23
Izabella Miko Janice Sevre-Dusz yńska Asia Si Danusia Nowak z HAPPY ENDu Moje dzieci zostały w Ameryce! Aleksandra Skalska z biura gubernatora do palacu prezydenta NR 2 (2) WIOSNA 2009 www.magazyn.polkiwswiecie.com

Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Drugi numer magazynu "Polki w świecie". Niektóre strony wydania.

Citation preview

Page 1: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

Izabella Miko

Janice Sevre-Duszyńska

Asia SiDanusia Nowakz HAPPY ENDuMoje dzieci zostaływ Ameryce!

AleksandraSkalskaz biuragubernatora do pałacuprezydenta

NR

2 (2

) WIO

SNA

20

09

www.magazyn.polkiwswiecie.com

Page 2: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo
Page 3: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

3

dkąd w sprzedaży pojawił się pierwszy numer maga-zynu POLKI W ŚWIECIE coraz częściej spotykam się z pytaniem: „dlaczego bohaterkami mojego magazy-nu uczyniłam kobiety?”. Większość osób, szczególnie

mężczyzn, oczekując w odpowiedzi feministycznych sloganów otrzymuje proste i klarowne wytłumaczenie: kobiety są silniejsze psychicznie od mężczyzn i dlatego szybciej pokonują stres zwią-zany z adaptacją w nowym miejscu. Przez to szybciej realizują się w nowym środowisku, a w efekcie odnoszą sukcesy... nierzadko spektakularne. Może się mylę, ale obserwując Polonię chicagow-ską zauważam, że – przynajmniej w zaznajomionych ze mną mał-żeństwach - to kobiety stanowią „ambitniejszą część związku”. One częściej inwestują w swoje wykształcenie, by móc następnie realizować się, wykonując ciekawy i intratny zawód. Nie boją się podejmować działań społecznych. Działalność charytatywna to ich chleb powszedni, a jednocześnie prowadzą dom, wychowują dzieci i stanowią podporę dla swoich partnerów. Ich siła najczę-ściej wypływa z wiary w siebie i swoich bliskich lub po prostu z założenia, że musi być dobrze, a to „dobrze” warunkowane jest wieloma czynnikami, z których najważniejszy to działanie w celu realizacji zamierzeń, których naczelną część stanowią marzenia. Każdy z nas ma marzenia, ale to głównie kobiety kierują swoim życiem tak, by stały się one rzeczywistością. Magazyn POLKI W ŚWIECIE powstał, żeby uhonorować kobiety, które czują się odpowiedzialne za swoje życie. Kobiety, które są wymagające względem siebie i wciąż podnoszą sobie poprzecz-kę. To kobiety stanowią dowód na to, że jeśli czegoś naprawdę chcemy, to jesteśmy w stanie to osiągnąć. Wiele zależy od nas samych. Nie jestem feministką. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie ży-cia bez mężczyzn, ale mam także świadomość tego, że to kobiety są podporą tego świata. Przypomina mi się przypowieść o tym, jak pewne miasto zostało zaatakowane przez wroga. Najeźdźca okazał się na tyle „dobroduszny”, że pozwolił, aby kolejnego dnia gród opuściły wszystkie kobiety. Zaznaczył jednocześnie, że mogą zabrać ze sobą tylko tyle, ile są w stanie udźwignąć. Nastepne-go poranka kobiety opuszczały miasto niosąc na swoich plecach dzieci, mężczyzn i starców.Oddaję w Wasze ręce kolejny numer magazynu POLKI W ŚWIE-CIE, którego bohaterki są niepodważalnym dowodem na to, że w życiu można osiągnąć bardzo wiele. Trzeba jednak wierzyć w siebie i swoje możliwości.

Miłej lektury!

O

redaktor naczelna

Kobieta jest przyszłością mężczyzny.Louis Aragon

Anna Barauskas-Makowska

PO

LK

IW

S

WI

EC

IE

www.magazyn.polkiwswiecie.com

Page 4: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

PRENUMERATA:Prenumerata krajowa: „RUCH” S.A. - infolinia 0-804-200-600, www.ruch.com.plPrenumerata opłacana w złotówkach ze zleceniem wysyłki za granicę: „RUCH” S.A. Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy, 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33; tel. +48 (0)22 53-28-816, 53-28-8191). Przelewem na konto w banku: PEKAO S.A. IV O/Warszawa, 68 1240 1053 1111 0000 0443 0494 2). Karty kredytowe VISA, MASTERCARD i AMERICAN EXPRESS przez http://www.ruch.pol.pl Prenumerata opłacana w dewizach przez odbiorcę z zagranicy: 1). przelew na konto „RUCHu” S.A. w banku: SWIFT banku : PKOPPLPWXXX; w USD PEKAO S.A. IV O/W-wa IBAN PL54124010531787000004430508; w EUR PEKAO S.A. IV O/W-wa IBAN PL46124010531978000004430511. Po dokonaniu przelewu prosimy o przesłanie kserokopii polecenia przelewu z podaniem adresu i tytułu na nr faxu +48 (0)22 532-87-31. tel. +48 (0)22 53-28-8232). czek wystawiony na firmę „RUCH SA OKDP” i przesłanym razem z zamówieniem, listem poleconym na nasz wyżej podany adres. 3). karty kredytowe VISA, MASTERCARD i AMERICAN EXPRESS - płatność przez http://www.ruch.pol.pl E-WYDANIE: (format PDF) www.magazyn.polkiwswiecie.com

BIURA REDKACJI: GŁÓWNE: 115 E. Division Street, #203, Wood Dale, Il 60191, USAtel.: +1 847 513 9148, fax: +1 847 513 9149 [email protected] FILIE REDAKCJI: POLSKA (w Aleksandrowie Łódzkim), Nowa Zelandia (w Auckland), Rosja (w Moskwie)DYSTRYBUCJA: RUCH S.A, KOLPORTER S.A.ISSN: 1944-3757INDEKS (nadany przez RUCH S.A): 249289

WYDAWNICTWO: ORGANIZACJA NIEDOCHODOWA „POLISH WOMEN IN THE WORLD”115 E. Division Street, #203, Wood Dale, Il 60191, USA Tel. +1 847 513 9148 Fax +1 847 513 9149www.polkiwswiecie.com

PREZES ORGANIZACJI: Anna BarauskasDYREKTORZY ORGANIZACJI: Patrycja Węglarek(Rosja), Magdalena Dąbkowska(Nowa Zelandia), Andrzej Arsenowicz (USA)OBSŁUGA WYDAWNICZA ORAZ PRZEDSTAWICIELSTWO W POLSCE: Marwell Publishing , tel. +1 773 668 0608

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia reklamy, jeśli jej treść jest niezgodna z charakterem pisma. Przedruki z magazynu „POLKI w świecie” są dozwolone za uprzednią pisemną zgodą wydawcy.

Na okładce: Izabella MikoZdjęcie: TVN S.A.

Anna Barauskas-MakowskaMarcin Makowski w USA, Joanna K. Kowalczyk w Holandii, Grażyna Barauskiene w Polsce, Patrycja Węglarek w Rosji, Magdalena Dąbkowska w Nowej ZelandiiMarcin Makowski

Katarzyna StępieńYaromir Młyński, Andre Napier, Rudina NapierGrażyna Barauskiene, Joanna Bąba, Magdalena Burzyńska, Kamil Całus, Magdalena Dąbkowska, Katarzyna Doniec, Mateusz Gościniak, Jadwiga Hafner, Andrzej Kowalczyk, Joanna Kowalczyk, Aleksandra Kujawa, Elżbieta Kuzma, Marta Mari, Beata Murzyńska-Sekuła, Sławek Sobczak, Patrycja Węglarek, Agnieszka WinowieckaMarcin Makowski, Mateusz GóreckiAndre Napier, Yaromir Młyński, Jerzy PasternakAndre Napier Zdjęcie okładkowe: dzięki uprzejmości TVN S.A.

Anna Figlewicz, współpraca: Yaromir MłyńskiE-mail: [email protected] Marwell Publishing - +1 773 668 0608POLSKA i ŚWIAT: +48 (0) 609 375 140, [email protected] AlBiz Agencja Reklamowa, tel. + 48 (0)22 607 99 47, kom. +48 (0) 668-164-333, e-mail: [email protected]

REDAKTOR NACZELNA:SEKRETARZE REDAKCJI:

DYREKTOR ARTYSTYCZNY: DYREKTOR DZIAŁU MARKETINGU

I REKLAMY: FOTOEDYTORZY:

REDAKTORZY:

GRAFICY: FOTOGRAFICY:

DYREKTOR DZIAŁU „OKŁADKA”:

WYDAWCA DZIAŁÓW „MODA” oraz „ZAWÓD-MODELKA”:

REKLAMA:USA:

POLSKA i ŚWIAT:

NR 2 (2) WIOSNA 2009KWARTALNIK

Page 5: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

5

Wiosna 08/09

Asia SiIzabella MikoJanice Sevre-DuszyńskaArissa Nawcewicz

Nina Baprawska-Kwiatkowska Olga BalcerowskaKasia Koniar

Krystyna MazurównaAgata BromberekMonika NowakKamila Meller-Gruszka

Aleksandra SkalskaKrzysztofa GórniakDanusia NowakKatarzyna Duda

6121824

768084

62667072

38444854

12

48

6

54

44 www.magazyn.polkiwswiecie.com

Page 6: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

6

Kim jest Asia Si?

Polish American z programu „Mam Talent”

Wielu ludzi w Polsce jest ciekawych mojej osoby. Najczęściej zadawane pytanie to „dlaczego Amerykanka przyleciała do Polski?”. Te osoby nie są w stanie zrozumieć, że ja jestem Amerykanką polskiego pochodzenia i czuję związek z krajem rodziców. Zastanawiam się dlaczego nikogo nie dziwi, że Polacy z Europy przylatują do Stanów i szukają tu lepszego życia. Mnie najczęściej odbiera się jako intruza, który chce zabrać komuś miejsce pracy…

Zdjęcia: Yaromir MłyńskiStylizacja/makijaż: Anna Figlewicz

TEKST Anna Barauskas-Makowska

Page 7: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

7

TYLKO U NAS

im jest ASIA SI? Asia Si to młoda dziewczyna, która kocha muzykę i nie wyobraża sobie życia bez niej.

Dlaczego posługujesz sie pseudoni-mem artystycznym? Muzyka to pasja, mój paszport do sławy i

popularności, o których niekoniecznie musi marzyć moja rodzina. Używając pseudonimu artystycznego chcę zapewnić moim bli-skim prywatność i nie chcę być postrzegana jedynie przez pryzmat moich bliskich, szczególnie ojca, który jest znaną osobą w świecie showbiznesu. Dlatego nie chcesz ujawniać swojego prawdziwego nazwi-ska?!Tak, chcę, aby pozostało anonimowe, tak jak cała moja rodzina. Skoro jednak weszłyśmy na temat rodziny – to chyba przy-znasz, że nie da sie ukryć, iż talent muzyczny masz zapisany w genach. Parafrazując znane przysłowie, w Twoim przy-padku można powiedzieć: Like Father Like Daughter.Moja mama uważa, że odziedziczyłam bardzo dużo po tacie. Jednak jeśli chodzi o zamiłowanie do muzyki i talent w tym kierunku to po-siadają go oboje rodzice. Tata jednak śpiewa zawodowo, natomiast mama jedynie w domu. Poza tym mama jest góralką, a w polskich górach wszyscy śpiewają, więc dlaczego miałoby być inaczej w jej przypadku. Mam także rodzeństwo. Siostra, podobnie jak ja, uwiel-bia muzykę, natomiast brat, mimo, że ma talent i pięknie śpiewa, to nie chce rozwijać swoich zdolności. Moim zdaniem jest zbyt leniwy w tej kwestii, a szkoda… Wracając do Twojego ojca to chyba mimo tego całego ka-muflażu i ukrywania prawdziwego nazwiska, i tak już więk-szość ludzi w Polsce i USA wie, że jesteś córką…Proszę nie dokańczaj. Jestem czyjąś córką, a czyją konkretnie, niech to jeszcze na jakiś czas pozostanie moją tajemnicą. A tata nie ma pretensji, że nie używasz jego nazwiska?Wręcz przeciwnie, to właśnie był pomysł ojca, abym nie używała nazwiska rodowego. Nie chciał, żebym była postrzegana przez oto-czenie, jako córka znanego artysty, a jako indywidualna piosenkar-ka. Ponadto pamiętam takie zdarzenie, gdy występując w polonij-nym konkursie POLONIA STAR, miałam zostać zdyskwalifikowana tylko dlatego, że mój tata jest piosenkarzem. Uratowało mnie to, że faktycznie mam talent i komisję urzekł mój głos. Nie zazdroszczę Patrycji Markowskiej, w której ludzie najczęściej widzą córkę zna-nego gwiazdora, a nie utalentowaną artystkę. Ja staram się takiej sytuacji uniknąć. Jest jeszcze jeden powód, dla którego używam nieskomplikowanego pseudonimu. Moje prawdziwe nazwisko jest bardzo trudne do wypowiedzenia przez przeciętnego Amerykanina, a liczę na popularność również w USA i wiem, że jako Asia Si mam większe szanse na zaistnienie, aniżeli Joanna z dziwnie brzmiącym nazwiskiem. Powtarzasz, że masz talent i kochasz śpiewać. Co, zatem, oznacza dla Ciebie muzyka?Uważam, że śpiew to zdrowy sposób na pozbywanie się złych emo-cji. Jest takie powiedzenie: „Muzyka łagodzi obyczaje” i ja zupełnie się z nim zgadzam. Mnie osobiście muzyka bardzo relaksuje, od-stresowuje, uspakaja. Poza tym muzyka pozwala mi wyrazić samą siebie. Czasami nie potrafię wypowiedzieć podczas tradycyjnej roz-mowy tego, co łatwo przychodzi mi podczas śpiewu, który jest dla mnie rodzajem kontemplacji, czy nawet modlitwy?

Jesteś katoliczką?Tak, rodzice wychowali mnie w duchu katolicyzmu, z którego filo-zofią zupełnie się zgadzam. Jednak, mimo, że w miasteczku, gdzie mieszkam, jest polski kościół to zawsze chodzę na amerykańską mszę. To znaczy z tym chodzeniem jest różnie. Nie jestem syste-matyczna biorąc pod uwagę moją niedzielną obecność w świątyni. Nie wyznaję jednak zasady spowiedzi powszechnej, jaka przyjęła się w amerykańskich kościołach. Aby czuć moc spowiedzi muszę wypowiedzieć grzechy w konfesjonale. Ostatnio nawet byłam bo-haterką zabawnej sytuacji. Będąc w Polsce, musiałam udać się do spowiedzi, ponieważ zostałam poproszona na chrzestną mojego siostrzeńca. Już na wstępie uprzedziłam księdza, że nie mówię bar-dzo płynnie po polsku i trudno będzie mi wyrazić grzechy w tym języku. Kapłan, gdy tylko usłyszał mój akcent, zapytał czy jestem z Chicago. Kiedy potwierdziłam, zaczął się mnie wypytywać o ulicę Milwaukee, Jackowo i wspominał swój pobyt w Wietrznym Mieście. To była najdziwniejsza spowiedź, jakiej doświadczyłam. Wracając do Twojej największej pasji - jesteś autorką tek-stów lub muzyki Twoich piosenek?Gdy byłam młodsza grałam na pianinie. Teraz jednak odeszłam od gry na instrumencie, nie komponuję także muzyki. Próbuję, jednak, pisać teksty, co jeszcze najlepiej mi nie wychodzi. To co na dzień dzisiejszy lubię robić najbardziej to przedstawiać własną interpreta-cję istniejących juz hitów. W tym roku postawiłam sobie za cel, aby śpiewać głównie własne piosenki. Nawiązałam również współpra-ce z osobą, która zaczęła pisać dla mnie teksty. Jesteś Polką urodzoną w Chicago. Czy to właśnie zadecy-dowało, że postanowiłaś spróbować swoich sił za oceanem, czyli w Polsce i wzięłaś udział w programie telewizji TVN „Mam Talent”? Rodzice urodzili sie w Polsce, ale mieszkają w Stanach. Ja przy-szłam na świat w USA. Nad Wisłę przylatywałam głównie do rodziny mamy lub taty; gdy byłam młodsza spędzałam tam każ-de wakacje. Poza tym tak się ułożyły losy mojej familii, że mama mieszka w USA, a mój tata i siostra, która niedawno urodziła syn-ka, mieszkają w starym kraju. Podczas jednego z pobytów w Pol-sce nadarzyła się okazja, aby nagrać tam płytę. Miałam szczęście, bo zainteresowały się mną media, a później producenci telewizyjni. Wystąpiłam w jednym z odcinków polskiej edycji „Tańca z gwiaz-dami”. Śpiewałam podczas finału. Wtedy właśnie ludzie z TVN za-proponowali mi, abym spróbowała swoich sił w przygotowywanym przez nich programie MAM TALENT. Co dał Ci udział w programie? Czy ktoś z polskich produ-centów, któraś z wytwórni płytowych zainteresowała się Tobą?Mam wiele propozycji i muszę przyznać, że udział w programie na poważnie zapoczątkował moją karierę w Polsce. Liczę, że wszystko szybko się rozwinie, a ja mocniej zwiążę się z Warszawą. Menadżer informuje mnie, że wszystko jest na dobrej drodze. Wiem, że mimo, iż nadal przebywam w Stanach to moja popularność w Polsce wzra-sta. Ponadto w Chicago, gdzie znana jest telewizja iTVN – również jestem bardzo rozpoznawana. Ludzie zaczepiają mnie na ulicy i pro-szą o autograf. W sumie nie byłam przygotowana na taki nagły wybuch sławy, ale skłamałabym mówiąc, że mi to nie odpowiada. A jak jest w Stanach Zjednoczonych? Trudno się przebić wschodzącej gwieździe?Mówi się, że Stany dają ogromne możliwości. Skłamałabym mó-wiąc, że jest inaczej, ale będąc artystką, naprawdę trudno jest się

K

Page 8: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

18

Kiedy przyszedł odpowiedni moment, kandydaci wystąpili o krok naprzód, a wraz z nimi Janice, zwracając się do biskupa: „Mam na imię Janice. Duch Święty mnie wzywa i dlatego proszę o wyświęcenie mnie. Proszę o to dla siebie i dla wszystkich kobiet”.

Polka wyświęcona NA księdzA

Page 9: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

19

TEKST Magdalena Burzyńska

ZDJĘCIE Bob Watkins of deactur, GA

ównouprawnienie kobiet – zdawałoby się, że temat nieaktualny, przestarzały. W większości krajów na świecie kobiety już na równi z męż-

czyznami biorą udział w życiu politycznym, kształcą się i spełniają zawodowo. Jedynie w Kościele rzymskokatolickim pozycja kobiet pozostała bez zmian. Zasady, ustalone wieki

temu przez Watykan, w tej kwestii nadal pozostają niewzru-szone. „Słabsza płeć” nie była i wciąż nie jest dopuszczana do wyższych stanowisk w ramach struktur kościelnych. A przecież w Biblii czytamy:„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, /na obraz Boży go stworzył:/ stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27)

RJanice Sevre-Duszyńska

TYLKO U NAS

Page 10: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

34

obowiązków i odpowiedzialności mu bardziej odpowiadał” - podsu-mowuje już całkowicie pozbawiana złudzeń Ania. „Wzorem męskości dla moich synów jest obecnie mój ojciec, który bardzo mnie wspiera w trudnych chwilach oraz ich trenerzy, a bywa, że ja sama”. Ich własny tato ma z nimi sporadyczny kontakt. Może i lepiej, bo teraz są znacz-nie spokojniejsi. Kiedy Witek i Piotrek idą do gimnazjum, Ania znowu dostaje propozycję awansu. „Tym razem przyjęłam ją bez wahania. Potrzebowałam podwyżki, ale i jakiegoś uznania” - mówi. Niedawno skończyła 40-tkę. Dopóki nie dostaje rozwodu nie chce przyprowa-dzać chłopcom do domu nowych ,,wujków”. Jakoś przestała wierzyć w trwałość i sens szalonego uczucia. Od kilku miesięcy spotyka się z dawnym przyjacielem ze szkoły, który wrócił po latach ze Stanów. W weekendy chodzą do kina. Lubi też z nim tańczyć. Dużo rozmawiają o codziennych sprawach, ale też o tolerancji i równouprawnieniu kobiet. Kiedyś naprawił rower Piotrka. „Czas pokaże, co z tego wyniknie, nie śpieszę się, żeby poznać odpowiedź - uśmiecha się tajemniczo”.

KOBIETA POTRAFI

Karolina Sanocka, 30-letnia pani architekt, wbrew woli rodziców zdała na wymarzony kierunek studiów. Bardzo młodo urodziła dzieci i pomimo niechęci sporo starszego męża do jej decyzji, znalazła pracę, kiedy podrosły. Tak jak chciała, projektuje ludziom domy. Swój własny planuje zbudować tuż pod Wrocławiem.

„Wiele wysiłku i czasu kosztowało mnie dojście do tego punktu”. - przyznaje. „A partnerskie relacje z mężem musiałam sobie wypra-cować i nadal jestem czujna”. Jest maj 1998 roku. Karolina kończy liceum z czerwonym paskiem. Jej rodzice nie mają wyższego wy-kształcenia, dlatego studia dzienne córki wydają się im fanaberią. Poza tym nie wierzą, że dostanie się na tak elitarny kierunek, jak ar-chitektura. Kiedy już dowiadują się o jej pozytywnych wynikach z eg-zaminu, to niezbyt chętnie, ale jednak, zgadzają się częściowo pokry-wać koszty utrzymania świeżo upieczonej studentki. Jej brat Wojtek też jest ambitny, ale w takich okolicznościach woli wyjechać do Anglii. Na dojazdy na uczelnię i inne wydatki Karolina dorabia korepetycjami. W ten sposób poznaje Darka, sympatycznego brata licealisty, które-mu pomaga w nauce. Jest starszy od niej prawie o dekadę. Skończył budownictwo, obronił pracę doktorancką i wykłada na politechnice. Robi na niej wielkie wrażenie. „Nie wyglądał jak Brad Pitt, ale był naj-inteligentniejszym mężczyzną, jaki zaproponował mi randkę” - wspo-mina. „Dawał mi ciepło, którego brakowało w mojej rodzinie. Zako-chałam się”. Jego rodzice też sprawiają wrażenie bardzo serdecznych. Ich uczucie rozwija się dynamicznie. Po pół roku wprowadza się do jego mieszkanka w akademiku, a chwilę później okazuje się, że jest w ciąży. „Rodzice uważali, że skoro mieszkam z mężczyzną, to on po-winien stanąć w tej sytuacji na wysokości zadania” - opowiada. „Tak też się stało. Z moich zaskórniaków wystarczyło tylko na skromną suknię ślubną. Darek zapłacił za przyjęcie weselne”. Od swojej rodzi-ny dostaje ostatni prezent – 1000 zł. Mąż podlicza oszczędności, do których włącza pokaźną kwotę, którą otrzymuje od swoich rodziców. Akurat w sam raz na kawalerkę. „Imponował mi swoją zaradnością i odpowiedzialnością. Wyszłam za biednego wykładowcę, który tak się zmobilizował, że szybko znalazł pracę w poważnej firmy budow-lanej, a niedługo później został jednym z jej dyrektorów” - chwali go Karolina. Jest mu wdzięczna za to, że nie musi troszczyć się o utrzy-manie rodziny. Przecież studiuje i wychowuje syna. Stać ich było na opiekunkę, która zajmuje się Stasiem, kiedy ona jedzie na wykłady. Studia kończy w terminie i do tego z wyróżnieniem. Chce iść do pracy,

wstrzelić się w najlepszy momentSamorealizacja kobiet jest m.in. uzależniona od ich wieku, te młodsze żyją jeszcze problemami zwią-zanymi z dziećmi w wieku szkolnym, te starsze już zaczynają myśleć o podupadających na zdrowiu rodzicach i teściach. Chcąc odnieść sukces muszą wstrzelić się w taki czas, kiedy ich problemy są naj-mniejsze.

Jakie kobiety najczęściej realizują swoje plany zawodowe lub inne ambicje: matki i żony, czy te bez rodzin?

Nie ma reguły, że kobieta samotna odnosi większy sukces. Z moich badań wynika, że panie, które zrobiły karierę zawodową, mogły liczyć na rodzinę i najbliższych. Najczę-ściej był to mąż/partner życiowy, który rozumiał tego typu potrzeby kobiety i wspierał ją w domowych obowiązkach. Często byli to rodzice – niezastąpiona „instytucja babci”, którzy opiekowali się dziećmi, gdy oboje małżonkowie realizowali się poza domem.Co jeszcze może wpływać na rozwój kariery matki i żony? Kobiety, które uczestniczyły w moich badaniach przebiły się przez „szklany sufit” i tak samo intensywnie, jak mężczyźni uczestniczą w życiu gospodarczym czy politycznym. Najczęściej są to panie w wieku 30-40 lat, ale było też kilka starszych po 55 roku życia. Z pewnością zachowanie kobiet uzależnione jest od ich wieku, te młodsze żyją jeszcze problemami związanymi z dziećmi w wieku szkolnym, te starsze już zaczynają my-śleć o podupadających na zdrowiu rodzicach i teściach. Chcąc odnieść sukces muszą wstrzelić się w ten czas, kiedy te problemy są najmniejsze. Jeśli chodzi o miejsce za-mieszkania, to można tu przytoczyć Ślązaczki, które są typami silnymi, tak jak górnicy – nie boją się przeciwności losu i bardzo ważna jest dla nich rodzina. Z innych jeszcze badań wynika, że mężowie z tego rejonu, czasem gorzej wykształceni, coraz częściej nie mają nic przeciwko temu, żeby ich kobieta - pracowała i awansowała.Zdarza się, że mężatki realizują konsekwentnie własne cele bez wspar-cia mężów?Oczywiście nie zawsze tak jest, że partnerzy życiowi wspierają kobiety sukcesu. Cza-sem koncentrują się wyłącznie na własnej karierze, co w prostej linii może prowadzić do rozpadu takiego związku. Najczęściej jednak kobiety po różnych przejściach życio-wych (rozwód lub śmierć męża), mając na utrzymaniu dzieci, są niezwykle zdetermi-nowane i tym bardziej walczą o każdy dzień.Czym różni się sytuacja współczesnych matek wracających do pracy od tych, które to zrobiły kilkanaście lat temu?Znaczna część moich respondentek była na urlopach wychowawczych właśnie w tam-tym okresie, więc sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Praca jeszcze na nie czekała, a one nie były od razu kobietami sukcesu, tylko zwykłymi pracownikami. Wiedza specja-listy, który sam wyklucza się z rynku pracy na kilka lat, szybko się dezaktualizuje, więc dzisiejsze kobiety sukcesu szybko wracają do pracy. Są też nadal takie, które decydują się najpierw na wychowanie dziecka, a dopiero potem stawiają na karierę zawodową. Co sądzą pracodawcy na temat pracujących kobiet, szczególnie tych na wysokich stanowiskach?Z opinii badanych przeze mnie kobiet wynika, że racjonalni pracodawcy cenią kobiety za sumienność, dokładność, rzetelność, postrzeganie szczegółów, na które mężczyź-ni, być może, nie zwracają uwagi. Kobiety mają także cenną umiejętność zarządza-nia ludźmi w bardziej „miękki sposób”, jak to ujęła jedna z moich rozmówczyń: „Styl miękki co do formy, twardy, co do treści”.Jakie jest obecnie podejście panów do kwestii kobiet realizujących wła-sne marzenia i plany?Początkowo traktuje się je z przymrużeniem oka, czasem zazdrośni nawet przeszkadza-ją, nie traktują poważnie.Potem, gdy kobieta odniesie już sukces, traktuje się ją... „bezpłciowo”, co wynika z różnych lęków, na przykład, przed oskarżeniem o seksizm.Co z bilansem strat i zysków dla rodzin kobiet podążających za swoimi pragnieniami?Na pewno problemem jest brak czasu, ale mam wrażenie, że te kobiety samoreali-zację rozumieją całościowo i nie cieszy ich sukces zawodowy, jeśli nie są spełnione rodzinnie. W których dziedzinach najczęściej spełniają się przebojowe matki?Moje respondentki reprezentowały różne gałęzie gospodarki, były wśród nich prezeski przedsiębiorstw, członkinie zarządów, restauratorki, właścicielki średnich firm, a także panie posłanki i radne.

EKSPERTDr Małgorzata Suchacka socjolog z Uniwersytetu Śląskiego

SUKceS w pOLSce

Page 11: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

ale mąż proponuje: ,,Pomyślmy o jeszcze jednym dziecku, zanim je odchowasz, to Staś nabierze większej odporności (jest alergikiem) i pójdzie wtedy do szkoły zdrowszy”. Przekonuje ją. Kiedy pojawia się Zosia, Karolina ma szansę w pełni przeżyć swoje macierzyństwo. Dyplom leży w szufladzie biurka. „Nie musiałam się nigdzie śpie-szyć. Córka świetnie się rozwijała” - opowiada. „Początkowo byłam zadowolona z takiego życia”. Znaczną część roku spędza z malucha-mi nad morzem, w kopalni soli, albo w górach. Darek czasem dojeż-dża do nich na kilka dni. W mieszkanku robi się coraz ciaśniej, więc często weekendy spędzają w nowym domu teściów, położonym w odległej od miasta wsi. Mąż i jego rodzice namawiają ją na wybudo-wanie domu w tym rejonie. „Dojeżdżałbym w sobotę, a na co dzień miałabyś zawsze kogoś do pomocy przy dzieciach. Przecież i tak nie pracujesz” - naciskał. Było to dla niej zimny prysznic. Przecież całe dni sama zajmuje się dziećmi. Darka pochłaniają obowiązki zawo-dowe, ale za to ona korzysta z zalet mieszkania w dużym mieście. Może pójść na aerobic dwa razy w tygodniu, gdzie jest opieka dla maluchów. Czasem umawia się z koleżankami w pobliskim parku. Darek zarabia coraz więcej, ale rozlicza ją z każdego grosza. „Pra-

wie niczego sobie nie kupowałam, z wy-jątkiem sukienek z okazji jego spotkań służbowych, na któ-rych wszyscy poja-wiali się z żonami” - wspomina z żalem. „Namawiałam go na M4 we Wrocławiu, ale nie chciał o tym słyszeć”. Ledwo się

mieszczą w swojej ,,klitce”. Razem wychodzą tylko z jego znajomy-mi. Żyje jak w złotej, czy raczej pozłacanej klatce. Pojawiają się u niej pierwsze objawy depresji. Gdyby nie dzieci, to najchętniej nie wsta-wałaby z łóżka. „Koniec tego!” - postanawia definitywnie. – „Kiedy Zosia skończyła dwa latka, a Stach poszedł do szkoły, zaczęłam intensywnie szukać pracy”. Otrzymuje prawie wyłącznie oferty pra-cy na stanowisku przedstawiciela handlowego. Początkowo Darek jest przeciwny jej decyzji. Kpi: ,,Z twoim brakiem doświadczenia nie zarobisz nawet na opiekunkę!”. Widząc jednak determinację żony, proponuje jej pracę u siebie w charakterze pomocy biurowej. „Co za poniżenie!” - myśli. Po kilku miesiącach zwalnia się miejsce w du-żym biurze projektów, w którym składa CV i gdzie dzwoni regular-nie co tydzień. „Najpierw przyjęli mnie na staż, a później dostałam propozycję pracy na pół etatu”- wspomina. „Od roku pracuję w peł-nym wymiarze godzin, a w zeszłym miesiącu dostałam podwyżkę”. Darek zaczyna znowu liczyć się z jej zdaniem. Mają teraz nowe trzy-pokojowe mieszkanie. Córeczka chodzi do przedszkola, a wakacje dzieci częściowo spędzają u teściów. „Ostatniego lata mąż pojechał z nimi sam na dwa tygodnie do Kołobrzegu, a ja dojechałam tylko na kilka dni, bo nie miałam dłuższego urlopu” - uśmiecha się. W kwestii ich przyszłego domu znalazła kompromis. „Zgodziłam się na wybudowanie domu na wsi, ale 10 km stąd. Kupiliśmy tam dział-kę, na której chcemy wybudować go za kilka lat”. - mówi zadowo-lona. Karolina ma go zaprojektować, a o wykonanie zatroszczy się Darek. Opieka nad dziećmi jeszcze długo będzie ją absorbować. Z tego też powodu nie mówi głośno o swoich planach zawodowych, ale zdradza, że nie zamierza stać w miejscu, tylko musi jeszcze tro-chę poczekać na odpowiedniejszy moment, żeby rozwinąć skrzydła. Jedyne, co ją odrobinę smuci, to tylko to, że mąż docenił ją dopiero wtedy, kiedy zaczęła zarabiać – tak, jakby jej praca w domu była zupełnie bezwartościowa. ■

””Jedyne, co ją odrobinę smuci, to tylko to, że mąż zaczął ją doceniać dopiero wtedy, kiedy zaczęła zarabiać – tak, jakby jej praca w domu była zupełnie bezwartościowa.

35

Page 12: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

Wybrały

36

Aleksandra Skalska

Krzysia Górniak Danusia NowakKatarzyna Duda

Aleksandra Skalska

Page 13: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

37

Danusia N

owak

Krzysia G

órniak

Katatarzyna D

uda

ZDJĘCIE: TVN, FESTIWAL W SOPOCIE 2008ZDJĘCIE: Sebastian Dolina

pOwrOTY

Page 14: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

SkalskaAleksAndrA

38

olak jak się poddał to znaczy, że już go nie ma” – to dewiza, którą kieruję się od 15 lat. Wypowiedział ją niegdyś w odniesieniu do lwowian, wysiedlonych z dawnych Kresów Wschodnich RP, Jerzy Michotek. Miał na uwadze pewnie i

moich rodziców, pochodzących z Kresów, bo tę siłę i wytrwałość w dążeniu do celu odziedzi-czyłam właśnie po nich – mówi Aleksandra Skalska, do niedawna Szefowa Biura Pierwszej Damy w Biurze Gubernatora Stanu Illinois.Aż trudno uwierzyć, że ta mała, filigranowa osóbka, pieszczotliwie nazywana w domu „Lul-ką” ma za soba bagaż doświadczeń, które usytuowały ją na wysokim szczeblu drabiny spo-łecznej w Stanach Zjednoczonych. - Cenię sobie to, ale nie dałam się Ameryce pochłonąć bez reszty. Nie oszołomił mnie wielki świat - wyznaje Alex (tak nazywają ją Amerykanie).Kiedy czytam życiorys Oli dochodzę do wniosku, że to co osiągnęła w ciągu zaledwie 15 lat, niejednemu zajęłoby całe życie. Urodziła się w Bytomiu na Ślasku, była uczennicą Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina w klasie fortepianu. Jej muzyczną przyszłość przekre-śliły dwie skomplikowane operacje kręgosłupa przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych w Shriners Hospital. W trakcie leczenia ukończyła najpierw High School, a po okresie re-konwalescencji została przyjęta na studia na wydziale dziennikarstwa w Columbia College, gdzie jako jedyna Polka i jedna z niewielu obcokrajowców otrzymała w 2000 roku odznacze-nie rektora za wybitne osiągnięcia w pracy naukowej. Rok później przyznane zostało jej sty-pendium Hermann Conaway – dla najlepiej zapowiadającej się dziennikarki oraz stypendium Johna Fishetti - za wybitne osiągnięcia w pracy dziennikarskiej.

P

pOwrOTY

Rozmawiała: Anna Barauskas-Makowska

S“

ZDJĘCIA: Yaromir MłyńskiSTYLIZACJA: Anna Figlewicz

Page 15: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

SkalskaAleksAndrA

39

Z BIUrA GUBerNATOrA DO pAŁAcU preZYDeNTA

S

Page 16: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

44

Page 17: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

45

pOwrOTY

iezwykłe połączenie talentu i wirtuozerii z ko-biecą delikatnością i wrażliwością. Wyjątkowa osobowość światowej sceny muzycznej. Lada dzień wyjdzie jej trzecia płyta o wymownym tytule „Emotions”. Po raz kolejny ruszy na mu-zyczny podbój Europy. I znów męski świat jazzu znajdzie się u jej stóp. Gitarzystka jazzowa Krzysia Górniak, która z pomocą instrumentu pokazuje światu swoje emocje.

N

Zdjęcia: Zofia Zija

KrzysztofaGórniakRozmawiała: Agnieszka Winowiecka

Page 18: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

Krystyna Mazurówna

62

Przetańcz yć ŻYCIE

Nigdy nie miałam nawet zwichnięcia. Ptak jak frunie nie łamie sobie skrzydeł.

TEKST Andrzej Kowalczyk

ZDJĘ

CIE

Bal

thaz

ar B

lute

auIm SIe UDAŁO frANcjA

Page 19: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

anie Andrzeju, mam problem... No tak, pomyśla-łem: o mnie kobiety przypominają sobie tylko wtedy jak już mają problem. A żeby tak którakolwiek zadzwoniła z propozycją wspólnego nawarzenia piwa.

No, ale tym razem kokietująco zachrypnięty /już wiem dlaczego muzą Dalego była Amanda Lear/ głos Kry-styny Mazurównej w słuchawce telefonu obudził ry-

cerskość mojej duszy i jedyne co pomyślałem to: do broni, albowiem niewiasta w potrzebie. Chodziło, jak się okazało o wywarcie presji na lokatora, który wynajmował od pani Krystyny malutki pokoik na podda-szu jednej z paryskich kamienic. No i znowu będzie o grubej przekupce, która dorobiła się kilku kamienic w Paryżu, pomyślicie. A właśnie, że nic z tych rzeczy.

Już w niecałą godzinę później, staliśmy przed wysokim budynkiem gdzieś niedaleko placu Pigalle. Wiadomo: najlepsze kasztany... i takie różne inne francuskie przysmaki. Ile razy przyjdzie mi spotkać się z Kry-styną Mazurówną, tyle razy postanawiam też zostać tancerzem. I też mieć talię osy i też zamiast iść to płynąć i też być stale radosny i też mieć włosy w kolorowe pasemka i też... no może na razie dość.

No więc biegniemy schodami na poddasze. Pani Krystyna pierwsza, ja podążam radośnie tuż, tuż. To znaczy tak do pierwszego piętra jeszcze radośnie. Do drugiego piętra jeszcze tuż, tuż. Na trzecim piętrze ode-chciało mi się być tancerzem. A pani Krystyna wbiega po schodach jakby tańczyła na płaskiej scenie. No w każdym bądź razie zanim dotarłem na poddasze, to Ona już tam była, rozglądała się, a na mój widok szepnęła: numerek. No toś bracie wpadł, pomyślałem ledwo łapiąc oddech. Teraz? Co teraz? – spojrzała na mnie. Nie pamiętam pod którym numerkiem on mieszka...

Warszawa lat sześćdziesiątych. PRL-owska stolica w dominującym kolo-rycie szarego kurzu. Jedyna rozrywka serwowana Polakom bez względu na wiek, to zespoły pieśni i tańca. Może jeszcze dostojny balet. Młodzież przemyca z Zachodu płyty z zakazaną muzyką jazzową albo słucha ku-powanych na jarmarkach pocztówek dźwiękowych. A młoda absolwent-ka warszawskiej szkoły baletowej zamiast dostojnie i w szeregu tańczyć Jezioro Łabędzie postanawia pląsać radośnie w takt obcej kulturowo muzyki. Jazzu słuchało się wtedy w prywatnych domach. Na jednej z takich jazzowych nasiadówek u Leopolda Tyrmanda, Krysia Mazurówna propo-nuje, że zatańczy. Tyrmand reaguje natychmiast oburzeniem i uwagą: dziecko, jazzu się nie tańczy. Co? To zobaczymy...

W salonie montuje duże lustra. Z baletu Teatru Wielkiego wyciąga Gerarda Wilka. Wyróżniał się wśród tancerzy cherubinków zbyt masywną budową ciała. Ale Krystyna już widzi go w roli tańczącego jej układy choreograficzne do jazzu. Dobierają innych tancerzy i tancerki. Nie muszą długo trenować. Na festiwalu muzyki jazzowej w Pradze czeskiej tańczą do muzyki Komedy, Trza-skowskiego, Kurylewicza.... i okazują się objawie-niem. Wygrywają bezapelacyjnie. Dostają propo-zycje występów z całego świata. Wydaje się, że kariera stoi otworem. Ale, ale, w PRL-u nic nie było łatwe. Władza uzna-je, że należy zdać jeszcze egzamin przed klasą robotniczo-chłopską.

I zaczynają się występy na przyczepie traktorowej, albo w fabryce ob-rabiarek w czasie przerwy na pozalewanej olejem podłodze. Wbrew oczekiwaniom władzy, awangarda ustroju czyli robotnicy i chłopi są

zachwyceni. Zamówienia na występy tańczących jazz płyną z całej Pol-ski. Krystyna ściąga jeszcze kilku tancerzy z Teatru Wielkiego. Ich nie-spodziewane sukcesy wzbudzają zainteresowanie władzy. Dlaczego ta Mazurówna nie tańczy naszych piosenek ludowych? Ówczesny dyrektor Telewizji Polskiej Włodzimierz Sokorski musi tłumaczyć się przed sekre-tariatem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z nadmiernego według towarzyszy lansowania obcego ideowo tańca. Osobiście i podniesionym głosem poucza niepokornych tancerzy do jakiej muzyki mają tańczyć. Po czym już szeptem do ucha towarzyszki Krystyny mówi: mnie się to podoba, no ale co mam zrobić wobec nacisków z góry?

Jakiemuś generałowi z pałacu Mostowskich, który też oficjalnie usiłuje ją pouczać co i jak należy tańczyć rzuca w twarz: nie jestem żadną towa-rzyszką tylko tancerką. Generał wybiega za nią na ulicę i zdyszany prosi: Niech towarzyszka stąd wyjedzie. Mnie się to podoba, ale rozumiecie, góra naciska.. I co dalej? - pytam Krystynę Mazurówną w jej uroczym mieszkaniu na końcu wąziutkiej paryskiej uliczki. Setki bibelotów, feeria kolorów z łazie-neczką wymalowaną na złoty kolor... A w tym przysłowiowym składzie porcelany z gracją raz to fruwa a raz płynie tancerka od zawsze. Zaraz coś strącę, potłukę, zniszczę bezpowrotnie i tyle z zapowiadanego wywiadu. Ciekawe ile Ona ma lat ? Siedź Andrzej słoniu i słuchaj, postanawiam.

Zacznę od początku.

Krystyna zagłębia się w ulubionym fotelu. Powolutku, aby nie spłoszyć wspomnień, sączymy kira.

Zaczęło się z powodu niani, która zachorowała. Rodzice mieli bilety do lwowskiego teatru na spektakl taneczny sióstr Michna. Urodziłam się we Lwowie. Rodzicom szkoda było spektaklu. Postanowili zatem, że zabiorą mnie i nieco starszą moją siostrę do teatru. Miałam trzy lata i do dziś pamiętam tamten występ. Rodzice zakładali, że szkraby usną zaraz na początku spektaklu. A tymczasem szkraby z błyskiem w oczach śledziły każdy ruch tancerek. Mało tego, po powrocie do domu lalki i szmatki poszły w kąt. A na środku saloniku zaczęły się pierwsze próby tańca. Już po tygodniu znajomi rodziców zostali zaszczyceni występem tanecz-nym sióstr Mazurównych. Kłopot był tylko z kocem, który jako kurtyna

spadał i przeszkadzał w spektaklu. No i zostałyśmy tancerkami. Ojciec - ma-tematyk musiał się z tym pogodzić.

12 lat szkól baletowych skończyłam z wyróżnieniem. Siostra była już za stara. Ale skończyła jakieś kursy i tańczyła w Operze. Tyle, że to ja mia-łam iskrę Bożą do tańczenia każdej muzyki. Siostra pozostała przy tańcu klasycznym.

A ta niania, która uczyła mnie stawiać pierwsze kroki i biedna drżała żeby jej tancerki nie połamały sobie chudych nóżek, gdzieś zapodziała się w powo-jennej zawierusze. Jestem teraz nie-dawno w Łodzi u znajomych. Wspo-

minamy stare lwowskie czasy i przypominam sobie nazwisko niani. A oni na to, że obok w kamienicy mieszka staruszka o tym samym nazwisku. Toż to chyba ze sto lat temu, ale postanawiam sprawdzić. I co się oka-zuje? Moja niania, już nie chodzi i w straszliwej biedzie. No i teraz ja ją podtrzymuję jak chce pospacerować. Odwiedzam ją często w Łodzi a ona prosi: Krysiu zatańcz dla mnie, tylko uważaj na nogi.

Wbrew oczekiwaniom władzy, awangarda ustroju czyli robot-nicy i chłopi są zachwyceni. Za-mówienia na występy tańczących jazz płyną z całej Polski. Krysty-na ściąga jeszcze kilku tancerzy z Teatru Wielkiego. Ich niespo-dziewane sukcesy wzbudzają za-interesowanie władzy. Dlaczego ta Mazurówna nie tańczy naszych piosenek ludowych?

63

PIm SIe UDAŁOfrANcjA

Page 20: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

80

Am

erican

Niczego nie żałuję!Jak nie teraz, to kiedy?

OLGA BALCEROWSKA

DO STANÓW PRZYLECIAŁA Z KIELC, BĘDĄCYCH STOLI-CĄ MALOWNICZYCH GÓR ŚWIĘTOKRZYSKICH. I TRZEBA PRZYZNAĆ, ŻE WE WSZYSTKIM CO ROBI, WYRAŹNIE WI-DAĆ CHARAKTERYSTYCZNĄ DLA GÓRALI DETERMINACJĘ. TA DWUDZIESTOPIĘCIOLETNIA, CIEMNOWŁOSA MODELKA SKOŃCZYŁA W USA STUDIA I PODJĘŁA NASTĘPNE. ZOSTA-ŁA WYBRANA TANCERKĄ ROKU. ZDOBYWAŁA TYTUŁY W PLEBISCYTACH URODY. ZDARZA JEJ SIĘ RÓWNIEŻ PRACO-WAĆ JAKO CHOREOGRAF I DYREKTOR ARYSTYCZNY. ILE KOSZTUJĄ JĄ TE OSIĄGNIĘCIA?

ZDJĘCIA: Wiktor Franko

Dream

Page 21: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

81

Am

erican

Niczego nie żałuję!Jak nie teraz, to kiedy?

Pierwsze wrażenie Pomimo tego, że Olga Balcerowska planowała tylko sześciotygodniowy wyjazd do Sta-nów - takie wakacje w poszukiwaniu przygód - to jednak zmieniła zdanie tuż przed wy-lotem do Polski. Ameryka wzbudziła w niej żywe emocje. Została oczarowana ogromem tego świata: rozmiarem dróg, samochodów, wielkością porcji dań serwowanych w re-stauracjach, czy rozmiarem spodni i koszuli na ciele przechodnia. Rozczarowała ją ar-chitektura budynków mieszkalnych na przedmieściach, a oszołomiło piękno i perfekcja konstrukcji w centrum miasta. Ośmielona życzliwością obcych, stwierdza, że mentalność ludzi w Stanach jest diametralnie inna niż w Polsce. „Na nowym kontynencie ludzie zdają sie żyć według dewizy carpe diem” – zauważa. Jak można się domyślić ma to swoje dobre i złe strony. Odbija się to przede wszystkim na sferze finansowej - życie na kredyt. Przenosi na życie rodzinne i stosunki międzyludzkie - wysoki procent rozwodów, częste przemieszczanie się, itp.

Droga po dyplomDecydując się na przedłużenie pobytu w USA, Olga nie zrezygnowała ze studiów, co było nie lada wyzwaniem, głównie ze względu na horrendalne czesne. Udało jej się dostać na uczelnie państwową, dzięki czemu oszałamiające opłaty w wysokości 25 000 dolarów zostały zredukowane do ośmiu tysięcy. Jednakże doszły do tego jeszcze koszty książek, innych pomocy naukowych oraz opłaty parkingowe. Mimo tego, że Olga zaczęła już ka-rierę na wybiegu, to aby wypełnić te wszystkie zobowiązania finansowe, musiała znaleźć jeszcze inne źródło dochodu. „W swoim resume mogę wymienić pracę kelnerki, niani, ale i stanowisko project manager w firmie marketingowej” – przyznaje. Po zdobyciu pierw-szego dyplomu na kierunku administracji biznesowej zdecydowała się na kontynuację studiów na University of Illinois w Chicago (tzw. UIC), gdzie zamierza zdobyć bachelor’s degree (tytuł licencjata) na podwójnym kierunku - marketing i finanse. Deklaruje, że cho-ciaż żyje w ciągłym pośpiechu, to jest w stanie pogodzić naukę z pracą zawodową i jeszcze charytatywną, szczególnie tą na rzecz potrzebujących dzieci. „Trzeba przyznać, że zakres materiału jest tutaj o wiele bardziej przydatny, a metody nauczania efektywniejsze niż w Polsce” - ocenia. „Nikt nie wkuwa zbędnych danych, które może znaleźć w Internecie”. Efekty swoich działań widzi dzięki samodyscyplinie i dobrej organizacji.

Na wybieguW praktyce okazuje się, że nie każda „anielska twarz” i „idealne ciało” mogą zajść daleko. Olga obala mit, że olśniewająca prezencja dziewczyn na pokazach przychodzi im natural-nie. „Największym zaskoczeniem była dla mnie konieczność uczestniczenia w licznych castingach oraz ten ogrom przygotowań, poprzedzający każdy występ, liczne sesje zdję-ciowe i żmudna nauka chodzenia” – wspomina. „Prawda jest taka, że każdy projektant ma inną wizję - więc każdy pokaz różni się od poprzedniego. Mnóstwo czasu pochłaniają przymiarki, próbne zdjęcia, później już tylko chwile z makijażystami i fryzjerami”. Typowy dzień pracy na wybiegu zaczyna się bardzo wcześnie. Olga przyjeżdża już na kilka godzin przed rozpoczęciem pokazu. „Najpierw upewniam się, czy kreacje dojechały i czy zgodnie z moją prośbą, te oznaczone moim imieniem znajdują się w łatwo dostępnym dla mnie miejscu – opowiada. Kiedy jest już uczesana i umalowana, może pozwolić sobie na szybką przekąskę – owoc czy ryżowy batonik. Po czym wskakuje w pierwszą kreację wieczoru. „Po pokazie coraz rzadziej zostaję na przyjęciu będącym jego uwieńczeniem” - przyznaje. „Najczęściej biegnę na kolejne wydarzenie, bądź po prostu marzę o ciepłych kapciach i kołderce. Nieraz zdarzał się jej trudny dzień w pracy, np. kiedy miała grypę żołądkową, a swoim występem musiała oczarować publiczność. Nigdy nie zapomni targów mody i uro-dy Midwest Beauty Show. „Z czterdziestoma stopniami gorączki, dreszczami, półprzy-tomna obawiałam się upadku z wysokości. Mimo, że niepewnie stawiałam kolejne kroki na wąskim wybiegu i marzyłam o końcu wieczoru - nie dałam niczego po sobie poznać. Przykleiłam lekki uśmiech, starając się wyglądać świeżo i beztrosko. Cóż, promowałyśmy letnie, kolorowe stroje”. Osiągnięcia w modelingu nie przyszły Oldze łatwo, ale dostarczyły jej dużo satysfakcji. Chociaż Chicago, gdzie najczęściej pracuje, nie jest stolicą mody jak Mediolan, Paryż czy Nowy Jork, to stanowi wielki ośrodek oferujący różne możliwości. Jest tu wiele agencji - począwszy od małych - ze zleceniami na prace promocyjne, po wielkie międzynarodowe giganty, jak Elite, czy Ford Models. Olga nie jest zrzeszona w żadnej z nich i nie podpisała stałego kontraktu. Pracuje na zlecenie, a oferty dostaje bezpośrednio od projektantów, bądź też z polecenia ludzi z branży. Najczęściej podejmuje współpracę z agencjami polo-nijnymi, które najbardziej doceniają jej kobiece walory. Polskie pokazy nastawione są na

DreamW praktyce okazuje się, że nie każda „anielska twarz” i „idealne ciało” mogą zajść daleko. Olga obala mit, że olśniewająca prezencja dziewczyn na pokazach - przychodzi im naturalnie

Page 22: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

86

u siebie” – przyznaje. „Potrafię się dostosowywać do nowych okoliczności z wielką łatwością i cenię sobie różnice kulturowe. Tak naprawdę czuje się obywatelem świata”. Mieszkała w czterech krajach i nie jest wykluczone, że będzie kiedyś żyć w jeszcze innym państwie.

Praca cz y pracoholizm?Sama przyznaje, że najwięcej czasu poświęca swojej karierze zawodo-wej. „Praca jest moją pasją, ponieważ wiąże się z moimi zaintereso-waniami: filmem, modą i sztuką” – podkreśla. „Dzięki niej nawiązuję relacje z utalentowanymi ludźmi z całego świata”.Jako modelka miała szansę współpracować z wieloma projektantami takimi, jak Kenzo, Agnes B., Rei Kawakubo, Lagerfeld, itd. Wydaje się dumna ze swojego ciekawego życia, licznych podróży, kariery modelki, a później pracy dla telewizji i agencji modelek. Jej ostatnim osiągnię-ciem jest wylansowanie międzynarodowego konkursu modelek oraz portalu video. Przepis Kasi na sukces zawodowy to: systematyczne dążenie do celu, pogoda ducha, ale i odpowiednie kwalifikacje. Dlatego ciągle się dokształca, a w przyszłości chce zająć się wyłącznie realizacją reklamy, klipów i innych filmów w małym formacie. Nie zraża się niepo-wodzeniami, których też nie brakuje w jej życiu, ale woli o nich nie mó-wić. Każda porażka to dla niej kolejne doświadczenie i nowe wyzwanie. W Ameryce najbardziej podoba jej się to, że kraj ten stwarza szanse,

aby spełniały się marzenia, a Kasia próbuje konsekwentnie realizować swoje plany.

Kontakty prywatne„Moje życie towarzyskie jest również związane z pracą, więc znalezienie cza-su na spotkania nie jest aż takim problemem” - wyznaje. Uważa, że miesz-kańcy Chicago są ludźmi otwartymi, pogodnymi i bardzo życzliwymi. Relacje z Amerykanami oraz z Polonią są dla niej jednakowo ważne. Podtrzymuje kontakt z bliskimi w Polsce poprzez internet oraz telefony i wizyty, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Jej rodzina jest ,,rozsiana” po świecie, ale nie-którzy krewni mieszkają w Chicago. Święta spędza w gronie rodzinnym albo z przyjaciółmi, o ile - oczywiście - nie pracuje nad swoimi projektami. Pytana o hobby stwierdza, że cały czas stara się poszerzać swoją wiedzę, nuda to nieznane jej odczucie.Nie daje się namówić na dalsze zwierzenia na temat swojego prywatnego ży-cia, ale twierdzi, że największym dla niej wyzwaniem, tak jak dla każdej kobiety pracującej, jest znalezienie odpowiedniego balansu pomiędzy życiem zawo-dowym, a osobistym. ,,Jestem ciekawa życia, żądna poznania jego wszelkich aspektów, a ponieważ ma ono tyle do zaoferowania, to chciałabym zobaczyć i doświadczyć jak najwięcej”. Co istotne, dzięki dochodom, jakie przynosi jej ciężka praca, oprócz zabezpieczenia swoich własnych potrzeb, może pozwolić sobie na realizację marzeń, które pozostają oczywiście jej tajemnicą. ■

Am

erican

Dream

Page 23: Polki w Świecie {wiosna 2009} demo

87

Dream

Moje życie dzieli się na dwa okresy: życie w Polsce i pobyt w Ameryce. Mam dwa życia w jednym. Niczym ,,special ’’ ze sklepowej półki.

Mieszkańcy Chicago są ludźmi otwartymi, pogodnymi i bardzo życzliwymi