Upload
truongcong
View
215
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
1
Nasza Parafia Informator Ewangelicko – Augsburskiej
Parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie
Nr 7 (199) – grudzień 2018 roku
Hasło miesiąca: Ujrzawszy gwiazdę, niezmiernie się uradowali (Mt 2, 10).
Drodzy Czytelnicy,
Za nami koniec roku kościelnego, który zamyka Niedziela Wieczności. Tego
właśnie dnia winniśmy w sposób szczególny wspominać naszych Drogich
Zmarłych. Przed nami Boże Narodzenie i koniec roku kalendarzowego. Zespół
Redakcyjny tej gazetki życzy Wam wszystkim, aby czas Adwentu – bodaj
najpiękniejszy w roku – był przepełniony nie tylko sprzątaniem, gotowaniem
i poszukiwaniem prezentów pod choinkę, lecz również radością oczekiwania na
nadejście Dzieciątka Jezus. Niech będzie to czas retrospekcji i zadumy nad
wydarzeniami minionego roku, ale także nadziei i radości z nadchodzącego
Nowego Roku!
2
Narodziło się nam Dziecko, Syn został nam dany, a na Jego
barkach spoczęło panowanie. Nazwano Go imieniem: Cudowny
Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju (Iz 9, 5).
Drogie Siostry, drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,
Szanowni Państwo!
Podczas Świąt Bożego Narodzenia po raz kolejny w niepowtarzalny sposób
przeżywamy radość obcowania z najbliższymi nam osobami
i doświadczamy przynależności do społeczności ogarniającej wielu ludzi.
Nawiązując do pięknego zwyczaju obdarowywania się dobrymi
życzeniami, proszę przyjąć od nas w imieniu Parafii Ewangelicko -
Augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie najlepsze
życzenia spokojnych świątecznych dni, a także wielu głębokich refleksji
i przeżyć wynikających z przesłania związanego z Betlejem, gdzie sam Bóg
w Jezusie stał się człowiekiem – naszym bratem – i nieustannie pragnie
nam towarzyszyć w życiu. Niechaj On będzie dla nas zawsze źródłem
nowych pokładów sił, miłości i odwagi w życiu!
W imieniu pracowników i wolontariuszy naszej Parafii życzymy radosnych
Świąt Bożego Narodzenia, a na każdy dzień Nowego 2019 Roku – dobrego
zdrowia, Bożego błogosławieństwa oraz nadziei i pomyślności w realizacji
życiowych zamierzeń!
ks. dr Dariusz Chwastek Paweł Niemczyk
proboszcz prezes Rady Parafialnej
Warszawa, Boże Narodzenie A.D. 2018
3
Ks. dr Dariusz Chwastek
Wigilia Bożego Narodzenia
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby każdy,
kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg przecież nie posłał Syna
na świat, aby świat osądził, lecz aby świat został przez Niego zbawiony (J 3, 16-17).
Drogie Siostry i drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie!
Obserwując bacznie przygotowania do Świąt Narodzenia Pańskiego, można
zauważyć, że stały się one świętami wszystkich ludzi. Gorliwych religijnie
i obojętnych. Zajętych pracą zawodową i bezrobotnych. Jakby nie mają znaczenia
różnice w sposobach wyznawania wiary czy światopoglądu. Można nawet
powiedzieć, że chrześcijaństwo dzięki obchodzeniu tych Świąt realizuje wzniosłe
ideały ekumenizmu: „Aby wszyscy byli jedno”. W pewnym względnie krótkim
czasie chrześcijaństwo osiąga właśnie to, czego nie zdołało osiągnąć ani przez
swoje Zwiastowanie, ani przez swoją służbę miłosierdzia. Słowem, wszystkim, bez
wyjątku, wydaje się udzielać świąteczna atmosfera.
I dokładnie w tym miejscu musimy sobie zdać sprawę z istotnej rzeczy: otóż
stosowanie się do zwyczajów świątecznych, czyli strojenie choinki, wysyłanie
kartek z życzeniami, zaopatrywanie się w prezenty, przygotowywanie choćby
i najlepszych potraw świątecznych – przy całej ich pożyteczności – nie jest jeszcze
wypełnieniem Ewangelii! Te wszystkie zabiegi można by porównać z ramą
jakiegoś cennego obrazu. Taka „rama”, często bardzo kosztowna, nie może stać się
wszystkim! Zadanie ramy przecież polega tylko na wyeksponowaniu treści
samego obrazu. Istotę zaś obrazu Bożego Narodzenia stanowi fundamentalna
prawda: w Osobie Jezusa Chrystusa Bóg stał się człowiekiem! Wierzymy, że
w Jezusie Bóg objawił się światu najpełniej i właśnie w Nim odsłonił w sposób
najbardziej ludziom dostępny swoje Oblicze. W Nim i poprzez Niego ukazał nam
skuteczną drogę ku sobie.
Jednak żeby dostrzec tę istotną treść obrazu tych Świąt, trzeba znaleźć optymalny
punkt widzenia. Każdy obraz wymaga odpowiedniej perspektywy patrzenia.
Pytanie zatem brzmi: w jaki sposób odnaleźć taką perspektywę? Właśnie temu
służył Adwent – przygotowywanie się i oczekiwanie na Boże wejście
4
w rzeczywistość naszego życia w ludzkiej postaci! Starą i ciągle aktualną prawdą
jest fakt, że człowiekowi zawsze bliższe jest to, co czysto ludzkie. Tę prawdę
potwierdza także sam Bóg, ponieważ w świat ludzki, w nasz świat posłał swego
Syna. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby
każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.
On przyszedł na świat nie dlatego, „aby świat osądził, lecz aby świat został przez
Niego zbawiony”! On przyszedł, „aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości
i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach”. To zbawienie,
wykupienie i oczyszczenie też nie dokonało się w jakiś abstrakcyjny sposób, nie
wiadomo gdzie! Jezus przecież od początku do końca swojej ziemskiej wędrówki
zawsze utożsamiał się z ludźmi: z ich przeżyciami, lękami, cierpieniami czy
radościami i nadziejami.
A zatem, Drodzy, powiedzmy sobie wprost: jeśli Bóg stał się człowiekiem w Jezusie
Chrystusie, czyli jeśli stał się jednym z nas, to nie po to, by uszczuplać nasze
szczęście na tej ziemi. Lecz po to, by dostarczyć innego wymiaru i innych
perspektyw naszemu szczęściu i naszemu nieszczęściu tutaj, na ziemi. By nasze
życie miało sens w radości i smutku, w zdrowiu i chorobie, w pracy oraz w tych
okresach, gdy nie pracujemy zawodowo.
Jezus, Syn Człowieczy, rodząc się w stajence betlejemskiej, objawia się nie tylko
pewnym kategoriom ludzi: np. jakiejś elicie chrześcijan. Nic z tych rzeczy: Jego
Objawienie dotyczy wszystkich ludzi i również wszystkim przynosi pociechę
i radość! Narodzenie Zbawiciela, a więc wkroczenie Jezusa Chrystusa do naszego
świata, jest dziełem suwerennego działania Boga Ojca, który pragnie mieć z nami
trwały związek. Jednak Bóg nie wchodzi z nami w relację dla naszych zasług czy
godności, ale właśnie pomimo naszego grzechu, a nawet można powiedzieć: ze
względu na nasz grzech. Bóg zniża się do nas i jako człowiek rodzi się w naszym,
ludzkim świecie, czyli okazuje nam bezcenną łaskę. Bóg wie, co robi, wie dokąd
przychodzi i z kim chce mieć łączność. On zna lepiej od nas samych naszą sytuację,
nasze możliwości oraz tajniki naszych serc. Czy jeszcze mamy jakieś wątpliwości,
gdzie możemy złożyć to wszystko, co nas w życiu dręczy? Co nas obciąża
i przygniata do ziemi?
Boże Narodzenie przypomina nam rokrocznie, że to Bóg z własnej inicjatywy
odszukuje nas tam, gdzie my naprawdę jesteśmy, w całej naszej często bezradności
i wątpliwościach, troskach i chorobach. On nas odszukuje i staje po naszej stronie,
aby na nowo opromieniać nasze smutki i rozjaśniać nasze twarze, by nas uczyć
czerpać moc z Jego łaskawości, którą ofiarowuje nam stale – przez cały okrągły rok.
5
A ponieważ wstęp do Świąt Bożego Narodzenia to idealny czas na
przygotowywanie i obdarowywanie się nawzajem najróżniejszymi prezentami
i podarunkami, chciałbym, byśmy zechcieli to Boże Narodzenie potraktować także
jako jeden wielki Dar. Zadajmy sobie zadajmy sobie odrobinę duchowego trudu,
by rozpakować ten szczególny Podarunek, którym jest sam Jezus Chrystus jako
nowonarodzone Dziecię. Amen.
NAD BETLEJEM ( Maria Czerkawska)
Śnieg ostry pada i wicher wieje.
W mrokach lśni gwiazda ponad Betlejem.
Ciemność dokoła, zima się sroży...
W szopie się rodzi Dzieciąteczko Boże.
Wśród najuboższych, wśród
najbiedniejszych
rodzi się światło, nic go nie zmniejszy.
Nic go nie zmniejszy, nic go nie zaćmi!
W jego to blasku jesteśmy braćmi.
W sercach nam będzie rosło i żyło
prawdą najwyższą, co zwie się: Miłość.
Choć ciemność wkoło i wicher wieje,
jasno lśni gwiazda ponad Betlejem.
* * *
CZY WIECIE, ŻE…? Gwiazda Betlejemska – w tym roku nareszcie z ogonem!
W nocy z 23 na 24 grudnia, czyli tuż przed wigilią Bożego
Narodzenia, kometa 46P/Wirtanen znajdzie się w bliskiej koniunkcji (zbliżeniu)
z gwiazdą Kapella - najjaśniejszą w konstelacji Woźnicy. Kapella jest tradycyjnie
pierwszą gwiazdką, którą obserwujemy na niebie w wigilijny wieczór (w 2016
roku była to Wega). Ale tradycyjnie często kojarzymy „pierwszą gwiazdkę”
właśnie z kometą, tak zresztą jest ona zwykle rysowana na świątecznych kartkach,
choć historycznie to nie ma uzasadnienia.
6
Diakon Marta Zachraj
Kazanie na I Niedzielę Adwentu
Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który
dał obietnicę; i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych
uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych
w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się
ten dzień przybliża (VI – Hbr 10, 23-25).
Siostry i Bracia,
Zacznę banalnie, bo czasem trzeba sobie przypominać o banałach by w gąszczu
oczekiwań wielkich rzeczy o tych banałach nie zapomnieć.
Oto nastał nam czas Adwentu, czas oczekiwania. Ciekawa jestem ile razy
słyszeliście te słowa – podejrzewam, że bardzo wielu kaznodziejów zaczyna
kazanie w pierwszą niedzielę Adwentu w podobny sposób. Nastał Adwent. Czas
oczekiwania na mającego narodzić się Chrystusa.
Choć może raczej to czas oczekiwania na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia?
Powiemy, że to przecież to samo, że Święta Bożego Narodzenia to właśnie święta
Dzieciątka Jezus, że na tę uroczystość sprzątamy domy, ozdabiamy choinki,
kupujemy prezenty, przygotowujemy dania, a może nawet przypominamy sobie
kolędy żeby wspólnie, przy wigilijnym stole śpiewać. Wszystko po to, by cieszyć
się świąteczną atmosferą. Do tych świąt przygotowujemy się całymi tygodniami
– adwentowymi tygodniami. No właśnie – czy aby naprawdę się przygotowujemy?
Tak porządnie przygotowujemy aby godnie przeżyć święta? Czy w gąszczu rzeczy
materialnych, które trzeba fizycznie dokonać nie zapominamy o duchu?
Brzmi to górnolotnie – duch, duchowość – ale jest tak samo realne jak to, czego
doświadczamy zmysłami. Nawet najstaranniejsze przygotowania nie pomogą, gdy
do stołu zasiądzie skłócona rodzina. Najpiękniej przyozdobiony dom może nie
odwrócić uwagi od trosk związanych z pracą albo zdrowiem. Najweselsze kolędy
nie będą pomocne, gdy będziemy patrzyć na puste miejsce przy stole, kiedyś
zajmowane przez kogoś bliskiego. Przytłoczeni zmartwieniami, próbując sprostać
wszystkim wymaganiom zagonionego wypełnionego obowiązkami i planami
okresu przedświątecznego możemy nie mieć czasu, by spojrzeć w głąb siebie
7
i uprzątnąć zakamarki naszej duszy tak, jak sprzątamy nasze domy. A to jest
właśnie największe zadanie stojące przed nami w czasie Adwentu. Uprzątnąć
nasze wnętrze, połączyć wszystkie wątki naszego życia, poskładać się w całość po
przeżyciach całego roku. Musimy się zatem zatrzymać, musimy na chwilę zwolnić,
rozejrzeć się dookoła a wtedy dostrzeżemy to co stanowi o istocie świąt Bożego
Narodzenia: spokojną nadzieję.
To nie jest zwykła nadzieja, taka, jak wtedy gdy np. kibicuje się drużynie piłki
nożnej i liczy się na to, że „nasi” może w końcu wygrają mecz. W takim wypadku
mogą wygrać, mogą przegrać, mogą zremisować, ale my chcielibyśmy, żeby
wygrali, my mamy nadzieję, że wygrają.
Nadzieja, którą niesie Boże Narodzenie to nie jakaś możliwość, coś co może się
ziści. Ta nadzieja to zaufanie, jakim powinniśmy obdarzać Boga. Ta nadzieja to
pewność zbawienia, jakie w nim mamy. Przez cały rok każdego i każdą z was
spotkały różne wydarzenia, dobre i złe, każde z nich zostawiło ślad. Niektóre
mogły nadwyrężyć ufność w Bożą obecność. A może gnając przez życie zbyt wiele
razy otarliśmy się na zakrętach losu i teraz wolimy być ostrożni, nie ufać łatwo, ani
ludziom, ani Bożym obietnicom. Dlatego potrzebujemy kolejny raz przeżyć Boże
Narodzenie – by odzyskać siłę do wiary w Boga, a przez jego miłość i do wiary
w bliźnich. Tak jak czytamy w liście do Hebrajczyków: Trzymajmy się
niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał
obietnicę. Bóg dał nam obietnicę w Chrystusie, że nie opuści nas, będzie przy nas,
na dobre i na złe. To jest fundament, na jakim możemy oprzeć nasze życie. Dzięki
niemu nie musimy się bać, dzięki niemu możemy otworzyć się na naszych bliźnich.
Każdy z nas jest osobnym wszechświatem przeżyć i spostrzeżeń, każdy z nas tak
naprawdę mówi nieco innym językiem. Bylibyśmy od siebie nieskończenie
oddaleni i straszliwie samotni, gdyby nie Chrystus. Zaufanie, wynikające z wiary
w Chrystusowe zbawienie, jest pomostem na którym możemy się spotkać, jest
podstawą do budowania więzi i przezwyciężenia samotności. To zaufanie
przemienia nasze relacje z ludźmi – bo miłość Boga wobec nas pozwala nam
przezwyciężyć zawiść i wypełniać przykazanie miłości wobec bliźniego
w okazywaniu troski i szacunku. Tak jak mówią dalsze słowa z listu do
Hebrajczyków: baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości
i dobrych uczynków.
Niektórzy odczytują to zdanie jako nakaz do pilnowania się nawzajem, ale ich
znaczenie oddaje lepiej tłumaczenie: „zwracajmy wzajemnie na siebie uwagę ku
pobudzeniu się do miłości i dobrych uczynków”. Nie mamy pilnować siebie
8
nawzajem, ale mamy zwracać na siebie uwagę, nie możemy jedynie obojętnie obok
siebie egzystować. Musimy żyć z innymi ludźmi, a gdy nasza postawa wobec siebie
nawzajem będzie oparta na szacunku, to wtedy wzajemnie będziemy się pobudzać
do miłości i dobrych uczynków. Mamy wzajemnie być dla siebie przykładem
i wsparciem. W liście do Hebrajczyków czytamy, że mamy baczyć „jedni na
drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie
opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju,
lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten
dzień przybliża.” To jest wezwanie do życia we wspólnocie wiary, musimy jednak
pamiętać, że to relacje tworzą prawdziwa wspólnotę, w której każdy czuje się
potrzebny, w której każdy może znaleźć swoje miejsce. Nie wystarczy zatem
pomyśleć, że jest to jedynie wezwanie do chodzenia na nabożeństwa, bo wspólne
zebrania to całe życie wspólnoty. By w niej uczestniczyć musimy się czuć za nią
odpowiedzialni.
Zaangażowanie wymaga siły, a czas Adwentu może być szczególnym czasem w
którym nabierzemy siły. Może być czasem gdy zagoją się sińce i skaleczenia jakich
się nabawiliśmy przez ostatni rok. To może być czas namysłu nad tym jak żyjemy,
czy przypadkiem coś nam nie ucieka. Wykorzystajmy zatem ten czas. Nie
namawiam was do zrezygnowania ze świątecznych przygotowań. Nie namawiam
to pustelniczego życia w kompletnej ciszy. Nie o to chodzi byśmy się nie odzywali
do naszych bliskich. Chodzi o chwilowe zatrzymania. O utorowanie drogi
szczególnemu przeżyciu Świąt Bożego Narodzenia.
Siostry i Bracia, życzę wam – i sobie – błogosławionego czasu adwentu, pełnego
skupienia i refleksji nad mijającym rokiem. Czasu, w którym uprzątniemy nasze
wnętrza, uporządkujemy chaos, jaki tam się zakradł, byśmy byli gotowi cieszyć się
z pamiątki narodzenia Tego, który przyszedł dać nam nadzieję. Amen
9
Opr. Małgorzata Weigle
Kalendarium na wigilię Bożego Narodzenia
24 grudnia, wigilia Bożego Narodzenia, ostatni dzień adwentu, czas
oczekiwania na przyjście Jezusa Chrystusa - w Polsce często obchodzone jest
bardziej świątecznie niż sam dzień Bożego Narodzenia. Wybór daty jest umowny
i został ustalony przez kościół rzymski na przełomie III i IV wieku. 19 kwietnia,
20 maja, 17 listopada, 6 stycznia to daty, które były proponowane wcześniej. Boże
Narodzenie 25 grudnia zostało potwierdzone w 353 roku a wybór ten miał
zastąpić rzymskie święto Mitry (Boga Słońca). Na ten wyjątkowy dzień przypadają
również z inne, ważne wydarzenia.
24 grudnia:
1223 r. (795 lat temu) – Franciszek z Asyżu zorganizował w Greccio pierwszą
na świecie szopkę bożonarodzeniową;
1529 r. (489 lat temu) – Sejm w Piotrkowie ogłosił inkorporację Mazowsza do
Polski
1541 r. (477 lat temu) – urodził się Andreas Karlstadt, niemiecki teolog
protestancki mający duży wpływ na Reformację (ur. 1486);
1593 r. (425 lat temu) – urodził się Adam Christian Agricola, niemiecki
kaznodzieja ewangelicki (zm. 1645);
1777 r. (241 lat temu) – James Cook odkrył wyspę i nazwał ją Wyspą Bożego
Narodzenia;
1798 r. (220 lat temu) - urodził się Adam Mickiewicz, polski poeta, działacz
i publicysta;
1818 r. (200 lat temu) – w austriackim Oberndorf koło Salzburga podczas
pasterki po raz pierwszy wykonano kolędę Cicha noc;
1898 r. (120 lat temu) – w Warszawie odsłonięto pomnik Adama Mickiewicza,
w 100-lecie urodzin wieszcza
1914 r. (104 lata temu) – I wojna światowa: rozpoczął się rozejm
bożonarodzeniowy;
1927 r. (91 lat temu) – spłonął Zameczek Prezydencki w Wiśle.
10
Ks. prof. Jan Bogusław Niemczyk – uśmiechnięty profesor
Mijający rok był niewątpliwie
bardzo bogaty w wydarzenia.
Jednym z nich była inauguracja
roku akademickiego w nowym,
samodzielnym budynku ChAT
na Bielanach przy
ul. Broniewskiego 48. Nasza
Parafia od początku jej istnienia
ma wyjątkowe powiązania z tą
Uczelnią – jak mało która
bowiem może poszczycić się
tyloma wiernymi, którzy byli
lub nadal są z nią związani.
Jedną z jej znamienitych postaci
był ks. prof. Jan Bogusław
Niemczyk, syn ks. prof. Wiktora
Niemczyka, który od 1980 r.
przez siedem lat obejmował
urząd rektora tej Uczelni. W tym
roku 25 grudnia minie 28.
rocznica jego śmierci, dlatego
chciałabym wspomnieć Go na łamach naszego biuletynu. Można by wiele pisać
o jego życiorysie i dokonaniach. Ale takich „suchych” i „sztywnych” informacji jest
sporo, chociażby w Internecie. Miałam zaszczyt poznać go pracując przez 13 lat
w „ChAT-ce” i chyba wolałby zostać w pamięci studentów, współpracowników,
przyjaciół jako człowiek, niż jako naukowiec. Dlatego poprosiłam kilka osób, żeby
zechciały go wspomnieć, co z przyjemnością zamieszczam poniżej.
Dla mnie pozostanie w pamięci ciepłym i bezpośrednim człowiekiem, jedynym
chyba z profesorów, który mnie wówczas nie onieśmielał, chociaż czułam przed
nim respekt i szacunek. Siwa głowa i gęsta broda, specyficznie podgolona
i zadbana, które kojarzyły mi się bardziej z kapitanem niż profesorem. Bardzo nie
lubił wszelakich uroczystości i tzw. „zadęcia”, źle się czuł w garniturze i pod
krawatem, które chętnie zamieniał w domowym zaciszu w stary, luźny sweter.
Potrafił mnie zaczepić na korytarzu, żeby zapytać co słychać, nie zapomnę nigdy
11
ciepłych słów szczerego współczucia, kiedy zmarł brat mojej mamy a mój ojciec
chrzestny. Kiedyś u państwa Niemczyków w kuchni na Czerskiej zagnieździły się
osy. Gniazdko zaczepione było o karnisz od zasłon i gospodarz nie pozwalał go
niszczyć, prowadząc zapewne obserwacje. Gniazdko rosło jednak dosyć szybko
a osy miały więcej swobody niż domownicy zmuszeni do sprawdzania stanu
liczebnego fruwających owadów przed wejściem do kuchni. Na szczęście pewnego
dnia, zapewne pod wpływem podmuchu wiatru czy samego ciężaru, gniazdo
spadło na podłogę i się rozbiło a bzyczące mieszkanki wyniosły gdzie indziej. Ku
radości domowników oczywiście. ☺
Jolanta Janowska
* * *
Po wielu latach życia przychodzi czas wspomnień, wracania pamięcią do tego co
było. Wtedy przypomina się dawnych nauczycieli. Przy tym budzą się różne
uczucia. Najchętniej wspominamy tych profesorów, którzy budzili miłe
wspomnienia i sympatie.
Do takich w mojej pamięci należy śp. ks. prof. Jan Niemczyk. W odróżnieniu od
starszych profesorów okazywał więcej zrozumienia dla studentów i ich sposobu
myślenia. Można z Nim było rozmawiać otwarcie i szczerze. Pamiętam, że kiedy
przed kolejną fuksówką*, na polecenie swego ojca - ks. Rektora Wiktora
Niemczyka sprawdzał teksty na tę doroczną imprezę akademicką, w której m.in.
przedstawialiśmy satyryczne utwory na społeczność akademicką, nie znalazł
w nich nic złego i nieodpowiedniego. Pomógł nam też w dopracowaniu
przygotowanych tekstów. Okazało się przy tym, że zdecydowanie różnił się
w podejściu do satyrycznych skeczów od swojego ojca. Na to, co On akceptował,
jego ojciec się obrażał.
Był partnerem w rozmowach ze studentami, (ale) okazywał im zrozumienie
i widział w nich swoich przyszłych partnerów w pracy w Akademii i Kościele.
Wspominam więc ks. Jana z ciepłymi uczuciami i serdecznością.
ks. dr Henryk Czembor (Ustroń, listopad 2018)
* „Fuksówką” nazywali studenci ChAT Sekcji Ewangelickiej coroczne "otrzęsiny"
pierwszoroczniaków. Różnie one wyglądały - czasem trzeba było zjeść obrzydliwą papkę
składającą się np. z ostrych przypraw zmieszanych ze słodkimi składnikami. Łatwo przez
gardło nie przechodziło. Do tego była jeszcze bogata część artystyczna przygotowana przez
starszych studentów. Zapraszani byli zaprzyjaźnieni i lubiani nauczyciele akademiccy, czasem
pracownicy. Miałam przyjemność w kilku z nich uczestniczyć. Jola Janowska
12
* * *
W mojej pamięci pozostał jako miły i serdeczny człowiek otwarty na problemy
bliźniego.
ks. bp Jan Szarek
* * *
Kilka tygodni temu podczas rozmowy ze znajomym opowiadałem mu o księdzu
Niemczyku. Parę dni później Jola Janowska poprosiła mnie o napisanie
wspomnienia o naszym wspólnym znajomym księdzu Janie. Ten zbieg okoliczności
nie pozwolił mi odmówić. Szybko policzyłem i dotarło do mnie, że to już 28 lat mija
w tym roku jak go zabrakło. Tyle czasu, a ciągle pamiętam jego pogodną twarz. I tę
brodę, przez którą my studenci nazwaliśmy swojego profesora “Księdzem
Baltoną” bo przypominał marynarza z reklamy.
Pamiętam księdza profesora jakbym ostatni raz spotkał go kilka miesięcy temu.
Pamiętam jak chodziłem na jego wykłady z egzegezy Starego Testamentu.
Pamiętam jak niedługo po rozpoczęciu roku akademickiego w 1990 ksiądz Jan
zaczął przychodzić na zajęcia w ciemnych okularach. Nie wiedzieliśmy skąd ta
zmiana wizerunku, były uśmieszki. Na tych zajęciach omawialiśmy księgę Izajasza
i od czasu ciemnych okularów wykład bardzo się zmienił. Ksiądz profesor bardzo
szczegółowo analizował tekst. Kilku zdaniom potrafił poświęcić cały,
dziewięćdziesięciominutowy wykład. Przytaczał przy tym obszerne partie
różnych komentarzy. Zrobiło to na mnie wrażenie. 25 grudnia 1990 roku
zrozumiałem. Choroba tak się rozwinęła, że zaatakowała wzrok a wszystko, co
nam mówił, mówił z pamięci.
Dzisiaj patrzę na postać księdza Jana Niemczyka z perspektywy niereligijnego
sceptyka. Często wspominam uśmiechniętego “Księdza Baltonę”, świetnego
profesora. Człowieka z klasą, który był autentyczny do końca. Ludzie jego formatu
żyją w naszych wspomnieniach i bardzo ich brakuje.
Mariusz Loszek
* * *
Czas pozostawia nam w głowach nie linearny ciąg wspomnień, a raczej metki…
sceny, słowa, wydarzenia ocalałe z całego ciągu zdarzeń, które gdzieś znikają…
Jakoś w pierwszej połowie studiów chyba, na samym początku kursu któregoś ze
13
„starotestamentowych” przedmiotów, których uczył ksiądz profesor Niemczyk,
rozmawialiśmy o kłanianiu się. Taki błachy temat, temacik raczej, a przerodził się
w dyskusję na tyle gorącą, że w końcu profesor, żeby ostatecznie wytłumaczyć nam
różnicę między biciem pokłonów czołem i nosem, wszedł na katedrę i POKAZAŁ
jak wyglądało jedno, a jak drugie. Takiego go pamiętam, stojącego na tej katedrze
i kłaniającego się…
Był taki zwyczaj w Akademii gdy tam studiowałem, że studenci wyższych lat
wchodzili na egzaminy przed studentami niższych lat, niezależnie od tego jak
długo ci drudzy czekali i jak wyglądała kolejka. Taka swoista, nieszkodliwa fala
uczelniana… Tego dnia miałem zdawać egzegezę Starego Testamentu.
Przyszedłem wcześnie rano, na ósmą, ponieważ jestem strasznym nerwusem
egzaminacyjnym i zawsze czekanie było dla mnie strasznym przeżyciem. Wtedy
jednak, jak na złość, nie dość że przede mną było już parę osób, to jeszcze kiedy
miałem już wchodzić zawsze przychodził ktoś z wyższych lat i wchodził do
profesora przede mną. Doczekałem prawie do czwartej popołudniu nim mogłem
wejść na egzamin. Do tej pory cały Izajasz, którego miałem tłumaczyć dawno
wyparował mi już z głowy wygnany paniką. Poprosiłem zatem profesora by po
prostu wstawił mi dwóję do indeksu i wyznaczył następny termin bym nie obrażał
go swoją niewiedzą. Spytał czy się w ogóle uczyłem. Zgodnie z prawdą
odpowiedziałem, że oczywiście, tyle że to czekanie od ósmej rano, etc. Nie
pamiętam już jak to zrobił, ale wiem że zaczęliśmy rozmawiać o niczym, potem
jakoś nagle zeszło na tego Izajasza, potem czytaliśmy tekst, a na koniec wyszedłem
z egzaminu z czwórką w indeksie i uśmiechem jak z emotikonki… Trzeba być
dużym, żeby tak chcieć i umieć pochylić się nad małym… Może choć trochę się tego
wtedy nauczyłem?
Semko Koroza
* * *
Ja niestety nie miałem z Nim zbyt wiele zajęć, jedynie co na pewno zapamiętam do
końca życia, to zajęcia z dykcji i ortoepii, które miał z nami przez jakiś czas i to. że
strasznie nas rugał za tak zwane "liście". A więc złe stawianie akcentu w słowach:
'łaknąłem a nie daliście mi jeść, pragnąłem a nie daliście mi pić...". Od tego czasu
kiedy tylko słyszę, lub czytam ten tekst zawsze przypomina mi się ks. prof. Jan
Niemczyk.
Krzysztof Cienciała
14
* * *
O ks. prof. Janie Niemczyku mogłabym powiedzieć w jednym zdaniu, że był dla nas
(mówię z mojej perspektywy, ja tak to odczuwałam) jak ojciec. Czasami surowy,
nie raz przy wystawianiu noty niezadowolony a czasami patrzył na nas, nasze
zachowanie pobłażliwie i z przymrużeniem oka.
Kornelia Lazar
* * *
Księdza Jana Niemczyka poznałem po rozpoczęciu studiów w Chrześcijańskiej
Akademii Teologicznej. Należeliśmy do dwóch różnych światów: on spokojny,
wyważony, ja – zbuntowany i roztrzepany, trochę wojowniczy. Ale przeciwności
lubią się przyciągać. Tak więc polubiliśmy się chyba od razu. Miał zwyczaj
mówienia do nas „Bracie” czy „Siostro”. W jego ustach nie było to tylko
protekcjonalne określenie, ale już po krótkim czasie zorientowałem się, że
faktycznie traktuje nas jak braci.
Była wówczas moda na przybliżanie Pisma Świętego poprzez tłumaczenie go na
tak zwany język współczesny. Egzegeci postanowili, aby w ten sposób spróbować
dotrzeć do szerszej grupy odbiorców. Ten eksperyment na szczęście trwał krótko
i nie odniósł wielkiego sukcesu. Ksiądz Jasio – bo tak o nim mówiliśmy – starał się
nam tłumaczyć pewne zagadnienia teologiczne dotyczące Biblii w sposób mocno
krytyczny. Widział on – tak jak Luter – w umierającym na krzyżu Jezusie
cierpiącego, wątpiącego człowieka. Chyba było to problemem dla części
środowiska luterańskiego, ponieważ na niektórych zajęciach profesor często
tłumaczył się ze swojej krytycznej postawy w stosunku do Biblii. Wydawało mi się
to dziwne, ponieważ starał się przygotować nas, młodych ludzi, z czego mogłem
sobie dopiero później zdać sprawę, na najtrudniejsze pytania, które mogły paść w
stosunku do Pisma Świętego, naszej wiary, sposobu wyznawania. Nie było to
najprostsze powiedzenie, że „spotkałem Pana” i rozwiązuje to wszystkie moje
problemy. I tylko fakt, że odpowiem na to wezwanie będzie jedyną i ostateczną
moją teologią. Tak było w czasach biblijnych, że wystarczyła zwykła odpowiedź
i pójście za Nim. Potem dopiero zaczęliśmy się nad tym głębiej zastanawiać, co
takiego jest w moim Bogu, że chcę go naśladować.
Niestety dopiero po latach to wszystko dostrzegłem i zrozumiałem. I tak żałuję, że
już nie ma mojego Profesora, że nie mogę mu podziękować za to, że zasiał we mnie
taki właśnie sposób myślenia.
15
Jeszcze jedna anegdota. Różnie to było z moimi studiami, odwlekałem ich
zakończenie i ostatni egzamin u księdza Niemczyka zdawałem po dwóch latach od
ostatnich zajęć. Już wtedy pracowałem, miałem rodzinę, syna i nauka nie
przychodziła łatwo. Ale zdecydowałem się zakończyć studia i musiałem zdać
teologię Starego Testamentu. Egzamin zdawałem w mieszkaniu Księdza. Na
pierwsze zadane pytanie nawet sporo umiałem, więc odpowiadanie poszło mi
w miarę dobrze i płynnie. Natomiast rychło nastąpił kryzys. Ksiądz zadał drugie
pytanie i tu już umiałem niewiele. Postanowiłem jednak, że nie sprzedam tanio
skóry i zacząłem odpowiadać. Oczywiście moja odpowiedź nie miała nic
wspólnego z zadanym pytaniem. W pierwszej chwili widziałem zdziwienie
w oczach Profesora, a potem lekkie zakłopotanie. Wahał się, czy przerwać mi mój
wywód nie na temat, czy też brnąć w tę konwencję dalej. Chyba wygrała nasza
sympatia z dawnych lat. Widziałem, jak zaczyna udawać, że moja odpowiedź jest
na temat. Wtedy zrobiło mi się strasznie wstyd. Pamiętam, że przez całe studia
nigdy tak się nie wstydziłem, że nie umiem! Ale ponieważ jeszcze trochę udało mi
się poopowiadać, to egzamin dobiegł końca. O dziwo w indeksie zobaczyłem nad
wyraz dobrą ocenę.
Nie nadawał się ksiądz Jan do czynności administracyjnych. Odwiedziłem go
kiedyś, gdy był już rektorem uczelni. Był jak nie on: zgaszony, zakłopotany
i utyskiwał na te wszystkie czynności administracyjne. Był to zupełnie nie jego
świat.
To, czego mi brakuje obecnie w ludziach, to właśnie jego delikatności, subtelności,
kultury i zwykłej prostej życzliwości. Są ludzie niezastąpieni.
Władysław Scholl
* * *
Dla chrzes cijanina nie istnieje cos takiego, jak przypadek. W moim z yciu wiele razy
zdarzały się spotkania, kto re ludzie niewierzący nazwaliby przypadkiem, ale ja po
latach wiem, z e to jednak przypadek nie był. Był to jeden z tych momento w, gdy na
mojej drodze Bo g postawił ludzi, kto rzy w znaczący sposo b wyznaczyli dalszy jej
kierunek
Jedno z takich spotkan miało miejsce w roku 1985 w dziekanacie Chrzes cijan skiej
Akademii Teologicznej w Warszawie.
16
Było to w dniu, w kto rym składałem dokumenty i podanie o przyjęcie mnie
w poczet studento w tej uczelni. Pierwszą osobą, kto ra (jak wierzę) nie znalazła się
wo wczas na mojej drodze przypadkowo, był o wczesny Dziekan, niez yjący juz ks.
Wittenberg. Gdy wyjas niłem, z e interesują mnie studia zaoczne, poniewaz od kilku
lat prowadzę pracownię złotniczą i nie mogę porzucic wszystkiego i przenies c się
do Warszawy, ks. Wittenberg zarzucił mnie mno stwem pytan , by „wyczuc ”, kto
zacz, po czym os wiadczył, z e Akademia akurat nie prowadzi studium zaocznego.
Co z , powiedziałem „do widzenia” i juz zamierzałem opus cic pomieszczenie, gdy
widząc moją minę, ks. Wittenberg powiedział, bym chwilę poczekał, po czym znikł
w gabinecie Rektora. Po chwili wyszedł z niego ks. prof. Jan Bogusław Niemczyk,
pociągnął mnie w stronę stojących na po łpiętrze foteli i zaczęła się trwająca
pewnie z godzinę rozmowa, prowadzona w kłębach fajkowego dymu. Ks. Niemczyk
przeegzaminował mnie „w te i we wte”, po czym, ku mojemu olbrzymiemu
zdumieniu (i oczywis cie rados ci) os wiadczył, z e CHAT nie prowadzi co prawda
w danym momencie studio w zaocznych, ale on proponuje mi … indywidualny tok
studio w OD PIERWSZEGO DNIA. Ks. Rektor stwierdził, z e według jego rozeznania
dam sobie spokojnie radę, z tym, z e będę musiał chodzic na zajęcia z języka
hebrajskiego, z kto rym dotychczas nie miałem stycznos ci. Reszta poszła juz
szybko: egzaminy wstępne no i indeks.
Są w z yciu człowieka takie spotkania, kto re niczym przełoz ona zwrotnica, kierują
je na zupełnie inne tory. Po latach okazało się, z e tak włas nie było owego
pamiętnego dnia. Po 5 latach studio w...18 lat pracy w ChAT.
Jan Przybył
* * *
Ks. prof. Jana Bogusława Niemczyka zachowałem w pamięci jako sympatycznego,
przyjaznego ludziom człowieka. Cechowała go ogromna skromność, pod tym
względem był przeciwieństwem swojego Ojca, który ogromnie starał się zwracać
uwagę na siebie, a w stosunku do studentów cechował go paternalizm. Ks. Jan
Bogusław, jak niosła wieść, był niespełnionym lekarzem, co przejawiało się w jego
wrażliwości na niedomagania zdrowotne najbliższego otoczenia. Z doświadczenia
mogę powiedzieć, że studenci to szybko wyczuli i niektórzy wykorzystywali tę
wrażliwość, zwłaszcza gdy byli niedostatecznie przygotowani do egzaminu.
A teraz powiem jeszcze coś, co brzmi jak anegdota. Otóż krótko po studiach, bodaj
w 1967 roku, zapuściłem brodę, co w owych czasach było ewenementem.
Koleżanka, która po jakimś czasie niewidzenia mnie spotkała, krzyknęła z daleka:
17
chybaś zwariował! Jako brodacz pojawiłem się też w Akademii i napotkany tam ks.
Jan Bogusław zainteresował się moim zarostem, oglądał mnie z każdej strony
i powiedział: wygląda Pan interesująco. Po wakacjach spotkałem go już
z zapuszczoną brodą. Z pewną dozą prawdopodobieństwa mogę więc powiedzieć,
że chyba Go zainspirowałem…
Załączam serdeczne pozdrowienia - Karol Karski
* Wspomnienia zebrała: J.Janowska
Agata Rzędowska
COP24 - Idźcie po dobry klimat
Pod hasłem „Idźcie!” ruszyła trzecia Ekumeniczna
Pielgrzymka dla Sprawiedliwości Klimatycznej. Jednym ze
współorganizatorów wydarzenia była Polska Rada
Ekumeniczna. Pielgrzymi wyruszyli 9 września 2018 roku
z Bonn by 7 grudnia pojawić się Katowicach na COP24 -
kongresie klimatycznym pod auspicjami ONZ. Projekt
pielgrzymki wsparło ponad 40 organizacji, które
zjednoczyła idea sprawiedliwości klimatycznej.
Kogo dotkną zmiany klimatu?
Ofiarami zmian klimatycznych już teraz zajmują się przywódcy kościołów na
całym świecie. Przewidują oni, w ślad za naukowcami, że problem migracji
związanych ze zmianami klimatu dotknie ogromnych obszarów. Migracje te będą
naznaczone wielkimi ludzkimi dramatami. Idea pielgrzymki, wspólnej refleksji,
poszukiwania rozwiązania problemu jest bliska wielu ludziom bez względu na
wyznanie.
Jaka jest rola Polski?
W polskim kontekście kwestie działania na rzecz klimatu to przede wszystkim
ograniczenie emisji CO2 pochodzącego z sektora energii oraz walka o czyste
powietrze w miastach (ograniczenie niskiej emisji czyli, pyłów będących efektem
spalania paliw kopalnych na potrzeby ogrzewania oraz pochodzących
z transportu).
18
Co się działo po drodze?
Zanim pielgrzymujący dotarli do Katowic odwiedzili Bielsko - Białą, Pszczynę,
Bieruń Nowy oraz Tychy. Za każdym podejmowali z lokalną społecznością dialog
na temat zmian klimatu. Podróżując lokalnymi drogami uczestnicy naocznie
przekonali się czym jest smog powstały w wyniku spalania niskiej jakości paliw.
Polski etap rozpoczął się 27 listopada 2018 roku. Zarówno dla uczestników
pielgrzymki jak i dla lokalnych społeczności spotkania miały ogromny walor
edukacyjny. W Bielsku - Białej rozmawiali z uczniami jednego z gimnazjów,
w Tychach zwiedzali oczyszczalnie ścieków, pod drodze pielgrzymujący zwracali
uwagę na instalacje fotowoltaiczne zlokalizowane na obiektach sakralnych.
Ostatnim przystankiem przed Katowicami był Oświęcim i zwiedzenie byłego
niemieckiego obozu w Oświęcimiu i Brzezince.
Kto uczestniczył w centralnym nabożeństwie ekumenicznym?
W Katowicach odbyło się centralne nabożeństwo ekumeniczne wieńczące
wspólną podróż. Uczestnicy zgromadzili się 9 grudnia w rzymskokatolickiej
katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Do uczestników przemówił abp Wiktor
Skworc, rzymskokatolicki metropolita katowicki oraz ewangelicki bp Marian
Niemiec, przewodniczący Śląskiego Oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej. Na
koniec nabożeństwa wystąpił z pozdrowieniami bp Jerzy Samiec, zwierzchnik
kościoła Ewangelicko - Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady
Ekumenicznej.
Dlaczego PRE zaangażowało się w działania na rzecz klimatu?
Dlaczego kościoły zrzeszone w PRE biorą udział w konferencji klimatycznej
COP24? Już w 2013 roku podpisały się one pod wspólnym z kościołem
rzymskokatolickim apelem o ochronę stworzenia. Nawoływały w nim do
wspólnych działań na rzecz ochrony środowiska, z myślą o dobru przyszłych
pokoleń. W czasie COP24 zorganizowana została poboczna ścieżka tzw. Strefa
Duchowa COP24. Za organizację wydarzeń towarzyszących odpowiadały: Diecezja
Katowicka Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego w RP, Rzymskokatolicka
Archidiecezja Katowicka oraz Polska Rada Ekumeniczna. Miały miejsce wspólne
modlitwy ale także dyskusje, konferencje, spotkania młodych. Wspólnym
mianownikiem wszystkich wydarzeń było przeciwdziałanie zmianom klimatu
oraz uświadamianie wiernym, że są współodpowiedzialni za to w jakim stanie
pozostawią ziemię następnym pokoleniom.
19
Czym jest COP24?
COP24 to skrót nazwy „24 Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów
Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu” (COP24). Jest to coroczne spotkanie
przywódców i przedstawicieli niemal wszystkich państw świata. Równolegle
odbywa się „14. Spotkanie Stron Protokołu z Kioto” (CMP14) oraz „Konferencja
Sygnatariuszy Porozumienia Paryskiego” (CMA1). Protokół z Kioto
wynegocjowany w 1997 roku to pierwszy dokument uzupełniający Ramową
Konwencję Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu. Jego założeniem
była redukcja emisji gazów cieplarnianych o 5% w latach 2008-2012 w stosunku
do poziomu z 1990 roku. Porozumienie Paryskie to globalna umowa, która
zobowiązuje wszystkich sygnatariuszy do działania na rzecz klimatu.
W Katowicach w pojawiły się delegacje z najodleglejszych zakątków świata po to
by wypracować wspólny schemat działania tzw. Reguły Katowickie. Dzięki nim
Porozumienie Paryskie z 2015 roku można będzie wdrożyć. Celem jest
zatrzymanie globalnego ocieplenia, którego skutki przyczynią się do kryzysów
gospodarczych, migracji. Polska po raz trzeci podjęła się organizacji szczytu
klimatycznego. Poprzednie odbyły się w Poznaniu i w Warszawie. Ta edycja ma
szansę stać się rekordową ze względu na liczbę uczestników. W COP24 biorą
udział przedstawiciele ponad 190 krajów oraz Unii Europejskiej zarówno politycy,
aktywiści, naukowcy, przedstawiciele biznesu, dziennikarze oraz przedstawiciele
kościołów. Drugiego dnia trwającej od 3 grudnia konferencji Polska objęła na rok
prezydencję, na jej czele staną Michał Kurtyka, wiceminister środowiska.
Przejęliśmy prezydencję od Fidżi.
Co będzie wyróżnikiem polskiej prezydencji?
Tematami przewodnimi polskiej prezydencji podczas COP24 są: technologia,
człowiek i przyroda. Technologie dlatego by pokazać, że mogą one przysłużyć się
m.in. redukcji emisji, tutaj istotną rolę odgrywa elektromobilność. Człowiek
ponieważ tylko wspólnie działanie na rzecz sprawiedliwej transformacji regionów
może przynieść oczekiwane efekty. Przyroda ponieważ bioróżnorodność, kwestie
upustynnienia i oraz klimat to najważniejsze obszary poruszane przez ONZ.
Co udało się osiągnąć?
Kiedy powstaje ten tekst COP24 jest na półmetku. Jak przekonują eksperci choć
droga negocjacji jest wyboista to widać szansę na osiągnięcie porozumienia.
Pierwszy tydzień to przede wszystkim prace nad dokumentami, ujednolicanie
i tłumaczenie tekstów. Drugi tydzień będzie wymagał znacznie więcej
20
zaangażowania przewodniczącego COP oraz wyznaczonych przez niego ludzi.
Od tego momentu to na nas spoczywa odpowiedzialność za przebieg negocjacji.
Na razie najmniej dynamicznie posuwają się rozmowy na poziomie politycznym,
te na poziomie technicznym postępują. Do tej pory największą kontrowersją, która
przyhamowała dalsze rozmowy był stosunek do opublikowanego w październiku
tego roku raportu dotyczącego groźby niekontrolowanego globalnego wzrostu
temperatur w związku ze światowymi emisjami CO2. Zakończenie COP24
przewidziano na 14 grudnia, dziś jednak nie ma pewności czy szczyt nie zostanie
przedłużony do soboty lub niedzieli.
Więcej o samej pielgrzymce dla klimatu można przeczytać na stronie https://pielgrzymkadlaklimatu.pl
Michał Hucał
70. rocznica uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
Zbrodnie nazistowskich Niemiec podczas II wojny światowej stały się po jej
zakończeniu głównym powodem rozpoczęcia prac nad jakąś formą
skodyfikowania przyrodzonych praw każdego człowieka, które są mu należne bez
względu na rasę, pochodzenie narodowe lub etniczne lub wyznawaną religię.
Ostatecznie zostały one przyjęte jako Powszechna Deklaracja Praw Człowieka
przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w dniu 10 grudnia 1948 roku w Paryżu.
Świętowanie przyjęcia pierwszego ogólnoświatowego zbioru praw i wolności
człowieka zostało zmącone przez wstrzymanie się od głosu przy jej uchwalaniu
przez kraje komunistyczne (Związek Radziecki, Polskę, Czechosłowację
i Jugosławię), rasistowskie RPA oraz przeciwną równości kobiet Arabię Saudyjską.
Na bazie Deklaracji w 1966 r. uchwalono Międzynarodowe Pakty Praw Człowieka,
ale w Polsce większe znaczenie ma inspirowana nią Europejska Konwencja Praw
Człowieka.
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka stanowi, że wszyscy ludzie rodzą się
wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni
rozumem i sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa.
Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby.
Zakazano wszelkich form niewolnictwa, tortur lub traktowania w sposób okrutny,
nieludzki lub poniżający. Określono prawo do niezależnego i bezstronnego sądu
21
i ochrony prawnej bez jakiejkolwiek różnicy, w tym przed jakąkolwiek
dyskryminacją. Zakazano samowolnej ingerencji w życie prywatne, rodzinne
i w jego korespondencję. Każdy człowiek ma prawo swobodnego poruszania się
i wyboru miejsca zamieszkania w granicach każdego państwa, ma prawo opuścić
jakikolwiek kraj, jak i powrócić do swego kraju. Zapewniono prawo do azylu
w razie prześladowania., prawo do posiadania obywatelstwa i jego zmiany.
Podkreślono prawo do małżeństwa po osiągnięciu pełnoletności i założenia
rodziny, w tym równe prawa małżonków, jak również zakaz przymuszania do
małżeństwa. Otoczono także ochroną prawo posiadania własności, wolność opinii,
prawo do spokojnego gromadzenia się i stowarzyszania się, wolność myśli,
sumienia i wyznania. To ostatnie obejmuje prawo to obejmuje prawo do zmiany
wyznania lub wiary oraz swobodę głoszenia swego wyznania lub wiary publicznie
i prywatnie, poprzez nauczanie, praktykowanie, uprawianie kultu i przestrzeganie
obyczajów. Podkreślono także prawo do uczestniczenia w rządzeniu swym krajem
bezpośrednio lub poprzez swobodnie wybranych przedstawicieli, dostępu do
służby publicznej w swym kraju oraz wyborów opartych na zasadzie
powszechności, równości i tajności. Każdy człowiek ma także prawo do
ubezpieczeń społecznych, do urzeczywistniania swych praw gospodarczych,
społecznych i kulturalnych, prawo do pracy i tworzenia związków zawodowych
oraz do urlopu i wypoczynku, nauki, uczestniczenia w życiu kulturalnym
społeczeństwa, do korzystania ze sztuki, do uczestniczenia w postępie nauki
i korzystania z jego dobrodziejstw.
Światowa Federacja Luterańska, która powstała rok wcześniej w 1947 r., od
początku wspiera wysiłki Organizacji Narodów Zjednoczonych dla
urzeczywistnienia Deklaracji na całym świecie. Głównymi obszarami angażowania
się ŚFL są wolność religii i relacje międzyreligijne, zmiana klimatu i ochrona
środowiska, równość płci, pomoc uchodźcom oraz prześladowanym
mniejszościom narodowym i etnicznym, niesprawiedliwość ekonomiczna, jak
również zagadnienia związane z HIV i AIDS. W swoim komunikacie z okazji 70.
Rocznicy przyjęcia Deklaracji, ŚFL przypomina, że luteranie wierzą, że każdy
człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże (1 Mż 1,27), a tym
samym każdy człowiek jest obdarzony przez Boga niezbywalną godnością.
Podkreślono, że ŚFL bezpośrednio, jak i za pośrednictwem Kościołów
członkowskich działa na rzecz ochrony praw najsłabszych, marginalizowanych
i dyskryminowanych. ŚFL jest „głęboko zaniepokojona rosnącą tendencją do
delegitymizacji, marginalizowania lub podważania praw człowieka zawartych
w Deklaracji. W konsekwencji osoby prześladowane ze względu na płeć,
pochodzenie etniczne, pozycję społeczną, ekonomiczną lub polityczną, są
22
dyskryminowane na świecie, cierpią z powodu prześladowań i ucisku, w tym
śmierci”. Z uwagi na to luteranie angażują się na rzecz ochrony praw człowieka
m.in. w Nepalu, Burmie, Mozambiku, Ugandzie, Południowym Sudanie, Indonezji,
Gwatemali, Kolumbii oraz Iraku. Światowa Federacja Luterańska wzywa
w związku z tym Kościoły członkowskie do podnoszenia świadomości znaczenia
praw człowieka, promowania ochrony praw człowieka oraz współpracy
z partnerami ekumenicznymi i innymi organizacjami w tym zakresie.
Poczwórny jubileusz
(sprawozdanie z listopadowego spotkania "Dinozaurów")
Jubileusze świętujemy zazwyczaj pojedynczo. Tym razem jednak złożyło się
inaczej.
Wiesiek Missol przypomniał, że w bieżącym roku wypada 75 rocznica konfirmacji
naszego kolegi – ks. bp. Zdzisława Trandy i zdecydowaliśmy się to uczcić na
naszym listopadowym spotkaniu. Wkrótce, po licznych telefonach okazało się,
że to jednocześnie: 70 rocznica jego przyjazdu do Warszawy na studia teologiczne,
66 rocznica ordynacji na pastora kościoła ewangelicko-reformowanego
i 40 rocznica wprowadzenia w urząd biskupa kościoła ewangelicko-
reformowanego. Nad tym nie można było przejść do porządku dziennego.
Na spotkaniu udało się nam zgromadzić 3 osoby, które osobiście były przy
konfirmacji Zdzisława Trandy, a mianowicie: Hanię Niemczyk z d. Krakowiak,
Zosię Lipowczan z d. Pinno i oczywiście Wiesława Missola, którego ojciec trzy
czwarte wieku temu był pastorem polskiej parafii ewangelicko-augsburskiej
w Radomiu, skupiającej uchodźców wysiedlonych z Polski zachodniej i północnej,
w tym także ewangelików reformowanych. To właśnie pastor Włodzimierz Missol
konfirmował Zdzicha – i Wiesiek to pamięta! W ciepłych słowach wspominał tamte
dni, braci Trandów, zwłaszcza ich zaangażowanie w życie parafii. Bo właśnie to
wtedy rozpoczęła się służba duszpasterska braci, gdy ks. Missol, który musiał
obsłużyć niejedną parafię, pozwolił im prowadzić czytane nabożeństwa.
Zdzich nie byłby sobą, gdyby do opowieści Wieśka nie dołożył swoich. Przyłączyli
się inni i tak w sali na Puławskiej odbyła się, chwilami wzruszająca, spontaniczna
repetycja z historii. Chyba ważniejsza od samych życzeń! Choć życzenia oczywiście
też były. Tym obfitsze, że objęły również pastorową Bogdanową Trandową – naszą
23
Wandę, której Diakonia Kościoła Ewangelicko–Reformowanego przyznała
nagrodę im. księdza biskupa Jana Niewieczerzała. To właśnie Wanda Tranda na
naszym spotkaniu powiedziała piękne zdanie, że kościół ewangelicko-
reformowany wiele zawdzięcza księdzu Missolowi: dzięki niemu otrzymał dwóch
wspaniałych duchownych - Zdzisława i Bogdana.
Ewa Ziegler oraz grono byłych uczestników obozów wakacyjnych młodzieży
ewangelickiej
Irena Scholl
O Dinozaurach
Spotykamy się od kilkudziesięciu
lat, w każdy drugi poniedziałek
miesiąca. Na Kredytowej w parafii
Św. Trójcy lub na Puławskiej,
w Parafii Wniebowstąpienia
Pańskiego. Szczególnie uroczyste
są spotkania przed Wielkanocą
i Bożym Narodzeniem. Wówczas
każdy przynosi coś smacznego. Jest obfitość ciast, ciasteczek, czekolady i owoców.
Niekiedy hucznie są obchodzone urodziny, wtedy osoby utalentowane kulinarnie,
rozpieszczają nas swoimi wyrobami.
Frekwencja na ogół dopisuje, choć bywa tylko 10 osób, gdy mróz, deszcz i wiatr.
Większość z nas to, bez przesady, dinozaury, bo wszystko się w życiu zmienia
oprócz daty urodzenia, która plasuje się w naszej grupie w latach trzydziestych,
a bywa, że i dwudziestych minionego wieku. Ostatnio, wielką radością „zaliczamy”
lata, w których nikt nas nie opuszcza. Często nasz "nadworny kaznodzieja"
(reformowany), biskup senior ks. Zdzisław Tranda, w modlitwie rozpoczynającej
nasze spotkania, wspomina tych, którzy odeszli z naszej grupy. W zeszłym roku
pożegnaliśmy trójkę: Janka Żytowieckiego, Tadeusza Dyszkiewicza (Kościuszkę
z Łodzi) i Andrzeja Kowalskiego (reformowany), naszego wytrwałego pianistę –
akompaniatora. Nasze grono jest fantastycznym przykładem na ekumeniczną
przyjaźń. Ks. Gaś przy okazji któregoś świątecznego spotkania, przy śpiewaniu
kolęd, powiedział dowcipnie: "lutry tak zaśpiewają, jak im kalwiny zagrają" .
24
Niemal podczas każdego spotkania ktoś wygłasza „prelekcję”. Wspominamy
naszych najbliższych, bo jak mawia Domicela, u staruszków najlepiej funkcjonuje
pamięć wsteczna. Dziś zapominamy, co się działo wczoraj, a z pamięcią bieżącą jest
marnie. Ciekawsze i najbardziej wartościowe są jednak wspomnienia z dalekiej
przeszłości, zwłaszcza dotyczące ludzi będących bohaterami naszej historii.
Wręcz pasjonująca była opowieść właśnie Domiceli, czyli Krystyny Jabłońskiej –
Rudzińskiej o jej tacie Romualdzie, poruczniku pracującym w kontrwywiadzie
przed wojną i podczas okupacji, odznaczonym Krzyżem Virtuti Militari. Zmarł
męczeńską śmiercią na Szucha. Gdy po wojnie do mieszkania, w którym Krystyna
przebywała z matką weszli Rosjanie i spytali o ojca, Pani Anna Jabłońska
odpowiedziała: Niemcy byli tu pierwsi…
Zapamiętałam też interesujące wspomnienia Agnieszki Wende – Młynarskiej o jej
bracie, słynnym obrońcy działaczy opozycyjnych, adwokacie Edwardzie Wende.
Niedawno, na dwóch spotkaniach, ks. Zdzisław opowiadał o roku 1939, kiedy to
grupa młodzieży, po przeszkoleniu w pielęgnowaniu rannych ruszyła
w Polskę i nikt spośród tych młodych patriotów nie miał okazji opatrzyć ani jednej
rany! Taka to była organizacja obrony kraju… Wyznam bez bicia, że – jako
włóczykij i amatorka zwiedzania najciekawszych obiektów w Europie – uwielbiam
opowieści Ewy i Piotra Weiglów o ich licznych podróżach po świecie. Zwłaszcza,
że Piotr ma talent fotograficzno-filmowy, a Ewa wciąż świetną pamięć…
Atrakcyjności naszym wzajemnym kontaktom przysparza fakt, że w naszym
gronie są, lub, niestety już były, osoby niebanalne. Przede wszystkim Aleksander
Jarosiński, wybitny fotoreporter. Dużymi grupami zwiedzaliśmy wystawy jego
fotogramów w Domu Spotkań z Historią na Karowej czy w Zachęcie. Podobnie
zapamiętałam wielce ciekawe spotkanie z Romanem Lothem, historykiem
literatury w Klubie Księgarza na Starówce, gdzie odbyła się promocja jego książki
o Franciszku Fiszerze „Na rogu świata i nieskończoności”. No i kto z nas nie czytał
chociaż kilku spośród kilkudziesięciu książek – przekładów z niemieckiego
napisanych przez Ewę Ziegler – Brodnicką, germanistkę i dziennikarkę radiową.
Lektura „Na ziemi obiecanej” Remarque’a przybliża nam mało znany okres życia
tego świetnego pisarza w USA, czy zbudowaną na dokumentach, rzetelną biografię
jednego z największych zbrodniarzy wszechczasów, Adolfa Hitlera, która stała się
hitem na czytelniczym rynku.
Zacieśnianie więzów najpełniej dokonywało się w Sorkwitach. Późnym latem od
31 lat spotykamy się „u pastorostwa Mutschmannów”. Coraz nam trudniej tam
dojeżdżać, ale zmotoryzowani chętnie podwożą "spieszonych". Pomysłowość też
25
pomaga. Np. nasza koleżanka z Gdyni wynajdywała w Internecie ogłoszenia
przejazdów autostopowych, w których Sorkwity były po drodze i zabierała się
z nimi. Świadczy to o jej wielkiej fantazji i odwadze, bo jako osoba
niepełnosprawna nigdy nie poddaje się przeciwnościom losu. W Sorkwitach,
w tym zaczarowanym miejscu, bywało nas kiedyś nawet 35 osób. Dziś z naszej
wyjazdowej ekipy zbiera się około 10.
Co sprawia, że tak nam dobrze ze sobą? Że tyle lat trwa nasza przyjaźń? Może
jesteśmy ulepieni z jednej gliny? Chwalimy Boga przez pracę, mamy wpojoną
rzetelność, odpowiedzialność, większość kieruje się empatią, śpieszymy z pomocą
bliźnim. Chcemy udowodnić na każdym miejscu i o każdej porze, że stereotyp:
Polak – katolik, ewangelik – Niemiec odchodzi w przeszłość! Przez naszą
nadwrażliwą skórę odczuwamy, że stanowimy jednak w społeczeństwie
odmienną grupę, którą coś ważnego łączy. Chwała naszym duszpasterzom,
ludziom aktywnym w parafiach, za ich wkład również w walkę o wolność i rozwój
naszej Ojczyzny. Odznaczenie z okazji 100 – lecia odzyskania przez Polskę
niepodległości orderem Orła Białego biskupa Juliusza Burschego, bojownika
o Polskość, to piękny, symboliczny gest. Jednak wiele jest sytuacji, które powodują,
że czujemy się niekiedy jak Polacy drugiej kategorii.
CZY WIECIE, ŻE…? O składaniu życzeń
W tradycji polskiej składanie życzeń sięga dalekiej przeszłości.
Najstarsze życzenia ludowe dotyczą dostatku, zdrowia,
powodzenia w gospodarstwie. Życzono sobie, „żeby się rodziło,
wodziło, kopiło i dyszlem do stodoły obróciło”. Życzenia miały na celu sprawić,
by los był dla człowieka łaskawy. Wierzono, że prośby wypowiedziane na głos
mają w sobie moc. Obyczaj składania życzeń splótł się ze świętami Bożego
Narodzenia w XVIII wieku. Pod koniec XIX stulecia wzbogacił się on o formę
pisemną. My jako nowość traktujemy elektroniczną formę składania sobie życzeń;
nasi pradziadkowie za nowinkę uznawali kartki z życzeniami świątecznymi.
Ulubiona niegdyś symbolika twórców kartek to wizerunek starego roku jako
zmęczonego starca, podczas gdy ten nowy roczek to był oczywiście rozkoszny
bobasek. Na przestrzeni wieków forma życzeń przybierała czasem bardziej,
czasem mniej rozbudowane formy, ale ich idea od zawsze sprowadzała się do
jednego: - "Wszystkiego dobrego": w tych dwóch słowach mogą się zawszeć
najbardziej wyszukane intencje.
26
* * *
DAWNA WIGILIA (ks. Jan Twardowski)
Przyszła mi na wigilię zziębnięta głuchociemna
z gwiazdą jak z jasną twarzą --- wigilia przedwojenna
z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii
z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi
z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu
z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu
z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami
podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami
z lampką z czajnikiem starym wydartym chyba niebu
z całą rodziną jeszcze to znaczy sprzed pogrzebów
Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę
Nad wszystkie figi z makiem --- dziś już posoborowe
Przyszła usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała
Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała
27
Paczki dla dzieci
18 razy lub jak kto woli 18 lat trwa
już akcja Centrum Misji
i Ewangelizacji „Prezent pod
choinkę”. Ideą tej akcji jest
przygotowanie jak największej
ilości prezentów dla dzieci
dotkniętych ubóstwem,
wykluczeniem społecznym, wojną.
W tym roku paczki powędrują do
dzieci na Ukrainie gdzie ogłoszono
stan wojenny, do Rumunii, Białorusi oraz po raz drugi do obozu dla uchodźców
z Syrii i Palestyny, który znajduje się w Bułgarii. Te paczki choć na chwilę pozwolą
im zapomnieć o strachu o swoje i najbliższych życie, o trudzie z jakim przyszło im
się zmagać w młodych latach i o problemach jakie jeszcze przed nimi. Być może
będą to jedyne prezenty jakie otrzymają w tym roku. Dlatego my, młodzież parafii
Wniebowstąpienia Pańskiego, jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że mogliśmy się
włączyć w tą akcję. Dzięki waszej hojności podczas kawiarenek parafialnych
prowadzonych przez nas oraz ofiarą pozostawionym w kancelarii parafialnej
udało nam się przygotować 38 paczek.
Co dzieci w wieku 12-15 lat mogły
znaleźć w swoich paczkach? Trochę
słodyczy z których słynie Polska:
czekolada Wedla, Prince Polo,
kosmetyki: żel pod prysznic, szampon,
mleczko do ciała i coś ciepłego: skarpetki
i rękawiczki. Wśród naszych parafian
znalazły się również osoby, które same
przygotowały paczki, za co im bardzo
dziękujemy. Wspólnie przygotowaliśmy
aż 67 paczek. Wszystkim którzy się do
tego przyczynili z całego serca
dziękujemy w imieniu obdarowanych
dzieci.
28
Z żałobnej karty
W piątek 2 listopada 2018 r. pożegnaliśmy śp. Jerzego Mażysa, który
zmarł 26 października 2018 r. w wieku 90 lat. W pamięci zachowamy
przemiłego starszego pana, który przez wiele lat, niestrudzenie w każdą niedzielę,
prowadził punkt wydawniczy w naszym kościele.
* * *
Ze smutkiem informujemy, że w dniu 13 grudnia 2018 r. w wieku 86 lat po długiej
chorobie zmarła śp. Teresa Grochowska. Z wykształcenia była ekonomistką.
Po przejściu na emeryturę przez kilka lat pracowała jako księgowa w siostrzanej
parafii Św. Trójcy. Z naszą Parafią i Kołem Pań związana była ponad 20 lat, służyła
nam radą i pomocą w sprawach księgowości. Była osobą o wielu
zainteresowaniach. Kochała książki i muzykę poważną. Rozmowy z Nią były
niezwykle inspirujące i wzbogacające wiedzę. Sprawowała pieczę nad parafialnym
księgozbiorem, Jej krótkie opracowania książek, mające służyć na zachętę
czytelnikom, zamieszczaliśmy przed laty w naszym biuletynie. Pozostanie
na zawsze w naszej serdecznej pamięci.
Koło Pań
* * *
Dnia 13 grudnia nagle odszedł od nas w wieku 88 lat śp. Jerzy Reinstein.
W dzieciństwie - listonosz Szarych Szeregów (pseudonim Karajo), w życiu
zawodowym - energetyk. Był członkiem Rady Parafialnej i komitetu naszej Parafii.
Przez wiele trudnych, kryzysowych lat wspierał słodyczami gwiazdkowe paczki
dla dzieci naszej parafii oraz pielęgnował polsko- holenderskie kontakty
międzyparafialne. Wielokrotnie był ogromnym wsparciem w różnych
przedsięwzięciach na Puławskiej. Będzie nam bardzo brakowało jego wielkiej
skromności i dobroduszności połączonej z niezwykłą pogodą ducha i poczuciem
humoru.
29
CZY WIECIE, ŻE…? Chanuka, czyli Święto Świateł
Chanuka nazywana też Świętem Świateł jest uznawana za jedno
z najważniejszych i najradośniejszych świąt judaizmu. Jest to święto
ruchome, którego rozpoczęcie wyznacza 25 dzień miesiąca kislew
(jego odpowiednikiem w kalendarzu
gregoriańskim jest okres listopada i grudnia).
Przez osiem kolejnych nocy zapala się kolejne
świece w tak zwanej menorze chanukowej
(chanukiji), czyli świeczniku. W 2018 roku
Chanuka rozpoczęło się 2 grudnia i trwało do
10 grudnia, więc pierwszą świecę w menorze
zapalano 2 grudnia wieczorem. Święto Chanuki
upamiętnia cud, który wydarzył się w Świątyni
Jerozolimskiej podczas powstania żydowskiego
skierowanego przeciwko Grekom za panowania
Antiocha IV.
Ogłoszenie
Na adwentowym posiedzeniu Komitetu Parafialnego, które
odbyło się w środę 5 grudnia 2018 roku, Rada Parafialna w porozumieniu
z członkami Komitetu Parafialnego uchwaliła termin wyborczego
Zgromadzenia Parafialnego na niedzielę 31 marca 2019 roku. Data jest
zbieżna z 5 letnim okresem kadencji Rady Parafialnej. Do dnia 2 grudnia
2018 na ogłoszone pod koniec października wybory nie zgłosiła się
wymagana liczba kandydatów ani do Rady, ani do Komitetu. W związku
z tym wybory nie mogły się odbyć w niedzielę 16 grudnia 2018 r.
30
Wywiad z ustępującą Radą Parafialną
Już za kilka miesięcy kończy się kadencja obecnej Rady Parafialnej.
Czy pamiętacie jakie emocje towarzyszyły Wam jako nowej Radzie
Parafialnej prawie 5 lat temu, przy wprowadzeniu Was w urząd?
MH: Z pewnością była to radość, ale i poczucie odpowiedzialności. Radość, bo
wybór Rady oznaczał koniec okresu „prowizoryczności” związanej urzędowaniem
Tymczasowej Rady Parafialnej mianowanej przez Konsystorz. Była też to dla nas
możliwość osobistego zaangażowania się dla Parafii, którą kochamy. Ale czuliśmy
także „brzemię” odpowiedzialności – za życie kościelne, za majątek parafii.
JJ: Ja miałam wiele wątpliwości. Uważam bowiem, że jestem w Radzie
zdecydowanie za długo, już kilka kadencji i czas by mnie zastąpił ktoś nowy, ze
świeżym spojrzeniem na wiele spraw. Z drugiej strony – nowy duchowny
potrzebował wsparcia ze strony kogoś, kogo zna i kto pamięta sprawy jakimi
zajmowała się Rada wcześniejszej kadencji, sprzed Rady Tymczasowej. Mam
jednak problemy zdrowotne, dlatego zadawałam sobie pytanie czy podołam. Ale
to, że Parafianie mnie wybrali, oznaczało, że dostałam wotum zaufania i doceniono
moją wcześniejszą działalność. A to bardzo „nakręca” i dodaje skrzydeł do dalszych
działań.
ŁC: To była ważna chwila w moim życiu. Ważna dla mnie osobiście, ale zapewne
i dla całej społeczności parafialnej. Zakończenie etapu tymczasowości i nadzieja na
powrót do normalnego rytmu życia parafialnego.
Czym zajmuje się Rada Parafialna?
MH: Zgodnie z prawem kościelnym Rada Parafialna odpowiada m.in. za zarząd
majątkiem parafialnym, sprawy budżetowe, prowadzenie rejestru wyborców,
powoływanie i zwalnianie świeckich pracowników Parafii oraz ustalanie
warunków zatrudniania duchownych. Inne obowiązki dotyczą spraw mniej
materialnych np. prowadzenie działalności diakonijnej, popieranie spraw
dobroczynności, krzewienie życia religijnego w Parafii, troska o chrześcijańskie
wychowanie dzieci i młodzieży czy wspieranie duszpasterzy parafialnych.
JJ: To, o czym wspomniał Michał, można by tak rozwinąć, że nie wystarczyłoby
miejsca w biuletynie. Z pewnością naszym zadaniem jest dbanie o teraźniejszość
i przyszłość naszego zboru, wcielanie różnego rodzaju inicjatyw, wspieranie
duchownego i czuwanie nad tym, by przestrzegane było prawo kościelne.
Ale równie ważne jest dbanie o parafian będących w potrzebie. To są różne sprawy
31
do załatwienia, np. w urzędach, zdarzyło się nawet, że trzeba było wykupić miejsce
na cmentarzu.
ŁC: Jak to wygląda zgodnie z zapisami prawa i regulaminów – powiedział już
Michał. Tematy i zadania przynosi codzienność. Jak w każdej rodzinie.
Jak funkcjonuje Rada Parafialna? Czy każdy z członków działa osobno?
MH: Przede wszystkim członkowie Rady działają wspólnie, bo dopiero łącznie
reprezentują całą Parafię. Dzięki temu, że mają różne doświadczenia życiowe,
rodzinne i zawodowe, mogą podejmować rozważniejsze decyzje i zwracać uwagę
na różne potrzeby parafialne. Decyzje zapadają więc jednomyślnie lub większością
głosów. Oprócz tego czasem wykonują indywidualne obowiązki. Dla przykładu,
świecki Prezes Rady Parafialnej, zwany także Kuratorem, ma częściej niż inni
obowiązki reprezentacyjne i występuje jako lider naszej społeczności. Skarbnik, co
oczywiste, koncentruje się na sprawach finansowych, a sekretarz Rady
protokołuje obrady. Poza tym indywidualnie członkowie Rady angażują
się w tematy, do których czują się najbardziej przygotowani, np. spraw prawnych,
budowlanych, charytatywnych czy kulturalnych.
JJ: Ideałem byłoby, gdyby każdy z członków Rady reprezentował inną „grupę
aktywistów” naszej Parafii, ale to chyba byłoby bardzo trudne do osiągniecia. Ania
i Łucja działają w Kole Pań (Ania jest Skarbnikiem a Łucja Sekretarzem), ja jestem
chórzystką i współredaguję biuletyn parafialny, Michał wspomaga nas
w kwestiach prawnych (przede wszystkim w zakresie prawa kościelnego), Marta
mocno zaangażowana jest w pracę diakonijną i wspiera proboszcza w zadaniach
wymagających wiedzy teologicznej, Bartek służy doświadczeniem jako były
samorządowiec, Paweł jest naszym inspektorem nadzoru i doradcą technicznym
oprócz „prezesowania”. Taki niepisany podział ról nastąpił w sposób naturalny,
każdy z nas zaangażował się w te sfery, w których czuł się najbardziej
kompetentny.
ŁC: Rada jest ciałem kolegialnym i reprezentuje całą społeczność parafialną.
Oczywiście każdy z radnych stara się angażować w dziedzinach, które są mu
bliskie, ale nikt z nas nie działa na własną rękę. Eczyzje podejmujemy wspólnie.
Czy wszystkie decyzje podejmujecie wspólnie? Zawsze jesteście zgodni?
MH: Nawet pierwsi apostołowie nie byli zawsze zgodni (śmiech), więc tym
bardziej nie jest to możliwe w przypadku członków Rady Parafialnej. I dobrze,
dyskusja jest zawsze potrzebna. Mamy różne doświadczenia, więc także różne
poglądy. Ale w większości przypadków jesteśmy jednomyślni.
32
JJ: Często jest tak, że decyzje zapadają jednogłośnie i od razu mamy podobne
zapatrywania na dany temat. Ale często się spieramy i bywa, że jest tyle zdań ile
osób w Radzie. Ale to jest zazwyczaj krótka „walka” na argumenty i decyzje
zapadają raczej szybko. Nasza Parafia jest jedną z niewielu, w której prezesem
Rady Parafialnej jest osoba świecka. I do tego mamy też Komitet Parafialny!
Pokusiłabym się o tezę, że to najbardziej demokratyczny układ.
ŁC: Jak już powiedziałam decyzje podejmujemy wspólnie, co nie znaczy, że zawsze
myślimy tak samo.
Jak często spotykacie się jako Rada?
MH: Co do zasady spotkania Rady Parafialnej odbywają się raz w miesiącu, w tej
kadencji zazwyczaj w środy wieczorem. Oprócz tego bieżące sprawy załatwiamy
dyskutując i głosując elektronicznie – poprzez pocztę elektroniczną.
JJ: Są jeszcze liczne „telekonferencje” czy spotkania przy kawie po nabożeństwie,
kiedy możemy omawiać niektóre kwestie.
ŁC: Tak, trzeba przyznać, że często wykorzystujemy pocztę elektroniczną.
Co było głównym wyzwaniem dla Rady obecnej kadencji?
MH: Oczywiście, jak w każdej Parafii istotnym zadaniem jest zapewnienie
stabilnych przychodów Parafii, które pokryją m.in. wydatki na utrzymanie
duchownych i pracowników, utrzymanie kościoła i budynku parafialnego.
Cieszymy się bardzo, że w ciągu ostatnich 2 lat przychody parafii praktycznie
się podwoiły, co umożliwiło m.in. przeprowadzenie kolejnych remontów oraz
zatrudnienie drugiego duchownego. Spośród remontów należy wspomnieć
wymianę instalacji wodociągowej, przebudowę wjazdu do parafii czy
przygotowanie miejsc parkingowych. Wszystko to dzięki ofiarności członków
i sympatyków naszej Parafii. Innym stałym tematem było uregulowanie spraw
prawnych związanych z zablokowanym wjazdem do Parafii od strony ABW, ale
niestety w tej kwestii ostatecznie ponieśliśmy sądową porażkę. Rozpoczęliśmy
także działania na rzecz odzyskania cmentarza w Nowym Dworze Mazowieckim,
ale nie udało nam się jeszcze go przejąć.
JJ: Nie mieliśmy łatwych zadań, bo przecież tymczasowa Rada ograniczyła
działania do najniezbędniejszych. To była oczywiście słuszna decyzja zważywszy,
że działała w składzie ponad połowę mniejszym niż obecna.
ŁC: To była kadencja remontów, ale i jubileuszu 500-lecia Reformacji. Sposób
upamiętnienia tego jubileuszu i zaangażowanie parafian umocniły w nas
przekonanie, że warto działać na rzecz naszej Parafii.
33
Jakie zadania do kontynuacji chcielibyście zostawić dla nowej Rady, która
powinna być niebawem wybrana i za kilka miesięcy zacząć swoje
urzędowanie?
MH: Największe dwa wyzwania materialne to ostateczna decyzja w sprawie
gruntów parafialnych, tzn. czy wykorzystać je komercyjnie, czy pozostawić jak
obecnie, a także zgromadzenie środków na zakup nowych organów. Te ostatnie
kosztować mogą nawet ponad 1 mln złotych, ale pojawił się pomysł przeniesienia
organów z innego kościoła ewangelickiego. Poza tym Rada powinna integrować
członków Parafii i zachęcać ich do angażowania się w jej życie, jak i działalność
całego Kościoła. Rosnącym wyzwaniem będzie zapewnienie wsparcia seniorom,
których będzie w sposób naturalny przybywać.
JJ: Ja bardzo liczę na to, że nasi następcy skoncentrują działania na rzecz dzieci
i młodzieży w naszej Parafii. Bo to pokolenie jest przyszłością tego zboru
i Kościoła. Tracimy zbyt wielu młodych ludzi po konfirmacji. To w dzisiejszych
czasach podstawowy problem każdej społeczności wyznaniowej. Otaczający świat
ma tyle do zaoferowania! Ale jeśli uda się przekonać rodziców, że wspólne wyjazdy
na kolonie czy obozy młodzieżowe, wspólne inicjatywy inicjują wieloletnie i te
najcenniejsze przyjaźnie – być może mamy szansę wówczas na rozwój Parafii. Ale
pamiętajmy, że nie zawsze dajemy młodzieży najlepszy przykład. Jeśli matka czyta
książkę czekając w piwnicy na zakończenie szkółki niedzielnej zamiast
uczestniczyć w niedzielnym nabożeństwie, to możemy śmiało założyć, że jej
dziecko po konfirmacji do kościoła już nie przyjdzie….
ŁC: To niełatwe pytanie, ale też niełatwe zadanie. Jak już było tu powiedziane
mamy coraz więcej seniorów, których należy otaczać troskliwą opieką, ale też
poszukujemy wciąż drogi, aby dotrzeć do średniego i młodego pokolenia, byśmy
mogli cieszyć się ich obecnością nie tylko na niedzielnych nabożeństwach, ale
w różnych przejawach życia parafialnego.
Jaka Wasza rada dla następców?
MH: Angażować w jak największy sposób wszystkich parafian, bo w „kupie siła”.
Sami Radni nie osiągną wiele bez wsparcia innych.
JJ: Niestety w większość inicjatyw angażuje się ta sama, niezbyt liczna grupa
aktywistów, która się starzeje i traci siły. Liczę na to, że nowi Radni będą mieli
świeże pomysły na aktywizację naszych drogich „wygodnickich” parafian. Tak
sobie czasem myślę i marzę, że gdyby każda rodzina choć jedną niedzielę w roku
przejęła kawiarenkę parafialną….., żeby rodzice oprócz wspaniałej organizacji
Dnia Dziecka włączyli się w inne akcje np. porządkowe, redakcyjne naszej
gazetki… Być może niedaleko mieszka ktoś starszy, słaby, kogo można by parę razy
34
w roku zawieźć do kościoła, zrobić zakupy czy przekazać paczkę świąteczną (bo
p. Basia Walewska i diak. Marta Zachraj to trochę mało rąk do pracy diakonijnej
w naszym zborze). Mamy w swoim gronie przedsiębiorców, specjalistów,
fachowców. KAŻDY z nas ma inne zdolności i predyspozycje, inne możliwości.
TRZEBA TYLKO CHCIEĆ DAĆ COŚ Z SIEBIE INNYM. Naprawdę liczę na to, że może
choć parę osób przeczyta ten tekst i weźmie sobie moje słowa do serca! Z własnego
doświadczenia wiem, że PARAFIALNE PRZYJAŹNIE SĄ NAJTRWALSZE, najbardziej
wartościowe. A tworzą się właśnie przy różnych inicjatywach, akcjach, wyjazdach.
ŁC: Budować w sobie poczucie odpowiedzialności za Parafię Wniebowstąpienia
Pańskiego w Warszawie, bo to część naszego Kościoła. Zacieśniać więzi pomiędzy
parafianami, poprzez angażowanie się w różne inicjatywy i projekty realizowane
wspólnie. Bądźmy razem na dobre i na złe.
Kto Waszym zdaniem najlepiej nadaje się na członka Rady Parafialnej?
MH: Każdy kto myśli o dobru swojej Parafii. W Radzie potrzeba ludzi wielu
doświadczeń, w różnym wieku i o różnym pochodzeniu. Oczywiście, szczególnie
potrzebne są osoby znające się na budownictwie, finansach czy prawie, ale to
absolutnie nie powinno ograniczać chętnych do pracy dla Parafii.
JJ: Mam wrażenie, że wielu osobom brak wiary we własne możliwości, że nie będą
przydatni, bo na wielu sprawach się nie znają, że nie mają czasu, że brak im
doświadczenia. Tymczasem tutaj potrzeba przede wszystkim dobrych chęci i woli
działania. Mogą przecież liczyć na nasze wsparcie i doświadczenie.
ŁC: Każdy z nas jest pewną wartością, która przydaje się we wspólnym działaniu.
Z Jolą Janowską, Łucją Cholewik i Michałem Hucałem rozmawiała Małgorzata Weigle
Chwal Pana hojnym darem i nie zmniejszaj ofiary z pierwocin rąk twoich!
(Syr 36,7).
Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie,
Szanowni Państwo!
Wielkimi krokami zbliża się koniec roku kalendarzowego. W związku z tym
pragniemy gorąco podziękować za wszelkie ofiary pieniężne złożone na
rzecz naszej Parafii! Z serca dziękujemy za darowizny na cele kultu religijnego,
35
za wszystkie ofiary składane przy wyjściu z kościoła po nabożeństwie
(tzw. kolekty) oraz za wpłaty z tytułu składki parafialnej.
Ponadto, z serca dziękujemy wszystkim osobom, które przy rozliczeniu
z Urzędem Skarbowym za rok 2017 podatku dochodowego zadeklarowały 1% na
wsparcie naszej służby diakonijnej! Na tę działalność w naszej Parafii
zadeklarowano kwotę w wysokości 13 648,70 zł. Dołożymy wszelkich starań,
by uczynić z tej hojnej darowizny jak najlepszy użytek – z myślą o osobach
potrzebujących!
Jednocześnie, korzystając z okazji, chcielibyśmy uprzejmie zachęcić do
opłacenia składki za rok 2018 te Osoby, które jeszcze tego nie uczyniły.
Opłacona składka jest między innymi warunkiem pełnoprawnego udziału
w jakichkolwiek głosowaniach, czyli zachowania biernego i czynnego prawa
wyborczego podczas Zgromadzeń Parafialnych. Składkę można uiścić w kancelarii
parafialnej lub poprzez wpłatę na konto parafialne:
51 1020 1068 0000 1802 0000 0315
Poniżej przytaczamy wyciąg z Regulaminu Parafialnego Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego w RP, który dotyczy zasad opłacania składek kościelnych.
ZASADY OGÓLNE
§ 7
1. Każdy członek Parafii, który został konfirmowany i ukończył 18 lat, zobowiązany
jest do płacenia składek parafialnych. Składki te powinny wynosić co najmniej
1% jego dochodu.
2. W uzasadnionych przypadkach Rada Parafialna może zwolnić od tego obowiązku
pojedynczych parafian bądź też określone grupy społeczne np. uczniów, studentów,
bezrobotnych, czy też rodziny przeżywające okresowe trudności finansowe.
W uchwale dotyczącej zwolnienia powinien być określony czas trwania tego
zwolnienia.
W imieniu Rady Parafialnej
ks. dr Dariusz Chwastek Paweł Niemczyk
proboszcz prezes Rady Parafialnej
36
Nasi czcigodni
Jubilaci
Wszystkim naszym Drogim Jubilatom życzymy wielu łask Bożych na dalsze lata.
Oby upływały w zdrowiu, radości i miłości bliskich!
Łaska Twoja, Panie, dosięga nieba, a Twoja wierność samych obłoków (Ps 36, 6).
Parafia Ewangelicko-Augsburska Wniebowstąpienia Pańskiego ul. Puławska 2a, 02-566 Warszawa, tel. 22 849 77 05 godziny pracy kancelarii: pn., pt.: 10:00 – 13:00; wt., śr., czw.: 15:00 – 18:00; niedz.: 11:30 – 12:30 http://www.pulawska.luteranie.pl/ email: [email protected] nr konta: 51-1020-1068-0000-1802-0000-0315
©Nasza Parafia – Informator Rady Parafialnej PE-A Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie Redaguje Zespół: ks. dr Dariusz Chwastek, Jolanta Janowska, Małgorzata Weigle, Marta Zachraj.
Koordynator numeru: Jolanta Janowska, Skład numeru: Dagmara Maciuszko. Na parafialnej stronie internetowejhttp://www.pulawska.luteranie.pl/ istnieje możliwość pobrania
informatora „Nasza Parafia”. Będziemy Państwu wdzięczni za przekazywanie wszelkich uwag i propozycji dotyczących pisma na adres mailowy parafii: [email protected]
Pani Halina Sz. - 5 grudnia
Pani Zofia T. - 9 grudnia
Pani Maria W. - 10 grudnia
Pani Alicja S. - 18 grudnia
Pani Lidia Sz. - 24 grudnia
Pani Hanna W. - 25 grudnia
37
Dodatek dziecięcy do biuletynu „Nasza Parafia”
rok V nr 6/2018 Ewangelicko – Augsburska Parafia
Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie
Boże Narodzenie kojarzy nam się zawsze z choinką, śniegiem, kolędami i oczywiście z prezentami! Choinka jest w wielu domach najważniejszą dekoracją tego święta. Pięknie ozdobiona w bombki, figurki i barwne łańcuchy staje się miejscem, gdzie niecierpliwie czekamy na kolorowo zapakowane prezenty. Choinka to drzewko iglaste. Najczęściej świerk, jodła lub rzadziej sosna. Drzewa iglaste występują w Biblii w kilku miejscach, ale zdziwicie się, bo wcale nie są związane z narodzeniem Jezusa Chrystusa!
W czasach biblijnych nie było zwyczaju ozdabiania choinki. Drzewa były raczej wykorzystywane jako materiał do budowania domów, szałasów, zagrody dla zwierząt, itp. Najbardziej podobne do naszego świątecznego iglaka, drzewa biblijne to cyprys, pinia i cedr. Drzewa te były piękną ozdobą krajobrazu, a ich gałązki były ważne podczas świętowania.
Cyprysy
38
Cyprys charakteryzuje się stożkową smukłą sylwetką. Osiąga nawet do 30 metrów wysokości, żyje do 2000 lat. Ma bardzo krótkie igły i łuskowate liście, a kuliste szyszki złożone są z 8-10 łusek. Dla pierwszych chrześcijan cyprys oznaczał wytrwałość i upór.
W Biblii w księdze Ozeasza Pan mówi o sobie:
„Ja jestem jak cyprys zielony, dzięki mnie wyrośnie twój owoc." (Oz.14,8)
W księdze Ezechiela czytamy o innym drzewie iglastym, o cedrze. Cedr był wyjątkowo drogocennym i szlachetnym drzewem. Duże, rozłożyste gałęzie dawały schronienie przed słońcem.
„Oto przyrównam Cię do cedru na Libanie, o pięknych konarach, w cienistej gęstwinie, wyrosłego wysoko, z wierzchołkiem w obłokach.” (Ez.31,3)
Natomiast w księdze Nehemiasza opisane są przygotowania do izraelskiego Święta Szałasów. Wśród różnych gałęzi wymienione są również gałęzie dobrze znanej nam iglastej sosny:
Gałązka cedru
39
„Gdy to usłyszeli, ogłosili we wszystkich miastach swoich i w Jerozolimie: Idźcie w góry i przynieście gałęzie oliwne, gałęzie sosnowe, gałęzie mirtowe, gałęzie palmowe i gałęzie innych drzew liściastych, by zgodnie z przepisami uczynić Kuczki" (Ne 8, 15)
Dlaczego więc w naszych domach na Święta Bożego Narodzenia stawia się choinkę i ją pięknie przyozdabia, skoro nie miała ona nic wspólnego z narodzinami Jezusa Chrystusa? Poszukajcie odpowiedzi wraz z rodzicami.
Wszystkim Dzieciom oraz ich rodzicom z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzymy radości, miłości i Bożego prowadzenia.
Redakcja Biuletynu
Żółty
Pomarańczowy
Czerwony
Różowy
Ciemnozielony
Jasnozielony
Niebieski
40
Dodatek opracowała Małgorzata Weigle
Żółty
Pomarańczowy
Czerwony
Zielony
Ciemnoniebieski
Błękitny