608
B óg , biblia MESJASZ Z księdzem profesorem Waldemarem rozmawiają: Grzegorz Górny i Rafał Tichy

Bóg Biblia Mesjasz

  • Upload
    henlud

  • View
    112

  • Download
    35

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Wywiad z ks prof Chrostowskim.Chrześcijaństwo, Judaizm.

Citation preview

Page 1: Bóg Biblia Mesjasz

Bóg, bibliaMESJASZ

Z księdzem profesorem Waldemarem

rozmawiają: Grzegorz Górny i Rafał Tichy

Page 2: Bóg Biblia Mesjasz

SPIS TREŚCI

Rozdział I - Biblia czytana po kryjomu 7Rozdział II - W seminarium duchownym i poza nim 36Rozdział III - Opatrzność i kardynał Stefan Wyszyński 65Rozdział IV - Biblicum i jego profesorowie 93Rozdział V - Ziemia Święta, Jerozolima i Uniwersytet Hebrajski 118 Rozdział VI - Na katedrę profesorską 143Rozdział VII - Czytanie i studiowanie Biblii 173Rozdział VIII - Na wschód od Edenu 202Rozdział IX - W poszukiwaniu zaginionych plemion Izraela 231 Rozdział X - Ku starożytnej żydowskiej egzegezie biblijnej 260 Rozdział XI - Zjawisko targumizmu 289Rozdział XII - Biblia Grecka: od entuzjazmu do klątwy 318Rozdział XIII - Rozejście się Kościoła i Synagogi 347Rozdział XIV - Kanon Pisma Świętego i Talmud 377Rozdział XV - Romana Brandstaettera słuchanie Biblii 407Rozdział XVI - Stary Testament, Żydzi i Mesjasz 434Rozdział XVII - Publikacje, wykłady, konferencje 463Rozdział XVIII - Biblia objaśniana, ilustrowana i filmowana 493Bibliografia publikacji biblijnych ks. prof. Waldemara Chrostowskiego 520

Page 3: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ I

Biblia czytana po kryjomu

Jest Ksiądz znanym biblistą, codziennie obcującym ze świętym tekstem, tłumaczącym go, analizującym, komentującym na

różnych płaszczyznach. Ciekawi jesteśmy, jak wyglądało pierwsze spotkanie Księdza z Biblią? Czy pamięta Ksiądz,

kiedy pierwszy raz się nią zachwycił?

Bardzo dobrze to pamiętam. Było to w drugiej połowie lat 50., oczywiście ubiegłego stulecia. Miałem pięć, może sześć lat, a moje wspomnienia łączą się z przeżywaniem mszy świętej. Pod koniec każdej mszy, która do II Soboru Watykańskiego (1962-1965) była sprawowana po łacinie, kapłan czytał pierwszy roz­dział Ewangelii według św. Jana: „In principio erat Verbum, et Verbum erat apud Deum, et Deum erat Verbum. Hoc erat in principio apud Deum”, „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”. Ten fragment zawsze wy­wierał na mnie ogromne wrażenie. Łacina to naprawdę język święty, może nawet język nieba... Głośno czytany tekst brzmiał bardzo tajemniczo, a zarazem bardzo uroczyście, a ja, będąc dzieckiem, odbierałem go jako wspaniały hymn ku czci Boga i niezbadanej tajemnicy Jego miłości. Był to dla mnie najważ­niejszy fragment liturgii, tym bardziej że ją zamykał. Z czasem,

— 7 —

Page 4: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł I

a w gruncie rzeczy trwa to do dzisiaj, właśnie prolog czwar­tej Ewangelii kanonicznej stał się dla mnie jednym z najważ­niejszych fragmentów Pisma Świętego. A ponieważ odbywało się to wszystko w atmosferze drewnianej kaplicy parafialnej w Troszynie, nieopodal Ostrołęki, zawsze, ile razy słucham, czytam, a czasami komentuję ten fragment, kojarzy mi się on z rozmaitymi epizodami z dzieciństwa.

Na początku listopada 2005 r., dzięki życzliwości ks. bp. Zbigniewa Kiernikowskiego, zwiedziłem Muzeum Diecezjal­ne w Siedlcach. Eksponatem, który wywarł największe wra­żenie, był niezwykle okazały egzemplarz wspaniałego mszału wydanego w 1900 r. na użytek biskupów i prałatów Kościoła katolickiego. Przeglądając jego karty, odnalazłem zakończenie liturgii rzymskiej, czyli łaciński tekst Prologu czwartej Ewan­gelii kanonicznej. Tam, w Siedlcach, wróciłem na kilka chwil do czasu i krainy dzieciństwa. Było to bardzo piękne i wzru­szające przeżycie!

Jednak dla pięciolatka wszystko to musiało się odbywać bardziej w sferze emocjonalnej niż rozumowej.

Kiedy zatem spotkał się Ksiądz ze słowem Bożym w sposóbbardziej świadomy i refleksyjny?

Kilka lat później, a owa przygoda wiązała się z tym, że bar­dzo lubiłem czytać książki. Czytanie książek, wprost pochła­nianie ich, było najważniejszym zajęciem mojego dzieciństwa. Mając lat około jedenaście, pojechałem pociągiem z mamą do Łomży. Sama podróż koleją zawsze była i pozostaje dla mnie wielką przygodą. Doskonale pamiętam sklep z dewocjonaliami i książkami religijnymi naprzeciw katedry łomżyńskiej, zdaje

— 8 —

Page 5: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

się, że istnieje on do dzisiaj. A ponieważ owocem podróżowa­nia z mamą prawie zawsze była jakaś książka, również tym ra­zem udaliśmy się do tej księgarni. Natrafiłem na Pismo Święte Nowego Testamentu. Zaintrygowało mnie i bardzo chciałem je przeczytać. Mama najpierw wzbraniała się przed kupnem, bo nie była pewna, czy dziecko może je czytać. Także sprze­dawczyni nie miała na ten temat wyrobionego zdania. Mama kupiła je, zastrzegając, że nie mogę go czytać i muszę zacze­kać do niedzieli.

W najbliższą niedzielę, zaraz po mszy świętej, udaliśmy się do proboszcza - to był ks. Stanisław Murawski, bardzo zac­ny kapłan i człowiek. Mama zapytała, pokazując Pismo Świę­te, czy dziecko może czytać „takie rzeczy”. Proboszcz uważnie obejrzał podaną książkę i odpowiedział, że nie, bo to nie jest lektura dla dzieci. Mama była wyraźnie rozczarowana, że za­kup okazał się chybiony, i schowała Pismo Święte przede mną. Oczywiście bardzo szybko znalazłem zakazaną książkę - była na półce w szafie, w bieliźniarce - i pod nieobecność rodziców zacząłem ją czytać od początku, posuwając się powoli coraz da­lej. Po jakimś czasie mama zorientowała, że znalazłem książ­kę i ją czytam, ponieważ część przeczytana wyraźnie różniła się od tej, która dopiero na lekturę czekała. Zdążyłem prze­czytać cztery Ewangelie i Dzieje Apostolskie i właśnie zaczy­nałem lekturę Listów. Bez awantury i specjalnych napomnień mama pogodziła się z moją niesubordynacją i pozwoliła kon­tynuować lekturę: „Przeczytałeś tyle - powiedziała - czytaj do końca”. Kiedy uzyskałem pozwolenie, zaprzestałem czyta­nia, bo bardziej zainteresowały mnie inne książki. Taki był mój pierwszy bezpośredni, wręcz namacalny, kontakt z Pis­mem Świętym.

— 9 —

Page 6: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

I jakie wrażenia wyniósł Ksiądz z tej „zakazanej” lektury?

Przede wszystkim obudziła ona we mnie bardzo żywe zainteresowanie realiami: historią, geografią, topografią ziemskiej ojczyzny Jezusa. Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że gdzieś na świecie istnieje kraj, który był zie­mią Jezusa, że żyli tam ludzie, którzy byli Jego rodakami, że istnieją góry opisywane na kartach Nowego Testamen­tu, rzeka Jordan, o której jest tam mowa, miasta, takie jak Jerozolima, Nazaret, Betlejem czy Kana Galilejska. Jed­nym słowem, było to dla mnie pierwsze i to bardzo moc­ne spotkanie z rzeczywistością wcielenia Syna Bożego i jej uwarunkowaniami.

Już wtedy rodziła się we mnie i coraz bardziej wzmaga­ła ogromna potrzeba spotkania z ziemią Jezusa. Wiedziałem, że można do niej dotrzeć, że opowiadania o życiu Jezusa to nie bajka ani zmyślenie, że ta ziemia rzeczywiście istnieje. I chociaż, jeżeli tak można powiedzieć, odległość geograficz­na z Chrostowa, gdzie się urodziłem i mieszkałem jako dzie­cko, do tej ziemi była ogromna, to odległość psychologicz­na była żadna. W pobliżu wioski płynie niewielki strumyk. Lubiłem tam chodzić, bo ucząc się geografii wiedziałem, że każda maleńka rzeka wpływa do większej, a duże rzeki do morza, a morza łączą się ze sobą. Marzyłem, że w tym miej­scu mogę rozpocząć długą wyprawę, która, wzdłuż brzegów, zaprowadziłaby mnie do Palestyny, gdzie żył i nauczał Jezus. Czasami te marzenia były niezwykle silne. Do dzisiaj kocham rzeki i nadal lubię tak marzyć... Z rzekami łączy się jakaś magia: dzielą, a zarazem łączą.

10

Page 7: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

Czy rodzina Księdza była rodziną wierzącą, katolicką? Pytamy, gdyż pokoleniu urodzonemu po II Soborze Watykańskim trudno zrozumieć,

ze w naprawdę wierzącej rodzinie nie ma Pisma Świętego.

To była rodzina wierząca, a nawet bardzo wierząca, aczkol­wiek wiara moich rodziców była wiarą ludzi prostych. W na­szym domu nie było wcześniej Pisma Świętego, bo w żadnej rodzinie, którą znałem, go nie było. Odnoszę wrażenie, że po­siadanie Biblii byłoby nawet czymś niezwyczajnym. Znacznie później z zapartym tchem oglądałem dotknięte zębem cza­su egzemplarze tzw. Biblii rodzinnej, przekazywanej z ojca na syna, z pokolenia na pokolenie. Musimy pamiętać, że od cza­sów kontrreformacji, czyli od połowy XVI w., do II Soboru Wa­tykańskiego, czyli do lat 60. XX w., Kościół katolicki z nieuf­nością traktował indywidualną lekturę Biblii przez wiernych, a w pewnych okresach nawet jej zakazywał. Czytanie Biblii było uznawane za uleganie wpływom protestanckim i być może tak patrzył na to również mój proboszcz oraz rodzice.

O powodach takiego stanu rzeczy będziemy rozmawiać później.Teraz chcielibyśmy wiedzieć, jak Ksiądz wtedy odbierał ów zakaz

czytania Biblii, jak to sobie interpretował? Czy nie odczuwał Ksiądz jakiegoś buntu wobec instytucji operującej takimi

zakazami?

Nie, żadnego buntu nie było, tylko ciekawość. Kościół ni­gdy mi nie uwierał, bo nigdy nie postrzegałem go jako insty­tucję. Wiem, że ten wymiar istnieje i jest bardzo ważny. Jed­nak dla mnie Kościół to przede wszystkim wspólnota wiary, jej wyznawania i wyrażania. Tak widziałem to od dziecka. Już

— n —

Page 8: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

wtedy intuicyjnie wyczuwałem, że owe zakazy nie są wymie­rzone przeciwko Biblii, lecz wypływają z przeświadczenia, iż najlepszym kontekstem, najlepszym środowiskiem do czyta­nia i objaśniania Pisma Świętego jest Kościół, a ściślej wspól­notowa liturgia. Nawet jeżeli do czytanego fragmentu Pisma nie dołącza się żadnego komentarza, liturgia sprawia, że wia­domo, iż jest to księga święta i że jest ona własnością Kościo­ła. Do dzisiaj zostało mi poczucie, że nie należy propagować czy zalecać zupełnie dowolnej czy całkowicie swobodnej lek­tury Pisma Świętego, ponieważ spotkanie z nim i jego owoc­ność zależy nie tylko od zawartości ksiąg świętych, lecz rów­nież od sposobu ich rozumienia i objaśniania, a zatem od ich interpretacji. A więc Kościół jako wspólnota wierzących oraz kościół jako świątynia to najlepszy kontekst, w którym może i powinna się odbywać poprawna interpretacja Biblii.

Czy jednak nieufność wobec indywidualnej lektury Pisma, z jaką Ksiądz się w dzieciństwie spotkał, nie pociągnęła

za sobą jakichś negatywnych skutków?

Istniała oczywiście druga, pod wieloma względami nega­tywna strona tego problemu. Mianowicie rodził się pewien ste­reotyp, który dość długo pokutował w moim życiu, iż po Pismo Święte sięgają „inni”, to znaczy nie-katolicy. Ci „inni”, to przede wszystkim Żydzi, o których wiele słyszałem od rodziców i są­siadów. Wiedziałem, jak wielkim skarbem jest dla nich Pismo Święte, że żyjąc w Polsce czytali je i rozważali w swoich rodzi­nach. Wiedziałem również, chociaż też jako dziecko nigdy ich nie spotkałem, że Biblię czytają inni chrześcijanie, zwłaszcza protestanci. Innymi słowy, czytanie ksiąg świętych kojarzyło

— 12 —

Page 9: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

mi się z takim pojmowaniem i przeżywaniem wiary, które jest odmienne od katolickiego. Czasami zastanawiałem się, dlaczego tak jest, ale żadna sensowna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy. Niewiele pomagały lekcje religii, nigdy zresztą o te spra­wy nie pytałem. Dość dobrze poznałem Nowy Testament, na­tomiast Stary Testament postrzegałem jako księgę tajemniczą, bo nieznaną, pełną nawiązań do rzeczywistości, która bezpo­wrotnie minęła.

Czy właśnie w tym tak wczesnym i żywym kontakcie ze Słowem objawionym można upatrywać „korzeń” powołania Księdza?

Czy ma w ogóle Ksiądz świadomość, kiedy i skąd wzięło się jegopowołanie do kapłaństwa?

Dotykamy chyba najbardziej intymnej strony tożsamości człowieka, a jednocześnie najciekawszej, najbardziej tajemni­czej i najtrudniejszej do rozumowego uzasadnienia. Od czasu, gdy cokolwiek pamiętam, jak daleko sięgam myślą wstecz - za­wsze bardzo chciałem być księdzem. Nigdy, ani przez moment, nie było inaczej. Naukę w szkole podstawowej rozpocząłem w 1957 r., a więc w wieku sześciu lat, w Chrostowie. Wkrót­ce został wydany nakaz tzw. świeckości szkoły, na mocy któ­rego usunięto z niej symbole religijne. Nie stało się to jednak od razu i natrafiło na silne opory rodziców. Jednym z najważ­niejszych wydarzeń dzieciństwa był dzień Pierwszej Komunii Świętej, który dobrze pamiętam. Przyjąłem ją 4 sierpnia 1960 r. i przeżyłem bardzo mocno. Z jeszcze większą siłą pojawiło się pragnienie, by kiedyś samemu sprawować tajemnicę, która stała się moim udziałem. Oczywiście, wtedy nie potrafiłem wyrazić tego w ten sposób, ale intuicja była właśnie taka. Do przyjęcia

— 13 —

Page 10: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

sakramentu całą naszą grupę dzieci przygotowywał kleryk war­szawskiego seminarium duchownego Franciszek Gutowski. By­łem pewny, że pójdę w jego ślady. Jednak, choć może się to wydawać dziwne, nikt mnie do tego nie namawiał, nie zachę­cał, ani w żaden szczególny sposób nie przygotowywał.

Nie łączyły mnie żadne specjalne więzy z parafią, jak więk­szości chłopców, którzy po maturze trafiają do seminarium du­chownego. Co więcej, powiem coś, co zabrzmi zapewne mało wiarygodnie: mój kontakt z księżmi był niewielki, prawie żaden, a nawet, szczerze mówiąc, środowisko księży mnie nie intereso­wało. Nigdy też nie byłem ministrantem, nie czułem takiej po­trzeby, nie kręciłem się w sąsiedztwie zakrystii, bo to zawsze wydawało mi się innym światem, takim, do którego istnieje po­trzeba posiadania jakiegoś osobnego klucza. Właściwie aż do ma­tury moje kontakty z duchownymi ograniczały się do niedziel­nej mszy świętej i systematycznej katechizacji. Nie odczuwałem potrzeby żadnych rozmów na tzw. poważne tematy czy kierow­nictwa duchowego, tak samo jak nie miałem żadnych wątpli­wości ani wahań co do zasadności i treści wiary. Bóg, Jego ist­nienie i obecność w świecie i w życiu ludzi była i jest dla mnie czymś tak oczywistym, jak woda, ogień czy powietrze.

Mimo braku bliższych kontaktów z duchownymi prag­nienie, żeby być księdzem, było silniejsze niż wszystko inne. Często marzyłem, że jestem z ludźmi i dla ludzi, że ich na­uczam i prowadzę do Boga. To wszystko było bardzo silne, cza­sami nawet jakoś mnie zniewalało. Nigdy jednak nie czułem się przymuszany ani nie miałem żadnych rozterek i wątpliwo­ści. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że nigdy nie myślałem o żadnym innym sposobie ułożenia sobie życia; w ogóle nie brałem pod uwagę takiej możliwości, że mógłbym nie zostać

— 14 —

Page 11: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

księdzem. Taka ewentualność od zawsze była dla mnie nie do pomyślenia. Stale czułem i czuję nadal, że gdybym nie byl ka­płanem, byłbym głęboko i nieuleczalnie nieszczęśliwy.

Jak to pragnienie konkretnie się przejawiało?

Pragnienie kapłaństwa i moje myślenie o nim zawsze mia­ło związek z pragnieniem sprawowania Eucharystii. Ale i tu pojawia! się przedziwny paradoks. Skłamałbym, gdybym po­wiedział, że na niedzielną i świąteczną mszę świętą zawsze szedłem z ochotą. Różnie bywało, raz z ochotą, kiedy indziej się ociągałem. Uczęszczałem jednak systematycznie, a spora­dyczny brak mszy świętej w niedzielę czynił ów dzień zupeł­nie nieudanym. Zdarzało się to bardzo rzadko. Każde uczestni­ctwo we mszy bardzo przeżywałem. Dobrze pamiętam liturgię sprawowaną po łacinie i była to dla mnie przeogromna tajem­nica. Eucharystia zawsze mnie zadziwiała, największe wraże­nie pochodziło ze świadomości, że oto podczas mszy świętej, patrząc w świetle wiary, a z tą nigdy nie miałem trudności, losy Boga zależą od woli człowieka. Kapłan przy ołtarzu, spra­wując Eucharystię, nie tylko wzywa Boga, zwraca się do Nie­go, prosi Go i Mu dziękuje, lecz sprawia, że Bóg rzeczywiście staje się pośród nas sakramentalnie obecny. Zawsze było to dla mnie niezwykle dojmujące doświadczenie, silne i atrakcyj­ne, już znane, a zarazem przyszłe i obiecujące. Wobec takie­go przeżywania liturgii mszalnej moje pragnienia oscylowały wokół tego, żeby któregoś dnia móc sprawować tę najświętszą tajemnicę wiary. Często zdarzało się, że jako dziecko wyobra­żałem sobie siebie przy ołtarzu i zastanawiałem się, jak czuje się człowiek, którego słowa są tak skuteczne.

— 15 —

Page 12: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł I

Czy byty jeszcze jakieś inne przejawy „rodzącego się”w Księdzu powołania?

Pamiętam, że już w wieku trzech, może czterech lat bar­dzo lubiłem zamykać się w pokoju i modlić się w samotności. Tak rozumiana samotność nigdy mi nie ciążyła, to znaczy, lu­biłem przebywać z ludźmi, ale znacznie bardziej wolałem prze­bywać sam ze sobą czy też sam na sam z Bogiem. Nie spra­wiała mi też żadnej trudności modlitwa, ale nie w postaci odmawiania gotowych formuł, raczej jako wyraz świadomości bycia z Bogiem, rozmowy z Nim. Tak przejawiało się bardzo żywe przeświadczenie, że Bóg jest kimś niesłychanie realnym i obecnym przy mnie tak samo, jak wszyscy ci, wśród których się obracam.

Potem wielokrotnie przekonywałem się, że ufna wiara to wielka łaska. Dlatego nie przestaję być za nią Bogu wdzięcz­ny. Moja trudność polega na tym, że chyba nie potrafię roz­mawiać z tymi, którzy w Boga nie wierzą. Rzadko ich spoty­kam i po prostu nie czuję ani nie jestem w stanie zrozumieć ich postawy. Dla mnie to tak, jakby ktoś, kto płynie statkiem, zaprzeczał istnieniu morza. Sporadyczne kontakty, jakie mia­łem i nadal miewam, potwierdziły prawdziwość powiedzenia Chestertona, iż ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nie zaczy­nają wierzyć w nic, lecz uwierzą we wszystko. Dzieje się tak, ponieważ człowiek jest z gruntu, w naturalny sposób istotą religijną. Jeżeli jest inaczej, miejsce religii zajmuje frustracja, a także przesądy i zabobony, a więc pseudoreligia lub parodio­wanie religii. To, z czym na ogół mamy do czynienia, to nie jest niewiara, lecz obojętność na sprawy duchowe, brak wraż­liwości na to, co wewnętrzne i głębsze, a poprzestawanie na

— 16 —

Page 13: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

tym, co powierzchowne i doraźne. Raz tylko spotkałem czło­wieka, który wyznał, że nie wierzy w Boga, że bardzo z tego powodu cierpi i zazdrości tym, którzy w Niego wierzą. Po dłuż­szej rozmowie okazało się, że nie chodzi o niewiarę, ale o ra­dykalny bunt przeciw Bogu, zrodzony na skutek ciężkich do­świadczeń życiowych - a to już zupełnie inna sprawa. W takich przypadkach świadomość istnienia Boga oraz Jego obecności i oddziaływania może być nawet silniejsza niż u osób, które z wyznawaniem Go i przyznawaniem się do Niego nie mają żadnych kłopotów.

Trudno jednak wyobrazić sobie, by taka świadomość obecności Boga i życie modlitewne rozwinęły się

u dziecka bez udziału rodziny.

Mam ogromny szacunek dla swoich rodziców, mamy i ojca. Ponieważ wyjechałem z domu jako dziecko, zawsze pozostaje mi w oczach i w sercu przede wszystkim ich obraz z dzieciństwa i taki w gruncie rzeczy był i jest mój stosunek do nich. Mama zmarła w drugi wtorek października w Wielkim Jubileuszu Roku 2000. Ojciec zmarł w drugi wtorek października 2004 r. Ich wia­ra i sposób przeżywania Boga nie różniły się od tego, jak wyra­żali tę wiarę sąsiedzi oraz inni znani mi ludzie. Kiedy czytam o wzorach rodziców - na przykład Jan Paweł II wspominał, że gdy się budził w nocy, zastawał swojego ojca modlącego się na kolanach, i że dla rozwoju jego powołania było to bardzo waż­ne - to z mojego rodzinnego domu nie pamiętam takich wyda­rzeń. Ojciec modlił się, czasami nawet żarliwie, mama też, wię­cej niż ojciec. Pamiętam, że we wczesnym dzieciństwie klękali z moim młodszym bratem i ze mną do modlitwy, a w niedziele

17 —

Page 14: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł I

Wielkiego Postu śpiewaliśmy wspólnie „Gorzkie Żale”. Szczegól­nie uroczysta oprawa była związana ze świętami Bożego Naro­dzenia i z Wielkanocą, czemu towarzyszyło bardzo silne przy­wiązanie do tradycyjnych obrzędów i zwyczajów.

Wiara moich rodziców była silnie osadzona w tradycji, a ten związek uważam za wielkie błogosławieństwo. Wiara to nie tylko sprawa osobistego wyboru, lecz i solidnego zaplecza społecznego i kulturowego. Wielekroć się przekonałem, że gdy komuś słabnie wiara, ocaleniem dla niej jest właśnie tradycja. Przykładowo, gdy ktoś przeżywa kryzys wiary w istnienie dobre­go Boga albo wcielenie Syna Bożego, ratunkiem dla jego chrześ­cijańskiej tożsamości może być wspaniała oprawa Świąt Bożego Narodzenia, opłatek, choinka, rodzinna serdeczność i czułość. Włączając się w łańcuch pokoleń, które stworzyły i przekazują tę tradycję oraz doznając miłości ze strony bliskich, taki czło­wiek zaczyna w nowy sposób postrzegać dobroć i bliskość Boga. Dlatego zawsze z wielką nieufnością postrzegam działalność tych kręgów, widoczną również w Polsce, także w obrębie Kościoła, które twierdząc, że chodzi im o przyspieszenie dojrzewania wia­ry, lekceważą, ośmieszają i uderzają w naszą katolicką i polską tradycję. Gdy kogoś pozbawimy osadzenia w tradycji, jego wia­ra staje się ogołocona i wystawiona na próby, z których rzadko taka osoba wychodzi zwycięsko.

Aczkolwiek byłem od dziecka mocno osadzony w ojczystej tradycji, moje najbardziej osobiste spotkania z Bogiem - chcę tu­taj być jak najbardziej szczery - odbywało się bez pomocy z ze­wnątrz czy też, jeśli można tak powiedzieć, bez pośredników. Później, gdy byłem w seminarium duchownym i czytałem Sta­ry Testament, przeżycia z dzieciństwa skojarzyły mi się z prze­życiami małego Samuela. Podobieństwa nasuwała nie bliskość

— 18 —

Page 15: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

sanktuarium, lecz młody wiek biblijnego bohatera. Mając na względzie własne dzieciństwo, jestem przekonany, że dziecko cztero-pięcioletnie jest jak najbardziej zdolne do samodzielnych i głębokich przeżyć religijnych.

To, co powiedziałem o atmosferze w domu rodzinnym, nie zmienia faktu, że gdy mówiłem rodzicom o swoim pragnieniu zostania księdzem, przyjmowali to z prawdziwą aprobatą. Wie­dzieli o moich planach i czynili wszystko, aby pomóc w ich urzeczywistnieniu. Bez nich, bez ich ofiarności i wyrzeczenia nie mógłbym spełnić tego, czego pragnąłem, ani osiągnąć tego, co stało się moim udziałem. Warunki materialne bywały trudne, a oni dołożyli wszelkich starań i troski, abym mógł kontynuo­wać swoją edukację oraz urzeczywistnić plany i marzenia.

A może jacyś księża stanowili tu przykład lub inspirację?

Jak już mówiłem, specyficzny świat księży, ministrantów i zakrystii był mi w dzieciństwie zupełnie nieznany, a nawet obcy. Proboszcz, ks. Stanisław Murawski, dość wcześnie wie­dział o moich planach, ale patrzył na to, co się działo, bez prób ingerowania czy przyspieszania czegokolwiek. Do kościoła miałem cztery kilometry, a jedynym widocznym znakiem pew­nej większej gorliwości może było to, że w Adwencie lubiłem bardzo wcześnie rano chodzić na roraty. Do dzisiaj pamiętam drogę przez las, szczekanie psów, tajemnicze odgłosy różnych leśnych zwierząt i skrzypiący śnieg pod nogami. Powrót od­bywał się za dnia, co sprawiało, że swoje uczestnictwo prze­żywałem jako swoiste narodziny.

Co się tyczy rozwoju powołania, to właściwie nie wiem, czy miał on miejsce. Po prostu od zawsze chciałem być kapłanem

— 19 —

Page 16: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

i nikt mnie do tego nie musiał zachęcać ani przekonywać. Nie potrzebowałem tego ani nie ułatwiałem, bo uchodziłem za dziecko dość skryte, które niechętnie obnosiło się ze swo­imi uczuciami i odczuciami. Żyłem we własnym świecie i on mi wystarczał. Przyjaźniłem się ze zwierzętami i ptactwem - z wzajemnością - więc nieodłącznymi towarzyszami mojego dzieciństwa były koty i psy, konie i krowy, kury, gęsi i kaczki, wróble i wrony. Przyjaciółmi i powiernikami byli jednak przede wszystkim bohaterowie przeczytanych książek. Oni wszyscy we mnie pulsowali życiem, byli ze mną i mnie wspomagali. Mia­łem wielu takich przyjaciół i pozostają mi bardzo bliscy. Rów­nie silnie byli ze mną obecni bohaterowie Ewangelii i Dziejów Apostolskich, i tak zostało również w dorosłym życiu.

Przyjrzyjmy się więc trochę dokładniej „światu”, w którym Ksiądz dorastał. Przede wszystkim powiedzmy jeszcze kilka słów o miejscu narodzin i dzieciństwa Księdza. Rodzinna miejscowość

nazywa się Chrostowo i w sposób dość wyraźny wiąże sięz nazwiskiem Księdza.

Moi przodkowie to drobna szlachta, osadzona w XIII i XIV w. na północnych krańcach Mazowsza, gdy stanowiło ono własność książąt mazowieckich. Nieco dalej na północ, za Narwią, rozciągało się pogranicze z Prusami i Krzyżaka­mi, a bardziej na wschód z Jaćwieżą i Litwinami. Najeźdź­cy często zapuszczali się aż pod Ciechanów i Pułtusk. Służąc u boku księcia i stawiając się w zbroi na wypadek wojny lub wyprawy, rycerz otrzymywał ziemię i tak powstały liczne osa­dy szlacheckie. Pierwsza historyczna wzmianka o osadzie Chro­stowo pochodzi z akt datowanych na 1405 r. Wraz z upływem

— 20 ~

Page 17: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

czasu osada stała się rodowym gniazdem szlacheckiej rodzi­ny Chrostowskich. W aktach z 1473 r. jest wymieniany Woj­ciech z Chrostowa, zaś z 1483 r. Mikołaj z Chrostowa ex armis Lubicz, herbu Lubicz. Wierna reprodukcja tego herbu znajduje się w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach, zapewne dlatego, że szlachta mazowiecka i podlaska sąsiadowały ze sobą i miały wiele wspólnego. Chrostowo należy do erygowanej w 1443 r. parafii Troszyn, pod wezwaniem św. Bartłomieja Apostoła. Cała okolica znajduje się na wschodnich rubieżach Kurpiowszczyzny w najogólniejszym zasięgu tego regionu, ale poza obszarem roz­mieszczenia Kurpiów Puszczy Białej i Puszczy Zielonej. Bardziej na wschód rozciągała się Puszcza Czerwona, po której pozo­stał jej fragment znany jako Czerwony Bór. Nie tylko nazwa Chrostowa jest związana z nazwiskiem - tak się dzieje w ca­łej okolicy. Zygmunt Gloger we wstępie do Herbarza Ignacego Kapicy Milewskiego napisał: „Szlachta mazowiecka i podlaska nazwiska swoje jak i prawie wszystka inna w kraju, wzięła od wsi, w których dziedziczyła. Jeżeli więc w jednej wsi było kil­kunastu lub więcej dziedziców, to często kilkadziesiąt rodzin jednego zaczęło używać nazwiska”. Obok jest wieś Choroma- ny, więc Choromańscy, Rostki, więc Rostkowscy, Opęchowo, więc Opęchowscy, Milewo, więc Milewscy, Kleczkowo, więc Kleczkowscy - i można tak mnożyć.

Moi przodkowie zatem to drobna szlachta mazowiecka, nazywana szaraczkową, zagrodową lub zaściankową. Obok przywileju posiadania i dziedziczenia dóbr, przysługiwały im prawa i swobody obywatelskie, które zawsze bardzo cenili. Na­wet najuboższy szlachcic cieszył się wolnością osobistą oraz miał poczucie godności i dumy. W 1526 r., po bezpotomnej śmierci ostatniego księcia mazowieckiego, Mazowsze zostało

— 21 —

Page 18: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł

przyłączone do Korony i podzielone na trzy województwa. Jed­nym z nich było województwo mazowieckie, a w nim ziemia łomżyńska, do której należał powiat ostrołęcki, a w jego obrę­bie znajdowała się parafia troszyńska. Miejscowi szlachcice to w ogromnej większości właściciele kilkunastomorgowych pól, które sami uprawiali, nie mieli bowiem służby ani poddanych. Grunty były dziedziczone, a ponieważ dzieci rzadko opusz­czały rodzinne siedziby, dzielono ziemię do granic możliwo­ści bądź spłacano rodzeństwo. Do naszych czasów przetrwała świadomość silnych więzi, świadczących o wspólnym pocho­dzeniu. W XVII w. tędy prowadziły szlaki przemarszu wojsk szwedzkich, a na początku XIX w. wojsk Napoleona i rosyj­skich. Zarówno Francuzi, jak i Rosjanie splądrowali i ograbili kościoły w Troszynie i Kłeczkowie. W 1822 r. Chrostowo płaci­ło dziesięcinę na rzecz swojej parafii w wysokości 20 złotych. Podczas Powstania Listopadowego w Troszynie znajdował się sztab armii polskiej, którą dowodzili generałowie Ignacy Prą- dzyński i Jan Skrzynecki. W XIX w. miejscowa ludność zubo­żała. Znalazła się pod zaborem rosyjskim, lecz silny patrio­tyzm i przywiązanie do Kościoła katolickiego sprawiły, że nie ulegała rusyfikacji.

Czy w Chrostowie żywa była pamięć burzliwej historii?

Kiedy byłem dzieckiem, wciąż bardzo żywa była pamięć o zaborach, zwłaszcza o powstaniu styczniowym. Od odzyska­nia niepodległości upłynęło wtedy niespełna około czterdzie­ści lat, więc żyło wielu ludzi starszych, którzy dobrze pamięta­li zabór rosyjski, posługiwali się sprawnie językiem rosyjskim, ponieważ mieli za sobą rosyjskie szkoły, brali udział w zbroj­

— 22 —

Page 19: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

nych wydarzeniach tamtych lat. Na cmentarzu w Troszynie zo­stał pochowany Jan Chrostowski, dowódca powstania listopa­dowego ziemi troszyńskiej, schwytany i publicznie powieszony przez Rosjan. Podczas pierwszej wojny światowej w okolicach Chrostowa miały miejsce ciężkie walki niemiecko-rosyjskie, któ­rych świadectwem jest kilka okolicznych cmentarzy. W latach mojego dzieciństwa żyły osoby, które uczestniczyły w rewolu­cji październikowej, oczywiście po stronie carskiej, bo zosta­li wcieleni do carskiego wojska. Istniała też pamięć o wywóz­kach i zsyłkach na Sybir. Opowiadano o bolszewikach, którzy w 1920 r. w popłochu uciekali spod Warszawy, a także o Wil­nie i Grodnie, a nawet Nowogródku i Lidzie oraz Błotach Piń­skich. Te geograficznie odleglejsze miejsca długo były mi jako dziecku jakoś bliższe niż Warszawa. Szczególnie pamiętam pana Wincentego Olejarczyka, z którym bardzo lubiłem roz­mawiać i od którego bardzo wiele się dowiedziałem. Miał we mnie chyba najwierniejszego i najwytrwalszego słuchacza. Dłu­gie jesienne i zimowe wieczory sprzyjały sąsiedzkim spotka­niom i snuciu wspomnień. Każdego roku na nowo odżywały te same opowiadania i wątki, przedziwnie uzupełniane i ak­tualizowane. Dzięki temu, znacznie później łatwiej rozumia­łem, co to znaczy przekaz nieliteracki, ustny, który poprzedził powstanie wielu ksiąg biblijnych.

Najżywsza była pamięć dramatów drugiej wojny świato­wej. Chrostowo znajdowało się niespełna półtora kilometra od ustalonej jesienią 1939 r. po napadzie na Polskę granicy mię­dzy hitlerowskimi Niemcami i stalinowskim Związkiem Ra­dzieckim. Miejscowa ludność żyła w dużej mierze z przemytu, a uczestnicy ryzykownych wypraw długo i barwnie opowiadali o swoich przygodach. Gdy w czerwcu 1941 r. Niemcy uderzyli

— 23 —

Page 20: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

na Związek Radziecki, Chrostowo zostało przez nich zajęte w pierwszej kolejności. Trzy lata później Rosjanie w marszu na Berlin znowu wrócili, a w pobliżu wsi ustawiono katiuszę. Ojciec i sąsiedzi pamiętali wielu zabitych i rannych, Niem­ców i Rosjan. Ważne miejsce we wspomnieniach wojennych zajmowała Warszawa, zaś najbardziej tragiczne opowiadania wiązały się z Powstaniem Warszawskim. W okolice Ostrołęki i Łomży trafiali uciekinierzy ocaleni ze zburzonej i spalonej stolicy. Przynosili wieści dramatyczne, które budziły prawdzi­wą grozę. Moje dzieciństwo przypadło na okres kilkunastu lat po tych wydarzeniach. Wojna zabrała z Chrostowa osiedloną tam „od zawsze” rodzinę żydowską. Pamiętano o niej i opo­wiadano z wielką życzliwością. Bohaterami podobnych opo­wiadań byli też Żydzi ostrołęccy, ostrowscy i łomżyńscy. Po­wiedziałbym, że czuło się dziwną nostalgię za światem, który definitywnie przeminął, a zarazem bezradność połączoną z po­czuciem paraliżującego leku. Zastanawiało mnie to i intrygo­wało. Byłem jednak za mały, by stawiać pytania, jakie dojrze­wały znacznie później.

Z jednej strony kształtowała Księdza historia, z drugiej chybarównie mocno geografia, przyroda.

Historia, a także archeologia. Gdy byłem dzieckiem, pod­jęto w pobliżu Chrostowa prace badawcze, których rezultatem były znaleziska z epoki żelaza, datowanej na tych ziemiach na pierwsze stulecia ery chrześcijańskiej. Z podziwem patrzyłem na ekipę archeologów, przekonany od tej pory, że niemal w każdym dowolnym miejscu ziemia kryje wielkie skarby. Z jednego z oko­licznych żwirowisk pochodzą fragmenty glinianego naczynia

— 24 —

Page 21: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

i pogięty miecz, które trafiły do muzeum. Nieopodal, pod wsią Rostki, gdzie odkryto wiele różnych starożytnych przedmiotów, znajdują się tajemnicze kamienne kręgi, prawdopodobnie sta­rożytne cmentarzyska. Gdy je pierwszy raz zobaczyłem, wywo­ływały respekt i bojaźń. Zawsze mocno mnie intrygował osob­liwy teren niedaleko naszego domu nazywany Żal. Ani ojciec ani nikt inny nie potrafił mi wyjaśnić tej nazwy. Z czasem do­wiedziałem się, że mogło to być dawne pogańskie miejsce po­chówku albo miejsce pogrzebania ofiar masowej zarazy. Bo­daj ostatnia zaraza, nazywana morowym powietrzem, zebrała żniwo śmierci w 1710 r., o czym wspominają kroniki klaszto­ru bernardynów w Ostrołęce.

Wioska, w której wzrastałem, zapewne nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych mazowieckich wsi, jed­nak dla mnie jest to jedno z najpiękniejszych i najważniejszych miejsc na ziemi. Ten krajobraz dogłębnie mnie ukształtował. W dawnych czasach w pobliżu Chrostowa była puszcza oraz bagna, teraz nie ma po nich prawie śladu. Drzewa, które do­skonale znam i pamiętam, to dęby i wiązy, jesiony i leszczyny oraz wierzby. Pola, których zapachy nadal czuję, małe zagajni­ki, które wyznaczały punkty orientacyjne pejzażu dziecka, las, który ze zmrokiem przeobrażał się w rzeczywistość niezwy­kle tajemniczą, chmury na niebie układające się w nowe fan­tastyczne wzory, które przywoływały najrozmaitsze skojarze­nia... W lasach było sporo dzikich zwierząt, a moją największą sympatię budziły zające. Nie lubiłem okresu zimowego, kiedy na nie polowano.

Przy każdej drodze wyjazdowej z Chrostowa stał krzyż. Było ich cztery, ale dla mnie najważniejszy był ten w kierun­ku Troszyna. Drewniany i najwyższy, zawsze wydawał mi się

— 25 —

Page 22: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

bardzo stary i czcigodny. Przy nim odbywały się „wyprowa­dzenia”, czyli pierwsza, najbardziej poruszająca część pogrze­bu. Trumnę z ciałem niesiono z domu do krzyża, gdzie odby­wały się ostatnie modlitwy. To miejsce zawsze wydaje mi się bardzo ważne - jakby znak „końca świata” i przedsionek nie­ba. Szczególnie utkwił mi w pamięci pogrzeb mojego dziad­ka ze strony matki.

Właśnie, kim byli dziadkowie?

Dziadek ze strony matki, Stefan Wierzbowski, pochodził z Wierzbowa. Po śmierci pierwszej żony ożenił się drugi raz, z dziewczyną dwadzieścia lat młodszą od siebie - miała osiem­naście lat. Ich pierwszą córką była Zofia, moja mama. Wkrótce przyszła na świat Natalia, jej siostra. Dziadek szukał szczęścia za Oceanem, ale go tam nie znalazł i wrócił do Polski. Podczas wojny moja babcia zmarła, znam ją więc jedynie z opowiadań mamy. W Nowy Rok 1945 zmarł Adam Chrostowski, dzia­dek ze strony ojca, którego też pamiętać nie mogę. Jego żona, a moja babcia, Stanisława z domu Czaplicka, pochodziła oczy­wiście z Czaplic. Mieszkała u stryja Piotra, brata mojego ojca, i zmarła, gdy byłem dzieckiem. W tamtych czasach wsie dzie­liły się na „szlacheckie” i „włościańskie”, nawet w poszczegól­nych wsiach, np. w Troszynie, podział też tak przebiegał. Pol­ska Ludowa, stopniowo lecz skutecznie, zaprowadzała równość i na skutek tego wszyscy jednakowo klepali biedę. Sprzyjało to zacieraniu się dawnych różnic, obecnie one chyba już nie ist­nieją a w każdym razie nie są tak ważne jak kiedyś.

Najbardziej byłem zżyty z dziadkiem Stefanem. Krótko przed śmiercią bardzo go uradowałem: wygrałem zegarek w kon­kursie ogłoszonym przez tygodnik „Zorza Świąteczna”. Nagroda

— 26 —

Page 23: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

przyszła ̂ pocztą - nowa „Ruhla” (180 zł!), dziadek był ze mnie dumny. Ciężko chory i coraz słabszy, zapowiadał, że daleko zaj­dę. Zmarł na początku czerwca 1962 r., a jego pogrzeb pozostał jednym z najsilniejszych wspomnień mojego dzieciństwa.

Wspomnienie o przydrożnym krzyżu wyzwoliło pamięć najbliższych. Więc krzyż był dla Księdza ważny...

Mama, wracając przy jakiejś okazji ze mną z Troszyna, przy krzyżu za wsią Chrzczony nauczyła mnie modlitwy: „Przez krzyż i mękę Twoją, zbaw Jezu duszę moją”. Poleciła mi ją za­wsze odmawiać. Staram się to robić. Przydrożne krzyże to zna­ki wiary i historii, bo w Polsce obydwa wymiary są nierozłącz­ne. Lubię je oglądać i zastanawiać się, co widziały.

Inny ważny epizod z dzieciństwa to przydomowa kaplicz­ka. W Zielone Święta 1960 r. wybuchł w Chrostowie wielki po­żar, który strawił pół wsi. Ogień pochłonął zabudowania po­łożone kilkadziesiąt metrów od naszego, wtedy drewnianego, domu. Widziałem, jak ze starych belek płynęła gorąca żywi­ca, ale dom ocalał. Rodzice, jako wotum dziękczynne, wybudo­wali kapliczkę, umieszczając w niej figurkę Pana Jezusa. Jakiś czas potem rozpoczęły się represje ze strony władz. Najpierw naloty urzędników i nakazy rozebrania tej kapliczki, później wezwania na kolegium i kary pieniężne. Po kolejnej takiej ka­rze (300 zł!), mama maczała chleb w wodzie; dla mnie i dla brata posypywała go cukrem, tłumacząc, że sama lubi chleb bez cukru. Zrozumiałem, że tak wygląda początek niedostat­ku i głodu. Pomimo gróźb i nacisków kapliczka pozostała i na­dal istnieje. Mam do niej wielki sentyment. Posadziłem obok niej piękną lipę, którą długo doglądałem. Na swoje nieszczęście

27 ~

Page 24: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł I

urosła i została wycięta, bo podobno przeszkadzała drutom te­legraficznym. Niezliczone mnóstwo drzew zapłaciło życiem za nowoczesność i naszą wygodę.

W latach 70. w miejscu starego domu, w którym się urodzi­łem, rodzice wybudowali nowy dom. Niedługo potem przenieśli się do podwarszawskich Ząbek, gdzie oboje dożyli starości i zmarli. Bardzo lubię wracać do Chrostowa, spacerować po polach i lesie, ścieżkami, które znam i pamiętam z fotograficzną dokładnością. Gdy pięć lat mieszkałem poza Polską, albo gdy obecnie wy­jeżdżam za granicę na dłuższy czas, jeśli mam na obczyźnie jakieś sny, to ich kontekstem jest ziemia dzieciństwa. Kiedy śni mi się Polska, śni mi się taka, jaka istnieje właśnie tam, w Chrostowie.

W dzieciństwie już kształtowało się to najważniejsze powołanie - kapłańskie, ale kształtował się też ten drugi wymiar powołania

Księdza, związany z obecnością w szeroko rozumianej sferze kultury. Pismo Święte nie było jedyną książką, którą

Ksiądz z pasją pochłaniał?

Czytałem bardzo dużo, co dla rodziców było pewnym kło­potem, bo często kupowali mi książki, a nie zawsze mogli to robić, ponieważ sytuacja materialna bywała trudna. Najbliż­sza księgarnia, chociaż to chyba przesadzona nazwa, po pro­stu sklepik, w którym obok wielu innych rzeczy sprzedawano książki, znajdowała się w Troszynie. Gdy byłem starszy, za­chodziłem do niego bardzo często. W tamtejszej szkole pod­stawowej w roku szkolnym 1963/1964 ukończyłem ostatnią, siódmą klasę. Największym przewinieniem z tamtych czasów było chyba to, że brałem z księgarni książki na kredyt, czasa­

— 28 —

Page 25: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

mi nie mówiąc o tym mamie. Gdy nie mogłem ich spłacić z ja­kichś niewielkich oszczędności, mama dowiadywała się o tym od sprzedawczyni, która wiedziała o mojej pasji i była bardzo wyrozumiała.

Jeżeli chodzi o treść moich lektur, najpierw był oczywi­ście Henryk Sienkiewicz. Wpływ podniosłych obchodów 550. rocznicy bitwy pod Grunwaldem był tak silny, że prosiłem, by mama kupiła Krzyżaków: Dobrze pamiętam, z jakim przejęciem czytałem tę powieść i wyobrażałem sobie, że przedstawiane w niej sytuacje i losy rozgrywają się w miejscach niezbyt odle­głych. Płakałem czytając o śmierci Danusi i mocno współczu­łem Jurandowi. Ogromnym przeżyciem była również Trylogia, tym bardziej że został w niej wspomniany sąsiedni Czerwin. Wkrótce doszły historyczne powieści Józefa Kraszewskiego, Bo­lesława Prusa i pozostała polska klasyka. W domu naszych są­siadów, państwa Zaorskich, była całkiem pokaźna bibliotecz­ka. Zapewne pod wpływem opowiadań o Rosji jednym tchem przeczytałem Wojnę i pokój, Cichy Don oraz inne perły literatu­ry rosyjskiej. Szczególnie zapamiętałem Drogę przez mękę, która bardzo poruszyła moją wyobraźnię. Gdy jesienią 1989 r. udałem się z pierwszą grupą Rodzin Katyńskich do Katynia, na naszej drodze znalazł się Mińsk Białoruski, a potem Smoleńsk. Jego wygląd z oddali, widok pięknych cerkwi z zielonymi kopułami otoczonymi soczystą zielenią, skojarzył mi się z opisami, które pamiętałem z dzieciństwa. Nieco później równie głęboko prze­żyłem spotkanie z Moskwą, której obraz urobili we mnie wiel­cy rosyjscy pisarze. Wracając do dzieciństwa: w piątej klasie zacząłem się uczyć rosyjskiego, który bardzo mi się podobał. Uważam, że obok francuskiego, to najpiękniejszy język świa­ta, najbardziej melodyjny, barwny i porywający.

— 29 —

Page 26: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

A lżejsze lektury?

Chyba wszystkie „Tomki”: Tomek na wojennej ścieżce, Tomek wśród łowców głów, Tomek w krainie kangurów... Pochłaniały mnie całkowicie, z nich poznawałem odległe i egzotyczne światy. A także książki Juliusza Verne'a! Często czułem się tak, jak­bym uczestniczył w przygodach jego bohaterów. Podróżowałem z nimi w przestworza, odbywałem z nimi podmorską żeglugę i podziwiałem najbardziej osobliwe miejsca na ziemi. Wyobraź­nia pulsowała tym wszystkim, a nastrój zależał w dużej mierze od akcji, o której była mowa w książkach. Mały strumień, któ­ry płynie w pobliżu Chrostowa, wydawał mi się głęboką rzeką, w której można rozpocząć podróż łodzią podwodną po morzach i oceanach. Nie, tego się nie da opowiedzieć! Jeszcze oczywiście Hrabia Monte Christo Aleksandra Dumasa. A ponadto co najmniej kilkadziesiąt książek z „Tygrysem”. Kosztowały po pięć złotych i przedstawiały rozmaite epizody drugiej wojny światowej. Tu miałem sprzymierzeńca w ojcu, który od czasu do czasu kupo­wał nowego „Tygrysa” i wtedy wymienialiśmy je między sobą. W końcu i tak wszystkie trafiały na żółtą etażerkę, na której pieczołowicie układałem swoje książki. To było moje królestwo, najbardziej mój ze wszystkich kącików w całym domu.

Ważne miejsce zajmowały czasopisma, które ojciec prenu­merował. Dzięki nim byłem dosyć dobrze obeznany z problema­tyką wiejską i rolniczą, a także społeczno-polityczną. Sąsiedzkie rozmowy na te tematy były bardzo częste. Ludzie zachowywa­li bardzo trzeźwą rezerwę wobec ustroju, jaki został narzucony po wojnie. W całej gminie do partii należało tylko kilkanaście osób i wcale się z tym nie obnosiły. Prości ludzie, inaczej niż wielu inteligentów, nie puścili w najem swojego rozumu, a slo­

— 30 —

Page 27: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

gany oficjalnej propagandy przyjmowali z przymrużeniem oka lub niechętnie. Dlatego wcześnie poznawałem historię, tak jak przekazywano ją w rodzinach, bo podręczniki szkolne nie cie­szyły się autorytetem. Wiedzieli o tym dobrze nauczyciele i na­wet nie próbowali nam „prostować” rodzinnej wiedzy o począt­kach i przyczynach wojny, o komunizmie lub Katyniu. Mama była krawcową i chętnie przeglądała to, co dotyczyło kroju i szy­cia. Często otrzymywała jakieś wykroje i wzory, z których ko­rzystała „obszywając” sąsiadki. Regularnie przychodził do na­szego domu dziennik „Słowo Powszechne” i tygodnik „Zorza Świąteczna", z których miałem wiadomości o sprawach spo­łecznych i politycznych oraz o Kościele i religii.

W 1963 r. silnie wstrząsnęła mną wiadomość o śmierci „Dobrego papieża” Jana XXIII. Z wielkim przejęciem oglądałem w „Zorzy” fotografie kardynałów, którzy wybierali jego następcę - Pawła VI. Patrząc na twarze, typowałem „swoich” kandydatów, Szczerze się cieszyłem, że kard. Giovanni Battista Montini do nich należał. Może dlatego zawsze był mi bliski, a piętnaście lat później, gdy miałem rozpocząć studia biblijne, wiadomość o jego śmierci, która zastała mnie w Holandii, przywołała wspomnienia z dzieciństwa. Jego odejście kojarzyło mi się bardziej z Chrostowem niż z Rzymem. W tym samym czasie, gdy miałem dwanaście lat, doświadczyłem pierwszej bardzo ważnej zmiany w swoim życiu. Wiedząc, że będę musiał zdawać egzaminy do liceum w Warszawie, postanowiliśmy, że do ostatniej, siódmej klasy szkoły podstawowej, będę uczęszczał w Troszynie. Opuściłem grono kolegów i koleżanek i znalazłem się w nowym otoczeniu. Rozmaite szczegóły tych nowości pamiętam doskonale. Był to początek zmian i przenosin, które odtąd stale mi towarzyszyły.

— 31 —

Page 28: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

Co jeszcze rozbudzało wyobraźnię?

Radio, radio i jeszcze raz radio. Byłem i jestem namięt­nym, wiernym i wdzięcznym słuchaczem radia. Telewizja może dla mnie w ogóle nie istnieć i w gruncie rzeczy jej nie potrze­buję. Jedno z ważnych pierwszych wspomnień, które ma ścisły związek ze słuchaniem radia, łączy się z powrotem do Polski arrasów wawelskich. Kończyłem wtedy dziesięć lat i bardzo się cieszyłem, że są znowu w miejscu, na które czterysta lat wcześ­niej sprawił je król. Bardzo chciałem je zobaczyć, co spełniło się znacznie później, w ramach wycieczki do Krakowa. Książ­ki towarzyszyły mi za dnia, a wieczorem - radio. Najczęściej: „Tu Warszawa - Program I". Znałem stałe pory poszczegól­nych audycji, również cyklicznych. Wielu systematycznie słu­chałem, na przykład Muzyka i aktualności oraz Moskwa z melodią i piosenką słuchaczom polskim. Lubiłem rosyjskie piosenki i mu­zykę, a szczególnie poruszała mnie Wołga, Wołga. Teraz w Pol­sce wcale tych melodii nie ma, czego bardzo żałuję.

Słuchałem też prawie codziennie dwóch innych stacji z za­powiedziami „Tu Waszyngton, słyszą Państwo Głos Ameryki" oraz „Mówi Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa". Nawet teraz mam w uszach głos spikerów. Porównywałem wiadomo­ści z radia z Warszawy oraz z radia zagranicznego. Jeżeli chodzi o wiadomości, najbardziej ceniłem „Warszawę" i „Waszyngton". Aczkolwiek dotyczyły tego samego, często były zupełnie odmien­ne. Dość wcześnie przestało mnie to dziwić. Domyślałem się, że prawda leży pośrodku i sam próbowałem jej dociekać. Zostało mi to do dzisiaj.

Radio to była również muzyka. Przepadałem za jej słu­chaniem. Muzyka poważna długo była dla mnie za poważna,

— 32 —

Page 29: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

ale muzyka Chopina podobała mi się od zawsze. Miałem wraże­nie, że rozbrzmiewa dosłownie wszędzie, a najbardziej w wierz­bach, do których miałem szczególny sentyment, oraz latem na polach z dojrzałymi zbożami. Chopin, polne maki i cha­bry... Bardzo chciałem nauczyć się grać na jakimś instrumen­cie. Zazdroszczę każdemu, kto to potrafi, ale nie miałem ta­kiej możliwości.

Ksiądz już wtedy nie tylko dużo czytał i słuchał,ale też dużo pisał.

Istniał bowiem jeszcze jeden kontekst, który w tamtych warunkach bardzo mnie kształtował - to była korespondencja z rówieśnikami. Oprócz książek, regularnie czytałem wszelkie dostępne czasopisma dla dzieci i młodzieży - „Świerszczyk", „Płomyczek", „Świat Młodych", „Płomyk". W nich natrafiłem na adresy rówieśników z różnych stron świata, którzy byli chęt­ni do korespondowania z kimś z Polski. Mając jedenaście-dwa- naście lat, pisałem listy do Czelabińska, do chłopca, który był ode mnie kilka lat starszy. Opisywaliśmy swoje miejscowości, zainteresowania, zajęcia itp. Oczywiście próbowałem pisać po rosyjsku. Do dzisiaj nie wiem, jak to było możliwe, że mój przyjaciel to rozumiał. Przesyłaliśmy sobie nawzajem rozma­ite widokówki i znaczki pocztowe. Pamiętam, że przysłał mi znaczki radzieckie upamiętniające w 1960 r. Olimpiadę w Rzy­mie i widokówki ze zdjęciami wielkich brzozowych lasów roz­ciągających się wokół jego miasta. Zatem dla mnie Czelabińsk i jego okolice to brzozy, bardzo piękne drzewa.

Drugi kierunek korespondencji stanowiły Czerkasy na Ukrainie. Pisałem listy do dziewczyny, której ojciec pływał jfo

— 33 —

Page 30: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł I

Dnieprze, a matka była bileterką w kinie. Ponieważ ojciec za­bierał córkę na wycieczki po rzece, wspaniale opisywała mi Dniepr. Jedno z największych przeżyć, jakie miałem w doro­słym życiu, przyszło wtedy, gdy po około czterdziestu latach od czasu tamtej korespondencji stanąłem nad Dnieprem. Mia­łem wykłady w Kijowie i podjąłem się ich przede wszystkim dlatego, żeby zobaczyć Dniepr. Patrząc na tę piękną rzekę, my­ślałem cały czas o dziewczynie z Czerkas. Jeżeli żyje, jest do­rosłą kobietą, może nawet babcią.

Trzeci kierunek to była Szwecja - dziewczyna, która miesz­kała w miasteczku Nórsjo, na południu kraju. Zachowała się widokówka, którą mi przysłała, z czarno-białą fotografią koś­cioła, w którym się modliła, a była protestantką. Na odwrocie napisała: „This is my church. The colour of it is red”. To było moje pierwsze spotkanie z językiem angielskim. Prosiła, bym jej przysłał widokówkę z moim kościołem i nie mogła zrozu­mieć, dlaczego jest to niemożliwe. Odpisywałem, korzystając ze słownika i na pewno była to angielszczyzna w rodzaju „Thank you from the mountain”, czy coś podobnego. Ale rozumieliśmy się doskonale, a nasza przyjaźń się rozwijała.

I wreszcie czwarty kierunek - Ameryka, stan Pensylwa­nia, miasteczko Youngsville. Moja koleżanka miała na imię Bar­bara, jej dziadek po pierwszej wojnie światowej wyemigrował z Polski, a ona języka polskiego już nie znała. Pisałem po pol­sku, dziadek jej tłumaczył, ona odpisywała po angielsku, a ja ze słownikiem w ręku dociekałem, o czym pisze. W każdy list wkładała jeden dolar, a na Boże Narodzenie - pięć. Zachowa­ło mi się jej zdjęcie: mając szesnaście lat, siedzi na masce po­tężnego cadillaca. Jej listy zawsze były najdłuższe, wyróżniały się szczegółowością opisu i rozmachem.

— 34 —

Page 31: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA CZYTANA PO KRYJOMU

Tak w małym Chrostowie położonym na północnych krań­cach Mazowsza ocierałem się o wielki świat. Korespondencja z rówieśnikami była dla mnie bardzo, bardzo ważna. Jedną z najbardziej wyczekiwanych osób w dzieciństwie był zawsze listonosz - pan Mieczysław Rygało. Ciągle powtarzał, że nie ma żadnego dzieciaka w okolicy, do którego przynosiłby tyle li­stów. Oglądałem rozmaite znaczki, radzieckie, szwedzkie, ame­rykańskie... Tak rodziło się zamiłowanie do filatelistyki, które pozostało mi do dzisiaj. Znaczek naklejony na list to zwia­stun wieści od dalekich przyjaciół, dalekich geograficznie, bo nie duchowo, znak i dowód ich pamięci i przyjaźni. Do dzi­siaj jest mi do nich po prostu tęskno.

Jak długo utrzymywaliście tę korespondencję?

Trwało to jeszcze w szkole średniej, gdy mieszkałem w War­szawie. Potem, podczas pobytu w seminarium duchownym, nie­stety, nasze kontakty zostały przerwane. Przełożeni i koledzy uznali, że kandydatowi do kapłaństwa nie wypada pisać listów do dziewczyn, a kolega z Czelabińska i koleżanka z Czerkas mieli to nieszczęście, że mieszkali na terenie Związku Radzie­ckiego. W tych okolicznościach zaprzestałem wymiany listów, co do dzisiaj bardzo sobie wyrzucam. Prawdę mówiąc, nie do końca byłem posłuszny, bo listy z USA przychodziły nadal, lecz na adres domowy. Czasami mam poczucie, że tymi zaka­zami odebrano mi przyjaciół. To wtedy definitywnie skończy­ło się moje dzieciństwo.

Page 32: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ II

W seminarium duchownym i poza nim

Żeby kontynuować naukę, wyjechał Ksiądz z Chrostowa do Warszawy.

Ile miał Ksiądz wtedy lat?

Kiedy kończyłem szkołę podstawową, w czerwcu 1964 r., miałem trzynaście lat. To był bodaj ostatni rocznik, kiedy szko­ła podstawowa obejmowała siedem klas, potem wprowadzono jeszcze ósmą. We wrześniu przyjechałem do Warszawy, żeby uczyć się w liceum ogólnokształcącym. Od tej pory byłem zda­ny na siebie, z dala od swoich rodziców i brata, co przeżywa­łem bardzo mocno.

Pojechał Ksiądz tam kontynuować naukę z myślą już o seminarium, w tej właśnie perspektywie?

Wszystko, co robiłem, było podporządkowane temu, żeby zostać księdzem. To postanowienie istniało przed i ponad wszystkim. A ponieważ do osiągnięcia tego celu była potrzeb­na matura, to trzeba było maturę zrobić. Cztery lata liceum stanowiły etap, którego nie dało się ominąć. Zresztą lubiłem się uczyć.

— 36 —

Page 33: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

Ale dlaczego az w Warszawie?

Dla mnie samego to też dziwne, że nigdy nie myślałem o pobieraniu nauki w Ostrołęce. Wyjazd do Warszawy nie był przypadkiem. Wśród czasopism, które prenumerowali rodzi­ce, była „Zorza Świąteczna”. W niej, lub może w „Słowie Po­wszechnym”, znalazłem ogłoszenie o męskim Liceum Ogólno­kształcącym pw. Św. Augustyna. Wiedziałem o nim na długo przed ukończeniem podstawówki. Liceum było prowadzone przez Stowarzyszenie Pax, o którego genezie nikt w moim otoczeniu nie miał pojęcia ani się nią nie zajmował. Wyda­wane czasopisma i książki czytaliśmy jako katolickie, dowia­dując się bardzo wiele o Kościele. Aby się dostać do szko­ły, trzeba było zdać egzamin. Wcześniej byłem w Warszawie dwa razy - w obydwu przypadkach z wycieczką szkolną. Naj­bardziej utkwiło mi w pamięci ZOO, Stare Miasto i Pałac Kultury.

Gdy z początkiem września rozpocząłem naukę w szko­le średniej, nastały trudne tygodnie w moim życiu. Przez pierwsze dni nie bardzo wiedziałem, czym się różni tram­waj od trolejbusu, a wstydziłem się zapytać. Także wiele in­nych rzeczy było dla mnie zupełnie nowych. Narastały i da­wały o sobie boleśnie znać dylematy dzieciaka, który został rzucony do miasta, a zarazem zdawał sobie sprawę, że nie ma innej alternatywy. Pewne uspokojenie przynosił mi fakt, że naprzeciw szkoły, po drugiej stronie Alei Niepodległości, w bliskim sąsiedztwie siedziby Polskiego Radia, były wtedy pola, na których rosły warzywa. Wkrótce się to zmieniło, ale sam początek zamieszkiwania w Warszawie kojarzy mi się z marchwią.

— 37 —

Page 34: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

Pamięta Ksiądz egzaminy wstępne?

Pierwszą osobą, którą pamiętam ze spotkania na egza­minach do liceum, była Maria Kobierzycka, która pracowała w bibliotece na trzecim piętrze szkoły. Bardzo się bałem eg­zaminu z matematyki, bo ta zawsze sprawiała mi ogromne trudności. Zupełnie nie wiem, czy i jak go zdałem. Egzamin z polskiego miał za temat osiągnięcia Polski Ludowej w dwu­dziestolecie jej powstania. Tutaj popuściłem wodze wyobraźni i przypisałem Polsce Ludowej wszystkie możliwe osiągnięcia. Pani Kobierzycka skwitowała to krótko: „Dziecko, ty czytasz za dużo gazet". Lecz zostałem przyjęty.

To trwało cztery lata, tak?

Cztery lata - i były to lata, które odmieniły moje życie. Oznaczały przyzwyczajenie się, oswojenie z dużym miastem, ze stolicą, oraz z tym wszystkim, czym Warszawa jest i co proponuje. Od tej pory Warszawa stała się moim miastem tak bardzo, że nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej - a jeżeli już, to może w Chrostowie.

Miałem wielkie szczęście i trafiłem do naprawdę bar­dzo dobrego liceum. Nie ma już tej szkoły, bo w 2004 r. zo­stała zamknięta - ogromna szkoda! Pod adresem Paxu pa­dało wiele cierpkich słów. Mogę powiedzieć z największym przekonaniem, że nikt nigdy w tym liceum mnie nie indok- trynował, do niczego nie namawiał, nie uczył ideologicznych głupot. Przeciwnie, uczono mnie historii tak, jak chyba ni­gdzie wtedy w szkole nie uczono. Nauczyciel mówił to samo, co wiedziałem z domu o sprawcach Katynia, że byli nimi

— 38 —

Page 35: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

Sowieci czy Rosjanie - tej różnicy długo nie rozumiałem i chy­ba do tej pory pozostaje sporna. Uczono szacunku do innych religii, na przykład do religii żydowskiej, a także języka ła­cińskiego, czego gdzie indziej także nie było. Na zakończe­nie klasy IX za dobrą naukę łaciny otrzymałem od swojego nauczyciela piękny album w języku rosyjskim, zatytułowany Anticznaja skulptura, z dedykacją: „Na pamiątkę wspólnej pra­cy nad poznaniem piękna języka łacińskiego”. Wśród repro­dukcji najsłynniejszych starożytnych dzieł rzeźbiarskich moją uwagę zwróciła kolumna Trajana i kolumna Marka Aureliu­sza w Rzymie. Obie mogłem później wielokrotnie podziwiać, podobnie jak Łuk Tytusa, który w tym albumie zobaczyłem po raz pierwszy. Biologia, chemia, astronomia, fizyka - to wszystko było na bardzo wysokim poziomie, lecz mnie mniej interesowało.

Najwięcej jednak zawdzięczam swojemu poloniście i lek­cjom języka polskiego. Profesor Jan Górski potrafił wspa­niale ukazywać piękno polszczyzny, zapalać do niej i poma­gał rozwijać zamiłowania, które istniały we mnie wcześniej. Dzięki jego zachętom do systematycznej pracy znalazłem się nawet w finale olimpiady polonistycznej. Jeszcze bar­dziej przydała mi się jego wyrozumiałość jako wychowaw­cy. To szlachetny i dobry człowiek, któremu naprawdę bar­dzo wiele zawdzięczam.

Nie miał Ksiądz z niczym kłopotów?

Miałem ogromne kłopoty z matematyką. Mój nauczyciel, prof. Józef Grzegorczyk, sądził, że nie chcę się jej uczyć i w związ­ku z tym, na koniec roku w ósmej klasie - to odpowiednik

— 39 —

Page 36: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł II

obecnej trzeciej klasy gimnazjum - po prostu mi tej matematy­ki nie zaliczył. Nie zdałem przede wszystkim dlatego, że miał mnie za lenia. Tymczasem ja matematyki nie lubiłem, panicz­nie się jej bałem, a było tak dlatego, że w szkole podstawowej właściwie mnie jej nie uczono i czułem się zupełnie bezsilny. W pierwsze wakacje w liceum musiałem odrobić 500 zadań poprawkowych. Starałem się wybierać najłatwiejsze z podręcz­nika, ale potem już takich najłatwiejszych nie było, więc roz­wiązywałem je po kolei. Zapisałem cały gruby zeszyt. Profesor, traktując to jako pewne świadectwo pracowitości, po długich perswazjach uznał ten wysiłek i przepuścił mnie do następnej klasy. Nie bez znaczenia była rozmowa z moim ojcem, który wstawiał się za mną. Jednak do samego końca liceum miałem z matematyką kłopoty i do dziś samo jej wspomnienie wywo­łuje we mnie dreszcze.

Kiedy przyszła matura, prof. Grzegorczyk zapewniał, że mnie przypilnuje, abym nie ściągał, bo przez cztery lata mu­siał tolerować moje nieuctwo. I rzeczywiście, nie miałem żad­nych szans na ściąganie od kolegów. Lecz stał się cud: napi­sałem zadania tak, że dostałem słabą czwórkę. Mój nauczyciel pewnie wyrzucał sobie, że mnie nie upilnował i że go przechy­trzyłem. Ale ja naprawdę nie ściągałem.

Czy przyznawał się Ksiądz wtedy, ze zamierza iść do seminarium?

To nie była kwestia „przyznawania się”, bo nie uważałem swoich planów za wstydliwe ani naganne. W pierwszych la­tach liceum raczej nikt mnie o tak odległą przyszłość nie py­tał, może z wyjątkiem o. Roberta Madejskiego, który był moim katechetą i któremu dość wcześnie o tym powiedziałem. Mimo

— 40 —

Page 37: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

to wiedzieli o moich planach niektórzy nauczyciele, także prof. Grzegorczyk, który kwitował je uśmiechem.

Dopiero pod koniec szkoły, przed maturą, zapytany, do­kąd idę na studia, bo wszyscy coś deklarowali, odpowiada­łem wszystkim, także kolegom, że wybieram się do semina­rium. Wywołało to niemałe zdziwienie. O planach pójścia do seminarium wiedzieli jednak niemal od początku państwo Anna i Jan Górscy, moi wspaniali wychowawcy i nauczycie­le. Ich cierpliwości i wyrozumiałości zawdzięczam w dużej mierze to, że się spełniły. W klasie maturalnej ojciec Madej­ski zachęcał, żebym swoją decyzję poważnie przemyślał, że­bym się zastanowił itd. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem, że coś, co dla mnie jest oczywiste, dla innych wcale takie oczywiste nie jest.

A zatem w 1968r. rozpoczął się pobyt w seminarium duchownym.Z tym ze absolwent liceum w Warszawie wybiera seminarium

w Łomży, a nie w Warszawie. Dlaczego?

Wydawało mi się, że skoro moje korzenie są między Os­trołęką a Łomżą, zatem i moje dalsze życie powinno być tam umiejscowione. Po czterech latach zamieszkiwania w Warsza­wie nie miałem tutaj żadnych znajomych księży, z wyjątkiem swojego katechety. Na miejscu w szkole była kaplica, gdzie mo­głem się modlić, a więc warszawskich świątyń też nie znałem. Nie miałem pojęcia, gdzie znajduje się seminarium duchowne, ani go nie szukałem, podczas gdy w Łomży je widziałem. Pod­czas swoich wyjazdów jako dziecko patrząc na ten gmach, my­ślałem, że któregoś dnia tu przyjadę. Wydawało mi się więc, że wracam do środowiska, które znam, które jest moje.

— 41 —

Page 38: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł II

Jakie były pierwsze wrażenia z pobytu w seminarium? Czy nastąpiło jakieś spełnienie, czy może - odwrotnie - rozczarowanie? Bo do tej pory unikał Ksiądz towarzystwa klerykalnego, a tu nagle

się znalazł w samym jego środku.

Ogromne wrażenie zrobiły na mnie pierwsze rekolekcje, które odbywają się we wrześniu, na rozpoczęcie roku. Są to rekolekcje zamknięte. Trwają kilka dni, a ja byłem jednego pe­wien - jeżeli istnieje coś, czego szukam, to właśnie to osiąg­nąłem. Atmosfera tych rekolekcji, ciszy, rozważań, modlitwy bardzo mi odpowiadała. Czułem, że bardzo do niej przystaję, że jest to coś, czego potrzebuję, że droga, którą idę, jest do­bra. Z drugiej strony życie w seminarium nakładało ograni­czenia, które mi uwierały. Od początku traktowałem semina­rium jako zło konieczne, bo moim celem nie był pobyt w nim, lecz kapłaństwo. Gdyby to było możliwe, przyjąłbym święce­nia natychmiast i bez wahania. Najbardziej ulubionym miej­scem była dla mnie kaplica, a w niej modlitewnik oprawio­ny w czarne twarde okładki, którego treść dobrze wyrażała moje nastroje i potrzeby duchowe. Reszty dopełniała bibliote­ka i ogród, z których emanował wielki spokój.

Okazało się jednak, że właśnie ten etap seminaryjny był w moim życiu najtrudniejszy. To, co powinno sprzyjać rozwojo­wi i pogłębianiu powołania, nie zawsze mu sprzyjało. Tak więc, o ile w szkole podstawowej i średniej pragnienie kapłaństwa wydawało mi się coraz bliższe spełnienia, o tyle potem, w se­minarium duchownym, sprawy nie zawsze były tak proste ani oczywiste. A działo się tak mimo tego, że pragnąłem kapłań­stwa coraz bardziej i z coraz większą pewnością, że w każdej innej sytuacji życiowej byłbym nieszczęśliwy.

42 —

Page 39: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

A co było najtrudniejsze, ze tak oddalało tę perspektywę?

Muszę tu być bardzo ostrożny i wyważony w sądach, bo opisu­ję rzeczywistość tak, jak ją widzę i jak ją przeżywałem, natomiast te same sprawy oglądane oczami innych, zwłaszcza przełożonych i wychowawców, mogły wyglądać inaczej. Z mojej strony było tak, że aczkolwiek regulamin seminaryjny nie nastręczał mi żadnego kłopotu - ranne wstawanie, modlitwy, wykłady, cisza, ścisły har­monogram zajęć - jednak potrzebowałem pewnego, chyba należ­nego każdej osobie, poczucia wolności. Chcę być dobrze zrozumia­ny - nie swobody, lecz wolności. Regulamin ją dopuszczał, lecz niektórzy z troszczących się o jego przestrzeganie chyba tego nie uznawali. Pierwszą bolesną sprawą, nie z powodu jakichś tajem­nic, ale z powodu buntu, który to we mnie wywoływało, było kontrolowanie korespondencji. Dla mnie listy z Czerkas, Czela­bińska czy Nórsjo były bardzo ważne i nie wyobrażałem sobie, by ktoś je otwierał. Listy z USA przychodziły na adres domowy, bo korespondencja z Ameryką w ogóle nie była w tych czasach mile widziana. Kiedy wspominam okres pobytu w seminarium duchownym, myślę, że po raz pierwszy i to dość boleśnie zetkną­łem się z traktowaniem Kościoła jako organizacji, która potrze­buje sprawnych i posłusznych funkcjonariuszy.

Właśnie wtedy Księdzu zabroniono tej korespondencji?

Nie odbyło się to bezpośrednio w formie surowego zakazu, lecz w sposób zawoalowany, co dawało jeszcze więcej do my­ślenia. Odczuwałem to bardzo boleśnie, i to nie dlatego, że nie byłem gotów ponieść takiej ofiary, ale ponieważ nie widziałem jej sensu. Penetracja w sfery życia osobistego bywała czasami

— 43 —

Page 40: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł II

jeszcze głębsza. Zdarzało się, że była bardzo potrzebna i po­mocna, kiedy indziej stawała się obcesowa, stereotypowa, a na­wet krzywdząca. Żeby być dobrze postrzeganym i ocenianym, należało równać do średniej, a już w żadnym wypadku się nie wyróżniać. W przeciwnym razie baczna czujność przełożonych była wspomagana przez dociekliwość i wścibstwo niektórych kolegów. Tak więc seminarium wspominam jako miejsce, gdzie realizowanie powołania do kapłaństwa może napotykać nie­małe trudności.

Można odnieść takie wrażenie, że Ksiądz się po prostu po raz pierwszy na własnej skórze zetknął z, nazwijmy to szczerze,

negatywnymi przejawami klerykalizmu, co niejeden ze świeckich do dziś może też dość boleśnie odczuć.

Jestem przekonany, że wiele z takich wad to nie przejawy klerykalizmu, lecz odzwierciedlenie określonych cech charak­teru, jakie spotykamy w każdym stanie i wszędzie. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ludzie, o których opowiadam, mie­li dobre intencje, chcieli wychować i przygotować dobrych ka­płanów. A przecież i ja musiałem dorastać, dojrzewać, pogłę­biać się i zmieniać. Na pewno nie było tak, że główny problem stanowili wychowawcy, chociaż niektóre ich posunięcia bywa­ły niezrozumiałe czy trudne. Miałem dobry kontakt z księ­dzem rektorem, wicerektorem i wieloma profesorami. Pamię­tam ich i bardzo cenię.

Problemy pojawiały się w relacjach z niektórymi kolegami, ponieważ mój sposób widzenia i przeżywania różnych spraw był odmienny. Może kilkuletni pobyt w Warszawie sprawił, że mie­liśmy za sobą inne doświadczenia i dlatego inną wrażliwość?

— 44 —

Page 41: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

W szkole średniej mieszkałem w internacie, wspólnie z innymi chłopcami, ale całkowicie obce, nieznane nam było coś, czym zresztą do dzisiaj się brzydzę, a mianowicie szkodliwe plotki czy donosy. Większość moich kolegów seminaryjnych wcześ­niej znała się między sobą, czy to ze szkół w pobliskich po­wiatowych miastach, czy to z parafii. Koledzy z mojego rocz­nika znali się i przyjaźnili z kolegami ze starszych lat, a także z wieloma księżmi. Nie miałem żadnych znajomych ani roze­znania o diecezji łomżyńskiej, wszystkiego uczyłem się od po­czątku, a także w trakcie rozmaitych wykładów i wyjazdów, na przykład jesienią po ziemniaki, owoce i warzywa dla semi­narium. Dla mnie był to więc ciągle obcy świat i wchodzenie w niego nie było łatwe. Czasami atmosfera stawała się napraw­dę trudna - tak przynajmniej to odbierałem. Potem pojawiły się nowe kłopoty.

Długo Ksiądz przebywał w tej atmosferze?

Kilka miesięcy, bo przecież nie od samego początku tak było. Po pierwszych wakacjach, które przeżyłem w domu i w ro­dzinnej parafii, gdzie wielką serdecznością otoczył mnie młody proboszcz ks. Zdzisław Mikołajczyk, nastąpił zaskakujący dla mnie i gwałtowny zwrot wydarzeń. Na początku drugiego roku studiów, 13 listopada, w święto św. Stanisława Kostki, odby­ły się tzw. obłóczyny, czyli ceremonia przywdziania sutanny. Bardzo się do niej przygotowywałem. Ale gdy już otrzymałem prawo noszenia sutanny, dosłownie nazajutrz wieczorem, rek­tor, późniejszy biskup łomżyński, ks. Mikołaj Sasinowski, we­zwał mnie i powiedział, że widzi moje miejsce gdzie indziej i radzi, abym rozejrzał się za czymś innym.

— 45 —

Page 42: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł II

Za innym seminarium czy za innym zawodem?

Nad tym się nie zastanawiałem, bo było dla mnie jasne, że za in­nym seminarium. Mimo wszystko było to kompletne zaskoczenie. W okamgnieniu robiłem rachunek sumienia ze wszystkiego, czego się dopuściłem, oraz czego zaniedbałem. Chociaż słowa rektora były jak miecz, ścinały z nóg, nie próbowałem dysku­tować. Widziałem, że sprawa została rozstrzygnięta.

I doszedł Ksiądz do czegoś?

Powodem była znajomość z dziewczyną, ale co do szcze­gółów nigdy nie uzyskałem żadnej wiedzy. Rektor doszedł do wniosku, że moje studia seminaryjne należy przerwać. Zara­zem zasugerował, że jeżeli rzeczywiście czuję powołanie do kapłaństwa, powinienem się starać o przyjęcie do innego se­minarium. „Łomża jest mała” - dodał z rozbrajającym uśmie­chem. W młodości był wojskowym, a jego uśmiech był na­prawdę szczery.

Wygląda na to, ze to głównie koledzy budowali tę „gęstą” atmosferę panującą w seminarium, a nie przełożeni. Mnie się jednak wydaje, ze przełożeni też mieli tu swój wkład. Bo gdyby nie tolerowali donosicielstwa, to by go nie było.

Poza tym, te ciągłe oskarżanie o kontakty ze światem zewnętrznym, nieufność wobec wszelkich relacji kleryka z innymi osobami, a już, nie daj Boże, płci pięknej. Czy

nie uważa Ksiądz, że to właśnie ta seminaryjna „duchota” stoi u podstaw obecnego, niestety, nadal w Kościele

klerykalizmu, czyli postrzegania księży jako jakiejś dziwnej

— 46

Page 43: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

kasty, którą od wiernych i od zwykłego życia oddziela jakaśnieprzepuszczalna bariera?

Sądzę, że tak silne przeciwstawianie sobie duchownych i wier­nych jest dużym i krzywdzącym dla obu stron uproszczeniem. Na pewno wiele zależy od przełożonych. Można i trzeba postulować ulepszanie i oczyszczanie rozmaitych aspektów przygotowania młodych ludzi do kapłaństwa, ale odpowiedzialność przełożo­nych jest przecież ogromna. Później wiele razy zastanawiałem się, czy ja w podobnych okolicznościach postępowałbym ina­czej i często wcale nie byłem tego pewny. Jedno z niebezpie­czeństw polega na tym, że część moderatorów seminaryjnych chce mieć dobrych kleryków i stara się to osiągnąć za wszel­ką cenę. Tymczasem dobry kleryk wcale nie musi być dobrym księdzem. I na odwrót: znam wiele osób, które musiały opuś­cić mury seminarium duchownego, a w nowych warunkach dojrzały do kapłaństwa, przyjęły je i są to kapłani, wśród nich także biskupi, wielce dla Kościoła zasłużeni. Opowiadam, co przeżywałem, lecz nie staram się tego oceniać ani tym bar­dziej oceniać ludzi, z którymi wtedy los mnie złączył. Im wię­cej czasu upływa, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że większość z nich to były osoby bardzo szlachetne. Ich mo­del przygotowania do kapłaństwa i urzeczywistniania go od­biegał od tego, jaki miałem ja, ale to naturalne, a poza tym mój wcale nie musiał być lepszy, godniejszy polecenia czy na­wet tolerowania. Oczywiście czasami zadaję sobie pytanie: Dla­czego przełożeni akceptowali jakieś donosy? Ale wówczas mi to tak mocno nie doskwierało. Coraz wyraźniej widziałem, że jeżeli chcę przynależeć do tego świata, muszę się dosto­sować do reguł, jakie w nim panują. Mimo to pewne rzeczy

— 47 —

Page 44: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

wykluczałem zupełnie, a zgoda na niektóre inne przychodzi­ła mi bardzo ciężko.

Najwyraźniej, skoro powiedziano Księdzu już w dzień po obłóczynach „adieu”...

Miałem na sobie nowiutką sutannę, a rektor oddał mi papie­ry i życzył wszystkiego, co dobre. Był w tych życzeniach bardzo serdeczny, co dodało mi odwagi i otuchy. Zachowuję wobec niego wielki szacunek i uważam, że ze swojego punktu widze­nia miał rację. Jednak ta racja niekoniecznie musi się pokry­wać z moją. Mój ówczesny stosunek do dziewcząt mogę okre­ślić jako fascynację i ciekawość. Wychowałem się z bratem, a potem w internacie dla chłopców. Do czasu pójścia do se­minarium moje kontakty z rówieśniczkami były sporadyczne. Najsilniej przeżywałem te, które łączyły się z korespondencją. W gruncie rzeczy nie miałem żadnej koleżanki ani przyjaciół­ki. Wstępując do seminarium miałem siedemnaście i pół roku. Każde spotkanie i rozmowa z dziewczyną były dla mnie ogrom­ną przygodą. Zarazem każda taka okazja utwierdzała mnie, że nie mogę pójść drogą inną niż ta, na której się znajduję.

Jak Ksiądz przeżył tę porażkę? Załamał się? Uznał, że wszystko, co dotąd robił, nie miało sensu?

Bynajmniej! Przerwanie łomżyńskiej przygody, choć bardzo dotkliwe, nie stanowiło dla mnie tragedii. Nie wiązałem tego, co się stało, z całkowitym uniemożliwieniem mi dojścia do kapłaństwa. Nie zachwiało się moje postanowienie, czy mam być księdzem, natomiast aktualne stało się pytanie, kiedy to

— 48 —

Page 45: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

nastąpi. Ksiądz rektor Sasinowski, żegnając mnie, dal do zro­zumienia, że jeżeli kapłaństwo to rzeczywiście moja droga, nikt mi w niej nie przeszkodzi. Niezwłocznie udałem się więc do Warszawy, aby dostać się do tamtejszego seminarium du­chownego. Dopiero teraz dowiedziałem się, gdzie się ono mie­ści - przy Krakowskim Przedmieściu. Rektor, ks. Zbigniew Kraszewski, późniejszy biskup pomocniczy warszawski, odniósł się do mnie z nieukrywaną ciekawością, lecz serdecznie. Po roz­mowie stwierdził, że teraz w ciągu roku (a było to ponad dwa miesiące po rozpoczęciu zajęć) choćby i chciał nie może mnie przyjąć, więc proponuje, żebym spokojnie czekał i ewentualnie do niego wrócił.

Jak Ksiądz wypełnił ten czas, wrócił do Chrostowa?

Mówiąc prawdę, pierwszych dni zupełnie nie pamiętam. Na pewno były bardzo trudne. Pod koniec listopada wróciłem do Warszawy i postanowiłem zapisać się na studia w Akade­mii Teologii Katolickiej. Nie wiem skąd się wziął się ten po­mysł, ani jak to się stało, że w środku pierwszego semestru zostałem przyjęty.

Boże Narodzenie przeżyłem w domu rodzinnym, odczu­wając wielką życzliwość ks. Zdzisława Mikołajczyka. W Nowy Rok zamieszkałem w Kobyłce pod Warszawą, u naszych daw­nych sąsiadów i stamtąd rozpocząłem dojazdy na ATK, na Wy­dział Teologiczny. Czułem się bardzo zagubiony. Wiele pociechy sprawił mi ojciec, który już na trzeci dzień przyjechał mnie od­wiedzić i przywiózł ze sobą list, który przyszedł z Youngsvil- le. Dziadek Barbary, dowiedziawszy się o zmianie, jaka zaszła w moim życiu, zapraszał do Ameryki. Byłem niemal przerażony.

— 49 —

Page 46: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

Pewne uspokojenie przyniósł udział w nabożeństwie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w miejscowym kościele. Po kilku dniach byłem pewien, że uczelnia nie jest miejscem dla mnie. Jasno zrozumiałem, że nie interesują mnie studia jako takie, bo interesuje mnie wyłącznie droga do kapłaństwa. W ponie­działek, 12 stycznia 1970, zabrałem z ATK swoje papiery.

Przerwał Ksiądz studia?

Tak, bez żadnego wahania. Nazajutrz udałem się do ks. Kraszewskiego i znowu poprosiłem, żeby mnie przyjął do se­minarium, bo nie chcę robić nic innego. Miał już dobre roze­znanie o moim pobycie w Łomży, a także rozmawiał z ks. Mi­kołajczykiem, który się za mną wstawił. Potwierdził, że teraz przyjąć mnie nie może, ale zaznaczył, że nadarza się pewna okazja: może mnie wysłać na wieś koło Kutna, do parafii Łęki Kościelne, na praktykę duszpasterską, bo tak się akurat złoży­ło, że tamtejszy proboszcz ma bardzo dużo lekcji religii i pilnie potrzebuje kogoś, kto się ich podejmie. Byłbym tam do czerw­ca, przyjdą wakacje, a po wakacjach, jeżeli opinia proboszcza będzie dobra, zostanę przyjęty do seminarium. Zgodziłem się natychmiast. Polecił mi zostawić adres i czekać na odpowiedź. Tydzień później była gotowa. Rektor zapytał: „Dostałeś sutan­nę?" „Tak" - odpowiedziałem. „A ile w niej chodziłeś?" „Pół­tora dnia". „Masz ją nadal?" „Mam". „No to założysz i poje- dziesz na parafię". Dał mi pieniądze na podróż (dobrze, że o tym pomyślał!) i zalecił kilka dni odpoczynku.

Wróciłem do Kobyłki, stamtąd do domu, cały majątek zmieściłem w walizce. W poniedziałek, 26 stycznia, pojecha­łem pociągiem do Kutna, gdzie udałem się na krótką wizytę

— 50 —

Page 47: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

do dziekana Jana Świtkowskiego. Przyjął mnie służbowo, ale wielkim pożytkiem był poczęstunek. Ostatnim autobusem po­jechałem do Łęk Kościelnych, aby wieczorem stawić się na ple­banii.

To byt środek zimy.

Zastałem rodziców proboszcza. Spodziewali się mnie i po­częstowali kolacją. Pies, stary już i trochę kulawy, który jako pies podwórkowy miał spać na dworze, szybko mnie z wzajem­nością pozyskał. Nie było jeszcze późno, ale czułem się zmę­czony i coraz bardziej załamany. Pies ukradkiem poszedł za mną do pokoju na piętrze, który miał być moim mieszkaniem. Został tam i spaliśmy razem, on blisko przy łóżku. Wyglądało na to, że na mnie czekał i stał się moim prawdziwym przyja­cielem. Nazwałem go Reksio i tak zostało. Gdy rano wstałem i chciałem nabrać atramentu do pióra okazało się, że atra­ment w kałamarzu zamarzł. Wyciągnąłem wniosek, że na ze­wnątrz jest zimno.

W dzień poznałem proboszcza, ks. Stanisława Konarzew­skiego. Odniósł się do mnie z życzliwością, dziwiąc się jedy­nie, że jestem taki młody. „Ale to jeszcze nie grzech” - dodał porozumiewawczo. Trzy kolejne dni pozostawałem w domu, biorąc udział we mszy świętej, trochę czytając i poznając kil­koro miejscowych ludzi.

W piątek, 30 stycznia, przyjechał starszy mężczyzna, który zawiózł mnie saniami na punkt katechetyczny w Micinie, kilka kilometrów od Łęk. Usiadłem obok niego, owinął nasze nogi kocem i zaczął się do mnie zwracać „księże kanoniku”. Prote­stowałem, że nie jestem kanonikiem, ani nawet księdzem, na

— 51 —

Page 48: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł II

co on: „Jak ksiądz nie jest księdzem, to dlaczego chodzi w su­tannie?” Moje protesty złagodniały. Co do „kanonika”, rychło okazało się, że najlepszy ksiądz, jakiego on znał i poważał, był kanonikiem i mój rozmówca życzył sobie, żebym ja nie był gorszy. Tak więc nadspodziewanie szybko zrobiłem karierę w hierarchii. Za dwa dni kończyłem dziewiętnaście lat i jako „ksiądz kanonik” jechałem na katechizację dzieci w wiejskiej szkole. Na kościelne uznanie tej nominacji musiałem czekać trzydzieści cztery lata. Ale było warto!

Jak wyglądała wtedy praca katechety na wsi?

Miałem dużo zajęć, od poniedziałku do soboty codzien­nie, z wyjątkiem czwartku, po osiem godzin, a w sobotę czte­ry, czasami mniej, gdy poszczególne klasy były łączone ra­zem. Nie miałem katechizacji na miejscu, bo w Lękach nie było szkoły. Wożono mnie, a potem sam jeździłem do bar­dziej i mniej oddalonych miejscowości. Pamiętam kolejność i nazwy: Krzyżanów w poniedziałek, Siemienice we wtorek, Szewce w środę, Micin w piątek, Wyręby w sobotę, łącznie trzydzieści sześć godzin. Zajęcia odbywały się w jakimś wy­dzielonym pokoju w jednym z wiejskich domów albo w za­adaptowanym pomieszczeniu budynku gospodarczego, obok stajni lub obory.

W pierwszych tygodniach nie prowadziłem katechezy w pełnym wymiarze, ponieważ była surowa zima - ostre mrozy i duże śniegi. Dzieci przychodziły ze szkoły na lek­cję religii i, przez pierwszy kwadrans rozbierały się z zimo­wej odzieży, następowało sprawdzanie listy i pytania, czy były na niedzielnej mszy świętej, a potem kwadrans się ubierały.

52 —

Page 49: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

Kiedy przyszła wiosna, było już zupełnie inaczej, poznałem je i bardzo polubiłem. Robiliśmy też lekcje w plenerze i dużo rozmawialiśmy. Żadnej bezpośredniej współpracy z nauczy­cielami nie było, ale okazywali wyrozumiałość i życzliwość. Dzieci były wspaniałe! Do dzisiaj pamiętam imiona i twarze wielu z nich.

Mam wrażenie, że z nostalgią wspomina Ksiądz tę wiejsko-katechetyczną przygodę.

To był jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu, właś­nie tam, w Łękach, z dziećmi. Bardzo się do nich przywiązałem i nie mam wątpliwości, że one to odwzajemniały. Poza tym szybko wydoroślałem. Proszę sobie wyobrazić: młody chło­pak, pierwszy tydzień w sutannie, a dla dzieci autorytet, ich nauczyciel. Zdarzało się, że uczyłem niemal rówieśników, bo niektórzy chłopcy i dziewczęta w ósmej klasie mieli po szes- naście-siedemnaście lat, a ja - tylko dwa czy trzy lata od nich starszy. Ta katecheza miała swój specyficzny koloryt, jakiego nigdy potem nie doświadczyłem.

Co się tyczy pierwszego dnia katechizacji chyba powi­nienem jeszcze coś dodać. Gdy lekcje religii się skończyły, gospodyni poczęstowała jajecznicą z co najmniej pięciu jaj, „na drogę, bo młody i powinien dużo jeść”. Zaraz potem wracaliśmy z tym samym gospodarzem saniami do domu. Padał gęsty śnieg. Gospodarz wyjął z kieszeni kożucha bu­telkę i dwie musztardówki. Nigdy przedtem nie miałem al­koholu w ustach, ale teraz uzasadnieniem miało być srogie zimno. Konie znały drogę, a rozmowa znacznie się ożywi­ła. Gdy dotarliśmy na plebanię, wszystko wydawało mi się

53 —

Page 50: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł II

0 wiele łatwiejsze, tylko z nogami miałem trudności. Wieczo­rem w pokoju było mi na przemian gorąco i bardzo zimno. Obok położył się pies i usnąłem. Nazajutrz proboszcz uznał tę przygodę za ryzykowny wstęp do moich urodzin.

Wtedy tez Ksiądz zaczął prowadzić notatnik.

Tak, dlatego tak wiele rzeczy mogę odtworzyć z precy­zyjną dokładnością. Stało się to kilka tygodni wcześniej, na początku stycznia podczas rozpoczęcia studiów. Wracając do Kobyłki, kupiłem los i wygrałem „trójkę”. Po odebraniu wy­granej kupiłem Kalendarzyk terminowy, w którym codziennie zapisywałem swoje zajęcia. Z czasem weszło mi to w krew1 sprzyjało planowaniu i podejmowaniu decyzji. To z kolei w jakiś sposób kształtowało moje powołanie. Doskonale pa­miętam pierwszą niedzielę w Łękach, w dzień urodzin, gdy w małym miejscowym kościele wystąpiłem jako „nowy ksiądz”. Wprawdzie proboszcz wyjaśniał zebranym moją rolę, ale chy­ba nie było to dla nich najważniejsze. Tym bardziej że wkrót­ce powierzył mi głoszenie niektórych kazań.

Juz wtedy?

Tak, a potem prowadzenie części nabożeństw, na przykład majowych. Byłem więc postrzegany jako ksiądz, tym bardziej że zbierałem tacę. Wkrótce nawiązałem kontakty z okoliczny­mi księżmi, którzy byli bardzo życzliwi i okazywali mi dużo serdeczności. Dzięki nim odczułem uroki życia kapłańskie­go na wsi. Podobał mi się cały ten rytm, także liturgiczny - okres karnawału, Wielkiego Postu, Wielkiego Tygodnia, zwy-

— 54 —

Page 51: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

czaję związane z Wielkanocą, potem maj - ubieranie krzyży i figur przydrożnych. Znałem to wszystko z dzieciństwa, ale nigdy tak żywo w tym nie uczestniczyłem. Teraz było ina­czej. 28 maja przypadało święto Bożego Ciała. Przygotowane przez mnie dzieci miały Pierwszą Komunię Świętą. Proboszcz przypomniał: „Po Bożym Ciele nie trzeba księdza w koście- le” i w połowie czerwca kończyłem katechizację. We wtorek, 16 czerwca, po ciepłej i życzliwej rozmowie z proboszczem i jego rodzicami, z wielkim żalem opuszczałem Łęki. Bardzo się przywiązałem do tych ludzi, do dzieci, do małego drew­nianego kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, i do psa, który wiernie mi towarzyszył.

Nasuwa mi się takie porównanie, ze Księdzu w jakimś stopniu dane było przeżyć ten rodzaj formacji kapłańskiej, jaki panował

w pierwotnym chrześcijaństwie, a potem prawie do końca średniowiecza. Wtedy kandydat do święceń przygotowywał się do nich, pracując na parafii u boku innych księży i był przez

nich wdrażany bezpośrednio i w praktyce w ten rodzaj posługi. Miało to swoje wady i zalety, ale jedno na pewno było tu dobre - kleryk nie był przez pięć lat trzymany pod kloszem w izolacji

od uroków i znoju prawdziwego życia kapłańskiego, daleko odwiernych i ich problemów•

Pierwsze tygodnie pobytu w seminarium duchownym we wrześniu 1970 r., z wyjątkiem rekolekcji, to była prawdziwa męka. Traktowano nas wszystkich jednakowo, jakbyśmy mu­sieli się utwierdzać w powołaniu i uczyć wszystkiego od po­czątku. Tymczasem miałem za sobą bogate doświadczenia, któ­re jakby przeskakiwały to wszystko. Wiedziałem, co to znaczy

— 55 —

Page 52: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł II

być księdzem, doświadczyłem smaku realizacji tego powołania i upewniłem się jeszcze bardziej w tym, że to jedyna moja dro­ga. Wtedy wiedziałem jeszcze jedno, a mianowicie, że muszę jak najwięcej się uczyć. Pod tym względem pobyt w Lękach był bardzo wzbogacający.

Jak to było możliwe, na wsi?

Zaraz po przyjeździe do parafii zdałem sobie sprawę, że aby przetrwać, muszę postawić sobie konkretne zadania. A po­nieważ nikt nie układał mi regulaminu, musiałem sam go so­bie ułożyć. Bardzo troszczyłem się o regularne życie sakramen­talne, którego trzon stanowił Sakrament Pokuty i Eucharystia. Postanowiłem, że obok lekcji religii w moim codziennym życiu zawsze będzie systematyczna modlitwa i lektura książek religij­nych. Część z nich pochodziła z biblioteczki proboszcza, inne przywiozłem z Warszawy. Oto wybrane tytuły, które w Lękach przeczytałem: Dlaczego i jak wierzę, Dlaczego wierzymy (obficie korzystałem w nich w starszych klasach na katechizacji), Śro­dowisko Boże, Struktura osobowości, Chrześcijańska koncepcja czło­wieka, Kościół w obliczu reformy, Religia a życie i inne. Wielka­noc 1970 r. spędziłem w domu rodzinnym, a zaraz po świętach wróciłem do „swoich” dzieci.

Wtedy też zrodziło się nowe postanowienie, które przyszło mi na myśl w kontekście potrzeb katechizacji. Podróżując przez Warszawę, nabyłem „Biblię Tysiąclecia”. Postanowiłem ją czytać codziennie, po jednym rozdziale. Rozpocząłem tę systematycz­ną lekturę we wtorek, 7 kwietnia, od Księgi Rodzaju i w przy­stępie entuzjazmu początkowo czytałem więcej niż jeden roz­dział. Wyjeżdżając z Łęk, kończyłem Księgę Wyjścia...

— 56 —

Page 53: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

Kontynuował to Ksiądz takie w najbliższe wakacje?

W wakacje i stale potem. Także w seminarium warszaw­skim, do którego przybyłem w poniedziałek 14 września, czy­tając przypadający na ten dzień pierwszy rozdział Księgi Jo- zuego. W seminarium musiałem czytać i uczyć się, bo nie wiedziałbym, co zrobić z wolnym czasem. A było go, wbrew pozorom, sporo.

Więcej niż w Łomży?

Seminarium warszawskie tym różniło się od łomżyńskiego, że liczyło około trzystu kleryków, podczas gdy w Łomży trzy razy mniej. Tutaj poszczególny człowiek jakby umykał wnikliwej uwadze. Poza tym atmosfera była inna - w moim odbio­rze bardziej otwarta. Również warunki były inne, no i oczy­wiście kontekst seminaryjnego życia. Zostałem przyjęty na drugi rok. Wykłady wydawały mi się łatwe. Zainteresowała mnie fotografia i zająłem się wywoływaniem zdjęć. Było to jedno z zainteresowań, które wtedy mnie bardzo pociągały. W niewielkim pokoju na poddaszu urządziliśmy tzw. ciem­nię, a w następnym roku otrzymałem przy niej pokój. Miesz­kałem początkowo z kolegą, a później długi czas sam. Mój pokój stał się miejscem towarzyskich spotkań, koledzy przy­chodzili na herbatę i porozmawiać, z drugiej strony pewne odosobnienie sprzyjało temu, że mogłem większą uwagę sku­pić na nauce. Przede wszystkim nadal regularnie czytałem Pismo Święte.

Rozpocząłem indywidualną naukę języków obcych, angiel­skiego i niemieckiego, ucząc się ich z zakupionych podręczników

— 57 —

Page 54: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

(Present Day English for Foreign Students) i kaset magnetofono­wych. Ponieważ pomocy do nauki niemieckiego było mniej, zabrałem się za samodzielną lekturę książki Anfange des Chri- stentums, traktując ją nie tyle jako źródło wiedzy o początkach chrześcijaństwa, ile jako sposobność do kontaktu z niemie­ckim. Miałem też jeszcze jedno zajęcie. Nauczyłem się szyb­kiego pisania na maszynie, robiłem skrypty z notatek sporzą­dzanych podczas wykładów. Ponieważ zapotrzebowanie było duże, używałem kilku kalek, nieraz pięciu, sześciu, do gra­nic czytelności i aż bolały palce. Rozdawałem te kopie kole­gom, mieli z tego gotowe skrypty i mogli łatwiej podchodzić do egzaminów. Takich skryptów zrobiłem kilkanaście, poczy­nając od psychologii, antropologii, aż po skrypty z biblistyki. Tak więc miałem co robić.

No tak, ale czy oprócz rozwoju zainteresowań związanych z nauką pobyt w tym nowym seminarium przyczynił się do rozwoju

powołania Księdza?

Wielkim przeżyciem były znowu rekolekcje na rozpoczęcie roku, od 16 do 19 września. Zapisałem sobie trzy postanowienia: 1. „Codziennie rano wzbudzać intencję ofiarowania wszystkie­go Bogu", 2. „W chwilach pokus, trudności i niebezpieczeństw wspominać na rany Chrystusa i Jego Mękę", 3. „Starannie przy­gotowywać się do Komunii św. i odprawiać dziękczynienie, pro­sząc o łaskę wytrwania w dobrym i powołaniu kapłańskim". Usposobił mnie do tego rekolekcjonista.

Z wielkim pożytkiem duchowym słuchałem cotygodnio­wych konferencji ks. Czesława Miętka i chętnie z nim rozma­wiałem. Mimo to odczuwałem, iż model kapłaństwa, jaki się

— 58

Page 55: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

nam podaje, jest dość urzędowy albo silnie zinstytucjonalizo­wany. Nie przejmowałem się jednak takimi myślami, bo byłem na nie uodporniony. Przez kilka miesięcy w Lękach otrzymałem zastrzyk „przygotowania do życia w kapłaństwie”. Wyczuwałem, że z dużej części tego wszystkiego, co jest proponowane w se­minarium, mogę spokojnie korzystać, natomiast pewne rzeczy mogę sobie równie spokojnie darować. Nikt mnie nie musiał namawiać do modlitwy, ćwiczeń duchowych, czytania czy roz­ważań, bo ich potrzebę rozumiałem bardzo dobrze. Brakowało mi boleśnie kontaktu z wiernymi, takich chwil, gdy mogę się włączyć z nimi w liturgię, przeżywać ślub czy pogrzeb, brako­wało mi rozradowanych dzieci i brakowało mi psa...

Bardzo wiele czytałem, między innymi książki K. Rahnera, F. Schoonenberga, H. von Batlthasara, R. Guardiniego, Y. Conga- ra. Całą energię skupiłem na nauce. Na trzecim roku rozpocząłem na dobre studia biblijne. Podjąłem je pod kierunkiem dwóch księży profesorów: rektora Kazimierza Romaniuka i Czesława Jakubca. Trzeba nadmienić, że w grudniu 1970 r. rektor Zbi­gniew Kraszewski przyjął sakrę biskupią, a funkcję rektora war­szawskiego seminarium duchownego objął ks. doc. Kazimierz Romaniuk, który zdobywał uznanie jako biblista zajmujący się Nowym Testamentem.

Jak dalej przebiegały studia seminaryjne?

Trzeci i czwarty rok przebiegały bez zakłóceń, ale nie były monotonne. Przebieg wydarzeń mogę precyzyjnie odtworzyć na podstawie codziennych notatek w kolejnych kalendarzach. Powsta­łoby wierne i ciekawe studium ówczesnego życia seminaryjnego, z jego radościami i kłopotami, lecz zdecydowanie przeważały

— 59 —

Page 56: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

radości. Przykładałem wielką wagę do modlitwy i życia du­chowego, co zresztą nie nastręczało mi trudności, przeciwnie- dawało wytchnienie i dystans wobec wielu drobiazgów. Wiel­kim przeżyciem były tzw. świecenia mniejsze, które stanowiły swoisty wstęp do kapłaństwa sakramentalnego. Rytm dnia wy­znaczały regulaminowe zajęcia wspólne, wykłady, czytanie Pis­ma Świętego i bardzo wielu książek, dwa seminaria naukowe- ze Starego i Nowego Testamentu - nauka języków obcych, przepisywanie skryptów. Mając doświadczenie katechetyczne, zostałem skierowany do nauczania raz w tygodniu nieuleczal­nie chorej dziewczynki i dojeżdżałem do niej na warszawskie Okęcie. Bardzo przeżywałem jej cierpienia, zawsze wydawały mi się wielką niesprawiedliwością.

W wakacje włączyłem się w organizowanie tzw. oaz dla dzieci i młodzieży, organizowanych wedle zasad ustalonych przez ks. Franciszka Blachnickiego, które odbywały się w Krościenku i okolicach. Moim zadaniem nie były jakieś wzniosłe sprawy, lecz zakwaterowanie i aprowizacja całej gru­py. Tak poznawałem aktualne ceny różnych produktów i nauczy­łem się targować. Podczas jednych z wakacji w swojej rodzin­nej parafii, Troszynie, zorganizowałem grupę starszych dzieci. Nauczyły się kilkunastu piosenek i wierszy, w kolejne niedzie­le objechaliśmy trzy sąsiednie parafie, a za zebrane pieniądze urządziłem tygodniową wycieczkę do Warszawy, Częstochowy i Krakowa. Bardzo przyjacielski był dla mnie ks. Zdzisław Mi­kołajczyk, który w Troszynie kontynuował budowę wspaniałe­go, wznoszonego z kamienia polnego, kościoła.

Wracając z ferii wielkanocnych 1974 r. złamałem na kra­wężniku ulicznym w Ostrołęce nogę w stopie. Dopiero pół­tora tygodnia później została włożona w gips i w takim sta­

— 60 —

Page 57: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

nie 5 maja, w dzień swoich imienin, w kościele seminaryjnym przyjąłem święcenia diakonatu. Była to dla mnie ogromna ra­dość. Uczestniczyli w niej rodzice, ks. Zdzisław Mikołajczyk, najbliższa rodzina oraz przyjaciele z Kobyłki i Łęk. Kilka mie­sięcy później, na przełomie lata i jesieni odbyłem przewidzia­ną w programie praktykę duszpasterską. Zostałem skierowany do parafii Św. Trójcy w podwarszawskich Ząbkach, gdzie jedną z nowości była dla mnie katechizacja młodzieży licealnej. Jako diakon pracowałem tam między innymi z ks. Jerzym Popiełusz- ką. Bardzo życzliwy i dobry był proboszcz, ks. Tadeusz Karo­lak, od kilku lat pracujący bardzo owocnie na Białorusi. Wiele się od niego nauczyłem i bardzo wiele mu zawdzięczam.

W październiku wróciłem do seminarium, do budynku na Bielanach i kontynuowałem ostatni, szósty rok. Wykładów było mało. Rychło pojawiła się nowa potrzeba, a mianowicie katechizacja dzieci w Załubicach niedaleko Zalewu Zegrzyń­skiego. Tamtejszy proboszcz był zajęty budową plebanii. Zle­cono mi nauczanie dzieci, dodając wkrótce kazania i niedziel­ne posługi liturgiczne. Znowu rzuciłem się w wir katechizacji. Z dziećmi ze starszych klas w dwóch grupach obejrzeliśmy w Warszawie film Potop. Z proboszczem praktycznie nie mia­łem kontaktów. Przygotowywałem się do święceń kapłańskich, które miały nastąpić za kilka miesięcy. W piątek, 6 grudnia, przeczytałem ostatni rozdział Apokalipsy św. Jana i ukończy­łem rozpoczętą jeszcze w Łękach lekturę całego Pisma Świę­tego. Sześć dni później, w czwartek 12 grudnia 1974 r. wieczo­rem - dobrze zapamiętałem tę datę - wezwał mnie ks. rektor Romaniuk. Oznajmił, że mogę sobie szukać czegoś innego, bo do święceń nie dojdzie. Na dramatyczne pytania, odpowiedział krótko: „Dobrze wiesz!”

— 61

Page 58: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł II

I to wszystko?

Wszystko! Rozmowa skończyła się równie szybko jak się zaczęła. Udałem się najpierw do kaplicy, a stamtąd do swoje­go pokoju obok ciemni fotograficznej na poddaszu. Czułem się jakby mi odebrano światło, pozbawiono wzroku. Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Była to najciemniejsza, najbardziej mrocz­na noc, jaką można sobie wyobrazić. Czułem, że ktoś chce bu­dować za mnie moje życie. Gdyby tym kimś był Bóg, to bym z Nim się spierał czy kłócił. Ale wszystko spowiła jakaś prze­rażająca pustka. Warszawa tętniła życiem, a ja leżałem sam w ciemnościach, zapomniany i pozostawiony sobie, bez nadziei i perspektyw na przyszłość. Nie było we mnie buntu, gniewu, ani sprzeciwu, tylko poczucie całkowitego bezsensu, absolutnie gorsze niż wszystkie inne odczucia razem wzięte. W porów­naniu z nim nawet piekło wydaje się wyzwoleniem, chyba że właśnie na tym ono polega. Nie może być w ludzkim życiu nic gorszego niż poczucie całkowitego odrzucenia, beznadziejno­ści, pozbawionej wszelkiego sensu pustki. A najgorsza w tym wszystkim była świadomość, że to, co się stało, ma być nieod­wracalne, czyli, że mój dramat nigdy się nie skończy...

A może jednak ta noc miała też pewien pozytywny wymiar, bo często w duchowości chrześcijańskiej przejście przez noc,

przez ciemność, w jakimś sensie umacnia, oczyszczai zbliża nas do Boga...

Z dzisiejszej perspektywy mogę próbować tę noc upiększać, widzieć w niej doświadczenie podobne do przeżyć mistyków czy coś podobnego, ale wtedy wcale tego tak nie przeżywałem.

— 62 —

Page 59: Bóg Biblia Mesjasz

W SEMINARIUM DUCHOWNYM I POZA NIM

Słyszałem pogląd, że cierpienie oczyszcza, ale ja wtedy tego nie doświadczyłem. Odczuwałem straszliwe, bolesne, bezsensow­ne nieszczęście, a przede wszystkim bezsilność i bezradność... Nad ranem miałem gorączkę, jakieś urojenia, zwidy i majaki, Ile razy czytam w Księdze Hioba o nocnych cierpieniach czło­wieka dotkniętego nieszczęściem, wiem, jaką są one udręką i zawsze kojarzą mi się z tamtą nocą. Przywodzi mi ona też na myśl noc Abrahama po tym, gdy usłyszał polecenie ofiaro­wania własnego syna, a wraz z nim całej swojej przyszłości... W majaczeniach jakąś ulgą stawały się wspomnienia o poczci­wym Reksiu. Wydawało mi się, że leży obok... Gdy rano spoj­rzałem w lustro, zauważyłem wiele siwych włosów. Tego dnia urwały się wszystkie moje notatki i przestałem prowadzić ka­lendarz. Dlatego zupełnie nie potrafię odtworzyć tego, co się zaraz potem wydarzyło. Nie wiem, po prostu nie wiem. To jest pustka w mojej pamięci i w życiorysie.

Rektor powiedział: „Dobrze wiesz”, czyli spodziewał się, że jego rozmówca doskonale zdaje sobie sprawę z przyczyn takiego

nagłego obrotu spraw.

Tak powiedział... Przeprowadziłem rachunek sumienia ze wszystkiego, co popełniłem, co mógłbym popełnić i czego nie popełniłem. Ale mówię najszczerzej, jak potrafię: wtedy nie wiedziałem i nadal nie wiem. W moim przekonaniu nie było powodów do podjęcia tak drastycznej decyzji. Zaciążyła ona bardzo na moim życiu i mogła je zupełnie wywrócić. Uzna­ję jednak, że rektor inaczej widział i oceniał moje zachowanie i postępowanie. Ale skoro tak, miał obowiązek mi otwarcie powiedzieć, o co konkretnie chodzi i dać jakąkolwiek szansę

— 63 —

Page 60: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł I

wytłumaczenia czy obrony. Tak się nie stało. Najbardziej do­skwierała myśl, że to, co się dzieje, dokonuje się dla mojego dobra. Dramat polegał na tym, że podczas tej długiej grudnio­wej nocy byłem kompletnie sam.

A może miało miejsce jakieś pomówienie czy jakiś donos?

Nie wiem! Gdyby tak, nigdy to do mnie nie dotarło. Być może z większą determinacją szukałbym powodów i zgłębiał to wszystko, gdyby nie fakt, że bardzo szybko sprawy się nieco wyprostowały. Na szczęście dla mnie inicjatywę przejął kard. Stefan Wyszyński.

Page 61: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ III

Opatrznośći kardynał Stefan Wyszyński

Jak Ksiądz dotarł do prymasa?

Pomógł mi bardzo ks. Bronisław Piasecki, który był ka­pelanem Prymasa Tysiąclecia. Zbliżały się święta Bożego Na­rodzenia i wszędzie coraz bardziej dawał o sobie znać ich radosny nastrój. Ale mnie to nie dotyczyło. Czas jakby się za­trzymał, a właściwie jakby został pozbawiony swoich podsta­wowych wymiarów: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wszystko zlało się w magmę, bez sensu i wyrazu. Czekanie na audiencję u Księdza Prymasa, chociaż nie trwało długo, wyda­wało się wiecznością. Prawdę mówiąc, obawiałem się rozmo­wy podobnej do tej, jaka miała miejsce w przedpokoju rekto­ra, na stojąco i krótko.

Tymczasem, gdy udałem się do domu arcybiskupów war­szawskich na pierwsze piętro, Ksiądz Prymas wyszedł, przy­witał serdecznie i zaprosił, abym usiadł naprzeciw niego. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na siebie nawzajem, nie mówiąc ani słowa. Po wszystkim, co przeżyłem, natychmiast wydał mi się bardzo bliski. Jako dziecko miałem nad swo­im łóżkiem zakupioną w Łomży i oprawioną w drewnia­ne ramki fotografię z jego podobizną wykonaną po wyjściu

— 65 —

Page 62: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł III

z komunistycznego więzienia. Często na nią patrzyłem, mam ją zresztą do dzisiaj w swoim mieszkaniu. Wisi nad najstar­szą fotografią rodzinną, jaką posiadam, na której mam czte­ry lata. Może to sprawiło, że nie czułem onieśmielenia ani skrępowania.

Po chwili zacząłem mówić, a kardynał uważnie słuchał. Trwało to krótko. Najprawdopodobniej było tak, że usłyszał rzeczy, o których nie miał pojęcia, albo które uznał za nieważ­ne, ponieważ dość szybko mi przerwał, dodając, żeby do tego, co mu powiedziano, nie dorzucać żadnych nowości. Zamiast dociekań, zaczął rozmawiać o seminarium i moich doświad­czeniach jako alumna. Pytał także o wcześniejsze spostrzeże­nia duszpasterskie oraz to, jak się czułem, pracując w parafii, po czym stwierdził: „Naprawdę chcesz być księdzem, to nim będziesz”. Byłem bardzo zaskoczony. Przede wszystkim oba­wiałem się, że będę musiał czekać, nie wiedząc, jaka będzie odpowiedź. Stało się inaczej, więc dziękowałem, mówiąc, że zawsze do swoich starań o kapłaństwo dodawałem modlitwę. Odpowiedział: „Sam widzisz, że i ludziom pobożnym braku­je czasami wiary”.

To było jak światło, jak powietrze, jak woda... Wszyst­ko dookoła się odmieniło, zaczęło znowu istnieć, żyć, pulso­wać. Otrzymałem przepustkę do przyszłości. W takim nastro­ju przeżyłem w domu rodzinnym święta Bożego Narodzenia. 1 lutego 1975 r. rodzice mieli przeżywać srebrny jubileusz małżeństwa, ja przyszedłem na świat dokładnie w rok po ich ślubie. Z początkiem drugiej połowy stycznia otrzyma­łem skierowanie do pracy duszpasterskiej, tym razem w Bu­dziszewicach, w okolicach Rawy Mazowieckiej. Bezzwłocznie się tam udałem.

— 66 —

Page 63: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

Jeszcze przed święceniami?

Oczywiście. Dokładnie pięć lat po pobycie w Łękach, któ­ry przypadł na początek seminarium. Teraz znowu była to praca katechetyczna w wiejskiej parafii. Przez kilka dni po moim przy- jeździe proboszcza, ks. Adama Żmijewskiego, nie było, ponieważ przebywał w szpitalu. Bardzo życzliwie przyjął mnie wikariusz, ks. Mirosław Czarnołęcki, co stanowiło wielką pociechę. Nowym bliskim przyjacielem codzienności stał się znowu pies, płci żeń­skiej, owczarek szkocki imieniem Czika. Długo i bardzo powoli dochodziłem do siebie. Odbywało się to zwłaszcza podczas mod­litwy w miejscowym kościele, a także podczas spacerów z Cziką, które sprzyjały wyciszeniu i odzyskiwaniu równowagi. Doskonale pamiętam tamtejszy krajobraz, z polami i lasem w pobliżu.

Od razu rozpoczęła się katechizacja i to był mój podstawo­wy obowiązek. Czułem się jednak jak człowiek po ciężkim wy­padku drogowym, a najbardziej doskwierało mi to, że stałem się niepewny i nieufny. Zmiana była tak nagła i dramatyczna, że z wielkim trudem przyzwyczajałem się do nowych warun­ków. Tak samo jak niegdyś, była zima i mieszkanie na wsi bar­dzo różniło się od mieszkania w mieście. Chociaż upłynęło pięć lat, dojeżdżając na tzw. punkty katechetyczne, miałem w oczach widok dzieci z Łęk, a także ten niedawny - dzieci z podwar­szawskich Ząbek i Załubic, a tymczasem patrzyły na mnie dzieci w Budziszewicach. Jankowie, Rękawcu... Szybko przyzwyczaja­łem się do nich i nastał lepszy czas. Ponieważ miałem już świę­cenia diakonatu, więc to, co w Łękach robiłem „na wyrost", te­raz wypełniałem z namaszczeniem Kościoła i oficjalnie.

Ważnym obowiązkiem było głoszenie kazań i homilii w niedziele i święta. Pamiętałem o czcigodnej dewizie Ojców

— 67 —

Page 64: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł III

Kościoła, żeby przekazywać to, czym sam żyję. Wkrótce roz­począł się Wielki Post i przygotowania do Wielkanocy. Pol­skie tradycje przeżywania tego czasu są tak piękne, że zawsze wyzwalają wielkie energie duchowe. Zarobiłem pierwsze pie­niądze, za które wiosną kupiłem motocykl i dojeżdżałem na katechizację. Warunki i sposób katechizowania bardzo przy­pominały to, co kilka lat wcześniej miało miejsce w Łękach. Tylko dzieci się zmieniły, lecz pod koniec roku szkolnego by­łem z nimi bardzo zżyty. Maj to miesiąc pięknych nabożeństw maryjnych. Bardzo lubię śpiewanie litanii, co zawsze przypo­mina mi nabożeństwa z dzieciństwa, odprawiane w domach lub przy krzyżu. W wakacje pojechaliśmy pociągiem w dużej grupie do Częstochowy i Kalwarii Zebrzydowskiej, byliśmy też w Olsztynie pod Częstochową i w Krakowie. Wyjazdów do Czę­stochowy było kilka, ponieważ mieliśmy wygodne połączenie kolejowe przez Koluszki. Dzieci były bardzo zdyscyplinowane, więc nie miałem z nimi żadnych problemów. Dwa wakacyjne tygodnie spędziliśmy w Kościelisku, w okolicach Zakopanego. Miałem w tym niemałe doświadczenie zdobyte podczas wa­kacyjnej pracy w oazach. Nagrodą była radość i wdzięczność dzieci i młodzieży.

To mogło mnie pochłonąć całkowicie, zatem jeden z ce­lów, jaki sobie postawiłem, było kontynuowanie nauki i dokoń­czenie pracy licencjackiej. Pracując na wsi, korzystałem z ze­branych i przygotowanych wcześniej materiałów i dzięki temu powoli kończyłem jej pisanie. Sprzyjał temu fakt, że mój pokój był położony od podwórza, z widokiem na sad, co oczom przy­nosiło ulgę, a umysłowi odpoczynek. Wykorzystywałem każ­dą wolną chwilę, co przydało się również w przyszłości i na­uczyło mnie dyscypliny wewnętrznej.

— 68

Page 65: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

Kiedy w końcu doszło do święceń kapłańskich?Bo ze doszło i skończyło się to wszystko szczęśliwie,

to wiemy od początku rozmowy, gdyż rozmawiamy przecież z Księdzem Waldemarem, a nie z diakonem.

Niezwykle trudna była połowa czerwca 1975 r. Prawie wszyscy koledzy z mojego rocznika otrzymali wtedy święce­nia kapłańskie i zostali skierowani do parafii jako wikariusze, a ja zakończyłem rok katechetyczny i pracę z dziećmi. Żadnej pociechy nie stanowił fakt, że również dwaj inni koledzy, tak samo jak ja, w innych parafiach czekali na udzielenie im świę­ceń kapłańskich. Tak długo, jak długo religii nie było w szko­le, rok katechetyczny kończył się zawsze trochę wcześniej niż rok szkolny. Podczas wakacji byłem duchowo rozdarty. Nadal doskonale wiedziałem, czego chcę, miałem jednak więcej cza­su i mniej zajęć, z tego powodu narastał we mnie lęk i nieuf­ność. Z początkiem września rozpoczął się kolejny rok szkol­ny i katechetyczny. Znowu skupiłem się na nauczaniu dzieci i młodzieży. Stało się to łatwiejsze, bo je polubiłem, a one to z nawiązką odwzajemniały.

Najtrudniejsze przyszło późną jesienią. Często czułem się źle i chorowałem, miałem też wielkie trudności z zasypianiem. Przypominały mi się przeżycia sprzed roku, a najbardziej do­skwierało to, że nikt z seminarium się mną nie interesował. Miałem wrażenie, że o mnie zapomniano. Czułem, że się gu­bię. Pomocą była serdeczność proboszcza oraz ks. Mirosława, a także odwiedziny u ks. prałata Stanisława Skalskiego w są­siednim Żelechlinku, jego staropolska gościnność, wieczorne rozmowy i gra w karty. Wiele otuchy dawały także kontak­ty z ks. Janem Janikiem, przyjacielem z seminarium, który

— 69 —

Page 66: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł III

w czerwcu przyjął świecenia kapłańskie i pracował w nieodle­głych Wysokienicach. Jeździłem do niego motocyklem, czasa­mi z przygodami, bo motocykl nie był nowy. Wszystko to po­zwalało przetrwać, ale nie załatwiało sprawy przyszłości.

Pewnego jesiennego wieczora pod kierunkiem ks. Miro­sława i przy pomocy kilku zaufanych mężczyzn postawiliśmy późnym wieczorem w samym środku wsi przy drodze duży krzyż. Było potem trochę zamieszania i jakiegoś dochodze­nia, ale krzyż pozostał. Uczestnicząc w tym pełnym napięcia wydarzeniu, pamiętałem o drewnianym krzyżu w Chrostowie, który towarzyszył mi w dzieciństwie i poczułem się znacznie lepiej. Na Nowy Rok postanowiłem zebrać się w garść. Kupi­łem w miejscowym kiosku Kalendarzyk sportowy i turystycznyf na jego pierwszej stronie napisałem ułożoną przez siebie modli­twę, a w niej miedzy innymi słowa „Tobie, Boże, oddaję ten rok” i wznowiłem codzienne notatki. Wiedziałem, że najbliż­sze miesiące będą przełomowe. Znowu zacząłem systematycz­nie czytać Biblię, poczynając od Księgi Rodzaju, oraz zająłem się pisaniem i poprawianiem pracy licencjackiej.

Po kilku tygodniach przyszedł silny kryzys. Coraz bardziej bolał mnie ząb, co trwało kilka dni. Powinien zostać usunię­ty, ale miałem więcej katechizacji, bo obaj księża jeździli na tzw. kolędę. Kiedy ból stał się nieznośny, miejscowa dentyst­ka poradziła sobie z górną częścią zęba. Uznawszy po godzinie swoją porażkę, poradziła udać się do Tomaszowa Mazowieckie­go albo lepiej do Warszawy. Pojechałem do stolicy nazajutrz, bardzo obolały. Po długim zabiegu, dokonanym w przychodni na ulicy Kubusia Puchatka, poszedłem do seminarium, które znajduje się w pobliżu. Ból ustąpił i czułem się znacznie lepiej. Dopiero na progu seminarium zauważyłem wielki błąd: nie

70

Page 67: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

miałem na sobie sutanny. Koledzy, wszyscy z młodszych rocz­ników, udawali się właśnie wspólnie z kaplicy na obiad. Wie­lu już nie znałem, kilku okazało przelotną życzliwość. Poczu­łem się na tym korytarzu bardzo obco. Po zabiegu u dentysty przez jakiś czas nie mogłem nic jeść. Udałem się więc do ka­plicy, w której nie było nikogo, ale i w niej nie czułem się tak dobrze, jak kiedyś. Wyszedłem na korytarz. W wiejskiej pa­rafii uczyłem dzieci, głosiłem kazania, prowadziłem nabożeń­stwa, zanosiłem chorym Komunię św. i pocieszałem ich, brałem udział w pogrzebach... Tutaj byłem nikim. Seminaryjne mury były te same, ale nie takie same jak niegdyś. Nikt na mnie nie czekał ani mnie nie potrzebował. Patrzyłem na to wszyst­ko w jakimś odrętwieniu i w przekonaniu, że to nie jest mój świat. Czułem się tam bardzo niepewnie i obco. Udałem się na dworzec kolejowy i z największą ulgą wróciłem na pleba­nię. Ale tej nocy znów miałem gorączkę i majaczenia. Bardzo źle spałem, ale na szczęście obok była Czika. Rano, po mszy świętej, poszedłem z nią na spacer. Był słoneczny i piękny dzień. Śnieg, słońce i pola przyniosły wytchnienie i uspokoje­nie, a zarazem mnie wzmocniły. W rozmowie z Bogiem pierw­szy raz w życiu prosiłem, żeby sprawę wreszcie rozstrzygnął: albo-albo, chociaż zupełnie nie wiedziałem, co znaczy to dru­gie „albo". Przyszło mi wtedy na myśl, że powinienem udać się do Księdza Prymasa. Niemal natychmiast zabrałem się do realizacji tego planu.

Znowu podróż do Warszawy?

Tak. Po przybyciu do domu arcybiskupiego poprosiłem ks. Piaseckiego, aby umożliwił mi audiencję. Odniósł się bardzo

— 71 —

Page 68: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł III

przyjaźnie i z wielkim zrozumieniem. Dwa dni później, 27 lu­tego 1976 r., następna podróż do Warszawy i upragniona roz­mowa z Księdzem Prymasem. Miałem wrażenie, że na mnie czeka. Był serdeczny i dobry. Długo rozmawialiśmy, po. czym polecił, abym się przygotowywał do przyjęcia święceń. Wró­ciłem do Budziszewic i zobaczyłem, że robi się przedwiośnie. Było mi znacznie lżej. Dalej pełniłem obowiązki, które mia­łem zakończyć w połowie maja. Im bliżej tego terminu, tym bardziej czułem, że przyzwyczaiłem się do tamtejszych ludzi. Rozstanie z nimi nie przyszło mi łatwo.

Po prawie półtora roku pracy katechetycznej zostałem do­puszczony do święceń kapłańskich. Ale na krótko przedtem znowu pojawiły się jakieś trudności i ktoś próbował poważ­nie mi zaszkodzić. Ponadto władze seminaryjne przypomniały sobie, że nie mam zaliczonych kilku przedmiotów z szóste­go roku, bo przecież w grudniu przerwałem udział w wykła­dach. Wcześniej nikt na to nie zwracał uwagi, ani nie po­lecił mi odrobić tych zaległości. Szukałem profesorów w ich mieszkaniach i prosiłem, żebym mógł zdawać materiał prze­widziany programem. Czasami szło zupełnie nieźle, kiedy in­dziej gorzej. Jeden zachował się tak: zapytawszy, jakie miałem oceny, postawił piątkę i powiedział, żeby wrócić do niego po święceniach tak przygotowany, iżby się na mnie nie zawiódł. Nie zawiodłem go, był naprawdę zadowolony, a ja mam dla niego najwyższy szacunek.

Gdy usłyszałem o kolejnych trudnościach, zbliżały się rekolekcje przed święceniami kapłańskimi. Najbardziej bolało i zastanawiało to, że jakby jakaś niewidzialna ręka, przez swo­ją anonimowość i bezkarność, chciała mi po swojemu ułożyć moje życie. W poczuciu wielkiego zagrożenia udałem się do

— 72 —

Page 69: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

klasztoru sióstr wizytek na Krakowskim Przedmieściu. Nigdy wcześniej tam nie byłem. Poprosiłem o rozmowę z przełożo­ną, a ją z kolei o żarliwą modlitwę sióstr. Byłem tym wszyst­kim strasznie zmęczony. Czułem, że sam sobie nie poradzę. Siostra wysłuchała mnie z wielką życzliwością, przyrzekła tę modlitwę i wiem, że słowa dotrzymała. Jestem pewny, że mod­litwa sióstr zakonnych przynosi nadzwyczajne owoce. Wkrót­ce odbyłem ostatnią przed święceniami rozmowę z Księdzem Prymasem. Był dla mnie, jak zawsze, nadzwyczaj dobry. Na zakończenie rekolekcji zrobiłem postanowienie, któremu pozo­staję wierny: codzienne odmawianie „Pod Twoją obronę”.

Wreszcie nadszedł upragniony dzień przyjęcia sakramentukapłaństwa...

W niedzielę 6 czerwca 1976 r. z rąk Prymasa Tysiąclecia przyjąłem święcenia kapłańskie. Leżałem na posadzce katedry św. Jana na Starym Mieście i prosiłem Boga, żeby mi już nikt nie przeszkodził... To był najpiękniejszy dzień w życiu! Nie­małym cierpieniem było jednak to, że nie przyjąłem święceń ze wszystkimi kolegami ze swojego rocznika. Razem za mną zostali wyświęceni dwaj inni koledzy, którzy też musieli dłu­żej czekać na ten moment. Ta okoliczność długo mi doskwie­rała. Istnieje praktyka dorocznych zjazdów koleżeńskich, ale w pierwszych latach kapłaństwa nie brałem w nich udziału, bo nie czułem się częścią swojego rocznika. Potem to się zmie­niało. Z perspektywy kilkunastu lat różnica roku nie miała już większego znaczenia, a teraz wcale nie robi różnicy. Tym nie­mniej jestem przekonany, że wychowawcy seminaryjni powinni głęboko i wszechstronnie rozważyć sensowność podobnych

— 73 —

Page 70: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł III

decyzji. W pewnym sensie pozbawiają one młodego kapłana istotnego kontekstu, w jakim rozwija się i dojrzewa jego ka­płaństwo, lub co najmniej ten kontekst osłabiają.

Tydzień po święceniach sprawowałem uroczyście mszę świę­tą prymicyjną w kościele pod wezwaniem św. Bartłomieja Apo­stoła w Troszynie. Ksiądz Zdzisław Mikołajczyk, który przez cały okres pobytu w seminarium był dla mnie ostoją, w nagrodę za wybudowanie wspaniałej świątyni otrzymał w lecie poprzed­niego roku nową nominację: został dziekanem w Myszyńcu na Kurpiach. Kilka dni przed prymicjami z pozostałymi nowo wy­święconymi kapłanami odbyłem wspólną pielgrzymkę na Jasną Górę. Wciąż żyły wspomnienia niedawnych pielgrzymek z dzieć­mi i młodzieżą, a teraz przed Cudownym Obrazem odprawia­łem mszę świętą. Stanowiła ona wielkie umocnienie.

Jeszcze przez wiele lat w najgorszym śnie, jaki mi się przy­trafiał, śniłem, że oto nie jestem i nigdy nie będę księdzem. Trwało to bardzo długo. Kiedy się budziłem, byłem przerażo­ny; dopiero gdy uświadomiłem sobie, że to tylko zły sen, sta­wałem się naprawdę szczęśliwy. Chyba wtedy dotarła do mnie prawda o wertykalnej, pionowej strukturze Kościoła, który moż­na postrzegać jako swoistą piramidę. Człowiek wspina się po szczeblach, stopniowo przenosząc się z jednego poziomu na drugi. Byłoby idealnie, gdyby ci, którzy posuwają się szybciej w górę, osiągali to dzięki walorom ducha i intelektu bądź za­letom charakteru i krystalicznej czystości intencji. Będąc wy­żej, zawsze są lepiej widoczni od innych i coraz więcej od nich zależy. Im wyżej, tym piramida staje się coraz mniej zagęszczo­na. W tych warunkach najważniejsze decyzje są podejmowane przez coraz węższe grono ludzi. Jeżeli ostatnie słowo ma tam człowiek dobry, ci na dole mogą się czuć bezpieczni.

— 74

Page 71: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

A praca naukowa? Wspomniał Ksiądz, ze rozpoczynał ją jużw seminarium.

Tak, a jej kierunek został określony przez codzienne czy­tanie Pisma Świętego. Wcześniej, jeszcze w Łomży, intere­sowała mnie psychologia i logika. Wprowadzenia do Pisma Świętego uczył tam ks. Walerian Szubzda i też je lubiłem. Dużą wagę przykładał do znajomości realiów biblijnych, pod­kreślając wielokrotnie, że apostołowie spożywali Ostatnią Wie­czerzę recumbentes, sed non sedentes, czyli w pozycji półleżącej, a nie siedząc. Był to jego częsty komentarz do obrazu Leonar­do da Vinci. Na pierwszych latach w seminarium warszaw­skim kontynuowałem rozpoczęte w Łękach codzienne czy­tanie Starego Testamentu, a interesowałem się nim również dlatego, że wykładał go ks. prof. Czesław Jakubiec. Wszyscy bardzo go poważaliśmy.

Jednak częściej zajmowałem się Nowym Testamentem, ponieważ wykładowca, a potem rektor ks. Kazimierz Roma­niuk - specjalizujący się właśnie w tej dziedzinie, zwłaszcza w piśmiennictwie św. Pawła - często zlecał mi swoje teksty do przepisywania na maszynie. Bardzo ceniłem możliwość tej pracy i wiele się nauczyłem. U niego rozpocząłem seminarium naukowe i wybrałem temat pracy magisterskiej: Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu według Mt 12,31n. Praca, z wieloma odniesieniami do publikacji obcojęzycznych, liczyła sto czter­dzieści osiem stronic. Kilkanaście lat później jej syntezę zak­tualizowałem, dodałem nowszą bibliografię, i jako artykuł zo­stała wydana drukiem.

Podjęte studia odbywały się w ramach Akademickiego Studium Teologii Katolickiej, które miało status wyłącznie

— 75 —

Page 72: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

kościelny. Po napisaniu dowiedziałem się, że do uzyskania licencjatu z teologii konieczne będzie przygotowanie następnej pracy. Wkrótce znalazłem i ustaliłem z promotorem temat: Tfkst IKor 7,36-38 na tle rozwoju Pawiowej doktryny eschatologicz- no-paruzyjnej. Ta praca liczyła trzysta czterdzieści siedem stro­nic, w tym dwadzieścia jeden stronic bibliografii. Gdy prze­glądam ją dzisiaj, odbywszy studia biblijne i od dwudziestu lat ucząc innych, oceniam, że była naprawdę bardzo dobra. Omówiłem rozmaite hipotezy dotyczące interpretacji trudnego i wielokrotnie dyskutowanego tekstu, opierałem się na orygi­nale greckim, korzystałem z literatury angielskiej, niemieckiej i całej dostępnej literatury polskiej, wszystko zakończyłem kon­kluzjami, które nadal pozostają aktualne. Nie miałem maszy­ny z grecką czcionką, więc wszystkie nowotestamentowe cy­taty trzeba było wpisywać ręcznie. Dzisiaj chyba nikt już tak nie pracuje, a przecież działo się to niedawno... Mam tę pracę, bo robiąc porządki w dokumentach Sekcji Św. Jana Chrzcicie­la na warszawskim Papieskim Wydziale Teologicznym szczęś­liwie mi ją zwrócono.

Nie była publikowana?

Nie, nikt tego nie proponował ani chyba nie rozważał, co odbieram jako niesprawiedliwość, Żaden z przełożonych, tak­że promotor, mi w tym nie pomógł.

Tym promotorem był...?

Ks. doc. Kazimierz Romaniuk. Muszę o tym mówić szcze­rze, bo w przeciwnym przypadku byłbym może dyplomatyczny,

— 76 —

Page 73: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

ale nieszczery. Publikowanie w latach 70. nie uchodziło za coś tak oczywistego, jak dzisiaj, ale przecież było możliwe. Gdyby do niego doszło, byłaby to dla mnie ogromna zachęta.

Jak promotor przyjął pracę licencjacką?

Włożyłem w nią wiele trudu i dałem do oceny kilka mie­sięcy po święceniach kapłańskich, bo dopiero wtedy była cał­kowicie gotowa. Po egzaminie, który zdałem na początku maja 1977 r., na dyplomie licencjackim wpisano mi ogólną ocenę cum laude. Początkowo wcale się tym nie przejąłem, ale półto­ra roku później - tak.

Czy kiedyś, już potem, spotkał Ksiądz bp. Romaniuka i wracał do tej sprawy? Pytał o powody,

o motywy tych wszystkich decyzji?

Nie miałem takiej okazji. Nasze spotkania były spora­dyczne i krótkie, a przelotne rozmowy jeszcze rzadsze. Od­nosiłem wrażenie, że zawsze jest bardzo zajęty. W nawią­zaniu do wieczornej rozmowy w seminarium duchownym, która na długi czas przesądziła o moich losach, niedługo potem zrobiłem postanowienie, że nigdy nikomu nie podam złych wieści wieczorem. Mając w pamięci to, co przeżyłem, przestrzeganie tego postanowienia nie sprawia mi żadnych trudności.

To przede wszystkim dzięki kard. Wyszyńskiemu - oczywiście biorąc pod uwagę ludzkie „moce” - dotarł Ksiądz szczęśliwie do

tego upragnionego celu, jakim było kapłaństwo. Ale to nie był

— 77 —

Page 74: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł III

jedyny raz, kiedy prymas wpłynął w sposób decydującyna Księdza przyszłość.

Kardynał Stefan Wyszyński kilkakrotnie odegrał w moim ży­ciu rolę „opatrznościową” Bezpośrednio po święceniach kapłań­skich otrzymałem z kurii skierowanie do pracy w Czerniewicach, między Rawą a Tomaszowem Mazowieckim, niedaleko Bu­dziszewic. Odbyłem wstępny rekonesans i obejrzałem pokój, w którym miałem zamieszkać. Zaraz po powrocie do War­szawy dowiedziałem się, że przydział został zmieniony i mam być wikariuszem w Ząbkach pod Warszawą, gdzie dwa lata wcześniej odbyłem praktykę diakona. Mógł to być owoc sta­rań ks. Tadeusza Karolaka. Ta decyzja bardzo mnie uradowa­ła. Od września zająłem się katechizacją młodzieży szkół śred­nich i zostałem kapelanem szpitala dla psychicznie chorych w Drewnicy. To drugie bardzo mi się przydało, bo otworzy­ło oczy na sprawy, których przedtem nie dostrzegałem. Jeden przykład. Pewnego dnia przychodzę do szpitala, a w drzwiach korytarza stoi postawny mężczyzna i powiada, że nie wejdę, bo on się nigdzie nie ruszy, ponieważ jest grzybem. Czekałem dłuższą chwilę, ale to nic nie zmieniło. Podeszła dyżurna pie­lęgniarka, niska, drobna kobieta. Obaj przedstawiliśmy trud­ność, z jaką mamy do czynienia. Ona znikła i wróciła z ko­szem na kartofle. „Zbieram grzyby” - krzyczała głośno. Mój rozmówca umknął jak wystrzelony z procy. Droga stanęła ot­worem, a ja zrozumiałem, że jeżeli się chce i potrafi, to każ­dego można spokojnie i skutecznie przekonać.

Młodzież, którą uczyłem, była wspaniała! Wielu osobom da­wałem później śluby, z wieloma utrzymywałem, a po części dalej utrzymuję, kontakty. Znowu lekcje, wspólne wyjazdy, pielgrzymki

— 78 —

Page 75: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

do Częstochowy, praca duszpasterska w mieście, umiejętnie podzielonym przez proboszcza na tzw. rejony, z których je­den przypadł mnie. Wielką i ważną przygodą były cotygo­dniowe konwersatoria ze studentami. Nauczyli mnie zapewne więcej niż ja ich. Bardzo dobrze układała się współpraca z ko­legami. Byli to księża: Stanisław Golba i Eugeniusz Jankowski oraz przedwcześnie potem zmarły ks. Wacław Kulesza. Czas płynął jak w bajce. Do Ząbek przenieśli się moi rodzice i brat z rodziną, sprzedając majątek w Chrostowie i kupując tutaj działkę i dom. Po dwóch latach Ksiądz Prymas skierował mnie na studia biblijne do Rzymu. A nie było to łatwe, bo nie wszy­scy dawni przełożeni to popierali.

Jak do tego doszło, czy znów udał się Ksiądz do PałacuPrymasowskiego?

Tym razem, jeżeli tak można powiedzieć, przyjechał Ksiądz Prymas. Jedną z ważnych inicjatyw ks. proboszcza Tadeusza Karolaka był bezprecedensowy w tamtym okresie synod para­fialny. Koordynowałem część jego prac, a na zakończenie przy­był do Ząbek właśnie kard. Wyszyński. Proboszcz zobowiązał mnie, abym w obecności prymasa wygłosił homilię, co miało ten błogosławiony skutek, że Ksiądz Prymas przypomniał so­bie nasze rozmowy sprzed lat i zapytał, co chciałbym dalej ro­bić. Odpowiedziałem, że chciałbym studiować. „A co byś chciał studiować?" „Pismo Święte". „Gdzie?" „W Rzymie" - odpo­wiedziałem bez wahania. Spojrzał na mnie z właściwym tylko sobie serdecznym i przekornym uśmiechem. Był wyraźnie za­dowolony, że może zadośćuczynić takim prośbom i pomagać w spełnianiu marzeń. To była przepustka na studia w Rzymie.

— 79 —

Page 76: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

Rozpocząłem przygotowania do wyjazdu, zaś ostatnie tygodnie wypełniły zajęcia z młodzieżą i rozmaite inne obowiązki. Per­spektywa studiów na Biblicum dodała mi skrzydeł.

Tam znów Ksiądz spotykał Kardynała. Ale najpierw należało dotrzeć do Rzymu. Jak wyglądała ta podróż?

Podróż do Italii rozpocząłem pod sam koniec lipca 1978 r., ale nie wprost, lecz drogą okrężną. W Holandii mam przyjacie­la, który bardzo mnie do siebie zapraszał. Przebywając u niego, w Assen, dowiedziałem się 6 sierpnia o śmierci Pawła VI. Do Rzymu zamierzałem lecieć samolotem z Amsterdamu, ale przy­szedł nam do głowy inny pomysł. U zaprzyjaźnionego Molukań- czyka, właściciela stacji benzynowej i warsztatu samochodowe­go, mój przyjaciel za dwieście dwadzieścia guldenów kupił mi samochód, marki Ford Taunus. W połowie sierpnia wyruszyłem nim w długą drogę. Wspomnienia z niej wystarczyłyby na osobną książkę. Oglądałem Holandię, między innymi Muzeum Biblijne w Nijmegen, Belgię, a następnie szczęśliwie dotarłem do Pary­ża. Tam odnalazłem Seminarium Polskie przy rue des Irlandais, w pobliżu Panteonu i Ogrodów Luksemburskich, gdzie gościny udzielił ks. rektor Piotr Ratajczak. Zwiedziłem Paryż, spędzając między innymi cały dzień wśród wspaniałych biblijnych staro­żytności Luwru. Po kilku dniach wyruszyłem przez Alpy, Turyn i Genuę do Rzymu. Kierując się mapą, wybrałem osobliwą dro­gę: wjechałem na przełęcz św. Bernarda. Okazało się, że tamtej­sze przejście graniczne było zamknięte dla innych obywateli niż Francuzi i Włosi, ale po rozmowie, podczas której żandarmi byli tak zdumieni moim widokiem, że poczęstowali mnie herbatą, zostałem przepuszczony na drugą stronę. Jednak uboczny skutek

— 80 —

Page 77: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

tej przygody był taki, że w paszporcie nie miałem pieczątki wjaz­dowej do Włoch, co później trzeba było wyjaśniać. Dookoła leżał śnieg. Gdy przekroczyłem Alpy, wszystko się zmieniło, a naza­jutrz, gdy minąłem Genuę, największe zdziwienie wywołał nie­bywały upał. Po drodze była jeszcze Piza, a w niej legendarna Krzywa Wieża. Podróż z Assen do Rzymu była wspaniałą lek­cją geografii i historii, również historii sztuki.

Do Wiecznego Miasta dotarłem w południe 26 sierpnia 1978 r., w sam dzień wyboru Jana Pawła I. Bez trudności od­nalazłem Instytut Polski przy via Piętro Cavallini, lecz ks. rek­tor Franciszek Mączyński oznajmił, że do końca sierpnia z po­wodu wakacji dom co roku jest nieczynny. Doradził, żebym się zatrzymał w Domu Św. Karola, po drugiej stronie Tybru. I tak się stało. Natychmiast udałem się na Plac Św. Piotra, gdzie zgromadziło się mnóstwo wiernych i turystów. Radość z wy­boru papieża była ogromna, a ja nagle znalazłem się w samym sercu Kościoła i jego najważniejszych spraw. Na drugi dzień udałem się do katakumb. Bardzo chciałem je zobaczyć, bo ko­jarzyły się z początkami chrześcijaństwa i męczeństwem. Nie­mal nie dowierzałem, że oto jestem w kościółku „Quo Vadis”, a zaraz potem na starożytnej Via Appia. To było jak wspania­ły sen. Od razu zachwyciłem się Wiecznym Miastem, które uważam za najpiękniejsze i najbardziej przyjazne ze wszyst­kich na świecie.

Za dwa czy trzy dni pojechałem na Monte Cassino. Było tak dlatego, że żyło ono we mnie i już na początku pobytu we Włoszech musiałem je odwiedzić. Najpierw jechałem z bi­jącym sercem, a następnie patrzyłem na groby poległych żoł­nierzy i żarliwie modliłem się za nich. Czytałem tabliczki z ich imionami i nazwiskami, datami urodzenia i miejscowościami,

— 81 —

Page 78: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIA Ł

z których pochodzili. Myślałem także o tych wszystkich, o ojcu, nauczycielach i innych ludziach, którzy wzbudzili we mnie tęsk­notę, jaką mogłem właśnie spełnić. Bardzo przeżyłem to nie­zwykłe miejsce! Zwiedziłem również klasztor benedyktynów, pamiętając, że to prawdziwa legenda chrześcijańskiego świa­ta. W wielu miejscach były jeszcze widoczne zniszczenia wo­jenne. Z klasztornego tarasu z zapartym tchem patrzyłem na cmentarz żołnierzy polskich. Miałem wilgotne oczy i bardzo zatęskniłem do Polski...

1 września stawiłem się w domu na Piętro Cavallini 38. W Instytucie przebywał właśnie kard. Wyszyński, obecny na konklawe, które po śmierci Pawła VI wybrało nowego papieża. Przez kilka dni, poza może jeszcze dwoma-trzema osobami, nie było nikogo innego. Wkrótce Instytut zaczął się „zaludniać” i przybywali kolejni księża-studenci, zarówno kontynuujący swo­je studia na rzymskich uczelniach, jak i skierowani niedawno przez swoich biskupów. W takich okolicznościach dane mi było spotykać się z Księdzem Prymasem na co dzień.

Jak wyglądały te spotkania? Czy mógłby Ksiądz nam trochę o prymasie z tego okresu opowiedzieć? Jak go zapamiętał?

Żywię ogromne przywiązanie i podziw dla kard. Stefana Wyszyńskiego, dlatego nie potrafię mówić o nim bez wzru­szenia i emocji. To naprawdę wielki i święty człowiek! Móg­łbym mnożyć rozmaite wspomnienia z nim związane, ale po­przestanę na trzech, które ilustrują, kim był. Pierwsze dwa są związane z początkiem pobytu w rzymskim Instytucie Pol­skim. Ponieważ drogę z Warszawy do Amsterdamu odbyłem samolotem, zabrałem ze sobą tylko najpotrzebniejszy bagaż.

— 82 —

Page 79: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

Nie było w nim sutanny, którą przesłałem pocztą. Po przyby­ciu do Rzymu spodziewanej paczki jeszcze nie było i chodzi­łem w tzw. krótkim stroju. Rektor Mączyński natychmiast to zauważył i przy pierwszej kolacji zwrócił się do prymasa: „Emi­nencja widzi, jak się teraz księża noszą, bez sutanny”. Prymas z udawanym wysiłkiem zmarszczył brwi i wysłuchał mojego tłumaczenia. Wyglądało na to, że rektor, którego bardzo polu­biłem i zawsze mile wspominam, uznał je za nieprzekonujące. „Powinien mieć, powinien mieć” - dorzucił. Na to prymas: „Ja też myślę, że powinien mieć i dlatego Ksiądz Rektor na pewno ci ją sprawi”. A ks. Mączyński: „O nie, nie, poczta działa do­brze i na pewno ta paczka przyjdzie”. Przyszła nazajutrz.

Drugie wspomnienie dotyczy wydarzenia, które miało miejsce dokładnie tydzień później. Kardynał Wyszyński miał wkrótce wracać do Polski i zaprosił mnie do swojego salonu na rozmowę. Był jak zawsze serdeczny i bardzo przyjacielski. Na pożegnanie podarował mi książkę, poświęconą jego życiu. Została wydana w 1969 r. w Orchard Lakę, w Stanach Zjedno­czonych i nosi tytuł Stefan Kardynał Wyszyński. Biografia w fo­tografiach. Jest bogato ilustrowana wspaniałymi zdjęciami, po­czynając od dzieciństwa aż po czasy posługi prymasowskiej. Poprosiłem o podpis. Ksiądz Prymas usiadł i wpisał następu­jącą dedykację: „ Drogiemu Księdzu Waldemarowi Chrostow- skiemu - błogosławi na pracę w Rzymie, na Instytucie Biblij­nym, z życzeniem, by uniknął błędów, których ja nie zdołałem uniknąć. + Stefan Kardynał Wyszyński. Roma 8. IX. 1978.” To najwspanialszy dar, jaki kiedykolwiek otrzymałem! To moja re­likwia i wielkie zobowiązanie, do jakiego nigdy nie dorastałem! Mógłbym stracić wszystko, ale nie tę książkę! Ona nie mówi nic o mnie, ona daje świadectwo o tym wielkim człowieku.

— 83

Page 80: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZDZ IA Ł III

Taki był Prymas Tysiąclecia! Autorytet, który nieudolnie sta­ram się naśladować, to właśnie autor tej dedykacji.

Ponad dwadzieścia lat później los sprawił, że otrzymałem dwa oryginalne obrazki ze mszy prymicyjnej neoprezbitera Ste­fana Wyszyńskiego, sprawowanej 6 lipca 1924 r. we Wrocisze- wie. To mój drugi skarb. Czytam na nich motto wyjęte z 2 Księ­gi Królewskiej 7,18: „Cóżem ja jest, Panie, iżeś mnie przywiódł aż dotąd”, oraz z Psalmu 115,2: „Cóż oddam Panu za wszystko dobre, które mi uczynił?” Obydwa cytaty to pytania, ustawiczna zachęta do stałej refleksji i wdzięczności. Obydwa stały się też moje. Gdy w czwartek 28 maja 1981 r. rano dotarła do Rzymu wieść, że kard. Stefan Wyszyński nie żyje, nie tracąc ani chwi­li zadzwoniłem do linii lotniczych i tego samego dnia po połu­dniu byłem w Warszawie, żeby wziąć udział w pogrzebie. Pła­kałem. Po śmierci stał mi się on jeszcze bliższy niż za życia. To paradoks, ale tak się sprawy mają z naszymi bliskimi zmarły­mi: wraz z ich śmiercią ustępuje to, co ludzkie, a trwa i nabie­ra znaczenia to, co Boże. Ksiądz Prymas jest u Boga, więc gdy się modlę, czuję jego obecność. Wielki Prymas Tysiąclecia stale pozostaje dla mnie kimś bardzo, bardzo bliskim.

Gdy znacznie później, w 1999 r., zostałem prorektorem uczelni, która przybrała jego imię, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przyjąłem to wyróżnie­nie jako swoisty znak i z wielką radością. Zadbałem o dwie sprawy. Pierwsza, aby dewizą uczelni stało się jego zawoła­nie biskupie, czyli wyjęte z Pierwszego Listu do Tymoteusza 1,17 słowa Soli Deo. Zgłaszano rozmaite inne propozycje, ale zrobiłem wszystko, aby ta się ostała. Po drugie, podałem na Senacie UKSW myśl oraz przy wydatnej i życzliwej pomocy abp. Stanisława Dziwisza doprowadziłem do tego, że Jan Pa­

— 84 —

Page 81: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

weł II wyraził zgodę na przyjęcie doktoratu honoris causa naszej uczelni. Gdy w połowie grudnia 2001 r. przeżywaliśmy w Wa­tykanie tę wspaniałą uroczystość, cały czas miałem w pamię­ci osobę i dzieło kard. Wyszyńskiego, który - po ludzku mó­wiąc - jest prawdziwym sprawcą pontyfikatu papieża z Polski i wszystkiego, co się w Polsce, w Kościele i w świecie za jego sprawą dokonało. Pamiętam, że gdy w gronie kolegium rektor­skiego UKSW wraz z bp. Piotrem Jareckim czekaliśmy na nie­dzielny obiad z Ojcem Świętym, podszedł do nas abp Dziwisz i powiedział: „Widzicie, nigdy wcześniej te mury nie słyszały tylu rozmów po polsku../' Pomyślałem wtedy z jeszcze więk­szą wdzięcznością o wielkim Prymasie Tysiąclecia.

A trzecie zdarzenie?

Łączy się ono z wyborem Jana Pawła II. Po śmierci jego poprzednika kardynałowie znowu zebrali się w Rzymie. Po powrocie Księdza Prymasa z zakończonego konklawe przypo­mniałem sobie pewien epizod z seminarium. Przynajmniej raz w roku Ksiądz Prymas przybywał do nas i podczas jednego z ta­kich pobytów rektor zapowiedział, że możemy zadawać różne pytania. To było w pierwszej połowie lat 70., z pomocą swo­ich kalendarzy mógłbym dokładnie ustalić datę. Pytania mu­siały być na kartkach, bo przecież - jak zaznaczali przełożeni - mogły się trafiać pytania niewłaściwe. Jedno z tych, których za takie nie uznano, brzmiało: „Dlaczego przez tyle wieków z tak katolickiego kraju, jak Polska, nigdy nie było papieża?" Ksiądz Prymas odpowiedział, że nie było, bo być nie mogło i nie może, gdyż do tego trzeba mieć odpowiednie przygotowa­nie, przede wszystkim znać dobrze język włoski i inne języki,

— 85 —

Page 82: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł III

zostać przygotowanym do kierowania Kościołem - to jest po­tężna instytucja, to jest cały świat, w Rzymie istnieją specjal­ne szkoły dyplomatyczne, a Włosi mają specjalne predyspozycje do tego, by te warunki spełniać itd. Z tego wszystkiego wy­nikało przekonująco, że najlepiej, jeżeli papieżem jest Włoch, co w zupełności tłumaczy, dlaczego nigdy nie był nim Polak. W rezultacie nieco ryzykownego przypływu pamięci w Rzy­mie wróciłem do tej rozmowy i zapytałem Księdza Prymasa, czy pamięta ów epizod. Uśmiechnął się przyjaźnie: „Tak, pa­miętam”. „A jak Eminencja dzisiaj to widzi?” Prymas spoj­rzał z przekornym uśmiechem i powiedział: „Widzisz, jaki byłem ...” Nie ośmielam się powtórzyć tego słowa, bo całko­wicie się z nim nie zgadzam. Taki był kard. Stefan Wyszyń­ski - człowiek wyrozumiały i dobry, który potrafił podchodzić również do siebie i do tego, co mówił, z dystansem, krytycy­zmem i ogromną pokorą.

Czas pobytu Księdza w Rzymie, to również czas wyboru Jana Pawła II. Czy Karola Wojtyłę, biskupa, później kardynała, miał okazję Ksiądz poznać wcześniej, przed jego pontyfikatem?

W Polsce widziałem go osobiście bodaj tylko raz, jako kleryk, podczas uroczystych obchodów ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie. Udaliśmy się tam po Wielkanocy 1971 r. autoka­rem z Warszawy w gronie alumnów seminarium duchownego. Na czele uroczystej procesji był kard. Stefan Wyszyński i kard. Karol Wojtyła. Dla mnie człowiekiem-legendą był na pewno kard. Wyszyński, natomiast kard. Wojtyłę postrzegałem jako arcybiskupa krakowskiego, który przebywa w otoczeniu kard. Wyszyńskiego. Następne spotkanie obydwu hierarchów, które

— 86 —

Page 83: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

doskonale pamiętam, miało miejsce już w Rzymie, na krótko przed wyborem Jana Pawła II.

I to spotkanie bardziej utkwiło w pamięci?

Ono było zupełnie inne. Kardynałowie Wyszyński i Wojty­ła przygotowywali się do udziału w konklawe. Obaj spożywali obiad w Instytucie Polskim. Był październik, a posiłek przebie­gał w spokojnej atmosferze. Przy deserze Ksiądz Prymas zaczął mówić, jaki będzie następny papież. Zaczął się dzielić myśla­mi, że świat przeżył śmierć Jana Pawła I, a papież ten konty­nuował dzieło dwóch swoich poprzedników - Jana XXIII oraz Pawła VI. Niestety, tego dzieła nie dopełnił, bo nie zdążył, gdyż Bóg chciał inaczej. A ponieważ rozpoczęte dzieło powin­no być podjęte i kontynuowane, następnym papieżem będzie Jan Paweł II. Obok kard. Wyszyńskiego siedział kard. Wojtyła, nogi miał wyciągnięte daleko pod stół, był zamyślony i nic nie mówił. Prymas snuł swoją wizję Jana Pawła II: kim powinien być, jak powinien pełnić swoją posługę. Kiedy obiad dobiegł końca, kard. Wojtyła podniósł się: „No to chodźmy" - powie­dział. Obaj podnieśli się i wyszli. Wtedy widziałem ich po raz ostatni przed pamiętnym konklawe...

No właśnie, jak Ksiądz przezył dzień wyboru?Było to zaskoczenie?

Nie pamiętam w rzymskim otoczeniu nikogo, kto by prze­widywał, czy prorokował, że papieżem zostanie kard. Karol Wojtyła. Słyszałem później rozmaite głosy, że w Krakowie wiele osób już o tym wiedziało itd. Jeżeli taka atmosfera

— 87 —

Page 84: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł III

gdziekolwiek była, to na pewno nie w środowisku, w którym przebywałem w Wiecznym Mieście. Tego się tam tak nie czu­ło. Zapewne Ksiądz Prymas wiedział znacznie więcej bądź coś przeczuwał, ale słuchając go, nie przyszło nam do głowy to, co się wkrótce wydarzyło. Jego słowa dopiero później nabrały dla nas właściwej wymowy.

A sam dzień wyboru?

Z początkiem października rozpocząłem studia na Bibli- cum i od razu naprawdę miałem co robić. W poniedziałek, 16 dnia tego miesiąca, odbyły się zwyczajnie wykłady, po których wróciłem do Instytutu. A ponieważ musiałem się dużo uczyć, większość dnia spędziłem w pokoju, co jakiś czas schodząc na dół do sali telewizyjnej, aby popatrzeć na transmisję z Placu Św. Piotra. Około piątej po południu komentator podnieconym głosem mówił, że dym jest biały, a więc papież został wybra­ny, by za chwilę stwierdzić, że nie, że to jest czarny dym, i tak się wahał. W jednym z foteli siedział ks. prałat Hieronim Goź- dziewicz, sekretarz Księdza Prymasa. W pewnym momencie komentator zdecydował, że ten dym jest na pewno biały. Ko­ledzy, z którymi oglądałem transmisję, natychmiast wybiegli z sali i udali się Plac św. Piotra - tylko kwadrans drogi pie­szej. Chciałem i ja to zrobić, ale ks. Goździewicz chwycił mnie za rękę i mówi: „Ty nigdzie nie chodź, bo ja nie umiem wyłą­czyć telewizora!" (był na tzw. pilota). Siadłem obok i czeka­liśmy. Rozmawialiśmy i oczywiście najwięcej miejsca poświę­caliśmy rozmaitym kandydaturom. Po jakimś czasie w logii nad balkonem Bazyliki św. Piotra ukazał się kard. Pericle Felici i ogłosił: „Anuntio vobis gaudium magnum - Habemus

— 88 —

Page 85: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

Papam: Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Do- minum Carolum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Woj­tyła qui sibi nomen imposuit Ioannem Paulum Secundum”. Na co prałat Goździewicz: „O, to teraz Dziwisz daleko zajdzie!” To był pierwszy komentarz do nowego pontyfikatu, jaki w ogóle słyszałem - i oczywiście, jak widać, trafny i prawdziwy.

Dopiero teraz pobiegłem na Plac św. Piotra i pierwsze, co zo­baczyłem, to widok włoskich dziennikarzy nagabujących polskie­go zakonnika, który nie umiał po włosku i próbował odpowiadać na migi. Wyglądało to prześmiesznie, ale Włochom bardzo się podobało. Wychwytywano zresztą wszystkich Polaków, każdy był na wagę złota, żeby powiedzieli coś o Karolu Wojtyle. Wi­dać było, że zaskoczenie jest zupełne. Przeżywałem także ten słynny moment - w loggii nowo wybrany papież i prymas Pol­ski oraz słowa: „I oto najczcigodniejsi kardynałowie wybrali nowego biskupa Rzymu. Wezwali go z kraju dalekiego. Dale­kiego, ale zawsze tak bliskiego przez wspólnotę wiary i trady­cji chrześcijańskiej”. Muszę powiedzieć, że to był taki wstrząs, iż niewiele więcej pamiętam. Utkwiła mi msza święta intro- nizacyjna, sprawowana przez Jana Pawła II na Placu św. Pio­tra w niedzielę, 22 października. Byłem wtedy bardzo blisko, bo w drugim rzędzie, i we wszystkim z przejęciem uczest­niczyłem. Wzruszenie było tak wielkie, że musiałem jeszcze raz przeczytać tekst przemówienia Ojca Świętego, bo niewie­le z niego pamiętałem. Wspaniała była scena homagium: gdy kard. Wyszyński zbliżył się, Ojciec Święty, niezwykle wzru­szony, podniósł się, serdecznie objął prymasa i pocałował go w rękę. Byłem dumny! Na przełomie 2005 i 2006 r. Narodo­wy Bank Polski zwrócił się do mnie z prośbą o merytoryczną konsultację projektu okolicznościowego banknotu emitowanego

— 89 —

Page 86: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł III

dla uczczenia Jana Pawła II. Zasugerowałem, by na odwro­cie znalazła się właśnie ta przejmująca scena. Sugestia została przyjęta, co sprawia mi ogromną radość.

Nazajutrz po inauguracyjnej mszy świętej niezapomnia­nym wydarzeniem stało się wspaniałe spotkanie Jana Pawła II z Polakami, a podczas niego kolejny gest serdeczności papieża i Prymasa Tysiąclecia. Radością napawały słowa Ojca Święte­go, które trzeba koniecznie powtórzyć tak, jak one brzmiały: „Czcigodny i Umiłowany Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego pa- pieża-Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Oj­czyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i pryma­sowskim posługiwaniem”. Tej prawdy nie wolno zapomnieć ani zaprzepaścić! W ramach wspomnianych wyżej konsultacji dla NBP podsunąłem myśl, by na projektowanym banknocie obok odwzorowania epizodu z mszy świętej intronizacyjnej umieścić pierwszą część tej wypowiedzi Ojca Świętego podczas spotkania z Polakami. Również ta propozycja została przyjęta.

Co się tyczy mnóstwa innych szczegółów dotyczących wy­darzeń i reakcji po pamiętnym konklawe, kłopot polegał na tym, że musiałem gasić w sobie i wyciszać wszystkie podnio­słe emocje. Przecież codziennie musiałem się dużo uczyć. Już na drugi dzień po wyborze Jana Pawła II znowu miałem spraw­dziany z greki i hebrajskiego. I tak przez kilka następnych mie­sięcy było każdego dnia, z wyjątkiem czwartków i weekendów. Nie mogłem sobie pozwolić na to, na co pozwalali sobie nie­

— 90 —

Page 87: Bóg Biblia Mesjasz

OPATRZNOŚĆ I KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

którzy inni Polacy przebywający wtedy w Rzymie, którzy na­stępne dni i tygodnie przeznaczyli niemal w całości na świę­towanie. Szczerze im tego zazdrościłem.

Czy Ksiądz Prymas po wyborze Jana Pawia II zmienił się, jak onodbierał to, co się wydarzyło?

Patrzyłem wtedy na Księdza Prymasa z bliska. Bardzo chcia­łem wiedzieć, co się w jego wnętrzu dzieje. Raz czy dwa zatrzymał się na rozmowę. Był poruszony i chyba przeżywał napięcie. Z jednej strony na pewno ogromna radość i duma, że oto Po­lak został papieżem. Natomiast z drugiej wielka troska i świa­domość odpowiedzialności. Nie chodziło o to, czy Jan Paweł II „da sobie radę”, lecz troska o papieża-Polaka niejako pozosta­wionego w Rzymie, na Zachodzie, na oczach całego świata, ze wszystkimi uwikłaniami i dramatami tego świata. Bardzo dużo się modlił. Udawał się do kaplicy i pogrążony w mod­litwie spędzał tam długie chwile. Mam wrażenie, że czuł się jak Jan Chrzciciel, który wykonał swoje zadanie i z satysfak­cją mógł powiedzieć: „Trzeba, żeby on wzrastał, a ja bym się umniejszał”. To był wielki mocarz ducha.

Znacznie później, na początku listopada 1980 r., Jan Pa­weł II był gościem Instytutu Polskiego. Podczas tej wizyty nie mogło zabraknąć Księdza Prymasa. Ojciec Święty zachowywał się bardzo swobodnie. Było to przed zamachem na jego życie; ciągle w ruchu, śmiał się i pozwalał na rozmaite poufałości, jak na przykład siadanie obok siebie na kanapie, wspólne zdjęcia, a nawet chyba autografy. Ksiądz Prymas czujnie doglądał, aby żaden z młodych księży nie posuwał się zbyt daleko. Sam odno­sił się do Ojca Świętego z wielką atencją, sądząc najwyraźniej,

— 91 —

Page 88: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł II

że daje w ten sposób dobry przykład innym. Atmosfera stawała się jednak coraz luźniejsza. Gdy odwiedziny dobiegały końca, odprowadziliśmy Jana Pawła II do drzwi wyjściowych. Stałem obok Księdza Prymasa. Odczuwał wyraźną ulgę, że nie wyda­rzyło się coś niestosownego. Gdy Jan Paweł II odjechał, kar­dynał odwrócił się i ze szczerym uśmiechem powiedział do najbliżej stojących: „Aleśmy się ubawili”. Do tych wspomnień o Księdzu Prymasie dodam jeszcze jedno, bardzo dla mnie ważne, ale ono przystaje do innego kontekstu.

Page 89: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ IV

Biblicum i jego profesorowie

Rozpoczął Ksiądz wymarzone studia w okresie Sede Vacante, po śmierci Jana Pawła I, a przed wyborem Jana Pawła II...

Tak, to był pamiętny Rok Trzech Papieży - Pawła VI, Jana Pawła I i Jana Pawła II. Wrzesień 1978 r., czyli okres pontyfikatu Jana Pawła I, upłynął mi na nauce języka włoskiego. Codziennie, z wyjątkiem sobót i niedziel, uczestniczyłem w intensywnym kur­sie prowadzonym w renomowanej szkole języków obcych na ulicy Cola di Rienzo. Po raz pierwszy byłem w grupie międzynarodo­wej, która tworzyli ludzie świeccy różnych wyznań i religii. Po po­dróży z Holandii, przez Belgię i Francję do Włoch, podczas której ogromne wrażenie robiła na mnie geografia, historia, architektura, teraz miałem blisko do czynienia z osobami z wielu krajów i kilku kontynentów. Zaskoczyła mnie przede wszystkim otwartość w mó­wieniu o Bogu i religii, bo tego wtedy w Polsce nie było. Uświa­domiłem sobie, że wiara nie jest prywatną sprawą człowieka, jest jego sprawą osobistą i dlatego nie da się zamknąć ani sprowadzić do sfery prywatności, lecz wymaga odważnych deklaracji i świade­ctwa na zewnątrz. Sporo rozmawialiśmy o wierze, a część moich nowych koleżanek i kolegów na kursie językowym dziwiła się, że przyjechałem z Polski, a nie jestem komunistą. Trwał pontyfikat

— 93 —

Page 90: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

Papa del sorriso, Papieża uśmiechu. Lubiłem niedzielne space­ry na modlitwę Anioł Pański, kiery to inaczej niż kiedykolwiek przedtem czułem się maleńką cząstką prężnego i silnego Kościo­ła. Jednak najbardziej ceniłem samotne wieczorne spacery na Plac św. Piotra. Siadałem przy szumiącej fontannie i myślałem, jak dziw­ny jest los. Patrzyłem na okna papieskiego apartamentu, zaś w wy­obraźni przypominałem sobie to, co tak niedawno przeżywałem. Byłem wdzięczny wszystkim, od których doznałem życzliwości i pomocy.

Pod koniec września przyjechał z Warszawy do Rzymu ks. Andrzej Gałka. Postanowiliśmy pojechać pociągiem do Ne­apolu. Po wyjściu na peron rozdawano jednodniówki z wiado­mością, że Jan Paweł I nie żyje. Zwiedzaliśmy miasto, ale nie­wiele z tego pamiętam. Gdy wróciliśmy, Rzym był pogrążony w żałobie. Wkrótce odbył się pogrzeb Ojca Świętego i rozpo­częły się przygotowania do konklawe. Ja natomiast podjąłem starania o przyjęcie na studia na Biblicum.

Na czym one polegały?

Trzeba było przedstawić dyplom licencjata teologii, odpo­wiednie pozwolenia od przełożonych kościelnych, zdać egzamin z języka włoskiego, angielskiego, francuskiego lub niemieckie­go i wnieść przewidziane opłaty. Okazało się, że największe kłopoty pojawiły się z dyplomem.

Jak to, przecież uzyskał Ksiądz licencjat w Warszawie...

Tak, ale samo to nie wystarczyło. Na dyplomie licencjackim wy­stawiono mi ocenę cum laude, do której długo nie przywiązywałem

— 94 —

Page 91: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

żadnego znaczenia. Lecz w Rzymie okazało się to bardzo waż­ne. Gdy zgłosiłem się do sekretariatu Instytutu Biblijnego z za­miarem podjęcia studiów, sekretarz, amerykański jezuita Wil­liam A. Ryan, podjął mnie niezwykle przyjaźnie. Był to czas, kiedy Polacy wciąż robili w Rzymie wrażenie, chyba analogicz­ne jak na przykład egzotyczni Murzyni. Był szczerze rozbawio­ny moim widokiem i zapytał o kilka osób, które znał, bo nie­dawno skończyły Biblicum. Pracowałem w parafii, więc moja wiedza była ograniczona. Nastrój się nagle zmienił, gdy popro­sił o dyplom licencjata. Zobaczywszy na nim cum laude, czyli odpowiednik szkolnej trójki z plusem lub słabej czwórki, stra­cił humor i bacznie mi się przyglądał. Po chwili zapytał, czy znam inne rzymskie uczelnie. Wyliczył kilka i był gotów słu­żyć adresami. Zupełnie nie rozumiałem, o co chodzi. Chyba to zauważył, bo wyjaśnił, że studia na Biblicum są bardzo trud­ne i po prostu sobie nie poradzę. Oni chętnie przyjmują z oce­ną summa cum laude albo co najmniej magna cum laude, a tutaj... Znowu wszystko zaczęło mi się walić. Po chwili wyglądało na to, że nasza rozmowa się kończy. Zapytał, kto mnie wysłał na studia. „Kardynał Wyszyński”. „To dobry człowiek” - stwier­dził z przekonaniem. Wstaliśmy. Zauważyłem, że coś go jed­nak intryguje. „Gdzie tak dobrze nauczyłeś się angielskiego?” - zapytał. „W seminarium, z taśmy magnetofonowej i książ­ki”. Patrzył zdziwiony. Po chwili dodał: „Słuchaj, ja przyjmuję twoje papiery, ale za kilka tygodni mogę ci je równie szybko oddać”. Byłem w siódmym niebie i mój dobroczyńca to wi­dział. Zachwycony swoją łaskawością i jej skutkami dorzucił: „Zaliczam ci egzamin z angielskiego, bo przecież go znasz”. Kiedy byłem w drzwiach, poklepał mnie po ramieniu i rzucił na pożegnanie: „Popraw się i nie bądź leniwy!”

— 95 —

Page 92: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł IV

Wyszedłem na Piazza della Pilotta i byłem najszczęśliw­szym człowiekiem na świecie. Usiadłem przy fontannie Tre- wijskiej i zaraz przyszły także inne myśli. Dopiero wtedy zrozumiałem, że to, jak mnie oceniono na dyplomie licencja­ckim, rzutowało na całe moje dalsze życie. Tylko dobra zna­jomość angielskiego i determinacja usposobiły mojego ame­rykańskiego rozmówcę do tego, że warunkowo przyjął mnie na Biblicum. A przecież w seminarium miałem bodaj same piątki, uczyłem się z entuzjazmem, bardzo dużo czytałem, przepisywałem rozmaite teksty, nawet układałem skrypty do niektórych wykładów, napisałem dwie obszerne prace dyplo­mowe, pomagałem kolegom, z wielu egzaminów bywałem po prostu zwalniany... Egzamin licencjacki w maju 1977 r. nie wypadł, jak powinien. Dowiedziałem się o nim bardzo późno, byłem mocno zajęty w parafii, nie otrzymałem tez do egzaminu, które zawsze otrzymuje każdy kandydat. Jed­no z pytań polegało na dokładnej analizie gramatycznej hym­nu Magnificat w oryginalnej greckiej wersji Ewangelii według św. Łukasza.

Obecnie modne się staje pisanie tzw. historii wirtualnej, czyli dociekanie, co byłoby wtedy, gdyby wydarzenia, jakie zna­my, potoczyły się zupełnie inaczej niż to się stało. Takie myśli przyszły mi również do głowy zaraz po przyjęciu na Biblicum. A co by było, gdybym w ogóle nie został kapłanem? Gdyby na jakimś etapie mojego życia te plany i marzenia legły w gru­zach? Gdyby ktoś mi w tym bezpowrotnie przeszkodził? Jed­nym słowem, co by się stało, gdybym jesienią 1978 r. nie roz­myślał o tym wszystkim przy fontannie Trewijskiej, lecz gdzie indziej robił coś zupełnie innego? Kim byłbym? Nie muszę do­dawać, że z dzisiejszej perspektywy te pytania stają się jesz­

96 —

Page 93: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

cze zasadniejsze i nasuwają się bardziej natarczywie. W trakcie tamtych rozważań, podczas gdy wokół było mnóstwo roześmia­nych turystów, narastała we mnie radość i gorycz, ale radość była o wiele większa i zdecydowanie przeważyła.

W Rzymie nie trzeba mnie było namawiać ani zachęcać do studiowania. Gdy w czerwcu 1981 r., o rok wcześniej niż przewidywał normalny program, ukończyłem tę renomowaną uczelnię i uzyskałem licencjat nauk biblijnych, średnia po kilku latach studiów i kilkudziesięciu egzaminach, wynosiła 9,82 na 10,00. Podpisując dyplom licencjacki i wręczając mi go, William A. Ryan był naprawdę zadowolony. A ja jeszcze bardziej.

Mieszkał Ksiądz w Papieskim Instytucie Polskim.Kto wtedy tam przebywał?

Rozpocznę od tych kolegów, którzy studiowanie biblisty- ki zaczęli wcześniej ode mnie. Ich nazwiska są powszechnie znane: abp Stanisław Gądecki, bp Zbigniew Kiernikowski, bp Adam Odzimek, ks. prof. Ryszard Rumianek... Naprzeciw mo­jego pokoju mieszkał obecny abp warszawsko-praski Sławoj Le­szek Głodź, nieco dalej bp Gerard Bernacki. Łącznie było nas około dwudziestu-trzydziestu. W następnych latach jedni koń­czyli studia, inni przybywali, by je rozpocząć. Szczególnie za­pamiętałem ks. Stanisława Chłąda, mojego sąsiada. Nazywali­śmy go Górnikiem, bo przed pójściem do seminarium pracował kilka lat w kopalni. Po powrocie do Polski wykładał w Czę­stochowie i w latach 90. przedwcześnie zmarł. Aby jego do­robek nie poszedł w zapomnienie, w serii „Rozprawy i Studia Biblijne”, którą założyłem i prowadzę, wydałem jego rozprawę habilitacyjną. Nad wszystkim czuwał rektor ks. Franciszek

— 97 —

Page 94: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł IV

Mączyński, „złoty człowiek”, bliski przyjaciel kard. Stefana Wyszyńskiego. Był wszędzie tam, gdzie go potrzebowaliśmy, a pomijał dyskretnie te miejsca i okoliczności, które mogłyby go krępować.

Studia na Biblicum w Rzymie to wynik wcześniejszych zainteresowań Księdza tematyką biblijną, jeszcze tych

z seminarium. Można jednak można odnieść wrażenie, że w Polsce był Ksiądz trochę takim samoukiem, w tym sensie, że nie miot

jakiegoś mistrza, którego śladami mógłby pójść.

Uczyłem się bardzo dużo, znacznie więcej niż wymaga­li wykładowcy seminaryjni. Przeczytałem mnóstwo książek oraz artykułów biblijnych i teologicznych, także po angielsku, a jedną, Unbekannte Jesusworte Joachima Jeremiasa, przełożyłem z niemieckiego na polski. Później ks. prof. Marek Starowiey­ski przypomniał mi, że powinna zostać wydana. Nigdy do tego nie doszło, zaś w trakcie kolejnych przeprowadzek manuskrypt przekładu gdzieś się bezpowrotnie zawieruszył. W Instytucie NRD na Świętokrzyskiej kupiłem za bezcen duże mapy biblij­nego świata. Na ich podstawie nieźle nauczyłem się geografii i topografii Bliskiego Wschodu i Basenu Morza Śródziemne­go. Bywały tam również dobre biblijne książki, zwłaszcza wy­dawane w Erfurcie i Lipsku. Chętnie korzystałem z biblioteki seminaryjnej. Nic dziwnego, że część kolegów, z którymi przy­gotowywałem się do kapłaństwa, mogła uważać mnie za od- ludka, bo nie brałem udziału we wszystkich towarzyskich wy­darzeniach, na które byłem zapraszany. Książki od dzieciństwa były moimi przyjaciółmi i zawsze w ich towarzystwie dosko­nale się czułem.

— 98 —

Page 95: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

A ludzie, nauczyciele, mistrzowie?

Imponowała mi zwłaszcza twórczość pisarska ks. prof. Ka­zimierza Romaniuka. Przeczytałem z pożytkiem wiele jego arty­kułów i książek. Z przejęciem słuchałem opowiadań o odbytych studiach i jego karierze naukowej. Brałem udział w prowadzo­nym przez niego seminarium biblijnym Nowego Testamentu. Uczestniczyłem również w seminarium naukowym ks. prof. Czesława Jakubca, który uczył nas Starego Testamentu. Za­palił mnie do niego, do tajemnych znaczeń pięknych hebraj­skich słów, takich, jak np. darasz, „szukać", „badać", „zgłębiać". Gdy nam je objaśniał, omal nie wchodził pod stół, potwierdza­jąc w ten sposób intensywność znaczeń omawianego czasow­nika. Podziwiałem jego entuzjazm. Obaj ci profesorowie wy­warli na mnie największy wpływ. Najsłabszą stroną nauczania była metodologia studiów biblijnych, czyli prawidłowe nauko­we podejście do czytania i komentowania Biblii. Ksiądz Jaku­biec był bardzo wymagający, a zarazem bardzo życzliwy. Po kilku miesiącach wykładów zachęcał mnie, bym się poświęcił studiom biblijnym. Od niego jednak niewiele zależało i dawał mi to do zrozumienia. Poza nim raczej nie było nikogo, kto by mnie stymulował do studiowania, zachęcał, pokazywał drogę, ułatwiał ją. Chyba nie ma w tym nic dziwnego, albowiem se­minarium duchowne ma przygotowywać przyszłych kapłanów, a nie naukowców. Teologia, jaką się tam uprawia, ma charak­ter zdecydowanie bardziej formacyjny niż akademicki. Byłoby dobrze gdyby te dwa wymiary uzupełniały się nawzajem, lecz wiadomo, że formacja alumna zawsze znajduje się na pierw­szym miejscu. Wiedząc o tym, szukałem własnej drogi i my­ślę, że ją znalazłem. Wypełniając regulaminowe obowiązki

99 —

Page 96: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł IV

i troszcząc się o swoją formację duchową, położyłem wielki na­cisk na samodzielne studium, nie dlatego, żebym wtedy myślał o karierze naukowej, lecz dlatego, że miałem taką nieodpartą potrzebę. Co się tyczy aktywności naukowej, dopiero w Rzy­mie, a potem w Jerozolimie, spotkałem ludzi, którzy stali się dla mnie prawdziwymi mistrzami.

Jak wyglądały studia na Biblicum?Jak Ksiądz się w nie wdrażał?

Przeszły one moje najśmielsze oczekiwania i marzenia. Były to studia niesłychanie poważne i wymagające. W pierwszym semestrze miałem tylko dwa przedmioty, hebrajski i grecki. Hebrajskiego uczył mnie prof. Karl Plótz, jezuita, który wte­dy rozpoczynał pracę dydaktyczną. Utworzono trzy grupy ję­zykowe: angielską, włoską i hiszpańską, zapisałem się do an­gielskiej. Był w niej jeszcze jeden Polak, ks. Henryk Skoczylas ze zgromadzenia michalitów. Codziennie godzina wykładów, a w jej ramach lekcja ze słynnego podręcznika autorstwa Th. O. Lambdina Introduction to Biblical Hebrew. Codziennie spraw­dziany i nowa porcja materiału. Nareszcie prawie bez reszty mogłem poświęcić się nauce, a sprawiało mi to wielką radość. W połowie semestru był test dopuszczający do udziału w wy­kładach w drugiej połowie. W styczniu czytaliśmy bez proble­mów spore partie Biblii Hebrajskiej, zwłaszcza napisane pro­zą fragmenty Księgi Jeremiasza. Do dzisiaj przechowuję gruby zeszyt, który na koniec katechizacji podarowali mi studenci w Ząbkach, wiedząc, że jadę na studia do Rzymu, ze wszyst­kimi odrobionymi ćwiczeniami. Profesor Plótz był wymagają­cy i wyrozumiały zarazem, co przynosiło wspaniałe rezultaty.

100 —

Page 97: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

Wiedział również, że w przypadku większości studentów po­prawność odrobienia ćwiczeń zależała nie tylko od znajomo­ści hebrajskiego, lecz - czasami nawet bardziej - od znajomo­ści angielskiego.

Z kolei prof. James Swetnam, pełen osobistego uroku je­zuita amerykański, na podobnych zasadach i bodaj z jeszcze większym temperamentem, uczył greckiego. Zachęcał nas wszel­kimi możliwymi sposobami. Swoją życzliwość nadrabiał robie­niem groźnych min, co dodawało wykładom wiele uroku. Póź­niej co najmniej dwukrotnie odwiedził Polskę, rozpoznając po latach swoich dawnych studentów i z prawdziwą pasją komen­tując przebieg nauki greckiego. Lubiłem tę systematyczność i stawiane wymagania. Nie sprawiały mi żadnych trudności. Miałem zatem czterdzieści pięć minut hebrajskiego, tyleż gre­ki - i koniec zajęć. Ale żeby na drugi dzień zdać sprawdzia­ny i zrobić krok dalej, musiałem siedzieć cztery, pięć godzin po południu u siebie w pokoju i intensywnie się uczyć. Gdy­bym któregoś dnia tego zaniedbał, odrobienie zaległości by­łoby bardzo trudne, natomiast gdybym sobie trzy, cztery dni popuścił - nawet niemożliwe. Na szczęście nie chorowałem, aczkolwiek jesień w Rzymie bywa dokuczliwa. Jedyne kłopo­ty pochodziły z faktu, że działo się to wszystko w kontekście początków pontyfikatu Jana Pawła II. Z Papieskiego Instytu­tu Biblijnego wracałem do Instytutu Polskiego, a tutaj więk­szość głów i serc była zaprzątnięta zupełnie innymi sprawami niż zawiłości hebrajskiego i greki. To było urocze: jakby dwa światy, w których wtedy się poruszałem. O ile pamiętam, by­łem jedynym mieszkańcem Instytutu Polskiego, który w tam­tych warunkach rozpoczynał swoje studia na Biblicum. Stawa­łem się świadkiem wielkiej historii, ale nie odbywało się to za

— 101 —

Page 98: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

darmo. Specjalistyczne studia biblijne niosły obowiązki, któ­rym trzeba było należycie sprostać.

Ale czy wcześniej nie uczył się Ksiądz języków biblijnychw seminarium?

Obydwu języków, greki i hebrajskiego, uczyłem się w Pol­sce. Jednak w seminarium nauczano ich na takim poziomie, że w Rzymie starczyło to tylko na kilka czy kilkanaście dni. Tam nauczanie języków biblijnych odbywało się zupełnie inaczej - to, czego w seminarium uczyliśmy się na przykład przez dwa mie­siące, podawano w ciągu jednej lekcji, a na drugi dzień trakto­wano jako oczywistość, że trzeba to umieć. W Rzymie dzień w dzień były sprawdziany, a co pewien czas egzaminy, podsu­mowujące daną partię materiału. Takie tempo nie było niczym nadzwyczajnym. W seminarium duchownym języki biblijne są nauczane jako przedmioty obok innych, i wcale nie najważniej­sze. Na pierwszym roku studiów na Biblicum ich przyswaja­nie stanowiło w gruncie rzeczy najpierw jedyne, a potem naj­ważniejsze zajęcie studentów.

Postępy były widoczne?

Rozpocząwszy naukę hebrajskiego i greckiego w paździer­niku, pod koniec semestru, czyli w styczniu, czytaliśmy i tłu­maczyliśmy obszerne fragmenty Starego i Nowego Testamentu. Bardzo mi to odpowiadało. Na koniec semestru byłem wpraw­dzie zmęczony, lecz i szczęśliwy. Aby odpocząć, odbyłem wspa­niałą wycieczkę: Gran Sasso dTtalia (zimą, z jakimi niezwy­kłymi przygodami!), Loreto, a potem wzdłuż Adriatyku przez

— 102 —

Page 99: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

Ankonę do San Marino, a stamtąd do Bolonii, Florencji i Pizy oraz powrót do Rzymu. Skwapliwie szukałem wszelkich śladów polskości. Ogromne wrażenie wywarły dwa cmentarze polskie z okresu drugiej wojny światowej: u stóp sanktuarium maryj­nego w Loreto i w Bolonii. W kontekście nowego pontyfikatu wzrosło zainteresowanie Polakami i polskością, a wraz z nim także życzliwość Włochów. Uczyłem się Italii, z jej wspania­łą przeszłością i dynamiczną teraźniejszością. Później podob­nym szlakiem oprowadziłem kilka pielgrzymek z Polski. Chyba największe wrażenie zawsze wywiera Loreto, z pięknie utrzy­manym cmentarzem i wspaniałą bazyliką ku czci Matki Bożej Loretańskiej. A w bazylice wyróżnia się kaplica z malowidłem przedstawiającym „Cud nad Wisłą”. Wtedy, pod koniec lat 70., był to w Polsce temat zakazany. Opowiadało się o tym w do­mach, nie w szkołach.

Takie były początki, a później?

W drugim semestrze rozpoczęliśmy wykłady wprowadza­jące w świat Biblii, jego aspekty geograficzne, archeologiczne i historyczne. Ogromne wrażenie wywarł na mnie prof. Robert North, Amerykanin, który był archeologiem, zajmował się geo­grafią biblijną, znał biblijne języki oraz kilkanaście języków no­wożytnych, redagował specjalistyczną bibliografię biblijną, miał rozległą wiedzę i prawie zawsze tryskał humorem. Kiedy go zapytałem, jak to możliwe, że nauczył się kilkunastu języków, odpowiedział: „Najtrudniej przychodzi pierwsze pięć, a potem to już leci”. Profesor North napisał też przewodnik po Ziemi Świętej, który sam przetłumaczył także na język polski. Znaj­dujemy w nim pewne niezamierzone elementy humorystyczne,

— 103 —

Page 100: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

na przykład zdanie, że z Tel Awiwu do Hajfy wiedzie linia ko­lejowa, którą „jeździ malowniczy pociąg”. Spośród wielu specy­ficznych językowych wyrażeń najbardziej pikantny jest jednak inny fragment. Autor opowiada, że w pobliżu Morza Martwe­go w okresie, gdy ten region należał do Jordanii, król Hussajn wybudował sobie hotel, a obok hotelu wystawiono jego pom­nik. Izrael zajął to terytorium, hotel jest nieczynny, zatem „król Hussajn bez interesu stoi”. Profesor North bardzo nam poma­gał i w oczach części wykładowców i studentów uchodził za polonofila. Traktował to jako komplement, zaś w jego nasta­wieniu i postawie utwierdził go wybór Jana Pawła II.

W późniejszym okresie słuchałem wykładów o. prof. Sta- nislasa Lyonneta, także wielkiego przyjaciela Polski i Polaków. Był specjalistą od piśmiennictwa Pawiowego, które omawiał z wielkim znawstwem i pasją. Z jego osobą łączy się epizod związany z zamachem na życie Ojca Świętego.

Proszę opowiedzieć.

Była środa, 13 maja 1981 r., po południu. Dość leniwie słu­chaliśmy wykładu, bo wokół panowała piękna wiosna i ciepło. Wykład właśnie dobiegał końca, gdy drzwi sali gwałtownie się otworzyły i wbiegł prof. Stanislas Lyonnet. Nigdy przedtem nie zdarzyło się coś podobnego. Profesor powiedział: „Zabili wam papieża!” Wykład został przerwany. Szybko wróciłem do In­stytutu Polskiego, gdzie wszystko wrzało... Profesor Lyonnet doskonale wiedział, że na sali są Polacy i co znaczy dla nas zamach na życie Jana Pawła II. Później wielokrotnie spotyka­łem słynnego profesora, najczęściej w bibliotece. Zawsze miło odwzajemniał powitanie i mówił coś miłego na temat Polski.

— 104 —

Page 101: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

Czasami miał pytania dotyczące przedwatykańskiej biografii Jana Pawła II, kiedy indziej zapytywał o ks. prof. Kazimierza Romaniuka, który był jego studentem. Z prawdziwą satysfak­cją przyjmował informację, że był on w Warszawie moim pro­fesorem. „Bene, bene” - potakiwał i uśmiechał się zadowolo­ny. Czynił to kilkakrotnie, nie dlatego, iżby nie pamiętał, lecz dlatego, że lubił o tym słuchać. Pod koniec studiów po jednej z takich rozmów dorzucił: „Nieraz się przekonałem, że wielkie zamiłowanie do Pisma Świętego zbliża ludzi i ich łączy”.

Biblicum to wielkie autorytety w dziedzinie biblistyki i wielkie sławy« Na pewno zetknął się Ksiądz z nimi?

Tak, a nasiliło się to później, na kolejnych latach studiów. Opowiadanie o każdym z nich zajęłoby bardzo wiele miejsca i pewnie takie wspomnienia się im należą, tym bardziej że zbliża się, przypadająca w 2009 r., setna rocznica istnienia Papieskie­go Instytutu Biblijnego. Może wysiłkiem polskich absolwentów tej uczelni taką księgę wspomnień napiszemy? Wielu naszych profesorów to postacie niezwykle barwne. Wielcy uczeni, a za­razem wspaniali ludzie. Nie sposób wyliczyć wszystkich, więc niektórzy profesorowie: Carlo M. Martini, Luis Alonso-Schó- kel, Albert Vanhoye, Klemens Stock, Mitchell Dahood, Mau- rice Gilbert, Thomas Franxmann, Richard Neudecker. Wystar­czy zajrzeć do bibliografii biblijnej, by się przekonać, że mamy do czynienia z gigantami współczesnej biblistyki, którym za­wdzięcza ona bardzo wiele.

Prawdziwą legendą Biblicum byli profesorowie Luis Alon- so-Schókel i Albert Vanhoye. Niemal wszyscy, chyba z wyjąt­kiem Hiszpanów, bardzo się bali prof. Schókela, a on to lubił

— 105 —

Page 102: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

i szczerze się tym cieszył. Za powłoką surowości biło jednak dobre serce, więc nikogo nie skrzywdził. Profesor Vanhoye to zupełne przeciwieństwo swojego hiszpańskiego kolegi: prawie niewidoczny, zupełnie nie narzucający się, a przecież nieprze­ciętnie bystry i inteligentny, a przede wszystkim silnie zakorze­niony w wierze chrześcijańskiej i zatroskany o czystość chrześ­cijańskiej teologii.

Z kolei austriacki jezuita Klemens Stock, nauczający tak­że w Innsbrucku, specyficznie wymawiał język włoski. Wykła­dał Ewangelię św. Marka i zapamiętałem nie tylko treść, lecz i sposób wymowy, tak charakterystyczny, że słyszę go do dzi­siaj. Szczególnie interesował go motyw powołania Dwunastu przez Jezusa, a także zrelacjonowana w drugiej Ewangelii ka­nonicznej działalność Jezusa w Jerozolimie. Tą problematyką zainteresował później kilku innych studentów z Polski, któ­rzy pod jego kierunkiem napisali prace licencjackie na temat Ewangelii według św. Marka. Podczas studiów silnie poruszyła mnie nagła śmierć prof. Mitchella Dahooda, wielkiego znawcy i fascynata starożytnym piśmiennictwem ugaryckim. Jego wy­kłady na temat Ugarit oraz wyszukiwanie ugaryckich paraleli z Księgą Psalmów bardzo mnie interesowały. Przez jakiś czas chciałem się nawet poświęcić tej problematyce.

Jednak najważniejsi dla mojego naukowego rozwoju i mi najbliżsi byli dwaj inni profesorowie: Eduard des Places i Ro­ger Le Deaut. Pod kierunkiem prof. des Placesa napisałem li­cencjat biblijny. Zarówno w wyborze profesora, jak i wybo­rze tematu znalazły wyraz reminiscencje wykładów biblijnych w warszawskim seminarium duchownym. Z jednej strony pod kierunkiem ks. rektora Kazimierza Romaniuka wdrażałem się w studia nad Nowym Testamentem, z drugiej, pod wpływem

— 106

Page 103: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

ks. prof. Czesława Jakubca, coraz bardziej pociągał mnie Stary Testament. Jak wiadomo, Nowy Testament jest napisany w ję­zyku greckim, a Stary w hebrajskim, aramejskim i greckim. Wybrałem studia nad Księgą Mądrości, bo napisana po grecku jest jedną z tzw. deuterokanonicznych ksiąg Starego Testamen­tu. Profesor des Places potrafił mówić o niej z zapałem, wiel­kim znawstwem i pięknie. Moja praca dotyczyła trzynastego rozdziału Księgi Mądrości z obecnymi tam motywami potę­pienia kultu obcych bóstw oraz pseudoreligijnej czci dla wy­tworów rąk ludzkich. Teza, jaką przedstawiłem, brzmiała, że w tekście biblijnym mamy do czynienia z potępieniem nie tyl­ko pogańskiej idolatrii, lecz i parodiującego religię zachwytu nad tym, co człowiek sam wytworzył. Praca otrzymała naj­wyższą ocenę.

Drugą ważną postacią był inny Francuz, też już nieżyjący, prof. Roger Le Deaut, który zaszczepił mi zamiłowanie do li­teratury targumicznej, czyli starożytnych przekładów starote- stamentowych ksiąg świętych na język aramejski. To był czło­wiek niezwykle mądry i światły, a zarazem bardzo skromny i pokorny. Spotkałem go w Rzymie, ale poznałem bliżej do­piero później, w Jerozolimie. Jeżeli mam jakiś szczególny wzór do naśladowania, to jest nim właśnie prof. Roger Le Dćaut. Odbyłem z nim wiele rozmów, przypatrywałem się jak wykła­da i jak żyje. Zapraszał mnie do swojego mieszkania i chętnie udzielał rzeczowych i życzliwych konsultacji. Jednym z jego uczniów był ks. prof. Ryszard Rubinkiewicz, salezjanin, pro­fesor biblistyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pro­motor szczerze się cieszył jego osiągnięciami i podkreślał, że wielką radością nauczyciela są postępy jego uczniów. Naucza­nie i życie prof. Le Deaut nawzajem się uzupełniały, zaś łącznik

— 107 —

Page 104: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

obydwu stanowiła modlitwa. Jestem przekonany, że studiowa­nie Biblii bez wiary i osobistej modlitwy może być zwyczaj­ną stratą czasu. Mój profesor uświadomił mi, na czym polega różnica między teologią, w tym także biblistyką, a religiolo- gią i religioznawstwem. Teologia to „wiara szukająca zrozu­mienia”. Ujmował to tak już św. Tomasz z Akwinu i znałem tę formułę, ale dopiero w Rzymie i w Jerozolimie zrozumia­łem, co ona naprawdę znaczy.

A polscy wykładowcy tez byli?

Przede wszystkim ks. prof. Alfred Cholewiński. W Pol­sce był znany ze swojego zaangażowania w neokatechumenat, w Rzymie też się w tym ruchu bardzo czynnie udzielał. Po­znałem go od innej strony, jako dobrego wykładowcę. Treścią jego wykładów była Księga Kapłańska oraz Księga Powtórzo­nego Prawa. Prowadził je na podstawie swojej rozprawy dok­torskiej opatrzonej tytułem Heiligkeitsgesetz und Deuteronomium, którą przeczytałem bardzo starannie. Miałem jednak przygodę. Zrobiłem wszystko, aby jak najlepiej przyswoić sobie wszyst­kie wykłady prof. Cholewińskiego i polecone przez niego lek­tury. Po pierwsze, było to interesujące, po drugie, byłoby mi wstyd, gdybym na egzaminie u Polaka czegoś nie wiedział lub nie zapamiętał. A zatem na egzamin przyszedłem bardzo dobrze przygotowany. Gdy wyczerpująco odpowiedziałem na wszyst­kie pytania, ks. Cholewiński stwierdził, ku mojemu szczere­mu zdumieniu, że chociaż, owszem, odpowiedziałem bardzo dobrze, nie może mi postawić dziesiątki, czyli najwyższej oce­ny, aby inni nie pomyśleli, że stało się to po jakiejkolwiek zna­jomości albo dlatego, że też jestem Polakiem. Postawił więc

— 108 —

Page 105: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

ocenę 9,5. Ta ostrożność zawsze wydawała mi się przesadzona. Miała ona i ten skutek, że wydatnie wpływała na ostateczny rezultat bardzo wysokiej średniej uzyskanej z całych studiów, która na skutek tego była nieco niższa.

Czyli studia na Biblicum przebiegały w zupełnie innej atmosferze niz te

w seminarium?

Studia na Biblicum miały profil akademicki, a nie formacyj­ny i dlatego wyglądały zupełnie inaczej niż w seminarium du­chownym. Tam studiują ci, którzy zamierzają poświęcić się nauce, a decyzja o studiowaniu jest zazwyczaj podyktowana wielkim za­miłowaniem do Biblii. Chyba nie zdarzają się tacy, których trze­ba namawiać do nauki albo uzasadniać jej potrzebę i celowość. Jednak i na Biblicum zdarzały się sytuacje, które w ogóle zda­rzyć się nie powinny. Miałem wykłady z krytyki tekstu, specja­listyczne wykłady z prof. Carlo Maria Martinim, jezuitą, rekto­rem Papieskiego Instytutu Biblijnego, który właśnie w tym czasie został mianowany przez Jana Pawła II arcybiskupem Mediolanu. Gdy skończył swoje wykłady, nie mógł już osobiście zrobić egza­minu i zlecił go jednemu ze swoich asystentów, który był Wło­chem. Po kilku dniach otrzymałem zamkniętą kopertę z wyni­kami tego egzaminu. Moja ocena z krytyki tekstu to 7,5 na 10 możliwych. Gdybym dostał 9,5 albo 9, może nawet 8,5, to bym się pewnie nad tym nie zastanawiał i nie zadawał sobie pyta­nia, co się stało. Natomiast 7,5 mnie zaintrygowało, bo to odpo­wiednik naszej słabej trójki. Udałem się do sekretarza, Williama Ryana, i poprosiłem, by wyjaśnił, dlaczego otrzymałem tak ni­ską notę. Odpowiedział, że nie ma zwyczaju, żeby profesorowie

— 109 —

Page 106: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

tłumaczyli się przed studentami. Drążyłem dalej, że to była praca pisemna i mam prawo ją zobaczyć i poznać ewentualne błędy. Po­nieważ egzaminy były płatne, tak samo jak wykłady, uczyłem się kapitalizmu i opartego na nim myślenia. Zawsze życzliwy sekre­tarz stał się nieco poirytowany, ale zapewnił, że na drugi dzień asystent przyniesie tę pracę. Skutek może być tylko taki, że mi ocenę zmniejszą, bo zapewne dopatrzą się jeszcze więcej błędów. Kiedy na drugi dzień doszło do konfrontacji, okazało się, że w pi­semnej odpowiedzi nie ma ani jednego błędu, a asystent, który ją sprawdzał, kierował się chyba stereotypowymi resentymenta- mi. Musiał zmienić 7,5 na 10 i zostałem przeproszony za cały in­cydent. Nie wiem, jakie były potem ostateczne efekty tej weryfi­kacji, ale wszystkie kartki z tego egzaminu zostały sprawdzone jeszcze raz. Na korytarzu drugiego piętra są drewniane kasety, do których wkładana jest korespondencja do poszczególnych domów i instytutów, w których mieszkają studenci. Papieski Instytut Pol­ski jest oznaczony numerem 54. Ilekroć widzę tę kasetę, zawsze kojarzy mi się ona z egzaminem z krytyki tekstu.

Jakie są korzyści ze studiowania na Biblicum?

Jest ich bardzo wiele. Papieski Instytut Biblijny, aktualnie z dwoma wydziałami - biblijnym i orientalnym - to dzieło pa­pieża Piusa X, utworzone w 1909 r. Od początku było pomyśla­ne jako serce studiów biblijnych w Kościele katolickim, gdzie przygotowywana jest kadra biblistów katolickich i są promowa­ne badania biblijne. Wśród korzyści studiowania na Biblicum na pierwszym miejscu stawiam rzetelne nauczanie języków bi­blijnych. Jest to bodaj najtrudniejsza część studiów, ale zarazem najbardziej owocna, bo postępy są najbardziej widoczne. Cho­

— 110 —

Page 107: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

dzi o język hebrajski, aramejski i grecki, lecz także o inne języ­ki starożytne, którymi posługiwali się sąsiedzi biblijnego Izra­ela albo na jakie była tłumaczona Biblia.

Drugi aspekt to różnorodność podejść i metod badawczych. Obecna jest, dominująca zwłaszcza w Niemczech, metoda hi- storyczno-krytyczna, czyli żmudne ustalanie okoliczności i naj­rozmaitszych uwarunkowań powstania i przekazywania tekstu biblijnego oraz jego sensu w kontekście starożytnym. Naucza­ne są jednak także, rozwijające się głównie w środowisku an­glosaskim i francuskim, nowe metody analizy literackiej, znane jako synchroniczne, silnie osadzone w zdobyczach współczesne­go literaturoznawstwa i objaśniające tekst biblijny w jego kano­nicznym kształcie. Nie brakuje odwołań do zdobyczy egzegezy i teologii żydowskiej, rabinicznej i pozarabinicznej, na skutek czego studia otwierają również na problematykę dialogu mię- dzyreligijnego. Właściwie każdy wykład jest inny, a ponieważ niektórzy profesorowie wręcz rywalizują między sobą w dąże­niu do oryginalności i niepowtarzalności, zatem studenci mają możliwość zdobycia szerokiej panoramy badawczej.

Trzeci wymiar jest nie mniej ważny. Biblicum to uczelnia katolicka, a nie miejsce forsowania nowinek ani liberalizmu re­latywizującego Prawdę i możliwość jej poznania. Studenci sty­kają się z najrozmaitszymi tendencjami, ale to wcale nie zna­czy, że wszyscy komentatorzy Pisma Świętego mają rację albo, że nikt jej nie ma. Wielki ładunek wiedzy ma być na usługach wiary chrześcijańskiej, ma być dla niej rozwinięciem i wspar­ciem. Ogromnym walorem wielu wykładów jest uczenie kry­tycznego myślenia, opartego na katolickich zasadach interpre­tacji Pisma Świętego, wypracowanych dawniej i współcześnie, zwłaszcza po II Soborze Watykańskim.

— 111 —

Page 108: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

Miejscem na Biblicum równie ważnym jak sale wykłado­we jest kaplica, a dopełnieniem widoku profesora nauczające­go ex cathedra, jest jego obecność przed ołtarzem. Dzięki temu nurty intelektualne łączą się ze strumieniami życia duchowe­go, a rozum wspomaga wiarę. Studium Biblii jako dokumen­tu z odległej przeszłości i osadzonego w dawnych kontekstach staje się osadzone w wieczności Boga, a wymiary przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, spotykają się ze sobą i wzajem­nie przenikają. Celem interpretacji każdego tekstu jest zrozu­mienie go, natomiast cel egzegezy biblijnej stanowi poznanie osoby Jezusa Chrystusa. Jest On obecny na kartach całej Bi­blii i w naturalny sposób za egzegezą i teologią następuje me­dytacja i aktualizacja orędzia biblijnego.

Jak z perspektywy czasu ocenia Ksiądz swoje studia? Czy jest za czym tęsknić, na czymś

się wzorować?

Tak, na pewno jest za czym tęsknić i na czym się wzoro­wać. To był piękny, wspaniały, spokojny i owocny czas. Robi­łem to, co lubiłem, i na tym w gruncie rzeczy polegały moje jedyne obowiązki. Uczyłem się dużo, mając z nauki wielką sa­tysfakcję. Spotkałem wielu ludzi podobnych do mnie, zapalo­nych do wiedzy i jej spragnionych. Nasi profesorowie byli dla nas dobrzy - uczyli, wymagali i nas prowadzili. Przekonywa­łem się, że Biblia to naprawdę Księga życia. Bardzo lubiłem bibliotekę z jej znakomitymi zasobami, sale wykładowe, któ­re wydawały mi się wręcz magiczne, korytarze z widokiem wielojęzycznych studentów, a także niezwykłą atmosferę wy­kładów. Często zdarzało się tak, że rozmowy z kolegami były

— 112 —

Page 109: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

nie mniej twórcze niż wykłady, tym bardziej że niemała licz­ba studentów miała za sobą dłuższe lub krótsze doświadcze­nia naukowo-dydaktyczne.

Ile razy wracam do Rzymu, a od kilkunastu lat staram się to robić każdego roku, obowiązkowym punktem progra­mu są odwiedziny gmachu Biblicum przy Piazza della Pilotta. Zawsze mnie on wzrusza, bo przeżyłem w tych murach wspa­niale i piękne lata swojego życia. Natomiast wtedy, pod ko­niec pierwszego semestru studiów, powoli narastało marzenie, którego wcześniej nie dopuszczałem do siebie: zobaczyć Zie­mię Świętą! Rysowała się możliwość, że może się ono speł­nić. Na przełomie stycznia i lutego 1979 r. zaczęło nabierać re­alnych kształtów.

I to znów za sprawą kard. Stefana Wyszyńskiego.

Po ukończeniu pierwszego semestru na Biblicum, uczelnia zaproponowała mi stypendium na rozpoczynające się latem, po zakończeniu roku akademickiego, dwusemestralne studia w Je­rozolimie. Jednak o tym, aby ów wyjazd doszedł do skutku, znów przesądził kard. Wyszyński. Właściwie otrzymałem za­pewnienie o połowie stypendium na pobyt w Jerozolimie, na­tomiast drugą połowę miałem zdobyć we własnym zakresie. Całość to była pokaźna suma - dwa i pół tysiąca dolarów, czy­li wtedy w Polsce równowartość całkiem niezłego mieszkania. Nie dysponowałem taką sumą i nie bardzo wiedziałem, skąd ją zdobyć. Hojność uczelni nie wystarczała i już prawie straciłem nadzieję. Do Rzymu kolejny raz przyjechał prymas Wyszyń­ski i - jak zawsze - zamieszkał w Instytucie Polskim. Pewne­go dnia mijałem go na korytarzu, a Ksiądz Prymas zagadnął:

— 113 —

Page 110: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IV

„A coś taki markotny? ” Widocznie wyglądałem zmartwiony. „Bo mam kłopot”. „Jaki kłopot?” „Mam połowę pieniędzy na stypendium do Jerozolimy, ale drugiej połowy nie mam”. „Ciesz się, że masz połowę, bo inni i tego nie mają” - odpowiedział. W tym momencie podszedł do nas Dziadek, jak nazywaliśmy rektora naszego Instytutu. Ksiądz Mączyński nie ukrywał cie­kawości: „O czym rozmawiają?” „O tym, że temu studento­wi brakuje połowy pieniędzy na stypendium w Jerozolimie” - poinformował rzeczowo prymas. „Aha, brakuje, no tak, no tak, właściwie to każdemu czegoś brakuje”. Złapał się na tym przejęzyczeniu i po chwili dorzucił: „Każdemu, bo każdy coś potrzebuje, a to coś to stale pieniądze”. Ksiądz Prymas na to: „Widzisz, na pewno Ksiądz Rektor da ci tę połowę, na pewno da”. „No, nie wiem - zareagował natychmiast rektor - przy­jeżdża tu coraz więcej ludzi na ten pontyfikat i mam kłopoty finansowe”. Ksiądz Prymas jakby tego nie słyszał: „Nie martw się, zobaczysz, że rektor zaraz pójdzie do swego pokoju i ci przyniesie”. Obaj zrozumieli się natychmiast. Ksiądz Prymas kontynuował rozpoczętą wcześniej rozmowę, a ks. Mączyń­ski udał się do swojego mieszkania. Po kilku minutach wró­cił i wręczył mi kopertę z pieniędzmi. Prymas zauważył: „Wi­dzisz, jaki rektor jest dobry? Podziękuj Księdzu Rektorowi”. Zaskoczony dziękowałem rektorowi za kopertę, a prymasowi za serce. Zapytałem: „Ale komu to oddam?” Prymas na to: „Oddasz to innym”. I dodał: „A jak wrócisz z Ziemi Świętej, to przyjdź do mnie i opowiedz, jaka jest, bo ja tam nigdy nie byłem”. Moje zaskoczenie sięgnęło zenitu: „To dlaczego Emi­nencja tam nie pojedzie?” - zapytałem. Ksiądz Prymas zasta­nowił się chwilę, po czym powiedział: „Bo ja się Ziemi Świę­tej chyba boję”.

— 114 —

Page 111: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

Co właściwie miały znaczyć te słowa prymasa Wyszyńskiego? Co może być „niebezpiecznego” w nawiedzeniu Ziemi Świętej?

Mówiąc w ten sposób kard. Wyszyński dał jeszcze jeden dowód swojej niezwykłej pokory, a był w tym także swoiście przekorny. On, od którego decyzji i pomocy zależały wyjazdy wielu osób, sam pozostawał jakby w cieniu, ciesząc się radoś­cią innych. W jego słowach było też jednak coś z prawdy. Księ­dzu Prymasowi chodziło zapewne o trudną konfrontację wyob­rażeń o Ziemi Świętej, często bardzo rozbudowanych i dalekich od jej realiów, z rzeczywistością, która nie zawsze im odpowia­da. Chodzi również o coś jeszcze głębszego, a mianowicie po­rażającą świadomość, że oto stajemy na miejscach uświęconych obecnością Zbawiciela, które dotąd znaliśmy jedynie ze słysze­nia i były dla nas integralnym składnikiem wiary. To tak jak, powiedzmy, spotkanie z dziewczyną, którą zna się tylko z foto­grafii i listów. W końcu, po latach przyjaźni i wyobrażania so­bie, jaka ona jest, przychodzi moment rzeczywistego spotkania. Może to zaowocować różnymi nieprzewidzianymi sytuacjami, być trudne, a nawet rozczarowujące. Dlatego ja też, po latach czyta­nia o Ziemi Świętej, wyobrażania jej sobie, oglądania fotografii, tęsknoty i wyczekiwania na spotkanie z nią, gdy zbliżał się ten upragniony moment, balem się owej konfrontacji. I ufam, że ro­zumiem, co miał na myśli kard. Stefan Wyszyński.

Domyślam się, ze drugi semestr, już po tej rozmowie i uposażeniu, się dłużył?

Nie, bo ciągle było bardzo dużo nauki. Z nowym zapałem chło­nąłem wiedzę z geografii, historii i archeologii Palestyny. Nadal

— 115 —

Page 112: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IV

uczyłem się hebrajskiego i greckiego. Semestr wiosenny za­wsze jest jakby krótszy. Na Wielkanoc przylecieli samolotem do Rzymu moi rodzice oraz zaprzyjaźnieni z nimi Bazyli i Ce­cylia Kryniccy. Cieszyłem się, że mogę im pokazać Wieczne Miasto, byliśmy także na Monte Cassino, w Neapolu i Pom­pejach. Z satysfakcją patrzyłem na ich zdumienia i radość, by­liśmy również na audiencji z Ojcem Świętym. Po ich odlocie perspektywa studiowania w Ziemi Świętej dodała mi skrzydeł, tak że do końca maja uporałem się ze wszystkimi egzamina­mi - wypadły celująco. Sekretarz Biblicum, William Ryan, na­wet mnie pochwalił.

Musiałem udać się do Warszawy, aby wystąpić o wizę izraelską, co odbywało się w Ambasadzie Holandii. Zarazem Polska przygotowywała się do pierwszej podróży apostolskiej Jana Pawła II. Byłem bardzo ciekawy, jak Polacy go przyjmą. Postrzegałem tę pielgrzymkę jako wspaniałe zwycięstwo kard. Wyszyńskiego, niejako uwieńczenie jego prymasowskiej posłu­gi. Cieszyłem się też, że zobaczę „naszego” Ojca Świętego nie w Watykanie, ale w ojczyźnie.

W maju, za sugestią i przy pomocy znajomego Włocha, właściciela sklepu filatelistycznego, zacząłem zbieranie znacz­ków pocztowych poświęconych Janowi Pawłowi II, ale to już zupełnie inna historia. W pierwszych dniach czerwca wyruszy­łem przez Austrię i Czechosłowację samochodem do Warsza­wy. Po drodze przeżyłem kolejną przygodę.

Jaką?

W Bratysławie mieszka przyjaciel, Frantiśek Breżak, z którym w lecie 1977 r. odbyliśmy wspaniałą wycieczkę po

— 116 —

Page 113: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLICUM I JEGO PROFESOROWIE

Czechosłowacji, Węgrzech, a także Rumunii i Bułgarii. Do­starczyła tylu wspomnień, że często i przy różnych okazjach się nimi dzieliłem. Opowiadałem je także w Rzymie. Jeden z rozmówców, wiedząc o powrocie do Polski przez Bratysławę uznał, że można tę okazję wykorzystać. Podał mi adres koś­cioła w centrum miasta i włożył do bagażnika kilkadziesiąt egzemplarzy Pisma Świętego w języku słowackim, wydanych w Rzymie. Na granicy austriacko-czechosłowackiej, celnik au­striacki polecił otworzyć bagażnik. Zobaczywszy kilkadziesiąt sztuk Biblii, uznał mnie za wariata. Po lakonicznej rozmowie z nim zacząłem się zastanawiać, co robić, ale nie było czasu i trzeba było jechać do szlabanu po drugiej stronie granicy. Zbliżał się wieczór i padał rzęsisty deszcz. Czekałem w ko­lejce, po czym straż graniczna dała znak kilku kierowcom do podjazdu za szlaban. Tak się złożyło, że przód mojego samo­chodu zmieścił się pod wiatą, a jego część tylna już nie. W sa­mochodzie słychać było padający deszcz. Żołnierze i celnicy skrupulatnie sprawdzali przede mną samochód po samocho­dzie: maska, bagażnik, maska, bagażnik... Wyszedłem na ze­wnątrz i uprzedzająco otworzyłem maskę. Jeden z żołnierzy i celnik czujnie zajrzeli do środka i szli za mną do tyłu samo­chodu. Gdy wyszedłem na deszcz i zabierałem się do otwiera­nia bagażnika, żołnierz machnął ręką, że nie trzeba, po czym oddał paszport i pozostałe dokumenty.

Po kilkudziesięciu minutach dotarłem do wskazanego koś­cioła w Bratysławie. Miejscowi księża patrzyli na mnie najpierw z największym zdziwieniem i niedowierzaniem, a po przełama­niu nieufności przyjęli z wdzięcznością nieoczekiwaną darowi­znę. Nagrodą było piwo i bardzo dobra kolacja na bratysławskim Starym Mieście, a potem zasłużony odpoczynek i nocleg.

Page 114: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ Vw

Ziemia Święta, Jerozolima i Uniwersytet

Hebrajski

jakie byty pierwsze wrażenia z pobytu w Ziemi Świętej?

Moja przygoda z Ziemią Świętą zaczęła się 6 lipca 1979 r. dokładnie o 11.32, czyli wtedy, kiedy z okna samolotu zobaczy­łem ją po raz pierwszy w życiu. Rumuński pilot zapowiedział, że wkrótce będzie lądowanie. Lecieliśmy z Bukaresztu, dokąd przyleciałem z Warszawy poprzedniego dnia. Przy odprawie paszportowej w Bukareszcie zadawano mi mnóstwo pytań, bo zdecydowana większość pasażerów to byli ludzie starsi bądź zupełnie starzy. W ich towarzystwie musiałem wyglądać bardzo egzotycznie. Dokładnie sprawdzano moje dokumenty, wypyty­wano o rozmaite szczegóły, już kończono odprawę i po chwi­li znowu to samo... Miałem wtedy kilka granic za sobą i wie­działem, że trzeba zachować spokój i pewność siebie, a przede wszystkim nie miałem absolutnie nic do ukrycia.

Wszedłem ostatni do samolotu i zobaczyłem, że towa­rzyszami lotu byli sami Żydzi. Obsługa samolotu była bardzo przyjazna, ale długo po starcie panowała absolutna cisza. Do­piero potem pasażerowie się ożywili, a nad południową Tur­cją nabrali niespotykanego wigoru. Coraz częściej było sły­chać hebrajski, a nawet jidisz. Minęliśmy Cypr i dla mnie była

118 —

Page 115: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

to cały czas wspaniała lekcja geografii biblijnej, bo przecież Azja Mniejsza i Cypr to kraje biblijne. Dotąd znałem je tylko z mapy, teraz oglądałem z okien samolotu. Po komunikacie pi­lota o schodzeniu do lądowania, wszyscy podróżni wokół mnie próbowali śpiewać jakąś żydowską pieśń. Jedni płakali, drudzy się śmiali, a ja siedziałem między nimi oglądając obrazy jakby nie z tego świata. Za kilkanaście minut samolot wylądował na lotnisku w Tel Awiwie.

Po wyjściu uderzyło mnie powietrze Ziemi Świętej. Tego nie sposób wyrazić słowami. Był lipiec, bardzo gorąco, a czu­łem niezwykle pachnące, trudne do porównania z czymkol­wiek i zapadające mocno w nozdrza powietrze tej ziemi. Czu­łem przedziwne zapachy, jakby migdałów i rodzynek. Znowu sporo czasu zajęła odprawa paszportowa. Kilkoro pracowni­ków służb bezpieczeństwa nie mogło zrozumieć, po co przyje­chałem do Izraela ani co tam chcę robić. Wkrótce wyczułem, że to niedowierzanie jest udawane i stanowi element swoistej strategii. Wielokrotnie pytali, czy jestem Żydem. Jedna z ko­biet, chyba psycholog, bo cały czas była urzędowo uśmiech­nięta, zapytała, czy dobrze się czuję, zapewniając za chwilę, że teraz mogę już powiedzieć prawdę, bo jestem w Izraelu i nic mi nie grozi. Powtarzałem, że na pewno nie jestem Ży­dem, mówię prawdę i niczego się nie obawiam. Wtedy wszy­scy rozmówcy stali się mniej uprzejmi. Drobiazgowo przeglą­dali papiery i wykonywali jakieś telefony. Naradzali się między sobą i weryfikowali, co każdemu i każdej z nich powiedzia­łem. Po pewnym czasie ustalenia dobiegły końca. Przyjaźnie się uśmiechnęli i życzyli miłego pobytu. Wyszedłem przed lotnisko, poszukałem tzw. szeruthu, czyli taksówki, udałem się do Jerozolimy.

119 —

Page 116: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł V

Pamięta Ksiądz tę podróż do Jerozolimy?

Jechałem jak w ekstazie. Chłonąłem wszystko: krajobra­zy, napisy przy drodze, widok ludzi, ich mowę. Pierwszy raz słyszałem hebrajski jako język żywy. Mając biblijne przygoto­wanie, wiele z niego rozumiałem. Sąsiedzi z taksówki wypy­tali mnie prawie o to samo, co wcześniej żołnierze. Dowie­dziawszy się, że nie jestem Żydem, skwitowali to do innych: „Goj, me-Polin!” Patrzyli z ciekawością, później także z pew­ną życzliwością. Odtąd wszystko mnie tam poruszało: woda, którą piłem, chleb, który jadłem, drzewa, które oglądałem, po­wietrze, którym oddychałem - wszystko. Ziemia Święta roz­poczęła wywieranie trwałego piętna, jest we mnie jak pieczęć odciśnięta na zawsze.

Samochód piął się coraz wyżej i wyżej; rozpoczęliśmy „wstępowanie" do Jerozolimy. Pulsowały we mnie biblijne psalmy, w okamgnieniu przesuwały się rozmaite wspomnie­nia, przyszedł na pamięć dobry kard. Wyszyński, moi najbliż­si, dzieci i młodzież oraz obydwa psy, z którymi niegdyś dzieliłem los w Łękach i Budziszewicach.... Po prawej stro­nie drogi przy wjeździe do Miasta Świętego zobaczyłem na­pis wykonany ze starannie przyciętego żywopłotu: Baruchim habbaim b-Iruszalajimf „Błogosławieni przybywający do Jero­zolimy". Moje życie zatoczyło przedziwne koło. Sąsiedzi do­strzegli, że coś się ze mną dzieje. Nagle jeden z nich powie­dział po polsku: „Wie Pan, my tu mamy dużo ludzi z taką chorobą, co się nazywa syndrom Jeruszalajim. To się leczy w Hadasie". A po chwili dorzucił: „Bo właściwie dlaczego Pan nie jest Żydem?"

— 120 —

Page 117: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

Większość ludzi, którzy jadą do Izraela w celach turystycznych bądź pielgrzymkowych, przywozi z sobą przede wszystkim

wrażenia, opowieści, zdjęcia z tzw. miejsc świętych. Jakie byłoKsiędza z nimi spotkanie?

Podróżowanie do Ziemi Świętej w obecnych czasach róż­ni się zasadniczo od podróży, jaką wtedy odbyłem. Polska nie miała stosunków dyplomatycznych z Izraelem, prawie nikt tam nie podróżował, a słowo „Teł Awiw" w oficjalnej propagandzie wymawiano z pogardą i niechęcią.

W Jerozolimie zamieszkałem w tamtejszej filii Papieskiego Instytutu Biblijnego na Emil Botta Street. Patronem ulicy jest słynny XIX-wieczny dyplomata, podróżnik, miłośnik historii i ar­cheolog. Obok znajduje się słynny „King David Hotel”, słowem wspaniałe położenie. Otrzymałem pokój na pierwszym piętrze z niezapomnianym z widokiem na jerozolimskie Stare Miasto! Wystarczyło podejść do okna, aby zobaczyć Bramę Jaffska, dachy domów i wieże świątyń. Jeszcze lepszym miejscem do takiej ob­serwacji był płaski dach Instytutu. Stamtąd można było podzi­wiać całą Jerozolimę, od Góry Scopus z budynkami Uniwersyte­tu Hebrajskiego i Góry Oliwnej po góry Judei w kierunku Morza Martwego oraz przedmieścia Betlejem. Rozpoznawałem bez tru­du poszczególne miejsca, bo nauczyłem się topografii Jerozoli­my i okolic. Ale, podobnie jak kard. Wyszyński, bałem się spot­kania z miejscami świętymi, szczególnie tymi najważniejszymi. Nie jest to wymysłem, o czym niech świadczy fakt, że mieszka­jąc w domu położonym kilkanaście minut drogi pieszej od Ba­zyliki Grobu Pańskiego, najważniejszego dla chrześcijan miejsca w Jerozolimie, udałem się tam dopiero w półtora miesiąca po

— 121 —

Page 118: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł V

przyjeździe. Wciąż odkładałem tę konfrontację, mówiąc: „Jutro pójdę”. Przychodziło jutro, a ja: „Jeszcze nie dziś, jutro”.

Nic Ksiądz przez te półtora miesiąca nie zwiedził? Niektórzy ludzie wyjeżdżają na tydzień do Izraela i są w tym czasie w stanie

wszystko, co tylko można, „zaliczyć”.

Nie chciałem niczego „zaliczać”, lecz przede wszystkim wy­dawało mi się, że mam dużo czasu. Oczywiście, zwiedzałem Jerozolimę, a głównym zajęciem były studia na Uniwersytecie Hebrajskim. Całą drugą połowę lipca i początek sierpnia prze­bywaliśmy w Yoąneam, niedaleko Hajfy, biorąc udział w wy­kopaliskach archeologicznych. Potem znowu wykłady i czasu wolnego nie było zbyt wiele. Lęk, jaki w sobie miałem, doty­czył nie każdego miejsca, lecz tych najważniejszych. A najważ­niejszym ze wszystkich była oczywiście Kalwaria oraz Pusty Grób. Chciałem tam się udać odpowiednio przygotowany, cho­ciaż nie miałem pojęcia co to właściwie znaczy.

15 sierpnia, niejako w celu uczynienia pierwszego kroku ku budzącej fascynację i lęk Bazylice Grobu Pańskiego, postanowi­łem ze swoim afrykańskim kolegą pójść do Bazyliki Narodzenia w Betlejem, położonej mniej więcej dziesięć kilometrów od na­szego domu. I to było niemal zgubne, bo połowa sierpnia, upał straszliwy, dla mojego kolegi to normalnie, ale dla mnie to było absolutnie wyczerpujące; ledwo doszedłem. Na fotografii, którą przechowuję do dzisiaj, siedzę zmęczony u drzwi bazyliki w towa­rzystwie dwóch żołnierzy z karabinami w rękach. W konsekwen­cji spotkanie z Betlejem, w upale, na skraju wyczerpania fizyczne­go, musiało wypaść nie najlepiej, a w każdym razie było zupełnie inne niż „Betlejem” przeżywane w grudniu w Polsce.

— 122 —

Page 119: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

To jak Ksiądz w końcu dotarł do Bazyliki Grobu?

Ponieważ z dnia na dzień przekładałem to spotkanie, po­stanowiłem wyznaczyć sobie nieprzekraczalną datę. Zdecydowa­łem, że udam się tam 24 sierpnia. Data ta nie była wyznaczona przypadkowo, ponieważ w tym dniu przypada liturgiczne świę­to Bartłomieja Apostoła, patrona rodzinnej parafii w Troszy­nie. Widziałem w tym symboliczny związek ze swoim dzieciń­stwem i jego marzeniami. Jak postanowiłem, tak uczyniłem: wziąłem renomowany przewodnik Donato Baldiego po Ziemi Świętej (nie było wtedy jeszcze jego przekładu na język pol­ski) i wolnym krokiem udałem się do Bazyliki Grobu. Wszed­łem do niej o godzinie 9.00, a wyszedłem o 18.00. Nawiedzi­łem zaledwie połowę bazyliki. Później zawsze się dziwiłem, na co został przeznaczony ten czas, co tam oglądałem, prze­cież normalnie się wchodzi - godzina, półtorej i to wystarczy. Ale ja byłem jak w transie. Oglądałem dosłownie każdy ka­mień, każdy narożnik, każdy element - opisany w przewodni­ku i ten nieopisany. Drobiazgowe zwiedzanie łączyłem z mod­litwą, z osobistym przeżywaniem tego wszystkiego, co tam się wydarzyło. Bodaj najsilniejsze wrażenia wiązały się z wejściem na Kalwarię. Każdy z kilkunastu stromych kamieni wyznaczał kierunek ku Tajemnicy, której korzenie łączyły się z dzieciń­stwem, domem rodzinnym oraz przygotowaniami do kapłań­stwa i kapłaństwem. Gdy po południu rozpoczęły się uroczyste śpiewy liturgii ormiańskiej, ruch mnichów i wiernych na Kalwa­rii uświadomił mi, że jestem tu już kilka godzin. Poczułem się strasznie zmęczony, lecz przyrzekłem sobie, że na drugi dzień wrócę i dokończę oglądanie. I tak się stało. Po tych dwóch dniach byłem wręcz wyczerpany. To pierwsze, upragnione

— 123 —

Page 120: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł V

i wyczekiwane spotkanie z Bazyliką Grobu to było chyba najsil­niejsze przeżycie z pobytu w Ziemi Świętej. W ciągu ostatnich kilkunastu lat zaprowadziłem na Kalwarię ponad czterdzieści grup pielgrzymkowych z Polski. Patrząc, jak wierni przeżywa­ją to miejsce, zawsze wracam pamięcią do swojego pierwsze­go pobytu. To on sprawił, że gdy tylko zaistniała możliwość pielgrzymowania, postanowiłem tam wracać i wspólnie prze­żywać to miejsce z innymi.

Jakie jeszcze miejsca w Ziemi Świętej, poza Bazyliką Grobu, wywarty na Księdzu szczególne wrażenie?

Cała Galilea - spotkanie z nią to ogromne przeżycie. Ro­biły na mnie wrażenie zarówno miejsca nowotestamentowe, jak Jezioro Galilejskie, Kafarnaum, Tabgha, Góra Błogosła­wieństw, góra Tabor, Nazaret, Kana Galilejska, jak i wzmian­kowane w Starym Testamencie. Fascynowała mnie również pustynia, jej niezwykłość i tajemniczość. Chyba najbardziej poruszającym elementem przeżywania pustyni stało się od­wiedzenie klasztoru Mar Saba, na południe od Betlejem, oraz klasztoru Bar Kosiba między Jerozolimą a Jerycho.

Z pustynią wiąże się też jedna z moich przygód, która o mały włos zakończyłaby się tragicznie. Pod koniec września przyszło nam do głowy, we trzech - z kolegą z Włoch i tym samym Afrykańczykiem, z którym byłem w Betlejem - że zro­bimy sobie spacer z Jerozolimy do Jerycha. Droga prowadzi ko­rytem wyschniętego wadi i wygląda tak, że schodzi się niżej, cały czas w dół, więc nie powinno być trudności. Wyszliśmy rano, około godziny 5.00. Pojechaliśmy autobusem do Anatot, miejsca pochodzenia proroka Jeremiasza, położonego na po­

— 124 —

Page 121: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

łudniowo-wschodnich przedmieściach Jerozolimy. Już to samo przypominało, że znajdujemy się w Ziemi Biblii. Tam rozpoczę­liśmy zejście, które miało nas zaprowadzić do Jerycha. Wzięli­śmy ze sobą pewną ilość wody, a o resztę się nie martwiliśmy, gdyż mapy jasno pokazywały, że co kilka kilometrów będzie woda. Idziemy, słońce podnosi się coraz bardziej i niemiłosier­nie praży, woda się skończyła, a my liczymy, że wkrótce ochło­dzimy się w jakimś strumieniu.

Dochodzimy do miejsca zaznaczonego na mapie, patrzy­my, a tam wszystko wyschnięte. Bo tam była woda, tylko że okresowo, czyli w miesiącach zimowych. No nic, paniki jesz­cze nie ma, bo na mapie czytamy, że zaraz będzie jednostka wojskowa, a więc na pewno i woda. Schodzimy niżej, słońce coraz mocniej grzeje, robi się coraz trudniej. Dochodzimy do miejsca wskazanego na mapie, patrzymy, a tam napisy, że ow­szem jest tu miejsce postoju jednostki wojskowej, ale też nie0 tej porze roku, a jej posterunek znajduje się gdzie indziej, dużo, dużo dalej. Idziemy więc dalej, zrobiło się już bardzo, bardzo gorąco, południe, wadi coraz bardziej strome, nie ma cienia, słońce nad głową, praży... Czuję, że słabnę, Włoch to samo, tylko Murzyn się dzielnie trzyma i mówi, że nie jest naj­gorzej oraz stara się nas pocieszać. Ale z nami jest coraz go­rzej. Doszliśmy do jakiegoś miejsca, gdzie był kawałek skały,1 cień. Obaj z Włochem stwierdziliśmy, że dalej nie idziemy, że to koniec wyprawy. Zaczekamy do późnego popołudnia, ale problem w tym, że nie mamy wody, a pić się chce coraz moc­niej. Nasz kolega zadeklarował, że on sam pójdzie i poszuka wody lub jakiegoś ratunku.

Minęło pół godziny, wraca, macha rękami, że znalazł. Przyprowadził ze sobą dwóch Beduinów i przynieśli wodę,

— 125 —

Page 122: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł V

a gdy się trochę pokrzepiliśmy, zaprowadzili nas do swoje­go obozowiska. Gdy tam przyszliśmy, kolejne zdumienie: śro­dek pustyni, namiot, a w namiocie lodówka na baterie i zim­na woda, a nawet coca cola. Zapłaciliśmy, już nie pamiętam ile, ale wszystkie pieniądze oddalibyśmy, żeby mieć tę zimną wodę. Pod wieczór, spokojnie, doszliśmy do Jerycha. Do dzi­siaj mam w oczach wspaniały widok rozległej zielonej oazy, która przybliża się coraz bardziej, a wreszcie udziela nam ży­ciodajnego schronienia.

Obok tych wszystkich fascynacji i nadziei, które w Ziemi Świętej uwidoczniły się i wzmocniły, była jeszcze jedna fascynacja, wyniesiona z liceum i seminarium duchownego...

A mianowicie...

Osoba i twórczość Romana Brandstaettera. Pewnie powie­my na ten temat więcej, bo jest to ważna strona moich zain­teresowań biblijnych i egzegetyczno-teologicznych, lecz w tym miejscu nadmienię tylko, że pozostawałem pod urokiem jego niezwykłej Pieśni o moim Chrystusie. Znałem ją z tomu Pieśni, wydanych w 1963 r., w którym były także Hymny maryjne. Syjo­nista Brandstaetter, wychowany w tradycyjnej rodzinie żydow­skiej, podczas drugiej wojny światowej doświadczył Jezusa Chry­stusa, a stało się to w Jerozolimie, gdzie pracował w Polskiej Agencji Telegraficznej. Wśród miejsc, które później wspominał, szczególna rola przypadła w udziale Bazylice Agonii w Ogrójcu i Bazylice Krzyża Świętego. Bardzo chciałem zobaczyć i prze­żyć po swojemu te dwa miejsca. Nie potrzebowałem ani nie oczekiwałem podobnego oświecenia, bo nie miałem żadnych trudności z wiarą w Jezusa Chrystusa, ale chciałem osobiście

126

Page 123: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

przeżyć i przyswoić sobie miejsca, które stały się podglebiem takiej duchowej przemiany.

Jak ta konfrontacja wyobrażeń o Ziemi Świętej z rzeczywistością się zakończyła? Jak można to podsumować?

Zakończyła się odchodzeniem i zaniechaniem rozmaitych stereotypów, co przychodziło o tyle łatwo, że byłem na to przy­gotowany. Po prostu uczyłem się tych miejsc takimi, jakie one dzisiaj są. Nie są to muzea ani skanseny, lecz żywe miejsca modlitwy i pobożności żydowskiej, chrześcijańskiej i muzuł­mańskiej. Budowle sakralne, wyjąwszy Bazylikę Grobu Pań­skiego, sprawiały zazwyczaj na mnie mniejsze wrażenie. Naj­bardziej oddziaływała Ziemia Święta jako taka, jej przyroda, geografia, atmosfera oraz świadomość, że po tych miejscach, na których jestem, stąpał Abraham i Jezus, król Dawid i król Herod... Im dłużej mieszkałem w Jerozolimie, tym mocniej i głębiej ją przeżywałem. Niemal codziennie przebywałem na tarasie na dachu naszego domu, z którego roztaczał się nieza­pomniany widok na Miasto Święte. Dach przeobrażał się wie­czorem w miejsce odpoczynku i refleksji, gdzie lubiłem siadać i patrzeć, patrzeć na Jerozolimę... Ten wspaniały widok mam stale w sobie.

Przyjechał Ksiądz na studia na Uniwersytecie Hebrajskim.To uczelnia państwowa?

Uniwersytet Hebrajski to jedna z wizytówek Izraela, oczy­wiście uczelnia państwowa i najbardziej renomowana. Ma dwa campusy, jeden na górze Scopus, drugi po przeciwnej stronie

— 127 —

Page 124: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł V

Jerozolimy, obydwa łączy autobus. Campus na górze Scopus jest doskonale widoczny z dachu budynku jerozolimskiej filii Papie­skiego Instytutu Biblijnego. Ze względu na specyficzną sytuację polityczną w Izraelu wejście na teren uniwersytetu było chronio­ne - bariery, ochroniarze, torby i teczki do rewizji. Wtedy mnie to dziwiło, teraz już nie, bo w Polsce często jest podobnie.

Jak się zatem Ksiądz tam czuł? Czy jako przybysz z Polski nie spotykał się Ksiądz z jakimś rodzajem kontestacji ze strony

Żydów?

Wręcz przeciwnie. Byłem jedynym Polakiem w kilkunasto­osobowej grupie stypendystów z całego świata, więc wszędzie podczas wykładów i między nimi wywoływałem ogromne za­interesowanie. Wnet okazywało się, że większość wykładow­ców wywodzi swoje korzenie z Polski, bądź nadal ma tam ro­dzinę. Wypytywano mnie o Polskę, a ja dowiadywałem się, że ten pan pochodzi z Lodzi, tamten z Warszawy, inny z Krako­wa, ta pani ma rodzinę w Zamościu lub w Kutnie. Miałem więc z wykładowcami wspólny język, bo oni chcieli rozmawiać: py­tali, co słychać w Warszawie, jak teraz wygląda Łódź. Znałem te miasta, bo przecież niedaleko Łodzi pracowałem z dziećmi i młodzieżą i kilka razy tam byłem.

Nigdy na Uniwersytecie Hebrajskim nie spotkałem się wówczas z jakimkolwiek przejawem antypolonizmu czy nie­chęci wobec Polski i Polaków. Zresztą wcale się takich zjawisk nie spodziewałem, ponieważ nie miałem żadnych doświadczeń z Żydami. Traktowałem ich tak jak wszystkich innych ludzi, tak samo na nich patrzyłem i tego samego od nich oczekiwałem. Podkreślam to bardzo mocno, bo później bywało rozmaicie,

— 128 —

Page 125: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Natomiast podczas tam­tego pobytu zawsze była życzliwość i zainteresowanie. Jeżeli czasami pojawiało się jakieś zakłopotanie, było zapewne ma­skowane, może po to, żeby nie sprawiać mi przykrości. Czyli istniała bardzo duża wrażliwość na odczucia młodego człowie­ka, który przyjechawszy z Polski poznawał jako chrześcijanin Ziemię Świętą. Wszyscy żydowscy rozmówcy o tym wiedzieli; czasami przyjmowali to z pewnym zdziwieniem, częściej py­tali, co widziałem i co jeszcze chciałbym zobaczyć. Nierzad­ko słyszałem: „Polska, to taki piękny kraj, ale i tutaj, u nas, też jest ładnie”.

A co szczególnie interesowało tych wykładowców o polskichkorzeniach?

Pytano mnie, jak jest w Polsce, jak się u nas żyje, jak to możliwe, że mogłem przyjechać do Izraela, jak mi się Izrael po­doba. Niemal po każdym wykładzie przerwa była zajęta przez tego typu rozmowę z wykładowcą. Wśród nich była nauczyciel­ka, która uczyła nas hebrajskiego - bardzo ładna kobieta - któ­rej rodzice i dziadkowie pochodzili z Warszawy. Po każdej lekcji miała świeże pytania od swoich dziadków i rodziców. Jak wy­gląda ta ulica? (Mieszkali w pobliżu Placu Zbawiciela). Jak wy­gląda ta kamienica? Czy jest jeszcze ten dom? Znała Warsza­wę z ich opowiadań bardzo dokładnie - znała tak, jak ktoś, kto czyta Księgę Ezechiela, zna wygląd świątyni jerozolimskiej. Wie­działa, ile w tej kamienicy było okien, jak wyglądała brama wej­ściowa, jakie jest jej sąsiedztwo itd. Krzewiła w sobie dokładną pamięć o dalekim i już niedostępnym miejscu, a ja to szczerze podziwiałem. W dużej mierze to właśnie dzięki niej zrozumiałem

— 129 —

Page 126: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł V

sens tych fragmentów w Piśmie Świętym, które coś drobiaz­gowo opisują, na przykład wygląd przybytku, szat arcykapła­na czy świątyni. Pomyślałem, że w świecie, w którym nie było fotografii, taki opis pełnił po prostu wartość dokumentacyjną. I ona dokładnie tak to traktowała. A zatem uczyłem się od mo­ich profesorów o Izraelu, a oni ode mnie dowiadywali się więcej0 Polsce. Od czasu do czasu przynosili gazetę wydawaną w ję­zyku polskim. Jej lektura uświadamiała mi, jak te same spra­wy, ale oglądane z odmiennej perspektywy, bardzo różnią się od siebie. Interesowały mnie bardzo wszelkie wzmianki o Janie Pawle II, ocenie jego działalności i odbywanych przez niego po­dróżach apostolskich. Najczęściej ograniczano się do suchych in­formacji, lecz lakoniczne komentarze były dość przychylne. Spo­tykałem Izraelczyków, którzy z dumą podkreślali swoje polskie korzenie i dodawali, że czują się rodakami papieża. To sprawia­ło, że w Jerozolimie i w innych miejscach czułem się coraz bez­pieczniej i coraz bardziej swojsko.

Jak wyglądały studia na Uniwersytecie Hebrajskim? Na czym polegały? Jaka była tematyka wykładów?

Największy nacisk położony był na realia Ziemi Świętej, realia biblijne - języki, historia, geografia, topografia, archeolo­gia. Na pierwszym planie był język hebrajski, biblijny i współ­czesny, oraz archeologia. Dla mnie wykłady z archeologii były najciekawsze, bo łączyły się ze zwiedzaniem stanowisk arche­ologicznych. Zwiedziłem Jerycho, Bet Szean, Hazor, Dan, Me- giddo, Lakisz, Gezer, Bet Szemesz, Arad, Qumran, Masadę1 inne miejsca. Mieliśmy najlepszych izraelskich archeologów za przewodników, a do tego odbywały się wykłady in situ, czyli

— 130 —

Page 127: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

w miejscu, którego dany wykład dotyczył. Poznawaliśmy te miejsca, oprowadzani przez specjalistów. I to było arcycieka- we, bo Biblia po prostu odżyła. Do każdego wyjazdu przy­gotowywałem się bardzo starannie. Czytałem specjalistyczne książki, przeglądałem mapy, czytałem odpowiednie fragmenty Biblii. Obecność na każdym z tych miejsc wywoływała dresz­cze, świadomość, że obcuje się z przeszłością, która jest częścią historii świętej, dziejów zażyłości Boga z ludem Jego wybrania. Wykładowcy Uniwersytetu Hebrajskiego, co zrozumiałe, kładli nacisk na poznawanie realiów Biblii Hebrajskiej. Uważnie ob­serwowali, jak reagują na nie studenci chrześcijańscy przybyli z różnych stron świata. Pytali, dlaczego interesuje nas to, co stanowi integralny fundament ich tożsamości narodowej i re­ligijnej. Byli też ciekawi, czy i jak przyjmujemy tę wiedzę, jaką oni się z nami dzielą. Część wykładów była poświęcona natu­rze, metodom i treści żydowskiej egzegezy Biblii Hebrajskiej. Było to niezwykle pouczające, bowiem ukazywało świat, któ­rego nie znaliśmy. Utkwiły mi w pamięci na przykład wykła­dy na temat Księgi Jonasza, podczas których profesor mocno uwypuklił obecne w niej pierwiastki humoru. Pokazał humor jako ważny nośnik znaczeń teologicznych, o czym wcześniej nie miałem pojęcia. Egzegeza żydowska akcentuje nie gene­zę i dawne uwarunkowania, lecz aktualne przesłanie tekstu, w czym jest bardzo podobna do współczesnych metod synchro­nicznych. Również ten aspekt dawał sporo do myślenia.

Jeżeli chodzi o Nowy Testament, związane z nim miejsca zwiedzaliśmy z profesorami jerozolimskiej filii Papieskiego In­stytutu Biblijnego. Szczególnie zapadła mi w pamięć kilkudnio­wa wyprawa do Galilei. Charakterystyczny dla niej był profil archeologiczny i historyczny, była jednak także wielką przygodą

— 131 —

Page 128: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł V

religijną i duchową. W tych przypadkach silniej dochodziła do głosu nasza chrześcijańska tożsamość. Nie poprzestawaliśmy na zwiedzaniu czy wykładach, lecz dodawaliśmy opartą na Ewan­gelii medytację i modlitwę. Czytanie i rozważanie Ewangelii było nieodłącznym elementem naszych podróży po Ziemi Świę­tej. W jej tajniki wprowadzał nas Francesco de Gasperis, któ­ry nie mniej niż my przeżywał wszystko, co nam pokazywał. Czasami docierały do nas reminiscencje żydowskiego objaśnia­nia Nowego Testamentu, ale było to sporadyczne.

A brał Ksiądz udział bezpośrednio w wykopaliskach archeologicznych, czy tylko przyglądał się temu z zewnątrz?

Wspomniałem o tym, że uczestniczyłem w systematycz­nych pracach wykopaliskowych w Yoąneam, niedaleko Megiddo i Hajfy, niemal u stóp pasma Karmelu. Jest to miejsce wzmian­kowane na kartach Starego Testamentu. Nasza grupa stanowi­ła część ponad stuosobowej grupy młodzieży, głównie z Euro­py Zachodniej i Ameryki, która przyjechała jako woluntariusze. Byli to w większości studenci archeologii i historii, zamiłowani, tak jak my, w badaniu starożytnej przeszłości. Ci z nich, któ­rzy byli Żydami, traktowali to jako integralny fragment własnej tożsamości. Podchodzili do pracy bardzo poważnie. Wstawali­śmy o godzinie 4.00 rano, bo to był lipiec i w środku dnia było zbyt gorąco, żeby pracować. Braliśmy zimny prysznic, wchodzi­liśmy na tell, czyli wzgórze kryjące dawne miasto, na którym zostały podjęte poszukiwania. Zawsze wysyłano na początku chłopców, a dziewczęta z tyłu, bo w miejscu, gdzie odbywa­ły się nasze prace, było sporo węży. W nocy, gdy było ciemno i chłodno, wychodziły z kryjówek, a nad ranem nie wszystkie

— 132 —

Page 129: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

zdążyły do nich wrócić. Zdarzało się, że kiedy tamtędy prze­chodziliśmy, węże i rozmaite płazy prześlizgiwały się przed nami i ukrywały. Dopiero gdy je przepłoszyliśmy, dochodziły do nas dziewczyny. To był codzienny rytuał, połączony z wie­loma żartami. Na miejscu były poustawiane sondy zaznacza­jące miejsca, w których należy kopać. Odkrywaliśmy pokłady z czasów perskich i wcześniejszych, głównie VII-VI w. przed Chrystusem. Była to żmudna i mało widowiskowa praca: spraw­dzanie piasku na łopacie, przesiewanie go, zabezpieczanie każ­dego drobiazgu... Archeologia w podręcznikach wygląda zupeł­nie inaczej. A jeszcze inna jest ta, której świadectwa oglądamy w muzeach. Wykopaliska wyznaczają sam początek tej drogi. Cenię bardzo to doświadczenie, bo uzmysłowiło mi, na czym polega praca archeologa i jak żmudne są jej owoce.

I dokopał się Ksiądz do czegoś ciekawego?

Nic szczególnego, jakieś elementy starożytnej ceramiki. Nikt z nas nie pracował w pojedynkę, lecz zawsze w grupie. Zajęcia trwały do śniadania, po czym znowu je podejmowali­śmy i trwały do południa. Po lekkim lunchu był przewidziany odpoczynek, a późnym popołudniem ponowne przeglądanie ze­branego materiału, jego opis i selekcjonowanie. Towarzyszyły temu wykłady, podczas których objaśniano, co zostało znalezio­ne, jaką ma wartość dla archeologa oraz jak należy to datować itd. Wykłady były niezwykle ciekawe, zaś o ich wartości prze­sądzało otoczenie, w jakim się odbywały: bliskość tellu, półki ze znaleziskami, widok pasma Karmelu i doliny Ezdrelon...

Wieczorem mieliśmy czas wolny, który bardzo miło spę­dzałem. W sąsiedztwie bowiem mieszkał Żyd, który prowadził

133 —

Page 130: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł V

budkę spożywczą, bardzo prowizoryczną. Miał w niej lodówkę, a w niej dobrze schłodzone „Maccabi beer”. Dowiedziawszy się, że przyjechałem z Polski, niemal natychmiast zapraszał mnie codziennie na dwa piwa gratis, pod warunkiem że będziemy rozmawiali o Polsce, z której oczywiście pochodził. W tym cza­sie handel prawie przestawał dla niego istnieć. Wprawdzie ob­sługiwał klientów, ale myślami był zupełnie gdzie indziej. Wy­pytywał o Warszawę, a nawet o Ostrołękę i Łomżę, oraz, jak się w Polsce żyje po wojnie. Przez ponad dwa tygodnie przy­chodziłem do niego i miło spędzałem czas. Zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Dowiedziałem się bardzo wiele o żydow­skiej percepcji Polski, a także o żydowskiej tęsknocie do kraju traktowanego jako pierwsza-druga ojczyzna. Koledzy szczerze zazdrościli mi tych znajomości. Jeden z nich, Brazylijczyk, kie­dyś przekornie zapytał: „Czy w Polsce oprócz Żydów mieszka­ją jeszcze jacyś inni ludzie?”

A czy oprócz doraźnych przygód i przeżyć spotkanie z archeologia w Yoąneam zaowocowało czymś nowym?

Dokonywało się we mnie znamienne przesunięcie akcen­tów. Do czasu pobytu w Ziemi Świętej postrzegałem arche­ologię wyłącznie pod kątem jej przydatności dla Biblii, jako kopalnię świadectw, które mogą i powinny potwierdzać in­formacje zawarte w Biblii. Dzięki własnym doświadczeniom, archeologia stała się zdecydowanie bardziej autonomiczna, to znaczy zrozumiałem, że można ją uprawiać obok badań biblij­nych. Nie chodzi bynajmniej o dwa przeciwstawne sobie biegu­ny, raczej o dwa aspekty refleksji nad rzeczywistością, której dotyczy Biblia i archeologia. Nasunęło mi się wtedy pytanie,

— 134 —

Page 131: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

z którego wcześniej nie zdawałem sobie tak wyraźnie sprawy: Co stanowi główne, rozstrzygające źródło do napisania historii starożytnego Izraela - Biblia czy archeologia? Przedtem byłem przekonany, że niemal wyłącznie Biblia, ale studia uświado­miły mi, że istnieje w niej wielki potencjał subiektywnych są­dów i ocen, w którym znajduje wyraz ideologia i polityka. Ich weryfikacja dokonuje się za pomocą badań porównawczych ze świadectwami pozabiblijnymi, a także dzięki archeologii. Ta wy­dobywa na światło dzienne rozmaite komponenty kultury ma­terialnej: architektura, ceramika, tradycje artystyczne, praktyki kultowe, ale żeby je „odczytać”, musimy wiedzieć coś więcej, co archeologia jedynie dopowie i zilustruje. Dlatego niezbęd­na jest nieustanna konfrontacja Biblii z archeologią, podejmo­wana bez żadnych uprzedzeń i założeń wstępnych, które by ją w jakikolwiek sposób ustawiały.

Pobyt w Yoąneam pokazał, jak ważne są rozmaite czynniki kultury materialnej: układ i rozmieszczenie miejsc, lokalizacja i planowanie osad, skład i pochodzenie wyrobów ceramicznych, struktura ekonomiczna i społeczna ludności, przemiany i wpły­wy kulturowe itd. W Ziemi Biblii zrozumiałem, jak wielkim niedosytem jest czytanie Biblii bez znajomości ziemi, która jest jej podłożem i sceną większości opisywanych w niej wydarzeń. Parafrazując określanie Ziemi Świętej jako „piątej Ewangelii”, można powiedzieć, że jest ona również „drugą Biblią”.

Wiem, ze poznał też Ksiądz ojca Pierre’a Benoit, wybitnegobiblistę i specjalistę z dziedziny problematyki ąumrańskiej...

Tak, on również był naszym wykładowcą, a także oprowa­dzał nas po Qumran i wtajemniczał w to niezwykłe miejsce.

— 135 —

Page 132: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł V

To wspaniała postać, człowiek niezwykle szlachetny i pokorny. Cierpliwie objaśniał nam każdy szczegół, opowiadał o dzie­jach odkryć ąumrańskich oraz przedstawiał rozmaite hipotezy i teorie dotyczące wspólnoty, która na przełomie ery przed­chrześcijańskiej i chrześcijańskiej zamieszkiwała to miejsce. Słuchaliśmy tego jak zaczarowani! Starszy pan, niski, niesły­chanie ruchliwy i bardzo serdeczny, bardzo imponował nam swoją wiedzą i kulturą. Patrząc na niego, przypomniałem so­bie kilka jego tekstów przetłumaczonych na polski, na przy­kład na temat natchnienia Pisma Świętego, oraz inne, które przeczytałem w Rzymie. W swojej wyobraźni miałem obraz giganta, i takim w gruncie rzeczy był, o czym przesądza­ła wielkość ducha. W ogóle to, co mnie dziwiło w Rzymie, a potem w Jerozolimie, wynikało z konstatacji, że ludzie0 wielkich nazwiskach, które znałem z podręczników, słow­ników i encyklopedii, byli tam na wyciągnięcie ręki, siadali z nami, jedli, pili piwo, rozmawiali... Czegoś takiego przed­tem w Polsce nie spotkałem ani nie odczułem. W semina­rium istniała wyraźna granica między nauczycielem a stu­dentem. Tam natomiast był czas nauki, skupienia i powagi, a po nim nastawa! czas odpoczynku, kiedy panowały swo­bodne zasady. Profesorowie byli w tym wszystkim tacy zwy­czajni, nie wynosili się ponad innych i dlatego tym bardziej ich szanowaliśmy. Po wykładzie mogłem usiąść przy stoliku1 rozmawiać z wielkim archeologiem, teologiem czy histo­rykiem - to było dla mnie wielkie zaskoczenie. Potem się do tego przyzwyczaiłem i staram się, by ten styl zachować i utrwalać tutaj, w kontaktach ze studentami. Myślę zresz­tą, że od tamtej pory również u nas wiele się, na korzyść, zmieniło.

— 136 —

Page 133: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

Były tez inne wspólne studenckie wyjazdy?

Największym przeżyciem była niezapomniana studencka wyprawa na Synaj, który w tym okresie należał do Izraela. Przy­gotowywaliśmy się do niej dość długo i starannie. Nasza grupa znowu była częścią wielkiej, bo liczącej niemal dwieście osób grupy młodzieży żydowskiej, studentów Uniwersytetu Hebraj­skiego. Towarzyszyło nam wojsko i ochroniarze, i obowiązywa­ła dość surowa dyscyplina, tłumaczona względami bezpieczeń­stwa. Do Eilat dojechaliśmy autokarami, potem przesiedliśmy się w terenowe jeepy. Pamiętam osobliwe krajobrazy Morza Martwego, okolice Sodomy i Gomory, rejon znany jako Ara- vah. Kilkanaście lat później wielokrotnie tamtędy podróżowa­łem z grupami pielgrzymów, ale ten pierwszy wyjazd był z ni­czym nieporównywalny. Po krótkim postoju w Eilat rozpoczęła się droga przez pustynię, szlakiem wyjścia Izraelitów z Egip­tu i ich podróży do Ziemi Obiecanej. Wszyscy byliśmy bardzo poruszeni. Żydzi śpiewali swoje pieśni i piosenki, których sło­wa i melodie są bardzo przejmujące. Żywność i woda były ra- cjonowane. Kilkadziesiąt kilometrów w głębi Półwyspu Synaj- skiego odbyła się lekcja strzelania, ale na szczęście karabiny nie były później potrzebne.

Pod koniec drugiego dnia dotarliśmy w pobliże klasztoru św. Katarzyny. To było coś niezwykłego! Na wyciągnięcie ręki widać było miejsce-legendę, miejsce magiczne. Klasztor, twier­dza, hospicjum, a w nim zgromadzone liczne skarby, nieme świadectwa żywotności wiary chrześcijańskiej, otoczone żarli­wością i modlitwą prawosławnych mnichów. Spaliśmy na ziemi, ale tej nocy nie mogłem usnąć. Kilka godzin przed świtem roz­poczęliśmy wspinaczkę na Górę Mojżesza. Noc, rozgwieżdżone

— 137 —

Page 134: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł V

niebo, nawoływania Beduinów z wielbłądami i osłami, odgło­sy stóp po piasku i droga... Coraz wyżej i wyżej. Przychodziły mi na pamięć wspomnienia rodziców i nauczycieli oraz dzie­ci, których przygotowywałem do Pierwszej Komunii Świętej i uczyłem Dekalogu. Na krótko przed wschodem słońca sta­nęliśmy na szczycie Góry Mojżesza. Przed nami był fantastycz­ny widok... Kiedy wiele lat później stanąłem tam znowu, zro­zumiałem, co to znaczy Synaj przeżywany pierwszy raz... Po zejściu zwiedziliśmy klasztor św. Katarzyny z jego wspaniały­mi bogactwami i zabytkami. Po noclegu na piasku rozpoczął się powrót do Jerozolimy. Czułem się jak jeden z wywiadow­ców, których wysłał Mojżesz, tyle że miałem wrażenie, iż wiem o Ziemi Świętej znacznie więcej niż oni.

A polskie ślady i akcenty w Ziemi Świętej?

Bardzo wcześnie nawiązałem kontakty z siostrami el­żbietankami z trzech tamtejszych domów polskich: tzw. Sta­ry Dom, usytuowany na Starym Mieście, Nowy Dom, położony w dzielnicy żydowskiej, oraz Home of Peace, czyli sierociniec dla dzieci arabskich na Górze Oliwnej, prowadzony przez sio­strę Rafałę. Gościnność i dobroć sióstr były ujmujące. Nie ja jeden ceniłem nie tylko życzliwość, lecz i wspaniałą polską kuchnię, która przerywała monotonię zachodnich i oriental­nych posiłków serwowanych tam, gdzie mieszkaliśmy. Siostry doskonale wiedziały o rzeczywistych intencjach naszych od­wiedzin i zawsze wychodziły im naprzeciw. Podczas tego po­bytu nie miałem jednak zbyt wiele czasu na bliższe kontakty. Zacieśniły się one przed Bożym Narodzeniem, gdy mieliśmy więcej wolnego. Krótko przed świętami udaliśmy się na wzgó-

— 138 —

Page 135: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

rza Golan, gdzie na granicy izraelskosyryjskiej stacjonowa­ły wojska polskie. Zawieźliśmy żołnierzom jakieś upominki, także od dzieci z sierocińca na Górze Oliwnej. Spotkaliśmy tylko kilku żołnierzy, którzy zobowiązali się pozdrowić pozo­stałych. W tych dniach na Golanie było bardzo zimno i za­pamiętałem też mnóstwo śniegu. Ziemia Święta odkrywała swoją drugą twarz.

Siostry z Nowego Domu zaprosiły mnie na Wigilię. To było wspaniałe przeżycie. Potem udaliśmy się na Górę Oliw­ną, do domu prowadzonego przez siostrę Rafałę, a stamtąd ze starszymi dziećmi i siostrami nocą pieszo na Pasterkę do Bet­lejem. Nie wpuszczono nas do Bazyliki Narodzenia i odpra­wiłem mszę świętą na Polu Pasterzy. Było bardzo zimno. Nad ranem wróciliśmy do Jerozolimy. Dopiero podczas drugiego pobytu w Ziemi Świętej moja obecność u sióstr była częstsza, a przez kilka tygodni nawet tam mieszkałem. To prawdziwy kawałek Polski w Ziemi Świętej.

Poruszały mnie rozmaite polskie pamiątki, a wśród nich te, o które zadbali nasi żołnierze podczas drugiej wojny świa­towej. Szczególny sentyment wzbudzała tablica z tekstem Oj­cze Nasz po polsku w krużgankach klasztoru karmelitanek na Górze Oliwnej. Wzruszały mnie wyobrażenia polskich kwiatów - maków, chabrów i niezapominajek. Zapamiętałem je tak do­brze ze swojego dzieciństwa... Wielkie wrażenie wywołał tak­że pomnik przy kościele św. Piotra w Tyberiadzie z napisem dedykacyjnym, z którego przejrzyście wynika, że tuż po za­kończeniu wojny nasi żołnierze doskonale rozumieli tragizm położenia swojego i Polski: „Tobie, Królowo Korony Polskiej, z wiarą niezłomną, że przywrócisz wolność i wielkość Twoje­go narodu i państwa..."

— 139 —

Page 136: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł V

A więc nauka, zwiedzanie, poznawanie Ziemi Świętej?

Nie tylko i jakby wbrew temu, co powiedziałem, nie to było najważniejsze. Dominował zdecydowanie wymiar religij­ny, teologiczny i duchowy. Czytać Biblię w Ziemi Biblii - cóż to za przygoda, jakie wyzwanie! Modlić się biblijnymi psal­mami, patrząc na Jerozolimę, teren świątynny i Górę Oliwną! Czytać fragmenty Ewangelii i Dziejów Apostolskich w miej­scach, których one dotyczą! Sprawować mszę świętą w Ogro­dzie Oliwnym, Wieczerniku czy na Kalwarii! Tego nie spo­sób opowiedzieć! Czasami chciałem zatrzymać tę chwilę, ale czas płynął nieubłaganie. Czasami czułem się onieśmielony, kiedy indziej zyskiwałem odwagę, jakiej dotąd mi brakowa­ło. Zawsze największym przeżyciem było sprawowanie Eu­charystii. Byłem zdumiony, że sprawy przybrały taki obrót, iż czyniłem to w Ziemi Świętej. Zarazem bardzo tęskniłem do Polski.

Przeżywając to wszystko, marzyłem, by pewnego dnia oprowadzać tam polskich pielgrzymów, pokazywać im te miej­sca i wspólnie z nimi się modlić. Z czasem to pragnienie sta­wało się coraz większe. Codziennie w różnych miejscach Jero­zolimy widziałem setki i tysiące pielgrzymów niemal z całego świata. Odczuwałem jako swoistą niesprawiedliwość to, że nie ma wśród nich Polaków. Raz jeden podczas mojego pobytu dotarła do Jerozolimy grupa kapłanów z Polski, zdumionych i zaskoczonych tym, co zobaczyli i przeżyli. Potem takie piel­grzymki stawały się coraz częstsze, ale odbywały się w wa­runkach dalekich od komfortowych. Trzeba było czekać jesz­cze ponad dziesięć lat, gdy rozpoczął się, początkowo powoli i jakby nieśmiało, a potem wprost wybuchł ruch pielgrzymkowy

— 140 —

Page 137: Bóg Biblia Mesjasz

ZIEMIA ŚWIĘTA, JEROZOLIMA I UNIWERSYTET HEBRAJSKI

do Ziemi Biblii. Studia w Jerozolimie sprawiły, że miałem w tym swój niemały udział. Od lata 1992 r. pielgrzymki do Ziemi Świętej zostały rozszerzone na Egipt i Synaj. Do tej pory oprowadziłem po Ziemi Świętej ponad czterdzieści grup piel­grzymkowych - łącznie ponad dwa tysiące osób. Traktuję to jako wielki przywilej.

Los sprawił, ze znacznie później po swoim pierwszym pobycie w Ziemi Świętej przeżywał też Ksiądz tam śmierć

i pogrzeb Jana Pawła II.

To bodaj najbardziej wstrząsające dni w moim życiu. Tuż po świętach wielkanocnych 2005 r. wyjechałem z dużą grupą kapłanów studiujących w Rzymie, tak samo jak ja mieszkańców Instytutu Polskiego, tylko o jedno pokolenie młodszych, w za­planowaną od dawna pielgrzymkę do Egiptu, na Synaj i do Zie­mi Świętej. Opuszczając Rzym, wiedzieliśmy, że stan zdrowia Ojca Świętego jest bardzo ciężki. Modliliśmy się w jego inten­cji w Kairze i na Synaju. Właśnie na Synaju, gdy wyruszyliśmy autokarem spod Góry Mojżesza ku granicy z Izraelem, dotar­ła do nas wiadomość, że Jan Paweł II nie żyje. Nie sposób od­dać tego, co przeżywaliśmy. Cały pobyt w Ziemi Jezusa upły­nął pod znakiem modlitwy i łączności z Wiecznym Miastem i Polską. W dzień pogrzebu rano sprawowaliśmy mszę świę­tą na Górze Błogosławieństw, a stamtąd wróciliśmy do hotelu „Eden” w Tyberiadzie. Jego właściciel, potomek urodzonych na Śląsku polskich Żydów, zadbał, byśmy na panoramicznym te­lewizorze obejrzeli transmisję z Placu św. Piotra. Dobrze wie­dział, co wtedy czuliśmy. Zaraz po mszy świętej pogrzebowej z modlitwą na ustach udaliśmy się do kościoła Prymatu Piotra

141

Page 138: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł V

nad Jeziorem Galilejskim. Byliśmy pierwszą grupą, która tam przybyła i tego dnia jedyną grupą polską. Słowa Jezusa „Czy ty Mnie miłujesz”, skierowane niegdyś do Piotra i kilkakrot­nie powtórzone przez kard. Józefa Ratzingera w homilii po­grzebowej, właśnie w tym miejscu zostały wypowiedziane po raz pierwszy. Gdy ciało Ojca Świętego było składane do gro­bu w Bazylice św. Piotra, modliliśmy się więc tam, gdzie Piotr otrzymał od Chrystusa władzę pasterską.

Myślałem także o tym, że i moje życie zatoczyło jakieś koło. Przewodniczyłem pielgrzymce młodszych kolegów, któ­rzy, jak niegdyś ja, odbywali studia specjalistyczne w Rzymie. Po obiedzie płynęliśmy statkiem po Jeziorze Galilejskim, a na rozpoczęcie podróży izraelska załoga podniosła na maszt pol­ską flagę i odtworzyła z taśmy Mazurka Dąbrowskiego. To było coś niezwykle przejmującego! Właśnie dobiegły końca uroczystości pogrzebowe Jana Pawła II, a na Jeziorze Galilej­skim ponad czterdziestoosobowa grupa kapłanów polskich ze łzami w oczach śpiewała „Jeszcze Polska nie zginęła”. Naza­jutrz wróciliśmy z Tyberiady do Rzymu. Był to ten sam Rzym, ale już nie taki sam.

Page 139: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ VI

Na katedrę profesorską

W lutym 1980 r. wraca Ksiądz z Jerozolimy do Rzymu, by kontynuować studia na Biblicum.

Tak, wróciłem przez Bukareszt i Warszawę, przywożąc ciężki bagaż pełen notatek z wykładów, książek i kserogra­ficznych odbitek różnych artykułów, w dużej części po he- brajsku. To ogromny materiał, niezwykle pomocny do dzisiaj. W Warszawie zostałem przyjęty przez kard. Stefana Wyszyń­skiego. Pytał o szczegóły pobytu w Ziemi Świętej, o miejsca święte i wykłady, a także o to, jak tamtejsi Żydzi odnoszą się do Polaków. Słuchał z ogromną uwagą i szczerze go cieszy­ła moja radość.

Z Warszawy udałem się do Rzymu i natychmiast rozpo­cząłem wykłady. To był taki czas w moim życiu, gdy w grun­cie rzeczy bez wakacji czy dłuższych ferii miałem pod rząd pięć semestrów. Pierwszy zaczął się w październiku 1978 r., drugi - w lutym 1979 r., obydwa w Rzymie, trzeci - w lipcu 1979 r., czwarty - w październiku 1979 r., obydwa w Jerozoli­mie, a po nich rozpocząłem piąty semestr - w lutym 1980 r., znowu w Rzymie. Był to więc czas wytężonej pracy, a wszyst­ko odbywało się najpierw w kontekście wyboru Jana Pawła II,

— 143 —

Page 140: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

początku jego pontyfikatu i pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, a następnie w kontekście zapowiadających się przemian spo­łeczno-politycznych w Polsce, które w lecie 1980 r. doprowa­dziły do powstania „Solidarności”.

Jak z tej odległości to wyglądało? Jak to Ksiądz odbierał?

Pierwsze zwiastuny, że w Polsce dzieje się coś nowego, odczułem podczas pobytu w Izraelu. Niemal na każdym kro­ku podkreślano radykalną nowość sytuacji, wynikłą z wyboru papieża-Polaka. Żydowscy rozmówcy mieli dobre rozeznanie o nastrojach, jakie panowały podczas papieskiego pielgrzymo­wania i po nim, a pod koniec rozmowy na te tematy dodawali zazwyczaj, że na tym się nie skończy. Pytani o najbliższą przy­szłość, zagadkowo, ale dosyć porozumiewawczo, rozkładali ręce. Jan Paweł II nie był tam jeszcze postrzegany tak życzliwie, jak po kilkunastu latach pontyfikatu, zwracano jednak wyraźnie uwagę na sam fakt wyboru i jego konsekwencje.

Po powrocie do Rzymu w lutym 1980 r. moja percepcja prze­mian i tego, co się dokonywało w Polsce, była mimo wszyst­ko osłabiona. Działo się tak nie tyle ze względu na odległość geograficzną, ile na dystans psychologiczny, podyktowany swo­istym instynktem samoobrony, który nakazywał mi skoncen­trować się na nauce. Do Rzymu przyjeżdżało wielu Polaków, przywozili świeże i bardzo różne wieści, w naszym środowi­sku kwitło zatem także życie towarzyskie. Chociaż często po­jawiała się silna pokusa, by zdecydowanie więcej czasu poświę­cić na obserwację tych zjawisk, a nawet uczestnictwo w nich, trzeba było skutecznie tę pokusę przezwyciężać. W semestrze, który teraz rozpocząłem, jednym z najtrudniejszych wykładów

— 144 —

Page 141: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

była greka, podawana na poziomie bardzo zaawansowanym. Podczas wielomiesięcznego pobytu w Ziemi Świętej nie mie­liśmy z nią kontaktu i teraz trzeba było nadrabiać zaległości. Do tego dochodziły wykłady specjalistyczne z egzegezy i teo­logii biblijnej. Jednym słowem, znowu było co robić.

Studia nabrały zatem nowego charakteru?

Semestr, który rozpoczął się w lutym 1980 r. w Rzymie, był zupełnie inny niż poprzednie. Czułem się znacznie wzbogaco­ny doświadczeniami z Ziemi Świętej, znałem dobrze hebrajski, nabrałem „ogłady” w międzynarodowym środowisku studen­ckim. Nadal trwała żmudna nauka języków biblijnych, uczy­łem się też aramejskiego. Wiele satysfakcji sprawiało mi przy­swajanie meandrów naukowej egzegezy obydwu części Pisma Świętego, czyli Starego i Nowego Testamentu. Ten czas okazał się dla mnie bardzo ważny również dlatego, że uświadomiłem sobie, iż droga naukowa, a dokładniej droga wiedzy biblijnej, staje się w gruncie rzeczy moją drogą życiową, że jest tym, do czego się nadaję, co lubię i w czym się odnajduję. Wcześniej, już podczas studiów zagranicznych, wiele razy ciągnęło mnie do pracy duszpasterskiej, często mi jej brakowało, bywało, że naprawdę cierpiałem z tego powodu. Po tym powrocie do Rzy­mu nastąpił przełom: wiedziałem, że sala wykładowa, bibliote­ka, biurko - to miejsca, w których czuję się najlepiej.

Przyszły wakacje 1980 r., spędzone w Polsce. Przyjechawszy z zagranicy, czułem, że „coś wisi w powietrzu”, ale na pewno nie potrafiłbym tego nazwać ani przewidzieć biegu wydarzeń.

W drugiej połowie sierpnia wyjechałem w podróż studyj­ną do Grecji. Aby zminimalizować koszty, poleciałem do Sofii,

— 145 —

Page 142: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł VI

a stamtąd bułgarskim pociągiem przez pasmo Rodopów na południe. Tę podróż śladami św. Pawła, której poszczególne etapy stanowiły miejsca wymieniane w Dziejach Apostolskich, pamiętam z fotograficzną dokładnością. Rozpocząłem zwiedza­nie od Salonik. Bardzo przeżyłem spotkanie z tym miastem, bo wiązałem je przede wszystkim z dwoma najwcześniejszymi Listami św. Pawła do Tesaloniczan. Następnie Filippi, do cze­go główną zachętę stanowił wspaniały, pełen uroku i ciepła, List do Filipian. Odnajdywałem miejsca wzmiankowane w Bi­blii, na przykład rzeczkę, przy której apostoł i jego towarzy­sze spotkali się z miejscowymi kobietami, wśród nich Lidią, u której się zatrzymali. Odnajdywałem tropy, ślady, reminiscen­cje wszelkich nowotestamentowych informacji, obecne w geo­grafii, topografii, a także w architekturze i wystroju świątyń. Stamtąd, wciąż śladami św. Pawła, przez Kawallę, wzmianko­waną w Dziejach Apostolskich jako starożytny Neapol (Nowe Miasto - ta nazwa na terenie Imperium Rzymskiego często się powtarzała), pojechałem do starożytnej Berei, obecna Veria. Byłem zapewne jednym z pierwszych Polaków, który tam kie­dykolwiek dotarł z zamiłowania do Biblii i jej współczesnych śladów, bo żywej świadomości, że jest to miasto biblijne wów­czas w Polsce raczej nie było. Położone kilkadziesiąt kilome­trów na zachód od Salonik, u podnóża gór, udzieliło niegdyś schronienia Pawłowi, zanim i tutaj dotarli wrodzy mu żydow­scy rodacy z Tesaloniki. Cały czas podróżowałem autostopem, a następnie pociągiem udałem się do Aten. To była wspaniała uczta intelektualna i duchowa! W ciągu zaledwie kilku mie­sięcy przebywałem w Jerozolimie, Rzymie, Atenach... Tego się nie da wyrazić! Ateny mnie zafascynowały, najbardziej, oczy­wiście, Akropol i jego najbliższe okolice. U podnóża Akropolu

— 146 —

Page 143: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

wyobrażałem sobie miejsce dawnego ołtarza z napisem „Nie­znanemu Bogu”. Wstrząsnął mną Areopag. Siedziałem długo na tym wzgórzu, patrząc na Ateny, czytając po grecku odnoś­ny fragment Dziejów Apostolskich i obejmując myślami życie swoje i innych.

Z Aten udałem się najpierw do Delf. Co za osobliwość! Po powrocie do Aten odnalazłem port w Pireusie, a stamtąd stat­kiem popłynąłem nocą do Heraklionu na Krecie. Pałace króla Minosa i inne wspaniałości, a także piesza wyprawa do Kali Limenes, Dobrych Portów, wzmiankowanych w dwudziestym siódmym rozdziale Dziejów Apostolskich z opisem ostatniej po­dróży Pawła, która z Palestyny zawiodła go na śmierć męczeń­ską do Rzymu. Piękna, spokojna i gościnna Kreta, doświadczy­łem na niej gościnności także w Akademii Prawosławnej. Potem malowniczo położona Chania i podróż statkiem na Peloponez. Argolida, Delfy, Epidauros, Tiryns. Mykeny, a później Korynt. Wprost go pochłaniałem, bo przecież moja praca licencjacka dotyczyła Pierwszego Listu do Koryntian i sytuacji w Kościele korynckim za czasów św. Pawła. Korynt mnie urzekł. Kilka­naście lat później, w drugiej połowie sierpnia 1993 r., znaczną część tego samego szlaku przebyliśmy autokarem z ks. Stani­sławem Wojtowiczem SAC i grupą pielgrzymów z warszaw­skiej parafii Opatrzności Bożej, zapoczątkowując systematycz­ny ruch pielgrzymkowy śladami św. Pawła po Grecji.

Drugi wymiar podróżowania po Grecji pod koniec lata 1980 r. stanowiły docierające na każdym kroku wiadomości z Polski. W gazetach, zarówno greckich, jak i międzynarodo­wych, na pierwszych stronicach była wtedy Polska, powstanie „Solidarności”, to, co się działo w Stoczni Gdańskiej, porozu­mienia itd. Tekstom towarzyszyły liczne fotografie, czasami

— 147 —

Page 144: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

dość dramatyczne. Przeglądając te doniesienia, żałowałem, że nie jestem w Polsce, nie mogę tego obserwować i przeżywać z bliska. Tłumaczyłem sobie, że w tym czasie oglądam i prze­żywam sprawy równie ważne, bo miejsca związane z narodzi­nami Kościoła.

Zbliżał się październik i trzeba było wracać do Rzymu...

Na kolejny rok akademicki składały się dwa semestry na­uki, które wieńczyły moje studia prowadząc do licencjatu nauk biblijnych. Teraz przeważała egzegeza i teologia biblijna, a więc to, co stanowi samo sedno studiowania Pisma Świętego. Wiel­kim wydarzeniem na początku listopada stały się odwiedziny Jana Pawła II w siedzibie Instytutu Polskiego. Ojciec Święty był pełen werwy; po nawiedzeniu kaplicy, w której wspólnie się modliliśmy, z każdym z nas rozmawiał, interesował się na­szymi studiami, rozmawiał także dużo i radośnie z kard. Stefa­nem Wyszyńskim. Przez kilka następnych dni życie w Instytu­cie wracało do normy, a jako pamiątki tych przeżyć pozostały liczne fotografie.

Wielkie wstrząsy przyszły w maju 1981 r. Najpierw krwa­wy zamach na życie Ojca Świętego, po którym nastąpiły dra­matyczne dni wyczekiwania, czy Jan Paweł II przeżyje. Wstrzy­maliśmy oddech, a przecież trzeba było w miarę normalnie funkcjonować na uczelni. Nieco ponad dwa tygodnie później, 28 maja, zmarł kard. Stefan Wyszyński. Gdyby zamach na pa­pieża się powiódł, najnowsze dzieje Polski i Europy wygląda­łyby zupełnie inaczej. Natychmiast udałem się do Warszawy na pogrzeb. Było oczywiste, że z odejściem Prymasa Tysiącle­cia zaczyna się nowy etap dziejów.

— 148 —

Page 145: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

W czerwcu 1981 r. uzyskałem z oceną summa cum laude, czyli najwyższą, licencjat nauk biblijnych. Stało się to o rok szybciej - normalnie studia trwają cztery lata - wykonałem cały program w trzy lata, co było możliwe dzięki wykładom na Uniwersytecie Hebrajskim. Przyjechałem na krótko do Polski, a z początkiem sierpnia udałem się do Paryża, gdzie podjąłem naukę języka francuskiego. To był nowy, niesłychanie intere­sujący okres, bo pozwolił dobrze poznać Paryż i okolice oraz zaprzyjaźnić się z kulturą francuską. Odwiedziłem z kolegami między innymi sanktuaria w Chartres i Lisieux, podziwiałem osobliwości Mont Saint Michel oraz wiele innych miejsc. Mo­głem obserwować życie Kościoła francuskiego i tamtejszej Po­lonii. Pod sam koniec września, po dwóch miesiącach inten­sywnego kursu i zwiedzania, wróciłem do Rzymu.

Znowu? Przecież studia na Biblicumjuż Ksiądz zakończył?

Prawdziwa nauka oferuje godne podziwu i prawie nieogra­niczone możliwości. Ponieważ studia do licencjatu nauk biblij­nych ukończyłem z bardzo wysoką średnią, otworzyła się moż­liwość uzyskania doktoratu biblijnego. Musiałem odbyć Annus ad doctoratum, to znaczy „rok doktorski”. Wybrałem wiodący temat, zbierałem do niego literaturę i cierpliwie zapoznawałem się z nią. Późną jesienią znów pojechałem do Paryża, żeby kon­tynuować i pogłębić naukę francuskiego. Działo się to dzięki życzliwości ks. Piotra Ratajczaka, rektora Seminarium Polskie­go. Ogromna szkoda, że od pewnego czasu w tym znakomi­tym miejscu, obok Panteonu, już go nie ma. Bardzo przydatna była również biblioteka Instytutu Katolickiego. Właśnie tam, w Paryżu, zastał mnie stan wojenny.

— 149 —

Page 146: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

Tez nie było „Teleranka”?

13 grudnia 1981 r. przypadł w niedzielę. O ósmej rano od­prawiłem mszę świętą i udałem się na śniadanie. Kilka obecnych tam osób głośno zakomunikowało, że w Polsce jest wojna. Skoro wojna, zapytałem: „Kto z kim walczy?” Tego dokładnie nie wie­dziano. Jedni mówili: „Ruscy weszli”, drudzy twierdzili, że nie. W telewizji pokazywano niemal bez przerwy obrazek, który za­pamiętałem: czołg na ulicy, śnieg, żołnierze w waciakach, kobie­ta, która przechodzi obok i wylękniona patrzy; wszystko czar­no-białe, ponure i smętne. Myślałem, że czołg jest sowiecki, ale okazało się, że polski. To mnie trochę uspokoiło, a wkrótce poja­wiła się nazwa „stan wojenny”. Jeden z telewizyjnych komentato­rów tłumaczył widzom, że w gruncie rzeczy jest to wewnętrzna sprawa Polski, tym niemniej sytuacja jest bardzo poważna.

Natychmiast, tego samego dnia, postanowiłem wrócić do Polski. Uważałem, że moje miejsce jest w ojczyźnie i nie mogę przebywać zagranicą. Spakowałem rzeczy, wsiadłem w samo­chód i skierowałem się ku granicy belgijskiej. Na granicy za­pytano, dokąd jadę. Odpowiedziałem: „Do Polski”. Więc: „Nie, nie ma po co”. Żandarmi byli gotowi zaofiarować pomoc, co mnie nie zaskoczyło ani nie zdziwiło, bo przecież ponad trzy lata wcześniej na Przełęczy św. Bernarda też okazali się bar­dzo uprzejmi. Postanowiłem udać się do Holandii, do przyja­ciela w Assen. Wieczorem przekonałem się, że sytuacja wyglą­da o wiele groźniej: nie działały telefony, napływały sprzeczne i groźne informacje, zaś Marysia, miejscowa Polka, która wy­szła za mąż za Holendra, oceniała wszystko w bardzo ciem­nych barwach. Zatrzymałem się w Assen do Bożego Narodze­nia, a potem jeszcze kilka dni. W Wigilię ogromne wrażenie

— 150 —

Page 147: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

sprawiały zapalone świece, ustawione w oknach na znak soli­darności z Polską. Na każdym kroku okazywano zrozumienie i pomoc. Po Nowym Roku przez Paryż i Lourdes wróciłem do Rzymu. W decyzji o czasowym pozostaniu zagranicą przewa­żył jeden argument: gdybym wrócił do Polski, nie wiadomo, czy i kiedy mógłbym znowu wyjechać. Przypadek sprawił, że w tych przedziwnych okolicznościach, na fali ogromnego za­interesowania Polską i wielkiej życzliwości dla Polaków, otrzy­małem stypendium wystarczające na kolejny wyjazd do Ziemi Świętej. Skwapliwie z tego skorzystałem, tym razem na ponad dwa miesiące. Była późna zima i wczesna wiosna 1982 r.

Ten drugi pobyt w Ziemi Świętej czym różnił się od pierwszego?

Nie byłem już studentem Uniwersytetu Hebrajskiego. Mimo uczestnictwa w wybranych wykładach, miałem więcej wolnego czasu, nie musiałem zdawać egzaminów i sam organizowałem sobie pobyt. Zamieszkałem w domu sióstr elżbietanek w orto­doksyjnej dzielnicy żydowskiej Meah Szearim, czyli Sto Bram (do Nieba, oczywiście). Wykłady, których tematem była sta­rożytna żydowska interpretacja Biblii, odbywały się w siedzi­bie jerozolimskiej filii Papieskiego Instytutu Biblijnego. Prowa­dził je prof. Roger Le Deaut, dzięki czemu miałem możliwość osobistego z nim kontaktu. Korzystałem dużo z miejscowej bi­blioteki, a także z pobliskiej biblioteki słynnej Szkoły Biblijnej i Archeologicznej. Zwiedzałem rozmaite miejsca, zarówno pod kątem archeologicznym, jak i w perspektywie duchowo-religij- nej. W Ziemi Świętej przeżyłem Wielki Tydzień i Wielkanoc. Ogromnych wrażeń dostarczył udział z nieliczną międzynaro­dową grupą studentów w obchodach samarytańskiego święta

— 151 —

Page 148: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

Paschy, a następnie w liturgicznych celebrach w Bazylice Grobu Pańskiego. Żywo zainteresowały mnie zagadnienia ekumenicz­ne oraz z zakresu relacji z Żydami i judaizmem. Sporo na te tematy czytałem, gromadząc różne artykuły i przyczynki.

Po powrocie do Rzymu, kontynuowałem program roku dok­torskiego. 1 grudnia 1982 r. w gmachu Papieskiego Instytutu Bi­blijnego odbyła się tzw. Lectio publica, czyli publiczne wystąpie­nie, świadczące o opanowaniu wiedzy biblijnej oraz umiejętności samodzielnego i krytycznego myślenia. Specjalnie wydelegowa­ni profesorowie wysłuchują wykładu, zadają rozmaite pytania, a następnie oceniają cały występ. W składzie mojej komisji zna­lazły się najwyższe autorytety naukowe: profesorowie Thomas Franxmann, Horatio Simian Yofre i R. Neudecker. Tytuł wykła­du wygłoszonego po angielsku brzmiał: Synteza dziejów Izraela w Ez 16, 20 i 23 w interpretacji Septuaginty Wybór takiego tematu stanowił pochodną coraz żywszego zainteresowania Biblią Gre­cką, która zaczęła przykuwać moją uwagę. W wykładzie wska­załem, na czym polega reinterpretacja niezwykłych perykop he­brajskich, jakiej w nowych okolicznościach i w obliczu nowych potrzeb wspólnoty dokonali tłumacze Septuaginty. Procedury Lec­tio publica pod wieloma względami bardziej przypominają naszą habilitację niż doktorat. Jeżeli próba wypadnie pomyślnie, komi­sja ogłasza uzyskanie stopnia candidatus ad doctoratum, co oznacza zdolność do napisania doktoratu nauk biblijnych.

Aha, czyli to nie jest obrona doktoratu, tylko dopierodopuszczenie...

To jest dopuszczenie do otwarcia przewodu doktorskie­go. Dopiero teraz można i trzeba ustalić z promotorem temat

— 152 —

Page 149: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

rozprawy doktorskiej, zgłosić go i uzyskać aprobatę, przedsta­wić plan rozprawy i zarys bibliografii, a także wnieść przewi­dziane opłaty. Pierwszy termin przewidziany na zakończenie prac nad doktoratem nauk biblijnych wynosi cztery lata. Może on być przedłużony o kolejne cztery. Dochodzenie do doktora­tu nauk biblijnych odbywa się więc stopniowo i wymaga wie­le wysiłku.

Jak to wyglądało i co było tematem... ?

Postanowiłem pisać rozprawę pod kierunkiem prof. R. Le Deaut, który chętnie się zgodził. Ustaliliśmy, że tema­tem będą tradycje wspólne dla Księgi Rodzaju i Księgi Eze­chiela. Szybko się przekonałem, że jest to temat bardzo nowa­torski i ciekawy. Bez zwłoki rozpocząłem żmudną kwerendę naukową, ustalając wszystkie podobieństwa, zbieżności, aluzje i motywy wspólne dla obydwu badanych ksiąg biblijnych. Sta­rannie przeczytałem obie księgi po hebrajsku, cierpliwie wyszu­kiwałem to, co w nich wspólne, zastanawiałem się, jaką dro­gą motywy te trafiły do jednego i drugiego dzieła. Szczególną uwagę wzbudziły motywy ogrodu (w) Eden, obecne wpraw­dzie w drugim i trzecim rozdziale Księgi Rodzaju oraz w Księ­dze Ezechiela, ale podjęte i rozwinięte zupełnie inaczej. Na­suwało się w związku z tym mnóstwo pytań, a najważniejsze wynikały z konstatacji, że prorok Ezechiel na pewno nie znał tradycji o Edenie w takim kształcie, w jakim znalazła się ona w Księdze Rodzaju.

W kolejnych miesiącach sytuacja w Polsce zmieniła się na tyle, że wiosną 1983 r. rozpoczęły się przygotowania do drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny. Przebywałem zagranicą

— 153 —

Page 150: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

ponad cztery lata i wiedziałem jedno: moje miejsce na pewno nie jest na Zachodzie. Tymczasem władza kościelna rozważała możliwość skierowania mnie do pracy w polonijnym Semina­rium Duchownym w Orchard Lakę, w Stanach Zjednoczonych. Konsultowałem się w tej sprawie z przełożonymi tego semi­narium i wyglądało na to, że decyzja została podjęta. Jednak perspektywa wyjazdu nie wydawała mi się atrakcyjna, bo nie widziałem swojego miejsca w Ameryce. Z początkiem czerwca 1983 r. wróciłem do Polski i z bliska obserwowałem przebieg papieskiego pielgrzymowania. Miałem dobre rozeznanie o po­dróżach Jana Pawła II, bo od początku pontyfikatu zbierałem znaczki pocztowe, które je upamiętniały. Z początkiem lipca otrzymałem skierowanie do pracy duszpasterskiej jako wika­riusz w parafii św. Józefa na warszawskim Kole.

Jak to? Przecież został Ksiądz kandydatem doktoratu naukbiblijnych. Nie wymagało to obecności na uczelni w Rzymie?

Po otwarciu przewodu doktorskiego obecność na uczel­ni nie jest obowiązkowa. Wystarczy przeznaczyć czas na pra­cę naukową i zachować procedury polegające na konsultacjach z profesorem. Ograniczone ramy tej rozmowy i książki nie po­zwalają na drobiazgowe przedstawienie wszystkich okoliczno­ści zmiany, jaka się wtedy dokonała. Zapewne brzmi to dziw­nie, lecz decyzję o pozostaniu w Warszawie przyjąłem z dużą ulgą. Podczas kilku lat studiów zagranicznych wiele razy wi­działem, że absolwenci po powrocie do Polski trafiają bardzo rozmaicie. Jedni wkrótce zostają biskupami, inni są kierowa­ni na uczelnie, jeszcze inni zajmują się duszpasterstwem bądź administracją. Powinniśmy pamiętać, że - toutes proportions

— 154 —

Page 151: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

gardees - ks. Karol Wojtyła po uzyskaniu doktoratu na rzym­skim Angelicum został mianowany wikarym w Niegowici.

Podjąłem zwyczajną pracę duszpasterską, a od września była to przede wszystkim praca z młodzieżą licealną i stu­dentami. Miałem z nimi bardzo dobry kontakt, między inny­mi dlatego, że przywiozłem mnóstwo materiałów - głównie przeźrocza, widokówki, obrazki, mapy, a także nabytą wiedzę i doświadczenie. Katechizacja i konwersatoria polegały prawie zawsze na opowiadaniu o biblijnych krajach i miejscach. Czy­taliśmy Ewangelie i Dzieje Apostolskie oraz komentowaliśmy je w nawiązaniu do realiów. Młodzież była naprawdę wspania­ła, a ja zadowolony. Mam wiele dowodów, że nasza współpraca pozostawiła trwałe, dobre skutki. Do dzisiaj z wieloma osobami utrzymuję kontakt, wiele innych rozpoznaję przy różnych oka­zjach, doświadczając serdeczności i życzliwości z ich strony.

Przeniósł się Ksiądz ze słonecznych Włoch do szarej rzeczywistości PRL-u. To chyba mimo wszystko nie było łatwe?

Przeżyłem silny kontrast między rzeczywistością życia na Zachodzie i w ówczesnej Polsce, ale znacznie łagodzili go lu­dzie, z którymi miałem do czynienia. Proboszcz, ks. Leopold Sotkiewicz, ciężko chorował i pewnie dlatego był również bar­dzo wrażliwy na potrzeby i odczucia innych. Mile wspominam kolegów wikariuszy, którymi byli księża: Lucjan Musielak, Hen­ryk Zaraś i Zbigniew Ziółkowski. Warunki mieszkaniowe były trudne, rozsądne wyjście stanowiła zatem wzajemna wyrozu­miałość. Już od początku pracy w parafii zostałem skierowany do obsługi duszpasterskiej dużego miejscowego szpitala, obok którego znajduje się dom starców. W każdą sobotę i niedzielę

— 155 —

Page 152: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

udawałem się tam z posługą sakramentalną i robiłem to, co nale­ży do kapelana: odwiedzałem chorych i dotkniętych wypadkami w szpitalu dla budowlanych, rozmawiałem z nimi i pociesza­łem, spotykałem ich rodziny, a potem udawałem się do sąsied­niego domu, by odwiedzić mieszkające tam osoby. Coraz bar­dziej przywiązywałem się do ludzi, których spotykałem, a oni do mnie. Gdy niektórzy umierali, bardzo to przeżywałem. Je- sienią 1983 r. oraz w kolejnych miesiącach, gdy zaprzyjaźniłem się z dziećmi i młodzieżą, pomagałem organizować u siebie w mieszkaniu tajne spotkania opozycjonistów, którzy ukrywali się przed aresztowaniem, z ich dziećmi i rodzinami. Dzieci bra­ły udział w katechizacji, a przy tej sposobności, by nie rzuca­ło się to nikomu w oczy, odbywały spotkania ze swoimi ojca­mi. Z tych powodów nie odczuwałem tego czasu jako trudny. Sprzyjała temu również dobra atmosfera na plebanii. Znalazłem się w zupełnie innym świecie niż ten, w którym żyłem wcześ­niej, ale ten nowy świat bardzo mi się podobał.

Rychło zdałem sobie sprawę, że mogę w duszpasterstwie pozostać na zawsze, ponieważ ono znowu bardzo mnie pocią­ga. Zrozumiałem także, że nie mogę zaniechać pracy nauko­wo-badawczej. Gdy skończyły się wakacje, z początkiem roku szkolnego zrobiłem postanowienie, naśladujące to, które mia­ło miejsce znacznie wcześniej: codziennie czytać Pismo Świę­te rozdział po rozdziale, z tym, że teraz w oryginale i głośno. 1 września 1983 r., rozpocząłem codzienne czytanie Biblii He­brajskiej, raz rano i drugi raz wieczorem, a ponadto każdego dnia rano rozdział z dnia poprzedniego. Mając wiele świeżo wydanych książek i artykułów biblijnych, czytałem je w każdej wolnej chwili, sporządzając notatki i zapisując własne przemy­ślenia z tej lektury. Wkrótce przygotowałem do druku pierw­

156 —

Page 153: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

sze teksty, złożone w redakcji „Przeglądu Powszechnego”. Był to cykl artykułów na temat pierwszych jedenastu rozdzia­łów Księgi Rodzaju, zapoczątkowany tekstem Anatomia poku­sy (Rdz 3,1-6), oraz recenzja książki bp. K. Romaniuka Nowy Testament bez problemów. W poprzednim roku (1982) promotor mojego licencjatu z teologii i rektor seminarium został bisku­pem pomocniczym warszawskim oraz tzw. personalnym w na­szej archidiecezji. Recenzja Nowego Testamentu bez problemów nie odmieniła biegu nauki, za to przysporzyła mi pewnych prob­lemów, które zresztą powinienem był przewidzieć. Jak wi­dać, starałem się łączyć duszpasterstwo z kontynuowaniem pracy naukowej.

Wkrótce uświadomiłem sobie sprawę kuriozalną: odbywszy specjalistyczne studia w Rzymie i w Jerozolimie, w Polsce dys­ponuję jedynie świadectwem maturalnym. Studia w wyższym seminarium duchownym i w Akademickim Studium Teologii Katolickiej, a także licencjat teologii uzyskany pod kierunkiem ks. doc. K. Romaniuka pozostawały poza systemem ówczesne­go oficjalnego kształcenia i stopni akademickich w Polsce, po­nieważ po prostu nie były uznawane. Po kilku latach studiów zagranicznych pozostawałem jedynie absolwentem szkoły śred­niej i seminarium duchownego. Postanowiłem zatem udać się na Akademię Teologii Katolickiej, by dokonać nostryfikacji dy­plomu magisterskiego.

Czyli równocześnie robił Ksiądz w Rzymie doktorat...

... a w Polsce miałem maturę. Taka dwutorowość stała się wtedy udziałem wielu osób. Brała się z nieuznawania przez państwo kilku utworzonych w początkach lat 70. kościelnych

— 157 —

Page 154: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

wydziałów teologicznych. Jednym z nich było Akademickie Stu­dium Teologii Katolickiej.

Musiał się Ksiądz przygotowywać do obrony pracy magisterskiej?

Nie. Chodziło o uznanie, że uzyskany w Rzymie licencjat nauk biblijnych jest równoważny magisterium teologii w Pol­sce. Oczywiście, licencjat biblijny wymagał dużo więcej pracy i wysiłku, ale to nie miało znaczenia. Musiałem uzyskać po­zwolenie Wielkiego Kanclerza ATK, kard. Józefa Glempa, co przyszło bez żadnych trudności. Okazywał mi zawsze wiele życzliwości, odniósł się również ze zrozumieniem i aprobatą do kontynuowania prac nad doktoratem

Uzyskanie tytułu magistra i otwarcie przewodu doktorskiego na ATK odbyło się jednak w nowej sytuacji. W czerwcu 1984 r. otrzymałem przeniesienie z parafii św. Józefa do parafii Nawró­cenia św. Pawła na warszawskim Grochówie. To było dojmujące doświadczenie. Biskup K. Romaniuk, który w tym czasie kiero­wał w archidiecezji sprawami personalnymi, bardzo mnie cenił: w krótkim czasie okazało się, że do nowej parafii poszedłem na miejsce trzech wikariuszy. Kościół parafialny znajdował się w bu­dowie, a msze święte były sprawowane w kilku sąsiadujących ze sobą barakach. Proboszcz, ks. Jan Flaziński, wprowadził zwy­czaj, że jeden kapłan sprawuje jako główny celebrans, a dwóch czy nawet trzech innych czyni to samo przy innych ołtarzach, lecz tylko tak, by wierni ich widzieli. Również inne elementy celebracji były dziwne. Stałem się też pierwszym mieszkańcem nowo budowanego domu parafialnego, w którym wszystko było bardzo świeże, początkowo jeszcze mokre albo w trakcie prac. Najtrudniejsza była niedziela 1 lipca 1984 r. Tego dnia byłem

— 158 —

Page 155: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

naprawdę załamany. Perspektywa, że w takich warunkach po­zostanę przez wiele miesięcy albo nawet dłużej, bardzo mi była ciążyła. By nie poddać się frustracji postanowiłem, że najbliż­szy urlop przeznaczę na podróż szlakami biblijnymi w Turcji. W sierpniu podróżowałem więc śladami św. Pawła i św. Jana po Azji Mniejszej, od Stambułu po Antakyę, od Ankary po Efez. To było wspaniałe! Wróciłem umocniony i gotowy do podjęcia obowiązków. Kilkanaście lat później tym samym szlakiem po­prowadziłem grupy pielgrzymkowe.

Od września było jasne, że mam bardzo wiele rozmai­tych zajęć duszpasterskich. Wstawałem o 5.00 rano, musiałem dojść ponad pół kilometra do kaplicy; pierwsza msza święta0 6.00, potem konfesjonał, znowu msza święta, konfesjonał, później naprędce śniadanie, a od 9.00 przez dwie godziny pra­ca w kancelarii. Bardzo często zdarzały się pogrzeby i rozmaite inne obowiązki. Zaraz po południu obiad, a od godziny 3.00 lub 4.00 - katechizacja dzieci i młodzieży, wieczorem - kolej­na msza święta i katechizacja maturzystów lub konwersatoria dla studentów. I tak każdego dnia, z wyjątkiem soboty. Nie­dziela była w całości zajęta.

Na pewno pomagało to Księdzu w pisaniu pracy doktorskieji w badaniach naukowych... ?

Potrzebna była ogromna samodyscyplina i umiejętność wykorzystania każdego skrawka wolnego czasu. Pod koniec października 1984 r. otrzymałem dyplom ukończenia studiów1 tytuł magistra teologii. Dzięki temu mogłem w Polsce kon­tynuować drogę naukową. Miesiąc później w ATK został ot­warty mój przewód doktorski.

— 159

Page 156: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

Dlaczego na ATK w Warszawie, skoro wcześniej został otwarty na Biblicunt w Rzymie?

Uświadomiłem sobie, że pracując jako wikariusz, przy tak wielu i tak różnych obowiązkach, w dającym się przewi­dzieć czasie nie napiszę doktoratu po angielsku czy po wło­sku. Nie sprzyjał temu także kontekst, czyli codzienna kate­chizacja i duszpasterstwo. Było nas trzech wikariuszy, a nie jak w poprzednich latach pięciu, tymczasem trwały intensyw­ne przygotowania do konsekracji nowej świątyni, która odby­ła się w styczniu 1985 r. Praca wśród tamtejszych wiernych i z nimi znowu dostarczała ogromnej satysfakcji i pozwalała pokonać trudności. Wiosną, po konsekracji świątyni, mieliśmy trochę więcej czasu.

Promotorem doktoratu był ks. doc. Henryk Muszyński. Los mnie z nim zetknął, gdy był cenionym wykładowcą w ATK. W trzy miesiące po otwarciu przewodu doktorskiego został mianowany biskupem pomocniczym chełmińskim i stopnio­wo musiał ograniczać swoje zajęcia akademickie. Wcześniej słyszałem o nim mnóstwo dobrego, a poznałem bliżej właś­nie w tych okolicznościach. Od początku bardzo mi przypadł do serca i połączyła nas serdeczna więź. Bardzo życzliwie przyjął propozycję napisania doktoratu pod jego kierunkiem. Program roku doktorskiego przewidywał uczestnictwo w kil­ku monograficznych wykładach. Okazało się, że wykładowcy nie chcieli słyszeć, by absolwent studiów rzymskich był trak­towany jak zwyczajny doktorant. Przykładowo, gdy pojawiłem się na zajęciach ks. prof. Czesława Jakubca, ten stwierdził, że mogę pozostać, pod warunkiem że poprowadzę wykład. Po­dobnie reagowali inni profesorowie, co mnie podtrzymało na

— 160 —

Page 157: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

duchu i potwierdziło sensowność podjętych wysiłków. Pracu­jąc jako wikariusz na Grochówie, porządkowałem materiały zebrane w Rzymie i w Jerozolimie, oraz organizowałem czas tak, by wszystko ze sobą umiejętnie pogodzić. Pisanie dokto­ratu posuwało się naprzód. Praca w parafii Nawrócenia św. Pa­wła trwała rok, do połowy czerwca 1985 r., gdy otrzymałem kolejne skierowanie - tym razem do parafii Opatrzności Bo­żej na warszawskim Rakowcu. Przyjąłem je z żalem, bo zno­wu przyzwyczaiłem się do miejscowych ludzi, a tymczasem czekała nowa przeprowadzka.

Lecz to było opatrznościowe...

Tak jak nazwa parafii. A najbardziej opatrznościowe było to, że spotkałem świętego kapłana, który od początku wywarł na mnie ogromne wrażenie i do którego podszedłem z pełnym zaufaniem i oddaniem - ks. prałata Romualda Kołakowskie­go. Rozumieliśmy się doskonale. Miałem raz jeszcze młodzież szkół średnich i konwersatoria ze studentami oraz obsługiwa­łem jako kapelan „Dom Chemika”, czyli dom starców na ulicy Korotyńskiego. Bardzo lubiłem tę pracę, także dlatego, że miała wymiar międzypokoleniowy i przenosiła mnie z jednego świa­ta do drugiego. Pisanie doktoratu posuwało się teraz bardzo szybko, dzięki czemu wczesną wiosną 1986 r. rozprawa była gotowa. Recenzentami byli: ks. prof. Józef Homerski z Katoli­ckiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz o. prof. Józef W. Rosłon. Wioząc ezgemplarz pracy do recenzenta w Lublinie, usłysza­łem wiadomości o katastrofie w Czarnobylu. 16 czerwca odbyła się obrona rozprawy zatytułowanej Interpretacja dziejów Izraela w Ez 16, 20 i 23 oraz jej reinterpretacja w Septuagincie i w Targumie.

— 161 —

Page 158: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

Rzut oka na tytuł świadczy, że podjąłem i poszerzyłem wcześ­niejsze zainteresowania. W Rzymie skupiłem się na wybranych tekstach z Księgi Ezechiela w wersji Septuaginty, czyli gre­ckiej. W Warszawie przedmiotem badań stał się także tekst oryginalny, czyli hebrajski, jego geneza, kompozycja i egzege- za, a także jego przekład na aramejski, czyli Targum do Księ­gi Ezechiela. Recenzje były bardzo pozytywne, a rozprawa tak obszerna, iż obaj recenzenci zgodnie podkreślali, że można by nią obdzielić dwa doktoraty. Dziwili się, że części zebranych i zbadanych materiałów nie zostawiłem na habilitację. Byłem wdzięczny za tę życzliwość. Pięć lat później praca, poprawio­na i zaktualizowana, została wydana drukiem.

Wkrótce przyszło pierwsze zaangażowanie akademickie, a mianowicie zostałem poproszony o prowadzenie wykładów w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Salezjanów w Kut- nie-Woźniakowie. Podjąłem je, zastępując cenionego biblistę, ks. prof. Andrzeja Strusa SDB, który wyjechał do Instytutu Te­ologicznego w Cremisan, nieopodal Betlejem. Raz w tygodniu dojeżdżałem pociągiem do Kutna-Woźniakowa. Zawsze miałem w pamięci to, że niedaleko znajdują się Łęki Kościelne.

Czyli przerwał Ksiądz pracę duszpasterską w parafii?

Nie, nadal byłem wikariuszem i miałem wszystkie zwią­zane z tym obowiązki, natomiast wyjazdy na zajęcia z klery­kami odbywały się w ramach tzw. dnia wolnego. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, ale opłaciło się, ponieważ pozwoliło wejść w atmosferę nauczania na poziomie wyższym. Wkrótce po moim doktoracie bp H. Muszyński otrzymał tytuł nauko­wy profesora. Ponieważ mieszkał w Gdyni, zaś liczba jego obo­

— 162

Page 159: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

wiązków biskupich stale rosła, pojawiała się konieczność za­stępowania go podczas wykładów w ATK. Robiłem to bardzo chętnie. Jesienią 1986 r. rozpocząłem też w parafii Opatrzno­ści Bożej systematyczne konferencje biblijne. Gromadziły one początkowo kilkudziesięciu słuchaczy, lecz liczba ta stale wzra­stała. Zapraszano mnie również w inne miejsca i tak wykry­stalizował się nurt dość ożywionej działalności na rzecz popu­laryzacji Biblii i wiedzy biblijnej, który trwa do dzisiaj.

Następnym krokiem na tej drodze była Akademia Teologii Katolickiej. Jak doszło do tego, ze stał się Ksiądz wykładowcą na

uczelni, z której, można powiedzieć, uciekł jako student?

Promotorem tych poczynań był bp H. Muszyński. Rosną­ca liczba obowiązków biskupich sprawiła, że musiał ograniczać swój udział w pracy akademickiej. Ponieważ byłem jego dokto­rem, otworzyło mi to drogę do zatrudnienia w ATK. Pomogły w tym także wcześniejsze kontakty ze studentami. Z począt­kiem roku akademickiego 1987/1988 zostałem zatrudniony jako adiunkt na Wydziale Teologicznym. Dwa miesiące później bp H. Muszyński otrzymał nominację na biskupa włocławskiego. Po­wtarzałem czasami, że moja przy nim obecność to dobry pro­gnostyk. Przez rok byłem nauczycielem akademickim, a zarazem wikariuszem. W 1988 r. uzyskałem status tzw. rezydenta, czy­li kapłana mieszkającego przy parafii. Oznaczało to zwolnienie z wielu dotychczasowych obowiązków i znacznie większą samo­dzielność. W tym samym czasie pojawiła się propozycja podję­cia wykładów z Pisma Świętego na warszawskim Papieskim Wy­dziale Teologicznym - Sekcja Św. Andrzeja Boboli „Bobolanum”. Podjąłem się tych obowiązków, wykłady prowadziłem osiem lat.

— 163

Page 160: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VI

Miałem więc właściwie dwa etaty dydaktyczne. W ATK domi­nowali studenci świeccy na „Bobolanum” - klerycy. Na uczelni na pierwszy plan wysuwa się praca dydaktyczno-naukowa, nato­miast na Papieskim Wydziale - formacyjna do kapłaństwa i życia zakonnego. Nadal prowadziłem konferencje biblijne, także w in­nych parafiach i ośrodkach. Włączyłem się również czynnie w roz­maite przedsięwzięcia z zakresu dialogu chrześcijańsko-żydow- skiego, ale to już osobna karta.

Kolejny etap drogi naukowej to habilitacja.

Prowadziłem wiele wykładów, znacznie więcej niż wynosi pensum. Poza oficjalnym programem uczyłem kilkoro studentów hebrajskiego, w czym wykazywali godną podziwu pilność. Coraz więcej czasu zajmowały różne zaangażowania „dialogowe", związa­ne z licznymi obradami, sympozjami, konferencjami, prelekcjami, wyjazdami krajowymi i zagranicznymi. Najbardziej spektakular­ne stało się powierzenie mi w lecie 1989 r. funkcji koordynatora i rzecznika seminarium naukowego dla dwudziestu dwóch księ­ży profesorów z Polski w Spertus College of Judaica w Chicago. Początek lat 90. przebiegał w Polsce pod znakiem zmian społecz­no-politycznych oraz konfliktu wokół klasztoru sióstr karmelita­nek w Oświęcimiu. Byłem członkiem liczących się gremiów, prze­de wszystkim Komisji Episkopatu do Dialogu z Judaizmem, które miały za cel polepszenie relacji katolicko- i polsko-żydowskich. Była to praca niesłychanie intensywna, wielowątkowa i rozległa. W tym okresie ukazało się wiele moich publikacji, od artykułów naukowych po wywiady i rozmowy.

W czerwcu 1992 r., w związku z przejściem ks. Koła­kowskiego na emeryturę, zamieszkałem w sąsiedniej parafii

— 164 —

Page 161: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

Zwiastowania Pańskiego na Rakowcu, gdzie gościny udzielił mi ks. prałat Witold Karpowicz. Mieszkałem u niego jedenaście lat, a więc tylko dwa lata krócej niż w dzieciństwie w domu rodzinnym. W tym czasie rozpocząłem przewodniczenie piel­grzymkom po krajach biblijnych. Bardzo to lubię i tęsknię za miejscami i ludźmi - zarówno tymi, którzy uczestniczą w piel­grzymkach, jak i tymi, którzy mieszkają w krajach, do których się udajemy. Mam prawdziwych przyjaciół w Izraelu, Autono­mii Palestyńskiej, Jordanii, Egipcie, Tunezji, Turcji, Grecji i we Włoszech. Zimą 1994 r., w ramach specjalnego programu Ko­misji Episkopatu Polski do Dialogu z Judaizmem oraz Ame­rican Jewish Committee, przebywałem jeden semestr w USA z wykładami w Chicago, Cincinnati, Filadelfii, Nowym Jorku, Waszyngtonie i Bostonie. Jesienią tegoż roku, z udziałem kard. Józefa Glempa i abp. Henryka Muszyńskiego, został uroczyście otwarty Instytut Dialogu Katolicko-Judaistycznego, którym - obecnie jest to Zakład - nadal kieruję. Był to także okres licz­nych podróży zagranicznych i krajowych, związanych głównie z problematyką dialogu Kościoła z Żydami i judaizmem.

W tych okolicznościach pisanie habilitacji opóźniało się, bo ciągle było coś pilniejszego do zrobienia. O jej potrzebie najczęś­ciej przypominał ks. prof. Jan Łach, ówczesny rektor ATK. Czy­nił to z życzliwością. Z kolei ks. prof. Janusz Frankowski stale przestrzegał przed podejmowaniem nadmiernej liczby obowiąz­ków. Pewnego dnia powiedział: „Niech się ksiądz oszczędza, bo przyjdzie czas, kiedy to wszystko da o sobie znać i trze­ba będzie za to drogo zapłacić. Ja to wiem”. Jestem mu za te słowa szczerze wdzięczny. Po wakacjach 1994 r. rozpocząłem pisanie rozprawy habilitacyjnej. Ogólna liczba publikacji wy­kraczała znacznie poza wymagane minimum. Rok 1995 był

— 165 —

Page 162: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

obficie wypełniony rozmaitymi zajęciami, lecz wiosną następ­nego roku rozprawa, zatytułowana Ogród Eden - zapoznane świa­dectwo asyryjskiej diaspory, była gotowa. Została opublikowana jako pierwszy tom założonej przeze mnie serii wydawniczej „Roz­prawy i Studia Biblijne”. Tezą przewodnią była hipoteza o istnieniu prężnej i wydajnej asyryjskiej diaspory Izraelitów, która od schył­ku VIII do początku VI w. przed Chrystusem poprzedziła wy­gnanie babilońskie i okazała się kluczowa dla przetrwania i kon­solidacji biblijnego Izraela. Recenzje napisali: ks. dr hab. Marian Gołębiewski, bp prof. Henryk Muszyński i bp prof. Jan Bernard Szlaga. Konkluzje ich ocen bardzo mnie uradowały, potwierdziły bowiem, że intuicja badawcza jest trafna, a problematyka godna kontynuowania. W maju 1996 r. odbyło się kolokwium habili­tacyjne. W przemówieniu podczas uroczystego obiadu podkre­śliłem wyjątkową rolę dwóch osób - bp. Henryka Muszyńskie­go i ks. prałata Romualda Kołakowskiego. Dobrze, że Pan Bóg postawił ich na mojej drodze.

Mówił Ksiądz, ze zastępował bp. Henryka Muszyńskiego z niektórymi wykładami. Czy łączyła was jakaś głębsza

znajomość?

Przeprowadził mnie skutecznie przez trudny etap przygo­towania i pisania doktoratu, pokazał sens i pożytki z pracy dy­daktyczno-naukowej, a przede wszystkim ujmował skromnością, rzetelnością, konsekwencją i pracowitością. Jest człowiekiem otwartym i życzliwym, potrafi się szczerze cieszyć z sukce­sów innych ludzi, a nie jest to przecież cnota powszechna. Bio­rąc udział w uroczystościach jego sakry biskupiej w Pelplinie i ingresów, pierwszego, w 1988 r. do Włocławka, i drugiego,

— 166 —

Page 163: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

w 1992 r. do Gniezna, byłem naprawdę szczęśliwy i dumny. Pod wieloma względami przypomina mi wielkiego Prymasa Tysiąclecia. Przy nim czułem się bezpieczny.

A fes. prałat Romuald Kołakowski?

To był też człowiek wielkiego formatu i serca, wielki pa­triota i święty kapłan. Mam go stale przed oczami, spaceru­jącego z różańcem w ręku albo z brewiarzem wokół kościo­ła, który z wielkim trudem wybudował. Mąż modlitwy, silny i ufny. Stronił od zaszczytów, natomiast z przekonaniem bronił prawdy. Jego pogrzeb 1 sierpnia 2005 r. stał się ujmującą ma­nifestacją przywiązania i wdzięczności. Dla mnie to wzór gor­liwego kapłana i proboszcza, taki warszawski Jan Maria Vian- ney na progu XXI w.

Wraz z habilitacją stał się Ksiądz samodzielnym pracownikiem naukowym. Jak potoczyły się dalsze losy?

Habilitacja z jednej strony wieńczyła czy zamykała bar­dzo istotny etap życia i pracy dydaktyczno-naukowej, nato­miast z drugiej rozpoczynała nowy. Przede wszystkim uwypu­kliła pilną konieczność skoncentrowania się na problematyce biblijnej. I tak to się stało. Nie bez znaczenia był fakt, że dia­log katolicko-żydowski utykał coraz bardziej na mieliźnie. Na początku 1998 r. wyjechałem do Kanady, prowadząc w To­ronto pod auspicjami tamtejszego Konsulatu Polskiego cykl wykładów z dziedziny dialogu. W tym czasie w Polsce szy­kowała się kolejna awantura. Po artykule ks. Stanisława Mu­siała TJ, który na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety

— 167 —

Page 164: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

Wyborczej” odwzorowywał podejście i wrażliwość żydowską, zaniedbując i lekceważąc polską i katolicką perspektywę wi­dzenia i wartościowania tych spraw, szukano w Kościele spo­legliwych sprzymierzeńców do pomysłu przeniesienia krzyża z oświęcimskiego Żwirowiska. Stanowczo się temu sprzeciwi­łem, po czym zrezygnowałem z funkcji współprzewodniczą­cego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Miałem coraz więcej czasu na zagadnienia biblijne. 1 maja 1998 r. otrzymałem sta­nowisko profesora nadzwyczajnego i powierzono mi kierowa­nie Katedrą Egzegezy Starego Testamentu. Cieszyłem się, że kilka lat wcześniej pełnił je bp prof. H. Muszyński.

Jesienią 1999 r. Akademia Teologii Katolickiej przestała istnieć, a w jej miejsce został utworzony Uniwersytet Kardy­nała Stefana Wyszyńskiego. Zostałem prorektorem do spraw nauczania i studenckich. Pracy było sporo, ponieważ uczelnia znajdowała się w trakcie dogłębnej reorganizacji.

Jak Ksiądz się czuł, gdy coraz głębiej wchodził w ten świat akademicki, a potem miał wpływ na jego kształt? Studiując na ATK, nie zawsze wyczuwałem tam „katolicką”, otwartą

na człowieka, atmosferę. Istniało nawet wśród studentów powiedzenie: „Jak nie masz dużej wiary, to nie idź studiować na

katolicką uczelnię, bo się zgorszysz” Czy Ksiądz był świadomy tych „mankamentów” środowiska, w jakie wkroczył?

Dawna Akademia Teologii Katolickiej, a obecnie Uniwer­sytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, nie jest uczelnią ka­tolicką w znaczeniu: kościelną. Chociaż niektórzy postrze­gają UKSW jako warszawski odpowiednik KUL-u, jest to uczelnia państwowa, z - co jest prawdziwym ewenementem

— 168 —

Page 165: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

- trzema wydziałami nauk kościelnych: teologicznym, prawa kanonicznego i filozofii chrześcijańskiej. Ich Wielkim Kan­clerzem, jednak nie Wielkim Kanclerzem UKSW, jest każdo­razowy arcybiskup warszawski. Ta sytuacja warunkuje „kato- lickość” uczelni: nie jest ona katolicka z powodu określonej przynależności wyznaniowej, lecz w wymiarze wewnętrznym, jako przejaw postaw i dorobku ludzi, którzy ją tworzą. Mó­wiąc słowami Jana Pawła II, katolickość UKSW jest nie tyle dana, ile zadana.

Sądzę, że obawy przed zgorszeniem są przesadzone. Duża wiara jest potrzebna wszędzie, natomiast obowiązkiem wykła­dowców jest żmudne i odważne docieranie do prawdy, nawet jeżeli jest ona trudna i niesie dyskomfort duchowy czy psy­chiczny. Uprawianie teologii, filozofii oraz nauk historycznych i społecznych nie jest zajęciem pozbawionym napięć. Nic za­tem dziwnego, że studenci mogą przeżywać silne kryzysy swo­jej tożsamości. Nauczaniu towarzyszy poleganie na chrześci­jańskim systemie wartościowania ludzi i spraw, co powinno być pomocne w przezwyciężaniu kryzysów.

Nie znaczy to, oczywiście, że nie ma problemów. Bardzo długo, bo aż do habilitacji, postrzegałem życie swojej uczelni w sposób dość wyidealizowany. Jako pomocniczy pracownik na­ukowy miałem niewielkie pojęcie o tym, co dzieje się „wyżej”, a plotki nigdy mnie nie obchodziły. W kontekście starań o ha­bilitację pojawiły się pierwsze oznaki, że także w środowisku naukowym, gdzie rozum i sprawiedliwość powinny odgrywać dominującą rolę, trzeba się poruszać na wzór słonia w skła­dzie porcelany. Nie zawsze w grę wchodzi kompetencja, rze­telność, staranność, pilność, pracowitość; czasami górę biorą, a nawet decydują, inne uwarunkowania, motywy i przesłanki.

— 169 —

Page 166: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł VI

Ku swojemu zaskoczeniu, zobaczyłem, że także świat akademi­cki i teologiczny rządzi się niepisanymi i dlatego trudnymi do wykrywania prawami, w których jest obecna zazdrość, intrygi oraz inne niezbyt „wysokie” uczucia. Bardzo mnie to zmart­wiło. Od tych, którzy zajmują się teologią, trzeba wymagać więcej. Z prestiżem nauczyciela akademickiego i wykładow­cy teologii powinna iść w parze dojrzałość, rzetelność i spra­wiedliwość. Natura pracy teologa nie może polegać na tym, że nikt nie wie, co on naprawdę myśli i jakie jest jego zda­nie wobec konkretnych problemów i wyzwań.

W latach późniejszych, na przykład w kontekście uzy­skania profesury, zobaczyłem jeszcze wyraźniej, że akademi­ckie środowisko teologiczne - złożone w dużej mierze z księ­ży - w trakcie tajnych głosowań zachowuje się dziwnie. Mam zasadę: nigdy nie wolno mi pójść taką drogą, nie wolno kie­rować się osobistymi animozjami wobec kogoś, kto przez swo­ją pracę i zdolności zabiega o uznanie nabytych kwalifikacji. Zawsze staram się nie podlegać i nie pozwolić się wciągnąć w żadne uwikłania, których efektem byłaby jakakolwiek krzyw­da. W nauce, jak w ogóle w życiu, decydująca jest przyzwoi­tość. A tajne głosowania to chyba jedna z najlepszych okazji, by przy najbliższym goleniu patrzeć sobie prosto w oczy.

Kadencja prorektora trwała trzy lata i - choćby obserwując wykaz publikacji - widać, ze nie zaniechał Ksiądz pracy naukowej.

Praca prorektora ukazała mi mniej widoczne, a przecież bardzo istotne strony życia i funkcjonowania wyższej uczel­ni. Byłem odpowiedzialny za przeprowadzenie rekrutacji na studia i program nauczania, zajmowałem się także sprawami

— 170 —

Page 167: Bóg Biblia Mesjasz

NA KATEDRĘ PROFESORSKĄ

finansowymi, personalnymi i studenckimi. Najbardziej zapa­miętałem składanie przez nowo przyjętych studentów pierw­szego ślubowania akademickiego w UKSW. Dopiero wtedy zdałem sobie na dobre sprawę, że staliśmy się uczestnikami historycznego wydarzenia, którego głównym bohaterem jest Prymas Tysiąclecia i młodzież rozpoczynająca studia w uczel­ni jego imienia. Jesienią 2001 r. został utworzony Wydział Teologiczny na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toru­niu. Ponieważ teologia nie miała tam tradycji akademickiej, bp Andrzej Suski i zarazem Wielki Kanclerz, oraz ks. prof. Jerzy Bagrowicz, pierwszy dziekan nowego wydziału, popro­sili o pomoc w zorganizowaniu studiów biblijnych. Oznacza to systematyczne dojazdy do Torunia oraz pracę dydaktycz­ną i organizacyjną. Podjąłem się jej, bo to wielkie wyzwanie. Toruń jest piękny, tamtejszy uniwersytet ceniony i znany, zaś współpraca z jego wykładowcami i młodzieżą to prawdziwa przyjemność. Zostałem w Toruniu kierownikiem Zakładu Eg- zegezy i Teologii Biblijnej.

W tym samym czasie ustawicznie powiększałem dorobek naukowy i dydaktyczny. Napisałem recenzje do tytułu nauko­wego i na stanowisko profesora, kilkanaście recenzji rozpraw habilitacyjnych, pod moim kierunkiem powstało dotąd sześć doktoratów, a kilka następnych jest na ukończeniu, powiększy­łem także liczbę publikacji. Wczesną wiosną 2003 r. wykłada­łem w Instytucie Nauk Religijnych im. Św. Tomasza z Akwinu w Kijowie. Na początku lipca tegoż roku z rąk prezydenta RP otrzymałem tytuł profesora nauk teologicznych. Dwa lata póź­niej, 1 grudnia 2005 r., otrzymałem ministerialne mianowanie na stanowisko profesora zwyczajnego i zostałem kierownikiem Sekcji Biblistyki na Wydziale Teologicznym UKSW.

— 171 —

Page 168: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

Patrząc wstecz, jak Ksiądz może podsumować tę drogę od kleryka, w którym nie pokładano nadziei naukowych,

a jego pracę oceniono na „trójkę z plusem”, do katedry profesorskiej. Dla wielu studentów Księdza, borykających się

z różnymi trudnościami, może to tchnąć nadzieją.

Żeby zrozumieć siebie, trzeba siebie opowiedzieć. Byłoby prawdziwym błogosławieństwem, gdyby to opowiadanie dodało komuś sił, albo przywróciło bądź wzmocniło wiarę w sens po­dejmowanych wysiłków i starań. Moja dewiza życiowa brzmi: „Żeby być kimś, trzeba być sobą”. Zdarza się, że to kosztuje, czasami bardzo wiele. Zawsze znajdą się tacy, którzy wbrew nam robią coś dla naszego dobra. Ale zawsze warto wybrać własny szlak, również po to, by zobaczyć na nim i uznać bli­skość Boga. Bo to jest tak, jak w pięknej hagadzie, która ma korzenie gdzieś na Synaju. Oglądając się wstecz na przebytą drogę, zawsze obok swoich śladów widzimy ślady Boga i prze­konujemy się, że stale i wiernie nam towarzyszy. A gdy w ja­kimś miejscu na piasku pustyni pojawia się tylko jeden ślad, jest to Jego ślad. A wtedy nabywamy niezłomnej pewności, że On nas nie tylko prowadził, lecz i niósł.

Page 169: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ VII

Czytanie i studiowanie Biblii

Mam koleżankę, która po zajęciach z biblistyki stwierdziła, ze przypominało jej to obieranie cebuli z kolejnych warstw, kiedy

na końcu nie pozostaje nic. Czy to nie jest tak, ze takie chłodne, racjonalne, naukowe operacje skalpelem na Biblii odzierają

Słowo Boże z majestatu oraz przytępiają wrażliwość na jego nadprzyrodzony i egzystencjalny wymiar? Jak to pogodzić?

Naukowe, krytyczne studiowanie Pisma Świętego nie jest drogą dla wszystkich ludzi. Nie ma potrzeby, by wszyscy upra­wiali tego rodzaju studia, ani by dla wszystkich była to droga dochodzenia do Pana. Może się tu nasuwać porównanie do obie­rania cebuli, ale można też użyć innych porównań. Choćby do lekarza, który musi znać dokładnie budowę i funkcje poszcze­gólnych organów ludzkiego ciała, by w krytycznych chwilach przeprowadzić operację, ale celem nie jest sama znajomość ana­tomii ani nawet operacja, lecz zapewnienie choremu zdrowia. Choćby do chemika, który wnikliwie bada rozmaite elementy, aby mogła powstać nowa jakość, potrzebna do wykorzystania w różnych dziedzinach życia. Takie zajęcia bywają mało wido­wiskowe, a nawet niewdzięczne, bez nich jednak nie sposób sobie wyobrazić nie tylko rozwoju nauki, lecz postępu.

— 173 —

Page 170: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł VII

W przypadku studiowania Biblii celem nie jest samo stu­diowanie, nawet nie tylko zaspokajanie ludzkiej ciekawości, cho­ciaż to również wchodzi w rachubę i na pewno przynosi satys­fakcję. Celem dogłębnych studiów biblijnych jest odpowiadanie na pytania, które rodzą się podczas lektury Pisma Świętego, próba czytania i zrozumienia Słowa Bożego z różnych stron, pod wieloma aspektami, często innymi i głębszymi niż te, któ­re bierze się pod uwagę przy jej indywidualnej lub wspólnoto­wej lekturze. Naukowe studium Biblii jest bardzo potrzebne, a nawet konieczne, nawet jeżeli statystyczna większość ludzi się tym nie interesuje i sądzi, że nie ma to dla nich istotnego znaczenia. Ogromna większość ludzi nie interesuje się szcze­gółami fizyki albo chemii, a przecież korzysta z samochodów i rozmaitych wynalazków, które bez tych nauk nigdy by nie za­istniały. Nie jest też niczym niezwykłym, że wobec krytyczne­go studiowania Biblii istnieją sprzeciwy. Gdyby nie było ono ważne, sprzeciwów też by nie było. W pewnych wspólnotach czy nurtach religijnych, tak w judaizmie jak i w chrześcijań­stwie, istnieje daleko posunięta powściągliwość, a w skrajnych przypadkach wręcz zakaz poddawania Pisma Świętego bada­niom ściśle naukowym, historyczno-krytycznym. Podobna re­zerwa i niechęć, lub co najmniej nieufność, istniała, a po czę­ści do dzisiaj istnieje, także w Kościele katolickim.

Ksiądz jednak uważa, że taka rezerwa jest nieuzasadniona, gdyż nie ma tak naprawdę sprzeczności czy konfliktu między

„duchowym” a „naukowym” czytaniem Biblii.

Nie ma, o ile każde z tych podejść do tekstu świętego zachowu­je właściwe dla siebie miejsce, zna swoje granice i przeznaczenie.

— 174 —

Page 171: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

W trakcie czytania Biblii znajdują wyraz i przeplatają się ze sobą rozmaite potrzeby. Można zwrócić uwagę wyłącznie na teologiczną stronę orędzia biblijnego, czyli przyjąć w wierze, że jest to Słowo Boże, w którym szukam tego, co Bóg chce mi powiedzieć. Dla bardzo wielu ludzi wierzących jest to bardzo dobra i owocna droga, która sprawia, że mogą i powinni z po­żytkiem z Biblii korzystać. Ale muszą być również tacy, którzy uprawiają badania krytyczne nad Biblią po to, żeby ją zabezpie­czyć na przykład przed zagrożeniem subiektywizmu. Bo właś­nie to przekonanie, że można czytać Pismo Święte bez żadnej pomocy krytycznej czy naukowej, może się skończyć popadnię- ciem w subiektywizm, czyli czytanie i rozumienie Biblii tak, jak mi się podoba, bądź jak jest mi to wygodne.

Albo herezje. Bo przecież dziewięćdziesiąt procent herezji powstało chyba nie z Pisma Świętego, tylko

z niewłaściwej jego interpretacji.

Bardzo wiele herezji to skutki określonego sposobu życia takiego czy innego człowieka oraz jego zapatrywań, dla któ­rych Pismo Święte miało być potwierdzeniem, ilustracją albo przykrywką. Bo Biblia sprawia kłopoty nie wtedy, gdy jest uży­wana, lecz wtedy, gdy jest nadużywana. Czyli nie samo czyta­nie Pisma Świętego nasuwa największe trudności, lecz sytua­cja, gdy czytanie jest traktowane jako pomoc bądź odniesienie do potwierdzania określonego poglądu, postawy, zachowania itd. Wprawdzie podczas lektury ksiąg świętych rodzą się roz­maite pytania, ale są one czymś naturalnym. Pytania dopro­wadzają do herezji wówczas, gdy zaczynam myśleć w pewien sposób, mam poglądy zamknięte na jakiekolwiek poszukiwania

— 175 —

Page 172: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

i argumenty, forsuję swoje zapatrywania czy domniemania, jednym słowem, gdy używam Pisma Świętego wyłącznie po to, by „udowodnić", że jedynie ja mam rację.

Problem nadużywania Pisma Świętego prowadzi nas do kwestii, którą dotknęliśmy rozmawiając o dzieciństwie Księdza. Był

bowiem okres w historii Kościoła - począwszy od XVI w. właściwie aż do drugiej połowy XX - kiedy właśnie z uwagi

na chęć uniknięcia tego nadużywania zakazywano samodzielnej lektury Biblii ludziom do tego teologicznie nieprzygotowanym.

Czym jednak dokładnie te restrykcje były spowodowane?

Najpierw zapewne nieufnością do wiernych oraz ich moż­liwości duchowych, a także brakiem wiary w ich dojrzałość. Bywało tak, że owe restrykcje bardziej odsłaniały rozterki i dy­lematy tych, którzy je wydawali, niż faktyczne trudności czy problemy wiernych. Ale postrzeganie tak złożonych spraw tyl­ko w taki sposób byłoby wielkim i krzywdzącym uproszcze­niem. Aby właściwie zrozumieć intencje tych, którzy je wyda­wali i oddać im przynajmniej część sprawiedliwości, musimy zwrócić uwagę na kontekst historyczny, w jakim te zakazy się zrodziły. Były one bowiem w dużej mierze skutkiem dramatycz­nego starcia reformacji i kontrreformacji. Pojawiły się jako wy­nik silnej konfrontacji katolicyzmu z protestantyzmem, przede wszystkim jako rezultat protestanckiej zasady sola Scriptura oraz nieufności, jaką ona wobec Pisma Świętego zrodziła. Sola Scrip­tura, „wyłącznie Pismo", czyli poleganie na księgach świętych z odrzuceniem bądź daleko idącym zanegowaniem wielowieko­wej Tradycji chrześcijańskiej. Protestanckie podejście protego­wało i zalecało daleko posunięty subiektywizm: otwórz Biblię

— 176 —

Page 173: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

i czytaj, co Bóg ma ci do powiedzenia. Innymi słowy: Bóg tak, Kościół - nie. Dlatego, chociaż brzmi to dziwnie, skoro Biblia stała się swoistym narzędziem negowania roli Kościoła, Koś­ciół z rezerwą zaczął podchodzić do indywidualnego czytania i objaśniania Biblii. Zalecał przede wszystkim lekturę wspólno­tową, głównie w kontekście liturgii. Rzecz w tym, że liturgię sprawowano po łacinie, a więc stół Słowa Bożego był wpraw­dzie zastawiony, lecz nie można było w pełni z niego skoszto­wać. To paradoks, lecz chyba dobrze opisuje to, co się wówczas stało. Zakaz indywidualnej lektury Pisma albo wyraźna rezerwa wobec niej nie oznaczały, że wierni całkowicie zostali pozba­wieni pozaliturgicznego kontaktu ze Słowem Bożym. Zawsze zastanawiał mnie fakt, że pod koniec XVIII i w XIX w. zna­jomość Pisma Świętego wśród wykształconych katolików była duża. Zwróćmy uwagę na znajomość Biblii w dziełach Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego czy Cypriana Kamila Nor­wida - oni znali ją doskonale, dlatego, że Pismo Święte stano­wiło istotny element otaczającej ich kultury i pobożności.

Ale chyba nie broni Ksiądz barier, jakie wtedy stawiano międzywiernymi a Biblią?

Nie bronię! Próbuję w uproszczeniu przedstawić ich kon­tekst - nie po to, by je usprawiedliwiać, lecz by je przynajmniej po części zrozumieć. Nie chcę również dawniejszej sytuacji, jaka istniała w Kościele katolickim, przedstawiać jednostronnie jako złej w przeciwieństwie do dobrej sytuacji współczesnej. W tym, co dotyczy miejsca i roli Biblii w życiu Kościoła oraz w życiu chrześcijanina, mamy do czynienia ze swoistą biegunowością, której nie można postrzegać w kategoriach alternatywy albo-albo,

— 177 —

Page 174: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł VII

lecz ujmować z uwzględnieniem całego bogactwa i rozmaitych możliwości. W normalnych okolicznościach wszczepienie chrześcijanina w Kościół znacznie wyprzedza jego osobiste spotkanie z Biblią. Tak było również w moim życiu. Uczenie się wiary odbywa się u dziecka zazwyczaj bez osobistej lektu­ry Pisma Świętego. Przypadki, gdy jest ono czytane w katoli­ckich rodzinach, są wciąż tak rzadkie, że sporadyczne. Ogrom­na większość ludzi mających silną i głęboką wiarę, gotowych posuwać się do męczeństwa za nią, nigdy Pisma Świętego sa­modzielnie nie czytała. Nie znaczy to wcale, że jest ono nie­ważne albo że można się bez niego całkowicie obejść. Przecież również ci ludzie, którzy egzemplarza Biblii nigdy w ręku nie mieli, nie są zupełnie pozbawieni biblijnej duchowości, bo ich wiara jest z gruntu biblijna, nawet jeżeli kanały jej przekazy­wania wprost do Biblii nie nawiązują. Po dwóch tysiącach lat cała chrześcijańska tradycja, edukacja, dydaktyka i wychowa­nie, są przesiąknięte treściami Pisma Świętego. W poszczegól­nych przypadkach jego znajomość może być lepsza czy słabsza, głęboka czy powierzchowna, tym niemniej na pewno istnie­je. Wierni znają mniej czy bardziej obszerne i liczne fragmen­ty ksiąg świętych, choćby ze wspólnotowej modlitwy, z litur­gii, ze sztuki...

Dobrym chyba przykładem jest sakralna sztuka średniowiecza.Kościół popierał ją i rozwijał, gdyż widział w niej

tzw. Biblia pauperum czyli Biblię maluczkich, z której ludzie niepiśmienni mogli poznawać różne historie

i prawdy objawione. Ale to, że ta „malowana” Biblia mogła być „czytana” przez prostaczków, nie oznaczało

wcale, iż ich wiara była prostacka czy powierzchowna.

— 178 —

Page 175: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

Przeciwnie, wystarczy popatrzeć na Giotta czy naszego Wita Stwosza, by dostrzec, jak głęboką teologią

i symboliką była przeniknięta.

Istnieje głęboka i życiodajna duchowość religijna, chrześ­cijańska, która wykorzystuje bogactwo Pisma Świętego nie tyl­ko dzięki jego bezpośredniej lekturze, ale także dzięki temu, że ono żyje w kulturze, obyczajowości, obrzędowości, wierze i teologii na wiele sposobów. Na przykład, od kilku wieków pożyteczną formę poznawania Pisma Świętego, częstą i Pola­kom najbliższą w okresie Bożego Narodzenia, stanowią kolę­dy. Śpiewając je i rozważając ich treść, rozważamy zarówno to, co o okolicznościach narodzin Jezusa wiemy z obydwu pierw­szych rozdziałów Ewangelii według św. Mateusza i św. Łuka­sza oraz z zachowanych pism apokryficznych, które do kano­nu biblijnego nie weszły, jak i rezultaty różnych dociekań - tak więc jest w nich obecna nie tylko treść Biblii, lecz oparte na niej rozważania, badania i poszukiwania biblijne.

A jakiś konkretny przykład?

Gdy w jednej z kolęd śpiewamy: „Ach, witaj, Zbawco, z dawna żądany, cztery tysiące lat wyglądany”, u wielu wier­nych wywołuje to zakłopotanie. Nie wiedzą, skąd tutaj te cztery tysiące lat. Dysponując nowszymi śpiewnikami organista, pró­buje przekrzyczeć, że nie cztery, tylko wiele albo tyle tysięcy lat. Niektórzy więc myślą, że może chodzi tylko o rytm i rym, że równie dobrze można by śpiewać „trzy tysiące lat wygląda- ny” itp. Tymczasem sprawa jest znacznie ciekawsza i ma inte­resujące podłoże. W polskiej kolędzie, której początki sięgają

— 179 —

Page 176: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VII

drugiej połowy XVIII w., znalazły wyraz żmudne dociekania bp. Jamesa Usshera (1581-1656), prymasa Irlandii, który kieru­jąc się postulatami weryfikacji danych Biblii, podjął szczegóło­wą analizę chronologii Starego Testamentu. Zestawił wszyst­kie obecne w nim daty, dodał je i ustalił, ile czasu minęło od stworzenia świata do narodzin Jezusa Chrystusa, czyli ile lat ludzkość wyczekiwała przyjścia Zbawiciela. Z jego żmudnych obliczeń wynikało, że świat został stworzony w 4004 r. przed Chrystusem, co więcej, Bóg zakończył dzieło stworzenia w nie­dzielę, zapewne o 9.00 rano, czyli w porze, kiedy wierni roz­poczynają mszę świętą. Wyniki tych oraz podobnych (Kepler, Luter i wielu innych) obliczeń i badań dotarły także do Pol­ski i trafiły do pięknej kolędy. Jeżeli komuś spieszy się z tym, by to wyśmiać bądź zarozumiale krytykować, niech pamięta, że pozostający w użyciu kalendarz żydowski też liczy się od stworzenia świata. Jesienią 2006 r. Żydzi świętują rozpoczę­cie roku 5767.

Zwróćmy również uwagę na biblijne inspiracje Litanii Lore­tańskiej czy Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Przy­kładowo, wierni nie są świadomi biblijnego rodowodu litanij­nego zawołania „Wieżo z kości słoniowej” i dlatego zawsze są potrzebne osoby, które potrafią to wytłumaczyć. W tym kon­kretnym wezwaniu mamy nawiązanie do realiów Starego Testa­mentu. Chodzi o Samarię, stolicę północnej części podzielonej monarchii Izraela, której świetność trwała od pierwszej połowy IX w. do 722 r. przed Chrystusem. Było to bardzo bogate mia­sto, którego zamożność pochodziła głównie z czerpania sowi­tych korzyści z kontrolowania handlu i wymiany. Jedną z naj­wspanialszych ozdób i dumą pałacu królewskiego była wieża, bogato inkrustowana misternymi wyrobami z kości słoniowej.

— 180 —

Page 177: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

Drobną część tych ozdób odnaleźli archeolodzy i można je oglą­dać w muzeach, głownie w British Museum w Londynie. W 722 r. Asyryjczycy zburzyli Samarię, a resztki jej ludności uprowadzili na wygnanie. Miasto zburzyli, ale przez stulecia przetrwała sława jego zamożności i wystawności.. Wieża z kości słoniowej stała się symbolem dostojeństwa, wspaniałości, wytworności, blasku i czystości. W pobożności chrześcijańskiej wszystkie te przymio­ty zostały połączone z Maryją, Matką Jezusa. Do nich nawiązu­je zawołanie, które mamy w Litanii Loretańskiej.

Czyli, według Księdza, może istnieć autentyczna duchowość biblijna bez indywidualnej lektury Pisma Świętego?

Przez długie wieki mnóstwo niepiśmiennych, a przecież dobrych i świętych ludzi dało dowód, że ich przeżywanie wia­ry jest głęboko biblijne, bo karmi się duchem tej pobożności, tej religijności, którą Biblia zaleca i odzwierciedla. Potwier­dza to podstawową prawdę, iż Biblię otrzymujemy, czytamy i rozważamy przede wszystkim w Kościele. Jest ona własnoś­cią wspólnoty od czasu, kiedy powstała i zaczęła być przeka­zywana; wtedy była to wspólnota biblijnego Izraela i Kościo­ła apostolskiego. Również dzisiaj Biblia dochodzi do nas jako własność Kościoła. Nie jest własnością indywidualnego czytel­nika, nie jest przeznaczona przede wszystkim do indywidualnej lektury ani indywidualnych dociekań, lecz przede wszystkim do tego, żeby budować wspólnotę, budować Kościół. Właśnie dlatego samodzielna lektura ksiąg świętych przez chrześcija­nina nie jest, a w każdym razie nie powinna być, oderwana od kontekstu Kościoła. W tym znaczeniu można powiedzieć, że Kościół należy postrzegać nie jako nadwrażliwego stróża,

— 181 —

Page 178: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZDZ IA Ł VI

który zazdrośnie strzeże skarbów zawartych w Biblii, lecz jako czujnego strażnika, który jest odpowiedzialny za to, by Pismo Święte było czytane i objaśniane we właściwy sposób. Dla tych racji muszą być ludzie, którzy ze względu na to, iż Kościół jest odpowiedzialny za depozyt słowa Bożego, zawarty na kartach ksiąg świętych, podejmują trud dogłębnego, wnikliwego, kry­tycznego czytania, studiowania i objaśniania Pisma Świętego. Ich zadanie polega na tym, by pomagać innym w przyjęciu i zrozumieniu tego bogactwa. Autentyczna duchowość biblij­na istnieje wówczas, gdy człowiek poznaje i świadomie podej­muje zobowiązania, jakie stawia Ewangelia, stara się ich prze­strzegać, a w krytycznej sytuacji zaświadczy o nich aż za cenę własnego życia. Dylemat, przed jakim staje chrześcijanin, pole­ga nie na tym, jak przeżyć, lecz jak żyć. Byłoby idealnie, gdyby nabywaniu tej doskonałości towarzyszyła indywidualna lektu­ra Biblii, dzięki której następowałoby jeszcze głębsze poznanie Boga i Jego obecności w świecie, ale nie jest to warunek sine qua non, czyli taki, bez którego autentyczna duchowość biblij­na nie może zaistnieć i się rozwijać.

Ale wydaje mi się, ze Kościół przez wieki, tak jak był świadom niebezpieczeństw płynących z indywidualnej, pozawspólnotowej lektury Biblii, tak tez dobrze zdawał sobie sprawę, ze tego typu

lektura, podejmowana oczywiście w łączności z Kościołem, może przynosić wspaniałe owoce. Na przykład w starożytnym

i średniowiecznym monastycyzmie przez wieki to właśnie lektura Pisma Świętego, lectio divina, stanowiła podstawę dążenia do

doskonałości chrześcijańskiej. Czytanie kolejnych ksiąg świętych to były wręcz stopnie wznoszenia się ku jedności z Bogiem. Potem -jak sam Ksiądz wspomniał - w reakcji na reformację ten aspekt

— 182 —

Page 179: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

duchowości chrześcijańskiej jakby zepchnięto na bok, zubożając tym samym bogactwo Kościoła. Odnoszę jednak wrażenie, ze po

II Soborze Watykańskim powrócono do tego i w sposób szczególny położono nacisk na wagę słuchania i lektury Pisma w życiu

chrześcijanina. Ksiądz również działa właśnie w tym posoborowym duchu. Znam parafian, którzy zachęceni na konferencjach

biblijnych, które Ksiądz prowadzi, zaczęli czytać w domu Biblię.A zatem potrzebna jest osobista lektura Pisma, czy nie?

Zacznijmy od konferencji biblijnych, które od dwudziestu lat prowadzę. Gromadzą setki uczestników, ale nie są adreso­wane do każdego. Słuchacze to osoby, które prowadzą życie sakramentalne, są mocno wszczepione w Kościół, znają praw­dy wiary i stale pogłębiają ich zrozumienie, są więc gorliwymi i odpowiedzialnymi chrześcijanami. To ich, a nie przypadko­we osoby, zachęcam do regularnej samodzielnej lektury Pis­ma Świętego. Są do niej doskonale przygotowane i mają z niej wielkie korzyści duchowe i intelektualne. Nie sądzę zatem, że popularyzacja Biblii powinna być tak szeroka i pojemna, że nie uznaje żadnych granic. Może się zdarzyć, że spotkanie z Biblią, pozbawione wiary i wiedzy oraz odpowiedniego przygotowa­nia, przyniesie skutki odwrotne od zamierzonych.

Mając na względzie samodzielną lekturę Biblii musimy rozróżniać między pojęciami „potrzebna" a „nieodzowna". Poprzednie pytanie dotyczyło kwestii, czy możliwa jest auten­tyczna duchowość biblijna bez indywidualnego czytania Pis­ma Świętego. Odpowiedziałem: tak, jest możliwa, czyli, inny­mi słowy, samodzielna lektura Biblii nie jest nieodzowna do zaistnienia dojrzałej duchowości biblijnej. Osiągamy ją bowiem również na wiele innych sposobów, które zakładają poleganie

— 183 —

Page 180: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VII

na treści Pisma Świętego poznawanej inaczej niż na drodze sa­modzielnej lektury. Czy indywidualna lektura Biblii jest więc potrzebna? Odpowiadam: Tak, jest bardzo potrzebna, a to przekonanie popieram przedsięwzięciami i pracami, jakie po­dejmowałem i nadal prowadzę. Jednak nie wszyscy katolicy, nawet przy najlepszej swojej woli, są w stanie podjąć wysiłek samodzielnego czytania Pisma Świętego. Powinniśmy do nie­go zachęcać i tworzyć warunki, które mu sprzyjają, na przy­kład przez udostępnianie wystarczającej liczby egzemplarzy Biblii z solidnym i wyraźnym drukiem. Ale z drugiej strony nie możemy lekceważyć wiary i pobożności tych osób, które z różnych względów nie czytają i nie będą samodzielnie czy­tać i rozważać Starego i Nowego Testamentu. Zawartość Bi­blii trafia do nich inaczej, częstokroć jako składnik Tradycji chrześcijańskiej albo w postaci przejawów świadectwa o wie­rze w Jezusa Chrystusa. Bodaj jeszcze częściej jest owocem ła­ski Bożej, która przychodzi jako nadzwyczajne światło i moc. Dam przykład, który mną wstrząsnął. W sytuacji terminalnej choroby nowotworowej pięcioletnia dziewczynka, pocieszana przez najbliższych i otoczenie, wobec współczucia, że tak bar­dzo cierpi, z największą ufnością odpowiedziała: „Pan Jezus też cierpiał”. Niedługo potem zmarła. Ona nigdy nie czytała Pis­ma Świętego, a przecież osiągnęła godną podziwu autentyczną duchowość biblijną.

II Sobór Watykański (1962-1965) dokonał wielkiego i waż­nego zwrotu ku Biblii, o którym mówi się, że zapoczątkował „wiosnę biblijną” w Kościele katolickim. Można, w daleko idą­cym uproszczeniu, wskazać na jej dwa najbardziej istotne aspek­ty. Jeden to sprawowanie liturgii, także liturgii mszy świętej w językach narodowych, a wraz z tym łatwiejszy i pełniejszy

— 184 —

Page 181: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

dostęp do słowa Bożego. Aspekt drugi to zalecenie dokonywa­nia przekładów Pisma Świętego z języków oryginalnych i za­chęta do jego indywidualnej lektury. Jednak nie chodziło tu bynajmniej tylko o powszechniejsze „czytelnictwo” Biblii. So­bór zachęcił do bardziej „biblijnej” duchowości i w tym sen­sie do ubiblijnienia nauczania, katechezy, przepowiadania itd. Dopiero w tym kontekście należy umieścić zachętę do indywi­dualnej lektury. Jej podejmowanie jest nieodłączne od wszcze­pienia w Kościół i w życie sakramentalne. Bez tego w dużej mierze traci swój sens. Pismo Święte wyrosło „z wiary” i „dla wiary”, a zatem jego podstawowym przeznaczeniem jest bu­dowanie wiary. Wiara nie jest jedynie indywidualną postawą, lecz rzeczywistością wspólnotową. Z tego względu tak wielkie znaczenie i wartość ma Tradycja, pisana przez duże „T” oraz tradycje, które się na nią składają. Indywidualne czytanie Bi­blii świadczy o woli pogłębienia wiary, wzmocnienia swoich więzi z tymi, którzy wierzą tak samo oraz podobnie. To para­doks, lecz między indywidualnym sięganiem po Pismo Świę­te a wspólnotowym wymiarem jego lektury nie ma żadnej sprzeczności.

Czytanie ksiąg świętych w zaciszu własnego domu na­biera większego sensu, gdy wiemy, że wielu innych ludzi wszczepionych w tę samą tradycję wyznawania Boga czy­ni to samo. Od czasu do czasu, przede wszystkim w świą­tyni i na liturgii, spotykamy się, aby wspólnie uwielbić Boga, którego coraz lepiej poznajemy. Na przykładzie starożyt­nego i średniowiecznego monastycyzmu doskonale widać, jak wiele korzyści przynosi połączenie liturgii sprawowanej we wspólnocie z osobistym czytaniem i rozważaniem ksiąg świętych.

— 185 —

Page 182: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł VII

A naukowe czytanie i rozważanie Biblii? Czy kieruje się ono innymi prawami i stawia sobie inne cele?

Również bibliści nie mogą zaniedbywać wspólnotowego wymiaru czytania i objaśniania Pisma Świętego. Nie ma badań ani dociekań biblijnych oderwanych od zaplecza aksjologiczne­go. Egzegeci i teologowie też mają swoje poglądy, światopo­gląd i preferencje, oraz podzielają z innymi określone wyob­rażenia o Bogu i Jego roli w świecie. Żeby Biblię prawidłowo czytać i zrozumieć, trzeba uwzględniać kategorie kerygmatycz- ne, czyli pamiętać, że jej orędzie powinno być również gło­szone. Przecież Biblia wyrosła z przepowiadania zawartych w niej treści.

Poprawne uprawianie biblistyki zakłada spełnienie wielu warunków. Najważniejsze z nich to precyzja myślenia, znajo­mość odpowiednich procedur badawczych i szacunek dla me­todologii, niezależność oraz zdrowy krytycyzm. Ze zdolnością i umiejętnością formułowania radykalnych ocen i wniosków, polegającą na odwadze, a nie na brawurze i poczuciu bez­karności, musi się łączyć równie potrzebna ostrożność i po­wściągliwość. W przypadku biblisty chrześcijańskiego istotna jest wrażliwość na sensus fidei, czyli zmysł wiary, respektujący wspólnotę i jej niezbywalne prawo do Biblii. Doskonale widać, że przy takim spojrzeniu pojawia się wiele miejsca na prakty­kowanie cnoty roztropności i pokory. Mają one większe szan­se tam, gdzie istnieje wszczepienie we wspólnotę. Podstawowe zadanie i powołanie biblisty polega na tym, by przekazywać nie tylko informację i wiedzę, lecz także wiarę i mądrość, któ­ra z niej wyrasta i nią się karmi. Biblistyka katolicka stano­wi integralną część teologii, a nie literaturoznawstwa czy re­

- 186 —

Page 183: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

ligioznawstwa. Jeden z najwybitniejszych biblistów polskich, ks. prof. Józef Kudasiewicz, trafnie powiedział, że teologia to nie wiedza mandarynów, lecz diakonia w Kościele, Dalszy wnio­sek jest oczywisty: każdy biblista powinien żyć Biblią, a nie tylko z Biblii.

Chciałbym poruszyć teraz kwestię autorstwa Biblii♦ Kiedyś kładziono nacisk na jej Boskie pochodzenie, właśnie jako

Objawienia. Od czasów narodzin naukowej krytyki biblijnej coraz mocniej podkreśla się ów ludzki aspekt jej powstawania, kładzie

się nacisk na różne uwarunkowania historyczne, kulturowe, a nawet psychologiczne, które miały wpływ na jej powstawanie

i na to, co czytamy. Czasem ma się wrażenie, jakby Bóg miałz tym niewiele do czynienia.

Najtrafniejszym kluczem do spojrzenia na księgi święte Starego i Nowego Testamentu jest klucz chrystologiczny: ce­lem czytania i objaśniania Pisma Świętego jest wszechstronne poznawanie osoby Jezusa i wyznanie wiary w Niego. Tak poj­mowana egzegeza chrześcijańska respektuje i rozwija podejście wyraźnie obecne w Nowym Testamencie. Byłoby dziwne i nie­naturalne, gdybyśmy jako wyznawcy Jezusa Chrystusa, postrze­gali Biblię inaczej, to znaczy czytali ją bez Niego albo wbrew Niemu. Taka jest żydowska lektura Biblii Hebrajskiej i w tym miejscu zasadniczo się od siebie różnimy. Specyficzne dla No­wego Testamentu jest i to, że podkreśla ścisłe więzi między rze­czywistością, która stoi za pierwszą częścią Biblii, czyli biblij­nym Izraelem, a osobą i dziełem zbawczym, którego dotyczy jej druga część, czyli Jezusem Mesjaszem i Panem. W takiej per­spektywie dobrze widać, że Pismo Święte nie tylko przedstawia

— 187 —

Page 184: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VII

tajemnicę Jezusa, lecz ją również zapowiada i przygotowuje. Dzięki temu jest możliwa chrystologiczna lektura Starego Te­stamentu. Nietrudno zatem spojrzeć na całą Biblię analogicz­nie jak na osobę i posłannictwo Jezusa. W Jezusie z Nazaretu Bóg stał się człowiekiem. Przez dwa tysiące lat teologia chrześ­cijańska zajmuje się wyjaśnianiem tego misterium: co to zna­czy, że Bóg stał się człowiekiem, jak to było możliwe i jak Je­zus to przeżywał. Wiemy, że zwłaszcza w pierwszych wiekach pojawiło się mnóstwo rozmaitych herezji związanych z pojmo­waniem osoby i dzieła Jezusa. Jedni widzieli w Nim jedynie Boga, albo tak jakby „więcej” czy „bardziej” Boga, inni dopa­trywali się w Nim człowieka, lub jakby „więcej” człowieka niż Boga. Potrzeba było wiele modlitwy, zdecydowania, refleksji, aby wyrazić wiarę w Jezusa w takich kategoriach językowych, które respektują obie strony Jego tożsamości.

Coś podobnego jest ze spojrzeniem na Pismo Święte. Mamy w pełnym tego słowa znaczeniu dzieło Boga, a zarazem tak samo w pełnym tego słowa znaczeniu dzieło człowieka, ludz­kie dzieło. Bóg jest do tego stopnia obecny na kartach ksiąg świętych, że można wejść w intymny dialog z Nim, dostrze­gać Jego obecność i to, co zechciał nam objawić. Ale na tych samych kartach obecny jest również człowiek, ze wszystkimi swoimi uwikłaniami i uwarunkowaniami, nadziejami i war­tościami. Wskutek tego można zatem widzieć tylko ludzki kształt Biblii. Każda jednostronność niesie pewne zagrożenia: ktoś może widzieć w Biblii jedynie obecność Boga, ignorując jej ludzki kształt; ktoś inny, czasami zamknięty z różnych powo­dów na Bożą obecność, skupi się wyłącznie na tym, co ludzkie. Podobnie jak w sporach chrystologicznych, tak w dyskusjach nad Pismem Świętym przeważały rozmaite, czasami przeciwne

— 188 —

Page 185: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

punkty widzenia. Oscylowały między dwoma biegunami: eks­ponowania tego, co Boskie, albo tego, co ludzkie. Historycz- no-krytyczne badania nad Biblią, zapoczątkowane w drugiej połowie XIX w., położyły silny nacisk na ludzką stronę, trak­tując Biblię jako księgi święte judaizmu czy chrześcijaństwa, odrzucając jednak bądź całkowicie pomijając wyjątkowość i na­tchnienie Biblii. Stało się tak z powodu odgórnych przesłanek ideologicznych, dyktowanych sprzeciwem wobec wiary i reli- gii. Często próbowano - z różnymi skutkami - „ochrzcić" to podejście, podporządkowując świeckie spojrzenie i metody my­śleniu i racjom religijnym.

Wydaje się, że największy kryzys mamy już za sobą. Bi­blia odzwierciedla, jak ujmują to Niemcy, Heilsgeschichte, „dzie­je zbawienia", historię obecności Boga w świecie. Nie zrozu­mie jej ani nie przyjmie właściwie ten, kto owej obecności nie widzi, nie czuje albo jej zaprzecza. Chirurgiczne, bardzo precyzyjne rozdzielanie pierwiastka Boskiego i ludzkiego jest w Biblii wręcz niemożliwe, bo mamy do czynienia z wejściem Boga w historię oraz z niesłychanie głęboką interioryzacją, czy­li uwewnętrznieniem Go w losach i percepcji ludzi, którymi byli biblijni bohaterowie wiary. Pismo Święte odkrywa i po­kazuje, że Bóg, podjąwszy dialog z ludźmi, w ich ręce nieja­ko złożył swoje losy.

W związku z autorstwem Biblii istnieje jeszcze jeden nawyk myślowy czy może stereotyp, który został przez współczesną

krytykę biblijną w dużym stopniu podważony. Niegdyś ludzkie autorstwo poszczególnych ksiąg przypisywano poszczególnym

prorokom czy świątobliwym mężom, którym Bóg dawał natchnienie, aby je napisali. W ikonografii gołąb - symbol Ducha

— 189 —

Page 186: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VII

Świętego - spoczywał na ramieniu danego autora i dyktował mu święte słowa. Dziś o większości ksiąg biblijnych mówi się, ze nie mogły być napisane przez jedną osobę, gdyż powstawały w ciągu

wieków i widać w nich ślad pracy wielu ludzi, a nawet całychwspólnot i pokoleń.

Dawna koncepcja autorstwa ksiąg biblijnych, łączą­ca każdą z nich z konkretnym twórcą, została zakwestio­nowana. Ponieważ niemal do naszych czasów domino­wało przypisywanie autorstwa poszczególnym osobom, traktujące księgi biblijne tak, jak inne wielkie dzieła lite­rackie, których autorzy są nam znani, zatem ujmowanie natchnienia Biblii też miało charakter zdecydowanie indywi­dualny. Uznawano autorstwo i natchnienie Izajasza, Jeremia­sza, Tobiasza, św. Mateusza czy św. Łukasza lub św. Jana, co znalazło wyraz przede wszystkim w ikonografii. Rzeczywi­ście, część ksiąg Starego i Nowego Testamentu to dzieła bar­dzo zwarte i spójne, a więc nie ma wątpliwości, że mają jed­nego autora.

Z drugiej strony już w starożytności i średniowieczu nie brakowało głosów, że autorstwo niektórych, zwłaszcza dłuż­szych ksiąg lub zbiorów biblijnych to kwestia znacznie bar­dziej złożona. Tylko nie zawsze wiedziano, jak to odpowiednio i trafnie wyrazić. Od dawna największe wątpliwości dotyczy­ły Pięcioksięgu, który otwiera Biblię. Mojżeszowe autorstwo przynajmniej niektórych jego fragmentów stało pod znakiem zapytania, wskazywano, że na końcu zbioru znajduje się opo­wiadanie o śmierci Mojżesza. Wprawdzie pojawiały się twierdze­nia, że skoro Mojżesz był prorokiem to szczegółowo przewidział również okoliczności swojego odejścia, ale takie wytłumacze­

— 190 —

Page 187: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

nie nie wszystkich przekonywało. Sugerowano więc, że tworzy­wo Pięcioksięgu sięga czasów Mojżesza, aczkolwiek ostatecz­na redakcja zbioru nastąpiła później. Analogiczne zastrzeżenia i wątpliwości podnoszono wobec Księgi Izajasza. Jej pierw­sza część dotyczy czasów asyryjskich, to znaczy VIII i VII w. przed Chrystusem, natomiast druga przystaje do czasów babi­lońskich, a nawet wzmiankuje władcę perskiego Cyrusa, czyli nawiązuje do realiów VI w. przed Chrystusem. Broniąc trady­cyjnej, nazwijmy to statycznej, koncepcji autorstwa, utrzymy­wano, że mamy do czynienia z księgą prorocką, a więc Izajasz zapowiadał to, co nastąpi za około dwieście lat. Mimo to na­wet najbardziej tradycyjnie usposobionym badaczom wydawa­ło się możliwe, że konkretna księga biblijna może mieć wię­cej niż jednego autora.

Gdy rozpoczęły się i rozwinęły badania krytyczne, daw­ne schematy w spojrzeniu na autorstwo Biblii zostały osta­tecznie przełamane. Stało się widoczne, że powstanie i proces kompozycji poszczególnych ksiąg był o wiele bardziej złożo­ny. Wiele zapisów, a w pewnym sensie dotyczy to wszystkich ksiąg Pisma Świętego, wyrosło z wielowiekowej i wielonur- towej świętej Tradycji biblijnego Izraela, a następnie ze świę­tej Tradycji Kościoła apostolskiego. Pojęcie świętości Tradycji nie oznacza kwalifikacji moralnej, czyli nie polega na tym, że obejmowała ona wyłącznie „budujące” opowiadania i epi­zody. „Święta” to znaczy inna, odmienna od reszty wszyst­kiego, czym żyli ludzie, związana z Bogiem i wyznaczają­ca trzon dobrze pojętego i przeżywanego życia religijnego. Były w niej liczne dowody przyjaźni z Bogiem, jaka odby­wała się w stanie niewinności. Nie zabrakło jednak świa­dectw dochodzenia do Boga drogą nawrócenia, a także takich

— 191 —

Page 188: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

występków, odstępstw i apostazji, które wskazywały na wiel­ką cierpliwość Boga i przymiot Jego miłosierdzia. W Piśmie Świętym zachowały się opowiadania, które w swojej treści przypominają niezbyt wysublimowaną kronikę towarzyską, a nawet kronikę kryminalną. Zapamiętano je i utrwalono nie po to, by pobudzać wyobraźnię, lecz pobudzać i umac­niać wiarę w Boga i Jego opatrznościową dobroć i łaskawość. Na kartach Biblii, tak samo jak wcześniej w świętej Trady­cji, która poprzedziła Biblię, życie i sprawy ludzi, starożyt­nych Izraelitów oraz pierwszych świadków i wyznawców Je­zusa, zostały odzwierciedlone tak, jak naprawdę wyglądały. Gdyby ich przedstawianie pojmować jako dzieło poszczegól­nych osób, należałoby się liczyć z silnymi sprzeciwami i zwy­cięstwem tendencji do idealizowania siebie i swoich przod­ków. Ponieważ jednak Tradycja i teksty stanowiły własność wspólnoty, dysponowała ona wystarczającymi mechanizmami, które broniły ją przed nieporozumieniami i porażkami, jakie mogły wynikać z rozpamiętywania tego, co krnąbrne i złe. Dzięki temu losy Izraela i losy Kościoła nabierają wartości pa- radygmatycznej, stają się modelem postępowania Boga w re­lacjach z każdym człowiekiem i z cała ludzkością.

Tradycja, z której wyrosła Biblia, była więc bardzo pojemnai tętniła życiem.

Tradycja, na którą składały się rozmaite tradycje, często bardzo ściśle związane z liturgią i sanktuariami bądź miejsca­mi sprawowania kultu, była w biblijnym Izraelu przekazywa­na z pokolenia na pokolenie. Istotnie, była bardzo pojemna, bo tworzyły ją liczne opowiadania i rozporządzenia, wspomnienia,

192 —

Page 189: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

rozstrzygnięcia kultowe, poezja religijna, hymny... To ogrom­ne i stale powiększane bogactwo miało wielu autorów, zazwy­czaj anonimowych, wyrastało i przyjęło się w różnych środo­wiskach i podlegało nieustannemu rozwojowi, dostosowanemu do zmieniających się okoliczności i potrzeb wspólnoty. Wszyst­ko to wyrażało wiarę poszczególnych wspólnot i całej społecz­ności Izraela i nie zachowałoby się, gdyby nie jej autorytet, poparcie i troska. Na pewnych etapach dziejów dokonywa­no zapisów rozmaitych tradycji. Przesądzały o tym zazwyczaj śmiertelne zagrożenia, radykalnie nowe sytuacje, a także usta­wiczny wzrost tradycji. Jedno z największych zagrożeń pojawiło się pod koniec VIII w. przed Chrystusem w kontekście wygna­nia Izraelitów do Asyrii, a następnie z początkiem VI w. przed Chrystusem, wraz z wygnaniem Judejczyków do Babilonii. Na obczyźnie dokonano zebrania, uporządkowania i utrwalenia na piśmie wielu składników świętej Tradycji. Cierpliwie gromadzo­no jej okruchy, wzbogacając je o nowe elementy, aktualizując i dokonując reinterpretacji dostosowanej do zmieniających się warunków i potrzeb. Podobne przedsięwzięcia ponawiano po powrocie z wygnania w Mezopotamii do Jerozolimy i Judei. W czasach Starego Testamentu proces formowania się ksiąg świętych trwał zatem wiele stuleci, a niektóre z nich mają za sobą długą i skomplikowaną formację, na która złożył się wkład wielu ludzi z kolejnych pokoleń biblijnego Izraela.

A Nowy Testament? Przecież składające się na niego pisma powstały w znacznie krótszym czasie.

W odniesieniu do Nowego Testamentu ten pulsujący życiem i prawdziwie życiodajny proces, wypróbowany i urzeczywistniony

— 193 —

Page 190: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł VII

w biblijnym Izraelu, nabrał wielkiego przyspieszenia. Jezus nie pozostawił po sobie żadnego dzieła pisanego, z czego wniosek, że żywotność swojego nauczania powierzył pamię­ci i wierności osób, które Go widziały i słuchały, stając się świadkami tego, czego dokonywał i nauczał. Jezus nie był więc jak jeden z wielkich starotestamentowych proroków-pi- sarzy, lecz charyzmatycznym głosicielem, który zdawał sobie sprawę, że powstanie wiele tekstów opowiadających o Jego życiu i utrwalających Jego nauczanie. I tak się stało. Przeka­zywanie i zapisanie pamięci o Jezusie oraz refleksja Kościoła apostolskiego nad Jego osobą i posłannictwem doczekały się normatywnego zapisu w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat. „Normatywnego”, czyli takiego, który wspólnota wierzących uznała za swój, bo dobrze wyrażał i kształtował jej wiarę. Obok Ewangelii i pism kanonicznych powstało wiele innych, znanych jako apokryficzne, które do kanonu nie weszły. Pis­ma kanoniczne wyróżniają się tym, że na pierwszym planie uwypuklają prawdę, kim jest Jezus, eksponują wyznanie wia­ry w Niego jako Mesjasza i Boga. Nawet wtedy, gdy mamy do czynienia ze stosunkowo krótkimi listami, jak na przy­kład listy św. Pawła, św. Jana czy św. Piotra, przeznaczo­nymi dla konkretnych wspólnot, mają one to do siebie, że są osadzone w kontekście Tradycji - w tym przypadku apo­stolskiej, która legła u podstaw wspaniałej Tradycji wczesno­chrześcijańskiej.

Bilansując to, co powiedzieliśmy, widać, że gdy mamy do czynienia z księgami starotestamentowymi, są one osadzone w kontekście wiary biblijnego Izraela. Księgi Nowego Testa­mentu są równie mocno osadzone w kontekście wiary Kościo­ła apostolskiego. Żmudne dociekania naukowców nad począt­

— 194 —

Page 191: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

kami Biblii, obu jej części, uświadomiły znamienny paradoks: uwidoczniło się znaczenie wielorakiego kontekstu poszcze­gólnych ksiąg, a więc religijnego, kulturowego, społecznego, nawet ekonomicznego, dzięki czemu stało się oczywiste, że początki każdej księgi biblijnej są silnie uwarunkowane hi­storycznie i wspólnotowo. Zaistnienie każdej z nich to owoc długiego procesu ukształtowania się wspólnotowej pamięci0 wydarzeniach oraz ich interpretacji religijnej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie w rozmaitych formach i z różnym nasileniem. Zdarzało się, że to nawarstwianie się i wzboga­canie Tradycji było wystawione na ciężkie próby, z których najbardziej dramatyczne wynikały z uszczuplenia liczby wia­rygodnych „stróżów Tradycji”. W czasach Nowego Testamen­tu był to przede wszystkim kontekst krwawych prześlado­wań chrześcijan. Wobec śmiertelnego zagrożenia świadków wiary konieczny był zapis, a nawet równoległe zapisy tych samych przekazów. Przykładowo, powstały cztery Ewangelie kanoniczne, a nie jedna, zaś zawarte w nich wyznanie wiary w Jezusa i Jego wizerunki dopełniają się nawzajem. Budowa­no jedność Kościoła za pomocą różnorodności przedstawień Zbawiciela, a kryterium ich prawdziwości stanowiła popraw­ność wyznania wiary w Niego. Przejście od etapu przedli- terackiego do zapisów nastąpiło w odniesieniu do Nowego Testamentu znacznie szybciej niż w przypadku pism sta- rotestamentowych. Wszystkie księgi biblijne zostały przyję­te jako wyraz wiary wspólnoty - najpierw biblijnego Izraela, a następnie Kościoła apostolskiego. Kościół bowiem przejął1 niejako powielił model normatywnego zapisywania świę­tej Tradycji. Nie zabrakło też pism, tak w czasach Starego, jak i Nowego Testamentu, które wyszły spod pióra jednego

— 195 —

Page 192: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł VII

autora, albo - jak to prawdopodobnie ma miejsce w odnie­sieniu do niektórych listów św. Pawła - stanowią wynik po­łączenia dwóch lub więcej pierwotnie niezależnych tekstów, kierowanych zapewne do tej samej wspólnoty. Problemu au­torstwa ksiąg biblijnych nie da się więc rozstrzygnąć global­nie; poszczególne księgi powstawały w sobie tylko właściwy sposób, zawsze jednak jako owoc wiary wspólnoty, która je przyjęła i uznała za swoje.

Wspólnota stoi nie tylko za powstaniem, lecz i za przekazem ksiąg biblijnych.

Gdy księgi święte powstały, rozpoczął się etap starannego przekazu ich tekstu. Wypracowano bardzo szczegółowe roz­porządzenia i reguły, które zabezpieczały integralność zapisów i stały na straży ich wierności. Ogromna część tego wielkie­go wysiłku jest godna szczerego podziwu. Osoby, którym po­wierzono odpowiedzialność za tekst i troskę o jego przekaz, cieszyły się wielkim społecznym uznaniem i poważaniem. Za­chowało się sporo starożytnych odpisów Pisma Świętego, zaś ich porównanie z tekstem oryginalnym, jakim dysponujemy, wykazuje stosunkowo niewielkie wahania i rozbieżności, któ­re wynikają z potknięć, jakich nie sposób uniknąć.

Wniosek brzmi: Biblia powstała, ponieważ chciała tego wspólnota; była przekazywana i się zachowała, bo wspól­nota wierzących zatroszczyła się, by miały ją także następ­ne pokolenia. Biblia nie jest własnością ateistów i wolnomy­ślicieli, lecz ludzi Księgi, czyli długiego łańcucha tych, którzy wyznają Boga jedynego, starają się być Mu posłuszni i Go wielbią.

— 196 —

Page 193: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

Czy jednak w takim razie nadal możemy mówić o natchnieniu?Czyzby charyzmat natchnienia obejmował nie tylko pojedyncze

osoby, lecz i wspólnoty?

Właśnie tak! Oprócz natchnienia indywidualnego, które mia­ło miejsce w odniesieniu do konkretnych osób, istnieje natchnie­nie wspólnotowe. Charyzmat natchnienia dotyczył zarówno tych, którzy przekazywali i rozwijali świętą Tradycję biblijnego Izraela oraz Kościoła apostolskiego, jak również tych, którzy uczestniczy­li w zapisie tekstu, a także tych, którzy troszczyli się o jego wier­ny przekaz. Część osób, którym zawdzięczamy kanoniczne teksty święte, była autorami w naszym tego słowa znaczeniu, inni byli kompilatorami, czyli zbierali i porządkowali oraz systematyzowa­li obfity materiał, jeszcze inni zaś byli redaktorami, bo na przy­kład opracowywali tworzywo, które zostało zebrane. Charyzmat obejmował nie tylko ich osobiście, ale całe środowisko, z które­go wyrośli, i na którego potrzeby wykonali swoją pracę. Trzeba podkreślić, że ów zbiorowy charakter natchnienia wcale go nie umniejsza, lecz wzbogaca, gdyż świadczy, że Bóg w swej wspa­niałomyślności obdarowuje nim nie tylko poszczególne jednost­ki, lecz całe społeczności i wspólnoty, aby je integrować i jeszcze bardziej ze sobą jednoczyć. Natchnienie zatem stanowi jeden ze skutków objawienia się Boga i Jego wyjścia naprzeciw człowieko­wi. Przejawia się jako dobroczynny wpływ na umysł i wolę, dzię­ki czemu księgi, które powstały, są - jak ujmuje to Drugi List do Tymoteusza 3,16 - „pożyteczne do nauczania", a więc przyczynia­ją się do budowania i umacniania wspólnoty.

Tu nasza rozmowa zatacza pewne koło. Mówiliśmy, że Bi­blia powinna być przeżywana przede wszystkim we wspólnocie wierzących. Teraz uwypuklamy prawdę, że wyrosła ona z wiary,

— 197 —

Page 194: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VI

doświadczenia i natchnienia wspólnoty: Stary Testament powstał w środowisku biblijnego Izraela, a Nowy Testament w środowi­sku pierwszych pokoleń chrześcijan. Tak więc wspólnota stanowi naturalny kontekst, w jakim Biblia powstała, była przekazywana i żyje. Natchnienie mogło być doraźnym darem, usposabiającym i uzdalniającym do jakiegoś konkretnego dzieła, na przykład do napisania księgi, która weszła w skład Biblii. Lecz i wtedy cha­ryzmat posiadał wymiar wspólnotowy, ponieważ odzwierciedlał doświadczenie Boga i Jego działania przez całą wspólnotę biblij­nego Izraela oraz Kościoła. Natchnienie potrzebne do napisania ksiąg ustało, gdy one powstały; trwało natomiast natchnienie nie­zbędne do ich czytania i objaśniania, stanowiące owoc spotka­nia z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panem. Natchnienie ogranicza się do czasów biblijnych w tym sensie, że kanonicz­ne, czyli normatywne dla naszej wiary, księgi święte stanowią rozstrzygające świadectwo prawdy o śmierci i zmartwychwsta­niu Jezusa. Ta wiara stale kształtuje nowe życie tych, którzy ją przyjęli, zaś jego dawcą jest Chrystus. Teologowie usiłują dalej zgłębiać te sprawy, jedno jest jednak pewne: charyzmaty są róż­ne, lecz ożywia je ten sam Duch.

Na koniec wypada zadać jeszcze jedno, może prozaiczne, ale chyba i najbardziej zasadnicze pytanie: Jaka jest specyfika czy

tez charakter wiary przekazywanej przez Biblię? Większość „poważnych” religii pogańskich, tak w czasach starożytnych, jak

i obecnie, drogę do Absolutu znajduje przez kontakt z naturą, kosmosem, własną jaźnią, a nie przez Objawienie.

Boga można poznawać na dwa fundamentalne sposoby. Jeden to jest poznawanie Go ze świata, dochodzenie do Nie­

— 198 —

Page 195: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

go na podstawie obserwacji świata, uwielbianie Go przez Jego dzieła, a więc również stawianie pytań o początki świata, jego złożoność, przeznaczenie, bogactwo. Bóg objawia siebie w świę­cie i dochodzimy do tego, kim On jest, wnioskując o Nim na podstawie rzeczy i istot stworzonych oraz całości stworzenia. Na kartach Pisma Świętego wielokrotnie spotykamy taki spo­sób dochodzenia do Boga, na przykład w hymnie o stworze­niu w rozdziale pierwszym Księgi Rodzaju, w wielu psalmach, gdzie jest pełno podziwu dla świata i jego bogactw, w Księdze Hioba, gdzie dochodzi do głosu na przykład zachwyt nad kro­kodylem, hipopotamem czy zwierzątkami, które przychodzą na świat w okolicznościach, w których tylko Bóg o nie dba, a Jego Opatrzność sprawia, że rodzą się i wzrastają.

Te wszystkie intuicje są obecne także w religiach pogań­skich. W dużej mierze wyrosły one i karmiły się objawieniem, bo jest to rodzaj objawienia, o charakterze kosmicznym, przeży­wanym jako przejawy podziwu wobec stworzenia, w zachwycie nad nim, przejawiającym się w zadumie nad bogactwem natury i jej cyklicznością. Religie pogańskie były bowiem w dużej mie­rze odwzorowaniem i odtwarzaniem cyklu przyrody. Podstawo­we przeżycia duchowe były w nich związane również z cyklem płodności bądź w ogóle z rytmem ludzkiego życia - poczęciem, narodzinami, dorastaniem, zawieraniem małżeństw, starzeniem się i umieraniem. Kult czy rytuał starały się to niejako odwzo­rowywać i w pewnym sensie „oswajać”. Nie jest więc dziwne, że w starożytności, lecz nie tylko wtedy, szczególnie popularne były rozmaite kulty płodności. Religie pogańskie miały to do siebie, że znajdował w nich wyraz przede wszystkim człowiek i jego po­trzeby, to znaczy dążenia, nadzieje, tęsknoty, obawy, lęki, słowem - pragnienie zabezpieczenia się przed nieznanym losem i jego

— 199 —

Page 196: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VII

zawiłościami. To dlatego przebogaty panteon bóstw pogańskich był w ogromnej mierze odwzorowaniem świata ludzkiego.

Natomiast w wierze Izraela objawiła się zupełnie nowa wizja Boga i nowa perspektywa spotkania z Nim

Na tle religii pogańskich wiara biblijnego Izraela, a potem chrześcijaństwo, wyróżnia się tym, że kierunek został odwró­cony. Z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, a więc już na sa­mym wstępie Biblii, dowiadujemy się, że to nie człowiek tworzy bóstwo czy bóstwa na swój obraz, jak to miało miejsce w re- ligiach pogańskich, ale Bóg stworzył człowieka na swój obraz, „na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyzną i niewiastą”. Wiara, z jaką mamy do czynienia na kartach Biblii, ma cha­rakter nie tyle kosmiczny, gdzie wyobrażenia Boga są tworzo­ne na podstawie religijnej obserwacji i uznania Jego przejawów w siłach natury, ale historyczny. Bóg pozwala się szukać i zna­leźć nie tylko niejako po omacku, czyli przez stworzenia, które od Niego pochodzą i o Nim świadczą, On sam szuka człowie­ka, schodzi do niego, wchodzi w historię jego życia, buduje ją i w ten sposób mu się objawia. Specyfiką tego sposobu pozna­nia Boga, który zawiera Biblia i który w głębokim tego słowa znaczeniu stał się judaistyczno-chrześcijański, jest uznanie moż­liwości objawienia się Boga w dziejach ludzi, przez co nabiera­ją one wymiaru historii zbawienia. O Bogu wnosimy zatem na podstawie losów człowieka, społeczności i świata, a w szcze­gólniejszy sposób na podstawie losów narodu, który został ob­darzony i uznał przywilej swojego wybrania, i z którego histo­rią Bóg w szczególny sposób związał swoje losy. Bóg objawia Izraelowi siebie i dzięki temu może on wejść w niezwykłą

— 200 —

Page 197: Bóg Biblia Mesjasz

CZYTANIE I STUDIOWANIE BIBLII

zażyłość z Bogiem, tworzoną przez więzi przymierza. Na tej podstawie dowiadujemy się o Bogu tego, do czego sami drogą obserwacji świata i wnioskowania byśmy nie doszli.

O ile na drodze zachwytu nad światem odsłania się prze­de wszystkim Boża Mądrość, o tyle na drodze objawienia się Boga ludzkości i Izraelowi odsłania się przede wszystkim Boża Miłość. Bóg obecny jest w dziejach człowieka tak bardzo głę­boko, że to słowo - Miłość - jest najbardziej odpowiednie, by opisać Jego naturę. Ukazuje nam także coś więcej: od pierw­szych stronic Pisma Świętego obecna jest w przedziwny sposób prawda - i to jeszcze na kartach Starego Testamentu - że Bóg jest jedyny, ale nie jest sam, bowiem istnieje tajemnicze i nie­zgłębione, niemożliwe w ludzkim języku do wyrażenia, lecz rzeczywiste, bogactwo wewnętrznego życia Bożego. Ta praw­da w pełni ujawniła się w Nowym Testamencie, który objawia, że Bóg jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym.

Page 198: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ VIII

Na wschód od Edenu

Dlaczego wraz ze studiami na Biblicum coraz bardziej orientował się Ksiądz na Stary Testament, bo przecież właśnie ta część Biblii

stała się właściwą specjalizacją Księdza?

Nowy Testament stanowi specyficznie chrześcijańską część Biblii, którą znamy znacznie lepiej niż Stary Testament. Cztery Ewangelie i Dzieje Apostolskie przeczytałem w dzieciństwie, a więc w naturalny sposób właśnie ku niemu się skłaniałem. Za­pewne przede wszystkim dlatego wybrałem seminarium nauko­we Nowego Testamentu, poza tym imponowała mi twórczość naukowa ks. Kazimierza Romaniuka, którą sobie przyswoiłem. Pod jego kierunkiem napisałem pracę poświęconą bluźnierstwu przeciw Duchowi Świętemu. Wiele satysfakcji dawało mi docie­kanie, co ten trudny tekst znaczył wtedy, gdy powstawał, czyli w I w. Dowiedziałem się, że już w odniesieniu do tego okresu należy go czytać i objaśniać na trzech poziomach. W języku na­ukowym nosiły one nazwy: Sitz im Leben Jezusa, Sitz im Leben Kościoła apostolskiego i Sitz im Leben redaktora bądź redakto­rów Ewangelii. Sitz im Leben to środowisko życiowe, kontekst, który na wiele sposobów wpływał na zapamiętanie, zrozumienie i przekazywanie wypowiedzi Jezusa. Aby uzasadnić te badania,

— 202 —

Page 199: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

powoływano się wtedy na ogłoszoną w 1964 r. instrukcję Pa­pieskiej Komisji Biblijnej Sancta Mater Ecclesia, która dopuszczała takie rozróżnienia. Przyznam, że wydawały mi się one czymś zupełnie oczywistym i zaskakiwało mnie raczej to, że Kościół musiał się w takich sprawach oficjalnie wypowiadać.

Później przedmiotem wnikliwego stadium stał się krót­ki, lecz bardzo ważny z historycznego i teologicznego punktu widzenia, fragment Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian 7,36-38. Zawiera wskazania dla mężczyzn, którzy postanowi­li uszanować dziewictwo bliskich im kobiet, lecz przeżywają z tego powodu trudności lub wątpliwości, zakończone radą: „Tak więc dobrze czyni, kto poślubia swoją dziewicę, a jesz­cze lepiej ten, kto jej nie poślubia”. Tekst jest bardzo zagad­kowy, bo nie wiadomo, o jaką praktykę chodzi. Paweł udziela rad i pouczeń, które musiały uwzględniać dwa przeciwstawne bieguny: gorliwe dążenie do ideału oraz zwyczajną rzeczywi­stość, która dostarczała wielu okazji do surowej konfrontacji. Zaskakuje niezwykła aktualność problemów i wyzwań, z jaki­mi zmagał się wczesny Kościół. Wiele do myślenia daje także mnogość i zróżnicowanie hipotez wypracowanych w ciągu po­nad dziewiętnastu wieków komentowania tego listu. W przy­pisach Biblii Tysiąclecia widnieje informacja, że istnieją dwie interpretacje tego trudnego tekstu, a w swojej pracy dyplomo­wej wyliczyłem ich osiem. Te pierwsze badania Nowego Testa­mentu odkryły przede mną nie tylko morze, lecz prawdziwy ocean najrozmaitszych możliwości.

Gdy w okresie seminaryjnym przeczytałem całą Biblię, a za­brałem się do tego systematycznie i sumiennie, zanim doszed­łem do Nowego Testamentu, przez około trzy lata czytałem co­dziennie Stary Testament. Od razu bardzo mnie zaintrygował

— 203 —

Page 200: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł VIII

i wydawał mi się znacznie trudniejszy do zrozumienia. Kłopo­ty powstawały nie tylko w rezultacie ustawicznego obcowania z tekstami, fragmentami lub epizodami, które potrzebowały wyjaśnień. Bodaj największa trudność, która z upływem czasu potęgowała się, wynikała z tego, że pierwsza część Biblii jest księgą wyznawców judaizmu. Skoro przejawia się w niej dyna­mizm mesjański spełniony w Nowym Testamencie, musi zawie­rać coś, do czego trzeba sięgać, lecz czego wyznawcy religii ży­dowskiej nie widzą albo widzą, lecz nie uznają. Tak ocierałem się o problematykę dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, której przyszło mi później poświęcić bardzo wiele czasu i sił. Zajmo­wał mnie więc Nowy Testament, ale już w seminarium powo­li orientowałem się w kierunku Starego. Pierwszym i najważ­niejszym przewodnikiem na tej drodze był ks. prof. Czesław Jakubiec. Pod jego kierunkiem podjąłem refleksję nad teks­tem trzeciego rozdziału Księgi Wyjścia, opisującym objawie­nie Mojżeszowi Bożego imienia Jahwe. Szybko przekonałem się, że mając do dyspozycji jedynie ówczesną polską literatu­rę przedmiotu, przy braku należytego przygotowania metodo­logicznego, po prostu gubię się w gąszczu różnych zagadnień i problemów o charakterze historycznym, literackim, religij­nym i teologicznym. Trzeba było czekać na studia w Rzymie, a później w Jerozolimie, aby te zainteresowania mogły okrzep­nąć i rozwinąć się.

Czyli do Rzymu przyjechał Ksiądz z ukierunkowanym już zamiarem studiów nad Starym Testamentem?

Gdy rozpoczynałem studia w Rzymie, nie było jeszcze wykrystalizowane, czy będzie to Stary czy Nowy Testament.

— 204 —

Page 201: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

Znajdowałem się niejako na pograniczu, skłaniając się jednak coraz wyraźniej w kierunku Starego. Druga część Biblii wyda­wała mi się jakby łatwiejsza, przede wszystkim w tym sensie, że nie wywoływała problemów światopoglądowych. Natomiast pierwszą część (z zastrzeżeniami odnośnie do tzw. ksiąg deu- terokanonicznych) przyjmują także wyznawcy judaizmu. Ukie­runkowanie na nią krystalizowało się wraz z nabywaniem zna­jomości języka hebrajskiego. Pod koniec pierwszego semestru wiedziałem, że powinienem się skupić na Starym Testamencie. Nadal jednak dawała o sobie znać pewna ambiwalencja, której wyrazem stał się fakt, iż temat licencjatu nauk biblijnych, który napisałem w Rzymie, dotyczył Księgi Mądrości, czyli wpraw­dzie księgi starotestamentowej, ale napisanej po grecku, czyli w języku Nowego Testamentu.

W jaki sposób zatem ostatecznie się to wykrystalizowało?

Definitywne przeorientowanie następowało stopniowo. De­cydujący okazał się drugi pobyt w Jerozolimie, wczesną wios­ną 1982 r. Zbierałem wtedy materiały w ramach tzw. Annus ad Doctoratum, a w jerozolimskiej filii Papieskiego Instytutu Biblijnego słuchałem wykładów prof. Rogera Le Deuta na te­mat starożytnej żydowskiej egzegezy ksiąg świętych. Podpo­wiedział bardzo ciekawy trop badawczy, który zdecydowanie pogłębił i ukierunkował moje zainteresowania Starym Testa­mentem, a zarazem odmienił spojrzenie na przyczyny i oko­liczności jego powstania i przekazywania. Przeczytawszy Stary Testament, miałem w głowie następujący schemat: to, co jest na początku Biblii, jest zarazem chronologicznie najstarsze. Zatem najpierw powstała Księga Rodzaju i cały Pięcioksiąg,

205 —

Page 202: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł VIII

potem pozostałe tzw. księgi historyczne oraz prorockie i dy­daktyczne. Po wykładach w seminarium duchownym, na któ­rych chronologii powstania ksiąg biblijnych poświęcano niewiele czasu i uwagi, ten schemat pozostał w zasadzie nie­naruszony. Nawet jeżeli było wiadomo, że teza o Mojżeszo­wym autorstwie Pięcioksięgu jest nie do utrzymania, wydawa­ło się pewne, że następne zbiory i księgi powstały później niż Pięcioksiąg.

Wykłady na Bibłicum i w Jerozolimie uświadomiły mi jas­no, że skoro kolejność ksiąg w Biblii nie pokrywa się z chrono­logią ich powstawania, ten fakt ma i tę konsekwencję, że Pię­cioksiąg wcale nie musi być najstarszy. Co więcej, treść ksiąg świętych podlegała coraz to nowym reinterpretacjom, z któ­rych część znalazła się w Biblii, co naprowadza na niezwykle szeroki i interesujący temat tzw. egzegezy wewnątrzbiblijnej. Prof. Le Deaut zachęcił mnie do wyszukania i zbadania tradycji wspólnych dla Księgi Rodzaju i Księgi Ezechiela. Tak przecho­dzimy na teren najnowszych studiów nad Pięcioksięgiem i jedną z ksiąg prorockich, a nawet jeszcze głębiej, nad formowaniem się świętej Tradycji Izraela, która przygotowała i przechowała „materiał” dla Biblii. To trudna problematyka i nie wiem, czy wystarczająco zrozumiała i interesująca.

Jak formowała się ta Tradycja i co było na jej początku?

Na początku było wydarzenie, z którego zrodził się Izrael. Tym centralnym wydarzeniem stało się wyzwolenie uciemiężo­nych niewolników hebrajskich z niewoli egipskiej oraz zawar­cie przez nich przymierza z Bogiem. Dzięki wyjściu z Egiptu i przymierzu gromada niewolników przeobraziła się w świa­

— 206 —

Page 203: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

domy swojej tożsamości „naród Izraela" Przez przymierze na Synaju Izraelici związali się ze „swoim" Bogiem, stali się prawdziwym Ludem Bożym. Wspomnienia tych niezwykłych wydarzeń będą pieczołowicie przechowywane i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Właśnie na Wyjściu - rozważanym z różnych punktów widzenia - zogniskuje się wiara Izraela. Gdy nastąpią kolejne wydarzenia świętej historii, to pierwsze wyzwolenie, czyli wyjście z Egiptu, stanie się punktem odnie­sienia dla wszystkich innych, postrzeganych jako jego konse­kwencja i potwierdzenie. Pamięć o Wyjściu odżywała zwłasz­cza w kulcie i liturgii, a także w rodzinach, przede wszystkim w obchodzonym corocznie święcie Paschy. Każde pokolenie Izraelitów co roku wychodziło jakby na nowo z niewoli i dla­tego Wyjście stało się wzorcem, modelem, paradygmatem każ­dego wyzwolenia, również ostatecznego, czyli eschatologiczne­go, które wychodzi poza ramy doczesności.

Opowiadając o przeszłości, Izraelici kształtowali przyszłość, byli ku niej silnie ukierunkowani, dzięki czemu ich wiara mia­ła charakter historyczny, osadzony w dziejach, a nie kosmicz­ny, jak religie pogańskie. Religijne pojmowanie i przeżywanie dziejów we wszystkich ich wymiarach, przeszłości, teraźniej­szości i przyszłości, znalazło odzwierciedlenie w świętej Tra­dycji, której najważniejsze elementy zostały utrwalone w Księ­dze Wyjścia. Biblijny Izrael musiał pieczołowicie przechowywać pamięć o Wyjściu, bo bez niej przestałby być sobą. Ta pamięć integrowała naród i zabezpieczała trwałość jego więzi z Bo­giem, konsolidowała go jako lud przymierza. Taka wiara i do­świadczenie religijne czyniło z religii Izraelitów religię czasu. Rytm życia wyznaczał regularny system szabatów i świąt. Ża­den starożytny lud i naród nie miały tak silnego poczucia czasu

— 207 —

Page 204: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VIII

i nierozłącznie z nim związanej historii. Bogowie pogańscy byli bóstwami natury, Boga Izraela czczono przede wszystkim jako Pana czasu.

A zatem na początku wiara i świadomość religijna Izraela skupiona była w na doświadczeniu wyjścia z Egiptu oraz

przymierza na Synaju. Co było potem?

Nieuchronne stało się pytanie: Co było przedtem, czyli przed wyjściem Izraelitów z Egiptu? Gdy Izrael okrzepł i zor­ganizował życie społeczno-religijne, nasuwało się ono coraz na­tarczywiej. Było to pytanie o własną prehistorię i genezę mono­teistycznej wiary. Tak rosło zainteresowanie pamięcią rodzinną, rodową i plemienną, czego rezultatem są składające się na druga część Księgi Rodzaju (rozdziały 12-50) opowiadania o patriar­chach: Abrahamie, Izaaku, Jakubie i Józefie. Opowiadania te, których trzon sięgał dotyczących je wydarzeń, były przekazy­wane ustnie i reinterpretowane w świetle nowych potrzeb i do­świadczeń Izraela. Tak wyłaniała się i stale powiększała święta Tradycja, która wymagała stróżów, czyli grona osób odpowie­dzialnych za jej czystość i wierny przekaz. Z biegiem czasu tę szczególną rolę spełniali prorocy, którzy byli wychowawcami Izraela, powołanymi do podtrzymywania i przekazywania pa­mięci o przymierzu z Bogiem. Ich życie i działalność też sta­wała się przedmiotem opowiadań, zaś ich nauczanie przeka­zywano następnym pokoleniom.

Święta Tradycja Izraela zbierała, utrwalała i przekazywa­ła kolejnym pokoleniom świadectwa jednostkowego i zbioro­wego doświadczenia Boga, stanowiące o duchowej specyfice Izraelitów. Składała się na nią pamięć o Wyjściu i przymierzu

— 208 —

Page 205: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

z Bogiem, a także wspomnienia innych wydarzeń już uformo­wanego Izraela oraz nauczanie proroków. W tym świetle wy­dobywano z mroku dziejów okruchy pamięci o praojcach i sa­mych początkach ich niezwykłych więzi z Bogiem. Tradycję, na którą składały się najrozmaitsze tradycje, przekazywano z po­kolenia na pokolenie za pomocą stałych technik, które miały jej strzec i ją ocalić.

No właśnie, jakich technik? W jaki sposób była przekazywana święta Tradycja?

Najstarsza Tradycja istniała zasadniczo w postaci przekazu ustnego, aczkolwiek istnieją argumenty za tym, że obejmowała również pewne teksty. O niektórych wspomina Biblia, na przy­kład Księga Wojen Jahwe (Lb 21, 14) czy Księga Rządów Salomona (1 Kri 11, 41). Poszczególne tradycje były przyswajane pamię­ciowo i przekazywane z ojca na syna czy z mistrza na ucznia. Dzięki temu istniał krąg ludzi stanowiących wysoko cenioną elitę sług Tradycji, czyli jej strażników. Były to osoby darzone szczególnym szacunkiem i zaufaniem, zajmujące w ówczesnej hierarchii społecznej czołowe pozycje: starsi plemienia lub rodu, kapłani, pisarze, wędrowni kaznodzieje, a także prorocy i ich uczniowie. W ten sposób utrwalała się i kształtowała pamięć0 najdonioślejszych wydarzeniach i przeżyciach.

Wraz z upływem czasu Tradycja stawała się tak obszerna, że coraz trudniej było zapamiętać poszczególne opowiadania1 rozmaite rozporządzenia i wskazówki. Pierwsze próby uporząd­kowania tych przekazów zostały podjęte prawdopodobnie już za panowania królów Dawida i Salomona, czyli w X w. przed Chry­stusem. Nie jest to jednak pewne i wielu historyków biblijnego

— 209 —

Page 206: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VIII

Izraela przesuwa je na późniejsze czasy, czyli na okres tzw. po­dzielonej monarchii (ok. 930-722 przed Chrystusem). Najbar­dziej radykalne przeorientowanie Tradycji było związane z upad­kiem państwa północnego, czyli Izraela i jego stolicy Samarii w 722 r. przed Chrystusem, oraz deportacją dużej liczby Izra­elitów do Asyrii, a potem z upadkiem państwa południowe­go, czyli Judy i jego stolicy Jerozolimy w 587 r. przed Chrystu­sem oraz deportacją części Judejczyków do Babilonii. W obu przypadkach wyłoniła się pilna potrzeba utrwalenia zasadni­czych elementów Tradycji, której tożsamość została poważnie zagrożona. W wyniku wyniszczających najazdów, wojen i de­portacji liczni słudzy Tradycji ponieśli śmierć, a wiele elemen­tów zbiorowej pamięci bezpowrotnie przepadło. Klęska Judy i Jerozolimy wywołała też silny i nigdy przedtem na taką ska­lę nieznany kryzys, który był niezwykle groźny dla egzysten­cji Izraela jako narodu i jako wspólnoty religijnej. Podbój przez Babilończyków Judy i Jerozolimy, zburzenie świątyni, wynisz­czenie i przesiedlenia elity duchowo-intelektualnej oraz maso­we deportacje ludności silnie zachwiały wszystkimi tradycyjny­mi formami istnienia i organizacji przedwyganiowego Izraela. Z początkiem VI w. przed Chrystusem nastał trudny okres wy­gnania babilońskiego i dawne formy przeżywania wiary mu­siały ulec wielu zmianom.

A konkretnie, jakie formy przeżywania wiary musiały uleczmianom na wygnaniu?

Katastrofa, jaką zgotowali Babilończycy, to przede wszystkim zagłada Jerozolimy, w której znajdowała się świątynia Salomo­na, a więc centrum religijnego życia Izraela. Teraz deportowani

— 210 —

Page 207: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

Judejczycy musieli się nauczyć życia na wygnaniu, bez świątyni, bez kultu i składania ofiar. Oznaczało to konieczność całkowitej przebudowy życia religijnego. Miejsce kultu świątynnego i ofiar zajęła modlitwa oraz kultywowanie Tradycji, zapisywanie jej, czytanie i rozważanie. Szybko zdano sobie sprawę, że w radykalnie nowej sytuacji należy zabezpieczyć Tradycję, czyli ją zebrać, ze­stawić, utrwalić, zapisać. Dzięki temu rolę ustnego przekazu zaczęły zajmować teksty, które też domagały się troski, to zna­czy czytania, przepisywania i przechowywania. W tych warun­kach pojawił się zwyczaj czytania i objaśniania tekstów trak­towanych jako święte, czyli odmienne od wszystkich innych. Stały się one normatywne dla wiary, a zapisanie ich i troska0 nie jawiły się jako wymóg wierności wobec fundamentów duchowego dziedzictwa narodu. Teksty święte dostarczały ży­ciodajnej siły do podtrzymania i rozwoju monoteistycznej reli­gijności. Zapisanie najważniejszych elementów dziedzictwa re- ligijno-duchowego spotęgowało i skonsolidowało świadomość, że zabezpiecza to tożsamość narodu. Księgi święte, czytane1 rozważane, stały się podstawą życia wiernych.

Warto tu wymienić jeszcze jeden aspekt przebudowy życia religijnego, związany z wygnaniem. Tak długo, jak długo Izra­elici mieszkali w Ziemi Izraela, przeżywali głównie wymiar jej świętości, czyli świętości terytorium. Można w pewnym uprosz­czeniu powiedzieć, że na czoło wybijała się geografia i topogra­fia, z czym wiązało się między innymi pielgrzymowanie. W wa­runkach wygnania wymiar geografii schodził na dalszy plan, natomiast jego miejsce zajął wymiar czasu. We własnej ojczyź­nie Izraelitą był ten, kto pielgrzymował do Jerozolimy i składał ofiary w świątyni. W kontekście wygnania Izraelitą jest ten, kto czci Boga nie przez ofiary, bo ich składanie było niemożliwe,

— 211 —

Page 208: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VIII

ale przez modlitwę. Rytm modlitwy jest wyznaczany przez cotygodniowe obchody szabatu, ponieważ właśnie on stał się wyróżnikiem Izraela spośród innych ludów i narodów. Wszy­scy ludzie, a także zwierzęta, potrzebują odpoczynku, ale nie wszyscy - nawet dzisiaj - są świadomi potrzeby świętowania. Izraelici tym się różnili od swych pogańskich sąsiadów w róż­nych częściach starożytnego świata, że tamci co pewien czas odpoczywali, aby wydajniej pracować, natomiast Izraelici do­dali do odpoczynku wymiar uroczystego świętowania. Nastą­piło przesunięcie akcentu na uświęcanie czasu, a nie na świę­tość miejsca. W tej nowej sytuacji szabat nabrał wyjątkowego znaczenia, bo właśnie wtedy modlono się i rozważano teksty, objaśniano je i rozwijano czcigodne przekazy ojców.

Czyli, jeżeli chodzi o ten aspekt reorientacji wiary Izraela, który nas tu szczególnie interesuje, można powiedzieć, ze

dzięki wygnaniu babilońskiemu Izrael miał pretekst i czas, by przestudiować, uporządkować i ostatecznie zapisać rozproszony,

przekazywany dotąd zazwyczaj ustnie, materiał swej Tradycji.

Odpowiedzią na zagrożenia i związany z nimi kryzys oraz jego wyzwania stały się zapisy świętej Tradycji Izraela. Dało to początek księgom, które złożyły się na kanon ksiąg świę­tych judaizmu i chrześcijaństwa. Jest bardzo prawdopodobne, że pierwsze zapisy, które potem weszły w skład Biblii, powsta­ły na długo przed wygnaniem, ale to właśnie okres wygna­nia stał się szczególnie płodny. Trud gruntownej reorientacji Tradycji zawdzięczamy zapewne przede wszystkim kapłanom i ludziom blisko z nimi związanym. Wykorzystując stare tra­dycje, poddali w ich świetle starannej obróbce wszelkie inne

— 212 —

Page 209: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

znane sobie przekazy. W okresie wygnania babilońskiego (587-539 przed Chrystusem) powstawał Pięcioksiąg, czyli Księ­gi: Rodzaju, Wyjścia, Kapłańska, Liczb i Powtórzonego Prawa, utrwalano również na piśmie rozmaite tradycje prorockie. Jed­nak okres wygnania to zaledwie impuls do pełnego ocalenia Tradycji i początek potężnego dzieła przebudowy życia religij­nego i narodowego. Zakończenie wygnania i powrót części wy­gnańców do Judy i Jerozolimy były kontynuacją opracowywa­nia Tradycji. Sięgnięto po resztę materiału Tradycji, to znaczy różnego rodzaju modlitwy, poezję, przysłowia, aforyzmy, sen­tencje mądrościowe. Proces redakcji hebrajskich ksiąg świętych trwał z różnym nasileniem do około III/II w. przed Chrystu­sem, kiedy to zakończyło się zbieranie dziedzictwa proroków oraz zamknięto zbiór Pism.

Wracając teraz do badań, jakie prowadził Ksiądz pod kierunkiem prof Le Deauta. Z tego,

co zrozumiałem, badania te dotyczyły właśnie Księgi Rodzaju.

Tak, z tym że najpierw zainteresowała mnie Księga Eze­chiela, jedna z czterech ksiąg tzw. proroków większych. Właś­nie ona, a dokładniej rozdziały szesnasty, dwudziesty i dwu­dziesty trzeci, stały się tematem rozprawy doktorskiej, napisanej i przedstawionej w 1986 r. na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Natomiast kilka lat wcześniej prof. Roger Le Deaut zachęcił mnie do tego, by zająć się po­równaniem tradycji zawartych w tej księdze z tradycjami obec­nymi w Księdze Rodzaju. Bardzo mnie to zaskoczyło i zain­trygowało, zająłem się tym jednak na dobre znacznie później,

— 213 —

Page 210: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VIII

poświęcając tej problematyce przedstawioną w 1996 r. rozpra­wę habilitacyjną. Księga Rodzaju należy do Pięcioksięgu i za­wiera - jak sądzono do niedawna - najstarsze tradycje Izraela, dotyczące tego, co poprzedziło wyjście Izraelitów z Egiptu (Rdz 12-50), a także samych prapoczątków ludzkości (Rdz 1-11), przed powołaniem patriarchów biblijnego Izraela. Panowała dość zgodna opinia, że zawarte w tej księdze tradycje były przeka­zywane ustnie na długo przed wygnaniem do Babilonii. Księ­ga Ezechiela należy do zbioru ksiąg prorockich, a z jej dato­waniem nie mamy specjalnych kłopotów. Wiemy, że Ezechiel działał w latach 592-572 przed Chrystusem, czyli w począt­kach wygnania babilońskiego. Innymi słowy, gdyby poprzesta­wać na dotychczasowych ujęciach, należałoby sądzić, że naj­starsze tradycje Księgi Rodzaju ustaliły się jako część świętej Tradycji biblijnego Izraela dużo wcześniej niż Księga Ezechie­la. Działający na wygnaniu babilońskim prorok, rekrutujący się z jerozolimskich warstw kapłańskich, powinien je doskonale znać, nawiązywać do nich i wykorzystywać je.

Ale dlaczego prof. Le Deaut uważał za istotne porównanie akurat Księgi Rodzaju i Księgi Ezechiela? Przecież w okresie wygnania

babilońskiego powstały też inne księgi.

Od dawna dostrzegano, że właśnie w tych dwóch księ­gach istnieje kilka ważnych motywów wspólnych, na przykład tradycja o ogrodzie Eden. Próbowano je porównywać i ustalić ich wzajemne zależności, ale czyniono to pod kątem założe­nia, że Ezechiel powinien znać i respektować tradycje zawar­te w Księdze Rodzaju, traktowane jako wcześniejsze. Według prof. Le Deaut należało to założenie sprawdzić. W rezulta­

— 214 —

Page 211: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

cie żmudnej kwerendy przeprowadzonej w bibliotece Biblicum rozpoznałem i wyszczególniłem rozmaite motywy wspólne dla Księgi Rodzaju i Księgi Ezechiela, których wykaz posiadam w swoich materiałach i zapewne zasługuje on na opublikowa­nie i dalsze badania. Najbardziej wyrazistym szczegółem jest wspomniany motyw ogrodu (w) Eden. Chociaż obraz Edenu mocno oddziałuje na wiarę i wyobrażenia chrześcijan, w Biblii wzmianek o nim jest niewiele. Rzeczownik „Eden” występuje czternaście razy, przy czym przeważająca większość tych na­wiązań, bo aż dwanaście, pochodzi z Księgi Rodzaju i Księgi Ezechiela. Wyglądałoby na to, że Ezechiel, znając starsze tra­dycje zawarte w Księdze Rodzaju, właśnie z nich zaczerpnął motyw ogrodu Eden.

Jakie więc byty kierunki tych badań?

Okazało się, że Ezechiel wcale nie czerpał wiedzy o ogrodzie Eden z Księgi Rodzaju. Chociaż bowiem istnieje wiele punktów styczności oraz podobieństw między motywami Edenu w Księdze Rodzaju i Księdze Ezechiela, nie wygląda na to, by odnośne teks­ty były zależne od siebie. Tradycja o Edenie zawarta w Księdze Ezechiela ma formę zdecydowanie bardziej uproszczoną, bardziej pierwotną, bliższą pewnym mitom mezopotamskim, w których natrafiamy na ten sam bądź podobny motyw boskiego ogrodu, niż rozbudowane, pogłębione teologicznie i w większym stopniu oczyszczone z naleciałości mitycznych opowiadanie zawarte w dru­gim i trzecim rozdziale Księgi Rodzaju. Nie wchodząc w szczegó­ły i upraszczając, Ezechiel wykorzystał obraz mitycznego ogrodu, który w wyobrażeniach mezopotamskich jest własnością bóstwa. Nie ma natomiast u niego wątku Adama i Ewy oraz ich przyjaźni

— 215 —

Page 212: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VIII

z Bogiem, węża ani nawiązania do upadku pierwszych ludzi. Opo­wiadanie z Księgi Rodzaju jest tak sugestywne i barwne, że gdy­by Ezechiel je znał, to do tych wątków z pewnością by nawiązał, a co do ogrodu Eden to na pewno nie użyłby go w swojej sar­kastycznej wypowiedzi na temat władcy Egiptu ani nie rozwinął w sposób, z jakim mamy do czynienia w jego księdze. Wyraźnie widać, że wątek Edenu został przez niego podjęty i rozwinięty zupełnie inaczej niż w biblijnym opowiadaniu o przyjaźni z Bo­giem i upadku pierwszych ludzi. A to oznacza, że Ezechiel, na­uczający w pierwszej połowie VI w. przed Chrystusem, nie znał tradycji o Edenie, która weszła w skład Księgi Rodzaju. Zauważ­my, że chodzi o coś innego niż znajomość Księgi Rodzaju. Acz­kolwiek księga w jej kanonicznym kształcie powstała później, tra­dycje w niej zawarte powinny być znacznie dawniejsze, a dotyczy to również tradycji o Edenie. Tymczasem tak nie jest. Komentato­rzy Biblii, mając na uwadze występowanie Bożego imienia Jahwe, widzieli w opowiadaniu Księgi Rodzaju o ogrodzie Eden skład­nik specjalnie wyodrębnionej tradycji jahwistycznej i datowali jej początki na X w. przed Chrystusem. Nowe datowanie motywu Edenu w Księdze Rodzaju zobowiązuje do przewartościowania ustalonej chronologii tradycji jahwistycznej i przesunięcia jej na znacznie późniejsze czasy.

Ale dlaczego fakt, iz Ezechiel nie nawiązywał do motywu ogrodu Eden, w tak teologicznie pogłębiony sposób jak to ma miejsce

w Księdze Rodzaju, miałby świadczyć, ze go nie znał? Mozę znał,ale nie chciał do niego nawiązywać?

To niemożliwe! Gdyby Ezechiel znał motyw ogrodu Eden z Księgi Rodzaju w tej postaci, w jakiej my go znamy, nie mógłby

— 216 —

Page 213: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

w swoim nauczaniu podjąć go i rozwijać w takim kierunku, jak to uczynił. Opowiadanie o Edenie jest zwarte, łatwo zapa­da w pamięć oraz kształtuje określony wizerunek Boga i Jego relacji wobec ludzi i świata. Ezechiel był kapłanem, urodzo­nym i wychowanym w środowisku jerozolimskim, więc dosko­nale znał święte tradycje własnego narodu oraz umiał do nich nawiązywać. Uprowadzony przez Babilończyków podczas pierw­szej deportacji mieszkańców Jerozolimy w 597 r. przed Chry­stusem, pięć lat później rozpoczął misję wśród rodaków na wy­gnaniu. Przebywając z dala od ojczyzny, prorok nie mógł sobie pozwolić na zupełnie swobodne wykorzystywanie wątków, któ­re wchodziły w skład uświęconej Tradycji jego narodu. Powta­rzam: gdyby w jego czasach i w jego środowisku istniało opo­wiadanie o ogrodzie Eden, w postaci, jaką znamy z drugiego i trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju, nie mógłby go lekcewa­żyć ani dowolnie zmieniać.

Jaka jest zatem konkluzja?

Skoro prorok Ezechiel nie znał motywu ogrodu (w) Eden z Księgi Rodzaju, znaczy to, że ów motyw, w takiej postaci w jego czasach jeszcze nie istniał albo nie miał większego zna­czenia. Nie mógł się ukształtować dużo wcześniej ani być po­wszechnie znany wśród Izraelitów, bo gdyby tak było, Ezechiel z pewnością by go respektował. Z drugiej strony w Księdze Eze­chiela, w lamentacji nad królem Tyru w rozdziale dwudziestym ósmym i w lamentacji nad władca Egiptu w rozdziale trzydzie­stym pierwszym, znajdujemy aluzje do Edenu, których specyfi­ka polega na tym, że mają silne zabarwienie mityczne. Szcze­gółowa analiza porównawcza nawiązań do Edenu w Księdze

— 217 —

Page 214: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VII

Rodzaju i Księdze Ezechiela wyklucza, by tradycja zawar­ta w Księdze Rodzaju czerpała z nauczania Ezechiela. Skoro również Ezechiel nie czerpał z Księgi Rodzaju, nasuwa się oczywiste wniosek, że w obydwu księgach mamy do czynie­nia z wykorzystaniem wcześniejszego tworzywa jakiegoś in­nego pochodzenia. Zająłem się więc badaniem materiału po­równawczego w piśmiennictwie i ikonografii starożytnego Bliskiego Wschodu. Mityczny charakter i wyraźnie mezopo- tamski koloryt biblijnych aluzji do Edenu pozwala postawić tezę, że w obu przypadkach o zapożyczeniach przesądził kon­tekst wygnania. Księga Rodzaju i Księga Ezechiela powsta­ły niezależnie od siebie, różnie rozwinęły przejęte motywy Edenu, ale stało się to w podobnych warunkach, a miano­wicie w kontekście przebywania zamieszkiwania na terenie Mezopotamii.

Czyli motyw ogrodu Eden, który znamy z Księgi Rodzaju, narodził się nie gdzieś w X-IX w. przed Chrystusem, jak dotąd sądzono, ale dużo później, blisko czasom,

w których żył Ezechiel, czyli w okresie wygnania babilońskiego. Ale czy ta zmiana w datowaniu ma jakieś

dalsze konsekwencje, poza ustaleniem chronologii jednegobiblijnego motywu?

To jeden z kamieni, który porusza całą lawinę. Zmiana da­towania dotyczy bowiem nowej chronologii całej tradycji jahwi- stycznej, której nie można bezkrytycznie umiejscawiać w okresie panowania Dawida i Salomona. Uwagi na temat ogrodu Eden dotyczą też innych motywów składających się na tzw. historię

— 218 —

Page 215: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

początków, zawartą w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju, które mają analogiczny mezopotamski koloryt i rodo­wód. To z kolei rzuca nowe światło na czas i okoliczności po­wstania Księgi Rodzaju oraz innych ksiąg biblijnych.

No właśnie, a jak było?

Księga Rodzaju składa się z dwóch części: Rdz 1-11 oraz 12-50, czyli tzw. dzieje początków i dzieje patriarchów. Pierw­sza część dotyczy początków ludzkości oraz przymierza Boga z ludzkością: opowiadania o stworzeniu świata i człowieka, o Adamie i Ewie, Kainie i Ablu, o potopie i Noem, o wieży Babel, a także dwa rozbudowane rodowody, jeden w rozdzia­le piątym, a w drugi w dziesiątym. W drugiej części Księgi Rodzaju, poczynając od rozdziału dwunastego, mamy do czy­nienia z prehistorią narodu Bożego wybrania, opowiadającą o praojcach Izraela: Abrahamie, Izaaku, Jakubie i Józefie. Do niedawna sądzono, że zarówno tradycje dotyczące patriarchów, jak i te, które dotyczą początków świata i człowieka, są bardzo dawne, że formowały się one i były przekazywane z pokole­nia na pokolenie na długo przed wygnaniem babilońskim. Co się tyczy opowiadań o patriarchach, czyli praojcach biblijnego Izraela, może być prawdą, że wykorzystano pradawne wspo­mnienia i tradycje rodowe, chociaż i tutaj nie brakuje oznak późniejszego pochodzenia wielu elementów świętej Tradycji. Natomiast, wbrew wcześniejszym twierdzeniom, biblijna histo­ria początków utrwalona w Rdz 1-11 nie mogła powstać tak wcześnie i nie wchodziła w skład Tradycji przekazywanej przed wygnaniem.

— 219 —

Page 216: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VIII

Jaką drogą można dojść do takiego wniosku?

Widzieliśmy to na przykładzie motywu ogrodu Eden. Gdy­by istniał wcześniej, to ze względu na swą atrakcyjność i doj­rzałość teologiczną wszedłby niechybnie do świętej Tradycji, a przekazywany w różnych jej nurtach byłby znany Ezechielo­wi. Tymczasem Ezechiel nawiązywał do wątków znanych nie z Księgi Rodzaju, lecz z mezopotamskich tradycji mitycznych. To samo należy powiedzieć o motywach Edenu w Księdze Ro­dzaju, które zostały zapożyczone z tych samych źródeł, ale roz­winięto je w innym kierunku. Zarówno prorok Ezechiel, jak i anonimowy autor opowiadania w Księdze Rodzaju posłuży­li się wątkami mitycznymi do wyrażenia swojej monoteistycz­nej wiary i poglądów.

To zaś, co dotyczy motywu ogrodu Eden, dotyczy rów­nież innych motywów występujących w tzw. historii począt­ków, na przykład w opowiadaniu o potopie oraz o wieży Ba­bel. Na podkreślenie zasługują dwa aspekty. Z jednej strony gdyby ukształtowały się one bardzo wcześnie w takiej posta­ci, w jakiej znamy je z Księgi Rodzaju, musielibyśmy rozpo­znawać ich obecność i ślady w rozmaitych miejscach Starego Testamentu, a tak nie jest. W Biblii Hebrajskiej, poza Księgą Rodzaju - a więc w innych księgach Pięcioksięgu, w zbiorze Proroków i w Pismach - nie ma nawiązań do Adama i Ewy, do Kaina i Abla oraz do innych postaci i epizodów z prapocząt- ków ludzkości. Z drugiej strony, tradycje zawarte na początku Księgi Rodzaju mają mezopotamskie paralele, rozpoznawalne w rozmaitych mitach, czyli tam należy upatrywać ich korzeni. Geniusz Izraelitów polegał na tym, że zostały przejęte i niejako „obrzezane” w celu wyrażenia wiary w Boga jedynego.

— 220 —

Page 217: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

No dobrze, to w jakich okolicznościach powstała historia początków?

Zaskakujący jest fakt, że sytuacja wygnania babilońskiego, zapoczątkowana deportacjami mieszkańców Jerozolimy i Judy w latach 90. i 80. VI w. przed Chrystusem, bardzo szybko przekształciła się w sytuację diaspory. Wkrótce po przesiedle­niu podstawowe sprawy bytowe jakby zeszły na dalszy plan, natomiast rodziły się i mnożyły pytania o religijny status nie- -Izraelitów, o pochodzenie człowieka i ludzkości oraz o relacje między Izraelitami a ich pogańskimi sąsiadami oraz o począt­ki wiary Izraela w Boga. To wskazuje, że deportowani niemal błyskawicznie adaptowali się do nowych warunków. Znaleźli się w tyglu kultur i religii, a każda z nich dawała różne od­powiedzi na temat świata, bogów i ludzi. To spowodowało, że również Izraelici zaczęli pytać o to, co było wcześniej, przed wyjściem z Egiptu i praojcami narodu, a więc wydarzeniami, które znali z przekazu Tradycji. Były to pytania o pochodzenie świata i człowieka, zróżnicowanie płci, genezę zła czy różno­rodności języków. Wiarygodnych tradycji, przekazów, pamię­ci na te tematy jednak nie było, bo ludzka pamięć tak daleko nie sięgała. Mogli się zajmować tymi sprawami i skorzystali z tej możliwości.

Istniały na ten temat różne pogańskie mity.

Wśród otaczających Izraelitów ludów i narodów pogańskich, których wiara była bardziej kosmiczna i mityczna niż historyczna - jak wcześniej mówiliśmy - funkcjonowało wiele mitów na temat powstania świata. Gdy Izraelici znaleźli się na wygnaniu w Mezopo­tamii, musieli się z tym wszystkim zetknąć. Pytając o prapoczątki,

— 221 —

Page 218: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł VIII

posłużyli się wyobrażeniami odzwierciedlającymi bogaty materiał mityczny, a z wątków i motywów, które rozwijano na terenie Me­zopotamii, zbudowali spójny obraz podporządkowany wierze, że świat i człowiek są dziełami Boga. Zasadnicze wątki tematyczne biblijnej historii początków mają bliskie odpowiedniki w kosmolo­giach i kosmogoniach starożytnego Bliskiego Wschodu, które zo­stały zachowane we wspaniałych eposach znanych jako Atraha- sis, Gilgamesz czy Enuma elisz. Pewne wyobrażenia o prapoczątkach świata i człowieka zostały przejęte z mitów i podań mezopotam- skich o proweniencji pogańskiej. Starożytne tworzywo rozmaitego pochodzenia i o wyraźnym zabarwieniu mitycznym wykorzystano do sformułowania zapatrywań odnośnie do natury Boga i człowieka oraz najodleglejszych początków ludzkości. Odwoływano się przy tym nieustannie do historycznych doświadczeń Izraela i do cha­rakterystycznych dla jego wiary intuicji teologicznych. W rezulta­cie tego niezwykle złożonego procesu, którego precyzyjne odtwo­rzenie raczej nie jest możliwe, powstały opowiadania i rodowody połączone w Rdz 1-11 w jedną spójną syntezę teologiczną.

A sam motyw ogrodu Eden skąd został wzięty?

Najprawdopodobniej z rzeczywistości, symboliki i mitologii ogrodów mezopotamskich. W Mezopotamii istniała w starożyt­ności rozwinięta kultura uprawy ogrodów. Władcy babilońscy i asyryjscy szczycili się swoimi wspaniałymi ogrodami, przez co nabrały one wartości symbolicznej, przenoszonej w sferę mi­tologii. Podobnie piękne, a nawet piękniejsze niż mezopotam- skie, były ogrody w wyobrażeniach mitycznych siedzib bóstw w opowieściach mezopotamskich. W biblijnym opowiadaniu o ogrodzie Eden mamy wyraźny nacisk na symboliczną funkcję

— 222 “

Page 219: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

i oddziaływanie ogrodu. Reminiscencje i wpływy mezopotam- skie są wyraźnie rozpoznawalne, zarazem jednak mamy do czynienia z oryginalnym i samodzielnym opowiadaniem, włą­czonym do historii początków tak umiejętnie, że stanowi in­tegralny składnik jej struktury narracyjnej.

A nazwa „Eden”?

Etymologicznie Eden oznacza ziemię obficie nawodnio­ną, kojarzy się z ideą dostatku, przyjemności i rozkoszy. Ta­kie skojarzenia przychodziły na myśl wtedy, gdy przedmio­tem dociekań i związanych z nimi wyobrażeń był Bóg i Jego dobroczynne, życiodajne działanie wobec świata i człowieka, takiej bowiem dobroci Bożej doświadczył Izrael wielokrotnie w swoich dziejach.

A zatem, aby wyrazić prawdę o rajskich początkach człowieka, sięgnięto do mezopotamskich opowieści o mitycznym ogrodzie,

w którym zamieszkiwali bogowie. Z tego, co Ksiądz mówi, wynika, iż podobnie było w przypadku innych opowiadań o początkach zawartych w Księdze Rodzaju. O ile mi wiadomo, na przykład

opowiadanie o potopie było bardzo rozpowszechnione w tych rejonach świata i znalazło wyraz w eposie o Gilgameszu, który jest

mitycznym odpowiednikiem Noego. Czy nie obawiano się jednak odchodzić od historii i sięgać do mitów, obcych przecież z ducha

i treści specyficznej wierze Izraela?

To doskonałe pytanie, a jego zasadność i powagę potwier­dza także nasza rezerwa wobec mitologii i myślenia mitycz­nego. W pewnym sensie nie było jednak wyjścia. Po pierwsze

— 223

Page 220: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł VII

dlatego, że o ile chodzi o prehistorię, nie było skąd czerpać wiadomości na jej temat. Przy stworzeniu świata przecież ni­kogo nie było, podobnie jak nikt z ludzi nie mógł być świad­kiem zabicia Abla przez Kaina. Dawniej, gdy rozumiano Bi­blię dosłownie, sądzono, że na kartach Księgi Rodzaju znalazło wyraz tzw. objawienie pierwotne, czyli sam Bóg pouczył auto­rów natchnionych o początkach świata i człowieka, ale stawia nas ono wobec tak trudnych pytań, że należy go zaniechać. W wielkich starożytnych kulturach i religiach, z którymi ze­tknął się biblijny Izrael, też podejmowano pytania o początki i odpowiadano na nie. To był materiał, po który Izraelici mo­gli sięgać i wykorzystać go. Sięgano po mity dlatego, że był to ówczesny język religijny, towarzyszący zwłaszcza liturgii, czyli w pewnym sensie „kanoniczny” i zrozumiały. Został przejęty i genialnie wykorzystany do nowych celów, spełniając funkcje apologetyczne i polemiczne.

Izraelici również wykorzystali niektóre wątki mitologiczne, nadając im całkowicie nową treść i jakość. Sięgnięto do materiału mitycznego, ale zarazem go zdemitologizowano. Mimo że biblij­ne opowiadania zawierają skojarzenia mistyczne i można w nich rozpoznać wiele elementów pokrewnych duchowemu i kulturo­wemu dziedzictwu Mezopotamii, stanowią one przeciwwagę dla mitu, a nawet polemikę z przesłaniem mitologii pogańskiej. Ję­zyk mityczny został przejęty po to, by go osłabić, i w pewnym sensie pozyskać jako sojusznika przeciwko pogańskiemu obrazo­wi świata. Nie ulega wątpliwości, że były to zabiegi ryzykowne, dlatego konieczna była przejrzystość i ustawiczne podkreślanie monoteistycznej religijności. Sprzyjał temu historyczny charakter wiary Izraela i jej poleganie na wydarzeniach. Język mityczny był więc postrzegany jako jedna z form przekazu treści, które z sa­

— 224 —

Page 221: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

mej swojej natury nie miaiy z mitami nic wspólnego. Wybiera­jąc język mityczny, dokonano „uhistorycznienia” mitu i odwró­cenia perspektywy właściwej dla mitologii.

Na przykład?

W biblijnym opowiadaniu o ogrodzie Eden nie ma żad­nych, tak charakterystycznych dla mitów pogańskich, aluzji do zmagań i walki bóstw, dla których losy ludzi były jedynie tłem. Przeciwnie, została tutaj barwnie opowiedziane losy więzi czło­wieka z Bogiem. Co się tyczy niektórych szczegółów: o ile dla pogan mityczny ogród był siedzibą bogów, o tyle w Księdze Rodzaju ogród Eden to raj przeznaczony dla człowieka, będą­cy Bożym darem dla niego. Cała atmosfera tego ogrodu, w od­różnieniu od paraleli pozabiblijnych, ma wręcz zabarwienie ro­dzinne, a nie królewskie. Takie zapożyczenie i wykorzystanie motywów mitycznych stało się tworzywem dla dojrzałej syn­tezy, która stanowiła skuteczne antidotum na obce i zgubne wpływy, a zarazem wyrażała to, co specyficzne dla wiary mo­noteistycznej. Opowiadanie z Rdz 2-3 ma zatem wyraźny ko­loryt mezopotamski, lecz dominuje w nim specyficznie izrael­ska wizja religijna i teologiczna.

Wcześniej Ksiądz mówił, ze wiara Izraela, a tym samym jego teologiczna wizja dziejów, opierała się przede wszystkim na

doświadczeniu wyjścia z Egiptu i przymierza z Bogiem. Czy i tutajznalazło to swoje odbicie?

W jedenastu rozdziałach otwierających Księgę Rodza­ju mamy do czynienia z kilkoma opowiadaniami i dwoma

— 225 —

Page 222: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł VIII

dlatego, że o ile chodzi o prehistorię, nie było skąd czerpać wiadomości na jej temat. Przy stworzeniu świata przecież ni­kogo nie było, podobnie jak nikt z ludzi nie mógł być świad­kiem zabicia Abla przez Kaina. Dawniej, gdy rozumiano Bi­blię dosłownie, sądzono, że na kartach Księgi Rodzaju znalazło wyraz tzw. objawienie pierwotne, czyli sam Bóg pouczył auto­rów natchnionych o początkach świata i człowieka, ale stawia nas ono wobec tak trudnych pytań, że należy go zaniechać. W wielkich starożytnych kulturach i religiach, z którymi ze­tknął się biblijny Izrael, też podejmowano pytania o początki i odpowiadano na nie. To był materiał, po który Izraelici mo­gli sięgać i wykorzystać go. Sięgano po mity dlatego, że był to ówczesny język religijny, towarzyszący zwłaszcza liturgii, czyli w pewnym sensie „kanoniczny” i zrozumiały. Został przejęty i genialnie wykorzystany do nowych celów, spełniając funkcje apologetyczne i polemiczne.

Izraelici również wykorzystali niektóre wątki mitologiczne, nadając im całkowicie nową treść i jakość. Sięgnięto do materiału mitycznego, ale zarazem go zdemitologizowano. Mimo że biblij­ne opowiadania zawierają skojarzenia mistyczne i można w nich rozpoznać wiele elementów pokrewnych duchowemu i kulturo­wemu dziedzictwu Mezopotamii, stanowią one przeciwwagę dla mitu, a nawet polemikę z przesłaniem mitologii pogańskiej. Ję­zyk mityczny został przejęty po to, by go osłabić, i w pewnym sensie pozyskać jako sojusznika przeciwko pogańskiemu obrazo­wi świata. Nie ulega wątpliwości, że były to zabiegi ryzykowne, dlatego konieczna była przejrzystość i ustawiczne podkreślanie monoteistycznej religijności. Sprzyjał temu historyczny charakter wiary Izraela i jej poleganie na wydarzeniach. Język mityczny był więc postrzegany jako jedna z form przekazu treści, które z sa­

— 224 —

Page 223: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

mej swojej natury nie miały z mitami nic wspólnego. Wybiera­jąc język mityczny, dokonano „uhistorycznienia” mitu i odwró­cenia perspektywy właściwej dla mitologii.

Na przykład?

W biblijnym opowiadaniu o ogrodzie Eden nie ma żad­nych, tak charakterystycznych dla mitów pogańskich, aluzji do zmagań i walki bóstw, dla których losy ludzi były jedynie tłem. Przeciwnie, została tutaj barwnie opowiedziane losy więzi czło­wieka z Bogiem. Co się tyczy niektórych szczegółów: o ile dla pogan mityczny ogród był siedzibą bogów, o tyle w Księdze Rodzaju ogród Eden to raj przeznaczony dla człowieka, będą­cy Bożym darem dla niego. Cała atmosfera tego ogrodu, w od­różnieniu od paraleli pozabiblijnych, ma wręcz zabarwienie ro­dzinne, a nie królewskie. Takie zapożyczenie i wykorzystanie motywów mitycznych stało się tworzywem dla dojrzałej syn­tezy, która stanowiła skuteczne antidotum na obce i zgubne wpływy, a zarazem wyrażała to, co specyficzne dla wiary mo­noteistycznej. Opowiadanie z Rdz 2-3 ma zatem wyraźny ko­loryt mezopotamski, lecz dominuje w nim specyficznie izrael­ska wizja religijna i teologiczna.

Wcześniej Ksiądz mówił, ze wiara Izraela, a tym samym jego teologiczna wizja dziejów, opierała się przede wszystkim na

doświadczeniu wyjścia z Egiptu i przymierza z Bogiem. Czy i tutajznalazło to swoje odbicie?

W jedenastu rozdziałach otwierających Księgę Rodza­ju mamy do czynienia z kilkoma opowiadaniami i dwoma

— 225 —

Page 224: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VIII

rozbudowanymi rodowodami. Wszystko to układa się w spój­ną całość, w której widać ciąg chronologiczny, czyli następstwo osób i epizodów. Właśnie na nie zwracamy przede wszystkim uwagę, podczas gdy przy bliższej analizie staje się też widocz­ny charakterystyczny i dwukrotnie występujący schemat: stwo­rzenie i „nowe stworzenie", zażyłość z Bogiem i ponowna za­żyłość, której znakiem jest przymierze Boga z Noem, występek i coraz większe występki, kara Boża oraz nawrócenie. Schemat odzwierciedla religijne doświadczenia Izraela to znaczy jego wyraźnie rozwiniętą wiarę, i stanowi mądrościowy owoc ta­kiej dojrzałej wiary.

Nie ma wątpliwości, że istnieją zbieżności między skład­nikami pamięci o losach Izraela, których osią było przymierze z Bogiem, a motywami kluczowymi dla biblijnych opowiadań o prapoczątkach. Fundamentem całej tej syntezy teologicznej jest przekonanie, że Bóg stworzył świat i człowieka, że Bóg jest dobry, miłosierny i łaskawy. Widać to zarówno w poszczegól­nych fragmentach, na przykład w hymnie ku czci Boga Stwór­cy w rozdziale pierwszym, albo w plastycznym opowiadaniu o stworzeniu mężczyzny i kobiety w ogrodzie Eden w rozdzia­le drugim, a także w całej ich sekwencji, z której wynika, że jest On Panem natury i Panem dziejów. Jednak w świecie ist­nieje zło i nasuwa się pytanie, jaki związek istnieje między dobrym, miłosiernym i łaskawym Bogiem, a złem, które czy­ni takie spustoszenia w świecie. Czy jest możliwe, że stworze­nie świata nie udało się Bogu? Albo może zło wyrwało Mu się spod kontroli? A może doskonały Bóg stworzył coś niedosko­nałego? Odpowiedzi na te pytania zostały udzielone w świetle niezłomnej wiary w dobroć Boga, nabytej dzięki doświadcze­niu wyjścia z Egiptu, przymierzu, drogi do Ziemi Obiecanej,

— 226 —

Page 225: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

a także ponawianej refleksji nad innymi okresami dziejów bi­blijnego Izraela. Trzon tych odpowiedzi stanowiło przekonanie, że zło to skutek niewłaściwego używania daru wolności. Bóg stworzył człowieka wolnym, i to wolnym do tego stopnia, że pozwolił nie tylko na wybieranie większego dobra, ale także na wybieranie między dobrem a złem, nawet za cenę odrzuce­nia Boga. Najwyraźniej Bóg nie chciał mieć niewolników, lecz ludzi, którzy umieją z wolności korzystać, nawet jeżeli wiąże się to z jej nadużywaniem.

Przesłaniem opowiadań biblijnych jest też ukazanie dra­matycznej prawdy, że brak jedności z Bogiem oznacza w grun­cie rzeczy zachwianie jedności i równowagi między ludźmi, a także jedności i równowagi między ludźmi i światem. Każ­dy, kto się sprzeciwia czy sprzeniewierza Bogu, w gruncie rze­czy obraca się przeciwko człowiekowi. Żeby mogły powstać barwne opowiadania wyrażające te prawdy, Izraelici mieli za sobą refleksję nad własnymi dziejami, w których wierność Boga oraz ich niewierności przeplatały się ze sobą. Starożytne two­rzywo rozmaitego pochodzenia i o wyraźnym zabarwieniu mitycznym wykorzystano do sformułowania zapatrywań od­nośnie do natury Boga i człowieka oraz najodleglejszych po­czątków ludzkości, odwołując się jednocześnie do historycznych doświadczeń Izraela.

Czyli można powiedzieć, ze w ten sposób Izrael uznał, iż jegowłasne dzieje, ta niezwykła historia związku z Bogiem, niesie

przesłanie uniwersalne.

Na wygnaniu w Mezopotamii Izrael zdał sobie w pełni spra­wę z wyjątkowości swojej wiary w jedynego Boga oraz z tego,

227 —

Page 226: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł VIII

że zawiera ona prawdę nie tylko o jego losach, lecz również0 losach człowieka i świata. Rozważając i interpretując włas­ne dzieje, pokazano w mistrzowski sposób, że ich przebieg1 sens jest wymowny i ma trwałe znaczenie dla wszystkich lu­dzi. Wykorzystanie tradycji i języka mitycznego pozwoliło bar­wniej odpowiedzieć na pytania odnośnie do natury i przezna­czenia człowieka, sensu jego życia i miejsca w świecie. Wgląd w dzieje Izraela unaocznił, że losy narodu Bożego wybrania odzwierciedlają coś z losów każdego człowieka, zaś powszech­ność i „atrakcyjność” zła, któremu ulegają Izraelici, muszą mieć prapoczątki w losach i postępowaniu wszystkich ludzi. Innymi słowy, poznanie tego, jak Bóg postępuje ze swoim narodem, pozwoliło na teologiczne zawładnięcie całością dziejów.

A zatem niezwykła, teologiczna wizja powstania świata i człowieka jest owocem wygnania. Co więcej, można powiedzieć,

że Izrael, wracając z wygnania, niesie ze sobą jako owoc tego okresu Biblię, a w każdym razie jej serce, czyli Torę, i dużą część

tradycji prorockich. Można odnieść wrażenie, że to wygnanie byłodosłownie opatrznościowe.

W dziejach Izraela, aż po nasze czasy, można zaobser­wować znamienny paradoks: największe osiągnięcia duchowe, rozstrzygające o tożsamości oraz nadające kierunek i charak­ter życiu narodowo-religijnemu na wiele pokoleń, a czasa­mi na zawsze, stanowiły następstwa intensywnej przebudo­wy życia podejmowanej w konsekwencji klęski. Tak było po zagładzie Samarii przez Asyryjczyków w 722 r. przed Chry­stusem, po zagładzie Jerozolimy przez Babilończyków w 587 r. przed Chrystusem oraz przez Rzymian w 70 r. po Chrystusie,

— 228 —

Page 227: Bóg Biblia Mesjasz

NA WSCHÓD OD EDENU

i to samo odbywa się na naszych oczach po zagładzie na­rodu żydowskiego w Europie dokonanej przez niemieckich nazistów.

Rzeczywiście, wracając z wygnania babilońskiego, Izrael niesie ze sobą Torę jako rezultat najważniejszych dotychczaso­wych doświadczeń religijnych. Część uczonych wyraża pogląd, że ostateczny zapis Tory w jej kanonicznym kształcie pochodzi z okresu po wygnaniu, czyli V w. przed Chrystusem. Nieliczni przesuwają tę datę jeszcze później. Tak czy inaczej, dwa pozo­stałe zbiory Biblii Hebrajskiej, czyli Prorocy i Pisma, powsta­ły niejako na bazie Tory, a więc później. Utrwalenie na piś­mie spuścizny religijno-duchowej spotęgowało i skonsolidowało świadomość, że jest ona fundamentem monoteistycznej tożsa­mości. Księgi święte, czytane i rozważane, stały się podstawą życia wiernych. Zakończenie wygnania i dalsza reorganizacja życia, jaka po nim nastąpiła, spowodowały kontynuację opra­cowywania Tradycji i uczyniły z Izraelitów naród Księgi.

Na koniec nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie o ogród Eden. W tym opowiadaniu jest kilka wzmianek na temat jego

geograficznego położenia, na przykład ta, ze znajduje się „na wschodzie”. Przez wieki, zwłaszcza w średniowieczu

i renesansie, starano się na podstawie tych skąpych danych odnaleźć ową rajską krainę. Dotąd się to nie powiodło.

Ksiądz jest znawcą tematyki Edenu, więc trudno nie pokusić się o pytanie, czy jest jakaś szansa na odnalezienie tej krainy?

Księga Rodzaju lokalizuje ogród Eden „na wschodzie”, gdyż dla starożytnego Izraelity wschód, związany z ukazywa­niem się słońca, był kierunkiem podstawowym, według którego

— 229 —

Page 228: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł VIII

zdobywano orientację i ustalano pozostałe kierunki. Analogicz­nie w Księdze Rodzaju (3, 24) czytamy, że gdy w rezultacie nieposłuszeństwa człowiek został wypędzony z ogrodu Eden, Bóg „na wschód od ogrodu Eden umieścił cherubów i błysz­czący miecz”. Dwukrotne nawiązanie do wschodu, pojawiają­ce się na początku i na końcu opowiadania, zwraca uwagę na region, który pozostawał poza zasięgiem ekspansji Izraelitów. Czyli Eden leży „w dalekiej i nieznanej krainie”. Lokalizację w Rdz 2,10-14 podaje się nie po to, aby ogrodu szukać, lecz przeciwnie, by podkreślić, że wprawdzie stanowi on składowy element świata stworzonego przez Boga, ale wszelkie poszu­kiwania są zawodne.

Page 229: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ IX

W poszukiwaniu zaginionych plemion Izraela

Efektem badań i przemyśleń na temat ogrodu Eden była rozprawa habilitacyjna zatytułowana: „Ogród Eden - zapoznane świadectwo asyryjskiej diaspory”. Tytuł naprowadza nas na nowe zagadnienie.

Badania, których pierwotnym celem było porównanie Księgi Rodzaju i Księgi Ezechiela, doprowadziły Księdza o wiele dalej - do odkrycia zapomnianego kontekstu geograficzno-religijnego

i kulturowego, w jakim formowała się część biblijnego Izraela i jego świętej Tradycji. Czy prof. Le Deaut to przewidział?

Nie, tak daleko prof. Roger Le Deaut nie wybiegał. Wy­krystalizowanie się nowej problematyki stanowiło konsekwen­cję zagłębienia się w Księgę Ezechiela. Wnikliwa refleksja nad różnymi wątkami tej księgi prowadziła stopniowo do intere­sującej, ale zaskakującej konkluzji, że Ezechiel i jego rodacy, którzy zostali deportowani z Jerozolimy i Judy w początkach VI w. przed Chrystusem, nie trafili w próżnię, lecz po przyby­ciu do Mezopotamii zastali tam izraelskich wygnańców, któ­rzy byli potomkami ludności uprowadzonej przez Asyryjczyków pod koniec VIII w. przed Chrystusem. Ta teza, sama w sobie, nie wydaje się nowością, bo wiadomo, że asyryjskie deporta­cje miały miejsce, ale dotąd nie przykładano większej wagi do

231 —

Page 230: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IX

ich przebiegu i charakteru, a tym bardziej do ich bezpośred­nich i dalekosiężnych skutków. Obecność Izraelitów w Mezo­potamii przed wygnaniem babilońskim nigdy nie była ekspo­nowana czy podkreślana, nigdy też nie wyprowadzano z tego wniosków, które, w moim przekonaniu, mają kluczowe znacze­nie dla badań biblijnych.

Jakich wniosków nie wyprowadzono?

Przede wszystkim tego, że asyryjskie deportacje Izraelitów do środkowej Mezopotamii, dokonane ponad sto lat wcześ­niej od deportacji babilońskich, nie rozpłynęły się we mgle, nie pozostawiając po sobie żadnej spuścizny, jak dotąd są­dzono, lecz zapoczątkowały niezwykle prężną diasporę, która ukształtowała się i okrzepła, a także znacząco wpłynęła na bieg dziejów, zwłaszcza na zawartość i kształt Pisma Święte­go. Można bez żadnej przesady powiedzieć, że VII w. przed Chrystusem okazał się pod wieloma względami rozstrzygają­cy dla powstania Biblii, a zatem powinien też być znacznie bardziej dowartościowany w badaniach biblijnych.

To może znów zacznijmy od początku. Ile było deportacji Izraelitów na tereny Mezopotamii? Dlaczego nastąpiły i jakie

zachodziły relacje między tymi falami wygnańców?

Przedstawiam więc najstarsze dzieje biblijnego Izraela w pigułce. Polegając na tradycjach utrwalonych w Biblii, któ­re w ostatnich dziesięcioleciach są coraz częściej konfronto­wane z danymi pozabiblijnymi, przyjmujemy, że po wyjściu z Egiptu Izraelici osiedlili się w Kanaanie, który znacznie

— 232 —

Page 231: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

później, bo w czasach chrześcijańskich został nazwany Pale­styną. Przez około półtora stulecia mieszkali tam pod przy­wództwem wybieranych tzw. sędziów. Na przełomie XI i X w. przed Chrystusem powstała tzw. zjednoczona monarchia. Naj­pierw na jej czele stanął Saul, ale jego rządy były dość nie­udolne, prawdopodobnie dlatego, że król cierpiał na chorobę psychiczną. Uważna lektura odpowiednich fragmentów Bi­blii, czyli Pierwszej Księgi Samuela, pod kątem zastosowania zdobyczy psychiatrii czyni to przypuszczenie bardzo wiary­godnym. Po rządach Saula nastąpiły rządy Dawida, a potem Salomona, które zakończyły się około 930 r. przed Chrystu­sem. Okres panowania Dawida i Salomona był później uzna­ny za „złoty wiek”, czyli okres wzorcowy, modelowy dla ca­łych dziejów Izraela.

Po śmierci Salomona, w okolicznościach, które na kartach Drugiej Księgi Samuela zostały dość wiarygodnie, aczkolwiek i jednostronnie przedstawione, zjednoczona monarchia roz­padła się na dwa królestwa, północne i południowe. Istnia­ły one obok siebie i ze sobą rywalizowały, a czasami nawet walczyły. Część północna nosiła nazwę Izrael, a jej stolicą od około 870 r. przed Chrystusem była Samaria; część połu­dniowa nosiła nazwę Juda, a stolicą pozostawała Jerozolima. Zasadnicza różnica między Królestwem Judy a Królestwem Izraela polegała na tym, że w Judzie rządziła cały czas jed­na dynastia wywodząca się od Dawida, natomiast w Izra­elu dochodziło często do zamachów stanu, dlatego władzę sprawowało tam kilka dynastii, czyli rządy były zdecydowa­nie mniej stabilne. Okres ten trwał nieco ponad dwieście lat - do 722 r. przed Chrystusem - i jest znany jako okres po­dzielonej monarchii.

— 233 —

Page 232: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

Apogeum pomyślności Izraela przypadło na połowę VIII w. przed Chrystusem, lecz zaraz potem jego gwiazda szybko gasła. Sprawcami stali się Asyryjczycy, starożytni mieszkańcy tere­nów współczesnego północnego Iraku, którzy stanowili w tym czasie ogromną potęgę militarną. W 732 r. przed Chrystu­sem najechali na państwo północne i uprowadzili duża liczbę mieszkańców, szacowaną łącznie na około pięćdziesiąt tysięcy osób. Stanowiło to, jak się przypuszcza, około jedną czwartą całej ludności zamieszkującej te rejony. Wiemy o tym z szes­nastego rozdziału Drugiej Księgi Królewskiej oraz z zachowa­nych źródeł pozabiblijnych, w których Asyryjczycy chwalą się swoimi zwycięstwami i podbojami. Przymusowe przesiedle­nia obejmowały nie przypadkowych ludzi, lecz warstwy wyż­sze oraz rzemieślników i młodych, których potrzebowano do pracy. Mieli służyć imperium asyryjskiemu w tej części pań­stwa, która leżała daleko od Izraela, co mieściło się w ogól­nych ramach starannie przemyślanej asyryjskiej polityki de­portacyjnej.

Czyli nie wywożono ich, by unicestwić?

Dotykamy tutaj istoty deportacji asyryjskich, a potem tak­że babilońskich. Jeszcze do niedawna problem polegał na tym, że patrzono na nie przez pryzmat okrucieństw popełnianych w XX w. przez reżimy totalitarne, sowiecki i narodowoso- cjalistyczny, które dokonywały masowych deportacji ludności, by ją unicestwić. Starożytne deportacje, poza bardzo rzadki­mi wyjątkami, nie miały charakteru eksterminacyjnego, po­nieważ w starożytności ludzi oszczędzano, wykorzystując ich przede wszystkim jako siłę roboczą. Deportacje miały więc

— 234

Page 233: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

głównie charakter ekonomiczny. Przesiedlanych ludzi zmusza­no do pracy na rzecz władcy i administracji asyryjskiej, nie traktując jednak pracy jako metody systematycznego wynisz­czania i zagłady.

Pod koniec lat 30. VIII w. przed Chrystusem do Mezopota­mii trafiła pierwsza potężna fala wygnańców z Izraela. Dziesięć lat później, gdy królestwo północne w starciu z Asyrią uległo cał­kowitej zagładzie, jego stolica, Samaria, została po długim oblęże­niu zdobyta i zburzona. W obliczu nadciągającego dramatu pew­na część mieszkańców zbiegła na południe, znajdując schronienie w Jerozolimie, która pod koniec VIII w. przed Chrystusem, co potwierdza archeologia, znacznie się rozbudowała. Inni, którym udało się uniknąć zagłady, zostali przez Asyryjczyków przymuso­wo przesiedleni do Mezopotamii. O tych wydarzeniach czytamy na początku siedemnastego rozdziału Drugiej Księgi Królewskiej, są one także dobrze udokumentowane w źródłach asyryjskich. Łącznie zatem nad Tygrysem i Eufratem znalazło się kilkadzie­siąt tysięcy Izraelitów, a terytorium państwa północnego zosta­ło zdziesiątkowane. W miejsce przesiedlonych do Mezopotamii Asyryjczycy sprowadzili ludność obcego pochodzenia, która prze­mieszała się z resztkami ludności miejscowej, co dało początek Samarytanom. Uważano ich za mieszańców i w późniejszych cza­sach, jak świadczą Ewangelie, Żydzi odnosili się do ludności sa­marytańskiej z ogromną rezerwą, a nawet z pogardą. Jeżeli cho­dzi o los deportowanych Izraelitów, to według dotychczasowego schematu oni się po prostu w Mezopotamii rozpłynęli. Rozpłynę­li się i przepadli w tym znaczeniu, że się zasymilowali i zatracili swoją tożsamość, a wraz z nią świadomość religijną i narodową. Nie pozostawili po sobie żadnej spuścizny poza legendą o dziesię­ciu zaginionych plemionach Izraela.

— 235 —

Page 234: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł IX

Co to za legenda?

Księga Jozuego opowiada, że po osiedleniu się w Kana­anie, częściowo militarnym, częściowo pokojowym, dokonano podziału całego terytorium między dwanaście plemion Izra­ela. Dwa plemiona, Judy i Beniamina, osiedliły się na połu­dniu, pozostałe dziesięć w środkowej i północnej części kraju. Gdy po śmierci Salomona jego państwo rozpadło się na dwie części, południowa pokrywała się z terytorium Judy i Benia­mina, zaś północna z terytorium zamieszkiwanym przez dzie­sięć plemion. Plemię Judy było znacznie większe niż Beniamina (co znalazło wyraz w języku i kulturze: wyrażenia „beniami- nek” w klasie czy ligi piłkarskiej), dlatego mówiono o Kró­lestwie Judy. Z kolei dziesięć plemion to znacznie więcej niż dwa, dlatego część północna była nazywana Królestwem Izra­ela (nazywano ja także Efraim, w nawiązaniu do najbardziej licznego plemienia).

Powiedzieliśmy, że po zagładzie Samarii i najazdach asy­ryjskich kilkadziesiąt tysięcy Izraelitów deportowano do Mezo­potamii, gdzie - jak potem przez wieki utrzymywano - zasy­milowali się i rozpłynęli. Z czasem zaczęto mówić o dziesięciu zagubionych plemionach, które jednak gdzieś żyją jako potom­kowie tamtej deportowanej ludności. Pojawiły się żydowskie le­gendy, że przynajmniej część z potomków deportowanych prze­siedliła się w jakieś nieznane miejsce i żyje tam nadal, czekając na odnalezienie i przygarnięcie. Próbowano ich poszukiwać w zależności od aktualnej wiedzy geograficznej i potrzeb poli­tycznych: w Indiach, w Afryce, zwłaszcza w Etiopii czy Maroku, w Hiszpanii... Tak długo, jak długo ludzkość obracała się w ka­tegoriach tzw. Starego Świata, odnajdywano je w tych jego za­

— 236 —

Page 235: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

kątkach, które leżały najdalej albo były najmniej znane. Po od­kryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba pojawiła się wśród Żydów wieść, że dziesięć zaginionych plemion znajduje się właś­nie tam. Szukano ich więc w Ameryce Południowej, w Paragwa­ju. Po odkryciu Australii wypatrywano ich tamże.

Niedawno - to ciekawostka - latem 2004 r., delegacja izra­elska udała się do Indii, ponieważ na północy tego kraju od­naleziono ludzi, którzy twierdzą, że są potomkami dziesię­ciu zaginionych plemion. Pojechał rabin, który tę wiadomość uwiarygodnił, a sprowadzenie tych ludzi do Izraela stało się priorytetem politycznym dlatego, że Izrael potrzebuje świeżego zastrzyku krwi. Rabini są gotowi uznać ich żydowskość, pod warunkiem że przesiedlą się oni do Izraela. Podjęto decyzję, że Izrael przyjmie dziesięć tysięcy takich „repatriantów".

Legenda o dziesięciu plemionach trwa zatem i rozwija się po dzień dzisiejszy i nadal są tacy, którzy starają się ich szu­kać w różnych rejonach świata, od Kaukazu po Amerykę Po­łudniową. Znacznie pożyteczniejsze jednak będzie szukanie ich tam, gdzie się faktycznie znajdowali, czyli w starożytnej Me­zopotamii okresu nowoasyryjskiego.

To znaczy, ze nigdzie dalej się nie przesiedlili, ani nie rozpłynęlibez śladu?

Oczywiście, nastąpiły późniejsze migracje w różnych kie­runkach, a ich apogeum przypadło na drugą połowę pierwsze­go tysiąclecia ery chrześcijańskiej i miało związek z podbojami arabskimi. Ale w okresie po przymusowych przesiedleniach nie tylko się nie rozpłynęli, lecz stworzyli silną i niezwykle wy­dajną diasporę, która zachowała swoją tożsamość, przechowała

— 237 —

Page 236: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IX

dziedzictwo wiary oraz walnie przyczyniła się do powstania Pięcioksięgu i pozostałych zbiorów Biblii Hebrajskiej.

Jak Ksiądz natrafił na te dziesięć plemion, na ową diasporę asyryjską?

To był dość długi i wielostopniowy proces, lecz postaram się go skrótowo przedstawić. Studiując bardzo dokładnie Księ­gę Ezechiela, zauważyłem to, na co zwracało uwagę wielu jej czytelników i komentatorów, a mianowicie, że prorok przykła­dał ogromną wagę do dat, miejsc i konkretnych uwarunkowań społecznych, religijnych, politycznych i kulturowych, w jakich przyszło mu działać. Wielkie moje zdziwienie wywołał też na­stępujący fakt: wygnanie babilońskie rozpoczęło się dla pierw­szej fali deportowanych Judejczyków w 597 r. przed Chrystu­sem, a w ramach tej deportacji trafił do Mezopotamii także młody Ezechiel...

Przepraszam, ze przerywam, ale może kilka słów o tym wygnaniu.

Po upadku Samarii i Królestwa Izraela Królestwo Judy ist­niało jeszcze ponad sto lat. W tym czasie urosła w Mezopota­mii nowa potęga, która pokonała i zastąpiła Asyrię - Babilon. Historia się powtórzyła. Nabuchodonozor, władca nowego im­perium, dążąc do podporządkowania sobie zbuntowanej Judy najechał ją w 597 r. przed Chrystusem i - idąc w ślady Asy- ryjczyków - dokonał deportacji zamożnych i najbardziej wpły­wowych warstw jej ludności. Przymusowe przesiedlenie objęło również króla Jojakina, który jednak był na wygnaniu trakto­wany z należnym szacunkiem i otaczany pewnymi względami.

— 238 —

Page 237: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

W tej fali wygnańców znalazł się także Ezechiel, który pięć lat później rozpoczął działalność prorocką. Na tronie w Jerozoli­mie zwycięski Nabuchodonozor osadził Sedecjasza, oczekując od niego lojalności i uległości. Po kilku latach wasal, za pod- uszczeniem Egiptu, zbuntował się, co spowodowało kolejny na­jazd Nabuchodonozora. Po oblężeniu zajął on w 587 r. przed Chrystusem i zburzył Jerozolimę oraz dokonał kolejnej depor­tacji ludności. Kilka lat później, w 582 r., po kolejnym buncie antybabilońskim, nastąpiła jeszcze jedna deportacja, ale o wie­le mniejszej skali.

Deportacje babilońskie, w porównaniu z dokonanymi wcześniej przez Asyryjczyków, były znacznie mniej liczne. O ile bowiem liczba Izraelitów deportowanych przez Asyryj­czyków osiągnęła ponad pięćdziesiąt tysięcy, o tyle liczba Ju­dejczyków deportowanych przez Babilończyków osiągnęła co najwyżej kilka tysięcy. Wygnaniu babilońskiemu i jego skut­kom przypisuje się ogromną rolę, co jest bardzo zastanawia­jące. Mając na względzie to, co wiemy o przebiegu i skutkach deportacji asyryjskich, trudno zrozumieć, jak mogło dojść do tego, że olbrzymie fale wygnańców z Izraela zupełnie się roz­topiły, natomiast deportowani z Judy, których liczebność była wielokrotnie mniejsza, w sytuacji przebywania na obczyźnie tak szybko się zorganizowali i przetrwali. Od początku wyda­ło mi się to bardzo dziwne.

Ale na główny trop naprowadził Ezechiel...

Tym, co mnie niesłychanie zaskakiwało, gdy czytałem Księ­gę Ezechiela, był fakt, że w sytuacji wygnania babilońskie­go prorok przywiązywał tak ogromną wagę do obydwu części

— 239 —

Page 238: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

podzielonej monarchii, aczkolwiek jedna z nich, a mianowicie, królestwo północne, nie istniała od 722 r. przed Chrystusem, a więc ponad sto lat przed działalnością Ezechiela. Tymczasem opowiada on o niej i kieruje do niej swoje pouczenia, czyli trak­tuje Izraelitów z północy tak samo jak Judejczyków, co zna­czy, że Izraelici nadal istnieli. Te intrygujące zagadnienia były przedmiotem mojej rozprawy doktorskiej, przede wszystkim jej części poświęconej interpretacjom dziejów Izraela w szes­nastym, dwudziestym i dwudziestym trzecim rozdziale Księgi Ezechiela. Prorok gromił występki Samarii i Jerozolimy, sym­bolicznie przedstawiając je jako dwie ulegające rozmaitym per- wersjom siostry, z taka mocą, jak gdyby mieszkańców obu tych miast miał przed sobą.

Ale co konkretnie miałoby o tym świadczyć?

Zadziwia siła i emocjonalne zaangażowanie, z jakim prorok krytykuje mieszkańców stolicy państwa północnego i państwa południowego. Księga Ezechiela to surowy proro­cki obrachunek z historią całego Izraela, a przede wszystkim z ostatnim okresem, który doprowadził do zupełnej zagłady. Ezechiel wypomina i demaskuje wszystko, co spowodowało taki stan rzeczy, przede wszystkim uleganie obcym kultom i zgubne sojusze polityczne. Krytykuje zarówno niedawno przesiedlonych wraz z nim Judejczyków, jak i deportowanych ponad sto lat wcześniej pobratymców z północy oraz ich po­tomków. To podejście całkowicie odbiega od zapatrywań, któ­re znalazły wyraz w siedemnastym i dwudziestym piątym roz­dziale Drugiej Księgi Królewskiej. Tam zagłada Samarii jest przedstawiana jako los, na który stolica Królestwa Izraela

— 240 —

Page 239: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

i jej mieszkańcy w pełni zasłużyli, natomiast zagłada Jerozoli­my jako dramat, dla którego szuka się usprawiedliwienia. Czy­telnicy Biblii są zaszokowani dwoma tak odmiennymi ocena­mi tych samych wydarzeń. Prorocki obrachunek ma charakter niesłychanie sarkastyczny - jest niezwykle dosadny i mocny - do tego stopnia, że w odniesieniu do jednego z tych teks­tów, a konkretnie rozdziału szesnastego, istniał i wciąż istnieje wśród Żydów zakaz publicznego czytania go przed osiągnięciem trzydziestego roku życia. Nawet wtedy, gdy Żyd ma wymaga­ną liczbę lat, rabiniczne rozporządzenie nakazuje, by zanim przystąpi do czytania owego rozdziału, w którym mowa jest o występkach Jerozolimy, pomyślał wpierw o grzechach włas­nej matki.

Co takiego jest tam napisane?

Najlepiej samemu przeczytać, bo każde streszczenie tyl­ko zaciemnia lub osłabia wymowę oryginału. Wiem też, że takie postawienie sprawy, to najlepsza zachęta do sięgnię­cia po tekst Biblii; ważne jest jednak, by na tym spotkaniu nie poprzestać. Chodzi o najsilniejsze potępienie Jerozolimy i Samarii, czyli Judy i Izraela, jakie można sobie wyobra­zić. Jest to fragment, który nie ma sobie równych w całym Starym Testamencie, dlatego powstał zakaz jego publiczne­go czytania. Podobnie dosadne są dwie inne syntezy dzie­jów przedwygnaniowego Izraela, zamieszczone w dwudzie­stym i dwudziestym trzecim rozdziale Księgi Ezechiela. Nie czyta się tych tekstów ani w synagogach, ani w kościołach. Gdy w czerwcu 1986 r. przedstawiłem swoją rozprawę dok­torską, moje przekonania i intuicje badawcze nie były tak

— 241 —

Page 240: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

klarowne. Wyjaśniły się one i umocniły kilka lat później, gdy zająłem się badaniami porównawczymi tradycji zawar­tych w Księdze Ezechiela z tradycjami obecnymi w Księdze Rodzaju.

Ezechiel, dokonując surowego obrachunku z przeszłością swoich rodaków, wypowiadał się w sprawie Samarii i państwa północnego z taką mocą, tak silnie i tak dosadnie, jakby one dalej istniały, a przecież miasta i państwa fizycznie od daw­na już nie było. Do kogo więc prorok się zwracał? Najwy­raźniej do potomków Izraelitów przesiedlonych ponad sto lat wcześniej przez Asyryjczyków, ponieważ również w jego cza­sach była to wyodrębniona i bardzo żywa społeczność. Nasu­wa się oczywisty wniosek, że po przybyciu do Mezopotamii w ramach przymusowego przesiedlenia, którego dokonał Nabu- chodonozor, Ezechiel i inni deportowani z Judy spotkali tam swoich pobratymców, których ojcowie i dziadowie zostali prze­siedleni w czasie najazdów asyryjskich. Nie tylko przetrwali na obczyźnie, lecz przyznawali się do swych korzeni i czuli pokrewieństwo z nowo przybyłymi z Jerozolimy i Judy. Trud­no powiedzieć, jakie czynniki sprzyjały odnajdowaniu poczu­cia braterstwa, lecz do najważniejszych należała wiara w Boga. Nauczanie proroka Ezechiela mogło być skuteczne, ponieważ trafiało do właściwych odbiorców. Wywodzili się z różnych kontekstów historycznych i środowisk, lecz wspólnym spoi­wem ich tożsamości była religia, zakorzeniona w tych samych i podobnych doświadczeniach, których trzon stanowiła pamięć o wyzwoleniu z Egiptu.

Ten trop prowadził coraz dalej i dostarczał coraz więcej ciekawego materiału. Po latach badań nad Księgą Ezechiela mogłem stwierdzić, iż nie pozostawia ona żadnych wątpliwości

— 242 —

Page 241: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

co do tego, że wygnańcy z Judy zastali w Mezopotamii dia­sporę Izraelitów, którzy byli dobrze zorganizowani, prowadzili aktywne życie religijne, mieli ustanowionych starszych oraz kultywowali własną religię i zwyczaje. Ci spośród Judejczy­ków, którzy trafili na wygnanie na skutek deportacji babiloń­skich, zostali osiedleni w tych samych regionach, w których niegdyś Asyryjczycy przymusowo osadzili Izraelitów. Nie wy­gląda na to, że był to czysty przypadek. Kto wie, może człon­kowie diaspory izraelskiej mieli na dworze nowych władców Mezopotamii, Babilończyków, takie wpływy, że zatroszczyli się, by deportowani Judejczycy właśnie tam trafili. Niektóre księgi biblijne wzmiankują o silnych związkach swoich bo­haterów z dworem królewskim i nawet jeżeli mamy w nich elementy legendy, to przecież nie była ona pozbawiona pod­staw historycznych. Interesujący jest przypadek judzkiego kró­la Jojakina, którego Babilończycy uprowadzili na wygnanie, a zarazem zapewnili mu bezpieczeństwo i dostatek, własny dwór i solidne utrzymanie.

Jedno jest pewne: wygnańcy z Judy, chociaż przymuso­we przesiedlenia były dramatyczne i wiązały się z wieloma nieszczęściami oraz rozłąką z najbliższymi, nie udawali się w pustkę, tylko do swoich pobratymców, którzy w Mezopota­mii byli już dobrze urządzeni i zorganizowani.

A więc Ezechiel zwrócił uwagę Księdza na istnienie asyryjskiej diaspory Izraelitów. Ale to nie jedyny ślad jej istnienia, jaki

Ksiądz odkrył.

Szukałem i nadal poszukuję coraz pełniejszego i bardziej wszechstronnego potwierdzenia swoich wniosków, zarówno

— 243 —

Page 242: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

na podstawie szczegółowej analizy różnych fragmentów tekstu biblijnego, jak też w źródłach pozabiblijnych. Sprawdzam, jak hipoteza o bardzo prężnej asyryjskiej diasporze Izraelitów wy­gląda w świetle źródeł asyryjskich. Czy upoważniają nas one do tego, by z pełnym przekonaniem mówić o takiej diasporze? Badałem dzieje państwa nowoasyryjskiego, charakter i kierunki prowadzonej przez nie polityki deportacyjnej, rozmaite aspek­ty ówczesnego ustroju państwowego Asyrii, jak administracja, prawodawstwo, edukacja, handel i wymiana oraz wojskowość. Zgłębiając zachowane świadectwa asyryjskie oraz naukowe opracowania na ich temat, poszukiwałem śladów obecności Izraelitów w każdej z tych dziedzin życia. Okazało się, że wie­lokrotnie natrafiamy na te ślady, że Izraelici angażowali się w sprawy Asyrii i mieli w niej coraz więcej do powiedzenia, nie tracąc przy tym swej odrębności. Cieszy mnie, żę nowator­ska hipoteza znajduje coraz więcej zwolenników. Przykładowo, w Polsce opowiada się za nią prof. Michał Wojciechowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, któ­ry zbadał pod tym kątem deuterokanoniczną Księgę Tobia­sza. Również historycy biblijnego Izraela, a także badacze chronologii ksiąg i tradycji biblijnych, nie mogą przejść wo­bec niej obojętnie.

Dużo światła na tę problematykę rzuca archeologia. Nie­które szczegóły są pikantne - podam jeden przykład: przepro­wadzono specjalistyczne wykopaliska i badania w rejonach, co do których nie ma wątpliwości, iż w końcu VIII i na począt­ku VII w. przed Chrystusem zostały zasiedlone przez depor­towanych Izraelitów. Przebadano między innymi materiały or­ganiczne, gdyż odnaleziono rozmaite pozostałości zwierzęce. Konkluzja jest zaskakująca: w okresie, gdy na te tereny przy­

— 244 —

Page 243: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

byli Izraelici, niemal zupełnie zanikła tam (przedtem bardzo rozwinięta) hodowla świń. Nie może to być kwestią przypad­ku, bo z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w niektórych rejonach starożytnej Palestyny, gdzie ok. XII w. przed Chry­stusem osiedlili się Izraelici. Radykalna zmiana diety, zmiana zwyczajów pokarmowych i potrzeb kulinarnych spowodowa­ła zanik hodowli świń, ponieważ Izraelici nie spożywali wie­przowiny. Jest to jeden z dowodów, że w nowych warunkach nie zagubili swej tożsamości, lecz na tyle silnie ją zachowa­li, że przyczynili się do upadku hodowli i handlu wieprzowi­ną w tym rejonie.

Zatem bardzo wiele różnych elementów, wiele różnych og­niw, składa się na łańcuch, dzięki któremu możemy odtworzyć rozmaite szczegóły, z których dotąd nie zdawano sobie sprawy. Obraz, jaki się wyłania, jest przejrzysty: Izraelici, deportowani do Mezopotamii pod koniec VIII w. przed Chrystusem, zapo­czątkowali i rozwinęli tam prężną, okrzepłą i mającą ogromne znaczenie i osiągnięcia diasporę. Biblia Hebrajska o niej mil­czy, ale przecież nie mogła zupełnie pominąć wzmianek i alu­zji do zjawiska, które miało tak duży zasięg i zaowocowało wieloma znaczącymi osiągnięciami. Podczas bardzo uważnej lektury ksiąg biblijnych niektóre teksty dają wiele do myślenia i nie sposób ich zrozumieć ani wyjaśnić bez odniesienia się do rzeczywistości diaspory Izraelitów w Asyrii.

W licznych artykułach Księdza na temat asyryjskiej diaspory można przeczytać zdanie: „Zapoznana diaspora asyryjska

zasługuje na zdecydowanie większą uwagę oraz przychylność historyków i teologów. Jej cierpliwe odkrywanie

stanowi jedno z najpilniejszych zadań

— 245 —

Page 244: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

biblistyki starotestamentowej”. Dlaczego odkrycie owych dziesięciu zagubionych pokoleń miałoby być tak ważne dla biblistyki?

Obok wielu rozmaitych konsekwencji, rzuca całkowicie nowe światło na proces przechodzenia od świętej Tradycji w jej postaci ustnej do ksiąg świętych, a potem Pisma Świętego. Do­tychczas mówiono w ten sposób: fala izraelskich wygnańców z północy się rozpłynęła, a dopiero deportowani z południa, Ju­dejczycy, wytworzyli na wygnaniu moc kulturowo-teologiczną, dzięki której okrzepły, zostały zebrane, zredagowane i spisane tradycje sprzed wygnania babilońskiego. Jednak nasuwa się tu nieuchronnie pytanie: Jak to się stało, że w tak krótkim, bo obejmującym zaledwie kilkadziesiąt lat okresie wygnania ba­bilońskiego, dokonano tak wiele? Uznając, że zaginione dzie­sięć plemion się nie rozpłynęło, lecz stworzyło prężną diaspo­rę, odpowiedź może być tylko jedna: Judejczycy deportowani do Mezopotamii nie zaczynali wszystkiego od początku, lecz w zaistniałym trudnym położeniu zetknęli się i przemieszali z uprowadzonymi wcześniej pobratymcami z północnej części podzielonej monarchii, którzy dokonali wszechstronnej prze­budowy życia religijnego. W diasporze asyryjskiej ocalono te elementy wiary, wierzeń i praktyk religijnych, które przedtem rozwijały się w państwie północnym. Były wśród nich na przy­kład tradycje o Eliaszu i Elizeuszu, pamięć o prorokach oraz o królach. Gdyby było inaczej, jak wytłumaczyć fakt, że mimo klęski Samarii i państwa północnego, mimo wyniszczających deportacji i napływu ludności obcego pochodzenia na teren środkowej i północnej Palestyny, pamięć o osobach i wydarze­niach, które wywarły wpływ na losy Izraela była tak szczegó-

— 246 —

Page 245: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

Iowa i tak silna? Z wielu różnych odpowiedzi na to pytanie, najbardziej zasadna jest ta, która wskazuje na kilkudziesięczną rzeszę przesiedlonych Izraelitów jako podstawowy kanał, któ­ry zapewnił przetrwanie i okrzepnięcie pamięci o losach Sa­marii i zarządzanego z niej królestwa.

Czyli dotąd myślano, iż zebranie i spisanie świętej Tradycji to jedynie zasługa kapłanów i proroków wygnanych z Judy

i Jerozolimy do Babilonii. Ksiądz natomiast zauważa, że dużą część tej zasługi należy przypisać mędrcom i świątobliwym mężom wywodzącym się z dziesięciu plemion Izraela przesiedlonych ponad

sto lat wcześniej przez Asyryjczyków.

Tak, ponieważ reorientacja religijna oraz zapis Tradycji na wygnaniu babilońskim byłyby niemożliwe, gdyby nie dyspono­wano materiałami wcześniejszego pochodzenia, zachowanymi i ocalonymi przez potomków tych, których deportowano z pół­nocy, i gdyby ci potomkowie nie rozpoczęli procesu ich reda­gowania. Wygnańcy z Jerozolimy i Judy skorzystali z dorobku i wkładu asyryjskiej diaspory i dokończyli na wygnaniu dzieło tam rozpoczęte. Jestem przekonany, że najwyższy czas, by za­niechać stereotypowego patrzenia i znaczną część tekstów bi­blijnych poddać wnikliwej analizie egzegetycznej i historycznej, wyszukując w nich te elementy, które wskazują na ich faktycz­ne pochodzenie i zaplecze, czyli kontekst diaspory izraelskiej w Mezopotamii w ostatnim stuleciu istnienia imperium no- woasyryjskiego.

Jest to nie tylko zadanie dla biblistów, lecz także dla asy- riologów i historyków. Właśnie w tym miejscu okazuje się,

— 247 —

Page 246: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

że Biblia nie może być traktowana jako jedyne i rozstrzy­gające źródło do pisania historii starożytnego Izraela i jego sąsiadów. Potrzebna jest rzeczowa konfrontacja ze świade­ctwami pozabiblijnymi, niezbędna również dlatego, by lepiej poznać naturę Biblii i przekonać się, jak wielki wpływ na jej kształt mają rozmaite czysto ludzkie uwarunkowania i priory­tety. Mało kto wie, że w Polsce asyriologia istnieje i rozwija się, a jej najważniejszy ośrodek tworzą uczeni z Uniwersyte­tu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wśród nich zwłaszcza prof. Stefan Zawadzki. Gdybyśmy zespolili swoje siły, nasz wkład w biblistykę i asyriologię europejską i światową mógłby być naprawdę znaczący.

I tu historia badań Księdza zatacza koło. Bowiem, jak świadczy o tym już zacytowany tytuł rozprawy habilitacyjnej, również

motyw ogrodu Eden jest związany z asyryjską diasporą Izraelitów.

Pierwszym moim wnioskiem było to, że opowiadanie0 Edenie z Księgi Rodzaju powstało nie w X w. przed Chry­stusem, jak na ogół dotąd sądzono, lecz dopiero w okresie wygnania. Taki wniosek też się pojawiał, lecz zawsze chodzi­ło o wygnanie babilońskie. Tymczasem w moim przekona­niu rodowodu tej tradycji należy upatrywać nieco wcześniej, podczas wygnania asyryjskiego. Świadczy o tym wiele mezo- potamskich analogii z okresu nowoasyryjskiego, czyli z VIII1 VII w. przed Chrystusem, co pokrywa się z czasem zaistnie­nia i okrzepnięcia diaspory asyryjskiej. Ogólny wniosek moż­na w największym skrócie ująć tak: opowiadanie o ogrodzie w Eden stanowi dojrzały teologicznie owoc refleksji podjętej w tej zapomnianej diasporze. Tak spójne opowiadanie, w którym

— 248 —

Page 247: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

znalazło wyraz niezwykle wnikliwe doświadczenie wiary w je­dynego Boga, a zarazem korzystające z języka mitycznego, nie powstało od razu ani bez uprzedniego przygotowania. Jego opracowanie i włączenie do świętej Tradycji wymagało czasu. Idealny kontekst to VII w. przed Chrystusem, gdy w Mezopo­tamii umacniała się tożsamość narodowa i religijna kilku po­koleń Izraelitów.

Bardzo prawdopodobne, że tradycje zawarte w całej pierw­szej części Księgi Rodzaju, która opowiada o początkach świata i ludzkości (Rdz 1-11), mają swój rodowód w diasporze asyryj­skiej. Prorok Ezechiel nie znał tego tworzywa albo nie przykła­dał do niego wielkiej wagi, być może również z powodów po­lemicznych, ponieważ odzwierciedlało ono wiarę pobratymców z północy, z którymi rychło doszło do daleko idącej konfronta­cji. Miała ona rozmaite przyczyny i skutkowała rozdwojeniem i podziałami, których skutki obserwujemy także po powrocie z wygnania. Jednak to właśnie w diasporze asyryjskiej dokona­no bezprecedensowego uhistorycznienia mitów i postrzegania dziejów Izraela z perspektywy wiary w Boga przymierza. Kapła­ni ostatecznie redagujący Pięcioksiąg, co nastąpiło na wygna­niu babilońskim lub wkrótce potem, w tym, co dotyczy historii początków, przejęli w dużej części gotowe już tworzywo.

Skoro asyryjska diaspora była tak ważna dla wykrystalizowania się tożsamości biblijnego Izraela na wygnaniu i okrzepnięcia

świętej Tradycji, dlaczego o niej zapomniano? Dlaczego przez tylewieków sądzono, ze wcale nie istniała?

Biblijna wersja dziejów Izraela została napisana z perspektywy judzkiej i jerozolimskiej. Przekazuje ona i utrwala obraz zasadniczo

— 249 —

Page 248: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł IX

nieprzychylny dawnemu państwu północnemu i jego władcom, oraz Izraelitom deportowanym do Asyrii i tamtej diasporze. Przyczyn takiego nastawienia należy upatrywać już w okre­sie podzielonej monarchii, potem nasiliły się one i pogłębiły, osiągając apogeum w okresie wygnania babilońskiego. Wpływ na pogłębianie tego rozłamu miało wiele czynników i trudno powiedzieć, czy najważniejsze z nich należały do sfery ideo­logii i polityki czy też były uwarunkowane rywalizacją eko­nomiczną. Zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest pierw­sza ewentualność. Po wygnaniu coraz bardziej dawały o sobie znać tendencje marginalizujące, czy wręcz spychające w nie­byt, dorobek i wkład, a nawet samo istnienie diaspory asyryj­skiej. Na ich przedłużeniu leżała skrajna wrogość Żydów do Samarytan.

Ale dlaczego wygnańcy z Judy, zapewne głównie kapłani, spisujący w Babilonii dzieje Izraela, byli tak

nieprzychylni dawnym wygnańcom z północy, a tym samym pamięci o asyryjskiej

diasporze?

Wynikało to zapewne z wcześniejszych napięć i konfliktów, jakie miały miejsce w podzielonej monarchii. Jak już wspomi­nałem, oba królestwa rywalizowały ze sobą. Jerozolima i jej władcy w zasadzie nigdy nie pogodzili się z oderwaniem pół­nocy. Stale też dawały o sobie znać roszczenia Jerozolimy, jej władców i kapłanów, by reprezentować cały Izrael. Przybrały one na sile jeszcze bardziej po zagładzie Samarii, bodaj naj­wyraźniej za panowania króla Jozjasza (640-609 przed Chry­stusem), a następnie po zagładzie Jerozolimy.

— 250 —

Page 249: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

Ta nieustanna rywalizacja i konfrontacja między państwem północnym i państwem południowym, została przeniesiona także do Mezopotamii. Specyfika procesów demograficznych, religij­nych i społecznych, które się tam dokonały, polega na tym, że - jak zawsze w takich przypadkach - migracja późniejsza, czyli po prostu świeższa i bardziej dynamiczna, pochłonęła istniejącą wcześniej diasporę. Można powiedzieć, że ta starsza w jakimś sensie wyczerpała swoją żywotność, może i dlate­go, że była silnie związana z panowaniem asyryjskim. Wie­le wskazuje na to, że deportowani Izraelici i ich potomkowie zdążyli się nieźle urządzić. Zajmowali także wysokie pozy­cje w asyryjskiej administracji i wojskowości, wywierali duży wpływ na edukację i handel. W nowych warunkach, gdy kolej­nymi władcami Mezopotamii stali się Babilończycy, więcej do powiedzenia mieli ci, którzy lepiej potrafili się im podporząd­kować. Prominentni członkowie diaspory asyryjskiej mogli być postrzegani jako przedstawiciele ancien regime’u oraz pozbawieni dawnego znaczenia i roli. Przykładowo, Księga Nahuma i Księ­ga Habakuka mogą stanowić świadectwo gwałtownej zmiany nastawienia wobec Asyryjczyków. Potencjał zawartej w nich ironii i szyderstwa jest tak silny, że można go interpretować jako przejaw lojalności wobec nowych hegemonów.

Choć więc obie części podzielonego politycznie narodu przetrwały, z czasem górę wzięli przybysze z południa - i to oni napisali historię nieprzychylną względem swoich współ­braci i rywali zarazem. Czytając sporządzoną w około półtora wieku po powrocie z wygnania tzw. kronikarską wersję dzie­jów przedwyganiowego Izraela, zawartą w Pierwszej i Drugiej Księdze Kronik, można odnieść wrażenie, że istnienie pań­stwa północnego było mało znaczącym epizodem, który słusznie

— 251

Page 250: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł IX

zakończył się klęską, gdyż jedynym depozytariuszem religijnej i narodowej tożsamości Izraela była wyłącznie Jerozolima oraz ścisła z nią łączność. Wzmianki o deportowanych do Asyrii są zdawkowe i zdecydowanie im nieprzychylne. Wcześniej, w Drugiej Księdze Królewskiej, opracowanej jako część tzw. deuteronomicznego dzieła historycznego podczas wygnania ba­bilońskiego, pojawia się pogląd, że owe dziesięć plemion z daw­nego Królestwa Izraela rozpłynęło się i zniknęło: „Wtedy Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go od swego oblicza. Nic nie zostało, jak tylko samo pokole­nie Judy” (2 Kri 17, 18). W tytule jednego z moich artykułów na ten temat znalazło się pytanie: Czy naprawdę?

Czyżby więc Biblia kłamała?

Biblia łączy w sobie to, co Boskie, i to, co ludzkie. Eks­ponując to, co Boskie, chcielibyśmy, by również to, co ludz­kie, było pod każdym względem idealne i godne naśladowania. Niestety, tak nie jest. Będąc dziełem ludzkim, Biblia jest też owocem kultury, której składnikami są także ideologie i poli­tyka. Zdarza się, że to, co ludzkie w Biblii, bywa nośnikiem różnych, nie zawsze wyważonych i prawdziwych ani godnych naśladownictwa zapatrywań i nastawień, a także rozmaitych lęków, obaw i uprzedzeń. Co się tyczy biblijnego przedstawia­nia diaspory asyryjskiej, mamy do czynienia z nieobiektyw­ną, a więc w dużym stopniu również niesprawiedliwą oceną pewnych aspektów dziejów Izraela. Powiedzieliśmy, że ta pre­zentacja została dokonana z perspektywy judzkiej, skoncen­trowanej na Jerozolimie, lecz wrogiej państwu północnemu i Samarii. Przejawem owej wrogości stało się traktowanie ka­

— 252 —

Page 251: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

tastrofy państwa północnego jako w pełni zasłużonej kary Bo­żej, zaś ta wrogość została przeniesiona na potomków ludności uprowadzonej pod koniec VIII w. przed Chrystusem do Me­zopotamii, a także na tych Izraelitów, którzy przeżyli najazdy asyryjskie i zostali przemieszani z obcą ludnością sprowadzo­ną na ich tereny z Mezopotamii. W tym miejscu muszę nad­mienić, że gdy wiosną 1982 r. brałem udział w samarytańskich obchodach święta Paschy, świadomość, że patrzymy na ludzi, którzy mają dobrze udokumentowane ponad dwa i pół tysiąca lat swojej przeszłości była wręcz porażająca.

Gdy z początkiem VI w. przed Chrystusem Juda i Jerozoli­ma przeżyły podobną katastrofę jak Samaria i Królestwo Izra­ela, zarysowały się dwa wyjścia: uczciwa refleksja nad tym, co się wydarzyło i odbudowa jedności całego narodu, albo pogłę­bienie zastarzałych uprzedzeń i jeszcze głośniejsze roszczenia do wyłączności. Rzecznikiem pierwszego był na pewno prorok Ezechiel, który nauczał, że obie części podzielonego narodu do­puszczały się jednakowych przewinień, a nawet, że przewinie­nia Jerozolimy były większe niż jej „siostry”, czyli Samarii. Taki punkt widzenia i stosowne napomnienia prorockie znalazły się przede wszystkim we wspomnianych trzech rozdziałach, szes­nastym, dwudziestym i dwudziestym trzecim, Księgi Ezechie­la. Nie brakuje ich również w innych miejscach. Godna podzi­wu zasługa proroka polega na tym, że był on zdecydowanym rzecznikiem odbudowania zachwianej i coraz bardziej słabną­cej jedności podzielonego narodu. Mimo to, górę wzięły dawne animozje, a rozdarcie na wygnaniu powiększyło się tak bardzo, że wygnańcy judzcy woleli przemilczeć zasługi asyryjskiej dia­spory i skazać ją na zapomnienie, niż przyznać jej odpowiednie, a więc co najmniej równorzędne, miejsce w dziejach.

— 253 —

Page 252: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

Wielkie teologiczne syntezy historii w Biblii Hebrajskiej uwzględniają judzki punkt widzenia, znaczące jest jednak to, że zachowało się nauczanie proroka, który myślał i nauczał zupeł­nie inaczej. O wartości Biblii przesądza także to, że mimo wy­raźnych preferencji dużej liczby jej ludzkich autorów zachowała rozmaite punkty widzenia i opcje, nawet te, z którymi polemi­zowała. Ważną cechą jedności Biblii jest jej daleko posunięta różnorodność. Stereotypowe poglądy i nastawienie sprawiły, że ten etap dziejów przedwygnaniowego i wygnaniowego Izraela na­leży do najmniej znanych i najbardziej zaniedbanych. Rzadko które wydarzenie i zjawisko w dziejach biblijnego Izraela jest tak moc­no bagatelizowane i spychane na margines naukowych dociekań jak rzeczywistość diaspory asyryjskiej. Punkt widzenia niektórych ksiąg biblijnych, gdzie dominuje ideologia, znalazł trwałe przedłu­żenie w zapatrywaniach i nastawieniu czytelników i komentatorów Biblii. Nieszczęście polega i na tym, że za poglądem, iż „Biblia ma zawsze rację” często stoi prozaiczny fundamentalizm i brak wy­czulenia na to, co w Biblii naprawdę najważniejsze i prawdziwe. Z drugiej strony, żydowscy badacze Biblii nie widzą powodów, dla których mieliby precyzyjnie dociekać dawnego stanu rzeczy. Są wprawdzie tacy, którzy to robią, ale większość woli poleganie na dotychczasowym ujęciu, postrzeganym jako bezpieczniejsze i przy­chylniejsze dla ustrzeżenia i rozwijania żydowskiej tożsamości.

To gdzie jest teraz tych dziesięć plemion, które zaginęły i które próbowano odnajdywać w różnych częściach świata? Jaki był ich

rzeczywisty los?

Paradoksalnie, odpowiedź na to pytanie nie jest niemożli­wa. Identyfikacja kogokolwiek jako członka jednego z „dziesięciu

— 254 —

Page 253: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

plemion” jest absolutnie niemożliwa. Wiemy jednak, że asyryj­ska, a potem babilońska diaspora Izraelitów, przetrwała w Me­zopotamii do połowy I tysiąclecia po Chrystusie, czyli znacznie ponad tysiąc lat. Jej najwspanialszym i najbardziej widocznym owocem stały się niektóre księgi biblijne oraz dogłębna przebu­dowa życia religijnego Izraelitów, podjęta na nowo kilka stuleci później, to znaczy po zagładzie zgotowanej w 70 r. po Chrystu­sie przez Rzymian. W diasporze mezopotamskiej, zarządzanej przez tzw. egzylarchat, czyli żydowską władzę na wygnaniu, po­wstał Talmud Babiloński, którego redakcję zakończono pod ko­niec V w. po Chrystusie. Stanowi on w gruncie rzeczy jeden z głównych filarów istniejącego do dzisiaj judaizmu rabinicz- nego, do tego stopnia, że jest nazywany judaizmem talmudycz- nym. Aczkolwiek na terenie Palestyny, w Tyberiadzie, powstał Talmud Palestyński, jednak normatywny dla życia żydowskiego jest właśnie Talmud Babiloński. Diaspora mezopotamska, obej­mująca również „dziesięć zaginionych plemion” i ich potom­stwo wydała zatem wspaniałe owoce, ponieważ potomkowie wygnańców asyryjskich i babilońskich przez ponad tysiąc lat przetrwali i rozwijali się.

Wraz z podbojami arabskimi, z początkiem VII w., gdy Arabowie opuścili obrzeża Pustyni Arabskiej i zajęli Bliski Wschód, a następnie Egipt i Północną Afrykę, wielu Żydów towarzyszyło im w penetracji tych zupełnie nowych terytoriów. Na zdobytych terenach zniszczono niemal zupełnie chrześcijań­stwo, które kwitło i rozwijało się w Egipcie, na terenie dzisiej­szej Libii i Tunezji, czyli na ziemiach, które ewangelizował św. Marek oraz gdzie żył i nauczał św. Cyprian, biskup Kartagi­ny, Tertulian i św. Augustyn, a nawet na terenie Maroka. Kre­sem tej potężnej migracji był Półwysep Iberyjski. Wprawdzie

— 255 —

Page 254: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

Arabowie próbowali posuwać się dalej na północ, ale musie­li się cofnąć po bitwie, w której rozgromił ich Karol Młot. Obecność Arabów i znacznej liczby Żydów w Hiszpanii trwała do XV w. Wraz z wyparciem Arabów z Półwyspu Iberyjskie­go w 1492 r. Żydzi podzielili ich los i zostali wypędzeni przez królową Izabelę Katolicką.

Wygnańcy z Hiszpanii rozdzielili się na dwie potężne gru­py. Jedna udała się na tereny Imperium Osmańskiego, a więc głównie do Stambułu i Azji Mniejszej oraz na rozległe tery­toria zarządzane przez sułtana (sprawował on także kontrolę nad Bliskim Wschodem i Ziemią Świętą), a więc niejako wra­cali w rejony, gdzie oddziaływanie Ziemi Świętej było bardzo silne. Na dworze sułtana i na zarządzanym przez niego ob­szarze doszli znowu do niemałych wpływów, utrzymywali też kontakty z Jerozolimą i Ziemią Świętą.

Natomiast druga część skierowała się do Europy Środko­wej i Wschodniej. Żydowska legenda mówi, że uciekinierzy do­szli do ziemi, gdzie rosło wiele lasów. Na ich drzewach, które szumiały po hebrajsku, ujrzeli hebrajskie litery „Po-lin” - „tutaj odpocznij”. „Polin” to hebrajska nazwa Polski, która stała się dla nich przystanią na prawie pół tysiąca lat - do drugiej woj­ny światowej. Tak więc dziesięciu plemion Izraela należy szu­kać w obrębie tych potężnych migracji. Cała reszta opowiadań na ich temat, a także ich poszukiwania, to legenda. A ponie­waż ta legenda stoi często także na usługach polityki, dlatego jest wciąż żywa, bo bywa potrzebna.

Reasumując, czy można powiedzieć tak: skoro asyryjska diaspora przygotowała grunt do powstania Pisma Świętego, to szukanie

prawdy o niej, o owych dziesięciu plemionach Izraela, jest

— 256 —

Page 255: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

szukaniem prawdy o jednym z najbardziej kluczowych momentów w kształtowaniu tożsamości biblijnego Izraela.

Dokładnie tak! Każda rekonstrukcja historii biblijnego Izra­ela, a więc i historii powstawania Biblii, która pomija bądź lek­ceważy asyryjską diasporę Izraelitów, jest i pozostanie ułomna. Nie da się wymazać ponad stu lat dziejów i dynamizmu, jakim one zaowocowały. Jeżeli tego koniecznego sprostowania nie do­konają bibliści, zrobią to za nich orientaliści, głównie asyriolodzy. Niemałą pomocą służy także archeologia. Wprawdzie aktualna sytuacja na terenie Iraku uniemożliwia systematyczne prace wy­kopaliskowe, ale przecież obecność tam obcych wojsk nie może trwać wiecznie i przyjdzie czas, gdy uczeni najpierw podsumują i ocenią straty, a następnie z jeszcze większą determinacją znowu zagłębią się przeszłość. Łączy się to ze zmianą dotychczasowego wizerunku Asyrii, która w historii i biblistyce nie ma dobrej opi­nii. Nie chodzi o jej wybielanie ani minimalizowanie zaborczej i krwawej polityki wielu władców asyryjskich. Ale w ich posu­nięciach nie brakowało starannie przemyślanej strategii, której poznanie nakazuje traktować państwo nowoasyryjskie inaczej niż nowożytne państwa totalitarne. Nie chodzi zatem o pobłaż­liwość, lecz o wszechstronne rozeznanie. Jestem przekonany, że przyjdzie czas, gdy paragrafy poświęcone diasporze Izraelitów w Asyrii będą integralną częścią podręczników oraz studiów biblijnych, historycznych, egzegetycznych i teologicznych. Nie może być inaczej, bo bez tego studia biblijne grzęzną na mieli­znach przeintelektualizowanych domysłów i subiektywnych te­orii. Mam nadzieję, że nastąpi to w niedługo, widać bowiem obiecujące zwiastuny gruntownej przebudowy nastawienia i my­ślenia na te tematy.

— 257 —

Page 256: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł IX

Z pewnością nie chodzi jednak wyłącznie o przeszłość. Dramatyczne losy „dziesięciu plemion Izraela" mają też pew­ne współczesne analogie. Od początku XVI niemal do poło­wy XX w., czyli przez kilkaset lat, centrum życia żydowskiego znajdowało się na ziemiach Rzeczypospolitej. Tutaj rozwija­ły się żywiołowo żydowskie instytucje i religia, administra­cja i prawodawstwo, żydowska wiara i obrzędowość, zwycza­je i szkolnictwo. Znalazło to wyraz w powiedzeniu, że Polska to paradisus Judaeorum - „raj dla Żydów". Co z tego zostało w ogólnej świadomości żydowskiej? Nic lub prawie nic. Dla­czego? Dlatego, że historia Żydów obejmująca okres ostatnich kilkuset lat jest pisana z perspektywy Żydów amerykańskich i mieszkających w Izraelu. Dla nich Polska nie jest paradisus Judaeorum, lecz ziemią zniewolenia i ucisku, domem niewo­li, oraz ziemią Szoah, zagłady. Zbyt mało i tylko sporadycz­nie zajmujemy się odpowiedziami na pytanie, kiedy, dlaczego i jak doszło do tak radykalnej zmiany nastawienia i patrze­nia. Najczęściej pojawia się tłumaczenie, że przyczyn należy upatrywać w zagładzie dokonanej na ziemiach polskich. Ale żydowska niechęć, a nawet wrogość wobec Polski, nie zaczę­ła się w rezultacie drugiej wojny światowej i jej skutków. Już w XIX w., gdy tysiące Żydów emigrowały z Europy do Ame­ryki, tłumaczono im, że w Nowym Świecie jest albo będzie lepiej, a więc tutaj jest i będzie gorzej. Odcinając się od Pol­ski, odcinano się również od swoich wschodnioeuropejskich pobratymców, często przedstawiając ich jako gorszych. Za­pewne również w tym trzeba upatrywać przyczyny opiesza­łych reakcji amerykańskich Żydów, albo nawet ich braku, na tragiczny los ich współbraci zgotowany przez niemieckich na­rodowych socjalistów.

— 258 —

Page 257: Bóg Biblia Mesjasz

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH POKOLEŃ IZRAELA

Współcześnie powtórzyło się więc to, co ponad dwa i pół tysiąca lat temu wydarzyło się podczas wygnania babilońskie­go: prężna i niezwykle owocna diaspora Żydów polskich po­dzieliła losy asyryjskiej diaspory Izraelitów. Jej historię pi­szą inni.

I przemilczają...

Tak, niestety, świadomie przeinaczają i przemilczają.

Page 258: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ X

Ku starożytnej żydowskiej egzegezie biblijnej

Czy studia na Uniwersytecie Hebrajskim miały jakiś wpływ na skrystalizowanie się biblijnych zainteresowań Księdza?

Oprócz pogłębienia wiedzy na temat realiów biblijnych, takich jak język, archeologia, historia, geografia i topografia, niezwykle ważne było zetknięcie się ze specyficznie żydowską tradycją interpretacji ksiąg świętych. Podczas studiów na Uni­wersytecie Hebrajskim zainteresowały mnie zwłaszcza wykłady Avi Hurwitza na temat egzegezy Księgi Jonasza. Jest to krótka księga, liczy zaledwie cztery rozdziały i wydawało mi się, że wiem o niej sporo. Natomiast izraelski wykładowca wyekspo­nował zupełnie nowe aspekty, a i jego sposób uprawiania eg­zegezy biblijnej był odmienny od tego, jaki praktykują chrześci­janie. Okazało się, że to, co u chrześcijanina zawsze wywołuje konkretne skojarzenia, wynikające ze znajomości Nowego Testa­mentu i rozmaitych elementów Tradycji chrześcijańskiej, w wy­kładni żydowskiego profesora wcale ich nie budziło, natomiast wydobywał on z Księgi Jonasza treści, do których przedtem, jako chrześcijanin, nawet przy głębokiej lekturze, nie docho­dziłem. To mnie bardzo zastanowiło i zrodziło pytanie o na­turę i cele żydowskiej interpretacji Biblii.

— 260 —

Page 259: Bóg Biblia Mesjasz

Drugi nurt inspiracji pochodził od prof. Rogera Le Deuta i prof. Thomasa Franxmanna. Pierwszy był wybitnym katoli­ckim specjalistą w zakresie literatury targumicznej, czyli sta­rożytnych przekładów Biblii Hebrajskiej na język aramejski. Mocno podkreślał fakt, że w przekładach aramejskich wyrażało się określone zrozumienie tekstu świętego, czyli jego egzegeza. Drugi wprowadzał nas w Rzymie w tajniki Septuaginty, czyli Biblii Greckiej, wskazując na analogiczną obecność w niej licz­nych tradycji interpretacyjnych. Wzgląd na starożytne przekła­dy ksiąg świętych prowadził do pytania zasadniczego: Jak wy­glądała przedchrześcijańska żydowska interpretacja Biblii i na ile późniejszy judaizm jest nośnikiem tej interpretacji?

Ale skąd to zainteresowanie historią egzegezy żydowskiej? Czy wynikało ono z jakiegoś głębszego zafascynowania samym

judaizmem?

Moje zainteresowanie żydowską egzegezą biblijną mia­ło specyficznie chrześcijańskie korzenie i charakter, przyczy­ny, cele i wydźwięk. Wzięło się z pewnej trudności, którą już dużo wcześniej przeczuwałem, a potem widziałem coraz wy­raźniej: skoro na kanwie rzeczywistości i tekstu pierwszej czę­ści Biblii, nazywanej przez chrześcijan Starym Testamentem, wyrosły dwie siostrzane, ale też bardzo różniące się od siebie religie - judaizm i chrześcijaństwo - to chyba nie święty tekst nas podzielił (czytamy bowiem w większości te same księgi), lecz raczej rozumienie i objaśnianie tego tekstu, czyli właśnie jego egzegeza. W związku z tym w naturalny sposób nasuwa się pytanie, jak wyglądała żydowska egzegeza ksiąg świętych jeszcze zanim nastąpił ten rozłam, to znaczy rozejście się dróg

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

— 261 —

Page 260: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

Kościoła i Synagogi, oraz na ile, w jakim stopniu i w jakim sensie każda z tych dwóch religii, chrześcijaństwo i judaizm rabiniczny, jest nośnikiem i kontynuatorem przedchrześcijań­skiego, żydowskiego czytania i objaśniania starotestamento- wych ksiąg świętych.

Chciałbym, żeby Ksiądz jedną sprawę tu uściślił. Zazwyczaj, gdy mówi się o rozejściu się dróg Kościoła i Synagogi, to jako

podstawową przyczynę tego rozłamu podaje się stosunek do osoby Jezusa Chrystusa, a dopiero jako jego konsekwencję sposób

rozumienia Starego Testamentu. Ksiądz zaś tutaj mocno akcentujewłaśnie kwestię egzegezy...

Pierwsza odpowiedź, która się nasuwa, jeżeli chodzi o oko­liczności i przyczyny rozłamu, jaki się dokonał i skutkował na­rodzinami Kościoła oraz Synagogi, wynika z odpowiedzi udzie­lonej osobie i posłannictwu Jezusa Chrystusa. Już za Jego życia byli Żydzi, którzy odpowiedzieli Mu „tak" i to oni, jak Piotr, Jakub czy Jan, tworzyli grono Jego najbliższych uczniów, a po Jego śmierci i zmartwychwstaniu stali się Jego wyznawcami, za­czątkiem Kościoła. Obok nich byli Żydzi, którzy w rozmaitych sytuacjach powiedzieli Jezusowi „nie", a ta odmowa trwała czy nawet nasilała się w kontekście Jego śmierci, a później wiary w Niego. Powstaje jednak pytanie o przyczyny owego żydow­skiego „tak" oraz żydowskiego „nie" wobec Jezusa. I tu spra­wa się komplikuje. Wśród chrześcijan istnieje bowiem opinia, że ci, którzy odpowiedzieli Jezusowi „tak", byli dobrymi Ży­dami, otworzyli serca na Jego nauczanie oraz na wiarę w Nie­go; natomiast ci, którzy odpowiedzieli Jezusowi „nie" byli zły­mi i zatwardziałymi Żydami, pełnymi odmowy i buntu wobec

— 262 —

Page 261: Bóg Biblia Mesjasz

Boga, który to bunt dawał o sobie znać już wcześniej w życiu i dziejach biblijnego Izraela, stwarzając niejako podwaliny pod sprzeciw trwający do dnia dzisiejszego.

Ta, skądinąd sugestywna linia myślenia mi nie odpowia­dała, miałem bowiem wrażenie, iż bardzo trudne pytania do­czekały się tutaj zbyt prostej odpowiedzi. Wynika z niej, że w czasach Jezusa granica ta przebiegała między dobrymi Ży­dami i złymi Żydami, i że tak samo przebiega ona w później­szych pokoleniach Żydów. Tymczasem z własnego doświad­czenia życiowego i duszpasterskiego wiedziałem, że granica między dobrem a złem nie przebiega między ludźmi, lecz w ludziach. Sprawa akceptacji bądź odmowy wobec wiary w Jezusa musi być dużo bardziej złożona niż taka sugestyw­na odpowiedź.

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

No, ale co to ma wspólnego ze starożytną tradycją egzegezy biblijnej?

Skoro na glebie religii i dziejów biblijnego Izraela wyrosły odmienne religie, chrześcijaństwo i judaizm, które różni prze­de wszystkim stosunek do osoby i posłannictwa Jezusa z Na­zaretu, zatem sprawą o kapitalnym znaczeniu jest najdawniej­szy, jeszcze przedchrześcijański sposób czytania i rozumienia ksiąg świętych. Chodzi o to, czy możemy w nich rozpoznać ja­kieś ukierunkowanie, obecność tych motywów i wątków, które znalazły się w Nowym Testamencie i złożyły na wiarę pierw­szych pokoleń chrześcijańskich, czy też może wiara w Jezusa stanowi radykalne novum, wykraczające poza ramy Starego Te­stamentu i zupełnie nieobecne w judaizmie rabinicznym. Tak rysuje się kwestia przedchrześcijańskiej starożytnej żydowskiej

— 263 —

Page 262: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

interpretacji Biblii oraz sposobu jej kontynuacji w chrześcijaństwie i judaizmie pobiblijnym. Krótko mówiąc, ci Żydzi, którzy po­wiedzieli Jezusowi Chrystusowi „tak”, oraz ci, którzy powie­dzieli Mu „nie”, w inny sposób czerpali z wcześniejszej trady­cji żydowskiego sposobu czytania i objaśniania ksiąg świętych, z różnych jej nurtów, a może jedna bądź druga wspólnota re­ligijna zerwała z tą tradycją i jej zaniechała, co współtworzy złożony ciąg przyczyn, które zdecydowały o definitywnym ro­zejściu się dróg Kościoła i Synagogi.

Jak i kiedy Ksiądz trafił na ten trop?

Już podczas studiów w warszawskim seminarium duchow­nym, a potem w Rzymie, w trakcie wnikliwej analizy Nowego Testamentu moje zainteresowanie wzbudził sposób wykorzy­stywania w nim cytatów, motywów i wątków starotestamen- towych. Na kartach czterech Ewangelii, a także w Dziejach Apostolskich, Listach i w Apokalipsie są obficie cytowane i pa­rafrazowane różne teksty starotestamentowe. Część z nich ma wyraźniejszy, silniej określony dynamizm mesjański niż ich odpowiedniki w Starym Testamencie. W rezultacie żmudnych dociekań nad sposobem wykorzystywania Starego Testameritu w Nowym stało się widoczne, że nie chodziło o literalne cy­towanie, lecz o przytaczanie tekstów ksiąg świętych tak, jak były one we wspólnotach żydowskich rozumiane i objaśniane pod koniec ery przedchrześcijańskiej.

Szczególnym świadkiem tego rozumienia była Septuaginta, traktowana zazwyczaj jako pierwszy przekład ksiąg świętych na język grecki. Analogiczną wartość ma piśmiennictwo tar- gumiczne, czyli najstarsze zachowane przekłady na język ara-

— 264 —

Page 263: Bóg Biblia Mesjasz

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

mejski. W obydwu przypadkach mamy do czynienia nie tylko z tłumaczeniem, lecz z interpretacją Objawienia, która czę­sto niesie duży ładunek mesjański. Dzięki temu coraz lepiej widać, że pod koniec ery przedchrześcijańskiej istniały różne nurty żydowskiej egzegezy biblijnej, wpływające wydatnie na sposób rozumienia, a tym samym i przekładania ksiąg świę­tych. Starożytna żydowska egzegeza biblijna to problematyka niezwykle ciekawa, nie do końca jeszcze zbadana. Jej znacze­nie polega także na tym, że ma nam ona wiele do powiedze­nia na temat podobnych, a zarazem w wielu punktach zdecy­dowanie odmiennych dróg interpretacji Biblii, jakimi podążyło z jednej strony chrześcijaństwo, a z drugiej judaizm rabinicz- ny. Gdy w Jerozolimie otrzymałem unikatową szansę wgłębia­nia się w żydowską egzegezę Pisma Świętego - niejako w miej­scu jej narodzin i pod okiem wybitnych specjalistów - bardzo mnie to wciągnęło.

A zatem kolejność, w jakiej Ksiądz dochodził do interesujących nas tu wniosków, była następująca: wątki starotestamentowe

w Nowym Testamencie, grecka Septuaginta, aramejskie targumy, w końcu przedchrześcijańska żydowska egzegeza biblijna. Lecz

kolejność rodzenia się tego wszystkiego była dokładnie odwrotna: wyrazem starożytnej żydowskiej egzegezy ksiąg świętych są

targumy i Septuaginta, zaś wiele dawnych tradycji interpretacji Biblii Hebrajskiej zostało wykorzystane w Nowym Testamencie.

Po powrocie ze studiów do Polski, dzielił się Ksiądz, w artykułach zamieszczanych w „Przeglądzie Powszechnym”, wiedzą na te

tematy, zaczynając od kontekstu najszerszego i najbardziej pierwotnego. Ten najszerszy kontekst, w jakim wyłoniła się egzegeza

żydowska, stanowią narodziny i rozwój Tradycji biblijnego Izraela.

— 265

Page 264: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

Wyjaśnijmy to teraz. Czym więc była, jak się kształtowała i jakie miała główne nurty najstarsza religijna tradycja Izraela?

U jej początków, jak już mówiliśmy, są rozmaite wydarze­nia, składające się na losy oraz historię ludzi i wspólnot, a tak­że przeżycia wewnętrzne, w których rozpoznawano obecność i działanie Boga. Izraelici opowiadali o nich, rozważali je, za­pamiętywali, przekazywali z pokolenia na pokolenie, ekspo­nowali te, które były dla nich najważniejsze, a w ich świetle umieszczali i postrzegali inne, mniej ważne, lecz też układają­ce się w spójną całość, potwierdzającą ich bliskie więzi z Bo­giem. W skład Tradycji wchodziły rozmaite przekazywane ust­nie tradycje. Troszczono się o ich czystość i wiarygodność, bo w nich wyrażała się tożsamość biblijnego Izraela. Burzli­we dzieje powodowały jednak silne wstrząsy i kryzysy, a wraz z nimi konieczność ocalenia świętej Tradycji, upamiętniającej ingerencje Boga w dzieje Izraela i Boskie nauczanie skierowa­ne do narodu przymierza.

Pojawiły się zapisy, które stopniowo układały się w pewne całości. Chronologicznie pierwszym ukończonym zbiorem stał się Pięcioksiąg. Jego ostatecznej redakcji, której - jak powiedzieliśmy - dokonano w VI lub najpóźniej w V w. przed Chrystusem, to­warzyszyło przeświadczenie, że tworzące go księgi stanowią sło­wo samego Boga, ponieważ od Niego pochodzą i przekazują Jego wolę. Objęto je wspólną nazwą Tora - urobioną od czasownika yarah, „uczyć, nauczać, pouczać, wskazywać, pokazywać drogę”. Działanie Boga wobec Izraela trwało nadal, dzięki czemu święta Tradycja stale się rozrastała. Powstawały kolejne księgi i zbiory ksiąg. Na przełomie IV i III w. przed Chrystusem ukształtował się zbiór nazwany Neviim, czyli Prorocy, a po nim uformował się

— 266 —

Page 265: Bóg Biblia Mesjasz

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

ostatni zbiór ksiąg świętych - Ketiwim, czyli Pisma. Ponieważ osta­tecznie na całość Pisma Świętego, przyjętego za słowo Boże, zło­żyły się trzy zbiory ksiąg, a nie jak początkowo tylko jeden, więc określenie Tora - stosowane wcześniej do Pięcioksięgu - rozciąg­nięto na dwa pozostałe zbiory. W ten sposób wyeksponowano na­tchniony charakter wszystkich zbiorów i tworzących je pism oraz ich teologiczną jedność. Wszystkie księgi święte (Tora - w węż­szym znaczeniu, oraz Prorocy i Pisma) określono mianem Torah min-ha-Szarnayim, to znaczy Tora z Niebios.

Ale przecież religijna spuścizna świętej Tradycji Izraela to nietylko Biblia.

Utrwalenie na piśmie najważniejszych tradycji religijnych, moralnych, modlitewnych, prawodawczych i innych nie ozna­czało całkowitej rezygnacji z drogi przekazu ustnego całokształ­tu treści religijnych świętej Tradycji biblijnego Izraela, które nie doczekały się zapisu. Pojawiały się wciąż nowe okoliczności, w których Tora, w węższym i szerszym tego słowa znaczeniu, stawała się przedmiotem refleksji, dociekań i uszczegółowień, a to dlatego, że stale trzeba było dokonywać akomodacji, ak­tualizacji oraz reinterpretacji rozporządzeń i wymagań posta­wionych na piśmie do zmieniających się sytuacji i potrzeb wie­rzących. Na przykład, należało określić, czy zwierzę, o którym Biblia nie wspomina, ponieważ nie występuje w Palestynie, ale żyje w Azji Mniejszej, jest „czyste” czy „nieczyste”, a więc czy można je spożywać; podobnie kwestia świętowania szaba­tu w warunkach, które daleko odbiegały od palestyńskich. To proste przykłady, lecz życie podsuwało wciąż nowe i znacznie trudniejsze dylematy i wątpliwości.

— 267 —

Page 266: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

Odpowiedzi szukano w księgach świętych oraz w tradycjach, które powstawały na kanwie ich czytania i objaśniania, Z upływem czasu na bazie wnikliwego studium Tory spisanej i refleksji nad tymi nurtami Tradycji, które nie doczekały się zapisu, nagroma­dziło się mnóstwo różnorodnych przemyśleń. Ważne miejsce zaj­mowały wcześniejsze, czasami bardzo dawne tradycje, które z roz­maitych względów nie weszły do ksiąg świętych. Obok tekstów, które uznano za kanoniczne, czyli normatywne dla wiary i postę­powania, na skutek czego przestały one podlegać zmianom i były skrupulatnie przepisywane, rozrastała się żywa tradycja uzupeł­niania, dopowiadania i reinterpretacji, podejmowana stosownie do potrzeb i wyzwań, przed jakimi stawali wyznawcy jedynego Boga. W ostatnich stuleciach ery przedchrześcijańskiej im bardziej postę­powało zamykanie się i ostateczne formowanie kanonu ksiąg świę­tych, tym bardziej rozwijała się i krzepła tradycja ich interpretacji. Niezmienny tekst traktowano jako Pismo Święte, zaś o wciąż roz­wijającym się i też coraz bardziej uświęconym przekazie ustnym mówiono jako o Tradycji Przodków (Micvat Zeąenim) lub Tradycji (Qabbala). Można więc powiedzieć, że pod koniec epoki starote- stamentowej judaizm biblijny oscyluje między dwoma biegunami szeroko pojętego Objawienia: Pismem i Tradycją.

Ma to swój odpowiednik w Kościele, gdzie również mówi się o istnieniu dwóch nurtów Objawienia - Piśmie Świętym, czyli

Starym i Nowym Testamencie, oraz Tradycji, czyli pismach Ojców i Doktorów Kościoła, dokumentach Soborów.

Tak, jednak odnosi się wrażenie, że my, chrześcijanie, jeste­śmy skłonni do wyraźniejszego rozdzielania tego, co należy do jednego albo drugiego nurtu Objawienia, z preferencjami dla Pis­

— 268 —

Page 267: Bóg Biblia Mesjasz

ma Świętego. Natomiast judaizm nie odczuwał żadnej dychotomii, a obydwa nurty traktowano jako doskonale dopełniające się i scalające w jedno. W refleksji nad tym, czego od swoich wyznawców oczekuje Bóg i jak należy postępować, polegano za­równo na Piśmie jak i na Tradycji, w przekonaniu, że dopiero Pismo i Tradycja opisują całość Objawienia Bożego. W konse­kwencji nazwę „Tora", stosowaną do ksiąg świętych, rozciągnięto na obydwa nurty. Wobec ksiąg świętych używano określenia To- rah śe-bi-ketav, czyli Tora spisana, a wobec Tradycji Torah śe-beal- peh, czyli Tora ustna. Co więcej, tę drugą, podobnie jak spisaną, uznawano za wywodzącą się ostatecznie od Mojżesza.

A zatem słowo „Tora” było w biblijnym Izraelu dość wieloznaczne.

Mogło, jak widzieliśmy, oznaczać jedynie Pięcioksiąg, mo­gło oznaczać całą Biblię, w końcu mogło też oznaczać - w sen­sie najbardziej pojemnym - całe święte dziedzictwo Izraela. To najszersze zastosowanie miało głęboki sens. Objęcie obu nur­tów Tradycji wspólną nazwą „Tora" - analogicznie do objęcia nią całej Biblii - wskazywało na ich głęboką jedność i podkre­ślało wspólne pochodzenie z natchnienia Bożego.

Pierwszy nurt Objawienia to Tora spisana, czyli formujący się stopniowo w czasach biblijnego Izraela kanon ksiąg świętych.To wydaje się dość jasne. Czy mógłby jednak Ksiądz bardziej

szczegółowo opisać genezę wyłonienia się Tory ustnej, gdyż to jest trop, który prowadzi nas do interesującego tematu egzegezy

biblijnej. Pamiętam, ze w jednym ze swych tekstów zwrócił Ksiądz uwagę na jeszcze jedną - poza koniecznością dostosowania się do nowych wyzwań czasu i miejsca - bardzo istotną przyczynę

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

— 269 —

Page 268: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

powstania i okrzepnięcia tego drugiego nurtu religijnej spuścizny Izraela, a mianowicie moment wygaśnięcia zjawiska profetyzmu.

Tak, to rzeczywiście bardzo ważne. W jakiś czas po po­wrocie z wygnania babilońskiego na skutek - jak twierdzili Ży­dzi - grzechów Izraela, wygasła instytucja proroków. Od III w. przed Chrystusem w biblijnym Izraelu nie było już proroków. Oznaczało to, że muszą być jednak ludzie, którzy wypełnia­ją ich funkcje. By zrozumieć, dlaczego musieli istnieć ich na­stępcy oraz o jakie funkcje chodziło, trzeba przybliżyć się do biblijnej koncepcji proroctwa i prorokowania.

W obiegowym myśleniu, w którym nastąpiła swoista bana­lizacja profetyzmu, uważa się, że prorok to człowiek, który zapo­wiada lub przepowiada przyszłość, jak na przykład wróżka. Nato­miast zgodnie z biblijnym sposobem myślenia, prorok to człowiek, który ocenia rzeczywistość, to znaczy przeszłość i teraźniejszość, z perspektywy religijnej i w tym też sensie z perspektywy Boga, i na tej podstawie kształtuje przyszłość. Nie zapowiada przyszło­ści, lecz ją kształtuje! W tym sensie prorocy był wychowawcami Izraela jako wspólnoty religijnej i narodu. Kiedy zjawisko proroctwa ustało, zadania proroków przejęli soferim, czyli pisarze, którzy po­czątkowo rekrutowali się z kręgów kapłańskich. Ich powinnością było kopiowanie i przechowywanie zapisów i ksiąg, troska o świę­ty tekst, a także czytanie i wyjaśnianie jego sensu ludowi. Stali się oni strażnikami Tory i nauczycielami ludu. Opierając się na jej stu­dium, komunikowali Izraelowi wolę Bożą, podobnie jak czynili to wcześniej kierowani i wspomagani przez Boga prorocy.

Z czasem spośród najwybitniejszych soferim wyłoniła się grupa mędrców, do których - z uwagi na ich wielki autorytet - zwracano się rabbi, co znaczy „mój panie”. Z początkiem ery

— 270 —

Page 269: Bóg Biblia Mesjasz

chrześcijańskiej był to już tytuł, który nadawano mędrcom od­danym studiowaniu Tory i przekazującym ludowi zasady życia. Proces ten zakończył się w pod koniec czasów Nowego Testa­mentu, czyli na przełomie I i II w. po Chrystusie, gdy we wspól­notach żydowskich rabini zyskali monopol na interpretację Tory, Ostatecznie więc to właśnie przemyślenia i interpretacje doko­nywane na kanwie studium Pisma Świętego, podejmowane naj­pierw przez soferim, a później przez rabinów, stały się budulcem coraz bardziej pojemnej Tory ustnej. Ponieważ w mędrcach i ra­binach widziano spadkobierców dawnych proroków, nadawało to Torze ustnej autorytet, blask i olbrzymią rangę.

Ale dlaczego jest ona określana w przeciwieństwie do Tory spisanej jako ustna? Czy to znaczy, ze nie była nigdy zapisywana?

Przez długi czas, właściwie do końca epoki starotestamento- wej, istniały rozporządzenia zabraniające jej zapisywania. Niezwy­kle obszerny i stale powiększający się materiał przekazywano pa­mięciowo i nauczano drogą żmudnego powtarzania. Skrupulatnie przestrzegano zakazu spisywania w obawie, że ewentualne teksty mogą się stać konkurencją dla Pisma i wpłynąć na osłabienie jego pozycji. Nauczyciele musieli wielokrotnie powtarzać swoje nauki - zdaniem rabbiego Akiby tak długo, „aż uczeń się nauczy". Wy­pracowano wiele metod, które to ułatwiały. Pomocą służyły tzw. słowa-klucze. Wystarczyło przywołać jedno, aby spowodować re­cytację całej porcji nauczania. Ogromną wagę przywiązywano do troski o absolutną wierność przekazu pouczeń mistrzów. Jednak z czasem materiał ten tak się rozrósł, że jego przyswojenie prze­kraczało zdolności nie tylko jednego człowieka, lecz wielu ludzi. W ostatnich stuleciach ery przedchrześcijańskiej wyłoniły się

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

— 271 —

Page 270: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

wyspecjalizowane grupy, w których pod nadzorem szczególnie zdol­nych i szanowanych rabinów dokonywano opracowania i zabez­pieczano wierny przekaz najpopularniejszych objaśnień i senten­cji. Uczniowie przyswajali sobie materiał, odtwarzając go „słowami nauczyciela”. Najbardziej pojętnych uczniów, którzy z drobiazgową dokładnością potrafili powtórzyć nauczanie mistrza, porównywa­no do „wyprawionej cysterny, która nie uroni kropli wody”.

W jaki sposób Tora ustna przetrwała do naszych czasów?Chyba nie w przekazie ustnym. Musiała być kiedyś spisana.

Mimo słusznych obaw przed zapisywaniem zawartości Tory ustnej, w pewnych okolicznościach stawało się ono konieczne. Zno­wu chodzi przede wszystkim o sytuacje kryzysowe. Najtrudniejsza z nich nastąpiła w drugiej połowie I w. po Chrystusie, jako skutek pierwszego żydowskiego powstania przeciw Rzymianom, zakończo­nego w 70 r. oblężeniem Jerozolimy i jej zburzeniem oraz utratą ży­dowskiej państwowości. W sytuacji klęski, której rozmiary i skutki przekraczały katastrofę zgotowaną ponad sześć wieków wcześniej przez Babilończyków, pojawiła się pilna potrzeba zebrania, usyste­matyzowania i utrwalenia na piśmie wielowiekowego bogactwa prze­kazywanego w ramach Tradycji ustnej. Dokonało się to w czasach chrześcijańskich i legło u podstaw wszechstronnej przebudowy ży­cia żydowskiego, z której wyłonił się judaizm rabiniczny.

Ale czy materiał ten, gdy został zapisany, nadal pozostawałczęścią Tory ustnej?

Tradycja ta, nawet zapisana, dalej pozostawała częścią Torah śe-beal-peh. Była w tym znaczeniu „ustna”, że odgrywała inną

— 272 —

Page 271: Bóg Biblia Mesjasz

rolę niż Tora śe-bi-ketav. Przekaz Tradycji ustnej był obwarowany innymi zasadami niż przekaz tekstu świętego. Przejawiało się to na przykład w tym, że nie wolno było przechowywać zwo­jów reprezentujących teksty z obu nurtów nie tylko razem, ale nawet obok siebie, by nikomu nie pomyliło się Pismo z zapisa­mi, które Pismem nie są. Widać z tego, że w judaizmie rabi- nicznym tekstowi świętemu przypadła tak wielka rola, iż zaj­mował miejsce, jakie w katolicyzmie przysługuje na przykład tabernakulum. Do przechowywania ksiąg świętych sporządza­no specjalne futerały, miały one specjalne miejsce w synagodze, tylko niektórzy wierni mieli do nich bezpośredni dostęp.

Czyli w owym rozróżnieniu „zapisana” i „ustna” chodziło nie tylko o pierwotny sposób przekazu, ale też o jego rangę?

Tak. A to, że - w przeciwieństwie do Pisma Świętego - Tora ustna nie była obwarowana ścisłymi i restrykcyjnymi przepisami, sprzyjało jej wielokierunkowości i żywiołowemu rozwojowi.

Jak zatem jeszcze w czasach przedchrześcijańskich rozwijała się Tora ustna, czyli ów bardzo pojemny nurt świętej Tradycji

biblijnego Izraela?

Przede wszystkim była bardzo zróżnicowana i wielowąt­kowa, bogata i pulsująca życiem. Zatrzymajmy się nad tymi aspektami, które rozwijały się jako objaśnianie ksiąg świętych, czyli egzegeza biblijna. Ten nurt Tradycji otrzymał z czasem nazwę „midrasz”, urobioną od czasownika dar as, „szukać, po­szukiwać, badać". Midrasz to rezultat poszukiwania, zgłębiania woli Bożej zawartej w tekstach świętych. Aby dobrze zrozumieć

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

— 273 —

Page 272: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

początki tego zjawiska, warto przypomnieć pewne fragmenty dziejów biblijnego Izraela.

W tym celu znowu musimy się cofnąć do wygnania babilońskiego.

Prawdopodobnie nawet jeszcze wcześniej, czyli do wygna­nia asyryjskiego, lecz w okolicznościach wygnania babilońskie­go te procesy nabrały wyrazistości i przyspieszenia. Mówiliśmy o tym, jak podczas wygnania Izraelici przechodzili od świętej Tradycji, do ksiąg świętych. W sytuacji braku świątyni i możli­wości sprawowania kultu, a więc także składania ofiar, ich miej­sce zajęło czytanie i rozważanie tekstów, które wkrótce złożyły się na zbiór Tory. Wprawdzie po powrocie z wygania świątynia została odbudowana, wznowiono też składanie ofiar, ale księ­gi święte nie straciły na znaczeniu, lecz zachowały i umocniły swoją wartość. Tak dokonywała się niezwykle ważna przebu­dowa religii biblijnego Izraela. Jej forma sprzed wygnania ba­bilońskiego, którą można nazwać religią miejsca, została zastą­piona przez religię czasu. Zakończenie wygnania (539 r. przed Chrystusem) i reorganizacja życia w Judzie zaowocowały kon­tynuowaniem opracowywania wszechstronnego Tradycji.

Kilkadziesiąt lat po wygnaniu, w połowie V w. przed Chry­stusem, wielką rolę odegrał kapłan Ezdrasz i przywódca politycz­ny Nehemiasz, którzy z nową falą repatriantów judzkich przybyli z Babilonii do Jerozolimy. Ezdrasz uznał za najważniejsze zadanie systematyczną „katechizację” rodaków oraz zaprowadzenie wśród nich ładu moralnego, zgodnego z wymogami monoteistycznej wiary. Było to o tyle pilne, że wraz z nastaniem panowania perskiego (539-333 przed Chrystusem) zapanował w Judzie du­

— 274 —

Page 273: Bóg Biblia Mesjasz

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

chowy marazm. Ezdrasz podjął się zatem reorganizacji życia opartej na wytycznych Tory. Rozpoczął od jej odczytania i wy­łożenia swoim rodakom. Punktem wyjścia szeroko zakrojonej odnowy religijno-duchowej był obrzęd publicznego odnowienia przymierza z Bogiem. Opis tego obrzędu, połączonego z ob­chodami jesiennego Święta Namiotów, znajduje się w ósmym i dziewiątym rozdziale Księgi Nehemiasza. Czytamy tam, że „cały lud zgromadził się jak jeden mąż na placu przed Bramą Wodną” (8,1). Czytając Prawo, „pisarz Ezdrasz stanął na drew­nianym podwyższeniu, które w tym celu zostało sporządzone” (w. 4). Drewniane podwyższenie, o jakim tu mowa, to zalą­żek trybuny (po hebrajsku bemah lub bimah), która stanie się istotnym elementem wyposażenia każdej synagogi (w naszych świątyniach tę funkcję spełnia ambona). Stojąc na widocznym miejscu, Ezdrasz czytał tekst święty, czyli autorytatywnie ob­wieszczał słowo Boże. Wyeksponowanie czytania tekstu - i to w bliskim sąsiedztwie świątyni jerozolimskiej - świadczy, że zdobył on rangę równą tej, jaka przysługiwała ofiarom składa­nym w świątyni. Właśnie to wydarzenie jest uznawane za na­rodziny judaizmu, czyli nowej formy religii Izraela, która prze­trwała po dzień dzisiejszy.

Jak to „narodziny judaizmu”? Dlaczego moment,kiedy Ezdrasz staje na podwyższeniu i obwieszcza słowo Boże,

miałby być tak przełomowy?

Podkreślmy raz jeszcze, bo to niezwykle ważne i brzemien­ne w skutki, że przed wygnaniem babilońskim wiara Izraela koncentrowała się wokół składania ofiar w świątyni jerozolim­skiej, a także na innych miejscach, wzmiankowanych w Biblii

— 275 —

Page 274: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

jako wyżyny, bądź w różnych lokalnych sanktuariach. Refor­ma Ezdrasza postawiła zredagowaną już wtedy Torę, czyli Pię­cioksiąg, jako równie doniosły, obok kultu ofiarniczego, funda­ment wiary i życia religijnego. Wraz z tym momentem rodzi się tradycja jego publicznego czytania i komentowania. Nie­wykluczone, że czytanie i rozważanie poszczególnych tekstów świętych miało miejsce wcześniej, być może nawet w okresie wygnania babilońskiego, jeżeli księgi święte już wtedy istniały, ale z wystąpieniem Ezdrasza zyskało oficjalny status, zostało na dobre uprawomocnione. Dało to początek instytucji Syna­gogi, równoległej do świątyni jerozolimskiej. Gdy po 70r. po Chrystusie świątyni zabrakło, całość religijnego życia żydow­skiego skupiła się właśnie wokół tej instytucji. W tym sensie w wystąpieniu Ezdrasza można upatrywać narodziny judaizmu jako religii opartej na Torze i jej komentowaniu: Izrael stał się narodem Księgi.

Wróćmy do kwestii początków midraszu, rozumianego jako studium i wykład Tory. One też są związane z osobą

i działalnością Ezdrasza...

Ezdrasz był, zgodnie ze świadectwem Biblii, „uczonym bie­głym w Torze Mojżesza, którą nadał Pan, Bóg Izraela” (Ezd 7, 6). Jako kapłan i pisarz, jeden z soferim, „mocno postanowił ba­dać [ilidroś] Torę Pana i wcielać ją w życie oraz uczyć w Izra­elu ustaw i nakazów” (Ezd 7, 10). Był to czas, gdy wygasała instytucja proroków i właśnie studium Tory miało umożliwić rozpoznanie woli Boga. Tora zyskała funkcję pośrednika mię­dzy Bogiem a Izraelem, zaś badanie Tory było równoznaczne z zapytywaniem Boga. Słowo daraś kojarzyło się ze szczegól­

— 276 —

Page 275: Bóg Biblia Mesjasz

nym typem badania czy rozważania, opartym na wnikliwej in­terpretacji Pisma. Dlatego całemu złożonemu przedsięwzięciu egzegetycznemu nadano nazwę midras Torah, „studium (sensu) Tory, objaśnianie Tory”, albo po prostu „midrasz”. Tymi zaś, który mieli temu studium oddawać się w sposób szczególny i opierając się na nim komunikować Izraelowi wolę Boga, byli soferim, a potem zwłaszcza rabini.

Jak wyglądała ta wczesna egzegeza żydowska?

Bardzo szybko ukształtowały się dwie zasadnicze odmia­ny midraszu, stosownie do dwóch zasadniczych odmian teks­tu świętego, które midrasz objaśniał. W księgach świętych mamy teksty narracyjne i teksty legislacyjne, czyli opowia­dania i prawodawstwo. Opowiadania rządzą się innymi re­gułami i mają inne cele niż rozporządzenia. Jedna odmiana midraszu polegała na objaśnianiu, dopowiadaniu, zinterpreto­waniu i rozbudowywaniu narracyjnych tekstów Tory, a później pozostałych zbiorów Biblii Hebrajskiej. Otrzymała nazwę mi­dras haggadah, urobioną od czasownika nagad, „omawiać, opo­wiadać, komentować”. Z czasem mówiono po prostu hagga­dah, spolszczane jako hagada. Można powiedzieć, że hagada to opowiadanie, narracja zbudowana na kanwie opowiadania czy historii biblijnej, komentująca ją i dopowiadająca szcze­góły, jakich w niej brak. Najbardziej znana jest tzw. Hagada Paschalna, która ukształtowała się na bazie narracji w Księ­dze Wyjścia. Lecz hagady dotyczyły każdego, dowolnie wy­branego, tekstu biblijnego o charakterze narracyjnym, mogła to być na przykład hagada na temat zachowania Abrahama lub wyglądu Sary.

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

— 277 ~

Page 276: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

Jaka była specyfika hagady jako opowiadania?

Nurt hagady ma to do siebie, że jest niezwykle barwny. Po­nieważ religia biblijnego Izraela w zasadzie nie dopuszczała wi­zualnego ilustrowania Biblii, rozwijana słowami hagada musiała spełniać niejako rolę ilustracji do tekstu świętego. Musiała być tak barwnym opowiadaniem, by ktoś, kto czyta o Sarze, naprawdę ją widział, ktoś, kto czyta o Racheli i Lei, mógł je sobie wyobra­zić i odczuć ich bliskość, ktoś, kto czyta o Józefie w Egipcie, do­cenił jego postawę... Przekazywanie treści w hagadzie odbywało się często na zasadzie kontrastu: gdy wychwalano cnotę Józefa, to wyolbrzymiano wady żony Putyfara itd. Dlatego hagada nie tyl­ko wybiera, lecz eksponuje i ubarwia niektóre motywy, w czym znajdowała wyraz określona wrażliwość i mentalność charakte­rystyczna dla środowiska, w jakim się ona kształtowała. Hagada powstawała nie tylko na terenie Palestyny, lecz również w Egip­cie i Mezopotamii, a następnie w Azji Mniejszej i wszędzie tam, gdzie żyli Żydzi. Uwzględniała zatem elementy tradycji typowych dla danego regionu, dzięki czemu stawała się też nośnikiem roz­maitych wyobrażeń związanych z rozproszeniem i zróżnicowa­niem judaizmu. Znamienne jednak i ważne jest to, że w bogactwie i zróżnicowaniu hagady odbijała się jedność judaizmu budowana na drodze poszanowania jego różnorodności.

A drugi rodzaj midraszu?

Był to midraś halachah, krócej halachah, spolszczane jako ha- lacha. Nazwa wywodzi się od czasownika halach, „iść, kroczyć, postępować naprzód”, oznaczającego też zgodność z normami postępowania i regułami życia. O ile hagada odnosiła się do

— 278 —

Page 277: Bóg Biblia Mesjasz

tekstów narracyjnych, o tyle halacha nawiązywała do tekstów o charakterze legislacyjnym, prawodawczym, a na ich podstawie określała zasady postępowania. Ta odmiana midraszu miała dwa zabarwienia: rozważała pewne ogólniejsze normy, albo - co było częstsze - miała charakter kazuistyczny, czyli odnosiła się do kon­kretnych rozstrzygnięć. Jedne i drugie są obecne w Torze spisa­nej, lecz wymagają dopowiedzenia, rozwinięcia, uściślenia, do­precyzowania, zaktualizowania w warunkach, w jakich żyje czy przebywa wyznawca judaizmu. A przecież pod koniec ery przed­chrześcijańskiej Żydzi bardzo często przesiedlali się z miejsca na miejsce i stykali się z różnymi zwyczajami, prawami, obrzędami, w rezultacie pojawiała się konieczność drobiazgowych regulacji różnych aspektów życia. Najtrudniejsze dotyczyły tego, co dla Żydów najważniejsze, a więc obrzezania, świętowania szabatu, roli kobiety i sposobu odnoszenia się do niej, rodziny, świętości życia. Innymi słowy, chodziło o to, jak w takich czy innych wa­runkach pozostać sobą i strzec czystości wiary w Boga.

Drogowskazem była przede wszystkim Biblia i w niej szu­kano wskazań w konkretnych sprawach. Gdy takich wyraźnych wskazań nie było, należało je z niej wydedukować. Wypraco­wano cały zespół metod egzegezy Pisma Świętego, który miał określać zasady wiary, kultu, postępowania i moralności, tak by odsunąć groźbę dowolności w zastosowaniu tego czy inne­go tekstu do określonych warunków i potrzeb.

Czy w przypadku tego nurtu, analogicznie do hagady, można tezmówić o różnorodności interpretacji?

W tym, co dotyczy halachy, również nie było jednorod­ności, lecz jedność wyznawców budowano w różnorodności

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

~ 279 —

Page 278: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł X

ich zapatrywań, poglądów i postaw. Typowy przykład z prze­łomu ery przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej to istnienie dwóch słynnych szkół interpretacji Tory: rabina Hillela i rabi­na Szammaja. Hillel preferował rozwiązania łagodniejsze, na­tomiast Szammaj bardziej radykalne. Jeden i ten sam tekst biblijny stawał się więc przedmiotem dwojakiej interpretacji - łagodniejszej albo bardziej wymagającej. Odbywało się to jed­nak nie na zasadzie alternatywy albo-albo, lecz obie interpre­tacje istniały obok siebie, trochę na podobieństwo coincidentia oppositorum, czyli współistnienia przeciwieństw. Oczywiście do­wolność w halachicznej interpretacji Biblii miała swoje grani­ce, wyznaczone przez zgodność z ortodoksją. To samo doty­czyło również interpretacji hagadycznej.

Rozmiary i bogactwo Biblii sprawiły obfitość jej hagadycznej i halachicznej interpretacji. Czy nie przesunięto zatem punktu

ciężkości z tekstu świętego na jego interpretację?

To doskonała intuicja! W pewnym sensie takie przesunięcie się dokonało. Izrael jako naród Księgi stał się narodem egzegezy biblijnej. Aktywność egzegetyczna była niezwykle rozbudowana, a jej rezultaty są niesłychanie obfite. Tradycja, która rozwijała się obok Pisma, to w ogromnej mierze tradycja egzegezy biblijnej. Ma to znów swój odpowiednik w Kościele. Tradycja, zwłaszcza we wczesnym Kościele i w okresie Ojców Kościoła, rozwijała się prze­de wszystkim jako egzegeza ksiąg świętych. Zasadnicza nowość polegała na tym, że były to także księgi Nowego Testamentu.

Widać to wyraźnie choćby w tym, ze cała teologia Ojców zawarta jest w większości przypadków nie tyle w systematycznych

— 280 —

Page 279: Bóg Biblia Mesjasz

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

wykładach teologicznych, ile w komentarzach do poszczególnych ksiąg Pisma. Nasuwa się pytanie, czy i jakie podobieństwa

istnieją między zasadami żydowskiej egzegezy biblijnej a zasadami egzegezy biblijnej funkcjonującej w Kościele? W związku z tym,

czy mógłby Ksiądz najpierw wyjaśnić, na jakich głównych zasadach opierała się starożytna żydowska egzegeza biblijna?

Fundamentalną zasadą starożytnej żydowskiej egzegezy bi- blijnej było uznanie jedności Pisma, czyli przekonanie, że doce­lowym punktem procesu zrozumienia jest nie tylko dany frag­ment, jakiś konkretny tekst, zdanie czy słowo, lecz zrozumienie Biblii jako takiej. Decydujące było czytanie i zrozumienie sło­wa, fragmentu, osoby czy wydarzenia w kontekście całej Biblii, dlatego że - aczkolwiek bardzo zróżnicowana od strony lite­rackiej i historycznej - jako słowo Boże stanowi ona jedność teologiczną. Teksty zawarte we wcześniejszych zbiorach ksiąg świętych nabierały znaczenia profetycznego, a z kolei teksty późniejsze jawiły się jako dopełnienie i wypełnienie dawnych wydarzeń. Ta podstawowa zasada interpretacji Biblii w czasach przedchrześcijańskich, zostanie przyjęta jako równie podstawo­wa zasada interpretacji Biblii w czasach po Jezusie Chrystusie, zarówno po stronie chrześcijańskiej, jak i żydowskiej. Wyłoni się wtedy problem, co to jest Biblia i które księgi się na nią składają, ale to już osobna sprawa. Zarówno egzegeci żydow­scy, jak chrześcijańscy, zgodnie przyjmują zasadę jedności ca­łego Pisma Świętego. Dzięki Biblii nagromadził się ogromny dorobek interpretacji, opartej na przekonaniu, że niezależnie od tego, który fragment tekstu biblijnego czytamy i komen­tujemy, odkrywamy w nim tę samą prawdę, ponieważ u ko­rzeni jedności Pisma jest jeden i jedyny Bóg oraz Jego słowo

— 281 —

Page 280: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

skierowane do człowieka. Zasada jedności Biblii ma charakter głęboko teologiczny i wynika z faktu uznania Boskiego pocho­dzenia i autorytetu ksiąg świętych.

Druga ważna cecha starożytnej interpretacji żydowskiej, która zresztą wynika z powyższej, polega na tym, że w Piś­mie Świętym nie ma słów i zwrotów niezrozumiałych. To, że ich nie rozumiemy, nie znaczy, że są bez sensu, ale że nasze możliwości do nich nie dorastają. Włożono więc ogromny wy­siłek w żmudne dociekania nad rozpoznaniem znaczenia nie­jasnych tekstów czy wyrażeń biblijnych. Celem tych wysiłków nie było racjonalizowanie niejasności, lecz docieranie do ta­kiego znaczenia tekstu, które pozwoliłoby właściwie odpowie­dzieć na dane słowo Boga. Podstawowe pytanie nie brzmiało: Dlaczego coś działo się tak czy inaczej? ale: Jaki to ma sens dla mojego życia oraz dla życia wspólnoty? Na tych dwóch za­sadach, najbardziej podstawowych, opierały się rozmaite zasa­dy szczegółowe.

Co do zasady jedności Pisma, to chyba szczególnie istotne z perspektywy późniejszej egzegezy chrześcijańskiej było to,

ze odnosiła się ona nie tylko do wyrazów czy pojęć, ale też do wydarzeń. To znaczy, że jedne wydarzenia prefigurowały inne, na

przykład ofiara Izaaka prefigurowała ofiarę krzyża, a trzydniowy pobyt Jonasza we wnętrzu wielkiej ryby

- trzy dni Jezusa w grobie.

Jedne wydarzenia oraz epizody biblijne nie tylko prefigu­rowały inne, lecz układały się w ciąg, który umykał dokładnej lokalizacji czasowo-przestrzennej, a za to coraz bardziej od­krywał swój sens, przeznaczenie i ukierunkowanie. Dla Izra­

— 282 —

Page 281: Bóg Biblia Mesjasz

elity nie było tak bardzo ważne, kiedy i gdzie żył bohater, o którym opowiada Biblia, czyli ustalanie dokładnej chronolo­gii i geografii, przebiegu wydarzeń i ich kolejności, co jest ty­powe dla mentalności grecko-rzymskiej. Przykładowo, Abra­ham, Jakub czy Mojżesz, o których opowiadają teksty święte, stawali się sąsiadami słuchacza lub czytelnika Biblii, a obec­ność Izraela na Synaju była odczytywana tak wyraziście, że oto każde pokolenie Izraela staje pod Synajem i zawiera przy­mierze z Bogiem, słowem, gdy Mojżesz zawierał przymierze, żadnego Izraelity tam nie brakowało. Całe dzieje narodu wy­brania, zarówno opisane na kartach ksiąg świętych, jak i te,0 których księgi święte milczą, tworzą syntetyczną jedność, zaś poszczególne etapy łączą się ściśle ze sobą. Takie samo podejście rozpoznajemy również w nauczaniu Jezusa, a więc1 w Nowym Testamencie.

Można więc powiedzieć, że podstawowe zasady wczesnej egzegezy chrześcijańskiej, czyli odczytywanie wydarzeń Nowego Testamentu

w świetle wydarzeń Starego, jako prefiguracji, typologii itd., mają korzenie w egzegezie rabinicznej,

nie są jakimś wymysłem Ojców Kościoła.

Przede wszystkim są obecne w Nowym Testamencie, a to na nim się opiera chrześcijańskie czytanie i rozumienie pierw­szej części Biblii. Ojcowie Kościoła nie wymyślali nic nowego ani nie naśladowali podejścia rabinów, lecz poszli w kierunku wskazanym przez Jezusa, a następnie ewangelistów i pozosta­łych autorów nowotestamentowych ksiąg świętych, głównie św. Pawła. Przejmowanie najstarszych żydowskich sposobów i me­tod objaśniania Pisma odbywało się także za pośrednictwem

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

— 283 —

Page 282: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

judeochrześcijan, czyli tych wyznawców Jezusa Chrystusa, któ­rzy wywodzili się z judaizmu. Przykładowo, w najnowszych badaniach silnie się uwypukla judeochrześcijańska strukturę wspólnoty jerozolimskiej. W czasach Ojców Kościoła ważną okoliczność stanowiły także polemiki i spory z rabinami. De­cydujące w nich były te argumenty i racje, które respektowały zasady rabinicznej egzegezy Biblii Hebrajskiej. Pisarze chrześ­cijańscy dobrze je znali i w swoich apologiach wiary w Jezusa Chrystusa często i chętnie się nimi posługiwali. Na potwierdze­nie wystarczy na przykład sięgnąć po słynny Dialog z Żydem Try- fonem, napisany w połowie II w. przez Justyna Męczennika.

O ile wiem, to później np. Orygenes czy Hieronim konsultowali się z rabinami w kwestiach egzegetycznych. Ale oczywiście nie

wszyscy mogli szukać tych zasad u rabinów - bo wiadomo, jak wtedy wyglądały relacje między Kościołem a Synagogą. Lecz, co

najważniejsze, a wiem to oczywiście z artykułów Księdza, by znać te zasady, nie musieli ich szukać u rabinów. Albowiem część tej

pierwotnej tradycji egzegezy żydowskiej weszła do ksiąg świętychStarego i Nowego Testamentu.

Jest to bardzo ważne dopowiedzenie, podkreślające wartość tzw. egzegezy wewnątrzbiblijnej. Dopóki Biblia znajdowała się in statu fieri, czyli „w trakcie stawania się”, to znaczy dopóki kanon ksiąg świętych nie był jeszcze w pełni ustalony, pewna część refleksji egzegetycznej wokół najstarszych tradycji i teks­tów rozwijała się równolegle do ksiąg redagowanych i przyję­tych przez wspólnotę wierzących. Utrwalana na piśmie, była niejednokrotnie włączana do ostatniego kanonicznego zbioru Biblii Hebrajskiej objętego nazwą Ketuvim (Pisma), który został

— 284 —

Page 283: Bóg Biblia Mesjasz

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJNEJ

dołączony do zbioru Prawa i Proroków. To samo dotyczy pism napisanych lub zachowanych w języku greckim, znanych jako deuterokanoniczne księgi Starego Testamentu. Na przykład Księ­ga Mądrości to obszerny midrasz opracowany na bazie Tory i pozostałych zbiorów Biblii Hebrajskiej, w którym tradycyjne nauczanie zostało wyłożone w kontekście ekspansji cywilizacji helleńskiej. W ten sposób egzegeza wcześniejszego tworzywa Biblii sama wchodziła w skład Biblii. W ostatnich dziesięcio­leciach uczeni mówią zgodnie o egzegezie wewnątrzbiblijnej, a odpowiednie badania i studia nad jej świadectwami, publi­kowane w postaci artykułów i monografii, są prowadzone tak­że w Polsce.

Sposoby myślenia i argumentacji, charakterystyczne dla przedchrześcijańskiej egzegezy żydowskiej, znajdujemy rów­nież w Nowym Testamencie. Przykładowo, niektóre sposoby interpretacji Starego Testamentu dokonywane przez św. Pawła, odzwierciedlają ówczesne żydowskie procedury egzegetyczne, przyjęte zwłaszcza w środowisku faryzejskim, a potem rabi- nicznym. Doskonałą ilustrację stanowi List do Galatów, z na­uczaniem o relacji usprawiedliwienia w Chrystusie do Prawa i obietnicy. Obecność elementów interpretacji żydowskiej bywa tak intensywna, że czasami bez podstawowej wiedzy o nich nie jesteśmy w stanie odczytać należycie przesłania nowotesta- mentowego tekstu. Podobne zabiegi wyraźnie widać w Ewan­geliach, w nauczaniu Jezusa. Choćby słowa z Kazania na Gó­rze „Słyszeliście, że powiedziano ... a Ja wam powiadam” (Mt 5,21 i in.), to typowa aktualizacja i reinterpretacja wypo­wiedzi Tory charakterystyczna dla nauczania rabinów. Mamy wiele świadectw, że Jezus był tytułowany „Rabbi” i oczekiwano od Niego objaśniania Pisma. Czynił to wielokrotnie i chętnie,

— 285 —

Page 284: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X

czerpiąc z bogatego skarbca znanej Mu egzegezy. Oczywiście, Jezus nauczał nie jako jeszcze jeden równorzędny rabin pośród wielu, ale jako Nauczyciel, świadomy swojej tożsamości i god­ności, jako Mistrz par excellence. Podawane przez Niego objaś­nienie Pisma zawierało zatem elementy zupełnie nowe i było podawane jako najgłębsza i ostateczna interpretacja Tory: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przy­szedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). Dla pierwszych poko­leń chrześcijan Pismo Święte stanowiło źródło, z którego mo­gli się uczyć - bardziej lub mniej świadomie - zasad ustalonej i powszechnie przyjętej w Izraelu egzegezy biblijnej.

Mówił Ksiądz, ze Tradycja Izraela, przekazywana początkowo ustnie, była stopniowo spisywana. Czy jedynymi jej świadectwami

są te, które weszły do kanonu świętych ksiąg?

Oprócz motywów i wątków, które weszły w skład ksiąg świętych, istnieje znacznie bogatsza tradycja objaśniania Tory, odrębna od ksiąg świętych i tworząca bogatą spuściznę litera­cką. Są to rozmaite midrasze, których utrwalenie na piśmie na­stąpiło dopiero w erze chrześcijańskiej, poczynając od połowy I tysiąclecia, i miało związek z kolejnymi przeobrażeniami i prze­budową życia żydowskiego. Nazwę „midrasz” stosuje się więc do literatury, w której utrwalono elementy tradycyjnej egzegezy. Konsekwentnie, nazwy dwóch głównych nurtów tego piśmienni­ctwa zostały utworzone od nazw jej głównych odmian i dlatego istnieją zbiory tekstów z gatunku hagady oraz halachy. Trzeba nadmienić, że ta twórczość właściwie nigdy się nie skończyła i w środowisku żydowskim wciąż powstają nowe hagady i hala­chy, z których pewna część jest utrwalana na piśmie.

— 286 —

Page 285: Bóg Biblia Mesjasz

KU STAROŻYTNEJ ŻYDOWSKIEJ EGZEGEZIE BIBLIJN EJ

Ksiądz w swojej pracy egzegetycznej niejednokrotnie korzystał z tej starożytnej żydowskiej literatury

w celu odkrywania nowych czy głębszych znaczeń różnych fragmentów Starego Testamentu. Czy mógłby Ksiądz podać jakiś

charakterystyczny przykład, ilustrujący taką żydowską egzegezę?

Temat jest bardzo obszerny i należałoby mu poświęcić całą książkę. Podam więc tylko jeden piękny przykład za­czerpnięty z żydowskich homilii do Księgi Rodzaju. Nawią­zuje on do pozornie błahej kwestii, a mianowicie dlaczego Bóg nakazał Noemu przygotować arkę i dlaczego trwało to tak długo. W hagadzie do tego fragmentu „pradziejów biblij­nych" dopowiada się, że ów czas był potrzebny, by grzeszni ludzie, widząc Noego sporządzającego arkę, rozpoczęli poku­tę. Praca nad arką stanowiła miłosierne ostrzeżenie od Boga. Stwórca powstrzymywał potop i starał się nakłonić występną ludzkość do opamiętania się i nawrócenia. Niektóre żydow­skie komentarze twierdziły, że Noe (jak prorok Jonasz!) głoś­no nawoływał do nawrócenia; w innym miejscu tychże objaś­nień mamy wzmiankę, że Noe wszedł do arki już na siedem dni przed rozpoczęciem potopu, co miało być odczytywane jako kolejny dramatyczny gest przynaglający do nawrócenia: „Oto daję ci siedem dni czasu; jeżeli będą pokutować, prze­baczę im..." W jeszcze innym komentarzu nawet pierwsze dni deszczu tłumaczono jako szansę i wezwanie do ratunku: „Kie­dy Bóg sprawił, że spadł deszcz, uczynił to w swej łaskawo­ści dlatego, aby w przypadku pokuty, deszcz mógł przeobra­zić się w błogosławieństwo. A skoro nie nawrócili się, deszcz obrócił się w potop".

— 287 —

Page 286: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł X

Wiele barwnych hagad poświęcono matriarchiniom Izraela, czyli czterem żonom patriarchów. Sara, Rebeka, Rachela i Lea doczekały się opowiadań, w których sławiono ich urodę i cno­ty, stawiając je za przykład dziewczętom oraz kobietom - żo­nom i matkom. Owe hagady, rozwijane przez stulecia, stały się żywą częścią bogatego folkloru żydowskiego. To, co w chrześ­cijaństwie wyrażano za pomocą obrazów, które oddziałują na wzrok, w judaizmie osiągano za pomocą opowiadań, przezna­czonych do słuchania. Jedno i drugie, rozbudzając wyobraźnię, „dopowiadało” Biblię i kształtowało wiarę.

Te przykłady pokazują, jak głęboko zagłębiała się w tekst święty starożytna egzegeza żydowska, i jakie nieuchwytne zna­czenia z niego wydobywała. Staje się też jasne, że czytając Bi­blię, objaśniano nie tylko jej litery, czyli to, o czym opowia­dała, lecz także puste przestrzenie między literami i liniami tekstu, czyli to, o czym Biblia milczała, bądź czego pozwala­ła się domyślać. Dobrze wiadomo, że milczenie bywa bardziej wymowne niż słowa, ale w różnych sytuacjach i ono potrze­buje interpretacji.

Page 287: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XI

Zjawisko targumizmu

Zbiory midraszy to nie jedyne miejsce występowania żydowskiej egzegezy biblijnej. Jej przedchrześcijańskich i późniejszych

świadectw szukał Ksiądz głównie w targumach, które stanowią jeszcze jedną gałąź starożytnej literatury żydowskiej. Dlaczego

właśnie tam i czym są - bo mało kto to wie - targumy?

Etymologia nazwy „targum" jest sporna; jedni wyprowa­dzają ją z języka akadyjskiego, zaś inni z hetyckiego. Byłyby to dwa zupełnie odmienne źródłosłowy, bo akadyjski to język semicki, natomiast hetycki był językiem indoeuropejskim. Jed­nak w obu przypadkach targum znaczy „przekład, tłumacze­nie" Starożytne ludy i narody, tak samo jak my, musiały ko­rzystać z przekładów, z czego wniosek, że tłumacze to jeden z najstarszych zawodów świata. Chociaż, zgodnie z etymolo­gią, nazwę „targum" początkowo odnoszono do każdego prze­kładu, a więc również do każdego przekładu ksiąg świętych na inny język, z czasem jej używanie ograniczyło się do przekła­dów Biblii Hebrajskiej na język aramejski.

Skąd wzięło się moje zainteresowanie targumami? Wraz z zainteresowaniem starożytną żydowską egzegezą biblijną po­jawiło się pytanie, gdzie szukać jej świadectw, Wiemy już, że

— 289 —

Page 288: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XI

na przykład w midraszach. Z większością z nich istnieje jed­nak ta trudność, że są stosunkowo późne, a więc nie można ich traktować jako świadectwa najstarszego objaśniania teks­tów biblijnych. Podczas studiów w Rzymie dowiedziałem się, że bardzo wczesne i cenne świadectwa przetrwały w zacho­wanym piśmiennictwie targumicznym. Ogromną pomoc oka­zał prof. Roger Le Deaut, który potwierdził, że zainteresowania tą wciąż mało znaną i docenianą dziedziną są jak najbardziej uzasadnione, wskazał odpowiednie lektury, a wśród nich za­lecił przestudiowanie jego podręcznika Introduction a la littera- ture targumiąue. Jest to znakomicie napisane wprowadzenie do literatury targumicznej, którego lektura i przemyślenie dało mi bardzo wiele. Wszedłem w świat tyleż nieznany, co intrygujący i stymulujący do samodzielnych poszukiwań i badań.

Kiedy i dlaczego pojawiły się aramejskie przekłady Biblii?

Rodowód utrwalonych na piśmie aramejskich przekładów ksiąg świętych jest stary i niezwykle interesujący. Zjawisko targu- mizmu to przede wszystkim odpowiedź na nową sytuację języko­wą, która zaistniała na Bliskim Wschodzie pod koniec pierwszej połowy I tysiąclecia przed Chrystusem. Już wcześniej, między X a VII w. przed Chrystusem, na tym obszarze oraz na peryfe­riach Bliskiego Wschodu coraz większe znaczenie zyskiwał język aramejski. Należał do północno-zachodniej grupy języków semi­ckich, a mówili nim Aramejczycy, którzy zamieszkiwali teryto­rium dzisiejszej Syrii. Paradoks polega na tym, że o Aramejczy­kach pamięć niemal całkowicie zaginęła (chociaż istnieją jeszcze trzy lub cztery enklawy nieopodal Damaszku, gdzie mówi się po aramejsku), podczas gdy język aramejski stał się, poczynając od

290 —

Page 289: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

początku drugiej połowy I tysiąclecia przed Chrystusem, języ­kiem dyplomatycznym starożytnego świata, od Indii aż po po­łudniowy Egipt i zachodnie wybrzeża północnej Afryki. Wszę­dzie go używano, a w każdym razie w nim była prowadzona oficjalna korespondencja. Liczba zachowanych do naszych cza­sów tekstów aramejskich jest prawdziwie imponująca.

W strefie wpływów języka aramejskiego znaleźli się rów­nież Izraelici. O pierwszych kontaktach dowiadujemy się z Dru­giej Księgi Królewskiej, opisującej oblężenie Jerozolimy w 701 r. przed Chrystusem przez wojska asyryjskie. Dowódca najeźdź­ców, chcąc złamać ducha obrońców, przemawiał do nich po he- brajsku, zachęcając do zaniechania oporu i poddania miasta. Wówczas czołowi przedstawiciele oblężonych prosili: „Mów, prosimy, do sług twoich po aramejsku, gdyż rozumiemy; nie mów do nas po hebrajsku wobec słuchającego ludu, który jest na murach" (2Krl 18,26). Oczywiście, prośba ta nie została wysłuchana. Niedługo potem Asyryjczycy odstąpili od oblęże­nia miasta. Od tego czasu datuje się jednak rosnąca obecność języka aramejskiego także na terenie Palestyny.

W warunkach diaspory Izraelitów w Asyrii (VII w. przed Chrystusem) hebrajski był coraz skuteczniej wypierany z po­wszechnego użycia przez aramejski. Ułatwiał to fakt, iż jest to język bardzo podobny do hebrajskiego (podobieństwo jest mniej więcej takie, jak między językiem polskim i słowackim). Zachowały się archeologiczne dowody na to, że w państwie nowoasyryjskim aramejski zdecydowanie dominował. Jeszcze przed wygnaniem babilońskim jego oddziaływanie i wpływy coraz bardziej przenikały do Judy i Jerozolimy, jako elementy infiltracji polityki, kultury i religii asyryjskiej. Przybrały one zdecydowanie na sile w następnym stuleciu, podczas wygnania

— 291 —

Page 290: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

babilońskiego, kiedy deportowani Judejczycy trafili w rejony, gdzie mówiono po aramejsku. Możemy się zasadnie domyślać, że tym językiem posługiwali się również potomkowie Izraeli­tów deportowanych niegdyś przez Asyryjczyków. Gdy wygna­nie się skończyło, znaczna liczba repatriantów wracających do Judy i Jerozolimy mówiła już tylko po aramejsku.

Popularność tego języka wzmogła się, gdy kilkadziesiąt lat później - w czasach Ezdrasza i Nehemiasza - wracały do Jerozolimy kolejne grupy repatriantów. Stało się widoczne, że hebrajski, będący językiem ksiąg świętych i liturgii, to język qodesz, święty, natomiast aramejski to język codzienny. Je­żeli wierni mieli w pełni poznawać, zrozumieć i przyjąć za­wartość ksiąg świętych, potrzebowali ich przełożenia na ara­mejski. Uczeni nie są zgodni, kiedy dokładnie pojawiło się zjawisko przekładu ksiąg świętych na aramejski. Tradycja ra- biniczna umieszcza jego początki w czasach Ezdrasza i łączy z wydarzeniem opisanym w ósmym i dziewiątym rozdziale Księdze Nehemiasza. Rzeczywiście, właśnie w tym szczegól­nym wydarzeniu, o którym mówiliśmy rozważając narodzi­ny egzegezy biblijnej, trzeba widzieć również początki zjawi­ska targumizmu.

Czyli chodzi o ten sam moment dziejów Izraela, który zadecydował o wyłonieniu się midraszy i wykrystalizowaniu się Tradycji ustnej.

To był niezwykle ważny, wręcz przełomowy moment. Jak pamiętamy, kapłan Ezdrasz przeprowadził dogłębną odnowę życia religijno-narodowego rodaków, której kulminację stano­wił obrzęd odnowienia przymierza, połączony z obchodami jesiennego Święta Namiotów. Zgromadzenie wiernych, które

292 —

Page 291: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

zwołał, miało miejsce nie w świątyni jerozolimskiej, lecz w jej pobliżu. Wyeksponowanie czytania tekstu świętego dowodzi, że zdobył on rangę równą tej, jaka przysługiwała ofiarom skła­danym w świątyni.

A gdzie jest powiedziane, ze jest to też moment narodzintargumizmu?

Cenna dla naszych rozważań informacja została podana w Księdze Nehemiasza: „Czytano z księgi Prawa Bożego, tłu­macząc [po hebrajsku: mephoras] i podając sens tak, że lud ro­zumiał czytanie”. Imiesłów mephoras jest formą czasownika pa­rały „dzielić, tłumaczyć, przekładać”. Prawidłowe zrozumienie Prawa przez wiernych zgromadzonych na uroczystych obcho­dach zależało nie tylko od jego objaśniania i wykładania, lecz i od przekładu na język aramejski, którym mówili. Pod ko­niec Księgi Nehemiasza znajdujemy informację, z której wy­nika, że po wygnaniu babilońskim język hebrajski stopnio­wo poszedł w Judzie w zapomnienie (Ne 13, 23-24). Ezdrasz i jego zwolennicy, dokonując reformy, musieli respektować ten fakt, bowiem od tego w dużym stopniu zależało jej powodze­nie. Zdecydowano się więc na przekład. Naprawdę godny po­dziwu jest skuteczny nacisk na zrozumienie tekstu, nawet za cenę ustępstw, które z wielu względów były ryzykowne. Po raz pierwszy w dziejach to, co jako tekst święty zostało zapisane i przekazane w mowie hebrajskiej, zostało wyrażone i poda­ne w innym języku. Warto w tym miejscu przytoczyć trafną opinię, jaką kilkadziesiąt lat temu wyraził G. F. Moore, wybit­ny znawca tej problematyki, który napisał: „Jakkolwiek wielki był szacunek Żydów dla ich świętego języka, nie żywili jednak

— 293 —

Page 292: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XI

w związku z nim przesądów i przełożyli zrozumienie ponad sentymenty”.

A zatem, podsumowując, zgromadzenie, któremu przewod­niczył Ezdrasz, stworzyło podwaliny pod instytucję liturgiczną, która w przybliżaniu wiernym słowa Bożego posługiwała się zarazem komentarzem i przekładem. Zapoczątkowana w V w. przed Chrystusem praktyka czytania i komentowania oraz prze­kładania ksiąg świętych szybko okrzepła i ustabilizowała się jako istotny element życia Żydów palestyńskich. Stało się tak dlatego, ponieważ potrzebowali tłumaczenia tekstu świętego na język, którym mówili. Dobra znajomość hebrajskiego była przywilejem elity, ludność posługiwała się językiem przynie­sionym z wygnania. W taki sposób wykrystalizowały się dwa sposoby szeroko zakrojonego przedsięwzięcia, które obejmu­jemy wspólną nazwą Midraś Tora, Objaśnianie Tory: midrasz, czyli interpretacja, wykładnia Pisma, oraz targum, czyli prze­kładanie Pisma na język aramejski.

Czy targumy tez były przekazywane drogą ustną?

Przez długi czas, podobnie jak w przypadku midraszy, przeprowadzano wyraźny podział między tekstem świętym a jego przekładem, uważanym za konieczność podyktowaną doraźnymi potrzebami wspólnoty. Istniało przekonanie, że hebrajski to język święty, leszon ha-qodest język Boga, aniołów i przyszłego świata, jedyny język, w którym można bezpiecz­nie przekazywać całość Objawienia. Obawiano się, by aramej­ski nie pretendował do statusu języka świętego i nie wyparł hebrajskiego. Tekst święty zawsze czytano w oryginale, nato­miast przekład traktowano jako wyjście, które sprzyjało jego

— 294 —

Page 293: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

pełniejszemu zrozumieniu. Dlatego przez kilka wieków, zgod­nie z zasadami i statusem Tradycji ustnej, treść przekładanych fragmentów ksiąg świętych była podawana wyłącznie ustnie. Taki stan trwał do końca epoki przedchrześcijańskiej, a i póź­niej rabini zalecali ustne tłumaczenie czytanych na bieżąco fragmentów Pisma.

A zatem wpierw istniało tłumaczenie ustne. Jednak gdzie się ono odbywało? Pierwsze miało miejsce, jak Ksiądz juz powiedział, gdy kapłan Ezdrasz zgromadził cały lud w celu uroczystego odczytania

Tory. A następne, czy tez podczas takich zgromadzeń?

Dochodzimy do kolejnej niezwykle istotnej kwestii. Z na­daniem tak dużej rangi czytaniu, komentowaniu i tłumaczeniu Tory jest związane wyłonienie się - ważnej i charakterystycz­nej dla powygnaniowej formy judaizmu - instytucji Synagogi. Wokół datowania jej początków nagromadziło się wiele spo­rów, lecz po około półtora wieku naukowych debat przewa­ża pogląd, że należy je umiejscowić w VI w. przed Chrystu­sem, czyli na wygnaniu. Osobiście wyrażam pogląd, że mogło to być już wygnanie asyryjskie, istniała bowiem okoliczność, która to ułatwiała. Potomkowie Izraelitów deportowanych niegdyś przez Asyryjczyków nie byli przywiązani do jedne­go centralnego sanktuarium, jak Judejczycy, których kult był scentralizowany w Jerozolimie. Na północy istniały dwa duże sanktuaria, w Betel i Dan, a także wiele lokalnych ośrod­ków kultu. W sytuacji okrzepnięcia diaspory deportowani nie zawahali się przed wspólną modlitwą tam, gdzie przebywa­li, jest natomiast mniej prawdopodobne, iż na obczyźnie na­dal składali ofiary. Judejczycy, przymusowo przesiedleni przez

— 295 —

Page 294: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

Babilończyków, mogli więc zastać w Mezopotamii solidnie utrwalona praktykę zgromadzeń o charakterze społecznym. Lecz także religijnym i liturgicznym. Reminiscencje takich spotkań rozpoznajemy we wzmiankach występujących w Księ­dze Ezechiela. Prorok traktuje te zgromadzenia jako coś zu­pełnie oczywistego i dość łatwo nawiązuje kontakty ze star­szyzną i przełożonymi ludu.

Przebywając z dala od ojczyzny, oprócz rozstrzygania do­raźnych spraw, wygnańcy zbierali się, przypominali sobie święte tradycje i rozważali je, z czasem utrwalali je na piśmie i trosz­czyli o ich wierny przekaz. Takie zgromadzenia, złożone z męż­czyzn, odbywały się przede wszystkim w szabaty i dni świą­teczne i to nie w przypadkowych miejscach, lecz tam, gdzie była bieżąca woda, a więc w pobliżu rzeki, strumienia czy źródła. Woda była potrzebna do obmycia i oczyszczenia się, by można było sprawować liturgię. Stosunkowo wcześnie, cho­ciaż dokładnych ram czasowych nie potrafimy ustalić, wyło­niła się praktyka tzw. minianu, czyli modlitwy wspólnotowej, do której potrzeba co najmniej dziesięciu mężczyzn. Praktyka ta istnieje do dzisiaj.

Obok aspektów ściśle religijnych, takie spotkania były istot­nym elementem konsolidacji wygnańców, budowania solidarno­ści między nimi, bo przecież trzeba było się odnaleźć, rozpo­znać, zebrać, zgromadzić i zawiązać wspólnotę. Odbywało się to z dala od Jerozolimy i Ziemi Świętej, dość szybko ustaliło się jednak na tyle, że gdy w połowie V w. przed Chrystusem Ezdrasz przybył do Jerozolimy, bez trudności zwołał zgroma­dzenie całego ludu. Łatwość i skuteczność, z jaką to uczynił, świadczy, że była to praktyka znana i przyjęta. Inicjatywa Ezdra- sza zapoczątkowała proces, przez który czytanie i rozważanie

296 —

Page 295: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

Tory oraz wspólna modlitwa stały się uprawnionym sposo­bem oddawania czci Bogu, równoległym do składania ofiar. Zarazem dostarczyła modelu do nowej, skupionej wokół sło­wa Bożego, liturgii, z czego wniosek, że w bliskim sąsiedztwie świątyni jerozolimskiej istniała coraz większa potrzeba bez­krwawego kultu. Na tym etapie sprawowano go obok składa­nia ofiar, lecz jego ranga i rola stale odtąd rosły. Izraelici po­trzebowali odnowy opartej o nauczanie Tory. Z drugiej strony coraz większa ich liczba mieszkała daleko od Jerozolimy, w do­browolnie wybranej diasporze. Skoro przestało być dla nich możliwe częste uczestniczenie w kulcie krwawym, sprawo­wanym w świątyni jerozolimskiej, ich spoiwem były więc nie ofiary, lecz tekst święty, czytany i rozważany oraz stosowany w życiu i postępowaniu. Pod sam koniec ery przedchrześci­jańskiej zaczęły powstawać budowle określane mianem syna­gog, w których sprawowano oficjalny, sformalizowany i bez­krwawy kult, skupiony wokół czytania, tłumaczenia, nauczania i rozważania słowa Bożego.

Ale dlaczego i skąd to greckie słowo „synagoga”?

Po hebrajsku ten zwyczaj i instytucja, zarówno zgroma­dzenie, jak i budynek, nosi nazwę beth knesset, od czasowni­ka kanas, „gromadzić, łączyć, zbierać”; beth knesset to zgroma­dzenie oraz miejsce zgromadzenia czy zebrania wyznawców. Greckim odpowiednikiem tej nazwy jest synagogi, od czasow­nika synagó, „łączę razem, zbieram, gromadzę”. Ta nazwa upo­wszechniła się w ostatnich wiekach ery przedchrześcijańskiej w diasporze, gdzie język hebrajski wyszedł z użycia na ko­rzyść greckiego.

— 297 —

Page 296: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

Czyli po powrocie z wygnania babilońskiego Izrael nie tylko odbudował świątynię jerozolimską, ale zaczął tez wszędzie po

świecie budować synagogi.

Nie potrafimy określić, kiedy pojawiła się praktyka budowa­nia synagog. Z pewnością nie sięga ona czasów budowy Drugiej Świątyni, czyli schyłku VI w. przed Chrystusem. Nie potrafimy także rozstrzygnąć, czy została zapoczątkowana w Palestynie czy w diasporze. Najstarsza odnaleziona do tej pory budowla rozpo­znana przez archeologów jako synagoga znajduje się na Masadzie, twierdzy Heroda nad Morzem Martwym i pochodzi z drugiej połowy I w. przed Chrystusem. Nie znaleziono od niej starszej, co wcale nie znaczy, że takich budowli wcześniej nie było. Brak dowodów nie jest dowodem braku takich miejsc zgromadzeń. Można się domyślać, że im dalej od Jerozolimy, na przykład na terenie Mezopotamii czy Azji Mniejszej, tym bardziej zjawisko zbierania się i potrzeba posiadania odpowiednich pomieszczeń lub budynków była powszechniejsza. Sam fakt, że w połowie I w. po Chrystusie apostoł Paweł podróżuje po Azji Mniejszej, Mace­donii i Grecji i wszędzie tam napotyka synagogi, nigdzie zaś nie są one przedstawiane jako coś nowego, świadczy, że ich gene­za była znacznie starsza. Nieco wcześniej, a mianowicie w cza­sach Jezusa, synagogi istniały w Jerozolimie i w Galilei i wrosły na dobre w krajobraz palestyńskich osad i miasteczek. Już wte­dy uchodziły za zwyczajną i czcigodną instytucję.

W rezultacie dotychczasowych badań archeologicznych na­liczono ponad sto starożytnych synagog na terenie Palestyny oraz ponad dwadzieścia poza jej granicami. Wszystkie są da­towane na początki ery chrześcijańskiej, aczkolwiek precyzyj­ne datowanie nie zawsze jest możliwe i pewne. Po zagładzie

— 298 —

Page 297: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

dokonanej przez Rzymian w 70 r., to znaczy po zburzeniu świą­tyni jerozolimskiej i ustaniu kultu ofiarniczego, Żydzi zbierali się na wspólną modlitwę i kult wyłącznie w synagogach. Od końca I w. synagogi stały się faktycznie substytutem świą­tyni, ułatwiając konsolidację i przetrwanie judaizmu. Począt­ki wszechstronnej rabinicznej reorientacji życia żydowskiego przyniosły zasadniczy wzrost ich roli. Nazwę „Synagoga” roz­ciągnięto na judaizm rabiniczny jako taki, w odróżnieniu od Kościoła wyrosłego, tak jak ta forma judaizmu, na wspólnym podłożu biblijnego Izraela.

Wracając do interesującego nas tu szczególnie tematu targumów.Czy można powiedzieć, ze w synagogach jako miejscach czytania,

objaśniania oraz nauczania Tory, rozwinęło się zjawisko przekładu Biblii na aramejski?

Tak, właśnie w środowisku synagogalnym wyłonił się i okrzepł fenomen targumizmu. Część uczonych to kwestio­nuje, łącząc początki przekładu ksiąg świętych na aramejski ze środowiskiem nauczania i szkoły. W listopadzie 2005 r. stara­niem Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Ka­towicach została zorganizowana konferencja naukowa „Logos i Słowo”, poświęcona dawnym i aktualnym przekładom Biblii. Pogląd, iż najstarszy kontekst targumów stanowiła szkoła, wy­raził prof. Craig Morrison z rzymskiego Biblicum. Argumenty, jakie podał, moim zdaniem nie są przekonujące. Aczkolwiek targumy odzwierciedlają styl „konwersacyjny”, obecny w szko­łach, jest on jednak typowy dla całokształtu starożytnej i póź­niejszej egzegezy biblijnej. Wspominam o tej konferencji rów­nież dlatego, by potwierdzić, że współczesna biblistyka polska

— 299 —

Page 298: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XI

coraz wyraźniej włącza się w ważne debaty, jakie mają miej­sce w biblistyce europejskiej i światowej. Wielka w tym zasłu­ga młodego pokolenia bibłistów, w większości niedawnych ab­solwentów Papieskiego Instytutu Biblijnego.

Objaśnianie ksiąg świętych i wykorzystywanie ich w celu zaspokojenia określonych potrzeb wspólnoty nie pozostawio­no uznaniu, kompetencji czy intuicji jednostek. Zadziałały tutaj analogiczne mechanizmy, jak te, które przesądziły o żywotności i trwałości świętej Tradycji biblijnego Izraela zanim doczekała się ona utrwalenia na piśmie. Nad wiarygodnością interpreta­cji czuwali powołani do tego ludzie, a najwłaściwszym miej­scem nauczania stała się właśnie synagoga. W niej odbywa­ło się czytanie, objaśnianie i tłumaczenie Tory - tłumaczenie w podwójnym znaczeniu tego słowa: jako wyjaśnianie i uprzy­stępnianie w języku zrozumiałym dla słuchaczy i uczestników liturgii, czyli aramejskim. Dopiero na tym etapie coraz ważniej­szym kanałem rozwijania aktywności targumicznej stawała się szkoła. Umiejscowiona zazwyczaj przy synagodze, dostarczała znakomicie przygotowanej „kadry” na potrzeby synagogalne. Te targumy, jakie znamy, przeszły przez ów drugi filtr, co wy­datnie rzutowało na ich kształt. Wszelkie próby rozdzielania tego, co w targumach liturgiczne, a co szkolne, są skazane na niepowodzenie, bo obydwa nurty zostały połączone w symbio­zie, której celem były duchowe korzyści wiernych.

Jak odbywało się przekładanie tekstu świętego z językahebrajskiego na aramejski?

Wypracowano bardzo rygorystyczne reguły dotyczące czy­tania i tłumaczenia tekstu świętego. Można było czytać tylko

300 —

Page 299: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

jedno, najwyżej trzy zdania, po których następowała przerwa, i to wyłącznie ze zwoju, który został dopuszczony do użycia liturgicznego. Inna osoba niż lektor oryginału tłumaczyła prze­czytany tekst na aramejski na podstawie tego, co przed chwilą usłyszała. To wskazuje, że podstawowym celem nie był prze­kład tekstu, lecz zawartego w nim przesłania, które najpierw powinno być zinterioryzowane, przyjęte. Osobę, która dokony­wała tłumaczenia, nazywano meturgeman, czyli po prostu „tłu- macz”. Wyraźnie rozdzielano nie tylko funkcję, lecz i osobę lektora i tłumacza, tak by nikt nie pomylił oryginału z prze­kładem, co - choćby ze względu na podobieństwo obydwu ję­zyków - mogło się zdarzyć.

Zadania lektora i tłumacza mogły pełnić jedynie osoby od­powiednio przygotowane. Dlatego obok synagogi powstał dru­gi ośrodek niezbędny do rozwijania się zjawiska targumizmu, a mianowicie specjalna szkoła, nazywana beth-midras, „dom stu- diów”. Opracowywano tam i wpajano zasady i wytyczne doty­czące czytania, komentowania i tłumaczenia Tory. Nauczyciel i najzdolniejsi uczniowie mogli przewodniczyć liturgii sprawo­wanej w synagodze. Naukę pobierali chłopcy, bowiem tylko mężczyźni byli dopuszczani do czynnego uczestnictwa w li­turgii synagogalnej.

Tłumaczenie w synagodze odbywało się ustnie. Jednak my przecież znamy targumy nie z przekazu ustnego, tylko w formie zapisanej.

Dzieje zachowanych do naszych czasów aramejskich prze­kładów Biblii Hebrajskiej odzwierciedlają naturę i losy całej żydowskiej egzegezy biblijnej. Początkowo dopuszczano jedy­nie ustne komentowanie, podejmowane doraźnie na potrzeby

— 301 —

Page 300: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

zgromadzenia zebranego na modlitwę i wspólne rozważa­nie ksiąg świętych. Potrzeby stawały się jednak coraz więk­sze, o czym przesądzały coraz liczniejsze wspólnoty w diaspo­rach rozproszonych w różnych częściach starożytnego świata. Nie wszędzie i nie zawsze można było znaleźć lektora umie­jącego poprawnie czytać oryginał hebrajski, zapisany pismem spółgłoskowym.

Pod koniec ery przedchrześcijańskiej pojawiły się więc przekłady na piśmie, targumy pisane. Do niedawna negowano ich wczesne pochodzenie, twierdząc, że skoro wszystkie zacho­wane do naszych czasów świadectwa aktywności translator- skiej pochodzą z ery chrześcijańskiej, zatem czasu pojawienia się ich na piśmie nie można przesuwać wstecz. Do najstar­szych znalezisk, datowanych na około V-VIII w. po Chrystu­sie, należały fragmenty piśmiennictwa targumicznego odnale­zione w 1896 r. w genizie kairskiej. Najbardziej znane to dwa przekłady Tory: Targum Onkelosa i Targum Jonathana, po dłu­gich i gorących dyskusjach datowane na okres miedzy 70 r. a końcem II w. po Chrystusie. Rozstrzygające okazały się od­krycia zapoczątkowane pod koniec lat 40. XX w. w Qumran i innych miejscach Pustyni Judzkiej, gdzie znaleziono aramej- skie fragmenty Księgi Kapłańskiej oraz Księgi Hioba. Najbar­dziej sensacyjne znalezisko pochodzi z groty jedenastej, w któ­rej odkryto obszerny fragment Księgi Hioba, obejmujący tekst 17,14 - 42,11, czyli ponad połowę całej księgi. Potem również na Masadzie znaleziono fragment targumu i chociaż były to tylko strzępy, nie ulegało wątpliwości, że i tam potrzebowano tłumaczeń ksiąg świętych na aramejski. Kolejną sensacją było odnalezienie w 1956 r. w jednej z rzymskich bibliotek prze­kładu Tory nazwanego Targumem Neofitów. Niewykluczone,

— 302 —

Page 301: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

że natrafimy na inne tego rodzaju znaleziska. W każdym razie potwierdziło się, że w okresie narodzin chrześcijaństwa, a na­wet wcześniej, judaizm znał zapisy targumiczne. Powstawały one zapewne nie wprost do bezpośredniego użytku w synago­dze, lecz jako pomoc dla osób, które pełniły posługę meturge- mana i zajmowały się przygotowaniem liturgii. Zapisy te były też bardzo pożyteczne dla studium podejmowanego w bet-mi- dras lub w bet-sefer, czyli w szkołach.

Domyślamy się, że działalność spisywania tłumaczeń nie była zbyt rozpowszechniona. Spotykała się też z obawa­mi, które później głośno wyrażali rabini, by tekst tłumacze­nia nie przysłonił ani w niczym nie umniejszył znaczenia i sza­cunku wobec tekstu oryginalnego. Jest dość prawdopodobne, że początkowo decyzja o zapisach była podejmowana na uży­tek poszczególnych osób bądź małych wspólnot. Dopiero na przełomie I i II w. po Chrystusie, czyli po upadku pierwszego (lata 66-70) i drugiego (lata 132-135) powstania żydowskiego przeciw Rzymianom i zburzeniu Jerozolimy, nastąpił żywio­łowy wzrost zainteresowania zapisem wszystkiego, co wcześ­niej przekazywano ustnie. W nurcie gruntownej przebudowy, w celu ratowania ocalałej spuścizny biblijnego Izraela, wśród sporządzonych tekstów znalazły się targumy, które doczeka­ły się obróbki literackiej i teologicznej dokonanej przez rabi­nów. Poza niedawno odnalezionymi fragmentami przedchrześ­cijańskimi, najstarsze targumy, którymi dysponujemy, sięgają II w. po Chrystusie, natomiast największa ich liczba pocho­dzi z około połowy pierwszego tysiąclecia, czyli V-VII w. po Chrystusie. Najliczniej zachowały się aramejskie przekłady Tory, odnaleziono jednak także targumy ksiąg ze zbioru Proroków i Pism. Niektóre powstały na terenie Palestyny, inne na terenie

— 303 —

Page 302: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

Mezopotamii, gdzie od III w. po Chrystusie stopniowo przeno­sił się ciężar żydowskiego życia religijnego. Nie należy jednak poprzestawać na sugerowaniu się datą zapisu określonego tar- gumu, ponieważ nawet te, które zostały później utrwalone na piśmie, zawierają bardzo dawne tradycje interpretacji konkret­nego tekstu, w wielu przypadkach pochodzące nawet z czasów przedchrześcijańskich.

Dlaczego jednak szukał Ksiądz w targumach, które są przecież jedynie tłumaczeniami Biblii, świadectw jej starożytnej

egzegezy? Co ma wspólnego aramejski przekład z wyjaśnianiem,interpretacją Pisma?

Przedstawiając naturę zjawiska targumizmu nie można su­gerować się wyłącznie dzisiejszymi teoriami przekładu i rolą tłumacza w literaturze. Istnieją dwie zasadnicze formy przekła­du tekstu: dosłowna oraz parafraza. W obydwu znajduje wyraz określone zrozumienie tekstu wyjściowego, jego interpretacja. Znane włoskie powiedzenie, którego rodowód sięga starożytno­ści, brzmi: „Traduttore traditore”, czyli: „Tłumacz to zdrajca”. Nie jesteśmy w stanie bardzo wiernie przełożyć tekstu na inny język, a trudności wzmagają się, gdy chodzi o język i mówiących nim ludzi z innego kręgu kulturowego. Owa trudność dotyczy także przekładania Biblii, również w starożytności. Dokładano wszelkich starań, by tłumaczenie było wierne, jednak nie do uniknięcia były rozmaite dopowiedzenia czy dodatki, w których odzwierciedlała się interpretacja oryginału. Tutaj trzeba nad­mienić, że nazwa „targum” znaczy nie tylko „przekład”, „tłu­maczenie”, lecz i „interpretacja”, „objaśnienie”. Przekład, który jest zbliżony do dosłownego, chce literalnie wyrazić w innym

— 304 —

Page 303: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

języku tekst wyjściowy, czasami w sposób wręcz niewolniczy, z czego wcale nie wynika, że jest pozbawiony aspektu inter­pretacji. Każdy tłumacz przekłada tekst tak, jak go sobie przy­swoił, jak go rozumie oraz potrafi wyłożyć innym.

Nastawienie „akademickie”, czyli bezwzględna troska o do­słowność, było w gruncie rzeczy judaizmowi obce. W księgach świętych poszukiwano przede wszystkim pokarmu duchowego, który powinien być zrozumiały i komunikatywny dla słuchacza. Dlatego przekład był dokonywany nie „w sobie”, ani nie „dla sie­bie”, ale „dla kogoś”. Właściwsza i bardziej nośna od przekładu dosłownego była parafraza, na tyle wierna, a zarazem swobod­na, że wyrażała tekst wraz z jego zrozumieniem, aktualizowa­ła go i adaptowała do warunków i potrzeb odbiorcy. Zjawisko targumizmu nie zmierzało do literalnego oddania orędzia, lecz bliższe było właśnie parafrazie, korzystającej z bogactwa uzna­nej i przyjętej we wspólnotach tradycji czytania i rozumienia Pisma. Jeszcze niedawno ceniono targumy niemal wyłącznie za to, że mogą być pomocne do rekonstrukcji tekstu hebrajskiego w tych miejscach, gdzie w trakcie długiego procesu przepisywa­nia uległ świadomym i nieświadomym zmianom i skażeniom. W ostatnim okresie podkreśla się ich znaczenie dla odtworze­nia najstarszych kierunków objaśniania tekstu świętego. Są trak­towane jako świadectwa nieustannej „rozmowy” z Biblią He­brajską, polegającej na wymianie: jej tekst był źródłem nowych myśli i skojarzeń, lecz i sam nimi obrastał, bo nie istniał jako suchy zapis, ale pulsował życiem w umysłach i sercach swoich odbiorców. Przekład odzwierciedlał i współtworzył ten stan rze­czy. Oczywiście, istniały granice dialogu z tekstem, wyznaczone przez ramy wiary biblijnego Izraela, która w każdych warunkach musiała strzec swojej integralności i tożsamości.

305 —

Page 304: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XI

Wyrażając słowo Boże w języku innym niż hebrajski, tłu­macz dążył do tego, by wzmóc jego dynamikę i siłę oddziały­wania. Był równocześnie głosicielem, nie tylko odtwarzał, lecz przepowiadał święte treści. Dzięki temu stawał się świadkiem słowa Bożego, cenionym za wiedzę i wierność swoim przeko­naniom. Przekład zakładał poszukiwanie i przekazywanie naj­głębszego sensu Pisma, co zbliża go, a czasami wręcz upodab­nia, do midraszu. To samo nastawienie rozpoznajemy również w Nowym Testamencie i w pismach Ojców Kościoła, istnie­je ono zatem w każdej dobrze pojętej chrześcijańskiej egzege- zie Biblii.

Czyli wraz z tłumaczeniem pojawiała się tendencja do interpretacji tekstu. Czy ta interpretacja była oparta na

znajomości egzegezy zawartej w midraszach?

Targumy, zarówno w postaci ustnej, jak i spisanej, zakła­dały i obficie wykorzystywały zjawisko midraszu, czyli objaś­niania i wydobywania sensu Pisma. Przekład na język ara- mejski uwzględniał obecne w midraszach reguły i tendencje egzegetyczne i sam stawał się jednym z podstawowych noś­ników specyficznego rodzaju egzegezy przeznaczonej dla naj­szerszych kręgów wierzących. Trzeba bowiem pamiętać, że przekładu dokonywano w synagodze na użytek prostych lu­dzi - targumy odzwierciedlały więc egzegezę popularną. Spo­tykamy w nich przykłady przesady, wprowadzanie wątków popularnych, przydających tekstowi nowych barw i odcieni znaczeniowych, motywy działające na wyobraźnię oraz efek­ty dramatyzujące narrację. Jedną z typowych cech tego ma­sowego czy ludowego charakteru targumów jest tendencja

— 306

Page 305: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

do eksponowania cudowności. Słusznie określa się targumy, być może pod wpływem skojarzeń z osiągnięciami z dziedzi­ny motoryzacji, mianem Volks-Bibel, „Biblii ludowej, Biblii na użytek ludu”. Była to bowiem w pełnym tego słowa znacze­niu Biblia, do której można zasadnie odnieść określenie Bi­blia Aramejska. Podobnie jak w przypadku Biblii Hebrajskiej, nie chodzi jedynie o język, lecz o określoną mentalność, spo­sób myślenia i wyrażania swoich zapatrywań i poglądów teo­logicznych. W przypadku, gdy jakieś wypowiedzi nastręczały trudności, tłumacze zawsze podporządkowywali ich przekład wymogom ortodoksji. Zatem byli oni, podobnie jak ich po­przednicy, którzy kilka wieków wcześniej dokonywali zapisu świętej Tradycji biblijnego Izraela, sługami Tradycji i jej stró­żami. Widać to na przykład w odniesieniu do koncepcji me­sjańskich, eschatologicznych czy angelologii. Wyobrażenia me­sjasza, koncepcja życia po śmierci i nadzieje z nią związane oraz wyobrażenia o aniołach są w przekładach aramejskich znacznie bardziej rozwinięte niż ma to miejsce w oryginal­nych księgach biblijnych. Targumiści włączali do przekła­du elementy doktryn i wierzeń dobrze znanych swoim słu­chaczom. Przykładowo, w Rdz 2,7 czytamy: „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istota żywą”. Jednak wcześniej, w Rdz 1,24, była mowa o stworzeniu przez Boga istot żywych i w tym kontekście starożytni tłumacze zauwa­żyli problem: Na czym polega wyjątkowość człowieka? Roz­wiązali ją tłumacząc, że od innych istot odróżnia go zdolność mowy i ten szczegół znalazł się w tekście Targumu Onkelo- sa: „Pan Bóg stworzył [zamiast: ulepił] człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia oraz zdolność

— 307 —

Page 306: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

mowy../' Inny przykład: wiedziano, że tekst „prochem jesteś i w proch się obrócisz" (Rdz 3, 19) nie jest ostatnim słowem Boga co do rzeczywistego przeznaczenia człowieka. Targumy, przekładając i objaśniając tę wypowiedź, włączyły do przekła­du najistotniejsze składniki nauki o zmartwychwstaniu. Jed­na z wersji aramejskich zawiera dopowiedzenie: „...i z prochu znowu powstaniesz, aby w dniu wielkiego sądu zdać sprawę i rozliczyć się z całego postępowania". Wskazania na podob­ne interwencje interpretacyjne można mnożyć.

Również dlatego zachowana literatura tagumiczna daje nie­oceniony wgląd w to, jak pod koniec czasów starotestamento- wych i na początku epoki Nowego Testamentu szerokie kręgi żydowskie pojmowały i objaśniały Pismo Święte. Znaczenie li­teratury targumicznej polega właśnie na tym, że obok najstar­szych midraszy stanowi ona niezwykle ważne świadectwo sta­rożytnej żydowskiej egzegezy biblijnej.

Czy mógłby Ksiądz podać jeszcze jakieś przykłady, gdy targum przez specyficzne tłumaczenie źródłowego, hebrajskiego

tekstu Biblii przekazuje zarazem jego interpretację. W swoich publikacjach - analogicznie jak w przypadku wykorzystywania

midraszy - wielokrotnie podawał Ksiądz przykłady bardziej rozbudowanej targumicznej egzegezy różnych fragmentów Pisma.

Dobrze znamy biblijne opowiadanie o Kainie i Ablu z czwar­tego rozdziału Księgi Rodzaju. Czytane z naszej perspektywy przysparza nam ogromnych kłopotów. Podstawowe pytanie, ja­kie się pojawia, brzmi mniej więcej tak: Dlaczego Bóg przyjął ofiarę Abla, a ofiary Kaina nie przyjął? Czyżby chodziło o jakiś kaprys Boga? A jeżeli byłby to kaprys, Kain słusznie oburzył

— 308 —

Page 307: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

na Boga, co w efekcie doprowadziło to do zabicia Abla. Może więc - i tak wnioskują niektórzy psychoanalitycy - to Bóg jest odpowiedzialny za śmierć Abla. Ta ścieżka interpretacyjna to przejaw współczesnej mentalności, która jest w stanie obrócić wszystko przeciwko Bogu. Zdarza się, że jej ostrze jest kiero­wane, jak w tym przypadku, przeciwko Biblii i jej przesłaniu, co odbywa się tak sugestywnie, że wielu czytelników i słucha­czy przeżywa dramatyczne rozterki i dylematy.

Jeżeli decydujemy się na uprawianie pogłębionej egzege- zy biblijnej, pytamy najpierw, czy to nasze pytanie nie poja­wiło się już wcześniej, a jeśli tak, jak na nie odpowiadano? Jak widzą tę trudność targumy? Jak ją objaśniano starożyt­nym odbiorcom? Sięgając po świadectwa starożytnych inter­pretacji żydowskich, dowiemy się, że w targumie zwraca się uwagę, iż Kain składa Panu ofiarę z płodów rolnych, zaś Abel ze zwierząt oraz z ich tłuszczu. Interpretacja tego szczegó­łu jest następująca: Kain złożył to, co miał pod ręką, nato­miast Abel dokonał starannej selekcji swoich zwierząt, wybrał spośród nich najlepsze sztuki i złożył ofiarę z tłuszczu, czyli ofiarował Bogu to, co w zwierzęciu uznawano za najlepsze. W jednym i drugim przypadku ofiara odsłoniła wnętrze tego, kto ją składał, ukazała jego usposobienie wobec Boga. Przez podkreślenie lub dodanie w targumie jednego czy drugiego słowa wskazano na właściwe rozumienie trudnego fragmen­tu. W tak przetłumaczonych słowach Bóg daje do zrozumie­nia, że rozpoznał prawdziwe nastawienie serca każdego z obu braci. Właśnie dlatego przyjął Abla i jego ofiarę (taką kolej­ność mamy w tekście oryginalnym!), a Kaina i jego ofiary nie przyjął. Reakcja Boga na obie ofiary udowodniła, że nie po­zwolił się zwieść.

— 309 —

Page 308: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

A targumiczna interpretacja budowy wieży Babel?Do mnie to bardzo przemówiło.

Wiele współczesnych tłumaczeń tego epizodu koncentruje się na kwestii pomieszania języków, tak jakby właśnie geneza wielu różnych języków była głównym powodem powstania tego opowiadania. Wprawdzie taki wątek jest w nim obecny, jednak intencja biblijnego autora była o wiele głębsza, a spójność opo­wiadania o wiele większa niż to się współczesnym badaczom wydaje. Jego celów nie można sprowadzać do kwestii etiologii, czyli ustalenia przyczyn zróżnicowania języków, chodzi w nim bowiem przede wszystkim o teologiczne uzasadnienie braku jedności między ludźmi.

Na takie teologiczne odczytanie tekstu o wieży Babel na­prowadza nas jedno z zachowanych starożytnych tłumaczeń Pię­cioksięgu na aramejski, znane jako Targum Pseudo-Jonathana. Fragment, który opowiada o budowniczych wieży Babel, został tak przełożony, że wyraźnie wskazuje, iż cel tej budowy wiąże się z godnym surowego potępienia kultem bałwochwalczym: „I powiedzieli: Chodźmy, zbudujemy sobie miasto i wieżę, któ­rej wierzchołek dosięgnie nieba, i uczynimy sobie bożka na jej szczycie". A zatem w interpretacji targumicznej epizod wska­zuje na początki bałwochwalstwa, jego celem jest ostrzeżenie przed nim i jego zgubnymi skutkami. Ludzki wytwór, dzieło rąk i ulepszonej techniki, miał, w miejsce Boga, stać się czyn­nikiem dalszej integracji ludzkości. Podobną myśl, rozwiniętą w nawiązaniu do ówczesnych osiągnięć technicznych i technolo­gicznych, znajdujemy na początku czternastego rozdziału Księgi Mądrości. Te nadzieje okazały się jednak fałszywe, a ich skut­ki odwrotne do zamierzonych: zamiast zjednoczenia nastąpił

— 310 —

Page 309: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

katastrofalny podział ludzkości. Źródłem rozbicia i braku po­rozumienia między ludźmi jest kult bożków, postawienie ich w miejscu Boga, który jako jedyny może jednoczyć ludzi.

Sięganie do treści wyrażonych w targumach jest zatem nie tylko ciekawe, lecz ukazuje nam możliwe kierunki zrozumienia biblijnych tekstów, zwłaszcza tych, które wydają się nam trud­niejsze. Aramejskie przekłady ksiąg świętych to ważne świade­ctwa ich najstarszej egzegezy. Jej wartość polega także na tym, że wiele elementów weszło w skład Nowego Testamentu.

Widzieliśmy, jak tradycje egzegetyczne zapisane w midraszach oddziaływały na autorów Nowego Testamentu. Czy z targumami

mamy sytuację analogiczną? Czy ich znajomość pozwala lepiejzrozumieć również ten święty tekst?

Wnikliwa analiza literatury targumicznej to nie tylko zada­nie dla starotestamentalistów, lecz i dla badaczy oraz komen­tatorów Nowego Testamentu. Jest niemal pewne, że aramejski był językiem Jezusa, co świetnie ilustruje Pasja Mela Gibsona. Słowa na krzyżu „Eloi, Eloi, lema sabachthani” (Mk 15,34) to aramejski przekład początku Psalmu 22, objaśnianego jako tekst mesjański. Jezus modli się jego słowami, dając poznać, że właśnie się spełnia. Każde poważne poszukiwanie „histo- rycznego” Jezusa musi uwzględniać Jego aramejskie zaplecze, a więc i piśmiennictwo targumiczne.

Większość autorów pism nowotestamentowych to pierwsi chrześcijanie pochodzenia żydowskiego. Wyraźne reminiscencje tradycji targumicznych widać zarówno w Ewangeliach synop­tycznych (pierwsze trzy Ewangelie kanoniczne), jak i w tak od­miennej od nich Ewangelii według św. Jana. Kościół apostolski

__ 311 _

Page 310: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

był w dużej mierze judeochrześcijański, co przesądzało o jego niezbywalnych więziach z biblijnym Izraelem i jego święty­mi pismami. Chrześcijanie żydowskiego pochodzenia znali doskonale tradycje egzegetyczne własnego narodu, a uczest­nicząc w kulcie synagogalnym i posługując się językiem aramejskim znali również wątki targumiczne. Współczesne naukowe badania Nowego Testamentu wykazały różnorodne związki zawartych w nich treści z tradycjami obecnymi w tar- gumach, co dotyczy również pism Pawiowych. Oto dwa przy­kłady zależności od targumizmu, pozwalające lepiej zrozumieć nowotestamentowy tekst.

W Pierwszym Liście do Koryntian (10, 4), ilustrując wy­wód przykładami z dziejów Izraela, Paweł mówi o pokoleniu, które w czasach Mojżesza przeszło przez morze, otrzymało mannę i „duchowy napój”: „... pili zaś z towarzyszącej im du­chowej skały”. W tekstach Starego Testamentu nie ma żadnej wzmianki o skale, która towarzyszyłaby Izraelitom wędrującym do Ziemi Obiecanej. Apostoł wykorzystuje tradycję utrwaloną w znanych i nam targumach do Księgi Liczb (21, 16-20), we­dle której wędrowcy otrzymali źródło wody jako cudowny dar towarzyszący im w drodze do Kanaanu.

Drugi przykład: w Drugim Liście do Tymoteusza (3, 8), w kontekście zapowiedzi wielkiego odstępstwa, czytamy: „Jak Jamnes i Jambres wystąpili przeciw Mojżeszowi, tak też i ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu wiary”. Jamnes i Jambres to imiona dwóch wzmiankowanych anonimowo w Księdze Wyjścia (7, 11.22) czarowników egipskich, którzy podważali wiarygodność po­słannictwa Mojżesza. W hebrajskim tekście Księgi Wyjścia imiona czarowników pozostają nieznane, natomiast wystę­

— 312 —

Page 311: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

pują w jego aramejskim przekładzie. Bardzo prawdopodobne, że często mamy do czynienia z poleganiem na tej samej tra­dycji interpretacji ksiąg świętych, znanej i rozpowszechnionej w przekazach ustnych. Kiedy indziej pierwsi chrześcijanie po­sługiwali się pisemnymi tłumaczeniami na aramejski, skoro zostało potwierdzone, że w ich czasach one istniały. Wniosek jest oczywisty: sięganie po targumy i ich uwzględnianie może nam bardzo pomóc w zrozumieniu wielu tekstów i epizodów Nowego Testamentu.

Czy w przypadku targumów też mamy sytuację analogiczną do midraszy, które odzwierciedlały różnorodność biblijnego

judaizmu? Czy mogło być wiele targumów, powstałych w różnych środowiskach i przedstawiających różne tradycje egzegetyczne?

Przed podjęciem rabinicznej przebudowy życia żydow­skiego, co jak wiemy nastąpiło pod koniec I w. po Chrystusie, nie było standardowego, jednolitego i powszechnie przyjętego aramejskiego przekładu Tory oraz dwóch pozostałych zbiorów Biblii Hebrajskiej, czyli Proroków i Pism. Istniały równoległe tłumaczenia, odzwierciedlające pojemność i daleko posunię­te zróżnicowanie najstarszej żydowskiej tradycji egzegetycznej. Do naszych czasów dochowało się kilka niezależnych od sie­bie starożytnych targumów do Pięcioksięgu, na przykład Tar- gum Onkelosa, Targum Pseudo-Jonathana, Targum Neofitów. Mamy ich tzw. wydania krytyczne, czyli teksty zaopatrzone w aparat wyszczególniający rozmaite warianty, jakie pojawiły się w ciągu kilkunastu wieków ich przekazu, oraz przekłady na języki nowożytne. Przede wszystkim angielski i francuski. Nie ma dotąd przekładu na język polski.

313 —

Page 312: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

Targumy powstawały w różnych okolicznościach i tak samo w różnych, czasami wręcz sensacyjnych okolicznościach zosta­ły odnalezione. Geniza Kairska, Qumran, rzymskie Kolegium Neofitów - te nazwy elektryzują znawców i miłośników Biblii i cudem zachowanych świadectw jej najstarszego rozumienia. Każdy targum odzwierciedla tradycje interpretacyjne ksiąg świę­tych przyjęte w danym środowisku, czyli ogól piśmiennictwa targumicznego odzwierciedla wielopostaciowość starożytnego judaizmu, jego duże zróżnicowanie oraz wielokierunkowość usankcjonowanych w nim objaśnień i zaleceń. Podobnie jak w przypadku innych nurtów Tradycji ustnej, istniały wyraźnie określone granice, które wyznaczały ramy ortodoksji i chroniły przed szkodliwą swobodą. Zarazem treść przekładów dobitnie świadczy, że ceniono wolność, dzięki której teksty święte wciąż żyły. Umiejscowienie zjawiska targumizmu między tymi dwoma biegunami sprawiło, że aramejskie przekłady Biblii przyczyniły się wydatnie do integracji i spójności wiary i życia Izraela na tym etapie, który nosi nazwę judaizmu biblijnego.

A jak ta sytuacja wyglądała po rabinicznej reorientacji biblijnego judaizmu? Jak juz Ksiądz wspominał, to właśnie w tym okresie

zaczęto na dużą skalę spisywać aramejskie przekłady Biblii, a w konsekwencji większość zachowanych do naszych czasów

targumów pochodzi właśnie z tych czasów. Jak rabini zapatrywalisię na tę różnorodność?

Poza niewielkimi wyjątkami, zachowana literatura targu- miczna została opracowana w pierwszych stuleciach ery chrześci­jańskiej w kręgach rabinów, co wywarło na niej niezatarte pięt­no. Podejmując przebudowę judaizmu, rabini dobrze wiedzieli

— 314 —

Page 313: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

0 wielowątkowym bogactwie targumów i chcieli nad nim, tak jak nad całą spuścizną Tradycji ustnej, sprawować wyłączny1 pełny nadzór. Spośród wielu przekładów starali się wyeks­ponować jedną, najbardziej im odpowiadającą, wersję, która w rezultacie ich zabiegów uzyskała w środowiskach żydow­skich absolutną przewagę nad pozostałymi. Dokonali drobiaz­gowej cenzury i opracowali wersje oficjalne jako normatywne dla wyznawców judaizmu rabinicznego. Taką oficjalną wersją jest Targum Onkelosa do Pięcioksięgu i Targum Jonathana do zbioru Proroków. Rabini zadbali, by aramejskie przekłady oby­dwu zbiorów, czytanych i rozważanych w synagogach, nie za­wierały niczego, co wykraczałoby poza obręb dokonanej przez nich przebudowy. Skutek był taki, że dawne i czcigodne trady­cje poddano podczas tego procesu spisywania przekładów ara- mejskich licznym retuszom i redakcjom. Powstały nowe tar- gumy na piśmie, a chociaż wiele zawartych w nich tradycji egzegetycznych pochodzi z czasów bardzo odległych, nie za­wsze można je precyzyjnie datować, czy być pewnym ich daw­nego pochodzenia. Bardzo wiele wątków zostało w nich zatar­tych, porzuconych bądź przemienionych.

Targumy więc, które przetrwały do naszych czasów jako spisane przez rabinów, zwłaszcza w tym, co dotyczy szczegó­łów egzegetycznych, trudno traktować jako w pełni miarodajne źródło przedchrześcijańskiej Tradycji Izraela. Wysiłek uczonych polega na tym, by za pomocą specjalistycznej wiedzy i proce­dur badawczych żmudnie rozróżniać między rozmaitymi wąt­kami, zestawiać je i porównywać, oraz sformułować wnioski odnośnie do ich datowania. Często są to wnioski hipotetycz­ne, ale prawdziwa nauka polega nie na tym, że osiągamy pew­ność co do odpowiedzi, lecz na tym, że formułujemy mądre

— 315 —

Page 314: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

i coraz lepsze pytania. Co się tyczy targumów, nawet jeże­li rozpiętość poglądów na temat datowania obecnych w nich tradycji objaśniania Biblii jest znaczna, pozostają one cennymi świadectwami różnorodności starożytnej żydowskiej egzegezy biblijnej.

Przystępując do badania targumów, wiedział Ksiądz, kiedy powstały teksty, którymi dysponujemy, a jednak szukał

w nich świadectw wcześniejszych. Czyli jest jakiś sposób przebicia się przez ten późny materiał

i dotarcia do jego najstarszych warstw? Jak dotrzeć do tworzywasprzed cenzury rabinów?

Powtórzmy: piśmiennictwo targumiczne, podobnie jak mi- drasze, zachowało elementy wcześniejszej, starożytnej i w wie­lu przypadkach przedchrześcijańskiej egzegezy żydowskiej. Ara- mejskie przekłady Biblii mogą być traktowane jako wiarygodne świadectwa tego, jak wyglądał i rozwijał się judaizm na przeło­mie czasów Starego i Nowego Testamentu. Trzeba zatem szu­kać odpowiednich narzędzi badawczych, które by nam takie rozeznanie umożliwiły. Ustalenie, czy konkretna tradycja eg- zegetyczna ma przedchrześcijański rodowód, odbywa się przez jej żmudne zestawianie i porównywanie z tradycjami obecny­mi w innych starożytnych świadectwach, a także poprzez zgłę­bianie zasad i kierunków najstarszej żydowskiej hermeneutyki biblijnej, czyli sztuki objaśniania ksiąg świętych. Szczególnym zainteresowaniem badaczy cieszą się dzieła, o których wiemy, że zostały opracowane najwcześniej, w których więc powin­no się zachować najwięcej reliktów najdawniejszej egzegezy. Uczeni dysponują coraz doskonalszymi metodami ułatwiają­cymi datowanie poszczególnych tradycji, opartymi zarówno

— 316 —

Page 315: Bóg Biblia Mesjasz

ZJAWISKO TARGUMIZMU

na kryteriach wewnętrznych analizy literackiej pism, jak i kry­teriach zewnętrznych, bazujących na wnikliwym porównywa­niu wątków targumicznych z materiałami z innych źródeł: midraszy, Septuaginty i Nowego Testamentu oraz piśmienni­ctwa rabinicznego i wczesnochrześcijańskiego. Rezultaty tych badań są tak obiecujące, że istnieje co do nich zgoda kompe­tentnych uczonych, a to też jest sprawdzianem ich wartości i wiarygodności.

Ważne jest to, że mimo cenzury rabinów literatura targu- miczna zachowała sporo tradycji, których rodowód i natura są porównywalne z egzegezą Biblii Hebrajskiej odzwierciedloną w Biblii Greckiej, znanej jako Septuaginta. Bardzo pouczają­ce jest zatem porównanie istniejących targumów z Septuagin- tą pod kątem sprawdzenia, czy chodzi o te same lub podobne wątki teologiczne i egzegetyczne. Nie jest to zadanie łatwe, bo rozpoznanie tradycji, których geneza wyprzedza działalność ra­binów, wymaga rozleglej wiedzy i ogromnej wnikliwości.

Wciąż powracamy do tego samego punktu - rabinicznej reorganizacji judaizmu na przełomie I i II w. po Chrystusie.

Warto, żebyśmy bliżej przyjrzeli się temu, co się wówczas wydarzyło. Ale wcześniej zajmijmy się Septuagintą,

czyli Biblią Grecką.

Page 316: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XII

Biblia Grecka: od entuzjazmu do klątwy

Szczególnym świadkiem różnorodności biblijnego judaizmu była Septuaginta. Takie dzięki niej zetknął się Ksiądz ze starożytną

egzegezą żydowską?

Zainteresowanie Septuagintą było wcześniejsze od zainte­resowania midraszami i targumami. Jak wspomniałem, podczas studiów w warszawskim seminarium duchownym, a potem na Biblicum, zaintrygowało mnie to, że w Nowym Testamencie teksty starotestamentowe prezentowane w greckiej szacie języ­kowej mają wyraźniejszy, silniej określony dynamizm mesjań­ski niż te same teksty w oryginalnej wersji hebrajskiej. Zasko­czył mnie i zaciekawił fakt, że ogromna większość cytatów ze Starego Testamentu jest przytaczana nie jako dokładny prze­kład tekstu hebrajskiego, lecz są one wzięte z Septuaginty. Po­nieważ akurat w tym czasie prof. Thomas Franxmann podjął monograficzny wykład na temat Septuaginty, więc z zapałem uczestniczyłem w prowadzonych przez niego zajęciach. Były no­wością, bo Septuaginta, paradoksalnie, nie cieszyła się wśród biblistów katolickich zbytnim zainteresowaniem. Wykładowca dał pośrednią odpowiedź na moje pytania, dowodząc, iż Sep­tuaginta - podobnie jak targumy - jest nie tylko przekładem

— 318 —

Page 317: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

Biblii Hebrajskiej, gdyż znalazła w niej również wyraz okre­ślona tradycja czytania i rozumienia tekstu świętego. Okazało się, że Septuaginta, przedstawiana wyłącznie jako pomoc do rekonstrukcji trudnych fragmentów tekstu oryginalnego, jest jeszcze jednym z istotnych świadectw przedchrześcijańskiej ży­dowskiej tradycji interpretacji Biblii Hebrajskiej.

Aby dla wszystkich było zrozumiałe to, o czym tu mówimy, warto przypomnieć, jak powstała Septuaginta

Najpierw więc piękna legenda o jej powstaniu, a potem kilka najważniejszych ustaleń, które dotyczą tego wielkiego przedsięwzięcia. Nazwa „Septuaginta”, czyli „Siedemdziesię­ciu”, odzwierciedla legendę o siedemdziesięciu dwóch tłuma­czach. Zostali oni zaproszeni z Ziemi Świętej do Aleksandrii w Egipcie, gdzie od przełomu IV i III w. przed Chrystusem buj­nie rozwijało się życie żydowskie. Tamtejsi Żydzi, przybyli po podbojach dokonanych przez Aleksandra Wielkiego i założe­niu miasta nazwanego jego imieniem, zdobywali coraz większe znaczenie i wpływy, odchodzili jednak od języka i zwyczajów swoich przodków na rzecz greki i kultury hellenistycznej. Po­wodzenie społeczności żydowskiej budziło respekt miejscowych pogan oraz ich zainteresowanie żydowskimi świętymi księgami, o których sądzono, iż kryją tajemnicę sukcesów właścicieli.

W tych okolicznościach, głosi legenda, król Ptolomeusz wy­słał poselstwo do Jerozolimy z prośbą o przysłanie kompeten­tnych tłumaczy w celu przełożenia Tory Mojżesza na grecki. Odpowiadając na tę prośbę, autorytety jerozolimskie wyzna­czyły po sześciu mężów z każdego z dwunastu pokoleń Izrae­la, czyli siedemdziesiąt dwie osoby. Po przybyciu do Aleksandrii

— 319 —

Page 318: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XII

zostali oni uroczyście przyjęci i ugoszczeni, a potem rozpoczę­li pracę. Każdego z nich zamknięto w oddzielnym pomieszcze­niu i niecierpliwie oczekiwano na rezultaty. Po siedemdziesięciu dniach, co też jest znamienne, praca została ukończona: tłu­macze wyszli ze swoich pomieszczeń i okazało się, że przekład Tory na grecki jest jednobrzmiący. Uznano to za dowód dzia­łania Ducha Bożego, a sam przekład za natchniony. Urządzo­no wielkie święto, które od tej pory było w Aleksandrii obcho­dzone co roku. Tłumacze wrócili do swojej ojczyzny, a egipscy Żydzi cieszyli się z posiadania słowa Bożego w języku, którym mówili i który rozumieli.

Tyle legenda, a co z tego jest historycznie wiarygodne?

Ta legenda została zapisana w zachowanym do naszych czasów tzw. Liście Arysteasza, pochodzącym z drugiej połowy II w. przed Chrystusem. Opowiadanie ma na względzie wyda­rzenia, jakie miały miejsce nieco ponad sto lat wcześniej. Spoza zasłony wielu ubarwionych wątków, które miały przekładowi dodać splendoru, da się jednak ustalić pewne elementy histo­ryczne. Trzeba podkreślić, że legenda dotyczy przekładu Tory, czyli pierwszych pięciu ksiąg Biblii Hebrajskiej. Druga ważna okoliczność wynika z tego, że wprawdzie przekładu dokonano w Egipcie, czyli w diasporze, ale stało się to za wiedzą i apro­batą żydowskich autorytetów jerozolimskich. Był to więc prze­kład oficjalny, a nie jakieś przedsięwzięcie prywatne.

Zarówno ta legenda, jak i krytyczne przewartościowanie innych świadectw pozwalają wnosić, że okoliczności powsta­nia Septuaginty nie odbiegły od tych, które przesądziły o po­jawieniu się przekładów aramejskich. Były to potrzeby przede

— 320 —

Page 319: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

wszystkim liturgiczne i apologetyczne, narastające na podło­żu nowej sytuacji językowej i kulturowej, w jakiej znaleźli się Żydzi z diaspory egipskiej, głównie aleksandryjskiej. Tak duża wspólnota żydowska w hellenistycznym środowisku potrzebo­wała przekładu Tory jako fundamentalnego prawa, którym na­leżało się kierować w życiu i w rozstrzyganiu zbiorowych i in­dywidualnych problemów. Z dala od Jerozolimy powtórzyły się dylematy i wyzwania, przed którymi około dwa stulecia wcześ­niej stanął Ezdrasz i jego pokolenie. Septuaginta, rozumiana jako grecki przekład Tory, powstała zatem w środowisku Ży­dów aleksandryjskich, w odpowiedzi na narastające potrzeby religijne. List Arysteasza świadczy, że przekład ten został opra­cowany przez Żydów i dla Żydów oraz spotkał się z ich entu­zjastycznym przyjęciem. Tak entuzjastycznym, iż Żydzi wysła­wiali dzień, w którym powstał, mówiąc, że jest tak ważny, jak dni stworzenia świata.

A zatem grecki przekład Tory dokonywał się w czasie, gdy istniałyjuz aramejskie przekłady Biblii?

Nie jesteśmy pewni, czy w połowie III w. przed Chrystu­sem, gdy powstało tłumaczenie Tory na grecki, istniały już tar- gumy na piśmie, natomiast zjawisko targumizmu rozwijanego w przekazach ustnych było na pewno znane. Właśnie dlate­go, iż akceptowano praktykę tłumaczenia ksiąg świętych na aramejski, bez większych oporów podjęto decyzję o ich prze­kładzie na język grecki. Nowość mogła polegać na tym, że od początku był to przekład spisany, co zapewne wymogła ra­dykalnie nowa sytuacja żydowskiej diaspory egipskiej. W ja­kiś* czas po przetłumaczeniu zbioru Tory pojawił się przekład

— 321 —

Page 320: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XII

zbioru Proroków, a w następnej kolejności także zbioru Pism. Przełożona więc została cała Biblia Hebrajska, zaś proces ten rozciągał się w czasie tak, iż zajął kilkadziesiąt lat. Trzeba pamiętać, że tym razem chodziło o coś więcej niż przekład z jednego języka semickiego na drugi. Grecki to język indo- europejski, za którym stała zupełnie inna kultura i mental­ność, zatem i trudności w przekładzie były znacznie większe, a ostrożność bardziej zrozumiała. Łatwość, z jaką dokonano tłumaczenia Biblii na grecki, gdy już zaszła taka konieczność, wynikały z tego, że przekłady aramejskie przygotowały grunt do tego rodzaju aktywności. Żydzi egipscy poszli w ślady ro­daków w innych rejonach starożytnego świata, którzy prefero­wali zrozumiałość i dostępność tekstu świętego. Można powie­dzieć, że Septuaginta stanowi zatem grecką odmianę zjawiska targumizmu.

Skoro Septuaginta to w szerokim tego słowa znaczeniu targum grecki, zapewne mamy w niej do czynienia z tym samym

zjawiskiem, co w targumach aramejskich, czyli przekładem, który zarazem stanowi egzegezę oryginału?

Septuaginta jako przekład Biblii Hebrajskiej zawiera mniej czy bardziej rozbudowaną egzegezę jej tekstu, wyrażającą, po­wiedzmy to raz jeszcze, określone zrozumienie, przyjęte w śro­dowisku, w którym powstała. Nie inaczej jest w przypadku teks­tów świeckich, natomiast w odniesieniu do tekstów religijnych i teologicznych to uwarunkowanie jest bodaj jeszcze wyraźniej­sze, gdyż stoi za nimi wspólnota. Septuaginta, nawet wtedy, gdy daną księgę przełożył jeden człowiek, nie jest wyłącznie jego dziełem, lecz wypadkową i świadectwem wiary wielu ludzi.

— 322 —

Page 321: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

Aleksandryjska społeczność żydowska była częścią całego ów­czesnego żydowskiego świata; to, co ją odróżniało, wynikało z życia i funkcjonowania w środowisku hellenistycznym, czyli a perspektywy Palestyny - zachodnim. Charakter przekładów poszczególnych ksiąg świętych jest bardzo zróżnicowany, za­równo jeżeli chodzi o używane w nich słownictwo, jak i tech­niki tłumaczenia. W każdym przypadku mamy do czynienia nie tyle z dokładnym przekładem, ile z żydowską egzegezą ksiąg świętych, utrwaloną w greckiej szacie językowej. W tłu­maczeniu ksiąg hebrajskich na grecki odzwierciedlają się ak­ceptowane w tamtym czasie tradycje rozumienia i objaśniania tekstu oryginalnego. Ponieważ były one wielowątkowe, zna­lazło to odbicie w przekładach, które wyrażają i potwierdza­ją to bogactwo.

A jednak, mimo iż mamy tu do czynienia z podobnym zjawiskiem, istnieje chyba też znacząca różnica między

Septuagintą a targumami: przecież o żadnym z aramejskich przekładów Żydzi nie mówili, że jest tak ważny jak

„stworzenie świata”, żadnemu nie okazywano takiej czcijak Septuagincie.

Jedna z najbardziej podstawowych różnic dotyczyła gene­zy Septuaginty i przekładów aramejskich. Polegała na tym, że o ile targumy powstawały w rozmaitych okolicznościach, miej­scach i środowiskach, o tyle Septuaginta jest owocem środowi­ska spójnej i skonsolidowanej diaspory aleksandryjskiej. Mia­ła więc od początku tę przewagę, że - mimo wielu tłumaczy - stanowiła dzieło jednolite, aczkolwiek nie jednorodne, za któ­rym stała wiara, obyczaje, praktyka życia i autorytet judaizmu

— 323 —

Page 322: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XII

hellenistycznego. Ponieważ judaizm ten charakteryzował się ożywioną refleksją religijno-filozoficzną i miał swoją specyfi­kę teologiczną, Septuaginta stała się również nośnikiem postę­pu teologicznego. Krótko mówiąc, jest to Biblia hellenistyczna, dzięki której księgi święte, podane w nowej szacie, uzyskały nową jedność literacką i teologiczną.

Przejawów tej nowości jest wiele. Zwróćmy na przykład uwagę na fakt, że wprawdzie w przekładzie zachowano trój- częściowy układ zbiorów Biblii Hebrajskiej, ale nie jest to już Tora, Prorocy i Pisma, lecz księgi historyczne, dydaktyczne i prorockie. Decydującym kryterium układu nie jest chrono­logia powstawania zbiorów, lecz gatunek literacki tworzących je ksiąg, pojmowany zgodnie z ujęciem greckim. Jeżeli doda­my, iż wielu Żydów - przede wszystkim w diasporze, lecz nie tylko - znało wyłącznie Septuagintę, zrozumiałe się staje, dla­czego postrzegano ją nie jako jeden z wielu przekładów, ja­kie krążyły w różnych rejonach starożytnego świata, lecz jako przekład wyjątkowy, „uświęcony", natchniony, cieszący się ol­brzymią powagą i autorytetem. Filon Aleksandryjski uważał, iż ponieważ każdemu tłumaczowi Septuaginty niewidzialny głos dyktował święty tekst, należy ich nazywać „nie tłumaczami, lecz piewcami i prorokami", a ona sama całkowicie zasłuży­ła na to, iż każdego roku na wyspie Faros w pobliżu Aleksan­drii odbywał się podniosły festiwal upamiętniający jej powsta­nie. Cześć okazywana Septuagincie przychodziła tym łatwiej, że było to jedno wyraźnie rozpoznawalne dzieło, podczas gdy zapisy targumiczne powstawały w różnych miejscach i nieza­leżnie od siebie. Możemy się zresztą słusznie domyślać, że po­wstanie Septuaginty przyspieszyło i zintensyfikowało proces za­pisywania przekładów aramejskich.

— 324

Page 323: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

Jednak Septuaginta to nie tylko przekład ksiąg napisanych po hebrajsku i aramejsku na grecki. To również księgi, które znamy

wyłącznie w zapisie greckim.

Właśnie, Septuaginta to nie tylko kwestia jakości, wyni­kającej z całkowicie nowej, greckiej szaty językowo-kulturowej hebrajskich ksiąg świętych, lecz i kwestia objętości kanonu bi­blijnego, obejmuje ona bowiem księgi zachowane lub napisa­ne w języku greckim. Jest ich siedem: Księga Tobiasza, Księga Judyty, Pierwsza i Druga Księga Machabejska, Księga Mądroś­ci, Księga Syracha i List Jeremiasza. Niektóre powstały w ję­zyku greckim, co do innych od dawna wiedziano, że miały se­mickie pierwowzory.

Najbardziej wymowny przykład stanowi Księga Syracha. Aż do naszych czasów zachowała się ona i była znana jedynie w brzmieniu greckim. W 1896 r. dokonano odkryć w Genizie Kairskiej, czyli w schowku obok tamtejszej synagogi, do któ­rego składano zużyte lub uszkodzone rękopisy ksiąg liturgicz­nych. Wśród tysięcy fragmentów datowanych na około IV-VIIw. po Chrystusie zachowały się także świadectwa hebrajskiego tekstu Księgi Syracha. To nie tylko dowód, że istniał, lecz tak­że, iż czytano go w synagogach. To niespodziewane odkrycie potwierdziło się pół wieku później, ponieważ w Qumran też odnaleziono hebrajski tekst Księgi Syracha. Siedem wspomnia­nych pism uznaje się w kanonie katolickim jako tzw. deute- rokonanoniczne, czyli wtórnokanoniczne, a znamy je właśnie dzięki Septuagincie. Także ten wzgląd sprawia, że Septuaginta nie jest jedynie przekładem, ale prawdziwą, mającą własną na­turę Biblią Grecką. To bardzo ważne w patrzeniu na nią i po­strzeganiu jej roli w historycznej i teologicznej refleksji nad

— 325 —

Page 324: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XII

rzeczywistością biblijnego Izraela, a także nad judaizmem po- biblijnym i chrześcijaństwem.

Czy Septuagunta cieszyła się takim poważaniem tylko wśródŻydów aleksandryjskich?

Dawniejsi historycy kanonu biblijnego byli skłonni trakto­wać Septuagintę wyłącznie jako Biblię judaizmu hellenistycz­nego. Co więcej, judaizm hellenistyczny ostro przeciwstawia­no judaizmowi palestyńskiemu, przedstawiając ten drugi jako normatywny i zasadny dla starożytnego życia żydowskiego. Ta dychotomia bywała doprowadzana do skrajności, co nie pozo­stało bez wpływu na kierunki badań biblijnych.

Sensacyjne odkrycia nad Morzem Martwym dowiodły, że Biblia Grecka była znana i akceptowana również w Palestynie, nawet w bliskim sąsiedztwie Jerozolimy. Wśród tysięcy rozma­itych fragmentów rozpoznano pozostałości piśmiennictwa tar- gumicznego oraz świadectwa tekstu Biblii Greckiej. Było to prawdziwe zaskoczenie, którego skutki nie zostały jeszcze na­leżycie przemyślane. List Arysteasza oraz wiele innych świa­dectw wskazują, że Septuaginta cieszyła się pod koniec ery przedchrześcijańskiej ogromnym autorytetem w całym biblij­nym Izraelu, gdzie nie tylko ją zaakceptowano, lecz otaczano taką samą czcią, jak tekst hebrajski. To zaś jeszcze mocniej podkreśla jej wyjątkowy status. Żydzi palestyńscy nie musie­li korzystać z Septuaginty z powodów językowych. Skoro, jak świadczą znaleziska ąumrańskie, jednak z niej korzystali, mo­gło tak być nie dlatego, że nie znali hebrajskiego czy aramej- skiego, lecz że doceniali usankcjonowane w Biblii Greckiej ten­dencje i treści teologiczne. Utrwalone w niej myśli, motywy

— 326 —

Page 325: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

i wątki nie były sprawą przypadku, ani nie traciły swojego znaczenia w zmienionych okolicznościach życia tej czy innej wspólnoty żydowskiej, lecz miały swoją wagę teologiczną dla judaizmu jako takiego.

Co w takim razie stanowiło ową nowość teologiczną Septuaginty?

Na swoistość teologii zawartej w Biblii Greckiej składają się takie elementy jak: uniwersalizm, otwarcie na prozelitów i prozelityzm, misyjność, unikanie antropomorfizmów, rozbu­dowana angelologia i eschatologia, elementy wiary w zmar­twychwstanie oraz, co szczególnie istotne, silnie zaakcentowany mesjanizm. Jedną z podstawowych cech judaizmu hellenistycz­nego stanowiło wyraźne nastawienie i zaangażowanie misyjne, znacznie silniejsze niż wśród Żydów żyjących na terenie Pale­styny. Żydzi aleksandryjscy żyli w środowisku greckim, któ­re było pogańskie, lecz na pewno religijne i wyczulone na za­gadnienia związane z religią. Misyjna orientacja jest widoczna w wielu miejscach tekstu przełożonego na język grecki. Sep- tuagintę, która ze względu na swoją szatę językową mogła być czytana przez nie-Żydów, postrzegano też jako wykładnię Pis­ma adresowaną ad extra, czyli do pogan. Rosnąca liczba proze­litów dowodzi, że Biblia Grecka sprzyjała ich zainteresowaniu religią żydowską i wiarą w jedynego Boga. Judaizm diaspory, który znalazł odzwierciedlenie w Biblii Greckiej, był religią mi­syjną, otwartą na świat pogański i pozyskiwanie nowych wy­znawców. Potem, w kontekście rabinicznej przebudowy, to się zmieniło, ale na razie przedstawiamy sytuację na przełomie ery przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej.

— 327 —

Page 326: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XII

Ale czy ówcześni Żydzi zdawali sobie sprawę, ze Septuaginta stała się nośnikiem takiego postępu teologicznego, czy jest to widoczne

dopiero z perspektywy współczesnej biblistyki?

Jak najbardziej zdawali sobie sprawę, zaś współczesna bi- blistyka nie tworzy, lecz odtwarza tamtą sytuację. Czyni to wbrew zadawnionym tendencjom do zaciemniania obrazu wie- lopostaciowości starożytnego życia żydowskiego. List Aryste- asza, odwzorowując przecież ówczesne nastawienie, dowodzi, że Żydzi odnosili się do Septuaginty nie tylko z akceptacją, ale i z entuzjazmem. W księgach świętych, dostępnych w gre­ckiej szacie językowej, widziano nowy dynamizm, traktowa­ny jako nowy przejaw objawienia Bożego. Jego reminiscencje rozpoznajemy w legendzie o natchnionych tłumaczach, któ­rych dzieło wspierał sam Bóg, a rozpoznała i doceniła wspól­nota wierzących. To dlatego wysławiano dzień powstania Sep­tuaginty oraz używano jej również tam, gdzie nie było silnej potrzeby jej wykorzystywania, czyli na terenie Palestyny. Ale też, paradoksalnie, z tych samych powodów, z jakich w juda­izmie przedchrześcijańskim Septuaginta cieszyła się tak wiel­kim uznaniem, w judaizmie pochrześcijańskim, rabinicznym, spotkała się z równie radykalnym odrzuceniem.

No właśnie, o ile w ramach judaizmu epoki międzytestamentowej postrzegano Septuagintę jako pożyteczną dla wiary Żydów, potem,

w ramach judaizmu rabinicznego, widziano w niej olbrzymie zagrożenie dla tejże wiary. Skąd ta zmiana?

Problemem stała się przede wszystkim zawartość teologiczna egzegezy wyrażonej w Biblii Greckiej oraz fakt, że stała się ona Biblią

— 328 —

Page 327: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

autorów Nowego Testamentu i wczesnego Kościoła. Jej przewar­tościowanie i odrzucenie przez rabinów nastąpiło w kontekście narodzin chrześcijaństwa i podjętej jednocześnie wszechstron­nej przebudowy judaizmu. Biblia Grecka stała się Biblią pierw­szych chrześcijan, zarówno tych pochodzenia żydowskiego, jak i wywodzących się z pogan. Ponieważ Żydzi traktowali Septua- gintę jako swoją Biblię, tak samo postrzegali ją i przyjęli pierw­si chrześcijanie. Przydatność Biblii Greckiej polegała nie tylko na tym, że większość chrześcijan mówiła po grecku, lecz że już wcześniej znali oni, podobnie jak ich ojcowie, słowo Boże właś­nie w brzmieniu Septuaginty. To dlatego pisma Nowego Testa­mentu powstawały po grecku, a nie po hebrajsku czy aramejsku, chociaż - jak świadczy o tym semicki pierwowzór Ewangelii we­dług św. Mateusza - pierwsze próby zapisywania orędzia Jezusa szły także w kierunku ustalonym przez Biblię Hebrajską. Co wię­cej, gdy autorzy Nowego Testamentu cytowali Stary Testament, odwoływali się nie do Biblii Hebrajskiej, lecz do Septuaginty. Na kilkaset cytatów i aluzji do ksiąg starotestamentowych w No­wym Testamencie, zdecydowana większość pochodzi z Septua­ginty. Biblia Grecka była w Kościele apostolskim nie tylko bar­dzo popularna, ale wręcz uznana przez pierwszych wyznawców Chrystusa za świętą. Jeszcze raz dodajmy: nie wymyślili oni ani nie tworzyli nowej sytuacji, lecz kierowali się tym samym uzna­niem i szacunkiem, jakimi wcześniej ją otaczano.

Co było tak atrakcyjnego dla chrześcijan w Septuagincie?

To nie była kwestia doraźnej atrakcyjności, jakkolwiek by ją pojmować i przedstawiać. Septuaginta była znana i przyjmo­wana po prostu jako Biblia, czemu sprzyjał fakt, iż wyrażała

329 —

Page 328: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XI

słowo Boże w języku wielkiej liczby mieszkańców starożytne­go świata. Pierwszym chrześcijanom podobał się również wy­rażony w niej i uznany we wspólnotach sposób interpretacji ksiąg świętych. O ile bowiem, jak powiedzieliśmy, już dla Ży­dów epoki międzytestamentowej Septuaginta wyrażała godny uwagi postęp teologiczny, o tyle dla pierwszych chrześcijan po­stęp ów został odczytany jako przejaw praeparatio Evangelicaf przygotowania do Ewangelii, czyli jako nowy krok w zrozumie­niu woli Bożej, chciany przez Boga i przygotowujący na przy­jęcie orędzia zawartego w Nowym Testamencie. Apostołowie, a następnie Ojcowie Kościoła dobrze wyczuwali, iż utrwalone w niej myśli, motywy i wątki teologiczne są pomocne w lep­szym wyrażaniu wiary w osobę i posłannictwo Jezusa Chry­stusa, i tym samym ułatwiają chrystologiczną lekturę Prawa, Proroków i Pism. To przesądziło, że stała się ona Biblią mło­dego Kościoła. Właśnie dlatego, że Septuaginta stała się Biblią chrześcijan, rabini potępili ją i odrzucili. Ta odmowa rozpo­częła się w drugiej połowie I w. po Chrystusie i bardzo szyb­ko się nasiliła w konfrontacji z chrześcijaństwem.

Czyli odrzucenie Biblii Greckiej przez judaizm rabiniczny było reakcją na przyjęcie jej przez chrześcijan?

Tak! Poczynając od połowy I w. rabini, których nauczanie i działalność stanowiły w dużej mierze reakcję na pojawienie się i okrzepnięcie chrześcijaństwa, dokonując reorientacji podległego im życia żydowskiego, odrzucili wiele kierunków egzegezy przed­chrześcijańskiej. Uczynili to nie dlatego, że w jakikolwiek spo­sób były one wcześniej kontestowane czy podważane, lecz dlate­go, że w nowych okolicznościach bywały chętnie podejmowane

— 330 —

Page 329: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

i uznawane za przejawy praeparatio Evangelica. Septuaginta stała się ofiarą takiej postawy i przeprowadzonej na jej bazie suro­wej cenzury. Rabini najpierw sami zaniechali posługiwania się Biblią Grecką, a wkrótce zakazali w ogóle posługiwania się nią w podległych im środowiskach żydowskich. Powód takiej po­lityki był przejrzysty: Septuaginta nie przystawała do założeń i reguł rabinicznej interpretacji ksiąg świętych. Odrzucając ją, judaizm rabiniczny odrzucił zawarty w niej sposób przeżywa­nia i wyrażania wiary w Boga, który przesądził, że Septuagin­ta była tak atrakcyjna i przydatna dla chrześcijan.

W grę wchodził też jeszcze jeden ważny czynnik. Pod ko­niec ery przedchrześcijańskiej judaizm był religią misyjną, ot­wartą na pogan i gotową na przyjęcie tych spośród nich, których pociągała wiara w jedynego Boga. Do drugiej połowy XX w. nie zwracano na ten aspekt dostatecznej uwagi, a nawet go konte­stowano, ale w ostatnich dekadach rozeznanie uczonych wykry­stalizowało się na tyle, że nie ma co do tego żadnych wątpli­wości. W bliskim sąsiedztwie synagog przebywało wielu tzw. prozelitów, którzy po odpowiednim czasie próby i przygotowa­niach mogli stać się wyznawcami Boga. Czytamy o nich wielo­krotnie na kartach Dziejów Apostolskich, bo z wielkim zainte­resowaniem przyjmowali nauczanie apostoła Pawła. Nie ulega wątpliwości, że Biblią, jaką znali, była wyłącznie Biblia Gre­cka i to z niej poznawali treść ksiąg świętych oraz etapy Bożej obecności w świecie i w dziejach Izraela. Wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa ta misyjna tendencja osłabła, a wkrótce zu­pełnie zanikła. Judaizm rabiniczny stał się religią Żydów i na­stąpiło silne sprzężenie między tożsamością religijną i etnicz­ną. Nie trzeba wyjaśniać, że w tych zmienionych warunkach Biblia Grecka była traktowana jako przeszkoda.

— 331 —

Page 330: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XII

Wcześniej wymienił już Ksiądz cechy charakterystyczne owego specyficznego „sposobu wyrażania

wiary w Boga” w Septuagincie.Czy możemy je teraz szerzej omówić,

właśnie w kontekście ich podjęcia przez chrześcijan i odrzucenia przez rabinów.

Dochodzimy do bardzo złożonych zagadnień, ponieważ w grę wchodzi staranne i drobiazgowe porównywanie ze sobą hebrajskiego i greckiego tekstu ksiąg świętych, a także uwzględ­nienie tej nowości, jaką zawierają tzw. księgi deuterokanonicz- ne Starego Testamentu. Na pierwszym planie należy umieścić dynamizm mesjański, który w wielu przypadkach nie był tak wyraźnie widoczny w tekście hebrajskim. Najbardziej znanym i charakterystycznym przykładem jest Księga Izajasza (7, 14). W tekście hebrajskim czytamy: „Oto młoda kobieta poczęła i wydaje na świat syna”. Użyty tutaj rzeczownik hebrajski almah oznacza „młodą kobietę zamężną, nie będącą jeszcze matką”. Został użyty w odniesieniu do konkretnej mężatki, prawdopo­dobnie żony Ezechiasza, co do której prorok zapewnia, że właś­nie stała się brzemienna, a więc król będzie miał upragnionego potomka, który w tamtych okolicznościach stanowił także po­twierdzenie wierności Boga swoim obietnicom. W przekładzie Septuaginty hebrajskie almah zostało oddane za pomocą gre­ckiego parthenos, „dziewica”, a ponadto cały nacisk wypowie­dzi został przeniesiony na przyszłość: „Oto dziewica pocznie i porodzi syna, i nazwą go imieniem Emmanuel”. Mamy więc nie tylko zogniskowanie uwagi na dziewictwie, ale także moc­no podkreślony wymiar przyszłości, który tej wypowiedzi Iza­jasza nadaje charakter proroctwa.

— 332 —

Page 331: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

W pierwszej Ewangelii kanonicznej, według św. Mateusza, przytacza się ten starotestamentowy tekst właśnie w brzmieniu Septuaginty, traktując go jako spełnioną w Jezusie zapowiedź mesjańską. Dodam na marginesie, nie wszyscy współcześni te­ologowie, nawet ci najbardziej znani, zdają sobie z tego sprawę. Na przykład w głośnej książce Credo, wydanej w 1995 r. w Pol­sce, komentując zapowiedź o Emmanuelu z Księgi Izajasza, Hans Kiing napisał: „W greckim tłumaczeniu Biblii Hebrajskiej alma oddano błędnie - przez partenos = dziewica, i w ten sposób cytat ten przywędrował do Nowego Testamentu jako starotesta­mentowy »dowód« na dziewictwo Matki Mesjasza”. A przecież greckie parthenos to nie wynik błędu (jakże żydowscy tłumacze Septuaginty, doskonale znający hebrajski i grekę, mogliby pomy­lić dwa tak dobrze znane słowa?), lecz świadectwo utrwalonych i przyjętych - na pewno w środowisku powstania Biblii Greckiej, lecz zapewne daleko powszechniej - kierunków interpretacji, po­twierdzonych i wyrażonych, czyli potraktowanych jako kanonicz­ne w Nowym Testamencie. Ignorowanie tego faktu jest nieobce polskiemu piśmiennictwu na te tematy, co dowodzi bezkrytycz­nego polegania na opinii innych i z rzetelnym uprawianiem na­uki ma niewiele wspólnego. Ewangelista nie mógłby posłużyć się tekstem Izajasza 7, 14 jako starotestamentowym argumen­tem na rzecz dziewiczego poczęcia Jezusa, gdyby nie ów sens, jaki poświadczyła i usankcjonowała Biblia Grecka.

Czy tylko Septuaginta, jeżeli chodzi o tradycję żydowską okresuprzedchrześcijańskiego, była przesiąknięta teologią mesjańską?

Nadzieje i oczekiwania mesjańskie znalazły też żywe od­zwierciedlenie w targumach i zapewne w midraszach, ale są

— 333 —

Page 332: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XII

tam trudniej rozpoznawalne i mniej liczne, ponieważ zachowa­ne pisma przeszły gruntowną cenzurę rabinów. Biblia Grecka jej uniknęła, dlatego że zachowali ją chrześcijanie. Mesjańskie interpretacje ksiąg świętych zajmowały pod koniec ery przed­chrześcijańskiej istotne miejsce w życiu, pobożności i wierze bi­blijnego Izraela. Swoistą gorączkę mesjańską i związane z nią na­pięcie eschatologiczne widać w rozmaitych nurtach ówczesnego judaizmu. Jeden z przykładów stanowi wspólnota ąumrańska, której koncepcje mesjańskie poznaliśmy dzięki odkryciom nad Morzem Martwym. Septuaginta nie była więc jedynym, choć bardzo istotnym, wyrazem międzytestamentowego mesjanizmu. Natomiast judaizm rabiniczny po prostu zlikwidował albo ogra­niczył te zakorzenione w interpretacji ksiąg świętych motywy i wątki mesjańskie. Dokonał też radykalnych zmian w samej idei mesjańskiej.

A przecież nadzieja mesjańska w judaizmie następnych wieków nie ginie, a w niektórych okresach, na przykład w chasydyzmie,

była bardzo silna. To dlatego tak wielu Żydów dało się w XVII i XVIII w. zwieść fałszywym mesjaszom,

jak Sabataj Cwi czy Jakub Frank. Również dziś wielu Żydów oczekuje mesjasza jako konkretnej osoby.

Czy i w jakim sensie późniejszy judaizm kontynuuje nastawienie starożytnych rabinów?

Całościowe przedstawienie koncepcji mesjańskich, tak jak rozwijały się one w judaizmie rabinicznym, to zupełnie osob­ny i obszerny temat. Oczywiste, że rabini nie mogli zupełnie zrezygnować ani zatrzeć dynamizmu mesjańskiego, który jest

— 334 —

Page 333: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

obecny w Torze, u Proroków i w Pismach. Jednak podczas gdy chrześcijaństwo mocno podkreśla ich spełnienie w osobie i działalności Jezusa, judaizm nie tylko to neguje, lecz idzie dalej. Zasadnicza zmiana polega na odstąpieniu od koncepcji mesjasza indywidualnego na rzecz mesjasza zbiorowego. To, co w księgach świętych dotyczyło jednej osoby, w interpre­tacji rabinów odnosi się do całego narodu Izraela, który ma wypełnić przewidzianą dla niego wolę Bożą. Przez kilkana­ście stuleci trwania żydowskiej wiary i pobożności pojawia­ły się w judaizmie rozmaite nurty, czasami stanowiące inną odpowiedź na chrześcijaństwo i jego roszczenia, a kiedy in­dziej imitujące chrześcijański wizerunek mesjasza. Za jeden z takich ruchów, o cechach wręcz mistycznych, należy uznać chasydyzm. Działalność Sabataja Cwi (1626-1676) czy Jaku­ba Franka (1726-1791) ma związek z wielkim przesileniami w dziejach religii żydowskiej. Dowodem na to, że oficjalny judaizm zaniechał interpretacji mesjańskich w ich biblijnym kształcie jest również to, że surowo potępiał wszelkie ruchy eksponujące koncepcję mesjasza indywidualnego.

A inne kierunki interpretacji Biblii odrzucone wraz z Septuagintą traktowaną jako praeparatio Evangelica?

Znowu zaledwie dotykamy dziedziny niezwykle obszer­nej, zaś dla przejrzystości rozważań musimy poprzestać na wy­branym przykładzie. Bardzo ważnym aspektem teologicznym jest eschatologia. W judaizmie rabinicznym kładzie się jednak nacisk na eschatologię doczesną, to znaczy pomyślność Żyda w obecnym, ziemskim życiu. Chrześcijaństwo szeroko i chętnie

— 335 —

Page 334: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XII

nakreśla wizję życia pozagrobowego, uczy o zmartwychwstaniu oraz o nagrodzie i karze w życiu wiecznym, wyczekiwanym jako ważniejsze i trwalsze od aktualnej rzeczywistości, po­strzeganej jako doczesność. Głosi śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, w czym podtrzymuje i rozwija świadectwa Nowego Testamentu, lecz polega także na intuicjach starote- stamentowych, wyrażonych zarówno w Biblii Hebrajskiej, jak i w Biblii Greckiej. Wszystkie wątki związane z nadzieją na życie po śmierci i zmartwychwstaniem - które były obecne w wierze biblijnego Izraela oraz w starożytnej żydowskiej eg- zegezie Biblii, dzięki czemu znalazły także wyraz w targu- mach i w Septuagincie - w ramach rabinicznej przebudowy judaizmu zostały, tak samo jak mesjanizm, przemilczane, wy­ciszone lub zmienione.

A przecież faryzeusze tym różnili się od saduceuszy, iż wierzyli w życie duszy po śmierci ciała oraz w zmartwychwstanie. Czyżby więc, ze względu

na polemikę antychrześcijańską, coś w zapatrywaniach rabinów się zmieniło? Poza tym w różnych nurtach późniejszego judaizmu, w kabale czy wspomnianym

chasydyzmie, wymiar eschatologiczny jest niezwykle istotny.

Odmienne poglądy i zapatrywania faryzeuszy i saduceu­szy odzwierciedlają stan zróżnicowania religijnego życia żydow­skiego przed 70 r. po Chrystusem, czyli przed reformą doko­naną przez rabinów. Saduceusze zaprzeczali zmartwychwstaniu umarłych, ale ich zapatrywania były odmienne od wiary reszty społeczeństwa żydowskiego. W wyniku całościowej reformy ta

— 336 —

Page 335: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

wielopostaciowość przestała istnieć, a jej miejsce zajęła orto­doksja pojmowana tak, jak widzieli ją rabini. Paradoks polega na tym, że byli oni spadkobiercami tradycji faryzeuszy, nie kon­tynuowali jej jednak i odchodzili od ich poglądów i stanowiska wtedy, gdy były one zbyt bliskie nauczaniu chrześcijańskiemu. Kabała czy chasydyzm to zjawiska o wiele późniejsze, w du­żej mierze stanowiące reakcję na jednostronności judaizmu ra- binicznego. Dlatego były przez rabinów zwalczane. W jednym i w drugim znalazło wyraz nastawienie bardziej duchowe, a tak­że takie nurtu eschatologiczne, których rodowód sięga Biblii He­brajskiej i jej starożytnej egzegezy żydowskiej. Również z tego powodu doczekały się odrzucenia przez rabinów, co spowodo­wało niemałe napięcia, a nawet konflikty w judaizmie.

Wśród cech charakterystycznych dla teologii wyrażonej w Septuagincie wymieniał Ksiądz jeszcze uniwersalizm

i prozelityzm. Tu chyba rzeczywiście nie powinno być wątpliwości, ze o ile podjęte zostały przez chrześcijaństwo, o tyle

w judaizmie są prawie nieobecne.

W czasach Jezusa judaizm był religią, która chętnie i z du­żym otwarciem pozyskiwała coraz to nowych wyznawców. W Ewangelii św. Mateusza znalazło się sarkastyczne napom­nienie, z którego wynika, że nie zawsze towarzyszyły temu wzniosłe przesłanki i cele: „Biada wam, uczeni w Piśmie i fa­ryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby po­zyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami" (23,15). Ju­daizm, określany mianem rabinicznego, zamyka się i staje reli­gią Żydów. To znamienne przesunięcie akcentów ma na pewno

— 337 —

Page 336: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XI

związek z narodzinami i rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa. Wygląda na to, że w czasach przedchrześcijańskich prozelici, rekrutujący się z pogan i wyraźnie zainteresowani wiarą w je­dynego Boga, byli traktowani przyjaźnie, a nawet z sympatią. Podejmowano też wysiłki, które możemy nazwać misyjnymi, chociaż nie zawsze kierowały nimi wzniosłe pobudki religijne. Nie podlega dyskusji, że wielką pomocą służyła w nich Biblia Grecka. Zapewniała przecież nie tylko tekst święty w języku zrozumiałym dla wszystkich, lecz i odpowiednią teologicz­ną i etyczną terminologię, pozwalającą na głębsze wyrażanie swojej wiary i określenie norm moralnych. To wywierało bez­pośredni wpływ na umacnianie się tendencji uniwersalistycz- nych, które tak bardzo pomagały głosić Ewangelię pierwszym chrześcijanom żydowskiego pochodzenia. Zapewne rabini oba­wiali się, że napływ pogan, nadmierne otwarcie się na nich, doprowadzi do zaniku specyficznie żydowskich wymiarów re­ligijnego życia żydowskiego. Uważnie obserwowali chrześci­jaństwo i widzieli, że jego żywiołowy rozwój dokonuje się na bazie aprobaty dla prozelityzmu i uniwersalizmu.

Judaizm biblijny w tym kształcie, jaki znalazł wyraz w Septuagincie, a którego rysy rozpoznajemy również w naj­starszych tradycjach targumicznych, został przygotowany do przyjęcia rzeczywistości zbawczej urzeczywistnionej przez Je­zusa Chrystusa i głoszonej przez Nowy Testament. Zarazem właśnie z tego powodu jego uznane nurty, jak mesjanizm, es­chatologia, prozelityzm i uniwersalizm, zostały zanegowa­ne przez rabinów i zepchnięte na margines, a czasami nawet poza margines, ustalonej przez nich w nowy sposób ortodoksji żydowskiej.

— 338 —

Page 337: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

Skoro najstarsze zapisy targumiczne i Biblia Grecka pochodzą mniej więcej z tego samego okresu, czy można dopatrzyć się w nich

zbieżności i wątków wspólnych?

Biblia Grecka stanowi nieocenione świadectwo rozumie­nia i objaśniania tekstu świętego na krótko przed pojawieniem się chrześcijaństwa. To samo dotyczy najstarszych pisemnych przekładów aramejskich, których początki sięgają czasu opra­cowywania Septuaginty. Prawdę mówiąc, uczeni nie są zgodni czy jako pierwsza pojawiła się Septuaginta, czy też najstarsze zapisy przekładów aramejskich utorowały drogę dla przekładu Tory na język grecki. Badania porównawcze targumów i Sep­tuaginty trwają, a ich wagi nie sposób przecenić, bo wiele ich tradycji wspólnych zostało przyjętych i wykorzystanych przez autorów Nowego Testamentu. Skoro, mimo retuszów i przeró­bek rabinów, znajdujemy w targumach tradycje zgodne z eg- zegezą wyrażoną w Biblii Greckiej, to otrzymujemy solidne potwierdzenie, że został w nich uprawomocniony ten sam po­stęp doktrynalny akceptowany przez Żydów w epoce między- testamentowej. Zarówno Septuaginta jak i targumy utrwala­ły określoną wykładnię tekstu świętego. Dopóki przekładów dokonywano ustnie, orędzie ksiąg świętych było podawane we wciąż nowej formie. Z pojawieniem się zapisów tekst tłu­maczenia utrwalał sposób rozumienia i objaśniania przyjęty w środowisku, w którym ono powstało. Septuaginta utrwaliła interpretację przyjętą na przełomie III i II w. przed Chrystu­sem wśród Żydów aleksandryjskich. Targumy odzwierciedlały wiarę i zapatrywania popularne, spotykane w Palestynie oraz tam, gdzie Żydzi posługiwali się językiem aramejskim. Ranga

— 339

Page 338: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XI

i znaczenie tych interpretacji stają się widoczne, gdy sobie uświa­domimy, że zarówno targumy jak i Biblia Grecka współtwo­rzyły ostatnią aktualizację orędzia Starego Testamentu przed Pięćdziesiątnicą opisaną w drugim rozdziale Dziejów Apostol­skich, która stała się dniem narodzin Kościoła.

Dlaczego jednak rabini targumy ocenzurowali, a Septuagintę w całości odrzucili?

Znaczenie i oddziaływanie Septuaginty było znacznie więk­sze niż targumów aramejskich. Za Septuagintą, stanowiąca jed­no zwarte dzieło, stała wiara, obyczaje, praktyka i autorytet ju­daizmu hellenistycznego. Była ona znana i przyjęta wszędzie tam, gdzie na przełomie ery przedchrześcijańskiej i chrześci­jańskiej posługiwano się językiem greckim, czyli na znacznych obszarach basenu Morza Śródziemnego. Tekst Biblii Greckiej był w zasadzie ustalony, co utrudniało bądź w ogóle uniemoż­liwiało jej fragmentaryczne ocenzurowanie. Targumy były znane tylko w obrębie świata semickiego, a więc ich rola była znacz­nie mniejsza. Do końca epoki przedchrześcijańskiej nie docze­kały się zebrania w całość, a zatem nie stanowiły zwartej Biblii Aramejskiej. Nie miały także silnego zaplecza jakiegoś prężnego środowiska, które traktowałoby je jako „swoją” Biblię. Mimo za­pisywania, stale istniała świadomość ich doraźnego przeznacze­nia. Niemały wpływ na postrzeganie ich znaczenia i roli miało pokrewieństwo języka aramejskiego z hebrajskim, które sprzy­jało wprowadzaniu poprawek czy usuwaniu albo przerabianiu jakichkolwiek niewygodnych elementów interpretacyjnych. Bi­blia Grecka nie podzieliła losu targumów, bo wpływ rabinów na możliwość jej ocenzurowania był znikomy. Jedyne, czego

— 340 —

Page 339: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

rabini mogli dokonać, to całkowita rezygnacja z niej i zakaz po­sługiwania się nią przez podległych im wyznawców judaizmu, co pod koniec I w. po Chrystusie rzeczywiście nastąpiło.

Czym jednak zastąpiono Septuagintę, przecież Żydzi z diaspory nie zaczęli nagle rozumieć po hebrajsku czy aramejsku?

Zakaz posługiwania się Biblią Grecką wydany wyznawcom ju­daizmu zaostrzył konieczność posiadania nowego greckiego prze­kładu ksiąg świętych. W ciągu II w. po Chrystusie w środowiskach podległych rabinom powstały dwa lub trzy równoległe przekłady Biblii Hebrajskiej na grecki, znane jako przekład Akwili, Syma- cha i Teodocjana. Ich głównym celem było wyparcie Septuaginty przez zaspokojenie zapotrzebowania Żydów mówiących po gre­cku na zrozumiały dla nich tekst ksiąg świętych. Miały one sta­nowić jej przeciwwagę. Znamienne, że mimo tych ambicji i usil­nego forsowania przez rabinów nigdy nie udało im się zająć tej pozycji i pełnić roli, jaka przysługiwała wcześniej Septuagincie. Były nieporadne stylistycznie i językowo, miały charakter literal­ny, czasami żenująco dosłowny. Nacisk rabinów - w tym samym czasie, w którym odrzucili Septuagintę - na nowe, dokonane na ich polecenie greckie przekłady Biblii dowodzi, że ich intencją nie było dezawuowanie czy zakazywanie przekładów greckich jako takich, ani potępianie praktyki posługiwania się językiem gre­ckim, lecz potępienie i odrzucenie Septuaginty jako Biblii, która stała się Biblią minim, czyli przeklętych, jak w kręgach rabinicz- nych zaczęto nazywać chrześcijan. W grę wchodziły nie względy językowe, lecz obiekcje natury teologicznej.

W swej wrogości wobec Septuaginty rabini posunęli się tak daleko, iż stworzyli nową legendę o jej powstaniu. W datowanym

— 341 —

Page 340: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XII

na III w. po Chrystusie traktacie Sefer Torah czytamy: „Siedem­dziesięciu starszych zapisało Torę dla króla Ptolemeusza po gre­cku, zaś ten dzień był tak nieszczęsny dla Izraela jak dzień, w którym sporządzono złotego cielca, bo Tory nie można za­dowalająco przełożyć”. Z jednej strony słyszymy tu reminiscen­cje legendy utrwalonej w Liście Arysteasza, natomiast z drugiej oznaki wrogości, kojarzącej narodziny Septuaginty z jednym z największych występków w dziejach biblijnego Izraela. Przy­toczony cytat pochodzi z czasów kilkadziesiąt lat późniejszych niż konkurencyjne wobec Septuaginty żydowskie tłumaczenia Biblii Hebrajskiej na grecki, co wskazuje, że w pewnym sensie rabini uznali ich porażkę. Faktem jest, że Biblia Grecka, któ­ra przez kilka pokoleń na przełomie czasów Starego i Nowe­go Testamentu była dla Żydów przedmiotem dumy i ich Biblią, stała się kamieniem obrazy, wspominanym odtąd w judaizmie rabinicznym z nieukrywaną niechęcią i zażenowaniem.

Czyli można z tego wysnuć taki wniosek: skoro religia chrześcijańska wraz z Septuagintą, ale też po prostu z Nowym Testamentem, przechowała pewne tradycje judaizmu przedrabinicznego, czyli

biblijnego, które rabini odrzucili, to właściwie współcześni Żydzi mogliby się od chrześcijan bardzo wiele nauczyć na temat własnych korzeni. Jeżeli Żyd chce dotrzeć do swoich korzeni, właściwie także

powinien... poznawać chrześcijaństwo.

Znakomita pointa, bo z pewnością prawdziwa! Docieranie do judaizmu biblijnego odbywa się nie tylko na drodze korzy­stania z judaizmu rabinicznego, lecz również za pomocą boga­ctwa zachowanego w chrześcijaństwie. Żydzi, którzy chcą poznać i zrozumieć swoje korzenie, muszą się zwrócić ku chrześcijań­

— 342 —

Page 341: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

stwu, w przeciwnym przypadku będą kultywować stereotypowe obrazy i przekonania, ukształtowane w toku wielowiekowej po­lemiki z chrześcijaństwem. W chrześcijańskich badaniach nad Nowym Testamentem i pismami Ojców Kościoła, które znajdują wyraz w komentarzach biblijnych i patrystycznych, przykła­da się wielką wagę do rozpoznawania i dowartościowania naj­starszych tradycji żydowskich. Stanowią one wspólną własność z wyznawcami judaizmu, bo stanowią nasze korzenie. Nato­miast stosunek współczesnych wyznawców judaizmu do Biblii Greckiej w gruncie rzeczy często wyraża dawną wrogość rabi­nów. Dotyczy to zresztą nastawienia do całej tradycji chrześci­jańskiej, albowiem obowiązuje rabiniczny zakaz jakichkolwiek religijnych debat i kontaktów z chrześcijanami, a także wspól­nej z nami modlitwy. Sporadycznie najbardziej światli i naj­odważniejsi uczeni żydowscy podejmują naukowe i pozbawio­ne zadawnionych uprzedzeń studia nad Septuagintą, ale są to poczynania precedensowe i przeznaczone na eksport, czyli ich adresatami i odbiorcami są głównie nie-Żydzi. Na co dzień ra­bini dbają, by ich wierni unikali takich kontaktów, które mogły­by uzmysłowić im prawdę, że tradycja biblijnego Izraela stanowi podłoże, na którym wyrosło też chrześcijaństwo.

Jak potoczyły się dalsze losy Septuaginty?

Wczesny Kościół, w dużej mierze odrzucony przez swoje naturalne środowisko, nie przejął się rozstrzygnięciami rabinów i nadal, a nawet jeszcze chętniej i obficiej niż przedtem, korzystał z Biblii Greckiej. Przejął ją przecież od biblijnego Izraela, jako istotny przejaw i owoc jego wiary na etapie przed objawieniem się Boga w Jezusie Chrystusie. Uznał zatem, iż z teologicznego

— 343 —

Page 342: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XII

punktu widzenia jest to forma chciana przez Boga, która utrwa­liła i usankcjonowała postęp doktrynalny, odzwierciedlający uni­wersalny zamysł Boży wobec całej ludzkości oraz Jego zbawczą wolę. Stary Testament w języku hebrajskim i aramejskim po­zostałby księgą świętą garstki wyznawców na terenie Palesty­ny i w tych miejscach diaspory żydowskiej, gdzie obydwa języki były zrozumiałe. Stary Testament w języku greckim ukazywał swe bogactwo i dynamizm wszystkim ludziom.

Podejmując polecenie ewangelizacji świata, chrześcijaństwo poszło po linii tego nurtu judaizmu rozwiniętego po wygnaniu babilońskim, który uznawał celowość i potrzebę prozelityzmu. Biblia Grecka była bardzo pomocna w tym dziele, ponieważ wy­znawcy Jezusa Chrystusa coraz powszechniej nawracani z po­gaństwa, znali wyłącznie język grecki. Nic dziwnego, że była to Biblia nie tylko autorów Nowego Testamentu, lecz i Ojców Kościoła. Pisząc i nauczając po grecku, mieli w niej niezwy­kle pożyteczną pomoc i sprzymierzeńca. Do dzisiaj Septuagin- ta jest Biblią Kościoła prawosławnego. Warto pamiętać, że jej pozycja przesądziła o szczególnej pozycji prawosławia greckie­go. Wśród wszystkich narodów chrześcijańskich Grecy są je­dynym narodem, który nie potrzebuje żadnego przekładu ksiąg świętych, ma bowiem zarówno Stary, jak i Nowy Testament w swoim ojczystym języku. Mają z tego powodu słuszne po­czucie dumy, które docenił także papież Jan Paweł II podczas podróży apostolskiej do Grecji w maju 2001 r.

A współcześnie? Jak rozwijały się badania nad Septuagintą?

Zainteresowanie Biblią Grecką wzmogło się w połowie XX w., w czym decydujące okazały się dwie okoliczności. Jedna

— 344 ~

Page 343: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA GRECKA: OD ENTUZJAZMU DO KLĄTWY

to artykuły, których autorami byli dwaj słynni bibliści francuscy - Pierre Benoit i Dominiąue Barthelemy. Obaj wskazali na wiel­ką doniosłość Biblii Greckiej, a nawet odnosząc się do dekre­tu Soboru Trydenckiego na temat kanoniczności i natchnienia ksiąg świętych, postawili pytanie o jej natchnienie. To pytanie wchodzi w skład dialogu ekumenicznego prowadzonego z Koś­ciołem prawosławnym. Chociaż do tej pory problem natchnienia Biblii Greckiej nie doczekał się w Kościele katolickim należytej uwagi, przyjdzie czas, że gdy dialog z prawosławiem poczyni rzeczywiste postępy, nie można będzie go pominąć.

Druga okoliczność to odkrycia w Qumran i w innych miej­scach Pustyni Judzkiej, które podważyły niekwestionowany nie­gdyś pogląd, że Septuaginta była wyłącznie Biblią judaizmu hellenistycznego. W trakcie tych odkryć odnaleziono najstar­sze znane świadectwa piśmiennictwa targumicznego, pocho­dzące z końca ery przedchrześcijańskiej, a także pozostałości greckich tekstów biblijnych. Pogłębione studia nad literaturą targumiczną i Septuagintą oraz ich wzajemnymi relacjami na­brały przyspieszenia i rozmachu po 1956 r., to jest po sensa­cyjnym odkryciu w Rzymie Targumu Neofitów. Zawiera on odpis pełnego aramejskiego przekładu Tory, którego pierwo­wzór sporządzono na przełomie czasów Starego i Nowego Te­stamentu. Wiele zawartych w nim tradycji pochodzi z epoki przedchrześcijańskiej. Badania Targumu Neofitów zachęciły do studiów nad pozostałymi targumami, w których rozpozna­no liczne zbieżności egzegezy tekstu świętego z odpowiedni­mi fragmentami Septuaginty.

W Polsce studia tej doniosłej i ważnej problematyki zostały zapoczątkowane, w czym mam też swój udział. Pod koniec lat 80. XX w. w ówczesnej warszawskiej Akademii Teologii Katolickiej

— 345 —

Page 344: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XII

podjąłem pierwsze systematyczne wykłady na temat Septua- ginty i literatury targumicznej, które wzbudziły żywe zainte­resowanie studentów. Kilka lat później zostały one powtórzo­ne i rozwinięte. Podjąłem je także w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz na Podyplomowym Studium Teolo­gii na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W tym czasie ukazywało się coraz więcej publika­cji poświęconych tym zagadnieniom, przede wszystkim autor­stwa biblistów z KUL-u i UKSW. Aktualnie polskojęzyczna bi­bliografia tej problematyki jest całkiem pokaźna, co umożliwia przejście od spraw ogólnych do problemów szczegółowych. Po­wstają także doktoraty, na przykład rozprawa pod moim kie­runkiem, zestawiająca prezentację Abrahama w Biblii Hebraj­skiej i w Biblii Greckiej. Wybrane problemy badawcze stają się też coraz częściej przedmiotem debat i dyskusji na dorocznych Sympozjach Biblistów Polskich.

Page 345: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XIII

Rozejście się Kościoła i Synagogi

Z tego, co przedstawiając zjawisko midraszu, targumy i Septuagintę, mówił Ksiądz o różnych nurtach starożytnej żydowskiej egzegezy biblijnej, które istniały obok siebie na

zasadzie coincidencia oppositorum, można wnosić, że judaizm przedchrześcijański był bardzo płurałistyczny i tołerancyjny.

Przede wszystkim był wielopostaciowy. Generalnie można powiedzieć, że religijna tradycja judaizmu biblijnego była pod koniec ery przedchrześcijańskiej wielowątkowa, złożona, bogata, dynamiczna, również otwarta ku przyszłości, ukierunkowana eschatologicznie, miała silne zabarwienie misyjne i pierwiast­ki mesjańskie, wreszcie była otwarta na prozelityzm. Chociaż w jej ramach istniały najrozmaitsze napięcia, spory, a nawet konflikty, których ślady odnajdujemy w rozmaitych czasach i miejscach, także na kartach Ewangelii i w Dziejach Apostol­skich, to na pewno uderza nas i zastanawia daleko posunięty pluralizm ówczesnego życia żydowskiego. Dlatego wielkim nie­porozumieniem a nawet błędem jest, częste również w polskim piśmiennictwie historycznym i teologicznym, nazywanie po­szczególnych odłamów starożytnego judaizmu, jak na przykład faryzeuszy czy saduceuszy, sektami. Słowo „sekta" w języku

— 347 —

Page 346: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XIII

polskim jest jednym z odpowiedników angielskiego rzeczownika sect, które ma też znaczenie „grupa”, „ugrupowanie” czy „od­łam”. Sekta nasuwa nam pojęcie odejścia od ustalonej i przyję­tej ortodoksji. Tymczasem faryzeusze, saduceusze i inne grupy były odłamami zróżnicowanego wewnętrznie życia żydowskie­go. Jedni mogli uważać siebie za bliższych tradycji niż inni, ale ci inni myśleli dokładnie to samo. W obrębie tej wieloposta- ciowości mieści się także tak specyficzne ugrupowanie, jakim była słynna wspólnota ąumrańska. Często nazywa się ją sek­tą, co wypacza jej tożsamość oraz mąci wizerunek złożoności ówczesnego judaizmu.

Jakie to byty nurty i odłamy? Jak mógłby Ksiądz pokrótce je scharakteryzować? Zacznijmy od najważniejszych.

W określeniu „najważniejsze”, chodzi nie tyle o ustalenie jakiejś hierarchii, ile wskazanie najbardziej znanych i wpływo­wych ugrupowań. Na czoło wysuwają się dwa, czyli faryzeusze i saduceusze. Nazwa „faryzeusze” została urobiona od czasow­nika paraś, „oddzielać”. Faryzeusze byli „oddzieleni”, ponieważ trzymali się z daleka od obcych wpływów religijnych i poli­tycznych, przy czym były to głównie wpływy helleńskie. Przy­wiązywali też wielką wagę do skrupulatnego przestrzegania Prawa. W czasach Jezusa faryzeusze byli duchowymi przywód­cami narodu, postrzeganymi jako ludzie pobożni i nadzwyczaj wierni zobowiązaniom Tory. Uznawali życie po śmierci i zmar­twychwstanie ciała, nieprzemijającą wartość dobrych i złych uczynków, istnienie dobrych i złych duchów. Ich skrupulat­ność i troska o dobrą opinię prowadziła często do zewnętrz­nego wypełniania Prawa - taki zarzut stawiał im Jezus. Stara-

— 348 —

Page 347: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

jąc się zabezpieczyć, rozszerzali je i drobiazgowo uzupełniali0 coraz nowe przepisy i rozporządzenia, których przestrzeganie wykraczało poza możliwości przeciętnego wyznawcy. Nietrud­no było zauważyć, że wiele przepisów wykonawczych miało na celu mniej czy bardziej sprytne obchodzenie Tory i łagodzenie albo omijanie jej wymagań. W trosce o powiększanie swoich wpływów charakteryzowali się zapałem misyjnym, w którym- jak wynika to na przykład z Ewangelii według św. Mateusza- pierwiastek religijny i duchowy schodził na drugi plan.

Do ugrupowania saduceuszy należała duża część ówczes­nych przywódców politycznych, większość hierarchii kapłańskiej1 liczni członkowie Wysokiej Rady, czyli Sanhedrynu. Ich nazwa pochodzi od Sadoka, prawdopodobnie arcykapłana za panowa­nia Dawida i Salomona, w którego rodzie dziedziczono urząd arcykapłański. Skupiając grono dostojników i bogatych, ulegali wpływom helleńskim i żywo interesowali się polityką. W cza­sach Jezusa wyraźnie sprzyjali Rzymianom. Uznawali Pięcioksiąg Mojżesza, czyli Torę w węższym znaczeniu tego słowa, odrzu­cali natomiast Torę ustną, szeroko rozbudowaną przez faryze­uszy. Zaprzeczali wierze w zmartwychwstanie umarłych i ży­cie po śmierci, podkreślając doczesne pożytki i korzyści z wiary i praktykowania pobożności. Jest bardzo prawdopodobne, że ich poglądy były silnie uwarunkowane zamożnością i wysoką pozy­cją społeczną. Nie jedyny to przykład, gdy byt kształtuje świado­mość. Nie wierzyli też w istnienie aniołów i złych duchów.

Definitywny rozłam między faryzeuszami a saduceuszami dokonał się w połowie II w. przed Chrystusem i od tej pory oby­dwa ugrupowania nie tylko rywalizowały ze sobą, lecz wzajem­nie się zwalczały. Były jednak zgodne w swoim sprzeciwie wo­bec Jezusa, Jego nauczania i roszczeń mesjańskich. Faryzeusze

— 349 —

Page 348: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X III

byli Mu wrodzy ze względu na Jego naukę, kwestionującą za­sadność skrupulatnego wypełniania Prawa, podejmowanego z czysto ludzkich pobudek, natomiast saduceusze nienawidzi­li Go ze względów politycznych, ponieważ, tak jak inni Ży­dzi Jego czasów, piętnował ich koniunkturalizm i współpracę z rzymskimi okupantami. Sprzeciw faryzeuszy wobec Jezusa i ich krytyka wypływała ze świadomości, że to właśnie z ich strony spodziewał się najlepszego przygotowania na przyjęcie Jego nauczania, a jednak tak się nie stało.

A inne ugrupowania?

Ważne miejsce zajmowali zeloci. Był to najbardziej rady­kalny żydowski odłam polityczny, sięgający swymi początkami wzmiankowanego w Dziejach Apostolskich (5,37) nieudanego powstania Judasza Galilejczyka przeciwko Rzymianom. Skrajny patriotyzm szedł w parze z wojowniczym nastawieniem, cza­sami przeradzającym się w otwarty sprzeciw i bunty. W okre­sach napięć zwracali się nie tylko przeciw wrogom, lecz i prze­ciw tym członkom własnego narodu, których postawę uznali za zbyt ugodową. Bardzo możliwe, że jeden z apostołów Jezusa, Szymon zwany Gorliwym lub Zelotą (Łk 6,15; Dz 1,13), na­leżał do tego ugrupowania. Ich przekonania religijne są mniej znane, najwidoczniej uznawano je za drugoplanowe.

Najbardziej radykalnym odłamem zelotów, w wielu sytua­cjach zapewne od nich zupełnie niezależnym, byli sykaryjczycy, czyli tzw. miecznicy lub nożownicy, którzy specjalizowali się w zabijaniu Żydów współpracujących z Rzymianami. Naraże­ni na wrogość okupantów i zemstę żydowskich kolaborantów tworzyli zamknięte kręgi, nieufne wobec kontaktów zewnętrz­

— 350 —

Page 349: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

nych. Zarówno zeloci jak sykaryjczycy mogli się kierować sil­nymi przekonaniami eschatologicznymi i mesjańskimi, które przynaglały ich do zbrojnego przyspieszenia spodziewanej in­terwencji Bożej.

Kolejne ważne ugrupowanie to esseńczycy. Wzmianki o nich znajdujemy w wielu dziełach starożytnych, brak ich jednak w Nowym Testamencie. Wywodzili się prawdopodob­nie od tzw. chasidim, pobożnych, którzy podczas powstania ma- chabejskiego (166-159 przed Chrystusem) walczyli o odrodze­nie Prawa i wierność jego zobowiązaniom. Żyli w osobnych wspólnotach w miastach i wioskach Judei i Galilei, a także prawdopodobnie w Egipcie i w Syrii. Wyróżniali się skrupu­latnym przestrzeganiem Prawa, prostotą życia i praktykowa­niem przykazania wzajemnej miłości. Przyjęcie do wspólnoty poprzedzał specjalny rytuał, znali też liczne obmycia i kąpie­le rytualne oraz wspólną własność. Do 1947 r. wiedzieliśmy o nich wyłącznie z zachowanych źródeł literackich; od czasu odkryć w Qumran, osadzie łączonej z esseńczykami, oraz w in­nych miejscach Pustyni Judzkiej, wiemy o nich znacznie wię­cej. Wiedza rodzi jednak także więcej pytań. Esseńczycy raczej nie włączali się w życie polityczne i skupiali przede wszystkim na sprawach duchowych i religijnych.

Nie brakuje uczonych, którzy oceniając to tak barwne zróż­nicowanie twierdzą, że nie można mówić o jednym judaizmie, a raczej o judaizmach, ponieważ pod koniec ery przedchrześci­jańskiej wiara i żydowskie życie religijne nie były monolitem. Nie było czegoś, co można nazwać ortodoksją, a nawet judai­zmem normatywnym. Taka rzeczywistość wyłoniła się później, w rezultacie rabinicznej przebudowy rozpoczętej w drugiej po­łowie I w. po Chrystusie.

— 351 —

Page 350: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X III

A Samarytanie?

Trafne pytanie! Stanowili bardzo ważny i niezwykle wy­mowny wyjątek, bo w ramach wielopostaciowego życia ży­dowskiego nie było dla nich miejsca. Jako potomkowie miesz­kańców północnej części podzielonej monarchii, którzy pod koniec VIII w. przed Chrystusem uniknęli deportacji asyryj­skich i przemieszali się z napływową ludnością obcego po­chodzenia, uważali siebie za autentycznych wyznawców religii Mojżeszowej. O ich przodkach mówiliśmy w kontekście asy­ryjskiej diaspory Izraelitów. Rozdźwięk pogłębił się po powro­cie z wygnania babilońskiego. Samarytanie czcili Pięcioksiąg, a wykluczeni ze sprawowania kultu w Jerozolimie, zbudowali sobie świątynię na górze Garizim, w krainie znanej jako Sa­maria i położonej w środkowej Palestynie. Na przedłużeniu dawnej wrogości Judejczyków wobec pobratymców z północy stała równie nieustępliwa wrogość Żydów wobec Samarytan. Wzmianki o niej spotykamy w wielu miejscach Ewangelii, na przykład w rozmowie Jezusa z Samarytanką w czwartym roz­dziale Ewangelii według św. Jana.

Ta wielonurtowość dotyczyła nie tylko konkretnych ugrupowań; wiązała się też z geografią; na przykład Żydzi ałeksandryjscy

inaczej postrzegali pewne sprawy niż Żydzi palestyńscy.

Zapatrywania i poglądy teologiczne, podobnie jak styl ży­cia, były w niemałej mierze uwarunkowane sytuacją konkret­nej wspólnoty żydowskiej. Żydzi aleksandryjscy stanowili trzon diaspory egipskiej, która musiała ustawicznie się określać wo­bec silnych wpływów hellenistycznych. Z dzieł żydowskiego

— 352 —

Page 351: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

pisarza i filozofa Filona Aleksandryjskiego (około 15 r. przed Chrystusem - około 50 r. po Chrystusie) wiemy, że na tere­nie Egiptu duże wpływy mieli tzw. terapeuci, którzy znacznie się przyczynili do ustrzeżenia tożsamości żydowskiej. Były to wspólnoty mężczyzn i kobiet, żyjące prawdopodobnie w celi­bacie. Bardzo możliwe, że utrzymywali bliskie kontakty z es­seńczykami. Z kolei na kartach Nowego Testamentu mamy liczne wzmianki o pisarzach i uczonych w Piśmie. Nie wia­domo, czy była to osobna grupa oraz jakie elementy stanowi­ły spoiwo ich tożsamości. Byli to na pewno ludzie wykształ­ceni, znający wszystkie aspekty życia żydowskiego, a zarazem współpracujący z wpływowymi przedstawicielami klasy rzą­dzącej. Nasze rozeznanie na ich temat jest jednak niewielkie. Ta niezwykle interesująca wielopostaciowość istniała do naro­dzin chrześcijaństwa, a ci Żydzi, którzy uznali Jezusa za Me­sjasza, też stanowili integralną część owego wielopostaciowego judaizmu.

No właśnie, bo przecież chrześcijanie na początku byli równoprawnym nurtem wewnątrz judaizmu,

takim jak saduceusze czy faryzeusze...

Zainteresowanie orędziem Jezusa wykazywali zarówno fa­ryzeusze, Nikodem czy Józef z Arymatei, o których czytamy na kartach Ewangelii, a potem Saul z Tarsu, czyli św. Paweł, jak też saduceusze, zwłaszcza z przychylnego wierze w Jezu­sa personelu świątynnego, zeloci - wspomniany Szymon Gor­liwy - i być może esseńczycy, których styl życia rozpoznajemy w działalności Jana Chrzciciela. Nasza wiedza odnośnie do skła­du pierwszych chrześcijan żydowskiego pochodzenia jest jednak

353 —

Page 352: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XII

bardzo ograniczona, ponieważ w pismach wczesnochrześci­jańskich nie akcentowano tego aspektu, kładąc nacisk przede wszystkim na integrację nowej wspólnoty.

Także judeochrześcijanie, czyli wyznawcy Jezusa pochodze­nia żydowskiego, powinni być uznani za przykład przeżywania wiary chrześcijańskiej wewnątrz judaizmu. Widać to na pod­stawie obserwacji ich życia religijnego i postępowania. Przy­kładowo, apostołowie wraz z pierwszymi wyznawcami ukrzy­żowanego i zmartwychwstałego Pana uczestniczyli w liturgii świątynnej i synagogalnej; Zesłanie Ducha Świętego dokona­ło się w kontekście żydowskiego święta Pięćdziesiątnicy, jed­nego z trzech najważniejszych - obok Paschy i Święta Namio­tów - w kalendarzu liturgicznym biblijnego Izraela; wspólnota chrześcijan skupiona wokół Jakuba, „brata Pańskiego”, kulty­wowała zwyczaje i obrzędy żydowskie itp. Co więcej, wzgląd na wielopostaciowość życia żydowskiego ukazuje lepiej natu­rę wczesnego chrześcijaństwa. Było ono, w najgłębszym tego słowa znaczeniu, wpisane w całokształt żydowskiego życia re­ligijnego i stanowiło - chociaż nie chcą o tym pamiętać wy­znawcy judaizmu ani chrześcijanie - jeden z wielu przejawów jego ogromnego zróżnicowania.

Judeochrześcijanie przez pewien czas stanowili część wielopostaciowego judaizmu. Jednak chyba dość szybko doszło

do silnych antagonizmów, skoro apostołowie zamykali się w Wieczerniku „z obawy przed Żydami”, a niedługo potem został

ukamienowany Szczepan?

Wyznawcy Jezusa Chrystusa byli usuwani z terenu świą­tyni albo denuncjowani i aresztowani dlatego, że Go głosili.

— 354 —

Page 353: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

Zręby tej najwcześniejszej katechezy, która adresowali do ży­dowskich rodaków, są doskonale widoczne w Dziejach Apostol­skich, na przykład w pierwszych wystąpieniach Piotra. Stamtąd też czerpiemy wiedzę o tym, jak ówcześni przywódcy żydowscy reagowali na nową wiarę. Nikomu nie przychodziło do głowy, by negować ich żydowskość, dawano im jednak do zrozumie­nia, że jeżeli nie zaprzestaną aktywności, mogą podzielić los Tego, którego głoszą. Tym tłumaczyła się także niechęć wo­bec ich obecności na terenie świątyni jerozolimskiej. Świade­ctwo Dziejów Apostolskich jest o tyle ważne, że dowodzi, iż pierwsze poważne napięcia miały miejsce tuż po ukrzyżowa­niu Jezusa. Już w początkowym okresie narodzin wiary w Je­zusa, Jego wyznawcy musieli się chronić przed wrogością ze strony tych, którzy wydali na Niego wyrok śmierci i wokół których konsolidował się sprzeciw wobec Jezusowego naucza­nia i roszczeń.

Ukamienowanie Szczepana, pierwszego chrześcijańskie­go męczennika, jest datowane na kilka lat później. Jego gwał­towny przebieg i wykonanie pospiesznie wydanego wyroku dowodzi, że napięcia przeobraziły się w krwawą konfronta­cję. Z Dziejów Apostolskich wynika, że wybuchała ona kil­kakrotnie, zwracając ostrze przeciwko judeochrześcijanom. W tym miejscu zaznaczmy, że w klimacie nawiązywanych w ostatnich dekadach kontaktów chrześcijańsko-żydowskich część badaczy neguje lub nawet wyklucza historyczną war­tość Dziejów Apostolskich. Taka strategia bywa przenoszo­na na grunt katolicki. Należy ostrzec przed tak karkołomny­mi rewizjami Nowego Testamentu, ponieważ są przejawem ideologizowania wiedzy o początkach naszej wiary, a nie jej pogłębiania.

— 355 —

Page 354: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł X III

Czy wszędzie w równy sposób wspólnoty były prześladowane?Czy tez było to zalezne od okresu, miejsca i nurtów,

z jakimi wchodziły w konfrontację?

Pierwsza część Dziejów Apostolskich przedstawia sytu­ację w Palestynie, a dokładniej na terenie Jerozolimy i Ju­dei. W pierwszych dekadach istnienia chrześcijaństwa sprze­ciw wobec niego był tutaj najsilniejszy i w rezultacie także najbardziej krwawy. Nie potrafimy precyzyjnie powiedzieć, gdzie było najsilniejsze źródło oporu wobec chrześcijań­stwa, wygląda jednak na to, że inspiracje pochodziły przede wszystkim z kręgów faryzejskich i saducejskich. Dwa głów­ne ugrupowania mogły postrzegać chrześcijan jako realną groźbę ograniczenia ich wpływów i znaczenia w społeczeń­stwie żydowskim. Epizod z Saulem, świadkiem ukamienowa­nia Szczepana, który podejmuje podróż do Damaszku w celu „zdyscyplinowania” tamtejszych rodaków sprzyjających nowej wierze bądź już ją wyznających, wskazuje, że autorytety je­rozolimskie chciały sprawować przywództwo również w po­bliskich ośrodkach diaspory. W rejonach bardziej oddalonych od Palestyny, na przykład w Azji Mniejszej, tak mocna wła­dza raczej nie wchodziła w grę. Konfrontacja z wyznawcami Chrystusa była tam sprawą zdecydowanie wewnątrzżydowską i ograniczała się do sfery werbalnej. Ponadto Żydzi w dia­sporze byli bardziej otwarci na chrześcijan, w dużej mierze także dzięki Biblii Greckiej, która stała się jednym z nośni­ków nowej wiary.

Po kilkudziesięciu latach sytuacja była bardziej skompli­kowana. Po pierwsze, Rzymianie przez pewien czas nie od­różniali chrześcijan od wyznawców judaizmu i traktowali ich

— 356 —

Page 355: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

tak samo jak Żydów, dlatego wszelkie represje antyżydowskie, o podłożu ekonomicznym, politycznym, społecznym czy re­ligijnym, obracały się także przeciw chrześcijanom. Po dru­gie, rabini, którzy pod koniec I w. podjęli reorientację judai­zmu, zdecydowanie przeciwstawiając się chrześcijaństwu nie przebierali w środkach i często „napuszczali'' na chrześcijan władze pogańskie. Tym tłumaczy się dosadny i sarkastyczny ton antyżydowskich wypowiedzi w czwartej Ewangelii kano­nicznej, to znaczy Ewangelii według św. Jana, oraz w Apo­kalipsie.

Ale prześladowania ze strony Żydów to tylko jeden aspekt rozchodzenia się dróg Kościoła i Synagogi. Dość szybko sami

chrześcijanie zauważyli, ze chrześcijaństwo w swym uniwersalizmie wykracza daleko poza judaizm.

Jak do tego doszło?

Narodziny chrześcijaństwa to nie tylko pewien moment, związany z początkami wiary w ukrzyżowanego i zmartwych­wstałego Pana, lecz i proces, w którym trudno precyzyjnie od­tworzyć poszczególne etapy. Zwróćmy uwagę na wybrane ele­menty tego procesu.

Po pierwsze, pozyskanie dużej liczby pierwszych wyznaw­ców Jezusa Chrystusa i narodziny Kościoła odbywają się w kon­tekście żydowskiego święta Pięćdziesiątnicy. Piotr i Jan, tak samo jak przed śmiercią Jezusa, udają się do świątyni na mod­litwę, a więc nadal pozostają w ramach kultu świątynnego. Ale jednocześnie pojawiają się pewne nowości i napięcia. Zna­mienne, iż w prezentacji życia religijnego pierwszych chrześci­jan nie akcentuje się sprawowania przez nich krwawych ofiar,

— 357 —

Page 356: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XIII

Czy wszędzie w równy sposób wspólnoty były prześladowane?Czy też było to zależne od okresu, miejsca i nurtów,

z jakimi wchodziły w konfrontację?

Pierwsza część Dziejów Apostolskich przedstawia sytu­ację w Palestynie, a dokładniej na terenie Jerozolimy i Ju­dei. W pierwszych dekadach istnienia chrześcijaństwa sprze­ciw wobec niego był tutaj najsilniejszy i w rezultacie także najbardziej krwawy. Nie potrafimy precyzyjnie powiedzieć, gdzie było najsilniejsze źródło oporu wobec chrześcijań­stwa, wygląda jednak na to, że inspiracje pochodziły przede wszystkim z kręgów faryzejskich i saducejskich. Dwa głów­ne ugrupowania mogły postrzegać chrześcijan jako realną groźbę ograniczenia ich wpływów i znaczenia w społeczeń­stwie żydowskim. Epizod z Saulem, świadkiem ukamienowa­nia Szczepana, który podejmuje podróż do Damaszku w celu „zdyscyplinowania" tamtejszych rodaków sprzyjających nowej wierze bądź już ją wyznających, wskazuje, że autorytety je­rozolimskie chciały sprawować przywództwo również w po­bliskich ośrodkach diaspory. W rejonach bardziej oddalonych od Palestyny, na przykład w Azji Mniejszej, tak mocna wła­dza raczej nie wchodziła w grę. Konfrontacja z wyznawcami Chrystusa była tam sprawą zdecydowanie wewnątrzżydowską i ograniczała się do sfery werbalnej. Ponadto Żydzi w dia­sporze byli bardziej otwarci na chrześcijan, w dużej mierze także dzięki Biblii Greckiej, która stała się jednym z nośni­ków nowej wiary.

Po kilkudziesięciu latach sytuacja była bardziej skompli­kowana. Po pierwsze, Rzymianie przez pewien czas nie od­różniali chrześcijan od wyznawców judaizmu i traktowali ich

— 356 —

Page 357: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

tak samo jak Żydów, dlatego wszelkie represje antyżydowskie, o podłożu ekonomicznym, politycznym, społecznym czy re­ligijnym, obracały się także przeciw chrześcijanom. Po dru­gie, rabini, którzy pod koniec I w. podjęli reorientację judai­zmu, zdecydowanie przeciwstawiając się chrześcijaństwu nie przebierali w środkach i często „napuszczali" na chrześcijan władze pogańskie. Tym tłumaczy się dosadny i sarkastyczny ton antyżydowskich wypowiedzi w czwartej Ewangelii kano­nicznej, to znaczy Ewangelii według św. Jana, oraz w Apo­kalipsie.

Ale prześladowania ze strony Żydów to tylko jeden aspekt rozchodzenia się dróg Kościoła i Synagogi. Dość szybko sami

chrześcijanie zauważyli, ze chrześcijaństwo w swym uniwersalizmie wykracza daleko poza judaizm.

Jak do tego doszło?

Narodziny chrześcijaństwa to nie tylko pewien moment, związany z początkami wiary w ukrzyżowanego i zmartwych­wstałego Pana, lecz i proces, w którym trudno precyzyjnie od­tworzyć poszczególne etapy. Zwróćmy uwagę na wybrane ele­menty tego procesu.

Po pierwsze, pozyskanie dużej liczby pierwszych wyznaw­ców Jezusa Chrystusa i narodziny Kościoła odbywają się w kon­tekście żydowskiego święta Pięćdziesiątnicy. Piotr i Jan, tak samo jak przed śmiercią Jezusa, udają się do świątyni na mod­litwę, a więc nadal pozostają w ramach kultu świątynnego. Ale jednocześnie pojawiają się pewne nowości i napięcia. Zna­mienne, iż w prezentacji życia religijnego pierwszych chrześci­jan nie akcentuje się sprawowania przez nich krwawych ofiar,

— 357 —

Page 358: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XIII

typowych przecież dla kultu w świątyni jerozolimskiej. Być może to przypadek, a może wyraz nowej świadomości, wy­rastającej z uznania zbawczej wartości śmierci Pana. Właśnie tej kluczowej kwestii dotyczy przecież - wprawdzie znacznie późniejszy, ale mający przecież żydowskie podglebie i korzenie - List do Hebrajczyków. Po kilku latach Piotr, który początko­wo ewangelizował wyłącznie Żydów, otrzymuje - o czym czy­tamy w dziesiątym rozdziale Dziejów Apostolskich - polecenie ochrzczenia setnika Korneliusza, aczkolwiek sam się przeciw temu buntuje. W podejściu i w przeżyciach Piotra chrześcijań­stwo ciągle jest religią żydowską, a trudność polega na tym, jak jej wymagania i zobowiązania przeszczepić na pogan, któ­rzy wchodzą do Kościoła.

Ważny jest też wzgląd na doskonale znane wydarzenie św. Pawła - nie mówię: nawrócenie, chociaż to określenie jest naj­częściej używane. Saul z Tarsu nie musiał się nawracać w takim sensie, jak poganie nawracali się ku Bogu; on był wyznawcą je­dynego Boga i to nawet bardzo żarliwym, natomiast otrzymał nowe rozeznanie, za którym poszła jego wiara w Jezusa. Wraz z intensywną działalnością misyjną Pawła i jego towarzyszy zaczęły się mnożyć problemy związane z nawracaniem pogan i ich włączaniem do Kościoła. Pojawiło się konkretne pytanie, mianowicie, czy poganie, którzy przyjmują chrzest, mają sta­wać się wyznawcami judaizmu, to znaczy, czy mają być poddani obrzezaniu, zachowywać żydowskie prawa i przepisy, na przy­kład przepisy pokarmowe, czy też nie. Gdyby to czynili, w ze­wnętrznym sposobie życia w niczym nie różniliby się od wy­znawców judaizmu. Nie chodziło jednak o to, co zewnętrzne, lecz o same fundamenty nowej wiary i problem, kto i w jaki sposób jest sprawcą zbawienia. Kluczowym wydarzeniem był

358 —

Page 359: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

tzw. Sobór Jerozolimski, zwołany około 50 r., przedstawiony w piętnastym rozdziale Dziejów Apostolskich i wzmiankowa­ny w drugim rozdziale Listu do Galatów, na którym podano odpowiednie rozstrzygnięcia i wynikające z nich regulacje. Ich istotna nowość polega na tym, że nie trzeba stawać się Żydem, żeby być chrześcijaninem. Odtąd jednak napięcia wzmogły się jeszcze bardziej i będą trwały dalej. Wobec niemałych wahań Piotra, a nawet pewnej dwulicowości z jego strony, starającej się przypodobać współwyznawcom rekrutującym się z pogan i z Żydów, Paweł musi mu się otwarcie sprzeciwić i wyjaśniać, na czym polega uniwersalne zbawienie dokonane przez Chry­stusa oraz jak względna jest wartość obrzezania.

To, co różniło pierwszych chrześcijan, co wymagało od nich refleksji i modlitwy, definitywnie poróżni tych Żydów, którzy uwierzyli w Jezusa, to znaczy judeochrześcijan, oraz po­zostałych, którzy tej wiary nie podzielali. Rychło sedno owej konfrontacji będzie dotyczyło chrześcijan i wyznawców judai­zmu rabinicznego, czyli Kościoła i Synagogi. W ostatnich deka­dach I w. nastąpiło wyraźne i definitywne rozejście się obydwu wspólnot. Kościół coraz bardziej świadom był swojej tożsamo­ści: tej, która mówi, iż w Chrystusie nie ma Greka ani Żyda, innymi słowy, świadom zamierzonego przez Boga i spełnione­go uniwersalizmu. To powodowało, iż coraz bardziej dystanso­wał się od „łona”, jakim był dla niego judaizm.

W tym procesie szczególnie ważna była postać i działalność św.Pawła. Zresztą wielu współczesnych myślicieli - na przykład

Martin Buber - zarzucało mu, iż jest winny oderwania chrześcijaństwa od judaizmu i zhellenizowania go. Inni bronią

go, ukazując, jak wiele w jego myśli było z typowo żydowskiego

359 —

Page 360: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIII

wyczucia wiary, a zarazem jego wielkość polegała właśnie na tym,ze w tym sposobie myślenia nie był ciasno zamknięty, potrafił

dostrzec wyjątkowość i uniwersalność przesłania Chrystusa.

Refleksja nad życiem, działalnością, nauczaniem i od­działywaniem św. Pawła to jeden z najważniejszych tema­tów dyskusji i polemik chrześcijańsko-żydowskich. Nic dziw­nego, że jest to jedno z głównych od strony historycznej i teologicznej zagadnień, dotyczących wczesnego Kościoła, a z perspektywy żydowskiej jeden z rozstrzygających preteks­tów w przedstawianiu chrześcijaństwa jako odmiany judaizmu „dla gojów”.

Wkraczamy na teren niesłychanie obszernych i nabrzmia­łych dociekań. Dość powiedzieć, że gdyby nie Paweł, to przez dłuższy czas chrześcijaństwo byłoby po prostu jednym z ugru­powań żydowskich. W jakiejś trudnej do określenia przyszło­ści musiałby się pojawić ktoś taki jak Paweł, by wiara w Jezu­sa Chrystusa wyszła w końcu poza ramy judaizmu i trafiała do wszystkich ludzi. Wkład Pawła polegał na tym, że tkwił on całym sercem i umysłem w dwóch światach, judaistycz­nym i greckim, a dzięki temu dokonał teologicznego przej­ścia od wiary żydowskiej do wiary chrześcijańskiej. Wiele było bezcennych owoców tej genialnej syntezy, wymienię więc tyl­ko dwa: z jednej strony ukazanie powszechności i skuteczno­ści dzieła zbawienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa, nato­miast z drugiej, podkreślenie miejsca i roli Izraela jako narodu Bożego wybrania, którego wybranie i przywileje trwają nadal, ponieważ miłość Boża nie ustaje, a obietnice Boże są nieod­wołalne. Genialna synteza tej problematyki znalazła się w Li­ście do Rzymian (rozdziały 9-11).

— 360 —

Page 361: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

A zatem, drogi Kościoła i Synagogi coraz bardziej się rozchodziły, było wiele napięć, ale momentem szczególnie przełomowym były

wydarzenia z 70 r.

Miary napięć i konfrontacji dopełnia rok 66, czyli wy­buch w Galilei żydowskiego powstania przeciw Rzymianom, przeniesienie się walk do Judei, a następnie oblężenie, zajęcie i zburzenie Jerozolimy. Ten kompleks dramatycznych wyda­rzeń miał jakby dwa wymiary, które bardzo zaciążyły na wza­jemnych stosunkach. Pierwszy wiąże się z tym, że gdy wybu­chło powstanie, bardzo wielu chrześcijan opuściło Jerozolimę i udało się do Perei, kilkadziesiąt kilometrów na wschód, na terenie dzisiejszej Jordanii. Być może pewną rolę odegrały za­powiedzi Jezusa, być może mieli po prostu dobre rozeznanie polityczne i militarne, przeczuwając, że rewolta przeciwko po­tężnemu Imperium Rzymskiemu musi zakończyć się klęską. W każdym razie jest faktem, że katastrofa, jaka miała miej­sce w 70 r., dotknęła przede wszystkim tych Żydów, którzy nie uwierzyli w Jezusa. Ci, którzy w Niego uwierzyli, zosta­li w ogromnej większości ocaleni. Zdarzało się, że oskarżano chrześcijan o zdradę i wykorzystywano ich ucieczkę za Jordan jako dowód niepoczuwania się do solidarności z losem reszty Żydów. Ale owa reszta już wcześniej odseparowała się do swo­ich pobratymców, co można porównać do podziałów na wygna­niu babilońskim lub do wrogości wobec Samarytan.

W tych okolicznościach dokonało się coś o wiele bardziej istotnego. Po zburzeniu świątyni jerozolimskiej ustał zupełnie kult ofiarniczy, co stworzyło nową jakość w żydowskim życiu religijnym. Żydzi musieli określić się w nowych warunkach, zdecydować, jakie oblicze będzie miał teraz judaizm. Musieli

— 361 —

Page 362: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XII

więc określić się wobec zasad i wymagań judaizmu biblijnego - ale bez świątyni, bez kultu, bez kapłanów - a także wobec chrześcijaństwa z jego wiarą w Jezusa jako Mesjasza i Boga. Sko­ro ustał kult ofiarniczy, tym samym przestawała istnieć klasa kapłańska, która przewodziła życiu religijnemu. Ktoś inny mu­siał przejąć rolę kierowniczą. A ponieważ w trakcie pogromu Jerozolimy, z różnych powodów tak saduceusze, jak i zeloci wy­ginęli lub poszli w rozsypkę, autorami i wykonawcami zasad­niczej reorientacji i okrzepnięcia judaizmu w nowym kształcie stali się rabini, którzy traktowali swoją działalność jako konty­nuację nurtu faryzeuszów. Od początku mieli dość wrogie na­stawienie do chrześcijan, więc reorientacja, którą podjęli, mia­ła mocne aspekty antychrześcijańskie.

Jednak to, ze akurat rabini wywodzący się spośród faryzeuszy dokonywali reorientacji judaizmu, nie jest chyba dziełem przypadku,

czy jedynie tych okoliczności, iz cało wyszli z rzymskiego pogromu.Czy to nie jest tak, ze z powodu swego wykształcenia, pobożności,

głębokiego zakorzenienia w całokształcie życia religijnego i społecznego, właśnie faryzeusze byli najlepiej przygotowani do

przechowania Tradycji i przeorientowania judaizmu?

Dochodzimy do drugiej strony tych niezwykle skompliko­wanych wydarzeń oraz ich przyczyn, uwarunkowań i następstw. W naszych czasach włożono bardzo dużo wysiłku w próbę wy­jaśnienia początków i przebiegu głębokiej przebudowy judaizmu podjętej pod kierunkiem rabinów. Ustalenia, jakich dokonano, spotkały się z bardzo zróżnicowanymi ocenami, bo są to proble­my delikatne, dotyczące korzeni i sedna współczesnej żydowskiej i chrześcijańskiej tożsamości religijnej. Z perspektywy żydowskiej,

— 362 —

Page 363: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

której przykład stanowią studia Jakuba Neusnera, patrzy się przy­chylnie i w sposób znacznie łagodniejszy zarówno na faryzeuszy, jak na przebudowę życia żydowskiego. Traktuje się je jako ko­nieczność oraz wprost genialne rozwiązanie, które pozwoliło za­chować i rozwinąć tożsamość żydowską, czyli umożliwiło Żydom jako Żydom konsolidację i przetrwanie. Z kolei w studiach pod­jętych z pozycji chrześcijańskich zdarzało się, że faryzeuszy nie oszczędzano. Im więcej odda się sprawiedliwości faryzeuszom, tym wiarygodniejsza staje się również ich krytyka, dlatego tę trudną problematykę należy ujmować w dwóch aspektach.

Najpierw trzeba zbadać, czy i na ile rabini wywodzący się z faryzeuszy rzeczywiście byli predysponowani do tego, by urato­wać judaizm po klęsce zadanej przez Rzymian. Następnie należy ukazać, że ponieważ z różnych względów mieli oni zapędy tota- listyczne, doprowadzili do unifikacji, daleko posuniętego ujedno- rodnienia wielobarwnego dotąd judaizmu. Fakt, iż to właśnie oni dokonali reorientacji judaizmu, miał niebagatelny wpływ na to, co się ostało z wielobarwnej mozaiki wcześniejszego życia żydow­skiego. Przestało ono być fenomenem wielopostaciowym, a zdo­minowane przez orientację faryzejską, stawało się monolitem, na­bierając postaci, w której przetrwało po dzień dzisiejszy.

Ale przecież, gdy patrzy się na historię judaizmu, choćby w wiekach średnich, a później zwłaszcza w XVIII w., widać dość

dużo różnych nurtów, które czasami wręcz się zwalczały, jak choćby chasydzi i litwacy. Również dziś mamy przecież odłamy:

ortodoksyjny, konserwatywny, liberalny i reformowany.

Unifikacja, jakiej dokonali faryzeusze, miała miejsce prze­de wszystkim w pierwszej połowie I tysiąclecia. Wtedy była

— 363 —

Page 364: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł X II I

najbardziej wszechstronna i dogłębna, a jej przebieg i skutki trzeba zestawiać nie z tym, co nastąpiło później, lecz ze stanem życia żydowskiego pod koniec ery przedchrześcijańskiej. Panuje zgoda, że wiele czcigodnych nurtów i tendencji po prostu za­nikło, a w ich miejsce pojawiły się nowe. Po okresie starożyt­ności, w zmienionych warunkach politycznych i społecznych, a przede wszystkim na skutek nowych migracji i wyłonienia się nowych ośrodków, ustalana przez kilka stuleci monolityczność zelżała. Co więcej, była wielokrotnie kwestionowana przez roz­maite tendencje odśrodkowe. Dość wymienić na przykład wy­łonienie się ruchu znanego pod nazwą karaimów, urobioną od czasownika qara, „czytać”. Odnosząc się z wielką powściągli­wością do najrozmaitszych aspektów niezwykle rozbudowanej tradycji rabinicznej głosili, że należy ograniczyć się do Miqra, jak po hebrajsku nazywa się Biblię, czyli tego, co jest i powin­no być czytane.

Okres średniowiecza, a potem kolejne, przyniosły dalsze podziały i zróżnicowania. Część z nich wyrażała swoistą tęsk­notę za wielopostaciowością i chociaż jej przedchrześcijański kształt nie był znany, przeczuwano niejako, że ortodoksja, czy lepiej: ortopraksja, narzucona przez rabinów nie wyczerpuje ani nie wyraża w pełni bogactwa żydowskiego dynamizmu religij­nego. Również nurt faryzejski, tak jak rozwijał się i przeobra­żał przez wieki, miał różne oblicza. Nie sposób tu nawet za­sygnalizować tej skomplikowanej problematyki, trzeba jednak podkreślić, że bardzo często w centrum wewnątrzżydowskiej konfrontacji stało Pismo Święte oraz pojmowanie jego miejsca i roli, a także jego interpretacja.

W XIX w., głównie w nowo utworzonej i zdobywającej coraz większe wpływy diasporze amerykańskiej, dokonały się

— 364 —

Page 365: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

zróżnicowania, których rezultat stanowią współczesne nurty ży­cia żydowskiego, czyli judaizm ortodoksyjny, konserwatywny, liberalny i reformowany. Dla naszych rozważań, dotyczących meandrów starożytnej żydowskiej interpretacji Biblii, jedno jest ważne: reforma rabinacka miała charakter unifikacji i to szcze­gólnie zwróconej przeciwko tym wątkom i nurtom w judaizmie biblijnym, które mogły być otwarte i podatne na chrześcijań­stwo. W ciągu dziewiętnastu wieków trwania judaizmu rabi- nicznego nie zabrakło przejawów żydowskiej kontestacji wobec niego, której kierunki i cele bywały zbieżne ze złożonością, po­przedzającą reformatorską działalność rabinów.

Można więc powiedzieć, że dla tych Żydów, którzy stali się wyznawcami Jezusa jako Chrystusa, zabrakło miejsca w obrębie

życia żydowskiego, nie dlatego, iżby to wielopostaciowe życie okazało się dla nich za mało pojemne, za mało bogate, tylko

dlatego, że wielopostaciowość ta została w wydatny sposób zredukowana do jednego nurtu - faryzejskiego.

Właśnie tak! W wielopostaciowym judaizmie było wystar­czająco dużo miejsca dla judeochrześcijan. Jednak celem gło­szenia Ewangelii i jej owocem nie było poprzestanie na judeo- chrześcijaństwie, lecz otwarcie na świat pogański. Ta nowa jakość nie podobała się rabinom. Wygląda na to, że obok po­jętej na swój sposób troski o czystość wiary w jedynego Boga, w świetle licznego wchodzenia dawnych pogan do Kościoła coraz bardziej wrogo odnosili się do wiary w Jezusa jako Me­sjasza i Boga. Twierdząc, że wiara w Jezusa Chrystusa jest nie do pogodzenia z wiarą w Boga, przyczyniali się do odrywa­nia judeochrześcijan od ich podglebia, czyli wiary biblijnego

— 365 —

Page 366: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł X III

Izraela. Na to chrześcijaństwo zgodzić się nie mogło, bo po­zbawiłoby się swoich fundamentów.

Czy jest wydarzenie, które w sposób szczególny, niejako symboliczny przypieczętowywaloby rozejście się chrześcijaństwa

i judaizmu rabinicznego?

Decydującym okresem były lata 90. I w. po Chrystusie. Wydarzenie, które mam na myśli, bywa rozmaicie nazywane, lecz w piśmiennictwie historycznym przedstawia się je pod nazwą synodu lub zgromadzenia w Jamnii bądź w Yawne. Tam, nieopodal współczesnego Tel Awiwu, została usankcjo­nowana gruntowna przebudowa życia żydowskiego, za którą odpowiedzialni byli rabini. Jednym z jej elementów, stanowią­cym niejako formalny akt ostatecznego rozłamu między Sy­nagogą a Kościołem, było wprowadzenie do modlitwy Szmo- ne esre, czyli Osiemnaście Błogosławieństw, błogosławieństwa dwunastego, odnoszącego się do judeochrześcijan i znanego pod nazwą birkat-ha minim. Było to i jest, dlatego, że zacho­wało się do naszych czasów, w istocie przekleństwo wymie­rzone przeciwko nim: „A potwarcy niech nie mają nadziei, a wszyscy sprawcy niegodziwości w okamgnieniu niech zgi­ną i wszyscy niech rychło będą wytraceni, a zbrodniarzy ry­chło wykorzenieni, skruszeni zniszczeni i upokorzeni rychło - za dni naszych. Pochwalony jesteś Ty, Wiekuisty, który kruszysz wrogów i upokarzasz zbrodniarzy". W pewnej czę­ści starożytnych wersji tego tekstu, a także w wielu wersjach późniejszych, występuje nie zostawiające żadnych wątpliwo­ści, o kogo tu chodzi, słowo nocrim, stanowiące pogardliwe żydowskie określenie chrześcijan.

— 366 —

Page 367: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

W ten sposób Żydzi, którzy uwierzyli w Jezusa jako Me­sjasza i Syna Bożego, zostali jednoznacznie wykluczeni z ży­cia żydowskiego, a to oznaczało definitywny rozłam. Od tej pory judaizm rabiniczny (określany tak, bo skonsolidowany przez rabinów) wyraźnie ustawiał się w opozycji do chrześci­jaństwa, traktowanego jako obca narośl. Na skutek tego być Żydem oznacza więc nie być chrześcijaninem.

Ale podobny proces następował również w chrześcijaństwie - kształtowanie się tożsamości Kościoła następowało nie tylko

w opozycji do pogaństwa, lecz również w opozycji do judaizmu rabinicznego* Czy, wobec tego, po stronie

Kościoła też możemy odnaleźć takie akty czy obwieszczenia, które oznaczałyby jednoznaczne odcięcie się od judaizmu

rabinicznego?

Rezultat narastającej konfrontacji był taki, że - jak to wyra­żałem przy różnych okazjach w trakcie zaangażowania w dialog chrześcijańsko-żydowski - obie wspólnoty skutecznie współdzia­łały we wzajemnym oddalaniu się od siebie. Także po stronie Kościoła i chrześcijan nie brakowało analogicznych wypowiedzi i aktów. Najstarsze sięgają okresu Ojców Kościoła, a wzmogły się poczynając od IV w., gdy chrześcijaństwo stało się oficjal­ną religią Imperium Rzymskiego.

Obie wspólnoty nie tylko się od siebie dystansują, ale też obrzucają najgorszymi oskarżeniami. Rabini postrzegają chrześcijan jako gorszych od pogan bałwochwalców, a niektórzy

Ojcowie Kościoła nie pozostają im dłużni, widząc w Żydach zatwardziałych zdrajców prawdziwego Mesjasza.

— 367 —

Page 368: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł X III

Czy można powiedzieć, ze wtedy właśnie rodzą się dwa negatywne zjawiska obarczające Kościół i Synagogę: w tym pierwszym

antyjudaizm, a w drugiej antychrystianizm?

Rzeczywiście, antyjudaizm po stronie chrześcijańskiej oraz antychrystianizm po stronie żydowskiej mają diugą tradycję, sięgającą początków istnienia i odseparowywania się od siebie nawzajem obu wspólnot religijnych, zrodzonych na glebie bi­blijnego Izraela. Przez wieki gromadziła się też i powiększała nieprzyjazna retoryka, której śledzenie i analizowanie nie jest zajęciem szczególnie miłym. Mimo to ktoś musi to robić, choć­by dlatego, by uświadomić obu stronom, jak wielkie przepa­ści nas dzielą i jak wiele wysiłku należy podjąć, by tę sytuację zmienić na lepsze. Gdyby naprawianie wielowiekowych zaszło­ści i stereotypów miało trwać równie długo, mamy przed sobą prawie dwa tysiące lat mozolnej pracy. Ci, którzy się w nią za­angażowali, będą mieli co robić.

Chcę jeszcze podjąć problem rabinackiej reformy judaizmu w kontekście, który nas tu od początku najbardziej zajmuje,

a więc dróg przekazu starożytnej Tradycji Izraela. To właśnie wtedy, jak już Ksiądz wspominał, dochodzi do jej spisania,

ale też okrojenia.

Jednym ze składników wszechstronnej przebudowy, jakiej pod koniec I w. po Chrystusie dokonali rabini, było odniesie­nie się do wcześniejszej bogatej tradycji żydowskiej. Z jednej strony zdawali oni sobie sprawę, że jest to kluczowy moment, gdy przez spisanie i zredagowanie Tradycji można ją uchronić

— 368 —

Page 369: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

dla przyszłych pokoleń, natomiast z drugiej w nowych warun­kach jej złożoność i wielopostaciowość postrzegali jako zagro­żenie. Jeżeli przedtem traktowano ją jak bogactwo i budowano jedność w różnorodności, w sytuacji odcinania się od chrześci­jaństwa stała się niepożądana, a nawet groźna dla ortodoksji, którą reprezentował ich nurt, utożsamiony przez nich z judai­zmem jako takim. Rościli pretensje do bycia jedynymi prawo­witymi spadkobiercami życia religijnego biblijnego Izraela. Rabi­ni, spisując i przeformułowując wielowiekowy dorobek, z jednej strony pragnęli jak najwięcej z niego zachować, z drugiej wie­le przemilczeli, okryli zapomnieniem bądź przesunęli na dal­szy plan. Tak dokonywali daleko posuniętej i szeroko zakrojo­nej cenzury całej bogatej Tradycji.

Rabini dokonali ocenzurowania ponieważ doszli do wnio­sku, iż wiele nurtów przedchrześcijańskiej egzegezy żydow­skiej było otwartych na rozumienie Starego Testamentu przy­jęte w Nowym oraz w Kościele apostolskim. Dlatego z biblijnej tradycji przedchrześcijańskiej usuwano, przemilczano bądź ob­jaśniano na nowo przede wszystkim te aspekty, które mogłyby w jakikolwiek sposób naprowadzać na wiarę w Jezusa Chry­stusa, umożliwiać ją albo uzasadniać, czyli byłyby otwarte na chrystologiczną, to znaczy chrześcijańską, interpretację Bi­blii Hebrajskiej. Trzeba zwrócić uwagę, że pierwsi chrześcija­nie, wśród których wielu było Żydami, przykładali ogromną wagę do powoływania się nią. Na kartach Nowego Testamen­tu, zarówno w Ewangeliach, jak też poza nimi, mamy mnó­stwo wyraźnych i domyślnych nawiązań do tekstów i moty­wów Starego Testamentu. Czyniono je oczywiście po to, by tym skuteczniej pozyskać i przekonać także innych Żydów, by pokazać mesjański dynamizm ksiąg świętych i całej świętej

— 369 —

Page 370: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł X II I

Tradycji oraz potraktować wiarę biblijnego Izraela jako ukie­runkowaną ku Chrystusowi praeparatio Evangelica. A ponieważ w przedchrześcijańskiej egzegezie żydowskiej było wiele tra­dycji, które były otwarte, a czasami wręcz stanowiły podwa­liny dla sposobu rozumienia Starego Testamentu przyjętego w Nowym Testamencie, zostały one przez rabinów poddane bardzo rygorystycznej cenzurze. Dokonywali selekcji, przeró­bek i modyfikacji stosownie do kryteriów, wedle których prze­prowadzali przebudowę judaizmu.

Czy w takim razie na judaizm dwóch ostatnich stuleci ery przedchrześcijańskiej i pierwszych dziesięcioleci ery

chrześcijańskiej można patrzeć obiektywnie przez pryzmat rozeznania, jakie mamy o tej jego formie,

którą przybrał po reformie dokonanej przez rabinów?

Na pewno nie jest tak, że judaizm rabiniczny stanowi pro­ste przedłużenie religii Starego Testamentu, tym bardziej za­tem nie może być z nią po prostu utożsamiany. Życie żydow­skie przeszło wtedy na tyle głęboką transformację, iż istnieją wyraźne napięcia między jego formą międzytestamentową a ra- biniczną. Można powiedzieć, że w pewien sposób, wraz z prze­budową dokonaną przez rabinów, została zachwiana ciągłość tożsamości żydowskiej. Rabini posunęli się dalej niż do zwy­czajnego opowiedzenia się za jakimś jednym nurtem, bo wy­bierając określone poglądy i postawy, charakterystyczne dla nurtu faryzejskiego, uczynili to kosztem pozostałych, rów­nie czcigodnych nurtów Tradycji. Stało się to zwłaszcza kosz­tem tego nurtu interpretacji Objawienia, który był otwarty na orędzie chrześcijaństwa. Po dwóch powstaniach żydowskich

— 370 —

Page 371: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

(66-73 oraz 132-135) judaizm wykrystalizował się jako zunifi­kowany monolit, kontrastujący z wielopostaciowym bogactwem poprzednich okresów. Różnobarwna mozaika jego orientacji i zapatrywań w ostatnich stuleciach ery przedchrześcijańskiej została zastąpiona jednością osiągniętą przez forsowanie jed­norodności. Dlatego pisma rabiniczne tylko w pewnym stopniu i w sposób dość ograniczony mogą być wykorzystywane jako źródła rozeznania na temat wcześniejszych instytucji i form re­ligijnego życia żydowskiego. Trzeba mieć stale na uwadze, że o pewnych sprawach programowo milczą, a zatem nasza wie­dza musi korzystać też z innych pomocy.

Czy we współczesnych badaniach żydowskich wątek tej cenzury rabinów jest podejmowany?

Czy raczej jest to traktowane jako wstydliwa karta dziejówjudaizmu rabinicznego?

Uczeni żydowscy chętnie zajmują się problematyką rabi- nicznej przebudowy judaizmu. Ich ocena jest z gruntu inna niż dokonywana w kręgach uczonych chrześcijańskich. Ponieważ odnośne badania i wnioski mają silne zabarwienie konfesyjne, trudno liczyć na wartościowania, nawet naukowe, całkowicie pozbawione emocji. W żydowskich studiach na ten temat pod­kreśla się kierunki i skutki rabinicznej cenzury, traktuje się ją jednak jako warunek przetrwania życia żydowskiego w takim kształcie, w jakim istnieje ono i rozwija się do dzisiaj.

Również żydowskie sposoby czytania i objaśniania Biblii Hebrajskiej idą po linii wyznaczonej przez rabinów i nie wi­dać powodów, aby uczeni żydowscy postrzegali dawną prze­budowę jako wstydliwą kartę swoich dziejów. W reorientacji

— 371 —

Page 372: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł X III

znalazło wyraz odrzucenie Jezusa i postawienie Go całkowicie poza nawiasem żydowskiej tradycji religijnej. Taka jest specy­fika judaizmu rabinicznego, a próby „odzyskania" Jezusa dla judaizmu odbywają się sporadycznie i natrafiają na olbrzymie opory.

Rabinów i chrześcijan różniło podejście do interpretacji Biblii Na czym więc polega istota relacji Kościoła i chrześcijaństwa do

starotestamentowych ksiąg świętych?

Te zagadnienia zostały obszernie poruszone w wydanym w 2001 r. dokumencie Papieskiej Komisji Biblijnej Naród ży­dowski i jego Pisma święte w Biblii chrześcijańskiej, zwracającym uwagę na trzy główne aspekty relacji między chrześcijaństwem a Starym Testamentem: ciągłość, brak ciągłości oraz nowość.0 nowości stanowi i przesądza osoba i posłannictwo Jezusa Chrystusa. Właśnie dlatego nasze korzystanie z żydowskich tradycji egzegetycznych w ich kształcie rabinicznym musi być ostrożne, bo przeszły one daleko posunięty proces obróbki, której ostrze obróciło się przeciw wierze w Jezusa.

Ale per analogiam można powiedzieć, że między judaizmemrabinicznym a Starym Testamentem też istnieje ciągłość, brak

ciągłości i nowość.

Tak, a pytanie brzmi: Co w judaizmie jest istotą owej no­wości? I tutaj wnikliwe wgłębianie się w tradycję żydowską1 jej nieuprzedzona ocena nasuwa spostrzeżenie, że jej isto­tą również jest Jezus Chrystus, a konkretnie odmowa wiary w Niego. Nie trzeba dowodzić, że ma to olbrzymi wpływ na egzegezę biblijną. Zgodnie z tym, o czym wcześniej mówiliśmy,

— 372 —

Page 373: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

wyznawanie bądź niewyznawanie Jezusa wiąże się nie tylko z przyjęciem bądź nieprzyjęciem Nowego Testamentu, lecz roz­strzygająco rzutuje na czytanie i objaśnianie starotestamento- wych ksiąg świętych. Stary Testament jest dla chrześcijanina świadectwem o Jezusie w formie, jaka była możliwa w okre­sie przedchrześcijańskim. Dlatego w naszym czytaniu i objaś­nianiu go dominują wątki mesjańskie, uniwersalistyczne i es­chatologiczne. Jezus jest w Starym Testamencie obecny, bo się Go tam potrzebuje, wyczekuje i z ufnością na Niego otwiera. Już Stary Testament stanowi świadectwo stopniowego wciela­nia się Słowa. Dla tych racji egzegeza chrześcijańska postrzega rozmaite wydarzenia i osoby z perspektywy ex post, ukształ­towanej w kontekście wiary w Jezusa Chrystusa.

Natomiast egzegeza żydowska nie tylko nie przyjmuje tej chrystocentrycznej perspektywy, lecz całkowicie ją wyklu­cza, negując wszędzie i w każdym miejscu Biblii Hebrajskiej i świętej Tradycji biblijnego Izraela. A zatem mamy dwa zasad­niczo różniące się podejścia. Chrystologiczna lektura Starego Testamentu wynika z przyjęcia i wyznawania wiary chrześci­jańskiej; lektura żydowska nie jest chrystologiczna, co więcej, zawiera duży ładunek sprzeciwu wobec Jezusa i wiary w Nie­go. Wyznawcy judaizmu się do tego nie przyznają; najczęściej powtarzają, że Jezus ich nie obchodzi bądź nie ma dla Nich żadnego znaczenia. Ale to nie jest cała prawda o żydowskim stosunku do Jezusa.

Ale jednak judaizm rabiniczny jest tez dla nas bardzo ważną kopalnią pożytecznej wiedzy, chociażby przez to, że - o czym

mówiliśmy - przechował midrasze i hagady.Czy dla nas, chrześcijan, poznawanie

— 373 —

Page 374: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XII

judaizmu rabinicznego może mieć również duże znaczenie dla poznawania wiary biblijnego Izraela?

Żydowscy uczeni i rabini dokonali w pierwszych stuleciach epoki chrześcijańskiej ogromnego dzieła, podejmując, rozwijając i utrwalając na piśmie przekazy składające się na ustną Trady­cję swego narodu. To im zawdzięczamy ocalenie i redakcję za­korzenionych w Biblii zbiorów midraszów, z których najstar­sze, zwane tannaickimi, zawierają treści o bardzo starożytnym rodowodzie; od nich pochodzą zapisy Miszny, Tosefty i oby­dwu Talmudów, zawierających klasyczne rozstrzygnięcia prawne oparte na autorytecie mędrców, którzy przejęli je od daw­niejszych mistrzów. Można powiedzieć, że wysiłek opracowa­nia Tradycji ustnej był efektem prężności i pracowitości rabi­nów, które wzbudzają prawdziwy podziw. A jednak bylibyśmy jeszcze wdzięczniejsi judaizmowi rabinicznemu, gdyby w kon­tekście dokonanej przebudowy zachował targumy i pozosta­łe składniki swojej tradycji takimi, jakie one były, jak to się stało na przykład z ustaleniem i zachowaniem tekstu Biblii Hebrajskiej. Tutaj dodajmy, że działalność masoretów, której owocem jest wokalizacja, czyli usamogłoskowienie spółgłos­kowego tekstu ksiąg świętych, też wyrażała przyjętą przez nich interpretację, ale interwencje rabinów nie miały takiej skali, ani takiego zasięgu, jak w odniesieniu do innych pism i tradycji ustnych. Sprawa byłaby prostsza, gdybyśmy mogli podejść do półki z dziełami rabinicznymi i wskazać na naj­starsze z nich, w których zachowała się najstarsza, nie pod­dana żadnej konfrontacyjnej obróbce z chrześcijaństwem, tra­dycja interpretacyjna, a także gdyby była tam Biblia Grecka,

— 374 —

Page 375: Bóg Biblia Mesjasz

ROZEJŚCIE SIĘ KOŚCIOŁA I SYNAGOGI

jako równie cenne świadectwo bogactwa religijnej tradycji żydowskiej.

Wiemy jednak, że tak nie jest, i dlatego w naszej wdzięcz­ności musimy też być powściągliwi i ostrożni. Materiał, który się zachował w judaizmie rabinicznym, jest bardzo poważnie okrojony, dlatego zawarty w nim obraz wcześniejszego życia żydowskiego jest wybiórczy i niepełny. Po wszystkim, co do tej pory powiedzieliśmy, powinno być jasne, że rabini doko­nali olbrzymiego wysiłku zapisania spuścizny starożytnej Tra­dycji, ale też równie wiele wysiłku włożyli w ocenzurowanie Tradycji zgodnie z tym, jak pojmowali, czy też chcieli pojmo­wać, judaizm. Dlatego, jeżeli chcemy się o tym tak ważnym dla nas okresie, formatywnym przecież również dla chrześci­jaństwa, dowiedzieć jak najwięcej, nie możemy bezkrytycznie korzystać z rabinicznej literatury żydowskiej.

Czy ma ona zatem wartość dla egzegezy chrześcijańskiej?

Cenimy żydowską tradycję interpretacji Pisma Świętego przede wszystkim dlatego, że, z jednej strony, chociaż rabini chcieli inaczej, zachowała ona rozmaite relikty dawnej egzege­zy przedchrześcijańskiej, a po drugie, że także egzegeza spe­cyficznie rabiniczna zawiera intuicje, obserwacje i objaśnienia, które pokazują głębię oraz bardzo ważne aspekty rozumienia ksiąg świętych. Musimy pamiętać, że Żydzi mają nad nami tę przewagę, że księgi protokanoniczne Biblii czytają w orygina­le, zachowali też i rozwinęli wyjątkową wrażliwość na tekst święty. Ich rozumienie na poziomie językowym, literackim,

— 375 —

Page 376: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł X III

historycznym, społecznym, obyczajowym jest zazwyczaj pełniej­sze niż nasze, bo to jest ich język oraz ich mentalność i kul­tura. Zawsze więc możemy się od nich bardzo wiele nauczyć, na przykład jak rozumie się dane słowo czy zwrot, co on zna­czy, jak go przetłumaczyć itd. Ale perspektywa teologiczna jest zasadniczo odmienna. Żydowskie czytanie i objaśnianie może być wartościowe od strony teologicznej i moralnej, lecz trzeba z niego korzystać umiejętnie i w dojrzały sposób, bo odzwier­ciedla także ogromny potencjał sprzeciwu i konfrontacji wo­bec naszej wiary. Biblia Hebrajska nas łączy, ale jej czytanie i objaśnianie nas dzieli, ponieważ sedno rozejścia się Kościo­ła i Synagogi stanowi Jezus Chrystus.

Page 377: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XIVw _

Kanon Pisma Świętego i Talmud

Wraz z odrzuceniem Septuaginty rabini odrzucili nie tylko ustalony i przyjęty przekład Biblii na język grecki, ale też

niektóre księgi napisane lub zachowane po grecku. Dlatego Biblia Hebrajska, uznana przez judaizm rabiniczny, różni się od Biblii

chrześcijańskiej uznanej w Kościele.

Obok ksiąg tworzących trzy zbiory Biblii Hebrajskiej, na­pisanych w języku hebrajskim bądź aramejskim i nazywanych w kanonie Kościoła katolickiego protokanonicznymi, mamy siedem innych pism, traktowanych jako deuterokanoniczne, o których mówiliśmy przy refleksji nad Biblią Grecką. Rabi­ni, ustalając pod koniec I w. po Chrystusie kanon ksiąg świę­tych dla wyznawców judaizmu, odrzucili księgi napisane lub zachowane w ich czasach po grecku, ponieważ nie przystawa­ły do modelu przebudowy życia żydowskiego, jaki wypracowa­li i upowszechniali. Taka decyzja sprawiła, że również chrześ­cijanie musieli ustalić swój kanon ksiąg świętych. Ponieważ posługiwali się Biblią Grecką, przejęli ją bowiem z judaizmu biblijnego jako kanoniczną i natchnioną, wszystkie tworzące ją pisma zostały przyjęte i uznane za integralną część Obja­wienia Bożego.

— 377 —

Page 378: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XIV

Co zatem przesądziło o ich odrzuceniu lub przyjęciu?Czy tylko fakt, ze istniały w języku greckim?

Aby właściwie zrozumieć to, co wydarzyło się w drugiej połowie I w., musimy jeszcze raz przypomnieć proces formo­wania się kanonu Biblii Hebrajskiej. Był on ustalany stopniowo: najpierw zamknięto zbiór Tory, znany jako Pięcioksiąg Mojże­sza, potem Proroków, a w końcu Pism. Jednak pod koniec ery przedchrześcijańskiej kanon ten nadal pozostawał in statu fie- rif w trakcie stawania się, czyli nie był jeszcze ostatecznie za­mknięty. W tym dynamicznym otwarciu, podatnym na posze­rzanie, należy widzieć przejaw bogactwa, które wynikało z tak podkreślanej we wcześniejszych naszych rozważaniach wielopo- staciowości ówczesnego życia żydowskiego.

Septuaginta też powstawała stopniowo i w dłuższym prze­dziale czasowym. Legenda zawarta w Liście Arysteasza opowia­da o powstaniu przekładu Tory, w następnej kolejności prze­tłumaczono Proroków i Pisma. W nurcie tej uprawomocnionej przez wspólnotę wierzących aktywności translatorskiej mieś­ciły się także inne księgi, napisane po hebrajsku, które jednak - z niejasnych dla nas powodów - nie weszły w skład kanonu Biblii Hebrajskiej. Dotyczy to Księgi Syracha, której hebrajskie odpisy zostały odnalezione w Genizie Kairskiej i w Qumran. Pod koniec ery przedchrześcijańskiej Biblia Grecka obejmowa­ła również księgi nazwane potem deuterokanonicznymi. Na­suwa się pytanie, czy i dlaczego zostały one przez społeczność żydowską okresu międzytestamentalnego uznane za natchnio­ne. Odpowiedź, jakiej możemy udzielić, jest krótka: zapewne tak, dlatego, że wyrażały istotne elementy jej wiary i pobożno­ści, czyli - podobnie jak pisma hebrajskie - powstały „z wiary"

— 378 —

Page 379: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XIV

z wcześniejszą tradycją żydowską do niej jako natchnio­nej - uznali ją za pierwsza część swojej Biblii, czyli Sta­ry Testament. Rabini, w konsekwencji odrzucenia tego, co przyjęli chrześcijanie, rezygnując z Septuaginty, zrezygno­wali także z tych ksiąg, które zostały w niej jednoznacz­nie potraktowane jako część szeroko pojętej Tory spisanej. W ustalonym przez nich kanonie Biblii Hebrajskiej, zale­canym wyznawcom judaizmu jako jedynie normatywny, po prostu ich nie ma.

Czy w kręgach żydowskich rezygnację z ksiąg deuterokanonicznych otwarcie tłumaczono

niechęcią do Septuaginty?

Argumentacja podawana właściwie do dzisiaj sprowa­dza się do tego, że są to księgi zapisane w języku gre­ckim, a nie w świętym języku hebrajskim. To wyraźne fa­woryzowanie hebrajskiego stanowi w jakimś sensie reakcję na zjawisko przekładania ksiąg świętych na aramejski (tar- gumy) i grecki (Septuaginta). Jednak w wielopostaciowym życiu żydowskim, jakie rozwijało się w okresie przedchrześ­cijańskim, nie ograniczano zawartości kanonu do pism na­pisanych i zachowanych po hebrajsku i aramejsku. Fawory­zowanie pism napisanych po hebrajsku ma zatem głębsze przyczyny i podtekst. Jeszcze raz zwróćmy uwagę na para­doks dotyczący Księgi Syracha. Została napisana po hebraj­sku, jej hebrajskie odpisy zostały odnalezione w różnych miejscach, a przecież nie weszła do kanonu ustalonego przez rabinów. Zapewne przesądziła o tym obecność jej przekła­du w Biblii Greckiej.

— 380 —

Page 380: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

i „dla wiary”. Nie ulega bowiem wątpliwości, że cala Septuagin- ta, czyli również wchodzące w jej skład księgi deuterokanonicze, była akceptowana w judaizmie przedchrześcijańskim. Oczywi­ście, nie wszystkich ksiąg używano jednakowo często, co widać na przykładzie cytatów i aluzji starotestamentowych w Nowym Testamencie. Mamy księgi i fragmenty, do których nawiązania są liczne i obszerniejsze, oraz inne, występujące znacznie rza­dziej, a także takie, do których brakuje wyraźnych aluzji.

Kiedy zatem rabini ostatecznie zamknęli kanon Biblii Hebrajskiej?

Zakres i zawartość kanonu żydowskiego została ustalo­na około 90 r. na wspomnianym już zgromadzeniu uczonych w Jamnii. Miało to ścisły związek z rabiniczną reorganizacją i ujednoliceniem życia żydowskiego. Ponieważ miejsce świątyni jerozolimskiej przejęła rodzina i synagoga, zaś czynnością świę­tą, dorównującą, a nawet przewyższającą swoją rangą składanie ofiar, stało się czytanie i studium ksiąg świętych, zatem jednym z najpilniejszych zadań było ustalenie wykazu ksiąg kanonicz­nych. Skoro reorganizacji judaizmu dokonywano w kontekście jednoznacznego odcięcia się od tradycji, którą reprezentowali ju- deochrześcijanie, więc decyzja odnośnie do kanoniczności i na­tchnienia tych a nie innych ksiąg świętych wypływała w dużej mierze z ducha konfrontacji z chrześcijaństwem.

Kanon zaś, do którego odwoływali się chrześcijanie, był oparty na Septuagincie...

Tak. Ponieważ cała Biblia Grecka była przyjęta jako za­pis Objawienia Bożego, chrześcijanie - odnosząc się zgodnie

— 379 —

Page 381: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

z wcześniejszą tradycją żydowską do niej jako natchnio­nej - uznali ją za pierwsza część swojej Biblii, czyli Sta­ry Testament. Rabini, w konsekwencji odrzucenia tego, co przyjęli chrześcijanie, rezygnując z Septuaginty, zrezygno­wali także z tych ksiąg, które zostały w niej jednoznacz­nie potraktowane jako część szeroko pojętej Tory spisanej. W ustalonym przez nich kanonie Biblii Hebrajskiej, zale­canym wyznawcom judaizmu jako jedynie normatywny, po prostu ich nie ma.

Czy w kręgach żydowskich rezygnację z ksiąg deuterokanonicznych otwarcie tłumaczono

niechęcią do Septuaginty?

Argumentacja podawana właściwie do dzisiaj sprowa­dza się do tego, że są to księgi zapisane w języku gre­ckim, a nie w świętym języku hebrajskim. To wyraźne fa­woryzowanie hebrajskiego stanowi w jakimś sensie reakcję na zjawisko przekładania ksiąg świętych na aramejski (tar- gumy) i grecki (Septuaginta), Jednak w wielopostaciowym życiu żydowskim, jakie rozwijało się w okresie przedchrześ­cijańskim, nie ograniczano zawartości kanonu do pism na­pisanych i zachowanych po hebrajsku i aramejsku. Fawory­zowanie pism napisanych po hebrajsku ma zatem głębsze przyczyny i podtekst. Jeszcze raz zwróćmy uwagę na para­doks dotyczący Księgi Syracha. Została napisana po hebraj­sku, jej hebrajskie odpisy zostały odnalezione w różnych miejscach, a przecież nie weszła do kanonu ustalonego przez rabinów. Zapewne przesądziła o tym obecność jej przekła­du w Biblii Greckiej.

— 380 —

Page 382: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

Lecz w przypadku innych ksiąg do takiego paradoksu nie dochodzi...

Niezupełnie. Inny przykład stanowi Pierwsza Księga Ma- chabejska, która też została napisana po hebrajsku. Inaczej niż w przypadku Księgi Syracha, nie odnaleziono żadnych świa­dectw jej hebrajskiego pierwowzoru i znamy ją wyłącznie z prze­kładu greckiego. Jest przyjęta w kanonie chrześcijańskim, pra­wosławnym i katolickim, aczkolwiek powstanie Machabeuszy, którego ona dotyczy, w sensie historycznym i teologicznym ma dla chrześcijan niewielkie znaczenie. Dla Żydów - przeciwnie: to powstanie i pamięć o nim do dzisiaj stanowi jeden z cen­tralnych elementów ich świadomości, uroczyście wspominany w przypadające w grudniu święto znane jako Chanuka, a jed­nak w kanonie Biblii Hebrajskiej tej księgi nie ma. To jeszcze jeden przejaw ceny, jaką płacili rabini za ustalenie kanonu he­brajskiego w konfrontacji z kanonem chrześcijańskim.

Liczba ksiąg natchnionych to nie jedyna różnica, która dzieli chrześcijan i wyznawców judaizmu?

Nie ma też zgody co do układu ksiąg świętych w kanonie. W Biblii Hebrajskiej następują po sobie trzy zbiory: Tora, Proro­cy i Pisma, a ten układ odzwierciedla chronologię ich powsta­wania. Układ pierwszej części Biblii chrześcijańskiej, czyli Stare­go Testamentu, jest odmienny. Wprawdzie też mamy trzy zbiory, a mianowicie księgi historyczne, dydaktyczne (znane również jako mądrościowe) i księgi prorockie, lecz jego wyznacznikiem jest ga­tunek literacki. Może nie byłoby to tak istotne, gdyby nie fakt, że w układzie chrześcijańskim, przejętym z Septuaginty, księgi

— 381 —

Page 383: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XIV

prorockie zajmują inną pozycję, a więc mają też inny charakter niż w układzie żydowskim - nie są drugim zbiorem, lecz trzecim.

I ta kolejność miałaby być tak ważna?

Tak, wynika bowiem z zasadniczej różnicy w traktowaniu przez chrześcijan i wyznawców judaizmu całości ksiąg świętych, a szczególnie tekstów prorockich. O ile w tradycji żydowskiej zbiór Proroków przede wszystkim uzupełnia i objaśnia Torę, o tyle tradycja chrześcijańska traktuje księgi prorockie jako za­powiedź przyszłości, zarówno tej, która została urzeczywistnio­na wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa, jak i eschatologicznej. Umieszczenie zbioru Proroków w środku kanonu ksiąg świę­tych, bezpośrednio po Torze, ma wskazywać na ich rolę słu­żebną wobec historii już dokonanej, natomiast umieszczenie ich w miejscu zamykającym kanon Starego Testamentu suge­ruje wyraźnie otwarcie ku Nowemu Testamentowi. W kanonie chrześcijańskim widać zatem eschatologizację zjawiska profety- zmu. Perspektywa, z jaką mamy do czynienia, jest też zdecydo­wanie bardziej uniwersalistyczna. Nie chodzi jedynie, ani nawet przede wszystkim, o Izraelitów jako naród Bożego wybrania, ale o całą ludzkość, której wybranie Izraela ma służyć.

Czyli to, jak został ustalony dany kanon Biblii - żydowski czy chrześcijański - nie było skutkiem przypadkowych czy doraźnych

uwarunkowań historycznych, nad którymi można przejść doporządku dziennego, gdyż nie niosą nic teologicznie ważkiego...

Ustalenie i zamknięcie kanonu ksiąg świętych nie było wy­łącznie kwestią historyczną, choć tak właśnie bywa najczęściej

— 382 —

Page 384: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

postrzegane i przedstawiane, lecz miało dalekosiężne przyczy­ny i skutki teologiczne. To, jakie stadium tekstu świętego zo­stało przez daną wspólnotę uznane za natchnione, a jakie nie, było z jednej strony wynikiem konfrontacji między rabinami a chrześcijanami, z drugiej zaś - i to wydaje się ważniejsze - rezultatem dogłębnej, wypływającej ze świadomości religij­nej właściwej danej wspólnocie, interpretacji Biblii. Krótko mó­wiąc: to, jak wygląda Biblia żydowska, a jak chrześcijańska, odzwierciedla dwie odmienne wizje interpretacji Pisma, czy­li stanowi wypadkową i świadectwo pójścia drogą określonej tradycji egzegetycznej.

Wróćmy więc jeszcze do starożytnej tradycji egzegetycznej.Jej elementy znalazły się w midraszach,

targumach i w Biblii Greckiej, ale nie są to jedyne świadectwa, w których można ją rozpoznać.

Staraniem rabinów powstały również inne zapisy.

Obok nurtu refleksji opartego bezpośrednio na interpre­tacji Pisma, który możemy nazwać midraszyckim, wyłonił się inny, który można określić jako misznaicki, i który nie był sensu stricte egzegezą biblijną. Nazwa „misznaicki” pochodzi od czasownika śanah, „powtarzać, uczyć, nauczać”. Ten nurt opierał się nie wprost na Piśmie, ale na nauczaniu czcigod­nych mężów i mędrców Izraela - soferim i rabinów. Jak po­czątki zjawiska midraszu i targumizmu są łączone z po­wrotem z wygnania babilońskiego i reformą Ezdrasza, tak początki refleksji misznaickiej łączy się zazwyczaj z narodzi­nami i okrzepnięciem instytucji Sanhedrynu.

— 383 —

Page 385: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XIV

Czyli tej instytucji, z której niemiłym przyjęciem spotkał się Jezus. Mozę dwa słowa o niej?

Sanhedryn, czyli Wysoka Rada, wyłonił się z początkiem II w. przed Chrystuem, prawdopodobnie w latach 200-190. Było to gre­mium, w którym zasiadali kapłani, znakomite osobistości oraz star­si, wspomagając najwyższego kapłana, uznawanego za religijnego przywódcę Żydów. Późniejsza tradycja żydowska widziała w San­hedrynie spadkobiercę i kontynuację doradczego kolegium, jakie otrzymał do pomocy Mojżesz (Lb 11, 16). Sanhedryn dokonywał prawnych rozstrzygnięć związanych z dostosowywaniem się juda­izmu do okoliczności i wymagań, na które nie było bezpośredniej odpowiedzi w Piśmie. Z czasem tym rozstrzygnięciom i zwyczajom przypisywano szczególną pozycję, eksponując je jako powszechne i obowiązujące. Pojawienie się nowej procedury usprawiedliwia­no powoływaniem się na Księgę Powtórzonego Prawa (17, 8-13), gdzie mówi się, że Izraelici powinni kierować się nie tylko Pra­wem Mojżeszowym, lecz także pouczeniami i rozstrzygnięciami wydawanymi przez kapłanów, lewitów i sędziów. Kolejny argu­ment czerpano z innego tekstu Księgi Powtórzonego Prawa (32, 7): „Zapytaj ojca, by ci oznajmił, i twoich starszych, niech ci powie­dzą”. Obok rozumowania osadzonego w Piśmie Świętym coraz większą popularność zyskiwało zatem nauczanie oparte na auto­rytecie mistrzów, za jakich uchodzili rabini.

W ten sposób kształtował się odmienny nurt Tradycji,juz nie egzegetyczny?

Obok midraszy wyłaniał się typ refleksji religijnej, któ­ry odchodził od wnikliwego śledzenia i analizowania tekstu

— 384 —

Page 386: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

biblijnego na rzecz nauczania przy użyciu powszechnie przyjmowanych rozstrzygnięć. Rabini wzbogacali wielowątko­wą Tradycję elementami własnych przemyśleń, opartych na swoim przeżywaniu wiary oraz pojmowaniu i wyczuciu jej zasad. Ich rozstrzygnięciom przyznawano rangę równą tej, jaką cieszyły się wskazania zawarte w księgach świętych.

Czy ten nurt Tradycji tez byt przekazywany ustnie?

Początkowo tak, tak samo jak midrasz. Rozwijając się rów­nolegle, był przekazywany pamięciowo, z mistrza na uczniów. Pod sam koniec ery starotestamentowej coraz obszerniejsze na­uczanie zaczęto spisywać. W konsekwencji obok zbiorów mi- draszy powstawały zbiory gromadzące i porządkujące refleksję misznaicką. Z faktu, że tradycja misznaicka była stymulowa­na nie przez rozważania nad Biblią, lecz przez zmieniające się okoliczności życia, wypływa jej specyficzny charakter. Poło­żenie Żydów i sytuacja religijna zmieniły się zasadniczo po dwóch przegranych powstaniach przeciwko Rzymianom. W po­łowie II w. po Chrystusie czołowe autorytety żydowskie zro­zumiały, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie nastąpi odrodzenie życia religijnego w takiej postaci, w jakiej rozwi­jało się ono przed 70 r., czyli przed zburzeniem Jerozolimy i świątyni. Radykalnie nowe okoliczności wymagały mnóstwa nowych odpowiedzi i rozstrzygnięć. Autorytet rabinów umac­niał się, tym bardziej że to właśnie oni przejęli odpowiedzial­ność za wszechstronną reorientację. Centrum życia przeniosło się z Jerozolimy i Judei do Galilei, zwłaszcza Tyberiady nad Je­ziorem Galilejskim.

— 385 —

Page 387: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XIV

Coraz większego znaczenia nabierała także diaspora babi­lońska. W latach 200-220 Jehuda ha-Nasi, Juda Książę, doko­nał zapisu i kodyfikacji najważniejszych elementów rabinicznych rozstrzygnięć wydanych przez kilka pokoleń rabinów, od czasów Hillela do jego czasów, znanych jako tannaim, czyli nauczycie­le. Tak powstała Miszna, której nazwa też pochodzi od czasow­nika sanah. Zawiera ona głównie krótkie opowieści i sentencje typu halachicznego, czyli decyzje i rozwiązania normujące roz­maite aspekty postępowania jednostek i całej społeczności. Jej przepisy nie są sformułowane kategorycznie, często relacjonuje się rozbieżne opinie i poglądy rabinów. Takie podejście pozosta­je w nurcie wcześniejszego, „dialogicznego” charakteru świętej Tradycji Izraela. Jest to więc jeszcze jedno świadectwo wielopo- staciowości życia żydowskiego, ograniczonej teraz do ram usta­lonych przez rabinów. Miszna rzadko cytuje księgi święte, czę­sto natomiast wylicza sentencje i imiona rabinów. Ten szczegół odróżnia ją od wypowiedzi halachicznych (prawnych) zachowa­nych w midraszach, w których materiały legislacyjne są silnie powiązane z tekstem biblijnym. Można powiedzieć, że Miszna jest najstarszym kodeksem powszechnie obowiązującego prawo­dawstwa żydowskiego. Wiele jej tworzywa pochodzi z czasów poprzedzających zburzenie Jerozolimy, jest kopalnią informacji na temat tradycyjnych świąt żydowskich i organizacji kultu spra­wowanego w świątyni jerozolimskiej. Podczas redagowania tego dzieła świątynia od ponad stulecia leżała w gruzach i aluzje do niej stanowią reminiscencję stanu z okresu jej świetności. Rów­nie dużo Miszna może nam powiedzieć o sądownictwie, pra­wodawstwie i obyczajowości żydowskiej. Z tych względów nie sposób przecenić znaczenia Miszny w studiach nad osobą Jezu­sa i treścią pism nowotestamentowych.

— 386 —

Page 388: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

Czy powstanie Miszny i przyjęcie jej przez wspólnoty żydowskie zakończyło proces ustalania rozmaitych rozstrzygnięć

wydawanych przez rabinów?

Powstanie i przyjęcie Miszny jeszcze bardziej skonsoli­dowało, podkreśliło i wzmogło ten nurt oraz przyczyniło się do dalszego wzrostu autorytetu rabinów. Ich kolejne pokole­nia zostały objęte nazwą amoraim, czyli głosiciele. Rychło oka­zało się, że treść Miszny wymaga komentarzy, niezbędne też są nowe rozporządzenia i rozstrzygnięcia, bo życie w nowych warunkach przynosiło nieznane przedtem dylematy i wyzwa­nia. Jeszcze w III w. został opracowany inny zbiór, a miano­wicie Tosefta. Nazwa pochodzi od czasownika yasajt „doda­wać, uzupełniać” i łatwo się domyślić, że zawiera on dodatki i uzupełnienia do Miszny. Sama Miszna stała się przedmio­tem wnikliwych dociekań, zaś coraz liczniejsze dopowiedzenia i komentarze do niej otrzymały nazwę „Gemara”, urobioną od aramejskiego czasownika gamar, „uczyć, nauczać”. W IV i V w. istniały dwa zasadnicze ośrodki życia żydowskiego: w Galilei i Babilonii. Opracowano zatem dwie Gemary, które omawiają i poszerzają nauczanie Miszny: jedna odzwierciedla uwarunko­wania i potrzeby palestyńskie, druga babilońskie.

Obie Gemary, w połączeniu z macierzystym dziełem, czyli Miszną, składają się na Talmud, istniejący zatem w podwójnej wersji - palestyńskiej i babilońskiej. Redakcja Talmudu Pale­styńskiego miała miejsce około 400 r., zaś Talmudu Babiloń­skiego około 500 r. Normatywny dla życia żydowskiego stał się Talmud Babiloński, o czym przesądziło ogromne znaczenie tamtejszej diaspory, sięgającej początkami deportacji dokona­nych pod koniec VIII w. przed Chrystusem przez Asyryjczyków.

— 387

Page 389: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XIV

We współczesnych drukowanych wydaniach Talmudu tekst Miszny znajduje się w środku, zaś tekst Gemary jest umiesz­czany wokół niego. Dwa Talmudy to dzieła tak obszerne, że przyjęło się określenie Yam ha-Talmud, „morze Talmudu”.

Utrwalenie w Talmudzie mnóstwa wątków nurtu misznai- ckiego zamknęło kilkusetletni etap żywiołowej ewolucji Trady­cji ustnej, ale jej całkowicie nie zakończyło. Następne pokolenia rabinów włożyły mnóstwo wysiłku w nauczanie, objaśnianie i komentowanie Talmudu, a za najwybitniejszego komentatora jest uznawany Solomon ben Isaak, który otrzymał przydomek Raszi (1040-1105). Judaizm, jaki znamy, jest nazywany rabinicz- nym, co uwypukla centralną rolę rabinów, albo talmudycznym, co podkreśla centralną rolę Talmudu. W pewnym uproszcze­niu można powiedzieć, że czym Nowy Testament dla chrześ­cijan, tym Talmud dla wyznawców religii żydowskiej. W jego świetle czytają i objaśniają Biblię Hebrajską. Mówiąc inaczej: judaizm rabiniczny jest w większym stopniu religią Talmudu niż religią Biblii.

Z tego, co zrozumiałem, Talmud tez jest przede wszystkim oparty na refleksji misznaickiej, czyli prawnej, dotyczącej bardziej

zachowywania przepisów niż wgłębiania się w egzystencjalny przekaz tekstu biblijnego. Czy w takim razie nie jest tak, ze owe

przepisy zbyt zaciążyły na judaizmie, zdominowały go?

W pewnym sensie tak. Judaizm nie eksponuje ortodoksji, czyli przekonań i poglądów, lecz ortopraksję, czyli ustalone spo­soby postępowania, żydowski styl życia. Już na przełomie czasów Starego i Nowego Testamentu uważano, że tworzenie nowych rozstrzygnięć prawnych i przepisów dotyczących postępowania

— 388 —

Page 390: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

służy zbudowaniu, jak nazwał to rabbi Akiba (Avoth 3,13) „ogrodzenia wokół Tory", rozumianego jako zbiory rozstrzyg­nięć i zaleceń, które mają zapewnić najwłaściwsze i pełne wy­pełnianie woli Bożej. Taki punkt widzenia doprowadził do ob­ostrzenia wielu zaleceń i niespotykanego przedtem rygoryzmu.0 silnych tendencjach do mnożenia rozmaitych przepisów, na­kazów i zakazów czytamy również wielokrotnie na kartach Ewangelii. Z prezentacji faryzeuszy w Nowym Testamencie, zwłaszcza w dwudziestym trzecim rozdziale Ewangelii według św. Mateusza, wynika jednoznacznie, że powodem ich kontro­wersji z Jezusem było poleganie na drobiazgowych regułach, któ­re kończyło się wpadnięciem w rytualizm i czysto zewnętrzne praktyki religijne. Dochodziło do tego, że „ogrodzenie wokół Tory", pomyślane jako gwarancja skutecznego jej przestrzega­nia, skupiało na sobie uwagę tak dalece, iż sama Tora stawa­ła się czymś odległym i prawie niedostępnym.

Najbardziej światli rabini dostrzegali te niebezpieczeń­stwa i usiłowali do nich nie dopuścić. W zbiorze znanym jako Avoth de Rabbi Natan (1, 2a) zachowało się znamienne ostrzeże­nie: wznoszony mur nie może być wyższy niż budowla, której on strzeże. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że niejednokrot­nie w dziejach późniejszego judaizmu mur w postaci Talmu­du przesłaniał żywy „ogród" Pisma. Jakkolwiek teoretycznie podkreślano najwyższą godność i znaczenie ksiąg natchnio­nych, w praktyce żądano podporządkowania się decyzjom po­zostającym w obrębie ustalonych przez rabinów rozporządzeń1 reguł. W Talmudzie czytamy charakterystyczne słowa: „Co się tyczy tych, którzy zajmują się wyłącznie Pismem - nie jest to jedyny sposób studiów. Co się tyczy tych, którzy zajmu­ją się Miszną - oto [właściwy] rodzaj studiów, on zapewnia

— 389 —

Page 391: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XIV

owoce i nagrodę. Natomiast [co się tyczy tych, którzy zajmują się] Gemarą - nie istnieje lepszy sposób studiowania!” (trak­tat Baba Mecia 33a).

Chciałbym, żebyśmy dokonali teraz pewnego podsumowania.Interesuje nas przede wszystkim ta część bogatej spuścizny

żydowskiej, która dotyczy najstarszej egzegezy ksiąg świętych. Czy można powiedzieć, ze na podstawie zachowanych zbiorów,

które są dziełem rabinów, mamy bezpośredni dostęp do przedchrześcijańskiej egzegezy biblijnej?

Tak, ale w sposób ograniczony, często dyskusyjny i jedynie częściowo. Spisywanie przedchrześcijańskiej żydowskiej Tradycji ustnej rozpoczęło się stosunkowo późno. Wprawdzie już pod koniec czasów Starego Testamentu mogły powstać pierwsze zbiory, ale się one nie zachowały. Główne impulsy do zinten­syfikowania zapisów dały dopiero wydarzenia z drugiej poło­wy I w. po Chrystusie, gdy nastąpił silny kryzys dawnych in­stytucji politycznych i religijnych. Można go porównać jedynie z kryzysem, jaki miał miejsce w VI w. przed Chrystusem, czy­li w kontekście wygnania babilońskiego. Rewolta przeciw Rzy­mianom pod koniec lat 60. I w. zakończyła się całkowitą klę­ską. Następne dekady nie tylko nie przyniosły zmian na lepsze, ale coraz bardziej przekreślały nawet najskromniejsze nadzieje na polityczną niezależność. Rewolta Bar Kochby w latach 132- -135 pozbawiła Żydów wszelkich złudzeń. Aby zachować toż­samość religijno-narodową, należało poważnie zatroszczyć się o zabezpieczenie zagrożonego dziedzictwa.

Tym tłumaczy się, o czym była mowa, ponawiane wysił­ki skierowane ku utrwaleniu na piśmie różnorodnych mate­

— 390 —

Page 392: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

riałów wchodzących w skład Tory ustnej. W ciągu kilku na­stępnych stuleci opracowano Misznę, Toseftę i dwie Gemary, w rezultacie czego wyłoniły się dwa Talmudy. Najstarsze za­chowane zbiory midraszy pochodzą z II w., lecz większość z nich skomponowano między V a XII w., a więc w okre­sie dość odległym - zarówno czasowo, jak też jeśli chodzi o kontekst religijno-kulturowy - od pierwotnego kontekstu, w jakim rozwijała się przedchrześcijańska egzegeza biblijna. Osobne problemy wynikają z tego, że tradycje włączone do po­szczególnych zbiorów krążyły długo, trudno jednak dokładnie umiejscowić ich genezę i rozwój w czasie i przestrzeni. Do­datkowe utrudnienie stanowi fakt, że większość zapisów nie zachowała się w oryginalnej postaci, ponieważ kopiści i wy­dawcy nie czuli takiego skrępowania jak przy przekazie ksiąg świętych i swobodnie wprowadzali własne uwagi, uzupełnie­nia, dopowiedzenia i poprawki. Wreszcie do całości tego nie­zwykle obszernego materiału odnosi się obserwacja, którą po­czyniliśmy wcześniej: wszystkie zapisy sporządzone w kręgach judaizmu rabinicznego przeszły staranną cenzurę, której sed­no stanowiło radykalne odcięcie się od wiary w Jezusa i od chrześcijaństwa.

Czyli trudno w tym przypadku mówić o bezpośrednich świadectwach przedchrześcijańskiej egzegezy biblijnej.

To zaś, co przekazują nam na jej temat pisma rabiniczne, jest mocno niedoskonale,

gdyż zostało utrwalone stosunkowo późno i do tego okrojone.

Dokładna analiza tych pism wskazuje na podwaliny i kie­runki przebudowy, na jakich opiera się judaizm rabiniczny,

— 391 —

Page 393: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

natomiast jedynie w niewielkim stopniu dają one rzetelne po­jęcie o bogactwie i zróżnicowaniu wcześniejszego żydowskiego życia religijnego. Tym niemniej można w nich rozpoznać pew­ne ślady złożoności, jaka cechowała judaizm biblijny na prze­łomie czasów Starego i Nowego Testamentu.

A jednak gdy sięgam do artykułów Księdza na temat midraszy i targumów, ale tez literatury rabinicznej, publikowanych w latach

8 0 widać w nich fascynację tym materiałem.

Tak, i nie minęła ona po dzień dzisiejszy, bo jest to dzie­dzina ciekawa i pod wieloma względami wartościowa. Chrześ­cijanin, mając należytą wiedzę o uwarunkowaniach wynika­jących z przebudowy dokonanej przez rabinów, może wiele skorzystać ze świadectw rabinicznej egzegezy Biblii. Chodzi zarówno o świadectwa starożytne i średniowieczne, jak i ob­fity współczesny dorobek egzegetyczny. Wielką pomoc w po­znawaniu i zgłębianiu zasad i treści tej egzegezy stanowiło - obok wykładów w Jerozolimie i w Rzymie oraz samodziel­nych studiów nad tą problematyką - seminarium naukowe w le- cie 1989 r. w Spertus College of Judaica w Chicago. Mieliśmy tam wspaniałych przewodników po tym materiale, a na szcze­gólną wdzięczność zasłużyli rabin dr Byron L. Sherwin oraz profesorowie Moshe Idei i Maier Gruber.

Jedno nie ulega jednak wątpliwości: będąc bardzo cieka­wa, to nie jest w ścisłym tego słowa znaczeniu nasza trady­cja. Poznajemy ją i czerpiemy z niej te elementy, które są do pogodzenia z chrześcijaństwem albo pomagają lepiej wyrazić naszą wiarę oraz intuicje religijne i teologiczne. Natomiast są w niej również takie elementy, których po prostu przyjąć nie

— 392 —

Page 394: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

możemy ani nie powinniśmy. Przykładowo, widać to w po­strzeganiu i traktowaniu nie-Żydów. Bardzo interesująca jest znajomość żydowskich objaśnień dotyczących wyjścia Izraeli­tów z Egiptu, ale sposoby usprawiedliwiania czy pochwały pod adresem aluzji o złupieniu Egipcjan (Wj 11,2-3) nie są podej­ściem, które podzielamy, czy chcielibyśmy naśladować. Przy­kłady można mnożyć. Rabiniczna egzegeza biblijna może być bardzo cenna, lecz nie można do niej podchodzić bezkrytycz­nie ani czerpać z niej bez ograniczeń. W swoich artykułach wskazywałem także i na tę jej stronę.

Czy nie jest tak, że gdy zgadzamy się z egzegezą rabiniczną, to wszystko OK, a kiedy się nie zgadzamy, to jesteśmy podejrzewani

o jakieś wobec niej uprzedzenia.

Egzegeza rabiniczna wyraża sedno tożsamości żydowskiej, podobnie jak egzegeza chrześcijańska wyraża sedno tożsamości wyznawców Jezusa Chrystusa. W jednym i drugim przypadku punktem oparcia jest tekst święty, lecz w obydwu dochodzi do głosu określone jego przedrozumienie i cały wszechstronnie uwarunkowany horyzont interpretacyjny. Czytając Biblię, nie jesteśmy wyłącznie historykami, na przykład historykami reli- gii, lecz wierzącymi. Paradoks polega na tym, że - jak powie­dzieliśmy - Biblia Hebrajska nas łączy, ale jej interpretacja nas dzieli. W egzegezie żydowskiej obok elementów bardzo ważnych i cennych znajdujemy takie, które mają charakter polemiczny i konfrontacyjny wobec chrześcijaństwa. Oczywiście, to samo dotyczy egzegezy chrześcijańskiej, odcinającej się od zapatrywań żydowskich. Jeżeli chcemy uczciwie zajmować się tymi proble­mami, musimy wiedzieć, dlaczego jako chrześcijanie sięgamy

— 393

Page 395: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XIV

do świadectw opozycyjnej wobec naszej tradycji religijnej. Ortodoksyjni wyznawcy judaizmu mają zakaz kontaktów i de­bat teologicznych z chrześcijanami, by nie spotykać się z chry­stologicznym czytaniem i objaśnianiem Pisma. Analogicznie, jeszcze do niedawna zajmowanie się przez katolików egzegezą żydowską nie było mile widziane przez Kościół. W ostatnim półwieczu ze strony chrześcijańskiej nastąpiło otwarcie, którego sens i cel tłumaczą słowa biskupów niemieckich, przypomnia­ne przez Jana Pawła II podczas pobytu w 1980 r. w Moguncji: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”.

Poznajemy żydowską tradycję interpretacji Pisma przede wszystkim dlatego, by lepiej poznać Jezusa i narodziny naszej wiary. Interesuje nas to, że z jednej strony, mimo wszystkich zastrzeżeń i obaw, zachowała ona rozmaite relikty egzegezy przedchrześcijańskiej, a po drugie dlatego, że nawet później­sza egzegezą rabiniczna zawiera intuicje i objaśnienia, które lepiej pokazują głębię i pewne doniosłe aspekty rozumienia ksiąg świętych. Ale korzystanie z niej musi być ostrożne, bo nie możemy uznać, że między Żydami w ostatnich wiekach przed Chrystusem a dzisiejszymi Żydami istnieje prosta toż­samość, prosty znak równania.

Ale to, co Ksiądz mówi na temat egzegezy rabinicznej, stawia pod znakiem zapytania jedno z najbardziej powszechnych przekonań,

iż judaizm rabiniczny - a więc ten, z którym i obecnie mamy do czynienia - to jedyna bezpośrednia i całkowicie reprezentatywna

kontynuacja judaizmu biblijnego.

Jeżeli takie przekonanie rzeczywiście istnieje, to jest to jeszcze jeden dowód, jak silne i wszechobecne są stereotypy.

— 394 —

Page 396: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

Pewnym potwierdzeniem zasadności tych obaw może być nie­bywała kariera w ostatnich dwóch dziesięcioleciach formuły0 Żydach jako naszych „starszych braciach”. W teologii polskiej zaważył tu zły przekład słów Jana Pawła II wypowiedzianych 13 kwietnia 1986 r. w rzymskiej Synagodze Większej, poda­ny w polskim wydaniu „L’Osservatore Romano” i dotąd po­wielany, który brzmi: „Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi1 - można powiedzieć - naszymi starszymi braćmi”. Prawidło­we tłumaczenie wygląda tak: „Jesteście naszymi umiłowany­mi braćmi i w pewien sposób można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”. Pominięte wyrażenie „w pewien sposób” (włoskie m un certo modo, angielskie in a certain way) ma ka­pitalne znaczenie! Skoro w pewien sposób tak, to w pewien sposób - nie.

Jak daleko mogą się posuwać nieporozumienia w tym przed­miocie, które prowadzą do fałszowania natury chrześcijaństwa, niech świadczy epizod, jaki miał miejsce w połowie 2005 r. na posiedzeniu Komitetu do spraw Dialogu z Judaizmem przy Kon­ferencji Episkopatu Polski. Chodziło o planowanie obchodów 40. rocznicy soborowej deklaracji Kościoła o stosunku do religii nie­chrześcijańskich Nostra aetate. Jeden z uczestników przedstawił projekt konferencji naukowej na Katolickim Uniwersytecie Lu­belskim, opracowany na piśmie, a więc trudno mówić o pomyłce czy przejęzyczeniu. Główna teza brzmiała, że religia żydowska (współczesna!) jest matczyna wobec chrześcijaństwa, a więc Sy­nagoga jest matką Kościoła. Przecież to nonsens! Moja konster­nacja była całkowita, ale prawdziwy problem polegał na tym, że projektodawca nie widział i nie czuł potrzeby prostowania swo­jej opinii. To pokazuje, że nawet na tzw. wysokich szczeblach, gdzie waży się kształt i losy najważniejszych inicjatyw z ząkresu

— 395 —

Page 397: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

dialogu katolicko-żydowskiego, ta węzłowa problematyka jest nieznana albo znana tendencyjnie i wybiórczo.

Powtarzam zatem: judaizm rabiniczny (talmudyczny) nie pokrywa się z religią Starego Testamentu ani też nie jest jej jedynym i prostym przedłużeniem. My, chrześcijanie, nie za­wdzięczamy swojej wiary rabinom, lecz Jezusowi Chrystusowi oraz tym Jego żydowskim rodakom, którzy pierwsi uwierzy­li w Niego jako Mesjasza i Syna Bożego. Właśnie ten grunt przesądza o naszym zakorzenieniu w rzeczywistości zbawczej biblijnego Izraela. Formułę o wyznawcach religii żydowskiej, bo do nich w synagodze rzymskiej przemawiał Jan Paweł II, jako „starszych braciach” chrześcijan należy prawidłowo poj­mować i objaśniać, tym bardziej że przez prawie dwa tysiące lat takiej teologicznej formuły w Kościele nie było. Na glebie wiary, pobożności i historii biblijnego Izraela wyrosły dwie siostrzane religie - judaizm, który po transformacji dokona­nej przez rabinów otrzymał nazwę rabinicznego bądź talmu- dycznego, oraz chrześcijaństwo. Można powiedzieć, że judaizm rabiniczny jest chronologicznie późniejszy niż chrześcijaństwo, bo w dużej mierze stanowi odpowiedź na jego zaistnienie. Chrześcijaństwo rozwijało się na bazie dynamizmu, które­go źródłem i dawcą jest Jezus Chrystus, opartego na Starym Testamencie bez zapośrednićzania go z judaizmu rabinicz­nego. Dla chrześcijanina kontakty z judaizmem rabinicznym mogą być bardzo przydatne i owocne, ale nie są warunkiem sine qua non, gdyż poznajemy Stary Testament, jesteśmy jego dziedzicami i spadkobiercami na mocy własnej tradycji reli­gijnej, której kluczowymi ogniwami są tacy Żydzi, jak Mary­ja, Piotr, Andrzej, Paweł oraz inni, którzy jako pierwsi sta­li się chrześcijanami.

— 396 —

Page 398: Bóg Biblia Mesjasz

Ale czy takie postawienie sprawy nie prowadzi na manowce antyjudaizmu? Nie chcę roztrząsać tego problemu

we wszystkich możliwych aspektach, ale pamiętam, jak Ksiądz ostro polemizował swego czasu

z Jędrzejem Giertychem, który podkreślając, iż nie można stawiać znaku równości między judaizmem rabinicznym a biblijnym, doszedł do wniosku, ze religia

współczesnych Żydów to oparte na Talmudzie „odszczepieństwo,f, nie mające nic wspólnego z wiarą Starego Testamentu.

Dochodzimy do niezwykle ważnej i trudnej kwestii chrześ­cijańskiej teologii judaizmu. O antyjudaizmie można mówić wtedy, gdy wrogo lub z pogardą traktuje się religię żydow­ską i odmawia się jej jakiejkolwiek wartości zbawczej, a zatem w pewnym sensie również prawa do Biblii. To znacznie wię­cej niż wskazanie, iż judaizm rabiniczny nie jest prostą kon­tynuacją judaizmu biblijnego, nie jest także jego kontynuacją jedyną. Tutaj rodzi się dylemat: czy my, chrześcijanie, mamy do naszej pierwszej części Biblii takie samo prawo jak Żydzi, którzy w Jezusa nie uwierzyli, czy też nasze prawo jest nieja­ko większe, bo obecny w niej starotestamentowy dynamizm mesjański, prowadzący do Chrystusa i w Nim spełniony, zo­stał przez nas rozpoznany i przyjęty.

Jędrzej Giertych sugerował, że judaizm rabiniczny nie jest kontynuacją Starego Testamentu, lecz „odszczepieństwem”. Ta­kie spojrzenie odzwierciedla negatywną chrześcijańską teolo­gię judaizmu, która ma odpowiednik w równie negatywnej żydowskiej ocenie chrześcijaństwa. Pod koniec lat 80. XX w. pojawiło się pytanie, czy takiego spojrzenia nie należy zanie­chać, to znaczy, czy nie nadszedł czas na nową chrześcijańską

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

— 397 —

Page 399: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

teologię judaizmu, z nadzieją, że jego wyznawcy w nowy sposób będą postrzegali i traktowali chrześcijaństwo. Trudność, z jaką mamy do czynienia, można wyrazić inaczej: czy Stary Testa­ment upoważnia zarówno do żydowskiej, jak i do chrześcijań­skiej wiary i drogi życia, czy też jedna z tych dwóch religii jest wierniejszą i bardziej uprawnioną jego kontynuacją. Do­tąd i Żydzi, i chrześcijanie uważali siebie za jedynych spad­kobierców „prawdziwego Izraela”. W tle wszystkich polemik i napięć pozostawało więc słynne pytanie o verus Israel, „praw­dziwy Izrael”. Obie strony odpowiadały na nie konfrontacyj­nie i również dlatego po stronie chrześcijańskiej nagromadziło się sporo potencjału antyjudaistycznego, a po stronie żydow­skiej sporo potencjału antychrześcijańskiego. W teologii „ga­zetowej” i w środkach masowego przekazu dominuje pod­kreślanie zaszłości po stronie chrześcijańskiej, podczas gdy zaszłości po stronie żydowskiej są bagatelizowane i pomijanie milczeniem, a przecież one również istnieją i boleśnie dawały o sobie znać.

Tylko ze łagodząc ów spór o verus Izrael, można wylać dziecko z kąpielą. Bowiem dostrzeżenie w chrześcijaństwie i judaizmie

dwu „bratnich” religii, które czerpią z soków biblijnego Izraela, może prowadzić do ich zrównania w tym względzie.

Sądzę, że z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej, odpowiedź może być jedna i oczywista,

że chrześcijaństwo czerpie ze Starego Testamentu o wiele więcej. Bo jeżeli stwierdzimy, że cały rdzeń Starego Testamentu jest ukierunkowany na Jezusa Chrystusa, typologicznie

i historycznie, to chrześcijanie, uznawszy Jezusa Chrystusa mogą jakby czerpać pełne soki ze Starego Testamentu.

— 398

Page 400: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

Natomiast judaizm rabiniczny, który w Niego nie uwierzył ma zubożone postrzeganie orędzia Starego Testamentu.

Myśląc i mówiąc w ten sposób, jesteśmy chrześcijanami, a nie wyznawcami judaizmu rabinicznego. Bywa forsowany po­gląd, że aby nie pogłębiać istniejących przepaści i nie zaogniać nabrzmiałych relacji chrześcijańsko-żydowskich, należy przyjąć, że judaizm jest drogą zbawienia Żydów, a wiara w Jezusa Chry­stusa drogą zbawienia chrześcijan i niech każda z religii zosta­nie przy swoim, szanując innych jako partnerów Boga tak samo wiarygodnych i uprawnionych na swojej drodze, jak my. Takie stanowisko, jak wykazywał kard. Józef Ratzinger, od 19 kwiet­nia 2005 r. papież Benedykt XVI, wynika z aksjologii podającej w wątpliwość istnienie prawdy, a opowiadającej się za subiek­tywizmem, relatywizacją i egalitaryzmem wszelkich poglądów i postaw. Stary Testament nie dlatego ma określony dynamizm mesjański, bo dopatrują się go w nim chrześcijanie, lecz rzeczy­wiście go posiada, dzięki czemu już w czasach przedchrześci­jańskich można było go rozpoznać, a wraz z przyjściem Jezusa przyjąć i uznać za wypełniony. Dlatego Jezus Chrystus, Nowy Testament i chrześcijaństwo stanowią historycznie i teologicznie nie tylko wiarygodną i uprawnioną, ale też autentyczną, wartoś­ciową i właściwą kontynuację judaizmu biblijnego.

Na początku ery chrześcijańskiej doszło w wielopostacio- wym judaizmie biblijnym do głębokiego pęknięcia i podzia­łu: dla jednych Żydów wypełnieniem i kontynuacją biblijnego Izraela stał się Jezus, dokonane przez Niego dzieło zbawienia i Nowy Testament, inni natomiast opowiedzieli się za konty­nuowaniem wiary swych przodków bez uznania Jezusa za Me­sjasza i Pana, a nawet w opozycji do Niego. W uniwersalną

— 399 —

Page 401: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

rzeczywistość wyznawania Jezusa zostali włączeni nawracający się poganie, dzięki czemu chrześcijaństwo jest religią uniwersa- listyczną, natomiast judaizm rabiniczny pozostał religią Żydów, a więc narodową czy etniczną. Wyrazem tej i innych zasadni­czych różnic jest odmienny kanon ksiąg świętych oraz rady­kalnie odmienny sposób ich czytania i objaśniania, zakładający bądź nie, wiarę w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego.

Czyli, jak Ksiądz podkreślił, nie tylko chrześcijaństwo, alei judaizm rabiniczny jest nowością wobec judaizmu biblijnego.

Oczywiście tak. Nie tylko chrześcijaństwo, z centralną prawdą wiary w Jezusa Chrystusa, lecz także judaizm rabinicz­ny stanowi nową jakość wobec pierwszej części Biblii. Mówi­liśmy, że religią Starego Testamentu była religią miejsca, świą­tyni, kultu i ofiar. Po 70 r. aż do dzisiaj tych elementów nie ma; miejsce świątyni zajęły synagogi, a miejsce kapłanów ra­bini. Judaizm rabiniczny, jeszcze bardziej niż judaizm biblijny okresu po wygnaniu babilońskim, z religii miejsca stał się reli­gią czasu. Miejsce składania ofiar zajęło czytanie i objaśnianie ksiąg świętych. Nie chodzi jednak wyłącznie o Biblię Hebraj­ską, lecz o całą późniejszą tradycję żydowską, tak jak została ona ustalona przez rabinów. Synagoga nie jest świątynią, tak jak jest nią kościół w chrześcijaństwie, bo nie ma w niej spra­wowania ofiar, lecz jest miejscem czytania i objaśniania Pisma, modlitwy oraz zgłębiania i kultywowania Tradycji żydowskiej. Widać wyraźnie, że drogi chrześcijaństwa i judaizmu się roze­szły, ponieważ chrześcijaństwo jest religią, w której ofiara od­grywa kluczową rolę, aczkolwiek jest to ofiara bezkrwawa, spra­wowana jako Eucharystia.

— 400 —

Page 402: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

A co wynika z faktu, ze właśnie Eucharystia stanowi najwłaściwszy kontekst czytania i objaśniania przez chrześcijan

Pisma Świętego?

Wymownie ilustruje to epizod z uczniami zdążającymi do Emaus (Łk 24,13-35). Rozmawiając o „tym wszystkim, co się wy­darzyło” (w. 14), skarżyli się Nieznajomemu, który do nich dołą­czył, że nie pojmują sensu ostatnich wydarzeń, jakie miały miej­sce w Jerozolimie, to znaczy męki i śmierci Jezusa. Taka zresztą jest do dzisiaj jedna z najgłębszych przyczyn żydowskiej rezerwy wobec Jezusa i Jego losu. Sednem rozdźwięku, jaki istnieje mię­dzy chrześcijaństwem a judaizmem, pozostaje sprawa cierpiące­go Mesjasza i przewartościowania sensu cierpienia niewinnych. W odpowiedzi na swoje rozterki i wątpliwości usłyszeli suro­we, lecz klarowne napomnienie: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (w. 26). Za ogólnym wskazaniem na mesjański charakter ksiąg świętych, dobrze przecież znanych obydwu rozmówcom, poszła konkretna praca egzegetyczna: „I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (w. 27). Jednak i to nie przyniosło nale­żytych rezultatów. Uczniowie znali Pismo, a teraz usłyszeli jego kompetentne objaśnienia, ale „oczy ich były niejako na uwięzi” (w. 16). Trudności ustąpiły dopiero gdy dotarli do Emaus i tam, podczas wieczerzy, poznali Go „przy łamaniu chleba”.

Rozstrzygający klucz hermeneutyczny do czytania i objaś­niania ksiąg świętych biblijnego Izraela znajduje się więc we wnętrzu człowieka: tylko zmartwychwstały Chrystus może spo­wodować, by uczniom otworzyły się oczy i mogli rozpoznać

— 401 —

Page 403: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

pełne i prawdziwe znaczenie Bożego planu zbawienia. Do czy­tania i rozumienia Biblii w perspektywie chrześcijańskiej po­trzebne jest światło wiary w Jezusa, a podstawę stanowi teolo­giczna struktura misterium paschalnego. To ona nadaje księgom świętym potencjalnie w nich obecny sensus plenior, sens pełniej­szy, wynikający z faktu obecności danej księgi w kanonie. Wy­nika on z całości Biblii oraz z jednej, integralnej historii zba­wienia, która w Jezusie doczekała się wypełnienia.

Skoro Jezus „otwiera” nam oczy na pełny wymiar Biblii, to czy i na ile uzasadnione jest korzystanie przez chrześcijan z egzegezy

biblijnej zachowanej w literaturze rabinicznej?

Pożytki z poznawania żydowskich tradycji egzegetycznych są niemałe, aczkolwiek nie należy ich przeceniać ani wyol­brzymiać. Wiara chrześcijańska i głoszenie Jezusa Chrystu­sa nie opierają się na wnikliwości i pomysłowości rabinicznej egzegezy Biblii Hebrajskiej, lecz na radykalnej nowości osoby i zbawczego dzieła Jezusa, wyrażonej w Nowym Testamencie i w Tradycji. Z tego pochodzi światło do gruntownie nowego odczytywania Starego Testamentu. Jego lektura chrystologicz­na byłaby nie do pomyślenia, gdyby Kościół powielał podejście i interpretację właściwą judaizmowi rabinicznemu. Warto za­cytować ważny dokument Papieskiej Komisji Biblijnej wydany w 1993 r. i poświęcony interpretacji Biblii w Kościele: „Boga­ctwo żydowskiej wiedzy biblijnej, poczynając od starożytności do dzisiaj, stanowi pierwszorzędną pomoc do egzegezy obydwu Testamentów, pod warunkiem że będzie umiejętnie wykorzy­stywane. Starożytny judaizm był bardzo zróżnicowany. Odmia­na faryzejska, która z czasem przeważyła w postaci judaizmu

— 402 —

Page 404: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

rabinicznego, w żadnym wypadku nie była jedyną. Rozpiętość starożytnych tekstów żydowskich rozciąga się na kilka stuleci; jest zatem ważne, by przed podjęciem jakichkolwiek porównań dokonać ich uporządkowania chronologicznego. Nade wszyst­ko jednak zasadniczo odmienny był całościowy model wspól­not żydowskich i chrześcijańskich: po stronie żydowskiej, na rozmaite sposoby, chodzi o sprawę religii, która określa naród oraz styl życia oparty na objawieniu spisanym i tradycji ustnej; natomiast po stronie chrześcijańskiej chodzi o wiarę w Pana Je­zusa, który umarł, zmartwychwstał i żyje, Mesjasza oraz Syna Bożego, i to wiara w Jego osobę gromadzi wspólnotę. Te dwa odmienne punkty wyjścia w tym, co dotyczy interpretacji Pis­ma, tworzą dwa odmienne konteksty, które mimo wszystkich zbieżności i podobieństw w gruncie rzeczy radykalnie różnią się między sobą”. Celowo przytaczam ten dłuższy cytat, bo po­twierdza on i uwiarygodnia to, co powiedzieliśmy.

A jednak w wielu publikacjach chrześcijańskich istnieje taki poziom fascynacji światem żydowskim, że zdaje się on przesłaniać

ową nowość, jaką było orędzie Chrystusa. Można odnieść wrażenie, jakby był On jeszcze jednym bardzo pobożnym rabinem,

a chrześcijaństwo o tyle jest bardziej sobą, o ile przypominajudaizm rabiniczny.

Rzeczywiście, zwłaszcza w rozmaitych popularnych opra­cowaniach roi się od przytaczania rabinicznych paraleli naucza­nia Jezusa i orędzia Nowego Testamentu, pozostawionych bez komentarza i sprawiających fałszywe wrażenie, że właściwie wszystko już było. Wygląda na to, jakby Jezus i Nowy Testament jedynie zgromadzili, zestawili i „uwznioślili” koncepcje istniejące

— 403

Page 405: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

w ich czasach. Wprawdzie podobieństwa i zbieżności z na­uczaniem rabinów istnieją, chodzi bowiem o jeden - niezwykle złożony - świat żydowski, ale przez ich pryzmat lepiej widać to, co specyficznie Jezusowe i chrześcijańskie. Bez respekto­wania tej specyfiki zajmowanie się przez chrześcijan żydow­skimi tradycjami interpretacyjnymi traci rację bytu, a nawet prowadzi na manowce.

Wspomniany dokument Papieskiej Komisji Biblijnej bardzo mocno akcentuje zasadniczą odmienność

w chrześcijańskim i żydowskim podejściu do Biblii.

W tym przedmiocie nie może być żadnych niejasności. W centrum wiary chrześcijańskiej znajduje się Jezus - i to nie tylko historyczny Mistrz z Nazaretu, czyli charyzmatycz­ny nauczyciel, cudotwórca i prorok, lecz zmartwychwstały, ży­jący i wywyższony na prawicę Ojca Mesjasz i Syn Boży. Per­spektywa chrystologiczna czy wręcz chrystocentryczna jest dla chrześcijan kluczowa. Musi też ona dominować w naszym ro­zumieniu i objaśnianiu Biblii - całej Biblii, a więc również Starego Testamentu. Zogniskowanie uwagi na Jezusie Chry­stusie sprawia, że włączając tradycje żydowskie do swojego zrozumienia i objaśniania Biblii, chrześcijanin nadaje im wy­dźwięk chrystologiczny. Tak czynili pisarze Nowego Testa­mentu i Ojcowie Kościoła, zaś ich podejście jest normatyw­ne i wiążące dla nas.

Jezus Chrystus nie jest w życiu żydowskim kimś ob­cym, aczkolwiek na pewno kimś radykalnie nowym. Uzna­nie tej nowości, to znaczy uznanie Jezusa za Mesjasza i Syna

— 404 —

Page 406: Bóg Biblia Mesjasz

KANON PISMA ŚWIĘTEGO I TALMUD

Bożego, przesądza o naturze i kierunkach egzegezy i teolo­gii chrześcijańskiej, a zatem także o sposobach wykorzysty­wania żydowskich technik i tradycji interpretacyjnych. Nie chodzi jedynie ani nawet głównie o przejmowanie użytecz­nych lub pomocnych nam narzędzi badawczych bądź metod, lecz o wykorzystanie dla potrzeb wiary i teologii chrześci­jańskiej szczególnej, właściwej religii żydowskiej, interpretacji ksiąg świętych. Trzeba i powinno się korzystać z jej metod i osiągnięć, pamiętając o różnicach, które wynikają z zasad­niczo odmiennej tożsamości religijnej, kształtującej odmien­ne podejście do Biblii.

A jakie jest Księdza osobiste nastawienie do literatury rabinicznej: fascynacja czy rezerwa?

Fascynacja i rezerwa. Zawsze istniała we mnie bieguno­wość, wywołująca trwałe napięcia. Poznając teksty rabiniczne, byłem wiele razy zafascynowany głębią i wnikliwością zawar­tych w nich przemyśleń nad Biblią Hebrajską oraz silnym oddziaływaniem nauczania rabinów na wiarę i życie wyznaw­ców religii żydowskiej. Ta fascynacja umacniała zarazem moją chrześcijańską tożsamość. Ze zgłębianiem tego piśmiennictwa szła w parze uważna obserwacja współczesnego życia żydow­skiego. Fascynując się tym, co widziałem, oraz przyswajając sobie niemałą porcję wiedzy, coraz lepiej rozumiałem, że między nami istnieje mur, przedział, który powoduje, że ja to jestem ja, a ty to ty. Żyd, choćby najbardziej zaintereso­wany chrześcijaństwem i sprzyjający nam, nie będzie powie­lał chrześcijańskiego sposobu życia i zwyczajów tylko dlate­go, że jest nam życzliwy. Zatem nie widziałem powodów,

— 405 —

Page 407: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XIV

dla których miałbym w łatwy lub bezkrytyczny sposób przej­mować wzorce obyczajowości i pobożności żydowskiej oraz uznawać je za swoje. Z tych samych względów nie widziałem powodów, dla których w kontaktach z wyznawcami judai­zmu miałbym na przykład ukrywać łańcuszek z krzyżykiem, który noszę. Takich pokus nie miałem i bardzo się z tego cieszę, bo oszczędziło mi to zarówno powierzchownych za­chwytów, jak i wywołujących frustrację rozczarowań.

Page 408: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XV

Romana Brandstaettera słuchanie Biblii

Omawiając egzegezę żydowską, wielokrotnie zwraca Ksiądz uwagę na szczególną żydowską wrażliwość w odniesieniu do Biblii. Temat

ten pojawił się szerzej przy okazji prezentacji przez Księdza twórczości Romana Brandstaettera.

Moje zainteresowanie Romanem Brandstaetterem i jego twór­czością ma dawny rodowód. Zetknąłem się z nim jeszcze w lice­um, zapewne dlatego, że jego dzieła były publikowane przez In­stytut Wydawniczy Pax. Z czasem bardzo mnie to zdziwiło, bo przecież są w Polsce środowiska, które programowo podzielają i propagują żydowskie punkty widzenia, na przykład krakowski „Tygodnik Powszechny” i „Znak” czy warszawska „Więź”, a jed­nak Brandstaetter nie cieszył się ich przychylnością.

Podczas studiów w warszawskim seminarium duchownym wielkie wrażenie wywarł na mnie Jezus z Nazarethu, a w początkach pracy kapłańskiej Krąg biblijny. Brandstaetter, urodzony w 1905 r. przyszedł na świat w Tarnowie w bardzo religijnej rodzinie ży­dowskiej. Wychowany w ogromnym szacunku dla Biblii, w 1929 r. ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po wy­buchu wojny wyjechał do Wilna, a stamtąd przez Moskwę, Baku i Irak dotarł do Jerozolimy. Jako syjonista z przekonania, pracował

— 407 —

Page 409: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XV

w nasłuchu radiowym w Polskiej Agencji Telegraficznej. Podczas jednego z nocnych dyżurów, za sprawą reprodukcji XVII-wiecznej rzeźby autorstwa Innocenza de Palermo z kościoła w Asyżu, doznał objawienia Chrystusa ukrzyżowanego i żyjącego. Reszty dokonały „Chrystusowe krajobrazy", jak Brandstaetter nazywa Ziemię Świę­tą, a w mieszkających tam ludziach rozpoznaje podobieństwa do postaci znanych z Biblii. Po wojnie, w latach 1947-1948, był atta­che kulturalnym w Rzymie. W tym okresie przyjął chrzest i stał się chrześcijaninem. Po powrocie do Polski zamieszkał i tworzył w Poznaniu, Zakopanem i znowu w Poznaniu. Przyjęcie przez nie­go chrześcijaństwa miało kontekst jerozolimski; w swoich wspo­mnieniach Brandstaetter wzmiankuje bazylikę Agonii Chrystusa, położoną w Ogrójcu u stóp Góry Oliwnej, oraz klasztor Krzyża Świętego, w południowej części Jerozolimy.

Moje zainteresowanie osobą i twórczością Brandstaettera po­głębiło się w Jerozolimie oraz po powrocie do Polski, gdy głębiej wchodziłem w dylematy, co to znaczy być chrześcijaninem ży­dowskiego pochodzenia. W Ziemi Świętej zrozumiałem, jak bar­dzo trudna jest taka tożsamość. Powróciłem do tej problematyki pod koniec lat 90., gdy zostałem zaproszony do udziału w uro­czystej sesji naukowej poświęconej życiu i twórczości Romana Brandstaettera, a zorganizowanej w Poznaniu przez ks. prof. Jana Kantego Pytla.

Co szczególnie zaciekawiło Księdza w postaci Brandstaettera? Jegowrażliwość żydowska? Chrześcijańska? Rozterki związane z ich

połączenia czy może właśnie konsekwencja, z jaką je przezwyciężał?

Siłą Brandstaettera jest to, że przez całe życie, przeszedłszy tak głęboką zmianę, był i pozostał sobą. Był sobą jako Żyd oraz jako

— 408 —

Page 410: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

chrześcijanin. Był sobą wbrew wielu Żydom i wbrew wielu chrześ­cijanom, ponieważ dla Żydów przestał być Żydem, a dla chrześcijan być Żydem nie przestał. Spotykał się z niezrozumieniem i odrzu­ceniem. Poczynione przed chwilą spostrzeżenie jest bardzo symp­tomatyczne: Brandstaetter nie był mile widziany w tzw. środowi­sku krakowskim; jego książki nie były wydawane przez „Znak”. Brandstaetter pozostał sobą, nie pozwolił się zaszufladkować, pod­porządkować ani zinstrumentalizować, lecz szczerze i odważnie pi­sał i mówił o swojej tożsamości żydowskiej i chrześcijańskiej. Jego droga do chrześcijaństwa była głęboko żydowska, zaś jego postrze­ganie i przeżywanie judaizmu było głęboko chrześcijańskie. Jedno i drugie zazębiało się i spotykało ze sobą, a on umiał to wyrażać w znakomity sposób. Jego siłę stanowi to, że połączył w sobie oby­dwa wymiary tożsamości, wyglądające jak łączenie ognia z wodą, i żadne z nich na tym nie straciło, a nawet przeciwnie, stało się jasne, że taka koegzystencja jest możliwa i potrzebna.

No właśnie. Brandstaetter, przyjmując chrześcijaństwo, nie odrzuca swojej tożsamości i wrażliwości żydowskiej.

Przeciwnie, uważa, że w wierze w Jezusa Chrystusa znajduje ona wypełnienie. Zarazem zdaje sobie sprawę, że w żydowskim

sposobie przeżywania wiary istniało wiele bardzo wartościowych elementów, które w chrześcijaństwie bądź zostały zapoznane, bądź jeszcze nie zostały z taką siłą wydobyte. Nie tylko nie wstydzi się

swej żydowskiej przeszłości, rodziny, tradycji, z której wyrósł, lecz ukazuje je jako bogactwo, będące korzeniem jego wiary, z którego

powinni dla swego pożytku korzystać inni chrześcijanie.

Za szczególną zaś wartość owej żydowskiej wrażliwości, do niedawna przekazywaną z pokolenie na pokolenie, z ojca na

— 409 —

Page 411: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XV

syna, uznaje tęsknotę za Słowem Boga, niegasnący głód Pisma Świętego, wręcz miłość do Biblii. Brandstaetter wspomina, że jego ukochany dziadek, który od małego wprowadzał go w lek­turę Biblii, opowiadał ją i wyjaśniał, na kilka dni przed śmier­cią pozostawił mu w spadku następujący testament: „Będziesz Biblię nieustannie czytał. Będziesz ją kochał więcej niż rodzi­ców... Więcej niż mnie... Nigdy się z nią nie rozstaniesz...”

Skąd ta bezwarunkowa miłość do Biblii?

Izrael stworzył Biblię, a Biblia stworzyła Izrael. Ta wzajem­ność trwa po dzień dzisiejszy i stanowi fundament żydowskiej tożsamości, a także każdego Żyda jako członka i przedstawiciela narodu Izraela. Zwróćmy uwagę na mało podkreślany fakt, że już pod koniec ery przedchrześcijańskiej niemal zlikwidowano w biblijnym Izraelu zjawisko analfabetyzmu wśród mężczyzn, do czego Europa doszła dopiero w XX w., czyli dwa tysiące lat później. Obowiązkiem Izraelity w czasach przed Chrystusem było umieć czytać i pisać, po to, by czytać tekst święty. W Izra­elu dzięki miłości do Biblii nie było analfabetyzmu i rozwijały się umiejętności nieznane albo tylko fragmentarycznie rozwi­jane w innych wspólnotach etnicznych i religijnych.

Księgi święte zajmują wyjątkowe i uprzywilejowane miejsce w świadomości żydowskiej, są trwałym spoiwem i zwornikiem tożsamości, bez którego nie mogłaby ona zaistnieć, okrzepnąć ani przetrwać. Każde pokolenie żydowskie rozpoznaje w sobie tę samą tęsknotę i głód, pragnienie i siłę, jakie trzymały przy życiu pokolenia przodków. W żadnym innym narodzie i w żad­nej innej religii polecenie czytania Biblii nie nabiera charakteru i wartości wypowiadanego przed śmiercią testamentu. Dzieje się

410 —

Page 412: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

tak dlatego, że „jakie życie, taka śmierć". Roman Brandstaetter był wszczepiony, jako jedno z ogniw, w ten długi łańcuch ży­dowskiej tradycji i pod tym względem nie różni się od wielkich mistrzów i miłośników Pisma Świętego, którzy żyli w starożyt­ności czy w średniowieczu. Poleganiu na Biblii zawsze towarzy­szył ogromny ładunek emocji, miłość do niej, czasami wręcz przesycona swoistym erotyzmem. Może nas to dziwić lub za­skakiwać, lecz tak właśnie było i jest. Bywa to prawdziwie ob­lubieńcza miłość, którą rozpoznajemy w przytoczonych wyżej pouczeniach umierającego dziadka dla wnuka. Obaj są po pro­stu zakorzenieni w tym niezwykle żywotnym skarbcu tradycji ojców. Bardzo wielu Żydów całe swoje życie poświęcało Biblii, a ona im to odwzajemniała, nadając ich życiu kierunek i sens. Błogosławieństwem jest i to, że Biblia jest dla nich symbolem rodzinnego domu, warunkiem powrotu do dzieciństwa i księgą wspomnień o przodkach. Tak postrzegał ją Roman Brandstaet­ter i dlatego jego zwierzenia wzruszają nas i zastanawiają.

Brandstaetter daje jeszcze inną piękną tego ilustrację ze swego dzieciństwa: „Biblia leżała na biurku mojego dziadka. Biblia leżała na stołach moich praojców. Nigdy w bibliotece. Zawsze na podręczu... Gdy ojciec wieczorem czytał Biblię, chodziłem po pokoju na palcach. Dziadkowi nigdy bym się nie ośmielił

przerwać jej lektury. Obaj byli dla mnie w takich chwilach naznaczeni przywilejem nietykalności. Od najmłodszym lat byłem świadkiem nieustannej manifestacji świętości tej Księgi, jej kultu

i wywyższania. Samo jej otwarcie jest już aktem podniosłym”.

Niezwykłą cześć, jaką w głęboko religijnych rodzinach żydow­skich okazywano Biblii - i nadal się okazuje - można porównać

— 411 —

Page 413: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XV

tylko z czcią Najświętszego Sakramentu w Kościele katoli­ckim. Dzięki obecności Biblii dom żydowski nabiera charakteru sanktuarium, jest miejscem świętym, naznaczonym Bożą obec­nością i działaniem. Przyczynia się to do uświęcenia rodziny i wszystkich zajęć, co nabiera szczególnego sensu zwłaszcza podczas cotygodniowych obchodów szabatu. Pod tym wzglę­dem moglibyśmy się od wyznawców judaizmu bardzo wiele dobrego nauczyć. Tutaj potrzebna jest odpowiedzialność i głę­bia, przywiązanie do przeszłości i jej umiłowanie, a zatem osobisty przykład oraz wspólnotowe przyzwolenie i sprzyjają­cy klimat duchowy.

Chociaż od zakończenia II Soboru Watykańskiego, który dowartościował czytanie i objaśnianie Pisma Świętego, upły­nęły cztery dziesięciolecia, w Kościele katolickim nadal jest wiele do zrobienia. Trzeba też przyznać, że wiele się zmieni­ło: odbywają się w diecezjach i parafiach nabożeństwa uro­czystej „intronizacji Biblii”, w liturgii wprowadza się błogosła­wieństwo Ewangeliarzem, wiele rodzin zadbało o posiadanie egzemplarza Pisma Świętego, coraz częściej organizowane są rozmaite prelekcje i konferencje biblijne. Nie ulega jed­nak wątpliwości, że można i trzeba nadawać Biblii jeszcze większą rangę. W każdym katolickim domu powinna mieć ona szczególne miejsce, być widoczna, wyróżniona spośród innych książek, a przy sposobności ważniejszych okolicz­ności rodzinnych i świąt powinniśmy odczytywać i rozwa­żać jej fragmenty. Coraz częściej odbywa się to w kontek­ście świąt Bożego Narodzenia, bodaj częściej z inicjatywy dzieci i młodzieży niż starszego pokolenia. To wszystko są elementy szerszej kultury - nie tylko religijnej, lecz kultury w ogóle.

— 412 —

Page 414: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

U Brandstaettera miłość do Biblii wiąże się ściśle z miłością do wcielonego Słowa. Uważa nawet, ze wiara w preegzystencję

Biblii w judaizmie stanowi analogię do wiary w preegzystencję Słowa w chrześcijaństwie.

Czy mógłby Ksiądz to wyjaśnić?

Tu spotykają się dwie rzeczywistości: jedna to wcielenie Słowa oraz Biblii, druga to preegzystencja Słowa oraz Biblii. Jeżeli chodzi o pierwszą, wcielenie Syna Bożego w osobie Je­zusa z Nazaretu, było od początku chrześcijaństwa często po­równywane do stopniowego wcielania się Słowa Bożego w rze­czywistość biblijnego Izraela i słowa Pisma Świętego. Tak jak Bóg coraz pełniej i głębiej wkraczał w dzieje ludzkości i histo­rię Izraela, wiążąc się z nim przez kolejne przymierza, z któ­rych najważniejszym było przymierze synajskie, aż zawarł osta­teczne przymierze w Jezusie Chrystusie, tak też coraz głębiej się objawiał i w tym sensie coraz bardziej wcielał w święty tekst, aż w końcu ostatecznie objawił się przez słowa i wy­darzenia, o których mowa na kartach Ewangelii i pozostałych pism Nowego Testamentu. Dlatego stół Słowa Bożego słusz­nie bywa zestawiany ze stołem Eucharystii. Analogia między Słowem wcielonym w historię Izraela i całej ludzkości a Sło­wem wcielonym w tekst święty może iść jeszcze głębiej. Jed­na z fundamentalnych prawd chrześcijańskich to przekona­nie o preegzystencji Syna Bożego, czyli o Jego odwiecznym istnieniu. Czytanie Biblii nie jest celem w sobie. Nie chodzi o przeżycia estetyczne czy korzyść intelektualna, ale o wiel­ka przygodę duchową. W jej centrum znajduje się Bóg, któ­rego odnajdujemy na kartach czytanych i rozważanych ksiąg świętych.

— 413 —

Page 415: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZDZ IA Ł XV

To przekonanie spotyka się i znacząco koresponduje z ży­dowskim przekonaniem o preegzystencji Tory. W swojej czci i miłości do Biblii Żydzi uważają, że chociaż została utrwa­lona na piśmie w określonym miejscu i czasie, to w Bożym umyśle, w Bożych planach i zamiarach istniała od zawsze, a więc wyprzedza stworzenie świata. Według naszej wiary, wyrażonej najbardziej dobitnie w Prologu do czwartej Ewan­gelii kanonicznej, Logos, Słowo Boże, istniało przed stworze­niem świata. Tego rodzaju zestawienie pokazuje ogromną ana­logię wiary żydowskiej i chrześcijańskiej, ale, z drugiej strony, mamy tu do czynienia ze swoistą, aczkolwiek utajoną i na pierwszy rzut oka niewidoczną, rywalizacją. Kim dla chrześ­cijan jest Jezus Chrystus, tym dla Żydów jest Pismo Święte, a te aspekty wiary, które w chrześcijaństwie dotyczą Chry­stusa, w judaizmie odnoszą się do słowa Bożego na kartach Biblii Hebrajskiej.

No tak, ale w ten sposób Żydzi pośrednio potwierdzają to, w co wierzył od swego zarania Kościół. Ojcowie Kościoła właśnie dlatego, ze uważali, iż cała Biblia mówi o Chrystusie, mogli

w swej egzegezie kłaść nacisk na typologię, czyli upatrywanie w wydarzeniach Starego Testamentu zapowiedzi, egzemplifikacji

i symboli wydarzeń Nowego Testamentu (na przykład ofiara Abrahama z syna Izaaka to zapowiedź ofiary Chrystusa).

Również dzisiaj w Kościele istnieje chyba coraz głębsza świadomość, że Wcielenia, które smakuje się w Eucharystii,

można również niejako dotykać, słuchając słowa Bożego, że tu również można doświadczać dogłębnego, intymnego,

przemieniającego spotkania z Bogiem. Przykładem może być choćby to, że w niektórych współcześnie

— 414

Page 416: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

budowanych kościołach obok tabernakulum znajduje się miejsce na przechowywanie Ewangeliarza

czy całego Pisma Świętego.

Również na pogrzebie Jana Pawła II widzieliśmy Ewan- geliarz położony na trumnie. Zapłakani patrzyliśmy, jak wiatr przewracał jego karty, a w pewnym momencie ta księga de­finitywnie się zamknęła i wysłuchaliśmy fragmentu Ewange­lii z pytaniem Jezusa skierowanym do Piotra: „Czy ty mnie miłujesz?” Na pewno miejsce i rola Biblii w świadomości ka­tolickiej, której przejawami są nasze życie religijne i poboż­ność, a także architektura i wystrój naszych świątyń, stale zyskują na znaczeniu. Trzeba to przyjąć z wdzięcznością i sa­tysfakcją, aczkolwiek trzeba również zauważyć, że tej ożywio­nej świadomości towarzyszą obawy, iż może ona pójść w kie­runku protestanckiej bibliolatrii. Nie są one zupełnie płonne, ale też nie należy na nich poprzestawać albo je wyolbrzy­miać. Wielce pożytecznym rezultatem zachodzących przemian powinna być rosnąca świadomość jedności całej Biblii, czy­li obydwu jej części - Starego i Nowego Testamentu. Chodzi również o stopniowe kształtowanie mentalności i zwyczajów opartych na Biblii, co wymaga czasu, a przede wszystkim przeświadczenia, że taki wysiłek jest potrzebny i powinien zostać podjęty.

Od Żydów chyba nie tylko możemy uczyć się czci i miłości do Biblii, ale też tego, w jaki sposób ją czytać?

Na początku stycznia 2006 r., znów staraniem ks. prof. Jana Kantego Pytla i grupy jego współpracowników, odbyła się na

— 415 —

Page 417: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XV

Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu konferencja naukowa, podczas której przedstawiłem rozważania na temat żydowskich tradycji interpretacyjnych w Romana Brandstaette­ra czytaniu i objaśnianiu Biblii. Specyficznie żydowska mental­ność, która niegdyś znalazła wyraz w Biblii oraz jest wyraźnie wyczuwana i wykładana przez jej żydowskich czytelników i słu­chaczy, stanowi bardzo pożyteczny klucz do pełniejszego zro­zumienia ksiąg świętych. Jej istotę stanowi myślenie i wartoś­ciowanie nie według zasad przyczyn i skutków, czyli nie w celu racjonalizacji wszystkiego, zrozumienia i wytłumaczenia w kate­goriach, które wychodzą naprzeciw wyłącznie potrzebom i moż­liwościom rozumu, lecz szukanie znaczenia wydarzeń i pamięci0 nich, ustalanie sensu, który wychodzi znacznie poza obszar tzw. czystego rozumu, i jest otwarty na to, co duchowe i nad­przyrodzone. Czytając księgi święte, Żydzi nie czynią tego pod kątem weryfikowania ich od strony historycznej, lecz sytuują siebie w długim łańcuchu pokoleń tych, którzy Biblię otrzymali1 uznali za drogowskaz i pokarm dla swojego życia. Jest to, mó­wiąc naukowo, prawdziwie egzystencjalna lektura ksiąg świę­tych. Żyd nie docieka, którędy Izraelici wychodzili z Egiptu, lecz przeżywa tekst biblijny, jakby sam stamtąd teraz wychodził. Cześć i miłość do Biblii idą w parze z przekonaniem, że jest ona głęboko i wszechstronnie prawdziwa, nie w tym znaczeniu, że można ją poddać całościowej weryfikacji, swoistej history- cystycznej lustracji, lecz dlatego, że wydaje ona błogosławione owoce w życiu tych, którzy ją czytają i objaśniają. Dlatego łatwa jest, aczkolwiek znowu paradoksalna, odpowiedź na pytanie, kto napisał Biblię. Słuchając sugestywnych biblijnych opowiadań dziadka, mały Roman tak spointował jej autorstwo: „Tę książkę ty napisałeś"

— 416 —

Page 418: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

A zatem, w jaki sposób Żydzi czytają Biblię?Brandstaetter uważa, ze przede wszystkim należy

czytać Biblię na glos.

My, chrześcijanie, mówimy: „Pismo Święte" i cały nacisk po­łożony jest na zapis, na księgę, która - chociaż najczcigodniejsza - może stać obok innych i pozostawać zamknięta. Żydzi używa­ją nazwy Miqra, utworzonej od czasownika qara, „czytać”, czy­li Miqra znaczy „to, co ma być czytane”, „to, co należy czytać”. Chodzi o czytanie głośne, a nie po cichu czy tylko wzrokowo. Ma to swój kontekst tak historyczny, jak i duchowy. Przypomnij­my, że treści Biblii istniały najpierw w przekazie ustnym, a więc były opowiadane i słuchane. Ten zwyczaj i obowiązek słuchania przetrwał, gdy tradycje zostały spisane, właśnie dzięki temu, że tekst, tak publicznie jak indywidualnie, był czytany głośno. Przy takim czytaniu wydobywa się znacznie więcej niż przy czytaniu cichym albo szeptem. Dotyczy to każdej lektury, a lektury Bi­blii w szczególności, bo jest ona przeznaczona do odtwarzania, tak jak zapis nutowy, który żyje dopiero wtedy, gdy jest odtwa­rzany. Ze swojej natury jest przeznaczona do odtwarzania głoś­nego, w którym wszystko ma swoje znaczenie - tonacja, barwa głosu, sposób, w jaki czytamy, waga, jaką przykładamy do po­szczególnych słów, umiejętność zatrzymania się i zawieszenia głosu, refleksyjność i ... humor. Ktoś, kto czyta Biblię głośno, słyszy nie tylko siebie, lecz i poprzednie pokolenia czytelników ksiąg świętych, bo jest wszczepiony w tę samą żywą tradycję, a także słyszy głos Boga, który się objawia przez słowa Pisma. Takie czytanie to nie tylko doświadczenie czysto intelektualne albo pożyteczne ćwiczenie lektorskie, lecz głębsze i pełniejsze spotkanie z Bogiem, który do nas przemawia.

— 417 —

Page 419: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XV

W kulturze hebrajskiej, starożytnej i współczesnej, Biblia była i jest czytana głośno, albo co najmniej szeptem. Istnia­ły nawet zakazy czytania jej po cichu. Dlatego, gdy widzimy Żydów czytających Tartak (ta nazwa to akronim utworzony od pierwszych liter nazw trzech zbiorów Biblii Hebrajskiej: Tora, Neviim, Ketuvim) przed jerozolimską Ścianą Płaczu bądź w trakcie liturgii synagogalnej, to - takie jest wrażenie każde­go chrześcijanina - przypomina to ul, w którym pełno pszczół. Nie ma jednak kakofonii, ponieważ takie wspólnotowe czy­tanie wytwarza swoistą jedność, można powiedzieć jedność w różnorodności. Czujemy, że to zróżnicowanie współbrzmi ze sobą oraz ma sens. Taka praktyka jest radykalnie różna od tego, jak większość chrześcijan traktuje Pismo Święte. Jeże­li jest ono obecne w domu, stoi na półce zamknięte albo od­grywa charakter dekoracyjny. Gdy sięga się po nie, czyni się to sporadycznie, aby po cichu, w myślach przypomnieć so­bie jakąś osobę czy epizod lub zasięgnąć wiadomości. Jed­nym z bardziej poruszających fragmentów Kręgu biblijnego jest rozdział Lament nie czytanej Biblii Opowiada o losie świętej Księgi zakupionej, przyniesionej do domu i odłożonej na pół­kę. Po śmierci właściciela narratorem staje się Biblia: „Szybko zjawili się spadkobiercy i likwidując mieszkanie, kiwali smut­nie głowami nad twoim doczesnym majątkiem. Jeden znalazł mnie wśród książek zrzuconych bezładnie na podłogę. Schy­lił się, podniósł mnie o obejrzał, otrzepał mnie z grubej war­stwy pyłu i rzekł drżącym od tkliwego wzruszenia głosem do stojącego obok młodzieńca: »Widzisz? Twój stryj nieboszczyk, Panie świeć nad jego duszą, był pobożnym człowiekiem. Miał Biblię. Weź sobie z niego przykład«”. Wśród kilku wniosków nasuwa się i ten, że Biblia zawsze odwdzięcza się z nawiązką

— 418 —

Page 420: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

tym, którzy zatroszczyli się o jej posiadanie, nawet jeżeli nie dołożyli starań, by ją poznać.

Dla bardzo wielu Żydów czytanie Biblii jest czymś ży­wym, jest akcją, nie jest statyczne, ale dynamiczne. Raz jesz­cze porównajmy te dwie koncepcje, chrześcijańską i żydowską, do zapisu nutowego. Możemy mieć przebogatą bibliotekę z za­pisami nutowymi najwspanialszych utworów muzycznych, ale nigdy nie potrafimy ich należycie docenić ani prawdziwie za­smakować ich piękna, bo nie słyszymy, jak są wykonywane. Tymczasem one dopiero wtedy żyją, gdy są wykonywane. Pis­mo Święte żyje, gdy jest czytane. Przyswojone w ten sposób, zawsze da znać o swojej w nas obecności. Brandstaetter napi­sał: „Jak naciśnięcie określonego klawisza wydobywa ze strun fortepianu określony dźwięk, tak samo czytane przeze mnie fragmenty Pisma Świętego powołują w mojej świadomości do życia pewnych ludzi i zdarzenia, dzięki czemu staje się ono dla mnie swoistym zbiorem wspomnień, ukrytych tylko pod mnie znanym szyfrem biblijnych postaci”.

Lektura Biblii winna przeobrażać się w modlitwę. To prze­konanie, zawsze obecne w judaizmie, istnieje także w chrześ­cijaństwie, chociaż czasami jakby nieco przybladło. Nie chodzi jedynie o to, że modlitwa powinna poprzedzać czytanie ksiąg świętych, lub że najwłaściwszy kontekst dla nich stanowi litur­gia. Osobista, prywatna lektura Pisma Świętego staje się modli­twą wtedy, gdy przenosi nas w sferę obcowania z Bogiem i za­początkowuje swoisty dialog, rozmowę, w której wsłuchujemy się w Jego głos, czyli rozpoznajemy i przyjmujemy Jego wolę.

Z głośnym czytaniem Biblii dla Romana Brandstaettera wiąże się nie tylko głębszy kontakt z tekstem w sensie

— 419 —

Page 421: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XV

jego zrozumienia. Mówi on w tym przypadku tez o wadze tzw. przedrozumienia. O co chodzi?

Brandstaetter wyjaśnia to na przykładzie z własnego dzieciń­stwa. Wychowywał się w tradycyjnej rodzinie żydowskiej i bardzo wcześnie rodzice opłacili nauczyciela, który przychodził, by go uczyć. Ponieważ osią żydowskiej tradycji jest Biblia, zatem na­uczanie polegało przede wszystkim na jej czytaniu i rozważa­niu oraz rozmawianiu na jej temat. Roman otrzymał polece­nie przeczytania jakiegoś fragmentu, a następnie przeczytania go po raz drugi i trzeci, a potem znowu... Wspomina w Krę­gu biblijnym, że pewnego dnia się zbuntował i powiedział do nauczyciela: „Ale ja tego nie rozumiem!” Na co nauczyciel: „Nie chodzi o to, żebyś rozumiał, chodzi o to, żebyś pamię­tał”. Właśnie pamięć stanowi najgłębsze oraz najtrwalsze pod­glebie i kontekst przedrozumienia, ponieważ jest ono wyrazem wielowiekowej tradycji i wszystkiego, co się na nią składa. Je­żeli ktoś poczyni założenie, że czyta Pismo Święte wyłącznie po to, by je zrozumieć, takie założenie jest niewłaściwe, bo re­dukuje Biblię do rozmiarów, w których się ona absolutnie nie mieści. Chociaż jednym z celów jej czytania jest oczywiście co­raz głębsze zrozumienie, nie można się na nim zatrzymać ani uznać go za jedyny czy nawet najważniejszy cel.

Niedobrze, gdy zgłębiając Biblię, osiąga się jakiś rodzaj zracjonalizowanego błogostanu: wiem i rozumiem wszystko. Celem czytania Biblii jest pamięć, można powiedzieć „pa­mięć przyszłości”, czyli taka, która powinna stanowić trzon naszej tożsamości. Nie chodzi o kształcenie pamięci w tym znaczeniu, że wyrabiamy ją w sobie, by wiedzieć i zapamię­tać jak najwięcej i jak najdłużej, lecz dlatego, że pamięć staje

— 420 —

Page 422: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

się coraz bogatsza i coraz bardziej pojemna, gdy przechowu­je i wyraża doświadczenia innych, w tym przypadku niemoż­liwej do wyobrażenia sobie liczby „ludzi Biblii”. Poznając ich, zmieniam się i wzbogacam, skutkiem czego każde następne spotkanie z tekstem świętym jest inne, dojrzalsze. W chwi­lach krytycznych prób życiowych decyduje nie rozumienie, lecz wypływająca z pamięci wierność. Podczas głośnego, wielokrot­nego czytania Biblii odbywa się ćwiczenie pamięci. Nie jest ono wyłącznie mechaniczne czy psychologiczne, lecz ducho­we, wyrażające to, kim jestem, oraz kim chcę i mogę być. Na skutek słuchania tekstu i powtarzania go w naszej świadomo­ści czy nawet podświadomości rozbrzmiewa głos Boga. Nacisk na to jest w judaizmie niezwykle istotny i cenny. Nie pocho­dzi od rabinów, aczkolwiek to oni w dużej mierze go rozwi­nęli, lecz jest osadzony w wierze biblijnego Izraela. Również my, chrześcijanie, powinniśmy to respektować, choćby dlate­go, że wyznaczał on kontekst życia i nauczania Jezusa. Pod­stawowe wyznanie wiary, przejęte z Biblii Hebrajskiej, brzmi: Szma Israel, „ S ł u c h a j , Izraelu...” Przypomniał je i podjął Je­zus, odpowiadając jednemu z uczonych w Piśmie na pytanie o „pierwsze ze wszystkich przykazań”: „Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny” (Mk 12,28). Aposto­łowie, głosząc Chrystusa, podkreślali konieczność posłuchu wobec Ewangelii, a więc takiego posłuszeństwa, które wynika z uważnego słuchania.

Głośne czytanie Pisma, a tym samym słuchanie słowa Bożego, wiąże się z jeszcze jednym przekonaniem,

które judaizm przejął i przechował z wiary biblijnego Izraela.Brandstaetter mówi, ze waga, jaką Żydzi przykładają

— 421 —

Page 423: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XV

do tekstu biblijnego, wynika z przekonania, „iż ukryty i niewidzialny Bóg Izraela jest Głosem (...)

ten atrybut Boży ma paralele w mentalności żydowskiej, która uznaje za normalne widzenie Głos u”.

W pierwszym momencie zdumiało mnie to, lecz zaraz potem przypomniałem sobie, że przecież również w Ewangelii

i Listach św. Pawła wciąż jest podkreślane, iż wiara rodzi się z przepowiadania, właśnie z „głupoty”

głoszenia Słowa.

Pierwsi głosiciele Ewangelii wyrośli z Biblii i najstarszej tradycji jej czytania, przeżywania i objaśniania. Bóg Izraela był określany i wzywany jako Głos, po hebrajsku Qol. Ten Głos ma wartość sprawczą, to znaczy, sprawia to, co oznacza. Na samym początku Biblii, w otwierającym ją pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, mamy wspaniały refren: „Bóg rzekł” oraz „i stało się tak”. Słowo Boga sprawia to, czego dotyczy. Mamy tutaj do czy­nienia z intuicją, która w świecie semickim jest powszechna, że głos jest czymś fizycznym i fizykalnym. Widzieliśmy to na przykładzie rozwoju semantycznego czasownika yarah, na pod­stawie którego utworzono nazwę „Tora”: najpierw „rzucać, ci­skać, miotać”, następnie „rzucać, ciskać słowo”, ponieważ słowo istnieje i waży tak samo, jak inne przedmioty, a więc „mówić”; nie chodzi jednak o mnożenie pustych słów, lecz taką mowę, która przynosi korzyści, a więc „uczyć, nauczać”.

Jest w tym wszystkim myślenie absolutnie przednau- kowe, a przecież z powodu żywiołowego rozwoju nauki, prze­de wszystkim fizyki, wiemy, że głos można nie tylko słyszeć, ale zmierzyć i zarejestrować, a więc w pewnym sensie rów­nież widzieć. U człowieka, który uważnie i pilnie wsłuchuje się

— 422 —

Page 424: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

w głos, działa silnie wyobraźnia, która ma charakter wzroko­wy, wręcz obrazowy i figuratywny. Słysząc głos jakiegoś czło­wieka - współcześnie takim najlepszym nośnikiem jest radio lub nośniki elektroniczne - możemy sobie tego człowieka wia­rygodnie wyobrazić. Są tacy radiowi spikerzy i spikerki, któ­rych słuchacz nigdy w życiu nie widział, ale do których głosu przywykł i przez słuchanie wszedł z nimi w bardzo intym­ną zażyłość.

Z Biblią jest podobnie. Brandstaetter dotknął istoty tego zjawiska: Bóg jest nazywany Głosem, zarówno w nawiązaniu do tych scen z Biblii, w których objawia siebie, jak i w nawią­zaniu do tego, czego o Nim nie wiemy. Tutaj pojawia się ko­lejna intuicja, która ma charakter biblijny i głęboko żydowski: w księgach świętych trzeba czytać nie tylko te czarno wydruko­wane litery, ale również puste przestrzenie pomiędzy literami, ponieważ one też mają swoje znaczenie. Trzeba czytać, rozu­mieć i objaśniać to, o czym się mówi, a także czytać, rozumieć i objaśniać to, o czym się nie mówi. I to drugie - o czym się nie mówi - jest bodaj jeszcze bardziej podatne na wyobraźnię i na „wzrokowe” wymiary niewidzialnego Głosu.

Kiedy już zgodzimy się z Brandstaetterem co do wagi głosu i Głosu w Biblii, i tym samym głośnego jej czytania, on idzie

jeszcze dalej i stwierdza, iż Pismo nie wystarczy głośno czytać, trzeba je wręcz wyśpiewywać. Wielokrotnie uczestniczyłem

w liturgii, gdzie Ewangelia była śpiewana. Zawsze było to dla mnie dosyć dziwne, trudne do przyjęcia. Rozumiałem, że ma to

ową lekturę czynić bardziej podniosłą, ale zaraz nasuwały się wątpliwości, dlaczego akurat przez śpiew. Natomiast Brandstaetter

zwraca uwagę, iż śpiewność należy niejako do natury tekstu

— 423 —

Page 425: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XV

biblijnego, który pierwotnie był przekazywany nie tylko ustnie, ale tez z „zaśpiewem” Dlatego, gdy Brandstaetter przekłada na

język polski obszerne fragmenty Biblii, zwraca uwagę właśnie na rytmiczny charakter tekstu, tak jakby

był przeznaczony do śpiewania.

Może się wydawać paradoksem i czymś niezrozumiałym fakt, że również te fragmenty Biblii, które mają charakter legis­lacyjny, prawodawczy, a zatem zdecydowanie normatywny, do­tyczący konkretnych zasad życia i postępowania, a nawet takie, które drobiazgowo przedstawiają wystrój świątyni, wygląd sprzę­tów świątynnych lub ubioru arcykapłana, w mowie hebrajskiej mogą, a nawet powinny być śpiewane. Związane jest to z języ­kiem, którego zawartość, struktura i słowotwórstwo są odmien­ne od naszych, lecz także z genezą Biblii, która, niezależnie od rozmaitych uwarunkowań, w jakich powstawała, jest bardzo sil­nie związana z kultem, liturgią, pobożnością i modlitwą. Oczy­wiście, dotyczy to przede wszystkim takich tekstów, jak psal­my, które w oczywisty sposób są przeznaczone do śpiewania, a nawet zawierają pewne informacje, które mają być pomocne do ich wykonywania przez śpiew bądź przy dźwiękach muzyki, ale nie tylko ich, lecz praktycznie każdej dowolnie wybranej pe­rykopy. Biblię otwiera wspaniały Hymn o stworzeniu (Rdz 1,1 - 2,4a), który w języku hebrajskim znakomicie nadaje się do re­cytacji i śpiewania, z uwagi na hymniczną budowę, powtarzal­ność pewnych zwrotów i refreny oraz podniosły charakter i wy­dźwięk. Co ciekawe, gdy Brandstaetter czyta Nowy Testament po grecku, dokonuje jego mimowolnej retranslacji na hebrajski. Słyszy słowa zapisane w księgach w mowie ojców i dopiero z tej mowy przekłada na podobnie mu bliski język polski.

— 424

Page 426: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

Podczas jednego z pobytów w Ziemi Świętej przeżyłem, prze­bywając w Tyberiadzie nad Jeziorem Galilejskim, coś niezwykle poruszającego. Wyszedłszy na spacer w piątek wieczorem, zo­baczyłem napis: Kavod sabbat immecha, „Czcij szabat, twoją mat- kę”. Zainteresowany, zbliżyłem się do domu, z którego docho­dził śpiew - śpiewanie Biblii Hebrajskiej. Byłem tym urzeczony, nie tylko dlatego, że przekonałem się, iż język hebrajski jest po­datny na śpiew, lecz z tego względu, że w śpiewanym tekście można było odkryć, rozpoznać, wyczuć i usłyszeć nowe pokłady znaczeniowe. Uświadomiłem też sobie ogromny ładunek emocji, wśród których w szczególny sposób była obecna jakaś wprost nie do wyrażenia tęsknota oraz radość. Język polski i polskie przekłady biblijne są pod tym względem znacznie uboższe, tak samo jak uboższe jest nasze podejście i przeżywanie spotkania z tekstem świętym. Wcale nie chodzi o to, by forma przeważała nad treścią, to znaczy pójście w kierunku podkreślania wyłącz­nie piękna języka i stylu. Głośne czytanie albo śpiew sprzyjają osiąganiu wierności temu, o czym tekst święty opowiada.

Tytułem pewnej analogii, zwróćmy uwagę na psalmy w tłu­maczeniu Jana Kochanowskiego i pewne wybrane fragmenty biblijne w tłumaczeniach sprzed kilku stuleci, które tętnią ży­ciem po dzień dzisiejszy. Analogiczny jest także rodowód na­szych polskich kolęd, o których słusznie można powiedzieć, że najbardziej znane z nich to... teologia śpiewana. Kolęda Bóg się rodzi to przecież nic innego, jak wyrażone za pomo­cą śpiewu wyznanie wiary w misterium wcielenia Syna Bo­żego. W ostatnich dziesięcioleciach w różnych wspólnotach kościelnych obserwuje się wyraźny zwrot ku śpiewaniu teks­tów staro- i nowotestamentowych. Zresztą także liturgia nie jest pozbawiona tych elementów, dość przypomnieć tradycję

— 425 —

Page 427: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XV

śpiewania Męki Pańskiej w Niedzielę Palmową oraz śpiewy w Triduum Paschalnym. Dzięki temu sprawowanie liturgii zy­skuje bardzo wiele.

Oczywiście, śpiew wymaga odpowiedniego nastroju i sku­pienia, co łatwiej osiągnąć w mniejszych grupach i wspólnotach. Pod tym względem dzieje się w Kościele katolickim coraz wię­cej dobrego, a na pewno przykładem dla nas może być także liturgia prawosławna. Dla mnie ogromną inspiracją do fascynacji liturgią, jej pięknem i bogactwem, wspaniałą wymową znaków i podniosłością, jest takie jej umiłowanie, jakiego przykład widzę w celebracjach, które sprawuje bp Zbigniew Kiernikowski. Ma­jąc gruntowne wykształcenie biblijne i wykładając Pismo Świę­te na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, osiągnął coś bardziej podstawowego, a mianowicie mentalność biblijną, która znajduje odzwierciedlenie w sprawowaniu i przeżywaniu liturgii. W zachwycie nad tekstem przejawia się zachwyt nad Bogiem i Jego obecnością w naszym życiu.

W końcu Brandstaetter dotyka zdawałoby się juz całkowitej egzotycznoścu Ukazuje, iż dla Żydów, idących w tym za tradycją

starożytnego Izraela, z czytaniem Biblii wiąże się całyzespół gestów...

Gesty mają wymowę znaków, objawiają rzeczywistość, któ­ra z natury pozostaje tajemnicą. Musimy stale pamiętać, że obok komunikacji słownej, werbalnej, istnieje komunikacja po- zasłowna, niewerbalna i że, chociaż o niej mniej mówimy, od­grywa ona w naszym życiu ogromna rolę, czasami ów werbal­ny sposób komunikowania się wręcz zastępuje. Chodzi o język ciała: mimikę twarzy, gesty oczu, dłoni i rąk. To wszystko do

— 426 —

Page 428: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

nas przemawia, może zachęcać, przywoływać przyjaźń, życz­liwość, wzbudzać zaufanie albo, przeciwnie, wywoływać cał­kowicie inne uczucia i skojarzenia, czasami wrogie, nieprzyja­zne i pogardliwe. Przejawy komunikacji pozasłownej w wielu przypadkach są wymowniejsze i dosadniejsze niż komunika­cja słowna. Język ciała był i nadal jest rozbudowany i niezwy­kle ekspresywny w kulturze Bliskiego Wschodu.

Cała ta bardzo interesująca strona mentalności i kultu­ry biblijnej stała się przedmiotem wnikliwych studiów, a jed­no z najlepszych napisał prof. Maier I. Gruber z Uniwersytetu w Ber Szewie, który na początku lat 80. wydał swoją rozpra­wę doktorską zatytułowaną Aspects of non-verbal communication in the Ancient Near East, „Aspekty komunikacji pozasłownej na starożytnym Bliskim Wschodzie”. Przeczytałem z ogromnym pożytkiem tę książkę wkrótce po powrocie ze studiów w Rzy­mie, zaś w lecie 1989 r. miałem przyjemność poznać w Chica­go prof. Grubera i rozmawiać na poruszane przez niego tema­ty. Był szczerze zdziwiony i zaskoczony, że jego dwutomowa dysertacja jest znana i czytana w Polsce, a przez pewien czas nawet planowaliśmy jej przełożenie i wydanie po polsku. Książ­ka omawia rozmaite przejawy porozumiewania się bez słów, o których mowa na kartach Biblii Hebrajskiej.

Z chicagowskich spotkań z Gruberem zapadło mi w pamięć zwłaszcza jedno wspomnienie. Miał czworo dzieci, gdy zmarła mu żona. Opowiadał, że dla swoich dzieci, które rosły i dora­stały, musiał być więc ojcem i matką. Zajmował się badaniami nad komunikacją pozawerbalną, ale jednocześnie przyszło mu do głowy, by w taki dwoisty sposób - ojcowski i macierzyński - spojrzeć na Boga. Gdy w nim jego dzieci znajdowały zarówno wymiar ojcowski, jak i, z konieczności, macierzyński, przyszło

— 427 —

Page 429: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XV

mu na myśl, że trzeba zwrócić uwagę na ojcostwo i macie­rzyństwo Boga. Napisał więc książkę The Motherhood of God and others studies, „Macierzyństwo Boga i inne studia”. Także dla mnie była to bardzo ciekawa inspiracja, zaś biblijne teksty dotyczące macierzyństwa Boga w pełni zasługują na staranną analizę. Na ich tle lepiej rozumiemy, dlaczego wypowiadanym przez wyznawców judaizmu słowom towarzyszy mowa gestów. Odzwierciedla ona uczucia i czułość podobne do rodzicielskich i synowskich, bo takie jest żydowskie nastawienie do Biblii. Poszczególne elementy tej komunikacji bezsłownej wymagają objaśnienia, ale ogólny sens pozostaje w nurcie znaczenia, ja­kie przykłada się do języka całego ciała.

To samo spojrzenie podzielał Roman Brandstaetter i wy­prowadził następującą konkluzję: „Nie myśl jednak, czytelniku, że cię nakłaniam do gestykulowania i mimiki podczas głośne­go czytania biblijnego tekstu. Chcę tylko, byś czytając głoś­no Biblię pamiętał, że w miejscach trudnych i zawiłych nar­rator starał się rozwiązywać trudności sakralnego tekstu nie tylko za pomocą modulacji głosu i umiejętnie rozłożonych ak­centów, ale sięgał również do plastycznej wymowy gestów, to znaczy do tych funkcji, które u nas nigdy nie były stosowane jako estetyczny środek ułatwiający właściwe odczytanie Sło­wa Bożego”. Dostrzegamy, jak wielkie możliwości interpreta­cyjne otwierają się przed tymi, którzy czytają i objaśniają Bi­blię, również na użytek innych ludzi.

Co do niezmierzonej głębi Biblii, Brandstaetter cytuje pewną myśl, którą przekazał mu dziadek: „Jeżeli przeczytasz ten i ów rozdział dwadzieścia razy, powinieneś przynajmniej dziesięć razy czytać go

inaczej i za każdym razem odkrywać w nim inne obszary.

— 428 —

Page 430: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

Nigdy jednak nie bądź pewny, ze dotarłeś do właściwego jegosensu, do sedna sprawy”

Także w tym miejscu Roman Brandstaetter zwraca uwagę na coś, co przynależy do samej istoty dobrze pojętej hermeneu­tyki biblijnej, czyli sztuki rozumienia i objaśniania Biblii. Nie jest to bowiem nauka, lecz właśnie sztuka. Nowoczesna her­meneutyka akcentuje, że czym innym jest wieloznaczność ję­zyka, której często słusznie się obawiamy, w poczuciu, że jeże­li wieloznaczność, to relatywizm, względność i subiektywizm, a czymś zupełnie innym jego wieloznaczeniowość, która jest jak najbardziej uprawnionym sposobem wyrażania myśli i prze­kazywania informacji. Tekst święty bywa wieloznaczeniowy, to znaczy nie wyczerpuje swojego sensu w tylko jednym sposobie rozumienia i objaśniania. W spotkaniu czytelnika lub słucha­cza z tekstem ma też miejsce charakterystyczna wzajemność: tekst odkrywa przed odbiorcą tyle, na ile potrafi się on otwo­rzyć, można powiedzieć to jeszcze dosadniej - na ile zasługu­je. Ponieważ za każdym razem podchodzimy do czytania Biblii z innym nastawieniem, w innej kondycji psychicznej, ducho­wej, fizycznej, moralnej, z innym bagażem doświadczeń, w in­nej sytuacji życiowej, dlatego ten sam tekst święty ma nam za­wsze coś nowego do powiedzenia. Stale dokonuje się swoista interakcja między tekstem a lektorem.

Ten wymiar był wyraźnie obecny już w starożytnej i śred­niowiecznej chrześcijańskiej egzegezie Pisma. Znane jest powie­dzenie, które zrobiło ogromną karierę i jest odpowiednikiem podejścia biblijnego i żydowskiego: Scriptura crescit cum legen- te, czyli „Pismo Święte wzrasta z tym, kto je czyta”. Odbiorcy wzbogaconemu przez każdą kolejną lekturę nawet tego samego

— 429 —

Page 431: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZDZ IA Ł XV

fragmentu, Biblia ma do powiedzenia coraz więcej i więcej. W czytaniu i rozważaniu Biblii nigdy nie osiągniemy jakiegoś stanu finalnego, o którym moglibyśmy powiedzieć, że stanowi kres rozumienia, bo wynikałoby z tego, że to my zatrzymali­śmy się w rozwoju, a tymczasem stagnacja w rozwoju ducho­wym czy intelektualnym oznacza regres. Zatem tekst biblijny pozostaje ten sam, ale nie taki sam, bo za każdym razem inny jest ten sam człowiek, który przystępuje do jego lektury bądź go słucha. Brandstaetter o tym doskonale wiedział.

W dzisiejszym świecie jesteśmy przyzwyczajeni do szyb­kiego życia i szybkiego pojmowania, chcielibyśmy natychmiast wszystko zrozumieć, przyswoić sobie, zapamiętać i wykorzy­stać. Zdarza się, że do czytania Biblii podchodzimy podobnie, jak na przykład do instrukcji z informacjami o sposobie użyt­kowania telewizora czy lodówki. Otwieramy instrukcję obsługi, stosujemy się do jej wskazań, na końcu znajduje się gwaran­cja, z zaznaczeniem, że, aby obowiązywała, trzeba podanych zasad przestrzegać. Gdy docieramy do końca, mamy satysfak­cję, że umiemy się posługiwać danym sprzętem. Taki styl czę­sto przenosimy na rozmaite wymiary współczesnego życia, ale on zupełnie nie przystaje do Biblii. Czytanie jej wymaga poko­ry i cierpliwości, a tych nie mamy w nadmiarze.

Podobnie jak w życiu duchowym każdy człowiek musi zna­leźć własną drogę do Boga, musi ją stałe sprawdzać i być może się na niej potykać, tak Biblia pozwala nam zajrzeć do swojego świata za cenę odważnego otwarcia się i cierpliwej wytrwałości. Jej świat jest różny od naszego, bo mamy do czynienia z realia­mi sprzed ponad dwóch tysięcy lat, oraz dlatego, że mamy do czynienia z niezwykle intymną i silną obecnością i działaniem Boga. Na kartach Biblii czuje się oddech Boga. Dotarcie do sedna

— 430 —

Page 432: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

sprawy to w przypadku czytania i słuchania Biblii pokorne ob­cowanie z Bogiem. Rozum musi uznać, że jego zwycięstwo po­lega na przyjęciu tego, co go nieskończenie przerasta.

Dlatego Brandstaetter pisze dalej: „Biblia jest podobna do Boga, nie pozwala, by ją poznawano i zgłębiano do samego dna”. Ja tez myślę, ze to się może wiązać również z tym, co mówiliśmy o preegzystencji Tory i jej pochodzeniu „z Niebios”. Jeżeli Tora

„odzwierciedla” odwieczne i niezgłębione myśli Boga, to sama teżjest odwieczna i niezgłębiona.

W tradycji żydowskiej dominuje przekonanie, że Boga nie można zobaczyć twarzą w twarz. Rabini wyjaśniali, że dzieje się tak dlatego, by nikt nie powiedział, iż widział Boga i teraz może Go zawsze rozpoznać, pojąć, uchwycić, a więc niejako Nim za­władnąć. Boga ogląda się jakby od tyłu, jak byśmy z oddali wi­dzieli Jego plecy. Dlatego nie wystarczy Go rozważać, lecz trzeba za Nim pójść, czyli Go naśladować. W naśladowaniu Boga wy­raża się najgłębsze dotarcie do Niego i poznanie Go. To spojrze­nie znalazło wiele razy wyraz w nauczaniu Jana Pawła II. Wie­lu katolickim teologom, zwłaszcza przyzwyczajonym do teologii fundamentalnej i teologii systematycznej, wydaje się, że grani­ce naszej wiary wyznacza doktryna. W taki sposób bywają też kształtowani wierni, wynikiem czego jest stan faktyczny, w któ­rym, jeżeli chodzi o postępowanie, bywa bardzo różnie.

Natomiast w spojrzeniu biblijnym oraz w spojrzeniu żydow­skim, które akurat w tej dziedzinie dość wyraźnie je kontynu­uje, do doktryny przykłada się mniejszą wagę, kładąc główny nacisk na to, by wiara w Boga była czytelna w postępowa­niu, w sposobie bycia i zachowania, w ubiorze, w modlitwie,

— 431 —

Page 433: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XV

w regułach codziennego życia wspólnego i jednostkowego. Nie znaczy to, że mamy się odwrócić od doktryny, ale nie wolno jej monopolizować.

Jest jeszcze jeden aspekt żydowskiego sposobu czytania Biblii, na który zwraca uwagę Brandstaetter - świadomość, że to,

co Biblia opisuje, dzieje się tu i teraz. Dlatego mógł o swoim pradziadku pisać, że wyszedł z Ur, czyli z Warszawy, i udał

się do Ziemi Obiecanej, czyli do rodzinnego Podkarpacia, czy że podejmował gościnnie aniołów w swoim domu na Placu

Drzewnym. Przy okazji omawiania starożytnej egzegezy biblijnej wspominał Ksiądz, że gdy Żydzi czytali historię jakiejś postaci,

Abrahama czy Mojżesza, to sami czuli się tymi, którzy wstępują ze swym synem na górę Moria czy, ścigani przez Egipcjan,

przekraczają Morze Czerwone. Biblia opowiada im nie jakąś odległą historię, dotyczącą kogoś innego, lecz ich własną.

Tutaj jeszcze raz dotykamy płaszczyzny wieloznaczenio- wości Biblii. W epizodzie o Abrahamie możemy się czuć so­lidarni z Abrahamem, możemy też czuć się solidarni z Izaa­kiem, możemy się postawić w sytuacji sług, których Abraham zostawia u podnóża góry Moria i którzy nie byli bezpośred­nimi świadkami tego, co miało tam się wydarzyć; przy odro­binie wyobraźni możemy się postawić w sytuacji osła, które­go Abraham osiodłał i też uczynił sojusznikiem swojej sprawy i swoich postanowień. Jedno jest pewne: nie możemy ani nie powinniśmy być zupełnie bezstronnymi widzami, którzy cały ten epizod oglądają tak, jakby ich zupełnie nie dotyczył. W po­dobnie zróżnicowany i wieloznaczeniowy sposób można pojmo­wać wszystkie biblijne epizody. Możemy być jak Dawid, który

— 432 —

Page 434: Bóg Biblia Mesjasz

ROMANA BRANDSTAETTERA SŁUCHANIE BIBLII

chce koniecznie spotkania z Batszebą, wczuwać się w sytuację Batszeby i popatrzeć na wszystko jej oczami; możemy być jak Uriasz, wezwany przez Dawida do Jerozolimy, bądź już wcho­dzący do królewskiego pałacu bez żadnej wiedzy, że chodzi o podstęp; możemy być jak Uriasz, który wraca do Ammanu bądź właśnie umiera nieświadomy podwójnej zdrady; jak Da­wid, który odczuwa satysfakcję, że podstęp mu się udał bądź gdy zdaje sobie sprawę z tego, czego się dopuścił.

Te perspektywy i płaszczyzny są bardzo różne, a nie jest to jedynie gra wyobraźni. Bogactwo naszego życia duchowego polega na tym, że uświadamiamy sobie, iż w gruncie rzeczy nie ma takiej sytuacji życiowej, która by przez Biblię nie zo­stała opisana i przedstawiona. To, co może przeżyć człowiek, w dobrym i niedobrym tego słowa znaczeniu, ma w Biblii swo­je precedensy - już tam jest. Wobec tego nie musimy szukać drogi po omacku, możemy śledzić ludzkie losy zarówno przed, jak i po grzechu, przed powołaniem i po powołaniu, wtedy, gdy biblijni bohaterowie byli wierni Bogu, jak i wtedy, gdy Mu się sprzeniewierzali, gdy budowali ludzką solidarność i gdy ją ruj­nowali. Sytuacje, z jakimi dzisiaj miewamy do czynienia, trze­ba przenieść i niejako adaptować do biblijnych wzorów i para­dygmatów życia, wiary i postępowania, bo one są wciąż żywe. Biblia czytana w taki sposób roztacza przed nami świat, który wcale się nie skończył ani nie przeminął. Jak Abram wycho­dzimy z Ur chaldejskiego; jak Mojżesz otrzymujemy dar De­kalogu; jak Piotr wołamy „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego". Nie jest to jedynie wczucie się w poło­żenie innych ludzi, ale tak samo owocne spotkanie z Bogiem, który stale działa w świecie i w ludzkim życiu.

Page 435: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XVI_ ♦

Stary Testament, Żydzi i Mesjasz

Roman Brandstaetter, gdy dostrzegł w Jezusie z Nazaretu Mesjasza, uważał za oczywiste, iż prawdy o Nim i Jego obecności

szukać musi nie tylko w Nowym Testamencie, ale także w Biblii Hebrajskiej, na której się wychował, i która stała się teraz dla

niego Starym Testamentem. Pisze: „Gdy otwieram pierwszą stronicę Pisma Świętego, zanim jeszcze zdołam odczytać »Na

początku...«, ogarnia mnie niezachwiana pewność, że tam, na olbrzymich obszarach bezczasu, w Miejscu poza wszelkim

miejscem, o którym nic nie wspomina natchniony autor opowieści o powstaniu wszechrzeczy, czuwa Chrystus. Wraz z naszym

systematycznie posuwającym się czytaniem Chrystus stopniowo, coraz wyraźniej wyłania się ze Starego Testamentu...” Dlatego

tak trudno mu zrozumieć, że wielu chrześcijan ogranicza swoją znajomość Pisma jedynie do Nowego Testamentu. Przypomina mu to rozpoczynanie lektury fascynującej powieści od jej zakończenia.

Ciekawi mnie, kiedy i dlaczego w historii chrześcijaństwa nastąpiło to rozluźnienie więzów ze Starym Testamentem. Na

pewno nie na początku, bo jak mówiliśmy przy okazji omawiania egzegezy biblijnej, apostołowie i pierwsi uczniowie właściwie

cały czas posługiwali się Starym Testamentem jako dowodem, że uwierzyli we właściwego Mesjasza. Ojcowie Kościoła piszą

— 434 —

Page 436: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

większość swoich komentarzy biblijnych do ksiąg Starego Testamentu. W średniowieczu też wyczuwa się dużą jego obecność,

widać to szczególnie w ikonografii: na ścianach katedr, na rzeźbionych ołtarzach, w ilustrowanych księgach, wszędzie można

oglądać postacie z dziejów Izraela. A jednak potem gdzieś tozostaje zagubione.

Tak, ze Starym Testamentem jest specyficzny kłopot. Wy­znawcy judaizmu, poprzestając na zbiorach składających się na Biblię Hebrajską, lekceważą jego dynamizm mesjański, a uni­kając wszystkiego, co mogłoby się kojarzyć z Jezusem Chrystu­sem, traktują księgi święte wyłącznie jako świadectwo i fun­dament wiary żydowskiej oraz pomnik żydowskiej duchowości i kultury. Chrześcijanie przywykli traktować Stary Testament jak Biblię Żydów i aczkolwiek ten stereotyp jest z gruntu fał­szywy, preferują czytanie i rozważanie Nowego Testamentu. Tylko sporadycznie cofają się, traktując Stary Testament jako relikt epoki, która definitywnie się skończyła.

Przez całą starożytność i średniowiecze chrześcijanie uzna­wali, że warto i trzeba czytać Stary Testament, bo obie części Bi­blii mówią o Chrystusie. Ojcowie Kościoła kładli na to ogromny nacisk. Znamienne, że wczesny Kościół przyjął całą Biblię Gre­cką, rozszerzoną o Nowy Testament, i bardzo szybko zatrosz­czył się o jej przekłady na język łaciński. Pojawiły się one w Ita­lii oraz w Afryce Północnej i są znane jako Vetus Latina. Bardzo ważny jest tutaj podstawowy klucz hermeneutyczny, czyli spo­sób traktowania i objaśniania starotestamentowych ksiąg świę­tych przez pierwszych chrześcijan. Mówią one o Chrystusie nie dlatego, że czytają je chrześcijanie i narzucają swoje spojrzenie, lecz chrystologiczny potencjał jest w nich rzeczywiście obecny,

— 435 —

Page 437: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVI

niezależnie od tego, czy go wydobywamy czy też nie. Powinnoś­cią chrześcijanina jest docieranie do tego potencjału i ukazywa­nie go tym, którzy Jezusa nie znają lub w Niego nie uwierzyli. Pierwsze pokolenia chrześcijan rozumiały, że przyjmując wiarę Jezusa, zostają wszczepione w rzeczywistość działania Bożego przedstawioną na kartach pierwszej części Biblii. Obecność Je­zusa w Nowym Testamencie jest czymś oczywistym. Skoro Bóg jest autorem całej Biblii i skoro jej centrum stanowi Jezus jako Mesjasz i Pan, jak to wyznanie wiary ma się jednak do zawar­tości Starego Testamentu? Było to jedno z kluczowych pytań, które uzasadniały zajmowanie się pismami starotestamentowy- mi. W dokumencie Papieskiej Komisji Biblijnej z 1993 r. na te­mat interpretacji Biblii w Kościele czytamy: „Bez Starego Te­stamentu, Nowy Testament byłby księgą nie do odszyfrowania, rośliną pozbawioną korzeni i skazaną na uschnięcie”.

Nie brakowało jednak kryzysów, które tę pewność podważały.

Chrześcijańska potrzeba Starego Testamentu została za­chwiana w samych posadach co najmniej trzy razy. Pierwszy raz w II w., wraz z wystąpieniem Marcjona. Mając na uwadze zawartość Starego Testamentu twierdził, że Bóg, o którym tam mowa, to Bóg gniewny i sprawiedliwy, różny od Boga przed­stawionego w Nowym Testamencie - Boga miłości i miłosier­dzia. Uznał, że Nowy Testament nie potrzebuje Starego, a na­wet mu się sprzeciwia. Co więcej, dokonał selekcji w ramach ksiąg Nowego Testamentu, preferując Ewangelię według św. Łukasza, Dzieje Apostolskie i pisma Pawłowe. Kościół stanow­czo odrzucił te poglądy i podkreślił jedność Biblii, wyrastają­cą z jedności Bożego planu zbawienia.

— 436 —

Page 438: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

Drugiego zachwiania - i to zupełny paradoks - dokonał Marcin Luter. Z jednej strony kładł wielki nacisk na Biblię, a nawet uprawiał swoistą bibliolatrię, czego wyrazem była słyn­na formuła sola Scriptura („tylko Pismo”), natomiast z drugiej jego stosunek do Starego Testamentu i tradycji żydowskiej był, mówiąc oględnie, ambiwalentny. W okresie reformacji nastą­pił dziwny zwrot ku literze, dosłowności Starego Testamentu. Miało to swoje dobre strony: pojawiły się jego wydania w ję­zykach oryginalnych oraz liczne tłumaczenia, Biblia Hebrajska znowu została chrześcijaństwu przypomniana, trochę tak jak za czasów św. Hieronima, który dokonał jej przekładu na ła­cinę. Ale zarazem został mocno osłabiony chrystologiczny wy­miar starotestamentowych ksiąg świętych. Stało się tak z po­wodu zaniechania ich typologicznej lektury, tak powszechnej i cenionej we wcześniejszych stuleciach. Przeciętny chrześcija­nin nie widział więc związku między Adamem, Abrahamem, Melchizedekiem, Mojżeszem, Jeremiaszem, Ezechielem, Zacha­riaszem oraz całą rzeczywistością biblijnego Izraela a Jezusem Chrystusem i całą rzeczywistością Kościoła.

Trzecie potężne zachwianie przyszło wraz z narodzinami i upowszechnianiem się badań historyczno-krytycznych nad Bi­blią, co rozpoczęło się w połowie XIX w. Jednym z głównych skutków stało się eksponowanie kontekstu historycznego, ar­cheologicznego, kulturowego, społecznego i religijnego postaci i wydarzeń Starego Testamentu, co ostatecznie odsunęło uwa­gę badaczy od tych aspektów, zwłaszcza teologicznych, któ­re w jakikolwiek sposób ukierunkowywały ku Jezusowi i Jego dziełu zbawienia. Szczególny wpływ miały rozmaite - histo­ryczne i literackie - badania porównawcze, które od początku dotyczyły przede wszystkim Starego Testamentu. Uwypukliły

— 437 —

Page 439: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

one genezę tekstu świętego i jego wielorakie uwarunkowania, tło i konteksty, podobieństwa i zależności, a także pewne oraz domyślne odniesienia kulturowe, społeczne i religijne. Przy ta­kim podejściu na dalszy plan schodziło znaczenie tekstu i jego ładunek teologiczny, a tym samym jego wartość dla wiary reli­gijnej. Bodaj najbardziej wymownym przykładem tych zapatry­wań jest stanowisko, które reprezentował czołowy przedstawi­ciel nurtu liberalnego Adolf von Harnack. W latach 20. XX w. napisał, że dalsze utrzymywanie w protestantyzmie Starego Testamentu jako dokumentu kanonicznego o wartości rów­nej Nowemu Testamentowi jest „konsekwencją bezwładu re­ligijnego i kościelnego”. Jego wniosek brzmi: Potrzeba więcej odwagi, by protestantyzm nie poszedł za fatalnym - zdaniem Harnacka - zachowaniem w kanonie Starego Testamentu i za­niechał równoprawnego traktowania tworzących go ksiąg. Tak nastąpiłoby „oswobodzenie” chrześcijaństwa, jakiego nie zdo­łała dokonać reformacja.

To rzeczywiście bardzo radykalne poglądy.Czy zostały przezwyciężone?

Nie trzeba uzasadniać, jak były one i są niebezpieczne oraz do czego mogą prowadzić. W dużej mierze pod ich wpływem w drugiej połowie XX w. w studiach biblijnych zaznaczył się silny kryzys: skoro Stary Testament może być czytany i komen­towany częściej przez religiologów i historyków religii, przez badaczy areligijnych i niewierzących w Boga niż przez teolo­gów chrześcijańskich, to gdzie właściwie jesteśmy? Czyż nie jest to współczesna odmiana starożytnej herezji marcjonizmu, odrzucającej pierwszą część Biblii jako nieaktualną i niepotrzeb­

— 438 —

Page 440: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

ną chrześcijanom? W takich okolicznościach jedną z odpowie­dzi na te tendencje stał się powrót do egzegezy narracyjnej. Jej przedmiotem jest tekst święty, w takiej postaci, w jakiej za­chował się w kanonie, a nie dociekania odnośnie do jego ge­nezy i najrozmaitszych starożytnych uwarunkowań. Wyważone uprawianie tego sposobu podejścia dokonuje się bez odrzucenia bogatego dorobku egzegezy historyczno-krytycznej, lecz jasno zakreśla jej granicę i miejsce, a w każdym razie nie traktuje jako jedynie uzasadnionego sposobu interpretacji Biblii. Upra­wiając egzegezę narracyjną, wracamy w pewnym sensie do ko­rzeni, również do Starego Testamentu, bo zaczynamy mówić coraz więcej o znaczeniu tekstu dla jego odbiorcy. A więc już nie tylko zgłębiamy Biblię od strony historyczno-krytycznej, ale odkrywamy jej znaczenie dzisiaj.

Niemałą rolę w upowszechnianiu takiego podejścia ode­grał pontyfikat i nauczanie Jana Pawła II, które dostarczyły wielu przykładów chrześcijańskiej lektury Starego Testamen­tu. Oprócz oficjalnego nauczania, zawartego w dokumentach i wypowiedziach, przypomnijmy chociażby Tryptyk rzymski. Rozwinięte w nim biblijne motywy stworzenia świata i Ab­rahama świadczą o głęboko chrystologicznym czytaniu i ro­zumieniu Starego Testamentu. Podkreślę tu raz jeszcze: lek­tura głęboko chrystologiczna nie wynika tylko z tego, że Jan Paweł II jest chrześcijaninem, lecz uznaje, iż Stary Testa­ment sam w sobie jest zwrócony ku Chrystusowi, a zadanie jego odbiorców polega na tym, by to rozpoznać i przyjąć. Do­dajmy natychmiast, że ów dynamizm mesjański nie wyczer­puje bogactwa Starego Testamentu, jest on bowiem również świadectwem innych bardzo ważnych aspektów życia i wiary biblijnego Izraela.

— 439 —

Page 441: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVI

Słychać też jednak głosy, ze odrzucanie Starego Testamentu może się wiązać z antyjudaizmem chrześcijan.

Powinniśmy nawiązać do problematyki, o której była wcześ­niej mowa. Dawniej żywsza była niż dziś świadomość, że juda­izm pobiblijny, rabiniczny, rozwijający się równolegle do chrześ­cijaństwa, nie jest religią Starego Testamentu. Zdawano sobie sprawę, że jak chrześcijaństwo odeszło od Starego Testamen­tu, tak również tradycja żydowska nie stanowi jego repliki ani prostej kontynuacji. Antyżydowskie nastawienie, którego prze­jawów nie brakowało, nie przekładało się zatem na niechęć czy wrogość wobec Starego Testamentu. Żydzi mieli z tym nieby­wały kłopot: traktowali takie stawianie sprawy jako skutek za­właszczania przez chrześcijan ich pism świętych.

Na pozór można odnieść wrażenie, że zarówno chrześcijań­stwo jak i judaizm mogą się bez Starego Testamentu obyć. Może się pojawić pokusa ograniczenia się przez chrześcijan do Nowe­go Testamentu, a przez wyznawców religii żydowskiej do Talmu­du. Takie tendencje mogą się uzewnętrzniać na wiele sposobów, oscylujących między najbardziej skrajnymi i najłagodniejszymi formami kontestowania pierwszej części Biblii chrześcijańskiej. Skrajne podejścia po obu stronach odrzucą ją niemal zupełnie; inne będą traktować jako zabytek, który wskazuje na wcześniej­sze, już zdezaktualizowane etapy wiary; łagodne nie zaprzesta­ną jej czytać, lecz będą czynić to dopowiadając i przeżywając w perspektywie, która w gruncie rzeczy jest jej obca albo obo­jętna, czyli rozkładając akcenty zupełnie inaczej niż odbywało się to w biblijnym Izraelu. Oczywiście, groźba tego zdezawuo­wania jest w chrześcijaństwie znacznie większa niż w judaizmie, przybiera też inne formy i rodzi odmienne następstwa.

— 440 —

Page 442: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

Wiele się mówi o niechęci Ojców Kościoła do Synagogi• A jednak ta niechęć nie przekładała się na ich stosunek do Starego

Testamentu, w którym byli wręcz rozmiłowani.

Niechęć Ojców Kościoła w stosunku do Synagogi nawar­stwiała się w sytuacji wielowiekowych napięć, polemik i kon­frontacji. Jak już wcześniej powiedziałem, współdziałały w tym obie strony. Co się tyczy niechęci czy wrogości ze strony chrześ­cijan, z grę wchodziły rozmaite uwarunkowania i przesłanki, których rzetelne i pozbawione wszelkiej stronniczości zgłębianie jest jednym z najważniejszych obowiązków historyków Kościo­ła i historyków doktryny chrześcijańskiej. Miały one podglebie społeczne i polityczne, co sprzyjało różnym przejawom anty- żydowskości, bądź religijne i teologiczne, co sprzyjało różnym przejawom antyjudaizmu. Te zjawiska miały wpływ na stosunek do Starego Testamentu przede wszystkim wtedy, gdy stawia­no znak równości między nim a Synagogą i religią żydowską. Tam, gdzie tego nie było, nastawienie do Synagogi nie miało bezpośredniego przełożenia na stosunek do Starego Testamen­tu. W zdrowym widzeniu korzeni wiary chrześcijańskiej dzieje i religia biblijnego Izraela były traktowane jako wspólna gleba Kościoła i Synagogi i dlatego oszczędzano ją, bo zdawano so­bie sprawę, że na niej wyrosły dwie winnice - winnica Chry­stusowa, czyli Kościół, uznawany za uprawę lepszą, oraz win­nica Synagogi, czyli winnica bez Chrystusa a nawet przeciwko Chrystusowi, uznawana za uprawę gorszą. Nośnikiem tego spo­sobu rozumienia były na przykład sztuki plastyczne. Przypo­mnijmy słynny motyw Kościoła przedstawianego jako piękna dziewczyna, jasno patrząca na rzeczywistość, oraz Synagogi przedstawianej jako kobieta z zawiązanymi oczami, która tej

— 441 —

Page 443: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVI

samej rzeczywistości nie widzi. Nie trzeba dowodzić, że Sy­nagoga odwzajemniała to spojrzenie i jest ono szeroko rozpo­wszechnione w żydowskim spojrzeniu na chrześcijaństwo.

A zatem skąd się bierze powściągliwość znacznej liczby chrześcijan w spojrzeniu na Stary Testament? Na pierwszy rzut oka wynika ona z niechęci wobec wyznawców judaizmu i ich religii. Nie jest to jednak wystarczające ani przekonują­ce tłumaczenie. Znacznie częściej lekceważą Stary Testament ci chrześcijanie, którzy nie znają lub zaniedbują czytanie go w perspektywie chrystologicznej. Zainteresowanie księgami świętymi biblijnego Izraela nabiera cech ciekawości historycz­nej - oznacza zajmowanie się dawnymi etapami rozwoju religii, które już się skończyły, jak religia okresu przedmonarchiczne- go, z czasów zjednoczonej i podzielonej monarchii, religia na wygnaniu w Mezopotamii itd. Jest to zajęcie dla historyka lub archeologa, ale bez bezpośredniego znaczenia dla naszej wia­ry. Jeden z podstawowych kryzysów w chrześcijańskim czyta­niu i objaśnianiu Starego Testamentu polega właśnie na tym, że bywa on traktowany jak księga dotycząca odległej przeszło­ści. Jeżeli chcemy wzmocnić i ożywić znajomość wśród chrześ­cijan Starego Testamentu, powinniśmy eksponować jego wy­miary chrystologiczne.

No tak, ale nie da się ukryć, ze obecna w pewnych okresach w niektórych środowiskach chrześcijańskich niechęć wobec Żydów

mogła się przekładać na niechęć wobec Starego Testamentu.

Niechęć wobec Żydów miała bardzo zróżnicowane powody i, niestety, jest faktem, że na tym gruncie wyrastały uprzedze­nia religijne, które z kolei tę niechęć wielokrotnie umacniały

— 442 —

Page 444: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

i podsycały. Wszystko to nie pozostawało bez wpływu na sto­sunek wobec Starego Testamentu. Największe nieporozumienie polegało na tym, że stawiano znak równania: judaizm to reli- gia Starego Testamentu, a Żydzi to ludzie Starego Testamentu. Tymczasem, powtórzmy jeszcze raz, tak nie jest.

Do drugiej wojny światowej, a mówiąc dokładnie do utwo­rzenia w 1948 r. państwa Izrael, Żydzi byli pozbawieni włas­nej ojczyzny i państwowości, żyli w diasporach i wciąż musieli szukać spoiwa, które wzmacniało i zabezpieczało ich tożsa­mość. W chrześcijańskim nastawieniu wobec nich istniała te­ologiczna ambiwalencja: ci chrześcijanie, którzy byli Żydom nieprzychylni, bardzo Żydów potrzebowali, traktowali ich bo­wiem jako negatywne świadectwo wiarygodności Ewangelii i swojej wiary. Obraz Żyda - wiecznego tułacza miał być po­twierdzeniem, że nie warto i nie należy sprzeciwiać się Jezu­sowi Chrystusowi, bo gdy jakiś człowiek czy naród Go odrzu­ca, jego los stanie się taki, jak los Żydów. Takie zapatrywania przeniknęły bardzo mocno do rozmaitych pokładów chrześci­jańskiej teologii, a przede wszystkim do pobożności i folklo­ru religijnego. W ich świetle często czytano i objaśniano Stary Testament, wybierając z niego szczególnie te fragmenty, wy­szukiwane głównie w księgach prorockich, które zawierają sil­ną krytykę Izraela jako narodu oraz jego warstw rządzących. W postawach przedstawicieli żydowskiego życia politycznego i religijnego, dawnych i nowszych, upatrywano kontynuatorów tamtego sprzeciwu. Czasami wrogość wobec Żydów była po­sunięta znacznie dalej, zaś jej rezultatem było radykalne kon­testowanie Starego Testamentu. Chociaż tego typu tendencje nie weszły w skład oficjalnego nauczania Kościoła, zdarzało się, że wywoływały sporo zamieszania, a czasami prowadziły

— 443

Page 445: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

do instrumentalizacji teologii dla potrzeb doraźnej konfronta­cji z religią żydowską.

Wracając jeszcze do kwestii odnajdywania w tekstach starotestamentowych „wizerunku” Chrystusa. Wizerunek ten nie tylko kryje się za symbolami, metaforami czy historiami różnych postaci. W Starym Testamencie nie brakuje tekstów mówiących

bezpośrednio o tym, kim będzie mesjasz. Tych wątków mesjańskich jest wiele i dość się od siebie różnią, ukazując jakby różne aspekty

działalności przyszłego pomazańca. To zaś, że jest ich wiele i że tak się różnią, miało taką konsekwencję, że w zależności

od tego, na który z tych aspektów kładziono szczególny nacisk, tak wyobrażano sobie, jaki ma być mesjasz. W czasach Jezusa

z Nazaretu te wyobrażenia rozminęły się z rzeczywistością, z tym, kim naprawdę okazał się Zbawiciel. Dlaczego?

Wątki mesjańskie Starego Testamentu to temat bardzo ob­szerny. Podejmując się, najzwięźlej jak można, jego streszczenia, trzeba powiedzieć, że w biblijnym Izraelu istniały cztery zasadni­cze nurty. Pierwszy postrzegał i ukazywał Mesjasza w kategoriach królewskich, czyniąc to w nawiązaniu do króla Dawida, który żył w X w. przed Chrystusem. Dokonał pełnego zjednoczenia Izraeli­tów, zajął Jerozolimę i uczynił ją stolicą kraju i narodu, umocnił granice państwa, zasłynął także z wielu innych osiągnięć. W ści­słym nawiązaniu do jego osoby i dokonań kształtowała się i roz­wijała ideologia królewska, a w jej klimacie nadzieje i oczekiwania na „nowego Dawida”. Znalazły one wyraz w nauczaniu wielkich proroków oraz w tradycji modlitewnej, którą znamy z biblijnych psalmów. Wśród stu pięćdziesięciu kanonicznych pieśni pewną część stanowią tzw. psalmy królewskie, a dwa z nich są szczegól­

444 —

Page 446: Bóg Biblia Mesjasz

nie znane, a mianowicie Psalm 2 i 110. W Nowym Testamencie obrazują ten nurt nastroje, jakie się wyzwoliły przy sposobności triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy i oczekiwania miesz­kańców Miasta Świętego, które znalazły wyraz w okrzyku: „Ho­sanna Synowi Dawidowemu!” i potraktowaniu Go jak króla.

Drugi nurt wątków mesjańskich miał wydźwięk kapłań­ski. W nawiązaniu do wielkiej roli najwyższego kapłana, od­powiedzialnego za pośrednictwo i podtrzymywanie więzi mię­dzy Bogiem a narodem Jego wybrania, wstawiającego się za naród i dokonującego za niego przebłagania, krzewiły się na­dzieje na idealnego kapłana, którym będzie wyjątkowy poma­zaniec Pański, czyli mesjasz. Nasza percepcja tego wątku jest znacznie osłabiona, ponieważ świątynia jerozolimska i spra­wowany w niej kult nie istnieją od prawie dwóch tysięcy lat. Jednak w czasach biblijnych nurt kapłański był znany i popu­larny, o czym świadczy zachowane piśmiennictwo wspólnoty z Qumran nad Morzem Martwym. Reminiscencje tych ocze­kiwań i związanych z nimi aspektów mamy także w Ewange­liach, wyrażających troskę Jezusa o czystość kultu i religijności. W kategoriach kapłańskich i w kategoriach ofiary objaśniana jest w Nowym Testamencie męka i śmierć Jezusa, co widać najlepiej w Liście do Hebrajczyków.

Trzeci nurt mesjański, który się przewija na kartach Starego Testamentu, stanowi wątek mesjasza jako proroka, przy czym powołanie prorockie nie oznacza przepowiadania przyszłości, ale jej kształtowanie według woli Bożej. Prorok to człowiek, który wychowuje naród oraz jego poszczególne grupy, zarów­no elity, jak i prostych ludzi, których napomina, karci, przy­wołuje do porządku i ukazuje drogę życia. Dlatego musi stale liczyć się z niewygodami, sprzeciwem, potępieniem, a nawet

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

— 445 ~

Page 447: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XVI

prześladowaniem i utratą życia. Na kartach Starego Testamentu mamy wielu takich wspaniałych mężów Bożych, którzy swoją odwagę i niezłomność w wyznawaniu Boga przypłacili prześla­dowaniami i życiem. Najczęściej podawane przykłady to Iza­jasz i Jeremiasz, którzy wiele wycierpieli z rąk rodaków. Nie byli w tym ani pierwsi, ani jedyni - ciężaru powołania i od­powiedzialności prorockiej doświadczył Mojżesz i wielu innych biblijnych bohaterów wiary. Na takim podłożu umacniały się oczekiwania, że mesjasz, którego Bóg ześle, będzie prorokiem, który przywróci wierność wzniosłym zasadom życia i Prawu Bożemu. Ten nurt też znalazł odzwierciedlenie w Nowym Te­stamencie, na przykład w przypowieściach i nauczaniu Jezu­sa. Radykalizm i odwaga Mistrza z Nazaretu idą po linii bez- kompromisowości starotestamentowych proroków.

Istniał również w biblijnym Izraelu czwarty nurt nadziei me­sjańskich, skupiony wokół wątków mesjasza cierpiącego. Znalazł on najpełniejszy wyraz w drugiej części Księgi Izajasza, w tzw. Pieśniach Sługi Jahwe, z których najbardziej znana jest czwar­ta, zapisana w Iz 52,13 - 53,12, a także w Psalmie 22. Rozpo­znajemy go jednak w rozmaitych innych miejscach pierwszej części Biblii, czasami nieoczekiwanych i mało widocznych, za­pewne dlatego że cierpienie zawsze jest czymś bardzo dyskret­nym. Ponieważ wielu świadków wiary, zaprzyjaźnionych z Bo­giem i bardzo Mu bliskich, jak Mojżesz czy Jeremiasz, cierpiało, zatem ich cierpienie, jak cierpienie wszystkich niewinnych, musi mieć jakiś sens w Bożych planach. Odkrywanie tego sensu sta­nowi cel Księgi Hioba, a podobne pytania pojawiają się także w wielu psalmach. Skoro cierpienie niewinnych wykracza prze­ciw wszelkiej sprawiedliwości, musi być jakoś wpisane w zamia­ry Bożego miłosierdzia. W starotestamentowych nadziejach me-

— 446 —

Page 448: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

sjańskich przewijał się ten wątek, aczkolwiek nigdy nie został dopowiedziany do końca ani całkowicie wyjaśniony. Najwyraź­niej nie wystarczała tu refleksja teoretyczna. Decydujące świat­ło na te arcytrudne sprawy rzuciło życie, nauczanie i los Jezusa. Był On tego świadomy, przygotowując uczniów na ciężkie chwi­le, które mieli przeżywać, a których nie mogli uniknąć.

Na przykład w słynnym epizodzie skarcenia Piotra.

Ewangelia według św. Mateusza (16,13-23) przedstawia nie­zwykle charakterystyczny splot wydarzeń. W odpowiedzi na pyta­nia Jezusa: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (w. 13) oraz: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (w. 15), Piotr wyznaje Jego mesjańską godność: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego” (w. 16). Jezus chwali go i powierza mu szczególną władzę, po czym „zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmar­twychwstanie” (w. 21). Mamy tutaj wyraźne podjęcie wątku me­sjasza cierpiącego, o tyle istotne i ważne, że czyni to sam Je­zus. W tym momencie sytuacja przybiera nieoczekiwany obrót: „A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: »Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie«” (w. 22). Piotr, który był świadkiem i uczestnikiem rozmnożenia chleba i innych cudów, nie wyobraża sobie spełnienie Jezusowej misji na drodze cierpienia, uniżenia i upokorzenia, którą Jezus zapo­wiada. A wtedy następuje znamienne napomnienie: Jezus „od­wrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki” (w. 23). Rozważając ten niezwykły epizod, Jan Paweł II powiedział:

— 447 —

Page 449: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

„Tak więc Piotr nie lękał się o Boga, który stał się człowiekiem. Natomiast lękał się o Syna Bożego, jako człowieka. Nie mógł bowiem przyjąć, iż będzie on biczowany i cierniem ukoronowa­ny, i w końcu ukrzyżowany. Tego Piotr nie mógł przyjąć. Tego się lękał. I Chrystus za to Piotra surowo skarcił. Ale go nie od­rzucił” (Przekroczyć próg nadziei, s. 28). Na tym tle Ojciec Święty umieszcza i rozwija swoje rozważania dotyczące Bożej pedagogii względem ludzi.

W innym miejscu książki Jan Paweł II odpowiada na py­tanie, dlaczego Jezus został przez wielu Żydów Jego czasów i w późniejszych pokoleniach żydowskich odrzucony jako me­sjasz. Podkreśla, że samo wcielenie Syna Bożego stało się bar­dzo wielką prowokacją, która pochodzi od Boga samego, bo w swoim Synu stał się On człowiekiem. „Samoobjawienie się Boga łączy się z Jego »uczłowieczeniem«” (s. 48) i już to jest odbierane jako niemożliwe. Jeszcze większą prowokacją, a dla wielu Żydów prowokacją nie do zniesienia, stał się los me­sjasza cierpiącego. Papież powiedział: „Czy można się dziwić, że nawet wyznawcom jedynego Boga, którego Abraham był świadkiem, trudno jest przyjąć wiarę w Boga ukrzyżowane­go? Uważają, że Bóg może być tylko potężny i wspaniały, ab­solutnie transcendentny i piękny w swojej mocy, święty i nie­osiągalny dla człowieka. Bóg może być tylko taki! Nie może On być Ojcem i Synem i Duchem Świętym. Nie może być mi­łością, która siebie daje, która siebie pozwala krępować, bić po twarzy i krzyżować. To nie może być Bóg...! Tak więc w sa­mym środku wielkiej monoteistycznej tradycji jest obecne takie głębokie rozdarcie” (s. 30). Celowo przytaczam ten dłuższy cy­tat, by nie uronić z niego ani słowa. Dziwne, że ten fragment nie stał się jeszcze przedmiotem tak głębokiej refleksji, na jaką

448 —

Page 450: Bóg Biblia Mesjasz

naprawdę zasługuje. A przecież jest kluczowy dla chrześcijań­skiego objaśniania Starego Testamentu, dla określenia więzi między pierwszą i drugą częścią Biblii, dla całościowego spoj­rzenia na nadzieje mesjańskie biblijnego Izraela, a wreszcie dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego.

Jan Paweł II nawiązał do tej problematyki w innym miejscu książki „Przekroczyć próg nadziei”, gdzie odpowiada na pytanie:

„Czy nie byłoby rzeczą prostszą, gdyby istnienie Boga byłobardziej oczywiste

Papież, za wzorem Ojców Kościoła i najwartościowszej chrześcijańskiej Tradycji, mówi o stopniowym „wcielaniu się” Boga w dzieje ludzkości, przez Jego coraz wyraźniejszą i głęb­szą obecność w dziejach biblijnego Izraela. To zstępowanie, zbliżanie się do człowieka oraz ludzkiej kondycji i możliwości poznawczych, ta kondescendencja, osiągnęły szczyt w Jezusie Chrystusie. Tutaj znowu najlepiej będzie przytoczyć wiernie słowa Jana Pawła II: „Wydaje się, że [Bóg] poszedł najdalej, jak tylko mógł, dalej już iść nie mógł. Poszedł w pewnym sen­sie za daleko...! Czyż Chrystus nie stał się »zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan« (1 Kor 1,23)? Właśnie przez to, że Boga nazywał swoim Ojcem, że tego Boga tak bardzo objawiał sobą, iż zaczęto odnosić wrażenie, że za bardzo...! W pewnym sensie człowiek już nie mógł tej bliskości wytrzy­mać i zaczęto protestować. Ten wielki protest nazywa się na­przód Synagogą, a potem Islamem. I jedni, i drudzy nie mogą przyjąć Boga, który jest tak bardzo ludzki. Protestują: »To nie przystoi Bogu«. »Powinien pozostać absolutnie transcendentny, powinien pozostać czystym Majestatem - owszem, Majestatem

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

— 449 —

Page 451: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

pełnym miłosierdzia, ale nie aż tak, żeby sam płacił za winy swojego stworzenia, za jego grzech«” (s. 49).

Dramatyczny paradoks polega więc na tym, że ci, którzy protestują, czyli judaizm i islam, próbują obronić Boga przed Nim samym, próbują zalecić Bogu inną drogę zbawienia niż ta, którą wybrał i urzeczywistnił w Jezusie Chrystusie. W centrum dzieła zbawienia stoi krzyż i to on stał się „znakiem sprzeci­wu”. Nowość i znaczenie słów Jana Pawła II polegają na tym, że żydowski opór wobec tragicznego losu Jezusa próbuje wy­tłumaczyć wiernością obrazowi Boga pełnego majestatu, potęgi i dostojeństwa, który nie dopuszcza takiego upokorzenia. Trze­ba jednak przypomnieć, że już na kartach Starego Testamentu znajduje potwierdzenie prawda, że Bóg jest zawsze po stronie cierpiących. Doświadczył tego również sam Izrael, a spośród jego synów wielcy bohaterowie wiary, jak Abraham, Jakub, Moj­żesz, matka synów machabejskich i tysiące innych,

Tak dochodzimy do problemu odpowiedzialności za śmierć Jezusa. Współcześnie podjęto wiele prób zrzucania jej

z Żydów na Rzymian czy jakąś inną nację, a tym samym szukania racji zabicia Go w jakichś

intrygach politycznych a nie na obszarze wiary.Co ciekawe, takie próby podejmują nie tylko Żydzi, lecz także

uczeni i publicyści chrześcijańscy. Gdyby jednak tak było, to słowa Jana Pawła II byłyby może piękne,

ale nieprawdziwe, a nawet mogłyby być uznane za niestosowne.

Ważny do właściwego zrozumienia Ewangelii i dla całej wiary chrześcijańskiej problem odpowiedzialności za śmierć Je­

— 450 —

Page 452: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

zusa trzeba umieścić na dwóch płaszczyznach. Trzeba je też starannie odróżniać, bo w przeciwnym przypadku popadnie­my w pomieszanie, z którego powstają szkodliwe stereotypy i nieporozumienia.

Pierwsza to płaszczyzna historyczna. Jezus żył w konkret­nym świecie, w konkretnym czasie i miejscu, w konkretnym śro­dowisku, co tak samo dotyczy innych postaci przedstawionych lub wzmiankowanych na kartach Nowego Testamentu. Wszyscy oni, zarówno przychylni Jezusowi, jak i Mu wrodzy, byli ludź­mi z krwi i kości. Zatem były osoby, które Mu towarzyszyły, z entuzjazmem Go słuchały i przyjmowały Jego naukę, z naj­wyższym podziwem oglądały Jego dzieła, w tragicznych dniach Jego męki i śmierci szczerze Mu współczuły i pomagały; były też osoby inne, które się wahały, stawiały sobie i innym pyta­nia, dociekały, przychodziły do Jezusa i od Niego odchodziły; byli wreszcie tacy, którzy byli Mu wrodzy, nieprzyjaźni, którzy uknuli spisek i zdradzili Go, pojmali i niesprawiedliwie sądzi­li, którzy na dziedzińcu pałacu Piłata krzyczeli: „Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!” Mając na względzie te rozmaite postawy, może­my i powinniśmy stawiać pytania: ilu Jezus miał zwolenników, a ilu przeciwników, kim byli jedni i drudzy, z jakich warstw się wywodzili, do jakiej klasy społecznej przynależeli, czy ich poparcie lub sprzeciw miały charakter religijny czy polityczny, a może jedno i drugie, czy ktoś ich judził przeciw Jezusowi, czy też sami od siebie przejawiali skrajne przejawy wrogości prze­ciw Niemu, czy działali w dobrej wierze albo w złej wierze itd. Wszystkie te trudne kwestie doczekały się obfitej literatury. Nie­zwykle ważne jest jedno: akceptacja, wahanie i sprzeciw wobec Jezusa odbywały się zasadniczo w obrębie współczesnego Mu świata żydowskiego, czyli Jego rodaków „według ciała”. Trzeba

— 451 —

Page 453: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

więc powiedzieć jasno: byli jacyś Żydzi, którzy dla swojego ro­daka i współwyznawcy domagali się kary śmierci, zachowali się wobec Niego nielojalnie i wrogo, którzy w perspektywie histo­rycznej są odpowiedzialni za Jego pojmanie, skazanie i śmierć. Czy dominowali wśród nich przedstawiciele ówczesnej hierar­chii religijnej i politycznej, czy też zwyczajni ludzie - to teren badań i ustaleń dla historyków, psychologów oraz innych bada­czy życia religijnego i społecznego.

Oprócz nich jakąś część odpowiedzialności ponoszą także ci Rzymianie, którzy wtedy odpowiadali za porządek publicz­ny w Jerozolimie. Jeżeli - jak na przykład Piłat - byli przekona­ni o niewinności Jezusa, nie powinni byli dopuścić do skandalu zbrodni sądowej. To jest płaszczyzna historyczna i jeżeli ktoś, poruszając się na niej, lekceważy lub nagina fakty, opowiada bzdury, wybielając zupełnie Żydów, a karkołomnie oczerniając innych, to można mu tylko współczuć albo wykazywać, że po­wiela kłamstwa, które są bardziej szkodliwe niż najtrudniejsza prawda. Niezależnie od intencji, jakie za tym stoją, historia staje się wówczas przedmiotem manipulacji oraz ideologizacji.

Obok perspektywy historycznej istnieje perspektywa teo­logiczna. Integralną częścią chrześcijańskiego wyznania wiary jest prawda, że - zgodnie z zapowiedziami Starego Testamentu i Jego własnymi - Jezus „był przebity za nasze grzechy, zdruz­gotany za nasze winy, spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5). Perspektywa, z jaką mamy do czynienia w czwartej Pieśni o Słudze Pańskim z drugiej części starotestamentowej Księgi Izajasza, jest zbio­rowa. Rozciąga się jednak nie tylko na Izraelitów, ale na całą grzeszną ludzkość: „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas

— 452 —

Page 454: Bóg Biblia Mesjasz

wszystkich” (Iz 53,6). W perspektywie religijnej i teologicznej wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za śmierć Jezusa.

Zestawiając obok siebie płaszczyznę historyczną i teolo­giczną, mamy do czynienia z paradoksem, który został trafnie ujęty przez Sobór Trydencki. Ponad cztery wieki temu ojco­wie soborowi podkreślili, że większą winę niż ci, którzy nie­gdyś skazali Jezusa na śmierć, nie wiedząc co czynią - przy­wołajmy słowa Jezusa na krzyżu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 22,33) - mają ci chrześcijanie, którzy wiedzą, kim jest Jezus, a mimo to grzeszą. Tak więc ciężar grzechów wyznawców Jezusa Chrystusa wcale nie jest mniej­szy niż zło i skutki tego sprzeciwu i wrogości, które zaowo­cowały Jego śmiercią na Kalwarii. O każdym z nas, gdy po­pełniamy zło, a czynimy to świadomie i dobrowolnie, można obrazowo powiedzieć, że podajemy gwóźdź oprawcom. Śmierć Jezusa jest nie tylko kwestią indywidualnych wyborów jerozo­limskich Żydów i Rzymian, dokonanych przed dwoma tysiąca­mi lat, lecz także kwestią niezliczonych miliardów indywidu­alnych wyborów, dokonywanych zawsze - przed Chrystusem, w Jego czasach, w naszych czasach i w przyszłości. Na tym opiera się przekonanie o uniwersalizmie dokonanego przez Nie­go zbawienia - uniwersalizmie owoców śmierci i zmartwych­wstania Jezusa-Mesjasza, które dotyczą i obejmują całą ludz­kość i każdego człowieka bez wyjątku, również wyznawców religii żydowskiej.

Mam jednak wrażenie, ze zrzucając odpowiedzialność z Żydów tamtych czasów, podaje się w wątpliwość nie tylko fakty

historyczne, ale też pewną głęboką myśl teologiczną, która jest fundamentem wiary chrześcijańskiej, a którą tak wspaniale

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

— 453 —

Page 455: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

wyraził Jan Paweł II. Jak bowiem nie jest dla naszej wiary obojętne to, czy Chrystus zginął przez przypadek, czy został

ukrzyżowany przez swoich wrogów, tak też nie jest obojętne, czy była to wrogość religijna Jego współbraci Żydów, czy wrogość polityczna Rzymian. W tym drugim przypadku zmieniłby się

cały sens teologiczny Jego śmierci, ten, o którym mówi papież. Przecież sprzeciw religijny wobec Boga, który tak głęboko wcielił się w kondycję ludzką, mogli wyrazić tylko Żydzi, nie mogli tego

zrobić Rzymianie, Hindusi czy Eskimosi, bo tylko Żydzi mogli zrozumieć, a tym samym przyjąć bądź odrzucić przesłanie, które

niósł ze sobą Chrystus. W konsekwencji też każdy z nas nie musiałby się bać, że swoimi grzechami przybija Go do krzyża, lecz

mógłby uznać że to wina starożytnych polityków. Innymi słowy, gdyby zabicie Mesjasza nie było wynikiem zgorszenia się Nim

przez najbliższych Mu, nasza wiara zostałaby odarta z całej głębi, a słowa Jana Pawła II odnosiłyby się do mitologii, a nie historii.

Los Jezusa to dobry przykład tego, że Bóg w kontaktach z ludźmi, w relacjach i przymierzu z nami bardzo wiele ryzy­kuje, bo zdarza się, że ponosi porażkę. Wydawać by się mogło, że Boża pedagogia, uniżanie się Boga, Jego wejście w intymny kontakt z człowiekiem zaowocuje tym, że ludzie - w tym przy­padku naród wybrania i przymierza - odpłacą Bogu wdzięcz­nością, przywiązaniem, miłością, wzajemnością. Tak zakłada się, że odpowiedzią na dobro jest w naturalny sposób dobro. Tymczasem dzieje biblijnego Izraela, a potem dzieje wszyst­kiego, co się wydarzyło z Jezusem, odkrywają kolejny para­doks: dobro i zło rozwijają się obok siebie, i nie tylko nieza­leżnie od siebie, ale też - całkowicie nielogicznie - dobro może wyzwalać jeszcze większy potencjał i sprzeciw ze strony zła,

— 454 —

Page 456: Bóg Biblia Mesjasz

czyli właśnie w konfrontacji z dobrem zło staje się szczegól­nie agresywne.

Co się tyczy skazania i śmierci Jezusa, na pewno nie wolno przykładać do tego wydarzenia paradygmatu politycznego, acz­kolwiek polityczne uwikłania odegrały tu pewną rolę. To drama­tyczne wydarzenie jest integralną częścią dziejów zbawienia, za­początkowanych wybraniem Abrama i wyprowadzeniem go z Ur chaldejskiego, a kontynuowanych i umocnionych przez wyprowa­dzenie Izraelitów z Egiptu oraz przymierze na Synaju. Sprzeciw wobec Jezusa pozostaje w nurcie tego samego sprzeciwu, które­go etapy wyszczególnił diakon Szczepan, za co został ukamie­nowany, stając się pierwszym męczennikiem chrześcijańskim. Jezus jest częścią biblijnego Izraela, a los, jaki Go spotkał, jest rezultatem sprzeciwu o podłożu i charakterze religijnym. Jed­nak przykład Żydów i odrzucenia przez nich Jezusa ma to do siebie, że nie tylko odkrywa określoną sytuację sprzed wieków, lecz doskonale obrazuje kondycję całej ludzkości oraz każdego człowieka. To znaczy, my wszyscy jesteśmy tacy sami lub po­dobni w naszych relacjach z Bogiem - niewdzięczni, egoistycz­ni, zamknięci, podstępni, bezczelni... Ponieważ Bóg tak mocno i nieodwracalnie związał się z Izraelem, na przykładzie postę­powania Izraela dobrze widać, jak bardzo wystawił się na naszą złość i jej skutki, jak bardzo Go one dotyczą i dotykają.

W tym miejscu trzeba podkreślić jeszcze jedną ważną myśl: wiemy o dawnej niewierności i sprzeniewierzaniu się Bogu, po­nieważ związane z nimi dramatyczne wydarzenia zostały rze­telnie opisane. Dzieje zbawienia przedstawione w Starym Te­stamencie to zarówno historia wierności, jak i zdrady, ukazana czasami w sposób wręcz porażający. Przypomnijmy choćby suro­we nawoływania proroka Amosa i Ozeasza, nauczanie Jeremiasza

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

— 455 —

Page 457: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

i Ezechiela - często niezwykle dosadne i mocne. Dziwimy się nieraz, że takie napomnienia znalazły się na kartach ksiąg świę­tych, tak ostre, że zabraniano ich publicznego czytania w syna­gogach i nie czyta się ich też w kościołach (na przykład Ez 16 i 23). W Nowym Testamencie widać dokładnie to samo w suro­wych potępieniach uczonych w Piśmie i faryzeuszy albo w ewan­gelicznych opowiadaniach o męce Pana. Również w samych po­czątkach Kościoła nie unikano pisania o sprawach drażliwych, na przykład oszustwo ze strony Ananiasza i Safiry czy niema­ła część napomnień udzielanych przez Pawła. To samo dotyczy naszego życia i objawia jeszcze jedną stronę pedagogii Boga: w relacjach z ludźmi, w relacjach z nami, nie może On liczyć na wzajemność. Boża miłość do człowieka jest naprawdę czysta - w tym znaczeniu, że całkowicie bezinteresowna i miłosierna, a w relacjach z nami przeważa nie sprawiedliwość, która za do­bro wynagradza, a za zło karze, lecz miłosierdzie, które zawsze jest jakimś zachwianiem sprawiedliwości.

W jednym ze swoich listów na doroczny Światowy Dzień Pokoju, obchodzony zawsze 1 stycznia, Jan Paweł II napisał, że nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia, a miłosierdzia bez przebaczenia. Logika przebaczenia jest wszechobecna na kar­tach Pisma Świętego, bo była stale obecna w dziejach biblijnego Izraela oraz bohaterów wiary Nowego Testamentu, w dziejach Kościoła i w naszych osobistych dziejach. Problem odpowie­dzialności za śmierć Jezusa Chrystusa należy ustawiać i po­strzegać w tym właśnie kontekście.

A w tym kontekście odrzucenie Chrystusa i miłosierdzie z niego wynikające stanowi naturalną konsekwencję i ostateczne spełnienie

wcześniejszych zdrad Boga przez Jego umiłowany naród oraz

— 456 —

Page 458: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

miłosierdzia, jakie Bóg w takich przypadkach zawsze w obfitości objawiał. Mam wrażenie, ze próby dowodzenia, ie winni za śmierć Jezusa są Rzymianie czy Grecy, to sq próby wyrzucenia Chrystusa

poza nawias historii narodu wybranego.

Uwypuklanie płaszczyzny teologicznej w rozważaniach nad odpowiedzialnością za śmierć Jezusa nie może oznaczać za­fałszowywania czy relatywizowania płaszczyzny historycznej. Tam, gdzie takie próby mają miejsce, trzeba nazywać spra­wy po imieniu i ostrzegać przed nimi. Zdarzają się, w ostat­nim czasie częściej niż dawniej, karkołomne próby wybielania Żydów kosztem ich samych. Bo jeżeli Jezus nie jest integral­ną częścią dziejów ich przymierza z Bogiem, to trzeba trakto­wać dawnych Izraelitów i współczesnych Żydów dokładnie tak samo jak każdy inny lud oraz naród, zaś ich religię i przekona­nie o wybraniu przez Boga oceniać jako przejaw niebezpiecznej ideologii, separującej się od innych ludzi i wywyższającej nad nich. Izrael został wybrany przez Boga i był przez Niego pro­wadzony, aby wypełnić swoją rolę w planach zbawienia. Częś­cią dziejów i wiary Izraela jest Jezus oraz ci, którzy w Niego uwierzyli, tak samo jak ich częścią są ci Żydzi, którzy zwróci­li się przeciw Jezusowi i skazali Go na śmierć na krzyżu. Od­rzucenie Jezusa wpisuje się w długi ciąg niewierności, co wię­cej, stanowi ich kulminację.

Ta dwoistość postaw i zachowań ma walor paradymatycz- ny: wszyscy jesteśmy tacy w naszych odniesieniach do Boga. Postawa Izraela mówi nam zatem coś niezwykle ważnego, co dotyczy każdego z nas oraz nas wszystkich. Gdy przychodzi nam do głowy potępianie innych, zastanawiajmy się również nad sobą. Rzetelny rachunek sumienia to w każdych warunkach

457 —

Page 459: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XVI

najlepszy sposób na przemyślenie pochopnych ocen. Ważne jest również to, co powiedzieliśmy: jeżeli postawi się Jezusa poza nawias historii i religii Izraela, to jedno i drugie, to znaczy Je­zus i Izrael, przestają mieć znaczenie dla ludzkości, co sprze­niewierzałoby się samej istocie wiary chrześcijańskiej.

Brandstaetter, który tak gorliwie śledził wszelkie wątki mesjańskie w Starym Testamencie, tropił je tez w rabinicznej tradycji

żydowskiej. Z pewnym zdumieniem, ale i z satysfakcją, odnalazł w Talmudzie Babilońskim dwa midrasze, które przedstawiają

obraz mającego nadejść zbawiciela, łudząco podobny do cierpiącego za niewinnych Jezusa z Nazaretu. Jak Ksiądz myśli,

czy było to echem chrześcijańskich wpływów, czy raczej echem starotestamentowych wątków cierpiącego Sługi Jahwe, które

przeszły do Talmudu?

Zapewne i jedno, i drugie. Prowokujący jest tytuł, jaki Brandstaetter nadal swoim rozważaniom na ten temat: Chry­stus ze starozydowskiego midraszu. Kłopot mają z tym i wyznawcy judaizmu, i chrześcijanie. Brandstaetter twierdzi, że mesjańska interpretacja Pieśni o Słudze Pańskim z Księgi Izajasza przez żydowskich komentatorów Pisma nie istniała w okresie po­przedzającym przyjście Jezusa. Jego pogląd idzie w tym miej­scu zapewne za opiniami rabinów, z którymi zetknął się jako wyznawca judaizmu, a opiera się na późniejszym pochodzeniu zachowanych midraszy. W tej części naszej rozmowy, która do­tyczyła najstarszych nurtów żydowskiej egzegezy Biblii, zostało mocno uwypuklone, że chociaż piśmiennictwo midraszyckie pochodzi z ery chrześcijańskiej, jednak wiele zawartych w nim tradycji interpretacji Biblii Hebrajskiej jest znacznie starszych

— 458 —

Page 460: Bóg Biblia Mesjasz

i sięgają one ostatnich stuleci ery przedchrześcijańskiej. Trud­no rozstrzygnąć, w jakim stopniu dotyczy to również tego kon­kretnego midraszu, na jaki powołuje się autor Kręgu biblijne­go. Faktem jest, że na kartach Nowego Testamentu Izajaszowe pieśni mają wyraźny sens mesjański.

Brandstaetter, idąc po linii wykładni rabinów, utrzymuje, że idea mesjasza cierpiącego pojawiła się w judaizmie dopiero w dwieście lat po śmierci Jezusa na krzyżu, „pod wpływem do­znanych klęsk i tragicznych doświadczeń”. Taki pogląd jest wśród Żydów powszechny, lecz nie ulega wątpliwości, że utrwalił się w konfrontacji z chrześcijaństwem. Decydujący jest wzgląd na to, że istnieje on w Nowym Testamencie, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie podważa żydowskości większości jego autorów. Gdyby ówczesny judaizm nie znał wątku mesjasza cier­piącego lub uważał go za nie do pogodzenia z objaśnianiem Bi­blii Hebrajskiej, jakże ów wątek przyjęliby ci, którzy byli inte­gralną częścią życia żydowskiego? Oczywiście, decydująca dla nich była wykładnia i los Jezusa, lecz i On też pozostawał dzie­ckiem swojego narodu i jego tradycji czytania i objaśniania Pis­ma. W poglądach Brandstaettera widać odwzorowanie, podane na sposób specyficznie żydowski, kierunków rabinicznej przebu­dowy judaizmu. Nie ma w tym nic dziwnego, bo ta część jego tożsamości stale w nim pulsowała życiem.

Z drugiej strony nie ma również nic dziwnego w tym, że w zapisach midraszów, dokonanych po kilku wiekach wiary w Jezusa Chrystusa, pojawiają się wątki specyficznie chrześci­jańskie. Jeden z nich rozpoznajemy w Talmudzie Babilońskim, w traktacie zatytułowanym Sanhedryn. Brandstaetter streszcza go tak: „Jest to midrasz o ukrytym Mesjaszu, który po przyj­ściu na ziemię siedzi u bramy miejskiej w Rzymie, wśród tłumu

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

— 459 —

Page 461: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

biedaków, trędowatych i dotkniętych chorobami i sam so­bie przewiązuje rany”. Czyni tak, ponieważ świadomie przy­jął swój los, jako warunek zbawienia Izraela i całej ludzko­ści. Bardzo prawdopodobne, że w nawiązaniu do kluczowych wątków chrześcijańskiego wizerunku Jezusa jako Mesjasza do­konano „obrzezania” ich mesjańskiego sensu, tym razem po­lemizując z nimi przez przyswojenie i zmodyfikowanie ich za­wartości. Tak dokonała się ich neutralizacja, której skutkiem była sugestia, że chrześcijański motyw mesjasza cierpiącego nie jest w gruncie rzeczy niczym osobliwym, wyjątkowym ani za­skakującym, ponieważ podobne spojrzenie jest w gruncie rze­czy do pogodzenia z tradycją żydowską.

Talmud jest dziełem stosunkowo późnym, a więc odzwier­ciedla kilka stuleci konfrontacji i napięć między chrześcijanami a Żydami, wyrażając meandry żydowskiej wiary i pobożności tak, jak się one rozwinęły w kontekście istnienia i oddziaływa­nia chrześcijaństwa. Jedną z form polemiki z wiarą chrześcijan stanowiło przejmowanie jej składników i przeszczepianie ich na teren żydowski. Ten proces z różnym nasileniem i na różnych płaszczyznach trwa po dzień dzisiejszy i - dodajmy - odbywa się na zasadach wzajemności, bo po stronie chrześcijańskiej obserwujemy podobne mechanizmy i zapożyczenia.

A w tradycji chasydzkiej?

Tradycja chasydzka rozwinęła się na ziemiach polskich dopiero w XVIII w., a więc jest późna. Jej twórcą był Israel syn Eliezera, znany jako Baal Szem Tow (około 1700-1760). W opracowaniach używa się określeń „chasydyzm polski” albo „neochasydyzm”. Chodzi o popularny żydowski ruch religijny

— 460 —

Page 462: Bóg Biblia Mesjasz

STARY TESTAMENT, ŻYDZI I MESJASZ

0 wyraźnej orientacji pobożnościowej, którego twórcy i zwo­lennicy, nazywani chasidim, „poświęceni, oddani”, kontestowali1 kwestionowali rozmaite formy pobożności, wierzeń i postępo­wania ustalone przez rabinów. Właśnie konfrontacją i polemi­ką z rabinami tłumaczą się niemałe podobieństwa i zbieżno­ści z rozmaitymi aspektami wiary i praktyki chrześcijańskiej, także w odniesieniu do oczekiwań mesjańskich. Chasydzi two­rzyli wspólnoty podkreślające swoją zwartość i jedność, popa­dali w stany ekstatyczne i grupowali się wokół charyzmatycz­nych przywódców nazywanych cadykami.

Niezwykle sugestywny element cotygodniowych nabo­żeństw biblijnych stanowi długa homilia, torahf którą w jidisz, języku mówionym Żydów wschodnioeuropejskich, wygłasza cadyk, tłumaczona przez sekretarza na hebrajski. Nasuwa się oczywista analogia ze starożytnym zjawiskiem targumizmu, mamy jednak do czynienia z odwróceniem kierunku. Analo­gię widać również w tym, że odpisy tych homilii krążą następ­nie we wspólnotach chasydzkich. Silne pierwiastki mesjańskie były w dużej mierze uwarunkowane nastrojami czasów, w ja­kich żyli, a także osobistymi wpływami cadyków. Chasydyzm miał charakter ludowy, odcinający się od formalizmu rabinów i talmudycznego polegania na zdolnościach i umiejętnościach rozumu. Kontestując podejście rabinów, omijano ich nauczanie i nawiązywano wprost do Biblii Hebrajskiej i właśnie to tłuma­czy pokrewieństwa z chrześcijańską egzegezą ksiąg świętych.

No tak, na pewno były tu wpływy chrześcijańskie...

I to silne, bo na rozległym terytorium I Rzeczypospoli­tej symbioza między chrześcijanami a wyznawcami judaizmu

— 461 —

Page 463: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

była bardzo głęboka. Świadczy o tym bliskość kościołów i sy­nagog, cmentarzy katolickich oraz chrześcijańskich innych wy­znań i żydowskich, a także liczne wzajemne wpływy i zapo­życzenia w zakresie wierzeń i kultu. Słusznie podkreślał to zasłużony i niezwykle kompetentny rzecznik dialogu żydow- sko-chrześcijańskiego amerykański rabin Byron L. Sherwin, wywodzący się z Polski, z Makowa Mazowieckiego, wskazu­jąc na liczne i ważne elementy obustronnych oddziaływań tra­dycji i liturgii żydowskiej i chrześcijańskiej. Przypomnijmy, na przykład, zwyczaj zapalania w synagodze lampki przed Torą, naśladujący zapalanie światła przed tabernakulum, co jest zro­zumiałe, bo Tora spełnia w judaizmie taką rolę, jak w katoli­cyzmie Najświętszy Sakrament. To wzajemne przenikanie oby­dwu tradycji religijnych rozwija się na rozmaite sposoby po dzień dzisiejszy.

Page 464: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XVII

Publikacje, wykłady, konferencje

Zainteresowanie starożytną żydowską egzegezą Pisma, targumami,Septuagintą i całą tą problematyką, z którą zetknął się Ksiądz

na studiach w Rzymie i w Jerozolimie, zaowocowało po powrocie do Polski serią artykułów na te tematy. Postulował w nich

Ksiądz między innymi większe zainteresowanie tą problematyką w biblistyce polskiej. Czy miało to jakiś oddźwięk? Czy sam

Ksiądz potem podejmował ją i rozwijał?

Powiedziałem, że moje zainteresowania żydowską trady­cją czytania i objaśniania Biblii wynikały z pobudek głęboko chrześcijańskich: chciałem w ten sposób lepiej i pełniej poznać starożytne nurty rozumienia ksiąg świętych i na ich tle głębiej osadzić osobę Jezusa Chrystusa i cały Nowy Testament. Nie jest zatem sprawą przypadku, że publikacje na te tematy uka­zywały się w czasopismach katolickich, przede wszystkim na łamach jezuickiego miesięcznika „Przegląd Powszechny".

Działo się to począwszy od 1987 r., natomiast we wcześniej­szych publikacjach dominowała inna problematyka. Zagraniczne studia biblijne uświadomiły mi bowiem jeszcze jeden wymiar, a mianowicie fakt, że współczesna biblistyka, także katolicka, wkroczyła w swoistą ślepą uliczkę. Polega ona na eksponowaniu,

— 463 —

Page 465: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVII

a często także na poprzestawaniu jedynie na badaniach hi- storyczno-krytycznych, czyli ustalaniu genezy, domniemane­go autorstwa i rozmaitych okoliczności komentowanego teks­tu biblijnego, połączonym z rezygnacją z jego znaczenia dla współczesnych słuchaczy i czytelników Biblii. Tymczasem Bi­blia przetrwała wyłącznie dlatego, że każdemu nowemu po­koleniu wierzących wciąż przekazuje orędzie zbawienia. Moje studia biblijne, zarówno wstępne, odbyte w warszawskim wyż­szym seminarium duchownym, jak i specjalistyczne w Papie­skim Instytucie Biblijnym, odbywały się w dużej mierze we­dług schematu ustalonego pod koniec XIX w. przez Juliusza Wellhausena. Dotyczył on Pięcioksięgu Mojżesza, ukazując do­mniemane nurty i etapy jego genezy i redakcji. Te poglądy, nie­zwykle sugestywne, były rozwijane przez tzw. szkołę niemie­cką, dociekającą etapów przedliterackich określonego tekstu, jego złożonej i wszechstronnie uwarunkowanej formacji i re­dakcji, a także rzeczywistych i domniemanych uwarunkowań historycznych, geograficznych, społecznych, kulturowych, reli­gijnych, ekonomicznych itd. Ogromną uwagę poświęcono prehi­storii tekstu świętego, próbując z lepszymi czy gorszymi skut­kami osadzić go w dawnych realiach świata biblijnego.

Rezultaty badań krytyczno-historycznych są prawdziwie imponujące, lecz na ich kanwie nawarstwiają się jednak i sta­le potęgują dwie trudności. Po pierwsze, ogromna większość tych intelektualnie wyrafinowanych dociekań jest hipotetycz­na, to znaczy ich rezultaty są dyskusyjne, zmienne i płynne - ile głów, tyle poglądów, ile wypowiedzi, tyle opinii, czasa­mi sprzecznych ze sobą i nawzajem się wykluczających. Po drugie, przedmiotem czytania i rozważania przez wierzących, tak w liturgii, jak indywidualnie, jest tekst święty w jego ka­

— 464 —

Page 466: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

nonicznej formie. Czytelnik bądź słuchacz zamiast wchodze­nia w akademickie szczegóły ewentualnych etapów powsta­wania czy wielorakich uwarunkowań rozważanego tekstu, chce wiedzieć, jakie jest jego znaczenie dzisiaj, jakie przesła­nie zawiera on i przekazuje, na czym polega jego trwała ak­tualność, czyta bowiem Biblię jako słowo Boga skierowane do siebie.

Te oczekiwania i potrzeby, głównie o profilu pastoralnym, tłumaczą moje pierwsze publikacje zamieszczane od 1984 r. w „Przeglądzie Powszechnym”. Przeszczepiały one na grunt polski elementy egzegezy narracyjnej, co w ówczesnych wa­runkach było nowością odbiegającą od dominujących tenden­cji i standardów.

Egzegeza narracyjna - czy może Ksiądz to pojęcie jeszcze razi nieco szerzej wytłumaczyć?

Egzegeza narracyjna traktuje Pismo Święte jak literaturę, która jako forma opowiadania jest świadectwem więzi i komu­nikowania się między Bogiem a ludźmi oraz między ludźmi. Koncentruje ona uwagę nie na genezie tekstu i precyzyjnym poszukiwaniu historycznego kontekstu, w jakim powstawał, ale na jego znaczeniu dla odbiorcy - dawniej i dzisiaj. Wnikliwie bada strukturę i gatunek literacki tekstu oraz rozmaite odnie­sienia stylu, budowy zdań i słownictwa, ustalając na tej pod­stawie zamierzone znaczenia tekstu - teologiczne, moralne, du­chowe, psychologiczne i inne. Jest to więc w dużej mierze ten typ egzegezy, o jakim mówiliśmy, omawiając starożytną żydow­ską i chrześcijańską interpretację Pisma. Nie jest zatem praw­dą, że analiza ksiąg biblijnych pod kątem literackim została

— 465 —

Page 467: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVII

zapoczątkowana w naszych czasach. Znali ją i chętnie z niej korzystali starożytni czytelnicy i komentatorzy Biblii, natomiast współcześnie w naukowy sposób zastosowano do Biblii narzę­dzia analizy literackiej. Tak Stary jak i Nowy Testament opo­wiada historię zbawienia, na którą składają się rozmaite epi­zody, zaś ich biblijna prezentacja to nic innego, jak wyznanie wiary, a także głoszenie i katecheza.

Egzegeza narracyjna proponuje liczne metody analizy tekstu i musi być poparta refleksją teologiczną. Stosując ten typ egze- gezy, omówiłem w cyklu artykułów pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, rozważając problematykę genezy zła, grzechu, przemo­cy, a także rywalizacji i podziałów wśród ludzi. Wywołały one duże zainteresowanie, ponieważ ze względu na swą zawartość mogły być z powodzeniem wykorzystywane dla doraźnych po­trzeb duszpasterskich i katechetycznych. Wymowne jest samo wyliczenie tytułów: Anatomia pokusy (Rdz 3,1-6); Zawsze istnie­je możliwość poprawy (Rdz 4,2b-8); Nadzieja w świecie zagrożo­nym zagładą (Rdz 6,5 - 7,24); Przekleństwo Kanaana - nieudana próba zdobycia zabronionej dominacji (Rdz 9,20-27); Wieża w Ba­bel - czym staje się świat bez Boga (Rdz 11,1-9). Znaczna liczba uczonych, którzy traktują Biblię wyłącznie jako dzieło litera­ckie, odrzuca krytykę historyczną i poprzestaje na analizie sa­mego tekstu, który żyje własnym życiem i przybiera rozmaite znaczenia. Odcinając się od tego typu radykalizmu, artykuły o potopie czy o wieży Babel nie pomijały milczeniem genezy obecnych tam biblijnych motywów i wątków, to znaczy ich po­chodzenia i uwarunkowań pozabiblijnych, także o prowenien­cji mitycznej. Zawierały także materiał ukazujący, w jaki spo­sób Żydzi epoki starożytnej interpretowali te fragmenty Biblii Hebrajskiej, które i nam sprawiają trudności.

— 466 —

Page 468: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

W 1986 r. przedstawiłem rozprawę doktorską, w której uży­wanie metody historyczno-krytycznej szło w parze z badaniem oddziaływania wybranych fragmentów tekstu Księgi Ezechie­la (16, 20 i 23) w Biblii Greckiej oraz literaturze targumicz- nej. Wkrótce potem, rozpoczynając pracę w Akademii Teolo­gii Katolickiej, opublikowałem cykl artykułów, które dotyczyły natury i rozmaitych aspektów starożytnej egzegezy żydowskiej. Przedstawiały ją one jako ogromną pomoc dla chrześcijańskiej lektury Pisma Świętego, która znalazła potwierdzenie i prze­dłużenie w nauczaniu Jezusa i apostołów oraz w Nowym Testa­mencie. Dzięki temu udało się też pokazać liczne podobieństwa i zbieżności między katolickim i żydowskim czytaniem i ob­jaśnianiem Pisma. Stało się jasne, że Jezus Chrystus i chrześ­cijaństwo nie są żadną obcą naroślą na „ciele" biblijnego Izra­ela, gdyż na wspólnej glebie wyrosły z tego samego korzenia dwie siostrzane tradycje. My, chrześcijanie, powinniśmy się zaj­mować starożytną egzegetyczną tradycją żydowską, bo to jest również źródło egzegetycznej tradycji chrześcijańskiej. Nawią­zywali od niej przecież nie tylko rabini, lecz także Ojcowie Kościoła, a wcześniej autorzy Nowego Testamentu.

Artykuły te spotkały się z szerokim odzewem nie tylko ze strony środowisk katolickich i, szerzej, chrześcijańskich, ale także

otrzymał Ksiądz wiele przychylnych głosów ze strony żydowskiej.

Nie czekałem na aplauzy, bo wiedziałem, że uznanie bywa krótkotrwałe, a przyjmowanie jego oznak może być ponad do­puszczalna miarę zobowiązujące. Największą nagrodą za wie­dzę jest wiedza. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, do jakiego stopnia informacje i przemyślenia zawarte w tamtych

— 467 —

Page 469: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVII

artykułach okazywały się przydatne dla osób wyznających ju­daizm, które uznały ten materiał za ważne ogniwo w pozna­waniu i umacnianiu swojej żydowskiej tożsamości. To nie był mój pierwszorzędny cel, jednak cieszyły głosy, że dzięki tego typu publikacjom polepsza się wzajemne patrzenie chrześcijan i wyznawców judaizmu na siebie.

Prawdziwa satysfakcja przyszła później. Sprawiły ją dwa kolejne dokumenty Papieskiej Komisji Biblijnej, wydane za pontyfikatu Jana Pawła II i z jego aprobatą. Pierwszy, ogło­szony w 1993 r. i poświęcony interpretacji Biblii w Koście­le, zaleca szukanie równowagi między badaniami historycz- no-kry tyczny mi a nowymi podejściami i metodami studiów biblijnych, w tym również egzegezą narracyjną. Dowartościo­wuje również poznawanie żydowskich metod objaśniania Pis­ma, określając jednak ich ramy i cele. Drugi dokument tejże Komisji, wydany w 2001 r., zatytułowany Naród żydowski i jego Pisma święte w Biblii chrześcijańskiej, wyszczególnia i omawia najważniejsze aspekty relacji między pierwszą i drugą częś­cią Biblii oraz jej interpretacją żydowską i chrześcijańską oraz zaleca - znowu z należytym umiarem i ostrożnością - pozna­wanie i wykorzystywanie przez chrześcijan żydowskiej inter­pretacji Pisma. Odczuwałem satysfakcję, że artykuły wyprze­dziły obydwa dokumenty. Na podkreślenie zasługuje fakt, że ich opublikowanie nie spotkało się ze sprzeciwami, co świad­czy o wielkiej otwartości teologii i biblistyki uprawianej w Polsce.

Dla pełnego obrazu trzeba nadmienić, że również kilku innych biblistów polskich zajmowało się problematyką narra­cyjnej egzegezy Biblii. Czynili to jednak bardziej od strony te­

— 468 —

Page 470: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

oretycznej niż praktycznej, ogólnie przybliżając jej zasady i kie­runki. Natomiast problematyki żydowskiej interpretacji Biblii raczej wtedy jeszcze nie podejmowano.

A czy spotkał się Ksiądz z jakimiś przejawami antyjudaizmu?Znam osoby wykształcone na katolickich uczelniach,

które utrzymują, ze sięganie do tradycji żydowskich, nawet do Starego Testamentu, nie jest potrzebne do zgłębiania

tajemnic wiary chrześcijańskiej.

Każdy z nas obraca się w określonym kręgu ludzi, w związ­ku z tym nasza percepcja i obraz rzeczywistości są jakoś uwarunkowane. W moim środowisku, tak akademickim, jak i parafialnym (mieszkałem wówczas w warszawskiej parafii Opatrzności Bożej) w zasadzie nie spotkałem się z przejawami antyjudaizmu ani z negatywnymi reakcjami dotyczącymi treści zawartych w publikowanych artykułach. Zdarzały się jednak pewne wyjątki, wynikające bardziej z ignorancji niż z niechęci wobec religii żydowskiej. Odnosiłem się do nich ze zrozumie­niem, bo nieufność wobec zajmowania się judaizmem i jego tradycjami przez chrześcijan postrzegam jako coś normalnego, co ma swój odpowiednik w nieufności po stronie żydowskiej. Byłoby dziwne, gdyby było inaczej. Przez długie stulecia nie było między nami takiego zbliżenia i obustronnego zaintere­sowania, a każda nowość wymaga przygotowania i solidnego uzasadnienia. Nie chodzi tu wyłącznie o antyjudaizm, z któ­rym się czasami spotykamy i który trzeba cierpliwie przezwy­ciężać, lecz także o dobrze pojętą troskę o ustrzeżenie inte­gralności wiary i teologii chrześcijańskiej.

— 469 —

Page 471: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XVI

Znacznie większym zaskoczeniem był dla mnie antyjuda- izm żydowski! To pojęcie oraz rzeczywistość, jaką ono ujmu­je, wymaga kilku słów wyjaśnienia. W drugiej połowie lat 80. spotykałem - nie tylko w Polsce, lecz także na Zachodzie Eu­ropy i w USA - Żydów na różne sposoby uwikłanych w ko­munizm i nadal go propagujących, którzy z niechęcią, a nawet wrogością odnosili się do każdej religii, również do religii ży­dowskiej! Szokiem było dla mnie to, że jej poznawanie trakto­wali jak zbyteczną fanaberię lub fanatyzm. Ostrze ich wystąpień kierowało się głównie przeciw chrześcijaństwu, jednak raziła ich także każda ewentualność zbliżenia chrześcijańsko-judai- stycznego. Pod koniec lat 80. XX w. mieli oni w Polsce ciągle sporo do powiedzenia. Stawiane przez nich zarzuty na pozór dotyczyły jakichś szczegółów, lecz ich istotą była wrogość wo­bec zajmowania się elementami religijnej tradycji żydowskiej. Zdarzało się, że ataki bywały silne i nieustępliwe, co nasiliło się później, gdy po zmianach społeczno-politycznych zdołali się „przefarbować” i poczuli się zupełnie bezkarni.

Czy oprócz studiów i przygotowania naukowego istniały jakieś inne okoliczności sprzyjające podejmowaniu problematyki

żydowskiej interpretacji Biblii?

Moje zajmowanie się tymi sprawami zbiegło się z odwiedzi­nami Jana Pawła II w synagodze rzymskiej, które miały miejsce 13 kwietnia 1986 r. Wydarzenie to wydatnie wzmogło ogólne zainteresowanie katolików polskich żydowskim życiem religij­nym i uświadomiło nam, że obok naszej religii i tradycji ist­nieje i rozwija się religia i tradycja żydowska, że judaizm nie jest religią martwą i może mieć coś twórczego i ciekawego do

— 470 —

Page 472: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

powiedzenia także nam. Z jednej strony oznacza to dowartoś­ciowanie Żydów i ich religii, połączone z pytaniem o zasad­ność i skuteczność judaizmu jako drogi zbawienia; z drugiej, pozwala lepiej wniknąć w realia wcielenia Syna Bożego, to zna­czy wyznawanie Jego Bóstwa, co nam, chrześcijanom, przycho­dzi (co za paradoks!) łatwiej, oraz właściwe i pełne uznanie Jego człowieczeństwa, co bywa trudniejsze.

Dobrze wiadomo, że już wcześniej Jan Paweł II wykonał wiele pojednawczych gestów wobec Żydów i ich religii, ale w Polsce nie odbiły się one szerokim echem z trzech powo­dów. Po pierwsze, liczba religijnych Żydów była w tym czasie w Polsce znikoma i przeciętnemu katolikowi określenie „Żyd” kojarzyło się przede wszystkim z komunistą i ateistą. Nie inne były również moje doświadczenia i skojarzenia. Po drugie, za­gadnienia dialogu międzyreligijnego, głównie ze względu na monolityczny charakter polskiego społeczeństwa, były poru­szane sporadycznie, co nie ominęło relacji Kościoła wobec Ży­dów i judaizmu. Po trzecie, w pierwszej połowie lat 80. prze­żywaliśmy wielkie poruszenie społeczno-polityczne, narodziny „Solidarności”, stan wojenny i jego skutki, emigrację setek ty­sięcy Polaków itd. Wizyta Jana Pawła II w synagodze rzym­skiej wniosła nową jakość, potwierdzoną utworzeniem Pod­komisji, podniesionej w 1987 r. do rangi Komisji Episkopatu Polski do spraw Dialogu z Judaizmem. Na fali tego zainte­resowania, które wzmogło się jeszcze bardziej po spotkaniu Jana Pawła II podczas trzeciej podróży apostolskiej do Polski, 14 czerwca 1987 r. w Warszawie, z przedstawicielami Związ­ku Religijnego Wyznania Mojżeszowego, podejmowano roz­maite inicjatywy, zaś publikacje poświęcone żydowskiej tra­dycji objaśniania Biblii dobrze przystawały do tych nastrojów.

— 471 —

Page 473: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XVII

Grono ich odbiorców było wprawdzie ograniczone, lecz oso­by, które sięgały po te materiały, wiedziały czego potrzebują i szukają.

Jesienią 1988 r. podjąłem w Akademii Teologii Katoli­ckiej wykłady na temat natury i dziejów judaizmu. Gromadzi­ły one nie tylko studentów. Również podczas tych wykładów nie spotkałem się z żadnymi przejawami kontestacji, niechęci czy wrogości - odwrotnie, zawsze zastanawiała mnie wielka ciekawość i życzliwość. Wiele treści zawierających elementy bi­blijnych tradycji żydowskich przenosiłem do wykładów i kon­ferencji biblijnych głoszonych w parafii Opatrzności Bożej, na przykład omawiając Księgę Rodzaju (1-11) lub wprowadza­jąc do samodzielnej lektury Ewangelii. I tutaj też nie spotka­łem się z jakąkolwiek niechęcią. Od czasu do czasu podnosiły się głosy, że to dobrze, iż wzmiankujemy żydowskie sposo­by rozumienia ksiąg świętych, skoro Biblia jest księgą świętą dwóch religii.

Pewne kłopoty i trudności pojawiły się nieco później, na przełomie lat 80. i 90., które stały pod znakiem narastające­go sporu i zamieszania wokół klasztoru sióstr karmelitanek w Oświęcimiu. Narastający konflikt, a przede wszystkim rady­kalny sposób artykułowania roszczeń i żądań żydowskich, nie sprzyjał prezentacji żydowskiego życia religijnego, wywołując zamęt i usztywnienie stanowisk. Dopiero wtedy spotykałem się częściej niż kiedykolwiek przedtem z głosami, które pod­ważały sensowność dialogu i zajmowania się tradycją żydow­ską, które wyrastały na podglebiu oburzenia i rozterek zwią­zanych z mnożeniem żądań, które godziły w obecność sióstr karmelitanek, a potem znaku krzyża w bliskim sąsiedztwie by­łego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.

472 —

Page 474: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

Była jednak też inna przyczyna napięć. O ile artykuły, które prezentowały starożytną egzegezę żydowską, spotkały się

z przychylnością środowisk żydowskich, o tyle ta przychylność zdecydowanie stopniała w momencie, gdy Ksiądz zaczął

przypominać o wielonurtowości starożytnej egzegezy, o cenzurze rabinów, o odrzuceniu Septuaginty oraz o ostrożności,

jaką powinien zachowywać chrześcijanin wobec literaturyrabinicznej.

Ponieważ pisząc te artykuły, nie czekałem na aplauz, za­tem i narastanie powściągliwości nie bardzo mnie dotyczyło. Uprawianie nauki ma sens o tyle, o ile nie jest selektywne, nie kieruje się uprzedzeniami ani nie sprzyja naciskom i oczeki­waniom rozmaitych politycznych i ideologicznych poprawno­ści. Przyglądając się żydowskiej tradycji interpretacji biblijnej i dostrzegając jej wielopostaciowość, jaka istniała pod koniec ery przedchrześcijańskiej, musiałem pisać - bo taka jest prawda - o tym, że ta bogata i wielowątkowa tradycja z końcem I w. po Chrystusie została poddana daleko idącej unifikacji i sche- matyzacji według zapatrywań, podejścia i potrzeb rabinów. Jed­nym słowem, musiałem wskazać na charakter i radykalizm rabi­nicznej przebudowy judaizmu, na okoliczności, uwarunkowania i skutki dokonanej przebudowy oraz na przyczyny, dla których wiele wcześniejszych, przedchrześcijańskich wątków i motywów zostało odrzuconych albo zmienionych, tak by przystawały do kanonu i kierunków rabinicznej reorientacji. Musiałem zatem także pokazać związki tej wszechstronnej i gruntownej prze­budowy ze zdecydowanym radykalizowaniem się rabiniczne- go życia żydowskiego wobec chrześcijaństwa, co tłumaczy re­zygnację lub cenzurę wszystkich nurtów wcześniejszej tradycji

— 473 —

Page 475: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XVII

żydowskiej, które mogły być i rzeczywiście były przez chrześci­jaństwo wykorzystane, rozwijane czy choćby podjęte. Stało się widoczne, o czym mówiliśmy, że judaizm rabiniczny to jedna z dwóch opcji, jedna z dwóch kontynuacji życia biblijnego Izra­ela; chrześcijaństwo też wyrosło na tym samym gruncie. Biblia Hebrajska jest własnością wyznawców judaizmu i chrześcijan, a jej tłumaczenie i komentowanie może odbywać się nie tylko obok siebie, ani tym bardziej przeciw sobie, lecz wspólnie, je­steśmy bowiem dziećmi jedynego Boga, który naszym przod­kom w wierze objawił swoją wolę i przykazania.

Takie spojrzenie i takie zalecenia nie mogły się podobać, bo w kontekście zmian politycznych w 1989 r. uwidoczniły się tendencje do apoteozowania i gloryfikowania religijnego życia żydowskiego. Przedtem nie dawały o sobie znać tak wyraźnie, natomiast w nowej sytuacji to właśnie katolicy stawali się sprzy­mierzeńcami w oczyszczaniu utrwalonego po drugiej wojnie światowej stereotypu Żyda jako komunisty i ateisty oraz upo­wszechniania wizerunku niemal wszystkich Żydów jako gorli­wych wyznawców judaizmu. W cenie byli zwłaszcza ci katolicy, którzy, mając jakąś pozycję, mówili to, co Żydzi chcieli słyszeć i czego oczekiwali. Zajmowanie się starożytnymi żydowskimi tradycjami egzegezy biblijnej nie łączyło się bezpośrednio z tą problematyką, tym niemniej byłem w nią włączony na innych płaszczyznach. Żydowska egzegeza ksiąg świętych interesowała mnie i zajmowała jako integralny składnik badań dziejów ca­łokształtu egzegezy biblijnej.

Ale ciekawe jest to, ze właściwie wszystkie intuicje Księdza w tymwzględzie zostały zdecydowanie potwierdzone przez, wspominany

już tu kilkakrotnie, opublikowany w 1993 r. dokument watykański

474 —

Page 476: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

„Interpretacja Biblii w Kościele”. Muszę się przyznać, ze gdy, przygotowując się do naszej rozmowy, czytałem artykuły

Księdza na wspomniane tematy, miałem wątpliwości, czy nie za ostro potraktował Ksiądz problem konfliktu

egzegetycznego rabinów i chrześcijan oraz czy nie nazbyt mocno formułuje Ksiądz ostrzeżenia przed bezrefleksyjną

fascynacją literaturą rabiniczną. Kiedy jednak później sięgnąłem do wspomnianego dokumentu watykańskiego, spostrzegłem, iż zawiera dokładnie te same myśli i dokonuje tych samych

rozgraniczeń: ukazując wartość literatury rabinicznej dla chrześcijańskiej refleksji nad własnymi korzeniami, równie mocno ukazuje, gdzie istnieje dla katolika granica podążania za egzegezą

i tradycją rabiniczną.

Powtarzam, że dokument Papieskiej Komisji Biblijnej spra­wił mi ogromną satysfakcję. Wśród jego autorów był prof. Albert Vanhoye, jeden z najbardziej cenionych wykładowców w Papie­skim Instytucie Biblijnym. Na czele Papieskiej Komisji Biblijnej stał kard. Józef Ratzinger, który napisał znakomite wprowadze­nie do tego dokumentu. Dokonano w nim bardzo pożytecznego rozróżnienia między „podejściami” a „metodami” w interpre­tacji Biblii. Podejście ma na względzie badania podejmowane ze szczególnego punktu widzenia, podczas gdy metoda egze- getyczna określa całość procedur naukowych zastosowanych w objaśnianiu tekstu biblijnego. Nawiązanie do tradycji żydow­skich pojawia się w części poświęconej podejściom.

Cały dokument był przedmiotem rozważań i debat pod­czas dwóch kolejnych sympozjów biblistów polskich, w 1995 r. w Szczecinie i w 1996 r. w Radomiu, co dowodzi, że został w Polsce przyjęty i potraktowany poważnie. Moje wystąpienie

— 475 —

Page 477: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XVII

dotyczyło właśnie żydowskich tradycji interpretacyjnych jako pomocy w zrozumieniu Biblii. Punktem wyjścia było przedsta­wienie wielopostaciowego świata żydowskiego jako kontekstu powstania Starego i Nowego Testamentu, po czym wskazałem na najważniejsze pożytki i ograniczenia w korzystaniu z ży­dowskiej egzegezy ksiąg świętych. Wniosek był jasny: zalece­niom korzystania z nich musi towarzyszyć świadomość „zasad­niczej różnicy" wynikającej z odmiennej tożsamości religijnej kształtującej odmienne podejście do Biblii. Bardzo się cieszę, że moje publikacje z końca łat 80. stanowiły liczące się przy­gotowanie do recepcji w Polsce watykańskiego dokumentu na temat interpretacji Biblii w Kościele.

No właśnie, aktywność Księdza na tym polu, tak duża w latach 80., na przełomie lat 80. i 90. maleje. Co się stało?

Od drugiej połowy lat 80. byłem bardzo intensywnie zaan­gażowany w inicjatywy i wydarzenia związane z dialogiem pol­sko- i katolicko-żydowskim, które zabierały mi ogromnie dużo czasu i sił. Łączyło się to z koordynowaniem i organizacją se­minarium naukowego dla polskich księży profesorów w lecie 1989 r. w Chicago, z organizacją dorocznych sympozjów „Koś­ciół a Żydzi i judaizm" i zapoczątkowaniem tak samo zatytuło­wanej serii wydawniczej, z częstymi wykładami i prelekcjami, z czynnym uczestnictwem w pracach kilku gremiów zajmujących się promowaniem dialogu, z organizacją kilku kolejnych wizyt w różnych miastach Polski rabina Byrona L. Sherwina, z oży­wioną działalnością popularyzatorską i publicystyczną, z licz­nymi wyjazdami krajowymi i zagranicznymi, z cyklem wykła­dów w pierwszych miesiącach 1994 r. w kilku miastach USA,

476 —

Page 478: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

a także z przewodniczeniem pielgrzymkom do krajów biblij­nych. Jesienią 1994 r. objąłem kierowanie nowo utworzonym Instytutem Dialogu Katolicko-Judaistycznego i półtora roku póź­niej zapoczątkowałem wydawanie półrocznika „Maqom”, któ­ry ukazuje się jako Biuletyn IDKJ. W 1995 r. zostało wydane moje tłumaczenie książki Sherwina Duchowe dziedzictwo Żydów polskich; przez cały ten okres pełniłem funkcję współprzewod­niczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, której utworze­nie w 1990 r. było w dużej mierze moim dziełem. Nie jest to jeszcze pełna lista ówczesnych zajęć. Oczywiście, tak inten­sywne zaangażowanie w prowadzenie dialogu Kościoła z Ży­dami i judaizmem nie pozostało bez wpływu na uprawianie nauk biblijnych.

Włączyłem się w dialog z nadzieją, że przyniesie błogosła­wione owoce, i w przekonaniu, że obydwu stronom - chrześci­jańskiej i żydowskiej - chodzi o stopniowe, lecz zdecydowane i rzetelne dochodzenie do prawdy oraz przełamywanie ura­zów, barier i uprzedzeń z myślą o budowaniu nowej przyszło­ści, partnerskiej i naznaczonej szacunkiem i zaufaniem. Sądzi­łem, że jeżeli będziemy wiedzieli o sobie nawzajem więcej, gdy wypracujemy wspólny ogląd przeszłości - biblijnej, pobiblijnej i współczesnej - to wszystko nas do siebie zbliży. Z czasem stało się jasne, że w nasilonych kontaktach wcale nie chodzi o docieranie do prawdy, gdyż mechanizmy, które nimi rządzą, są zupełnie inne. Z punktu widzenia moich zainteresowań bi­blijnych można pierwszą połowę lat 90. uznać w jakimś sen­sie za straconą. Wielokrotnie zastanawiałem się później, czy było warto angażować się w ów dialog, czy nie lepiej było po­zostać przy problematyce biblijnej, egzegetycznej i teologicz­nej. Ale życie potoczyło się tak, jak się potoczyło, nie sposób

— 477 —

Page 479: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XVII

pewnych rzeczy odwrócić ani odkręcić. Część tego wysiłku i mój stosunek do niego dobrze widać w dwóch książkach zbierających zapisy wywiadów i rozmów prasowych w Polsce i za granicą (Rozmowy o dialogu - Warszawa 1996, Dialog w cie­niu Auschwitz - 1999). Jestem przekonany, że różnym aspek­tom tej problematyki, jej zawiłościom i kolejom, uwarunkowa­niom, nadziejom i rozczarowaniom, warto i trzeba poświęcić osobną, długą i szczerą rozmowę, zawierając w niej najważ­niejsze doświadczenia i przemyślenia. Wieloletnie zaangażo­wanie stało się źródłem niemałej wiedzy i wielu przemyśleń, które też mają swój głęboki sens. Jestem przekonany, że gdy­bym nie uczestniczył w pewnych wydarzeniach, ich bieg po­toczyłby się inaczej, mniej pomyślnie dla Kościoła i dla nas. Zapłaciłem cenę, którą ktoś musiał zapłacić. Może przyjdzie czas, żeby i o tym opowiedzieć.

Oczywiście, mając niemało różnych obowiązków, nie zanie­chałem pracy dydaktycznej ani naukowej w zakresie biblistyki. Obok systematycznych wykładów przygotowywałem rozprawę habilitacyjną z tezą o istnieniu asyryjskiej diaspory Izraelitów. W drugiej połowie lat 90. problematyka biblijna znowu wysu­nęła się zdecydowanie na plan pierwszy. Tak jest do dzisiaj.

Ale czy w takim razie ta wiedza, którą Ksiądz przywiózł z Jerozolimy, została spożytkowana na gruncie polskim?

Czy została podjęta kontynuacja badań nad tar gumami i Septuagintą?

Tak, ponieważ dzisiaj mówienie o Septuagincie czy o lite­raturze targumicznej nie jest w Polsce czymś nowym ani ob­cym. Szlaki zostały przetarte i następni bibliści mogą poczy-

— 478 —

Page 480: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

nić kolejne kroki, już nie o charakterze wprowadzającym czy ogólnym, lecz analityczne i daleko bardziej zaawansowane. Ta problematyka wraca w moich późniejszych publikacjach, poja­wiając się obok innych ważnych zagadnień z dziedziny bibli- styki. Pociągają mnie i frapują różne szczegółowe tematy, bo uważam, że każdej specjalizacji powinna towarzyszyć spraw­ność w poruszaniu się po często odległych od siebie obsza­rach badawczych.

Założył Ksiądz i redaguje kilka biblijnych serii wydawniczych, wydawanych przez Oficynę Wydawniczą „Vocatio”.

Spróbujmy je krótko przybliżyć, bo łączą się ściśle z nazwiskiem i działalnością Księdza.

Dzisiaj są to renomowane serie wydawnicze, ale oczy­wiście nie od początku tak było. Ich zaistnienie i rozwój to wynik współpracy z panem Piotrem Wacławikiem, właścicie­lem Oficyny Wydawniczej „Vocatio”, który, decydując się na prowadzenie tego typu działalności, trafił na mnie, ja zaś do jego możliwości edytorskich dodałem swoje rozeznanie, wie­dzę i sprawności redakcyjne. Poświęciłem bardzo wiele cza­su naukowemu i redakcyjnemu opracowaniu cudzych tekstów, a wszystko po to, by mogły one ukazać się drukiem. Mam wiel­ką satysfakcję z tego, że są czytane, a ich autorzy weszli do polskich bibliografii biblijnych i w wielu przypadkach oswoili się z wymaganiami pracy naukowej. Bardzo sobie cenię rów­nież to, że od 1990 r. jestem redaktorem naczelnym kwar­talnika teologów polskich „Collectanea Theologica - Przegląd Teologiczny”, założonego jeszcze w 1920 r. we Lwowie. Na jego łamach w 1949 r. ukazał się naukowy debiut ks. Karola

— 479 —

Page 481: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIA Ł XVII

Wojtyły, czyli obszerne fragmenty napisanej w Rzymie roz­prawy doktorskiej poświęconej problematyce wiary w pismach św. Jana od Krzyża. Zawiłości pracy z tekstami teologiczny­mi innych autorów nauczyły mnie bardzo wiele, lecz wszyst­ko to stale się przydaje.

Najbardziej sztandarowym osiągnięciem „Vocatio” i moim jest „Prymasowska Seria Biblijna”, zapoczątkowana w 1994 r., w której ramach do końca 2005 r., czyli przez niespełna dwa­naście lat ukazało się dwadzieścia pięć opasłych tomów. Jej patronem jest kard. Józef Glemp, prymas Polski, bez którego poparcia i życzliwości nie byłoby tych wspaniałych dzieł. Bi- bliści i teologowie polscy oraz wszyscy zainteresowani wie­dzą biblijną otrzymali pomoce i narzędzia naukowe, o których kilkanaście lat temu mogliśmy jedynie marzyć. Poprzestanę na wyliczeniu kilku tytułów: Wielki atlas biblijny, Wielki słow­nik grecko-polski Nowego Testamentu, Słownik wiedzy biblijnej, Encyklopedia biblijna, Komentarz historyczno-kulturowy do Nowe­go Testamentu, Katolicki komentarz biblijny, Komentarz historycz­no-kulturowy do Starego Testamentu, Słownik symboliki biblijnej, Komentarz żydowski do Nowego Testamentu, Słownik hermeneuty­ki biblijnej, a także tzw. wydanie interlinearne Nowego Testa­mentu i Pięcioksięgu. O każdej z tych książek mógłbym mó­wić długo, a żadna nie potrzebuje reklamy i problem jedynie w tym, by miłośnicy Biblii mogli je nabyć i z nich korzystać. Obecnie nie może być dobrej biblioteki teologicznej bez tych książek, a także bez kilkunastu innych, które należą do tej serii. Z wielką satysfakcją oglądam je na półkach bibliotecz­nych w całym kraju, a także za granicą, zostały bowiem po­darowane na Litwę i Ukrainę, są także w Słowacji. Większość miała po dwa i więcej wydań, co świadczy o zapotrzebowa­

— 480 —

Page 482: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

niu czytelniczym. Dobór tytułów nie jest przypadkowy. Cho­dzi o udostępnienie najniezbędniejszych pomocy do pracy z tekstem biblijnym oraz takich, które z rozmaitych punk­tów widzenia pokazują środowisko i tło biblijne. Na osobną uwagę zasługuje 17. tom tej serii, a mianowicie Katolicki ko­mentarz biblijny, czyli polska edycja słynnego The New Jerome Biblical Commentary. Nadmienię, że w wydawnictwie „Verbi- num” dokonałem redakcji naukowej Międzynarodowego i kato­lickiego komentarza do Pisma Świętego, który ukazał się w Wiel­kim Jubileuszu Roku 2000. To bardzo ważne dzieła. Skutki przyswajania tak dużej porcji solidnej wiedzy biblijnej są już widoczne; dają o sobie znać zarówno na poziomie akademi­ckim, jak i w wymiarze pastoralnym.

Wiosną 2005 r. Nagrodę Wydawców Katolickich „Feniks” uzyskała inna seria wydawnicza, która Ksiądz założył, nadał jej

profil i redaguje...

Tak, chodzi o „Rozprawy i Studia Biblijne”, Seria istnieje od 1995 r. i do drugiej połowy 2006 r. ukazało się dwadzieścia sześć tomów. Są to głównie doktoraty i rozprawy habilitacyjne, co daje doskonałe rozeznanie o stanie rodzimej biblistyki. Wie­le z nich weszło na stałe do krwiobiegu teologii polskiej, wy­znaczając pewne standardy naukowej refleksji nad Biblią. Za­letą tej serii wydawniczej jest szerokie spektrum poruszanych tematów oraz zróżnicowanie podejść i metod interpretacji Bi­blii. Tylko najbardziej prężne zagraniczne środowiska naukowe mogą się poszczycić podobnymi publikacjami. Nie trzeba wy­jaśniać, że takie kraje jak Francja, Niemcy czy Włochy mają w tym długą i bogatą tradycję. My nadrabiamy zaległości.

— 481 —

Page 483: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVII

To nie koniec działalności redakcyjnej, są bowiem jeszcze inne serie.

Poprzestanę na wymienieniu ich tytułów i ogólnego profilu. „Z Biblią przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski”, to dru­ga ważna seria publikacji, nad którą patronat sprawuje kard. Jó­zef Glemp. Wydaliśmy dotąd piętnaście tomów i są to głównie rozmaite adaptacje Biblii: dla maluchów, przedszkolaków, dzieci, młodzieży młodszej i starszej, dla szkół, rodzinna... Mówiliśmy o pożytkach, jakie płyną ze słuchania Biblii. Książki z tej serii są przeznaczone na przykład do głośnego czytania dzieciom przez rodziców. „Biblioteka Dialogu”, zapoczątkowana w 1995 r., zawie­ra pozycje z zakresu dialogu katolicko-żydowskiego. Szczególnym zainteresowaniem nadal cieszy się książka Duchowe dziedzictwo Ży­dów polskich, dzięki której Byron L. Sherwin stał się najbardziej znanym amerykańskim rabinem w Polsce. Bardzo mnie to cieszy, bo to prawdziwy człowiek dialogu i wielki przyjaciel Polski. „Bi­blioteka Pielgrzyma” obejmuje wspomnienia z pobytów w krajach biblijnych, a także popularna prezentację biblijnych ziem i realiów. Bardzo ważna jest seria opatrzona tytułem „Ad Multos Annos”, w której ramach ukazują się od 1998 r. księgi pamiątkowe dla najbardziej zasłużonych biblistów polskich. Mamy ich dziesięć, a uhonorowaliśmy nimi osoby, których wkład w rozwijanie i pro­mowanie wiedzy biblijnej jest godny najwyższego uznania. Pierw­sza została poświęcona abp. Henrykowi Muszyńskiemu. To bar­dzo miłe, gdy widzi się radość i wdzięczność docenionych osób, które czują, że ich praca, częstokroć dzieło całego życia, jest za­uważana i doceniana przez przyjaciół i kolegów. Aczkolwiek od czasu do czasu ukazywały się tego typu pojedyncze publikacje, nigdy przedtem w Polsce takiej serii nie było.

— 482 —

Page 484: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

Główny nurt działalności dydaktyczno-naukowej to wykłady z zakresu biblistyki. Jest Ksiądz profesorem Uniwersytetu

Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ale nie tylko...

Najpierw kilka słów na temat doświadczeń nauczania w trzech seminariach duchownych. W nauczaniu w nich Pis­ma Świętego zasadniczy nacisk jest położony na formację kan­dydatów do kapłaństwa. W swoich ocenach alumnów starałem się pamiętać, że najważniejszym i podstawowym celem ich ży­cia nie jest specjalistyczna wiedza biblijna, ale takie przeżywa­nie Boga i Jego obecności w świecie, które pozwoli im wzrastać w wierze oraz zdobywać kompetencje i wrażliwość niezbędne do owocnej posługi wiernym w Kościele. Patrząc na nich, za­wsze widziałem siebie w seminaryjnych murach, a także wi­działem ich nie jako kleryków, ale jako przyszłych kapłanów, których powinnością jest prowadzenie ludzi do Boga. Wykła­dy w trzech różnych seminariach, salezjańskim, palotyńskim i jezuickim, pozwoliły mi dostrzec to, co nazywa się chary­zmatem danego zgromadzenia czy zakonu. Widziałem, na czym polegają różnice w formacji, odzwierciedlające odmien­ne zadania przewidziane niegdyś przez założycieli, a dzisiaj kontynuowane. Biblia w seminarium duchownym to osobny wielki temat.

Jednak w życiu i wykładach Księdza dominuje wykładanie Bibliina uniwersytecie...

Jestem wykładowcą Pisma Świętego na Uniwersytecie Kar­dynała Stefana Wyszyńskiego, a od 2001 r. wykładam także na

483 —

Page 485: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XVII

Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Obecność teo­logii na uniwersytetach państwowych to nowa jakość w pol­skim życiu naukowym. Z jednej strony należy sprostać rygo­rom akademickim, czyli nauczać i prowadzić badania, które odzwierciedlają odpowiedzialność i wolność nauki, z drugiej zaś pamiętać, że celem teologii jest zrozumienie i pogłębianie wia­ry, a zatem uprawianie teologii ma dokonywać się w Kościele i dla Kościoła. Teologia na uniwersytecie to integralny skład­nik formacji religijnej, a także intelektualnej i narodowej mło­dego pokolenia.

Mam duży udział w staraniach, które doprowadziły do tego, że Jan Paweł II przyjął doktorat honoris causa tak od UKSW, jak i UMK. Były to wielkie i wzruszające wydarzenia, a ich znacze­nie i wyjątkowość widać coraz lepiej po tym, jak Jan Paweł II przeszedł na drugą stronę życia. Na fundamentach, które wska­zał, buduje się tożsamość i przyszłość obu uczelni. Co się ty­czy UKSW, w przemówieniu wygłoszonym 15 grudnia 2001 r. w Watykanie, Ojciec Święty wypowiedział do nas słowa nie­słychanie zaszczytne i zobowiązujące: „Jak stolica prymacjal- na w Gnieźnie stoi na straży religijnej tradycji św. Wojciecha, tak niech Wasz Uniwersytet strzeże kulturowej spuścizny, któ­ra w tej tradycji ma swoje źródło. Bądźcie wierni wezwaniu Kardynała Stefana Wyszyńskiego do troski o kulturę”. To bar­dzo zaszczytny program, a od jego podjęcia zależy prawdziwe powodzenie pracy naukowo-dydaktycznej.

Teologia, a więc i biblistyka uprawiana na uniwersyteckich wydziałach teologicznych, nie jest monolitem. Wyraźnie krysta­lizują się dwa profile, które można określić jako katechetyczno- -pastoralny oraz naukowy. Oczywiście, ten pierwszy też jest na­ukowy, ale ma bardziej widoczne ukierunkowanie pastoralne,

— 484 —

Page 486: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

ponieważ absolwenci będą zazwyczaj katechetami i nauczyciela­mi religii, potrzebne jest im zatem odpowiednie przygotowanie pedagogiczne. Jednak studiowanie Biblii na uniwersytecie nie może się w żadnym wypadku ograniczyć do profilu kateche- tyczno-pastoralnego. Zadania wydziału teologicznego są szer­sze, a celem jest wdrażanie do samodzielnej, naukowej i kry­tycznej pracy, której owocem jest przygotowanie kompetentnej i rzetelnej kadry naukowej.

Do lat 90. XX w. naukowe studium Biblii w Polsce ogra­niczało się w zasadzie do kręgu osób duchownych. Utworze­nie uniwersyteckich wydziałów teologicznych radykalnie zmie­niło tę sytuację, na skutek czego mamy coraz więcej studentów świeckich, obojga płci, którzy podejmują i traktują studia bi­blijne tak jak każdą inną dziedzinę wiedzy, rozumiejąc i uzna­jąc ich miejsce i rolę w Kościele. Pod tym względem obser­wujemy procesy zupełnie nowe, zadając sobie pytania, dokąd to doprowadzi. Ta nowość wymaga bowiem wielkiej dojrzało­ści duchownych i świeckich, której przejawem stanie się właś­ciwe wykorzystanie cennego potencjału wiedzy i dobrej woli tych świeckich absolwentów teologii, którzy nie chcą być i nie będą katechetami. Wykładam na teologii ogólnej, zanim jesz­cze studenci wybiorą specjalizację, oraz na specjalizacji biblij­nej. Od jesieni 2005 r. jestem kierownikiem Sekcji Biblisty- ki na Wydziale Teologicznym UKSW. Zważywszy na niemałą liczbę uniwersyteckich wydziałów teologicznych w Polsce (kil­kanaście) i wyższych seminariów duchownych (kilkadziesiąt) wciąż istnieje duże zapotrzebowanie na teologów mających stopnie naukowe doktora i doktora habilitowanego oraz tytuł naukowy profesora. Osiągnięcie tego poziomu wymaga wielu lat żmudnych studiów.

— 485 —

Page 487: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZDZ IA Ł XVII

Miałem także przez trzy lata wykłady zlecone z biblisty- ki na Wydziale Matematyki, Mechaniki i Informatyki Uniwer­sytetu Warszawskiego. Na pierwszy rzut oka wygląda to na niezrozumiały paradoks. Wykłady były międzywydziałowe i fa­kultatywne, a uczestniczyło w nich około ponad dwustu stu­dentów. Refleksja nad Biblią i wiedzą biblijną stanowiła ele­ment tzw. humanizacji. Interesujące i wymowne jest wielkie zainteresowanie ze strony młodzieży oraz czynne uczestni­ctwo w wykładach, połączone z dyskusjami i pytaniami. Co się tyczy innych doświadczeń, ciekawe były wykłady wiosną 2003 r. w Instytucie Teologicznym św. Tomasza w Kijowie. Zdobyłem pojęcie o poziomie i zainteresowaniach młodzieży ukraińskiej, które dowodzą, że także i tam istnieje ogromny chrześcijański potencjał duchowy i intelektualny.

Przez cały ten czas pozostaje Ksiądz aktywny na polu upowszechniania kultury biblijnej. Słynne stały się prowadzone

przez Księdza otwarte dla wszystkich konferencje biblijne. Jak tosię zaczęło?

Zaczęło się najpierw, jakby nieśmiało i pod wpływem nalegań ze strony wiernych, jesienią 1984 r. w warszawskiej parafii Nawrócenia św. Pawła. Na odbywanych wtedy spot­kaniach opowiadałem o Ziemi Świętej, ilustrując to przeźrocza­mi. Gdy rok później rozpocząłem pracę duszpasterską w para­fii Opatrzności Bożej, zachęty do promowania Biblii i wiedzy biblijnej się wzmogły. Sądziłem, że będzie to doświadczenie jednoroczne, lecz wierni domagali się ich kontynuacji. Od je­sieni 1986 r., czyli po uzyskaniu doktoratu, systematycznie prowadzę konferencje biblijne i rzeczywiście cieszą się one

486 —

Page 488: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

wielkim zainteresowaniem. W 1992 r., wraz ze zmianą miej­sca zamieszkania, dzięki życzliwości i aprobacie ks. prałata Witolda Karpowicza zostały przeniesione do parafii Zwiasto­wania Pańskiego i trwają po dzień dzisiejszy. W ciągu oko­ło dwudziestu lat wygłosiłem znacznie ponad dwieście kon­ferencji poruszających wybrane tematy biblijne. Wymieniam niektóre z nich: Bohaterowie wiary Starego, a w następnym roku Nowego Testamentu, Księga Rodzaju 1-11, Wprowa­dzenie do Ewangelii, Maryja w Nowym Testamencie, Dzie­je Apostolskie, Kościoły Apostolskie, Mesjasz w Biblii, Ży­cie i dzieło św. Pawła itd. Często pojawiały się nawiązania do życia Kościoła, a także działalności i nauczania Jana Pa­wła II i, ostatnio, Benedykta XVI. Jeden z cykli poświęcili­śmy rozważaniu książki Przekroczyć próg nadziei, inny ency­klikom naszego papieża.

Wygłaszam te konferencje z dwóch powodów: z potrze­by serca oraz dlatego, że wierni to skutecznie wymogli, chcąc słuchać o Biblii i sprawach z nią związanych. Prapoczątki tej działalności widzę w katechizacji młodzieży szkół średnich i studenckiej w parafiach, w których pracowałem; moja ka­techeza zawsze była silnie osadzona w Biblii, zarówno w jej przesłaniu teologicznym, jak i w realiach. Często odchodziłem od sztywnego ramowego programu i starałem się ukazać bo­gactwo słowa Bożego i jego ustawiczną aktualność. W kon­ferencjach regularnie uczestniczy kilkaset osób, mimo że nie ma żadnej specjalnej reklamy, namawiania czy nawet plaka­tów albo afiszów. Widok kilkuset osób pogrążonych we wspól­nej refleksji nad słowem Bożym jest bardzo poruszający. Tę swoją aktywność uważam za bardzo ważną i przykładam do niej ogromną wagę, bo jest to rodzaj upowszechniania Biblii,

— 487 —

Page 489: Bóg Biblia Mesjasz

RO ZD Z IA Ł XVI

którego błogosławione skutki można niemal natychmiast ob­serwować. Polegają one przede wszystkim na samodzielnym czytaniu i rozważaniu Pisma Świętego, na przyswajaniu du­żej dawki wiedzy biblijnej i kształtowaniu się swoistej biblijnej mentalności, na większym głodzie dojrzałego duszpasterstwa, na ożywieniu życia modlitewnego, większej odpowiedzialno­ści i trosce o Kościół oraz czynnej obecności w życiu Kościo­ła. Uczestnikami konferencji są wierni, na których w każdej sytuacji można liczyć.

Na podkreślenie zasługuje jeszcze jedno: znaczna część słuchaczy wzięła udział w pielgrzymkach do krajów biblij­nych, przede wszystkim do Ziemi Świętej, a także na Synaj, do Egiptu, Jordanii, Grecji, Turcji i Tunezji. Jadąc tam, wie­dzieli czego szukać i co oglądać. Przewodniczenie takim gru­pom to w istocie prowadzenie podróży studyjnych, tym wartoś­ciowszych, że wzbogaconych o refleksję duchową i modlitwę. Niemało osób przez wiele lat oszczędzało na taki wyjazd, a kiedy doszedł do skutku, przeżyło wspaniały czas speł­nienia długich marzeń. Dzisiaj zupełnie inaczej odbierają Bi­blię i biorą udział w liturgii - już nie tylko oczami wyobraź­ni, lecz we wspomnieniach oglądają miejsca, o których czytają i słyszą.

Poza tymi konferencjami biblijnymi wygłasza Ksiądz takie inne odczyty, prelekcje i wykłady. Jak wyglądają nabywane tam

doświadczenia?

Ogólna liczba wystąpień, jakie miałem w różnych ośrodkach w kraju i za granicą, przekroczyła siedemset. Rzadko były to spotkania w małych grupach, po kilkanaście osób, najczęściej

— 488 —

Page 490: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

po kilkadziesiąt i kilkaset. Problematyka oscylowała między zagadnieniami z zakresu dialogu chrześcijańsko- i polsko-ży­dowskiego, a wybranymi zagadnieniami biblijnymi, od popu­laryzacji po wykłady specjalistyczne. To rozległe i niewyczer­pane pole działalności, a kłopot polega na tym, że nie można sprostać wszystkim zaproszeniom i potrzebom. Wiele razy przekonałem się, że nie zaczynamy od początku, bo ci, którzy biorą udział w takich spotkaniach, przeszli zazwyczaj forma­cję w małych grupach bądź indywidualnie, w kontekście sa­modzielnego czytania Pisma Świętego i publikacji biblijnych. Z satysfakcją stwierdzam również dobroczynne rezultaty ksią­żek z redagowanych przez siebie serii biblijnych. Oczekiwania i potrzeby czytelników wychodzą znacznie poza zagadnienia wstępne, co dla biblistów i teologów jest wielkim i zobowią­zującym wyzwaniem.

A pielgrzymki po krajach biblijnych? Oprowadził ich Ksiądz do tejpory prawie siedemdziesiąt

Każda pielgrzymka jest inna i dlatego wyjątkowa. To wspa­niała praca! Łącznie oprowadziłem po krajach biblijnych po­nad trzy tysiące osób. Mam więc swoją „personalną” parafię, rozproszoną po całej Polsce i daleko poza nią. Przewodniczy­łem pielgrzymkom świeckich i kapłanów, które też mają swoją specyfikę. Miejsca święte są te same, ale zmieniają się ludzie, a ja mam możliwość obserwowania także zmian dokonują­cych się w ludziach. Stale powtarzam, że każda pielgrzymka to nie tylko podróż w przestrzeni, lecz wyprawa do zakamar­ków własnego wnętrza i sumienia. Dlatego jest to wielka przy­goda duchowa, z której człowiek wychodzi odmieniony. Wraca

— 489 —

Page 491: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVII

do domu ten sam, lecz nie taki sam. Najbardziej lubię piel­grzymki do Ziemi Świętej, a także do Turcji i Grecji - ślada­mi św. Pawła. Mam swoje ulubione miejsca, za którymi tęsk­nię i do których z największą radością zawsze wracam. Takie możliwości to prawdziwy przywilej.

Jeszcze jedno pole działania Księdza to Stowarzyszenie BiblistówPolskich.

Jednym z owoców przeszczepiania na nasz grunt sobo­rowej odnowy biblijnej stało się utworzenie Sekcji Biblijnej przy Konferencji Episkopatu Polski. Jej dokonania są ogrom­ne, a do największych należy organizowanie od 1959 r. do­rocznych sympozjów biblistów polskich. Ogromna w tym za­sługa takich wybitnych uczonych, jak ks. prof. Stanisław Lach, o. prof. Hugolin Langkammer OFM, ks. prof. Lech Stachowiak i ks. prof. Ryszard Rubinkiewicz SDB, którzy przewodniczyli pracom tej Sekcji. Wspomagali ich inni bibliści, świadomi, że trzeba wypełnić luki i nadrobić zaległości spowodowane sy­tuacja Polski pod zaborami, a potem wyniszczeniem kultu­ry polskiej podczas drugiej wojny światowej i jej zubożeniem w okresie powojennym. Istniał niepisany zwyczaj, że na czele Sekcji Biblijnej stał profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubel­skiego, jednej z dwóch - obok Akademii Teologii Katolickiej - ówczesnych wiodących uczelni teologicznych. Według tego klucza każdy ustępujący przewodniczący rekomendował swo­jego następcę. Po uzyskaniu doktoratu brałem udział w nie­mal każdym sympozjum, wygłaszając kilkakrotnie referaty. W 1998 r., podczas sympozjum biblistów polskich w Pozna­niu, potwierdzono wybór ks. prof. Ryszarda Rubinkiewicza na

— 490 —

Page 492: Bóg Biblia Mesjasz

PUBLIKACJE, WYKŁADY, KONFERENCJE

drugą kadencję, ja natomiast zostałem wybrany na wiceprze­wodniczącego Sekcji.

Podjęliśmy starania o zatwierdzenie przez Konferencję Episkopatu Polski statutu Stowarzyszenie Biblistów Polskich i w grudniu 2000 r. został on zatwierdzony. Istniała szan­sa na powołanie Stowarzyszenia zgodnie z normami statutu podczas sympozjum biblistów we wrześniu 2001 r. w Gnieź­nie. Obrady zbiegły się jednak z zamachami terrorystycznymi w Stanach Zjednoczonych, co całkowicie zdominowało atmo­sferę tego spotkania. Także rok później, podczas sympozjum w Lublinie, nie doszło do formalnego utworzenia Stowarzysze­nia. We wrześniu 2003 r. podczas sympozjum w Koszalinie odbyły się wybory nowych władz Sekcji. Z ogromną satysfak­cją przyjąłem wybór na prezesa (takie było nazewnictwo!), zaś wiceprezesem został ks. prof. Henryk Witczyk z KUL-u. Ten wybór uważam za największy sukces, bo, po pierwsze, wybo­ry były tajne, po drugie, otrzymałem zdecydowaną większość głosów, a po trzecie, wyboru dokonali koledzy, ma więc on charakter środowiskowy, co traktuję jako wyraz uznania i za­ufania z ich strony.

Natychmiast podjęliśmy starania o wdrożenie wszyst­kich niezbędnych procedur i utworzenie nowego gremium. Ukonstytuowało się ono 6 grudnia 2003 r. podczas spotka­nia założycielskiego, które miało miejsce w Warszawie. Wy­brane w Koszalinie władze Sekcji przekształciły się w Zarząd Stowarzyszenia Biblistów Polskich, potwierdzony podczas I Walnego Zebrania we wrześniu 2004 r. w Gdańsku-Oliwie. W czwartym roku działalności Stowarzyszenie liczy ponad dwustu członków zwyczajnych, biblistów ze wszystkich ośrod­ków naukowo-dydaktycznych w kraju i kilkunastu Polaków

— 491 —

Page 493: Bóg Biblia Mesjasz

pracujących zagranicą. Naszym celem jest dalsza integracja ca­łego środowiska, a zadaniem wypracowanie narzędzi, także sta­tutowych, które będą jej służyły. Na VII Kongresie Teologów Polskich we wrześniu 2004 r. w Lublinie przedstawiciele in­nych dyscyplin teologicznych żywo interesowali się organizacją i pracami naszego Stowarzyszenia. Wyglądało na to, że pójdą w nasze ślady. I tak się rzeczywiście stało.

Page 494: Bóg Biblia Mesjasz

ROZDZIAŁ XVIII

Biblia objaśniana, ilustrowana i filmowana

Olbrzymia część działalności Księdza jako biblisty to praca z wydawaniem tłumaczeń Biblii, komentarzy do niej, opracowań

na jej temat.

Nigdy w dziejach Kościoła w Polsce nie został wykona­ny tak ogromny wysiłek w upowszechnianiu tekstu Pisma Świętego oraz wiedzy biblijnej, jak w ostatnim czterdziestole­ciu. Związane to jest przede wszystkim z przekładem znanym jako Biblia Tysiąclecia, którego pierwsze wydanie ukazało się w 1965 r., pod koniec II Soboru Watykańskiego, a jednocześnie tuż przed jubileuszem 1000-lecia Chrztu Polski. Jego główna zaleta polega nie tyle na merytorycznej wartości tłumaczenia, bo ta jest zróżnicowana - jedne księgi biblijne zostały przeło­żone bardzo dobrze, inne dobrze, a jeszcze inne należało pilnie poprawić - ale na tym, że jest to tłumaczenie liturgiczne, uży­wane i przyjęte w Kościele katolickim w Polsce i w środowi­skach polonijnych, używane w liturgii i katechezie, w naucza­niu teologii i w prywatnej lekturze ksiąg świętych. Po wydaniu pierwszym, do którego odręczne słowo wstępne napisał kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, ukazały się kolejne, po­prawione i zmienione wydania: drugie (1971), trzecie (1980),

— 493 —

Page 495: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

czwarte (1992) i piąte (2000). Różnią się one między sobą i dlatego można powiedzieć, że istnieje nie jedna, lecz pięć Bi­blii Tysiąclecia. Porównywanie ich oraz określanie, na czym po­legają wprowadzane zmiany, to osobne zadanie - i to nie tyl­ko dla początkujących biblistów. W ciągu ponad czterdziestu lat, jakie upłynęły od ukazania się tego przekładu, sprzedano, oficjalnie licząc, około dziesięć milionów egzemplarzy Pisma Świętego. Jeżeli się doda do tego rozmaite inne wydania, do­konywane na użytek mniejszych wspólnot i grup, ta liczba bę­dzie jeszcze większa.

Niemałą rolę odegrał także inny przekład, znany jako Biblia Poznańska (1973-1975). Jest to dzieło obszerniejsze, bo trzyto- mowe, zaopatrzone w znacznie bardziej rozbudowane komen­tarze o profilu filologicznym, historycznym, geograficznym, eg- zegetycznym i teologicznym. Wznowione w 2004 r. nigdy nie osiągnęło takiej popularności jak Biblia Tysiąclecia, jest jednak chętnie używane zwłaszcza w kręgach akademickich. Komen­tarz w tym wydaniu Pisma Świętego jest tak obszerny, że po pewnych przeróbkach mógłby być wydany osobno.

Istnieje jeszcze jeden całościowy przekład Pisma Świętego na język polski, znany jako Biblia Warszawsko-Praska. Jest dzie­łem bp. Kazimierza Romaniuka, w latach 1992-2004 biskupa diecezji warszawsko-praskiej, co tłumaczy nazwę tego przed­sięwzięcia. Niemałą osobliwością jest to, że przekład katolicki został wydany przez Towarzystwo Biblijne w Polsce, które jest dziełem protestantów. Pierwsze wydanie ukazało się w 1997 r., a w 2005 r. - wydanie trzecie.

W celu uzupełnienia obrazu należy dodać protestancką Biblię Warszawską, czyli czwarty całościowy przekład Pisma Świętego, oraz przekłady fragmentaryczne, czyli tłumaczenia

— 494 —

Page 496: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

zamieszczane w tomach, które składają się na wydawaną sta­raniem KUL tzw. Biblię Lubelską oraz ekumeniczne tłumacze­nie Biblii (1997) i zaprezentowane w 2005 r. dzieło znane jako Biblia Paulistów. Samo wyliczenie tych tłumaczeń, do które­go należałoby dodać kilka innych fragmentarycznych przekła­dów naukowych i literackich, wskazuje na rozmiary tego, co się w ostatnich kilkudziesięciu w Polsce wydarzyło. Trudno po­dawać jakieś przybliżone szacunki, ale około połowa polskich rodzin ma Pismo Święte. Przenika więc ono do polskich do­mów, a oczywiście ideałem byłoby, by je czytano.

Jeszcze jedno pytanie & propos tych całościowych przekładów Biblii, które wyszły w Polsce pod koniec XX w.

Który przekład Ksiądz najwyżej ocenia: Tysiąclecia?Poznański? Warszawsko-Praski?

Biblię Tysiąclecia, z tej prostej przyczyny, że jest ona Bi­blią polską. Zastąpiła w Kościele katolickim przekład dokona­ny pod koniec XVI w. przez ks. Jakuba Wujka, który przetrwał prawie czterysta lat. Zespół benedyktynów tynieckich, którym kierował o. Augustyn Jankowski OSB, włożył wiele wysiłku, by Biblia Tysiąclecia była tłumaczeniem wiernym wobec ory­ginału i jednocześnie jak najlepszym od strony literackiej. Po­nieważ jest to dzieło zbiorowe, wartość translatorska i litera­cka poszczególnych ksiąg jest zróżnicowana. Są w niej księgi przełożone bardzo dobrze i takie, których przekład w kolej­nych wydaniach wymieniano i zastępowano inną, ulepszoną wersją. To samo dotyczy wstępów do poszczególnych ksiąg biblijnych i objaśnień trudniejszych tekstów. To poprawianie i „dopowiadanie" odbywa się po dzień dzisiejszy. O każdym

— 495 —

Page 497: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVII

kolejnym wydaniu mówi się, że jest lepsze od poprzedniego, ale nie zawsze tak było, bo nie wszystkie poprawki rzeczywi­ście ulepszają przekład.

Jeżeli chodzi o Biblię Poznańską, to jest ona również dzie­łem zbiorowym, sporządzonym jednak przez znacznie mniej­szy zespół tłumaczy, a więc pod wieloma względami bardziej spójna. Często idzie w stronę dosłowności, nie przejmując się za bardzo warstwą literacką i pięknem polszczyzny. Zaopatrzo­na w rozbudowany komentarz sprawia, że przeciętny czytelnik nie jest w stanie czytać go równolegle z tekstem świętym, gu­biąc niejako zasadniczy tok myśli i wątek. Na drugi plan scho­dzi zatem indywidualne, osobiste spotkanie z tekstem na rzecz rozmaitych meandrów objaśniania go. Są tam również objaśnie­nia i dopowiedzenia do trudności, których czytelnik Biblii po­czątkowo nie ma - pojawiają się dopiero wtedy, gdy przeczyta komentarz, a nie zawsze komentarz wszystko wyjaśnia.

Co się tyczy Biblii Warszawsko-Praskiej, przedsięwzięcie, jakiego podjął się bp Kazimierz Romaniuk, urasta do rangi XX-wiecznego Wujka, jest to bowiem przekład całego Stare­go i Nowego Testamentu dokonany przez jednego tłumacza. Wujek tłumaczył na polski z łacińskiej Wulgaty, natomiast bp Romaniuk deklaruje tłumaczenie z języków oryginalnych, a więc z hebrajskiego, aramejskiego i greckiego. Przekłady ksiąg greckich, czyli Nowego Testamentu oraz deuterokanonicznych ksiąg Starego Testamentu, są lepsze niż przekłady napisanych po hebrajsku tzw. protokanonicznych ksiąg Starego Testamen­tu. Nie ulega wątpliwości, że bp Romaniuk wpisał się trwale w dzieło upowszechniania w Polsce tekstu biblijnego i wiedzy biblijnej. Jego przekład ksiąg hebrajskich i aramejskich ma jed­nak słabą stronę, która nakazuje zachowanie daleko posuniętej

— 496 —

Page 498: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

ostrożności. Chodzi o to, że tłumacz nazbyt często idzie w kie­runku swobodnej parafrazy tekstu biblijnego, a bywa ona po­sunięta za daleko. W skrajnych przypadkach, a jest ich niema­ło, mamy do czynienia nie z przekładem tekstu, a raczej z jego omówieniem albo rozwijaniem i dopowiadaniem. W przekła­dzie z greckiego Biblia Warszawsko-Praska jest wyraźnie lep­sza niż w przekładzie z języków semickich, ale i tutaj zdarzają się wyjątki. Wynikają z zastosowania takiej techniki translator- skiej, która wkłada w tekst biblijny jego określoną i zawężoną interpretację, bliska jest zatem podejściu przyjętemu w staro­żytnych żydowskich targumach.

Przykładów byłoby wiele, niech zatem wystarczą dwa. Pod koniec perykopy z Ewangelii według św. Mateusza na temat okoliczności narodzin Jezusa (Mt 1,18-25) czytamy: „Obudziw­szy się Józef uczynił tak, jak mu nakazał anioł Pański: przyjął swoją małżonkę. I chociaż żył z nią w dziewictwie, porodziła mu syna, któremu on nadał imię Jezus"' (ww. 24-25). Tłumacz wpisuje w swój przekład koncepcję „dziewiczego małżeństwa" Józefa i Maryi, która wprawdzie pojawiała się w historii egze- gezy, praktykowali ją także w niektórych okresach radykalnie usposobieni chrześcijanie, ale w oryginale greckim Nowego Te­stamentu nie ma o niej mowy. W perykopie o nierozerwalno­ści małżeństwa (Mt 19, 4-9) odpowiedź, jakiej Jezus udzielił faryzeuszom, brzmi: „Otóż Ja wam mówię: ktokolwiek oddala swoją żonę - chyba że chodzi o małżeństwo nieważne - i bie­rze inną, popełnia cudzołóstwo, a ten, który oddaloną bierze za żonę, również popełnia cudzołóstwo" (w. 9). W tekst pierwszej Ewangelii kanonicznej zostało wpisane rozstrzygnięcie praw­ne z XX-wiecznego (1917 r.) Kodeksu prawa kanonicznego Koś­cioła katolickiego. W czasach Jezusa w świecie żydowskim nie

— 497 —

Page 499: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVII

istniała żadna instytucja zajmująca się orzekaniem „nieważ­ności” małżeństwa, znana była bowiem i przyjęta praktyka rozwodów.

A czy czytał Ksiądz przekłady niektórych ksiąg biblijnychCzesława Miłosza?

Biblijne przekłady Czesława Miłosza, jak w ogóle jego ży­cie, obrosły legendami, z których więcej niż o nim samym możemy się dowiedzieć o admiratorach jego osoby i talen­tu. Jednym z elementów legendy jest stwierdzenie, że Miłosz stworzył przekłady z języka hebrajskiego. W moim przekona­niu nie mógł tego uczynić, bo hebrajskiego w takim stopniu po prostu nie znał. Czytałem, że przebywając w Paryżu spot­kał ks. Józefa Sadzika, palotyna, który wprowadził go w taj­niki hebrajskiego. W takim przypadku mielibyśmy do czynie­nia z cudem, ponieważ nauczyciel poety też hebrajskiego nie znał. W biblijnych przekładach Miłosza można się doszukać wielu przejawów niemałej wrażliwości na mentalność i du­chowość semicką, ale to zupełnie co innego niż dobra znajo­mość języka.

Czym więc są przekłady Czesława Miłosza? Poeta - sam zresztą o tym wspominał - brał kilka angielskich tłumaczeń Biblii i zestawiając dwa, trzy, może cztery z nich, oraz może jeszcze tzw. przekład interlinearny hebrajsko-angielski, przez filtr własnej wrażliwości przepuszczał tekst biblijny i tworzył własne tłumaczenie. Jego przekłady są piękne, bo Miłosz był mistrzem polszczyzny. Natomiast ich wartość merytoryczna, nie mówiąc o wartości teologicznej, jest mniejsza. Niektóre fra­zy weszły do kanonu polskiej kultury, jak choćby piękny frag­

— 498 —

Page 500: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

ment przekładu psalmu umieszczony na pomniku robotników zamordowanych w 1970 r. w Stoczni Gdańskiej. Dla odmiany z Miłoszowego przekładu Księgi Hioba niewiele dowiadujemy się o jej rzeczywistej zawartości. Nawiasem mówiąc, Księga Hioba nie ma szczęścia do polskich przekładów i w polskim piśmiennictwie biblijnym jest wyjątkowo niefortunnie objaś­niana, przekładana i komentowana.

Czy podejmuje się Ksiądz własnej działalności translatorskiej?

Od dwudziestu lat wykładam studentom i doktorantom eg- zegezę Starego testamentu i zawsze pracujemy na tekście orygi­nalnym, dokonując jego przekładu na język polski i zaopatrując w szczegółowe objaśnienia. Przedmiotem takich specjalistycz­nych wykładów było wiele tekstów Biblii: Księga Rodzaju 1-3, Księga Jozuego, wybrane fragmenty Księgi Izajasza i Księgi Eze­chiela, Księga Ozeasza, Księga Jonasza, Księga Nahuma, Księ­ga Habakuka, Księga Aggeusza, wybrane psalmy, Pieśń nad Pieśniami i Księga Hioba. Byłem kilkakrotnie proszony o do­konanie przekładu całej Biblii Hebrajskiej, a może nawet ca­łego Starego Testamentu, i jest to bardzo kusząca propozycja. Na razie brakuje czasu, by się tego wielkiego przedsięwzięcia podjąć, ale z drugiej strony, gdyby istotnie miało być zrealizo­wane, najwyższy czas, by je na dobre rozpocząć.

Nosząc się z tymi odważnymi zamiarami, mam na uwadze dwie okoliczności. Po pierwsze, chciałbym, by przekład był prze­znaczony przede wszystkim do słuchania, to znaczy, by w języku polskim wyrażał coś z tego bogactwa oddziaływania słowa Boże­go, które jest obecne na kartach Biblii Hebrajskiej. Oczywiście, jest to zadanie trudne, ale nie niemożliwe, bo i nasz język jest

— 499 —

Page 501: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVIII

piękny oraz dysponuje wieloma środkami wspaniałego wyrażania myśli i uczuć. Po drugie, zamierzam w jeszcze większym stopniu uszanować wielorakie realia Ziemi Świętej i pozostałych krajów biblijnych, tak by czytelnik i słuchacz tego przekładu miał jesz­cze większą możliwość zetknięcia się z nimi i osadzenia włas­nego rozumienia ksiąg świętych w takim szerszym i oryginal­nym kontekście. Wiem, że są to bardzo ambitne plany i po raz pierwszy o nich opowiadam. Byłbym rad, gdyby się spełniły. Na razie głównym obowiązkiem są wykłady, kierowanie Stowarzy­szeniem Biblistów Polskich i pomaganie innym, zwłaszcza po­czątkującym kolegom i koleżankom (w gronie biblistów polskich mamy bowiem także kilkanaście kobiet!). Odbywa się to prze­de wszystkim przez promowanie osób w kierunku uzyskiwania przez nie stopni i tytułów naukowych oraz koordynowanie roz­maitych, także wspólnych programów naukowo-dydaktycznych oraz innych prac i zajęć.

Ksiądz opracował też wiele Biblii dla dzieci.Na co zwraca Ksiądz szczególną uwagę przy ich opracowywaniu?

Chociaż mam w swoim dorobku kilkanaście wydań takich Biblii: dla dzieci, dla maluchów, przedszkolaków, młodzieży, dla milusińskich oraz Biblii uśmiechniętej, uważam, że tego ro­dzaju adaptacje należy oceniać ambiwalentnie. Problem z jed­nej strony tkwi w tekście, jaki prezentują, z drugiej - czasami o wiele większy - w ilustracjach, jakie są w nich umieszcza­ne. Z obu tych powodów jest to bardzo odpowiedzialny dział popularyzowania Pisma Świętego.

Jeżeli chodzi o tekst, trzeba nieustannie pamiętać, że za­wsze jest on rezultatem pewnego wyboru, stanowiącym swoi­

500 —

Page 502: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

ste „wypisy z Biblii”. Adaptacje biblijne, zwłaszcza przeznaczo­ne na użytek dzieci, przedstawiają wybrane postacie i epizody Starego i Nowego Testamentu, zatem niezwykle ważne są właś­ciwe kryteria wyboru, umożliwiającego poznawanie rzeczywi­ście najważniejszych etapów biblijnej historii zbawienia. Bar­dzo wiele zależy od wiedzy i wiary twórców takich adaptacji, którzy powinni starannie rozkładać akcenty i nie dopuszczać do wyolbrzymiania spraw barwnych, ale mniej ważnych, z po­mijaniem tych, które wprawdzie są mniej widowiskowe, ale na pewno ważniejsze. Adaptacja to opowiadanie Biblii swoimi słowami. Istotny jest sposób narracji, styl i słownictwo, które w żadnym wypadku nie mogą prowadzić do banalizacji albo relatywizacji zawartości Biblii. Wszystkie tego typu pomoce mają sens i są przydatne, gdy książka trafia do rąk rodziców, gdy mama i tata czytają dziecku, ono może pytać, a rodzice odpowiadają i dopowiadają to, o czym w tekście się nie mówi lub mówi zbyt mało.

Opracowałem kilka książek biblijnych dla dzieci. Więk­szość z nich została napisana w języku angielskim, na ogół w środowisku protestanckim, które ma znacznie dłuższą tra­dycję upowszechniania Pisma Świętego. Wydanie polskie nie jest, bo być nie może, tylko zwyczajnym przekładem, ponie­waż w grę wchodzą kryteria wyznaniowe. Moja praca pole­gała praktycznie na napisaniu nowego tekstu albo dokona­niu mnóstwa gruntownych przeróbek, w których znajdują wyraz potrzeby i wrażliwość katolickich dzieci w Polsce. Za­wsze się staram, żeby tekst adaptacji był jak najbliższy Biblii, to znaczy, by nie było w nim wątków, myśli i wartościowań, które są jej obce. Ważne jest także, by dziecko wprowadzać w bogactwo katolickiej tradycji czytania i rozumienia Pisma

— 501 —

Page 503: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XVIII

Świętego, rozwijanej w naszej ojczyźnie. Niektóre książki ro­zeszły się w nakładach bardzo wysokich, bo sięgających kil­kudziesięciu, a w jednym przypadku (Biblia dla dzieci) nawet kilkuset tysięcy egzemplarzy. Milo jest widzieć dzieci, które z nich korzystają.

A jeśli chodzi o ilustracje?

Ilustracje - i to jest pewien paradoks - mogą być przeszko­dą w docieraniu do głębi i sedna orędzia biblijnego, do tego, co w Biblii, najważniejsze. Pismo Święte, na co już zwrócili­śmy uwagę, jest przeznaczone do czytania i słuchania. Biblia odzwierciedla, mówiąc dzisiejszym językiem, mentalność ra­diową, a nie telewizyjną. Dlatego źle lub niewłaściwie dobra­ne ilustracje to niedźwiedzia przysługa, jaką można wyrządzić Biblii. One nie tylko zacieśniają wyobraźnię i ją ograniczają, ale również stanowią pochodną określonej interpretacji teks­tu biblijnego. Może się zdarzyć, że w skrajnych przypadkach idzie ona niejako w poprzek tekstu albo nawet jest dokonywa­na wbrew tekstowi. Ponadto trzeba liczyć się także z innymi pułapkami i trudnościami, choćby natury obyczajowej. Podam przykład, który świadczy, jakie mogą być poboczne skutki wizu­alizacji Biblii. Po jednym z wydań ilustrowanej adaptacji Biblii otrzymałem list, którego autorka wyrażała oburzenie z powo­du jednej z ilustracji. Nie podobało się jej to, że w graficznym przedstawieniu Zwiastowania na posłaniu, na którym spoczy­wała Maryja, był namalowany kot. Czytelniczka tej książki na­pisała, że nie może jej polecić swojej wnuczce, bo dziewczyn­ki nie powinny spać z kotem. Takie skojarzenia i następstwa mogą nas zaskakiwać i dziwić, są jednak faktem.

— 502 —

Page 504: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

Każde, zwłaszcza obfite, ilustrowanie Biblii jest ryzykow­ne, bo Biblia czytana i słuchana otwiera ogromne możliwości dla wyobraźni. Z jej odbiorem jest tak, jak z muzyką: można zamknąć oczy i przenieść się w świat, który wyzwalają słysza­ne dźwięki. Natomiast ilustracje podają, a właściwie narzuca­ją, pewną drogę interpretacyjną i dlatego na ilustratorach Bi­blii spoczywa ogromna odpowiedzialność. Poza tym zdarza się, że za ilustrowanie ksiąg świętych biorą się ludzie, którzy nie rozumieją albo nawet nie podzielają zawartego w nich ła­dunku wiary religijnej, analogicznie jak za projektowanie koś­ciołów biorą się osoby, które nie biorą udziału we mszy świę­tej. Z tego powodu powstają budowle sakralne przypominające raczej sale koncertowe, stadiony lub duże sklepy, ale brakuje w nich architektonicznych wymiarów sacrum. Zdarza się, że adaptacja Biblii ilustrowana niechlujnie albo niekompetentnie jedynie zaciemnia i zubaża zawarte w Biblii sacrum. Niestety, tego typu wydania się mnożą, a ich wspólną cechą jest na ogół to, że nie mają katolickiego imprimatur, czyli aprobaty Kościoła katolickiego na ich wydanie i rozpowszechnianie.

Jeżeli Ksiądz ma tyle zastrzeżeń, to praca nad ich redakcją musi obfitować w wiele wątpliwości, wahań, trudności.

Najtrudniej było na początku, tym bardziej że w począt­kach swojej działalności na polu popularyzowania Biblii i wie­dzy biblijnej pisałem z pełnym przekonaniem, że zamiast spo­rządzania „wypisów z Biblii” lepiej wdrażać chrześcijan do jej integralnej lektury. Patrzyłem wtedy na księgi święte oczami dorosłego człowieka. Percepcja dziecka jest odmienna. Potrze­buje ono wizualizacji, a ta nie omija sfery religijnej, w której

— 503 —

Page 505: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

ramach mieści się biblijna historia zbawienia. Pierwsza adap­tacja to Biblia dla dzieci, która dotychczas miała już kilkana­ście wydań. Jej słownictwo i styl konsultowałem z grupą dzieci z klas III i IV w warszawskiej parafii Zwiastowania Pańskie­go. Dałem im do przeczytania prawie gotowy tekst, zwraca­jąc szczególną uwagę, jak brzmi on podczas czytania głoś­nego. Obserwowałem też reakcje, jakie wzbudzały ilustracje. Próby wypadły pomyślnie. Jeszcze raz przepracowałem tekst polski i uznałem, że może on spełnić swoją rolę. Widok dzie­ci żywo zainteresowanych tekstem i dodanymi do niego ilu­stracjami utwierdził mnie w przekonaniu, że można i trzeba pójść także i tą drogą. Jeżeli temu zapotrzebowaniu nie spro­stają specjaliści, zrobią to za nich inni, z nie zawsze dobry­mi skutkami.

Niekiedy bywało trudniej. Zaproponowano mi opracowa­nie polskiego tekstu Biblii uśmiechniętej, ale otrzymałem tylko surowy przekład adaptacji, bez ilustracji, które mu towarzy­szyły. Gdy zobaczyłem ilustracje, zacząłem się głęboko za­stanawiać, czy takie wydanie ma sens. W przedstawieniach Jezusa oraz innych postaci biblijnych dominował nastrój rado­ści, graniczącej z humorem, a nawet z komiksem. Widziałem w tym problem dydaktyczny, a po części również teologicz­ny. Przez ponad półtora roku nie mogłem się zdecydować na współudział w pracy nad tą książką. Przełamałem się w dość przypadkowych okolicznościach, mianowicie przypomniałem sobie wyrosłą na kanwie czytania i objaśniania Biblii trady­cję „wesołego potopu”. Istniał nurt starożytnej żydowskiej in­terpretacji tekstu o potopie z początkowych rozdziałów Księ­gi Rodzaju, który później przeszedł także do chrześcijaństwa,

— 504 —

Page 506: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

w którym potop przedstawiano jako nieszczęście dla ludzi złych i nieposłusznych Bogu, podczas gdy w gruncie rzeczy był on przejawem ocalenia świata i człowieka. Nie był więc nieszczęściem dla ryb i innych istot wodnych - tłumaczono. Potop wyzwolił radość ocalonych, Noego i jego rodziny, jak też ocalonych zwierząt. Ta lektura zbiegła się z przewodni­czeniem grupie pielgrzymkowej po Grecji. W jednym z klasz­torów w Meteorach oglądamy ikonograficzne przedstawienie potopu: uśmiechniętego konia w arce Noego, uśmiechnięte­go osła itd. Tradycja „wesołego potopu" uzmysłowiła mi, że na całą Biblię można też spojrzeć inaczej, co wcale nie zna­czy mniej prawdziwie albo z mniejszym szacunkiem. Problem polega na tym, czy jesteśmy do tego odpowiednio przygoto­wani, czy mamy świadomość wyjątkowości Biblii i opowia­danych na jej kartach wydarzeń zbawczych.

Postanowiłem zabrać się za opracowanie tekstu Biblii uśmiechniętej, gotowy do poniesienia wszystkich ewentualnych konsekwencji tego swoistego eksperymentu. Po ukazaniu się tej książki otrzymałem kilka bardzo życzliwych listów oraz jeden, przysłany do wydawcy, którego treść była mniej więcej taka: co się stało, że ksiądz Chrostowski, który do tej pory zalecał czytanie i słuchanie Biblii oraz co najwyżej uznawał tradycyjny sposób ilustrowania jej adaptacji, poszedł w nowym kierunku? Odpowiadając na ten list, opisałem to, o czym te­raz rozmawiamy. A opowiadam o tym dlatego, by pokazać, że to nie jest tak, iż rzeczy poważne, naukowe, robi się dłu­go, natomiast popularyzacja to sprawa prosta i bezproblemo­wa. Bardzo wielu biblistom dużo łatwiej jest napisać artykuł naukowy niż zająć się opracowaniem Biblii dla dzieci.

— 505 —

Page 507: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

Sam czytam mojemu synkowi właśnie „Biblię dla dzieci” i uważam ją za bardzo dobrą. Chyba bez niej trudno by mi było w tym wieku - syn ma cztery latka - zainteresować go Mojżeszem, Abrahamem,

tymi wszystkimi postaciami, pojęciami itd.

Nie trzeba przekonywać przekonanego, bo doskonale ro­zumiem wartość i korzyści ze sporządzania adaptacji biblij­nych przeznaczonych na użytek dzieci i ich rodziców. Opo­wiadam o pewnych zastrzeżeniach, jakie miałem, a po części nadal mam, żeby dać poznać, iż praca nad takimi publikacja­mi nie jest czynnością mechaniczną ani bezrefleksyjną. Na­pisanie czy opracowanie dobrej książki dla dzieci jest znacz­nie trudniejsze niż dla dorosłych. Dziecięce adaptacje biblijne są potrzebne i dlatego ich dokonuję. Podkreślam jednak za­razem, że nie wolno na nich poprzestać, to znaczy nie było­by dobrze, gdyby było to jedyne spotkanie dziecka z Biblią. Dziecko rośnie, staje się młodym, a potem dorosłym człowie­kiem, a zatem nie może być tak, że jedyne, z czym się ze­tknęło i co pamięta, to opowiadania i obrazki z ilustrowa­nej Biblii z dzieciństwa. Taka przygoda ma na pewno swoje dobre strony, ale gdyby za tym etapem edukacji religijnej nie poszły kolejne, sprzyjałoby to pozostawaniu przy infantylnych skojarzeniach i wyobrażeniach, z których trzeba przecież wy­rastać. Zalecając korzystanie z tej formy popularyzacji, na­leży zachęcać do konsekwentnego przechodzenia z jednego etapu na drugi - Biblia dla maluchów, dla milusińskich, dla przedszkolaków, dla dzieci, szkolna, dla młodzieży, a które­goś dnia trzeba sięgnąć po prostu po Pismo Święte. W moim przekonaniu byłoby idealnie, gdyby przygoda dziecka z lek­

— 506

Page 508: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

turą Pisma Świętego rozpoczęła się jak najwcześniej. Naj­większa satysfakcja przychodzi wtedy, gdy adaptacje biblijne wzbudzają w dziecku zainteresowanie i zachęcą je do sięg­nięcia po księgi święte, bo przecież same nie mogą Biblii zastąpić.

A zatem ilustracje w Bibliach mogą stanowić problem. Co jednak Ksiądz sądzi o malarstwie biblijnym? Przez wieki głównie z Biblii

właśnie malarze czerpali motywy do swych dzieł.

Przenosimy się na zupełnie inny teren. Do tej pory chodzi­ło o ilustracje w popularnych adaptacjach biblijnych, które mają niejako „dopowiadać” tekst w sposób dostosowany do możli­wości dziecka, czasami dość infantylny czy nawet nieporadny. Coś podobnego, aczkolwiek w inny sposób, dotyczy zapewne filmów poświęconych rozmaitym epizodom i wątkom z Biblii, wśród których niezbyt często zdarzają się osiągnięcia napraw­dę wybitne. W przypadku malarstwa biblijnego znacznie częś­ciej chodzi o dzieła stanowiące udane owoce wiary, geniuszu i artystycznego natchnienia. Dzieje się tak dlatego, że sztuka staje się wtedy szczególnym nośnikiem teologii, gdyż znajduje w niej wyraz głębokie zrozumienie i objaśnianie tekstu świę­tego przepuszczone przez filtr artystycznej wrażliwości i kun­sztu. Można uprawiać teologię, studiując opasłe podręczniki i księgi, ale można ją też uprawiać tworząc lub oglądając dzie­ła sztuki, które na inne sposoby, lecz nie mniej udanie, przy­bliżają i interpretują tekst biblijny.

Oto przykład, który potwierdza, jak ważną rolę może od­grywać egzegeza biblijna wyrażana za pomocą ikonografii.

— 507 —

Page 509: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

W tekście o kuszeniu pierwszych rodziców z trzeciego roz­działu Księgi Rodzaju czytamy o wężu oraz o Adamie i Ewie. Malarz przedstawiający ten epizod musi jakoś umiejscowić na obrazie te postacie. Wąż rozmawia z Ewą, ale jak i gdzie go namalować? Na prawie wszystkich obrazach wąż jest owinięty wokół drzewa. To nie przypadek, lecz znakomita ikonograficz­na egzegeza trudnego tekstu, która ma długą tradycję. Sednem rozmowy są słowa węża, że Bóg zabronił spożywania z drzewa poznania dobra i zła, bo celowo i świadomie ogranicza On i ha­muje wolność człowieka, strzegąc zazdrośnie swoich przywile­jów. Ewa, powtarzając Boże przykazanie, dokonała jego prze­inaczenia, dodając, że Bóg nie pozwolił nam spożywać owoców z tego drzewa „ani nawet go dotykać”. A przecież żadnego za­kazu dotykania drzewa nie było! Ewa źle przekazuje wolę Bożą wyrażoną w przykazaniu. Sprytnie wykorzystuje to wąż owinię­ty wokół drzewa, a jego pozycja stanowi jedno wielkie wołanie: Przecież ja dotykam drzewa i nic mi się nie dzieje. Jego gest sugeruje, że Bóg jest kłamcą, który zwodzi ludzi i wymaga od nich ślepego posłuszeństwa. Wystarczy zatem Mu się sprzeci­wić, aby raz na zawsze zrzucić z siebie to jarzmo i uzyskać au­tonomię, której przykładem jest wąż jako symbol szatana. Od tego już tylko krok do występku. Poszczególne elementy dzieła malarskiego to zarazem istotne składniki dogłębnej i starannej egzegezy komentowanego w taki sposób tekstu.

Odwiedziny w muzeach i galeriach malarskich to wielka przygoda duchowa, którą można porównać do cierpliwej pra­cy w bibliotece. Malując postacie i wydarzenia biblijne, arty­ści włożyli w swoje dzieła nie tylko mistrzowski kunszt, lecz także doświadczenia zdobyte w trakcie czytania i komento­wania Biblii. Taką samą rolę spełniają inne dziedziny sztuki,

508 —

Page 510: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

jak rzeźba czy muzyka. Kto z nas nie zna podobizny Mojżesza z rzymskiego kościoła św. Piotra w Okowach, Piety z Bazyliki Watykańskiej czy motywu izraelskich wygnańców z opery Ver- diego Nabucco? Te wspaniałe dzieła, oraz tysiące innych, wyra­stają z czytania Biblii, a zarazem je ukierunkowują, wyzwala­jąc najgłębsze doznania i przeżycia. Wyobraźnię wielu słynnych kompozytorów zapładniały motywy biblijne, dzięki czemu po­wstały prawdziwe perły ludzkiego ducha. Każdy z nas ma swo­je ulubione dzieła malarskie i muzyczne, które składają się na całość kultury, także kultury biblijnej. Dobry egzegeta i teo­log nie zaniedbuje również tych istotnych wymiarów oddzia­ływania Pisma Świętego.

Motywy biblijne można też znaleźć na znaczkach pocztowych.Oprócz słynnej kolekcji znaczków poświęconych osobie

i pontyfikatowi Jana Pawła II, Ksiądz ma również dobrą kolekcjęo tematyce starotestamentowej...

Tak, zaczęła ona powstawać jeszcze w seminarium duchow­nym, aczkolwiek wtedy był to zbiór bardzo skromny. Począt­kowo gromadziłem wszystkie motywy biblijne, czyli znaczki dotyczące Starego i Nowego Testamentu, rychło jednak uświado­miłem sobie konieczność zacieśnienia tematu. Znaczków z mo­tywami nowotestamentowymi jest bardzo, bardzo dużo, są bo­wiem emitowane zwłaszcza z okazji dwóch najpopularniejszych chrześcijańskich świąt - Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Mo­tywy starotestamentowe są rzadsze, ale też obfite. Skupiając się coraz bardziej na Starym Testamencie, poprzestałem zatem na gromadzeniu walorów pocztowych naświetlających rozmai­te aspekty tej problematyki, od archeologii, historii i geografii

— 509 —

Page 511: Bóg Biblia Mesjasz

R O Z D Z IA Ł XVI

przez treść ksiąg biblijnych, po teksty i przekłady biblijne oraz rozmaite inne formy obecności Biblii w życiu, na przykład bi­blijne nazwy miast czy wynalazków.

Opowiem o zabawnym wydarzeniu, które daje pojęcie o meandrach wąskiej tematycznie filatelistyki religijnej. Przy sposobności podróżowania, często zaglądam do przygodnych sklepów filatelistycznych, szukając motywów biblijnych, któ­rych jeszcze nie mam. W połowie lat 80. byłem przekonany, że pytając w jakimś sklepie o motyw biblijny, spotkam się z nie­zrozumieniem, do czego zresztą byłem wtedy przyzwyczajony. W jednym z miast na południu Polski zapytałem o malarstwo. Sprzedawca, bardzo uprzejmy, odpowiedział, że niedawno przy­szedł do niego ktoś, kto zostawił do sprzedaży cały pokaźny zbiór z malarstwem na znaczkach, odziedziczony po zmarłym ojcu. (Niestety, to częsty los wielu owoców kolekcjonerskiej pasji zmarłych osób.) Otwieram pierwszy, starannie utrzyma­ny klaser, a w nim piękne radzieckie znaczki pokazujące boga­ctwa Ermitażu, między innymi Ofiarowanie Izaaka. Dalej znaczki z reprodukcjami obrazów przedstawiających stworzenie świata, stworzenie kobiety, Adam i Ewa w Raju... Łapczywie wybieram to wszystko, bo wielu walorów jeszcze nie miałem, a sprze­dawca zdumiony patrzy i w końcu pyta: „Co pan zbiera? Pro­szę kupić całe to malarstwo, tanio sprzedam wszystko”. „Nie, wszystko mnie nie interesuje”. I wybieram dalej: wypędzenie z Raju, Dawid i Batszeba, Zuzanna i starcy... Sprzedawca raz jeszcze: „To co pan zbiera?” Po czym uważnie się przygląda odłożonym walorom, a po chwili dodaje: „Trzeba było od razu powiedzieć, że gołe babki, to mam tego więcej”. Na szczęście tylko sporadycznie kolekcjonowanie przybiera tak nieoczekiwa­ny obrót, bo zazwyczaj jest o wiele spokojniejsze. Nie brakuje

— 510 —

Page 512: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

jednak sytuacji groteskow ych. N a jednym ze znaczków w aty­

kańskich, em itow anym pod koniec lat 40 . XX w., w idnieje p o ­

stać Tobiasza w podróży, a u jego stóp b iegnie pies. W alor jest

rzadki i bardzo drogi. Szukałem go n ie w zbiorach m alarskich,

lecz u fila te listów „psiarzy”, czyli zbieraczy m otyw ów k yn olo­

gicznych - i w reszcie znalazłem .

Zbieranie biblijnych m otyw ów filatelistycznych stanow i bar­

d zo pouczające zajęcie. To zam iłow an ie p ozosta ło m i z d zieciń ­

stw a, zaś Biblia na znaczkach p ocztow ych to naprawdę frapu­

jący tem at. Kilka lat tem u na łam ach m iesięczn ik a dla dzieci,

„Prom yk Jutrzenki”, zam ieśc iłem praw ie sto artykułów , ilu ­

strow anych reprodukcjam i om aw ianych walorów, opatrzonych

w spólnym tytu łem Biblia znaczkami ilustrowana. C hętn ie p o św ię­

ciłbym tej problem atyce więcej czasu, ale na razie n ie m am go

w nadm iarze, czego bardzo żałuję.

Chciałem na koniec wrócić do jeszcze jednej kwestii, bo to dosyć świeża sprawa. Ksiądz wypowiada się krytycznie o adaptacjach,

a także o filmach biblijnych, ale pamiętam, że w telewizyjnym programie Jana Pospieszalskiego na temat „Pasji” Mela Gibsona

bronił Ksiądz tego filmu, czyli - ja k rozumiem - mogą być też filmy, które są wierne przesłaniu biblijnemu?

Broniłem tego znakom itego film u i - jeżeli zajdzie taka p o ­

trzeba - zaw sze b ędę to czynił, chociaż propozycję pracy nad

nim przyjąłem dość n ieufn ie. P odchodząc z rezerw ą do ekra-

n izow an ia Biblii, k ilka razy podjąłem się konsultacji naukowej

film ów biblijnych oraz dotyczących św iata Biblii. Jestem zdania,

że skoro takie film y istnieją, w wersji na przykład angielskiej

czy w łosk iej i zo stan ą pokazane odbiorcy p olsk iem u, n a leży

— 511

Page 513: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

ob ow iązk ow o zatroszczyć się o to, żeby - gdy nie m am y w p ły ­

w u na obraz - tekst stanow iący integralny składnik film u był

jak najlepszy i jak najw ierniejszy w obec przesłania Pism a Ś w ię­

tego. Przed Pasją k onsu ltow ałem film y telew izyjne, p o św ięco ­

n e g łów n ie m iejscom św ięty m i w ybranym ep izod om biblij­

nym . D u żym i w ażnym w yzw an iem stała się konsultacja film u

Jerzego K aw alerow icza Quo Vadis, którego prem iera odbyła się

z udzia łem Jana Pawła II w watykańskiej A uli Pawła VI. N ie

jest to, śc iśle biorąc, film biblijny, jednak są w n im n ow otesta-

m en tow e postacie i aluzje. Po Pasji w spółpracow ałem na p o l­

ską ścieżką d źw ięk ow ą film u Opowieść o Zbawicielu, stan ow ią­

cym w ierną ekranizację Ew angelii w ed łu g św. Jana.

Kiedy zw rócono się z prośbą o opracowanie polskiej ścieżk i

dźw iękow ej Pasji, odpow iedziałem , że najpierw m uszę zobaczyć

ten film . Już w ted y był głośny, rozpoczęła się b ow iem nagonka

prasow a i m edialna, której echa rozpow szechniano w Polsce,

z dw om a tezam i: w film ie dom inuje przem oc, a jego w y m o ­

w a jest antysem icka. D ziw iło m nie to, bo z przem ocą m am y

w środkach m asow ego przekazu do czyn ien ia na co d zień i n ie

słychać rów nie gw ałtow nych sprzeciwów, natom iast co się ty­

czy zarzutu antysem ityzm u, w ied zia łem , że etykieta an tysem i­

ty jest coraz częściej przylepiana n ie tym , którzy n ie lubią Ży­

dów, ale tym , których Żydzi n ie lubią. W bardzo małej grupie

zaproszonych osób obejrzałem ten film , którego kopia zosta ­

ła w yp ożyczon a z Londynu do W arszawy na 24 godziny. O d e­

brałem go jako n iesłychanie w iarygodny, ale - żeby było jasne

- przy p ierw szym oglądaniu poraził m n ie n ie obraz, lecz s ło ­

w o. P ierw szy raz w życiu oglądałem film o Jezusie, w którym

dialogi były w języku aram ejskim i łacińsk im . M ęka Pańska za­

w sze kojarzyła m i się z językiem polskim , czytanym w liturgii

— 512 —

Page 514: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

i rozw ażanym w p ieśn iach pasyjnych. N a zam k n iętym poka­

zie Pasji u słysza łem ją po aram ejsku, a była to w ym ow a dobra

i czysta. R ozum iałem w szystk o i to było naprawdę w strząsają­

ce. U p ew n iłem się, że w polskiej wersji film u p ozostan ie orygi­

nalna ścieżka dźw iękow a, zaopatrzona w napisy po polsku. To

ona dodaje tem u obrazow i nieprzeciętnej w iarygodności, czy­

niąc z n iego n iem al dokum ent osta tn ich godzin życia Jezusa

oraz Jego m ęki i śm ierci.

Potem pow tórn ie obejrzałem film i starannie opracowa­

łem tek st polski, Z tym też były rozm aite problem y, bo n iek tó ­

re decyzje podejm ow ano w Londynie. M oże to n iezbyt skrom ­

ne, ale uw ażam , znając w ersję angielską i w łosk ą , że polska

ścieżka dźw iękow a Pasji jest lepsza n iż jej angielsk i czy w łosk i

od pow iednik . Tam te wersje w kilku kluczow ych m iejscach n ie

idą za tek stem aram ejskim , co jest dla m nie bardzo dziw ne.

N atom iast tekst p olsk i jest bardzo w ierny tem u, co się dzieje

na ekranie i co w id zow ie słyszą p o aram ejsku lub po łacinie.

Starałem się na przykład rzeteln ie oddać paschalny charakter

m ęki Z baw iciela, znakom icie uchw ycony przez reżysera w na­

w iązan iu do żydow skiej hagady paschalnej, ale prawie n ieod ­

czuw alny w przekładzie angielsk im i w łosk im .

A obraz nie wywarł na Księdzu wrażenia?

W ywarł, ale słow o przede w szystk im . Znając ew angeliczne

opisy m ęki Jezusa C hrystusa w iedzia łem , że film n ie polega w y­

łączn ie na Ewangelii, lecz bierze jeszcze pod uw agę objaw ienia

K atarzyny Em m erich oraz rozm aite czcigodne e lem en ty trady­

cji chrześcijańskiej, szczególn ie katolickiej. To szerokie spojrze­

nie reżysera, jego w o ln ość , jest najzupełniej zrozum iała, chodzi

— 513 —

Page 515: Bóg Biblia Mesjasz

RO Z D Z IA Ł XVIII

b o w iem z jednej stron y o w iern o ść E w angelii, a z drugiej

o w yrażen ie w iary i p ob ożn ośc i, które w yrosły na jej grun­

cie. C o się tyczy obrazu, m oje w rażen ia były in n ego rodza­

ju n iż te, o jakich pisali recenzenci prasow i. N a przykład ude­

rzyło m nie, że sceny m od litw y i pojm ania Jezusa w O grodzie

O liw nym są utrzym ane w kolorze fio letow ym . Przypom niałem

sob ie obraz Jezusa w O grójcu, który w isia ł w dom u rodzinnym ,

zrobiony w tej sam ej konw encji - taka jest pob ożn ość katoli­

cka. Z askoczyły m nie i zastan ow iły rozm aite subtelne aluzje

do różnych fragm entów Starego i N ow ego T estam entu, z k tó ­

rych w idać, że reżyser i tw órcy Pasji w szech stron n ie przem y­

śleli to w ielk ie d zieło i p ieczo łow icie osadzili je w kontekście

całej tradycji biblijnej.

Reżyser korzystał z ikonografii chrześcijańskiej.

W yszukał w niej i w ykorzystał m otyw y i w ątki z teo log icz­

n ego punktu w id zen ia najgłębsze, a z artystycznego najbardziej

udane. R ozp iętość skojarzeń i p om ysłow ość są zadziwiające. N a

przykład ep izod z Maryją, która po b iczow aniu Jezusa zm yw a

z posadzki krew Syna. Z m yw a ją białą tkaniną, ale tkanina,

która nasiąka krw ią, w cale n ie staje się czerw ona, nadal p o zo ­

staje biała. N asuw a się o czy w iste skojarzenie z A pokalipsą w e­

d ług św. Jana i obecnym w niej m otyw em m ęczenników , którzy

„wybielili sw oje szaty w e krw i Baranka”. M el G ibson, zajmują­

cy się profesjonalnie sztu k ą film ow ą, n ie jest b iblistą ani te o ­

logiem , a przecież zrobił film tak głęboki. Pasja podoba m i się

nie tyle w kategoriach estetycznych , ile teologicznych.

Inne przykłady: Jezus z m iłością obejm uje drzewo krzyża,

które m a być narzędziem Jego m ęki; zm iana, jaka dokonuje się

— 514

Page 516: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

w Szym onie Cyrenejczyku, który pom agał dźw igać krzyż Zba­

w icielow i; m otyw płaczu Boga, gdy po śm ierci Jezusa na ziem ię

spada kropla łzy... N ikt do tej pory nie zawarł w jednym film ie

dotyczącym m ęki Pańskiej, tak w ielk iego ładunku wartościowych

treści teologicznych. Jest w nim n ie tylko historia, tak jak m oże­

m y ją odtworzyć dzięki czterem E w angeliom kanonicznym , lecz

także dojrzałe chrześcijańskie przeżyw anie wiary, które w ska­

zuje na religijny sens m ęki i śm ierci Zbawiciela.

A bardzo dosłowne obrazy męki? Nie uważa Ksiądz,ze Gibson przesadził?

F ilm zo sta ł zrob iony tak perfekcyjn ie, że n ie naśladu­

je transm isji z w ykonania w yroku śm ierci, jakie podobno się

zdarzają w am erykańskich sieciach telew izyjnych, lecz odtw a­

rzając dram atyczne w ydarzenia procesu i ukrzyżow ania Jezusa,

n ieu stan n ie w ydobyw a ich znaczen ie dla w idza, d la każdego

człow iek a i dla całej ludzkości. Przesadzili na p ew n o opraw­

cy Jezusa, bo przecież Jego cierpienia i m ęka były rzeczyw i­

ste, a n ie udawane czy w jakikolw iek sposób lim itow ane. Przy

p ierw szym oglądaniu n ie zrobiły on e na m nie w ie lk iego w ra­

żen ia - ani scena b iczow ania, ani ukrzyżow ania, chociaż k il­

ka razy zam k n ąłem oczy. U w aża łem te sceny za naturalne.

Skoro wiem y, że film trw a dw ie godziny i op ow iada o ostat­

n ich god zin ach życia Jezusa, m u sim y zdaw ać sob ie sprawę,

że będ ziem y oglądać p oszczegó ln e etapy egzekucji Skazańca.

W tych w arunkach nasilen ie scen przem ocy jest czym ś zrozu­

m iałym . Ci, którzy n ie m ogą lub n ie chcą ich oglądać, n ie są

przecież przym uszani do pójścia do kina. G dybyśm y oglądali

film ow ą ekranizację w ese la w K anie Galilejskiej, byłby to na

— 515 —

Page 517: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

p ew n o zapew ne film o szczęśliw ych n ow ożeńcach i zad ow o­

lonych - zw łaszcza po przem ianie w od y w w in o - u czestn i­

kach w eselnej biesiady.

N ader w ym ow n e i zastanawiające jest to, że Pasja n ie d o ­

czekała się krytyki m erytorycznej, ani w yw ażonej i dojrzałej

p olem ik i, rzetelnej an a lizy w w arstw ie h istorycznej i te o lo ­

gicznej; sp otkała się natom iast z szeroko zakrojoną i odgórnie

zorganizow aną nagonką, w której w z ię ły udział niektóre m e­

dia polsk ie. Z anim w esz ła na ekrany, zosta ła bezcerem on ia l­

n ie potępiona, co w sum ie dobrze film ow i zrobiło, bo nagon­

ka w yzw oliła bezprecedensow e za interesow anie i udow odniła ,

że ludzie potrafią sam od zieln ie m yśleć i w ybierać. N a n iew ie ­

le zdały się w ysiłk i różnej m aści naprawiaczy K ościoła, którzy

za zasłoną pseudoargum entów i sztucznych obaw ukryw ali sil­

ną n iech ęć w obec tak skutecznej form y ew angelizow ania. To

potw ierdza praw dziw ość s łó w Jana Pawła II: „Wciąż na now o

K ościół podejm uje zm aganie się z duchem tego św iata, co n ie

jest n iczym innym jak zmaganiem się o duszę tego świata. Jeśli

bow iem z jednej strony jest w nim obecna Ewangelia i ew an ­

gelizacja, to z drugiej strony jest w n im tak że obecna p otężn a

anty-ewangelizacja, która m a też swoje środki i sw oje program y

i z cała determ inacja przeciw staw ia się Ew angelii i ew angeliza­

cji. Z m aganie się o duszę św iata w sp ó łczesn ego jest najw ięk­

sze tam , gdzie duch tego św iata zdaje się być najm ocniejszy.

W tym sen sie Encyklika Redemptoris missio m ów i o nowożyt­nych areopagach. A reopagi te to św iat nauki, kultury, środków

przekazu; są to środow iska elit intelektualnych, środow iska pi­

sarzy i artystów ” (Przekroczyć próg nadziei, s. 96 ). Przytaczam

ten d łu ższy cytat, bo nigdy nie stał się on przedm iotem p o ­

głębionej refleksji. Gdy podczas jednej z audycji telew izyjnych

— 516

Page 518: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

zw róciłem na to uw agę, zaraz sta ło się w idoczne, że w łaśc iw ie

żadna okoliczność n ie jest dobra, by taką dyskusję rozpocząć.

Mógłby Ksiądz podać przykład takiej zorganizowanej nagonki?

D o dyskusji w Polsce nad Pasją zosta ł w łączon y G eza Ver-

m es, m ieszkający w W ielkiej Brytanii i przedstaw iany jako w y ­

bitny historyk żydow ski. Ma w sw oim dorobku publikacje na

tem at Jezusa i czasów , w których O n żył, ale propagatorzy

jego poglądów zatajają istotny fakt, iż zanim osiągn ął sukcesy

jako żydow ski historyk, był katolik iem , zosta ł w ysłan y z W ę­

gier na studia teo log iczn e do Leuven w Belgii i przyjął św ię ­

cen ia kapłańskie. K ilka lat później zm ien ił religię i poglądy.

Jego spojrzenie na Pasję ma zatem siln ie uw arunkow aną genezę

i podteksty. Skoro bierze udział w dyskusjach o profilu św iato ­

poglądow ym , nie jest n iew ażne to, k im był, ani k im teraz jest.

Tak radykalne zakręty życiow e mają swoją cenę.

Jan Paweł II dotk n ął spraw n iezw yk le czu łych i nabrzm ia­

łych, a nagonki na Pasję św iadczą o praw dziw ości jego d iagno­

zy. To, co w k ontekście przygotow ań do prem iery tego film u

d zia ło się w części środków m asow ego przekazu, n ie m ia ło nic

w spólnego z rzeczow ą dyskusją. C zasam i m ieliśm y do czynienia

w ręcz z histerią. D obrze w iem , jak bardzo n ie chciano d opuś­

cić do em isji tego film u w okresie W ielk iego Postu . C zyniono

w szystko , żeby prem ierę przesunąć na okres po W ielkanocy.

W e W ło szech n iem al się udało, b o prem iera odbyła się d o ­

piero w W ielką Środę, czyli pod sam koniec W ielk iego Postu.

T ym czasem to nie jest film w iosen n y ani plażow y, to n ie jest

film do oglądania w słońcu ... To jest film pasyjny i w okresie

W ielk iego Postu jego ew angelizacyjny potencjał przem aw ia do

— 517 —

Page 519: Bóg Biblia Mesjasz

R O ZD Z IA Ł XVIII

w id zów najw ym ow niej. I to m am za złe rozm aitym blagierom ,

że pod różnym i szyldam i dopuścili się jawnej n iespraw iedli­

w ości w ob ec n iego. Z am iast potraktow ać go jako sp osob n ość

do przem yślenia trudnych kw estii h istorycznych czy teo log icz­

nych, zorganizow ali nagonkę, chcąc zn iszczyć nie tylko film ,

lecz i w artości, które są z n im zw iązane. Także w tym przy­

padku w id ow n ia zagłosow ała nogam i; film obejrzało w Polsce

kilka m ilion ów w idzów , a ich św iadectw a dają bardzo w ie le

do m yślenia.

Wydaje mi się, ze paradoksalnie ta nagonka w dużej części dowodziła prawdziwości tego filmu. Dzięki temu bowiem można

było sobie zdać sprawę, jakim zgorszeniem był krzyż. Gdy ukazano krzyż, tym czym był, czyli potwornym narzędziem

tortur, gdy ukazano Chrystusa, Kim był, czyli wcielonym, umęczonym, dosłownie zmiażdżonym Mesjaszem, wywołało to powszechne zgorszenie. Można więc zaryzykować twierdzenie, że gdy Agnieszka Holland powiedziała, iż nie może patrzeć na tego „krwawego pulpeta”, to w pewnym sensie zaprezentowała

żydowskie zgorszenie krzyżem.

Z tym , że m ów iąc, iż pozbaw iona skrupułów reakcja A g­

nieszki H olland jest przykładem żydow skiego zgorszenia krzy­

żem , nie tyle otw ieram y now e horyzonty refleksji, ile narażam y

się na natychm iastow e oskarżenia o antysem ityzm . I tu koło

się zam yka. Bo w iele spraw i problem ów, które są z tym fil­

m em zw iązan e, przyw ołuje skojarzenia i oskarżenia, dla k tó ­

rych ten film , a także inne podobne dzieła oraz sytuacje i ok o­

liczności, są pretekstem , a n ie pow odem .

— 518

Page 520: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIA OBJAŚNIANA, ILUSTROWANA I FILMOWANA

Do problemu tego wrócimy jednak w następnym tomie naszych rozmów, poświęconym problematyce dialogu chrześcijańsko-

i polsko-żydowskiego.

Page 521: Bóg Biblia Mesjasz

Bibliografia publikacji biblijnych k$. prof. Waldemara Chrostowskiego

1. Z ogólnej liczby ponad 1 450 publikacji, które ukazały się drukiem

do 30 XII 2006 r., bibliografia wyszczególnia pozycjie dotyczące

problematyki biblijnej. Inne wątki tematyczne poruszane w pozo­

stałych publikacjach to: relacje oraz dialog katolicko-judaistyczny

i polsko-żydowski, opieka paliatywna, filatelistyka tematyczna,

a także publicystyka religijna, teologiczna i społeczna.

2. Układ chronologiczny przyjęty w niniejszej bibliografii ilustruje

przebieg i kierunki pracy badawczej nad Biblią oraz popularyzacji

wiedzy biblijnej.

3. W odniesieniu do poszczególnych lat najpierw zostały umieszczone

książki własne, i przełożone z języków obcych, książki opracowane,

redagowane i konsultowane, a następnie skrypty, hasła w encyklo­

pediach i słownikach oraz publikacje w księgach pamiątkowych,

w pracach zbiorowych i materiałach konferencji naukowych.

4. Artykuły naukowe własne i przełożone z języków obcych, artykuły

popularnonaukowe, sprawozdania, recenzje, komunikaty, rozmo­

wy i wywiady zostały umieszczone chronologicznie z uwzględ­

nieniem kryterium częstotliwości ukazywania się odnośnych

periodyków: rocznik, półrocznik, kwartalnik, dwumiesięcznik,

miesięcznik, dwutygodnik, tygodnik i dziennik.

5. Pod własnymi pozycjami książkowymi zostały w miarę możliwo­

ści umieszczone odnoszące się do nich omówienia i recenzje.

— 520 —

Page 522: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

6. Gdy dana publikacja występowała w większej liczbie wydań, jeżeli

kolejne wydanie ukazało się w niezmienionej postaci, wówczas

nie otrzymało oddzielnej numeracji i zostało umieszczone pod

pierwszym, nawet gdy ukazało się w latach następnych; nato­

miast jeżeli kolejne wydanie (bądź wydania) zostało poszerzone

lub uzupełnione, otrzymało oddzielną numerację i zostało wy­

szczególnione w roku, w którym się ukazało.

7. W odniesieniu do każdej wyszczególnionej publikacji zamieszczo­

no pełny opis bibliograficzny.

19841. Anatomia pokusy (Rdz 3,1 - 6), Przegląd Powszechny R. 101: 1984

nr 5, s. 198-207.

2. [Rec.] Bp Kazimierz Romaniuk, Nowy Testament bez problemów, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1983, ss. 226, [w:] Prze­

gląd Powszechny R. 101: 1984 nr 6, s. 429-432 (Nowy Testament bez problemów - czy naprawdę?).

3. Zawsze istnieje możliwość poprawy (Rdz 4,2b - 8), Przegląd Po­

wszechny R. 101: 1984 nr 7-8, s. 98-111.

4. Nadzieja w świecie zagrożonym zagładą (Rdz 6,5 - 7,24), Przegląd

Powszechny R. 101: 1984 nr 10, s. 36-50.

5. Przekleństwo Kanaana - nieudana próba zdobycia zabronionej dominacji (Rdz 9,20 - 27), Przegląd Powszechny R. 101:1984 nr 11, s. 169-183.

6. [Rec.] Leo Scheffczyk, Zmartwychwstanie, przekł. Paweł Pachcia-

rek, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1984, ss. 320, [w:] Prze­

gląd Powszechny R. 101: 1984 nr 11, s. 306-311 (Rozważania nad zasadą wiary chrześcijańskiej).

7. Wieża w Babel - czym staje się świat bez Boga (Rdz 11,1-9), Przegląd

Powszechny R. 101: 1984 nr 12, s. 329-347.

— 521 —

Page 523: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

19858. Abraham - „ojciec wierzących”, Przegląd Powszechny R. 102: 1985

nr 2, s. 169-180.

9. Czy Biblia mogła obejść się bez mitów? Przegląd Powszechny R. 102:

1985 nr 3, s. 329-342.

10. Sytuacja językowa na terenie Palestyny w epoce przedchrześcijańskiej, Przegląd Powszechny R. 102:1985 nr 4, s. 46-61.

198611. Ambiwalencja darów Bożych: „Przeto i Ja nadałem im prawa niedobre..."

(Ez 20,25 - 26), Przegląd Powszechny R. 103:1986 nr 1 (773), s. 68-83.

12. W trosce o autentyzm kultu religijnego: wypędzenie kupczących ze świątyni (Mk 11,15-19 i par.), Przegląd Powszechny R. 103:1986 nr 2, s. 169-186.

13. O sposobach czytania Pisma Świętego, Przegląd Powszechny R. 103:

1986 nr 3, s. 331-344.

14. O integralną lekturę Pisma Świętego, Przegląd Powszechny R. 103:

1986 nr 4, s. 50-62.

15. Dzieje zapisu hebrajskiego Starego Testamentu, Przegląd Powszechny

R. 103: 1986 nr 5, s. 225-241.

16. Odkrycie najstarszego zapisu biblijnego, Tygodnik Powszechny R. 40:

1986 nr 34 z dn. 24.08.1986, s.1.7.

17. Wokół postulatu integralnej lektury Pisma Świętego, Przegląd Po­

wszechny R. 103: 1986 nr 10, s. 84-95

18. Religie biblijnego świata (Część I), Przegląd Katolicki R. 72: 1986

nr 44-45 z dn. 2-9.11.1986, s. 3;

Religie biblijnego świata (Część II), Przegląd Katolicki R. 72: 1986

nr 47 z dn. 23.11.1986, s. 2;

Religie biblijnego świata, [w:] Michał Wojciechowski (red.), Chrześ­cijaństwo wśród religii, Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej,

Warszawa 1990, s .l 19-127.

— 522 —

Page 524: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

19. Religia Starego Testamentu, Przegląd Katolicki R. 72: 1986 nr 49

z dn. 7.12.1986, s. 1.3; [w:] Michał Wojciechowski (red.), Chrześ­cijaństwo wśród religii, Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej,

Warszawa 1990, s. 128-133.

198720. Od świętej Tradycji do Pisma Świętego, Przegląd Powszechny R. 104:

1987 nr 1, s. 86-102.

21. Eucharystia u pierwszych chrześcijan i dziś, Więź R. 30: 1987 nr 1,

s. 56-69.

22. Technika przekazu tekstu Starego Testamentu, Przegląd Powszechny

R. 104: 1987 nr 2, s. 211-224.

23. Jak czytać Stary Testament? Przegląd Powszechny R. 104: 1987 nr 3,

s. 403-415.

24. Narodziny egzegezy biblijnej - midrasz, Przegląd Powszechny R. 104:

1987 nr 4, s. 56-69.

25. [Rec.] Paul Beauchamp, Psalmy nocą i dniem, przekł. Mieczysław

Figarski SJ, Wydawnictwo Przeglądu Powszechnego, Warszawa

1985, ss. 250, [w:] Przegląd Powszechny R. 104: 1987 nr 4,

s. 124-129 (Psalmy dzisiaj) .

26. Zbiór pieczęci z czasów proroka Jeremiasza, Ruch Biblijny i Liturgiczny

R. 40: 1987 nr 3, s. 191-201.

27. [Rec.] Tadeusz Żychiewicz, Stare Przymierze, Społeczny Instytut

Wydawniczy Znak, Wydanie II, Kraków 1986, ss. 759, [w:] Więź

R. 30: 1987 nr 5, s. 116-122 (Biblia, bibliści i Żychiewicz).28. „Do końca ich umiłował” - Sympozjum Biblijne w stołecznej parafii

Opatrzności Bożej, Słowo Powszechne R. 41: 1987 nr 99 z dn. 22-

-24.05.1987, s. 9;

Biuletyn Informacyjny Akademii Teologii Katolickiej 1987 nr 6,

s. 27-32;

— 523 —

Page 525: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Studia Theologica Varsaviensia R. 26: 1988 z. 1, s. 299-303;

Symposium sur lEucharistie, Bulletin d'Information de PAcademie

de Theologie Catholiąue 1987 nr 6, s. 30-34.

29. Zapisy ustnej Tradycji klasycznego judaizmu: Miszna, Tosefta i Talmudy, Przegląd Powszechny R. 104: 1987 nr 6, s. 331-347.

30. [Rec.] Raymond Pautrel SJ. „Do Ciebie wołali... Tobie ufali”. Modli­twa w starotestamentowych opowiadaniach, przekł. z jęz. francuskiego

Stanisław Opielą SJ, Wydawnictwo Przeglądu Powszechnego,

Warszawa 1987, ss. 287, [w:] Przegląd Powszechny R. 104: 1987

nr 7-8, s. 201-205 (Modlitwa przekorna).31. Eucharystia pierwszych chrześcijan i nasza, Przegląd Katolicki R. 73:

1987 nr 35 z dn. 30.08.1987, s.1.4.

32. Rabini żydowscy - prehistoria i początki, Przegląd Powszechny R. 104:

1987 nr 9, s.277-294.

33. Qumran - 40 lat później (Część I), Przegląd Powszechny R. 104:

1987 nr 11, s. 195-211;

Qumran - 40 lat później (Część II), Przegląd Powszechny R.104:

1987 nr 12, s. 377-396.

34. Rodowód Jezusa Chrystusa, Lad R. 5: 1987 nr 31-32 z dn. 20-27.12.

1987, s. 4-5.

1988

35. Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu (Mt 12,3 ln i parał), Przegląd

Powszechny R. 105: 1988 nr 2, s. 208-221.

36. [Rec.] Gerhard von Rad, Teologia Starego Testamentu, przekł. Bogu­

sław Widła, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1986, ss. 851,

[w:] Przegląd Powszechny R. 105: 1988 nr 3, s. 444-447 (Starote- stamentowe orędzie na nowo odczytane).

37. Tajemnica Maryi, Przegląd Katolicki R. 74: 1988 nr 12 z dn.

20.03.1988, s. 4. 5.

— 524 —

Page 526: Bóg Biblia Mesjasz

l i i i . i . h h . k \i w

38. Natura i geneza zjawiska targumizmu, Przegląd Powszechny R. 105:

1988 nr 4, s. 82-96.

39. Zmartwychwstał, jak powiedział, Lad R. 6: 1988 nr 14-15 z dn.

3-10.04.1988, s. 1.16.

40. Narodziny Kościoła, Lad R. 6: 1988 nr 21 z dn. 22.05.1988, s. 1.4.

41. Biblijne korzenie „Sollicitudo rei socialis”, Przegląd Katolicki R. 74:

1988 nr 24 z dn. 12.06.1988, s. 2.5.

42. Synagogalna liturgia czytań w czasach Jezusa Chrystusa, Przegląd Po­

wszechny R. 105: 1988 nr 7-8, s. 123-138.

43. Pierre Benoit (1906-1987), Przegląd Katolicki R.74: 1988 nr 30

z dn. 24.07.1988, s. 2.

44. „Ty jesteś Piotr... ” (Mt 16,17-19). Biblijne podstawy prymatu papieża w Kościele, Przegląd Powszechny R. 105: 1988 nr 10, s. 7-23.

45. Sympozjum biblistów. Sprawozdanie z 26 Sympozjum Biblistów Polskich, Łódź 13-14. IX. 1988, Przegląd Katolicki R. 74: 1988 nr 41 z dn.

9.10.1988, s. 2.

46. „Ty jesteś Piotr”, Przegląd Katolicki R. 74: 1988 nr 43 z dn.

23.10.1988, s. 1.4.5.

198947. Najstarsze zapisy Biblii aramejskiej (targumy), Przegląd Powszechny

R. 106: 1989 nr 3, s. 394-411.

48. Zmartwychwstanie a Eucharystia, Przegląd Katolicki R. 75: 1989

nr 13-14 z dn. 26.03. - 2.04.1989, s. 2.

49. Dziewicze poczęcie Jezusa Chrystusa, W Drodze 1989 nr 5, s. 13-20.

50. [Przekł. z jęz. niemieckiego] Norbert Lohfink, „Święta wojna” i „klątwa” w Biblii, Communio R. 9: 1989, nr 5, s. 10-19.

51. Biblioteka ąumrańska, Filomata 1989 nr 391, s. 191-210.

52. Znaczenie rękopisów znad Morza Martwego dla studium Starego Testa­mentu, Filomata 1989 nr 391, s. 211-225.

— 525 —

Page 527: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

53. [Rec.] Gerhard von Rad, Teologia Starego Testamentu, przekł. Bogu­

sław Widła, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1986, ss. 851,

[w:] Więź R. 32: 1989 nr 7-8, s. 192-194 (Rozumieć Biblię).54. [Rec.] Ks. Tomasz Jelonek, Biblijna historia zbawienia, Polskie To­

warzystwo Teologiczne, Kraków 1987, ss. 216, [w:] Więź R. 32:

1989 nr 10, s. 129-134 (Biblia zasługuje na coś lepszego).

199055. Ziemia Izraela w ekonomii zbawienia i świadomości żydowskiej, Atene­

um Kapłańskie R. 82: 1990 nr 1, s. 63-76.

56. Targumiczne reguły i techniki przekładu Pisma Świętego, Przegląd Po­

wszechny R. 107: 1990 nr 2, s. 249-262.

57. Porażka Adama i Ewy, Przegląd Katolicki R. 76: 1990 nr 8-9 z dn.

25.02.- 4.03.1990, s. 2.

58. Odpowiedzialność za śmierć Chrystusa, Ateneum Kapłańskie R. 82:

1990 nr 2, s. 222-241.

59. Biblijna wizja miasta, Res Publica 1990 nr 3, s. 2-9.

60. Błogosławieństwa w Starym Testamencie, Collectanea Theologica

R. 60: 1990 fasc. 2, s. 67-74.

61. [Rec.] Hershel Shanks (red.), Ancient Israel A Short History from Abraham to the Roman Destruction of the Tempie, Biblical Archaeology

Society, Washington D.C. 1988, ss. XIX + 267, [w:] Przegląd Po­

wszechny R. 107: 1990 nr 4, s. 141-144 (Starożytny Izrael).62. Odkrycia na Pustyni Judzkiej, Filomata 1990 nr 395, s. 57-90.

63. An Examination of Conscience by God’s People as Exemplified in Neh 9,6-37, Biblische Zeitschrift R. 34: 1990 nr 2, s. 253-261.

64. [Rec.] R. J. Coggins, J. L. Houlden (red.), A Dictionary of Biblical Interpretation, SCM Press London - Trinity Press International

Philadelphia, 1990, ss. XVI + 751, [w:] Przegląd Powszechny

R. 107: 1990 nr 7-8, s. 230-232 (Kompendium hermeneutyki biblijnej).

— 526 —

Page 528: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

65. Międzynarodowe Spotkanie Society of Biblical Literaturę 1990, Słowo

Powszechne R. 44: 1990 nr 164 z dn. 24-26.08. 1990, s. 13.

66. Międzynarodowe Spotkanie Towarzystwa Literatury Biblijnej, Tygodnik

Powszechny R. 44: 1990 nr 35 dn. 2.09.1990, s. 9.

67. Rachunek sumienia Ludu Bożego na przykładzie Ne 9,6 - 37, Collecta-

nea Theologica R. 60: 1990 fasc. 4, s. 5-17.

68. XIII Kongres Międzynarodowej Organizacji Studiów Starego Testamentu, Leuven, 27 VIII - 1 IX 1989, Collectanea Theologica R. 60: 1990

fasc. 4, s. 165-168.

69. [Rec.] PJ. Achtemeier (red.), Harper*s Bibie Dictionary, Society o f

Biblical Literaturę - Harper and Row Publishers, San Francisco

1985, ss. XXII + 1178;

J. L. Mays (red.), Harper’s Bibie Commentary, Society o f Biblical

Literaturę - Harper and Row Publishers, San Francisco 1988,

ss. XVII + 1326,

[w:] Przegląd Powszechny R. 107: 1990 nr 11, s. 330-334 (Mała biblioteka biblijna).

70. Ewangelie dzieciństwa Jezusa - historia, legenda, tajemnica, Przegląd

Powszechny R. 107: 1990 nr 12, s. 357-376.

71. Ewangelie dzieciństwa. XXXI Krajowy Tydzień Biblijny Associazione Bi- blica Italiana, Rzym, 10 -14IX 1990, Przegląd Powszechny R. 107:

1990 nr 12, s. 509-513.

1991

72. Prorok wobec dziejów. Interpretacje dziejów Izraela w Księdze Ezechiela 16, 20 i 23 oraz ich reinterpretacja w Septuagincie, Akademia Teologii

Katolickiej, Warszawa 1991, ss. 268;

RECENZJE I OMÓWIENIA:

Ks. Jerzy Chmiel, Ruch Biblijny i Liturgiczny R. 44: 1991 nr 5-6,

s. 157;

— 527 ~

Page 529: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

• Marian Brzeziński, Słowo Powszechne R.45: 1992 nr 67 z dn.

29.04.1992, s. 5 (Naród wybrany zamyśla się nad swoją przeszłością);• Stefan Schreiner, Judaica R. 48: 1992 nr 3, s 182-183;

• J[an] G[aworski], Nowe Książki 1992 nr 9, s. 40 (Bóg i dzieje Naro­du Wybranego);

• John J. Pilch, Old Testament Abstracts Vol. 16: Febr. 1993 No. 1, s. 180.

73. [Konsultacja naukowa i Wprowadzenie] Caroline Masom, Pat Ale-

xander, Alan Miliard, Świat Biblii: miejsca, odkrycia, najważniejsze wydarzenia, przekł. z jęz. angielskiego Bożena Mierzejewska, Wy­

dawnictwo Arkady, Warszawa 1991, ss. 192 (Wprowadzenie, s. 5).

74. [Przekł. z jęz. angielskiego] Byron L. Sherwin, Ludzkie ciało a obraz Boży, [w:] Waldemar Chrostowski (oprać, i red.), Dzieci jednego Boga. Praca zbiorowa uczestników seminarium naukowego w Spertus College of Judaica w Chicago (1989), Kościół a Żydzi i Judaizm 2,

Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1991, s. 72-84;

[w:] Byron L. Sherwin, Duchowe dziedzictwo Żydów polskich, przeł.

Waldemar Chrostowski, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warsza­

wa 1995, s .169-182.

75. Ewolucja sensu tekstu świętego na przykładzie targumicznej wersji Ez 16 ,

Collectanea Theologica R. 61: 1991 fasc. 1, s. 63-80.

76. Międzynarodowy Zjazd Society of Biblical Literaturę, Wiedeń 5-8 VIII 1990, Collectanea Theologica R. 61: 1991 fasc. 1, s. 149-152.

77. [Rec.] Karl Eberlein, Gott der Schópfer - Israels Gott. Eine exegetisch- hermeneutische Studie zur theologischen Funktion alttestamentlicher Schopfungsaussagen, Beitrage zur Erforschung des Alten Testaments

und des Antiken Judentums 5, Verlag Peter Lang GmbH, Frankfurt

am Main 19892, ss. 506, [w:] Collectanea Theologica R. 61: 1991

fasc. 1, s. 161-163.

78. [Rec.] Johan Lust (red.), Ezekiel and His Book. Textual and Literary Criticism and their Interrelation, Biblioteca Ephemeridum

— 528 —

Page 530: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Theologicarum Lovaniensium LXXIV, Leuven 1986, ss. X + 391,

w: Collectanea Theologica R. 61:1991 fasc. 1, s. 163-165.

79. Palestyńskie Targamy Pięcioksięgu, Collectanea Theologica R. 61:

1991 fasc. 2, s. 33-46.

80. Stanislas Lyonnet (23 VIII1902 - 8 VI1986), Collectanea Theologica

R. 61: 1991 fasc. 2, s. 175-177.

81. [Rec.] Matthias Augustin, Klaus-Dietriech Schunck (red.),

„Wunschet Jerusalem Friedenu. Collected Communications to the XII-th Congress of the IOSOT - Jerusalem 1986, Beitrage zur Erforschung

des Alten Testaments und des Antiken Judentums 13, Verlag

Peter Lang GmbH, Frankfurt am Main 1988, ss. XI + 480,

[w:] Collectanea Theologica R. 61: 1991 fasc. 2, s. 180-182.

82. [Rec.] Franz Sedlmeier, Studien zu Komposition und Theologie von Ezechiel 20, Stuttgarter Biblische Beitrage 21, Katholisches

Bibelwerk GmbH, Stuttgart 1990, ss. 444, [w:] Collectanea

Theologica R. 61: 1991 fasc. 2, s. 182-185.

83. Znaczenie Szoah dla chrześcijańskiego zrozumienia Biblii, Znak R. 43:

1991 nr 5, s. 61-72;

Collectanea Theologica R. 62: 1992 fasc. 2, s. 99-111.

84. „Ziemia mlekiem i miodem płynąca”. Medytacja nad geografią historycz­ną Palestyny, Ruch Biblijny i Liturgiczny R. 44: 1991 nr 5-6,

s. 131-138.

85. 29 Sympozjum Biblistów Polskich [Siedlce, 10-11 IX 1991], Pismo

Okólne Biura Prasowego Episkopatu Polski 1991 nr 39 z dn. 23-

-29.09.1991, s. 18-20;

Pismem Świętym karmi się cały Kościół, Słowo Powszechne R. 45:

1991 nr 224 z dn. 4-6.10.1991, s. 9.

86. [Rec.] Premislia Christiana, T. II, ks. Tadeusz Śliwa (red.), Instytut

Teologiczny w Przemyślu, Przemyśl 1988/1989, ss. 264, [w:] Col­

lectanea Theologica R. 61: 1991 fasc. 4, s. 199-201.

— 529 —

Page 531: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

87. [Rec.] C. Brekelmans, M. Vervenne (red), Continuing Questions in Old Testament Method and Theology, Bibliotheca Ephemeridum

Theologicarum Lovaniensium XXXIII, Leuven 1989, ss. 250,

[w:] Collectanea Theologica R. 61: 1991 fasc. 4, s. 201-204.

88. Świadectwo wielkiego działania Bożego - Nad Biblią (1), Ład Boży

1991 nr 26 z dn. 29.12.1991, s. 4.

89. The Meaning of Shoah for the Christian Understanding of the Bibie, [w:] Proceedings of the Theological Symposium „The Shoah and Its Implications for Christian and Jewish Theological Thinking”, Cracow, 7-10 April 1991, From the Martin Buber House - Information

and Documentation Bulletin of the ICCJ, Winter 1991/92 Nr 19,

s. 36-49;

Metanoia Vol. 2: Winter 1992 No 3/4 , s. 124-133.

1992

90. Bohaterowie wiary Starego Testamentu, Akademia Teologii Katolic­

kiej, Warszawa 1992, ss. 210;

RECENZJE I OMÓWIENIA:

• Andrzej F. Dziuba, Przegląd Katolicki R. 78: 1992 nr 22 z dn.

2 5 .1 0 - 1.11.1992, s. 6-7;

• Lektor, Tygodnik Powszechny R. 46: 1992 nr 47 z dn. 22.11.1992,

s. 9;

• (jt), Gazeta Świąteczna (Wydanie sobotnio-niedzielne Gazety

Wyborczej) 1992 nr 280 z dn. 28-29.11. 1992, s. 19;

• [red.], Ład Boży nr 24 z dn. 29 11. 1992, s. 5;

• Stanisław Pisarek, Gość Niedzielny R. 69: 1992 nr 49 z dn.

6.12.1992, s. 12 (Korzenie naszej wiary);• Marian Brzeziński, Słowo Dziennik Katolicki R. 1: 1993 nr 11

z dn. 5-7.02.1993, s. 9 (Dla tych co chcieliby lepiej zrozumieć Pis­mo Sw.);

— 530 —

Page 532: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

• Grażyna Lewandowicz, Gość Niedzielny R. 70: 1993 nr 9 z dn.

28.02.1993, s. 8 (Książki <92);

• Maria M. Matusiak, Przegląd Powszechny R. 110: 1993 nr 3,

s. 507-509 (Biblia żywa);• Ks. Michał Czajkowski, Więź R. 36: 1993 nr 3, s. 152;

• Tadeusz Pulcyn, Przegląd Katolicki R. 79: 1993 nr 13 z dn.

20-27.06.1993, s. 11 (Bohaterowie wiary) .

91. Mdr 14,7- 8: konkluzja potępienia idolatrii i ubóstwiania wytworów ludz­kiej pracy, Collectanea Theologica R. 62: 1992 fasc. 1, s. 19-30.

92. [Rec.] M. Heltzer, E. Lipiński (red.), Society and Economy in the Eastern Mediterranean (c. 1500-1000 B.C.). Proceedings oj the International Symposium held at the University ojHajfafrom the 28th oj April to the 2nd of May 1985, Orientalia Lovaniensia Analecta 23,

Uitgeverij Peeters, Leuven 1988, ss. XIV + 398, [w:] Collectanea

Theologica R. 62: 1992 fasc. 1, s. 173-174.

93. [Rec.] J. H. Charlesworth, Jesus Within Judaism. New Light from Exciting Archaeological Discoveries, The Anchor Bibie Reference

Library, Doubleday, New York 1988, ss. XVI + 265, w: Collectanea

Theologica R. 62 1992 fasc. 1, s. 175-177.

94. Historyczne i geograficzne realia Biblii - Nad Biblią (2), Ład Boży 1992

nr 1 z dn. 12.01.1992, s. 4.

95. Święta Tradycja - Nad Biblią (3), Ład Boży 1992 nr 2 z dn.

26.01.1992, s. 4-5.

96. Ziemia Biblii - Nad Biblią (4), Ład Boży 1992 nr 3 z dn. 9.02.1992,

s. 4.

97. Na styku kontynentów i w tyglu narodów - Nad Biblią (5), Ład Boży

1992 nr 4 z dn. 23.02.1992, s. 4-5.

98. [Rec.] P. Bonifacius Giinther CCD, Szatan istnieje naprawdę, wyd. 3,

Wydawnictwo „Arka”, Wrocław 1991, ss. 346, [w:] Nowy Świat

1992 nr 48 z dn. 26.02.1992, s. 13.

— 531 —

Page 533: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

99. [Rec.] Szalom Asz, Mąż z Nazaretu, tłum. z jidisz Michał Fried­

man, Biblioteka Pisarzy Żydowskich, Wydawnictwo Dolnośląskie

1990, ss. 800, [w:] Przegląd Powszechny R. 109: 1992 nr 3,

s. 481-484 (Jezus - Brat i Pań).100. Geografia Ziemi Świętej - Nad Biblią (6), Lad Boży 1992 nr 5 z dn.

8.03.1992, s. 5.

101. Szlaki komunikacyjne Palestyny - Nad Biblią (7), Ład Boży 1992

nr 6 z dn. 22.03.1992, s. 4-5.

102. Ziemia mlekiem i miodem płynąca - Nad Biblią (8), Ład Boży 1992

nr 7 z dn. 5.04.1992, s. 4-5.

103. Sympozjum Biblijne „Biblia - Sobór - Zycie” w ATK, 17 III 1992, Pi­

smo Okólne Biura Prasowego Episkopatu Polski 1992 nr 15 z dn.

6-12.04.1992, s. 9-11;

Słowo Powszechne R. 46: 1992 nr 17 z dn. 24-26.04.1992, s. 8.

104. Palestyna - ziemia miniaturowa - Nad Biblią (9), Ład Boży 1992

nr 8 z d n . 19.04.1992, s. 5.

105. Znaczenje Szoah dlia christianskowo ponimanja Biblii, Woprosy Filoso-

fii 1992 nr 5, s. 61-70.

106. Przedizraelscy mieszkańcy Palestyny: Kananejczycy - Nad Biblią (10), Ład Boży 1992 nr 9 z dn. 3.05.1992, s. 4.

107. Przedizraelscy mieszkańcy Palestyny: Amoryci - Nad Biblią (11), Ład Boży 1992 nr 10 z dn. 17.05.1992, s. 3.

108. „Usunę liczne narody przed tobą” (Pwt 7,1) - Nad Biblią (12), Ład

Boży 1992 nr 11 z dn. 31.05.1992, s. 3.

109. [Rec.] Michael Grant, Dzieje dawnego Izraela, przekł. z jęz. an­

gielskiego Jerzy Schwakopf, Państwowy Instytut Wydawniczy,

Warszawa 1991, ss. 355, [w:] Świat Nauki/Scientific American

(Wydanie Polskie) 1992 nr 6, s. 104-105 (Imitowanie Flawiusza).110. Dzieje Izraela: od patriarchów do niewoli babilońskiej - Nad Biblią (13),

Ład Boży 1992 nr 12 z dn. 14.06.1992, s. 4-5.

— 532 —

Page 534: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

111. Dzieje Izraela: od niewoli babilońskiej do okresu rzymskiego - Nad Biblią (14), Ład Boży 1992 nr 13 z dn. 28.06.1992, s. 5.

112. [Rec.] T. Baarda, A. Hilhorst, G. P. Luttikhuizen, A. S. van der

Woude (red.), Text and Testimony. Essays on New Testament and ApocryphalLiteraturę in Honourof A. F. J. Klijn, Uitgeversmaatschappij

J. H. Kok, Kampen 1988, ss. 286, [w:] Collectanea Theologica

R. 62: 1992 fasc. 3, s. 183-185.

113. [Rec.] Jan Gać, Moja Ziemia Święta, Wydawnictwo Klio, Łódź 1992,

ss. 272, [w:] Collectanea Theologica R. 62:1992 fasc. 3, s. 193-194.

114. Dzieje Izraela: okres rzymski - Nad Biblią (15), Ład Boży 1992 nr 14

z dn. 12.07.1992, s. 3.

115. Sumerowie - Nad Biblią (16), Lad Boży 1992 nr 15 z dn. 26.07.1992,

s. 4-5.

116. Asyryjczycy - Nad Biblią (17), Ład Boży 1992 nr 16 z dn. 9.08.1992,

s. 3.

117. Babilończycy - Nad Biblią (18), Ład Boży 1992 nr 17 z dn.

23.08.1992, s. 6.

118. Egipcjanie - Nad Biblią (19), Ład Boży 1992 nr 18 z dn. 6.09.1992,

s. 5.

119. Najbliżsi sąsiedzi biblijnego Izraela - Nad Biblią (20), Ład Boży 1992

n r l 9 z d n . 20.09.1992, s. 3.

120. Trzydzieste Sympozjum Biblistów Polskich, Łomża, 16-17 IX 1992: Literatura żydowska na przełomie Starego i Nowego Testamentu, Słowo

Powszechne R. 46: 1992 nr 165 z dn. 29.09.1992, s. 6.

Pismo Okólne Biura Prasowego Episkopatu Polski 1992 nr 41

z dn. 11-17.10.1992, s. 8-10.

121. [Rec.] Compendia Rerum Iudaicarum ad Novum Testamentum, [w:] Collectanea Theologica R. 62: 1992 fasc. 4, s. 147-150.

122. [Rec.] S. Safrai, M. Stern (red.), D. Flusser, W.C. van Unnik

(Cooper7),The Jewish People in the First Century. Historical Geography,

— 533 —

Page 535: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Political History, Social, Cultural and Religiom Life and Institutions, Compendia Rerum Iudaicarum ad Novum Testamentum - CRINT,

Sec. I, Vol. 1, Second Printing, Van Gorcum - Fortress Press 1987,

ss. XXI + 560, [w:] Collectanea Theologica R. 62: 1992 fasc. 4,

s. 150-154.

123. [Rec.] S. Safrai, M. Stern (red.), D. Flusser, W.C. van Unnik

(Cooper.), The Jewish People in the First Century. Historical Geography; Political History, Social Cultural and Religiom Life and Institutions, Compendia Rerum Iudaicarum ad Novum Testamentum - CRINT,

Sec. I, Vol. 1, Part 2, Second Printing, Van Gorcum - Fortress

Press 1987, ss. X + 561-1282, [w:] Collectanea Theologica R. 62:

1992 fasc. 4, s. 154-158.

124. [Rec.] M. J. Mulder (red.), H. Sysling (Exec. ed.), Mikra. Text, Translation, Reading and Interpretation of Hebrew Bibie in Ancient Judaism and Early Christianity, Compendia Rerum Iudaicarum

ad Novum Testamentum - CRINT, Sec. II, Vol. 1, Van Gorcum

- Fortress Press 1988, ss. XXVI + 929, [w:] Collectanea

Theologica R. 62: 1992 fasc. 4, s. 158-164.

125. [Rec.] M.E. Stone (red.), Jewish Writings of the Second Tempie Period. Apocrypha, Pseudoepigrapha, Qumran Sectarian Writings, Philo, Josephus, Compendia Rerum Iudaicarum ad Novum Testamentum

- CRINT, Sec. II, Vol. 2, Van Gorcum - Fortress Press, Philadelphia

1984, ss. XXIII + 698, [w:] Collectanea Theologica R. 62: 1992

fasc. 4, s. 164-169.

126. [Rec.] S. Safrai (red.), The Literaturę of the Sages. First Part: Orał Tora, Halakha, Mishna, Tosefta, Talmud, External Tractates, Compendia

Rerum Iudaicarum ad Novum Testamentum - CRINT, Sec. II, Vol

3a, Van Gorcum - Assen/Maastricht, Fortress Press - Philadelphia

1987, ss. XXI + 464, [w:] Collectanea Theologica R. 62: 1992

fasc. 4, s. 170-173.

— 534 —

Page 536: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

127. [Rec.] R J. Tomson, Paul and the Jewish Law. Halakha in Letters of the Apostle to the Gentiles, Compendia Rerum Iudaicarum ad Novum

Testamentum - CRINT, Sec. II, Vol. 2, Van Gorcum - A ssen/

Maastricht, Fortess Press - Minneaapolis 1990, ss. XIX + 327,

[w:] Collectanea Theologica R. 62: 1992 fasc. 4, s. 173-176.

128. „Cielesna” strona Historii Zbawienia - Nad Biblią (21), Lad Boży 1992

nr 20 z dn. 4.10.1992, s. 4-5.

129. Najstarsze nurty Tradycji Izraela - Nad Biblią (22), Ład Boży 1992

nr 21 z dn. 18.10.1992, s. 4-5.

130. Liturgiczne i kultowe podłoże Biblii - Nad Biblią (23), Ład Boży 1992

nr 22 z dn. 1.11.1992, s. 4.

131. „Księga Przymierza” i tradycje deuteronomiczne - Nad Biblią (24), Ład

Boży 1992 nr 23 z dn. 15.11.1992 s. 4-5.

132. Zanim powstały Księgi: „naród Tradycji” - Nad Biblią (25), Ład Boży

1992 nr 24 z dn. 29.11.1992, s. 4-5.

133. Profetyzm w Izraelu - Nad Biblią (26), Ład Boży 1992 nr 25 z dn.

13.12.1992, s. 4-5.

134. Zagłada Samarii: pierwszy kryzys świętej Tradycji - Nad Biblią (27), Ład Boży 1992 nr 26 z dn. 27.12.1992, s. 7.

1993135. [Red. naukowa i Wstęp] Franz Mussner, Traktat o Żydach, przekł. z jęz.

niemieckiego Joanna Kruczyńska, Kościół a Żydzi i Judaizm 4, Aka­

demia Teologii Katolickiej, Warszawa 1993, ss. 430 [Wstęp, s. 7-10].

136. Archeologia biblijna. Skrypt dla studentów I roku teologii ogólnej Akade­mii Teologii Katolickiej, Warszawa 1993, ss. 120 + 48 s. ilustr.

137. Księga Aggeusza. Skrypt dla studentów Akademii Teologii Katolickiej, Warszawa 1993, ss. 58.

138. Kanon Starego Testamentu. Skrypt dla studentów Akademii Teologii Ka­tolickiej, Warszawa 1993, ss. 43.

— 535

Page 537: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

139. Księgi historyczne Starego Testamentu. Skrypt dla studentów Papieskiego Wydziału Teologicznego „Bobolanum”, Warszawa 1993, ss. 88.

140. [Konsultacja biblijna] Mapa Ziemia Święta, Polskie Przedsiębior­

stwo Wydawnictw Kartograficznych, Warszawa 1993.

141. XIV Kongres Międzynarodowej Organizacji Studiów Starego Testamentu, Paryż, 19-24 VII1992, Collectanea Theologica R. 63:1993 nr 1, s. 175-177.

142. [Rec.] George J. Brooke (red.), Tempie Scroll Studies. Paperspresented at the International Symposium on the Tempie Scroll, Manchester, December 1987, Journal for the Study of the Pseudoepigrapha

- Suppl. Ser. 7, Sheffield Academic Press 1989, ss. 300,

[w:] Collectanea Theologica R. 63: 1993 nr 1, s. 182-185.

143. [Rec.] Zdzisław J. Kapera (red.), Intertestamental Essays in Honour of Józef T. Milik, Qumranica Mogilanensia 6, The Enigma Press,

Kraków 1992, ss. 348 + pl. 6, [w:] Collectanea Theologica R. 63:

1993 nr 1, s. 185-186.

144. Początek procesu kanonizacji Pisma - Nad Biblią (28), Lad Boży 1993

nr l z d n . 10.01.1993, s. 4.

145. Wobec Boga i zagłady: ocalenie świętej Tradycji - Nad Biblią (29), Lad

Boży 1993 nr 2 z dn. 24.01.1993, s. 5.

146. Wygnanie babilońskie: czas introspekcji i nadziei - Nad Biblią (30), Ład

Boży 1993 nr 3 z dn. 7.02.1993, s. 5

147. Pięcioksiąg Mojżesza - Nad Biblią (31), Ład Boży 1993 nr 4 z dn.

21.02.1993, s. 4-5.

148. Konsekwencje powstania Pięcioksięgu - Nad Biblią (32), Ład Boży 1993

nr 5 z dn. 7.03.1993, s. 4-5.

149. Zbiór „Proroków wcześniejszych” - Nad Biblią (33), Ład Boży 1993

nr 6 z dn. 21.03.1993, s. 4-5.

150. [Przekł. z jęz. angielskiego] Peter J. Tomson, Tradycje Jezusowe a chrystologia Pawła Apostoła, Collectanea Theologica R. 63: 1993

nr 2, s. 27-43.

536 —

Page 538: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

151. Żydowskość Jezusa, Collectanea Theologica R. 63: 1993 nr 2,

s. 45-60.

152. Jezus a religijna tradycja żydowska, Collectanea Theologica R. 63:

1993 nr 2, s. 93-95.

153. [Rec.] Bogdan Poniży, Reinterpretacja wyjścia Izraelitów z Egiptu w ujęciu Księgi Mądrości, Papieski Wydział Teologiczny w Poznaniu

- Studia i Materiały 8, wyd. II popr., Księgarnia św. Wojciecha,

Poznań 1991, ss. 166, [w:] Collectanea Theologica R. 63: 1993

nr 2, s. 201-203.

154. [Rec.] James A. Loader, A Tale of Two Cities. Sodom and Gomorrah in the Old Testament, early Jewish and early Christian Traditions, Contributions to Biblical Exegesis and Theology 11, J. H. Kok

Publishing House, Kampen 1990, ss. 150, [w:] Collectanea

Theologica R. 63: 1993 nr 2, s. 203-205.

155. [Rec.] Izabela Jaruzelska, Własność w prawie biblijnym, Wydawni­

ctwo Naukowe PWN, Warszawa, 1992, ss. 204, [w:] Nowe Książ­

ki 1993 nr 4, s. 37-38 (Biblia pod lupą socjologa).156. Zbiór „Proroków późniejszych” - Nad Biblią (34), Ład Boży 1993

nr 7 z dn. 4.04.1993, s. 6-7.

157. Zbiór „Pism” - Nad Biblią (35), Ład Boży 1993 nr 8 z dn. 18.04.1994, s. 4.

158. Kanon Biblii Hebrajskiej - Nad Biblią (36), Ład Boży 1993 nr 10 z dn.

16.05.1993, s. 4.

159. Geneza zjawiska diaspory - Nad Biblią (37), Ład Boży 1993 nr 11

z dn. 30.05.1993, s.5.

160. Septuaginta, czyli Biblia Grecka - Nad Biblią (38), Ład Boży 1993

nr 12 z dn. 13.06.1993, s. 4.

161. Pozycja Septuaginty w chrześcijaństwie i w judaizmie - Nad Biblią (39), Ład Boży 1993 nr 13 z dn. 27.06.1993, s. 4.

162. V Sympozjum Teologiczne w Akademii Teologii Katolickiej: „Nowy Te­stament a judaizm”, Warszawa, 18-19.05.1993, Pismo Okólne Biura

— 537 —

Page 539: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Prasowego Episkopatu Polski R. 26: 1993 nr 26 z dn. 25.06.-

- 1.07.1993, s. 13-16;

Słowo Dziennik Katolicki R. 1: 1993 nr 123 z dn. 16-18.07.1993,

s. 7-8.

163. Literatura targumiczna a Septuaginta, Collectanea Theologica R. 63:

1993 nr 3, s. 49-68.

164. [Rec.] Hans G. Schonen, Die Briefmarkenbibel Die Bibel des Altem und Neuen Testaments in Auswahl, illustriert durch iiber 1700 Briefmarken und andere postalische Belege von iiber 200 Postvevaltungen, Gabriel - Bildheft 13/14, Verlag Hans G. Schonen/Edition

St. Briktius, Rommerskirchen 1991, ss. 400 + Erlaterungsband

ss. 401-472, [w:] Collectanea Theologica R. 63: 1993 nr 3,

s. 181-183.

165. Dzieje zapisu Biblii Hebrajskiej - Nad Biblią (40), Lad Boży 1993

nr 14 zd n . 11.07.1993, s. 5.

166. Wokalizacja tekstu biblijnego - Nad Biblią (41), Ład Boży nr 15 z dn.

25.07.1993, s. 4.

167. Żydowscy pisarze i ich posłannictwo - Nad Biblią (42), Lad Boży 1993

nr 16 zd n . 8.08.1993, s. 5.

168. Charakterystyka zwojów biblijnych - Nad Biblią (43), Ład Boży 1993

nr 17z dn . 22.08.1993, s. 4.

169. Technika sporządzania rękopisów biblijnych - Nad Biblią (44), Ład Boży

1993 nr 18 zd n . 5.09.1993, s. 4.

170. Główne zasady kaligrafii tekstu świętego - Nad Biblią (45), Ład Boży

1993 nr 19 z dn. 19.09.1993, s. 4.

171. [Rec.] James Swetnam, An Introduction to the Study ofNew Testament Greek. Part I: Morphology, Vol. I: Lessons, s. XIX + 453; Vol. II: Key, List, Paradigms, Indices, ss. XXXIII + 453, Subsidia Biblica 16/I-II,

Editrice Pontificio Istituto Biblico, Roma 1992, ss. XXXIII + 453,

[w:] Collectanea Theologica R. 63: 1993 nr 4, s. 211-213.

— 538 —

Page 540: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

172. [Rec.] P. van Segbroeck, C.M. Tuckett, G. Van Belle, J. Verheyden

(red.), The Four Gospels 1992 - Festschrift Frans Neirynck, Vol. I-III,

Bibliotheca Ephemeridum Theologicarum Lovaniensium 100,

Leuven University Press - Uitgeverij Peeters, Leuven 1992,

ss. XVII + 2668 + 5, [w:] Collectanea Theologica R. 63: 1993

n r4 , s . 213-216.

173. Krytyczne wydania Biblii Hebrajskiej i jej pierwowzory - Nad Biblią (46), Ład Boży 1993 nr 20 z dn. 3.10.1993, s. 4.

174. 31 Sympozjum Biblistów Polskich, Oltarzew - Ożarów Maz., 15-16 IX 1993, Pismo Okólne Biura Prasowego Episkopatu Polski R. 26:

1993 nr 41 z dn. 8-14.10.1993, s. 14-16;

Słowo Dziennik Katolicki R. 1: 1993 nr 216 z dn. 26-28.11.1993,

s. 4.

175. Rękopisy z genizy kairskiej i papirus Nash - Nad Biblią (47), Ład Boży

1993 nr 21 z dn. 17.10.1993, s. 4.

176. [Rec.] Remigiusz Popowski SDB, Michał Wojciechowski, Grecko- -polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1993, ss. XLVI + 1236,

[w:] Przegląd Katolicki R. 79: 1993 nr 22 z dn. 24-31.10.1993,

s. 15 (Nowy Testament dosłownie).177. Dzieje odkryć ąumrańskich - Nad Biblią (48), Ład Boży 1993 nr 22

z dn. 31.10.1993, s. 5.

178. Biblijne rękopisy z Qumran - Nad Biblią (49), Ład Boży 1993 nr 23

z dn. 14.11.1993, s. 5.

179. Biblijne odkrycia na Pustyni Judzkiej - Nad Biblią (50), Ład Boży 1993

nr 24 z dn. 28.11.1993, s. 4.

180. Wokół początków ksiąg świętych - Nad Biblią (51), Ład Boży 1993

nr 25 z dn. 12.12.1993, s. 4.

181. Reformy Ezdrasza i początki przekładania Biblii Hebrajskiej - Nad Biblią (52), Ład Boży 1993 nr 26 z dn. 25.12.1993, s. 6-7.

— 539 —

Page 541: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

1994

182. [Przekł. z jęz. angielskiego i Wstęp] Praca zbiorowa, Starożytny Izrael Od czasów Abrahama do zburzenia Jerozolimy przez Rzymian, Czytelnik, Warszawa 1994, ss. 381 (Wstęp, s. 5-7).

183. [Opracowanie wersji polskiej] Annę de Graaf (tekst), Jose Perez

Montero (ilustracje), Biblia dla dzieci, Oficyna Wydawnicza „Voca-

tio”, Warszawa 1994, ss. 403;

Wydanie 2, Warszawa 1995;

Wydanie 3, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa Polski,

Warszawa 1996;

Wydanie 4, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa Polski,

Warszawa 1997;

Wydanie 5, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa Polski,

Warszawa 1998;

Wydanie 6, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa Polski,

Warszawa 1999;

Wydanie 7, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa Polski,

Warszawa 2000.

184. [Konsultacja naukowa wydania polskiego i Wstęp do wydania pol­skiego:] James A. Pritchard (red. naukowa), Wielki atlas biblijny, przeł. z jęz. angielskiego Tadeusz Mieszkowski, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 1994, ss. 152 (Wstęp do wydania polskie­go, s. 7);

Wydanie 2, Prymasowska Seria Biblijna 2, Warszawa 1997;

Wydanie 3, Prymasowska Seria Biblijna 2, Warszawa 2001.

185. [Oprać, i Posłowie] Witold Tyloch, Dzieje ksiąg Starego Testamentu. Szkice z krytyki biblijnej, wyd. III popr., Książka i Wiedza, Warszawa

1994, ss. 343 (Posłowie, s. 332-338).

186. Wybrana bibliografia polskojęzyczna do dziejów ksiąg Starego Testamen­tu - lata 1980-1993, [w:] Witold Tyloch, Dzieje ksiąg Starego Testa­

— 540

Page 542: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

mentu. Szkice z krytyki biblijnej, Wydanie III popr., Książka i Wiedza,

Warszawa 1994, s. 339-340.

187. [Konsultacja naukowa i Posłowie:] Kenneth Mc Leish, Opowieści i legendy biblijne, przel. z jęz. angielskiego Piotr Plewa, Jerzy Pro-

kopiuk i Marcin Stopa, Książka i Wiedza, Warszawa 1994, ss. 296

(Posłowie, s. 285-292).

188. Ufałem Mu od dziecka, [w:] Anna Rastawicka, ks. Bronisław Piase­

cki (red.), Czas nigdy Go nie oddali Wspomnienia o Stefanie Kardynale Wyszyńskim, Warszawa 1994, s. 215-221.

189. [Przekł. z jęz. niemieckiego] Stefan Schreiner, Buntownik pełen bojaźni Bożej, czyli jak rabini objaśniali pobożność Hioba, Collectanea

Theologica R. 64: 1994 nr 1, s. 5-15.

190. [Rec.] Tomasz M. Dąbek OSB, ks. Tomasz Jelonek (red.), Agnus et Sporna. Prace ofiarowane O. Prof Augustynowi Jankowskiemu OSB, Wydawnictwo Benedyktynów - Polskie Towarzystwo Teologiczne,

Kraków 1993, ss. 325, [w:] Collectanea Theologica R. 64: 1994 nr

1, s. 165-167.

191. [Rec.] P. Morris - D. Sawyer (red.), A Walk in the Garden. Biblical, Iconographical and Literary Images of Eden, Journal for the Study of

the Old Testament Supplement Series 136, Sheffield Academic

Press, Sheffield 1992, ss. 327, [w:] Collectanea Theologica R. 64:

1994 nr 1, s. 167-168.

192. Stworzenie świata (I) - Biblia znaczkami ilustrowana (1), Promyk Ju­

trzenki 1994 nr 1, s. 6-7.

193. Targumy - pierwsze przekłady ksiąg świętych - Nad Biblią (53), Lad

Boży 1994 nr 1 z dn. 9.01. 1994, s. 5.

194. Przekłady Akwili, Symmacha i Teodocjona - Nad Biblią (54), Lad Boży

1994 nr 2 z dn. 23.01.1994, s. 5.

195. Stworzenie człowieka - Biblia znaczkami ilustrowana (2), Promyk Ju­

trzenki 1994 nr 2, s. 4-5.

— 541 —

Page 543: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

196. Dylematy przekładania Biblii: „Hexapla” Orygenesa - Nad Biblią (55), Ład Boży 1994 nr 3 z dn. 6.02.1994, s. 9.

197. [Rec.] Ks. Roman Bartnicki, Ewangelie synoptyczne. Geneza i inter­pretacja, Wydawnictwa Akademii Teologii Katolickiej, Warszawa

1993, ss. 315, [w:] Przegląd Katolicki R. 80: 1994 nr 4 z dn. 13-

-20.02.1994, s.1.6.

198. Starołacińskie przekłady Biblii - Nad Biblią (56), Ład Boży 1994

nr 4 z dn. 20.02.1994, s. 6.

199. Gobelin stworzenia - Biblia znaczkami ilustrowana (3), Promyk Ju­

trzenki 1994 nr 3, s.4.

200. Dzieło św. Hieronima: Wulgata - Nad Biblią (57), Lad Boży 1994

nr 5 z dn. 6.03.1994, s. 5.

201. Pozostałe starożytne przekłady biblijne - Nad Biblią (58), Ład Boży

1994 nr 6 z dn. 20.03.1994, s. 4-5.

202. Nowy Testament a judaizm. Materiały z V Sympozjum Teologicznego „Kościół a Żydzi i judaizm”, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa, 18-19 V 1993, Collectanea Theologica R. 64: 1994 nr 2, s. 5-10.

203. Nowy Testament a judaizm - możliwości i wyzwania, Collectanea The­

ologica R. 64: 1994 nr 2, s. 11-23.

204. [Przekł. z jęz. angielskiego] Chana Safrai, „Kultura sporów” w za­stosowaniu do tradycji nowotestamentowej, Collectanea Theologica

R. 64: 1994 nr 2, s. 37-42.

205. [Przekł. z jęz. angielskiego] Bart Koet, Poglądy św. Łukasza na Ży­dów - odrzucenie czy polemika? Collectanea Theologica R. 64: 1994

nr 2, s. 53-66.

206. [Przekł. z jęz. angielskiego] Byron L. Sherwin, „Corpus Domini”. Ślady wpływów Nowego Testamentu w chasydyzmie wschodnioeuropej­skim, Collectanea Theologica R. 64: 1994 nr 2, s. 111-127;

Wpływ Nowego Testamentu na chasydyzm wschodnioeuropejski, [w:] Byron L. Sherwin, Duchowe dziedzictwo Żydów polskich, przekł.

— 542 —

Page 544: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

z jęz. angielskiego Waldemar Chrostowski, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 1995, s. 310-337.

207. Współuczestnictwo w błogosławieństwach Abrahama w Ziemi Świętej

dzisiaj - Kolokwium Międzynarodowej Rady Chrześcijan i Żydów, Yaarot

Hacarmel, Hajfa, 11-14 V II 1993, Collectanea Theologica R. 64:

1994 nr 2, s. 165-168.

208. Raj: pierwotny stan szczęścia - Biblia znaczkami ilustrowana (4), Pro­

myk Jutrzenki 1994 nr 4, s. 4-5.

209. Początki nowożytnych przekładów Biblii - Nad Biblią (59), Lad Boży

1994 nr 7 z dn. 3.04.1994, s. 9.

210. Współczesna ekspansja przekładów biblijnych - Nad Biblią (60), Ład

Boży 1994 nr 8 z dn. 17.04. 1994, s. 5.

211. Ewangelie trzeba traktować poważnie, Gazeta Wyborcza 1994 nr 98

z dn. 27.04.1994, s. 12-13.

212. Grzech pierworodny - Biblia znaczkami ilustrowana (5), Promyk Ju­

trzenki 1994 nr 5, s. 4-5.

213. Najstarsze przekłady Biblii na język polski - Nad Biblią (61), Ład Boży

1994 nr 9 z dn. 1.05.1994, s. 5.

214. Od Biblii Wujka do Vaticanum II - Nad Biblią (62), Ład Boży 1994

nr 10 z dn. 15.05.1994, s. 5.

215. Biblia Tysiąclecia - Nad Biblią (63), Ład Boży 1994 nr 11 z dn.

29.05.1994, s. 5.

216. Skutki nieposłuszeństwa Bogu i zapowiedź zbawienia - Biblia znaczkami

ilustrowana (6), Promyk Jutrzenki 1994 nr 6, s. 4-5.

217. Biblia Poznańska - Nad Biblią (64), Ład Boży 1994 nr 12 z dn.

12.06.1994, s. 5.

218. Trudna sztuka rozumienia Biblii - Nad Biblią (65), Ład Boży 1994

nr 13 z dn. 26.06. 1994, s. 5.

219. [Rec.] Maier I. Gruber, The Motherhood of God and Other Studies,

South Florida Studies in the History o f Judaism 57, Scholars

— 543 —

Page 545: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Press, Atlanta, Georgia 1992, ss. XV + 282, [w:] Collectanea

Theologica R 64: 1994 nr 3, s. 183-185.

220. Kain i Abel - Biblia znaczkami ilustrowana (7), Promyk Jutrzenki

1994 nr 7-8, s. 4.

221. Potop - Biblia znaczkami ilustrowana (8), Promyk Jutrzenki 1994

nr 7-8, s. 5.

222. Katolicka lektura Pisma Świętego - Nad Biblią (66), Ład Boży 1994 nr

14 z dn. 10.07.1994, s. 5.

223. [Rec.] John Bright, Historia Izraela, przeł. z jęz. angielskiego Jan

Radożycki, Instytut Wydawniczy Pax - Volumen, Warszawa 1994,

ss. 540, [w:] Nowe Książki 1994 nr 8, s. 13-14.

224. Biblia jako świadectwo wiary - Nad Biblią (67), Ład Boży 1994 nr 16

z dn. 7.08. 1994, s. 4.

225. Egzystencjalne czytanie Pisma Świętego - Nad Biblią (68), Ład Boży

1994 nr 17 z dn. 21.08.1994, s. 4.

226. Wartość życia i pokoju - Biblia znaczkami ilustrowana (9), Promyk

Jutrzenki 1994 nr 9, s. 4.

227. Założenia i cele krytyki literackiej - Nad Biblią (69), Ład Boży 1994

nr 18 z dn. 4.09.1994, s. 5.

228. Jak czytać Pismo Święte? - Nad Biblią (70), Ład Boży 1994 nr 19 z dn.

18.09.1994, s. 3.

229. [Rec.] Jan Bremmer - Florentino Garda Martfnez (red.), Sacred

History and Sacred Texts in Early Judaism. A Symposium in Honour

of A.S. van der Woude, Contributions to Biblical Exegesis and

Theology 5, Kok Pharos Publishing House, Kampen 1992, ss. 183,

[w:] Collectanea Theologica R. 64: 1994 nr 4, s. 157-159.

230. [Rec.] F. Manns - E. Alliata (red.), Early Christianity in Context.

Monuments and Documents, Studium Biblicum Franciscanum

- Collectio Maior 38, Franciscan Printing Press, Jerusalem 1993,

ss. 522, [w:] Collectanea Theologica R. 64: 1994 nr 4, s.159-161.

— 544 —

Page 546: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

231. Zgubne rezultaty pijaństwa - Biblia znaczkami ilustrowana (10), Pro­

myk Jutrzenki 1994 nr 10, s. 4.

232. Potrzeba cierpliwej wytrwałości - Nad Biblią (71), Ład Boży 1994

nr 21 z dn. 16.10.1994, s. 4.

233. Opowieści o początkach świata i człowieka (Rdz 1 - 11) - Nad Biblią

(72), Ład Boży 1994 nr 22 z dn. 30.10.1994, s. 4.

234. Wieża Babel - znak poskromionej pychy - Biblia znaczkami ilustrowana

(11) , Promyk Jutrzenki 1994 nr 11, s. 4.

235. 45 lat ąumranologii - Sympozjum Biblistów Polskich, 15-16.09.1994,

Częstochowa, Słowo Dziennik Katolicki - Magazyn R. 2: 1994

nr 45 z dn. 4-6.11.1994, s. 8-9.

236. Teologia biblijnej „historii początków” - Nad Biblią (73), Lad Boży

1994 nr 23 z dn. 13.11.1994, s.4.

237. Rodowody i liczby w Rdz 1 - 11 - Nad Biblią (74), Ład Boży 1994

nr 24 z dn. 27.11.1994, s. 4.

238. Symbolika biblijnej „historii początków” - Biblia znaczkami ilustrowana

(12) , Promyk Jutrzenki 1994 nr 12, s. 4.

239. Hymn na cześć Boga Stworzyciela (Rdz 1,1 - 2 ,4a) - Nad Biblią (75),

Ład Boży 1994 nr 25 z dn. 11.12.1994, s. 4.

240. [Wyw.] Ziemia, na której stoisz święta jest, Słowo Dziennik Katolicki R. 2:

1994 nr 242 z dn. 16-18.12.1994, s. 11 (rozmawia Zdzisław Szuba).

241. Opowieść o zażyłości pierwszych ludzi z Bogiem i ich upadku (Rdz 2,4b

- 3,24) - Nad Biblią (76), Ład Boży 1994 nr 26 z dn. 25.12.1994, s. 4.

242. Toward a New Christian Perception of Jesus as a Jew, Collectanea

Theologica R. 64: 1994 fasc. specialis, s. 41-54.

1995243. [Opracowanie wydania polskiego] Selina Hastings (tekst), Erie

Thomas - Any Burch (ilustr.), Biblia dla młodzieży, Polska Oficyna

Wydawnicza „BGW”, Warszawa 1995, ss. 320.

— 545 —

Page 547: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

244. [Konsultacja naukowa, Przedmowa oraz Słownik trudniejszych termi­

nów] Volkmar Fritz, Archeologia biblijna. Mały słownik, przeł. z jęz.

niemieckiego Halina Stachowska, Verbinum - Wydawnictwo

Księży Werbistów, Warszawa 1995, ss. 184 (Przedmowa do wydania

polskiego, s. 5-6; Słownik trudniejszych terminów, s. 164-171).

245. Qumran, [w:] Volkmar Fritz, Archeologia biblijna. Mały słownik,

przeł. z jęz. niemieckiego Halina Stachowska, Verbinum - Wy­

dawnictwo Księży Werbistów, Warszawa 1995, s. 132-134.

246. Wybrana polskojęzyczna bibliografia archeologii biblijnej za lata 1960-

1994, [w:] Volkmar Fritz, Archeologia biblijna. Mały słownik, przeł.

z jęz. niemieckiego Halina Stachowska, Verbinum - Wydawnic­

two Księży Werbistów, Warszawa 1995, s. 181-183.

247. Przedmowa, [w:] Kinga Strzelecka OSU, Berit - Przymierze, Verbi-

num - Wydawnictwo Księży Werbistów, Warszawa 1995, s. 5-8.

248. 45 lat ąumranologii. Materiały z 32 Sympozjum Biblistów Polskich, Czę­

stochowa, 15-16.09.1994, Collectanea Theologica R. 65: 1995 nr 1,

s. 5-6.

249. 45 Years of Qumranology. 32nd Symposium of Polish Biblical Scholars,

Częstochowa, September 15-16, 1994, Collectanea Theologica R. 65:

1995 nr 1, s. 111-115.

250. [Rec.] M. Baigent - R. Leigh, Zwoje znad Morza Martwego. Historia

pewnego oszustwa, przeł. z jęz. angielskiego Marek Fedyszak, Wy­

dawnictwo Da Capo, Warszawa 1994, ss. 383, [w:] Collectanea

Theologica R. 65: 1995 nr 1, s. 198-201;

Przegląd Powszechny R. 112: 1995 nr 11, s. 243-247 (W nauko­

wym przebraniu).

251. Powołanie Abrahama - Biblia znaczkami ilustrowana (13), Promyk

Jutrzenki 1995 nr 1, s. 4.

252. Zanim nastąpił potop (Rdz 4,1 - 6,4) - Nad Biblią (77), Lad Boży

1995 nr 1 z dn. 8.01.1995, s. 4.

— 546 —

Page 548: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

253. Biblijny potop: opowieść o zbawczej obecności Boga (Rdz 6,5 - 8,19)

-N a d Biblią (78), Ład Boży 1995 nr 2 z dn. 22.01.1995, s. 4.

254. [Wyw.] Biblia, Żydzi i Polacy w dobie ekumenizmu, Przegląd Po­

wszechny R. 112: 1995 nr 2, s. 139-152 (rozmawia Wacław

Oszajca SJ), [w:] Rozmowy o dialogu, Oficyna Wydawnicza „Voca-

tio”, Warszawa 1996, s. 208-225;

Święto Biblii - Święto Tory. Jednodniówka Fundacji Pro Arte Sa­

cra, 22.10.1996, s. 2.

255. Bóg w gościnie u Abrahama - Biblia znaczkami ilustrowana (14), Pro­

myk Jutrzenki 1995 nr 2, s. 4.

256. Pierwsze przymierze (Rdz 8,20 - 9,17) - Nad Biblią (79), Ład Boży

1995 nr 3 z dn. 5.02.1995, s. 4.

257. Od Noego do Abrahama - Nad Biblią (80), Ład Boży 1995 nr 4

z dn.19.02.1995, s. 4.

258. Heroiczna próba wiary - Biblia znaczkami ilustrowana (15), Promyk

Jutrzenki 1995 nr 3, s. 4.

259. Historyczność Rdz 1 - 11 - Nad Biblią (81), Ład Boży 1995 nr 5

z dn. 5.03.1995, s. 4.

260. Pamięć o patńarchach biblijnego Izraela (Rdz 12 - 50) - Nad Biblią

(82), Ład Boży 1995 nr 6 z dn. 19.03.1995, s. 4.

261. Patriarchowie Izraela i ich żony - Biblia znaczkami ilustrowana (16),

Promyk Jutrzenki 1995 nr 4, s. 4.

262. „Wyjdź ty z twej ziemi...” (Rdz 12 ,Inn) - Nad Biblią (83), Ład Boży

1995 nr 7 z dn. 2.04.1995, s. 4.

263. Opowieści o Abrahamie (Rdz 12,1 -2 5 ,1 8 ) - Nad Biblią (84), Ład

Boży 1995 nr 8 z dn. 16.04.1995, s. 7.

264. Opowieści o Jakubie i Ezawie (Rdz 25,19 - 36,43) - Nad Biblią (85),

Ład Boży 1995 nr 9 z dn. 30.04.1995, s. 4.

265. Rebeka - żona Izaaka - Biblia znaczkami ilustrowana (17), Promyk

Jutrzenki 1995 nr 5, s. 6.

547 —

Page 549: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

266. Opowieść o Józefie i jego braciach (Rdz 3 7 - 50) - Nad Biblią (86), Ład

Boży 1995 nr 10 z dn. 14.05. 1995, s. 4.

267. Kobiety w Księdze Rodzaju - Nad Biblią (87), Ład Boży 1995 nr 11

z dn. 28.05.1995, s. 4.

268. Podstęp Jakuba ukarany - Biblia znaczkami ilustrowana (18), Promyk

Jutrzenki 1995 nr 6, s. 4.

269. Zmagania Jakuba z Bogiem (Rdz 32,25 - 33) - Nad Biblią (88), Ład

Boży 1995 nr 12 z dn. 11.06. 1995, s. 4.

270. Bóg i człowiek w Księdze Rodzaju - Nad Biblią (89), Ład Boży 1995

nr 1 3 zd n . 25.06.1995, s. 4.

271. Tajemniczy sen Jakuba - Biblia znaczkami ilustrowana (19), Promyk

Jutrzenki 1995 nr 7-8, s. 4.

272. „ Gorszące” teksty Księgi Rodzaju - Nad Biblią (90), Ład Boży 1995 nr

15 z dn. 23.07.1995, s. 4.

273. Chrześcijanin czyta Księgę Rodzaju - Nad Biblią (91), Ład Boży 1995

nr 1 6 zd n . 6.08. 1995, s. 4.

274. Nazwa, kompozycja i treść Księgi Wyjścia - Nad Biblią (92), Ład Boży

1995 nr 17 z dn. 20.08.1995, s. 4.

275. „Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael” - Biblia znaczkami ilu­

strowana (20), Promyk Jutrzenki 1995 nr 9, s. 4.

276. Od wyjścia Izraelitów z Egiptu do Księgi Wyjścia - Nad Biblią (93), Ład

Boży 1995 nr 18 z dn. 3.09.1995, s. 4.

277. Wybawienie z Egiptu (Wj 1 - 18) - Nad Biblią (94), Ład Boży 1995

nr 19 z dn. 17.09.1995, s.4.

278. Dwunastu synów Jakuba (I) - Biblia znaczkami ilustrowana (21), Pro­

myk Jutrzenki 1995 nr 10, s. 4.

279. Przymierze na Synaju (Wj 1 9 - 40) - Nad Biblią (95), Ład Boży 1995

nr 20 z dn. 1.10.1995, s. 4.

280. „Jestem, który jestem” (Wj 3,14) - Nad Biblią (96), Ład Boży 1995

n r 2 1 z d n . 5.10.1995, s .4 .

— 548 —

Page 550: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

281. Plagi egipskie (Wj 7,14 - 11,10 ) - Nad Biblią (97), Ład Boży 1995

nr 22 z dn. 19.10.1995, s. 4.

282. Dwunastu synów Jakuba (II) - Biblia znaczkami ilustrowana (22), Pro­

myk Jutrzenki 1995 nr 11, s. 4-5.

283. Noc paschalna i wyjście z Egiptu (Wj 12,1 - 13,16) - Nad Biblią (98),

Ład Boży 1995 nr 23 z dn. 12.11.1995, s. 4.

284. Cudowne przejście przez morze (Wj 13 ,17 - 15,21) - Nad Biblią (99),

Ład Boży 1995 nr 24 z dn. 26.11.1995, s. 4.

285. Dwunastu synów Jakuba (III) - Biblia znaczkami ilustrowana (23),

Promyk Jutrzenki 1995 nr 12, s. 4.

286. Podróż pod górę Synaj (Wj 15,22 - 18,27) - Nad Biblią (100), Ład

Boży 1995 nr 25 z dn. 10.12.1995, s. 4.

287. Dziesięć Przykazań Bożych (Wj 20,1 - 17) - Nad Biblią (101), Ład

Boży 1995 nr 26 z dn. 24.12.1995, s. 4.

1996288. Ogród Eden - zapoznane świadectwo asyryjskiej diaspory, Rozprawy

i Studia Biblijne 1, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

1996, ss. 342;

RECENZJE I OMÓWIENIA:

• Andrzej Tokarczyk, Nowe Książki 1996 nr 8, s. 27 (Na początku był

Eden);

• bp Marian Gołębiewski, Studia Theologica Varsaviensia R. 34:

1996 nr 2, s. 265-268;

• bp Jan Szlaga, Przegląd Piśmiennictwa Teologicznego R. 2: 1996

nr 2, s. 99-100;

• Zenon Ziółkowski, Przegląd Powszechny R. 114: 1997 nr 4,

s. 88-95 (Opowiadanie o Edenie).

289. [Opracowanie (i ks. Henryk Witczyk)], Biblia dla każdego. Tekst

- komentarz - ilustracje, Tom 1: Księga Rodzaju - Księga Wyjścia,

— 549 —

Page 551: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Koment. Gianfrancvo Ravasi, przekł. z języka włoskiego Stani­

sław Czerwik, Jan Nowak, Wydawnictwo „Jedność”, Kielce 1996,

ss. 336.

290. [Opracowanie i Wstęp] Głosy Ziemi Świętej, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 1996, ss. 112 (Wstęp, s. 5-6).

291. [Konsultacja wydania polskiego i Wstęp do wydania polskiego] Bruce

M. Metzger, Michael D. Coogan (red. naukowa), Słownik wiedzy

biblijnej, przekład zbiorowy z jęz. angielskiego, Prymasowska

Seria Biblijna 5, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1996,

ss. XXX + 945 (Wstęp do wydania polskiego, s. VII-VIII);

Wydanie 2, Warszawa 1997;

Wydanie 3, Warszawa 1999;

Wydanie 4, Warszawa 2004.

292. [Konsultacja naukowa wydania polskiego (i Michał Wojciechow­

ski) oraz Przedmowa do wydania polskiego] David i Pat Alexander

(red. naukowa wydania oryginalnego), Przewodnik po Biblii, przeł.

z jęz. ang. Tadeusz Mieszkowski, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 1996, ss. 680 (Przedmowa do wydania polskiego, s. 5).

Wydanie 2, Warszawa 1996

Wydanie 3, Warszawa 1997

Wydanie 4, Warszawa 1998

Wydanie 5, Warszawa 1999

Wydanie 6, Warszawa 2000

Wydanie 7, Warszawa 2002

Wydanie 8, Warszawa 2003

Wydanie 9, Warszawa 2005.

293. [Konsultacja naukowa i Wstęp do wydania polskiego] Jerome Mur-

phy 0'Connor, Przewodnik po Ziemi Świętej, przeł. z jęz. ang.

Mariusz Burdajewicz, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,Warszawa

1996, ss. 429 (Wstęp do wydania polskiego,s.7-8);

— 550 —

Page 552: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Wydanie 2, Warszawa 1997;

Wydanie 3, Warszawa 2001.

294. Egzegeza Rdz 1 - 3 . Skrypt dla studentów biblistyki Akademii Teologii

Katolickiej, Warszawa 1996, ss. 71.

295. Haggada Ziemi Świętej, [w:] W. Chrostowski (oprać.), Głosy Ziemi

Świętej, Biblioteka Pielgrzyma, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 1996, s. 7-14.

296. „Weź swego jedynego syna, którego miłujesz” (Rdz 22,2). Cierpienie

dziecka jako próba wiary rodziców, [w:] Tomasz Dangel (red.),

Leczenie bólu i opieka paliatywna u dzieci. I I Kurs CMKP dla Lekarzy

i Pielęgniarek, 12-16 listopada 1996, Instytut Matki i Dziecka - War­

szawskie Hospicjum dla Dzieci, Warszawa 1996, s. 213-220;

Ateneum Kapłańskie T. 128: 1997 zesz. 2, s. 222-232;

[w:] Tomasz Dangel (red.), Leczenie bólu i opieka paliatywna u dzieci.

I I I Kurs CMPK dla Lekarzy i Pielęgniarek, 13-18 października 1997,

Instytut Matki i Dziecka - Warszawskie Hospicjum dla Dzieci,

Warszawa 1997, s. 176-183.

[w:] Tomasz Dangel (red.), Leczenie bólu i opieka paliatywna u dzieci.

IV Kurs CMPK dla Lekarzy, 28 września - 3 października 1998, insty­

tut Matki i Dziecka - Warszawskie Hospicjum dla Dzieci, War­

szawa 1998, s. 118-125.

297. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej „Interpretacja Biblii w Kościele”.

33 Sympozjum Biblistów Polskich, Szczecin, 14-15 IX 1995, Collecta-

nea Theologica R. 66: 1996 nr 1, s. 5-7.

298. Żydowskie tradycje interpretacyjne pomocą w zrozumieniu Biblii, Collec-

tanea Theologica R. 66: 1996 nr 1, s. 39-54Ł [w:] Ryszard Rubin-

kiewicz SDB (przeł. i red.), Interpretacja Biblii w Kościele. Dokument

Papieskiej Komisji Biblijnej z komentarzem biblistów polskich, Rozpra­

wy i Studia Biblijne 4, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

1999, s. 131-146.

551 —

Page 553: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

299. [Rec.] Interpretacja Pisma Świętego w Kościele. Przemówienie

Ojca Świętego Jana Pawła I I oraz Dokument Papieskiej Komisji Bi­

blijnej, przeł. bp Kazimierz Romaniuk, Pallottinum, Poznań

1994, ss. 117, [w:] Collectanea Theologica R. 66: 1996 nr 1,

s. 189-191.

300. [Rec.] Joseph A. Fitzmyer S.J., The Biblical Commission’s Document

„The Interpretation of the Bibie in the Church”. Text and Commentary,

Subsidia Biblica 18, Editrice Pontificio Istituto Biblico, Roma

1995, ss. XV + 212, [w:] Collectanea Theologica R. 66: 1996

nr 1, s. 191-192.

301. Dwunastu synów Jakuba (IV) - Biblia znaczkami ilustrowana (24),

Promyk Jutrzenki 1996 nr 1 s. 4.

302. „Księga Przymierza” i jej zobowiązania (Wj 20,22 - 24,18) - Nad

Biblią (102), Lad Boży 1996 nr 2 z dn. 21.01.1996, s. 5.

303. Świadectwo bohaterów wiary Starego Przymierza (1), Msza Święta

R. 52: 1996 nr 2, s. 36-37.

304. Świadectwo bohaterów wiary Starego Przymierza (2), Msza Święta

R. 52: 1996 nr 3, s. 72-73.

305. Nieszczęścia Józefa - Biblia znaczkami ilustrowana (25), Promyk Ju­

trzenki 1996 nr 2, s. 4.

306. Organizacja kultu jedynego Boga (Wj 25 - 31) - Nad Biblią (103),

Ład Boży 1996 nr 3 z dn. 4.02.1996, s. 5.

307. Zerwanie i odnowienie przymierza (Wj 32 - 34) - Nad Biblią (104),

Ład Boży 1996 nr 4 z dn. 18.02.1996, s. 4.

308. Wywyższenie Józefa - Biblia znaczkami ilustrowana (26), Promyk Ju­

trzenki 1996 nr 3, s. 4.

309. Zapoczątkowanie publicznej czci Boga (Wj 35 - 40) - Nad Biblią

(105), Ład Boży 1996 nr 5 z dn. 3.03. 1996, s. 4.

310. Chrześcijanin czyta Księgę Wyjścia - Nad Biblią (106), Ład Boży 1996

nr 6 z dn. 17.03.1996, s. 4.

— 552 —

Page 554: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

311. Nazwa, treść i kompozycja Księgi Kapłańskiej - Nad Biblią (107), Ład

Boży 1996 nr 7 z dn. 31.03.1996, s. 4.

312. [Rec.] Marzena Burczycka-Woźniak, Reportażu stamtąd nie będzie.

Rozmowy z biblistą, biskupem prof. Janem Szlagą, Wydawnictwo

„W Drodze", Poznań 1995, ss. 117, [w:] Przegląd Powszechny

R. 113: 1996 nr 4, s. 103-105 (Księże biskupie, zapytam).

313. Narodziny i ocalenie Mojżesza - Biblia znaczkami ilustrowana (27),

Promyk Jutrzenki 1996 nr 4, s. 4.

314. [Rec.] Agripino C. Martin OFM, Filatelia biblica. La Historia Sagraday la

historia de Israel contadas por la filatelia, Editorial Verbo Divino, Estella

(Navara) 1995, ss. 349, [w:] Filatelista R. 43:1996 nr 5, s. 186.

315. Obrońca skrzywdzonych i słabszych - Biblia znaczkami ilustrowana

(28), Promyk Jutrzenki 1996 nr 5, s. 4-5.

316. System ofiarniczy w biblijnym Izraelu (Kpł 1 - 7) - Nad Biblią (108),

Ład Boży 1996 nr 10 z dn. 12.05.1996, s. 4.

317. Konsekracja Aarona i jego synów oraz zapoczątkowanie kultu (Kpł 8 -10 )

- Nad Biblią (109), Ład Boży 1996 nr 11 z dn. 26.05.1996, s. 4.

318. Powołanie Mojżesza - Biblia znaczkami ilustrowana (29), Promyk

Jutrzenki 1996 nr 6, s. 4-5.

319. Rozporządzenia pokarmowe, czyli przepisy o tzw. koszerności (Kpł 11)

- Nad Biblią (110), Ład Boży 1996 nr 12 z dn. 9.06.1996, s. 5.

320. Rozporządzenia z zakresu tzw. prawa czystości (Kpł 12 - 15) - Nad

Biblią (111), Ład Boży 1996 nr 13 z dn. 23.06.1996, s. 5.

321. [Rec.] Tadeusz Lewaszkiewicz, Łużyckie przekłady Biblii - prze­

wodnik bibliograficzny, Język na Pograniczach 14, Instytut Slawi­

styki PAN - Towarzystwo Naukowe Warszawskie, Slawistyczny

Ośrodek Wydawniczy, Warszawa 1995, ss. 181, [w:] Collectanea

Theologica R. 66: 1996 nr 3, s. 201-202.

322. „Wypuść mój lud...” - Biblia znaczkami ilustrowana (30), Promyk Ju­

trzenki 1996 nr 7, s. 4.

— 553 —

Page 555: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

323. Dzień Przebłagania (Kpł 16) - Nad Biblią (112), Ład Boży 1996

nr 15 z dn. 21.07.1996, s. 4.

324. [Rec.] C. Masom - R Alexander - A. Miliard, Świat Biblii, przeł.

z jęz. ang. Bożena Mierzejewska, wyd. 2, „Arkady”, Warszawa

1996, ss. 192;

John Rogerson, Świat Biblii, przekł. z jęz. ang. Mariusz Burdaje-

wicz i Tomasz Derda, Wielkie Kultury Świata, „Penta”, Warszawa

1996, ss. 239, [w:] Nowe Książki 1996 nr 8, s. 28-29 (Odkrywanie korzeni).

325. Współpraca w świetle tekstów Pisma Świętego (1), Msza Święta R. 52:

1996 nr 9, s. 266-268.

326. Współpraca w świetle tekstów Pisma Świętego (2), Msza Święta R. 52:

1996 nr 10, s. 310-311.

327. Noc paschalna i wyjście z Egiptu - Biblia znaczkami ilustrowana (31),

Promyk Jutrzenki 1996 nr 9, s. 4.

328. Kodeks Świętości (Kpł 1 7 -2 6 ) [1] - Nad Biblią (113), Ład Boży 1996

nr 18 z dn. 1.09.1996, s. 5.

329. Kodeks Świętości (Kpł 1 7 -2 6 ) [2] - Nad Biblią (114), Ład Boży 1996

nr 1 9 zd n . 15.09.1996, s. 4.

330. Kodeks Świętości (Kpł 17 -2 6 ) [3] - Nad Biblią (115), Ład Boży 1996

nr 20 z dn. 29.09.1996, s. 4.

331. Pielgrzymowanie po Turcji: śladami apostołów św. Pawła i św. Jana,

Słowo Dziennik Katolicki R. 4: 1996 nr 183 z dn. 20-22.09.1996,

s. 9.

332. Cudowne przejście przez Morze - Biblia znaczkami ilustrowana (32),

Promyk Jutrzenki 1996 nr 10, s. 4.

333. [Wyw.] Pielgrzymowanie do Ziemi Biblii, Biuletyn Katolickiej Agencji

Informacyjnej 1996 nr 41 z dn. 8.10.1996, s. 26-28 (rozmawia

Ewajóźwiak).

Peregrynacja do Ziemi Biblii, Miejsca Święte 1997 nr 1, s. 6-7.10

— 554 —

Page 556: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

334. Spłata ślubów i dziesięcin (Kpł 27) - Nad Biblią (116), Ład Boży 1996

nr 21 z dn. 13.10.1996, s. 4.

335. „Niosłem was na skrzydłach orlich. . . ” - Biblia znaczkami ilustrowana

(33), Promyk Jutrzenki 1996 nr 11, s. 4-5.

336. Chrześcijanin czyta Księgę Kapłańską (1) - Nad Biblią (117), Lad Boży

1996 nr 23 z dn. 10.11.1996, s. 4.

337. Objawienie się Boga Izraelowi - Biblia znaczkami ilustrowana (34),

Promyk Jutrzenki 1996 nr 12, s. 4.

1997

338. [Oprać, wydania polskiego] Elrose Hunter, Atlas biblijny dla dzieci,

Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1997, ss. 64 (ilustr.).

339. [Oprać, wydania polskiego] Biblia dla maluchów, przekł. z jęz. an­

gielskiego Anna Korlińska, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem

Prymasa Polski 2, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

1997, ss. 448 (ilustr.);

Wydanie 2, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2001;

Wydanie 3, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003.

340. [Oprać, wydania polskiego] Denis Jones (ilustr.), Biblia uśmiech­

nięta, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa Polski

3, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1997, ss. 444

(ilustr.);

Wydanie 2, Warszawa 2005.

341. [Redakcja naukowa i Przedmowa do wydania polskiego] Kultura

biblijna. Słownik, przekł. z jęz. francuskiego Maria Żurowska,

Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1997, ss. 318

(Przedmowa do wydania polskiego, s. 7-8).

342. Izrael - Naród Izraela, Ziemia Izraela, Państwo Izrael, [w;] Encyklope­

dia Katolicka, t. VII, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwer­

sytetu Lubelskiego, Lublin 1997, kol. 606-608.

— 555 —

Page 557: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

343. Ezechiel jako świadek asyryjskiej diaspory Izraelitów, [w:] Michał Woj­

ciechowski (red.), Miłość jest z Boga - Wokół zagadnień biblijno-mo-

ralnych Studium ofiarowane fes. prof dr. hab. Janowi Łachowi, Wydaw­

nictwo Akademii Teologii Katolickiej, Warszawa 1997, s. 81-94;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblij­

ne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, s. 55-68.

344. Ewa - kryzys posłuszeństwa Bogu, [w:] Oblicza kryzysu w Biblii. Wy­

kłady Otwarte I, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruń­

skiej, Toruń 1996/97, s.12-23.

345. Kain i Abel - kryzys tożsamości, [w:] Oblicza kryzysu w Biblii. Wykłady

Otwarte II, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej,

Toruń 1996/97, s. 12-23.

346. Abraham - kryzys świadków cierpienia, [w:] Oblicza kryzysu w Biblii.

Wykłady Otwarte III, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji To­

ruńskiej, Toruń 1996/97, s. 13-23.

347. Mojżesz - kryzys przywódcy, [w:] Oblicza kryzysu w Biblii. Wykłady

Otwarte IV, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej,

Toruń 1996/97, s. 12-22.

348. Jeremiasz - kryzys instytucji religijnych, [w:] Oblicza kryzysu w Biblii.

Wykłady Otwarte V, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji To­

ruńskiej, Toruń 1997, s. 15-23.

349. Hiob - kryzys dotkniętego cierpieniem, [w:] Oblicza kryzysu w Biblii.

Wykłady Otwarte VI, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji To­

ruńskiej, Toruń 1997, s. 12-22.

350. Jonasz - kryzys poczucia sprawiedliwości Bożej, [w:] Oblicza kryzysu

w Biblii. Wykłady Otwarte VII, Wyższe Seminarium Duchowne Die­

cezji Toruńskiej, Toruń 1997, s. 13-23.

351. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej „Interpretacja Biblii w Kościele

34 Sympozjum Biblistów Polskich, Radom, 11-13 IX 1996, Collectanea

Theologica R 67: 1997 nr 1, s. 5-6.

— 556 —

Page 558: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

352. [Rec.] Pio Laghi, Maurice Gilbert, Albert Vanhoye, Chiesa e Sacra

Scrittura. Un secolo di magistero ecclesiastico e studi biblici, Subsidia

biblica 17, Editrice Ponticio Istituto Biblico, Roma 1994, ss. 60,

[w:] Collectanea Theologica R. 67: 1997 nr 1, s. 181-182.

353. [Rec.] Horacio Simian-Yofre (Ed.), Metodologia dell Antico Testa-

mento, Studi biblici 25, wyd. 2, Edizioni Dehoniane, Bologna

1997, ss. 243, [w:] Collectanea Theologica R. 67: 1997 nr 1,

s. 182-185.

354. Kazania Pasyjne: Słowa Jezusa na krzyżu, Współczesna Ambona

R. 25: 1997 nr 1, s. 123-136.

355. [Wyw.] Podróż w epokę Chrystusa, Miejsca Święte 1997 nr 1, s. 21

(rozmawia Ewa Jóźwiak).

356. Dziesięć Przykazań Bożych - Biblia znaczkami ilustrowana (35), Pro­

myk Jutrzenki 1997 nr 1, s. 4.

357. Chrześcijanin czyta Księgę Kapłańską (2) - Nad Biblią (118), Ład Boży

1997 nr 1 z dn. 5.01.1997, s. 4.

358. Nazwa, treść i kompozycja Księgi Liczb - Nad Biblią (119), Ład Boży

1997 nr 2 z dn. 19.01.1997, s. 4.

359. [Rec.] Micha Josef Bin Gurion, Żydowskie legendy biblijne, Biblio­

teka Club Voltaire, przeł. z niemieckiego i przypisami opatrzył

Robert Stiller, Cz. 1-2, „Uraeus”, Gdynia 1996, ss. 361 i ss. 358,

[w:] Nowe Książki 1997 nr 2, s. 46-47 (Dopowiadanie Biblii) .

360. Dekalog jako fundament życia człowieka i ludzkości (1) - Biblia znacz­

kami ilustrowana (36), Promyk Jutrzenki 1997 nr 2, s. 4-5.

361. Izraelici pod Synajem (Lb 1 -2 ) - Nad Biblią (120), Ład Boży 1997

nr 3 z dn. 2.02.1997, s. 4.

362. Potomkowie Lewiego i ich obowiązki (Lb 3 -4 ) - Nad Biblią (121), Ład

Boży 1997 nr 4 z dn. 16.02.1997, s. 4.

363. Dekalog jako fundament życia człowieka i ludzkości (2) - Biblia znacz­

kami ilustrowana (37), Promyk Jutrzenki 1997 nr 3, s. 4-5.

— 557 —

Page 559: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

364. Świętość obozu i błogosławieństwo kapłańskie (Lb 5 - 6) - Nad Biblią

(122), Ład Boży nr 5 z dn. 3.03.1997, s. 4.

365. Troska o kult jako wyraz posłuszeństwa Bogu (Lb 7,1 - 10,10) - Nad

Biblią (123), Lad Boży 1997 nr 6 z dn. 16.03.1997, s. 4.

366. Skazanie Jezusa - Procesy wszechczasów, Prawo i Życie 1997 nr 13

z dn. 29.03.1997, s. 16-17; [w:] Procesy wszechczasów. Pitaval „Pra­

wa i Życia”, Prawo bez tajemnic nr 4,15.07.1998, INFOR, Warsza­

wa, s. 13-19.

367. Wymarsz spod Synaju i bunty przeciw Bogu (Lb 10,11 - 12,16) - Nad

Biblią (124), Ład Boży 1997 nr 7 z dn. 30.03.1997, s. 4.

368. [Rec.] D.R. Beattie - M.J.McNamara (red.), The Aramaic Bibie.

Targums in Their Historical Coniext, Journal for the Study o f the

Old Testament Supplement Series 166, Sheffield Academic Press

1994, ss. 470, [w:] Collectanea Theologica R. 67: 1997 nr 2,

s. 225-228.

369. [Rec.] Michael Owen Wise, Thunder in Gemini and Other Essays

on the History, Language and Literaturę of Second Tempie Palestine,

Journal for the Study of the Pseudoepigrapha Supplement Series

15, Sheffield Academic Press 1994, ss. 265, [w:] Collectanea

Theologica R. 67: 1997 nr 2, s. 228-231.

370. Przykazanie miłości Boga i bliźniego - Biblia znaczkami ilustrowana

(38), Promyk Jutrzenki 1997 nr 4, s. 4.

371. Zwątpienie w sens wyjścia z Egiptu (Lb 13 - 14) - Nad Biblią (125), Ład Boży 1997 nr 8 z dn. 13.04.1997, s. 3.

372. Składanie ofiar i bunt lewitów (Lb 15,1 - 17,15) - Nad Biblią (126), Ład Boży 1997 nr 9 z dn. 27.04.1997, s. 4.

373. Mojżesz - Wybawiciel, Prawodawca i Przywódca - Biblia znaczkami

ilustrowana (39), Promyk Jutrzenki 1997 nr 5, s. 4.

374. Pokolenie niewoli i pokolenie wolności (Lb 17,16 - 19,22) - Nad Biblią

(127), Ład Boży 1997 nr 10 z dn. 11.05.1997, s. 4.

— 558 —

Page 560: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

375. Śmierć Miriam i Aarona oraz zwątpienie Mojżesza (Lb 20) - Nad Biblią

(128), Ład Boży 1997 nr 11 z dn. 25.05.1997, s. 4.

376. [Wyw.] Umiłowanie Świętej Księgi, Z Niepokalaną 1997 nr 2 Lato,

s. 4-7 (rozmawiają ks. Andrzej Jans MIC i Grażyna Michalak).

377. Początki służby Bożej w biblijnym Izraelu - Biblia znaczkami ilustrowa­

na (40), Promyk Jutrzenki 1997 nr 6, s. 4.

378. [Rec.] Piotr Iwaszkiewicz (wybór, wstęp, wprowadzenia i opraco­

wanie), Do Ziemi Świętej. Najstarsze opisy pielgrzymek do Ziemi Świętej

(IV - V III w.), Ojcowie Żywi XIII, Wydawnictwo WAM - Księża

Jezuici, Kraków 1996, ss. 375, [w:] Collectanea Theologica R. 67:

1997 nr 3, s. 243-244.

379. Piąta Ewangelia, Post Scriptum - LISTowy kwartalnik 1997 nr 3,

s. 27-31.

380. Szabat jako dzień uwielbienia Boga i odpoczynku - Biblia znaczkami

ilustrowana (41), Promyk Jutrzenki 1997 nr 7-8, s. 4.

381. [Wyw.] Miał wspaniałą osobowos'ć (400 lat od śmierci Jakuba Wujka),

Sztandar 1997 nr 143 z dn. 24.07.1997, s. 7 (rozmawia Wiktoria

Krzemień).

382. [Wyw.] Efez czy Jerozolima? Tradycje związane z Wniebowzięciem Naj­

świętszej Maryi Panny, Miejsca Święte 1997 nr 8, s. 23 (rozmawia

Ewa Czumakow).

383. Trudna wędrówka w kierunku Zajordania (Lb 21) - Nad Biblią (129),

Lad Boży 1997 nr 16 z dn. 3.08.1997, s. 4.

384. Pogański prorok świadkiem opieki Boga nad Izraelitami (Lb 22

- 24) - Nad Biblią (130), Ład Boży 1997 nr 17 z dn. 17.08.1997,

s. 4.

385. „Przyszli do Baal-Peor i oddali się hańbie” (Lb 25) - Nad Biblią (131),

Ład Boży 1997 nr 18 z dn. 31.08.1997, s. 4.

386. Święto Tygodni - pamiątka otrzymania Prawa na Synaju - Biblia znacz­

kami ilustrowana (42), Promyk Jutrzenki 1997 nr 9, s. 5.

— 559

Page 561: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

387. [Wyw.] Optymizm Ewangelii, Gazeta Olsztyńska 1997 z dn. 11.

09.1997, s. 14 (rozmawia Stanisław Jermakowicz).

388. Nowy spis Izraelitów i wyznaczenie następcy Mojżesza (Lb 26 - 27) -N ad B ib lią (132), Ład Boży 1997 nr 19 z dn. 14.09.1997, s. 4.

389. Życie i twórczość o. Jakuba Wujka (1541-1597). Sympozjum naukowe

z okazji czterechsetnej rocznicy śmierci o. Jakuba Wujka, Papieski Wydział

Teologiczny w Warszawie - Sekcja św. Andrzeja Boboli „Bobolanum”,

Warszawa, 8 X II 1997, Collectanea Theologica R. 67: 1997 nr 4,

s. 175-178.

390. [Rec.] Koichi Matsumura, A Guide BookApproach to the Old Testament

on Stamps, Japan Philatelic Society, Hokkaido 1993, s. 621 + ndlb.,

w: Collectanea Theologica R. 67: 1997 nr 4, s. 221-224.

391. Święto Namiotów - pamiątka wędrówki Izraelitów przez pustynię - Bi­

blia znaczkami ilustrowana (43), Promyk Jutrzenki 1997 nr 10, s. 5.

392. Bogactwa Ziemi Obiecanej - Biblia znaczkami ilustrowana (44), Pro­

myk Jutrzenki 1997 nr 11, s. 5.

393. Ofiary i śluby w Ziemi Świętej (Lb 28 - 30) - Nad Biblią (133), Ład

Boży 1997 nr 23 z dn. 9.11.1997, s. 4.

394. Zagłada Madianitów i zasiedlenie Zajordania (Lb 31 - 32) - Nad Biblią

(134), Ład Boży 1997 nr 24 z dn. 23.11.1997, s. 4.

395. „Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem” - Biblia znaczkami ilustrowa­

na (45), Promyk Jutrzenki 1997 nr 12, s. 5.

396. Od zniewolenia do wolności (Lb 33 - 34) - Nad Biblią (135), Ład Boży

1997 nr 26 z dn. 21.12.1997, s. 10.

397. [Wyw.] Biblia w klaserze, Polityka 1997 nr 52 z dn. 27.12.1997,

s. 74-76 (rozmawia Marian Turski).

1998398. Biblijny Izrael - dzieje i religia, Radiowa Katecheza Biblijna 10, Pryma­

sowskie Wydawnictwo „Gaudentinum”, Gniezno 1998, ss. 201;

— 560

Page 562: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

RECENZJE 1 OMÓWIENIA:

• Ks. Stanisław Pisarek, Ruch Biblijny i Liturgiczny R. 52: 1999

nr 1, s. 78-80;

• Tenże, Gość Niedzielny R. 76: 1999 nr 12 z dn. 21.03.1999, s. 32

(Dopełnienie katechezy radiowej) ;

• Eugeniusz Sakowicz, Nowe Życie - Dolnośląskie Pismo Katolic­

kie R. 16: 1999 nr 6, s. 20 (Z historii narodu wybranego);

• Maria Magdalena Matusiak, Przegląd Powszechny R. 116: 1999

nr 7-8, s. 151-153 (Samo życie);

• Eugeniusz Sakowicz, Homo Dei R. 69: 1999 nr 3, s. 150-152;

• Ks. Stanisław Haręzga, Ruch Biblijny i Liturgiczny R. 52: 1999

nr 4, s. 365-367;

• Ks. Mirosław Kiedzik, Collectanea Theologica R. 69: 1999 nr 4,

s. 191-195;

• Ks. Ireneusz Werbiński, Ateneum Kapłańskie T. 134: 2000

z. 1 (545), s. 183-184.

399. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Ja jestem Józef, brat wasz. Księga Pa­

miątkowa ku czci Arcybiskupa Henryka Józefa Muszyńskiego Metropolity

Gnieźnieńskiego w 65 rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Voca-

tio”, Warszawa 1998, ss. 366 (Przedmowa, s. 7-8).

400. [Oprać, wydania polskiego] Dr Claude-Bernard Costecalde

(oprać, tekstu), Peter Dennis (ilustr.), Biblia rodzinna, przekł.

z jęz. angielskiego Magdalena Iwińska, Z Biblią Przez Życie Pod

Patronatem Prymasa Polski 4, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 1998, ss. 384 -I- VIII (ilustr.);

Wydanie 2, Warszawa 1999;

Wydanie 3, Warszawa 2000;

Wydanie 4, Warszawa 2004.

401. [Oprać, wersji polskiej oraz Wstęp do wydania polskiego] Frances

Blankenbaker, Przewodnik dla młodych odkrywców Biblii, przekł.

— 561 —

Page 563: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

z jęz. angielskiego Ewa i Zbigniew Kościuk, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 1998, ss. 365 + fot. (Wstęp do wydania polskie­

go, s. 9-11);

Wydanie 2, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1999;

Wydanie 3, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2000.

402. [Oprać, wydania polskiego] Myrtle Langley, Biblia - miniprzewod-

nik, przekł. z jęz. angielskiego Sylwia Dobrzycka, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 1998, ss. 128 (ilustr.).

403. [Oprać, wydania polskiego] Annę de Graaf (tekst), Jose Perez

Montero (ilustr.), Bóg stwarza świat, przekł. z jęz. angielskiego

Ewa Czerwińska, Biblia dla Najmłodszych, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 1998, ss. 40.

404. [Oprać, wydania polskiego] Annę de Graaf (tekst), Jose Perez

Montero (ilustr.), Arka Noego, przekł. z jęz. angielskiego Ewa

Czerwińska, Biblia dla Najmłodszych, Oficyna Wydawnicza „Vo-

catio”, Warszawa 1998, ss. 40.

405. [Oprać, wydania polskiego] Annę de Graaf (tekst), Jose Perez

Montero (ilustr.), Wieża Babel, przekł. z jęz. angielskiego Ewa

Czerwińska, Biblia dla Najmłodszych, Oficyna Wydawnicza „Vo-

catio”, Warszawa 1998, ss. 40.

406. [Oprać, wydania polskiego] Annę de Graaf (tekst), Jose Perez

Montero (ilustr.), Boże Narodzenie, przekł. z jęz. angielskiego Ewa

Czerwińska, Biblia dla Najmłodszych, Oficyna Wydawnicza „Vo-

catio”, Warszawa 1998, ss. 40.

407. [Konsultacja wydania polskiego oraz Przedmowa do wydania pol­

skiego] Bruce Metzger, David Goldstein, John Ferguson (konsult.

naukowa), Wielkie wydarzenia czasów biblijnych, przekł. z jęz. angiel­

skiego Ewa Czerwińska, Prymasowska Seria Biblijna 8, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1998, ss. 200 (ilustr) (Przedmo­

wa do wydania polskiego, s. 5).

— 562

Page 564: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

408. [Konsultacja oraz Zamiast przedmowy:] Jolanta Baziak, Ziemia za­

wsze Święta, Biblioteka Pielgrzyma 2, Oficyna Wydawnicza „Voca-

tio”, Warszawa 1998, ss. 191 + fot. (Zamiast przedmowy, s. 7-10).

409. [Konsultacja naukowa] Fred H. Wight, Obyczaje krajów biblijnych,

przekł. z jęz. angielskiego Robert Piotrowski, Biblioteka Pielgrzyma

3, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1998, ss. 304 (ilustr.);

Wydanie 2, Oficyna Wydawnicza „Vocatio", Warszawa 2000.

410. [Przekł. z jęz. angielskiego] Byron L. Sherwin, Przesłanie opowiada­

nia o wieży Babel (Rdz 11,1 - 9), [w:] Ja jestem Józef, brat wasz. Księga

Pamiątkowa ku czci Józefa Henryka Muszyńskiego Metropolity Gnieź­

nieńskiego w 65 rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 1998, s. 326-334; [w:] Byron L. Sherwin, We współpracy

z Bogiem. Wiara, duchowość i etyka społeczna Żydów, przekł. zbiorowy

z jęz. angielskiego, Słowo wstępne abp Henryk Józef Muszyński,

Wydawnictwo WAM, Kraków 2005, s. 136-145.

411. [Rec.] Henryk Witczyk, „Pokorny wołał, i Pan go wysłuchał"

(Ps 34,7a). Model komunikacji diafanicznej w Psalmach, Redakcja Wy­

dawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1997,

ss. 479, [w:] Przegląd Piśmiennictwa Teologicznego R. 4: 1998

nr 1, s. 25-28.

412. Nic nie zostało, jak tylko samo pokolenie Judy” (2 Kri 17,18b) - czy

naprawdę? Zagłada Samarii i Królestwa Izraela oraz jej skutki, Collec-

tanea Theologica R. 68: 1998 nr 1, s. 5-22. [w:] Asyryjska diaspora

Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Warszawa

2003, s. 35-54.

413. [Rec.] Albert de Pury, Thomas Romer, Jean-Daniel Macchi (eds.),

Israel construit son histoire. Lhistoriografie deuteronomiste a la lumiere

des recherches recentes, Le Monde de la Bibie 34, Labor et Fides,

Geneve 1996, ss. 539, [w:] Collectanea Theologica R. 68: 1998 nr

1, s. 223-226.

— 563 —

Page 565: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

414. [Rec.] Thord and Maria Thordson, Qumran and the Samaritans,

Emerezian Establishment, Jerusalem 1996, ss. 262,

[w:] Collectanea Theologica R. 68: 1998 nr 1, s. 226-229.

415. Błogosławieństwo nagrodą za wierność Bogu - Biblia znaczkami ilustro­

wana (46), Promyk Jutrzenki 1998 nr 1, s. 5.

416. Pokolenie niewoli i śmierć Mojżesza - Biblia znaczkami ilustrowana (47),

Promyk Jutrzenki 1998 nr 2, s. 5.

417. [Wyw.] Ziemia spragniona - Pustynia w Biblii, Miejsca Święte 1998

nr 3, s. 5-7 (rozmawia Ewa Jóźwiak).

418. Wejście Izraelitów do Ziemi Obiecanej - Biblia znaczkami ilustrowana

(48), Promyk Jutrzenki 1998 nr 3, s. 5.

419. Jak umierał Jezus? Miejsca Święte 1998 nr 4, s. 29.

420. Podział Kanaanu między dwanaście pokoleń Izraela - Biblia znaczkami

ilustrowana (49), Promyk Jutrzenki 1998 nr 4, s. 5.

421. Wielkość i słabość sędziów Izraela - Biblia znaczkami ilustrowana (50),

Promyk Jutrzenki 1998 nr 5, s. 5.

422. Przygody Samsona - Biblia znaczkami ilustrowana (51), Promyk Ju­

trzenki 1998 nr 6, s. 5.

423. [Rec.] Zdzisław Małecki, Monoteizm w Księdze Deuteroizajasza (Iz

40-55), Wydawnictwo WAM, Kraków 1998, ss. 289, [w:] Przegląd

Piśmiennictwa Teologicznego R. 4: 1998 nr 2, s. 123-125.

424. [Rec.] Michel Gourgues, Leo Laberge (red.), „De biens des

manieresa. La recherche bibliąue aux abords du X X I siecle. Actes du

Cinąuantenaire de l ACEBAC (1943-1993), Lectio divina 163,

Editions Fides - Montreal, Editions du Cerf - Paris 1995, ss. 495,

[w:] Collectanea Theologica R. 68: 1998 nr 3, s. 179-185.

425. [Rec.] Gerhard Bodendorfer, Dos Drama des Bundes. Ezechiel 16

in rabbinischer Perspektive, Herder's Biblische Studien 11, Herder,

Freiburg im Breisgau u.a. 1997, ss. 392, [w:] Collectanea

Theologica R. 68: 1998 nr 3, s. 185-189.

— 564 —

Page 566: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

426. Rut - prababcia króla Dawida - Biblia znaczkami ilustrowana (52),

Promyk Jutrzenki 1998 nr 7-8, s. 5.

427. Wolność i posłuszeństwo w Biblii, Ateneum Kapłańskie T. 131:

R. 1998 z. 2 -3 / 537-538 (wrzesień-grudzień), s. 177-190.

428. Anna - matka Samuela - Biblia znaczkami ilustrowana (53), Promyk

Jutrzenki 1998 nr 9, s. 5.

429. [Rec.] Ks. Stanisław Haręzga, Jezus naszym Zbawicielem. Medyta­

cje biblijne (Łk 4,1 - 5,11), Wydawnictwo Jedność, Kielce 1997,

ss. 124, [w:] Collectanea Theologica R. 68: 1998 nr 4, s. 199-201.

430. [Rec.] Ks. Wojciech Hanc i in. (red.), Studia włocławskie, t. 1, Teo­

logiczne Towarzystwo Naukowe Wyższego Seminarium Duchow­

nego we Włocławku, Włocławskie Wydawnictwo Diecezjalne,

Włocławek 1998, ss. 318, [w:] Collectanea Theologica R. 68:

1998 nr 4, s. 202-204.

431. Saul - pierwszy król Izraela - Biblia znaczkami ilustrowana (54), Pro­

myk Jutrzenki 1998 nr 10, s. 5.

432. Ojciec Izraela i całej ludzkości, Z Niepokalaną 1998 nr 4 Zima, s. 4-6.

433. Walka Dawida z Goliatem - Biblia znaczkami ilustrowana (55), Pro­

myk Jutrzenki 1998 nr 12, s. 5.

1999434. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Mów, Panie, bo słucha sługa Twój.

Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Ryszarda Rubinkiewicza SDB

w 60. rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

1999, ss. 294 (Przedmowa, s. 7-8).

435. [Red. naukowa oraz (i ks. Andrzej Banaszek) tekst], Multimedialny

świat Biblii, Katolicki Ośrodek Apostolatu Biblijnego - NAOS Stu­

dio Multimediów, Warszawa 1999;

Multimedialny świat Biblii. Interaktywny przewodnik, Infomedia, War­

szawa 2001.

— 565 —

Page 567: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

436. [Oprać, wydania polskiego i Przedmowa do wydania polskiego] Bi­

blia dla wszystkich, Z Biblią Przez Życie Pod Patronatem Prymasa

Polski 5, Oficyna Wydawnicza „Vócatio”, Warszawa 1999, ss. 405

(Przedmowa do wydania polskiego, s. 2);

Wydanie 2, Warszawa 2000;

Wydanie 3, Warszawa 2002;

Wydanie 4, Warszawa 2005.

437. [Oprać, wydania polskiego i Przedmowa do wydania polskiego] Dan Ba-

hat, Atlas biblijnej Jerozolimy, przekl. z jęz. angielskiego Ewa Czerwiń­

ska, Prymasowska Seria Biblijna 11, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 1999, ss. 48 (Przedmowa do wydania polskiego, s. 6);

Wydanie 2, Warszawa 2004.

438. [Oprać, wydania polskiego] Dobra Nowina. Międzynarodowe wydanie

dla dzieci, Oficyna Wydawnicza „Vocatio” - Pallottinum, Warszawa

1999, ss. 64.

439. [Oprać, wydania polskiego] Dobra Nowina. Międzynarodowe wydanie

dla młodzieży, Oficyna Wydawnicza „Vocatio” - Pallottinum, War­

szawa 1999, ss. 64.

440. [Oprać, (i ks. Henryk Witczyk)], Biblia dla każdego. Tekst - komen­

tarz - ilustracje, Tom II: Księga Kapłańska - Liczb, Powtórzonego Prawa

- Jozuego, Koment. Gianfranco Ravasi, przekl z języka włoskiego

Magdalena Litwiniuk i in., Wydawnictwo „Jedność”, Kielce 1999,

ss. 336.

441. [Oprać, i Wstęp] Ziemia Święta oczami wyobraźni, Biblioteka Piel­

grzyma 4, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1999,

ss. 118 (Wstęp, s. 7-8).

442. Wstęp do wydania polskiego, [w:] Paul J. Achtemeier (red. nauk.),

Encyklopedia biblijna, Prymasowska Seria Biblijna 9, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio” - Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”,

Warszawa 1999, s. IX-X.

— 566 —

Page 568: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

443. Przedmowa redaktora naukowego „Prymasowskiej Serii Biblijnej”,

[w:] Ryszard Rubinkiewicz SDB (oprać, i wstępy, Apokryfy Starego

Testamentu, Prymasowska Seria Biblijna 13, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 1999, s. XII;

Wydanie 2, Warszawa 2000.

444. Ksiądz Profesor Ryszard Rubinkiewicz SDB, [w:] W. Chrostowski

(zebr. i oprać.), Mów, Panie, bo słucha sługa Twój. Księga Pamiątkowa

dla Księdza Profesora Ryszarda Rubinkiewicza SDB w 60. rocznicę uro­

dzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1999, s. 9-12.

445. Samarytanin na drodze z Jerozolimy do Jerycha (Łk 10,30 - 37).

O możliwych związkach Samarytan z Qumran, [w:] W. Chrostow­

ski (zebr. i oprać.), Mów, Panie, bo słucha sługa Twój. Księga Pa­

miątkowa dla Księdza Profesora Ryszarda Rubinkiewicza SDB w 60.

rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1999,

s. 50-67.

446. „Ty jesteś moim synem” (Ps 2,7). Bóg jako Ojciec króla, [w:] Franciszek

Mickiewicz SAC, Julian Warzecha SAC (red.), Ty, Panie, jesteś na­

szym Ojcem (Iz 64,7). Biblia o Bogu Ojcu, Rozprawy i Studia Biblijne

5, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1999, s. 38-60;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Warszawa 2003, s. 243-270.

447. Bóg jako Ojciec w judaizmie, [w:] Franciszek Mickiewicz SAC, Ju­

lian Warzecha SAC (red.), Ty, Panie, jesteś naszym Ojcem (Iz 64,7).

Biblia o Bogu Ojcu, Rozprawy i Studia Biblijne 5, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 1999, s. 205-215.

448. Romana Brandstaettera czytanie i objaśnianie Biblii, [w:] Ks. Jan

Kanty Pytel (red. nacz.), Świat Biblii Romana Brandstaettera. Ogól­

nopolska Interdyscyplinarna Sesja Naukowa 22-29 października 1999

r. w Auli im. Jana Lubrańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza

w Poznaniu, Wydawnictwo „Ottonianum”, Szczecin 1999, s. 65-91;

— 567 —

Page 569: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Warszawa 2003, s. 367-390.

449. [Rec.] Izabela Jaruzelska, Amos and the Officialdom in the Kingdom

of Israel. The Socio-Economic Position of the Officials in the Light of the

Biblical, the Epigraphic and Archeological Evidence, Seria Socjologia

Nr 25, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1998, ss. 239,

w: Przegląd Pioemiennictwa Teologicznego R. 5: 1999 nr 1,

s. 5-9.

450. 36. Sympozjum Biblistów Polskich, Poznań, 17-18 IX 1998, Collecta-

nea Theologica R. 69: 1999 nr 1, s. 5-8.

451. [Rec.] Hans M. Barstad, The Myth of the Empty Land. A Study in the

History and Archeology of Judah During the „Exilic” Period, Symbolae

Osloenses Fasc. Suppl. XXVIII, Scandinavian University Press,

Oslo 1996, ss. 113, [w:] Collectanea Theologica R. 69: 1999 nr 1,

s. 195-199.

452. [Rec.] Hayim Tadmor, The Inscriptions of Tiglat-Pileser I I I King of

Assyria. Critical Edition with Introduction, Translation and Commentary,

The Israel Academy o f Sciences and Humanities, Jerusalem 1994,

ss. XV + 317 + LX ilustr., [w:] Collectanea Theologica R. 69:

1999 nr 1, s. 199-203.

453. Chrześcijanin a Stary Testament Część (I), Przegląd Powszechny

R. 116: 1999 nr 1, s. 22-32;

Chrześcijanin a Stary Testament (Część II) , Przegląd Powszechny

R. 116: 1999 nr 2, s. 175-186; [w:] Asyryjska diaspora Izraelitów

i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Warszawa 2003,

s. 129-150.

454. Dawid królem nad Izraelem - Biblia znaczkami ilustrowana (56), Pro­

myk Jutrzenki 1999 nr 1, s. 5.

455. Śladami męki i śmierci Jezusa Chrystusa, Słowo Wśród Nas R. 9: 1999

nr 2, s. 67-75.

— 568 —

Page 570: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

456. Jerozolima - miasto Dawidowe - Biblia znaczkami ilustrowana (57),

Promyk Jutrzenki 1999 nr 2, s. 6-7.

457. Psalmy Dawida - Biblia znaczkami ilustrowana (58), Promyk Jutrzen­

ki 1999 nr 3, s. 6.

458. Wysławiajcie Pana, bo jest dobry! - Biblia znaczkami ilustrowana (59), Promyk Jutrzenki 1999 nr 4, s. 6.

459. Grzech Dawida - Biblia znaczkami ilustrowana (60), Promyk Jutrzen­

ki 1999 nr 5, s. 6-7.

460. Salomon następcą króla Dawida - Biblia znaczkami ilustrowana (61), Promyk Jutrzenki 1999 nr 6-7, s. 6.

461. [Rec.] Ks. Stanisław Haręzga (red.), U źródeł Mądrości [Księdzu prof.

dr. hab. Stanisławowi Potockiemu w 35-lecie pracy naukowej i dydaktycz­

nej], Rzeszów 1997, ss. 350, [w:] Collectanea Theologica R 69:

1999 nr 3, s. 205-207.

462. [Rec.] Zbigniew Machnikowski (red.), Słowo Boga i drogi czło­

wieka. Księga Pamiątkowa ku czci Księdza Biskupa Pelplińskiego prof.

dr. hab. Jana Bernarda Szlagi, Biblioteka Instytutu Teologicznego,

Wydawnictwo Diecezji Pelplińskiej „Bernardinum” w koedycji

z Instytutem Teologicznym Diecezji Pelplińskiej, Tczew-Pelplin

1998, ss. 579, [w:] Collectanea Theologica R. 69: 1999 nr 3,

s. 207-211.

463. Mądrość Salomona - Biblia znaczkami ilustrowana (62), Promyk Ju­

trzenki 1999 nr 8-9, s. 6.

464. [Rec.] Dr Mehmet Taslan, Pisidian Antioch. „The Journeys of St.

Paul to Antioch", Goltas Cultural Series 2, Ankara 1997, ss. 82,

[w:] Collectanea Theologica R. 69: 1999 nr 4, s. 195-198.

465. [Rec.] Georges Roux, Mezopotamia, przekł. z jęz. francuskiego

Beata Kowalska i Jolanta Kozłowska, Seria „Dzieje Orientu”,

Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 1998, ss. 442 +

mapy, [w:] Collectanea Theologica R. 69: 1999 nr 4, s. 199-203.

— 569

Page 571: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

466. Przygotowania do budowy Świątyni - Biblia znaczkami ilustrowana

(63), Promyk Jutrzenki 1999 nr 11, s. 4.

467. Rodowód Jezusa, Miejsca Święte 1999 nr 12, s. 17-18.

468. Świątynia Salomona - Biblia znaczkami ilustrowana (64), Promyk Ju­

trzenki 1999 nr 12, s. 4-5.

2000469. [Red. naukowa wydania polskiego oraz Przedmowa do wydania

polskiego] Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego. Komentarz

katolicki i ekumeniczny na XX I wiek, Verbinum - Wydawnictwo

Księży Werbistów, Warszawa 2000, ss. XXXV + 1875 + mapy

(Przedmowa do wydania polskiego, s. VII-VIII;

Wydanie 2, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów, Warsza­

wa 2001 ( Przedmowa do drugiego wydania polskiego, s. VII-VIII).

470. [Red. naukowa wydania polskiego (i ks. Krzysztof Bardski) oraz

Przedmowa] Craig S. Keener, Komentarz historyczno-kulturowy do

Nowego Testamentu, przeł. z jęz. angielskiego Zbigniew Kościuk,

Prymasowska Seria Biblijna 16, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2000, ss. 660 (Przedmowa redaktora naukowego „Pryma­

sowskiej Serii Biblijnej”, s. IX-X).

471. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Słowo Twoje jest prawdą. Księga Pa­

miątkowa dla Księdza Profesora Stanisława Mędali CM w 65. rocznicę

urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2000, ss. 429

(Przedmowa, s. 7-8).

472. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Pan moim światłem. Księga Pamiątkowa

dla Księdza Profesora Jerzego Chmielą w 65. rocznicę urodzin, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio”, Warszawa 2000, ss. 397 (Przedmowa, s. 7-8).

473. [Oprać, (oraz ks. Andrzej Gieniusz i ks. Henryk Witczyk)] Biblia

dla każdego. Tekst - komentarz - ilustracje, Tom III: Księga Sędziów;

Rut; Pierwsza i Druga Księga Samuela; Pierwsza i Druga Księga Kró­

— 570 ~

Page 572: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

lewska, Koment. Gianfranco Ravasi, przekł. z języka włoskiego S.

Czerwik i in., Wydawnictwo „Jedność”, Kielce 2000, ss. 384.

474. [Konsultacja naukowa i Przedmowa] Ks. Stanisław Chłąd, Kościół

chwalebnego Chrystusa. Doktryna E f 4,7 - 16 na tle paralel nowote-

stamentowych, Rozprawy i Studia Biblijne 6, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 2000, ss. 240 (Przedmowa, s. 7-8).

475. [Wybór tekstów i komentarz (i Bożena Chrząstowska)] Księga

Psalmów. VERBA SACRA - Modlitwy katedr polskich, Uniwersytet

im. A Mickiewicza w Poznaniu dla uczczenia Wielkiego Jubile­

uszu, Collegium Novum UAM 2000 (Komentarz: Biblijna modlitwa

w mowie staropolskiej, s. 3-4).

476. Przedmowa redaktora naukowego „Prymasowskiej Serii Biblijnej”,

w: Anna Kuśmirek (przeł. i oprać.), Hebrajsko-polski Stary Testa­

ment. Księga Rodzaju - wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi,

transkrypcją oraz indeksem rdzeni, Prymasowska Seria Biblijna 14,

Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2000, s. IX-X.

477. Judeochrześcijaństwo, w: Encyklopedia Katolicka, Tom VIII, Katolicki

Uniwersytet Lubelski, Lublin 2000, s. 214-217.

478. Imię Boże w Piśmie Świętym, [w:] Międzynarodowy komentarz do Pisma

Świętego. Komentarz katolicki i ekumeniczny na X X I wiek, Verbinum

- Wydawnictwo Księży Werbistów, Warszawa 2000, s. XXXV;

Wydanie 2, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów, Warsza­

wa 2001, s. XXXV;

[w:] Ewangelia według św. Marka. Komentarz, Międzynarodowy

Komentarz do Pisma Świętego, Verbinum - Wydawnictwo Księży

Werbistów, Warszawa 2006, s. XI-XII.

479. Zarys dziejów interpretacji biblijnej. Wprowadzenie, [w:] Międzynarodo­

wy komentarz do Pisma Świętego. Komentarz katolicki i ekumeniczny na

X X I wiek, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów, Warszawa

2000, s. 37;

571 —

Page 573: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Wydanie 2, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów, Warsza­

wa 2001, s. 37.

480. [i Barbara Strzałkowska] Feministyczna interpretacja Pisma Świętego,

w: Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego. Komentarz katolicki

i ekumeniczny na X X I wiek, Verbinum - Wydawnictwo Księży Wer­

bistów, Warszawa 2000, s. 1726-1729;

- Wydanie 2, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów, War­

szawa 2001, s. 1726-1729.

481. Interpretacja Pisma Świętego w kontekście dialogu chrześcijańsko-żydow-

skiego, w: Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego. Komentarz

katolicki i ekumeniczny na XXI wiek, Verbinum - Wydawnictwo Księ­

ży Werbistów, Warszawa 2000, s. 1758-1761;

Wydanie 2, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów, Warsza­

wa 2001, s. 1758-1761.

482. Ksiądz Profesor Stanisław Mędala CM, w: W. Chrostowski (zebr.

i oprać), Słowo Twoje jest prawdą. Księga Pamiątkowa dla Księdza

Profesora Stanisława Mędali CM w 65. rocznicę urodzin, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio”, Warszawa 2000, s. 9-14.

483. Tyś swój Majestat wyniósł nad niebiosa (Ps 8,2). Kosmologia biblijna

kontemplacją Boga i dzieła stworzenia, [w:] W. Chrostowski (zebr.

i oprać), Słowo Twoje jest prawdą. Księga Pamiątkowa dla Księdza Pro­

fesora Stanisława Mędali CM w 65. rocznicę urodzin, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 2000, s. 59-80;

Elementy starożytnej kosmologii w biblijnych opowiadaniach o stworzeniu

świata i człowieka (Rdz 1 - 3 ) , Urania - Postępy Astronomii R. 71:

2000 nr 6, s. 244-247;

Kosmologia biblijna jako wyraz kontemplacji Boga i dzieła stworzenia,

Urania - Postępy Astronomii R: 72: 2001 nr 1, s. 9-11;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Warszawa 2003, s. 271-292.

— 572 —

Page 574: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

484. Ksiądz Profesor Jerzy Chmiel, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.),

Słowo Twoje jest prawdą. Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Je­

rzego Chmielą w 65. rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2000, s. 9-12.

485. Geneza i oddziaływanie Biblii ks. Jakuba Wujka, [w:] W. Chrostowski

(zebr. i oprać.), Słowo Twoje jest prawdą. Księga Pamiątkowa dla Księ­

dza Profesora Jerzego Chmielą w 65. rocznicę urodzin, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 2000, s. 100-125; [w:] Asyryjska diaspo­

ra Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Warszawa

2003, s. 341-366.

486. Ziemia Boga-Człowieka i nasza, [w:] Stanisław Markowski (foto­

grafie), kard. Franciszek Macharski (przedmowa), ks. Waldemar

Chrostowski i Tadeusz Szyma (tekst), Ziemia Zbawiciela, Wydaw­

nictwo AA, Kraków 2000, s. 7-12.

487. Jubileusze w Starym Testamencie, [w:] Ks. Adam Durak (red.), Lądz-

kie Sympozja Liturgiczne II. Rys historyczny i materiały z Sympozjów

Liturgicznych organizowanych w Wyższym Seminarium Duchownym

Towarzystwa Salezjańskiego w Lądzie n. Wartą w latach 1995-1999,

Wydawnictwo „Poligrafia Salezjańska”, Kraków 2000, s. 31-55;

Seminare. Poszukiwania naukowo-pastoralne, Tom 16/2000,

Wyższe Seminaria Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego Kra­

ków - Ląd - Łódź, s. 5-22;

Jubileusze w Starym Testamencie ( Część I), Przegląd Powszechny

R .117:2000nr 1, s. 9-18;

Jubileusze w Starym Testamencie ( Część II), Przegląd Powszechny

R. 117:2000 nr 2, s. 187-199;

Rok jubileuszowy w Starym Testamencie, Miejsca Święte 2000 nr 1,

s. 6-8;

Profetyzm starotestamentowych jubileuszy, Miejsca Święte 2000 nr 2,

s. 3-4;

— 573

Page 575: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Warszawa 2003, s. 187-208.

488. Collaboration in the Light of Holy Scripture, w: II Primo Seminario

Europeo uCollaborazione nella Pastorale delVAviazione Cmle in Europa",

Varsavia, 29 Aprile-1 Maggio 1996, Pontificio Consiglio della

Pastorale per i Migranti e gli Itineranti, [Roma 2000], s. 13-18;

Cooperer a la lumiere de la Sainte Ecriture, w: tamie, s. 19-31;

La Collaborazione alla Luce della Sacra Scrittura, w: tamże, s. 19-31.

489. Biblijny obraz pokuty, [w:] Paweł Bortkiewicz TChr (zebr. i oprać.),

Odkrywanie drogi pokuty. Sympozjum o pokucie i pojednaniu, Lubań

Śląski, 27-28. XI. 1999, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała

Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2000, s. 20-35;

Biblijny obraz pokuty (Część I), Miejsca Święte 2000 nr 3, s. 7-10;

Biblijny obraz pokuty (Część II), Miejsca Święte 2000 nr 4, s. 5-7.

490. Co to jest Pismo Święte, [w:] Hanna Dobrowolska, Jutro pójdę w świat. Podręcznik do kształcenia literackiego i językowego dla szóstej

klasy szkoły podstawowej, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne SA,

Warszawa 2000, s. 213-215;

Wydanie 2, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne SA, Warszawa

2001;

Wydanie 3, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne S.A, Warszawa

2002;

Wydanie 4, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne S.A, Warszawa

2003;

Wydanie 5, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne S.A, Warszawa

2004;

Wydanie 6, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne S.A, Warszawa

2005.

491. Żydzi i religia żydowska a Maryja Matka Jezusa, Salvatoris Mater R. 2:

2000 nr 1, s. 215-233.

— 574 —

Page 576: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

492. Asyryjska diaspora Izraelitów - wyzwania i perspektywy badawcze, Col-

lectanea Theologica 70: 2000 nr 1, s. 7-24; [w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Warszawa

2003, s. 15-34.

493. [Rec.] James M. Scott (ed.), Exile: Old Testament, Jewish and Christian Conceptions, Supplements to the Journal for the Study

o f Judaism 56, Brill, Leiden - New York - Koln 1997, ss. 384 +

ndlb., [w:] Collectanea Theologica R. 70: 2000 nr 1, s. 226-230.

494. [Rec.] Bogdan Burdziej, Super flumina Babylonis. Psalm 136(137) w literaturze polskiej XIX-XX w., Wydawnictwo Uniwersytetu Miko­

łaja Kopernika, Toruń 1999, ss. 364, [w:] Collectanea Theologica

R. 70: 2000 nr 1, s. 230-233.

495. Pieśń nad Pieśniami - Biblia znaczkami ilustrowana (65), Promyk Ju­

trzenki 2000 nr 1, s. 4.

496. Piękno przyrody Ziemi Świętej - Biblia znaczkami ilustrowana (66), Promyk Jutrzenki 2000 nr 2, s. 8.

497. Księga Przysłów - Biblia znaczkami ilustrowana (67), Promyk Jutrzen­

ki 2000 nr 3, s. 8-9.

498. Żydzi w Nowym Testamencie. XI Sympozjum Teologiczne „Kościół a Żydzi i judaizm”, Warszawa, 15 XII1999, Collectanea Theologica R. 70:

2000 nr 2, s. 5-6.

499. Czy Żydzi „nie podobają się Bogu i są wrodzy wszystkim ludziom” (ITes 2,15)? Niewiara w Jezusa Chrystusa a wrogość wobec Niego i Jego wy­znawców, Collectanea Theologica R. 70: 2000 nr 2, s. 47-68.

500. Wystawa „Od świątynijerozolimskiej do synagogi. Święta pielgrzymie i Mur Zachodni”, Papieski Uniwersytet Gregoriański, Rzym, 16III-12IV 2000, Collectanea Theologica R. 70: 2000 nr 2, s. 163-165.

501. [Rec.] Radici deWantigiudaismo in ambiente cristiano. Colloąuio Intra- Ecclesiale. Atti del Simposio Teologico-Storico, Citta del Vaticano, 30 ottobre-1 novembre 1997, Collana Atti e Documenti 8, Libreria

— 575 —

Page 577: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Editrice Vaticana 2000, ss. 367, [w:] Collectanea Theologica

R. 70: 2000 nr 2, s. 181-184.

502. Miejsce ukrzyżowania i zmartwychwstania Jezusa, Miejsca Święte

2000 nr 4, s. 14-17.

503. Anna, Rut i Chulda - wielkie bohaterki wiary - Biblia znaczkami ilustro­wana (68), Promyk Jutrzenki 2000 nr 4, s. 6.

504. Wielcy prorocy biblijnego Izraela - Biblia znaczkami ilustrowana (69), Promyk Jutrzenki 2000 nr 5, s. 6.

505. Polskie podręczniki archeologii biblijnej i archeologii Palestyny, Bobola-

num R. 11: 2000 nr 2, s. 475-493; [w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 2003, s. 391-410.

506. [Rec.] Danit Hadari-Salomon, Yehuda Salomon, Deborah Camiel,

2000 Years of Pilgrimage to the Holy Land, Alfa Communication Ltd,

Petah Tikva 1999, ss. 256, [w:] Collectanea Theologica R. 70:

2000 nr 3, s. 216-218.

507. Biblijna „historia początków”, [w:] Jan Paweł II - Kolekcja: 2000 lat chrześcijaństwa nr 7, Księga III, s. 1-3.

508. Zwrot ku Biblii, Miejsca Święte 2000 nr 7, s. 18-19.

509. Prorok Izajasz - Biblia znaczkami ilustrowana (70), Promyk Jutrzenki

2000 nr 8/9, s. 6;

510. Sens cierpienia i choroby w świetle Biblii, La Salette - Posłaniec

Matki Bożej Saletyńskiej 2000 nr 5, s. 2-5; [w:] Tomasz Dan-

gel (red.), Opieka paliatywna nad dziećmi. VI Kurs CMPK dla Le­karzy i Pielęgniarek, Kazimierz Dolny, 16-21 października 2000, Warszawskie Hospicjum dla Dzieci - Instytut Matki i Dziecka,

s. 139-142;

Bonifratrzy w Służbie Chorym 2000 nr 4, s. 4-7.

511. Ludzka cielesność jako obraz Boga, Collectanea Theologica R.70:

2000 nr 4, s. 5-19;

— 576 —

Page 578: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Gościna w Sercu. Pismo Polskiej Rodziny Hospicyjnej R. 6: 2001

nr4, s. 17-24;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 209-224.

512. [Rec.] Janusz Królikowski (red.), Od wiary do teologii. Dokumenty Międzynarodowej Komisji Teologicznej 1969-1996, Wydawnictwo

Księży Sercanów, Kraków 2000, ss. 472, [w:] Collectanea Theolo-

gica R. 70: 2000 nr 4, s. 191-193.

513. [Rec.] Tadeusz Dionizy Lukaszuk OSPPE, Ty jesteś Chry­stus, Syn Boga żywego. Dogmat chrystologiczny w ujęciu integral­nym, Papieska Akademia Teologiczna - Wydział Teologiczny

- Seria Podręczników 10, Wydawnictwo Naukowe PAT, Kraków

2000, ss. 529, w: Collectanea Theologica R. 70: 2000 nr 4,

s. 193-197.

514. [Wyw.] Czy Biblia może demoralizować? Życie nr 193 z 19-

-20.08.2000, s. 14-15 (rozmawia Wiesława Lewandowska).

515. „Oto Panna pocznie i porodzi Syna” (Iz 7,14) - Biblia znaczkami ilustro­wana (71), Promyk Jutrzenki 2000 nr 10, s. 6.

516. Zapowiedź powszechnego pokoju - Biblia znaczkami ilustrowana (72), Promyk Jutrzenki 2000 nr 11, s. 6.

517. Jerozolima - Miasto Boże - Biblia znaczkami ilustrowana (73), Promyk

Jutrzenki 2000 nr 12, s. 6.

518. [Wyw.] Ja jestem Pan, twój Bóg, Życie nr 299 z dn. 23-

-26.12.2000, s. 2-4 (rozmawia Wiesława Lewandowska); [w:]

Pan Bóg nie robi błędów. Rozmowy o Dekalogu. Rozmowy przepro­wadzone przez red. Wiesławę Lewandowską z ks. prof. W. Chro- stowskim (i in.), Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2001,

s. 13-30.

— 577 —

Page 579: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

2001519. [Red. naukowa wydania polskiego oraz Przedmowa do wydania

polskiego i Wstęp redaktora naukowego wydania polskiego] Raymond

E. Brown SS, Joseph A. Fitzmyer SJ, Roland E. Murphy OCarm

[red. naukowa wydania oryginalnego], Katolicki komentarz biblijny, Prymasowska Seria Biblijna 17, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2001, ss. XLVIII + 2213 (Przedmowa do wydania pol­skiego, s. VII-VIII, Wstęp redaktora naukowego wydania polskiego, s. XVII-XIX).

520. [Red. naukowa wydania polskiego oraz Przedmowa do wydania polskiego] Fritz Rienecker, Gerhard Maier, Leksykon biblijny, Pry­

masowska Seria Biblijna 18, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2001, ss. XIII + 930 (Przedmowa do wydania polskiego, s. VII-VIII).

521. [Red. naukowa (oraz ks. Jan Nowak i ks. Henryk Witczyk)]

Biblia dla każdego. Tekst - komentarz - ilustracje, Tom IV: 1-2 Księga Kronik - Ezdrasza - Nehemiasza - Tobiasza - Judyty - Estery 1-2 Księga Machabejska, Koment. Gianfranco Ravasi, przekł. z języ­

ka włoskiego K. Czuka i in., Wydawnictwo „Jedność”, Kielce 2001,

ss. 436.

522. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Czynić sprawiedliwość w miłości. Księga Pamiątkowa od Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego dla Jego Eminencji Józefa Kardynała Glempa w dwudziestą rocznicę posługi prymasowskiej, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała

Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2001, ss. 502 (Przedmowa, s. 9-10).

523. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa], Duch i Oblubienica mówią: „Przyjdź”.

Księga Pamiątkowa dla Ojca Profesora Augustyna Jankowskiego OSB w 85. rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2001, ss. 493 (Przedmowa, s. 7-8).

— 578 —

Page 580: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

524. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Żywe jest słowo Boże i skuteczne. Księga Pamiątkowa dla Ks. Prof. Bernarda Wodeckiego SVD w 50. rocz­nicę święceń kapłańskich, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2001, ss. 341 (Przedmowa, s. 7-8).

525. [Opracow. nowego wydania polskiego] Annę de Graaf (tekst),

Jose Perez Montero (ilustr.), Biblia dla dzieci, Z Biblią przez Życie

pod Patronatem Prymasa Polski 1, Oficyna Wydawnicza „Voca-

tio”, Warszawa 2001, ss. 405.

Wydanie 2, Warszawa 2003;

Wydanie 3, Warszawa 2004;

Wydanie 4, Warszawa 2005.

526. [Opracow. wydania polskiego] Selina Hastings (tekst), Erie Tho­

mas, Amy Burch (ilustr.), Biblia szkolna, Z Biblią Przez Życie Pod

Patronatem Prymasa Polski 7, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2001, ss. 320;

Wydanie 2, Warszawa 2003.

527. [Konsultacja naukowa i Wstęp] Mały atlas biblijny. Mapy ą Oksfordz- kiego atlasu biblijnego, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2001, ss. 44 (Wstęp, s. 5-6).

528. [Konsultacja i Zamiast przedmowy] Jerzy Kropiwnicki, Pielgrzymka do Ziemi Świętej, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”, War­

szawa 2001, ss. 286 (Zamiastprzedmowy, s. 7-10).

529. Śladami św. Pawła i św. Jana w Azji Mniejszej, [w:] Stanisław Mar­

kowski (fot.) [i bp Stanisław Gądecki] (tekst), Ziemia Apostołów Pawła i Jana, Wydawnictwo AA, Kraków 2001, s. 7-20;

Biblioteczka Katolicka 2, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna

„Adam”, Warszawa 2001, ss. 40.

530. Biblistyka katolicka w Polsce na progu XXI wieku, [w:] Raymond

E. Brown SS, Joseph A. Fitzmyer SJ, Roland E. Murphy OCarm

[red. naukowa wydania oryginalnego], W. Chrostowski (red.

— 579 —

Page 581: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

naukowa wydania polskiego), Katolicki komentarz biblijny, Pryma­

sowska Seria Biblijna 17, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warsza­

wa 2001, s. 1755-1785;

Biblioteczka Katolicka 3, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna

„Adam”, Warszawa 2001, ss. 87;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 429-494.

531. Apokryfy/pseudoepigrafy biblijne, [w:] W. Chrostowski (red. nauk.

wyd. polskiego), Fritz Rienecker, Gerhard Maier, Leksykon biblijny, Prymasowska Seria Biblijna 18, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2001, s. 34-35.

532. Wychowanie i kształcenie młodego pokolenia w przedwygnaniowym Izraelu, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Czynić sprawiedliwość w miłości. Księga Pamiątkowa od Uniwersytetu Kardynała Stefana Wy­szyńskiego dla Jego Eminencji Józefa Kardynała Glempa w dwudziestą rocznicę posługi prymasowskiej, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardy­

nała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2001, s. 23-38; [w:] Asyryj­ska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10,

Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, s. 151-168.

533. Ojciec Profesor Augustyn B. Jankowski OSB, [w:] W. Chrostowski

(zebr. i oprać.) Duch i Oblubienica mówią: „Przyjdź". Księga Pamiąt­kowa dla Ojca Profesora Augustyna Jankowskiego OSB w 85. rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2001, s. 9-20.

534. Ksiądz Profesor Bernard Wodecki SVD, [w:] W. Chrostowski (zebr.

i oprać.), Żywe jest słowo Boże i skuteczne. Księga Pamiątkowa dla Ks. Prof. Bernarda Wodeckiego SVD w 50. rocznicę święceń kapłańskich, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2001, s. 9-30.

535. Alegoryczne przedstawienie starości i śmierci w Koh 12,1 - 7, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Duch i Oblubienica mówią:

— 580 —

Page 582: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

„Przyjdź”. Księga Pamiątkowa dla Ojca Profesora Augustyna Jankow­skiego OSB w 85. rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2001, s. 91-108;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 293-316.

536. [Przekł. z jęz. niemieckiego] Georg Hentschel, Król Saul - tragiczna klęska czy słuszne odrzucenie, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.)

Duch i Oblubienica mówią: „Przyjdź”. Księga Pamiątkowa dla Ojca Pro­fesora Augustyna Jankowskiego OSB w 85. rocznicę urodzin, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2001, s. 138-149.

537. Wokół kwestii natchnienia Biblii greckiej, [w:] W. Chrostowski (zebr.

i oprać.), Żywe jest słowo Boże i skuteczne. Księga Pamiątkowa dla Ks. Prof Bernarda Wodeckiego SVD w 50. rocznicę święceń kapłańskich, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2001, s. 89-110;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 317-340.

538. [Przekł. z jęz. niemieckiego] Georg Hentschel, Krokodyl i trzcina (Ez 29,1-16). Proroctwo (o narodach) skierowane przeciwko Egiptowi, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Żywe jest słowo Boże i skutecz­ne. Księga Pamiątkowa dla Ks. Prof. Bernarda Wodeckiego SVD w 50. rocznicę święceń kapłańskich, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, War­

szawa 2001, s. 123-140.

539. [Przekł. z jęz. niemieckiego] Gottfried Vanoni SVD, Zakończenie Księgi Izajasza i inne „straszliwe wersety”. Powrót do partykularyzmu? [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Żywe jest słowo Boże i skutecz­ne. Księga Pamiątkowa dla Ks. Prof. Bernarda Wodeckiego SVD w 50. rocznicę święceń kapłańskich, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, War­

szawa 2001, s. 300-308.

— 581 —

Page 583: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

540. Przemoc i gwałt w Piśmie Świętym, [w:] Paweł Góralczyk SAC, Jaro­

sław A. Sobkowiak MIC (red.), Przemoc i terror. Książka dedykowana Księdzu Profesorowi Stanisławowi Ołejnikowi w 80tą rocznicę urodzin i 50tą rocznicę pracy naukowej, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardy­

nała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2001, s. 89-109.

541. Kobieta i jej symbolika w Starym Testamencie, [w:] Jacek Bolewski SJ

(red.), Kobieta w nowym wieku, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001,

s. 11-32;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 169-186.

542. Jezus Chrystus w ocenie Żydów i judaizmu;Jesus Christ in the Eyes of Jews and Judaism, [w:] Ks. Marian Rusecki

i in. (red.), Chrześcijaństwo jutra. Materiały II Międzynarodowego Kongresu Teologii Fundamentalnej, Lublin 18-21 września 2001, Źródła

i Monografie 213, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersy­

tetu Lubelskiego, Lublin 2001, s. 667-691;

Jesus Christ in the Eyes of Jews and Judaism, Collectanea Theologica

A. 71 Fasc. spec. 2001, s. 101-113.

543. Biblia dla wszystkich i dla każdego, [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Wydanie ilustrowane, Przegląd Reader's Digest - Pallot-

tinum, Warszawa - Poznań 2001, s. 13.

544. [Rec.] Zdzisław J. Kapera (wyd.), "The Polish Journal o f Biblical

Research", Vol. 1 No. 1, September 2000, Tłie Enigma Press,

Kraków 2000, ss. 152, [w:] Collectanea Theologica R. 71: 2001

nr 1, s. 217-220.

545. [Rec.] James Richard Linville, Israel in the Book of Kings. The Past as a Project of Social Identity, Journal for the Study of the Old Testament

Supplement Series 272, Sheffield Academic Press 1998, ss. 331,

[w:] Collectanea Theologica R. 71: 2001 nr 1, s. 220-223.

— 582 —

Page 584: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

546. [Rec.] Ioannis Touratsoglou, Macedonia. History - Monuments - Museums, Ekdotike Athenon S.A., Athens 1998, ss. 459,

[w:] Collectanea Theologica R. 71: 2001 nr 1, s. 237-240.

547. Żydzi i religia żydowska a Jezus Chrystus, Ateneum Kapłańskie

T. 136: 2001 z .l, s. 7-21.

548. [Wyw.] Ostatnie słowo należy do Boga - Apokalipsa św. Jana, Miejsca

Święte 2001 nr 1, s. 10-12 (rozmawia Ewa Czumakow).

549. Prorok Jeremiasz - Biblia znaczkami ilustrowana (74), Promyk Ju­

trzenki 2001 nr 1, s. 6.

550. Na zachód od Mezopotamii, Miejsca Święte 2001 nr 2 s. 2-3.

551. Prorok Nahum - Biblia znaczkami ilustrowana (75), Promyk Jutrzenki

2001 nr 2, s. 6.

552. Babilonia i Babilończycy - Biblia znaczkami ilustrowana (76), Promyk

Jutrzenki 2001 nr 3, s. 6.

553. Zagłada Jerozolimy przez Babilończyków - Biblia znaczkami ilustrowana (77), Promyk Jutrzenki 2001 nr 4, s. 6.

554. Klęska i nadzieja na odnowę Izraela - Biblia znaczkami ilustrowana (78), Promyk Jutrzenki 2001 nr 5, s. 6.

555. Prorok Ezechiel - Biblia znaczkami ilustrowana (79), Promyk Jutrzenki

2001 nr 6, s. 10.

556. Lekarz i jego posługa w świetle Biblii, Collectanea Theologica R. 71:

2001 nr 3, s. 51-67.

557. [Rec.] Jacek Kucharski (zebr. i oprać.) Śladami Jezusa, Biblioteka

Pielgrzyma 5, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2001,

ss. 187 + fot., [w:] Collectanea Theologica R. 71: 2001 nr 3,

s. 232-234.

558. Wygnanie babilońskie - Biblia znaczkami ilustrowana (80), Promyk

Jutrzenki 2001 nr 8/9, s. 10.

559. [Rec.] Ks. Antoni Tronina, Biblia w Qumran. Wprowadzenie w lek-

turę biblijnych rękopisów znad Morza Martwego, Biblioteka Zwojów.

— 583 —

Page 585: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Tło Nowego Testamentu T. 8, The Enigma Press, Kraków

2001, ss. 148, [w:] Collectanea Theologica R. 71: 2001 nr 4,

s. 199-202.

560. Piotr, Jakub, Jan, List R. 18: 2001 nr 10, s. 30-32.

561. [Wyw.] Tajemnice Nowego Testamentu, [w:] Jan Paweł II - Kolekcja: Księga świętych, Edipresse Polska 2001 nr 14, s. 19-21 (rozmawiają

Ewaryst Polak i Grzegorz Polak).

562. Piąta Ewangelia, Nasza Arka 2001 nr 12, s. 3.

563. Biblia a życie rodzinne, Z Niepokalaną 2001 nr 4 Zima, s. 10-11.

564. Tęsknota wygnańców za ojczyzną - Biblia znaczkami ilustrowana (81), Promyk Jutrzenki 2001 nr 12, s. 8.

2002565. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Stworzył Bóg człowieka na swój

obraz. Księga Pamiątkowa dla Biskupa Profesora Mańana Gołębiewskie­go w 65 rocznicę urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2002, ss. 467 (Przedmowa, s. 7-8).

566. [Redakcja naukowa wydania polskiego] Biblia - księga po księdze, Z Biblią przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski 11, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2002, ss. 544.

567. [Redakcja naukowa (oraz ks. Jan Nowak i ks. Henryk Witczyk)]

Biblia dla każdego. Tekst - komentarz - ilustracje. Tom V: Księga Hioba - Księga Psalmów, Koment. Gianfranco Ravasi, przekł. z języka

włoskiego K. Stopa, M. Dutkiewicz-Litwiniuk, Wydawnictwo

„Jedność”, Kielce 2002, ss. 328.

568. [Opracowanie wydania polskiego] Biblia dla przedszkolaków, Z Biblią przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski 9, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2002, ss. 445 (Przedmowa do wydania polskiego, s. 5-6);

Wydanie 2, Warszawa 2005.

— 584 —

Page 586: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

569. [Opracowanie wydania polskiego] Annę de Graaf (tekst), Jose Pe-

rez Montero (ilustr.), Biblia dla milusińskich. Opowiadania biblijne dla małych dzieci, Z Biblią przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski

10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2002, ss. 448;

Wydanie 2, Warszawa 2004.

570. [Konsultacja naukowa wydania polskiego] Jean-Pierre Bagot,

Dominiąue Barrios-Auscher (oprać, tekstu), Jean-OHver Heron

(ilustr.), Biblia Jerozolimska dla wszystkich, Z Biblią przez Życie pod

Patronatem Prymasa Polski 8, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2002, ss. 436.

571. [Konsultacja naukowa wydania polskiego] Dr Stephen Motyer

(tekst), Brian Delf (ilustr.), Ilustrowany atlas biblijny, Solis, Warsza­

wa 2002, ss. 48.

572. [Konsultacja] Jolanta Baziak, Ziemia początku, Biblioteka Pielgrzy­

ma 6, Oficyna Wydawnicza Vocatio”, Warszawa 2002, ss. 194.

573. Egzegeza Księgi Nahuma i Księgi Habakuka. Skrypt dla studentów teolo­gii biblijnej UKSW, Warszawa 2002, ss. 77.

574. Bp prof. (JAM dr hab. Marian Gołębiewski, [w:] W. Chrostowski

(zebr. i oprać.), Stworzył Bóg człowieka na swój obraz. Księga Pa­miątkowa dla Biskupa Profesora Mariana Gołębiewskiego w 65 rocznice urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2002, s. 9-13;

[Fragm.] Nasz Biskup, Nowe Życie. Dolnośląskie Pismo Katolickie

R. 21:2004 nr 4(355), s. 3-4.

575. Wizerunek Żydów i judaizmu a chrześcijańskie czytanie i objaśnianie Biblii, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Stworzył Bóg człowieka na swój obraz. Księga Pamiątkowa dla Biskupa Profesora Mariana Go­łębiewskiego w 65 rocznice urodzin, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2002, s. 71-90.

576. Gdzie jest brat twój, Abel?** (Rdz 4,9). Biblijne spojrzenie na przemoc i gwałt, [w:] ks. Marian Machinek MSF (red.), Agresja i przemoc

— 585

Page 587: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

w świetle nauk przyrodniczych i humanistycznych, Biblioteka Wydziału

Teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego nr 8, Wydawni­

ctwo Wyższego Seminarium Duchownego Metropolii Warmiń­

skiej „Hosianum”, Olsztyn 2002, s. 193-209;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblij­

ne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, s. 225-242.

577. Samotność w Biblii, [w:] Anna Matusiak (oprać, i red.), Samotność chciana i niechciana, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2002, s. 31-52.

578. Rozważania biblijno-pastoralne - Rok B (2.02. - 4.03.2003):

- IV Niedziela Zwykła (Ofiarowanie Pańskie);

- Poniedziałek, Wtorek, Środa, Czwartek, Piątek, Sobota;

- V Niedziela Zwykła;

- Poniedziałek, Wtorek, Środa, Czwartek, Piątek (Święto św. Cy­

ryla i Metodego), Sobota;

- VI Niedziela Zwykła;

- Poniedziałek, Wtorek, Środa, Czwartek, Piątek, Sobota (Święto

Katedry św. Piotra);

- VII Niedziela Zwykła;

- Poniedziałek, Wtorek (Święto św. Kazimierza Królewicza),

[w:] Agenda Liturgiczna Maryi Niepokalanej 2003 Rok B, Tom I, Ofi­

cyna Wydawnicza W Misji, Wrocław 2002.

579. [Rec.] Joanna Sobczykowa, Myśl o języku w komentarzu biblijnym księdza Jakuba Wujka, Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego

w Katowicach nr 1987, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego,

Katowice 2001, ss. 258 + 2 ndlb., [w:] Collectanea Theologica

72: 2002 nr 1, s. 217-225.

580. [Rec.] Kto będzie zbawiony? „Verbum Vitae”. Pólrocznik Biblijno-

Teologiczny Nr 1, Styczeń-czerwiec 2002, Instytut Teologii Biblij­

nej Verbum, Kielce, ss. 299 + ndlb., [w:] Collectanea Theologica

72: 2002 nr 1, s. 225-227.

— 586 —

Page 588: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

581. Rzeczywistość i symbolika kobiety w Biblii, Pastores 2002 nr 1 (14),

s. 9-21.

582. Hiob - cierpiący i sprawiedliwy - Biblia znaczkami ilustrowana (82), Promyk Jutrzenki 2002 nr 1, s. 8.

583. Sens cierpienia ludzi niewinnych - Biblia znaczkami ilustrowana (83), Promyk Jutrzenki 2002 nr 2, s. 5.

584. [Rec.] Ks. Marek Parchem, Pojecie królestwa Bożego w Księdze Danie­la oraz jego recepcja w pismach ąumrańskich i w apokaliptyce żydowskiej, Rozprawy i Studia Biblijne 9, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2002, ss. 510, [w:] Collectanea Theologica 72: 2002

nr 2, s. 211-219.

585. [Rec.] Piotr Kasiłowski SJ, Solidarność w Liście do Hebrajczyków, Seria Bobolanum 1, Warszawa 2002, ss. 300, [w:] Collectanea

Theologica 72: 2002 nr 2, s. 219-225.

586. [Wyw.] Miejsc świętych nie można się wyrzec, Niedziela R. 45:

2002 nr 18 z dn. 5.05.2002, s. 16-17 (rozmawia Milena

Kindziuk).

587. Nauczanie proroków ostoją podczas niedoli - Biblia znaczkami ilustrowa­na (84), Promyk Jutrzenki 2002 nr 6-7, s. 8-9.

588. Duszpasterstwo biblijne jako składnik nowej ewangelizacji, Collectanea

Theologica R. 72: 2002 nr 3, s. 55-71;

[w:] Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia

Biblijne 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 411-428.

589. Psalmy księgą życia i modlitwy - Biblia znaczkami ilustrowana (85), Promyk Jutrzenki 2002 nr 8-9, s. 8.

590. [Rec.] Mario Cimosa, EAmbiente storico-culturale delle Scritture Ebraiche, La Bibbia nella Storia 1, Edizioni Dehoniane, Bologna

2000, ss. 644, [w:] Collectanea Theologica R. 72: 2002 nr 4,

s. 233-238.

— 587 —

Page 589: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

591. [Rec.] “The Polish Journal of Biblical Research”, Vol. 1,

No. 2, December 2001, The Enigma Press, Kraków 2002,

[w:] Collectanea Theologica R. 72: 2002 nr 4, s. 238-241.

592. Biblia o końcu, który jest początkiem, Z Niepokalaną 2002 nr 3 (31)

Jesień, s. 8-9.

593. Fałszywe oskarżenie niewinnej Zuzanny - Biblia znaczkami ilustrowana(86) , Promyk Jutrzenki 2002 nr 10, s. 8-9.

594. Persowie następcami Babilończyków - Biblia znaczkami ilustrowana(87) , Promyk Jutrzenki 2002 nr 11, s. 8-9.

2003595. Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne

10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, ss. 500;

Wydanie 2, Warszawa 2003.

RECENZJE I OMÓWIENIA:

• Michał Wojciechowski, Collectanea Theologica R. 73: 2003 nr 4,

s. 216-219;

• Przegląd Piśmiennictwa Teologicznego R. 9: 2003 nr 2(18),

s. 231;

• Ks. Dariusz Kotecki, Teologia i Człowiek R. 2: 2004 nr 4, s. 247-

-255.

596. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Pieśniami dla mnie Twoje przykaza­nia. Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Janusza Frankowskiego w 50. rocznicę święceń kapłańskich i 75. rocznicę urodzin, Ad Multos

Annos 8, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, ss. 486

(Przedmowa, s. 7-8).

597. [Red. naukowa wydania polskiego i Przedmowa do wydania pol­skiego] Leland Ryken, James C. Wilhoit, Tremper Longmann III,

Słownik symboliki biblijnej. Obrazy, symbole, motywy, metafory, figury stylistyczne i gatunki literackie w Piśmie Świętym, przekł. z jęz. angiel-

— 588 —

Page 590: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

skiego Zbigniew Kościuk, Prymasowska Seria Biblijna 20, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,XXIII + 1218 (Przedmowa do wydania polskiego, s. VIII).

598. [Red. naukowa wydania polskiego i Słowo wstępne] Ilustrowany przewodnik po Biblii. 400 fascynujących pytań, które pomogą lepiej zrozumieć Pismo Święte, Reader's Digest, Warszawa 2003, ss. 336

(Słowo wstępne, s. 5).

599. [Red. naukowa i Wstęp do wydania polskiego] John J. Kilgallen SJ,

Przewodnik po Ziemi Świętej według Nowego Testamentu, przeł. z jęz.

angielskiego Marek Baraniak SJ i in., Wydawnictwo RHETOS,

Warszawa 2003, ss. 304 (Wstęp do wydania polskiego, s. 9-11).

600. [Red. naukowa (oraz ks. Jan Nowak i ks. Henryk Witczyk)] Biblia dla każdego. Tekst - komentarz - ilustracje. Tom VI: Księga Przysłów- Koheleta - Pieśń nad Pieśniami - Mądrości - Mądrość Syracha, Wy­

dawnictwo „Jedność”, Kielce 2003, ss. 332.

601. Przedmowa redaktora naukowego „Prymasowskiej Serii Biblijnej”,

[w:] Anna Kuśmirek (oprać.), Hebrajsko-polski Stary Testament- Pięcioksiąg. Przekład interlinearny z kodami gramatycznymi, translite­racją oraz indeksem rdzeni, Prymasowska Seria Biblijna 22, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, s. VII- VIII.

602. Przedmowa, [w:] Ks. Roman Tkacz SAC, Listy do siedmiu Kościołów (Ap 2,1 - 3,22). Studium historyczno-egzegetyczne, Rozprawy i Stu­

dia Biblijne 11, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003,

s. 7-8.

603. Przedmowa, [w:] Zdzisław Łapiński, Wspomnienia z pobytu w Ziemi Świętej, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”, Warszawa

2003, s. 7-8.

604. Wygnanie babilońskie, [w:] Tadeusz Gadacz, Bogusław Milerski

(red. nauk.), Religia. Encyklopedia PWN, Tom 9, Wydawnictwo

Naukowe PWN, Warszawa 2003, s. 444-446.

— 589 —

Page 591: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

605. Ks. prof. dr hab. Janusz Frankowski, [w:] Pieśniami dla mnie Twoje przykazania. Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Janusza Fran­kowskiego w 50. rocznicę święceń kapłańskich i 75. rocznicę urodzin, Ad

Multos Annos 8, Oficyna Wydawnicza „Vocatio", Warszawa 2003,

s. 9-22.

606. Dobroć wobec zwierząt w świetle Biblii, [w:] Pieśniami dla mnie Twoje przykazania. Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Janusza Fran­kowskiego w 50. rocznicę święceń kapłańskich i 75. rocznicę urodzin, Ad

Multos Annos 8, Oficyna Wydawnicza „Vocatio", Warszawa 2003,

s. 95-115;

[Fragm.] Magazyn Parafialny - Parafia Narodzenia NMP w Komo­

rowie nr 42 z dn. 25.12.2003, s. 21-25.

607. Biblia po polsku, [w:] Ilustrowany przewodnik po Biblii. 400 fascynu­jących pytań, które pomogą lepiej zrozumieć Pismo Święte, Reader's

Digest Przegląd, Warszawa 2003, s. 5.

608. Grecja świętego Pawła i nasza, [w]: Stanisław Markowski (fotogra­

fie), ks. Waldemar Chrostowski, ks. Stanisław Wojtowicz SAC

(tekst), Ziemia Apostoła Pawła - Grecja, Wydawnictwo AA, Kraków

2003, s. 5-19;

Biblioteczka Katolicka 4, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna

„Adam", Warszawa 2003, ss. 44.

609. Czy judaizm jest religią Starego Testamentu? [w:] Ks. Marek Skier-

kowski (red.), Chrześcijaństwo w kontekście judaizmu i islamu, Lumen

Fidei 2, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „ADAM", Warszawa

2003, s. 67-85.

610. 40. Sympozjum Biblistów Polskich, Lublin, 19-201X2002, Collectanea

Theologica R. 73: 2003 nr 1, s. 5-8.

611. Kościół a Izrael, Collectanea Theologica R. 73: 2003 nr 1, s. 73-94.

612. [Rec.] Piotr Ostański, Bibliografia biblistyki polskiej 1945-1999, T. 1 i 2, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Wydział Teologicz-

— 590 —

Page 592: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

ny, Series Bibliographica 1, Poznań 2002, ss. 1716, [w:] Collecta-

nea Theologica R. 73: 2003 nr 1, s. 221-225.

613. [Rec.] Martin Zlatohlavek, Christian Raetsch, Claudia Muel-

ler-Ebeling, Sąd Ostateczny. Freski, miniatury, obrazy, przeł. Anna

Kleszcz, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, ss. 234, [w:] Collec-

tanea Theologica R. 73: 2003 nr 1, s. 225-228.

614. Kraj Kittim. Biblia o Cyprze, Miejsca Święte 2003 nr 1, s. 8-9.

615. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej „Naród żydowski i jego Święte Pisma w Biblii chrześcijańskiej”. XIII Sympozjum Teologiczne „Kościół a Żydzi i Judaizm”, Warszawa, 22 V 2002, Collectanea Theologica

R. 73: 2003 nr 2, s. 5-12.

616. Konferencja naukowa „Gwałt i przemoc w świetle Biblii”, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, 14 XI 2002, Collectanea Theologica

R. 71: 2003 nr 2, s. 183-188.

617. [Rec.] Giovanni Deiana, Ambrogio Spreafico, Stanisław Bazyliń-

ski (oprać, wersji polskiej), Wprowadzenie do hebrajszczyzny biblijnej, ss. XX + 228; Część praktyczna. Klucz do ćwiczeń - kaseta - analiza gramatyczna chrestomatii, ss. X + 85, Towarzystwo Biblijne w Pol­

sce, Warszawa 2001, [w:] Collectanea Theologica R. 73: 2003

nr 2, s. 189-194.

618. [Rec.] Jean Danielou SJ, Teologia judeochrześcijańska. Historia dok­tryn chrześcijańskich przed Soborem Nicejskim, Myśl Teologiczna 39,

przekł. ks. Stanisław Basista, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002,

ss. 483, [w:] Collectanea Theologica R. 73: 2003 nr 2, s. 194-

- 202.

619. [Wyw.] Ziemlia Spasitielia, Parafiialna Gazeta - Tiżniewik katoli­

ckich parafij Ukrainy R. 11: 2003 nr 16(279) z dn. 20.04.2003,

s. 1.2 (rozmawia Zdzisław Szmanda OP).

620. [Rec.] Lucien Deiss, Józef, Maryja, Jezus, przekł. z jęz. francuskie­

go Krzysztof Chodacki i Patrycja Mendys, Wydawnictwo eSPe,

591 —

Page 593: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Kraków 2002, ss. 223, [w:] Gość Niedzielny - Azymut R. 80:2003

nr 5(62) z dn. 4.05.2003, s. 14 (Jezus na co dzień).621. [Rec.] Dlaczego Ewangelia? „Verbum Vitae”. Półrocznik Biblijno-

Liturgiczny Nr 2, Lipiec-grudzień 2002, Instytut Teologii Biblijnej

Verbum, Kielce 2002, ss. 318 + ndlb., [w:] Collectanea Theologi-

ca R. 73: 2003 nr 3, s. 233-236.

622. [Wyw.] Człowiek otwarty. Wywiad z..., biblistą, Przewodniczącym Stowa­rzyszenia Biblistów Polskich, eSPe - Kwartalnik Katolicki 2003 nr 4(65),

s. 40-45 (rozmawiają Natalia Polak, o. Mateusz Pindelski SP).

2004623. [i Mirosław Mróz] Oblicza kryzysu w Biblii, Seria Wydawnicza

Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w To­

runiu „Euntes Docete” 2, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja

Kopernika, Toruń 2004, ss. 205;

Ks. Krzysztof Kietliński, Collectanea Theologica R. 74: 2004 nr 2,

s. 254-263.

624. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Miłość wytrwa do końca (IKor 13,7). Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Stanisława Pisarka w 50. rocznicę święceń kapłańskich i 75. rocznicę urodzin, Ad Multos Annos

9, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss.454 (Przed­mowa, s. 7-8).

625. [Red. naukowa wydania polskiego i Przedmowa do drugiego wydania polskiego] Raymond E. Brown SS, Joseph A. Fitzmyer SJ, Roland

E. Murphy OCarm [red. naukowa wydania oryginalnego], Katolic­ki komentarz biblijny, Prymasowska Seria Biblijna 17, Wydanie dru­

gie, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss. XLVIII +

2213 (Przedmowa do drugiego wydania polskiego, s. IX).

626. [Red. naukowa trzeciego wydania polskiego i Przedmowa do trze­ciego poprawionego wydania polskiego] Paul J. Achtemeier, Encyklo-

— 592 —

Page 594: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

pedla biblijna, przekł. zbiorowy z jęz. angielskiego, Prymasowska

Seria Biblijna 9, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004,

ss. XXXII + 1406 (Przedmowa do trzeciego poprawionego wydania polskiego, s. IX-X).

627. [Red. naukowa (oraz ks. Jan Nowak i ks. Henryk Witczyk)] Biblia dla każdego. Tekst - komentarz - ilustracje. Tom VII: Księga Izajasza - Je­remiasza - Lamentacji - Barucha, Wydawnictwo „Jedność”, Kielce

2004, ss. 396.

628. [Oprać, wydania polskiego] Dobra Nowina. Międzynarodowe wydanie dla dzieci, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss. 32.

629. [Oprać, wydania polskiego] Dobra Nowina. Międzynarodowe wydanie dla młodzieży, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss. 32.

630. [Konsultacja naukowa i Wprowadzenie] Zespół „Vocatio” (wybór

tekstów i red.), Zbigniew Freus (ilustr.), Biblia dla rodziny, Z Biblią

przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski 13, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss. 415 (Wprowadzenie, s. 5-6);

Wydanie 2, Warszawa 2005;

Wydanie 3, Warszawa 2005.

631. [Konsultacja naukowa wydania polskiego] Iva Hoth (tekst), An­

dre Le Blanc (ilustracje), Biblia w obrazkach, Z Biblią przez Życie

pod Patronatem Prymasa Polski 14, Warszawa 2004, ss. 799.

632. [Konsultacja naukowa] Dobra Nowina dla Ciebie, Oficyna Wydaw­

nicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss. 32.

633. [Konsultacja naukowa] Dobra Nowina dla Ciebie. Podręcznik dla na­uczycieli, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, ss. 32.

634. Archeologia biblijna. Skrypt dla studentów teologii ogólnej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Warszawa 2004, ss. 141.

635. Lidzbarski Mark, [w:] Encyklopedia Katolicka, Tom 10, Towarzystwo

Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2004,

kol. 1023-1024.

— 593 —

Page 595: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

636. List rozwodowy, [w:] Encyklopedia Katolicka, Tom 10, Towarzystwo

Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2004,

kol. 1154-1155.

637. Biblia w literaturze polskiej, [w:] PaulJ. Achtemeier (red. naukowa),

W. Chrostowski (red. naukowa trzeciego wydania polskiego),

Encyklopedia biblijna, Prymasowska Seria Biblijna 9, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, s. 110-111.

638. Biblia Warszawsko-Praska, [w:] PaulJ. Achtemeier (red. naukowa),

W. Chrostowski (red. naukowa trzeciego wydania polskiego),

Encyklopedia biblijna, Prymasowska Seria Biblijna 9, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, s. 126.

639. Weronika, [w:] PaulJ. Achtemeier (red. naukowa), W. Chrostowski

(red. naukowa trzeciego wydania polskiego), Encyklopedia biblijna, Prymasowska Seria Biblijna 9, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2004, s. 1327.

640. Biblistyka katolicka w Polsce na progu XXI wieku, [w:] Raymond

E. Brown SS, Joseph A. Fitzmyer SJ, Roland E. Murphy OCarm

(red. naukowa wydania oryginalnego), W. Chrostowski (red. na­

ukowa wydania polskiego), Katolicki komentarz biblijny, Prymasow­

ska Seria Biblijna 17, Wydanie 2, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,

Warszawa 2004, s. 1755-1785;

-Biblistyka katolicka, [w:] K. Góźdź, K. Klauza (red.), Teologia pol­ska na XXI wiek, Wydawnictwo KUL, Lublin 2005, s. 61-94.

641. Ks. prof. dr bab. Stanisław Pisarek, [w:] W. Chrostowski (zebr.

i oprać.), Miłość wytrwa do końca (IKor 13,7). Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Stanisława Pisarka w 50. rocznicę święceń kapłańskich i 75. rocznicę urodzin, Ad Multos Annos 9, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 2004, s. 9-14.

642. Babilońskie deportacje mieszkańców Jerozolimy i Judy (597-582 r. przed Chr:), [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Miłość wytrwa do końca

— 594 —

Page 596: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

(1 Kor 13,7). Księga Pamiątkowa dla Księdza Profesora Stanisława Pisarka w 50. rocznicę święceń kapłańskich i 75. rocznicę urodzin, Ad Multos An-

nos 9, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004, s. 96-138.

643. Umieranie i śmierć w świetle Starego Testamentu, [w:] Marek Szumow­

ski (zebr. i oprać.), „Medycyno, dokąd zmierzasz71...” Sympozjum dla pracowników służby zdrowia i studentów medycyny „Przysięga Hipokra- tesa dziś... Naglące zagadnienia etyczne medycyny”, Warszawa 21-22 lutego 2003 r., Warszawa 2004, s. 93-104 (Dyskusja, s. 104-114).

644. Biblia chrześcijańska a Biblia żydowska, [w:] Wojciech Popielewski

(red.), Razem przy stole Słowa. W 40-lecie dekretu II Soboru Watykań­skiego o ekumenizmie „Unitatis Redintegratio”, Colloąuia Disputatio-

nes 2, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza - Wydział Teologicz­

ny, Poznań 2004, s. 53-68.

645. Biblia i biblistyka w seminarium duchownym i na uniwersytecie. Katolicka biblistyka polska wobec nowych wyzwań, [w:] Rada Naukowa Konfe­

rencji Episkopatu Polski, Kościół w życiu publicznym. Teologia polska i europejska wobec nowych wyzwań, Materiały VII Kongresu Teologów Polskich, Katolicki Uniwersytet Lubelski, 12-15 września 2004 r., T. II:

Materiały spotkań sekcyjnych, Lublin 2004, s. 7-31;

Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich R. 1: 2004

nr 1, s. 175-196.

646. Przedmowa redaktora naukowego „Prymasowskiej Serii Biblijnej”, [w:] David H. Stern, Komentarz żydowski do Nowego Testamentu, przekł. z jęz. angielskiego Aleksandra Czwojdrak, Prymasowska

Seria Biblijna 23, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004,

s. XI-XII.

647. Słowo wstępne, Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Pol­

skich R. 1: 2004 nr 1, s. 5-10.

648. [oraz: Waldemar Linke CP i Barbara Strzałkowska] Stowarzyszenie Biblistów Polskich. Członkowie zwyczajni. Stan na dzień 1.08.2004 r.,

— 595 —

Page 597: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich R. 1: 2004

nr 1, s. 23-174.

649. [Rec.] Krzysztof Bardski, Pokarm i napój miłości. Symbolizm wponad- dosłownej interpretacji Biblii w tradycji Kościoła, Rozprawy i Studia

Biblijne 16, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004,

ss. 421, [w:] Przegląd Piśmiennictwa Teologicznego R. 10: 2004

nr 1(19), s. 8-12.

650. [Rec.] Zdzisław Pawłowski, Opowiadanie, Bóg i początek Teologia narracyjna Rdz 1-3, Rozprawy i Studia Biblijne 13, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio”, Warszawa 2003, ss. 491, [w:] Collectanea

Theologica R. 74: 2004 nr 1, s. 229-234.

651. [Rec.] Bogdan Wiktor Matysiak, Motyw obietnicy Bożej w cyklu o Ja-

kubie i jego paralele w Starym Testamencie, Biblioteka Wydziału Teo­

logii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie nr 18,

Wyższe Seminarium Duchowne Metropolii Warmińskiej „Hosia-

num”, Olsztyn 2003, ss. 253 + ndlb, [w:] Collectanea Theologica

74: 2004 nr 1, s. 234-238.

652. Ziemia Święta. XIV Sympozjum Teologiczne „Kościół a Żydzi i judaizm”, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń, 5 XI 2003, Collectanea Theologica R. 74: 2004 nr 2, s. 5-8.

653. Czyja Ziemia Święta - panorama historyczna, Collectanea Theologica

R. 74: 2004 nr 2, s. 9-45;

Biblioteczka Katolicka 5, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna

„Adam”, Warszawa 2004, ss. 48.

654. [Rec.] Johann Maier, Między Starym a Nowym Testamentem. Historia i re- ligia w okresie Drugiej Świątyni, przeł. Ewa Marszał, Jerzy Zakrzewski

SJ, Myśl Teologiczna 36, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, ss. 369,

[w:] Collectanea Theologica R. 74: 2004 nr 2, s. 245-250.

655. Archeologia biblijna jako kreowanie przyszłości, Kilka przykładów plagi fał­szerstwa zabytków, Teologia i Człowiek R. 2:2004 nr 2(4), s. 9-25.

— 596 —

Page 598: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

656. [Rec.] Idzi Piasecki, Znacie sprawę Jezusa? Kazania na niedzielę i świę­ta Rok B. Z ambony świętego Marka, Wydawnictwo „Calvarianum”,

Kalwaria Zebrzydowska 2002, ss. 240, [w:] Teologia i Człowiek

R. 2: 2004 nr 2(4), s. 255-257;

Ateneum Kapłańskie T. 144: 2005 nr 3(577) Maj-Czerwiec,

s. 612-613.

657. Konferencja naukowa „Jak wychowuje człowiek swego syna, tak Pan, Bóg twój, wychowuje ciebie” (Pwt 8,5). Elementy pedagogii biblijnej, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu,22 IV 2004, Collectanea

Theologica R. 74: 2004 nr 3, s. 191-196.

658. [Rec.] Massimo Cappuani, Otto F.A. Meinardus, Marie-Helene

Rutschowscaya, Gawdat Gabra (red.), Christian Egypt. Coptic Arts and Monuments Through Two Millenia, The American University in

Cairo Press, Cairo 2002, ss. 272, [w:] Collectanea Theologica 74:

2004 nr 3, s. $10-214.

659. [Rec.] Avraham Negev (oprać.), Neil Asher Silberman (wstęp),

Encyklopedia archeologiczna Ziemi Świętej, przeł. z jęz. angielskiego

Olga Zienkiewicz, Wydawnictwo DaCapo, Warszawa 2002,

ss. 464, [w:] Collectanea Theologica R. 74: 2004 nr 3, s. 214-218.

660. [Rec.] Tomasz Tułodziecki, Jeroboam I - reformator religii Izraela. Studium egzegetyczno-teologiczne lKrl 11,26 - 14,20, Rozprawy

i Studia Biblijne 14, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2004, ss. 294, [w:] Collectanea Theologica R. 74: 2004 nr 4,

s. 214-222.

661. [Rec.] Grzegorz Kubski, Egzegeza, retoryka i wyobrażenia. Komen­tarze księży Waleriana Serwatowskiego i Władysława Szczepańskiego do Wujkowego przekładu Ewangelii według św. Mateusza, Oficyna

Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra

2003, ss. 300, [w:] Collectanea Theologica R. 74: 2004 nr 4,

s. 222-232.

— 597 —

Page 599: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

662. Święty Łukasz Ewangelista. Lekarz ciała i ducha, Miejsca Święte 2004

nr 10(94), s. 8-11.

663. Ur chaldejskie i wzgórze w krainie Moria. Jan Paweł II medytuje nad Księgą Rodzaju, Przegląd Powszechny R. 121: 2004 nr 12(1000),

s. 507-520.

2005664. [Zebr. i oprać, oraz Przedmowa] Oto idę. Księga Pamiątkowa dla Bi­

skupa Profesora Jana Bernarda Szlagi w 65. rocznicę urodzin, Ad Mul-

tos Annos 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2005,

ss. 480 (Przedmowa, s. 7-8).

665. [Red. nauk. wydania polskiego i Przedmowa redaktora naukowego „Prymasowskiej Serii Biblijnej"] John H. Walton, Victor H. Mat-

thews, Mark W. Chavalas, Komentarz historyczno-kulturowy do Biblii Hebrajskiej, przeł. z jęz. angielskiego Zbigniew Kościuk, Pryma­

sowska Seria Biblijna 24, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warsza­

wa 2005, ss. XII + 956 + ndlb. (Przedmowa redaktora naukowego „Prymasowskiej Serii Biblijnej, s. IX-X).

666. [Red. nauk. wydania polskiego i Przedmowa do wydania polskiego]

R. J. Coggins, J. L. Houlden, Słownik hermeneutyki biblijnej, przeł.

z jęz. angielskiego Bogusław Widła, Prymasowska Seria Biblijna

25, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2005, ss. XVI +

936 (Przedmowa do wydania polskiego, s. VII-VIII).

667. [Konsultacja naukowa, Przedmowa oraz Słownik trudniejszych terminów] Volkmar Fritz, Archeologia biblijna. Mały słownik, Wydanie drugie poprawione i uzupełnione, przeł. z jęz. nie­

mieckiego Halina Stachowska, Verbinum - Wydawnictwo

Księży Werbistów, Warszawa 2005, ss. 235 (Przedmowa ̂ do II wydania polskiego, s. 5-6; Słownik trudniejszych terminów, s. 208-218).

— 598 —

Page 600: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

668. [Konsultacja wydania polskiego] Carla Barnhill (tekst), Elena

Kucharik (ilustracje), Niesforne aniołki. Spacer przez Biblię dla przed­szkolaków, Z Biblią przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski,

Oficyna Wydawnicza „Vocatio”,Warszawa 2005, ss. 386.

669. Metodologia studiów Starego Testamentu. Skrypt dla studentów teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2005, ss. 42.

670. Egzegeza Księgi Hioba. Skrypt dla studentów teologii Uniwersytetu Kar­dynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2005, ss. 89.

671. Przedmowa, [w:] Andrzej Bosowski, Dzieje monarchii biblijnego Izra­ela, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam", Warszawa 2005,

s. 5-6.

672. Słowo wstępne, Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Pol­

skich R. 2: 2005 nr 2, s. 5-9.

673. Wprowadzenie, [w:] Jan Paweł II rozważa: Apokalipsa iw. Jana, Rosi-

kon Press, Izabelin - Warszawa 2005, s. 5-13.

674. Wstęp do wydania na progu XXI wieku, [w:] Pismo Święte w obrazach. Dzieje Starego i Nowego Testamentu. Na język polski przełożył X. Józef Kłos, Z Biblią przez Życie pod Patronatem Prymasa Polski 15,

Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2005, s. XXIII. [reprint

wydania z 1930 r.].

675. List gratulacyjny przewodniczącego Stowarzyszenia Biblistów Polskich, [w:] Mirosław S. Wróbel (red.), Deus meus et omnia. Księga pamiąt­kowa ku czci o. prof. Hugolina Langkammera OFM w 50. rocznicę święceń kapłańskich, Wydawnictwo KUL, Lublin 2005, s. XX-XXI.

676. Bp prof. dr hab. Han Bernard Szlaga biskup pelplński, [w:] W. Chro-

stowski (zebr. i oprać.), Oto idę. Księga Pamiątkowa dla Biskupa Pro­fesora Jana Bernarda Szlagi w 65. rocznicę urodzin, Ad Multos Annos

10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2005, s. 9-18.

677. Bibliografia publikacji bp. prof. dr. hab. Jana Bernarda Szlagi, [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Oto idę. Księga Pamiątkowa

— 599 —

Page 601: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

dla Biskupa Profesora Jana Bernarda Szlagi w 65. rocznicę urodzin, Ad

Multos Annos 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2005, s. 19-76.

678. Obraz życia człowieka po śmierci w skardze Hioba (Hi 3,11-19), [w:] W. Chrostowski (zebr. i oprać.), Oto idę. Księga Pamiątkowa dla Biskupa Profesora Jana Bernarda Szlagi w 65. rocznicę urodzin, Ad Mul­

tos Annos 10, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2005,

s. 130-148.

679. U początków tradycji Sympozjów Biblistów Polskich, [w:] Mirosław

S. Wróbel (red.), Deus meus et omnia. Księga pamiątkowa ku czci o. prof Hugolina Langkammera OFM w 50. rocznicę święceń kapłańskich, Wydawnictwo KUL, Lublin 2005, s. 59-78;

Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich, R. 3: 2006

nr 3, s. 291-311.

680. Qumran, [w:] Volkmar Fritz, Archeologia biblijna. Mały słownik, Wy­

danie drugie poprawioje i uzupełnione, przeł. z jęz. niemieckiego

Halina Stachowska, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów,

Warszawa 1995, s. 167-170.

681. Wybrana polskojęzyczna bibliografia archeologii biblijnej za lata 1990- -2005, [w:] Volkmar Fritz, Archeologia biblijna. Mały słownik, Wyda­

nie drugie poprawione i uzupełnione, przeł. z jęz. niemieckiego

Halina Stachowska, Verbinum - Wydawnictwo Księży Werbistów,

Warszawa 1995, s. 233-235.

682. Papieska Komisja Biblijna, [w:] Wielka Encyklopedia Jana Pawła II, Tom

XXXVIII. Aneks L - Z , Edipresse Polska S.A., Warszawa 2005,

s. 11-12 [bez podania autora].

683. [oraz: Waldemar Linke CP i Barbara Strzałkowska] Stowarzyszenie Biblistów Polskich. Członkowie zwyczajni. Stan na dzień 1 VIII2005 r., Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich R. 2: 2005

nr 2, s. 33-194.

— 600 —

Page 602: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

684. Biblia w seminarium duchownym i na uniwersytecie. Kilka uwag wpro­wadzających, Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich

R. 2: 2005 nr 2, s. 317-319.

685. Status zwierząt w Biblii, Forum Teologiczne R. 6: 2005, s. 7-22.

686. Uniwersytet jako kontekst studiów biblijnych, Collectanea Theologica

R. 75: 2005 nr 1, s. 97-114.

687. [Rec.] Ks. Janusz Lemański, „Sprawisz, abym oiył" (Ps 71,20b). Źró­dła nadziei na zmartwychwstanie w Starym Testamencie, Uniwersytet

Szczeciński, Rozprawy i Studia T. (DCVI) 532, Szczecin 2004,

ss. 502, [w]: Collectanea Theologica R. 75: 2005 nr 1, s. 225-232.

688. [Rec.] Ks. Roman Pindel, Magia czy Ewangelia? Konfrontacja głosicieli Ewangelii ze światem magicznym w ujęciu Dziejów Apostolskich, Dom

Wydawniczy „Rafael”, Kraków 2004, ss. 364, [w:] Collectanea

Theologica R. 75: 2005 nr 1, s. 232-241.

689. Czy św. Marek Ewangelista przebywał w Cyrenajce? Miejsca Święte

2005 nr 2 (98), s. 5-7.

690. „Czyż Bóg odrzucił lud swój?” (Rz 11,1). XV Sympozjum Teologicz­ne „Kościół a Żydzi i judaizm”, Wydział Teologiczny UMK, Toruń, 21 X 2004, Collectanea Theologica R. 75: 2005 nr 2, s. 9-12.

691. „Czyż Bóg odrzucił lud swój?” (Rz 11,1). Refleksja biblijno-teologiczna, Collectanea Theologica R. 75: 2005 nr 2, s. 39-56.

692. [Rec.] Piotr Briks, Koniec świata czy apokatastaza? Pozytywne aspekty koncepcji eschatologicznych w Biblii Hebrajskiej, Rozprawy

i Studia Biblijne 17, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2004, ss. 545, [w]: Collectanea Theologica R. 75: 2005 nr 2,

s. 222-232.

693. [Rec.] Stanisław Ormanty, Polscy religioznawcy laiccy wobec wybra­nych zagadnień badań nad Nowym Testamentem (1963-1989), Oficyna

Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”, Warszawa 2004, ss. 308,

[w]: Collectanea Theologica R. 75: 2005 nr 2, s. 232-243.

— 601 —

Page 603: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

694. Słowo Przewodniczącego na otwarcie strony internetowej Stowarzyszenia Biblistów Polskich, www: sbp.net.pl [18.05.2005]

Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich R. 2: 2005

nr 2, s. 17-18.

695. U źródeł przemocy: Kain i Abel (Rdz 4,1-16), Studia Bobolanum 2005

nr 2, s. 5-19.

696. [Rec.] Ks. Krzysztof Konecki (red.), Laudate Dominum. Księdzu Profesorowi Jerzemu Stefańskiemu z okazji 65-lecia urodzin i 40-lecia kapłaństwa, Prymasowskie Wydawnictwo Gaudentinum, Gniezno

2005, ss. 642, [w:] Teologia i Człowiek nr 2(6) 2005, s. 291-294.

697. Nowy Testament a Qumran. Jubileuszowa sesja naukowa ku czci ks. prof dr. hab. Stanisława Mędali CM, Wydział Teologiczny UKSW, Warszawa, 26IV 2005, w: Collectanea Theologica 75:2005 nr 3, s. 5-6.

698. Nowy Testament a Qumran - pół wieku dociekań i dylematów, Collecta­

nea Theologica 75:2005 nr 3, s. 139-158.

699. [Rec.] Mirosław Stanisław Wróbel, Antyjudaizm a Ewangelia św. Jana. Nowe spojrzenie na relację czwartej Ewangelii do judaizmu, Wy­

dawnictwo KUL, Lublin 2005, ss. 351, [w:] Collectanea Theologi­

ca 75: 2005 nr 3, s. 235-242.

700. [Rec.] Artur Malina (red.), On His Way. Studies in Honour ofProfessor Klemens Stock, S.J. on the Occasion of his 70-th Birthday, Studia

i Materiały Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego

w Katowicach Nr 21, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2004,

ss. 408, [w:] Collectanea Theologica R. 75: 2005 nr 4, s. 219-222.

701. [Rec.] Michał Wojciechowski, Pochodzenie świata, człowieka, zła. Odpowiedź Biblii, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2005,

ss. 126. [w:] Collectanea Theologica 75: 2005 nr 4, s. 222-224.

702. [Wyw.] Czym jest Pismo Święte? Apostoł. Informator duszpaster­

ski Parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Mrozach R. 2: 2005

nr 4(14), s. 4 (rozmawia Mariola Serafin).

— 602 —

Page 604: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

2006703. Bóg, Biblia, Mesjasz. Z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim roz­

mawiają: Grzegorz Górny i Rafał Tichy, Fronda, Warszawa 2006, ss. 520;

RECENZJE I OMÓWIENIA:

• Ks. Wojciech Pikor, Verbum Vitae 2006 nr 9, s. 167-180 (Biblia czytana życiem);

• Michał Horoszewicz, Collectanea Theologica R. 76: 2006 nr 4,

s. 237-249.

704. [Red. oraz Przedmowa] „Żyjemy dla Pana” (Rz 14,8). Studia ofia­rowane Siostrze Profesor Ewie J. Jezierskiej OSU, Rozprawy i Studia

Biblijne 23, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2006,

ss. 419 (Przedmowa, s. 7-8).

705. [Red. oraz Przedmowa] „Bóg jest miłością” (1J 4,16). Studia dla Księ­dza Profesora Józefa Kudasiewicza w 80. rocznicę urodzin, Rozprawy

i Studia Biblijne 25, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa

2006, ss. 467 (Przedmowa, s. 7-8).

706. [Red. oraz Słowo wstępne Przewodniczącego Stowarzyszenia Biblistów Polskich] Ioannes Paulus II - In Memoriam. Księga Pamiątkowa Stowa­rzyszenia Biblistów Polskich ku czci Ojca Świętego Jana Pawła II, Wy­

dawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, War­

szawa 2006, ss. 490 (Słowo wstępne Przewodniczącego Stowarzyszenia Biblistów Polskich, s . 11 -12).

707. Przedmowa, [w:] Barbara Strzałkowska, Rozporządzenia dotyczące ko­biet w Kpł 15, Rozprawy i Studia Biblijne 20, Oficyna Wydawnicza

„Vocatio”, Warszawa 2006, s. 7-8.

708. Przedmowa, [w:] Praca zbiorowa, Język Biblii a język współczesny, Wydawnictwo WAM, Kraków 2006, s. 7-9.

709. Przedmowa do wydania polskiego, [w:] Gianfranco Ravasi, Piękno Biblii, przeł. z włoskiego Barbara Żurowska, Wydawnictwo SAL­

WATOR, Kraków 2006, s. 5-8.

— 603 —

Page 605: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

710. Słowo wstępne, Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Pol­

skich R. 3: 2006 nr 3, s. 5-8.

711. Wprowadzenie, [w:] Jan Paweł II i Benedykt XVI rozważają: Psalmy, Rosikon Press, Izabelin - Warszawa 2006, s. 5-10.

712. Wprowadzenie, [w:] Jan Paweł II i Benedykt XVI rozważają Psalmy i Apokalipsę św. Jana, Rosikon Press, Izabelin - Warszawa 2006,

s. V-XVI.

713. Wprowadzenie, [w:] Ewangelia według iw. Marka. Komentarz, Między­

narodowy Komentarz do Pisma Świętego, Verbinum - Wydawni­

ctwo Księży Werbistów, Warszawa 2006, s. V-VI.

714. Siostra prof. dr hab. Ewa J. Jezierska OSU, [w:] W. Chrostowski

(red.), „Żyjemy dla Pana” (Rz 14,8). Studia ofiarowane Siostrze Profe­sor Ewie J. Jezierskiej OSU, Rozprawy i Studia Biblijne 23, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2006, s. 9-14.

715. Ks. prof. dr hab. Józef Kudasiewicz, [w:] W. Chrostowski (red.) „Bóg jest miłością” (1J 4,16). Studia dla Księdza Profesora Józefa Kudasiewi- cza w 80. rocznicę urodzin, Rozprawy i Studia Biblijne 25, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2006, s. 9-15.

716. Bibliografia publikacji s. prof. dr hab. Ewy J. Jezierskiej OSU, [w:] W. Chro­

stowski (red.), „Żyjemy dla Pana” (Rz 14,8). Studia ofiarowane Siostrze Profesor Ewie J. Jezierskiej OSU, Rozprawy i Studia Biblijne 23, Oficyna

Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2006, s. 15-20.

717. Bibliografia publikacji ks. prof. dr hab. Józefa Kudasiewicza, [w:]

W. Chrostowski (red.) „Bóg jest miłością” (1J 4,16). Studia dla Księ­dza Profesora Józefa Kudasiewicza w 80. rocznicę urodzin, Rozprawy

i Studia Biblijne 25, Oficyna Wydawnicza „Vocatio", Warszawa

2006, s. 16-43.

718. Okoliczności narodzin Jezusa według Mt 1,18-25 w najnowszych polskich przekładach biblijnych, [w:] W. Chrostowski (red.), „Żyjemy dla Pana” (Rz 14,8). Studia ofiarowane Siostrze Profesor Ewie J. Jezierskiej

— 604 —

Page 606: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

OSU, Rozprawy i Studia Biblijne 23, Oficyna Wydawnicza „Voca-

tio”, Warszawa 2006, s. 90-110.

719. Zjawiska przemocy i gwałtu w Starym Testamencie jako przejawy za-

pośredniczenia poznania Boga, [w:] W. Chrostowski (red.) „Bóg jest miłością” (1J 4,16). Studia dla Księdza Profesora Józefa Kudasiewicza w 80. rocznicę urodzin, Rozprawy i Studia Biblijne 25, Oficyna Wy­

dawnicza „Vocatio”, Warszawa 2006, s. 89-102.

720. Promieniowanie miłości. Jana Pawła II komentarz do Pieśni nad Pieśnia­mi, [w:] W. Chrostowski (red.), Ioannes Paulus II - In Memoriam. Księga Pamiątkowa Stowarzyszenia Biblistów Polskich ku czci Ojca Świę­tego Jana Pawła II, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana

Wyszyńskiego, Warszawa 2006, s. 27-50.

721. Eucharystia jako uczta - perspektywa biblijna, [w:] Stefan Koperek

CR i in. (red.), Eucharystia na ołtarzu świata, Papieska Akademia

Teologiczna w Krakowie Wydział Teologiczny - Studia 14, Wydaw­

nictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie,

Kraków 2006, s. 71-85.

722. Elementy interpretacji żydowskiej w Romana Brandstaettera chrześcijań­skiej lekturze Biblii, [w:] Ewa Krawiecka (red.), Z cienia niepamięci do światła: Wojciech Bąk, Kazimiera Iłłakowiczówna, Roman Brandstaetter, Materiały z Ogólnopolskiego Interdyscyplinarnego Sympozjum

Naukowego w 100. Rocznicę Urodzin Romana Brandstaettera

zorganizowanego w Poznaniu w dniach 5-7 stycznia 2006 roku

przez Stowarzyszenie im. Romana Brandstaettera, Wydawnictwo

Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 123-136.

723. Dyskusja panelowa [oraz: Ewa Krawiecka, Bogdan Poniży, Grze­

gorz Kubski, Elżbieta Wesołowska], [w:] Ewa Krawiecka (red.),

Z cienia niepamięci do światła: Wojciech Bąk, Kazimiera Iłłakowiczówna, Roman Brandstaetter, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006,

s. 157-171.

— 605 —

Page 607: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

724. Biblia polska, [w:] R. Bartnicki, W. Kawecki CSsR (red.), Chrześci­jaństwo a kultura, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana

Wyszyńskiego, Warszawa 2006, s. 117-131.

725. Stowarzyszenie Biblistów Polskich - Członkowie zwyczajni. Stan na dzień 19 IX 2006, Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów

Polskich R. 3: 2006 nr 3, s. 37-217.

726. O. prof. dr hab. Augustyn Jankowski OSB (14 IX 1916-6 XI 2005), Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich R. 3: 2006

nr 3, s. 333-349.

727. „Ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu swoich dzieci" (Ef 6,4; Kol 3,21). Władza ojcowska w świetle nauczania św. Pawła, Teologia i Człowiek

nr 1-2 (7-8) 2006, s. 57-70.

728. [Rec.] Nikt z nas nie żyje dla siebie... z o. Augustynem Jankowskim OSB o zmiennych kolejach jego życia na tle zakrętów historii i przemian w Kościele rozmawiają ks. Wiesław Alicki, Janusz Jabłoński, Anna

i Marek Łosiowie, Małe Wydawnictwo, Kraków 2005, ss. 255,

[w:] Collectanea Theologica R. 76: 2006 nr 1, s. 197-199.

729. Zrozumieć 10 przykazań. II - Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno, Fakt nr 86(753) z dn. 11.04.2006, s. 2-3.

730. Zrozumieć 10 przykazań. X - Ani żadnej rzeczy, która jego jest, Fakt

nr 90(757) z dn. 15-17.04.2006, s. 2-3.

731. [Wyw.] Ilu autorów ma Biblia? Ozon nr 16(53) z dn. 26.04.2006,

s. 35 (rozmawiają Grzegorz Górny i Rafał Tichy).

732. Błogosławieni ubodzy w duchu, Z Niepokalaną nr 2(46) Lato 2006,

s. 10-11.

733. [Rec.] Jean-Noel Aletti, Maurice Gilbert, Jean-Louis Ska, Sylvie

de Vulpillieres, Vocabulaire raisonne de Vexegese bibliąue. Les mots, les approches, les autores, „Outils bibliąues”, Les Editions du Cerf,

Paris 2005, ss. 159, [w:] Collectanea Theologica R. 76: 2006 nr 3,

s. 237-240

— 606 —

Page 608: Bóg Biblia Mesjasz

BIBLIOGRAFIA

734. [Rec.] Piotr Walewski, Praca naukowa nad Biblią. Cytowanie i skróty, Series Biblica Paulina 1, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa

2006, ss. 230, [w:] Collectanea Theologica R. 76: 2006 nr 3,

s. 240-249

735. [Rec.] Ks. Bernard Wodecki SVD, „Napoczątku było Słowo” (J 1,1). Zbiór artykułów, opracowań i przyczynków, Materiały i Studia Księ­

ży Werbistów nr 69, t. I, Pieniężno - Warszawa - Górna Grupa

- Ludźmierz 2005, ss. 1009; t. II, Pieniężno - Warszawa - Górna

Grupa 2006. ss. 973, [w:] Collectanea Theologica R. 76: 2006

nr 4, s. 240-245.

736. [Rec.] Feliks Lenort (red.), Reąuirite in Libro Domini. Opuscula Mi­chaeli Peter Piae Memoriae dedicata, Opuscula Dedicata 6, Uniwer­

sytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu - Wydział Teologiczny,

Poznań 2005. ss. 364, [w:] Collectanea Theologica R. 76: 2006

nr 4, s. 245-248.

737. [Wyw.] Biblia odkryta na nowo. 44 Sympozjum Biblistów Polskich w Kaliszu, Opiekun. Dwutygodnik Diecezji Kaliskiej nr 21(219)

z dn. 8 - 21.10.2006, s. 8-9 (rozmawia ks. Krystian Szenowski).

738. [Wyw.] Dzień po dniu, Myślnik Klerycki. Pismo Alumnów Wyższe­

go Seminarium Duchownego Diecezji Elbląskiej 2006 nr 2(28),

s. 36-41 (rozmawiają al. Grzegorz Furgał i Marek Piedziewicz).

739. [Wyw.] Dobra Nowina o Narodzeniu (na temat filmu Narodzenie, reż. Catherine Hardwicke), Nasz Dziennik nr 280(2690) z dn.

1.12.2006, s. 8 (rozmawia Sławomir Jagodziński).

740. [Wyw.] Nie ma miłości ponad Miłość [O Janie Pawle II i jego czytaniu

Biblii], Cuda Jana Pawła II nr 11 - Dodatek do Dziennika Polska

Europa Świat nr 191 z dn. 2-3.12.2006, s. 8-9 (rozmawia Aleksan­

dra Zuczkowska).

741. Oto przychodzę (Ps 40,8), Idziemy nr 52-53 (68-69) z dn. 24-

-31.12.2006, s. 26-27.