66

Przebyta droga

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Zbiór tekstów polskich i zagranicznych politologów, socjologów, historyków, ekonomistów, polityków i publicystów.

Citation preview

Page 1: Przebyta droga
Page 2: Przebyta droga

Przebyta droga1989–2009

Page 3: Przebyta droga

Na ok!adce: Krzysztof Jung, Droga, 1986, ze zbioru Marka Zaga"czyka

Cytowane teksty Aleksandra Smolara pochodz# z$jego ksi#%ki Tabu i!niewinno"# (TAiWKN Universitas, Kraków 2010) oraz z$publikacji zbiorowych: Pami$# jako przedmiot w%adzy i$Pytania 20-lecia (Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa 2008 i$2010).

© Fundacja im. Stefana Batorego & Fundacja Zeszytów Literackich

Page 4: Przebyta droga

Przebyta droga 1989–2009

Dla Aleksandra Smolara

Fundacja im. Stefana BatoregoFundacja Zeszytów Literackich

!"#$%"&" '()(

Page 5: Przebyta droga

Komitet redakcyjny Piotr Kosiewski, Anna Rozicka, Barbara Toru!czyk

Opracowanie redakcyjneMaria O"erska we wspó#pracy z$Olg% Szotkowsk%-Beylin

Page 6: Przebyta droga

Tabula Gratulatoria dla Aleksandra Smolara

Kasia Adamik Giuliano Amato Shlomo Avineri Bronis!aw Baczko Jerzy Baczy"ski Ewa Balcerowicz W!adys!aw Bartoszewski Marek Belka Lenny Benardo Bogumi!a Berdychowska Marek Beylin Jan Krzysztof Bielecki Agata Bielik-Robson Konrad Bieli"ski Ewa Bie"kowska Anna Bikont Seweryn Blumsztajn Jacek Boche"ski Henryka Bochniarz Nathalie Bolgert Micha! Boni ks. Adam Boniecki Emma Bonino Jakub Boraty"ski Marek Borowski Bogdan Borusewicz Zbigniew Bujak

Piotr Buras Jerzy Buzek Olga Chajdas W!odzimierz Cimoszewicz Izabella Cywi"ska Miros!aw Czech Marek D#browski Dan Diner Wiktor D!uski Henryk Doma"ski Ludwik Dorn Krzysztof Dorosz Miko!aj Dowgielewicz Wojciech Duda Anne Duru$é Jan Dworak Aleksander Edelman Dariusz Filar Marian Filar Dominique FourniolW!adys!aw Frasyniuk Roman Frydman Grzegorz Gauden Konstanty Gebert Carl Gershman André Glucksmann Zbigniew Gluza

Page 7: Przebyta droga

Jaros!aw Gowin Heather Grabbe Miros!awa Grabowska Roman Graczyk Agnieszka Gra" Barbara Grosfeld Jan Grosfeld Jan Tomasz Gross Agnieszka Grudzi#ska Bo$ena Grzywaczewska Maciej Grzywaczewski Jean-Marie Guéhenno Szymon Gutkowski Piotr Halbersztat Julia Hartwig Katarzyna Herbert Irena Herbst James F. Hoge Jr. Jerzy Holzer Barbara Holzer Maryla Hop%nger-Amsterdamska Danuta Hübner Zbigniew Janas Grzegorz Jarzyna Leszek Ja$d$ewski Tony R. JudtPer!a Kacman El$bieta Kaczy#ska Antoni Kami#ski Ioulia Kapoustina Wojciech Karpi#ski Ira Katznelson Stefan Kawalec Péter Kende Igor Klamkin

Bogdan Klich Piotr K!oczowski Jan Kofman Lena Kolarska-Bobi#ska Tamara Ko!akowska Gra$yna Kopi#ska Pawe! Kowal Tadeusz Kowalik Sergiusz Kowalski Krzysztof Koz!owski Robert Krasowski Jan Król Ireneusz Krzemi#ski Olga Krzy$anowska Ewa Kulik-Bieli#ska Jacek Kurczewski Danuta Kuro# Jolanta Kurska Jaros!aw Kurski Ewa Kuryluk Roman Ku&niar Aleksander Kwa'niewski Annette Laborey Barbara Labuda Andrzej Leder Grzegorz Lindenberg Mary Frances Lindstrom Zo%a Lipecka Maria Lipska Pawe! Lisicki Agnieszka Liszka Jan Lity#ski Magdalena (azarkiewicz Marcel (ozi#ski Tomasz (ubie#ski

Page 8: Przebyta droga

Helena !uczywo Fiodor !ukjanow Pawe" Machcewicz Maria Marchut-Kofman Rados"aw Markowski Miros"awa Marody Tadeusz Mazowiecki Marie Mendras Jacek Micha"owski Andrzej Mietkowski Ewa Milewicz Georges Mink Bogna Modzelewska Karol Modzelewski Piotr Mucharski Jaros"aw Myjak Lena Najdus Micha" Nawrocki Karolina Ochab Maryna Ochab Janina Ochojska Andrzej Olechowski Wojciech Olejniczak Monika Olejnik Teresa Oleszczuk Janusz Onyszkiewicz Jerzy Osiaty#ski Rafa" ParadowskiZbigniew Pe"czy#ski Ryszard Petru Janusz Piechoci#ski Krystyna Piotrowska Marc F. Plattner Gra$yna Pomian Krzysztof Pomian

Andrij Portnow Danuta Przywara Barbara Pszoniak Wojciech Pszoniak Wanda Rapaczy#ska Andrzej Rapaczy#ski Jerzy Regulski Pierre Rosanvallon Dariusz Rosati Jacek Rostowski Krzysztof Rybi#ski Irena Rzepli#ska Andrzej Rzepli#ski Karol Sachs Wojciech Sadurski Marek Sa%an Roberto Salvadori Henryk Samsonowicz Paula Sawicka Miros"aw Sawicki Philippe Schmitter Andrzej Seweryn Marci Shore Adam Sikora Rados"aw Sikorski Dieter Simon Wawrzyniec Smoczy#ski Anna Smolar Eugeniusz Smolar Monika Smolar Nina Smolar Hannah, Maia i&Talia Smolar-Fourniol Joanna Star'ga-Piasek Dariusz Stola Hanna Suchocka

Page 9: Przebyta droga

Antoni Su!ek Tadeusz Syryjczyk Micha! Syska Barbara Szacka Tadeusz Szawiel Joanna Szczepkowska Ma!gorzata Szejnert Krzysztof "liwi#ski Magdalena "roda Pawe! "wieboda Charles Taylor Paul $ibaudRó%a $un Teresa Tora#ska Jerzy Toru#czyk Kazimierz Micha! Ujazdowski Magdaléna Vá&áryová Krystyna Vinaver Andrzej Wajda Andrzej Walicki Krzysztof Warlikowski Stanis!aw Wellisz Andrzej Wielowieyski Maciej Wierzy#ski

Bronis!aw Wildstein Zo'a Winawer-Blumsztajn Edmund Wnuk-Lipi#ski Jacek Wojnarowski Anna Wol(-Pow)ska Agnieszka Wolfram-ZakrzewskaEwa Woydy!!o-Osiaty#ska Henryk Wo*niakowski Jacek Wo*niakowski Irena Wóycicka Henryk Wujec Ludwika Wujec Miros!aw Wyrzykowski Krystyna Zachwatowicz-Wajda Marek Zaga#czyk Wojciech Zaj+czkowski Rafa! Zakrzewski Joanna Za!uska Hanna Zaremska Ewa Zarzycka-Bérard Andrzej Ziabicki Eleonora Zieli#skaAndrzej Zoll Zespó! Fundacji im.,Stefana Batorego

Page 10: Przebyta droga

Adam Zagajewski

!yczenia Urodzinowe Spisane Wolnym Wierszem

Wolnym wierszem celebruj" wolnego cz#owieka, Alika Smolara, z$którym tak cz"sto si" spotyka#em w$Pary%u, a$teraz niestety du%o rzadziej – Alika Smolara, którego pami"tam z$wieczorów autorskich Zbigniewa Herberta i$z$innych spotka&, z$wielu kolacji, z$kilku chyba konferencji (kiedy' podró%owali'my razem do Holandii, szlakiem utartym du%o wcze'niej przez Kartezjusza, chocia%my mogli'my wtedy wsi(') do niezmiernie szybkiego TGV, co skraca#o czas jazdy, lecz nie pozwala#o na rozwini"cie prawdziwie kartezja&skich medytacji wymagaj(cych ciszy zimowego wieczoru i$kominka, w$którym trzaskaj( polana), pami"tam te% niezliczone, naprawd" niezliczone spotkania u$Pallotynów na rue Surcouf, pod witra%ami Lebensteina, witra%ami z$tworzywa sztucznego, i$jego, Alika, 'miech, który s#ysza#o si" i$wci(% s#yszy, na przyk#ad w$nagraniu wieczoru Herberta – ale to nie by# 'miech szyderczy, wcale nie, to by# 'miech podziwu i$zrozumienia, 'miech cz#owieka wolnego rozpoznaj(cego podczas lektury poezji innego wolnego, suwerennego cz#owieka, tak to zapami"ta#em, podobnie jak po ka%dym wyk#adzie wst"powanie na pi"tro, gdzie ksi(dz Modzelewski i$Danusia Szumska zapraszali jeszcze na odrobin" whisky i$gdzie polski Pary% komentowa# wydarzenia ostatnich tygodni, i$gdzie g#os Alika nale%a# do najwa%niejszych, do najciekawszych; polski Pary% marzy# o$niepodleg#ej Polsce, i$teraz ona istnieje, za to nie istnieje ju% polski Pary%, co oczywi'cie jest jak najbardziej sprawiedliwe, nie mo%na mie) wszystkiego, dobrze si" sta#o i$dobrze te%, %e mog" – cho)by na odleg#o') – celebrowa) urodziny Alika Smolara (pozdrawiaj(c jednocze'nie Isi"), cz#owieka wolnego, b#yskotliwego obywatela naszej malej(cej Europy.

Page 11: Przebyta droga
Page 12: Przebyta droga

Tradycja, z!któr" si# uto$samiam i!w!której by%em aktywny, b#d"c za granic" czy pó&niej w!Pol-sce, to by%a niew"tpliwie formacja g%#boko demokratyczna. Równocze'nie mia%a w!sobie pewien niedemokratyczny rys, który by% wa$ny dla jej losów. By% on dziedzictwem podwójnej tradycji: inteligenckiej i!dysydenckiej. Polska inteligencja to by%a uniwersalna elita, z!braku pa(stwowych i!gospodarczych elit w!czasach rozbiorów, która spontanicznie uto$samia%a si# z!interesem ca%ej zbiorowo'ci narodowej. By%a takim szlachetnym uzurpatorem sumie(. Opozycja demokratyczna, z!której wywodzi si# ten nurt, przej#%a taki sposób my'lenia.

Aleksander Smolar, 2009

Rola opozycji w!%amaniu pa(stwowego monopolu informacji, interpretacji faktów, w!podwa$a-niu prawomocno'ci tego, co o)cjalnie de)niowano jako „realne” i!konieczne, by%a bez w"tpienia ogromna. Przyczynia%a si# walnie do powstania sfery niezale$nego $ycia publicznego, która wp%ywa%a na kszta%towanie si# nowoczesnej to$samo'ci Polaków i!innych narodów regionu. Opo-zycja odgrywa%a wa$n" rol# edukacyjn", wzorotwórcz", popularyzowa%a postawy obywatelskie, idee!pa(stwa prawa.

Aleksander Smolar, 1999

Page 13: Przebyta droga

[ !" ]

Barbara Toru#czyk

W pierwszej osobie liczby mnogiej

Nosimy u!ywane s"owa, wznios"o#$ i%rozpaczzjedzone przez cudze usta,chodzimy po zapadniach cudzego przera!enia,[...]przypominamy sobie dawnych poetów,wychodzimy na dworzec, pot&piamy faszyzm,po czym triumfalnie,w%przedziale pierwszej klasy,w%pierwszej osobie liczby mnogiej, dajemy wyraz naszej przenikliwo#ci,tak jakby#my nie zostali obdarzeniabsolutnym s"uchem milczenia.

Adam Zagajewski, W%pierwszej osobie liczby mnogiej

I

Chc$ przekaza% kilka uwag o&wspólnie przebytej drodze. Chodzi mi o&uchwycenie rysów kultury politycznej, jaka charakteryzowa'a nas, opozycj$ wschodnioeuropejsk(, gdy wkraczali)my w&rok !*+* – rok odzyskania niepodleg'o)ci przez pa#stwa bloku socjalistycznego. „My” oznacza polsk( opozycj$ demokratyczn(, której mia'am okazj$ towarzyszy% od po'owy lat ,-. Konkretnie, mówi(c „my”, my)l$ o&ludziach generacji !*,+, skupionych w&latach !*,.–!*,+ na Uniwersytecie Warszawskim wokó' Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego i&Adama Michnika, a&potem o&tym samym )rodo-wisku zak'adaj(cym Komitet Obrony Robotników, pisma literackie „Zapis” i&„Puls”, Niezale/n( O0cyn$ Wydawnicz(, Towarzystwo Kursów Naukowych. W&roku !*+- ci ludzie wsparli strajkuj(c( Stoczni$ Gda#sk( i&Solidarno)%, przez nast$pne lata, po

Page 14: Przebyta droga

[ !" ]

Piotr Smolar

Nie bój si#…

„Nie bój si#” – powiedzia$, gdy autobus ruszy$. Przed nami by$o nieca$e kilkaset metrów mi#dzy samolotem a%obskurnym budynkiem, w%którym odbywa$a si# kon-trola paszportowa. „Nie bój si#” – powiedzia$ tonem udaj&cym spokój. „Mog& mnie skontrolowa', zatrzyma', wys$a' z%powrotem do Pary(a. Ale nie bój si#.”

Tego dnia )*+" roku nikt nie uniemo(liwi$ spotkania mojego ojca ze swoim krajem po szesnastu latach emigracji. Tym, którym nie by$o dane stan&' wobec tak drama-tycznego wyboru, trudno jest wyobrazi' sobie, co on oznacza, jakim ci#(arem jest obarczone to drugie (ycie. Ci#(arem rozstania z%rodzin&, z%przyjació$mi. Ale te( ci#(arem poczucia winy, dr&(&cego, niesprawiedliwego. Gryz$o go ono nieuchronnie, mimo ogromnej energii, z%jak& przez lata mobilizowa$ zachodni& opini# publiczn&, by trzyma$a r#k# na pulsie podziemnej Polski.

W%tej sprawie mój ojciec nie szcz#dzi$ si$. W%naszym domu, w%Bagneux, w%Arcueil na paryskich obrze(ach, telefon dzwoni$ nieustannie. By$ nie tyle banalnym narz#-dziem komunikacji, co dr(&c& arteri& $&cz&c& ojca z%tymi, którzy zostali w%kraju pod pr#gierzem komunizmu. Dostarcza$ najnowszych wiadomo,ci, dobrych czy z$ych, które nale(a$o przekazywa' mediom. Ile zarwanych nocy, kartonów wype$nionych kasetami nagra-, deklaracji przepisywanych na maszynie razem z%moj& matk&... W%kuchni sta$o wielkie czarne radio, z%anten&, któr& rozsuwa$o si# nad koszykiem z%owocami, szukaj&c najlepszych fal. Wokó$ radia zapada$a cisza, kiedy Wolna Europa czy BBC nadawa$y dzienniki informacyjne. By$em dzieckiem, ale wtedy w$a,nie, my,l#, zakie$kowa$a ,wiadomo,', (e informacja nie jest rozrywk& czy te( brz#czeniem dalekiego ,wiata. Raczej spraw& (ycia i%,mierci.

Co czyni cz$owieka%wielkim? Jego sukcesy zawodowe czy sposób wychowywania dzieci? Odmowa pój,cia na kompromis czy, przeciwnie, zdolno,' do kompromisów? Szczególne spojrzenie na ,wiat czy to, jak ,wiat go postrzega? Odpowied. tkwi oczy-wi,cie w%ka(dej z%tych propozycji.

Page 15: Przebyta droga

[ !" ]

Julia Jury#

Alik wyje$d$a… Alik wraca…

By% taki stary dowcip: dwa okr&ty, jeden wp%ywa do portu w'Haj(e, drugi wyp%ywa, na pok%adach obydwu stoj) *ydzi, jedni imigruj), drudzy emigruj) – i'patrz)c na siebie, pukaj) si& w'czo%o.

Gdzie# w'+",+ roku gruchn&%a wiadomo#-: Alik wyje$d$a! Kto mia% wyjecha-, ju$ wyjecha%. Nikt nie opu#ci% Polski z'lekkim sercem. Nikt nie

jecha% dla lepszego $ycia. Byli#my pogruchotani, wyrwani z'w%asnego #wiata i'$ycia, rozproszeni i'do#- nieszcz&#liwi. Korzenie nigdzie nie chcia%y si& zapu#ci-.

Wiadomo#-, $e Alik wyje$d$a, przyj&%am jak dowód w'sprawie. Alik nie byle kto. I'nie wyjecha%. A$ w'ko.cu – wyje$d$a. Znaczy… Znaczy, co znaczy.

Szukaj)c dowodu w'sprawie, pope%ni%am b%)d. Alik wyjecha%, bo nie widzia% w'Pol-sce pola do dzia%ania. Tak dzisiaj my#l&. Ojczyzn) Alika jest polityka. A'w'Polsce pomarcowej – marazm, smutek, ponuro, wszystkie drogi zamkni&te. Dopiero KOR je otworzy%, w'roku +",/.

Mija%y lata. Alik – nie sam, z'Isi) – odegra% na Zachodzie ogromn) rol&, któr) ma%o kto chyba dzi# pami&ta. W'tych odleg%ych latach opozycja – to znaczy KOR – stanowi%a ma%) grupk& ludzi zdecydowanych na walk& z'podniesion) przy%bic). *adnej konspiracji: nazwiska i'adresy. Jawna linia telefoniczna. Wolni ludzie w'wolnym kraju, mówi% Adam Michnik z'tym swoim ironicznym za#piewem.

W'mieszkaniu Jacka Kuronia sta% telefon, numer !" !" /0. Pod ten numer sp%ywa%y z'ca%ej Polski wiadomo#ci o'prze#ladowaniach i'wydarzeniach. Chodzi%o o'to, $eby nadawa- im rozg%os na #wiecie, $eby te male.kie grupki odwa$nych ludzi – czasa-mi jeden cz%owiek – nie by%y bezbronne. *eby ka$de wydarzenie, ka$dy gest oporu i'ka$dy cios represji rykoszetem wraca%y do Biura Politycznego. I'do MSW. Taki by% wybór KOR-u.

Rozg%os na #wiecie – to brzmi dumnie. Po zachodniej stronie linii telefonicz-nej siedzieli przy telefonie w'Pary$u Alik z'Isi), a'w'Londynie brat Alika Gienek z'Nin). Ta czwórka, i'nikt inny, stanowi%a siatk& ambasadorów, pot&$n) tub& KOR-u. Nieustraszone Anka Kowalska, Ewa Kulik i'Gajka Kuroniowa – mia%y dobry g%os

Page 16: Przebyta droga

[ !" ]

Marta Petrusewicz

Alik w#lewicowej Bolonii

Mia$am zamiar napisa% o#„Aliku i#lewicy”, cho% wiem, &e to dziwny temat, i#podejrze-wam, &e Alik móg$by nie by% z#niego zadowolony. Przecie& Alik ma ma$o wspólnego z#lewic', „nie jest to dla niego temat”, jak powtarza$y mi moje przyjació$ki, namawiaj'c, &ebym sobie da$a spokój. No, rzeczywi(cie. Z#lewic' instytucjonaln' kontakt Alika by$ ograniczony, bo przecie& – pomijaj'c wczesn' m$odo(% – w#komunistycznej Polsce by$ on w#aktywnej opozycji. Nie podobali mu si) nigdy bolszewicy i#jakobini, a#najbli&-sze by$o mu stanowisko liberalno-antytotalitarne. Ostrzega$ przed konsekwencjami doj(cia do w$adzy postkomunistycznej lewicy w#Polsce, cho% uznawa$, &e potra*$a odda% w$adz); nie bra$ na powa&nie Unii Pracy, mimo &e szanowa$ jej cz$onków.

A#jednak, lewicowi s' najbli&si przyjaciele Alika – János Kis, Adam Michnik, Jacek Kuro+. Mo&e dlatego, &e sam zawsze by$ zaanga&owany w#wa&ne sprawy pu-bliczne? O#nikim chyba Alik nie mówi$ z#tak' czu$o(ci' jak o#Jacku. Cz)sto si) z#nim nie zgadza$, ale go kocha$, i#na rozmowie u#niego w#domu najch)tniej sp)dza$ noce sylwestrowe. Sceptycznie odnosi$ si) do przekonania Jacka, &e pragnienie dzia$ania jest oczywistym instynktem spo$ecznym, ale podziwia$ szlachetno(%, konsekwencj) i#skuteczno(% dzia$ania samego Jacka. I#jego wra&liwo(% na krzywd) najs$abszych – ludzi skrzywdzonych przez transformacj), dyskryminowanych, mniejszo(ci narodo-wych, dzieci. I#jego bezkompromisow' opozycj) przeciwko w$adzy zdeprawowanej i#deprawuj'cej. „Przez ca$e &ycie [...] walczy$ o#dobro tak, jak je rozumia$”, pisa$ na Jacka sze(%dziesi'te pi'te urodziny.

Przyja,nimy si) z#Alikiem od ponad czterdziestu lat. Cz)sto si) nie zgadzamy, on mi czasem dokucza, bywa, &e dzia$amy sobie na nerwy. Ale bardzo ceni) sobie jego opinie oraz niezwyk$' trafno(% os'du i#wiele jego spostrze&e+ towarzyszy mi w#&yciu.

Po emigracji Alik przyjecha$ na stypendium do Bolonii. Ja mieszka$am tam od emigracji z#Polski i#studiowa$am na Wydziale Nauk Politycznych, od trzech lat prak-tycznie opanowanym przez skrajn' lewic). Opowiada$ Alik w#jakim( wywiadzie, &e w#tym jednym mie(cie spotka$ wi)cej komunistów ni& przez ca$e dotychczasowe &ycie w#Polsce; a#ile jeszcze by$o lewicy skrajnej, anty- lub postkomunistycznej! By$ to dla

Page 17: Przebyta droga

[ !" ]

Bernard Guetta

Telefon od Alika

By#o ko#o pó#nocy, zaranie nowego dnia. Mówi# krótko, urywanymi zdaniami, dok#ad-nie, jakby mi dawa# wskazówki na drog$. „Bernard, rozmawia#em w#a%nie z&Jackiem. Zacz$#o si$... Stocznia znów strajkuje”. Nie musieli%my mówi' nic wi$cej. Od#o(y#em s#uchawk$, napisa#em napr$dce artyku# do jutrzejszego wydania „Le Monde” i&zanim si$ ukaza#o w&Pary(u, ju( by#em w&Warszawie, gdzie zasta#em wystraszonych apa-ratczyków, rozgor)czkowan) opozycj$ i&stolic$ drzemi)c) w&sierpniowym skwarze, niewiedz)c) niemal nic o&tym, co si$ dzieje.

Ja te( nie wiedzia#em, wrzucony w&histori$ tym telefonem od Alika, ale wszyscy zasypali mnie pytaniami. „Co oni mówi)?” – pyta#a opozycja. „Co oni zrobi)?” – pytali aparatczycy, a&ja powtarza#em jednym i&drugim to, co mi mówili jedni i&drudzy, ich wspóln) niepewno%', u&tych pierwszych pe#n) nadziei, u&tych drugich pe#n) obaw. Tego dnia by#em zapewne jedyn) osob), która tak szybko mog#a przej%' z&jed-nego %rodowiska do drugiego, z&mieszkania Adama do kon*dentów zajmuj)cych si$ zagraniczn) pras), bo nie do%', (e mnie wszyscy znali, to jeszcze by#em jedynym dziennikarzem, który przyjecha# z&Zachodu z&wiz) w&kieszeni.

Gdy tylko ruszy#a pierwsza fala strajków, w&lipcu, poprosi#em o&ni) w&ambasadzie polskiej we Wiedniu, mie%cie, gdzie mia#em swoje biuro korespondenta z&Europy Wschodniej i&+rodkowej. „Przekazali%my podanie” – odpowiada# mi dzie, po dniu radca prasowy. Oczywi%cie wyda# mi wiz$ dopiero wtedy, gdy strajk si$ sko,czy# i&wydawa#o si$, (e porz)dek zosta# przywrócony; (eby ukry' w#asn) w%ciek#o%', nie wyobra(aj)c sobie ani przez chwil$, (e przysz#y laureat nagrody Nobla niebawem wskoczy na bram$ stoczni, nie podejrzewaj)c, (e Alik niebawem do mnie zadzwoni, poprosi#em o&wiz$ wa(n) wiele tygodni – i&oto mia#em paszport do serca %wiata, do Gda,ska, gdzie wy#)czono telefony, ale dok)d mog#em si$ swobodnie uda'.

W&ramach wielkiej historii mie%ci si$ ma#a historia pojedynczych ludzi. Tym telefonem Alik zadecydowa# o&moim losie. Z&m#odego dziennikarza, korespondenta renomowanego dziennika, ju( zwi)zanego ze wszystkimi opozycjami na Wschodzie, lecz jeszcze bez do%wiadczenia, uczyni# g#ówne -ród#o informacji o&strajku, który

Page 18: Przebyta droga

[ !" ]

Andrzej Friszke

Wywiad Jacka Kuronia dla „Le Monde”, czyli spór w#KOR-ze wokó$ problemu niepodleg$o%ci

w#lutym 1977 rokuNajwa&niejszym tekstem programowym Kuronia w#dekadzie lat '(. by$y My!li o"pro-gramie dzia#ania. Stanowi$y one rozwini)cie i#skonkretyzowanie artyku$u Opozycja polityczna w"Polsce, który ukaza$ si) anonimowo w#paryskiej „Kulturze” w#*"'! roku. My!li by$y tekstem du&o bardziej przejrzystym, konkretnym, zawieraj+cym propozy-cje i#stawiaj+cym cele, które b)d+ wyznacza$y g$ówne drogi ruchu opozycyjnego do Sierpnia, a#i#po Sierpniu *",( roku. Pierwotny tekst zosta$ skon-skowany przez SB w#czasie rewizji na pocz+tku listopada *"'., ale jego tre%/ Kuro0 szybko odtworzy$, streszczenie ukaza$o si) w#„Biuletynie Informacyjnym” (numer ! z#listopada *"'.). Wkrótce My!li w#postaci maszynopisu zacz)$y kr+&y/ w#%rodowiskach opozycyjnych. Drukiem ukaza$y si) w#*"'' roku na $amach londy0skiego „Aneksu”.1

Kuro0 wyk$ada$ w#nich koncepcj) ruchów spo$ecznych, dzi)ki którym stopniowo b)dzie si) odbudowywa/ suwerenno%/ spo$ecze0stwa polskiego oraz ogranicza/ zasi)g w$adzy systemu totalitarnego. Wskazywa$, &e Polska jest pozbawiona suwerenno%ci w#dwojakim sensie – spo$ecze0stwo (naród) zosta$o pozbawione suwerenno%ci przez totalitarn+ w$adz), ta z#kolei jest wyzuta z#suwerenno%ci przez ZSRR. Rozwijaj+c ru-chy spo$eczne i#ograniczaj+c monopol w$adzy PZPR, zarazem poszerza si) zakres suwerenno%ci pa0stwa.

Granice suwerenno%ci narodu tworzonej przez owe ruchy spo$eczne wyznaczaj+, z#jednej strony, aktywno%/ spo$ecze0stwa, z#drugiej, gotowo%/ kierownictwa radziec-kiego do zbrojnej interwencji. Gdzie przebiega ta druga granica, nikt nie potra- powiedzie/, ale „lepiej zatrzyma/ si) o#wiele za wcze%nie ni& odrobink) za pó2no”. Nie nale&y jednak s+dzi/, &e s$abo%/ opozycji i#niezorganizowanie spo$ecze0stwa zabezpieczaj+ przed interwencj+. W#takich bowiem warunkach kryzysu mo&e doj%/ do anarchii, parali&u w$adzy pa0stwowej i#interwencji. Moskwa zdaje sobie spraw) z#ryzyka, jakie poci+ga za sob+ zbrojna interwencja w#Polsce, zw$aszcza w#warunkach zale&no%ci gospodarczej od Zachodu. Do interwencji mo&e by/ zmuszona rozruchami, ale nie umiarkowan+ reform+ w#Polsce.

1 „Aneks” 1977, nr 13/14. Kopie egzemplarza skon-skowanego w#mieszkaniu Kuronia wiceminister spraw wewn)trznych Bogus$aw Stachura przes$a$ niektórym cz$onkom najwy&szych w$adz PZPR.

Page 19: Przebyta droga

[ !" ]

Aleksander Hall

Preludium

Na prze#omie lat $%. i&'%. XX wieku rytm historii naszego kraju bardzo przyspieszy#. Zbyt cz(sto jeste)my sk#onni patrze* na histori( Polski pod rz+dami partii komuni-stycznej jako na jeden okres, nie dostrzegaj+c jego wewn(trznego zró,nicowania. To prawda, ,e zasadnicze elementy okre)laj+ce w&nim po#o,enie sprawy polskiej pozosta-wa#y niezmienione. Polska by#a podporz+dkowana Zwi+zkowi Radzieckiemu, rz+dzo-na przez parti( odwo#uj+c+ si( do ideologii marksistowsko-leninowskiej, a&struktura systemu spo#eczno-politycznego mia#a totalitarny charakter.

Jak wielkie jednak ró,nice wyst(powa#y mi(dzy warunkami ,ycia narodu i&po-szczególnych ludzi w&wa,nych podokresach tej epoki! Najstraszliwsze czasy Polski Ludowej to czasy, gdy panem Zwi+zku Radzieckiego i&bloku pa-stw zale,nych od ZSRR by# Józef Stalin. By# to okres, w&którym nast+pi#a bezwzgl(dna likwidacja niepodleg#o)ciowego podziemia, si# politycznych próbuj+cych ratowa* to, co jeszcze wydawa#o si( do uratowania w&Polsce podporz+dkowanej komunistycznej Rosji, okres terroru, otwartej walki o&ca#kowite podporz+dkowanie Ko)cio#a komuni-stycznej w#adzy i&dzia#a- zmierzaj+cych do maksymalnego upodobnienia systemu politycznego i&spo#eczno-gospodarczego Polski do radzieckich wzorców. To w&tym okresie cena ludzkiego ,ycia by#a najmniejsza i&najbli,ej by#o do realizacji totalitar-nego modelu&pa-stwa.

Polska po Pa.dzierniku "/0! roku by#a ju, inna. Nadzieje na g#(bsz+ liberalizacj( systemu – rozbudzone w&"/0! roku – nie sprawdzi#y si(. Polska pod rz+dami W#ady-s#awa Gomu#ki pozosta#a partyjn+ dyktatur+ uzale,nion+ od Zwi+zku Radzieckiego. Jednak przestrze- realnych swobód narodowych bardzo si( poszerzy#a i&znik#o zagro-,enie 1zyczn+ likwidacj+ ludzi uznanych przez system za przeciwników. Najbardziej skrajne pomys#y ideologiczne w#adzy z&epoki stalinowskiej zosta#y zarzucone. Wi(k-szo)* tego okresu to lata szare: zgrzebnego socjalizmu i&„ma#ej stabilizacji”.

Sw+ wyra.n+ specy1k( mia#a tak,e gierkowska dekada. Za zaci+gane na Zachodzie kredyty w#adze stara#y si( dawa* Polakom z#udne poczucie dynamicznego rozwoju kraju. Og#asza#y, ,e Polska sta#a si( dziesi+t+ pot(g+ przemys#ow+ )wiata. 2yli)my

Page 20: Przebyta droga

[ !" ]

Iwan Krastew

Demokracja i#niezadowolenie: re$eksje o#roku 1989

To by% najlepszy rok. Rozwa&aj'c historyczne znaczenie (rodkowoeuropejskich re-wolucji, Robert Cooper pisa%, &e „rok )*!* oddziela przesz%o(+ od przysz%o(ci niemal tak wyra,nie, jak dziel'cy Wschód od Zachodu mur berli-ski”.. Ówczesne rewolucje uczyni%y wol/ ludu, wyra&on' w#wolnych, sprawiedliwych wyborach, jedynym ,ró-d%em prawomocnej w%adzy, jak' uznaj' wspó%czesne spo%ecze-stwa. Wyczerpa%y si/ wielowiekowe argumenty w'tpi'ce w#zalety i#realno(+ demokracji. Demokracja mia%a wrogów, ale utraci%a krytyków.

Rewolucyjne t%umy na ulicach Pragi i#Berlina Wschodniego – pokojowe, zwy-ci/skie, upominaj'ce si/ o#prawo do &ycia w#„normalnym spo%ecze-stwie” – by%y ostatecznym dowodem wy&szo(ci liberalnej demokracji jako formy rz'dów. Sprzecz-no(ci n/kaj'ce europejsk' demokracj/ przez minione dwa stulecia zyska%y wreszcie, zda%o si/, rozwi'zanie. Zach/ceni upowszechnianiem si/ ustroju demokratycznego po upadku komunizmu teoretycy polityki zainteresowali si/ bardziej procesem de-mokratyzacji ni& przemianami w#istniej'cych demokracjach. Niewiele po(wi/cono uwagi wp%ywowi roku )*!* na zmian/ sposobu postrzegania demokracji przez jej obywateli. Demokracja przesta%a by+ najmniej niepo&'dan' form' rz'dów – albo, jak kto woli, najzno(niejsz' ze z%ych. Zacz/to widzie+ w#niej najlepszy sposób sprawowa-nia rz'dów, kropka. Zacz/to patrze+ na ni' nie jak na co(, co nas ocali przed czym( gorszym, tylko jako na ,ród%o wolno(ci, dobrobytu oraz uczciwych i#sprawiedliwych rz'dów, wszystko w#jednym, du&ym pakiecie.

Dzi(, dwadzie(cia lat po upadku muru berli-skiego, ro(nie niepewno(+ co do roli roku )*!* i#stanu europejskiej demokracji (zw%aszcza w#Europie 0rodkowej). Spada stale zaufanie do instytucji demokracji, mi/dzy innymi do wyborów. Klasa polityczna postrzegana jest jako gromadka skorumpowanych egoistów. Ro(nie niezadowolenie z#demokracji. Wed%ug sonda&u z#122" roku mniejszo(+ respondentów jest zdania, &e skorzysta%a z#upadku muru berli-skiego, oznaczaj'cego kres epoki &elaznej kur-tyny (1)#procent Litwinów, 13 procent Bu%garów i#Rumunów, 42 procent W/grów,

. Robert Cooper, !e Meaning of 1989, „Prospect”, 20.12.1999, Issue 47.

Page 21: Przebyta droga

[ !" ]

Timothy Garton Ash

Aksamitna rewolucja dawna i#przysz$a

Jesieni% &!'! roku „aksamitn% rewolucj%” nazwano pokojow%, negocjacyjn% i#bardzo spektakularn% zmian( ustroju w#ma$ym )rodkowoeuropejskim kraju, którego ju* nie ma. O#ile zdo$a$em ustali+, jako pierwsi terminem tym pos$u*yli si( zachodni dziennikarze, od których przej(li go Václav Havel i#inni czescy i#s$owaccy przywódcy opozycji., Tym chwytliwym okre)leniem obejmowali potem ex post ró*ni autorzy, w#tym i#ja, mówi%c o#„aksamitnych rewolucjach roku &!'!”, wydarzenia w#Polsce, na W(grzech i#w#NRD.

Dwadzie)cia lat pó-niej, latem roku .//!, Republika Islamska Iranu zorganizowa-$a pokazowy proces dzia$aczy politycznych i#intelektualistów oskar*onych o#podbu-rzanie do enghelab-e makhmali – czyli aksamitnej rewolucji. Przez dwie dekady dra-matyczne wydarzenia rozgrywaj%ce si( w#takich krajach, jak mi(dzy innymi Estonia, 0otwa, Litwa, RPA, Chile, S$owacja, Chorwacja, Serbia, Gruzja, Ukraina, Bia$oru), Kirgistan, Liban i#Birma, opatrywano mianem rewolucji z#dodatkowym, zmiennym przymiotnikiem. Czytali)my wi(c o#rewolucji )piewaj%cej (kraje ba$tyckie), pokojo-wej, negocjacyjnej (RPA, Chile), ró* (Gruzja), pomara1czowej (Ukraina), kolorowej (powszechne postpomara1czowe warianty), cedrowej (Liban), tulipanów (Kirgistan), wyborczej (termin ogólny), szafranowej (Birma) i#ostatnio w#Iranie – zielonej. Cz(sto, jak w#pierwszym – czechos$owackim – przypadku, chwytliwe okre)lenie popularyzuj% pospo$u zagraniczni dziennikarze i#dzia$acze polityczni danego kraju.

Wydarzenia te mo*na ze zmienn% trafno)ci% okre)li+ jako wcale nie zawsze skutecz-ne próby powtórzenia modelu z#roku &!'! – pokojowej, negocjacyjnej zmiany re*imu z#elementem masowych protestów, mobilizacji spo$ecznej i#non violence. Aksamitna rewolucja jest, jak si( zdaje, nie tylko przesz$o)ci% – tak*e tera-niejszo)ci%, a#mo*e i#przysz$o)ci%. Okre)lenie to przesta$o odnosi+ si( do konkretnego historycznego wydarzenia – aksamitnej rewolucji w#Czechos$owacji w#&!'! roku – staj%c si( ter-minem ogólnym, gatunkiem AR.

, Liczne rozmowy z#czo$owymi czeskimi i#zachodnimi historykami aksamitnej rewolucji nie pozwoli$y mi (jak dot%d) ustali+, kto pierwszy u*y$ tego terminu.

Page 22: Przebyta droga

[ !"# ]

Claus O$e

Dlaczego kuba%ski socjalizm unikn&' roku 1989?Re(eksje o)tym, czego nie by'o

W roku *""+ pami,tano nieoczekiwane, nag'e, pokojowe i)ostateczne za'amanie si, przed dwudziestu laty autorytarnego pa%stwowego socjalizmu, a)nast,pnie jego transformacj, w)ustrój demokratycznego kapitalizmu. Ma'o kto nie przyzna, -e by'o to od zako%czenia drugiej wojny .wiatowej najdonio.lejsze wydarzenie dla regionu i).wiata. Jednak ani za'amanie si,, ani ustrojowa transformacja nie by'y zjawiskiem powszechnym. Wydarzy'y si, w)tych (i tylko tych) krajach, które przed rokiem !+/+ mia'y swe stolice w)Europie. Dotyczy to, w)bardzo ró-nym stopniu, z)jednej strony wszystkich pa%stw Uk'adu Warszawskiego, a)z)drugiej Jugos'awii. Nowe pa%stwa powsta'y wskutek rozpadu dawnych, a)jedno, NRD, znikn,'o, '&cz&c si, z)innym. Jednak autorytarny socjalizm pa%stwowy przetrwa' poza Europ&, gdzie najwyra0-niejszym przyk'adem tej ustrojowej ci&g'o.ci s& Chiny, Korea Pó'nocna, Wietnam i)Kuba. Przyszli historycy b,d& musieli wyja.ni1 w)pe'ni te n i e w y da r z en i a . Dla-czego kraje te nie podda'y si, tak zara0liwej gdzie indziej dynamice za'amywania si, pa%stwowego socjalizmu?

I

Najwi,ksz& zagadk& w.ród nich jest Kuba – biedne, odleg'e pa%stewko wyspiarskie nara-one na wielkie gospodarczo-militarno-polityczne zagro-enie i)sankcje, w)któ-rych prym wiod& USA, z)tej wi,c racji przez ca'y okres swego istnienia zdane na 'ask, nieistniej&cego ju- Zwi&zku Radzieckiego. Jako dawna hiszpa%ska kolonia jest to kraj o)przewa-aj&co „europejskiej” kulturze (w sensie j,zyka i)religii), cho1 z)elementami kultury afryka%skiej w)-yciu duchowo-artystycznym, a)tak-e pod wzgl,dem sk'adu etnicznego. Co wi,cej, nie ulega w&tpliwo.ci, -e sytuacja ekonomiczna wspó'czesnej Kuby by'a i)jest co najmniej równie kryzysowa, jak sytuacja krajów Uk'adu Warszaw-skiego i)RWPG pod koniec lat /". Wszystkie te okoliczno.ci kaza'yby oczekiwa1 tam podobnej transformacji ustrojowej jak w)Europie 2rodkowo-Wschodniej. Jednak nic

Page 23: Przebyta droga

[ !!" ]

Andrzej Paczkowski

Mur berli#ski a$sprawa polska

W pocz%tkach XVIII wieku na zachód i$na wschód od Polski powsta&y dwie nowo-czesne, scentralizowane i$zmilitaryzowane monarchie absolutne: Prusy i$Rosja. Obie mia&y, co naturalne dla tego typu pa#stw, ambicje imperialne. Od tego czasu, to jest przez oko&o trzysta lat, Polska i$Polacy znajduj% si' w$tym trudnym s%siedztwie. Zarówno z$uwagi na w&asne s&abo(ci, jak i$agresywno() Rosji i$Prus (a tak*e innego jeszcze pa#stwa niemieckiego – Austrii) w$!+", roku Polska zosta&a wykre(lona z$mapy Europy, a$idee odzyskania niepodleg&o(ci i$odrodzenia – a$nie urz%dzenia – pa#stwa sta&y si' zasadniczym elementem polskiej my(li politycznej. Wesz&y na trwa&e w$krwio-obieg polskiej kultury, do czego asumpt da& poryw romantyczny z$lat -..–/.. XIX wieku, który naznaczy& – i$wci%* naznacza – nie tylko uczucia, ale i$czyny znacznej cz'(ci Polaków.

Jednak tak*e w$latach !"!0–!"-", gdy polskie pa#stwo odrodzi&o si', nie by&o spo-kojne o$swoj% przysz&o(), cho) w$!"1. roku zdo&a&o odepchn%) agresj' bolszewików, których uwa*ano za sukcesorów Cesarstwa Rosyjskiego. Sami bolszewicy uznawali si' za matecznik (wiatowej rewolucji, a$za najwa*niejszego partnera w$jej rozprze-strzenianiu na ca&% Europ' – a$pó2niej na (wiat – uwa*ali niemiecki proletariat. Nie przeszkadza&o to im szuka) zwi%zków z$„bur*uazyjnym” pa#stwem niemieckim, dla których oparciem by&a wspólna kontestacja traktatu wersalskiego. Wynikiem tego by&y umowa podpisana w$Rapallo w$!"11 roku i$pó2niejsza wspó&praca gospodarcza i$wojskowa. Kiedy w$latach -.. zarówno stalinowski Zwi%zek Sowiecki, jak i$hitlerow-ska Rzesza Niemiecka wkroczy&y na (cie*k' szybkiej modernizacji i$budowy pot'gi militarnej, w$Polsce rozleg&y si' dzwonki alarmowe. Powraca&y dylematy dobrze znane z$niedawnych lat: który s%siad jest gro2niejszy? Czy nale*y wi%za) si' z$jednym prze-ciwko drugiemu? Odpowied2 udzielona przez Józefa Pi&sudskiego by&a raczej jasna: gro2niejsi s% Sowieci, ale nie nale*y wi%za) si' z$Niemcami, lecz prowadzi) polityk' „równego dystansu” wobec Moskwy i$Berlina. Aksjomat ten uzupe&nia&a opcja na rzecz sojuszu z$mocarstwami zachodnioeuropejskimi: Francj% i$Angli%. Sceptycy nazywali to „sojuszem egzotycznym”, ale wa*niejsze by&o to, i* sojusz mia& charakter

Page 24: Przebyta droga

[ !"# ]

George Soros

Moja $lantropia

Alik, którego znam od ponad trzydziestu lat, dobrze pasuje do recepty Antonia Gram-sciego na %ycie zaanga%owane – pesymizm intelektu plus optymizm woli. To, %e Fundacja im. Stefana Batorego sta&a si' „izb( rozrachunkow(” polskiej debaty, jest jego zas&ug( – jego trudu i)zami&owania do krytycznych dyskusji. Wszystkie polskie nurty polityczne uwa%aj( Fundacj' za miejsce, gdzie toczy si' o%ywiona publiczna wymiana opinii. Dzieje si' tak dzi'ki wytrwa&o*ci Alika, jego po*wi'ceniu i)niespo%ytej sile umys&u. Jest intelektualist( publicznym i)zaanga%owanym w)najprawdziwszym sensie tego s&owa – wprowadzonym g&'boko w)najwa%niejsze globalne i)polskie sprawy. Alik uczestniczy& w)mojej $lantropijnej epopei, któr( tu opisa&em, a)zw&aszcza pomaga& mi przed laty stawia+ pierwsze kroki na polskim gruncie.

Jestem tyle% egoist(, co egocentrykiem, do czego si' przyznaj' bez wyrzutów sumienia. Niemniej przez minione trzydzie*ci lat rozwija&em wielkie $lantropijne przedsi'-wzi'cie, Open Society Institute, którego roczny bud%et si'ga& pó& miliarda dolarów i)zbli%a si' do miliarda. Dzia&a we wszystkich cz'*ciach *wiata, obejmuj(c zaskakuj(co szeroki, nawet dla mnie, wachlarz problemów.

My*l', %e nie jestem jedynym egoist( i)egocentrykiem, taka jest wi'kszo*+ z)nas. Jestem tylko bardziej szczery. S( na pewno na *wiecie ludzie prawdziwie mi&osierni, lecz niewielu zgromadzi&o potrzebny do uprawiania $lantropii maj(tek. Na zaj'cie to patrzy&em zawsze nieufnie. Pod wieloma wzgl'dami jest zaprzeczeniem ludzkiej natury i)dlatego rodzi mnóstwo hipokryzji i)wiele paradoksów. Filantropia ma s&u%y+ dobru innych, jednak dla wielu $lantropów najwa%niejsze s( w&asne ambicje. Ma pomaga+ ludziom, lecz cz'sto uzale%nia ich, czyni(c przedmiotem dobroczynno*ci. Wnioskodawcy mówi( fundacjom to, co chcia&yby us&ysze+, a)potem robi( to, na co maj( ochot'. Oto najwyra,niejsze paradoksy.

Skoro krytykuj' $lantropi', to dlaczego po*wi'ci&em jej tak du%o mego maj(tku i)energii? Odpowied, mie*ci si' po cz'*ci w)mojej biogra$i, po cz'*ci w)systemie poj'ciowym, jakim kierowa&em si' w)%yciu, a)po cz'*ci to zwyk&y zbieg okoliczno*ci.

Page 25: Przebyta droga

[ !"# ]

Irena Grudzi$ska-Gross

Polskie „my”

W artykule Pami!" i#wspólnota narodów Aleksander Smolar rozwa%a ró%nice mi&-dzy pami&ci' historyczn' Europy Wschodniej i(Zachodniej. „Weszli)my do Unii [Europejskiej] – pisze – z(naszymi odmienno)ciami, z(nasz' pami&ci' w(istotnych elementach odbiegaj'c' od tej, która dominuje na Zachodzie”. Czy ró%nice te, zdaje si& pyta*, stanowi' powa%ne zagro%enie dla sta+o)ci organizmu politycznego, jakim jest Unia Europejska? Cytuje tak%e s+awny wyk+ad Ernesta Renana z(roku !,,- Co#to jest naród?: „Wspólna pami&* tworzy poczucie wspó+odpowiedzialno)ci, uczucie solidarno)ci. Solidarno)* wyrastaj'ca z(przesz+o)ci jest te% wyrazem woli %ycia razem”. „S+owa te – pisze Smolar – dotyczy+y narodu. Europa nie jest i(nie b&dzie jednym narodem, ale s+owa te zdaj' si& odnosi* równie% do Unii Europejskiej.”. Chcia+abym wi&c, w(nawi'zaniu do jego rozwa%a$, zapyta*, na czym ta wspó+odpowiedzialno)* i(solidarno)* „unioeuropejska” mog+aby si& opiera*.

Zaczynam jednak od pytania podstawowego: jakie jest to „my”, którego Smolar u%ywa, mówi'c „weszli)my do Unii”? Nie chodzi mi oczywi)cie o(samoidenty/ka-cj& autora, bo jest to „my” wypowiadane spontanicznie i(naturalnie, automatycznie dost&pne wszystkim, dla których polski jest j&zykiem macierzystym. Nie pytam tu o(skrajny i(irracjonalny wyraz przywi'zania do to%samo)ci etnicznej czy do pa$stwa--narodu ani nie zajmuje mnie do)* oczywista krytyka nacjonalizmu jako przeszkody w(budowaniu solidarno)ci europejskiej. Interesuje mnie „my” pa$stwowo-narodowe, obiegowa, codzienna, narodowo-pa$stwowa to%samo)*, jej si+a, 0ród+a i(zalety. Bo to z(ni' b&dzie si& musia+a liczy* i(na niej opiera* przysz+a zjednoczona Europa.

Dwadzie)cia lat temu, jak pami&tamy, motorem wkraczania Polski do Europy by+o d'%enie do „normalno)ci” – do, jak wspomina Smolar, Europy demokracji i(zamo%no)ci. Dzi), gdy ju% jeste)my w(Unii, naszym has+em jest „odmienno)*”, a(nasza europejsko)* nawi'zuje do przesz+o)ci mitycznej, chrze)cija$skiej w(sposób w(Europie Zachodniej nieobecny. Dzisiejsza Polska jest religijnie, a(tak%e etnicznie i(j&zykowo jednolita w(stopniu dotychczas w(historii europejskiej naszego obszaru

. Aleksander Smolar, Pami!" i#wspólnota narodów, „Gazeta Wyborcza”, 11.07.2009.

Page 26: Przebyta droga

[ !"# ]

Jerzy Jedlicki

Pojednanie? Ale kogo z$kim?

Raz po raz s%ysz& nawo%ywania, 'e powinni(my si& – my, Polacy – pojedna) wreszcie z$Niemcami, Rosjanami, *ydami lub Ukrai+cami. Towarzysz, temu przewa'nie zdania, 'e jaki( niedawny symboliczny akt albo jaka( wydana ostatnio ksi,'ka takie-mu pojednaniu s%u'y lub w%a(nie je utrudnia, bo na przyk%ad jest – jak Strach Jana Tomasza Grossa – zbyt oskar'ycielska i$niesprawiedliwa. Otó' z$tym jednaniem si& na ró'ne strony, z$przepraszaniem, przebaczaniem, pami&taniem i$zapominaniem mamy od dawna k%opot.

Uwa'amy za rzecz oczywist,, 'e ka'dy cz%owiek odpowiada tylko za w%asne czyny i$zaniechania, co najwy'ej tak'e za swoich podw%adnych, nikt przeto nie ma obo-wi,zku spowiadania si& z$cudzych grzechów i$pokutowania za nie swoje winy. To jest zasad, nowoczesnego prawa i$(wieckiej, liberalnej etyki. A$jednak pojawia si& tu pewna zawi%o(), która sprawia, 'e rzecz nie jest tak prosta.

Zawi%o() wi,'e si& szczególnie z$problemem narodu, jako 'e poczucie przynale'-no(ci do okre(lonego narodu by%o, i$przewa'nie nadal pozostaje, wa'nym sk%adnikiem naszej to'samo(ci, czyli odpowiedzi na pytanie: „kim jestem?”.

Poczucie to mo'e by) podzielone i$chwiejne, gdy na przyk%ad jestem obywatelem pa+stwa, które nie jest pa+stwem mojego narodu, albo gdy mam rodziców dwojga narodowo(ci i$przez wychowanie do obu tradycji jestem przywi,zany. Albo gdy w$m%o-dym wieku osiedli%em si& w$obcym kraju i$z$czasem przyswoi%em sobie inn, narodow, kultur& ni' ta, któr, przeznaczy% mi przypadek urodzenia. Mimo jednak ogromnej liczby takich przypadków rozszczepionej czy podwojonej to'samo(ci 'ywimy na ogó% w$Europie przekonanie, i' nale'ymy – ka'dy z$osobna – do jakiej( narodowej wspólnoty, któr, zwykli(my obejmowa), nieraz ca%kiem odruchowo, zaimkiem „my”.

Owo „my” si&ga zazwyczaj daleko wstecz, ogarniaj,c minione pokolenia. Tak wi&c w$podr&cznikach historii i$w$ró'nych o$niej opowie(ciach mo'na czyta), 'e wygrali(my tak,, a$tak, bitw& czy wojn&, stracili(my tylu i$tylu zabitych w$powsta-niu, utracili(my albo odzyskali(my swoje pa+stwo. To gramatyczne „my” u'ywa-ne jest niemal bezwiednie, a$przecie' (wiadczy o$tym, 'e czujemy si& j a k g d y by

Page 27: Przebyta droga

[ !"! ]

Klaus Bachmann

Jak# przysz$o%& ma polska historia?

Dlaczego spo!ecze"stwa zmieniaj# stosunek do przesz!o$ci – i%dlaczego Polacy robi# to inaczej?

Media zachodnioeuropejskie co pewien czas zarzucaj# polskiej opinii publicznej „niech'& do konfrontacji z(ciemnymi stronami w$asnej historii”, apologetyczny sto-sunek do pope$nionych w(przesz$o%ci zbrodni albo lekcewa)enie i(bagatelizowanie wydarze*, które przez innych s# uwa)ane za haniebne. Polscy politycy, komentatorzy i((niektórzy) naukowcy odpowiadaj# zazwyczaj, )e nie ma potrzeby zajmowania si' tymi „ciemnymi plamami”, poniewa) albo nie mia$y one miejsca, albo nie powinny by& oceniane negatywnie, albo zosta$y zrównowa)one przez inne wydarzenia, które nale)y oceni& pozytywnie. Ten mechanizm powtarza si' szczególnie cz'sto w(zwi#zku z(wydarzeniami anty)ydowskimi – na przyk$ad przy okazji kolejnych rocznic pogro-mu kieleckiego. Szczytowym wydarzeniem, które wywo$a$o tak# konfrontacj' ocen, by$y obchody rocznicy pogromu w(Jedwabnem. To samo powtarza si' jednak równie) w(przypadku debat historycznych o(kolaboracji, której – zgodnie z(opisan# wy)ej strategi# obronn# – albo nie by$o, albo równowa)y j# rzekomo wyj#tkowo silny opór antyhitlerowski. Wed$ug tej strategii zjawisko szmalcowników i(okupacyjnego anty-semityzmu jest „moralnie” równowa)one przez istnienie organizacji pomocy +ydom i(wielkiej liczby „sprawiedliwych w%ród narodów %wiata” pochodz#cych z(Polski.,

Na pierwszy rzut oka s# to spory o(fakty i(o(ich ocen'. Ten drugi w#tek nie pod-lega rozstrzygni'ciom naukowym: nie ma naukowych narz'dzi, które pozwoli$yby bezspornie i(w(sposób, który wszyscy uczestnicy mogliby akceptowa&, rozstrzygn#&,

, Przyk$adem mo)e by& debata na temat polskiej kolaboracji na $amach wp$ywowego czasopisma naukowego „Slavic Review”, Vol. 64, No. 4, 2005: Klaus Peter Friedrich, Collaboration in a!„Land without a!Quisling”. Patterns of Cooperation with the Nazi German Occupation Regime in Poland during World War II, s. 77–746; John Connelly, Why the Poles Collaborated So Little. And Why "at Is No Reason for Nationalist Hubris, s. 771–781; Je-rey W. Jones, „Every Family Has Its Freak”. Perceptions of Collaboration in Occupied So#iet Russia, 1943–1948, s. 747–770; Tanja Penter, Collaboration on Trial. New Source Material on So#iet Postwar Trials against Collaborators, s. 782–790; Martin Dean, Where Did All the Collaborators Go?, s. 791–798. Wa)ne s# tu te) listy kilku autorów odzwierciedlaj#ce opisan# wy)ej strategi' obronn#: Piotra Wandycza, Anny M. Ciencialy, Johna Conelly'ego i(Je-reya Jonesa, s. 885–893.

Page 28: Przebyta droga

[ !"# ]

Joanna Kurczewska

Polityka historyczna niejedno ma imi$

I

„Operacje na narracjach ró%nego typu przesz&o'ci”, zw&aszcza narodowej i(europejskiej, dokonywane przez wielkie podmioty instytucjonalne (takie jak pa)stwa narodowe czy narodowe i(ponadnarodowe spo&ecze)stwa obywatelskie) s* i(fascynuj*ce dla analityków, i(trudne dla tych, którzy t$ z&o%on* strategi$ urzeczywistniaj*. S* dzi' i(w(przysz&o'ci dzia&aniem koniecznym, gdy% „wci*% nie nast*pi&o zjednoczenie pa-mi$ci na miar$ kontynentu. W(ludzkich umys&ach %elazna kurtyna jeszcze si$ nie podnios&a”. +

Konstatacj$ t$ mo%na i(nale%y uszczegó&owi,, odnosz*c j* do przypadku Polski-, do jej sposobów radzenia sobie z(narracjami w&asnej przesz&o'ci narodowej i(lokowania jej w(narracjach Unii Europejskiej, nie tylko tych odnosz*cych si$ do tera.niejszo'ci. Te sposoby musia&y si$ zderzy, z(wizerunkami Polski obecnymi w(wyobra.ni zbiorowej spo&ecze)stw zachodnich „zadomowionych” od dawna w(Unii Europejskiej. By&o i(jest istotne, czy te polskie operacje na przesz&o'ci narodowej i(europejskiej daj* asumpt, by traktowa, III RP jako „cennego reprezentanta krajów postkomunistycznych” czy jako „k&opotliwego przybysza” z(baga%em odr$bnej pami$ci narodowej, który trudno si$ europeizuje.

Dlatego te% pytanie o(to, jakie okre'lenia przesz&o'ci te operacje uruchamiaj*, w(jakich kontekstach spo&ecznych to si$ dzieje, jest tak wa%ne.

+ Bronis&aw Geremek cytowany w(tek'cie Paola Morawskiego, Unia musi by! dla ludzi, „Gazeta Wyborcza”, 13.07.2009. - A(dok&adniej – odnosz*c j* do operacji na danych z(przesz&o'ci podstawowych podmiotów instytucjo-nalnych sk&adaj*cych si$ na ni*. Chcia&abym podkre'li,, i% nie uwa%am tego rodzaju operacji za wy&*czn* domen$ pa)stwa i(jego instytucji. S*dz$, %e jest wiele innych tego typu podmiotów, którym mo%na przypisa, kompetencje poznawcze i(spo&eczne do tworzenia w&asnej polityki historycznej. Uwa%am, i% interesuj*cym zadaniem jest dopiero analizowanie &*czno'ci mi$dzy tworzonymi i(propagowanymi przez te podmioty narracjami przesz&o'ci narodowej i(europejskiej. Ta sie, powi*za), pozytywnych i(negatywnych, tak mi$dzy tymi podmiotami, jak i(ich narracjami, jest cz$sto tak ma&o przezroczysta, %e stanowi zagadk$ godn* talentu Sherlocka Holmesa.

Page 29: Przebyta droga

[ !"# ]

Jacek Kochanowicz

Dwa instytuty

Tylko jeden ze wspomnianych w$tytule instytutów istnieje naprawd% – jest nim In-stytut Pami%ci Narodowej. &rodki, jakimi dysponuje, i$uwaga, jak' przyci'ga, zdaj' si% dowodzi( znacznego spo)ecznego zainteresowania przesz)o*ci', a$w$ka+dym razie pewnym jej aspektem, do*( szczególnie zreszt' rozumianym. Drugi instytut, który mam tu na my*li, a$którego nie ma, móg)by si% nazywa( na przyk)ad „Instytutem Studiów nad Przysz)o*ci'”, mo+e mniej górnolotnie – nazwa jest oboj%tna, wa+ne natomiast, +e celem i$przedmiotem jego dzia)ania powinno by( my*lenie o$problemach kraju w$kontek*cie globalnym i$w$d)ugiej perspektywie czasowej. Zainteresowanie przysz)o*ci' nie wydaje si% jednak w$Polsce wielkie. Ograniczone s' te+ zdolno*ci do realizowania zamierze, (zw)aszcza publicznych) o$du+ym stopniu z)o+ono*ci i$d)u-giej perspektywie czasowej. Oczywistym, cz%sto przywo)ywanym przyk)adem jest tu niezdolno*( stworzenia funkcjonuj'cego programu budowy autostrad, ale dotyczy to znacznie szerszego wachlarza przedsi%wzi%( z$zakresu infrastruktury transportowej i$energetyki, a$przede wszystkim dzia)a, zwi'zanych z$kapita)em ludzkim – z$edu-kacj', badaniami naukowymi i$zdrowiem publicznym.- Mo+na powiedzie(, +e s)abe umiej%tno*ci my*lenia i$dzia)ania w$kategoriach wymagaj'cych d)ugiej perspektywy czasowej i$z)o+onych struktur organizacyjnych nale+' do przejawów tego, co Piotr Sztompka okre*la mianem de.cytu kompetencji cywilizacyjnych./

Dalsze uwagi, wychodz'c od powy+szej konstatacji, zmierzaj' do zarysowania pewnych mo+liwych odpowiedzi na pytanie, dlaczego, po pierwsze, tak wielkie jest zainteresowanie traktowan' w$pewien szczególny sposób przesz)o*ci', po drugie – dlaczego tak niewielkie tym, co b%dzie.

- Jak donios)a „Gazeta Sto)eczna” (w pa0dzierniku 2009 roku), do*( pó0no okaza)o si%, +e prace projektowe zwi'zane z$dwiema wa+nymi inwestycjami komunalnymi – mostem Pó)nocnym i$systemem odprowadzania *cieków z$Warszawy lewobrze+nej do znajduj'cej si% po przeciwnej stronie Wis)y oczyszczalni – nie by)y skoordynowane. Ten brak koordynacji mo+e spowodowa( znaczne opó0nienia w$budowie./ Piotr Sztompka, Civilizational Incompetence: !e Trap of Postcomunist Societies, „Zeitschri1 für Sozio-logie”, Jg. 22, He1 2, 1993, s. 85–95.

Page 30: Przebyta droga

[ !"# ]

Adam Michnik

„Tak my$l% W&ochy, Niemcy i'Sowiety”

W #()* roku, na &amach tygodnika „Prosto z'mostu”, ukaza& si+ esej Alfreda ,aszow-skiego Analiza !ez krokodylich. G&osz%c pochwa&+ idei totalitarnych, ,aszowski pisa&: „Pa-stwo totalne zak&ada istnienie pewnych prawd bez wzgl+du na ich s&uszno$. obiektywn%. Jego dogmaty spe&niaj% funkcj+ hipotez roboczych. [...] Wszystko, co je rozk&ada i'niweczy, musi by. zniszczone. Tak my$l% W&ochy, Niemcy i'Sowiety”.

Czynnikiem „rozk&adowym” by& „demoliberalizm” – tak w&a$nie my$leli faszy$ci i'komuni$ci. Za$ symbolem „demoliberalizmu” w'Polsce by& Antoni S&onimski.

I

Napisa& S&onimski w'po&owie lat )". wiersz wart przypomnienia – Gratis pro Deo.

Kole"ance #ydówce wczoraj da! po twarzy,A$dzi% kupi! mimoz& dla swej chorej siostry,Któ" to m'drze rozdzieli, sprawiedliwie zwa"y?I$czu!o%(, i$nieczu!o%(. )wiat nie jest tak prosty.Patrzcie na tego m&"a. W$nim duma niemiecka!#elazn' r&k' krwawo swój naród prowadzi.A$przecie" dobrotliwie patrzy w$oczy dziecka,U%miecha si& i$r&k' jasn' g!ówk& g!adzi.Có" z$tego, "e krwi' karty historii zabrudzi,Gdy patent na cz!owieka wy!udzi najtaniej.Lubi' kwiaty i$dzieci panowie tyrani!Gratis pro Deo. Nie darmo dla ludzi.

Komentuj%c swój czas zdominowany przez ró/nych m&odzie-ców marz%cych przed za$ni+ciem o'karierze Stalina czy Mussoliniego, zanotowa& swoje uwagi na temat wojny domowej w'Hiszpanii.

Page 31: Przebyta droga

[ !!" ]

Abp Józef #yci$ski

Mi%dzy nihilizmem a&godno'ci( cz)owieka

Szybkie tempo zmian kulturowych sprawia, i* wiele warto'ci i&postaw, które wczo-raj jawi)y si% jako niekontrowersyjne, wywo)uje dzi' ostre kon+ikty lub prowadzi do propozycji aksjologicznych rodz(cych konsternacj%. Jako przyk)ad pozytywny mo*na wskaza, konsekwentn( obron% godno'ci ludzkiej znamienn( dla antropolo-gii inspirowanej przez zasady sformu)owane w&protestach polskiego Sierpnia, jako negatywny – radykalne propozycje apoteozy ró*nych odmian nihilizmu. O&nie-pokoj(cym kulturowo charakterze tych ostatnich zmian 'wiadcz( cho,by uwagi o&wzro'cie popularno'ci tradycji „pa)karskiej” w&polskiej publicystyce politycznej ostatniego okresu.- W&dorobku Aleksandra Smolara znajdujemy konsekwentn( a.rmacj% tych zasad humanizmu, które bywaj( cz%sto nierozumiane we wspó)-czesnych propozycjach stawiaj(cych sukces polityczny ponad obiektywn( warto', godno'ci osoby ludzkiej. Dlatego te* w&po'wi%conej mu ksi%dze szczególnie wa*-na okazuje si% re+eksja nad stanowi(cymi wspó)czesne wyzwanie propozycjami alternatywnymi, w&których usi)uje si% kwestionowa, klasyczne poj%cie godno'ci osoby ludzkiej.

B!"d antropologiczny po raz wtóry

Charakteryzuj(c najg)%bsze mechanizmy przemian "/0/ roku, Jan Pawe) II wskaza) na b)%dn( koncepcj% cz)owieka, której wyrazem by) kolektywizm marksistowski. Niestety, gatunek ludzki mo*e b)(dzi, wielokrotnie przy próbach odnalezienia odpowiedzi na pytanie o&sw( natur%. Powtórki z&fa)szywych antropologii mog( si% okaza, procedur( nadzwyczaj kosztown( kulturowo, za' ich odrzucenie nie zawsze musi przychodzi, w&tak )agodnej formie, jak to by)o w&przypadku pami%tnej jesieni ludów. Donios)o', tej problematyki pozwala poj(,, dlaczego sw( pierwsz( encyklik% Redemptor hominis Papie* z&Polski po'wi%ci) obronie godno'ci cz)owieka,

- Jerzy Illg, Mój Znak, Znak, Kraków 2009, s. 328.

Page 32: Przebyta droga

[ !"# ]

Marek Edelman

Z$o mo%e urosn&'

Drogi Aliku, nie mo%e zabrakn&' g$osu Marka Edelmana w(ród sk$adanych Ci ho$-dów. Inicjatorzy publikacji zadbali o)to zawczasu, ale Marek nie by$by sob&, gdyby tak od razu przyj&$ zaproszenie z)bezkrytycznym entuzjazmem. Mo%e by Ci si* w)g$owie przewróci$o? A)z)drugiej strony, co móg$by Ci napisa' szczególnego, skoro proszono o)zabranie g$osu tak wielu?

Dlaczego to pisz*? Bo widz* Marka podczas tych zmaga+ i)staram si* z)Tob& tym obrazem podzieli'. A)mo%e pod(wiadomie chcia$abym wykorzysta' Twój bene,s, %eby przypomnie' Marka przekornego, narzucaj&cego swoje zdanie i)zarazem niepewnego, a)nawet nie(mia$ego. -eby towarzyszy$ Ci Jego %ywy obraz, a)nie same s$owa napisane czarnymi literami na bia$ym papierze.

Zabrak$o czasu, cho' zdawa$o si*, %e jest go dosy'. Dlatego tekst, który dostajesz od Marka na siedemdziesi&te urodziny, nie by$ pierwotnie skierowany wy$&cznie do Ciebie – cho' niew&tpliwie by$e( jednym z)jego adresatów. Marek Edelman wyg$osi$ go przed mi*dzynarodowym audytorium z)okazji rozpocz*cia polskiej prezydencji Task Force for International Cooperation on Holocaust Education, Remembrance and Research. Z$o mo%e urosn&'. Teraz ta przestroga jest Twoj& w$asno(ci&. Nie( j& dalej. Bo Marek Edelman powtarza$ nam tak%e, %e „wolno(' i)demokracja nie s& dane raz na zawsze – trzeba o)nie stale walczy'”.

Paula Sawicka

Jestem skr*powany, %e mam do Pa+stwa mówi'. Stoj* tu samotny, stoj* tu z)przy-padku, jak prawdopodobnie ca$e %ycie. Wszech(wiat te% prawdopodobnie powsta$ z)przypadku. A)tu, na tej sali, s& ministrowie, ambasadorzy, profesorowie, pos$owie, dyrektorzy, wychowawcy, nauczyciele. Za wami s& instytucje, organizacje, rz&dy i)na-wet ca$e pa+stwa. Za mn& jest nico('. Nico(', w)któr& odesz$y setki tysi*cy ludzi, których odprowadza$em do wagonów. Nie mam prawa mówi' w)ich imieniu, bo nie

Page 33: Przebyta droga

[ !"" ]

Jaros#aw Hrycak

Holokaust i$Ho#odomor jako wyzwania dla$pami%ci$zbiorowej

Mój krótki artyku# jest zwi&zany z$dwiema nastr%czaj&cymi wielu problemów koncep-cjami – Holokaustem' i$Wielkim G#odem (Ho#odomorem). Jednak przedmiotem moich rozwa(a) s& tu nie tyle te dwie koncepcje, ile stoj&cy mi%dzy nimi w$tytule artyku#u spójnik „i”. Próba powi&zania tych dwóch koncepcji jest jeszcze bardziej problematyczna ni( ka(da z$nich z$osobna. Nie jest moim celem porównywanie Holokaustu i$Wielkiego G#odu. Podobnie nie b%d% szuka# wyja*nienia, czy w$ogóle to porównanie ma sens – i$je*li tak, to gdzie znajduj& si% granice, poza którymi ten sens ulega zatraceniu. Ta kwestia wymaga odr%bnego artyku#u, którego napisanie w$tej chwili wykracza poza moje mo(liwo*ci. Mój cel jest znacznie skromniejszy: pokaza+, od kiedy i$w$jakich warunkach te dwie koncepcje zacz%#y by+ ze sob& wi&zane oraz co to wi&zanie mo(e powiedzie+ o$wspó#czesnej polityce pami%ci na Ukrainie.

Trudno dzi* dok#adnie ustali+, kto i$kiedy po raz pierwszy porówna# Holokaust i$ukrai)ski g#ód lat ,-"!–,-"". To porównanie pojawi#o si% znacznie wcze*niej ni( sama koncepcja Wielkiego G#odu.. Prawdopodobnie jako pierwszy uczyni# to sam twórca koncepcji „genocydu” Raphael Lemkin. Tekst na ten temat, napisany przeze) tu( przed *mierci&, pozosta# nieznany i$zosta# opublikowany dopiero niedawno. Wymiar publiczny porównanie to zyska#o dopiero na pocz&tku lat /0. XX wieku, przy czym w$pewnym stopniu przypadkowo. W$,-/" roku ukrai)ska diaspora w$Ameryce Pó#-nocnej zorganizowa#a masowe przedsi%wzi%cia upami%tniaj&ce pi%+dziesi&t& rocznic% ukrai)skiego g#odu. Obchody odbywa#y si% w$atmosferze rozkwitu zainteresowania Holokaustem w$Ameryce Pó#nocnej po emisji serialu telewizyjnego Holocaust (,-1/). Ukrai)cy próbowali powtórzy+ sukces diaspory (ydowskiej zdobywaj&cej przychyl-no*+ dla Izraela dzi%ki przypominaniu *wiatu o$tragedii 2ydów podczas drugiej wojny

' O$problemach zwi&zanych z$koncepcj& Holokaustu patrz: István Deák, Essays on Hitler’s Europe, University of Nebraska Press, Lincoln 2001, s. 67–68.. Koncepcj% Wielkiego G#odu (Ho#odomoru) stworzyli i$wprowadzili do obiegu w$okresie gorbaczowow-skiej pierestrojki, w$1988 roku, ukrai)scy poeci – albo Iwan Dracz, który rok pó3niej zosta# przewodnicz&cym Ruchu, najbardziej masowej ukrai)skiej organizacji opozycyjnej, albo te( mniej znany O#eksij Musijenko; por.: S.W. [Stanis#aw W#adys#awowycz] Kulczy+kyj, Ho!od 1932–1933 w"Ukrajini jak henocyd / Go!od 1932–1933 w"Ukrainie kak gienocid, Instytut Istoriji Ukrajiny, Kyjiw 2005, s. 142.

Page 34: Przebyta droga

[ !"# ]

Timothy Snyder

Antysemityzm komunistyczny i$etyka uniwersalna: rozwa%ania historyczne

Po koniec %ycia Stalin podj&' dziwn& decyzj(. Postanowi' rozpocz&) prze*ladowanie +ydów ledwie par( lat po tym, jak Niemcy wymordowali ponad dwa i$pó' miliona radzieckich obywateli tylko dlatego, %e byli +ydami. Mo%na spiera) si( o$przyczyny, dla których na pocz&tku #,-. roku og'osi' „spisek %ydowskich lekarzy”. N(ka'y go my*li o$*mierci, mia' te% obsesj( (jak w$istocie przez ca'e %ycie) na punkcie nastaj&cych na czyje* %ycie lekarzy. W$#,-! roku pos'a' do wi(zienia swojego doktora (nie +yda), gdy ten doradzi' mu, %eby si( oszcz(dza'. Ale jeszcze w$roku #,./, podczas pokazowego procesu rzekomych dzia'aczy Zwi&zku Wyzwolenia Ukrainy, zasugerowa' proku-ratorom, by szukali dowodów spisku zbrodniczych lekarzy ukrai0skich. By) mo%e niepokoi' go Izrael. Liczy' na to, %e m'ode pa0stwo %ydowskie b(dzie komunistyczne, a$przynajmniej lewicowe, i$w$rezultacie Zwi&zek Radziecki popar' ide( jego utworze-nia. Jednak pod koniec #,"1 roku Stalin doszed' do wniosku, %e Izrael przy'&czy' si( do obozu imperialistów. Radzieccy +ydzi stali si( wi(c czym*, czym dot&d nie byli – mniejszo*ci& maj&c& wsparcie w$obcym pa0stwie. Takie w'a*nie kategorie – mi(dzy innymi radzieccy 2otysze i$radzieccy Polacy – ucierpia'y najbardziej podczas wielkiego terroru lat #,.3–#,.1. Ale moim zdaniem do anty%ydowskiej polityki pchn&' Stalina sam Holokaust. Stalin nie musia' uczy) si( od Hitlera antysemityzmu. Musia' jednak znale4) wyt'umaczenie kolaboracji z$Niemcami wielu obywateli ZSRR, nie chcia' te%, by zwyci(stwo Armii Czerwonej wygl&da'o jak sukces +ydów. Wola' wizj( narodu rosyjskiego jako wielkiego m(czennika, wielkiego bohatera tej wojny. Wymaga'o to uciszenia tych, którzy my*leli inaczej.

Trwa'ym skutkiem tej decyzji by'a uniwersalizacja radzieckiej historii. Tylko jeden radziecki pisarz, Wasilij Grossman, zestawia' otwarcie w$swych ksi&%kach oba re%imy, które mia' okazj( dobrze pozna) – nazistowski i$radziecki. Nie wyobra%am sobie, by napisa' !ycie i"los albo Wszystko p#ynie, gdyby nie anty%ydowska krucjata Stalina. Grossman by' wielkim pisarzem i$jednym z$najwa%niejszych kronikarzy Holokaustu, dzi(ki czemu porównania te tra5a'y w$jakiej* mierze do zachodniej wyobra4ni. Nie zyska' cz&stki s'awy, na jak& zas'u%y', ale jego powie*ci wywar'y ogromny wp'yw

Page 35: Przebyta droga

[ !"" ]

Krzysztof Michalski

Dobro w#oczach Boga

Jest takie znaczenie s$owa „dobro”, które nie stoi w#opozycji do z$a. Charakteryzuje ono pewn% – podstawow%, jak s%dz& – mo'liwo() ludzkiego 'ycia, pewn% mo'liwo() ludzkiej kondycji; widziany w#jej perspektywie (wiat jest dobry, mimo obecnego w#nim z$a. Znajomo() ró'nicy mi&dzy dobrem a#z$em – wra'liwo() moralna – nie wystarcza wi&c do jej wyja(nienia. Depozytariuszem tego znaczenia jest nie moralno(), lecz religia; mo'emy, my(l&, znale*) je w#tekstach i#do(wiadczeniach tradycji religijnej.

Znaczenie to pojawia si& ju' na pierwszych stronach Ksi&gi Rodzaju: „I spojrza$ Bóg na wszystko, co uczyni$, a#by$o to bardzo dobre” (Rdz +, ,+). Co to mo'e znaczy)? Na przyk$ad tyle: jest taki punkt patrzenia na (wiat, w#jakim

'yjemy, w#którym wszelkie z$o znika, okazuje si& dobrem; wszystko, co w#innej per-spektywie wydawa$o si& z$em – wojny, zbrodnie, umieraj%ce niewinnie dzieci – uk$ada si& teraz, tak widziane, w#jak%( dobr% ca$o(), w#jakie( dobro. Dla nas, uczestników, obserwatorów ze skraju drogi, 'ycie jest pe$ne z$a – ale dla kogo(, kto potra- spojrze) na nie z#odpowiedniego dystansu, 'ycie jest tylko dobre. Niektórzy nazywaj% taki punkt widzenia „przeznaczeniem”.

Jan Pawe$ II i#jego ówczesny sekretarz, ksi%dz Stanis$aw Dziwisz, opowiadali kiedy( Józefowi Tischnerowi i#mnie o#niedawnym wtedy zamachu. Przez chwil&, w#opo-wiadaniu, znikn&$y dziel%ce ich ró'nice. Zosta$o tylko dwóch przyjació$, w#obliczu (mierci z$%czonych tym samym g$&bokim przekonaniem: 'e wszystko, co si& z#nimi dzieje – ten strza$, ta kula, miejsce, gdzie tra-$a – ma jakie( ukryte znaczenie, 'e jest w#tym g$&boki sens, który trzeba, mimo wszystko, mimo bólu, strachu, oburzenia, zaakceptowa) – nawet je(li si& tego sensu nie rozumie, nawet je(li to wymaga (lepej ufno(ci.

Czy to znaczy, 'e z#takiego punktu widzenia – z#perspektywy przeznaczenia – z$a nie ma, 'e z$o to tylko fatamorgana, rezultat ignorancji? Czy to znaczy, 'e gdyby(my znali przeznaczenie, wiedzieliby(my tym samym, 'e ostatecznie niewinna (mier) dziecka nie jest z$a, 'e i#niezawiniona krzywda, i#gwa$t, i#przemoc, i#pod$o() pe$ni% jak%( funkcj& w#spektaklu dobrego (wiata – a#wi&c te' s% dobre, te' wymagaj%

Page 36: Przebyta droga

[ !"# ]

Joanna Tokarska-Bakir

Zmowa spo$eczna. Socjologia i%antropologia zaprzeczania

W roku #&'( w%„Aneksie” ukaza$ si) tekst Aleksandra Smolara Tabu i!niewinno"#, najlepszy tekst o%stosunkach polsko-*ydowskich, jaki zosta$ napisany. W%miar) jak powi)ksza si) bibliogra+a tematu, coraz cz),ciej wracamy do tego przenikliwego eseju. W%niniejszym tek,cie chc) doda- do niego pojedynczy teoretyczny odsy$acz. Sk$ania mnie do tego wydana przed trzema laty rewelacyjna ksi.*ka Eviatara Ze-rubavela Elephant in the Room. Silence and Denial in Everyday Life/, pierwsze tak gruntowne studium zmowy spo$ecznej. O%tabuizacji pisali wcze,niej antropologowie (Mary Douglas) i%socjologowie (Georg Simmel, Erving Go0man), nikomu jednak nie uda$o si) zaprezentowa- zjawiska w%sposób tak systematyczny, naukowo wiary-godny, a%zarazem interesuj.cy, jak uczyni$ to izraelsko-ameryka1ski badacz. Ksi.*ka problematyzuje ukryte tryby percepcji, pami)ci i%polityki ,wiata zachodniego, którymi badacze zajmowali si)%dot.d rzadko, analizuj.c „raczej cudze plemiona ani*eli swoje w$asne” (Manuel de Diéguez).

Zjawisko zmowy milczenia Zerubavel ilustruje popularn. ameryka1sk. klisz. j)zy-kow. elephant in the room2, któr. nie$atwo odda- po polsku. W%polszczy3nie najbli*szy jest jej mo*e „sznur w%domu wisielca”, nieprzekazuj.cy jednak kolektywnego charak-teru zmowy zawieranej bez s$ów przez wszystkich cz$onków spo$eczno,ci. Ten aspekt jest tak wa*ny w%koncepcji Zerubavela, *e tytu$owy idiom postanowi$am zachowa- w%jego oryginalnym kszta$cie. Autor wymienia go niekiedy na „publiczne”/„otwar-te sekrety”4, które to okre,lenie zbli*a si) do sugestii tekstu Doroty Krawczy1skiej

/ Eviatar Zerubavel, Elephant in the Room. Silence and Denial in Everyday Life, Oxford University Press, Oxford–New York 2006.2 „An important and obvious topic, which everyone present is aware of, but which isn’t discussed, as such discussion is considered to be uncomfortable”; za: http://www.phrases.org.uk/meanings/elephant-in-the--room.html. Idiom powsta$ najprawdopodobniej w%latach 50. XX wieku w%Stanach Zjednoczonych (autor has$a odnotowuje go w%lipcu 1952 roku w%„5e Charleston Gazette”). Upowszechni$a go ksi.*ka Marion H. Typpo, Jill M. Hastings, An Elephant in the Living Room. A!Leader’s Guide for Helping Children of Alcoholics, CompCare Publishers, Minneapolis 1984.4 Pisa$a o%nich ju* w%latach 60. XX wieku Hannah Arendt w%eseju Prawda i!polityka, rozró*niaj.c mi)dzy innymi tabu historyczne, tj. traktowanie znanych sk.din.d faktów jako sekretów, których publiczne oma-wianie jest zakazane (na przyk$ad mówienie o%obozach zag$ady czy o%$agrach), i%zaprzeczanie przejawiaj.ce si) w%tendencji do przemiany prawdy o%faktach w%opinie („jak gdyby takie [niemi$e] fakty jak poparcie

Page 37: Przebyta droga

[ !"# ]

Pierre Hassner

Komunizm i$po komunizmie: czego%my si& dowiedzieli o$totalitaryzmie?

Nasza przyja'( z$Aleksandrem Smolarem liczy sobie czterdzie%ci lat i$na ka)dym etapie rozwija*a si& w$cieniu problematyki oraz do%wiadczenia totalitaryzmu czy te) natury re)imów komunistycznych i$postkomunistycznych.

Jeszcze zanim go spotka*em, by*em towarzyszem podró)y „Polinternu”, który zrodzi* si& w$czasie kryzysu kuba(skiego, kiedy trzech s*ynnych polskich emigran-tów – Zbigniew Brzezi(ski, Richard Pipes i$Leo Labedz [Leopold +ab&d'] – wys*a-*o wspólny telegram do prezydenta Kennedy’ego, apeluj,c, by by* nieugi&ty wobec prowokacji Chruszczowa.

Pierwszy raz zetkn,*em si& z$Alikiem w$roku #-./, kiedy by*em wyk*adowc, w$0lii Johns Hopkins University w$Bolonii. Przyjecha* tam ze Szwecji, gdzie znalaz* si& po wyje'dzie z$Polski wskutek prze%ladowa( re)imu Moczara. Gdy pojawi* si& w$mojej grupie, komentowa*em w*a%nie teori& totalitaryzmu Hannah Arendt. Od tego czasu stale wymieniali%my my%li i$do%wiadczenia. Jedyny bezpo%redni kontakt z$komuni-stycznym totalitaryzmem mia*em w$Rumunii, zaraz po wprowadzeniu re)imu. Alik sp&dzi* rok w$wi&zieniu; z$wielkim podziwem i$niejakim sceptycyzmem obserwowa-*em nieustaj,c, aktywno%1 Alika i$jego przyjació* na emigracji (zw*aszcza wydawanie „Aneksu”) oraz narodziny KOR-u. By*em dumny, )e polska prasa podziemna drukuje moje teksty. Jednak pod wp*ywem przypadku Rumunii i$zbyt abstrakcyjnej wizji to-talitaryzmu nie wierzy*em, by te odwa)ne dzia*ania mog*y obali1 re)im. Nie ja jeden si& myli*em. Na seminarium „Wschód–Zachód”, które prowadzili%my z$Pierre’em Grémionem w$latach #-.2–#-"- w$Pary)u, nasz przyjaciel Marcin Król powiedzia*: „Czuli%my si&, jakby%my byli zamkni&ci w$india(skim rezerwacie, nie mog*o doj%1 do rewolucji, bo re)im by* totalitarny, a$Gierek nas tolerowa*, bo by* przekonany, )e nic nie zagra)a jego w*adzy, skoro jest totalitarna”. To, )e aktywno%1 grupy intelektualistów poci,gn&*a za sob, w$Polsce – i$tylko w$Polsce – masowy ruch dziesi&ciu milionów ludzi, zaskoczy*o obie strony. Pami&tam, jak po wprowadzeniu stanu wojennego demonstrowali%my przeciwko Jaruzelskiemu z$dwoma Smolarami, Alikiem i$siedz,-cym mu na ramionach Piotrem, przysz*ym znakomitym dziennikarzem „Le Monde”.

Page 38: Przebyta droga

[ !"# ]

Zygmunt Bauman

Krótki kurs d$ugiej historii komunizmu

Wizja spo$ecze%stwa komunistycznego pocz&ta by$a i'narodzi$a si& w'$onie „twar-dej” („sta$ej”, „solidnej”) fazy nowoczesno(ci. )lady towarzysz*cych jej przyj(ciu na (wiat okoliczno(ci wry$y si& w'ni* dostatecznie g$&boko, by uj(+ ca$o próbom, jakim poddawa$o j* nast&pne pó$tora stulecia nowoczesnych dziejów. Zatrze+, jak wida+, te (lady si& nie dadz*.

Od ko$yski po grób komunizm (zarówno jako wizja, jak i'praktyka reorgani-zacji spo$ecznej rzeczywisto(ci) by$ i'pozosta$ tworem „solidnej” odmiany nowo-czesno(ci: najlojalniejszym w'istocie i'najbardziej oddanym dzieci&ciem w(ród jej licznej dziatwy i'najgorliwszym z'jej liczniejszych jeszcze uczniów. Towarzyszy$ jej wiernie we wszystkich podejmowanych przez ni* krucjatach – i'by$ jednym z'niewielu towarzyszy broni, którzy dochowali wierno(ci jej ambicjom i'usi$owali doprowadzi+ do ko%ca jej „projekt niedoko%czony” (by si& terminem Jürgena Ha-bermasa pos$u,y+) jeszcze d$ugo potem, jak fala historii zmieni$a kierunek i'gdy „solidnie nowoczesny” zamiar zast*pienia ,ywio$u strukturami skomponowanymi na zamówienie, umocowanymi w'realiach spo$ecznych raz na zawsze i'opornymi wobec wszelkich dalszych korektur, powszechnie niemal porzucono, wydrwiono lub pot&piono czy wr&cz wymazano z'pami&ci. Niezachwianie lojalny wobec zamierze%, obietnic, zasad i'kanonów „solidnej” nowoczesno(ci, trwa$ jeszcze komunizm przez lat kilka, uparcie a'samotnie, na polu bitwy ju, przez inne oddzia$y nowoczesnej armii porzuconym – cho+ od chwili, gdy nowoczesno(+ „solidn*” zast*pi$a „p$yn-na”, jego losy by$y ju, przes*dzone i'nie sta+ go ju, by$o na to, by utrzyma+ si& przy ,yciu przez czas d$u,szy. W'tej nowej fazie nowoczesno(ci komunizm nie móg$ by+ niczym innym ni, czkawk* po czasach minionych, prze,ytkiem z'innej epoki, wyci*gni&tym z'lamusa dziwactwem, które nie mia$o nic do zaoferowania poko-leniom narodzonym i'wychowanym w'nowej erze – ani nie mog$o udzieli+ ,adnej sensownej, wiarygodnie brzmi*cej a'atrakcyjnej odpowiedzi na ca$kiem odmienne ambicje, pragnienia, obawy i'troski tych pokole%.

Page 39: Przebyta droga

[ !"# ]

Dariusz Gawin

Leszek Ko$akowski i%kres marksistowskiej tradycji

Pojawienie si& na emigracji po '#() roku jednego z%najciekawszych *lozofów rewi-zjonistycznych lat (". mog$o by+ postrzegane przez zachodnioeuropejsk, lewic& jako szansa dla nieortodoksyjnego, zachodniego marksizmu. Ko$akowski pozna$ ju- wcze.niej, przede wszystkim w%trakcie pó$rocznego pobytu w%Pary-u w%roku '#/), takie postacie istotne dla tego .rodowiska, jak: Henri Lefebvre, Edgar Morin, Dyonis Mascolo, Maurice Merleau-Ponty. Po przyje0dzie do Pary-a w%listopadzie '#() roku szuka$ kontaktu g$ównie z%ekskomunistami, intelektualistami, pisarzami, *lozofami. Wielu z%nich, jak Ruth Fischer, dzia$aczka III Mi&dzynarodówki – zosta$o wyrzuconych z%partii komunistycznej tak jak Ko$akowski. W.ród komunizuj,cej lewicy ci,gle istnia$a wiara w%to, -e socjalizm da si& jako. ucywilizowa+.1 Po krótkim pobycie we Francji Ko$akowski wyjecha$ do Ameryki Pó$nocnej. Pierwszym przystankiem by$ Uniwersytet McGill w%Montrealu, na którym zaproponowano mu roczny kontrakt. Nast&pnym by$a Kalifornia i%uniwersytet Berkeley, gdzie sp&dzi$ rok akademicki. Pobyt w%Kanadzie i%w%Stanach w%burzliwym okresie ko2ca lat (". odegra$ istotn, rol& w%ewolucji pogl,dów Ko$akowskiego. Fala kontrkulturowej i%lewackiej rewolty przetacza$a si& przez ca$y kontynent. Kalifornia znajdowa$a si& w%centrum tych wydarze2. Emigrant z%Polski przybywa$ jako jedna z%najwa-niejszych postaci marksizmu europejskiego. W$a.nie pod koniec lat (". ukaza$y si& przet$umaczone na angielski jego podstawowe teksty z%okresu rewizjonistycznego, które w%Polsce by$y znane z%tomu Kultura i!fetysze.3 Jak wspomina$ po latach historyk my.li marksistowskiej i%lewicowej Martin Jay, w%opinii lewicowych studentów Berkeley przyje-d-a$ do nich „elokwentny or&downik pewnego wariantu humanistycznego marksizmu”, wprawdzie antykomunista, lecz wci,- lewicowiec.4 To wspomnienie wspó$gra z%tonem notki o%Ko$akowskim, któr, ameryka2ski wydawca

1 Czas ciekawy, czas niespokojny. Z!Leszkiem Ko"akowskim rozmawia Zbigniew Mentzel, cz&.+ II, Znak, Kraków 2008, s. 7 i%nast.3 Leszek Ko$akowski, Toward a!Marxist Humanism. Essays on the Le# Today, transl. by Jane Zielonko Peel, Grove Press, New York 1968. Pó0niej ukaza$ si& kolejny wybór – w%pi.mie „Tri5uarterly” 1971, nr%22 – A!Leszek Ko"akowski Reader.4 Martin Jay, Stracona okazja. Ko"akowski: Berkeley–lewica–dialog, prze$. Tomasz Biero2, „Tygodnik Powszechny”, 30.10.2007.

Page 40: Przebyta droga

[ !"# ]

Jacques Rupnik

Jak radz$ sobie w%Czechach z%komunistyczn$%przesz&o'ci$

Najbardziej interesowa!oby mnie sporz"dzenie mapy pewnych podstawowych sytuacji egzysten-cjalnych – nie tylko l#ku o$przysz!o%&, l#ku przed wolno%ci", ale teraz te' l#ku przed przesz!o%ci".

Václav Havel(

W%jednym z%opowiada) Borges pisa& o%ptaku z%oczami z%ty&u g&owy. To stosowna metafora dla krajów Europy *rodkowo-Wschodniej, które buduj$ demokratyczn$ przysz&o'+, patrz$c wstecz na sw$ przesz&o'+. Ka,dy nowy &ad polityczny, który zast$pi& dyktatur-, musi stawi+ czo&a kluczowym wyborom dotycz$cym dziedzictwa dawnych czasów. Czy ma je oddzieli+ „grub$ kresk$” nawet za cen- rezygnacji z%d$,enia do spra-wiedliwo'ci? Czy ma rozliczy+ si- z%lud.mi dawnego re,imu, zamiast nada+ priorytet budowaniu jutra? Czy dzia&aj$ca wstecz sprawiedliwo'+ nie zagra,a rz$dom prawa oraz politycznej stabilizacji i%czy widome zerwanie z%instytucjami i%lud.mi dawnego re,imu nie jest warunkiem wst-pnym skutecznego utrwalenia demokracji? Spory o%sprawiedliwo'+ okresu przej'ciowego by&y w%Europie *rodkowo-Wschodniej jednym z%istotnych w$tków intelektualnych i%politycznych debat minionej dekady. Rodzi&o to szereg wa,nych politycznych, prawnych i%etycznych problemów o%szerszym zasi-gu, z%którymi ka,dy kraj radzi& sobie na swój sposób. W%kwestii dekomunizacji kraje Euro-py *rodkowo-Wschodniej ró,ni$ si- pod wzgl-dem podej'cia, obranych metod i%prze-dzia&u czasowego. Problem spotka& si- ze znacznym zainteresowaniem poza regionem, po cz-'ci dzi-ki mi-dzynarodowemu kontekstowi, na który sk&ada&y si- z%jednej strony do'wiadczenia funkcjonowania powo&ywanych na wzór RPA Komisji Prawdy i%Pojed-nania, a%z%drugiej Mi-dzynarodowego Trybuna&u Karnego dla by&ej Jugos&awii./ Oba do'wiadczenia (z których jedno akcentuje pojednanie, a%drugie sprawiedliwo'+) nie mia&y bezpo'redniego wp&ywu na problemy Europy *rodkowo-Wschodniej po roku #010, jednak wspó&kszta&towa&y ich mi-dzynarodowe postrzeganie.

( Václav Havel, Nejistota posiluje, rozmawiali Dana Emingerová i%Lubo2 Beniak, „Mlad3 Sv4t”, 15.08.1991./ Por.: Pierre Hassner, Mémoire, justice réconciliation, „Critique internationale”, no. 5, automne 1999, s.%122. Mi-dzynarodowy wymiar sprawiedliwo'ci jest szybko rozwijaj$c$ si- dyscyplin$ nauk spo&ecznych, zw&aszcza w%USA. Porównawcze badania prowadzone s$ w%New York University Law School pod kierunkiem prof. Alexa Boraine’a.

Page 41: Przebyta droga

[ !"# ]

S$awomir Sierakowski

Klasa zale%y od klasy

Tak bez wiedzy i!woli zem"ciwszy si# za tylowieczne niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za ha$b# i!za cierpienie ludu, szed% ku domowi z!odkryt& g%ow& i!z!modlitw& na ustach. Dziwnie rzewna rado"' zst#powa%a do jego duszy i!ubiera%a mu ca%y widnokr&g, ca%y zakres umys%owego obj#cia, ca%& ziemi# barwami cudnie pi#knymi. G%#boko, prawdziwie z!ca%ej duszy wielbi% Boga za to, (e w!bezgranicznym mi%osierdziu swoim zes%a% mu tyle (elastwa i!rzemienia...

Stefan &eromski, Rozdzióbi& nas kruki, wrony

Najistotniejszym podzia$em we wspó$czesnej historiogra'i dziejów najnowszych Polski sta$ si( podzia$ na historyków „lustracyjnych” i)pozosta$ych. Od lat g$ówna kontrowersja dotyczy wiarygodno*ci archiwów s$u%b specjalnych PRL-u i)sposobu korzystania z)nich w)pisaniu biogra'i najwa%niejszych bohaterów Solidarno*ci. Kon-sekwencj+ jest zakonserwowanie bada, historycznych na poziomie jednowymiaro-wej historii politycznej, w)której chodzi g$ównie o)ustalenie chronologii wydarze, i)przyporz+dkowanie zerojedynkowych ocen etycznych opisywanym ludziom i)insty-tucjom. Ale nawet w)tak szablonowo pisanej historii status najwa%niejszych postaci historycznych – Lecha Wa$(sy, Jacka Kuronia czy Adama Michnika – pozostaje niepewny. Je*li wci+% do ustalenia pozostaje, kto sta$ „po stronie ZOMO”, nie ma miejsca na bardziej subteln+ analiz( historyczn+ bohaterów opozycji demokratycznej, a)tym bardziej – „ZOMO”.

Nie rozwija si( historia idei obejmuj+ca dzieje opozycji demokratycznej. Nie ma ksi+%ek o)ideach przy*wiecaj+cych kolejnym formacjom opozycji demokratycznej, o)ich -ród$ach i)ewolucji. Tematami tabu dla historyków s+ poj(cie klasy spo$ecznej i)analiza klasowa. Gdy pó$ki w)ksi(garniach na Zachodzie uginaj+ si( od ksi+%ek za-tytu$owanych Class Matters (Cornela Westa), Classes, Power, and Con)ict. Classical and Contemporary Debates (pod redakcj+ Anthony’ego Giddensa i)Davida Helda), Inequality. Classic Readings in Race, Class and Gender (pod redakcj+ Davida B. Gru-sky i)Szonji Szelényi) – a)to tylko kilka z)najistotniejszych pozycji – historycy polscy

Page 42: Przebyta droga

[ !"# ]

Waldemar Kuczy$ski

Nasz Wydzia%, nasi nauczyciele

Studiowali&my z'Aleksandrem Smolarem na jednym roku i'wydziale. Jemu, rywalowi i'przyjacielowi, dedykuj( na jubileusz #)-lecia ten fragment wspomnie$.

W'grudniu *+"+ roku, po pierwszym semestrze, wylecia%em z'Politechniki Pozna$-skiej. Wróci%em do rodzinnego Kalisza, zacz,%em pracowa- w'Powiatowej Radzie Narodowej i'wst,pi%em do PZPR. Tam dowiedzia%em si(, .e przy partii dzia%a Wie-czorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu (WUML). To by% substytut studiów wy.szych na okres odsiadki w'Kaliszu, bo by%o oczywiste, .e wróc( na studia, cho- nie wiedzia%em, na jakie. Przechodzi%em wtedy m%odzie$cz, fascynacj( marksizmem. Lizn,%em go, czytaj,c ksi,.k( Adama Scha/a, na któr, tra0%em przypadkowo. W'kur-sie WUML by% wyk%ad z'ekonomii politycznej, który mnie oczarowa%. Odkry%em, .e jestem ekonomist,, wyklu%em si( zawodowo. Dopomóg% temu wyk%adowca – profesor Wac%aw Wilczy$ski, który na wyk%ady do Kalisza doje.d.a% z'Poznania. Dowiedzia% si( o'tym wiele lat pó1niej, w'*++" roku, na op%atku w'redakcji „Wprost”, którego by-li&my felietonistami. Wtedy powiedzia%em mu, .e to on odkry% we mnie ekonomist(.

Ale ci,gle nie wiedzia%em, gdzie b(d( ekonomiczn, edukacj( pobiera%. Na pocz,t-ku *+2) roku, przegl,daj,c informator o'studiach wy.szych, odkry%em poszukiwan, krynic( wiedzy – Wydzia% Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego! Ci,gle czuj( dreszcz ekscytacji, jakiego dozna%em przy tym odkryciu. Bo wysoko ulokowana by%a ta krynica! Warszaw( od Kalisza dzieli%y wtedy lata &wietlne. Studiowa- w'stolicy to jakby jecha- za granic(. Pozna$, Wroc%aw, 3ód1 – tam w(drowali kaliscy maturzy&ci po nauki. Ale Warszawa? Prawie nieosi,galne. Jednak si( zawzi,%em. Nie wyobra.a%em sobie kolejnego roku w'Powiatowej Radzie Narodowej. Wcze&nie zacz,%em wkuwa- materia% na egzaminy. Wydaje mi si(, .e by%y z'historii, geogra0i i'matematyki. Pa-mi(tam matematyk(, bo czu%em, .e to mój wra.liwy punkt. W'ci,gu kilku miesi(cy przerobi%em tysi,ce zada$ i'równa$, korzystaj,c z'rosyjskich zbiorów. Umo.liwi%a mi to niez%a znajomo&- rosyjskiego wyniesiona z'liceum dzi(ki wychowawczyni, która nas, niech(tnych ruskiemu, przekona%a, .e warto go zna-. Pierwszy raz w'.yciu

Page 43: Przebyta droga

[ !"# ]

Mark Leonard

Przezwyci$%y& dwudziestoletni kryzys Europy

Od ponad pi$ciu lat notowania Unii Europejskiej w'(wiecie s) pod nieustannym znakiem zapytania. Stratedzy w'Waszyngtonie, Moskwie i'Pekinie, którzy mó-wili o'wschodz)cej pot$dze UE, teraz zgodnie przewiduj) jej zmierzch. Mówi) o'mo%liwym upadku euro, o'z*ych wynikach gospodarczych Europy, o'jej demo-gra+cznej s*abo(ci i'strukturalnych podzia*ach. Przed wybuchem eurokryzysu europejskie stolice %y*y nadziej), %e traktat lizbo,ski, wy*onienie przez przywódców UE nowego przewodnicz)cego Rady i'wysokiego przedstawiciela oraz powo*anie do %ycia unijnej dyplomacji przywróc) tendencj$ wzrostow). Lizbona b$dzie, owszem, pierwszym krokiem ku reorganizacji unijnej polityki zagranicznej, ale problem nigdy nie sprowadza* si$ do kwestii instytucjonalnych czy ekonomicz-nych. By* raczej intelektualny – chodzi o'to, %e europejscy przywódcy s) w'wielu kwestiach niewolnikami przestarza*ego my(lenia. W'roku #-!- angielski histo-ryk E.H. Carr opublikowa* g*o(ny tekst pod tytu*em !e Twenty Years’ Crisis, w'którym dowodzi*, %e liberalne mocarstwa zmarnowa*y zwyci$stwo roku #-#-, bo nie umia*y przystosowa& si$ do zmieniaj)cego si$ (wiata. Dzi( UE prze%ywa w*asny kryzys dwudziestolecia, którego korzenie tkwi) w'wydarzeniach roku #-.- i'jego nast$pstwach.

Rok /00- to nie #-!-. Europie nie grozi wojna, a'zapa(& +nansowa nie spowodo-wa*a spustosze, porównywalnych z'Wielkim Kryzysem. Jednak analogia dwudzie-stolecia ma g*$boki sens – zwyci$zcy roku #-#- wierzyli, %e kraje liberalnej demokracji zde+niuj) centrum ówczesnego (wiata. Nie wyobra%ali sobie recydywy autorytaryzmu ani niesprzyjaj)cych trendów gospodarczych. Zabrak*o im intelektualnej ciekawo(ci pozwalaj)cej rozumie& innych i'm)dro(ci, która podyktowa*aby przystosowanie in-stytucji mi$dzynarodowych do liberalnych wymogów. Tak samo jest dzi(, bo nasze niezreformowane instytucje mi$dzynarodowe – od ONZ po MFW – s) w'jakiej( mierze reminiscencj) traktatu wersalskiego.

Powodem niewykorzystania mo%liwo(ci jest, paradoksalnie, ogrom sukcesu lat'-0. Po ponad pó* wieku dosz*o do zjednoczenia Niemiec, najwi$kszego kraju kontynentu.

Page 44: Przebyta droga

[ !"" ]

Marek A. Cichocki

Poszukiwanie wspólnoty losu

Ka#dy projekt ustrojowy poszukuje w$asnego historycznego uzasadnienia, swojej mitologii. Nie inaczej jest w%przypadku dotychczasowych post&pów projektu in-tegracji europejskiej. Dominuj'cy dot'd w%Unii model polityczno-prawny, który mia$ by( utrwalony dzi&ki traktatowi konstytucyjnemu, tak#e odwo$uje si& do okre)lonych historycznych uzasadnie* i%modeli interpretacyjnych. Bezpowrotnie min&$y wi&c czasy, kiedy Walter Hallstein, pierwszy szef Komisji Europejskiej, szczyci$ si& tym, #e Wspólnota Europejska nie ma swojej mitologii: „Wspólnota Europejska nie ma #adnych symboli, nie ma +agi ani hymnu, nie organizuje parad ani nie jest rz'dzona przez jakiego) suwerena. Nie pos$uguje si& #adnymi )rodkami integracji, które przemawia$yby do naszych zmys$ów – oczu czy s$uchu. Jest to zgodne z%charakterem naszej wspólnoty, pozbawionej patosu ci&#kiej pracy, na-szemu oddaniu technice i%technokracji. Stoimy na gruncie rozumu, a%nie emocji, nasz' si$' jest wiedza, a%nie mit, nasz' broni' jest dyskusja zamiast spe$niania pragnie* i%zachcianek.”,

Dzisiaj wypowiedzi polityków w%krajach Unii Europejskiej, szczególnie w%kon-tek)cie dyskusji o%europejskiej konstytucji, pe$ne s' symboli, wielkich s$ów i%hi-storycznych odniesie*. Wydaje si& te#, #e emocje dawno wzi&$y gór& nad ch$odn' kalkulacj'. Argumenty historyczne uzasadniaj'ce dotychczasowy model integracji europejskiej ewidentnie s' w%cenie, czego wyrazem sta$a si& preambu$a do traktatu konstytucyjnego, w%której mowa jest i%o%wspólnocie losu, i%o%wspólnych do)wiadcze-niach historycznych jako podstawie $'cz'cej nie tylko kraje Unii Europejskiej, ale te# ich mieszka*ców. Obserwuj'c debaty wokó$ integracji europejskiej w%ostatnich kilkunastu latach, mo#na wi&c doj)( do wniosku, #e „proces konstruowania wspólnej historii zachodzi tak#e w%obszarze, w%którym najmniej dot'd si& tego spodziewano, mianowicie w%obszarze integracji europejskiej i%Unii Europejskiej”. Instrumentalizacja przesz$o)ci w%celu legitymizacji i%cementowania wspólnoty nie dotyczy wi&c tylko pa*stw narodowych. W%swej krótkiej, pi&(dziesi&cioletniej historii „postnarodowa

, Walter Hallstein, Europa 1980. Einleitung und biographische Skizze !on "eo M. Loch, Eicholz Verlags, Bonn 1968, s. 18.

Page 45: Przebyta droga

[ !"# ]

Jan Rokita

O potrójnej przemianie albo o$duchu niepewno%ci

Dwadzie%cia lat po odzyskaniu niepodleg&o%ci tak'e i$my w$Polsce powoli powra-camy do rozumienia otaczaj(cego nas %wiata w$klasycznych kategoriach polityki. Co prawda ci(gle us&ysze) mo'na tak od polityków, jak i$ekspertów naiwny slogan, i' „jeste%my w$Unii i$w$NATO”, wypowiadany z$poczuciem zaw&adni*cia magiczn( ró'd'k(, zdoln( wieczy%cie odsun() od Polski wszelkie przysz&e niebezpiecze+-stwa. I$nadal &atwo napotka) bezre,eksyjne przekonanie, 'e wystarczy pozby) si* za%ciankowej pysza&kowato%ci i$sarmackiej sk&onno%ci do awanturnictwa w$pro-wadzeniu polskich spraw, aby sz&y one dobrze same z$siebie, zw&aszcza w$'yczliwej nam i$dobrze urz(dzonej Europie. Lecz od jakiego% ju' czasu obie te postawy coraz mocniej pachn( lenistwem my%lowym i$telewizyjnym przes(dem. Zmienia si* nasza samo%wiadomo%) wspó&czesnej Polski, a$wraz z$t( zmian( zaczynamy dostrzega) zjawiska, które nasze polityczne oko zignorowa&oby niechybnie jeszcze dziesi*) lat temu. Zastanawiamy si* na przyk&ad, w$jakim stopniu Ameryka mog&aby przehan-dlowa) nasze bezpiecze+stwo za swoje interesy w$innej cz*%ci %wiata, albo zauwa-'amy, 'e niektóre sztandarowe projekty Unii Europejskiej – je%li ich umiej*tnie nie powstrzymamy albo co najmniej nie wyrwiemy im paru ostrych z*bów – mog( by) gro-ne dla naszego kraju. Mówi(c j*zykiem Dyplomacji Henry’ego Kissingera – po-woli przestajemy ucieka) od naszych dylematów, albowiem nie zak&adamy ju', 'e w$przysz&o%ci nast(pi) musi najbardziej sprzyjaj(cy nam bieg zdarze+. W$polityce w$ogóle, a$w$polityce mi*dzynarodowej w$szczególno%ci, zdolno%ci( najwi*ksz( pozostaje zdolno%) zarz(dzania stanem permanentnej niepewno%ci jutra. Taka przemiana podej%cia – od z&udnej pewno%ci do racjonalnego niepokoju – to nic innego jak powolny polski powrót do klasycznej idei polityki.

Zmiana postrzegania %wiata to jedno, a$to, jak si* %wiat przeobra'a naprawd* – to drugie. W$odmieniaj(cej si* percepcji %wiatowej polityki nie jeste%my odosob-nieni. Od czasu, gdy w$„Policy Review” ukaza& si* esej Roberta Kagana o$ko+cu marze+ i$powrocie historii, powrót do hobbesowskiego realizmu w$rozumieniu i$interpretowaniu stosunków mi*dzynarodowych staje si* na Zachodzie trendem

Page 46: Przebyta droga

[ !"# ]

Adam Daniel Rotfeld

Zachód a$Rosja: poszukiwanie nowej strategii

Alikowi – dedykuj! na urodziny – Autor

Uwagi wst!pne

Po katastro%e lotniczej pod Smole&skiem, w$wyniku której #" kwietnia '"#" roku ponie(li (mier) Prezydent RP, jego Ma*+onka i$dziewi,)dziesi-t cztery inne osoby polskiego +ycia publicznego, Aleksander Smolar, komentuj-c spontaniczne wyra-zy solidarno(ci i$wspó*czucia ze strony zwyk*ych Rosjan, ale równie+ przywódców – prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i$premiera W*adimira Putina – pyta*: „Co nimi kieruje? Jakie motywy s- u$.róde* niezwyk*ej wr,cz postawy, jak- manifestuj- w$zwi-zku z$tragedi-? Czy rzeczywi(cie do analizowania ich zachowa& wystarczy j,zyk wspó*czucia, solidarno(ci ludzkiej?”. I$dalej: „Jestem za budowaniem porozumienia z$Rosj-, za siln- rol- Polski w$zbli+eniu jej do Europy, ale musimy zrozumie) rzeczywi-ste motywy jej przywódców, ich cele. Musimy te+ zastanowi) si, nad prawdopodobn- dynamik- tego kraju. Z$szacunkiem, ze zrozumieniem, ale bez kiczu sentymentalizmu, bez przewagi uczuciowo(ci nad my(leniem”./

Niniejszy esej jest prób- poszukiwania odpowiedzi na tak postawione pytania – w$szerszym kontek(cie. Dotyczy nie tyle i$nie tylko relacji dwustronnych, ale bez-piecze&stwa i$polityki zagranicznej Rosji wobec ca*ej transatlantyckiej wspólnoty oraz strategii Sojuszu Pó*nocnoatlantyckiego wobec Rosji.

Sprawa nowej strategii Zachodu wobec Rosji znalaz*a si, w$centrum debaty we-wn-trz Sojuszu oraz w$relacjach poszczególnych pa&stw cz*onkowskich z$Rosj-. Prace nad now- koncepcj- strategiczn- Sojuszu Pó*nocnoatlantyckiego (NATO) – zapo-cz-tkowane decyzj- jubileuszowego szczytu NATO w$sze()dziesi,ciolecie powo*ania aliansu do +ycia – postawi*y na porz-dku dziennym potrzeb, okre(lenia na nowo zagro+e&, ryzyk i$wyzwa&. Zmiany w$(rodowisku bezpiecze&stwa mi,dzynarodowego,

/ Aleksander Smolar, Polska, Rosja i"#mier$, „Gazeta Wyborcza”, 17–18.04.2010.

Page 47: Przebyta droga

[ !"# ]

Lilia Szewcowa

Rozmy$laj%c o&tym, dlaczego w&Rosji si' nie uda(o…

Jubileusz Aleksandra Smolara, naszego przyjaciela i&kolegi, to dla mnie dzi$ spo-sobno$), by zastanowi) si' nad rol% intelektualisty we wspó(czesnym $wiecie, nad stosunkiem intelektualisty do polityki i&w(adzy oraz nad… uczuciem wspó(prze*y-wania. Sama posta) Aleksandra, jego dzia(alno$) i&jego przemy$lenia s% dla mnie i&dla wszystkich jego przyjació( w&Rosji (a ma ich niema(o) przyk(adem, jak zachowa) nieskaziteln% reputacj' i&unikn%) wszystkich pokus, przede wszystkim pokus ze strony w(adzy. Przyznam, *e tej ostatniej pokusie wielu w&Rosji nie umia(o si' w&ko+cu oprze).

Alik dla nas, jego rosyjskich przyjació(, okaza( si' cz(owiekiem wyj%tkowym. Nie tylko rozumia( nasze problemy, kompleksy i&nieszcz'$cia. Pomaga( nam te* zrozumie) europejskie problemy i&nasze wspó(zale*no$ci. Zwrot „(%cz%ce ogniwo” oddaje, cho) mo*e z&uproszczeniem, rol' Aleksandra w&naszym rosyjskim dialogu z&Europ%. Chyba nie by(oby to mo*liwe bez cechuj%cego Alika zadziwiaj%cego po(%czenia polskiego pojmowania Rosji (powiedzcie: a&kto lepiej od polskiego inteligenta nas zrozumie?!) i&szerokiego europejskiego pogl%du na Rosj'. Alik to jeden z&tych nielicznych na europejskim forum intelektualistów, którzy dzi$ pomagaj% Europie (i tej „nowej”, i&tej „starej”) ogarn%) my$l% rosyjski dramat i&rosyjski historyczny zau(ek, z&którego wci%* jeszcze si' nie wydostali$my.

W(a$nie jubileusz Aleksandra sk(oni( mnie do podzielenia si' z&wami my$lami o&tym, o&czym stale mówi%, o&co si' k(óc% i&co prze*ywaj% rosyjscy intelektuali$ci: dlaczego nam w&Rosji nie uda(o si' to, co uda(o si' Polsce i&innym naszym s%siadom, których Rosja tak d(ugo dr'czy(a w&swoich *elaznych obj'ciach.

Zreszt% ilekro) spotykamy si' z&Alikiem i&innymi polskimi kolegami, Adamem Michnikiem, Stefanem Bratkowskim, Krzysztofem Michalskim, zaczynamy mówi) o&tym, dlaczego wci%* nam w&Rosji nie idzie. Pami'tam, jak ten sam chroniczny „ro-syjski problem” omawia(am z&Bronis(awem Geremkiem, niemal w&przededniu jego tragicznej $mierci, podczas „letniej szko(y” w&Cortonie, któr% organizuje Michalski. Jest co$ bardzo rosyjskiego w&tym sta(ym wracaniu do pytania: „Dlaczego si' nie uda(o i&kto temu winien?”. Polska strona ma teraz nad nami przewag': od s(owia+skiego

Page 48: Przebyta droga

[ !"# ]

Aryeh Neier

Mi$dzynarodowy ruch praw cz%owieka: sukcesy&i&pora'ki

Alik Smolar i&ja nale'ymy do pokolenia, którego (wiatopogl)d formowa% si$ w&czasach zimnej wojny i&którego sposób my(lenia oraz pogl)dy po z&gór) dwudziestu latach s) nadal w&znacznej mierze ukszta%towane tym do(wiadczeniem. W&niniejszym szkicu o&sukcesach i&pora'kach mi$dzynarodowego ruchu praw cz%owieka chc$ wykaza*, 'e z&nim by%o podobnie. Dowodz$ te', 'e od czasu, kiedy zyska% on miano ruchu, jego najwi$kszy sukces polega% na odkryciu tego, jak wykorzysta* podzia% Wschód–Zachód w&sposób sprzyjaj)cy prawom cz%owieka po obu stronach 'elaznej kurtyny.

Mi$dzynarodowy ruch praw cz%owieka zyska% status ruchu w&po%owie lat +,., mniej wi$cej wtedy, gdy rozprzestrzeni%y si$ w&(wiecie dwa inne ruchy – kobiecy i&ekologiczny. Nic takiego dot)d nie istnia%o. By%y to (wieckie ruchy obywatelskie pozbawione wyra-nego przywództwa i&wspieraj)cej organizacji. Zakorzeni%y si$, zw%aszcza ruch praw cz%owieka i&ochrony (rodowiska, we wszystkich cz$(ciach (wiata z&wyj)tkiem najbardziej autorytarnych krajów. Wszystkie trzy ruchy oddzia%a%y g%$boko na polityk$. Wszystkie, a&zw%aszcza ruch wyzwolenia kobiet, wp%yn$%y na obyczajowo(*. Wszystkie zyskuj) na cz%onkostwie i&znaczeniu – wydaj) si$ zjawiskiem trwa%ym.

Trzy ruchy obywatelskie mia%y swoich prekursorów. W&przypadku ruchu praw cz%owieka najwcze(niejsza i&najwa'niejsza by%a kampania przeciw niewolnictwu zapo-cz)tkowana w&Anglii w&drugiej po%owie XVIII wieku. Nie po raz pierwszy obywatele %)czyli si$ w&obronie praw, jednak wcze(niej chcieli chroni* i&poszerza* prawa w%asne. Kampania przeciw niewolnictwu by%a, o&ile mi wiadomo, pierwszym przypadkiem, gdy jedni organizowali si$ po to, 'eby broni* praw innych.

Organizacja, która odegra%a wiod)c) rol$ w&narodzinach wspó%czesnego mi$dzy-narodowego ruchu praw cz%owieka, Amnesty International, powsta%a w&roku .#/.. By%a to pierwsza organizacja, która wyst$puj)c w&(wieckiej sprawie, skupi%a w&swych szeregach dzia%aczy z&ca%ego (wiata. Dekad$ pó-niej powsta% te' ogólno(wiatowy Greenpeace, odgrywaj)cy podobn) rol$ w&dziedzinie ekologii.

Page 49: Przebyta droga

[ !!" ]

Leszek Balcerowicz

#wiatowy kryzys $nansowy – przyczyny i%skutki

W ci&gu ostatnich dwóch lat ekonomi'ci nie maj& wielkiego wyboru – czy chc&, czy nie chc&, musz& mówi( o%kryzysie.

Dlaczego ten kryzys nazywa si) $nansowym?Dlatego, *e rozpocz&+ si) w%sektorze $nansowym, który z%de$nicji obejmuje banki

i%innych po'redników $nansowych, a%tak*e rynki rozmaitych aktywów. A%dlaczego nazywamy go 'wiatowym?Nie dlatego, *e wsz)dzie rozpocz&+ si) jednocze'nie i%wsz)dzie wyst)puje w%takiej

samej skali. Globalne problemy nie zawsze s& w%tym sensie globalne. Ten kryzys na-zywamy 'wiatowym dlatego, *e rozpocz&+ si) w%najwi)kszej gospodarce 'wiata, czyli w%Stanach Zjednoczonych, i%nast)pnie obj&+ inne wa*ne gospodarczo kraje. Gdy wi)kszo'( 'wiata dotkni)ta jest kryzysem, to ka*dy go odczuwa, cho( z%ró*n& si+&.

Z%czego ten kryzys si) wzi&+? Zanim spróbuj) si) do tego odnie'(, chc) podkre'li(, *e nie nale*y kryzysu, który

rozpocz&+ si) w%Stanach Zjednoczonych w%,--" roku, w%*adnej mierze zestawia( z%Wielkim Kryzysem lat .-. Dlaczego? Otó* tamten kryzys doprowadzi+ do spadku rozmiarów ameryka/skiej gospodarki o%ponad ,- procent, ten – o%oko+o ! procent. Tamten doprowadzi+ do zrujnowania ówczesnej globalizacji, czyli do rosn&cej wzajem-nej izolacji krajów 'wiata, co przyczyni+o si), bardzo wydatnie, do jego pog+)biania. Dzi', jak na razie, szcz)'liwie nie obserwujemy tak gwa+townego wzrostu protekcjoni-zmu. Wi)c cho( ten kryzys b)dzie pewnie najg+)bszym po drugiej wojnie 'wiatowej, jest on jednak*e daleko, daleko +agodniejszy ni* kryzys lat .-.

Z%czego wi)c si) ten kryzys wzi&+?Mo*e zaczn) od interpretacji, które uwa*am za ba+amutne albo powierzchowne.

Zaczn) dlatego, *e, jak to zwykle bywa, s& one dosy( popularne. A%w%gospodarce jest tak jak w%medycynie – terapia bywa poprawna zwykle wtedy, kiedy jest oparta na poprawnej diagnozie.

Pierwsza niepowa*na interpretacja mówi, *e j e st to kr y z y s k ap i ta l i zmu . W%takim my'leniu o%kryzysie wyst)puje elementarny b+&d, bo n i e k a*d y kr y z y s

Page 50: Przebyta droga

[ !"# ]

Marcin Król

Bezinteresowna pasja polityczna

Polityka to zawód albo pasja (parafrazuj$c Maxa Webera). W%obu przypadkach mo&e pojawi' si( ambicja i%wtedy zainteresowany polityk$ z%regu)y staje si( politykiem. Je&eli jednak zainteresowanie polityk$ osi$ga najwy&szy mo&liwy poziom, czyli jest bezinteresowne, wówczas nie prowadzi na ogó) do uprawiania polityki czynnej, lecz do doradzania lub komentowania polityki zawodowej.

W%demokracji – zdaniem na przyk)ad Hannah Arendt i%wielu innych my*licieli – nie ma szczytniejszego powo)ania ni& udzia) w%&yciu publicznym, i%to udzia) bez-interesowny. Tak to ju& sformu)owa) w%(sk$din$d wcale nie a& tak demokratycznej) s)awnej mowie Perykles i%tak jest do dzisiaj. Tyle &e – inaczej ni& Perykles – uczest-nictwa w%&yciu publicznym, zaanga&owania w%polityk( nie uwa&amy za obowi$zek, lecz za przywilej, z%którego – jako wolni ludzie – mo&emy zrezygnowa'. Jednak im mniej spo*ród nas rezygnuje, tym lepiej dla demokracji w%danym kraju.

Polityka jako pasja jest zatem jedn$ z%najdoskonalszych form realizacji cz)owieka. Od razu jednak trzeba dostrzec dwa zagro&enia: pierwsze polega na tym, &e traktuje si( pasj( z%emocjami wi(kszymi, ni& pozwala na to roztropno*', drugie na tym, &e pasja przechodzi w%ide( zaanga&owania czy raczej nieustannego aktywizmu. Pierwsze zagro&enie jest charakterystyczne dla wszystkich pasji. Znamy ludzi, którzy dla zdobycia upragnionego znaczka pocztowego do swojej kolekcji gotowi s$ sprzeda' dom razem z%rodzin$. Innymi s)owy, na brak roztropno*ci po prostu nie ma rady i%jest to okoliczno*' psychologiczna, a%nie ideowa, co sprawia, &e zagra&a pasjonatowi, ale rzadko wielu innym ludziom. Natomiast pasja przechodz$ca w%potrzeb( nieustannego aktywizmu tak&e mo&e wynika' z%pobudek psychologicznych, jednak bywa niebezpieczna, bo prowadzi do za*lepienia, do przekonania, &e *wiat trzeba nieustannie zmienia', &e – jak uwa&a) Georges Sorel – stagnacja czy stabilizacja jest zawsze pora&k$. Tacy pasjonaci-aktywi*ci potra+$ sporo naszkodzi', chocia& rzadko udaje im si( zdominowa' &ycie publiczne, gdy& na szcz(*cie wi(kszo*' ludzi jest dostatecznie leniwa.

Obserwuj$c polityk( w%Polsce, ale tak&e polityk( mi(dzynarodow$, trudno jest nie*wiadomemu poj$', co mo&e by' w%niej przedmiotem pasji. Dzisiaj konferencja

Page 51: Przebyta droga

[ !"# ]

Marcin Kula

Czy tradycja demokratyczna jest w$Polsce silna?

Polacy s% cz&sto dumni ze swoich tradycji demokratycznych. Czasem s'yszy si& wpraw-dzie zdanie, i( „w Polsce dopiero uczymy si& demokracji” (po komunizmie) – ale takie sformu'owanie paradoksalnie nie jest sprzeczne z$dum% z$przesz'o)ci.

W$Polsce podkre)la si&, (e w$wiekach XVI–XVIII królowie byli wybierani przez ca'% szlacht&. Pami&* owej instytucji wyboru (electio viritim) zosta'a nawet uczczona w$Warszawie pomnikiem. Podkre)la si&, (e Polska, jako pierwsza w$Europie, a$druga w$)wiecie (po Stanach Zjednoczonych), wprowadzi'a do swego ustroju konstytucj&. Okres po roku +#+,, gdy Polska odzyska'a niepodleg'y byt po +-. latach niewoli, te( bywa najcz&)ciej chwalony jako epoka demokracji – zw'aszcza w$przeciwstawieniu do ustroju komunistycznego./ Cz&sto przypomina si& polskie powstania narodowe, walk& z$hitleryzmem oraz priorytet w$oporze przeciw komunizmowi, jako walki o$wolno)* – a$wi&c i$o$demokracj&. Generalnie ceni si& w$Polsce ludzi walcz%cych przeciw despocji, nawet ludzi walcz%cych w$sposób szalony, w$pewnym sensie bez-rozumny (przyk'adem powszechnie dzi) pozytywna ocena przegranego powstania warszawskiego, za które cen% by'o zburzenie Warszawy).

Wiele osób w$Polsce jest na tyle pewnych zawsze prodemokratycznej postawy narodu, (e w$kodeksie karnym istnieje nawet paragraf (+.-a), który mówi: „Kto pu-blicznie pomawia Naród Polski o$udzia', organizowanie lub odpowiedzialno)* za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlega karze pozbawienia wolno)ci do lat .”. Prawda, (e Trybuna' Konstytucyjny zakwestionowa' ten przepis, ale uczyni' to jedynie na gruncie formalnym. Zobaczymy, jaki b&dzie jego los w$przysz'o)ci.0

W$potocznym my)leniu w$Polsce cz&sto przeciwstawia si& Polsk& jako kraj de-mokratyczny despotycznej Rosji. Istnieje nawet powiedzonko: „Musi to na Rusi, a$w$Polsce jak kto chce!”. Za mojego dzieci1stwa, czyli w$epoce wczesnego komu-nizmu w$Polsce, tak odpowiadali niegrzeczni ch'opcy, gdy kto) im mówi', (e co)

/ Dla uproszczenia b&d& u(ywa' tu terminów „komunizm” i$„komunistyczny, komunistyczna” – cho* zdaj& sobie spraw& z$dyskusyjno)ci tego okre)lenia i$ze skomplikowania sprawy.0 Dzi&kuj& profesorowi Dariuszowi Stoli za pomoc w$zorientowaniu si& w$sygnalizowanej tu sprawie. Profesor Stola ma zas'ug& w$postaci zorganizowania g'osów historyków przeciw temu przepisowi – jako takiemu, który mo(e s'u(y* ograniczaniu bada1 i$sk'ania* do fa'szowania historii.

Page 52: Przebyta droga

[ !"" ]

Wiktor Osiaty#ski

Konstytucje okresu transformacji

Podczas tworzenia i$zmian konstytucji w$krajach przechodz%cych transformacj& ustrojow% mo'na zauwa'y( kilka prawid)owo*ci, których analiza mo'e by( pomocna przy planowaniu kolejnych zmian oraz strategii prowadz%cych do ich przyj&cia.+

Pierwsza prawid)owo*( dotyczy zjawiska, które mo'na okre*li( jako „moment konstytucyjny”. Wyst&puje$on rzadko, przewa'nie po powstaniu nowego pa#stwa, dla którego konstytucja jest dokumentem za)o'ycielskim., Moment konstytucyjny zdarza si& tak'e w$szczególnych okoliczno*ciach: po rewolucji, po wojnie, po innych wielkich wydarzeniach. Nowa w)adza chce dotrzyma( obietnic dawanych podczas rewolucji albo zapobiec wynaturzeniom w)adzy, jakie podminowa)y legitymizacj& poprzedniego re'imu. Jednak'e taki moment trwa krótko, do*($szybko bowiem okazuje si&, 'e obietnic – a$w$ jeszcze wi&kszym stopniu oczekiwa# – z$czasu przemian nie sposób zrealizowa(. Nowe elity, nawet je*li b&d%c w$opozycji wal-czy)y o$prawa cz)owieka, przy w)adzy nabieraj% do nich dystansu, uzasadniaj%c to potrzebami przeprowadzenia radykalnych zmian gospodarczych i$spo)ecznych. Równie' organy pa#stwa szybko okopuj% si&$na swoich pozycjach, broni%c si&$przed redystrybucj% w)adzy.

W$Polsce taki moment konstytucyjny pojawi) si& jesieni% -./. roku. Nie zosta) on jednak wykorzystany. W$grudniu -./. roku dokonano znacz%cej rewizji kon-stytucji PRL z$-.01 roku, która jednak mimo tych zmian nie mia)a legitymizacji.2

+ Niniejszy artyku) jest oparty na obserwacji zmian konstytucyjnych oraz do*wiadczeniu wynikaj%cym z$udzia)u w$charakterze eksperta w$tych procesach. Autor by) mi&dzy innymi doradc% Komisji Konstytucyjnej Senatu (1990–1991), Komisji Nadzwyczajnej pracuj%cej nad Kart% Praw i$Wolno*ci (1993) oraz Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego (1994–1996). W$latach 1990–2000 by) wspó)dyrektorem Centrum Badania Konstytucjonalizmu w$Europie Wschodniej na Uniwersytecie Chicago. W$pó3niej-szym okresie obserwowa) tworzenie nowych konstytucji mi&dzy innymi Bia)orusi, Birmy i$Bhutanu oraz wspó)uczestniczy) w$pracach konstytucyjnych w$Kirgistanie i$w$Nepalu. W$2009 roku by) cz)onkiem kon-wersatorium DiP (Do*wiadczenie i$Przysz)o*(), a$nast&pnie grupy ekspertów powo)anej przez Kancelari& Premiera do pracy nad projektem zmian konstytucji., Taki charakter mia)y konstytucje uchwalane w$latach 90. po rozpadzie Jugos)awii, Zwi%zku Radziec-kiego oraz Czechos)owacji. W$takich przypadkach potrzeba szybkiego uchwalenia konstytucji cz&sto by)a wa'niejsza ni' zapewnienie dokumentowi odpowiedniej jako*ci.2 Bronis)aw Geremek powiedzia) autorowi tego artyku)u, 'e gdyby w$grudniu 1989 roku mia) tekst nowej konstytucji, prezydent Jaruzelski nie sprzeciwia)by si&$jego uchwaleniu.

Page 53: Przebyta droga

[ !"# ]

Jerzy Szacki

Przysz$o%& pa'stwa narodowego

Z tytu$u tego artyku$u nie nale(y w)(adnym razie wnosi&, i( zamierzam zaj*& si+ w)nim wró(biarstwem, czyli, mówi*c bardziej elegancko, prognozowaniem. Moje g$ówne tezy b+d* dotyczy& nie tyle tego, co, moim zdaniem, czeka w)przysz$o%ci pa'stwo narodowe, ile tego, co sprawia, (e temat ten staje si+ ostatnio aktualny. Chc+ si+ mianowicie zasta-nowi&, dlaczego ta forma pa'stwa – w)ci*gu ostatnich paru stuleci uchodz*ca pospolicie za najlepsz* i)jak gdyby natura l n* – sta$a si+ obecnie przedmiotem sporu i)to sporu, którego uczestnicy twierdz* niekiedy stanowczo, (e oto nadchodzi kon i e c p a'st wa na ro d owe g o ?,

Bez wzgl+du na to, jaki si+ ma stosunek do tej – w)Polsce wci*( do%& ekstrawaganckiej lub wr+cz obrazoburczej – tezy, nie powinno si+ jej ignorowa&, odrzucaj*c bez namys$u wszystkie argumenty wysuwane przez jej zwolenników. Jakkolwiek b$+dne mog* by& bowiem ich wnioski ko'cowe, punktem wyj%cia swego rozumowania czyni* oni realne zmiany rzeczywisto%ci ekonomicznej, politycznej i)spo$ecznej. Zmiany te okre%la si+ zwykle za pomoc* has$a g l o b a l i z a c j a , którego nie musz+ rozszyfrowywa&, gdy( nie brak ju( u)nas zarówno oryginalnej, jak i)przek$adowej literatury na ten temat. Jakkolwiek rozmaite s* reprezentowane w)niej stanowiska, wynika z)niej na pewno jedno: warunki, w)jakich dzia$a wspó$czesne pa'stwo, s* zupe$nie inne ani(eli te, które istnia$y wtedy, gdy przed paroma wiekami k$adziono jego podwaliny (za prze$omow* uznaje si+ bodaj powszechnie dat+ zawarcia traktatu westfalskiego w)-.!" roku).

Je(eli nawet prorocy ko'ca pa'stwa narodowego si+ myl* (a myl* si+, moim zdaniem, niew*tpliwie), to w)gr+ wchodz* nie po prostu ich urojenia, lecz co najwy(ej zbyt daleko id*ce interpretacje trafnie zaobserwowanych faktów i)nazbyt pochopne konkluzje. Tak czy inaczej, od zasadniczej dyskusji na temat perspektyw pa'stwa narodowego w)%wiecie wspó$czesnym (czy te( dalszych losów „m itu pa'stwa narodowego”, jak wol* nie bez racji mówi& inni) nie da si+ bez ko'ca ucieka&, jak czyni to ci*gle cz+%& polityków wyobra(aj*-cych sobie, (e jest ono instytucj* wieczn*, zasadniczo niezmienn* i)absolutnie nietykaln*.

, Pisa$em wcze%niej na ten temat w)referacie Czy kryzys pa!stwa narodowego?, opublikowanym w)pracy zbiorowej Patriotyzm wczoraj i"dzi#, Seminarium Polskiej Akademii Umiej$tno#ci 2002, Kraków 2003, s.)77–89. Nieco szerzej zajmuj+ si+ tam samym poj+ciem pa'stwa narodowego.

Page 54: Przebyta droga

[ !"# ]

Pawe$ %piewak

Edukacja liberalna

Moja edukacja liberalna zacz&$a si&'od lektury pism Karla Poppera, Friedricha Hayeka, a'przede wszystkim czytania Isaiaha Berlina. (Nie czyta$o si& wtedy, mimo wielkiej popularno(ci w'Stanach, Johna Rawlsa, najwi&kszego wówczas libera$a). Dzia$o si& to jeszcze we wczesnych latach #)., gdy dost&p do nowych ksi*+ek nie by$ $atwy i'tylko z'rzadka czyta$em zeszyty „Encountera”, „Aneksu” czy „Commentary”.

Lubi& styl pisania Berlina, erudycyjny, swobodny, z'domieszk* ironicznej samo-wiedzy, natchniony jedn* i'wa+n* ide* wolno(ci negatywnej. Jak pami&tamy z'jego esejów, lis wie wiele drobnych rzeczy, a'je+ zna dobrze jedn*'rzecz. Berlin by$ libe-ralnym je+em. On wiedzia$, czym jest wolno(, i'jak o'niej naucza,. Jego wyk$adnia liberalizmu by$a w'pe$ni przejrzysta. Rzek$bym, jest przenikni&ta poczuciem pi&kna, je(li pi&kno wyrasta z'prostoty i'klarowno(ci my(li. By$a to doktryna wzi&ta z'XIX--wiecznego (wiata, w'którym narracj&'budowa$y proste opozycje i'mocne przeciwsta-wienia. Po jednej stronie by$ indywidualizm, po drugiej kolektywizm, samodzielno(, przeciwstawia$a si& paternalizmowi, pluralizm monizmowi, tolerancja fanatyzmowi, wolno(, negatywna pozytywnej.

Jego liberalizm by$ zbudowany wokó$ rozdzia$u sfery publicznej i'prywatnej. Dawa$ on oczywi(cie pierwsze-stwo prywatno(ci, a'dok$adniej – w'centrum jego rozwa+a- pozostawa$a idea rozwoju osobowo(ci, ludzkiej spontaniczno(ci, otwarto(ci. W'jego my(li nieobecna by$a re.eksja nad sam* praktyk* polityczn*. Mia$ do niej, jak ka+e liberalna tradycja, stosunek niech&tny i'ma$o wnikliwy. Nie widzia$ w'poli-tycznej aktywno(ci niczego godnego pochwa$y i'wartego powa+niejszych studiów. Cz&(ciej dostrzega$ nieszcz&(cia ni* spowodowane ni+ korzy(ci. Ten pogl*d sta$ na przeciwleg$ym biegunie my(li, któr* przed laty odkrywa$em, a'która, korzystaj*c z'greckich inspiracji, budowa$a si& wokó$ idei i'wyzwania polityki. Hannah Arendt i'jej ulubieni republikanie nie mieli wst&pu do jego esejów. Nie pojawia$ si&'w'jego pismach nikt, kto wywodzi$ si& z'tradycji republika-skiej. Nie cytowa$ Arystotelesa i'Cycerona. Staro+ytni nie mieli czego szuka, w'jego ksi*+kach. Zamieszkiwali zato-piony na dnie mórz kontynent. Do Berlina nie pasowa$a te+ niemiecka szko$a realizmu

Page 55: Przebyta droga

[ !"! ]

Jacek #akowski

J$dro ciemno%ci

Kiedy nieco ponad dwadzie%cia lat temu otworzy&a si' przed nami perspektywa wol-no%ci, demokracji i(rynku, bra&em udzia& w(niesko)czonej liczbie rozmów o(tym, jak trudno b'dzie nam znów zrobi* porz$dne akwarium z(rondla zupy rybnej, który dostali%my w(spadku po PRL-u. Instytucjonalnie wydawa&o si' to stosunkowo proste. Przeprowadzi* normalne wybory, sprywatyzowa* gospodark', uniezale+ni* s$dy, da* wolno%* mediom, zdecentralizowa* cz'%* w&adzy, tworz$c samorz$dy… Problem za-czyna& si', kiedy pada&o pytanie: „a kto ma to robi*?”. By&o wiadomo, +e „my”. Tylko jakim cudem ci „my” – wyro%li, wykszta&ceni, wychowani i(nauczeni +ycia w(PRL-u – mieli%my si' nagle sta* ekspertami od demokracji, rynku, pa)stwa prawa?

Nasi s'dziowie byli przecie+ peerelowskimi s'dziami. Wychowanymi w(PRL-u, wykszta&conymi w(PRL-u i(nauczonymi zawodu w(PRL-u. Nasi ekonomi%ci, dyrekto-rzy, bankowcy byli w(znakomitej wi'kszo%ci ekonomistami, dyrektorami, bankowcami peerelowskimi. Wychowanymi w(PRL-u, wykszta&conymi w(PRL-u i(d&u+ej czy krócej praktykuj$cymi w(PRL-u. Dziennikarze podobnie. Policjanci, nauczyciele, historycy te+. Nie mówi$c o(politykach. Wszyscy byli%my dzie*mi i(uczniami PRL-u. Nawet je+eli kto% urodzi& si' lub – co by&o rzadkie – studiowa& w(II Rzeczypospolitej, to i(tak wi'kszo%* +ycia sp'dzi& w(PRL-u, wi'c si&$ rzeczy nim przesi$k&. By&o to troch' tak, jakby koty, zazdroszcz$c psom luksusów, postanowi&y zbudowa* sobie psi$ bud', której +aden z(nich nie widzia& od %rodka i(do której niewiele z(nich odwa+y&o si' zbli+y*.

Pierwsze kroki nie by&y jednak trudne. Po pierwsze, sk&ada&y si' na nie oczywi-sto%ci. Wolno%* gospodarcza, wybory, znoszenie zakazów. Po drugie, Warszaw' zalali doradcy. Nie jacy% geniusze, ale przeci'tnie inteligentni i(jako tako wykszta&ceni praktycy z(Zachodu, którzy mówili nam rzeczy tam (a dzi% tak+e u(nas) oczywiste i(proste. Starczy&o do&o+y* grupk' inteligentnych, jako% ostrzelanych w(%wiecie by&ych opozycjonistów i(proreformatorskich aparatczyków poprzedniego systemu, +eby zaprojektowa* zmiany i(zrobi* pierwsze kroki.

Prostota pierwszych kroków sprawi&a, +e przysz&y nam one bez trudu. Przynajmniej intelektualnie. Starczy&o pami'ta* kilka prostych regu& i(si' ich w(miar' trzyma*.

Page 56: Przebyta droga

[ !"# ]

Diana Pinto

Moja Polska

Nie zamierzam wdawa$ si% w&kolejne analityczne rozwa'ania na temat przemian w&Polsce czy Europie Wschodniej po ()*) roku. Niewiele mog+abym doda$ do ob,-tego plonu ubieg+orocznych konferencji, które odby+y si% na ca+ym -wiecie i&których uczestnicy omówili szczegó+owo temat. To Festschri! Aleksandra, któremu chcia+abym zao,arowa$ co- bardziej osobistego. I&podzi%kowa$ za nieustann., przyjazn. obec-no-$ w&moim 'yciu, odk.d odkry+am Polsk% – kraj, z&którym nie mia+am 'adnych historycznych, rodzinnych, kulturalnych ani politycznych zwi.zków.

Postanowi+am zatytu+owa$ ten szkic „Moja Polska”, bo dane mi by+o odkry$ ten kraj i&przez ostatnie dwadzie-cia lat utrzymywa$ z&nim zwi.zki wzajemne w&ró'nych zawodowych rolach. Wspiera+am wschodnioeuropejskie ruchy opo-zycyjne, bada+am stereotypy narodowe, wreszcie zaanga'owa+am si%, co mia+o znacznie g+%bsze znaczenie, w& sprawy polskie na dwóch frontach: dzia+aj.c na rzecz przyj%cia Polski do Rady Europy w&ramach demokratycznego „powrotu” do europejskiej rodziny oraz uczestnicz.c w&odnowie 'ycia 'ydowskiego w&tym kraju i&próbuj.c jednocze-nie upora$ si% nie tylko z&'ydowsk. „pami%ci.” Holokaustu, lecz tak'e ze z+o'on. i&g%st. przesz+o-ci., która go poprzedza+a i&która po nim nast.pi+a. Ostatnio zajmowa+am si% kwestiami polskimi z&perspektywy ogólno-europejskiego projektu po-wi%conego wizji przysz+ej res publiki – +adu, w&którym religijno-etniczne mniejszo-ci i&wi%kszo-ci odnajd. wspólny j%zyk umo'liwiaj.cy wspó+'ycie we wspólnym kraju, gdzie „polsko-$” b%dzie kategori. w+.czaj.c., a&nie wykluczaj.c..

Przypominam tu ró'ne moje polskie zaj%cia, 'eby podkre-li$ nieustann. obecno-$ Aleksandra; jak zawsze zaanga'owany, jak zawsze umiarkowany (co nie jest wcale sprzeczno-ci.), swymi klarownymi analizami pomaga+ mi rozumie$ z+o'one, pe+ne emocji uk+ady. Ale chc% te' zaznaczy$, 'e moje odczytanie Polski dwadzie-cia lat po roku ()*) jest wielow.tkowe, oparte na ró'norodnych do-wiadczeniach. Z+o'y+y si% na nie kontakty z&opozycjonistami, lud/mi nowej demokracji, technokratami, zaanga-'owanymi 0ydami i&zaanga'owanymi katolikami, uczonymi, politykami, prawnikami,

Page 57: Przebyta droga

[ !"# ]

Anders Åslund

Polska, prekursor postkomunistycznych reform

Aleksandra Smolara pozna$em oko$o roku #%&'. Pisa$em wtedy doktorat o(prywatnej przedsi)biorczo*ci w(Polsce i(Niemczech Wschodnich na Uniwersytecie Oksfordzkim pod kierunkiem nieod+a$owanej pami)ci profesora W$odzimierza Brusa. Przedstawi$ mnie Alikowi – najb$yskotliwszemu intelektuali*cie polskiej emigracji, wydawcy znakomitego „Aneksu”. Tak zostali*my przyjació$mi.

Alik by$ zawsze *wietnie poinformowany o(tym, co dzieje si) w(Polsce, upadek komunizmu nie by$ wi)c dla nas zaskoczeniem. Naturalnymi skutkami zaanga+owania Alika w(+ycie intelektualne polskiej emigracji i(niezrównanej znajomo*ci polskich re-aliów sta$y si) znajomo*, z(Georgem Sorosem i(kierowanie za$o+on- przez niego Fun-dacj- im. Stefana Batorego. By$a to – obok dzia$a. na W)grzech – pierwsza akcja So-rosa wspieraj-ca spo$ecze.stwo obywatelskie w(komunistycznej Europie Wschodniej.

Rok #%&% by$ rokiem wyzwole.czych rewolucji. Tamtej jesieni komunistyczne rz-dy upada$y jeden po drugim. Rewolucja szerzy$a si) jak ogie. w(stepie, przywodz-c na my*l wielki ruch wyzwole.czy roku #&/%. Timothy Garton Ash +artowa$: „Polska potrzebowa$a dziesi)ciu lat, W)gry dziesi)ciu miesi)cy, NRD dziesi)ciu tygodni – mo+e Czechos$owacji wystarczy dziesi), dni?”. W(rzeczywisto*ci zaj)$o jej to dni dwadzie*cia cztery. Polska torowa$a drog), a(Alik tkwi$ w(samym centrum ówczesnych donios$ych wydarze.. Po dwudziestu latach trzeba pami)ta, i(docenia, szczególn- rol) Polski w(postkomunistycznej transformacji ca$ego regionu.

W*ród krajów postkomunistycznych Polska wyró+nia si) jako kraj, który najsku-teczniej przeprowadzi$ reformy polityczno-gospodarcze. Ma demokracj) z(praw-dziwego zdarzenia, jest cz$onkiem Unii Europejskiej i(NATO. Mo+na bez przesady powiedzie,, +e minione dwie dekady by$y dla niej najszcz)*liwsze w(ca$ym tysi-cletnim istnieniu. Polska cieszy si) pokojem, demokracj- i(szybko rosn-cym dobrobytem, powróci$a do Europy, staj-c si) wreszcie normalnym krajem. O(pierwsze.stwo kon-kurowa$y z(ni- W)gry, ale to Polska wyró+nia si) jako zdecydowany lider przemian i(kraj niew-tpliwie szcz)*liwszy. Sk-d to niezwyk$e szcz)*cie? Odpowiedzi jest wiele, bo kl)ska jest zawsze sierot-, ale sukces ma wielu rodziców.

Page 58: Przebyta droga

[ !"# ]

Teresa Bogucka

Polska przebieralnia

Spotka$am par% miesi%cy temu Jubilata na ulicy Pi%knej, zapytana relacjonowa$am, co pisz%, na co rzuci$ uwag% w&rodzaju: no i&znów skrytykujesz lud polski. Jako' mi to zapad$o w&pami%(, uzna$am wi%c, )e musz% si% zastanowi( – czy rzeczywi'cie jest co' w&tym, co mi Alik, wa)ny przecie) czytelnik, powiedzia$?

Czy lud istnieje?

W&polskiej literaturze *le i&jadowicie pisano o&arystokracji, szlachcie, mieszcza+stwie, o&Polakach w&ogóle – ale tylko poni)anie ludu zosta$o uznane za rzecz niewybaczaln,. Ta zasada by$a kamieniem w%gielnym etosu inteligenta, dla którego lud to byli ch$opi i&który win, za n%dz% i&brak poczucia narodowego obarcza$ egoizm szlachty, a&win% za ich ciemnot% bra$ na siebie. Stosunek inteligencji do ludu to jeden z&wa)niejszych w,tków naszej historii, który radosn, kulminacj% mia$ przed trzydziestu laty. Przez ostatnie dwadzie'cia lat inteligencja zanika, a&ci, którzy z&t, diagnoz, nie chc, si% zgodzi(, musz, chocia) przyzna(, )e zmieni$a si% nie do poznania.

Co natomiast sta$o si% z&ludem? Czy w&ogóle istnieje? A&je'li tak, to kto go tworzy i&jak, ów lud wspó$czesny ma odr%bno'( od reszty spo$ecze+stwa?

Sformu$owanie „lud wspó$czesny” brzmi zaskakuj,co, nie tyle 'wie)o, co dziwacz-nie. Bo i&wystarczy s$owo „lud” wygooglowa(, aby zobaczy(, )e dla jego u)ytkow-ników jest to termin z&przesz$o'ci – najcz%'ciej odnosi si% do opracowa+ literatury XIX&wieku.

Odruchowo jednak my, osoby dojrza$e, odmawiamy uznania, )e czego nie ma w&googlach, tego nie ma na 'wiecie. Tym bardziej )e to, czego nie ma w&googlach, na pewno istnieje w&'wiecie wirtualnym; stale ów lud widzimy w&telewizji: co manife-stacje, to migaj, obrazki pokazuj,ce lud podr%cznikowy – robocze drelichy, krzywda zadana przez mo)ne urz%dy, wykrzyczana j%zykiem prostym i&dosadnym, oraz rozmaite przedstawienia gniewu mas, tego s$usznego i&gro*nego, który niegdy' prowadzi$ do rewolucji i&obalania.

Page 59: Przebyta droga

[ !"# ]

Agnieszka Holland

Kultura i$przemiany. Kilka uwag

Oddzielanie kultury od innych sfer %ycia spo&ecznego – polityki czy ekonomii – to anachronizm. Wi'cej, kultura jest z$nimi nierozerwalnie przepleciona. To sprawia, %e bardzo trudno zde(niowa) pe&nione przez ni* funkcje.

Sprawa jest &atwiejsza w$przypadku kultury masowej – produkowanej na +wiecie, a$po odzyskaniu wolno+ci tak%e w$Polsce. Pe&ni ona wy&*cznie funkcje ludyczne. Ludzie chc* by) zabawiani w$sposób, który nie wymaga od nich wysi&ku poznawczego ani komunikacyjnego. Dlatego te% ta forma kultury, obecna przede wszystkim w$mediach elektronicznych, ale tak%e w$innych dziedzinach, sprowa-dza si' do zabawiania odbiorców i$przeciwdzia&ania nudzie. Wi'kszo+) niczego innego od twórców nie oczekuje. Taka sytuacja doprowadzi&a do rozwarstwienia kultury na wysok* i$masow* (czy nisk*) w$stopniu wcze+niej niespotykanym. Zawsze bowiem istnia&a kultura „+rodka”, cz'sto to%sama z$cz'+ci* kultury ma-sowej, ale o$wysokiej jako+ci. Mo%na znale,) liczne przyk&ady takiej twórczo+ci, chocia%by kompozytorów XVIII i$pocz*tku XIX wieku: Beethovena, Haydna, Mozarta. Przedstawienia Shakespeare’a w$Globe -eatre by&y przeznaczone dla masowej widowni.

Oczywi+cie, znaczn* cz'+) feudalnych czy postfeudalnych spo&ecze.stw w$ogóle wykluczano z$komunikacji ze sfer* kultury. Jednak posiadaj*cy do niej dost'p traktowali j* jako rozrywk', ale te% jako zaspokojenie okre+lonych duchowych potrzeb. Z$zasady kultura masowa jest aduchowa i$aintelektualna. Im lepiej spe&-nia oba te warunki, tym bardziej jest popularna. Natomiast twórczo+) wysoka wkroczy&a w$tak odleg&e obszary, %e tzw. przeci'tny, ale nawet ponadprzeci'tny cz&owiek ma trudno+ci z$jej odbiorem. Dzieje si' tak nie tylko z$powodu po-s&ugiwania si' awangardowym, eksperymentuj*cym j'zykiem, lecz tak%e z$racji podejmowanych tematów. Arty+ci koncentruj* si' na kwestach skrajnie aludycz-nych. W$hedonistycznym +wiecie – a$w$takim przecie% %yjemy – jest to powa%na przeszkoda. Ponuro+) czy drastyczno+) powstaj*cych dzie& sprawia, %e niewielu chce po nie si'ga).

Page 60: Przebyta droga

[ !!" ]

Andrzej Rychard

Kilka uwag o#sile polskich podzia$ów

Minione dwadzie%cia lat to szczególny okres w#historii Polski. W#wyniku samoorgani-zacji spo$ecze&stwa, a#tak'e wskutek w$asnej samodestrukcji upad$ w#sposób pokojowy system, który przez kilkadziesi(t lat ogranicza$ mo'liwo%ci rozwoju kraju. Polska, a#niebawem i#inne kraje zosta$y uwolnione z#gorsetu komunizmu. Po dwudziestu la-tach przekszta$ce& mamy w#miar) sprawnie funkcjonuj(c( demokracj) i#nie*le radz(cy sobie#rynek.

Tak wygl(da Polska z#perspektywy wska*ników ekonomicznych, politycznych oraz spo$ecznych. Oczywi%cie nie zawsze tak by$o. Przez wiele lat transformacji utrzymywa$a si) rozbie'no%+ mi)dzy relatywnie lepszymi wska*nikami ekonomicznymi a#wska*ni-kami spo$ecznej satysfakcji. Niekiedy ekonomi%ci nie dostrzegali prostego wyja%nienia tego faktu: aspiracje ros$y jeszcze szybciej ni' zaspokajanie potrzeb i#st(d – pozornie paradoksalnie – im wy'szy poziom zaspokojenia potrzeb, tym wi)ksza luka mi)dzy nim a#aspiracjami, czyli, praktycznie, tym wy'sze niezadowolenie. Od pewnego jednak czasu, co najmniej od kilku ju' lat, ta luka si) zmniejszy$a i#wska*niki spo$ecznego usatysfak-cjonowania tak'e s( lepsze. Oczywi%cie to wszystko nie znaczy, 'e nie ma problemów, takich jak: ludzie i#grupy wykluczeni z#dost)pu do owoców zmian, s$abe uczestnictwo obywatelskie i#polityczne, odk$adanie istotnych reform dotycz(cych instytucjonalnej infrastruktury przeobra'e&. Ale saldo jest moim zdaniem zdecydowanie pozytywne.

Tymczasem gdyby kto% by$ skazany na czerpanie wiedzy o#Polsce wy$(cznie z#me-diów i#wypowiedzi polityków, wówczas widzia$by obraz kraju rozrywanego zasad-niczym, dramatycznym kon,iktem, podzielonego na dwie cz)%ci, mi)dzy którymi porozumienie jest niemo'liwe. Oczywi%cie lektura dalszych stron gazet i#analiza bardziej specjalistycznych przekazów medialnych pozwoli$yby dostrzec informacje %wiadcz(ce o#tym, 'e ten niemal rozpadaj(cy si) kraj radzi sobie nienajgorzej pod wzgl)dem eko-nomicznym, a#i#spo$ecznie nie stoi u#progu dramatycznego kryzysu, lecz nie taki jest dominuj(cy ton w#dyskursie polityczno-medialnym.

W#swej krótkiej wypowiedzi chcia$bym uzasadni+, 'e ta rozbie'no%+ pomi)dzy obrazem medialno-politycznym a#realnym rzeczywi%cie istnieje, oraz wskaza+ jej

Page 61: Przebyta droga

[ !"# ]

Kuba Wygna$ski

Spory wokó% organizacji pozarz&dowych

Niewiele osób w'Polsce lubi spo%ecze$stwo obywatelskie w'jego pozarz&dowym wcieleniu. Problem z'nim ma nie tylko (rodowisko „Krytyki Politycznej”, ale te) „Teologii Politycznej”. Za organizacjami pozarz&dowymi nie przepada% prezydent Lech Kaczy$ski – nie pasowa%y one najlepiej do jego republika$skich, bonaparty-stycznych i'egalitarystycznych przekona$. Dobrym przyk%adem jest te) burzliwa debata wywo%ana tekstem Agnieszki Gra* opublikowanym na pocz&tku +,-, roku w'„Gazecie Wyborczej”..

Lista otwartych i'ukrytych krytyków organizacji pozarz&dowych jest d%u)sza. Okazuje si/, )e s& one cz/(ci& neoliberalnego consensusu, )e s& zbyt albo nie do(0 polityczne, udomowione i'zag%askane przed establishment, )e wybito im z/by, )e pozostaj& w'zmowie z'elitami i'intencjonalnie albo po prostu przez zaniechanie pe-try1kuj& uk%ad w%adzy. Zarzuca im si/ te), )e s& cz/(ci& aktu za%o)ycielskiego III RP, importem czy wr/cz ekspozytur& obcych interesów, wreszcie – )e s& cz/(ci& specy1cz-nie rozumianego uk%adu, po prostu kolejn& korporacj&, która w'istocie zniekszta%ca lub nawet blokuje mechanizmy demokratyczne, zamiast je udro)nia0. Innymi s%owy, )e instytucje spo%ecze$stwa obywatelskiego, instytucje po(rednicz&ce nie s& esencj& demokracji, ale jej zagro)eniem.

Trzeba pami/ta0, )e spór o'rol/ tego rodzaju instytucji ma bardzo d%ugi rodo-wód historyczny i'trwa%e ideologiczne zakorzenienie, mi/dzy innymi marksistow-skie, liberalne, republika$skie – z'ka)dej z'tych tradycji przy pewnym wysi%ku da si/ „ukr/ci0 bata” na organizacje. Ka)da z'tych krytyk ma swoj& polsk& specy1czn& odmian/. Szczególnie dotkliwy w'tym kontek(cie jest w'Polsce brak silnego nurtu komunitarystycznego (pewnie sama nazwa wielu wydaje si/ gro2na), który w'moim przekonaniu najlepiej opisuje znaczenie funkcjonowania samoorganizuj&cych si/ grup obywatelskich i, co wa)ne, podkre(la, )e do istoty obywatelstwa nale)y równowaga uprawnie$ i'zobowi&za$.

. Agnieszka Gra*, Urz!dasy, bez serc, bez ducha, „Gazeta Wyborcza”, 6.01.2010.

Page 62: Przebyta droga

[ !"# ]

Janusz Lewandowski

M$dre podpowiedzi

Za wcze%nie na sumowanie dorobku Aleksandra Smolara. Pragn& nadal czyta' jego wnikliwe analizy, s(ucha' komentarzy, a)najbardziej cieszy mnie perspektywa osobi-stych spotka* i)rozmowy. Cieszy mnie z)tego prostego powodu, +e s$ to spotkania z)m$dro%ci$ u+yteczn$ tu i)teraz. Nie wystarczy by' m$drym, by si& m$drze znale,' w)epoce prze(omu. Gdy rozpada si& PRL, ale trwa pedagogika socjalizmu w)ludzkich g(owach i)codziennych obyczajach, nie po drodze z)potrzebami nowego (adu. Gdy Polska szuka swego miejsca w)zjednoczonej Europie, ale wci$+ +ywe s$ stare uprze-dzenia i)przedwojenne klisze „obl&+onej twierdzy”, utwierdzane przez polityków. Takie czasy wystawiaj$ intelekt na szczególn$ prób&. Komplikuj$ tradycyjn$ misj& polskiej inteligencji, co zreszt$ ilustruj$ jej powik(ane losy na prze(omie XX i)XXI wieku. Znale,' si& m$drze w)czasach historycznego przyspieszenia to znaczy dzieli' si& m$dro%ci$, wnosi' co% od siebie, inspirowa' dzie(o zwane III RP – wci$+ niedo-ko*czone – i)nie obra+a' si& na niedoskona(o%' tego dzie(a. Tak w(a%nie postrzegam Aleksandra Smolara. To go wyró+nia na tle ca(ego zast&pu tropicieli wad – prawdzi-wych i)urojonych – naszej ustrojowej transformacji po roku -#.#. Zniesmaczonych, zdegustowanych. Zbyt cz&sto spotykam m$dro%' ska+on$ czarnowidztwem i)biado-leniem – m$dro%' zgorzknia($. W)skrajnych przypadkach u+yteczn$ dla politycznych znachorów. S$ oczywi%cie powody, by nie lubi' polskiej rzeczywisto%ci, pe(nej wad ukrytych i)ujawnionych. Z)pewno%ci$ nie dorasta do marze*, zw(aszcza tych, których ,ród(em jest idealizowane prze+ycie Sierpnia -#./ i)pierwszej Solidarno%ci. Ale jest to praca w)toku, dzie(o niedoko*czone. Jako takie wci$+ wymaga intelektualnej re-cenzji i)podpowiedzi. Nie myli' z)politykowaniem wprost albo dystansem, pe(nym obrzydzenia! Smolar nie myli jednego z)drugim. Dlatego lubi& s(ucha' jego g(osu…

A)przecie+ jako widz i)uczestnik najnowszej historii Polski zazna( tyle – troch& wzlotów, nie mniej rozczarowa* – i+ móg(by zasili' (aw& zgorzknia(ych m&drców. By( %wiadkiem narodzin opozycji, kiedy moralne %wiadectwo i)poczucie s(uszno%ci racji by(y jedyn$ przewag$ w)konfrontacji z)re+imem, czyli argumentem si(y. Potem by(o euforyczne, lecz nietrwa(e zespolenie %wiata pracy i)inteligencji w)dobie Solidarno%ci.

Page 63: Przebyta droga

[ !"# ]

Andrzej Brzeziecki

Dyskretny urok konsekwencji

Walentyna Najdus i$Hersz Smolar poznali si% w$Bia&ymstoku w$#'() roku. Oboje mieli za sob* d&ugie lata dzia&alno+ci komunistycznej w$II RP. Ona pierwszy raz zosta&a aresztowana, gdy mia&a dziewi%tna+cie lat, on by& poszukiwany przez ,an-darmeri% ju, od czasu wojny polsko-bolszewickiej. Czas mi%dzywojnia sp%dzi&, kszta&c*c si% w$ZSRR b*d-, przerzucany do Polski, konspiruj*c i$odsiaduj*c kolej-ne wyroki. W$chwili spotkania oboje byli redaktorami propagandowych gazet. Ich pierwszy syn, Aleksander, przyszed& na +wiat #) grudnia #'()$roku, drugi, Eugeniusz, w$grudniu$#'(!.

W$Polsce znale-li si% w$drugiej po&owie lat (). Musieli by. przekonani, ,e Polska teraz b%dzie naprawd% lepszym krajem ni, przed #'/' rokiem. Uciekali „w utopi% powszechnego braterstwa ludów od partykularyzmu” i, jak wszyscy 0ydzi, którzy prze,yli wojn%, byli wdzi%czni „Zwi*zkowi Radzieckiemu za uratowanie ,ycia” – jak kilkadziesi*t lat pó-nej napisa&, tak,e prawdopodobnie z$my+l* o$rodzicach, Alek-sander Smolar.

On sam te, by& m&odym komunist* – w$jego +rodowisku by&o to wówczas natural-ne. Ale równie naturalne by&o to, ,e gdy na jesieni #'12 roku do Smolara – wówczas wiceprzewodnicz*cego Zarz*du Uczelnianego ZMS – przyszed& starszy o$kilka lat Karol Modzelewski z$propozycj* powo&ania Politycznego Klubu Dyskusyjnego na Uniwersytecie, ten zgodzi& si% natychmiast, cho. nie mia& w*tpliwo+ci, ,e inicjatywa b%dzie mie. na po&y opozycyjny charakter. Podobnie by&o, gdy troch% wcze+niej, bo wiosn* #'12 roku, tra3& do niego szesnastoletni Adam Michnik poszukuj*cy lokalu i$opieki dla powstaj*cego Klubu Poszukiwaczy Sprzeczno+ci zrzeszaj*cego rozdy-skutowanych licealistów. Smolar by& ju, wcze+niej bliski rewizjonizmowi, ale od tej pory szed& +cie,k*, która prowadzi&a do dzia&alno+ci opozycyjnej. By& aktywnym uczestnikiem dyskusji obu klubów – w$tym drugim jako wyk&adowca.

I$równie naturalne by&o, ,e gdy latem #'1! roku Jacek Kuro4 i$Karol Modzelewski byli s*dzeni za „List otwarty”, pod sal* w+ród wspieraj*cych ich przyjació& by& i$Alek-sander. By& w+ród tych, którzy pospieszyli z$pomoc* ,onom uwi%zionych autorów

Page 64: Przebyta droga

Tabula Gratulatoria 5 Adam Zagajewski 9!yczenia Urodzinowe Spisane Wolnym Wierszem Barbara Toru!czyk 13W pierwszej osobie liczby mnogiejPiotr Smolar 37Nie bój si"…Julia Jury" 39Alik wyje#d#a… Alik wraca…Marta Petrusewicz 41Alik w$lewicowej BoloniiBernard Guetta 45Telefon od AlikaAndrzej Friszke 49Wywiad Jacka Kuronia dla „Le Monde”, czyli spór w$KOR-ze wokó% problemu niepodleg%o&ci w$lutym 1977 rokuAleksander Hall 61Preludium Iwan Krastew 87Demokracja i$niezadowolenie: re'eksje o$roku 1989Timothy Garton Ash 95Aksamitna rewolucja dawna i$przysz%aClaus O#e 107Dlaczego kuba(ski socjalizm unikn)% roku 1989?Re'eksje o$tym, czego nie by%oAndrzej Paczkowski 119Mur berli(ski a$sprawa polskaGeorge Soros 127Moja *lantropia Irena Grudzi!ska-Gross 153Polskie „my”Jerzy Jedlicki 163Pojednanie? Ale kogo z$kim?Klaus Bachmann 171Jak) przysz%o&+ ma polska historia?

Spis rzeczy

Page 65: Przebyta droga

Joanna Kurczewska 179Polityka historyczna niejedno ma imi!Jacek Kochanowicz 187Dwa instytutyAdam Michnik 201„Tak my"l# W$ochy, Niemcy i%Sowiety” Abp Józef !yci"ski 221Mi!dzy nihilizmem a%godno"ci# cz$owiekaMarek Edelman 231Z$o mo&e urosn#'Jaros#aw Hrycak 233Holokaust i%Ho$odomor jako wyzwania dla%pami!ci%zbiorowejTimothy Snyder 241Antysemityzm komunistyczny i%etyka uniwersalna: rozwa&ania historyczneJános Kis 245Co robi' z%mow# nienawi"ci?Krzysztof Michalski 255Dobro w%oczach BogaJoanna Tokarska-Bakir 261Zmowa spo$eczna. Socjologia i%antropologia zaprzeczania Pierre Hassner 281Komunizm i%po komunizmie: czego"my si! dowiedzieli o%totalitaryzmie?Zygmunt Bauman 297Krótki kurs d$ugiej historii komunizmuDariusz Gawin 309Leszek Ko$akowski i%kres marksistowskiej tradycjiJacques Rupnik 321Jak radz# sobie w%Czechach z%komunistyczn#%przesz$o"ci#S#awomir Sierakowski 341Klasa zale&y od klasyWaldemar Kuczy"ski 357Nasz Wydzia$, nasi nauczyciele Mark Leonard 371Przezwyci!&y' dwudziestoletni kryzys EuropyMarek A. Cichocki 377Poszukiwanie wspólnoty losuJan Rokita 391O potrójnej przemianie albo o%duchu niepewno"ci

Page 66: Przebyta droga

Adam Daniel Rotfeld 401Zachód a!Rosja: poszukiwanie nowej strategiiLilia Szewcowa 427Rozmy"laj#c o!tym, dlaczego w!Rosji si$ nie uda%o…Aryeh Neier 439Mi$dzynarodowy ruch praw cz%owieka: sukcesy!i!pora&kiLeszek Balcerowicz 447'wiatowy kryzys (nansowy – przyczyny i!skutki Marcin Król 457Bezinteresowna pasja politycznaMarcin Kula 459Czy tradycja demokratyczna jest w!Polsce silna?Wiktor Osiaty!ski 477Konstytucje okresu transformacjiJerzy Szacki 487Przysz%o") pa*stwa narodowegoPawe" #piewak 497Edukacja liberalnaJacek $akowski 515J#dro ciemno"ci Diana Pinto 523Moja PolskaAnders Åslund 531Polska, prekursor postkomunistycznych reformTeresa Bogucka 541Polska przebieralniaAgnieszka Holland 549Kultura i!przemiany. Kilka uwag Andrzej Rychard 557Kilka uwag o!sile polskich podzia%ówKuba Wygna!ski 563Spory wokó% organizacji pozarz#dowychJanusz Lewandowski 569M#dre podpowiedzi

Andrzej Brzeziecki 571Dyskretny urok konsekwencji