19
Nadchodzące wydarzenia WOLONTARIAT EFC Stowarzyszenie Alumni EFC Witamy w nowym roku szkolnym! Jesień zawitała na dobre, wakacje wspominamy już tylko na zdjęciach, za progiem właściwie już zima, a to oznacza, że najwyższa pora na porządną porcję wieści o naszych wolontariuszach! Jest wyjątkowo treściwie, kolorowo i na pewno nie skromnie. Jest społeczna moc! Zapraszamy do lektury wszystkich, a w szczególności pierwszoklasistów, których serdecznie witamy w EFC! Dzień wolontariusza 5 GRUDNIA Mikołajki 6 GRUDNIA JESIE Ń 2014 NEWSLETTER Wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili serdecznie zapraszam do polubienia facebookowego fanpage’a Stowarzyszenia Alumni EFC, które od kwietnia tego roku zrzesza absolwentów programu stypendialnego Marzenie o Nauce. Alumni rozkręcili się na dobre i warto śledzić ich działania: https://www.facebook.com/a lumniefc?fref=ts

Newsletter nr4

  • Upload
    kalina

  • View
    259

  • Download
    0

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Newsletter nr4

Nadchodzące wydarzenia

WOLONTARIAT EFC

Stowarzyszenie Alumni EFC

Witamy w nowym roku szkolnym! Jesień   zawitała   na   dobre,   wakacje   wspominamy  

już   tylko   na   zdjęciach,   za   progiem   właściwie   już   zima,    a   to   oznacza,   że   najwyższa   pora   na   porządną   porcję  wieści  o  naszych  wolontariuszach!  

Jest   wyjątkowo   treściwie,   kolorowo   i   na   pewno  nie  skromnie.  Jest  społeczna  moc!  J  

Zapraszamy   do   lektury   wszystkich,    a   w   szczególności   pierwszoklasistów,  których  serdecznie  witamy  w  EFC!  

Dzień wolontariusza

5 GRUDNIA

Mikołajki

6 GRUDNIA

J E S I E Ń 2 0 1 4

NEWSLETTER

Wszystkich,   którzy   jeszcze  tego   nie   zrobili   serdecznie  zapraszam   do   polubienia  facebookowego   fanpage’a  Stowarzyszenia   Alumni   EFC,  które   od   kwietnia   tego   roku  zrzesza   absolwentów  programu   stypendialnego  Marzenie   o   Nauce.   Alumni  rozkręcili  się  na  dobre  i  warto  śledzić  ich  działania:  https://www.facebook.com/a

lumniefc?fref=ts    

Page 2: Newsletter nr4

THE LOREM IPSUMS JESIEŃ 2016

2

Z pamiętnika wolontariuszki . . . Akademia  Przyszłości  to  System  

Motywatorów  Zmiany.  Ogólnopolski  program,  który  za  pomocą  unikalnej  metody  

pracy  przeprowadza  dzieci  od  porażki    w  szkole  do  sukcesów  w  życiu.  

1.  września  2014,  poniedziałek  • Zobacz  link,  który  wysłałam  ci  na  Facebook’u.  • Co  to?    • Zobacz,   wypełniłam   formularz   i   czekam   na   rozmowę   kwalifikacyjną.   Wkrótce   mam   dostać  

odpowiedź  kiedy  dokładnie  ma  się  odbyć.  Justyna  mnie  zaciekawiła.  Kliknęłam-­‐  wyświetliła  mi  się  biało-­‐niebieska  strona.  Akademia  Przyszłości-­‐  praca  z  dziećmi.  „Od  kiedy  ja  lubię  dzieci?”.  Ciekawość  pchnęła  mnie  dalej.  Co  to  za  organizacja,  czym  się  zajmuje,  jak  działa?  Na  stronie  było  niewiele  informacji.  Zaczęłam  wypełniać  formularz  i  pierwsza  próba    wytrwałości-­‐  CHCĄ  CV  (sic!).  Napisałam,  odpowiedziałam  na  wszystkie  wyczerpujące  pytania.  Zajęło  mi   to  2  godziny.  Poszło.   I   zaraz  nasunęły   się  pytania-­‐   ciekawe   jakich  chcieli  odpowiedzi?   czy    w  ogóle  mi  odpowiedzą?  Potwierdziłam  swoją  tożsamość  linkiem  wysłanym  na  pocztę.  I  czekałam.  

1.września  2014,  poniedziałek,  kilka  godzin  później  Matko!    Dostałam  e-­‐maila.  To  zaproszenie  na  rozmowę,  wzięli  mnie!    To  już  pojutrze!  Nie  zdążę  się  przygotować…  

3.  września  2014,  środa  Tak   myślałam,   nie   zdążyłam   się   przygotować.   Napięty   dzień-­‐    o   16:00   spotkanie   z   Panią   Kaliną   i   resztą   Stypendystów,   a   na  17:00  migiem   na  Wydział   Teologiczny,   żeby   nie   spóźnić   się   na  rozmowę   wstępną   z   Akademii.   Pani   Kalina   wybaczyła   mi  „zerwanie”  się  wcześniej.  Uff.    Nie  spóźniłyśmy  się!    Justyna  była  razem   ze  mną.  Weszłyśmy  do  małej   studenckiej   kawiarenki   na  Wydziale  Teologicznym  Uniwersytetu  Opolskiego.  Siadamy.  Jest  nas   szóstka   plus   dwie   koordynatorki   z   Akademii.  Przedstawiliśmy   się   i   wedle   życzenia   obu   Pań   podaliśmy   jedno  zdanie,   które   chcieliśmy,   żeby   wiedziała   o   nas   reszta.   „Sami studenci”-­‐  pomyślałam.  Tylko  ja   i   Justyna  byłyśmy licealistkami.

Page 3: Newsletter nr4

THE LOREM IPSUMS JESIEŃ 2016

3

Próbowaliśmy  drugi,  trzeci  i  piąty  -­‐  też  nie  wyszło.  Koordynatorki  przymknęły  oko  i  „zaliczyły”  nam  je.   I   się   zaczęło.   Przeszliśmy   od   razu   do   rozmów   indywidualnych.   Ja   i   Justyna   siedziałyśmy    z   brzegu,   więc   poszłyśmy   na   pierwszy   ogień.  W   studenckiej   kawiarence   było   chłodno,   ale   oblał  mnie   pot.   Jak   zawsze   ręce   mi   się   trzęsły,   uporczywie   starałam   się   tego   nie   okazywać    i   serdecznie   uśmiechać.   Pewnie   wyglądało   to   troszkę   groteskowo.   Zadawano   mi   dużo   pytań.  Dlaczego  chce  to  robić,  czego  się  boję  i  czego  oczekuję,  jak  reaguje  na  stres  i  porażki,  musiałam  się  wcielić  w  tutora  (czyli  wolontariusza  -­‐  „stanowisko”,  na  które  aplikowałam)  i  pokazać  jak  reaguję  na   agresję   dziecka.   Po   półgodzinnej   (może   krótszej,   ciężko   powiedzieć)   rozmowie   wyszłam.  Szczerze  mówiąc  byłam  pełna  obaw  i  niezbyt  zadowolona  z  siebie.  Na  odpowiedź  miałam  czekać  maksymalnie  trzy  dni.  

5.  września  2014,  piątek  Dostałam  odpowiedź,  wzięli  mnie.  Jednak  nie  było  tak  źle   jak  mi  się  zdawało.  Obie  się  dostałyśmy!  Jeszcze  czekało   nas   szkolenie.  Akademia  cały   czas  podkreśla,   że  nic   na   siłę.  W  każdej   chwili   aż  do  inauguracji   roku   mogę   zrezygnować.   Przed   szkoleniem   właściwym   musiałam   zaliczyć   szkolenie  internetowe  -­‐  podstawowe  informacje  o  Akademii  Przyszłości.    6.  września  2014,  poniedziałek  Kolejny  zabiegany  dzień.  Fartem  zdążyłam  na  szkolenie.  Tym  razem  w  akademiku.  Znów  przyjęły  nas  dwie   panie   -­‐   tym   razem   inne.   Spotkanie   faktycznie   trwało   sześć   i   pół   godziny   (!),   ale   było   bardzo  ciepło,  miło,   domowo   i   wesoło.   Stworzyliśmy   niezłą   grupę.   To   był   ostatni   etap   rekrutacji,   ostatni  szczebel  do  stania  się  tutorem  Akademii  Przyszłości,  który  ma  uczyć  wygrywać  nie  tylko  w  szkole,  ale    i   w   życiu   „swojego”   dziecka.     Zostaliśmy   przydzieleni   do   Kolegiów,   czyli   szkół   podstawowych    w  Opolu,  w  których  będzie  działał  program  AP,  dostaliśmy  adresy  e-­‐mail  oraz  numery  telefonów  do  Liderów,  czyli  tutorów,  którzy  koordynują  pracą  w  danym  Kolegium.  Mieliśmy  się  umówić  z  nimi  na  podpisanie   umowy   w   najbliższych   dniach.   Inauguracja   miała   się   odbyć   21   października   w   Auli  Politechniki  Opolskiej.  

Tutor  AKADEMII  PRZYSZŁOŚCI  to  osoba  nieprzeciętna.  To  przyjaciel  i  mentor.  Spotykając  się  regularnie  z  dzieckiem,  uczy  je  wygrywać!  Pokazuje  

jego  dobre  strony.  Podnosi  jego  samoocenę.  Sprawia,  że  dziecku  zaczyna  się  chcieć.  Dołącz  to  ekipy  tutorów  AKADEMII  PRZYSZŁOŚCI.  Przekonaj  się,  jak  wielką  radość  daje  bycie  bycie  częścią  

czyjegoś  sukcesu!  Odwiedź  serwis  www.zostantutorem.pl  i  poznaj  szczegóły.    

Page 4: Newsletter nr4

THE LOREM IPSUMS JESIEŃ 2016

4

21.  października  2014,  sobota  Wstałyśmy  wcześniej.  Przed  rozpoczęciem  imprezy  musiałyśmy   odebrać   dzieciaczki   ze   swojego  Kolegium.   Ku   naszemu   zdziwieniu   nie   było  wszystkich.  Na  początku   szło   sprawnie,   ale   już   na  Politechnice  dwójka  chłopców  zaczęła  dokazywać.  Biegali,   krzyczeli,   bili   się.   Ogólnie   bardzo   żywi  chłopcy.   Ale   to   nie   był   dla   nas   problem.   Żywe  dzieci   to   zdrowe  dzieci!   Inauguracja  była   świetnie  zorganizowana.  Były  wszystkie  Kolegia.  

W   tym   roku   Akademia   zebrała   komplet   -­‐   pięćdziesiąt   dzieci   i   pięćdziesięciu   tutorów.   To   duży   sukces!  Podopieczni   otrzymali   od   Rektora   Politechniki   Opolskiej   swoje   pierwsze   Indeksy   oraz   rożki   obfitości   ze  słodkościami.   W   Indeksie   każde   z   nich   będzie   miało   wpisane   sukcesy,   który   udało   się   osiągnąć   na  zajęciach.   Po   rozdaniu   Rektor   wygłosił   przemówienie,   które   poprzedzało   wykład   z   pokazem   na   temat  robotyki.  Dzieci  były  zachwycone  demonstracją  możliwości  robotów,  które  posiada  PO.  Mówiły,  chodziły,  tańczyły,   można   je   było   prowadzić   za   rękę,   siadały.   Wszystko   to   wykonywały   dzięki   specjalnemu  oprogramowaniu.  Każdy  chciał   choć  przez   chwilę  pochodzić   z   robotem.   Jak  to  bywa   -­‐   szybko   się   jednak  znudziły.  Pokaz  się  zakończył,  a  my  pomaszerowaliśmy  na  poczęstunek  i  zaczęliśmy  się  wszyscy  wspólnie  bawić.   Po   kilku   zabawach   musieliśmy   się   żegnać.   Wszystkie   dzieci   wyszły   zadowolone    i  szczęśliwe.  A  ja  byłam  wprost  wykończona.  Wampiry  energetyczne  J  

29.  października  2014,  środa  Spotkanie  informacyjne  z  dziećmi  i  rodzicami.  Tym  razem  w  szkole.  Niestety  przybyło  niewiele  osób,  ale  świetnie  się  bawiliśmy.  Najbardziej  spodobała  się  zabawa  „pif-­‐  paf”.  To  dzisiaj  się  dowiedzieliśmy  czyimi  tutorami  będziemy.  Mnie  przydzielono  9-­‐letniego  Dawida.  Jego  mama  była  na  spotkaniu.  Umówiliśmy  się  na  pierwsze  zajęcia  już  w  najbliższy  wtorek.  

4.  listopada  2014,  wtorek  Od  samego  rana  byłam  bardzo  zdenerwowana.  Trochę  się  bałam.  Nie  byłam  nigdy  wewnątrz  szkoły,  w  której  uczył  się  Dawid.  Nie  bardzo  się  orientowałam  we  wszystkim  i  właściwie  nigdy  na  serio  nie  uczyłam  żadnych  dzieci.  Bardzo  pomogła  mi  we  wszystkim  mama  Dawida.  Napisała  upoważnienie  do  odbierania  chłopca   ze   świetlicy,   gdzie   będzie   czekał   na   nie   po   lekcjach,   bardzo   zaangażowała   się    w  zajęcia  syna.  Później  szukaliśmy    sali  -­‐  w  tym  pomogła  nam  Koordynatorka  Szkolna.  Gdy  już  mogliśmy  spokojnie   usiąść   zaczęły   się   dopiero   nerwy.   Po   pierwsze   -­‐   byłam   przygotowana   na to,   że    w  szkole  będzie  czekać  wyprawka-­‐  okazało  się,  że  nie  dotarła,  a  ja  nie  miałam  nic  przy  sobie  (mój  błąd).  Ale  łatwo  wybrnęliśmy  z  tej  sytuacji.  Podarowałam  Dawidowi  Zeszyt  Zwycięzcy  Akademii  Przyszłości  i  w  nim  stworzyliśmy  prowizoryczny  Kontrakt,  który  dokończymy  na  następnych  zajęciach.  Powiedzieliśmy  sobie   kilka   słów   o   nas   samych.     Chłopiec   początkowo  był   bardzo   nieśmiały,   ale   potem   się   otworzył   i  rozwinęła  się  luźna,  zabawna  i  miła  rozmowa  podczas  tworzenia  wspólnego  Kontraktu  naszych  zajęć.    

Page 5: Newsletter nr4

THE LOREM IPSUMS JESIEŃ 2016

5

 Bycie   wolontariuszem    

w   Akademii   Przyszłości   daje   przede  wszystkim   ogromną   satysfakcję.   Pod  skrzydła   AP   trafiają   dzieci,   które   mają  trudności   w   nauce,   ale   także   takie,  które   po   prostu   nie   chcą   chodzić   do  szkoły   lub   są   nieśmiałe   i   skryte.  Zazwyczaj   te   cechy   się   łączą.   Tutorzy  mają   nauczyć   jak   pokonywać   te  przeszkody   i   nabrać   pewności   siebie.  Nie   ma   rzeczy   niemożliwych!   Sama  jestem   tego   przykładem   -­‐   w   klasach  

wczesnoszkolnych   próbowano   mnie  wrzucić   do   dysortografików,   bo  moje   „byki”  

zadziwiały  nawet  doświadczonych  nauczycieli.  Nie  było  pozytywnych  rokowań.  Ale  ja  się  zawzięłam,  nauczyłam  się  tej  ortografii   i  wypracowałam  pismo.    W  gimnazjum  zajęłam  II  miejsce  w  konkursie  ortograficznym.  Nie  wiem  czy  podchodziłabym  do  tego  typu  spraw  w  taki  sposób,  gdybym  sama  ich  nie  doświadczyła.  Czasami  wystarczy  uwierzyć  w  dziecko,  a  ono  uwierzy  w  siebie  i  osiągnie  sukces.  Nawet   jeśli   sukces   jest   niepozorny   może   zaprocentować   i   przeważyć   na   przyszłości   młodego  człowieka.    Należy  wierzyć  w  dzieciaki,  nie  skreślać  i  nie  szufladkować!    

Agata Petyniak , Opole  

Page 6: Newsletter nr4

THE LOREM IPSUMS JESIEŃ 2016

Nareszcie!   Jestem   szczęśliwa!   Moim   szczęściem   jest   drugi  człowiek,   a   wolontariat   daje   mi   możliwość   obcowania   z   nim.    W  połowie  września  zaczęłam  działać.  Na  początku  zaangażowałam  się   w   pomoc   dzieciom   w   Ognisku   Wychowawczym   prowadzonym  przez   siostry   zakonne.   To   wspaniała   inicjatywa,   której   celem   jest  pomoc  młodszym  w  nauce,  przekazanie  mądrości  życiowej,  wspólna  modlitwa.  To  nie  jest  dla  mnie  puste  zoobowiązanie.  To  coś  więcej  -­‐  satysfakcja,   radość,   poczucie,   że   jestem   dla   kogoś   ważna.   Dzieci    z  dnia  na  dzień  coraz  bardziej  się  do  mnie  przywiązują,  coraz  częściej  podczas   moich   wizyt   zniecierpliwione   czekają   na   mnie    w  drzwiach   z   iskierkami  w  oczach.   I  nagle   słyszę:   “Ciocia  przyszła!”  

Dla   tych   słów   warto   poświęcić   wszystko...   nawet     obiad,   który   czeka   w   internacie.   Co   prawda    w  brzuchu  burczy,  ale  serce  jest  nasycone  niwelując  fizyczny  głód...  i  to  wystarczy.  

Kolejna  inicjatywa,  jaką  podjęłam,  postawiła  przede  mną  wyższą  poprzeczkę:  praca  z  dziećmi  niesłyszącymi   i   słabosłyszącymi.  W   internacie,  w  którym  mieszkam,   znajduje   się   szkoła  dla  takich  dzieci.   Pomyślałam,   że   i   tu   zostawię   coś   od   siebie.   Cierpliwość   w   tym   przypadku   to   podstawa...  Kolejna  bariera  to  nauka  języka  migowego,  ale   i   tu  nie  można  się  poddawać.  Oczywiście  zabrałam  się  do  kształcenia.  Raz  z  górki,  raz  pod  górkę,  ale  zawsze  do  przodu.  Nie  powiem,że  umiem  wszystko  perfekcyjnie,  ale  najważniejsze  -­‐uczę  się,  chcę  i  daze  do  celu…  efekty  już  są  widoczne  J  

Opieka   dziećmi  wymaga   przede   wszystkim   poświęcenia   czasu.   Czas,czas   i   jeszcze   raz   czas.   To   są  cudowne   istoty,   a   misja   wspaniała,   wydawać   by   się   mogło     -­‐   zwykła   pomoc   w   podstawowych  czynnościach  takich  jak  mycie,  nauka,  zabawa,  a  niesie  ze  sobą  tyle  radości!  Szczególnie  chciałabym  wspomnieć   o   jednym   doświadczeniu.   W   tej   grupie   jest   pewna   dziewczynka,   z   którą   niezwykle  trudno  było  nawiązać  kontakt  ze  względu  na  jej  nieśmiałość.  Wobec  mojej  osoby  również  odnosiła  się  niechętnie.  Milczenie,  wrogie  spojrzenia,  dystans...Kluczem  ponownie  okazał  się  czas.    

Nowe  miasto  –  nowe  możliwości  

Wraz  z  otrzymaniem  stypendium,  życie  dało  mi  szansę  na  kontynuację  nauki    w  większym  mieście-­‐Kielce.  Już  w  ciągu  wakacji  w  głowie  snułam  różnorakie  plany  na  temat  perspektywy  mojego  dalszego  rozwoju-­‐  tym  razem  w  "nowym  życiu",  które  zaczęłam  od  września  –  opowiada  Weronika  Zielińska  z  Kielc.  

Page 7: Newsletter nr4

Pewnego   dnia,   podczas   zajęć   wg   metody  Weroniki   Scherborne,   dzieci   zgromadziły   się   w   okręgu,  chwyciły  za  dłonie,  a  ja  kątem  oka  zauważyłam  skuloną  Paulę.  Podeszłam  do  niej  pewnym  krokiem    i   zaczęłam   łaskotać   (pomyślałam,   że  muszę   zaryzykować).  Niestety,  moje  dobre  chęci  nie  odniosły  oczekiwanego  rezultatu.  Na  jej  twarzy  bowiem  pojawiła  się  wściekłość,  która  po  chwili,  ku  mojemu  ogromnemu   zaskoczeniu,   przerodziła   się  w  śmiech  –   błogi,  dziecięcy   śmiech!  Moment   ten   był   dla  mnie  niczym  znalezienie  skarbu,  skarbu  jakim  była  wzajemność.  Obecnie  Paula  z  chęcią  integruje  się  ze  wszystkimi   -­‐   czyżbym  miała  w   tym   swój   udział?  To   już  mniej   istotne...ważny   jest   rezultat.  Obie  mamy   teraz   ze   sobą   bardzo   dobry   kontakt,   pomimo   sześcioletniej   różnicy   wieku.   Chwile   te   dla  niektórych  być  może  wydają  się  być  błahe,  ale  właśnie  takie  epizody  sprawiają,  że  człowiek  zaczyna  poznawać  wartość  siebie  i  swoich  czynów.  

Jednak   podniosłam   poprzeczkę   jeszcze   wyżej   -­‐   zaczynam   kolejny   wolontariat   tym   razem    w   Hospicjum   w   Kielcach.   Podczas   jednej   z   lekcji   religii,   pani   katechetka   przeczytała   ogłoszenie    o  mających   się  odbyć  warsztatach  dla  osób  wykazujących  chęć  pomocy  osobom  ciężko  chorym  na  raka.  W  chwili  kiedy  to  usłyszałam  nie  zawahałam  się    ani  chwili  -­‐  podniosłam  wysoko  rękę  krzycząc:  Ja  chcę!  Ja!  

I  tak  się  zaczęło!  Kilka  dni  temu  skończył  się  ostatni  etap  cztero-­‐częściowych  szkoleń,  które  trwały  na  przełomie   października   i   listopada.   Dziś   z   czystym   sumieniem,   wyedukowana   mogę   powiedzieć:  jestem   przygotowana.   Każdy   z   uczestników   otrzyma   w   najbliższym   czasie   certyfikat,   będący   tego  dowodem.  Muszę   przyznać,   iż   pomimo  długich   godzin   spędzonych   na   każdym   ze   spotkań,   jestem    z   siebie   bardzo,   bardzo   dumna.  Nauczyły  mnie   one   zupełnie   innego  patrzenia   na   kwestię   śmierci.  Zdaję   sobie   sprawę   z   tego,   że   droga   ta   nie   będzie   wysłana   różami.   Nie   ma   bowiem   chyba   ludzi,  którzy  nie  boją  się  tego  zagadnienia,   a  w   tym  miejscu  będę  z  nim  obcować  podczas  każdej  wizyty.  Czy  podołam?  A  może  strach  będzie  silniejszy  niż  miłość  do  drugiego  człowieka?  Czy  Bóg  da  mi  na  tyle  siły  i  wytrwałości?  Przyszłość  ta  jest  na  ten  czas  tajemnicą  jutra.  Pomimo  wszystko  już  nie  mogę  się  doczekać!  Od  20  listopada  zaczynam...  

Powyższy   fragment   to   tylko   część   myśli,   które   buzują   teraz   w   mojej   głowie,   podsycane  obrazem  przyszłości.  Jedno  jest  pewne  wszystkie  te  działania  kontynuuję  i  zamierzam  czynić  to  dalej,  bo  najwspanialszym  darem  jaki  otrzymaliśmy  od  życia   jest  możliwość  bezinteresownej  pomocy,  bo  to   uśmiech   drugiego   człowieka   jest   największym   dziękczynieniem   pokrzepiającym   duszę   i   serce    istoty.  

Page 8: Newsletter nr4

Światowe Dni Muzyki we Wrocławiu

3-12 października 2014

Jednym z wydarzeń podczas ISCM World Music Days była II Symfonia na 100 motocykli autorstwa wroc ławskiego kompozytora S ławomira Kupczaka -

wyją tkowe wydarzenie, którego premiera odby ła się 11 października. W roli muzyków wystąpi li motocykliści , w roli instrumentów – ich maszyny, od

najprostszych modeli przez ścigacze aż po kultowe motocykle marki Harley-Davidson. A w roli wolontariuszki Ania Kowalska z Wroc ławia – która “ma

nosa” do ciekawych wydarzeń , w które warto się zaangażować.

Poza wsparciem organizacji nietypowego koncertu motocyklistów, Ania pomagała również podczas przygotowań do występu Orkiestry Reprezentacyjnej Sił Powietrznych. “Podczas drugiego wydarzenia pomagałam przy przygotowaniu miejsca koncertu oraz kierowałam ludzi i delegatów festiwalu na miejsce. Podczas symfonii pomagałam przy rejestracji motocyklistów, kierowałam ich na miejsce wydarzenia i służyłam informacją.

Podczas tego wolontariatu poznałam wielu ciekawych ludzi, a to, że brałam w tym udział wraz z przyjaciółmi sprawiło mi podwójną przyjemność. Podczas pierwszego wydarzenia czasem musiałam posługiwać się językiem angielskim, co pozwoliło mi trochę przełamać barierę językową. Dzięki festiwalowi mogłam wziąć udział w tak świetnym wydarzeniu jakim była II symfonia - nowatorskim i pełnym pozytywnej energii” – wspomina Ania.

Page 9: Newsletter nr4

Z perspektywy mentorki…

Pani Magdaleny Piaseckiej

Pani  Magda  współpracuje  z  Fundacją  EFC  w  ramach  programu  Mentoringu  od  stycznia  2014  roku  jako  mentorka,  aktualnie  już  absolwentki,  Emilii  Pyrz.  Jest  założycielką  i  prezeską  Fundacji  Smakuj  Życie,  w  ramach  której  odbywają  się  cykliczne  Spotkania  z  Pasją.    

Osobistą  pasją  Pani  Magdy  jest  latanie  szybowcem  i  salsa  oraz  niewątpliwie  –  zarażanie  innych  optymizmem  i  odwagą  do  spełniania  swoich  marzeń!  

Po   raz   pierwszy   w   życiu   Mentoring  spotkałam  na  drugim  końcu  świata,  na  tak  zwanej  „wyprawie   po   marzenie”.   Jeszcze   jako   dziecku,  zamarzył  mi  się   lot   szybowcem  nad  oceanem  (i   to  ze  mną  w  roli  pilota!).  Historia  całej  wyprawy   jest  zbyt   długa,   by   ją   tu   opowiadać,   ale   jako   świeżo  upieczony   pilot   szybowcowy,   na   trzydzieste  urodziny   wybrałam   się   do   Francji   podbijać   niebo    i   ocean   w   jednym.   Kiedy   już   wylądowałam,  zachwycona   smakiem   spełnionego   marzenia,  powiedziałam  do  tamtejszych  pilotów,  że  to  chyba  niezbyt  mądre   czekać   z  marzeniami   aż   tak   długo,  że   za   stara   jestem   już   na   prawdziwe   podbijanie  nieba   jako   pilot.   Zaledwie   kilka   minut   później  poznałam  uroczego  dziadka  w  wieku  75   lat,   który    z  uśmiechem  sięgającym  uszu  oświadczył  mi,  że  on  zaczął,   kiedy   miał   równo   60   lat!   To   był   moment,  kiedy   moje   skrzydła   rozłożyły   się   same    i   jednocześnie   mój   pierwszy   w   życiu     mentoring:  bez   gotowych   rad,   za   to   z   inspiracją,   która  niemalże  wykipiała  mi  uszami.      

Wróciłam  do  Polski,  wyciągnęłam  z  szuflady  projekt,  schowany  przed  laty  ze  strachu  przed  porażką,    a   potem   go   zrealizowałam.   Tak   powstała   Fundacja   Smakuj   Życie,   tak   powstały   „Spotkania   z   Pasją”   i   tak  zaczęło   się   życie   na   miarę   marzeń,   podpisane   pasjami,   mistrzostwem   i   zachwytem   nad   niecodzienną  codziennością.  

To   doświadczenie   obudziło   we   mnie   chęć   uczenia   się   od   Mistrzów,   zatem   formalny   mentoring  pojawił  się  w  moim  życiu  nieco  później,  z  pompą  i  z  fanfarami.  W  ramach  programu  Fundacji  Vital  Voices  pod  auspicjami  Hilary  Clinton,  dane  mi  było  doświadczyć   tej   relacji  dzięki  współpracy  z  Olgą  Kozierowską,  którą  nieustannie   podziwiam.   Przez   2   tygodnie   przyglądałam   się   uważnie   mojej   Mistrzyni.   Rozmawiałam    z  nią  o  tym,  co  ważne,  nie  tylko  w  pracy  i  projektach,  ale  przede  wszystkim  w  życiu.  Przyglądałam  się  uważnie  jej  wartościom  i  szukałam  swoich.    

Fot. Olga Michalec-Chlebik

Page 10: Newsletter nr4

Te  dwa  tygodnie  postawiły  mój  świat  na  głowie,  wprowadziły   rewolucję,   której   nie   ośmieliłabym   się  spodziewać   i  wyposażyły  w   to,   co   potrzebne,   by  wsiąść    w   rakietę,   a   wiadomo   powszechnie,   że   tej   nie   da   się  zatrzymać.  

Kieruję   się   w   życiu   zasadą,   że   jeśli   dostajemy  wiele,   to   równie   wiele   jesteśmy   zobowiązani   przekazać  dalej.   Szukałam   zatem   osoby,   dla   której   moja   wiedza    i  doświadczenie  byłyby  przydatne.  A  ponieważ  świat  ma  to  do  siebie,   że   jeśli  wiemy  czego  szukamy,   to  podsuwa  nam   wskazówki   gdzie   to   znaleźć,   to   bardzo   szybko  trafiłam  na  Fundację  EFC  i  program  mentoringowy.  Jeden  mail,   szybka   odpowiedź   i   tak   dostałam   pod   skrzydła  przecudnie   uśmiechnięte   dziewczę   imieniem   Emilia.   To  też   był   moment,   w   którym   poczułam   niesamowitą  odpowiedzialność   za   drugą   osobę.   Dzielą   nas   setki  kilometrów,  bo  ja  w  Lublinie,  a  ona  najpierw  w  Krakowie,  a  teraz  we  Wrocławiu,  ale  jak  wiadomo  dla  chcącego  nic  trudnego…      

Mentoring   nie   ubiera   się   w   cyferki,   ale    w  wartości,  zaufanie   i  wsparcie.  Dzisiaj,  po  miesiącach  wspólnej  pracy,  rozmów,  spotkań  mam  wrażenie,  że  ten  sam  Mentoring,   choć  dla  mnie  w  zupełnie   innej   roli,  mnie   samej  dał   równie  wiele.  Mówi  się,   że   uczeń  pojawia   się,   kiedy   nauczyciel   jest   gotowy.   Ja   dzięki   tej   relacji   ciągle   odkrywam   siebie   i   patrzę   na   te   same  zagadnienia  z  perspektywy  zupełnie  innej  niż  zazwyczaj,  co  z  kolei  mnie  daje  inspirację  i  wzbogaca  mój  świat.    Bycie   dla   kogoś   mentorem   to   zaszczyt.   To   pozwolenie,   by   ktoś   popatrzył   na   świat   moimi   oczami.   To  odpowiedzialność.   Ta   funkcja   domaga   się   patrzenia   na   swoje   życie   w   taki   sposób,   by   ktoś  we  mnie  mógł  zobaczyć  to,  co  ja  sama  chcę  dać  światu.  To  wyzwanie  najwyższej  rangi,  ale  zdecydowanie  warte  wysiłku.      

Fot. Olga Michalec-Chlebik

Page 11: Newsletter nr4

Powakacyjne wspomnienia

wolontariuszki

Agnieszki Świderskiej z Poznania

W minione wakacje miałam okazję być na

Obozie Burego Misia w ramach działalności we

Wspólnocie Burego Misia.

Jest to obóz stworzony z myślą o osobach

niepełnosprawnych. W ciągu 16 dni miałam

przyjemność spędzać każda chwilę z Anią - moim

Burym Misiem. Pomimo, iż ten wolontariat wymagał

ode mnie dużej samodyscypliny, odpowiedzialności,

a także dużego wysiłku fizycznego to uważam, że

był najlepszy z dotychczasowych w moim życiu.

Nauczyłam się tam dużo, poznałam wielu

wspaniałych ludzi, a także zmieniałam moje

nastawienie do życia i już tydzień po obozie

wracałam w to samo miejsce, aby tym razem

pomóc osobom na stałe mieszkającym na Osadzie

Burego Misia

A już na początku roku szkolnego

- jak co roku w Poznaniu w drugą sobotę

października odbył się maraton. Był to

już 15 maraton z tego cyklu. Wraz ze

znajomymi z klasy miałam okazję

pomagać przy organizacji tego

wydarzenia – opowiada Agnieszka.

Page 12: Newsletter nr4

Doświadczenia wolontariackie Gabrysi Kanclerz z Krosna

Dzień   Wszystkich   Świętych   to   nie  tylko  czas  na  myślenie  o  tych,  którzy  odeszli.    Dzień   ten   mobilizuje   nas   także   do   zadumy  nad   naszymi   ziemskimi   towarzyszami  podróży.  W   tym   roku   po   raz   kolejny   razem    z   frysztackim    Kołem  Caritas  kwestowaliśmy  przy   wejściu   na   cmentarz   parafialny   we  Frysztaku.   Zbiórka   ta   tradycyjnie   była  poświęcona  na  paczki  bożonarodzeniowe  dla  dzieci   i   młodzieży   angażujących   się   w   życie  parafialnego   Kościoła   oraz   tych   z   rodzin  ubogich.   Myślę,   że   inicjatywa   ta   jest   jak  najbardziej   słuszna,   bo   pięknie   jest   dawać  szczęście   tym,   którzy   dzielą   się   swoim  czasem,  by  animować  lokalną  rzeczywistość.  

Zaangażowałam   się   ostatnio    w   pracę     Stowarzyszenia   Troski   o   Dzieci    i   Młodzież   p.n.  Oratorium  „Twój   Dom”  w  Krośnie  przy   ulicy  Wojska   Polskiego   28.  Jest  to  piękna  inicjatywa  pomocy  dzieciom  i   młodzieży   do   18   r.   ż.,   które   po   szkole  mogą  przyjść,  zjeść  obiad,  odrobić  zadanie  z   wychowawczyniami   oraz   pobawić   się    z   innymi   dziećmi,   i   to   bezpłatnie.   Mam  wielką   przyjemność   udzielać   im   pomocy    z  matematyki,   która,   jak   to   królowa  nauk,  ma  w  zwyczaju  sprawiać  problemy.  Myślę,  że   inicjatywy   takie   jak   oratorium   są  potrzebne,   szczególnie   biorąc   pod   uwagę  fakt,  że  część  tych  dzieci  pochodzi  z  rodzin  patologicznych.  

Page 13: Newsletter nr4

Przygoda z wolontariatem Gabrysi Jermacz z Bia łegostoku

Moja przygoda z wolontariatem zaczęła się w gimnazjum, gdzie należałam do Szkolnego Klubu Wolontariusza. Działalność ta polegała głownie na tym, że pomagałam młodszym dzieciom z pracami domowymi, tłumaczyłam im zadania i w miarę moich możliwości starałam się rozwiać wszelkie nurtujące je wątpliwości. Czas prawdziwej zmiany i zaangażowania się w coś więcej nastąpił, gdy zaczęłam mieszkać w Białymstoku. To duże miasto dało mi większe możliwości i pozwoliło mi się realizować w taki właśnie sposób o jakim zawsze marzyłam. Od ponad roku jestem wolontariuszem w Fundacji „Mam Marzenie”.

Misją Fundacji Mam Marzenie jest spełnianie marzeń dzieci w wieku 3-18 lat, cierpiących na choroby zagrażające ich życiu. Przez swoją działalność dostarcza chorym dzieciom i ich

rodzinom niezapomnianych wrażeń, które pozwolą choć na chwilę zapomnieć o cierpieniu, wniosą w ich życie radość, siłę do walki

z chorobą i nadzieję na przyszłość.

Na podstawie własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że realizacja misji Fundacji nie jest taka prosta. Pamiętam pierwsze momenty zwątpienia. Przekraczając drzwi oddziału onkologicznego wiele razy zastanawiam się jak to będzie. Czy sobie poradzę? Kogo dzisiaj spotkam? Jednak po każdej wizycie wychodzę bogatsze o nowe doświadczenia. Siła marzeń jest wielka. To właśnie spełnione marzenia sprawiają, że Marzyciele mogą być w pełni szczęśliwi. Kiedy widać uśmiech na twarzy dziecka, błyszczące oczka, wiemy, że to co robimy jako wolontariusze ma sens i daje energię do dalszego działania. Pamiętajmy, że dobro do nas powraca. Nie jutro, za tydzień czy miesiąc, ale kiedyś na pewno. Jeśli my komuś pomożemy, bądźmy pewni, że i nas spotka coś dobrego w przyszłości. Jestem wolontariuszką bo chcę i co najważniejsze lubię pomagać. Bezcenne jest zobaczyć uśmiech osoby trzymającej mnie za rękę i ze łzami w oczach mówiącej „DZIĘKUJĘ”. Wolontariat daje mi niesamowitą radość, którą staram się roztaczać wokół wszystkich ludzi. Wolontariusz- to przecież brzmi tak dumnie!

Page 14: Newsletter nr4

Wolontariat  podczas  Europejskiego  Forum  

Nowych  Idei  1-­‐3  października  2014  

Europejskie  Forum  Nowych  Idei  to  międzynarodowe  spotkanie  dyskusyjne  środowisk  biznesowych  na  temat  przyszłości  Europy  i  jej  gospodarki,  postrzeganych  w  szerokim,  globalnym  kontekście.  Jest  organizowane  od  2011  r.  przez  Konfederację  Lewiatan  we  

współpracy  z  BUSINESSEUROPE,  Miastem  Sopot  oraz  polskimi    i  międzynarodowymi  firmami  i  instytucjami.  O  tegorocznym  wolontariacie  na  EFNI    Fundacji  

EFC  opowiada  Igor  Brewka  –  szef  Biura  Fundacji.  

W  życiu  często   jest  okazja  by  pomóc  innym  ludziom.  Czasem  korzystamy  z  takich  okazji,  czasem  nie.  Pomoc  innym  nie  zawsze  jest  w  pełni  uświadamiana  i  niejednokrotnie  jest  uważana  za  coś  naturalnego  i  wcale  nie  wyjątkowego.      

Inaczej   podchodzi   się   do   wolontariatu.   Jest   to   całkowicie   świadoma   pomoc,   ale  jednocześnie  jest  to  zobowiązanie.    

We   wrześniu   dowiedziałem   się,   że   Stypendyści   naszej   Fundacji   będą   mieli   możliwość  uczestniczenia   w   Europejskim   Forum   Nowych   Idei   w   Sopocie   w   charakterze   wolontariuszy.  Pomyślałem,  że  to  fajny  pomysł,  aby  przyłączyć  się  do  nich,  udzielić  wsparcia  koleżankom,  które  miały  być  ich  opiekunami  oraz  ponownie  poczuć  satysfakcję  z  uczestniczenia  w  dużym  projekcie  razem  z  innymi.  Decyzja  o  tym,  aby  być  wolontariuszem  może  mieć  różne  podłoże.  Ja  chciałem  poznać  Stypendystów,  gdyż  na  co  dzień  nie  mam  z  nimi  kontaktu,   sprawdzić   swoje  możliwości  językowe   i  odwiedzić  Sopot.  Na   drugim  planie   była   chęć  wzięcia  w   tak  dużym  przedsięwzięciu  jakim  jest  EFNI.  

Page 15: Newsletter nr4

Procedury   rejestracji   przebiegły   szybko   i   sprawnie.   Organizatorka   wyjazdu   podzieliła  obowiązki,   które   przydzielili   nam   organizatorzy   EFNI.   W   wydarzeniu   brało   udział   kilka   grup  wolontariuszy   i  każda  miała   inne  zadania.  Dziewiętnastu  Stypendystom  EFC  oraz  mnie  przypadło  w  udziale  spisywanie  relacji  z  poszczególnych  wydarzeń,  pomoc  w  rejestracji  uczestników,  obsługa  punktów   informacyjnych   na   lotnisku,   wskazywanie   drogi   na   panele,   opieka   nad   kącikami  prasowymi,   a   także   bieżące  wsparcie.  Do  moich   zadań  należało   spisywanie   relacji   i   pomoc   przy  rejestracji.  

Do   Sopotu   dotarłem   1   października   pełen   sił   i   nastawiony   na   wir   pracy.   Dzięki  Koordynatorce   Eli   wszyscy   wolontariusze   EFC   znaleźli   schronienie   w   przytulnym   hoteliku   nad  morzem.  Po  zakwaterowaniu  się  ruszyłem  do  Centrum  Konferencyjnego  Sheraton  gdzie  odbywało  się  EFNI.  

Przy   rejestracji   spotkałem   grupę   Stypendystów,   którzy   już   zapoznali   się   z   obiektem    i  chwilowo  nie  mieli  zajęcia.  Stypendystki,  które  pracowały  ze  mną  przy  rejestracji  także  za  wiele  zadań   nie   miały.   Organizatorzy   spodziewali   się,   że   będzie   dużo   większe   zapotrzebowanie   na  wsparcie  przy  rejestracji  i  zabezpieczyli  wolontariuszami  wszystkie  możliwe  punkty,  gdzie  obawiali  się   trudności.   Okazało   się   jednak,   że   sporo   uczestników   przyjechało   wcześniej   albo   miało  przyjechać   w   nocy   i   w   efekcie   wolontariusze   czuli   się   momentami   niepotrzebni   i   lekko  sfrustrowani.  Nie  dziwiłem  się,  gdyż  także  mój  zapał  szybko  przygasł,  gdy  okazało  się,  że  nie  ma  za  dużo  pracy.  Przy  współtworzeniu  tego  rodzaju  wydarzeń  tak  właśnie  bywa–  z  drugiej  strony,  gdyby  nas  nie  było,  a  uczestnicy  by  przyjechali  pojawiłby  się  kłopot  organizacyjny.  To  tak  jak  z  gaśnicą  –  lepiej  ją  mieć,  ale  dobrze,  gdy  jednak  nie  trzeba  jej  używać.  

 

Mniejsza   liczba   uczestników   pozwoliła   na   udział   Stypendystów   w   Gali   Otwarcia.   Miła  kolacja  i  zapowiedzi  nadchodzących  wydarzeń  znowu  rozpaliły  zapał  do  działania.  

Drugi  dzień,  zgodnie  z  zapowiedziami,  był  pełen  pracy  i  nie  pozwolił  na  nudę.  Spisywanie  relacji  z  paneli  wymagało  koncentracji,  ale  było  interesujące.  Bycie  wolontariuszem  pozwalało  na  udział     poszczególnych   wydarzeniach   i   w   wolnym   czasie   miałem   okazję   wysłuchać   ciekawych  wystąpień   dotyczących   gospodarki,   polityki   i   edukacji.   Wszędzie   było   widać   naszych  Stypendystów.  

Page 16: Newsletter nr4

Nocą   miałem   okazję   wysłuchać   wrażeń   Stypendystów   -­‐   przyjeżdżałem   zabrać   ich  samochodem   z   EFNI   do   hotelu.   Po   całym   intensywnym   dniu   żywo   komentowali   wystąpienia  panelistów.    

Mimo  trudnego  początku  okazało  się,  że  nasza  pomoc  była  potrzebna.  Spisywanie  relacji  było  testem  koncentracji,  umiejętności  wybierania  ważnych  kwestii,  a  także  języka  angielskiego,  gdyż   wiele   wystąpień   było   właśnie   po   angielsku.   Pomoc   na   lotnisku,    w  punktach  prasowych  oraz  w  kierowaniu  uczestników  wymagało   zdolności   interpersonalnych    i   także   zastosowania   języka   angielskiego.   Okazało   się,   że   świetnie   nam   wszystkim   poszło.  Uczestnictwo  w  samym  wydarzeniu  było  okazją  do  poznania  wielkich  tego  świata,  wysłuchania  ciekawych  wystąpień,  a  także  poznania  młodych  ludzi  z  innych  organizacji.  No  i  sama  możliwość  odwiedzenia  Sopotu.  Osobiście  jestem  bardzo  zadowolony  z  tego  wydarzenia  i  z  podjętej  decyzji  o  byciu  wolontariuszem.   Stypendyści   z   Krakowa,  Warszawy,  Opola,   Lublina,   Krosna,   Szczecina,  Bielska-­‐Białej,  Olsztyna,  Gdyni,   Zielonej  Góry   i   Łodzi   okazali   się  wspaniałymi   ludźmi,   z   którymi  świetnie   komentowało   się   wystąpienia   panelistów   EFNI   i   dyskutowało   o   przyszłości   naszego  świata.  Bycie  wolontariuszem  dodało  mi  pewności  siebie,  wiary  w  moje  możliwości,  a   także  w  ludzi  –  ludzi,  którzy  są  gotowi  pomagać  innym.  Uczucie  satysfakcji  z  dobrze  wykonanej  pracy  jest  ze  mną,  gdy  pomyślę  o  tych  październikowych  dniach.  

 Pozytywne   wrażenia   z   wolontariatu   sprawiają,   że   w   obliczu   zbliżających   się   świat  

zastanawiam,   czy   pomóc   komuś   dzięki   pracy   wolontariuszy   (np.   przekazując   produkty  żywnościowe   czy   robiąc   paczkę),   czy   też   samemu   zostać   wolontariuszem   i   pomagać   innym  ludziom  dzielić  się  radością.  To  się  jeszcze  okaże  J    

Page 17: Newsletter nr4

Podejrzane w Stowarzyszeniu Absolwentów…

Ten,  kto  gapa  i  przeoczył  pierwsze  wywiady  z  członkami  Stowarzyszenia  Alumni,  ma  niepowtarzalną  okazję  nadrobić  zaległości.  Dotarcie  do  anonimowego  źródła  informacji  na  temat  Zarządu  Stowarzyszenia  nie  było  łatwe,  więc  doceńcie  to    

i  następnym  razem  uważnie  obserwujcie,  co  dzieje  się  na  fanpage’u  u  absolwentów  EFC!  Kto  wie  –  może  już  wkrótce  będziecie  razem  współpracować  J  

Na dobry początek rozmowa z Emilią Pyrz – prezeską

Stowarzyszenia Alumni EFC – dziewczyną, która niewątpliwie,

znalazła się na właściwym miejscu oraz Maćkiem Królem, jej godnym

zastępcą J

v Jak  wspominasz  swoją  przygodę  z  EFC  i  czego  nauczyło  Cię  bycie  Stypendystą?  

Emilia: Zawsze   będę   podkreślać,   że  decyzja  o  aplikacji  do  EFC  była  najlepszą  w  moim   życiu.   Od   października   2011   roku  zmieniło   się   wszystko.   Zaczęłam   patrzeć  na   świat   znacznie   szerzej,   uwierzyłam    w  siebie  i  zaczęłam  działać. Dziś  staram  się  robić  jak  najwięcej  dla  siebie  i  dla  innych.  Bo  nic  nie  wydarzyłoby  się  bez  ludzi,  których  poznałam:  stypendystów,   zespołu   oraz tych   poznanych   dzięki   przeróżnym   inicjatywom   EFC.   Dzięki   Fundacji   mam  wspaniałych  przyjaciół  w  całej  Polsce,  mentorkę,  która  zawsze  jest  gotowa  zaaplikować  mi  dawkę  niesamowitej  energii   i   udzielić   rady,   wspomnienia   ze   współpracy   z   innymi   wielkimi   ludźmi   oraz wspomnienia   miliona  niezapomnianych   chwil   z   obozów.   Dzięki   EFC   mogę   także   realizować   coraz   to   nowsze   wyzwania.   Jednym    z  większych  w  ostatnim  czasie było  przeprowadzenie  wywiadu  z  Molly  Barker  po  angielsku.  

Page 18: Newsletter nr4

Maciek:   Nadal   nie   mogę   uwierzyć,   że   to   się   wydarzyło   naprawdę.   To   był   bezwzględnie   najlepszy   okres    w  moim  dotychczasowym  życiu.  Trzy   lata,  które  pozwoliły  mi  wznieść   się  na  zdecydowanie  wyższy  poziom.  Duża   w   tym   zasługa   EFC.   Najlepsze   jednak   jest   to,   że   ta   przygoda   z   EFC   nadal   trwa!   Bycie   stypendystą  nauczyło  mnie  wiele,  ale  przede  wszystkim  pokazało  mi,  że  jeśli  czegoś  bardzo  chcesz  to  znajdą  się  na  świecie  ludzie,  którzy  Ci  w  tym  pomogą.  Trzeba  mieć  tylko  odwagę  się  do  nich  zwrócić.    

v Co  jest  dla  Ciebie  najważniejsze  w  życiu?    

E:  Najważniejsi  w  życiu  są  ludzie,  bo  dzięki  nim  już  można  wszystko.    

M:  Ludzie!  Jestem  świadom,  że  żaden  sukces  prywatny  czy  zawodowy  nie  zastąpi  mi  relacji  z  innymi  ludźmi.  Od  nich  się  uczę,  od  nich  otrzymuję  wsparcie,  to  dzięki  nim  mam  do  kogo  się  uśmiechać.    

v Czym  się  interesujesz?    

E:  Przede  wszystkim  sportem.  Kocham  nad  życie  sport  i  zawsze  marzyłam  o  pracy  z  nim  związanej.  Zawsze  się  uśmiecham   kibicując   Barcelonie   Interesuję   się   też   psychologią,   odkrywaniem   muzyki,   kreowaniem  wizerunku,  głównie  ludzi.  M:  Sportem,  robotyką,  rozwojem  osobistym,  ekonomią  i  dietetyką.    

v Kim  chcesz  zostać  w  przyszłości/z  jaką  dziedziną  nauki  wiążesz  swoją  przyszłość?    

E:  W  przyszłości  chcę  być  menedżerem  sportowym  lub  organizatorem  wielkich  sportowych  imprez.  M:  Najbliższą  przyszłość  wiążę  z  branżą  fit&healthy   lifestyle.  Po  studiach  chcę  związać  się  z  branżą  nowych  technologii   (robotyka)   i   nabrać   doświadczenia   pracując   w   dużej   firmie,   przyglądnąć   się   jej   działalności   od  wewnątrz.   W   wieku   30   lat   chcę   otworzyć   własną   działalność   zajmującą   się   produkcją   specyficznych  podzespołów   lub   systemów   automatyki   jako   podwykonawca   dla dużych   korporacji.   Regularnie   inwestując    w  wieku  45   lat  chcę  utrzymywać  swoją   rodzinę   tylko  z  dochodów  pasywnych.  Co  potem?  Chętnie  pomogę  młodym  ludziom  w  planowaniu  swojej  przyszłości,  będę  wspierał  start  up’y  i  przede  wszystkim  podróżował.      

v Co  jest  Twoim  najważniejszym  celem?    

M:  Szczęśliwa,  zdrowa  rodzina  i  wolność  finansowa  w  wieku  45  lat.

v O  co,  jako  prezeska  i  wiceprezes  zarządu  stowarzyszenia  macie  zamiar  szczególnie  dbać?    E:   Jednym  z  moich  najważniejszych  celów  jest  rozkręcenie  działalności  stowarzyszenia.  Jako  prezes  zarządu  szczególnie   chciałabym   zadbać   o   to,   aby   jak   największa   ilość   członków   zaangażowała   się   w   działalność  stowarzyszenia  i  nie  bała  się  wychodzić  z  inicjatywami,  bo  każdy  z  nas  jest  zdolny  do  wielkich  rzeczy. M:   Bardzo   zależy   mi   na   zbudowaniu   prężnie   działającego   Stowarzyszenia,   które   pozwoli   utrzymywać  kontakty  z  innymi  Absolwentami   i  umożliwi  wspólne  działanie  na  rzecz   innych.  Każdy  z  nas  ma  niesamowity  potencjał   i   w   dalszej   perspektywie   razem   będziemy   mogli   naprawdę   wiele.   Dlatego   zadbam,   aby   żaden    z  członków  nie  stracił  po  drodze  zapału.    

W  ramach  działalności  charytatywnej  członkowie  Stowarzyszenia  Alumni  

postanowili  w  tym  roku  przygotować  paczkę  świąteczną  dla  rodziny  wybranej  losowo  

spośród  grona  Stypendystów  EFC.  Trzymamy  kciuki  za  powodzenie  akcji!  

Page 19: Newsletter nr4

Słówko od Redakcji…

Drodzy Wolontariusze,

Tak bogatego w treść Newslettera chyba jeszcze nie było J Dziękuję Wam wszystkim za zaangażowanie i chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami. To ogromna przyjemność obserwować jak z miesiąca na miesiąc coraz szersze grono Stypendystów podejmuje się działań wolontariackich, jednocześnie czerpiąc z tego satysfakcję i dbając o swój rozwój. Wolontariat to przede wszystkim ogromna moc dzielenia się swoją energią, wiedzą, umiejętnościami i czasem dla dobra innych, ale poza tym jego niezwykłą wartością dodaną dla Was jest możliwość zdobywania doświadczenia, uczenia się, rozwijania własnego potencjału – zachęcam, żebyście śmiało korzystali z tej szansy!

Nieprzypadkowo czwarty numer Newslettera otrzymujecie 5 grudnia – to Międzynarodowy Dzień Wolontariusza – Wasze święto J Z tej okazji życzę Wam niewyczerpanych zasobów energii do działania, inspiracji, odwagi do realizacji własnych pomysłów, gotowości do podejmowania inicjatywy, poczucia bycia docenianym oraz świadomości tego, co daje Wam największą radość i możliwości angażowania się właśnie w takie działania.

Korzystając z faktu, że już jutro Mikołajki, a lada moment święta, życzę Wam również dziecięcej wiary w rzeczy pozornie niemożliwe, ciekawości i otwartości na świat i drugiego człowieka, siły do pokonywania trudności i zawsze życzliwych ludzi wokół. Wszystkiego dobrego!

Do przeczytania w kolejnym numerze! Kalina Żaczek