54

Barça Flash Październik 2014

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Z ogromną przyjemnością pragniemy oznajmić, iż kolejny, październikowy numer Barça Flash ujrzał internetowe światło dzienne. Przeczytacie tym razem sporo o takich osobistościach jak Luis Suarez, Alex Song czy Douglas Perreira, ale także poznacie nasze refleksje dotyczące rywalizacji Messiego z Cristiano, żelaznej defensywy Barcelony w La Liga czy dawnych spotkań El Clasico. Ponadto czeka Was jeszcze lektura dyskusji cule z madridistą oraz co nieco o lidze hiszpańskiej i kresu dominacji oligopolu Barcelony i Realu Madryt. Po przytoczeniu tytułów pozostaje nam jedynie zaprosić do lektury październikowego wydania Barça Flash!

Citation preview

Page 1: Barça Flash Październik 2014

Numer 09, październik

MACIEJ

KRAWCZYK

Trolnet &

Hala Dzieci

EL CLASICODLA REALU

LIGA PIĘCIUDRUŻYN W LA LIGA

ALEXA SONGAPRZYGODA

W BARCELONIE

POJEDYNEKGIGANTÓWLA PULGA VS.TOMAHAWK

O PEWNYMDOUGLASIEZ BRAZYLII

NA ZEROZ TYŁU

Miesięcznik o FC Barcelonie

CATALOLGA: JEŚLI REAL MIAŁ DI STEFANO, TO BARCELONA MIAŁA KUBALE BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

DEBATA DYSKUSJA PRZEMYSŁAWA KASIURY (CULE) Z PIOTREM SZEWCZUNEM (MADRIDISTA) PONAD WSZELKIMI PODZIAŁAMI

Page 2: Barça Flash Październik 2014

BarcaFlashMiesięcznik o FC Barcelonie

Zespół redakcyjny:Przemysław Kasiura redaktor naczelnyOlga JuszczykKamil SikoraMary KowalikPiotr SturgulewskiDawid JasnowskiDawid JasnowskiRadosław KrajewskiTomasz TybuśHubert BochyńskiSzymon LudowskiKuba ŁokietekPatryk PrzychodzkiGOŚCINNIE: Maciej “DissBlaster” KrawczykGOŚCINNIE: Maciej “DissBlaster” Krawczyk

04.

53.52.

28.

50.51.

32.36.

40.

12.Choć budził w kibicach Barcelony skrajne emocje, na

pewno będzie brakowało Chilijczyka w stolicy Kataloni. Pisze o nim Dawid Jasnowski.

O odwiecznej walce dwóch rywali pisze Jakub Łokietek.

Zapomnijcie o oligopolu w lidze hiszpańskiej. Przyszedł czas na walkę o mistrza w szerszym gronie, o czym pisze Jakub Łokietek.

Radosław Krajewski o stalowej defensywie Barcelony w La Liga.

Skąd jest, jaką ma przeszłość i dlaczego trafił na Camp Nou napisał Tomasz Tybuś.

Patryk Przychodzki postawnowił sprawdzić wiedzę wszystkich Cule, dotyczącą ich klubu.Co miesiąc nagradzmy losowo wybranego szczęśliwca,

który zostanie przez nas obdarzony autorską koszulką BlogFCB.com!

Przemysław Kasiura (BlogFCB.com) oraz Piotr Szewczun (ex-RealMadrid.pl) o cechach idealnego piłkarza Realu lub Barcelony.

Mary Kowalik o porażce Blaugranyw El Clasico

O karierze Kameruńczyka piszeHubert Bochyński.

08.16.

ARTYKUL

ARTYKUL

ARTYKUL

QUIZ

FOTOSTORY

ARTYKUL ARTYKUL

FELIETON

DYSKUSJA

O Suareziesłów kilka

Starcie tytanów, czyli Messi vs. Ronaldo

Messi jeszcze nie powie- dział ostatniego słowa!

Znajdź pięć różnici wygraj koszulkę!

O pewnym Douglasiez Brazylii

Liga pięciu

Na zeroz tyłu

Sprawdź swoją wiedzęo FC Barcelonie !

Gerard Pique vsJeremy Mathieu

Po obu stronachbarykady

Alex Song w poszukiwaniuswojego miejsca na ziemi

Barcelonazdemolowana

Zespół grafików:Przemysław Kasiura Sebastian Gryziecki

Wydawca:Przemysław Kasiuratel 785 320 540email: [email protected]

Dział reklamy:Olga Juszczyktel 662 162 267email: [email protected]

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.

Social Media:Twitter Barca Flash: @BarcaFlashFacebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcbTwitter BlogFCB.com: @blogfcbcom

Na okładce:Luis Suarez-Głodna (gry)niewiadomaŹródło zdjęcia:dailymail.co

22.

46.

Piłkarzwszechczasów

Grand Derbiz historią.

BYSTRE OKO

FELIETON

CATALOLGA

Page 3: Barça Flash Październik 2014

MASZ

BYSTRE

OKO?

Weź udział wkonkursie, znajdźpięć różnic pomiędzyzdjęciami i wygrajmistrzowskąkoszulkę!

MAŁYWIELKIDYKTATOR

Nie lubię opierać się na doniesieniach prasowych, ale chłopakowi żyjącemu w Polsce zbyt wiele niestety nie pozostaje do wyboru. To, co piszą w katalońskich (a już tym bardziej madryckich) brukowcach staram się przepuścić najpierw przez jedno, potem drugie, potem trzecie sitko. Jednakże powołując się na swój własny rozum oraz obrazki nadawanenadawane z Camp Nou, można mieć przypuszcze-nie, że Leo Messi - czy nam się to podoba czy nie - jest traktowany w klubie trochę jak "święta krowa".

Coraz częściej potocznie mówi się na Messiego "Mały Dyktator", ponieważ podobno to on ma decydujący wpływ na jedenastkę jaka pojawi się na boisku. Trudno uwierzyć w aż tak skrajny "terror" w szatni, szczególnie od kiedy trenerem Barcelony jest Luis Enrique. Taka hipoteza mogła mieć miejsce szczególnie za kadencji Taty Martino, który (prawdopodobnie)(prawdopodobnie) nie miał na tyle charyzmy, by móc przeciwstawić się najlepszemu piłkarzowi świata. Leo Messiemu próbowano już różną łatkę przyszyć, ale to etykieta "Małego Dyktatora" przylepiana jest w mediach najczęściej. Dlaczego?

Zaczęło się od spraw boiskowych. Gdy miał nie grać, bo poddawał się jeszcze rehabilitacji, to i tak grał. Trenerzy bronili swoich decyzji na konferencjach prasowych, niechętnie jednak dodając, że "Leo bardzo chciał grać". Do tego dochodziły kłótnie na boisku, między innymi z Davidem Villą czy Alexisem Sanchezem. Ponadto skromne usposobienie i ma- łomównośćłomówność w sferze publicznej wyglądają zbyt podejrzliwie i "na pewno jego ego ma swoje ujście w szatni, gdzie nikt nic nie widzi!". Opakowując to w klamrę gry Barcelony "pod Messiego" można odnieść wrażenie, że albo to trenerzy każą grać zawodnikom na Argentyńczyka, albo sama Atomowa Pchła tego w szatni wymaga i wymagała.

Każdy z nas jest człowiekiem, mimo iż Leo stara się nam co weekend udowodnić, że wcale tak nie jest. Abstrahując od jego kosmicznej gry, on wciąż tak samo rano wstaje, myje zęby, idzie do kuchni i klnie pod nosem, że znowu nie ma jajek na jajecznicę. Wraz z tak wielkim sukcesem musi przyjść też woda sodowa, nie mówiąc już o zwiększonej pewności do swoichswoich umiejętności. O tym nie muszą mówić brukowce, bo o tym mówiła już dawno psychologia. Opaskę kapitańską przekazuje się graczowi, który ma trzy cechy: największy staż w zespole, nie odstaje umiejętnościami od kolegów z zespołu oraz posiada autorytet w szatni. Teraz nie jest nam trudno wyobrazić sobie Messiego rządzącego szatnią, bo posiadaposiada już ponad 10-letnie doświadczenie w lidze hiszpańskiej i europejskich pucharach. Kiedyś, patrząc na obraz Argentyńczyka z mediów, trudno byłoby nam jednak wyobrazić sobie małomównego i wciąż młodego Leo, który trzęsie szatnią np. reprezentacji Argentyny.

Przyjście Luisa Suareza może zweryfikować rzekome nadęte ego Messiego w szatni i na boisku. Jeśli i on zostanie odsunięty na skrzydło i epicentrum ofensywy Barcelony będzie nadal skupiać się na Leo Messim, będzie można przypuszczać, że "Messi- dependencia" poszerza się na większą skalę. Urugwajczyk ma za zadanie ściagnąć presję na strzelaniestrzelanie goli z Messiego, jednak jak absurdalnie to brzmi, widząc jak często Pedro, Neymar, niegdyś Alexis w sytuacji sam na sam woleli podać do Argentyńczyka zamiast samemu kończyć akcję.

Od czasów ery Samuela Eto'o nie było tak wybor-nego snajpera w składzie Dumy Katalonii, jednakże na przestrzeni lat zmienił się dosyć mocno status Leo Messiego w FC Barcelonie. Na okładkach musi zacząć pojawiać się nowy zbawca, który nie tylko odciąży gwiazdę Albicelestes od strzelania goli, ale również przesunie jego miejsce w szeregu i rzuci wyzwaniewyzwanie jego wrodzonej i wykształconej w La Masii pokorze.

Czy wiesz, że...?

Leo Messi zanotował najdłuższą serię spotkań w historii La Liga, w której strzelał gole. Argentyński napastnik w sezonie

2012/2013 pokonał bramkarzy rywali w 21 spotkaniach z rzędu.

Ulubioną potrawą Gerarda Pique jest arroz a la cubana, czyli inaczej ryż po kubańsku. Jest to

hiszpańskie danie składające się z ryżu, jajka, bananów i sosu pomidorowego. Danie pomidorowego. Danie cieszy się popularnością

głównie w Peru i Filipinach.

Przebudowa znanego dla wszystkich kibiców Dumy Katalonii, Camp Nou będzie kosztowała ponad 600 milionów euro. Dzięki modernizacji legendarny obiekt powiększy się o kilka tysięcy miejsc i zyska zadaszenie. Na w pełni wykończonym obiekcie piłkarze Barcelony będą mogli zagrać w 2021 roku.

Johan Cruyff był najdłużej pracującym trenerem w historii klubu ze stolicy Katalonii. Holender na ławce trenerskiej Barcelony przesiedział osiem sezonów, w ciągu których prowadził drużynę podczas 306 spotkań La Liga. Ówczesny szkoleniowiec Blaugrany w trakcie swojej przygody z drużyną wygrał 11 trofeów, z czego 3 w europejskich rozgrywkach.

Sergio Busquets w poprzednim sezonie zdobył największą ilość żółtych kartek, spośród wszystkich zawodników Barcelony. Sędziowie tym kolorem kartonika 26-letniego Hiszpana upomi-nali 11 razy. Pomocnika Azulgrany można usprawiedliwiać tym, że przebył on także największą ilość minut na boisku wśród piłkarzy obecnego wicemistrza Hiszpanii.

Page 4: Barça Flash Październik 2014

Kiedy na Mistrzostwach Świata w Brazylii ugryzł Chielliniego, "niepoważnym

człowiekiem" - bardzo delikatnie to ujmując - był nawet w oczach kibiców FC Barcelony. Kiedy jednak Ci niedługo dowiedzieli się, że Suarez zagra w ich ukochanym klubie, zaczęła się dyskusja, jakoby Suarez został

zbyt surowo ukarany. zbyt surowo ukarany.

Dawid Jasnowski

4.

Page 5: Barça Flash Październik 2014

5.

Page 6: Barça Flash Październik 2014

POWRÓT Z ZĘBEM

6.

Kiedy na Mistrzostwach Świata w Brazylii ugryzł Chielliniego, "niepoważnym człowiekiem" - bardzo delikatnie to ujmując - był nawet w oczach kibiców FC Barcelony. Kiedy jednak Ci niedługo dowiedzieli się, że Suarez zagra w ich ukochanym klubie, zaczęła się dyskusja, jakoby Suarez został zbyt surowo ukarany. Szczerze mogę powiedzieć i na dodatek z pełną odpowiedzialnością, że nie zgadzam się z tym. Owszem, Suarez został surowo ukarany, ale należało mu się. To by było na tyle, jeśli chodzi o karę Suareza i jego boiskowe wybryki. W dalszej części zaoszczędzę sobie pisania o tym, bo boiskowe wybryki. W dalszej części zaoszczędzę sobie pisania o tym, bo zostało to już dawno rozłożone na wszystkie możliwe czynniki.

Page 7: Barça Flash Październik 2014

centymetrami wzrostu. Zanim trafił do Barcelony, grał tylko (albo i aż, jak kto woli) w czterech klubach. Swoją piłkarską karierę zaczął od 2005 roku, w urugwajskim Nacional de Football. Zagrał tam w 29 meczach i strzelił 12 goli. Co ciekawe, wówczas jego klub zdobył mistrzostwo kraju, a sam Luis postanowił przenieść się do holenderskiego klubu, FC Groningen.Groningen. Tym sposobem mamy już kolejną ciekawostkę na temat Urugwajczyka; W barwach Groningen również wystąpił 29 razy, ale zdobył o jedną bramkę więcej, bo 13. Jak już wspominałem, podczas gdy Suarez występował w Club Nacional de Football, zdobył mistrzostwo kraju. Kiedy odszedł z klubu, Urugwajczycy w kolejnym sezonie nie pow-tórzyli tego wyczynu, bez Suareza musieli starać się o to aż trzy lata, ponieważ dopiero w sezonie 2008/09 udało im się zgarnąć mistrzowski puchar, a "El Pistolero" (bandyta) występował wówczas już w Ajaksie Amsterdam. To świadczy o tym, jak ważnym dla klubu zawodnikiem był Luis.

Rok w Club Nacional de Football, rok w FC Groningen. Łatwo jest zauważyć, że Suarez szybko piął się w górę, bowiem do Ajaksu trafił w sierpniu 2007 roku. Ci post-anowili pozyskać Suareza, widząc jak dobrym jest piłkarzem. Tam zagrał 110 meczów, a bramkarzy rywali pokonywał 83 razy. Teraz wymieńmy, co z tym klubem udało mu się osiągnąć: Jedno mistrzostwo krajukraju (Holandii), trzy wicemistrzostwa kraju i raz upla-sowali się na trzeciej pozycji w lidze - w 2009 roku. Dwa puchary Holandii, a oprócz tego w 2011 roku zagrali jeszcze w finale owego pucharu. Jeden super-puchar plus dwa finały. Ponadto z drużyną zgarnął Chippie Polar Cup.

Już robi wrażenie, prawda? To jeszcze nie koniec "opowieści" o zawodniku Blaugrany, bo jeszcze przecież grał w Liverpoolu, czyli najlepszej lidze świata, zaraz po Primera Division, oczywiście! Na Wyspy Brytyjskie trafił 31 stycznia 2011 roku. Liverpool na konto Ajaksu Amsterdam musiał przelać 26,5 miliona euro. Wówczas był to drugi najdroższy transfer

7.Przyjrzyjmy się karierze zawodnika. Luis Alberto Suárez Díaz urodził się rzecz jasna w Urugwaju przy granicy z Argentyną, a mianowicie w Salto - mieście, które liczy niespełnaniespełna sto dziesięć tysięcy mieszkańców. Jak możemy wyczytać, piłkarz ten nie jest wcale niski, bo chwali się 181

zespołu z Anglii. Jednak nie ma co się dziwić, po tym co zaprezentował w Ajaksie. Czas na statystyki. Suarez w dla Liverpoolu strzelił 69 goli w 108 występach. Najlepszy sezon w wykonaniu Urugwajczyka dla the Reds to sezon 2013/2014. Wówczas zdobył aż 31 bramek w 33 spotkaniach, a ponadto został wybrany piłkarzem roku w Anglii według Professional Footballers Association.Footballers Association.

Drugie miejsce w Premier League, finalista pucharu Anglii w 2012 roku i tym samym roku zdobywca pucharu ligi - to Luisowi Suarezowi udało osiągnąć się z Liverpoolem podczas czteroletniej przygody. Może te statystyki nie są powalające na kolana, ale trzeba pamiętać, że w Anglii jest inny poziom rywalizacji, jak w Holandii. 11 lipca 2014 roku zawodnik został sprze-danydany do FC Barcelony za 75 milionów funtów. Tym samym stał się najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii klubu.

Statystyk indywidualnych tutaj przytaczać nie będę, ale ogólnie rzecz biorąc - wszystkie robią wrażenie. Nie ma wątpliwości, że Suarez jest uniwersalnym napast-nikiem. W napadzie może grać na wszystkich pozyc-jach. Teraz wszystko leży w rękach i głowie Luisa Enrique. Gdzie wystawi Suareza? Jak to wpłynie na resztę zespołu? Co w takim razie z Pedro, bo najbardziej prawdopodobne jest, że to właśnie on straci miejsce w wyjściowej jedenastce na rzecz Luisa.

Powróćmy jeszcze na moment do kary Suareza. Nie jednak po to, aby zastanawiać się nad jej słusznością. Za ugryzienie Giorgio Chielliniego w czasie meczu z Włochami na MŚ został zawieszony na cztery miesiące. Wychodzi więc na to, że może powrócić i zadebiutować w barwach Blaugrany w meczu z Realem Madryt. Właśnie, "może" zadebiutować. MusimyMusimy jednak ochłodzić sobie trochę głowy i liczyć się z tym, że Suareza nie zobaczymy w meczu z Realem Madryt. Bardzo wątpliwe jest, aby trener Katalończyków zdecydował się skorzystać z usług Urugwajczyka w tak ważnym meczu. Z usług gracza, który na dobrą sprawę nie będzie miał należytego ogrania. Dyskusyjny jest nawet fakt, czy Luis Suarez zostaniezostanie powołany na ten mecz, bo może oglądać go tylko z trybun, co moim zdaniem będzie miało miejsce.

Wybryk: ugryzienieData: Listopad 2010Klub: Ajax AmsterdamOfiara: Otman BakkalKara: 9 spotkań zawieszenia

Wybryk: ugryzienieData: Kwiecień 2013Klub: Liverpool FCOfiara: Branislav IvanovicKara: 10 spotkań zawieszenia

Wybryk: ugryzienieData: Czerwiec 2014Klub: ReprezentacjaOfiara: Giorgio ChielliniKara: 4 miesiące zawieszenia

DAWIDJASNOWSKI

Page 8: Barça Flash Październik 2014

Tak niecierpliwie wyczekiwany Klasyk, tym razem, nie będzie powodem do

świętowania, przynajmniej nie dla Cules. Z pewnością warto było spędzić ten

sobotni wieczór z La Ligą, nie da się nato-miast ukryć smutku i rozczarowania po

przegranym spotkaniu, które z początku tak dobrze się z początku tak dobrze się

zapowiadało.

8.

Mary Kowalik

Page 9: Barça Flash Październik 2014

9.

Page 10: Barça Flash Październik 2014

10.

Katalończycy w tym spotkaniu pokazali nam dwa kompletnie różne oblicza. W pierwszej połowie grając agresywnie (zółte kartki między innymi Messiego, Neymara i Iniesty) i strasznie ambitnie, natomiast w drugiej ospale i niefektywnie. Należy się zastanowić co wywołało takie zmiany w ciągu 15 minut przerwy?

Mary Kowalik

Page 11: Barça Flash Październik 2014

Mecz, z obiektywnego punktu widzenia, był naprawdę niezły. Obejrzeliśmy mnóstwo świetnych akcji po obu stronach boiska, niesamowitych interwencji obydwu golkip-erów, błyskotliwych zagrań i podań, które były sprytnie przerywane. Dla obojętnego widza El Clasico mogło być idealnym sposobemsposobem na ten sobotni wieczór. Ja osobiście skończyłam już trzecią czekoladę z szuflady z naklejką „na pocieszenie”.

Początek, można by rzec, wymarzony dla gości. Wynik spotkania otworzył Neymar w 3. minucie. „Coś wspaniałego!” pomyślałam. Z każdą następną minutą jednak wzrastał we mnie niepokój – skoro Barcę stać było na tak szybką i sprawną akcję, to dlaczego nie powiększa swojego prowadzenia? Nie możemymożemy stwierdzić, że nie chciała – to nie-prawda. Brakowało tylko tej nieszczęsnej skuteczności, ponieważ posiadanie piłki jak zwykle stało po stronie Blaugrany. Królewscy jednak ani na chwilę nie tracili czujności, dlatego starania gości nie dały pożądanego rezultatu, a w efekcie zwycięstwa, na które bez dwóch zdań liczył chyba każdy z nas. Końcówka z kolei przebiegała według schematu, który już raczej zdążyliśmy poznać – próbująca cokolwiek jeszcze naprawić Barcelona, lecz, niestety, bez skutku. Królewscy niezaprzeczalnie mieli swój dzień i nie chodzi nawet o to, że pokonali Claudio BravoBravo trzykrotnie. Poza tym, że mieli własny pomysł na grę, bo takowy miała i Barca, kon-sekwentnie go realizowali. Utkwiło mi w pa- mięci kilka miłych dla oka i potencjalnie groźnych ataków Dumy Katalonii, lecz, z przykrością muszę przyznać, po stronie Los Blancos w oko wpadło mi ich więcej. Po samym wyniku możemy wnioskować, iż defensywa Barcelony nie grała powalająco, a gdyby doliczyć do tego akcje Realu, w których musiał dwoić się i troić Bravo, okazuje się, że linia obrony pozostawia wiele, wiele do życzenia. Sam bramkarz został nisko oceniony, wydaje mi się jednak, że jego akurat powinniśmypowinniśmy go zrozumieć choć troszeczkę.

Gdyby nie on, Królewscy niewątpliwie odesłaliby Azulgranę do domu z silniejszym rozmachem, niż trzy bramki. Nie chcę, by brzmiało to tak, iż Barca cały czas nieśmiało odpierała zmasowane ataki gospodarzy – to zdecydowana przesada. Mecz jednak nie należał do nich. Co więcej, długo wyczeki-wanywany debiut Suareza również nie wiele pomógł. Gratulacje dla Madrytu. Choć ciężko mi się z tym pogodzić, z pełnym przeko-naniem zgadzam się ze słowami Gerarda Pique – wynik był sprawiedliwy. Gdyby Blaugranie w niesamowity sposób udało się

udało się doprowadzić chociażby do remisu, teraz mielibyśmy może o niebo lepsze nastroje, ale nie ucieklibyśmy od świadomości, że chwila nieuwagi Los Blancos nie oddaje tego, co oglądaliśmy przez 90 minut na Santiago Bernabeu. Niestety. Podopieczni Carlo Ancelottiego zasłużyli na zwycięstwozwycięstwo 3:1 i komplet punktów. No esta vez, Blaugrano.

Mary [email protected]

11.

"Madryt był bardziej efektywny. Przy wyniku 2:1 zaczęliśmy szukać możliwości do wyrównania, a oni zniszczyli nas z kontry" - Luis Suarez

"Spodziewałem się innego meczu, nie tak otwartego. Nie, że będziemy wszyscy tak słabi w obronie” - Luis Enrique

"Dobrze się spisał, zagrał lepiej niż się spodziewałem. To dla nas bardzo ważny zawodnik, zna wszystkie mechanizmy". - Luis Enrique o Suarezie

"W"W Paryżu zasłużyliśmy na więcej. Drużyna i ustawienie było dobre. Przeciwko Madrytowi to był inny mecz, ponieważ oni zasłużyli na wygraną" - Luis Enrique

Page 12: Barça Flash Październik 2014

Kto był bardziej znienawi- dzony przez kibiców opozycyj-nego klubu - Raul w latach swojej świetności przez

kibiców Barcelony, czy Messi aktualnie przez fanów Realu? O tym dyskutował Przemysław Kasiura wraz z byłym redakKasiura wraz z byłym redak-torem RealMadrid.pl - Piotrem Szewczunem. Oto kolejny odcinek Cule vs.

Madridista!

12.

Przemysław Kasiura orazPiotr Szewczun

Page 13: Barça Flash Październik 2014

13.

Page 14: Barça Flash Październik 2014

@p_kasiura

Przemysław Kasiura: Jakie wymagania musi spełniać piłkarz, czy to Barcelony, czy to Realu Madryt, aby zasłużyć sobie na taki szacunek, żeby być oklaskiwanym na obcym stadionie - jak na przykład Ronaldinho?

PiotrPiotr Szewczun: Bardzo proste. Nie można być ani piłkarzem Realu, ani Barcelony. Przyjeżdżał Totti - był oklaskiwany, przyjeżdżał Gerrard - był oklaskiwany. Ronaldinho strzelił trzy bramki i raz jedyny został oklaskiwany. To ekstremalny wyjątek.

ToTo dlaczego tak się stało? Sytuacja w klubie była kiepska?

Nie wiem. Po prostu im się to podobało. Chciałbym wiedzieć o co chodzi, bo ja bym nie klaskał na przykład.

TrzebaTrzeba też przyznać, że nie klaskał cały stadion. Kamera pokazała dwóch ziomków, którzy właśnie uprawiali standing ovation i uprościło się, że cały stadion klaskał. ALE jednak klaskali. A Ronaldinho nie miał, z tego co pamiętam, takiego hejtu ze wszystkich stron w porównaniu do Messiego. stron w porównaniu do Messiego.

Akurat ten czas dobrze pamiętam, nie chcę wchodzić tutaj w zbędną polemikę, ale Ronaldinho był wyjątkiem potwierdzającym regułę. Będziemy to widzieć jeszcze na przestrzeni lat. Zobacz co się dzieje z Ney- marem. Gościu strzela w lidze, gościu strzela w reprezentacji, teraz strzeli na Bernabeu to będąbędą się na niego tak drzeć, że hej. To jest po prostu niemoc i tyle.

Czyli uznajesz, że ta frustracja kibiców to niemoc i (zapewne) zazdrość?

Tutaj możemy się spierać, ale nie zgodzę się z tym, że kibice bardziej szanowali Raula od Cristiano Ronaldo. On był persona non grata, stary! Jeszcze jak uciszał trybuny po

2:2... Po Figo to nienawidzili nikogo bardziej niż właśnie Raula. Ja się tylko z tym nie zgadzam. Jakie są prawidłowości przy hej-towaniu? Nie wiem. Może dlatego, że Cristiano, Messi, Raul, Ronaldinho, Zidane byli dla drugich stron za dobrzy, dodatkowo trafili w takie a nie inne okresy (Messi to już ww ogóle). Raul sobie przyjeżdżał, strzelał, zdobywał Ligi Mistrzów, a wiesz gdzie wtedy była Barcelona? Ósme, szóste miejsce. Stary, to była niemoc. Dobrze, że ten Floro ściągnął Cristiano, bo to byłby dramat. Przy 2-6 wy mieliście Messiego, który robił co chciał, a my mieliśmy w przodzie Higuaina i Robbena. No błagam.błagam.

Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale starsi kibice piszą lub mówią publicznie, że "Raul to był gość, szacunek dla typa, coś tam, coś tam". Wiesz dlaczego tak się dzieje? Bo jest teraz Messi i jest wam lżej na sercu. Wiecie, że Messi jest lepszym piłkarzem i łatwiej jest wam to przyznać. Tak samo jak ja po 10 pucharzepucharze Ligi Mistrzów mogę przyznać, że drużyna Pepa Guardioli to było coś. Tak się Przemek dzieje, naprawdę. Ja już jestem zadowolony, mamy 10 puchar Europy i mam argument słowny w potyczce z Tobą, że "o, kiedyś tam 5 lat temu to Guardiola stworzył zajebisty zespół". Wcześniej bym Ci tego nie przyznał,przyznał, bo - powiem krótko - brała mnie po prostu kurwica i tyle.

Czyli musiałeś poczekać do La Decimy (albo jak mawiają niektórzy - "dziesiątej La Decimy"), żeby uznać świetną grę Barcelony z czasów ery Guardioli, tak?

Tu nawet nie chodzi o tę Decimę, ale o to, że Real był wtedy dużo gorszy. Kibice, którzy pamiętają Raula i opowiadają, jaki to on nie był gość, klnęli go tak samo jak dzisiaj Cristiano. To jest normalna prawidłowość. A co należy mieć w sobie, żeby sprawić klas-kanie na obcym stadionie? Nie wiem, nie siedzęsiedzę w głowach wszystkich kibiców, ale ja bym nie klaskał nawet po 0:4.

CULE VS. MADRIDISTA:KTO MA GORZEJ?Pewnego razu na Twitterze doszło do krótkiej dyskusji między Przemkiem a Piotrem. O co poszło? Według tego pierwszego Raul cieszył się większym szacunkiem wśród cules, niż aktualnie Messi wśród madridistas. Piotr zupełnie się z tym zdaniem nie zgadza, dlatego koledzy postanowili rozwinąć dyskusję na łamach magazynu Barça Flash.

14.

PRZEMYSŁAWKASIURA

Page 15: Barça Flash Październik 2014

@pszewczun

Bądź co bądź sztuką jest zyskać szacunek u kibica Realu Madryt czy Barcelony, jeśli gra się w opozycyjnym klubie. Zauważ, że szacunek wraca dopiero wtedy, gdy piłkarz przestaje grać w piłkę, lub zmienia otoczenie.

Myślę,Myślę, że Puyol łamie ten stereotyp. Wiesz czemu? Bo był obrońcą, nie pyskował i nie walił goli. Okej, jeden przy 2-6, ale tak czy siak - to jest obrońca. Defensorowi łatwiej będzie przyznać, że był fajny i tak dalej. Ponadto wiedział jak się poruszać w szołbiznesie, nie epatował bogatością, nie wchodził w dyskusje. Jeśli wymagaławymagała tego sytuacja, potrafił w normalny sposób bronić interesów klubu.

Dobrze, zatem zadam Ci teraz trudne pytanie. Wyobraź sobie, a wiem, że będzie trudno, że jesteś kibicem Barcelony. Z ręką na sercu - potrafiłbyś nie lubić Cristiano Ronaldo?

Cristiano w ogóle jest trudny do lubienia. Wiem, że gościu nie ma prasy za sobą i jest mu dwa razy trudniej (Messi ma 3 razy łatwiej), ale przede wszystkim bardzo denerwują mnie jego cieszynki. Nie wiem czemu, ale mógłby się cieszyć inaczej. W sumie to nawet rozumiem ludzi, którzy go nie lubią i którzy znają go tylko z boku boiska. z boku boiska.

Ale zauważyłeś, że Cristiano dużo częściej od Messiego stara się ocieplać swój wizerunek. Więcej słyszy się teraz w mediach, że Cristiano przelał pieniądze na leczenie jakiegoś dziecka, albo spotkał się w niebywale trudnej sytuacji, gdzieś między boiskiem a lotniskiem, z dziec- kiem cierpiącym na nieuleczalną chorobę. U U Messiego takiej "ekspansji wizerunkowej" nie ma. Zastanawiam się, czy nie ma po prostu potrzeby, czy... nie ma może okazji?

Nie wiem, ale nie lubię takiej hipokryzji, że "o, ja lubię takich niepokornych gości, bo tylko tacy osiągają sukces, nie boją się spięć na boisku i tak dalej". A jak Cristiano jak zdobędzie jakieś trofeum będąc takim typem, to mówi się, że jest bufonem i "nie lubimy grzecznych chłopców".

NoNo właśnie. Zauważyłeś jak to jest niesamowi-cie wykreowane, że gdy Crisitano zrobi swoją cieszynkę, uciszy kogoś, ściągnie koszulkę, napnie mięśnie to od razu prasa jest negaty-wna.

On sam się na to wystawia.

Owszem, sam, ale Zlatan robi to samo, a trak-towany jest zupełnie inaczej.

Nie wiem dlaczego tak jest. Bardzo chciałbym się dowiedzieć, dlaczego Zlatan i Cristiano nie są tak samo traktowani.

Wiesz dlaczego? Bo Zlatan nie jest najlepszy. Gdyby nie było Cristiano, Zlatan przejąłby cały hejt z Portugalczyka na siebie. Uf, nie mówiąc już o tym, gdyby jeszcze grał w Realu Madryt. Ci najlepsi muszą radzić sobie z największym ciężarem krytyki i presji, a ujściem dla odwrot-nych emocji jest zachwyt nad graczami zz drugiego rzędu. Zlatan, Xabi Alonso, Lewandowski, Kroos...

Coraz więcej ludzi zdaje już sobie sprawę, że szczęście Messiego na boisku nie musi opierać się tylko i wyłącznie na jego akompaniamencie złożonym z Xaviego i Iniesty. Ostatni Mundial odwrócił nieco spojrzenie na Argentyńczyka. Leo wybrał sobie bardzo pastuchową reprezentację i dotarł z nią aż do finału, gdzie nie poległpoległ z Niemcami z kretesem, ani też 1:7. Zmagał się z ogromną presją przez cały turniej. Do czego zmierzam? Z taką samą presją na co dzień musi radzić sobie Cristiano Ronaldo.

Zaraz, zaraz. Czyli że Messi udowodnił już, że radzi sobie bez Argentyny i żadna poważna presja go nie dotyczy, a Cristiano codziennie się z nią zmaga... (śmiech) Z jaką presją zmaga się na co dzień Cristiano?

ZZ taką, że zaraz będzie drugim strzelcem w Realu i oby pierwszym niedługo. Wiesz co mnie bardzo boli? Cristiano niedawno pobił rekord goli w Lidze Mistrzów i nikt nie pisał, że "CR7 przebił rekord Leo Messiego". Za rok Leo strzeli o jednego gola więcej i będzie, że "Messi znowu lepszy od Cristiano". Nigdy nie było tak, żeże "o, Ronaldo znów lepszy od Messiego". Messi po prostu ma łatwiej, wygląda na grzecz- niejszego chłopca, jest bardziej taki zagubiony...

Messi jest bardziej zagubiony, powiadasz. No nic, niech to będzie zatem puentą naszej dyskusji. Nothing to do here!  

PIOTR

SZEWCZUN

15.

Page 16: Barça Flash Październik 2014

O karierze Alexa Songa w Barcelonie każdy może mieć swoje własne zdanie. Jednak wsystkie stanowiska powinny sprowadzać się do tego samego mianownika - Kameruńczyk nie spełnił wszystkich oczekiwań związanych z jego osobą.

Przyczyn możemy doszukiwać się w kilku aspektach, które mniej lub bardziej będą aspektach, które mniej lub bardziej będą oddawać skalę jego niepowodzenia w

stolicy Katalonii.

16.

Hubert Bochyński

Page 17: Barça Flash Październik 2014

17.

Page 18: Barça Flash Październik 2014

PAN NIEDOSTOSOWANYALEX SONG:

18.

Page 19: Barça Flash Październik 2014

Swoją profesjonalną karierę pomocnik rozpoczął w Bastii, w której występował również w drużynach juniorskich. Jego talent dostrzeżono w Arsenalu Londyn, do którego go wypożyczono. Po udanym pobycie w Anglii zdecydowano się na jego kupno. Kwota 4M€ za niespełna 19-latka musiała robić wrażenie, aczkolwiek Song pokazał, że jego talent wart jestjest takich pieniędzy. Co prawda nie obyło się bez krótkiego epizodu w Charltonie, ale z sezonu na sezon ciemnoskóry piłkarz miał coraz pewniejsze miejsce w drużynie Arsene'a Wengera. Łatwo nie miał, ponieważ musiał konkurować z takimi nazwiskami, jak Cesc Fabregas, Gilberto Silva, Abou Diaby, Mathieu Flamini, Aleksandr Hleb czy później Tomasem Rosickym,Rosickym, Denilsonem, Lassem Diarrą, Andriejem Arszawinem i najmłodszymi - Aaronem Ramseyem oraz Jackiem Wilsherem. Zazwyczaj z tej rywalizacji wychodził zwycięsko i to od niego, kiedy był zdrowy, francuski szkoleniowiec rozpoczynał budowę środkowej formacji. Reprezentant Kamerunu, mimo że zajmował zazwyczaj miejsce tuż przed obrońcami lublub grając w parze defensywnych pomocników, cechował się spokojem w rozegraniu piłki. Styl gry Arsenalu, podobny do barcelońskiego, promuje długie utrzymywanie się przy futbolówce i cierpliwe kon-struowanie akcji. Alex w tym systemie czuł się bardzo swobodnie. Jego dodatkowym atutem była siła fizyczna i dobra praca w odbiorze piłki, co czyniło go zawodnika, którego przejść jest bardzo ciężko. Jeśli dodamy do tego fakt, że umiał znaleźć się w odpowiednim miejscu i zdobyć 10 goli we wszyst-kich kampaniach w klubie z Londynu, a do tego zaliczyć ponad dwa razy tyle ostatnich podań (liczby te szczególnie podreperował w swoim ostatnim sezonie, kiedy otrzymał nieco więcej ofensywnych zadań po odejściu Fabregasa), otrzymujemy obraz jednego z najlepszych graczy środka pola na Wyspach. W glorii tych wyników przed temporadą 2012/2013 piłkarz przychodził za 19 milionów do Barcelony. Jego sytuacja była jasna - ma być tym, kim byli Yaya Toure oraz Seydou Keita. Musi wprowadzić do środkowej formacji równowagę i zapewnić jej trochę więcej siły fizycznej,fizycznej, głównie przy rozbijaniu ataków przez rywala. Widząc, że Javier Mascherano został na stałe przesunięty do obrony, miał rywalizować z Sergio Busquetsem o miejsce w pierwszej jedenastce. Zadanie niełatwe, ale Alex swoimi występami w Wielkiej Brytanii udowodnił, że wcale nie jest to niemożliwe. Swoimi warunkami fizycznymi miał równieżrównież dać trenerowi alternatywę w przypadku niedyspozycyjności stoperów. Wydawało się, że Blaugrana pozyskuje za niezbyt piorunującą kwotę, jak

na dzisiejsze czasy, zawodnika, który może być nie tylko uzupełnieniem kadry, ale jej realnym wzmocnie-niem. Poprzednie dwa lata brutalnie jednak zweryfikowały tę tezę. Trzeba przyznać, że zaczęło się dość obiecująco. Piłkarz na początku sezonu toczył równy pojedynek z Busquetsem i dość często pojawiał się na boisku. Należy jednak dodać, że w prawie połowiepołowie tych meczów Kameruńczyk występował na środku obrony, z uwagi na problemy z nominalnymi stoperami. Tak jak na początku w przypadku prze-kwalifikowania Javiera Mascherano, tak i z nim nie było zawsze kolorowo, ale ogólna ocena meczów z Songiem w defensywie jest dość pozytywna. Mniej więcej od listopada do lutego piłkarz prawie w ogóle nie pojawiał się jednak w rozgrywkach ligowych. Gdzieś zatracił swoją formę, a poza tym dobrze spisy-wali się ci, którzy teoretycznie grali na jego miejscu. Mimo to, strzelił wtedy jedynego gola w tamtym sezonie. Wygrany mecz z Saragossą u siebie był w tym okresie jego jednym meczem rozegranym w pełnym wymiarze czasowym. Oprócz tego na zawodnika stawiano w Champions League, gdzie zagrał, w różnych wymiarach czasowych, we wszystkich spot-kaniach grupowych. W potyczkach fazy pucharowej zagrał jednak łącznie 97 minut, w tym całe starcie zakończone blamażem z Bayernem Monachium w półfinale na Camp Nou. Wiosną widać było jego poprawę, którą dostrzegli także szkoleniowcy, dając mu więcej szans w La Liga. Co prawda nie zawsze było idealnie, ponieważ były gracz Arsenalu popełniał jeszcze dosyć często błędy, które nie powinny się przytrafiać, ale koniec końców nie miały one wielkiego znaczenia, ponieważ Duma Katalonii została mistrzem Hiszpanii. Pierwszy jego sezon w Hiszpanii można oceniać różnie. Były fazy - początek miał niezły, później grałgrał słabo, a w końcówce sezonu zaliczył progres, dzięki czemu można było z nadzieją spoglądać na nowe rozgrywki. Jeśli miałbym użyć jednak jednego słowa, którym bym je opisał, to w przypadku naszego bohatera byłaby to klapa. Jedna wielka klapa. Kameruńczyk grał mało, zazwyczaj wchodził w koń- cówkach z ławki. Kibice kojarzyć go mogą głównie zz niezliczoną ilością błędów, nieodpowiedzialnych zagrań. Ten sezon chyba jednoznacznie pokazał, że jego kupno było raczej niewypałem. Z piłkarza, który mógł przebojem wskoczyć do jedenastki i być jej ważnym ogniwem, stał się często pośmiewiskiem. Jego styl gry po prostu nie pasował do koncepcji gry Katalończyków. Piłkarz nierzadko gubił krycie, spóźniałspóźniał się, ratował się faulami. W efekcie nawet Busquets, który nie był w swojej najlepszej formie, nie miał problemów

4 mln €

25 mln €

19.

WYPOŻYCZENIE

Page 20: Barça Flash Październik 2014

20.z pokonaniem swojego rywala do podstawowego składu. Alex swoich szans doczekał się głównie w mniej ważnych potyczkach. W Lidze Mistrzów rozegrał ledwie ponad 100 minut, a we wszystkich spotkaniach z dwoma madryckimi zespołami łącznie około 50. To pokazuje, jakie miejsce w zespole i w hierarchii Gerardo Martino zajmował pomocnik. KiedyKiedy okazało się, że nowym trenerem został Luis Enrique, od razu było wiadomo, że jeśli piłkarz myśli o grze w piłkę, musi zmienić klub. W bawełnę nie owijał sam Lucho, który potwierdził, że jeśli Alex nie odejdzie, będzie siedział na trybunach i nie zagra nawet minuty. Przed dyrekcją pojawiło się zatem trudne zadanie. O wysokich wymaganiach finanso- wychwych zawodnika z Afryki wiadomo, więc klub, który byłby zainteresowany jego transferem musiałby przeznaczyć znaczną część swojego budżetu - nawet jeśli w grę wchodziło samo wypożyczenie. Co jakiś czas wspominało się o powrocie gracza do Anglii, pytały o niego rzekomo Manchester United, Liverpool, Tottenham, a nie wykluczano również comebacku na ee Emirates. Ciekawy sytuacji Kameruńczyka był również Milan, ale konkretów żadnych nie było. Na dzień przed zakończeniem okna transferowego dość niespodziewanie do gry włączył się West Ham, który od kilku lat buduje swoją kadrę na piłkarzach, którzy na pewnym etapie swojej kariery znaleźli się na zakręcie, nie potrafiąc go sprawnie pokonać. Młoty szybkoszybko dogadały się z Barceloną oraz piłkarzem i w rezultacie to tam występuje obecnie Alex - oczywiście na zasadzie wypożyczenia.

Jakie zatem były przyczyny tego, że będąc jednym z najważniejszych i najlepszych piłkarzy w Arsenalu, nagle stał się jednym ze słabszych elementów Azulgrany?

Sergio Busquets

JednymJednym z najważniejszych powodów była osoba hiszpańskiego defensywnego pomocnika. Jedna z ikon współczesnej Barcelony, piłkarz wynaleziony przez Pepa Guardiolę, w czasie pobytu kameruńskiego kolegi był od niego co najmniej o klasę lepszy i pokazał, na czym polega gra na newralgicznej pozycji w systemie Barcelony. U reprezentanta mistrzów EuropyEuropy pracuje głowa. Dzięki niej Sergio umie przewidzieć, gdzie pójdzie akcja i zatrzymać ją w samym zarodku, kiedy przeciwnik ledwo ją zacznie. Poza tym jest to piłkarz zdecydowanie bardziej mobilny i dynamiczny, dzięki czemu nie tak łatwo go minąć. Może brakuje mu nieco masy, ale nadrabia to doskonałym ustawieniem. I przede wszystkim - kapi-talnie czuje się z piłką przy nodze. Czasem można się zastanawiać, czy futbolówka jest w posiadaniu właśnie

jego, czy może jednak Xaviego lub Iniesty. Busi bardzo dobrze potrafi rozpocząć atak drużyny, zagrać niekon-wencjonalnie. Dzięki tym wszystkim cechom można go uważać za jednego z najlepszych defensywnych pomocników świata. Co prawda w okresie, kiedy na Camp Nou występował również Song, jego forma była różna, ale to pokazuje, że nawet nie będąc w pełnej dyspozycjidyspozycji wyraźnie dystansował swojego rywala. Kameruńczyk nie miał więc wielkich szans na występy w środku boiska. Forma i braki techniczne O tych dwóch aspektach można napisać osobny, całkiem długi artykuł. O ile początek przygody piłkarza w Ka- talonii przebiegł nie najgorzej, o tyle z biegiem czasu było już tylko gorzej. Song często wyglądał na zagubio-nego, na takiego, który przysypia na lekcjach, a potem nie umie poradzić sobie na sprawdzianie, którym był mecz. Zadaniem defensywnego pomocnika jest asekuracja kolegów, a nierzadko to on musiał być w ważnych momentach ubezpieczany. Kulało również rozegranie piłki, którym zaskakiwał w trakcie gry w Londynie. Co z tego, że bardzo często kończył mecze zz bardzo wysokim procentem celności podań, skoro gros z nich było albo do najbliżej ustawionego partnera, albo wstrzymujące akcje. Niska była jego produktywność, czasem można było stwierdzić, że Katalończycy w konstruowaniu akcji grają w dzie- siątkę, co przy szczelnie ustawionej obronie rywali miało niebagatelne znaczenie.

Drugie wcielenie, czyli przygody z modą

NieNie chcę się rozwodzić nad tym, jakie rzeczy nosił i promował Kameruńczyk, publikując swoje zdjęcia w nich na portalach społecznościowych. Nie jestem też ekspertem w sprawach modowych, więc nie stwierdzę, że to, jak wyglądał, było modne czy kiczowate. Myślę jednak, że mogło mieć to przełożenie na jego postawę sportową. Nie wiem bowiem,bowiem, czy jest przypadkiem, że ten trend zbiegł się w czasie, kiedy Alex i jego najlepszy "designerski" kompan, Dani Alves zaliczyli największy regres swojej formy. Obaj również stali się ulubionymi ofiarami fanów, którzy to ich najczęściej wskazywali jako przy- czyny słabych wyników zespołu. Ich mniej lub bardziej dziwne zdjęcia, nie mnie to oceniać, szybko obiegały stronystrony internetowe, nie zawsze związane stricte z futbolem, i były bardzo szeroko komentowane. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że piłkarz nie może mieć żadnego życia lub hobby poza swoim zawodem, którym jest w tym przypadku gra w piłkę, ale trzeba mieć pewne granice, które w tym przypadku mogły zostać przekroczone. Finał jest taki, że osoba Songa ww zeszłym sezonie bardziej kojarzyła się z jego ekstrawaganckim stylem i ubiorem niż pozytywnymi występami na zielonych murawach piłkarskich.

Hubert Bochyński

Page 21: Barça Flash Październik 2014

Można być wielkim fanem Alexa Songa, można go również nie lubić, ale jedno jest pewne - nikt nie zaliczy jego dwuletniego pobytu w Barcelonie do w pełni udanego. Do poziomu, którego od niego ocze-kiwano, zabrakło dużo. Zaskakująco dużo, bo przecież swoimi występami w Arsenalu pokazał, że potrafi odnaleźć się w systemie, który oparty jest na kon-trolowaniu przebiegu spotkania i częstej wymiany piłki. Blaugrana go chyba jednak przerosła - przede wszystkim pod względem sportowym, ale chyba także pod względem mentalnym - nie poradził sobie bowiem z presją gry w tak wielkim klubie, który w ostatnich latach osiągał niebotyczne sukcesy. W trakcie 24 miesięcy z wielkiej nadziei stał się piłkarzem,piłkarzem, którego większość wypychała z klubu siłą, a jego odejścia nie przyjęto z niezadowoleniem, ale raczej z ulgą. Grając w tym roku w West Hamie, będzie chciał zwrócić uwagę poważniejszych klubów, by przyszłego lata dołączyć do mocniejszej drużyny. Barca zrzuci wtedy zbędny balast, a Alex będzie mógł rozpocząć kolejny rozdział w swojej karierze.

Hubert Bochyń[email protected]

@H_Bochynski

21.

Page 22: Barça Flash Październik 2014

Ostatnio zostałem zapytany, który z gra- jących obecnie piłkarzy jest moim idolem. Pytanie w gruncie rzeczy proste – z kim mógłbym się utożsamić, kto porywa mnie swoją walką, grą i wartościami, które mu towarzyszą. I powiem szczerze, że mnie

zatkało. Im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej zastanawiałem, tym bardziej

utwierdzałem się w przekonaniu, że mój idol, który zakończył w tym roku swoją karierę, był piłkarskim ewenementem.

22.

Maciej “DissBlaster” Krawczyk

Page 23: Barça Flash Październik 2014

MQ18 Deviantart

23.

Page 24: Barça Flash Październik 2014

Ostatnio zostałem zapytany, który z gra- jących obecnie piłkarzy jest moim idolem. Pytanie w gruncie rzeczy proste – z kim mógłbym się utożsamić, kto porywa mnie swoją walką, grą i wartościami, które mu towarzyszą. I powiem szczerze, że mnie zatkało. Im dłużej się nad tym zas- tanawiałem,tanawiałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że mój idol, który zakończył w tym roku swoją karierę, był piłkarskim ewenementem. Zawodni- kiem, który rodzi się raz na sto lat i na piłkarskich boiskach jest niczym człowiek z innej epoki. Dlatego moim zdaniem CarlesCarles Puyol był piłkarzem kompletnym, piłkarzem wszechczasów. I choć wiem, jak subiektywna jest to opinia, to postaram się ją w pewnym stopniu udowodnić.

PILKARZ WSZECHCZASÓWUmiejętności

ZacznijmyZacznijmy może od przybliżenia sylwetki Puyola, zanim przejdziemy do piłkarzy obecnie kopiących piłkę. Pierwsze, na co zwraca się uwagę przy ocenie zawodnika, to jego umiejętności piłkarskie. Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości co do tego, że był to jeden z najlepszych obrońców w historii, to pozwolę sobie przypomnieć wypow-iedziiedzi dwóch zawodników, którzy zdecydowanie byli jednymi z najlepszych napastników.

Mowa o Brazylijczykach Ronaldo oraz Ronaldinho. Zapytani o to, przeciwko którym obrońcom grało im się najciężej, zgodnie wymie-niali m.in. Puyola. Ronnie cieszył się, że przez sporą część kariery Puyi uprzykrzał mu życie jedynie podczas treningów, a jego kolega wspominał, że Carles był zawodnikiem, którego niezwykleniezwykle trudno było przejść, i który potrafił wyłączyć zawodnika z gry jak mało kto.

Opinie graczy, którzy zapisali się w historii piłki nożnej jako jedni z najlepszych są na pewno warte więcej, niż krytyczne słowa Jasia, który rozegrał trzy sezony w B Klasie, a poza tym ogląda dużo meczów w telewizji. Dlatego umówmy się, że słowa krytyki pod adresem gry Puyola (choć

przyznam szczerze, że w życiu się z takimi nie spotkałem) odłóżmy na półkę z napisem „Opinie ekspierdów” i nie zawracajmy sobie nimi głowy. Nie mówię, że nie było lepszych defensorów od niego, bo na tym poziomie decydowanie o tym, kto jest lepszy, a kto gorszy jest bardzo trudne. Chodzi mi tylko o zrozumienie, że to była światowa czołówka.światowa czołówka.

Druga kwestia, to charakter piłkarza. I tutaj, moi mili (nie chodzi o Milika i Milę), ze świecą szukać takiego gościa.

Waleczność

Dla Carlesa Puyola zawsze był wynik 0:0 i ostatnie minuty meczu. Tak właśnie zachowywał się na boisku. Walczył o każdą piłkę, jakby wynik był niekorzystny, a na zegarze coraz mniej czasu do końca spotkania. 4:0? Nieważne, napastnicy rywala nie mogli liczyć na taryfę ulgową. Tak samo zachowywał się w polu karnym przy ofen- sywnychsywnych stałych fragmentach gry. Nie było odpuszczania, tylko konkretna walka o pozycję. Potrafiło się to skończyć fatalnie, jak na przykład w momencie, gdy niefortunnie upadł i zwichnął sobie łokieć, co wyglądało naprawdę fatalnie… ale to go nie zrażało. Ludzie pytali: „po co tak

walczył przy tym wyniku”, ale odpowiedź jest prosta – inaczej nie byłby sobą.

Ofiarność

Kolejna,Kolejna, piękna cecha tego wielkiego piłkarza. Pomijam już fakt, że jego zdrowie było ostatnim, na co zwracał uwagę w trakcie spotkania. Nie miało znaczenia, czy piłką dostanie w głowę, w brzuch, czy w ja… czy gdziekolwiek indziej – przy dośrodkowaniach rywali ręce zawsze miał schowane za sobą, bo tak gra się w piłkę! Co tam przyprzy dośrodkowaniach. Na pewno każdy pamięta jego interwencję w meczu z Lokomotivem z 2002 roku. Bramkarz zawędrował sobie poza pole karne, obrona była w kompletnej dupie i tylko Puyol stał pomiędzy pustą bramką, a napastni-kiem będącym na szesnastym metrze. I „obronił” jego strzał. Rzucił się w lewą stronę i klatą obronił tę piłkę. Jasne – napastnik nie powinien dać mu nawet szans na skuteczną interwencję, ale nie zmienia to faktu, że skurczybyk rozwalił tą interwencją Chucka Norrisa.

Fair Play

Kolejna, piękna cecha Kapitana. Poszukajcie sobie na YouTube nagrań, w których Puyol „nurkuje”. Powodzenia. Znalazłem jeden materiał jakiegoś

24.

Page 25: Barça Flash Październik 2014

psychofana Cristiano Ronaldo. Widać na nim, jak CR7 próbuje odebrać Kapitanowi piłkę, ale nawet jej nie dotyka… i to jedyne, co znajdziecie. Ten gość prędzej by się powiesił, niż robił z siebie ofiarę i panienkę. Poza tym nie pozwalał innym na robienie cyrków. Jak w jednym z El Clasico Pique skarżył się sędziemu, że publiczność czymś rzucarzuca w piłkarzy Barcelony, Puyol wyrwał mu ten przedmiot, wyrzucił i pokazał, że ma grać w piłkę. Bo właśnie o to chodziło Kapitanowi w każdej sytuacji – o grę w piłkę, nic więcej. Nie biadolił, że trawa za wysoka, nie narzekał, że za gorąco – ogólnie nie narzekał nawet wtedy, gdy z jego zdrowiem było naprawdę fatalnie. Spakował walizkiwalizki i podziękował, bo choć zrobił wszystko, by wrócić do zdrowia, to było pewne, że już nigdy nie będzie w stanie rywalizować na najwyższym, sportowym poziomie.

Kto teraz?

Puyol swoją karierę niestety już zakończył. Była to wielka kariera wielkiego piłkarza i wielkiego człowieka. Ryzykuję to stwierdzenie, choć nie miałem okazji poznać go osobiście. Nigdy jednak nie słyszałem, by brał udział w jakiejś aferze, chodził nawalony po klubach, dupczył prosty-

ytutki, czy lansował się w mediach. Nic z tego. W życiu zawodowym pełen profesjonalizm, w życiu prywatnym pełna harmonia. Przykład, z którego warto czerpać jak najwięcej.

JednakJednak jego już nie ma. Kolejne pokolenia nie będą miały możliwości, by się na nim wzorować. Może kiedyś coś usłyszą w telewizji, albo wyczytają w Internecie, ale to tak naprawdę nic im nie da, tak jak nam niewiele daje czytanie o Beckenbauerze, czy innych piłkarzach z innej epoki. Na kim więc będą się wzorowali? I dlaczego mam problem z z odpowiedzą na pytanie, kto dzisiaj jest moim piłkarskim idolem? No mam, bo tak naprawdę kogo mógłbym za takowego uznać po Kapitanie Puyolu?

Lionel Messi

Ten chłopaczek jest niewątpliwie genialnym zawodnikiem. Osobiście uważam, że jest jednym z najlepszych w historii (czy najlepszy? Nie wypo- wiadam się, bo nie widziałem w akcji Maradony, Pelego, Cruyffa i innych… filmiki, to można sobie wsadzić – na filmikach to i z polskiej ligi można potęgę zrobić). W krótszych okresach na pewno bylibyli lepsi od niego, jak na przykład Ronaldinho, ale nikt nie potrafił utrzymać formy przez tyle lat, co on.

W kwestii charakteru na pozór wszystko w po- rządku. W wywiadach skromny, w mediach kreowany na wzór, ale mnie to nie przekonuje. Pamiętam, jak kopał piłką po kibicach, pamiętam, jak wdawał się w przepychanki i pyskówki z innymi graczami, pamiętam, jak patrzył na kolegów z zes- połu, gdy mu nie podawali piłek, pamiętam, że miał problemproblem z płaceniem podatków (choć w sumie nic o tym nie wiedział – obracali jego milionami bez jego wiedzy). Ogólnie nic do niego nie mam, ale przez to wszystko zwyczajnie nie byłbym w stanie traktować go jako idola i mówić innym, by brali z niego przykład.

Cristiano Ronaldo

To może jego największy rywal? Z czystym sumie- niem mogę powiedzieć jedno – każdy może patrzeć na Portugalczyka i uczyć się od niego, co to znaczy praca i dążenie do celu. W tym aspekcie moim zdaniem nie ma sobie równych. Stuprocentowe zawodowstwo i wyczucie swojego ciała oraz możliwości. Poza tym tylko jeden cel – perfekcja…perfekcja… żadnych półśrodków. Za to go ogromnie szanuję i w tym raczej nikt go nie przebije.

25.

Page 26: Barça Flash Październik 2014

Ale jednocześnie facet nie trafia do mnie swoim stylem bycia. Ja rozumiem, że niektórzy mogą lubić osoby mocno zapatrzone w siebie, ale ja nie bardzo. Lubi spędzać kupę czasu przed lustrem? Niech spędza, ale nie jest to coś, co polecałbym innym, bo łatwo popaść w samo zachwyt. Poza tym te jego symulki… Ludzie – naprawdę za wszelkąwszelką cenę trzeba dążyć do bramki? Za cenę oszustwa? Za cenę bycia pośmiewiskiem? Za cenę robienia z siebie lamusa? Moim zdaniem nie tędy droga.

Kapitanowie i obrońcy

Może inaczej. Przyjmijmy inny klucz. Skoro Puyol był Kapitanem i obrońcą, to może wśród tego typu zawodników warto poszukać idoli? Może będzie łatwiej? Przecież muszą być jakieś cechy wspólne, które ich wszystkich łączą. Najpierw poodrzucajmy tych, którzy odpadną na pewno.

RamosRamos – król czerwieni. Rewelacyjny obrońca, który jednak poziomem agresji i głupich zagrań przekreśla swoje szanse na to, by być idolem kogokolwiek poza dresem spod budki z piwem. Zbyt wiele razy udowadniał, że czysta gra jest mu obca i przez ten element niestety chłopa trzeba odrzucić.

PiquePique – waka waka. Gdyby więcej skupiał się na piłce, niż na piłkach Shakiry, to może coś by z tego było. Nikomu nie bronię szczęścia w życiu prywatnym, ale warto dążyć do równowagi. Jeśli gostek z topowego defensora staje się (nie bójmy się użyć tego słowa) średniakiem, to gdzieś mu tej równowagi zabrakło.

się użyć tego słowa) średniakiem, to gdzieś mu tej równowagi zabrakło. Pepe – bez komentarza.Mascherano – przekopał kiedyś po plecach kierowcę meleksa, który zwoził go z boiska. To mi wystarczy, by nie uwzględniać go w tej klasyfi-kacji.BartraBartra – młoda nadzieja Barcelony i Hiszpańskiej piłki. Oby mocno pracował nad sobą, oby nie poprzestawiało mu się we łbie. Niech jeszcze nabierze większej pewności siebie i może za kilka lat rzeczywiście będzie liderem, na którego czeka Barca? Oby.VaraneVarane – nadzieja Realu Madryt. Powiem szczerze, że ten chłopak ma wszystko, by zostać przykładem dla innych. Już teraz jest świetnym obrońcą, gra czysto, ale skutecznie, nie pajacuje w mediach, unika prowokacji. Jakbym chciał kogoś wyciągnąć z Realu, to właśnie jego, ale raczej nie będą na tyle głupi by się go pozbyć. Kandydat na idola, ale w przyszłości.Kandydat na idola, ale w przyszłości.Stara, ale jara gwardia.Zawsze można zrobić szybki przegląd tych zawodników, którzy mają już wyrobioną markę i są uznawani za swoistych liderów swoich drużyn?Xavi – wszystko spoko, wieczny szacunek dla generała, ale jego wypowiedzi tłumaczące porażki i wielokrotne uganianie się za sędziami gdy nie było to wskazane po prostu są załamujące. Ciężko brać z tego przykład.Iniesta – nie symuluje, nie jest brutalem,

Iniesta – nie symuluje, nie jest brutalem, piłkarsko potrafi zachwycić, ale… wydaje mi się, że kompletnie brak mu zdolności przywódczych. Jeśli ktoś jest w stanie wyobrazić sobie Andresa krzyczącego na kolegów lub żywiołowo ich motywującego, to ma naprawdę bujną wyobraźnię.

BusquetsBusquets – każdy pamięta oko Illuminatów w jego wykonaniu. Ale jeśli mamy być sprawiedliwi, to od tamtego czasu bardzo się zmienił. Z tym, że podobnie jak w przypadku Iniesty, ciężko posądzić go o możliwość „ponie-sienia” drużyny, gdy tego najbardziej potrzebują.

Reszta świata

W poszukiwaniach skupiłem się głównie na piłkarzach Barcelony i Realu Madryt, bo w prze- ciwnym razie felieton zająłby kilkanaście stron. Ale tak na szybko z innych krajów można wyróżnić na przykład Pirlo czy Lamparda, ale przecież to są piłkarze, którzy również są u schyłku kariery i zaraz ich gwiazda przeminie.

MożeMoże po prostu mam za wysokie wymagania? Może powinienem w ogóle odpuścić myśl, że kiedykolwiek pojawi się ktoś taki, jak Puyol i zdobędzie moje piłkarskie serce? Może powi- nienem dać więcej czasu młodym, którzy zwy- czajnie nie mieli możliwości wyrobienia sobie takiej marki? Może tak, ale na Puyola nie trzeba byłobyło czekać. On był liderem od początku i od początku prezentował styl, który towarzyszył mu przez całą karierę. I tego będę się trzymał. Nie ma sensu obniżać standardów tylko dlatego, że brak aktualnie odpowiednich kandydatów. Nie będę kupował Opla tylko dlatego, że akurat wszystkie modele BMW zostały wyprzedane.

Są piłkarze, którzy są wielcy, ale czegoś im brakuje. Moim zdaniem, może mocno naciąganym i wypaczonym przez lata fascynacji Puyolem – jemu nie brakowało niczego. I dlatego uważam, że był najlepszym graczem, jakiego w ostatnich latach widział świat (tytuł mówi o piłkarzu wszechczasów, ale wiadomo, że nagłóweknagłówek musi być naciągany… przecież nie wiem, jacy piłkarze grali kiedyś). I dlatego żal mi ściska dupsko, że obrońcą, który w ostatnich latach dostał Złotą Piłkę jest Cannavaro, a nie Puyol. Choć w sumie jemu na pewno to nie przeszkadza. Dla niego liczyła się tylko piłka i 90 minut na boisku, a nie indywidualna pożywka dla pychy. Dlatego tak bardzo go uwielbiam.pychy. Dlatego tak bardzo go uwielbiam.

Maciej “DissBlaster” KrawczykHalaDzieci i Trolnet

26.

Page 27: Barça Flash Październik 2014
Page 28: Barça Flash Październik 2014

Chyba nie ma takiego frontu, gdzie Messi z Ronaldo nie prow-adziliby rywalizacji. Złota Piłka – zawsze wzbudza wiele kontrow-ersji i dalej będzie to robić. Czterokrotnie zdobywał ją Argentyńczyk, dwa razy mniej wznosił ją Portugalczyk. Wygląda jednak na to, że CR7 może

nadgonić swojego konkurenta w tym wyścigu, ponieważ on wydaje się mieć „mocniejsze argumenty”.

28.

Kuba Łokietek

Page 29: Barça Flash Październik 2014

29.

Page 30: Barça Flash Październik 2014

STALE CI SAMIUwielbiam te momenty w lidze, kiedy dzieje się coś nieoczekiwanego. Jeszcze bardziej, kiedy trwa to dłuższy czas jak np. gra Atletico w zeszłym sezonie, która zakończyła się nie-spodziewanym mistrzostwem. Dlatego rozgrywką w Football Managera (wersja 2008, ubóstwiam) zaczynam się zadowalać tak naprawdęnaprawdę po około 10 sezonach, kiedy następują pierwsze roszady, hegemoni nie są już tacy mocni, a te mniejsze zespoły po zastrzyku kilku zdolnych wychowanków, zaku-pieniu paru tanich i doświadczonych wyjadaczy oraz obsadzeniu pozycji szkoleniow- ca młodym i zdolnym trenerem, zaczynają w cuglach wygrywać spotkania seriami. Rzeczywistość wirtualną z wielką chęcią przeniósłbym na realne stadiony, ale z tym czasami jest bardzo ciężko, bo sezonu nie rozgrywa się w parę tygodni, a zmiany nie następują tak szybko. Dlatego z lekką przykrością przyjąłem do faktu, że o naj- ważniejszeważniejsze indywidualne nagrody za sezon 2014/2015 będą walczyć znów tylko dwaj zawodnicy – Messi oraz Cristiano.

Nie jest oczywiście tak, że w lidze nie ma odkryć i nikt inny się nie wyróżnia. Piorunujący początek zaliczył Nolito, który jest motorem napędowym Celty, a wcześniej był niechciany w Barcelonie. Strzela i asystuje snajper Valencii – Paco Alcacer, który ma genialne statystyki, ale jego gole i podania naprawdę są wielkiej urody.urody. Sporo strzelają również Neymar czy Bacca, którzy utrzymują średnią około bramki na spotkanie, co jest bardzo dobrą średnią. Ciężko jest jednak walczyć z wiatrakami. Jeśli graliście we wcześniej wspomnianego Football Managera, a pewnie tak jest, to wiecie dosko-nale co to jest metoda „save&load”. Dla niezo- rientowanych tłumaczę: polega ona na zapisy-waniu stanu gry przed danym meczem i, w przypadku niekorzystnego dla nas rezultatu, ładowaniu go z powrotem do momentu przed rozegraniem tego spotkania. Jako młody i początkujący gracz, wchodzący w świat wirtu-alnej menadżerki, bardzo często zdarzało mi się to robić (nie martw się, jeśli nadal to robisz – na pewno wyrośniesz). Były jednak momenty nie do przeskoczenia. Pamiętam rywalizację w jednym ze spotkań grupowych Ligi Mistrzów, kiedy grałem Barceloną przeciwko Werderowi.

.Mecz wydawał się banalnie prosty, ale wolałem zapisać, ponieważ już wiele razy zdarzały się sytuacje, gdzie rywal wygrywał, oddając jedno celne uderzenie. Bardzo potrzebowałem tych oczek, ale nie przychodziły one łatwo. Przegrałem raz, drugi raz, trzeci... Zdarzało się kilka remisów, ale w ogóle mnie to nie satysfakcjonowało.satysfakcjonowało. Za którymś załadowaniem prowadziłem 3:1 i miałem kilkanaście minut do końca. Cofnąłem się, grałem z kontry (to brzmi śmiesznie, jeśli połączymy to słowo z Blau- graną), na czas, lecz mimo to padł remis 3:3. Do czego zmierzam? Po prostu niektórych spraw nie da się przeskoczyć. Jest gdzieś poprzeczka, którejktórej w danej chwili nie można pokonać. Ja tego nie zrozumiałem i ostatecznie... usunąłem zapis ze zdenerwowania, ale myślę, że zawod-nicy Primera Division doskonale pojmują, że w indywidualnych popisach mamy duopol.

Z jednej strony Messi – w obecnym sezonie sześć bramek oraz tyle samo asyst. Przewodzi w tej drugiej klasyfikacji, w walce o Pichichi zajmuje trzecie miejsce i ustępuje tylko koledze z zespołu – Neymarowi – oraz Cristiano (stan na 7. kolejkę). Gracz Realu może pochwalić się tylko jedną asystą, ale za to jego dorobek strze- leckilecki jest imponujący – 13 trafień w 7. kolej- kach. Można było się tego spodziewać. Początek rozgrywek dawał nadzieję, że może do tej walki włączy się jeszcze kilku zawodników, ale teraz raczej nie ma co na to czekać. Kilku graczy na pewno popisze się dobrymi wynikami, lecz w ogólnym rozrachunku nie będąbędą w stanie dorównać tym obu panom. Ta rywalizacja będzie się toczyć do momentu, w którymś któryś z nich opuści ligę, zakończy karierę albo trafi się jeszcze jakieś kolejne „cudowne dziecko”, które będzie potrafiło wnieść piłkę na jeszcze wyższy poziom. Choć już w tej chwili wydaje się to niewiarygodne, że da się to zrobić lepiej.da się to zrobić lepiej.

Chyba nie ma takiego frontu, gdzie Messi z Ronaldo nie prowadziliby rywalizacji. Złota Piłka – zawsze wzbudza wiele kontrowersji i dalej będzie to robić. Czterokrotnie zdobywał ją Argentyńczyk, dwa razy mniej wznosił ją Portugalczyk. Wygląda na to, że CR7 może nadgonić swojego konkurenta w tym wyścigu,

30.

Jakub Łokietek

Page 31: Barça Flash Październik 2014

ponieważ on wydaje się mieć „mocniejsze argu-menty”. Król strzelców LM, pobity rekord co do goli zdobytych w jednej edycji tych rozgrywek, Pichichi, a do tego drużynowo zdobyty puchar Champions League oraz Puchar Króla. Messi z kolei to wicemistrz świata oraz najlepszy piłkarz tych rozgrywek. Wiadomo, że zawod-ników wyróżniających się w mundialu trzeba brać pod uwagę, ponieważ w 2002 roku wygrał Ronaldo (brazylijski), w 2006 Cannavaro, a w 2010 drugą i trzecią lokatę okupowali Iniesta oraz Xavi. Tym razem również może mieć to spore znaczenie, choć nie musi. Wydaje się, że obaj mają „papiery” na to, aby odebrać kolejnykolejny raz to trofeum. Sporów to nie zgasi, co więcej, nasilą się one i to niezależnie od werdyktu. Kolejnym frontem rywalizacji są oczywiście popisy strzeleckie. Leo jest o krok pobicia rekordu Zarry i na dniach stanie się najlepszym snajperem w historii La Liga. Drugi notorycznie pakuje bramki na europejskich stadionachstadionach i tam bije swoje rekordy. Choć na hiszpańskim podwórku spisuje się ostatnio równie dobrze, o czym świadczy poprzedni sezon i początek obecnego. Ostatnio Argentyńczyk znalazł sobie kolejny front. Obdarowuje partnerów z drużyny asystami niczym św. Mikołaj prezentami w Boże Narodzenie.Narodzenie. Cristiano też asystować potrafi, ale chyba stwierdził, że teraz czas na wywalczenie jak największej ilości trafień.

Ciekawe jest to, że oboje są... nominalnymi skrzydłowymi. Ronaldo nadal jest często ustawiany z boku boiska, ale nie gra już on tak szeroko i nie ma chyba wątpliwości, że prawdziwą „dziewiątką” w ekipie Królewskich wcale nie jest Karim Benzema. To samo tyczy się Leo Messiego. Ten był już próbowany jako „fałszywy„fałszywy napastnik”, często występował w roli podwieszonego za snajperem. Teraz znaleziono mu rolę kreatora, przez co jeszcze głębiej cofa się po piłki. Zresztą chyba w tej chwili Argentyńczyk ma taką dowolność w działa- niach, że równie dobrze może grać na prawej obronie jako lewonożny zawodnik. Można powiedzieć,powiedzieć, że te zmiany są kwestią ewolucji w futbolu. Skrzydłowi grają teraz coraz bliżej pola karnego oraz znacznie bardziej wąsko. Ich niektóre role przejęli boczni obrońcy, trochę na wzór futbolu brazylijskiego. Już nie widzimy w ich wykonaniu tylu rajdów do końcowej linii i dośrodkowań, a częściej zejście z piłką do środkaśrodka i uderzenia. W systemach 4-3-3 ich rola, jako bocznych pomocników, jest niemal niezauważalna, więc śmiało można nazywać ich napastnikami. Dlatego Messi z Ronaldo przeszli tę ewolucję. Są zbyt dobrzy, aby nie wy- korzystać ich w zdobywaniu bramek. Umówmy się, ciężko nazywać zawodnika najlepszym na świecie,świecie, jeśli nie wpisuje się regularnie na listę strzelców.

Co prawda do rekordów Pelego oraz Romario ciężko na razie się im zbliżyć i wygląda na to, że nie będą w stanie osiągnąć 1000 bramek w karierze, zważając na wiek obu zawodników. Pewnie pograją jeszcze trochę i będą strzelać na potęgę, ale z każdym następnym rokiem będzie już tego mniej. Wydaje się, że obaj mają najlep-szesze czasy za sobą, choć głupio to mówić, jeśli nagle pobijają wszystkie rekordy. Jednak lepiej już być nie może. Wszędzie są jakieś granice, a i tacy ludzie jak Atomowa Pchła i CR7 są nadal... ludźmi. Utarty slogan, ale jest on prawdziwy. Mamy naprawdę wielkie szczęście, że możemy ich obserwować „na żywo”. Nie znamyznamy ich z żadnych opowieści. Swoim dzieciom będziemy mogli bez końca opowiadać o czasach naszej młodości. Nasi rodzice mieli Maradonę, dziadkowie Pelego, my mamy dwójkę, która poziomem chyba przebija poprzednich „bogów” futbolu.

Co nas czeka dalej? Czy jakieś rekordy są jeszcze możliwe do pobicia? Oczywiście, że tak. Ja ze swoim znajomym założyłem się o to czy kiedykolwiek (bardziej do końca naszego życia) biały człowiek zostanie jeszcze mistrzem świata lub mistrzem olimpijskim w sprincie na 100 metrów. Według mnie tak, mój kolega sądzi odwrotnieodwrotnie i pewnie ma sporo racji. W bieganiu dużą wagę ma budowa ciała, a ludzie czar-noskórzy są bardziej przystosowani do takiego sportu. Pocieszam się tym, że nie będę musiał wypłacić nagrody. Jeśli umrę, a białego mistrza nie będzie, to będę tylko przegranym w zaś- wiatach. Jeśli doczekam się jednak tego, to mogę jeszcze w trakcie życia ziemskiego „skonsumować nagrodę”. Co to ma do futbolu? To, że są pewne granice, ale w przeciwieństwie do sprintu możliwości piłki nożnej jeszcze do nich nie dotarły. Zawodnicy zaczynają żyć coraz bardziej zdrowo, dzieci od małego są przysto-sowywane do uprawiania sportu, zaczynają się interesować profesjonalnym treningiem. Cristiano Ronaldo jest namiastką tytanów, których będziemy mieli jeszcze okazję oglądać. Ciężka fizyczna praca doprowadzi wielu młodych adeptów futbolu na sam szczyt. Mam jednak nadzieję, że talent nadal będzie w cenie. Ta nieobliczalność, błysk w oku i boski szlif to chybachyba to, co najbardziej lubię w futbolu. Doceniam tych ciężko trenujących, wylewających siódme poty, ale cenię sobie tę naturalność i intuicję w niektórych ruchach. Nie wszystko da się wyćwiczyć, a właśnie to rekompensują nam ci mali wzrostem, ale wielcy duchem. Nigdy nie wiesz co możesz spodziewaćspodziewać się po takim zawodniku. A myślę, że po Messim możemy spodziewać się jeszcze naprawdę wiele.

Kuba Ł[email protected]

@KubaLokietek

31.

Page 32: Barça Flash Październik 2014

Kiedy Luis Enrique mówił, iż kadra nie jest jeszcze kompletna, to większość cules mając na uwadze

transferowy zakaz zacierała ręce. Reus, Cuadrado, a może jeszcze ktoś inny z najwyższej światowej z najwyższej światowej półki? Jakież wielkie było zdziwienie, gdy okazało się, że ostatnim transferem

będzie Douglas z Sao Paulo.

Tomasz Tybuś

32.

Page 33: Barça Flash Październik 2014

33.

Page 34: Barça Flash Październik 2014

O pewnym Douglasie z Brazylii Tomasz Tybuś

Kim jest?

PewniePewnie jesteście w stanie wymienić bardziej rozpoznawalnych zawod-ników o tym samym imieniu co nowy prawy obrońca Barcy. Z racji tego, iż mało o nim wiadomo – wypada o jego osobie napisać nieco więcej. Douglas Pereira dos Santos urodził się w Goias ii właśnie w tamtejszym klubie rozpoczął swoją piłkarską karierę. Tam był jednym z wyróżniających się zawodników i w 2012 roku trafił do Sao Paulo. W jednym z bardziej roz-poznawalnych klubów w Brazylii rozegrał 93 spotkania, podczas których zdobył 4 bramki. Na swoim koncie zgromadził tez parę sukcesów. Po odejściu z Goias, w pierwszym sezonie w nowej drużynie zdobył Copa Sudamericana, czyli odpowiednik Ligi Europy. Warto zaznaczyć, iż wys- tępował w tych rozgrywkach jako pod-stawowy zawodnik. W 2009 roku sięgnął również po mistrzostwo stanu Goias, lecz nie jest to wyczyn godny jakiś wielkich pochwał. Douglas miał także okazję występować w narodowej koszulce. Była to jedynie kadra Brazylii do lat 20, ale zawsze. Zdobył z nią MistrzostwoMistrzostwo Ameryki Południowej U-20 oraz wicemistrzostwo świata U-20 w 2010 roku. Łącznie zagrał w zespole z tej kategorii wiekowej 12 spotkań. Nowy obrońca Barcelony nie jest więc aż tak anonimowy, jak mogłoby się wydawać. Nie ma się też jednakjednak co oszukiwać, wielkiej kariery do tej pory także nie zrobił.

Prawie jak Dani AlvesNieNie został również ulubieńcem kibiców Sao Paulo, przez, których niejednok-rotnie był wygwizdywany. Mieli mu oni za złe szczególnie błędy w obronie. Trener darzył go raczej większym zau-faniem i traktował jako pierwszy wybór, choć zdarzało się czasami, że Douglas rywalizację o pozycję w pierw- szym składzie przegrywał. Po transferze do Barcy można było przeczytać wiele informacji o miernym poziomie spor-towym Brazylijczyka. Zaprzeczają jednak temu ludzie, którzy dość regu-larnie śledzą rozgrywki w Kraju Kawy. Według nich 24 latek to bardzo podobny piłkarz do młodego Daniego Alvesa. Szybki, lubiący kombinacyjną grę po ziemi, lepszy w ofensywie niż w defensywie. Z tego też względu występować może również ustawiony wyżej. Edmilson twierdzi nawet, że Sao PauloPaulo będzie żałować sprzedaży tego zawodnika. Były gracz Blaugrany wskazuje co prawda na lekkie braki techniczne Douglasa, lecz jest zdania, iż są one możliwe do nadrobienia podczas treningów z pierwszą drużyną. Nie ma jednak co przesadzać, ostatni transfertransfer Barcelony to nie jakiś super zawodnik. Bartłomiej Rabij nazywa go solidnym ligowcem. Po co, więc Dumie Katalonii 24 – letni, delikatnie ponadprzeciętny prawy obrońca z ligi brazylijskiej?

Zubi, czemu?Tegoroczne transferowe okno dostarczyło kolejnej telenoweli pod tytułem „Czy Barcelona go kupi czy też nie?”. Tym razem w głównej roli

wystąpił piłkarz Fiorentiny Juan Cuadrado. Zaliczył całkiem udany sezon w Serie A, lecz kibicom wrył się w pamięć przede wszystkim dzięki świetnym występom na mundialu. Miał stać się następcą Alvesa, który był wypychany z klubu. Dani jednak został, a a Kolumbijczyk do Katalonii ostatecz- nie nie trafił. Cules wyrażali się bardzo pozytywnie o sprowadzeniu Cuadrado, czy Douglas miał być transferem na przebłaganie sympatyków? Jeśli to prawda, to ciężko znaleźć w sprowa- dzeniu nieznanego gracza logikę. Tym bardziej,bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że wobec braku sprzedaży „22” Barcy, były zawodnik Goias i Sao Paulo został trzecim prawym obrońcą w zes- pole. Po co kolejny piłkarz na tą samą pozycję? Jedną z przyczyn może być sprawa wyżej wspomnianego Alvesa. PoPo zawirowaniach z nim związanych już nie pała taką miłością do Barcelony. Sam mówi w wywiadach, iż nie ma motywacji, a jego obecna gra wynika głównie z rutyny. Przez niejasne działania zarządu jedne z najlepszych niegdyś bocznych obrońców na świecieświecie stał się tykającą bombą. Może w takim razie Douglas jest zabezpiecze-niem na wypadek iskry, która mogłaby doprowadzić do wybuchu Daniego? Jest to jakieś wyjaśnienie, szczególnie że Alves zapowiedział już swoje odejście z klubu po aktualnym sezonie. Nie zapominajmy jednak w całej tej sprawie o Martinie Montoyi. Pozys- kanie zawodnika na jego pozycję to sygnał od klubu, że nie do końca ufa się umiejętnościom wychowanka. Czemu wydaje się 4 miliony euro na piłkarza, którego na razie jedynym zadaniem jestjest noszenie numeru 16 po Busquetsie? Istnieje pewna teoria, która może rozjaśnić powody zakupu Douglasa.

34.

...I w sumie wiadomo o nim tyle, że grał w tym zespole z Kraju Kawy. Jeśli ktoś nie śledzi ligi brazylijskiej pewnie nigdy o nim nie słyszał. Nie jest więc megagwiazdą i człowiekiem, o którego biły się największe kluby, to może jest chociaż młody i perspektywiczny? Też nie. Ma 24 lata, a to nie polska ekstraklasa, gdzie taki gracz jest traktowany niemal jak junior. O co w takim razie chodzi z pozyskaniem Douglasa?

Page 35: Barça Flash Październik 2014

Tajemnicza agencjaPamiętaciePamiętacie takich cracków jak Keirrison czy Henrique? Duma Katalonii wydała na nich łącznie 22 miliony euro. Każdy z nich był zapowiadany jako ktoś o zdecydowanie ponadprzeciętnych umiejętnościach. Jak się skończyło - wszyscy wiemy. Obecnie pierwszy gra w Kurytybie, a drugi w Napoli. OpróczOprócz narodowości mają oni pewien wspólny element z Douglasem. Posiadaczem pewnej części praw do wyżej wymienionych zawodników była agencja Traffic. Podpisuje ona umowy z obiecującymi piłkarzami głównie z Brazylii i z Argentyny. Następnie niejako wypożycza klubom, które płacą pensjepensje tych (najczęściej) młodzianów, a w wypadku transferu do znanego zespołu firma z Sao Paulo zgarnia zwykle najwięcej. Nie jest to oczywiście pewne, że Barca ma jakąś niepisaną umowę z grupą Traffic, ale ciężko też uwierzyć w zbieg okoliczności, i to po raz kolejny. Abstrahując od opinii kibiców,kibiców, nowy prawy obrońca Blaugrany jest przedstawiany przez klubowych oficjeli jako super zawodnik. Sam przyznał, iż był zasko- czony zainteresowaniem Katalończyków. Może być trochę prawdy w tym, że Douglas o transferze dowiedział się z mediów bądź na szarym końcu. Jak pokazuje przypadek Luisa Alberto, piłkarz nie zawsze musi o wszystkim Alberto, piłkarz nie zawsze musi o wszystkim wiedzieć, a decydujące słowo należy do agencji, z którą jest związany. Na konferenc-jach prasowych Brazylijczyk pięknie mówił jakim to Barcelona jest wspaniałym klubem i że trafiając tu spełnił marzenia. Wszystko fantastycznie, ale gdy został spytany o nu- mer, który dostał to przeprosił i powiedział, że nie wie kto wcześniej z nim grał. Więc jak to jest? On coś o Dumie Katalonii wie czy jednak nie? Może trochę się czepiam, nie każdy musi przecież znać na pamięć takie rzeczy. Jednak cała ta sprawa transferu Douglasa wygląda nieco sztucznie. Jest to oczywiścieoczywiście tylko jedna z teorii na temat przyczyn zakupu tego gracza. Jednak jak wiadomo w każdej plotce tkwi ziarenko prawdy, a nie wydaje się, aby wyłożenie 4 milionów euro na prawego obrońcę Sao Paulo było aż tak niezbędne.

Co dalej?Jedno jest pewne, Douglas został członkiem pierwszej drużyny. Wbrew niektórym opiniom nie wypożyczono go od razu ani nie zesłano do Barcy B. Premierowe mecze tem-porady oglądał jednak głównie z trybun. Kiedy zaczęto coraz głośniej szemrać tym, że kupiono go tylko, żeby kupić, zdarzyło się coś

nieoczekiwanego. Luis Enrique desygnował debiutanta do wyjściowej jedenastki w spot-kaniu wyjazdowym z Malagą. To wzbudziło niemałe zaciekawienie i mimo że dla wielu nadal pozostawał anonimowy, z pewnością przed telewizory przyciągnął dodatkowych kibiców, zainteresowanych tym co pokaże. NiestetyNiestety zaprezentował niewiele. Pierwsza połowa stała pod znakiem solidności w de- fensywie i strachu w ofensywie Douglasa. Zaprzeczało to kompletnie opiniom o jego lepszej grze w ataku. W drugiej odsłonie zaczął się coraz częściej gubić i popełniać błędy. Do końca meczu na boisku nie dotrwał.dotrwał. Od razu posypała się na niego

lawina krytyki. Fakt, delikatnie mówiąc nie zachwycił, z tym, że tak można powiedzieć o każdym zawodniku Barcy w tym meczu. To był naprawdę fatalny dzień na debiut. Widać było zżerającą go tremę i brak pewności. Po tak beznadziejnym spotkaniu w wykonaniu nawet gwiazd Blaugrany, ciężko obiektywnie ocenićocenić przydatność Douglasa. Cytowany wcześniej Edmilson twierdzi, iż 24 latek ma potencjał by odnaleźć się w nowym zespole. Na razie pozostaje czekać do następnego występu, a ten raczej prędko nie nastąpi.

Tomasz Tybuś[email protected]

@TomekTyb

35.

Na konferencjach prasowych Brazylijczyk pięknie mówił jakim to Barcelona jest wspa- niałym klubem i że trafiając tu spełnił marzenia. Wszystko fantastycznie, ale gdy został spytany o numer, który dostał to przeprosił i po- wiedział, że nie wie kto wcześniej z nim grał.

Page 36: Barça Flash Październik 2014

Za nami pierwsze kolejki ligi hiszpańskiej, więc powoli można wyciągać kilka

wniosków. Niezaprzeczalne jest to, że znów najmocniejsze drużyny znajdują się

w czubie tabeli, a wszystkie dotychczasowe niespodzianki usunęły się na swoje miejsce, czyli w dolne strefy zestawienia. Można też dokonać łatwego podziału - pierwsza dokonać łatwego podziału - pierwsza szóstka i cała reszta. Na samym początku widzimy niepokonaną Barcelonę, a później: Valencię, Atletico, Sevillę oraz Real Madryt.

36.

Jakub Łokietek

Page 37: Barça Flash Październik 2014

37.

Page 38: Barça Flash Październik 2014

Za nami pierwsze kolejki ligi hiszpańskiej, więc powoli można wyciągać kilka wniosków. Niezaprzeczalne jest to, że znów najmocniejsze drużyny znajdują się w czubie tabeli, a wszystkie dotychczasowe niespod-zianki usunęły się na swoje miejsce, czyli w dolne strefy zestawienia. Można też dokonać łatwego podziału - pierwsza szóstka i cała reszta. Na samym początku widzimywidzimy niepokonaną Barcelonę, a później: Valencię, Atletico, Sevillę oraz Real Madryt. Po piętach tych ekip depcze Celta Vigo, ale jej gra jest na tyle niepewna, że nie można brać jej w tej chwili za poważnego kandy-data do zagrożenia czołówce. Świadczą o tym głupio tracone trzy oczka (m.in. z Realem Sociedad) oraz wyrwane cudem zwycięstwa (jak w spotkaniu z Elche). Później jest cała masa drużyn, które mogą okupować 7. miejsce, ale w następnej kolejce nawet osunąć się w okolice strefy spadkowej. Np. Getafe po wygranej z Malagą z przedostatniej lokaty wspięło się aż na 11. Co można o tym pomyśleć? Zaczyna nam się trochę ta La Liga angielszczyć. O ile było wiadomo, że o mis-trzostwo powalczą: Barca, Real oraz Atletico, to znów ciężko było o typowanie czarnego konia, jakim byli Rojiblancos w poprzedniej kampanii. Valencia i Sevilla były wielkimi niewiadomymi, ale wychodzi na to, że walka o czołowe lokaty będzie jeszcze bardziej zażarta niż to miało miejsce jeszcze kilka miesięcy temu.

Te prognozy na pewno mogą cieszyć. Przez wiele lat kibice Premier League zarzucali Primera Division to, że jest mało konkurencyjna. Że sprawa mistrzostwa zawsze rozstrzyga się między dwoma ekipami, a poza El Clasico inne mecze to tylko tło do łomotu, jakie sprawiają Barcelona i Real. Część tych komentarzy przygasła w maju, gdy po mistrzostwo Hiszpanii sięgnęłosięgnęło Atletico, ale nadal część mówiła, że przecież w Anglii jest minimum 5 drużyn do trofeum. Inna sprawa, że w ostatnich 10 latach zdobywają je tylko trzy drużyny - obie z Manchesteru oraz Chelsea.

To samo teraz można powiedzieć o La Lidze. Być może za jakiś czas będziemy mówić o większej ilości, bo zaskakuje postawa Sevilli i szokuje forma Valencii. Co prawda zawodzą Real Sociedad oraz Athletic Bilbao, które ostatnio wchodziły z czwartego miejsca do Ligi Mistrzów, ale w pełni rekompensują to inne ekipy. Zarówno zawodnicy z Andaluzji, jak i popularne "Nietoperze""Nietoperze" to nie byli główni kandydaci do pogrożenia najlepszej trójce. Początek sezonu pokazuje jednak, że mogą bardzo namieszać w ligowej stawce. Tak jak wspomniałem, największe wrażenie na mnie robi Valencia. Tę drużynę prowadziło w os- tatnim czasie bardzo wielu szkoleniowców. Od roku 2012, kiedy pracę z drużyną kończył Emery, klub obejmowałoobejmowało jeszcze 7 trenerów. Tym ostatnim, który zdecydował się podjąć wyzwanie ustabilizowania pozycji ligowej Los Che jest Nuno Espirito Santo, który jako bramkarz przez 5 lat występował w Primera Divison. Zdobył nawet Puchar Króla z Deportivo, ale większe sukcesy odnosił w lidze portugalskiej, gdzie występował w Porto w latach 2002-2004 oraz 2007-2010.2007-2010. Przez ten czas zgarnął 5 razy tytuł mis-trzowski, 3 razy Puchar Portugalii, czterokrotnie mógł cieszyć się ze zdobycia Superpucharu oraz był członkiem magicznej drużyny Jose Mourinho, która zdobywała Puchar UEFA oraz Ligę Mistrzów. Można powiedzieć, że jako Portugalczyk zdobył wszystko na polu klubowym. Teraz próbuje swoich sił w trenerce, a jego jedynym epizodem była do tej pory ekipa Rio Ave, gdzie Nuno przewodził przez 2 lata. Do momentu, kiedy zdecydowała się go zatrudnić Valencia. Było to pewnego rodzaju branie kota w worku. Kibice mogli być zaniepokojeni, ponieważ już widzieli na własne oczy Miroslava Djukica, Nico Esteveza J.A.Pizziego. Na razie mogą mieć jednak powodypowody do zadowolenia. Valencia nie przegrała do tej pory żadnego meczu, a jedynie zremisowała z Sevillą. Przed 6. kolejką była nawet liderem tabeli ze względu

Liga angielska jest dobra,

ale to hiszpańska ściąga

najlepszych piłkarzy.Gareth Bale

LIGA PIĘCIU38.

Page 39: Barça Flash Październik 2014

rozbioru drużyny. Odeszły kluczowe postaci - Rakitic, Fazio, Perotti, Marin, Moreno, a do tego kilku dobrych zawodników jak np. Czeryszew, Trochowski czy Manu del Moral. Sevilla nie próżnowała w trakcie okienka, dlatego pieniądze pozyskane ze sprzedaży postanow-iono zainwestować w doświadczonych: Banegę, Barbosę, Tremoulinasa czy Pareję. Skład uzupełniono młodymimłodymi zawodnikami, m.in. Deulofeu, Suarezem, Krychowiakiem, Vidalem czy Kolodziejczakiem. Do tego zespół ponownie zasilił kluczowy w zeszłym sezonie Stephane M'bia. Powoduje to, że na papierze Sevilla ma jedną z najcięższych do sforsowania linii pomocy. Krychowiak, M'bia i Iborra to zawodnicy silni, o profilu defensywnym. Z kolei za rozegranie odpowi-adaada młody Denis Suarez, którego na bokach wspierają Vitolo oraz Vidal. Gdy dodamy do tego zabójczego goleadora - Carlosa Baccę, to mamy komplet. Początek sezonu udowadnia, że Emery ma pomysł na ten zespół. Może i popełnił spory błąd w spotkaniu z Atletico, który skończył się pogromem ekipy z Andaluzji 4:0, ale nie zmienia to faktu, że nadal trzymatrzyma się ona ścisłej czołówki i patrząc na jej poprzednie starcia można być pełnym nadziei. Na razie trzeba czekać na rozwój wydarzeń i obserwować Sevillę przede wszystkim w starciu z mocnymi rywalami. Gdzieś z tyłu, trochę na poboczu jest jeszcze, jak wcześniej wspomniałem, ekipa Celty Vigo. Po odejściu Luisa Enrique do Barcelony zespół objął EduardoEduardo Berizzo i zanotował bardzo dobry początek sezonu, a mógłby on być jeszcze lepszy, gdyby nie głupie utraty punktów. Co prawda klub z Galicji nie odniósł jeszcze porażki w lidze, ale remisy z Cordobą i Realem Sociedad powinny zamienić się w wygrane, ponieważ w obu przypadkach Celta prowadziła, ale w dość dziecinny sposób dawała rywalom strzelać bramkibramki i tym samym obecnie jest na szóstej lokacie. Jednak to miejsce na Balaidos braliby w ciemno przed startem ligi. Ostatnio prawdziwym liderem okazuje się

na więcej strzelonych bramek niż Barcelona. A to wcale nie było głównym celem klubu. Wynik ponad stan jest pewnym zaskoczeniem, ponieważ do zespołu dołączyło przed sezonem 15 zawodników, a ubyło ich aż 19! I to nie byle kto, ponieważ jedni z zawodników, którzy przez ostatnie lata stanowili ważne ogniwa: Guaita, Mathieu, Bernat, Rami, Cissokho, V. Ruiz, R. Costa,Costa, Senderos, Banega, Guardado, Jonas, Postiga czy Vargas. Lista bardzo długa, ale wszystkie te nazwiska miały mniejszy lub większy wpływ na kształt zespołu. Przyszli natomiast inni, młodsi i tacy, którzy nie gwarantowali z miejsca niesamowitych wyników. Negredo, Otamendi, Rodrigo Moreno i Mustafi - to nazwiska tych, którzy już gdzieś zaistnieli w futbolu. AleAle dołączyli również inni, mniej znani - Gil, Gaya, De Paul, Andre Gomes, Filipe Augusto czy Orban. Zazwyczaj drużyny muszą mieć czas na poznanie się, zgranie i tego typu rzeczy, ale w Valencii ta faza przeszła niemal niezauważona. Piłkarze od razu złapali wspólny język na boisku i w tej chwili ich występy pozwalają na tworzenie teorii, że będą oni naprawdę niesamowicieniesamowicie groźni. Świetna gra z pierwszej piłki, szybcy skrzydłowi, znakomicie obsadzone boki obrony oraz genialny strzelec - Paco Alcacer - to tylko niektóre ze wszystkich zalet, jakie posiada w tej chwili gromada Nuno Espirito Santo. Po kilku latach posuchy fani "Nietoperzy" może w końcu doczekają się zespołu, który będzie w stanie ponownie nawiązać walkęwalkę z najlepszymi. Natomiast w Sevilli swoją pracę kontynuuje Unai Emery, z którego pewnego czasu zrezygnowali w Valencii. Pierwszy jego sezon jako trenera ekipy z Andaluzji był bardzo udany, ponieważ wygrał Ligę Europejską. Władze klubu postanowiły mu zaufać i w tej chwili dalej kontynuuje swój projekt. Musiał się jednak zmierzyć z tym, z czym mierzy się ValenciaValencia - sporymi roszadami w kadrze. Wygrana w Europie ściągnęła kupców na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, którzy dokonali pewnego rodzaju

Nolito, który zarówno strzela, jak i asystuje. Z Orellaną i Larrivey'em tworzą niesamowity tercet, który już wielokrotnie zdobywał punkty dla swojej drużyny. Między słupkami stoi natomiast Serigo Alvarez, który ostatnio uratował punkt w meczu z Atletico oraz trzy w starciu derbowym z Deportivo. Mimo że ma na koncie już 7 wpuszczonych bramek, to w tej chwili jest jednymjednym z najlepiej broniących golkiperów w Primera Division. Jeśli wszystkie te trybiki będą działać dalej, to na pewno Celticos będą bardzo wysoko w tabeli, o ile nie dostaną się do europejskich pucharów.

Mnie, kibica ligi hiszpańskiej, bardzo ta sytuacja cieszy. Kiedy do tej sytuacji w czołówce dodamy niesamowi-cie wyrównany środek i dół tabeli, to szykuje się nam naprawdę bardzo ciekawy sezon. Nie chciałbym zapeszać, ponieważ wiele może się jeszcze zmienić, za nami zaledwie kilka kolejek, daleko chociażby do połowy sezonu. Nie wykluczone, że do tej szóstki dołączydołączy kolejny zespół. Może Villarreal? Może prze-budzi się Sociedad bądź Bilbao? Kto wie? Nie jest też powiedziane, że z czasem znów zostanie tylko trójka kandydatów do tytułu, a nawet i mniejsza ilość. Tego na pewno nie życzyłbym sobie, ale na razie nic na to nie wskazuje. Drobne wpadki zdarzają się każdej drużynie, a więc pojedyncza utrata oczek nic jeszcze nie zmienia, a przewaga trzy lub czteropunktowa nie jest jeszcze przepaścią. Życzmy sobie, aby sezon był dalej taki ciekawy i skończył się w maju świętowaniem na Camp Nou. Bo w końcu patrzymy na inne drużyny, ale nadal najważniejszy jest sukces tej jednej.

39.PIERWSZA PIĄTKA LIGI HISZPAŃSKIEJ W OSTATNICH TRZECH SEZONACH

2011/2012 2012/2013 2013/2014

Page 40: Barça Flash Październik 2014

Barcelona traciła bramki hurtowo i to z przeciwnikami, których pod wodzą Guardioli i Vilanovy bez większych trudów pokonywali. Utrata punktów była prawdziwą zmorą drużyny z poprzedniego sezonu. Obrona była najgorszą

formacją. Na szczęście słowo „była” formacją. Na szczęście słowo „była” jest tu kluczowe, bo właśnie mamy do czynienia z jedną z najlepszych linii defensywnych w całej historii

katalońskiego klubu.

40.

Radosław Krajewski

Page 41: Barça Flash Październik 2014
Page 42: Barça Flash Październik 2014

Na0z tyłuPique, Bartra, Mascherano – tylko tych trzech stoperów miał do dyspozycji Tata Martino. Okazjonalnie musiał ustawiać na tej pozycji Adriano i Busquetsa, którzy nie radzili sobie zbyt dobrze. Barcelona traciła bramki hurtowo i to z przeciwnikami, których pod wodzą Guardioli i Vilanovy bez większych trudów pokonywali. Utrata punktów była prawdziwą zmorą drużyny z poprzedniego sezonu. Wszystko przez brak dyscypliny w defensywie oraz problemy kadrowe. Obrona była najgorszą formacją. Na szczęście słowo „była” jest tu kluczowe, bo właśniewłaśnie mamy do czynienia z jedną z najlepszych linii defensywnych w całej

historii katalońskiego klubu.

Radosław Krajewski

Zubizarreta miał gorące lato. Na Camp Nou sprowadził aż trzech obrońców: dwóch stoperów i prawego obrońcę. Złośliwi na każdym kroku znajdowali argu-menty przeciw tym transferom. Początkowo nikt nie wierzył, że dyrektordyrektor sportowy Barcelony w ogóle sprowadzi kogoś do obrony, gdy tak już się stało, okazało się, że Barcelona kupiła jednego z najdroższych trzydzies- tolatków w historii futbolu. Kwota, za którą kataloński klub sprowadził Francuza Jérémy’ego Mathieu, rzeczywiście mogła przyprawić w osłupienie. Kibice byli niezadowoleni, że zamiast rozbić bank chociażby na Hummelsa, klub wydaje pie- niądzeniądze na co najwyżej średniego gracza, który swoje najlepsze lata ma za sobą. Mathieu od początku nie miał łatwo, a konkurencja w postaci Mascherano i dwójki wychowanków stawiała go w nie najlepszym świetle. Nikt nie rozpatrywałrozpatrywał jego transferu w kwestii wzmocnienia linii defensywy, a raczej jako ciągłego rezerwowego, który będzie wys-tawiany w składzie w razie kontuzji lub naprawdę słabszej dyspozycji czy to Pique czy Bartry. Jak się później okazało, Barcelona zapłaciła za 30-latka 17 mln euro. Francuz nie chciał zaprzepaścić

życiowej szansy i zgodził się dołożyć brakujące 3 mln euro, aby w całości pokryć klauzulę wykupu zawodnika z Valencii.DrugimDrugim wzmocnieniem obrony okazał się omas Vermaelen. Tutaj kwestie finansowe nie grały aż tak dużej roli. Duma Katalonii przelała na konto Arsenalu 10 mln euro, kolejne 5 mln euro zależne jest od zmiennych, a dru- żynażyna prowadzona przez Wengera zgarnie kolejne 3,8 mln euro jeżeli Barcelona w ciągu 5 lat dwa razy wygra Ligę Mistrzów. Jak łatwo policzyć transfer ten łącznie nie przekroczy 20 mln euro, a jego kwota rozłożona jest w czasie. KibicówKibiców to jednak nie usa- tysfakcjonowało. Belg witany był na Camp Nou głównie przez dziennikarzy. Na jego prezentację nie przyszło zbyt wiele sym-patyków Blaugrany. Można tu rozpatrywać powody pozasportowe, jak to, że data prezentacji została nagle ogłoszona, ale nic nie zmieni faktu, że Vermaelen nie został ciepło przywitany. Sytuacja Belga od początku była nieciekawa. Nadal nie był to gracz na miarę wspomnianego wcześ- niej Mistrza Świata, a właśnie kogoś takiego oczekiwali zoba- czyć fani na Camp Nou. Vermaelen jeszcze w poprzednim sezoniesezonie doznał urazy kolana,

przez co nie mógł zaprezentować się kibicom w pełnej krasie. Zagrał jedynie w towarzyskim meczu Barcelony B przeciw reprezentacji Indonezji do lat 19. W wyj- ściowym składzie znalazł się drugi gracz drużyny Luisa Enrique, któryktóry nie miał okazji jeszcze zadebiutować – Luis Suarez. Belg rozegrał 63 minuty meczu, a w 3 minucie otworzył prawdziwy worek z bramkami. Mecz za- kończył się zwycięstwem gospo-darzy aż 6:0.Od początku sezonu było wiadomo, że Dani Alves nie chce zostać w Barcelonie, a zarząd nie robił nic, aby przekonać go do pozostania i przedłużenia kon-traktu. Coraz gorzej prezentujący się Brazylijczyk tylko do końca tegotego sezonu będzie raczył nas swoimi słynnymi wrzutkami. O jego miejsce już w tym sezonie powalczy Martin Montoya oraz nowy nabytek - Brazylijczyk Douglas. Wielu kibiców zastanawiało się kim on jest. Kupiony za 4 mln euro i 1,5 mln zmiennych prawy obrońca jest wielką zagadką. 24-latek sprowadzony został z Sao Paulo i to praktycznie tyle było o nim wiadomo. Trzeba przyznać,przyznać, że Barcelona dokonała odważnej rzeczy, sprowadzając kolejnego Brazylijczyka, który nie

42.

Page 43: Barça Flash Październik 2014

miał okazji zapoznać się z europejs-kim futbolem. Może gdyby nie przyszłoroczny ban transferowy, Zubizarreta załatwiłby bardziej spe-ktakularny transfer prawego obroń- cy, ale na to już za późno. Douglas musi przynajmniej w przyszłym sezonie prezentować się przyzwoi-cie. Zobowiązuje go do tego chociażby wieloletnia tradycja, ponieważ jest szóstym brazylijskim bocznym obrońcą w katalońskim klubie. Porównywanie go do Daniego Alvesa będzie na porządku dziennym.Jérémy Mathieu jako pierwszy miał okazję przekonać wszystkich, że jego czas dopiero nastał. W pierwszym ligowym spotkaniu to właśnie Francuz tworzył parę stoperów razem z Javierem Mascherano. Gerard Pique zmagał się z kontuzją, a a Marc Bartra został odesłany na ławkę rezerwowych. Wielu ta decyzja Enrique zdziwiła. Bartra w poprzednim sezonie był małym plusem wśród koszmarnej gry całej linii defensywy. Większość pos- tawiłaby właśnie na niego, ale nie LuisLuis Enrique. Mathieu na tyle dobrze zaprezentował się w meczach prese-zonu, oraz na tyle ciężko pracował na treningach, żeby przekonać do siebie trenera. To przyniosło wymierne skutki. Choć zaczął niepewnie, jakby był onieśmielony grą w takim wielkim klubie, to z każdym podaniem, z każdą minutą czuł się coraz pewniej. Nie można tego samego napisać o jego part-nerze, który w fatalnym stylu rozpoczął sezon. W 44 minucie po faulu otrzymał czerwoną kartę, która tak na dobrą sprawę sprowokował mu Sergio Busquets złą kontrolą piłki. Przed tą sytuacją grał bez zarzutów, naprawiając błędy Alvesa. Dwa dni później Argentyńczyk przedłużył kontrakt do 2018 roku, a klauzula odstępnego została pod-niesiona do 100 mln euro. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu jego losy w Barcelonie nie były pewne. Spekulowało się, że może opuścić BarcelonęBarcelonę i wrócić do ligi angielskiej. Enrique postawił jednak na Ar- gentyńczyka i obiecał mu, że będzie mógł wrócić na swoją nominalną pozycję, czyli defensywnego pomoc-nika. Do tej pory synonimem pivota w Barcelonie był Sergio Busquets. Sprowadzony sprzed dwoma se- zonami Alex Song nie był żadnym rywalem dla Hiszpana, a los

Kameruńczyka przed rozpoczęciem tego sezonu był przesądzony – musi on odejść, nawet na wypożyczenie. Mascherano który na Mundialu w Brazylii prezentował się na tej pozycji wyśmienicie, w końcu miał grać wyżej. Wielu liczyło, że już w w pierwszym meczu Enrique prze-sunie Argentyńczyka do pomocy, za słabo prezentującego się w ostatnich miesiącach Busquetsa. Póki co Mascherano nadal jest podsta-wowym zawodnikiem w linii obrony. Jednak sezon dopiero się rozpędza i wcześniej czy później trener zacznie wystawiać go na pozycji pivota od pierwszych minut meczu.W drugiej kolejce Barcelonę czekał wyjazdowy mecz z Villarreal. Trener po raz kolejny postawił na Mathieu, a obok niego wystąpił wracający z kontuzji Gerard Pique. Gdy ten drugi radził sobie z piłkarzami Żółtej Łodzi podwodnej bez zarzuty, tak FrancuzFrancuz po raz kolejny źle wszedł w mecz. Doprowadził nawet do sytuacji w której mógł zanotować swoje pierwsze trafienie, szkoda tylko że pokonałby nie bramkarza rywala, a Claudio Bravo. Na szczęście dla wszystkich dobrze się skończyło, aa mecz zakończył się korzystnym wynikiem 0:1. Warto odnotować bardzo dobry występ Jordiego Alby, który lewą stroną gasił każdy atak rywala, a w grze ofensywnej pre- zentował się rewelacyjnie. Zabrakło trochę szczęścia i Alba zdobyłby gola ii asystę. Hiszpan gra o niebo lepiej od swojego kolegi z drugiej strony. Alves po raz kolejny gra tak samo, czyli podając większość piłek do blisko ustawionego Messiego lub wrzucając wysoką piłkę w pole karne przeciwnika.Dlatego też na kolejny mecz przeciw Athletic Bilbao Enrique zdecydował się dać szansę Martinowi Montoyi. Ten wykorzystał swoją szansę i so- lidnie prezentował się w obronie. Największy postęp względem poprzedniego sezonu zanotował jednakjednak w ofensywie. Nie bał się grać wysoko, dobrze rozumiał się z ko- legami i wraz z Jordim Albą na lewej stronie, stanowili prawdziwą siłę ofensywną na skrzydłach. Do pod-stawowej „11” wrócił Javier Mascherano, który po raz kolejny dostał zaledwie jedną połowę me- czu. Tym razem pokonała go kontuzja. Wchodzący za niego Pique nie miał łatwego zadania. Musiał zastąpić prawdziwą ostoję obrony i to przeciw rywalowi, który

w poprzednim sezonie błyszczał w ataku. Również Mathieu zaczął się czuć pewniej. Francuz nie popełniał już takich błędów, a jego gra zarówno z Argentyńczykiem jak i Hiszpanem przynosiła same rezul-taty. Bramka Claudio Bravo już trzecitrzeci raz nie została pokonana, chociaż w roli stoperów wystąpili już wszyscy zdrowi zawodnicy, których trener miał do dyspozycji. Dodatkowym atutem defensywy jest pomoc w postaci wracającego się Sergio Busquetsa czy Ivana Rakitića.Rakitića. Gdy boczni obrońcy prowadzą ofensywną grę, to właśnie defensywni pomocnicy łatają dziury. Choć Rakitić nie wystąpił jeszcze w roli pivota, a w reprezentacji jest wystawiany na właśnie takiej pozycji, to Chorwat zdecydowanie woli grać wyżej,wyżej, ale jak musi grać bliżej własnej bramki, to bez większych prob-lemów to robi i wychodzi mu to naprawdę dobrze.

17 września nadszedł pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Dla wielu nowych graczy Dumy Katalonii był to debiut w tych rozgrywkach. Również Luis Enrique nie miał wcześniej okazji zapoznać się ze smakiem europejs-kich pucharów. Enrique wystawił mocnomocno eksperymentalny skład z Munirem w ataku i Sergim Sam- perze w linii pomocy. W bramce stanął Marc-André ter Stegen, a przed nim stanęły dwie wieże w postaci Gerarda Pique i Marca Bartry. Po jedno meczowej absencji wróciłwrócił Dani Alves, a po drugiej stronie wystąpił drugi z Brazy- lijczyków – Adriano. Choć atak zostawiał wiele do życzenia, tak obrona po raz kolejny nie zawiodła. Ter Stegen nie miał zbyt wiele do roboty, ale co ważniejsze nie musiał wyjmowaćwyjmować piłki z siatki. Marc Bartra zagrał bez zarzutów, tak samo jak Pique, który w 28 minucie ustanowił wynik meczu na 1:0. Nawet Alves zagrał porządne 90 minut. To jego najlepszy mecz od miesięcy, choć miejscami nadal grał bezsensownie, aleale był zdecydowanie bardziej przy-datny drużynie niż w poprzednich dwóch meczach ligowych w których wystąpił. Jedynie Adriano nie wpasował się w solidną grę obronną i popełniał wiele błędów. Dopiero w drugiej połowie nabrał pewności siebie i jego gra znacząco się polepszyła.

43.

Page 44: Barça Flash Październik 2014

Powrót do ligowych rozgrywek dla drużyny Luisa Enrique okazał się rewelacyjny. Barcelona łatwo ograła Levante aż 5:0. Trener postawił na stałą linię defensywy czyli Alves – Mascherano – Mathieu – Alba. Tym razem jednakjednak nie obyło się bez większych zarzutów. Alves nadal grał tak samo blado jak w poprzednich ligowych meczach. Dobry występ zaliczył Argentyńczyk, który tym razem rozegrał mecz w pełnym wymiarze czasowym. Dodatkowo musiałmusiał łatać dziury pozostawione przez słabiej dysponowanego Jérémy’ego Mathieu, który popełnił dwa poważne błędy, po których mogła paść bramka dla rywala. Po jednym z zepsutych zagrań przez Rakitića, Mathieu nie upilnowałupilnował rywala i przepuścił go, ale sam Chorwat zdążył wrócić do obrony i naprawić swój błąd. Po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Jordi Alba, który rewelacyjnie współpracuje nie tylko z Neymarem, ale również i z Sandro Ramirezem.i z Sandro Ramirezem.Luis Enrique konsekwentnie stawia na Jérémy’ego Mathieu. Wydaje się, że Pique stracił swoją niekwestionowaną pozycję na rzecz Francuza. Były gracz Valencii od razu stał się podstawowym stoperem. Gra Francuza stoi na wystarczającowystarczająco wysokim poziomie, żeby wrócić do gry dla reprezen-tacji. Dodatkowym atutem mierzącego 190 cm stopera jest jego szybkość. Był on najszybszym graczem Barcelony w testach sprawnościowych.Mecz z Malagą był szczególny, nie tylko ze względu na to, że Mascherano i Mathieu odpoczy-wali, a ich miejsca zajęli Pique i Bartra, ale był to debiut Douglasa - niestety zupełnie nieudany. Zaczął całkiem nieźle, pokazywał sięsię do gry, choć nie tak często jak robi to Alves czy Montoya. W ofensywie był niepewny, nie próbował przemieszczać się choć- by o metr w sytuacji, gdy przeciw- nik był tuż przed nim. Zawsze piłkę podawał do ustawionego zz tyłu kolegi. W drugiej połowie był jeszcze gorszy. Popełniał proste błędy w kryciu rywali, często był spóźniony do piłki. W 73 minucie został zmieniony,

a w jego miejsce wszedł Adriano. Drugi z Brazylijczyków zaprezentował się o wiele lepiej. Często atakował prawą stronę i choć nie wszystko mu wychodziło, to jego wejście zdynamizowało cały atak Barcelony. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a jednym z bohaterów tego spotkania był GerardGerard Pique, który czyścił większość ataków Malagi.Na Camp Nou z Granadą po raz kolejny Enrique postawił na sprawdzoną już trzykrot-nie parę stoperów. Do składu wrócił Alves, a na lewą stronę trener zdecydował się postawić na Adriano. Mathieu po raz kolejny stał się liderem bloku defensywnego. Granada nie miała zbyt wielu sytuacji, ale większość byłabyła niszczona jeszcze w zarodku przez Mathieu. Francuz z meczu na mecz staje się coraz lepszy, ale prawdziwy test nadejdzie albo w Paryżu albo dopiero w Madrycie przeciw Realowi Carlo Ancelottiego. Mascherano dotrzymał kroku swojemu koledze i również zanotował kolejny dobry występ.występ. W 64 minucie Sergio Busquets został zmieniony, a w jego miejsce wszedł Marc Bartra. Hiszpan zajął miejsce u boku Mathieu, a Argentyńczyk w końcu zadebiutował jako defensywny pomocnik i poradził sobie świetnie. Ogromnym plusem tego meczu, nie licząc wygranej aż 6 bramkami i nadal niepo-konanemu Bravo, był Dani Alves. Brazylijczyk zdecydował zamknąć usta krytykom i wziąć się do roboty. Nie dość, że zanotował asystę po bramce Leo Messiego, to cały mecz rozgrywał, jakby czas cofnął się do roku 2010 czy 2011, kiedy to Alves stanowił o sile na skrzydłach Barcelony. Również dobry występ zaliczyłzaliczył drugi Brazylijczyk. Adriano już na początku spotkania mógł zanotować asystę, lecz sędzia odgwizdał spalonego.Dopiero mecze z najważniejszymi rywalami zarówno w rozgrywkach ligowych jak i pucha-rowych zweryfikują na jakim poziomie stoi obrona Dumy Katalonii. Póki co Bravo idzie na ligowy rekord, a to nie byłoby możliwe, gdyby nie dobra gra Mathieu, Mascherano, Pique, Bartry, Alvesa, Adriano, Alby, Montoyi ii Douglasa. Nie można zapominać, że nadal Vermaelen czeka na swój debiut na Camp Nou, a pamiętając jego występy w Arsenalu, można mieć wysokie oczekiwania względem Belga. Sytuacja z poprzedniego sezonu się odwróciła i to defensywa Barcelony jest najmocniejszą formacją. Jak to mawiają w ko- szykówce:szykówce: „Atak sprzedaje bilety, obrona wygrywa mecze”. Coś w tym rzeczywiście może być.

Radosław [email protected]

@Kr4ju

44.

Page 45: Barça Flash Październik 2014
Page 46: Barça Flash Październik 2014

Futbol, ten fantastyczny sport, który porywa miliony, wydaje czasem na świat legendarnych piłkarzy, który przemieniają się w prawdziwych bohaterów. Takich, którzy zostają w pamięci na zawsze.

46.

Olga Juszczyk

Page 47: Barça Flash Październik 2014

47.

Page 48: Barça Flash Październik 2014

Alfredo Di Stefano urodził się 4 czerwca 1926 roku w argentyńskiej stolicy Buenos Aires. Przez wielu nazywany najlepszym piłkarzem w historii światowego futbolu. Dwukrotnie honorowany przez magazyn France Football Złotą Piłką. Na pewno był najbardziej wartościowym zawodnikiem, jaki przywdział kiedykolwiek trykot Realu Madryt. kiedykolwiek trykot Realu Madryt.

To nie opinia, to fakt. Aż do roku 1953, Królewscy wygrali Ligę tylko dwukrotnie. Natomiast jeśli spojrzymy na lata 1953-1964, czyli na okres gry tego wyjątkowego zawod-nika w Realu, dorobek medalowy klubu nieco się polepszył. Osiem tytułów mistrza kraju, pięć Pucharów Europy, Puchar Interkonty- nentalny,nentalny, Puchar Hiszpanii oraz dwa Puchary Łacińskie. Imponujące. Jego gra oceniana jest w samych superlatywach, a rolę jaką odegrał w historii Realu Madryt, każdy kibic Kró- lewskich zna na pamięć. Di Stefano był nieo-cenionym wzmocnieniem dla drużyny- bronił, odzyskiwał piłkę, przeprowadzał wspaniałą szarżę, kończąc ją imponującym golem. Rogelio Dominguez, bramkarz który grał razem z Argentyńczykiem w Realu Madryt powiedział kiedyś: „Di Stefano był najlepszym piłkarzem na świecie, ponieważ nie posiadał 100% czegoś, ale 85% wszyst-kiego po kolei.”

W wieku 19 lat zadebiutował w River Plate, a mając 21 stał się piłkarzem z największą liczbą bramek na koncie. Strajk generalny w argentyńskim świecie futbolu zmusił Di Stefano do wyjazdu do Kolumbii, gdzie przywdział trykot Millonarios. Blond Strzała podbiła serca wszystkich fanów piłki nożnej, równieżrównież w Hiszpanii. Real Madryt i Barcelona robiły wszystko, by go pozyskać. W 1953 roku, FC Barcelona w ramach porozumienia z River Plate, które miało prawa do zawodnika, zakontraktowało Di Stefano. Real Madryt równocześnie negocjował z Millonarios, a więc z klubem, w którym w owym czasie ArgentyńczykArgentyńczyk grał. Niejasne interwencje FIFA, będącej wtedy pod wpływem gen. Franco, doprowadziły do dość kuriozalnego rozwiązania. Di Stefano miał grać sezon w jednym zespole, a kolejny u przeciwnika. Barca, nie godząc się na takie rozstrzygnięcie, zrezygnowała z zawodnika, mimo że zagrał on jużjuż spotkanie w bordowo-granatowej koszulce.

Argentyńczyk zadebiutował w barwach Realu Madryt 23 września 1953 roku w Chamartin. Strzelił tam swojego pierwszego z 308

oficjalnych goli jako zawodnik Królewskich. Od tego czasu zaczął odnosić sukcesy w Realu, zapisując karty historii naprawdę wspaniałymi osiągnięciami. W związku z oszałamiającą klubową karierą, dostał hiszpańskie obywatelstwo i ponad trzydzieści razy występował w kadrze, niestety na tym polupolu nie osiągając żadnych sukcesów. Jako trener debiutował w Boca Juniors, gdzie udało mu się zdobyć Torneo Nacional i Puchar Argentyny. Następnym jego przystankiem była Valencia, z którą w 1971 wywalczył Ligę. Po czteroletniej przygodzie na Mestalla, Di Stefano zasiadał na trenerskiej ławce ww Sportingu Lizbona, Rayo Vallecano i Casstellon, by wrócić ponownie do Valencii i w 1980 roku wygrać z nią Puchar Zdobywców Pucharów. Trenerem Realu Madryt był dwukrotnie, w latach 1982-1984 oraz 1990-1991.

Jego śmierć w lipcu tego roku odbiła się szerokim echem wśród wszystkich kibiców, niezależnie od przynależności klubowej. Zmarł wybitny piłkarz, który już za życia stał się legendą. Doskonały piłkarz, wspaniały człowiek- tak go wspominają ci, którym dane było z nim grać.

CATALOLGA:

48.

Page 49: Barça Flash Październik 2014

Olga Juszczyk

[email protected]

@o_juszczyk

Ladislao Kubala. Legenda FC Barcelony. Wybitnie uzdolniony zawodnik, który czarował piłką. Idol dla mas, jego gra fascynowała wszystkich. To on zmienił jakość FC Barcelony, czyniąc ją czymś wyjątkowym.

KubalaKubala urodził się w Budapeszcie, 10 czerwca 1927 roku. Jego rodzice z pochodzenia byli Słowakami, a dziadkowie Polakami. Do szóstego roku życia młody Ladislao mówił jedynie w języku swoich dziadków, jednak na przestrzeni lat nauczył się również słowackiego, węgierskiego, hiszpańskiego, włoskiegowłoskiego i katalońskiego. Od małego miał w życiu pod górkę, ponieważ miejsce i czas w jakim się urodził, nie sprzyjały rozwojowi sportowca. Karierę rozpoczął w Ferencvaros, klubie w którym grał niegdyś jego ojciec.

W pierwszej drużynie zadebiutował w wieku 17 lat, a niedługo potem otrzymał powołanie do kadry narodowej. Pierwszy mecz rozegrał w 1944 roku w spotkaniu z Austrią, ówczesną futbolową potęgą. W wieku 18 lat Kubala opuścił Węgry i rozpoczął grę w Bratysławie, rodzinnym mieście jego rodziców. Jako że jegojego rodzice byli Słowakami, Ladislao grał również w reprezentacji Czechosłowacji. Co ciekawe, debiut w kadrze zaliczył ponownie w meczu z Austrią. W 1948 roku powrócił do swojego pierwszego klubu, który zmienił w międzyczasie nazwę na Vasas Budapeszt. W tym czasie nastroje polityczne w tej części EuropyEuropy były bardzo napięte, stąd też Kubala postanowiła opuścić Węgry i poszukać dla swojej rodziny bezpieczniejszego miejsca. Osiadł w Zurychu, gdzie nawiązał kontakty z Turynem. Klub jednak w ostatnim momencie zrezygnował z pozyskania węgierskiego piłkarza. Ucieczka z Węgier ii zerwanie umowy z Vasas poskutkowało surową karą ze strony FIFA. Klub z Buda- pesztu wymógł na federacji, aby zabroniła Kubali podpisywać kontrakt z innymi klubami i zezwoliła jedynie na występy w meczach towarzyskich. Ladislao związał się więc z klubem Pro Patria po to, by móc trenowaćtrenować i pozostać w formie. Cała ta nieszczęsna sytuacja nie powstrzymała go przed szukaniem odpowiedniego dla siebie miejsca. Udał się do Rzymu, gdzie wraz z uchodźcami z Polski, Jugosławii, Rumunii

i Węgier założył grupę wygnańców- Hungaria, występując w całej Europie. Ten epizod życiu Kubali wydaje się być najbardziej znaczący, gdyż grając w tym prowizorycznym klubie, został wypatrzony przez FC Barcelonę. Nie obyło się tu jednak bez problemów. Klub ze stolicy Katalonii stoczył zażarty bój z FIFA, by tata zezwoliła na transfer Węgra. Mimo że ofic-jalnie stał się piłkarzem w 1950 roku, jego debiut był możliwy dopiero w 1951, gdy otrzymał obywatelstwo hiszpańskie. Po wielo-letniej tułaczce, Kubala miał dopiero pokazać światu kim jest ten nieznany nikomu piłkarz. Udało mu się to bez dwóch zdań. Ladislao Kubala stał się gwiazdą FC Barcelony. To dzięki niemu ludzie zapełniali stadion Les Corts. Zapełniali to za mało powiedziane- przepełniali! Wraz z narodzinami gwiazdy, narodziła się potrzeba wybudowania stadionu, dwa razy bardziej pojemnego Camp Nou. W latach 1951-1961 wystąpił w 349 spotkaniach,spotkaniach, strzelając 272 bramek. Co więcej, zdobył pięć tytułów Copa de Generalismo (obecny Puchar Króla), cztery razy sięgał po mistrzostwo kraju i raz Puchar Łaciński. Pomimo ofert z innych klubów, Kubala zdecydował się zakończyć karierę w FC Barcelonie i rozpocząć karierę trenerską ww tymże klubie. Po trzech latach wrócił jednak do gry, występując m.in. w Espanyolu, Zurychu i Toronto. Na piłkarską emeryturę przeszedł w 1967, oddając się pracy szkolenio-wca zarówno klubowego, jak i reprezentacyj-nego.

Zmarł 17 maja 2002 roku jako legenda FC Barcelony. Wielu twierdzi, że historia futbolu nie była mu przychylna, ponieważ nie był tak popularny i podziwiany, jak na to zasługiwał. Jednak był takim piłkarzem, którego każdy wytrawny fan umieści wśród tych najlep-szych, a ci dla których był najlepszy- kibice Barcy, będą go wielbić po wsze czasy. Barcy, będą go wielbić po wsze czasy.

49.

Ladislao Kubalaur. 10 czerwca 1927 r.zm. 17 maja 2002 r.

Alfredo Di Stefano

ur. 4 lipca 1926 r.zm. 7 lipca 2014 r.

Real Madryt 1953-1964:216 bramek w 282 meczach

FC Barcelona 1951-61:194 bramki w 256 meczach

Page 50: Barça Flash Październik 2014

MO E IPRZEGRA- LIŒMY...

..ALE TOWCI¥ ...

...WY MACIEDO NASSTRATÊ!

Page 51: Barça Flash Październik 2014

Zwycięzcą w naszym poprzednim Bystrym Oku okazał się

Czytelnik o nazwie mejla: mysteriousD@*****.com. Gratulujemy

i prosimy o napisanie do nas na [email protected]

BYSTREOKO

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Barca Flash pub-likowane będą dwa (prawie) identyczne zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Barca Flash bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa losową koszulkę BlogFCB.com!

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawnie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj- ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa- viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie

pięć różnic.pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Barca Flash. Życzymy powodzenia!

Page 52: Barça Flash Październik 2014

QUIZ 1. 2.3. 4.5. Sprawdź

swoje

odpowiedzi na dr

ugiej stronie

w prawym dolnym

rogu!

Jaką ilość widzów może pomieścić Camp Nou?a) 85 tysięcyb) 100 tysięcyc) 120 tysięcy

Z kim Blaugrana toczyła bój w finale Ligi Mistrzów w 2006 roku?a) z Chelsea Londyn b) z Liverpoolemc) z Arsenalem Londyn

Ile razy Barca sięgała po mistrzostwo Hiszpanii?a) 25 razyb) 22 razyc) 31 razy

W jakm wieku Andres Iniesta opuścił swoje rodzinne miasto, aby zacząć trenować w La Masi?a) W wieku 12 latb) W wieku 11 latc) W wieku 13 lat

W którym roku i przeciwko komu Barca zadebiutowała w lidze hiszpańskiej?a) 10 lutego 1929 z Racingiem Santanderb) 22 grudnia 1934 z Realem Madrytc) 12 lutego 1930 z Valencią

Page 53: Barça Flash Październik 2014

STARCIEGWIAZD

1.b2.a3.c4.b5.a

Mathieu

Pique

W ostatnim wydaniu Flasha mogliście przeczytać o pojedynku dwóch bocznych obrońców. Tym razem w Starciu Gwiazd weźmie udział dwóch stoperów, a mowa tu o Gerardzie Pique oraz Jeremym Mathieu. Poniższe oceny wystawione są wyłącznie po 5 meczach w BBVA oraz jednym w Lidzie Mistrzów.TransferTransfer francuskiego piłkarza do Barcy był krytykowany praktycznie przez każdego, jednak obrońca szybko udowodnił swoją wartość. Już w pierwszych ligowych meczach popisywał się celnością podań, odbiorami oraz dużą szybkością. Mimo tego, że jego gra czasem była trochę niepewna, trzeba przyznać, że to głównie dzięki niemuniemu Barcelona nie straciła jeszcze w lidze ani jednego gola. Średnia ocen jaką zebrał Francuz wynosi 7.32.

Sytuacja z Gerardem Pique wygląda trochę inaczej. Hiszpan od paru sezonów szuka wyma- rzonej formy i dobre mecze przeplata tymi słabszymi. W lidze hiszpańskiej rozegrał na razie tylko dwa spotkania i otrzymał oceny rzędu 7.01. Do tego dołożył bardzo dobry mecz w Lidze Mistrzów, gdzie strzelił zwycięską bramkę. Właśnie ów występ podnosi jego średnią aż do 7.49, co jest ów występ podnosi jego średnią aż do 7.49, co jest wynikiem jednak wyższym od Mathieu. Podkreślić trzeba, że hiszpański zawodnik rozegrał jeden występ mniej. To nie zmienia faktu,że powinniśmy być pełni optymizmu, ponieważ wszyscy stoperzy grają na naprawdę równym poziomie i powiedział już o tym także sam Luis Enrique. Na obecny moment Mathieu wydaje się być jednym z najpewniejszych punktów w dru- żynie,żynie, a u jego boku powinien grać równie dobrze

dysponowany Pique. Temu po piętach depcze już Marc Bartra, który brał udział w dwóch spot-kaniach, lecz jego oceny są tak samo dobre (7.01 i 7.89). Na samym końcu stawki znalazł się Javier Mascherano, który za mecz Elche otrzymał bardzo niską notę, ale kolejne potyczki w jego wykonaniu są bardzo obiecujące. Do walki włączy się już niedługoniedługo spragniony gry omas Vermaelen. To powinno dolać oliwy do ognia, przez co rywa- lizacja o pierwszy skład powinna zwiększyć się jeszcze bardziej.

Patryk [email protected]

@Trysiu

Page 54: Barça Flash Październik 2014