36
BENEDYKT XVI W ROZMOWIE Z PETEREM SEEWALDEM SENSACYJNY WYWIAD Z PAPIEŻEM

Światłość świata

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Peter Seelwald: Światłość świata. Wywiad z papieżem Benedyktem XVI

Citation preview

Page 1: Światłość świata

BENEDYKT XVIW ROZMOWIE

Z PETEREM SEEWALDEM

SENSACYJNY WYWIAD Z PAPIEŻEM

Benedykt XVI_Swiatlosc swiata_broszura_OK.indd 1 2010-12-21 09:55:41

Page 2: Światłość świata
Page 3: Światłość świata

BENEDYKT XVI

ŚWIATŁOŚĆŚWIATA

Papież, Kościół i znaki czasu

W ROZMOWIE

Z PETEREM SEEWALDEM

przekładPiotr Napiwodzki

W Y D AW N I C T W O Z N A KK R A K Ó W 2 0 11

Page 4: Światłość świata
Page 5: Światłość świata

1

Papieże nie spadają z nieba

Ojcze Święty, 16 kwietnia 2005 roku, w dzień siedemdziesiątych ósmych urodzin, Wasza Świątobliwość oznajmił swoim współpra-cownikom, jak bardzo już cieszy się na swoją emeryturę. Trzy dni później Wasza Świątobliwość został wybrany na głowę Kościoła powszechnego liczącego 1,2 miliarda wyznawców. Cóż, to chyba nie jest zadanie, które człowiek zostawia sobie na starsze lata.

W zasadzie oczekiwałem, że wreszcie znajdę spokój i wytchnie-nie. Gdy nagle stanąłem wobec tego ogromnego zadania, był to dla mnie, jak wszyscy wiedzą, szok. Odpowiedzialność jest rzeczywiście ogromna.

Był moment, jak Wasza Świątobliwość później powiedział, że czuł się jak pod opadającym ostrzem gilotyny.

Tak, przyszła mi do głowy myśl o gilotynie: oto teraz ostrze spada i mnie trafi a. Byłem całkowicie pewny, że ten urząd nie jest moim powołaniem, że Bóg zapewni mi teraz, po wyczer-pujących latach, trochę spokoju i wytchnienia. Mogłem tylko

Page 6: Światłość świata

16 Znaki czasu

powiedzieć, uzmysłowić sobie: wola Boża jest najwyraźniej inna i zaczyna się dla mnie coś całkiem odmiennego, nowego. On będzie ze mną.

W tak zwanym pokoju łez leżą przygotowane już podczas konklawe trzy szaty dla przyszłego papieża. Jedna jest długa, druga krótka, trzecia średnia. Co przemknęło przez głowę Waszej Świątobliwości w  tym pokoju, w którym podobno wielu nowych papieży przeży-wało moment załamania? Czy pyta się tutaj raz jeszcze: Dlaczego ja? Czego Bóg chce ode mnie?

W tym momencie człowiek jest pochłonięty przez całkiem prak-tyczne zewnętrzne kwestie. Trzeba pomyśleć, jak się uporać z szatami, i o innych tego typu rzeczach. Poza tym wiedziałem, że będę zaraz musiał na balkonie powiedzieć parę słów, i zaczą-łem myśleć, co by to mogło być. Już w tym momencie zresztą, w którym to mnie spotkało, mogłem powiedzieć do Pana tylko: „Co czynisz ze mną? Teraz to Ty przejmujesz odpowiedzialność. Musisz mnie prowadzić! Ja tego nie potrafi ę. Jeśli mnie chciałeś, to musisz mi też pomóc!”.

W tym sensie znajdowałem się w bardzo ożywionym, nag-lącym dialogu z Panem – mówiąc Mu że On, jeśli uczynił jedną rzecz, musi także uczynić kolejną.

Czy Jan Paweł II widział w Waszej Świątobliwości swojego następcę?

Tego nie wiem. Myślę, że pozostawił to całkowicie dobremu Bogu.

W każdym razie nie pozwolił Waszej Świątobliwości odejść z urzędu. Można to było rozumieć jako argumentum e silentio, jako cichy argument za swoim kandydatem.

Page 7: Światłość świata

171. Papieże nie spadają z nieba

Powszechnie wiadomo, że chciał mnie zachować na urzędzie. Gdy zbliżały się moje siedemdziesiąte piąte urodziny, czyli gra-nica wieku, w którym składa się dymisję, powiedział do mnie: „Nawet nie ma co pisać listu, gdyż chcę mieć Waszą Eminencję do końca”. Od samego początku żywił do mnie wielką i nie-zasłużoną sympatię. Czytał moje Wprowadzenie w chrześcijań-stwo. Najwyraźniej była to dla niego ważna lektura. Zaraz jak został papieżem, postanowił wezwać mnie do Rzymu i powo-łać na funkcję prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Miał w sto-sunku do mnie wielkie, bardzo serdeczne i głębokie zaufanie. Jako do gwaranta, iż w  sprawach wiary podążamy właści-wym kursem.

Wasza Świątobliwość odwiedził Jana Pawła II jeszcze na łożu śmierci. Tego wieczoru spieszył się Wasza Świątobliwość z Subiaco, gdzie miał wykład na temat „Europa Benedykta w kryzysie kultur”. Co powiedział Waszej Świątobliwości umierający papież?

Był bardzo cierpiący, a pomimo to obecny i przytomny. Nic już jednak więcej nie powiedział. Poprosiłem o błogosławieństwo, którego mi udzielił. Pożegnaliśmy się serdecznym uściskiem dłoni ze świadomością, że to ostatnie spotkanie.

Wasza Świątobliwość nie chciał zostać ani biskupem, ani prefektem, ani papieżem. Czy to nie przeraża, że ciągle dzieje się coś wbrew włas-nej woli?

Tak to właśnie jest: Gdy mówi się „tak” podczas święceń kapłań-skich, można mieć wprawdzie swój pomysł na to, czym może być własny charyzmat, ale wie się także i to: oddałem się w ręce biskupowi i samemu Panu Jezusowi Chrystusowi. Nie mogę sobie wyszukiwać, co bym chciał. Ostatecznie muszę dać się prowadzić.

Page 8: Światłość świata

18 Znaki czasu

Rzeczywiście byłem przekonany, że moim charyzmatem jest bycie profesorem teologii, i byłem bardzo szczęśliwy, gdy to moje oczekiwanie się spełniało. Było jednak dla mnie jasne, że jestem zawsze w  rękach Pana i muszę się liczyć z  rzeczami, których nie chcę. W tym sensie było to na pewno zaskoczenie, być nagle wziętym i nie móc podążać własną drogą. Ale, jak to zostało powiedziane, w  leżącym u podstaw „tak” było też zawarte i to: Jestem do dyspozycji Pana i być może muszę któ-regoś dnia robić rzeczy, których sam bym robić nie chciał.

Wasza Świątobliwość jest najpotężniejszym papieżem wszystkich czasów. Nigdy wcześniej Kościół katolicki nie miał więcej wiernych, nigdy nie rozszerzył się aż tak bardzo, dosłownie aż do krańców świata.

Te statystyki są oczywiście ważne. Wskazują, jak bardzo roz-przestrzeniony jest Kościół i  jak duża jest ta wspólnota ras, ludów, kontynentów, kultur, jak wiele obejmuje ludzi różnego rodzaju. Władza papieża nie opiera się jednak na tych liczbach.

Dlaczego nie?

Rodzaj wspólnoty z papieżem może być różny i  rodzaj przy-należności do Kościoła również. Wśród 1,2 miliarda jest wielu, którzy tak naprawdę wewnętrznie wcale nie przynależą do wspólnoty. Święty Augustyn powiedział już o  swoich cza-sach: Wielu jest na zewnątrz, którzy sprawiają wrażenie bycia w  środku, i wielu jest w  środku, którzy sprawiają wrażenie bycia na zewnątrz. W wierze, a także w przynależności do Koś-cioła katolickiego, w tajemniczy sposób powiązane jest ze sobą bycie wewnątrz i bycie na zewnątrz. Stalin miał rację co do tego, że papież nie ma żadnej dywizji i nie może rozkazywać. Nie jest

Page 9: Światłość świata

191. Papieże nie spadają z nieba

też właścicielem wielkiego przedsiębiorstwa, w którym wszyscy wierzący Kościoła byliby zatrudnieni lub byliby od niego zależni.

Dlatego też papież jest z  jednej strony całkiem bezsilnym człowiekiem. Z drugiej zaś strony spoczywa na nim wielka odpowiedzialność. Jest do pewnego stopnia przywódcą, repre-zentantem, a  zarazem odpowiedzialnym za to, aby trwała wiara, która scala ludzi, aby pozostawała żywa i nietknięta w swej tożsamości. Tylko jednak sam Pan ma moc, aby spra-wiać trwanie ludzi w wierze.

Papież jest dla Kościoła katolickiego Vicarius Christi, Zastępcą Chrystusa na ziemi. Czy Wasza Świątobliwość może rzeczywiście mówić w imieniu Jezusa?

Przepowiadając wiarę i podczas sprawowania sakramentów każdy ksiądz mówi w  imieniu Jezusa Chrystusa, za Jezusa Chrystusa. Chrystus powierzył Kościołowi swoje Słowo. W Koś-ciele to Słowo żyje. Gdy wewnętrznie przyjmuję wiarę Kościoła i żyję nią, żywię się nią, tą wiarą mówię i myślę, jeśli tę wiarę przepowiadam, wtedy mówię za Niego – także wtedy, gdy oczy-wiście w szczegółach może być ciągle widać słabości. Ważne jest to, że nie przedstawiam moich idei, lecz próbuję myśleć i żyć wiarą Kościoła oraz działać, wypełniając w posłuszeństwie jego misję.

Czy papież jest rzeczywiście „nieomylny” w sensie, który czasami media nadają temu pojęciu? Władca absolutny, którego myśl i wola stanowią prawo?

To fałszywy pogląd. Pojęcie nieomylności rozwinęło się w ciągu setek lat. Powstało wobec pytania, czy gdziekolwiek istnieje osta-teczna rozstrzygająca instancja. Pierwszy Sobór Watykański,

Page 10: Światłość świata

20 Znaki czasu

postępując zgodnie z długą tradycją jeszcze z czasów pierwot-nego chrześcijaństwa, ostatecznie stwierdził: Istnieje nieodwo-łalne rozstrzygnięcie! Nie wszystko pozostaje otwarte! Papież może w pewnych okolicznościach i pod pewnymi warunkami podjąć ostatecznie wiążącą decyzję, dzięki której będzie jasne, co jest wiarą Kościoła, a co nią nie jest.

To wcale nie oznacza, że papież ciągle może być „nieomylny”. W sprawach zwyczajnych biskup Rzymu działa tak jak każdy inny biskup, gdy wyznaje swoją wiarę, gdy ją przepowiada, gdy jest wierny Kościołowi. Tylko gdy zachodzą szczególne warunki, gdy Tradycja świadczy o  czymś jasno i wie on, że nie działa samowolnie, papież może powiedzieć: To jest wiara Kościoła – i może wypowiedzieć swoje „nie” temu, co tą wiarą nie jest. W tym sensie Pierwszy Sobór Watykański zdefi niował zdolność do ostatecznego rozstrzygnięcia, aby poprzez to wiara zachowała swoją obowiązującą moc.

Urząd Piotrowy, tak jak wyjaśnił to Wasza Świątobliwość, gwaran-tuje zgodność z prawdą i autentyczną Tradycją. Wspólnota z papie-żem jest warunkiem prawdziwej wiary i wolności. Święty Augustyn sformułował to w następujący sposób: „Gdzie jest Piotr, tam jest Kościół i tam też jest Bóg”. Ta sentencja pochodzi jednak z zupełnie innych czasów i dzisiaj wcale nie musi obowiązywać.

To zdanie nie zostało sformułowane dokładnie w  ten sposób ani nie uczynił tego święty Augustyn, ale tę kwestię możemy tutaj pozostawić otwartą. W każdym razie jest to starożytny aksjomat Kościoła katolickiego: Gdzie jest Piotr, tam jest Kościół.

Papież może mieć oczywiście różne prywatne opinie. Gdy jednak mówi, jak już to zostało zaznaczone, jako najwyższy pasterz Kościoła, ze świadomością własnej odpowiedzialności, wtedy mówi coś nie od siebie, nie mówi czegoś, co mu właśnie

Page 11: Światłość świata

211. Papieże nie spadają z nieba

przyszło do głowy. Wie on wtedy, że działa z wielką odpowiedzial-nością i równocześnie pozostaje pod ochroną Pana. Wie on, że nie wiedzie Kościoła na manowce poprzez swoje rozstrzygnięcia, lecz że w ten sposób zapewnia jedność Kościoła z przeszłością, teraź-niejszością i przyszłością, a przede wszystkim jedność z Jezu-sem Chrystusem. O to tu chodzi i to jest to, co w pewien sposób rozumieją także inne chrześcijańskie wspólnoty.

Podczas sympozjum z okazji osiemdziesiątych urodzin Pawła VI w roku 1977 Wasza Świątobliwość mówił, kim powinien być papież i jaki powinien być. Miałby on „uważać się za kogoś małego i tak też się zachowywać” – cytował Wasza Świątobliwość angielskiego kardynała Reginalda Pole’a. Miałby on przyznawać, „że nie wie nic innego poza tym, czego nauczył go Bóg Ojciec przez Syna”. Być wikariuszem Chrystusa miałoby oznaczać uobecnianie mocy Chry-stusa jako przeciwwagi dla mocy świata. Nie w formie jakiejś wła-dzy, lecz poprzez niesienie nadludzkiego ciężaru na ludzkich bar-kach. Stąd właściwym miejscem dla wikariusza Chrystusa miałby być krzyż.

Tak, także dzisiaj uważam to za słuszne. Prymat rozwijał się od początku jako prymat w męczeństwie. Rzym był w pierwszych trzech wiekach głównym i najważniejszym miejscem prześlado-wań chrześcijan. Przetrwać te prześladowania i dać świadectwo Chrystusowi było szczególnym zadaniem rzymskiego urzędu biskupa.

Można potraktować to jak działanie opatrzności, że w momen-cie, w którym doszło do pokoju pomiędzy chrześcijaństwem a państwem, stolica cesarstwa przeniosła się do Konstanty-nopola. Rzym stał się do pewnego stopnia prowincją. Dla-tego biskup Rzymu mógł łatwiej zapewnić samodzielność Kościoła i  jego odrębność od państwa. Nie trzeba specjalnie

Page 12: Światłość świata

22 Znaki czasu

szukać konfl iktów, to jasne, lecz raczej dążyć do zgody i zro-zumienia. Zawsze jednak Kościół musi uwzględniać, tak jak i każdy chrześcijanin, a przede wszystkim papież, że składane przez niego świadectwo stanie się skandalem, nie będzie przy-jęte i że zostanie on zepchnięty w sytuację świadka cierpiącego Chrystusa.

Ma swoje znaczenie to, że pierwsi papieże byli męczenni-kami. Nie jest rzeczą papieża, aby być pełnym chwały władcą, lecz aby dawać świadectwo o Tym, który został ukrzyżowany, i aby być także samemu gotowym, w ten sposób, w łączności z Nim, wypełniać swój urząd.

Byli jednak papieże, którzy powiedzieli sobie: Pan dał nam ten urząd, więc teraz będziemy z niego czerpać korzyści.

Tak, to także należy do tajemnicy historii papiestwa.

Chrześcijańska gotowość do sprzeciwu jest stale obecna w biografi i Waszej Świątobliwości. Rozpoczyna się to w domu rodzinnym, gdzie sprzeciw wobec ateistycznego systemu był rozumiany jako wyróżnik chrześcijańskiej egzystencji. Rektor z seminarium Waszej Świątobli-wości zostaje uwięziony w obozie koncentracyjnym w Dachau. Jako ksiądz rozpoczyna Wasza Świątobliwość swoją posługę w parafi i, gdzie wcześniej dwaj księża jako członkowie ruchu oporu zostali straceni przez nazistów. Podczas Soboru Wasza Świątobliwość sprzeciwia się zbyt wąskim uprawnieniom władz kościelnych. Jako biskup ostrzega Wasza Świątobliwość przed zagrożeniami związa-nymi ze społeczeństwem dobrobytu. Jako kardynał walczy Wasza Świątobliwość przeciwko obcym wierze nurtom i przebudowywaniu tego, co w chrześcijaństwie najważniejsze.

Czy ta linia postępowania ma także wpływ na to, jak kształtuje się obecny pontyfi kat?

Page 13: Światłość świata

231. Papieże nie spadają z nieba

Tak długie doświadczenie oznacza naturalnie także formowanie charakteru, kształtuje myślenie i działanie. Nie byłem oczywi-ście zawsze po prostu i z zasady przeciwko. Wiele było pięknych sytuacji zgody. Kiedy myślę o  czasach, gdy byłem księdzem w parafi i, wspominam, że chociaż czuło się już w rodzinach wpływ sekularyzującego się świata, to jednak było tyle radości we wspólnej wierze, w szkole, z dziećmi, z młodzieżą, że auten-tycznie przez tę radość jestem ciągle niesiony. Tak samo w cza-sach, gdy byłem profesorem.

Przez całe moje życie jak refren powtarza się, że chrześci-jaństwo przynosi radość, daje szerokość spojrzenia. W końcu nie do zniesienia byłoby życie kogoś, kto ciągle jest tylko przeciwko.

Równocześnie było faktem zawsze obecnym, chociaż w róż-nym stopniu, że Ewangelia sprzeciwia się potężnym systemom. Było to naturalnie szczególnie drastyczne w  czasach mojego dzieciństwa i młodości aż do końca wojny. W roku 1968 wiara chrześcijańska popadła w konfl ikt z nowym projektem społecz-nym i ciągle musiała się konfrontować z silnie oddziałującymi prądami myślowymi. Wiąże się z tym znoszenie wrogości i sta-wianie oporu. Opór i sprzeciw mają jednak służyć temu, aby ukazywać to, co pozytywne.

Według Annuario Pontifi cio, rocznika statystycznego Kościoła kato-lickiego, Wasza Świątobliwość ustanowił w samym roku 2009 osiem nowych siedzib biskupich, jedną prefekturę apostolską, dwie nowe siedziby metropolitów i  trzy wikariaty apostolskie. Liczba kato-lików wzrosła o kolejne siedemnaście milionów, o  tyle, ilu miesz-kańców liczą obecnie Grecja i Szwajcaria razem wzięte. W prawie trzech tysiącach diecezji powołał Wasza Świątobliwość stu sześć-dziesięciu dziewięciu nowych biskupów. Do tego dochodzą wszystkie audiencje, kazania, podróże, wiele podejmowanych decyzji – i przy

Page 14: Światłość świata

24 Znaki czasu

tym wszystkim napisał Wasza Świątobliwość wielkie dzieło o Jezu-sie, którego drugi tom wkrótce zostanie opublikowany. Przy swoich osiemdziesięciu trzech latach – skąd Wasza Świątobliwość bierze tyle sił?

Najpierw muszę powiedzieć, że to, co pan wyliczył, jest zna-kiem wielkiej żywotności Kościoła. Patrząc z perspektywy samej Europy, ma się wrażenie, że Kościół jest w fazie schyłkowej. Ale to tylko część całości. W innych częściach świata Kościół wzra-sta i żyje, jest pełen dynamiki. Liczba neoprezbiterów na całym świecie wzrosła w ostatnich latach, podobnie liczba seminarzy-stów. Na europejskim kontynencie mamy do czynienia tylko z pewną stroną tej rzeczywistości i nie przeżywamy wielkiej dynamiki duchowego przebudzenia, która gdzie indziej rzeczy-wiście jest widoczna i którą ciągle napotykam w moich podró-żach i poprzez wizyty biskupów.

Faktem jest, że osiemdziesięciotrzyletniego człowieka to wszystko w zasadzie przerasta. Dzięki Bogu mam wielu dobrych współpracowników. Wszystko jest wypracowywane i realizo-wane wspólnym wysiłkiem. Ufam, że dobry Bóg daje mi tyle sił, ile potrzebuję, abym mógł robić to, co konieczne. Zauważam jednak także, że sił jest coraz mniej.

Mimo to ma się wrażenie, że Papież mógłby nam także sporo poka-zać jako instruktor fi tnessu.

[Papież się śmieje]. Wątpię. Trzeba oczywiście prawidłowo zapla-nować sobie dzień i dbać o  to, aby mieć wystarczająco dużo czasu na odpoczynek, a także odpowiednio wykorzystać czas przeznaczony na pracę. Jednym słowem: trzeba uważać, aby w zdyscyplinowany sposób trzymać się rytmu dnia i wiedzieć, czemu poświęcić energię.

Page 15: Światłość świata

251. Papieże nie spadają z nieba

Czy Wasza Świątobliwość używa roweru treningowego, który pole-cił Waszej Świątobliwości wcześniejszy lekarz, doktor Buzzonetti?

Nie, wcale nie – i dzięki Bogu na razie tego nie potrzebuję.

Czyli Papież może powiedzieć jak Churchill: no sports!

Tak!

Seconda Loggia, piętro audiencji Pałacu Apostolskiego, opuszcza Wasza Świątobliwość zwykle około godziny 18, aby w swoim miesz-kaniu podczas audiencji prywatnych według stałego harmonogramu przyjmować jeszcze najważniejszych współpracowników. Od 20.45, jak czytamy, Papież ma czas wolny. Co robi Papież w wolnym czasie, zakładając, że w ogóle takim czasem dysponuje?

Tak, co on robi…? Oczywiście musi także w swoim wolnym czasie studiować akta i czytać. Zawsze pozostaje wiele do zro-bienia. Są także wspólne posiłki z domownikami: czterema kobietami ze wspólnoty „Memores Domini” i z dwoma sekre-tarzami; to są momenty odpoczynku.

Czy w papieskiej domowej wspólnocie ogląda się też razem telewizję?

Z sekretarzami oglądam wiadomości, a czasami oglądamy też jakieś DVD.

Jakie fi lmy lubi Wasza Świątobliwość?

Jest bardzo piękny fi lm o świętej Józefi nie Bakhicie, Afrykance, który ostatnio widzieliśmy. Poza tym oglądamy chętnie Don Camillo i Peppone…

Page 16: Światłość świata

26 Znaki czasu

Przy czym Wasza Świątobliwość prawdopodobnie zna już akcję fi lmu na pamięć.

[Papież się śmieje]. Niezupełnie.

Można więc spotkać Papieża także całkiem prywatnie.

Oczywiście. Z domownikami świętujemy razem Boże Narodze-nie, słuchamy muzyki i rozmawiamy. Obchodzimy imieniny i okazyjnie śpiewamy również wspólnie nieszpory.

Także więc święta obchodzimy wspólnie. Wtedy oprócz wspólnych posiłków przede wszystkim celebrujemy poranne Msze święte. To szczególnie ważny moment, w którym dzięki Jezusowi Chrystusowi wszyscy jesteśmy razem w szczególnie intensywny sposób.

Papież jest zawsze ubrany na biało. Czy niekiedy w wolnym czasie nie nosi on zamiast sutanny także swetra?

Nie. To pozostawił mi poprzedni drugi sekretarz papieża Jana Pawła II, Jego Ekscelencja Mieczysław Mokrzycki, który powie-dział: „Papież zawsze nosił sutannę, więc i Wasza Świątobli-wość musi ją nosić”.

Rzymianie poważnie się zdziwili, gdy zobaczyli na ciężarówce doby-tek Waszej Świątobliwości, z którym Wasza Świątobliwość przepro-wadzał się ze swojego mieszkania do Watykanu po wyborze na dwie-ście sześćdziesiątego czwartego następcę świętego Piotra. Czy Wasza Świątobliwość urządził własnymi meblami papieskie apartamenty?

W każdym razie pokój do pracy. Ważne było dla mnie, aby urzą-dzić go w taki sposób, w  jaki „rósł” przez wiele dziesięcioleci.

Page 17: Światłość świata

271. Papieże nie spadają z nieba

W roku 1954 kupiłem sobie biurko i pierwsze regały na książki. Później całość stopniowo urosła. Tam są wszystkie moje książki, znam tam każdy kąt i wszystko ma swoją historię. Tak więc pokój do pracy wziąłem ze sobą w całości. Reszta pomieszczeń została wyposażona meblami papieskimi.

Ktoś zauważył, że Wasza Świątobliwość jest najwyraźniej przy-wiązany do solidnych zegarków. Wasza Świątobliwość nosi zegarek marki Junghans z lat sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych.

Należał do mojej siostry i zapisała mi go w spadku. Gdy umarła, zegarek odziedziczyłem po niej.

Papież nie ma nawet własnego portfela, nie mówiąc już o koncie w banku. Czy to prawda?

Tak, zgadza się.

Czy otrzymuje przynajmniej więcej pomocy i pociechy „z góry” niż, powiedzmy, zwykły śmiertelnik?

Nie tylko z góry. Dostaję wiele listów od zwykłych ludzi, od sióstr zakonnych, od matek, ojców, dzieci, w których życzą mi odwagi. Piszą: „Modlimy się za Ciebie, nie bój się, kochamy Cię”. Dodają też pieniądze i inne małe prezenty...

Papież otrzymuje prezenty w postaci pieniędzy?

Nie dla mnie osobiście, lecz aby móc pomagać innym. Jest to dla mnie bardzo poruszające, że zwykli ludzie coś ofi arują i mówią mi: „Wiem, że Wasza Świątobliwość wiele pomaga, i  ja chcę także trochę się do tej pomocy dołożyć”. Tak więc przychodzą

Page 18: Światłość świata

28 Znaki czasu

pociechy najróżniejszego rodzaju. Są nimi też na przykład śro-dowe audiencje z poszczególnymi spotkaniami. Przychodzą listy od starych przyjaciół, niektórzy od czasu do czasu także mnie odwiedzają, co oczywiście stało się trudniejsze. Ponieważ także ciągle czuję wsparcie „z góry”, przeżywam bliskość Pana podczas modlitwy lub widzę jaśniejące piękno wiary, czytając Ojców Kościoła, można powiedzieć, że jest mi dostępna cała gama wszelkich pocieszeń.

Czy wiara Waszej Świątobliwości zmieniła się od czasu, gdy Wasza Świątobliwość jako najwyższy pasterz stał się odpowiedzialny za Kościół? Czasami ma się wrażenie, jakby była teraz bardziej tajem-nicza, mistyczna.

Nie jestem mistykiem. Jest jednak prawdą, że będąc papie-żem, ma się o wiele więcej okazji do modlitwy i do całkowi-tego oddawania się Bogu. Widzę bowiem, że prawie wszystko, co muszę robić, jest czymś, czego sam w ogóle nie potrafi ę. Chociażby przez to jestem, że tak powiem, zmuszony, aby oddać się w ręce Pana i powiedzieć Mu: „Uczyń to Ty, jeśli tego chcesz!”. W tym sensie modlitwa i kontakt z Bogiem są teraz bardziej konieczne i, jeszcze bardziej niż wcześniej, naturalne i oczywiste.

Mówiąc po świecku: czy jest coś takiego jak jakaś „gorąca linia” do nieba, albo może coś w stylu „łaski urzędu”?

Tak, czasami się to czuje. W takim sensie, że: oto teraz mogę zrobić coś takiego, co wcale nie pochodzi ode mnie. Oddaję się Panu i zauważam: tak, widać tu pomoc, dzieje się coś, co nie jest ode mnie. W tym znaczeniu z pewnością istnieje coś takiego jak doświadczanie łaski urzędu.

Page 19: Światłość świata

291. Papieże nie spadają z nieba

Któregoś razu Jan Paweł II opowiedział, że pewnego dnia jego ojciec wręczył mu książeczkę z Modlitwą do Ducha Świętego i zachęcił do jej codziennego odmawiania. Papież stopniowo zrozumiał słowa Jezusa, że prawdziwi czciciele to ci, którzy modlą się „w Duchu i w Prawdzie”. Co to znaczy?

To miejsce w Ewangelii według świętego Jana, rozdział 4, jest proroctwem takiej modlitwy, która nie jest związana ze świąty-nią, już nie potrzebuje zewnętrznych budowli i jest modlitwą we wspólnocie Ducha Świętego i w prawdzie Ewangelii, we wspól-nocie z Chrystusem; gdzie nie potrzeba już widzialnej świątyni, ale nowej wspólnoty ze Zmartwychwstałym Panem. Pozostaje to ciągle ważne, gdyż oznacza także wielką zmianę w perspek-tywie historii religii.

A jak modli się papież Benedykt?

Co się tyczy papieża, to jest on także jedynie prostym żebrakiem przed Bogiem – nawet bardziej niż wszyscy inni ludzie. Oczy-wiście modlę się przede wszystkim do naszego Pana, z którym mnie po prostu łączy, powiedzmy, stara znajomość. Ale przy-wołuję także świętych. Jestem zaprzyjaźniony z Augustynem, Bonawenturą, Tomaszem z Akwinu. Do takich świętych mówi się: „Pomóżcie!”. W każdym razie ważnym punktem odniesienia jest zawsze Matka Boża. W tym sensie zagłębiam się we wspól-notę świętych. Z nimi, przez nich wzmocniony, rozmawiam też z dobrym Bogiem, przede wszystkim prosząc, ale też dziękując – albo po przyjacielsku, całkiem po prostu.

Page 20: Światłość świata

2

Skandal nadużyć seksualnych

Pontyfi kat Benedykta XVI rozpoczął się falą zachwytów. „Jego wybór jest dobrą nowiną” – ogłosił nawet przywódca postkomu-nistów we Włoszech. Papież miał żywić, według Massima d’Alemy, „sympatię dla ludzi z  intelektem i kulturą”. W swoim pierwszym roku urzędowania nowy Ojciec Święty zgromadził na placu świętego Piotra prawie cztery miliony ludzi, dwa razy tyle co jego poprzednik w swoim pierwszym roku. Pierwsza encyklika rozeszła się w samych Włoszech w  trzech milionach egzemplarzy. Na Światowy Dzień Rodziny do hiszpańskiej Walencji przybyło milion ludzi, aby razem z Papieżem modlić się i świętować. Powodzenie trwało. „Od Habe-mus papam 19 kwietnia w Rzymie – tak donosił »Der Spiegel« – nie ustaje przychylność opinii publicznej dla papieża Benedykta XVI alias Josepha Ratzingera”.

Czy ten sukces zaskoczył albo może nawet przestraszył Waszą Świątobliwość?

Tak, pod pewnym względem tak. Ale wiedziałem: to nie jest moje dzieło. Było widoczne, że Kościół jest pełen życia. Cierpie-nie Jana Pawła II i  jego śmierć to wydarzenia, które – można

Page 21: Światłość świata

312. Skandal nadużyć seksualnych

powiedzieć – dotknęły cały Kościół, a nawet całą ludzkość. Przy-pominamy sobie wszyscy, jak cały plac świętego Piotra, jak cały Rzym był pełen ludzi. Poprzez to została w pewnym stopniu stworzona nowa świadomość papieża i Kościoła, która w natu-ralny sposób wywołała pytanie: Kim jest ten nowy? Jak – po tym tak wielkim papieżu  – ktoś będzie umiał sprawić, aby chciało się go słuchać i go poznawać?

Poza tym istnieje zawsze pozytywny efekt związany z nowoś-cią, z innym stylem. Tak więc byłem wdzięczny i szczęśliwy, że tak jest nadal, że to pozytywne przyjęcie trwa. Zarazem byłem zaskoczony, że jest tak wielkie i tak żywe. Było jednak dla mnie jasne: wszystko to pochodzi z wewnętrznej spójności z poprzed-nim pontyfi katem i z życia zawsze obecnego w Kościele.

Cztery lata rządził Wasza Świątobliwość szczęśliwie. Jak określa to starożytna formuła, był Wasza Świątobliwość: feliciter regnans. Nowy papież rozszerzył przestrzeń liturgiczną przez ponowne dopuszczenie do sprawowania Mszy według liturgii trydenckiej. W  ramach ekumenii ogłosił cel doprowadzenia do pełnej jedności z prawosławiem, a do jej osiągnięcia Kościołowi nigdy przez ostat-nie tysiąc lat nie było bliżej. Dzięki swojej postawie wobec grzechów przeciwko środowisku naturalnemu, niesprawiedliwości i wojnie mógłby stać się członkiem Partii Zielonych. Pasowałby dobrze do lewicy przez swoją krytykę bezwzględnego kapitalizmu, który coraz bardziej powiększa przepaść pomiędzy biednymi i bogatymi. Można odczuć rewitalizację Kościoła, nową świadomość.

Udało się Waszej Świątobliwości to, czego po takim olbrzymie jak Wojtyła nikt nie uważał za możliwe, a mianowicie: płynna zmiana pontyfi katu.

To był oczywiście dar. Pomógł powszechnie znany fakt, że Jan Paweł II darzył mnie sympatią, że istniało pomiędzy nami

Page 22: Światłość świata

32 Znaki czasu

głębokie porozumienie. A także to, że ja traktuję siebie jako jego dłużnika, który próbuje swoją skromną postawą kontynuować to, co czynił wielki Jan Paweł II.

Pomiędzy sprawami, przez które wywołujemy sprzeciw i stajemy w ogniu krytyki, są oczywiście i  tematy leżące na sercu całemu światu i przez ten świat są pozytywnie przyjmo-wane. Mój poprzednik zyskiwał zawsze wielkie zrozumienie i poparcie jako obrońca praw człowieka, pokoju i wolności. Te tematy pozostały. Papież jest i dzisiaj jak najbardziej zobowią-zany, aby wszędzie występować w obronie praw człowieka, bo jest to wewnętrzną konsekwencją wiary w to, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże i  że jest powołany przez Boga. Papież jest zobowiązany, aby walczyć o pokój, wal-czyć przeciwko przemocy i zagrożeniu wojną. Jest wewnętrznie zobowiązany, aby walczyć o zachowanie i szanowanie stworze-nia, aby występować przeciwko jego niszczeniu.

Jest więc z natury rzeczy wiele tematów, o których można powiedzieć, że są bliskie nowoczesnej moralności. Nowoczesność nie jest zbudowana tylko z elementów negatywnych. Gdyby tak było, nie mogłaby dłużej istnieć. Niesie w sobie wielkie moralne wartości, które pochodzą także z chrześcijaństwa i właśnie przez chrześcijaństwo zostały jako wartości wszczepione w świado-mość rodzaju ludzkiego. Tam gdzie są one bronione – a muszą one być bronione przez papieża – istnieje szerokie poparcie. To nas cieszy. Nie może to jednak wprowadzać w błąd co do tego, że istnieją inne tematy, które powodują sprzeciw.

Liberalny monachijski teolog Eugen Biser już teraz zalicza Waszą Świątobliwość „do najbardziej znaczących papieży historii”. Według niego wraz z Benedyktem XVI rozpoczyna się Kościół, w którym Chrystus poprzez zaproszenie do doświadczania Boga „mieszka w ludzkich sercach”.

Page 23: Światłość świata

332. Skandal nadużyć seksualnych

Nagle jednak karta się odwraca. Przypominamy sobie kazanie Waszej Świątobliwości na objęcie urzędu 24 kwietnia 2005 roku, w którym Wasza Świątobliwość powiedział: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekał strachliwie przed wilkami”. Czy Wasza Świątobli-wość przeczuwał, że ten pontyfi kat będzie oznaczał także podążanie bardzo trudną drogą?

Spodziewałem się tego. Ale najpierw trzeba zaznaczyć, że póki papież żyje, trzeba być bardzo ostrożnym w kwestii uszerego-wania go jako znaczącego lub pozbawionego znaczenia. Dopiero po upływie jakiegoś czasu widzi się, jaką pozycję zajmuje ktoś w całości historii. A że nie ciągle będzie trwała miła atmosfera, było oczywiste, zważywszy na całą konstelację naszego świata, z wszystkimi wielkimi niszczącymi siłami, z przeciwieństwami, które w świecie występują, z zagrożeniami i błędnymi drogami. Gdyby trwało wyłącznie poparcie, musiałbym siebie poważnie zapytać, czy rzeczywiście przepowiadam Ewangelię w całości.

Zdjęcie w styczniu 2009 ekskomuniki z czterech biskupów należą-cych do Bractwa świętego Piusa to pierwsze pęknięcie. Będziemy jesz-cze na ten temat mówić, także o godnym uwagi tle tego wydarzenia. Za jednym zamachem ten tak wcześniej wychwalany papież, o któ-rym mówiło się, że wywołuje prawdziwą „gorączkę Benedykta”, stał się „nieszczęsnym papieżem”, kimś, kto ma przeciwko sobie połowę świata.

Komentarze są katastrofalne. „Neue Zürcher Zeitung” ma powód, aby wobec z niczym nieporównywalnej antypapieskiej kampanii medialnej mówić o  „agresywnym braku wyczucia” dziennikarzy. Żydowsko-francuski fi lozof Bernard-Henri Lévy zauważa, że gdy tylko rozmowa schodzi na Benedykta XVI, „dyskusję opanowują przesądy, nierzetelność, a nawet całkowita dezinformacja”.

Czy zdjęcie ekskomuniki było błędem?

Page 24: Światłość świata

34 Znaki czasu

Tu chyba trzeba coś powiedzieć na temat samego zdjęcia eks-komuniki, gdyż jest w tej kwestii niesamowicie wiele błędów rozpowszechnionych także przez uczonych teologów. Nie jest tak, jak to wielokrotnie było przedstawiane, że ci czterej biskupi zostali ekskomunikowani ze względu na swoją negatywną postawę wobec Drugiego Soboru Watykańskiego. W  rzeczy-wistości zostali ekskomunikowani, ponieważ przyjęli święcenia biskupie bez papieskiego pozwolenia. Zadziałał zatem obowią-zujący w  tym wypadku kanon, który był już obecny w sta-rożytnym prawie Kościoła. Według niego karze ekskomuniki podlega każdy, kto bez papieskiego pozwolenia święci innych biskupów, a także ci, którzy dają się w ten sposób wyświęcić. Zostali więc ekskomunikowani, bo wystąpili przeciwko pry-matowi. Analogiczna sytuacja istnieje w Chinach, gdzie także biskupi byli święceni bez papieskiego pozwolenia i dlatego też nie byli w pełnej jedności z papieżem.

Jest tak, że gdy taki biskup uzna zarówno w ogólności, jak i w szczególności prymat aktualnie urzędującego papieża, eks-komunika zostaje zdjęta, gdyż nie jest już uzasadniona. Tak robimy w Chinach – i mamy nadzieję przez to powoli zlikwi-dować podział – i tak też postępowaliśmy w tych tu przywo-łanych przypadkach. Krótko: zostali ekskomunikowani tylko z jednego powodu, a mianowicie dlatego, że zostali wyświęceni bez papieskiego pozwolenia; i z jednego powodu została z nich zdjęta ekskomunika  – bo wyrazili uznanie władzy papieża, nawet jeśli nie we wszystkich punktach się z nim zgadzają.

Jest to samo w  sobie całkiem normalne postępowanie prawne. Przy czym muszę powiedzieć, że w  tym wypadku zawiodło nasze biuro prasowe. Nie zostało w wystarczający sposób wyjaśnione, dlaczego ci biskupi zostali ekskomuniko-wani i dlaczego teraz musieli zostać, z  całkowicie prawnych powodów, uwolnieni od ekskomuniki.

Page 25: Światłość świata

352. Skandal nadużyć seksualnych

W opinii publicznej powstało wrażenie, że Rzym obchodzi się bardzo pobłażliwie z prawicowymi i konserwatywnymi ugrupowaniami, podczas gdy lewicowi i liberalni protagoniści szybko zmuszani są do milczenia.

Chodzi tu po prostu o  jasną sytuację prawną. Drugi Sobór Watykański nie wchodził tu w ogóle w grę. Także żadna inna teologiczna kwestia. Wraz z uznaniem prymatu papieża biskupi ci zostali, patrząc z prawnego punktu widzenia, uwolnieni od ekskomuniki, co nie oznaczało ani nadania im w Kościele jakichś urzędów, ani zaakceptowania ich podejścia do Drugiego Soboru Watykańskiego.

Powtórzmy więc: Nie ma różnego traktowania prawicowych i lewi-cowych ugrupowań?

Nie. Wszystkich wiąże to samo kościelne prawo i ta sama wiara. Wszyscy cieszą się też tymi samymi wolnościami.

Przypadkiem Williamsona jeszcze zajmiemy się bliżej. Dokładnie rok później nadciągnęły nad Kościół katolicki naj-

ciemniejsze chmury. Jak z głębokiej otchłani wyszły z przeszłości na światło dzienne niepoliczone i niepojęte przypadki seksualnych nadużyć popełnianych przez księży i osoby zakonne. Chmury te rzu-ciły cień na Stolicę Piotrową. Nikt już nie mówi o moralnej instan-cji świata, jak miano w zwyczaju określać papieża. Jak wielki jest ten kryzys? Czy jest on rzeczywiście, jak się czasami czyta, jednym z największych w historii Kościoła?

Tak, to jest wielki kryzys, trzeba to przyznać. Był on dla nas wszystkich wstrząsem. Nagle tak wiele brudu. To było rzeczy-wiście prawie jak krater wulkanu, z którego nagle wydobywają

Page 26: Światłość świata

36 Znaki czasu

się ogromne chmury pyłu, wszystko zaciemniającego i zabru-dzającego. Kapłaństwo okazało się nagle miejscem hańby a każdy ksiądz stał się podejrzany. Niektórzy księża tłumaczyli, że nie mają już odwagi podać dziecku ręki, nie mówiąc o wyjeździe z dziećmi na wakacyjny obóz.

Dla mnie sprawa nie pojawiła się całkiem niespodziewanie. W Kongregacji Nauki Wiary miałem już do czynienia z przy-padkami amerykańskimi; widziałem też, jak rozwija się sytua cja w Irlandii. Ale taka skala problemu była mimo wszystko nie-samowitym szokiem. Od mojego wyboru na Stolicę Piotrową spotykałem się wielokrotnie z ofi arami nadużyć seksualnych. Trzy i pół roku wcześniej, w październiku 2006 roku, zwróci-łem się w przemówieniu do irlandzkich biskupów z żądaniem, aby prawda wyszła na jaw, aby zrobić wszystko, co konieczne, żeby się tego rodzaju okropne przestępstwa nie powtarzały, aby uwzględniać zasady sprawiedliwości i prawa oraz, przede wszystkim, nieść uzdrowienie ofi arom.

Widząc tak zbrukane kapłaństwo, a tym samym cały Koś-ciół katolicki zraniony w czymś dla niego najgłębszym – z tym trzeba było się rzeczywiście uporać. Ale ważne było też, aby równocześnie nie stracić jasnego spojrzenia na dobro, które jest w Kościele, i żeby te okropne rzeczy go nie przysłoniły.

Przypadki molestowania w obrębie Kościoła są gorsze niż gdziekol-wiek indziej. Kto otrzymuje wyższe święcenia, ten także musi spro-stać wyższym wymaganiom. Już na początku wieku, jak Wasza Świątobliwość powiedział, było wiadomo o  serii takich przypad-ków w Stanach Zjednoczonych. Po raporcie Ryana także w  Irlan-dii ukazała się ogromna skala seksualnych nadużyć i Kościół sta-nął w kolejnym kraju przed potężnym problemem. „Całe pokolenia potrwa – mówi irlandzki kapłan zakonny Vincent Twomey – aby dojść z tym do ładu”.

Page 27: Światłość świata

372. Skandal nadużyć seksualnych

W Irlandii problem jest bardzo specyfi czny – mamy tam do czy-nienia z tak zwanym zamkniętym katolickim społeczeństwem, które pozostało wierne swojej wierze pomimo trwających setki lat prześladowań, jednak także w nim mogły zakorzenić się pewne postawy. Nie czas teraz analizować wszystkich szcze-gółów. Kraj, który dał światu tylu misjonarzy, tylu świętych, który w historii misji stoi także u początków wiary w Niem-czech, widzieć teraz w takiej sytuacji – to wstrząsające i przy-gnębiające. Przede wszystkim dla samych katolików w Irlandii, gdzie przecież jest wielu dobrych księży. Trzeba gruntownie zbadać, jak mogło do tego dojść, a równocześnie zastanowić się, co można zrobić, żeby coś takiego nigdy już się nie zdarzyło.

Ma pan rację: to szczególnie ciężki grzech, gdy ktoś, kto ma pomagać ludziom w drodze do Boga, komu na tej drodze powierza się dziecko, zamiast prowadzić je do poznania Boga, molestuje je i od Boga odwodzi. Przez to wiara jako taka staje się nieprzekonująca, a Kościół nie może wiarygodnie przedstawiać się jako ten, który głosi Jezusa Chrystusa.

Wszystko to zaszokowało nas i dogłębnie mną wstrząsnęło. Pan powiedział nam jednak, że w pszenicy będą także i chwa-sty, ale zasiew, Jego zasiew, dalej będzie rósł. Na tym opiera się nasza nadzieja.

Wstrząsające są nie tylko nadużycia, ale też sposób podejścia do nich. Same czyny były przez dziesiątki lat tuszowane i przemilczane. To całkowite bankructwo dla instytucji, która słowo „miłość” ma wypi-sane na sztandarach.

Arcybiskup Dublina powiedział mi w tym kontekście coś bar-dzo interesującego. Mówił, że kościelne prawo karne funkcjo-nowało aż do późnych lat pięćdziesiątych; nie było wprawdzie doskonałe – wiele można krytykować – ale mimo wszystko

Page 28: Światłość świata

38 Znaki czasu

było stosowane. Jednak od połowy lat sześćdziesiątych prze-stano po prostu je stosować. Panowało przekonanie, że Kościół nie może już być Kościołem prawa, ale Kościołem miłości; nie powinien więc karać. W ten sposób zlikwidowano świadomość, że kara może być także aktem miłości. Doszło wtedy także do osobliwego zaciemnienia myślenia wielu całkiem dobrych ludzi.

Dzisiaj musimy się na nowo uczyć, że miłość do grzesznika i miłość do ofi ary stoją we właściwym stosunku, gdy karze się grzesznika w możliwej i odpowiedniej formie. W przeszłości doszło do takiej przemiany świadomości, a przez tę przemianę nastąpiło niezrozumienie prawa i konieczności kary – w końcu też zawężenie pojęcia miłości, która nie jest tylko byciem miłym i uprzejmym, lecz także byciem w prawdzie. A prawdą jest także to, że trzeba karać tych, którzy zgrzeszyli przeciwko prawdziwej miłości.

W Niemczech doszło do lawiny odkrytych przypadków nadużyć seksualnych, bo Kościół sam je zaczął wyjawiać opinii publicznej. O pierwszych przypadkach doniosło kolegium jezuitów w Berlinie, ale bardzo szybko dowiedziano się także o podobnych wydarze-niach w innych instytucjach, nie tylko katolickich. Dlaczego jednak odkrycia z Ameryki i z Irlandii nie stały się okazją, aby natychmiast przebadać inne kraje i nawiązać kontakty z ofi arami – a także aby tym samym wykluczyć sprawców, którzy być może ciągle jeszcze są aktywni?

W Ameryce zareagowaliśmy natychmiast z  odnowionymi, zaostrzonymi normami. Ponadto została usprawniona współ-praca pomiędzy świeckim i kościelnym wymiarem sprawiedli-wości. Czy było zadaniem Rzymu w specjalny sposób powie-dzieć wszystkim krajom: Zobaczcie, czy i u was takie sprawy się nie zdarzają? Być może powinniśmy tak zrobić. Dla mnie

Page 29: Światłość świata

392. Skandal nadużyć seksualnych

było w każdym razie zaskoczeniem, że nadużycia seksualne istniały w takiej skali także w Niemczech.

To, że prasa i telewizja zajmują się intensywnie tą sprawą, pomaga w jej wyjaśnieniu, które jest na tyle ważne, że nie można z niego zrezygnować. Ideologicznie zabarwiona jednostronność i agresyw-ność niektórych mediów przyjmuje jednak formę wojny propagan-dowej, która całkowicie straciła wszelką miarę. Nie zważając na to, Papież stawia sprawę jasno: „Największe prześladowanie Koś-cioła nie pochodzi od zewnętrznych wrogów, ale wyrasta z grzechów w samym Kościele”.

Nie można było przeoczyć, że nie tylko czyste pragnienie prawdy napędzało rewelacje prasy, ale także była w tym radość ze skompromitowania i zdyskredytowania Kościoła. Pomimo to zawsze musi być jasne, że o ile jest to prawda, musimy być wdzięczni za każde wyjaśnienie. Prawda połączona z właściwie rozumianą miłością jest wartością numer jeden. W końcu media nie mogłyby w ten sposób informować, gdyby w samym Koś-ciele nie było zła. Tylko dlatego że w Kościele było zło, mogło ono przez innych zostać przeciw Kościołowi wykorzystane.

Ernst-Wolfgang Böckenförde, były niemiecki sędzia konstytucyjny, powiedział: „Słowa, których papież Benedykt użył przed laty w USA i  teraz w  liście do katolików irlandzkich, nie mogły być ostrzejsze”*. Właściwym powodem wieloletniego utrzymywania się fałszywego kierunku rozwoju miałoby być głęboko zakorzenione działanie „w interesie Kościoła”. Dobro i znaczenie Kościoła mia-łyby stać ponad wszystkim. Dobro ofi ar natomiast schodzi w ten

* Por. fragmenty z  listu pasterskiego Benedykta XVI do irlandzkiego Kościoła z 19 marca 2010 w Dodatku.

Page 30: Światłość świata

40 Znaki czasu

sposób na drugi plan, chociaż to właśnie ofi ary jako pierwsze potrzebują obrony ze strony Kościoła.

Analiza nie jest oczywiście łatwa. Co oznacza działanie „w inte-resie Kościoła”? Dlaczego wcześniej nie reagowano w ten sam sposób jak dzisiaj? Także prasa nie atakowała tych spraw, świa-domość była wtedy inna. Wiemy, że właśnie same ofi ary odczu-wają wielki wstyd i niekoniecznie od razu chcą być ciągnięte do światła. Większość z nich dopiero po upływie dziesiątków lat była zdolna do mówienia o tym, co z nimi się działo.

Ważne, po pierwsze, jest, aby przygarnąć ofi ary i zrobić wszystko, by im pomóc i umacniać je w procesie uzdrowienia; po drugie, aby uniknąć takich czynów przez właściwy wybór kandydatów do kapłaństwa; po trzecie, aby ukarać sprawców i uniemożliwić im powtarzanie tych występków. Jak dalece mają być tego typu przypadki upublicznione, jest to, jak myślę, inne pytanie, na które w różny sposób można udzielić odpo-wiedzi, w zależności od stadiów rozwoju świadomości opinii publicznej.

Nie może być jednak tak, że się te sprawy zamiata pod dywan, nie chce się ich widzieć i pozwala się sprawcom nadal działać. Konieczna jest czujność Kościoła, kary dla tych, którzy zawiedli, i przede wszystkim wykluczenie możliwości ich dalszego kon-taktu z dziećmi. Najważniejsza jest, jak zostało już powiedziane, miłość do ofi ar, staranie, aby mogły doświadczyć dobra, aby im pomóc w przepracowaniu tego, co przeżyły.

Wasza Świątobliwość wypowiedział się w sprawie nadużyć seksu-alnych przy różnych okazjach, na przykład we właśnie przywo-łanym liście pasterskim do katolików Irlandii. Jednak nie nikną takie nagłówki, jak: „Papież milczy w  sprawie seksualnych nad-użyć”, „Papież ucieka w milczenie”, „Papież milczy o seksualnych

Page 31: Światłość świata

412. Skandal nadużyć seksualnych

skandalach w Kościele katolickim”. Czy nie powinno się niektórych rzeczy mówić jeszcze częściej i jeszcze głośniej w tym tak głośnym i niedosłyszącym świecie?

Można się nad tym oczywiście zastanawiać. Myślę, że w  tej kwestii zostało powiedziane wszystko, co istotne. To bowiem, co zostało powiedziane Irlandii, nie odnosi się tylko do tego kraju. O tyle więc słowo Kościoła i papieża było całkowicie jasne, nie-pozostawiające wątpliwości i wszędzie słyszalne. W Niemczech musimy najpierw oddać głos biskupom. Można jednak zawsze pytać, czy papież nie powinien mówić jeszcze częściej. Nie zdo-będę się teraz na rozstrzygnięcie tej kwestii.

Ale w końcu musi Wasza Świątobliwość rozstrzygnąć. Lepsza komu-nikacja prawdopodobnie polepszyłaby sytuację.

Tak, to jest racja. Uważam jednak, że z  jednej strony to, co istotne, rzeczywiście zostało powiedziane. A że to nie dotyczy tylko Irlandii, było właściwie jasne. Z drugiej strony, jak już mówiłem, głos należy najpierw oddać biskupom. Dlatego nie było błędem trochę poczekać.

Główna część tych przypadków dotyczy dziesiątków lat wstecz. Obciążają one jednak pontyfi kat Waszej Świątobliwości. Czy Wasza Świątobliwość myślał o rezygnacji?

Nie można uciekać, gdy coś poważnie zagraża. Dlatego na pewno nie jest to moment, aby ustępować. Właśnie w takich chwilach trzeba wytrwać i przetrzymać trudne sytuacje. Takie jest moje zdanie. Ustępować można w momencie spokojnym albo gdy już po prostu nie daje się rady. Nie można jednak w nie-bezpieczeństwie uciec i powiedzieć, aby ktoś inny się tym zajął.

Page 32: Światłość świata

42 Znaki czasu

Czy jest więc wyobrażalna sytuacja, w której Wasza Świątobliwość widzi uzasadnienie rezygnacji papieża?

Tak. Gdy papież wyraźnie widzi, że fi zycznie, psychicznie i duchowo nie może już dłużej poradzić sobie ze swoim urzę-dem, wtedy ma on prawo, a w niektórych sytuacjach nawet obowiązek, zrezygnować.

Kto w tamtych dniach śledził doniesienia mediów, musiał odnieść wrażenie, że Kościół katolicki to jeden wielki system niesprawiedli-wości i seksualnych nadużyć. Strzela się jak z pistoletu tezą, że ist-nieje bezpośredni związek pomiędzy katolicką nauką o seksualności, celibatem i molestowaniem. Nie zauważa się, że podobne sytuacje zdarzały się w niekatolickich instytucjach. Według kryminologa Christiana Pfeiffera tylko 0,1 procent sprawców przestępstw seksu-alnych pochodzi z kręgu ludzi związanych zawodowo z Kościołem katolickim. Według amerykańskiego raportu rządowego w Stanach Zjednoczonych w roku 2008 udział księży uwikłanych w przypadki pedofi lii to 0,03 procent. Protestancki „Christian Science Monitor” opublikował studium, według którego protestanckie Kościoły Ame-ryki są dotknięte tym problemem w o wiele wyższym stopniu.

Czy Kościół katolicki jest w kwestii nadużyć seksualnych w inny sposób postrzegany i oceniany?

Właściwie udzielił już pan sobie odpowiedzi. Gdy widzi się rze-czywiste proporcje, nie upoważnia nas to wprawdzie do tego, aby nie dostrzegać problemu lub go minimalizować, musimy jednak stwierdzić, że w tych sprawach nie chodzi o coś specy-fi cznego dla katolickiego kapłaństwa albo Kościoła katolickiego. Są one niestety po prostu zakotwiczone w grzesznej kondycji człowieka – obecnej także w Kościele katolickim – która dopro-wadziła do tak strasznych rezultatów.

Page 33: Światłość świata

432. Skandal nadużyć seksualnych

W każdym razie ważne jest, aby nie stracić perspektywy całego dobra, które dokonuje się dzięki Kościołowi, i aby nie przestać zauważać, jak wielu ludziom pomaga się w cierpieniu, jak wielu chorych i dzieci wspiera się towarzyszącą obecnością, jak wiele udziela się pomocy. Myślę, że nie powinniśmy minimalizować tego, co złe, i musimy to uznać, cierpiąc z tego powodu, ale też trzeba, abyśmy byli wdzięczni Kościołowi katolickiemu i ukazy-wali, jak wiele światła z niego płynie. Gdyby go nie było, dopro-wadziłoby to do upadku całych konfi guracji życia społecznego.

A mimo to wielu ludziom jest w tych dniach ciężko wytrwać w Kościele. Czy Wasza Świątobliwość może zrozumieć tych, którzy w ramach protestu występują z Kościoła?

Mogę to zrozumieć. Myślę tu przede wszystkim o samych ofi a-rach. Mogę zrozumieć, jak ciężko jest im jeszcze wierzyć, że Koś-ciół to źródło dobra, że zapośrednicza on światło Chrystusa, że pomaga żyć. I również inni, którzy mają tylko negatywny obraz, nie widzą już całego, żyjącego Kościoła. Tym bardziej musi się on starać, aby pomimo wszystkich złych rzeczy to, co w nim żywe i wielkie, na nowo uczynić widocznym.

Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary Wasza Świątobliwość zaraz po ujawnieniu przypadków nadużyć w USA opublikował wytyczne, jak postępować z  takimi sprawami. Chodzi w nich także o współpracę z państwowym wymiarem sprawiedliwości i o perspektywę podjęcia środków prewencyjnych oraz unikanie wszelkiego tuszowania spraw. Wytyczne te zostały w roku 2003 dodatkowo zaostrzone. Jakie kon-sekwencje Watykan wyciągnie z ostatnio ujawnionych przypadków?

Wytyczne te zostały teraz raz jeszcze przepracowane i niedawno wydane w ostatniej wersji. Dokument ten ciągle jest doskonalony

Page 34: Światłość świata

44 Znaki czasu

pod wpływem nabytych doświadczeń, aby jeszcze lepiej, dokład-niej i bardziej prawidłowo móc reagować na te sytuacje. Nie wystarczy tu jednak samo prawo karne. Odpowiednio zająć się tymi przypadkami od strony prawa to jedna rzecz. Drugą rzeczą jest troska o to, aby one się nigdy więcej nie zdarzały. W tym celu nakazaliśmy przeprowadzić wielką wizytację seminariów w Ameryce. Tam też były najwyraźniej uchybienia, także nie-wystarczająco dokładnie sprawdzono młodych ludzi, którzy być może wydawali się mieć pewne uzdolnienia do pracy z mło-dzieżą oraz pewne religijne predyspozycje, jednak trzeba było stwierdzić, że nie nadają się do kapłaństwa.

Zapobieganie jest więc także ważnym sektorem działal-ności. Do tego dochodzi konieczność pozytywnego wycho-wania do prawdziwej czystości i do właściwego obchodze-nia się z własną seksualnością i z seksualnością innych. Jest tu także wiele do rozwinięcia na płaszczyźnie teologicznej i wiele do zrobienia w celu stworzenia odpowiedniego klimatu. W sprawę powołań powinna się angażować zawsze cała wspól-nota wierzących, wspólnie myśląc i działając, a także uważnie obserwując poszczególnych ludzi. Wspólnota z jednej strony prowadzi i niesie, a z drugiej – pomaga rozpoznawać przeło-żonym, czy konkretne osoby nadają się do stanu duchownego czy też nie.

Musi być to więc cały pakiet środków – prewencyjnych oraz takich, które pozwalają reagować na bieżąco – a w końcu także pozytywnych działań stwarzających duchowy klimat, w któ-rych te nieprawidłowości będą mogły zostać przezwyciężone i w miarę możliwości całkowicie wykluczone.

Ostatnio na Malcie Wasza Świątobliwość rozmawiał z wieloma ofi arami seksualnych nadużyć. Jedna z nich, Joseph Magro, powie-działa po spotkaniu: „Papież płakał ze mną, chociaż nie ma żadnej

Page 35: Światłość świata

452. Skandal nadużyć seksualnych

jego winy w tym, co mi się przydarzyło”. Co mógł Wasza Świąto-bliwość powiedzieć ofi arom?

Właściwie nie mogłem powiedzieć im nic szczególnego. Mogłem powiedzieć, że bardzo głęboko mnie to dotyka. Że cierpię razem z nimi. I nie były to tylko słowa, lecz rzeczywiście tak czułem w sercu. Mogłem im powiedzieć, że Kościół uczyni wszystko, żeby to się nigdy więcej nie wydarzyło, i że chcemy im pomóc, na ile potrafi my. A w końcu, że obejmujemy je swoją modlitwą i prosimy, aby nie straciły wiary w Chrystusa jako prawdziwe światło, a także zachowały wiarę w żywą wspólnotę Kościoła.

Page 36: Światłość świata

Cena detal. 29,90 złISBN 978-83-240-1504-7

9 788324 015047

Benedykt XVI odważnie o grzechach Kościoła.Wywiad, który wstrząsnął opinią społeczną na całym świecie.

Papież pytany o:– sekularyzację Europy Zachodniej,– etykę seksualną,– molestowanie dzieci przez duchownych,– zdjęcie ekskomuniki z biskupów lefebrystów,– sposób odnalezienia się Kościoła we współczesnym świecie zaskakuje szczerością, burzy wizerunek „pancernego kardynała”.

Poznajemy Benedykta XVI nie tylko jako przywódcę Kościoła katolickiego, ale też jako człowieka, który ujmująco opowiada o niełatwym wejściu w rolę papieża i zderzaniu się z częstą krytyką pod własnym adresem. Wspomina pielgrzymki i ostatnie spotkania z Janem Pawłem II.

Peter Seewald (ur. 1954) – niemiecki dziennikarz i pisarz. Autor przetłumaczonych na szesnaście języków wywiadów z Josephem Ratzingerem, obecnym papieżem Benedyktem XVI – Sól ziemi oraz Bóg i świat. Pod wpływem tych rozmów powrócił wraz z rodziną do Kościoła katolickiego.

Benedykt XVI_Swiatlosc swiata_broszura_OK.indd 1 2010-12-21 09:55:41