4
I dodatek studentów Akademii Górniczo-Hutniczej fot.: Archiwum Trybów Mistrz i Syn, czyli o więzi matematycznej Wojciech Podlewski Mistrz Owym Mistrzem był Antoni Maria Emilian Hoborski. Urodził się 1 kwiet- nia 1879 r. w Tarnowie jako syn Antoniego i Marii Mihldorfów. Po ukończeniu szkoły śred- niej w roku 1897 rozpoczął studia matematyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Specjalizował się w dziedzi- nie na pewno bardzo dobrze znanej studentom Wydziału Matematyki naszej uczelni, jaką jest geometria różniczko- wa. Był autorem wielu skryp- tów i podręczników, które przez szereg lat służyły studen- tom jako ważne źródło wiedzy. Od roku 1901, po ukończeniu studiów, przez 18 lat pracował jako nauczyciel w szkołach średnich, m.in. w Krakowie, Tarnowie i Nowym Sączu. Stopień doktora filozofii na UJ otrzymał na podstawie roz- prawy „O całkowaniu równa- nia różniczkowego vt = vxx + vyy” w roku 1908 u profesora S. Zaremby. Studia uzupełnił w Paryżu na Sorbonie, gdzie w 1909 r. uzyskał licencjat z nauk ści- słych w zakresie matematyki, a następnie w Getyndze – dru- gim sławnym ośrodku mate- matycznym w Europie. Tam do 1910 r. zajmował się rachun- kiem wariacyjnym pod okiem profesorów Kelina i Hilberta. Po powrocie do Polski pracował jako nauczyciel V Gimnazjum w Krakowie. Od 1911 r. objął wykłady zlecone na UJ i w tym samym roku habilitował się na podstawie rozprawy „O pewnym zasto- sowaniu zasady najmniejszej wartości”. Pierwsze spotkanie Rok 1917. Pewien uczeń siódmej klasy gimnazjum, gdzie uczył Antonii Hoborski, zwrócił uwagę nauczyciela rozwiązaniem kilku trudniej- szych zadań z matematyki. Następstwem tego było zapro- szenie do domu nauczyciela, gdzie ów uczeń miał w każdą niedzielę prywatne wykłady z matematyki wyższej. Uczeń to Stanisław Gołąb. Zdarzenia te zapoczątkowały ich wza- jemną fascynację i przyjaźń. W 1919 r. Hoborski został pro- fesorem zwyczajnym w two- rzonej w Krakowie Akademii Górniczej, natomiast Gołąb jeszcze jako gimnazjalista słu- cha wykładów profesora na Akademii. Ponieważ potrafił stenografować, wiernie zapi- sał słowa wykładowcy, dzięki czemu stał się posiadaczem bezcennego materiału będące- go źródłem skryptu wydanego po wielu latach. Gołąb „leci szybko wzwyż” i po dwóch latach studiów na Akademii Górniczej zostaje zastępcą asystenta profesora i może już prowadzić ćwiczenia. Całe dalsze życie prof. Hoborski był dla niego mistrzem, on dla Hoborskiego synem. „Syn” Stanisław Gołąb następ- nie studiował w latach 1928- 30 w Delft w Holandii, gdzie pod kierownictwem Schoutena przygotowywał pracę doktor - ską. Habilitował się w 1932 r. na UJ przedstawiając pracę „Zagadnienia metryczne geo- metrii Minkowskiego”. Z cza- sem otrzymał tytuł profesora AGH i UJ w Krakowie. Był jednym z czołowych przed- stawicieli Krakowskiej Szkoły Matematycznej wraz ze swoim mistrzem. Prace prof. Gołębia dotyczyły geometrii różnicz- kowej i równań funkcyjnych. W 1937 r. za zasługi na polu pra- cy naukowej, został odznaczo- ny Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Pierwszy rektor Teraz cofnijmy się ku po- czątkom naszej uczelni, w ten niepowtarzalny klimat ówcze- snej Akademii Górniczej. Rok 1919, cały personel stanowi 35 osób, w tym 9 członków kolegium profesorów, 4 za- stępców profesorów, 4 lekto- rów, 1 adiunkt i 6 asystentów, 3 pracowników administracji i 4 woźnych. Pierwszym rek- torem zostaje prof. Hoborski, będąc jednocześnie dziekanem Wydziału Górniczego i kierow- nikiem Zakładu Matematyki, tym ostatnim był aż do wybu- chu II wojny światowej. Antoni Hoborski w 1921 r. otrzymał tytuł profesora zwy- czajnego UJ. Po kilku latach, poproszony o objęcie Katedry Matematyki na tym uniwer- sytecie, odmówił i pozostał w Akademii Górniczej, nie- mniej jednak wykładał rów- nież na UJ. Wspólny los Los ponownie połączył wy- bitnych matematyków Hobor -skiego i Gołębia tym razem w okrutnych okolicznościach. W listopadzie 1939 r. wraz z innymi profesorami kra- kowskimi zostali uwięzieni przez gestapo i przewiezie- ni do Wrocławia, a następnie do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen w ramach Sonderaktion Krakau. Z koń- cem stycznia 1940 r. na sku- tek odmrożenia rektorowi Hoborskiemu amputowano palce u nóg. W wyniku gan- greny zmarł 9 lutego 1940 r., a dzień wcześniej oficjalnie został zwolniony z obozu… Do dziś nie wiadomo, gdzie pierwszy rektor AG został pochowany. Symbolicznym grobem jest jedynie urna z zie- mią z obozu Sachsenhausen wmurowana obok tablicy Młodzież kochał do tego stopnia, że choć to było dla niego nieraz torturą fizyczną (z po- wodu słabego wzroku), brał chętnie udział w wycieczkach naukowych ze swoimi studenta- mi do kopalń i hut. Toteż wpływ, jaki wywierała jego osobowość na studentów, był przemożny.

AGH - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki czerwiec 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

15 umer Trybów. Katoliciego miesięcznika studenckiego - wkładka Akademii Górniczo - Hutniczej - czerwiec 2012

Citation preview

Page 1: AGH - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki czerwiec 2012

I

dodatek studentów Akademii Górniczo-Hutniczej

fot.:

Arc

hiw

um T

rybó

w

Mistrz i Syn, czyli o więzi matematycznej

Wojciech Podlewski

Mistrz

Owym Mistrzem był Antoni Maria Emilian Hoborski. Urodził się 1 kwiet-nia 1879 r. w Tarnowie jako syn Antoniego i Marii Mihldorfów. Po ukończeniu szkoły śred-niej w roku 1897 rozpoczął studia matematyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Specjalizował się w dziedzi-nie na pewno bardzo dobrze znanej studentom Wydziału Matematyki naszej uczelni, jaką jest geometria różniczko-wa. Był autorem wielu skryp-tów i podręczników, które przez szereg lat służyły studen-tom jako ważne źródło wiedzy. Od roku 1901, po ukończeniu studiów, przez 18 lat pracował jako nauczyciel w szkołach średnich, m.in. w Krakowie, Tarnowie i Nowym Sączu. Stopień doktora filozofii na UJ otrzymał na podstawie roz-prawy „O całkowaniu równa-nia różniczkowego vt = vxx + vyy” w roku 1908 u profesora S. Zaremby.

Studia uzupełnił w Paryżu na Sorbonie, gdzie w 1909 r. uzyskał licencjat z nauk ści-słych w zakresie matematyki, a następnie w Getyndze – dru-gim sławnym ośrodku mate-matycznym w Europie. Tam do 1910 r. zajmował się rachun-kiem wariacyjnym pod okiem profesorów Kelina i Hilberta.

Po powrocie do Polski pracował jako nauczyciel V Gimnazjum w Krakowie. Od 1911 r. objął wykłady zlecone na UJ i w tym samym roku habilitował się na podstawie rozprawy „O pewnym zasto-sowaniu zasady najmniejszej wartości”.

Pierwsze spotkanie

Rok 1917. Pewien uczeń siódmej klasy gimnazjum, gdzie uczył Antonii Hoborski,

zwrócił uwagę nauczyciela rozwiązaniem kilku trudniej-szych zadań z matematyki. Następstwem tego było zapro-szenie do domu nauczyciela, gdzie ów uczeń miał w każdą niedzielę prywatne wykłady z matematyki wyższej. Uczeń to Stanisław Gołąb. Zdarzenia te zapoczątkowały ich wza-jemną fascynację i przyjaźń. W 1919 r. Hoborski został pro-fesorem zwyczajnym w two-rzonej w Krakowie Akademii Górniczej, natomiast Gołąb jeszcze jako gimnazjalista słu-cha wykładów profesora na Akademii. Ponieważ potrafił stenografować, wiernie zapi-sał słowa wykładowcy, dzięki czemu stał się posiadaczem bezcennego materiału będące-go źródłem skryptu wydanego po wielu latach. Gołąb „leci szybko wzwyż” i po dwóch latach studiów na Akademii Górniczej zostaje zastępcą asystenta profesora i może już

prowadzić ćwiczenia. Całe dalsze życie prof. Hoborski był dla niego mistrzem, on dla Hoborskiego synem.

„Syn”

Stanisław Gołąb następ-nie studiował w latach 1928-30 w Delft w Holandii, gdzie pod kierownictwem Schoutena przygotowywał pracę doktor-ską. Habilitował się w 1932 r. na UJ przedstawiając pracę „Zagadnienia metryczne geo-metrii Minkowskiego”. Z cza-sem otrzymał tytuł profesora AGH i UJ w Krakowie. Był jednym z czołowych przed-stawicieli Krakowskiej Szkoły Matematycznej wraz ze swoim mistrzem. Prace prof. Gołębia dotyczyły geometrii różnicz-kowej i równań funkcyjnych. W 1937 r. za zasługi na polu pra-cy naukowej, został odznaczo-ny Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Pierwszy rektor

Teraz cofnijmy się ku po-czątkom naszej uczelni, w ten niepowtarzalny klimat ówcze-snej Akademii Górniczej. Rok 1919, cały personel stanowi 35 osób, w tym 9 członków kolegium profesorów, 4 za-stępców profesorów, 4 lekto-rów, 1 adiunkt i 6 asystentów, 3 pracowników administracji i 4 woźnych. Pierwszym rek-torem zostaje prof. Hoborski, będąc jednocześnie dziekanem Wydziału Górniczego i kierow-nikiem Zakładu Matematyki, tym ostatnim był aż do wybu-chu II wojny światowej.

Antoni Hoborski w 1921 r. otrzymał tytuł profesora zwy-czajnego UJ. Po kilku latach, poproszony o objęcie Katedry Matematyki na tym uniwer-sytecie, odmówił i pozostał w Akademii Górniczej, nie-mniej jednak wykładał rów-nież na UJ.

Wspólny los

Los ponownie połączył wy-bitnych matematyków Hobor -skiego i Gołębia tym razem w okrutnych okolicznościach. W listopadzie 1939 r. wraz z innymi profesorami kra-kowskimi zostali uwięzieni przez gestapo i przewiezie-ni do Wrocławia, a następnie do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen w ramach Sonderaktion Krakau. Z koń-cem stycznia 1940 r. na sku-tek odmrożenia rektorowi Hoborskiemu amputowano palce u nóg. W wyniku gan-greny zmarł 9 lutego 1940 r., a dzień wcześniej oficjalnie został zwolniony z obozu… Do dziś nie wiadomo, gdzie pierwszy rektor AG został pochowany. Symbolicznym grobem jest jedynie urna z zie-mią z obozu Sachsenhausen wmurowana obok tablicy

Młodzież kochał do tego stopnia, że choć to było dla niego nieraz torturą fizyczną (z po-wodu słabego wzroku), brał chętnie udział w wycieczkach naukowych ze swoimi studenta-mi do kopalń i hut. Toteż wpływ, jaki wywierała jego osobowość na studentów, był przemożny.

Page 2: AGH - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki czerwiec 2012

Tryby AGH

upamiętniającej to tragiczne wydarzenie.

Syn o Mistrzu

Prof. Stanisław Gołąb przeżył obóz koncentracyjny. Opublikował 250 prac oraz został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Polonia Resti-tuta w 1956 r., Krzyżem Oficerskim Polonia Restituta w 1967 r. Zmarł w Krakowie przeżywszy 78 lat.

Publikując w roku 1969 swoje wspomnienie o rekto-rze Hoborskim pisze: „Pod względem cech charakteru należał profesor Hoborski do postaci zupełnie wyjątko-wych. Niezwykle sumienny i pracowity, będąc surowym dla siebie, wymagał od in-nych niezwykłej obowiąz-kowości. Był z jednej strony bezkompromisowy w spra-wach etycznych (nie uzna-wał w szczególności żadnych protekcji), z drugiej czuły, wrażliwy i wyrozumiały na ludzkie nieszczęścia. Nie mając własnych dzieci, ło-żył duże sumy na pomoc dla różnych sierot. Był żarliwym patriotą polskim. Mimo że był synem oficera austriac-kiego, a matka była Niemką z pochodzenia, jak rzadko kto dostrzegał wady narodo-we Niemców, zwłaszcza te, które były groźne dla nasze-go narodu. Młodzież kochał do tego stopnia, że choć to było dla niego nieraz torturą fizyczną (z powodu słabego wzroku), brał chętnie udział w wycieczkach naukowych ze swoimi studentami do ko-palń i hut. Toteż wpływ, jaki wywierała jego osobowość na studentów, był przemoż-ny. Jako uczony był człowie-kiem niezwykle skromnym; nie łaknął zaszczytów, cenił nade wszystko ciepłą atmos-ferę domową i spokój do pra-cy. Należał do tych, którym sukcesy uczniów przyspa-rzają więcej radości aniżeli własne osiągnięcia”.

Gdy wiarą się dzielimy, to ona się mnoży!

Nasze wspólne spotkania odbywają się przy parafii św. Szczepana (koło

Radia Kraków) już trzeci rok. Zaangażowanie w działalność Koła przejawia się na różne sposoby. Prowadzone przez KSM akcje mają wymiar duchowy,

ewangelizacyjny i patriotyczny. Na konkretne potrzeby my, KSM-owicze, odpowiadamy zgodnie z naszą dewizą – „widzieć, ocenić, działać!”.

Angelika KliszczPrezes Krakowskiego Koła Akademickiego KSM

TRYBY nr 6(15)/2012 Dodatek Akademii Górniczo-Hutniczej w KrakowieII

Page 3: AGH - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki czerwiec 2012

III

Tr yby AGH

III

Będąc w naszym Kole istnieje możliwość cy-

klicznego odwiedzania pobli-skiej świetlicy środowiskowej dla dzieci. Taką formę wolon-tariatu rozpoczęliśmy w tym roku, a widząc obopólną ko-rzyść płynącą z tego kierunku aktywności pozauczelnianej, chcemy ją kontynuować także w przyszłym.

W ramach działalności na-szego Koła, bratniego KSM przy AGH i przy współpra-cy „Trybów” zorganizowa-liśmy w grudniu ub. r. spo-tkanie z prof. Ryszardem Tadeusiewiczem, ks. bisku-pem Grzegorzem Rysiem i z podróżnikiem Mateuszem

Jabłońskim, w ramach projek-tu Inżynieria Zbawienia, któ-rego tematem było samodosko-nalenie („Trzy strony medalu, czyli o samodoskonaleniu”). Można nas było spotkać na uczelni przy okazji Targów Organizacji Studenckich. Warto także wspomnieć o wystawie poświęconej bł. Karolinie Kózkównie, prezen-towanej w auli głównego bu-dynku AGH przez kilka dni października 2010 r.

Drugim kierunkiem naszej działalności jako Duszpaster-stwa Akademickiego są wy-jazdy, m.in. wypady na nar-ty i rekolekcje – ostatnie na

Śnieżnicy na początku marca 2012 r. W duchu wielkopost-nego zamyślenia i posesyjne-go wypoczynku cieszyliśmy się obecnością Boga wśród i wokół nas. Obecnie, gdy pogoda na to pozwala, re-alizujemy jednodniowe wy-pady w góry. Majówka 2012 upłynęła nam pod znakiem takich właśnie wyjazdów, gdzie razem z naszym dusz-pasterzem – ks. Sławomirem Półtorakiem, podczas jednego z takich wypadów zdobyliśmy Turbacz (2 razy) i Kudłoń.

2 maja wybraliśmy się do Wrocławia, realizując studenc-ką trasę – tzn. nieco przyspie-szoną (zdjęcia znajdziecie na

naszym FB- Krakowskie Koło Akademickie KSM).

Inną formą naszej działal-ności jest podejmowanie kon-kretnych inicjatyw ewangeli-zacyjnych. Zorganizowaliśmy 18 stycznia, nie po raz pierw-szy, kolędę w akademikach znajdujących się na terenie pa-rafii św. Szczepana. Wspólnie z ks. Sławkiem odwiedzi-liśmy budynki należące do Uniwersytetu Ekonomicznego oraz Uniwersytetu Rolniczego. Razem przeżywaliśmy także czterodniowe rekolekcje wiel-kopostne w naszej parafii, ad-resowane przede wszystkim do studentów. Odbywały się one

w dniach 19-22 kwietnia br. Hasłem tegorocznych nauk rekolekcyjnych, wygłasza-nych przez naszego duszpa-sterza, były „Cztery przy-powieści o człowieku”. Noc konfesjonałów, która w tym roku była organizowana z 21. na 22. kwietnia, cieszy się rokrocznie coraz większym zainteresowaniem.

W naszym stałym tygo-dniowym planie w poniedział-ki jest spotkanie formacyjne, które zaczynamy Mszą św. o godz. 19.00, we wtorki od-bywają się zajęcia aerobiku i tańca towarzyskiego – pro-wadzone są przez instruktorkę tańca i aerobiku. W czwartki grupa biblijna „U Nikodema”, której przewodzi ks. Sławek, spotyka się w salce na dru-gim piętrze domu parafialnego obok kościoła św. Szczepana, by tydzień po tygodniu po-chylać się nad Ewangelią wg św. Mateusza. W niedzielę o 19.30 odprawiana jest nasza Msza św. akademicka z kaza-niami specjalnie dla studentów i żywiołową oprawą muzyczną zespołu Diakonii Muzycznej. Próby scholi są otwarte, od-bywają się w każdą niedzielę o 17.30 w salce w domu pa-rafialnym. W tym roku zor-

ganizowaliśmy także kilka szkoleń z metod Naturalnego Planowania Rodziny (NPR), prowadzonych przez instruk-torkę NPR w Polsce.

Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby uczestniczyć w jakiejkolwiek formie aktywności w naszym Duszpasterstwie. W niektó-re soboty i niedziele maja

i czerwca planowane są wy-pady jednodniowe (rowerowe/piesze) do ciekawych i pięknych zakątków Krakowa i okolic. Na początku czerwca (8.06.2012), przy okazji uroczystości zwią-zanych z rocznicą beatyfikacji naszej patronki – bł. Karoliny Kózkówny, będzie miała miej-sce pielgrzymka rowerowa z Krakowa do Sanktuarium bł. Karoliny (Zabawa k. Tarnowa). To ważne wydarzenie nie może umknąć uwadze silnego trzonu turystycznego naszego Duszpasterstwa i już jest przy-gotowana grupa reprezentacyj-na chętna wziąć udział w tym wydarzeniu. Pytania można kierować pod adres mailowy: [email protected].

Podsumowując nasze wspólne dzielenie się Panem Bogiem, można rzec: gdy wspólnym mianownikiem jest Bóg, najtrudniejsze na-wet sprawy każdy z nas – i my jako grupa – jesteśmy w stanie przeskoczyć. W gru-pie osób podobnie myślących i czujących jest siła! Naszymi spotkaniami, całą działalno-ścią kieruje prosta zasada: jeżeli Bóg będzie na pierw-szym miejscu – wszystko inne będzie na właściwym. To się sprawdza!

Więcej na stronie inter-netowej: www.kraka.ksm.org.pl – zamieszczane są tam bieżące informacje o naszych spotkaniach, wyjazdach wa-kacyjnych, wydarzeniach w Krakowie czy niektórych cyklicznych wydarzeniach ogólnopolskich.

fot.:

Arc

hiw

um K

RAK

A K

SM x

2

Page 4: AGH - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki czerwiec 2012

TRYBY nr 6(15)/2012 Dodatek Akademii Górniczo-Hutniczej w KrakowieIV

Tryby AGH

Studia – edukacyjne after party

Polska kształci najwięcej magistrów w całej Unii Europejskiej. Czy to powód do dumy? Niekoniecznie…

Magdalena Guziak-Nowak

Bo ci wykształceni nie mają pracy, brakuje

rzemieślników, a nowe kierun-ki tworzone są na oślep. Gdy zaczynałam studia, za pięć lat rynek pracy miał wchłonąć wszystkich magistrów marke-tingu i zarządzania. I tak też się stało, tylko że nie chodzi tu o rynek polski, ale irlandz-ko-brytyjski, który wreszcie nasycił się dyplomowaną tanią siłą roboczą. Co studiować, by mieć pewność, że znajdzie się pracę w swoim fachu?

Dumne statystyki

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chwali się liczbami (cyta-ty pochodzą z www.nauka.gov.pl). „Szkolnictwo wyższe w Polsce to jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się obszarów życia społeczne-go. W ciągu 20 ostatnich lat przeszło gwałtowne ilościowe oraz instytucjonalne przemia-ny.” W 38-milionowym kraju na 132 uczelniach publicznych i 326 prywatnych kształcą się prawie 2 miliony studentów, podczas gdy w roku akademic-kim 1990/1991 było ich pięć razy mniej – 403 tys.! Obecnie mamy „jeden z najwyższych na świecie wskaźników skola-ryzacji oraz największą liczbę instytucji szkolnictwa wyższe-go w Europie”, a to niebywa-łe przyspieszenie edukacyjne uważane jest za jedno z naj-większych osiągnięć polskich przemian ustrojowych.

Wstydliwe statystyki

W kwietniu 2011 r. na bezrobociu było zarejestrowa-nych ponad 2 mln Polaków.

Ponad 20 proc. z nich nie miało ukończonego 25 r. ż. Spis po-wszechny Anno Domini 2012 pokazał, że jest jeszcze gorzej.

Według badań firmy do-radczej Deloitte, niezadowole-nie z sytuacji na rynku pracy i chęć zdobywania nowego doświadczenia niebezpiecz-nie zawyżyło w zeszłym roku liczbę studentów gotowych do emigracji do 59 proc.

Alarmujące są też wylicze-nia Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Z przygotowanego przez nią raportu o szkolnic-twie wyższym wynika, że w 2008 r. Polska była czwar-tym krajem na świecie pod względem liczby absolwen-tów studiów. Co z tego, sko-ro mamy zaledwie 8,6 proc. inżynierów.

Kilka lat temu w każ-dym roku w Poznaniu kończyło psychologię 50 absolwentów. Teraz rocznie mia-sto „wzbogaca się” o 500 psychologów. Nie trzeba być wielkim filozofem, aby wymyślić, że nie znajdą oni pracy w wyuczonej profesji.

Problemowe prognozy

Byłoby inaczej, gdyby dzi-siejszy gimnazjalista wiedział, w jakim kierunku rozwija się polska gospodarka. W oparciu o rzetelne statystyki mógłby podjąć świadomą decyzję od-nośnie kreowania swojej ścież-ki kariery.

Obecnie nadzieję na dobrą pracę mogą mieć informaty-cy, architekci, budowlańcy. O przyszłość boją się studen-ci dziennikarstwa, stosunków międzynarodowych, politolo-gii, europeistyki, psychologii. Jednak to tylko spekulacje nie poparte jak dotąd żadny-mi sensownymi badaniami. Problem polskiej edukacji po-lega na tym, że dziś już nikt poważny nie chce prognozo-wać. Idą więc kolejne rzesze skołowanych maturzystów na śmieciowe kierunki, po któ-rych pracy nie ma i nie będzie.

17 maja w „Dzienniku Gazecie prawnej” ukazał się interesujący felieton prof. Andrzeja Rybińskiego. Autor pokazał w nim, dlaczego nie warto słuchać „eksperckich” prognoz. Powołał się na listę zawodów przyszłości opubli-kowaną przez „Time” dekadę temu. Zawodom tym „Time” wróżył świetlaną przyszłość za 10 lat, czyli mniej więcej teraz. Wśród profesji przynoszących najwięcej prestiżu i pieniędzy miały się znaleźć m.in. inży-nierowie tkanek, programiści genów, producenci spersona-lizowanych mediów, farmerzy nowej ery (?) i aktorzy rze-czywistości wirtualnej (??). „Zawodami ginącymi miały być między innymi: maklerzy, kurierzy i brokerzy, których miał wyeliminować inter-net. Nauczyciele mieli zostać

zastąpieni przez telenaukę. Prasa miała zostać zastąpio-na przez urządzenia cyfrowe, a stenografistki przez urządze-nia rozpoznające głos.”

Że prognozy te się nie sprawdziły, wszyscy dobrze wiemy.

Czeski film

Tak sobie myślę, że gdyby jeszcze raz przyszło mi decy-dować o swojej edukacji, po gimnazjum wybrałabym za-wodówkę. Bo po niej nie tyl-ko praca pewna, ale i dobrze płatna. Wykwalifikowani rze-mieślnicy, dobrzy w swoim fa-chu, są dziś naprawdę na wagę złota. W pośrednictwach pracy nie brakuje ofert dla sprząta-czek, spawaczy, elektromon-terów i operatorów żurawia jezdniowego. Potem być może poszłabym do technikum, aby zdobyć kolejny dobry zawód i zdać maturę. A na samym końcu, jakby mi się jeszcze chciało, zafundowałabym so-bie edukacyjne after party w postaci studiów.

To smutne i nieoptymi-styczne refleksje. W dodatku w czasie sesji, kiedy liczy czło-wiek na odrobinę pociechy, że za swoje trudy spotka go za parę lat nagroda w postaci sa-tysfakcjonującej i dobrze płat-nej roboty.

Wracając do postawionego na początku pytania: co warto studiować? Czeski film – nikt nic nie wie.

fot.:

mor

guef

ile.c

om