Diablo - Dziedzictwo krwi

Embed Size (px)

Citation preview

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

RICHARD A. KNAAK

DIABLODZIEDZICTWO KRWIPrzeo y: Jacek Manicki

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

JEDENCzaszka ummechna si do nich krzywo, jakby zachcajc ca trjk do pozostania tu na wieczno. - Wyglda na to, e nie bylimy tu pierwsi - zamrucza Sadun Tryst. ylasty, poznaczony szramami wojownik po-stuka w czaszk ostrzem no a, wprawiajc kocistego obserwatora w dr enie. Poza nim mogli dostrzec tylko kolec, ktry przebi gow i utrzyma j w powietrzu, podczas gdy reszta ciaa spada na ziemi w postaci bezksztatnej masy koci. - A mylae, e bdziemy? - szepna wysoka, zakaptu-rzona posta. Jeli Sadun wyglda na szczupego, niemal akrobat, to Fauztin sprawia wra enie chodzcego trupa. Czarodziej z Vizjerei poruszy si niczym zjawa, gdy dotkn czaszki okrytym rkawiczk palcem. - Nie wyczuwam w tym jednak adnej magii. Tylko toporny, ale skuteczny mechanizm. Nie ma si czego obawia. - Dopki twoja gowa nie zawinie na nastpnym kolcu. Vizjerei pocign swoj siw, kozi brdk. Jego lekko skone oczy zamkny si, jakby potwierdzajc zdanie towarzysza. Cho Sadun z wygldu (a czasem i z charakteru) przypomina niegodn zaufania asic, to Fauztin kojarzy si z wysuszonym kotem. Koniec jego nosa wci si porusza, za zwisajce pod nim wsiki tylko potgoway to wra enie. Co prawda aden z nich nie by uznawany za witego, ale Norrec Yizharan ju kilka razy powierzy im swoje ycie. Doczywszy do nich, stary wojownik popatrzy przed siebie, gdzie ciemnoci skryway kilka wikszych komnat. Jak do tej pory przeszli ju siedem r nych poziomw i nie znaleli niczego poza prymitywnymi puapkami. Ku swemu wielkiemu rozczarowaniu, nie znaleli te adnych skarbw. - Jeste pewny, e nie ma w tym adnej magii, Fauztin? Wcale a wcale? Na wp przesonite kapturem kocie rysy przybray wyraz agodnej urazy. Szerokie ramiona sutego paszcza sprawiay, e Fauztin wyglda niesamowicie, niemal jak istota nadprzyrodzona. Zwaszcza, gdy growa nad bardziej muskularnym, do wysokim przecie Norrecem. - Musiae to powiedzie, przyjacielu? - To przecie nie ma sensu! Poza kilkoma aonie prostymi puapkami nie napotkalimy niczego, co by nas mogo powstrzyma przed dotarciem do gwnej

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

komnaty! Czemu mczy si z wykopywaniem, aby pniej zostawi to praktycznie bez zabezpieczenia?! - Nie nazywabym niczym pajka wielkoci mojej gowy -stwierdzi kwano Sadun, drapic si po dugich, cho przerzedzajcych si czarnych wosach. Zwaszcza, e tym razem siedzia na mojej gowie... Norrec zignorowa go. - Czy to jest to, co myl? Znw spnilimy si? Czy powtarza si sytuacja z Tristram? Kiedy, w przerwie pomidzy jednym zacigiem a drugim, poszukiwali skarbw w maej wsi zwanej Tristram. Legenda gosia, e w strze onych przez potwory podziemiach znajduje si skarb tak wyjtkowy, e ci, ktrzy go znajd, stan si bogaci niczym krlowie. Norrec i przyjaciele weszli do labiryntu w rodku nocy. Nie widzia tego aden z miejscowych... Po wielu trudach, walce z dziwnymi potworami i unikniciu wielu puapek... odkryli, e kto przed nimi ograbi podziemia ze wszystkiego, co przedstawiao jakkolwiek warto. Gdy wrcili do wsi, dowiedzieli si smutnej prawdy. Kilka tygodni wczeniej do podziemi zszed pot ny bohater, ktry pokona zego demona Diablo. Co prawda nie zabra zota ani klejnotw, ale awanturnicy, ktrzy zjawili si wkrtce potem, skorzystali z okazji i wynieli wszystko, co tylko znaleli. W cigu kilku dni nie zostao nic, czym trjka poszukiwaczy mogaby wynagrodzi swe trudy... Norrec nie znalaz te pocieszenia w sowach jednego z wieniakw, czowieka o wtpliwej poczytalnoci. Gdy szykowali si do wyjazdu powiedzia, e w bohater, zwany Podr nikiem, nie pokona Diablo, lecz przypadkowo uwolni zo. Zdziwione spojrzenie, ktre Norrec skierowa na Fautzina zostao skwitowane obojtnym wzruszeniem ramion maga. - Zawsze mwi si o uciekajcych demonach i strasznych przeklestwach doda wtedy, nie zwracajc uwagi na przera enie w gosie chopa. - Diablo pojawia si w wikszoci ludowych opowieci. - Nie sdzisz, e w tej historii mo e tkwi ziarno prawdy? - Gdy Norrec by dzieckiem, czsto starsi straszyli go Diablo, Baalem i innymi stworami nocy. Wszystkie miay sprawi, e bdzie grzeczny. Sadun Tryst prychn. - A widziae jakiego demona? Znasz kogo, kto go widzia? Norrec nie widzia.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- A ty, Fauztin? Mwi, e Yizjerei mog wezwa demony, aby im su yy. - Gdybym mg to uczyni, czy wszybym teraz po pustych lochach i grobowcach? To wanie, bardziej ni cokolwiek innego, przekonao Norreca, aby wo y opowie wieniaka midzy bajki. Tak naprawd nie byo to zbyt trudne. Ostatecznie wtedy dla caej trjki liczyo si to samo, co teraz - bogactwo. Niestety, wygldao na to, e i tym razem skarby przejd im koo nosa. Gdy Fautzin spoglda w gb korytarza, jego donie zacisny si mocniej na trzymanej przez niego czarodziejskiej lasce. Stanowicy rdo wiata kryszta na jej wierzchoku rozbysn mocniej. - Miaem nadziej, e si myliem, ale teraz obawiam si, e masz racj. Nie jestemy jedynymi, ktrzy odwiedzili to miejsce. Siwiejcy wojownik zakl pod nosem. W swoim yciu su y pod wieloma dowdcami, wikszo czasu podczas krucjat z Marchii Zachodniej. Gdy prze y ju wiele kampanii (czasem o wos mijajc si ze mierci), doszed do jednego wniosku. Bez pienidzy w yciu nie sposb doj do niczego. Doszed do stopnia kapitana, trzykrotnie by degradowany i przeszed na emerytur po ostatniej klsce. Wojna bya rzemiosem Norreca od chwili, gdy by w stanie unie miecz. Kiedy mia nawet co na ksztat rodziny, ale teraz byli oni rwnie martwi jak jego ideay. Wci uwa a si za przyzwoitego czowieka, lecz przyzwoitoci nie da si. napeni odka. Norrec uzna, e musi by jaka inna droga... I tak wyruszy na poszukiwanie skarbu wraz z dwoma towarzyszami. Cho, podobnie jak Sadun, rwnie zebra swoj porcj szram, jednak bardziej przypomina rolnika. Du e brzowe oczy, szeroka szczera twarz z mocno zarysowan szczk -pasowaby do motyki. Gdy jednak taka wizja pojawiaa si w jego umyle, natychmiast uwiadamia sobie, e aby opaci t ziemi, potrzebowaby zota. Ta wyprawa miaa uczyni ich bogatymi znacznie ponad ich potrzeby, ponad wszelkie wyobra enie... Teraz wydawao si, e bdzie to strata czasu i wysiku... znowu. Obok niego Sadun Tryst wyrzuci n w powietrze i zwinnie zapa za rkoje, gdy ten spada. Podrzuci go jeszcze dwa razy, najwyraniej si nad czym zastanawiajc. Norrec mg tylko zgadywa, o czym myli. Ta wyprawa cigna si ju od kilku miesicy. Podr owali przez morze do pnocnego Kehjistanu, spali na deszczu i w zimnie, zwiedzali puste jaskinie i bdzili na niewaciwych drogach. Gdy

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

polowanie si nie udao, posilali si wszelkim robactwem, jakie udao im si zapa. A wszystko z powodu Norreca, ktry namwi ich na t wypraw. Co gorsza, ta akurat wyprawa zacza si od pewnego snu o zwykym grski szczycie, ktry przypomina nieco smoczy eb. Gdyby ni mu si tylko raz czy dwa razy, Norrec mgby go zapomnie, ale w cigu ostatnich lat powtarza si zbyt czsto. Gdziekolwiek by nie walczy, szuka szczytu, lecz bez rezultatu. Pniej nie yjcy ju towarzysz powiedzia mu, e takie miejsce istnieje w rzeczywistoci. Mwiono, e jest ono nawiedzane przez duchy, za ci, ktrzy zbli ali siq do gry, znikali. Pniej odnajdywano ich odarte z misa koci... Wwczas i teraz Norrec Yizharan by przekonany, e przeznaczenie go tutaj wzywao. Skoro tak, to dlaczego do ju obrabowanego grobowca? Wejcie w skale byo dobrze ukryte, ale otwarte. Powinno go to zastanowi, ale Norrec nie chcia zauwa y tego drobnego faktu. Wszystkie nadzieje, obietnice skadane kompanom... - Cholera! - kopn w najbli sz cian. Tylko wzmocniony but uratowa palce jego stp przed zamaniem. Norrec cisn miecz na ziemi, przeklinajc swoj naiwno. - Jaki genera z Marchii Zachodniej zaciga najemnikw - zasugerowa Sadun. - Mwi, e ma wielkie ambicje... - Do ju wojen - mrukn Norrec, prbujc nie krzywi si z blu, ktry pulsowa w stopie. - Do umierania dla cudzej chway. -Mylaem, e... Wychudzony czarodziej stukn o ziemi swoim kijem, aby zwrci na siebie uwag towarzyszy. - Skoro ju tutaj dotarlimy, gupot byoby nie zajrze do centralnej komnaty. By mo e ci, ktrzy byli tu przed nami zostawili kilka byskotek lub monet. W Tristram znalelimy kilka sztuk zota. Kilka chwil du ej czy krcej to adna r nica, prawda, Norrec? Wiedzia, e Yizjerei prbowa zagodzi zo przyjaciela, ale w umyle weterana zacz ju kiekowa pomys. Potrzebowa tylko kilku zotych monet! By jeszcze na tyle mody, eby znale jak kobiet, zacz nowe ycie, mo e nawet zao y rodzin... Norrec podnis swj miecz, wa c w doni bro, ktra tak dobrze mu su ya

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

przez wiele lat. Czyci j i ostrzy, by dumny z niej, jako jednej z niewielu rzeczy, ktre tak naprawd nale ay do niego. Na jego twarzy malowao si zdecydowanie. - Chodmy. - Du o mwisz jak na kogo, kto rzadko si odzywa - za artowa z maga Sadun. - A ty za czsto si odzywasz jak na kogo, kto ma niewiele do powiedzenia. Przyjacielska sprzeczka uspokoia skoatany umys Norre-ca. Przypomnia sobie stare dzieje, gdy we trjk prze ywali gorsze chwile. Rozmowa urwaa si w chwili, gdy zbli yli si do miejsca, gdzie z ca pewnoci znajdowaa si ostatnia, najwa niejsza sala. Fauztin kaza im zatrzyma si, spogldajc na kryszta umieszczony na czubku laski. - Zanim tam wejdziemy, wasza dwjka powinna zapali pochodnie. Zachowali je na wszelki wypadek - jak do tej pory laska czarodzieja spisywaa si dobrze. Fauztin nic nie powiedzia, ale gdy Norrec zabra si za krzesanie ognia, zastanowi si, czy Yizjerei nie wykry wreszcie jakiej magii. Jeli tak, to mo e pozostay tam jeszcze jakie skarby... Norrec zapali swoj pochodni agiew Saduna. Lepiej owietleni, ruszyli dalej. - Przysigam - mrukn ylasty Sadun kilka chwil pniej - Przysigam, e wosy z tyu gowy stany mi dba! Norrec czu to samo. aden z nich nie zaprotestowa, gdy na czoo wysun si Yizjerei. Klany z Dalekiego Wschodu od dawna zgbiay tajniki magii, za lud, z ktrego pochodzi Fauztm, czyni to jeszcze du ej. Jeli sytuacja wymagaa u ycia magii, nale ao pozostawi j chudemu czarodziejowi. Norrec i Sadun mieli go strzec przed innymi niebezpieczestwami. Do tej pory taki ukad okazywa si skuteczny. W przeciwiestwie do ci kich butw wojownikw, sanday Fauztina nie wywoyway adnego dwiku. Mag wycign swoj lask do przodu i Norrec zauwa y, e kryszta, mimo swojej mocy, nie dawa zbyt wiele wiata. Tylko pochodnie wieciy jak nale y. - To jest stare i pot ne. Nasi poprzednicy mogli nie mie tyle szczcia, jak pocztkowo sdzilimy. Mo e jeszcze co tam zostao. A mo e nawet wiele. Norrec zacisn palce na rkojeci miecza, a pobielay kostki. Chcia zota, a jeszcze bardziej pragn y na tyle dugo, aby je wyda. Gdy wiato laski przestao wystarcza, wojownicy wysunli si do przodu. Nie

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

znaczyo to, e Fauztm sta si bezu yteczny. Nawet teraz - wojownik by tego pewny - obmyla najskuteczniejsze i najatwiejsze w rzucaniu zaklcia przeciwko ka demu przeciwnikowi, jakiego mogli napotka. - Ciemno jak w grobie - wymamrota Sadun. Norrec nie odpowiedzia. Idc kilka krokw przed towarzyszami, jako pierwszy dotar do komnaty. Mimo niebezpieczestw, ktre kryy si w ciemnociach, niemal skry si w niej, jakby co wewntrz przyzywao go... Ca trjk zalao olepiajce wiato. - Bogowie! - warkn Sadun - Nic nie widz! - Chwileczk - uprzedzi mag - To przejdzie. Tak si stao. Gdy ich oczy przyzwyczaiy si do wiata, Norrec Yizharan ujrza widok tak niezwyky, e zamruga, aby upewni si, e to nie jest wytwr jego pragnie. ciany pokryte byy skomplikowanymi, zdobionymi klejnotami wzorami, w ktrych nawet on wyczuwa magi. Szlachetne kamienie wszystkich rodzajw wystpoway w obfitoci w ka dym z nich, kpic komnat w feerii rozszczepionych i odbitych barw. Pod nimi le ay skarby, po ktre przyszli. Sterty zota, srebra i drogich kamieni. Ich blask czy si z refleksami sanymi przez magiczne wzory, dziki czemu w komnacie byo janiej ni w dzie. Gdy ktry z wojownikw unosi pochodni, wiato jeszcze bardziej zmieniao i tak niesamowity wygld komnaty. Jedna rzecz skutecznie ostudzia zapa Norreca. Na pododze, jak okiem sign, walay si gnijce szcztki tych, ktrzy zjawili si tu przed nimi. Sadun owietli swoj pochodni najbli sze, pozbawione ju ciaa zwoki, wci odziane w skrzan zbroj. - Musieli tu stoczy jak bitw. - Ci ludzie nie umarli w tym samym czasie. Norrec i mniejszy wojownik popatrzyli na Fauztina. Na jego zwykle pozbawionej wyrazu twarzy malowao si zamylenie. - Co chcesz przez to powiedzie? - To, Sadun, e niektrzy z nich nie yj od bardzo dawna, mo e nawet od stuleci. Ten koo twojej nogi nale y do najwie szych. Z le cych dalej pozostay tylko koci. Szczupy weteran wzruszy ramionami.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- C , wyglda na to, e nie zmarli lekk mierci. - Zgadza si. - Zatem... co ich zabio? Wwczas odpowiedzia Norrec. - Spjrzcie tu. Wyglda na to, e pozabijali si nawzajem. Dwa trupy, na ktre wskazywa, trzymay bro zatopion w swoich brzuchach. Jeden, ktrego usta wci rozwarte byy w ostatnim, przeraliwym krzyku, nosi zbroj podobn do le cej u stp Saduna. Z ubrania drugiego pozostay tylko szmaty i kilka pasemek wosw na lnicej biel czaszce. - Mylisz si - Yizjerei pokrci gow- Jeden z nich le y tu du ej ni drugi. Norrec rwnie by tak sdzi, gdyby nie ostrze tkwice w drugim trupie. Jednak mier tej dwjki dawno temu w niczym nie zmieniaa ich obecnej sytuacji. - Fauztin, wyczuwasz co? Czy s tu jakie puapki? Chuda posta wycigna swoj lask w gb komnaty, po czym opucia jaz niesmakiem na twarzy. - Zbyt wiele mocy si tu nakada, Norrec. Nie wiem, czego dokadnie szuka. Nie wyczuwam bezporedniego zagro enia... na razie. Sadun przestpowa niecierpliwie z nogi na nog. - Zatem zostawiamy to wszystko i porzucamy nasze marzenia, czy te ryzykujemy niewiele i zabieramy te warte kilku imperiw skarby? Norrec i czarodziej wymienili spojrzenia. aden z nich nie uwa a, e nale y si wycofa, zwaszcza, e przed nimi pitrzyo si tyle bogactw. Weteran ostatecznie rozstrzygn problem, robic kilka krokw w gb komnaty. Gdy nie porazi go aden magiczny piorun ani nie zjawi si demon, Sadun i Yizjerei szybko do niego doczyli. - Musi ich tu le e przynajmniej kilka tuzinw - Sadun przeskoczy przez dwa szkielety, wci spltane w walce. -I to nie liczc tych, co ju si rozlecieli... - Sadun, zamknij si, albo ci pomog... - Teraz, gdy stpa wrd nich, Norrec nie chcia sysze ani sowa o martwych poszukiwaczach skarbw. Zastanawiao go, e tylu z nich umaro gwatown mierci. Na pewno kto prze y. Jeli tak, to dlaczego monety i inne skarby le nietknite? Nagle jego uwag przycigno co innego. Zorientowa si, e poza skarbami w najdalszej czci komnaty, na kocu naturalnie uformowanych schodw znajduje si postument. Co wicej, na tym postumencie spoczyway czyje szcztki, wci odziane w zbroj.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- Fauztin... - Gdy mag zbli y si do niego, wskaza palcem na konstrukcj i mrukn - Co o tym sdzisz? Jedyn odpowiedzi byo zacinicie ust i ostro ne podejcie do postumentu. Norrec posuwa si tu za nim. - To wiele tumaczy... - Usysza szept Yizjerei - Tumaczy, dlaczego jest tu tak wiele magicznych mocy i tyle znakw... - O czym ty mwisz? - Chod i zobacz sam. - Czarodziej raczy wreszcie spojrze na niego. Norrec podszed. Dziwne uczucie, ktre ju wczeniej go przepeniao, wzmogo si jeszcze, gdy weteran spojrza na le c na postumencie potworno. By to z pewnoci wojskowy - tyle Norrec mg powiedzie, cho ubranie rozpado si ju i zostay z niego tylko szmaty. Porzdne skrzane buty le ay przechylone na boki -wystaway z nich resztki spodni. To, co zostao z jedwabnej koszuli, ledwo byo widoczne pod pot nym napiernikiem le cym bezporednio na ebrach. Czarne szcztki krlewskiej szaty zacielay grn cz katafalku. Dobrze zrobione rkawice i osony rk sprawiay wra enie, e ramiona wci s okryte miniami i skr. Podobnie sprawa miaa si z naramiennikami. Gorzej wyglday osony ng, ktre le ay obok piszczeli, jakby kto je poruszy. - Widzisz? - spyta Fauztin. Norrec zmru y oczy, niepewny, o co chodzio magowi. Poza tym, e zbroja pomalowana bya na niesamowity, cho znajomy odcie czerwieni, nie zauwa y niczego... Brak gowy. Spoczywajce na postumencie ciao nie miao gowy. Norrec zajrza za postument i nie zauwa y na ziemi adnych ladw. Powiedzia o tym czarodziejowi. - Tak, dokadnie jak opisano... - wychudzona posta zbli ya si do platformy. Jak na gust weterana, zrobia to zbyt szybko. Fauztin wycign do, ale wstrzyma si w ostatniej chwili, nim dotkn tego, czego chcia. - Ciao skierowane na pnoc. Gowa i hem, odcite w bitwie, zostay oddalone w czasie i przestrzeni, aby poo y temu kres. Na cianach umieszczono znaki mocy, aby pohamowa zo w ciele... ale... - Gos Fauztina zamar, gdy wpatrywa si dalej. -Ale co? Mag potrzsn gow.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- Nic, jak sdz. Pewnie przebywanie tak blisko niego roz-stroio mi nerwy bardziej, ni chciabym przyzna. Norrec zacisn zby, nieco zirytowany ponurymi sowami czarodzieja. - Kto to jest? Jaki ksi ? - Na Niebiosa, nie! Nie widzisz? - Palec w rkawiczce wskaza czerwony napiernik. - To zaginiony grobowiec Bar-tuca, pana demonw, mistrza najmroczniejszej magii... - Wadca Krwi - Sowa wymkny si Norrecowi szeptem. Bardzo dobrze zna opowieci o Bartucu, ktry wybi si ponad innych magw, a potem zwrci si ku ciemnoci i demonom. Teraz kolor jego zbroi nabra nowego, przera ajcego znaczenia: to by kolor ludzkiej krwi. Szalony Bartuc, ktrego zaczy si ba nawet kuszce go kiedy demony, przed ka d bitw za ywa kpieli we krwi pokonanych wrogw. Jego zbroja, kiedy zota, przez te okrutne czyny zostaa splamiona na zawsze. Rwna z ziemi miasta, popenia nieopisane okropiestwa i czyniby to przez ca wieczno - tak mwiy opowieci - gdyby nie desperacki czyn jego brata Horazona i innych magw Yizjerei, ktrzy wykorzystali przekazywan od staro ytnoci wiedz i pokonali wroga. Bartuc i jego horda zostali pokonani, nim odnieli ostateczne zwycistwo, za samego wadc cito w chwili, gdy rzuca straszliwe kontrzaklcie. Horazon, lkajc si mocy brata nawet po jego mierci, nakaza, by ciao Bartuca na zawsze zniko z ludzkich oczu. Norrec nie wiedzia, czemu go po prostu nie spalono - on z pewnoci by sprbowa. Wkrtce potem zaczy mno y si plotki opisujce miejsca, gdzie miano zo y ciao Wadcy Krwi. Wielu szukao jego grobowca - zwaszcza ci parajcy si czarn magi, ktrzy liczyli na pozostaoci mocy, lecz jak dotd nikomu si to nie udao. Yizjerei na pewno wiedzia jeszcze wicej ni Norrec, ale weteran doskonale zdawa sobie spraw, kogo znaleli. Legenda wspominaa, e Bartuc mieszka przez jaki czas wrd ludu Norreca. Kto z tych, z ktrymi wojownik si wychowywa, mg by potomkiem kogo nale cego do wity potwornego wadcy. Tak, Norrec bardzo dobrze zna dzieje wadcy. Zadr a i odruchowo zacz si cofa od postumentu. - Fauztin... wychodzimy std. - Ale, przyjacielu... - Wychodzimy! Zakapturzona posta popatrzya w oczy Norreca, po czym pokiwaa gow.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- Zapewne masz racj. Wdziczny Norrec odwrci si do drugiego wojownika. - Sadun! Zostaw to! Wychodzimy std! Ju ... Co poruszyo si niedaleko skrytego w cieniu wejcia do komnaty, zwracajc jego uwag. Na pewno nie by to Sadun Tryst. Trzeci czonek grupy zajty by adowaniem do worka ka dej byskotki, jaka nawina mu si pod rk. - Sadun! - warkn stary wojownik - Rzu worek! Szybko! Co koo wejcia przesuno si w ich stron. - Oszalae? - Zawoa Sadun, nie ogldajc si za siebie - To wszystko, o czym marzylimy! Norrec znw usysza odgos ruchu, tym razem dochodzcy z wielu miejsc naraz. Gdy dziwna posta zbli ya si jeszcze bardziej, nerwowo przekn lin. Puste oczodoy zmumifikowanego wojownika, ktrego ciao przekroczyli na samym pocztku spojrzay w jego przera one oczy. - Sadun! Spjrz za siebie! Wreszcie go posucha. ylasty onierz natychmiast upuci worek i obrci si, wycigajc miecz. Gdy jednak zobaczy, na kogo patrz Norrec i Fauztin, zblad jak ciana. Ci, ktrzy przybyli tu wczeniej, wstawali jeden po drugim, od wie ych zwok po szkielety. Norrec zrozumia, czemu nikt nie zosta ywy. Zorientowa si te , e wkrtce on i jego przyjaciele mog doczy do tych przera ajcych szeregw. Kosoraq Szkielet stojcy najbli ej czarodzieja znik nagle w eksplozji pomaraczowych pomieni. Fauztin skierowa palec na nastpnego, czciowo odzianego ghula, na ktrego twarzy pozostao jeszcze troch ciaa. Yizjerei powtrzy zaklcie. Nic si nie stao. - Mj czar... - Zaskoczony Fauztin nie zauwa y szkieletu po lewej, unoszcego zardzewiay, ale nadal u yteczny miecz do ciosu, ktry mia oddzieli gow maga od reszty ciaa. - Uwa aj! - Norrec zablokowa uderzenie i pchn. Niestety, cios nic nie da, gdy ostrze po prostu przeszyo klatk piersiow. W desperacji kopn swojego przeciwnika, posyajc go wprost na innego nieumarego. Byli otoczeni przez przewa ajce siy wrogw, ktrych nie mo na byo pokona w normalny sposb. Norrec widzia, jak odcity od przyjaci Sadun wdrapa

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

si na stos monet i stamtd prbuje si broni przed dwoma koszmarnymi wojownikami. Jeden z nich by wysuszon skorup, drugi szkieletem z ocalaym ramieniem. Kilku nastpnych zbli ao si w jego stron. - Fauztin! Mo esz co zrobi? - Sprbuj innego czaru! Yizjerei znw wypowiedzia zaklcie: tym razem nieumarli walczcy z Sadunem zamarli w miejscu. Tryst skorzysta z okazji i ci z caej siy. lGhule rozpady si na niezliczone kawaki i rozsypay po pododze. - Wracaj twoje moce! - Nadzieje Norreca wzrosy. - Nigdy mnie nie opuciy. Obawiam si, e mog u y ka dego czaru tylko raz. Te, ktre mi zostay, rzuca si bar-dzo dugo! Norrec nie mia czasu zareagowa na t straszn wiado-mo, gdy jego poo enie stawao si rozpaczliwe. Zwar si z pierwszym, potem z dwoma innymi z nadchodzcych szeregw nieumarych. Na szczcie dla niego ghule byy do powolne, ale liczba i wytrwao przewa ay szal na korzy stra nikw grobu wadcy. Ci, ktrzy zaplanowali t puapk zrobili to bardzo dobrze, gdy ka da nastpna dru yna po-wikszaa liczb tych, ktrzy atakowali nastpn. Norrec mg tylko wyobra a sobie, skd pochodzili pierwsi nieumarli. Ju wczeniej zwrci uwag przyjacioom, e chocia mijali puapki i martwe stworzenia, a do znalezienia czaszki na kolcu nie natrafili na adne ludzkie ciaa. Pierwsza dru yna, ktra odkrya grb Bartuca, z pewnoci poniosa ofiary po drodze do komnaty. Nie przypuszczali, e martwi towarzysze wkrtce stan si zagro eniem dla tych, co prze yli. I tak, z ka d kolejn grup, rosy szeregi stra nikw. Norrec, Sa-dun i Fauztin wkrtce mieli do nich doczy. Jedna z mumii signa w stron ramienia Norreca. Weteran u y trzymanej w rce pochodni, by podpali wysuszone ciao i zamieni je w chodzc agiew. Ryzykujc poparzeniem nogi, kopniakiem posa go na innego truposza. Mimo tych sukcesw horda nieumarych wci na nich napieraa. - Norrec! - woa skd Sadun. - Fauztin! Otaczaj mnie! Nie mogli mu jednak pomc, gdy sami mieli kopoty. Mag uderzy jeden szkielet swoj lask, ale ju dwa inne zajy miejsce powalonego. Stwory zaczy porusza si szybciej i bardziej pynnie. Wkrtce Norrecowi i jego przyjacioom nie pozostanie adna przewaga. Trzech wojownikw naparo na Norreca Yizharana, oddzielajc go od Fauztina

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

i zmuszajc do wycofania si w gr schodw, do postumentu. Koci Wadcy Krwi grzechotay w zbroi, ale, ku wielkiej uldze weterana, Bartuc nie ruszy, by dowodzi swoj piekieln armi. Kb dymu uwiadomi mu, e czarodziej upora si z kolejnym nieumarym. Norrec wiedzia jednak, e Fauztin nie mg poradzi sobie ze wszystkimi. Jak do tej pory aden z wojownikw nie osign przewagi, lecz tylko chwilow rwnowag. Wobec braku ciaa, ktre mo na by przeci, czy braku wa nych organw, ktre mo na by przebi, miecze i no e byy bezu yteczne. Myl, e kiedy mgby tak powsta i zaatakowa kolejnych intruzw, przyprawia go o dreszcze. Przesun si wzdu postumentu, prbujc znale jak drog ucieczki. Norrec ze wstydem uwiadomi sobie, e gdyby tylko pojawia si mo liwo wyjcia, bez wahania opuciby swoich towarzyszy. Jego siy opaday. Czyje ostrze uderzyo go w udo. Bl sprawi, e nie tylko krzykn, ale i rozluni chwyt na mieczu. Bro z brzkiem spada po schodach, znikajc za nadchodzcymi ghulami. Chwiejc si na nogach, Norrec wymachiwa pochodni, drug rk szukajc oparcia na platformie. Jego palce natrafiy jednak nie na kamie, ale zimny metal. Ranna noga nie moga du ej go utrzyma. Norrec osun si na kolano, pocigajc za sob metalowy przedmiot, ktry pochwyci. Pochodnia poleciaa w przestrze. Gdy Norrec prbowa si wyprostowa, zobaczy tylko morze groteskowych twarzy. Zrozpaczony owca skarbw unis do, ktr poszukiwa oparcia, jakby milczco bagajc nieumarych o lito i odroczenie tego, co nieuniknione. W ostatniej chwili zorientowa si, e na doni mia co metalowego - rkawic. T sam rkawic, ktr wczeniej widzia przy szkielecie Bartuca. Nim jeszcze to dziwne odkrycie dotaro do mzgu, z jego ust wyrwao si sowo, ktrego nie rozumia i ktre odbio si echem w komnacie. Wysadzane kamieniami wzory na cianach rozbysy jasno, a nieumarli napastnicy znieruchomieli. Nastpne sowo, jeszcze mniej zrozumiae, wyrwao si zdumionemu weteranowi. Symbole na cianach bysny olepiajco, zapony... ...i wybuchy. Przera ajca fala czystej energii para przez komnat, rozrywajc nieumarych. Kawaki ciaa i koci fruway we wszystkich kierunkach, zmuszajc Norreca do skulenia si tak bardzo, jak to tylko byo mo liwe. Modli si, aby koniec by jak

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

najszybszy i bezbolesny. Magia pochona nieumarych. Koci i wysuszone ciao pony niczym olej do lamp. Ich bro topia si, tworzc kupki u lu i popiou. Nie dotkna jednak nikogo z dru yny. - Co si dzieje? Co si dzieje? - Sysza krzyk Saduna. Piekielna fala poruszaa si z niesamowit precyzj, niszczc wycznie stra nikw grobu. Gdy ich liczba skurczya si, malaa rwnie sia ywiou. W kocu nie zosta aden. Komnata tona w niemal cakowitym mroku -jedynym rdem wiata byy dwie pochodnie i odrobina wiata odbijana przez zrujnowane kamienie. Norrec gapi si na zniszczenia, zastanawiajc si jednoczenie, co rozpta i czy to nie zapowiada czego jeszcze gorszego. Pniej spojrza na rkawic, bojc si dalej j trzyma na rce i jednoczenie zastanawiajc si, co si zdarzy, jeli sprbuje j zdj. - Oni... zostali po arci - wykrztusi Fauztin, gramolc si na nogi. Jego szata bya w wielu miejscach pocita, a z paskudnej rany na ramieniu wci spywaa krew. Sadun zeskoczy z miejsca, gdzie walczy. Co dziwne, nie wygldao na to, e jest w ogle ranny. -Ale jak...? Wanie, jak? Norrec poruszy osonitymi rkawic palcami. Metal pasowa jak druga skra, rkawica okazaa si znacznie wygodniejsza, ni si mo na byo spodziewa. Gdy uwiadomi sobie, co jeszcze mo e zrobi, strach go czciowo opuci. - Norrec - usysza gos Fauztina - Kiedy j zao ye? Nie zwrci na to uwagi, mylc wanie, e dobrze byoby zao y drug rkawic albo i ca zbroj, by zobaczy, jak pasuje. Jako mody rekrut marzy o zostaniu generaem i zbieraniu bogactw dziki zwycistwom. Teraz ten zapomniany sen od y, po raz pierwszy wydawa si tak bliski spenienia... Nad jego rk przemkn cie. Spojrza w gr, na maga, wpatrujcego si we z trosk. - Norrec. Przyjacielu. Sdz, e mo esz zdj t rkawic. Zdj j? Niespodziewanie, myl o czym takim wydaa si onierzowi bez sensu. Dziki tej rkawicy uratowali ycie! Po co j zdejmowa? Czy... czy to mo liwe, e Yizjerei chcia jej dla siebie? Jeli chodzio o magiczne przedmioty, tacy jak Fauz-tin zapominali o lojalnoci. Jeli Norrec nie odda

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

mu rkawicy, mag bdzie mg po prostu zabra j w dogodnym momencie, gdy nie gdy nie bdzie mo na go powstrzyma. Jaka cz umysu weterana prbowaa wyrzuci te nienawistne myli. Fauztin ratowa mu ycie wicej ni raz. On i Sadun byli jego najlepszymi - i jedynymi przyjacimi. Mag ze wschodu na pewno nie prbowaby czego takiego... ej e, doprawdy? - Norrec, posuchaj mnie! - W jego gosie wychwyci cie zazdroci, mo e strachu. - Musisz koniecznie zdj t rkawic. Poo ymy j z powrotem na katafalku... - O co chodzi? - zawoaj Sadun. - Co z nim, Fauztin? Norrec przekona si, e jego pierwsza myl bya suszna. Czarodziej chcia jego rkawicy. - Sadun. Wycignij miecz. By mo e bdziemy musieli... - Miecz? Chcesz, ebym uszkodzi Norreca? Co przejo kontrol nad starym wojownikiem. Jakby z oddali Norrec patrzy, jak odziana w rkawic do chwyta Yizjerei za gardo. - Sa-Sadun! Jego do! Utnij j... Kcikiem oka Norrec dostrzeg, e jego towarzysz waha si przez chwil, po czym unosi bro do ciosu. Zapona w nim furia, ktrej nigdy jeszcze nie odczuwa. wiat sta si czerwony... a potem zapada ciemno. W tej ciemnoci Norrec Yizharan sysza krzyki.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

DWAW kraju Aranoch, poo onym na pnocnym skraju wielkiego, przytaczajcego pustkowia, zajmujcego wikszo jego powierzchni, obozowaa niewielka, ale dzielna armia generaa Augustusa Malevolyna. Obozowali tu ju od kilku tygodni. Powody, dla ktrych tak si dziao byy dla wikszoci onierzy tajemnic, lecz nikt nie omieli si kwestionowa rozkazw generaa. Wielu z nich su yo pod jego komend od pocztkw kariery w Marchii Zachodniej i ich posuszestwo byo absolutne. Po cichu zastanawiali si jednak, dlaczego nie id naprzd. Wielu uwa ao, e ma to zwizek z kolorowym namiotem, rozbitym niedaleko kwatery generaa, a nale cym do wiedmy. Ka dego ranka Malevolyn udawa si do niej, najwyraniej zagldajc w przyszo i podejmujc decyzje w oparciu o to, co usysza. Do tego co wieczr Galeona zachodzia do jego namiotu w sprawach bardziej prywatnych. Nikt nie wiedzia, jak du y miaa wpyw na jego decyzje, ale uwa ano, e ogromny. Gdy poranne soce wyjrzao zza horyzontu, szczupy i zadbany Augustus Malevolyn wyszed ze swej kwatery. Jego blada, gadko ogolona twarz - opisana przez jednego z pokonanych wrogw jako portret lorda mierci bez wrodzonej agodnoci" - bya pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Malevolyn odziany by w zbroj czarn jak noc, za wyjtkiem szkaratnych wykocze na krawdziach, a zwaszcza przy karku. Napiernik zdobi symbol czerwonego lisa i trzech srebrnych mieczy -jedyna pamitka dawnej przeszoci generaa. Dwch adiutantw zbli yo si do, gdy zakada czar-no-szkaratne rkawice, wygldajce, jakby zostay wanie wykute. Tak naprawd zbroja Malevolyna wydawaa si by w doskonaym stanie. By to efekt nocnej pracy onierzy, ktrzy doskonale wiedzieli, e na ich yciu zawa y mo e najmniejsza nawet plamka rdzy. Zakuty w zbroj pod y w stron namiotu czarodziejki, swojej pani. Siedziba Galeony wygldaa jak koszmar wytwrcy namiotw. Sprawia on wra enie zszytego z kilku tuzinw nao onych na siebie r nokolorowych at. Tylko tacy jak genera potrafili przyjrze si im lepiej i zauwa y, jak r ne kolory skadaj si we wzory, a jedynie ci, ktrzy poznali tajniki magii, znali ukryt w nich moc. Za Malevolynem szli adiutanci -jeden z nich nis zakryty ci ar, ktry z ksztatu przypomina gow. Dwigajcy j oficer porusza si ostro nie, jakby

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

pakunek napawa go strachem. Dowdca nie przejmowa si zapowiadaniem, lecz gdy podszed do najbli szej poy, kobiecy gos, gboki i szyderczy jednoczenie, nakaza mu wej. Cho soce owietlao cay obz, w namiocie Galeony panowaa ciemno. Gdyby nie wiszca pod sufitem maa oliwna lampka, nie widzieliby czubka wasnego nosa. Straciliby wtedy niezwyky widok. Wszdzie wisiay woreczki, flaszki i r ne dziwne przedmioty. Cho kiedy oferowano jej skrzyni na skadowanie wszystkich rzeczy, wiedma odmwia, w jakim celu wieszajc ka dy przedmiot na haczyku w starannie wybranym miejscu. Genera Malevolyn nie dziwi si temu - tak dugo, jak dostawa potrzebne odpowiedzi, Galeona moga wiesza sobie pod sufitem suszone trupy, a on by tego nie skomentowa. Ale niewiele do tego brakowao. Cho wiele swoich skarbw litociwie schowaa w r nych pojemnikach, wrd tych, ktre wisiay luzem, znajdoway si trucha wielu rzadkich gatunkw zwierzt w caoci lub kawakach. Niektre przedmioty sprawiay wra enie ludzkich, cho upewnienie si o tym wymagaoby dokadnych ogldzin. Kolejn rzecz, ktra sprawiaa, e wszyscy, poza jej dowdc i kochankiem, czuli si w namiocie dziwnie, byy rzucane przez lampk cienie, ktre nie poruszay si tak, jak powinny. Ludzie Malevolyna czsto widzieli, jak pomie przechyla si w jedn stron, a cie w drug. Do tego cienie sprawiay wra enie, e namiot jest wewntrz wikszy, ni by si to wydawao z zewntrz, a wchodzcy przenosz si do jakiego innego wymiaru. W rodku tej dziwnej i niegocinnej komnaty czarodziejka Galeona prezentowaa sob najbardziej zniewalajcy i przycigajcy oczy widok. Gdy podniosa si z kolorowych poduszek zacielajcych wzorzysty dywan, w ka dym m czynie rozpalia pomie namitnoci. Kruczoczarne wosy spyway gst kaskad na plecy odsaniajc okrg, kuszc twarz z penymi, czerwonymi ustami, wydatnym, lecz ksztatnym noskiem i gbokimi, zielonymi oczyma w odcieniu porwnywalnym chyba tylko z intensywnym szmaragdem oczu generaa. Przysaniay je gste rzsy - wiedma wygldaa, jakby samym spojrzeniem chciaa po re ka dego przychodzcego. - Mj generale - zamruczaa, a ka de sowo byo obietnic. Zmysowo zbudowana, Galeona odsaniaa swoje wdziki, jakby prezentujc dostpn sobie bro. Jej suknia bya wycita tak gboko, jak to byo mo liwe, za

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

byszczca bi uteria akcentowaa krawdzie jej dekoltu. Gdy poruszaa si w falujcej kuszco szacie, sprawiaa wra enie, e popycha j delikatny wiaterek. Jedynym znakiem, e jej urok ma jaki wpyw ma Malevoly-na byo delikatne dotknicie jej ciemnobrzowego policzka odzian w rkawic doni. Czarodziejka poruszya si, jakby gadzi jnajbardziej mikkim futrem. Umiechna si, ukazujc idealne zby... mo e tylko nieco zbyt podobne do kocich kw. - Galeono... moja Galeono... czy dobrze spaa? - Kiedy rzeczywicie spaam... mj generale. Zachichota. - Tak, ja tak samo - Lekki umiech znikn z jego twarzy -Dopki nie pojawi si sen. - Sen? - Urwany wdech powietrza wyranie dowodzi, e Galeona nie zlekcewa ya jego sw. - Tak... - Przeszed koo niej, gapic si na co bardziej makabryczne okazy z jej kolekcji. Bawi si nimi, poruszy jeden ze staww, nim powiedzia: - Wadca Krwi powsta... Przysuna si do niego, niczym czarny anio przylgna do jego plecw. Jej oczy rozszerzyy si w oczekiwaniu. - Mw, mj generale, powiedz mi wszystko... - Widziaem pust zbroj, ktra wstawaa z grobu. W zbroi pojawi si szkielet, okryy go minie i cigna, wreszcie otulio je ciao. Ale to nie by taki Bartuc, jakiego maluj- Oficer w czarnej zbroi wydawa si rozczarowany - Prosta twarz, ale artyci zwykle takich nie rzebili. By mo e to bya wanie twarz wadcy, cho w moim nie sprawia raczej wra enie przera onej duszy... - To wszystko? - Nie, potem zobaczyem krew na jego twarzy, a kiedy to si stao, ruszy. Widziaem, jak gry przechodz we wzgrza, a wzgrza w piasek. On wsik w ten piasek... a wtedy sen si skoczy. Jeden z adiutantw zauwa y cie w kcie namiotu. Poruszy si, zbli y do generaa. Nauczony dowiadczeniem, e lepiej nie mwi o takich rzeczach, oficer trzyma jzyk za zbami, majc nadziej, e cie nie podejdzie do niego. Galeona stana przed generaem i zajrzaa mu w oczy. - Czy nio ci si kiedy co takiego, mj generale? - Wiedziaaby o tym. - Tak, oczywicie. Wiesz, jak wa ne jest, aby mwi mi wszystko. - Podesza

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

do sterty poduszek. Pot byszcza na ka dym odsonitym kawaku jej skry - A to jest najwa niejsze... To nie jest zwyky sen, o nie. - Tyle to i ja wiem - Skin niedbale doni na adiutanta trzymajcego zasonity przedmiot. M czyzna podszed bli ej, zdejmujc materia i ukazujc to, co byo ukryte. Hem z grzebieniem poyskiwa w sabym wietle lampki. Stary, ale nadajcy si jeszcze do u ytku, zakrywa wikszo gowy oraz twarz, za wyjtkiem wskich otworw na oczy, nos i usta. Ty hemu osania rwnie kark, lecz szyja pozostawaa niechroniona. Nawet w przymionym wietle wida byo, e hem pomalowano na krwist czerwie. - Pomylaem, e przyda ci si hem Bartuca. - Miae racj. - Galeona signa po artefakt. Jej palce musny donie adiutanta, a m czyzna a si zatrzs. Korzystajc z tego, e genera na ni nie patrzy, a drugi adiutant nie mg tego zobaczy, czarodziejka lekko pogaskaa nadgarstek oficera. Sprbowaa go raz czy dwa, gdy jej apetyt domaga si jakiej odmiany, ale widziaa, e nie omieliby si powiedzie swemu dowdcy o ich spotkaniach. Zamiast swojej cennej wiedmy, Malevolyn kazaby ci jego. Wzia hem i poo ya go na ziemi niedaleko miejsca, gdzie wczeniej siedziaa. Genera odprawi swoich ludzi, po czym usiad naprzeciwko niej. - Nie zawied mnie, moja droga. Jestem na to zdecydowany. Pierwszy raz Galeona stracia cz zaufania. Augustus zawsze dotrzymywa sowa, zwaszcza tym, ktrzy nie spenili jego oczekiwa. Ukrywajc swoj trosk, czarodziejka poo ya donie na wierzchu hemu. Genera zdj rkawice i uczyni to samo. wiato lampki przygaso, wydawao si kurczy. Cienie urosy, zgstniay, wydaway si bardziej ywe, bardziej niezale ne od sabego wiata. Jednak genera Malevolyn nie przejmowa si tym dziwnym, nieziemskim przeczuciem. Zna niektre moce, z ktrymi porozumiewaa si Galeona i podejrzewa jo kontakty z innymi. Jako wojskowy z imperialnymi ambicjami uwa a je za u yteczne rodki do osignicia celu. - Podobne przyzywa podobne, krew przyzywa krew... -Sowa wymykay si z penych ust Galeony. Dla swojego patrona odmawiaa t litani ju wiele razy. - Niech to, co byo jego, przyzwie to, co byo nim! To, co nosi cie Bartuca musi by zczone

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

znw! Malevolyn poczu, e jego puls przyspiesza. wiat zdawa si od niego oddala. Sowa Galeony rozbrzmieway echem, staway si jedynym punktem skupienia. Pocztkowo nie widzia nic poza szaroci. Pniej obraz zgstnia, przyj skd mu znajom twarz. Znw zobaczy noszon przez kogo zbroj Bartuca, lecz tym razem genera mia pewno, e nie by to legendarny wadca. - Kto to? - zasycza - Kto to jest? Galeona nie odpowiedziaa: jej oczy byy zamknite, a gowa odchylona w skupieniu. Jaki cie, kojarzcy si Malevo-lynowi z wielkim owadem, poruszy si za ni. Gdy obraz przed nim powiksza si, skupi si cakowicie na zidentyfikowaniu obcego. - Wojownik - Mrukna czarodziejka - Uczestnik wielu kampanii. - Niewa ne! Gdzie jest? Blisko? - Zbroja wadcy! Po tylu latach, tylu faszywych poszlakach... Pochylia si z wysiku. Malevolyn nie zwa a na to, w razie potrzeby gotw wycisn z niej wszystkie siy i jeszcze wicej. - Gry... zimne, mrone szczyty... adna wskazwka, na wiecie byo mnstwo gr, zwaszcza na pnocy i przy Bliniaczych Morzach. Nawet Marchia Zachodnia miaa jakie gry. Galeona zadr aa dwa razy. - Krew przyzywa krew... Zacisn zby. Po co si powtarza? - Krew przyzywa krew! Zatrzsa si, niemal odrywajc rce od hemu. Jej kontakt z zaklciem sab. Malevolyn stara si jak mg, aby utrzyma wizj, cho jego moce byy znacznie sabsze od Gale-ony. Na chwil udao mu si skupi na twarzy. Prosta. Wszystko, tylko nie przywdca. Troch spanikowany. Nie tchrz, ale wyranie pozbawiony tego pierwiastka... Obraz zacz nikn. Genera rakl cicho. Zbroja zostaa odnaleziona przez jakiego przekltego piechura lub dezertera, ktry nie zna jej prawdziwej wartoci ani mocy. - Gdzie on jest? Wizja rozwiaa si tak szybko, e nawet jego to zdziwio. W tej samej chwili niada czarodziejka westchna i osuna si na poduszki, przerywajc czar. Ogromna sia oderwaa rce Malevolyna od hemu. Z ust generaa pada

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

wizanka soczystych przeklestw. Czarodziejka usiada wolno, pojkujc. Spojrzaa na Ma-levolyna, opierajc gow na rce. On za zastanawia si, czy nie kaza jej wybato y. Dowiedzia si, i zbroja zostaa znaleziona, ale nadal nie wiedzia, gdzie si znajdowaa. Wychwycia jego ponure spojrzenie i poja, co dla niej znaczyo. - Nie zawiodam ci, mj generale! Dziedzictwo Bartuca czeka, aby wypeni je po tych wszystkich latach! - Wypeni? - Malevolyn wsta, z trudem utrzymujc swoj frustracj i zo na wodzy - Wypeni? Bartuc dowodzi demonami! Rozszerzy swe panowanie na cay wiat! Blady dowdca wskaza na hem. - Kupiem to od wdrownego kramarza jako memento, symbol wadzy, jak chc uzyska! Mylaem, e cho to podrbka, jednak zrcznie wykonana! Hem Bartuca! - Genera zamia si ochryple - Dopiero gdy go zao yem, zdaem sobie spraw, e to rzeczywicie by jego hem! - Tak, mj generale! - Galeona szybko wstaa i poo ya donie na jego piersi. Jej palce pieciy metal, jakby to byo jego ciao. - A ty zacze miewa sny, wizje... -Bartuca... Widziaem jego zwycistwa, jego chwa i potg! yem tym... Ton gosu Malevolyna sta si gorzki -Lecz tylko w snach. - To przeznaczenie podarowao ci ten hem! Przeznaczenie i duch Bartuca, nie widzisz tego? Uwierz mi, on chce, aby by jego nastpc- zagruchaa wiedma - Nie mo e by inaczej, gdy tylko ty moge oglda t wizj sam, bez mojej pomocy! - To prawda - Po dwch pierwszych przypadkach, ktre zdarzyy si, gdy nosi hem na gowie, genera rozkaza kilku swoim najbardziej zaufanym oficerom, by wyprbowali artefakt na sobie. Nawet ci, ktrzy nosili go przez kilka godzin, nie mieli adnych snw. Dla Augustusa Malevolyna by to wystarczajcy dowd, e zosta wybrany przez ducha wadcy, by przej jego chwalebn zbroj. Malevolyn wiedzia wszystko, czego miertelnik mg dowiedzie si o Bartucu. Przeczyta ka dy dokument i zgbi ka d legend. Cho w przeszoci wielu porzucio badania nad mroczn i pen demonw histori wadcy obawiajc si, e spadnie na nich jaka kltwa, genera zbiera ka dy strzp informacji. Pod wzgldem krzepy i umiejtnoci strategicznych mg rwna si z Bartucem, lecz wada tylko odrobin magii. Z trudem, przy pomocy magii, by w

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

stanie zapali wiec. Galeona obdarzya go wiksz moc (nie wspominajc ju o innych przyjemnociach), ale by w peni osign chwa wadcy, potrzebowa sposobu na kierowanie niejednym demonem, ale wieloma. Zbroja moga otworzy przed nim t mo liwo, tego by pewny w sposb graniczcy z obsesj. Szczegowe badania Malevolyna wykazay, e Bartuc wypeni j straszliwymi zaklciami. Umiejtnoci generaa zostay wzmocnione przez moce hemu. Kompletna, zaczarowana zbroja daaby mu to, czego pragn. Cie Bartuca z pewnoci tego chcia. Te wizje byy znakiem od niego. - Mog powiedzie ci co, mj generale - Szepna czarodziejka - Co, co pomo e ci w twojej misji... cisn j za ramiona. - Co? Co to takiego? Skrzywia si z blu w jego ucisku. - On... ten gupiec, ktry nosi zbroj... zbli a si! - Do nas? - Zapewne tak, jeli hem i reszta zbroi maj by razem. A nawet jeli nie, to im bli ej nas jest, tym atwiej bd go moga namierzy! - Galeona uwolnia jedno rami, po czym dotkna policzka Malevolyna. - Musisz tylko chwil poczeka, ukochany. Tylko chwil... Genera puci j i zastanowi si: - Bdziesz sprawdza rano i wieczorem! Nie bdziesz oszczdza si! Kiedy znajdziesz tego kretyna, masz mi o tym natychmiast powiedzie! Wyruszymy natychmiast! Nic nie stanie pomidzy mn i moim przeznaczeniem! Chwyci hem i bez sowa opuci jej namiot, adiutanci szybko stanli za nim. Umys Malevolyna szala, gdy widzia siebie w zaczarowanej zbroi. Legiony demonw powstan, aby mu su y. Miasta upadn. Powstanie Imperium rozszerzajce si... na cay wiat. Gdy wrci do swojej kwatery, tuli hem niemal z czuoci. Galeona miaa racj. Musi by tylko bardziej cierpliwy. Zbroja sarna do niego przyjdzie. - Zrobi to, o czym kiedy marzye - wyszepta do nieobecnego cienia Bartuca - Twoje dziedzictwo bdzie moim przeznaczeniem! Oczy generaa rozbysy. - Ju wkrtce...

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

*** Wiedma zadr aa, gdy Malevolyn opuci pacht namiotu. Od tego czekania, a zwaszcza noszenia staro ytnego hemu, sta si bardziej niezrwnowa ony. Kiedy nawet przyapaa go na tym, e mwi, jakby by Wadc Krwi we wasnej osobie. Galeona wiedziaa, e hem - a zapewne i caa zbroja - posiada jakie tajemnicze magiczne siy, ale nie potrafia ich ani okreli, ani kontrolowa. Gdyby moga to zrobi... nie potrzebowaaby swojego kochanka. Troch go szkoda, ale przecie s inni m czyni. Inni, atwiejsi do kontrolowania, m czyni. W ciszy zabrzmia gboki, chrapliwy gos, kojarzcy si czarownicy z brzczeniem tysica konajcych much: - Cierpliwo jest cnot... on powinien to wiedzie! Sto dwadziecia trzy lata spdzone na tym wiecie w poszukiwaniu wadcy! Tak dugo... a teraz bdzie w komplecie... Galeona rozejrzaa si pord cieni, szukajc kogo. Wreszcie dostrzega go w najciemniejszym kcie namiotu: chwiejc si, podobn do owada posta widoczn tylko dla tego, kto przyglda si naprawd uwa nie. - Cicho bd! Kto mo e nas usysze! - Nikt nie syszy, jeli on tak zechce - wychrypia gos. -Dobrze o tym wiesz, czowieku... - Wic ucisz si dla mojego spokoju, Xazax - niada czarodziejka popatrzya na cie, ale nie podesza bli ej. Nawet po tak dugim czasie nie ufaa swojemu towarzyszowi. - Ludzkie uszy s tak wra liwe - Cie zmieni posta, przypominajc teraz modliszk. Modliszk mierzc przynajmniej siedem stp wzrostu - Tak mikkie i niedoskonae ciaa... - Lepiej nie mw o niedoskonaociach. W namiocie zabrzmia niski, klekoczcy odgos. Gale-ona zamara, wiadoma, e jej towarzysz nie lubi by poprawiany. Xazax poruszy si, podszed bli ej. - Opowiedz mu o wizji. - Przecie j widziae. - Ale on chce usysze o niej od ciebie... prosz... opowiedz mu. - Dobrze - Wzia gboki oddech i opisaa m czyzn w zbroi tak, jak moga najlepiej. Xazax na pewno wszystko widzia, ale z jakich powodw ten gupiec

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

zawsze zmusza j do opisywania wizji. Galeona skrcia opowie, pomijajc wygld m czyzny, za to szczegowo opisujc zbroj i krajobraz widziany w tle. Nagle Xazax przerwa jej: - On wie, e zbroja jest prawdziwa! Wie, e znajduje si gdzie pord miertelnych! Czowiek! Co z tym czowiekiem? - Cakiem zwyczajny. Nikt niezwyky. -Nic nie jest zwyke! Op-isz go! - onierz. Prosta twarz.Zwyky wojownik, prawdopodobnie potomek chopw, bo na takiego wyglda. Nic niezwykego. Biedny gupiec, ktry znalaz zbroje, i nie ma pojcia, co to jest. Znw klekot. Cie sta si nieco bardziej przejrzysty. Kiedy Xazax przemwi, w jego gosie brzmiao ogromne rozczarowanie. - Jeste pewna, e on zmierza w nasz stron.? - Na to wyglda. Zwiewna posta ustabilizowaa si. Xazaxowi musiao co wpa do gowy. Galeona czekaa... i czekaa. Jeli chodzio o innych, Xazax nie mia poczucia czasu. Korzysta z niego tylko wtedy, gdy byo to potrzebne do realizacji jego celw. W miejscu, gdzie powinna by gowa cienia, bysny dwa te punkty. Przez chwil mo na byo dostrzec co podobnego do zarysu koczyny zakoczonej trzema pazurzastymi palcami. - Niech wic przyjdzie. Wwczas on zadecyduje, ktra marionetka jest lepsza... - Posta Xazaxa staa si niewyrana. Zniko wszelkie podobiestwo do modliszki czy jakiegokolwiek innego zwierzcia. - Niech wic przyjdzie... Cie znikn w ciemnym rogu. Galeona przeklinaa si. Od tej paskudnej istoty nauczya si wiele, dziki niej zwikszya swoj moc. Bardziej ni Augustusa wolaaby pozby si Xazaxa. Uwolniaby si wreszcie od tej okropnej postaci. Generaem dawao si manipulowa, ale jej tajemniczym towarzyszem - nie. Czarodziejka bawia si z Xazaxem w kotka i myszk i zbyt czsto czua si jak to drugie zwierz. 2 kim pokroju Xazaxa nie mo na byo jednak tak po prostu zerwa paktu. Gdyby zrobia to bez przygotowania, mogoby si okaza, e nie ma koczyn oraz gowy - i to na dugo przed tym, jak pozwoliby jej wreszcie umrze. A to kazao jej uwzgldni co cakiem nowego. Ten, kto nosi zbroj Bartuca na pewno jest wojownikiem, a tak e, jak mwia,

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

prostym czowiekiem. Innymi sowy -gupcem. Galeona dobrze wiedziaa, jak takimi manipulowa. Poniewa by m czyzn, nie mgby si oprze jej wdzikom, a poniewa by gupcem, nigdy nie zdaby sobie z tego sprawy. Musiaa zobaczy, jak bd ukada si sprawy z generaem i Xazaxem. Jeli oka e si, e jeden lub drugi dziaa na jej korzy, Galeona zrobi co mo e, by przechyli szal na swoj stron. Malevolyn ze zbroj na pewno poradziby sobie z jej niematerialnym towarzyszem. Gdyby jednak Xazax dosta w artefakt jako pierwszy, wwczas to za nim bdzie pod a. Jednak ten obcy wci stanowi pewn szans. Na pewno mo na go wodzi za nos. On by mo liwoci, a tamci ryzykiem. Tak, Galeona zamierzaa mie go na oku dla jego wasnego dobra. Bdzie bardziej ulegy wobec jej zachcianek ni ambitny i nieco szalony dowdca, a na pewno mniej niebezpieczny ni demon.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

TRZYKrew. - Na wszystkie witoci, Norrec? Co ty uczyni? - Norrec. Przyjacielu. Jestem pewien, e mo esz zdj t rkawic. Krew. - Cholera by ci! Cholera by ci! - Sa-Sadun! Jego do! Utnij j... Wszdzie krew. - Norrec! Na bogw! Moja rka! - Norrec! - Norrec! Krew jego najbli szych... *** -Nieee! Norrec unis gowq krzyczc, nim zda sobie jeszcze spraw, e si przebudzi. Chodny wiaterek przywrci mu wiadomo i po raz pierwszy odczu piekcy bl w prawym policzku. Nie zastanawiajc si, przyo y do niego do. Chodny metal musn jego skr. Wzdrygnwszy si, Norrec spojrza na do do osonit szkaratn rkawic, z czerwonym pynem na koniuszkach palcw. Krew. Z ogromnym dr eniem ponownie dotkn ciaa, tym razem jednym palcem. W ten sposb odkry, e krwawi w trzech miejscach. Policzek przecinay trzy bruzdy, jakby jakie zwierz poranio go pazurami. - Norrec! Bysk przypomnienia przyprawi weterana o dreszcze. Twarz Saduna, wykrzywiona w strachu widzianym przez Norreca tylko na najbardziej przera ajcych polach bitew. Bagajce oczy Saduna, otwarte usta, z ktrych nie pada adne sowo. Do Saduna... wycignita w rozpaczliwym gecie ku twarzy przyjaciela. - Nie... - To nie mogo dzia si tak, jak zapamita to Norrec. Nastpny obraz. Fauztin le cy na posadzce grobowca, kamienie barwi krew spywajca z dziury ziejcej w miejscu garda Yizjerei. Przynajmniej mag umar do szybko. - Nie... nie... nie... - Na wp oszalay onierz z trudem utrzymywa si na

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

nogach, coraz bardziej przera ony. Wok niego pitrzyy si wysokie wzgrza, niemal gry, barwione pierwszymi promieniami soca. Jednak nic nie wygldao znajomo. aden z nich nie przypomina gry, w ktrej on i jego przyjaciele odkryli grb Bartuca. Chcc si zorientowa w swoim poo eniu, Norrec zrobi krok do przodu. Ka demu poruszeniu towarzyszyo dziwne brzczenie. Norrec spojrza na siebie i zauwa y, e nie tylko rce ma osonite metalem. Zbroja. Gdziekolwiek spojrza, Norrec widzia te same, pomalowane na kolor krwi pyty. Pomyla, e jego szok i przera enie nie mog si ju pogbi, ale widok reszty ciaa sprawi, e onierz wpad w zupen panik. Szkaratna zbroja osaniaa jego rce, tuw, nogi. Norrec zauwa y, e jak na ironi nosi nawet te same, stare, ale solidne buty Bartuca. Bartuc... Wadca Krwi. Bartuc, ktrego czarna magia ocalia bezradnego onierza za cen ycia Saduna i czarodzieja. - Niech ci! - Spojrzawszy na siebie, Norrec prbowa zedrze rkawic z doni. Cign mocno najpierw za lew, potem za praw. Mimo jego wysikw rkawice ruszay si tylko na cal, po czym zaczynay stawia opr. Zajrza do rodka i nie widzc adnej przeszkody, sprbowa jeszcze raz, lecz rkawice dalej nie daway si zdj. Co gorsza, wraz ze wschodem soca Norrec zobaczy, e krew ze zranionego policzka nie bya jedyn plam na metalu. Ka dy palec, do najmniejszego paliczka, wyglda jak zanurzony w szkaratnej farbie. Ale to nie bya farba. - Fauztin - wymrucza - Sadun... Z wciekym rykiem Norrec uderzy pici w najbli sz ska, gotw poama sobie wszystkie koci, byleby tylko uwolni do. Jednak skaa rozpada si na kawaki, a jedyn szkod, jak zada sobie Norrec, by mocne pulsowanie caego ramienia. Upad na kolana. -Nieee... Wiatr zawy, jakby namiewajc si z niego. Norrec zamar w bezruchu ze spuszczon gow i ramionami. Fragmenty tego, co stao si w grobowcu przebyskiway w jego umyle, a ka da ze scen bya niczym obraz z piekie. Sadun i Fauztin zabici... zabici przez niego. Gowa Norreca podskoczya, nie tylko dziki jego rkom. Sprawiy to te przeklte rkawice, ktre uratoway go przed nieumarymi stra nikami. Norrec wci oskar a si o te mierci. Gdyby natychmiast zdj jedn z nich, wydarzenia poto-

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

czyyby si inaczej i na pewno nie zabiby swoich przyjaci. Musi by jaki sposb na zdjcie tych rkawic, nawet gdyby musia je zrywa kawaek po kawaku, razem z fragmentami skry. Zdecydowany, by co z tym zrobi, wojownik wsta, by rozejrze si dookoa. Niestety, nie zobaczy wicej ni poprzednio. Wzgrza i gry. Las cigncy si na pnoc. Brak ladw zamieszkania, nawet odlegego pasemka dymu. I nic nie przypominao gry, w ktrej znajdowa si grb Bartuca. - Co do wszystkich Piekie... - Urwa, nie chcc nawet wymienia nazwy mrocznego i mitycznego krlestwa. Nawet jako dziecko, a potem jako onierz nie wierzy w demony i anioy, ale okropnoci, w ktrych uczestniczy, zmusiy go zmiany zdania. Niezale nie od tego, czy anioy i demony istniej naprawd, Wadca Krwi pozostawi po sobie straszne dziedzictwo - dziedzictwo, ktrego Norrec zamierza pozby si jak najszybciej. Sdzc, e za pierwszym razem by zbyt zdenerwowany, Norrec postanowi przyjrze si rkawicom dokadniej. Gdy jednak spojrza w d, dokona kolejnego przera ajcego odkrycia. Krew zraszaa nie tylko rkawice, ale tak e napiernik. Gdy przyjrza si temu bli ej, Norrec zauwa y, e krew nie pada przypadkowo, lecz zostaa metodycznie rozsmarowana na caej powierzchni. Znw zadr a. Ponownie zaj si. rkawicami, szukajc jakiego haczyka, jakiego uchwytu, zba, ktry by je zaklinowa. Nic. Nic ich nie blokowao. W zasadzie powinny zsun si na ziemi po lekkim wstrzniciu domi. Zbroja. Skoro nie mg zdj rkawic, z pewnoci bdzie mg zdj jaki jej element. Niektre miay nawet sprzczki - nawet w rkawicach mgby je z atwoci rozpi. Inne czci nie miay adnych zapi - zapewne zakadao si je przez wsuwanie... Norrec pochyli si i sprbowa zjedna z ng. Nie udao mu si chwyci sprzczki za pierwszym razem, jednak pniej znalaz na to sposb. onierz bardzo ostro nie j rozpi. A ona natychmiast si zapia. Otworzy j po raz drugi - z tym samym skutkiem. Norrec zakl, prbujc po raz trzeci. Tym razem nie chciaa si nawet otworzy. Sprbowa z kilkoma innymi, ale skutek by ten sam. Co gorsza, gdy mimo

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

zimna prbowa zdj buty, podobnie jak rkawice zsuny si tylko troch, by stawi opr. - To niemo liwe... - Norrec pocign mocniej, ale znw bez skutku. Szalestwo! To byy tylko achy, kawaki metalu i para starych butw! Musiay zej! Desperacja Norreca rosa. By prostym czowiekiem, kim kto wierzy, e soce wschodzi rano, a ksi yc wieci w nocy. Ptaki lataj, a ryby pywaj. Ludzie nosili ubrania, a te ubrania nigdy nie nosiy si na ludziach! Popatrzy na krwawe donie. Czego ode mnie chcesz? Czego chcesz? aden grobowy gos nie zabrzmia obok, aby powiedzie mu o jego paskudnym losie. Rkawice nie nakreliy na ziemi adnych dziwnych znakw. Zbroja po prostu nie chciaa zej ze swego nosiciela. Obrazy strasznego koca jego towarzyszy znw zataczyy w jego umyle, utrudniajc mu skupienie. Norrec modli si, baga, aby odeszy, ale podejrzewa, e bd go drczy ju zawsze. Skoro nie mg si pozby koszmarw, wci mg co zrobi z przeklt zbroj. Fauztin by czarodziejem z pewn reputacj, ale nawet Yizjerei przyzna, e jest wielu zdolniejszych i lepiej wyksztaconych od niego. Norrec musia odnale ktrego z nich. Spojrza na wschd, a potem na zachd. Na wschodzie widzia tylko wysokie i ponure gry, za to zachd wydawa mu si nieco agodniejszy. Cho Norrec wiedzia, e mo e wyciga faszywe wnioski, to jednak zdecydowa si uda w tym drugim kierunku. Cho zimny wiatr i wilgo przenikay go do koci, zmczony weteran rozpocz swoj ci k wdrwk. Mo liwe, e zginie z zimna, nim pokona te gry, ale jaka jego czstka przypuszczaa, e tak si nie stanie. Zbroja Bartuca nie przylega do niego tylko po to, by umar w rodku dziczy. Nie, zapewne miaa na myli co innego, co, co oka e si z czasem. Norrec wcale na to nie czeka. *** Soce zniko na zachmurzonym niebie, czynic pogod jeszcze chodniejsz. W powietrzu wisiaa wilgo. Norrec, ci ko dyszc, par do przodu nie zwa ajc na nic. Jak do tej

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

pory nie zobaczy niczego, co upewniaoby go, e idzie we waciw stron. Wszystko, co zmczony weteran widzia, wskazywao, e kierowa si w stron przeciwn do tej, w ktr powinien i. Jakie grskie krlestwo mogo le e tu za najbli szym szczytem na wschodzie. Takie myli, cho frustrujce, powstrzymyway go od kompletnego szalestwa. Za ka dym razem, gdy wdroway swobodnie, zawsze wracay do grobowca i okropnoci, w ktrych uczestniczy. Twarze Fauztina i Saduna nawiedzay go i od czasu do czasu Norrec wyobra a sobie, e para ta spoglda na niego z potpieniem z jednego czy drugiego cienia. Ale byli martwi i, w przeciwiestwie do krwawego wadcy, takimi pozostan. Tylko wina Norreca go potpiaa. Okoo poudnia zacz sabn. Wreszcie dotaro do niego, e nie jad i nie pi od czasu przebudzenia, za wczorajsz wieczerz zjad do wczenie. Jeli nie chcia wkrtce pa i umrze, Norrec musia znale co do jedzenia. Ale jak? Nie mia adnej broni ani gotowej puapki. Wod mg atwo uzyska ze stopienia le cego na skaach niegu, ale zjedzeniem byo o wiele trudniej. Zdecydowa, e zaspokoi przynajmniej pragnienie. Norrec skierowa si ku maej odkrywce, gdzie chodny cie zachowa niewielk ilo niegu i lodu. Zebra go i wypi, nie zwracajc uwagi na piach czy dba trawy. Przez chwil zacz myle janiej. Wypluwajc piach, Norrec zastanawia si, co pocz. Ani razu nie widzia dzikiego zwierza ani ptaka. Bez uku czy procy nie mia szans na upolowanie czegokolwiek. Potrzebowa jednak po ywienia... Jego lewa rka poruszya si bez adnej woli z jego strony. Palce rozdzieliy si i zagiy, jakby Norrec ciska niewidzialn kul. Odziana w rkawic do obrcia si kciukiem w stron krajobrazu przed twarz zaskoczonego wojownika. Z jego ust pado sowo: Jezrat! Kilka stp przed nim zatrzs si grunt. Pocztkowo Nor-rec sdzi, e to trzsienie ziemi, ale w podo u utworzya si tylko niewielka szczelina, okoo szeciu stp na trzy. Reszta otoczenia tylko leciutko si poruszya. Jego nos zmarszczy si, gdy z wskiej, lecz gbokiej jamy buchn smrd. Tam, gdzie rozwijay si pasma tego dymu, powietrze palio puca. Iskari! Woyutl - Nowe sowa, wypowiedziane z wielk zaciekoci, pady z jego ust. Z wntrza pknicia rozleg si okropny, zgrzytajcy dwik. Norrec prbowa

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

si cofn, ale nie by w stanie si poruszy. Zgrzyt narasta, przypominajc zgiek wysokich, zwierzcych dwikw. Gdy twarz z groteskowymi kami wychyna niechtnie na wiato dzienne, Norrec wstrzyma dech. Para poamanych, zakrzywionych rogw wyrastaa ze szczytu uskowatej gowy. te, okrge oczy z byszczcymi czerwonymi renicami przestay si wpatrywa w niebo i spoczy na czowieku. May, wiski ryj kreatury zmarszczy si, jakby wywszy co paskudnego, co co, jak zorientowa si wojownik, zapewne byo nim. Trzy palce z pazurami uchwyciy si gruntu, gdy potworna bestia wychyna z dziury. Mae, pkate stopy z zakrzywionymi paznokciami stany na ziemi. Norrec patrzy na istot pochodzc z podziemi, niemal humanoidaln, garbatego mieszkaca tuneli, ktry, cho siga mu tylko do pasa, mia zadziwiajco du o mini okrytych skr uskowat i zarazem poronit futrem. Do pierwszej istoty doczya druga... a zaraz potem trzecia, czwarta, pita... Przera ajca wataha osigna w kocu liczb szeciu sztuk, o sze wicej ni by sobie tego yczy. Demoniczne impy szwargotay w swoim piekielnym narzeczu, wyranie ze, e musz tu przebywa i ze na tego, kto je tu sprowadzi. Kilka otworzyo zbate paszcze i syczao na Norreca, podczas gdy inne po prostu wciekle si na niego patrzyy. Gester! Iskaril - Kolejny raz wypowiedzia dziwne sowa, ale ich wpyw na dziwn watah by jeszcze bardziej zaskakujcy. Wszelkie znaki oporu zniky, a impy pady przed nim na twarz. Niektre nawet zagrzebay si w niegu, by pokaza, jak bardzo s posuszne. Dovru Sesti! Dovru Sesti! Cokolwiek by to nie znaczyo, wpdzio rogatych brutali w zupen panik. Piszczc i zgrzytajc rozbiegy si w r nych kierunkach jakby od tego zale ao ich ycie. Norrec odetchn. Za ka dym razem, gdy nieznane sowa paday z jego ust czu si tak, jakby jego serce zatrzymywao si. Jzyk brzmia podobnie do tego, ktrym posugiwali si Fauztin i inni Yizjerei, z ktrymi weteran mia do czynienia przez te wszystkie lata. Brzmiay jednak chrapliwiej, bardziej mrocznie ni cokolwiek, co wypowiedzia zamordowany przyjaciel Norreca, nawet podczas najbardziej zacitych bitew. Nie mia czasu myle o tym, gdy zgrzyty zanadto si oddaliy. Norrec

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

spojrza na poudnie i zobaczy, jak dwa z nich wlok za sob rozdarte ciao koza. By godny, a zbroja pokazaa mu, co dla niej oznacza jedzenie. Norrec zblad na widok zwok. Rzecz jasna czsto polowa na zwierzyn, ale impy najwyraniej czerpay przyjemno z upolowania i zabicia nieszczsnego koza. Gowa zostaa niemal oderwana od korpusu, a nogi byy powyginane, jakby zostay zamane. Cz boku zwierzcia rozerwano, a buchajca z rozlegej rany krew zostawiaa szeroki lad. Groteskowe stwory poo yy zdobycz przed Norrecem i cofny si. Gdy to zrobiy, pojawi si trzeci, niosc krwawy ochap ledwo podobny do krlika. Patrzc na obrzydliwe prezenty, zmczony weteran rozejrza si za czym, co nadawaoby si do jedzenia. Bestie mogy by znakomitymi myliwymi, ale traktowanie zdobyczy pozostawiao wiele do yczenia. Inne impy wrciy po chwili, niosc swoje upy. Jeden z nich, wymczon jaszczurk, Norrec natychmiast odrzuci. Wzi w kocu par krlikw biorc pod uwag to, co zostao mu ofiarowane na samym pocztku. Gdy sign po nie, jego lewa rka znw si zbuntowaa. Rkawica przesuna si nad krlikami, a gdy tak si stao, straszliwe gorco wydawao si spala jego palce. - A niech to! - Cofn si. Ciepo znikno, ale jego rka wci dr aa od gorca. Zebrane razem, impy szwargotay, tym razem wydajc si rozbawione jego przygod. Jednak jedno gniewne spojrzenie szybko je uciszyo. Gdy jego rka ostyga, Norrec ponownie przyjrza si krlikom. Okazao si, e zostay cakowicie upieczone. Zapach, ktry si z nich unosi, przynosi ze sob bardzo kuszc wo przypraw. - C ... chyba ci za to nie podzikuj - Wymrucza w przestrze. Gd okaza si silniejszy od zdrowego rozsdku i siwiejcy wojownik rzuci si na nadspodziewanie dobrze przygotowane misiwo. Bez trudu po ar niejednego, lecz dwa krliki. Du e sztuki ukoiy ssanie w jego odku na tyle, e mg si zastanowi, co zrobi z reszt. Norrec czeka, majc nadziej, e zbroja zadecyduje za niego, ale nic si nie stao. Wataha wci go obserwowaa, ale ich spojrzenia zelizgiway si na miso, co podsuno Norrecowi odpowied. Podnis rk, wskaza na koza i reszt upolowanej zwierzyny, po czym machn na impy. Nie potrzeboway dodatkowej zachty. Z szalon radoci, ktra odrzucia

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

dowiadczonego weterana, maa horda rzucia si na miso. Rway ciao, rozrzucajc wszdzie wntrznoci i chlapic krwi. Posiek podjecha Norrecowi do garda, gdy zobaczy, jak demony obieraj koci ze wszystkiego, co nadawao si do jedzenia. Wyobrazi sobie te zby i pazury zwrcone przeciw niemu... Yerash! - Norrec tak si zapatrzy na rozgrywajc si przed nim scen, e ledwo zareagowa na chrapliwe sowo, jakie pado z jego ust. Impy cofny si jak odrzucone. Przestraszone, zabray resztki koza, z pewnym wysikiem wrzuciy pozostae szcztki do dziury, po czym wskoczyy za nimi. Ostami posa czowiekowi szybkie i bardzo zdziwione spojrzenie, po czym znik we wntrznociach ziemi. Na oczach zdumionego Norreca dziura zamkna si nie pozostawiajc najmniejszego ladu. ywi zmarli. Nawiedzona zbroja. Demony z podziemi. W przeszoci Norrec styka si z magi, sysza nawet opowieci o stworach mroku, ale nic nie przygotowao go do tego, co zdarzyo si, gdy wszed do jaskini. aowa, e nie mo e cofn czasu i zmieni biegu wydarze, kaza im wyj, zanim stra nicy powstali i zabili jego towarzyszy. Norrec wiedzia jednak, e nie mo e zrobi nic poza zdjciem tej przekltej zbroi. Potrzebowa odpoczynku. Wdrwka bya mczca i teraz, gdy napeni odek, ch dalszego marszu znika- przynajmniej na razie. Lepiej przespa si i ruszy dalej wypocztym. Mo e jego myli bd wyraniejsze i znajdzie sposb, jak wydosta si z tej paskudnej sytuacji. Norrec przechyli si do tyu, wyprostowa. Po wielu latach spdzonych na polach bitew, ka de miejsce nadawao si na ko. Zbroja moga by nieco niewygodna, ale zmczony onierz zna gorsze niewygody. - Co do...? Jego ramiona i nogi ustawiy go do pionu. Norrec prbowa usi, ale nie suchaa go adna cz ciaa poni ej karku. Jego rce opady luno, jakby przecito mu minie. Lewa noga Norreca ruszya do przodu, a prawa pod ya za ni. - Cholera, nie mog i dalej! Musz chwil odpocz! Zbroi to nie obchodzio, nabieraa tempa. Lewa. Prawa. Lewa. Prawa. - Godzina! Najwy ej dwie! Tylko tyle potrzebuj!

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Jego sowa pozostay bez echa wrd gr i pagrkw. Lewa. Prawa. Niezale nie od tego, czy nieszczsny weteran chcia tego czy nie, musia kontynuowa swoj podr . Ale dokd?

*** To nie powinno si zdarzy, pomylaa nerwowo Kara. Na wol Rathmy, to nie powinno nigdy si zdarzy! Szmaragdowa kula, ktr przyzwaa wczeniej, aby wszystko widzie, nadawaa caej scenie jeszcze bardziej nieprzyjemny wygld. Jej twarz, zwykle blada, zblada jeszcze bardziej. Kara otulia si dugim, czarnym paszczem, cieszc si jego ciepem. Spod dugich rzs jej migdaowe oczy obserwoway scen, ktrej mistrzowie na pewno sobie nie wyobra ali. Grobowiec jest na zawsze bezpieczny, twierdzili. Gdzie zawodzi magia ywiow Yizjerei, tam zadziaaj nasze wyprbowane umiejtnoci. Ale teraz zarwno bardziej materialistyczni Yizjerei, jak i pragmatyczni kapani Rathmy przeliczyli si. To, co ukryli przed ludzkim wzrokiem na wieki nie tylko zostao odkryte, ale rwnie skradzione. A mo e chodzio o co wicej? Jak pot ni byli intruzi, skoro nie tylko wyeliminowali nieumarych stra nikw, ale tak e zniszczyli niezniszczalne zabezpieczenia? Nie tak pot ni, skoro dwch z nich zgino w do gwatowny sposb. Poruszajc si z takim wdzikiem, i wydawao si, e pynie w powietrzu, odziana w czer kobieta podesza do jednego z cia. Kara pochylia si i odgarnwszy kilka pasemek kruczoczarnych wosw obejrzaa szcztki. ylasty m czyzna, poznaczony bliznami weteran wielu bitew. Pochodzi z jednej z odlegych krain zachodu. Nie wyglda przyjemnie, nawet zanim kto obrci jego gow dookoa szyi i prawie wyrwa rami ze stawu. Sztylet tkwicy w jego piersi (to ju pewna przesada) wyglda na jego wasny. Nawet nekromanta nie mgby powiedzie, co go zabio - jeszcze nie. Rozlega rana krwawia porzdnie, ale nie tak bardzo, jak powinna. Po co jednak rozpruwa ofiar po skrceniu jej karku? Cicho niczym mier, szczupa lecz ksztatna dziewczyna podesza do drugiego ciaa. Od razu poznaa w nim Yizjerei, co jej zreszt nie zaskoczyo. Wszdzie wsadzajcy nosa i wykorzystujcy ka dy sposb na umocnienie swej wadzy nad

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

innymi Yizjerei byli, delikatnie mwic, sojusznikami nie do koca godnymi zaufania. Gdyby nie oni, taka sytuacja nigdy nie miaaby miejsca. Bartuc i jego brat zdobyli podstawy nauk Yizjerei, a szczeglnie lekkomylne przywoywanie demonw dla rzucania co bardziej pot nych zakl. Zwaszcza celowa w tym Bartuc, ktry przez cige kontakty z mrocznymi siami nabra przekonania, e demony s jego sojusznikami. One za, jako pokrewne dusze ze wiata ludzi i demonw, ywiy si jego rosnc dz czynienia za. I cho Horazon i jego konfratrzy pokonali Bartuca i demoniczn hord, nie byli w stanie zniszczy ciaa wadcy. Zbroja, w ktr zaklto kilka paskudnych czarw, nadal speniaa swe funkcje, chronic waciciela nawet po mierci. Tylko dziki temu, e Bartuc nie zasoni garda, udao si zabi go jednym ciosem. Pozostawszy z ciaem i gow, ktrych nie mogli spali, Yizjerei przybyli do ludu Kary, szukajc w gstej d ungli yjcych w samotnoci czarownikw uprawiajcych magi ycia i mierci, magi, przez ktr zostali nazwani nekromantami. Dwa klany wo yy wiele wysiku w to, by upewni si, e wszyscy podwadni Bartuca zniknli z powierzchni ziemi. Szczliwie nawet zaklcia wadcy przestay z czasem dziaa. Kara dotkna zalanego krwi garda czarodzieja. Zauwa ya, jak wiele ciaa zostao wyrwane z furi przekraczajc zwierzc zacieko. W przeciwiestwie do wojownika, mag umar szybko, jednak nie mniej gwatownie. Jego oczy, w ktrych wci byo widoczne przera enie, wpatryway si w ni. Wyra ay zarwno szok, jak i niedowierzanie, prawie... prawie jakby nie mg uwierzy, kto go morduje. Jaka sia bya w stanie pokona Yizjerei, a nie powstrzymaa zodziei? Czy by mieli szczcie i unieli std gowy? Kara skrzywia si. Skoro padli nieumarli stra nicy i zniszczono zaklcia, co mogo jeszcze zapolowa na zodziei? Co? aowaa, e nie przybyli z ni inni, cho byo to niemo liwe. Byli potrzebni gdzie indziej - wydawao si, gdziekolwiek indziej. Oglny wzrost tak mrocznych mocy zosta odczuty nie tylko w Kehjistanie, ale rwnie w Scosglen. W caej swej historii kapani Rathmy nie byli tak rozproszeni. I tak zostaa tylko ona, najmodsza i najmniej dowiadczona w sprawach wiary. Mimo e jak inni pod ajcy cie k Rathmy niemal od urodzenia bya wiczona w byciu niezale n, teraz czua, e wkroczya na grunt, na ktry nie przygotowao jej adne nauczanie ani dowiadczenie. A mo e... mo e Yizjerei wci mg jej powiedzie co o tym, z czym musi si

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

zmierzy. Kara wyja zza pasa wygldajcy na delikatny, ale bardzo wytrzymay sztylet, ktrego ostrze falowao niczym w . Zarwno ostrze, jak i rkoje wykonane byy z najczystszej koci soniowej, jednak tu rwnie pozory myliy. Kara moga spokojnie walczy swoim sztyletem przeciwko innym, wiedzc, e zawarte w nim zaklcia czyni go bardziej wytrzymaym i celniejszym ni ka da inna bro. Bez cienia niesmaku ani te gorliwoci nekromantka dotkna ostrzem jednego z najbardziej skrwawionych miejsc na gardle martwego Yizjerei. Obracaa nim tak dugo, a cae pokryo si czerwieni. Potem, trzymajc sztylet rkojeci w d, Kara wymruczaa zaklcie. Ciemnoczerwone plamy na kocu ostrza rozbysy jasno. Koncentrujc si, wymruczaa kilka dalszych sw. Plamy zaczy si zmienia, rosn. Poruszay si, jakby yy - lub pamitay, jak yy. Kara, zwana przez swych nauczycieli Nocnym Cieniem, obrcia sztylet, po czym wrazia ostrze w podo e. Ostrze zagbio si do poowy, nie spowolnione przez tward ska. Cofnwszy si szybko, Kara obserwowaa, jak kociany sztylet otaczaj rosnce plamy, ktre zlewaj si razem, tworzc niewyran ludzk sylwetk, nieco wy sz od broni. Krelc w powietrzu wzory, nekromantka wymruczaa drug i ostatni cz inkantacji. W miejscu, gdzie znajdowa si sztylet, w blasku czerwonego wiata pojawia si naturalnej wielkoci posta. Szkaratna od stp do gw, ze skr i ubraniem wcznie, patrzya na ni wyczekujco. Nosi strj Yizjerei, taki sam, w jaki odziane byo le ce za nim ciao. Kara z przyjemnoci odnotowaa, jak bardzo widmo byo podobne do martwego maga. Do tej pory robia to tylko raz i w znacznie bardziej sprzyjajcych warunkach. To, co stao przed ni, wikszo ludzi nazwaaby duchem, widmem, ale mieliby racj tylko czciowo. Co prawda, jako utworzone z ywej krwi ofiary miao pewne lady jego psychiki, ale przywoanie prawdziwego ducha wymagao wiele czasu i wysiku, za Kara musiaa dziaa szybko. Zjawa wystarczy, by odpowiedzie jej na kilka pyta. - Przedstaw si! - Za daa.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Usta poruszyy si, lecz nie wydoby si z nich aden dwik. Jednak odpowied uformowaa si w jej umyle. Fauztin... - Co tu si stao? Duch patrzy si na ni, lecz nie odpowiada. Kara nawymy-laa sobie od idiotek - zapomniaa, e zjawa moga odpowiada tylko na proste pytania. Wzia gboki oddech i zapytaa: - Czy to ty zniszczye nieumarych? Kilku... - Kto zniszczy pozostae? Wahanie, po chwili... Norrec. Norrec? To imi nic jej nie mwio. - Yizjerei? Czarodziej? Ku jej zaskoczeniu, zjawa pokrcia swoj szkaratn gow. Norrec... Yizharan... Znw to imi. Ostatnia cz oznaczaa w starym jzyku sug Yizjerei", ale ta wiedza niewiele pomoga Karze. To by lepy trop. Postanowia zaj si powa niejsz spraw. - Czy ten Norrec zabra zbroj z postumentu? Znw zjawa potrzsna gow. Kara skrzywia si, gdy adna nauka nie

wspominaa o czym takim. Mo e Yizjerei wymagali bardziej zo onych zakl. Dugo zastanawiaa si nad nastpnym pytaniem. Znajc ograniczenia zjaw, nekro-mantka moga spdzi cay dzie i ca noc pytajc o r ne rzeczy i nie otrzymujc adnej informacji przydatnej w jej zadaniu. Kara musiaa... Z korytarza za ni dobieg jaki dwik. Moda czarodziejka obrcia si w miejscu. Przez krciutk chwil wydawao si jej, e widzi mae, niebieskawe wiateko gdzie w jego gbi. Jednak zniko ono tak szybko, e Kara nie bya pewna, czy to nie przywidzenie. Mg to by wietlik lub inny owad, ale... Zbli ywszy si ostro nie do tunelu, Kara spojrzaa w ciemno. Czy zbytnio si nie pospieszya, idc wprost do gwnej komnaty? Czy ten Norrec mg kry si na zewntrz, czekajc, a kto nadejdzie? To absurdalne, ale Kara naprawd syszaa jaki dwik. Bya tego pewna. Wymruczawszy zaklcie, Kara uformowaa drug szmaragdow kul, ktr posaa w gb skalistego korytarza. Gdy odleciaa, ciemnowosa kobieta ruszya kilka krokw za ni, prbujc dostrzec jak najwicej. Cho wci nie byo ladu intruza, Kara nie moga ryzykowa. Kto, kto by w

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

stanie zabi maga Yizjerei, stanowi miertelne zagro enie. Nie moga go zignorowa. Nekromant-ka wzia gboki oddech i spojrzaa w gb korytarza... ... i chwil potem zamara, przeklinajc swoj nierozwag. Zostawia swj cenny sztylet, a bez niego nie odwa yaby si stawi czoa potencjalnemu wrogowi. Zapewnia on ochron przed zagro eniami nie tylko materialnymi, ale i magicznymi. Zostawiajc go za sob, czarodziejka ryzykowaa, e wpadnie w rce kogo kryjcego si w grobowcu. Szybko wrcia do komnaty, w umyle przygotowujc zaklcie, ktrym odpdzi zjaw, gdy zobaczya, e szkaratna posta ju znikna. Kara zrobia jeszcze jeden krok, gdy zauwa ya co innego. Wraz ze zjaw znikn jej cenny sztylet, ale nie to sprawio, e zamara z szeroko otwartymi oczyma, niezdolna do wykrztuszenia choby sowa. Ciaa maga Fauztina i jego szczuplejszego towarzysza rwnie znikny.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

CZTERYPiaskowy w przemyka zwinnie po zmiennej pustyni, cige ruchy ratoway go od poparzenia przez piasek. Dzi polowanie byo niezbyt udane, a kiedy soce wzeszo wy ej, gad musia chcc niechcc, szuka sobie kryjwki. Kiedy soce zejdzie nieco ni ej, wyruszy ponownie, majc nadziej pochwyci mysz lub uka. Bez po ywienia nie wytrzyma dugo na pustyni, gdzie polowanie zawsze byo nieatwym zadaniem. W wspina si pospiesznie na ostatni wydm wiadom, e tylko minuty dziel go od cienia. Jeszcze tylko ta przeszkoda i bdzie w domu. Piach pod w em nagle eksplodowa. Dugie na stop waczki chwyciy w a w poowie ciaa. Gad rozpaczliwie uderza nim o piach, starajc si wyrwa z ucisku. Z piasku wychyna potworna gowa, a za ni pierwsza para podobnych do igie odn y. Walczc, w uderzy na napastnika, syczc i starajc si wstrzykn mu swj jad. Jego ky nie byy jednak w stanie przebi chitynowego pancerza stawonoga. Jedna noga przygwodzia do ziemi odwok gada. Kojarzca si z ukiem gowa przekrcia si gwatownie, zaciskajc waczki. Wci wijca si przednia cz w a upada na piach, z pyska zwierzcia nadal wydobywa si syk. Czarno-czerwony stawong wysun si cakowicie ze swej kryjwki, aby zacign zdobycz w miejsce, gdzie mgby j w spokoju zje. Mierzcy niemal siedem stp drapie nik zacz popycha odwok w a. Naraz nad stworem pojawi si cie. Bestia szybko obrcia gow i spluna w stron intruza. rcy jad pad na nieco podniszczon jedwabn szat brodatego, starszego m czyzny o niezbyt przytomnym spojrzeniu. Spojrza znad swojego dugiego, podobnego do dzioba nosa na syczc substancj i przesun nad plam powykrzywian rk. Gdy to uczyni, jad i wypalona przeze dziura zniky, jakby ich nigdy nie byo. Niebieskie niczym woda oczy skupiy si na dzikim insekcie. Z jego pancerza uniosy si wst ki dymu. Podobne do uka stworzenie

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

wydao wysoki pisk, przebierajc gwatownie odn ami. Prbowao ucieka, ale ciao odmwio mu posuszestwa, nogi ugiy si i stwr pad. Niektre jego czonki poczy si rozpuszcza, jakby nie by istot z ciaa i chityny, ale z wosku, ktry zacz si topi na socu. Piszczcy stawong roztopi si cakowicie. Tak grone dla w a waczki zamieniy si kau czarnego pynu, ktry szybko wsik w piach. Piski umierajcego stworzenia wreszcie ucichy. Obszarpana posta przygldaa si, jak istota, ktra kiedy bya gronym drapie nikiem, znika niby krople deszczu, ktry rokrocznie prbowa u yni t wyschnit ziemi. - Piasecznik. Jest ich zbyt wiele. Wszdzie zbyt wiele za - zamrucza do siebie siwowosy patriarcha. - Tyle za nawet tutaj. Musz by ostro ny, bardzo ostro ny. Przeszed obok ciaa w a i jego niefortunnego zabjcy, kierujc si ku pobliskiej wydmie. W miar, jak brodaty pustelnik zbli a si do niej, stawaa si wy sza i wy sza, a wreszcie uformowaa wejcie prowadzce, wydawaoby si, do samych piekie. Wodniste niebieskie oczy jeszcze raz zlustroway przytaczajcy krajobraz. Ciaem starca wstrzsn krtki dreszcz. - Tyle za... musz by ostro ny. Wszed do rodka wydmy. Piach zacz natychmiast zasypywa wejcie, szybko wypeniajc korytarz, a nie pozosta aden lad. Gdy wydma opada, pustynne wiatry dalej przemierzay krajobraz, za w i larwa doczyy do innych nieszczsnych mieszkacw w piaszczystym, zapomnianym grobie. *** Gry zostay dawno za nim, cho Norrec tylko czciowo pamita, jakim cudem dotar tak daleko. W pewnym momencie straci przytomno z wyczerpania, lecz zbroja najwyraniej kontynuowaa marsz. Mimo e aden ruch nie by wykonany z jego woli, ka dy misie w ciele weterana krzycza z wyczerpania, a ka da ko wydawaa si zamana. Usta mia spierzchnite od wiatru, a pot spywa mu po ciele. Norrec gorco pragn zedrze zbroj i uciec, ale wiedzia, e jest to niemo liwe. Zbroja robia z nim, co chciaa. A teraz sta na szczycie pagrka, spogldajc na pierwszy lad cywilizacji, jaki widzia od wielu dni. Nieprzyjemna ober a, miejsce godne wywoacw i rozbjnikw,

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

a nie takich wojownikw jak on. Jednak wobec nadchodzcego zmierzchu i wyczerpania Norreca zbroja wydawaa si rozumie, e jeszcze raz musi dostosowa si do ogranicze ludzkiej rasy. Bezwolnie pomaszerowa w stron budynku. Trzy ponure konie stay przywizane nieopodal, a kolejny wyra a gono swoje niezadowolenie w rozsypujcej si stajni. Norrec po aowa, e nie zabra ze sob miecza. Zbroja nie zatroszczya si o to, gdy wysza z nim z grobowca. Nim weteran dotar do drzwi, jego nogi ugiy si. Norrec szybko zrozumia, e przeklta zbroja Bartuca ofiarowaa mu wtpliwy dar wejcia do karczmy o wasnych siach, jakby chcc unikn wszelkich podejrze. Jako e gd i ch odpoczynku znaczyy w tej chwili dla Norreca wicej ni wasna duma, onierz szeroko otworzy drzwi. Brudne, podejrzane twarze spojrzay na niego - wikszo goci stanowia mieszank ras nie tylko ze wschodu, ale tak e tych zamieszkujcych po drugiej stronie Bliniaczych Mrz. Cztery kundle. Cho Norrec nigdy nie ocenia ludzi na podstawie pochodzenia, widzia, e nie s to osoby, obok ktrych chciaby siedzie. To miejsce, gdzie trzeba mie oczy dookoa gowy nawet wtedy, gdy obok ciebie krci si dziewka su ebna!, za artowaby Sadun Tryst. Oczywicie Tryst zasiadby do stou z ka dym, kto postawiby mu drinka. Ale Sadun nie y. - Zamknij drzwi albo wya! - warkn siedzcy najbli ej. Norrec posucha, nie chcc szuka zwady. Zmczony wojownik pomaszerowa do kontuaru z podniesion gow, udajc, e przed chwil przyjecha. Gdy si porusza, jego ciao krzyczao z blu, ale nikt tutaj nie powinien o tym wiedzie. Tym ludziom wystarczyo pokaza najmniejsz oznak saboci, a niecnie j wykorzystaj. Zbli y si do kogo, kto wyglda na karczmarza - wielkiej, mocarnej postaci jeszcze bardziej przera ajcej ni jej klienci, stojcej za zniszczonym i podrapanym barem. Gszcz brudnych, brzowych wosw wymyka si spod starej podr nej czapki. Okrge jak paciorki oczy spoglday na niego z owalnej, podobnej do psiej, twarzy. Gdy wchodzi, Norrec wyczu w powietrzu dziwny zapach. Teraz wiedzia, e wydziela go ten czowiek. Gdyby wiedzia, e zbroja mu na to pozwoli, Norrec wyszedby stamtd czym prdzej, niezale nie od potrzeb.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- Czego? - wymrucza wreszcie karczmarz, drapic si po wydatnym brzuchu. Jego koszula bya ozdobiona mnstwem rozmaitych plam i rozerwana pod pach. - Potrzebuj jedzenia. - Tego Norrec potrzebowa jak najszybciej. - Potrzebuj dobrej monety. Monety. Zdesperowany onierz stumi rosnc frustracj. Nastpny przedmiot, ktry pozosta przy zakrwawionych zwokach jego towarzyszy. Jego lewa rka wystrzelia nagle do przodu, a otwarta do uderzya w kontuar z tak moc, e barman a podskoczy. Siedzcy przy stoach poderwali si na rwne nogi, niektrzy signli po bro. Do cofna si... odsaniajc le c na blacie zot monet. Ocknwszy si szybko, Norrec doda: -A tak e pokoju. Czu, e oczy wszystkich wpatruj si w monet. Jeszcze rtil Norrec przekl zbroj. Jeli potrafia wyczarowywa bogactwa z powietrza, moga postara si o co mniej podejrzanego ni zoto. Znw po aowa, e nie ma przy sobie miecza albo chocia dobrego, porzdnego no a. - Nastaw troch gulaszu w kocioku - powiedzia niedwie-dziowaty gigant w stron kuchni. i przygotuj pokj na drugim pitrze. Pierwszy po prawej. - Zjem tam. - Jak pan sobie yczy. Karczmarz znik na chwil na zapleczu, po czym wrci z poplamion misk czego, co mierdziao nawet gorzej ni on. Norrec jednak przyj to z wdzicznoci. By tak godny, e teraz po arby nawet ofiarowanego przez impy koza. Z misk w zagiciu rki Norrec uda si do swego pokoju. Gdy wchodzi po skrzypicych schodach, sysza ciche mruczenie w gwnej sali. Jego wolna rka zacisna si. Zota moneta utkwia ludziom w pamici. Pokj okaza si by tak paskudny jak weteran si spodziewa: ciemna, zakurzona komrka z oknem tak brudnym, e nie przepuszczao wiata. ko wygldao, jakby si miao zaraz rozpa, za biaa niegdy pociel zszarzaa. Pojedyncza lampka oliwna rozwietlaa tylko swoje najbli sze otoczenie, ale nie reszt pokoju. Z braku stou czy krzesa, Norrec siad na brzegu ka i zacz spo ywa zawarto miski. Smakowao jeszcze gorzej, ni sobie wyobra a, ale przynajmniej byo na tyle wie e, e go nie zabio.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Gdy jedzenie wypenio mu odek, sta si jeszcze bardziej senny. Norrec musia zwalczy zmczenie, eby dokoczy posiek, a kiedy to si stao, odstawi misk na podog i usiad z powrotem. Gdzie w gbi umysu zacz martwi si tymi na dole, ale wyczerpanie byo silniejsze nawet od tego zmartwienia. Gdy odpyn w niebyt, Norrec zaczaj ni. Widzia, jak wykrzykuje rozkazy piekielnej armii groteskowych okropiestw o ksztatach, jakich nie moga stworzy jego wyobrania. uskowate, przera ajce, koszmarne paskudztwa aknce krwi - krwi, ktr Norrec pragn im da. Byy demonami, ale cakowicie mu posusznymi. Dla niego niszczyy miasta, zabijajc mieszkacw w jego imi. Nawet Pieko respektowao rozkazy Wadcy Krwi, jego... Bartuca. Po takiej myli onierz stara si przebudzi. Nigdy nie bdzie Bartucem! Nie chcia takiego koszmaru, nawet by zaspokoi swoje pragnienia! Nigdy! Jednak wadza tak absolutna miaa swoj kuszc stron. Wewntrzna walka Norreca skoczya si nagle, gdy obudzi go jaki haas. Otworzywszy szeroko oczy, nasuchiwa dalej. Nie mg okreli tego, co usysza. Jaki cichy, mao wa ny dwik, ktrego nawet podwiadomie nikt by nie zarejestrowa. Usysza go znw, cho zza zamknitych drzwi wydawa si bardzo cichy. To by trzask, jakby kto powoli i ostro nie skrada si. Oczywicie, karczma miaa te inne pokoje, ale Norrec nie sdzi, eby ci na dole byli tak mili i nie chcieli mu przeszkadza. Gdyby tupali po schodach jak zwykli ludzie, nie zwrciby na to uwagi. Jednak taka ostro no nakazywaa podejrzewa, e chodzi im o co innego, co niezbyt podobao si onierzowi. Jeli zmczony podr ny ma jedn zot monet, to na pewno posiada ich wicej... Jego rka opada na miejsce, gdzie powinien by miecz. Niestety. Musia zawierzy zbroi, a nie byo to co, czemu chciaby ufa. By mo e zbroja uznaaby ktrego ze zodziei za osob bardziej odpowiedni dla jej celw, tym samym czynic z onierza atwy up... Skrzypienie ucicho. Norrec wsta najciszej jak mg. Dwch ludzi z wycignitymi no ami wpado przez zniszczone drzwi, natychmiast atakujc stojc przed nimi posta. Za nimi pojawi si trzeci opryszek,

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

wymachujcy zakrzywionym krtkim mieczem. Ka dy z napastnikw dorwnywa wojownikowi wzrostem i uminieniem, a do tego mieli przewag zaskoczenia, atakujc go w pokoju z tak maym oknem, e Norrec nie by w stanie si przez nie przecisn. Unis pi, gotw odpaci im... A w pici pojawi si nagle dugi, czarny miecz z paskudnym zbatym ostrzem. Rka Norreca opada w d, poruszajc si tak szybko, e on i najbli ej stojcy przeciwnik mogli si tylko przyglda. Ostrze weszo w napastnika, bez trudu rozcinajc ciao i cigna. Niczym za spraw czarw na jego piersi otworzya si szeroka rana, a krew popyna tak szybko, e dopiero po pewnym czasie ofiara zorientowaa si, e zostaa trafiona. Pierwszy atakujcy wreszcie osun si na ziemi, a jednoczenie jego towarzysze oprzytomnieli po tym nieoczekiwanym obrocie wypadkw. Ten z no em prbowa cofn si, ale jego kompan ruszy do przodu, najwyraniej z zamiarem skrzy owania ostrzy. Norrec pragn ostrzec zbira, e czyni gupio, ale w tej chwili ju si cierali. Zwarli si raz, drugi - na tyle zbroja pozwolia jego przeciwnikowi. Gdy intruz unosi miecz do trzeciego cicia, okryta rkawic do Norreca przekrcia si gwatownie. Czarne ostrze rozmazao si w szalonym zygzaku. Drugi bandzior znieruchomia, gdy jego yciowe pyny wypyway z okropnego cicia biegncego od garda do nadgarstka. Upuci miecz, jakby desperacko chcia zapobiec nieuniknionemu. Rka Norreca poruszya si znw, jakby nie mogc doczeka si koca. Gowa przeciwnika opada na podog, poturlaa do kta i tam pozostaa. Wszystko to wydarzyo si, zanim jeszcze ciao opado podog. - Bogowie! - wykrztusi onierz. Wywiczono go do walki, a nie do zarzynania. wiadom okazji, jaka mu si nadarzya, trzeci napastnik skoczy w stron drzwi. Norrec pozwoliby mu odej, nie chcc dalszego rozlewu krwi. Jednak zbroja zdecydowaa inaczej, ka c mu przeskoczy przez dwa ciaa i ruszy w pocig. U dou schodw ostatni z trjki szamota si z karczmarzem, ktry najwyraniej pragn wiedzie, dlaczego jego przyjacioom si nie powiodo. Obaj m czyni spojrzeli w gr i zobaczyli szkaratn posta ze smolicie poyskujcym ostrzem. Karczmarz wycign zza pasa zadziwiajco dugi miecz - bya to bro tak

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

masywna, e Norrec przestraszy si, i zbroja przecenia swoj wytrzymao. Drugi m czyzna chcia dalej ucieka, ale pity oprych, ktry nagle pojawi si za plecami karczmarza pchn go z powrotem do walki. Jeli zamierzali zetrze siq z nim na schodach, to si grubo mylili. Norrec poczu, e jego stopy odrywaj si od ziemi, a on sam skacze na ca trjk. Ich twarze byy bez wtpienia tak samo zadziwione, jak jego wasna. Dwm udao siew por uskoczy, ale niedobitek z poprzedniego starcia zosta na miejscu, zbyt przera ony, aby si poruszy. Straszliwa bro szybko si z nim uporaa. Ostrze wbio si we i wyszo plecami, po czym natychmiast zostao wycignite. - Na prawo! - warkn masywny karczmarz. - Na prawo! Drugi napastnik posucha. Norrec doskonale wiedzia, co planuje herszt. Atakujc z dwch r nych stron zdekoncentruj go. Cios jednego z nich z pewnoci trafi, zwaszcza karczmarza, ktrego bro bya prawie dwa razy du sza ni czarny miecz. -Teraz! Dwaj ludzie rzucili si na Norreca. Jeden celowa w gardo, drugi w nogi, ktrych zbroja nie osaniaa w caoci. Na pewno walczyli ju razem, tak jak Norrec z Sadunem i Fauz-tinem. Pozostawiony samemu sobie, onierz wiedzia, e zginby tu i teraz. Ale zbroja Bartuca walczya z szybkoci i dokadnoci, ktrej nie mg dorwna aden czowiek. Nie tylko zbia gigantyczne ostrze wikszego napastnika, ale zd ya unie si w odpowiedniej chwili, by zablokowa cios drugiego. Co dziwniejsze, za blokiem poszo nage pchnicie, wycelowane w gardo mniejszego przeciwnika. Gdy jego towarzysz pad, elazne opanowanie karczmarza nagle pryso. Zacz cofa si ku drzwiom, wci trzymajc miecz przed sob. Zbroja popchna Norreca do przodu, ale nie zaatakowaa ostatniego z napastnikw. Otwarszy gwatownie drzwi, karczmarz uciek w noc. Norrec spodziewa si, e zbroja Bartuca ruszy za nim w pocig, ale tymczasem kazaa mu si odwrci i podej do jednego z cia. Gdy Norrec uklkn przy zwokach, czarne ostrze nagle rozpyno si, pozostawiajc obie rce wolne. Ku jego przera eniu, odziany w rkawic palec zanurzy si w ranie a do poowy. Przesunwszy si nad drewnian podog, nakreli wzr.

Generated by Foxit PDF Creator Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

- Heyat tokaris! - wyrzuci z siebie bez wasnej woli. -Heyat grendel! Zbroja cofna si, a wtedy z krwawego wzoru unis si cuchncy, zielonkawy dym. Szybko przybra ksztat rk, ng... oraz ogona i skrzyde. Jaszczurza twarz ze zbyt wieloma oczami zamrugaa z pogard, ktra znika jednak, gdy demon zobaczy, przed kim stoi. - Wadca... - wychryp