21

Dotknąć nieba

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Richard Paul Evans: Dotknąć nieba Pierwsza część serii: Dzienniki pisane w drodze Co byś zrobił, gdybyś stracił wszystko: pracę, dom i miłość swojego życia? Alan nie był nikim ważnym ani sławnym. Nie miało to jednak dla niego żadnego znaczenia, bo kochał i był kochany. Niestety, życie dość szybko nauczyło go, że aby latać, najpierw trzeba pogodzić się z możliwością upadku. Alan poznał więc także smak cierpienia. Pewnego dnia, podczas konnej przejażdżki, jego ukochana żona miała wypadek. Potem Alan stracił wszystko.

Citation preview

Page 1: Dotknąć nieba

cena detal. 32,90 zł

Co byś zrobił, gdybyś stracił wszystko:pracę, dom i miłość swojego życia?

„Niektórzy uznają to za opowieść o miłości. Dla nieznających miłości będzie to dziennik podróży. Dla mnie jest to wędrówka człowieka

w poszukiwaniu nadziei”.

Alan nie był nikim ważnym ani sławnym, ale nie miało to dla niego żadnego znaczenia, bo kochał i był kochany. Niestety, życie szybko nauczyło go, że aby latać, najpierw trzeba pogodzić się z możliwością upadku. Alan poznał więc także smak cierpienia. Pewnego dnia, pod-czas konnej przejażdżki, jego ukochana żona miała wypadek. Potem Alan stracił wszystko. I wtedy właśnie postanowił odejść. Iść przed siebie, jak najdalej stąd…

Jaki sens ma jego wędrówka? Co ofi arują mu napotkani po drodze ludzie? I jaką tajemnicę skrywa Angel, kobieta, która bez wahania zgodziła się pomóc doświadczonemu przez los nieznajomemu?

Dotknąć nieba to pierwsza część nowej serii Richarda Paula Evansa: „Dzienniki pisane w drodze”. Tym razem autor bestsellerowych Kolorów tamtego lata i Stokrotek w śniegu zabiera nas w podróż po Stanach Zjed-noczonych, która ma także wymiar duchowy. W podróż odmieniającą życie i pozwalającą odzyskać nadzieję.

����

Page 2: Dotknąć nieba

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 2Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 2 2012-05-24 14:29:452012-05-24 14:29:45

Page 3: Dotknąć nieba

RICHARD PAULEVANS

Dotknąć nieba

tłumaczenie Hanna de Broekere

Kraków 2012

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 3Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 3 2012-05-24 14:29:452012-05-24 14:29:45

Page 4: Dotknąć nieba

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Wydanie I, Kraków 2012Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Druk: Drukarnia Abedik S.A., Poznań

Tytuł oryginałuTh e Walk

Copyright © for the translation by Hanna de Broekere 2012

Projekt okładkiKatarzyna Borkowska

[email protected]

Fotografi a na pierwszej stronie okładkiWIN-Initiative/Getty Images/Flash Press Media

Opieka redakcyjnaEwa Polańska

Bogna Rosińska

AdiustacjaMałgorzata Biernacka

KorektaKatarzyna Onderka

Opracowanie typografi czne i łamanieIrena Jagocha

ISBN 978-83-240-1717-1

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 4Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 4 2012-05-24 14:29:452012-05-24 14:29:45

Page 5: Dotknąć nieba

11

Prolog

Drogi Alanie,ponieważ spisujesz historię swojej wędrówki, udzielę ci

pisarskiej rady pochodzącej od Lewisa Carrolla, jednego z Twoich ulubionych autorów:

„Zacznij od początku, dobrnij do końca i tam się zatrzymaj”.

Z dziennika Alana Christoff ersena

Nazywam się Alan Christoff ersen. Nie znacie mnie. „Jeszcze jedna książka w bibliotece”, powiedziałby mój

ojciec, „nieotwierana i nieczytana”. Nie macie pojęcia, jak da-leko doszedłem ani co straciłem. A co ważniejsze, nie macie pojęcia, co znalazłem.

Nie jestem nikim ważnym ani sławnym. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Lepiej jest być kochanym przez jedną oso-bę, która zna twoją duszę, niż przez miliony, które nie znają nawet numeru twojego telefonu. Kochałem i  byłem kochany tak głęboko, jak tylko człowiek może sobie wymarzyć, co ozna-cza, że spotkało mnie szczęście. I co również oznacza, że po-znałem smak cierpienia. Życie bowiem nauczyło mnie, że aby latać, najpierw trzeba pogodzić się z możliwością upadku.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 11Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 11 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 6: Dotknąć nieba

Nie wiem, czy ktokolwiek przeczyta to, co piszę. Jeśli jed-nak trzymacie w ręku tę książkę, to znaczy, że chcecie poznać moją historię. Jesteście teraz moimi kompanami. Jeśli w mojej podróży odnajdziecie coś, co pomoże wam w waszej, wykorzy-stajcie to z pożytkiem dla waszego życia.

Niektórzy uznają to za opowieść o  miłości. Dla nieznają-cych miłości będzie to dziennik podróży. Dla mnie jest to węd-rówka człowieka w poszukiwaniu nadziei. Przydarzyły mi się rzeczy, w które prawdopodobnie będzie wam trudno uwierzyć. Poznałem prawdy, na których przyjęcie wy może jeszcze nie jesteście gotowi. Nie ma to jednak znaczenia. Przyjmijcie lub odrzućcie to, co chcecie. Uprzedzę was zawczasu – czego nikt nie zrobił wobec mnie – że historia, którą przeczytacie, nie jest prosta. Mimo to warto ją opowiedzieć. To opowieść o mojej wędrówce.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 12Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 12 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 7: Dotknąć nieba

13

Rozdział 1

„A nade wszystko nie utrać chęci chodzenia. (…) Nie znam żadnej myśli aż tak przytłaczającej, żeby

nie można się było od niej uwolnić, chodząc”.Søren Kierkegaard

Z dziennika Alana Christoff ersena

Jak mówi legenda, kiedy piasek Key West znajdzie się w  twoich butach, nie będziesz mógł wrócić tam, skąd

przyszedłeś. W  moim przypadku na pewno jest to prawda. Stoję samotnie na plaży i  oglądam krwistoczerwone słońce skąpane w Zatoce Meksykańskiej. I nie ma dla mnie powrotu do tego, co zostawiłem za sobą.

Powietrze wypełnia zapach słonej wody i wodorostów oraz szum rozbijających się fal i krzyk mew. W głębi mojej duszy tli się nadzieja, że to wszystko jest tylko snem, i że po obudzeniu się znowu będę w Seattle, a McKale będzie delikatnie wodzić paznokciami po moich plecach. „Nie śpisz już, mój kochany?” – wyszepcze. A ja odwrócę się do niej i powiem: „Nigdy nie uwie-rzysz w to, co mi się śniło”.

Jednak to nie sen. Przeszedłem w poprzek cały kraj, a ko-bieta, którą kocham, nigdy nie wróci.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 13Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 13 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 8: Dotknąć nieba

14

*

Woda przede mną ma taki sam niebieski odcień jak płyn do wycieraczek samochodowych. Przedwieczorna bryza muska moją nieogoloną i  spaloną słońcem twarz. Zamykam oczy. Przeszedłem daleką drogę, by tu dojść  – ponad pięć tysięcy sześćset kilometrów. Jednak pod pewnymi względami poko-nałem o  wiele więcej. Nie zawsze wędrówkę należy mierzyć w kategoriach odległości fi zycznej.

Zsuwam plecak z ramion i siadam na piasku, żeby rozwią-zać sznurowadła i zdjąć buty. Ściągam przetarte, bawełniane skarpetki, niegdyś białe, teraz brudnoszare, które lepią się do moich stóp. Idę parę kroków boso po mokrym, usianym mu-szelkami piasku i czekam, aż cofająca się woda powróci i ob-myje moje stopy. Setki godzin spędziłem na rozmyślaniu o tej chwili i czuję, jak teraz napływa do mnie wszystko: wiatr, woda, przeszłość i teraźniejszość, świat, który zostawiłem za sobą, lu-dzie, których poznałem, i miejsca, które zobaczyłem po drodze. Trudno mi uwierzyć, że nareszcie tu dotarłem.

Po kilku minutach zawracam, siadam ze skrzyżowanymi nogami na piasku obok mojego plecaka i  robię to, co zawsze robię w  kluczowych momentach mojego życia: wyjmuję dłu-gopis, otwieram dziennik i zaczynam pisać.

*

Regularne zapiski zacząłem prowadzić dawno temu – na długo zanim zacząłem pisać ten dziennik, na długo zanim wyruszy-łem w tę wędrówkę. Gdy miałem osiem lat, na Boże Narodzenie mama dała mi pierwszy w moim życiu dziennik. Była to mała

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 14Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 14 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 9: Dotknąć nieba

15

książeczka w okładce z żółtego plastiku z głęboko wytłoczony-mi ozdobnikami. Najbardziej podobało mi się to, że dziennik był wyposażony w mosiężny kluczyk oraz zameczek. Posiadanie czegoś, co pozwalało mi kryć moje sprawy przed światem, dawa-ło mi poczucie ważności. W tamten świąteczny wieczór po raz pierwszy w życiu umieściłem zapis w moim dzienniku. Uzna-łem, że z powodu zameczka i kluczyka jedyną osobą, która bę-dzie czytać mój dziennik, będę tylko ja, więc pisałem do samego siebie, co stało się moim zwyczajem na resztę życia.

Drogi Alanie,

dziś jest Boże Narodzenie. Dostałem roboty Rock’em Sock’em,

zestaw krótkofalówek i czerwoną, słodkawą rybę, którą już zjadłem.

Mama podarowała mi ten dziennik z zamkiem i kluczykiem

i powiedziała, że powinienem w nim pisać każdego dnia.

Poprosiłem ją, żeby napisała coś na pierwszej stronie.

Mój kochany synku,

dziękuję, że pozwoliłeś mi wpisać się do Twojej wyjątkowej księgi.

Wszystkiego najlepszego z okazji Bożego Narodzenia! To wyjątkowe

święta. Pewnego dnia to zrozumiesz. Co jakiś czas odczytuj te słowa

i pamiętaj, że bardzo Cię kocham i nigdy nie przestanę.

Mama

Mama mówi, że nie ma znaczenia, co piszę, i że jeżeli będę

czekać, żeby zapisywać tylko warzne żeczy, to prawdopodobnie

nigdy niczego nie napiszę, bo o tym, że coś jest warzne człowiek

przekonuje się dopiero po czasie. Chodzi o to, żeby zapisywać to,

co się myśli i czuje. Mama dzisiaj wyglądała lepiej. Chyba niedługo

wyzdrowieje.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 15Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 15 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 10: Dotknąć nieba

16

Tych słów dotykałem tak często, że są już prawie nieczytel-ne. Wpis mojej mamy był jedną z tych rzeczy, o których wte-dy napisała, tych, które uważamy za ważne dopiero po czasie. Mama zmarła na raka piersi czterdzieści dziewięć dni póź-niej – w walentynki.

Wcześnie rano, przed porą, kiedy zwykle wstawałem do szko-ły, tato zaprowadził mnie do pokoju mamy. Na stoliku nocnym obok jej łóżka stała w wazonie żółta, jeszcze nierozwinięta róża oraz zrobiona przeze mnie walentynkowa kartka z rysunkiem serca przebitego strzałą. Było tam ciało mamy, jednak jej tam nie było. Mama by się do mnie uśmiechnęła i  by mnie przywoła-ła. Pochwaliłaby mój rysunek. Byłem pewien, że jej tam nie ma.

Powściągliwy charakter mojego ojca sprawił, że nigdy nie poruszyliśmy tematu jej śmierci. Nie rozmawialiśmy o  uczu-ciach ani o ich przyczynach. Tamtego ranka zrobił mi śniada-nie, a potem usiedliśmy przy stole i wsłuchiwaliśmy się w ci-szę. Do naszego domu przyszli ludzie z kostnicy i po pewnym czasie wyszli, a  mój ojciec zaczął załatwiać wszystkie spra-wy z opanowaniem i niewzruszonością biznesmena. Nie chcę przez to powiedzieć, że nic nie czuł. Jedynie to, że nie wiedział, jak okazywać własne uczucia. Taki był mój ojciec. Ani razu go nie pocałowałem. Po prostu taki już był.

Powód, dla którego zaczynamy coś robić, rzadko jest powodem, dla którego robimy to dalej.

Z dziennika Alana Christoff ersena

Zacząłem pisać w  moim dzienniku, ponieważ życzyła so-bie tego moja mama. Po jej śmierci pisałem nadal, ponieważ

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 16Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 16 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 11: Dotknąć nieba

zaprzestanie oznaczałoby zerwanie więzi, która mnie z nią łą-czyła. Z czasem, stopniowo, zmieniło się nawet to. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale powód, dla którego pisałem, ciągle się zmieniał. Gdy dorastałem, pisałem, aby dać dowód swojego istnienia. Piszę, więc jestem.

Jestem. Myślę, że w każdym z nas drzemie pragnienie, aby – bez względu na rezultat – świat dowiedział się o  tym, że ist-nieliśmy. Oto moja opowieść  – świadectwo mojego istnienia oraz zapis najważniejszej wędrówki mojego życia. Zaczęła się w chwili, gdy się tego najmniej spodziewałem. W chwili, gdy uważałem, że na pewno nie wydarzy się nic złego.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 17Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 17 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 12: Dotknąć nieba

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 18Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 18 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 13: Dotknąć nieba

19

Rozdział 2

Ogród Edenu to archetyp tego, co utracone, tym samym symbol losu całej ludzkości. Ponieważ mieć znaczy utracić,

tak jak żyć znaczy umrzeć. Mimo to zazdroszczę Adamowi. Bo choć utracił Eden, nadal miał swoją Ewę.

Z dziennika Alana Christoff ersena

Zanim zawalił się mój świat, pracowałem jako prezes agen-cji reklamowej w Seattle, choć, prawdę mówiąc, tytuł ten

brzmi odrobinę pretensjonalnie w przypadku kogoś, kto ozdo-bił swoje biuro fi gurkami Aquamana oraz plakatami z Einstei-nem. Byłem po prostu specem od reklamy. Być może ciekawi was, co skłoniło mnie do wyboru tej branży, ale nie umiałbym wam odpowiedzieć na to pytanie. Wiem, że nigdy nie chcia-łem robić niczego innego. Może powodem było to, że chciałem być Darrinem w Bewitched (jako chłopak podkochiwałem się w Elizabeth Montgomery). W 1998 roku ukończyłem projek-towanie grafi czne i  udało mi się dostać pracę, jeszcze zanim wysechł atrament na moim dyplomie.

Odnosiłem sukcesy w świecie reklamy i cieszyłem się sławą młodej, wschodzącej gwiazdy. Cudowne dziecko. W pierwszym roku zdobyłem dwie nagrody ADDY i  cztery w  następnym.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 19Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 19 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 14: Dotknąć nieba

20

Potem, po trzech latach nabijania kabzy moim szefom, zde-cydowałem się na krok preferowany przez agencje reklamowe, prawników oraz zorganizowane grupy wyznaniowe i  założy-łem własną fi rmę. Miałem zaledwie dwadzieścia osiem lat, gdy na drzwiach mojego biura zawisła plastikowa tabliczka z wy-tłoczoną w niej nazwą mojej agencji.

MADGIC

Reklama oraz projektowanie grafi czne

Liczba pracowników wzrosła z dwóch do dwunastu w prze-

ciągu dziewięciu tygodni, a ja zarabiałem więcej niż konik sprze-dający bilety na Barbrę Streisand. Jeden z moich klientów obwo-łał mnie „chłopcem z  plakatu reklamującego amerykański sen”. Po dwóch latach miałem wszelkie atrybuty sukcesu materialnego: własną fi rmę, sportowego lexusa coupé, wakacje w Europie oraz piękny, wart niemal dwa miliony dolarów dom w Bridle Trails – ekskluzywnym, lesistym osiedlu na północ od Bellevue z parkiem do jazdy konnej oraz trasami jeździeckimi zamiast chodników.

Aby obraz mojego sukcesu był kompletny, dodam, że miałem żonę, którą ubóstwiałem  – piękną brunetkę o  imie-niu McKale. Gdy potencjalni klienci pytali mnie, czy potra-fi ę sprzedać ich produkty, pokazywałem im zdjęcie McKale i  mówiłem: „Przekonałem ją, żeby za mnie wyszła”, a  wtedy oni kiwali głowami z podziwem i powierzali mi swoje sprawy.

McKale była miłością mojego życia i w sensie dosłownym dziewczyną z sąsiedztwa. Poznałem ją wkrótce po moich dzie-wiątych urodzinach, mniej więcej cztery miesiące po śmierci mojej mamy oraz po tym, jak wraz z ojcem przeprowadziłem się z Kolorado do Arcadii w stanie Kalifornia.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 20Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 20 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 15: Dotknąć nieba

21

Było to pod koniec lata. McKale siedziała sama w  ogród-ku przed domem przy stoliku do gier karcianych i sprzedawa-ła zimny napój ze szklanego dzbanka. Miała na sobie krótką, sięgającą powyżej kolan spódniczkę oraz różowe, kowbojskie buty. Zapytałem ją, czy mogę jej pomóc, a  ona zlustrowała mnie wzrokiem i powiedziała krótko: „Nie”.

Pobiegłem na górę do mojej sypialni i narysowałem dla niej duży napis na tekturze wielkości plakatu.

Napój

zimny jak lód, słodki jak miód

tylko 10 centów

Byłem dumny ze swego pomysłu. Wróciłem do niej pędem i pokazałem jej moje dzieło. Spodobało jej się na tyle, że po-zwoliła mi usiąść obok siebie. Myślę, że to był właśnie powód, dla którego wybrałem reklamę: aby zdobyć tę dziewczynę. Rozmawialiśmy i  popijaliśmy z  kubeczków jednorazowych jej eliksir z wiśni, za który nadal kazała mi płacić. Była pięk-na. Miała doskonałe rysy: długie, brązowe włosy w kolorze kawy, piegi oraz oczy koloru czekoladowej polewy, których nawet spec od reklamy nie byłby w  stanie przereklamować. Tamtego lata spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu. A właści-wie od tamtej pory spędzaliśmy ze sobą już każde następne lato.

Tak jak ja McKale była jedynaczką. I podobnie jak ja mia-ła za sobą ciężkie przeżycia. Jej rodzice rozwiedli się mniej więcej dwa miesiące przed tym, jak my sprowadziliśmy się do Arcadii. Z jej opowiadania wynikało, że nie był to zwyk-ły rozwód, który nastąpił po serii awantur, kłótni i tłuczenia

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 21Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 21 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 16: Dotknąć nieba

22

przedmiotów. Jej mama pewnego dnia po prostu wyszła i nie wróciła, pozostawiając ją z ojcem, Samem. Dla McKale był to wielki cios i  w myślach stale drążyła ten temat, do tego stopnia nawet, że czasami sprawiała wrażenie jakby nieobec-nej, zablokowanej, podobnie jak komputer, który się zawiesił, a  ty siedzisz przed nim i wpatrujesz się w klepsydrę, czeka-jąc, aż coś się zmieni. Szkoda, że ludzie nie są wyposażeni w przyciski do resetowania.

*

Nasze bolesne przeżycia zbliżyły nas do siebie. Powierzyliśmy sobie nasze najskrytsze tajemnice, opowiadaliśmy o naszych lękach, niepewności, a  czasami również o  uczuciach. Gdy miałem dziesięć lat, zacząłem nazywać ją Mickey. Spodo-bało się jej to. W tym samym roku zbudowaliśmy domek na drzewie w ogrodzie na tyłach jej domu. Spędzaliśmy w nim mnóstwo czasu. Graliśmy w nim w gry planszowe, takie jak Pułapka na myszy i Sorry, a nawet nocowaliśmy tam. W dniu jej jedenastych urodzin zastałem ją tam płaczącą rozpaczli-wie w kącie.

– Jak mogła mnie zostawić? Jak matka może zrobić coś ta-kiego?  – zapytała, gdy już była w  stanie mówić, i  otarła ze złością oczy.

Nie potrafi łem jej na to odpowiedzieć. Sam też się nad tym zastanawiałem.

– Masz szczęście, że twoja mama umarła  – powiedziała po chwili.

Nie spodobało mi się to. – To szczęście, że moja mama umarła? – zapytałem z nie-

dowierzaniem.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 22Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 22 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 17: Dotknąć nieba

23

Szlochając, powiedziała: – Twoja mama zostałaby z tobą, gdyby tylko mogła. Moja

postanowiła mnie zostawić. I gdzieś teraz mieszka. Wolałabym, żeby zamiast tego umarła.

Usiadłem obok niej i objąłem ją. – Ja ciebie nigdy nie zostawię.Położyła głowę na moim ramieniu. – Wiem – powiedziała.Stała się moim przewodnikiem po świecie kobiecości. Pew-

nego razu zapragnęła się całować, żeby zobaczyć, o co tyle ha-łasu i o co w tym tak naprawdę chodzi. Całowaliśmy się około pięciu minut. Mnie się podobało. Nawet bardzo. Jej natomiast chyba nie, bo nigdy więcej tego nie zaproponowała, więc już się nie całowaliśmy.

I tak było ze wszystkim. Jeśli McKale coś się nie podobało, to tego nie robiliśmy. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego to ona ustanawia zasady, mimo to zawsze ich przestrzegałem. W koń-cu uznałem, że tak po prostu musi być.

Była bardzo szczera. Czasami pytałem ją o  różne rzeczy, a ona mówiła: „Nie wiem. Dla mnie to też coś nowego”.

Gdy miała trzynaście lat, zapytałem ją, dlaczego nie ma koleżanek.

Odpowiedziała takim tonem, jakby już wcześniej dobrze przemyślała ten temat.

– Nie lubię dziewczyn. – Dlaczego? – Bo im nie ufam. – I dodała: – Lubię za to konie.McKale jeździła konno prawie co tydzień. Mniej więcej

raz na miesiąc zapraszała mnie, żebym z  nią pojeździł, ale zawsze odpowiadałem, że nie mam czasu. W rzeczywistości

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 23Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 23 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 18: Dotknąć nieba

24

bałem się koni. Przed laty, gdy miałem siedem lat, tato, mama i  ja w  czasie letnich wakacji pojechaliśmy do Wyoming na farmę o nazwie Juanita Hot Springs oferującą aktywny wy-poczynek. W drugim dniu pobytu wybraliśmy się na jazdę konną. Mój koń miał srokate umaszczenie i nosił imię Chero-kee. Nigdy wcześniej nie siedziałem na koniu, więc jedną ręką kurczowo trzymałem się kulbaki, a drugą ściskałem wodze i cały czas marzyłem tylko o tym, żeby to się już skończyło. W którymś momencie przejażdżki część kowbojów postano-wiła się ścigać, a mój koń postanowił się do nich przyłączyć. Gdy ruszył z kopyta, wypuściłem z rąk wodze i przywarłem do kulbaki, wrzeszcząc co sił w płucach o pomoc. Na szczęś-cie jeden z kowbojów zawrócił, żeby mnie uratować, nie krył jednak pogardy dla zachowania „chłopaka z miasta”. Jedyne słowa, jakie wypowiedział, brzmiały: „Jeżdżę od trzeciego roku życia”. Nic dziwnego, że nie byłem w stanie podzielać miłości McKale do koni.

*

Poza jazdami konnymi byliśmy prawie zawsze razem, począw-szy od szkoły podstawowej, poprzez wstydliwy okres dojrze-wania, w  tym lata gimnazjum  – czas przepoczwarzania się. W  wieku piętnastu lat McKale dojrzała fi zycznie i  chłopaki ze średniej zaczęli kręcić się wokół jej domu niczym osy wokół grilla. Oczywiście ja też zauważyłem zmiany w jej wyglądzie i doprowadzało mnie to do szaleństwa. Nie powinno się czuć takich rzeczy wobec najlepszego przyjaciela.

Byłem siny z zazdrości. Nie miałem cienia szansy przy tam-tych chłopakach. Mieli zarost. Mieli trądzik. Mieli szybkie

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 24Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 24 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 19: Dotknąć nieba

25

sportowe samochody. Ja miałem bilet miesięczny na autobus. Byłem wybitnie obciachowy.

Styl wychowawczy ojca McKale można było najlepiej opi-sać jako laissez-faire*, i kiedy w gimnazjum pozwolił jej uma-wiać się na randki, ledwie ogarniała wszystkie swoje spot-kania towarzyskie. Po randkach przychodziła do mojego domu, żeby zdać mi sprawozdanie, co trochę przypominało opisywanie właśnie zjedzonego przysmaku komuś, kto skrę-ca się z  głodu. Pamiętam, jak po jednej z  takich randek za-pytała:

– Dlaczego faceci zawsze chcą mieć kobietę dla siebie?Pokręciłem głową. – Nie wiem – odpowiedziałem, nie marząc o niczym bar-

dziej niż o tym, żeby ją mieć tylko dla siebie.Jej sytuacja przypominała mecz bejsbolowy: zawsze jeden

gracz był przy piłce, inny już czekał na swoją kolej, a dwa tu-ziny innych chłopaków siedziały na ławce rezerwowych w na-dziei, że zaliczą wszystkie bazy z moją najlepszą przyjaciółką. Ja natomiast czułem się raczej jak sprzedawca hot dogów na trybunach niż jak jeden z graczy.

Czasami McKale pytała mnie o  radę w  sprawie jakiegoś konkretnego chłopaka, ja udzielałem jej odpowiedzi, która miała na celu jedynie moje dobro, a  wtedy ona patrzyła na mnie z  wyrazem rozbawienia na twarzy. Zachowywałem się żałośnie, ale czułem się nieszczęśliwy. Kiedyś powiedziała, że ponieważ jestem jej najlepszym przyjacielem, więc gdy ona bę-dzie wychodzić za mąż, będę musiał być jej druhną, czyli będę

* Z fr. niewtrącanie się, zezwolenie na całkowitą swobodę (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 25Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 25 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 20: Dotknąć nieba

26

musiał ogolić nogi, i czy podoba mi się szyfon? Nie wiem, czy dręczyła mnie celowo, czy robiła to niechcący.

Przełom nastąpił, gdy miałem szesnaście lat. W krótkim czasie z  niepozornego chłopaczka wyrosłem na wysokiego młodzieńca i  nagle zaczęła się mną interesować płeć prze-ciwna. Zjawisko to miało ciekawy wpływ na McKale. Choć wcześniej o swoich randkach opowiadała mi z bolesnymi dla mnie szczegółami, o moich nie chciała w ogóle słuchać. Za-prowadziła politykę „nie pytamy, nie mówimy”. Pamiętam, jak pewnego jesiennego popołudnia przyszły się ze mną zo-baczyć dwie dziewczyny, akurat w  czasie, gdy McKale i  ja rozmawialiśmy na frontowej werandzie jej domu. Dziewczy-ny podeszły do nas niepostrzeżenie i zobaczyliśmy je dopie-ro, gdy stanęły przed nami. Jedna z nich coś do mnie czuła i obie zaczęły robić na ten temat wyraźne aluzje. W pewnym momencie McKale zerwała się i wbiegła do domu, zatrzasku-jąc za sobą drzwi.

– A jej co się stało? – zapytała jedna z dziewcząt. – Atak zazdrości – skomentowała druga. Pamiętam, że wtedy poczułem przypływ nadziei.Jeśli jednak McKale żywiła wobec mnie jakieś romantycz-

ne uczucia, to dobrze je ukrywała, a ja przez większość czasu cierpiałem w milczeniu. I słusznie. McKale była moją najlepszą przyjaciółką, a nie ma lepszego sposobu, żeby zniszczyć przy-jaźń, niż wyznać miłość komuś, kto tego uczucia nie odwza-jemnia. Na szczęście nigdy nie musiałem tego robić.

Pewnego ciepłego, czerwcowego dnia  – były to moje sie-demnaste urodziny  – leżeliśmy obok siebie w  hamaku w  ogrodzie na tyłach jej domu. McKale ułożyła swoje drob-ne, nagie stopy przy moim ramieniu. Łagodnie kołysaliśmy się

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 26Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 26 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46

Page 21: Dotknąć nieba

27

i dyskutowaliśmy o tym, czy Beatlesi osiągnęliby to samo bez Yoko, gdy nagle McKale powiedziała:

– Wiesz, pewnego dnia się pobierzemy.Nie mam pojęcia, skąd jej to przyszło do głowy – pamię-

tam tylko, że na mojej twarzy pojawił się niesamowicie duży uśmiech. Postanowiłem jednak zachowywać się powściąg-liwie.

– Tak myślisz? – rzuciłem. – Ja to wiem. – Skąd? – Bo jesteś we mnie tak szaleńczo zakochany, że nie mo-

żesz tego już wytrzymać.Uznałem, że nie ma sensu zaprzeczać. – Zauważyłaś? – Jasne – odparła rzeczowym tonem. – Wszyscy to zauwa-

żyli. Listonosz też.Poczułem się głupio.Ściszyła głos. – I… ja czuję to samo do ciebie.Przerzuciła nogi przez bok hamaka i usiadła, zbliżając swoją

twarz do mojej. Wpatrywała się we mnie wilgotnymi oczami. – Wiesz, że cię kocham, prawda? Nigdy bym nie mogła

żyć bez ciebie.Po tych słowach poczułem to, co prawdopodobnie czuje

gracz na loterii, gdy zostanie wyczytany jego numer. W tym momencie nasza siedmioletnia przyjaźń zniknęła, a pojawiło się coś nowego. Zaczęliśmy się całować i  tym razem wiedzia-łem, że jej się to podoba. Na liście najwspanialszych wydarzeń mojego życia ta chwila miała zająć drugie miejsce. Pierwsze zajął dzień naszego ślubu.

Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 27Evans_Dotknac nieba_A5__DRUK.indd 27 2012-05-24 14:29:462012-05-24 14:29:46