonej Górze, [w:] B. Bielnis-Kopeć (red.), Lu-buskie materiały konserwatorskie 2012, Zielona Góra 2012, s. 151.9 Nie tylko kamieniarze dopuszczali się aktów kradzieży. Mniejsze cmentarze, które znajdowały się przy wioskach, okradane były przez ludność zamieszkującą okolicę. Do dzisiaj można zna-leźć pozostałości tych praktyk, w postaci progów do domu czy ścieżek do studni, wykładanych nagrobkami. 10 Dz. U. 1959 nr 11 poz. 62. Cała ustawa, ze szczególnym uwzględnieniem artykułu 2.

208

tów”11. Powszechne wówczas stało się nagminne i publiczne wyprzedawanie nagrobków niemieckich, do ponownego użycia. Było to praktykowane aż do lat 90. XX wieku. W lutym 1979 roku, do Wydziału Gospodarki Terenowej w Urzędzie Miasta i Gminy w Sulechowie, wpłynęło pismo od jednego z oby-wateli, z prośbą o sprzedaż nagrobków z cmentarza ewangelickiego we wsi Buków. Pół roku później, kierownik wydziału Feliks Teterycz, wydał zgodę na sprzedaż, argumentując: „Urząd Miasta i Gminy w Sulechowie Wydział Go-spodarki Terenowej Handlu i Usług informuje, że decyzją Naczelnika Miasta i Gminy w Sulechowie z dnia 12 czerwca 1979 roku cmentarz ewangelicki we wsi Buków został przeznaczony do likwidacji, a tym samym zaistniała moż-liwość sprzedaży elementów kamieni nagrobkowych. Po zwiezieniu kamieni nagrobkowych na magazyn, zinwentaryzowanie ich i dokonanie wyceny przez rzeczoznawcę biegłego, będzie możliwość sprzedaży tych kamieni o czym Obw. Zostanie powiadomiony odrębnym pismem” (pisownia oryginalna). Po-dobna sprawa miała miejsce w 1987 roku, gdy do Urzędu Gminy w Pomorsku wpłynęło pismo tego samego obywatela, z prośbą o sprzedaż „5 sztuk kamie-ni nagrobnych z cmentarza poewangelickiego w Brodach”. W odpowiedzi na prośbę, kierownik Zakładu Usług Komunalnych w Sulechowie, po pisemnej konsultacji z radą sołecką w Pomorsku, wydał zgodę na sprzedaż wspomnia-nych12 nagrobków. Powyższe przykłady pozwalają niejako spojrzeć na problem cmentarzy wyznaniowych, z punktu widzenia płaszczyzny finansowej.

Cmentarze znajdujące się w miastach, dość szybko zostały uporządkowane po tychże dyrektywach. Inaczej rzecz miała się z nekropoliami wiejskimi, które w niektórych przypadkach do dnia dzisiejszego są miejscami zapomnianymi i opuszczonymi. Ponadto w miastach, tuż po przybyciu polskich osadników, trzeba było przygotować miejsce na pochówki. Na przykładzie do dziś widocz-nych cmentarzy w Gubinie oraz Żaganiu, zaraz po wojnie polskich zmarłych chowano na mniejszych cmentarzach, ekshumując leżących tam już Niemców. W międzyczasie przygotowywano główny cmentarz komunalny, przenosząc byłych mieszkańców do wspólnych mogił, by już w latach 50. XX wieku grze-bać tam Polaków. Jan Muszyński wspomina, że bardzo długo miał dylema-ty moralne, czy brat jego matki, pochowany jest na cmentarzu polskim, czy niemieckim (mowa tutaj o dzisiejszym Parku Tysiąclecia w Zielonej Górze, który do lat 40. XX wieku, był cmentarzem, na którym chowano mieszkań-

11 M. Tureczek, Między propagandą a rzeczywistością. Władza i społeczeństwo wobec niemieckich dóbr kultury na Ziemi Lubuskiej po 1945 roku¸[w:] B. Mykietów, M. Tureczek (red.), Władza i społeczeństwo wobec niemieckiej spuścizny kulturowej na Ziemi Lubuskiej po II Wojnie Świato-wej, Wydawn[ictwo] i Pracownia Historyczno-Archiwalna „Arcanum”, Zielona Góra 2012, s. 61.12 W tych latach, miejscowość Brody znajdowała się w gminie Pomorsko, w powiecie sulechow-skim. Skany pism z obu przypadków w posiadaniu Autora.

209

ców przedwojennego Grünberga). W artykule Poszukując tożsamości, opisuje on swoje rozterki dotyczące tożsamości i przynależności kulturowej. Pochodzi z pogranicza, jak sam o sobie pisze. Urodził się w powiecie babimojskim (Kreis Bomst). Gdy wybuchła wojna, został wypędzony w głąb Polski, do Piotrkowa Trybunalskiego. Po wojnie jego matka przyjechała do Zielonej Góry, pocho-wać swojego brata na opisywanym cmentarzu. Gdy wiele lat po wojnie, w 1994 roku, decyzją Rady Miejskiej w Zielonej Górze, umieszczono tablicę informu-jącą o tym, że obszar Parku Tysiąclecia, to miejsce spoczynku niegdysiejszych mieszkańców Zielonej Góry, Muszyńskiego przestały gnębić dylematy, czy jego wuj pochowany jest na polskim czy niemieckim cmentarzu13.

Sytuacja wiejskich cmentarzy była zgoła odmienna, gdyż niechęć Polaków wobec Niemców jako okupantów z czasu wojny powodowała, że mieszkań-cy nie chcieli grzebać swych zmarłych obok grobów poniemieckich. Dlatego też bardzo często, obok dawnych cmentarzy niemieckich, powstawały pol-skie, dzięki czemu do dzisiaj można odnaleźć pozostałości tychże cmentarzy ewangelickich w postaci reliktów płyt nagrobnych. Charakterystyczna jest odpowiedź na pytanie autora niniejszego artykułu, zadane podczas inwenta-ryzacji płyt nagrobnych we wsiach powiatu zielonogórskiego. W Buchałowie, podczas spotkania z jednym z mieszkańców (rozmówca zastrzegł anonimo-wość), na pytanie dotyczące stanu zachowania cmentarza, padła odpowiedź: „w siedemdziesiątych latach przyjechali z harcerzami i kazali przewracać płyty. To przewracaliśmy”. Po szczegółowym wyjaśnieniu, kto nakazał dewastację, rozmówca stwierdził jednoznacznie, że były to władze komitetu wojewódz-kiego w Zielonej Górze. Znamienne wydaje się również to, że ludzie Ci nie odczuwali żadnych moralnych oporów, by niszczyć cmentarz – miejsce objęte sacrum14. Na mocy wspomnianej ustawy z 1959 roku, wiele cmentarzy zostało zamkniętych i przekształconych, z reguły w parki, ale też i w inne ośrodki in-frastruktury publicznej. Już w 1961 zamknięto ponad 600 cmentarzy, a cztery lata później kolejne 800. Jedna z ostatnich akcji likwidacyjnych miała miejsce w latach 70. Bardzo długo obszarów wiejskich nekropolii, które nie podlegały jurysdykcji kościelnej, niszczały, będąc jedynie miejscem zabaw dzieci, scha-dzek lokalnych wielbicieli mocnych trunków oraz dzikimi wysypiskami gruzu i śmieci. Rok 1968 i wprowadzone przez komunistyczną propagandę nastroje antysemickie, przyczyniły się do ponownego buntu przeciw temu co obce. Po-

13 J. Muszyński, Poszukując tożsamości, [w:] W. Hładkiewicz, T. Jaworski (red.), Człowiek pogra-nicza polsko-niemieckiego, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2007, s. 243–245.14 Rozmowa przeprowadzona przez Autora w trakcie rozpoznania terenowego, podczas inwen-taryzacji, w dniu 2 III 2012 r.

210

zostałości po miejskich cmentarzach żydowskich na nowo stały się miejscem dezaprobaty dla ówczesnej polityki, co odzwierciedlało się w postaci licznych dewastacji oraz profanacji. Na wsiach natomiast, panowało przeświadczenie, że wszystko co nie jest polskie, jest złe. Nie uchroniły się więc i cmentarze niemieckie, na których pomniki nagrobne i tablice posiadały napisy w obcym języku. Dopiero w latach 80. XX wieku powoli rozpoczynała się rewaloryza-cja Niemców, a za nią polityka wobec cmentarzy, które stały się kategorią za-bytków. Decyzją Ministerstwa Kultury i Sztuki, podjęto działania, które miały na celu zewidencjonowanie założeń cmentarnych. Wielu nekropolii i reliktów kultury sepulkralnej nie udało się jednak zinwentaryzować, gdyż zostały roz-kradzione, bądź zaginęły.

W 1989 roku Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkanio-wej podjęło kroki w kierunku reorganizacji terenu cmentarza we wsi Łęgowo (obecnie pow. zielonogórski, gmina Sulechów). Opracowanie planu zagospo-darowania zlecono Pracowni Badawczo-Projektowej „Ekosystem” z Zielonej Góry. Sam projekt przewidywał zinwentaryzowanie dotychczas istniejących grobów oraz przygotowanie kwater pod miejsca nowych pochówków. Stan zachowania niemieckich nagrobków w ogóle nie był poruszany we wspomnia-nym projekcie.

Po przeprowadzeniu wizji lokalnej w 2013 roku przez autora artykułu, po-jawiły się pewne wnioski dotyczące zagospodarowania nekropolii. Ludność zamieszkująca wieś Łęgowo systematycznie grzebała swoich zmarłych po-między grobami pochowanych tamże byłych, niemieckich mieszkańców. Nie zachowały się żadne przedwojenne nagrobki, które posiadałyby inskrypcje, istotne z punktu widzenia badań inwentaryzacyjnych prowadzonych przez autora. Po rozmowie z lokalnym proboszczem oraz zarządczynią cmentarza, udało się uzyskać informacje, że nagrobki w latach 70. XX wieku zostały ro-zebrane i wywiezione. Natomiast pozostałości nisz grobowych zabezpieczono i pozostawiono15. W kaplicy cmentarnej znajdują się, wmurowane w boczną ścianę, cztery żeliwne krzyże z końca XIX wieku, upamiętniające pochowane na cmentarzu osoby. Są to odpowiednio: landrat Anselm Rudoplh von Unru-he, pułkownik Johann August Freiherr von Unruhe Bomst, baronowa Henriet-ta Sophia Wilhelmina von Unruhe-Bomst, z domu von Wiebel oraz urzędnik królewski Hans Wilhelm baron von Unruhe-Bomst, landrat i burgrabia po-znański. Proboszcz parafii zlecił zabezpieczenie krzyży, co jak sam argumen-tował, „jest bardzo istotne, gdyż służy zachowaniu pamięci o ludziach, którzy żyli na tych terenach przed nami”. Instytucja Kościoła odegrała bardzo ważną

15 Skan raportu z przeprowadzonego planu zagospodarowania przez firmę „Ekosystem” – w po-siadaniu autora. Wizja lokalna została przeprowadzona w marcu 2012 r.

211

rolę w aspekcie dbania o poniemieckie pozostałości. Do tamtejszej parafii na-leży również renesansowy kościół w Klępsku, który jawi się jako jeden z naj-ważniejszych zabytków sakralnych Europy Środkowej. To szachulcowo-drew-niano-murowane założenie jest wyjątkowym zabytkiem, posiadając bardzo bogato zdobione wnętrze, pokryte licznymi polichromiami pochodzącymi z XVII wieku. Zarówno proboszcz jak i okoliczni mieszkańcy bardzo dbają o kościół, nazywając go „swoim lokalnym skarbem”. Ta troska uwidoczniła się zwłaszcza po obaleniu komunizmu w Polsce. W latach 90. XX wieku zawarto bowiem liczne traktaty mówiące o współpracy kulturalnej czy naukowej po-między Polską i Niemcami. Ponadto liczne dofinansowania rządowe przyczy-niły się do konserwacji i renowacji wielu zabytków. Jeśli wziąć pod uwagę czas, jaki upłynął od II wojny światowej, zmiany kierunku polityki międzynarodo-wej, minięcie obaw o zmianę przebiegu zachodniej granicy Polski, wydaje się to całkiem naturalne, że ludność zupełnie inaczej zaczęła traktować schedę po byłych mieszkańcach Ziemi Lubuskiej. Na początku lat 90. podpisany zo-stał „Traktat między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy”, w którym artykuł nr 32 trak-tuje o pielęgnacji oraz ochronie grobów niemieckich w Polsce oraz polskich na terenie Niemiec.

W 1992 roku, do Departamentu Współpracy z Zagranicą Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, wpłynęło pismo od pana Hansa von Sydow, pochodzącego z Kalska (dawniej Kalzig), w którym wymieniony prosi o możliwość uporządkowania grobów rodzinnych w jego rodzinnej miejscowości. Zaznacza, że cmentarz jest niemalże całkowicie znisz-czony, a on chciałby, na własny koszt, odnowić pomnik, uporządkować teren wokół oraz postawić tablicę, która informowałaby przechodniów, że to jest teren, na którym spoczywają dawni mieszkańcy Kalska. Sprawa trafiła do od-powiednich instytucji w Zielonej Górze (Wojewódzki Konserwator Zabytków, Nadleśnictwo Zielona Góra oraz Państwowa Służba Ochrony Zabytków przy Urzędzie Miasta w Sulechowie), które rozpatrzyły ją pozytywnie. W efekcie, już rok później cmentarz został uporządkowany, postawiono również kamień z informacją o pochowanych tam mieszkańcach oraz wyremontowano mau-zoleum, które należało do rodziny von Sydow. Dnia 3 października 1993 roku, miejsce pamięci zostało oficjalnie otwarte i poświęcone16. Do dzisiaj wspo-mniane nagrobki oraz mauzoleum nie zostały w żaden sposób zniszczone ani zbezczeszczone, co mogło świadczyć o pewnych zmianach, jakie zaszły w lu-dziach mieszkających na wspomnianych obszarach.

16 Skany pism oraz decyzji, w posiadaniu autora.

212

Wydaje się, że współcześnie społeczność lokalna spogląda na sepulkralną spuściznę niemiecką z nieco innej perspektywy. Widoczna jest zmiana świa-domości historycznej. Przykładem potwierdzającym owe spostrzeżenia jest współpraca nawiązana pomiędzy Studenckim Kołem Epigraficznym a Sto-warzyszeniem Przyjaciół Gryżyny17. W marcu, członkowie obu, spotkali się na cmentarzu gryżyńskim, który wspólnymi siłami zinwentaryzowano oraz zabezpieczono. Dzisiejszy cmentarz komunalny położony jest na terenie, któ-ry bezpośrednio przylega do byłej nekropolii ewangelickiej. W trakcie badań udało się odnaleźć i zinwentaryzować niemal sto płyt nagrobnych. W same prace zaangażowana była duża grupa lokalnej społeczności, która z ogromną chęcią współpracowała ze studentami z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Co więcej, do Gryżyny przyjechał Dieter Stilow, były mieszkaniec, który obecnie mieszka w Berlinie. W trakcie inwentaryzacji udało się odnaleźć płytę nagrob-ną jego dziadka. Wydarzenie to było bardzo ważne dla członków stowarzysze-nia oraz dla ludności, która spontanicznie przyszła pracować na cmentarzu18. Współpraca pomiędzy Polakami, by ratować i zachować pamięć po Niemcach, którzy tam mieszkali, wydaje się być doskonałym ukoronowaniem przemian społecznych, jakie zaszły w ostatnich kilkunastu latach.

Innym przykładem dbałości o dziedzictwo pozostawione przez przedwo-jennych mieszkańców Ziemi Lubuskiej, to cmentarze ewangelickie w Urzu-tach, Smolnie Wielkim oraz Bojadłach. Biorąc pod uwagę dzisiejszy powiat zielonogórski, są to największe zachowane nekropolie. Na pierwszej z nich, już zinwentaryzowanej, znajduje się blisko 120 reliktów sepulkralnych, posiada-jących widoczne inskrypcje. Po przeprowadzeniu wizji lokalnej wydaje się, że doszczętnie zniszczony został tylko mały odsetek grobów, a co za tym idzie po-mników nagrobnych. Z wyliczeń wynika, że w 1945 roku cmentarz mógł liczyć około 150–160 grobów. Pozostałość 80% niemalże kompletnych pomników, sugeruje dość pozytywne nastawienie ludności lokalnej do niemieckich gro-bów. Porównując inne nekropolie oraz to co na nich zostało (biorąc pod uwagę również stan zachowania płyt nagrobnych i pomników, które były wielokrot-nie i doszczętnie rozbijane), wydaje się, że okoliczna ludność nie zamierzała dopuszczać się aktów całkowitej profanacji. Na podobnym cmentarzu w Bu-chałowie (pow. zielonogórski) pozostały dzisiaj tylko 22 płyty z inskrypcjami, gdzie początkowa ich ilość mogła wynosić dużo ponad 100. Mamy więc tutaj do czynienia z niemal 80–90% zniszczeniami. Płyty oraz pomniki nagrobne

17 Gryżyna (niem. Griesel), wieś położona w powiecie krośnieńskim, woj. lubuskie. Więcej na temat Stowarzyszenia Przyjaciół Gryżyny na oficjalnej stronie: www.przyjaciele.gryzyna.pl/_ 22.09.2014.18 Więcej na temat samego projektu: http://griesel-gryzyna.eu/?p=926#. _ 22.09.2014.

213

w Urzutach były tylko poprzewracane i wskutek wieloletniego działania sił na-tury, zostały przykryte dość grubą warstwą liści oraz pozostałości roślinnych. Nie zanotowano większych, celowych zniszczeń inskrypcji. Nie jest wyjaśnio-na zagadka, dlaczego tak wiele inskrypcji pozostało nienaruszone. Wydaje się, że społeczność, która osiedliła się w Langhermsdorf, bo tak nazywały się przed wojną Urzuty, nie traktowała wiejskiego cmentarza jako miejsca, które nale-żałoby zdewastować czy sprofanować, w związku z nienawiścią do Niemców.

Kolejnym przykładem neutralnej albo nawet pozytywnej postawy spo-łeczności lokalnej, niech będzie nekropolia w Smolnie Wielkim. Ta mała wieś w powiecie zielonogórskim, swoją historią sięga średniowiecza. Przez więk-szość tego czasu, jej właścicielami był ród von Schenckendorff. Dzisiejszy cmentarz, podobnie jak cmentarz w Urzutach, w dość znacznym stopniu za-chował swój pierwotny kształt. Prowadzone tam badania inwentaryzacyjne wykazały około stu płyt i pomników nagrobnych, posiadających czytelne in-skrypcje. Do połowy 2014 r. odczytano i zewidencjonowano 20% całego zaso-bu. Autor niniejszego artykułu, prowadząc inwentaryzację nawiązał kontakt z tamtejszą sołtys, panią Haliną Masłowską, która przekazała informacje o pre-wencyjnej pracy ochronnej. Cmentarz jest systematycznie sprzątany i chro-niony przed zniszczeniami oraz dewastacjami. Jego bezpośrednie sąsiedztwo z dzisiejszym cmentarzem komunalnym, niewątpliwie wpływa korzystnie na stan jego zachowania. Społeczność lokalna dba o wizerunek „ich niemieckiej” nekropolii, gdyż, jak zasugerowała pani sołtys „chcemy, by dbano o nasze, pol-skie cmentarze na Kresach. My dbajmy więc o te cmentarze, które pozostały tutaj”. Zmiany te wydają się być konsekwencją przemian społecznych, które nastąpiły w ciągu ostatnich kilkunastu lat.

Podobnie ma się sprawa z cmentarzem w Bojadłach. Badania nad in-skrypcjami, które wciąż trwają, wskazują na liczbę ponad 250 inskrypcji. Do tej pory jest to najbogatsza pod względem kompletnych napisów i najwięk-sza nekropolia w powiecie zielonogórskim. Cmentarz komunalny powstał w bezpośrednim sąsiedztwie byłego Evangelische Friedhof, który, pomimo znacznych zniszczeń przetrwał do dnia dzisiejszego w swej pierwotnej for-mie. Wiele cmentarzy uwzględnionych zostało w tzw. projekcie niwelacyj-nym, który przewidywał zniszczenie wszystkich płyt i pozostałości po nie-mieckich nekropoliach, zwiezienie ich w jedno miejsce, wyprzedanie bądź wywiezienie. Przypadek Bojadeł jest o tyle ciekawy, że cmentarz, pomimo ciągłego procesu dewastacyjnego, mimo wszystko zachował swój układ i znaczna większość płyt oraz pomników nagrobnych pozostała na swoich miejscach.

Cmentarze ewangelickie, dzisiejszego województwa lubuskiego to nie tyl-ko pozostałości nekropolii wiejskich, ale również relikty cmentarne na cmen-

214

tarzach komunalnych. Przywoływane już w niniejszym artykule przykła-dy cmentarzy w Żaganiu oraz Gubinie są niejako reminiscencją, tego co po nich zostało. Pierwszy z wymienionych obecnie funkcjonuje jako cmentarz komunalny. Przy bramie, pod murem na południowej stronie, stoją pozosta-łości pomników byłych mieszkańców niemieckiego Sagan. W sierpniu 2014 roku, zespół epigrafików (Uniwersytet Zielonogórski, Uniwersytet im. Marii Curie-Skłodowskiej oraz Katolicki Uniwersytet Lubelski), w ramach obozu naukowego, prowadził badania nad inskrypcjami. Wstępna inwentaryzacja wykazuje, że pod murem, w wydzielonym sektorze, znajduje się blisko sto po-mników nagrobnych z widocznymi epigrafami19. Znaczna większość pochodzi z przełomu XIX oraz XX wieku. Ewenementem natomiast są pomniki, które po wojnie pozostały na swoich miejscach. Zanotowano blisko 60 takich przy-padków na całym cmentarzu komunalnym. Pomniki te bezpośrednio sąsia-dują ze współczesnymi grobami polskimi. Sytuacja ta jest o tyle interesująca, że administracja cmentarza i społeczność lokalna dbają o to, by nikt nie de-wastował poustawianych pomników. Co więcej dbają o sąsiadujące groby nie-mieckie. Przy wielu z nich płoną znicze, lecz biorąc pod uwagę fakt, że Żagań położony jest bardzo blisko granicy polsko-niemieckiej, wydaje się naturalne, że sami Niemcy przyjeżdżają odwiedzić groby swoich bliskich. Tutaj pojawia się swego rodzaju współpraca społeczna pomiędzy dwoma narodami. Wydaje się, że 70 lat po wojnie, ludność wyzbyła się nienawiści do „oprawców” – bo tak przez długi czas po II wojnie światowej traktowano Niemców.

Przykład cmentarza w Żaganiu obrazuje również przemiany, jakie nastą-piły w społeczeństwie, w odniesieniu do kultury sepulkralnej w kontekście architektonicznej schedy. Rozmowy przeprowadzone przez autora niniejsze-go artykułu, między innymi z administratorką cmentarza komunalnego oraz osadniczką, która tuż po wojnie przybyła na te tereny zza Buga. W relacjach obu respondentek pojawiał się temat dbałości „o to co pozostało po Niem-cach”. Natomiast osadniczka stwierdziła, że krótko po wojnie, gdy jeszcze wszystkie cmentarze nie były zniszczone, podziwiała „przepięknie zdobione nagrobki”. Wspomniała również, że cały mur okalający cmentarz, „zbudowany był z ogromnych grobowców”. Istotnie, do dnia dzisiejszego widoczne jesz-cze są ślady mauzoleów, które tam istniały. Obecnie istnieje jedynie mauzo-leum rodziny von Willmann, właścicieli fabryk w Żaganiu. Respondentka zza Buga opowiedziała historię o tym, jak kamieniarze rozebrali grobowiec z czer-wonego granitu, po czym wskutek interwencji społeczności lokalnej i władz

19 Dane, zebrane w trakcie badań, nadal pozostają opracowywane i finalnie zostaną opubliko-wane w książce pt. Cmentarze ewangelickie województwa lubuskiego, t. 2, z 1, powiat żagański, miasto Żagań.

215

miejskich, mauzoleum przywrócono do pierwotnego stanu. Tą opowieść po-twierdziła administratorka cmentarza, dodając również, że część mauzoleum niestety zaginęła. Ponadto informacje uzyskane od wspomnianej respondent-ki, pozwalają stwierdzić, że istnieje swoista troska społeczna o dorobek kultury sepulkralnej, pozostawionej przez niemieckich mieszkańców.

Nieco inaczej wygląda kwestia cmentarza komunalnego w Gubinie. Ol-brzymia powierzchnia nekropolii pozwala zorientować się w liczbie pochów-ków niemieckich nieistniejących już tam na początku 2. dziesięciolecia XXI wieku. Jedyną pozostałością po nagrobkach sprzed wojny jest miejsce obok kaplicy, gdzie złożonych jest dosłownie kilkanaście sztuk, w różnym stanie za-chowania.

Podsumowując, warto zwrócić uwagę na stosunki, jakie współcześnie pa-nują pomiędzy oboma narodami – polskim i niemieckim. Wspomniana wy-żej sprawa Hansa von Sydow i cmentarza w miejscowości Kalsk, jest jednym z przykładów niemieckiego starania o kultywowanie tradycji i pamięci po swo-ich, niemieckich przodkach i Heimatkreisach. Zbigniew Mazur w swoim arty-kule Między ratuszem, kościołem i cmentarzem, wspomina o kilku przypad-kach ustawienia tablic pamiątkowych, informujących przechodniów o tym, że stoją na terenie byłego cmentarza ewangelickiego. Jako pierwszy przykład, przywołał on Międzyrzecz i organizację Heimatkreis Meseritz, której to stara-niem postawiono głaz, upamiętniający zmarłych, pochowanych na cmentarzu w Międzyrzeczu. Autor wspomina również, że podobne głazy, tablice oraz pomniki, znajdują się m.in w Sulechowie, Gorzowie Wielkopolskim czy Skwie-rzynie20. Znamienne jest to, że wszystkie informacje umieszczono dopiero po roku 1989. Mazur przywołuje jednak przypadek Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie w okresie PRL-u, postawiono tablicę z taką inskrypcją „Park im. Mikoła-ja Kopernika zagospodarowany w czynie społecznym przez załogę ZWS ‘Stilon’ czerwiec 1973”. Nie ma tam jednak ani słowa na temat tego, że obecny park był niegdyś cmentarzem ewangelickim. Co więcej, pisze Mazur, cmentarz został w pośpiechu „uprzątnięty” przez pracowników Stilonu, na przyjazd I sekreta-rza KC PZPR Edwarda Gierka, który miał wyrazić zdziwienie, że w Gorzowie został jeszcze „jakiś” cmentarz niemiecki. W latach 90. postawiono tam tablicę z inskrypcją w dwóch językach, mówiącą o pamięci mieszkańców tego miasta, pochowanych na tym cmentarzu21.

Krótko po wojnie, gdy tereny Polski Północnej i Zachodniej zostały zasie-dlone przez polską ludność napływową, rozpoczęła się permanentna i całko-wita „polonizacja” tych terenów. Procesowi temu poddane były wszystkie ślady

20 Z. Mazur, Między ratuszem, kościołem i cmentarzem, [w:] Wokół niemieckiego dziedzictwa kul-turowego na Ziemiach Zachodnich i Północnych, Instytut Zachodni, Poznań 1997, s. 334–337.21 Ibidem, s. 335–336.

216

niemieckiej przeszłości, począwszy od wszelkich napisów, pomników, symboli na cmentarzach kończąc.

Wymienione powyżej przykłady współpracy polsko-niemieckiej oraz przy-padki uhonorowania mieszkańców, pochowanych na cmentarzach, wydają się być oznaką zmian kulturowych, jakie następują w ostatnich dwóch dekadach. Beata Halicka przywołuje publikację Jana Józefa Lipskiego, w której autor „apeluje o uznanie wkładu niemieckiej kultury w rozwój tych ziem i nazywa obecnych mieszkańców «depozytorami» pozostawionego majątku”. Jest to bar-dzo trafne spostrzeżenie, gdyż po przemianach politycznych 1989 roku, poja-wił się publiczny dyskurs dotyczący regionalizacji kultury. W tym znaczeniu, dziedzictwo kulturowe, pozostawione przez Niemców po drugiej wojnie świa-towej, stałoby się „duchową sukcesją”22. Tadeusz Maczubski poruszył również ciekawą kwestię związaną z cmentarzem, jako miejscem uwarunkowanym historycznie. Otóż, pisze on, że „[…] cmentarz jest miejscem wypoczynku zmarłych i hołdu im oddawanego. […] Cmentarz jest także dokumentem hi-storycznym przechowującym ślady przeszłości specyficzne dla danej okolicy, a często jedyne zachowane po pożogach wojennych pamiątki przypominające wydarzenia i ludzi z nimi związanych”23.

Można przyjąć, że cmentarz jest miejscem na refleksję społeczeństwa za-mieszkującego dany region, w tym przypadku okolic Zielonej Góry (Grün-berg). Biorąc pod uwagę stwierdzenie Maczubskiego, trudno oprzeć się wra-żeniu, że stosunek lokalnych społeczności do cmentarzy jest jednocześnie stosunkiem tej społeczności do regionu, w którym funkcjonują. Elżbieta Smo-larkiewicz w pracy na temat tożsamości w społeczeństwach postmigracyjnych, wyjaśnia skąd zmiany w postrzeganiu identyfikacji kulturowej przez sąsiadują-ce pokolenia. Na przykładzie Ziemi Lubuskiej, autorka wskazuje, że dzisiejszy kształt społeczności lokalnej, jest wynikiem dwupokoleniowej ewolucji. Lud-ność osadnicza, która trafiła na te tereny zaraz po wojnie, stanęła w obliczu wszechobecnej kultury niemieckiej. Wspominana już polonizacja, wzmac-niana propagandowo przez władzę, miała na celu całkowite wyniszczenie i zlikwidowanie śladów germańskości. Dopiero kolejne pokolenie, z tzw. wyżu powojennego, mogło spoglądać na swój region z nieco innej perspektywy. To była już ich ojczyzna lokalna. Ponadto, kontakty gospodarczo-polityczne po-między PRL a NRD i NRF24, dawały „możliwość” wyjazdu do pracy, poprawy

22 B. Halicka, Tożsamość regionalna a podwójna historia miast nadodrzańskich, [w:] Kultura i społeczeństwo na Środkowym Nadodrzu w XIX i XX wieku, Zielona Góra 2008, s. 15–19.23 T. Maczubski, Cmentarz jako obiekt krajoznawczy, [w:] „Jantarowe Szlaki”, 4, s. 25.24 NRD – skrót nazwy Niemiecka Republika Demokratyczna; NRF – skrót nazwy Niemiecka Republika Federalna. Popularne skróty polskich nazw państw niemieckich powstałych po II wojnie światowej.

217

sytuacji finansowej, czy po prostu ucieczki na „zachód”25. Wydaje się, że ta kwestia jest bardzo istotna, biorąc pod uwagę, że to właśnie schyłek okresu re-alnego socjalizmu przyniósł odwilż w napiętych stosunkach polsko-niemiec-kich.

Próba odpowiedzi na pytanie zadane w tytule niniejszego artykułu, czy lu-buskie, sepulkralne dziedzictwo kulturowe jest już „nasze” czy jeszcze nie, jest jednocześnie przyczynkiem do większych badań socjologicznych tego zagad-nienia. Bowiem pytanie o tożsamość jest tym samym pytaniem o deklarację przynależności. Można mówić o swego rodzaju regionalizmie lubuskim, czy też Środkowego Nadodrza. Jednakże jednoznaczne stwierdzenie, że kultura sepulkralna została zaadaptowana przez Polaków, byłoby lekkim nadużyciem. Zdecydowanie zaś możemy przyjąć, że poniemieckie relikty funeralne stały się częścią „tej” społeczności, która zamieszkuje Ziemię Lubuską.

LITERATURA:

[1] GÓRECKI A. (red.), Cmentarze ewangelickie województwa lubuskiego, t. 1, Wydawnictwo Etneum, Zielona Góra 2013.

[2] CZARNUCH Z., Niemieckie dziedzictwo kulturowe rejonu ujścia Warty w percepcji polskich osadników. Relacja i refleksje świadka epoki, [w:] B. My-kietów, M. Tureczek (red.), Władza i społeczeństwo wobec niemieckiej spu-ścizny kulturowej na ziemi lubuskiej po II wojnie światowej, Wydawnictwo „Arcaum”, Zielona Góra 2010.

[3] HALICKA B., Tożsamość regionalna a podwójna historia miast nadodrzań-skich, [w:] P. Bartkowiak, D. Kotlarek (red.), Kultura i społeczeństwo na Środ-kowym Nadodrzu w XIX i XX wieku, Pro Libris, Zielona Góra 2008.

[4] KIRMIEL A., Żydzi w Zielonej Górze, [w:] B. Bielnis-Kopeć (red.), Lubuskie materiały konserwatorskie 2012, Pro Libris, Zielona Góra 2012.

[5] MACZUBSKI T., Cmentarz jako obiekt krajoznawczy, [w:] „Jantarowe Szla-ki”, 4.

[6] MAJCHRZAK J.P., Głosy do rozważań nad tożsamością terytorialną, [w:] A. Toczewski (red.), Ziemia Lubuska. Studia nad tożsamością regionu, Mu-zeum Ziemi Lubuskiej, Zielona Góra 2004.

[7] MAZUR Z., Między ratuszem, kościołem i cmentarzem, [w:] Wokół niemiec-kiego dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich i Północnych, Instytut Zachodni, Poznań 1997.

[8] MUSZYŃSKI J., Poszukując tożsamości, [w:] W. Hładkiewicz, T. Jaworski (red.), Człowiek pogranicza polsko-niemieckiego, Oficyna Wydawnicza Uni-wersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2007.

25 E. Smolarkiewicz, Przerwana tożsamość..., s. 49–50.

218

[9] KRAWCZUK W., DUTKA A., Niemieckie inskrypcje w Polsce. Dolny Śląsk, t. 1: Kożuchów (Freystadt) – epitafia z muru i kaplic starego cmenta-rza ewangelickiego, Kożuchów-Kraków 1999.

[10] KIEŁCZEWSKA M., GRODEK A., Odra–Nisa. Najlepsza granica Polski, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań–Warszawa 1946.

[11] OSĘKOWSKI Cz., SZCZEGÓŁA H., Pogranicze polsko-niemieckie w okresie transformacji (1989–1997), WSP, Zielona Góra 1999.

[12] OSĘKOWSKI Cz., Ziemie Odzyskane w latach 1945–2005. Społeczeństwo, władza, gospodarka, Uniwersytet Zielonogórski, Zielona Góra 2006.

[13] SMOLARKIEWICZ E., Przerwana tożsamość. Odtwarzanie i tworzenie toż-samości w społecznościach postmigracyjnych, Wydawnictwo Naukowe Uni-wersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 2010.

[14] TURECZEK M., Między propagandą a rzeczywistością. Władza i społeczeń-stwo wobec niemieckich dóbr kultury na Ziemi Lubuskiej po 1945 roku, [w:] B. Mykietów i M. Tureczek (red.), Władza i społeczeństwo wobec niemieckiej spuścizny kulturowej na Ziemi Lubuskiej po II Wojnie Światowej, wydawnic-two, Zielona Góra 2012.

Michał Dalidowicz

THE LUBUSZ ISSUE OF SEPULCHRAL ASPECT OF CULTURAL HERITAGE.IS THE HERITAGE OUR ALREADY?

(Abstract)

While the concept of cultural heritage is extremely multi-dimensional it is no-netheless a perfectly precise and well understood term. Among the elements of this heritage are sepulchral relics such as religious cemeteries. After the Second World War, the Western territories, which have become an integral part of the Polish Republic, include many such religious cemeteries. In the early 1990s these cemeteries were seen as a remnant of a foreign heritage, which must be destroyed and re-exploited. Accor-ding to Elżbieta Smolarkiewicz, it seems that the post-migrational society is accurately reflected today in the population of the Lubusz Land. The German foreign cemeteries slowly become “our” local cemeteries. This is in part due to the political security and the revision of borders, but also to the replacement of generations, which has occurred over the last twenty years. The members of the younger post-war generation perceive the land in which they live differently from the older settlers, who treat this land as their homeland. This kind of analysis can also provide an answer to the question of whether or not the Lubusz sepulchral heritage already belongs to the Poles.

Keywords: Protestant cemetery, devastation, social change, Western lands, culture sepulchral.