16
ORęDOWNIK KULTURALNY Cena - 2 zł W TYM 5%VAT ISSN 1425-5316 nakład 300 egz. www.tmzp.pl nr 130 PODZIMIEC 2013 PSZCZYNA WYDARZENIE SEZONU KULTURALNEGO W PSZCZYNIE Les Petits Chanteurs de Passy /Francja/ koncertował w Pszczynie (str. 8-9) Koncert chóru zapowiadają ks. Józef Marek i ks. Patryk Michalski Przeżyliśmy wspaniały koncert młodych śpiewaków francuskich fot. Andrzej Grynpeter

orędownik kulturalny - tmzp.pl · śląskie zebrał Jan Kupiec” (pierwszy zeszyt), drugi ukazał się w 1893 roku, czcionkami W. Simona w Poznaniu. ... płyta CD ukazująca melodie

Embed Size (px)

Citation preview

orędownik kulturalny

Cena - 2 złW TYM 5%VAT

issn 1425-5316nakład 300 egz.

www.tmzp.plnr 130

PODZIMIE

C 201

3

PSZCZYNA WYDARZENIE SEZONU KULTURALNEGO W PSZCZYNIE

Les Petits Chanteurs de Passy /Francja/

koncertował w Pszczynie (str. 8-9) Koncert chóru zapowiadają ks. Józef Marek i ks. Patryk Michalski

Przeżyliśmy wspaniały koncert młodych śpiewaków francuskich

fot.

And

rzej

Gry

npet

er

strona 2 Orędownik Kulturalny nr 130

Wydawca - Towarzystwo Miłośników Ziemi Pszczyńskiej, Pszczyna, Piastowska 26. Red. (nie)odp.: Aleksander Spyra, Łamanie: Jacek Kobyliński, ISSN-1425-5316

Tłoczono w Śląskiej Oficynie Drukarskiej Zdzisława Spyry, Pszczyna, Piastowska 26, tel. 32 210 22 13, [email protected]

24 rok wydawania1 numer ukazał się

w marcu 1990

Pani Maria mecenas Sztuki

W sierpniu odeszła doBogaMariaKrzystolik,absolwent-ka Akademii Muzycznej w Kato-wicach, członek chóru Filharmo-nii Śląskiej, następnie nauczycielmuzyki,wielelatprowadzącawrazzmężemotwartySalonkulturalny,naktóryprzybywaliartyści,twórcyiludzienauki. Swoimi działaniami przy-pominała księżnę Czartoryską,paniąnaPuławachijejartystycznymecenat. Stworzyła specyficzne śro-dowiskokulturalne,któregouczest-nicy mieli niebagatelny wpływ nażyciekulturalnePszczyny.

PaniMariawrazzmałżon-kiembrałabardzoaktywnyudziałwdziałaniachTowarzystwaPrzy-jaciół Muzeum Zamkowego,nadając temu stowarzyszeniubardzo ciepły, niemal rodzinnycharakter. Ja także miałem kiedyśprzyjemność być zaproszonymdodomuPaństwaKrzystolików,azakupionyodemniedrzeworytjest prezentowany na domowejekspozycji. Tłumy pszczyniakównapogrzebiePaniMariibyłydo-wodemnawielkiszacunek,jakimJądarzyliśmy.

A. spyra

z cyklu: Pszczyńskie Madonny

Wsłynnejkapliczce„BądźWola Twoja”, znajdującej sięna rogu ul. Wojska Polskiegoi Żorskiej, a postawionej na pa-miątkę ucieczki króla HenrykaWalezego z Polski, umieszczo-ne były olejne obrazy na descez przełomu XVIII/XIX wieku.Wśród nich obraz Madonnyz Dzieciątkiem w ciepłych,ciemnych tonacjach, niezna-nego autora. W XX wieku de-ski zastąpiono dość tandet-nymi malunkami na płótnie,a oryginały znalazły schronieniewmagazynachMuzeumZamko-wego, gdzie czekają na konser-wację.Obecniekwaterykapliczkiwypełniają świetne kopie olejneautorstwaJanaGałaszka.

Eliasz

Wwieku89latodszedłdoPanawybitnyizasłużonykomba-tant, członek organizacji wetera-nówIIWojnyŚwiatowejiaktyw-niedziałającywsprawiegodnegoupamiętnieniapomnikówbojow-ników o polskość naszej Ziemi.S.F.Gruszkabyłautorembardzopopularnej książki „Nasze cza-sy-wiekXX”,którarozeszłasięwdwóchwydaniachibyłakroni-kąnajnowszych czasów Pszczynyiregionu.

A. spyra

KRONIKARZ PSZCZYńSKIEj ZIEMI

STEFAN FLORIAN GRUSZKA

BĄDŹ WOLA TWOjA

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 3

Protokół jury 37 Spotkań pod Brzymem

Pani Moritzodwiedza dom

rodzinny

10 sierpnia do MuzeumPrasy Śląskiej przybyła kilkuoso-bowagrupaniemieckichturystów,wśród których była Pani Moritz,córka Paula Moritza, właścicieladomu przy ul. Piastowskiej 26,w którym obecnie mieści się na-szemuzeum. Ta przeszło 85 letnia sta-ruszka dokładnie zwiedziła całąkamienicę. Weszła żwawo po 18stopniach na poddasze. Opo-wiedziała nam, gdzie ojciec miałsklepmasarskinaparterze(Stin-ke Moritz), gdzie była sypialnia,kuchnia,wędzarnia.Ogólniebyłazadowolonaz„inspekcji”. Mówiła, jak w 1945 rokuPolacy (chyba Rosjanie?) wypę-dzili ją z domu bez grosza i bezwyposażenia, jak dostali się doNiemiec,gdziemieszkajądodzi-siaj. Przypomnijmy,żewPszczy-nie działali czterej członkowie tejznanejrodziny-RingMoritz,EckeMoritz,StinkeMoritz,anacmen-tarzustoiimponującynagrobek.

A.s.

Jaktosiępszczyniacyucieszy-li,kiedykilkalattemuotwartoaptekę„PodBaranem”.Byłanajtańsza,toteżkolejkomklientówniebyłokońca. Taka opinia się utrwaliła,inneapteki traciłyklientów,a„naj-tańsza”powoli,pocichuzwiększałaceny.WzoremXIX-wiecznegokapi-talistynajpierwosłabićcenamikon-kurencję,apotemdźwigaćceny.

W lipcu porównaliśmy cenywewszystkichpszczyńskichaptekachicosięokazało?Że„PodBaranem”sąnajwyższeceny! A ludzie niezorientowaniwtejmistrzowskiejmanipulacjidalejtukupująistojąwkolejkach. Więc my, dwaj sławni zbójeziemi Pszczyńskiej Eliasz i Pistul-ka oświadczamy, że to rozgłosimy.

Kiedy zbójowaliśmy, to kradliśmybogatym a pomagaliśmy biednym.Apteka „Pod Baranem” odwrotnie- łupibiednychemerytów i chorycha zyskami raczą się bogaci. Czyżbysądzono,żekliencitobarany?Akie-dyśbyłtutakidobrybrowarmiejskiitakiesmacznepiwo.

Eliasz i Pistulkapszczyńskie zbóje

W XXXVII edycji „SpotkańpodBrzymem”wzięłoudział12zespo-łów,wtym9grupśpiewaczychi3grupytaneczno-śpiewacze. Przyjętaporazkolejnyniekon-kursowa formuła „Spotkań pod Brzy-mem”pozwoliłauczestnikomprzegląduzaprezentowaćpełenwachlarzinterpre-tacji elementów własnej kultury ludo-wej.Brak elementu rywalizacji i koniecz-ności dostosowania się do regulaminu konkursowego pozwoliły na ograniczenie „sztucznych” sytuacji scenicznych.Dzię-kitemudoszłododialoguwspółczesnejwizji kultury tradycyjnej z jej dawnymźródłem. Spotkania sprzyjały sponta-nicznym i autentycznym prezentacjom,cozkoleimiałoogromneznaczeniedlaodbiorców. Działania takie umożliwiłybowiem propagowanie wiedzy o kultu-rze regionu w bezpośrednim kontakciewykonawcówzesłuchaczami. Każdy z zespołów prezentują-cych się na scenie pszczyńskiego rynkuodznaczałsięswoistymiwalorami,którewyróżniałygospośródinnych.Doprze-glądu przystąpiły następujące zespoły,wymienione według kolejności zapre-zentowanego programu: Zespół Regio-nalny „Chełmioki” z Chełmu Śląskiego, Ludowy Zespół Śpiewaczy „Harmonia” z Krzyżowic, Zespół folklorystyczny „Boj-

szowianie” z Bojszów, Zespół Ludowy „Ćwikliczanie” z Ćwiklic, Zespół Folk-lorystyczny „Druga Młodość” z Jastrzę-bia – Szerokiej, Zespół Śpiewaczy „Bie-runianki” z Bierunia, Zespół Śpiewaczy „Nowobierunianki” z Nowego Bierunia, Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Ru-dołtowice” z Rudołtowic, Zespół Śpie-waczy „Pioskowianie” z Piasku, Zespół Śpiewaczy „Talizman” z Pawłowic, Gru-pa „Jankowianie” z Jankowic, Zespół Śpiewaczy „Lędzinianie” z Lędzin. Spotkaniatakiemająnacelunietylkopropagowaniewybranychelemen-tówkulturyludowejregionu,alerównieżpełniąfunkcjęłącznikapomiędzypoko-leniami.Wniektórychzespołachmożnabyłozaobserwowaćwspółpracęróżnychgrupwiekowych, co stanowi szczególnywalornietylkosceniczny,alemaogrom-neznaczeniedlautrwalaniafolkloru.Należy podkreślić ogromny wysiłekuczestników „Spotkań pod Brzymem”oraz ich zaangażowanie w opracowa-nie występów, które często wiąże się zszukaniem archiwalnych materiałówźródłowych. Praca ta, choć niezwykleczasochłonna, daje widoczne efekty nascenie,wzbogacającjednocześniewystę-pyoaspektedukacyjny.

Magdalena szyndlerKatarzyna Marcol

strona 4 Orędownik Kulturalny nr 130

NIECODZIENNE WYDAWNICTWOjan Kupiec jako folklorysta

Ukazało się już wiele opra-cowań i publikacji na temat życia,działalności publicznej i twórczościJan Kupca z Łąki, podpszczyńskiejwsi znanej z pięknego drewniane-go kościółka i dorocznego obrzęduludowego zwanego „MikołajamizŁąki”. Pierwszą publikację jegotwórczościzamieszczałoczasopismo„Górnoślązak” redagowane przezJanJakubaKowalczykaiWojciechaKorfantego w 1904 roku, gdzie wodcinkach drukowano jego poemat„Sejmik w Jassach” pod pseudoni-mem„Topórzpszczyńskichlasów”. Nieco wcześniej, od 1876roku, Kupiec regularnie wysyłał dopoznańskiego tygodnika „Oświa-ta” zebrane przez siebie w okolicyPszczynypodania ibajkiśląskie, le-gendy i pieśni ludowe, przeważniewswoimliterackimopracowaniu. Od 1884 roku „Oświata”wydawała zeszyty „Powieści i bajkiśląskiezebrałJanKupiec”(pierwszyzeszyt),drugiukazałsięw1893roku,czcionkamiW.SimonawPoznaniu.Wczasie,kiedyzbiorypowieściiba-śni ludowych takich zbieraczy, jakJózefaLompyczyOskaraKolbergadostępnebyłyjedyniewrękopisach,tookoło200baśni,zebranychprzezJana Kupca z Łąki było powszech-nie dostępne dzięki poznańskiemu

wydawnictwu.Pisałotymprof.Neh-ringw1904rokuwjednymzczaso-pismwrocławskich. W 1920 roku ksiądz JanKudera, zasłużony badacz postacizwiązanych ze zmaganiami o pol-skośćŚląska,opublikował„PortretyŚlązaków, wspomnienia godnych”,w których przedstawił opracowanieo życiu i działalności Jana Kupca.Ten sam autor w 1939 roku wydałpublikację„JanKupiec,śląskichłop--poeta”awłaściwiezamierzałwydać,bo wkraczającedoKatowicwojskaniemieckiezniszczyłygotowydodru-kuskładksiążki idopieroTowarzy-stwoMiłośnikówZiemiPszczyńskiejopublikowało reprint tego wydaniaw2000roku. Kolejne opracowanie życio-rysu naszego poety i działacza wy-dał Witold Nawrocki w 1963 rokua Dorota Simonides w 1975 rokuopublikowała „Podróż w zaświaty –powieściibajkiluduśląskiego–wy-bórmateriałówludowychwopraco-waniu Jana Kupca”. Ten obszernyzbiórpoprzedzonyjestrzetelnąana-lizą tematów i odkrywczym opisa-niemjegoautora. Najnowszy wkład w przybli-żenie twórczości podpszczyńskiegopoetyprzynosządwiepozycjeTowa-rzystwa Miłośników Ziemi Pszczyń-skiej: „Historia Baranów JanaKupca z Łąki” Katarzyny Bizackiej(z tekstem poematu na płycie CD)wydane w 2009 roku oraz reprint„SejmikuwJassach”(napisał„topórzpszczyńskichlasów”)z2010roku. Niniejsza publikacja „JanKupiecjakofolklorysta”manaceluprzybliżenie czytelnikowi najmniejzbadanej dziedziny jego działalno-ści – zainteresowań i zbiorówetno-graficznychKupca,ichpopularyzacjiispożytkowaniawewłasnejtwórczo-ścipoetyckiej. Temu też służy załączonapłytaCDukazującamelodieipieśni

ludowewwiększościzjegozbiorów,przedstawione przez zespół Regio-nalny„Pszczyna”wcałym ich suro-wymiarchaicznympięknie.

Aleksander spyra

Jan Kupiec z Łąki - wybitny zbieracz pieśni,

tańców, obrzędów i zwyczajów ludowych

ziemi pszczyńskiej. Jeden z najciekawszych po-etów śląskich przełomu XIX i XXwieku, autor takich poematów jak:„HistoriaBaranów”,„SejmikwJas-sach” i „Cyganka”,był takżewybit-nym polskim działaczem w okresiebudowania świadomości narodo-wej Polaków na Górnym Śląsku,aktywnie zwalczając obłudę partiiniemieckich katolików „Centrum”.Był również,używającwspółczesne-go języka etnografem, penetrują-cym wiele przejawów kultury ludo-wej swojego regionu, głownie ziemipszczyńskiej. Wtejdziedziniezasłużyłsięorganizowaniem konkursów na pi-sanieopowieściludowychdlagazety„Polak”,któryprzyniósłobfityplon.Zebrałobszernyzbiór tychopowia-dań i bajek wydany i opracowanywielelatpóźniejprzezDorotęSimo-nideswpublikacji„Podróżwzaświa-ty”.Powieściibajkiśląskie”(Opole1975). CiekawyzbiórpieśniitańcówśląskichspisałJanKupieciwykorzy-stał w swoim poemacie „Cyganka”(1907). Tam zamieścił nuty i tekstyzebranych melodii. Oczywiście niebyłby poetą, gdyby nie poddał tychpieśni literackiejobróbce–swoistejpoprawnościjęzykowej.Tobyłzresz-tąstandardXIXwieku.Jednakzbiórmateriałów ludowych w „Cygance”

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 5

jestbardzocenny.Podobniejakpo-etyckie opisy stroju pszczyńskiego,kapeli ludowej czy poszczególnychtańcówjaknp.wolny,raźny,czeski,skoczny. Poemat „Cyganka” (1907)nigdyniewydany, stał sięobiektemzainteresowaniaksiędzaJanaKude-ry,którywykonałzrękopisuautoramaszynopis, polecając jednocześniesporządzeniezapisównutowychpo-szczególnychpieśni i tańców.Jedenz egzemplarzy tego maszynopisuz nutami znajduje się w zbiorachMuzeumPrasyŚląskiejwPszczynie. Jakibyłuczuciowy stosunekJana Kupca do zbieranych melodii,pieśni i tańców ludowych, świadczyfragmentlistupoetydoredakcjipo-znańskiej„Oświaty”z25maja1877roku.

„(…) Piosneczki, te miłe piosneczki nasze, zdaje się, że się teraz wygubią. Dawniej pasterze od rana do wieczo-ra śpiewali polskie piosneczki i było to aż miło posłuchać, a dziś? Dziś jeśli pasterz coś zabełkoce, to tego nikt zro-zumieć nie może, nawet sam tego nie rozumie, co śpiewa. A zatem by nam trzeba pilnie te zabytki po naszych przodkach zbierać i dla potomności zachować, żeby one, gdy Bóg się zmi-

PokilkulatachnieobecnościnałamachOrędownikamamznowuinternet;-) Żartyżartamijednakproble-my,niedość,żepozostałytesametonawetsiępogłębiły. Kiedyś białe było białymaczerwoneczerwonym. Kiedyśczłowiekzestyropia-nubyładwersarzemkomunistyczne-gobetonu. Wtamtychczasachbyłowia-domo,żetentrzymałzKomunąatenzniąwalczył. Gdzieś rok przed wyboramisamorządowymi powoli krystalizo-wały się obydwie opcje i zaczynałyagitować,zarównopośródpotencjal-nychwyborcówjakiwśródorganiza-cjimogącychwpłynąćnaopiniętychpierwszych.

Nie zapomnę sytuacji, kie-dy jeden z oficerskich politrukówpoprosił o spotkanie w osiem oczy– Leszka Spyrę, Grzesia Cempuręi mnie na piętrze dzisiejszego Mu-zeumPrasyŚląskiej. Abstrahującodjegoamoral-nychpolityczniedlanaspropozycji,uderzyłamniejegoogromnakulturaiprzepiękna,wręczakademickapol-ska mowa. Tydzień później miałemokazję posłuchać wiązanki, którejnie powtórzę na tych łamach, żonyówczesnegopremieraRPdojejdru-giejpołowy. Był toczas ludziwalczącychowolnąPolskę,ludzizeStyropianui wiedzieliśmy już wtedy, że naszakochanaPszczyna,takjakprzedhu-sytami prawie 600 lat temu, obronisięprzedwielką,czerwonąale i też

Zaczyna się przedwyborczy szał !przedjakobinowską,argumentacją. Zbliżają się następne wy-bory,przyjrzyjmysię już terazprzy-szłym kandydatom lub ich mecena-som. Rozpocznijmydyskusję,takąpszczyńsko-opiniotwórczą na tematprzyszłych włodarzy naszego miastaipowiatu.Czegoodnowychoczeku-jemyajeżelisięstarzysprawdzilitojakiemamydlanichsugestie. Jako Towarzystwo Miłośni-kówZiemiPszczyńskiejskupimysięgłównienasprawachkulturyiarchi-tektury.

Nasz e-mail to : [email protected]

ireneusz spyra

łuje, a da lepsze czasy, miały tą drogą spuściznę po swych ojcach na powrót (...)”.

W innymliściedotegotygo-dnikanapisał

„ (…) Chciałem dołączyć i melodie do tych piosenek, bo podług mego zda-nia pioseneczka bez melodii to drzewo bez liścia lub żoł-nierz bez broni. Ale z tymi nutami to mi jeszcze trudniej szło i wątpię, czy Pan będziesz to mógł zrozumieć. Nigdy się tego nie uczyłem, czy raczej mnie tego nikt nie uczył, tylko gdy chłopcem by-łem, tom też czasem pobiegł ku organi-stowym chłopcom, i to sam u nich wi-działem, a nieco mi, gdy ich zapytałem, powiedzieli, jak to

się nuty śpiewa. A że to ja już od małe-go miałem do nauki chęć, toteż i tego się w domu uczyłem (...)”.

strona 6 Orędownik Kulturalny nr 130

dr Jerzy Polak

WROTYCZ, NAGIETEK I KOLENDRA, CZYLIdawne ziołolecznictwo pszczyńskie przed sądem

Przeglądając zachowanearchiwalne protokolarze miastaPszczynyzXVI-XVIIIwieku,moż-nawnichspotkaćprotokołyrozprawsądowych, prowadzonych przez jejwładzew sprawachwnoszonychnietylko przez mieszkańców, ale tak-że ludnośćróżnychstanówzcałegopaństwapszczyńskiego.Częśćznichzostała sporządzona w języku pol-skim, dostarczając przykładów jegoówczesnego słownictwa (niewieleróżniącego się od obecnego), inter-punkcji i składni (odbiegającej odwspółczesnej) oraz obecności ślą-skich wyrazów gwarowych. Z uwaginacharakterdokumentów teksty tezawierają także łacińską nomenkla-turęprawniczą. Prezentujemy jeden z takich protokołów sądowych spisanych 6 lipca 1666 roku. Rozprawa toczy-ła się przed tzw. sądem radzieckim, złożonym z burmistrza (był nim wówczas prawdopodobnie Krzysz-tof Rustabius) i rady miejskiej, czyli czterech sędziów-rajców. Działali oni pod kontrolą i za zgodą („poru-czeniem”), wydawaną periodycznie, pana pszczyńskiego, w tym konkret-nym wypadku kuratorów i regentów małoletniego Baltazara Erdmanna Promnitza, panującego w latach 1664 – 1703. Najciekawsza jest oczywiście bardzo nietypowa treść rozprawy, gdyż dotyczy ona kwestii

leczniczych, czyli, biorąc pod uwa-gę stan ówczesnej prowincjonalnej medycyny, ludowego ziołolecznictwa. Dziedzina ta oparta była na stoso-waniu różnych ziół i ich mieszanek oraz ich kombinacji z alkoholami. Powszechne stosowanie ziołolecz-nictwa (fitoterapii) i wiara chorych w jej skuteczność przynosiło różne skutki, a czasami kończyło się na sali sądowej, czego dowodzi niżej przytoczona rozprawa pszczyńska. Stroną pozywającą byławniejstarszyzna(samorządwiejski)Starej Wsi, która skarżyła swojegowójta Bartosza Mamoka o... choro-bę swojej żony, cierpiącej od wielulatnajakieśprzewlekleowrzodzenia(krosty)ibóległowy.Zapewneoba-wianosię,żemożebyćonaźródłemchoroby, która przerzuci się na in-nychludzi.Nienależysiętemudzi-wić,gdyżówczesnespołecznościżyływciągłymstrachuprzedepidemiamiróżnych chorób, które rzeczywiściepojawiałysięcokilkalat.Alepraw-dziwymi bohaterami rozprawy bylidwaj „lekarze” parający się lecze-niem ludzi sobie znanymi sposoba-mi: nieznany z nazwiska łaziebnik1zmiastaŻory,któregomożnauznaćzazielarzaorazstaryJakubGałusz-kazCzarkowa.Jakmożnawniosko-wać z kontekstu, cieszyli się oni natereniepaństwapszczyńskiegopew-nąsławąuzdrowicieli,skuteczniepo-magającychchorym. Zeznania kilku świadkówzwyczajowo powołanych przezpszczyńskisąd,dostarczająnamprzytym interesujących szczegółów naich temat,a takżeoddająówczesnąatmosferę panującą wokół kwestiizdrowotnych w Pszczynie i jej oko-licach.Zuwaginacennązawartośćprotokółtenprzytaczamywcałości,starając się przy zastosowanemuunowocześnieniu jego pisowni, za-chować jak najwięcej z jego duchaioryginalnegosłownictwa.

[Protokół]

„Examen2 świadków, naprzeciw Bar-tosza Mamoka wójta starowiejskiego jego żony, w prziczynie, iż złe krosty ma. Na General[ne] a Mił[ości-we] Poruczenie tak Mościów P.P. Hra-b[iów] Promnicowskich Opiekunów3, a P.P.H[rabiego] Mił[ościwego]., któ-rego datum na Zamku Pszczyńskim d[nia] 30 Juni curentis Anno 16664, a na podane Obwinienia Pracowi-tych N.N. Starszych i całej dziedziny Starej Wsi5, naprzeciw Bartoszowi Mamokowi wójtowi ich, że żona jego złe krosty ma, przed Nas Burmistrza a Radę niżej opisane Osoby za świadki przedstawiwszy, którzi po wykonaniu wprzód corporalnego Juramentu6, tak wyznali:

1. Testis7

Balcar Wener czapnik tu przed Broną Śliąską8 mieszkający to zeznał: iż jednego czasu prziszedł do niego wójt starowiejski, dowiadując się, kiedy łaziebnik z Żorów u niego bę-dzie. On mu obiecał, iż gdy do niego przijdzie, że mu da znać. I trafiło się potem w nowe lato, że tu był. On mu [o tym] oznamił, wójt po tym przi-szedł i prosił łaziebnika, jeżeliby nie mógł żonie jego [po]radzić? Łazieb-nik rzykł: ponieważ zewnątrz żadnej szkody nie ma, [więc] nie wie na co choruje! I tak go [dalej] wójt prosił: żeby jej takowe trunki, jakie Janeczko-wi i Szpekowi z Goczałkowic dawał, też [jej] zadawał i wynajął [go] z[a] 9 twar[dych]9. Wszakże, gdy wójt z ła-ziebnikiem do sieni wyszedł, a co tam z sobą mówili, tego nie wie.

2. Świadek Zuzanna Wenerowa żona pomie-nionego czapnika przisięgą cielesną, tak jako i mąż jej wprzód wykonawszy, to zeznała: iż w ich domku przed Bro-ną łaziebnik z Żorów będąc, prziszedl fojt z Starej Wsi z żoną swoją i prosił, aby mu ją goił, a co żąda od niej? Ła-

Oględziny chorego na krosty

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 7

ziebnik chciał niejako12 tward[ych], wszakże za prziczyną jej, przystał na 9ci[u]. Fojt t[egoż] łaziebnika prosił, żeby żonie jego właśnie takowe trun-ki, jako gdy Janiczka z Goczałkowic i Szpeka goił, zadawał. Gdy fojt łazieb-nika do sieni wywołał, przi tym tam był Włosak, ten będzie wiedział, co z sobą mówili. Żeby przed Latawcem stroną tego nieco miała mówić, do tego się nie [przy]zna.

3. Testis Kuba Gałuszka z Czarkowa lat mając do 70., to wyświadczył: że będąc na wiosnę u Jonka Klenarta, kusiły go 2 niewiasty, jak to Pielina ze Starej Wsi i Porwałka, mówiąc, że[by] wójtow[ą] ze Starej Wsi leczył i wziął już wiertel jęczmienia10. Na co on rzykł: że mu się o tym ani nie śniło, nie rzekąc, aby jedno ziarnko jęczmie-nia od wójta wziąć miał. To tylko ze-znał: iż fojtowa narzykała tu w mieście przed nim, że była u łaziebnika w Żo-rach, żądając, aby jej co poradził na targanie w głowie, a nic jej nie pomógł. A on jej posłał: wrotycze, kolondra, a nagietków. A za to mu dała: miskę pojunki11, a kąsek słoniny. [Ale czy] jej co pomogło, nie wie.

4. Testis Maryśka Kapicowa12 wdowa z[e] Starej Wsi to wypowiedziała: iż o tym nie wie, jeśli ociec jeji fojtową leczył albo nie? To tylko wie, że się przed Mackliwą Barbara Mamoko-wa13 chwaliła, iż fojtowa chciała, aby ją Barbara goiła, ale jej mąż14 nie chciał dopuścić, iż miała głowę jaką-sik czerwoną.

5. Testis Szymon Malcherek z Czar-kowa to wyznał: iż prziszedszy w dom P[ana] Blanka, P[ani] jego rzykła: jakoż możecie gorzałkę od Gałuszki pić, toli15 dwoje ludzi mówią, [że ten] w Kryrach za [nią] złe krosty goił. On rzykł [dalej]: iż nie wie, ale słyszał od starowsianów, iż się też skarżą, że dochodzić ma [Gałuszka] do fojta, [aby] żone jego leczyć, ale on tego twierdzić nie może, gdyż o tym nie wie, okrom tego, że Gałuszka na Szczotkę w Czarkowie o 1 twardy tal(ar), co mu na złe krosty zadawal, żałował16.

6. Testis Barbara Mamokowa to ze-znała: iż ona tego na bratową swoją,

żonę Bartla Mamoka wiedzieć nie może, ponieważ jej ciała nie widzia-ła, jeżeli złe krosty ma albo nie? Tylko [to], że jej niejako przed 5 lat[ami] bolenie w głowie żegnała17.

Na Interrogatonia Mamokowe18

Kuba Gałuszka odpowiedział: ad 1. że się uskarżał przez P[anem] Blankiem, iż mu Bartosz Mamok, co go na złe krosty goił, nie chce płacić. Negat19.ad. 2. iż do niego prziszedł Włosak, Grzechna, Szkrobol, a obiecowali mu po mierzicy obiła20, aby przi nich stał. Affirmat21.Ale on im odpowiedział: choćbyście mi całą Starą Wieś dali, tego nie uczy-nię. Szymon Malcherek: iż on jak żyw z Gałuszką o owych krostach przed P[anem] Blankiem nie mówił. Affirmat. Wdowa Kapicowa to: że ona od ojca swego żadnego lekarstwa na złe krosty nikomu nie nosiła, to jej jed-nak Włosak mówił, żeby powiedziała, bo jeśli nie powie po dobroci, powie po złości. Barbara Mamokowa: ad 1. że ją na złe krosty leczyła. Negat.ad. 2. że tylko raz do niej przez 5 lat dla żegnania głowy prziszła. A jak tu w zgórę22 opisano, to przed Nami na początku [wymienio-nymi], ciż świadkowie na ich wiarę a duszę tu prziszli, a myśmy też to ich świad[ectwo] pieczęcią naszą miejską potwierdzili. Actum23 na ratuszu mia-sta Pszczyny. D[nia] 6 Julii 1666”

Niestety dziwnym trafem protokół nie zawiera sentencji wy-roku sądu radzieckiego, stąd też nie wiemy, jak ustosunkowali się do wniesionej sprawy miejscy notable, prawdopodobnie została ona umo-rzona. W protokole wymieniono za to zioła stosowane przez zielarza-ła-ziebnika żorskiego, znane również współczesnemu ziołolecznictwu. Należy do nich kwiat wrotyczu (Flos Tanaceti) oraz kwiat nagietka (Flos Calendulae). Pierwsze zioło stosuje się obecnie przy leczeniu wszawicy i świerzbu, drugie m.in. przy gojeniu ran, grzybicy i owrzodzeń. Trzecie z wymienionych ziół – kolonder nie jest bliżej znane. Cała rozprawa, obok strony medycznej, miała wyraźny aspekt finansowy, z charakterystycznym targowaniem się i oszukiwaniem w kwestii wysokości zapłaty za „usługę” medyczną. Tak było przed 350 laty. Ale coś nam to współcze-snym przypomina...

J. Polak

1Łaziebnik–pracownikłaźnipublicznej,przygotowywałkąpiele,zajmowałsiętakżemasażemigoleniemorazfel-czerstwem(nastawianiemkości,upuszczaniemkrwi,zio-łolecznictwemiusuwaniemzębówitp.).2Examen(łac.)–badanie(przedsądem).3 Mowa o Ulryku Promnitzu, Krzysztofie LeopoldzieSchaffgotschu i Janie (Hansie) Promnitzu, opiekunachmałoletniego wolnego pana pszczyńskiego BaltazaraErdmanna hr. Promnitza, sprawujących w jego imie-niuwładzęregentówwdobrachpszczyńskich iżarskich.Zwymienionychw1666r.tylkoJanPromnitzurzędowałnazamkupszczyńskim.4Terminrozprawy30czerwca1666r.5 Chodzi o wspólnotę wiejską Starej Wsi i jej starszych,tworzącychsamorządwiejskipodkierownictwemsołtysa.Chłopów obdarzano w dokumentach sądowych określe-niem„Pracowici”.6Corporaleiuramentum(łac.)–przysięgaosobista.7Testis(łac.)–świadek.8ChodziozachodniąBramęŚląskąwPszczynie,zwanątakżeNiemiecką,położonąwmiejscuobecnegowylotuul.WojskaPolskiegozrynku.9 „Twardymi” zwano srebrną monetę talarową z wize-runkiemcesarza(tzw.talarśląski),będącąpodstawowymśrodkiempłatniczymnahabsburskimŚląsku.10Wiertel(ćwiertnia)–miaranasypna,74,9litra.11Pojunka(gwarowe)–rodzajzupymięsnej.12MaryśkaKapicowabyłacórkąJakubaGałuszki.13SiostrawójtaBartoszaMamoka.14Tj.wójtBartoszMamok.15Skoro.16 Obżałowanie (staropolskie) – pozwanie do sądu. Ga-łuszkapozwałSzczotkędosąduzaniezapłaceniemuzaleczenie.17Żegnać,odżegnywać(lud.)-rodzajludowegoodczynia-nia(praktykimagiczne).18Interrogatonia(łac.)–zadawaniepytańświadkomprzezstronyprocesowe,tuprzezpozwanegoMamoka.19PozwanyMamokzanegowałtęodpowiedź.20Mierzycaczylikorczyk–miaranasypna,ok.55kg.Obił–terminnieznany,rodzajzboża?21 Affirmat (łac.) – potwierdzone, tzn. pozwany Mamokuznałodpowiedźzaprawdziwą.22Zgórę(staropolskie)–wyżej.23Actum(łac.)–protokółspisano.

Przypisy

Świadkowie przed sądem miejskim

(ilustracje z księgi drzeworytów Biblioteki Jagiellońskiej - XViiw.)

strona 8 Orędownik Kulturalny nr 130

LES PETITS ChANTEURS DE PASSYWielki wydarzenie sezonu kulturalnego

Pod koniec tegoroczne-go, letniego sezonu kulturalnegow Pszczynie, bogatego w liczne im-prezy, koncerty i wydarzenia arty-styczne,możnasięchybajużpokusićo to najważniejsze wydarzenie, naj-wyższejwagipodwzględempoziomuiwrażenia,jakienanaswywarło. Otóż moim zdaniem, był tokoncert podparyskiego chóru dzie-cięcego i chłopięcego „Les petitsChanteursdePassy”wkościelePod-wyższenia Krzyża Świętego, w dniu14.lipca2013.

Wysoki poziom muzycz-ny wykonywanych utworów grego-riańskich z XII wieku a następnieMozarta, Brucknera, Saint-Saensai Faure zrobił wielkie wydarzeniena wypełnionej po brzegi widowni.ChórprowadziłauroczaAstridDe-launay. Pod jej kierownictwem ze-spółwzniósłsięnaniezwyklewysokipoziommuzyczny. ŚpiewacyprzygotowalitakżenakoncertywPolscepłytęCD,zaty-tułowaną„Polonia2013”.

Płyta CD zespołu, pod tytułem „Polonia 2013”

Świątynia Podwyższenia Krzyża Świętego była wypełniona po brzegi

W wielkim skupieniu „Les Petits Chanteurs de Passy” wchodzą na swój koncert do kościoła

Mali śpiewacy z Paryża w skupieniu słuchają o zabytkowych instrumentach muzycznych

w „izbie u Telemanna”

samodzielne drukowanie w Muzeum Prasy Śląskiej miało duże powodzenie

fot. G. Grynpeter, ks. P. Michalski

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 9

LES PETITS ChANTEURS DE PASSY

Les Petits Chanteurs de Passy

To w paryskim gimnazjumSaint-Jean de Passy rozpoczyna sięhistoria chóru. W 1956 roku An-dre Revaux zakłada ten zespół, po-czątkowo tylko dla chłopców, podnazwą Les Petits Chanteurs de Sa-int Jean de Passy. Chór uczestniczyłwżyciuszkołyprzez50lat,będącjejwi-zytówkąweFrancjiizagranicą.Dziew-czynki dołączyły do zespołu tuż przedrokiem2000,gdyszkołastałasiękoedu-kacyjna.Odroku2008chórdziałaprzyparyskiej parafii Notre-Dame de l’As-somption de Passy, gdzie znajdują sięjegobiuraisaleprób. Les Petits Chanteurs dePassy (Mali Śpiewacy z Passy) sąfrancuskim chórem dziecięco- mło-dzieżowym, wzorującym się na słyn-nych Małych Śpiewakach od Drew-nianego Krzyża (Petits Chanteursa la Croix de Bois), który ma na celuformacjęmuzycznąichrześcijańskąpo-przezwspólnyśpiew. Zespół tworzą soprany i alty(chłopcy i dziewczynki od 9 do 15 lat)orazgłosymęskie-tenoryibasy(chłop-cy,którzyukończyli15lat). Młodzi chórzyści mająw swym repertuarze utwory religijnepochodzące od XVI wieku do naszychczasów, jak również utwory świeckie,czasem nawet elementy muzyki popu-larnej.Ostatniochórprezentowałm.in.

MissębrevisLottiego,MessedeMinuitCharpentiera,CeremonyofCarolsBrit-tena,MszęG-durSchuberta,GloriaVi-valdiego. Les Petits Chanteurs de Pas-sy są otwarci dla wszystkich dzieciimłodychzkażdejszkoły. 30 chórzystów ma swojepróby w ciągu całego roku szkolne-go. Regularnie śpiewają na liturgiiwparafiiNotre-Damede1’AssomptiondePassyiwinnychkościołachorazdająkoncerty w świą-tyniach, domachopieki, teatrach...Oprócz tego rok-rocznie w lipcuMali Śpiewacywyjeżdżają na to-urnee, - podczasktórego mają in-tensywne próbyiprezentująowoceswojepracynakon-certach we Fran-cji lub za granicą.W 2013 roku poraz drugi zawitalido Polski. Raz lubdwa razy do rokuśpiewacy wyjeż-dżająteżnawarsz-taty weekendowew regionie pary-skim. Chór bierzerównież aktywny

udział wwydarzeniachorganizowanychprzezFederacjęPueriCantores. Szefem chóru Les PetitsChanteurs de Passy jest pani Astrid Delaunay, profesor chóralistykiiuczennicaklasydyrygenturychóralnejArielaAlonso.Asystuje jejpaniGisele Fixe,profesortechnikiwokalnej.Kapelanem chóru jest polski pallotynks. Patryk Michalski,pracującynastałeweFrancji,apochodzącyzPszczyny.

Pełna radości grupa zwiedza skansen pod opieką ks. Patryka Michalskiego

Dyrygentka chóru - Astrid Delaunay „próbuje” organy w „izbie u Telemanna”

strona 10 Orędownik Kulturalny nr 130

jESZCZE O PLEBISCYCIE

I jEGO SKUTKACh

Po przyłączeniu części Górnego Śląskado Polski w 1922 roku ludność tej ziemi stanę-ła przed dobrowolnym określeniem swojej tożsa-mości narodowej. Istniały tylko 2 opcje - polskai niemiecka. Nie uwzględniono narodowości śląskiej.Myślę, że obecnie należałoby taką opcję wprowadzić,bowiemwostatnimspisiepowszechnymtęnarodowośćzadeklarowało prawie milion Ślązaków, mimo wielumanipulacjiadministracyjnych. Niedawno Ryszard Gburek przekazał do Mu-zeumPrasyciekawydokumentzKrólewskiejHuty,tzw.AktOpcji,któryreprodukujemy.TokolejnydowódnapełnądemokracjęwIIRzeczpospolitej.

Kolejne nieznane portrety księcia pszczyńskiego

jana henryka XI Kiedyzamieściliśmywjednymzpoprzednichnumerów„Orędownika”nieznanystalorytzczasopismawy-dawanegonapocz.XXwiekuwStuttgarcie,niesądziliśmy,żetakolekcjajeszczesięwzbogaci.Iotoniedawnood-wiedzilinaspszczyńscykolekcjonerzy,państwoD.iJ.Okręta,którzyprzekazalinam3kolejneportretyksięcia-dwaindywidualneijedenzbiorowy(HenrykXIwcentrum).Dziękujemybardzo.

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 11

Niepodważalna jest szcze-gólnarola,jakąpełniąinstytucjere-ligijne w kształtowaniu oblicza kul-turowego, szczególnie zbiorowościlokalnych, wiejskich. Kościół przezwieki brał udział w integrowaniuspołeczności, stanowiłostojęwarto-ści patriotyczno-religijnych, budo-wał tożsamość narodową i lokalną.Parafie i miejsca kultu religijnegokoncentrowały wokół siebie ener-gię lokalnej społeczności oddziału-jąc na nią kulturotwórczo.Następujące po II wojnieświatowejzmianyspołeczne,w tym stopniowa sekulary-zacja, przyczyniły się częstodo zaniku religijnych formaktywności. Inaczej jest jed-nak w przypadku Zarzecza– wsi o osiemsetletniej hi-storii, której większość ob-szaruzostałazalana wcza-siebudowyzaporynaWiśle,a mieszkańcy przesiedlenido innych miejscowości. Wjejdzielnicy–Gołyszuznaj-dowałasięoddrugiejpołowyXVIIIw.kaplicazobrazemMatkiBoskiejzwanejGoły-ską otaczanej wyjątkowymkultem, który nie zanikłwrazzzalaniemwsiwodami.Wokół tej kaplicy jak rów-nież kościoła i innych licz-nychprzydrożnychkapliczekikrzyżytoczyłosięcodzien-ne życie zarzeczan. Miejscakultu religijnego wychowy-wały,jednoczyłyorazskupia-ły wokół siebie tych, którzytworzyli na nadwiślańskiejziemikulturęihistorię.Spa-jały, gromadziły, zapewniałyopiekę i chroniły wiernychw trudnych sytuacjach, będąc obec-ne w całym życiu mieszkańców Za-rzecza. Z nimi też powędrowały donowych miejsc zamieszkania, gdzieodbudowane pozostały nadal ota-czaneczciąiszacunkiem.

Wedługkrążącychpodańob-raz Matki Boskiej CzęstochowskiejprzywiózłdoZarzeczazpielgrzymkido Częstochowy pewien pachołek.Targowałsięocenęzkupcem,któryniechciałjejobniżyć.Gdyzrezygno-wany służący już odchodził, wtemzerwał się wiatr, porwał obrazekiuniósłwstronępachołka.Wówczashandlarz zawołał chłopa iofiarowałmu obrazek mówiąc „bierz go, kie-dysamzatobąleci”.Opistegozda-

rzeniu zamieścił również LudwikKobiela w swoim cyklu opowiadańzatytułowanym „Żabi Kraj”. Wartowtymmiejscuprzytoczyć jegofrag-ment: „Na drugi dzień wybrał się[pachołek]wdrogępowrotną.Przed

odejściempodszedłdostraganu,abykupić jaką taką drobnostkę na pa-miątkę.Oglądałróżańce,szkaplerze,awreszciewzrokjegopadłnaobra-zy,przypięte szeregiemdo sznurka.Zachwyciłsięnimi,boprzedstawia-ły tę samą cudowną Matkę Boską,z tymi samymi dwiema pręgami napoliczku,którazołtarzaspoglądanatłumyjejwiernychczcicieli.Takiob-raz chciałby mieć, pomyślał Jędrys,zrobiłby sobie ramkidoniego ipo-

wiesił u siebie. Postanowiłgowięckupić.Niestetyma-rzenietookazałosięniedospełnienia,gdyżcenaobrazuprzekraczała jego gotówkę,zawiązanąwchusteczce.Niepomogły targi, ani prośby,bo kramarz nie mógł ustą-pić. Wobec tego odszedł zezbolałym sercem oglądającsię kilkakrotnie, by jeszczerzucićokiemnaświętą,ma-lowanatwarz.Gdyuczyniłtopo raz ostatni, bo odległośćzatarłajużboskierysy,naglepowstał gwałtowny wicherijedenzobrazówzerwałsięzesznurka.Wiatrponiósłgoi cudownym zbiegiem oko-liczności złożył przed zdu-mionym Jędrysem. Jędrysprzyklęknął, podjął obraz,ucałował ze łzami w oczachi wrócił się, by go oddaćwłaścicielowi. Ten jednaknie przyjął malowidła, leczwręczyłjepątnikowi,widzącw całym tym zdarzeniu wy-raźnycud.Niewziąłteżpie-niędzy, wobec czego Jędrysrozdał je biednym. Poszedłwtedyjeszczerazdoklaszto-ru,dałobrazdopoświęcenia

i śpieszył, by jak najprędzej zanieśćnajświętsząpanienkędoswojejwio-ski”. Popowrociedodomusługaoprawiłobrazekwramęipowiesiłnalipie. Gdy drzewo zbutwiało ścięto

U naszych sąsiadów Adam Gawron

Dzieje obrazu i kaplicy Matki Boskiej Gołyskiej

Obraz Matki Boskiej Gołyskiej w prezbiterium chybskiego kościoła

dokończenie str. 12

strona 12 Orędownik Kulturalny nr 130

je,aobrazekumieszczononasłupku,w miejscu którego w 1768 r. zbu-dowano kaplicę. Ksiądz TeodorSchmidt, proboszcz parafii zarzec-kiej w latach 1847-1870 oraz autorpierwszej kroniki kościelnej opi-suje historię jej powstania w nastę-pujący sposób: „Powstanie kaplicywGołyszudatuje sięod roku1768.Podług archiwum w językupolskim, znajdującego się naprobostwie,namiejscudzisiej-szejkaplicystałzupełniepro-stysłupzobrazemMatkiBo-skiej Częstochowskiej. Przezszereg lat widziano nad tymsłupem niezwykłą jasność naniebie, która miała być przeznaocznych świadków stwier-dzona.Ludwziąłtojakoznak,ze Matka Boska chce sobieobrać to miejsce za siedzibę.Ponieważ w Zarzeczu na onczas wsi wielkiej nie było anikościoła ani większej kaplicy,przetotutejsimieszkańcy,na-leżący do parafii Strumienia,idąc za popędem religijnym,zbudowali drewnianą kaplicę,która jednak nie była wielkai nie mogła pomieścić nawetcząstkiludności,tymbardziej,że lud okoliczny coraz gro-madniejprzybywałnatomiej-sce dla uproszenia sobie łaskMatki Boskiej”. Kaplica tastałaprawie100 lat,aż stara-niemks.Schmidtaidziękiofiarnościmieszkańców w 1866 r. zbudowanowiększą,murowanakaplicę. Wjejgłównymołtarzuznaj-dował siędużyobraz „NiepokalanePoczęcie Najświętszej Panny Ma-ryji”, a nad nim umieszczony byłcudowny obrazek Matki BoskiejCzęstochowskiej zwany Gołyskim,odmomentugdyznalazłsięwGoły-szu.Kaplicęodpoczątkuodwiedzałyogromneilościpielgrzymów;nietyl-kozZarzecza,alerównieżzRudzi-cy,Landeka,Zabrzegu,Strumienia,Wisły Małej, Wisły Wielkiej i Łąki,by poprzez szczere wyznanie swychtrosk i zmartwień płynących z głębi

serca,uzyskaćuGołyskiejPaniuko-jenie,pociechęiszczególnąopiekę. W1953r.wzwiązkuzbudo-wąZalewuGoczałkowickiegozaczę-towyrąblasuiprzymierzanosiędorozbiórkikaplicy.ZrozkazubiskupaFilipaBednorzaobrazprzeniesionowdniu9majazkaplicydokościołaparafialnego Matki Bożej Śnieżnej

w centrum Zarzecza. Pożegnaniutowarzyszyły tłumy zapłakanychi zaniepokojonych o swoją przy-szłość ludzi. Gdy również ten ko-ściół, istniejącyod1788r., rozebra-no,toobrazMatkiBoskiejGołyskiejprzewieziono pod koniec czerwca1954r.dokościołaChrystusaKrólaw Chybiu, gdzie zamieszkać miałonajwięcej wysiedlonych mieszkań-ców nadwiślańskiej wioski. W 1955r.obrazzostałskradzionyzkościoła,leczpoczterechlatachodnaleziony,wrócił na swoje miejsce nad głów-nymołtarzem.TowtamtymokresieksiądzproboszczFranciszekJarczykwopracowanejprzezsiebie„Litanii

Polskiej” umieścił zdanie „MatkoGołyska,wkoronieświeciszmiędzyrosiczkami,módlsięzanami”. W 1994 r. ksiądz pro-boszcz Ludwik Lasota wprowa-dził comiesięczne, nocne czu-wanie, odbywające się każdegodziewiątego dnia miesiąca na pa-miątkęostatniegonabożeństwaprzy

kaplicywGołyszuiprzeniesie-niastamtądobrazu.Uroczysteczuwaniepo razpierwszyod-było się 9 maja owego roku,w obecności biskupa diecezjibielsko-żywieckiej, TadeuszaRakoczego.Ponadto,corokuw trzecią niedzielę maja od-bywasięodpustwświętoNa-wiedzenia Najświętszej Ma-ryj Panny, gromadzący licznegrono pielgrzymów, przedewszystkim byłych mieszkań-ców Zarzecza rozproszonychpo całej Ziemi Beskidzkiej,dziękiktórymkultMatkiBo-skiej Gołyskiej jest znany nietylko na Śląsku Cieszyńskim,alerównieżwinnychrejonachdiecezji. Z dniem 21.11.1999 r. ko-ściółwChybiuzostałpodnie-siony do rangi SanktuariumMatki Boskiej Gołyskiej, zaś15.05.2004 r. miała miejscekoronacja obrazu Matki Bo-skiejGołyskiej,któryznajdujesięobecniewprezbiterium,na

osobnym, ozdobnym postumencienatlebłękitnejtarczy,nawiązującwtensposóbdohistorycznychprzesła-nekojegopoczątkachwZarzeczu.

Adam Gawron

Bibliografia:KobielaL.:Żabi Kraj.Zarzecze1997.Mikołajczyk B.: 50 lat temu… „GazetaZarzecka”2003nr2(30).Mirocha J.: Dzieje parafii w Zarzeczu.Cieszyn1935.Reprint[Zarzecze2004].PrzemykH.:Alfabet Wspomnień.Chybie2006.PrzemykowieE.iH.:Zarzeckie kapliczki i krzyże przydrożne.Zarzecze1994.

Dzieje obrazu i kaplicy Matki Boskiej Gołyskiej c.d.

Kościół w Chybiu

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 13

Muzeum Prasy Śląskiejw Pszczynie od założenia prezento-wałonajważniejszeprzejawypolskiejprasynaŚląsku,atakżesylwetkiwy-bitnych dziennikarzy i wydawców,jakK.Miarka,C.Schemmel,P.Stal-machczyW.Korfanty. Nawiązującdo tego tematu,należyprzypomniećwybitnegofran-ciszkanina,dziennikarza,założycielaNiepokalanowa, a w końcu święte-go męczennika, zagłodzonego naśmierćprzezNiemcówwAuschwitz. Życieidziałalnośćśw.Mak-symiliana były niesamowite. Jegoosiągnięcia w dziedzinie dzienni-karstwasądlanaspoprostuniewy-obrażalne.Gazety,którepowołałdożycia, czyli „Rycerz Niepokalanej”i „Mały Dziennik” osiągnęły w la-tachogromnepowodzenieinakłady.W1927roku„Rycerz”sprzedawanybyłw70,000egzemplarzach. Założonyprzezniegoklasz-torwNiepokalanowieliczyłkilkusetzakonników i uczniów i był wtedynajwiększą placówką tego typu naświecie. Nakład „Rycerza” doszedłwtedydo rekordu -750,000egzem-plarzy. Własna drukarnia, własnaradiostacjaiwielkapasja.Tospowo-dowało,że„Rycerz”dladziecimiałnakład 221,000 egzemplarzy, „MałyDziennik”1337,000egz.,a jegowy-danie niedzielne - 225,000 egzem-plarzy. Przerażonatymdziełemma-soneria wszelkimi sposobami zwal-czałaojcaMaksymilianaijegoprasę.WspółczesnymodbiciemwściekłościmasoneriijestAdamMichnik,którydzieło Kolbego nazwał symbolemciemnego obskurantyzmu, prymity-wizmu, religijnej nietolerancji i et-nicznejnienawiści(!). Podobnie zresztą oświeconyMichnikopluwaojcaRydzykaijegoRadioMaryja. W1930rokuojciecKolbezewspółbraćmiwyjeżdżadoNagasaki.W ciągu 2 miesięcy wydaje „Ryce-

rza” po japońsku (!) który wkrót-ce osiąga 65,000 nakładu. Wróciłdo Polski i po wybuchu II WojnyŚwiatowej organizował schronieniewNiepokalanowiedla3000uchodź-ców, wśród których było 2000 Ży-dów. Tego było Niemcom za wiele.Św. Maksymilian został umieszczo-nywobozieAuschwitz,gdziezmarłśmiercią głodową, zamieniwszy siędobrowolniezainnegowięźnia,Ga-jowniczka. Wielkie jest dzieło życia za-konnika idziennikarza,ojcaKolbe-go.NatleujadającejsforymasoneriijasnoświecigwiazdaŚwiętego,którywprzeciwieństwiedoswychwrogówzawsze kierował się wiarą, prawdąimiłościądobliźnich. Poniżej prezentujemy frag-menty jednego z jego artykułówz1925roku.

A. spyra

Rycerz Niepokalanej 1925 r.

Akcja katolicka i masoneria

Za obszerny jest ten temat, bym go mógł w tym referacie wszechstronnie wyczerpać. Pominę więc najważniejszy, cho-ciaż niestety w naszych czasach niedoce-niony dział akcji katolickiej, tj. modlitwę i wielkie znaczenie zakonów kontempla-cyjnych. Opuszczę tez działalność cier-pienia i pokuty. Nawet o dobrym przykła-dzie, chociaż „exempla właśnie trahunt”, mówić tu nie zamierzam. Ograniczę się do akcji słowa i to słowa drukowanego - prasy. Boć doprawdy słusznie powie-dział Napoleon, jeszcze przed laty stu, kie-dy niewielu jeszcze umiało czytać: „prasa jest piątą potęgą świata”. Zrozumieli to też zaraz Żydzi i niech mi będzie wolno jaśniej powiedzieć masoni, którzy z żela-zną konsekwencją dążą do zrealizowania dewizy uchwalonej jeszcze w 1717 roku: „zniszczyć wszelką religię, a zwłaszcza chrześcijańską”. Żyd francuski Cremieux, założyciel wszechświatowego związku ży-dowskiego, na zjeździe masonów nie wa-hał się jeszcze przed 60 laty mówić: „Miej-cie sobie wszystko za nic, za nic pieniądze,

za nic poważanie, prasa jest wszystkim. Mając prasę, będziemy mieli wszystko”. A na międzynarodowym zjeździe rabinów w Krakowie w roku 1848 rabin angielski Mojżesz Montefiore głosił: „Jak długo ga-zety świata nie będą w naszych rękach, wszystko na nic się nie przyda. Bądźmy pomni przykazania XI: «Nie będziesz cier-piała nad sobą żadnej obcej prasy, abyś długo panował nad gojami. Zapanujmy nad prasą a wnet będziemy rządzić i kie-rować losami całej Europy»”. W myśl tych haseł zebrali się oni intensywnie do pracy i, niestety, dokonali już bardzo wiele. Znaczna część, jeżeli nie większość najpoczytniejszych dzienników, znajduje sie w ich rękach. Dość powie-dzieć, że w takiej „katolickiej” Austrii już w początku bież[ącego] stulecia w samym języku niemieckim 360 czasopism walczy-ło przeciw Kościołowi, a 83 z nich wycho-dziło nawet codziennie. Nakład złej prasy wynosił 2.000.000 egz., z czego 1.200.000 przypadało na dzienniki. O Niemczech pi-sał krytyk literacki Bartels, że 2/3 - jeżeli nie 3/4 - pism i czasopism należy do Żydów; na Węgrzech - na 1000 czasopism - 800 znajduje się w rękach Żydów. Następnie opanowali oni prawie wszystkie agencje telegraficzne i przez nie kierują i innymi pismami. Sama agencja Reutera w Lon-dynie zaopatruje 5.000 dzienników; agen-cja Stefani w Rzymie - wszystkie dzienniki włoskie; agencja Havasa w Paryżu - fran-cuskie, hiszpańskie i belgijskie; agencja Wolffa w Berlinie - wszystkie niemieckie, a agencja „Stowarzyszenie Prasy” w No-wym Yorku - dzienniki amerykańskie. Zgubny proces skutecznej dzia-łalności złej prasy podaje nam o. Abel - jezuita, zwany apostołem Wiednia, w klasycznym tego przykładzie. Zawezwa-no go raz do chorego. Umierający, ujrzaw-szy księdza pokazał mu cały stos gazet złożonych w rogu pokoju i tak opowiada swą historię: „Patrz, ojcze, oto jest naj-większy wróg mojego życia. Byłem synem pobożnych rodziców, którzy mnie dobrze wychowali, tak że jeszcze w czasach uni-wersyteckich byłem dobrym katolikiem. Z chwilą, gdy zostałem lekarzem, uważa-łem za stosowne zaabonować tak zwane pismo dla inteligencji, a mianowicie jed-no z żydowskich czasopism. W pierwszych czternastu tygodniach gniewały mnie cią-głe napaści tego dziennika na moją wia-rę, potem jednak stałem się obojętnym,

DZIENNIKARZ, REDAKTOR, WYDAWCAŚwięty Maksymilian Kolbe

dokończenie str. 14

strona 14 Orędownik Kulturalny nr 130

a w przeciągu jednego roku zaprzestałem wszystkich praktyk religijnych i zostałem niewierzącym, aż do tej właśnie chwili, w której Łaska Boża na powrót mi moją wiarę przywraca”. - Nie inaczej działa pra-sa i wśród ludu. Słusznie też skarży się ludowy pi-sarz Wetzel: „Spojrzyjcie na dzisiejszy świat, jak się w ostatnich dziesiątkach lat od-mienił! Kto sieje niewiarę między ludem? Kto odbiera mu nadzieję nieba i sprawia, że ten lud w rozkoszach ziemskich i używa-niu szuka swego szczęścia? Kto przytłumił sumienie w sercach? Kto złamał prawo państwowe, zakłócił porządek publiczny, tak że coraz częściej powtarzają się zbrod-nie wszelkiego rodzaju?! To wszystko dzie-łem wrogiej Kościołowi codziennej prasy. W kilku większych miastach Europy cały szereg przepłaconych pismaków wylewa codziennie całą swą żółć na wszystko, co katolickie. Setki gazet i dzienników powtarza to samo i w ten sposób jad ten wciska się z dnia na dzień w setki tysięcy rodzin, zatruwając miliony dusz. Tak pra-cuje olbrzymia maszyna codziennej prasy, stojąca na usługach niewiary i złych oby-czajów”. Lassalle, choć sam socjalista, patrząc na ogrom złego, które zdziałała prasa, nie może się powstrzymywać od jej potępienia: „W jej kłamliwości, podłości i niemoralności - pisze on - przewyższa ją chyba tylko jej własna głupota. Jeżeli nie nastąpi zmiana w naszej prasie, a ta prasa jeszcze dalej przez jakie 50 lat w ten spo-sób szaleć będzie, to duch ludu zostanie w zupełności zatruty. - To jest największa zbrodnia, jaką ja znam”. Czas i czas najwyższy, by nastąpi-ła ta zmiana. Pierwszym jednak krokiem do tej zmiany - to bezwzględne bojkotowa-nie złej prasy; następnie - popieranie do-brej. Bolesne są słowa Wetzla w tym wzglę-dzie: „bezbożna prasa nigdy by była nie doszła do takiego rozwoju, gdyby miliony katolików nie popierało wrogich Kościoło-wi i tzw. bezbarwnych pism i dzienników, czy to abonowaniem czy też współpracą” a o. Kolbe na V zjeździe katolików w Au-strii używa nawet ostrych słów: „Cóż po-wiedzieć o narodzie, który płaci za własne poniżenie? Nie znajduję na to nazwy! A ta hańba ciąży na katolikach, obra-żanych ciągle przez tysiące dzienników. Te pisma, które katolików bezwstydnie wy-szydzają, drukuje się dla nas, katolików!

Nie posyła się ich jednakże anonimowo w rodzaju paszkwilów, ale my sami je zamawiamy i za nie płacimy. Czyż moż-na być więcej ślepym wobec tak groźnego niebezpieczeństwa! A ta ślepota nasza sta-je się wprost zbrodnią, skoro się nie tylko przeciw temu niebezpieczeństwu nie bro-nimy, ale trzymając i czytając złe pisma, za obrazę i wyszydzanie wiary płacimy! Zaprawdę na nas katolikach spełniają się słowa Proroka: „Szukaliśmy ściany jako ślepi i jako bez oczu uderzaliśmy się. W południe potykaliśmy się jakoby we mgle i jakoby umarli w zmroku” (Iz 59,10). O tych mówi biskup Zwerger (1884): „Kto daje pieniądze na złą prasę, ten prowadzi wojnę przeciwko Kościoło-wi i nie może zwać się prawdziwym ka-tolikiem”, a biskup moguncki Ketteler posuwa się dalej i twierdzi, że kto wzglę-dem prasy jest obojętny, ten nie ma prawa zwać się wiernym synem Kościoła. Kardynał Nagl, 1911 rok, pi-sze: „Obowiązkiem każdego katolika jest występować w obronie katolickiej prasy i popierać ją modlitwą, słowem i czy-nem”. Arcybiskup Saragossy na kongre-sie dziennikarzy katolickich w roku 1910 nie wahał się mówić: „Dużo jest bogatych katolików, co swych bogactw używają na to, by fundować nowe kościoły i klasztory, albo je przyozdabiać w obrazy świętych. Bezsprzecznie bardzo to piękna rzecz! Ale, niestety, jeden nieszczęśliwy wypa-dek może to wszystko zniszczyć, podczas gdy owoce dobrego dziennika są wprost niezniszczalne. Czyby zatem nie było lep-szą rzeczą zakładać wielkie dzienniki dla dobra ludu? Dziennik jest w dzisiejszych czasach szybko strzelającym działem. Bóg tak chce!” Nie inaczej zapatrują się na tę sprawę papieże. Jeszcze Pius IX mówił: „Jest świętym obowiązkiem każdego katolika popierać prasę i rozszerzać ją między lu-dem. Dobra prasa to najpożyteczniejsze dzieło, które kładzie ogromne zasługi”, a Leon XIII: „Zła prasa zgubiła chrześci-jańską społeczność, trzeba jej zatem prze-ciwstawiać dobrą prasę. Katolicy nie po-winni ustawać w pracy dla swojej dobrej prasy, pamiętając o tym, że dobra prasa to nieustająca misja”, a przemawiając (21 lut[ego] 1879 r.) do katolickich re-

daktorów mówił: „Jesteśmy przekonani, że nasze czasy wymagają tych właśnie środków (katolickich pism) i energicz-nych obrońców... Mężowie przewrotu si-lili się na to, by rozrzucić między ludem cały szereg dzienników, których głównym celem zaczepiać zasady prawd wiary, po-twarzać Kościół i wpajać w dusze zgub-ne przekonania... Ponieważ zaś sposób wydawania dzienników jest uznawany za główny środek tej akcji w dzisiejszych cza-sach, dlatego też głównym obowiązkiem katolickich pisarzy jest ten środek, używa-ny przez wrogów na zgubę społeczeństwa i Kościoła, zamienić na środek zbawczy dla ludu i wyzyskać na cele obrony Ko-ścioła”. Ojciec św. Pius X w 1905 r. pisze do biskupów meksykańskich: „Co się ty-czy dzienników i gazet, to chciałbym raz wszystkich trzeźwo myślących przekonać, że należy wszystkimi siłami starać się by katolicy tylko prawdziwie katolickie pisma i dzienniki trzymali. W dzisiejszych cza-sach jest to, moim zdaniem, najważniej-sza sprawa”. W roku zaś 1908 mówiąc na audiencji do duchownych wyraził się na-wet silniej: „Ani lud, ani duchowieństwo nie rozumie znaczenia prasy. Powiadają, że przedtem prasy nie było, nie rozumie-jąc, że czasy się zmieniły. Dobrze jest bu-dować kościoły, mówić kazania, zakładać misje i szkoły, ale ten wszelki trud próż-ny będzie, jeżeli zaniedbamy najważniej-szą broń dzisiejszych czasów, tj. prasę”. A kardynał Pizy dodaje: „Wy głosicie ka-zania w niedziele, a dzienniki je głoszą co dzień, co godzinę. Wy mówicie do wier-nych w kościele, a dziennik idzie za nimi do mieszkania. Wy mówicie pół godziny, albo godzinę, a dziennik nie przestaje ni-gdy mówić”. U nas sprawa prasy katolickiej pozostawia bardzo wiele do życzenia. Istnieją wprawdzie i silniejsze ogniska jak Drukarnia Księgarnia Św. Wojciecha w Poznaniu, Wydawnictwo OO. Jezuitów w Krakowie, Wydawnictwo Karola Miarki w Mikołowie itd., ale przeważnie spotyka się rozstrzelone wysiłki, nieraz i bardzo wielkie, pojedynczych ludzi. Brak nam jeszcze ogólnego porozumienia się w tej pracy i wzajemnej pomocy. (...)

o. Maksymilian Kolbe1925

DZIENNIKARZ, REDAKTOR, WYDAWCAŚwięty Maksymilian Kolbe c.d.

Orędownik Kulturalny nr 130 strona 15

Muzeum Prasy Śląskiej czynne 6 dni w tygodniu od wtorku do niedzieli - szczegóły na stronie www.muzeumprasy.pl ZAPRASZAMY!

POETYCKIE NOWOŚCI SPOD PRASY

Ciekawy, nowatorski, znany nam dotychczasz zupełnie innej dziedziny życia społecznego poeta,Jan Szafron ze Studzienic wydał drugi tom swoichwierszypodpatronatemredaktoraMaciejaM.Szcza-wińskiego.Bardzooryginalny!

Jan SzafronDęBY RAjDWEGU

Edyta Maria hanslikPOETKA SUBTELNA

smak czekoladek

zapach róż czerwonych nasączonych łzamichwile zapomnienie w aromacie kawytelefony wyznań szeptane nocamisłodki smak na ustach czekoladek zdrady

ukryte w koronkach znaki zapytania zaplecione grzechem niewinnej rozpaczyjeszcze skrzy się w kącie papieros rozstaniacierpiące sumienie nieprędko wybaczy

wykrzykniki myśli na twarzyczkach małychostatnią nadzieją zatraconych marzeńobrus zaplamiony już nie śnieżnobiałyi wiara że życie zmieni bieg wydarzeń

Rozpoczęła od razu od dwóch tomików inte-resującej poezji. To kolejna dobra zapowiedź twórcyzPszczyny.

fot. Jacek Jarczok

Słynnypolskiarchitektzaprojektował kościół naPoligonie.Jużjegosylwetkawbudowiebudzizaintereso-wanierozczłonkowanąbryłąi zróżnicowanymi propor-cjami poszczególnych ele-mentów.MieszkańcyosiedlaPowstańcówŚląskichdocze-kająsięwybitnegodziełaar-chitekturyautoratakichzna-nychkościołówjakświątyniaDucha Świętego w TychachczykościółChrystusaOdku-piciela w Czechowicach Po-łudniowych.

Polski Gaudi

czyli Stanisław Niemczyk

To zdjęcie jest już nieaktualne.W sierpniu zawisła zielona wiecha, w górę wystrzeliły betonowe elementy dwóch wież.

Dzieło stanisława niemczyka w Czechowicach Południowych.