4
sobota 27 sierpnia 2016 r. Bo w Kudowie jest w modzie iść w korowodzie Komu bliskie są wspaniałe, wielobarwne stroje, koronki, tiur- niury, aksamity, atmosfera ulicznych parad, muzyka orkiestry dętej oraz występy mażoretek, ten koniecznie musi wziąć udział w Korowodzie Moniuszkowskim. -1- To już tradycja kudowskiego festiwalu, która co roku zamyka to wielkie świę- to z muzyką Stanisława Moniuszki. Artyści, władze i mieszkańcy Kudowy- -Zdroju, poprzebierani w polskie stroje szlacheckie, idą ulicami miasta i alejka- mi parku Zdrojowego zapraszając do wspólnego tańca publiczność festiwalu. Od wielu lat tym pochodom towarzy- szy Młodzieżowa Orkiestra Dęta Szkoły Artystycznej z Hronova oraz grupa cze- skich mażoretek, natomiast nowością jest występ kudowskich mażoretek. W zeszłym roku dziewczynki debiutowały swoim taneczno-marszowym układem i od razu podbiły serca całej widowni i kudowian. W tym roku znów będziemy mogli je podziwiać i ocenić czego nauczyły się w tak krótkim czasem swojego istnienia. Oczywiście w korowodzie nie zabrak- nie patrona naszego kilkudniowego spotkania z muzyką – samego Stanisła- wa Moniuszki – który w towarzystwie swojej żony i dzieci poprowadzi koro- wód pełen znanych i barwnych bohate- rów swoich oper. Nie sposób przegapić tego wyjątkowego widowiska, pełnego radości, ulicznego gwaru i atmosfery świętowania, dlatego kto żyw powinien dołączyć do koro- wodu i ku pamięci ojca polskiej opery wyprowadzić tradycje moniuszkowskie z sal koncertowych i murów teatrów. Dzięki temu pamięć o Moniuszce pozo- stanie wiecznie żywa! A dyrektor arty- styczny festiwalu Stanisław Rybarczyk, który z Moniuszką jest zaprzyjaźniony nie tylko z racji imienia, zdradził nam, że w sekretnych rozmowach z Mi- strzem już ustalają, co by im się marzy- ło w Kudowie za rok… Zapraszamy zatem Państwa do tej wspaniałej zabawy dzisiaj o godz. 15. korowód wyruszy spod Urzędu Miasta, a zakończy się w Teatrze pod Blachą, po czym wspólnie udamy się na Aleję Dę- bową, gdzie zostanie zasadzone drzewo im. Andrzeja Hiolskiego. Niechaj i jego dobry duch unosi się nad Kudową! Dyrektor Rybarczyk poleca dziś… Za nami koncert „Viva Ma- ria!”, przed nami spotkanie z Tadeuszem Deszkiewi- czem, który pokaże ostat- nie rozmowy, jakie nagrał z Marią Fołtyn oraz Alek- sandrem Czajkowskim- -Ładyszem, którego mama przyjaźniła się z wielką śpiewaczką (polecam roz- mowę z tym świetnym śpiewakiem, którą zamiesz- czamy na łamach naszej festiwalowej gazety). Czas na podsumowanie 54. spotkania ze Stanisław Moniuszką jeszcze przed nami. Dzisiaj bowiem szczególnie serdecznie zapraszam Państwa do wspólnego korowodu – wiem, że w upale w strojach z epoki wielkiego kompozytora pewnie łatwo nam nie będzie, ale pomyślmy o tych, którzy w takich strojach występują na scenie, w reflektorach i z ter- mą, jaka towarzyszy każdemu występowi! Mam nadzieję, że spotkają się też Państwo z profe- sorem Januszem Deglerem – przypadł mi w udziale zaszczyt poprowadzenia spotkania z człowiekiem, który o Witkacym wie chyba wszystko, a który uko- chał sobie Kudowę tak mocno, że przyjeżdża tu co roku i to zawsze w czasie, kiedy trwa nasz festiwal. A na zakończenie ostatniego, intensywnego dnia czeka nas kolejne przeżycie. Jedna z największych oper w historii tego gatunku muzyki, ale zrealizo- wano nowocześnie i pełna młodości. Mam na my- śli dyplomowy spektakl studentów wrocławskiej Akademii Muzycznej „Don Giovanni” Wolfganga Amadeusza Mozarta, w ekscentrycznej reżyserii Roberto Skolmowskiego. Ta historia uwodziciela, na którego w końcu przychodzi kara za zło, jakiego się dopuszczał, zyskała też zupełnie nowy wymiar dzięki tłumaczeniu libretta przez wybitnego, kto wie, czy nie najwybitniejszego, polskiego tłumacza Stanisława Barańczaka. Widzimy się w Teatrze pod Blachą o godzinie 20! Do zobaczenia!

sobota Bo w Kudowie jest 27 sierpnia 2016 r. w modzie iść ... · larami w rogowej oprawie”, i wygłosił referat o bar-dzo zawiłym tytule (opisał to sprawozdawca „Głosu Porannego”)

  • Upload
    others

  • View
    2

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: sobota Bo w Kudowie jest 27 sierpnia 2016 r. w modzie iść ... · larami w rogowej oprawie”, i wygłosił referat o bar-dzo zawiłym tytule (opisał to sprawozdawca „Głosu Porannego”)

sobota27 sierpnia 2016 r.

Bo w Kudowie jest w modzie iść w korowodzieKomu bliskie są wspaniałe, wielobarwne stroje, koronki, tiur-niury, aksamity, atmosfera ulicznych parad, muzyka orkiestry dętej oraz występy mażoretek, ten koniecznie musi wziąć udział w Korowodzie Moniuszkowskim.

-1-

To już tradycja kudowskiego festiwalu, która co roku zamyka to wielkie świę-to z muzyką Stanisława Moniuszki. Artyści, władze i mieszkańcy Kudowy--Zdroju, poprzebierani w polskie stroje szlacheckie, idą ulicami miasta i alejka-mi parku Zdrojowego zapraszając do wspólnego tańca publiczność festiwalu. Od wielu lat tym pochodom towarzy-szy Młodzieżowa Orkiestra Dęta Szkoły Artystycznej z Hronova oraz grupa cze-skich mażoretek, natomiast nowością jest występ kudowskich mażoretek. W zeszłym roku dziewczynki debiutowały swoim taneczno-marszowym układem i od razu podbiły serca całej widowni i kudowian. W tym roku znów będziemy mogli je podziwiać i ocenić czego nauczyły się w tak krótkim czasem swojego istnienia. Oczywiście w korowodzie nie zabrak-nie patrona naszego kilkudniowego spotkania z muzyką – samego Stanisła-wa Moniuszki – który w towarzystwie swojej żony i dzieci poprowadzi koro-

wód pełen znanych i barwnych bohate-rów swoich oper. Nie sposób przegapić tego wyjątkowego widowiska, pełnego radości, ulicznego gwaru i atmosfery świętowania, dlatego kto żyw powinien dołączyć do koro-wodu i ku pamięci ojca polskiej opery wyprowadzić tradycje moniuszkowskie z sal koncertowych i murów teatrów.Dzięki temu pamięć o Moniuszce pozo-stanie wiecznie żywa! A dyrektor arty-styczny festiwalu Stanisław Rybarczyk, który z Moniuszką jest zaprzyjaźniony nie tylko z racji imienia, zdradził nam, że w sekretnych rozmowach z Mi-strzem już ustalają, co by im się marzy-ło w Kudowie za rok…Zapraszamy zatem Państwa do tej wspaniałej zabawy dzisiaj o godz. 15. korowód wyruszy spod Urzędu Miasta, a zakończy się w Teatrze pod Blachą, po czym wspólnie udamy się na Aleję Dę-bową, gdzie zostanie zasadzone drzewo im. Andrzeja Hiolskiego. Niechaj i jego dobry duch unosi się nad Kudową!

Dyrektor Rybarczykpoleca dziś…Za nami koncert „Viva Ma-ria!”, przed nami spotkanie z Tadeuszem Deszkiewi-czem, który pokaże ostat-nie rozmowy, jakie nagrał z Marią Fołtyn oraz Alek-sandrem Czajkowskim--Ładyszem, którego mama przyjaźniła się z wielką śpiewaczką (polecam roz-mowę z tym świetnym śpiewakiem, którą zamiesz-czamy na łamach naszej festiwalowej gazety). Czas na podsumowanie 54. spotkania ze Stanisław Moniuszką jeszcze przed nami. Dzisiaj bowiem szczególnie serdecznie zapraszam Państwa do wspólnego korowodu – wiem, że w upale w strojach z epoki wielkiego kompozytora pewnie łatwo nam nie będzie, ale pomyślmy o tych, którzy w takich strojach występują na scenie, w reflektorach i z ter-mą, jaka towarzyszy każdemu występowi!Mam nadzieję, że spotkają się też Państwo z profe-sorem Januszem Deglerem – przypadł mi w udziale zaszczyt poprowadzenia spotkania z człowiekiem, który o Witkacym wie chyba wszystko, a który uko-chał sobie Kudowę tak mocno, że przyjeżdża tu co roku i to zawsze w czasie, kiedy trwa nasz festiwal. A na zakończenie ostatniego, intensywnego dnia czeka nas kolejne przeżycie. Jedna z największych oper w historii tego gatunku muzyki, ale zrealizo-wano nowocześnie i pełna młodości. Mam na my-śli dyplomowy spektakl studentów wrocławskiej Akademii Muzycznej „Don Giovanni” Wolfganga Amadeusza Mozarta, w ekscentrycznej reżyserii Roberto Skolmowskiego. Ta historia uwodziciela, na którego w końcu przychodzi kara za zło, jakiego się dopuszczał, zyskała też zupełnie nowy wymiar dzięki tłumaczeniu libretta przez wybitnego, kto wie, czy nie najwybitniejszego, polskiego tłumacza Stanisława Barańczaka. Widzimy się w Teatrze pod Blachą o godzinie 20! Do zobaczenia!

Page 2: sobota Bo w Kudowie jest 27 sierpnia 2016 r. w modzie iść ... · larami w rogowej oprawie”, i wygłosił referat o bar-dzo zawiłym tytule (opisał to sprawozdawca „Głosu Porannego”)

-2-

Stwórzmy modę na muzykę Moniuszki

CZŁOWIEK OD WITKACEGOProf. Janusz Degler. Witkacolog. Erudyta. Teatrolog, który ko-cha teatr. Człowiek, bez którego trudno sobie dzisiaj wyobra-zić świat polskiej kultury. Co zdra-dzi o sobie, podczas spotkania, które po-prowadzi Stanisław Rybarczyk, dyrektor artystyczny Festiwa-lu Moniuszkowskiego

Aleksander Czajkowski-Ładysz o prezencie, jaki dostał od Marii Fołtyn i o tym, dlaczego ta artystka była tak wyjątkową osobą, każdemu zapadającą głęboko w pamięć.

Biuletyn Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju - 27 sierpnia 2016

- Kiedy poznał Pan Marię Fołtyn? Jakie jest Pana pierwsze wspomnienie o pani Marii?- Trudno powiedzieć, ponieważ byłem wtedy berbeciem. Maria Fołtyn i moja Mama Zuzanna Czajkowska – dzienni-karka znały się jeszcze przed moimi uro-dzinami. Mama i Maria przyjaźniły się. Pamiętam natomiast pewien fakt. Mia-łem wtedy już kilka lat, do domu przy-szła po podróży z Niemiec pani Maria i przyniosła mi w prezencie elektryczną kolejkę. Była duża, miała piękne wagony i oczywiście lokomotywę. Byłem tym pre-zentem tak zachwycony, że siedziałem jak zaklęty, patrząc na pędzącą po torach kolejkę. Tak zapamiętałem nasze pierw-sze kontakty. - Jaką osobą była Maria Fołtyn w pry-watnych kontaktach? - Była ciepłą, mądrą, wesołą i jak zawsze pełną temperamentu. Zawsze też była optymistycznie nastawiona do życia. Uważała, że trzeba żyć z ludźmi i wśród nich. O wadach niewiele mogę powie-dzieć, pewnie jak każdy je miała, ale ja w tym momencie nie jestem obiektywny. Może powiem tak: miała ogromny tem-perament i duże wymagania w pracy, a to nie zawsze jest lubiane. - A jaka była, kiedy wychodziła na scenę? - Była prawdziwą divą operową. Żyła

sceną i na niej – to był jej żywioł. Tak jak wspomniałem, Maria Fołtyn miała ogromny temperament sceniczny, który ją wyróżniał. Ale przede wszystkim mia-ła piękny i wspaniały sopran. Ktoś, o ile dobrze pamiętam, mówił o niej „polska Callas” i chyba się nie pomylił. Jej inter-pretacje muzyczne są pełne, zrozumiałe i jednocześnie wypełnione głębokim liry-zmem. Maria Fołtyn śpiewała całą sobą. To ją wyróżnia. Była też wspaniałym re-żyserem, bo rozumiała scenę i śpie-waków. Wnosiła życie na scenę. - Pana tata, Bernard Ładysz, twierdzi, że śpiewa sercem. Maria Fołtyn uważała natomiast, że Mo-niuszki słucha się sercem. A jakie jest Pana zdanie na ten temat i ja-kie jest Pana artystyczne credo?- Moje artystyczne credo? Chyba podobnie, czyli śpiewać z duszy i serca. Praca na scenie i śpiewa-nie bez duszy i emocji jest tylko rzemiosłem, często złym. Słucham czasami młodych wykonawców rozrywkowych i zastanawiam się, po co oni to robią – czy tylko dla pieniędzy? W tym nie ma ani emo-cji, ani sztuki, ot, takie porykiwanie. Oczywiście nie wszyscy. Ostatnio mamy modę na Chopina. To bar-dzo dobrze. Ale stwórzmy teraz

modę na Moniuszkę, bo warto. W jego utworach jest właśnie wiele emocji, du-szy i serca.

Spotkanie z Aleksandrem Czajkowskim--Ładyszem i Tadeuszem Deszkiewiczem w sobotę, 27 sierpnia o godzinie 12.05 w sali koncertowej Pijalni. Goście nie tylko będą wspominać wielką gwiazdę, ale też zobaczymy ostatnie nagrane z nią roz-mowy.

Rok temu w wywiadzie udzielonym Magdzie Pie-karskiej dla „Tygodnika Wrocław”, tak opowiadał o bohaterze swoich książek: „Miał poczucie humoru, ironii i autoironii. Lubił zaskakiwać, wręcz szoko-wać otoczenie niekonwencjonalnym zachowaniem, często ekstrawaganckim lub obliczonym na prowo-kację. Był – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – trickste-rem. Tym, który narusza tabu i konwencje, prze-ciwstawia się normom społecznym, obyczajowym, łamie zasady poprawnego zachowania. Np. szacow-ne grono profesorskie na Zjeździe Filozoficznym w 1936 roku zaskoczył, pojawiając się na sali obrad „w jasnopiaskowym garniturze, żółtozielonej koszuli i czerwonym krawacie, z ogromnymi czarnymi oku-larami w rogowej oprawie”, i wygłosił referat o bar-

dzo zawiłym tytule (opisał to sprawozdawca „Głosu Porannego”). Nawet towarzystwo w Ziemiańskiej, które niejedno widziało, potrafił zadziwić, poja-wiając się w butach narciarskich, pumpach, żółtych skarpetach do kolan i grubym kaftanie w łowickie pasy”.O samym profesorze trzeba wiedzieć, że mieszka we Wrocławiu od 1947 roku. Mama profesora chciała wrócić do Warszawy i stale powtarzała, że nieba-wem przeprowadzą się do stolicy. Dlatego nie po-zwalała rozpakować pięknego serwisu znajdującego się na strychu. Deglerowie jedli więc na ohydnych – jak podkreśla profesor – talerzach z niemieckim napisami. I to aż do Wigilii 1955 roku. Szykowali właśnie stół, kiedy

Page 3: sobota Bo w Kudowie jest 27 sierpnia 2016 r. w modzie iść ... · larami w rogowej oprawie”, i wygłosił referat o bar-dzo zawiłym tytule (opisał to sprawozdawca „Głosu Porannego”)

-3-

SENSACYJNE KOCHANKIDON GIOVANNIEGONiewiele spektakli dyplomowych doczekuje się recenzji. Z tym jednak było inaczej. Dlaczego? Przeczytajcie Państwo sami, co napisał krytyk portalu Dziennikteatralny.pl o spektaklu wy-reżyserowanym przez Roberto Skolmowskiego we Wrocławiu.

Biuletyn Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju - 27 sierpnia 2016

Muzyka napisana przez Mozarta na zamówienie praskiej opery do niezwykle popularnej historii don Juana, zdaje się ponad tę historię wyrastać, dominować nad nią. Będąc for-malnie muzycznym opisem molierowskiego bohatera, zyskuje pełną autonomię. Dyrygent – Mieczysław Unger z dużym wyczuciem odczytał założenia Mozartowskiej partytury i pewną ręką prowadził Orkiestrę Symfoniczną Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Od pierwszych dźwięków uwertury było słychać, że to właśnie orkiestra będzie elementem spajającym całość tego niezwykłego artystycznego przedsięwzięcia. (...)Soliści śpiewali ekspresyjnie i dynamicznie, ale też świetnie odgrywali i ogrywali swoje po-staci. W pierwszej, zawiązującej akcję scenie Leporello – w tej roli Dominik Kujawa przeko-nująco wyrażał, że chce być arystokratą czy szlachcicem i przy wózku do sprzątania, który był jego atrybutem dawał upust złości na swego pana. Ciekawym zabiegiem artystycznym jest to, że partie śpiewane były w dwóch językach, po włosku i polsku. Volodymyr Andrushchak jako Don Giovanni mocnym głosem, osobowością i stylem za-czarował scenę. Solista konsekwentnie budował osobowość amanta wszech czasów, ale i tak w końcu wyszedł z niego podszyty cekinami i białymi skarpetkami włoski lowelas. Zdoby-wanie kobiet to dla niego nie sztuka, lecz zwykłe sztuczki.Na wielkie brawa zasługują postaci kobiece. Wszystkie solistki zarówno wokalnie, jak i ak-torsko były świetne. Grały z dowcipem i śpiewały z pasją. To przede wszystkim one budo-wały komiczne napięcie. Nawet w scenach dramatycznych, czy z pozoru mało zabawnych, wydobywały elementy komediowe i z wdziękiem nadawały nowy kształt librettu Lorenzo Da Ponte. Natalia Stawicka jako Donna Anna w scenie niezupełnie erotycznej z Andrzejem Górniakiem – Don Ottawio pokazała i wyśpiewała siłę, kobiecość i determinację. Po śmier-ci ojca kobieta jest pocieszana i w efekcie uwodzona przez narzeczonego. Komizm tej sceny powstał trochę wbrew dziejącej się akcji, co było intrygującym zabiegiem inscenizacyjnym, ale też ukierunkowało dalszy rozwój zdarzeń. Barwną i energetyczną postać stworzyła Hanna Sosnowska. Wcieliła się w Donnę Elvirę, która jako przyszła mama przez cały czas poszukuje sprawcy ciąży. Jej charyzmatyczny głos i witalność sprawiają, że scena ożywa. Kolejną niezapomnianą postać stworzyła Agata Cho-dorek. Grając uwiedzioną przez Don Giovanniego na własnym weselu Zerlinę, pokazała uśmiech, figlarność i kobiecy spryt. Razem z Masettem – Stavros Chatzipenditis stworzyli świetny duet i zbudowali jedną z najbardziej komicznych scen tego przedstawienia. (…)Skolmowski w swojej karierze operowej wielokrotnie pokazał kunszt reżyserski w postaci nowatorskich rozwiązań scenicznych. Również i w tej pracy udowodnił, że opera, także w wykonaniu dyplomantów, potrafi zachwycić i uszy, i oczy miłośników operowej Melpome-ny.

Recenzja ukazała się na stronie Dziennikteatralny.pl

- Skąd przekonanie, że Kudowa-Zdrój jest ambasadorem Czech w Polsce?- Z obserwacji. Im dalej na północ, tym mniejsza wiedza Polaków o Czechach, czeskiej kulturze czy gospodarce, a więcej stereotypowych kalek. Poza tym my naprawdę je-steśmy tym swoistym oknem, bo po pierwsze z Nachodem właściwie tworzymy jedno miasto – przecież mamy wspól-ną linię komunikacyjną, a po drugie, całe pogranicze aż kipi tym, co nas łączy.- A co nas łączy?- Kultura. Czesi biją nas na głowę swoją aktywnością. Ilu z nas wie, że u nich w każdym mieście powyżej 5 tysięcy mieszkańców jest średnia szkoła muzyczna? Nie sposób zliczyć ich zespołów kameralnych, kwintetów, kwartetów i to amatorsko grających najróżniejszą muzykę. A już kom-pletnie zdumiewająca jest amatorska orkiestra symfoniczna – chyba jedyna na świecie – działająca w Novym Meste nad Metui. - Może to po prostu muzykalny naród?- Może tak, może nie, ale na pewno edukowany muzycznie i to procentuje, bo spośród tych tysięcy dzieci i młodych lu-dzi kształconych w tym kierunku siłą rzeczy wyrasta wiele talentów, ale trzeba pamiętać, że tutaj kluczem do sukcesu jest przede wszystkim edukacja. - Jak na razie Kudowa edukuje nie tylko Dolnoślązaków w czeskiej kulturze.- Bo jest w czym. Od 18 lat organizujemy Polsko-Czeskie Dni Morza, imprezę, która wrosła w kalendarz wydarzeń kulturalnych regionu, na bardzo dobrym poziomie i cieszą-cą się popularnością. Organizujemy wspólne majówki, kon-certy orkiestr dętych, ale też inne wspólne przedsięwzięcia. Na mnie naprawdę ogromne wrażenie zrobiło przedstawie-nie „Bastien i Bastienka” z muzyką Mozarta wykonywaną przez pedagogów szkół muzycznych z zaprzyjaźnionego z nami Hronova, w którym zagrali aktorzy-amatorzy z Kudo-wy. Zagościł duch komedii dell’arte, było zaskakująco cieka-wie i profesjonalnie. I takie przedsięwzięcia są najlepszym dowodem na to, że Kudowa-Zdrój i kudowianie naprawdę są polskim oknem na Czechy.

Kudowa jest polskimoknem na Czechy

Rozmowa z Wojciechem Helińskim,prezesem Stowarzyszenia Fundus Glacensis

mama profesora powiedziała znienacka: „Chłopcy, przynieście te talerze ze strychu”. – Zmieniła się wtedy sytuacja międzynarodowa, Chruszczow podpisał porozumienie z Adenaurem, które oddalało groźbę nowej wojny i zmiany gra-nic. Z radością pobiegliśmy z ojcem na strych i na-kryliśmy stół na nowo – nie chcieliśmy opuszczać Wrocławia – opowiadał wrocławskiej dziennikarce profesor, którego ojciec pracował w Polskim Radiu. – Naprzeciwko nas mieszkał Artur Młodnicki, obok redaktorzy Tadeusz Lutogniewski i Tadeusz Banaś, z którego synem Pawłem łączy mnie najserdeczniejsza przyjaźń. Śpiewu uczył mnie Edmund Kajdasz, a łaciny Romuald Cabaj. Ponadto tyle się tu działo! Koncerty w Polskim Radiu, zna-komite przedstawienia w operze. Widziałem je prawie wszystkie od 1948 roku. Pamiętam debiut Henryka Tomaszewskiego jako tancerza i pierwsze spektakle jego Studia Pantomimy. A potem przyszły szalone lata sześćdziesiąte. Istny zawrót głowy! Wystar-

czy przypomnieć tylko rok 1965. W marcu premie-ra „Szewców” Witkacego w Kalamburze w reżyserii Włodka Hermana – legendarne przedstawienie, najlepsze, jakie widziałem. Miesiąc później premie-ra „Księcia Niezłomnego” w teatrze Laboratorium z genialną kreacją Ryszarda Cieślaka… A to dopiero początek opowieści profesora Janusza Deglera o jego spotkaniach teatralnych ważnych nie tylko dla niego osobiście, ale też dla polskiej kultury. „Jak wam się podoba” w reżyserii Skuszanki, Kra-sowskiego „Śmierć Dantona” – w Teatrze Polskim.

W Pantomimie Tomaszewskiego: „Minotaur”, „Ogród miłości”, „Gilgamesz”. Realizacje operowe Lii Rotbaum. W Teatrze Lalek monodramy Andrzeja Dziedziula według „Hamleta” i „Fausta”. Pierwszy Festiwal Festiwali Teatrów Studenckich, który przyniósł Wrocławiowi powiew wolności... O czym jeszcze opowie profesor na spotkaniu w Sali Koncertowej Pijalni o godzinie 17?

Page 4: sobota Bo w Kudowie jest 27 sierpnia 2016 r. w modzie iść ... · larami w rogowej oprawie”, i wygłosił referat o bar-dzo zawiłym tytule (opisał to sprawozdawca „Głosu Porannego”)

27 sierpnia, sobota - na koncerty wstęp wolnygodz. 1100 PARK ZDROJOWY MUSZLA KONCERTOWA Koncert Promenadowy Szkoły Artystycznej z Hronova /Czechy/ Miloš Meier – dyrygent

godz. 1200 BALKON TEATRU ZDROJOWEGO Hejnał Festiwalowy

godz. 1205 PIJALNIA – SALA KONCERTOWA Ostatnie rozmowy z Marią Fołtyn Wspomnienia Tadeusza Deszkiewicza i Aleksandra Czajkowskiego-Ładysza

godz. 1500 KOROWÓD MONIUSZKOWSKI z udziałem: Mażoretek z Kudowy, Młodzieżowej Orkiestry Dętej

Szkoły Artystycznej z Hronova /Czechy/ oraz Stanisława Moniuszki

godz. 1700 PIJALNIA – SALA KONCERTOWA Kudowa – moja miłość Spotkanie z prof. Januszem Deglerem /Uniwersytet Wrocławski/ Prowadzi Stanisław Rybarczyk

godz. 2000 TEATR POD BLACHĄ Wolfgang Amadeus Mozart Don Giovanni reżyseria i inscenizacja – Roberto Skolmowski kierownictwo muzyczne – Tadeusz Zathey Studenci Wydziału Wokalnego Akademii Muzycznej im. Karola Lipinskiego we Wrocławiu