71
- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris Venden ZAGADNIENIA szczęścia rodzin- nego, małżeńskiego, czy w końcu sprawy szczęśliwego narzeczeń- stwa są nam wszystkim bardzo bli- skie. Nic dziwnego - wszyscy chce- my być szczęśliwi, wszyscy też snujemy swoje ciche lub głośne marzenia o własnej rodzinie. Ale nie jesteśmy chętni do przysłuchi- wania się radom innych. To może nawet brzmieć paradoksalnie: czę- sto chcemy szczęścia takiego, jak inni, ale równocześnie nie chcemy ich rad. Po prostu sami wiemy le- piej. Są jednak osoby, których słuchamy bardzo chętnie, do których nabra- liśmy zaufania, którzy jakby mają prawo do doradzania nam, sugero- wania odpowiednich kroków, czy w końcu pouczania nas o tym, jak żyć. Pastor Morris Venden zapewne zalicza się do takich osób. Jego - znany czytelnikom - chrystocentryzm każdej wypowiedzi, uwagi, jest czymś, co wzbudza szczególne zaufanie. A że tym razem wypowiada się na temat miłości, małżeństwa, rodziny - tym lepiej, bo jest to dokładnie tak, jakby wielka teologia zeszła z wysokich ołtarzy do poziomu naszej szarej codzienności. A jeśli zeszła z Chrystusem, to każde zdanie nabiera największej wartości. Szczerze polecam tę kolejną książkę M. Vendena, bo choć mówi tak pro- sto o tym, co zwykliśmy komplikować, może warto znowu zastanowić się nad czymś, co u kresu wieku XX winno być dla nas tak oczywiste: wszystko moż- na z Chrystusem, skoro nas wzmacnia!

MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 1 -

MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY

Morris Venden

ZAGADNIENIA  szczęścia  rodzin-nego,  małżeńskiego,  czy  w  końcu sprawy  szczęśliwego  narzeczeń-stwa są nam wszystkim bardzo bli-skie. Nic dziwnego - wszyscy chce-my  być  szczęśliwi,  wszyscy  też snujemy  swoje  ciche  lub  głośne marzenia  o  własnej  rodzinie.  Ale nie jesteśmy chętni do przysłuchi-wania  się  radom  innych.  To  może nawet brzmieć paradoksalnie: czę-sto  chcemy  szczęścia  takiego,  jak inni, ale  równocześnie nie chcemy ich rad. Po prostu sami wiemy le-piej. Są jednak osoby, których słuchamy bardzo  chętnie,  do  których nabra-liśmy  zaufania,  którzy  jakby  mają prawo do doradzania nam, sugero-wania odpowiednich kroków, czy w końcu pouczania nas o tym, jak żyć. Pastor Morris Venden zapewne zalicza się do takich osób. Jego - znany czytelnikom - chrystocentryzm każdej wypowiedzi, uwagi, jest czymś, co wzbudza szczególne zaufanie. A że tym razem wypowiada się na temat miłości, małżeństwa, rodziny - tym lepiej, bo jest to dokładnie tak, jakby wielka teologia zeszła z wysokich ołtarzy do poziomu naszej szarej codzienności. A jeśli zeszła z Chrystusem, to każde zdanie nabiera największej wartości. Szczerze  polecam  tę  kolejną  książkę M.  Vendena,  bo  choć  mówi  tak  pro-sto o tym, co zwykliśmy komplikować, może warto znowu zastanowić się nad czymś, co u kresu wieku XX winno być dla nas tak oczywiste: wszystko moż-na z Chrystusem, skoro nas wzmacnia! 

Page 2: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 2 -

Rozdział I

GDY DWOJE LUDZI SPOTYKA SIĘ

TO  JEST  ostatnia  książka,  jaką spodziewałem  się  napisać!  Już wówczas, gdy przygotowywałem się do  pracy  kaznodziejskiej,  postano-wiłem, że nie będę nikogo pouczał o tym, jak mieć szczęśliwe małżeń-stwo  i  jak  wychowywać  dzieci,  aż ukończę przynajmniej osiemdziesiąt lat życia. Szybko jednak zauważyłem, że pra-cując  jako  kaznodzieja  nie  będę w  stanie  uniknąć  wnikania  w  te sprawy.  Około  pięćdziesięciu  pro-cent porad pastorskich jest związa-ne ze sprawami rodzinnymi. Skąd  biorą  się  problemy?  Nawet w  naszych  czasach,  gdy  tak  ła-two  otrzymać  rozwód,  dwoje  ludzi, którzy się pobierają, w większości przypadków mają szczery zamiar pozostać razem do końca. Są sobą zafascynowani, a ich związek znaczy bardzo dużo dla obojga. Ale średnio jedno na dwa małżeństwa kończy się rozwodem. Badając problemy powstające w małżeństwach i rodzinach doszedłem do wnio-sku, że jest jedno kluczowe słowo decydujące o sukcesie lub upadku związku małżeńskiego, a nawet jakiegokolwiek innego związku. Tym słowem jest poro-zumienie. Porozumienie to podstawa.Usiłowałem kiedyś streścić do jednego słowa kazanie, które miałem wygło-sić podczas ceremonii zaślubin. Postanowiłem zrobić to publicznie, a nawet znalazła się jedna para małżeńska, która pozwoliła mi to zrobić podczas ich ślubu. Nie mogłem zdobyć się na odwagę. Ale po zastanowieniu, gdy zapalo-no świece, odśpiewano pieśni, a państwo młodzi stanęli przede mną, wykrzyk-nąłem jedno słowo: „Porozumienie!” Porozumienie jest podstawą związku małżeńskiego. Jeśli rozwinąć pojęcie po-rozumienia, można powiedzieć, że jest ono pionowe: z Bogiem, i poziome: mię-dzy małżonkami. Oto tajemnica powodzenia w chrześcijańskim małżeństwie. 

Page 3: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 3 -

Jeśli ludzie nie przestaną porozumiewać się po ślubie tak, jak czynili to przed ślubem, będzie o wiele więcej szczęśliwych domów. Kłopoty pojawiają się, gdy brakuje porozumienia. Jak długo ma miejsce porozumienie, tak długo trwa więź między  ludźmi,  miłość  i  małżeństwo.  Jeśli  porozumiewanie  się  szwankuje, wszystko rozkłada się. W tej książce przyjrzymy się bliżej ośmiu podstawowym dziedzinom, w któ-rych  porozumiewanie  się może  szwankować.  Zauważymy  także,  że  te  dzie-dziny porozumiewania się są zbieżne z tymi, w których może załamywać się nasza więź  z Bogiem.  Ekscytującym  bowiem  faktem  jest,  że  istnieje  ścisłe podobieństwo między związkiem małżeńskim a duchowym związkiem człowie-ka z Bogiem. Czynniki  skłaniające nas do nawiązywania więzi małżeńskiej z drugim człowiekiem są podobne do tych, które skłaniają nas do trwania przy Bogu; podobne są też problemy powodujące załamanie małżeństwa i załama-nie duchowego życia. Osiem dziedzin niosących potencjalne zagrożenie załamania porozumienia to: pieniądze, religia, krewni, dzieci, brak wspólnych zainteresowań, seks, podział ról i brak pragnienia zgody. Patrząc na różne aspekty porozumienia, spojrzymy na każdy z nich z dwóch punktów  widzenia  -  jak  odnosi  się  on  do  małżeństwa  i  życia  rodzinne-go oraz jakie znaczenie ma w życiu chrześcijańskim. 

Zacznijmy od samego początku związku małżeńskiego. Nie zaczyna się, gdy dwoje ludzi staje przed ołtarzem, czyż nie? Oczywiście, zaczyna się on, gdy dwoje ludzi po raz pierwszy się spotyka. A jeśli podoba im się to, co widzą, zaczynają porozumiewać się ze sobą nawzajem. Ludziom nie zawsze od razu podoba się to, co widzą. Czy zdarzyło się to wam już kiedyś? Czy znaliście kogoś, kto z początku nic was nie obchodził, a potem stał się waszym najlepszym przyjacielem, a może nawet partnerem na całe życie? Mój kolega z uczelni  rozpaczliwie chciał poznać bliżej pewną młodą damę, która mieszkała w drugiej części akademika. Podobało mu się to, co widział, ale  jej nie podobało się to, co widziała! Zainteresowanie było definitywnie jednostronne. Prawdą jest, że chłopak nie wyglądał jak Mr. America. Miał nos chyba więk-szy od mojego! Ale pamiętam jak pewnej nocy powiedział mi: - O, gdyby  tylko dała mi szansę. Gdyby  tylko dała szansę. Ludzie zawsze przekonują się do mnie dopiero po pewnym czasie! 

Page 4: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 4 -

I co ciekawe, z jakiegoś powodu ta osoba dała mu szansę, a potem wszyst-ko potoczyło się  tak, że nawet nie miałem czasu z nim o tym porozmawiać przed ich weselem! Tak więc ludziom nie zawsze na pierwszy rzut oka podoba się to, co widzą. Ale jeśli  pojawia  się  jakiekolwiek  zainteresowanie,  może  zacząć  się  porozumienie, i w  ten sposób rozpoczyna się związek.  Jeśli  jest podtrzymywany, pojawia się miłość. A gdy przychodzi miłość, prowadzi do małżeństwa. Cały ten proces ewo-lucji ma prosty początek, a kończy się tym, że dwoje ludzi zostaje mężem i żoną. Komunikacja  zawiera  trzy  podstawowe  elementy.  Aby  poznać  kogoś, po pierwsze, trzeba do niego mówić. Po drugie, trzeba słuchać, gdy ta oso-ba mówi do ciebie. Po trzecie, trzeba robić coś wspólnie - razem pracować, podróżować, bawić się. Porozumiewanie się nie zawsze musi być słowne; może ono polegać również na dzieleniu wspólnych zajęć i zainteresowań. Mieliśmy kiedyś skarbnika zboru, który nigdy nie mówił zbyt wiele. Ale miał żonę, która mówiła za siebie, za niego i jeszcze więcej! Któregoś dnia zatrzy-małem się przed ich domem, gdy ona robiła to, co zwykle, a on również robił to, co zwykle. Wówczas on przerwał i zadał dziwne pytanie: - Czy zauważyłeś wadę wymowy u mojej żony? Powiedziałem: - Nie, nie zauważyłem. - Ta wada polega na tym, że musi przestawać mówić, aby nabrać powietrza! - odrzekł. Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, jego żona wtrąciła się gwałtownie: - Przynajmniej nie siedzę tak jak ty nic nie mówiąc godzinami! Na to on: - Staram się nie mówić nic, zanim nie mam czegoś do powiedzenia. - O,  to musi  być  źle  z  tobą,  skoro  godzinę  zajmuje  ci  wymyślenie  czegoś, co mógłbyś powiedzieć - odpowiedziała.Na pewno rozmawiali już wcześniej na ten temat! Nic jednak nie wskazywa-ło na to, by któreś z nich było nieszczęśliwe. Najwidoczniej  ich bezsłowne porozumiewanie się za pomocą czynów i gestów było na tyle silne, że wypeł-niało lukę spowodowaną nieprzeciętną małomównością męża. Poświęciliśmy  kilka  chwil  ludzkiemu  aspektowi  zagadnienia,  teraz  więc spójrzmy w drugą  stronę,  jak wygląda  to  z Bożego punktu widzenia. Dwie osoby spotykają się: Chrystus i grzesznik. Jeśli podoba im się to, co widzą, zaczyna się porozumienie. 

Page 5: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 5 -

Tu musimy zadać sobie pytanie. Czy wszystkim ludziom podoba się to, co wi-dzą,  gdy  spotykają  Boga?  Nie,  nie  wszystkimi  W  rzeczywistości  jest  tyle nieporozumień i niedomówień na temat Boga, że sądzę, iż Bóg sam nie byłby zadowolony,  gdyby  ludzie  akceptowali Go  takim,  jak  im  o Nim powiedzia-no  i  jak Go sobie wyobrażają. Człowiek może mieć  tak  zniekształcony ob-raz Boga, że nie będzie w stanie polubić tego, co widzi, a diabeł oczywiście od wieków pracuje nad tym, aby tak właśnie się działo. Przeciętny mieszkaniec planety Ziemia patrzy ponad swoimi okularami w stro-nę nieba. Gdy siedmioro ludzi ginie na pokładzie promu kosmicznego ulega-jącego  awarii,  starzy  i  młodzi  patrzą  w  stronę  nieba  i  pytają:  „Dlaczego? Dlaczego, Boże...?” Jakby Bóg tylko patrzył i czekał na jakiś statek kosmiczny, który mógłby wysadzić w powietrze, tak dla zabawy. Firmy ubezpieczeniowe używają tego samego języka. Huragan? Dzieło Boże. Tornado? Dzieło Boże. Grad? To przejaw działania Boga. Trzęsienia ziemi? Wulkany? To znowu Bóg! Nic dziwnego, że wielu ludziom nie podoba się to, co widzą, gdy próbuje się przyprowadzić ich do Boga. Ale nawet  jeśli męczysz  się  z wpojonym ci przez  innych błędnym pojęciem o Bogu,  jeśli zastanawiasz się nad niektórymi historiami ze Starego Testa-mentu i nad tym, co wydają się one o Bogu mówić, pamiętaj, że największym objawieniem Boga jest życie Jezusa. Gdy  patrzysz  na  Jezusa,  widzisz  jaki  Bóg  naprawdę  jest,  jaki  zawsze  był, i jaki zawsze będzie. Nie możesz oprzeć się Jezusowi, jeśli naprawdę dobrze Mu się przyjrzysz. On jest taki, jaki naprawdę jest Bóg. Jeśli widziałeś Jezusa, widziałeś Boga. Ale co widzi Bóg? Czy gdy patrzy na grzesz-nika, podoba Mu się  to,  co widzi? Ludzie, którzy przez tysiące lat staczali się w swych umysłowych  możliwościach,  sile  fizycznej i wartości moralnej, są nikczemni i nędzni, zniekształceni przez grzech. To nie do wia-ry, że Bogu podoba się to, co widzi! O  ileż  łatwiej  byłoby  Mu  nawiązać więź  i  wspólnotę  z  aniołami  otaczający-mi Jego tron i oddającymi mu cześć nieustan-nie od chwili, gdy zostali stworzeni. O ileż łatwiej byłoby Mu zetrzeć w okamgnieniu tę ciemną plamę psującą piękno i harmonię wszechświata. 

Page 6: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 6 -

Mieliśmy kiedyś popołudniowe seminaria w uczelni. Podczas jednego ze spo-tkań młoda kobieta wstała i powiedziała: - Tego poranka wstałam z łóżka, popatrzyłam w niebo i powiedziałam: „Dzień dobry, Boże. Czy miałeś dobrą noc?” Wtedy nagle przerwała i zaczęła myśleć. Jaką noc Bóg mógł mieć? Patrzył na głodujące dzieci w Etiopii. Widział tysiące ludzi w Bombaju, których do-mem jest chodnik: rodziców, dzieci i dziadków stłoczonych w gromadki, stara-jących się usnąć. Słyszał płacz sierot i krzyk wdów. Odczuwał ból tych, którzy wili się w mękach na szpitalnych łóżkach. Znał cierpienia złamanych serc. Być Bogiem to niezbyt przyjemne zajęcie. Gdy Bóg patrzy na nas, czy podoba Mu się to, co widzi? Jego wielkie ser-ce pełne miłości  rozrywa się  z naszego powodu. Ale On kocha nas  takimi, jakimi  jesteśmy. W  jakiś  sposób  patrzy  On  ponad  to,  czym  jesteśmy,  nie-miłujący i nie dający się kochać, i widzi nas takimi, jakimi możemy stać się dzięki Jego łasce. Jemu podoba się to, co widzi, i za wszelką cenę stara się objawić nam siebie, abyśmy dostrzegli jego wspaniałość. Wciąż prosi nas, by-śmy dali Mu szansę. A gdy to w jakiś cudowny sposób staje się, zaczyna się porozumienie między Bogiem a człowiekiem. A kiedy obaj, Bóg i grzesznik, wiedzą już, że podoba im się to, co widzą, zaczy-nają porozumiewać się. Możesz polubić Boga dzięki sąsiadowi, przyjacielowi, nauczycielowi, rodzicom czy pastorowi, bo chrześcijaństwo częściej szerzy się dzięki przykładowi niż nauczaniu. Możesz zauważyć,  że podoba ci  się Bóg po przeczytaniu książki, która w ciepłych słowach mówi o Nim. Może zajrza-łeś do Biblii? Gdzieś między wierszami było to miejsce, kiedy powiedziałeś sobie: „Jestem tym zainteresowany”. Zaczęło się porozumiewanie. Jak może dojść do porozumienia się z Bogiem?Wybaczcie mi, że udzielę wam teraz tak elementarnej lekcji. Co musicie zrobić, żeby porozumieć się z drugim człowiekiem? O jakich trzech elementach poro-zumienia wspomnieliśmy wcześniej? Aby porozumieć się z kimś, musicie mówić do niego, musicie słuchać, jak on mówi do was i musicie być z nim i robić coś wspólnie. Być  może  nie  trzeba  nam  przypominać,  jak  wygląda  porozumiewanie  się w związkach międzyludzkich. Ale jak łatwo zapominamy o podstawowych ele-mentach porozumiewania się z Bogiem w praktyce chrześcijańskiego życia. Nienawidzę  przyznawać  się,  jak  wiele  czasu  potrzebowałem,  choć  byłem dzieckiem kaznodziei, aby zrozumieć tę prawdę. Przez lata myślałem, że by-cie chrześcijaninem polega na usilnym staraniu, by być dobrym człowiekiem, 

Page 7: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 7 -

a  jeśli  jeszcze  ma  się  czas,  to  można  dodatkowo  poczytać  Biblię  i  trochę się pomodlić - żeby Bóg był zadowolony. Ale nigdy nie miałem zbyt wiele wolnego czasu. Byłem zbyt wyczerpany bezowocnym staraniem o to, by być dobrym. Tego rodzaju doświadczenie doprowadzi was prędzej czy później do prawdy, która pobudziła do działania Marcina Lutra. O ile oczywiście nie dojdziecie wcześniej do wniosku, że całkiem łatwo jest być dobrym. Jeśli najgorszą rze-czą  jaką zrobiliście w życiu było obgryzanie paznokci,  to nie potrzebujecie porozumiewania się z Bogiem. A może jednak potrzebujecie? Cieszę się, że byłem zły! Cieszę się, bo „nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, którzy się źle mają”. Jezus powiedział: „Idźcie, nauczcie się co to znaczy”. Jeśli Jezus wskazuje nam, byśmy nauczyli się, co to znaczy, musi to być nie-samowicie ważne. Gdy dochodzisz do miejsca, gdzie zdajesz sobie sprawę, że nie twoje postępo-wanie, ale porozumienie z Bogiem jest prawdziwą podstawą chrześcijańskie-go życia -  tak  jak porozumienie z  twoim partnerem  jest prawdziwą podsta-wą małżeństwa wówczas możesz zacząć  rozumieć ważność spędzania czasu na porozumiewaniu się z Bogiem. Mówimy  do  Boga  poprzez  modlitwę.  Słuchamy,  jak  On  mówi  do  nas  po-przez studiowanie Jego słowa. Jesteśmy z Nim i robimy coś wspólnie z Nim, gdy angażujemy  się w  chrześcijańską  służbę  i  świadczenie. Gdy  spędzamy z Nim czas we wspólnocie, porozumieniu i służbie, rozwija się więź. Wówczas miłość przychodzi i wzrasta, a dusza staje się jedno z Chrystusem. To kieruje nas do bardzo ważnego tekstu: „A takie jest to świadectwo, że ży-wot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu Jego. Kto ma Syna, ma ży-wot; kto nie ma Syna Bożego, ten nie ma żywota” (1 Jana 5,11.12). Przez  długi  czas  ten  tekst  był  dla  mnie  tajemnicą.  Jakieś  niezrozumiałe wyrażenia,  z  których  znany  jest Kościół  chrześcijański. Wielu młodych  lu-dzi było sfrustrowanych słysząc,  że mają stać się chrześcijanami  „upadając na skałę” albo „stając przed Barankiem”, albo „oddając serca”. Ten tekst jed-nak brzmiał jeszcze bardziej niezrozumiale. Co to znaczy tutaj, w liście Jana, „mieć Syna”? Pewnego dnia doznałem olśnienia. Przecież używamy  tego samego  rodzaju wyrażeń mówiąc o związkach międzyludzkich. Mówimy: „Mam żonę”; „Mam męża”, „Mam przyjaciela”. Mamy po prostu na myśli nasz związek z tą osobą. Porozumiewamy się z nią. Znamy  ją. Więc  jeśli mam Jezusa, Syna Bożego, to znaczy, że mam z Nim więź. A jeśli mam więź z Nim, mam żywot już teraz. To jest dobra nowina! 

Page 8: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 8 -

Apostoł  Jan  jest  znany  z podkreślania  tej wspaniałej  nowiny. Usiądź  kiedyś i przeczytaj jego Ewangelię podkreślając te teksty, w których zawarte są obiet-nice, że możemy mieć życie teraz. To nie jest coś, co mamy otrzymać później. Możemy mieć je teraz. Oto podstawa pewności życia wiecznego. Jeśli mam więź z Bogiem, jeśli porozumiewanie w tej więzi jest nadal podtrzymywane, wówczas rodzi się i pogłębia miłość, a miejsce na weselnej uczcie Baranka jest dla mnie zarezerwowane. „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdzi-wego Boga, i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” (Jan 17,3). Stałem kiedyś wraz z żoną na lotnisku w Tokio mając zamiar udać się do Seu-lu, w Korei. W kolejce po bilety poznaliśmy młodego człowieka ze Szwecji, który również wybierał się do Seulu mając zamiar tam się ożenić. Ślub miał się odbyć w tym tygodniu - ale on jeszcze nigdy nie spotkał się ze swoją na-rzeczoną! Czekał na spotkanie z nią, ale dotąd jeszcze nie widzieli się twarzą w  twarz. Pisali  do  siebie, wymienili  fotografie,  i  postanowili  zostać mężem i żoną, pomimo, że nigdy jeszcze nie spotkali się osobiście. On był zatroskany o to, by jak najszybciej ją zobaczyć. Ale my byliśmy zatroskani o niego! Dwoje ludzi, którzy uczą się kochać nawzajem, pragną być blisko, razem. Gdybyś próbował znaleźć definicję małżeństwa, nawet w naszych skompliko-wanych czasach, jak mniej więcej by ona brzmiała? Małżeństwo ma miejsce wtedy, gdy dwoje ludzi kochających się nawzajem łączy się osobiście i cał-kowicie. Żyjemy  w  świecie  pełnym  niepewności.  Nawet  małżeńskie  ślubowanie  nie daje pewności. Nieraz kończy się na tym, że ludzie siedzą roztrzęsieni i za-stanawiają się: „Czy to możliwe, żeby...?”; „Czy będziemy razem, czy...?”; „Czy można było przypuszczać, że...?”. Ale gdy wnikamy w związek z Bogiem, od którego zależy życie wieczne, nie ma niepewności. Jest krzyż będący zapew-nieniem, że mamy zaproszenie przed Boży tron, i że Bóg nigdy nie zmieni swe-go nastawienia do nas. Jezus chce się ożenić! Jego propozycja małżeństwa składana jest każdej ludz-kiej istocie. Nikt nie musi żyć samotnie. Nikt nie jest zmuszony pozostać sam. Jezus chce się ożenić. Możecie o tym przeczytać w Księdze Objawienia 19,6-8. „I usłyszałem jakby głos licznego tłumu i jakby szum wielu wód, i jakby huk po-tężnych grzmotów, które mówiły: Alleluja! Oto Pan, Bóg nasz, Wszechmogący, objął panowanie. Weselmy się i radujmy się i oddajmy mu chwałę, gdyż nasta-ło wesele Baranka i oblubienica jego przygotowała się; i dano jej przyoblec się w czysty, lśniący bisior, a bisior oznacza sprawiedliwe uczynki świętych.” Jezus  chce  się  ożenić.  A  jeśli  zaakceptujemy  Jego  miłość  i  pozostaniemy w związku, w łączności z Nim, nasza jedność z Nim, która zaczyna się teraz, przetrwa na zawsze, a „na zawsze” to bardzo, bardzo długo.

Page 9: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 9 -

Rozdział II

PIENIĄDZE

PRZEPROWADZONO  badania  wśród  siedmiu-set rozwiedzionych par małżeńskich na zachodzie Stanów  Zjednoczonych  i  stwierdzono,  że  w  sie-demdziesięciu  procentach  przypadków  głównym źródłem  ich  małżeńskich  problemów  były  czyn-niki ekonomiczne. Pieniądze. Niemożliwe jest żyć w naszym społeczeństwie bez nich. Każde społe-czeństwo ma  jakiś  nośnik wartości materialnych, czy są to dolary czy muszle, czy drogie kamienie, czy  bydło,  czy  jeszcze  inne  wartościowe  rzeczy. W naszej jednak kulturze ogromną rolę odgrywają pieniądze. Największym chyba problemem związanym z pieniędzmi jest zadłużenie. W Ame-ryce dzisiaj nie potrzebujemy już papierowych pieniędzy. Posługujemy się małym kawałkiem plastyku. Ten kolorowy kawałek plastyku otwiera drzwi do wszel-kiego rodzaju zakupów - aż do końca miesiąca. Potem nieraz odkrywasz, że jed-nak potrzebujesz jeszcze pieniędzy, czyż nie? Nic dziwnego, że ktoś powiedział: „Nasza rodzina potrzebuje operacji plastykowej!” Presja  długów  może  być  jedną  z  głównych  przyczyn  załamania  porozu-mienia  w  małżeństwie.  Gdy  pojawiają  się  problemy  finansowe,  ona  obwi-nia  go  za  powstałe  trudności,  a  on  obwinia  ją.  Wzajemne  oskarżanie  się trwa dotąd, aż miłość słabnie i więź między małżonkami zanika, i to dopie-ro jest nieszczęście! Pewnego wspaniałego dnia w naszym domu położyliśmy wszystkie nasze kar-ty kredytowe na talerzu i przytknęliśmy do nich płonącą zapałkę. Patrzyliśmy na dym wznoszący się do nieba jak najsłodsze kadzidło! Ale na tym się nie skończyło. Przez trzy lata spłacaliśmy długi, aby pokryć wydatki, jakich do-konaliśmy wcześniej dzięki tym kartom kredytowym. W naszym społeczeństwie cierpliwość pionierów, którzy mogli cały dzień sie-dzieć na skrzynce od jabłek czekając na wypłatę, ustąpiła miejsca niecierpli-wemu pragnieniu, by mieć wszystko teraz. Nie jesteśmy zainteresowani wstępo-waniem w ślady dziadka, który chodził pieszo dwadzieścia mil do szkoły brnąc po kolana w śniegu, i wracał do domu na kolację! Ale posiadanie wszystkich możliwych wygód często jest przekleństwem raczej niż błogosławieństwem. 

Page 10: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 10 -

Jezus powiedział coś o tym w dwunastym rozdziale Ewangelii Łukasza. Opo-wiedział historię o małej stodole i wielkim głupcu. Ale rozpoczął przypowieść ostrzeżeniem:  „Baczcie,  a wystrzegajcie  się wszelkiej  chciwości,  dlatego  że nie od obfitości dóbr  zależy czyjeś  życie”  (w. 15). Gdybyśmy baczyli na  te słowa Jezusa, być może byłoby o wiele mniej kłopotów i zdenerwowania z po-wodu finansów. Gdyby pary małżeńskie pamiętały tę radę, uniknęłyby mnó-stwa problemów. Poza długami jest oczywiście jeszcze wiele innych spraw związanych z pie-niędzmi,  które  mogą  prowadzić  do  załamania  porozumienia.  Na  przykład: kto  zarządza  pieniędzmi?  Czy  jest  to  rola  męża  czy  żony?  A  może  każde z  nich  rozporządza  swoją  częścią  rodzinnego  budżetu? Bez względu  na  to, do  kogo należy  zarządzanie  pieniędzmi,  powinna mieć miejsce  zgoda  oboj-ga małżonków co do tego, jak pieniądze te powinny być wydawane. Czy oboje mają  te  same  priorytety,  gdy  trzeba  podjąć  decyzję,  co  jest  koniecznością, a co luksusem; na co trzeba wydać, a na czym można zaoszczędzić? W czasach pionierów było zaledwie kilka koniecznych rzeczy. Czytałem spra-wozdanie, które wymieniało pięć takich rzeczy, między innymi mydło. Dzisiaj lista koniecznych wydatków obejmuje ponad 100 rzeczy, a jedną z nich jest kolorowy telewizor! Mogą więc powstać wielkie rozbieżności, gdy trzeba de-cydować, co jest konieczne, a co nie jest. Mogą powstać problemy, gdy wpływy w domowym budżecie pochodzą z dwóch źródeł. Czasami jedno z małżonków chciałoby powiedzieć: „To, co twoje, jest moje, a to, co moje, też jest moje”. Jak odnosicie się do tego w waszym domu? Czy wszystkie  fundusze  są wspólne,  czy  też  każdy  zarządza  swoją  częścią i jest odpowiedzialny za określoną sferę wydatków? W konsekwencji tych dy-lematów ludzie rzucają się sobie do gardła. Istnieje pewien obszar niezależnego wydawania pieniędzy, co polega na tym, że każde z małżonków dysponuje określoną kwotą, którą może wydać zgodnie z własnym uznaniem, nie konsultując się ze współmałżonkiem. Czasem jednak, gdy współmałżonek dowie się,  ile ta kwota wyniosła i  jak została wydana, przez kolejne  trzy dni w domu panuje ciężka atmosfera. W  takich chwilach byłoby dobrze usiąść spokojnie z nogami w ciepłych łapciach, pochrupać pra-żoną kukurydzę i jabłka, i porozmawiać o tym. Czy wolno ci wydać 5, czy 20, czy 100 dolarów bez skonsultowania się ze mną? A co z dziesięcinami i darami? Co zrobić, jeśli jedna osoba chce oddawać dzie-sięcinę i dary, a druga nie chce? Czy oddajesz dziesięcinę od razu po otrzyma-niu pieniędzy, czy też czekasz, aż wszystkie opłaty zostaną uiszczone, a potem patrzysz, ile jeszcze zostało pieniędzy? Sprawa dziesięcin i darów może być powodem podziałów w małżeństwie. 

Page 11: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 11 -

Zawsze żal mi ludzi, którzy sądzą, że są zbyt biedni, by oddawać dziesięcinę; w rzeczywistości powodem, że nie są w stanie oddawać dziesięciny, jest to, iż jej nie oddają! Biblijną zasadą jest, że 9 dolarów z Bożym błogosławień-stwem to o wiele więcej niż 10 dolarów bez Bożego błogosławieństwa. Mo-żesz o tym przeczytać w trzecim rozdziale Księgi Malachiasza. Jest to jedyne miejsce w Biblii, gdzie Bóg zaprasza, byśmy wystawili Go na próbę. A gdy podejmujesz decyzję, by nie oddawać Mu dziesięcin i darów, tracisz na tym bardzo wiele. Nie każdy jednak ma taki sam pogląd i zrozumienie tego za-gadnienia. Może więc dojść do poważnego załamania porozumienia, gdy jed-na osoba ma przekonanie, że  jest zobowiązana oddawać dziesięciny  i dary, a druga tego przekonania nie podziela. Co robicie, gdy dostrzegacie załamanie porozumienia w dziedzinie finansów? Jedyna rzecz, jaką możecie zrobić, to porozumieć się! Jeśli w waszym związku brakuje porozumienia w sprawach pieniędzy, to wyjściem jest wyznaczenie czasu na próbę wzajemnego porozumienia się w tych kwestiach, w których nie zgadzacie się ze sobą. Mądrze byłoby przedyskutować tak daleko,  jak to możliwe, jeszcze przed zawarciem małżeństwa poglądy, wartości i podej-ście do spraw finansowych. Ale jeśli trzeba to zrobić już po ślubie, wówczas również należy dążyć do porozumienia i wypracowania wspólnego stanowi-ska. Chciałbym teraz podzielić się z wami czymś, co zaczerpnąłem z książki Money Madness (Szaleństwo na punkcie pieniędzy) napisanej przez Goldberga i Le-wisa. Wskazują oni, że w naszym dorosłym życiu albo kopiujemy nasze dziecięce do-świadczenia z pieniędzmi, albo buntujemy się przeciwko nim. Jeśli wychowy-waliśmy się w biedzie, mamy zazwyczaj pewien plan na przyszłość dotyczący pieniędzy. Jeśli wychowywaliśmy się w dobrobycie, jest podobnie. Najczęściej będziemy podchodzić do pieniędzy tak samo jak nasi rodzice, albo będziemy buntować się i postępować zupełnie odwrotnie. Niektórzy z nas doświadczyli  już  tej zasady w wielu dziedzinach stylu ży-cia i zwyczajów, nie tylko związanych z pieniędzmi. Mój ojciec zawsze zamy-kał samochód, gdy z niego wychodził. Wydawało mi się, że nawet gdyby za-trzymał się przy skrzynce pocztowej umieszczonej tuż przy jezdni, wyszedłby z samochodu, zamknął drzwi, sprawdził, czy są dobrze zamknięte, wrzuciłby list  do  skrzynki, wrócił  do  samochodu,  otworzył  drzwi  i wsiadł  do  środka. Gdy dziecko chce jak najszybciej dotrzeć na pokaz fajerwerków, który właśnie się zaczyna, czekanie, aż ojciec zamknie  i otworzy samochód,  to więcej niż dziecko może znieść! Teraz więc, w buncie przeciwko zachowaniu mojego ojca, zostawiam kluczyki w samochodzie, a nieraz nawet pracujący silnik! 

Page 12: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 12 -

W podobny sposób akceptujemy albo przeciwstawiamy się naszemu wychowa-niu w sprawach ekonomicznych. Również nasz osobisty temperament będzie wpływał na sposób zarządzania pieniędzmi. W książce Money Madness wymienione zostały cztery dziedziny związane z pieniędzmi, w których większość ludzi upada. 1. Pieniądze jako zabezpieczenie. Oto jest człowiek, który uważa, że im więcej pieniędzy zaoszczędzi,  odłoży  i przeleje na konto w banku,  tym większe będzie  jego  bezpieczeństwo.  Im więcej  odłoży,  tym  lepiej  się  czuje.  Tak więc przywiązuje się do swoich pieniędzy. Jego oszczędności mają dla nie-go najważniejsze znaczenie. Prawdopodobnie nie wydał jeszcze ani jedne-go centa z całej swojej fortuny! Pieniądze są dla niego środkiem do osią-gnięcia poczucia bezpieczeństwa. 

2. Pieniądze jako gwarancja wolności.3. Pieniądze jako nośnik miłości.4. Pieniądze jako źródło siły.Wyjaśnijmy krótko każdy z tych punktów.

Pieniądze jako zabezpieczenie.Oto  jest człowiek, który uważa, że im więcej pieniędzy zaoszczędzi, odłoży i przeleje na konto w banku, tym większe będzie jego bezpieczeństwo. Im wię-cej odłoży, tym lepiej się czuje. Tak więc przywiązuje się do swoich pieniędzy. Jego oszczędności mają dla niego najważniejsze znaczenie. Prawdopodobnie nie  wydał  jeszcze  ani  jednego  centa  z  całej  swojej  fortuny!  Pieniądze  są dla niego środkiem do osiągnięcia poczucia bezpieczeństwa. 

Pieniądze jako gwarancja wolności.Ten człowiek prawdopodobnie był w przeszłości uzależniony od kogoś lub cze-goś z powodu braku pieniędzy. Pragnie zupełnej niezależności, a jeśli może mieć własne pieniądze i zarządzać nimi według swojej woli, nie jest zależny od nikogo. Dla niego pieniądze są czymś w rodzaju przepustki do wolności. 

Pieniądze jako nośnik miłości.Oto osoba, która uważa pieniądze za środek służący wyrażaniu miłości i ku-powaniu miłości. Kupuje drogie prezenty, na które nawet jej nie stać. Wydaje wystawne przyjęcia. Używa swych pieniędzy, by kupić akceptację i uznanie; a czasem może użyć ich w przeciwnym celu. Gdy chce odrzucić kogoś, przesta-je obsypywać prezentami tę osobę, przez co wyraża niechęć do niej. 

Page 13: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 13 -

Pieniądze jako źródło siły.Dla tego człowieka pieniądze stały się środkiem służącym manipulowaniu ota-czającymi go ludźmi. Zamienia pieniądze na władzę polityczna, wpływ na lu-dzi zajmujących wysokie stanowiska skłaniający ich do podejmowania okre-ślonych decyzji i przybierania narzucanych im postaw. Tego rodzaju człowiek często  żyje  ponad  stan,  aby  dać  złudzenie,  że  posiada  o wiele więcej,  niż w rzeczywistości ma. Jego celem jest panowanie nad innymi ludźmi. Nie jesteśmy w stanie zmienić naszych temperamentów i tego, jak zostaliśmy wychowani. Poznanie ich jednak może pomóc, gdy pojawią się jakieś niezgod-ności w małżeństwie. Przypuśćmy,  że  osoba  widząca  w  pieniądzach  gwarancję  bezpieczeń-stwa  i  oszczędzająca  każdy  grosz  poślubia  osobę,  która  uważa  pieniądze za  środek wyrażania miłości,  i  chce  być  obsypywana  prezentami,  aby mo-gła  czuć  się  naprawdę  akceptowaną.  Natychmiast  powstaje  problem,  czyż nie? Co wtedy zrobić? Porozmawiać o tym! Najlepiej, jeśli małżonkowie dogadają się w tej sprawie przed ślubem. Ale jeśli problem wypłynie na powierzchnię dopiero po ślubie, to i wówczas można przecież o nim mówić. Porozumiewanie się jest lekarstwem na brak porozumienia. Porozumienie zaś jest zawsze klu-czowym słowem. 

U Goldberga i Lewisa brakuje jeszcze piątej kategorii, którą powinien uwzględ-nić  chrześcijanin.  Chrześcijanin  nie  może  mówić  i  myśleć  jedynie  o  sobie i swojej wolności, bezpieczeństwie, potrzebie miłości i akceptacji, i pragnieniu panowania nad  innymi. Duch  Jezusowy sprawia,  że  chrześcijanin  jest  zain-teresowany i skoncentrowany na potrzebach innych, czego ludzie działający na bazie standardów tego świata nie są w stanie zrozumieć ani doświadczyć. Piątą kategorią dla chrześcijanina jest używanie pieniędzy jako środka umoż-liwiającego służenie.Gdy patrzy się na pieniądze z chrześcijańskiego punktu widzenia, jako na śro-dek umożliwiający służenie, to ten sposób patrzenia nakłada się na cztery po-przednie sposoby patrzenia na pieniądze. Na przykład, możesz chcieć oszczę-dzać tyle, ile to tylko możliwe, abyś mógł pomagać najwięcej, jak to możliwe oszczędzać, by dawać innym. Możesz dawać tym, którzy są w potrzebie, gdyż doświadczyłeś miłości Chrystusa do ginącego świata - zamiast po prostu da-wać prezenty tym, którzy są twoimi szczególnymi przyjaciółmi. Gdy pieniądze stają się przede wszystkim środkiem umożliwiającym służenie innym ludziom, 

Page 14: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 14 -

ludzka nieczystość  związana  z pieniędzmi ustępuje miejsca  chrześcijańskiej czystości. Osoba, która w pieniądzach widziała gwarancję bezpieczeństwa, może prze-czytać 1 Tym. 6,17:  „Bogaczom  tego świata nakazuj, ażeby się nie wynosi-li  i nie pokładali nadziei w niepewnym bogactwie,  lecz w Bogu, który nam ku używaniu wszystkiego obficie udziela”. Ktoś, kto zrozumiał, że pieniądze są środkiem umożliwiającym służenie, nie będzie więcej pokładał swej ufno-ści w pieniądzach. Będzie raczej ufał żywemu Bogu. Osoba, która chciała dzięki pieniądzom znaleźć wolność, może przeczytać 2 Piotra 2,19. Piotr napisał tam o Baalamie, który był obłąkany na punkcie pie-niędzy. Mówi o tym w wierszu 16: „Lecz został zganiony za swoja nieprawość; nieme bydlę juczne, przemówiwszy głosem ludzkim, zapobiegło nierozumnemu postępkowi proroka”. Baalam był ofiarą szaleństwa z chciwości. Ale przejdźmy do wiersza 19: „Czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje”. Jeśli w pieniądzach szukam wolności, to, według Biblii, skończę jak Baalam, w niewoli chciwości. Prawdziwa wolność pochodzi od Chrystusa i jest Jego da-rem. Więc jeśli Syn wyzwoli cię, będziesz prawdziwie wolny. Osoba, która w pieniądzach widziała środek służący wyrażaniu miłości, może zajrzeć do Pieśni nad Pieśniami 8,7: „Wielkie wody nie ugaszą miłości, a stru-mienie nie zaleją jej”. A potem czytamy: „Jeśliby kto chciał oddać za miłość całe  swoje  mienie,  to  czy  zasługuje  na  pogardę?”  Nie  można  kupić  miło-ści za pieniądze. Można kupić chwilę uwagi i czyjeś towarzystwo na pewien czas. Nie można  jednak kupić miłości. A gdy miłość  istnieje, nawet wielkie wody jej nie ugaszą, a co dopiero brak pieniędzy. W końcu, osoba, która w pieniądzach widziała sposób na to, by panować nad innymi,  niech  zajrzy  do Mat.  20,25-28. Uczniowie  kłócili  się między  sobą, bo nie mogli zgodzić się co do tego, który z nich ma być najważniejszy. Sta-rali  się  tak wpływać na  sytuację,  by wysunąć  się  przed  innych. Ale  Jezus, znając ich serca, miał im coś do powiedzenia. „Ale Jezus, przywoławszy ich, rzekł: Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. Nie tak ma być między wami; ale ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu” (w. 25-28). Chrześcijanin nie chce panować nad innymi, ponieważ, jak powiedział Jezus, bardziej jest zainteresowany tym, by być sługą innych niż ich panem. Nie potrzebuję więc pieniędzy, by panować nad innymi, nie potrzebuję pienię-

Page 15: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 15 -

dzy, by kupować miłość, nie muszę ich mieć, by być wolnym ani po to, by czuć się bezpiecznie, a wówczas mogę używać ich w służbie dla innych. Jezus jest tego najlepszym przykładem. „Albowiem znacie łaskę Pana nasze-go,  Jezusa Chrystusa,  że będąc bogatym,  stał  się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali” (2 Kor. 8,9). Jezus,  największy  bogacz  we  wszechświecie,  posiadacz  wszystkich krów i osłów pod słońcem, jak również ten, któremu hołd oddawali wszyscy aniołowie  i  mieszkańcy  nieupadłych  światów,  zostawił  wszystko  i  stał  się biedny. Jak biedny? Tak biedny, że nie miał miejsca, gdzie mógłby spokojnie położyć  głowę.  Tak  biedny,  że  przyszedł  na  świat w  oborze,  spał  ze  swo-imi uczniami na ziemi, pod gołym niebem, a pochowany został w pożyczonym grobie. Stał się najbiedniejszym z biednych, abyśmy przez to mogli być bo-gaci. Gdy dzielimy Jego Ducha, nie tylko chętnie używać będziemy naszych pieniędzy i innych środków w służbie dla Niego, ale będziemy również czynić to z właściwych pobudek. Możliwe jest oddawać nasze dziesięciny i dary Bogu, a nawet zaangażować się w Jego służbę z samolubnych pobudek, czyż nie? Na przykład, jeśli traktu-ję pieniądze jako gwarancję bezpieczeństwa, mogę oddawać dziesięciny i dary jako coś w rodzaju składki ubezpieczeniowej. Jeśli płacę dziesięcinę, to sza-rańcza zatrzyma się przed moim płotem, no nie? Może zjeść wszystko w ogro-dzie mojego sąsiada, ale u mnie nic nie ruszy! Oto dlaczego  lubię historię  o  człowieku,  który był wierny w dziesięcinach i darach,  i który poszedł nawet dalej poświęcając swoją ziemię i gospodar-stwo Panu. Jego sąsiedzi wiedzieli o tym wszystkim. Nadeszła szarańcza, zjadła plony sąsiadów, a potem przeskoczyła przez płot i zjadła również plony tego człowieka. Przyszli sąsiedzi i drwiąc powiedzieli: - No, i co powiesz teraz? Człowiek odpowiedział: - Jeśli dobry Pan chciał, by szarańcza pasła się na Jego ziemi, to Jego sprawa. Mimo to nadal kocham Go i ufam Mu tak, jak przedtem. Ale jeśli daję dary memu Panu przede wszystkim po to, by zyskać coś na tym i zapewnić sobie bezpieczeństwo, będę mocno rozczarowany, gdy sprawy nie będą układać się tak, jak tego oczekuję. Jeśli moje motywy są samolubne, a w pieniądzach upatruję drogi do wolności, to mogę dawać Bogu moje dziesięciny i dary, aby kupić sobie wolność. Dając 

Page 16: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 16 -

Bogu 10% mogę myśleć, że teraz wolno mi wydać pozostałe 90% na co mi się żywnie podoba. Ale  tak naprawdę,  ile należy do Boga? Wszystko! Wszyst-ko co mamy, i wszystko kim jesteśmy należy do Niego.Jeśli pieniądze są dla mnie środkiem służącym zdobywaniu miłości, mogę od-dawać dziesięciny i dary usiłując w ten sposób kupić Bożą, miłość. Jest w Bi-blii historia o człowieku, który to właśnie chciał uczynić. Szymon chciał kupić za pieniądze moc Bożą, ale Piotr rzekł do niego: „Niech zginą wraz z tobą pieniądze  twoje, żeś mniemał,  iż za pieniądze można nabyć dar Boży”  (Dz. Ap. 8,20). Czym jest dar Boży? Zawiera on z pewnością Jego miłość. „Albo-wiem  tak Bóg umiłował świat,  że  [...]  dał  [...).” Nic więc dziwnego,  że Piotr powiedział do owego biednego człowieka:  „Co się  tyczy  tej  sprawy,  to nie masz w niej cząstki ani udziału, gdyż serce twoje nie jest szczere wobec Boga. Przeto odwróć się od tej nieprawości swojej i proś Pana, czy nie mógłby ci być odpuszczony  zamysł  serca  twego; widzę bowiem,  żeś pogrążony w gorzkiej żółci i w więzach nieprawości” (w. 21-23). Nie możemy nic  zrobić,  by  zdobyć Boże  dary  lub  zasłużyć  na  nie,  a  ktoś, kto stara się kupić dary Boże, czy to Jego miłość, czy moc, czy zbawienie, czy jakikolwiek inny dar, jest pogrążony w gorzkiej żółci i w więzach nieprawo-ści. W końcu mamy osobę, która w pieniądzach upatruje gwarancji mocy, nawet gdy chodzi o oddawanie dziesięcin i darów. Tacy ludzie opierają się na Bożym czeku in blanco z Mal. 3, gdzie Bóg powiedział: „Wystawcie mnie na próbę”. Tacy płacą dziesięcinami i darami, by zobligować Boga do otworzenia okien niebieskich  i  wylania  błogosławieństwa.  Ale  Bóg  nie  pozwoli  przyciskać się do muru,  jeśli można się  tak wyrazić. To prawda, że obietnica z Mal. 3 nie wspomina o prawidłowych motywach. Ale Bożym  celem dla wszystkich Jego dzieci jest to, by motywy naszego postępowania były właściwe, a celem dysponowania naszymi środkami materialnymi było służenie Bogu w wypeł-nianiu Jego dzieła. Oto znowu piąta możliwość.

Pieniądze jako środek pełnienia służby.„Tak mówi Pan: Niech się nie chlubi mędrzec swoją mądrością i niech się nie chlubi mocarz  swoją mocą,  niech  się  nie  chlubi  bogacz  swoim  bogactwem! Lecz kto chce się chlubić, niech się chlubi tym, że jest rozumny i wie o mnie, iż Ja, Pan, czynię miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość na ziemi, gdyż w nich mam upodobanie - mówi Pan” (Jer. 9,22.23). Twoje bezpieczeństwo, wolność i miłość mogą być zagwarantowane w jeden jedyny sposób - przez osobisty związek z Jezusem Chrystusem. 

Page 17: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 17 -

Same pieniądze nie mają większej wartości niż piach, o ile nie są używane dla zaspokojenia rzeczywistych potrzeb, wspomagania innych, a także wspie-rania sprawy Chrystusa. Słyszałem historię o pewnym małżeństwie, które postanowiło przewieźć wiele tysięcy dolarów na pokładzie swego prywatnego samolotu ze swej posiadło-ści do banku w mieście. Przewidując, że podróż potrwa kilka godzin wzięli ze sobą coś do jedzenia, zapakowali setki tysięcy dolarów w metalową kasetkę i postawili ją pod siedzeniami w samolocie. Na  nieszczęście  jednak  trafili  na  złą  pogodę  i  musieli  lądować  na  nieza-mieszkałym terenie. Mimo że mieli ze sobą tyle pieniędzy,  odkryli  coś  bardzo  ważnego.  Nie ważne ile pieniędzy posiadasz, nie możesz ich zjeść,  nie  możesz  nimi  nikogo  wyleczyć,  nie możesz się nimi ogrzać, nie możesz wyspać się na nich i nie możesz dzięki nim uniknąć kłopo-tów. Odkryli prawdę, że pieniądze same w sobie nie mają żadnej wartości - nie są więcej warte niż piasek. Nic  dziwnego,  że  Pismo  tak  wyraźnie  podaje wezwanie  Jezusa wypowiedziane dawno  temu: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopu-ją i kradną; ale gromadźcie sobie skarby w nie-bie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną.  Albowiem  gdzie  jest  skarb  twój  -  tam  będzie  i  serce  twoje”  (Mat. 6,19-21). Jeśli nie podzielamy Bożych priorytetów w sprawie pieniędzy, będzie to przy-czyną załamania porozumienia w naszej więzi z Bogiem. Tak stało się w przy-padku młodego bogacza, o czym możecie przeczytać w Mat. 19. Gdy dowiedział się, jak Bóg patrzy na pieniądze, odszedł smutny, ponieważ jego zaintereso-wanie bogactwem było większe niż zainteresowanie królestwem niebieskim. Możecie nie być bogaci w złoto  i srebro, ale możecie posiadać wiele  inte-ligencji  albo  dobry  wygląd  zewnętrzny  albo  silną  osobowość.  Jakiekolwiek jest wasze bogactwo, jeśli polegacie na nim zamiast polegać na Bogu, będzie to prowadzić do załamania porozumienia w waszej więzi  z Nim. Gdzie  jest wasz skarb, tam będą i wasze serca.To brzmi tak, jakby ktoś odwrócił pojęcia, czyż nie? Czy Jezus nie powinien był raczej powiedzieć: „Gdzie jest twoje serce, tam będzie twój skarb”? 

Page 18: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 18 -

Spróbujmy to zilustrować. Gdy zawali się sklep, kto będzie tym najbardziej zatroskany: ci, którzy zainwestowali pieniądze w ten sklep, czy ci, którzy nie włożyli weń ani grosza? Odpowiedź  jest oczywista, nieprawdaż? Tak samo, jeśli zainwestowaliśmy nasze środki w dzieło Boże, jesteśmy żywo zaintere-sowani nim bardziej niż ci, którzy nie dołożyli do tego dzieła nic. Nie  gromadźcie  sobie  skarbów  na  ziemi. Nie  polegajcie  na  swoich  ziemskich skarbach, jeśli je posiadacie, obojętnie w jakiej formie. Jeśli polegacie na Bogu, a wszystkie swoje skarby oddajecie Mu do wykorzystania w Jego służbie, On bę-dzie miał też wasze serca. Bo gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje.

Rozdział III

UDUCHOWIENIE CZY RELIGIJNOŚĆ

ZNALIŚMY SIĘ  z ich rodziną od lat. Obserwowaliśmy te dwie dziewczyny „od kołyski”. Któregoś dnia wracając z uczelni wstąpiły, by nas odwiedzić. Obie miały niemal po 180 cm wzrostu i obie powiedziały nam, że przez cały okres nauki w szkole średniej i na studiach nie chodziły jeszcze nigdy z chłop-cami i nie były jeszcze nigdy poważnie zakochane. Nie były szczególnie zainteresowane samotnością przez resztę swojego życia, ale nie mogły znaleźć właściwych chłopców dla siebie. Wraz z żoną starali-śmy się im powiedzieć, że są gorsze rzeczy niż to, że nie wyszło  się  za mąż. Nasze  argumenty  jednak wydawały się nawet nam samym tanie, nie robiące wrażenia i zbyt słabe, by kogoś przekonać. Nasze znajome wyjechały. Po roku obie wyszły za mąż. Pierwsza znalazła chłopca, który wydawał się być  ide-alnym  mężem  dla  niej.  Był  wysoki,  przystojny,  należał do tego samego zboru, co ona. Wydawało się, że był bar-dzo zaangażowany w życie Kościoła, ale wkrótce po ślubie zaczęła dostrze-gać, że jego poświęcenie Bogu jest tylko pozorne. Małżeństwo nie przetrwa-ło długo, ona została sama dziwiąc się, jak Bóg mógł dopuścić, by spotkało ją takie nieszczęście i rozczarowanie. Druga siostra spotkała człowieka, który wydawał się kochać Boga, ale nie należał do jej zboru. Przeszła wielkie zmagania, by zdecydować, czy poślubić go. W końcu podjęła decyzję i pobrali się. Po roku czy dwóch on przyłączył się do zboru. 

Page 19: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 19 -

Jest pewna biblijna rada na ten temat w 2 Kor. 6,14.15: „Nie chodźcie w obcym jarzmie  z niewiernymi; bo  co ma wspólnego  sprawiedliwość  z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda mię-dzy Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym?” Nawet świeccy doradcy nie zalecają poślubienia kogoś, kto nie podziela two-ich poglądów religijnych i życiowych priorytetów. Często  jednak  mamy  bardzo  powierzchowną  definicję  człowieka  wierzące-go  i człowieka niewierzącego. Uważamy, że wierzący,  to  taki, który należy do mojego Kościoła, a ten, kto do niego nie należy, musi oczywiście być nie-wierzący. Nie zawsze jednak tak jest. To nie takie proste, jak wielu, na nie-szczęście, myśli. Może być olbrzymia różnica między uduchowieniem a religijnością. Nawet dwoje ateistów może znaleźć wystarczający grunt, by żyć ze sobą w zgodzie, gdy oboje dobrze czują się nie wierząc. Dwoje uduchowionych ludzi tym bardziej odnajdzie jedność i harmonię. Ale gdy pobierają się ludzie, nawet należący do tego same-go Kościoła, z których jedno jest uduchowione, a drugie ma tylko zewnętrzne pozory pobożności, zarysuje się między nimi kontrast i niezgoda. Zastanawialiśmy się nad sytuacją dwóch sióstr i ich małżeństwami, i byliśmy zdumieni postępowaniem drugiej siostry i pozytywnymi jego wynikami. Któ-regoś roku kobieta ta odwiedziła nas wraz ze swym mężem i córką. Miałem wówczas możliwość zadać jej kilka pytań. - Czy zrobiłabyś to jeszcze raz? Czy zdecydowałabyś się poślubić kogoś nie z twojego Kościoła, jeśli kochałby Boga tak, jak ty? Bez zastanowienia odpowiedziała: - Nie, nie zrobiłabym tego. Byłem zdumiony. Nie oczekiwałem takiej odpowiedzi. Chciałem jej to wyper-swadować. Ale ona upierała się. Powiedziała: - To jest zbyt ryzykowne. Rozmawiałam o tym z moimi przyjaciółmi. Naraża-łam się na wielkie niebezpieczeństwo postępując wbrew biblijnej radzie w tej sprawie. Byłoby o wiele lepiej, gdybym zaczekała. Ale Bóg był bardzo dobry dla mnie. Tak więc zasada pozostaje niezmienna. Gdy dwoje  ludzi  różni  się w swych religijnych poglądach, nawet jeżeli oboje kochają Boga, może to być powodem załamań porozumienia między nimi. Ale jeśli tylko przynależność wyznanio-wa i wspólne doktryny łączą ludzi, bez duchowej jedności, ryzyko jest o wiele większe. 

Page 20: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 20 -

Wbrew temu, jak przywykliśmy myśleć, religia jest nie tylko wielkim lekiem, ale może być przyczyną wielkich podziałów. Może to brzmieć paradoksalnie, ale ktoś, kogo nazywają Księciem Pokoju, powiedział: „Nie przyszedłem przy-nieść pokój, ale miecz” (Mat. 10,34). W każdym Kościele są tacy, którzy znają Boga, i tacy, którzy nie znają Boga. W każdym wyznaniu są ci, którzy są uduchowieni, i ci, którzy są zaledwie reli-gijni. Pewnego dnia miałem odwiedzić pewną starszą kobietę, dobrze po osiem-dziesiątce. Wydawało się, że jest ona jednym z filarów w swoim zborze, więc myślałem, że ta wizyta będzie rutynowa. Pod koniec rozmowy zapytałem: - Czy jako twój pastor mogę coś dla ciebie zrobić? Odpowiedziała: - Tak. Czy możesz mi pomóc porzucić tę religię? Chodzę na wykłady. Cho-dzę na nabożeństwa. Chodzę na spotkania modlitewne. Nie potrafię nie cho-dzić. To  jest  nawyk. Ale  ja  tego nienawidzę. Dałabym wszystko,  by  się od tego uwolnić. I zaczęła błagać mnie, bym pomógł jej odejść ze zboru, którego byłem pasto-rem! Upewniłem ją, że to nie należy do moich obowiązków i że zostałem powo-łany do czegoś zupełnie innego. Ona była ekstremalnym przykładem kogoś, kto padł ofiarą religijności, bez jakiegokolwiek zrozumienia, co to znaczy być uduchowionym. Takie religijne osoby należą często do drugiego, trzeciego lub czwartego po-kolenia wychowanego w Kościele. Znają wszystkie prawa i przepisy, wszystkie standardy i doktryny Kościoła. Chodzą na wszystkie spotkania, ale wydepta-li tak twardą ścieżkę z domu do kościoła, że nie ma w niej nawet najmniejszej szczelinki, w którą mogłoby wpaść ziarenko ewangelii i zapuścić korzenie. 

Pewna kobieta powiedziała: „Moi rodzice przyłączyli się do Kościoła wiele lat  temu  z  dwóch  powodów.  Po  pierwsze,  odczuwali  wielką  tego  potrzebę, doświadczyli nowonarodzenia, i nawiązali głęboką więź z Bogiem. Po drugie, rozumieli doktryny i zasady wiary Kościoła i przyłączyli się do grona wierzą-cych podzielających ich poglądy. Moi  bracia,  siostry  i  ja,  zostaliśmy  wychowani  w  zrozumieniu  doktrynal-nej  strony  ich  religii  i  zaakceptowaliśmy  ją  intelektualnie. Ale  jakoś  nigdy nie  doświadczyliśmy  osobistego  związku  z  Bogiem  tak,  jak  doświadczy-li tego nasi rodzice. Nauczyliśmy się tylko form i okrzepliśmy w nich, wiedząc, że są one „dobre”. Teraz nasze dzieci, wbrew doktrynalnym pouczeniom, odrzuciły wszystko i nie mają żadnego związku z Bogiem ani z Kościołem.” 

Page 21: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 21 -

Jednym z najważniejszych powodów, dlaczego wielu opuszcza dzisiaj organi-zacje religijne, jest to, że zrozumieli oni jedynie fakty, ale nigdy nie doświad-czyli  osobiście  „wiary  naszych  ojców”.  Osoba  znająca  jedynie  legalistycz-na religię, która rozumie, co to znaczy być religijnym, ale nigdy nie poznała, co to znaczy być uduchowionym, nie będzie w końcu miała trudności z odej-ściem nawet od utartych religijnych form. Z  drugiej  strony,  osoba uduchowiona ma  silną, wyraźną więź  z Panem  Je-zusem. Nawrócenie  jest początkiem tego doświadczenia. Ludzie uduchowie-ni znają nie tylko prawa, standardy i doktryny, znają również Pana. Jezus jest najważniejszym celem ich życia. Nie zdarza się ludziom uduchowionym wyjść po  prostu  za  drzwi  i  powiedzieć:  „Daję  sobie  spokój  z moją  religijnością!” Priorytetem  i  najważniejszym  zainteresowaniem w  ich  życiu  jest  spędzanie czasu z Bogiem, porozumiewanie się z Nim, co stanowi podstawę życia chrze-ścijańskiego. Dla osoby uduchowionej osobiste życie z Bogiem jest ważniejsze od wszyst-kiego. Osoba taka lubi przebywać tam, gdzie mówi się o Bogu, wierze, niebie i wieczności. Nienawrócona osoba może nieraz z łatwością dyskutować na tematy religijne, a nawet uciec w taką dyskusję, by nie poruszać spraw dotykających jej serca. Niemal każdy zbór czy instytucja kościelna, czy szkoła ma swoją grupę ludzi, którzy uwielbiają dyskutować na temat religii w kategoriach intelektualnych. Rozważają takie tematy jak: Czy Bóg zna przyszłość, czy nie? Jak długa jest wieczność? albo: Z czego są zrobione skrzydła aniołów? Ogarnia ich intelek-tualne podniecenie i entuzjazm wynikający z umysłowej rywalizacji w dysku-sji. Ale imię Jezusa bywa permanentnie przemilczane. Jak może już wiecie, są trzy rodzaje porozumiewania się.Pierwszy rodzaj to porozumiewanie się usta-usta - przy czym nie chodzi tu o to, o czym niektórzy młodzi ludzie mogliby teraz sobie pomyśleć. Porozumie-wanie się usta-usta to mówienie półsłówkami. Oszczędne. - Cze...! - Jak leci? - W porząchu! - No to cze... Oszczędnie. Drugi rodzaj porozumiewania się to głowa-głowa. Jest to intelektualna wy-miana. 

Page 22: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 22 -

- Co sądzisz o sytuacji na Bliskim Wschodzie? Jak myślisz, kto wygra wybory? Jakie jest twoje zdanie na temat problemu bezrobotnych? Niektórzy nazwali to „podróżowaniem po głowie”, więc możecie podróżować po głowie i zwiedzać wiele różnych tematów, nawet związanych z religią. Trzeci rodzaj porozumiewania się to serce-serce. Porozumiewając się serce-serce nie tylko mówicie o tym, o czym myślicie, ale dzielicie się swoimi uczu-ciami. Dzielicie się swoimi duchowymi dążeniami i poglądami; mówicie o Je-zusie i o tym, co On zrobił dla was, osobiście. Wielu  chrześcijan  jeszcze nie  rozumie do końca porozumiewania  się  serce-serce. Wiele rodzin nie wie o nim zbyt wiele. Porozumiewanie się serce-serce jest rzadkością w naszych czasach. Ale jest to najgłębsza forma porozumie-wania się. Ludzie, którzy są jedynie religijni, angażują się w religijne dyskusje jedynie na poziomie głowa-głowa. Ale jedynie ludzie uduchowieni doceniają znacze-nie porozumiewania się serce-serce w życiu szczerego chrześcijanina. Jednak-że dzisiaj stan większości chrześcijan polega na tym, że są religijni nie będąc uduchowionymi. Dlatego Kościół został nazwany Laodyceą. Laodycea  znaczy  „letni”. Aby kościół mógł być nazwany  letnim, więcej  niż pięćdziesiąt procent jego członków musi być letnimi, gdyż w przeciwnym razie Kościół zostałby nazwany jakimś innym określeniem. Możecie przeczytać o Kościele Laodycejskim w 3 rozdziale Objawienia. Jest to opis trzech grup ludzi, które istnieć będą na krótko przed przyjściem Jezusa. Są to: gorący, zimni i letni przy czym ci ostatni stanowią większość. Zwróć uwagę na wiersz 14. „A do anioła zboru w Laodycei napisz: To mówi Ten, który jest Amen, świadek wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego: Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący!” Więc Bóg woli zimnych niż letnich! „A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich.” Bóg mówi tutaj dosłownie: „Niedobrze mi się robi od tych letnich!” Mocna  wypowiedź,  czyż  nie?  Ale  co  to  znaczy  być  letnim?  Aby  mieć  let-nią wodę w kuchni odkręcacie  jednocześnie dwa pokrętła przy kranie,  tro-chę gorącej wody i trochę zimnej, zgadza się? Zazwyczaj gorąca jest z lewej, a zimna z prawej. Kiedyś, będąc zagranicą, brałem prysznic, i było akurat od-wrotnie, ale zanim się o tym przekonałem odtańczyłem coś w rodzaju dzikie-go tańca w strumieniach deszczu! Ale gdy odkręcicie trochę gorącego i trochę zimnego, otrzymacie letnią wodę. To jest jedna z podstawowych rzeczy, którą trzeba wiedzieć w gospodarstwie domowym. 

Page 23: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 23 -

Gdy Bóg nazywa ludzi  letnimi, na pewno nie ma na myśli  tego, że z  lewej strony są gorący, a z prawej zimni. To byłoby bez sensu. Ale jeśli sięgniecie do Mat. 23, znajdziecie opis ludzi, którzy byli mieszaniną gorąca i zimna - byli gorący z zewnątrz, ale zimni wewnątrz. I to jest to. Jezus nazwał tych ludzi „pobielanymi grobami” (Mat. 23,27). Wyglądali do-brze na zewnątrz, ale wewnątrz nosili zgniliznę. Robili wszystkie dobre rzeczy z wszystkich możliwych złych powodów. Byli więc letni - stanowili swoistą mieszaninę gorąca i zimna. Laodycejski Kościół jest często gorący w uczyn-kach,  ale  zimny  w wierze,  miłości  i  Duchu  świętym. Oto  dlaczego  Laody-cea jest letnia. No dobrze, ale co stanie się z  tymi  letnimi  ludźmi opisanymi w 3  rozdzia-le Objawienia? Nie ma letniej nagrody dla  letnich, gdy Jezus powraca! We wszystkich opisach czasu końca wymienione są tylko dwie grupy. Są nazwane różnie: owce i kozły, pszenica i kąkol, sprawiedliwi i bezbożni, prawi i niepra-wi. Ale tylko dwie grupy - trzecia, pośrednia grupa, zniknie. Ludzie z tej grupy pójdą jedną z dwóch dróg. I to ma miejsce dzisiaj. To jest jeden z największych dowodów, że przyjście Jezusa jest tuż przed nami. Ludzie w wielu rodzinach, zborach i instytucjach zaczynają sobie zdawać spra-wę  z  bolesnej  prawdy,  że  choć  mieli  jedność  będąc  letnimi  wśród  letnich, jedność ta znika, gdy zaczynają iść jedną lub drugą z możliwych dróg. Dwoje letnich ludzi może żyć ze sobą w harmonii przez wiele lat, ale gdy nagle na-stępuje zmiana i jedno z nich staje się gorące, a drugie zimne, nagle zaczynają się różnić i zaczynają się problemy. Widzimy to zjawisko wszędzie wokół nas dzisiaj, a będzie się ono nasilać w miarę zbliżania się przyjścia Chrystusa. Być może jest to jeden z najważniejszych powodów, dlaczego Kościół chrze-ścijański osiągnął poziom rozwodów niemal taki, jak w świecie. Co zrobiłbyś, gdybyś znalazł się w takiej sytuacji? Jest pewna rada dla ciebie w 1 Kor. 7. Jest tam powiedziane, by wierzący pozostał, póki to możliwe, o ile niewierzący nie chce odejść. To niewierzący najczęściej postanawiają odejść, ponieważ nie czują się dobrze w obecności wierzących. Musisz jednak na ko-lanach szukać łaski, siły i zaufania do Boga.Co sprawia, że letni zmieniają swoje niezdecydowane stanowisko opowiadając się wyraźnie, po której chcą stanąć stronie? Zobacz Obj. 3,18-21 i zwróć uwa-gę na radę Wiernego świadka. „Radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił  i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał. Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się. Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. 

Page 24: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 24 -

Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i za-siadłem wraz z ojcem moim na jego tronie.” Studiując  symbolikę biblijnego proroctwa dowiesz  się,  że  złoto  symbolizuje wiarę  i miłość,  biała  szata  -  sprawiedliwość Chrystusa,  a maść  na  oczy  - duchowe pojmowanie będące wynikiem działania Ducha świętego. Na sku-tek  rady Wiernego świadka znika  letnia większość. Ludzie są doprowadze-ni do decyzji przez przedstawienie im poselstwa mówiącego o ich potrzebie wiary,  miłości,  sprawiedliwości  Chrystusa  i  obecności Ducha  świętego.  Ci, którzy  idą za usłyszaną radą, stają się gorący, a ci, którzy nie chcą z niej skorzystać,  stygną.  Ci,  którzy  przyjmują  radę,  otwierają  drzwi  Temu,  który stoi i puka prosząc, by Go wpuszczono. Zaczynają żyć we wspólnocie z Nim poprzez  Jego  słowo  i  modlitwę.  Przyjmują  Jego  karcenie  nie  tracąc  ufno-ści w Jego miłość, ponieważ znają Go osobiście. Przypatrując się Mu zostają przemienieni na Jego podobieństwo, stają się zwycięzcami przez moc pocho-dzącą z góry, tak jak On zwyciężył przez zależność od Swego Ojca. Gdy poselstwo o Jezusie i Jego sprawiedliwości jest głoszone, letni idą jedną lub drugą drogą. Gdy  Jezus  przedstawił  swe  poselstwo  samowyrzeczenia,  cały  naród  po-dzielił  się.  Ci,  którzy  byli  zadowoleni  ze  swojej  sprawiedliwości,  skończy-li  jako  jego mordercy, natomiast  ci,  co przyjęli  Jego sprawiedliwość,  zosta-li Jego naśladowcami, choć wielu z nich spotkała za to męczeńska śmierć. Apostoł  Paweł  głosił  Chrystusa  ukrzyżowanego,  a  gdziekolwiek  docierał, tam powstawało albo ożywienie albo bunt. Nikt nie pozostawał taki, jak był wcześniej. Nikt nie może pozostać taki sam dzisiaj, gdy głoszone jest posel-stwo o Jezusie i Jego sprawiedliwości. Mam zamiar powiedzieć ci, że wiesz, którą drogą kroczysz dzisiaj. Zdajesz so-bie  również  sprawę,  którą drogą  idzie  twój współmałżonek,  reszta  rodziny, a może i koledzy. Wielki podział trwa, i każdy, wszędzie, w Kościele i poza Ko-ściołem,  coraz  bardziej  interesuje  się Bogiem  i  dobrą nowiną o Chrystusie albo wykazuje coraz mniej i mniej zainteresowania w tym kierunku. To dzieje się rzeczywiście w świecie; to dzieje się w Kościele. Niedługo wszyscy ludzie podejmą decyzję, która określi ich wieczne przeznaczenie. Co  postanawiasz  w  swoim  własnym  sercu?  Drzwi  próby  wciąż  jeszcze  są otwarte,  i  nic  nie  może  powstrzymać  cię  od  przyjęcia  zbawienia  oferowa-nego  za  darmo,  z  wyjątkiem  twojego  własnego  uporu. W  imię  Tego,  który stoi i puka, czy nie otworzysz drzwi? Zaproś Go, aby przyszedł do ciebie, nie tylko dzisiaj, ale każdego dnia, aż ujrzysz Go twarzą w twarz.

Page 25: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 25 -

Rozdział IV

WSZYSTKO W RODZINIE

„MAM PROPOZYCJĘ.    Proszę  cię,  zostań moją  żoną. Mam  jednak  pewne warunki. Po pierwsze, musisz zrozumieć, że bardziej kocham moja matkę niż ciebie. To zrozumiałe, jak sądzę, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że znam ją znacznie dłużej niż ciebie. Po drugie, gdy dojdzie do kryzysowej sytuacji, w której trzeba będzie podjąć ważną decyzję, będę oczywiście  radził się mojego ojca, a nie ciebie.  Jesteś młoda i niedoświadczona, podczas gdy mój ojciec jest starszy i mądrzejszy. On prowadzi interes, który mam zamiar po nim przejęć, więc możesz zrozumieć, że jestem z nim związany. Po trzecie, zatrzymam dla siebie nadal jeden pokój w domu moich rodziców, ponieważ zamierzam tam spędzać większość czasu. Nasza rodzina jest bar-dzo zżyta, i jestem przekonany, że powinienem zachować jej jedność, jak po-przednio. Dziewięcioro moich braci i sióstr, wiele dla mnie znaczy, więc jestem pewien,  że nie będziesz miała mi  za  złe,  jeśli większość mego  czasu będę spędzał z rodziną. Nie będziesz się gniewać, jeśli zostawię cię samą. Po  czwarte,  słowo  o  mojej  własności.  Musisz  przyjąć  do  wiadomości,  że to co mam, stanowi moją wyłączną własność. Jeśli przyjmiesz moją propozy-cję, będziesz musiała podpisać dokument stwierdzający, że zrzekasz się pra-wa do mojej własności i pieniędzy. Nie mógłbym patrzeć, jak wydaje je ktoś inny prócz mnie.  Jestem pewny,  że  taka  zdolna dziewczyna  jak  ty  znajdzie sobie pracę, by zarobić na utrzymanie. O tak, jeszcze jedno. Nie znoszę chorób, łez i smutku. Więc, proszę, nie oczekuj ode mnie, gdy już będziemy małżeństwem, jakiejkolwiek troski i współczucia. Potrzebuję dobrego snu i nie chcę być niepokojony twoimi problemami. Noś sama swoje krzyże i trzymaj się dzielnie. Chcę byś została moją żoną, i jako taka będziesz miała pełna odpowiedzial-ność za nasze dzieci, przygotowywanie posiłków i pozostałe obowiązki domo-we, abym mógł być wolny i poświęcić wszystkie moje siły matce, ojcu, braciom i siostrom, mojej własności i moim interesom. Jesteś miłą dziewczyną, i wierzę, że będzie nam czasem dobrze ze sobą. Czyż nie powiesz: Tak? Jeśli powiesz, pójdę i zapytam mamę, czy to w porząd-ku. Gdy dojdzie do ślubu, twoja rodzina pokryje koszty” (Arthur L. Bietz). 

Page 26: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 26 -

Ta  satyra  jest  przesadnym  określeniem  potencjalnej  możliwości  zakłóce-nia porozumienia w małżeństwie przez krewnych. Ale w wielu przypadkach rzeczywistość niemal dorównuje przedstawionej tu literackiej fantazji. Więk-szość z nas rozumie doskonale, że krewni mogą wywołać prawdziwe problemy w małżeństwie - a anegdoty o teściowych opowiadane są nie bezpodstawnie. Jezus miał coś do powiedzenia na ten temat w Mat. 19,4.5. „A On odpowia-dając, rzekł: Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczy-znę  i  kobietę?  I  rzekł: Dlatego opuści  człowiek  ojca  i matkę  i  połączy  się z żona swoją,  i będą ci dwoje  jednym ciałem.” W naszych czasach równych praw i odpowiedzialności, sparafrazujmy: „Opuści kobieta ojca i matkę i połą-czy się z mężem swoim”. I możemy dodać: „Dlatego też ojciec i matka pozwolą im opuścić siebie!” Można to wyczytać między wierszami, czyż nie? Dwa  kluczowe  słowa  z  tych  tekstów  to:  opuści  i  połączy.  Aby  drugie mo-gło mieć miejsce, musi najpierw zaistnieć pierwsze. Jeśli chcecie biblijnej rady na ten temat, oto jest. Jeśli chcecie być wierni Biblii w tej kwestii, tak czyńcie. Jakże szczęśliwi są młodzi ludzie, których rodzice chcą, by tak się stało. Są jednak i tacy rodzice, którzy nie chcą. Pewien starszy zboru był kawalerem przez ponad czterdzieści lat. Jego mat-ka potrzebowała go tak bardzo, że nie pozwoliła mu się ożenić. Potrzebowa-ła go tak bardzo, że została inwalidką, żeby tylko go przy sobie zatrzymać. Leżała non stop w łóżku, więc oczywiście nie mogła obyć się bez jego pomo-cy. Pewnego wieczoru pewien znajomy przechodził nieoczekiwanie obok ich domu, a drzwi były nieco uchylone. Gdy zaniepokojony tym podszedł i zapu-kał, zauważył ją biegnącą przez środek pokoju i wskakująca do łóżka!Owszem,  to był szczególnie  tragiczny przypadek, ale  jest wiele  innych, nie mniej  przygnębiających.  Biblijna  rada  pozostaje  niezmienna:  Aby  pozostać wiernym Bożemu planowi małżeństwa i utworzenia nowego domu, masz opu-ścić ojca i matkę i połączyć się ze swoim współmałżonkiem. Co to znaczy opuścić ojca i matkę? To nie znaczy zaniechać czci i szacunku wo-bec własnych rodziców, gdyż piąte przykazanie nakazuje nam ich czcić. Gdybyś więc miał zaniechać czci i szacunku wobec rodziców, łamałbyś jedno z dzie-sięciu przykazań. Nie przestajesz kochać rodziców, gdy wstępujesz w związek małżeński. Ale jest jedna rzecz, którą nieodwołalnie masz zostawić za sobą - twoja zależność od ojca i matki. To jest to, co musisz porzucić. Małżeństwo jest dla ludzi dorosłych. Jeśli nie jesteś gotowy porzucić swojej zależności  od  rodziców,  czy  to  zależności  emocjonalnej  czy  finansowej,  czy jakiegokolwiek rodzaju, to nie jesteś wystarczająco dorosły, by zawrzeć mał-żeństwo! 

Page 27: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 27 -

Szczęśliwi są młodzi ludzie, którzy są niezależni od swoich rodziców finanso-wo, choć nieraz trzeba zrezygnować z tej niezależności, by ukończyć szkołę, a jednocześnie jeść coś więcej niż kanapki z masłem orzechowym. Ale w nie-których przypadkach może to stwarzać problemy, ponieważ finansowa zależ-ność  rodzi  niesprzyjający  klimat.  Biblijne  zalecenie  jest  jasne.  Jeśli  dwoje ludzi odkrywa, że grożą im więcej niż średnie problemy z krewnymi, najlepszą rzeczą, jaką mogą zrobić jest wyprowadzić się na drugi koniec kraju przynaj-mniej na kilka lat, a potem może okazać się, że bliskość rodziny będzie wpły-wać zupełnie dobrze na ich małżeństwo. Zależność emocjonalna  jest chyba  jeszcze bardziej krępująca niż finansowa, a może do niej dojść na wiele różnych sposobów. Przypuśćmy, że rodzice my-ślą: „Nikt nie jest wystarczająco dobry dla naszej córki”. Książę z bajki nie wywarłby na nich zbyt wielkiego wrażenia! Tego rodzaju myślenie może do-prowadzić do zerwania związku i szukania nowego partnera. On nie był do-statecznie dobry, on wciąż nie jest dość dobry i nigdy nie będzie. Może też pojawić się problem zbyt wielkiego przywiązania. To zdarza się czę-sto w domu, gdzie jest tylko jedno z rodziców, albo gdzie małżeństwo rodzi-ców nie było szczęśliwe. Rodzic zastępuje to, czego brakowało mu w małżeń-stwie, swoją więzią z synem lub córką, więc gdy przychodzi czas, by opuścić ojca  i matkę, ma miejsce poważny stres. Nagle rodzic czuje się opuszczony i instynktownie walczy z tym, co jest powodem tego opuszczenia. Niektórzy młodzi ludzie, nad którymi rodzice stale dominowali, nigdy nie nauczyli się samodzielnie decydować. Ta paraliżująca zależność wnoszona jest do małżeń-stwa i rodzi konflikty. Jest uroczystym faktem to, że wstępując w związek mał-żeński zobowiązujesz się nie tylko kochać osobę, którą poślubiasz, ale także tych, których ona kocha. Ale gdy rodzic stara się nadal dominować nad swym dzieckiem, gdy ono zawarło już małżeństwo, niezawodnie będzie to prowadzić do konfliktów. Mamy różne osobowości i różne sposoby postępowania, jest też zrozumiałe, że niektórzy ludzie są nam bliżsi niż inni. Jeśli weźmiesz pod uwagę trudności, na jakie natrafia dwoje ludzi chcących dopasować do siebie swoje osobowo-ści  i  zharmonizować  swoje  sposoby działania, nie  zdziwi  cię, dlaczego  tyle zamieszania powstaje, gdy do tego problemu dołożysz jeszcze różnorodne tem-peramenty tuzina krewnych i dwóch teściowych! Powtarzam, zwłaszcza w pierwszych latach małżeństwa dystans geograficzny jest czasem najlepszym wyjściem z sytuacji. Pozwoli małżeństwu mieć czas i przestrzeń na wzajemne docieranie i przenikanie swoich charakterów. Ale ja-kiekolwiek kroki miałyby być podjęte, biblijna zasada zawsze jest taka sama: mamy opuścić ojca i matkę. 

Page 28: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 28 -

Nasuwa się spostrzeżenie, iż są dwa szczególnie niebezpieczne okresy w mał-żeństwie, gdy problemy z krewnymi stają się najgroźniejsze. Pierwszy, jak za-uważyliśmy, to początkowy czas wzajemnego dopasowywania się. Drugi sto-pień dopasowywania się przychodzi później w życiu, gdy rodzice posuwają się w latach i przestają być niezależni. Ludzi należy traktować z większą wyrozumiałością, gdy zaczynają się starzeć, czyż nie? Wszyscy mamy pewne cechy właściwe naszym osobowościom. Nasi przyjacie-le i rodzina dobrze je znają. Jeśli jesteś szczególnie pedantyczny w przestrze-ganiu porządku, twoi przyjaciele wiedzą o tym. Jeśli jesteś hipochondrykiem, twoja  rodzina  zauważyła  to  na  pewno.  Jeśli  jesteś  bezmyślny  albo  uparty, gadatliwy albo wielkoduszny, nie możesz zachować tego w tajemnicy! A gdy starzejesz się, cechy, z których jesteś znany, będą się jeszcze silniej manife-stować. Coś osobliwego i dziwacznego u kogoś w wieku lat czterdziestu może stać się zabójcze, gdy będzie miał lat dziewięćdziesiąt, gdyż mamy tendencje do stawania się coraz bardziej podobnymi do siebie samych! Gdy  nasi  rodzice  i  krewni  zaczynają  się  starzeć,  ważne  jest,  by  pamiętać o lepszych czasach. Pamięć o przeszłości będzie wielką pomocą w znoszeniu obecnych  frustracji.  Przyjdzie  czas,  gdy  sami  będziemy  pragnąć  uprzejmo-ści ze strony młodszych. Pomocne może być traktowanie naszych stosunków z krewnymi, jak przyjaźni, czy to wtedy, gdy rodzice zestarzeli się i role się odwróciły, czy na początku małżeństwa, gdy dzieci zakładają nowy dom. Gdy masz przyjaciół możesz słu-żyć im radą, a oni radzą, co jest dla ciebie lepsze. Nikt jednak nie ma pra-wa narzucać swojej rady wbrew przekonaniom innych. Mój ojciec uwielbia dawać rady! To było niezwykle relaksujące, gdy byłem dopiero co po ślubie i mogłem przyjść do domu rodziców, by wysłuchać wszyst-kich tych rad - włącznie z tym, co mam jeść! „Przepraszam, tato, ale już nigdy w życiu nie będę jadł mojego ulubionego szpinaku! Jestem już żonaty. Jestem dorosły. Dziękuję, nie chcę już szpinaku!” . Rodzice, jeżeli możecie powstrzy-mać się od  tego, nie dawajcie  rad, dopóki nie  zostaniecie o  to poproszeni! Ale, dzieci, nie zapomnijcie prosić o rady. Możecie  ich potrzebować. Każdy głupiec uczy się na swoim ciężkim doświadczeniu. Mądry człowiek uczy się na doświadczeniach innych. Teraz przejdźmy do drugiej strony zagadnienia i zwróćmy uwagę na czynni-ki związane z naszym małżeństwem z Chrystusem. Wcześniej już sięgnęliśmy do dziwnego stwierdzenia Jezusa w Mat. 10,34: „Nie mniemajcie, że przysze-dłem przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz”. 

Page 29: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 29 -

Do kogo On mówił? Do rodzin? Krewnych? Czytajmy dalej: „Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien” (w. 35-37). Twarde słowa, nieprawdaż? Jezus przedstawił wielkie wymagania co do na-szego oddania się Jemu. Nikt nie może być ważniejszy dla nas, niż Jezus. Nikt, nawet ojciec czy matka, syn czy córka. Mat. 19,29 dodaje: „I każdy, ktoby opu-ścił domy albo braci, albo siostry, albo ojca, albo matkę, albo dzieci, albo rolę dla imienia mego, stokroć tyle otrzyma i odziedziczy żywot wieczny”. Dla chrześcijanina więź z Bogiem ma pierwszeństwo przed wszelkimi inny-mi  związkami. Wymaganiom Bożym ma on dać pierwsze miejsce, nawet  je-śli oznacza to powstanie podziałów w rodzinie. Mój dziadek i ojciec byli ewangelistami. Często, gdy głosili prawdę bawiłem się w pobliżu i słyszałem ich kazania. Wiele razy zdarzało się, że jedna oso-ba z całej rodziny zostawała przekonana, że powinna oddać swe życie Chry-stusowi. Wówczas powstawał problem. Żona mówiła: „Słucham tego, co mó-wicie, wiem, że to jest w Biblii i że jest prawdą. Ale nie mogę tego przyjąć, bo mój mąż się tym nie interesuje. Wolę nie być w niebie, jeśli miałoby tam nie być mojego męża”. Z pozoru wygląda to jak decyzja płynąca z miłości do męża, czyż nie? Jakież to niesamolubne zachowanie - zrezygnować z wiecznego życia, by zachować spokój w rodzinie i jedność z tymi, których się kocha. Ale wciąż pamiętam odpowiedź, jaka wówczas padała, gdy mój dziadek i ojciec stawali wobec takich trudnych kwestii. Malowali oni przed ludźmi obraz czasu końca i sądu, który ma nadejść, kiedy to ci, co odrzucili Chrystusa zostaną wrzuceni do jeziora ognistego przygotowanego dla diabła i jego aniołów. A  oto  jest  tam  i  człowiek,  który  nie  chciał  przyjąć  prawdy Słowa Bożego, a wraz z nim jego żona - która również nie przyjęła tej prawdy, bo on nie przy-jął. Kochała go zbyt mocno, by iść do nieba bez niego. Gdy tak stoją razem, tam, w ogniu, on zwraca się do swojej żony i mówi: - Wiesz, kochanie, naprawdę doceniam to, co zrobiłaś przychodząc  tutaj ze mną. I obejmuje ją i trzyma mocno, ponieważ kochała go tak mocno, że poszła z nim do jeziora ognistego. Śmieszne, nieprawdaż? 

Page 30: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 30 -

Tak naprawdę on raczej przeklinałby dzień, w którym ona odwróciła się od Chrystusa. Być może, gdyby wytrwała przy swoim zdaniu, jej mąż poszedłby później w jej ślady i również przyjął Chrystusa. Ostatnio pojechałem do domu moich rodziców, a mój ojciec, który ma już ponad osiemdziesiąt lat, powitał mnie takim stwierdzeniem: - Wiesz, synu, dużo myślałem i doszedłem do wniosku, że chcę być w niebie ze względu na Jezusa, niezależnie od tego, czy ktokolwiek z mojej rodziny będzie tam, czy nie. 

To  było  zdumiewające  usłyszeć  coś  takie-go  od mojego  ojca,  który  zawsze  tak  bar-dzo  kochał  swoich  dwóch  chłopców!  Nie umiem  wam  nawet  powiedzieć,  jak  wie-le  razy  mój  brat  i  ja  byliśmy  zażenowa-ni,  gdy  nasz  tata  mówił  o  nas  tak,  jakby słońce  wschodziło  i  zachodziło  specjalnie dla  jego synów. A  teraz powiedział:  „Chcę być w niebie ze względu na Jezusa, nieza-leżnie  od  tego,  czy  ktokolwiek  z mojej  ro-dziny będzie tam, czy nie”. Jak on mógł tak powiedzieć? Ja wiem, co miał na myśli. Jesz-cze raz przeczytał te słowa Jezusa, które my czytaliśmy przed chwilą, i przyjął zaprosze-nie,  by  dać  Bogu  pierwsze  miejsce,  przed wszystkimi.  „Kto  miłuje  ojca  albo  matkę 

bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.” Czy kocham Jezusa tak bardzo? Chcę tak Go kochać! Chcę też sprawić radość mojemu tacie i być w niebie razem z nim! W końcu,  tylko  ci,  którzy  stawiają  Jezusa na pierwszym miejscu, naprawdę kochają swoich bliskich i krewnych dając im przykład miłości i oddania Chry-stusowi. Jezus chce się ożenić. Czy chcesz wyjść za Niego? Czy chcesz przyjąć jego pro-pozycję? A może masz swoją własną? Może mówisz do Niego: „Proszę Cię, żebyś został moim Bogiem. Mam jednak pewne warunki. Po pierw-sze,  chcę  byś  wiedział,  że  kocham  siebie  bardziej  niż  Ciebie. Moja  rodzi-na i przyjaciele również są ważniejsi dla mnie, co, jak sądzę, jest zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę, że znam ich znacznie dłużej niż Ciebie. Po drugie, jeśli dojdzie do sytuacji, w której trzeba będzie podjąć ważną de-cyzję, będę oczywiście kierował się swoimi upodobaniami, a nie Twoją radą. 

Page 31: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 31 -

Niektóre Twoje idee wydają mi się bardzo dziwne, a jeśli mam coś osiągnąć w moich interesach, nie mogę wiązać się Twoim systemem wartości. Wierzę, że rozumiesz, co czuję. Po trzecie, rezerwuję sobie prawo do dowolnego dysponowania moim czasem. Jestem bardzo zajętym człowiekiem i nie możesz ode mnie oczekiwać, że będę spędzał codziennie czas na komunikowaniu się z Tobą. Mój wolny czas muszę przede wszystkim poświęcić rodzinie i przyjaciołom. Po czwarte, słowo na temat mojej własności. Musisz sobie zdać sprawę, że to, co mam, należy wyłącznie do mnie. Nie mógłbym pozwolić, by moje pieniądze zo-stały wydane inaczej, jak tylko na to, na co ja chcę je wydać. Ty masz stada zwie-rząt na tysiącach wzgórz i wszystkie osły pod słońcem, więc nie widzę powodu, żebyś miał jakiekolwiek roszczenia do mojej własności i moich pieniędzy. O  tak  -  jeszcze  jedno.  Nie  znoszę  chorób,  łez  i  smutku. Więc  proszę,  nie oczekuj, że będę Ci towarzyszył w Twoim cierpieniu. Nie chcę też angażować się w służbę dla innych ludzi. Nieś swój krzyż, i pozwól mi się trzymać od tego z daleka. Chcę jednak, byś był moim Bogiem. Jako taki, będziesz miał pełną odpowie-dzialność za zapewnienie mi zbawienia, obsypanie mnie błogosławieństwa-mi i odpowiadanie na moje modlitwy. To sprawi, że będę wolny i całą moją uwagę będę mógł skoncentrować na sobie, mojej rodzinie i przyjaciołach, mojej własności i moich interesach. Pod tymi warunkami miło mi będzie zaakcepto-wać Cię jako mojego Boga, i wierzę, że będzie nam czasem miło ze sobą może w sabat, jeśli nie będę zbyt zmęczony. Czy nie powiesz: Tak? Jeśli powiesz, proszę zacznij od zaraz budować moje niebiańskie mieszkanie. Pomyśl też o przygotowaniu weselnej uczty Baranka. Mam zamiar tam przy-być, jeśli nie będę zbyt zajęty.”

Rozdział V

BŁOGOSŁAWIONE DZIECI

MÓJ OJCIEC był wychowany według starej szkoły. W Norwegii, skąd pocho-dził, nie żałowano rózgi. Gdy byłem małym chłopcem, ojciec używał czegoś lżejszego,  jak  gazeta,  albo  mały  patyk.  Pewnego  dnia,  po  tym,  jak  zosta-łem ukarany, poszedłem do mamy, do kuchni, i powiedziałem szczerząc zęby w cwaniackim uśmiechu: - Nawet nie bolało! 

Page 32: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 32 -

To był największy błąd w moim życiu! Mama przekazała tę informację ojcu, i następnym razem postarał się naprawić swoje niedociągnięcia! Użył tym razem paska od spodni i to w taki sposób, że gdy potem zdarzyło się to przy świadkach, otrzymał kilka listów i telefo-nów z oskarżeniami o znęcanie się nad dziećmi! Ale  choć  narzędzie,  jakiego  użył  było  wystarczająco  dobre,  by  zadać  ból, to  jednak ojciec wiedział, że nie mógł mi zrobić żadnej krzywdy. Była  jed-na rzecz, którą zawsze wiedziałem, niezależnie od karcenia, jakie mnie spo-tykało.  Zawsze  wiedziałem,  że  mój  ojciec  mnie  kocha.  Jego  miłość  zawsze wyprzedzała karcenie. Dzieci i sposób odnoszenia się do nich, to jedno z ośmiu zagadnień mogących spowodować załamanie porozumienia w małżeństwie. Jeśli dwoje ludzi pobiera się, a potem odkrywają, że jedno z nich kocha dzie-ci i chciałoby mieć ich jak najwięcej, podczas gdy drugie ma na ścianie hasło: „Ten, kto nienawidzi psów i dzieci, nie może być całkiem złym człowiekiem”, wówczas zaczyna się problem! Nie dogadali się wcześniej. Trzeba  zadać pytanie: Kiedy założyć  rodzinę? Czy  zacząć od  razu,  czy  też zaczekać jakiś czas? Zdarza się, iż młodzi ludzie są bliscy separacji z powo-du rozłamów na tym tle. Trzeba też zdecydować, ile mieć dzieci - i czy mają to być chłopcy, czy dziewczynki! Ale  najważniejszą  kwestią  wysuwającą  się  na  czoło  jest  to,  jak  wychować dzieci,  gdy  już  są. Niezgodności  pojawiają  się  najczęściej  na  tle  karcenia. Ona była przekupywana czekoladkami, on dostawał  lanie kijem. Jej  rodzice czytali doktora Spocka; jego rodzice czytali doktora Dobsona. I jak teraz mają zdecydować, którą metodą wychować własne dzieci? Jest pewna dobra rada w Kol. 3,20.21. „Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim; albowiem Pan ma w tym upodobanie. Ojcowie, nie rozgoryczajcie dzieci swoich, aby nie upadały na duchu.” Odpowiedzialność  za  posłuszeństwo  należy  nie  tylko  do  dzieci.  Spoczy-wa ona także na ojcach. Celem jest posłuszeństwo bez rozgoryczenia. Cza-sem wydaje się, że to nie w porządku, iż nie mamy najpierw dzieci na próbę, na których moglibyśmy poćwiczyć, zanim pojawią się  te prawdziwe! Możli-we  jest, by ojcowie prowokowali  swoje dzieci do gniewu, a potem karali  je za złość, do której sami doprowadzili. Takie postępowanie jest naprawdę znie-chęcające. Skąd ojcowie i matki mają wiedzieć, czy nie skarcili dziecka w nie-właściwy sposób lub nie przesadzili z karceniem? Jak mogą uniknąć zniechę-cania do siebie swoich dzieci? 

Page 33: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 33 -

Ktoś powiedział: - Na większość błędów popełnianych przez dzieci nie należy wcale zwracać uwagi - pozostawcie je im samym.Jeśli  będziesz  zwracał  uwagę  na  błędy,  będziesz  zobligowany  do  reagowa-nia na nie. Więc udawaj, że nawet ich nie widzisz! Jeśli dorastające dziecko zo-stanie tak osaczone przez krytyczne uwagi spowodowane jego upadkami i błę-dami, staną się one najważniejszym obiektem jego zainteresowania, a to będzie prowadzić do rozwijania nieprawidłowości w jego życiu emocjonalnym. Jedna  z  klasycznych  definicji  dotyczących  karcenia  została  wypowiedzia-na przez specjalistę do spraw rodziny, którego zapytano: - Jak wiele dyscypliny może znieść dziecko? Odpowiedź brzmiała: - Nie ma limitu dyscypliny, którą człowiek może znieść, o ile osoba ta wciąż jest pewna, iż jest kochana i akceptowana. To znaczy, że jeśli patrzę surowo na moje dziecko, a ono czuje się odrzuco-ne,  posunąłem się  za daleko. Ale nawet gdybym naśladował przykład kar-cenia przywieziony przez mojego ojca z jego dawnej ojczyzny, tak długo, jak moje dziecko wiedziałoby,  że  jest kochane  i akceptowane, wszystko byłoby w porządku. Nigdy  nie  wątpiłem,  że  byłem  kochany  i  akceptowany.  Jak  mogłem  być tego pewny? Mój ojciec spędzał swój najlepszy czas z nami. Sobotni wieczór był nazwany „wieczorem otwartym”. Nie miało znaczenia, kto akurat przyje-chał do miasta. Prezydent Stanów Zjednoczonych? Zapomnijcie o nim! Zapo-mnijcie o posiedzeniach komitetów i zarządów, o wyznaczonych spotkaniach. Gdy przychodził sobotni wieczór, mój ojciec siedział z nami na podłodze, za-bawiał się z nami i śmiał się w głos. 

Gdy kładliśmy się spać, przychodził do nas i drapał nas  po  plecach. Do dzisiaj  lubię  drapanie  po  ple-cach.  Gdy  idę  w  odwiedziny  do  moich  rodziców, pierwsze co robię, to kładę się na podłodze, a ojciec drapie mnie po plecach. Mój ojciec siadał przy pia-ninie i grając kilka akordów, tylko akordów, śpiewał nam piosenkę: Mój najlepszy przyjacielu, jakiego zna świat, Nie wiem jak cię nazwać, malutkiś jak kwiat. Popatrz na tatusia, gdy śmieje się do ciebie, A poczujesz się zaraz, jakbyś był już w niebie.

Page 34: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 34 -

Nie można przeżyć dzieciństwa doświadczając  tego  rodzaju miłości, a przy tym nie czuć się akceptowanym. A gdy w  tej atmosferze miłości  i akcepta-cji potrzebne jest karcenie, ma ono swe właściwe miejsce. W pewnym college’u prowadzono badania nad powodzeniem i niepowodzeniem w życiu rodzin. Odkryto, że istnieją trzy różne podejścia do karcenia. Pierw-sze, karcenie z miłością. Drugie, karcenie bez miłości. I ostatnie, pobłażanie. Wnioski były bardzo znaczące. Oczywiście, jak możecie się spodziewać, karce-nie z miłością było na pierwszym miejscu w rodzinach, które odniosły sukces. Na drugim jednak miejscu było pobłażanie. Karcenie bez miłości znalazło się na końcu. Wniosek był taki, że jeśli nie umiesz stosować karcenia z miłością, to lepiej, żebyś w ogóle go nie stosował. W granicach miłości  i akceptacji karcenie  jest konieczne  i korzystne w na-prowadzaniu dzieci  na  „drogę,  którą mają  chodzić”.  Jednakże podstawowym warunkiem,  jaki  trzeba spełnić, by wychować dobre dzieci,  jest być dobrym rodzicem. Wydanie na świat dziecka nie czyni cię  jeszcze rodzicem, tak jak spanie w garażu nie czyni cię samochodem! Możliwe jest, że rodzice będą grać swoje role, ale prędzej czy później okaże się, że to nie wystarcza. Co czyni mężczyznę prawdziwym ojcem, a kobietę prawdziwą matką? Niesamo-lubna miłość. Niech mi wolno będzie przypomnieć wam, że prawdziwa miłość jest owocem Ducha, a nie owocem starań człowieka. Nie ma nikogo, kto mógł-by ją wypracować albo wytworzyć z siebie. Jedynie dzięki łasce Bożej ktokol-wiek, a więc i rodzice, może przestać być egocentrykiem. Jeśli matki i ojcowie chcą poznać tę niesamolubną miłość, to Bóg powinien stać się najważniejszą osobą w ich życiu. Wszyscy  urodziliśmy  się  w  oddzieleniu  od  Boga.  Wszyscy  urodziliśmy  się grzeszni. Nawet rodzice, którzy doświadczyli nowonarodzenia i którzy pozna-li niesamolubną miłość Chrystusa i przyjęli ją do swego serca, mają do czynie-nia z dziećmi, które urodziły się tak samo egocentryczne, jak niegdyś oni sami. Egocentryczni ludzie nie lubią być karceni. Ale egocentryczni ludzie muszą być karceni, aby nie doszło do chaosu i anarchii w świecie czy w rodzinie. Po-słuszeństwo i dyscyplina są ważne dla spokojnej egzystencji społeczeństwa. Na początku może być konieczne wprowadzenie dyscypliny siłą. Celem jest jak najszybsze zastąpienie dyscypliny opartej na sile dyscypliną opartą na miło-ści, przy której siła wydaje się nic nie znaczyć. Przyjrzyjmy się teraz dzieciom w różnym wieku i szczegółowym zaleceniom odnośnie dyscypliny na różnych stopniach rozwoju. 

Page 35: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 35 -

Ci, którzy dokonali podziału na kategorie wiekowe, nazwali wiek od jedne-go do dwunastu lat wiekiem „Wiem, że Jezus kocha mnie”. Jest to piękny okres w życiu. Proste, dziecięce poddanie osób w tym wieku zostało użyte przez Je-zusa jako przykład zaufania, jakim powinniśmy Go darzyć. Od  trzynastego  do  szesnastego  roku  życia  mamy  wiek  „Kim  jestem?”  Jest to czas odszukiwania samego siebie. Czas pragnienia niezależności. Pewnego razu zostałem zaproszony na wycieczkę w Góry Skaliste z grupą młodych nastolatków. Poprosiłem ich, by podali mi etykietkę dla swego wieku. Powiedzieli: - Ziemia niczyja. Gdybym  ja  tak  ich  określił,  chyba  zrzuciliby  mnie  ze  skały.  Ale  sko-ro to oni sami tak powiedzieli o sobie, wszystko było w porządku. Ziemia ni-czyja. Za starzy, by się bawić, za młodzi, by pracować. Już nie dzieci, jeszcze nie dorośli. Zastanawiali się, co ze sobą zrobić. Tak, to trudny wiek. Niektórzy podkreślają znaczenie okresu od jednego do trzech lat życia, czy-li „wieku kształtowania się postaw”. W ciągu pierwszych trzech lat dzieciń-stwa  kształtują  się  zręby  charakteru. Cechy  utrwalone wówczas  pozostaną w znacznym stopniu na resztę życia. Wiek  od  czwartego do dwunastego  roku nazywany  jest  „wiekiem  zapamię-tywania”.  Jest  to  czas  programowania  komputera,  wprowadzania  danych. Wykształcone  wcześniej  cechy  charakteru  decydują  o  tym,  jak  przebie-ga to wprowadzanie danych. Oto jeden z powodów, dlaczego tak istotna jest chrześcijańska  edukacja,  która  zmierza  do  tego,  by  informacje  napływające do dziecka oceniane były z chrześcijańskiej perspektywy. Lata od trzynastego do szesnastego roku życia to „wiek decyzji”, kiedy to mło-dzi ludzie zaczynają podejmować samodzielne decyzje, co chcą robić w życiu i  jaki będzie  ich związek z Bogiem. Decyzje  te podejmowane są w oparciu o zgromadzone dotychczas informacje i wykształcone jeszcze wcześniej cechy i postawy. W końcu od siedemnastego do dwudziestego pierwszego  roku życia  i dalej ma  miejsce  wiek  „przygotowania”.  Jest  to  czas  szczególnych  przygotowań do realizacji podjętych decyzji i dokonanych wyborów w oparciu o zgromadzo-ne wcześniej informacje na bazie cech i postaw. Rodzice często wpadają w panikę, gdy dziecko wchodzi w wiek decyzji i przy-gotowania. Może się zdarzyć, że zaniedbali swoje zadania, i zaczynają zbierać żniwo  rezultatów  swego  zaniedbania. Ale nawet  sam Bóg,  którego uważam za  raczej  mądrego  i  znającego  się  na  rzeczy  rodzica,  utracił  jedną  trzecią 

Page 36: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 36 -

swoich dzieci. Podjął się strasznego ryzyka dając nam prawo wyboru, i jest to nieuniknione, że dając dzieciom prawo wyboru, niektóre zachowacie, a inne utracicie. Nawet gdybyście byli doskonałymi rodzicami, nie mielibyście gwa-rancji, że zwyciężycie w bitwie o życie waszych dzieci. Ale jakże często pa-trzymy zrozpaczeni ku niebu i błagamy o pomoc, byśmy zrobili wszystko jak najlepiej i dali naszym dzieciom wszystko, co najlepsze, by dokonały właści-wego wyboru. Warto, jak sądzę, rozważyć kilka zasad dyscypliny, które poznałem na podsta-wie własnego doświadczenia i własnych błędów. Choć na wymienienie prze-pisów nie potrzeba wiele czasu, to  jednak postępowanie zgodnie z nimi nie będzie łatwe. Dla zmęczonych rodziców stosowanie właściwych zasad dzień po dniu wymaga przyjęcia łaski Bożej na tyle, na ile tylko jest to możliwe. 1. Jak już wcześniej zauważyliśmy, karcenie nie jest dobre o ile nie towarzy-szy mu atmosfera miłości i akceptacji. 

2. Ci,  którzy stosują wobec dziecka karcenie, muszą uzgodnić swoje stano-wiska. Rodzice  potrzebują  spokojnie  przedyskutować metody postępowa-nia i uzgodnić, jakich sposobów karcenia chcą używać. Jeśli tego nie zrobią, nie osiągną nic poza zamieszaniem. 

3. Prawa muszą być zwięzłe, prawa muszą być zrozumiałe, prawa muszą być rozsądne, prawa muszą być niezmienne. Inaczej bowiem są bezużyteczne. 

4. Konsekwencja.  Pewien  człowiek  zajmujący  się  poradnictwem  rodzinnym powiedział: „Są trzy prawa dotyczące karcenia dzieci. Konsekwencja, kon-sekwencja i konsekwencja”. Jest to bardzo ważna zasada. Jeśli prawa domu są egzekwowane dzisiaj, a jutro już nie, dzieci są zdezorientowane i znie-chęcone. Jeśli prawa są egzekwowane od Susie, a od Johny’ego już nie, będą wielkie problemy.

Jeśli muszę coś powtarzać dwa razy, to już przegrałem bitwę. Jeśli powtarzam trzeci raz, to już klęska! Rodzic, który mówi: „Ostatni raz ostrzegam, że więcej tego nie  powtórzę”,  dowodzi  tym  samym  swego upadku. Dyrektor  college’u powiedział do mnie kiedyś:- Bezpieczeństwo dzieci zależy od stanowczości ich rodziców. Dla  dziecka,  które wie,  czego może  spodziewać  się  od  rodziców,  dyscypli-na nie jest pustym słowem. 5. Dyscyplinę należy wymuszać. Jeśli mama czeka aż tata wróci do domu, by skarcić dziecko, to cała sprawa może zostać zapomniana albo przedstawio-na z przymrużeniem oka. Błędem jest jednak karcenie dzieci w gniewie. Je-śli rodzic traci panowanie nad sobą, konieczne może być odejście na chwilę, 

Page 37: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 37 -

by znaleźć oparcie w Bogu, aby skarcić dziecko spokojnie i uniknąć prowo-kowania go do gniewu. 

6. Uczcie dzieci prawdziwej samodyscypliny. Jeśli dzieci są zdyscyplinowane tylko wtedy, gdy rodzice są w pobliżu, będą jak statki bez kotwicy, gdy tej kontroli zabraknie. Samodyscypliny należy uczyć tak wcześnie, jak to tyl-ko możliwe. 

To  prowadzi  nas  jednak  do  problemu.  Niektórzy  ludzie  mają  silną  wolę, a inni nie. Niektórzy mają moralny kręgosłup jak słup, a inni jak rozgotowane spagetti. Niektórzy mogą nie być w stanie zmusić się do posłuszeństwa. Tu powinniśmy  zrozumieć,  że  lepszym  terminem  niż  samodyscyplina  jest  dys-cyplina Boża. Nawet najsłabsze dziecko może nauczyć się poddawać siebie Bogu pod  Jego panowanie. Prowadzenie przez Boga  jest  jedynym rodzajem prawdziwej samodyscypliny, jakiej ktokolwiek z nas może doświadczyć. 7. Cielesne  karcenie  jest  ostatecznością.  Niektórzy  z  nas  wyrośli  na  tej ostateczności,  a  nawet  się  tym  chwalą!  A  jednak  cielesne  karcenie  jest uzasadnione w Biblii. „Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu” (Przyp. 13,24). Zawczasu! Nie wiem, kiedy to jest, ale ja miałem to cały czas! „Karć swojego syna, a oszczę-dzi  ci  niepokoju  i  sprawi  rozkosz  twojej  duszy”  (Przyp.  29,17).  Przepra-szam, doktorze Spock! „Głupota tkwi w sercu młodzieńca, lecz rózga kar-ności wypędza ją stamtąd” (Przyp. 22,15). „Nie szczędź chłopcu karcenia; jeżeli go uderzysz rózgą, nie umrze” (Przyp. 23,13). 

Przy całym zamieszaniu wokół znęcania się nad dziećmi, biblijne wypowie-dzi na temat rózgi wydają się być nie na miejscu. To prawda, że jest w naszych czasach sporo przypadków znęcania się nad dziećmi. Statystyki wskazują, że prawdopodobnie co drugie dziecko doświadcza znęcania się  lub prześlado-wania z jakiegoś powodu w dzieciństwie. Takie są fakty. Żyjemy w smutnym świecie. Nie wolno dopuścić, by mówienie o rózdze i nie oszczędzaniu jej zo-stało źle zrozumiane. Rodzice, którzy nigdy nie używali rózgi, też mogą znęcać się nad dziećmi. Mogą to robić zaniedbując, ignorując i odrzucając je. Gdy  więc  decydujesz  się  na  rodzaj  karcenia,  pamiętaj,  że  karcenie  fizycz-ne  jest  ostatecznością.  Jest  obliczone  na  zadanie  cierpienia,  ale  nigdy  nie powinno  prowadzić  do  okaleczenia  dziecka.  Jakiekolwiek  karcenie  powodu-jące, że dziecko potrzebuje potem opieki medycznej, jest poważnym naduży-ciem - bez względu z jakiego powodu zostało zastosowane. Jeśli sięgnęliście po ostateczny środek, a lanie nie przynosi rezultatów, to czas szukać pomocy z zewnątrz. 

Page 38: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 38 -

Jest jeszcze jedna zasada dotycząca karcenia nastolatków, którą musimy omó-wić, zanim przejdziemy dalej. Jest to mianowicie Obojętność. Nie dziwcie się! To  jest  zasada, którą słyszałem wciąż  i wciąż od  rodziców, którzy nauczy-li się jej na swoich niepowodzeniach i od tych, którzy nauczyli się jej na swo-ich sukcesach w wychowywaniu dzieci. Nie dziwcie się. Gdy wasz nastolatek przychodzi  i mówi, że ma zamiar zrobić coś szalonego, nie  reagujcie na  to. Jeśli zareagujecie, będzie się starał dowieść wam, że zrobi tak, jak powiedział. Zachowajcie obojętność, a sam zapomni o tym i wymyśli następnego dnia coś równie głupiego! W ostatniej klasie szkoły średniej syn pastora H. M. S. Richardsa, tego od radia, przyprowadził do garażu swoich kumpli z zespołu jazzowego i urządził z nimi jam session, podczas gdy Richards był obok, w pomieszczeniu, które stanowiło jego studio, i modlił się! Któregoś dnia w tym samym roku Harold Junior przyszedł do ojca i powiedział: - Tato, wreszcie zdecydowałem, co chcę robić, gdy skończę szkołę. - Naprawdę? - Tak. Chcę mieć własny zespół jazzowy. - Jesteś pewny, że to jest to, co chcesz robić? - Tak. - Dobrze, synu. Jeśli jesteś pewny, to wszystko w porządku. I odszedł. Żad-nego kija. Żadnych czekoladek. Żadnych kazań. Nic. Odszedł, by studiować, a Harold wiedział, co jego ojciec robi. Harold opowiedział mi to zdarzenie, gdy zostaliśmy kumplami w college’u. Po-wiedział, że słowa ojca uderzyły w niego jak piorun. „Jesteś pewny, że to jest to, co chcesz robić?” „Czy naprawdę jesteś pewny?” Po tej rozmowie Harold znalazł się college’u, gdzie przygotowywał się do służby kaznodziejskiej. Jeśli  jego ojciec powiedziałby: „Będziesz miał zespół  jazzowy, ale po moim trupie”, prawdopodobnie Harold byłby dzisiaj jednym z bardziej znanych jazz-manów i miałby jeden z lepszych zespołów! Zamiast tego zastąpił ojca w pra-cy ewangelizacyjnej w radiu.Jest wielka moc w modlitwie. Jeśli popełnisz jakiekolwiek błędy w wychowaniu swoich dzieci, to jednego nigdy nie wolno ci popełnić - nie możesz zaniedbać modlitwy za nie. Jeśli miałbyś przestać modlić się o coś, to niech to nie będą twoje dzieci. Jest moc, która przychodzi przez modlitwę i da ci łaskę i mądrość, byś mógł robić i mówić właściwe rzeczy w każdej sytuacji. Często  rodzice  pytają:  „Jak  mamy  nauczyć  nasze  dzieci  sprawiedliwo-

Page 39: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 39 -

ści przez wiarę?” To bardzo ważne pytanie. My, dorośli, dostrzegamy, że nie-możliwe jest żyć po chrześcijańsku będąc nienawróconym - jak więc możemy czegoś takiego oczekiwać od naszych dzieci? Nie ma łatwej odpowiedzi, ale jest kilka trafnych sugestii. Po pierwsze, przez przykład. Chrześcijaństwa nie przekazuje się w spadku. Pierwsza rzeczą, jaka pozwoli wam upewnić się, że wasze dzieci dadzą Bogu pierwsze miejsce w swoim życiu, jest oddanie Mu pierwszego miejsca w wa-szym życiu. Wasze dzieci będą wiedzieć, czy czas waszej osobistej  łączno-ści z Bogiem jest dla was czymś ważnym, czy tylko jednym z punktów dnia. Po drugie, uczcie dzieci od najmłodszych lat, by były wam posłuszne dlatego, że was kochają. Uczcie ich wyznawać ich grzechy i pomyłki Jezusowi i szu-kać  Jego przebaczenia  i mocy. Dzieci mogły mieć więź z Bogiem stosowną do swojego wieku nawet malutkie dziecko może nauczyć się modlić. Możecie czytać dzieciom historie o Jezusie na długo przedtem, zanim one same będą mogły je przeczytać. Możecie im mówić więcej o miłości Boga niż o popraw-nym zachowaniu. Możecie im powiedzieć, że Jezus kocha nas, gdy jesteśmy dobrzy, gdy robimy to, co powinniśmy, ale kocha nas też, gdy potykamy się i upadamy. Możecie zachęcić je najwcześniej jak to możliwe, by same szukały Jezusa, zamiast opierać się na waszym doświadczeniu z Nim. Przez całe ich życie módlcie się za nie. Proście Pana, by działał na wasze serca  tak,  aby  nic w waszym  postępowaniu  nie  powstrzymywało  dzieci  od przyjścia do Niego. Proście, by działał na ich serca przyciągając je do siebie. Szukajcie Jego mądrości w każdej sytuacji. On pragnie błogosławić dzieci dzi-siaj tak samo, jak czynił to, gdy osobiście był na ziemi. Przejdźmy teraz do duchowej strony. Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. Jezus powiedział: „Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios” (Mat. 18,3). Co to oznacza? Czy mamy stać się dziecin-ni? Nie, nie o to chodzi. Mamy się stać jak dzieci. To może wydać się dziwne komuś, kto jest przekonany, że wiele w życiu osiągnął, ale dorastanie do kró-lestwa Bożego nie polega na uczeniu się stania o własnych siłach. Im bardziej rośniemy, im bardziej jesteśmy dojrzali, tym silniej trzymamy się ręki naszego niebiańskiego Ojca. Wzrastamy w zależności, a nie niezależno-ści od Niego. To  jest  odwrócenie  pojęć.  W  naszych  rodzinach  oczekujemy  od  dzieci,  że będą coraz bardziej samodzielne, niezależne, samorządne. Ostatecznym celem dla nich jest całkowite wyjście spod kontroli rodziców. Ale nie  tak  jest z Bogiem. Adam  i Ewa chcieli  spróbować stać o własnych siłach, a wynikiem tego jest to, co widać. Związek Stwórca - stworzenie pozo-

Page 40: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 40 -

staje wciąż związkiem opartym na ścisłej zależności. To wtedy, gdy jesteśmy słabi, stajemy się prawdziwie mocni. Gdy uważamy się za mocnych, wówczas jesteśmy słabi i upadamy na twarz. Zależność i poddanie są kluczowymi okre-śleniami chrześcijańskiej dojrzałości. Jako dzieci niebiańskiego Ojca doświadczamy karcenia. Przeczytaj z Hebr. 12. „Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, któ-rego przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z syna-mi; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał?” (w. 5-7). I wiersz 11: „Żad-ne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni”. Kto lubi karcenie? Ale kto może obyć się bez niego? To z miłości do nas Pan wprowadza dyscyplinę w nasze życie. Są jednak ludzie, którzy to źle zrozu-mieli i odrzucili więź z Nim z powodu karcenia z Jego strony. Chrześcijanie od dawna już dyskutują na temat roli Boga w karceniu nas. Czy jest On aktywnym czynnikiem, czy tylko biernym rodzicem, stojącym z boku i pozwalającym diabłu robić swoje? Niektórzy bronią stanowiska, że Bóg jest zupełnie łagodny i nigdy nikogo nie karze. Stary Testament przedstawia jed-nak Boga, który zna się na karceniu. Gdzie zaczyna się  i gdzie kończy się aktywna rola Boga w karceniu? Biblijna  odpowiedź  oparta  jest  na  nierozdzielności  sprawiedliwo-ści Boga i Jego miłosierdzia. Jeśli kiedykolwiek przyszło nam do głowy, by zakwestionować  Bożą  sprawiedliwość,  wystarczy,  że  pójdziemy  na  Golgo-tę  i przyjrzymy się Bożemu darowi miłosierdzia oferowanemu aż do dzisiaj, aby zrozumieć, że Boża miłość i akceptacja zmierza właśnie do przyniesie-nia sprawiedliwości każdemu grzesznikowi. Szczęśliwy jest ten, kto nauczył się poznawać miłość Bożą i kto nie przestaje kochać Boga i ufać Mu pomimo, iż doświadcza życiowej dyscypliny w tym złym świecie. Pewnego razu drobna starsza kobieta chciała przebiec przed nadjeżdżającą ciężarówką. Nie miała jednak szczęścia tego dnia. Ciężarówka przejechała jej uda i biodra. Leżała w szpitalu z otwartymi złamaniami nóg i strasznie cier-piała. Poszedłem do szpitala, by ją odwiedzić i spróbować ją pocieszyć. Nie chciałem iść. Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć. Ale gdy szedłem szpitalnym korytarzem, zbliżając się do sali, w której leżała, usłyszałem  jak ktoś śpiewa pieśni chwalące Boga. To była ta mała starusz-ka z mojego kościoła. Nie wierzyłem własnym uszom. Myślałem, że to może pod wpływem morfiny albo  innego silnego środka przeciwbólowego. Ale nie, ona była zupełnie przytomna i całym sercem chwaliła Boga. Wszystko, co by-

Page 41: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 41 -

łem w stanie zrobić, to stać i patrzeć na nią. W końcu znalazłem słowa i zapy-tałem: - Babciu, ja nie pojmuję, jak ty tak możesz. Popatrzyła na mnie i powiedziała: - Dlaczego mam przeklinać Boga i umrzeć, skoro mogę chwalić Boga i żyć? Zacząłem ją pocieszać, ale skończyło się tak, że to ona pocieszała mnie swoją wiarą i odwagą. Zwróćmy teraz uwagę na to, jak dzieci wpły-wają  na  nasz  kontakt  z  Bogiem.  W  Mat. 19,29 czytamy: „I każdy, ktoby opuścił domy albo braci, albo siostry, albo ojca, albo mat-kę, albo dzieci, albo rolę dla imienia mego, stokroć  tyle  otrzyma  i  odziedziczy  żywot wieczny”.  Innymi  słowy,  Bóg  mówi:  „Nie pozwólcie,  by  dzieci  oddzieliły  was  ode Mnie”. Rodzice, którzy mają małe dzieci zauważa-ją,  że  troska  o  nie  często  zabiera  im  czas potrzebny na kultywowanie duchowego ży-cia.  Wiemy,  że  każdy  mądry  rodzic,  któ-ry  ma  choć  trochę  kultury,  raczej  wypro-wadzi  dziecko  z  kaplicy  niż  pozwoli,  by  zakłócało  spokój  w  zgromadzeniu przez  całe  nabożeństwo. Czasem  łatwiejsze wydaje  się  pozostanie w domu i  zaniechanie  chodzenia  do  zboru,  gdy  najczęściej  kończy  się  tak,  że  jed-no z rodziców musi wychodzić z płaczącym dzieckiem na korytarz. Dzieci wymagają od rodziców poświęcenia im bardzo wiele czasu, więc bywają młodzi rodzice, zwłaszcza matki, którzy wydają się nie mieć czasu na osobistą pobożność,  ciche  chwile poświęcone na  szukanie Boga, ponieważ dzieci  są zawsze przy nich, zawsze czegoś potrzebują. Czasem rodzice mówią: - Sądzę, że muszę poczekać  jakieś pięć  lat, albo  i dziesięć, aż dzieci będą starsze, a wówczas wezmę się za mój związek z Bogiem. Ale to właśnie wtedy, gdy dzieci są małe, rodzice najbardziej potrzebują ła-ski Bożej, by właściwie postępować z dziećmi. Rozważ to uważnie. Ostatnio słyszałem, że nawet rodzice małych dzieci znajdują czas na jedzenie. Znajdują czas, by być ze sobą, tylko we dwoje. Znajdują czas na to, co uwa-żają  za  istotne. Ojcowie nie porzucają pracy. Również wiele matek pracuje 

Page 42: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 42 -

zawodowo. Wciąż  znajdują  czas  na  ubieranie  się,  mycie,  golenie,  czesanie włosów  i  szorowanie  zębów. Dlaczego? Ponieważ uważają,  że  te  rzeczy  są ważne! Jeśli naprawdę uważasz, że czas spędzany z Bogiem jest najważniejszą czę-ścią dnia, znajdziesz miejsce dla niego w swoim rozkładzie zajęć, nawet je-śli miałbyś tuzin małych dzieci. Gdy nasze dzieci były małe, zdecydowałem dzielić z moją żoną obowiązki w ciągu dnia, by nie była nimi przeciążona. Prosiłem więc Pana,  by  budził mnie w  nocy,  i w  ten  sposób  odkryłem,  że najpiękniejsza część dnia może mieć miejsce w środku nocy. W  ten sposób moja żona miała taką samą możliwość spędzania czasu z Bogiem, jaką miałem ja. Niektórzy  rodzice umawiają się,  że będą na zmianę opiekować się dziećmi, podczas gdy jedno z nich ma wolny czas. Jakikolwiek by to nie był sposób, powinien dawać jednakowe możliwości żonie i mężowi. Bóg pragnie dopomóc rodzicom starającym się znaleźć czas dla Niego. Osobista więź z Chrystusem jest  jednakowo ważna dla wszystkich członków rodziny. Nikt nie może  jeść za drugą osobę. Każdy musi znaleźć czas na indywidualne szukanie Boga. Dzieci mogą utrudnić kontakty z Bogiem, ale mogą również być niesamowitą pomocą w tych kontaktach. Enoch odkrył po narodzeniu się  jego pierwsze-go syna, że o wiele lepiej niż przedtem rozumie miłość Boga do Jego dzieci, i to doprowadziło go do jeszcze ściślejszej więzi z niebiańskim Ojcem. Pewien człowiek posunął się nawet do stwierdzenia, że nie  rozumie,  jak ktoś może osiągnąć życie wieczne nie mając dzieci. O wiele lepiej pojął, jak bardzo po-trzebuje Boga, gdy sam został rodzicem. Gdy nie przestajemy szukać Boga i dajemy Mu pierwsze miejsce w naszym życiu, posiadanie dzieci będzie nas przybliżać do Niego, a nie odsuwać. Wów-czas Bóg będzie mógł nas użyć, by przyprowadzić nasze dzieci do Niego, aby mogły znaleźć go same dla siebie.

Rozdział VI

BRUKSELKA W POLEWIE CZEKOLADOWEJ

PEWNA PARA powiedziała mi kiedyś,  że  jedyną  rzeczą,  jaka była wspól-na dla nich obojga było to, iż udzielał im ślubu ten sam pastor, w tym samym kościele i w tym samym dniu. Inne małżeństwo wyznało, że jedyne, co mie-

Page 43: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 43 -

li wspólne, to to, że nie lubili brukselki w polewie czekoladowej - a to niezbyt wiele! Brak wspólnych zainteresowań u partnerów w mał-żeństwie wygląda na pozór niewinnie. Może nawet słyszeliście kiedyś, że przeciwieństwa przyciągają. Ale każda z dziedzin zawierająca potencjalne nie-bezpieczeństwo  załamania porozumienia  jest  pod wpływem oddziaływania braku wspólnych zainte-resowań, poglądów, działań. Na przykład, jak wiele sporów o pieniądze wypły-wa ze zróżnicowania nawyków i poglądów na te-mat ich wydawania? Jeśli jego matka pracowała zawodowo, a jej matka była za-wsze w domu piekąc ciasteczka i czekając na dzieci powracające ze szkoły, czyj przykład będzie naśladowany w nowym domu? Nawet w prostych sprawach związanych ze stylem życia, wymagających pod-jęcia decyzji takich jak: ile razy dziennie jeść, jakiej muzyki słuchać, jak dłu-go oglądać telewizję, różnice w poglądach i przyzwyczajeniach mogą wywołać nieporozumienia między mężem i żoną. O ileż większe zadrażnienia powstaną, gdy trzeba będzie decydować w poważniejszych sprawach. To prawo ma zasto-sowanie na każdym poziomie. Im więcej wspólnych poglądów i sposobów dzia-łania, tym większa będzie harmonia. Im mniej rzeczy wspólnych, tym większe potencjalne zagrożenie załamaniem porozumienia w małżeństwie. Gdy  przychodzą  do mnie  narzeczeni  prosząc  o  radę  na  temat małżeństwa, pierwszą rzeczą, jaką robię jest przestudiowanie listy ośmiu dziedzin, w któ-rych istnieje potencjalne niebezpieczeństwo załamania porozumienia i zbada-nie, czy w którejś z nich ci młodzi ludzie mają jakieś problemy. Jeśli w większości z tych dziedzin występuje zgodność, a nieporozumienia mogą pojawić się w jednej lub dwóch, istnieje duża szansa przezwyciężenia trudno-ści. Ale jeśli nie mogą się dogadać co do sposobu wydawania pieniędzy, je-śli spierają się o swoje przekonania religijne, nie mogą znieść nawzajem swo-ich krewnych, mają odmienne stanowiska w sprawie wychowania dzieci itd., to zanosi się na długą, ciężką zimę! Według tej zasady, jeśli młodzi ludzie planują małżeństwo i mają wiele wspól-nych  zainteresowań  i  poglądów,  prawdopodobnie  łatwo  będzie  im  znaleźć wspólny język w tych sprawach, w których jeszcze nie zgadzają się ze sobą. Ale  jeśli wspólnych zainteresowań  jest niewiele,  istnieje duże prawdopodo-bieństwo rodzenia się konfliktów i potęgowania się rozdźwięku, aż wreszcie wydawać się będzie, że jedynym wyjściem jest rozwód. 

Page 44: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 44 -

Jest to największy potencjalny problem w małżeństwach ludzi pochodzących z różnych ras lub kultur. Tak bardzo różnią się w swoich poglądach i posta-wach, że często trudno im znaleźć dość wspólnych zainteresowań, by małżeń-stwo ich mogło normalnie funkcjonować. Jednakże trzeba wiedzieć, że wspólnota zainteresowań może być jedynie po-zorna. Często zdarza się coś takiego: On uwielbia piłkę nożną. Ona nigdy nie interesowała się piłką nożną. Tak naprawdę, to ona nienawidzi piłki nożnej. Ale  teraz kocha, uwielbia piłkę nożną.  I co na  to powiecie? Znalazła nowe zainteresowanie: piłkę nożną! Rok później, gdy żar romansu przygasa, oboje odkrywają prawdę. Ona wciąż nienawidzi  piłki  nożnej.  Teraz  zaznacza  się  brak wspólnych  zainteresowań. Gdy on ogląda mecze piłki nożnej, ona znajduje coś bliższego jej rzeczywistym zainteresowaniom. Wiele  par,  ku  swemu  przerażeniu,  odkrywa,  że  gdy  płomień  porywające-go uczucia przygasa, nie mają zbyt wiele wspólnego ze sobą. W czasie narze-czeństwa wystarczało im samo siedzenie obok siebie i trzymanie się za ręce! Było  im wszystko  jedno gdzie siedzieli  i  trzymali się za ręce: na stadionie piłkarskim, w kościele, na koncercie czy w parku. Ale co przyniosą nadcho-dzące lata, gdy małżeńska miłość dojrzeje, a siedzenie i trzymanie się za ręce nie będzie już taką nowością, jak kiedyś? Jakie wówczas będą wasze zainte-resowania?Choć może łatwo będzie przyjąć do wiadomości, że twój partner nie podzie-la twoich zainteresowań w takich sprawach jak piłka nożna, nie będzie to tak samo łatwe w sprawach większej wagi. Na przykład, co będzie, jeśli coś takie-go odkryjesz w dziedzinie duchowych zainteresowań i chrześcijańskiego od-dania? Być może on nigdy nie interesował się głęboko sprawami duchowymi. Ale teraz jest zakochany - i nagle doświadcza czegoś, co wygląda jak nawró-cenie! On  też kocha Boga. Ale wkrótce oboje odkrywają, ku  ich zdumieniu, że nawrócenie nastąpiło tylko do niej, a nie do jej Boga. Wkrótce po ślubie zaczyna się więc zmierzanie w odwrotnych kierunkach. Pamiętam,  jak  pewnego  dnia  przyszło  do  mojego  biura  małżeństwo,  które doświadczyło właśnie czegoś takiego. On nigdy nie był tak zainteresowany sprawami duchowymi jak ona. Ale teraz najwyraźniej był nawrócony i kochał Boga. Ona była pewna, że jego nawrócenie jest prawdziwe. Tak się wydawało. Ja też dałem się nabrać. Być może on oszukał nawet samego siebie. Pamiętam, jak rozmawiałem z nim zadając mu pytania. Potem udzieliłem im ślubu. W trzy miesiące było po wszystkim. Nie potrze-ba było dużo czasu, by przekonała się, że on ani trochę nie dbał o Boga i o Je-

Page 45: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 45 -

zusa i nie wierzył w duchowe sprawy. Nie potrafił po prostu wycofać się przed ślubem, póki nie było za późno. Mam za sobą tyle podobnych ślubów, że chyba powinno się mnie złapać i za-bronić udzielania ślubu komukolwiek! Z pewnością trzeba czegoś więcej niż ludzkiego rozumu, by wiedzieć, które małżeństwa są rzeczywiście „zatwier-dzone w niebie”. Co można  zrobić,  by  uniknąć  tego  rodzaju  smutnych  rozczarowań?  Czekać, czekać  i  czekać. Podstawą  jest  to,  jakie były wasze zainteresowania wcze-śniej,  zanim  poznaliście  się.  Jeśli  nastąpiło  szczere  nawrócenie  lub  zmia-na życia równoległe z nawiązywaniem waszej znajomości, to musicie czekać i zbadać to. Nie wolno wam tego zaniedbać! A gdy będziecie to badać, nie przesiadujcie razem w samochodzie przy blasku księżyca! Ale  co  zrobić,  jeśli  po  ślubie  okaże  się,  że  istnieją  poważne  różnice  mię-dzy wami? Czy  jest wówczas  jakieś wyjście? Wkrótce  potem,  jak  zacząłem wygłaszać  serię  kazań  na  temat  małżeństwa  i  rodziny  w  moim  kościele, moja żona powiedziała: - Bardzo dobrze opisałeś nam ten problem. Ale co powiesz o tym, jak z nie-go wyjść? Jaka jest rada na brak porozumienia w małżeństwie? To brzmi jak żart, ale rozwiązaniem problemu braku porozumienia w małżeń-stwie  jest porozumiewanie się! Zabezpieczeniem przed załamaniem porozu-mienia w przyszłości jest porozumiewanie się. Jeśli  macie  problem  braku  porozumienia  w  jakiejkolwiek  dziedzinie,  poroz-mawiajcie  o  tym. Wyznaczcie  sobie  dość  czasu  na  to,  by  słuchać  i  zostać wysłuchanym. Odpowiedzią na załamanie porozumienia w małżeństwie  jest porozumiewanie się.Jeśli  rozważacie zawarcie małżeństwa, powinniście poświęcić czas na omó-wienie waszych poglądów, gustów, upodobań i tego, czego nie lubicie. Powin-niście rozmawiać o szczegółach waszego stylu życia przed poznaniem się. W naszych czasach używa się komputera do dobierania ludzi pod kątem ich zainteresowań  i  osobowości.  Ale  przynajmniej  z  jednego  powodu  komputer zawodzi. Nie zawsze jest łatwo zakochać się we „właściwej” osobie. Gdy wybierałem  się  do  college’u, moi  rodzice  poradzili mi,  bym  ożenił  się z osobą, która gra na pianinie. Uważali, iż ważne jest, aby żona pastora umia-ła grać na pianinie - coś w rodzaju ewangelizacyjnego wyposażenia! Więc gdy znalazłem się w szkole, starałem się zakochać w jakiejś pianistce. Ale nie udawało się.

Page 46: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 46 -

Jestem pewny, że jest wiele przemiłych pianistek na świecie. Ale w tamtym czasie i w tamtym miejscu nie pojawiła się żadna, w której mógłbym się zako-chać. To dało mi chwilę czasu, by dojść do wniosku, że nie spędzimy przecież całego  życia  siedząc  przy  pianinie! Pewnego  dnia  stwierdziłem,  że  pocią-ga mnie ktoś, kto ma dostatecznie dużo innych zalet, by wynagrodzić mi brak umiejętności gry na pianinie! Ktoś  stwierdził,  że  sposobem  na  odkrycie  kogoś,  kto  miałby  wystarczają-co dużo wspólnych z  tobą zainteresowań, aby stworzyć szczęśliwy związek małżeński, jest udanie się do psychologa i poddanie się wszelkim możliwym testom zgodności charakterów i upodobań. Ale znowu sposób ten nie zawsze sprawdza się w praktyce. Poza tym,  jeśli znajomość wasza opiera się nadal tylko na służbowych czy koleżeńskich kontaktach, jak tu zaproponować komuś test  zgodności  charakterów?  To mogłoby  oznaczać  koniec wszelkich  szans! Z drugiej  strony,  jeśli  już  jesteście  zakochani  i  planujecie małżeństwo,  czy łatwo będzie wam kierować się wynikami testów, jeśli wykażą one brak wspól-nych zainteresowań? Na początku jest za wcześnie na test, a potem jest już za późno. Ale poradnictwo  i  testy mają swoje właściwe miejsce. Nawet po ślubie  re-zultaty  tego rodzaju  testów mogą otworzyć drogę do głębszego porozumie-nia i zrozumienia nie tylko twego współtowarzysza, ale i samego siebie. Ale z pewnością test nie stanowi sam w sobie wyjścia z problemów. Kilka lat po ślubie rozpoczęliśmy wraz z żoną naukę w seminarium. W tym czasie poznaliśmy psychologa, który znał niegdyś moich rodziców, gdy oni ra-zem uczyli się w szkole. Zainteresował się nami i zaoferował nam nieodpłatne przeprowadzenie  serii  testów. Usiedliśmy więc  i  poddaliśmy  się wszystkim jego  testom. Wiele  z  tego,  co  testy  wykazały  na  temat  naszych  osobowo-ści i zainteresowań, wiedzieliśmy już wcześniej. Ale poznanie tego, czego jesz-cze nie odkryliśmy, było dla nas prawdziwym dobrodziejstwem. Jednym z przełomów, jakie przyszły w rezultacie wyników tych testów, było to, że  zdałem  sobie  sprawę,  iż  usiłowałem być  kimś  innym niż  byłem w mojej służbie kaznodziejskiej. Bóg użył tego sposobu, by doprowadzić mnie do póź-niejszych decyzji co do mojego miejsca w Jego dziele. Choć do tamtego czasu odnosiłem się nieco sceptycznie do wartości psychologicznych testów, to jed-nak zrozumiałem wówczas znaczenie poznania tego, co w nas „siedzi”. Ludzie  planujący  spędzić  resztę  życia  razem  mogą  wiele  zyskać  studiując wyniki  takich  testów  i  biorąc  je  pod  uwagę w  dążeniu  do  poznania Bożej woli wobec siebie na przyszłość. Natomiast tych, którzy już się pobrali, może to zachęcić do głębszego porozumienia i zrozumienia siebie nawzajem. 

Page 47: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 47 -

Gdy ludzie zdadzą sobie sprawę z braku wspólnych zainteresowań, mogą zgo-dzić  się  przynajmniej  co  do  tego,  by  nie  kłaść  nacisku  na  sprawy, w  któ-rych się ze sobą nie zgadzają. Powinni dążyć do jak największej wzajemnej akceptacji swoich zróżnicowanych zainteresowań i opinii,  i ustępować sobie nawzajem w kwestiach, w których ustępstwo jest możliwe bez szkody dla ich przekonań. Mogą wówczas  szukać  sposobów  spędzania  jak najwięcej  czasu na tych sprawach, które ich łączą. Logiczną zasadą  jednak  jest, że  ludzie, którzy pobierają się mając wiele ze sobą wspólnego, będą spędzać większość czasu razem. Ci zaś, którzy pobie-rają się bez względu na brak wspólnych zainteresowań, będą spędzać ze sobą niewiele czasu. Tak to zazwyczaj bywa. 

Biblia  podkreśla  potrzebę  wspólnych  zainteresowań.  „A  jeśliby  dom  sam w sobie był rozdwojony, to taki dom nie będzie mógł się ostać” (Mar. 3,25). Abraham Lincoln zastosował ten tekst do wojny domowej w Stanach Zjedno-czonych. Ale czy mówicie o narodach, czy rodzinach, zwierzchnościach, czy mocach, ta sama zasada ma zastosowanie. Żaden dom rozdwojony nie może się ostać. Jeśli rozdźwięk na tle braku wspólnych zainteresowań jest wyraźny, dom nie będzie mógł utrzymać się zbyt długo. Bóg  jednak  z  pewnością  jest  lepszy  od  jakiegokolwiek  komputera,  lepszy od ludzkiego rozumu,  jeśli chodzi o wybór partnera dla ciebie.  Jeśli powie-rzysz Jemu swoje poszukiwania, On doskonale będzie potrafił ci wskazać nie tylko tę osobę, z którą będziesz miał dostatecznie dużo wspólnych zaintere-sowań, by stworzyć z nią trwały związek, ale którą jednocześnie będziesz na-prawdę kochał. Dyskutowaliśmy  na  ten  temat  w  college’u,  gdy  profesor  matematyki  wstał i wypowiedział zdumiewającą uwagę. Rzekł: - Najlepszą rzeczą, jaką większość ludzi może zrobić, by znaleźć właściwe-go partnera, jest zaprzestanie poszukiwania i rozpoczęcie szukania Bożej rady, zaproszenie Boga, by ciągnął losy. Z pozoru brzmi to jak głupia sugestia. Ale doszliśmy do wniosku, że nie jest ona  aż  tak  głupia,  jak  pojęcie  niektórych  z  nas  o  poszukiwaniu  partnera. Bardzo prosta, biorąc pod uwagę biblijną historię, jest Boża ścieżka do osią-gnięcia trwałego szczęścia i radości przez dwoje ludzi w związku małżeńskim. Trudno byłoby uprościć historię Izaaka i Rebeki albo Rut i Boaza. Ci, którzy zaufali w Boże prowadzenie w wyborze swego partnera, odkryli, że On lepiej niż oni sami wie, kogo wybrać dla nich. 

Page 48: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 48 -

On  jest  także gotów dać  specjalną mądrość  i  łaskę  tym,  którzy  już  zawar-li związek małżeński, a pragną uczynić swoje wspólne życie jeszcze bardziej pełnym harmonii i szczęśliwym. Małżeństwo wymaga,  by  pracować  nad  nim!  Czy  ci  z  was,  którzy wstąpi-li w związek małżeński, odkryli to już? Porozumiewanie się wymaga wysiłku. A jeśli ludzie tak samo będą pracować nad porozumiewaniem się po ślubie, jak czynili to przed ślubem, będziemy mieli o wiele więcej szczęśliwych mał-żeństw. Małżeństwo oparte jest na wspólnocie, wspólnota zaś na porozumie-niu, jak to już wcześniej zauważyliśmy. Ktoś  napisał  następujące  słowa  ostrzeżenia  przed  traktowaniem  małżeń-stwa jak coś, co funkcjonuje i trwa samo. „Małżonkowie  zaczynają  swoje  wspólne  życie  pełni  nadziei  na  przyszłość, ale wkrótce żona zaczyna myśleć: ťNo, przecież on już jest mój. Mogę sobie odpocząć. Nie muszę  już dbać o włosy, ubiór,  o domŤ.  I  zaczyna  się  zmie-niać w wiedźmę, a mąż dziwi się, jak mógł poślubić taką kreaturę. Dziesięć lat po ślubie mąż odchodzi. Żona pozostaje sama z gorącym zapewnieniem, że gdyby wiedziała, że do tego dojdzie, postępowałaby inaczej. Ale jest już za późno. Odpowiedzialność męża jest tak samo istotna jak żony, bo gdy żona będzie patrzeć  na  swojego  ukochanego,  który  zamienia  się w  kawał mięsa  i  kupę kości gnijącą na tapczanie i gapiącą się w telewizor, podczas gdy powinien to być energiczny mężczyzna troszczący się o przyszłość domu, to w końcu, pod wpływem takiego widoku, któregoś dnia odejdzie. Nie będzie mogła tego dłu-żej znieść. I znów za późno będzie na odnawianie małżeńskich ślubów. 

Niektórzy z nas zostali  chrześcijanami dwadzieścia  lat  temu, ale nic z  tym do tej pory nie zrobili. Zaniknęła gdzieś romantyczność oczekiwania na powrót Chrystusa tak, jakby miał on nastąpić jutro a nasze religijne życie stało się monotonną, chorą rutyną. Zaniedbaliśmy służbę chrześcijańską, nabożeństwo, modlitwę i studiowanie Biblii, wspólnotę z żywym Bogiem. W naszych  lampach nie ma oleju, a zbliża się dzień, gdy za późno  już bę-dzie go szukać. Kopcące knoty wydzielają zapach plotki, obmowy, nienawiści, zazdrości, wrogości, buntu i nieuprzejmości. Nie znajdujemy radości w Bogu i w Jego dziele. Nasze nadzieje ograniczone zostały do martwych uczynków, wierzeń, idei, instytucji, które utrwalone są w niezmiennych formach. Nasze lampy przestają płonąć, a żarzące się knoty zamieniają się w popiół... 

Page 49: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 49 -

Możliwe jest, biorąc pod uwagę duchową stronę zagadnienia, że „pierwsza mi-łość” umarła, i nie mamy nic wspólnego z Bogiem. Zanim grzesznik nie przyj-dzie do Chrystusa i nie doświadczy cudu nowonarodzenia, nie jest możliwe, by miał  coś wspólnego  z Bogiem. W Rzym.  8,7  czytamy:  „Dlatego  zamysł ciała jest wrogi Bogu; nie poddaje się bowiem zakonowi Bożemu, bo też nie może”. Bóg i grzesznik nie mają ze sobą nic wspólnego. Gdyby Bóg pozwolił grzesznikowi wejść do nieba, stałoby się ono dla niego miejscem męki. Wyklu-czenie grzeszników z nieba jest dowodem Bożej miłości, gdyż wieczne przeby-wanie w obecności Boga byłoby dla nich najgorszym rodzajem kary. Kiedyś mój przyjaciel wygłaszał kazanie zatytułowane: „O człowieku, który dostał  się  do  nieba  przez  pomyłkę”.  Kilka  osób  spóźniło  się  i  nie  słysza-ło wstępu do kazania. Potem, gdy wyszli, oskarżyli mojego przyjaciela o gło-szenie herezji! Sądzili, że chciał on przekonać ludzi, iż do nieba rzeczywiście można dostać się przez pomyłkę! Ale mój przyjaciel nie chciał powiedzieć cze-goś takiego. Niebo byłoby miejscem tortur dla ludzi nie mających nic wspól-nego  z  jego mieszkańcami, więc  skorzystaliby  z  pierwszej  nadarzającej  się okazji, by stamtąd uciec. Zadawałem nieraz moim słuchaczom podchwytliwe pytanie. - Jak wielu z was będzie szczęśliwych, gdy dostaniecie się do nieba? Zazwy-czaj wszyscy podnosili ręce do góry. Wówczas mówiłem: - Nie spieszcie się tak! Nie miałem na myśli tego, czy będziecie szczęśliwi, gdy wam się uda tam dostać, ale gdy już tam będziecie. Podobnie można  zapytać  ludzi,  co  zrobiliby,  gdyby  był  taki  przycisk,  któ-rego  naciśnięcie  położyłoby  kres  grzechowi  w  ich  życiu?  Czy  nacisnęliby ten przycisk? Są dwa rodzaje odpowiedzi na to pytanie. Pierwsza: „Szybko! Zabierz mnie tam, gdzie  jest  ten przycisk!”. Druga: „O nie! Straciłbym tyle przyjemności”. Usiądź kiedyś i zrób spis najważniejszych spraw w twoim życiu. Napisz pięć lub dziesięć rzeczy, które jako pierwsze przyjdą ci na myśl. Rozważ potem, ile z tych rzeczy będzie dostępne w niebie. Potem zrób listę rzeczy, które, według ciebie, będą ważne w niebie i zasta-nów się,  ile z nich uważasz za  istotne również dla ciebie. Nasze upodoba-nia i skłonności nie zostaną cudownie odmienione w chwili przyjścia Jezusa. Jeśli widzimy, że mamy niewiele wspólnego z Bogiem dzisiaj, to możliwe, że niebo nie będzie dla nas wygodnym miejscem na wieczność. Co jest główną ideą i centrum zainteresowania w niebie? Wymień kilka nie-biańskich priorytetów. 

Page 50: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 50 -

Rozumiemy, że aniołowie uwielbiają spę-dzać  czas  towarzysząc  i  służąc  Bogu. Czy  jest  to  i  twoją największą przyjem-nością? Całe  niebo  pracuje  dla  dobra  innych. To  właśnie  czyni  niebo  niebem.  Nawet jeśli  masz  niezbyt  głęboką  znajomość ewangelii,  wiesz,  że  zbawienie  zgubio-nych, tego złego świata, tej czarnej plamy we wszechświecie, jest przedsięwzięciem, w które zaangażowane jest całe niebo. W  niebie  wielu  będzie  ludzi  bezrobot-nych! Lekarze nie znajdą zajęcia dla sie-bie.  Stomatolodzy  podobnie  nie  będą mogli  otworzyć  prywatnych  gabinetów. 

Agenci ubezpieczeniowi nie będą mieli klientów. Ale jest jeden zawód, jedno za-jęcie, jedno powołanie, które przetrwa na wieki. Jest to zaangażowanie w służbę docierania do innych ludzi i dzielenia się z nimi dobrą nowina o zbawieniu. „Ależ - możecie powiedzieć - gdy Jezus przyjdzie, nie będzie więcej grzeszni-ków, do których należałoby docierać z ewangelią, a więc wszyscy będziemy mogli zająć się czymś innym na przykład lataniem na lotni! Zawsze chciałem nauczyć się latać na lotni, ale moja żona tego nie chciała! Mówiła, że muszę wybierać: albo ona, albo latanie na lotni. Tak więc postanowiłem, że dopie-ro w niebie nauczę się latać na lotni! W niebie mam zamiar latać na lotni... bez lotni! Być może wszyscy będziemy dziećmi, gdy tam się dostaniemy. Możecie sobie wyobrazić aniołów uśmiechających się na widok tego jak ostrożnie stąpamy po  szklanym morzu  i  próbujemy  je dotykać palcami przez  kilka pierwszych dni? Ale któregoś dnia twój anioł przychodzi i mówi: - Czy chciałbyś wybrać się w podróż? - No pewnie. A dokąd? - Jest taka mała planeta na skraju wszechświata, której mieszkańcy chcieliby usłyszeć z pierwszej ręki, jak to jest być wybawionym ze świata grzechu. Odpowiadasz: - Dobrze, lecimy. Zaczekaj tylko, aż się spakuję. 

Page 51: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 51 -

- Nie trzeba. Nie musisz nic pakować! - Pozwól więc, że powiem do widzenia moim przyjaciołom. -  Dobrze,  możesz  im  powiedzieć,  dokąd  lecisz,  ale  nie  musisz  żegnać  się z nimi, bo gdy wrócimy, oni będą tu wszyscy. Przecież będą tu na zawsze. 

Lecicie więc bez zmęczenia poprzez niezliczone światy, aż wreszcie docieracie do małej planety, o której mówił anioł. Wszyscy zgromadzają się na jednym miejscu, aby słuchać, co masz im do powiedzenia, a twój anioł siada w tylnym rzędzie i słucha także. Gdyż „aniołowie nigdy nie odczują radości, która jest udziałem zbawionych”. Mówią o tym słowa pieśni: 

W niebie jest śpiew, jakiego nigdy nie słyszeliśmy, Gdzie aniołowie wyśpiewują chwałę Barankowi zasiadającemu na tronie.

Ich cudowne harfy zawsze brzmią melodyjnie a ich głosy zawsze czysto. Obyśmy byli bardziej podobni do nich służąc naszemu Mistrzowi tutaj. święty, święty, śpiewają aniołowie, I wierzę, że kiedyś dołączę do nich stając w kręgu niebian;

Ale gdy śpiewał będą o historii zbawienia, oni złożą swoje skrzydła, Bo aniołowie nigdy nie odczują tej radości, która jest udziałem zbawionych.

Sefenth-day Adventist Hymnal, nr 425

Pozwólcie,  że  zapytam was,  jeśli waszym najważniejszym zainteresowaniem w  wieczności  będzie  oddawanie  czci  Bogu  i  dzielenie  się  dobrą  wieścią o Jego odkupieńczej miłości, czy nie byłoby dobrze zacząć to praktykować od teraz? Jeśli mamy zamiar mieć dość wspólnego z niebem, powinniśmy pragnąć już teraz współdziałać z nim w służbie i głoszeniu ewangelii.

Page 52: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 52 -

Rozdział VII

POWODZENIE W SEKSIE

TO BĘDZIE krótki rozdział! Na temat seksualnej strony małżeństwa mówi się dzisiaj więcej niż kiedykolwiek w przeszłości, i więcej jest książek na ten te-mat w chrześcijańskich księgarniach niż w niejednej bibliotece!Biblia  jasno stwierdza, że małżeństwo jest Bożym pomysłem. Bóg dokonał pierwszej ce-remonii zaślubin w Edenie. Małżeństwo jest ilustracją bliskiej więzi Boga z Jego ludem. Są  fragmenty  w  Biblii  mówiące  o  intym-nej  stronie  małżeństwa  w  taki  sposób,  że niektórzy  konserwatywni  chrześcijanie  nie wiedzą, co z nimi zrobić - jak, na przykład, Pieśń  nad  Pieśniami!  Dopóki  jesteśmy tak dyskretni w  tej  kwestii, a  zarazem  tak otwarci,  jak  Biblia,  nie  potrzebujemy  zbyt wielu słów.Paweł  udziela  bardzo  bezpośredniej  rady mężom i żonom w 1 Kor. 7, jak zapewne wie-cie. Hebr. 13,4 podsumowuje biblijne podejście do miłości małżeńskiej: „Mał-żeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane”. Jest jednak pewna główna zasada jeśli chodzi o seksualną stronę małżeństwa. Jest  to  uniwersalna,  ponadczasowa  zasada,  którą  wielu,  nawet  w  Kościele chrześcijańskim, zapomniało. Brzmi ona: powodzenie w seksie w małżeństwie jest rezultatem szczęśliwego małżeństwa, a nie jego przyczyną.Generalnie jednak świat zdaje się o tym nie wiedzieć. Możecie znaleźć wielu świeckich  doradców,  którzy  powiedzą  wam,  że  rozwiązaniem  waszych  pro-blemów w małżeństwie będzie częstsze sypianie z sobą. Nigdy w życiu nie słyszałem o lepszej ilustracji sprawiedliwości z uczynków!Należałoby to wykrzyczeć z dachów: „Powodzenie w seksie w małżeństwie jest rezultatem szczęśliwego małżeństwa, a nie jego przyczyną”.Gdy pary małżeńskie przychodzą do mnie prosząc o radę i wymieniają swoje problemy, często, gdy zakończą już swą listę, pytam:- Macie też pewnie problemy w waszym życiu seksualnym, nieprawdaż?Oni są wówczas zaskoczeni. 

Page 53: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 53 -

- Skąd wiesz? Odpowiadam:- Jak mógłbym nie wiedzieć? Inne z ośmiu dziedzin, w którym może nastąpić załamanie porozumienia w mał-żeństwie można sklasyfikować pod hasłem „przyczyny”. Tę zaś dziedzinę by-łoby  lepiej  określić  słowem  „skutek”.  Jeśli  jesteście  rozgniewani  albo  obcy dla siebie z powodu załamania porozumienia w którejkolwiek z pozostałych siedmiu dziedzin, będzie to rzutować na tę dziedzinę, i w niej również poja-wi się załamanie porozumienia. Rozwiązanie można znaleźć jedynie przez do-tarcie do przyczyny, a nie usiłowanie usunięcia skutku. Rzadko uda wam się znaleźć małżeństwo zgodne i harmonijne pod każdym innym względem, a ma-jące problemy w sprawach intymnych. Tego rodzaju problemy są niemal za-wsze połączone z innymi jeszcze czynnikami. Nie uciekniecie od faktu, że musicie być blisko siebie, aby być blisko siebie. Oto gdzie rewolucja seksualna chybiła na samym początku. Nie można odczu-wać trwałego szczęścia i bezpieczeństwa starając się zbliżyć do kogoś, z kim ma się tylko przypadkowy kontakt. Bóg stworzył nas tak, że prawdziwe zaspo-kojenie seksualnych pragnień jest możliwe jedynie wówczas, gdy ma miejsce coś więcej niż tylko połączenie dwóch ciał - a mianowicie połączenie również umysłów i ducha. Aby dwoje ludzi stało się jednością, potrzeba czegoś więcej niż odpowiedniej pozycji geograficznej.Tak więc, z wyjątkiem najwyżej kilku pierwszych miesięcy małżeństwa, gdy może zajść potrzeba pewnych  technicznych  informacji,  a nawet porad z  ze-wnątrz w niektórych przypadkach; główną przesłanką dotyczącą miłości sek-sualnej jest to, że jest ona zawsze skutkiem - nigdy przyczyną - szczęśliwe-go małżeństwa. Wydaje się, że kobietom łatwiej  jest  to zrozumieć niż mężczyznom - a nie-którzy  mężczyźni  naprawdę  powinni  dołożyć  starań,  by  rozumieć  to  lepiej. Intymność zaczyna się w kuchni i w salonie. Nie jest to coś, co możecie włą-czyć lub wyłączyć, gdy wchodzicie do sypialni lub wychodzicie z niej. Musicie być blisko siebie, aby zbliżyć się do siebie, a jeśli nie jesteście blisko siebie, trudno wam będzie zbliżyć się do siebie.W każdym małżeństwie zdarzają się chwile przypływu dobrych uczuć. Będą jednak i takie momenty, gdy tych uczuć zabraknie. Byłoby bardzo źle, gdy-byście  opierali  swoje  małżeństwo  na  uczuciach.  Uczucia  przychodzą  i  od-chodzą.  Im  intensywniejsze  są,  tym  krócej  trwają.  Nasz  system  nerwowy odmówi  posłuszeństwa,  jeśli  będziemy  starali  się  utrzymywać  najsilniejsze uczucia przez długi czas. Tak więc małżeństwo oparte tylko na uczuciach jest skazane na upadek w krótkim czasie.

Page 54: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 54 -

Nawet gdyby w małżeństwie miał miejsce czas przypływu dobrych uczuć, nie wolno nam opierać się na tych uczuciach. Musimy znaleźć coś o wiele bardziej trwałego, na czym oprzemy nasze wzajemne oddanie. Oto miejsce, gdzie znajdujemy most na drugą, duchową stronę  tego zagad-nienia. Na  spotkaniach  namiotowych  od  lat  używa  się  ilustracji,  na  której widnieje lokomotywa z zaznaczonymi wyraźnie: silnikiem, kabiną i węglarką. Silnik jest oznaczony słowem „fakt”, węglarka słowem „wiara”, a kabina sło-wem „uczucie”. Pociąg nigdy nie może być napędzany przez kabinę. Gdy silnik i węglarka  spełniają prawidłowo  swoje  funkcje, mogą poruszać  lokomotywę z kabiną czy bez kabiny.Są ludzie, którzy próbowali oprzeć całe swoje chrześcijańskie życie na uczu-ciach. Całe zbory czyniły w ten sposób. Ludzie ci sądzili, że jeśli zastosują właściwy rodzaj muzyki i śpiewu oraz klaskania, a może jeszcze kołysania się w rzędach i będą mieli pod dostatkiem wyciskających łzy opowiadań, tak, aby słuchacze zmuszeni byli wytężać swą uwagę i roztkliwiać się do granic, wów-czas  zdobędą właściwe  religijne doświadczenie. Wierzyli w  sprawiedliwość przez ekscytację, sprawiedliwość przez uczucia. W życiu chrześcijańskim, tak jak w małżeństwie, będą przypływy uczuć. W Ew. Jana 14 Jezus powiedział, że nas kocha i objawi nam siebie. Owoc Ducha za-wiera miłość, radość i pokój. Są to uczucia. Nie ma nic złego w posiadaniu dobrych uczuć. Ale nie wolno opierać swojej więzi z Bogiem na uczuciach.Jeśli masz dobre uczucia, dzięki Bogu za to. Ale gdy tych uczuć brakuje, nie oznacza to, że więź z Bogiem została zerwana. Jedynym bezpiecznym sposo-bem postępowania jest trwanie w oddaniu wobec Boga i stała łączność z Nim bez względu na uczucia. Jednym z najlepszych przykładów kogoś, kto nie polega na swoich uczuciach w swym duchowym życiu, jest sam Pan Jezus. Rozumiemy, że był On mężem boleści doświadczonym w cierpieniu. To brzmi jak uczucia. Płakał nad Jero-zolimą. Płakał przy grobie Łazarza. A w ciemnych godzinach w Getsemane i na krzyżu, czuł się odrzucony przez swego Ojca. To było uczucie nie fakt. Faktycznie bowiem, Jego Ojciec był tam razem z Nim, gdyż Bóg był w Chry-stusie  §wiat  z  sobą  jednając.  Jezus  przepowiedział,  że  Jego  Ojciec  nigdy Go nie opuści. Ale  jednak czuł się  tak,  jakby był opuszczony przez Niego. Krzyczał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” W niepojętym planie odkupienia Jezus musiał opierać się na czymś więcej niż na swych uczuciach. Gdyby  opierał  się  tylko  na  uczuciach,  zrezygnowałby  z walki.  Ale On  nie poddał się. Pamiętał dowody miłości Ojca do Niego, które dane Mu zostały wcześniej. 

Page 55: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 55 -

Pamiętał Głos z nieba ogłaszający Go Synem Bożym. Pamiętał wszystko, czego dotąd nauczył się o Swoim Ojcu. Opierał się na tym, a nie na swoich uczuciach, wbrew swoim uczuciom. A wreszcie, gdy  Jego wspa-niałe serce zostało rozdarte pod wpływem najstrasz-niejszej męki, w ostatniej  chwili  świadomości poczu-cie  obecności Ojca wróciło  do  Jezusa.  Zanim  umarł, powiedział: „Ojcze, Ojcze mój, Ty jesteś tutaj, blisko. Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego”. 

Będą chwile w twoim chrześcijańskim życiu, gdy będziesz się czuł tak, jakby Boga nie było przy tobie. Ale On jest. Będą chwile, że poczujesz się tak, jakby Jezus cię nie kochał. Ale On cię kocha. Będą chwile, gdy ogarnie cię uczucie samotności i opuszczenia. Ale On jest z tobą zawsze, aż do końca.Chrześcijanie często w codziennym doświadczeniu zdają sobie sprawę, że ich uczucia nie  są najlepsze. Możesz wstając  z  łóżka nie  czuć w ogóle ochoty na studiowanie i rozmyślanie nad życiem Chrystusa. Możesz nie czuć ochoty na nawiązanie kontaktu z Bogiem. Przytaczana jest nieraz ilustracja człowieka, który zabłądził w śnieżycy i szu-ka bezpiecznego miejsca, gdzie mógłby się schronić. Był zmarznięty, tak zmar-znięty, że myślał, iż tego nie wytrzyma. Wtem nagle poczuł, że nie jest mu już zimno. Był bardzo zmęczony, więc pragnął położyć się na miękkim, białym śniegu i zasnąć. Ale słyszał coś o tego rodzaju uczuciu! Więc nie uwierzył swemu uczuciu i brnął dalej przez śnieg, aż znalazł schronienie.Budzicie się  rankiem. Słyszycie pukanie do drzwi serca. Ale poduszka  jest miękka,  pościel  ciepła,  a pokusa,  by  zapaść  znowu w drzemkę  -  silna. Ale słyszeliście coś o tego rodzaju uczuciu! Być może doświadczyliście tego wie-le razy wcześniej. Więc nie wierzycie swemu uczuciu. Wstajecie, by nawią-zać z Bogiem wieź, która jest tajemnicą powodzenia w chrześcijańskim życiu. Wasz związek z Bogiem zostaje podtrzymany. W małżeństwie i w życiu duchowym nie da się niczym zastąpić czasu, który trzeba  poświęcić  na  porozumiewanie  się,  obojętnie  czy  czujesz  to,  czy  nie. Jeśli konsekwentnie poświęcasz czas na porozumiewanie się, niezależnie od tego co czujesz, odkryjesz, że z czasem właściwe uczucia zakorzenią się głę-boko w twym sercu w wyniku tego doświadczenia.

Page 56: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 56 -

Rozdział VIII

ROLE, KTÓRE GRAMY

GDY MIAŁEM sześć  lat przypadła mi w udzia-le  odpowiedzialność  za  organizowanie  nabo-żeństw  rodzinnych.  To  był  dla  mnie  prawdziwy przywilej.  Starałem  się  o  ten  urząd  i  miałem w  tym  pewien  cel. Mój  plan  polegał  na  popro-szeniu o krótkie modlitwy! Pamiętam, że po kilku dniach  doszedłem  do  wniosku,  iż  lepiej  będzie pozwolić niektórym, co lubią dłużej się modlić, by mogli  to robić od czasu do czasu, gdyż w prze-ciwnym razie zaczną mnie podejrzewać o złośli-wość! Ale mimo to ja byłem kierownikiem rodzin-nego nabożeństwa.Kto kieruje twoim domem? Kto powinien nim kierować? Czy Biblia mówi coś na ten temat? Czy jest jakiś ideał w tej sprawie? Sięgnijmy do Efez. 5,22.23. Jest  to  ulubiony  tekst wielu mężczyzn!  „Żony,  bądźcie  uległe mężom  swo-im.” Potem chrząkamy znacząco i przechodzimy do dalszej części tekstu: „Jak Panu”. A potem: „Gdyż mąż jest głową żony”. Dobrze jest jednak przeczytać do końca: „Jak Chrystus Głową Kościoła”. Ale jeśli chcemy zrozumieć kontekst i nie mieć powodu do chełpliwości,  le-piej  będzie  jak  przeczytamy  jeszcze  dalej.  „Mężowie,  miłujcie  żony  swoje, jak  i Chrystus umiłował Kościół  i wydał zań samego siebie”. Taki mąż bę-dzie gotów umrzeć za swą żonę. Być może byłoby mniej krytycyzmu w domu i poza domem, gdybyśmy byli gotowi umrzeć za tę osobę, którą mamy zamiar skrytykować. „Tak też mężowie powinni miłować żony swoje, jak własne ciała. Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje. Albowiem nikt nigdy ciała swe-go nie miał w nienawiści, ale je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół” (w. 25.28.29). Dalszy kontekst tego fragmentu znajduje się w wierszu 18: „Bądźcie pełni Du-cha”. Jedynie ci, którzy są pełni Ducha, będą w stanie żyć tak, jak opisują cyto-wane .powyżej słowa. A jeśli jest to prawda, to wszystkie te zalecenia dotyczą obydwu płci, gdyż w wierszu 21 znajdujemy zalecenie ulegania jedni drugim w bojaźni Bożej. Jezus, pokorny Wędrowiec z Galilei, wiedział, co to znaczy ulegać, poddawać się, nawet własnym uczniom. Jest to naczelna chrześcijań-ska zasada. 

Page 57: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 57 -

Ostatni wiersz rozdziału, wiersz 33, brzmi: „A zatem niechaj  i każdy z was miłuje żonę swoją,  jak siebie samego, a żona niechaj poważa męża swego”. Miłość i szacunek obowiązują obie strony. Zdarza się jednakże, iż ludzie, którzy nie są pełni Ducha, wybierają z tego roz-działu niektóre  teksty  i próbują usprawiedliwić nimi  swoją postawę dykta-torskiego  tyrana czyniącego służącą ze swej  towarzyszki  życia. Spotykamy też  takich,  którzy buntują  się przeciwko wymaganiom stawianym  im w  tym rozdziale. Przyszedł czas, kiedy kobiety walczą o równe prawa. Ale Biblia ja-sno podaje niezmienną zasadę, ideał. 

Jest  inny  fragment  na  ten  temat  w  Kol.  3,18: „Żony,  bądźcie  uległe  mężom  swoim,  jak  przy-stoi w Panu”. I  jeszcze  jeden  tekst,  1  Piotra  3,1-7.  Możemy w tym momencie pominąć trefienie włosów i ozdo-by, a przeczytać  tylko wiersze 1  i 7.  „Podobnie i wy,  żony,  bądźcie uległe mężom swoim.”  „Po-dobnie wy, mężowie, postępujcie z nimi z wyrozu-miałością jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczka-mi łaski żywota, aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody.” 

Jak  podsumowalibyście  po  przeczytaniu  tych  tekstów  biblijny  ideał,  biblij-ną  zasadę? Są  tacy,  którzy  próbują  nadać  tym  tekstom wydźwięk moralny i utrzymują, że rola kobiety  jest ściśle określona, a wszelkie odchylenia od tej normy są niewskazane. Inni jednak są zdania, że pewne szczegóły mogą wyglądać nieco inaczej, o ile istnieje zgoda między mężem a żoną co do ich ról w małżeństwie. W Biblii jest opisane wiele przypadków kobiet, którym Pan zlecił szczególne dzieła do wykonania. Możemy wymienić Deborę, prorokinię, która poprowadziła armię Izraela do zwycięskiej bitwy; Lidię, sprzedawczynię purpury, która zajmowała się handlem; Miriam, siostrę Mojżesza, która po-magała mu w prowadzeniu Izraela z Egiptu do ziemi obiecanej; a nawet samą Marię, matkę Jezusa, której rola w planie zbawienia usuwa jej męża, Józefa, w cień. Mężowie mają czcić i kochać swoje żony oraz troszczyć się o nie, a nie stać między nimi a ich związkiem z Bogiem i odpowiedzialnością wobec Niego. Bi-blijną zasadą jednakże jest to, aby w sytuacjach wymagających poddania się jednego z partnerów drugiemu, kobiety były uległe swoim mężom, oczywiście jeśli nie kłóci się to z ich wiernością wobec Boga. 

Page 58: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 58 -

Gdyby mężowie kochali swoje żony,  i  to kochali  je tak,  jak Chrystus miłuje Kościół,  niepotrzebne byłyby  ruchy na  rzecz  równouprawnienia  kobiet.  Jak dawno temu czytałeś opis miłości z 1 Kor. 13? Opisuje on chrześcijańską mi-łość, której trudno nie poddać się. „Miłość  jest cierpliwa, miłość  jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie  jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi  się,  nie myśli  nic  złego,  nie  raduje  się  z  niesprawiedliwości,  ale  się raduje z prawdy; wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spo-dziewa, wszystko znosi. Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor. 13,4-8). Czy trudno będzie poddać się tego rodzaju miłości, tego rodzaju atmosferze? Pozwólcie,  że  odpowiem,  iż  nie  jest  trudno. Miłość,  jaką  Jezus  darzy  swój Kościół jest tego rodzaju miłością, która daje motywację do czynienia tego, czego w przeciwnym razie nigdy nie bylibyśmy w stanie uczynić. Nawet w granicach związku, w którym istnieje prawdziwa miłość, mogą wy-stępować różnice temperamentów, postaw, osobowości. Specjaliści mówią, że jesteśmy  zazwyczaj  pod  przemożnym  wpływem  modelu  naszego  rodzinne-go  domu.  Jeśli  ktoś  miał  dominującego  ojca  i  uległą  matkę,  będzie  starał się podobnie ukształtować stosunki w swoim własnym domu, albo,  jeśli nie pochwalał modelu funkcjonującego w domu rodziców, będzie kształtował wła-sny dom na bazie przeciwnych wzorców. Twoja reakcja na środowisko, w ja-kim przebywałeś dotąd może polegać na kopiowaniu go albo kształtowaniu jego odwrotności. Cztery typy temperamentów to: sangwinik, choleryk, melancholik i flegmatyk. Nie są to nowe określenia, ale zostały zaczerpnięte od greckich filozofów, któ-rzy najwidoczniej musieli dogłębnie studiować to zagadnienie w tamtych cza-sach. Prostszy podział został dokonany przez pewnego autora, który stwierdził, że ludzie dzielą się na skunksy i żółwie. Skunksy są osobami o skłonnościach do dominowania, biorą sprawy w swoje ręce; żółwie to osoby łagodne i ule-głe. I znowu, po raz kolejny, przechodzimy do drugiej, duchowej strony zagadnie-nia. Błędne zrozumienie ról w naszym związku z Bogiem może spowodować załamanie  komunikacji,  które  doprowadzi  do  całkowitego  zniszczenia  tegoż związku. Czy wiecie, czego Bóg oczekuje od was? Czy wiecie, czego możecie oczekiwać od Niego? Co On robi, a co wy macie robić? Jaka jest zależność między Bożą mocą a ludzkim wysiłkiem? To są praktyczne pytania, na które wielu nowo-ochrzczonych chrześcijan nie umie sobie prawidłowo odpowiedzieć. Zaczynają chrześcijańskie życie zafascynowani wkładem zapłaconym za nich na krzyżu, 

Page 59: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 59 -

ale wkrótce dochodzą do wniosku, że nie stać ich na comiesięczne opłaty. Nie zrozumieli jeszcze dobrej nowiny, że Jezus zatroszczył się nie tylko o wkład, ale również o comiesięczne opłaty. Nigdy nie słyszeli dobrej wieści, że nie tylko przebaczenie jest za darmo, ale moc do chrześcijańskiego życia również darmo jest dawana. Jak działa to w praktycznym życiu? Jak możemy z tego skorzystać? Oto skró-cony kurs zbawienia z wiary,  tylko dwa teksty. „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jan 15,5). Nie ma tu mowy o zdobywaniu ziemskiej sławy albo zbija-niu fortuny. Ten tekst dotyczy spraw grzechu i sprawiedliwości. Bez Jezusa nie możemy uczynić nic dla zdobycia zbawienia i prowadzenia życia chrześcijań-skiego. Możemy wytworzyć  zewnętrzne dobro, ale  to nie ma żadnej warto-ści w niebie. Bez Chrystusa nie możemy uczynić ani jednego kroku w kierunku sprawiedliwości. Ani jednego kroku. A teraz Filip. 4,13. „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystu-sie.” Jeśli te dwa teksty są prawdą, to jedyną rzeczą, jaka do nas należy, jest być w Chrystusie. Jeśli bez Niego nie możemy uczynić nic, ale z Nim możemy wszystko, to  jedyne co możemy zrobić,  to po prostu być z Nim. To jest na-sza rola. Oto miejsce na świadomy wysiłek w chrześcijańskim życiu. Jest więc coś dla nas do zrobienia. Biblijna obietnica brzmi: „A gdy mnie bę-dziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim ser-cem” (Jer. 29,13). Bóg nigdy nie pozwolił nam siedzieć w fotelu na biegunach i  czekać,  aż On nas  znajdzie. Gdyby  zrobił  coś  takiego, musiałby przestać liczyć się z naszym prawem dokonywania wyboru. Szukanie Go należy do nas, nawet jeśli to On zaprasza nas do tego, stoi u drzwi i puka, aby Go wpusz-czono. Jest największą koniecznością, a zarazem przywilejem, poświęcać czas na po-rozumiewanie się z Bogiem, tak jak w naszych związkach z bliskimi nam ludź-mi.  Bez  porozumiewania  się  związek  nie  istnieje. W  tym  kierunku ma  być skierowany świadomy wysiłek: poświęcić codziennie czas na modlitwę i stu-diowanie Słowa Bożego, aby trwać w rzeczywistym związku z Bogiem. Potem przychodzi wiele rodzajów spontanicznych działań będących tego re-zultatem. Życie chrześcijańskie nie jest bezczynne. Nie wierzę w religię „nie rób nic”. Ale moc Boża wytworzy w nas spontaniczne działanie, a nie działa-nie przy którym będziemy musieli zacisnąć zęby i zmusić się do niego. Co to jest spontaniczne działanie? Najłatwiej będzie zilustrować to za pomo-cą przykładów. Pewnego razu byłem na farmie, gdzie hodowano węże. Człowiek, który karmił węże, został ukąszony. Pozwolił wężowi wyjść z klatki, a ten ukąsił go w nogę. 

Page 60: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 60 -

Człowiek wyciągnął nóż i w mgnieniu oka naciął nogę aż do kości powyżej miejsca ukąszenia. Wiedział, co mu grozi, więc łatwiej było mu przeciąć sobie nogę do kości, niż nie zrobić tego. Było to spontaniczne działanie, choć niesa-mowicie bolesne. Zastanawiam się, czy ja zdobyłbym się na coś takiego. Hieronim, przyjaciel  Jana Husa, myślał,  że  to  straszna  rzecz być  spalonym na stosie. Zaparł się wiary. Wówczas odkrył, że trudniej będzie mu nie spło-nąć na stosie i pozostać zdrajcą niż dać świadectwo prawdzie i umrzeć w mę-czarniach. Odwołał więc  swoje  zaparcie  się wiary  i  spontanicznie  poszedł na  stos. Nie  jest  łatwo  pozwolić  spalić  się  na  stosie,  ale  niezliczona  licz-ba męczenników uznała, że łatwiej im będzie spłonąć na stosie niż nie spłonąć i zaprzeć się wiary. To jest coś więcej niż tylko współpraca z Bogiem. Potrzeba do tego czegoś o  wiele  więcej  niż  wykonania  przez  nas  swojej  części  zadania  i  pozwole-nia Chrystusowi, by zrobił  to,  czego nam nie dostaje. W sprawach zbawie-nia nigdy nie było i nie będzie prawdą, że Bóg pomaga tym, którzy pomagają sobie. W duchowym życiu Bóg pomaga tym, którzy nie potrafią sobie pomóc. Czy zastanawiałeś się kiedyś, o jakie sprawy Bóg troszczy się w twoim ży-ciu, a o jakie ty sam musisz się zatroszczyć? Jest prosty klucz do odpowie-dzi na to pytanie. Co Bóg obiecał? Bóg nigdy nie obiecał wynieść za ciebie śmieci,  przygotować  się  do  egzaminu  z  historii  albo  szukać  siebie  same-go w twoim imieniu. On obiecał pokonać grzech i szatana w twoim imieniu, o ile tylko polegasz na Jego mocy, a nie na swojej. On obiecał dać ci zwycię-stwo. Obiecał ci życie wieczne, obiecał zmienić twoje serce. Przyjmujemy obiecane przez Niego dary przychodząc przed Jego oblicze i pra-gnąc nawiązania z Nim kontaktu. Jeśli próbowałeś tego, i wydawało ci się, że to nie działa, nie trudź się próbowaniem czegokolwiek innego. Nie ma nicze-go innego. Chrześcijaństwo bez związku z Chrystusem jest niemożliwe. Jeśli macie  problemy  z  łącznością w waszym małżeństwie,  nie wolno wam przestać próbować się porozumieć. Musicie starać się porozumieć. Spróbujcie znaleźć nowe metody porozumiewania się, które być może będą bardziej sku-teczne. Korzystajcie z każdej okazji, by otworzyć drzwi do pełniejszej łączno-ści. Tak  samo  jest  w  związku  z  Bogiem.  Jeśli  wasze  życie  duchowe  traci  moc, szukajcie nowych sposobów. Starajcie się słuchać, co Bóg mówi wam na te-mat ewentualnego problemu powodującego kryzys. W wielu przypadkach jest to telewizja. Ludzie znajdują czas o każdej porze na oglądanie telewizji, ale jakoś trudno jest im znaleźć jedną godzinę w ciągu dnia, by spędzić ją z Bo-giem. 

Page 61: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 61 -

Na początku naszego małżeństwa kupiliśmy telewizor. Mieliśmy oczywiście zamiar oglądać tylko dziennik, koronację królowej Elżbiety i może jedną czy dwie audycje religijne. Potem dodaliśmy program dla dzieci i programy przy-rodnicze. Nie minęło wiele czasu, jak któregoś dnia przyszedłem wieczorem ze spotka-nia modlitewnego i siedziałem długo, długo w nocy, by obejrzeć pewien show. To był morderczy wysiłek, ale usprawiedliwiony, ponieważ w tym programie występował pewien misjonarz! Następnego poranka Biblia nie wydawała mi się tak interesującą, jak przed-tem. Czy zdarzyło wam się kiedyś coś podobnego? To jest całkiem możliwe. Wziąłem więc nóż i odciąłem wtyczkę od przewodu telewizora! Ale  królowa  Elżbieta  znów  miała  być  koronowana,  czy  coś  takiego,  więc moja żona zdarła izolację z kabla i wsadziła końcówki do gniazdka. Posypały się iskry, a ona uznała, że to sąd Boży! Nie chciałem, żeby to się powtórzyło, więc połączyłem znowu wtyczkę z kablem. Ale na tym się nie skończyło. Cykl powtarzał się jeszcze wielokrotnie, aż w końcu, gdy sprzedaliśmy telewizor, kabel miał piętnaście centymetrów długości! Mój  przyjaciel  stwierdził,  że  telewizor  zniszczył  jego więź  z Bogiem,  i  nie chciał, aby kogokolwiek jeszcze spotkało coś takiego. Był operatorem sprzętu ciężkiego. Wsiadł więc do koparki, wykopał głęboką dziurę w ziemi, wrzucił do niej swój kolorowy telewizor i zasypał! Czy potrzeba energii, by zrobić coś takiego? Pewnie, że tak. Czy potrzeba wy-siłku? Tak. Ale byłoby mu trudniej nie zrobić tego, gdyż motywowało go pra-gnienie czegoś lepszego. Było to spontaniczne działanie. Dotknęliśmy zagadnienia Bożej mocy  i  ludzkich wysiłków.  Jeśli  chcesz być pionierem na polu prawdy,  jest  jedna niemal nietknięta dziedzina. Przepro-wadzono  wszelkiego  rodzaju  badania  i  studia,  napisano  wszelkie  możliwe książki i wygłoszono kazania na temat właściwego użycia woli na początku chrześcijańskiego  życia.  Ale  pozostawiliśmy  ludzi  samym  sobie  jeśli  cho-dzi o prowadzenie chrześcijańskiego życia. Studiuj to. Poprawne zrozumienie ról chrześcijanina i Boga uczyni wielkie zmiany w twoim związku z Bogiem. Pewnego dnia rozmawialiśmy na ten temat w klasie w college’u, a jeden ze studentów zapytał: - Dlaczego to jest takie skomplikowane? Ale tak naprawdę, to wcale nie jest skomplikowane. My to komplikujemy, a gdy staramy się to potem zrozumieć, wydaje nam się skomplikowane! Ale ewange-lia jest cudownie prosta i po prostu cudowna. 

Page 62: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 62 -

Podstawą jest to, że jeśli nie możemy zrobić nic sami z siebie, o ile nie jeste-śmy w Chrystusie i nie szukamy Go, to właśnie w Jego kierunku powinniśmy zwrócić nasze wysiłki i wolny wybór. Możemy uczynić wspólnotę i łączność z Nim najważniejszym elementem naszego życia. Nie odchodźmy od drzwi na-szego domu rano i nie mówmy sobie: „Oj, znowu zapomniałem się pomodlić!” Cały nasz dzień zależy od czasu spędzonego z Jezusem. Nic nie powinno nam w tym przeszkadzać. Nic nie jest ważniejsze. Gdy nie przestaniemy szukać Go dzień po dniu, On będzie prowadził nas tak szybko, jak to tylko możliwe, do doświadczenia pełnego poddania się Mu i na-uczy nas, jak pozwolić Mu panować nad naszym życiem. Ta obietnica obowią-zuje do dzisiaj: „Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa” (Filip. 1,6).

Rozdział IX

KIEDY MASZ RACJĘWCIĄŻ STOI stary budynek szkolny przy drodze Jak obdarty żebrak, a wokół niegoTak jak dawniej rosną sumaki, I oplata go dzikie wino.

Wewnątrz widać biurko nauczyciela, Całe poobijane i zakurzone; Wypaczony parkiet, połamane krzesła,Pulpity ławek z powycinanymi nożem napisami.

Na ścianach freski zrobione węglem,I wciąż nie domykające się drzwi,Przez które wolno wchodziły małe stopy, A szybko wybiegały na zewnątrz.

Wiele lat temu zimowe słońce świeciło tutaj zachodząc,I zaglądało do okienTopiąc lodowe malowidła na szybach.

Pieściło łagodnie złote lokiI brązowe oczy pełne smutku,Dziewczyny, która nie spieszyła się do domu, Gdy prawie nikt już nie pozostał.

Page 63: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 63 -

Bo obok niej stał chłopiec,Jej pierwsza młodzieńcza miłość, Czapkę miał opuszczoną nisko na oczy, W których mieszały się duma i wstyd.

Kopiąc niespokojnie śniegRozglądał się na prawo i lewo,A ona swymi drobnymi rączkami Nerwowo poprawiała niebieski fartuszek.

Zobaczył jak podniosła oczy i wydawało mu się, Jakby jej ręce pieściły światło.Usłyszał jej szept,Jakby przyznawała się do winy. „Przepraszam, że to mówię, Głupio mi cię zaczepiać.Bo - opuściła swe brązowe oczy Bo, widzisz, ja cię kocham.”

Wciąż w pamięci siwowłosego człowieka Tkwi ta śliczna dziecięca twarzDrogiej dziewczyny, na której grobie Już od czterdziestu lat rośnie trawa.

Nauczył się w twardej szkole życiaJak niewielu było tych, dla których znaczył tyle, Bez względu na to, czy mu się powodziło, czy nie Jak dla tej dziewczyny, która go kochała.

Dziewczyna,  która  zainspirowała  ten  wiersz  Johna  Greenleafa  Whittiera, wcześnie  nauczyła  się  ważnej  lekcji.  Umiała  powiedzieć  „przykro  mi”,  gdy rzeczywiście było  jej przykro. Czy ty umiesz powiedzieć „przykro mi”? Czy kiedyś  kazano  ci  powiedzieć  „przykro mi”,  gdy wcale  nie  było  ci  przykro? Kiedy ostatni raz mówiłeś szczerze te słowa? Jaka jest różnica między wypo-wiadaniem tych słów wtedy, kiedy tylko wypada je wypowiedzieć, a wówczas, gdy naprawdę oddają to, co czujesz?Studium głównych źródeł załamania łączności prowadzi do zagadnienia po-jednania. W świecie grzechu, umieć powiedzieć, że jest ci przykro - i, co waż-niejsze, umieć odczuć, że jest ci przykro, to niezmiernie ważna umiejętność.Gdy byłem chłopcem, mój ojciec i wujek prowadzili spotkania ewangelizacyjne w takich miejscach, jak Carnegie Hall w Nowym Jorku. Któregoś dnia wpa-

Page 64: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 64 -

dli na pomysł, że dobrze byłoby założyć białe koszule, białe garnitury i białe buty, gdy ma się występować na tle ciemnogranatowej kotary. Widzieli inne-go ewangelistę, który zrobił coś takiego wcześniej.Poszli więc do sklepu i kupili wszystkie te białe rzeczy. Ale gdy założyli je na siebie, czuli się głupio. Tak więc białe garnitury zawisły w szafie, białe buty wylądowały w szafce, gdzie pozostały jeszcze przez jakiś czas.Któregoś dnia moja mama wyjęła z szafki białe buty i oddała je do ośrod-ka opieki społecznej, a  to stało się powodem najlepiej zapamiętanej przeze mnie wojny między ojcem a matką!Kilka lat temu mój syn postanowił się ożenić i przyjechał ze swoją wybranką do domu, by przedstawić  ją swoim bliskim  i całej  rodzinie. Wybraliśmy się do moich  rodziców. Wkrótce  po naszym przybyciu moja mama  zwróciła  się do narzeczonych:- Czy pokłóciliście się chociaż raz porządnie? Mój ojciec obruszył się. Powiedział:- Co za gadanie! My przecież nigdy się nie kłóciliśmy. Chciałem wówczas zapytać: „A co z tymi białymi butami?”, ale ojciec zwrócił się do matki:- Patrz, ile lat już jesteśmy po ślubie, a nigdy się ze sobą nie kłóciliśmy.Mama odrzekła:- Ależ skąd, kłóciliśmy się. - Nie, nigdy!- A właśnie, że tak!Mój syn popatrzył na nich i powiedział: - Więc to jest wasza pierwsza kłótnia?Moja mama wyjaśniła wówczas powód, dlaczego zadała im takie pytanie. Otóż według niej dobrą rzeczą, jeśli chodzi o kłótnię, jest to, że po niej przycho-dzi czas na pogodzenie się i przypływ dobrych uczuć.Czy  to  dobry  pomysł,  aby  ci,  którzy mają  zamiar  się  pobrać,  pokłócili  się porządnie przed ślubem, tak, aby potem nie byli zaskoczeni, gdy zaczną się kłócić? Czy sądzicie, że takie kłótnie są nieodzowne? Możliwe, że dobrze jest przed ślubem nauczyć się, jak sobie z nimi radzić.A co z ludźmi, którzy są małżeństwem od 150 lat i twierdzą, że nigdy się ze sobą nie kłócili? Mają większy problem - nazywa się on: amnezja! Albo może bezczelnie kłamią!

Page 65: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 65 -

Są  oczywiście  różne  definicje  tego,  co  należy  nazywać  kłótnią.  Niektórzy ludzie nazywają kłótnią po prostu różnicę zdań. Dla innych kłótnia to krót-kotrwały spór. Dla innych jednak kłótni  jeszcze nie ma dopóki patelnia nie wylatuje na dwór przez oszklone okno!Różnice  zdań  są  nieuniknione  we  wszystkich  stosunkach  międzyludzkich na tym świecie, czy to w małżeństwie, czy w rodzinie, czy wśród kolegów z po-koju w akademiku, czy między sąsiadami, czy przyjaciółmi, czy w zborze czy też w jakichkolwiek instytucjach. Biblia podaje przykłady różnic zdań między ludźmi w tak samo wielkim stopniu oddanymi Chrystusowi, jak Paweł i Bar-naba, którzy nie byli zgodni co do roli Jana Marka w ich misjonarskiej służbie. Ci  więc,  którzy  planują małżeństwo,  powinni  zadać  sobie  pytanie,  nie  czy będą się kłócić, ale kiedy będą się kłócić? Pewna biblijna rada na temat nieporozumień znajduje się w Efez. 4,26. Jest ona bardzo krótka i zwięzła. „Gniewajcie się, ale nie grzeszcie.” Najwidocz-niej więc możliwe  jest gniewanie się, a  jednocześnie nie grzeszenie. Potem następuje wyrażenie,  na  którym wychowano  całe  stare  pokolenie:  „Niechaj słońce nie zachodzi nad gniewem waszym”. Nie kładź się spać, zanim się nie pogodzisz. Łatwo jest przyznać słuszność zasadzie, ale trudniej stosować ją w praktyce, gdy przydarzy ci się kłótnia!Na podstawie moich studiów na ten temat, nie mówiąc już o moim własnym doświadczeniu,  chciałbym  zaproponować  kilka  zasad  dobrego  kłócenia  się! Najlepszym chyba początkiem pojednania jest właściwy sposób kłócenia się!Nie mów w obecności osób trzecich o tym, co was różni. Nie mów o różnicach między wami, gdy jesteś zmęczony lub głodny. Żony, je-śli chcecie kłócić się ze swoim mężem, najpierw go nakarmcie! To może zgasić wiele kłótni w zarodku! Większość z nas zauważa, że łatwiej im jest wszczy-nać kłótnie, gdy są zdenerwowani, zmęczeni lub głodni. Ale jeśli przestrzegać będziecie  tych  dwóch  zasad, możecie  niemal  planować  na  spokojnie wasze kłótnie, co dla wielu  jest zapewne zupełnie oryginalnym pomysłem! Gdyby nasze kłótnie były zawsze planowane, a nie spontaniczne, ich liczba zmala-łaby niepomiernie.Gdy omawiasz problem, nie atakuj osobowości lub charakteru drugiej osoby. Ogranicz  swoje wypowiedzi  do  omawianego  tematu  i  nie  staraj  się  dopiec drugiej osobie, by wygrać spór. Nikt chyba nie zna lepiej słabych stron cha-rakteru  człowieka,  niż  najbliższa  osoba, może więc  pojawić  się  pokusa,  by wykorzystać tę wiedzę podczas sporu, aby zaatakować przeciwną stronę. Ale słowa starego wiersza zawierają sporo prawdy:

Page 66: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 66 -

Chłopcy puszczają latawce na sznurkach,Lecz słów, któreś wyrzekł, nie wstrzymasz powrozem. Myśl potajemna może zgasnąć sama,Lecz sam Bóg jej nie zgasi, jeśli ją wypowiesz.

Oglądałem kiedyś film, w którym dwie sceny ilustrowały dwa sposoby kłóce-nia się. W pierwszej, mąż i żona, młode małżeństwo, byli naprawdę wzburzeni. Wyli i wrzeszczeli na siebie nawzajem, ale na temat sprawy, której dotyczy-ła kłótnia. Skończyli tuląc się do siebie.W drugiej  scenie  starsi małżonkowie nawet nie podnosili głosów. Ale każ-de  zdanie  było  przykrym  przytykiem  do  osobowości  i  charakteru  partnera. Możecie sobie wyobrazić, jak się to nasilało. Skończyło się jeszcze większą niezgodą.Na tej planecie, Ziemi, a zwłaszcza w Kościele chrześcijańskim, powinniśmy być lepiej przygotowani do znoszenia różnic i powinniśmy nauczyć się moż-liwych do przyjęcia metod pojednania, ponieważ potrzebujemy ich i będzie-my ich potrzebować! Małżonkowie coraz częściej przestają kłócić się między sobą. Po prostu rozstają się. Jeśli wierzysz, że małżeństwo może zostać roz-wiązane, to w momencie pojawienia się niezgodności po prostu ogłaszasz, że się rozstajecie.Jeśli wierzysz, że małżeństwo może być rozwiązane, to nie będziesz musiał długo czekać na okazję, by z tej możliwości skorzystać. Jednakże dla chrze-ścijanina, który akceptuje biblijną przesłankę trwałości małżeństwa, pozostaje tylko jedno wyjście.Biblia  uznaje  tylko  dwa  uzasadnione  powody  rozwiązania  małżeństwa, poza śmiercią jednego z partnerów. O jednym jest mowa w Mat. 19: niewier-ność ślubom małżeńskim. Inny jest podany w 1 Kor. 7: małżeństwo z osobą niewierzącą, która pragnie odejść.Skoro małżeństwo chrześcijańskie nie może zostać  rozwiązane, powinniśmy przygotować się, by stawić czoła konfliktom i nauczyć się,  jak dojść do po-jednania,  gdy  będzie  ono  potrzebne.  W  małżeństwie  chrześcijańskim,  gdy pojawiają się problemy, nie zmieniamy partnera,  lecz postawy. Uczymy się, jak osiągnąć zgodę pomimo odmienności zdań, a umożliwia to łaska płyną-ca z góry. Ponieważ pojawienie się niezgodności jest nieuniknione; umiejęt-ność pojednania się ma bardzo duże znaczenie. Pewna para przybyła kiedyś do mojego biura i zwierzyła mi się, że ich małżeństwo jest niemal skończone. Byli ze sobą przez dwadzieścia lat, ale teraz przeżywali wielki problem. Ich wizyta u mnie była ostatnią próbą rozwiązania go.

Page 67: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 67 -

Przeszliśmy przez listę i, ku naszemu zdziwieniu, wszystko wyglądało zupełnie nieźle. Pieniądze? Bez kłopotów. Religia? Zupełna zgodność. Krewni? Dzieci? Wszystko w porządku z rodziną. I tak doszliśmy do końca listy, do ostatniej pozycji  -  pojednania. Odkryliśmy,  że  nie mają  oni  ustalonego  sposobu  po-jednania, gdy pojawiają się różnice zdań i nieporozumienia. Przez dwadzie-ścia lat żadne z nich nie umiało nawet powiedzieć: „Przykro mi. Popełniłem gafę. Czy przebaczysz mi?”Nierozwiązane  niezgodności  zżerały  ich  małżeństwo  od  środka,  aż  miłość zaniknęła, a związek zaczął chylić się ku rozpadowi. Specjaliści mówią, że najbardziej niebezpieczną rzeczą dla miłości małżeńskiej jest „butelkowanie” uraz  i  żalów. To małżeństwo miało  spore  zapasy nagromadzone przez  lata. Groziło to zniszczeniem związku, który pod wszystkimi innymi względami wy-glądał na szczęśliwy i przykładny.Czasem trzeba wiele zabiegów, by odkryć i przyjąć wspólnie możliwą do przy-jęcia metodę pojednania. Skoro nasze przyzwyczajenia  i wzory postępowa-nia  różnią  się,  to,  co  działa w  przypadku  jednej  pary, może  nie  działać  u innej. Nie ma gotowego szablonu, który odpowiadałby potrzebom wszystkich małżeństw.Moja żona i ja odkryliśmy tę prawdę podczas naszego miesiąca miodowego! Wy-powiedziałem głupią uwagę na temat jej robionej na drutach sukienki. Nie lubi-łem takich sukienek, a nie miałem dość rozsądku, by zachować to dla siebie!Zapomniałem, że to jej matka zrobiła tę sukienkę na drutach, i że ona żyła ze swoją matką trochę dłużej niż ze mną w tamtym czasie. Jeśli więc nie lubię sukienki, którą jej mama zrobiła na drutach, to prawdopodobnie nie lubię też jej mamy - i tak oto nagle stanąłem przed wielkim problemem!Gdy tylko zdałem sobie sprawę z mojego błędu, powiedziałem: „Przepraszam”. W domu, w którym się wychowałem, kiedy tylko zdawaliśmy sobie sprawę, że uraziliśmy kogoś albo popełniliśmy błąd, od razu mówiliśmy „przepraszam”. I zdawało to egzamin!Moja żona jednak przywykła do innego sposobu. Nazywa się on cichym zabie-giem. Gdy pojawiały się nieporozumienia, po prostu zapanowywało milczenie na trzy dni. Pod koniec tego czasu zaczynano znowu rozmawiać ze sobą, tak jakby nigdy nic się nie stało.Ale  trzy  dni  to  dużo  czasu,  gdy masz  swój miodowy miesiąc! Gdy  prowa-dzisz samochód, mija godzina za godziną, ona patrzy na  jedną stronę, a  ty na  drugą,  wówczas  zaczyna  się  robić  ciężko. Myślałem,  że  nasze  małżeń-stwo  rozpada  się, w miodowym miesiącu! Zrozumiałem wtedy,  że  trzydnio-wa metoda nie jest tą, którą będę w stanie zaakceptować.

Page 68: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 68 -

Mojej żonie jednak, w przeciwieństwie do mnie, nie wystarczało powiedzenie „przepraszam”. Ona wiedziała lepiej. Trzeba trzech dni, żeby przeprosiny były ważne!Kiedy tylko zaczęliśmy znowu rozmawiać, poświęciliśmy czas, by omówić ten problem. Wysłuchała tego, co czuję, i że nie mogę znieść trzech dni milcze-nia - czy to w miodowym miesiącu, czy w jakimkolwiek innym czasie. Ja wy-słuchałem tego, co miała do powiedzenia i starałem się zrozumieć jej uczucia. I zaczęliśmy tworzyć nasz własny system pojednania.Jakie sposoby pojednania są stosowane? Jednym z nich jest zachowywanie się tak, jak gdyby nic się nie stało. Był on używany, bez powodzenia, przez mał-żeństwo, które przyszło do mojego biura, gotowe rozstać się po dwudziestu latach małżeństwa. Ten sposób nie działa.Możemy zadać pytanie, czy chrześcijanie powinni unikać konfliktów. Czyż Bi-blia nie mówi: „Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie”  (Rzym. 12,18). Niektórzy wyrobili  sobie pogląd,  że  jedynym stano-wiskiem, jakie może zająć chrześcijanin, jest unikanie konfliktów za wszelką cenę, więc nawet wahają się wyrażać swoje zdanie w obawie, że ktoś może się z nim nie zgodzić. Czy macie być gamoniami, aby być chrześcijanami?Można by powiedzieć jeszcze więcej na temat odwracania wszystkiego w ży-ciu do góry nogami. Nawet tym, którzy są „skunksami”, będą z pewnością zdarzały się drobne różnice zdań niewarte konfrontacji. Nie mam zamiaru polecać kłótni jako pierwszorzędnego wyjścia w każdej sytuacji, bo w rze-czywistości, jeśli oboje, mąż i żona starają się wyświadczać sobie uprzejmo-ści i mają na celu swe wzajemne dobro, z pewnością wyeliminuje to niemal całkowicie  konflikty  między  nimi.  Lepszym  słowem  niż  konflikt  jest  sło-wo konfrontacja. Biblia nie zaleca ignorowania faktów lub chowania głowy w piasek. W swym postępowaniu z ludźmi Jezus był często zupełnie otwarty i boleśnie bezpośredni. Nie możemy zapomnieć, że jedynie porozumiewanie się może zapobiec brakowi porozumienia. Dzięki porozumiewaniu się, wiele problemów, które w przeciwnym razie uległyby nawarstwieniu, może zostać rozwiązane.Nie zawsze więc konieczne i mądre jest postępowanie tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało, choć z drugiej strony jest też wiele spraw, o które nie warto się spierać.Drugim sposobem, zalecanym w Piśmie świętym, jest przyznanie się do winy, do  popełnionego  zła,  i  prośba  o  przebaczenie. Biblia  zaleca  gotowość  po-wiedzenia: „Przykro mi. Proszę, przebacz mi”. Szczera prośba o przebaczenie może przynieść uleczenie i pojednanie.

Page 69: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 69 -

Trzeci sposób to cichy zabieg. Czy używaliście kiedyś tego sposobu? Jak działał on w waszym przypadku? Jest on do przyjęcia, gdy obie strony zgadzają się nań. Możecie znaleźć nawet poparcie w Biblii dla tego sposobu pojednania, gdyż Bóg próbował wykorzystywać wszelkie sposoby dotarcia do ludzi ze swym poselstwem wzywającym do upamiętania. Wreszcie zaczął milczeć. Przeczytaj 1 Sam. 28,6 i Mat. 26,62.63, a znajdziesz przykłady, z których możesz skorzystać. Czwartym sposobem stosowanym przez niektórych jest kompromis. Dawanie i branie. Ty dajesz trochę i twój partner daje trochę, i spotykacie się gdzieś w środku. To jednak może prowadzić do komplikacji, choć w niektórych przy-padkach  zdaje  egzamin,  może  bowiem  dojść  do  nieporozumienia,  jeśli  cho-dzi o wyznaczenie owego środka.Pewien profesor w college’u, nauczający zagadnień małżeństwa i rodziny, po-wiedział, że dążenie do kompromisu pół na pół nigdy nie wystarczy. Małżeń-stwo to jest coś więcej niż bycie ze sobą pół na pół. Powiedział, że są dni, gdy jeden z partnerów nie będzie w stanie przyjąć opcji pół na pół. Być może będzie miał do zaoferowania tylko czterdzieści, trzydzieści albo dziesięć procent. Wtedy dojdzie do rozłamu w związku małżeńskim. Pary powinny planować swój udział w stu procentach, tak, aby każdy z partnerów gotowy był dać swoje sto procent, nawet w wypadku, gdyby tylko on zdobył się na krok ku pojednaniu.Piątym sposobem pojednania  jest pogodzenie się z niezgodą. W przypadku niektórych rodzajów niezgody, zwłaszcza w dziedzinach abstrakcyjnych,  ta-kich  jak  polityka,  może  to  być  skuteczny  sposób.  On  jest  republikaninem, ona  jest  demokratką.  Po wielu  sporach  i  dyskusjach  godzą  się  na  panują-cą  niezgodę  w  ich  przekonaniach  politycznych.  Każde  z  nich  uznaje  pra-wo drugiego do jego własnych poglądów, i postanawiają zgodnie nie poruszać bez końca spornych kwestii. Ten sposób działa najlepiej, gdy mąż i żona potrafią być tolerancyjni dla po-glądów, z którymi się nie zgadzają, a nie mają tendencji do urabiania i dosto-sowywania innych ludzi do siebie. Dzięki tolerancji można żyć razem. Dosto-sowywanie jednak rzadko przynosi dobre efekty. Jednym z najlepszych chyba sposobów rozwiązywania konfliktów jest zacho-wanie poczucia humoru! Co byłoby z nami, gdybyśmy nie umieli  się  śmiać - przede wszystkim sami z siebie? Przy całym skomplikowaniu  i niedogod-ności  życia  na  planecie Ziemia,  gdybyśmy nie  potrafili  się  śmiać, wszyscy bylibyśmy nawzajem ze sobą skłóceni!Pewne  małżeństwo  kierując  się  poczuciem  humoru  zastosowało  dywanik pojednania. Położyli w korytarzu  swojego domu specjalny kawałek  chodni-ka i nazwali go „dywanikiem pojednania”. 

Page 70: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 70 -

Kiedykolwiek pojawiał się problem, niezgoda albo spór, biegli na dywanik po-jednania.  Ten,  kto  pierwszy  stanął  na  dywaniku, wygrywał,  ale  gdy  razem biegli na dywanik i przepychali się, by na nim stanąć, zaczynali się przy tym śmiać. Ponieważ dywanik był bardzo mały, musieli obejmować się, aby oboje na nim stanąć. Niezły pomysł! Być może zechcecie go wypróbować?Jednak dla chrześcijanina najważniejszym sposobem pojednania jest modlitwa. Chodzi tu o coś więcej niż krótka modlitwa z dziećmi przed udaniem się do łó-żek. Mąż i żona, którzy wiedzą, co to znaczy modlić się razem, mają do dyspo-zycji potężny środek służący budowaniu harmonii w domu.Znany  pisarz,  Charles  W.  Shedd,  przeprowadził  ankietę,  która  wykazała, że częstotliwość  rozwodów wśród par małżeńskich, które modliły się  razem była zdecydowanie mniejsza niż wśród innych par, nawet chrześcijan. Po sfor-mułowaniu  tego  wniosku  Shedd  przeanalizował  zapisy  dźwiękowe  ponad 2000 porad małżeńskich, których udzielił w swej dwudziestoletniej praktyce, i stwierdził, że ani razu nie zetknął się z małżonkami, którzy modlili się razem, a mieli  jednocześnie  jakieś kłopoty w swoim małżeństwie. Około dwunastu par przyznało, że groziły im problemy małżeńskie, ale w porę im zapobiegli.Co  z  tego  wynika  dla  nas? Otóż  to,  że  jest  moc  do  pokonania  rozbieżno-ści w chrześcijańskich małżeństwach. Czy mogą pojawić się sprzeczności? Tak, pojawią się na pewno. Czy powinniśmy udawać, że ich nie ma? Nie, muszą być wyciągnięte na światło, by można było im zaradzić. Jednakże decydujące zna-czenie ma umiejętność wspólnego modlenia się o pokonanie trudności. Który z wymienionych sposobów pojednania  jest najlepszy dla ciebie? Prawdopo-dobnie odpowiedź będzie taka, że większość małżeństw używa wielu z tych sposobów,  jedni więcej, a inni mniej. Niektórzy z was uczęszczali być może na kursy przedmałżeńskie, na których prowadzący zadał pytanie:- Jeśli wyniknie spór, kto pierwszy będzie dążył do pojednania - ten, kto ma ra-cję, czy ten, kto jej nie ma?Wszyscy odpowiedzieli wówczas: - Ten, kto nie ma racji. Prowadzący odrzekł:- Nie! Ten, kto nie ma racji jest emocjonalnie niezdolny do uczynienia pierw-szego kroku. To osoba, która ma rację zawsze musi zainicjować pojednanie.Następnym razem, gdy pokłóciliśmy się z żoną, oboje jednocześnie zaczęliśmy inicjować pojednanie - oboje uważaliśmy, że mamy rację! Zaczęliśmy się śmiać i powiedzieliśmy: 

Page 71: MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARYadwentysta.com/wp-content/uploads/2012/06/Morris-L.-Venden-Miło...- 1 - MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO A USPRAWIEDLIWIENIE Z WIARY Morris

- 71 -

- Ale nas podszedł, nie? Zakpił sobie z nas nieźle.Często jednak może to być bardzo trudna decyzja, by wyjść z propozycją po-jednania, kiedy ma się rację. Wiem o tym robiłem to wiele razy!Ta prawda prowadzi nas do duchowej strony tej ostatniej dziedziny potencjal-nego  zagrożenia porozumienia. Dawno  temu Bóg  i  człowiek  stali  się  sobie obcy. Nie jest całkiem właściwe powiedzieć, że Bóg stał się obcy, bo On się nie zmienił. To człowiek odszedł od Boga.Kto uczynił pierwszy krok ku pojednaniu? Ten,  kto nie miał  racji,  czy Ten, kto ją miał? Możesz o tym przeczytać w Rzym. 5,6-8. „Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza,  że  ktoś  umrze  za  sprawiedliwego;  prędzej  za  dobrego  gotów  ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.”Posłuchaj tego jeszcze raz w pięknych słowach Efez. 2,4-7. „Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni je-steście i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogac-two łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie.”To jest sedno ewangelii. Chrystus inicjuje pojednanie. A to jest dobra nowi-na dla wszystkich grzeszników.Obecnie  jesteśmy zaproszeni do udziału w  Jego dziele pojednania.  „Dlate-go w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upo-minał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem” (2 Kor. 5,20).Chrystus uczynił pierwszy krok. My nie jesteśmy w stanie uczynić czegokol-wiek. On uczynił pierwszy krok, a miłość rodzi miłość. Teraz my, którzy nie mamy racji, możemy poddać nasze serca Temu, który miłuje nas takich, jaki-mi jesteśmy, pomimo tego, że tacy jesteśmy. Nasz miłosierny Zbawiciel nigdy nie wyrzucał nam tego, że urodziliśmy się w grzesznym świecie. On nie sta-ra się zbadać, jak wielu ludzi ma nie wpuścić do nieba, ale raczej robi wszyst-ko, by jak najwięcej ich tam zabrać.Gdy poznamy i zrozumiemy miłość i akceptację, jakimi On nas darzy, będziemy mogli obdarzyć taką samą miłością i akceptacją tych, którzy żyją wokół nas, poczynając od najbliższych.

KONIEC