7
Postępowanie człowieka l ,. który cudze dobro ceni wyżej niż własne. Można też m«\\\< i\t/nym, przypisując go człowiekowi, który \v;iii..'..i .1 u.i| wyżej itd. l i ,lv i /Iowiek przynosi ze sobą na świat odziedziczone /.IM>,|| i MI Nu- tylko jednak od nich zależy charakter czlouirk.i, .il< < \ uior/rnia, w jakim człowiek przebywa. Oba te c/yimil.i ,.i i wpływ otoczenia urabiają charakter c/lo\virk;i i n.i.l..| i li .1 i. indywidualne piętno. O SPRAWIEDLIWOŚCI* „Kultura i Wychowanie" 1939, z. 2, str. 109—121. Wyraz „sprawiedliwość" jest dziś na ustach wszystkich. Ktokolwiek zdolny jest do żywienia uczuć moralnych, nie pozostawia tego słowa bez uczuciowego rezonansu. W imię sprawiedliwości bywają stawiane żądania domagające się utrzymania lub zmiany istniejących stosunków. Żądania te niejednokrotnie idą w sprzecznych kierunkach. Źródłem tej sprzeczności może być różnica zdań co do przesłanek dotyczących faktycznego stanu rzeczy, lecz może nią być również różnica w sposobie pojmowania samej sprawiedliwości, wieloznaczność samego wyrazu „sprawiedliwość". W artykule niniejszym pragniemy zwrócić uwagę na tę wieloznaczność i na związaną z tym wielość pojęć sprawiedliwości, którymi operuje się — nie zawsze z tej wielości zdając sobie sprawę. Niektóre z pojęć sprawiedliwości poddamy bliższej analizie. 1. Na wstępie zwróćmy uwagę na to, że wyraz „sprawiedliwość" zmienia H\VC znaczenie zależnie od tego, o czym się go orzeka. W innym bowiem sensie mówimyouczynkach człowieka, że one, czy że nie są one sprawiedliwe, w innym /iiś o człowieku samym, że cechuje go lub nie cechuje sprawiedliwość. Że są, czy t.c nie są sprawiedliwe, mówimy także o ustawach, prawach, przepisach itd., posługując się przy tym słowem „sprawiedliwy" znowu w innym znaczeniu, lukkolwiek jednak wymienione tu znaczenia wyrazu „sprawiedliwy" nie są nlrntyczne, to jednak pozostają one w ścisłym związku, tak iż ustaliwszy jedno t, nich, z łatwością ustalimy pozostałe. 4 * Artykuł niniejszy jest nieco zmienioną częścią odczytu publicznego, wygłoszonego dnia i ' luicgH 1939 r. w Collegium Maximum Uniwersytetu J. K. we Lwowie w ramach uroczystości K mi,O\V:IMV< li przez Polskie Towarzystwo Filozoficzne im. Kazimierza Twardowskiego i Grono \v PmfrNoni K. TwmilowskioK" w pierwszą rocznicę Jego śmierci. Komitet organizujący "l" li".l piciwn/cj /:il(p|ni<-i rocznicy śmic-rci Kazimierza Twardowskiego sądził, że odczyt po- "\ ;in.ili/ir p,.KI 1,1 spiiiuii-tlliwiiśri lic<l/ic \V|;IM iw;j form:) uczczenia pumicci Tego, który •l" -.|>I.IM >i'illivvii>ii i liu:i/ill f.\ |rclm> / liuc/.clnyi li pl /\ 'kll/llń.

Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

Postępowanie człowieka

l ,. który cudze dobro ceni wyżej niż własne. Można też m«\\\< •i \ t / n y m , przypisując go człowiekowi, który \ v ; i i i . . ' . . i . 1

u. i | wyże j itd.l i , l v i /Iowiek przynosi ze sobą na świat odziedziczone / . I M > , | | i

MI N u - tylko jednak od nich zależy charakter c z l o u i r k . i , . i l < <\ uior/rnia, w jakim człowiek przebywa. Oba te c / y i m i l . i

, . i i wpływ otoczenia — urabiają charakter c / l o \ v i r k ; i i n . i . l . . | i l i.1 i . indywidualne piętno.

O SPRAWIEDLIWOŚCI*

„Kultura i Wychowanie" 1939, z. 2, str. 109—121.

Wyraz „sprawiedliwość" jest dziś na ustach wszystkich. Ktokolwiek zdolnyjest do żywienia uczuć moralnych, nie pozostawia tego słowa bez uczuciowegorezonansu. W imię sprawiedliwości bywają stawiane żądania domagające sięutrzymania lub zmiany istniejących stosunków. Żądania te niejednokrotnie idąw sprzecznych kierunkach. Źródłem tej sprzeczności może być różnica zdańco do przesłanek dotyczących faktycznego stanu rzeczy, lecz może nią być równieżróżnica w sposobie pojmowania samej sprawiedliwości, wieloznaczność samegowyrazu „sprawiedliwość". W artykule niniejszym pragniemy zwrócić uwagę na tęwieloznaczność i na związaną z tym wielość pojęć sprawiedliwości, którymioperuje się — nie zawsze z tej wielości zdając sobie sprawę. Niektóre z pojęćsprawiedliwości poddamy bliższej analizie.

1. Na wstępie zwróćmy uwagę na to, że wyraz „sprawiedliwość" zmieniaH \ V C znaczenie zależnie od tego, o czym się go orzeka. W innym bowiem sensiemówimyouczynkach człowieka, że są one, czy że nie są one sprawiedliwe, w innym/ i i ś o człowieku samym, że cechuje go lub nie cechuje sprawiedliwość. Że są, czyt.c nie są sprawiedliwe, mówimy także o ustawach, prawach, przepisach itd.,posługując się przy tym słowem „sprawiedliwy" znowu w innym znaczeniu,lukkolwiek jednak wymienione tu znaczenia wyrazu „sprawiedliwy" nie sąnlrntyczne, to jednak pozostają one w ścisłym związku, tak iż ustaliwszy jednot, nich, z łatwością ustalimy pozostałe.

4

* A r t y k u ł niniejszy jest nieco zmienioną częścią odczytu publicznego, wygłoszonego dniai ' lu icgH 1939 r. w Collegium Maximum Uniwersytetu J. K. we Lwowie w ramach uroczystościK m i , O \ V : I M V < li przez Polskie Towarzystwo Filozoficzne im. Kazimierza Twardowskiego i Grono

• \v PmfrNoni K. TwmilowskioK" w pierwszą rocznicę Jego śmierci. Komitet organizujący"l" l i " . l p i c i w n / c j / : i l ( p | n i < - i rocznicy śmic-rci Kazimierza Twardowskiego sądził, że odczyt po-

"\ ; i n . i l i / i r p , . K I 1,1 s p i i i u i i - t l l i w i i ś r i l i c < l / i c \V | ; IM i w ; j form:) uczczenia pumicci Tego, który•l" - . | > I . I M > i ' i l l i v v i i > i i i l i u : i / i l l f.\ | r c l m > / l i u c / . c l n y i l i pl / \ ' k l l / l l ń .

Page 2: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

Gdy tu mówić będziemy o sprawiedliwości, będziemy z reguły wyraz tenbrali w tym znaczeniu, w którym go się orzeka o ludzkich uczynkach.

2. Obok tej grupy różnych znaczeń wyrazu „sprawiedliwość", którychróżność wiąże się z różnością tego, o czym się go orzeka, jest jeszcze druga grupa.W dziejach filozofii mianowicie, a i poza tym, spotykamy się z takim znaczeniemwyrazu „sprawiedliwy", w którym orzekamy go o uczynkach ludzkich, gdychcemy o nich po prostu orzec, że są etycznie dodatnie, że są prawe. W związkuz tym wyraz „sprawiedliwość" jako nazwę pewnej zalety człowieka orzeka sięo człowieku, gdy się mu chce przypisać moralną doskonałość. „Sprawiedliwość"w tym znaczeniu pokrywa się więc z cnotą uniwersalną. W tym —jak się zdaje —szerokim znaczeniu posługuje się wyrazem „sprawiedliwość" Platon, uważającją za ukoronowanie wszystkich cnót, które człowiek osiągnie wtedy, gdy każdaz części jego duszy czynić będzie to, co powinna czynić. Tym szerokim znacze-niem posługuje się religia, głosząc, że sprawiedliwi wejdą do królestwa nie-bieskiego lub tp. To tak bardzo ogólne rozumienie wyrazu „sprawiedliwość"ma już obecnie zabarwienie archaiczne.

Dzisiaj posługujemy się tym terminem w innym, ciaśniejszym znaczeniuniż to, które utożsamia pojęcie czynu sprawiedliwego z pojęciem czynu etyczniedodatniego, zaś pojęcie czynu niesprawiedliwego z pojęciem czynu etycznieujemnego. Nie o każdym czynie etycznie dodatnim powiemy, iż jest czynemsprawiedliwym, i nie o każdym etycznie ujemnym powiemy, iż stanowi on aktniesprawiedliwości. Każdy może uzna rozrzutność, rozpustę, pijaństwo itp. zaczyn etycznie ujemny, ale mimo to stwierdzi, że czyn taki leży poza przeciwień-stwem: sprawiedliwość — niesprawiedliwość.

Spróbujmy zakreślić granice tych czynów, które przy obecnym rozumieniuwyrazów podpadają w ogóle pod ocenę z punktu widzenia sprawiedliwości.Otóż wydaje się, że sprawiedliwymi lub niesprawiedliwymi nazywamy dziśtylko takie uczynki, w których ktoś komuś wyświadcza coś dobrego lub też wy-rządza coś złego. Sprawiedliwymi czy też niesprawiedliwymi nazywamy teżniekiedy poniechanie uczynków, które bylibyśmy skłonni mianem sprawiedli-wych lub niesprawiedliwych określić. A więc np. sprawiedliwą nazwiemy zapłatę,jaką ktoś komuś za pewne usługi uiszcza. Niesprawiedliwym nazwiemy np. uchy-lenie się od uiszczenia sprawiedliwej zapłaty. Sprawiedliwą lub niesprawiedliwi|nazwiemy niekiedy karę, jaką ktoś komuś wymierza, lub pomstę, którą n» kimśbierze. Sprawiedliwym nazwiemy jednak również poniechanie niesprawiedliwejkary.

W każdym więc uczynku, którego wykonanie lub poniechanie s k ł o n n i l > y hbyśmy podciągnąć pod ocenę z punktu widzenia sprawiedliwości, musi l > yzaangażowanych dwóch partnerów, z których jeden drugiemu wyświade/a eo4dobrego lub coś złego. Mogą być tymi partnerami dwie osoby fizyc/,nc, c / y l idwaj ludzie, mogą nimi też być jakieś instytucje lub grupy spolec/.nc, k lonrównież można nazwać osobami, w rozszerzonym sensie.

O sprawiedliwości •MVI

ł . Nasuwa się teraz istotne pytanie, kiedy wyświadczenie pewnego dobru• \ leż wyrządzenie pewnego zła, albo poniechanie tych świadczeń, b^d/.irr / y m ś sprawiedliwym, a kiedy niesprawiedliwym. Ściśle formalnej i niewiele

\\i; jcej odpowiedzi dostarcza stara formuła rzymskiego prawnika Ulpiana suumi iin/iic. Rozwijając myśl tkwiącą w tej trywialnej formule można by powiedzieć: ipra-u i c d l i w i e postępuje Jan względem Piotra, jeśli wyświadcza Piotrowi to, m mumv od Jana należy. W następstwie tego należałoby powiedzieć, że Jan \ v / i ' K < ! ' ml ' n >ira postępuje niesprawiedliwie, jeśli Jan nie wyświadcza Piotrowi tego, co

się od niego należy.4. Jednakże już przy tych banalnych twierdzeniach n a s u w a j ; ) ,K, p i u n .

walpliwości. Można bowiem zapytać, czy tylko wtedy Jan p < > > , i < , - p i i | c \ \ c , k ,1 ' u i l r a sprawiedliwie, gdy mu świadczy to, co mu się należy ? C/.y wiec n | > p . M i \l m wyświadczył Piotrowi jakieś dobro, które się Janowi nie nalc/.ału, c / \ |>" i. |p i l l i y wtedy wobec Piotra niesprawiedliwie? Można też dalej pytać, r / \ / . i \ \ ./<niesprawiedliwie postąpi Jan wobec Piotra, jeśli Piotrowi nie wyświadczy 'm mu się należy? Czy np. jeśli ojciec darowuje dziecku zasłużoiii j k a i \ - l u l i r . i l sk t u ś rezygnuje ze słusznej odpłaty, to tym samym postępuje niesprawiedl iwie- :

Wątpliwości poruszone przed chwilą wiążą się z dalszą jeszcze wielu/nac/nosi 1 . 1w y r a z u „sprawiedliwy". Można bowiem mówić o sprawiedliwości ś c i s ł e j i <> -. |n >wicdliwości miłosiernej. Ścisła sprawiedliwość wymaga, aby nikomu nic i l . i u . n. im więcej, ani mniej, niżby mu się należało. Sprawiedliwość miłosierna \ \ \ m . i j ' . il y l k o tego, aby nikomu nie dawać mniej, niżby mu się należało, pozwala jednakn.i udzielanie dobra w nadmiarze.

W sensie miłosiernym sprawiedliwie postępuje ten i tylko ten, kto wyświadczakażdemu należne mu dobro i nie wyświadcza nikomu nienależnego zła. W tymżemiłosiernym sensie niesprawiedliwie postępuje więc ten i tylko ten, k t < > kpi .-nie wyświadcza komuś należnego dobra, bądź też wyświadcza n i e n a l c / n c . \«

W sensie ścisłym natomiast sprawiedliwie postępuje ten i ty lko l e n , k i n wy-świadczą każdemu należne mu dobro oraz należne mu zło, zaś nie wyświadcza.mi dobra, ani zła nienależnego. W ścisłym więc sensie niesprawiedliwie postępujelen i tylko ten, kto bądź nie wyświadcza należnego dobra, bądź należnego 7,ła,albo też wyświadcza nienależne dobro bądź nienależne zło.

Miłosierną sprawiedliwość uważamy za dopuszczalną u tego, kto d i nr. iwe własnym tylko imieniu coś dobrego lub coś złego wyświadcza. Ś c i s ł e j - . p i . i\ \ i c d l i w o s c i zaś domagamy się od tego, kto występuje jako rnandatar insy . mm iosoby, w której imieniu dobrem lub złem szafuje. Ścisłej sprawiedliwa'.* > \\ iprzestrzegać sędzia, winien jej przestrzegać egzaminujący profesor itd. M i l "•.icrdzie bowiem okazywane przez nich przy rozdawaniu szkód lub korzyściu \ r/.adza niezasłużony uszczerbek społeczeństwu, które ich do s / a l " \ \ . m i . i i \ m i«.n t ościami upoważniło.

5. Rozwijając sens formuły suum rutynę, w k l ó i < - | Hpian n s i l m \ . i l / . i \ \ i , ' i .treść pojęcia sprawiedliwości, wskazaliśmy na związek, w jakim pozostaje po-

Page 3: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

:t(>H O sprawiedl iwości

s p r a w i e d l i w o ś c i z pojęciem tego, c o siv i i a l c / \ . / w i a / c k l i - n | (- . l l . i l k m . i l nŻe zdanie głoszące, iż sprawiedliwie postępuje się wtedy, gdy sn. lświadczy to, co się mu od nas należy, wygląda na prostą t a u t o l o g i ę l ' < . .m.się w naszej analizie o krok dalej, gdy znajdziemy odpowiedź 11:1 p y l . m i . . • u i"znaczy, że komuś się coś od kogoś należy. Przystępujemy więc « l c > i» .- |>. in nimtego ostatniego pytania.

6. Tutaj również musimy na samym wstępie zauważyć, iż o tym, te «K l ••mus coś od kogoś należy, można mówić co najmniej w t ro jakim s u r . M - M*mianowicie, po pierwsze,mówić, że się komuś coś należy wedle l i t u v | > " / \ iprawa, po drugie, że się należy wedle ducha tego prawa, po tr/cur wnsię coś należy wedle słuszności. W związku z tym rozróżnieniem i <•mówić o sprawiedliwości w trojakim sensie, mianowicie: 1) o s p t . i u n i l l i » •legalnej polegającej na zgodności z literą prawa, 2) o sprawiedliwi.•.. i l e | . , M i n |polegającej na zgodności z duchem, czyli ideą prawa, 3) o sprawiedl iwa < > 'ralnej*.

7. Z tych trzech pojęć sprawiedliwości najmniej komentarzy wymazu l "sprawiedliwości legalnej literalnej. W tym sensie sprawiedliwy |r:,i ku/dktóry znajduje sankcję w brzmieniu jakiegoś przepisu prawa p o - / y i y \ \ i i -

Dłuższego komentarza wymaga druga postać s p r a w i c d l i \ \ .ona miejsce wtedy, gdy udziela się komuś tego dobra lub y . l a , l i » iz ducha prawa należy. Cóż to jest jednak ów duch prawa ?

Prawo polega zawsze na unormowaniu pewnego p o r z ą d k u hpuln <realizującego pewien ideał, mniej lub więcej, wyraźnie przyświecaj:^ v i y m . k i mprawo to ustanowili. Ideałem tym może być np. ład moralny; w i e d y / . I n . il>rawa zgodne będzie wszystko to, co w sensie etycznym słus/m M.ideałem być salus reipublicae; wtedy zgodne z duchem praw;i l» , . 1 '• <>to, co przyczynia się do wzmocnienia potęgi i pomyślności p a i r i n . . lprzyświeca obecnie, jak wiadomo, prawodawcom w niektórycldalej, ustawodawca za pomocą ferowanych przepisów chcio r c a l i / . o w nustrój społeczny, np. liberalistyczny, komunistyczny lub tym podoiustawodawca kierować się względem na pożytek własny lub swoji i >•-) mm<|stwy społecznej. Duch prawa za każdym razem będzie inny. Ów d n i l > l u l . | |owa idea prawa nie jest zwykle jednolita. Z reguły oddziałuj;) n >przy wydawaniu ustaw, mniej lub więcej, świadomie trzy m o t y w y . | n l n \ n . ^jest chęć uczynienia zadość zasadom słuszności moralnej, d n i j - u n , \> n - l . npozostawania wiernym tradycji i panującym obyczajom, trzecim \ \ n ' >•na interes mniej lub bardziej obszernej grupy społecznej, tło k i m i | . imdawca czy też sami ustawodawcy należą. Może więc to być i n i ' "stanu, własnej klasy, własnej grupy zawodowej, a może też być i n ( < i .| . i l u i całości l u l > i n l c i c s państ u a* * .

• l ' o i . Mnx K n i i i H i i i !>,(•(;:•>,rlitn:ii. u T i i l > . n ( ; < - i i l'»•;<>, .1 C. H. Molu*• l ' , , i 1 ' i rrrc de Tourtoulcm /.n trmt jtutictt. Parin, l . i l . u n i . . I n K . - ..i«y.

O sprawiedliwości Mlii

Po tych wyjaśnieniach nietrudno będzie już odpowiedzieć na pytanie, k iedysię komuś coś z ducha prawa będzie należało. Jeżeli mianowicie wyświadczająckomuś coś dobrego lub złego przyczyniać się będziemy do zaprowadzenia l u l iutrzymania tego porządku społecznego, który ustawodawca, m n i e j lub w i e c e )świadomie, pragnął przez ustanowione przez siebie przepisy prawne u n m \ \ . i . .wtedy postąpimy w sensie legalnym zasadniczo sprawiedliwie i w y m i u / y m ydrugiemu to, co mu się zasadniczo wedle prawa, choć może nie wedle J C J M . I i i . i \należy. Wyrokujący sędzia dba nie tylko o to, aby jego wyrok byt spraw K - . I l i u \wedle litery prawa, lecz często liczy się też z tym, by jego wyrok był z ^ n , l n \z duchem prawa. Nie będzie więc tak samo karał morderstwa z chęci / y : . k u , | . i lmorderstwa, które ktoś niepowołany wykonał na sabotażyście zamiu/. i | . | . \ mwykonać czyn, mogący przynieść nieobliczalne straty państwu, w którego imieniusędzia wydaje wyroki. Z duchem prawa liczy się więc sędzia chociażby przyuwzględnianiu tzw. okoliczności łagodzących lub obciążających, m a j ą c y c h \ \ p l \ \ \na wysokość kary, którą ramowo ustala ustawa.

Trzecim pojęciem sprawiedliwości jest pojęcie sprawiedliwości moralnej.Zajmiemy się nim obszerniej w dalszych wywodach.

II

8. Pojęcie sprawiedliwości moralnej wiąże się ściśle z pojęciem należeniasię wedle słuszności. Na pytanie, co to znaczy, że się komuś coś wedle s l u s / u . i . inależy, odpowiedź jest łatwa. Jakieś dobro należy się Janowi wedle słuszności,to znaczy tyle, co: moralnie słusznym jest, aby Jan owo dobro od Piotra o t i / y n u l .zaś (jeżeli ścisłą, a nie miłosierną tylko sprawiedliwość mieć będziemy n . i o k u )moralnie niesłusznym jest, aby go nie otrzymał. Niestety, odpowiedź t ; i m< u m.się w naszą sprawę żadnego światła, dopóki nie wyjaśnimy, co jest m m . M i msłuszne. Ta jednak sprawa natrafia na zasadnicze trudności. Pojęcie l ) i > \ \ i u nmoralnej słuszności jest pojęciem o niewyraźnej treści, tzn. jest pojęciem, / K i < «rego treści w żadnej definicji niepodobna zdać sprawy. Należy ono, podulnmjak wiele innych pojęć, którymi się w myśleniu potocznym posługujemy, do t / \ \pojęć uzualnych, tj. takich, którymi w konkretnych wypadkach, w sposóli m i m - |lub bardziej zdecydowany, umiemy się posługiwać, ale z których treści w żadnejdefinicji nie umiemy zdać sprawy. Sposób, w jaki pojęciem słuszność i | in . lugujemy się w praktyce, jest wyznaczony przez następującą regułę: i lc lum |.ikr,postępek stanie się dla nas przedmiotem swoistego i trudnego do opisu s l o \ \ i n - | ; nuczucia aprobaty moralnej, tylekroć o postępku tym mówimy, /<• jc;, i l u m . i l u nsłuszny. Uważamy przy tym, że gwałcilibyśmy sens wyrazu „słuszny", c . d y l i y . n nwzdragali się wyraz ten orzec o postępku, wobec którego te aprobatę m o i . M u . jodczuwamy.

N i e znaczy t o jeszcze, jakobyśmy twierdzi l i , /<• mora ln ie slus/.ne | c .1 w , / \ i l . >i t y l k o to, co spotyka się z naszą aprobatą. Przeciwnie, d o k o n u j ą c n - l l i l p n

Page 4: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

O sprawiedliwości

\i i i i d sobą, dochodzimy niemy, do przekonania, żi- u d z i e l a l i ś m y a p i o l > . i i \ ni . i l n e j t c - n u i , co na nią nie zasługiwało, temu, co nic jest słuszne. M i n m | i . l n i iże zajmując stanowisko obserwatora dochodzimy do przekonania, że nasze po-i / . i i c i e słuszności bywa zawodne, że nie wszystko, co aprobujemy, jest s l i r . / m ,przecież stale tak postępujemy, iż słusznym nazywamy zawsze to i t y ł k u t u , «•się z naszą aprobatą spotyka. Jednakże orzekając o jakimś postępku, i^. | < " ' i " i imoralnie słuszny, wcale nie chcemy przez to powiedzieć, że postępek U-u I m , l iw nas poczucie aprobaty. Poczucie aprobaty jest tylko kryterium naszej orcn\moralnej, a nie jej treścią. Orzekając o jakimś postępku, że jest on moralniesłuszny, kierujemy się aprobatą moralną jako kryterium tej oceny, ale treścią tejoceny nie jest bynajmniej stwierdzenie, że oceniany postępek kryterium t r n mczyni zadość, ale treścią tą jest coś innego. Rzecz ma się tu podobnie jak pr/.yorzekaniu o jakimś przedmiocie np. czerwonej barwy. Kryterium, którym si?przy tym orzekaniu kierujemy, jest wrażenie, jakie ów przedmiot w nas bud iJednakże orzekając o przedmiocie, iż jest on czerwony, nie to mamy na my Ali ,że budzi on w nas takie a takie wrażenie, lecz coś zupełnie innego. Co i n n i y nwięc jest kryterium, którym się przy wydawaniu jakiegoś sądu lub jakiejś oo-n\kierujemy, a co innego jest treść tego sądu czy też tej oceny. Sądzę, że właśnieniedostateczne odróżnienie tych dwu spraw, tzn. kryterium sądu lub ocenyi ich treści, jest jednym ze źródeł poglądu zwanego relatywizmem, żarowi n >w dziedzinie poznawczej, jak i etycznej.

9. Ale porzućmy te nazbyt subtelne dociekania, które należałoby prowadzićdalej, gdybyśmy tu zamierzali wniknąć głębiej we wspomniany wyżej proble-mat relatywizmu. Zakończmy też nasze analizy pojęciowe, które doprowadziłynas do ustalenia związków pomiędzy pojęciem sprawiedliwości moralnej, po-jęciem należenia się czegoś komuś od kogoś, i wreszcie, pojęciem słuszności mo-ralnej. Wydaje mi się, że dalej jak do ustalenia wspomnianych związków dojśćw tych analizach nie możemy. Zwróćmy się natomiast do rozpatrzenia pewnycłitwierdzeń, które nie mając charakteru definicji wyłuszczającej treść pojęcia spra-wiedliwości moralnej, przecież zdają się być, w pewnym sensie, przez treść tegopojęcia podyktowane. W twierdzeniach, do których rozpatrzenia obecnie sięzwracamy, mowa jest wprawdzie raczej o tym, co się komuś wedle słusznościnależy, niż wprost o sprawiedliwości, ale pojęcia te, jak o tym była mowa, po-zostają ze sobą w ścisłym związku %

10. Jednym z takich twierdzeń jest prastara zasada, którą można by nazwaćzasadą równej zapłaty i odpłaty. Głosi ona: jeżeli X otrzymał od Y jakieś W po-posiadające dodatnią lub ujemną wartość, wówczas Y-owi należy się od X-zwedle słuszności jakieś V posiadające tę samą wartość, co W. Wartość, o którejw tym zdaniu mowa, pojęta jest w sensie jak najszerszym. Może to być jakaśwartość użytkowa, np. pieniądz, może to być zdrowie, sława, stanowisko spo-łeczne, wyszkolenie w jakiejś umiejętności itd. Może to być nie tylko wartośćdodatnia, lecz również wartość ujemna w najogólniejszym sensie, a więc np.

O sprawiedliwości •Xl l

odebranie pieniędzy, choroba, pozbawienie czci, degradacja społeczna u d . W za-sadzie tej, "a przynajmniej w tej części, która się odnosi do w a i i n . r i u | r i i m v < l i ,odnajdujemy starodawną maksymę „oko za oko, ząb za ząb". W l i t r i a i m .•• l i l uzoficznej zasadę równej zapłaty i odpłaty spotykamy u Arystotelesa, który u vją za naczelną zasadę tzw. sprawiedliwości wyrównawczej.

Cóż sądzić o tej zasadzie? Należy, przede wszystkim, zauważyć, że iwanie w konkretnych wypadkach natrafiałoby na nieprzezwyav/ • M N , I m . . 1ze względu na to, że niełatwo jest porównywać ze sobą wartości. Najmniej mtrudno porównać ze sobą wartości dóbr ekonomicznych. Ale i tu n ; i \ \ r t . | > i n \ . inie jest tak prosta. Jeżeli chodzi o porównywanie wartości towarów i y n k i > u \ i h,to nie wiadomo, czy porównać się je ma wedle ich wartości wymiennej, zależnejod popytu i podaży, czy też wedle ich wartości użytkowej, z a l e / m i < > , | itopnia,w jakim te zaspokajają potrzeby; czy miernikiem porównawczym \ \ . n i o - . i i i . >warów mają być całkowite koszta ich produkcji, czy też porównywać ich wartośćnależy tylko wedle ilości włożonej w ich wytworzenie pracy. Porównują) i l d l u . iekonomiczne przy każdym z tych różnych punktów widzenia, do i n n y c h < l « |dziemy wyników. Który sposób porównywania mamy wybrać, aby ten w y ł "Mwypadł wedle intencji tkwiącej w zasadzie równej zapłaty ?

Tym jednak, za co wedle tej zasady sprawiedliwa jest równowartościowizapłata, nie muszą być dobra ekonomiczne. Wszakże odpłatą za p i / e : , i v | ( •'«"ma być kara, przy czym ani przestępstwo, ani kara nie jest czy też być i mmusi dobrem ekonomicznym. W jaki sposób ustalić np. ile lat więzienia \ \ . n i . ijest obraza majestatu ?

Poza niejasnością, jaka tkwi w samym pojęciu równości zapłaty i o d p l . i i y ,zasada ta budzi szereg wątpliwości, które wymagałyby trudnych do uskutecznie-nia uzupełnień i modyfikacji. I tak np. zapłatę za dostarczone nam dobro u / i u m yza należną o tyle tylko, o ile ten, kto nam tego dobra dostarcza, na p r a w e j < h • •wszedł w jego posiadanie. Złodziejowi np. sprzedającemu skradziony t o w . nnie tylko nie należy się zapłata, ale nawet należy się kara. To pojccir p i a \ \posiadacza, które domyślnie tkwi w zasadzie równej zapłaty, jest w w \ . < > ! i mstopniu niejasne i w konkretnych wypadkach trudno niejednokrotnie U, < l , - nrozstrzygnąć, czy można je zastosować. Mowa tu oczywiście o pojęciu intuicyjnym,moralnym, a nie o pojęciu prawniczym, które stanowi konwencjonalni- zaostlowego intuicyjnego pojęcia. Operując tym intuicyjnym pojęciem prawa pimiu-dacza, trudno będzie np. rozstrzygnąć, czy ktoś, kto wszedł w posiadanie j a k i . ! • < •dobra nie wysilając się nad jego wytworzeniem, ale zagarniając dla s i i - l m - OWO) •pracy innych, zmuszonych przez warunki do milczącej na to zgody, jesi p i a u y m ,w sensie moralnym, posiadaczem tego dobra, czy też nie.

Podobne niejasności łączyć się będą z tą częścią naszej zasady, U m . i m« Mo należnej odpłacie za wyrządzone zło. Odpłatę za wyrządzone x l o u / n a m \ l " >wiem —jak się zdaje — tylko wtedy za należną, jeśli to zło, za k i m , . l . m m a m yodpłacić, zostało wyrządzone świadomie, a więc w złej intencji, i j e ś l i n . n l i < > len,

Page 5: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

:?72 i > sprawiedl iwości

L101 v nam lo /lo wyr/ijdzil, jest w sensie moialnvm (>dpo\\ n d/ ia ln\ /.a IW(

Tutaj /nowu pojecie intuicyjne moralnej odpowiedział ici |( :;i |»>|(,< > "jasnym, wymagającym precyzacji, która byłaby znów możl iwa jedynie pr/( / l c , nwencjonalną zmianę pierwotnego pojęcia intuicyjnego.

Mimo to jednak, że wskutek niejasności szeregu pojęć występujących w /.\sadzie równej zapłaty i odpłaty, sama ta zasada staje się niejasna, u d p m M . n l . iona dosyć dobrze naszemu pojęciu słuszności moralnej, które również jest w wy-sokim stopniu niejasne i chwiejne.

Trzeba jednak w każdym razie zaznaczyć, że omawiana zasada nie w y c / c i p n pwszystkich wypadków, w których, wedle naszego poczucia, coś się komuś od kop"wedle słuszności należy. Poczucie nasze dyktuje nam bowiem, iż istnieją wy-padki, w których się coś może komuś od kogoś należeć, mimo iż ten, komu : M.to należy, nie wyświadczył drugiemu nic dobrego. Np. dziecku należy się odrodziców opieka, mimo że dziecko niczego dotąd dobrego im nie wyświadczy l"Tzw. prawa człowieka i obywatela wymieniają znowu dobra, które ze stronyspołeczeństwa należą się każdemu osobnikowi bez względu na jego zasługi. Zasada równej zapłaty i odpłaty podaje więc co najwyżej tylko warunki wystarcza-jące, ale nie niezbędne na to, aby jakieś świadczenie dobra lub zła można b y ł ouznać za należne wedle słuszności.

11. Warunek niezbędny na to, aby uznać pewne świadczenie za należne,formułuje inna zasada, którą można by nazwać zasadą równej miary. Myśl tkwiąc;)w tej zasadzie formułowano często, nadając jej następujące brzmienie: wszyscyludzie mają równe prawa, albo innymi słowy, żadnemu człowiekowi nie należysię ani więcej, ani mniej niż innym. W tym sformułowaniu zasada ta stoi w ja-skrawej sprzeczności z naszym poczuciem słuszności. Wszakże jasną jest rzeczą,że złodziejowi należy się kryminał, a dobrodziejowi należy się wdzięcznośći nagroda. A więc bynajmniej nie wszystkim należy się to samo.

Jednakże wadliwe jest tylko przytoczone sformułowanie interesującej u.rw tej chwili zasady, a nie właściwa jej treść. Zasada równej miary dałaby sivsformułować w następujących słowach: nikomu nie należy się nic z tego tylkotytułu, że to właśnie on, a nie kto inny. Jeżeli więc Janowi przyznajemy pewneuprawnienia, których komuś innemu odmawiamy, to czynimy tak słusznie tylkowtedy, jeżeli mu te uprawnienia przyznajemy z tego względu, że posiada onpewne zalety czy też zasługi, których ktoś inny nie posiada, a nie dlatego, że

to właśnie Jan. *Zgodnie z tą zasadą ilekroć prawdziwe jest jakieś zdanie przyznające jakiemuś,

po imieniu i nazwisku wymienionemu osobnikowi, X. Y. pewne uprawnienie,ty lekroć prawdziwą musi być jakaś zasada ogólna, przyznająca to uprawnieniekażdej osobie posiadającej pewną własność, którą wprawdzie osobnik X. Y. po-s i a d a , a le k t ó r a ani n ie polega na 1 \ m , że się jest w ł a ś n i e panem .V. V., a n i lexnie jest żadni) taką własnością, co do której dałoby się a priori samymi tylkoM o d k a m i l o i ' . i r ' / n v m i w y k a / a e , / c p . A . V . \ \ l a s m >si' t e p o s i a d a .

() sprawiedliwości

To jest - jak się zdaje — właściwa treść zasady, która głosi, ze żaden czło-wiek, jako on właśnie, nie posiada jakichś przywi le jów pr/,ed i n n y m i T.i .M u l i ,tak bardzo przekonywająca, gdy s ie ją rozpatruje z punktu wid/.enia t e o i c ijakże często jest gwałcona w życiu praktycznym. W życiu praktycznym żyjemybowiem w świecie, w którym pewien człowiek wydaje się w y r ó / . m o i i Y i i iwłaśnie. Tym, nie dzięki swym kwalifikacjom, ale po prostu j a k u m i \\ l . i m.wyróżnionym człowiekiem jest dla każdego jego własna osoba. Prywatny obrilświata, który każdy z nas w sobie nosi, jest obrazem, w którym p e w i e n p i m l . ijako centrum świata się wyróżnia, a punktem tym jest w każdym / i v < l i p i \watnych światów dla każdego on sam. W miarę rozwoju u m y s l o \ \ e i ' i i \ \ \ i . i l n iw sobie każdy z nas zdolność obiektywnego, publicznego niejako na świat spojrze-nia, pozbawionego egocentryzmu. Ten pozbawiony centrum ohraz S \ M . I I . I n i . n mzawsze przed sobą, gdy zajmujemy postawę czysto teoretyczną, l l e k i m i c i l n . i Kpostawa nasza staje się aktywna, ilekroć zaczynamy działać praktyc/.nie, i m p . i d . imy znowu w egocentryzm, środkiem świata staje się dla ka/dego /, iwłasna osoba. Ja, to niejeden z ludzi, ja, to podmiot, ludzie zaś, to pewne prze-dmioty wśród innych przedmiotów.

Egocentryzm prowadzi wprost do egoizmu, w tej postaci, iż kaziły ••!•.I«MM\jest przyznawać samemu sobie jakieś uprawnienia wyjątkowe i to nie z tej racji,iż przypisuje sobie pewne wyjątkowe zalety, ale dlatego, że to on właśnie, >że czuje się podmiotem, a nie przedmiotem*.

Przezwyciężenia tego egocentryzmu, uznania względności charakteru p u d m i otowego i przyznania tego charakteru wszystkim ludziom, traktowanym / i a / njako przedmioty tylko, a w konsekwencji: przezwyciężenia egoizmu domaga niezasada stosowania równej miary. Domaga się ona uznania, że bycie pod l e mnie jest jakąś własnością wyróżniającą mnie od innych, bo nikt nie jest pud lemw sensie absolutnym, a każdy jest podmiotem dla siebie. W konsekwrm p d . i k / i idomaga się ona od nas tego, byśmy z tytułu naszego podmiotowego i h. iraktcmnie rościli sobie pretensji do wyjątkowych uprawnień, ponieważ na len i \ i n lpowołać się może każdy. Jeśli więc z tego tytułu płyną w ogóle- j a k i e ś i m i . i u o nnią, to nie mogą to być uprawnienia dla kogoś wyjątkowe, ale muszą być •uprawnieniami przysługującymi na równi wszystkim.

Postulat stosowania równej miary jest spokrewniony z przyka/.anirn l" • >bliźniego, nie idzie jednak tak daleko w swych żądaniach. P r / y k . i / . m n . . l m l > Mbliźniego jak siebie samego" wymaga ode mnie, bym o to, co dla ie k o i / \ .m. .zabiegał równie skwapliwie jak o to, co jest korzystne dla innych. Postulat ito-sowania równej miary pozwala mi zabiegać bardziej o siebie niż o innych,jednakże tylko pod tym warunkiem, żebym to uprawnienie, które przy/naje sobie,przyznał i każdemu innemu.

* Por. G. del. Yecchio La Giustizia. Bologna 1924, Zanichclli.

Page 6: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

374 O sprawiedliwości

Powróćmy jednak jeszcze do sprawy egocentryzmu ludzkiego i zwróćmyuwagę na to, że istnieją różne formy czucia się podmiotem. Ujawniają się onew mowie zawsze, ilekroć posługujemy się zaimkiem osobowym w pierwszejosobie. Ale zaimek osobowy posiada pierwszą osobę liczby pojedynczej i liczbymnogiej. Jako podmiot czuję się zarówno, gdy mówię ,,ja", jak również gdymówię ,,my". To słówko „my" może oznaczać pewne grupy społeczne, do któ-rych osobnik wymawiający to słowo czuje się przynależny. „My" może oznaczać:,,my Polacy", „my Europejczycy", „my biali" itp. Kto mówi „my", ma namyśli pewną grupę społeczną, do której sam należy, a nie swoją własną osobę,myśli jednak o tej grupie w pierwszej osobie, 1z.n. nie przeciwstawia jej sobiesamemu jako przedmiot, lecz odczuwa ją jako rozszerzoną własną jaźń, jakbyinną formę świadomos'ci podmiotowej, którą żywić potrafi. Własnej grupie odczu-wanej jako podmiot przeciwstawiamy wtedy inne grupy społeczne jako przed-mioty tylko.

Otóż w związku z tym egocentryzmem społecznym powstaje egoizm spo-łeczny, polegający na tym, że się własnej grupie społecznej skłonnym jest przyzna-wać wyjątkowe uprawnienia nie dlatego, że posiada ona jakieś wyjątkowe zalety,ale dlatego, że to ona właśnie. Przeciwko takiej tendencji występuje zasada równejmiary, która odnosi się nie tylko do poszczególnych osobników, ale i do grupspołecznych. Zaprzecza ona temu, aby jakakolwiek określona grupa społecznaposiadała jakieś osobne uprawnienia z tego tytułu, że to ona właśnie, i twierdzi,że wszelkie wyróżniające ją uprawnienia zawdzięczać może każda grupa jedynietemu, że posiada zaletę, którą mogłaby w zasadzie posiadać także każda innagrupa.

I ?nów tu podkreślić należy, iż zasada stosowania równej miary nie zabranianikomu dbać o jego własną grupę społeczną bardziej niż o którakolwiek inną.Tylko domaga się ona tego, aby jeśli ktoś sobie to uprawnienie starania się przedewszystkim o własną swą grupę przyznaje, przyznawał to prawo również każdemuinnemu, będącemu członkiem równorzędnej innej grupy.

Zasada równej miary dostarcza nam metody, która w wielu wypadkach po-zwala rozpoznać, że niesłusznie sądzimy, jakoby się nam coś należało, czyliniesłusznie przyznajemy sobie pewne uprawnienia. Wystarczy mianowicie rozwa-żyć, czy te uprawnienia, które sami sobie przyznajemy, bylibyśmy skłonni przyznaćkomukolwiek innemu, kto by się znalazł w tych samych co my warunkach. Jeżelita próba wypadnie negatywnie, jeśli stawiając w myśli innego na swoimVniejscu,nie znajdziemy w swym poczuciu słuszności wystaiczającej podstawy dla przyzna-nia mu owego specjalnego uprawnienia, wtedy okaże się, że pretensja naszamiała swą podstawę w naszym egocentryzmie, żeśmy ją sobie przyznawali z tegowłaśnie tytułu, że to o nas chodziło, a nie ze względów słusznych i rzeczowych.

/asada równej miary ma charakter czysto negatywny. Mówi ona tylko, conie może być podstawą dla słusznych uprawnień, że mianowicie to, iż się jest

O sprawiedliwości 878

l v i i i właśnie, a nie innym indywiduum ludzkim, nie może stanowić n u ; < l \ i \ i n l udo jakichś wyjątkowych uprawnień.

Treść tej zasady jest niezwykle skromna. Stanowi ona jednak —-jak siq zdajenl/cń poczucia sprawiedliwości, ten jego składnik, który chyba /aws/.c u p<» / m msprawiedliwości wszystkich ludów i wszystkich czasów się znajdował, a ktńi'brak świadczy o zupełnym zaniku wszelkiego poczucia sprawiedliwość i RMralnej.

14. O równouprawnieniu wszystkich ludzi, o którym mówi y.as.i. l . i I » \ M H imiary, można mówić w szerszym jeszcze sensie. Nie tylko bowiem fakt, te nicjest tym właśnie, a nie innym indywiduum ludzkim, nie nio/e l n < p i » l - . i . n \ . |dla słusznych pretensji do jakichś wyjątkowych uprawnień. Podobnie nn isobie takich pretensji słusznie rościć z tego tytułu, że się jest b l < u i i l \ m - m l u l iże się jest wysokiego wzrostu, ani z tego tytułu, że się ktoś u n > d / i l \v n n > < > •a nie na wsi, że przyszedł na świat w niedzielę, a nie w dzień | > O \ M , / C - i l m < . . ! <wszystkie te wypadki próbuje się ująć w jedną formułę, nasuwa się /.asada nas i ipująca. Żadne wyjątkowe uprawnienia nie przysługują nikomu za l o, co ni rży-mał w darze od losu, a do czego sam się nie przyczynił. Wyjątkowe u p i . m n . >mogą przysługiwać ludziom tylko za to, co jest ich własnym d / i e l e m . /.i ..ulita odnosi się zarówno do uprawnień we właściwym sensie, a wiec < ! < > t . i K u l i ,dzięki którym należy się coś korzystnego, jak i do uprawnień ujemnych, przezktóre należy się coś złego. Można by tę zasadę wypowiedzieć jeszcze inaczejw następujących słowach: za coś, co nie jest dziełem pewnego c / ł o w i c k a , i mnależy mu się nic dobrego ani nic złego, chyba że-należy się to każdemu. Zaiadata zdaje się w sposób bardziej wyczerpujący niż omówiona przcdiem / . i . . i < l . irównej miary odpowiadać temu, co miano na myśli, gdy mówiono o rów i MIM ipraw wszystkich ludzi. Nazwiemy ją przeto zasadą równouprawnienia. W uun,tej zasady walczono o zniesienie przywilejów stanowych i rodowych, walczoniKo równouprawnienie kobiet i mężczyzn, walczy się o r ó w n o u p r a w n i e n i e I m l / iwszelkiej narodowości i wszelkiego pochodzenia.

Zasada równouprawnienia spotyka się z zarzutami. Ws/ak/e m K i •lainemusobie nie zawdzięcza tego, że jest mądry, że ma talent śpiew.u / v ' . i i •' |.'l >inny. A przecież mędrszemu należy się więcej niż głupiemu, ś p i c \ \ . i K u \ M » < l < i l > i \ mgłosie więcej niż śpiewakowi marnemu itd. A więc spec ja lne u | n . u \ u n m.i p isługują ludziom za coś, co nie jest ich dziełem. W o i l p n \ \ i < - < l / i n. i i . i l . i . - . n / n iprzypomnieć można biblijną przypowieść o zakopanych talcuiael i '/,.> MIM i .1. ninic się nie należy, ale za dzieło, które się dzięki posiadanym ta lem. . , , ,Śpiewak o dobrym głosie za sam głos niczego nie otrzymuje, wynagradza n° *ł<za jego śpiew, który już jest jego dziełem.

Czy jednak sama natura nie postępuje niesprawiedliwie obdarzając jednychtalentami, których skąpi innym? I czy wobec tego słuszną jest r/.ce/a n , i r i . n l IMkogoś za dzieło, które stwarza nie tylko dzięki samemu sobie, ale dzięki i l . m m - in a t u r y , k t ó r a wyposa .i|.|f y,<> weń, pos tąp iła n iesprawiedl iwie ? ( ) d p n w i a < l a | ; | i

Page 7: Kazimierz Ajdukiewicz - O sprawiedliwości

376 O sprawiedliwości

na taki zarzut, można by na wstępie zauważyć, że mówiąc o sprawiedl iwym l u l >niesprawiedliwym postępowaniu natury nadużywamy wyrazu „sprawiedliwy".Wszak sprawiedliwość jest cechą ludzkich tylko poczynań, a mówiąc o niespra-wiedliwości natury posługujemy się przenośnią, która zakłada niedopuszczalnypersonifikację sił przyrody. Ale mniejsza o to. Wnikając głębiej w omawianywłaśnie zarzut odnosi się wrażenie, że ci, którzy go stawiają, biorą pod uwagvdwa czynniki, od których dzieło człowieka zależy. Jednym są jego przyrodzonewarunki, drugim zaś, jego wysiłek i staranie. Otóż intencja omawianego zarzutuidzie w tym kierunku, aby uprawnienia, jakie człowiek dzięki swemu dziełuuzyskuje, uzależniać jedynie od wysiłku, który człowiek w nie włożył, a nie odwarunków, w jakie go przyroda wyposażyła. Istotnie, podobna tendencja niejest zupełnie obca naszemu poczuciu słuszności. W myśl tej tendencji robotnikniewykwalifikowany i genialny wynalazca mogliby za swe dzieła rościć sobiepretensje do zapłaty proporcjonalnej tylko do włożonego w ich dzieła wysiłku,bez względu na różnicę doniosłości tych dzieł i bez względu na to, że talentypotrzebne do wykonania dzieła wynalazcy są o wiele rzadsze, a przez to bardziejposzukiwane niż talenty potrzebne robotnikowi. Wspomniana tu tendencjależy, jak się zdaje, u podstaw pewnych radykalnych doktryn ekonomicznychi społecznych. Zasada równouprawnienia, która twierdzi, iż wszelkie uprawnieniapoza uprawnieniami ogólnoludzkimi zawdzięczać może człowiek tylko swemudziełu, nie idzie bynajmniej tak daleko. Nie twierdzi ona wcale, jakoby uprawnie-nia człowieka były proporcjonalne tylko do wysiłku, jaki człowiek ten w swedzieło włożył, a przeto nie pociąga konsekwencji, jakoby ludzie powinni byćnagradzani niezależnie od talentów, jakie posiadają.

Mimo wszystko przeciw podanemu wyżej sformułowaniu zasady równo-uprawnienia można by podnieść pewne zastrzeżenia. Natura rozdaje nie tylkotalenty, lecz i upośledzenia. Rodzą się ludzie ślepi, głusi, kulawi itd. Upośle-dzenie to nie jest ich własnym dziełem. Czyż mimo to z tytułu tego upośledzenianie przysługuje tym nieszczęśliwym wyjątkowe uprawnienie do szczególnejopieki ? Poczucie słuszności zdaje się odpowiadać na to pytanie twierdząco.W takim jednak razie przeczy ono zasadzie, jakoby szczególne uprawnieniaprzysługiwały ludziom tylko za ich dzieła. Wydaje się przeto, że zasada równo-uprawnienia wymagałaby jeszcze wielu poprawek i uzupełnień, aby można jąbyło uznać za adekwatną.

15. Podane sformułowanie trzech zasad odnoszących się do pojęcia spra-wiedliwości stanowi surową tylko próbę uchwycenia kilku zasad, którymi kie-rujemy się przy ocenianiu ludzkich poczynań z punktu widzenj^ sprawiedli-wości. Dalsze i głębsze dociekania pozwolą zapewne znaleźć sformułowaniabardziej zadowalające. Może jednak poczucie sprawiedliwości, któremu pragnę-liśmy w przytoczonych zasadach nadać uchwytny wyraz, jest zbyt chwiejne,aby się dało ująć w zasady niewątpliwie i ściśle sprecyzowane.

SPIS RZECZY

PRZEDMOWA

POJĘCIE DOWODU W ZNACZENIU LOGICZNYM (1921)

O STOSOWANIU KRYTERIUM PRAWDY (1923) .

ZAŁOŻENIA LOGIKI TRADYCYJNEJ (1926)

DEFINICJA (1928)

O NIEKTÓRYCH SPOSOBACH UZASADNIANIA WŁAŚCIWYCH NAUK. >M H. , ,(1928)

REIZM (TADEUSZ KOTARBIŃSKI: ELEMENTY TEORII POZNANIA. U K i l K I H . I . M A I NN

I METODOLOGII NAUK. LWÓW 1929) (1930)

O ZNACZENIU WYRAŻEŃ (1931)

PARADOKSY STAROŻYTNYCH (1931)

JĘZYK I ZNACZENIE (1934)

OBRAZ ŚWIATA I APARATURA POJĘCIOWA (1934)

W SPRAWIE .UNIWERSALIÓW. (1934)

O STOSOWALNOŚCI CZYSTEJ LOGIKI DO ZAGADNIEŃ FILOZOFICZNYCH (1934) .

NAUKOWA PERSPEKTYWA ŚWIATA (1934)

O SPÓJNOŚCI SYNTAKTYCZNEJ (1935)

DEFINICJA (1936)

KIERUNKI I PRĄDY FILOZOFII WSPÓŁCZESNEJ (1937)PR°^7

EMAT TRANSCENDENTALNEGO IDEALIZMU W SFORMUŁOWANIU K U M A N T Y . Y . N Y M

ZDANIA PYTAJNE (1938)

METODOLOGICZNE TYPY NAUK (1938) \

WARTOŚĆ NAUKI (1938)

POSTĘPOWANIE CZŁOWIEKA (1938)

O SPRAWIEDLIWOŚCI (1939) . .

K. A j c l u k l e w l r z : Jązyk l pozn«nl«, t. I