250
1

NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

1

Page 2: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

2

Page 3: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

3

N I E C H W I A T R J Ą P O N I E S I E

Page 4: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

4

Page 5: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

5

Opracowanie muzyczne

Olgierd Straszyński

Uzupełnienie do II Wydania

Janusz Kaźmierczak

Redaktor

Tadeusz Papier

Page 6: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

6

Page 7: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

7

Page 8: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

8

Page 9: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

9

Obwoluta i strona tytułowa

Roman Prokulewicz

Redaktor techniczny

Paweł Marchewka

Wydanie IV cyfrowe

Wydawca

Grupa Rekonstrukcyjno – Historyczna

„ODWET” - „JĘDRUSIE”

Zakłady Wydawnicze

„ODWET”

Łódź 2018

Opracowano na podstawie Wydania II

Wydawnictwo Łódzkie 1975

Opracowano za zgodą p. Agnieszki Czaja - Szewery

Opracowanie wersji PDF

Jarosław Dybowski

Page 10: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

10

Page 11: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

11

19 września 2007 r. w godzinach porannych zmarł TADEUSZ SZEWERA, jeden z

ostatnich legendarnych „Jędrusiów". Pomimo iż urodził się w Leżajsku, większość życia spędził

w Łodzi…

Zabrakło Łebka...

Jego ciepłego głosu jakim nam opowiadał swe gawędy i tej filuternej iskry w oczach.

Pozostały okulary na stole i zapłakana Agnieszka. Pamięć i żal, że nie dość radości ostatnich

dni Mu daliśmy. Miałem Go odwiedzić we wtorek, naszykowałem dla Niego zdjęcia „Boba”

które przysłał, kilka nowych pomysłów do dyskusji. Położyłem na bufecie w kuchni, by nie

zapomnieć rano.

Koperta została tam gdzie ją położyłem. Poranna wiadomość, niedowierzanie, chwila

zastanowienia nad nieuniknionym.

Tadeusza pamiętałem z dawnych lat jako ciepłego, szczerego człowieka, który siedząc

nieco zgarbiony, ze splecionymi dłońmi i łokciami opartymi na kolanach w naszej harcówce

opowiadał nam swe gawędy o Jędrusiach, o radiowej pracy i o piosenkach wojennych. Wtedy

był dla nas - harcerzy Szczepu JĘDRUSIE w jakiś sposób Człowiekiem legendarnym -

partyzant, pisarz, radiowiec. Gdy w 2003 roku po latach poszedłem Go odwiedzić w jego

mieszkaniu czułem się dziwnie, wiedziałem, że mnie nie pamięta. Byłem tylko jednym z wielu

harcerzy Szczepu. Ostatnie cztery lata gdy odwiedzałem Go dość często, upływały nad

projektami związanymi z „legendą jędrusiową”, pomagał odnajdywać dokumenty, opowieści

i kontakty.

Dyskutowaliśmy co jeszcze można zrobić, podśmiewał się z „gugla” i diabelskiej

nieznanej Mu maszyny stojącej na stole. Radził jak prowadzić redakcję tekstów, wiele z nich

recenzował i poprawiał. Zawsze życzliwy, czasem zirytowany tym co się działo w Polsce

psioczył bez krępacji na polityków. Te kilka lat jakie spędziłem na bezpośredniej z Nim

znajomości to niezapomniana lekcja historii, opowiadana w jedyny „szewerowy” sposób.

Z krwi i kości radiowiec, redaktor, pisarz i archiwista dzielił się z nami doświadczeniem i

radami.

Był zwykłym starszym Panem siedzącym po drugiej stronie stołu, pogryzającym słone

paluszki i krakersy, odgarniając długie kosmyki szronkowatych włosów z czoła.

Jego powitanie, życzliwe, przeciągłe „Cześć” i wyciągnięcie ręki z uśmiechem. Jego

namaszczone w rytuale parzenie herbaty i szukanie zawieruszonej w gąszczu regałów książki

z której coś w pamięci wyszukał i chciał pokazać. Jego sweter i krawat zawiązany w wielki

perfekcyjny węzeł.

Dziś w mieszkaniu na Żeromskiego zostało puste niezaścielone lóżko, wisząca nad nim

replika „empi” którą daliśmy Mu na 81 urodziny, rysunki i zdjęcia w „Kapliczce” - Jędruś,

Cyklop, Bobo. Odznaki i plakietki, albumy z fotografiami. Teczki wycinków z gazet i taśmy

radiowe.

Pozostał wpis na egzemplarzu „Niech wiatr ją poniesie” i dedykacja w dniu narodzin

dla mej córki, Weroniki na książeczce „Ile lat liczy Świat”

Pozostała zaschnięta łza na mym biurku, gdy kończę pisać te słowa…

Jarosław Dybowski

19 września 2007 roku

Page 12: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

12

Page 13: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

13

SŁOWO WSTĘPNE DO DRUGIEGO WYDANIA

Kiedy w maju 1970 roku oddawałem do rąk Czytelników pierwsze wydanie tej

antologii, słowo wstępne rozpocząłem od przypomnienia następującego faktu: pod koniec XIX

wieku Księgarnia Polska we Lwowie zainicjowała wydawanie zeszytów z piosenkami, z

których w przyszłości miał powstać „Śpiewnik polski”. Na ostatniej karcie pierwszego, jeszcze

bardzo skromnego tomiku napisano wówczas:

„Jeżeli przy pomocy publiczności potrafimy go zrobić dokładnym, będzie on prawdziwą

perłą w literaturze naszej i zwierciadłem życia narodowego, jego pragnień, nadziei, zawodów

i boleści. Sądzimy, że nikt nie odmówi nam pomocnej dłoni do uwieńczenia przedsięwzięcia, by

zawierał wszystkie piosenki śpiewane w chwilach wesela, smutku, na co dzień i w boju”.

Ów apel wydawcy z 1878 roku przytoczyłem w przekonaniu, że podobnym można było

opatrzyć i moją pracę, po raz pierwszy w powojennym dwudziestopięcioleciu poświęconą w

całości piosence z lat 1939 - 1945. Obejmowała ona bowiem zaledwie cząstkę przebogatej

twórczości piosenkarskiej polskiego żołnierza, konspiratora, partyzanta, jeńca wojennego i

powstańca. Chociaż liczyła sześćset stronic, znalazło się w niej miejsce dla jedynie kilkunastu

pieśni z 1939 roku i z obozów jenieckich, dla kilku ulicznych ballad i kolęd wojennych, trochę

więcej było piosenek partyzanckich, walczącej Warszawy i tych, które układali polscy

żołnierze w drodze do Polski, gdy „przemierzali kawał świata”; razem ponad 170 tekstów i

zapisów nutowych. Wiedziałem, że to niewiele, lecz pomieszczenie wszystkich w jednej

książce przerastałoby rozmiary podjętej pracy, a poza tym byłoby po prostu niemożliwe.

Jednocześnie spodziewałem się odzewu Czytelników.

Zaczynałem gromadzić piosenki bezpośrednio po wojnie zachowując w pamięci przede

wszystkim te, które sam śpiewałem u „Jędrusiów” w lesie. Potem przyszedł cykl audycji

radiowych „Z nią było łatwiej przeżyć” o frontowym, żołnierskim i partyzanckim śpiewaniu.

Słuchacze bardzo żywo reagowali na te programy i nadsyłali do redakcji znane im piosenki.

Cenne materiały otrzymywałem od zbowidowców, byłych partyzantów, żołnierzy, powstańców

i ich rodzin. Korzystałem również z materiałów znajdujących się w zbiorach bibliotek i

archiwów. Pęczniały teczki z tekstami, powiększał się zasób taśm z nagraniami melodii.

Po kilku latach takiego zbieractwa podjąłem pracę nad książką. Miałem do wyboru dwie

drogi: uczynić z niej zbiór i pomieścić w nim możliwie wszystkie pieśni, które bądź powstały

w czasie drugiej wojny światowej, bądź przerabiane z dawniejszych zrosły się na zawsze z

tamtym czasem lub dokonać pewnego wyboru spośród dotąd zgromadzonych i oddać w ręce

Czytelników popularną antologię. Wybrałem tę drugą drogę, z pozoru nieco łatwiejszą, ale w

tym przypadku usprawiedliwioną. Tą książką chciałem nawiązać do tradycji popularnych

wydawnictw z czasów wojny, takich jak „Pieśni zbrojne”, „Śpiewnik domowy”, „Śpiewnik

żołnierza polskiego”, „Zbiór wierszy i pieśni dla partyzantów Armii Ludowej, „Pieśni

oddziałów partyzanckich Zamojszczyzny”, „Pieśni Batalionów Chłopskich” i wielu innych

Page 14: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

14

zbiorków, które polskim słowem i polską melodią budziły w nas wówczas wiarę w ostateczne

zwycięstwo, a obecnie stanowią bezcenny dokument w dziejach polskiej pieśni patriotycznej.

Umieszczając garść tych „śpiewów historycznych” w jednym tomie chciałem jednocześnie

opowiedzieć Czytelnikom, jak one powstawały i kim byli ludzie, którzy je tworzyli.

Powstała więc antologia złożona z pięciu rozdziałów, do których weszło zaledwie 179

pieśni, opatrzonych komentarzami i na ile pozwalała dokumentacja, mniej lub więcej

szczegółowymi przypisami. Obecne drugie wydanie wzbogaciło się o kilkanaście nowych

utworów, ale o umieszczeniu wszystkich nadal nie mogło być mowy. Dlaczego? Wystarczy

przejrzeć wydane w kraju w latach 1939 - 1945 druki konspiracyjne, by się przekonać, że już

wówczas opublikowano w nich prawie dwieście pieśni i piosenek. To bardzo dużo. A przecież

na karty tych wojennych śpiewniczków czy zbiorków poezji okupacyjnej trafiały tylko

nieliczne, bardziej znane lub specjalnie pisane do druku. Dziesiątki i setki piosenek

partyzanckich, konspiracyjnych, i powstańczych, dziesiątki ulicznych ballad i samorodnych

utworów ludowych żyło wyłącznie w tradycji ustnej. A gdzież są pieśni żołnierskie z

wszystkich frontów? Doprawdy, pękate będzie w przyszłości tomisko, w którym zbierzemy

cały ten dorobek.

Przygotowując pierwsze wydanie zdawałem sobie sprawę, że nie ustrzegę się od

mimowolnych błędów. Zadanie nie było łatwe, nie zawsze mogłem dotrzeć do pierwszej

redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też

udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek, rozszyfrować pseudonimy autorów i

kompozytorów. Sporo utworów musiało pozostać anonimowymi.

Wiem, że obecne wydanie również nie jest wolne od drobnych nieścisłości, luk i znaków

zapytania. Ale oddaję je pełniejsze, znacznie poszerzone i poprawione. Wzbogaciłem niektóre

biografie, uściśliłem większość rodowodów pieśni, sprostowałem pomyłki co do pewnych

faktów. W przypisach można znaleźć po raz pierwszy, nigdzie dotąd niepublikowane, życiorysy

autorów powszechnie znanych pieśni. Wdzięczność winienem za to wszystkim, którzy

serdecznie i życzliwie, a niekiedy nawet wprost gorąco i spontanicznie, zareagowali w 1970

roku na ukazanie się antologii. Posypały się dziesiątki listów z kraju i z zagranicy. Zawierały

uzupełnienia, relacje i wskazówki co do dalszych poszukiwań. Były w nich często nowe teksty

i nuty, stare śpiewniczki i najnowsze, a mało dostępne wydawnictwa. Pisali te listy nie tylko

autorzy pieśni; bezpośrednio zainteresowani byli uczestnicy Ruchu Oporu oraz żołnierze

różnych formacji wojskowych z lat 1939 - 1945. Otrzymywałem je także od osób, które w

szufladach nagle odnalazły zbędne dotąd materiały i zapomniane druki, mogące stanowić

przyczynek do dziejów polskiej pieśni niepodległościowej. Tej całej korespondencji należałoby

poświęcić osobny rozdział, tyle w niej cennych uwag i bogactwa faktów. Wybaczą mi jednak

Czytelnicy, że jedynie niektóre fragmenty cytuję w komentarzach lub przypisach. Tu zaś

wspomnę jedynie, że właśnie dzięki tym informacjom dotarłem m. in. do Aleksandry

Zasuszanki, autorki „Marsza lotników” i mogłem wreszcie, w sposób niebudzący wątpliwości,

opowiedzieć o tym, jak narodziła się pieśń polskich Ikarów, żyjąca już ponad 40 lat. To

Czytelnicy sprawili, że wiemy już z całą pewnością, kto i w jakich okolicznościach napisał

„Oświęcim”, i dlaczego ta pieśń „Zawiszy” - Mirosława Łebkowskiego trafiła na łamy

partyzanckiego śpiewnika. Poznamy też w tym wydaniu po raz pierwszy życiorys Romana

Ślęzaka, owego legendarnego dotąd autora jednej z najbardziej popularnych pieśni wojennych

„Rozszumiały się wierzby”. Głosy Czytelników sprawiły, że chyba bezspornie rozwiązana

została zagadka „Kołysanki leśnej” lubelskiego farmaceuty, Stanisława Magierskiego, że

wreszcie także po raz pierwszy w szczegółach prześledzimy frontowe i cywilne drogi

Aleksandra Barchacza, kompozytora „Marsza Pierwszego Korpusu”. Jakim słowem

Page 15: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

15

podziękować ma autor tym wszystkim, którzy udostępnili mu dodatkowe dokumenty i

wydawnictwa, stanowiące często osobiste pamiątki rodzinne, i za pomoc w ustaleniu

wymienionych i niewymienionych tutaj faktów? Niech przeto wyrazem wdzięczności będzie

indeks nazwisk w końcowej części książki.

Chciałbym przy tej okazji szczególnie gorąco podziękować tym wszystkim Autorom

pieśni, którzy służyli mi pomocą zarówno przy pierwszym, jak i drugim wydaniu. Przecież to

im zawdzięczamy niniejszą antologię. Oni ją podczas wojny pisali.

Ze wzruszeniem wspominam tutaj żarliwą współpracę Olgierda Straszyńskiego, który

opracował materiał muzyczny do pierwszego wydania i wyrażam głęboki żal, że niedane Mu

było doczekać nowej edycji książki. Wspominam Go nie tylko jako wspaniałego człowieka,

oddanego bez reszty w czasie wojny żołnierza Polski Podziemnej, ale przede wszystkim jako

muzyka gorącego serca, rozmiłowanego w pieśni, która towarzyszyła nam w najtrudniejszych

latach niewoli, a teraz płynie ponad krajem jak wspaniały barwny sztandar.

Jeszcze raz chcę również podziękować Lesławowi M. Bartelskiemu i Wojciechowi

Sulewskiemu, pierwszym Czytelnikom i Recenzentom mej pracy, za ich surową, a przecież

życzliwą krytykę, a także wszystkim Krytykom i Recenzentom, którzy na łamach czasopism w

kraju i za granicą, obok cennych uwag, poświęcili antologii i jej autorowi tyle ciepłych słów.

Osobne podziękowanie składam ponownie mojemu ojcu, Zygmuntowi Szewerze,

nauczycielowi tajnych kompletów gimnazjalnych w Tarnobrzegu, jednemu z organizatorów

Ruchu Oporu na tym terenie. Od niego pobierałem pierwsze lekcje patriotyzmu i języka

ojczystego. Służył mi wieloma radami i wskazówkami w toku mej pracy nad pierwszym i

obecnym wydaniem.

Jak wspomniałem wcześniej, zostało ono poszerzone do ponad dwustu pieśni. Drugie

tyle wymieniam z tytułów i incipitów w komentarzach poprzedzających poszczególne

rozdziały. Niektóre z nich przytaczam nawet w całości, zaznaczając w miarę możności, na jakie

melodie były śpiewane. Dalsze utwory odnajdzie Czytelnik w bibliografii. Oczywiście wiele

spośród nich ma już dzisiaj charakter wyłącznie dokumentu. Nie wszystkie nadają się do

wykonania, choć w czasie wojny były śpiewane. Dlatego też nie daję podtytułu „śpiewnik”,

mimo że antologia ma spełniać także i tę rolę. Niekiedy w przypisach powtarzam dane o

autorach czy o genezie utworów, które już wcześniej podałem w omówieniach wstępnych.

Robię to celowo. Przy tak bogatym materiale jest to uzasadnione

I potrzebne zwłaszcza ze względu na tych Czytelników, którzy zainteresują się tylko

piosenkami wybranymi. W niektórych przypadkach, szczególnie przy piosenkach ulicznych i

partyzanckich zachowałem pisownię, składnię i interpunkcję pierwodruku. Zależało mi na

możliwie ścisłym oddaniu kolorytu i klimatu tamtego czasu.

Spodziewam się, że Krytycy i Czytelnicy i tym razem życzliwie skorygują zauważone

nieścisłości, że wskażą autorowi dodatkowe źródła i dokumenty, i że w przyszłości książka

będzie jeszcze pełniejsza i bogatsza. Z góry za to dziękuję.

Pomiędzy rokiem 1970, a 1972 ukazało się kilka bardzo cennych prac z tej samej

dziedziny: antologia wierszy i pieśni żołnierskich Janusza Kapuścika i Wojciecha Jerzego

Podgórskiego „Poeci żołnierzom 1410 – 1945”, Bronisława Wieczorkiewicza „Warszawskie

ballady podwórzowe” i wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi” „Z pieśnią i

karabinem” pod redakcją Stanisława Świrki. A przecież nie wyczerpały one zagadnienia, nie

sfinalizowały prac nad polską pieśnią wojenną. Zapewne niebawem ukaże się zapowiadana od

dawna antologia Jana Szczawieja poświęcona poezji Polski Podziemnej, w której pieśń również

znajdzie swoje miejsce oraz praca Aleksandra Kulisiewicza i Jana Taciny obejmująca

twórczość piosenkarską w obozach koncentracyjnych i więzieniach. Wiem, że Jerzy

Page 16: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

16

Młodziejowski przygotowuje książkę o życiu muzycznym w obozach jeńców wojennych, a

Stanisław Sierotwiński ukończył kronikę życia literackiego pod okupacją w latach 1939 - 1915.

W pracy tej obok utworów poetyckich, drukowanych w wydawnictwach podziemnych i w

prasie konspiracyjnej, odnotowane są także teksty piosenek.

Wszystkie te publikacje są świadectwem, jak niezwykle był bogaty nasz dorobek w tej

dziedzinie, stanowiącej ważne ogniwo w kulturze narodowej. Jeżeli zdołamy go w końcu

zebrać, będzie na pewno „zwierciadłem życia narodowego, jego pragnień, nadziei, zawodów i

boleści” w czasach drugiej wojny światowej.

Antologię Niech wiatr ją poniesie przygotowałem z pamięcią o Tych, którym

zawdzięczamy wolność i z myślą o tych, którzy w pokoju tę wolność utrwalają i utrwalać będą.

Im ją poświęcam.

TADEUSZ SZEWERA

Grudzień 1972

Page 17: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

17

Motto:

I tylko żołnierska piosenka

Po latach rozśpiewa się w głos

Melodia znajoma i tęskna

Przypomni żołnierski nasz los…

(z Leśnej Somosierry)

Page 18: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

18

Page 19: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

19

Page 20: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

20

Page 21: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

21

Rozszumiały się wierzby płaczące

Rozpłakała się dziewczyna w głos;

Od łez oczy podniosła świecące

Na żołnierski, na twardy, srogi los.

Nie ślijcie wierzby nam

Żalu - co serce rwie,

Nie płacz dziewczyno z bram,

Bo na wojence nie jest źle...

Piosenkę o wierzbach, którą znamy obecnie jako pieśń partyzancką „Rozszumiały się

wierzby płaczące”, napisano dla polskiego żołnierza prawie w przededniu drugiej wojny

światowej. Jej autorem był Roman Ślęzak. Słowa przystosował do zaadaptowanej przez siebie

pierwszej części starorosyjskiego marsza „Pożegnanie Słowianki” kompozycji Wasyla I.

Agapkina.

Nad Polską gromadziły się wówczas groźne wojenne chmury. Po aneksji

Czechosłowacji hitlerowski Wehrmacht przygotowywał się do napaści na nasz kraj.

Wyposażony w tysiące czołgów, ciężkich dział i samolotów stał w bojowym pogotowiu u

południowych, zachodnich i północnych granic, i czekał na rozkaz Führera, by urzeczywistnić

odwieczny germański „Drang nach Osten”. Osamotniona Polska mogła przeciwstawić żelaznej

potędze wroga jedynie niedostatecznie uzbrojonego żołnierza, gotowego jednak do ostatniej

kropli krwi bronić niepodległości swej ojczyzny. Właśnie jemu, przyszłemu obrońcy

Westerplatte, Warszawy, Modlina, uczestnikowi bitew nad Bzurą i pod Kockiem, miała

towarzyszyć w marszu na front oraz w boju przeciw najeźdźcy nowa piosenka o „wierzbach

płaczących, o oczach dziewczyny świecących łzami i o wojence, na której nie jest źle”. Miała

spełnić tę samą rolę, co inne patriotyczne piosenki, znane nie tylko „chłopcom w szarych

piechocińskich mundurach”, lecz również powszechnie, chociażby takie jak „Morze, nasze

morze”, czy „Maszerują strzelcy, maszerują”, ta ostatnia z czasów pierwszej wojny światowej,

zawsze jednak aktualna, o ładnej melodii i pięknych słowach żołnierza - poety, Leona Łuskino

(patrz: przypis do Maszerują strzelcy, maszerują):

Maszerują strzelca, maszerują,

Karabiny błyszczą, szary strój,

A przed nimi drzewce salutują,

Bo za naszą Polską idą w bój...

Page 22: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

22

Czy o wierzbach płaczących śpiewała nasza szara piechota przemierzająca polskie drogi

we wrześniu 1939 roku? Czy właśnie ta piosenka była wierną towarzyszką żołnierza, który z

rozgrzanym od strzałów karabinem w garści odpoczywał po nierównej bitwie na skraju lasu

lub w przydrożnym rowie opodal spalonej wioski? Czy ów żołnierz miał siły, by ją śpiewać,

kiedy - mimo szalonej wprost waleczności i bohaterskiego oporu - musiał się cofać przed

pancerną nawałą ku granicom Rumunii i Węgier, a po ich przekroczeniu odchodził na

wieloletnią tułaczkę po obcych ziemiach?

Piosenkę „Rozszumiały się wierzby” zapamiętali dobrze niektórzy żołnierze. I kiedy w

jakiś czas później ci, którzy uniknęli niewoli, i ci, którym udało się pozostać w kraju, zamienili

żołnierski mundur na partyzancki, śpiewali ją przy leśnych ogniskach tak samo, jak ongiś przed

wrześniem 1939 roku w macierzystych koszarach.

Dowodem na to, że piosenka była znana pewnej grupie wojskowych już przed

wybuchem drugiej wojny światowej, jest także m. in. następujący przykład: poeta Leon

Pasternak w czasie pobytu w Związku Radzieckim napisał w 1943 roku tekst marsza

„Idziemy”, bardzo popularnego później wśród żołnierzy Pierwszej Dywizji im. Tadeusza

Kościuszki:

Już niedługo nam chleb jadać obcy,

od Warszawy niewiele dzieli nas,

niedaleki nasz cel, kościuszkowcy!

komu w drogę do domu, temu czas!...

Słowa tej piosenki dostosował do tego samego fragmentu „Pożegnania Słowianki”, do

którego kilka lat wcześniej napisany został tekst o płaczących wierzbach.

Nie mamy do czynienia z przypadkowym zbiegiem okoliczności. Leon Pasternak,

twórca wielu piosenek Armii Polskiej w ZSRR, na ogół zawsze pisał słowa do znanych mu

melodii. Dowodem tego jest chociażby „Oka”, do której melodię - wprawdzie nie wojskową -

zapożyczył ze starej krakowskiej piosenki „Oleandry”. Musiał więc i o „wierzbach” usłyszeć

od któregoś z żołnierzy, względnie sam zapamiętał melodię sprzed 1939 roku.

W 1940 roku, w czasie tworzenia Polskich Sił Zbrojnych we Francji, powstała Szkoła

Podoficerska II Dywizji Strzelców Pieszych. Mieściła się w Chateau le Champeau w Bretanii.

Jak podaje Bogumił Truszkowski, żołnierz tej dywizji, słuchacze szkoły często śpiewali

„Rozszumiały się wierzby płaczące”. Ułożyli również dodatkową zwrotkę i częściowo zmienili

końcowy refren:

Rozszalała się wojny pożoga,

Ziemię Polską zniesławił pruski miecz,

Pozostała dziewczyna nieboga,

Nas, tułaczy, los wygnał z kraju precz.

Nie śnijcie wierzby nam

Żalu, co serce rwie,

Nie płacz dziewczyno ma,

Bo na wojence nie jest źle.

Do Polski wrócę znów,

Gdy święty skończę bój,

Wrogom odbiorę łup

I już na zawsze będę twój.

Page 23: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

23

W lipcu 1944 roku ukazał się drukiem na Lubelszczyźnie jeden z nielicznych

śpiewników „leśnych”: Pieśni oddziałów partyzanckich Zamojszczyzny, które zebrał ppor.

„Topola” - Jan Kryk i do których przedmowę napisał kpt. „Adam” - „Stefan” - Stanisław Prus,

opracował zaś i opatrzył wstępem od wydawcy „Podwiński” - Zygmunt Klukowski, autor

głośnego po wyzwoleniu „Dziennika z lat okupacji”. (Większość źródeł, wśród nich także

Dziennik, podaje imię „Adama” Prusa - Stefan. Faktycznie miał on imię Stanisław, co zdają się

potwierdzać bezspornie Ireneusz Caban i Zygmunt Mańkowski w publikacji historycznej

„Związek Walki Zbrojnej i Armia Krajowa w Okręgu Lubelskim 1939 – 1945”, część pierwsza:

Zarys monograficzny, część druga: Dokumenty – (Wyj. T. Sz.).

Pod datą 25 maja 1944 roku dr Z. Klukowski zanotował w Dzienniku: Był dziś u mnie

ppor. Jan Kryk „Topola”, b. nauczyciel (poległ w bitwie pod Osuchami 25 czerwca 1944 roku;

taką datę podaje Z. Klukowski w Dzienniku z lat okupacji na s. 428. Tę drobną nieścisłość

koryguje na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego” nr 3 z 1965 r. Zbigniew Orliński,

uczestnik bitwy, stwierdzając w artykule pt. Słów parę o „Lasach w ogniu” W. Sulewskiego, s.

382, że ppor. „Topola” poległ 24 VI1944 w pobliżu rzeki Czarna w rejonie wsi Maziarze - wyj.

T. Sz.). Przywiózł mi napisane przez siebie nuty do zbioru pieśni śpiewanych w oddziałach

partyzanckich Zamojszczyzny. Zbiór tych pieśni doręczył mi przy ostatniej bytności „Adam” z

prośbą, żebym zajął się ich wydaniem. Z przyjemnością zabieram się do tej roboty, zwłaszcza,

że będę drukował w Zamościu...”

W śpiewniku, oprócz kilkunastu piosenek „utworzonych” w lesie, zamieszczono

również żołnierskie, przedwrześniowe, często śpiewane przez partyzantów: „Awangardą”,

„Serce w plecaku”, której dano tytuł „Z piersi młodej się wyrwało”, „Jam kolega”,

„Największy pan na ziemi” i „Rozszumiały się brzozy płaczące”. W innych rejonach kraju i w

innych oddziałach śpiewano wyłącznie o wierzbach płaczących. Tu, w lesie lubelskim, pchor.

„Sławian” - Zbigniew Orliński, który piosenkę częściowo przerobił i dopisał do niej część

dalszą, pozostał wierny brzozom. Może ów partyzant właśnie z płaczącymi brzozami wiązał

jakieś szczególne przeżycia z czasu tragicznych i bohaterskich zarazem dni wrześniowych 1939

roku? Może pozostał przy nich jedynie dlatego, że brzoza zawsze była symbolem najwyższej

nagrody za żołnierską śmierć na polu chwały? Uczestniczył przecież w kampanii wrześniowej,

przeszedł szlak bojowy Oddziału Rozpoznawczego „Ryś” 38 dyw. piechoty armii „Karpaty”.

Rozszumiały się brzozy płaczące,

Rozpłakała się dziewczyna w głos.

W górę oczy podniosła błyszczące

Na żołnierza, na twardy jego los.

Nie ślijcie brzozy nam

Żalu, co serce rwie,

Nie płacz dziewczyno ma,

Bo na wojence nie jest źle...

Trudno po trzydziestu latach ustalić dokładnie motywy, które kierowały wówczas

„Sławianem”. On sam lakonicznie stwierdza: „Była nam potrzebna piosenka, więc napisałem

ją na kanwie zapamiętanej sprzed wojny. Czy w oryginale były wierzby, czy też brzozy, nie

jestem pewien”.

W śpiewniku partyzantów Zamojszczyzny zaznaczono, że „Sławian” jest autorem

wyłącznie drugiej części „Rozszumiały się brzozy płaczące”. Napisał ją w 1943 roku w obozie

Page 24: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

24

partyzanckim tzw. Kompanii Warszawskiej AK w Puszczy Solskiej nad rzeką Stuczek. Ta

druga część rozpoczynała się następującą zwrotką:

Zaszumiały znów brzozy płaczące,

Jakieś wojsko podąża przez las,

W słońcu świecą bagnety błyszczące,

Bo wojenny nam nastał znowu czas...

A zatem pierwsza część piosenki, składająca się z dwóch zwrotek i refrenu, mogła być

wersie z lat przedwrześniowych, tak bardzo poszukiwaną przez kronikarzy czasów drugiej

wojny. Wydawało się, że jest tak w istocie, że na karty partyzanckiego śpiewnika z

Zamojszczyzny trafił w 1944 roku niedrukowany nigdzie przed wojną oryginalny tekst utworu

Romana Ślęzaka. Wiedzieliśmy, że głośna pieśń partyzancka z lat 1939 - 1945 Rozszumiały

się wierzby płaczące była nieznaczną jedynie przeróbką dwuzwrotkowej piosenki żołnierskiej.

Lecz pierwowzoru nikt raczej nie znał.

Wniosek, że część piosenki „Rozszumiały się brzozy płaczące” jest oryginałem sprzed

1939 roku, był jednak w pewnym sensie mylny. Nie brzozy, a wierzby płaczące stanowiły

motyw tekstu, który Roman Ślęzak napisał w 1937 roku.

Po ukazaniu się pierwszego wydania antologii otrzymałem informację, że autor

pochodził z Baranowa Sandomierskiego, był z zawodu nauczycielem i do końca życia pracował

w Nisku. Zmarł w 1968 roku. Na miejscu zebrałem relacje o pedagogicznej i muzycznej

działalności Romana Ślęzaka, zarówno przed wojną, jak i po wyzwoleniu. Jego żona, Helena

Ślęzakowa, przekazała mi oryginalny tekst piosenki i przypomniała okoliczności w jakich

powstawała.

Życiorys autora „Wierzb płaczących” podaję w przypisach uzupełniających.

Przedwojenny tekst piosenki przytaczam również w tym rozdziale. Natomiast wszystkie inne

znane mi wersje, wśród nich „Rozszumiały się brzozy płaczące”, „Rozszumiały się wierzby

przydrożne”, „Noc zapada nad cichym jeziorem”, „Leśny bój”, a przede wszystkim przeróbkę

„Rozszumiały się wierzby płaczące”, która weszła na trwałe do historii pieśni Ruchu Oporu,

znajdzie Czytelnik w części zatytułowanej „A w tym lesie Polska...” Tutaj chciałbym zatrzymać

się jedynie przy genezie utworu Romana Ślęzaka.

Był rok 1937. Roman Ślęzak pracował wówczas w Szkole Podoficerskiej dla

Małoletnich nr 3 w Nisku n. Sanem. Prowadził zajęcia z muzyki. Pozostały czas przeznaczał

na pracę z cywilnymi zespołami amatorskimi, kierował miejscową orkiestrą i chórem

szkolnym. Opracowywał dla nich repertuar, oparty głównie na folklorze, którego był

miłośnikiem i zapalonym zbieraczem. Pisał również drobne utwory na wewnętrzny użytek

Szkoły Podoficerskiej, ale ich żywot z reguły bywał bardzo krótki. Zapotrzebowanie na

aktualną piosenkę żołnierską istniało nadal. Pewnego dnia, prawdopodobnie pod koniec 1937

roku (bliższej daty na razie nie znamy), dowództwo szkoły złożyło Romanowi Ślęzakowi

konkretne zamówienie: „potrzebna jest taka piosenka żołnierska, którą elewi mogliby śpiewać

przy każdej okazji, która na trwałe weszłaby do wojskowego repertuaru. Należałoby w niej

uwzględnić ogólną sytuację i zagrożenie kraju”.

Roman Ślęzak spędził dzieciństwo nad Wisłą. Zachował w pamięci płaczące wierzby,

które rosły wzdłuż brzegów rzeki i polnych dróg. Ten obraz postanowił utrwalić w zamówionej

piosence. Z napisaniem tekstu poradził sobie bez trudu. Ale nie dysponował jeszcze wówczas

doświadczeniem kompozytorskim. Dopiero po wyzwoleniu napisał kilka oryginalnych

utworów na orkiestrę. Szukał przeto odpowiedniej muzyki. Wśród nut, które jego żona

Page 25: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

25

zachowała z czasów, gdy uczęszczała do seminarium nauczycielskiego, natrafił na rosyjski

utwór orkiestrowy. Składał się z trzech części. Był to znany już nam marsz „Pożegnanie

Słowianki” kompozycji W. Agapkina. Pierwsza część była najbardziej melodyjna i łatwa do

zapamiętania. Ją też po drobnych zmianach dostosował do napisanych słów.

Piosenka chwyciła. Wykonano ją po raz pierwszy podczas uroczystości w Szkole

Podoficerskiej dla Małoletnich. Z miejsca zyskała w Nisku popularność. Śpiewali ją harcerze,

śpiewali uczniowie starszych klas szkoły powszechnej, weszła na stałe do repertuaru chóru

miejscowego gimnazjum. W jakiś czas potem dotarła również do sąsiednich jednostek

wojskowych. Ale pełnię sławy przeżyła dopiero podczas wojny. Ponieśli ją do oddziałów

partyzanckich byli słuchacze Szkoły Podoficerskiej dla Małoletnich i uczniowie szkół

niżańskich. Była przerabiana, zmieniano w niej słowa, dopisywano nowe zwrotki.

Przewędrowała z „chłopcami z lasu” przez cały kraj. Przestała być pieśnią żołnierską, pozostała

do dzisiaj piosenką polskich partyzantów, którym „szumiały wierzby płaczące”.

Błoto, deszcz, czy słoneczna spiekota

Zawsze słychać miarowy, równy krok

To maszeruje szara piechota

Na ustach śpiew, pogodna twarz, wesoły wzrok.

Do tańca grają nam

Armaty, stali szczęk

Śmierć kosi niby łan

Lecz my nie wiemy co to lęk...

Polskie piosenki żołnierskie z okresu kampanii wrześniowej. Są wśród nich te, które

śpiewano podczas pierwszej wojny światowej. Odżyły one na nowo przed 1939 rokiem i w

czasie walk trwających na frontach. Są także, ale tylko niektóre, napisane i skomponowane w

okresie dwudziestoletniej niepodległości. Jedne zachowały pierwotny kształt, inne uległy

najrozmaitszym przeróbkom, z niektórych ocalały jedynie melodie. Dawne słowa ustąpiły

miejsca nowym, aktualniejszym. Wreszcie większość z tych, które według wszelkiego

prawdopodobieństwa rozbrzmiewały we wrześniu 1939 roku, w ciągu całej wojny nadal

towarzyszyły polskiemu konspiratorowi, partyzantowi oraz powstańcowi z Warszawy i zrosły

się na zawsze z późniejszymi frontowymi drogami polskiego piechura.

Nie ograniczam się przeto do piosenek, których miejsce w tym rozdziale określone

zostało datą: 1 września 1939 roku. Pomieściłem w nim także i te, które śpiewano in extenso, a

nawet drukowano w podziemnych wydawnictwach po kampanii wrześniowej oraz te, które

dopiero w latach 1939 - 1945 zyskały sobie szczególną popularność.

Do takich piosenek zaliczyć trzeba przede wszystkim „Serce w plecaku”. Różnie

komentowano narodziny tej piosenki. Przeglądanie powojennych wydawnictw wprowadza nie

lada zamieszanie. Zaszeregowano ją nawet do twórczości jenieckiej. W wydanym w 1957 roku,

pod tym samym co piosenka tytułem zbiorku „Serce w plecaku”, opatrzono utwór

następującym komentarzem: „Słowa i muzykę ułożył Michał Zieliński w 1939 r. Piosenka w

czasie okupacji przywędrowała z obozu jeńców wojennych i została rozpowszechniona w

Warszawie i Lublinie przez W. Elektorowicza i T. Łuczaja”.

Page 26: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

26

Publikowano również różne jej wersje nie tylko w wydawnictwach powojennych, lecz

także w drukach okupacyjnych. Pianistka i pedagog Anna Maria Klechniowska wydając u

Gebethnera i Wolffa w Warszawie w 1943 roku tę piosenkę, w opracowaniu na głos i fortepian,

opatrzyła ją tytułem „Serce w tornistrze”. Zatytułowaną identycznie znaleźć można w zbiorku

J. Nowickiej „Pieśni walki i chwały”, wydanym po wyzwoleniu w 1946 roku. Wprawdzie

autorka nie podaje przy tym żadnych źródeł, zaznaczając na wstępie, że pomieściła w nim

piosenki zanotowane w latach 1940 - 1944 w Warszawie na podstawie tekstów oryginalnych,

ale i tutaj występują dość widoczne różnice w stosunku do innych publikacji, bądź

wcześniejszych, bądź późniejszych. Przygotowując zbiorek J. Nowicka najprawdopodobniej

korzystała z warszawskiego wydawnictwa konspiracyjnego „Pieśni zbrojne”, gdzie były także

nuty. Inny zbieracz, Tadeusz Załuski, autor wydanego w 1947 roku „Pieśniarza polskiego”,

rozpoczyna piosenkę od niezbyt szczęśliwie skonstruowanego zdania: „z czyjejś piersi się

wyrwało” i nazywa ją „Pieśnią partyzantów”. Poza tym tekst nie jest wolny od innych

przeinaczeń, chociażby tak drobnych, jak w tej oto zwrotce:

A gdy go trafiła w serce

Kula, gdy szedł do ataku,

Śmiał się żołnierz, bo w plecaku,

Miał w zapasie drugie serce...

W kwietniu 1943 roku wydano konspiracyjnie zbiorek „Pieśni zbrojne”, na który

złożyły się teksty osiemnastu przeróżnych utworów. Wśród nich na s. 22 zamieszczono

piosenkę zatytułowaną właśnie „Serce w tornistrze”, podaną do druku przez kogoś, kto ją

zapamiętał niezbyt dokładnie. Stąd tak wiele zmian w stosunku do oryginału. Przypomnijmy ją

sobie:

Z wielkim bólem się wyrwało,

W wielkim bólu i rozterce

I za wojskiem poleciało

Zakochane moje serce.

Żołnierz drogą maszerował

Nad serduszkiem się użalił

Więc je do plecaka schował

I pomaszerował dalej.

Tę piosenkę, tę jedyną,

Śpiewam dla Ciebie dziewczyno,

Może także jest w rozterce

Zakochane Twoje serce.

Może też tajemnie kochasz,

Może też po nocach szlochasz,

Tę piosenkę, tę jedyną,

Śpiewam dla Ciebie dziewczyno.

Poszedł żołnierz na wojenkę,

Poprzez góry, lasy, pola

Page 27: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

27

I ze śmiercią szedł pod rękę –

Taka jest żołnierska dola.

I choć go trapiły wielce

Kule, gdy szedł do ataku,

Żołnierz śmiał się, bo w plecaku

Miał w zapasie drugie serce.

Tę piosenkę, tę jedyną...

W zasadzie w każdym znanym mi dotąd tekście „Serca w plecaku” występują mniej

lub więcej znaczne różnice w stosunku do pierwodruku sprzed drugiej wojny, pióra kpr.

Michała Zielińskiego, nauczyciela muzyki z Jarosławia. Autor odbywał obowiązkową służbę

wojskową w latach trzydziestych, potem w żołnierskim mundurze przeszedł kampanię

wrześniową w 1939 roku, wreszcie walczył o wyzwolenie ojczyzny w szeregach II Armii

Ludowego Wojska Polskiego. Piosenkę, najbardziej chyba popularną w latach wojny, jak i

dzisiaj, napisał w 1933 roku. Rok wcześniej, jako członek zespołu orkiestry garnizonowej,

odkomenderowany został do Truskawca i tu co wieczór, pod batutą kapelmistrza Dawidowicza,

koncertował wraz z całym zespołem dla kuracjuszy. Tu także „na rozkaz” swego dyrygenta

skomponował taneczny utwór (bez tekstu) w tempie foxtrota „Addis – Abeba” i odniósł duży

sukces. W rok później, na konkurs ogłoszony przez redakcję „Żołnierza Polskiego” wysłał

wiersz „Serce w plecaku”. Jak się później okazało, słowa wiersza doskonale pasowały do

skomponowanej w 1933 roku melodii. Tak narodziła się piosenka „Serce w plecaku”. Wpierw

był jednak wiersz opublikowany po zakończeniu konkursu na łamach „Żołnierza Polskiego”,

a następnie zamieszczony w zbiorze „Wiersze żołnierskie”, wydanym przez Wojskowy Instytut

Naukowo - Oświatowy w 1938 roku. Z uwagi na fakt, że różni się on nieco od tekstu późniejszej

piosenki (dopisany został refren), przytaczam go w całości:

Z piersi młodej się wyrwało

W ciężkim bólu i rozterce

I przed ludźmi uciekało

Zakochane czyjeś serce.

Żołnierz drogą maszerował,

Nad serduszkiem się użalił,

Więc je do plecaka schował

I pomaszerował dalej.

Nad żołnierza nie masz pana.

Nad karabin nie masz żony.

O, dziewczyno ukochana,

Oczka twoje zasmucone -

Tam po łące, po zielonej

Młody legun szedł na boje -

A w plecaku miał czerwone,

Zakochane serce twoje.

Maszerował na wojenkę

Poprzez góry, lasy, pola...

Z śmiercią razem szedł pod rękę

Page 28: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

28

Taka to żołnierska dola.

A choć go trafiła wielce

Kula, gdy szedł do ataku...

Śmiał się legun, bo w plecaku

Miał w zapasie drugie serce.

Za wiersz napisany w 1933 roku kpr. Michał Zieliński nie otrzymał nagrody, nie zdobył

nim także szerszego rozgłosu jako poeta, chociaż żołnierskich wierszy napisał znacznie więcej,

że przypomnę tylko niektóre tytuły: „Apel poległych”, „Defilada”, „Żołnierska sprawa” i

„Musimy Polską dźwignąć wzwyż”. Sukces przyszedł dopiero w pięć, a może i więcej lat

później, kiedy to o serduszku, które „poleciało za wojskiem” śpiewano w kraju i za granicami,

na ulicach okupowanej Warszawy i na partyzanckich biwakach w Kampinosie, w Górach

Świętokrzyskich i w Puszczy Solskiej; w jednostkach Wojska Polskiego walczących w dalekiej

Afryce i w oddziałach wymaszerowujących na front z lasu nad Oką; w obozach jeńców

wojennych, w hitlerowskich więzieniach, a nawet w obozach zagłady.

We wspomnieniach Wandy Kurkiewiczowej z kobiecego więzienia Montelupich -

Helclów w Krakowie pt. „Za murami Monte” znajdujemy między innymi następujące

wzmianki:

„W roku 1942 śpiewało się (w celach - przyp. T. Sz.) „Czerwony sztandar”, „O cześć

wam panowie magnaci”, a młodsze pokolenie „Międzynarodówkę”, bo starsze słabo znało

tekst tej pieśni... Śpiewano pieśni ludowe i często góralskie, śpiewano cały repertuar

piosenkarski Polski przedwrześniowej... Do „cywilnego” repertuaru wkrótce przybyła nowa

piosenka. Było to „Serce w plecaku”, przyniesione do celi przez Joankę Michalik (późniejszą

więźniarkę hitlerowskiego obozu zagłady w Ravensbrück - przyp. T. Sz.) . Piosenka zachwyciła

nas. Joanka tak długo i cierpliwie ją powtarzała, póki cała cela nie nauczyła się słów i

melodii...”

Już wówczas piosenka odbiegała znacznie od wiersza. Kiedy w 1938 roku Serce w

plecaku ukazywało się drukiem w wydaniu książkowym, dzieje legunów były już zbyt odległe,

by śpiewać zwrotki im poświęcone. Toteż rychło dwie środkowe strofy zastąpione zostały

refrenem:

Tę piosenkę, tę jedyną,

Śpiewam dla ciebie, dziewczyno...

„legun” ustąpił miejsca „żołnierzowi”, „zakochane, czerwone serce” miast „uciekać przed

ludźmi” „poleciało za wojskiem” i tak z wiersza uformowana piosenka „poszła” z żołnierzami

na wojnę. Nie jedyny to zresztą przykład, jak w owych czasach przekształcała się, jak

wędrowała z miejsca na miejsce i jak zdobywała serca.

We wrześniu 1939 roku, względnie w okresie poprzedzającym wybuch drugiej wojny,

odżyło na nowo wiele zapomnianych żołnierskich piosenek. Wprawdzie kompanie i bataliony

śpiewały jeszcze tu i ówdzie:

Rano, rano, raniusieńko, rano po rosie,

Wyganiała Kasia wołki, rozwidniało się,

Raz, dwa, trzy! rozwidniało się!...

Page 29: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

29

ale już coraz częściej słyszało się piosenki o „wojence dziwnej pani”, na którą „idą malowani

chłopcy”. Przypomniano sobie „Madelon” - „dziewczę śmigłe jak motyla lot” z piosenki

przywiezionej z Francji przez hallerczyków w 1919 roku i przełożonej na język polski, nabrała

aktualności dawna ułańska śpiewka o „pożegnaniu z dziewczyną, o szarży szalonej jak wichura

i brzozowym krzyżu na świeżej mogile ułana”. Jan Mękwiński przekazując mi tekst

„Pożegnania ułana” dołączył do niego notatkę, z której wynika, że słowa i melodię zapisał w

Ostrowcu Świętokrzyskim w pierwszej dekadzie września 1939 roku. W mieście zatrzymał się

na krótki postój, znajdujący się w odwrocie, szwadron kawalerii. Z daleka dochodził pomruk

artyleryjskich dział, widomy znak zbliżającego się frontu. Wieczorne niebo płonęło na

horyzoncie od łun pożarów. Przed wymarszem w kierunku Wisły ułani śpiewali piosenkę

pochodzącą z czasów pierwszej wojny światowej, do wtóru ustnej harmonijki:

Tam w pękach bzu, gdzie altana,

Żegnało dziewczę ułana,

Żegnaj dziewczyno kochana,

Idę na krwawy, na bój.

Zdobędę wrogów sztandary,

Zagrają sławę fanfary,

Tylko dochowaj mi wiary,

Wrócę do ciebie, jam twój...

Podobnie jak „Serce w plecaku”, tak i ta dawna ułańska przeżyła swój renesans dopiero

w czasie drugiej wojny. Wspomniałem już, że pewna część przedwrześniowych piosenek

żołnierskich po prostu została przyswojona przez oddziały partyzanckie lub tworzące się na

Zachodzie i Wschodzie jednostki polskich sił zbrojnych. W zgrupowaniu „Jędrusiów” na

Kielecczyźnie przez długi czas zaliczano np. „Pożegnanie ułana” do utworów pochodzących

z lat 1939 - 1945, podobnie jak i piosenkę „Gdy pułk nasz staje do apelu”, chociaż obydwie

przywędrowały do oddziału wraz z byłym uczestnikiem kampanii wrześniowej Józefem

Szelestem ps. „Roman Uszaty”.

Piosenki o „pożegnaniu i rozstaniu” nabierały w czasie wojny szczególnego znaczenia.

Nic też dziwnego, że pamięć ludzka odgrzebywała teksty i melodie dawno przebrzmiałe, a

jeżeli czegoś tam brakowało, frontowi poeci na poczekaniu dorabiali nowe zwrotki. Taki

właśnie los spotkał popularną w przedwrześniowym wojsku piosenkę „Pożegnanie”. Żołnierz

1 pułku artylerii najcięższej, Bronisław Król, już na froncie dopisał do niej dwie końcowe

strofy, bo „wiara” chciała śpiewać, lecz w żaden sposób nie mogła sobie przypomnieć finału

tej rzewnej, a wtedy tak bardzo aktualnej śpiewki.

Bywaj lube dziewczę zdrowe –

żegnam cię ostatni raz,

bo żołnierska trąbka wzywa,

do szeregu woła nas.

Stoi wierzba nad jeziorem,

kąpie swój zielony włos,

młody żołnierz co wieczora

śle do lubej tęskny głos:

Page 30: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

30

„Gdy mnie może pośród boju

w grób położy szabli stal –

to usłyszysz przy jeziorze

pożegnanie w plusku fal.

A gdy kiedyś na mym grobie

będziesz słuchać szumu drzew,

będę blisko stał przy tobie

i cichutki nucił śpiew.”

Nie inaczej trafiła do partyzanckich i wojskowych śpiewników jedna z najstarszych

śpiewek piechura „Świat cały śpi spokojnie”. Można ją znaleźć w opracowanym przez dr Zofię

Lissę „Śpiewniku żołnierza polskiego”, który staraniem Związku Patriotów Polskich ukazał się

w Związku Radzieckim na początku 1944 roku. Obok nowych piosenek żołnierskich

pomieszczono w nim wiele śpiewek ludowych oraz kilkanaście takich, jak „Rozmaryn”,

„Wojenka”, „Rozkwitały pąki białych róż”, „Poszedł Jaśko na wojenkę”, „Ułani, ułani,

malowane dzieci”, itd., łącząc je niekiedy po dwie w jedną całość albo nieznacznie aktualizując.

W Śpiewniku tym odnajdujemy również piosenkę z czasów pierwszej wojny światowej,

przerobioną z piosenki ludowej. Ongiś rozpoczynała się zwrotką:

Do polskiego wojska chłopców zaciągają.

Niejednej dziewczynie, niejednej kochance Serce zasmucają...

nad Oką zaś w 1943 roku śpiewano:

Do Polskiej Dywizji wojska zaciągają,

Niejednej dziewczynie, niejednej kochance...

Jak z tego widać, wystarczyła zmiana dwóch czy nawet tylko jednego słowa, a już

piosenka nabierała nowej treści i wędrowała z piechurami lub partyzantami, jako wierna

towarzyszka ich doli. Ludzie, którzy ją śpiewali, nabierali przekonania, że narodziła się pośród

nich, w lesie lub na froncie.

Świat cały śpi spokojnie

I wcale o tym nic wie,

Że nie jest tak na wojnie,

Jak w partyzanckim śpiewie...

Podobnie postępowano w konspiracyjnych redakcjach Warszawy. W lipcu 1943 roku

ukazał się staraniem KOPR (Komisji Propagandy przy BIP AK) czterdziestopięciostronicowy

zbiorek „Śpiewnik domowy”. Na okładce obok tytułu podano nazwisko Stanisława Moniuszki

oraz miejsce wydania: Wilno - księgarnia Józefa Zawadzkiego. Szczegółowiej o tym

wydawnictwie piszę w części zatytułowanej „Za każdy kamień twój, Warszawo”. Tutaj

natomiast chcę jedynie zwrócić uwagę na fakt, że pracownicy konspiracyjnej komórki

muzycznej, oddając w 1943 roku do druku zbiorek składający się z 32 piosenek i pieśni

żołnierskich, nadali mu tytuł dzieła Stanisława Moniuszki nie tylko dla zamaskowania

charakteru publikacji. We wstępie od Redakcji napisano między innymi:

„Na karcie tytułowej naszego śpiewniczka mieliśmy odwagę umieścić tytuł wielkiego i

cennego w dziejach muzyki polskiej wydawnictwa Stanisława Moniuszki: Śpiewnik domowy.

Page 31: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

31

Chcielibyśmy tym niejako pod - kreślić, iż duch największego pieśniarza na pewno będzie nam

patronować w tym naszym żołnierskim śpiewaniu. Na razie będziemy śpiewać - a raczej nucić

- te piosenki tylko w domu, w ukryciu. Ale bliska już chwila, kiedy na placach i ulicach, po

miastach i wsiach, całą piersią głośno śpiewać będziemy: Hej, kto Polak na bagnety! Żyj

swobodo, Polsko żyj! Naprzód do boju żołnierze! Jeszcze Polska nie zginęła...”

Współpracownicy KOPR, literaci i dziennikarze, którzy przygotowywali do druku w

1942/1943 roku wspomniany „Śpiewnik domowy”, pamiętali o piosenkach, które polski

żołnierz śpiewał w czasie pierwszej wojny światowej, w dwudziestoleciu międzywojennym i

we wrześniu 1939 roku. Niektóre zachowali nietknięte w wersji pierwotnej, niektórym nadali

kształt nowszy, bardziej odpowiadający potrzebom chwili. Niech więc nikogo nie zaskoczą

słowa „Wojenki” tak bardzo odbiegające od znanego powszechnie oryginału z roku 1917.

Wojenko, wojenko,

Markietanko szańca,

Kogo ty pokochasz;

Kogo ty pokochasz,

Jeśli nie powstańca...

Mamy tu do czynienia z nie pierwszą przeróbką tej popularnej piosenki. Już

bezpośrednio po jej narodzinach dopisywano dalsze zwrotki albo modyfikowano

najdawniejsze. Nieomal w każdym zbiorze pieśni, bez względu na to, czy będzie to publikacja

sprzed 1939 roku, czy po roku 1945, czy wydana w kraju, czy za granicą, natrafiamy na wersji

różniące się znacznie od siebie. Inną prezentuje Tadeusz Załuski w „Pieśniarzu polskim”, inną

znajdziemy w „Polskim śpiewniku narodowym” opracowanym i wydanym około 1940 roku w

Londynie przez Waleriana Adamskiego, jeszcze inną odnotował Adam Harasowski w „Złotej

księdze pieśni polskiej” opublikowanej na emigracji w 1955 roku. Znacznie skróconą i również

odmienną od poprzednich odnajdziemy w opracowanym przez Zofię Lissę „Śpiewniku

żołnierza polskiego”:

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani,

Że za tobą idą chłopcy malowani?

Chłopcy malowani, sami wybierani,

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani?

Wojenko, wojenko, jakaś ty szalona!

Kogo ty pokochasz, już mu śmierć sądzona.

Metamorfoza „Wojenki” nie zakończyła się również w 1942 roku, kiedy to

przygotowując nowy tekst do „Śpiewnika domowego”, z oryginału powstałego - jak podano w

dopisku - w 1917 roku, zachowano jedynie pierwsze strofki. W latach 1943 i 1944

rozpowszechniła się w rejonach Lubelskiego, Kielecczyzny i Ziemi Łódzkiej partyzancka

piosenka „Lesie, polski lesie”. Ale tu już z dawnej „Wojenki” pozostała tylko melodia i

pojedyncze słowa:

Lesie, polski lesie,

Ty leśne pustkowie,

Wiatr od ciebie niesie,

Wiatr od ciebie niesie

Wolnej Polski powiew...

Page 32: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

32

Tradycje żołnierskiej piosenki sprzed września 1939 roku były wyjątkowo żywe w

ciągu wszystkich lat wojny. Nawiązywali do niej poeci i uznani już twórcy wojskowego

repertuaru, odradzała się również pieśń bezimienna z szańców i okopów pierwszej wojny

światowej, owa pieśń bez metryki, o której felietonista Zygmunt Nowakowski pisał jako o

pieśni - znajdzie, zasługującej nie tylko na najwyższą uwagę, ale przede wszystkim godnej

najgorętszej miłości. Toteż trafi do śpiewników i zbiorków drukowanych w latach okupacji,

zarówno w kraju, jak i poza jego granicami, osnuty na motywach ludowych „stary”

„Rozmaryn”, zamieszczony po raz pierwszy w 1915 roku w zbiorku Adama Zagórskiego

„Polskie pieśni wojenne i piosenki obozowe”, które opublikowano staraniem „Wiadomości

Polskich” podczas pobytu Legionów w Piotrkowie. Bezimienny autor wzbogacił tę ludowo -

żołnierską śpiewkę z 1914 roku jeszcze jedną zwrotką, napisaną w roku 1943 w Warszawie.

Przypomni się wraz z nową melodią, skomponowaną w 1942 roku w okupowanej stolicy, pełen

wdzięku tekst pióra Kornela Makuszyńskiego o polskim żołnierzu, co to przystroił sobie szary

kołnierz munduru „wężami srebrzystymi”. Ten „Największy pan na ziemi” będzie miał zawsze

w piersi

...złote, dobre serce,

dziewczęce łzy w manierce,

pałacu mu nie trzeba,

gdy widzi trochę nieba...

Zabrzmi również z mocą w latach okupacji hitlerowskiej jedna z najpiękniejszych

piosenek okresu pierwszej wojny światowej, znana jako „Białe róże” albo „Rozkwitały pąki

białych róż”.

Zygmunt Andrzejowski w trzecim tomie „Wojennej pieśni polskiej”, w którym zebrał

„pieśni żołnierskie, ludowo - żołnierskie i ludowe śpiewane przez wojsko Rzeczypospolitej

Odrodzonej od wymarszu I - szej Kadrowej do 1933 roku”, umieścił obok „Białych róż”

następujący przypis: „Piosenka to nieznanego autora, powstała w 1918 roku. Kazimierz

Wroczyński (dramatopisarz i poeta, czynny w Warszawie międzywojennej, zmarł w 1957 roku

- przyp. T. Sz.) napisał podobną piosenkę o trzech zwrotkach. Pierwsza jest taka sama, jedynie

zamiast słów „Wróć do chaty, jak za dawnych lat” - są „Przyjdź, pocałuj!...” Istnieją do tej

pieśni trzy melodie bardzo do siebie zbliżone. Dwie skomponował Bogusław Szul - Skjöldkrona,

mjr Legionów, trzecią zapisał Mieczysław Kozar - Słobudzki” (zmarł w 1964 roku - przyp. T.

Sz.).

Tę właśnie trzecią melodię, znaną najpowszechniej, wykorzystało wielu autorów do

tekstów pisanych w latach 1939 - 1945 w partyzantce, w wojsku, w konspiracji, a nawet w

obozach jenieckich. Samej zaś piosence „Białe róże”, składającej się z pięciu zwrotek i

powstałej w 1918 roku, przybyła w 1943 jeszcze jedna strofa, także bezimiennego twórcy:

Nie rozpaczaj lube dziewczę, nie,

W polskiej ziemi nie będzie mu źle,

Policzony będzie trud i znój,

Za Ojczyznę poległ ukochany twój...

I ten bezimienny tekst, razem ze zwrotkami ułożonymi w czasie pierwszej wojny

światowej, trafił na łamy konspiracyjnego „Śpiewnika domowego” w lipcu 1943 roku.

Popularnym pieśniarzem wojska polskiego przed drugą wojną był m. in. kpt. Adam

Kowalski, dziennikarz i poeta. Ile napisał żołnierskich piosenek, trudno doprawdy ustalić.

Page 33: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

33

To pewne, że musiało ich być bardzo dużo, skoro w 1937 roku w książce pt. „100 pieśni

żołnierskich” zdołał ich zgromadzić aż tyle. Lecz tylko niektóre zdobyły sobie popularność i

trwałe miejsce w śpiewnikach wojskowych. Jeśli nawet „wyszła mu” jakaś piosenka, jak np.

marsz „Lotnictwo”, zaczynający się od słów:

Hej ponad góry, hej ponad chmury,

Orłowym lotem pod nieba strop...

to musiała ustąpić przed znacznie bogatszym formalnie marszem „Lotnik skrzydlaty władca

świata” Aleksandry Zasuszanki i Stanisława Latwisa.

Warto przy tej okazji przypomnieć historię narodzin „Marsza lotników”, opowiedzianą

mi przez autorkę tekstu, która do dzisiaj mieszka i pracuje w Kielcach.

Był rok 1930. Aleksandra Zasuszanka studiowała polonistykę na Uniwersytecie

Warszawskim. Stanisław Latwis był „świeżo upieczonym” pilotem 111 Eskadry Samolotów

Myśliwskich im. Tadeusza Kościuszki I Pułku Lotniczego na Okęciu. Spotykali się oboje na

wieczorkach młodzieżowych. Latwis był duszą towarzystwa, grał bardzo ładnie na fortepianie.

Często w czasie tych spotkań wykonywał dziarskiego marsza. To była jego ulubiona melodia.

Jak mówił - przekazywana tradycją rodzinną na wnuków i synów, od czasów Insurekcji. Z tą

melodią kosynierów 1794 roku wracał w progi domowe z wojennej tułaczki pradziad

Latwisów. Dlatego por. pilot Stanisław tak bardzo chciał, by stała się ona hymnem 111 Eskadry,

noszącej imię Naczelnika. Wiedział, że Aleksandra Zasuszanka publikuje artykuły z historii

lotnictwa, że drukuje wiersze. To zadecydowało, że właśnie do niej zwrócił się z prośbą, by do

melodii marsza, którą on jedynie częściowo zmodyfikował i unowocześnił, zechciała napisać

tekst o lotnikach 111 Eskadry. Zadanie było trudne. Owego roku ferie wielkanocne spędzała A.

Zasuszanka w Kielcach u rodziców. Całe dnie przesiadywała przy pianinie. Przegrywała

melodię i pisała słowa. Z dużą tremą oddawała Latwisowi nuty wraz z tekstem. Latwisowi

Marsz się podobał, ale ostateczna decyzja należała do eskadry. I oto pewnego dnia wezwano

pannę Aleksandrę do dowództwa na Okęcie. Nie spodziewała się, że w tym dniu, przy

dźwiękach „Marsza lotników” dowódca, kpt. pilot Józef Kępiński, udekoruje ją honorową

odznaką 111 Eskadry Samolotów Myśliwskich, niewielkim znaczkiem okolonym gwiazdami.

W centrum, na tle amerykańskiego sztandaru, krzyżowały się srebrne kościuszkowskie kosy.

Takie godło wymalowane było na kadłubach samolotów, które ufundowała polonia

amerykańska. W latach II wojny światowej spadkobiercą tradycji 111 Eskadry Myśliwskiej był

Dywizjon 303, zwany „Kosynierami Warszawy”.

W roku 1931, względnie na początku 1932, „Marsz lotników” doczekał się pierwszego

wydania drukiem. Ukazała się też płyta. W 1933 roku rozbrzmiewał podczas uroczystości

odsłonięcia pomnika Lotnika w Warszawie. W 1934 witano nim na lotnisku na Okęciu kapitana

Jerzego Bajana, opromienionego sławą zwycięzcy w zawodach Challenge'u. W 1937 roku,

podczas uroczystości związanych z X-leciem Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w

Dęblinie, grano go po raz pierwszy jako oficjalny marsz Polskiego Lotnictwa. Odtąd już

niezmiennie towarzyszył wszystkim eskadrom, poprzez dni pokoju, a potem - od września 1939

roku - przez wszystkie dni wojny, aż do zwycięstwa.

Pieśń „polskich Ikarów” żyje ponad 40 lat. Dosyć długo, by czas pozacierał fakty

związane z jej genezą. Także już dzisiaj mało kto wie, kim byli autorzy. Dlatego tutaj

opowiedziałem jej dzieje, a w przypisach pomieściłem życiorysy twórców pieśni o lotnikach,

którzy mkną „coraz wyżej i wyżej ku niedościgłym gwiazdom”:

Page 34: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

34

A jeśli z nas

ktoś legnie wśród szaleńczych jazd,

czerwieńszy będzie kwadrat,

nasz lotniczy znak. Znów pełny gaz,

bo cóż że spadła któraś z gwiazd,

gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak...

Wróćmy ponownie do twórczości Adama Kowalskiego i do tych jego utworów, które

przyniosły mu uznanie i rozgłos. Do nich zaliczała się piosenka o polskim morzu, której słowa

nabrały szczególnej wymowy w latach 1938 - 1939. Coraz doniosłej rozlegał się wówczas

hitlerowski wrzask o rzekomych niemieckich prawach do tzw. „korytarza”, coraz bezczelniej

dygnitarze spod znaku swastyki poczynali sobie w wolnym mieście Gdańsku. Wiele innych

pieśni opiewało już wcześniej nasz dostęp do morza. Ale ta, mówiąca o obronie polskich praw

do Bałtyku, o flocie stojącej na straży bram portu i marynarzach, gotowych „lec z honorem na

dnie morza” w walce z wrogiem, ta właśnie piosenka rozbrzmiewała wtedy najbardziej

zdecydowanie na ulicach, na zebraniach, na uroczystych capstrzykach i harcerskich

wieczornicach:

Morze, nasze morze,

Wiernie ciebie będziem strzec.

Mamy rozkaz cię utrzymać,

Albo na dnie, na dnie twojem lec,

Albo na dnie, z honorem lec.

W czasie wojny zapomniano o autorze i o rozlicznych utworach jego pióra i kompozycji.

Tu i ówdzie śpiewano je jeszcze, lecz już jako bezimienne, bądź uważane za dzieła piosenkarzy

konspiracyjnych. Zapewne tylko niektórzy obrońcy powstańczych barykad na Starówce

orientowali się, że śpiewana przez nich w 1944 roku piosenka „Miasto, Stare Miasto” była

jedynie nieznaczną przeróbką piosenki Adama Kowalskiego „Morze, nasze morze”:

Miasto, Stare Miasto,

Wiernie ciebie będziem strzec,

Mamy rozkaz cię utrzymać,

Albo w gruzach, w gruzach twoich lec,

Albo w gruzach, z honorem lec...

To samo dotyczy dwóch piosenek partyzanckich. W jednej „morze” zastąpiono „lasem”

i śpiewano po prostu:

Lesie, polski lesie,

Wiernie będziem ciebie strzec,

Mamy rozkaz cię utrzymać,

Albo w cieniu sosen twoich lec,

Albo w cieniu z honorem lec...

W drugiej, o której wspomina Władysław Gołąbek „Boryna” w wydanej w 1958 roku

książce W oddziałach Batalionów Chłopskich na Kielecczyźnie, słowa już były prawie

całkowicie nowe, jedynie melodia nie zmieniona:

Page 35: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

35

Już nas bierność nie ocali,

Kiedy walka w świecie wre.

Wojny pożar świat podpalił,

Sztandar walki w górę wznieś!

Wolność ludu, wolności

Wywalczonej będziem strzec,

Naszym hasłem - wrogów zniszczyć,

Albo w walce, w walce za nią lec,

Albo w walce z honorem lec...

Podobnie nowy tekst powstał na Rzeszowszczyźnie. Piosenkę sygnowaną godłem

„Radło” wydrukowano w lipcu 1944 roku w konspiracyjnym zbiorku „Pieśni Batalionów

Chłopskich”. Jej refren brzmiał:

Chłopskie Bataliony

Wierna polskiej ziemi straż,

Za ojczyste swe zagony

Będziem walczyć i za kraj nasz,

Będziem walczyć i za kraj nasz.

Za bezimienną uchodziła także w latach ostatniej wojny piosenka „Najwyższe

odznaczenie”. W okresie od połowy 1943 do maja 1944 roku działała w Sandomierszczyźnie

obwodowa grupa dywersyjna Armii Krajowej dowodzona przez „Orlicza” - Stefana

Franaszczuka. Żaden z partyzantów nie wiedział, jaką drogą piosenka trafiła do oddziału, kto

ją przyniósł, kto napisał lub skomponował. Przypadła im do serca, miała smętną melodię, tak

bardzo odpowiadającą nastrojom panującym przy nocnym, partyzanckim ognisku:

Ordery, krzyże, medale,

Brązowe, srebrne i złote,

Wspaniale, ale nie trwale,

Wieńczą żołnierzy za cnotę...

Dlatego jest we zwyczaju

I być nie może inaczej,

Że tylko cnoty najwyższe

Drewnianym krzyżem się znaczy.

Adam Kowalski, autor piosenki, która jeszcze dotąd uchodzi u byłych „Orliczaków” za

ich własną, partyzancką, walczył w 1939 roku na froncie, a po klęsce i upadku Warszawy wraz

ze swymi podkomendnymi przekroczył granicę rumuńską. Ucichły wtedy pieśni i piosenki, w

milczeniu szedł żołnierz do niewoli i na tułaczkę po cudzych stronach. Kapitan Adam Kowalski

trafił do obozu internowanych w Balš. Tu był właśnie świadkiem żołnierskiej rozpaczy, tu

stykał się z ludźmi otępiałymi i ogłuszonymi ogromem wrześniowego dramatu. Patrząc na

rzeszę bezradnego i rozbrojonego żołnierza, uświadamiał sobie coraz mocniej samotność

polskiego narodu w dniach wybuchu drugiej wojny światowej i w toku kampanii wrześniowej.

Wtedy to znowu odezwał się w nim pieśniarz żołnierski.

W październiku 1939 roku z Balš popłynęła w świat pierwsza, nowa polska pieśń

żołnierza - tułacza. Wówczas, w drugą niedzielę października, kapitan Adam Kowalski nie

zdawał sobie sprawy, że ta właśnie pieśń rozsławi jego nazwisko; że obiegnie wszystkie

Page 36: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

36

kontynenty, że będą ją śpiewać żołnierze walczący na Pustyni Libijskiej, że trafi do okopów

we Włoszech, że z zamglonej Szkocji wraz z „cichociemnymi” dotrze do polskiego lasu; że

będzie rozbrzmiewać na barykadach powstańczej Warszawy. Chciał tylko, by „Modlitwa

obozowa” pokrzepiła wątpiących i aby dodała sił tym, którzy pragnęli iść dalej, do Francji, by

tam bić się „o polski dach i polską broń”.

W czasie wojny, a i chyba do tej pory także, tę „bezimienną” pieśń przypisywano Polsce

Podziemnej, bądź oddziałom polskim na Zachodzie. Tak np. w cytowanym już uprzednio

śpiewniku partyzantów Zamojszczyzny opatrzono Modlitwę uwagą: „Hymn wojska polskiego

na emigracji - Anglia 1942 r.” Nieścisła jest również informacja A. Harasowskiego, który

umieszczając pieśń w „Złotej księdze” określa jej powstanie na rok 1940. Ale na przykładzie

„brzóz płaczących” wiemy, jakie są losy piosenki, szczególnie żołnierskiej. Jej słowa często

podlegają prawom wymiany, każdy oddział i każde zgrupowanie ma również prawo uznać ją

za swoją. Pytaniem, kiedy powstała i gdzie, nikt się specjalnie nie przejmuje. Często nawet

celowo deformowano genezę utworu i pomijano nazwisko twórcy, chociaż przebywał on na

obczyźnie, by nie narazić jego bliskich w kraju na represje ze strony okupanta. W „Małym

modlitewniku żołnierza”, wydanym nakładem biskupa polowego PSZ w Londynie w 1942

roku, wydrukowano „Modlitwę obozową” bezimiennie. Modlitewnik ten zabierali ze sobą do

kraju „cichociemni”. Podobnie postąpił autor „Zbioru pieśni polskich”, wydanego w 1944 roku

na Bliskim Wschodzie. Publikując pieśń pod zmienionym tytułem „O, Boże skrusz ten miecz”,

również nie podał nazwiska poety. Sprawa jest jasna i można by przejść nad nią do porządku

dziennego. A jednak w przypadku „Modlitwy” ustalenie wszystkich danych dotyczących

zarówno tekstu, jak i czasu oraz miejsca narodzin nabiera obecnie szczególnej wagi. Bowiem

„Modlitwa obozowa”, to z całą pewnością pierwsza pieśń polskiego żołnierza po kampanii

wrześniowej, pieśń z obozu internowanych w Balš w Rumunii. Już nie adaptacja i nie przeróbka

dawnej, ale zupełnie nowa, oryginalna, choć ściśle tkwiąca w historii dopiero co umilkłych

dział i nawiązująca do znanej modlitwy Mickiewicza.

O, Panie, któryś jest na niebie,

Wyciągnij sprawiedliwą dłoń!

Wołamy z cudzych stron do Ciebie,

O polski dach i polską broń...

Tak brzmiał początek tej pieśni w oryginale. Mimo że odbyła w czasie wojny ogromną

wędrówkę przez wszystkie fronty i niemal przez wszystkie polskie lasy, zachowała do końca

swój kształt pierwotny. Drobne zmiany poczyniono jedynie w wersji znanej jako Modlitwa

partyzancka:

O, Panie, któryś jest na niebie,

Wyciągnij sprawiedliwą dłoń.

Wołamy z wszystkich stron do Ciebie,

O polski dach i polską broń.

O, Boże, skrusz ten miecz co siecze kraj,

Do wolnej Polski nam powrócić daj!

By stał się twierdzą nowej siły,

Nasz dom, nasz kraj!...

Adam Kowalski wraz z innymi wojskowymi przekradł się z obozu w Balš przez

kordony graniczne i walczył we Francji. Po jej klęsce przybył do Anglii. Jeszcze przed

Page 37: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

37

opuszczeniem Balš napisał trzy inne piosenki: „Nie zginałaś”, „Sen tułacza” oraz „Nowe

Tipperary” i w 1943 roku opublikował je wraz z „Modlitwą obozową” w zbiorku pieśni i

wierszy „Kierunek Wisła!” podczas pobytu w Glasgow w środkowej Szkocji.

Lecz jest to już odrębny rozdział związany z dziejami nowej piosenki żołnierskiej, która

rodziła się w ogniu walki o nową Polskę na wszystkich frontach świata. Rozdział o dalekiej

drodze do wolności; od zaprawionej goryczą klęski wrześniowej 1939 roku do zwycięskiego

maja 1945, kiedy to polski sztandar, szarpany podmuchami wiatru, zatrzepotał na gruzach

Berlina.

Ale nim otworzymy rozdział o piosence, która wiodła żołnierzy „spoza gór i rzek” do

ojczyzny, wsłuchajmy się najpierw przez moment w śpiew płynący zza potrójnych kolczastych

drutów i zasieków, z niewoli.

Wiatr strunami drutów śpiewa,

Rytmem walca szumią drzewa,

Ja pamiętam inny śpiew –

Rodzinnych drzew...

Tak zaczyna się piosenka, której miejscem narodzin był jeniecki barak, odcięty od

świata siecią splątanych drutów, rozpiętych pomiędzy górującymi nad obozem wieżami

wartowników.

Za tymi drutami znalazł się żołnierz przytłoczony ogromem klęski, jaka spotkała jego

kraj i naród. Na wrześniowych polach walki pozostało ponad 66 tysięcy zabitych. Szpitale i

prowizoryczne lazarety zatłoczone były ciężko i lżej rannymi, których naliczono aż 133 tysiące.

W gruzach leżały zburzone pociskami i bombami wsie oraz miasta.

Kiedy żołnierze i oficerowie szli pod konwojem na jeniecką tułaczkę, nie zdawali sobie

jeszcze sprawy, że teatr wojenny potrwa sześć pełnych lat, że tym samym i oni zostaną skazani

na sześć lat izolacji, prawie na dwa tysiące podobnych do siebie, jednostajnych dni za drutami.

Szli bezbronni wobec toczących się wydarzeń, a jednocześnie pełni wiary, że z wiosną 1940

roku Francja i Anglia zapłacą hitlerowcom za napaść na Polskę. Jakże złudna to była wiara i

nadzieja.

Tym przekonaniem żyli szczególnie ci wojskowi, których Niemcy wywieźli na zachód

Rzeszy i zamknęli w obozach niedaleko granic Belgii i Francji. Zza drutów obserwowali oni

przygotowania Wehrmachtu do nowej wojny, widzieli transporty, które szły drogami w pobliżu

obozu, słyszeli w nocy głucho dudniące, załadowane sprzętem pociągi. I liczyli dni i tygodnie

dzielące ich od starcia III Rzeszy z Francją. Z tego czasu zachował się nawet wiersz oficera,

jeńca, ppor. Henryka Rostworowskiego, wydrukowany w 1957 roku przez Jana Szczawieja w

„Antologii polskiej poezji podziemnej” jako utwór bezimienny. Napisany w listopadzie 1939

roku, a recytowany przed gronem kolegów - jeńców już 2 grudnia tegoż roku w Weilburgu nad

Lahnem, oddaje wyraźnie ową atmosferę napiętego oczekiwania i nadziei, którą żyli wówczas

ludzie zapędzeni za obozowe druty.

Początkowo wiersz „Kamieniołomy” nie miał nic wspólnego z piosenką. Stał się nawet

tytułową pozycją skromniutkiego tomiku poetyckiego, który dwaj podpułkownicy E. Schubert

i J. Gawron odbili na powielaczu w 120 egzemplarzach, na Wielkanoc 1940 roku, w oflagu IX

B. Oficer - jeniec Jerzy Staniszkis przyozdobił tomik rysunkami. Po jakimś czasie luźna kartka

z wierszem dotarła do okupowanego kraju. Tutaj pianistka Franciszka Leszczyńska

skomponowała do słów melodię i wysłała nuty z powrotem do oflagu. W podobny sposób,

mniej więcej na przełomie 1940/1941 roku, trafił wiersz do rąk Andrzeja Markowskiego w

Page 38: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

38

Lublinie. Powstała wówczas druga wersja muzyczna. Od tej pory „Kamieniołomy” wędrowały

już także jako piosenka. Wykonywano ją na koncertach konspiracyjnych w Warszawie,

Lublinie, Krakowie. Wiersz H. Rostworowskiego, który zainspirował muzyków w kraju,

przytaczam w całości, przy czym z nazwiskiem autora spotkamy się jeszcze niejednokrotnie w

toku śledzenia piosenkarskiej twórczości jenieckiej. Dodam, że „Kamieniołomy”, podpisane

inicjałami H.R., wydrukowane zostały w kraju w podziemnej „Antologii poezji współczesnej”

„Narcyza Kwiatka”.

Noc dziś całą jechały transporty,

Aut kolumny, pancerne kohorty,

Motocykle, ciągniki, furgony,

Feld - kompanie i szturm - bataliony,

„Iks” dywizji zmotoryzowanych,

Długim sznurem jechało w Nieznane.

Spać nie mogłem, wsłuchany w noc całą,

Jak to wojsko w Nieznane jechało...

Tak niedawno, na polach w oddali,

Oni właśnie tak samo jechali...

Wtenczas serca nam biły goręcej

I broń zimną ściskaliśmy w ręce...

Dziś jedynie przez druty i kraty

Słucham w ciszy, jak jadą armaty...

Dokąd jadą? Na zachód - a przecie

„Na zachodzie bez zmian” jest w gazecie.

Wolno wloką się nocy godziny -

Szybko pędzą maszyny, maszyny...

Przejechali i znikli w oddali.

Tylko w szyby deszcz siecze i wali...

A czasami słychać jakby gromy:

My to znamy - to „kamieniołomy”!

Nadzieja na rychłą zmianę sytuacji pozwalała trwać nawet w najokropniejszych

warunkach obozowych, spać na podgniłej słomie rzuconej na rozmiękłą od deszczu ziemię,

przykrywać się zawszonym kocem lub szynelem, tonąć po kostki w błocie na apelowym placu

i trząść się z zimna pod brezentowym namiotem. Taki obraz oflagu pozostał w pamięci byłych

jeńców z niewielkiej miejscowości Ziegenhain; cztery rzędy namiotów, przez które wdzierał

się do wnętrza jesienny wiatr, zacinający leszczem; brudni i nieogoleni ludzie; insekty w

posłaniu ze słomy : w mundurach; rozgotowana brukiew zamiast obiadu...

A jednak prościutka piosenka, którą ułożyli wspólnie mieszkańcy obozowego namiotu

nr 1, kpiła wyraźnie z tych koszmarnych warunków i dworowała sobie z niemieckich

strażników, wrzeszczących: „los! los! weiter” los! Śpiewano ją na ogromnie popularną w

przedwrześniowym wojsku melodię, zapożyczoną ze starej rosyjskiej „Żurawiejki”, ulubionej

śpiewki carskich kawalerzystów:

Page 39: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

39

Tam namiotów rzędy cztery,

A w nich siedzą oficery,

Los, los, weiter los,

Immer weiter, weiter los!

Niegolone, niestrzyżone,

W dzień i w nocy obłocone.

Los, los...

Płaszcze, koce nic nie chronią,

Oficery w zęby dzwonią.

Los, los...

To jest Ziegenhainu hymn,

Daruj, jeśli słaby rym!

Z upływem czasu dowództwo Wehrmachtu likwidowało pomniejsze obozy jenieckie.

Zwinięto także namioty na polach Ziegenhainu, a jeńców pognano do Weilburga. Tu w

budynkach, w których jeszcze nie tak dawno szkolono kandydatów na podoficerów

Wehrmachtu, ulokowano ponad pięciuset polskich oficerów i szeregowych. Warunki mieli

znośniejsze, były prycze do spania, można było się ogolić, oczyścić buty, pozbyć robactwa.

Lecz nie można było pozbyć się tęsknoty, spotęgowanej monotonią każdego obozowego dnia.

„...Dzień jeniecki miał nieskomplikowany rozkład, prosty podział. Pobudka, otwarcie

budynków, śniadanie, apel, obiad, apel, kolacja, zamknięcie kwater, capstrzyk. Od pobudki do

capstrzyku, między apelami i porami posiłków, zawarta była wystarczająco duża ilość wolnego

czasu, by stał się dla nas problemem. Czas był wrogiem. I wrogiem były druty, zamykające

odgradzające wszędzie drogę, stale widoczne, nieustannie przesłaniające horyzont...” Tak w

wydanej w 1966 roku książce „Jeniecka Melpomena” napisze Wiesław Mirecki, oficer - jeniec,

przebywający kolejno w obozach w Prenzlau, Neubrandenburgu i Gross Born.

W takich warunkach żyli ludzie podlegający żelaznym prawom ustanowionym przez

faszyzm dla niewolników, odcięci od ojczyzny i rodzin, zagrożeni nostalgią i narażeni nie tylko

na atakującą system nerwowy „chorobę drutów kolczastych”. Mimo międzynarodowych praw

chroniących jeńców wojennych, coraz częściej Gestapo wyławiało z obozów co znaczniejszych

oficerów, oddając ich pod sądy wojenne za rzekome zbrodnie przeciw III Rzeszy. W taki

sposób uprowadzili gestapowcy płk. Witolda Morawskiego z Gross Born i skierowali do obozu

zagłady, skąd nigdy już nie miał wrócić. Coraz częściej Abwehra skazywała na śmierć tych,

którzy usiłowali uciekać poza druty, na wolność. Zdarzyło się nawet, że 5 lutego 1943 roku po

przeniknięciu do obozu II C wiadomości o klęsce hitlerowców pod Stalingradem, co wywołało

wśród jeńców falę radości, rozwścieczeni wehrmachtowcy tuż po capstrzyku otworzyli ogień

do znajdujących się na placu apelowym i na boisku oficerów, zabijając trzech i kilkunastu

raniąc. Hitlerowcy zapobiegali w ten sposób próbom ewentualnego buntu i oporu. Do

koszmarnych warunków bytowych, do wzmagającej się z każdym rokiem nostalgii dołączyła

się jeszcze groźba śmierci.

Toteż od początku istniała konieczność oderwania tej ogromnej masy ludzkiej, tak

różnorodnej pod względem wykształcenia, pochodzenia społecznego i poglądów politycznych,

od beznadziejnej obozowej codzienności. Lekarstwem, w pewnym sensie, mogło być życie

kulturalne.

W roku 1962 ukazały się wspomnienia Wiktora Ziemińskiego „Wrzesień... Oflag...

Wyzwolenie”. Autor, jako porucznik WP, brał udział w kampanii wrześniowej, następnie przez

wszystkie lata wojny przebywał w oflagach, w dniu wyzwolenia obozu stracił rękę, mimo to

Page 40: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

40

wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego, gdzie dosłużył się rangi generała. W rozdziale

„Początek niewoli” charakteryzuje życie w Oflagu XI B w Braunschweigu, odnotowując na s.

123 - 124 m. in.:

„Trudno teraz przez pryzmat czasu przypomnieć sobie wszystkich naszych kolegów,

których dewizą było za wszelką cenę przetrwać, nie dać się nostalgii, nie popadać w abnegację

i w miarę możliwości wypełnić czymś długie, beznadziejnością tchnące dni obozowe. Do tych

naszych, jak ich wówczas nazywano, „kulturträgerów” należeli tacy oficerowie, jak Kazimierz

Rudzki, Braunek, Rzewuski, Ptasiński, Neuman, Staniszkis, Pelz, Lindner i wielu, wielu innych.

Na pierwszy ogień poszło przygotowanie przedstawienia teatralnego. [...] Codzienne próby,

wybór z pamięci tekstów, preparowanie dekoracji [...] wszystko to zaprzątnęło na jakiś czas

umysły wielu z nas. Pierwsze przedstawienie (montaż wierszy i zapamiętanych piosenek)

cieszyło się powodzeniem, jakiego nie powstydziłby się najlepiej prosperujący przed wojną

teatr stołeczny. A hejnał odegrany na tle wymalowanej na kartonie Wieży Mariackiej wycisnął

u niejednego zahartowanego wiarusa łzę wzruszenia z oczu...”

W latach późniejszych, kiedy Niemcy rozwiązali dużą ilość stalagów, a żołnierzy

skierowali na przymusowe roboty rolne „u bauerów”, oficerów zaś i pewną część szeregowców

skupili w takich wielkich obozach jak Murnau (Bawaria), Dössel, Gross Born (opodal

dzisiejszego Połczyna Zdroju) i w Woldenbergu (obecnie Dobiegniewo w woj.

zielonogórskim), życie kulturalno - oświatowe przybrało formy bardziej zorganizowane.

W początkowym okresie polegało ono w dużej mierze na improwizacji, na ogół zresztą

udanej, pozwalającej obozowiczom chociaż przez chwilę oderwać się od przytłaczającej

atmosfery, od monotonnych, ogłupiających zajęć obozowych i od spraw osobistych. Wielka w

tym zasługa ludzi pióra, teatru, plastyki, ludzi noszących te same, co inni, mundury i tak samo

skazanych na trwanie w jenieckim obozie.

Piszę o tych sprawach naturalnie w ogromnym skrócie, życie kulturalne wśród jeńców

wojennych prosi się o obszerne omówienie. Sygnalizuję to zagadnienie jedynie po to, by zająć

się piosenką i to zaledwie w oparciu o parę przykładów.

Otóż w grudniu 1939 roku z Oflagu IX B w Weilburgu zaczęły nadchodzić do rodzin w

okupowanym kraju listy od jeńców. W listach tych znajdowano pojedyncze kartki z

przeróżnymi tekstami, zarówno wierszy, jak i piosenek, odbite na powielaczu i opatrzone

niemiecką pieczęcią: „Geprüft”. Z kilkunastu takich kartek powstawał zeszyt, zawierający

wybór utworów wykonanych w obozie podczas wieczoru artystycznego, nazwanego

początkowo „Czarną kawą przy piwie”. Pierwszy taki wieczór odbył się w Weilburgu 25

listopada 1939 roku, przy czym reżyserem całości był ppor. Kazimierz Rudzki, młody

absolwent wydziału reżyserii teatralnej, zaś wykonawcami zarówno autorzy tekstów, jak i

uzdolnieni amatorzy. Program nie był jeszcze zbyt bogaty. Podporucznicy Jan i Adam Landy

(bracia) grali na rozklekotanym fortepianie wiązanki przedwojennych piosenek żołnierskich i

szlagierów, cała sala śpiewała „Hymn Ziegenhainu”. Ppor. Kazimierz Rudzki wiązał wszystko

słowem i wygłaszał monolog pióra Juliana Tuwima „Ślusarz”; ppor. Henryk Rostworowski

prezentował swoje najnowsze przekłady dawnych piosenek francuskich; ppor. Aleksy Rżewski

odtwarzał monolog radcy Strońcia „Fason piechoty” zapamiętany z programu radiowej

„Wesołej lwowskiej fali”; kapitan Marian Pisarek z gitarą, dziwnym trafem zdobytą, wystąpił

jako wykonawca ballady „Czerwona wstęga”; wreszcie ppor. Jerzy Michałowski odśpiewał

piosenkę „Moja mała”, przerobioną z przedwojennego tanga. Dekorację do tej rewii

prezentowanej z estrady, którą tworzyły zsunięte stoły, przygotowali ppor. Jan Bogusławski i

Jerzy Staniszkis.

Page 41: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

41

Jeśli jeszcze ten pierwszy program, przyjęty zresztą przez współjeńców - widzów

bardzo ciepło i życzliwie, nie błysnął niczym oryginalnym, to już w następnych pojawiały się

interesujące poezje i piosenki. Początkowe skrępowanie spowodowane cenzurą Abwehry

stopniowo ustępowało, teksty były coraz śmielsze, aluzyjne, a piosenki niekiedy niewiele

różniące się od tych, które powstawały poza drutami.

2 grudnia 1939 roku, na następnej z kolei „Czarnej kawie przy piwie”, ppor. Jerzy

Michałowski zaprezentował słuchaczom z Oflagu IX B wiersz - piosenkę pióra poety - oficera

ppor. Andrzeja Nowickiego z muzyką ppor. Jana Landy „Kriegsgefangenenpost”.

Wspominając życie artystyczne w innym obozie jenieckim, Wiesław Mirecki napisze

po latach:

„Podczas koncertu recytowałem, a właściwie podśpiewywałem przy akompaniamencie

pianina, wiersz - piosenkę. Tekst napisany przez jeńca - poetę siedzącego w innym oflagu

(chodzi właśnie o Andrzeja Nowickiego i jego Kriegsgefangenenpost - przyp. T. Sz.), okrężną

drogą, poprzez kraj, dotarł do naszego obozu. Utwór znakomicie oddawał zarówno

dziwaczność złożonego niemieckiego słowa, jak i naszą bezradność, naszą tęsknotę:

Kriegsgefangenenpost to brzmi jak tajemnica... Stałem wysoko na podium. Koncert odbywał

się w świetle dnia, słońce padało przez szklaną ścianę hali, ostro oświetlając siedzących.

Widziałem ich lepiej niż oni mnie. Rzędy mężczyzn, głowa przy głowie, błyskające łysiną i

srebrem siwizny. Wiersz chwycił. Znałem te odruchy zażenowania, gdy sięga się po chusteczkę,

by wytrzeć niby nos, gdy trzyma się dłoń przy twarzy, w pozornym geście zasłuchania, by móc

nieznacznym ruchem palca usunąć dowód wzruszenia...”

Krieg - rozumiesz - to wojna,

Gefangene - jeniec - to ja...

Czy jesteś już spokojna,

Gdy znasz te słowa dwa?

Kriegsgefangenenpost - to brzmi, jak tajemnica,

To pociągów daleki świst,

To Twój dom, numer, ulica,

To czekanie na Twój list...

Wiersz - piosenka Andrzeja Nowickiego nie tylko poruszyła jeniecką widownię.

„Kriegsgefangenenpost” krążył także w odpisach po konspiracyjnej Warszawie i miastach

okupowanego kraju. Inny jego wiersz, zaczynający się strofą:

Gdy o Ojczyźnie mojej myślę -

Myślę: Aleje, Zjazd, Powiśle...

trafił na łamy podziemnej gazety „Dzień Warszawy”. Nie jedyny to zresztą przypadek, że

wysyłane z Weilburga kartki, pokryte powielaczowym drukiem, wędrowały do

konspiracyjnych drukarni, by potem na łamach gazetek docierać do szerokiego kręgu

czytelników.

Właśnie taką drogą wiersz „o poczcie jeńców wojennych” dotarł również poza kraty i

bramy więzienne. Jeszcze raz odwołuję się do wspomnień Wandy Kurkiewiczowej Za murami

Monte. Na s. 126 autorka pisze: „Ten wiersz wywołał szczególne poruszenie. To był nasz wiersz,

to była nasza niewola i tęsknota, nasze to było czekanie na znak życia z domu, jakże często

beznadziejne czekanie”. Wanda Kurkiewiczowa recytowała wiersz w celi więziennej. Czytała

utwór na łamach prasy podziemnej jeszcze na wolności, zapamiętała go. Jak pisze, „[...] Autora

Page 42: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

42

wtedy nie znałam - dziś wiem, że był nim K. I. Gałczyński. Wiersz napisał w stalagu w

Altengrabow. Wiersz zaczynał się słowami: Kriegsgefangenenpost to brzmi jak tajemnica...”

Znany jest jeniecki dorobek poetycki Konstantego Gałczyńskiego. Jego wiersze pisane

za drutami Altengrabow XI A weszły do tomów poezji jeszcze za jego życia. Znane są również

wiersze Andrzeja Nowickiego, podpisywane przez autora imieniem i nazwiskiem w czasach,

gdy przebywał w Weilburgu i Woldenbergu. To jedynie w wydawnictwach podziemnych

drukowano je bezimiennie lub pod pseudonimami „Novus”, „Of.” itp. Autorka wspomnień

miała prawo do pomyłki przypisując „Kriegsgefangenenpost” K. I. Gałczyńskiemu. Na ogół

żadne wspomnienia i żadne prace traktujące o latach wojny nie są wolne od pomyłek. Niełatwo

jest poruszać się w gąszczu odległych spraw, często pogmatwanych, a niekiedy niedających się

rozszyfrować. Lecz skoro już wszystkie bibliografie, w tym „Bibliografia zwartych druków

konspiracyjnych”, ustaliły autorstwo wiersza, pora, by również Wydawnictwo wzięło to pod

uwagę, zwłaszcza że książka Wandy Kurkiewiczowej jest świetnie napisana, cieszy się

poczytnością i jest wznawiana.

Po utworach tego typu co „Kriegsgefangenenpost”, „Moja mała” czy „Walc zimowy”,

nastrojowych i przepełnionych tęsknotą, przyszła kolej na piosenki - jeśli nie bardziej pogodne

- to przynajmniej zbliżone charakterem do żołnierskich. 20 stycznia 1940 roku na kolejnym

wieczorze artystycznym nazwanym tak, jak poprzednie, „Czarną kawą przy piwie” usłyszeli

jeńcy dwie nowe piosenki. Pierwszą, balladową, „Rycerz i dziewczyna”, z muzyką Jana Landy

do słów Andrzeja Nowickiego, wykonał, jak zwykle przy dźwiękach gitary, kapitan Marian

Pisarek; drugą, zatytułowaną „Daleka droga” i nawiązującą do najstarszych: francuskiej

„Madelon” i angielskiej „Tipperary”, śpiewał wraz z ppor. Jerzym Michałowskim obozowy

chór rewelersów. Zespół ten, który tworzyli porucznicy Adam Norski i Roman Uklejewski,

podporucznik Damian Silski i podchorąży Antoni Dobruś, cieszył się ogromną sympatią

jenieckiej braci. I tym razem piosenka podbiła serca oflagowców. Dzisiaj można śmiało

powiedzieć, że „Daleka droga” była drugą po „Modlitwie” z Balš prawdziwą piosenką

polskiego żołnierza.

My dobrze wiemy, gefangenery

Jak to się na front z pieśnią szło!

Oni śpiewają o Tipperary,

A my tu o nich piosnkę tą.

I Madelon nalewa im w maniery,

A potem idą: to the front! au front!

Tak jak wtedy brzmi tam Tipperary

Madelon, Madelon, Madelon!

Po jakimś czasie okrężnymi drogami via kraj i międzynarodowy szpital jeniecki w

Starogardzie, piosenka dotarła do innych obozów. Śpiewano ją w Gross Born, w Murnau, w

Woldenbergu itd. Słowa: ,,Daleka droga jest do Tipperary! Daleka droga, lecz przejdziemy

ją!” - stały się wśród jeńców symbolem upartej wiary w ostateczne zwycięstwo, nawet wtedy

gdy padła Francja, a potem gdy Wehrmacht zbliżał się pod Moskwę.

Po upadku Francji rozpoczęła się stopniowo likwidacja mniejszych obozów jeńców

wojennych. Niemieckie władze wojskowe rozmieściły jeńców w 14 stalagach i w 22 większych

oflagach, tego typu co Murnau VII A, Woldenberg II C, Neubrandenburg II E, Gross Born II

D, Sandbostel 92, Dössel, Hadamar XII B itd. Według danych zawartych w „Małej

Encyklopedii Wojskowej” (tom II), na początku 1941 roku zgrupowano w tych obozach prawie

Page 43: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

43

19 tysięcy oficerów i około 133 tysiące szeregowych. W 1944 roku liczba jeńców wojennych

wzrosła o blisko 17 tysięcy wziętych do niewoli powstańców warszawskich. Większość

„weilburczyków” trafiła w 1940 roku do Oflagu II C w Woldenbergu. Był to ogromny obóz.

Sześć i pół tysiąca jeńców wtłoczono do baraków, z których każdy musiał pomieścić

trzystu ludzi; odebrano im buty, a dano drewniane chodaki; odebrano pasy, zaostrzono

przepisy; listy musiały być pisane na specjalnych blankietach obozowych. Cenzura Abwehry

uważnie kontrolowała przesyłki wychodzące i przychodzące. Już nie mogło być mowy o

wysyłaniu do kraju powielaczowych kartek z programami jenieckich wieczorów artystycznych.

Nie oznacza to, że życie kulturalne zamarło. Wręcz przeciwnie, coraz bujniej się rozwijało i to

we wszystkich trzech obozach. Oficerowie - naukowcy organizowali wykłady; oficerowie -

reżyserzy pracowali z oficerami - aktorami nad wystawianiem sztuk w obozowym teatrze

dramatycznym; plastycy przygotowywali kukiełki dla teatrzyku lalek; oficerowie - muzycy

organizowali jenieckie orkiestry i chóry z udziałem solistów; oficerowie - poligloci prowadzili

kursy nauki języków obcych; pracownia plastyczna wykonywała drzeworyty i grafiki, nie

złamali piór literaci i dziennikarze pisujący do obozowych gazetek. W codziennym, tak bardzo

potrzebnym, jenieckim życiu kulturalno - oświatowym tkwili i działali niestrudzenie ludzie o

głośnych i znanych nazwiskach: w Murnau reżyser Leon Schiller, osadzony tutaj w 1944 roku

po powstaniu, kontynuował swą działalność artystyczną z Warszawy; włączył się do prac

jenieckiego teatru, który działał już od 1940 roku ; był prowadzony przez reżysera -

inscenizatora Jerzego Starzyńskiego w Arnswalde II B dziennikarz Marek Sadzewicz

redagował pismo „Za drutami”, a wśród współpracowników znaleźli się oficerowie - pisarz

Leon Kruczkowski i Adam Rapacki; w Woldenbergu ożywioną działalność prowadziła grupa

literacka „Zaułek literacki” z Andrzejem Nowickim, Henrykiem Rostworowskim, Edwardem

Fiszerem i innymi, w życiu muzycznym czynny był m. in. dyrygent Stanisław Gajdeczka,

muzycy ppor. Adam Landy i Jerzy Młodziejowski, w życiu naukowym archeolog prof.

Kazimierz Michałowski, architekt prof. Jerzy Hryniewiecki; w Gross Born - Wiesław Mirecki,

młody wówczas aktor, twórca „połączonych teatrów jenieckich”, i artysta plastyk Jan

Zamojski; w Neubrandenburgu - reżyser Stanisław Wolicki oraz Kazimierz Rusinek, publicysta

i działacz PPS, który we wrześniu 1939 roku organizował z robotników gdyńskich oddziały

Czerwonych Kosynierów, wywieziony później do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, i

wielu innych.

W obozach jenieckich działały również podziemne organizacje wojskowe, skupiające

przede wszystkim oficerów zawodowych, którzy tworzyli plutony szturmowe; nawiązano

kontakty organizacyjne z konspiracją na terenie Generalnej Guberni, przy czym łączność (wg

Adama Kowalczyka i Zygmunta Ziółka) z Komendą Główną AK i Londynem utrzymywano

nie tylko za pośrednictwem kolejarzy, lecz przede wszystkim drogą radiową za pomocą

szyfrów (np. do Oflagu II C przemycono radiostację nadawczo - odbiorczą, która

funkcjonowała do 1945 roku); intensywnie szkolono się i przygotowywano do obrony na

wypadek, gdyby ze strony hitlerowców zaistniały jakiekolwiek próby likwidowania obozów i

wymordowania jeńców.

W tym burzliwym, a zarazem skomplikowanym, jawnym i konspiracyjnym życiu

obozowym piosenka nie zaginęła. Nie zawsze była to piosenka oryginalna, niekiedy mieliśmy

do czynienia z adaptacją znanej sprzed wojny, niekiedy rodziła się w obozie jedynie muzyka

do tekstu literackiego napisanego dawniej, lecz zawierającego silny ładunek uczuciowy,

patriotyczny. Taką właśnie niezwykłą karierę zrobił w Woldenbergu wzruszający „Walczyk

Warszawy” pióra Jerzego Jurandota, do którego oficer - jeniec Leon Rzewuski skomponował

w obozie melodię. Tu też, korzystając z nut opracowanych przez kompozytora i jeniecką

Page 44: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

44

pracownię graficzną, a wydrukowanych za zgodą polskiego komendanta obozu płk. I. Misiąga

i za zezwoleniem niemieckich władz wojskowych w drukarni F. W. Gadow und Sohn w

Hildburghausen, chór pod dyrekcją znanego już w latach trzydziestych dyrygenta i

kompozytora Lecha Karola Bursy rozpowszechniał „Walczyka” wśród ponad sześciotysięcznej

rzeszy oficerów zawodowych, oficerów rezerwy, podoficerów i szeregowych.

Ten walczyk to walczyk Warszawy,

Ten walc się urodził w Warszawie,

Po ulicach się włóczył

I Warszawy się uczył

Od królewskich łabędzi na stawie.

Zadumał się w sercu Warszawy

Nad dawnych jej dziejów pamięcią,

Westchnął cicho i szczerze

Przed Nieznanym Żołnierzem

I niziutko pokłonił się Księciu...

Walczyk podbił serca żołnierskie, „trafił w klimat panujący wówczas w oflagu”,

wyrażał w słowach i melodii wszystkie uczucia ludzi przebywających lata całe za drutami,

tęskniących do rodzin, do Warszawy i „stron ojczystych”. Ta sylwestrowa noc 1942 roku, kiedy

z prowizorycznej scenki ppor. rez. Jerzy Michałowski, niezawodny i ogromnie lubiany solista

obozowego teatrzyku, śpiewał po raz pierwszy przy dźwiękach fortepianu „Walczyka”, zapadła

byłym jeńcom na zawsze w pamięć. Wpisywali do swych pamiętników i notesów słowa z takim

samym zapałem, jak notowali w jakiś czas potem tekst innej, tym razem pełnej humoru i

zawadiackiej piosenki por. Witolda Pełza, do słów por. Romana Bojarskiego, „Raz na wozie -

raz pod wozem”:

Że bywasz raz na wozie, raz pod wozem i na wozie znów,

taki już żołnierza los.

Dlatego zawsze w najgorszej biedzie

z nieszczęścia swego śmiej się w głos...

Były jeniec wojenny Wiktor Ziemiński, przytaczając w swych wspomnieniach słowa

piosenki Bojarskiego, pisze na s. 147: „Może te, w oryginale zacytowane, słowa piosenki,

wydadzą się czytelnikowi dzisiaj - ot jak większość tekstów piosenek - sentymentalne, a nawet

naiwne, ale wówczas w obozie była to poezja w pełnym tego słowa znaczeniu”.

Życie muzyczne, literackie, kulturalno - oświatowe jest cechą charakterystyczną

wszystkich niemal obozów jenieckich. W Murnau powstał 60 - osobowy chór, a jego

współzałożyciel Franciszek Janicki z Leszkiem Rezlerem i Alim Jankowskim prowadzili także

mały zespół orkiestry symfonicznej. Podobnie w Rottenburgu nad Fuldą, w obozie IX C,. mały

zespół muzyczny i chór rewelersów. W mieszczącym się w górach Harzu obozie XI B na

programy pierwszych organizowanych ta koncertów składały się: duet fortepianowy - por. por.

Witold Pelz, Leon Rzewuski, piosenki - kpt. Tadeusz Kuryłowicz, duet harmonistów - Jasieński

i Kleczewski, konferansjerka - Wojciech Trojanowski, znany przed wojną sprawozdawca

sportowy. W rewii sylwestrowej „Nabrać tchu”, wystawionej w 1940/1941 roku w Hadamarze

XII B, prezentowano m. in. orkiestrę jazzową pod kierownictwem por. Kaznowskiego, chór

rewelersów, balet „Violetta” pod kierunkiem por. Zb. Janaszka, piosenki śpiewał ppor.

Page 45: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

45

Wojtyński, monologi wygłaszał ppor. Hamburger, zaś konferansjerkę prowadził rotmistrz

Bilwirz.

W 1944 roku - jak wspomina Stefan Majchrowski w książce „Za drutami Murnau” -

,,[...] z grupą jeńców, powstańców warszawskich, przybyli znani już kompozytorzy, muzycy,

dyrygenci. Przybyli bracia Markowscy: Andrzej Markowski był autorem popularnych piosenek

warszawskich z okresu okupacji. Obaj wzięli udział w życiu muzycznym obozu. Z Murnau wiąże

się nazwisko niejednego wybitnego muzyka czasów powojennych. W Murnau do końca

rozbrzmiewała muzyka, gdy za ścianą - za drutami - prawdziwy świat o niej zapomniał.”

Dodatkowe, mało znane szczegóły z życia obozu II C przynosi relacja Witolda Pelza,

kompozytora muzyki do wspomnianej już piosenki „Raz na wozie - raz pod wozem”. W oflagu

tym skupiło się szczególnie liczne grono utalentowanych muzyków. Prócz wymienionych już

wcześniej: Stanisława Gajdeczki i Lecha Bursy oraz Jana Landego i Leona Rzewuskiego, życie

muzyczne organizowali: dr Jerzy Młodziejowski, kompozytor, skrzypek, dyrygent i krytyk

muzyczny, który w obozie skomponował m. in. utwór orkiestrowy pt. „Elegia fantastyczna na

spalony dwór w Czambrowie” oraz utwór wokalno - instrumentalny „Legenda o Janosikowej

sławie, miłości i śmierci” do słów K. Tetmajera; pianista i akompaniator ppor. Adam Landy,

prof. dr Józef Kołaczkowski, dyrygent chórów kpt. Sauter, zawodowi dyrygenci orkiestr

wojskowych kpt. kpt. Józef Klonowski i Jan Skonieczko i wielu innych. Działając w obozowej

Komisji Kultury organizowali konkursy muzyki poważnej, muzyki lekkiej i piosenek,

przygotowywali repertuar dla chóru i orkiestry, urządzali koncerty muzyki chopinowskiej

(koncert e - moll był powtarzany aż dziesięciokrotnie) i opracowywali muzycznie programy

teatru obozowego, który wystawiał w tym czasie wiele sztuk i montaży. Właśnie w

Woldenbergu m. in. została napisana przez „Spółkę Autorską” komedia muzyczna „Jajko

Kolumba”, do której muzykę skomponował Stanisław Gajdeczka i która z dużym

powodzeniem i w doborowej obsadzie wystawiana była w 1946 roku na scenie Teatru Starego

w Krakowie; tu także zaprezentowano w czasie Świąt Bożego Narodzenia „Pastorałkę

obozową”, ukazującą życie jeńców wojennych, do której wykorzystano znany materiał

muzyczny z jasełek Lucjana Rydla „Betlejem polskie”. Wreszcie w obozie narodziła się bardzo

popularna do dzisiaj piosenka „Ania”:

Pułk wyruszył w pole,

Zapłakała Ania,

Bośmy coraz dalej

Stali od Poznania.

Długie były marsze

Krótkie wojowanie,

Z dalekiej kwatery

Pozdrawiałem Anię...

Narodzinom „Ani” patronował także Oflag II C w Woldenbergu. Ogłoszony tutaj pod

koniec 1943 roku konkurs na słowa piosenki żołnierskiej zakończył się sukcesem młodego

poety, podporucznika Edwarda Fiszera, popularnego po wojnie autora nie tylko piosenek

wojskowych. Drugi konkurs dla kompozytorów miał zdecydować o melodii do „Ani”. Jury

wytypowało dwie kompozycje: Leona Rzewuskiego oraz Emila Rybkowskiego. Ale jenieckie

audytorium, które przybyło na specjalny koncert, by posłuchać obu piosenek w instrumentacji

Stanisława Gajdeczki, było w swej opinii jednoznaczne i laur pierwszeństwa przyznało „Ani”

z muzyką Emila Rybkowskiego. Piosenka miała rytm marsza, była dziarska, prawdziwie

Page 46: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

46

wojskowa. Jej melodia, w połączeniu ze słowami, wyrażała to, co czuli wszyscy jeńcy:

nadzieję, że rychło skończy się obozowa wędrówka, że niebawem znowu „dziewczęta i

żołnierze będą razem na kwaterze” w wolnym od wroga kraju.

Już żadna inna późniejsza piosenka nie zrobiła takiej kariery. „Ania” stanowiła więc

jak gdyby ostatnią kartę w rozdziale o jenieckich piosenkach, które w ciągu długich sześciu lat

rozbrzmiewały w czasie przeróżnych „Rewii”, „Wesołych wieczorów”, „Obozowych szopek”,

„Pastorałek” i „Czarnych kaw przy piwie”. Omówione w tym szkicu z konieczności ogromnie

pobieżnie, czekają nadal na swego dziejopisa. Warte są tego, ponieważ stanowią bardzo

interesujący dział w historii polskiej piosenki żołnierskiej.

Page 47: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

47

Page 48: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

48

Page 49: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

49

ROZSZUMIAŁY SIĘ WIERZBY1

słowa: Roman Ślęzak

muzyka: wg pierwszej części rosyjskiego marsza

Wasyla Iwanowicza Agapkina „Pożegnanie Słowianki”

Rozszumiały się wierzby płaczące

Rozpłakała się dziewczyna w głos;

Od łez oczy podniosła świecące

Na żołnierski, na twardy, srogi los.

1 www.antologia.jedrusie.org/42_Rozszumialy_sie_wierzby.mp3

Page 50: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

50

Nie ślijcie wierzby nam

Żalu - co serce rwie,

Nie płacz dziewczyno z bram

Bo na wojence nie jest źle.

Do tańca grają nam

Armaty, stali szczęk

Śmierć kosi niby łan

Lecz my nie wiemy co to lęk.

Błoto, deszcz, czy słoneczna spiekota

Zawsze słychać miarowy, równy krok

To maszeruje szara piechota

Na ustach śpiew, pogodna twarz, wesoły wzrok.

Nie ślijcie wierzby nam...

ROZSZUMIAŁY SIĘ WIERZBY PŁACZĄCE

słowa: wg. Romana Ślęzaka

Rozszumiały się wierzby płaczące,

Rozpłakała się dziewczyna w głos,

Od łez oczy podniosła błyszczące,

Na żołnierski, na twardy życia los.

Nie szumcie wierzby nam

Żalu, co serce rwie,

Nie płacz dziewczyno nam

Bo w partyzantce nie jest źle.

Do tańca grają nam

Bergmany, visów szczęk, (Granaty, stenów szczęk)

Śmierć kosi, niby łan,

Lecz my nie znamy, co to lęk.

Błoto, deszcz, czy słoneczna spiekota,

Zawsze słychać miarowy, równy krok,

Maszeruje ta leśna piechota,

Na ustach śpiew, spokojna twarz, pogodny wzrok.

I choć droga się nasza nie kończy,

Choć nie wiemy, gdzie wędrówki kres,

Ale pewni jesteśmy zwycięstwa,

Bo przelano już tyle krwi i łez.

Nie szumcie wierzby nam...

Page 51: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

51

Powstała w okresie poprzedzającym wybuch drugiej wojny światowej. Słowa napisał

Roman Ślęzak do zaadaptowanej przez siebie pierwszej części marsza „Pożegnanie

Słowianki”, skomponowanego w 1912 roku przed pierwszą wojną światową przez rosyjskiego

kompozytora W. Agapkina. Zaliczana jest do tych wyjątkowych piosenek wojskowych, które

przeszły do historii polskiej pieśni wojennej nie jako utwór żołnierski, lecz jako typowo

partyzancki. Geneza „Rozszumiały się wierzby” była dotąd zagadką, nie znaliśmy również

zupełnie biografii autora tekstu, Romana Ślęzaka.

Opieraliśmy się jedynie na przesłankach, które prowadziły często do błędnych

wniosków. Dopiero obecnie uzyskane informacje pozwoliły mi dotrzeć do Niska, gdzie autor

„Wierzb” mieszkał przez wiele lat i tam na miejscu uzyskać od nauczycieli Liceum

Ogólnokształcącego, a przede wszystkim od Heleny Ślęzakowej, żony Romana Ślęzaka,

wiarogodne relacje na temat rodowodu piosenki i biografii jej autora. Okoliczności

towarzyszące powstaniu piosenki omówiłem we wstępie do tego rozdziału.

Tu podaję jedynie życiorys autora.

Roman Ślęzak urodził się 20 lutego 1909 roku w Baranowie Sandomierskim n. Wisłą,

w powiecie tarnobrzeskim. Do szkoły powszechnej uczęszczał w rodzinnym miasteczku.

Pochodził z biednej rodziny chłopskiej. Świadectwo dojrzałości otrzymał w 1929 roku kończąc

seminarium nauczycielskie w Rudniku n. Sanem. Został nauczycielem śpiewu i muzyki.

W latach trzydziestych objął posadę w Szkole Podoficerskiej dla Małoletnich nr 3 w

Nisku, mieście powiatowym położonym nad Sanem. W szkole prowadził zajęcia z muzyki.

Współpracował również z miejscowymi zespołami amatorskimi i szkolnymi. W 1937

roku napisał na użytek Szkoły Podoficerskiej dla Małoletnich piosenkę „Rozszumiały się

wierzby”, która w latach wojny przekształciła się w pieśń partyzancką, i która przysporzyła mu

wiele sławy. Podczas okupacji mieszkał w Nisku. Był członkiem podziemnej organizacji

nauczycielskiej TON i prowadził zajęcia na tajnych kompletach nauczania. Od 1 września 1945

roku uczył w Państwowym Gimnazjum, przekształconym w latach późniejszych w Państwowe

Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Czarnieckiego. Współpracował z harcerstwem,

opiekował się szkolnym chórem i orkiestrą, dla których pisał piosenki i opracowywał utwory

muzyczne. W 1952 roku ukończył studia zaoczne na wydziale biologii Państwowej Wyższej

Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. 1 września 1952 roku objął dyrekcją liceum. Pełnił tę

funkcję ponad 15 lat, zapisując się w pamięci pedagogów i uczniów jako doskonały

administrator, współinicjator przebudowy i rozbudowy gmachu szkolnego, a szczególnie jako

lubiany przez młodzież nauczyciel.

Zmarł w pełni sił 2 lipca 1968 roku w Nisku. Na jego grobie przyjaciele i uczniowie

zasadzili wierzbę płaczącą. Warto dodać, że dziedziniec Liceum Ogólnokształcącego jest

również obsadzony wierzbami na pamiątkę, że w tej szkole uczył autor pieśni partyzanckiej

„Rozszumiały się wierzby”. Oryginalny tekst piosenki otrzymałem od Heleny Ślęzakowej z

Niska.

O kompozytorze rosyjskim. W. Agapkinie także do tej pory niczego de wiedzieliśmy.

Jego biografia była zagadką. Szukanie w rosyjskich i radzieckich słownikach muzycznych oraz

encyklopediach nie przynosiło spodziewanych rezultatów. Na żadne wzmianki nie natrafiłem.

Intrygującą nas zagadkę rozwiązał dopiero teraz prof. W. E. Gusiew, radziecki etnograf

i badacz słowiańskiej pieśni partyzanckiej z Leningradu (patrz: bibliografia). W liście z dnia 25

lutego 1974 roku pisze on, że „melodię marsza Pożegnanie Słowianki napisał w 1912 roku

młody wówczas muzykant, trębacz wojskowej orkiestry w mieście Tambowie Wasyl Iwanowicz

Agapkin”, i dalej podaje informacje dotyczące biografii kompozytora.

Page 52: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

52

Wasyl Iwanowicz Agapkin urodził się w styczniu 1884 roku, (ale data ta nie jest pewna)

we wsi Michajłowicze, w guberni Riazańskiej, w rodzinie bezrolnego chłopa. Dzieciństwo

spędził w Astrachaniu. Bardzo wcześnie odumarli go rodzice. Sierotą zaopiekowali się

żołnierze i najpewniej dlatego Agapkin był wychowankiem 308 Astrachańskiego Pułku

Piechoty, uzyskując stopień niższego rangą oficera. Swój marsz „Pożegnanie Słowianki”2

napisał pod wrażeniem wydarzeń wojny bałkańskiej i poświęcił go kobietom Słowiankom,

które straciły w niej mężów i synów.

Wtedy właśnie uczył się w Tambowskiej Szkole Muzycznej, po ukończeniu której

został trębaczem solistą w orkiestrze wojskowej Kaukaskiej Dywizji kawalerii, a następnie

pomocnikiem kapelmistrza i wreszcie kapelmistrzem (już po Rewolucji Październikowej).

Melodię skomponowaną wtedy przez niego zaaranżował na orkiestrę dętą kapelmistrz

J. I. Bogoradow. W 1913 roku odbyła się prapremiera utworu w Tambowie, przy czym

W. Agapkin wykonał partię solową na kornecie pistonowym. Marsz zyskał z miejsca niebywałą

popularność i natychmiast wszedł o repertuaru wszystkich orkiestr dętych wielkiej Rosji, a sam

Agapkin do końca życia pozostał już dyrygentem orkiestr wojskowych. To on właśnie w dniu

pogrzebu Włodzimierza Lenina (22 stycznia 1924 roku) jako kapelmistrz szedł na czele

orkiestry, która grała marsze żałobne. To on właśnie kierował orkiestrą podczas parady wojsk

radzieckich na Placu Czerwonym w Moskwie w dniu 7 listopada 1941 roku. To on wreszcie

był tym, który stroił kuranty na wieży moskiewskiego Kremla. Mimo takiej popularności, ani

w dokumentach archiwalnych, ani w słownikach muzycznych rosyjskich i radzieckich nie

zachowała się o nim żadna wzmianka. Nieznana jest także dokładna data jego śmierci.

Wiadomo tylko, że oprócz „Pożegnania Słowianki” skomponował jeszcze walca

zatytułowanego „Sierotka”, który jest wspomnieniem z jego sierocego dzieciństwa. Jak podaje

prof. W. E. Gusiew, na podstawie wspomnień kolegów Agapkina ukazał się dopiero niedawno,

po raz pierwszy w Związku Radzieckim, artykuł biograficzny pióra G. Nagornyja pt.

„Pożegnanie Słowianki” (patrz: „Muzycznaja Żyzń", nr 3 z 1974 roku, s. 4 - 5).

Dane biograficzne o Wasylu Iwanowiczu Agapkinie, kompozytorze niezwykle

popularnej melodii, drukujemy w Polsce również po raz pierwszy.

2 www.antologia.jedrusie.org/85_Pozegnanie_slowianki.mp3

Page 53: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

53

POŻEGNANIE UŁANA3

autor i kompozytor dotąd nieznani

3 www.antologia.jedrusie.org/46_Pozegnanie_ulana.mp3

Page 54: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

54

Tam w pękach bzu, gdzie altana,

Żegnało dziewczę ułana.

Żegnaj dziewczyno kochana,

Idę na krwawy, na bój.

Zdobędę wrogów sztandary,

Zagrają sławę fanfary,

Tylko dochowaj mi wiary,

Wrócę do ciebie, jam twój.

A gdy nie wrócę, znajdziesz w polu mój grób,

Pierwej niż z tobą, jam z ojczyzną brał ślub,

Podaj mi usta, bo już czas wsiąść na koń,

Trąbka wzywa pod broń!

Szable w dłoń! Wroga goń!

Szarża! Jak wicher mkną konie,

Padł młody ułan na błonie,

W oczach zwycięstwo mu płonie,

Ojczyźnie daje swą krew.

Tam w pękach bzu, przy altanie.

Zrywa się ciche szlochanie.

Nie czekaj dziewczę ułana,

Ułan nie wróci na zew.

Znajdziesz tam w polu z brzozy krzyż, z piasku grób,

To dla ojczyzny, jak graniczny tkwi słup,

Tam ukochany rycerz twój trzyma straż,

Otrzyj łzy, osusz twarz.

Z jego krwi Polskę masz!

Piosenka nieznanego autora i kompozytora. Napisana została prawdopodobnie jeszcze

przed I wojną światową. Zapomniana zupełnie w okresie międzywojennym, odżyła na nowo w

1939 roku. Przez wszystkie następne lata wojny, szczególnie zaś w 1943 - 1945, cieszyła się

dużą popularnością w oddziałach partyzanckich.

Śpiewano ją w Armii Krajowej, Armii Ludowej i Batalionach Chłopskich. Po

zakończeniu wojny drukowana była wielokrotnie w broszurkach, sprzedawanych przez

ulicznych śpiewaków, m.in. w zbiorku „16 piosenek Warszawy”, niestety z błędami.

Zamieszczam tekst według wersji przekazanych przez Jana Mękwińskiego, Stefana Mroza i

przez grupę byłych „Jędrusiów”.

Page 55: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

55

ŚWIAT CAŁY ŚPI SPOKOJNIE

autor i kompozytor dotąd nieznani

Świat cały śpi spokojnie

i wcale o tym nie wie,

że nie jest tak na wojnie,

jak jest w żołnierskim śpiewie.

Że nie jest tak na wojnie,

jak jest w żołnierskim śpiewie.

Z piosenek - nasze życie

wesołym śmiechem tryska,

lecz żołnierz tęskni skrycie,

gdy mu się przyjrzeć z bliska.

Lecz żołnierz tęskni skrycie,

gdy mu się przyjrzeć z bliska.

Wojenka - cudna pani,

tak życie nam umila,

że krew swą mamy dla niej,

a piosnkę dla cywila.

Że krew swą mamy dla niej,

Page 56: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

56

a piosnkę dla cywila.

Piosenka brzmi tak ładnie

i wcale się nie skarży,

gdy piechur w boju padnie,

lub ułan zginie w szarży.

Gdy piechur w boju padnie,

lub ułan zginie w szarży.

Wojenka - cudna pani,

żołnierzy swych nie pieści,

jak kulą go nie zrani,

to zgubi gdzieś bez wieści.

Jak kulą go nie zrani,

to zgubi gdzieś bez wieści.

I różą na koszuli

żołnierska krew zakwitnie

i ziemia go przytuli,

bo zginął - jak żył - w bitwie.

I ziemia go przytuli,

bo zginął - jak żył - w bitwie.

A my tej cudnej pani,

co leje krew obficie

jesteśmy ślubowani na śmierć,

na całe życie.

Jesteśmy ślubowani,

na śmierć, na całe życie.

Ta bezimienna piosenka pochodzi z lat 1914 - 1918. Znane są obecnie dwie jej melodie:

marszowa i w rytmie walczyka. W 1939 roku i w latach następnych spopularyzowali ją

uczestnicy kampanii wrześniowej. Była śpiewana w jednostkach Ludowego Wojska Polskiego

w ZSRR i w kraju, w oddziałach partyzanckich. Stanisław Truszkowski w wydanych w 1968

r. „Partyzanckich wspomnieniach” pisze, że np. w kompanii AK dowodzonej przez ppor.

„Licho” - Stanisława Szabunię, uważano piosenkę za utwór „czysto leśny”.

Byli partyzanci: Stanisław Dąbrowa - Kostka i Zbigniew Orliński podają, że piosenka

cieszyła się ogromną popularnością w oddziałach na Rzeszowszczyźnie, Podkarpaciu i

Zamojszczyźnie, przy czym niektóre zwrotki aktualizowano i dostosowywano do charakteru

leśnych zgrupowań. Na początku 1944 roku opublikowano jej fragmenty, połączone ze

zwrotkami z piosenki K. Makuszyńskiego „Największy pan na ziemi”, w wydanym w Moskwie

„Śpiewniku żołnierza polskiego”.

Pełny tekst przekazał mi Jerzy Wieczorkiewicz. Słowa podyktował mu jeniec - żołnierz

z 18 pp. leg. przebywający z nim w październiku 1939 roku w niemieckim areszcie w

Ozorkowie opodal Łodzi.

Page 57: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

57

ROZSTANIE

słowa: Lucyna Romanowska

muzyka: kompozytor nie zidentyfikowany

Page 58: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

58

Widzę nasze rozstanie w tamtą wrześniową noc

Rąk ostatnim podaniem podarowaną moc.

Nie wiem jaka samotność, jaki cień na mnie padł,

Nikt nie mówi do mnie - lecz odtąd

Szepcę wciąż ku tobie przez świat:

Idę, idę ciągle w twoją stronę

Przez gościńce nie zmierzone,

Przesmykami polnych dróg.

Idę - nie liczone mijam lata,

Aby gdzieś na końcu świata

Stanąć wreszcie u twych stóp.

Wiatr liście targa - na niebie chmury lodowe,

Pochylam odkrytą głowę w zamęty burz i huk!

Wiem, że znajdę cię wśród dróg miliony

Choćby świat był nieskończony,

Nieskończony tak jak Bóg!

Page 59: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

59

Lećcie białe gołębie w wichru okrężny świst,

Nieście wśród niebnych głębin mój niepisany list,

Niebo już odtajało, wiosny otwarte dnie,

Ze skrzydeł swych śnieżno białych

Otrząśnijcie tam słowa me, że -

Idę, idę ciągle w twoją stronę...

Jest to jedna z tych nielicznych piosenek, które powstawały bezpośrednio po wrześniu

1939 roku. Autorką słów była Lucyna Romanowska (w „Radio – Informatorze” z roku 1939

na s. 58 podano imię Lucjana), popularna przed wojną śpiewaczka i piosenkarka. Występowała

z dużym powodzeniem nie tylko na scenie, lecz również w programach „Polskiego Radia” z

recitalami, a jej pięknie brzmiący sopran zyskiwał uznanie u słuchaczy.

W latach okupacji była żołnierzem Armii Krajowej, brała udział w powstaniu

warszawskim. Po wojnie osiadła w Londynie, tam zmarła na serce. Napisaną przez nią piosenkę

śpiewał po raz pierwszy Stanisław Pieczora, wówczas ppor. wojskowej służby zdrowia, który

po kampanii wrześniowej znalazł się w obozie internowanych na Litwie. Nie mamy na razie

pewności, kto skomponował melodię. Istnieją jedynie supozycje. Jedne wskazują na autorkę

tekstu, inne na Jana Markowskiego, ps. „Jerzy Molicki”.

Piosenka z miejsca zyskała sympatię przebywających w obozie wojskowych. Wielu z

nich później przedostało się z Litwy na Zachód i utwór Romanowskiej upowszechniło w

Polskich Siłach Zbrojnych. Rozstanie cieszyło się również dużą popularnością wśród żołnierzy

polskich przebywających w Związku Radzieckim i wchodzących w skład tworzącego się II

Korpusu. Na ogół jednak już oni nie znali nazwiska autorki ulubionej piosenki.

Piotr Medyna, opisując w swych wspomnieniach pt. „Do Polski” przez cały świat

przybycie Korpusu do Iraku, wzmiankuje, że wszystkim najbardziej podobała się właśnie

śpiewana przez nich piosenka „Idę, ciągle idę w twoją stronę”, której autorką podobno była

„[...] żona jednego z naszych żołnierzy, szukająca swego męża po krajach Europy i Azji”.

Autor wspomnień, wydanych w 1970 roku, nie był, jak się okazuje, daleki od prawdy.

Tekst, nuty i informacje o autorce otrzymałem od Wandy Swaczynowej, byłego żołnierza

Brygady Karpackiej.

Page 60: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

60

WOJENKA4

słowa: autorzy dotąd nieznani melodia ludowa

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani,

Że na ciebie idą, że na ciebie idą

Chłopcy malowani?

Że na ciebie idą, że na ciebie idą

Chłopcy malowani?

Chłopcy malowani, sami wybierani,

Wojenko, wojenko, wojenko, wojenko,

Cóżeś ty za pani?

Wojenko, wojenko, wojenko, wojenko,

Cóżeś ty za pani?

Na wojence ładnie, kto Boga uprosi -

Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają.

Pan Bóg kule nosi.

Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają,

Pan Bóg kule nosi.

Maszeruje wiara, pot się krwawy leje,

Raz, dwa, stąpaj, bracie, raz, dwa, stąpaj, bracie,

To tak Polska grzeje.

Raz, dwa, stąpaj, bracie, raz, dwa, stąpaj, bracie,

To tak Polska grzeje.

Wojenko, wojenko, markietanko szańca,

Kogo ty pokochasz, kogo ty pokochasz,

Jeśli nie powstańca? Kogo ty pokochasz,

Kogo ty pokochasz, Jeśli nie powstańca?

Jeśli nie powstańca, jeśli nie piechura -

4 www.antologia.jedrusie.org/11_Wojenko_wojenko.mp3

Page 61: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

61

Choć za tobą idzie, choć za tobą idzie

Uskrzydlona chmura.

Choć za tobą idzie, choć za tobą idzie

Uskrzydlona chmura.

Uskrzydloną chmurą leci wojsko górą –

Ty jednak oddałaś, ty jednak oddałaś

Serce nam, piechurom.

Ty jednak oddałaś, ty jednak oddałaś

Serce nam, piechurom.

Wojenko, wojenko, co za moc jest w tobie,

Komu każesz - wstanie, komu każesz - wstanie,

Choćby spał już w grobie.

Komu każesz - wstanie, komu każesz - wstanie,

Choćby spał już w grobie.

Choćby spał już w grobie snem nieprzebudzonym,

Wstanie i podąży, wstanie i podąży

Za swym batalionem.

Wstanie i podąży, wstanie i podąży

Za swym batalionem.

Powstała w sierpniu 1917 roku w 3 pułku piechoty legionowej i została zatytułowana

„Legun na wojence”. Autora nie znamy, melodia jest ludowa. Piosenkę drukowano bardzo

często. W 1939 roku przypomniano ją w III tomie „Wojennej pieśni polskiej”. W lipcu 1943

roku ukazał się w Warszawie konspiracyjny „Śpiewnik domowy”, w którym wydrukowano

prawie całkowicie nowy tekst „Wojenki”, zachowując z pierwowzoru jedynie pierwsze

zwrotki.

Autor nie został dotąd zidentyfikowany. Melodię „Wojenki” wykorzystał również

bezimienny twórca piosenki partyzanckiej „Lesie, polski lesie”, rozpowszechnionej

szczególnie w 1943/1944 roku na Kielecczyźnie i w Łódzkiem. Tekst opublikowany tutaj

pochodzi ze „Śpiewnika domowego”.

Page 62: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

62

PRZYBYLI POWSTAŃCY

słowa: Leon Pasternak

na melodię: Przybyli ułani pod okienko

Przybyli powstańcy pod okienko,

Przybyli powstańcy pod okienko,

Stukają, pukają, puść panienko,

Stukają, pukają, puść panienko.

O Boże, a cóż to za wojacy?

O Boże, a cóż to za wojacy?

Otwieraj, nie bój się, my Polacy,

Otwieraj, nie bój się, my Polacy.

Przyszliśmy napoić nasze konie,

Przyszliśmy napoić nasze konie,

Za nami powstańców pełne błonie,

Za nami powstańców pełne błonie.

O rety, a dokąd Bóg prowadzi?

O rety, a dokąd Bóg prowadzi?

Niemiaszków napotkać byśmy radzi,

Niemiaszków napotkać byśmy radzi.

Page 63: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

63

Za pruskie obozy i za brankę,

Za pruskie obozy i za brankę,

Spotkamy się jeszcze z panem Frankiem,

Spotkamy się jeszcze z panem Frankiem.

Będziemy szczęśliwi, radzi wielce,

Będziemy szczęśliwi, radzi wielce,

Pogadać z Göringiem i z Goebbelsem,

Pogadać z Göringiem i z Goebbelsem.

A z wszystkich ta będzie rzecz najlepsza,

A z wszystkich ta będzie rzecz najlepsza.

Gdy złapiem Hitlera, tego wieprza,

Gdy złapiem Hitlera, tego wieprza.

I wspomną znów Grunwald te szubrawce,

I wspomną znów Grunwald te szubrawce,

Odbijem im Polskę raz na zawsze,

Odbijem im Polskę raz na zawsze.

A wtedy powrócim pełni sławy,

A wtedy powrócim pełni sławy,

Nad Wisłę, bez Niemców, do Warszawy,

Nad Wisłę, bez Niemców, do Warszawy!

Na naszą niewolę jedna rada,

Na naszą niewolę jedna rada,

Wypędzić Prusaka, wygnać Szwaba,

Wypędzić Prusaka, wygnać Szwaba.

Gąszczami, lasami, ścieżką polną,

Gąszczami, lasami, ścieżką polną,

Idziemy wywalczyć Polskę Wolną,

Idziemy wywalczyć Polskę Wolną!

Jej geneza jest podobna do okupacyjnej wersji „Wojenki”. Pierwotny tekst, pióra

Feliksa Gwiżdża, powstał prawdopodobnie w 1912 roku i nosił tytuł „Piosenka czwartego

szwadronu”. W latach walk o niepodległość, kiedy to jej autor znalazł się w szeregach 4 pułku

piechoty Legionów, zyskała szczególny rozgłos jako piosenka Czwartaków. Po pierwszej

wojnie światowej znaliśmy ją pt. „Przybyli ułani pod okienko”. Była wówczas powszechnie

śpiewana i dosyć często drukowana, zwłaszcza w śpiewnikach szkolnych.

W roku 1943 zamieszczono anonimowo pięć zwrotek piosenki na łamach

konspiracyjnego „Śpiewnika domowego” i opatrzono tytułem „Przybyli ułani”. W roku 1942

przebywający w Związku Radzieckim poeta Leon Pasternak napisał siedem nowych,

aktualnych zwrotek i dał piosence tytuł „Przybyli powstańce”.

Page 64: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

64

Z dawnego tekstu Przybyli ułani pod okienko zachował jedynie cztery pierwsze strofy,

zamieniając w nich słowa „ułani” na „powstańce”. W sumie piosenka liczy obecnie jedenaście

zwrotek.

Podaję ją za wydanym w 1944 roku „Śpiewnikiem żołnierza polskiego”.

Page 65: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

65

O, MÓJ ROZMARYNIE5 (Rozmaryn)

słowa: Wacław Denhoff - Czarnocki i autorzy nieznani

melodia ludowa

O, mój rozmarynie, rozwijaj się,

o, mój rozmarynie, rozwijaj się,

pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, zapytam się,

pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, zapytam się.

A jak mi odpowie - nie kocham cię,

a jak mi odpowie - nie kocham cię,

ułani werbują, strzelcy maszerują, zaciągnę się,

ułani werbują, strzelcy maszerują, zaciągnę się.

Dadzą mi buciki z ostrogami,

dadzą mi buciki z ostrogami,

i siwy kabacik, i siwy kabacik, z wyłogami,

i siwy kabacik, i siwy kabacik, z wyłogami.

Dadzą mi konika cisawego,

dadzą mi konika cisawego,

i ostrą szabelkę, i ostrą szabelkę, do boku mego,

i ostrą szabelkę, i ostrą szabelkę, do boku mego.

5 www.antologia.jedrusie.org/51_O_moj_rozmarynie.mp3

Page 66: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

66

Dadzą mi uniform popielaty,

dadzą mi uniform popielaty,

ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił, do swojej chaty,

ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił, do swojej chaty.

Dadzą mi manierkę z gorzałczyną,

dadzą mi manierkę z gorzałczyną,

ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił za dziewczyną,

ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił za dziewczyną.

A kiedy już wyjdę na wiarusa,

a kiedy już wyjdę na wiarusa,

pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, po całusa,

pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, po całusa.

A gdy mi odpowie - nie wydam się,

a gdy mi odpowie - nie wydam się,

hej, tam kule świszczą i bagnety błyszczą, poświęcę się,

hej, tam kule świszczą i bagnety błyszczą, poświęcę się.

Pójdziemy z okopów na bagnety,

pójdziemy z okopów na bagnety,

bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie pocałuje,

ale nie ty,

bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie pocałuje,

ale nie ty.

A gdy mnie przyniosą z raną w boku,

a gdy mnie przyniosą z raną w boku,

wtedy pożałujesz, wtedy pożałujesz, z łezką w oku,

wtedy pożałujesz, wtedy pożałujesz, z łezką w oku.

Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,

za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,

za naszą niewolę, za nasze kajdany, za wylane łzy,

za naszą niewolę, za nasze kajdany, za wylane łzy.

Rozpowszechniła się w czasie I wojny światowej. Nie znany nam autor przerobił ją

podobno na użytek Legionów z sześciozwrotkowej piosenki ludowej. Siódmą, ósmą i dziewiątą

dopisał później poeta legionowy Wacław Denhoff - Czarnocki i w tej wersji była publikowana

w III tomie Wojennej pieśni polskiej.

Denhoff - Czarnocki urodził się 5 listopada 1894 roku w Warszawie. Po ukończeniu

szkoły średniej rozpoczął studia medyczne na uniwersytecie w Lozannie. Wrócił do kraju z

chwilą wybuchu wojny, by wstąpić do I Brygady Legionów. Był dowódcą kompanii. 15

sierpnia 1915 roku, w stopniu podporucznika, odkomenderowany został na tyły do pracy w

POW. Pełnił funkcję komendanta tej organizacji w Piotrkowie, na Kujawach, w obwodzie

Page 67: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

67

warszawskim i w okręgu Lublin. Po wojnie przez jakiś czas służył jeszcze w 65 pp. Ze względu

na zły stan zdrowia musiał opuścić szeregi wojskowe.

Leczenie w Zakopanem i Rajczy nie powstrzymało rozwijającej się choroby. Kapitan

Denhoff - Czarnocki zmarł 11 kwietnia 1927 roku w Bydgoszczy.

W dorobku miał wiele wierszy i piosenek żołnierskich, ongiś cieszących się dużą

popularnością, a dziś prawie zupełnie zapomnianych. Najdłużej żyła, wzbogacona przez niego

o nowe strofy, piosenka „O, mój rozmarynie”. W 1943 roku trafiła na karty podziemnego

wydawnictwa „Śpiewnik domowy”, śpiewano ją w oddziałach partyzanckich i wojskowych.

Przeglądając ostatnio stare wydawnictwa muzyczne sprzed I wojny światowej i z lat 1914 -

1918, udostępnione mi przez Tadeusza Dobrzyńskiego z Łodzi, natrafiłem na nuty, wydane

nakładem warszawskiej firmy B. Rudzkiego, pt. „Pianista w salonie”, zbiór ulubionych

utworów ułatwionych przez prof. L. Chojeckiego. Druk pochodzi z okresu, gdy Warszawa

znajdowała się w rękach Prusaków. Na ostatniej stronicy wydawca zamieścił spis, obejmujący

ponad sto przeróżnych utworów, które ukazały się w cyklu „Pianista w salonie” i które

„ułatwił” (opracował, względnie zaaranżował) Leon Chojecki.

W wykazie tym figurują także jego oryginalne kompozycje. Pod nr 87 znalazłem

piosenkę „O, mój rozmarynie”. Czy ta wzmianka może być wskazówką prowadzącą do

„odkrycia” zapomnianego kompozytora owej piosenki żołnierskiej, której melodia uchodziła

dotąd za ludową? Leon Chojecki - kompozytor, nauczyciel, krytyk muzyczny i wydawca, był

absolwentem Konserwatorium Warszawskiego.

Urodził się w 1858 roku na Ukrainie, zmarł 19 listopada 1931 roku w Warszawie. Dla

kultury zasłużył się powołaniem do życia „Stowarzyszenia Wydawniczego Zjednoczonych

Muzyków” oraz założeniem w 1899 roku wydawnictwa nutowego „Meloman”, które od 1903

roku, już jako miesięcznik literacko - muzyczny „Nowości Muzyczne”, przetrwało do wybuchu

I wojny światowej. Poza tym publikował w czasopismach sprawozdania z życia muzycznego

Warszawy i był autorem wydawnictw książkowych traktujących o muzyce.

W wydawnictwie Gebethnera i Wolffa ukazał się w jego opracowaniu Zbiór

celniejszych melodii narodowych polskich, żołnierskich i ludowych. Wiele kompozycji

własnych i opracowań polskich pieśni ludowych na fortepian ogłosił na łamach „Melomana” i

„Nowości Muzycznych”.

***

Istnieje jeszcze jedna zwrotka nieujęta przez T. Szewerę. zapewne ze względu na

cenzurę, jest ona jednak powszechnie znana:

Dadzą mi szkaplerzyk z Matką Boską

Dadzą mi szkaplerzyk z Matką Boską

Żeby mnie broniła,

Żeby mnie broniła

Tam pod Moskwą.

(przyp. wyd IV)

Page 68: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

68

MASZERUJĄ STRZELCY, MASZERUJĄ

słowa i muzyka: Leon Łuskino

Nie noszą lampasów, lecz szary ich strój,

Nie noszą ni srebra, ni złota,

Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój,

Piechota, ta szara piechota.

Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój,

Piechota, ta szara piechota.

Maszerują strzelcy, maszerują,

Karabiny błyszczą, szary strój,

A przed nimi drzewce salutują,

Bo za naszą Polskę idą w bój!

Page 69: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

69

*

Idą, a w słońcu kołysze się stal,

Dziewczęta zerkają zza płota,

A oczy ich dumnie utkwione są w dal,

Piechota, ta szara piechota.

A oczy ich dumnie utkwione są w dal,

Piechota, ta szara piechota.

Maszerują strzelcy, maszerują...

*

Nie grają im surmy, nie huczy im róg,

A śmierć im pod stopy się miota,

Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój:

Piechota, ta szara piechota.

Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój:

Piechota, ta szara piechota.

Maszerują strzelcy, maszerują...

Powstała w 1918 roku i jest zaliczana do najbardziej popularnych piosenek żołnierskich

z lat międzywojennych i kampanii wrześniowej. Znana była również pod tytułami „Piechota”

oraz „Ta szara piechota”. Autora i kompozytora nie udało się dotąd zidentyfikować. Opierając

się na rozmaitych źródłach z lat 1915 - 1939 i na publikacjach po II wojnie światowej,

zaznaczyłem w pierwszym wydaniu antologii, że piosenka jest dziełem bezimiennego twórcy.

Czytelnicy, a zwłaszcza Zbigniew Cieślikowski z Warszawy i Aleksandra Zasuszanka -

Dobrowolska z Kielc, pomogli mi ustalić, kto napisał tekst i melodię. Słowa ułożył i opracował

muzykę Leon Łuskino, uczestnik walk Legionów, później zawodowy oficer Wojska Polskiego.

Potwierdzenie znajdujemy w książce S. Łozy „Czy wiesz kto to jest?”, wydanej w 1938 roku

przez Główną Księgarnię Wojskową w Warszawie. Informując o działalności

niepodległościowej płk. Leona Łuskino autor zaznacza, że jest on twórcą „wielu piosenek i

wierszy, m. in. „Nie nosim wyłogów i szary nasz strój”.

Urodził się 4 lutego 1872 roku w Chęcinach pod Kielcami. Gimnazjum kończył w

Kielcach. Szlify oficera zawodowego zdobył w 1892 roku w Odessie, gdzie uczęszczał do

szkoły wojskowej.

Następnie służył w armii carskiej, brał udział w wojnie japońsko - rosyjskiej, był

również uczestnikiem I wojny światowej. W latach rewolucji pełnił funkcję referenta spraw

wojskowych w polskim przedstawicielstwie w Petersburgu. Po powrocie do kraju objął

stanowisko z-cy szefa Departamentu Personalnego w Ministerstwie Spraw Wojskowych,

później przeszedł do Oddziału V Sztabu Generalnego. Przez jakiś czas kierował również

Biurem Filmowym w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Do 1938 roku mieszkał w

Warszawie. Po przejściu na emeryturę wyjechał, prawdopodobnie tuż przed wybuchem II

wojny, w strony rodzinne.

Zmarł podczas okupacji.

Page 70: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

70

Leon Łuskino był wszechstronnie uzdolniony. Grał doskonale na fortepianie, śpiewał,

recytował i pisał. Jego piosenki bardzo często trafiały do repertuaru Hanki Ordonówny. Mimo

że zyskiwały dużą popularność, nie przywiązywał do nich większej wagi. Był urodzonym

wojskowym, zapalonym „piechocińcem”. Tak więc - mam nadzieję - przywrócone zostało

wreszcie autorstwo piosence, która przez bez mała pięćdziesiąt lat uchodziła za anonimową. W

czasie II wojny światowej wykorzystano jej melodię do wielu nowych piosenek partyzanckich,

żołnierskich, powstańczych i jenieckich.

Tak właśnie powstała piosenka „Niesiemy ofiarę”6 śpiewana w oddziale „Jędrusiów”;

w Batalionach Chłopskich popularność zdobyły wersje: „Maszerują chłopcy”, „Na niebie

wolności” i „Nie nosim mundurów, cywilny nasz strój”, ta ostatnia drukowana w zbiorku

„Pieśni oddziałów partyzanckich Zamojszczyzny”; w jednostkach 3 Lubelskiej Dyw. Piech.

Armii Krajowej ułożono na tę melodię „Marsz Trzeciej Dywizji”; w Ludowym Wojsku

Polskim śpiewano „Gdy na wojnę szedłem”; w kraju i na Zachodzie znana była piosenka

„Żadna siła z ziemi nas nie zetrze”, poświęcona Brygadzie Strzelców Karpackich. Powstała w

Warszawie. Jej tekst podpisany pseudonimem „Śpiewak” (krył się za nim pisarz Jerzy

Zagórski) został opublikowany w 1940/1941 roku w konspiracyjnej „Antologii poezji

współczesnej” opracowanej przez „Narcyza Kwiatka''.

W 1942 roku przedrukowano tę Antologię w Glasgow w Wielkiej Brytanii; z powstania

warszawskiego znamy „Marsz robotników Elektrowni”, zaś z obozu jeńców „Hej,

maszerujemy po obozie”.

Zamieszczam tekst wydrukowany w 1943 roku w „Śpiewniku domowym” pt.

„Piechota”. W 1970 roku ukazała się nakładem MON pięknie wydana antologia wierszy i

pieśni żołnierskich pt. „Poeci żołnierzom 1410 - 1945”. Zamieszczono w niej bezimiennie

utwór „Piechota” według tekstu wydrukowanego przez K. Hławiczkę, „75 polskich pieśni

marszowych” (Katowice 1935).

Tekst ten w stosunku co drukowanego w „Śpiewniku domowym” różni się jedynie w

refrenie dwiema linijkami: „Maszerują chłopcy, maszerują” oraz „a przed nimi drzewa

salutują”.

6 www.antologia.jedrusie.org/04_Niesiemy_ofiare.mp3

Page 71: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

71

MASZERUJĄ CHŁOPCY, MASZERUJĄ

słowa: autor dotąd nieznany

muzyka: Mieczysław Kozar - Słobódzki

Page 72: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

72

Maszerują chłopcy, maszerują,

młodość z nimi idzie w krok.

Niebo błękitne, niebo pogodne,

od łanów idą zapachy miodne,

jabłonie strojne w kwiat.

Od piosnek echo idzie po gaju,

dzwoni srebrzyście fala ruczaju,

śmieje się cały świat.

Maszerują chłopcy, maszerują:

„Raz, dwa, trzy, cztery; raz, dwa, trzy!”

Maszerują chłopcy, maszerują,

miłość z nimi idzie w krok.

Śmieją się dziewcząt usta czerwone,

złocą się jasnych włosów korony,

noc idzie, z nocą czar.

Sad stary szepce coś tajemniczo:

„Bierz pocałunki, wszak ich nie liczą,

bierz, póki w sercu żar.”

Maszerują chłopcy, maszerują,

„Raz, dwa, trzy, cztery; raz, dwa, trzy!”

Page 73: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

73

Maszerują chłopcy, maszerują,

śmierć za nimi idzie w krok.

Hej, tam za górą słychać strzały,

pada z jabłoni okwiat biały,

krew rdzawi się u stóp.

Hej, tam za górą słychać jęki,

czerwonych maków więdną pęki

rzucone w świeży grób.

Maszerują chłopcy, maszerują:

,,Raz, dwa, trzy, cztery; raz, dwa, trzy!”

Kiedy piosenka powstała, dokładnie nie wiemy. Należy przypuszczać, że jej geneza

wiąże się z pierwszą wojną światową i Legionami. Do takiego domysłu skłania data druku nut,

które ukazywały się w cyklu „Żołnierska dola” w wydawnictwie B. Rudzkiego w Warszawie.

Były to lata 1918 - 1921. W tym cyklu wydał również swoje kompozycje Mieczysław Kozar -

Słobódzki, wśród nich „Bajki” („Pomnę dzieciństwa sny niewysłowne”), „Wieczorny apel”

(„Wieczorny apel trąbią już, dobranoc wam żołnierze”), „Białe róże” i wreszcie „Maszerują

chłopcy, maszerują”. Kilka taktów początkowych i końcowych (w każdej zwrotce) brzmi

identycznie jak melodia „Piechoty” („Maszerują strzelcy, maszerują”).

Może to było powodem, że wielokrotnie utożsamiano te dwa utwory. Lecz mimo że

mają wspólny wstępny i końcowy motyw muzyczny, tekstem różnią się diametralnie. Kto

napisał słowa do „Maszerują chłopcy, maszerują”, dotąd nie ustaliłem. To pewne, że ta dawna

piosenka odrodziła się w 1939 roku i później, w latach okupacji hitlerowskiej, w niektórych

regionach kraju cieszyła się wzięciem u partyzantów.

Teksty, niekiedy dość znacznie odbiegające od oryginału, otrzymałem z Białostockiego,

Rzeszowskiego i Kieleckiego. W „Pieśniach Wiejskiego Uniwersytetu Orkanowego” Zofia

Solarzowa publikuje słowa piosenki obok innych „leśnych i konspiracyjnych” z lat II wojny i

zaznacza, że słuchacze Uniwersytetu nauczyli się jej od „pani Mihułowicz w Seminarium w

Sandomierzu”.

Page 74: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

74

ROZKWITAŁY PĄKI BIAŁYCH RÓŻ7

słowa: Jan Lankau, Kazimierz Wroczyński

muzyka: Mieczysław Kozar - Słobódzki i autor nieznany

Rozkwitały pąki białych róż,

Wróć, Jasieńku, z tej wojenki wróć,

Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat,

Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat.

Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat,

Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat.

7 www.antologia.jedrusie.org/73_Rozkwitaly_paki_bialych_roz.mp3

Page 75: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

75

Kładłam ja ci idącemu w bój,

Białą różę za karabin twój,

Nimeś odszedł, Jasiuleńku, stąd,

Nimeś próg przestąpił, kwiat na ziemi zwiądł.

Nimeś odszedł, Jasiuleńku, stąd,

Nimeś próg przestąpił, kwiat na ziemi zwiądł.

Ponad stepem nieprzejrzana mgła,

Wiatr w burzanach cichuteńko łka,

Przyszła zima, opadł róży kwiat,

Poszedł w świat Jasieńko, zginął za nim ślad.

Przyszła zima, opadł róży kwiat,

Poszedł w świat Jasieńko, zginął za nim ślad.

Już przekwitły pęki białych róż,

Przeszło lato, jesień, zima już,

Cóż ci teraz dam, Jasieńku, hej,

Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny swej.

Cóż ci teraz dam, Jasieńku, hej,

Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny swej.

Jasieńkowi nic nie trzeba już,

Bo mu kwitną pęki białych róż;

Tam pod jarem, gdzie w wojence padł,

Wyrósł na mogile białej róży kwiat.

Tam pod jarem, gdzie w wojence padł,

Wyrósł na mogile białej róży kwiat.

Nie rozpaczaj, lube dziewczę, nie,

W polskiej ziemi nie będzie mu źle,

Policzony będzie trud i znój,

Za Ojczyznę poległ ukochany twój.

Policzony będzie trud i znój,

Za Ojczyznę poległ ukochany twój.

Jak większość piosenek śpiewanych przez Wojsko Polskie w dwudziestoleciu

międzywojennym i w czasie kampanii 1939, tak i ta pochodzi z czasów I wojny światowej.

Powstała na kanwie starej piosenki ludowej. Witold Zechenter w książce „Upływa szybko

życie” (s. 366) podaje, że napisał ją poeta młodopolski, dziennikarz i historyk sztuki, Jan

Lankau z Krakowa. W późniejszym okresie do tekstu włączono także zwrotki z podobnej

piosenki pt. „Białe róże”, pióra poety Kazimierza Wroczyńskiego, napisanej najprawdo-

podobniej w roku 1918.

Już w 1919 piosenka została wydana nakładem księgarni muzycznej B. Rudzkiego w

Warszawie, w cyklu „Żołnierska dola”. Melodię do „Białych róż” Wroczyńskiego

skomponował Mieczysław Kozar - Słobódzki.

Autor piosenki urodził się 27 lutego 1883 roku w Warszawie. Działalność literacko -

artystyczną rozpoczął w 1911 roku. Współpracował głównie z teatrami. Po I wojnie światowej

Page 76: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

76

był kierownikiem literackim kabaretu „Czarny Kot” w Warszawie, następnie objął dyrekcję

Teatru Miejskiego w Łodzi.

Tę funkcję pełnił do września 1939 roku. Zmarł w Warszawie w 1957 r. Do „Białych

róż” skomponowano trzy, bardzo do siebie podobne, melodie. Autorem dwóch był poeta,

kompozytor i żołnierz mjr Bogusław Szul - Skjoldkrona, trzecią zaś, tę najbardziej znaną,

właśnie Kozar - Słobódzki.

W latach 1939-1945 śpiewano ją powszechnie w Wojsku Polskim na Wschodzie i na

Zachodzie oraz w kraju, gdzie została opublikowana w konspiracyjnym „Śpiewniku

domowym”. Nieznany autor dopisał wówczas jeszcze jedną, dodatkową zwrotkę.

Melodię piosenki wykorzystywano również do nowych pieśni partyzanckich, m. in.

Weronika Wilbik - Jagusztynowa ps. „Hanka”, kryjąc się pod pseudonimem literackim

„Płomień”, napisała piosenkę „Zaszumiały złote łany” dla Batalionów Chłopskich na

Rzeszowszczyźnie. Po II wojnie „Białe róże” doczekały się przedruków, m. in. zamieszczono

je w zbiorku „Żołnierska rzecz” (1965 r.), a ostatnio w antologii wierszy i pieśni żołnierskich

„Poeci żołnierzom 1410-1945”.

Tu zamieszczam tekst piosenki ogłoszony drukiem w „Śpiewniku domowym”,

Warszawa, lipiec 1944 r.

Page 77: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

77

BIAŁE RÓŻE

słowa: Kazimierz Wroczyński

muzyka: Mieczysław Kozar - Słobódzki

Rozkwitały pąki białych róż.

Wróć Jasieńku, ach z wojenki wróć!

Wróć! pocałuj jak za dawnych lat,

Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat!

Wróć! pocałuj jak za dawnych lat,

Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat.

Przekwitały pąki białych róż.

Przeszło lato, jesień, zima już.

Cóż ci teraz dam Jasieńku hej,

Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny twej

Cóż ci teraz dam Jasieńku hej,

Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny twej

Page 78: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

78

Jasieńkowi nic nie potrza już,

Bo mu kwitną nowe pąki róż,

Tam nad jarem, gdzie w wojence padł

Rozkwitł u mogiły białej róży kwiat.

Tam nad jarem, gdzie w wojence padł

Rozkwitł u mogiły białej róży kwiat.

Właściwy tekst pióra Kazimierza Wroczyńskiego z muzyką Mieczysława Kozar -

Słobódzkiego. ukazał się drukiem w cyklu „Żołnierska dola” w 1919 roku nakładem firmy

muzycznej B. Rudzkiego w Warszawie.

Egzemplarz nut z 1919 roku udostępnił mi Aleksander Jasiński z Radomska.

Page 79: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

79

DO POLSKIEJ DYWIZJI

słowa: autor dotąd nieznany melodia ludowa

Do Polskiej Dywizji

Wojska zaciągają, wojska zaciągają.

Niejednej dziewczynie,

Niejednej kochance

Serce zasmucają, serce zasmucają.

Nie smuć się, dziewczyno,

Nie smuć sama siebie, nie smuć sama siebie.

Ja za roczek, za dwa,

Ja za roczek, za dwa,

Powrócę do ciebie, powrócę do ciebie.

A jak nie powrócę,

Będę listy pisał, będę listy pisał,

Ty będziesz czytała,

Ty będziesz płakała,

Ja nie będę słyszał, ja nie będę słyszał.

Wyszłam na wzgóreczek,

Skąd ułani jadą, skąd ułani jadą,

Spod mego Jasieńka,

Spod mego kochanka,

Konika prowadzą, konika prowadzą.

Page 80: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

80

Idzie konik, idzie,

Żałobą okryty, żałobą okryty.

Pewnie mój Jasieńko,

Pewnie mój kochanek,

Na wojnie zabity, na wojnie zabity.

Zabili, zabili

Niemcy - wojownicy, Niemcy - wojownicy.

I go pochowali I go pochowali

Na polskiej granicy, na polskiej granicy.

Na polskiej granicy

Murawa zielona, murawa zielona,

A na tej murawie,

A na tej zielonej

Chorągiew czerwona, chorągiew czerwona.

A na tej chorągwi

Litery pisane, litery pisane,

O moim Jasieńku,

O moim kochanku,

Pieśni są śpiewane, pieśni są śpiewane.

Rodowodu tej piosenki należy szukać w bezimiennej twórczości ludowej. Pierwotny jej

tytuł brzmiał „Nie smuć się, dziewczyno”. W czasie I wojny światowej znana była pt. „Do

polskiego wojska”. Zapomniana w okresie międzywojennym, rozpowszechniła się ponownie

w 1943 roku wśród żołnierzy I Dywizji Wojska Polskiego w Sielcach nad Oką.

Poza zmianą tytułu i aktualizacją niektórych tylko słów, śpiewano ją w wersji dawnej.

Drukowana była na początku 1944 roku w „Śpiewniku żołnierza polskiego”, który został

wydany w Moskwie staraniem Związku Patriotów Polskich.

Podaję tekst za tym wydaniem.

Page 81: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

81

MADELON8

słowa: autor nieznany melodia francuska: Camille Robert

8 www.antologia.jedrusie.org/74_La_Madelon.mp3

Page 82: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

82

Gdy po ćwiczeniach wolny mamy czas,

A do dzieweczki aż się serce rwie,

W skraju doliny, gdzie się kończy las,

Stoi gospoda - „Pod Strzelcem” się zwie.

Jest tam dziewczę ładne, młode,

Śmigłe jak motyla lot,

Oczy jej są iskier pełne,

Zwą ją wszyscy Madelon.

W snach widzimy ją,

W dzień budzi serca żar,

Bo to jest Madelon,

To miłość i czar.

Gdy Madelon do stołu nam podaje,

Spokoju nie da nigdy gości rój,

I każdy szepcze w uszko słodkie baje,

I każdy szepcze na sposób swój.

Bo Madelon jest dla nas tak łaskawa,

Że choć uszczypniesz, lub pogłaszczesz ją,

Nie gniewa się, śmiech jej obroną całą,

Madelon, Madelon, Madelon.

*

Choć w domu każdy ma po bogdance,

Która nas czeka długi wojny czas,

Lecz daleko, by szepnąć kochance

O ciężkich trudach, co czekają nas.

Licząc dni rozłąki naszej,

Czując miłość w sercu swem,

Co chcieli powiedzieć Hali

Idą wyznać Madelon.

W kąciku całus brzmi,

A jej wciąż szepcze on,

Halę musisz mi Przypomnieć, Madelon.

Gdy Madelon do stołu nam podaje…

Popularna piosenka francuska z czasów I wojny światowej, przełożona na język polski.

Autora przekładu nie zdołałem do tej pory zidentyfikować. Przywędrowała do nas w 1919 roku

wraz z oddziałami gen. Józefa Hallera. W czasie II wojny śpiewały ją przede wszystkim

oddziały Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Znana była także w niektórych oddziałach

partyzanckich walczących w kraju.

Jej melodię wykorzystał ppor. Jan Landy, komponując muzykę do piosenki „Daleka

droga” napisanej w 1940 roku przez Andrzeja Nowickiego i Henryka Rostworowskiego w

obozie jeńców wojennych w Weilburgu. Zamieszczam tekst wydrukowany w zbiorze

Stanisława Poznańskiego - Poźniaka „Pieśni polskie”, który wydano w Brunszwiku w 1945

roku.

Page 83: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

83

Uzupełnienia do piosenki nadesłała Zofia Boguszewska z Warszawy. Przedstawiając

dzieje literacko - muzycznego teatru „Qui Pro Quo” w latach 1919 - 1931 w książce „Moja

Warszawka” (Filmowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1957), Kazimierz Krukowski

wspomina, że w repertuarze przez jakiś czas obowiązkowo musiały być najbardziej popularne

piosenki legionowe i żołnierskie tego rodzaju, co „O, mój rozmarynie” lub „Rozkwitały pąki

białych róż”. Podaje przy tym na s. 73 następującą informację: „Także Madelon zyskała stałe,

honorowe obywatelstwo na scenie”.

Wolny przekład Tuwima, w którym z oryginalnego tekstu pozostało słowo „Madelon”,

to prawdziwa perełka literackiej piosenki”. Po tym stwierdzeniu cytuje refren, którego dotąd

nie zauważyłem w żadnym ze znanych mi zapisów tekstowych „Madelon”:

Dwie panie mam i walczę dla ich chwały,

kochanki dwie.

To Francja i Madelon.

Każda z nich to miłość, skarb mój cały, za tę miłość płacę krwią.

Francja swą wdzięczność niech mi da za męstwo

i złoty krzyż, co pierś ustroi mą.

Usta zaś niech mi da za zwycięstwo

Madelon! Madelon! Madelon!

Wiemy, że narodzinom wielu piosenek żołnierskich patronowały kabarety literackie i

teatrzyki tego rodzaju, co „Momus”, „Czarny Kot”, „Miraż” czy właśnie „Qui - Pro Quo”,

których działalność przypadła na lata wojenne 1914-1920. Na ich scenach prezentowano po raz

pierwszy „Białe róże” Kozar - Słobódzkiego, „Szumiały mu echa kawiarni” Jerzego

Boczkowskiego i „Wizję szyldwacha” ze słowami Stanisława Ratolda.

Być może, że „Madelon” Juliana Tuwima nie ma nic wspólnego z piosenką

hallerczyków. Ale może być również i tak, że wzmianka z książki Kazimierza Krukowskiego

naprowadza na właściwy trop, gdzie należy szukać genezy polskiej wersji „Madelon” i kto był

jej autorem.

Bez względu na rezultat dalszych poszukiwań, drukuję te informacje jako ciekawy

przyczynek do dziejów naszej piosenki.

Page 84: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

84

SWEET MARY

(wersja śpiewana w Wojsku Polskim)

autor słów polskich dotąd nieznany melodia angielska

Page 85: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

85

Sweet Mary, ma cheri,

Sweet Mary, ma cheri,

Kocham twe bezcenne łzy - ta ra ra ram.

Gdy huk dział, gdy huk dział,

Z dala brzmiał, z dala brzmiał,

Myśmy bronić ojczyzny szli - ta ra ra ram.

Czemu serce tak mocno ci bije,

Gdy medalik mi wkładasz na szyję,

Sweet Mary, sweet Mary,

Powiedz mi, ach, powiedz mi,

Czemu ręka ci drży,

Sweet Mary.

Gdy pułk nasz stawał do apelu,

A trębacz pobudkę swą grał, a trębacz grał.

Z wojny tej, z wojny złej,

Wszak nie wróci wielu, wielu z nas.

Słońce zachodzi i kwitnie maj,

To dla żołnierzy gdy wzywa kraj,

To dla żołnierzy na krwawy, krwawy bój,

Każdy ma w oczach obraz twój.

Sweet Mary, ma cheri.

Page 86: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

86

Polska wersja starej angielskiej piosenki żołnierskiej, pochodząca z czasów pierwszej

wojny światowej. W okresie międzywojennym znano ją pt. Gdy pułk nasz staje do apelu. W

latach ostatniej wojny szczególną popularnością cieszyła się wśród żołnierzy jednostek

polskich w Szkocji.

Rozpowszechniła się również w kraju, w oddziałach partyzanckich jako „Rose Mary”

(Roz - Mari). Teksty śpiewane przez partyzantów przekazali mi: Irena Dębowska, Józef Knapik

- „Rysa”, Jan Mękwiński, Mieczysław Kozak, Stefan Mróz, Zbigniew Pawlikowski - „Mimi”,

i Józef Szelest - „Roman”.

Drukowano ją m. in. w „Pieśniach polskich” wydanych w Brunszwiku w 1945 roku.

Tę właśnie wersję podaję za wymienioną publikacją.

Page 87: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

87

GDY PUŁK NASZ STAJE DO APELU

(jedna z wersji śpiewanych przez partyzantów)

Page 88: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

88

Gdy pułk nasz staje do apelu,

A trębacz pobudkę nam gra, a trębacz gra.

Z wojny tej, z wojny złej,

Nie powróci wielu z nas, wielu z nas.

Słońce nam świeci i kwitnie maj,

Idą żołnierze bo wzywa kraj,

Idą żołnierze na krwawy święty bój,

Każdy z nas w oczach ma obraz twój.

Rozmari, Rozmari,

Rozmari, Rozmari,

Kocham twoje bezcenne łzy, bezcenne łzy.

Gdy huk dział, gdy huk dział

Z dala grzmiał, z dala grzmiał,

Myśmy bronić ojczyzny szli, bronić szli.

Czemu serce tak mocno ci bije,

Kiedy stena mi wkładasz na szyję?

Rozmari, Rozmari,

Rozmari, Rozmari,

Powiedz mi, ach powiedz mi,

Czemu ręka twa drży?

Rozmari!

Page 89: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

89

Jest to jedna z wersji „Sweet Mary”, śpiewana w oddziałach partyzanckich na terenie

całego okupowanego kraju. Tekst uległ niewielkim zmianom, natomiast zdecydowanie

zmieniony został układ muzyczny piosenki. W niektórych rejonach dopisywano nowe zwrotki,

jak np. na Zamojszczyźnie.

W Kieleckiem zamiast „kiedy stena mi wkładasz na szyję” śpiewano „gdy medalik mi

wkładasz na szyję”. Tekst pochodzi ze zbiorów własnych.

Wersję z Rzeszowskiego udostępnił mi Stanisław Dąbrowa - Kostka, tekst śpiewany w

oddziale partyzanckim „Podkowy” - por. Tadeusza Kuncewicza na Zamojszczyźnie,

otrzymałem od Zbigniewa Orlińskiego - „Sławiana”.

Page 90: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

90

NAJWYŻSZE ODZNACZENIE

słowa i muzyka: Adam Kowalski

Ordery, krzyże, medale,

Brązowe, srebrne i złote,

Wspaniale, ale nie trwale

Wieńczą żołnierzy za cnotę.

Wspaniale, ale nie trwale

Wieńczą żołnierzy za cnotę.

Dlatego jest we zwyczaju

I być nie może inaczej,

Że tylko cnoty najwyższe

Drewnianym krzyżem się znaczy.

Że tylko cnoty najwyższe

Drewnianym krzyżem się znaczy.

Choć sosna kruchsza od złota,

I blaskiem takim nie pała,

Z sosnowych jednak krzyżyków,

Wieczysta jaśnieje chwała.

Z sosnowych jednak krzyżyków,

Wieczysta jaśnieje chwała.

Page 91: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

91

Autorem i kompozytorem piosenki był Adam Kowalski. Napisał ją w kilka lat po

pierwszej wojnie światowej i opublikował w zbiorze „100 pieśni żołnierskich”. Urodził się w

Rzeszowie 23 grudnia 1896 roku. Był wnukiem powstańca 1863 roku, Józefa Kowalskiego,

rolnika z zawodu. Po ukończeniu szkoły powszechnej i wydziałowej wstąpił do seminarium

nauczycielskiego. W roku 1912 zaciągnął się w szeregi „Strzelca”, gdzie pierwsze żołnierskie

kroki stawiał pod rozkazami swego rówieśnika, ucznia 6 klasy gimnazjum, Lisa - Kuli.

Na wojnę wyruszył w sierpniu 1914 roku wraz z 2 kompanią rzeszowską Legionów pod

dowództwem Bolesławicza. Jako poeta zadebiutował na froncie. Pierwszy jego wiersz powstał

w 1915 roku w okopach. Był już wówczas kapralem. W bitwie pod Krzywopłotami został

ciężko ranny. Podczas rekonwalescencji w szpitalu legionowym przygotował się do matury,

którą zdał w maju 1915 roku. Ale ze służby wojskowej nie wycofał się. Początkowo widzimy

go w oddziałach pomocniczych I Brygady.

W maju 1916 roku przeszedł do 3 pp Legionów i brał udział w walkach tego pułku nad

Styrem i Stochodem. Tam też zachorował na tyfus plamisty. Po wyleczeniu wrócił do służby

wojskowej, awansował na plutonowego, a następnie na sierżanta. W tym czasie napisał wiele

wierszy i piosenek związanych tematycznie z życiem żołnierza na froncie. Po kryzysie

przysięgowym został internowany w Huszt, a następnie wcielony do armii austriackiej i

wysłany na front włoski. W 1918 roku wstąpił do wojska polskiego i poświęcił się całkowicie

pracy nad oświatą żołnierza.

Był założycielem Uniwersytetu Żołnierskiego w Grodnie, pełnił funkcję szefa

oświatowego 2 Armii, kierował kursami metodyczno - oświatowymi dla oficerów w Wilnie.

Jednocześnie redagował pismo poświęcone problemom obrony państwa „Reduta”. Przez jakiś

czas kierował referatem oświatowym w MS Wojskowych, a następnie, już w randze kapitana,

objął naczelną redakcję „Żołnierza Polskiego”. Był także redaktorem „Polski Zbrojnej”. Pisał

bardzo dużo. Jego piosenki zdobywały sobie ogromną popularność.

Zebrał je w tomach „Lutnia w tornistrze” oraz „100 pieśni żołnierskich”. Wyjątkowe

miejsce w latach międzywojennych uzyskały: „Miało matka trzech synów” i „Morze, nasze

morze”. Po kampanii wrześniowej znalazł się na terenie obozu internowanych w Balš, w

Rumunii, skąd dotarł do Wielkiej Brytanii. W Balš napisał sławną „Modlitwę obozową”.

Wszystkie swoje piosenki i wiersze wojenne zebrał w tomiku „Kierunek Wisła”, który wydał

w 1943 roku.

Zmarł po wojnie w Edynburgu, w 1947 roku.

Piosenka jego pióra „Najwyższe odznaczenie”, którą napisał podczas I wojny, nie

zyskała większej popularności w okresie międzywojennym. Przypomniano ją dopiero w latach

wojny i okupacji. Była jedną z czołowych piosenek grupy dywersyjno - partyzanckiej „Orlicza”

- Stefana Franaszczuka w Obwodzie AK Sandomierz. Partyzanci znali ją pt. „Ordery, krzyże,

medale”. Tekst śpiewany przez nich w 1943 roku przekazał mi Zbigniew Pawlikowski ps.

„Mimi”. Odbiega on już nieco od oryginału. Tu podaję piosenkę w wersji, w której została

wydrukowana w 1937 roku przez autora w jego zbiorze pieśni żołnierskich.

Notę biograficzną opracowałem na podstawie danych zawartych w książce Karola

Koźmińskiego „Poezja Legjonów”, Warszawa 1936 r.

Page 92: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

92

MORZE, NASZE MORZE9

słowa i muzyka: Adam Kowalski

Chociaż każdy z nas jest młody,

Lecz go starym wilkiem zwą.

My, strażnicy Wielkiej Wody,

Marynarze polscy to.

Morze, nasze morze!

Wiernie ciebie będziem strzec.

Mamy rozkaz cię utrzymać,

Albo na dnie, na dnie twoim

Albo na dnie z honorem lec.

9 www.antologia.jedrusie.org/76_Morze_nasze_morze.mp3

Page 93: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

93

*

Żadna siła, żadna burza

Nie odbierze Gdyni nam.

Własna flota, choć nieduża,

Strzeże czujnie portu bram.

Morze, nasze morze!...

Autorem słów i twórcą melodii był także Adam Kowalski. Napisał piosenkę

prawdopodobnie w okresie przekształcania się wioski rybackiej Gdyni w port handlowy i

wojenny. Drukowana wcześniej na łamach pism, weszła ostatecznie do wydanego w 1937 roku

zbioru „100 pieśni żołnierskich”. Szczególną aktualność zyskała w latach 1938 - 1939, tj. w

okresie zagrożenia Gdańska przez hitlerowców.

Wówczas też poczyniono w pierwotnym tekście drobne zmiany, a Gdynię zastąpiono

Gdańskiem. W latach drugiej wojny światowej korzystano często z jej melodii. W Sielcach nad

Oką ułożono do niej słowa piosenki „Fizylierzy”. W czasie powstania warszawskiego

przerobiono ją na „Miasto, Stare Miasto”, zaś na terenie Iłżeckiego w batalionie partyzanckim

BCh „Ośki” - Jana Sońty napisano nowe słowa do pieśni tego zgrupowania.

Wśród piosenek zgłoszonych w 1944 roku na konkurs tygodnika podziemnego

„Wieści” znalazł się tekst piosenki podpisany godłem „Radło” „Hej, do czynu”, śpiewany

również na nutę „Chociaż każdy z nas jest młody” (są to pierwsze słowa piosenki Adama

Kowalskiego - wyj. T. Sz.).

Po II wojnie na ogół piosenka trafiała do śpiewników bezimiennie. Tak ją wydrukowano

w zbiorku „Niech rozbrzmiewa wolny śpiew”. Zachowano autorstwo w „Żołnierskiej rzeczy”

i w antologii „Poeci żołnierzom”.

Tekst tu zamieszczony pochodzi ze zbioru „100 pieśni żołnierskich”.

Page 94: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

94

SERCE W PLECAKU10

słowa i muzyka: Michał Zieliński

10 www.antologia.jedrusie.org/27_Serce_w_plecaku.mp3

Page 95: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

95

Z piersi młodej się wyrwało,

W wielkim bólu i rozterce

I za wojskiem poleciało,

Zakochane czyjeś serce.

Żołnierz drogą maszerował,

Nad serduszkiem się użalił,

Więc je do plecaka schował

I pomaszerował dalej.

Tę piosenkę, tę jedyną,

Śpiewam dla ciebie dziewczyno,

Może także jest w rozterce

Zakochane twoje serce.

Może beznadziejnie kochasz

I po nocach tęsknisz, szlochasz?

Tę piosenkę, tę jedyną,

Śpiewam dla ciebie dziewczyno.

Poszedł żołnierz na wojenkę

Poprzez góry, lasy, pola

Z śmiercią razem szedł pod rękę,

Taka jest żołnierska dola.

I choć go trapiły wielce,

Kule, gdy szedł do ataku,

Żołnierz śmiał się, bo w plecaku

Miał w zapasie drugie serce.

Tę piosenkę, tę jedyną.

Najpierw był wiersz pod tym samym tytułem. Autor, Michał Zieliński, pochodzący z

Jarosławia, gdzie urodził się 15 listopada 1905 roku, napisał go w 1933 roku na konkurs

ogłoszony przez gazetę „Żołnierz Polski”. Odbywał wówczas służbę wojskową w Truskawcu,

grając w orkiestrze tamtejszej jednostki. Był podoficerem zawodowym.

W mundurze wojskowym przebył kampanię wrześniową, uczestniczył również - jako

żołnierz - w walkach Ludowego Wojska Polskiego. Po zdemobilizowaniu wrócił do rodzinnego

Jarosławia, gdzie przez wiele lat pracował jako wykładowca w Państwowej Szkole Muzycznej.

Zmarł w 1972 roku. Jego wiersz został najpierw wydrukowany w prasie, a następnie

wszedł do wydanego w 1938 roku zbioru „Wiersze żołnierskie”. Od tego momentu rozpoczyna

się dopiero stopniowe narastanie popularności „Serca w plecaku”, które śpiewano na melodię

skomponowaną również przez Michała Zielińskiego. Ale tekst piosenki różnił się już znacznie

od wiersza. Dorobiony został także refren.

Pełną sławę zdobyło „Serce w plecaku” w latach 1939-1945. Śpiewano ją w kraju i za

granicą, w wojsku i w oddziałach partyzanckich, a nawet w więzieniach i w obozach

koncentracyjnych. Rozpowszechniła się również w niektórych obozach jeńców wojennych,

dokąd przynieśli ją pod koniec 1944 roku powstańcy warszawscy. Była wielokrotnie

drukowana w czasie wojny, m. in. w zbiorku „Pieśni zbrojne”, który wydano w Warszawie w

Page 96: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

96

kwietniu 1943 roku staraniem KOPR, w wersji - niestety - nieco zniekształconej w stosunku do

oryginału, a także w zbiorku „Pieśni oddziałów partyzanckich Zamojszczyzny”, gdzie dano jej

tytuł „Z piersi młodej się wyrwało”.

Po wyzwoleniu „Serce w tornistrze” trafiło na łamy zbiorku J. Nowickiej „Pieśni walki

i chwały”, a następnie już jako „Serce w plecaku” drukowano piosenkę w różnych wersjach,

m. in. w „Małym śpiewniku żołnierza polskiego”, „Pieśniarzu polskim”, śpiewnikach „To idzie

młodość” i „Żołnierska rzecz”, zbiorku bardzo popularnych piosenek okupacyjnych „Serce w

plecaku” i ostatnio w antologii „Poeci żołnierzom 1410-1945”, gdzie zamieszczono tekst

autoryzowany przez Michała Zielińskiego.

Page 97: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

97

MARSZ LOTNIKÓW11 (111 - ej Eskadrze Myśliwskiej im. T. Kościuszki)

muzykę opracował Stanisław Latwis wg melodii Marsza Kosynierów z 1791 r

słowa :Aleksandra Zasuszanka

11 www.antologia.jedrusie.org/78_Marsz_Lotnikow.mp3

Page 98: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

98

Page 99: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

99

Lotnik skrzydlaty władca

Świata bez granic,

Ze śmierci drwi, w twarz się życiu głośno śmieje,

Drogę do nieba skraca,

Przestrzeń ma za nic,

Smutki mu z czoła pęd zwieje.

Jak równo silnik gra,

Jak śmiało śmigło tnie,

Już ginie pośród chmur najśmielszych orłów niebotyczny ślad.

Nie straszny mrok i mgła,

Nie straszny wiatr, co dmie,

Jesteśmy od Ikara mędrsi o tysiące lat.

Czasem silnika konie

Ogniem się rozpalą,

Przyczajone śmigło przetnie spadochronu śliską nić.

Męczy się mózg i dłonie,

Serca w piersiach walą.

Bośmy młodzi, chcemy zwycięstw, chcemy żyć!

A jeśli z nas

Ktoś legnie wśród szaleńczych jazd,

Czerwieńszy będzie kwadrat, nasz lotniczy znak.

Znów pełny gaz,

Bo cóż, że spadła któraś z gwiazd,

Gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak.

A tych, co pozostali,

Trwoga nie przenika,

Radość skrzydła nam rozwija,

Nie przeraża z śmigieł krzyż.

Nigdy nie ściennie w dali

Mocny głos silnika. ..

Lecieć, a nie dać się mijać" -

Zawsze wzwyż!

Page 100: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

100

*

Srebrne Kościuszki kosy

Lśnią na maszynie,

Kształt rogatywki na gwiaździstym tle sztandaru.

Łączą się krajów losy

W braterskim czynie,

Krew za krew, naród za naród!

*

Zawrót, korkociąg śmiały I linek wycie

I wyrównanie, aż się zgięły kwiaty jasne.

Krąg ziemi oszalały

Ginie w błękicie.

Pięć części świata za ciasne! (Tę zwrotkę śpiewano zamiast poprzedniej)

Leć w górę znaku nasz,

Nie trzeba wcale słów.

Skrzydlaty klucz do sławy drzwi odmyka,

Orła mamy hart.

My Polski czujna straż,

Husarii dawnej huf.

Nie ścichnie nigdy w dali głos silnika –

Hej, na start!

„Marsz lotników”, znany również pt. „Lotnik skrzydlaty władca świata”, został

napisany w latach międzywojennych. Autorką słów była Aleksandra Agnieszka Zasuszanka

(po mężu Dobrowolska). Urodziła się 7 grudnia 1906 roku w Książu Wielkim w pow.

miechowskim, jako córka Wincentego i Marii Knothe. Ojciec był lekarzem.

Uczęszczała do Gimnazjum im. Królowej Kingi w Kielcach. Po studiach

polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim objęła posadę nauczycielki w II Liceum

Miejskim im. Jana Kochanowskiego w Warszawie. Była entuzjastką lotnictwa, organizowała

w Warszawie szkolne koła LOPP, drukowała artykuły z historii lotnictwa i szybownictwa na

łamach gazet warszawskich i kieleckich (m. in. w „Programie VI Krajowych Zawodów

Szybowcowych” w 1938 roku artykuł pt. „Bilet wizytowy Kielc i ich nadzieje”). Poza tym

współpracowała z radiem, była korektorem literackim księgi pamiątkowej „Ku czci poległych

lotników”, wydanej w 1933 roku z okazji odsłonięcia pomnika Lotnika w Warszawie, wreszcie

pisała wiersze sygnowane początkowo pseudonimem „Agnez”. Losy wojny rzuciły ją do

Francji i Anglii. Pełniła tam funkcję korespondenta (pisała życiorysy polskich lotników

biorących udział w bitwie o Londyn), następnie pracowała w Wydawnictwie Książek

Szkolnych dla młodzieży polskiej przebywającej za granicą i wykładała język polski w Szkole

Morskiej, kierowanej przez kpt. żeglugi wielkiej Karola Olgierda Borchardta12.

12 www.borchardt.com.pl Strona poświęcona Pamięci kpt. Ż.W. K.O. Borchardta

Page 101: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

101

Obecnie wykłada on astronawigację w gdyńskiej Szkole Rybołówstwa Morskiego. Jest

autorem popularnych książek marynistycznych „Znaczy kapitan” i „Krążownik spod

Somosierry” (Zmarł 20 maja 1986 r. w Kamiennej Górze) – przyp. wyd. IV). Aleksandra

Zasuszanka była również matką chrzestną sztandaru polskich lotników, który poprzez kordony

graniczne dotarł z okupowanego kraju na Wyspy Brytyjskie.

Po wojnie osiadła na stałe w Kielcach. Pracuje jako kustosz w Muzeum Świętokrzyskim

(Zmarła 14 stycznia 1989 r. w Kielcach - przyp. wyd. IV). Jej zasługą jest zorganizowanie

trzech muzeów literackich: Sienkiewicza w Oblęgorku, Żeromskiego w Kielcach i

Kochanowskiego w Czarnolesie. Poza tym, jako opiekunka działu etnograficznego (do roku

1957), całe lata gromadziła ginące już relikty kultury ludowej. M. in. we wsi Bieliny, w

zabytkowej chacie z 1794 roku, urządziła punkt etnograficzny.

Tekst „Marsza lotników” napisała w 1930 roku do melodii opracowanej przez por.

pilota Stanisława Latwisa, a pochodzącej z czasów Insurekcji Kościuszkowskiej.

Latwis urodził się w 1905 roku w Kołyszkach. Do gimnazjum uczęszczał w Witebsku.

Marzył o lotnictwie, lecz mimo starań odpadł na komisji. Podjął studia na Uniwersytecie

Wileńskim, jednak szybko przeniósł się do Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie. Na

przełomie lat 1927/1928 został słuchaczem Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie. Jak

podobno mówił - „stąd miał już tylko jeden krok na lotnisko”. I dopiął swego. W 1930 r.

otrzymał skierowanie do 111 Eskadry Samolotów Myśliwskich w 1 Pułku na Okęciu. W jakiś

czas później został instruktorem w Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie.

Zginął śmiercią lotnika 12 maja 1935 roku w czasie lotu instruktażowego wraz z jednym

z elewów CWOL. Jego grób znajduje się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Pierwsze

dwa wydania „Marsza lotników” ukazały się (prawdopodobnie w latach 1931 - 1932) nakładem

prywatnej firmy B. Wierzbickiego w Warszawie. Pieśń harmonizował Feliks Rybicki.

Następnie wydano płytę nakładem firmy „Syrena - Electro” (z towarzyszeniem

orkiestry Syrena - Rekord śpiewał Chór Juranda) oraz kolejne wydania nut nakładem Księgarni

Wydawniczej Arcta. 15 października 1937 roku, w czasie uroczystości związanych z X-leciem

CWOL w Dęblinie, „Marsz lotników” odegrany został po raz pierwszy jako oficjalny „Marsz

Polskiego Lotnictwa”. W czasie powstania warszawskiego w 1944 roku żołnierz zgrupowania

AK „Żaglowiec” na Żoliborzu, pchor. „Zbyszek” - Bronisław Lewandowski dorobił do

fragmentu melodii tej pieśni słowa powstańczego „Marsza Żoliborza”.

Po II wojnie tekst „Marsza lotników” lub jego fragmenty drukowano wielokrotnie w

kraju i za granicą, że przypomnę tylko: „Pilot gwiaździstego znaku” (Awir 1947 i 1948 oraz

Warszawa 1962 i 1970), „Od Ikara do Gagarina” (Warszawa 1961), „Żołnierska rzecz”

(Warszawa 1965), „Kosynierzy Warszawy” (Londyn 1968) i antologia „Poeci żołnierzom”

(Warszawa 1970). Melodię „Marsza” utrwalono również na płycie „Muza”.

Tu podaję tekst z II wydania „Marsza lotników” - Warszawa, około 1931 - 1932 r.,

udostępniony mi przez Aleksandrę Zasuszankę - Dobrowolską.

Page 102: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

102

LOTNICTWO

słowa i muzyka: Adam Kowalski

Hej, ponad góry,

Hej, ponad chmury,

Orłowym lotem pod nieba strop!

Huczniej od grzmotu,

Chyżej od strzały,

Wyżej, po blasków słońca snop!

Polskie skrzydła niezwyciężone.

Godłem nam - królewski ptak.

On nas zawsze wiedzie w górną stronę,

Na słoneczny szlak.

Wyżej, wyżej w podniebne loty,

Ponad szarej ziemi pył,

Stać nas na to, dosyć mamy sił.

Dalej ku słońcu,

Przez chmur tumany.

Jako kamienie rzucone z proc!

Tam nasza przyszłość,

Tam nasza chwała,

Tam nasza wielkość, nasza moc

Polskie skrzydła niezwyciężone

Page 103: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

103

Piosenka pochodząca również z lat międzywojennych, o znacznie mniejszej

popularności niż „Marsz lotników” - „Lotnik, skrzydlaty władca świata”.

Autorem słów i melodii był Adam Kowalski. Zamieścił ją w zbiorze „100 pieśni

żołnierskich”, który wydał w 1937 roku.

Tekst podaję za tą publikacją.

Page 104: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

104

NAJWIĘKSZY PAN NA ZIEMI13

słowa: Kornel Makuszyński

muzyka: kompozytor dotąd nieznany

13 www.antologia.jedrusie.org/79_Najwiekszy_pan_na_ziemi.mp3

Page 105: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

105

Największy pan na ziemi

Jest sobie polski żołnierz,

Wężami srebrzystymi

Przystroił szary kołnierz.

Sznurkami buty wiąże,

A dumny - jakby książę,

Na portkach ma przetaki,

A wielki - jak król jaki.

Gdy idzie poprzez łąki,

Śpiewają mu skowronki,

Gdy w las zabiegnie dziki

Śpiewają mu słowiki.

Gdy urlop ma na święta

Śpiewają mu dziewczęta,

Gdy legnie gdzieś na miedzy

Śpiewają mu koledzy.

*

A słońce, gdy oświeci

Żołnierskie swoje dzieci,

Pan wielki od piechoty

Wnet bagnet ma jak złoty,

Guziki brylantowe,

Wyłogi purpurowe,

Na grzbiecie zaś atłasy,

W słoneczne złote pasy.

Ma złote, dobre serce,

Dziewczęce łzy w manierce,

Pałacu mu nie trzeba,

Gdy widzi trochę nieba.

*

Gdy bardzo jest zmęczony

Pod ziemią ma salony,

Lub nocleg gdzie wyprosi

Przy boku panny Zosi.

Sam sułtan gdzieś w haremie

Przy stu panienkach drzemie,

A żołnierz na ożenek

Aż tysiąc ma panienek.

Page 106: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

106

A każda cicho szlocha

I bardzo mocno kocha

I życzy sercem całem,

By został generałem.

Choć leci kul ulewa,

Pan żołnierz sobie śpiewa,

A śmierć, gdy spotka w ścisku,

To spierze ją po pysku.

Na boje idzie krwawe,

Po radość i po sławę,

Bo Polska zapamięta,

Najdroższe swe chłopięta.

Pierwotnie był to wiersz „O żołnierzu wielkim” panu pióra Kornela Makuszyńskiego.

Autor urodził się w Stryju 13 lipca 1884 roku. Na Uniwersytecie Lwowskim ukończył filozofię,

dalsze studia odbywał w Paryżu. Debiutował jako poeta na łamach tygodnika „Słowo Polskie”

w 1902 roku. W sześć lat później ukazał się pierwszy jego tomik wierszy „Połów gwiazd”.

Podczas I wojny światowej mieszkał w Kijowie. Był kierownikiem literackim w Teatrze

Polskim, którego dyrekcję sprawowała Stanisława Wysocka. Po odzyskaniu niepodległości

wrócił do kraju i poświęcił się pracy literacko - dziennikarskiej. Napisał ponad 30 książek,

spośród których „Bezgrzeszne lata”, „Panna z mokrą głową”, „Awantura o Basię”, „Szatan z

siódmej klasy”, „O dwóch takich, co ukradli księżyc” i wiele innych, a także „Przygody

koziołka Matołka” oraz „Awantury i wybryki małej małpki Fiki - Miki” cieszyły się i cieszą

nadal poczytnością nie tylko wśród dzieci i młodzieży.

Pisał także teksty piosenek wojskowych. Ogłosił je drukiem w 1919 roku w zbiorku

„Piosenki żołnierskie”. Był m. in. autorem znanej ongiś powszechnie piosenki „Maki”,

zaczynającej się słowami: „Ej, dziewczyno, ej, niebogo, jakieś wojsko pędzi drogą”, do której

muzykę skomponował Stanisław Niewiadomski. W latach 1920 - 1924 był redaktorem

literackim czasopisma „Rzeczpospolita”. Współpracował też ściśle z „Warszawianką” i

„Ilustrowanym Kurierem Codziennym”, zamieszczając na łamach tych pism felietony i krytyki

teatralne. W roku 1926 wyróżniony został państwową nagrodą literacką za poemat „Pieśń o

Ojczyźnie”.

W latach II wojny przebywał jakiś czas w Warszawie i w 1944 roku podczas powstania,

jak podaje Lesław M. Bartelski w książce „Mokotów 1944”, napisał piosenkę „Śpiew

Czerniakowa”, podpisując ją pseudonimem „Stary kapral”.

Po wojnie osiadł w Zakopanem i tam zmarł 31 lipca 1953 roku. Do wspomnianego na

wstępie wiersza „Największy pan na ziemi”, nieznany dotąd kompozytor z Warszawy napisał

w 1942 roku muzykę. Piosenka z miejsca zdobyła sobie prawo obywatelstwa nie tylko w

stolicy, lecz także w różnych zakątkach okupowanego kraju. Doczekała się także kilku

publikacji. Wydrukowano ją w 1943 roku w zbiorku „Pieśni zbrojne”, a następnie w

„Śpiewniku domowym”, w 1944 roku trafiła do zbiorku „Pieśni oddziałów partyzanckich

Zamojszczyzny”, we fragmentach zaś zamieszczono ją w „Śpiewniku żołnierza polskiego”,

który wydano na początku 1944 roku w Moskwie.

Tekst pochodzi ze „Śpiewnika domowego”.

Page 107: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

107

MODLITWA OBOZOWA14

słowa i muzyka: Adam Kowalski

O, Panie, któryś jest na niebie,

Wyciągnij sprawiedliwą dłoń!

Wołamy z cudzych stron do Ciebie,

O polski dach i polską broń.

O, Boże, skrusz ten miecz,

Co siekł nasz kraj,

Do wolnej Polski nam

Powrócić daj!

14 www.antologia.jedrusie.org/24_Modlitwa_obozowa.mp3

Page 108: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

108

By stał się twierdzą

Nowej siły,

Nasz dom, nasz dom.

O, usłysz, Panie, skargi nasze,

O, usłysz nasz tułaczy śpiew!

Znad Warty, Wisły, Sanu, Bugu

Męczeńska do Cię woła krew!

O, Boże, skrusz ten miecz...

Pierwsza po klęsce wrześniowej 1939 roku pieśń polskiego żołnierza na obczyźnie.

Powstała w obozie dla internowanych w miejscowości Balš w Rumunii. Słowa napisał i muzykę

skomponował kpt. Adam Kowalski. Opracowanie utworu na głosy było dziełem Adama

Harasowskiego. Chór obozowy, złożony z żołnierzy i oficerów, wykonał po raz pierwszy tę

pieśń w drugą niedzielę października 1939 r.

Zyskała szeroki rozgłos, była śpiewana w jednostkach polskich w Szkocji oraz w

oddziałach partyzanckich w kraju, dokąd dotarła za pośrednictwem skoczków

spadochronowych. Tu cokolwiek przerobiona nosiła tytuły „Modlitwa Armii Krajowej” lub

„Modlitwa partyzancka”. Drukowano ją także wielekroć w prasie podziemnej, że odnotuję

tylko publikację z roku 1944 w styczniowym numerze miesięcznika „Na orlich skrzydłach”,

który ukazywał się w powiecie opatowskim na Kielecczyźnie, a także w konspiracyjnych

broszurach i śpiewnikach, m. in. w zbiorze „Pieśni oddziałów partyzanckich Zamojszczyzny”

oraz w wydawnictwie powielaczowym z listopada 1944 roku „Partyzanckim szlakiem”.

Słowa pieśni w różnych wersjach otrzymałem od Łucji Witczak ps. „Nina”, Ireny

Dębowskiej ps. „Błyskawica”, Józefa Knapika ps. „Rysa”, Tadeusza Nagrodkiewicza,

Zbigniewa Pawlikowskiego ps. „Mimi - Raptus”, Andrzeja Skowrońskiego ps. „Andrzej -

Konar”, Zbigniewa Orlińskiego ps. „Sławian” i Stanisława Wiącka ps. „Inspektor”.

Antoni Owczarek przekazał mi tekst zatytułowany „Pieśń żołnierza tułacza”. W

udostępnionym mi przez Aleksandra Jasińskiego „Zbiorze pieśni polskich” opracowanym

przez Juliusza Leo, a wydanym w sierpniu 1944 roku na Bliskim Wschodzie „Modlitwa

obozowa” jest drukowana pt. „O, Boże, skrusz ten miecz”.

Tu podaję wersję pierwotną zamieszczoną przez Adama Kowalskiego w tomiku

„Kierunek Wisła!” Wiersze i pieśni 1939 - 1942, który ukazał się w Glasgow w 1943 roku.

Autor „Modlitwy obozowej” zmarł na emigracji w roku 1947.

Page 109: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

109

SZEDŁ ŻOŁNIERZYK

słowa: Henryk Rostworowski

na melodię francuską: En passant par la Lorraine, (Przemarszem przez Lotaryngię)15

15 www.antologia.jedrusie.org/80_En_passant_par_la_Lorraine.mp3

Page 110: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

110

Szedł żołnierzyk lasem, borem

Raz i dwa i trzy

Odpoczywał pod jaworem

Raz i dwa i trzy

Tak wędrując bez przyczyny

Spotkał cudne trzy dziewczyny, hi, hi, hi,

Raz i dwa i trzy.

Pierwsza z nich urodna, hoża

Raz i dwa i trzy

Miała włosy jak łan zboża

Raz i dwa i trzy

Gdy ujrzała żołnierzyka

Kwiat mu dała zza stanika, hi, hi, hi,

Raz i dwa i trzy.

Druga miała dwa warkocze

Raz i dwa i trzy

Były krucze i urocze

Raz i dwa i trzy

Żołnierzyka gdy ujrzała

Wstążkę z włosów darowała, hi, hi, hi,

Raz i dwa i trzy.

Trzecia była z nich najmłodsza

Raz i dwa i trzy

Nie wiedziała co mu potrza

Raz i dwa i trzy

Więc mu nic nie dała mała

Lecz go szczerze pokochała, hi, hi, hi.

Raz i dwa i trzy.

Przyszła wojna, grzmią armaty

Raz i dwa i trzy

Zwiędły zza stanika kwiaty

Raz i dwa i trzy

Wypłowiała wstążka z czasem

A żołnierzyk padł pod lasem i tam śpi

Page 111: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

111

Raz i dwa i trzy.

Lecz, że trzecia go kochała

Raz i dwa i trzy

I że serce mu oddala

Raz i dwa i trzy

Na mogile i dokoła

W krąg wyrosły wonne zioła, złote mchy

Raz i dwa i trzy.

Powstała na terenie Niemiec, po kampanii wrześniowej 1939 roku, w obozie jeńców

wojennych IX B w Weilburgu. Jej autorem był poeta, jeniec, ppor. Henryk Rostworowski

(urodził się 27 stycznia 1912 roku w Rybczewie), świetnie władający językiem francuskim. Po

studiach na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego dalsze wykształcenie zdobywał we

Francji, w Wyższej Szkole Handlowej w Grenoble.

Po kampanii wrześniowej przebywał w obozach jeńców wojennych, najpierw w IX B

w Weilburgu, następnie w II C w Woldenburgu. Tam też debiutował jako poeta wydając w

1940 roku, na powielaczu, w 120 egzemplarzach tomik wierszy zatytułowany

„Kamieniołomy”. Wiersz ten wraz z „Listem z Warszawy”, „Balladą o paczkach” i

„Programem sylwestrowym” został wydrukowany na przełomie 1940/41 roku w kraju, w

podziemnej „Antologii poezji współczesnej”.

W obozie też, dla zabicia czasu, przekładał zapamiętane sprzed wojny utwory na język

polski lub pisał nowe teksty do znanych mu melodii. Słowa polskie „Szedł żołnierzyk” napisał

do melodii starofrancuskiej piosenki „En passant par la Lorraine” - „Przemarszem przez

Lotaryngie”. 25 listopada 1939 roku zaprezentował swą piosenkę na wieczorku jenieckim.

Podaję tekst otrzymany od autora. Poeta mieszka obecnie w Warszawie. W 1948 roku,

nakładem księgarni Fiszera, wydał tomik Piosenki świata. Zajmuje się również przekładami z

literatury francuskiej, tłumaczył m. in. Rollanda i Giraudoux.

Page 112: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

112

KRIEGSGEFANGENENPOST16

(wersja muzyczna powstała w obozie jeńców wojennych)

słowa: Andrzej Nowicki muzyka: Jan Landy

16 www.antologia.jedrusie.org/81_Kriegsgefangenenpost.mp3

Page 113: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

113

Piszę wciąż do Ciebie najróżniej

Przez te najdziwniejsze w życiu moim dnie,

Listy, jak zgubieni podróżni

Błąkają się gdzieś nie wiadomo gdzie.

Może wiatr je jesienny niesie jesienią,

Może listy jak liście po świecie gna!

Zresztą - Boże - cóż listy zmienią,

Jeśli ciągle, ciągle jeszcze trwa:

Kriegsgefangenenpost - to brzmi, jak tajemnica,

Kriegsgefangenenpost - to pociągów daleki świst.

Kriegsgefangenenpost - to Twój dom, numer,

ulica Kriegsgefangenenpost - to czekanie na Twój list.

Krieg - rozumiesz - to wojna,

Gefangene - jeniec - to ja...

Czy jesteś już spokojna,

Gdy znasz te słowa dwa?

Kriegsgefangenenpost - to brzmi, jak tajemnica,

To pociągów daleki świst,

To czekanie na Twój list.

Nie wiem nawet, czy na mnie czekasz,

Nie wiem, czy powracać warto będzie znów -

Wołani, wołam Ciebie z daleka

Tym najdziwniejszym spośród wszystkich słów!

Page 114: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

114

Głos mój wicher jesienny niesie jesienią,

List mój, jak liść jesienny po świecie gna!

Moja miła - cóż listy zmienią,

Jeśli ciągle, ciągle jeszcze trwa:

Kriegsgefangenenpost - to brzmi, jak tajemnica...

Ta dostojna, poważna pieśń jeńców wojennych, uczestników kampanii wrześniowej, a

drukowana po wyzwoleniu prawie wyłącznie jako wiersz, powstała w Oflagu IX B nad

Lahnem. Napisał ją poeta ppor. Andrzej Nowicki, znany już przed wojną jako autor wielu

wierszy i piosenek.

Urodził się 29 grudnia 1909 roku w Warszawie. Studiował prawo i filologię polską.

Zadebiutował w 1930 roku utworami satyrycznymi. Był jednym z założycieli przedwojennego

tygodnika „Szpilki”. W 1939 roku walczył na froncie, następnie do wyzwolenia przebywał w

obozach jeńców wojennych: IX B i II C. W Woldenbergu aktywnie uczestniczył w życiu

literackim obozowej grupy „Zaułek literacki”, natomiast w Weilburgu był współtwórcą

jenieckiego teatrzyku. Po powrocie z niewoli wydał nakładem „Czytelnika” w 1945 roku tomik

poetycki „Podróż do ziemi świętej”.

Następnie przez wiele lat przebywał w Londynie. Od 1956 roku mieszka w Warszawie

współpracując z tygodnikiem „Szpilki”, pisząc słuchowiska i audycje satyryczne dla radia oraz

tłumacząc książki z literatury anglosaskiej. Z zakresu literatury oryginalnej ukazał się w 1957

roku drugi tomik jego wierszy pt. „Warsztat”, w 1958 roku wespół z Marianem

Marianowiczem wydał „Księgę nonsensu”, zaś w 1965 w „Bibliotece Stańczyka” satyry

„Ballady i anse”.

Prawykonanie pieśni „Kriegsgefangenenpost”, z muzyką skomponowaną przez ppor.

Jana Landego, z zawodu pianistę, odbyło się 2 grudnia 1939 roku na wieczorze jenieckim

zatytułowanym „Czarna kawa przy piwie”. Śpiewał ją ppor. Jerzy Michałowski. Tekst

powielony w oflagu dotarł wkrótce do okupowanego kraju i do innych obozów jenieckich i w

ten sposób szeroko się rozpowszechnił.

Trafił także (oczywiście bez nut) na karty wydanej na przełomie lat 1940/1941 w

Warszawie konspiracyjnej „Antologii poezji współczesnej” „Narcyza Kwiatka” pod

pseudonimem „Novus”.

Tekst napisany w Oflagu IX B zaczerpnąłem z wydanego tam w 1940 roku zeszytu

(odbitka powielaczowa) pt. „Kriegsgefangenenpost”, który udostępniła mi Janina Oko -

Hyjkowa.

Page 115: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

115

KRIEGSGEFANGENENPOST

(wersja muzyczna skomponowana w okupowanym kraju)

słowa: Andrzej Nowicki muzyka: „Andrzej Jerzy” - Andrzej Markowski

Page 116: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

116

Piszę wciąż, do Ciebie, najróżniej,

Przez te najdziwniejsze w życiu moim dnie.

Listy jak zgubieni podróżni,

Błąkają się gdzieś nie wiadomo gdzie.

Może wiatr je gdzieś niesie jesienią,

Może list mój jak liść po świecie gna!

Zresztą Boże! Cóż te listy zmienią?

Jeśli ciągle jeszcze trwa:

Kriegsgefangenenpost - to brzmi jak tajemnica,

Kriegsgefangenenpost - to pociągów daleki świst,

Kriegsgefangenenpost - to twój dom, numer i ulica

Kriegsgefangenenpost ¦- to czekanie na Twój list.

Krieg, rozumiesz? to wojna!

Gefangene - jeniec to ja!

Czy jesteś już spokojna?

Gdy znasz te słowa dwa!

Page 117: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

117

Kriegsgefangenenpost - to brzmi jak tajemnica!

To pociągów daleki świst,

To czekanie na Twój list!

Nie wiem nawet czy na mnie jeszcze czekasz,

Nie wiem czy powracać warto będzie znów?

Wołam, wołam - Ciebie z daleka,

Tym najdziwniejszym pośród wszystkich słów.

Głos mój wicher jesienią gdzieś niesie,

List mój jak liść jesienny wiatr po świecie gna!

Miła moja! Cóż te listy zmienią?

Jeśli ciągle jeszcze trwa:

Kriegsgefangenenpost - to brzmi jak tajemnica...

W roku 1941 pojawiły się w okupowanym kraju nuty z tekstem

„Kriegsgefangenenpost”. Ale melodia nie przypominała tej, którą Jan Landy skomponował w

obozie. Maria Hoffman - Urbańska udostępniła mi oryginalną odbitkę nut, wykonaną

konspiracyjnie w Lublinie na światłoczułym papierze i opatrzoną następującą, odręczną

dedykacją: „Kochanemu Tomciowi - pierwszemu wykonawcy tejże piosenki w dowód

wdzięczności za doskonałe wykonanie i w dowód przyjaźni - Andrzej. Lublin, dn. 2.IX.43 r.”

Z lewej strony nut umieszczony był rysunek przedstawiający teren jenieckiego obozu,

a obok napis: „słowa Nowicki, muzyka Andrzej - Jerzy”. Ustaliłem, że tym pierwszym

wykonawcą był Tomasz Dąbrowski. W latach wojny śpiewał on pieśni patriotyczne na

konspiracyjnych koncertach w Warszawie, Lublinie, Chełmie i w Krakowie. Według relacji

Tomasza Dąbrowskiego autorem dedykacji był Andrzej Markowski, który akompaniował mu

w czasie wykonania pieśni w Lublinie. „Kriegsgefangenenpost” była jego pierwszą

poważniejszą kompozycją. „Andrzej Jerzy” vel „Marek Andrzejewski” vel „Szeliga” (takimi

pseudonimami opatrywał swe utwory podczas okupacji) urodził się 22 lipca 1924 roku w

Lublinie.

Tu też, w latach 1939 - 1941, uczęszczał do szkoły muzycznej im. Fryderyka Chopina,

gdzie w klasie prof. Artura Malawskiego uczył się teorii. Studia muzyczne kontynuował po

wojnie, najpierw w Trinity College of Music w Londynie, później w PWSM w Warszawie.

Uzyskał dyplom z zakresu kompozycji i dyrygentury. Początkowo kierował orkiestrą

Filharmonii Śląskiej, następnie w latach 1960 - 1964 był pierwszym dyrygentem w Filharmonii

Krakowskiej, gdzie założył orkiestrę kameralną. Obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. Jego

nazwisko związane jest mocno z festiwalami muzyki współczesnej „Warszawska Jesień”.

Działając w latach wojny czynnie w konspiracji, najpierw na terenie Lublina, później w

Warszawie, nie zaniedbywał kompozycji. Oprócz fantazji na fortepian pt. „Tobruk” (w 1942 r.)

napisał także kilka piosenek, wśród nich dwie do słów „Klementyna” „Święty Jerzy” i „Szumi

las” (w 1942 i 1943 r.), do słów A. Sieczkowskiego „Kwiaty i Wierzba” (w 1942 i 1944 r.),

„Wizja bosmana” (w 1944 r.) i inne.

Brał udział w powstaniu warszawskim, był jeńcem wojennym obozów w Lamsdorf i

Murnau. Kompozycja „Kriegsgefangenenpost” powstała na przełomie lat 1940/1941.

Utrzymana w rytmie tanga, różni się zasadniczo od muzyki napisanej przez ppor. Jana Landego

Page 118: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

118

w obozie jeńców. Jest barwniejsza i nie tak smutna. Wykonywana była na koncertach

konspiracyjnych, przy czym w Warszawie upowszechniał ją Witold Elektorowicz, który - jako

pierwszy - otrzymał od Markowskiego nuty „ołówkowe”.

Po wojnie kompozycja „Kriegsgefangenenpost” weszła w skład ilustracji muzycznej

filmu „Zezowate szczęście”. Tu podaję wersję opublikowaną konspiracyjnie w Lublinie.

Informacje o genezie kompozycji pochodzą od Andrzeja Markowskiego.

Korespondencję w sprawie autorstwa pieśni otrzymałem również od Jana Markowskiego -

„Krzysztofa”.

Page 119: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

119

WALC ZIMOWY

słowa: Henryk Rostworowski

muzyka: Jan Landy i Olgierd Straszyński

Page 120: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

120

Wiatr strunami drutów śpiewa

Rytmem walca szumią drzewa,

Ja pamiętam inny śpiew

Rodzinnych drzew...

Wieczór noworoczny bliski.

Wiatr ostatnie zerwał listki,

Na zimowy porwał bal

Hen w dal...

Może tam już pada śnieg, gwiazdami lśni,

Blaskiem świec płoną z dala okienka chat...

Biały śnieg na polach legł, kolenda brzmi...

Pewnie pachnie świerkiem - nie zmienił się świat!

Może wcale nie jest im źle? Może myślą o mnie - kto wie?

Walca rytm przypomniał bieg minionych dni -

I zabłysnął śnieg, a może łzy.

*

Wiatr po pustych polach tańczy

Taniec jakiś opętańczy,

Liść ostatni strącił z drzew -

Jesienny wiew...

Śniegu białe lecą płatki -

Wigilijne te opłatki,

Kto ich posłał taką moc

W tę noc?...

Page 121: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

121

Tam na pewno pada śnieg, gwiazdami lśni,

Blaskiem świec płoną z dala okienka chat,

Biały śnieg na polach legł, kolenda brzmi...

Pewnie pachnie świerkiem - nie zmienił się świat...

Może wcale nie jest im źle?

Wszyscy razem są oprócz mnie!

Walca rytm przypomniał bieg minionych dni

I zabłysnął śnieg, a może łzy...

Henryk Rostworowski napisał piosenkę w wigilię Bożego Narodzenia 1939 roku.

Melodię w rytmie angielskiego walca skomponował ppor. Jan Landy i zaprezentował ją po raz

pierwszy 31 grudnia tegoż roku na jenieckim wieczorze sylwestrowym, który urządzono w

jednym z baraków Oflagu IX B.

Tekst piosenki dotarł także do okupowanego kraju w liście, który poeta - jeniec wysłał

do mieszkającego w Warszawie swego przyjaciela, muzyka Olgierda Straszyńskiego. W ten

sposób narodziła się druga kompozycja, utrzymana, podobnie jak pierwsza, również w rytmie

walca angielskiego.

Słowa piosenki otrzymałem od Henryka Rostworowskiego.

Page 122: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

122

DALEKA DROGA

słowa: Andrzej Nowicki muzyka: Jan Landy

i Henryk Rostworowski

Page 123: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

123

Raz kiedy lata minęły cztery,

Do domu wojsko z pieśnią szło:

It is a long way to Tipperary.

It is a long, long way to go!

Oh, Madelon vient nous servir a boire —

Poilus śpiewali wtedy piosnkę tą,

Dwie te pieśni świat powtarzał cały:

Madelon, Tipperary, Madelon!

Tak jak wiatr po lesie

Popłynął w dal ten śpiew,

Do dziś go echo niesie,

Jak tamtych czasów zew!

Zwycięstwa symbol ten,

Nie przyśnił się, jak sen!

Nam też wiatr po lesie

Przyniesie tamten śpiew.

*

My dobrze wiemy, gefangenery,

Jak to się na front z pieśnią szło!

Oni śpiewają o Tipperary,

A my tu o nich piosnkę tą.

I Madelon nalewa im w maniery,

A potem idą: to the front! au front!

Tak jak wtedy brzmi tam Tipperary,

Madelon, Madelon, Madelon!

Page 124: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

124

Tak, jak wiatr po lesie

Znów płyną piosnki te!

Dziś też je echo niesie,

Dziś też śpiewają je!

Nie tak daleko stąd -

Za Renem tuż, gdzie front!

Tam te pieśni dwie się

Złączyły w jeden śpiew!

*

My dorzucimy też, do cholery!

Do ich piosenek piosnkę swą!

Przy ich kolorach nasze bandery

Dadzą zwycięstwu wspólne tło!

Daleka droga jest do Tipperary,

Daleka droga - lecz przejdziemy ją!

I jak tamci, idąc na kwatery,

Zaśpiewamy Tipperary! Madelon!

Bardzo oryginalna i niezwykle popularna piosenka w obozach jeńców. Autorami słów

byli ppor. Andrzej Nowicki i ppor. Henryk Rostworowski. Wiersze obu tych poetów, pisane w

oflagu i przesłane do kraju, zostały zamieszczone na przełomie 1940/1941 roku w

konspiracyjnie wydanej w Warszawie „Antologii poezji współczesnej”, którą zredagowali Jan

Janiczek i Stanisław Miłaszewski pod pseudonimem „Narcyz Kwiatek”.

Muzykę do „Dalekiej drogi” skomponował Jan Landy na motywach dwóch piosenek

żołnierskich: francuskiej „Madelon” i angielskiej „Tipperary”17. Wykonano ją po raz pierwszy

w obozie w Weilburgu dnia 20 stycznia 1940 roku. Z towarzyszeniem chóru obozowych

rewelersów śpiewał piosenkę ppor. Jerzy Michałowski.

Tekst pochodzi z wydanego w oflagu wyboru przeróżnych utworów pt. „Czarna kawa

przy piwie”. Otrzymałem go od Janiny Oko - Hyjkowej i od Aleksego Rżewskiego.

17 www.antologia.jedrusie.org/06_Its_a_long_way_to_Tipperrary.mp3

Page 125: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

125

RYCERZ I DZIEWCZYNA

słowa: Andrzej Nowicki muzyka: Jan Landy

Gdy czarnym wieczorem

Jechał żołnierz borem -

To dziewczyna, jak malina,

Stała pod jaworem.

To dziewczyna jak malina,

Stała pod jaworem.

A kiedy popasem

Zatrzymał się czasem -

Już dziewczyna, jak malina,

Czekała pod lasem.

Już dziewczyna, jak malina,

Czekała pod lasem.

Nie wiadomo skąd go

Czasem koń niósł łąką -

A dziewczyna, jak malina,

Rwie na łące kąkol.

A dziewczyna, jak malina,

Rwie na łące kąkol.

Page 126: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

126

Rycerz hen, z daleka

Jedzie, pot mu ścieka -

A dziewczyna, jak malina.

W okieneczku czeka.

A dziewczyna, jak malina.

W okieneczku czeka.

Lub przy studni stoi

Konia, psiakrew, poi -

Bo dziewczyna, jak malina

Mamy się nie boi.

Bo dziewczyna, jak malina

Mamy się nie boi.

W lutym, w lipcu, w maju,

W borze, w lesie, w gaju -

Furt dziewczyna, jak malina

Czeka przy ruczaju.

Furt dziewczyna, jak malina

Czeka przy ruczaju.

Jak go to nie zmierzi,

Jak się nie rozsierdzi -

Sprał dziewczynę na malinę,

Co sąd później stwierdził.

Sprał dziewczynę na malinę,

Co sąd później stwierdził.

Teraz, gdy wieczorem

Czarnym jedzie borem –

Ni dziewczyny, ni maliny

Nie ma pod jaworem.

Ni dziewczyny, ni maliny

Nie ma pod jaworem.

Rycerz wisi sobie,

Kruk go tylko dziobie -

A dziewczyna, jak malina,

W czarnym leży grobie.

A dziewczyna, jak malina,

W czarnym leży grobie!

Żartobliwa piosenka napisana przez Andrzeja Nowickiego w Oflagu IX B w Weilburgu

nad Lahnem. Śpiewał ją, przygrywając sobie na gitarze, kpt. Marian Pisarek w czasie wieczoru

jenieckiego w dniu 20 stycznia 1940 roku. Muzykę na motywach ludowych skomponował ppor.

rez. Jan Landy.

Page 127: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

127

Z nazwiskiem kompozytora zetknęliśmy się już parokrotnie przy omawianiu innych

piosenek powstałych w obozie jeńców wojennych.

Urodził się 2 stycznia 1907 roku w Płocku. Świadectwo dojrzałości uzyskał w

Gimnazjum im. Stanisława Staszica w Warszawie. Ukończył prawo na Uniwersytecie

Warszawskim. Prowadził kancelarię adwokacką wraz z bratem Adamem, również z

wykształcenia prawnikiem. Obaj mieli za sobą studia muzyczne. Adam Landy był pianistą i

akompaniatorem, natomiast Jan Landy, wychowanek Konserwatorium Warszawskiego i uczeń

znanego pedagoga Margerity Kazuro - Trombini, próbował swoich sił również w kompozycji.

Właściwy debiut w tej dziedzinie przypadł dopiero na lata niewoli, kiedy po kampanii

wrześniowej, jako podporucznik rezerwy piechoty, znalazł się w obozie jeńców wojennych,

najpierw w Weilburgu IX B, a następnie w Woldenbergu II C. Niestety, dalszą jego twórczość

(po tak udanych kompozycjach jak „Kriegsgefangenenpost”) nieoczekiwanie przerwała

śmierć.

Po otrzymaniu listu z kraju, w którym znalazły się informacje o losach osób mu

najbliższych, Jan Landy załamał się, popadł w depresję i odebrał sobie życie w dniu 15 marca

1941 roku.

Grób jego znajduje się w kwaterze woldenberczyków na cmentarzu w Gorzowie Wlkp.

Tekst piosenki „Rycerz i dziewczyna” pochodzący z wyboru piosenek powielonych w

obozie jeńców udostępniła mi Janina Oko - Hyjkowa.

Dane do życiorysu przekazał mi Czesław Landy.

Page 128: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

128

MÓJ BRAT WIATR

słowa: Henryk Rostworowski

muzyka: Olgierd Straszyński

Page 129: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

129

Wiatr tę piosenkę mi przygnał

Przez drutów ciernie i kolce.

Było w niej słowo Ojczyzna

I trochę wieści o Polsce.

Co mówił wiatr mój brat,

Co się przez druty wkradł

Powtórzę wam,

Zaśpiewam wam

Piosenkę co przywiał mi wiatr.

*

Jest kraj na wschód od gór Hartzu

Gdzie uśmiech dawno już umarł.

Na twarzach kobiet i starców

Tylko się sępi zaduma.

Tam dzisiaj gruz i ruiny

Ugory gdzie dawniej pola

I smutne oczy dziewczyny

Żałoba tam i niedola.

To mówił wiatr mój brat

Co się przez kraty wkradł

Powtórzę wam,

Zaśpiewam wam

Piosenkę co przywiał mi wiatr.

*

Lecz jest tam wiara gorąca,

Taka co góry przenosi

Co grzeje mocniej od słońca

I cud u Boga wyprosi.

I my więc wierzmy jak oni,

Że wkrótce ten dzień nastanie,

Że dzwon wolności zadzwoni

Że Dzwon Wolności zadzwoni

I Polska nam Zmartwychwstanie!

To mówił wiatr mój brat

Co się przez druty wkradł.

Powtarzam wam

I śpiewam wam

Piosenkę co przywiał mi wiatr.

Page 130: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

130

Kolejna piosenka pióra poety - oficera Henryka Rostworowskiego. Dokładnej daty jej

powstania nie udało się na razie ustalić. Pewne jest tylko, że autor napisał ją pod wpływem listu

otrzymanego z Polski, jeszcze podczas pobytu w oflagu na terenie Weilburga opodal granicy

belgijsko - francuskiej.

Muzykę w obozie skomponował Jan Landy.

Podobnie jak w przypadku Walca zimowego, tekst piosenki wysłany został do

Warszawy i trafił do rąk Olgierda Straszyńskiego, który napisał inną wersję muzyczną.

Tekst otrzymałem od Henryka Rostworowskiego.

Page 131: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

131

WALCZYK WARSZAWY18

słowa: Jerzy Jurandot

muzyka: Leon Rzewuski

18 www.antologia.jedrusie.org/84_Walczyk_Warszawy.mp3

Page 132: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

132

Page 133: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

133

Wszystkie walce śpiewają

O błękitnym Dunaju,

O Praterze, Grinzingu i winie,

Sentymentem wiedeńskim

Oddychają i łkają

I cesarska krew w żyłach ich płynie.

A ten walczyk się wyrzekł

Wszystkich węzłów rodzinnych

I dostojnych swych przodków C.K.,

A ten walczyk jest inny

I sentyment ma inny,

Chociaż walczyk i choć na trzy pas.

Ten walczyk to walczyk Warszawy,

Ten walc się urodził w Warszawie,

Po ulicach się włóczył

I Warszawy się uczył

Od królewskich łabędzi na stawie.

Zadumał się w sercu Warszawy

Nad dawnych jej dziejów pamięcią,

Westchnął cicho a szczerze

Przed Nieznanym Żołnierzem

I niziutko pokłonił się Księciu.

Melodyjnym zaklęciem

Dawne echa rozdzwonił,

Zbierał nuty na Tamce, Kercelaku, Kanonii,

A na moście Kerbedzia

Cztery noce przesiedział,

Zasłuchany w wiślaną harmonię...

I słuchał ten walczyk Warszawy,

Upajał się każdym jej dźwiękiem,

Modlitewny ton dzwonów

Z synkopami klaksonów

Splatał w jedną serdeczną piosenkę.

*

Page 134: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

134

Po ulicach i placach

W piruetach wirował,

Pośród ludzi przemykał na palcach,

Zbierał tony i dźwięki

I ubierał je w słowa,

Proste słowa ulicy i walca.

Czasem z wiatrem biegł naprzód,

Czasem kręcił się w kółko,

Czasem zajrzał po cichu w czyjś dom

I uśmiechy swe rzucał

Najbiedniejszym zaułkom,

Starym ludziom i dzieciom i psom.

I uczył się walczyk Warszawy

Od placu Saskiego do krańców,

U Fukiera pił wino,

Aż na Pragę popłynął,

Po Bielanach uwijał się w tańcu.

I słuchał ten walczyk Warszawy,

Rozwijał się, dźwięczniał, dojrzewał,

Z każdą chwilą radośniej,

Z każdą chwilą donośniej

Melodyjną piosenkę swą śpiewał.

Aż zabłądził raz walczyk

W kąt zaciszny Łazienek

I na pomnik Szopena

Długo patrzył przez liście,

I - nie wiedział sam czemu -

Chciał zaśpiewać i nie mógł

I rozpłakał się walczyk perliście.

I znalazł tam walczyk ton jeden,

Swój ton najpiękniejszy, choć łzawy,

Jakaś piosnka do echa

Poprzez łzy się uśmiecha...

Czy słyszycie?

To walczyk Warszawy.

Jest to wiersz pióra poety, satyryka i dramaturga Jerzego Jurandota, napisany w latach

międzywojennych. Po II wojnie światowej autor przypomniał tekst (bez nut) w „Dziejach

śmiechu” wydanych w 1959 i 1965 roku oraz w zbiorze satyr „Moja tfurczość” w 1966 roku.

Jerzy Jurandot urodził się 19 marca 1911 roku w Warszawie. Studiował chemię na

Uniwersytecie Warszawskim. W 1928 roku zadebiutował jako satyryk. Pierwszą książkę pt.

„Niedobrze, panie Bobrze!” wydał w roku 1938. W latach wojny drukował poezje w

konspiracyjnych wydawnictwach prasowych „Walka Ludu” i „Werble Wolności”. Z tego

okresu znany jest jego wiersz poświęcony zamordowanemu przez hitlerowców prezydentowi

Warszawy Stefanowi Starzyńskiemu pt. „Panie pułkowniku Kiliński”. W obozie jeńców

Page 135: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

135

wojennych w Woldenbergu, który Niemcy urządzili na terenie dzisiejszego Dobiegniewa w

województwie zielonogórskim, ppor. Leon Rzewuski skomponował do „Walczyka” muzykę.

Rzewuski nie był zawodowym muzykiem, na fortepianie grał z amatorstwa, ze słuchu,

nut i kompozycji uczył się dopiero w obozie jenieckim. Według informacji przekazanych mi

przez Zofię Rzewuską, żonę Leona, jak również przez Witolda Pelza z Krakowa, kompozytor

„Walczyka Warszawy” urodził się 10 stycznia 1902 roku w Wareze we Włoszech. Jego matka

Olimpia Boronat, z pochodzenia Włoszka, była śpiewaczką.

Po studiach prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim wstąpił do Szkoły

Podchorążych Kawalerii i został oficerem zawodowym. Służbę wojskową odbywał w pułku

Ułanów Jazłowieckich, następnie pełnił funkcję adiutanta inspektora armii gen. dyw.

Kazimierza Fabrycego. Brał udział w kampanii wrześniowej. Przebywał kolejno w oflagach XI

B i II C w Woldenbergu, dokąd został przeniesiony w 1940 roku.

Po wojnie osiedlił się w Krakowie i poświęcił całkowicie muzyce. Występował z

koncertami w radio, dawał recitale w kawiarni Domu Plastyków, przygrywał do tańca w

kawiarniach, m. in. w popularnej „Miodosytni”, przygotowywał opracowania muzyczne do

filmów. W końcu objął kierownictwo sklepu Centrali Muzycznej przy ul. Floriańskiej i zajął

się kompozycją pisząc muzykę do tekstów L. J. Kerna, W. Zechentera, Wł. Krzemińskiego, T.

Śliwiaka, A. Świrszczyńskiej, M. Voita i innych. Napisał kilka piosenek wojskowych, m. in.

do słów Zechentera „Gdy żołnierz się zakocha” oraz do tekstu Śliwiaka „Trzy gwiazdki”.

Kilka kompozycji wydał drukiem, wśród nich dwukrotnie „Walczyka Warszawy”

nakładem Gebethnera i Wolffa (1946 i 1951), „Listonosza” do słów Kerna (1954 r.) oraz

popularną ongiś „Kordobę”.

Zmarł nagle w 1964 roku w Krakowie. „Walczyka Warszawy” napisał z okazji

przygotowywania dla obozowego teatru „Rewii”, wystawionej w noc sylwestrową z 1941/1942

rok. Pierwszym wykonawcą był ppor. rez. Jerzy Michałowski. Akompaniował mu kompozytor.

Solista śpiewał piosenkę na tle papierowej dekoracji przedstawiającej fragment Warszawy z

Kolumną Zygmunta.

Piosenka z miejsca zdobyła sobie ogromną popularność wśród jeńców wojennych.

Warto zaznaczyć, że kariera „Walczyka” trwa prawie bez przerwy do dzisiaj. Jest on częścią

„żelaznego” repertuaru Ireny Santor. Pierwsze wydawnictwo nut „Walczyka Warszawy”

zostało opracowane w Oflagu II C w Woldenbergu i wydrukowane poza obozem w drukarni F.

W. Gadów und Sohn w Hildburghausen. Nakład wynosił 500 egzemplarzy. Na druk tekstu

niemieckie władze obozowe nie wyraziły zgody.

Mimo to prawykonanie pieśni odbyło się na specjalnym koncercie chóru obozowego,

którym dyrygował oficer - jeniec Lech Bursa.

Zamieszczam tekst - wydrukowany w 1946 roku nakładem księgarni Gebethnera i

Wolffa w Warszawie.

Page 136: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

136

RAZ NA WOZIE - RAZ POD WOZEM Obozowa piosenka żołnierska

słowa: Roman Bojarski

muzyka: Witold Pelz

takt 4- nuta a

Page 137: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

137

Page 138: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

138

Wojenka o nas pewnie zapomniała,

a czas gna, a czas gna, a czas gna.

Minęła wiosna, lato, jesień cała,

ona wciąż na nas zła, na nas zła.

Serce cały czas się w piersiach kłębi,

do wojenki przyszłej nam już drga.

Niewola nigdy nas tu nie pognębi,

bo starą prawdę każdy dobrze zna:

Że bywasz raz na wozie, raz pod wozem i na wozie znów,

Taki już żołnierza los.

Dlatego zawsze - w najgorszej biedzie

z nieszczęścia swego śmiej się w głos.

Bo bywasz raz na wozie, raz pod wozem i na wozie znów,

Taki już żołnierza los,

Chociaż trzeba znosić trudy,

chociaż pusty trzos.

Bo jednak przyjdzie taka chwila,

kiedy nam zabłyśnie w ręku broń,

A wówczas świat się dowie cały,

jak twardą znowu będzie nasza dłoń.

Bo bywasz raz na wozie, raz pod wozem i na wozie znów,

taki już żołnierza los.

Wnet do boju nam znów zagra

naszej trąbki głos.

W 1942 roku, z inicjatywy obozowej Komisji Kultury, ogłoszono w Oflagu II C w

Woldenbergu pierwszy konkurs na jeniecką piosenkę. Główna nagroda przypadła ppor.

Tadeuszowi Góreckiemu, drugą otrzymał por. saperów Witold Pelz za muzykę do piosenki

„Raz na wozie - raz pod wozem”, do której tekst napisał oficer zawodowy, por. piechoty Roman

Bojarski.

Autor muzyki urodził się 17 sierpnia 1912 roku w Gródku Jagiellońskim. Świadectwo

maturalne uzyskał w Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Po studiach na

wydziale matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego wstąpił do Wojskowej Szkoły

Inżynierii, po skończeniu której w stopniu podporucznika przydzielony został do 7 batalionu

saperów w Poznaniu. Jako adiutant d-cy 47 batalionu saperów armii „Poznań” brał udział w

kampanii wrześniowej.

Uczestniczył w bitwie nad Bzurą i w obronie Modlina, uzyskując stopień porucznika i

Krzyż Virtuti Militari V klasy. Od 7 listopada 1939 roku do końca wojny przebywał w obozach

jenieckich, najpierw w Stalagu IV A, następnie w Oflagach IX C w Rottenburgu, XI B w

Braunschweigu i II C w Woldenbergu.

Page 139: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

139

Był jednym z organizatorów jenieckiego życia muzycznego. Występował na wielu

koncertach i imprezach oraz grał w orkiestrze pod dyr. Stanisława Gajdeczki. Wespół z

Adamem Landym i Józefem Kołaczkowskim grał z towarzyszeniem obozowej orkiestry

symfonicznej „Koncert E-moll Chopina”, zaś z Leonem Rzewuskim skomponował „Nokturn

Des-dur”, który uzyskał pierwszą nagrodę na konkursie muzyki poważnej. Ponieważ piosenka

„Raz na wozie - raz pod wozem”, podobnie jak „Walczyk Warszawy”, cieszyła się wśród

jeńców dużym wzięciem, postanowiono wydać ją drukiem.

Ukazała się, ale bez tekstu, w 1942 roku. Zarówno okładkę opracowaną przez jeńców-

plastyków Knothego i Michalskiego, jak i zapis nutowy wykonany przez kompozytora

przygotowano w obozie II C, wydrukowano zaś w drukarni niemieckiej F. W. Gadów i Sohn

w Hildburghausen. Nakład wynosił 500 egzemplarzy.

Jednocześnie wydano nuty „Walczyka Warszawy” i zamierzano opublikować melodię

piosenki Tadeusza Góreckiego. Był to więc jakby początek edytorskiej działalności trójki

muzyków: Góreckiego, Pelza i Rzewuskiego. Stąd na okładce, w kole z drutów kolczastych,

widnieją zagadkowe litery R. P. G. Kilka egzemplarzy nut „Raz na wozie - raz pod wozem”

dotarło do okupowanego kraju. Niektóre zachowały się i dziś są wyjątkowym rarytasem wśród

dokumentów świadczących o życiu artystyczno - kulturalnym w obozach polskich jeńców

wojennych.

Witold Pelz po wyzwoleniu osiadł w Krakowie. Podjął pracę w szkolnictwie jako

nauczyciel matematyki, ale przez kilka lat działał jeszcze dodatkowo na niwie muzycznej.

Współpracował z krakowską rozgłośnią radiową. Wespół z Leonem Rzewuskim i Witoldem

Zechenterem był autorem pierwszej audycji o życiu muzycznym w Oflagu II C.

Przygotowywał opracowania do audycji „Krakowska gromadka”. Razem z

Zygmuntem Karasińskim i Leonem Rzewuskim koncertował w kawiarniach, grał w zespole

Wilkosza i współpracował z teatrami.

W końcu jednak porzucił muzykę całkowicie na rzecz pracy pedagogicznej. Jest

autorem dwóch podręczników matematycznych. Do niedawna był wykładowcą matematyki w

Technikum Budowlanym. Obecnie przeszedł na emeryturę. Prócz wydawnictwa obozowego

piosenka „Raz na wozie - raz pod wozem” ukazała się w 1946 roku nakładem księgarni

wydawniczej Gebethnera i Wolffa. Słowa piosenki (bez nut) zamieścił także Wiktor Ziemiński

w I i II wydaniu wspomnień „Wrzesień... Oflag... Wyzwolenie...” (1962 i 1970 r.).

Tekst i nuty otrzymałem od Witolda Pelza.

Page 140: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

140

ANIA

słowa: Edward Fiszer

muzyka: Emil Rybkowski

Page 141: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

141

Pułk wyruszył w pole,

Zapłakała Ania,

Bośmy coraz dalej

Stali od Poznania.

Długie były marsze,

Krótkie wojowanie,

Z dalekiej kwatery

Pozdrawiałem Anię.

O Aniu, Aniu, wyjdź przed sień,

Wojsko wróci lada dzień

I we dwoje znów pod ręce

Pójdzie mundur przy sukience.

O Aniu, Aniu, wyjdź przed sień,

Wojsko wróci lada dzień,

Znów dziewczęta i żołnierze

Będą razem na kwaterze.

*

Siedzimy w odwodzie

Szósty roczek prawie,

Dziewczyna z Poznania

Poszła ku Warszawie.

I dziewczęce serce

Jeszcze nie ucichło,

Bo ja piszę do niej,

Że powrócę rychło.

O Aniu, Aniu, wyjdź przed sień..

Cieszyła się niezwykłą popularnością wśród jeńców wojennych z obozu II C w

Woldenbergu. Autorem słów był młody poeta, ppor. Edward Fiszer.

Napisał Anię na konkurs literacko - muzyczny ogłoszony w obozie w końcu 1943 roku.

Muzykę skomponował ppor. Emil Rybkowski. Inną melodię, która się nie przyjęła, napisał

Leon Rzewuski. Anię wykonano po raz pierwszy na specjalnym koncercie. Śpiewał chór z

towarzyszeniem obozowej orkiestry pod dyrekcją znanego dyrygenta, wówczas oficera - jeńca,

Stanisława Gajdeczki.

Tekst otrzymałem od grona byłych jeńców Oflagu II C. Edward Fiszer urodził się 10

października 1916 roku w Słupcy opodal Poznania. Studia uniwersyteckie w Poznaniu

rozpoczynał od prawa i ekonomii, by w końcu pozostać wierny filologii polskiej. Karierę

literacką poety i satyryka zaczynał jako student, ale właściwy debiut i rozwój jego talentu

przypadł na lata 1939-1945, kiedy to po kampanii wrześniowej znalazł się, jako jeniec wojenny,

Page 142: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

142

w Oflagu II C. Brał tam czynny udział w życiu obozowej grupy literackiej „Zaułek literacki”,

napisał wiele interesujących wierszy, ale największy sukces przyniosła mu „Ania”. Tekst

powstał jeszcze w 1941 roku. Po nieznacznych zmianach złożył wiersz w 1943 roku na

wspomniany już konkurs i uzyskał nagrodę.

W ten sposób powstała jedna z pierwszych jego piosenek, których po wyzwoleniu

napisał znacznie więcej, że wspomnę „Dom nad Odrą”, „Pójdę na Stare Miasto”, „Pochód

przyjaźni”, „Odro, rzeko” oraz „Srebrne wesele”, a z wojskowych „Niedaleko Warszawy”,

„Wojsko, wojsko, maszeruje wojsko” i „Przyjedź, mamo, na przysięgę”. Od powrotu z oflagu

pracował w Polskim Radiu, najpierw w Gdańsku, później w Warszawie.

Był jednym z organizatorów festiwalu piosenki polskiej w Opolu, za co otrzymał

honorowe obywatelstwo tego miasta. Dorobek poetycki zebrał w arkuszu pt. „Poezje” (1950 r.)

oraz w tomiku „Kwatera i przystań” (1952 r.) obejmującym wiersze z lat 1939 - 1951.

Zmarł 13 stycznia 1972 roku w Poznaniu. Piosenka „Ania” była po wojnie drukowana

również w zbiorach „Serce w plecaku”, „Żołnierska rzecz” i bez nut w książce W.

Ziemińskiego „Wrzesień... Oflag... Wyzwolenie...”

Fotokopię nut napisanych w Woldenbergu zamieszczono w pracy zbiorowej

„Nauczyciele w hitlerowskich obozach jeńców podczas II wojny światowej”.

Page 143: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

143

Page 144: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

144

Page 145: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

145

Tradycje wielkomiejskiej piosenki i ballady podwórkowo - ulicznej sięgają XIX wieku.

W owym czasie, głównie na przedmieściach, pojawiły się utwory śpiewane, dzieła

„anonimowych wierszorobów” - tak je określa znakomity badacz i znawca literatury Julian

Krzyżanowski - sławiące krakowskich „andrusów”, lwowskich „batiarów” oraz warszawskich

„Felków i Antków”. Ten nowy rodzaj twórczości, opiewający nierzadko krwawe morderstwa,

małżeńskie zdrady i najgłośniejsze wydarzenia z podziemnego świata, wchodził na stałe do

repertuaru śpiewaków podwórkowych i obok najpopularniejszych arii operetkowych oraz prze-

różnych szlagierów rychło zyskał uznanie ulicy. Bardzo często owa samorodna twórczość

drukowana była w formie ulotek i kilkustronicowych broszurek, a następnie kolportowana w

celach zarobkowych przez podwórzowe orkiestry lub ulicznych śpiewaków. Bywało niekiedy

i tak, że repertuar ulicznych wykonawców wzbogacał się o balladę, która wyszła spod

literackiego pióra, lecz która jednocześnie formą i treścią była tak bliska piosenkom

przedmieścia, że przyjmowano ją jak swoją i z zapałem upowszechniano. Bronisław

Wieczorkiewicz wzmiankuje w „Gwarze warszawskiej dawniej i dziś” (s. 374), że do

twórczości podwórkowo-ulicznej przenikały niekiedy również treści polityczne, a nawet

rewolucyjne, co dało się zaobserwować w okresie przed pierwszą wojną światową na

przykładzie Ballady o Okrzei, zaś w dwudziestoleciu międzywojennym na przykładzie piosenki

„Niech żyje wojna!”

Tradycje owej ballady i piosenki z przedmieść utrzymały się do czasu drugiej wojny

światowej. Na ulicach i placach Warszawy produkowali się wówczas „artyści”, którzy przy

akompaniamencie harmonii lub innego instrumentu, a często a capella, popisywali się nie tylko

przedwojennym, lecz i nowym repertuarem. Oni to upowszechniali m. in. „Serce w plecaku”,

oni również aktualizowali pieśni znane od dawna. Należała tu np. parafraza piosenki „Czemu

ty, dziewczyno, pod jaworem stoisz” w takiej oto postaci:

Czego ty, Hitlerze, koło Moskwy stoisz,

Czy na Włocha czekasz, czy się Ruska boisz?

Na Włocha nie czekam, Ruska się nie boję,

Dupa mi przymarzła, koło Moskwy stoję.

Piosenka tego rodzaju, co cytowana we fragmencie za „Słownikiem folkloru

polskiego”, rozbrzmiewała w Warszawie naturalnie dopiero na przełomie 1941/1942 roku.

Wtedy już coraz częściej i śmielej dochodziła do głosu twórczość satyryczna. Natomiast

pierwsze ballady „powróciły” na ulicę i stołeczne podwórko bezpośrednio po kampanii

wrześniowej 1939 roku. Powróciły, ale już w nowym kształcie. I chociaż melodie ich były

Page 146: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

146

jeszcze dawne, to treścią nie przypominały żadnej ze znanych dotąd. Były to przeważnie utwory

smutne, wykonywane przez inwalidów wojennych, przez dzieci - sieroty, a przede wszystkim

przez zdekompletowane zespoły przedwojennych podwórzowych grajków. Opowiadały o

barbarzyńskim najeździe na Polskę, o faszystowskich bombach padających we wrześniu na

bezbronne miasta, o zrozpaczonych matkach, które „przeklinając wroga szukały trupów dzieci”

wśród rumowisk lub modliły się nad świeżymi mogiłami synów - żołnierzy. Opiewały również

dzielność polskich obrońców Stolicy, którzy jedynie własną pierś i karabin z bagnetem mogli

przeciwstawić stalowym tankom wroga:

Piersi obrońców murem stanęli,

W porannym słońcu sie bagnet lśnił,

Gdy w bój ruszyli, hura! krzyknęli,

Bagnetem popchli wroga w tył...

Teksty tych piosenek były proste. W początkowym okresie wywodziły się raczej

wyłącznie z kręgu twórczości domorosłej. Roiło się w nich od „częstochowskich rymów” i

gwarowych zwrotów typowych dla tej lub innej dzielnicy Warszawy. Układane na ogół do

znanych powszechnie przed wojną melodii, rozbrzmiewały na ulicach, przykościelnych

placach i podwórkach i trzeba przyznać, zawsze wzruszały słuchających, wyciskały łzy, dławiły

w gardle, chwytały za serce. Ich wykonawcy stopniowo poszerzali swą „estradę”, z podwórek

i placów przenosili się do tramwajów miejskich i kolejek dojazdowych, produkowali się w

pociągach. Znacznie później, chociaż w ograniczonym stopniu, ballady i piosenki uliczne

przeniknęły również do niektórych innych większych miast tzw. Generalnej Guberni. I jeśli w

pierwszych miesiącach okupacji ta spontaniczna twórczość niewiele jeszcze miała wspólnego

z tworzącym się konspiracyjnym podziemiem, to w każdym razie była na pewno zapowiedzią,

że ten rodzaj piosenki i ballady stanie się niebawem ważnym orężem w walce, którą podejmą

organizacje wojskowe i cywilne.

Dzisiaj trąci truizmem powtarzanie historycznie udokumentowanej prawdy, że jedną z

form ruchu oporu w trudnych latach okupacji była także piosenka, a wśród niej właśnie ta

najprostsza: uliczna, podwórkowa, konspiracyjna. Ona przeciwstawiała się hitlerowskiej

propagandzie, ona podtrzymywała na duchu, często wyzwalała uśmiech kpiąc z „Hyclera,, -

Hitlera i jego policyjno - gestapowskiej „sfory”, ona wreszcie zagrzewała do oporu i pozwalała

przetrwać niejednemu czas pogardy i czas śmierci. Nawet dzieci, niekiedy nieświadomie,

włączały się w nurt trwającej psychologicznej walki i przez wszystkie lata okupacji śpiewały

po podwórkach i ulicach:

Jeszcze Polska nie zginęła

I nigdy nie zginie!

Jeszcze Hitler Polakowi

Będzie pasał świnie!

Nie zdołałem zgromadzić tutaj wszystkich ballad i wszystkich piosenek uliczno-

podwórkowych. Należałoby zresztą poświęcić im nie jeden skromny rozdział, ale zupełnie

odrębną pracę.

Niełatwo było mi także po latach z całą odpowiedzialnością określić dokładne daty i

miejsca ich narodzin. Niektóre piosenki były publikowane w prasie podziemnej lub rozchodziły

się za pośrednictwem ulotnych druków konspiracyjnych. Te mają daty. Nie jest to jeszcze

dowodem, że właśnie wówczas pojawiła się na bruku warszawskim ta czy inna piosenka. Od

Page 147: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

147

premierowego jej wykonania przez ulicznego artystę do publikacji w konspiracyjnej drukarni

upływało nieraz wiele miesięcy. Dlatego przy określaniu przybliżonego czasu powstawania

poszczególnych piosenek i ballad kierowałem się w dużej mierze ich treścią. Na tej podstawie

np. mogę przypuszczać, że jedną z najwcześniejszych była cytowana już piosenka Gdy w noc

wrześniowe, opowiadająca o wybuchu wojny i o obronie Warszawy we wrześniu 1939 roku, a

śpiewana na melodię popularnej pieśni żołnierskiej, której refren zaczynał się od słów: „Więc

pijmy zdrowie, podchorążowie, niech smutek pryśnie w rozbitym szkle”.

Gdy w noc wrześniowe północ wybiła,

Eskadr bojowych ogromna moc

Z szumem motorów sie pojawiła,

W piekło zmieniła cichom noc...

Dzisiejszego uważnego czytelnika zaskoczyć może w tej piosence ulicznej spora ilość

zwrotów i żargonowych akcentów, typowych dla gwary warszawskiej występującej w

twórczości Wiecha. Może paść pytanie: czy przypadkiem nie mamy do czynienia z „dziełem”

twórcy popularnej postaci Walerego Wątróbki? Wszak zdarzyło się już przed wojną, jak

stwierdza Bronisław Wieczorkiewicz w Gwarze warszawskiej dawniej i dziś (s. 373), że

Balladę o Wiśniewskiej pióra Jerzego Jurandota przyswoiły sobie orkiestry podwórzowe i

spopularyzowały w całej nieomal stolicy, grubo przed ogłoszeniem jej drukiem w wydaniu

książkowym. Równie jednak dobrze możemy być świadkami udanego, domorosłego

naśladownictwa. Jak dotąd więc pytanie pozostaje bez odpowiedzi, zwłaszcza że autora nie

znamy. Bezimienność - to jedna z głównych cech uliczno-podwórzowej twórczości z

pierwszych lat okupacji.

Kiedy na ulicach pojedynczy śpiewacy prezentowali tego rodzaju piosenki, jeszcze

nieznany był Oświęcim. Pierwszy transport więźniów politycznych z więzienia w Tarnowie

skierowali hitlerowcy do tego obozu dopiero w połowie 1940 roku. Ale cele więzienne i

piwniczne karcery Gestapo zapełnione już były aresztowanymi Polakami i już składano

ukradkiem wiązanki kwiatów pod ścianami domów poznaczonych kulami w czasie ulicznych

egzekucji. Coraz częściej na ogłoszeniowych słupach i murach pojawiały się obwieszczenia i

niekończące się listy nazwisk osób „zatrzymanych do dyspozycji władz okupacyjnych w

charakterze zakładników”, których każdej chwili czekała śmierć w odwet za sabotaż lub

zamach na hitlerowca. Terror zapoczątkowany przez Wehrmacht we wrześniu 1939 roku

egzekucjami na bezbronnej ludności cywilnej i podpalaniem wsi oraz miasteczek, przez które

nawet nie przebiegał front, wzmagał się z każdym tygodniem okupacji. Hitlerowska machina

usiłowała z precyzyjną konsekwencją realizować plan wyniszczenia polskiego narodu. Raz po

raz wstrząsały Warszawą i innymi miastami Generalnej Guberni wiadomości o masowych

zbrodniach. Bydgoszcz, Poznań, Śrem, Tarnów, Lublin były na ustach wszystkich Polaków. W

grudniu 1939 roku lista ta powiększyła się o mord dokonany przez hitlerowców na

mieszkańcach Wawra. Potem były Palmiry, Pawiak, Cytadela...

Mimo terroru nie upadano na duchu. Kończyła się ostra zima. Czekano z

niecierpliwością na nadejście wiosny, z którą wiązano wielkie nadzieje. Łudzono się, że ruszy

wreszcie ofensywa na Zachodzie. W niektórych, działających już dość szeroko organizacjach

podziemnych czyniono nawet przygotowania do otwartej walki. Szły po kraju słuchy o

ułańskich rajdach partyzantów majora „Hubala” w Górach Świętokrzyskich. Podziemna prasa

zapewniała, że wojna potrwa niedługo, że wkrótce zostaną pomszczone zbrodnie.

Page 148: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

148

Podobne akcenty, jakkolwiek nieśmiałe, pojawiły się także w aktualnie śpiewanych

ulicznych piosenkach:

Posłuchajcie bracia, z nami łaska Boża,

Wybudujem Polskę od Karpat do morza!

Tymczasem okupant przeprowadzał nadal aresztowania i wykonywał wyroki na

polskich patriotach. W zlikwidowanych jeszcze w październiku i listopadzie 1939 roku

bibliotekach, teatrach, szkołach średnich i wyższych uczelniach panoszyli się teraz niemieccy

administratorzy, SS-mani i funkcjonariusze hitlerowskiego aparatu „naukowego”. Grabili i

niszczyli oni księgozbiory, wywozili z muzeów najcenniejsze skarby polskiej kultury,

zamieniali gmachy na magazyny wojskowe lub urzędy. Na ulicach trwały „polowania” na

Polaków, których wywożono na przymusowe roboty do Reichu. Osoby, które mimo zarządzeń

nie zgłosiły się do pracy w swym zawodzie, szukały innych zajęć. Aktorzy przeobrażali się w

kelnerów, nauczyciele w robotników fizycznych. Handlowano, najmowano się do pracy na roli

itd. Wtedy to właśnie na ulicach Warszawy pojawiły się, obok pojedynczych grajków i

pieśniarzy, całe zespoły muzyczne, które wypędziła na ulicę konieczność. Np. od wiosny 1940

roku po ulicach stolicy krążyły orkiestry składające się z członków Opery i Filharmonii

Warszawskiej, zamkniętych na skutek rozporządzenia generalnego gubernatora Hansa Franka.

Do orkiestr dołączali soliści, którzy zachowując ostrożność wykonywali publicznie różne nowe

i stare pieśni patriotyczne. Do tych, które może właśnie rozpowszechnione zostały przez jedną

z wymienionych orkiestr, należała Kołysanka, kończąca się w taki oto sposób:

Na cmentarzu wojskowym za miastem,

Gdzie rząd krzyży czernieje jak las,

Nad żołnierską mogiłą niewiasta,

Tak jak niegdyś modliła się znów:

Śpij syneczku, śpij żołnierzu,

Twoi koledzy tu leżą,

Będziesz spokojny już tu...

Kołysankę, o ładnej melodii i słowach ujmujących za serce, rychło śpiewano poza

warszawską ulicą. Obiegła Generalną Gubernię, przebrnęła przez graniczne kordony GG i

dotarła na Śląsk oraz do miast włączonych do tzw. Kraju Warty (Warthegau), znano ją w Łodzi.

Jej treść stała się bliska każdej matce. Mogiły polskich żołnierzy rozsiane były przecież po

całym okupowanym kraju.

Wyjaśnienie rodowodu tej popularnej podczas okupacji piosenki znajdujemy w książce

Bronisława Wieczorkiewicza Warszawskie ballady podwórzowe. Przypominając utwory, które

po roku 1918 królowały na ulicach i podwórkach stolicy, autor pisze na s. 180:

„Pierwsze lata powojenne, jak każde powojenne, odznaczały się nastrojami głębokiego

pacyfizmu. «Nigdy więcej wojny!» - powtarzano i wtedy. Wyrazem prądów nurtujących

społeczeństwo była bardzo popularna wówczas kołysanka niezidentyfikowanego autora”.

Nosiła tytuł Aj, lu, lu, lu, lu i rozpoczynała się następującą zwrotką:

W pokoiku daleko na Woli,

Gdzie rząd domów stoi tam i tu,

Nad maleńką kołyską niewiasta

Swoje dziecię tuliła do snu...

Page 149: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

149

Ostatnia strofa brzmiała:

Na cmentarzu daleko za miastem,

Gdzie rząd krzyży jest gęsty jak las,

Nad maleńką mogiłką niewiasta

Tak jak dawniej modliła się raz:

Śpij, syneczku, śpij żołnierzu,

Polscy koledzy tu leżą,

Spokojnie będzie ci tu...

Wystarczy porównać obydwa teksty, by się przekonać, że okupacyjna Kołysanka z lat

1939-1945 jest niemal wierną kopią tej, którą zachwycała się warszawska ulica w roku 1918 i

w następnych latach pierwszej niepodległości.

Wykonywanie patriotycznych piosenek na ulicach i placach, przez które raz po raz

przechodziły patrole żandarmerii, po których kręcili się mundurowi i cywilni funkcjonariusze

Gestapo i gdzie szpicle nadstawiali uszu, było zajęciem niebezpiecznym. Każdej chwili grajek

i śpiewak mogli przypłacić życiem publiczne odśpiewanie ballady o szkopach, którzy „z nieba

wysokiego napadli na Polskę”, a w najlepszym wypadku powędrować do więzienia lub do

obozu koncentracyjnego. Nawet małe dzieci były narażone na zemstę okupanta.

Znany grafik Stanisław Miedza - Tomaszewski, aktywny działacz polskiego podziemia,

współpracownik konspiracyjnej prasy i rysownik antyhitlerowskiego pisma w języku

niemieckim „Der Klabautermann” (jedna z dywersyjnych gazet wydawanych w Warszawie, od

lipca 1942 roku, w ramach akowskiej akcji „N”), był na początku 1940 roku świadkiem sceny,

którą opisał po wojnie w książce „Benefis konspiratora” (s. 19-20):

„Jechałem tramwajem w kierunku Wierzbna. Część wagonu tramwajowego oddzielała

poprzeczka z napisem „Nur fur Deutsche”. Na przystanku przed Placem Zbawiciela wsiedli

mały chłopczyk i dziewczynka (może niektórzy z warszawiaków pamiętają tę parę: on miał

około ośmiu lat, dziewczynka była od niego młodsza). Zarabiali śpiewając po tramwajach. Po

wejściu do wagonu rozpoczynali swój „duecik” piosenką znaną wszystkim warszawiakom:

Dnia pierwszego września roku pamiętnego...

W przegrodzie na przodzie wagonu jechali mundurowi Niemcy i jacyś dobrze ubrani

cywile. Polska publiczność daje znaki dzieciom, aby przestały śpiewać, bo może ktoś z tamtej

strony wagonu zna język polski. Od pasażera do pasażera zbliżają się do przedziału dla

Niemców. Po skończeniu piosenki dzieci zaśpiewały Jeszcze Polska nie zginęła. W pewnej

chwili jakiś mężczyzna ubrany w cywilne ubranie złapał za kark dzieciaki, szarpnął za linkę i

kiedy tramwaj gwałtownie zatrzymał się - wyprowadził je na ulicę. Dzieci bezradnie szamoczą

się, lecz cywil popycha je w kierunku ulicy Litewskiej. Wysiadłem, aby zobaczyć, co dalej z nimi

będzie. Dzieci o coś proszą - tego nie słyszę. Lecz mężczyzna popycha je przed sobą. Chłopiec

w pewnym momencie wyrwał się i jego kapo tka została w rękach Niemca. Ten rzucił ją

błyskawicznie i momentalnie złapał „śpiewaka” za szyję, puszczając dziewczynkę, która jednak

nie odeszła - podniosła paltocik chłopca z ziemi. Mężczyzna ciągnął małego chłopca w

koszulinie, wśród deszczu i śniegu, w kierunku Alei Szucha. Tam mieściło się Gestapo.

Dziewczynka szła za nimi w odległości kilku kroków...”

Brutalnie rozprawiali się hitlerowcy z ulicznymi artystami. Śpiewanie polskich,

patriotycznych piosenek w ich pojęciu zasługiwało nawet na karę śmierci. Traktowali więc

grajków i śpiewaków na równi z dywersantami. Piosenka była tak samo niebezpieczna, jak

pojawiające się u podnóży latarni napisy „Nur fur Deutsche” „tylko dla Niemców”. Bywało, że

Page 150: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

150

płynąca z podwórka melodia urywała się raptownie, przerywał ją suchy trzask hitlerowskiego

rewolweru. Czy podobny los spotkał dzieci zaprowadzone na aleję Szucha przez gestapowca?

Wszak pamiętamy, że okupant zabijał je z taką samą zimną krwią, z jaką zabijał dorosłych.

Mimo to piosenka i ballada ani na moment nie opuszczały ulicy i podwórka. A już

wyjątkowo długo królowała ta o „pierwszym dniu września i zburzonej Warszawie”. Wyparły

ją dopiero późniejsze wesołe przyśpiewki snute na motywach ludowych lub satyryczne ballady

pisane do znanych melodii sprzed wojny. Nim to nastąpiło, cieszyła się niesłabnącą

popularnością, a jej wykonawcy dorabiali nowe zwrotki lub przeinaczali stare. Stąd kilka

wersji, które aż się proszą, by je przytoczyć w całości. Zacznijmy więc od zamieszczonej przez

Grzegorza Załęskiego w wydanej w 1958 roku antologii „Satyra w konspiracji 1939-1944” (s.

282):

Dnia pierwszego września roku pamiętnego

Wróg napadł na Polskę z kraju niemieckiego,

Najwięcej się zawziął na naszą Warszawę...

Warszawo kochana, tyś jest miasto krwawe,

Kiedyś gród był piękny, bogaty, wspaniały,

Dzisiaj tylko stosy gruzów pozostały...

Kościoły zburzone, domy popalone,

Gdzie się mają podziać dzieci wygłodzone...

Lecą bomby, lecą, od wieczora, do dnia,

Nie ma kropli wody do gaszenia ognia,

Matka szuka trupa, głośno wzywa Boga,

Błaga o ratunek przeklinając wroga.

Tak nas wciąż męczyli lata i tygodnie.

Pan Bóg skarżę szkopów za ich wielkie zbrodnie.

Ballada uliczna, zapisana w czasie okupacji przez Grzegorza Załęskiego, nosiła tytuł

„Dnia pierwszego września”. We wstępie do antologii s. 9) pisze on o piosence ulicznej, co

następuje:

„Była ona zjawiskiem tak charakterystycznym dla tego okresu i tak biernie towarzyszyła

nam niemal od pierwszych dni wojny poprzez wszystkie lata okupacji, że w pełni zasłużyła sobie,

na równi z jej bohaterskimi wykonawcami, by uratować się od ludzkiej niepamięci. Jest o jedyny

dział książki, który z konieczności zawiera utwory niedrukowane uprzednio w prasie

podziemnej, a więc pozbawione tym samym zawartej z reguły w przypisach dokumentacji.

Spisywałem je skrzętnie w czasie okupacji, niektóre w kilku wersjach niewiele od siebie

odbiegających. W takich wypadkach starałem się podać wersję najpopularniejszą”.

Nieco inną wersję, zatytułowaną Posłuchajcie ludzie, opublikował w 1968 roku

Bronisław Wieczorkiewicz w Gwarze warszawskiej dawniej dziś (s. 416):

Posłuchajcie, ludzie, mojej opowieści,

Co ja wam tu śpiewam, w głowie się nie mieści.

Dnia pierwszego września roku pamiętnego

Wróg napadł na Polskę z kraju sąsiedniego.

Najwięcej się zawziął na naszą Warszawę,

Warszawo, Warszawo, tyś jest miasto krwawe.

Szpitale zburzone, domy popalone,

Page 151: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

151

Gdzie się mają schronić ludzie poranione?

Matka szuka trupa dziecięcia swojego,

Głośno wzywa wroga i przeklina jego.

I tak nas męczyli całe trzy tygodnie,

Ale Bóg pokarze ciężko taką zbrodnię.

Co ja wam śpiewam, w głowie się nie mieści,

Tera będzie koniec mojej opowieści,

Posłuchajcie, ludzie, z nami łaska Boża,

Odbudujem Polskę od gór aż do morza.

Jeszcze inaczej brzmiała piosenka zatytułowana „Pieśń o biednej Warszawie”, którą

otrzymałem ze zbioru prywatnego. Wydaje się, że nie była dotąd drukowana.

Dnia pierwszego września roku pamiętnego,

Wróg napadł na Polskę z nieba wysokiego,

Najbardziej się zawziął na naszą Warszawę,

Ach, Warszawo biedna, tyś jest miasto krwawe.

Domy popalone, szpitale zburzone,

Gdzie my się podziejem ludzie poranione.

Matka szuka syna, dziecięcia swojego,

Głośno wzywa Boga i przeklina wroga.

I tak nas męczyli całe trzy tygodnie

Jeszcze Pan Bóg kiedy pomści taką zbrodnię.

Posłuchajcie, bracia, z nami Łaska Boża,

Odbudujemy Polskę od Karpat do morza.

Popularność rymowanej opowieści o Warszawie wykorzystała nawet autorka „Szopki

1943”, odbitej na powielaczu 15 stycznia 1943 roku. (Władysław Chojnacki w „Bibliografii

zwartych druków konspiracyjnych wydanych pod okupacją hitlerowską w latach 1939-1945”

podaje, że Szopką napisała Krystyna Artyniewicz na zlecenie KOPR). W części drugiej

widowiska, którego akcja rozgrywa się na ulicy warszawskiej, przed gmachem Muzeum

Narodowego zatrzymuje się Dziecko i śpiewa „na znaną melodię”:

Posłuchajcie ludzie dziwnej opowieści,

Co ja wam opowiem w głowie się nie mieści.

Jak to będzie pięknie w tej Warszawie naszej

Gdy wjadzie Sikorski z błyszczącym pałaszem.

Spojrzysz bracie w niebo, a tu do nas zlata,

Tysiąc spadochronów, na każdym armata.

Oj, będzie to żniwo! oj, będzie to pranie!

Stań Kiliński żywo - proszą cię mieszczanie.

Stań Kiliński, pomóż miastu kochanemu,

Przecież na to czekasz zamknięty w Muzeum!

Jak wiadomo, po zburzeniu pomnika hitlerowcy ukryli posąg Jana Kilińskiego w

podziemiach Muzeum Narodowego (al. 3 Maja). Miejsce wypatrzył dywersant „Wawra”

Page 152: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

152

Aleksy Dawidowski - „Alek” i natychmiast na murach gmachu wymalował ogromny napis

czarną farbą: „Jam tu ludu Warszawy - Jan Kiliński”.

Ile jeszcze krążyło po Warszawie odmian tej ulicznej piosenki - ballady? Zapewne

znacznie więcej, niż zdołano ich odtworzyć z pamięci po wojnie lub zapisać w latach okupacji.

Wskazują na to inne, drobne powojenne wydawnictwa, w których - jak przypuszczam -

drukowano piosenki odtwarzane raczej wyłącznie z pamięci. Znajdziemy je w „Zakazanych

piosenkach”, broszurze wydanej w 1945 roku z rysunkiem Jerzego Zaruby na okładce,

przedstawiającym przegranego „Hyclera” - Adolfa Hitlera; natrafimy na nie w ulotkach

ulicznych, takich jak np. „Pięć pieśni”, które wydano w Rzeszowie w 1946 roku, pomieszane

z różnego rodzaju piosenkami, które bezpośrednio po wyzwoleniu w 1945 i 1946 roku zaliczały

się do kręgu przebojów. Lecz nie tylko. Ballada „Dnia pierwszego września” trafiła również

do druków konspiracyjnych i dosyć wcześnie, bo przypuszczalnie już na przełomie lat

1940/1941.

Pierwszym inicjatorem wydania tych utworów, które rozbrzmiewały na ulicach i

podwórkach warszawskich, był Stanisław Miedza - Tomaszewski. W jego pamiętniku na s. 20-

21 czytamy:

„Postanowiłem pieśni te, choćby w najskromniejszej formie, wydać drukiem. Wczesną

jesienią 1940 roku po usilnych staraniach udało mi się skontaktować z drukarnią. Była to mała

drukarnia prywatna, współpracująca z organizacją «Racławice» (organizacja ludowa - przyp.

T. Sz.). Kontakt był przez «Mietka» (pseudonim ten nosił Mieczysław Radomski, jeden z

redaktorów dwutygodnika «Teatr» - przyp. T. Sz.). Spotkanie nastąpiło w ich lokalu na ulicy

Mokotowskiej róg Hożej. Przedstawiłem «Mietkowi» projekt wydania piosenek razem z nutami.

Wydawnictwo to pt. Walka trwa zrealizowałem przy pomocy «Mietka». Był to jeden z

pierwszych tomików wierszy, wydany drukiem łącznie z nutami i ozdobiony rysunkami, który

powstał w okupowanej Warszawie. Objętość jego była mała, gdyż liczył zaledwie osiem stron

druku. Śpiewnik rozszedł się w Warszawie błyskawicznie”.

Bogusława Karasińska ps. „Mercedes”, członkini organizacji konspiracyjnej i

uczestniczka powstania warszawskiego, w nadesłanej korespondencji uzupełnia ten fragment

pamiętnika „Miedzy” następującymi szczegółami:

„Prywatna drukarnia, w której wydano druczek Walka trwa, mieściła się przy ul.

Mokotowskiej 69/71. Mieszkałam w tym domu. Właścicielem jej był p. Hartman. Po pewnym

okresie działalności nastąpiła wsypa. Żandarmi wiedzieli dokładnie - gdzie, kto i co. W drukarni

aresztowano właściciela p. Hartmana i o ile wiem, został on zamordowany oraz p.

Warszawskiego. Zabrano też z tego domu byłego przodownika policji, członka ZWZ - AK,

którego nazwiska zapomniałam. Zginął w Dachau. To w dzień; w nocy zaś aresztowano jeszcze

z tego domu Zofię Andrzejczak - przeżyła Oświęcim.”

Przygotowując poprzednie wydanie antologii, mimo usilnych starań, nie zdołałem

odnaleźć pierwszego zbiorku piosenek ulicznych, którego pełny tytuł brzmiał „Walka trwa.

Zwyciężymy!” Zapewne jego nakład był minimalny, wszak rodził się w początkach

konspiracyjnego życia stolicy. Może przepadł bezpowrotnie w czasie powstania, podobnie jak

większość warszawskich archiwaliów? Lub może pojedyncze egzemplarze ocalały i tkwią

jeszcze nietknięte w prywatnych szufladach? Gdyby się odnalazł chociaż jeden, byłby to

nieoceniony dokument dla ilustracji dziejów ulicznej piosenki, zwłaszcza że z całą pewnością

„Miedza” pomieścił w zbiorku, usłyszaną między innymi również w tramwaju, balladę „Dnia

pierwszego września”.

Druczek „odnalazł się” w Państwowym Archiwum m. Krakowa i Województwa

Krakowskiego. Odkrył go Stanisław Sierotwiński, potwierdził istnienie publikacji Władysław

Page 153: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

153

Chojnacki w Bibliografii zwartych druków konspiracyjnych. Nie bez emocji brałem do ręki

broszurkę, skromną, ośmiostronicową, ale przecież jedną z pierwszych w podziemnej

Warszawie. Od razu widać, że musiano ją drukować w niełatwych warunkach. Czcionka

miejscami jest niewyraźna, słabo czytelne są nuty. Rysunek stanowiący ilustrację do wiersza

„Do Warszawy” także nie wypadł najlepiej. Może farba „źle brała”, może niedokładnie

wytrawiono kliszę? Tytułowa karta, przyozdobiona grafiką, zapewne według projektu

„Miedzy”, informuje jednocześnie, że mamy do czynienia z wydawnictwem „Wiadomości

Polskich”, a więc organu Związku Walki Zbrojnej.

Co składa się na treść druczku? Czy istotnie, jak pisał „Miedza” we wspomnieniach,

„był to śpiewnik” i do tego zawierający utwory warszawskiej ulicy? Przejrzyjmy go uważnie,

strona po stronie. Najpierw jest krótkie wprowadzenie, które już dzisiaj brzmi zbyt patetycznie.

Czytamy w nim:

„Historię wojny wykuwa orężny żołnierski czyn. Martyrologię wojenną narodu

upamiętnia i czarem legendy owiewa bezimiennie i samorzutnie powstała piosenka

patriotyczna i patriotyczny wiersz. Taką piosenką i takim wierszem, gorącym od krwi

serdecznej, tętniącym prawdą przeżyć i prawdą zdarzeń, krzepiły się pokolenia w zaborze

stuletniej niewoli. Żyła nimi Warszawa Kościuszkowskiej Insurekcji i Listopadowej Nocy,

Warszawa Traugutta i podziemna Warszawa Okrzei. A teraz taką piosenkę i wiersz tworzy i

czerpie z nich radość walki i siłę wytrwania męczeńska i ofiarna Warszawa dzisiejszej wojny”.

Po tym wstępie umieszczono wiersz bez tytułu, do którego nuty wydrukowano

wewnątrz broszury, na stronach 4 i 5. Przytaczam fragmenty:

Wzywacie Boga w każdym dziele,

W waszych krzyżackich ustach - Bóg.

Wy - Boga? Wy, wywłaszczyciele,

Wy najfałszywsi z Bożych Sług!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wy z krzyżem przed wiekami

Szliście w Grunwaldu krwawy bój,

Ale Bóg wtedy nie był z wami...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

I dziś w obronie tej ziemicy

Co ją Piastowski orał pług,

Przeciw wam z gromem błyskawicy

Przeciw wam - z nami pójdzie Bóg!

Bibliografowie zajmujący się literackimi publikacjami w czasach II wojny światowej

bez cienia wątpliwości stwierdzają, że autorem wiersza jest Kazimierz Laskowski, poeta i

powieściopisarz żyjący w latach 1861-1913. Utwór, napisany przez niego prawdopodobnie pod

wpływem wiadomości o prześladowaniach dzieci polskich w zaborze pruskim we Wrześni,

nabrał w latach okupacji hitlerowskiej aktualnej wymowy. Dlatego tak często trafiał na łamy

wydawnictw podziemnych. m. in. w 1942 roku został umieszczony bezimiennie w książce

Tajnej Organizacji Nauczycielskiej pt. „Wybór tekstów do ćwiczeń stylistycznych”

(przeznaczonej dla tajnych kompletów szkolnych) w 1944 roku w 6 numerze zeszytu

poetyckiego „Werble Wolności”.

Tu nawet podpisano wiersz „Wzywacie Boga” nazwiskiem K. Laskowski „El”.

Aktualność utworu była zapewne powodem, że wydrukowano go również w broszurze „Walka

Page 154: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

154

trwa. Zwyciężymy” Może chciano, załączając nuty, rozpowszechnić go wśród ulicznych

śpiewaków? Tak często robiono. Pozostaje jedynie zagadką, kto i kiedy skomponował melodię.

Na razie nie wiemy.

Kolejny wiersz „Alarm”, tu umieszczony bezimiennie, był w latach późniejszych

wielokrotnie publikowany. Znajdujemy go w „Antologii poezji współczesnej” „Narcyza

Kwiatka” podpisany pseudonimem „Paryżanin”, jest drukowany w zbiorku „Warszawo! tę

pieśń ci pod nogi kładę i nóg skrwawionych twoich sięgam głową” pod nazwiskiem -

pseudonimem (?) „Słomiński”, drukowano go w 1 zeszycie „Werbli Wolności” i w antologii

„M. Korzbok” Warszawa. Dziś wiemy, że wyszedł spod pióra Antoniego Słonimskiego. Nie

wydaje się też, by „dziełem warszawskiej ulicy” były dwa następne wiersze: „Grób w kościele

Św. Anny w Warszawie” i „Do Warszawy”, jakkolwiek ten ostatni treścią i rytmiką najbardziej

zbliżony jest do piosenki „Dnia pierwszego września”. Cytuję fragmenty:

O! Dumna Warszawo, co się z tobą stało?

Byłaś śliczną, wielką, mężną i wspaniałą.

Zdało się - że będziesz wieki, jak Matuzal,

A ty w trzy tygodnie rozpadłaś się w gruzach!

Słońce Cię wrześniowe pozłacało co dnia,

Kiedy w łonie Twoim tak potworna zbrodnia działa się.

Naokół wszystkie Twoje krańce

Ogień obejmował, zasłaniały szańce...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dym Cię czarny oblekł żałobnym welonem,

Brak wody i światła groził życia zgonem.

Słupy wywrócone, a szyny pogięte,

Chodniki zapadłe lub do góry wzdęte.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wozy pełne sprzętu, w nich dzieci płaczące,

Psy bezpańskie, bez celu błądzące,

Trupy końskie, ludzkie - jęki o ratunek,

Głód, nędza, grabież i rabunek.

Bezdomna tułaczka, gonitwa za strawą,

To obraz Twój wierny we wrześniu, Warszawo!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

A jednak Warszawo dziś smutna i chora,

Spełniłaś do końca przeznaczenie wczoraj...

Kazano Ci wytrwać - i właśnie wytrwałaś,

Całą swą urodę w ofierze oddałaś.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Choć głos Twój nie wyda ani jednej skargi,

To nie śmierć jeszcze - bywają letargi,

Po których umarły ożyje i wstanie.

Warszawo! I dla Ciebie przyjdzie Zmartwychwstanie!

To prawda, że w tym bezimiennym dotąd wierszu występują wyraźne analogie do „Dnia

pierwszego września” czy „Posłuchajcie ludzie mojej opowieści”. A jednak nie sądzę, byśmy

mieli do czynienia z zapisem oryginalnej wersji piosenki krążącej wówczas po ulicach.

Page 155: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

155

Myślę, że było odwrotnie; że na tym wierszu, wydrukowanym w broszurce, wzorowali

się dopiero domorośli poeci. Czy tak było? Kto napisał ten utwór? Może i na te pytania znajdzie

się odpowiedź, jak się odnalazł poszukiwany druczek „Walka trwa. Zwyciężymy!”

Łatwiej dostępny okazał się inny zbiorek, wydany znacznie później, bo dopiero w lutym 1943

roku przez KOPR (konspiracyjną Komisję Propagandy przy Biurze Informacji i Propagandy

Komendy Okręgu Warszawskiego AK) pod znamiennym tytułem „Posłuchajcie ludzie”.

Zbiorek odbito w drukarni o kryptonimie „Wolność”. Wydawca zaznaczył przy tym, że jest to

zeszyt pierwszy. Widocznie zamierzano wydać takich zeszytów - ulotek znacznie więcej.

Zbiorek przeznaczony był głównie do kolportażu wśród ulicznych „artystów”. Graficznie

przypominał przedwojenne, kilkustronicowe broszurki, zawierające najmodniejsze szlagiery i

przeboje, sprzedawane ongiś przez zespoły muzyczne, indywidualnych śpiewaków i

domokrążnych grajków „za jedyne 25 groszy”. Liczył zaledwie osiem stron, zamieszczono w

nim trzynaście piosenek, aktualnie śpiewanych na ulicach względnie specjalnie napisanych

przez redaktorów - konspiratorów. Tytuł zbiorku Posłuchajcie ludzie wzięto z ballady

zamieszczonej na pierwszej stronie. Była to już czwarta lub może nawet piąta wersja „Dnia

pierwszego września”, zresztą jak i poprzednie zmodyfikowana tylko w niektórych zwrotkach.

Prócz niej wydrukowano jeszcze jedną, nową wersję powszechnie już w tym czasie

wykonywanej niemal przez wszystkie zespoły podwórzowo - uliczne „Siekiery, motyki”. Ta

nowa kończyła się zwrotką:

Szczęściem kultura nie zabrania

Dać po uchu, jakem cwaniak -

Dobrze, że kulturę w garści mam

I po dupie szwabom dam!

Niezwykle interesujący szczegół do rodowodu „Siekiery, motyki” dorzucił ostatnio

Czesław Michalski w pamiętniku wawerczyka „Wojna warszawsko - niemiecka”, wydanym w

1971 roku. Na s. 41 wspomina on, że do akcji Małego Sabotażu już w 1940 roku należało

również naklejanie „na słupach ogłoszeniowych, na niemieckich afiszach kartek z

antyhitlerowskimi hasłami. [...] Rymy nie były zbyt wymyślne: «Po Warszawie chodzę, nogą

sobie tupię, w dupie mam Hitlera i Franka mam w dupie». Albo: «Siekiera, motyka, bimber,

alasz - przegra wojnę głupi malarz». To ostatnie hasło zrobiło wkrótce wielką karierę. Znalazło

się w zestawie warszawskich kupletów okupacyjnych, śpiewanych na melodię popularnego

sztajerka przez małych uliczników na podwórkach, w kolejkach podmiejskich itp.”

„Siekiera, motyka, bimbru szklanka” miała swoje „siostry - bliźniaczki” zadomowione

w rozmaitych dzielnicach i na różnych ulicach Warszawy. Ponieważ tutaj nie podaję

wszystkich dostępnych mi wersji, przytoczę chociaż dla porównania dwie zwrotki z dwóch,

niby innych, piosenek. A więc w jednej śpiewano:

Siekiera, motyka, piłka, szklanka,

W nocy nalot, w dzień łapanka,

Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź,

Masz górala, to mnie puść...

w drugiej zaś ta sama zwrotka brzmiała:

Page 156: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

156

Siekiera, motyka, piłka, deska,

Już ulica Skaryszewska,

Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź,

Masz górala i mnie puść...

Przykładów takich nieznacznych zmian można by przytoczyć znacznie więcej.

Natomiast wspólnym motywem, powtarzającym się we wszystkich wersjach, były uliczne

łapanki, urządzane przez hitlerowców.

Oto jedna z mniej znanych wersji, opublikowana jak dotąd jedynie przez Ludwika

Straszewicza w zbiorku Śmiech w kajdanach. Kawały warszawskie z czasów okupacji (s. 9-

10), wydanym w 1946 roku we Wrocławiu:

Siekiera, motyka, bimbru szklanka -

W nocy nalot, w dzień łapanka!

Kultura niemiecka nie zabrania

Robić takie polowania!

Tramwaj, dorożka, riksza, buda -

Każdy zwiewa gdzie się uda.

Już nie mamy gdzie się skryć,

Hycle nam nie dają żyć!

Po ulicach gonią wciąż

Patrzą kogo jeszcze wziąć.

Już musi być z nimi źle

Kiedy za nas biorą się!

Siekiera, motyka, piwo, olej -

Już odwożą nas na kolej.

Siekiera, motyka, młotek, gwóźdź

Masz górala, to mnie puść!

Wódeczka, bimberek, wino, alasz -

Przegrał wojnę głupi malarz!

Riksiarz, dorożkarz, nocny stróż,

Przegrał wojnę - no i już!

Na marginesie wyjaśnijmy sobie, że mianem „górala” określano w Generalnej Guberni

500-złotowy banknot emisyjny, natomiast z ulicą Skaryszewską w Warszawie kojarzył się obóz

przejściowy hitlerowskiego Arbeitsamtu (urzędu zatrudnienia z ul. Kredytowej), mieszczący

się w gmachu po gimnazjum i liceum. Tu przywożono ludzi złapanych na przymusowe roboty

i stąd ich wywożono do Rzeszy.

W zeszycie „Posłuchajcie ludzie” wydrukowano jeszcze jedną nową piosenkę,

śpiewaną na tę samą co „Siekiera, motyka” melodię, pt. „Na roboty nie pójdę”, której treścią

było właśnie uchylanie się od wywózki na roboty do Reichu.

Page 157: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

157

Na roboty nie pójdę, bom nie głupi,

Niech se Hycler innych kupi,

Na roboty nie pójdę, bom nie kiep,

Dam Niemcowi prędzej w łeb...

Siekierą, motyką, nożem, młotem,

Uśmiercimy tę hołotę,

Bagnetem, granatem, gradem kul

Przegnam Niemców z polskich pól...

Kiedy dzisiaj biorę do ręki ten skromny zbiorek mieszczący repertuar ulicznych

„artystów”, kiedy przerzucam wiotkie i nadwątlone kartki, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że

mam przed sobą rodzaj rymowanej kroniki czasów wojny. Ileż w tych piosenkach faktów, ileż

zapisanych wydarzeń. Oto pierwsza z nich opowiada o napadzie hitlerowców na Polskę w dniu

pierwszym września 1939 roku. Piosenka żebracka, znana także jako „Piosenka o ciężkiej

doli”, próbuje przedstawić obraz Warszawy już po kapitulacji: „A w tej Warszawie na

Hitlerplacu niemieckie zwisają flagi”. Po ulicach krążą ludzie głodni i zziębnięci, narażeni w

każdej chwili na aresztowanie. Nędza i mróz wypędzają z nieopalonych domów „po prośbie”

bose i obdarte dzieci, których ojcowie więzieni są w dalekich od kraju stalagach. „Siekiera,

motyka” ostrzega przed ulicznymi łapankami i podaje sposoby, jak uratować się przed

zamknięciem w Cytadeli lub w innym więzieniu. „Opowieść dziadkowa” o zdarzeniach

lubelskich przynosi napawające grozą wieści z Zamojszczyzny, gdzie hitlerowcy wysiedlają

wioski, a dorosłych i dzieci w zaryglowanych wagonach wywożą w nieznane lub mordują na

miejscu. Powtarzają się słowa: Pawiak, żandarmska buda, Treblinka, Prusy, wywózka,

szwabska „kultura” itd.

Piosenki uliczne ukazują także postawę narodu wobec wroga. Coraz głośniej i mocniej

nawołują do oporu i walki. Zmieniają swój charakter. Smutne ustępują miejsca pogodnym i

pełnym wiary w klęskę hitlerowców. Dominuje w nich humor i kpina z okupanta. Krzepnący

na wschodzie front, tęgie lanie pod Stalingradem inspirują tego rodzaju twórczość. Rozlega się

„Piosenka wiejska” na melodię ludowej śpiewki „Umarł Maciek umarł, już leży na desce”:

Żreje Niemiec, żreje, śniegi stalingradzkie,

W Polsce go zatłuką gromady wieśniackie...

Tę atmosferę dokumentuje również „Piosenka żołnierska”, którą należało śpiewać na

nutę „Co użyjem, to dla nas”:

Okupacji mam już dość

W sercu moim kipi złość

Zbyt się szwab już napił krwi,

Szwabskim łbem rozwalę drzwi.

Cierpliwości nadszedł kres

Zbyt swawolił już SS

Gestapowcom i SD

Wszystkim damy mocno w d.

Page 158: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

158

I jeszcze jedna piosenka z tego rodzaju, zatytułowana „Mazur”, a śpiewana na

popularną melodię „Do mazura stań wesoło, buntownicza wiaro”:

Przędź ma Zosiu, przędź z wieczora

Do samego rana -

Godna stryka z cienkiej przędzy

Jest szyja schutzmana.

Przędź ma Zosiu, przędź z wieczora

Do samego ranka -

Godna stryka z cienkiej przędzy

Szyja pana Franka.

Przędź ma Zosiu, przędź co prędzej

Jak obyczaj każe -

Powiesimy wnet Hitlera

Na tęgim chojarze.

A gdy będzie trójca owa

Szła po stryczku w górę,

Zaśpiewamy tę piosenkę,

Zatańczym mazura.

W takim kontekście zupełnie inaczej brzmi także „Walc szmuglerów”, rymowana

opowieść o ludziach, którzy pół życia spędzali w pociągach wożąc do Warszawy „rąbankę” i

nielegalnie zaopatrując mieszkańców Generalnej Guberni w żywność. Wprawdzie nie robili

tego bezinteresownie, niekiedy szmuglerzy przeobrażali się w zwyczajnych paskarzy

żerujących na ludzkiej nędzy, ale niejeden z nich drogo zapłacił za handel, jeśli wpadł w ręce

żandarmów. Nie zdołałem uzyskać melodii walczyka. Dlatego przytaczam tutaj pełny tekst

„Walca szmuglerów”, który był opublikowany w zeszycie „Posłuchajcie ludzie”. Wart jest

tego, by został przypomniany.

Jesteśmy tłumem i bandą,

Stoimy na dworcach wszystkich,

I nie trwożymy się żadnym

Krzykiem gestapo i gwizdkiem.

Wozimy tęgie słoniny,

Szynki i mortadele,

A czasem wagon świniny,

A często tytoniu ziele.

Gwiżdżemy lokomotywą,

Śpiewamy kół hurkotaniem,

Śmierdzimy mlekiem i piwem

I przedwczorajszym śniadaniem.

Page 159: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

159

Mróz nam powrastał w ubrania

I w ciała wczepił się srodze,

Bimber go stamtąd wygania,

Bimber wypity po drodze.

Zbrojni i groźni kiełbasą

I tarczą boczków okryci,

Pracujem na wolność waszą,

Pod tendrem, na dachów szczycie.

Lecz kiedy przyjdzie czas na to,

Proporcem krwawym zatrzepie,

Z inną wyjdziemy zapłatą

Smarunek żandarmom wrzepić.

Wtedy nie będzie już masła,

Ni krup, ni kaszy, ni mąki,

Krwawa tam będzie omasta

I twarde guzy podzięki.

Przede wszystkim jednak na szczególną uwagę zasługuje zamieszczona w zeszycie

KOPR Ballada o dwóch żołnierzach wracających z niewoli, znana podczas wojny w kilku

wersjach i bardzo popularna. Nie jest to typowa pieśń samorodna, wywodząca się z

autentycznego folkloru, tak charakterystycznego dla warszawskiej ulicy w latach 1939-1945.

Jej rodowód tkwi w literaturze XIX wieku i to w literaturze obcej. Uważne czytanie tekstu

doprowadza nas do niezwykłego odkrycia: mamy przed sobą miejscami dowolny, miejscami

dosłowny przekład wiersza niemieckiego poety Henryka Heinego „Die Grenadiere”. Tyle że

akcja „Ballady” jest osadzona w realiach polskich i z niewoli wracają nie francuscy, lecz polscy

żołnierze.

Po długiej niewoli, dwaj młodzi żołnierze,

Wracając do ojców swych ziemi,

W niewielkiej mieścinie, na nocnej kwaterze,

Zaleli się łzami rzewnemi.

Tam bowiem tłum ludu rozmawia zebrany,

Że Polska żyć będzie na wieki,

Choć jeszcze ma ręce zakute w kajdany

I dzień jej wolności daleki...

Nie wydaje się, by do twórczości Heinego sięgał któryś z ulicznych lub podwórzowych

„artystów” czasów II wojny. Informacje uzyskane od osób związanych z okupacyjną

działalnością wydawniczą i propagandową wskazywały, że autora okupacyjnej wersji

„Ballady” należałoby raczej szukać w kręgu konspirujących ludzi pióra. Mógł nim być któryś

z poetów aktualnie zajmujący się przekładami wierszy Heinego, względnie ktoś, kto miał

świeżo w pamięci gimnazjalne lekcje z literatury niemieckiej. Niejakie potwierdzenie tych

domysłów znalazłem w piśmie „Der Klabautermann”, wydawanym przez polskie podziemie

Page 160: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

160

w ramach dywersyjnej akcji „N” - „Niemcy”. Pismo ukazywało się w języku niemieckim. W

numerze 6 z września 1942 roku na pierwszej stronicy, pod rysunkiem przedstawiającym

dwóch żołnierzy Wehrmachtu wracających wśród śnieżnej zamieci z Rosji do Vaterlandu,

można przeczytać wierszyk prorokujący hitlerowcom identyczną klęskę, jaka spotkała w 1812

roku Francuzów. „Nach Deutschland ziehen zwei Grenadier” jest niczym innym, jak właśnie

parafrazą utworu Heinego „Nach Frankreich zogen zwei Grenadier”.

Czy były to właściwe tropy prowadzące do wyjaśnienia, skąd się wziął przekład, a co

za tym idzie i okupacyjna przeróbka „Die Grenadierem” Okazało się, że niezupełnie. Z całą

pewnością ktoś, kogo dotąd nieznamy, uaktualnił w 1943 roku utwór niemieckiego poety, lecz

wcale nie musiał sięgać po oryginał. Polska wersja wiersza Heinego istniała już bowiem w XIX

wieku.

Pracownik naukowy Instytutu Historycznego PAN, p. Lech Karwacki udostępnił mi

źródłowe materiały, z których wynika, że polska wersja wiersza Heinego znana była jako pieśń

plebejska już w latach bezpośrednich po Powstaniu Listopadowym. Przeniknęła do ludu z

arystokratycznych i mieszczańskich salonów, gdzie w owym czasie bonapartyzm miał licznych

zwolenników i gdzie z tych względów do najpopularniejszych zaliczała się pieśń „Die

Grenadiere” z muzyką Roberta Schumanna. Tradycje kultu Napoleona były wtedy niezwykle

żywe wśród proletariatu i chłopstwa, nic więc dziwnego, że treści zawarte w utworze znalazły

tutaj szczególnie podatny grunt. Pierwsi socjaliści np. właśnie tę pieśń śpiewali na swych

zebraniach. Władze carskie uznały ją za buntowniczą i karały więzieniem przyłapanych na jej

upowszechnianiu. Ale plebejski odbiorca nie zawsze akceptował oryginalny poetycki tekst.

Dlatego wielokrotnie przerabiano pieśń na swój sposób i dobierano do tekstu melodie bliskie

ludowej twórczości. Kursowało kilka wersji pieśni. Ostateczny kształt nadał jej Jan Bronisz,

najbardziej popularny autor ludowy, doskonale orientujący się w gustach publiczności.

Przerobił odpowiednio tekst, nadając mu charakter ludowej ballady, dobrał prostą, ale znaną

podówczas powszechnie melodię „W więziennym szpitalu” i podał do druku pt. „Po długiej

niewoli”. Wydał ją W. Klimowicz w zbiorku ulubionych piosenek i deklamacji „Zemsta

Cyganki”. Można ją znaleźć również w podobnym wydawnictwie warszawskim z 1921 roku

„Krwawe róże”, w którym ten sam wydawca zebrał kilka najnowszych piosenek, monologów

i kupletów. Początek ballady brzmiał:

Po długiej niewoli, dwaj starzy żołnierze,

Wracali do ojców swych ziemi.

W niemieckiej mieścinie, na nocnej kwaterze

Zaleli się łzami rzewnemi.

Tam bowiem tłum ludu rozprawiał coś długo,

Że Francja zginęła na wieki,

Że z laur odarta, okuta w kajdany,

A cesarz na wyspie dalekiej...

Na kanwie tej oto właśnie dawnej wersji powstała w latach drugiej wojny Ballada o

dwóch polskich żołnierzach powracających z niewoli do okupowanego kraju i wierzących

głęboko, że Polska wkrótce zmartwychwstanie. Jeżeli więc nadal pozostają wątpliwości, kto

był autorem przeróbki pieśni Jana Bronisza, to w każdym razie mamy już pewność co do jej

rodowodu. Uliczni i podwórzowi śpiewacy przyjęli ją rychło do swego repertuaru i śpiewali na

melodię zapożyczoną z XIX-wiecznej, utrzymanej w tonie dziadowskiej opowieści, ballady

Page 161: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

161

Jana Nepomucena Jaśkowskiego „Wieczorem w niedzielą, przy wiejskim kościele, dziad stoi i

bije we dzwony...”

Takich zakamuflowanych piosenek jak Ballada, naśladujących samorodną twórczość

warszawskiej ulicy, a pisanych przez konspiratorów z KOPR-u, pojawiało się znacznie więcej.

W pamiętniku wawerczyka „Wojna warszawsko – niemiecka” Czesław Michalski ps.

„Jankowski” wspomina, w jaki sposób został autorem pierwszej okupacyjnej piosenki,

naśladującej „dzieła” ulicznych śpiewaków. Zadanie napisania takiego tekstu otrzymał drogą

organizacyjną. Na s. 256 pisze on:

„Mój tekst był dość nieudolnym naśladownictwem poezji ulicznej, ale Kamiński

(Aleksander Kamiński ps. „Dąbrowski” - Komendant Główny „Wawra” - wyj. T. Sz.) uznał,

że może służyć jako wzór, i przekazał go do Komisji Propagandy. Była to trawestacja znanej

piosenki „Hej, tam pod Krakowem”. W Krakowie, który już na początku okupacji zyskał dość

wątpliwy awans na stolicę tzw. Generalnej Guberni, rezydował gubernator Frank. Tak więc

krakowski motyw nie był tu przypadkowy”. Piosenka ta brzmiała:

Hej, tam pod Krakowem,

Tam, skąd Wisła płynie,

Rozłożyła nam się świnia

Na polskiej krainie.

A gdy się wypasie,

Przyjdą lepsze czasy,

Zarżniem świnię i zrobimy -

Zrobimy kiełbasy.

Kiełbasami tymi,

Wedle ich natury,

Wytrujemy w Polsce wszystkie

Prusaki i szczury.”

W drukarni „Biuletynu Informacyjnego” red. Kazimierz Wagner odbił tekst, oczywiście

anonimowo, w kilkunastu egzemplarzach i ulotki powędrowały do ulicznych wykonawców.

Piosenka zrobiła karierę. Śpiewano nie tylko „utwór” Czesława Michalskiego. Na kanwie

tekstu jego pióra rodziły się już samorodne, nowe wersje, jak ta pt. „Tutaj w naszym kraju”,

którą odnalazłem wśród starych notatek:

Tutaj w naszym kraju,

Tu gdzie Wisła płynie

Rozwalał się Hitler świnia,

Na polskiej krainie, (bis)

W Polsce się rozwalał,

Wszystko nam rabował,

Strzelał ojców, strzelał matki

I dzieci mordował, (bis)

Page 162: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

162

Hej nasz polski Wodzu

Daj nam prawe skrzydło

Porąbiemy, posiekamy

Hitlerowskie bydło, (bis)

Pobijemy szwaba

I pójdziemy dalej

Niech krew hitlerowska płynie,

Niech się Berlin pali! (bis)

W 1943 roku do bogatego już uliczno - podwórkowego repertuaru Warszawy przybyły

kolędy. Staraniem Komisji Propagandy (KOPR) wydano drukiem w grudniu niewielką,

ośmiostronicową broszurkę, zatytułowaną „Cztery kolendy na ostatnie okupacyjne święta”. O

podobnym wydawnictwie znajdujemy wzmiankę w antologii „Satyra w konspiracji 1939-

1944” (s. 15): „W grudniu 1943 r. «Stowarzyszenie Grajków Wędrownych ZARANIE» wydało

powielone „Cztery aktualne pieśni kolędowe na ostatni rok wojny o wyraźnym, choć

prymitywnym zabarwieniu satyrycznym w dwóch ostatnich kolędach”. Ukazanie się

powielaczowego wydawnictwa Grajków Wędrownych sygnalizuje również Stanisław

Sierotwiński w rozprawie Kronika życia literackiego w Polsce pod okupacją hitlerowską, którą

opublikował w 1966 roku na łamach „Prac Historyczno - literackich” wydawanych przez WSP

w Krakowie.

Broszurka wydana drukiem przez KOPR zawierała cztery kolędy: „Kolenda” (?) (inc.

„Trzej królowie mędrcy Wschodu”), „W Betleem w stajence”, „Podnieś rękę, Boże Dziecię” i

wreszcie szczególnie uroczą, utrzymaną w stylu ludowej góralskiej pastorałki „Hej, kolęda

hosanna”:

Nasz wsiowy Panjezus - nieduży, maluśki,

kucnął na przypiecku, bo Mu ścierpły nóżki...

Natomiast w czterostronicowej ulotce, odbitej na powielaczu, której pełny tytuł brzmiał

„Lulajże Jezuniu na polskiej ziemi. Cztery aktualne pieśni kolędowe na ostatni rok wojny”

znalazły się utwory: „Gruchnęła, runęła pruska potęga”, „Przez zapory w ogniu, w dymie, w

mgławicy”, tytułowy „Lulajże Jezuniu na polskiej ziemi” i najbardziej wymowny, z dużym

ładunkiem społeczno - politycznej treści, zatytułowany „Wśród nocnej ciszy”. Jedna z

końcowych zwrotek tej kolędy była następująca:

Wspólnym ramieniem, zgodnym rytmem serc,

Wznieśmy Ojczyźnie dziś tysiące twierdz!

Mózgiem, sercem i rąk siłą

Odbudujem Polskę miłą,

Nasz ojczysty dom!

Wszystkie cztery śpiewało się na melodie najbardziej znanych i najpopularniejszych

kolęd. Chodziło o to, by nauczenie się ich nie sprawiało zbytnich kłopotów i by jak najprędzej

spopularyzowali je podwórzowi, uliczni i kolejowi „artyści”. Zamierzony cel oczywiście

osiągnięto.

Page 163: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

163

Tego typu kolęda nie pierwszy raz trafiała do repertuaru ulicznych wykonawców.

Nieśmiałą jej próbą była już „Opowieść dziadkowa o zdarzeniach lubelskich” zamieszczona w

zeszycie „Posłuchajcie ludzie” w lutym 1943 roku. Śpiewało się ją na melodię bardzo znanej,

zwłaszcza w środowiskach robotniczych, w latach 1924/1925, „Kolędy dziadowskiej”

zaczynającej się zwrotką:

Posłuchajcie ludkowie,

Co wam dziadek opowie:

Niechaj wiedzą w całym mieście

Za co siedzi się w hareszcie,

W celi komunistycznej...

Kolęda w roku 1943 zaczynała się w sposób następujący:

Posłuchajcie wieści tej

Jaże z ziemi lubelskiej -

Dziadek chodził tam po prośbie

I o jednej strasznej kośbie

Wszystkim teraz opowie...

Tradycje kolędy świeckiej, której treść bądź wiązała się z walką zbrojną o

niepodległość, bądź z walką polityczną o wyzwolenie społeczne, sięgają drugiej połowy XIX

wieku. Po raz pierwszy usłyszano ją w noc styczniową 1863 roku w powstańczym obozie i

odtąd już nie odstępowała żołnierza, konspiratora, rewolucjonisty. W 1915 roku np. niosło echo

z legionowych okopów śpiew:

Podnieś rączkę Boże dziecię,

Pobłogosław naszych w polu.

Tych, co walczą i zwyciężą

I tych, co konają w bólu.

Oto kwiat polskiej młodzieży,

Dziś do walki krwawej bieży...

Nawet w okresie międzywojennym co odważniejsi autorzy podkładali świeckie słowa

pod melodie kolęd, nierzadko przy tym operując dosadnym humorem, jak np. w tej na melodię

„W dzień Bożego Narodzenia”:

Brzmi kolęda dzielnej wiary,

Basem huczy rocznik stary,

A rekruty, jak koguty,

Wyciągają cienkie nuty,

Cienkie nuty!...

Znacznie bogatsze tradycje ma kolęda polityczna. Była ona najstarszą i najbardziej

łubianą przez robotników formą pieśni rewolucyjnej. Już w 1897 roku, w zbiorku wydanym w

Berlinie „Pieśni i poezye dla ludu roboczego” znajdujemy pieśń napisaną do melodii „Wśród

nocnej ciszy”. W 1902 w okresie Bożego Narodzenia, co notuje Eugeniusz Ajnenkiel w

Page 164: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

164

antologii pieśni robotniczych „Czerwona lutnia”, rozrzucono w Łodzi ulotki z drukowaną

kolędą, zaczynającą się od słów: „Idzie wiarus stary do ludzi w kolędzie, będzie nowe latko i

dobrze nam będzie”. Tę robotniczą kolędę przerobiono z powstańczej z 1863 roku. W 1908

roku Maria Markowska ps. „Kruk” ułożyła „Kolędę robotnika polskiego”, śpiewaną na

melodię „W żłobie leży”:

Z więzień cieśni, z Łodzi, z Wrześni,

Z cytadeli wygnania,

Których ręka, pruska ręka,

Lub knut carski pogania.

Do nas bracia, przybywajcie

I kolędę zaśpiewajcie

Ludów zmartwychpowstania!...

Z kolędą robotniczą, z jej treścią nabrzmiałą buntem i walką, a ukrytą pod melodią

pastorałki lub kolędy religijnej, stykamy się prawie na każdym kroku w okresie

międzywojennym. Płynie zza krat więzienia będzińskiego w 1921 roku. Echo niesie ją spoza

murów fabrycznych „Częstochowianki” w 1936 roku. Kolęda na melodię „Wśród nocnej

ciszy”, ułożona przez komunistów w czasie strajku okupacyjnego, rozbrzmiewa później w

czasie zimowych zebrań socjalistycznej młodzieży.

Tradycje takiej właśnie kolędy żołnierskiej i politycznej odżyły bardzo wyraźnie

podczas hitlerowskiej okupacji. W przeciwieństwie do ballad i piosenek podwórzowo -

ulicznych, które z uwagi na ich specyficzny charakter raczej rzadko spotykamy poza Warszawą,

twórczość kolędową uprawiali nie tylko stołeczni konspiratorzy. Jej ślady odnajdujemy dzisiaj

na terenie nieomal całego ówczesnego Generalnego Gubernatorstwa, na terenach włączonych

do Reichu oraz poza granicami.

We wspomnieniach Edwarda Suchory ps. „Iskra’’ pomieszczonych w książce

Stanisławy Sowińskiej - „Barbary” „Rozszumiały się wierzby” (s. 43-44) znajduje się

następujący fragment:

„ ...Tej nocy stałem na straży koło chałupy, w której odbywała się piórnia (wieczorynka

połączona z darciem pierza - przyp. T. Sz.) . Nagle zauważyłem wolno sunące sanie, ciągnione

przez parę koni. W bryczce jechało kilku rozśpiewanych mężczyzn. W pierwszej chwili

wydawało mi się, że śpiewają kolędę: „Dzisiaj w Betleem”. Ale kiedy wsłuchałem się bardziej,

zrozumiałem, że była to tylko melodia kolędy. Usłyszałem następujące słowa:

Gdy ósma w Moskwie, gdy ósma w Moskwie

Wybija godzina,

Tysiąc bombowców, tysiąc bombowców

Leci do Berlina...

Berlin się pali, Hamburg się wali,

Szwabi uciekają, granaty pękają,

Cuda, cuda wyczyniają.

A ojciec święty, a ojciec święty

Pierniki sprzedaje,

Bo w Neapolu, bo w Neapolu

Anglik dobrze daje.

Page 165: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

165

Neapol się pali, Roma się wali,

Włosi uciekają, granaty pękają,

Cuda, cuda wyczyniają.

Kiedy umilkły kolędy, rozbrzmiała pieśń: „Gdy naród do boju”. Na odgłos pieśni

wszyscy wylegli na dwór. We wsi zapanowało podniecenie. Kto to był i z jakiej organizacji,

trudno się było wówczas dowiedzieć. Ze wsi Potok Stany doszła nas w kilka dni później

wiadomość, że przez wieś po raz pierwszy oficjalnie przejechali komuniści...”

Była to kolęda wyjątkowo popularna, wielekroć przerabiana przez przeróżnych

bezimiennych autorów, znane są jej odmienne wersje z Lubelskiego, Rzeszowskiego,

Kieleckiego i Krakowskiego. Kanwę dla wielu jej wersji stanowił najprawdopodobniej tekst

nieznanego dotąd autora, wydrukowany w lutym 1941 roku na łamach satyrycznego pisma

„Lipa - Szpilka”, które to „Wesołe pismo” - jak informował podtytuł - „wychodzi w Polsce w

dniach grozy” z „inicjatywy indywidualnej”. Dość często, i nie bez szczególnej satysfakcji,

domorośli autorzy przeróbek wprowadzali do tekstu słowa dosadne, soczyste, ośmieszające

przywódców III Rzeszy:

Dzisiaj w Berlinie, dzisiaj w Berlinie

Wesoła nowina,

Tysiąc bombowców, tysiąc bombowców

Wali do Berlina.

Berlin się wali, Rajstag się pali,

Hitler z Geringiem w pory nas...

W oddziale partyzanckim Armii Ludowej im. „Marcina” - Józefa Maga, działającym w

rejonie Beskidu Śląskiego, śpiewano na melodię „Hej, w dzień Narodzenia”:

Polska była rajem dla panów, magnatów,

Polski chłop, robotnik, karmił tych psubratów,

Teraz z tego wojna przyszła harda, zbrojna

Hej, kolęda, kolęda.

Robotniku, chłopie, trzeba ci się bronić,

Bandę hitlerowską czym prędzej wygonić,

Stworzyć Polskę nową, radziecką, Ludową

Hej, kolęda, kolęda.

Michał Basa - „Mściciel”, partyzant Batalionów Chłopskich i żołnierz zgrupowania

Armii Krajowej „Ponurego” na Kielecczyźnie, do melodii „Bóg się rodzi” układał następujące

słowa:

Bóg się rodzi, moc truchleje,

Wszystko w niemej ciszy stawa,

W ten dzień siłę i nadzieję

Daje ducha polska sprawa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Niech się rodzi Polska nowa,

Niechaj z rąk spadną kajdany,

Wróci wolność, życie, słowa,

Błogi spokój ludziom dany...

Page 166: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

166

Taka kolęda rozbrzmiewała wszędzie, zarówno w oddziale Gwardii Ludowej pod

Kraśnikiem Lubelskim, jak i na biwaku partyzantów Armii Krajowej w lasach Rędzińskich w

powiecie radomszczańskim. Śpiewali ją bechowcy z lasów Świętokrzyskich i „Jędrusie” na

swych zimowych kwaterach w przysiółku Lesisko opodal wioski Ossali. Była upowszechniana

przez ulicznych śpiewaków z Warszawy i konspiratorów z Radomia. Jedne wychodziły spod

piór autorów, których nie znamy nie tylko z nazwisk, ale nawet z pseudonimów, autorstwo

innych ocalało od zapomnienia dzięki notatkom poczynionym przez konspiratorów lub przez

„chłopców z lasu”. Wiemy więc dzisiaj, że w stolicy m. in. pisał kolędy „Pietro” - Aleksander

Maliszewski, zaś w partyzantce „Mściciel” - Michał Basa od „Ponurego” i „Czechura” -

Czesław Kałkusiński z oddziału „Robotnika”.

Kolęda świecka lub żołnierska docierała również do kraju zza granicy. W grudniu 1943

roku zespół aktorski Teatru Żołnierza I Korpusu Wojska Polskiego w ZSRR zaprezentował

żołnierzom program złożony z kolęd i pastorałek, wprowadzając do wielu aktualne słowa i

treści. Nowe słowa śpiewano także w polskich koszarach w Szkocji, gdzie do melodii

„Przybieżeli do Betlejem” pasterze poeta Antoni Bogusławski napisał następujący tekst:

Przybieżeli do Betlejem żołnierze,

Mieli szare z wężykami odzieże,

Orły lśnią srebrzyste

Z Polski, Jezu Chryste

Żołnierze - żołnierze...

Wreszcie odnajdujemy dzisiaj także kolędy układane i śpiewane przez ludzi

wywiezionych na przymusowe roboty rolne do Niemiec, jak ta na melodię „Hej, w dzień

Narodzenia” opowiadająca o „karierze” Adolfa:

Dziś w obozach śmierci ludzi zamęczają

A tych, co w cywilu głodem zadręczają,

Ludzie mrą jak muchy, idą jednak słuchy

Hej kolęda, kolęda...

Że ze wszystkich frontów szwaby uciekają,

Sojusznicy siłą wielką nacierają,

Kończy się kariera Adolfa Hitlera

Hej kolęda, kolęda...

Ogromną zasługę w kolportowaniu ulicznych ballad, piosenek i kolęd miała oczywiście

konspiracyjna prasa. Do współpracy z nią zaangażowało się wielu pisarzy, poetów i satyryków,

którzy prócz pracy w podziemnych redakcjach przygotowywali do druku tomiki poezji i inne

konspiracyjne wydawnictwa, także satyryczne. Do mieszkańców Warszawy i Generalnej

Guberni docierała nie tylko informacja o sytuacji na frontach.

Do pism, które szczególnie popularyzowało uliczną piosenkę, należał dziennik

podziemny „Demokrata”. Redaktorem naczelnym pisma był „Grzegorz” - Grzegorz Załęski,

autor powojennej antologii „Satyra w konspiracji”. Z „Demokratą” związane było pismo

satyryczne „Moskit”, skupiające w szeregach swoich współpracowników wiele piór literackich,

że wspomnę zamordowanego przez hitlerowców w 1944 roku poetę Stanisława Kowalczyka

ps. „Lapis”; Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego ps. „Goliard”, autora popularnej piosenki

„Nad Berlinem noc zapada”, podpisującego teksty także pseudonimem „Giez”; Tadeusza

Page 167: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

167

Hollendra ps. „Tomasz Wiatraczny”, rozstrzelanego w maju 1943 roku w ruinach

warszawskiego getta; Tadeusza Zelenaya ps. „Kleks”, autora „Ballady o dwóch

rzemieślnikach”, i Aleksandra Maliszewskiego ps. „Pietro” lub „Piotrowski”. Właśnie na

łamach „Moskita” w dniu 10 października 1943 roku ukazała się „Ballada podwórzowa o

przegranym Mussolińszczaku” pióra „Piętro”, rychło przyswojona przez podwórzowych

śpiewaków i ciesząca się dużą popularnością. O zetknięciu się ze swoją „Balladą” na

warszawskim podwórku w piątym roku okupacji, wspomina także autor Aleksander

Maliszewski w książce Na przekór nocy, wydanej w 1968 roku.

Był Mussolińszczak Benitem zwany,

Odstawiał fason ważniakiem,

Razem z Adolfem i faszystamy

Chciał zapanować nad światem...

Temu podobne publikacje wyraźnie wskazują, jaką rolę przypisywało polskie

podziemie piosence ulicznej i jaką funkcję spełniała ona w walce z wrogiem. Wykorzystywano

przeto wszelkie okazje, by ją rozpowszechniać. Wydawano ulotki w rodzaju powielonej

Hitlerowskiej serenady, dołączano do pism wkładki z nutami, notowano skrzętnie teksty

nowych, aktualnie śpiewanych piosenek ulicznych domorosłych autorów, a następnie

publikowano je na łamach podziemnych pism. Natrafiamy na nie przeglądając dzisiaj

egzemplarze gazetek satyrycznych lub dodatki literacko - satyryczne tego rodzaju co „Luźna

kartka”, dołączana do pisma „Zachodnia Straż Polski”, redagowana przez śląskiego pisarza

Zbyszko Bednorza od września 1943 roku. W numerze 70 dziennika „Demokrata”

opublikowano np. słowa piosenki „Polak się nie da”, opatrując je adnotacją, że właśnie „na

przedmieściach Warszawy śpiewana jest ostatnio następująca piosenka”:

Naradzali się w Berlinie cztery miesiące,

W jaki sposób moc odebrać Polsce Walczącej,

Przemawiali, uradzali

Wreszcie zadecydowali:

„Czas z Polakami skończyć!”

I przysłali SS-manów sforę zaciekłą:

„Niechajże się Polak dowie, co to jest piekło!”

A bojowiec się zakrzątnął,

Pięciu SS-manów sprzątnął

Od razu dnia pierwszego.

Zapełniono wnet Oświęcim, Majdanek, Pawiak,

„Już się teraz Polak więcej nie będzie stawiał!”

A bojowcy w jednej chwili

Transport więźniów uwolnili -

„Któżby się was obawiał!”

Zafrasował się sam Hitler, mina mu zrzedła:

„A to z tymi Polakami prawdziwa bieda!”

Próżno ty się Niemcze srożysz,

Bo to nic ci nie pomoże -

Polak się zgnębić nie da!

Page 168: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

168

Ballady dziadowskie i kolędy, piosenki ludowe i satyryczne służyły jednemu

określonemu celowi: walce. I trzeba dodać, patrząc na nie z perspektywy wielu, wielu lat, że

walczyły skutecznie. Śpiewała warszawska ulica, śpiewało warszawskie podwórko. Znudziła

się, spowszedniała jedna piosenka, natychmiast pojawiała się na jej miejsce druga, dziesiąta.

„Zakazane piosenki” robiły karierę, cieszyły, ułatwiały przetrwanie i budziły nadzieję. Aż

pewnego sierpniowego dnia 1944 roku przyszedł kres na uliczną i podwórkową piosenkę.

Ballady, kolędy i uliczne śpiewki ustąpiły miejsca marszom i bojowym szturmówkom

powstańczych oddziałów. Pożoga ogarnęła stolicę. Płonęły zabytki kultury, ginęli cywile i

żołnierze - powstańcy, w gruzach legły domy i konspiracyjne archiwa. Z ogromnego dramatu

stolicy niewiele ocalało. Zginęło też bezpowrotnie wiele piosenek, które w najcięższych latach

stanowiły folklor warszawskiej ulicy. Jeszcze tylko raz odezwała się w Śródmieściu ballada:

Pierwszego sierpnia w całej Warszawie

Sie rozpoczęła okropna draka,

Po jednej stronie stali germańce,

Po drugiej stronie chłopaki z AK-a!...

ale i ona rychło umilkła. Więc te, które pozostały w pamięci, i te, które ocalały dzięki czcionce

drukarza - konspiratora, przechowujemy ze szczególnym sentymentem. Są bowiem

świadectwem walki i barwną ilustracją do tamtych, niełatwych lat.

Warto jeszcze poświęcić kilka zdań i tym samorodnym balladom, które powstawały

poza Warszawą, głównie w miasteczkach i wsiach pacyfikowanych przez hitlerowskich

żołdaków. Geneza tych pieśni jest bardzo podobna do genezy pierwszych smutnych,

bezimiennych ballad, które śpiewano na ulicach okupowanej Stolicy. Oczywiście, nie były one

tak szeroko rozpowszechnione jak piosenki warszawskie. Rodziły się na zgliszczach i

pogorzeliskach spalonych wsi, znane były niewielkiej tylko garstce ludzi, którzy uniknęli

śmierci. Ich proste i chropawe strofy, układane przez niedoszłe ofiary, często nawet przez

osierocone dzieci, mają dzisiaj wymowę wstrząsających dokumentów. Ale w tamtym okresie

nie zapisywano słów. Uczono się ich wyłącznie na pamięć. Dlatego niektóre czas wymazał z

pamięci, inne odchodziły bezpowrotnie wraz ze śmiercią ludzi, którzy je układali i śpiewali.

Tylko niektóre ocalały. Do takich należy przede wszystkim „Pieśń o zabiciu”, przypomniana

po raz pierwszy po 24 latach przez Krzysztofa Kąkolewskiego, który opublikował ją w 1964

roku w książce „Trzy złote za słowo”. Ballada narodziła się po pacyfikacji wsi Skłoby na

Kielecczyźnie. 11 kwietnia 1940 roku hitlerowcy otoczyli wieś, rozstrzelali 265 mężczyzn i

chłopców, a zabudowania oblali benzyną i spalili. Była to zemsta wroga na bezbronnej wsi,

która udzieliła schronienia pierwszym polskim partyzantom, żołnierzom Wydzielonego

Oddziału Wojska Polskiego, majora „Hubala” - Henryka Dobrzańskiego.

Tysiąc dziewięćset roku czterdziestego

a kwietnia jedenastego

Przybyli Niemcy zniszczyli wszystko

a zostawili rumowisko

O trzeciej w nocy wieś obstąpili

ojców, mężów i braci zabrali

nieszczęsnym wdowom

biednym sierotom pousuwać się kazali

Page 169: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

169

Po czterech z domu wyprowadzali

na takie straszne morderstwo

wybili wszystkich od lat czternastu

zostało same kalectwo...

Na kartach książki „Trzy złote za słowo” Krzysztof Kąkolewski zanotował: „Zwrotek

było szesnaście. Czas je napisał, a potem zatarł. Na dwunastej urywa się jedyny zapis w

szkolnym zeszycie. Ci, którzy śpiewają pieśń, nawet same autorki, nie pamiętają dalszych

zwrotek (...). Pierwsza wersja, kiedy pieśni nikt nie zapisywał, była najpiękniejsza.” Oprócz

odtworzonej przez K. Kąkolewskiego „Pieśni o zabiciu” i włączonej później do widowiska

Lecha Budreckiego i Ireneusza Kanickiego „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”, na

przypomnienie zasługują także inne samorodne utwory, wśród nich pieśni o rozstrzelaniu

dwudziestu mieszkańców wsi Topola pod Skalbmierzem i o pacyfikacji Kitowa na

Zamojszczyźnie, oraz tragiczna kielecka ballada o Michniowie, w którym Niemcy

wymordowali 203 mężczyzn, kobiet i dzieci, a wieś doszczętnie spalili.

Pod naszym Michniowem dymy w górę walą,

A matki z dziećmi w stodole się palą...

Żandarmi, żandarmi, cóż robicie z nami,

Cóż winny wam matki z małymi dzieciarni?

Przejdź dzisiaj przez Michniów, przez michniowskie niwy,

To tylko zobaczysz spalone kominy...

Na razie nie omawiam szerzej tego rodzaju twórczości w żadnym z rozdziałów mej

książki. Mam nadzieję, że po zgromadzeniu pełniejszej dokumentacji będę mógł poświęcić w

przyszłości znacznie więcej miejsca i tym ludowym balladom, które tak bardzo przypominają

smutne, samorodne ballady warszawskie.

W słowie wstępnym, zamieszczonym na kartach wydanego w 1943 roku

konspiracyjnego śpiewnika „Pieśni zbrojne”, redaktorzy zbiorku napisali:

„Ani wrzesień 1939 roku, ani początki [...] okupacji Kraju - nie sprzyjały śpiewom. Bieg

zdarzeń był tak oszałamiający, katastrofa tak straszna, warunki nowego życia owiane taką grozą

i męką - że zamilkła w tych potwornych czasach wszelka w Polsce pieśń. [...] Ale już w połowie

1940 roku to milczenie zostało przełamane. Przełamane przez... samorodną pieśń ludową. Jak

w czasach najazdów tatarskich, jak w czasach Potopu - pojawili się nie wiadomo skąd nikomu

nieznani twórcy, ludzie prości, którzy spod serca wydobywali słowa i melodie opiewające mękę

i ból przeżytych dni oraz proroczo wieszczący nadejście jasnego, wielkiego Jutra. [...] Jak

chciwym słuchano sercem tych pierwszych odważnych pieśni - wiemy to dobrze wszyscy. I

wędrowała tak po Kraju niezapomniana opowieść o obronie Warszawy „Posłuchajcie ludzie

smutnej opowieści”, „O syneczku sokole poległym w boju”, „O bitwie pod Łęczycą...”. Gdy

zaczęły się pierwsze wielkie naloty angielskie nad Rzeszę - powstała kolęda o radosnej

nowinie: „Berlin się pali, Hamburg się wali, Hitler z Goeringiem powariowali”, gdy

rozpoczęto walkę ze szmuglem - wszystkie linie kolejowe rozbrzmiewały nieudolnym, lecz

jakże popularnym „Marszem szmuglerów”. Nie ulega wątpliwości, że polska pieśń ludowa z

okresu 1940-1943 przejdzie do historii. I to przejdzie z dobrą opinią.”

Page 170: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

170

Page 171: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

171

Page 172: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

172

Page 173: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

173

GDY W NOC WRZEŚNIOWE19

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Więc pijmy zdrowie

Gdy w noc wrześniowe północ wybiła,

Eskadr bojowych ogromna moc

Z szumem motorów sie pojawiła,

W piekło zmieniła cichom noc.

Miasta i dworce zbombardowano.

Gdy ludność miasta była we śnie,

Gdy się niczego nie spodziewano,

To nam zadali ciosy złe.

Piersi obrońców murem stanęli,

W porannym słońcu sie bagnet lśnił.

Gdy w bój ruszyli, hura! krzyknęli,

Bagnetem popchli wroga w tył.

A wtem lotnictwo sie pojawiło,

Które w szeregi zbierali swe,

A naszych orłów widać nie było,

To nas zmusiło cofnąć sie.

Tak się cafalim do bram Warszawy,

Za nami sunął tankietek wąż,

Lecz się nie martwmy, wszak Bóg jest z nami

Wszak nam nie będzie źle tak wciąż.

19 www.antologia.jedrusie.org/86b_Gdy_w_noc_wrzesniowe.mp3

Page 174: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

174

Przypuszczalnie jedna z tych piosenek, które powstały najwcześniej i które słyszało się

na ulicach Warszawy zaraz po zakończeniu kampanii wrześniowej 1939 roku. Autora tekstu

nie znamy, brak również bliższych danych o jej genezie. Śpiewana była na melodię popularnej

przed wojną piosenki wojskowej: „Więc pijmy zdrowie, podchorążowie, niech smutek pryśnie

w rozbitym szkle". Słowa przekazał mi Stefan Mróz. Tekst, z nieznaczną zmianą w jednej ze

zwrotek, opublikował w 1966 roku Bronisław Wieczorkiewicz w Gwarze warszawskiej

dawniej i dziś.

Page 175: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

175

KOŁYSANKA20

autor dotąd nieznany na melodię: Aj, lu, lu, lu, lu

(pierwszą część Kołysanki powtarzamy tylko przy drugiej zwrotce)

20 www.antologia.jedrusie.org/91_Stasiek Wielanek_Kolysanka_wojenna.mp3

Page 176: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

176

W suterynach daleko za miastem,

W suterynach gdzie nędza i głód,

Nad niewielką kolebką niewiasta,

Tuląc dziecię, nuciła do snu:

Spij syneczku, śpij laleczko,

Mama pobiegnie po mleczko,

Nakarmi i napoi cię,

A dobry Pan Bóg w niebie

Da, że wychowam ciebie,

Aj luli, luli synku mój.

*

Lat dwadzieścia minęło spokojnie,

Syn jej wyrósł — robotnik i zuch,

Po ulicach wieść krąży o wojnie,

A w warsztatach niepokój i ruch.

Syn powraca do domu zmęczony,

Mówi: mamo, ja idę na bój!

A gdy usnął tą myślą dręczony,

Matka jak niegdyś, nuciła do snu:

Spij syneczku, śpij sokole,

Jutro wyruszysz na pole,

Na krwawą walkę, na bój.

A ja będę się modliła,

Żebym ciebie nie straciła,

Aj luli, luli synku mój.

*

Na cmentarzu wojskowym za miastem,

Gdzie rząd krzyży czernieje jak las,

Nad żołnierską mogiłą niewiasta,

Tak jak niegdyś modliła się znów:

Spij syneczku, śpij żołnierzu,

Twoi koledzy tu leżą,

Będziesz spokojny już tu.

Na grób ci krzyżyk dali

Virtuti Militąri,

Aj luli, luli synku mój.

Na grób ci krzyżyk dali,

A życie odebrali,

Aj luli, luli synku mój.

Page 177: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

177

Jeszcze jedna bezimienna piosenka nawiązująca bezpośrednio do wybuchu wojny i do

kampanii wrześniowej. Lecz mimo że pojawiła się na ulicach okupowanej Warszawy mniej

więcej w listopadzie 1939 roku, jej rodowód jest znacznie starszy. Jak podaje Bronisław

Wieczorkiewicz w książce „Warszawskie ballady podwórzowe”, kołysanka ta pt. „Aj, lu, lu,

lu, lu” znana już była bezpośrednio po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Po upływie

bez mała dwudziestu lat przypomniano ją sobie podczas okupacji hitlerowskiej, minimalnie

zaktualizowano tekst i błyskawicznie rozpowszechniono.

O jej dosyć znacznej popularności w latach 1939-1945 świadczy fakt, że natrafiamy na

nią w wielu miejscowościach tzw. Generalnej Guberni oraz na obszarach włączonych przez

hitlerowców do Warthegau i Rzeszy. Jak dotąd, znamy trzy wersje piosenki występujące pod

tytułami: „W małej chatce”. „Śpij syneczku” i „Kołysanka”. Jedną z nich drukował Grzegorz

Załęski w antologii „Satyra w konspiracji”. Tutaj przytaczam tekst według zapisów

przekazanych przez Kazimierę Frątczak, Romana Prokulewicza, Krystynę Wojtasik i Leokadię

Wolniewicz.

Page 178: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

178

DNIA PIERWSZEGO WRZEŚNIA21

słowa: autorzy dotąd nieznani

na melodię piosenki dziadowskiej

Posłuchajcie ludzie smutnej opowieści,

Co ja wam zaśpiewam, w głowie się nie mieści.

Co ja wam opowiem to jest smutne bardzo,

Niechaj Wasze serca biedakiem nie wzgardzą.

Dnia pierwszego września roku pamiętnego,

Wróg napadł na Polskę z kraju niemieckiego.

Najgorzej się zawziął na naszą Warszawę,

Warszawo kochana, tyś jest miasto krwawe.

Kiedyś byłaś piękna, bogata, wspaniała,

Dzisiaj tylko kupa gruzów pozostała.

Szpitale zburzone, domy popalone,

Gdzie się mają schronić ludzie poranione?

Lecą bomby z nieba, brak jest ludziom chleba,

Nie tylko od bomby, umrzeć z głodu trzeba.

Lecą bomby, lecą od wieczora do dnia,

Nie ma kropli wody do gaszenia ognia.

Kościoły zburzone, domy popalone,

Gdzie się mają podziać dzieci wygłodzone?

Matka szuka trupa, głośno wzywa Boga,

Błaga o ratunek przeklinając wroga.

Gdy biedna Warszawa w gruzach pozostała,

To biedna Warszawa poddać się musiała.

I tak się broniła całe trzy tygodnie!

Jeszcze Pan Bóg skarze szkopów za ich zbrodnie!

Co ja wam tu śpiewam, w głowie się nie mieści,

Teraz będzie koniec mojej opowieści.

Posłuchajcie, ludzie, z nami łaska Boża,

Odbudujem Polskę od gór aż do morza.

21 www.antologia.jedrusie.org/92_Dnia_Pierwszego_Wrzesnia.mp3

Page 179: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

179

Chyba najpopularniejsza spośród piosenek stanowiących w latach okupacji

hitlerowskiej repertuar grajków i śpiewaków, którzy produkowali się na ulicach, po dworkach,

w tramwajach i w pociągach. Znamy jej kilka odmian, przy czym najwcześniejsza pochodzi

prawdopodobnie z końca 1939 roku. Ich autorzy są dotąd bezimienni. Istnieje przypuszczenie,

że autorem oryginału, na którym wzorowali się uliczni i podwórzowi „artyści", była kobieta,

żołnierz harcerskiej organizacji dywersyjnej „Wawer”. Potwierdzenie domysłu znalazłem w

relacji „Niekrasickiego” - Wincentego Czerwińskiego z Warszawy. Może być w tym sporo

prawdy, tym bardziej że niektórzy członkowie „Wawra" - na zlecenie dowództwa - pisali teksty

piosenek, naśladując samorodne utwory i kolportowali je wśród warszawskich orkiestr i

podwórkowo - ulicznych śpiewaków. Wszystkie wersje „Posłuchajcie ludzie” śpiewano na tę

samą „dziadowską” melodię. Jeden z tekstów napisany w Warszawie w 1940 roku, także przez

nieznanego dotąd autora, zamieszczony został w zbiorku „Walka trwa. Zwyciężymy!”

wydanym konspiracyjnie nakładem „Wiadomości Polskich”, a przygotowanym przez

„Miedzę” - Stanisława Tomaszewskiego i „Mietka” - Mieczysława Radomskiego.

Inna, późniejsza wersja, trafiła do zeszytu ulicznych piosenek „Posłuchajcie ludzie”,

który ukazał się nakładem KOPR w lutym 1943 roku.

Piosenka występowała także pod różnymi tytułami, np. „Dnia pierwszego września”,

„Pieśń o biednej Warszawie”, „Posłuchajcie ludzie”, „Ballada o pierwszym dniu września”,

itp. Po wyzwoleniu kilka odmiennych tekstów wydrukowano m. in. w broszurce „Zakazane

piosenki”, w antologii Grzegorza Zaleskiego „Satyra w konspiracji 1939-1944” oraz w

„Gwarze warszawskiej dawniej i dziś” Bronisława Wieczorkiewicza. Aby nie zachodziła

potrzeba przytaczania wszystkich wersji, a jednocześnie by umożliwić ich poznanie,

połączyłem w jedną całość odmienne zwrotki pochodzące z kilku różnych dostępnych mi

publikacji.

Tekst „Pieśni o biednej Warszawie” otrzymałem od p. Ireny Binkowskiej.

Page 180: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

180

PIOSENKA O CIĘŻKIEJ DOLI (Piosenka żebracka)

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Alpuhara lub Noc księżycowa Św. Jana

Ojczyzno droga, wszystkie twe dziatki

Jęczą w okropnej niewoli,

Przyszedł wróg luty, zdrowia pozbawił

I w ciężkiej ostawił doli.

A ojce wasze ludu kochany

Dalekie trzymią stalagi,

A w tej Warszawie na Hitlerplacu

Niemieckie zwisają flagi.

Gwarną ulicą szurnęły auta,

Toczą stalowe się tanki –

Ach ludu drogi, uciekaj duchem,

Bo cię zagarną w łapanki.

Page 181: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

181

Piszczą po kątach synek i córka,

Drżą niby małe ptaszyny,

Ach Panie Boże, powiedz nam, powiedz,

Z czyjej cierpimy tak winy.

Straszny mróz wieje z okien bez szyby,

Nie ma czym w piecu napalić,

Głodno i chłodno - ach, kiedyż wreszcie

Będziem łby Niemcom rozwalać.

Dajcie, ach dajcie, ludzie kochane

Groszy pięćdziesiąt za śpiewkę –

Kupimy za nie chleba i mleka

I jaką bądź przyodziewkę.

Trudno dokładnie ustalić, kiedy powstała. Jej tekst drukowano dopiero w lutym 1943

roku w zeszycie piosenek ulicznych „Posłuchajcie ludzie”. Bezimienny autor starał się oddać

w niej obraz Warszawy po kapitulacji w 1939 roku. Ta sama piosenka znana była pod tytułem

„Piosenka żebracka”. Śpiewano ją albo na melodię starej ballady dziadowskiej „Noc

księżycowa świętego Jana”, albo na melodię „Alpuhary” z „Konrada Wallenroda” Adama

Mickiewicza. Tekst pochodzi z zeszytu „Posłuchajcie ludzie”.

Page 182: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

182

TERAZ JEST WOJNA22

słowa: autor dotąd nieznany

na motvwach melodii: Koniokrad

Na dworze jest mrok,

W pociągu jest tłok,

Zaczyna się więc sielanka,

On objął ją wpół,

Ona gruba jak wół,

Bo pod paltem schowana rombanka,

22 www.antologia.jedrusie.org/45_Teraz Jest Wojna.mp3

Page 183: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

183

Teraz jest wojna,

Kto handluje, ten żyje.

Jak sprzedam rombankę.

Słoninę, kaszankę.

To bimbru się też napiję.

*

Spod serca kap, kap,

Rombanka i schab,

A pociąg mknie jak szalony,

Schaboszczak i kicha

To dobra zagrycha,

A pod ławką dwa salcesony.

Teraz jest wojna...

Nim on się przekona.

Czym handluje ona,

To pociąg na dworcu staje.

Żandarmi wsiadają,

Wszystko wygrużają

I nic się nie zostaje.

Teraz jest wojna...

*

Ten szuka na ziemi,

Ten szuka w kieszeni,

A trzeci po paczkach szpera.

Zabrali rombankę,

Słoninę, kaszankę,

A niech ich jasna cholera!

Teraz jest wojna,

Kto nie handluje, nie zbiera.

Zabrali rombankę,

Słoninę, kaszankę,

Niech weźmie ich jasna cholera

Piosenka o niezwykłej wprost popularności na obszarze Generalnej Guberni. Śpiewano

ją na placach i ulicach, w tramwajach i głównie w pociągach. Wykorzystując melodię z

przedwojennego szlagieru „Koniokrad”, bezimienny autor, względnie autorzy, stworzył

rymowaną opowieść o ludziach, którzy mimo niemieckich zakazów przewozili do Warszawy

„rąbankę” - mięso i w ten sposób nielegalnie zaopatrywali mieszkańców w żywność. Co pewien

czas żandarmi urządzali na dworcach lub w pociągach obławy i wówczas konfiskowali

przewożone towary, a „szmuglerów" zamykali niekiedy w więzieniach, albo też kierowali do

obozów koncentracyjnych. Piosenka „Teraz jest wojna”, podobnie jak inne, ulegała rozmaitym

przeróbkom. Raz składała się tylko z trzech zwrotek, innym razem liczyła ich więcej. Taką

trzyzwrotkową opublikował w 1966 roku Bronisław Wieczorkiewicz w „Gwarze warszawskiej

dawniej i dziś”. Zamieszczam wersję odmienną, przekazaną mi przez p. Elżbietę Bauman.

Page 184: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

184

PIOSENKA WIEJSKA

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Idzie Maciek przez wieś

Żywię Maciek, żywię i dobrze się rucha,

Już go nie pogrzebie niemiecki psiajucha –

Bo w Mazurze taka dusza,

Tęgo Niemcom da po uszach –

Oj dana, dana, dana,

Dana, dana.

Żre je Niemiec, żreje śniegi stalingradzkie,

W Polsce go zatłuką gromady wieśniackie –

Niech słoneczko nam przygrzeje,

Każdy wnet do lasu zwieje –

Oj dana, dana, dana,

Dana, dana.

Jeszcze tylko trochę bracie cierpliwości,

Po tym możesz szwabom porachować kości

Wkrótce, wkrótce dobra pora,

Pogadamy o... nieszporach -

Oj dana, dana, dana,

Dana, dana.

Page 185: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

185

A po tym wesoło zatańczym mazura,

Po naszych poletkach i po naszych górach -

Niemen, Niemen, Odra, Odra,

W obu rzekach woda modra -

Oj, dana, dana, dana,

Dana, dana.

Napisana została w Warszawie najprawdopodobniej na przełomie 1942/1943 roku.

Występują w niej wyraźnie echa zwycięskich walk wojsk radzieckich pod Stalingradem. Tym

razem także nie znamy jej autora, który melodię zapożyczył z mazowieckiej śpiewki ludowej

„Idzie Maciek przez wieś”, utrzymanej w tempie mazura. Piosenkę drukowano w

wymienionym już kilkakrotnie zbiorku KOPR „Posłuchajcie ludzie”, który wydano w lutym

1943 roku.

Page 186: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

186

BALLADA O DWÓCH ŻOŁNIERZACH

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Za późno, za późno mój panie

Po długiej niewoli dwaj młodzi żołnierze,

Wracając do ojców swych ziemi,

W niewielkiej mieścinie, na nocnej kwaterze,

Zaleli się łzami rzewnemi.

Tam bowiem tłum ludu rozmawia zebrany,

Że Polska żyć będzie na wieki,

Choć jeszcze ma ręce zakute w kajdany

I dzień Jej wolności daleki.

Słuchając tej pieśni, załzawiwszy oczy,

Spojrzeli ku stronie ojczyzny.

Kolego - rzekł pierwszy - ból straszny pierś toczy

I dawne otwarły się blizny.

A drugi mu na to: - Jam z tobą mój bracie

Lat kilka przepędził w niewoli,

I chciałbym już umrzeć, lecz kto mnie pocieszy

W mej chacie rodzinnej, w niewoli.

I cóż ci to bracie po chacie rodzinnej?

Patrz, kraj nasz splamiony na wieki!

Umierać musimy w mieścinie nieznanej,

Zmęczone śmierć zamknie powieki.

Ja czuję, że umrę. Spuściznę mą całą

Weź sobie, mój bracie, weź sobie.

I zanieś kulami porwane me ciało

Do Polski i złóż tam je w grobie.

Page 187: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

187

Tę wstęgę czerwoną, krzyż legii zdobyty

Na martwe, cię proszę, złóż łono,

W zastygłe daj ręce karabin nabity

I przypasz tę szablę skrwawioną.

Ja leżeć tam będę do boju gotowy,

W tym grobie ponurym, milczącym,

Aż zagrzmi huk armat wokoło gromowy

I tętent konnicy pędzącej.

I sztandar wraz z orłem powieje na przedzie

Do boju, gdzie strona rodzona! –

To rzekł i swą rękę podając koledze:

- Pożegnaj mą żonę - i skonał.

I żołnierz ten wstanie, gdy przyjdzie dzień taki,

Z mogiły - co ciało ukryła.

Słuchajcie co śpiewam, kochane rodaki,

Godzina wolności wybiła!

Ballada jest częściowo dosłownym przekładem, częściowo zaś swobodną przeróbką

wiersza „Die Grenadiere“ pióra niemieckiego poety epoki romantycznej, Henryka Heinego.

Jest to zarazem ciekawy przykład wykorzystania w czasie okupacji hitlerowskiej obcego

utworu dla przekazania polskich treści patriotycznych. Wiersz powstał po 1830 roku podczas

pobytu poety w Paryżu i został poświęcony cesarzowi Napoleonowi oraz jego wiernym

żołnierzom wracającym do Francji po długich latach niewoli. Współczesny Heinemu wybitny

kompozytor niemiecki Robert Schumann napisał do tekstu muzykę. Wiersz Heinego

tłumaczony był także w Polsce, poza tym uczono go przed wojną w szkołach średnich na

lekcjach języka niemieckiego. W XIX i na początku XX wieku różni poeci ludowi,

pielęgnujący kult dla cesarza Napoleona, przerabiali utwór Heinego i rozpowszechniali jako

pieśń plebejską. Jednym z nich był Jan Bronisz, którego przeróbka pt. „Po długiej niewoli” (na

melodię „W więziennym szpitalu”) żyła najdłużej i zyskała największą popularność.

Drukowano ją i śpiewano jeszcze w latach 1920-1930. Tekst z owych czasów udostępnił

mi Lech Karwacki. Właśnie na podstawie przeróbki Jana Bronisza powstała w latach 1939-

1942 nowa, uaktualniona, okupacyjna ballada o dwóch polskich żołnierzach. Po melodię

sięgnięto do XIX-wiecznej pieśni Jana Nepomucena Jaśkowskiego „Za późno, za późno mój

panie”, zaczynającej się od słów: „Wieczorem w niedzielę przy wiejskim kościele, dziad stoi i

bije we dzwony”. Balladę wydrukowano w lutym 1943 roku w pierwszym zeszycie piosenek

ulicznych „Posłuchajcie ludzie”. Warunki techniczne, w jakich przygotowywano tego rodzaju

konspiracyjne wydawnictwa, nie były łatwe. Tym należy tłumaczyć poważne zniekształcenie

opublikowanego tekstu (pomieszanie zwrotek i powtarzanie się niektórych wersetów). Podczas

okupacji istniały rozmaite wersje „Ballady”, stąd i ta, którą tu zamieściłem, różni się cokolwiek

od wydrukowanej w broszurce KOPR. Poza tym ma zwrotkę dodatkową, zakończoną słowami:

„godzina wolności wybiła”. Również teksty znane w czasie wojny poza Warszawą, a

przekazane mi przez Stefana Bursztynowicza pt. „Po długiej niewoli” i przez Eugeniusza

Bielińskiego pt. „Pożegnanie ojczyzny”, odbiegają wyraźnie od drukowanej w 1943 roku.

Tekst pochodzi ze zbiorów własnych.

Page 188: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

188

SIEKIERA, MOTYKA23

słowa: autorzy dotąd nieznani

na melodię: Co użyjem, to dla nas

Siekiera, motyka, bimbru szklanka,

W nocy nalot, w dzień łapanka,

Siekiera, motyka, światło, prąd,

Kiedyż oni pójdą stąd.

Siekiera, motyka, piłka, szklanka,

We dnie alarm, w noc łapanka,

Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź,

Masz górala - to mnie puść.

Co tu robić, o czym śnić,

Szwaby nam nie dają żyć.

Im kultura nie zabrania,

Na ulicach polowania!

Siekiera, motyka, tramwaj, buda,

Każdy zwiewa, gdzie się uda,

Siekiera, motyka, igła, nić,

Już nie mamy gdzie się skryć.

23 www.antologia.jedrusie.org/93_Siekiera_motyka.mp3

Page 189: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

189

Siekiera, motyka, piłka, linka,

Tutaj Prusy, tam Treblinka,

Siekiera, motyka, światło, prąd,

Drałuj draniu wreszcie stąd.

Po ulicach gonią wciąż,

Patrzą kogo jeszcze wziąć.

Ich kultura nie zabrania,

Po ulicach polowania!

Siekiera, motyka, styczeń, luty,

Hitler z Ducem gubią buty,

Siekiera, motyka, linka, drut,

Już pan malarz jest kaput.

Siekiera, motyka, piłka, alasz,

Przegrał wojnę głupi malarz,

Siekiera, motyka, piłka, nóż,

Przegrał wojnę już, już, już.

Popularność „Siekiery, motyki” przeszła prawdopodobnie najśmielsze oczekiwania jej

bezimiennych autorów. Piosenkę śpiewano nie tylko w Warszawie i w większych miastach

Generalnej Guberni, ale również w oddziałach partyzanckich. Jej pierwsza wersja powstała we

wrześniu 1942 roku. Nieznani autorzy pisali słowa zapewne pod wrażeniem dwóch nalotów

alianckich na obiekty niemieckie w Warszawie. Niestety, bomby spadły także na polską

dzielnicę mieszkaniową. Autor czy autorzy oparli się na kanwie znanej i starej piosenki, jeszcze

z roku 1917: „Co użyjem to dla nas, bo za sto lat nie będzie nas! Siekiera, motyka, piłka,

kleszcze, chodźże Maniu, zatańcz jeszcze...” Już przed wojną wykorzystywano jej melodię do

przeróżnych tekstów. Na przykład w 1938 r. w książce „Wiersze żołnierskie” zamieszczono

tasiemcowy utwór „Dzień żołnierza” pióra plut. rezerwy Aleksandra Fuska z Nowego Targu.

Piosenka liczyła aż 27 zwrotek. Znamy kilka wersji okupacyjnej „Siekiery”. Na ogół

niewiele różnią się one od siebie. Drukowane były po 1945 roku w zbiorku „Zakazane

piosenki”, w książce „Śmiech w kajdanach”, w której L. Straszewicz zebrał okupacyjne

dowcipy warszawskie, w antologii „Satyra w konspiracji” oraz w trzech wariantach w

„Gwarze warszawskiej dawniej i dziś”, powtórzonych w książce „Warszawskie ballady

podwórzowe” Bronisława Wieczorkiewicza. Tekst przekazany mi przez Stefana Mroza nie

odbiega zbytnio od innych publikacji.

Page 190: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

190

NA ROBOTY NIE PÓJDĘ

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Siekiera, motyka

Na roboty nie pójdę, bom nie głupi,

Niech se Hycler innych kupi,

Na roboty nie pójdę, bom nie kiep,

Dam Niemcowi prędzej w łeb.

Mnie na Pawiak nie wezmą podłe szwaby,

Niech szukają podłe draby,

Do obozu nie pójdę, bom ja frant,

Zawsze wezmę ich na kant.

Mnie do wojska niemczura nie zabierze,

Bo potrzebni nam żołnierze,

Mnie do wojska niemczura nie schwyta,

Wpierw wyciągnie kopyta.

Siekierą, motyką, nożem, młotem

Uśmiercimy tę hołotę,

Bagnetem, granatem, gradem kul

Przegnam Niemców z polskich pól.

Jeszcze jedna, znacznie mniej popularna wersja „Siekiery, motyki”. Drukowano ją w

konspiracyjnym zeszycie piosenek ulicznych „Posłuchajcie ludzie”, który wydano w

Warszawie w lutym 1943 roku. Bliższa data powstania piosenki jest nieznana, podobnie jak i

nazwisko jej autora. Tekst pochodzi z zeszytu „Posłuchajcie ludzie”.

Page 191: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

191

CZERWONE JABŁUSZKO24

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Czerwone jabłuszko

(osiem początkowych taktów powtarza się przy drugiej i trzeciej zwrotce)

Czerwone jabłuszko

Przekrajane na krzyż,

Czemu ty żandarmie,

Krzywo na mnie patrzysz?

Gęsi za wodą, kaczki za wodą,

Złapią cię, dziewczyno,

Bo jesteś młodą.

Ty łapówkę dasz, żeby nie wydał,

On łapówkę weźmie

I ciebie wyda...

Idzie sobie panna

Ze szwabem pod rękę,

Bardzo z tego dumna,

Z getta ma sukienkę.

24 www.antologia.jedrusie.org/89_Czerwone_jabluszko.mp3

Page 192: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

192

Za taką córeczkę

Jak ci nie wstyd, ojcze?

Nie wstyd, bo jak córka

Stałeś się volksdojczem.

Gęsi za wodą, kaczki za wodą,

Przydasz się na szpicla,

Bo jesteś młodą.

Jak trzeba wydać, to wszystkich wydasz

Ty mi się przydasz,

Ja ci się przydam...

Chwycili ją w bramie

Chłopcy z konspiracji,

Zgolili do skóry

Łeb wraz z ondulacją.

A jak nie pomogło,

Chłopcy nieśli kwiaty,

W jednej ręce róże,

A w drugiej granaty.

Gęsi za wodą, kaczki za wodą,

Zastrzelili pannę,

Choć była młodą,

Już dziś nie wyda, jutro nie wyda,

Na nic im się martwy

Szpicel nie przyda...

Piosenka bezimienna, prezentowana na ulicach Warszawy przez zespoły muzyczne i

solistów. Prawdopodobnie powstała w okresie wykonywania pierwszych wyroków sądu Polski

Podziemnej na szpiclach i agentach Gestapo. Śpiewano ją na melodię popularnego kujawiaka

„Czerwone jabłuszko”. Przytaczam tekst pochodzący z broszurki „Zakazane piosenki”, którą

wydano w 1945 roku.

W 1947 roku w pierwszym polskim powojennym filmie „Zakazane Piosenki”

wykonywała ją Alina Janowska, łączniczka batalionu „Kiliński” ps. „Alina”, „Setka” zmarła

w 2017 roku niezapomniana Gwiazda polskiego filmu…

Page 193: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

193

OJ BIEDA, BIEDA WSZĘDZIE

słowa: autor dotąd nieznany

melodia niemiecka

U bauera piesek wyje,

Na śniadanie zjadł pomyje -

A na obiad kawał flaka,

Żeby szczekał na Polaka.

Oj bieda, bieda wszędzie,

Póki ta wojna będzie,

Oj bieda, bieda, bieda,

Już dłużej, już dłużej

Wytrzymać się nie da...

Page 194: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

194

Pierwszy tydzień margaryna

Drugi tydzień sacharyna -

A na trzeci nic nie dają,

Bo już sami nic nie mają.

Oj bieda, bieda wszędzie...

Jedzie Niemiec na rowerze,

Margarynę w puszce wiezie -

A niemiaszki się radują,

Że se chlebek posmarują.

Oj bieda, bieda wszędzie...

Jedzie bauer na rowerze,

Marmoladę w kubeł bierze -

Jest dla pieska, jest dla kotka,

Tylko dla nas jest... za słodka.

Oj bieda, bieda wszędzie...

Pierwszy tydzień margaryna,

Drugi tydzień - sacharyna,

Trzeci tydzień - nic nie dali.

A na czwarty uciekali.

Oj bieda, bieda wszędzie...

U bauera piesek wyje,

Na śniadanie zjadł pomyje —

A na obiad kawał sera,

Teraz szczeka na Hitlera.

Oj bieda, bieda wszędzie

Póki ta wojna będzie,

Oj bieda, bieda wszędzie,

Kiedyż ten, kiedyż ten

Koniec będzie...

Czy powstała w kraju, czy też, jak to sugeruje tekst, na terenie Niemiec, na razie nie

potrafimy powiedzieć. Nieznana jest również data jej narodzin. Śpiewana była na melodią

niemiecką, przy czym w różnych rejonach Generalnej Guberni występowały różne odmiany

tekstu. Autor oryginału nie został dotąd zidentyfikowany. Słowa przedrukowuję z broszurki

„Zakazane piosenki”.

Page 195: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

195

NAD BERLINEM NOC ZAPADA

słowa: „Goliard" - Stanisław Ryszard Dobrowolski

na melodię: Jak ja żołdu nie dostanę

Nad Berlinem noc zapada, rym cym cym,

Nad Berlinem noc zapada, oj dana dana,

Wtem jak z piekła kanonada, rym cym cym.

Nad Berlinem czarna nocka, rym cym cym,

Nad Berlinem czarna nocka, oj dana dana,

Znowu się zaczyna młocka, rym cym cym.

Nie pomogą szkopom schrony, rym cym,

Nie pomogą szkopom schrony, oj dana dana,

Kiedy lecą cztery tony, rrrym cym cym.

Nawet piękny Goebbels ucichł, rym cym cym,

Nawet piękny Goebbels ucichł, oj dana dana,

Kiedy Anglik bombę rzucił, rrrym cym cym.

Siedzi Hitler w swoim schronie, rym cym cym,

Siedzi Hitler w swoim schronie, oj dana dana,

A tu dach nade łbem płonie, rym cym cym.

Za Warszawę, za ruiny, rym cym cym,

Za Warszawę, za ruiny, oj dana dana,

Biorą grzmoty sukinsyny, rrrym cym cym.

Page 196: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

196

Wydrukowano ją w 56 numerze podziemnego dziennika „Demokrata” z dnia 3

października 1943 roku. Musiała zatem powstać cokolwiek wcześniej. Śpiewano ją na melodię

starej śpiewki ludowo-żołnierskiej „Jak ja żołdu nie dostanę”. Autorem tekstu był „Goliard" -

Stanisław Ryszard Dobrowolski, poeta, bliski współpracownik „Demokraty”, szczególnie

mocno związany z podziemnym ruchem literackim. W jego ciekawej twórczości wojennej do

rzadkości raczej należy piosenka z repertuaru ulicznych, czy podwórzowych śpiewaków.

Pisał głównie teksty do piosenek partyzancko-żołnierskich, a także wiersze, które

drukował w czasopiśmie literackim „Lewą marsz”, w zeszytach poetyckich „Werble

Wolności” oraz w antologiach podziemnych i zbiorkach tego typu, co „Warszawo! Tę pieśń ci

pod nogi kładę”. Prócz tego zamieszczał drobne utwory żartobliwe w piśmie satyrycznym

„Moskit”, podpisując je na ogół pseudonimem „Giez". Tekst piosenki pochodzi z

„Demokraty”.

Page 197: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

197

BALLADA PODWÓRZOWA

O PRZEGRANYM MUSSOLIŃSZCZAKU25

słowa: „Pietro" - Aleksander Maliszewski

na melodię: Cyganka

Był Mussolińszczak Benitem zwany,

odstawiał fason ważniakiem –

razem z Adolfem i faszystamy

chciał zapanować nad światem.

O nim to właśnie jest ta opowieść,

bo wielka była tam draka –

kiedy przyleciał z Anglii bombowiec,

to wszystkim napędził stracha.

Żona Benicie robi rabany –

z talerzy skorupy lecą,

a dzieci płaczą: Tatuś kochany,

skończże, ach skończże z tą hecą.

Benito krzyczy: Zwariuje z wamy!

Milczeć, bo zamknę do ula!

I złapał czapkie i trzasnął drzwiamy

i zaraz leci do króla.

Królu, ach królu, co robić mamy,

bałagan rośnie co chwilę,

wszystko w drebiezgi pójdzie z bombamy,

Churchill zabiera Cycylię.

25 www.antologia.jedrusie.org/95_Ballada_Podworzowa_O_Przegranym_Mussolinszczaku.mp3

Page 198: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

198

A król go rugnął temy słowamy

i sklął jak jasna cholera –

Kiedyś, powiada, był taki cwany,

to idź się radzić Hitlera.

I zaraz za drzwi wypchnął Benita

i mówi: Żegnam się z panem.

Więc wziął przepustkie, trochie koryta -

i leci europlanem.

Adolf go słucha, widzi, że krewa,

że oś mu pęknąć gotowa –

niby całuje, niby się gniewa

i w te odzywa się słowa:

Drogi Benicie, sie nie rozczulaj,

O tobie, ach, nie zapomnę,

zabieraj wojsko, czołgi i króla

I dymaj prościutko do mnie.

Wraca Benito z nadzieją w oku,

a tu znów ogromna chryja –

nikt nie chce jechać z nim do Adolfa,

nie przetłomaczysz im nijak.

I król na niego, wojsko na niego,

żona na niego i dzieci,

wykołowały go na całego,

że nie wie sam, gdzie ma lecieć.

Wieje i wieje dniamy, nocamy,

cykorie kręcąc na pudy –

taki to koniec jest z faszystamy,

co nie słuchali się ludu.

Ballada wyszła spod pióra „Pietro" - Aleksandra Maliszewskiego, dziennikarza i

pisarza, bliskiego współpracownika codziennej gazety podziemnej „Demokrata”.

Opublikowana została 10 października 1943 roku w dodatku satyrycznym „Moskit”.

Niebawem trafiła do repertuaru ulicznych i podwórzowych „artystów", którzy śpiewali ją na

melodię „Cyganki” („Nad Ebro falę goniąc spojrzeniem...”). Była to melodia niezwykle

popularna, tzw. szlagierowa, do której już przed wojną układano teksty przeróżnych, krwawych

opowieści balladowych. Aleksander Maliszewski był także autorem kolęd okupacyjnych i

piosenek żołniersko - powstańczych. Prócz tego na łamach „Demokraty” i „Moskita”

drukował wiersze satyryczne oraz antyhitlerowskie fraszki. Zamieszczam tekst opublikowany

w dzienniku „Demokrata”.

Page 199: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

199

BALLADA PODWÓRZOWA O FRANKU KRWAWYM

słowa: na melodię: Zmarł na Pawiaku lub Cyganka

„Jaś” „ nazwisko dotąd nieznane

Żył sobie Franek raz na Wawelu,

Gdzie uciech różnych miał wiele,

Były to czasy, gdy, przyjacielu –

W Afryce żyły Wavelle.

Ze stolca królów, w blasku orszaku

Rządził się całkiem bez wstydu,

Gnębił dwadzieścia milionów Polaków

I dziesięć procent Żydów.

A mógł urządzać hece ponure

I chodzić z zadartą łapą,

Bo ustanowił jego sam Führer

I dał do tego gestapo.

Więc grabił Franio - mordował Franio,

Katował lud cały tamże,

A miał do tego przygotowanie,

Bo zaczął karierę w Wawrze.

Straszną z tym ludem urządził grandę,

Wciąż tylko: daj no i daj no –

A do pomocy miał propagandę

Wraz z całą tajną ferajną.

Page 200: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

200

I gdy czas mijał w takiej udręce,

On tylko kredą zaznaczał,

Że już wygubił tyle tysięcy,

Że nowy tysiąc już zaczął.

Aż w pewien ranek budzi się Franek,

Patrzy i oczom nie wierzy,

Idzie na ganek, spoza firanek

Nie widzi swoich żołnierzy.

„Cóż jest u licha. Gdzieście, szantrapy?

Nie ujdzie wam to bezkarnie!”

Patrzy... a oto jego gestapy

Uliczne zdobią latarnie.

Chce tedy „foksów" zebrać do kupy,

Wszystkich Polaków w proch zetrzeć,

Ale na słupach tych „foksów" trupy

Już tylko psują powietrze.

Więc łapie zaraz chłopca z Krakowa

I woła: „^daj, gdzie nasi!?”

A ten nie odrzekł mu ani słowa,

Tylko mu gębę rozkwasił.

Tak się skończyła bajka o smoku

I w Polsce skończył się lament,

A w jakim było to Pańskim roku,

Tego nie powiem już - Amen.

Nie znamy dotąd autora, który balladę o generalnym gubernatorze Franku podpisał

pseudonimem „Jaś”. Utwór wydrukowano w podziemnym czasopiśmie „Demokrata”

28 sierpnia 1943 roku. Tekst pochodzi z antologii Grzegorza Zaleskiego „Satyra w konspiracji

1939-1945”.

Page 201: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

201

BALLADA O DWÓCH RZEMIEŚLNIKACH (wersja skrócona)

słowa: „Kleks” - Tadeusz Zelenay

na melodię: Cyganka lub Zmarł na Pawiaku

Był sobie jeden kowal we Wiochach,

co chciał być wielkim człowiekiem,

i chciał z tych Włochów zrobić krainę

kwitnącą miodem i mlekiem.

W niemieckim kraju miał on kolegie,

co za malarza pracował –

i tak se żyli na wielkim świecie:

jeden kuł, drugi malował.

A gdy zaczęła się tamta wojna,

wzięli ich obu w sołdaty,

a gdy skończyła się tamta wojna,

każdy z nich wrócił do chaty.

Wtedy ten kowal rzekł do malarza:

- Po cholerę nam harować,

Ja już nie będę mułów podkuwać,

a pan już przestań malować.

I wziął, i rzucił swoje kowadło,

i zajął się polityką,

a na początek, jak rzekł, tak zrobił,

w try miga skończył z Afryką.

Page 202: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

202

Widzi to tamten malarz niemiecki

i gratuluje mu szczerze,

ale naprawdę to zły jest troszkie –

zazdrość go kąsa i bierze.

Siedzi przy stole w swoim pokoju

i nad mapamy uważa,

myśli i myśli, kogo by nabić –

smutna jest dola malarza.

A jak już wszystko dobrze obmyślił,

to wtedy napadł na Polskie

i z bomb okrutnych do dzieci strzelał,

nucąc piosenki tyrolskie.

I choć cholerne sotnie sprowadził,

tak się Polacy bronili,

że już niejeden w swastykę bity

nie dożył starości chwili.

Tak wojowali kowal z malarzem,

jak chcieli po wszystkich stronach,

aż sobie bardzo w końcu

zrazili zmyślnego wielce Albiona.

Ten ci Albion jak się nie zgniewa,

jak im nie wsiądzie na twarze –

patrzeć, a kowal jak długi leży,

to samo będzie z malarzem!

Jedna z wielu ballad o charakterze podwórkowo - ulicznym, napisana przez

konspiratora, z zawodu dziennikarza i literata, Tadeusza Zelenaya. „Kleks”, bo taki sobie

przybrał pseudonim, publikował wiersze i fraszki na łamach pism podziemnych, m. in. w

„Demokracie” i w dodatku satyrycznym „Moskit”. Ballada jego pióra ukazała się na łamach

tego pisma w dniu 20 września 1943 roku. Szczegółowszy życiorys autora pomieściłem w

przypisach do rozdziału „Za każdy kamień Twój, Warszawo”. Podaję tekst wydrukowany w

antologii Grzegorza Zaleskiego „Satyra w konspiracji 1939-1944”.

Page 203: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

203

GRUNT TO RODZINKA26 (Rodzinka)

słowa i melodia: Jan Chełmicki

Na Czerniakowskiej numer jeden

Mieszka z mą żoną brat mój Edek,

A naprzeciwko - numer dwa

Z teściową właśnie żyję ja.

Grunt to rodzinka, grunt to rodzinka,

Bo kto rodzinkę fajną ma,

Nie wie co bieda, bo gdy potrzeba,

To mu rodzinka zawsze da!...

*

Tato przez lato łódki ma,

W zimie na bębnie w cyrku gra,

A jego bracia dwaj przyrodni

Chodzą po sklepach jako głodni.

26 www.antologia.jedrusie.org/90_Grunt_To_Rodzinka.mp3

Page 204: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

204

Karolek choć najmłodszy z nas

Fachowcem jest od ciężkich kas,

A Genio, że najstarszy już

Pracuje jako nocny stróż.

Grunt to rodzinka, grunt to rodzinka,

A jeśli w życiu zrobisz błąd,

Wałówkę sprawią, świadków podstawią

I musi uniewinniać sąd!...

*

Na imieninach u ciotki Lodki

Wynikły jakieś głupie plotki,

Wuj mamie za jej serce szczere

Wypalił oczy zajzajerem.

Stryj zrobił ojcu dziurę w głowie,

Dziadziuś odjechał pogotowiem,

A że nie byłem też jak głaz,

Teściowej w ucho dałem raz.

Grunt to rodzinka, grunt to rodzinka,

Lecz kiedy ją ogarnia gniew,

Rozbite nosy, wydarte włosy

I aż na sufit tryska krew!...

*

Ale już wkrótce, przy głębszej wódce,

Pośród potoku szczerych słów,

Już pogodziła się rodzinka

I - sto lat nam - zaryczy znów!

Grunt to rodzinka, grunt to rodzinka,

Bo kto rodzinkę fajną ma,

Nie wie co bieda, bo gdy potrzeba,

Temu rodzinka zawsze da!...

*

Przyszła wojna, no i cóż?

Nie ma rodzinki mojej już.

Cóż mi po wuju, cóż mi po ojcze,

Kiedy dziś oba są folksdojcze.

Ciocię od bimbru trafił szlag,

Zaś Henio na łapance wpadł,

A ja sam, aż mówić wstyd,

Ukrywam się, bo jestem Żyd!

Grunt to rodzinka, grunt to rodzinka.

Lecz jej na wojnie nie jest źle,

Cała ferajna, bierze od Majnla

I jak za dobrych czasów żre!...

Page 205: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

205

Ballada o rodzince, której szczególną popularność notowano w Warszawie w roku 1944

i która w pierwszych latach po wyzwoleniu zaliczała się do rzędu tzw. szlagierów, nie jest,

wbrew ogólnemu mniemaniu, utworem „czysto” wojennym. Jej pierwsza część, składająca się

z sześciu zwrotek i czterech odrębnych refrenów, została napisana jeszcze na przełomie lat

1938-1939. Autor, dziennikarz Jan Chełmicki, nie ujawniając zresztą swego nazwiska, układał

tego rodzaju piosenki i ballady już od 1924 roku.

Jego bezimienne utwory wykonywali wówczas przeróżni grajkowie i „artyści” w

knajpkach na Targówku i Bródnie. „Rodzinkę”, do której również skomponował melodię,

napisał pod wpływem zabawnej relacji red. Marka Sadzewicza z pewnej sądowej „pyskówki

rodzinnej”. Dalszą część, złożoną z trzech zwrotek, dopisał dopiero w 1943 roku i całość

spopularyzował wśród śpiewaków kolejowych.

Prawdopodobnie oni dorabiali już dalsze zwrotki i przeinaczali poprzednie. Autor był

w tym czasie związany z redakcją podziemnej gazety „Dzień”, którą redagował Andrzej

Kobyłecki, współtwórca konspiracyjnego czasopisma satyrycznego „Lipa”.

Dziesięciozwrotkowa „Rodzinka”, wykonywana po wojnie przez Grzesiuka, odbiega

znacznie od tekstu oryginału. Przeróbką jest także i ta, którą opublikował Bronisław

Wieczorkiewicz w „Gwarze warszawskiej dawniej i dziś”.

Wersję pierwotną przekazał mi Autor, który przez wiele lat po wyzwoleniu pracował w

redakcji „Życia Warszawy”. Zmarł 13 listopada 1971 roku w Warszawie.

Page 206: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

206

PODWÓRZOWA PIOSENKA (wersja oryginalna z 1941 r.)

słowa: „Niekrasicki" — Wincenty Czerwiński

na melodię: Cyganka

Nad Szprewą bomki goniąc spojrzeniem

Siedzi Adolfek zgorzkniały...

Bo od niedawna - myśli z westchnieniem –

Wszyscy mu robią kawały...

Odkąd nawiałeś na samolocie

Niewdzięczny mój Rudolfuniu,

Muszę wciąż wmawiać mojej hołocie,

Że miałeś „kuku na muniu”!

Naszych „turystów”, co zwiedzać lubią

Kraje, gdzie nafta wytryska -

Wredne Angliki gonią i czubią,

Aż wieją, gubiąc portczyska!

Siedzi na wyspie, śmiejąc się z tego

John Buli, gwałciciel i tyran...

W Iraku zdusił Raszyd Alego,

A teraz zagarnął Iran!

Tedy mnie pasja ogarnia wielka:

Jak tu ukarać cholerę?

Aż wreszcie Goebbels spłatał figielka:

Ukradł Anglikom... literę!

Page 207: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

207

W autach, tramwajach, we wszystkich kątach

Ozdabia miejskie szalety...

Lecz ta litera „na wszystkich frontach”

Coś nie pomaga niestety!

Bo cóż się dzieje, jak miesiąc długi,

Ze wschodu każdego ranka

Jadą pociągi jeden za drugim

A w każdym świeża „rąbanka”!

Z różnych narodów na bolszewika

Chciałem utworzyć legiony

I przymusowo „na ochotnika”

Werbunek został stworzony...

Stają, po setce wśród moich znaków:

Holendrzy, Francuzi „wierni”...

Oj, Franku, kiedyż przyślesz Polaków

Z mej Generalnej Guberni?

- Może ci wodzu psuję humorek,

Ale nie będzie nic z tego...

Mam kilka zgłoszeń, lecz tylko z Tworek

I część od Jana Bożego!

Tekst Podwórzowej piosenki do melodii „Cyganka”, („Nad Ebro falę goniąc spojrze-

niem, młoda cyganka siedziała”) powstał we wrześniu 1941 roku. Podpisany został

pseudonimem „Niekrasicki”. Wybrane i nieco zmodyfikowane zwrotki złożyły się na wydaną

w 1943 roku, w formie ulotki, „Hitlerowską serenadę”.

Autor, Wincenty Czerwiński, urodził się 13 października 1895 roku w Mławie.

Ukończył gimnazjum, filologiczne w Płocku. Studiował w Wyższej Szkole Technicznej im. H.

Wawelberga i S. Rotwanda, a następnie na wydziale inżynierii Politechniki Warszawskiej. W

latach międzywojennych był dyrektorem pierwszej Miejskiej Szkoły Zawodowej im.

Konarskiego. Wykładał również przedmioty techniczne w Państwowym Instytucie Robót

Ręcznych dla Nauczycieli. Publikował artykuły popularno - naukowe z dziedziny technicznej

na łamach gazet i czasopism stołecznych.

Zmobilizowany w 1939 roku, brał udział w kampanii wrześniowej jako żołnierz 1 pułku

lotniczego. Zwolniony ze stalagu w 1940 roku na skutek choroby, wrócił do Warszawy, objął

kierownictwo szkoły im. Konarskiego i włączył się do prac Tajnej Organizacji Nauczycielskiej.

Pełnił funkcję przewodniczącego grupy dyrektorów szkół przemysłowych I stopnia w

konspiracyjnej Międzystowarzyszeniowej Komisji Oświatowej TON. Pod pseudonimem

„Niekrasicki” rozwijał także żywą działalność satyryczną. W latach 1940-1944 napisał wiele

ballad i piosenek ulicznych, wśród nich „Kuplety warszawskie” (na mel. „W saskim ogrodzie

koło fontanny”), dziadowską piosenkę „Ofensywa na Kercelak”, „Rommeliada” (na mel.

„Zielony kapelusik”), „Konferencja w Teheranie” (na mel. „W lasku idą trzy boginie”) oraz

zabawną „Kolędę dziadowską” na mel. „Posłuchajcie ludkowie”. Był również autorem

popularnej swego czasu ballady „Trzech pludrysów”, którą prezentował na konspiracyjnym

koncercie w grudniu 1941 roku, i którą w różnych wersjach wykonywali później „artyści”

kolejowi.

Page 208: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

208

Poza tym pisał wierszyki żartobliwe, fraszki i sonety. W czasie powstania był z ramienia

AK członkiem komendantury bloku. Po wyzwoleniu wrócił do szkolnictwa. Mieszka i pracuje

w Warszawie (zmarł 13 czerwca 1986 roku, pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w

Warszawie. przyp. Wyd. IV). W 1968 roku wydał podręcznik Maszynoznawstwo dla Techników

Włókienniczych i Drzewnych. W 1972 roku uzyskał nagrodę Towarzystwa Miłośników

Pamiętnikarstwa za wspomnienia Warszawa w pamięci trzech pokoleń. Część utworów

pisanych w latach wojny zebrał w tomiku Szkopskie lata i wydał je w 1946 roku pod

pseudonimem „Niekrasicki”. Kilka satyr wydrukowano w zbiorku Stanisława Dzikowskiego

„Niemiec wyszydzony”, który ukazał się również w 1946 roku nakładem Wydawnictwa L.

Fiszera i J. Kubickiego w Warszawie.

Tekst Podwórzowej piosenki otrzymałem od Autora.

Page 209: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

209

HITLEROWSKA SERENADA (wersja drukowana w 1943 r.)

słowa: „Niekrasicki” - Wincenty Czerwiński

na melodię: Cyganka

Nad modrom rzekom goniąc spojrzeniem

Siedzi Adolfek zgorzkniały,

Już od niedawna -

myśli z westchnieniem

Wszyscy mi robiom kawały.

Odkąd wywiałeś na samolocie

Kochany mój Rudolfuniu,

Musze ja wmawiać mojej hołocie,

Że miałeś kuku na muniu.

Już od niedawna jak miesiąc długi

Codziennie każdego ranka,

Jadom pociągi jeden za drugim,

A w każdym - świeża rombanka.

Z całego świata na bolszewika

Chciałem ja stworzyć legiony,

Więc przymusowo na łochotnika

Werbunek został zrobiony.

Setkamy stajom pod mojem znakiem

Holendry, Francuzi wierni,

Kiedyż mój Franku dasz mi Polaków

Z tej Gienieralnej Gubernji?

Page 210: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

210

Może ci Wodzu psuję humorek

Chiba nie będzie nic z tego,

Mam tylko kilka zgłoszeń ze Tworek

I część od Jana Bożego.

Ulotka z tekstem Hitlerowskiej serenady ukazała się w konspiracyjnym kolportażu w

grudniu 1943 roku. Grzegorz Załęski, autor powojennej antologii „Satyra w konspiracji”,

podaje, że „wydaną staraniem Stowarzyszenia Grajków Wędrownych «Zaranie» ulotkę odbito

na powielaczu «Iskry», podziemnego czasopisma syndykalistycznego”. Tekst podpisano

dwoma krzyżykami i ozdobiono rysunkiem trupiej czaszki. Żartobliwy utwór, w którym

występują oprócz Adolfka (Hitlera) także Rudolfuniu (Rudolf Hess) i Frank (generalny

gubernator GG) pochwycili z miejsca uliczni grajkowie i szeroko spopularyzowali.

Serenadę śpiewano nawet jeszcze w czasie powstania warszawskiego. Nazwiska autora

dotąd nie znano. Jak się okazało, powielona w 1943 roku „Hitlerowska serenada” była po

prostu fragmentem dziesięciozwrotkowej „Podwórzowej piosenki”, którą we wrześniu 1941

napisał Wincenty Czerwiński (w pierwszym wydaniu błędnie podałem imię Witold),

ukrywający się pod pseudonimem „Niekrasicki”. Życiorys autora odnotowałem w poprzednim

przypisie. W 1942 roku wykonywano piosenkę często w pociągach na trasie Warszawa-Siedlce.

18 września 1943 roku opublikowano tekst w n-rze 2/3 czasopisma satyrycznego „Moskit”.

Słowa „Hitlerowskiej serenady” odpisane z ulotki przekazał mi Antoni Woszczyk ps.

„Tosiek”.

Page 211: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

211

GDY ÓSMA W MOSKWIE27

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Dzisiaj w Betlejem

Gdy ósma w Moskwie, gdy ósma w Moskwie

Wybija godzina,

Tysiąc bombowców, tysiąc bombowców

Leci do Berlina.

Berlin się pali, Hamburg się wali,

Góring ucieka, Hitler się wścieka,

Szwabi uciekają, granaty pękają,

Cuda, cuda Wyczyniają!

A Mussolini, a Mussolini

Pierniki sprzedaje,

Bo w Neapolu, bo w Neapolu

Anglik dobrze daje!

Neapol się pali, Roma się wali,

Duce ucieka, Hitler się wścieka,

Włosi uciekają, granaty pękają,

Cuda, cuda

Wyczyniają.

27 www.antologia.jedrusie.org/04_Gdy_osma_w_Moskwie.mp3

Page 212: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

212

Jedna z wielu wersji bardzo popularnej na obszarze Generalnej Guberni kolędy. Bezimienny

autor napisał ją prawdopodobnie w grudniu 1940 roku pod wpływem radiowych wiadomości o

bombardowaniu Hamburga, Berlina i innych miast niemieckich przez lotnictwo RAF.

5 lutego 1941 roku opublikowano ją w 5 numerze podziemnego pisma satyrycznego „Lipa –

Szpilka”. Tekst ten zaczynał się wówczas zwrotką: „Dzisiaj z Londynu, dzisiaj z Londynu nadeszła

nowina! Tysiąc bombowców, tysiąc bombowców leci do Berlina...” Melodię zapożyczono z kolędy

„Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina”. Pierwodruk był wielokrotnie przerabiany. Znane są różne wersje

tej kolędy z lat 1941-1943 z Lubelskiego, Kieleckiego i Krakowskiego. Inne były teksty śpiewane w

oddziałach GL, BCh i AK w powiecie puławskim, inne w buskim i na Podlasiu.

Rodowód wersji prezentowanej tutaj wiąże się prawdopodobnie z Gwardią Ludową z okolic

Kraśnika Lubelskiego i przypada na okres zimy 1942/1943. Niemal identyczna podana jest w książce

Stanisławy Sowińskiej „Rozszumiały się wierzby”. Inne wersje tej samej kolędy udostępniła mi Barbara

Sroka z pracy magisterskiej „Polska pieśń partyzancka w latach 1939-1945” złożonej w Uniwersytecie

Wrocławskim.

Page 213: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

213

KOLĘDA ŻOŁNIERSKA28

słowa: Antoni Bogusławski

na melodię: Przybieżeli do Betlejem

Przybieżeli do Betlejem żołnierze,

Mieli szare z wężykami odzieże,

Orły lśnią srebrzyste

Z Polski, Jezu Chryste,

Żołnierze - żołnierze.

Jeden mówi: Panie Jezu malutki,

Żebyś nóżek nie ubrudził - masz butki,

Dar to od piechura

Najprzedniejsza skóra.

Malutki - malutki.

Drugi mówi: Masz, Dziecino, szabelkę,

Wsiądziesz na koń, weźmiesz w rękę tręzelkę,

Bo w polskiej koronie

Nie masz nic nad konie,

Nie masz nad szabelkę.

28 www.antologia.jedrusie.org/98_Koleda_zolnierska.mp3

Page 214: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

214

Trzeci rzecze: Oto działko ze stali

Orzeszkami jak kulkami w świat wali,

Od artylerzysty

Przyj m ten sprzęt ognisty

Ze stali, ze stali.

Czwarty doda: Jam marynarz spod Gdyni,

Niech ci chwały ten okręcik przyczyni.

Żagiel gdy rozwiniesz

Wnet do nas przypłyniesz,

Do Gdyni, do Gdyni.

A tu stoi obok żłobka na ziemi

Samolocik ze skrzydłami białymi,

Skąd? Nie wiedzą sami!

Wziął go Pan rączkami

Swoimi - swoimi.

Oczętami tłum żołnierski przenika:

Czemu nie ma między wami lotnika?

Jezu, on przed ćwiercią

Doby - poległ śmiercią

Lotnika, lotnika.

Wtedy Jezus do żołnierzy zawoła:

Lotnik w mego się przemienił anioła,

Z nieba dalej strzeże

Polskiego rubieżą,

Dokoła - dokoła.

Powstała na Zachodzie i w formie powielonych ulotek była kolportowana w jednostkach

wojskowych Polskich Sił Zbrojnych w Szkocji. Słowa napisał poeta Antoni Bogusławski do

melodii popularnej kolędy „Przybieżeli do Betlejem pasterze”. Autor urodził się 28 listopada

1889 roku w Warszawie, gdzie ukończył gimnazjum im. gen. Wojciecha Chrzanowskiego.

Działalność niepodległościową rozpoczynał w tajnych związkach młodzieży

gimnazjalnej i akademickiej „Pet” (Przyszłość) i „Zet” (Związek Młodzieży Polskiej). Za udział

w organizowaniu strajku szkolnego został osadzony w więzieniu, a następnie skazany na

wysiedlenie za granicę. Wyjechał do Francji. Studiował prawo na Uniwersytecie w Montpellier.

Po uzyskaniu dyplomu pracował na tej uczelni przez cztery semestry jako wykładowca

na kursach dla cudzoziemców przy Wydziale Literackim. Podczas I wojny światowej

przebywał w Rosji. Był słuchaczem szkoły kawaleryjskiej w Elizabetgradzie (obecnie:

Kropywnycki ukr. Кропивницький). Po jej ukończeniu, wraz z utworzonym przez siebie

szwadronem, wstąpił do powstającego po rewolucji lutowej 1917 roku I Korpusu Polskiego.

Po zakończeniu wojny uzupełniał wykształcenie wojskowe w Wyższej Szkole

Wojennej uzyskując stopień majora dyplomowanego. Od roku 1929 działał głównie na polu

dziennikarskim i literackim. Pracował w Redakcji „Kuriera Warszawskiego”, zajmował się

tłumaczeniami z chorwackiego i rosyjskiego, wydał kilka zbiorków poezji, m. in. „Honor i

Ojczyzna”, „Dwór”, „Zwierciadło i Kwiat wiśniowy”, pisał także popularne książeczki dla

żołnierzy i dzieci. W czasie II wojny światowej przebywał w Anglii, gdzie m. in. nakładem

Wydawnictwa „Książnica Polska” ukazał się zbiór jego wierszy dla dzieci pt. „Tereska” w

Page 215: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

215

języku polskim i angielskim, z ilustracjami Mariana Walentynowicza. Ogłosił także wiele

wierszy i innych utworów przeznaczonych dla wojska. Tekst „Kolędy żołnierskiej”

opublikował „Głos szkolny”, miesięcznik Gimnazjalnego Kółka Literackiego nr 1 w Łodzi,

pod redakcją Kazimierza Kędzi (wydanie powielaczowe, 25.XII.1946).

Egzemplarz gazetki przekazał mi Tadeusz Chróścielewski. Notę biograficzną

opracowałem na podstawie danych zamieszczonych m. in. w pracy Alicji Bełcikowskiej

„Polska Organizacja Wojskowa w pieśni i w poezji”, (Warszawa 1939).

Page 216: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

216

OPOWIEŚĆ DZIADKOWA

O ZDARZENIACH LUBELSKICH29

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Posłuchajcie ludkowie

Posłuchajcie wieści tej

Jaże z ziemi lubelskiej –

Dziadek chodził tam po prośbie

I o jednej strasznej kośbie

Wszystkim teraz opowie.

Straszne rzeczy widziałem,

Że ze zgrozy aż drżałem –

Płakał Chrystus bladolicy

W jednej w Zamościu kaplicy,

Łza mu ciekła spod powiek.

Ludzi precz wyrzucali,

Domy im zabierali,

Bydło, konie, krowy, świnie,

Nawet chuścinę dziewczynie

I to musiał szwab świsnąć.

Dla niemieckich się gości

Domy polskie tam mości –

Razem z ziemią, wodą, lasem,

Wszystko tam już nie jest nasze;

Jest - niemiecką ojczyzną.

29 www.antologia.jedrusie.org/99_Posluchajcie_Wiesci_Tej.mp3

Page 217: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

217

A bezdomnych wróg zabrał

Do niemieckich aż fabryk,

A dzieciątka maluteńkie

Wziął na straszną zimną mękę

Każąc marznąć w wagonach.

Ludzie, Boga się bójcie,

Niemcom zemstę szykujcie!

Niech za czyny herodowe

Stracą duszę, stracą głowę,

A nie mogą wciąż skonać.

Powstała w Warszawie prawdopodobnie pod koniec 1942, względnie na samym

początku 1943 roku. Bezimienny autor wydrukował ją w lutym 1943 w konspiracyjnym

zeszycie piosenek ulicznych „Posłuchajcie ludzie”. Melodię zapożyczył z popularnej przed

wojną w środowiskach robotniczych „Kolędy dziadowskiej”. Kolęda - ballada utrzymana była

w formie opowieści o wydarzeniach związanych z Zamojszczyzną. Jak wiadomo 28

października 1942 roku hitlerowcy przystąpili do urzeczywistnienia planu Centrali

Przesiedleńczej dla Generalnej Guberni, który przewidywał wysiedlenie ludności polskiej z 297

zamojskich wsi. W miejscowościach tych miało się osiedlić około 3 tysiące rodzin niemieckich

kolonistów pochodzących z Besarabii, Chorwacji, Słowenii, Ukrainy i krajów nadbałtyckich.

Biorące udział w akcji jednostki Wehrmachtu, SS, żandarmerii i Luftwaffe

pacyfikowały przy tej okazji wsie, których ludność współdziałała z polską i radziecką

partyzantką. Rozstrzelano dziesiątki kobiet, mężczyzn i dzieci. Setki osób skierowano do

obozów zagłady. Masowo marły z głodu i mrozu dzieci, które wywożono do Rzeszy w

zaplombowanych, nieopalanych wagonach towarowych. Przeciw tej bestialskiej akcji

wystąpiły zbrojnie oddziały BCh, GL, AK i partyzanci radzieccy. Rozpoczęła się tzw. „wojna

ludowa” w obronie Zamojszczyzny.

Tekst pochodzi z zeszytu „Posłuchajcie ludzie”.

Page 218: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

218

PO KOLĘDZIE (Piosenka dziadowska)

słowa: „Niekrasicki” - Wincenty Czerwiński

na melodię: Posłuchajcie ludkowie

Posłuchajcie ludkowie,

Co wam dziadek opowie!

Dziadek siwy, ale żwawy,

Jako, że rodem z Warszawy,

Skąd jest każdy dzielny zuch!

Bez te wojenne lata

Człek się ino nalata...

Trudno dziś zarobić z łaski

Na bimberek i kiełbaski,

Wszędzie straśnie słaby ruch!

Z papierową złotówką

Czasem rzuci ktoś słówko:

„Jeszcze z półtrzecia miesiąca...

Trzymajcie się dziadku końca,

Tylko patrzyć przyjdzie on!”

Szkopom widać po minie,

Że niedobrze w Berlinie...

Spytasz takiego przybłędę -

Ten ci szeptem powie - „Ende”,

Znakiem tego coś z końcem!

Gdy tu pośpiewam sobie -

Może od was zarobię?

I usłyszę po kolędzie,

Jakże też z tym końcem będzie,

Czy przyjdzie z wiosny słońcem?

Page 219: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

219

Kropnął bym se na zdrowie,

Lecz nikt nie da, nie powie

Żadnych nowin, za to przecie

Krzyczy: - Wy tam lepiej wiecie,

Kiedy koniec będzie raz!

Wreszcie dziaduś zmęczony

Wraca do dom, do żony...

A ta patrzy oczkiem lśniącem

- Dziadziu? - pyta - jak tam z końcem?

A żeby to piorun trząsł!

Żartobliwa kolęda na melodię „Posłuchajcie ludkowie”, napisana przez „Niekrasickiego” -

Wincentego Czerwińskiego w Warszawie, w grudniu 1943 roku. Tekst otrzymałem od autora.

Identyczny wydrukowany jest w zbiorku „Szkopskie lata 1940-1944”.

Page 220: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

220

DO BETLEJEM

słowa: „Sk” - nazwisko dotąd nieznane

na motywach melodii kolędowych

Do Betlejem krokiem żwawym,

Przyszły dzieci aż z Warszawy

I uklękły przed stajenką,

Przed Jezusem i Panienką.

Gloria! Gloria! Witaj Boże dziecię!

Biedne dzisiaj nasze dary,

Bo nas wojna gniecie.

Więc podchodzą Stasiek z Bartkiem,

Niosą ciemny chleb na kartki,

Niesie Basia, choć nierada,

Buraczaną marmelade.

Gloria! Gloria! Witaj Boże dziecię!...

Dźwiga Jurek węgla worek,

Co go ściągnął w zeszły wtorek,

Stanął smutny z mrocznej strony,

Przykro dawać dar kradziony.

Gloria! Gloria! Witaj Boże dziecię!..

Page 221: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

221

Irka, Krysia i Elżunia,

Dla małego, dla Jezunia,

Kupiły z wielkiej ochoty

Szklankę pestek za sześć złotych.

Gloria! Gloria! Witaj Boże dziecię!..

Dzieciąteczko słodko kwili,

Boską rączkę ku nam chyli:

Już nie płaczcie, drogie dzieci,

Przyszło zło, ale odleci.

Gloria! Gloria! Witaj Boże dziecię!..

Przy mym Krzyżu twardo stójcie,

Piekła szałów się nie bójcie,

I w to wierzcie, zawsze, wszędzie:

Polska była, jest i będzie!

Gloria! Gloria! Witaj Boże Dziecię!

Pokój i Królestwo Twoje

Niech się szerzy w świecie.

Tekst tej kolędy, opowiadającej o ciężkich warunkach dzieci warszawskich, został

wydrukowany w numerze 118 dziennika konspiracyjnego „Demokrata” z dnia 24 grudnia 1943

roku. Podpisano go literami „Sk”. Według danych zawartych w pracy magisterskiej Barbary

Sroki, absolwentki Uniwersytetu Wrocławskiego, kolędę nadesłał do redakcji „Demokraty”

stały czytelnik pisma z Pragi o nieznanym nazwisku. Utwór jego pióra nie był parafrazą żadnej

ze znanych kolęd kościelnych. Taką informację przekazał B. Sroce były naczelny redaktor

podziemnego dziennika - Grzegorz Załęski. Według innych, niepotwierdzonych domysłów, za

literami „Sk”, którymi podpisano kolędę, ukrył się jeden z redaktorów „Demokraty”, poeta

Stanisław Kowalczyk, zamordowany przez hitlerowców w 1944 roku. „Do Betlejem”

śpiewano w różnych regionach Generalnej Guberni. Melodię oparto na motywach dwóch

kościelnych pieśni kolędowych. Tekst pochodzi z publikacji okupacyjnej.

Page 222: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

222

HEJ, KOLĘDA, HOSANNA30 (Kolęda wojenna)

słowa: „Piotrowski” - Aleksander Maliszewski

na góralską melodię ludową

Nasz wsiowy Panjezus - nieduży, maluśki,

kucnął na przypiecku, bo Mu ścierpły nóżki -

Hej, kolęda, hosanna,

kolęda, hosanna, hej!

Józef szczypie drzazki na ogieniek chwacki,

Przenajświętsza Panna będzie smażyć placki –

Hej, kolęda, hosanna...

Siano na stół słała Najświętsza Panienka,

jak ci ktoś postukał stuk - puk do okienka -

Hej, kolęda, hosanna...

Zestrachał się Józef, za kijacka bierze;

- Witaj, Jezusieńku, tu polscy żołnierze -

Hej, kolęda, hosanna...

222

Panjezusek rady, Matkaboska rada,

Józef ławę ściera i uprasza siadać –

Hej kolęda, hosanna...

30 www.antologia.jedrusie.org/991_Nasz_Wsiowy_Panjezus.mp3

Page 223: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

223

A i w mgnieniu oka Matkaboska woła:

- Czem chata bogata, prosiemy do stoła! –

Hej kolęda, hosanna...

Na Józefa mruga, jakieś daje znaki,

że i popić trzaby, bo zmarzły chłopaki -

Hej kolęda, hosanna...

- Przyszlim się pokłonić pięknie po kolędzie,

a i powiedz Jezu, co to z nami będzie? –

Hej kolęda, hosanna...

- Zbrodniarzowi - kara, umęczony - wstanie,

była ciemna nocka, będzie już świtanie! -

Hej kolęda, hosanna...

Potakuje głową Przenajświętsza Panna,

mrucy święty Józef: hosanna, hosanna –

Hej kolęda, hosanna...

Gadu se i gadu - ano, czas ucieka,

trzeba maszerować, bo robota czeka –

Hej kolęda, hosanna...

Idzie, idzie żołnierz, idzie borem,

lasem, jeden śpiewa cienko, drugi śpiewa basem:

Hej kolęda, hosanna,

kolęda, hosanna, hej!

Jest to parafraza ludowej kolędy góralskiej. Autorem tekstu, utrzymanego w formie

pogodnej, miejscami żartobliwej pastorałki, był „Piotrowski” - Aleksander Maliszewski,

czynny w podziemnym zespole literackim BIP AK w Warszawie. Kolęda została zamieszczona

w wydanym w grudniu 1943 roku ośmiostronicowym zbiorku „Cztery kolendy na ostatnie

okupacyjne święta”. Wydawcą była konspiracyjna Komisja Propagandy. Tekst pochodzi z tej

broszury. W 1946 roku nakładem Wydawnictwa „Czytelnik” ukazały się „Trzy kolędy” z

muzyką Witolda Lutosławskiego. Wśród nich znalazła się również pastorałka, zatytułowana

tym razem „Kolęda wojenna”.

Page 224: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

224

PODNIEŚ RĘKĘ, BOŻE DZIECIĘ31

(Niech się Polska stanie)

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Bóg się rodzi

Podnieś rękę Boże dziecię,

błogosław krainę miłą -

z gwiazdą w dłoniach Anioł leci

i srebrzystym sieje pyłem.

Melodyjnym zawołaniem

opowiada nam nowinę,

że się Polska ciałem stanie,

a pragnienie - wielkim czynem!

31 www.antologia.jedrusie.org/992_Podnies_Reke_Boze_Dziecie.mp3

Page 225: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

225

Blask przez okna się przelewa

w polskich domów mroczne wnętrza

Anioł dzwonnym głosem śpiewa

triumfalną pieśń zwycięstwa:

„Wam cierpiącym, wam znękani,

już się zbliża odpoczynek,

bo się Polska ciałem stanie,

a pragnienie - wielkim czynem!”

Moc radosna w serca wnika,

pręży członki odrętwiałe -

choinkowych świec płomyki

jak pochodnie rozgorzały.

„Dzięki Tobie, Jezu Panie,

pochwalona bądź Dziecino!”

Więc się Polska ciałem stanie,

a pragnienie - wielkim czynem.

Boże Dziecię, rąk wzniesieniem

niszczycielski ugaś pożar,

by się pokój zazielenił

od gór szczytów, aż do morza!

Nie żałujmy krwi przelanej,

skoro plonem jej - wawrzyny!

Niech się Polska ciałem stanie,

a pragnienie - wielkim czynem!

Tekst niezidentyfikowanego dotąd autora, członka podziemnego zespołu literackiego.

Zamieszczony został w grudniu 1943 roku w zbiorku KOPR „Cztery kolendy na ostatnie

okupacyjne święta”. Śpiewano go na melodię „Bóg się rodzi”. Przy okazji warto wspomnieć,

że melodię tej kościelnej kolędy wykorzystywano wielokrotnie i to nie tylko do tekstów

pisanych przez konspiratorów warszawskich. Znana jest również kolęda partyzancka z

Kieleckiego, ułożona w grudniu 1943 roku przez kpr. „Mściciela” - Michała Basę z oddziału

„Ponurego” oraz dotąd bezimienny utwór z powiatu radomszczańskiego, zaczynający się

słowami: „Bóg się rodzi, a my w lesie...”. Tekst pochodzi z wydawnictwa KOPR.

Page 226: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

226

W BETLEEM W STAJENCE

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Hej, w dzień Narodzenia

W Betleem w stajence

Jezusieńka cieszą,

Przywitać maleństwo

Pastuszkowie spieszą.

Zbudzili nas aniołowie,

Każąc pokłon oddać Tobie:

Pomóż nam biedakom

Przez Twą świętą moc. Gloria!

Gdy się dowiedzieli

Przybiegł do Betleem

Warszawiak zdyszany:

Nie mam gdzie zamieszkać

Jezusie kochany.

Jak ta stajnia połatana,

Tak Warszawa zgruchotana:

Odbuduj Warszawę

Przez Twą świętą moc. Gloria!

Page 227: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

227

Przybył też z raportem,

Z szkockiego wybrzeża,

Młody żołnierz polski

Do swego pasterza.

Jezusowi ja melduję,

Że król Anglii zdrów się czuje:

Pomóż Boże Anglii

Przez Twą świętą moc. Gloria!

Przybył też pan Adam

Z Rynku Krakowskiego

Kornie posąg ukląkł

U stóp Pana swego.

Pytają się krakowianie

Co się z naszą Polską stanie?

Wypędź ich z Wawelu

Przez Twą świętą moc. Gloria!

Dzielni są Polacy

I mężnie walczyli,

Złamać się nie dali,

W chwale będą żyli.

Kraj męczeński błogosławię

I wam wszystkim to objawię:

Polska wielką będzie

Przez mą świętą moc. Gloria!

Słowa tej kolędy, napisanej do melodii „Hej, w dzień Narodzenia”, zamieszczono

również w omawianym już grudniowym wydawnictwie KOPR z roku 1943 „Cztery kolendy

na ostatnie okupacyjne święta”. Autor pozostaje dotąd nieznany. Tekst pochodzi z

wymienionej publikacji.

Page 228: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

228

KOLĘDA (Trzej królowie, mędrcy Wschodu)

słowa: „Tomasz Wiatraczny” - Tadeusz Hollender

na melodię: W dzień Bożego Narodzenia

Trzej królowie, mędrcy Wschodu

wojsko nasze ku nam wiodą,

rwie się naród im naprzeciw,

klaszcze w rączki Boże Dziecię:

- Gloria, gloria, powracają!

Oto Kacper, niosąc złoto,

maszeruje wraz z piechotą,

idą raźno, jak na bitwę,

przyśpiewując sobie przy tym:

- Gloria, gloria, powracamy!

Melchior jedzie samochodem,

wiatr mu rozwiał siwą brodę,

za nim czołgi - auta - działa,

co za turkot! Jaki hałas!

- Gloria, gloria, powracają!

A Baltazar czarnolicy,

precz odrzucił kadzielnicę,

z saperami most buduje

i donośnie kolenduje:

- Gloria, gloria, powracamy!

Page 229: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

229

Prują przestrzeń wartkim śmigłem,

samoloty srebrnoskrzydłe,

patrzą tęsknie w dal lotnicy,

czy daleko do granicy:

- Gloria, gloria, powracamy!

Autorem kolędy był poeta i satyryk Tadeusz Hollender, który publikował swe utwory

w podziemnych wydawnictwach pod pseudonimem „Tomasz Wiatraczny”. Pochodził z

Leżajska, gdzie urodził się w 1910 roku. Był z zawodu dziennikarzem, redagował przed wojną

we Lwowie pismo literackie „Sygnały”. Prócz tego pisał wiersze, które zebrał w tomikach

„Czas, który minął” oraz ”Ludzie i pomniki”. W latach okupacji mieszkał w Warszawie.

Związany ściśle z literackim ruchem podziemnym współpracował z „Kulturą Jutra”

oraz pismami satyrycznymi „Lipa” i „Moskit”, w których drukował ballady i drobne wiersze.

Pod pseudonimem „Tomasz Wiatraczny” wydał w 1943 roku konspiracyjny tomik

„Satyry i fraszki”. Został rozstrzelany przez hitlerowców 31 maja 1943 roku.

Utwory, które po nim zostały, zamieszczali nadal w podziemnych czasopismach jego

przyjaciele, literaci. Tekst kolędy zaczerpnąłem z broszury „Cztery kolendy na ostatnie

okupacyjne święta”, wydanej w 1943 roku. Kolęda w oryginale miała tytuł „Kolenda”.

Page 230: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

230

KOLĘDA O KARIERZE ADOLFA

słowa: Jan Żytkiewicz

na melodię: Hej, w dzień Narodzenia

Hej, w dzień Narodzenia

Syna Przedwiecznego,

Zaśpiewam kolędę

Malarza jednego,

Co nie chciał malować,

Tylko chciał wojować...

Hej kolęda, kolęda.

Wydawało mu się,

Że miał tęgą głowę,

Zawojował świata

Prawie, że połowę,

Buta w nim nadęta,

Wziął narody w pęta...

Hej kolęda, kolęda.

Tak jak Neron Rzymian

Niegdyś przed wiekami,

Tak chce Hitler Niemców

Porobić panami,

Dla ludzkiej udręki

Dał im bat do ręki...

Hej kolęda, kolęda.

Page 231: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

231

Dziś w obozach śmierci

Ludzi zamęczają,

A tych, co w cywilu,

Głodem zadręczają,

Ludzie mrą jak muchy,

Idą jednak słuchy...

Hej kolęda, kolęda.

Że ze wszystkich frontów

Szwaby uciekają,

Sojusznicy siłą

Wielką nacierają,

Kończy się kariera

Adolfa Hitlera...

Hej kolęda, kolęda.

Pierwotnie miała tytuł „Kariera Adolfa Hitlera”. Ułożona została w grudniu 1942 roku,

na terenie Niemiec, w kolejowym obozie pracy przymusowej Geitelde k. Braunschweigu.

Śpiewano ją na melodię „Hej, w dzień Narodzenia”. Autorem był Jan Żytkiewicz.

Urodził się w Łodzi 27 stycznia 1922 roku. Ojciec jego był pod-mistrzem ślusarskim.

Jako 11-letni chłopiec musiał już zarabiać na swoje utrzymanie. O kształceniu się nie mogło

być mowy.

Po kampanii wrześniowej 1939 roku wrócił do rodzinnego miasta i przez trzy miesiące

ukrywał się. W 1940 roku, w czasie jednej z łapanek został zatrzymany i wywieziony do

Rzeszy. Przebywał do wyzwolenia w obozach pracy przymusowej, Salzgitter, Leiferde,

Falersleben i Geitelde, pracując przy budowie i konserwacji torów kolejowych.

W tym ostatnim obozie, z jego inicjatywy, powstał zespół urządzający imprezy i

wieczorynki z piosenką. W skład zespołu wchodzili przede wszystkim łodzianie: Józef Flak-

Kaniewski, Henryk Skalski, Mieczysław Suliński, Józef Wolski, Zygmunt Wiśniewski i Jan

Żytkiewicz. Na organkach przygrywał Bolesław Czyż z Krakowa, na skrzypcach grał Marian

Ozięblewski z Łodzi.

Prócz „Kolędy o karierze Adolfa” Jan Żytkiewicz napisał jeszcze tekst do melodii

kolędy „Wśród nocnej ciszy” oraz dwie piosenki pt. „Cywilni niewolnicy”, śpiewane na

melodię żołnierską „O szóstej pobudka”. Słowa jednej z nich, zanotowane na odwrocie

fotografii w formie „dedykacji”, dotarły w 1942 roku do rodziny w okupowanym kraju. Po

wojnie Autor mieszkał i pracował w Łodzi.

Page 232: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

232

WŚRÓD NOCNEJ CISZY

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Wśród nocnej ciszy

Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi,

Wstańcie Rodacy Polska się rodzi!

Orły pruskie pozrzucajcie Do szeregów pospieszajcie

Gdzie ludu jest moc.

Wdowy, Sieroty otrzyjcie swe łzy,

Oto spełniają się już Wasze sny:

Z krańców świata, gdzieś zza morza

Idzie ku nam złota zorza

Idzie święta Noc...

Z bliskiego Wschodu przez rzeki, góry,

Poprzez Bałkany, przez śnieżne chmury

Gonią nasi podłych wrogów,

Od ojczystych świętych progów

Na łeb, na szyję...

Page 233: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

233

Idą szeregi z polskich podziemi,

Na ich sztandarach krew się czerwieni

Idą do Cię Chryste Panie

Na wielkie ludu powstanie

Idą w święty bój.

Bracia Rodacy podnieście czoła!

Ojczyzna droga do czynu woła!

Do oręża, do łopaty,

Przeciw czołgom, na armaty

Dumnie idźmy wraz.

Wspólnym ramieniem, zgodnym rytmem serc,

Wznieśmy Ojczyźnie dziś tysiące twierdz!

Mózgiem, sercem i rąk siłą,

Odbudujem Polskę miłą,

Nasz ojczysty dom.

Wśród nocnej ciszy, w niebo płonące

Modlitwy ludu biją gorące,

Przyjm w ofierze Dziecię Boże,

Gdańsk i Gdynię, Śląsk, Pomorze,

Cały Polski KRAJ!

Jedna z czterech kolęd zamieszczonych w powielaczowym wydawnictwie Stowa-

rzyszenia Grajków Wędrownych „Zaranie”. Licząca cztery strony ulotka ukazała się w grudniu

1943 roku i nosiła tytuł „Lulajże Jezuniu na polskiej ziemi. Cztery aktualne pieśni kolędowe na

ostatni rok wojny.” Wydawcą była Komisja Propagandy BIP AK. Tekst dostosowany został do

melodii znanej kolędy kościelnej.

Autor dotąd pozostaje bezimienny. Tekst pochodzi z publikacji okupacyjnej. Na

marginesie chcę przypomnieć, że na melodię „Wśród nocnej ciszy” śpiewano znacznie

wcześniej kolędę o wysiedlaniu polskiej ludności. Jej autor, także nieznany, rozpoczynał

pierwszą zwrotkę słowami: „Wśród nocnej ciszy smutne nowiny, Niemiec wywłaszcza polskie

rodziny...”

Page 234: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

234

PRZEZ ZAPORY W OGNIU, W DYMIE, W MGŁAWICY

słowa: autor nieznany

na melodię: Przybieżeli do Betlejem pasterze

Przez zapory w ogniu, w dymie, w mgławicy,

Przylecieli ponad Rzeszę lotnicy,

Rzesza się cała pali,

Płonie w morzu stali

Dzień i noc, pruska moc.

Już w ulewie płonącego żelaza,

Ginie w gruzach hitlerowska zaraza.

Rzesza się cała pali...

Płoną w ogniu wielkie hale, śmigieł stos,

A w piwnicach rozpaczliwy jęczy głos:

Rzesza się cała pali...

Giną w gruzach dziś kuźnice rozboju,

Braknie armat, braknie czołgów do boju.

Rzesza się cała pali...

Przed potęgą aliancką w pokorze

Drży po polach naród zbójców - o Boże!

Rzesza się cała pali...

Gestapowce rozjuszone niczym psy,

Klną na naród, na Hitlera, na los zły.

Rzesza się cała pali...

Page 235: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

235

Za Warszawę, Londyn, Tunis, Stalingrad,

Wali w Rzeszę bez ustanku stali grad.

Rzesza się cała pali...

Przez zapory w ogniu, w dymie, w świetle gwiazda

Płyną orły ze sarmackich starych gniazd.

Rzesza się cała pali...

Niech nas więcej już frasunki nie toczą,

Zaśpiewamy z lotnikami ochoczo:

Rzesza się cała pali...

Gdy w Berlinie ginie marnie wieczny wróg,

Niechaj zabrzmi znów nad Polską głośny róg:

Rzesza się cała pali...

Przez spalone polskie sioła, w wielki świat,

Niech z radością dziś zawoła syn i brat:

Rzesza się cała pali...

Jeszcze jedna kolęda na melodię „Przybieżeli do Betlejem pasterze”. Zamieszczona

została w ulotce „Lulajże Jezuniu na polskiej ziemi. Cztery aktualne pieśni kolędowe na ostatni

rok wojny”, którą wydano konspiracyjnie w grudniu 1943 roku. I w tym także przypadku autor

nie został dotąd zidentyfikowany. Tekst pochodzi z ulotki.

Page 236: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

236

GRUCHNĘŁA, RUNĘŁA PRUSKA POTĘGA

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Zagrzmiała, runęła w Betlejem ziemia

Gruchnęła, runęła pruska potęga,

A ręka karząca Rzeszę dosięga.

Zagrzmiała, runęła ognia ulewa

I horda krzyżacka do schronu zwiewa.

Pan Adolf do Duce woła w przestrachu,

Poratuj braciszku, poratuj brachu -

Benito, Benito! powiedz dla Boga,

Gdzieściewy, gdzieściewy, gdy w Rzeszy trwoga.

Nie bój się, nie bój się deszczu ze stali,

Jak nas upolują, czmychniemy dalej -

Nie bój się! Nie bój się kochany bracie,

Gdy wszyscy zawiodą, gestapo macie.

Pan Churchill z Rooseveltem gdzieś tam w Iranie,

Szykują Germańcom ostatnie lanie -

Polacy, Francuzi, wolne narody

W podziemiach już krzeszą znicze swobody.

Dobrze ci, dobrze ci siedzieć tu w schronie,

U ciebie już plajta, a Berlin płonie -

Podbite narody ciągle się burzą,

A znaki na niebie coś złego wróżą.

Do szopy dziś ludy raźno dziś spieszą,

O chłodzie i głodzie, boso i pieszo.

Przez wioski, przez miasta, polską krainą

Kolędy sarmackie znów w niebo płyną.

Wydrukowano ją w podanym wyżej wydawnictwie „Lulajże Jezuniu na polskiej ziemi”.

Zaznaczono przy tym, że kolędę należy śpiewać na melodię „Zagrzmiała, runęła w Betlejem

ziemia”. Autora nie znamy. Tekst zaczerpnąłem z ulotki.

Page 237: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

237

LULAJŻE, JEZUNIU, NA POLSKIEJ ZIEMI32

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Lulajże, Jezuniu, moja perełko

Lulajże, Jezuniu, Dziecino Boska,

Dziś cała ku Tobie garnie się Polska!

Lulajże, Jezuniu, na Polskiej Ziemi,

Choć chłodno i głodno, lecz między swymi.

Nie złoto, nie mirę, lecz ojców prochy,

Niesiemy Ci w dani na dzień głodowy!

Lulajże, Jezuniu...

32 www.antologia.jedrusie.org/994_Lulajze_Jezuniu.mp3

Page 238: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

238

Przyjm w darze najdroższe nasze pamiątki,

Ojców, Braci naszych, drogie nam szczątki.

Lulajże, Jezuniu...

Lulajże, Jezuniu, wygnany z Rzeszy,

A zostań, gdzie każdy Tobą się cieszy.

Lulajże, Jezuniu...

Posłuchaj, Dziecino, rozpaczy matek,

Płaczu i jęku katowanych dziatek.

Lulajże, Jezuniu...

Popatrzno, Jezuniu, w oczy sieroce,

Skróć mękę niewinnych, ich krwawe noce.

Lulajże, Jezuniu...

Racz spojrzeć, Dziecino, na więzień mury,

Promyki wolności rzuć tam przez chmury.

Lulajże, Jezuniu...

Błogosław Ojczyznę na chwilę krwawą,

Błogosław cierpiącą naszą Warszawę.

Lulajże, Jezuniu...

Spraw, Boża Dziecino, by w tej pożodze,

Odnalazł się naród na jednej drodze.

Lulajże, Jezuniu...

Na gruzach wsi i miast niechaj wyrosną,

Wspaniałe osady tętniące wiosną.

Lulajże, Jezuniu...

A gdy nam wolności zorza zaświeci,

Zakrzykną znów starzy, a z nimi dzieci:

Lulajże, Jezuniu...

Kolęda, z której zaczerpnięto tytuł dla ulotki wydanej w grudniu 1943 roku. Nazwisko

autora tekstu nie jest do tej pory znane. Śpiewano ją na melodię kolędy kościelnej. Tekst wzięty

został z okupacyjnego druku.

Page 239: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

239

UŚNIJ, DZIECINO33

słowa: „Czechura” - Czesław Kałkusiński

muzyka: „Garda” - Henryk Fajt

Uśnij, Dziecino maleńka,

Noc późna już.

U żłobka Twego uklękniem,

Zmruż oczka, zmruż.

„Jędrusie” usiędą wkoło,

Zanucą Ci pieśń wesołą -

Jędrusiowy śpiew,

Jędrusiowy śpiew.

„Jędrusie” usiędą wkoło,

Zanucą Ci pieśń wesołą –

Jędrusiowy śpiew,

Jędrusiowy śpiew.

Wesprzyj nas, słodka Dziecino,

Dodaj nam sił.

Daj przetrwać nieszczęść godziny,

Wojny złej dni.

33 www.antologa.jedrusie.org/995_Usnij_Dziecino.mp3

Page 240: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

240

Uchroń nas, Boża Dziecino,

Niech krew, co strugami płynie

W krwawych zmagań czas,

Znów zespoli nas.

Uchroń nas, Boża Dziecino,

Niech krew, co strugami płynie,

W krwawych zmagań czas,

Znów zespoli nas.

„Uśnij Dziecinko” pochodzi z okresu zimy 1943/1944. Słowa napisał „Czechura” -

Czesław Kałkusiński z oddziału partyzanckiego AK por. „Robotnika” - Bronisława

Skoczyńskiego. Oddział ten operował w powiecie radomszczańskim na ziemi łódzkiej, a także

na terenie pogranicznych powiatów ziemi kieleckiej.

W przeciwieństwie do innych kolęd „leśnych”, ta miała oryginalną melodię, którą

skomponował partyzant, nauczyciel śpiewu z Radomska, „Garda” - Henryk Fajt. „Czechura”

był także autorem słów kolędy wojennej „Jezusku Maleńki” napisanej do melodii Piotra

Maszyńskiego oraz „Jędrusiowej kolędy” (wydrukowanej w konspiracyjnym piśmie „Czyn

Zbrojny”), do której muzykę w 1944 roku skomponował również „Garda”. Kolęda-kołysanka

„Uśnij dziecino” i kolęda „Jezusku Maleńki” wydane zostały drukiem po wojnie w

Częstochowie pod wspólnym tytułem „Jędrusiowe kolędy”.

Podaję tekst przekazany mi przez autorów.

Page 241: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

241

KOLĘDA PARTYZANCKA

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię pastorałki

W tej kolędzie, kto dziś będzie, każdy się ucieszy

a kto co ma dziś darować, niechże się pospieszy,

dać dary, tej miary, (dla) partyzanta naszego,

by nabyć przed śmiercią zbawienia wiecznego.

Kuba stary przyniósł dary, masła na talerzu,

a do tego jeszcze kurę gotowaną, świeżą,

wziął Tomek świeży chleb i jajeczko gęsie,

a Wojtek nie miał co, to karabin niesie.

Stasiek portki miał dziurawe, to wiechciami zatkał,

kawał słoniny odkroił od samego środka,

nasolił ją solą, co z pociągu była,

który partyzantka z szyn wykoleiła.

Nic, że czasem zamiast Niemców sól z pociągu leci,

to nam przecież kiedyś gwiazda wolności zaświeci,

nie ważne, czy to szwab, czy ich kalesony,

ważne, by pociąg był na front wykolejony.

Page 242: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

242

Data jej powstania nie jest mi bliżej znana. Ułożyli ją partyzanci Gwardii Ludowej z

okolic Kraśnika Lubelskiego, którzy w 1943 r. w pobliżu wsi Szastarka wykoleili niemiecki

transport towarowy zdążający na front wschodni. Jakież było ich zaskoczenie, gdy w rozbitych

wagonach, zamiast spodziewanego sprzętu i żołnierzy Wehrmachtu, znaleźli jedynie sól

przeznaczoną dla kuchni polowych. To zdarzenie stało się tematem żartobliwej, a miejscami i

dosadnej kolędy, którą śpiewano prawdopodobnie na melodię pastorałki „Wziął Walek kozę na

powróz, prowadzi do Pana.”

Tekst pochodzi od Krystyny Dec. Otrzymałem go za pośrednictwem Barbary Sroki.

Publikuję tekst z nieznaczną zmianą, zgodną z posiadanym przeze mnie zapisem i nutami.

Słowa Kolędy partyzanckiej w wersji zanotowanej przez Krystynę Dec zamieścił

Stanisław Świrko w zbiorze pieśni partyzanckich i okupacyjnych z lat 1939-1945 pt. „Z pieśnią

i karabinem”, wydanym przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w 1971 roku.

Page 243: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

243

ŻOŁNIERZ DROGĄ MASZEROWAŁ (Kolęda powstańcza)

słowa: autor dotąd nieznany

na melodię: Serce w plecaku

Page 244: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

244

Żołnierz drogą maszerował

Poprzez góry, lasy, polem

Pastuszkowie go spotkali,

Do Betleem wiedli społem.

A choć był zmęczony bardzo,

Ale spieszył się on wielce,

Bo w plecaku niósł Dzieciątku

Z Warszawy żołnierskie serce.

Tę kolędę, tę jedyną

Śpiewam dla ciebie Dziecino,

Daj bym przetrwał wszystkie boje

I znów ujrzał miasto moje...

Za wolnością zatęskniony

Idę walczyć w obce strony,

Ale daj bym przetrwał boje

I znów ujrzał miasto moje!

Żołnierz niósł z Warszawy serce –

Serce młode i gorące –

Co walczyło w zapomnieniu

Przez słoneczne dwa miesiące.

Gdy w stajence się zebrali

Pany, króle, pastuszkowie,

Piękne dary poskładali

Aby Jezus wybrał sobie...

Tę kolędę, tę jedyną...

A w stajence za wszystkimi,

Młody, ale pełen sławy

W mundurze zniszczonym bardzo

Stał polski żołnierz z Warszawy...

Dzieciąteczko go poznało,

Uśmiechnęło się do niego

I spośród darów wybrało

Serce żołnierza polskiego!

Tę kolędę, tę jedyną...

Jest to pierwsza wersja kolędy-piosenki, która powstała po powstaniu warszawskim w

grudniu 1944 roku. Słowa napisała zapomniana z nazwiska i pseudonimu lekarka, pracująca w

szpitalu zorganizowanym dla rannych powstańców w Tworkach - Pruszkowie pod Warszawą.

Po zakończeniu wojny autorka przebywała podobno w Krakowie. Taką informację wraz

z tekstem kolędy otrzymałem od Zofii Hajdo - Orszulskiej ps. „Marta” (redaktora „Polskiego

Radia” w Warszawie), uczestniczki powstańczego szlaku bojowego od Woli do Placu

Teatralnego na Starówce w 1944 roku. Przez szpital w Tworkach przewinęło się po powstaniu

ponad 5 tysięcy rannych, zarówno powstańców, jak i cywilnych mieszkańców Warszawy.

Page 245: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

245

Wśród rannych było bardzo dużo dzieci i dla nich właśnie przygotowała „Marta”

bożenarodzeniową szopkę. Wtedy narodziła się „Kolęda powstańcza” do znanej melodii

„Serce w plecaku”. Otrzymałem również drugą, nieco odmienną wersję tej samej kolędy

„Żołnierz drogą maszerował”. Brak w niej strofy zaczynającej się słowami: „Żołnierz niósł z

Warszawy serce”, poza tym wiersz 2 brzmi: „Szedł z Warszawy lasem, borem”, wiersz 4:

„Choć był bardzo utrudzony”, wiersz 17: „W nędznej szopie się zebrali”, wiersz 21: „A zaś w

tyle za wszystkimi”, i wiersz 25: „Dzieciąteczko się spojrzało”.

Odmienna cokolwiek jest również informacja o genezie kolędy. Autorka listu

skierowanego do Olgierda Straszyńskiego, podpisująca się imieniem Wanda, pisze:

Przesyłam słowa kolędy z Powstania. Historia jej: grudzień 1944 - Boże Narodzenie. W

szpitalu w Milanówku leżą ranni powstańcy. Nadeszła wigilia. Smutne drzewko, smutne myśli

i wtedy powstały te słowa. Po wojnie, w latach czterdziestych, nagrana została płyta. Ktoś kupił

„Piosenkę o mojej Warszawie” i niespodziewanie znalazł tę kolędę na drugiej stronie. Obecnie

płyta jest unikalna". Dołączony do listu tekst prawdopodobnie został spisany z nagrania

utrwalonego na wspomnianej płycie. Publikuję wersję pierwszą i nieco różne informacje o

genezie „Kolędy” w przekonaniu, że odnajdzie się autorka i ustali, który rodowód jest

właściwy.

Page 246: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

246

Page 247: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

247

Wkrótce…

Page 248: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

248

Page 249: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

249

Page 250: NIECH WIATR JĄ PONIESIE - jedrusie.org · redakcji, by skorygować lub tylko skonfrontować posiadane teksty i nuty, nie zawsze też udawało się ustalić precyzyjnie rodowody piosenek,

250

Tadeusz Szewera urodził się w 1925 r. w Leżajsku. Był uczniem

gimnazjum i czynnym harcerzem, gdy wybuchła wojna. Mieszkał wówczas w

Tarnobrzegu, w którym „Jędruś” - Władysław Jasiński rozpoczyna w 1939 r.

swą partyzancką działalność. Ojciec Tadeusza Szewery, Zygmunt, nauczyciel

gimnazjum i liceum, także od pierwszych dni okupacji włączył się w nurt

rodzącego się Ruchu Oporu. Przyjął pseudonim „Cyklop” i współpracował

blisko z „Jędrusiem”, nic więc dziwnego, że w 1940 r. „Mały Tadek” był już

kolporterem „Odwetu”, podziemnego pisma „Jędrusiów”, a następnie

łącznikiem i współpracownikiem oddziału, wreszcie partyzantem, któremu z

uwagi na młodociany wiek dano pseudonim „Łebek”. W latach 1943 - 1944

był także członkiem zespołu redakcyjnego „Odwetu”.

Po wyzwoleniu osiadł na stałe w Łodzi, podjął studia na WSGW, by ostatecznie po Studium

Dziennikarsko - Publicystycznym wrócić do zapoczątkowanej w latach wojny pracy w zawodzie

dziennikarza.

Artykuły i reportaże drukował na łamach wielu czasopism, m.in. „Za wolność i lud”, „Mówią

wieki”, „Po prostu”, „Wsi” „Nowej Kultury”, „Kroniki”, „Odgłosów”, „Osnowy”. Były wśród nich

także wspomnienia o „Jędrusiach”. W 1968 r. wydał zbiór reportaży „O Szekspirze, lwie czarnym i

wąsach Reymonta” (w 1969 r. II wydanie). Tadeusz Szewera jest także, jako aktywny działacz

ZBoWiD, inicjatorem i współautorem scenariuszy widowisk plenerowych, m.in. „Ballady

Partyzanckiej”, za którą uzyskał w 1967 r. nagrodę III stopnia Ministerstwa Obrony Narodowej. W 1968

r. otrzymał nagrodę m. Łodzi w dziedzinie upowszechniania kultury.

W 1970 r. wydał Tadeusz Szewera antologię Niech wiatr ją poniesie, pierwszą tego rodzaju

pracę w powojennym 25-leciu, zawierającą pieśni, piosenki i ballady, które w latach 1939 - 1945

stanowiły nieodłączną cząstkę życia konspiratorów, partyzantów, powstańców, jeńców wojennych i

żołnierzy. Książka spotkała się z gorącym przyjęciem krytyki i Czytelników. Jej nakład został

niezwłocznie wyczerpany. Stała się jednym z bestselerów roku.

Wiele z pieśni umieszczonych w książce - antologii towarzyszyło również i Tadeuszowi

Szewerze na jego wojennych drogach. Śpiewali je partyzanci na leśnych biwakach opodal Połańca nad

Wisłą, w Sulisławicach pod Sandomierzem, w Siekiernie wśród Gór Świętokrzyskich, pod Radkowem,

opodal Jędrzejowa i w Mularzowie k. Radoszyc w Koneckiem, wszędzie tam, którędy wiódł bojowy

szlak.

Po wojnie spisał wszystkie znane i bliskie mu piosenki, początkowo na użytek własny, później

gromadził je dla celów radiowych, kiedy to w 1957 r. wprowadził do programu Polskiego Radia w Łodzi

cykl audycji Z nią było łatwiej przeżyć. Można powiedzieć, że od tego momentu rozpoczęła się praca

nad książką Niech wiatr ją poniesie. „Nakłonili” Szewerę do tego i słuchacze, i zbowidowcy, którzy

nadsyłali na jego adres przeróżne teksty i zapisy nutowe. Po latach pracy, popartej żmudnymi

poszukiwaniami dokumentów i badaniami, powstał - jak pisali krytycy - niezwykle cenny, nowy

śpiewnik narodowy, nie tylko ocalający od zapomnienia pieśni, które powstawały w latach II wojny,

lecz przede wszystkim dający im należne, trwałe miejsce w dorobku polskiej kultury.

Obecnie przekazujemy do rąk Czytelników II wydanie znacznie poszerzone. Autor wzbogacił

antologię o nowe teksty pieśni i piosenek, a także uzupełnił przypisy, podając wiele nieznanych dotąd

szczegółów wiążących się z genezą poszczególnych utworów.

Wydanie IV cyfrowe

Wydawca

Grupa Rekonstrukcyjno – Historyczna „ODWET” – „JĘDRUSIE”

Łódź, 2018 na podstawie wydania II, Wydawnictwo Łódzkie 1975