41
ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ oraz z 2 rękopismów opowiedział Dr F. Hip. Skimborowicz (z ryciną).

ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

ŻYWOT, SKON I NAUKA

JAKUBA JÓZEFA FRANKA

ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

oraz z 2 rękopismów

opowiedział

Dr F. Hip. Skimborowicz

(z ryciną).

Page 2: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

WARSZAWA

W Drukarni Józefa Ungra,

przy ulicy Krakowskie-Przedmieście Nr 390.

1866.

Wolno drukować pod warunkiem złożenia po wydrukowaniu

prawem przepisanej liczby egzemplarzy w Komite-

cie

Cenzury.

Warszawa d. 25 kwietnia (7 maja) 1866.

Starszy Cenzor

Lachmanowicz.

JW. MARYI z Hr. MIELŻYŃSKICH

HR. BNIŃSKIÉJ

NA PAMIATKĘ CHWIL SPĘDZONYCH W OSIECZU

PRZYPISUJE

AUTOR.

Page 3: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

ŻYWOT I SKON

FRANKA

Nader już wiele o Franku w rozmaitych czasach pisano ; więcej jeszcze mówiono o nim i o frankistach 1). Sto dwadzieścia lat licząca sekta pod troistem mianem antytalmudystów, soharystów albo frankistów znana, szeroko w dawnej Polsce rozgałęziona, zasługuje na to, by objaśnić ogół o tym, który na jej powstanie i losy wpływał, oraz spowodował obecne jej trwanie, jeśli to jest prawdą, że byt swój jeszcze mieć może. Nam przynajmniej inaczej się zdaje. Przytoczymy tu niżej zdanie światłych w tej mierze mężów sądzących że nawrócenie, aczkolwiek nie ze zbyt szczerych widoków, pierwszych zwolenników, wykorzeniło w następcach wszelkie przesądy, a wnuki ich wnuków mogą być tak dobrymi dzisiaj, jak i my chrześcijanami.

1) Przytaczamy na końcu kilkadziesiąt żródeł, które tu krytycznie porównywamy i rozbieramy.

Założycielem a raczej odnowicielem tylko odszczepieństwa starozakonnego, o którem mówimy, był Izraelita Jakób Józef Lejbowicz, potem przezywający się Frankiem, a jak niektórzy piszą Frenkem, bo go tak, jako europejczyka, zwano w Turcyi. Urodzony na Podolu we wsi Korolówce około 1727 roku ') z ojca rabina, który wywiózł go jako dziecko jednoroczne do Czerniowic na Wołoszczyznę, (dzisiejszą Bukowinę), o 5 mil od ówczesnych kraju granie.

Gdy miał lat 13, z rodzicami przeniósł się na mieszkanie do Bukarestu. Z początku okazywał młody rabinowicz więcej pociągu do handlu niż do piśmiennictwa duchownego. Ale przypadkowo wpadły mu do ręki w biblioteczce ojca dwie książki należące do wyznań sabatianów czyli szabsaćwinników, założonych w XVII wieku przez Szabsa Sabbati'ego to jest

Page 4: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Szabsa-Ćwi. Przyjęli oni pozorowie wiarę machometańską, trzymając się pokryjomu zasad starego zakonu i uznawali Szabsa-ćwi, kabalistę, za Messyasza. Wiadomo że ten sekciarz otrzymał od Sułtana miano Aga-Mechmed-Effendiego i tytuł Kapizy-Baszy.

2) Pikulski i Brinken, utrzymuje, że się urodził w Buczaczu (w Galicyi) i w młodym wieku z ojcem udał się na Wołoszczyznę. Bartoszewicz, idąc za Raczyńskim twierdzi, że za miodu pędził gorzałkę, i trudnił się handlem wołów; wszystko to z rzeczywistością nie zgodne. Rok także urodzenia 1712 wątpliwy. Myśmy się trzymali Awedyka, który znał F. osobiście. Sawicki pisze, że F. rodził się w Międzybożu!

Młodego Lejbowicza zajmowały księgi Zoar, czyli Sohar, stara Biblia, i kabała, wstręt zaś miał do Talmudu.

Resztki kabalistów, antitalmudzistów czyli Szabsa-ćwinników, schroniły się do Saloniki. Tam ich widział sławny Niebuhr, tam był dwakroć z niemi i Frank, jak świadczą jego wyznawcy w zeznaniach drukowanych przez Ks. Pikulskiego (s. 332 wyd. II) i w 2 rękopismach.

Przeniósłszy się do Turcyi, udał się do Saloniki, a potem zamieszkał w Smyrnie.

W roka 1752 ożenił się w Nikopolis z czternastoletnią Anną (Chana) córką Tobiasza (Frenka Towia) pochodzącą z pokolenia Aaronowego. Miał kilka składów z towarami jakiemi handlował, a mianowicie z drogiemi kamieniami, kruszczami, lutrami i jedwabnemi wyrobami. Posiadał sklepy w Nikopolis, Smyrnie, Dźiurdźi, oraz winnice i owczarnię znaczną, do kilkudziesięciu tysięcy sztuk liczącą.

W roku 1754 po raz pierwszy wystąpił jako rozsiewacz zasad Sabbatiego czyli Szabsa-Ćwi, z któremi spotkał się i w księgach (teoretycznie) i praktycznie w gronie pozostałych jeszcze w Turcyi zwolenników3).

--------------

3) Szabsa-Ćwi, urodzony w Smyrnie 1625 r. ogłosił się w r. 1649 messyaszem. Prześladowany od rabinów schronił się do Tessalii, potem do Jerozolimy. Stąd wysyłał odezwy, że nadszedł czas przywrócenia żydów do znaczenia, i potęgi dawnej; następnie do Konstantynopola, gdzie go więziono, jak Franka w Lanckoronie i Warszawie. Wtedy już rabin z Polski, Nachemia, przyjął wiarę muzułmańską

Page 5: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Przyjąwszy pozornie machometanizm, najprzód rozpoczął propagandę na Wołoszczyznie, Multanach i Węgrach *): w półtora roku udał się nad granicę Podola, dziś galicyjskiego, przytykającą do dawnej Wołoszczyzny, czyli Bukowiny, należącej obecnie do Austryi, a wtedy jeszcze będącej pod władztwem tureckiem.

Trudno coś stanowczego powiedzieć o jego zajęciach, się za granicą. Ks. Awedyk przywodzi tylko to, co jego zwolennicy lub on sam w zeznaniach o sobie prawił. Gdy te podania nie mają żadnej podstawy pewnej, opuszczamy je, przechodząc do życia Franka na ziemi naszej.

Przybył na Podole w listopadzie 1755 roku jako żyd i rozgłaszał zasady Szabsy-Cwi, choć z początku był jego przeciwnikiem. Przywieziony Sabataj do Adryanopola, gdzie wtedy bawił Sułtan, przyjął w jego obecności machometanizmu, a z nim kilka tysięcy zwolenników. Gdy owemu Mensyaszowi dowiedziono, że oprócz pozornych form islamizmu. zachowuje wiarę starego zakonu, wysłano go do małej twierdzy koto Belgradu, gdzie umarł 1670 r. Po jego skonie Szwagier Jakób, zwany Filozofus (PhiloBophus) rozsiewał zasady Szabsacwinskie, dotąd, acz w niewielkiej ilości zachowywane w Salonice. Frankiśei przyłożyli się do utrzymania w dalszym ciągu tej sekty. Dla tego J. Ur. Niemcewicz, w przywiedzionem od Bartoszewicza źródle (Ene. Pow.T. O s. 270) zowie ich dla dowcipu Sza-baświnnikami. Już i ks. Pikulski dawniej, bo w „Złości 'żydowskiej" twierdzi, że sami talmudyści dla pogardy frunkistów używali tego hańbiącego przezwiska Szabsświnników. Ale to nie była wcale obel-żywose, tylko właściwa nazwa zwolenników Szabsa-Ćwi, których dalszy tylko ciąg stanowili uczniowie Franka. *) Nie potrzebował w Turcyi, bo ich już gotowych znalazł po Sabbatim-ćwi. antitalmudzista, nie przyznając się wcale do swej wiary nowoprzybranej. Jeździł od miasteczka do miasteczka, nauczając kabały, udając się za nader pokornego, ale zarazem podając w domysły ludowi ciemnemu że jest messyaszem. W modlitwach bowiem głośnych, wymawiając z wykrzyknikiem „Boże!" dodawał zaraz „ojcze mój święty!" Przepowiadać usiłował rozliczne rzeczy przyszłe, prawił o światłych na niebie zjawiskach i znakach, o snach, w których miał jakoby widzieć Eliasza proroka nakazującego mu jechać do Polski, o antychryście, z którym miał się widzieć, o zbliżającym się końcu świata, i tym podobne rozpowszechniał rzeczy, jeżdżąc przez lat kilka po wsiach i miastach. Zaczął od pogra-nieznego Iwonia, gzie był stryj Jakób, Karolówki, Jezierzan, Kopyczyniec, Buska, Opoczna, Lanckorony (27 stycznia) Kohatyna, Podhajec, Dawidowa, gdzie zatrzymawszy się wysłał do Lwowa Lachmana Szmujłowicza rabina buskiego. Z powodu kłótni i zajść smutnych z talmudystami, uciekł do

Page 6: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Chocima. Sekretnie bawił w Kamieńcu. Nadto w Zbrzeziu, Glinianach, Krzywcach, Czekhanach, Bawię, Lwowie i nareszcie w Warszawie, gdzie nadzwyczaj krótko bawił ze 30 zaledwie zwolennikami swymi.

Mógł zająć Franka los spółwyznawców, odpychanych wszędzie z powodu różnej wiary; mógł mniemać, że jeżeli powierzchownie, pozorowo przyjmą panującą w kraju wiarę, otworzą się im godności, urzędy, skarby i wpływy w Rzplitej. Rabinów uspakajał, że w gruncie, jego zwolennicy trzymać się nieprzestaną religii mojżeszowej. Ale to uspakajanie skutku całkowitego nie wzięło. Rabini z Buska, Rohatyna, Nadwornej, i innych pomniejszych miasteczek byli po stronie Franka; ale silnie temu odszczepieństwu sprzeciwili się rabini kamienieccy, i w o-góle talmudziści, którzy w ministrze Brtihlu szukali opieki. Ten udał się do nuncyusza o zdanie i radę.

Poseł papieski oświadczył, że choć zasady Franka zbliżają się do Chrystyanizmu, wszakże nauka sama jest ciemną. Co do małżeństwa, porównywali talmudyści frankistów z adamistami. Za tem zdaniem poszedł i nuncyusz, podając w obawę źle ugruntowanych chrześcjan w wierze katolickiej, którzy złudzeni namowami frankistów, mogliby łączyć się z ich sektą. Frank wśród przeciwności już chciał wynosić się do Saloniki. Ale nadspodziewanie zwolennicy nowój jego nauki pozorowej, znaleźli silny punkt oparcia w księdzu Mikołaju Dembowskim, biskupie kamienieckim, Senatorze. Ten inaczej utrzymywał. Sądził, że Żydzi, raz przyjąwszy, choćby tymczasowo, powierzchownie, wiarę katolicką, wdrożą się z czasem w prawdy religii Św. a następcy ich będą już prawdziwymi wiary katolickiej wyznawcami.

Temi powodowany mniemaniami zacny pasterz, niechcąc odpychać zbłąkanych owieczek, aczkolwiek jeszcze manowcami błędnemi chodzących, postanowił, za radą kapituły kamienieckiej, dozwolić aby głośne i swobodne wiedli spory teologiczne talmudyści z frankistami w konsystorzu kamienieckim. Proces ten publiczny ogłosić polecił drukiem wydanym już po jego śmierci, pod napisem: „Coram judicio r. m. Nicolai de stemmate Jelitarum a. Dembowa Góra Dembowski, etc. etc. Pars III, De de-cisoriis Processus inter infideles Judaeos Dioecesis came-necensis, in materia judaicae eorum perfidiae, aliorumque mutuo objectorum. A. D. 1758 die 3tia 8bris. In 4" ark. 22', czyli str. nl. 180". Z samego tytułu widać, że w rękopisie były trzy części; wszakże dwie pierwsze, z których jedna nosiła tytuł „De Praeparatoriis" wtóra zaś „de iustructoriis processus" nigdy z druku nie wyszły, już to z braku obfitej ilości potrzebnych czcionek hebrajskich, już z innych ówczesnych względów, których wydawca w przemowie do czytelnika nie wymienia, ograniczając się tylko wyrażeniem: „hic et nunc typis mandari

Page 7: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

non poterant". Wszakże z tych dwudziestu kilku arku-szów druku na świat wydanych, o całym sprawy przebiegu aż nadto jasne powziąść można wyobrażenie.

W opowiadaniu przywiedzionych tutaj szczegółów, najmocniej trzymaliśmy się tego urzędowego niejako przewodnika, acz i źródeł innych radzić się nie wahaliśmy. Porównania pisarzów tylekroć tu przywiedzionych, najlepiej przekonają czytelników zarówno o bezstronności jak i prawdzie słów naszych.

Z powyższego widzimy processit, że sam Frank wcale do dysput nie stawał. Choć najczęściej nowatorowie i ustawodawcy sekciarsey najmniej wdawali się w pismai druki (czego dowodem dość świeżym Towiański, Czerski, Eonge) wszakże biesiadować i rozprawiać lubili, a nawet za obowiązek propagandy swej poczytywali. Frank zdaleka tylko radził, ale ani w Kamieńcu, ani we Lwowie do sporów talmudystyczno-teologicznych wcale się nie mieszał, a nawet tam nie był, tylko wjechał pompatycznie wtedy dopiero do Lwowa, kiedy pewien był wygranej. Może mu na zawadzie stawał język polski, którego znajomości bardzo mało posiadał? ależ za to znał on język niemiecki, włoski, hebrajski, turecki, frencki (czyli zepsuty żydowski w Turcyi przez izraelitów używany) i wołoski. Nadto miał przy sobie tłumacza. Może nauczony zbyt smutnemi doświadczeniami więziennemi, przez które przechodził i on sam, i jego poprzednik messyaszowski Szapsa-ćwi, — Frank oszczędzał swą osobę — i sądził że przez to ochrania całą sektę.

Wspomnieliśmy wyżej o wędrówce Franka, w celu rozszerzania swych zasad, po małych miasteczkach, przepełnionych u nas zwykle biednemi, mało-oświeconemi, a więc i zabobonnemi rodzinami izraelskiemi. Dla propagandy religijno kabalistycznej, było-to pole najsposo-bniejsze obfitego żniwa, Ale zarazem ciężka to była do zasiewu rola! Wprzódy jeszcze bowiem, talmudyści zawalili całą tu przestrzeń zawadzającemi w orce, ciężkie-mi kamieniami swej nauki.

Skoro więc rabini z małych i większych miasteczek, kaznodzieje i rozszmejdynowie, dowiedzieli się, że przy bywa godny Szabsy-Ćwi następca, który, podobnyż jemu szerzy naukę, przed szesnastu jeszcze wiekami niegdyś znaDij, a dla ich władzy, znaczenia i zasad nader szkodliwą, wnet pomyśleli o zaradczych ku temu niebezpieczeństwu środkach. Wyklinano Franka i jego zwolenników po bożnicach, zabraniano do domów przyjmować, zakazano pod klątwą nie tylko nie dawać, ale nawet pod żadnym pozorem nie sprzedawać żywności ani dla nich samych, ani dla koni. W okólnikach ogłaszano, że franki-ści najgorzej żyją ze swemi żonami, a przez to i całą płeć niewieścią

Page 8: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

przeciw sekciarzom starano się obrócić. Nakazano, aby o wszystkich, co tajemnie przyjmą nowe Franka zasady, natychmiast dawano wiadomość do najbliższej synagogi.

Wśród tak złowrogich przygotowań Frank przybył na jarmark 27 stycznia 1757 roku do miasta Lanckorony na Podolu. Stanął w karczmie zaleconej mu od frankisty z Kopyczyniec. Ciekawy i chciwy nowej nauki gospodarz, sprowadziwszy jeszcze dwunastu podobnych sobie przyjaciół, świadomy oburzenia ogólnego, mocno zatarassował bramę domu zajezdnego, niby dla tego, aby ludzie jarmarczni nie zajeżdżali; głównie zaś z obawy, aby spółwyznawcy o Franku się nie dowiedzieli.

Ale sam Messyasz mniemany, nie umiał zachować incognito, bo zwolennikom swoim, z którymi przyjechał, kazał głośno śpiewać jedne z pieśni zoarowych, nieznaną talmudystom. Na ten odgłos, nie tylko żydzi lanckoroń scy, ale i okoliczni, którzy na jarmark przybyli, zbiegli się, otoczyli karczmę, i wysłali do rządcy miasta deputa-cyą z zaskarżeniem, że przybysze zagraniczni, nawracający izraelitów na wiarę machometańską, po adamistow-sku żyjący ze sobą, namawiają tutejszych mieszkańców do wychodźtwa za granicę. Na tak silne zarzuty przybył sam gubernator z pachołkami, kazał wybić bramę i drzwi w izbach, a Franka z całem gronem zamkniętem w karczmie, do więzienia osadzić. Tłum Hebreów towarzyszył zgiełkliwemu odprowadzeniu Franka do kozy, a nie jeden z talmudystów, nowych jego zwolenników dobrze opatrywał razami ręcznemi i pałkowemi, w czasie tego wcale nie tryumfalnego marszu. Sani Frank postradał pierścień drogi, zegarek i 800 dukatów 5).

Poddani tureccy, będący na jarmarku, pomiędzy któremi mogli się znajdować i zwolennicy Franka, a przynajmniej Szabsy-ćwi, ujęli się za swymi spółziomkami— i nazajutrz Frank uwolniony, wyjeżdżał na saniach wspaniałych, bogatemi dywanami wyłożonych, otoczony służbą w bogate tureckie ubiory przystrojoną, i zatrzymał się aż za ówczesną granicą polską, w Chocimie. Żydzi podolscy, mieli już być szóstego dnia wypuszczeni, ale talmudyści w ciągu ich uwięzienia, wyjednali wyrok biskupa kamienieckiego i nanowo ich przytrzymali w więzieniu. Tymczasem i Frank w Chocimie nie zasypiał, ale przez tajnych swych posłów zalecił, aby Podołanie, stanąwszy przed sądem biskupim w Kamieńcu, dwóch zdań głównych mocno się trzymali, to jest: że wierzą w Trójcę św. i odrzucają stanowczo talmud, jako pismo przepełnione błędami i bluźnierstwy. Dwa tygodnie siedzieli nowo-przybrani frankiści w Lanckoronie, dopóki ich nie wezwał do swej rezydencyi w Czarnokozińcach biskup Dembowski, i na wolność nie puścił. Uradowani, zjechali się w Kopyczyńcach z Frankiem, który im oznajmił, że koniecznie

Page 9: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

trzeba aby dwunastu lub trzynastu z nich jak najrychlej się ochrzciło. Talmudyści pobudziwszy wszystkich mieszkańców Kopyczynieckich do ujęcia nowego messjasza ze zwolennikami, oddali go do więzienia. Proboszcz tamtejszy, ks. Szczepankiewicz, kanonik kamieniecki i komisarz biskupi, wyznaczony do tej sprawy, w tydzień przyjechał i kazał wszystkich wypuścić z warunkiem, aby każdy do miejsca swego zamieszkania powrócił. Frank, z dwoma wybrańcami podolskimi, udał się do swej żony.

6) Wszystko-to podajemy z zeznań w sądzie Biskupa Kamienieckiego.

Tymczasem zapowiedziano sprawę na dzień 20 czerwca 1757 w konsystorzu kamienieckim. Frank, baczny na jej przebiegi, acz sam osobiście nie stawający, przybył z Nikopolis do Rohatyna nad Dniestrem, stanowiącym ówczesną granicę Polski.

Na wezwanie swego mistrza, przybyli z Jezierzan frankiści, otrzymali w Rohatynie polecenie jak się mają bronić przed sądem biskupim i z jakiemi zarzutami występować przeciw talmndystom. Znajomy jest wyrok z d. 14 października t. r. konsystorza kamienieckiego przeczytany pod przewodnictwem biskupa Dembowskiego, drukowany w całej rozciągłości w przytoczonem wyżej dziełku: „De decisoriis processus" etc od sygn. B. do sygn. K. Treść wyroku następna:

Wolno jest publicznie frankistom, spisawszy punkta główne swej wiary, toczyć rozprawy z talmudystami, którzy przedtem winni są zwolennikom Franka wypłacić pięć tysięcy złotych, tytułem szkód i poniesionych kosztów, oraz 154 czerwonych złotych na naprawę katedry w KamieńcuTalmudy nakazano znieść w Kamieńcu i publicznie je spalić ręką mistrza sprawiedliwości.

Wyrok ten, jak się rzekło, noszący date 14 października 1757 r. podpisany został przez Franciszka Konarskiego O. P. D. archidjakona, plebana z Trębowli i Ory-nina, Aleksandra Kazimierza Dunina— Łabęckiego scholastyka— oficiała na Żórawnie, Gródku i Bedryehowie, Ks. Jakóba Koziobrodzkiego z Tarnopola, Ks. Marcina Ostrowickiego z Fulsztyna, Jana Brzezińskiego O. P. Dra ze Żwańca; Franciszka Dziryta, Szczepankiewicza S. T. D. Sędziego Surrogata, Józ. Jarzyckiego Kan. Kat. Kam., Antoniego Suskiego K. K. K., Protazego Gidlow-skiego S. T, D. Bern. Marjana Pruskiego ex Prowincjała Ks. Dominikanów; Ks. Szymona Wojciechowskiego, gwardjana, Jana Gutkowskiego Rektora Koli. Tow. Jezusowego. Jako notarjusz podpisany Kazim. Franciszek Klejn, O. Pr. Dr.

Page 10: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

) Patrz: Bibl. waraz. 1845 III. l. lli.

Po odczytaniu wyroku miał mowę Jan Chryzos. Białowolski, pisarz sądów wójtowskich rn. Kamieńca Podolskiego (drukowaną w tylko-co przywiedzionych dowodach, od sygn. K. do K2).

Następnie z woli biskupa Dembowskiego, archidjakon Konarski przemówił do nowonawracających się franki-stów (to kazanie umieszczone w drukowanych aktach od sygn. L. do M2). Stawali przed urzędem 20 czerwca 1757 r. ze strony Franka, Lejzor i lluchim Jezierzawscy, Chaimko Moskowicz Kopyczyniecki, Lejbko z Nadworny, Lejbko Szajowicz, Rabinowicz, Moszko Dawidowicz, Zbrzeski, Herszko Szmujłowicz, Icko Motijewicz z Buska, Notko Falek Mejerowicz, Lejbko Abramowicz, Symeon z synem Jankielem z Lanckorony, Zisa Szloma z Rohatyna (z liczną gromadą), Lejba Herszko z Satanowa, Moszko Izraelowicz, syn jego Joze z Nadworny, Nosen Aronowicz Lwowczyk, Zejlik i syn jego Lejbko Szlomowicz, oraz drugi homonym Lejbko Szlomowicz, Schyma z Lanckorony, Nachman z Buska, i innych wielu. Cała ich rozmowa ustna, w protokół ujęta, wytłoczona w powyższem piśmie od sygn. O do syg. Q2. Akta dyskussyjne ze strony frankistów podpisali: Mendel rabin Satanowski za siebie i za cały swój kahał czyli dyecezyę; Lejba rabin międzybożski, Berko, rabin jazłowiecki, Joś Krzemieniecki, rabin mohylowski (z nad Dniestru) wszyscy nie tylko za siebie, ale i za całą dyecezyi podolską.

Król August III, potwierdzając wyrok biskupi w całej rozciągłości, tak co do spalenia talmudów, jakoteż i innych szczegółów, wydał list żelazny, pod dniem 11 lipca 1758 r. (panowania roku 25), w którym frankistom, jako prześladowanym wymyślnemi środkami i sposobami od talmudystów, nie tylko w województwie podolskiem, ale na każdem miejscu w królestwie i Państwach J. K. M. (Saksonii), pozwala stawać we wszystkich sądach najwyższych duchownych i świeckich; handle, podług używania przywilejów sobie pozwolonych, na każdem miejscu po miastach, miasteczkach, wsiach prowadzić i jarmarkować, wszelkie oraz sprawunki godziwe i poczciwe czynić; tudzież żony, dzieci i domową ich czeladź, jakoteż dobra i ruchomości, protekcją królewską zaszczyca.

Oto jest wyznanie wiary, oznajmione przez frankistów i wytłoczone w biegu sprawy drukowanej (na syg. N2).

Punkt Iszy. My wierzymy, cokolwiek Bóg w starym Testamencie kazał wierzyć, i nauczał.

ligi. Pisma świętego rozum ludzki, bez łaski Boskiej, skutecznie pojąć nie może.

Page 11: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Uici. Talmud, niesłychanem przeciw Bogu bluźnier-stwem napełniony, powinien i ma być odrzucon.

IVty. Jeden jest Bóg i Ten wszech-rzeczy Stworzyciel.

Vty. Tenże Bóg we trzech osobach, natura nierozdzielny.

VIty. Można Bogu wziąść na się ciało ludzkie, i wszelkim namiętnościom, prócz grzechu, być podległym.

VIImy. Jeruzalem miasto, podług proroctwa, już niebędzie odbudowane,

Vmmy. Mesyasz w Piśmie obiecany, jużnie przyjdzie.

IXty. Sam Bóg przekleństwo pierwszych rodziców, i całego w niem narodu, zniesie, i ten-to jest prawdziwy mesyasz, Bóg wcielony.

Streściliśmy cały proces przeciw talmudystom w Kamieńcu podolskim prowadzony, na 180 ćwiartkowych stronnicach drukowany. Ciekawszych do wyżej przytoczonej księgi łacińskiej odsyłamy.

Otrzymawszy nominacją naarcybiskupstwolwowskie, umiera 17 listopada 1747 ks. biskup Kamieniecki Dembowski, a z jego skonem przewleka się cała sprawa Franka i jego zwolenników. Zwrócili się oni najprzód do prymasa Łubieńskiego Wład. (Mojżesz Ben-Izrael, A. Szloma, Major ben Dawid, Ezdras ben Izrael, Aaron ben Szmul i Moszko hen Jakób), a uastępnie do króla (16 maja 1759) i powtórnie do tegoż prymasa. Na tem wtórem, pisanem ze Lwowa podaniu, za wszystkich, położyli swe miana, dwaj tylko, Jebuda ben Nosen Krysa z Nadworny i Salomon ben Elias z Rohatyna. Odpowiedział jak najprzychylniej na te podania prymas pod d. 19 czerwca 1759 r. i zdał całą sprawę na ks. Głowińskiegosufragana lwowskiego. Tak oznajmia ówczesny Kuryer polski, wszakże zobaczymy zaraz, że kto inny kierował tą sprawą.

Drugie więc, po kamienieckich, nastąpiły rozprawy, czyli dysputy teologijno-talmudystyczne we Lwowie. Opisali je szczegółowie ks. Awedyk od s. 65 do s. 85 i ks. Pikulski daleko obszerniej w książce pod tytułem: „Złość Żydowska" od str. 169 do str. 318.

Frank, jakeśmy już wspomnieli, sam wcale nie występował; miał tylko przydanego tłumacza, a raczej pełnomocnika i głównego obrońcę swego Ignacego Moliwdę, oberstlejtnanta wojska koronnego, który nieodstępował go we Lwowie i z nim razem udał się do Warszawy.

Już w czerwcu 1759 r. wyszło we Lwowie wezwanie w łacińskim i hebrajskim językach do duchowieństwa katolickiego i starszyzny izraelskiej,

Page 12: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

zapowiadające publiczne rozprawy w archikatedrze lwowskiej (na 17 lipca 1859, od godziny 2gićj) między zwolennikami Talmudu i Franka. Przewodniczył tym sporom ksiądz Szczepan z Mikulic Mikulski, administrator jeneralny lwowski, który za biletami tylko pozwolił wejścia do świątyni, dla uniknienia tłumnych ścisków.

W półkolu siedzieli teologowie świeccy i zakonni, zewsząd zebrani; na prawej stronie w ławkach stali frankiści, na lewej zaś 40 rabinów, między nimi Dawid Abramowicz ze Stanisławowa; nadrabin Szmul Herszko Rappaport, Nutka Mosiek z Boroczewa i t. i. mających bronić talmudu. Pomiędzy znamienitszymi gośćmi byli z żonami i rodzeństwem swojem starosta lwowski ordynat Jędrzej Zamojski, margrabia Wielopolski, Michał Ostroróg kasztelan, Antoni Lanckoroński wojewoda i t. p.

Po wstępnem zagajenia ks. Mikulskiego, obrońca frankistów Moliwda (niektórzy go piszą Molifda) zabrał głos, drukowany u ks. Pikulskiego od s. 172—180. Następuie toczyły się spory tym porządkiem, że frankiści w dwóch językach, hebrajskim i polskim, podawali swe punkta czy propozycye na pierwszem posiedzeniu, a tal-mudyści na sessyi następnej zbijać je usiłowali. Oto są podania frankistów:

I. Proroctwa wszystkich proroków o przyjściu mesjasza już się spełniły.

D. Mesyasz był Bóg prawdziwy, któremu imie Adonąj; ten wziął ciało nasze i wedle niego cierpiał dla odkupienia i Zbawienia naszego.

LII. Od przyjścia mesyasza prawdziwego, ofiary i ceremouije ustały.

IV. Krzyż św. jest wyrażeniem Trójcy Przenajświętszej, i pieczęcią messyasza.

V. Każdy całowiek powinien być posłuszny Zakonowi messyasza, bo w nim zbawienie.-

VI. Do wiary mesyasza króła żaden przyjść nie może, jedno przez chrzest.

VII. Nauka talmudu o krwi chrześcijańskiej. Siedm tych punktów nieco inaczej podano w „Bibliotece warszawskiej 1845, HI. s. 126".

Po skończonych rozprawach, (w których po dwóch zaraz pierwszych obradach, wielką gorg mieli frankiści nad talmudystami) przeszło 1000 Izraelitów, oświadczyło chęć przyjęcia chrztu ś. '). Ksiądz kanonik Mikulski kustosz stanisławowski rozpisał, jako administrator arcybiskupstwa, okólnik pod d. 16 sierpnia 1759 (drukowany w całości u Pikulskiego od s. 319—323) w

Page 13: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

którym zakonom i proboszczom polecił przygotowywanie frankistów czyli soharystów do przyjęcia nowej wiary. Na mocy tego polecenia zaczęły się wykłady przygotowawcze dla katechumenów w kościołach Panny Maryi, missyonarskim, jezuickim, dominikańskim, franciszkańskim, trynitarskim, bernardyńskim, reformackim, u karmelitów bosych i trzewiczkowych.

W całej tej sprawie z duchownych najczynniejszymi byli księża: administrator Mikulski, Gaudenty Pikulski franciszkanin profesor teologii; Słabniewicz rektor kollegium jezuickiego, Awedyk i kilku innych jezuitów.

Ks. kustosz kanonik Mikulski dawał po C30 złp. tygodniowo, przeszło przez 3 miesiące, dla biedniejszych Izraelitów, oraz jedzenia i nowe ubiory; bilety wejścia Da dysputy do kościoła były także płatne, na dochód frankistów: nadto wiele darów składali dla nich magnaci, szlachta, i sam Frank, który wielu żywił z własnej kasy.

Kiedy wieść rozeszła się o zwycięztwie frankistów nad talmudystami, wnet 21 lipca, wspaniale sześciokonną karetą wjechał do Lwowa i sam Frank, za którego stawał tylko prokurator Moliwda, jakieśmy wyżej powiedzieli. Za prawodawcą, ciągnęło się pareset wozów i wózków, przepełnionych synami Izraela, mającymi wejść w nowy chrześcjan poczet. Przyjmowali Franka na wielkiej sali ratuszowej administrator arcybiskupstwa i prezes miasta, a Moliwda zbiegł aż na dół, aby najpierwej przywitać i wprowadzić na górę swego dawnego znajomego.

7) Kb. Awedyk podaje ich 2000 (na etr. (łl), Stowaczyński zl,b 7000.

Przygotowywał Franka do przyjęcia chrztu s sam ks. Mikulski. Nie wspominają o tem ani Brinken, ani Pikulski, jaki chrzest otrzymał Frank we Lwowie. Dlatego Jul. Bartoszewicz zarzut czyni Brinkenowi i poprawia, że nie we Lwowie, ale w Warszawie Frank chrzest ś. przyjął. Tymczasem prawdą jest jedno i drugie, jak w tem objaśnia nas ks. Awedyk na str. 98.

Frank z początku żądał od ks. administratora, aby tylko niektórzy, przezeń wskazani, byli ochrzczonymi, on zaś sam prosił o pozwolenie wyjazdu do Warszawy, i tu dopiero chciał być ochrzczony. Wszakże ua to uie przystano — i przynajmniej z wody chrzest naznaczono na dzień 19 września 1759.

Mniemany Bronikowski, czyli właściwiej mówiąc Brinken, zwyczajnie jak w powieści, nieprawdziwie każe być rodzicami chrzestnemi Zamojskiemu ordynatowi, i Wielopolskiemu margrabiemu. Naoczny świadek i spółdziałacz w tej sprawie, ks. Awedyk podaje, że Franka trzymał do chrztu ś. pisarz koronny Franciszek Rzewuski, z ministrowa Briihlową, która podtenczas

Page 14: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

pierwszy raz we Lwowie gościła. Krysę zaś trzymał do chrztu Potocki starosta leżański z Miaczyńska starościną krzepicką. Dla upamiętnienia dnia tego, podczasostwo Felix i Katarzyna z Małachowskich Czaccy, ubrali i wyposażyli 10 chłopców małych jednostajnie w białe odzianych szaty, których rodzicami chrzestnemi byli ks. biskup lwowski, Szeptycki z Miaczyńska, wojewodzicowa czerniechowską. Chrztu dopełnił ks. Głowiński suffragan lwowski.

Ormianom lwowskim polecone było podejmowanie Franka i rodziny, jako tym, co byli więcej obeznani ze wschodniemi zwyczajami, do których zdawna nawykli Frankowie. Zona była w poważnym stanie i z tego powodu razem z mężem do obrządku chrztu przystąpić nie mogła.

Zarządziwszy Frank nową gminą swoją, zabrawszy listy polecające, wybrał 30 przedniejszych towarzyszów i z niemi udał się do Warszawy. Nie potrzebował tu zjednywać sobie wziętości pismami prywatnemi. Ministrowa Bruhlowa była już jego matką chrzestną: „Kuryer polski". "Wiadomości Warszawskie", gazety pisane, szerokie rozniosły wieści. Nie tylko cała Warszawa, Lwów i Kamieniec, ale i Lublin o frankistach rozprawiał.

Powodem był przejazd w dniu 15 października 1759

przez to miasto do Warszawy wysłańców Franka, których Izraelici miejscowi przywitali gradem kamieni. Pozwano ich o to do Trybunału, przewódców ujęto, a badania z nich ciągnęli Psarski deputat z ziemi wieluńskiej i ksiądz Kornecki wice-prezydent s)

Wkrótce wypadł wyrok ukarania winniejszych, i skazanie kahatu na zapłacenie kosztów sądowych Trybunałowi 1000 grzywien, a Frankowi 2000 grzywien. Trybunał ustąpił i swoje grzywny na rzecz Franka i towarzyszących mu ludzi (Awedyk str. 101).

W Lublinie kilka dni zabawił Frank i kilku z jego zwolenników tu się ochrzciło, a jeden umarł. Tego no-wochrzczeńca ciało z wielkim przepychem do kościoła Kollegiaty wprowadzono, a kanonik Brzeski O. P. Dr mowę stosowną wygłosił.

Stanąwszy w Warszawie, Frank oddawał pierwszy wszystkim znaczniejszym magnatom wizyty, a następnie przystąpił 25 listopada do chrztu ś. z ceremonii. Sam król był w kaplicy pałacu saskiego, słuchał mszy ś. odprawionej przez biskupa. Następnie Załuski, biskup kijowski przystąpił do ceremonii sakramentalnej. Szambelan Bratkowski, imieniem króla, był ojcem chrzestnym, a jednocześnie przyjmującego tenże sakrament rabina buskiego, rodzicami byli hrabina Horst, w imieniu Briihlowej, i Zboiński starosta nowski, zastępujący ministra Briihla.

Page 15: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

8) Kuryer polski Nr XLIV. i 1759 r.

Kuryer polski z marca 1760 r. (Nr XI) podaje szczegóły o dalszych frankistach, którzy będąc przygotowani do wiary katolickiej przez księży missyonarzów, przystępowali do chrztu ś. Szkoda że ówczesna gazeta, imion nie podaje, ale dla przyszłego badacza pozostały akta parafialne.

„Najgodniejsze osoby"— pisze Kuryer — „wzięły sobie za uczynek pobożności być im do tego Sakramentu ojcami chrzestnymi, i znaczną opatrzyć ich jałmużną. Dwóch, w przeszły wtorek ochrzczonych, trzymali do chrztu Hetman Polny W. X. L. z panną Wołłowiczowną Pisarzowną Słonimską i pan Jordan kasztelan wojnicki z panną Szołdrską chorążanką smoleńską kanoniczkami, z tych zaś, którzy we czwartek byli chrzczeni, pierwszy miał szczęście być trzymanym od książęcia kurlandzkiego i królewny Krystyny przez plenipotentów, to jest: pana Dzierzbickiego podkomorzego nadwornego J. K. Mei i pannę Tyzenhauzownę starościankę szmeltyńską kaioniczkę, a drugi od pana Lipskiego kasztelanica łęczyckiego z panną Oborską starościanką sokocińską; w sobotę zaś i poniedziałek chrzczeni mieli za ojców chrzestnych pana wojewodę Mścisławskiego z panią Oboźną koronną, i pana starostę warszawskiego z panią Lipską kasztelanicowa łęczycką, A dnia wczorajszego chrzczonym królewiczowie Albrycht i Klemens z królewnami Elżbietą i Kunegunda, przez plenipotentów swoich pp. Lipskiego kasztelanica łęczyckiego i Bratkowskiego podkomorzego nadwornego J. K. Mei byli ojcami chrzestnymi. Tegoż dnia ci wszyscy Neofitowie Sakrament Bierzmowania przez ks. Rieancour biskupa Ptolomaidy przyjęli; dawniej zaś ochrzczeni wprzód do Spowiedzi i Komunii ś. nabożnie przystępowali: dnia dzisiejszego znaczna ich część, do Lwowa do familij swoich ztąd powraca, inni do niejakiego czasu tn zabawią, z których kilku jeszcze przyjmą chrzest ś".

Frank z żoną i dwoma synami, (z których Józef ur. około 1753 r., Jakub około 1755) ubierał się po turceku. Od chwili przyjęcia chrztu, włożył strój ówczesny francuzki i ten do końca życia zatrzymał.

Podczas niebytności Franka we Lwowie, zona powiła mu córkę 'Ewę, która później poślubioną podobno była księciu Jerzemu Marcinowi Lubomirskiemu.

Po wyjściu z choroby, Frankowa, uczona w domu zasad wiary katolickiej przez księży ormiańskich, jako znających wschodnie języki, przyjęła publicznie chrzest św. w archikatedrze lwowskiej. Asystowali jej do tej ceremonii, (jak pisze ks. Awedyk) biskup kijowski J. Jędrzej Załuski, z kasztelanową

Page 16: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

kamieńską z Potockich Kossakowską.

Utrzymywano wtedy powszechnie we Lwowie, że w wielkiej liczbie ochrzczeni Izraelici, nie wszyscy szczerze pzyjeli naukę katolicką. I w samej istocie inaczejbyć nie mogło. Znalazło się wszakże sześciu, którzy przyszedłszy do ks. Pikulskiego, zeznali jako im Frank mówił, że widział antychrysta w Salonice i z nim rozmawiał, że sąd ostateczny jest już blizkim i że mesyasz „tai się" w osobie pewnej; że wkrótce z chwałą pokaże się światu, otoczon wszelkiemi jego bogactwy i zaszczytami; ie wreszcie jakieś znaki niebieskie widziano nad Frankiem. Cały ten akt w oryginale znajduje się drukowany u ks. Pikulskiego, w przywodzonćm tu tylekroć dziełku, od str. 327 do 333.

Podpisali go Paweł Rohatyński, Łukasz Franciszek, Jakub Tymieniecki, Józef z Satanowa, Jakub .Szymonowicz i Lejbka Rabinowicz. Zostawiwszy jeden z takich dowodów z podpisami oryginalnemi we Lwowie, drugi egzemplarz oddał profesor Pikulski ks. administratorowi lwowskiemu, który go wnet przysłał do Warszawy.

Oficyał warszawski ks. Turski składa sąd tymczasowy z ks. kanonikiem gnieźnieńskim Szembckiem, ks. Śliwickim wizytatorem zgrom. miss. i Tomaszem Próchnickim sekretarzem konsystorskim. Wybadano dwunastu świadków i w skutku ich zeznań Franka osadzono w klasztorze ks. beruardynów na Krakowskiem-Przedmieściu, a sąd inkwizytorski na dzień 26 stycznia 1760 r. wyznaczono. Zeznania świadków znajdują się u Awedyka od s. 105 do 116.

Sąd, widząc że Frank w znaczniejszej części zeznania świadków potwierdził; nadto zważywszy że od swoich odbierał cześć prawie go ubóstwiającą i wielki bardzo miał wpływ na swych zwolenników; że się nie zaparł tego że już raz przyjmował z 10 swymi spółwyznawcami wiarę machometańską w meczecie tureckim, że wreście miewał kilkakrotnie widzenie Eliasza proroka i t. p. r, uznał za rzecz konieczną wysłać go na wolne mieszkanie do Częstochowy, dla usunięcia go od wywierania wpływu na tych, którzy się świeżo ochrzcili. Zabroniono mu nawet miewać stosunków z dawnemi zwolennikami swemi. Świadków wszystkich uwolniono. Proces trwał trzy tygodnie, wyrok tymczasowy ogłoszony został 1 marca 1760 roku, ostateczne w tej sprawie zdanie zostawiono stolicy apostolskiej, z którą miał się znieść prymas Łubieński. Tymczasem Frank 26 lutego 1760 roku już się znajdował w Częstochowie.

Innych zwolenników Franka odesłano do Kamieńca podolskiego, (jeśli stąd byli rodem), innych do Lwowa; tym zaś, których uważano iż Franka za coś

Page 17: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

większego uważają od zwyczajnego chrześcijanina, pół brody golono, dla odróżnienia, i używano nawet do sypania szańców w Częstochowie. To prześladowanie, zdaje się że na czasie nie było, bo tym sposobem Frank ze swymi zwolennikami za męczenników poczytywać się mogli i większy rozgłos sekcie swej nadawać. Tymczasem ci, których wysłano do Kamieńca, jako do miejsca urodzenia, nietylko że nic nie ucierpieli, ale namawiali jeszcze innych talmudystów do przyjęcia wiary chrześciańskiej, a raczej do zostania frankistami. W opisie uroczystego wejścia na katedrę Adama Krasińskiego biskupa kamienieckiego 1760 r. (w osobnym druczku p. t. „Addytament do Gazet, Nr 34"), znajdujemy wzmiankę, iż ksiądz Orański sufragan kamieniecki, w dniu 27 lipca ochrzcił wielu antitalmndystów.

Po uwolnieniu z twierdzy częstochowskiej, w ostatnich czasach konfederacyi barskiej, Frank udał się przez Polskę, Czechy i Morawią (gdzie wszędy zjednywał sobie stronników) do Wiednia. Tu już przybył z licznym orszakiem swych zwolenników i tak wystawne prowadził (po parę tysięcy złp. dziennie wydając) życie, że zwrócił na się uwagę policyi. Cesarzowa Marya Teresa, nie chcąc się go pozbyć ze swych granic, jako człowieka przynoszącego znaczne państwu dochody, wyznaczyła mu w Bernie (Brunn) w Morawii miejsce zamieszkania. Tam przez lat kilka wystawny dwór Frank prowadził i każdego z Polski jadącego zapraszał, pod zaklęciem złamania nogi. Gdy Józef II wstąpił na tron austryacki, Frank powtórnie przybył do Wiednia, ale nie znalazł już tój pobłażliwości, jakiej przez długi czas doznawał za panowania Maryi Teresy. Utrzymywał że go wspiera jedno z państw północuych, lecz gdy tego udowodnić nie mógł, musiał zupełnie opuścić Austrya. Wtedy znalazł przyjęcie u księcia Izemburgskiego, który mu nawet swój własny pałac w Offenbach wynajął. Tu przeniósłszy się na zupełne mieszkanie w r. 1788, tytułować się począł baronem.

Dwór prowadził jeszcze wystawniejszy nii w Wiedniu. Przynajmniej ta okazałość zewnętrzna więcej tu wszystkich uderzała w oczy, niż w stolicy, mieście wielkiem.

Z początku Frank miał około siebie zaledwie 50 osób. Wkrótce jednak otoczenie jego powiększyło się do 1000 soharystów, których największa liczba z Polski napływała; wszakże i w izraelitach niemieckich potrafił zyskiwać stronników i wielu miał zwolenników w Morawii, zjednanych sobie z czasów tych, kiedy tam przemieszkiwał.

Trzymał rodzaj gwardyi przybocznej, złożonej z huzarów i ułanów, z dzidami złoconemi na wzór najwyższego dostojnika kościoła, mającego Szwajcarów.

Page 18: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Ci, w ogrodzie lub sklepach pałacowych odbywać zwykli byli ćwiczenia wojskowe. Niektórym domownikom polecił uczyć się chemii, i oddzielną pracownię dla tego rodzaju prób i doświadczeń urządził.

Bywał każdej niedzieli w kościele katolickim, leżącym o ćwierć mili od pałacu w Bergel, i tu mszy ś. słuchał leżąc na drogim dywanie, przez gwardyą przyboczną w czerwonych i zielonych mundurach zawsze dlań rozścielanym. Odbywał oprócz tego inne obrządki religijne za miasteczkiem, na otwartem powietrzu. Po skończonych modłach, jeden z przybocznych Franka, wylewał na to miejsce gdzie się nabożeństwo odbyło wodę, przywiezioną na ten cel umyślnie w pęcherzu.

Dla dodania okazałości swemu dworowi, wiele form właściwych tylko kuglarzom używał,

Jeździł naprzykład za jego karetą dworzanin, cały dzwonkami obwieszony i jak najjaskrawiej ubrany Na dzidach świty błyszczały złote orły, zamiast herbu Franka. Dwóch jadących przy oknach karety miało wydobyte w rękach pałasze. Dwóch drugich stało przed domem, i jeszcze dwóch podobnież uzbrojonych, pilnowało drzwi pokoju, w którym siedział.

Oprócz czasów modlitwy, sam się nikomu nie pokazywał. Odbierał więc cześć nadzwyczajną, (prawie boską, jak piszą niektórzy), w chwili zjawienia się pomiędzy sekciarzami swymi. Ktokolwiek pokłonu nie oddał, szczególniej z pocztu sług i okolenia wojskowego, surowo bywał karanym. Nikt nie śmiał podnieść by najmniejszej skargi, bo karność największa była wprowadzona. Ktokolwiek z zagranicy przybył do niego, już więcej z Offenbach nie wyjechał. Raczyński przywodzi tylko dwie osoby, które „z niebezpieczeństwem życia, jak twierdziły, z domu Franka uszły".

Paraliżem tknięty, w późnej starości, mimo to że zwolennicy w nieśmiertelność jego przyrodzenia wierzyli, umarł 9 grudnia 1791 r. Jul. Bartoszewicz twierdzi, ie go pochowano po katolicku.

Kiedyśmy w roku 1857 zwiedzali bibliotekę zakładu narodowego imienia Ossolińskich we Lwowie, znaleźliśmy tam rzadki i po raz pierwszy przez nas widziany arkusz drukowany in folio, z ryciną wyobrażającą leżące ciało tego założyciela soharytów, a raczej frankistów, z opisem szczegółowym pogrzebu, jako ostatniego na cześć jego obrzędu. Podając tu przerys w drzeworycie tego nader ciekawego obrazku, umieszczamy w przekładzie z niemieckiego opis pogrzebu, w którym nie spotkaliśmy obrzędów katolickich, oprócz jednego chyba wyobrażenia krzyża, który znajdował się na piersiach jego. i trumnie

Page 19: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

tylko, ale wcale oddzielnie niesionym nie był. Porównamy zresztą opisane tu ceremonije, ze szczegółami poda-nemi spółcześnie w gazecie franfurckiej i naszej wydawanej w Warszawie, pod napisem narodowej i obcej.

„Dnia następnego ") po zgonie tego pod pewnym względem szczególnego i osobliwego człowieka, rozproszeni, po całym Offenbachu Polacy, na których twarzy malował się smutek najgłębszy, oznajmili reszcie mieszkańcom o śmierci, będącej, dla nich (jak się jeden z wielbicieli wyraził) tak bolesną, jak tylko utrata dobrego ojca może być bolesną pojmującym to dzieciom.

„Wnet wystawione na katafalku zwłoki jego dozwolono każdemu oglądać. Tłumy odwiedzających cisnęły się bez końca. Wkrótce ta mnogość przybrała większe jeszcze rozmiary, gdyż na kilka godzin przed pogrzebem, massa osób zagranicznych wszelkich stanów nadjechała. Natłok do drzwi domu pana von Franka był nareszcie tyIe natarczywym, że obsadzono kilku policyantami wschody, i z trudnością usunięto.

) Raczyński, Bartoszewicz i inni podaj? 10 grudnia za dzień ikonu Franka; Wiadomość drukowana, która, tu przekładamy, naznacza 9 grudnia.

„Katafalk był na sposób wschodni urządzony. Na łóżu umieszczono taką ilość poduszek, jaka była potrzebną do nadania ciału właściwej postawy; rozciągnięto kosztowną i złotem przetkaną wschodnią kołdrę, na której spoczywał nieboszczyk. Ubrano go zupełnie po wschodniemu. Głowę zdobiła pąsowa czworogranna czapeczka. Okryty był nadzwyczaj pięknem futrem gronostajoweni, szacowanem na 1000 guld. Kównież spostrzeżono złoty krzyż na jego ubraniu. Na nogach żółte buty, obwiedzione pąsową taśmą, i rękawiczki białe.

„Kiedy zbliżyła się chwila uroczystego pogrzebu, o godzinie czwartej dał się słyszeć odgłos trąb. Siedmdziesięciu ułanów wystąpiło, i przed domem w szyku wojskowym stanęło. Wtedy się rozpoczął pochód pogrzebowy. Ukazali się w porządku stopniowym wszystkie w Offenbachu zamieszkałe polskie rodziny, zacząwszy od starców aż do niemowląt. Małe chłopaczki mające dosyć wytrwałości do wytrzymania mrozu d. 12 grudnia, zaczynały pochód, za niemi postępowały dziewczęta równegoż wieku, dalej znowu wszystkie dorosłe kobiety, tak panny jak i mężatki, niemowlęta i dzieci nieumiejące jeszcze chodzić prowadzone były od matek, lub niesione na ręku służących.

„Wszystkie kobiety nie wyłączy wszy nawet służących i dzieci, były w najpiękniejszych białych szatach. Następnie ciągnął się szereg z odkrytemi

Page 20: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

głowy młodszych mężczyzn, w przepysznych uniformach. Największa jednakże liczha była w strojach polskich, w których wspaniale wyglądali- Wszyscy mieli jednakową białą krepę na ręku. Szli parami, a każdy prawie niósł palącą się świecę woskową. Za nimi postępowali ułani grający na dętych instrumentach. Zwłoki niosło dwunastu ze szlachty w kosztownych, pąsowych, złotem zaszytych uniformach, ną katafalku wzniesionym i zupełnie otwartym, który znowu był otoczony zwyczajnemi ułanami. Obok sarkofagu postępowali obaj zmarłego synowie i córka, trzymająca ręce oparte na ramionach dwóch kawalerów ze świty ojca.

„Reszta wojska z cala wyższą i niższą służbą, jakoto hussarze, przyboczni hajducy i t. d. zamykali pochód. Kompania konstablów niemieckich towarzyszyła pochodowi nietylko dla zapobieżenia nieporządkom i zbytkom, lecz także dla obsadzenia bramy cmentarnej, aby z powodu wielkiego natłoku nikt narażony nie był na wtrącenie do grobu, który nadzwyczaj był głęboki.

„Gdy ciało, podczas odgłosu wszystkich dzwonów, nad grób przyniesiono, wtedy uzbrojeni Polacy zrobili z siebie podwójny łańcuch, a po za nimi dopiero ustawiła się reszta pogrzebowego orszaku. Wtedy zwłoki Franka włożono i schowano we właściwą trumnę, przyniesioną przez 6ciu Polaków na przeznaczone miejsce. Trumna obciągnięta była białym atłasein ze złotemi ozdobami nadwszystkiemi brzegami i wydrążeniami; nawet gwoździj były złote. Zazwyczaj używa się mocnych lin dla spuszczania trumny, lecz Polacy mieli na ten cel wielki kawał drogiego angielskiego sukna, na którem trumnę do grobu spuścili. Po skończonem zwłok pochowaniu, darowali grabarzowi wszystko, co nie zostało do ziemi włożone, chociaż to wszystko było nowe. Zaledwie w trumnę włożono ciało, wnet uklękli wielbiciele nieboszczyka i głośnemi łkaniami cały napełnili cmentarz. Na ten rozgłos jednolity, każde czułe serce mocno było wzruszone i niejednemu strumienie łez wyciskały się mimo woli. Powrót nie odbył się w takim porządku; mróz przenikający zapędził już dawno do mieszkań starców, kobiety i dzieci; tylko wojsko polskie (a właściwie Franka) zmrokiem wieczornym przy odgłosie dzwonów i muzyki szło z całą paradą; przed domem von Franków złożywszy honory, udało się w należytym porządku do bramy pałacu. Wnet opróżniły się ulice z ludzi i powozów".

W tej wiadomości o skonie i pogrzebie, autor tytułuje pana barona von Franka ,,byłym zwierzchnikiem Polaków osiadłych w Offenbachu". Obok umieszczamy tutaj nader także szczegółowy opis w dzienniku frankfurckim, umieszczony 17 grudnia, a więc zaledwie piątego dnia po odbytym pogrzebie. Powtórzyła te wszystkie szczegóły gazeta warszawska, wydawana wtedy z

Page 21: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

ramienia urzędujących osób, i mająca dla tego znaczenie organu półurzędowego. Opuszczamy tu kilka tylko wierszówtych samych, jakie są. w powyższej wiadomości po niemiecku osobno drukowanej.

Oto słowa Gazety naród, i obcej z dnia 11 stycznia 1792 roku: „Bogactwa człowieka tego nie wiedzieć skąd wzrastające, tłum ludzi których trzymał przy sobie i sposób życia jego, wzbudzał ciekawość we wszystkich. Dziś tyle tylko wiedzieć można o nim, iż był głową sekty, która się wszczęła na wschodzie, i już od lat stu (?) rozkrzewiała się. Prawidła sekty tej nie są jeszcze znajome. Frank i stronnicy jego, składający się po większej części z Polaków, Greków i Ormianów etc, bywali na nabożeństwie katolickiem, ale prócz tego miewali osobne schadzki swoje. Frank sam ku zachodowi słońca chodził do lasu i tam w ustroniu modlił się. Po śmierci ciało jego przez dwa dni wystawione było na widok publiczności; ubrany w suknie polskie; nogi podług zwyczaju żydowskiego związane były wstęgą karmazynowa. Przed zaczęciem konduktu, każdy zbliżywszy się do ciała, podług zwyczaju żydowskiego dotykał się nóg jego i prosit o przebaczenie. Matki przynosiły dzieci swoje, kazały im dotykać nogi jego i za nie odpuszczenia prosiły. Podczas konduktu naprzód szły niewiasty i dzieci ze światłem w rękn, dalej postępowali mężczyźni, ubrani po polsku, grecku, ormiańsku i po turecku, za niemi chłopcy z łukami i strzałami, urzędnicy dworu, nakoniec ciało Franka: 18 osób niosło sędziwego starca odkrytego i na łóżu na którem umarł, tak iż każdy widzieć go mógł. Pobokach szła gwardya uzbrojona, przy odgłosie żałobnej muzyki; prowadzili ją oficerowie z dobytemi szablami. Po prawej stronie szła córka jego i dwóch synów, po lewej książę M. L(ubomirski) w orderze ś. Huberta, tudzież inne dystyngwowane osoby. Przed samem ciałem szedł starzec z odkrytą głową, 2gi starzec szedł na końcu. Kondukt przybył na cmentarz przy uderzeniu we wszystkie dzwony. Tam była już przygotowana trumna, przykryta białym atłasem, obita wewnątrz złotemi fren-dzlami, zewnątrz zaś bogatymi galonami, na wierzchu trumny był krucyfix czerwony, obwinięty galonem. Ciało włożone było w trumnę z łożem, na którem je przyniesiono; w tym momencie powstał żałosny krzyk i płacz wszystkich przytomnych; za danym znakiem, wszyscy się uciszyli. Dwaj starcy, którzy szli za i przed trumną, wyrzekli krótką modlitwę i ciało spuszczono do grobu, wśród powszechnego krzyku, płaczu i narzekania, Wszyscy przytomni, podług zwyczaju żydowskiego, rzucili garść ziemi na grób, który potem zupełnie zasypano. Odgłos powszechny niesie, że Frank ten, był człowiek wielce litościwy i dobroczynny, gdyż przy stracie żadnego władcy tyle nie wylano łez, ile przy śmierci jego".

Page 22: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

W żadnym z przywiedzionych tu opisów, nie widzimy obrządków katolickich. Przecież można było, kiedy tyle pogrzeb kosztował, sprowadzić kapłana o ćwierć mili z Bergel, ") dokąd za życia zmarły często jeździł.

10) Tugenhold pisze Burgeleia str. 112

Przed skonem, Frank chcąc spokojnie resztę dni życia spędzić, wydał odezwy, jak piszą Calmanson i Tu-gendhold, aby zewsząd przybywali zwolennicy, gdyż na ich łonie pragnie żywot zakończyć. Wtedy mnóstwo z Polski udało się soharystów; rząd niektórych zdołał zatrzymać. "W tej okoliczności blisko 40000 czer. zł. weszło do skarbu Rzplitej, ale ta summa zaledwie dwudziestej części wyrównywa owej massie, którą za granicę kraju uwięziono "). Tenże rabin Calmanson powiada, że ci, którzy uniknęli baczności i śledzenia rządowego, udali się z majątkami do Offenbach. Tu Frank nie tylko ściągnął z nich rodzaj podatku, ale wkrótce ustanowił coś podobnego do dawnego spartanizmu, dzisiejszego zaś kora-Tiiunizmu, to jest wspólność majątkową. „2eby zaś tym sposobem użytym, zasłonić swą zdradę pozorem dobra niby publicznego, potrafił zwodnik zręcznie udać i omamić uczniów przywiązanych i lekkowiernych, że to czyni dla uniknienia wszelkich bezprawiów i zdrady— i pod tem to hasłem świętem, każdego usidlonego wyznawcy dostatki, w jego kancelaryi złożono".

Tym sposobem tłumaczy rabin uczony, skąd się wzięły źródła wystawności dworu mniemanego, jak ou go zowie, messyasza.

Raczyński (str. 39) a następnie Tugendhold (s. 113) wzmiankują, o pisanej w r. 1800 czerwonemi głoskami odezwie, a raczej proklamacji synów Franka do soharystów wszystkich krajów. W nich wzywają zwolenników, aliy spieszyli dopełnić celu, od mistrza wskazanego. Do tego okólnika przyłączoną była kopia dwóch listów Franka z lat 1767 i 1768 wzywających do pokuty i oświadczających, że każdy potomek Abrahama, Izaaka i Jakóba, obowiązany jest przyjąć wyznanie Adamitów "). Tu Firanka nazwano „panem świętym, doskonałym, Jakóbcm wybranym z pomiędzy Patryarchów, który swą naukę przywiązawszy do dwóch stron i celów (to jest do wiary izraelskiej i religii chrześcijańskiej) nie umarł, i uskuteczni to, co księga Sohar zwiastuje w słowach: „Przybędzie człowiek i kobieta Ewą nazwana". Byłato alluzja do Lubomirskiego oblubienicy, córki Franka, siostry piszących odezwę, utrzymujących w niej, że podług księgi Sohar, jest dwóch Jakóbów; pierwszym z nich był Patryarcha, mąż doskonały; drugim był Frank, jeszcze doskonalszy.

Ta odezwa, niewiele zdaje się na frankistów wpłynęła. Jeden z synów, podług

Page 23: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Raczyńskiego, miał służyć w wojsku, i w r. 1814, podczas sławnego przechodu zwycięzkiej armii, miał być z uszanowaniem wielkiem przyjmowany w Pradze między resztką frankistów, którzy jeszcze w niewielkiej liczbie niedawno przebywali i w Offenbach. Czy są jeszcze ? niewierny, bo nie jest zamiarem naszym pisać tu dziejów sekty. Skreśliliśmy tylko, według założenia, żywot, skon i naukę Franka.

") Calmanson str. 26 przekładu Czechowicza, u Tufendholda i 112. Odpowiedi zazdrosnemu s. IG.

") Raczyński biednie napisał Edoinitów.

Jest to postać niezmiernie udatnie nadarzająca się do powieści. Dla tego Brinken (a może i naprawdę Bronikowski) i redaktor Postępu Osiecki, pierwszy w opowiadaniu wyżej przywiedzionem, drugi w powiastce pod napisem „Kossakowska" wprowadzają tego nowatora religijnego. Osiecki wystawia Franka i jego zwolenników pomagających Katarzynie z Potockich Stanisławowej Kossakowskiej (której autor daje imie Zofii) powszechnie znanej w dziejach konfederacyi Barskiej. Frank pod mianem Jakóba Dobruckiego przebywa w Krymie (?) koło Kamieńca w lesie, zbiera żydów dla wyłożenia im swych zasad. W talmudyście Tomerajnie, rabinie, znajduje największego przeciwnika. Mówi autor że biskup Krasiński zezwolił w Kamieńcu na drugą dysputę (?) frankistów z talmudystami. W czasie tych rozpraw Gwidon Kohen miał spalić talmud, za to skazany został w synagodze na chłostę, którą wytrzymał, ale chrztu nie przyjął wraz z innymi frankistami dla tego jedynie, aby mógł wywrzeć swą zemstę na talmudystach. To wszystko dzieje się nie bez wiedzy Franka.

Skąd autor czerpał swe źródła? nie wiemy: to tylko pewna że nie z naszych, które wszystkie przytaczamy tutaj w III rozdziale.

Franka życie i działalność osłonione jakowąś tajemniczością, oczekuje dotąd na pióro powieściopisarza z wyższym talentem.

Page 24: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

II.

NAUKA FRANKA

Kiedyśmy już oddali do druku życiorysy. J. Franka, przypadkiem dostał się nam od jednego z Nestorów literackich, rękopis dwutomowy, w formacie ćwiartkowym, pod tytułem podwójnym:

„W imię Boga żywego! Tu są pisane słowa Pańskie. Czytelnik powinien gorąco P. Boga prosić, żeby go Bóg darem ducha swojego natchnąć raczył, aby to mógł pojąć i zrozumieć, co Pan święty do nas mówił."

Drugi nadpis na czele samego tekstu następujący:

„Wybrane słowa Pańskie, któreśmy słyszeli z dawnych lat."

Tom ten pierwszy, pisany na papierze niebieskawym z wodnemi znakami 2ch kluczów na krzyż złożonych i na półarkuszu wtórym z głoskami G. D. miał stronnic liczbo-wanych 460.

Tom drugi, takiegoż samego pokroju, nieco popra-wniejszą ręką. pisany, redagowany daleko lepiej i przez kilka osób kreślony, nie ma kart liczbowanych u góry, tylko paragrafy arabskiemi znakami kładzione pośrodku przed każdą przypowieścią, każdym szczegółem lub zdaniem, częstokroć w kilku zaledwie wierszach wyrzeczonym.

Od włącznie paragrafu 142, liczbowanie, miejsca wydatniejsze i słowa starego testamentu, pisane są karmazynowym kolorem. Karta z nadpisami 167, 168,169, i z pierwszą połową 170 paragrafu, wydarta. Wszystkich ustępów znajduje się 212. Paragrafu 213 jest tylko jeden wiersz, dalej widać ślady kart umyślnie powydzieranych. Tom wtóry opatrzony w wielu miejscach datami i nazwiskami osób, co niezawsze daje się spotykać w księdze pierwszej, aczkolwiek innemi spisany słowami, jednak co do treści zdań i opowiadania zdarzeń, zawiera tylko powtórzenie zasad i nauk zawartych w pierwszym tomie. Znać wszakże w tej wtórej księdze, umiejętniejszego i lepiej władającego językiem polskim, opowiadacza. W wielu bardzo miejscach ksiąg obojga, dla rozróżnienia zdań i wyrażeń piszącego, od własnych słów Franka, położono na czele paragrafu głoski S. P. znaczące! „Słowa Pańskie." W tomie zaś pierwszym, dla skrócenia powtarzanych przy każdym paragrafienicliczbonanym wyrazów: ,,Mówił Pan" ala skrócenia często kładziono głoski- M. P.

Page 25: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Niezbyt wprawnemi kilku charakterami i mniej wyszukanym stylem pisane dwutomowe dzieło, o którem mówimy, wszelką ma za sobą autentyczność, albowiem kilkadziesiąt lat, (blisko stu) przechowywało się w jednej rodzinie Frankistów, których następcy zostawszy prawdziwymi i szczerymi chrześcianami, w kąt cisnęli dawną bałamutną, jak zwali, biblię. Wszakże dla badacza dziejów, nie mogą być obojętnemi podobne księgi, tembardziej, że w pracy naszej przy wodzim czterdzieści parę źródeł innych osób piszących o Franku i jego zwolennikach, z których krytycznie czerpaliśmy wiadomości nasze; źródeł podanych przez Polaków, Niemców(13) iróżnych narodowości izraelitów. Tu przeciwnie, sami Frankiści, mówią o swych zasadach i o Franku; mówią nie dla świata, bo niedrukują tej nauki, ale dla samych siebie, w rękopiśmie przechowującym się spadkowo w rodzinach tylko temu nowemu wyznaniu oddanych.

Z nicli więe czerpiemy treść nauki Franka, jako ze źródła najwiarogodniejszego. Z samego nadpisu tytułowego, kilkakroć tu i owdzie powtarzanego w rękopisie, najwyraźniej widać, że zwolennicy Franka mieli go za świętego, za Pana, za Mesyasza, czyli za prawodawcę boskiego.

Cośmy w pierwszej części tej monografii powiedzieli o życiu i mniemaniach tak Franka samego, jako i o jego nowem, a raczej wznowionem tylko, czyli naśladowniczem odszczepieństwie, to wszystko znajduje potwierdzenie w o-wym rękopiśmie sekciarskiin, który z uwagą baczną po-dwakroć przeczytaliśmy. Rękopism więc bardziej jeszcze przekonał nas o prawdziwości słów wyrzeczonych przez kilkudziesięciu autorów.

Dla potwierdzenia słów naszych i zarazem dla nadania wyobrażenia czytelnikom i o rękopiśmie, i następnie o nauce Franka; streszczamy dosłownej wyjątki, oznaczając je cudzysłowami i rzymskiemi liczbami. Wszakże paragrafy nasze nie odpowiadają liczbom arabskim paragrafów księgi drugiej.

(13) Najwięcej pozostałych Frankistów niemieckich OBiadto w okolicach Frankfurtu n. M.

I. „Pytał się Pana stary Fatek: „Jeżeli jeden zgrzeszy, czyż ua całą rzeszę będziesz się gniewał?" odpowiedział: „Wszak wszyscy jesteśmy w jednym okręcie, a gdy jeden zrobi w nim dziurę, owo natenczas wszyscy są w nieszczęściu." (str. 1). Toż samo w księdze drugiej, paragrafie 6tym tylko stary Fatek nazwany Rafałem kulawym.

W tem zdaniu rzucona zasada solidarności i braterstwa, najświęciej

Page 26: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

zachowywaną była przez Frankistów.

II. Na stronnicy drugiej opisany sen Franka w Gzę stochowie „rozpowiedziany przed jednym z kompanii prze samego Pana" temi słowy:

„Widziałem szkołę żydowską, było w niej 3 szafki w których chowają przykazania (14) i tak się zdawały jai 3 ołtarze i modliłem się przed ołtarzem. Jak skończyłem..... widziałem 12tu żydów stojących, którzy bardzo piękni i bardzo uczeni byli. Ja ich przywitałem i oni mnie wzajemnie, i mówili do mnie: „Jesteśmy posłani od Boga żywego, ażebyś nas przyjął za braci do siebie." Odpowiedziałem, że niebo i ziemia się odmieni, a oni się nie odmienia i ja ich nic odmienię, ponieważem ich jeszcze w Iwaniu na granicy polskiej postawił. Widziałem na drugiej stronie 12 kobiót stojących, którym w piękności i dobroci nie było równych. Przyszły z temże samćm poselstwem i żądaniem; lecz także im to samo odpowiedziałem i zbudziłem się, a potem ich błogosławiłem."

U4) W drugim rękopisie powiedziano tr;y arki (w paragrafie 7),

Tu wyraźnie ogłasza się Frank za istotę wyższą, mającą posłannictwo od Boga i swoich, jakby 12 podwójnych apostołów wzmiankuje. Imion ich wszakże w całym rękopisie nie znaleźliśmy, lubo są nazwiska luźne, o których nie powiemy tutaj wcale. Na str. np. 290 T. I, mówi: „Wszyscy stukali do drzwi tego miejsca, gdzie ja idę, Mojżesz, Aaron, Dawid, Salomon i wszyscy przodkowie, którzy byli filarami świata i nie mogli otworzyć, a ja się morduję i z pomocą boską otworzę."

III. „Do Osmana będącego w mieście Nikopolu u Pana, (wtedy córka jego starsza Ewa Rachel, [nie miała więcej jak pół roku) mówił Pan: „Patrz! córka moja niech żyje jak królowa! Zaprawdę jest królową." (str. 3). Z tych słów okazuje się, że Frank nietylko dbał o władzę duchową, ale i o świecką.

IV. Na stronie czwartej czytamy: „Gdy Pan jechał do Polski z Rebe Mojszem przez Dniestr, mówił te słowa:

Esterl Ester! ich hin dein Bruder, nnd du bist meine Schwester." Toż samo zapisane w paragrafie 68 księgi drugiej, z dodaniem daty iż Pan przejeżdżał Dniestr 7go stycznia 1759 roku. Ta dokładność posunięta aż do wymieniania dni, wiele także przemawia za autentycznością i wagą dwojga niemal jednoznacznych rękopismów.

V. Od str. 6 do 16 opisane są wszystkie nadzwyczajności, które Frank jako mąż wybrany od Boga wykonywać miał szczególniej w Turcyi w Salonice, za

Page 27: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

powtórnem jej odwiedzeniem, w Dżiurdżi, w Sofie, w 'Wiedniu, Częstochowie, Iwaniu, Oziranach, Rohatynie, Zborowiu, i t. d. Tutaj często zamiast Panem zwą go Jankiio. Wzmianka tu jest o wywołanem oburzeniu ludu izraelskiego w Turcyi na Franka tak dalece, że go kobiety chciały ukamienować, a żydzi najęli Turka, aby go zabił, lecz zrządzeniem wyższem zginął Grek, by ocalonym został wybraniec boży, głoszący nowe zasady.

VI. „Rozpowiedział Pan: „Gdy mi rozkazano iść do Polski, mówiłem: Niech idzie Rebe Isacher albo Rebe Mordkę (Mordacheusz), bo oni są uczeni, a ja jestem wielki prostak! Odpowiedziano mi: „Nie pytaj się, bo ciebie Bóg wybrał; ale jeżeli nie pójdziesz, to w łańcuchach żelaznych poprowadzą ciebie, abyś tam to uczynił, co potrzeba czynić." W tym ustępie wyraźnie już opowiada posłannictwo swoje, (str. 16 i 17), daleko obszerniej opisane w dalszym ciągu rękopismu.

W paragrafie 34 Księgi II, toż samo nieco inaczej opowiedziane: „Imość w r. 1785, pytała mnie, za com ja sobie obrał ludzi prostaków i bezrozumnycli? to ja odpowiedziałem: „Coby to za kunszt był, żeby Bóg z mą-dremi i uczonemi świat wyprowadził? Bóg koniecznie z najniższemi i najpodlejszemi chce wyjść na świat, aby z takowego miejsca moc jego okazaną została." i t. d.

VII. Że sekciarstwo Franka, nie było nowym jego pomysłem tylko dalszym ciągiem rozszerzonej już poniekąd na Wschodzie nauki Szabsa Cwi'ego, znajdujemy po-twierdzeuie tego na str. 17 w słowach jego własnych: „....Postawiono mię na wysokim stole. aSzabse-Cwi mówił: „Patrz! oto miejsca, do których my iść nie mogli, ale ty, gdybyś się nie spierał, toby ta rzecz nie była tak ciężka; ale dlatego żeś nie chciał iść zaraz, owóż pójdziesz z wielką ciasnością (uciskiem? przeszkodami?)," — I widziałem ztamtąd wszystkie ciasności, które mogą przyjść na mnie i zaraz wepchnęli mnie w bezdenne ciemności."

VIII. Od str. 18 do włącznie 25, mieści się kilka przypowieści rozlicznych, nazwanych w rękopisie mądrościami, z życia samego Franka wyjętych i jego własnemi określonych słowami. Są to od wieków wiadome obowiązki powstrzymywania namiętności, oddawania długów (redde quod debes) i tym podobne zasady moralności przez mędrców świata całego oddawna głoszone. W wieluwszakże miejscach najwyraźniej widać, że Frank znal dobrze Nowy nasz Testament, i zeń czerpał szczegóły nawet co do swej osoby. Najoczewiściej to pokazuje się w obraniu owych apostołów prostaczków; dodał tylko takąż samą liczbę 12 apostołek; a do jednej z nich (na str, 18) mó. wi: „Cóżby to za cud był, gdyby mądrość wyszła z mądrych; ale w tym się

Page 28: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

pokaże wielki cud boski, że z takiego niskiego miejsca, wszystko wyjdzie na świat, bo mądrość z niczego się znajduje " Jestto, że się poprostu wyrazimy, parodya nauki chrześciańskiej. Apostołów i zwolenników swoich, zarówno tu zowie „bracią i siostrami."

IX. „Pan (to jest Frank) poszedł na grób Nathana, i widzieli nagrobek, i stało na nim po hebrajsku roku 440: „Tam ewoi noch Bas Cyon" to jest: Skończyły się grzechy córki Syońskiej. Książka zaś jego leżała przy jego boku.

Dwóch Nathanów było. Jeden z nich wielekroć wspominany w rękopiśmie, musiał należeć do apostołów Franka? (str. 27)'. drugi dawniejszy był przy pierw&aym, (jak mówi rękopismu księga II w paragrafie 39) proroku, co znaczy że był przy Szabsa-Cwi. Umarł ten stary Na-than, którego Frank grób odwiedzał, jeszcze w roku 1679. Czy był piśmiennym? nie wiemy z pewnością. Domyślać się jednak można, że to raczej była jego księga, nie zaś czyja inna. Czy z niej korzystał Frank? nie powiedziano nigdzie w rękopisie, acz imię Nathanów często się tu spotykać daje.

X. „Rozpowiadał Pan, że miał babkę, która znała się bardzo dobrze na gwiazdach: „Jakem ja się urodził to bardzo wiele czarownic okrążało nasz dom..... a ona

(babka) wszystkie wygnała.... Babka mówiła do mych rodziców: „strzeżcie tego dziecięcia i umiejcie dochować, bo przez niego jakaś nowa rzecz wyjdzie na świat:" (str. 27) Skracamy tu niektóre długie określenia i powtarzania trzymając się tylko ściśle samej treści i dając kropki w miejscu opuszczonych wyrazów. W drugiej księdze rękopisu obszerniej powtarza toż samo o sobie Frank w paragrafie oznaczonym liczbą arabską 44.

XI. Od str. 27 do 30 włącznie, znajduje się kilka przypowiastek i powtórne, innemi tylko nieco słowami, opowiadanie o posłannictwie, podobne do opisu na str. 16 i 17, streszczonego u nas w paragrafie VI.

XII. Na str. 31 przytoczono uzdrowienie umierającej dziewczyny i niby wskrzeszenie trzyletniego dziecka w Częstochowie u Henr. W., które miał widzieć M......ski, i tu własną ręką swą opisał. Toż samo w tomie Ilgim, paragrafach 51 i 60.

XIII. Od str. 32 do włącznie 36, spisano rozliczne zdania Franka, w różnych wypadkach, szczególniej w Turcyi. Wszystkie są we wschodnich zawarte przypowiastkach czyli raczej gadkach.

XIV. Dla pokazania wielkiej mocy swej, Pan (czyli Frank) opowiada następną

Page 29: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

przypowieść: „Kupiec mający perłę wysokiego szacunku, nieprzedziurawioną, jeździłz nią po wielkich miastach, dając za przewiercenie otworu 1000 dukatów, z warunkiem, aby perła nie pękła na dwoje. Nikt nie chciał się podjąć aby się perlą nie rozłupała Widząc kupiec że każdy się obawia tego niebezpieczeństwa, wpadł do majstra w czasie jego niebytności w domu i nie mówiąc o żadnem niebezpieczeństwie, dał perłę czeladnikowi starszemu, aby mu dziurkował. Ten wydrylował ją dobrze, bo bez żadnej bojaźni; kupiec zapłaciwszy, odjechał pocieszony. Tak i tutaj wielu uczonych chcieli wiercić i nio mogli, bo się bali lub lękali. Ale mnie wybrano, bo ja jestem człowiek prosty i Ammuryc, a z mocą boską dobrze wywiercę." (s. 37). W księdze wtórej rękopismu w paragrafie 57 powtórzone to zdarzenie z dodaniem, że Pan o tem mówił wlwoniu roku 1750. XV. Od str. włącznie 38 do 44, Frank wykłada

0 śmierci i życiu przyszłem jak najbałamutniejsze pojęcia swoje; uczy, ale bez żadnych dowodów, choćby przynajmniej logicznych, że są trzej bogowie i czwarty Bóg Bogów od którego on jest posłany. Podaje się za większego od Mojżesza, .Salomona, a nawet usiłuje przewyższyć zbawcę naszego i wyraźnie siebie uważa za nowego Mesyasza w tych słowach: „Teraz przysłano mnie, abym ja przyprowadził żywot wieczny na świat i mnie dano tę moc."

Cały wykład tego fałszywego posłannictwa i przymioty owych 4ch bogów, wzięte są w niejakiejś cząstce 1 chrześciańskich pojęć o Trójcy Św. ale po największej części zamglone zostały wyobrażeniami religij wschodu, podań Szabsa-Cwi'ego (którego zwie na str. 43 Sabeda-yem) i rozlicznemi absurdami bądź kabalistycznemi, bądź niekiedy nawet przeciwrozumowemi. Wypisywać ich tutaj nie warto. Między innemi naprzykład niedorzecznościami (str. 44 do 45) pisze, iż Adam nie był pierwszym człowiekiem, ale tylko nim się nazywa „dlatego, że przed nim byli tacy ludzie, co żyli po 8000 i 9000 lat, Adam zaś nie żył ani 1000 lat spełna; on był pierwszym, co się lata jego pomniejszyły, ale nie był pierwszym."

XVI. Od str. 46 do włącznie 70 znajduje się mnóstwo przypowiastek kabalisto-mistyczno-wschodnich o pałacach zaczarowanych, pięknych pannach, królewnach, ukrytych skarbach, drogich sukniach, złocistych koniach, o smoku z zielonego złota i t. p. z których czasem wyciągnąć można zdanie moralne, częściej jednak zabałamuce-niejakoweś religijne, wktórem pomieszane są talmudyczne zasady (na które jawnie niby powstawali Frankiści) ze słowami starego testamentu i nowemi nieoznaczonemi wyraźnie zasadami, ukrytemi w mglistych zwrotach potrzebujących wytłumaczeń ustnych, jaśniejszych. W innych miejscach tomu lego i we dwóch paragrafach księgi II prawi o człowieku całym ze złota (z którym jego zwolennicy będą

Page 30: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

mogli gadać usta w usta.... (str. 128 I.); o jaskini z którejby samemu już Frankowi przywieziono 60 karet srebrnych, obłożonych drogiem! kamieniami z 360 końmi srebrnemi, lub tyleż karet złotych, a w każdej z nich po 6 koni złotych (I s. 132); o wężu ze złota zielonego, z owszy, tylko klęcząc odmawiać modlitwy które byłbym wam rozkazał przed tym portretem, 3 godzin przed południem 3 godzin po południu, również jak i w nocy; tak czyniąc ujrzelibyście jedną rzecz. Dopiero rozkazałbym abyście się dobrze wykąpali i pourzynawszy paznokcie u rąk i nóg ubrawszy się w bieli, do bramy fortecy następującym sposobem szli: z oczyma spuszczonemi ku ziemi, rękoma na dół zwieszonemi, z największem milczeniem; tak swoi jako i obcy postępując mówiliby: „wy oszaleli." Toby trwało w tej pozycyi czas niejaki, ażbyście przyszli za mur. Dopiero po niejakim czasie weszlibyście do fortecy, ażby was do mnie zawołano. Dopierobyście byli ze mną. Ja postawiłbym przed was rzecz, byście na nią patrzyli i mocno weń wglądali. Tak musielibyście stać 7 godzin wciąż na nogach ze spuszczonemi oczyma i rękami, na żadną się rzecz nie obzierając, choćby was mucha .gryzła, nawet i wąż choćby koło nóg waszych kołował, by nietylko nie wzdrygnąć się, ani nie patrzyć się przez przeciąg godzin 6. Boże broń aby się znajdował takowy podówczas, coby tego wytrzymać nie mógł i chociażby to niebyło w niemocy człowieczej, znieśćby musieli i wielkiemi siłami ile możności mocowaliby się; a gdybyście to godnemi byli znieść, to ona dałaby wam moc nową, abyście dalej wytrzymali, wówczas usłyszelibyście głos mówiący do was. Jabym zapytał każdego co słyszał? i co powiedział każdy podług stopnia swego? Jabym się już nikim nie usługiwał tylko wami i pannami; do was wszelkie nawet roboty pospolite,drzewa rąbanie, wody noszenie, należałyby, bo om dałaby wam moc, gdyż jest takim zwyczajem, gdy kto chce panu wielkiemu służyć, musi mu wszelką siłą ofiarować się; gdybyście z nią byli, toby ona z wami tak mówiła jak ze mną; potem zaprowadziłaby was do kościoła nago, bez żadnej bojaźni, takby się cieszyła jak ze mną. Zostalibyście szanownymi odtąd we wszech oczach magnatów polskich."

XXVI. O Szabsa-Cwim na str. 159 LII, znajdują się następujące słowa w Bernie zanotowane: „Mówił Pan: Wszak Szabata-Cwi nie brał żony, tylko z Polski, a tamten Pan mówił wyraźnie, że ja nie moge iść do Polski." Żebyście wiedzieli i to, że w żadnym kraju tak się nieboją sądnego dnia, jak w Polsce, bo fundamentem jest Jakób i Ezaw, którzy są napisani w Capitolium (?).

XXVII. Frank zawsze przyrzekał swym zwolennikom wyjawić jakowąś rzecz skrytą i tym sposobem utrzymywał ich przy sobie. Na str. 234 mówił Pan: „Gdybym wam wyjawił jedne rzecz, toby.... wszyscy klękali i swoje skarby

Page 31: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

kładliby przedemną. Ale ja nie chcę szczycić się słowem boskiem, aż póki mi nie rozkażą; ale wy żebyście znali, tobyście się pychą szczycili. Mam jeszcze jedne rzecz powiedzieć, ale niemogę, przez co mam gorycz wielką (str. 236)" iw wielu bardzo miejscach rękopisu, jak na str. 287, 383, 386, 389, 409, 410, 412 i t, p. podobnąż zachowuje tajemnicę.

XXVIII. Wyobrażenie o duszy które zdaje się łączyć z ową Panną, takie podaje Frank na str. 239 tomu I-'eszcze żaden człowiek na świecie nie ma duszy, nawet Szabsza-Ćwi i Heiliger Her i Patriarchowie wszyscy, żaden duszy nie miał. Bo duszy nikt nie może wlać, tylko Bóg sam, i to jeszcze z jednego miejsca: i wtedy będzie wieczny, i będzie mógł widzieć od końca świata do drugiego, i będzie wielki, bo w utworzeniu człowieka nie dochodzi trzy rzeczy, a tam gdzie brakuje, to nie wieczne; i to jest, że Pan Bóg stworzył bez dokończenia, to jest, że chciał stworzyć człowieka bez braku."

„Do tego widzimy, iż ludzie uczciwi i dobrzy, proszą Boga o życie; cóżby to było za miłosierdzie od Ojca nad synmi, aby ojciec zabijał syna swego? tylko to zapewne musi być, że jeszcze Bóg sprawiedliwy nie ma cząstki w swem stworzeniu, i dla tego były złamane statki, bo kto ich stworzył, coraz chciał ich połamać i znowu zrobić, aby było czystsze jak wprzódy, i to jest co stoi „Upadający byli na ziemi z dawna dawności, tylko że ich zrzucono, i zniżono w ich wielkości etc?" i to być nie może aby dusza była w ciele glinianem, i paskudnem jak to jest; a ja chciałem was prowadzić do jakiegoś miejsca, abym was opłókał czysto, i zmocnił wasze ciała, abyście mieli moc do przyjęcia duszy. Ale teraz nie możecie przyjść do tego gradusu, aż póki nie będziecie godni przyjść do Ezawa. Ja chciałem wam powiedzieć jedno słowo, toby się wam oczy otworzyły, tylko iżby wam potrzeba było mówić z początku, a nie ze środka, bo wy nie wiecie początku, to nie będziecie mogli zrozumieć rzeczy jak sięnależy, jakeśeie nie zrozumieli gdym wam pisał tym sensem: „Gdybym wam jedno słowo tylko powiedział, toby-ście podłożyli swoje ręce pod moje nogi." To zapewne gdym tak pisał, musiałem mieć co do powiedzenia. Wy-byście powinni tu do mnie przyjechać z wielką pokorą, a ona by się była nad wami zmiłowała, a teraz ona się wyjawi na świat, a chód jej musi być, żeby ona przyszła przez córkę moję, a wyście przygotowani byli, abyście u niej jej usługiwali. Aby przyszedł król, i wziął ją z waszych rąk, tak jak już stoi, że twój król przyjdzie do Ciebie, ale teraz ponieważeście wykroczyli naprzeciw niej, to musicie na ten czas wyjść z domu mego, i stąć zdaleka; musicie być w stopie owczej, a to jest dla dobra waszego, aby ona wam nie szkodziła, a to trwać musi póki nie przyjdziecie do Ezawa. Gdybyście byli cierpieli te 13 lat, tak jakem wam rozpowiadał o tym architekcie, który zostawił budynek na lat 13,

Page 32: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

to jest, żeby przyjść do niej, i być jej za syna, tak jak stoi: „Jam się dziś urodził, to jest, od 13 lat dotąd, to może się nazwać synem, ale teraz w Bernie ja cierpię jeszcze 13 lat drugie dla was."

I dalej na str. 250 czytamy: „Mówił Pan: wy będziecie cierpieli póty, póki nie przyjdziecie do Ezawa, wtenczas się wyjawi wam ten Das; wtedy będziecie widzieli widzenia, i nie tylko wy sami, bo i cały świat będzie widział, i niektórzy z największych panów polskich mają cokolwiek wiadomości, i dla tego się bardzo boją." Na stronie zaś 287 tegoż tomu znajdujemy: „Gdy ta pannaodchodzi od nas, zostajemy się wszyscy jak ciało bez duszy, a wtedy jak się wyjawi ta Panna, to będzie żywot wieczny i wszystka dobroć od tego czasu przejmie Was."

XXIX. Dowód, że Frankiści nie byli dobrymi chrześcijanami, znajdujemy na str. 307 części I w następnym ustępie: „Mówił Pan: Patrzcie! Pan Jezus nie szedł do żywota; zostawił między narodami rzecz, którą konserwują, jak to, co nazywają relikwiami, krzyż i inne rzeczy, które mają na pamiątkę. Tak też i od tamtego Pana (Szabsa-Ćwi?) kawałki sukna mieliście na pamiątkę. A terazem ja was chciał prowadzić do żywota, ażebyście byli na tedy, kiedy Jej powiedzą: otrząś się z ziemi i wstań, ciesz się córko Syonu! I onaby dała każdemu z Was jakąś rzecz z siebie, żebyście mieli także na pamiątkę: do którego miejsca przyszlibyście, tobyście musieli pokazać znak od Niej. Ale teraz cóż będziecie czynić, gdy się was będą pytali, co macie w rękach? Jeszcze macie wiedzieć, że ta ziemia, z której ona wstanie, wyjdzie z przeklęctwa." I nie w tóm jednem miejscu powstaje na chrystyanizm, ale i w wielu innych jak na str. 224 części I, w paragrafach 91, 211, 361 i 386 tomu II, i t. p.

XXX. Do zgody, jedności i braterstwa wielekroć namawia Frank i w przykładach, i w rozkazach wprost odeń idących: karci ostremi wymówkami a niekiedy nawet przekleństwem odstępców, jak to widać ze str. 100 cz. I i 183, 307, 308, 315, j w wielu bardzo miejscach części LI. Już o tem wspominaliśmy pod liczbami I i .XXI. Narzeka na opieszałość swych zwolenników, i na hańbienie własnego gniazda (str. 309 I).

XXXI. O religijnych obrzędach mało w tych księgach znajdnjemy. Wszakże czytamy na str. 315 cz. I: ,,Za półtora lata oczyszczę was ze wszystkich waszych uczynków, tak jak stoi, że będę kropił na was czystą, wodą, to jest, że przyjmiecie Das: ale wiele wody trzeba żeby Was oczyścić."

XXXII. O małżeństwie między swojemi tylko wyznawcami mówi na str. 322, 324 i 340 I: „Mężczyzna nigdy nie odprowadzi człowieka od drogi boskiej, tylko ta cudza kobieta; ona namówi, bo białogłowa ciągnie ludzkie serce do

Page 33: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

siebie.... Izraelitowie są porównani do gołębia-... a gdybyście wy byli bracią w całości, tobyście się nie łączyli z inszym gatunkiem."

XXXIII. „Mówił Pan: jak mnie przyciskali panowie i dłużnicy, chciałem Was odesłać z domu mego, abyście nie widzieli co się będzie działo z moją ciasnotą (z uciskiem); ale teraz gdy mi Bóg dopomógł (bo Bóg czyni wielkie cuda dla siebie samego) to ja tej mądrości nie moge wam wyjawić; gdybyście wiedzieli tobyście rozumieli... że Bóg nie odepchnie, i dobry Bóg, jeszcze was chce." I str. 318 i 319... Chciałem pójść krzywo i mądrze, i obkołować kilka razy; chciałem przed tą rzeczą przejść się tam i nazad, a gdybyście byli szli za mną, tobym was był wyprowadził do tego miejsca, gdzie żaden człowiek tam jeszcze nie był jak świat stoi, chociażby byli na mnie narzekali; ale skoczyliście przedemną, (tamże 319).. Wyście się wyzuli z pod mojej władzy; bo gdybyście byli pod moją władzą, a jabym się na Was rozgniewał, i klął Was, tobyście byli karani" (tamże). Na str. 320: „Mówiłem Wam, żebyście byli tak jak Wawrek. który nie zna żaduego pisma, ani żadnej myśli nie ma i podły jest w oczach swoich, jeśli i wy tak będziecie, dobrze Wam będzie i pójdziecie za mną; a jeśli dobrymi będziecie, to Wam powiem, co to jest moje imię, Adonaj." I dalej nieco na tej stronnicy czytamy: „Mówił Pan" Jakób nie mógł skończyć bo miał 12 synów co byli jego rodzeni, ale was wybrałem nie rodzonych, z wami byłbym mógł skończyć, ale teraz (daj Boże) żeby za lat 24 mogliście przyjść do tego miejsca, do którego was chciałem prowadzić, a tam byście nic nie widzieli, tylko byście głos słyszeli, jak się na mnie gniewają przez was, ale wam by nic nic było, tobyście się uchwycili u żywota wiecznego i u bogactwa wielkiego a żadenby wam zaszkodzić nie mógł."

XXXIV. To, o czćm wyżej powiedzieliśmy w paragrafie XVII, kilkakroć powtarza się w dalszym ciągu rę-kopismu. Na str. 369, T. 1. uczy zdobywania bogactw podstępem;—na str. 357 krzywo i mądrze chodzić zaleca; o nienawiści i przewrotności, nie potępiając ich, wspomina od st. 339 do 342 T. I; wychwala podstępy, które zowie tylko fortelami (s. 337 i 338);-wreście na str. 387 I, jak najwyraźniej pochwala oszukaństwo.XXXV. „Jak wyszedł Pan z niewoli, napominał trzy rzeczy w Warszawie: 1. Gdy będziecie słuchali dziewięćdziesiąt dziewięć razy a jeden tylko raz, nie, to wszystko za nic. 2. Gdy powiem Wam, że ziemia jest złota, powinniście wierzyć i nic nie mówić. 3. Gdy jeden z was mnie zobaczy w karecie lub na koniu, lub piechotą, aby nie szedł za mną; niech stanie, albo niech idzie za swym interesem: i żeby nic nie mówił nikomu w domu, ani żonie, ani dzieciom, że mnie widział, bo wpadnie w wielkie nieszczęście" (str. 459 i 4G0 księgi I.)

XXXVI. Szczegółów tyczących się osoby Franka, wiele bardzo znaleść można

Page 34: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

w obu tomach rękopismów, i wszystkie podane tu wiadomości, zgadzają się jak najzupełniej z tem, cośmy wytłoczyli w pierwszej części tej broszury o życiu Franka. Ta zgodność jak najzupełniej przekonywa zarazem i o prawdziwości posiadanych przez nas rękopismów, i o dobroci źródeł, z jakich inni autorowie tutaj wymienieni, korzystali. Niektóre jeszcze ze szczegółów życiorysowych Franka przytaczamy, tak dla potwierdzenia słów naszych, jako i dla dopełnienia niektórych danych.

Na str. 306, 372, 373 i 416 mówi o przejściu swem na mahometanizm; wspomina że był w Stambule, gdzie go chciano zatrzymać i dać utrzymanie od rządu, ale że nie przyjął tego wszystkiego, aby tylko iść do Polski, dokąd był przeznaczony. Tutaj przybył z rabinami Mojżeszem i Nachmanem. Stróżem ich i przewodnikiem był Sakadży, rozbójnik, jak go nazywa rękopism na st. 263 księgi I. „Mateusz, mój wierny sługa, jest u mnie tak, jak rete Nathan, co był u Szabsa-Cwi." (Tamże st. 210) „Jak byłem kawalerem, chcieli mnie przezywać Kabina imieniem, ale ja nie chciałem,tylko żebymię zwanoBucher Jankiew." st. 388 I. „To, com sześciu rozkazał, abym przy mojem wyjściu z aresztu w Warszawie, nie zastał was, było uia tego, żem się obawiał takowego upadku na Was, jaki miał M.... (st. 183) Mówił Pan-. „Abyście wiedzieli, że ci ludzie co szli i będą iść w tę drogę za mną i w Ite, to są u innie w ręku, jak glina w rękach garncarza. Gdyby on był Bóg-Bogów, jak tylko idzie za mną, to w mych rękach jest, i co zechcę to z nim zrobię." st. 403 tomu I.—„Ja jestem poseł od Boga, a wy odemnie" s. 367 tamże. Bezemnie żadnej rzeczy nie może nikt otwierać 368 st.—„Wy mówicie, że chcecie służyć Bogu; wprzód trzeba wiedzieć kto jest przed Bogiem i służyć, aby wpierw do niego przyjść." (st. 402 I). Na str. 686 ośmiela się nawet porównywać siebie ze Zbawcą naszym.

O Szabsa-Cwim i trzewiku mówi na st. 384 tegoż tomu pierwszego. O swym ojcu wspomina na st. 325 I. O podróży Franka z Rohatyna do Dżurdży, oraz z Iwonia przez Podhajce do Lwowa, znajdujemy wzmianki na st. 346 i 328 I. Na str. 367, każe swym zwolennikom „mieszać się w narody" to jest przyjmować narodowości inne. Zachęca do największego posłuszeństwa sobie. 365 I.

XXXVII. Wymienia rękopis, jako będące przy Franku, lub przezeń wspominane osoby następujące: Chacha-ma Jankowa; rabinów: Nathana, Nachmana i Mordka; Ja-kóba z Berszawa (czy nie z Berszady?), Chorona, Brachy-ja, Jakóba S. którego wysyłał do Saloniki (s. 381 I); Majera zSyhod i MajeraSuhotera (którzy zdają się być jedną osobą, tylko odmiennie pisaną na str. 443 i 444 ks. I. Z kobiet panią M. Awaczunię, żonę Franka, która zwana jest raz Jejmością, oraz Awaczylejb; córkę zaś Ewę, rękopis mianuje Awalejb: dwie niewiasty Rycheme i Leje (st. 408) i Matei żonę Schora czyli W. (s. 440).

Page 35: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

Innych bardzo wiele nazwisk opuszczamy tutaj.

XXXVIII. O Franka propagandzie religijnej w innych krajach wspomina rękopism na str. 50, 80, 364,396, 397 i 428 ks. I.

O papieżu znajduje się wzmianka na st. 414 1, ale tak niezrozumiała, że na przytoczenie nie zasługuje. Rodzaj usamowolnienia kobiet wyższy nad judaizmowy, znajdujemy na st. 411 I.

XXXIX. Na tem kończymy wyjątki z 2 tomów. Powiedzieliśmy już, iż tom wtóry jest właściwie tylko wersyą pierwszego. Księgi więc drugiej, wcale nie mamy. Być może iż zabiegi i szperania nasze, wykryją i resztę rękopismów; wtedy coś bardziej stanowczego o tym przedmiocie będziemy mogli wyrzec.

Przydać tu jeszcze musimy jedno objaśnienie czysto bibliograficzne. W pierwszej połowie str. 376 tomu I, znajduje się dopisek: „Koniec pierwszej książki." Mimo to stronice 376, 377 i 7 wierszów str. 378 są zapisane tymże samym charakterem ręki. Od nowego wiersza 8, położono jakby nowy tytulik: „Słowa, któreśmy słyszeli z jego ust świętych w roku 544, i to było gdzieś zgubione; znalazłem i wpisałem." Może więc tak samo znajdziemy i wpiszemy do tej broszury treść księgi drugiej, której dziś jeszcze nie posiadamy.

XL. Z tego cośmy dotąd wyczytali z dzieł drukowanych, szczególniej zaś z dwóch rękopistnów, prawie jednobrzmiących, acz różnej redakcyi, następny wyciągnąć-by można wniosek ogólny:

Mimo osobistych Franka wystąpień przeciwko wyznawcom religii Mojżeszowej, i pomimo podniecania swych zwolenników w Polsce naprzeciw Talmudystom, Frankizm bardziej przechyla się do zasad starego Testamentu zamąconego kabałą, zoarem i wschodniemi wyznaniami, aniżeli do pojęć chrześcijańskich.

Zdania i podstawy różnych religij są tu zgromadzone jako bezkrytyczny materyał i najnieumiejętniej zestawione. Oryginalnego, prawie nic nie ma.

Jeżeli nie sam Frank, to jego apostołowie sklejali szczegóły nauki bez planu ogólnego; przynajmniej w ręko* piśmie przywiedzionym, zdania są raczej mechanicznie powiązane niż spowinowacone rozumowo. Występuje tu bowiem i żywy Bóg (s. 415 I) jakby od Chińczyków wzięty—i owi z mitologii pożyczani bogowie wiatrów, zwierząt, chorób (st. 427 I), i przechodzenie dusz (st. 402) i wiara jak najzupełniejsza w sny, których samFrank nader wiele opowiada. „Umarli żyją i dają znać o sobie przez sen" (str. 410.) A cóż dopiero powiedzieć o źródłach z ksiąg kabalistycznych? Zaczerpywano stamtąd jak

Page 36: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

najogrom-niejszemi dozami. Chociaż według słów rekopismu (str. 390 I) Frank wypiera się kabały i twierdzi, jakoby nie wierzył w Zoar, wszakże na wielu miejscach tegoż samego rekopismu, znajdujemy najoczywistszy dowód, iż nowy sekciarz wierzy w fatalizm i kabałę. Nieparzyste liczby, grają tu wielką rolę. Tak np:

5 kompanij, 7 mil odległości, 7 i 7 kobiet posłanniczek (czemuż nie 14?); sześć świec i w środku siódma (s. 392 I) i t. p. „"Wy myślicie, że ja wam wiele rozkażę, a ja tylko 6 albo 7 rzeczy rozkażę (st. 400 I)." Tymczasem narozkazywał, jakieśmy to wyłuszczyli, nieskończenie więcej.

ŹRÓDŁA.

1. Addytament do Gazet N. 34 z r. 1760.

2. Awedyk Konstanty Ks. Opisanie wszystkich dworniejszych okoliczności nawrócenia do wiary ś. contra-talmudystów albo historya krótka, ich początki i dalsze sposoby przystępowania do wiary ś. wyrażająca. Za pozwoleniem ś. Zwierzchności do wiadomości publicznej podana. We Lwowie, w drukarni akademickiej J. K. M. Coli. S. J. roku 1760. W 8ce st. 121 i nl. st. 57, razem s. dr. 178. Taż sama książeczka, bez żadnej zmiany wyszła i pod drugim odmiennym tytułem:

„Kazanie po dysputach Contra-Talmudystów w Lwowie, w kościele katedralnym lwowskim. Przez ks. Konstantego Awedyka S. J. miane. Przy tym Historya o Con-tra-Talmudystach, wszystkie dworniejsze okoliczności, nawrócenia ich do wiary ś. i dalszych postępków, opisująca imieniem J. W. Pana Ignacego na Wielkim Rozwadowie Rozwadowskiego, kasztelanica halickiego, starosty Ostrowskiego, generała majora buławy polnej koronnej zaszczycona. We Lwowie, w drukarni J. K. M. akademickiej Collegium Soc. Jesu. R. P. 1763.

3. Baliński Michał: Pielgrzymka do Częstochowy, str. 397 i 398.

4. Bartoszewicz Jul. w Encyklopedyi powszechnej t. 9, st. 267—271.

5. Beer Peter: „Geschichte, Lehren und Meinungen aller bestandenen und noch bestehenden religiosenSekten der Juden. Brunn 1823. Zweiter Band. P. 259. So-hariten.

6. Brinken baron, pod przybranem Bronikowskiego Aleksandra mianem, umieścił w przekładzie z niemieckiego wBibliotece warszawskiej 1845 r. w t.III

Page 37: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

opowiadanie pod tytułem: „Józef Frank, powieść historyczna z drugiej połowy XVIII wieku." Był tylko początek umieszczony s. 99—133 i 223—340 reszty redakcya nie drukowała; tłumaczył podobno ćwierczakiewicz.

7. Calmanson J. Rabin: Essai sur Petat actuel des Juifs dePologne et leur perfectibilite. Vars. 1796 in 4o. Bardziej autor izraelita (zmarły około 1813 r.) powstaje na Franka, niż pisarze katoliccy. Dziełka tego przekład niżej pod liczbą 10.

8. Cemach Dawid: po hebrajsku 1859. Wilno.

9. „Coram judicio r. rn. Nicolai de stemmate Jeli-tarum a, Dembowa Góra Dembowski etc. etc. Pars m. De decisoriis Processus inter infideles Judaeos Dioecesis ca-menecensis, in materia judaicae eorum perfidiae, aliorumque mutuo objectorum A. D. 1757 expedita ac in executiyis pendens. Impressa Leopoli 1758 in 4to. Ark. 22.

10. Czechowicz Julian, przetłumaczył dziełko Kal-mansona bez wymienienia autora, i tylko pod cryptony-mem J. C: „Uwagi nad niniejszym stanem żydów polskich i ich wydoskonaleniem. Warsz. 1797 in 4o od s. 20—28.

11. Czacki T: O żydach rozprawa. Dzieła Tadeusza Cz. Poznań. 1845 in 4, t. ID s. 191 i 192. Wyd. wileńskie str. 101—3.

12. Dwór Franka czyli polityka Nowochrzczeńców odkryta przez Neofitę jednego. Warszawa 1791 w 8ce. (Patrz „Odpowiedź" pod liczbą 33).

14. Gazeta narodowa i obca. Supplement N. LTI z 11 stycz. 1791. W ćwiartce większej.

15. Hech Emmanuel: Kurze Gescbichte des Juden. II Band. 284.

16. Hollenderski Leon: Les Israelites de Pologne. Paris 1846. 8. Od st. 254—280. Eozdział pod napisem: La secte des Frankistes, niemal dosłownie przełożony z dzieła Beera. Na s. zaś 34 i 35 tłumaczy L. H. wyjątek o Franku z rozprawy T.Czackiego. Patrz pod liczbą 11.

17. Jezierski Jacek kasztelan łukowski, czynił wniosek do sejmu, z powodu sprawy w sądach marszałkowskich 1790 roku, Frankistów warszawskich.

18. Jost M. J. Allgemeine Geschichte des israeli-tischen Volkes. Berlin 1832. Zweiter Band p. 471—472.

19. Tenże: Geschichte des Judenthums nnd seiner Sekten. in Band. 191—194.

Page 38: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

20. Teaoż, Wydanie wtóre: „Geschichte des Juden." XI Band. 348.

21. Kleczewski Stanisław ks. zakonu ś. Franciszka braci mniejszych reform, ekskustosz ruski: „Dissertacya albo mowa o pismach żydowskich i Talmudzie podczas walnej dysputy Contra-Talmudistów z Talmudystami, na sessyi 4 publico ore miana" we Lwowie R. P. 1759 str. nl. 16 w 4ce.

21. Kuryer Polski 1759 n. XIV 4 aprilis. N.VLIV, 31 octobris. N. XLVIII 28 nowembris 1760 a. N. VITI 20 fekr. N. XI z d. 12 marca.

23. Krzyżanowski A: Dziejowośc Antitalmudystów polskich, druk. w Warsz. 1849 r. artykuł przygotowany do Rocznika Strąbskiego, który nie wyszedł. Unikat tej jedenasto-stronnicowej broszurki z poprawkami i dopisami autora, znajduje się u znanego bibliofila JW. Łaskiego, Pyr. W. K. Sprawiedl.

24. Krzyżanowski Adr: Dawna Polska Wyd. 1844. s. 50 do 58. wyd. wtóre H. Skimborowicza, t. I s. 51—57.

25. Leonhard K. E: Aus unserer zeit in meinem Leben. Stuttgard 1854. w 8ce Cz. la.

26. Lipiński Tymoteusz: O gazetach pisanych w Polsce i niektóre z nich wyjątki (w Bibliotece warszawskiej) 1845. T. 4, str. 194 i 195.

27. List przyjaciela Polaka niegdyś w "Warszawie a teraz w Wrocławiu mieszkającego, do obywatela warszawskiego, wyjawiający sekreta neofitów, poprawy rządu wyciągające, pisany d. 2 miesiąca kwietnia r. 1790, st. 33 w 8cc. Na końcu położone głoski D. S. (Jednejże treści z „Dworem Franka"—nastaje tu bowiem na schadzki po-kątne, wykręty, płacenie daniny Frankowi, nie branie żon z innej religii, nie odbywanie spowiedzi, fałszowanie trunków, używanie złotej szwajcy w sprawach i t. d. Zbija te zarzuty „Odpowiedź" przytoczona niżej pod liczbą 33.

28. Magasin fur die Liter, des Auslandes. 1845 r. N. 150 i nast.

29. Majzner Salomon: Les sedes religieuses de juifs polon.

30. Meyer: Blatter fur hohere Wahrheit. Tom 2gi str. 381 i tom VII s. 306.

31. Myśli z historyi o Kontra-Talmudystach wiernie, krótko i zupełnie zebranej, z okazyi nastąpionej od zwierzchności, z temiż Kontr.-Talmudystami dyspozycyi., z przyłączonemi uwagami o stanie teraźniejszym chrześci-janów pomieszanych z żydostwem, oraz z przestrogami bardzo potrzebuemi i pożytecznem!, przez pewnego wydane. Część pierwsza. B. P. 1761 w drukarni akademii Zamojskiej w 8ce. (Kończy się na sygnaturze M2. Druga część nie

Page 39: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

wyszła?) Tutaj tylko wyłącznie o Franku i fran-kistach mowa jest do sygn. E2. reszta zaś tylko o samych żydach w ogóle. Pisał tę broszurę, zdaje się, kapłan katolicki.

32. Nachricht von dem Tode und der Beerdigung des ais Haupt der sich in Offenbach niedergelassenen Pohlen Herrn Baron von Frank. Z ryciną na czele, arkusz druku, in folio, b.r. i rn. (1790).

33. Odpowiedź zazdrosnemu cudzego dobra i szukającemu sławy dla siebie z pokrzywdzenia honoru bliźniego, przez wydane o Neofitach i Dworze Franka, pisma (z dwiema dewizami:)

„Alienum est a viro sapiente, non modo injuriam cui facere, verum etiam nocere." Cicero.

.....non ego paucis

Offendar maculis, quas aut injuria fudit,

Aut humana parum cavit natura." Horatius. (Bez roku), w drukarni wolnej str. 32 w 8ce. (Jest to zbijanie dość słabe broszur wymienionych tu wyżej pod liczbami 12 i 27).

34. Osiecki w powieści p. t.: „Kossakowska" wydanej w Wiedniu. Oddruk z czasopisma „Postęp."

35. Pikulski Gaudenty ks. „Złość żydowska przeciwko Bogu i bliźniemu, prawdzie i sumieniu. W Lwowie w drukarni J. Szlichtyna J. K. M. Typografa." 1760 roku.

str. 836 i ni. 30 z trzema rycinami *). Skąd wziął odmianę w tytule A. Krzyżanowski-. ,,czyli wykład Talmudu i sekt żydowskich"—nie wiemy. Czy nie z wydania Igo którego nie mieliśmy pod ręką?

*) Pikulski umarł 1763 r. a choć książka jego dwakroć drukowaną była, (a jak nam się zdaje, trzeci raz dodrukowywaną), nigdzie jednak ani Bentkowski, ani Bandtkie (w hibtoryi drukarń), ani J. Lelewel, nie wspominają Di o autorze ni o drukarni. Mój egzemplarz, jakkolwiek nie ma tytułu różnego, różni się jednak od egzemplarzów będących w Bibliotece glównćj warszawskiój. Jeden tytuł ma 4 wiersze odbite czerwono, drugi zaś tylko czarno. Widać, że albo niektóre arkusze drugi raz były dobijane; albo cale dzieło później przedrukowane pod rokiem tymże samym, co pierwsze wydanie.

Różnice są następujące między egzemplarzami: Moim i Bibliotecznym

Page 40: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

1).... Ścięci byli 768;.....święci byli str. 767.

2).... świadecto 769;......świadectwo

3).... mściły się 758;......mścili się

4).... od str. 760 do 763 o 4 wiersze zmiana w przenoszę niu wierszów, czyli łamaniu kolumn, ale tylko co do ścisłość druku.

5).... Zaraz na początku sign. [i) w 4 wierszu z góry i potom w 8mym wierszu widać z przenoszenia zgłosek, a mianowicie z przyimka n i zgłoski zyą, że to jest inne składanie. Approbalio illustrissimi i „ Administratoris generalis," innemi wytłoczone czcionkami i t. d.

36. Raczyński Edward: Wspomnienia Wielkopolski. Poznań 1843 w t: II w przypiskaclt na końcu od str. XXXV do XL.

37. Sawicki M- P.: Żydzi, ich dzieje ze względu na stan obecnej Polski mieszkańców wyznania Mojżeszowego. Warsz. 1861—1865, str. 303—305.

38. Słowaczyński J. Dykcyonarz hist. statyst. jeograficz. 1833—1838 str- 189 w przypisku.

39. "pr to jest Sohar, księga przypisywana Rabi Szymonowi ben Jochai, właściwie zaś pióra Mojżesza Diurana- Wydanie, oprócz innych wielu, w Żółkwi 1754 r. po hebrajsku.

40. Starożytności Polskie. Poznań 1842 t. I str. 295 i 296 artykuł z podpisem F. B. Wcale odmienny sąd o Frankistach od innych wymienionych tu pisarzów.

41. Tugendhold w Przeglądzie naukowym Skimborowicza z roku 1844; oraz w dziełku „Skazówki prawdy i zgody" str. 107—113. Warsz. 8.

43. Zwierciadło Polskie dla Publiczności: Choć nie kształtne, ale w reprezentacyi rzetelne, w którym widzieć można różnych ludzi, i wielorakie ich defekta, a osobliwie żydów szczególności i powszechności szkodliwych, dnia 12 października 1789 roku zrobione, a teraz dla przejrzenia się w nim, i widzenia wielu ciekawości dnia 10 listopada 1790 roku odkryte, w Warsz. MDCCXC w ćwiartce, wierszem, od s. 30—32. W przypisku dzicwięciowierszowym autor, którego około r. 1765 „dom cały, do jednej głowy wyrżnęli żydzi (s. 38)" nieuważnie bierze biskupa kujawskiego(zmarłego 1762 roku) M. Dembowskiego, za innego Dembowskiego, tegoż imienia, biskupa kamienieckiego, zgasłego 1753 roku.

Page 41: ŻYWOT, SKON I NAUKA JAKUBA JÓZEFA FRANKA ZE SPÓŁCZESNYCH I DAWNYCH ŹRÓDEŁ

44 i 45. Dwa rękopisma polskie, których tytuły w całej obszerności przytoczyliśmy na początku rozdziału II tej monografii, na str- 40 i 41.

46. win ba .SUNI Waawa bajom eł haaiin, to jest: „I przychodzę już do źródła" albo: I stanąłem teraz ii módla; broszura Franka, po hebrajsku, nigdy nie drukowana, która z rękopismu przepisywana, przechodziła z rąk do rąk u żydów w Polsce i Czechach. Tytuł wzięty z I księgi genesis Mojżesza, roz. 24 wiersz 42.

47 i 48. Dwa listy Franka puszczone w obieg po jego skonie przez synów, o których mówiliśmy w rozdziale pierwszym, na str 38.

Pierwszy rozdział tćj broszury, drukowanym był z wielu opuszczeniami i skróceniami w Nach 338 i 339 Tygodnika illustrowanego z r. 1866.